ISSN 1336-104X
Agata Załęcka
aktorka, która pokochała podwodny świat str. 6
Pić się chce! str. 24
str. 23
Hore Hron, dole Hron…
Kongres Klubu Polskiego
lany w dobrym kierunku, nowe twarze w Radzie Klubu Polskiego, obecność wyjątkowych gości – tak po krótce można by opisać XV Kongres największej i najstarszej organizacji polonijnej, który odbył się 4 czerwca w Kočovcach.
P
O nowym składzie Rady Klubu Polskiego zdecydowali delegaci kongresu, wybierając prezesa organizacji oraz dwóch jego zastępców. Klubowi Polskiemu nadal będzie szefować Marek Berky z pomocą pierwszej wiceprezes Małgorzaty Wojcieszyńskiej. Drugą wiceprezes została Barbara Guttman – prawniczka i bizneswoman z Pieszczan. Nowego prezesa ma także Klub Polski Bratysława, o czym zdecydowali jego członkowie w wieczór poprzedzający kongres. Została nim Alicja Jaworska-Zima, od lat aktywnie działająca na rzecz Polonii, wspomagająca organizację różnych przedsięwzięć i biorąca udział w produkcjach teatralnych i teledyskach Klubu Polskiego. Pozostałe organizacje regionalne prowadzić będą prezesi, którzy to robili do tej pory: w Trenczynie – Renata Stráková, w Koszycach – Stefania Gajdošová Sikorska, a w Dubnicy nad
Ł Ą C Z N I K I E M S Ł OWAC K I E J P O L O N I I
Wagiem – Slávka Gajdošiková. Kongres wybrał także członków komisji rewizyjnej. Zostali nimi: Iveta Matejková, Patrik Trsťan i Edyta Mikušová. Kongres uświetnili swoją obecnością zaproszeni goście: Krzysztof Strzałka – ambasador RP w RS, Stanisław Kargul – konsul RP w RS, Ryszard Zwiewka – założyciel Klubu Polskiego, Silvia Subiak-Wtoreková – prezes stowrzyszenia „Bonita“ z Żyliny oraz Natalia Konicz-Hamada, reprezentująca Szkołę Polską przy Ambasadzie RP w Bratysławie. Rozmowy toczyły się wokół planów na przyszłość – tę bliższą, ale i przyszłoroczną. „Słowacja będzie obchodzić 30-lecia istnienia jako niezależne państwo powstałe po podziale Czechosłowacji, a to powód do świętowania naszych 30-letnich relacji polsko-słowackich, co warto uwzględnić w planach na rok przyszły“ – mówił ambasador. Jego słowa stały się impulsem do rozmowy na temat projektów Klubu Polskiego. „Realizowana przez nas seria filmików pod hasłem Polskie ślady może stanowić wkład w jubileuszowe świętowanie naszych relacji, bowiem za pośrednictwem tych filmików pokazujemy miejsca i ludzi na Słowacji związanych z Polską“ – reagował prezes Marek Berky, którego temat poruszany przez ambasadora zainteresował. Projektów klubowych, promujących te więzi, jest sporo, o czym informowali prezesi regionalni, przedstawiając po krótce plan działań. Część z nich
jest finansowana przez ambasadę RP w RS, o czym mówił konsul Stanisław Kargul, chwaląc sprawną współpracę z działaczami klubu. Świeżością na arenie polonijnych aktywności charakteryzują się przedsięwzięcia skierowane do rodzin z dziećmi w rejonie Żyliny i Kisuc, o czym mówiła Silvia Subiak-Wtoreková, prezes stowarzyszenia „Bonita”. Kongres wyraził zainteresowanie współpracą z tą najmłodszą, bo zaledwie dwuletnią organizacją. „Cieszę się, że możemy brać udział w wydarzeniu Klubu Polskiego, którym jest weekendowe spotkanie z okazji Zielonych Świątek, i tu czerpać inspiracje, poznawać nowych ludzi, polsko-słowackie rodziny z różnych regionów Słowacji“ – dziękowała prezes Bonity. O rodzinach i dzieciach mówiła także Natalia KoniczHamada, zachęcając do uczestnictwa w przedsięwzięciach realizowanych przez Szkołę Polską w Bratysławie. Satysfakcję z tak szeroko zakrojonych działań polonijnych miał założyciel Klubu Polskiego, który przed 30 laty, tuż po podziale Czechosłowacji, czynił starania, by zalegalizować pierwszą organizację zrzeszającą Polaków w tym kraju, czyli Klub Polski. XV Kongres był spotkaniem łączącym Polaków z różnych organizacji i instytucji, inspirującym do wspólnych działań, a to bardzo ważny sygnał dla partnerów, darczyńców i wszystkich tych, którzy słowackiej Polonii MW, Kočovce kibicują.
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
2
MONITOR POLONIJNY
Słońce, woda, przyroda! Po prostu lato i wakacyjny nastrój. Tym wszystkim teraz żyjemy, co odbija się jak w tafli wody także na kartkach letniego „Monitora“. Numer otwieramy nietypowymi propozycjami spędzenia wakacji w Polsce, na przykład we fluorescencyjnym lesie, w sali księżycowej, przy 12-metrowym pianinie, w kolei gondolowej nad zaporą w Solinie czy na ruchomym tarasie widokowym nad Warszawą (str. 4). Przynosimy też reportaż z Hevelianum w Gdańsku (str. 16), a w „Wywiadzie miesiąca” rozmawiamy między innymi o sporcie wodnym z aktorką Agatą Załęcką, która uprawia freediving, czyli nurkowanie na wstrzymanym oddechu. Nasza rozmówczyni to najlepsza freediverka wśród aktorek i najlepsza aktorka wśród nurkujących (str. 6). Jeśli zdecydujemy się na spędzenie wakacji na Słowacji, autorzy rubryki „My Słowianie“ przygotowali ściągę w postaci słownictwa, które nam się przyda podczas letnich dni (str. 30). No a żeby dojechać na Słowację, informujemy o możliwościach przekraczania granicy polsko-słowackiej autobusem (str. 21). Mamy też podpowiedzi na letnie dni dla dzieci (str. 31) czy propozycje kulinarne na grill (str. 32). A dla ochłody... woda sodowa w wydaniu retro, czyli kolejny odcinek rubryki „Retrohity“ (str. 24). Za nami sporo wydarzeń, które odbyły się w czerwcu, a które adresowane były do rodzin z dziećmi. Nic więc dziwnego, że z kart „Monitora“ uśmiechają się do nas szczęśliwe dzieciaki, uczestniczące w zielonoświątkowym spotkaniu Klubu Polskiego w Kočovcach (str. 10), pikniku w Szkole Polskiej w Bratysławie (str.14) czy Dniu Rodzin w Polskim Przedszkolu w Żylinie (str. 12). Jest też relacja z XV Kongresu Klubu Polskiego (str. 2), a także ogłoszenie wyników konkursu literackiego „Konopnicka między wierszami“ wraz z publikacją zwycięskiej pracy (str. 8). Oprócz tego, jak co miesiąc, recenzje książkowe, kinowe, muzyczne i wiele innych. Życzymy dobrego odpoczynku, wspaniałych wakacyjnych wrażeń i przyjemnej lektury naszego czasopisma! W imieniu redakcji
Polska atrakcjami żyje
4
Z KRAJU
4
WYWIAD MIESIĄCA Agata Załęcka – aktorka, która pokochała podwodny świat 6 Z NASZEGO PODWÓRKA
9
Hevelianum – miejsce magiczne nie tylko dla dzieciaków 16 ROZMOWY Z NINĄ Powroty do domu
17
CZUŁYM UCHEM O wyższości Klausa Mitffocha 18 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI Horror sanatoryjny
18
SPORT Sportowy rozkład jazdy
20
Autobusy transgraniczne wracają
21
KINO-OKO Dwa razy o miłości
22
SŁOWACKIE PEREŁKI Hore Hron, dole Hron, ja som Horehronka…
23
RETROHITY Pić się chce
24
OKIENKO JĘZYKOWE Kilka słów o słownictwie retro 25 KRZYŻÓWKA
26
Hej, hej, hej sokoły...
27
OGŁOSZENIA
28
MY SŁOWIANIE Wodne swawole
30
MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI Dziennik podróży
31
PIEKARNIK Pomysłowe grillowanie
32
ZDJĘCIE AGATY ZAŁĘCKIEJ NA OKŁADCE: RAFAŁ MAKIEŁA ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Alina Kabele, Basia Kargul, Natalia Konicz-Hamada, Arkadiusz Kugler, Katarzyna Pieniądz, Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE: Magdalena Smolińska TRENČÍN: Aleksandra Krcheň • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Stehlik ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková † (1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620 • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, Senecká162, 930 41 Kvetoslavov, monitorpolonijny@gmail.com BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: SK60 1100 0000 0026 6604 0059 • EV542/08 ISSN 1336-104X • Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • náklad 550 ks • nepredajné • Realizované s finančnou podporou Fondu na podporu kultúry národnostných menšín • „Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2021”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorarów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie”. Laureat Nagrody im. Macieja Płażyńskiego w kategorii redakcja medium polonijnego 2013 Vydané 29. 6. 2022
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
3
POLSKA
atrakcjami żyje
padek z nieba, tajemnicze piwnice, kolejka linowa nad zalewem czy muzeum bez zakazów? Wakacje to długo wyczekiwany czas urlopów, spotkań i planowania, co robić w wolne dni. Wielu z nas z pewnością spędzi je w pięknym kraju nad Wisłą, gdzie nie sposób się nudzić, zwłaszcza latem. Dla tych, którzy jeszcze się wahają, mam kilka informacji o nowych atrakcjach turystycznych w Polsce, które zostały udostępnione w tym roku.
U
1 czerwca w Kijowie odbyły się POLSKO-UKRAIŃSKIE KONSULTACJE międzyrządowe pod przewodnictwem premierów Mateusza Morawieckiego i Denysa Szmyhala. W konsultacjach wziął też udział prezydent Wołodymyr Zełenski. Polska jest pierwszym krajem od początku inwazji rosyjskiej, który spotkał się z rządem ukraińskim w tej formule. W konsultacjach uczestniczył też wicepremier, szef PiS Jarosław Kaczyński oraz wicepremier minister aktywów państwowych Jacek Sasin. 4
Podniebne uroki Już w lipcu w sercu Bieszczad otwarta zostanie najnowocześniejsza kolej gondolowa nad zaporą w Solinie. Będzie miała ponad 1,5 km długości i będzie można podziwiać z niej zapierające dech w piersi widoki na monumentalną tamę, Jezioro Solińskie oraz krajobrazy urokliwych Bieszczad. Podróż kolejką gondolową będzie się zaczynała przy solińskim deptaku, a kończyła na górze Jawor, gdzie wzniesiona
1 czerwca Komisja Europejska zaakceptowała POLSKI KRAJOWY PLAN ODBUDOWY; otwiera to drogę do wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy. Poszczególne punkty KPO dotyczą m.in. dekarbonizacji gospodarki Polski, środków w celu poprawy klimatu inwestycyjnego, w tym kompleksowej reformy sądownictwa i wzmocnienia niezawisłości sędziów; zwiększenia aktywności zawodowej, zwłaszcza kobiet. 2 czerwca podczas wizyty w Warszawie szefowa Komisji Europejskiej URSULA VON DER LEYEN poinformowała, że KE dała zielone światło dla polskiego KPO „po bardzo dogłębnej ocenie“. Zapowiedziała, że pierwsza wypłata
została wieża widokowa z podniebną restauracją, z której rozpościerają się niezwykłe widoki na okolice jeziora i otaczające je Bieszczady. Kolejka linowa w Solinie będzie wyjątkowa jeszcze z jednego względu – wysokość jej trzeciej podpory to aż 75 m. Jeśli mówimy już o widokach podziwianych z wysokości to nową atrakcją jest też Skyfall w Warszawie. Skyfall to ruchomy taras widokowy, zlokalizowany na 46. piętrze wieżowca Unit przy Rondzie Daszyńskiego na warszawskiej Woli. Cały ten wyjątkowy taras, łącznie z podłogą, jest
środków będzie możliwa, gdy zostaną wdrożone nowe przepisy, dotyczące spraw dyscyplinarnych sędziów. Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że ŚRODKI Z KPO w dużym stopniu zostaną przeznaczone na transformację klimatyczną i energetyczną. 3 czerwca politycy partii opozycyjnych, m.in. PO, Polski 2050, PSL, Lewicy, samorządowcy i organizacje społeczne podpisali POROZUMIENIE dotyczące Obywatelskiej Kontroli Wyborów, którego celem jest przeciwdziałanie możliwym nieprawidłowościom wyborczym. Porozumienie zostało podpisane z inicjatywy Komitetu Obrony Demokracji, pod patronatem byłych prezydentów: Lecha
Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego. Według lidera PO Donalda Tusk obywatelska kontrola wyborów jest niezbędna, szczególnie po ostatnich wyborach prezydenckich. Jak ocenił, choć były to wolne wybory, to nie były uczciwe. „Mamy powody, aby się obawiać możliwości manipulowania lub wręcz fałszowania wyborów, także na najniższym szczeblu“ oświadczył lider PO. 4 czerwca IGA ŚWIĄTEK pokonała amerykańską tenisistkę Cori Gauff w finale wielkoszlemowego turnieju French Open. To jej drugi w karierze triumf w paryskiej imprezie i 35. z rzędu zwycięski pojedynek. W obecnym sezonie polska tenisistka wygrała już sześć turniejów. MONITOR POLONIJNY
zbudowany ze szkła grubości 5 cm, które składa się z trzech warstw. Oprócz tego odchyla się o 15 stopni w dół na potężnych lewarach, w wyniku czego ma się wrażenie spadania w przepaść. To nie tylko najwyższy taras widokowy w stolicy, ale jedyna tego rodzaju platforma w Polsce i Europie. Jeśli więc poszukujecie mocnych wrażeń i chcecie podziwiać spektakularny widok z wysokości 200 m nad ziemią, koniecznie odwiedźcie Skyfall.
