PUPIL nr 2(38)/2025. Magazyn zoologiczny

Page 1


WSTĘP

Z GABINETU WETERYNARYJNEGO:

Alergie środowiskowe u zwierząt

Afrykański jeż pigmejski. Czyli co w jeżu siedzi

PORADY EKSPERTA:

Sprzątanie po psie – dlaczego to takie ważne

PUPIL GWIAZDY:

On już jest gwiazdą! Elżbieta Romanowska opowiada o swoim niezwykłym psiaku –Browarku.

WOKÓŁ ZWIERZĄT – PIES:

Yorkshire Terrier - mały pies o wielkim sercu

Wspaniali bracia - Cookie i Mickey

Zasady mądrego podróżowania z psami

Czy Wy też czekacie na lato, słońce, beztroski wypoczynek i wakacje?

Cóż… czasu nie umiemy przyspieszyć, ale możemy Wam go umilić ciekawymi artykułami i wywiadami w nowym numerze „Pupila”. Co w nim znajdziecie?

Dr Magdalena Szumilas opowiedziała o ciekawym gatunku małych zwierzaków – jeżach pigmejskich. Sara Węglicka z kliniki „Zdrowy Pupil” przypomniała nam najważniejsze fakty dotyczące alergii środowiskowych u zwierząt, a Adrianna Iwan opisała bardzo poważne zagrożenia wynikające z faktu niesprzątania po psach podczas spacerów.

Na tytuł Gwiazdy nowego wydania zasłużył niewątpliwie podopieczny aktorki Elżbiety Romanowskiej – psiak Browar. Pani Ela opowiedziała o wspaniałej relacji, jaka łączy Ją i Bronia oraz o ich codziennym życiu.

W nowym numerze nie mogło zabraknąć porad behawiorystów. Agata Bladowska zajęła się zagadnieniem problemów behawioralnych kotów podczas wakacji i imprez rodzinnych. Ada Włoch zapoznała nas z najpopularniejszymi gatunkami papug. Ewa Zaczyńska podjęła się zadania przybliżenia naszym czytelnikom kwestii związanych z przyzwyczajaniem szczeniaka do wizyt w salonie groomerskim. Małgorzata Bieniek zaproponowała wspaniałe pomysły na wspólne letnie aktywności z dzieckiem

Alergie środowiskowe u zwierząt

Alergie środowiskowe to problem, który może dotknąć każdego pupila –nie tylko wiosną i latem. Pyłki, kurz, środki czystości, a nawet jad owadów mogą wywoływać reakcje alergiczne. O tym wszystkim opowiada Sara Węglicka w rozmowie pełnej praktycznych wskazówek.

uczulić. Nie ma również różnicy, czy jest to roślina typowo domowa, czy też rosnąca na zewnątrz. Tutaj jedynie mogłabym wskazać na większe prawdopodobieństwo wystąpienia alergii w środowisku, w którym zwierzak przebywa najwięcej. To już zawsze kwestia indywidualna każdego zwierzęcia. I co ważne, tak naprawdę często alergię stwierdza się dopiero po wystąpieniu jej objawów, czyli po ekspozycji na dany czynnik alergiczny.

Czy owady też wywołują alergie? Jakie są objawy? Tak, jak najbardziej stanowią zagrożenie i są powodem wielu alergii. Objawy alergii na jad owadów są raczej typowe. Jeśli chodzi o zmiany skórne, to może pojawić się lekki obrzęk, zaczerwienienie lub pokrzywka. Czasami występuje również łysienie w obrębie miejsca ugryzienia –sierść w tym obszarze po prostu wypada.

Rozmowa z: tech. wet. SARĄ WĘGLICKĄ z Przychodni Weterynaryjnej Zdrowy Pupil w Lubinie

Czy mogą wystąpić inne objawy oprócz zmian skórnych?

Mogą występować również poważniejsze objawy, które można porównywać nawet do objawów wstrząsu anafilaktycznego u człowieka. Pojawia się wówczas opuchlizna pyska, opuchlizna górnych dróg oddechowych. Zwierzę ma problem, by zaczerpnąć powietrza. Może się pojawić również problem z utrzymaniem równowagi.

Czy my jako właściciele możemy pomóc zwierzęciu po ukąszeniu przez owady?

Na pewno powinniśmy spróbować wyciągnąć żądło. Jeśli wiemy już, że nasz pupil jest uczulony i jesteśmy po wcześniejszej konsultacji z weterynarzem, możemy podać leki. Najczęściej w momencie stwierdzenia alergii lekarz przepisuje adrenalinę, którą w tej sytuacji możemy podać zwierzakowi. Ważne jest, by mieć ją w apteczce – tzn. kupić wcześniej i trzymać właśnie na takie wypadki. I druga ważna sprawa – jak najszybciej jechać ze zwierzakiem do weterynarza.

Była już mowa o owadach, elementach przyrodniczych, roślinach. Czy jeszcze o czymś należy wspomnieć?

Myślę, że powinniśmy zwrócić uwagę na proszki do prania, czy też na przykład perfumowane płyny do podłóg, perfumy ludzkie, kosmetyki. Uczulić może również – jak to było mówione na początku naszej rozmowy, kurz. I tutaj objawy dotyczą tego, w jaki sposób zwierzę ma kontakt z alergenem. Jeśli ktoś np. wyprał dywan w nowym proszku, to mogą pojawić się objawy na łapkach psa lub kota, bo zwierzę będzie chodziło po tym dywanie. Jeśli to mały zwierzak, to również na brzuchu – bo brzuch będzie obcierał się o podłoże. Ale już inne objawy, jak obrzęk, świąd, zaczerwienienie raczej będą się pojawiały niezależnie od miejsca ekspozycji.

Co możemy zrobić, gdy nasz zwierzak jest uczulony?

Jedynym sposobem jest unikanie źródła alergii, alergenów. Jeśli chodzi o rośliny, to teoretycznie najbardziej uczulające są na ogół trawy, ponieważ jest ich dużo. Jeśli ktoś mieszka na wsi, przy jakimś polu, to najrozsądniej jest nie wchodzić w wysokie trawy, nie zbliżać się do pól, tylko iść po prostu jakąś wydeptaną ścieżką. Jeśli ktoś ma wokoło bardzo dużo brzóz, a zwierzę jest na nie uczulone, to też nie powinien podchodzić zbyt blisko drzew. Chodzi o to, by nie narażać aż tak zwierzaka. Ważne są także czynności po powrocie ze spaceru – dobrze jest wycierać zwierzakowi pyszczek, zwłaszcza okolice oczu, ponadto łapy, brzuch. Jest to szczególnie ważne, gdy są to małe pieski, no bo one mają większy kontakt z podłożem.

Ale rozumiem, że nie chodzi tu o to, żeby całkiem odciąć zwierzę od wyjścia na zewnątrz. Chodzi o to, by zminimalizować kontakt z tym alergenem, a nie odcinać całkowicie zwierzę od środowiska zewnętrznego, ponieważ jest to w praktyce niewykonalne. Powiedzmy, że jeśli nawet piesek ma alergię na trawy, ale mieszka w mieście, gdzie tych traw aż tak dużo nie ma, to wtedy on nie będzie tego tak odczuwał. A jeśli mieszka na wsi, gdzie po prostu trawy są wszędzie, będzie miał większy kontakt z tym alergenem, nawet przez samo życie tam.

Jak przebiega diagnostyka alergii u zwierząt domowych? Są testy śródskórne, które wyglądają trochę jak te u ludzi. Nakłuwa się wtedy skórę, podaje alergeny i patrzy się na reakcje. Są też testy z krwi. Jeśli chodzi o alergie środowiskowe, to te testy są w miarę rzetelne, ale nie dają nam takiej pełnej pewności. Testy nie pokażą nam w stu procentach, że zwierzę ma alergię lub jej nie ma.

Co powinno nas skłonić do skierowania psa na badania?

Myślę, że na pewno, jeśli właściciele zaobserwują, że zwierzę się nadmiernie wylizuje w konkretnych miejscach, powtarza się to co roku, pojawia się zaczerwienienie skóry, wypadanie sierści, jakiś obrzęk, wypływ ze spojówek. Może pojawić się kaszel lub kichanie, które też powtarza się co roku w tym samym okresie.

Jakie są metody leczenia alergii u zwierząt?

Dostępne są ogólne leki alergologiczne. Są one zawsze podawane po konsultacji z lekarzem weterynarii – to bardzo ważne! Dostępne są również zastrzyki, które podaje się raz w miesiącu. Warto jednak pamiętać, że leki starszej generacji – na ogół sterydowe, często powodują skutki uboczne, ale w niektórych przypadkach też je stosujemy w dłuższej terapii. Działają one na zasadzie blokowania odczuwania świądu, nie usuwają jego przyczyny.

Czyli tej przyczyny nie jesteśmy w stanie wyleczyć? Przyczyny nie. Powiedzmy, że możemy ograniczać objawy, jeśli wiemy już, na co zwierzę ma alergie. Przykładowo trawy – możemy po prostu na spacerach omijać jakieś skupiska, żeby zwierzę nie wchodziło w nie. Po spacerach możemy wycierać mokrą chusteczką okolice pyska, okolice brzucha, przemywać łapki, żeby potem też to zwierzę nie wylizywało się. Warto również uważać na opryski oraz różne nawozy i regularnie zabezpieczać na pasożyty zewnętrzne, ponieważ ich ugryzienia także mogą powodować alergie.

Co powinno znaleźć się w apteczce opiekuna zwierzaka? Jeśli zwierzak jest już zdiagnozowany, to na pewno stałe leki, które już przyjmuje. Są też żele, które łagodzą ukąszenia owadów. Można zabrać maści, które nawilżają skórę,

krople do oczu. I po konsultacji z lekarzem weterynarii prowadzącym zwierzaka, adrenalinę. Na przykład, jeśli zwierzę jest uczulone na jad pszczoły i tak samo jak u ludzi może pojawić się wstrząs, to rzeczywiście wtedy po konsultacji warto mieć ją w pobliżu.

Jakie są najczęstsze błędy, które popełniają właściciele zwierząt w związku z alergiami?

Zdarza się, że właściciele czekają bardzo długo, aż alergia się po prostu rozwinie. Przez to zwierzaki często przychodzą w zaognionym stadium alergii. Wygląda to tak, że już się bardzo drapią, czasem same z siebie wydrapały sobie sierść, że skóra jest bardzo zaczerwieniona, bardzo rozlizana. Zwierzaki takie mają już naprawdę spory problem z odpoczywaniem, bo skóra ciągle swędzi i nie mogą się po prostu położyć. Czasem ludzie potrafią nie wykupować leków zaleconych przez lekarza, nie podawać im tak jak trzeba, nie przychodzić na kontrolę, nie informować też, czy ze zwierzakiem jest lepiej, czy gorzej, czy leki pomagają, czy może trzeba coś zmienić. Problemem jest więc przede wszystkim ignorowanie samych chorób lub zaleceń. Myślę, że można jeszcze dodać, że np. jeśli zwierzę ugryzie pchła, to objawy alergii mogą się utrzymywać nawet dwa tygodnie. To nie jest tak, że po prostu ugryzie, piesek się chwilę podrapie i już koniec, tylko rzeczywiście przy ugryzieniach niektórych owadów, te objawy mogą trwać dłużej. No i myślę, że zaangażowanie właściciela jest bardzo ważne, bo brak reakcji może doprowadzić nie tylko do wyłysień czy zaczerwienienia, ale nawet do śmierci zwierzęcia.

