Monitor Polonijny 2010/1

Page 17

Monitorek01

02.01.10 12:40

Stránka 17

swojej rodzinnej wsi. Tu okazało się, że większość jego rówieśników wyjeżdża na studia do Bratysławy. Pan Antoni również powziął taką decyzję. Słowacja dała mu szansę kontynuowania nauki, tworzenia pracowni politechniki bratysławskiej, gdzie został asystentem. Nie pozostał jej dłużny – w swoim życiu zbudował wiele obiektów wodnych. Zaraz po wojnie był zaangażowany w budowę portu wodnego w Bratysławie. Potem były budowle wodne w Dubnicy nad Wagiem, Poważskiej Bystrzycy, zapora wodna Gabčikovo-Nagymaros, Krpeľany-Sučany-Lipovec i inne. Za swoją pracę otrzymał wiele nagród i wyróżnień od najwyższych przedstawicieli państwowych Czechosłowacji, a później Słowacji. „Jestem wdzięczny losowi, że mogłem realizować tak duże przedsięwzięcia“ – wyznaje.

„Limba”

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Podczas wojny brał udział w działaniach podziemnej organizacji „Limba”, która współpracowała z polskimi organizacjami antyhitlerowskimi. Wspomina, jak pewnego razu spotkał się z jednym z polskich działaczy, który po przyjeździe do Bratysławy oznajmił mu,

STYCZIEŃ 2010

że nazajutrz musi być w Budapeszcie, by spełnić pewną misję, ale nie posiada dokumentów tożsamości. „Mieliśmy kontakty z osobami na Orawie, które takie dokumenty mogły spreparować, ale czas naglił, więc pożyczyłem mu swoją legitymację“ – opowiada pan Antoni. Ów znajomy dotarł szczęśliwie do Budapesztu, ale w drodze powrotnej został zatrzymany w pociągu i znalazł się w więzieniu w Šamorinie, gdzie wylegitymował się dokumentem tożsamości na nazwisko „Jabłoński”. Z więzienia udało mu się jednak zbiec i ranny dotarł do jednego z bratysławskich szpitali. Od tego czasu pan Antoni bał się każdego pukania do drzwi. Pewnego dnia, już pod koniec wojny Niemcy przyszli po niego do domu. Wraz z nimi wyruszył na Orawę. Tam dzięki przekazanym Niemcom informacjom o dostawach miedzianej blachy, która dotarła właśnie w wagonach kolejowych do Żyliny, wypuszczono go na wolność. Do czasu wyzwolenia Słowacji przez Rosjan ukrywał się w zakrystii pewnego kościoła na Orawie. Początkową nieufność Rosjan, którzy wtargnęli do kościoła, przełamał dobrą znajomością języka rosyjskiego i bajek rosyjskich.

Miłość życia Podczas wojny dzięki znajomej z organizacji „Limba” poznał swoją przyszłą żonę, która była nauczycielką i przyjechała do Bratysławy na spotkanie nauczycieli. „To chyba była miłość od pierwszego wejrzenia“ – wspomina pan Antonii. Ponieważ dziewczyna wróciła na Orawę, znajomość kontynuowali korespondencyjnie. Pan Antoni zaprosił przyjaciółkę na wręczenie dyplomu ukończenia studiów. Po niecałym roku znajomości wzięli ślub. „Najtrudniejszym przeżyciem było jej odejście – wyznaje mój rozmówca. – Przeżyliśmy wspólnie 65 lat. Trudno mi się przyzwyczaić do życia w samotności, choć to już ponad rok od jej śmierci“. Doczekali się dwóch synów i dwóch córek. Potem na świat przyszły wnuki i prawnuki. „Kiedy spotykaliśmy się wszyscy razem, było nas 32!” – mówi z dumą.

Dewizy życiowe Kiedy pytam mojego rozmówcę o najszczęśliwszy dzień w życiu, chwilę się waha. „Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć, może ten, w którym poznałem moją żonę? Może, kiedy na świat przychodziły dzieci? – zastanawia się na głos. – Przez całe życie zastanawiałem się, jak oceniłaby moje zachowania mama, czy spodobałoby się jej to, co robię“. Bo, jak sam twierdzi, nigdy nie żył tylko dla siebie, zawsze starał się, by nikogo nie skrzywdzić, nikogo nie okłamać. Największą jego dumą są budowle inżynieryjne, które zaprojektował i wybudował na Słowacji, a które stoją do dnia dzisiejszego. Jego aktywność, pęd do zgłębiania wiedzy mogłyby być inspiracją dla niejednego młodego człowieka – w 2003 roku pan Antoni ukończył studia prawnicze na uniwersytecie trzeciego wieku! Przy tym wszystkim pozostał skromnym, otwartym, pogodnym człowiekiem. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA 17


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.