Wycieczka na każdą pogodę Schodząc na ziemię, a właściwie pod jej powierzchnię do Rzeszowskich Piwnic można nie tylko znaleźć chłodne ukojenie w czasie letnich dni, ale przede wszystkim zgłębić ciekawą hi6 czerwca film „AIDA“ JASMILI ZBANIC, poświęcony masakrze w Srebrenicy, otrzymał Polską Nagrodę Filmową Orły 2022 w kategorii najlepszy film. Obrazowi przyznano też statuetkę za reżyserię, scenariusz i montaż (Jarosław Kamiński). Orła za osiągnięcia życia odebrał JERZY SKOLIMOWSKI, twórca takich nagradzanych filmów, jak „Fucha“, „Essential Killing“ oraz „11 minut“; w maju Skolimowski uhonorowany został nagrodą jury konkursu głównego festiwalu w Cannes za film „IO“. Dwie statuetki otrzymali twórcy „Wesela“ Wojciecha Smarzowskiego: nagrodę publiczności, przyznawaną przez użytkowników Wirtualnej Polski, oraz za najlepsze zdjęcia (Piotr Sobociński jr). LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
storię miasta, dawne życie mieszczan oraz tajemnice tamtejszych podziemi. Piwnice, które niedawno przeszły gruntowną renowację, zostały wreszcie udostępnione zwiedzającym. Ta niesamowita podziemna trasa turystyczna wiedzie pod stojącymi wokół rynku historycznymi kamienicami, które zbudowane zostały na przestrzeni wieków na kilku poziomach. Trasa ma 396 m i jest jedną z najdłuższych podziemnych tras w Polsce. Z ciekawostek dodam, iż najstarsza piwnica, o której wspominają dokumenty, pochodzi z 1427 r. i znajduje się pod budynkiem ratusza, a najwęższy korytarz ma tylko 70 cm szerokości.
które znajduje się w Gliwicach i oferuje dzieciom wiele ciekawych instalacji multisensorycznych, m.in magiczny fluorescencyjny las, salę księżycową, 12-metrowe pianino podłogowe, a także podróż po tęczy czy do środka kalejdoskopu. Z pewnością nie będą się nudzić jak w zwykłych muzeach, gdyż w przeciwieństwie do nich w Funzeum można wszystkiego dotykać, wszędzie chodzić, siadać na niezliczonych interaktywnych i niepowtarzalnych eksponatach, a nawet do nich wchodzić. Misją Funzeum jest eksplorowanie, poznawanie, doświadczanie, kreatywność, śmiech oraz nauka przez zabawę. Brzmi ciekawie? Gdziekolwiek Państwo spędzą tegoroczny urlop, życzę słonecznych wakacji pełnych ciekawych miejsc, wspaniałych przygód i niezapomnianych przeżyć! MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA
Zabawa i nauka A może zabierzecie swoje pociechy do największego w kraju Funzeum,
Również dwie nagrody zdobyły: „Magnezja“ Macieja Bochniaka za najlepszą charakteryzację (Waldemar Pokromski i Agnieszka Hodowana) oraz za kostiumy (Dorota Roqueplo), a także „Powrót do tamtych dni“ Konrada Aksinowicza - za najlepszą muzykę (Marcin Mayecki) i najlepszą główną rolę męską (Maciej Stuhr). Agata Buzek została nagrodzona za najlepszą główną rolę kobiecą („Moje wspaniałe życie“). Za najlepsze role drugoplanowe Orły otrzymali Ewa Wiśniewska („Zupa nic“) i Jacek Braciak („Żeby nie było śladów“). Za najlepszy film dokumentalny uznano „Film balkonowy“ Pawła Łozińskiego. 13 czerwca prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację usta-
wy o SĄDZIE NAJWYŻSZYM, likwidującą Izbę Dyscyplinarną SN; oczekiwała tego Komisja Europejska. 14 czerwca prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o PODATKU DOCHODOWYM od osób fizycznych; obniża ona dolną stawkę PIT z 17 do 12 proc. Zmiany wchodzą w życie 1 lipca 2022 r., 19 czerwca HUBERT HURKACZ wygrał turniej tenisowy ATP 500 w Halle. W singlu okazał się lepszy od Daniiła Miedwiediewa. Zwycięstwo z Rosjaninem przyniesie mu awans w rankingu ATP. To piąty singlowy tytuł Hurkacza w karierze, ale pierwszy w tym roku i pierwszy na kortach trawiastych.
22 czerwca doszło do zmian w składzie RADY MINISTRÓW. Na funkcje wicepremiera został powołany szef MON Mariusz Błaszczak, który pokieruje także Komitetem ds. Bezpieczeństwa. Posłanka Agnieszka Ścigaj została ministrem członkiem Rady Ministrów, odpowiedzialnym za sprawy integracji społecznej, w tym także sprawy przebywających w Polsce uchodźców z Ukrainy. Przed kilkoma dniami z funkcji wicepremiera, kierującego Komitetem ds. Bezpieczeństwa, ustąpił prezes PiS Jarosław Kaczyński, który zapowiedział, że skupi się na działalności partyjnej. Od 24 lutego funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili na przejściach granicznych z Ukrainy do Polski 4,213 MLN OSÓB. MP 5
Agata Załęcka – aktorka, która pokochała podwodny świat gata Załęcka gra, śpiewa, tańczy – na scenie i przed kamerą. Występowała też w Kabarecie Moralnego Niepokoju. Od półtora roku dzięki mediom społecznościowym możemy obserwować ją w innym show – podwodnym! To jednak nie żadna rola aktorska, ale prawdziwe zmagania sportowe, które już przyniosły Agacie pierwsze medale!
A
Gdzie się czujesz jak ryba w wodzie? W wodzie (śmiech). Ale przyznam, że na planie zdjęciowym i w teatrze też. Jak znajdujesz równowagę między tymi dwoma światami: podwodnym i tym w świetle reflektorów? Mam wiele ról i postaci do wykreowania, więc żeby znaleźć równowagę, odnaleźć samą siebie, wskakuję do wody. Tam wszystko jest klarowniejsze. Czystsze. Potem z przyjemnością lecę na plan zdjęciowy. Tam też czuję się jak ryba w wodzie. Przed kamerą czuję się swobodnie, kamera mnie lubi. Właśnie zjechałam z planu filmowego z Wrocławia, gdzie kręcę „Dzielnicę strachu“ (serial dla TV Puls - przyp. od red). Kocham też scenę! U mnie te dwa światy – aktorski i wodny – się wymieniają. Zajmijmy się najpierw wodą, ponieważ Ty nurkujesz, ale nie jest to zwykłe nurkowanie. Na czym ono polega? Kiedyś nurkowałam ze sprzętem, ale już półtora roku bardzo intensywnie zajmuję się freedivingiem, czyli uprawiam nurkowanie bez butli tlenowej, tylko w masce i płetwach. Jest to nurkowanie na wstrzymanym wdechu. Jak w filmie Luca Bessona „Wielki błękit“, ale w wersji damskiej. W dół jednak nie schodzę specjalną windą, ale o własnych siłach i w płetwach, niekiedy na jednej płetwie, a jeśli bez płetw, to schodzę w dół po linie.
ZDJĘCIE: RAFAŁ MAKIEŁA
6
Na jaką głębokość schodzisz? Ostatnio, podczas treningów w Egipcie pobiłam nieoficjalny rekord Polski – zeszłam na 57 metrów. Dla Ciebie to już nie tylko hobby, bowiem zaczęłaś odnosić prawdziwe sukcesy sportowe! Tak, niedawno wróciłam z mistrzostw Polski ze srebrem i brązem. Medale te zdobyłam w dynamice, czyli w nurkowaniu swobodnym, to znaczy nie w głąb, ale w poziomie. Jak to wygląda w praktyce? Nabierasz powietrza i starasz się na wdechu jak najszybciej przepłynąć jak najdłuższy dystans? Właśnie nie. Istotą freedivingu jest to, żeby się jak najbardziej zrelaksować, opanować rytm serca. Nie można być spiętym. To jest sport dla ambitnych, ale schodząc w dół, trzeba się pozbyć ambicji, co wydaje się paradoksalne. Jakiekolwiek popisywanie się czy udawadnianie czegoś w świecie podwodnym po prostu się nie udaje. Ile wytrzymujesz na wstrzymanym oddechu? To zależy, w której dyscyplinie. W statyce zdarzyło mi się wytrzymać 5 minut i 8 sekund, ale tam człowiek jest bez ruchu. Za to w ruchu wytrzymałam 4 minuty i 6 sekund.
Pobiłam nieoficjalny rekord Polski - zeszłam 57 metrów MONITOR POLONIJNY
Gdzie trenujesz? Na basenach w Polsce i wodach otwartych za granicą. Najbardziej lubię treningi w morzu. Do treningu dynamicznego, czyli tego w poziomie, wystarcza basen olimpijski. Jak wygląda Twój trening i co Ci daje? Przed zanurzeniem stosuję techniki relaksacyjne i specyficzne ćwiczenia oddechowe, w jodze określane jako pranajama, mające na celu maksymalne spowolnienie i zrytmizowanie oddechu oraz uspokojenie układu parasympatycznego. Polegają one na tym, że wydech trwa dwa razy dłużej niż wdech. Polecam szczególnie w stresujących sytuacjach, bo takie oddychanie pomaga się uspokoić. Ważne jest też rozciąganie, szczególnie mięśni karku i szyi. W wodzie i podczas treningów freedivingowych nabiera się większej świadomość swojego ciała. Wie się dokładnie, nad czym powinno się popracować. Bardzo się cieszę, że odkryłam ten sport, gdyż dzięki niemu dużo się dowiedziałam o sobie samej. Pod wodą nie da się zagrać roli dobrego nurka. Nie, wody się nie oszuka. Tam jesteśmy tylko i aż sobą. To ważna lekcja. Brutalna. Woda dużo uczy. Swoją przygodę z tym sportem rozpoczęłaś podczas pandemii. Najpierw stał się Twoim hobby, ale potem okazało się, że masz szczególny talent i zaczęłaś odnosić prawdziwe sukcesy, zdobywać medale. Masz nawet propozycję występowania w Hondurasie na mistrzostwach świata w reprezentacji Polski. LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
Czyli jesteś wyjątkiem na skalę światową? Słyszałam, ze jestem dla freediverów nietypowa, ponieważ jestem wulkanem energii. Dopiero w wodzie się uspakajam. Moi koledzy freediverzy mówią mi czasami, że jeszcze takiej freediverki jak ja, nie spotkali. Rozumiem, że nie jest im łatwo mnie zaakceptować. Trudno, nie obchodzi mnie to, co inni o mnie myślą – ja ten sport uprawiam dla siebie.
Wody się nie oszuka Tak. Dostałam powołanie do kadry narodowej, by reprezentować nasz kraj na głębokościowych mistrzostwach świata w Hondurasie w sierpniu tego roku. Mój trener z Włoch przestrzega mnie jednak, że może to jeszcze za wcześnie, że może powinnam zacząć od mniejszych rangą mistrzostw. Może ma rację? Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji.
Zostałaś obdarowana wieloma talentami: śpiewasz, tańczysz, malujesz. W dzisiejszych czasach człowiek musi być omnibusem, żeby zainteresował innych? Czy ja wiem? Myślę, że pandemia sporo w nas zmieniła. Wiele osób zaczęło odkrywać w sobie nowe talenty.
Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, będziemy trzymać kciuki. Czy spotkałaś wśród freediverów jakiegoś aktora lub aktorkę? Nie, nie spotkałam.
Występowałaś w wielu serialach, grasz różnorodne role, w teatrze występujesz nawet na wózku inwalidzkim jako osoba niepełnosprawna. O jakiej roli marzysz teraz? O roli życia. Utkanej specjalnie dla mnie. Nigdy do tej pory taka nie przyszła? Nie, jak przyjdzie będę wiedzieć, że to ta i na pewno jej nie przegapię. ZDJĘCIE: STANO STEHLIK
Co? To niesamowite! Ten czas jest ważny do kontroli. Zbliżając się do 4 minut pod wodą, wiem, że to moja granica i muszę być czujna. Przyjmuje się, że norma w zanurzaniu to 1 metr na 1 sekundę. Ale są takie osoby, jak ja, którym lepiej wychodzi zanurzenie zrelaksowane, trochę wolniejsze, bardziej efektywne aniżeli szybkie, podczas którego szybciej można się zmęczyć. Są różne techniki, ale kontrolowanie czasu jest ważne, by nie przekroczyć granicy.
Ale taka rola życia jest trochę niebezpieczna dla kariery, bo co potem, jak już ją zagrasz? Potem to już będę tylko nurkować (śmiech). Oczywiście sceny i filmu nigdy nie porzucę. W świecie aktorów panuje duża konkurencja, stajecie do castingów, walczycie o role. Zdarzają się też przyjaźnie? Moją przyjaciółką jest aktorka Ania Sandowicz. To nie jest łatwe, ale udało nam się stworzyć zgrany duet. Wspieramy się, wymieniamy uwagami, wskazówkami. Mam też kumpelę, projektantkę mody Kamilę Zielińską. Nawet jeśli nie spotykamy się regularnie, to i tak jesteśmy w stanie się wspierać i nawzajem się inspirować. Bardzo lubię kobiece towarzystwo, te subtelności, kokieterię i różnorodność w nas. 7
ZDJĘCIE: ARTUR ZAWADZKI
Którą ze swoich ról lubisz najbardziej? Panią komisarz z „Dzielnicy strachu“, która łapie zbirów i zakuwa w kajdanki (śmiech). Z przyjemnością obserwuję Twoje profile w mediach społecznościowych, bo doskonale potrafisz sprostać potrzebie obecności w nich. Relacjonowałaś nawet swój ślub z Grecji! To w dzisiejszych czasach konieczność? Ślub relacjonowałam, ponieważ nie wszyscy goście mogli wtedy przyjechać do Grecji. Dwa lata temu ludzie bali się podróżować z uwagi na pandemię. Mój tata nie mógł przyjechać, bo był po operacji, a mama boi się latać. Głównie z myślą o nich relacjonowałam ten ślub. Oczywiście nie wszystko znalazło się w Internecie, najintymniejsze momenty zostawiliśmy dla siebie. Ale przyznasz sama, że sceneria była niesamowita! To tak
ZDJĘCIE: KRISTOFFER LANGE
8
Zależy mi na tym, by moje wpisy inspirowały piękne, urokliwe miejsce: grecka wyspa, mała kapliczka św. Zofii, że aż szkoda by było tego nie pokazać. To prawda, że sceneria była przepiękna. Miłośnikom intrygujących ujęć z Tobą w roli głównej polecam też piękną sesję podwodną w romantycznej sukni. Ale wracając do świata medialnego, który jest poprzeplatany z tym aktorskim, potwierdzisz, że wymaga on rozpychania się łokciami? W naszej branży jest ono trochę wpisane w zawód. Starsi koledzy, którzy pracują w prestiżowych teatrach, też sobie pozakładali konta w mediach społecznościowych. Czasami prowadzenie takiego konta wynika z kontraktu, często jest wręcz wymogiem, by pisać o produkcji, w której się bierze udział. Ja staram się dozować informacje o sobie, słuchać własnej intuicji. Nie da się dogodzić wszystkim. Nie chciałabym kreować nieprawdziwego świata, choć wiem, że na Instagramie aż się roi od zdjęć podkoloryzowanego, sztucznego życia i dlatego swoje konto staram się prowadzić w sposób wyważony. Zależy mi na tym, by moje wpisy inspirowały. Ale muszę powiedzieć, że zdarzyło mi się dostać rolę tylko dlatego, że któryś z reżyserów od castingu właśnie w mediach społecznościowych, zobaczył co potrafię. Myślę, że dziś Instagram jest wpisany w aktorstwo. Na szczęście to my kreujemy instagramową rzeczywistość, mamy na nią wpływ, bo to my decydujemy, co udostępniamy. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA
okazji obchodów Roku Marii Konopnickiej Szkoła Polska przy Ambasadzie RP w Bratysławie wraz z Instytutem Polskim w Bratysławie zorganizowały dla uczniów szkoły podstawowej dwa konkursy: plastyczny dla klas I-III pt. „Nie taka Konopnicka straszna, jak ją malują” oraz literacki dla klas IV-VIII pt. „Konopnicka między wierszami”. Obydwa były poświęcone twórczości naszej słynnej pisarki, poetki i publicystki. Na zwycięzców czekały bardzo atrakcyjne nagrody, ufundowane przez Instytut oraz komitet rodzicielski. Zmierzenie się z językiem literackim Konopnickiej było dla uczniów nie lada wyzwaniem. Nie każdy chciał się go podjąć, tym większe brawa dla wszystkich odważnych, którzy w konkursie wzięli udział.