Jak ważna jest edukacja właścicieli zwierząt na temat alergii?

Bardzo ważne jest zaangażowanie i edukacja właścicieli, no bo to jednak oni muszą te leki podawać, oni siedzą ze zwierzęciem, opiekują się nim, muszą mu po prostu pomóc. Większość tak naprawdę tego, jak to zwierzę się będzie leczyło, nie zależy od lekarzy, tylko od właścicieli. Więc myślę, że muszą rozumieć to, co robią, dlaczego to robią i to robić.

Czy z Pani doświadczenia wynika, że właściciele są świadomi, że ich pupil może mieć alergię??

Jest różnie. Są właściciele bardzo zaangażowani, którzy przychodzą, mówiąc, że na przykład kupili nowy proszek do prania i pies ma już objawy. Są bardzo świadomi, że to mogło spowodować objawy albo opowiadają, że właśnie byli na spacerze w lesie i akurat po tym spacerze coś się stało. Ale są też tacy właściciele, którzy widzą, że pupil nie ma sierści i drapie się, ale nie zastanawia ich to, jaka jest przyczyna takiego stanu.

Proszę polecić źródła informacji dotyczące alergii, żeby nasi czytelnicy mogli szukać sprawdzonych wiadomości. Myślę, że dobrym źródłem informacji jest lekarz weterynarii, który opiekuje się naszym zwierzakiem. Można przyjść do swojej przychodni, umówić się na taką rozmowę, żeby uzyskać wszystkie informacje. Można też czytać artykuły naukowe w magazynach weterynaryjnych i też jak już mamy jakieś leki przypisane, to po prostu czytać ulotki tych leków. To jest bardzo istotna kwestia, bo nam ludziom często zdarza się nie czytać ulotek, w szczególności, że zwierzę to nie człowiek. Leki dla naszych podopiecznych są inaczej dawkowane niż ludzkie, a część z nich jest wręcz szkodliwa. Jeszcze raz powtórzę, mały pies to nie mały człowiek.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Martyna Major

Afrykański jeż pigmejski

Czyli co w jeżu siedzi

Choć na pierwszy rzut oka przypomina swojego europejskiego kuzyna, afrykański jeż pigmejski to zupełnie inna historia. Egzotyczny wygląd, nocny tryb życia i fascynujące zachowania sprawiają, że coraz częściej gości w naszych domach jako wyjątkowy pupil.

Czy jednak jesteśmy gotowi sprostać jego potrzebom? W artykule przybliżamy sylwetkę tego niewielkiego drapieżnika: jego naturę, wymagania, dietę i najczęstsze problemy zdrowotne. Dowiedz się, co siedzi w tym kolczastym serduszku i jak zapewnić mu życie pełne komfortu, bezpieczeństwa i troski.

Autorka tekstu: lek. wet. spec. MAGDALENA SZUMILAS specjalista chorób zwierząt nieudomowionych. Prywatnie mama dwóch córek, kotów Marlenki i Włodka oraz psiaków: jednookiej Romki i trójłapki Pamelki.

Kim jest jeż pigmejski

Afrojeż białobrzuchy znany bliżej jako afrykański jeż pigmejski pochodzi z Afryki, gdzie zamieszkuje stepy i sawanny. Jest owadożernym drapieżnikiem polującym na bezkręgowce. Jeże pigmejskie żyją przeciętnie około 4-6 lat. Zwierzęta te są bardzo ruchliwe. Uwielbiają wspinać się, kopać, a nawet pływać. Poluje głównie nocą. Poza okresem godowym jeże są samotnikami, dlatego nawet w warunkach domowych preferują mieszkanie w pojedynkę. Mają wspaniale rozwinięty zmysł węchu oraz dobry słuch rejestrujący nawet ultradźwięki. Niestety jeże mają dość słaby wzrok. Komunikacja pomiędzy osobnikami przebiega poprzez wydawanie różnorodnych dźwięków, np. węszenia, chrząkania, kaszlu, piski, chrapanie. Pod względem wyglądu jeże pigmejskie niewiele różnią się od naszych jeży europejskich. Posiadają brachydontyczne zęby. Na grzbiecie można zauważyć tzw. płaszcz pokryty bardzo lekkimi i wytrzymałymi kolcami. Kolce wymieniane są pojedynczo, średnio co ok. 18 miesięcy. Fizjologicznie w wieku 4-12 tygodni jeże gubią kolce. Jest to zjawisko nazywane Quilling’iem. W tym czasie stają się dość nerwowe, ponieważ odczuwają ból i dyskomfort. W warunkach domowych można w tej sytuacji stosować bardzo delikatne kąpiele z preparatami nawilżającymi w celu złagodzenia objawów. W momencie odczuwania niepokoju i strachu jeżyk zwija się w kulkę, okrywając się kolczastym płaszczem, w którym zamyka się jak w sakiewce. Bardzo ciekawe jest zjawisko namaszczania, kiedy to pokarm o intensywnym zapachu (np. rybim), jeże mieszają w pyszczku ze śliną i nakładają na siebie.

Jeż pigmejski w domu – jakie warunki mu zapewnić

Przyjmując do domu jeża pigmejskiego należy zapewnić mu odpowiednie warunki. Dobrze dobrana pielęgnacja oraz optymalne warunki bytowe pomogą zapobiec niektórym schorzeniom oraz zaspokoić wszystkie potrzeby zwierzęcia. Jeż potrzebuje swojego miejsca – najczęściej jest to klatka. Klatka powinna mieć wymiary co najmniej 60x90 cm. Dno powinno być łatwe do czyszczenia, ściany ograniczające możliwość urazu. Dobrze sprawdzą się tutaj klatki typu „akwarium”, zakryte od góry, ale równocześnie zapewniające odpowiednią wentylację. Do wyścielenia klatki używamy miękkiego podłoża, o dobrych parametrach chłonności, niepylącego. Dobrze byłoby, gdyby podłoże miało grubość ok. 10 cm, bo to umożliwia jeżykowi kopanie w poszukiwaniu ukrytych mączników i stymulację naturalnych zachowań. Bardzo istotną kwestię stanowi również temperatura otoczenia, która powinna oscylować między 24-29°C, zaś wilgotność powietrza powinna być utrzymana na poziomie do 40%. Ważny jest ponadto dostęp do światła. Powinien on trwać co najmniej 10-14 godzin na dobę. Świetnym urozmaiceniem jest dodatkowa kryjówka oraz kołowrotek, ale taki z pełnymi ścianami. Należy pamiętać, że dla jeży pigmejskich absolutnie niedozwolone są kołowrotki dedykowane dla gryzoni. Atrakcji dostarczy również niewielka wanienka z wodą do pływania, papiero-

we rolki do zabawy oraz dodatkowe konstrukcje w klatce, po których zwierzak może się wspinać. Niektóre jeże przepadają za kąpielami piaskowymi, ale zbyt częsty zabieg może przesuszać ich skórę. Kuweta jest jak najbardziej wskazana, a dno najlepiej wypełnić drewnianym żwirkiem.

Co je jeż

Dieta tych owadożerców opiera się na białku i włóknie. Zawsze należy pamiętać, że powinna być ona jak najbliższa tej, którą zwierzęta preferują w naturze. Na rynku są dostępne karmy dedykowane dla jeży, ale możne je zastąpić kocią karmą typu light dla kotów mniej aktywnych. Najlepiej jest wtedy wprowadzić mieszany model karmienia – karma sucha plus mokra. Żywienie tylko suchą karmą nie jest zalecane, ponieważ chrupki są zbyt twarde i mogą ranić jamę ustną oraz predysponować do złamań zębów. Idealne uzupełnienie stanowią: gotowane mięso (z wykluczeniem wieprzowiny), jajka, serek wiejski light, gotowane warzywa (fasola, marchewka, dynia), owoce (jabłko, jagody). Bardzo ważnym dodatkiem do diety jeży są bezkręgowce (mączniki, świerszcze), które warto zakopywać w ściółce. Zapewni to jeżykowi atrakcję oraz umożliwi spełnienie naturalnej potrzeby żerowania. Warto jednak pamiętać, że nadmiar bezkręgowców w diecie jeży może prowadzić do otyłości. Dzieje się tak ze względu na wysoką zawartość tłuszczu w tego typu pokarmie. W bardzo sprytny sposób jesteśmy w stanie wzbogacić dietę w wapń, podając bezkręgowce skarmiane w odpowiedni sposób. Ilość jedzenia oczywiście należy odpowiednio dozować. W ten sposób unikniemy nadmiernej podaży kalorii. Ze względu na ryzyko wystąpienia Salmonellozy nie wolno podawać jeżom surowego mięsa i jaj. Zabronione są również orzechy oraz nasiona. Wodę najlepiej podawać w miseczce, ale jeże chętnie też uczą się pić z poidełka.

Zdrowie jeży pigmejskich

Ze względu na wysoki wskaźnik występowania nowotworów, najczęściej złośliwych, bardzo niespecyficzne objawy, które pojawiają się późno, zaleca się koniecznie kompleksowe badania. Warto wykonywać je co 6 miesięcy. Wskazana jest w tym przypadku pełna diagnostyka, najczęściej przeprowadzana w sedacji. Mowa tutaj o bardzo wnikliwym badaniu klinicznym, badaniach krwi, USG, pełnym badaniu stomatologicznym, RTG.

Typowe choroby, z którymi borykają się jeże, to choroby jamy ustnej i zębów. Są to m.in. kamień nazębny, zapalenie dziąseł, choroby przyzębia, złamania zębów, ropnie okołowierzchołkowe. Mogą być całkowicie bezobjawowe lub można zaobserwować bardzo subtelny spadek apetytu, nieprzyjemny zapach z pyszczka, ślinienie, ocieranie pyszczka łapką.

