AGNIESZKA HEKIERT
com za to, że mnie nie przejechali, a okazji mieli niemało (śmiech). W każdym razie to było moje pierwsze ważne doświadczenie z muzyką.
two było się tam dostać – zdawało 60 osób, a dostały się dwie.
Miałaś również muzyczny dom.
Tak, to prawda! Przyjechałam do Katowic o kilka godzin za późno, gdyż miałam jeszcze po drodze egzaminy do szkoły aktorskiej. Na dodatek zapomniałam nut. Weszłam na egzamin spóźniona, miałam zaśpiewać utwór Elli Fitzgerald Too Darn Hot, a akompaniator znał ten standard
Tak. Mama grała na fortepianie, a ojciec grał właściwie na wszystkim – na puzonie, akordeonie, pianinie… Bliskie mu były klimaty dixielandowe, więc stąd wziął się ten jazz. W czasach licealnych była też poezja śpiewana i duet z moją koleżanką Anią Zimowską, nie był to jednak do końca mój gatunek. Niemniej, jeździłyśmy na różne festiwale i przeglądy.… Tu ukłon w stronę pana Ryszarda Kowalskiego, który bardzo mnie wspierał i udostępniał salę kinową w Klubie Garnizonowym, gdzie mogłam codziennie godzinami ćwiczyć, a wiedziałam już, że chcę zdawać do uczelni muzycznej.
Była to Akademia Muzyczna w Katowicach.
Jeśli kochasz to, co robisz, nie ma znaczenia, czy występujesz na wielkiej scenie czy w malutkim klubie
w swojej ulubionej tonacji. Nie mojej (śmiech). Zagrał mi dużo wyżej, a ja w tej adrenalinie niewiele myślałam, tylko po prostu zaśpiewałam, bardzo wysoko. Nie czułam granic, bo nie byłam świadoma tej zmiany tonacji. Stres i adrenalina bardzo mi wtedy pomogły.
Musiało zrobić wrażenie, skoro się dostałaś. Musiało (śmiech).
Pewnie pomyśleli, że ta Hekiert ze Świnoujścia to wszystko zaśpiewa. Być może. W każdym razie udało się, przyjęto mnie. I muszę przyznać, że na początku było mi ciężko. To jednak uczelnia jazzowa, zupełnie inne myślenie o śpiewaniu, miałam wiele do nadrobienia. Zresztą na początku trochę ten jazz sabotowałam. Bardzo cenię tekst, a w standardach ma on czasem mniejsze znaczenie. Nie chciałam też ograniczać się do jednego gatunku, ciągnęło mnie w różne strony, co nie do końca było mile widziane na uczelni. To się zmieniło,
FOT. Robert Bartaky
Zgadza się, Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Przyznam, że nieła-
Wyczytałem gdzieś o nietrafionej tonacji podczas egzaminu…
nasza okładka
MAGAZYN
11