Z
Spotkanie Szedł sobie krasnoludek Podziomek po jasnej łączce, na której było pełno czerwonych maków i białych stokrotek. Wąchał je to tu, to tam, niemal do każdego kielicha zaglądał, nosem pociągał, co chwila kichał i szedł dalej. Nagle zobaczył, jak pośrodku łączki na plecionym tobołku siedzi mała dziewczynka, przy niej leży połatany sweterek, przy sweterku koszyczek, a w koszyczku różnobarwne kwiatki. Z jej oczu na płatki kwiatów spadały łzy jak perełki i mieniły się w słońcu niczym diamenty. Podziomek chciał podejść do niej po cichutku, ale listki kwiatków, o które się oparł, zaszeleściły i przerwały ciche łkanie. Dzieweczka rozejrzała się wokół siebie i zdumiała się na widok MONITOR POLONIJNY
Debiut literacki uczennicy Szkoły Polskiej
W rywalizacji plastycznej potrzebna była wyobraźnia, w konkursie literackim – wyobraźnia i słowo pisane. Z zadaniem napisania nowego zakończenia baśni „O krasnoludkach i sierotce Marysi” lub nowej przygody krasnoludków, występujących w tejże powieści, zmierzyło się czworo uczniów. Wszystkie prace były niezwykle ciekawe, pomysłowe, barwne. Przed komisją konkursową w składzie: Monika Holzwieser (dyrektor szkoły), Anna Opalińska (dyrektor Instytutu) i Małgorzata Wojcieszyńska (redaktor naczelna „Monitora Polonijnego”) stało naprawdę trudne zadanie.
Ostatecznie miejsca zostały rozdzielone między uczestników konkursu w następujący sposób: Jozef Skala z klasy IV zdobył wyróżnienie, Eva Masár z klasy IV zajęła III miejsce, Maja Kamińska z klasy VIII – II miejsce, a I miejsce przypadło Marii Hamadzie z klasy IV. Gdyby jednak regulamin pozwalał na przyznawanie miejsc ex aequo, wyniki te mogłyby wyglądać zupełnie inaczej, bowiem poziom konkursu był naprawdę wysoki. Oprócz nagrody materialnej w postaci czytnika książek na zwycięzcę czekało szczególne wyróżnienie – możliwość literackiego debiutu na łamach „Monitora Polonijnego”. Dzięki temu w niniejszym numerze mogą Państwo przeczytać opowiadanie zwyciężczyni konkursu literackiego Marii Hamady, zatytułowane „Spotkanie Kasi z Podziomkiem”. Mani oraz pozostałym laureatom serdecznie gratulujemy oraz życzymy dalszych sukcesów i jeszcze wielu wspaniałych opowiadań. RED.
Kasi z Podziomkiem malutkiego człowieczka z długim nosem i w czerwonej czapeczce, który przyglądał się jej zza rosłego maku. – Krasnoludek! – zawołała dziewczynka. – We własnej osobie. Jestem Podziomek, a ty? Czemuż płaczesz? – spytał Podziomek. – Nazywam się Kasia. Jestem sierotą… – Tak jak Marysia? – przerwał jej krasnoludek. – Marysia sierotka? – Tak, tak jak ona. Pani, która mnie przygarnęła, cierpi na straszliwe migreny, na które może pomóc tylko lawenda. Jeśli jej nie przyniosę, pani nie da rady się mną opiekować, będę musiała odejść i poszukać sobie nowego domu. A ja tej lawenLIPIEC - SIERPIEŃ 2022
dy znaleźć nie umiem! – powiedziała zrozpaczona Kasia. – Biedactwo! Tu lawendy nie znajdziesz, lecz pokażę ci, gdzie jest jej pełno – szybko wtrącił krasnoludek, żeby nie zaczęła znów płakać. – Chodź za mną! – poderwał się Podziomek. Kasia wzięła swój skromny dobytek i poszła za nim. Szli tak przez ciemny bór, w którym drzewa pochylały się nad nimi, szeleszcząc liśćmi, jakby tajemnicę chciały im wyszeptać, i w którym piękne jagódki, słodkie jak miód, rosły na małych krzaczkach. Szli też przez duże łąki, pełne światła słonecznego i kwiatów pachnących. Za chatą, co podobno Skrobka jakiegoś była, znajdowała się łąka fioletowa,
pełna pachnącej lawendy. Bzyczały pszczoły, osy, bąki i inne jeszcze owady. Kasia zaczęła zbierać do koszyczka łodyżki lawendy. Pszczoły leciutko odganiała, ale tak, żeby im krzywdy nie zrobić żadnej. Jej czarne włoski błyszczały w słońcu, a w oczach tańczyły iskierki radości i beztroski. Jej różowe usteczka uśmiechały się na cały świat. Koszyk był wkrótce pełny lawendy. Kasia obejrzała się, by podziękować krasnoludkowi, ale jego już nie było. Dziewczynka szybko pobiegła do wioski, w której mieszkała, by zanieść kwiaty lawendy swojej opiekunce i opowiedzieć, co się jej przydarzyło. Kilka osób jej uwierzyło, a dzieci z wioski uwierzyły wszystkie, bo u krasnoludka Podziomku mówiła im już Marysia. Dzięki temu wyjątkowemu spotkaniu wszystko dobrze się skończyło. MARIA HAMADA 9
tym, jak ruszył system rezerwacji na imprezę polonijną „Zielone Świątki w plenerze”, organizowaną przez Klub Polski w miejscowości Kočovce, wszystkie miejsca rozeszły się błyskawicznie. Impreza ta należy do ulubionych wydarzeń naszych rodaków. Trudno się zresztą dziwić, gdyż spotkanie gwarantuje
Po
dobrą zabawę w wyborowym towarzystwie, z wieloma atrakcjami. Nie sposób się na nim nudzić! W tym roku towarzyszył mu niebiesko-żółty anioł – motyw przewodni niektórych punktów programu.
10
„Zielone“
pod skrzydłami niebiesko-żółtego anioła
Polonijny creme de la creme
W pierwszy czerwcowy weekend (3-5 czerwca) do zabytkowego dworku w Kočovcach zjechało ponad sto osób – rodziny z różnych zakątków Słowacji, a także goście z Polski, Węgier i Ukrainy. Wśród przybyłych byli też konsul RP w RS Stanisław Kargul z małżonką, konsul honorowy z Koszyc Konrad Schonfeld, prezes Klubu Polskiego na Słowacji Marek Berky, a także założyciel Klubu Ryszard Zwiewka z żoną. Miłą niespodzianką była wizyta ambasadora RP w RS Krzysztofa Strzałki, który przyjechał do Kočoviec w sobotnie przedpołudnie,
by wziąć udział w Kongresie Klubu Polskiego i porozmawiać z rodakami, od lat pracującymi na wizerunek Polski na Słowacji. Obecność zacnego gościa została uwieczniona na pamiątkowym zdjęciu wszystkich uczestników tegorocznego zjazdu.
dzony przez Justynę Pilip, była joga z Jolantą Kargul czy wzruszający występ muzyczny w wykonaniu małżeństwa Natalii i Mariana Hamadów i ich córki Mani, którym na flecie akompaniował Stano Stehlik. Dyskotekę poprowadził polski DJ Piotr Starosielec, a na parkiecie w świetle księżyca królowały układy taneczne z elementami gorących tańców latynoamerykańskich.
Atrakcje dla ciała i ducha Program spotkania obfitował w wiele ciekawych pozycji. Oprócz rozmów integracyjnych, które trwały do późnych godzin nocnych, każdy mógł znaleźć atrakcje dla siebie. Nie zabrakło ofert dla ciała i ducha – był wykład o podstawach pielęgnacji twarzy, poprowa-
MONITOR POLONIJNY
Białe szaleństwo
Loteria na szczytny cel
Na wszelkie atrakcje cieszyły się przede wszystkim dzieci, bowiem już od dawna zielonoświątkowe spotkania łączone są z obchodami Międzynarodowego Dnia Dziecka. Z tego względu dla najmłodszych uczestników przygotowane zostały gry i zabawy, które poprowadzili Bożena Miczek-Majka i Krzysztof Gruca, oraz zajęcia sportowe na świeżym powietrzu, które przygotował Ivo Zima. Nie zabrakło także zajęć twórczych ze Stenią Gajdošová Sikorską oraz warsztatów plastycznych z motywem niebiesko-żółtego anioła, które poprowadziła ukraińska artystka Tania Kovalenko. Dzieci z okazji
Najwięcej emocji wzbudziła loteria fantowa, od lat ciesząca się ogromnym powodzeniem, co potwierdził fakt, że losy rozeszły się jak świeże bułeczki. Motywem przewodnim tegorocznej był także niebiesko-żółty anioł autorstwa Tani Kovalenko z Ukrainy. Tombolę przygotowała Magdalena Smolińska-Saenz z Koszyc, która nie tylko pięknie opowiadała o szczytnym celu zabawy, ale także ufundowała nagrodę główną – pobyt dla dwojga osób w gościńcu „Pod Gruszą” w Starej Kraśnicy koło Jeleniej Góry. Poza tym wygrać można było m.in. vouchery na warsztaty zie-
trunki, a nawet raphacholin i wiele innych sympatycznych fantów, ufundowanych
swojego święta otrzymały też atrakcyjne upominki, które wręczył im konsul Stanisław Kargul. W parku czekały na nich także inne ciekawe atrakcje i konkursy z nagrodami, przygotowane przez gminę Kočovce. Jedną z nich z pewnością zapamiętają wszyscy. Była to nietypowa kąpiel w… pianie – chętnych do „pluskania się” nie brakowało.
larskie w Dolinie Baryczy, na zwiedzanie miasta Koszyce z przewodnikiem, na golonkę od Konrada Schonfelda, a także polskie smakołyki ufundowane przez ambasadora, walizkę kabinową od Małgosi Wojcieszyńskiej, kolorowe koszulki autorstwa Steni Gajdošovej Sikorskiej, obrazy i koszulki z motywem anioła od Tani Kovalenko, książki, markowe
przez uczestników zjazdu w Kočovcach. Całkowity dochód z loterii przeznaczono na pomoc rodzinom z Ukrainy. Wpłat na tombolę dokonali także ambasador RP Krzysztof Strzałka, konsul RP Stanisław Kargul, konsul honorowy z Koszyc Konrad Schonfeld, prezes KP na Słowacji Marek Berky. Warto dodać, iż na pomoc ukraińskim rodzinom przekazano
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
też pieniądze pochodzące ze sprzedaży pysznego żurku, przygotowanego przez samego mistrza Konrada Schonfelda. Tegoroczna impreza polonijna w Kočovcach z pewnością pozostanie na długo w pamięci jej uczestników. Piękny dworek z rozległym parkiem, typowo letnia aura i bogaty program to tylko dodatki. Tak naprawdę za sukcesem tej wyjątkowej i tak bardzo lubianej imprezy stoją fantastyczni ludzie – my wszyscy! MAGDALENA ZAWISTOWSKAOLSZEWSKA P.S. Smakoszy ogórków małosolnych, które do Kočoviec przywiozła prosto z Polski Ania Porada, informujemy, że przepis na nie znajdziecie w rubryce „Piekarnik“.
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
Projekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych oraz w ramach funduszy polonijnych Minis ter s twa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej.
11
Dzień Rodzin
yło pogodnie, rodzinnie, zabawnie i pysznie! Tak po krótce można scharakteryzować tegoroczną imprezę Stowarzyszenia „Bonita” w Żylinie.
B
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
Upalne czerwcowe przedpołudnie, a koło Paľovej budy na terenie żylińskiego uniwersytetu spory ruch i towarzyszący mu zapach gotującego się gulaszu. Przy kociołku pan Wiesław Wtorek, który nie chce zdradzić przepisu na swój specjał, tylko tajemniczo się uśmiecha i co chwilę zaprasza do próbowania. Najwyraźniej
w Żylinie
w ten sposób chce podrażnić nasze kubki smakowe. Z kolei w altanie, skrywającej pięknie nakryte stoły, widzimy inne frykasy: kanapki, ryby, mięso, minipizze, owoce, ciasta i napoje! Widać w tym wszystkim ogromną pracę organizatorów. „Wstałam dziś o 5 rano, żeby ze wszystkim zdążyć na przyjście gości“ – zdradza prezes Stowarzyszenia „Bonita” Silvia Subiak Wtoreková, której pomaga cała rodzina i przyjaciółka Natalia. Każdy zna swoje zadania: mąż jest odpowiedzialny za napoje i obsługę muzyczną, mama pilnuje najmłodszego
dziecka, a wcześniej kroiła mięso na gulasz, siostra z koleżanką prowadzą gry i zabawy dla dzieci, a Natalia czuwa nad wszystkim i jest prawą ręką pani prezes. Członkowie Bonity, a także zaproszeni goście z Liptowa (w sumie 35 osób!) doceniają starania i chwalą rodzinną atmosferę, a ich dzieci aż piszczą z zachwytu na widok nadmuchiwanego zamku czy podczas zabaw z piłeczkami, przeciągania liny, skoków w workach i innych wyścigów. Są tu też quizy
wiedzy o języku polskim z nagrodami. Dla dorosłych przygotowano konkursy sprawdzające wiadomości o Polsce. Ba, przygotowano nawet specjalny test dla kobiet! W pierwszym konkursie zwyciężyła rodzina z Liptowa, która na żylińskie spotkanie przyjechała po raz pierwszy. Nagrodę w jej imieniu odebrał z dumą ojciec rodziny Emil Męczyń-
ski. To z pewnością spora zachęta, by dołączyć do żylińskiej grupy podczas kolejnych przedsięwzięć. Drugi konkurs wyłonił mądre kobiety: Annę Mihalikovą i Agnieszkę Trompetę. Podarunkami i nagrodami zostały obdarowane też dzieci. O wszystkim i o wszystkich pomyślano!