Dla jeży pigmejskich istotnym zagrożeniem są również choroby nowotworowe. Nowotwory mogą obejmować każdy układ w ciele i stanowią najczęstszą przyczynę eutanazji w gabinecie weterynaryjnym, ponieważ wykrywane są dosyć późno i w większości mają charakter złośliwy. Typowe schorzenia nowotworowe to: rak płaskona-

błonkowy jamy ustnej, białaczki szpikowe, guzy gruczołu mlekowego, chłoniaki przewodu pokarmowego, guzy macicy i chłoniaki skóry. Do typowych schorzeń należy rak płaskonabłonkowy jamy ustnej manifestujący się opuchlizną dziąseł, wypadaniem zębów, zapaleniem dziąseł, deformacją kości, problemami okulistycznymi. Leczeniem z wyboru jest radykalne chirurgiczne usunięcie zajętych tkanek, które jest możliwe tylko na wczesnym etapie choroby. Radioterapia oraz chemioterapia są w tym przypadku nieskuteczne. Włókniak zębotwórczy pojawia się stosunkowo rzadko. Dość często jeże zapadają również na choroby kardiologiczne. Można się ich na ogół spodziewać po trzecim roku życia zwierzęcia. Obejmują one szczególnie kardiomiopatię oraz choroby zastawek, do których jeże mają predyspozycje genetyczne. Odnotowano również przypadki kardiomiopatii tła żywieniowego.

Samice są zagrożone przez choroby układu rozrodczego. Obejmują nowotwory macicy, polipy endometrium, ropomacicze. Jedyną metodą leczenia jest ovariohisterectomia (sterylizacja).

Nie można zapominać o WHS (Wobbly Hedgehog Syndrom). Nazwa tej choroby tłumaczona jest jako zespół chwiejności jeży. Jest to jedna ze sztandarowych chorób neurologicznych. Powoduje niezborność ruchową wywołaną demielinizacją. Przyżyciowo nie ma możliwości jej potwierdzenia, jedynie na podstawie wykluczenia innych chorób wywołujących podobne objawy. Prawdopodobnie jest ona uwarunkowana genetycznie. Dotyczy osobników w każdym wieku niezależnie od płci. Na początkowym etapie choroby można zaobserwować, że jeż przejawia trudności ze zwijaniem się w kulkę, cierpi na brak koordynacji, potyka się – jednak są to symptomy, które właściciel dostrzega bardzo rzadko. Objawy mogą nawracać i ustępować nawet przez okres kilku miesięcy. W miarę postępu choroby pojawiają się drżenia mięśni, przewracanie na bok, samookaleczenia oraz niedowłady, a na końcowym etapie całkowity paraliż. W przypadku starszych jeży choroby krążków międzykręgowych mogą być mylone z WHS. Choroba jest niestety nieuleczalna. Na przestrzeni czasu wprowadzano różne protokoły leczenia, nieskutecznie. Leczenie wspomagające może jedynie spowolnić rozwój choroby. Duży odsetek schorzeń stanowią choroby wywołane nieprawidłową dietą oraz niedostatecznymi warunkami utrzymania. Od urazów gałki ocznej, przez zatrucia, złamania, wrastające pazury, rozwój martwicy spowodowany owiniętym wokół palca bądź łapki włosem, po choroby układu oddechowego, pokarmowego, skóry i otyłość. Brak optymalnej temperatury, duża wilgotność, pylące, niewymieniane podłoże stanowią idealne warunki do rozwoju infekcji płuc, które mogą mieć przebieg bezobja wowy i powodować nagłą śmierć zwierzęcia. Bakteryjne zapalenia jelit wywołane nieodpowiednią dietą, dopajanie mlekiem oraz karmienie surowym mięsem doprowadzają do przewlekłych biegunek, szybko narastającego odwod

Afrykański jeż pigmejski

Jeż wymaga

v odpowiednich warunków bytowych v zbilansowanej diety v opieki weterynaryjnej v codziennej obserwacji i troski

nienia i mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie życia. Choroby wątroby obejmują stłuszczenie narządu wywołane dietą bogatą w tłuszcze. Odnotowano również przypadki marskości i martwicy wątroby spowodowane zakażeniem ludzkim Herpes simplex, dlatego osoby z opryszczką powinny unikać kontaktu z jeżem. Alarmujące dla właściciela powinny być: wypadanie kolców, świąd, zmiany skórne, ponieważ błędy dietetyczne, zbyt niska lub wysoka wilgotność, niewymieniane podłoże mogły doprowadzić do dermatofitozy, bakteryjnego zapalenia skóry, inwazji roztoczy. W przypadku grzybicy skóry warto wziąć pod uwagę jej charakter zoonotyczny i zagrożenie, jakie niesie dla opiekuna.

Podsumowanie

Sprzątanie po psie –dlaczego to takie ważne

Tekst: ADRIANNA IWAN - mikrobiolog, technik weterynarii i zoopsycholog

Psie kupy to zmora zielonych przestrzeni miejskich oraz przyosiedlowych trawników.

Mimo wielu działań edukacyjnych i kampanii informacyjnych wciąż są opiekunowie zwierząt, którzy nie sprzątają po swoich psach. Należy pamiętać, że psia kupa to nie tylko aspekt estetyczny. Z psimi odchodami związane jest zagrożenie mikrobiologiczne dla innych zwierząt. Każdy opiekun psa jest zobowiązany do posprzątania po swoim pupilu na spacerze. Ta prosta w wykonaniu czynność obok znaczenia dla środowiska ma ogromny wpływ na zdrowie publiczne.

życia tych czworonogów, to ilości te będą liczone w tysiącach kilogramów.

coli, enterokoków oraz grzybów, m.in. Microsporum canis. W przypadku pa-

sożytów, w psich odchodach mogą znajdować się cysty Giardia intestinalis, jaja Toxocara canis (zwłaszcza u młodych zwierząt), larwy tęgoryjców – Ancylostoma caninum i Uncinaria stenocephala. Jaja włosogłówki czy Toxocara canis mogą pozostawać inwazyjne przez kilka lat. T. canis to jeden z najbardziej powszechnych pasożytów jelitowych u psów. Zarażenie u człowieka tym pasożytem może spowodować wystąpienie u niego groźnej choroby – toksokarozy. Jaja tych glist zachowują inwazyjność w piasku i glebie bardzo długo. W kale psów można znaleźć także człony tasiemców bąblowcowych i jaja tasiemca wielojamowego (Echinococcus ). Tasiemiec ten jest dla człowieka najgroźniejszym pasożytem występującym w naszym kraju. W odchodach zarażonych zwierząt często znajdują się ogromne ilości jaj pasożytów. Osłonki jaj pasożytów, zwłaszcza glist, są odporne na działanie czynników środowiskowych. Mogą pozostawać w glebie przez wiele lat i nie tracić swojej inwazyjności. Na kontakt z psimi odchodami narażone są szczególnie dzieci, które nie mają nawyku przestrzegania zasad higieny. Przedmioty mające kontakt z „zaminowaną” glebą stwarzają ryzyko zarażenia się wspomnianymi pasożytami. Ponadto, opiekun zwierzęcia może przenieść jaja pasożytów nie w taką „minę”. Psy bardzo często obwąchują kupy innych czworonogów. Robią to dlatego, że jest to źródło informacji o tym, kto daną „minę” wytworzył. Niektóre psy liżą lub nawet jedzą kał. W taki sposób zwierzę może nabawić się niestety różnych chorób, ponieważ

Psy wytwarzają średnio 200 g kału dziennie – w skali życia to tysiące kilogramów.

my o „autorze” tych odchodów nie wiemy nic. Z tego względu nie powinno się pozwalać na zbyt intensywny kontakt z odchodami innych zwierząt. Niestety, sprzątanie po psie nie jest dla wszystkich oczywiste. Psie odchody mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi i innych zwierząt. Często jednak właściciele psów nie dostrzegają tego. Warto pamiętać też o tym, że pozostawianie psiego kału to miejsce bytowania much i innych owadów, które składają na nich jaja.

Jak dbać o bezpieczeństwo swoje, pupila i innych

Przede wszystkim trzeba sprzątać za każdym razem po swoim psie. Warto także edukować innych. Edukacja i świadomość zagrożeń wynikających z pozostawiania psich odchodów w środowisku są podstawą w budowaniu odpowiedzialnej społeczności. Dbałość o odrobaczanie zwierząt, zachowanie czystości środowiska, które polega na sprzątaniu odchodów zwierząt oraz przestrzeganie zasad higieny to podstawy, które służą zapewnieniu sobie, swoim zwierzętom i innym ludziom zdrowia. Sprzątając psią kupę, warto się jej przyjrzeć, choć może to się wydawać niektórym dziwne. Jej barwa, zapach czy konsystencja, dostarczają wielu cennych informacji na temat kondycji psa. Dzięki temu opiekun zwierzęcia jest w stanie wychwycić coś niepokojącego i w porę zareagować.

Sprzątanie po psie –co na to prawo

Niesprzątanie po swoim psie jest wykroczeniem. Zgodnie z art. 4 ustawy z 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, każda osoba, która wyprowadza swoje zwierzę domowe na spacer, jest zobowiązana do ochrony terenów przeznaczonych do użytku wspólnego przed zanieczyszczeniami, jakimi są m.in. psie odchody. Nieprzestrzeganie tego przepisu może skutkować mandatem w wysokości do 500 złotych. Obowiązek ten nie dotyczy psów służbowych i osób niepełnospraw-

sKUP się – posprzątaj po swoim psie!

Firmy z branży zoologicznej oferują szeroką gamę akcesoriów, które pomagają w skutecznym sprzątaniu po psie. Oprócz kolorowych woreczków dostępne są również torebki papierowe lub woreczki biodegradowalne. Worki na psie odchody to absolutne minimum do utrzymania czystości po swoim pupilu. Można dodatkowo zaopatrzyć się w pomocne łopatki lub chwytaki, które umożliwiają zbieranie odchodów bez konieczności schylania się. Psie odchody należy wyrzucać do specjalnie przeznaczonych do tego koszy lub do odpadów zmieszanych. Nie należy psich kup traktować jako odpadów biodegradowalnych.

nych. Ponadto, zgodnie z art. 145 kodeksu wykroczeń za nieposprzątanie po swoim psie grozi mandat w wysokości nie niższej niż 500 złotych (§1. Kto zanieczyszcza lub zaśmieca obszar kolejowy lub miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny nie niższej niż 500 złotych).

Psie odchody jako nawóz?

W sieci nie brakuje artykułów, które wskazują na korzystne właściwości psich odchodów w postaci nawozu. Pomysł wydaje się ekologiczny i przyjazny dla środowiska. Jednak warto zastanowić się, czy psie odchody faktycznie są takim dobrym nawozem. Naukowcy z Belgii przeprowadzili badanie, w którym wykazali, że psie odchody zawierają ogromne ilości fosforu i azotu. Obliczono, że psie odchody dostarczają rocznie 11 kg

azotu i 5 kg fosforu na hektar. Według badaczy wysokie zawartości wspomnianych związków mogą znacząco wpływać na bioróżnorodność biologiczną ekosystemów. Dodatkowy azot z psich odchodów może powodować przenawożenie.