Część nagród i poczęstunek ufundowało Stowarzyszenie „Bonita”. Organizatorka składa podziękowania firmom, które wsparły Dzień Rodzin: obrazy na płótnie – www.gario.sk, kosmet yki – Lenka Hollá www.korana.sk, nagr ody dla dzieci - Exact Sy s tems, paczki ze słodyczami – Renáta Kovačiková PIZZA & BURGER Borina
Rodzinna atmosfera, rodzinna pogoda ducha i na koniec wspólne zdjęcie do rodzinnego albumu. Oby więcej takich imprez! MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Żylina MONITOR POLONIJNY
Kiedy scenariusz pisze życie
I wszystko ku temu zmierza, choć czasami pogoda, zwłaszcza ta deszczowa, może pokrzyżować plany. I tak się stało, kiedy twórcy wideoklipu dotarli pod Wrocław, do Oławy, gdzie czekali na nich aktorzy mimowie – Józef Markocki i Barbara Gadomska. Tu 12 czerwca rozpoczęły się zdjęcia do najnowszego teledysku. Wykorzystane w nim zostaną zarówno dostępne środki i rekwizyty, jak i… kapryśna aura. To ona zmusiła twórców do elastyczności podczas realizacji minifilmu, co na szczęście nie ubrało na jego jakości. To jeszcze nie koniec prac nad filmem. Kolejny etap będzie realizowa-
by móc zrealizować teledysk, potrzebny jest pomysł i scenariusz – wiadomo! Bez tego ani rusz. Często bywa, że scenariusze pisze samo życie, niekiedy bezpośrednio na planie filmowym. Do tego przyzwyczaili się już Juraj Lehuta i Małgorzata Wojcieszyńska – twórcy filmów, które powstają pod auspicjami Klubu Polskiego. Tak było i tym razem, kiedy zabrali się za realizację najnowszego klipu do piosenki „W kinie życia“, do której muzykę
A
skomponował Stano Stehlik, a słowa napisały Małgorzata Wojcieszyńska i Anna Porada. Utwór śpiewany jest na dwa głosy: rockowy – Łukasza Cupała oraz operowy – Jitki Sapara Fischerovej i Barborki Berkyovej, którym towarzyszą zespół Jablco i kwartet Laugaricio. Piosenka ma silny wydźwięk emocjonalny, zatem emocji powinien dostarczyć także klip.
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
ny w połowie lipca na Poważu. Tam będą mogli wystąpić w nim także nasi rodacy ze Słowacji. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w ogłoszeniach na str. 28. Liczymy na Wasz udział, Wasze letnie nastoje i chęć spróbowania czegoś nowego. Zachęcamy do przygody na planie filmowym! RED.
13
oszycka hala widowiskowosportowa Steel Aréna 7 czerwca pulsowała minifutbolem.
K
ZDJECIA: STANISŁAW KARGUL
ZDJĘCIE: AGNIESZKA STEFAŃSKA
Minifutbol
Ach, co to byl- za piknik! zerwiec w szkole to najczęściej czas zwiększonego napięcia, ostatnich prób wpłynięcia na kształt świadectwa oraz intensywnego oczekiwania na wakacje. W tym roku w Szkole Polskiej czerwiec wyglądał jednak zupełnie inaczej. Wszystko dlatego, że nauczyciele, rodzice i uczniowie, wyczerpani nauką online oraz przedłużającą się niemożnością swobodnego spotkania, połączyli siły z Instytutem Polskim i zorganizowali wyjątkowe wydarzenie – Szkolny Piknik Rodzinny „Czy to bajka, czy nie bajka”, służący uczczeniu patronki roku 2022 Marii Konopnickiej oraz siły wspólnoty szkolnej.
C
Tego dnia bowiem spotkały się tu dwie minifutbolowe drużyny w ramach mistrzowskich eliminacji: polska i słowacka. Polską dopingowali nasi rodacy z Koszyc z konsulem RP Stanisławem Kargulem na czele. Emocje były olbrzymie. Wygrała drużyna słowacka 4 : 0. Gratulujemy! RED.
14
W trzecią sobotę czerwca na terenie szkoły zgromadziło się ok. stu osób, by razem się bawić i uczyć. Oprócz obecnych i przyszłych uczniów szkoły wraz z rodzinami, nie zabrakło wyjątkowych gości: zastępcy Ambasadora RP na Słowacji Bartosza Tymkowskiego, radcy Ambasady RP Arkadiusza Tosia, zastępcy Dyrektora Instytutu Polskiego w Bratysławie Moniki Olech, redaktor naczelnej „Monitora Polonijnego” Małgorzaty Wojcieszyńskiej oraz Stana Stehlika, grafika, muzyka i fotografa od lat związanego ze słowacką Polonią.
MONITOR POLONIJNY
ZDJĘCIE: AGNIESZKA STEFAŃSKA
Program wydarzenia był niezwykle bogaty. Uczestnicy mogli odetchnąć z książką w strefie chilloutu, sfotografować się w fotobudce, wziąć udział w zawodach sportowych lub po prostu posiedzieć przy kawie. Na dzieci czekały: specjalistka od malowania twarzy, zawodowa tancerka i instruktorka oraz plastyczka, która odkryła przed najmłodszymi tajniki zawodu ilustratora. Oczywiście nie mogło zabraknąć elementów edukacyjnych. Postać Marii Konopnickiej przybliżył wszystkim spektakl, napisany i wyreżyserowany przez nauczycielkę języ-
ka polskiego Marzannę Danek-Hnelozub pt. „Konopnicka – portret bez ram” oraz wystawa, prezentująca jej życie i twórczość, przygotowana przez uczniów pod kierunkiem nauczycielki wiedzy o Polsce Anny Kasperskiej. Oprócz plakatów poświęconych Konopnickiej uczestnicy pikniku mogli też zobaczyć prace uczniów, przygotowane na znak protestu wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Temat solidarności z Ukrainą przewijał się zresztą jeszcze w kilku miejscach. W strefie chilloutu dostępna była twórczość pisarzy i poetów ukraińskich, a podczas całego pikniku jego uczestnicy mieli możliwość wpłacenia datku na rzecz Ukrainy – zbiórkę LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
i literacką uczniów szkoły podstawowej, przygotowaną na konkursy „Nie taka Konopnicka straszna, jak ją malują” oraz „Konopnicka między wierszami”. Szczegóły konkursów są dostępne na stronie internetowej szkoły. Jak przystało na imprezę szkolną w programie pikniku nie zabrakło tak dobrze wszystkim znanych i lubianych akademii szkolnych. Jedna, przygotowana przez nauczycielki Bożenę Miczek-Majkę i Marzannę Danek-Hnelozub wraz z najmłodszymi uczniami z okazji Dnia Matki i Dnia Ojca, wywołała łzy w oczach rodziców, a druga – przygotowana przez uczniów najstarszych klas jako niespodzianka dla odchodzącej ze szkoły pani Ani Kasperskiej – rozrzewnienie u głównej bohaterki wydarzenia. Ten moment stał się rów-
ZDJĘCIE: AGNIESZKA STEFAŃSKA
zorganizowano we współpracy z Fundacją Integra. Szkolna zabawa stanowiła też doskonałą przestrzeń do przedstawienia licznych talentów uczniów. Z pięknym pokazem baletowym wystąpiła uczennica klasy V Nicole Marcinka, a imponujące umiejętności gimnastyczne zaprezentowała uczennica klasy IV Zoja Chrzanowska oraz jej brat Dominik Chrzanowski z klasy II. Ponadto uczestnicy pikniku mogli zapoznać się z twórczością plastyczną
nież okazją do pożegnania się ze społecznością szkolną wieloletniej dyrektor szkoły Moniki Holzwieser. Wzruszające chwile utrwalił w pamięci obecnych odtańczony przed akademią pożegnalną przez wszystkich uczestników pikniku polonez – piękny symbol zakończenia edukacji i zamknięcia pewnego etapu w życiu. Na koniec jako jeden z głównych organizatorów imprezy chciałabym wyrazić wdzięczność wszystkim, którzy włożyli ogromne serce w jej zorganizowanie, a w szczególności rodzicom. Bez ich energii, pomysłów, chęci nasz piknik by się po prostu nie udał. Szczególne podziękowania kieruję tu do Klaudii Bochen, Joanny Grucy oraz Krzysztofa Grucy, który wystąpił w podwójnej roli – rodzica i nauczyciela. Całej społeczności szkolnej życzę, by ten radosny piknik był tylko jednym z wielu wspaniałych wydarzeń w życiu naszej szkoły. I by został w naszej pamięci na długo! NATALIA KONICZ-HAMADA
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
15
M I E J S C E M AG I C Z N E N I E T Y L KO D L A D Z I E C I
wystaw wewnątrz zabytkowych budynków pofortecznych. „U nas można zapoznać się z historią Gdańska, z tym, co tu się działo na przestrzeni wieków. I to jest oferta bezpłatna“ – przekonuje.
Miejsce owiane tajemnicą
oczuć w przeszklonej tubie, jak nasila się wiatr do tego stopnia, że zmienia się w huragan. Zobaczyć na własne oczy pustynną burzę, płonące drzewo, powstawanie fal czy doświadczyć zjawiska zorzy polarnej. Albo wejść w świat matematyki tak głęboko, że staje się on przyjemną zabawą! To i wiele więcej można przeżyć w Hevelianum.
Podczas wakacji jest tu też sporo innych atrakcji, jak na przykład pokaz musztry, różne warsztaty, koncerty, zwiedzanie wieczorne w poszukiwaniu duchów Góry Gradowej. Tu można się zrelaksować na leżakach, kocach bądź też w kawiarni czy restauracji. „Mnie to miejsce urzekło zanim podjęłam pracę, dawno temu, kiedy przyszłam na nocne zwiedzanie“ – wspomina Mejna, dodając, że to miejsce jest owiane tajemnicą.
P
Przynosimy inspiracje dla tych z Państwa, którzy wybierają się na wakacje do Gdańska. Tam bowiem w samym centrum miasta, niedaleko dworca PKP na Górze Gradowej mieści się Hevelianum. Co to takiego? Jedna z ciekawszych atrakcji dla dzieci i nie tylko. Znajduje się na terenie fortyfikacji obronnych z XIX w. „To miejsce najchętniej odwiedzają rodziny z dziećmi, ale my kierujemy ofertę do każdej grupy wiekowej“ – przekonuje Katarzyna Mejna z działu markeZDJĘCIA: STANO STEHLIK
16
tingu Hevelianum i dodaje, że oprócz wystaw, do dyspozycji jest 20 hektarów obszarów zielonych. Można tu nie tylko zwiedzać interaktywne wystawy, ale po prostu pospacerować z psem, porobić zdjęcia – stąd roztacza się przepiękny widok na miasto oraz Biskupią Górkę. „To atrakcja dla osób, które poszukują nieoczywistych, nowych miejsc“ - mówi Mejna i wskazuje na panoramę pod Krzyżem Milenijnym. Zachęca też do odwiedzenia fortyfikacji, zwiedzenia
Z Pitagorasem na ty Planując wycieczkę do Hevelianum, należy zarezerwować sobie minimalnie trzy godziny. Wszystko zależy od zainteresowań zwiedzających. W kilku budynkach mieści się kilka wystaw interaktywnych. „Tu można wziąć udział w ciekawych eksperymentach, są wystawy matematyczne, na przykład łamigłówek, a twierdzenie Pitagorasa można poznać w obrazowy sposób!“ – zachwala inna pracownica Hevelianum, Dorota Ciemna z Działu Projektów Kulturalnych, która nie kryje, że zawsze wolała przedmioty humanistyczne, ale doświadczenia z Hevelianum są dowodem na to, że nawet takie osoby jak ona mogą się tu zachwycić matematyką i ją po prostu zrozumieć. „Bo to nie sztywna nauka MONITOR POLONIJNY
wzorów czy definicji, ale wizualna przyjemna identyfikacja; można wszystkiego podotykać“ – zachwala, a jej koleżanka dodaje, że tu się nie dostaje ocen, ale nagrody. „W ten sposób łączymy zabawę z nauką“ – podsumowują obie panie.
Wyjątkowi – kolorowi
Powroty Rozmowy do domu z Niną
iedawno wróciła zza Wielkiej Wody. Przyjechała do naszego domu kilka tygodni temu i od tego czasu wszystko się zmieniło. Podobno panuje tu większy bałagan. Tak przynajmniej twierdzą rodzice, ale właściwie nikomu to nie przeszkadza. Mamy tu o jedno serce więcej i jeszcze mocniej pachnie w naszym domu miłością. Jesteśmy w końcu wszyscy razem. Troje rodzeństwa, mama i tata. Dokładnie tak, jak zawsze chciałam, żeby było.
N
Krok w kosmos Oprócz wcześniej wspominanych wystaw są też te, które uczą historii, w tym tej wojskowej, ekologii, fizyki i chemii. Dziecko może na przykład w symulatorze prowadzić samochód podczas deszczowej aury. Tutaj można nadać odpadom drugie życie, sprawdzić, ile śmieci widać z kosmosu, ale też pilotować samolot za pomocą wiązki światła. Jak mogliśmy się sami przekonać, Hevelianum to naprawdę miejsce magiczne – i to nie tylko z perspektywy dzieci. Latem odwiedza je dziennie nawet tysiąc osób. Instytucja ma w swojej ofercie także zajęcia wyjazdowe, w tym za granicę. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Gdańsk
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
W ramionach siostry Moja starsza siostra Natasha wróciła do domu. Co prawda tylko na wakacje, ale ja się z tego i tak bardzo cieszę. Nie umiem tego wyrazić, jak bardzo. Od kiedy jest w domu, ciągle chce mnie przytulać i głaskać po głowie. Czasami, ot tak, weźmie mnie do swojego łóżka, żeby ze mną poleżeć. Jak ja to kocham! Czuję się wtedy jak prawdziwa młodsza siostra! Jest mi wtedy tak dobrze, a moje serce tańczy, bo wiem, że w ramionach Natashki jestem bezpieczna. Moja Natashka jest bardzo piękną i mądrą dziewczyną. Studiuje w Ameryce – tak wszyscy nazywają to miejsce, skąd Natashka wróciła. Tam podobno żyje się inaczej. No i mówi się tam innym językiem. Ja sobie tego w ogóle nie potrafię wyobrazić, jak można mówić innym językiem? Ale to może dlatego, że ja nie mówię żadnym językiem, pomimo tego, iż język posiadam. Może i ja bym spróbowała pomieszkać w tej Ameryce? Skoro moja siostra daje radę tam żyć? Może i mnie by się tam spodobało?
Mama często powtarza, że jesteśmy z siostrą podobne, ale ja tam nie widzę żadnego podobieństwa. Natasha ma kolorowe włosy, jedną stronę głowy ma brązową, a drugą różową. No i od kilku dni ma jeszcze różowe brwi. Ja jestem zachwycona tym, jak wygląda, bo kolor różowy uwielbiam! W naszej rodzinie, przynajmniej w tej żeńskiej części, różowy cieszy się popularnością. O, na przykład w zeszłym roku to nawet mama miała różowe włosy! To chyba rodzinne, z tym że nie dotyczy jej męskiej części, bo ani tato, ani brat włosów nie farbują. Ale, w naszej rodzinie wszystko jest możliwe. Bo my przecież jesteśmy wyjątkowi!