Podsumowanie

Sprzątanie po psie to nie tylko kwestia estetyki. To przede wszystkim wyraz szacunku i odpowiedzialności dla innych zwierząt, ludzi i środowiska. Wyobraź sobie, jak wyglądałyby trawniki i chodniki, gdyby nie było obowiązku sprzątania po psach…

Literatura 1. Borecka A. (2020). Zachowania prozdrowotne właścicieli psów i kotów w zakresie profilaktyki chorób pasożytniczych. Magazyn Weterynaryjny; 2. 2. De Frenne P., Cougnon M., Janssens G. P. J., Vangansbeke P. (2022). Nurtient fertilization by dogs in peri-urban ecosystems. Ecological Solutions and Evidence;

On już jest gwiazdą!

Elżbieta

Romanowska opowiada o swoim niezwykłym psiaku – Browarku.

Opiekuje się Pani wspaniałym psiakiem – Broniem. Jak rozpoczęła się Wasza wspólna przygoda? Ponad czternaście lat temu ktoś wyrzucił Browara z jadącego samochodu. Zobaczyła to moja Mama, która na początku nie wiedziała, że to jest zwierzę. Myślała, że ktoś po prostu wyrzucił do lasu jakiś worek. Natomiast po chwili zobaczyła, że ten niby worek się zaczyna ruszać i zaczyna biec za jadącym samochodem. Mama wtedy się zatrzymała. Wróciła do tego psa. My mamy taki zwyczaj, że dokarmiamy zwierzęta, gdzie tylko się da, więc Mama miała karmę w samochodzie. Akurat była to karma dla kota, bo Mama wcześniej dokarmiała koty, które były na działce. Udało się jej skusić psa, żeby do niej podszedł. Zabrała go do samochodu i pojechała do domu. Wtedy była taka sytuacja, że moi Rodzice nie mogli zajmować się psiakiem. Opcja schroniska w ogóle nie wchodziła w grę, więc ustaliliśmy, że w takim razie zabiorę go ja. W razie podbramkowej sytuacji miałam po prostu na kilka dni odwozić do dziadków, czyli do moich Rodziców.

Wspominała Pani, że Browarek na początku Waszej znajomości towarzyszył Pani niemal nieustannie w życiu prywatnym i zawodowym. Jak wyglądała wtedy Wasza codzienność?

Trzeba było się trochę przestawić. Do tej pory nie musiałam się martwić i odpowiadać za nikogo. A w tamtym momencie sytuacja się zmieniła, bo posiadanie psa to nie są tylko przyjemności, ale też obowiązki. Zmieniłam codzienny plan dnia – wieczorem i rano spacer, dbanie o psiaka. Na szczęście Browar okazał się psem, który uwielbia zarówno ludzi, jak i wszelkiego rodzaju podróże –czy to pociągiem, czy samochodem, czy też autobusem. Ma zdolność odnajdywania się w sekundę w nowych miejscach i potrafi sobie zaskarbić sympatię praktycznie każdego (śmiech). Kiedy okazało się, że dobrze znosi podróże, zaczęłam zabierać go do teatrów, gdzie grałam spektakle. Pojawiły się nawet śmieszne sytuacje z tym związane. Kiedyś pani garderobiana nie pojawiła się podczas próby w kulisach, bo okazało się, że akurat wyszła na spacer z Browarem. Uznała, że skoro była taka piękna pogoda, to on nie mógł przecież siedzieć cały czas w garderobie. On miał zwyczaj spędzać spektakle właśnie z paniami w garderobie. To była bardzo zabawna sytuacja.

ELŻBIETA ROMANOWSKA

Aktorka i prezenterka telewizyjna, znana szerszej publiczności z roli Joli w serialu oraz udziału w popularnych programach rozrywkowych. Ma na koncie bogate doświadczenie teatralne i telewizyjne, a od kilku lat pełni także rolę prowadzącej w programach takich jak Nasz nowy dom czy Festiwal weselnych przebojów. Jej energia, wszechstronność i charyzma zyskały uznanie widzów i mediów.

A co z planami zdjęciowymi seriali?

Kiedy jeździliśmy na plan zdjęciowy serialu, to zawsze wracał co najmniej kilogram cięższy, ponieważ trzymał sztamę z kucharzami. Wszyscy nieustannie go dokarmiali, bo on był (i jest nadal) po prostu słodziakiem. Do tej pory jest jak taki szczeniak, który kocha wszystkich ludzi. Poza tym Broniu zawsze miał swoje posłanko, więc gdy byłam na planie, to on szedł do posłanka i sobie tam spał. Browar nawet kilka razy zagrał w serialu, ponieważ akurat okazało się, że nagle w scenie potrzebny jest pies, a ten który miał się tam pojawić nie dojechał, albo okazał się nieodpowiedni do roli. Tutaj też Browar doskonale się odnajdywał.

Można zatem powiedzieć, że jest swego rodzaju psim celebrytą?

Tak, jak najbardziej. Kiedyś nawet zaproszono mnie do jednej z telewizji. Właściwie to Browar był zaproszony w pierwszej kolejności. Zadzwoniono do mnie i zaproszo no Browara jako gościa „na kanapę”. I potem zostało dodane: „Panią oczywiście też” (śmiech). To jest wspaniałe, bo on ma cudowny charakter. Po prostu kocha ludzi, uwielbia dawać buziaki. Kocha przebywać w towarzystwie. Jest takim totalnym przytulasem.

Czy teraz też Broniu towarzyszy Pani w pracy?

Pozwala mu na to zdrowie?

Aktualnie już raczej zdarza się to rzadko. Moi Rodzice mieszkają teraz pod Warszawą, więc jest nam trochę łatwiej. Browar może u nich zostawać i jest wtedy bardzo szczęśliwy, bo ma duży ogród i nieograniczone wyjście do niego. Natomiast on najbardziej lubi wyjeżdżać na wakacje. I to ja zazwyczaj go na nie zabieram.

Gdzie najchętniej Browar spędza wakacje?

Mazury. Zdecydowanie Mazury są jego ulubionym miejscem. Browar co prawda nie przepada za wodą, ale uwielbia leżeć sobie na trawie w słońcu i odpoczywać. Naprawdę lubi wylegiwać się na słońcu. To nie jest pies, który lubi wbiegać do wody, raczej odpoczywa na brzegu. Często zwiedzamy różne zabytki.

Jak przygotowujecie się do wspólnych podróży?

Zawsze dokładnie przygotowujemy się do podróży. Staramy się, by wszystko przebiegało bezpiecznie. Pamiętamy o pasach w samochodzie i innych zasadach bezpieczeństwa w podróży. Dbamy też o zdrowie. Browarek na co dzień jest chroniony przed kleszczami, ale pamiętamy, by przed wyjazdem (zwłaszcza na Mazury) miał podane krople na świeżo. Tam bardzo łatwo natrafić na kleszcze, a lepiej zapobiegać, niż potem musieć szukać weterynarza na miejscu. Gdy jedziemy w miejsca, gdzie będziemy musieli dłużej chodzić, to Browar ma takie nosidełko, trochę jak dla dzieciaków. Jeśli się zmęczy, to po prostu go tam wkładamy i możemy go bezpiecznie przetransportować w inne miejsce.

Browarek jest już dość wiekowym psem – ma prawie 16 lat. Jak jego zdrowie?

Można powiedzieć, że zadziałała Pani intuicyjnie, znając doskonale swojego psiaka.

To jest tylko jeden z wielu przykładów, że byliśmy właśnie u pani doktor, mówiąc, że coś się dzieje. Może rzeczywiście ja panikuję, ale już kilka razy potwierdziło się, że wyszło to na zdrowie dla Browara. Znam swojego psa i zauważam, gdy coś mu dolega, czy to z pęcherzem, czy z woreczkiem. Gdyby każdy właściciel ze swoim pupilem przychodził w pierwszej fazie choroby, to skuteczne leczenie dawałoby zwierzętom większą szansę na wyzdrowienie. A niestety często jest zbyt późno. Z drugiej strony rozumiem, że nie zawsze da się tak szybko reagować. U nas szybka reakcja bardzo pomogła, gdy Browar dostał nagle zapalenia woreczka. Trzeba było działać bez zwłoki. Znaleźliśmy cudownego chirurga, zgodził się operować psiaka. Okazało się, że jest szansa na to, żeby usunąć

Kiedy Browar był młodszy, odwiedzaliśmy weterynarza raczej rzadko i głównie pielęgnacyjny – np. do obcięcia pazurów lub badań profilaktycznych. W momencie, gdy jest już starszym psem, choroby i problemy stają się coraz częstsze i coraz poważniejsze. Niedawno okazało się, że Browar ma guza na wątrobie, nowotwór i ma też problemy z woreczkiem żółciowym. Był w bardzo złym stanie. Nie wiedzieliśmy, czy uda się go uratować. Na szczęście od lat jesteśmy pod opieką cudownej pani doktor, która w przychodni jest jak dr House. To jest ulubiona ciocia Browara. Tak mam nawet ją wpisaną w telefon (śmiech). Ona wie, że ja mam ją tak zapisaną. Może to zabrzmi głupio, ale tak jest. Poza tym ja często czuję, że Browarowi coś dolega, zanim pojawią się właściwe objawy. Ja go już po prostu znam. Kiedyś wracaliśmy z Mazur. Okazało się, że Broniu ma kleszcza – pomimo zabezpieczenia. Przeczuwałam, że ma babeszjozę. Zadzwoniłam do naszej Pani doktor i przyjęła nas, ale odradzała podanie zastrzyku bez innych objawów. Ten zastrzyk jest bardzo bolesny i przy innych schorzeniach Browarka mógł być niebezpieczny. Zrobiliśmy badanie krwi. Kolejnego dnia miałam zgłosić się po wyniki o ósmej rano. Ale, jak tylko wyszliśmy z gabinetu, Browarek zaczął sikać na bordowo. Zadzwoniłam do przychodni i nakazano nam od razu wracać. Wynik krwi był w ciągu godziny i okazało się, że miałam rację i Browar jest chory. Na szczęście było to bardzo początkowe stadium, w jakim tylko ta choroba może zostać wykryta. I wszystko zakończyło się szczęśliwie.

Fot. Arch. pryw.

zarówno guz z wątroby, jak i właśnie to, co sprawiało mu największy ból, czyli woreczek. Pojawiły się jeszcze wątpliwości, czy uda się to wszystko zrobić za jednym zamachem, bo oczywiście tomografia pokazuje jedno, ale dopiero podczas operacji jest taki całkowity ogląd na stan pacjenta. U nas na szczęście się to udało – dzięki działaniom świetnego chirurga. Już po kilku godzinach otrzymałam telefon od pana doktora, że jest po operacji i że wszystko udało się wyciąć. Guz został usunięty (ze sporym naddatkiem) i teraz jest już dobrze. Po operacji Browarek został przez dobę w szpitalu, dostał jeszcze jakiejś infekcji, ale potem było już tylko lepiej. Zresztą widać na naszym Instagramie, że Browar dostał drugie życie – biega, skacze, cieszy się – żyje na nowo.

Bardzo się cieszę, że się udało wszystko opanować i że możemy oglądać Browara radosnego, szczęśliwego.

I ja też się cieszę, że mam taką możliwość, że mogę ratować swojego najlepszego przyjaciela. Bo zdaję sobie sprawę, że leczenie zwierzaków jest bardzo kosztowne

i niestety nie każdego stać na to. Czasami trzeba po prostu podjąć bardzo drastyczną i bolesną decyzję. Natomiast jeżeli jest taka możliwość, to uważam, że dopóki zwierzę nie cierpi, to trzeba walczyć.

W jaki sposób Bronio zmieniło Pani życie?

Na pewno na plus! Nie mogę mówić o minusach, choć pojawiło się na pewno więcej obowiązków. Ktoś może powiedzieć, że to głupie, ale to jest troszeczkę tak, jak się ma dziecko, przestaje się myśleć tylko o sobie, działać spontanicznie. Nawet jeśli ta spontaniczność nadal jest, to jest ona mocno ograniczona. Teraz, jeśli chcę gdzieś wyjechać, to muszę zastanowić się najpierw, czy mogę tam zabrać psa. Muszę myśleć, czy on tam będzie szczęśliwy i bezpieczny. Jeżeli chcę gdzieś wyjechać dalej, gdzie zabranie go ze sobą jest niemożliwe, to muszę wtedy zorganizować opiekę dla niego. To już nie ten czas, gdy mogłam po prostu zabrać plecak i jechać w nieznane. Wszystko teraz wymaga większej logistyki. Ale uważam, że absolutnie warto, bo szczególnie w trudnych momentach to jest przyjaciel, który jest cały czas przy mnie, który

darzy mnie bezwarunkową miłością i vice versa oczywiście. Często jednak myślę o tym, że zanim Browarek pojawił się w moim życiu, ktoś wyrządził mu ogromną krzywdę. Browar ma w miednicy śrut, ktoś do niego strzelał ze śrutówki. Okazało się to dopiero po jakimś czasie od jego pojawienia się w moim życiu. Był taki moment, że naprawdę miałam ochotę odegrać się na tym człowieku, który mu to zrobił. A teraz właściwie to mogłabym –trochę z przymrużeniem oka oczywiście – powiedzieć „dziękuję”, bo to jest jego ogromna strata, a moje ogromne szczęście. Dzięki temu jest przy mnie najwspanialszy, najcudowniejszy psiak, jakiego kiedykolwiek poznałam.

Jest Pani zwolenniczką idei „Nie kupuj – adoptuj!”. Proszę nam o tym opowiedzieć. Oczywiście trafiają do mnie argumenty za kupnem psa z hodowli. Czasami, kiedy wybieramy konkretną rasę, to wiemy, jakie są cechy charakterystyczne dla tych psów. Że ta rasa np. jest bardziej przyjacielska, łagodna, nie szczeka. Rozumiem to. Natomiast to samo można znaleźć w schronisku. Jeżeli schronisko jest odpowiednio prowadzone, to często opiekunowie znają dokładnie zwierzaki, które się tam znajdują. Wiedzą, jak te zwierzęta zachowują się w stosunku do innych zwierząt, do dzieci, do ludzi, do kotów. Mogą doradzić i pomóc w wyborze. Uważam, że nie ma wierniejszego przyjaciela niż właśnie taki psiak ze schroniska. Poza tym wydaje mi się, że psy rasowe to są takie trochę modyfikowane genetycznie, sztucznie tworzone istoty. To nie jest tak, że się ich nie kocha i nie należy kochać. Absolutnie nie o to mi chodzi w tym momencie. Po prostu są to zwierzaki często narażone na różne schorzenia i choroby, które powstają chociażby ze względu na to, że zostały one stworzone sztucznie. Moim zdaniem, po co wydawać kilka tysięcy złotych, jeśli można pójść do schroniska i znaleźć najlepszego przyjaciela na całe życie. Nie dość, że robi się w ten sposób dobry uczynek, to jeszcze daje cudowny, ciepły dom drugiej istocie. Myślę, że te parę tysięcy można spożytkować dużo lepiej, na przykład na wspólne podróże albo na spełnianie innych ciekawych marzeń. Najważniejsze, żeby robić to z głową, ponieważ niestety czasami podejmuje się decyzje o adopcji zwierzęcia pod wpływem impulsu. I to jest gorsze, bo potem te zwierzaki wracają do schroniska, albo zostają wystawione na różnych portalach internetowych. Nie rozumiem również argumentów, że jeśli pojawi się w domu nowe dziecko, to nie ma już miejsca na psa. Ktoś może powiedzieć, że jestem radykałem pod tym względem. Może to prawda, ale uważam, że jeżeli podejmuje się takie decyzje, to trzeba to robić świadomie. Zwierzę nie jest zabawką, którą można potem gdzieś oddać. Zwierzęta mają swoje uczucia, emocje i nie można się nimi bawić.

Proszę wyobrazić sobie, że Browarek może sam zdecydować o tym, co chce robić w życiu. Co by to było? Kim byłby? Myślę, że testerem poduszek. Zdecydowanie wybrałby tego rodzaju pracę. Myślę, że na równi z krytykiem kulinarnym. Bo gwiazdą to on już jest (śmiech).

Bardzo dziękuję za rozmowę! Rozmawiała: Martyna Major

Fot. Arch. pryw.

Yorkshire Terriermały pies o wielkim sercu

Mały, zadziorny i pełen uroku –Yorkshire Terrier od lat zdobywa serca miłośników

psów na całym świecie. O tym, dlaczego yorki to rasa wyjątkowa, jak wygląda życie z nimi na co dzień i co warto wiedzieć, zanim trafią do naszego domu, opowiada

Magdalena Cywicka –doświadczona hodowczyni z wieloletnią pasją.

Rozmowa z:

MAGDALENĄ CYWICKĄ, właścicielką hodowli psów

Yorkshire Terrier Piccolo

Cane York (FCI)

Od kiedy prowadzi Pani hodowlę psów rasy Yorkshire Terrier? Jak rozpoczęła się Wasza wspólna przygoda? Hodowlę psów rasy Yorkshire Terrier rozpoczęłam w 2004 roku. Wtedy został zakupiony nasz pierwszy york. Można więc powiedzieć, że minęło już sporo czasu. Pierwsze szczenięta w mojej hodowli pojawiły się w 2005 roku. Tak naprawdę dopiero od tego momentu liczę czas działania hodowli. Pierwszy york – Bemol, nie został kupiony ze względu na chęć założenia hodowli. To miał być taki nasz domowy psiak. Moje dzieci już wtedy podrosły na tyle, że nie bardzo chciały chodzić ze mną na spacery. Miały już swoje koleżanki, swoje sprawy. Dlatego postanowiłam kupić psa pośrednio jako towarzysza w spacerach. Okazało się, że był to bardzo piękny pies, z hodowli Związku Kynologicznego w Polsce. Zaczęliśmy go wystawiać na wystawach, a on już na pierwszej wystawie dostał ocenę doskonałą i srebrny medal. Na kolejnych wystawach również zdobywał oceny doskonałe i medale, a następnie został reproduktorem i ojcem wielu pięknych szczeniąt w mojej hodowli. Tak mocno mnie to zainteresowało i wciągnęło, że interesuję się yorkami aż do dzisiaj. Więc tak to się zaczęło – od naszego słynnego Bemola.

Fot. Arch. pryw.

Proszę opowiedzieć nam o tej rasie. Jakie są yorki?

Ja zawsze mówię, że yorki to są takie małe chuligany. Bo to są psy, które chociaż mają śliczną fryzurę, pięknie wyglądają, mają kokardki i tak dalej, przejawiają naturę prawdziwego terriera. Są zadziorne, wszędzie ich pełno, potrafią być uszczypliwe, ciekawskie. Dość mocno psocą. Szukają tylko sposobności, żeby pogonić kota albo upolować jakiegoś ptaszka, wykopać dołek w ogródku. Taka już ich natura (śmiech).

Co wyróżnia yorki na tle innych ras?

Yorkshire Terrier to wyjątkowa rasa – mały pies o wielkim sercu. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech yorka jest jego jedwabisty włos. Często mówi się, że nie uczula –i rzeczywiście, w wielu przypadkach osoby z alergiami dobrze tolerują tę rasę. Trzeba jednak pamiętać, że uczulenie może dotyczyć nie tylko włosa, ale również naskórka psa czy jego śliny. Dlatego mimo wszystko reakcje alergiczne są możliwe, choć zdecydowanie rzadziej niż w przypadku innych ras. Włos yorka to kolejna ciekawostka – rośnie nieprzerwanie, podobnie jak ludzki i nie wypada sezonowo. Co więcej, york nie posiada podszerstka, który u większości psów linieje wiosną i jesienią, zostawiając sierść w całym domu. To duża zaleta, zwłaszcza dla osób ceniących czystość i porządek. W okresie zimowym yorkshire teriery, ze względu na brak podszerstka, szybko marzną, dlatego wymagają odpowiedniego ubranka dostosowanego do pogody – może to być bluza, sweterek lub ciepła kurteczka.

Dzięki niewielkiej wadze (zwykle 2–3 kg), yorka można zabrać praktycznie wszędzie. Świetnie nadaje się do noszenia w specjalnych torbach czy transporterkach, a nawet do przewożenia w wózkach dla psów. Wiele restauracji, sklepów oraz ośrodków wypoczynkowych akceptuje obecność małego yorka, który zazwyczaj nie sprawia problemów i doskonale odnajduje się w nowych miejscach. Choć często uważa się je za szczekliwe, dobrze wychowany york nie jest hałaśliwy. To żywiołowe, radosne psy, które uwielbiają spacery i bieganie – choć ze względu na swój rozmiar nie powinny być zbyt forsowane. Dzięki kompaktowym gabarytom świetnie odnajdują się zarówno w dużych domach, jak i w małych mieszkaniach. Nie mają dużych wymagań żywieniowych, więc koszt ich utrzymania jest stosunkowo niski.

Czyli można powiedzieć, że dla alergika jest to jedna z proponowanych ras, tak?

Tak, Yorkshire terier często polecany jest jako rasa odpowiednia dla osób z alergiami, ponieważ jego sierść bardziej przypomina ludzkie włosy i nie ma podszerstka, co może ograniczać reakcje alergiczne. Choć w przypadku mojej córki niestety okazało się, że ma uczulenie na wszystkie psy, u innych osób bywało inaczej. Zdarzało się, że ktoś kupował ode mnie szczeniaka z zastrzeżeniem, że jeśli pojawią się objawy alergii, piesek zostanie zwrócony. Do tej pory jednak nikt nie musiał z tego skorzystać, co może świadczyć o tym, że yorki rzeczywiście spełniają oczekiwania wielu alergików.