Siostrzana miłość Wracając do Natashki, zawsze pragnęłam jej powiedzieć, jak mocno ją kocham, ale nigdy mi się to nie udało. Pamiętam, jak bardzo chciała się ze mną bawić, kiedy byłyśmy małe. Niestety, ja nie potrafiłam. Było mi smutno, kiedy nie umiałam odwzajemnić jej miłości. Wiem, że i jej było przykro z tego powodu, bo pewnie chciała mieć taką normalną siostrę. Nie dało się temu zaradzić, ja po prostu byłam innym dzieckiem. Teraz obie jesteśmy nastolatkami i chyba nie będzie przesadą, kiedy stwierdzę, że rozumiemy się bez słów. Nic nie musimy mówić, tylko patrzymy sobie w oczy i wiemy, że jesteśmy kochającymi się siostrami. Bo przecież miłości nie da się ogarnąć słowami, a tym bardziej tej naszej. Jestem szczęśliwa, że Natashka wróciła do domu. Lubię te jej powroty. NINA ZDJĘCIA: EWA SIPOS
17
O wyższości Klausa Mitffocha ziś opowiem, a raczej będę snuł przemyślenia o płycie, z którą się docieram od lat i dotrzeć nie mogę; o płycie, która nęci mnie i pociąga, a jednocześnie nie pozwala się zbliżyć; o płycie, która już dawno powinna być w moim osobistym kanonie najlepszych płyt wszechczasów, ale ciągle w nim nie jest, bo chyba sama nie chce tam trafić. Gardzi nim! Gardzi mną i moim śmiesznym kanonem. Z czym do ludzi? – pomyślałaby sobie płyta, gdyby tylko mogła myśleć. Sama za to znajduje się we wszystkich możliwych krajowych kanonach, zestawieniach, indeksach, katalogach, antologiach, spisach, rejestrach, a nawet w litaniach najlepszych albumów polskiego rocka, a jak już tam jest, to przeważnie rozsiada się wygodnie na samej górze, na samym szczycie, na samym tronie w tym swoim zimnofalowym futrze z norek
Czulym uchem
D
i patrzy to z pobłażaniem, to z wyższością na tych wszystkich niemenów, ciechowskich, jackowskich, nalepów i całą resztę, patrzy i znów przez jej czarną, winylową matrycę przebiega słodka myśl: „Tak się
robi rokendrola. Król jest jeden. Nazywam się Klaus Mitffoch”. Ciągle nie wiem, w czym tkwi problem. Że jest we mnie, wiem na pewno. Ale jaka jest jego natura? Może to ta wyższość Klausa
Horror sanatoryjny ak pewnie wielu sympatyków twórczości Olgi Tokarczuk i ja pobiegłam 1 czerwca do księgarni po najnowszą powieść pisarki. „Empuzjon” przed premierą tu i ówdzie odkrywał się we fragmentach – dzięki czemu, nim książka została wydana, mogłam się nią cieszyć wielokrotnie.
J
Pierwszy raz, kiedy okazało się, że oto akcja powieści rozgrywa się w Sokołowsku – osadzie, do której od czasu do czasu zaglądałam, jeżdżąc z Wrocławia tuż za czeską granicę na małe zakupy. Każdy, kto wie, jak ciekawym miejscem jest dawne sanatorium w Soko18
łowsku, z pewnością domyśli się, iż w powieści specyficzny klimat tej odciętej od świata wsi jest walorem podstawowym. Po raz drugi ucieszyłam się już na początku lektury – od pierwszych kart tekstu czuć, że to Tokarczuk: Dolny Śląsk, niezbyt znana miejscowość, zwykłe ludzkie sprawy, problemy i tajemnice, nieustanna obserwacja natury… No i moc, wobec której człowiek (pó-
ki co) nadal bywa bezradny, dyktuje ludziom własne warunki i od czasu do czasu upomina się o swoje. Tak było w powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, tak jest również w „Empuzjonie”. Młody, nieco zagubiony student ze Lwowa – Mieczysław Wojnicz – jesienią 1913 roku przyjeżdża do sanatorium w Sokołowsku, by leczyć się z gruźlicy. Trafia do pen-
sjonatu dla panów i zanim jeszcze rozezna się w swym nowym otoczeniu, już zostaje skonfrontowany ze śmiercią. W nieznanych okolicznościach umiera bowiem żona właściciela pensjonatu. Sam wdowiec oraz inni mieszkańcy hoteliku wydają się niezbyt zaskoczeni tym tragicznym wydarzeniem. Mieczysław próbuje więc samodzielnie poszukać prawdy. Jest to o tyle truMONITOR POLONIJNY
Mitffocha jest za wysoka dla mnie, zbyt przytłaczająca i to mnie przygnębia? Bo co można począć z wyższością, której nie da się podważyć? Można skapitulować, czyli uznać ją lub przynajmniej oswoić; można ją demonizować, żeby samemu zyskać na znaczeniu; można ją ośmieszyć... ale tu naprawdę nie ma się z czego śmiać, w tym wypadku byłoby to samobójstwo. Gdyby tylko Janerka wyemigrował za ocean, tak jak to sobie z żoną zaplanował, gdyby nie posłuchał brata i nie został jeszcze, aby 12 grudnia 1981 roku uczestniczyć w jego ślubie, gdyby tylko Jaruzelski nie ogłosił stanu wojennego, moje rozterki nie miałyby miejsca, moje życie byłoby łatwiejsze. Albo gdyby Janerka nie poszedł do wojska, nie zaczął tam grać na kontrabasie po kantynach, nie przeczytał o nowej muzyce, która pojawiła się na Wyspach, którą próbował sobie potem wyobrazić i odtworzyć po swojemu, nie musiałbym dzisiaj przelewać na papier swoich rozterek na temat Klausa Mitffocha, nie musiałbym stawać przed jego majestatem i mie-
dne, że jego najbliżsi towarzysze przejawiają wręcz podejrzaną niechęć do kobiet jako istot niższych. Ich komentarze tworzą dość specyficzny zbiór trywialnych opinii na temat kobiecości, które byłyby nawet zabawne, gdyby nie fakt, iż niektóre z nich z niepokojącym natężeniem krążą sobie w najlepsze w niektórych współczesnych mediach (ponad sto lat po opisywanych wydarzeniach!). Kuracjusze oczywiście są mężczyznami samotnymi, stąd zapewne zawziętość w komentowaniu spraw płci. A że Sokołowsko ma własną legendę – opowieść o czarownicach, które szukając ofiar, być może błąkają się po okolicznych lasach – pensjonariusze mają czym LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
rzyć się z miłościwie nam panującą Wyższością. Nie musiałbym robić absolutnie nic. Proza życia jednak karmi się figlami, które nam płata, z których dzierga nasze losy, fastryguje życiorysy. Już nam się wydaje, że ścieg jest prosty, pewny, i nagle wszystko leci i się pruje. Może to w takich chwilach proza życia daje nam okazję do karkołomnej akrobacji, która – owszem, nie zawsze – ale czasem się udaje i po której wybucha owacja na stojąco, która trwa i trwa... W przypadku Klausa Mitffocha owacja nie zaczęła się od razu, publiczność chyba była oniemiała i rozklaskiwała się powoli, zanim nastąpił zasłużony standing ovation. Żeby było jasne, uwielbiam, cenię i poważam Lecha Janerkę za jego słowne fikołki, muzyczną nieoczywistość i życiową wstrzemięźliwość. Kocham jego Plagiaty, do których często wracam. Lubię punk, nową falę, zimną falę, rozumiem tę muzykę, umiem ją docenić tak, jak na to zasługuje. Obiektywnie zdaję sobie sprawę z głębokiej war-
zapełnić leniwie płynące dni i nieustająco powracają do tematu kobiecości. Mężczyźni, popijając dość często nalewkę o wieloznacznej nazwie „Marzenie”, nie bardzo wiedzą, kto kreuje sokołowską rzeczywistość – oni sami czy jakaś siła wyższa, a może natura, której siła ma uzdrowić ich schorowane ciała. W „Empuzjonie” każdy ma jakąś tajemnicę, dlatego akcja nieuchronnie zmierza ku katastrofie. Szczegółów oczywiście nie podam, mogę jedynie powiedzieć, że autorka naprawdę mistrzowsko buduje napięcie – czujemy, że coś się wydarzy, nawet trochę się domyślamy, ale zaskoczenie i tak jest spore – jak na dobrą powieść przystało.
tości tego wydawnictwa i chcę w tym miejscu oddać cesarzowi co cesarskie – jest to album wybitny, uniwersalny i ciągle aktualny. W moim przypadki chodzi jednak bardziej o pewnego rodzaju chemię, która raz mnie przyciąga, a później odpycha od tego albumu i bawi się mną jak kukłą, przez co ciągle mam wrażenie, jakbym nie był panem sytuacji, jakbym to nie ja słuchał tej płyty, ale płyta nasłuchiwała mnie. I to mnie denerwuje. ŁUKASZ CUPAŁ
Książkę Tokarczuk możemy przeczytać na kilku poziomach – fabularnym, społecznym, filozoficznym, intertekstualnym – dla mnie to przede wszystkim po-
wieść o tolerancji i szacunku do tego, co istnieje obok nas. Gdy kuracjusze zgodnie z zaleceniami spacerują po ścieżkach wokół Sokołowska, nieustannie burzą porządek przyrody. Obserwując i obmawiając siebie nawzajem, niszczą harmonię miejsc, w których każdy mógłby odzyskać spokój. No, ale tak to już jest z nami ludźmi – gdziekolwiek postawimy stopę, tam rozpoczyna się proces rozpadu. „Empuzjon” jest też głosem w dyskusji na temat równości. Czy sto lat temu, czy dziś temat ten wymaga edukowania – i to jest mój trzeci powód do radości z lektury najnowszej powieści Olgi Tokarczuk. AGATA BEDNARCZYK 19
Sportowy rozkład jazdy
zas nie stoi w miejscu i mamy już wakacje! Ale w sporcie to pojęcie ma inny wymiar. Po okresie pandemii i wielu ograniczeń w rozgrywkach sportowych świat sportu zawodowego wrócił na właściwe tory. Praktycznie w każdym tygodniu odbywają się jakieś ważne zawody, imprezy mistrzowskie czy pojedynki między znakomitymi zawodnikami. Prześledźmy, co ciekawego czeka nas w drugiej połowie roku w dyscyplinach sportowych, które ostatnio najbardziej rozpalają serca polskich kibiców…
C
Mundial i inne atrakcje piłkarskie Kibice piłki nożnej z niecierpliwością czekają na kolejny mundial, czyli mistrzostwa świata. W tym roku XXII Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej odbędą się nie w czerwcu i lipcu, ale nietypowo – w listopadzie i grudniu. Powód? To Katar, ale nie chodzi o stan chorobowy, lecz miejsce rozgrywania turnieju. Będzie to też pierwszy turniej mistrzostw świata, który odbędzie się w kraju islamskim i pierwszy na Bliskim Wschodzie. Wokół samej decyzji FIFA o tym wyborze pojawiło się wiele kontrowersji, ale to szerszy temat i może do nie-
20
go jeszcze wrócimy. Dla nas najważniejsze jest to, że znów w turnieju będą uczestniczyć Polacy. Losowanie nie było najgorsze, bo trafiliśmy na Argentynę, Meksyk i Arabię Saudyjską, ale czy przełoży się to na awans do kolejnej rundy, zależy od formy naszych zawodników. Termin rozgrywania najważniejszej imprezy w świecie futbolowym wpłynął na konieczność zmiany terminarzy poszczególnych lig i rozgrywek o europejskie puchary. Zwykle rozgrywki te toczyły się do połowy grudnia, ale w tym roku zostaną zawieszone na początku listopada. W europejskich rozgrywkach pucharowych polscy kibice znowu żyją nadzieją, że może któryś z naszych przedstawicieli zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów (w eliminacjach startuje Lech Poznań), Lidze Europy (tu może zagrać Lech, jeśli odpadnie w 3. lub 4. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów)
lub w Lidze Konferencji Europy (od 1. rundy eliminacji startują Pogoń Szczecin i Lechia Gdańsk, a od 2. rundy – Raków Częstochowa). A może znowu dojdzie do pojedynków ze słowackimi zespołami (Slovan Bratysława, Spartak Trnava, MFK Ružomberok lub DAC Dunajska Streda)? Oby już w dalszej części rozgrywek, a nie na samym początku.
seta czy setów wygranych do zera! Warto też dodać, że od kilkunastu tygodni Iga jest liderką światowego rankingu WTA! W pierwszych dniach lipca tenisiści będą walczyć o kolejne trofeum zaliczane do Wielkiego Szlema – o puchar na trawiastych kortach Wimbledonu. Oprócz Świątek miejsce w głównej drabince turnieju indywidualnego Wimbledonu mają zapewnione Magda Linette i Magdalena Fręch wśród pań, a także Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak w rozgrywkach męskich. W tym roku zawodnicy nie otrzymają punktów rankingowych. Taką kontrowersyjną decyzję podjęły władze ATP i WTA w związku z wykluczeniem przez organizatorów wimbledońskiego turnieju z udziału w nim rosyjskich i białoruskich zawodników.
Tenisowe emocje Iga Świątek. To nazwisko ostatnio jest na ustach znawców światowego tenisa i wzbudza postrach wśród tenisistek na całym świecie. Niedawno odniosła kolejne zwycięstwo w wielkoszlemowym Roland Garros. Polacy i kibice tenisa na całym świecie po prostu ją uwielbiają! Nasza zawodniczka bije kolejne rekordy w długości serii kolejnych zwycięstw, wygranych turniejów, meczów bez straty
W ostatnim tygodniu lipca Iga Świątek planuje udział w turnieju WTA 250, który odbędzie się w Warszawie. Będzie to nie lada gratka dla naszych kibiców! Następnie tenisowy świat przeniesie się do USA i Kanady na cykl turniejów wysokiej rangi, który zwieńczony zostanie „czwartą lewą” Wielkiego Szlema, czyli zawodami US Open na Flushing Meadows w Nowym Jorku. U pań sezon indywidualny MONITOR POLONIJNY
zakończy turniej WTA Finals dla ośmiu najlepszych zawodniczek w rankingu, który zostanie rozgrany na początku listopada. Na razie jeszcze nie wybrano lokalizacji tych zawodów, które przed pandemią COVID-19 odbywały się w chińskim Shenzhen, a w poprzednim roku zostały przeniesione do meksykańskiej Guadalajary. U mężczyzn sezon zakończy podobny turniej dla liderów - ATP Finals w Turynie. Miejmy nadzieję, że z udziałem Huberta Hurkacza lub naszych deblistów. U pań ostatnim punktem sezonu z polskim akcentem będzie finałowa rywalizacja w drużynowym Billie Jean King Cup, który jest zaplanowany w szkockim Glasgow w terminie 8-13 listopada. Turniej uważany jest za nieoficjalne drużynowe mistrzostwa świata. Po raz pierwszy od dłuższego czasu wśród 12 najlepszych ekip znajdzie się Polska i nie jest ona bez szans na zajęcie wysokiego miejsca.