Co należy wziąć pod uwagę, gdy chcemy zdecydować się na psa tej rasy?

Pierwsza ważna zasada – yorki nie lubią być długo same w domu. Jest im wtedy bardzo smutno, do tego stopnia, że mogą popaść w depresję. Lubią towarzystwo, ruch, zaangażowanie, zabawę. Najlepiej, żeby przez cały czas się coś działo. Samotne przebywanie w domu nie jest dla yorków. Bardzo dobrze czują się w towarzystwie innych yorków, dlatego często się zdarza, że w domach jest kilka osobników tej rasy. Dodatkowo warto pamiętać, że york może być dość wymagającym pupilem w domu, w którym są małe dzieci. Psy tej rasy są bardzo delikatne, a maluchy – choć często pełne dobrej woli – nie mają jeszcze odpowiedniego wyczucia i mogą nieumyślnie zrobić pieskowi krzywdę. Szczególnie niebezpieczne są sytuacje, gdy york upada na podłogę z rąk dziecka lub spada z kanapy czy wersalki. Niestety, u tej rasy dość często dochodzi do złamań łapek lub innych kości. Dlatego przed przyjęciem yorka do domu, w którym są małe dzieci, warto dobrze przemyśleć kwestie jego bezpieczeństwa i ewentualnie wstrzymać się z decyzją do czasu, aż dziecko będzie starsze i bardziej świadome.

Czy szczeniaka tej rasy łatwo jest wychować? Jakie działania są ważne w tym procesie? Łatwo, to są bardzo mądre, inteligentne, ale i uparte pieski. One bardzo szybko uczą się poprzez zabawę. Uwielbiają zabawki, piszczące piłeczki – to jest ich żywioł. Jest to dla nich jak zdobycie jakiegoś trofeum. W procesie socjalizacji i nauki ważne są spacery i oczywiście dyscyplina oraz konsekwencja. Jakiekolwiek odstępstwo od tej reguły kończy się tym, że to york zaczyna rządzić w domu.

Proszę opowiedzieć o pielęgnacji piesków tej rasy. Yorki wyglądają pięknie, ale mam wrażenie, że pielęgnacja ich włosów jest dość trudna.

Zacznę od tego, że są dwa typy pielęgnacji yorków –wystawowa i niewystawowa.

Jeśli chcemy, aby york brał udział w wystawach, jego

Fot. Arch. pryw.

wanie wysokiej jakości profesjonalnych kosmetyków –szamponów, odżywek, olejków pielęgnacyjnych – które pomagają utrzymać włos w doskonałej kondycji. Papiloty york nosi praktycznie cały czas. Włosy należy rozczesywać co drugi dzień, a często nawet codziennie. Wskazane jest również zakładanie specjalnego ubranka ochronnego, które zabezpiecza sierść przed splątaniem i zabrudzeniem. Kąpiele są nieodzownym elementem pielęgnacji –wykonuje się je co tydzień, maksymalnie co dwa tygodnie. Włos yorka rośnie średnio około 1 cm miesięcznie, dlatego osiągnięcie długości sięgającej ziemi zajmuje zwykle od roku do dwóch lat. To długotrwały proces, ale przy odpowiedniej pielęgnacji efekt końcowy potrafi być naprawdę zjawiskowy. Dla tych, którzy marzą o sukcesach wystawowych i wysokich ocenach, piękna, długa szata yorka to absolutna podstawa.

W warunkach domowych pielęgnacja yorka jest zdecydowanie prostsza niż w przypadku psów przygotowywanych do wystaw. Oczywiście należy dbać o higienę i czystość pupila, ale codzienna pielęgnacja jest dużo mniej wymagająca. Włosy można regularnie skracać – zarówno u profesjonalnego groomera, jak i samodzielnie, np. przycinając je delikatnie wokół łapek czy pyszczka. Obecnie dostęp do salonów groomerskich jest szeroki, a fryzjerzy dla psów często oferują wiele ciekawych i praktycznych fryzurek dla yorków. Dzięki temu każdy właściciel może znaleźć styl dostosowany zarówno do wyglądu psa, jak i własnych preferencji.

Czyli miałam dobre przeczucie, że to dość skomplikowana procedura.

W przypadku yorków największym wyzwaniem jest przyzwyczajenie psa do tak zaawansowanej pielęgnacji. Na początku może to być trudne, ale z czasem większość piesków przywyka do codziennych zabiegów. Co więcej –wiele yorków zaczyna wręcz lubić czesanie, noszenie papilotów i całą tę uwagę wokół siebie. To rasa, która zdecydowanie lubi być w centrum zainteresowania, cieszy się z pochwał i z dumą prezentuje swoje piękno. Choć pielęgnacja wystawowa to dużo pracy, dla profesjonalnego hodowcy staje się ona codzienną rutyną. To właśnie dzięki temu pieski prezentują się na wystawach tak zjawiskowo –zadbane, lśniące i naprawdę piękne.

Jak na ogół przebiegają kontakty psiaków rasy york z dziećmi?

Relacje yorków z dziećmi są na ogół bardzo dobre. Psy, które mam (i miałam) u siebie, uwielbiały moje dzieci, a obecnie bardzo lubią moje wnuki. Jedna z moich suczek –Emanuel szczególnie upodobała sobie mojego wnuka Kacpra, a druga – Tiffany – jest wyjątkowo związana z wnuczką Natalką. Gdy tylko usłyszą, że dzieci przyjechały, wpadają w prawdziwy zachwyt i trudno je uspokoić –tak bardzo się cieszą. Muszę jednak przyznać, że psy z pewnym dystansem podchodzą do mojej najmłodszej wnuczki, Lenki. Jest trochę młodsza od pozostałych dzieci i być może to właśnie dlatego jeszcze nie nawiązały z nią tak bliskiej więzi. Warto też wspomnieć o jednej charakterystycznej cesze yorków – mają one tendencję do wybierania sobie jednej, konkretnej osoby, z którą tworzą wyjątkowo silną więź. To właśnie tej osobie okazują najwięcej uczuć i przywiązania.

Czy są jakieś schorzenia lub choroby charakterystyczne dla tej rasy?

Yorkshire Terrier to rasa długowieczna. Przy odpowiedniej opiece potrafi cieszyć się zdrowiem przez wiele lat. Mój osobisty rekord to 18-letni york, ale zdarzają się nawet 20-letnie osobniki! Kluczem do tak długiego życia jest dobre pochodzenie – psy z odpowiedzialnych hodowli mają większe szanse na zdrowe i długie życie. Równie ważne są regularne badania profilaktyczne, szczepienia, właściwe żywienie oraz codzienna troska. Dbanie o yorka z uwagą i konsekwencją to najpewniejsza droga do jego długowieczności i dobrej kondycji w starszym wieku. Na pewno ważnym problemem, o którym warto mówić otwarcie, jest zjawisko karłowatości u yorków. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie istnieje coś takiego jak „york miniaturka” – nie ma odrębnej rasy czy linii hodowlanej pod taką nazwą. Psy określane w ten sposób to po prostu yorki z cechami karłowatości, wynikającymi z uwarunkowań genetycznych. Niestety, takie zaburzenie wiąże się z wieloma problemami zdrowotnymi. Psy z karłowatością są zazwyczaj słabsze, bardziej podatne na choroby i często wymagają szczególnej opieki. Dlatego warto być świadomym, że dążenie do coraz mniejszych rozmiarów nie idzie w parze z dobrem zwierzęcia.

Fot. Arch. pryw.

YORKSHIRE TERRIER

Klasyfikacja FCI: grupa 3: teriery sekcja 2 : teriery miniaturowe (do towarzystwa). Próby pracy nie są wymagane.

ZACHOWANIE/TEMPERAMENT: Miniaturowy terier do towarzystwa, żywy i inteligentny. Pełen animuszu, o zrównoważonym usposobieniu.

OGON: Kiedyś był zazwyczaj kopiowany. Ogon kopiowany: średniej długości, pokryty obfitym włosem o odcieniu błękitnym, ciemniejszym niż reszta tułowia, szczególnie na koniuszku. Jest noszony trochę wyżej ponad linią grzbietu. Ogon naturalny: sierść obfita, o błękicie ciemniejszym niż na reszcie tułowia, szczególnie na koniuszku. Jest noszony trochę wyżej ponad linią grzbietu. Tak prosty, jak to tylko możliwe. Jego długość pasuje do całości sylwetki psa.

SIERŚĆ: Na tułowiu jest średniej długości, zupełnie prosta (nie falista), lśniąca, w dotyku delikatna i jedwabista, nie może być wełnista. W żadnym razie nie może przeszkadzać w ruchu. Na głowie długa, w soczysto płowozłotym odcieniu, na bokach głowy ciemniejsza, tak jak i u nasady uszu i na kufie, gdzie włos ma być bardzo długi. Podpalanie głowy nie powinno zachodzić na szyję.

WADY DYSKWALIFIKUJĄCE: Agresja lub wyraźna lękliwość

WRAŻENIE OGÓLNE: Pies długowłosy, o prostej sierści, opadającej po obu bokach tułowia, z przedziałkiem biegnącym od nosa do koniuszka ogona. Sylwetka jest opływowa i zwarta. Nosi się dumnie.

UMASZCZENIE: Ciemnostalowo-niebieskie, a nie błękitno-srebrzyste, tzw. płaszczyk obejmuje ciało od guza potylicznego po nasadę ogona, nie może być na nim śladów sierści płowej, brązowej lub ciemnych nalotów. Na klatce piersiowej sierść jest intensywnie podpalana (płowa), błyszcząca. Ogólnie włosy płowe są ciemniejsze u swej nasady niż w połowie długości, a jeszcze jaśnieją na koniuszkach.

Coraz częściej można zauważyć tendencję do uzyskiwania u yorków tzw. „laleczkowatej buzi”, czyli bardzo krótkiej kufy. Choć może to wydawać się atrakcyjne wizualnie, warto mieć świadomość, że zbyt krótka kufa może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Przede wszystkim utrudnia prawidłowy przepływ powietrza, co skutkuje trudnościami w oddychaniu. Latem takie psy szybciej się przegrzewają, a zimą narażone są na problemy z gardłem z powodu wdychania zimnego powietrza. W pierwszych wzorcach rasy wyraźnie wskazywano, że kufa powinna stanowić około jednej trzeciej długości całej czaszki. Dzisiejsza tendencja do jej skracania odbiega od tego ideału – i zdecydowanie nie powinno się jej promować. Warto też wiedzieć, że u yorków stosunkowo często występują zwichnięcia rzepki. To bolesna dolegliwość, która w wielu przypadkach wymaga interwencji chirurgicznej. Większość z tych schorzeń ma podłoże genetyczne. Dlatego tak ważne jest, by hodowca wykonywał odpowiednie badania w swojej hodowli i dbał o to, żeby nie powielać wad dziedzicznych. Podczas zakupu szczeniaka warto o te kwestie zapytać i upewnić się, że rodzice psa byli przebadani – to klucz do zdrowia i dobrej kondycji przyszłego pupila.

Czy może się Pani podzielić ciekawostkami dotyczącymi rasy? Może pamięta Pani jakąś zabawną sytuację z Waszej wspólnej historii. Mogę opowiedzieć kilka historii o naszym pierwszym yorku – Bemolu. Był niezwykle zabawnym i pomysłowym

GŁOWA: Czaszka raczej niewielka i płaska, ani wypukła, ani okrągła.

KUFA: Nie za długa.

UZĘBIENIE: Regularne, o kompletnym, ścisłym zgryzie nożycowym, to znaczy, że siekacze szczęki przykrywają siekacze żuchwy przy ścisłym kontakcie, a ich ustawienie jest pionowe. Zęby są dobrze rozstawione, a szczęka i żuchwa są tej samej długości.

OCZY: Średniej wielkości, ciemne, błyszczące o inteligentnym, żywym wyrazie. Ich ustawienie jest frontalne, piesek patrzy prosto przed siebie. Nie mogą być wyłupiaste. Powieki są ciemno pigmentowane.

USZY: Małe, w kształcie litery „V”, stojące, niezbyt szeroko rozstawione, pokryte krótką sierścią o intensywnie płowym zabarwieniu.

CHÓD/RUCH: Swobodny, o dobrym wykroku. Kończyny przednie i tylne kierują się prosto do przodu. W ruchu górna linia tułowia pozostaje prosta.

CIĘŻAR CIAŁA: do 3,2 kg

Źródło: https://www.zkwp.pl/wzorce/86.pdf

psiakiem. Wnosił do naszego życia mnóstwo radości i uśmiechu. Uwielbiał wszelkie szaleństwa z moimi córkami – jeździł z nimi na sankach, a nawet w wózku dla lalek, niczym najukochańszy pluszak. Jego prawdziwą pasją było jednak… kopanie dołków. Wystarczyło, że usłyszał hasło: „kopiemy!” i natychmiast wpadał w swój żywioł. Tracił kontakt z rzeczywistością – kopał z zapałem godnym najlepszego ogrodnika, całkowicie pochłonięty swoją misją. Oderwać go od tej pracy graniczyło z cudem. Lubił też kąpiele, choć nie zawsze w najbardziej odpowiednich momentach. Pamiętam jeden styczniowy spacer, gdy bez chwili wahania wskoczył do lodowatego jeziora. Zrobił to tak szybko, że nie zdążyłam zareagować. W efekcie musieliśmy natychmiast wracać do domu. Jechał opatulony w moją puchową kurtkę, którą oddałam bez wahania. Przytulałam go do siebie, ogrzewając własnym ciałem, żeby nie zmarzł. Z czasem bardzo zaprzyjaźnił się z mężem mojej córki – Rafałem. Kiedy tylko Rafał pojawiał się w drzwiach, Bemol natychmiast łapał za smycz i z całym entuzjazmem prosił, by zabrać go na spacer. W ich towarzystwie był szczęśliwy i pełen energii. Bemol był psem o wielkim sercu, pełnym radości życia. Każdy dzień z nim był inny – pełen niespodzianek, śmiechu i bezwarunkowej miłości.

Bardzo dziękuję za rozmowę! Rozmawiała: Martyna Major

odpowiedzialność. Zawsze trzeba pamiętać o ich potrzebach – zdrowiu, pielęgnacji, aktywności. Moje życie stało się bardziej zorganizowane i pełne radości.

Jak spędzacie razem dzień?

Nasze dni zaczynają się od porannego spaceru. Po powrocie do domu Cookie i Mickey zwykle chcą się trochę pobawić – często biegają po mieszkaniu, aportują swoje ulubione zabawki. W ciągu dnia spędzają czas w różnych miejscach, zależnie od tego, co się dzieje w domu. Jeśli jestem zajęta, leżą obok mnie, a gdy mam czas na relaks, chętnie wchodzą mi na kolana. Wieczorem kolejny spacer, a potem wspólne odpoczywanie. Uwielbiają być blisko mnie, więc wieczory są zazwyczaj spędzane w towarzystwie tych małych przyjaciół.

Czy yorki to rodzinne psy?

Tak, yorki to bardzo rodzinne psy. Cookie i Mickey świetnie dogadują się z wszystkimi domownikami, zarówno z dorosłymi, jak i dziećmi. Są przyjacielskie i uwielbiają być w towarzystwie. Choć bywają trochę terytorialne, zwłaszcza jeśli chodzi o swoje miejsce na kanapie, to raczej wspaniale współpracują z innymi członkami rodziny. Są bardzo wrażliwe na emocje swoich opiekunów, więc łatwo wpasowują się w naszą codzienną rutynę.

Na co powinniśmy zwrócić uwagę przed przyjęciem do domu pieska rasy york?

Rozmowa z: EDYTĄ DZIURĄ, właścicielką psów rasy Yorkshire Terrier

Jak długo jesteś szczęśliwą właścicielką psów rasy

Yorkshire Terrier?

Jestem właścicielką Yorkshire Terrierów od ośmiu lat.

Cookie i Mickey są braćmi. To była miłość od pierwszego wejrzenia, ale oczywiście również przemyślana decyzja, by mieć dwa takie psiaki.

Jak to się stało, że zdecydowałaś się właśnie na tę rasę?

Chociaż to była miłość od pierwszego wejrzenia, to właściwie od zawsze fascynowały mnie małe, energiczne psy. Yorkshire Terrier idealnie pasował do mojego stylu życia. Zdecydowałam się na tę rasę, ponieważ są to psy bardzo przywiązane do swoich właścicieli, ale nie są aż tak wymagające, jak niektóre inne małe rasy. Chciałam mieć psa, który będzie mi towarzyszyć w codziennym życiu, ale nie będzie potrzebował zbyt dużej przestrzeni.

Jakie są yorki? Czy są, według Ciebie, jakieś cechy charakterystyczne dla tej rasy?

Yorki są bardzo odważne jak na swoją wielkość, czasami nawet można powiedzieć, że mają trochę "terierowate" usposobienie. Są energiczne, wesołe, ale także przywiązane do swoich właścicieli. Chociaż są małe, to potrafią być głośne, a ich chęć do obrony terytorium bywa zabawna! Wydaje mi się, że dla yorków najważniejsza jest bliskość z ludźmi. Są to psy, które uwielbiają być w centrum uwagi.

Czy pojawienie się psiaków zmieniło Twoje życie?

Oczywiście! Posiadanie ich zmieniło moje życie na lepsze. Większość dnia spędzam z psiakami, dbam o nie, wychodzę na spacery, bawię się. To niesamowita radość, ale też duża

Przed kupnem yorka warto upewnić się, że pochodzi z renomowanej hodowli, która dba o zdrowie psów. Yorki wymagają codziennego czesania i regularnych spacerów, więc trzeba mieć czas na ich pielęgnację i aktywność. Są to psy bardzo towarzyskie, które przywiązują się do swoich właścicieli, dlatego należy być gotowym na ich obecność w każdym aspekcie życia. Warto również sprawdzić, czy szczeniak ma odpowiednią dokumentację zdrowotną i jest dobrze zaopiekowany.

Czy Twoje psiaki wymagają specjalnej pielęgnacji, np. w związku ze swoimi długimi włosami?

Tak, Cookie i Mickey mają długie włosy, więc pielęgnacja jest dość czasochłonna. Czesanie każdego dnia jest niezbędne, aby uniknąć kołtunów. Oprócz tego regularnie kąpię je, aby utrzymać ich sierść w dobrej kondycji. To wymaga cierpliwości, ale w zamian za to yorki mają piękne, lśniące futro. Oprócz tego dbamy o regularne wizyty u weterynarza, by monitorować ich zdrowie.

Jaki powinien być właściciel psa tej rasy?

Właściciel Yorkshire Terrierów powinien być osobą odpowiedzialną, cierpliwą i gotową na poświęcenie czasu na pielęgnację i zabawę. Yorki są bardzo towarzyskie, więc idealny właściciel będzie gotów na intensywną interakcję z psem i zapewnienie mu aktywności fizycznej i umysłowej. To psy, które bardzo przywiązują się do swoich opiekunów, więc trzeba być gotowym na tworzenie silnej więzi z pupilem.

Co jest Twoją największą radością w życiu z psiakami? Największą radością jest po prostu codzienne bycie z nimi. Ich obecność sprawia, że każdy dzień staje się lepszy. Uwielbiam ich radość, kiedy wracam do domu, ich bezwarunkową miłość i lojalność. To, jak potrafią rozśmieszyć mnie swoimi psotami i jak bardzo są dla mnie ważne. To uczucie, kiedy widzę ich szczęście, daje mi poczucie spełnienia i ogromnej radości w życiu.

Zasady mądrego podróżowania z psami

Tekst: NATALIA MŁODNICKA - behawiorystka i trenerka psów, autorka bloga „Na każdą łapę”, w którym poruszana jest tematyka związana z psami. Autorka artykułów w magazynach branżowych. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z psami, a Jej metody oparte są na pozytywnym wzmocnieniu, które jest bezpieczne i skuteczne dla zwierząt.

Wspólne podróżowanie ze swoim pupilem staje się coraz popularniejsze. Świat jest obecnie o wiele bardziej otwarty na to, że psy towarzyszą nam już nawet w trakcie urlopu. Jeśli jednak nie przemyślimy naszego wyjazdu, może on zamienić się w ciąg stresujących sytuacji, zarówno dla nas, jak i dla naszego czworonożnego towarzysza. Dlatego decyzja o zabraniu psa na wakacje powinna być dobrze przemyślana, a każda wyprawa – starannie zaplanowana.

Zanim zaczniemy planować nasze wakacje z psem, zadajmy sobie pytanie, jak nasz pupil w ogóle znosi podróże. Czy cierpi na jakieś zaburzenia behawioralne, które mogą nasilić się podczas pobytu w nowym miejscu – chociażby lęk separacyjny? W jakim stanie jest kondycja fizyczna naszego psa? Czy dobrze zniesie upały? W przypadku jakichkolwiek wątpliwości najlepszym rozwiązaniem będzie konsultacja z lekarzem weterynarii. Dobrze wykonane badanie kontrolne przed wyjazdem nie tylko pomoże upewnić się, że pies jest zdrowy, ale również pozwoli zaopatrzyć się w potrzebne leki, środki profilaktyczne oraz dokumenty. Bo podróż z psem, tak jak podróż z dzieckiem, wymaga odpowiedzialności. Musimy pamiętać o tym, że dla psów każda wyprawa to ogromne wyzwanie. Nowe miejsca, zapachy, dźwięki, obcy ludzie – to wszystko może okazać się niezwykle przytłaczające oraz bodźcujące zwierzę. Często okazuje się, że psy, które świetnie funkcjonują w domowych warunkach, w podróży stają się niespokojne, nadpobudliwe lub przestraszone. Odpowiednie przygotowanie psa – w tym treningi wsiadania do samochodu, przebywania w transporterze, odpoczynku w hotelowym pokoju – to klucz do sukcesu. Warto także zadbać o to, aby pies potrafił korzystać z klatki kennelowej. Możemy ją swobodnie zabrać ze sobą w podróż i wykorzystać ją, zarówno w transporcie, jak i w hotelu.