Mistrzowskie zmagania na polskich parkietach Polscy siatkarze od lat przyzwyczaili nas do wielkich emocji oraz do sukcesów odnoszonych przez nich na wielu międzynarodowych imprezach. Na przełomie sierpnia i września po raz
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
kolejny odbędą się mistrzostwa świata. Gospodarzem miała być Rosja, ale ze względu na zbrojną agresję na sąsiednią Ukrainę odebrano jej prawo do przeprowadzenia tej imprezy i przeniesiono turniej do Polski i Słowenii. Polacy będą bronić mistrzowskiego tytułu zdobytego przed czteroma laty i zagrają o trzecie złoto z rzędu. W początkowej fazie ich przeciwnikami będą reprezentacje USA, Meksyku i Bułgarii. Na przełomie września i października w Polsce i w Holandii będą rywalizować również najlepsze siatkarki świata. Polki zagrają w grupie z Turcją, Dominikaną, Koreą Południową, Tajlandią i Chorwacją. Tu oczekiwania polskich kibiców są mniejsze, ale emocje zapowiadają się równie wielkie. Emocje czekają polskich kibiców również w wielu innych dyscyplinach sportu, ale trudno jest o wszystkim napisać w skrócie. W miarę zbliżania się takich wydarzeń postaram się o nich napisać w kolejnych numerach „Monitora Polonijnego”… Wszystkim Czytelnikom życzymy udanych, aktywnych wakacji i wielu wzruszeń podczas kibicowania polskim sportowcom! STANISŁAW KARGUL
Autobusy transgraniczne wracają
dwóch latach przygotowań Kraj Żyliński uruchomił zapowiadaną wcześniej komunikację transgraniczną. Autobusy kursują na trasie Trstena – Chochołów granica, gdzie można się przesiąść na inne, kursujące przez Zakopane do Bukowiny Tatrzańskiej, uruchomione przez województwo małopolskie. Na razie linia jednak nie cieszy się szczególną popularnością, gdyż przystanek końcowy usytuowany został na granicy. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku pojawi się też połączenie Krynica – Bardejov. Natomiast na autobusy łączące Poprad z Zakopanem niestety jeszcze poczekamy. Od października 2019 r. do końca grudnia 2020 r. na trasie Bukowina Tatrzańska – Dolny Kubin kursował samorządowy autobus, uruchomiony przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego. Połączenie było finansowane wyłącznie przez Małopolskę; Kraj Żyliński nie partycypował w kosztach. Pod koniec 2020 r. zaproponowano Słowakom wspólne finansowanie, na zasadzie przetargu europejskiego. Kraj Żyliński się jednak nie zgodził i zaproponował, by każda ze stron uruchomiła połączenie do granicy, gdzie będzie możliwa przesiadka. Problemem jest jednak to, że słowacki autobus nie zajeżdża w słowackie Tatry Zachodnie, a właśnie to było głównym celem projektu. Polskich autobusów, jeżdżących na trasie Chochołów granica – Zakopane – Bukowina Tatrzańska, na próżno szukać przez słowacki portal www.cp.sk, co również jest sporym problemem. Do uruchomienia autobusów transgranicznych przygotowuje się też Kraj Preszowski. Połączenie Poprad – Zakopane może powstać najwcześniej w 2024 r. Powodem jest most na granicznej Łysej Polanie, który wymaga pilnego remontu. Prawdopodobnie stanie się to właśnie w 2024 r. JAKUB ŁOGINOW
Po
21
Dwa razy o miłości akacje tuż-tuż, więc miłośnikom polskiego kina chcę zaproponować dwa filmy rozrywkowe, oba klimatyczne, ciekawie sfilmowane i z dobrymi aktorami. Dwa również dlatego, że na łamach „Monitora Polonijnego” spotkamy się dopiero we wrześniu. A będzie to wtedy czas kolejnego, 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, który w tym roku odbędzie się w Gdyni od 12 do 17 września.
W
początek film, który przez kilka tygodni miał w Netlfixie całe rzesze miłośników, szczególnie tych uwielbiających kino romantyczno-sentymentalne. Film „Miłość jest blisko” w reżyserii Radosława Dunaszewskiego w kinach nie zyskał uznania. Ale za to w domowych, kameralnych warunkach ta dość ciepła i ckliwa komedia romantyczna stała się filmem chętnie oglądanym. Dlaczego? Myślę, że przede wszystkim dzięki dwójce sympatycznych głównych bohaterów. Fabuła nie jest specjalnie odkrywcza. Natalia (Weronika Książkiewicz) i Adam (Wojciech Solarz) znają się od dziecka. Przed laty nawet coś sobie obiecywali, ale było to młodzieńcze zauroczenie. A potem – jak to w życiu – każdy poszedł swoją drogą. Po latach oboje wracają do domu, w którym spędzili młodość.
Na
Ona ma syna, ale jest wdową. On, rozwiedziony, wrócił do tego domu z córką. Dzieci Natalii i Adama bardzo się lubią. Przyjaźń 22
ich rodziców sprzed lat też daje o sobie znać. Choć oboje są sobie bliscy dzięki wspomnieniom, to jednak nadal układają własne życie – każdy po swojemu. Ale do czasu… Film opowiada o ich perypetiach i nowych pomysłach (wcale nie oczywistych) na życie. Najważniejszy dla reżysera jest klimat. Powoli więc zmieniają się relacje głównych bohaterów, zaczynają oni dostrzegać drobiazgi, na które wcześniej nie zwracali uwagi. Oczywiście ich dzieci też mają jakieś oczekiwania i np. szukają sposobu, jak namówić Adama, by powiedział Natalii, że głównie nieśmiałość przeszkadza mu w powiedzeniu prawdy. Wojciech Solarz przekonywająco gra zagubionego i źle doświadczonego przez los mężczyznę, a Weronika Książkiewicz emanuje kobiecym ciepłem i urodą. Potrafi skupić na sobie uwagę nie tylko jedynego, zabiegającego o jej względy mężczyzny. Bogaty dentysta Bruno też zwraca na nią uwagę. Perypetie Adama i Natalii, wsparte dodatkowymi atrakcjami – będzie „ten trzeci” i może „ta trzecia” – stanowią opowiedzianą z dystansem ckliwą historyjkę. Ten film dobrze się ogląda, bo są w nim ładne zdjęcia, miła muzyka
i zabawna gra także aktorów drugoplanowych, m.in. Olgi Bołądź, Grzegorza Małeckiego, Janusza Chabiora.
Drugi film to „Pod wiatr” w reżyserii Kristoffera Russa. Wyprodukowany przez Netflix i i obecny na platformie od kilku tygodni trzyma się dobrze w opinii widzów. W tym filmie mamy zagwarantowane świetne zdjęcia z morskich plenerów, bo rzecz dzieje się na Półwyspie Helskim. A najważniejsze, że brawurowo pokazano wszystkie sceny kitesurfingowe. Film ma tempo i schematyczny klimat intrygi miłosnej. Zaczyna się tajemniczo. Rozbawiona gromada młodych ludzi jedzie starym busikiem na wakacje. Po drodze przypadkowo ścigają się z osobowym samochodem, w którym prowadzący busa Michał dostrzega zjawiskową dziewczynę. Coś zaiskrzyło! A potem okazuje się, że oboje spotkają się we wspólnym wakacyjnym krajobrazie. Michał (w tej roli
uwodzicielski Jakub Sasak) pracuje jako kelner i instruktor kitesurfingu, a piękna Ania (Sonia Mietielica) jest przyszłą studentką medycyny, pochodzi z dobrego domu i pozornie niczego jej nie brakuje. Na wakacje do wypasionego hotelu przyjechała z ojcem (świetna rola Marcina Perchucia), jego obecną żoną (Agnieszka Żulewska) i przyrodnim bratem. Tam spotykają się ze znajomymi, z którymi od wielu lat spędzają wakacje. Oczywiście jest jakaś przeszłość i dawna miłość, ale życie zmienia się szybko, tu i teraz, więc poznani nowi znajomi są dla Ani naprawdę ważni. Młodzieżowe klimaty niezobowiązujących spotkań, zawody kitesurfingu i dobra muzyka to na pewno walory tego filmu, a na dodatek znowu, jak w poprzednim filmie, dobrzy aktorzy. Polecam więc na lato „Pod wiatr”, bo to gwarantowane słońce, plaża i muzyka. ALINA KIETRYS
MONITOR POLONIJNY
Słowackie perełki
Hore Hron, dole Hron, ja som Horehronka… areszcie lato, czas wakacji! Jedni wybierają spokojny relaks nad wodą, inni preferują górskie wędrówki. A może by się wybrać do źródła jednej z najdłuższych słowackich rzek, która swój początek bierze w górach?
N
Mowa o rzece Hron, która jest największą rzeką środkowej Słowacji oraz drugą co do długości rzeką w kraju. Jej długość wynosi 298 km, a całkowita powierzchnia dorzecza 5464,6 km, co stanowi 11% powierzchni całej Słowacji. Hron płynie w całości po jej terytorium, aby w pobliżu Szturowa (słow. Štúrovo) połączyć się z Dunajem. Swój bieg rozpoczyna u południowo-wschodnich podnóży masywu Kráľova hola, u zbiegu Tatr Niskich i Krasu Spisko-Gemerskiego, niedaleko przełęczy Besník, zaledwie 3 km od wsi Telgárt. To właśnie tam na wysokości ok. 980 m n.p.m. znajduje się źródło tej wyjątkowej rzeki, która została uwieczniona w wielu legendach, opowieściach i ludowych pieśniach. Miejsce to jest bardzo popularne wśród Słowaków, którzy chętnie je odwiedzają i traktują jako atrakcję o charakterze narodowym. Przy źródle znajduje się drewniana altanka, a także tablice z informacjami o historii regionu, ludności, możliwościach turystycznych oraz partnerstwie okolicznych gmin, zrzeszonych w mikroregionie Horehron, których wspólnym celem jest rozwój tego pięknego LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
obszaru. Dla lubiących poszukiwania skarbów ukryto w tym miejscu geocaching i wcale nie jest go tak łatwo odnaleźć. Kiedy patrzyłam na wypływającą ze źródła wodę, zastanawiałam się, jak z takiego niewielkiego ujścia może powstać spora rzeka, która na przestrzeni wieków wielokrotnie powodowała wielkie powodzie. Największa i najbardziej katastrofalna w skutkach powódź miała miejsce w 1974 r., gdy poziom rzeki w Bańskiej Bystrzycy osiągnął 480 cm, a przepływ wody wynosił 560 m/s. Jak znacząca to jest rzeka świadczy fakt, iż już od XVII w. wody Hronu i jego dopływów były wykorzystywane do spławiania drewna, co uskuteczniano jeszcze w latach 30. minionego stulecia. Rzekę wykorzystuje się dziś do produkcji energii elektrycznej. W tym celu wybudowano cztery elektrownie wodne. Hron jest obecnie najpopularniejszą rzeką do uprawiania raftingu oraz spływów kajakowych. Miłośników mocnych wrażeń i pokonywania spienionych fal tu nie brakuje. Przy wysokim stanie wody rzeka jest spławna na długości 272 km, od miejscowości Heľpa, ale spływ można także rozpocząć w Breznie lub Podbrezowej. Co roku w sierpniu odbywa się tradycyjny slalom po rzece, który zaczyna się w Zwoleniu. Jednen z najpiękniejszych
odcinków Hronu znajduje się poniżej Bańskiej Bystrzycy, to tzw. nurt Fal Wlkanowskich (słow. Vlkanovské vlny). A jako ciekawostkę dodam, że ok. 168 r. podczas wyprawy nad rzekę Hron cesarz Marek Aureliusz napisał jedno ze swoich filozoficznych dzieł. Siedząc przy źródle Hronu, chłonęłam świeże górskie powietrze i cieszyłam oczy piękną zieloną scenerią. Przypomniała mi się wtedy legenda o powstaniu Hronu, którą kiedyś usłyszałam. Otóż matką rzeki Hron była Kráľova hoľa, a jego wujem Dunaj. Hron za młodu był niesforny i dręczył olbrzymy, które żyły w dzisiejszym regionie bańskobystrzyckim. Według legendy książę Ďumbier doradził olbrzymom skierowanie HroZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA
nu na Dunaj. Giganci zbudowali ogromny żelazny pług, a wytworzone przez niego bruzdy ciągnęły się pod górą Kráľova hoľa, przez cieśniny i wąwozy oraz między skałami i klifami. Z jednej strony znalazły się więc Niskie Tatry, z drugiej Rudawy Słowackie, Góry Szczawnickie, a potem Nizina Naddunajska. W końcu olbrzymy dotarły do samego Dunaju, a Hron, trzymając się wyrytego koryta, z wielkim pluskiem zalał każdą szczelinę. To co, gotowi na letnią wędrówkę górami, lasami wzdłuż rzeki Hron? MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA 23
adchodzący okres długich upalnych letnich dni przynosi ze sobą większy popyt na napoje. To oczywiste, że każdy z nas pije więcej, bo po prostu pić się chce! Picie jest bardzo zdrowe, ale co w przypadku, kiedy komuś woda sodowa uderzy do głowy? A właśnie w tym numerze będzie mowa o najbardziej chyba znanym letnim napoju – wodzie sodowej.
wody sodowej to w czasach komunizmu na Słowacji niezbędny zestaw przy spotkaniu sąsiadek. Pamiętacie? Swoją drogą, zauważyliście, że na Słowacji polskie „naboje” nazywane są „bombičkami”? Cóż to za „wybuchowe” nazwy w obu językach!
N
Saturator – polskie retro wody sodowej
Retro
Do czasów wynalezienia wody sodowej pragnienie gaszono głównie piwem i różnymi wodami mineralnymi. Były to wody pobierane bezpośrednio z ujęcia, bez ich uzdatniania, co oznaczało, iż wody te miały wyrazisty smak. Dlatego niewiele z nich nadawało się do rozcieńczania wina.
Pić się chce!
żała jej koszty. No i w końcu woda sodowa mogła nie „ulepszać”, ale „poprawiać” smak wina. Wytwórnie wody gazowanej zaczęły powstawać na terenie Słowacji już w połowie XIX w. Na początku woda ta była dostarczana do odbiorców w szklanych butelkach i pojemnikach.
Syfon i naboje Historia powstania wody sodowej, czyli wody gazowanej, w środkowej Europie jest ściśle związana z Bratysławą. Otóż w gimnazjum w Preszporku uczył się wybitny wynalazca Štefan Anian Jedlík, uważany za jednego z najwybitniejszych fizyków XIX w. Urodził się w miejscowości Zemné koło Nowych Zamków w 1800 r. Opracował on metodę produkcji wody sodowej, stworzył kształt butelki, w której ulatnianiu się dwutlenku węgla zapobiegała pionowa rurka. Opis swojego wynalazku opublikował w 1829 r. w wiedeńskim czasopiśmie branżowym. Nie trzeba było długo czekać i w 1841 r. powstała pierwsza wytwórnia wody sodowej w węgierskim mieście Győr. Woda gazowana stała się dużą konkurencją dla wód mineralnych, ponieważ niwelowała koszty transportu, a dostępność produkcji obni24
Najbardziej rozpoznawalnym urządzeniem epoki minionej, kojarzonym z wodą sodową, był w Polsce saturator. Do Polski dotarł w latach 50. ubiegłego wieku i stał się symbolem PRL-owskiego lata. Był popularnym elementem letniego krajobrazu ulicznego, codziennością gorących upalnych dni.
Hity
Powstanie wody z bąbelkami
Po II wojnie światowej doszło do dużych zmian w produkcji wody sodowej. Dzięki rozpowszechnieniu metalowych naboi ze sprężonym dwutlenkiem węgla oraz sprzedaży domowych syfonów do produkcji wody sodowej – szczelnie zamykanych szklanych karaf czy butelek, a następnie metalowych szczelnie zamykanych butelek – doszło do rozpowszechnienia domowej produkcji wody sodowej. Owe syfony pojawiły się niemalże w każdym gospodarstwie domowym. Po dziś dzień na Słowacji można usłyszeć potoczną nazwę „sifón“, czyli ‘syfon’, oznaczającą nic innego tylko wodę sodową. Mielona zalewana kawa, serwowana w szklance z przeźroczystego szkła, dwie kostki cukru oraz mała szklanka domowej
Nie ma lata bez saturatora Pierwsze saturatory przywożono ze Związku Radzieckiego, a niedługo potem ruszyła produkcja krajowych modeli tego urządzenia. Zajęły się nią Warszawska Spółdzielnia Mechaników oraz poznański zakład „Pofamia”. Konstrukcje te były kopiami radzieckich modeli, z biegiem czasu dostosowanymi do potrzeb rynku polskiego. Taki specyficzny wózek do produkcji wody sodowej był zbudowany z aparatu do saturacji, szafki oraz dwóch kółek motorowerowych. Ważną częścią był też parasol, chroniący obsługę przed słońcem. Elementem wyposażenia były też szklane słoje z zawartością syropu owocowego, najczęściej malinowego i cytrynowego, węże do pobierania wody i kilka szklanek, które po użyciu przepłukiwano wodą z saturatora. Istną ciekawostką było zapobieganie kradzieży owych szklanek – mocowano je łańcuchem do wózka. Niezbędną do funkcjonowania urządzenia wodę czerpano z lokalnych kranów, a gdy tych brakowało, pobierano wodę wprost z hydrantów, do których przyłączano się za MONITOR POLONIJNY
pomocą gumowego węża. Higieniczne uwarunkowania sprawiły, iż Polacy wodę tę nazwali „gruźliczanką”, co sugerowało możliwości zarażenia się gruźlicą. To jednak nie znalazło potwierdzenia w rzeczywistości. Jak zgrzebne saturatory by nie były, latem ustawiały się do nich długie kolejki spragnionych. Koniec czasów komunizmu oznaczał również kres saturatorów. Wzmożona produkcja różnych napojów gazowanych, ich niska cena oraz ogólna dostępność mocno ograniczały konsumpcję wody sodowej na ulicy. Ostatni saturator wg oficjalnych danych zakończył swój żywot w 1995 r. Saturatory na dobre zniknęły z polskich chodników, ale na zawsze pozostały w naszych wspomnieniach. Dziś saturatory można spotkać okazjonalnie na różnych publicznych imprezach jako przypomnienie czasów minionych.
Slowackie sodobary Saturatory na kółkach nie zdobyły popularności na Słowacji. Tu w owych czasach duża liczba zakładów została wyposażona w tzw. sodobary – urządzenia do produkcji wody sodowej w kształcie szafek, statycznie montowanych w miejscach ogólnie dostępnych, by każdy robotnik przez cały rok mógł w pracy napić się wody sodowej. Wszystkim życzę miłego letniego wypoczynku ze szklanką dobrze schłodzonej wody sodowej! ANDREJ IVANIČ LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
Kilka słów o słownictwie rzeglądając artykuły do niniejszego numeru „Monitora Polonijnego”, zwłaszcza ten z rubryki „Retrohity”, dotyczący produkcji wody sodowej w czasach PRL, po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak szybko polszczyzna ewoluuje. Czy młode pokolenie zna jeszcze takie słowa, jak saturator, czy umiałoby wskazać odpowiedni przedmiot, słysząc słowo nabój w kontekście wody gazowanej? Mam wątpliwości. Zacznę od tego drugiego. Owszem, wyraz nabój jest młodym znany, ale zapewne w zupełnie innym znaczeniu. W Słowniku języka polskiego PWN znajdziemy bowiem jego cztery definicje: 1. ‘metalowy walec zawierający pocisk i materiał wybuchowy, przeznaczony do strzelania z broni palnej’; 2. ‘porcja materiałów wsadowych ładowana jednorazowo do pieca hutniczego’; 3. ‘metalowy wkład wypełniony dwutlenkiem węgla, używany w syfonach’; 4. ‘pojemnik wypełniony atramentem lub tuszem, wkładany do wiecznych piór i drukarek atramentowych’. Interesująca nas definicja trzecia nie została opatrzona żadnymi kwalifikatorami, a to znaczy, że wyraz ten w tym znaczeniu jeszcze w polszczyźnie istnieje. Co nie jest równoznaczne z tym, że owo znaczenie jest używane i wszystkim znane. Podobnie rzecz ma się z saturatorem. Młodsze pokolenie być może pozna, że to „coś” związanego z saturacją, ale zapewne tylko w kontekście medycznym. Potwierdzać to wydaje się też wyszukiwarka Google, która po wpisaniu hasła saturacja, wyrzuca przede wszystkim połączenie saturacja krwi, zaś słowo saturator dziś wspomniana wyszukiwarka kojarzy przede wszystkim z pięknym nowoczesnym sprzętem AGD, dzięki któremu można zrobić wodę sodową w domu, choć już nie jest to ten sam proces co przed laty. Ma rację autor artykułu „Pić się chce!”, że saturator do dziś pozostaje symbolem letnich dni w czasach PRL,
P
kiedy to na każdym rogu większego miasta stał pan/pani z wózkiem (saturatorem) i sprzedawał/a wodę gazowaną z sokiem lub bez. Wróćmy jednak do języka i jego ewolucji. Jest sprawą oczywistą, że ze słownika odchodzą stare wyrazy, ustępując miejsca nowym. Zawsze tak było. Niech sobie Państwo przypomną czasy szkolne, kiedy to ślęczeli Państwo nad Bogurodzicą czy poezją Kochanowskiego, starając się zrozumieć, czym są np. zbożny pobyt czy nieszczęsne ochędóstwo! Kiedyś były to wyrazy (lub ich połączenia) aktualne, jednak stopniowo wyszły z użycia, czyli stały się archaizmami (leksykalnymi – archaizmy bowiem mogą mieć też inny charakter, np. składniowy czy fleksyjny). Dlaczego tak się dzieje? Ot, zmienia się rzeczywistość wokół, a wraz z nią zmieniają się słowa, które ją opisują. Zniknęły saturatory, zatem po co komu ich nazwa. Chyba że do celów wspominkowych. Młodym zupełnie nie jest potrzebna. Oni dziś wiedzą, kim jest youtuber, ale nie mają pojęcia, czym zajmuje się rymarz czy rusznikarz, spierają się, czy powinno się używać formy spoilować czy spojlerować, ale patrzą zdziwionymi oczami na babcię, gdy ta chce im coś zacerować. I nie ma co się tutaj dziwić, bowiem język zmienia się dynamicznie. Jedne słowa przychodzą, inne zmieniają zwoje znaczenia lub po prostu odchodzą w niepamięć. Rzadko pozostają na dłużej wyrazy, związane z sytuacją historyczną, różnymi modami, trendami, bowiem tak, jak one przemijają, tak i przemijają wyrazy z nimi związane. Ale czasami się zdarza, że te, kiedyś używane, wracają i robią karierę, lecz w zupełnie innym znaczeniu. Jednak to już trochę inna historia, do której kiedyś wrócę. Tymczasem cieszmy się wszyscy z wakacji i lata! Niech będą udane! MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA 25
Bardzo nas cieszy Państwa zainteresowanie naszymi krzyżówkami. Wierzymy, że również ich wakacyjna odsłona stanie się odpowiednim wyzwaniem, którego się Państwo podejmą – czy już gdzieś pod gruszą, w zaciszu domowym, czy z szumem fal w tle. Życzymy dobrej zabawy i udanych urlopów! Rozwiązanie hasła krzyżówki znajdą Państwo w polach w następującej kolejności: 16 - 13 27 - 2 - 17 - 10 - 15 - 45 - 38 - 24 - 1 - 20 - 9 - 11 - 23 - 29 - 31 - 12 - 21 - 35 - 7 - 37 - 41 - 44 - 4 26 - 39 - 22 - 18 - 32 - 25 - 6 - 33 - 30 - 36 - 43 - 34 - 3 - 5 - 8 - 40 - 28 - 42 - 46 - 19 - 14.
Poziomo 1. obywatel Kataru 3. spódnica i żakiecik 9. rymowana zagadka 11. rozsypuje celowo 13. małpa wąskonosa 16. największe miasto Indii 17. inaczej Tadeusz 18. śpiew pod reją 19. nauka o warunkach pracy 22. często przesadza 25. „kuzynka“ dżemu 28. atrofia 30. nad juhasem 31. andrut 34. mieszka nad Nilem 35. św. ...Savio – patron ministrantów
Wśród tych, którzy prawidłowe rozwiązanie prześlą na adres: monitorpolonijny@gmail.com, zostaną rozlosowane nagrody książkowe. Prosimy zatem także o podanie imienia, nazwiska i adresu pocztowego. Dobrej zabawy! T.O., red.
Pionowo 38. konkurent, wielbiciel 42. do korniszonów 43. przyjmuje kwiaty 21 listopada 44. japońska mafia 45. skok w bok 46. układanka z mydłem
2. antonim koronacji 4. oficer przyboczny 5. pies bacy 6. hormon walki 7. określa położenie czegoś 8. druczek kasowy 10. … Mate aromatyczny napar z liści ostrokrzewu paragwajskiego
12. zakład, biuro 14. traktat o tych sprawach 15. miasto na trasie z Łodzi do Częstochowy 20. leci w pończosze 21. wróbelek z bajki 23. Wilhelmi z ekranu 24. adnotacja 26. stolica nad Tamizą
27. bankiet z „pompą“ 29. warunki zewnętrzne 32. palestra 33. stolica jak cytrus 36. obierzyny 37. na igły i szpilki 39. wyspy opodal Florydy 40. zabawa za rogiem 41. imię Chotomskiej
Rozwiązaniem poprzedniej krzyżówki było hasło: Gdy przychodzi Witus suchy, tedy wiedzie z sobą muchy.
Prawidłową odpowiedź otrzymaliśmy od pana Jerzego Bezecnego z Lechnic i jemu wysyłamy nagrodę książkową. Gratulujemy! 26
MONITOR POLONIJNY
Hej, hej, hej sokoły.... rzygoda z sokołami zaczęła się w roku 2014, gdy na początku maja na naszym balkonie w doniczce ujrzałam brązowe jajko. Byłam pewna, że to jajko gołębie. Ale po kilku dniach mój syn oznamił, że to wcale nie gołąb, ale sokół pustułka (Falco tinnunculus), który zniósł tam kolejno 5 podobnych jajeczek. Byliśmy wszyscy zafascynowani codzienną obserwacją życia tych przepięknych, chronionych drapieżników, szczególnie w chwili, gdy przychodziły na świat pisklęta. Doba inkubacji tego gatunku trwa od 28 do 32 dni. Wtedy samiczka prawie stale siedzi na gnieździe, a samiec karmi ją myszami. Pustułki żywią się prawie wyłącznie drobnymi gryzoniami, jak myszy czy nornice. Czy wiecie, że mają zdolność widzenia w ultrafiolecie, dzięki czemu widzą po ciemku nory gryzoni, wokół których „świeci” mocz? Kolejną ciekawostką jest fakt, że nie budują własnych gniazd – dlatego jajka znoszą w różnych dogodnych miejscach, w mieście np. na balkonach.
P
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
My mieszkamy na 6. piętrze, w bloku na jednym z osiedli Trenczyna. Do dziś zadaję sobie pytanie, dlaczego wybrały sobie właśnie nasz, bardzo nasłoneczniony balkon. Ta sama para sokołów wraca do nas regularnie już od 9 lat, by w kwietniu znieść swoje jajka (jest ich zwykle 3 - 6 sztuk – w zależności od roku i wielkości populacji myszy). Po doświadczeniu z pierwszego roku, gdy byliśmy zaskoczeni ich obecnością i całkowicie nieprzygotowani do takiego sąsiedztwa, teraz, co roku przygotowujemy się na ich pobyt, by mogły spokojnie wychowywać swoje potomstwo. Gdy tylko zauważymy, że sokoły już przyleciały i z dachu zaczynają uważnie obserwować nasz balkon, wynosimy z niego wszystko, na czym nam zależy, na podłogę kładziemy folię ochronną, a w rogu stawiamy skrzynkę lęgową z ziemią, bo to im najbardziej odpowiada. Nad skrzynką montujemy prowizoryczny daszek, który choć trochę chroni przed słońcem. Zdarzyło się bowiem, że jednego bardzo upalnego roku zginęły wszystkie pisklęta. Była to tragedia nie tylko dla ptasich rodziców. Tak przygotowani z wielką radością obserwujemy codziennie niesamowity cud przyrody, dziejący się na naszych oczach. Przez parę lat mieliśmy na balkonie zamontowaną kamerę. Małe rodzą się gołe, ale po paru godzinach pokrywają się białym puszkiem. Rosną w oczach, ponieważ rodzice – na zmianę – noszą im myszki i sprawiedliwie karmią wszystkich swoich potomków, wkła-
dając im pokarm do otwartych szeroko dzióbków. Dorastanie młodych trwa ok. miesiąca. W tym czasie rosną im piórka, zaczynają poznawać świat, nie tylko z gniazda, ale skacząc po całym balkonie. Potem są gotowe do odlotu. Jeszcze przez pewein czas przylatują, a rodzice je dokarmiają, ale już na ziemi. Przez pierwszych 6 lat zapraszaliśmy do nas kolegę ornitologa, który małe pustułki obrączkował. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że jeden z naszych sokołów z pierwszego lęgu założył swoje własne gniazdo na balkonie w Nowej Dubnicy. Była to dla nas wspaniała wiadomość – czuliśmy się dumni i traktowaliśmy jako nasz sukces, a trochę i jako swoiste wynagrodzenie za wszystkie kłopoty ZDJĘCIA: RENATA STRAKOVÁ
i ograniczenia. Ponieważ przez dwa miesiące staramy się na balkon nie wchodzić, to po odlocie sokołów trzeba go, niestety, posprzątać i zdezynfekować każdy centymetr powierzchni, na której leży gruba warstwa mysich kożuszków. W tym roku znowu mamy 6 rozkosznych piskląt, więc pewnie i myszy jest dużo. Sąsiedzi i znajomi pytają nas często, czy warto się tak poświęcać. Ja nie mam wątpliwości, że warto, mało tego, czuję się nawet wyróżniona. Dziś coraz więcej pustułek gnieździ się na naszym osiedlu, co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem. Z naszego balkonu wyleciało już ponad 30 młodych, pięknych sokołów, nawet jeden zaadoptowany (ale to już inna historia!). Tak więc: „Hej, hej, hej sokoły, omijajcie, góry, lasy, doły.... “, ale wracajcie do nas co roku! Cieszy nas, że wybrałyście sobie właśnie nasz balkon! RENATA STRÁKOVÁ 27
Alince Kabele - z okazji Jej życiowego jubileuszu życzymy dużo zdrowia i radości! Przyjaciele z Klubu Polskiego
Podziękowanie W imieniu organizatorów tegorocznej wyjątkowej loterii fantowej, która miała miejsce podczas spotkania członków Klubu Polskiego w Kočovcach, serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólną zabawę, a przede wszystkim za hojność, życzliwość i zrozumienie dla wspólnej sprawy. Ze sprzedaży losów uzyskaliśmy kwotę 492 euro, którą przekazaliśmy naszemu gościowi, artystce z Ukrainy Tatianie Kovalenko. Wierzymy, że nasz dar serca ułatwi Tani i jej synowi Marko pobyt w tymczasowym domu w Republice Czeskiej. W imieniu Klubu Polskiego w Koszycach – Magdalena Smolińska
w teledysku?
Chcesz wystąpić
Życzenia
Kręcimy kolejny teledysk Klubu Polskiego! Tym razem do piosenki „W kinie życia“ z albumu „Tu i tam“. Zdjęcia będziemy realizować 15 lipca w kinie Lastovička w Dubnicy nad Wagiem i potrzebujemy statystów – widzów w kinie. Chcemy naszym rodakom mieszkającym na Słowacji dać możliwość wzięcia udziału w ciekawej przygodzie aktorskiej. Zgłoszenia i ewentualne pytania prosimy kierować pod adresem e-mail: monitorpolonijny@gmail.com
zego powszedni s a n a b ego Chle
Klub Polski zaprasza do romantycznego zamku w Čachticach, gdzie 27 sierpnia odbędzie się tradycyjne przedsięwzięcie „Chleba naszego powszedniego“. W jego ramach przeprowadzone zostaną workshopy dla dzieci i dorosłych, podczas których będzie pieczony chleb według polskich i słowackich receptur i gotowany żurek. W części muzycznej przedstawi się Zespół Regionalny
Mystkowianie.
Koncert gitarowy w Trenčianskich Teplicach Więcej informacji opublikujemy na stronie www.polonia.sk
Dziękuję Klubowi Polskiemu i redakcji czasopisma „Monitor Polonijny“ za zaproszenie mnie i mojego syna na spotkanie zielonoświątkowe do Kočoviec, gdzie miałam okazję poznać życzliwych i wrażliwych ludzi i porozmawiać z nimi. Było mi bardzo miło czuć wsparcie ze strony polskich przyjaciół, którzy pomagają Ukraińcom w tym trudnym czasie. I choć mówimy różnymi językami, to rozumieliśmy się bez słów. Udział w spotkaniu był dla mnie i mojego syna prawdziwym wyróżnieniem, a czas spędzony na malowaniu, grach, tańcach na długo pozostanie w naszej pamięci. Dziękuję za wszystkie te pozytywne emocje. Tania Kovalenko 28
Klub Polski oraz miasto Trenčianske Teplice zapraszają na koncert „Niedokończone dzieło Harvey Hope“, który odbędzie się 15 lipca (piątek) o godz. 18.30 w kościele św. Stefana w Trenčianskich Teplicach. Wystąpi Radomska Orkiestra Kameralna pod dyrekcją dyrygenta Szymona Morusa, na gitarze klasycznej zagra Jakub Kościuszko. Wstęp bezpłatny.
MONITOR POLONIJNY
Szanowni Czytelnicy „Monitora Polonijnego”, Drodzy Przyjaciele!
Koncerty polskiej muzyki W sierpniu Klub Polski planuje występy kwartetu Laugaricio w ramach projektu „Koncerty polskiej muzyki“. Koncerty te odbędą się: 4 sierpnia w Bratysławie 6 sierpnia w Nowej Dubnicy 7 sierpnia w Trenčianskich Teplicach O konkretnych godzinach i miejscach będziemy informować na stronie www.polonia.sk
POdcasty Klubu POlsKiegO
Nowy projekt jest już dostępny za pośrednictwem strony www.polonia.sk. Sukcesywnie będziemy tam umieszczać kolejne odcinki. Ponieważ dopiero się rozkręcamy, a zależy nam na Państwa opinii i sugestiach, to prosimy o kierowanie ich pod adresem: monitorpolonijny@gmail.com.
Szukamy wokalistów Ponieważ Klub Polski zamierza wydać kolejną autorską płytę, prosimy o kontakt naszych rodaków mieszkających na Słowacji, którzy potrafią śpiewać i chcą wziąć udział w projekcie. Chcemy zaprezentować naszą twórczość i zintegrować polonijne środowisko muzyczne. Na zgłoszenia uzdolnionych muzycznie wokalistów czekamy do końca lipca pod adresem: monitorpolonijny@gmail.com.
Dni polskiego folkloru, przyjaźni i współpracy 2022
W Dubnicy nad Wagiem 25 – 28 sierpnia 2022 r. wystąpi Zespół Regionalny
Mystkowianie O szczegółach będziemy informować na stronie www.polonia.sk LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
Moja pięcioletnia misja na stanowisku zastępcy dyrektora Instytutu Polskiego w Bratysławie dobiega końca. Był to czas intensywnej, ale niezwykle ciekawej i inspirującej pracy, podczas której dane mi było poznać i współpracować z wieloma wspaniałymi ludźmi. Możliwość promowania polskiej kultury, historii i języka, a także budowanie i wzmacnianie więzi łączących Polskę i Słowację ZDJĘCIE: STANO STEHLIK były i zawsze będą dla mnie zaszczytem. Realizacja tych zadań nie byłaby jednak tak owocna bez wsparcia i aktywności słowackiej Polonii. Państwa zaangażowanie i przychylność pozwalają urzeczywistniać ciekawe i nietuzinkowe projekty, a także wspierać polskich artystów odwiedzających Słowację. Za to wszystko chciałabym w imieniu własnym i całego Instytutu Polskiego w Bratysławie serdecznie Państwu podziękować, wyrażając jednocześnie nadzieję, że współdziałanie będzie rozwijać się także w przyszłości. Za niezwykle cenne uważam realizowane przez Klub Polski we współpracy z Instytutem Polskim cykle „Sztuka z naszych szeregów” oraz „Poznajmy się, proszę”, ponieważ dzięki nim możemy zobaczyć, jak istotny twórczy ślad pozostawiają Polacy na Słowacji, dla których jest ona drugą ojczyzną, i jakim są wspaniałym mostem łączącym oba nasze kraje. Moje szczególne podziękowania należą się redakcji „Monitora Polonijnego”, który od lat wspiera działania Instytutu Polskiego w Bratysławie, informując i publikując relacje z wydarzeń organizowanych przez IP. Te pięć lat to oczywiście nie tyko praca, ale także poznawanie i delektowanie się urokami Bratysławy i okolic, odkrywanie Słowacji od kuchni dosłownie i w przenośni. Wraz z mężem Adamem i moimi trzema córkami zabieramy ze sobą piękne wspomnienia z wędrówek po Małych Karpatach, wycieczek rowerowych na Železną Studničkę czy spacerów brzegiem Dunaju. Przede wszystkim jednak zyskaliśmy wielu znajomych oraz przyjaciół i dlatego też nie żegnamy się ze Słowacją, ale mówimy jej i Państwu do zobaczenia! MONIKA OLECH I Radca Ambasady RP w Bratysławie Zastępca Dyrektora Instytutu Polskiego 29
MY
urkowanie, pływanie, opalanie? Wszystko to, o czym miłośnicy letnich swawoli marzą podczas zimowych dni. Rzec by można po prostu – leniuchowanie. Ale my nie leniuchujemy, bo przy okazji uczymy się nowego słownictwa. Będzie potrzebne!
N Jezioro, kąpielisko czy aquapark? My lubimy je wszystkie. Naszym ulubionym jeziorem (jazero) są Złote Piaski w Bratysławie. Z niecierpliwością wyczekujemy plaży (pláž), opalania się (opaľovanie). Bierzemy wówczas ze sobą krem do opalania (opaľovací krém). Poprzednim razem wypróbowaliśmy rower wodny (vodný bicykel) i opłynęliśmy nim wysepkę (ostrovček) na środku jeziora. Moja żona miała na sobie dwuczęściowy kostium kąpielowy (dvojdielne plavky).
OWIA SŁ
N IE
Wodne swawole
Lato nie obejdzie się bez lanej kofoli
ZDJĘCIA: VELESLAVA OPUK I FILIP LEON OPUK
Znajdujemy się dość blisko kąpieliska (kúpalisko) Rosnička w Bratysławie. Preferujemy najgłębszy basen (bazén), w którym można solidnie potrenować. Lubimy też nurkować (potápať sa). Oczywiście najpierw zakładamy okulary do nurkowania (potápačské okuliare). Po kąpieli owijamy się ręcznikiem zwykłym (uterák) lub kąpielowym (osuška). 1Idziemy do bufetu po jakieś przekąski – zwykle to langosz (langoš) lub frytki ze smażonym serem (hranolky s vyprážaným syrom). Oprócz tego oczywiście lana kofola (čapovaná kofola) i pyszne lody włoskie (točená zmrzlina). Następnie kładziemy się na naszym kocu (deka) i pozwalamy słońcu, aby nas wysuszyło i opaliło.
malne (termálne kúpele) w gorących basenach lub masaże wodne. Gorąco polecamy także wizytę w saunie (sauna). W parku wodnym jest okazja, by dać się ponieść prądowi na dużym kole pływackim (kúpacie koleso). To wszystko sprawia, że czujemy się naprawdę zrelaksowani. Pobyt nad wodą zawsze trwa cały dzień. Do domu wracamy naprawdę wypoczęci, opaleni i szczęśliwi. Mamy nadzieję, że w ciągu tegorocznego lata spotka Was wiele okazji do zabawy i relaksu. VELESLAVA OPUK i FILIP LEON OPUK PolishSlovak.eu
Wypoczynek i zabawa Naszym ulubionym aquaparkiem (akvapark) jest park wodny w Sencu, niedaleko od Bratysławy. Ze względu na zjeżdżalnie wodne (tobogany) moja żona wybiera jednoczęściowy strój kąpielowy (jednodielne plavky). Uwielbiamy kąpiele terMONITOR POLONIJNY
przełomie czerwca i lipca w życiu każdego ucznia następuje zakrzywienie czasoprzestrzeni i po intensywnych ostatnich w roku szkolnym tygodniach nauki nagle (i nareszcie!) czas zaczyna płynąć wolniej. Nadchodzą upragnione wakacje… Tylko co zrobić, żeby tego czasu nie zmarnować? Jak go dobrze wykorzystać, by radość i energia, które przyniesie, starczyły na kolejne 10 miesięcy szkoły? Jak czerpać z niego
Na
ZDJĘCIA: NATALIA KONICZ-HAMADA
Dziennik podróży
pełnymi garściami i wycisnąć to, co najlepsze, niczym cytrynkę do letniej, orzeźwiającej lemoniady? Mam dla Was odpowiedź. Co byście powiedzieli na… dziennik podróży? Ale uwaga – to nie jest zwykły pamiętnik czy zeszyt do sporządzania nudnych notatek. Dziennik podróży opowiada przede wszystkim o podróżniku, czyli tym, kto go tworzy. Niech Wasz dziennik podróży z wakacji stanie się zapisem ich przebiegu i Waszych wrażeń ze
LIPIEC - SIERPIEŃ 2022
o Waszych przeżyciach, o Waszych przygodach, o Waszych odczuciach. Wspomnienia mają bowiem to do siebie, że z czasem bledną. Życie, zwłaszcza podczas roku szkolnego, pędzi nieraz nieubłaganie. Obowiązki lubią się gromadzić, zadania kumulować. Ale nawet w takich chwilach istnieje sposób na zatrzymanie czasu. Stwórzcie swój dziennik podróży, zajrzyjcie do niego za kilka miesięcy w jakiś długi, zimowy wieczór, a sami się przekonacie. NATALIA KONICZ-HAMADA
wszystkiego, co Was spotka. Wkładajcie do niego zdjęcia, na których uchwyciliście szczególne momenty, zaschnięty kwiatek z łąki, na której odpoczywaliście, bilet kolejowy ze wspaniałej wycieczki, którą odbyliście. Zanotujcie w nim adres przyjaciela, narysujcie widok, który rozpościerał się z okna Waszego pensjonatu, napiszcie, jakie smaki lodów przypadły Wam najbardziej do gustu danego dnia. Niech Wasz dziennik podróży stanie się opowieścią
31
Nie da się ukryć, że jedzenie na powietrzu smakuje lepiej. Dlatego gdy tylko pogoda pozwala, miłośnicy grillowania rozpoczynają swoje ogniste rytuały i – co ciekawe – dzisiaj na ruszt trafiają nie tylko wyroby mięsne, coraz częściej pieczemy ryby, warzywa, sery, a nawet owoce.
Do kompletu obowiązkowe są dodatki – sałaty, pieczywo, rozmaite masełka i smarowidła. Autorzy rubryki „My Słowianie“, czyli Veleslava i Filip Opukowie z portalu PolishSlovak, podzielili się swoimi propozycjami na letnie przekąski, idealne dla zapracowanych, ale też świetne jako dodatki do niejednej grillowej uczty.
Serowe smarowidło • • • •
1 trójkąt sera Niva serek Bambino 2-3 łyżki roztopionego masła 1 łyżka drobno posiekanej cebulki • ulubione pieczywo świeże lub podsmażone na patelni
Zdrowa sałata • pomidory, ogórki, cebula – wszystko w dowolnych ilościach • sałata lodowa • 2 łyżki kukurydzy • 2 łyżki oliwek
• sos do sałaty • jogurt naturalny • czosnek przeciśnięty przez praskę • sól, pieprz, trochę oleju sezamowego
Niezwykle popularnym dodatkiem do mięs są małosolne ogórki. Te – jak wiadomo – wśród Polaków cieszą się dużą popularnością. Tak było także podczas czerwcowej imprezy Klubu Polskiego, gdzie małosolne znikały jak świeże bułeczki. Na prośbę ich miłośników, podajemy przepis.
Składniki pasty zmieszać i rozsmarować na pieczywie. Warto spróbować zarówno na świeżym, jak i na podpieczonym chlebie, a samą pastę serową można wzbogacić o wiele dodatków – czosnek, paprykę, zioła…
Wszystkie warzywa umyć, sałatę porwać na kawałki, pomidory, ogórki i cebulę pokroić w ulubiony sposób. Dodać kukurydzę i oliwki. Składniki sosu wymieszać i wlać do miski z warzywami. Delikatnie przemieszać całość. Podawać świeżo zrobione.
Ogórki małosolne • • • • •
ogórki w dowolnej ilości pęczek kopru liść chrzanu kilka ząbków czosnku trochę papryki, gorczycy i ziela angielskiego
Wszystko to układamy razem w dużym słoju. Zalewamy osoloną ciepłą wodą (1 czubata łyżka soli na litr wody), dobrze zakręcamy i odstawiamy w niezbyt chłodne miejsce – już po dwóch, trzech dniach można próbować, czy dobre.
Nawet jeśli ktoś nie jest miłośnikiem grilla, może rozsmakować się w tych prostych potrawach. Latem szkoda czasu na skomplikowane przepisy i wielogodzinne kuchenne eksperymenty. Cieszmy się słońcem. Smacznego! AGATA BEDNARCZYK