ŚRODEK TRANSPORTU

Musimy również dobrze przemyśleć środek transportu, jakim będziemy podróżować. Największą swobodę daje nam samochód. Mamy możliwość zatrzymać się praktycznie w każdym momencie, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Jadąc samochodem, zaopatrzmy się w transporter lub specjalne pasy do bezpiecznego przymocowania zwierzęcia. Dzięki temu pies będzie bezpieczny, a w razie jakiejkolwiek kontroli – nie zapłacimy mandatu za nieprzestrzeganie przepisów.

Możemy także zdecydować się na podróż pociągiem lub busem. Bez względu na to, jaki środek transportu publicznego wybierzemy, jesteśmy zobligowani do zapoznania się ze wszystkimi regulaminami i przepisami, jakie muszą być przestrzegane podczas podróży. Jeśli nie jesteśmy pewni, na jakich zasadach możemy podróżować ze zwierzęciem, zapytajmy o to bezpośrednio przewoźnika. Dzięki temu nie spotka nas żadna nieprzyjemna niespodzianka.

W przypadku podróży pociągiem warto wybrać mniej zatłoczony przedział, zarezerwować miejsce z wyprzedzeniem i upewnić się, że współpasażerowie nie mają nic przeciwko obecności zwierzęcia. Nie każdy pies odnajdzie się w ciasnych korytarzach i głośnych przestrzeniach, dlatego taka podróż powinna być poprzedzona odpowiednim treningiem. Pies musi czuć się przy opiekunie bezpiecznie – tylko wtedy jest w stanie spokojnie znieść wielogodzinną podróż.

Najbardziej problematyczny w przypadku podróży ze zwierzęciem jest transport lotniczy. Małe psy mogą podróżować na pokładzie samolotu. Średnie i duże niestety muszą być transportowane w luku bagażowym, który często nie jest najlepiej przystosowany do przewożenia zwierząt. Dla części psów lot samolotem może być zbyt stresujący, a niektóre linie lotnicze w ogóle nie przewożą psów określonych ras – zwłaszcza brachycefalicznych, ze względu na ryzyko uduszenia. Planowanie takiej podróży wymaga więc czasu, rozsądku i dobrej znajomości psa.

„NIEZBĘDNIK” PUPILA

Przygotowując się na wakacje z psem, należy pamiętać o sporządzeniu „niezbędnika” dla swojego pupila. Powinny się w nim znaleźć: książeczka zdrowia lub paszport, adresówka z numerem telefonu, aktualne dane w bazie mikroczipów, zapas karmy, miski, woda, ulubione gryzaki, mata lub legowisko, ręcznik, woreczki na odchody oraz apteczka. Warto zabrać też rzeczy, które mają znajomy zapach –kocyk, zabawkę – dzięki temu pies poczuje się pewniej w obcym miejscu. Posiadanie takiego zestawu ułatwia codzienną opiekę nad psem i pozwala zareagować na różne nieprzewidziane sytuacje. Po dotarciu na miejsce musimy uzbroić się w cierpliwość. Nasz pies będzie potrzebował czasu, aby oswoić się z miejscem, w którym spędzi najbliższe dni. Czasem potrzebuje kilku godzin, by spokojnie obejść dom, poznać zapachy, znaleźć swoje miejsce do odpoczynku. Nie należy zmuszać go do kontaktu z innymi ludźmi czy zwierzętami, jeśli wyraźnie tego unika. Nic na siłę. W końcu chcemy, aby nasz pupil również dobrze się czuł podczas podróży i wypoczynku.

CEL PODRÓŻY

Wybierając miejsce, do którego się udasz, zwróć uwagę, czy posiada ono odpowiednie udogodnienia dla zwierząt. Warto zdecydować się na korzystanie z usług pensjonatów lub hoteli, które oferują rzeczywistą przestrzeń do spacerów, dostęp do wody, teren ogrodzony czy nawet specjalne atrakcje. Dobrze też z wyprzedzeniem sprawdzić, gdzie znajdują się najbliższe lecznice weterynaryjne – nigdy nie wiadomo, kiedy może przydarzyć się uraz, zatrucie lub ukąszenie.

Podczas wyjazdów z psem najlepiej unikać zatłoczonych, hałaśliwych miejsc – zamiast miejskiego gwaru, warto wybrać mniej uczęszczane szlaki, dzikie plaże, agroturystyki, lasy i łąki. Takie otoczenie pozwala psu na swobodne poruszanie się, eksplorację i relaks. Oczywiście, wszędzie trzeba przestrzegać zasad – sprzątać po psie, prowadzić go na smyczy tam, gdzie jest to wymagane, dbać o bezpieczeństwo dzikich zwierząt i innych turystów.

Szczególnie problemowe mogą okazać się wyjazdy z psem za granicę. Takie przedsięwzięcie wymaga wcześniejszego zapoznania się z przepisami kraju, do którego planujemy podróż. Konieczne może okazać się wykonanie niezbędnych szczepień, a czasem też badań serologicznych. W wielu miejscach obowiązuje nakaz posiadania paszportu, potwierdzonego szczepienia przeciwko wściekliźnie, a także wszczepionego mikroczipu. Niektóre państwa wymagają nawet zaświadczeń o odrobaczeniu na określony czas przed podróżą. Są też kraje, w których obowiązuje kwarantanna lub zakaz wwozu określonych ras. Takie informacje należy zawsze weryfikować na oficjalnych stronach urzędów weterynaryjnych, najlepiej z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Planując podróż z pupilem – bez względu na to, czy krajową, czy zagraniczną – powinniśmy zabezpieczyć zwierzę przed zgubieniem się. Stres, hałas, nieznane otoczenie – to wszystko może skłonić je do ucieczki. Dlatego tak ważna jest aktualna adresówka, mikroczip z zarejestrowanym numerem telefonu oraz zdjęcie psa w telefonie, które można natychmiast udostępnić w razie potrzeby. Zgubienie psa za granicą lub w obcym mieście to ogromny stres –zarówno dla opiekuna, jak i dla zwierzęcia.

Pomimo wszystkich wyzwań i trudności, podróż z psem może okazać się niesamowitym doświadczeniem – zarówno dla nas, jak i dla pupila. Musimy być natomiast gotowi do pewnego rodzaju poświęceń, aby nasz pies czuł się komfortowo. Pamiętajmy o tym, że zwierzak nie rozumie, że to urlop i czasowa zmiana miejsca pobytu. On czuje tylko tu i teraz. Naszym zadaniem jest zapewnienie mu bezpieczeństwa, wsparcia i zrozumienia – tak, by ten wspólny czas był radością dla obu stron. Wyjazd z psem nie jest obowiązkiem, a przywilejem. To fantastyczna okazja na spędzenie czasu razem w zupełnie innej przestrzeni niż zazwyczaj. To także sposób na spojrzenie na świat oczami psa – wolniej, uważniej, bardziej w rytmie natury. A gdy raz spróbujesz takiej podróży – być może już nigdy nie będziesz chciał wyjeżdżać bez niego.

Przyzwyczajamy psa do zabiegów pielęgnacyjnych

Czyli jak sprawić, by pies polubił grzebień, suszarkę, kąpiel...

Tekst: inż. zootechnik EWA ZACZYŃSKA, groomer, behawiorysta

Salon Pielęgnacji Psów Alador Tarnów

Spokojny pies u groomera to nie przypadek – to wynik długiego procesu budowania zaufania i dobrych skojarzeń. Dowiedz się, jaką rolę odgrywają hodowca, opiekun i groomer w przygotowaniu pupila do pielęgnacji.

Czynności

pielęgnacyjne, jakich możemy nauczyć naszego psa w ramach treningu to:

• Czesanie • Obcinanie pazurów • Kontrola uszu

• Przemywanie okolic oczu

• Higiena zębów

• Kąpiel • Suszenie.

Wychowanie psa, który spokojnie, cierpliwie i z uległością reaguje na zabiegi pielęgnacyjne opiekuna lub groomera, to proces długotrwały i wymagający dużo cierpliwości, opanowania oraz konsekwencji w działaniach. Właściwy sposób postępowania opiekuna warunkuje, czy pies będzie traktować pielęgnację jako czynność neutralną (niezwiązaną z emocjami), czy też będzie to dla niego doznanie nieprzyjemne, obciążone dużym ładunkiem negatywnych przeżyć (stres, lęk, niepokój).

Najważniejsze jest zapewnienie prawidłowych relacji między człowiekiem a psem. Odpowiednie interakcje budują szereg pozytywnych doświadczeń, dzięki czemu pies nabiera ufności wobec poczynań opiekuna i bez sprzeciwu poddaje się pielęgnacji. Podstawowymi elementami, bez których oswajanie psa z groomingiem jest niemożliwe, są: socjalizacja i trening pielęgnacyjny. Socjalizacja to przede wszystkim nauka panowania nad emocjami. Umiejętność ta jest niezbędna, gdy pies musi skonfrontować się z czynnikami stresogennymi i zareagować w określony sposób.

Uspołecznienie to również nabywanie szeregu zdolności adaptacyjnych, które pies wykorzystuje w celu przystosowania się do zmiennych, często niekomfortowych sytuacji. Dzięki nabytym w procesie socjalizacji umiejętnościom nasz pupil będzie umiał prawidłowo reagować w środowisku potencjalnie nieprzyjaznym np. w gabinecie weterynaryjnym lub groomerskim. Pies o wysokim stopniu uspołecznienia jest stabilny emocjonalnie, nie reaguje głośną wokalizą czy paniką na widok szczotki, suszarki lub cążek do pazurów. Socjalizacja i trening pielęgnacyjny to również uczenie się zachowań pożądanych i preferowanych przez człowieka. To także nauka akceptowania nowych wyzwań i przyzwyczajanie się do nowych elementów swojego życia. Dzięki temu opiekun lub groomer są w stanie przejąć pełną kontrolę nad przebiegiem czynności pielęgnacyjnych, bez poczucia dyskomfortu we wzajemnych relacjach między człowiekiem a psem.

Proces socjalizacji podzielono na kilka etapów. Podział oparty został na roli osób odpowiedzialnych za naukę pielęgnacji psa.

Rola hodowcy:

pierwsze doświadczenia mają znaczenie

We wczesnych etapach rozwoju psa odpowiedzialny hodowca powinien przede wszystkim przejąć kontrolę nad zdarzeniami i sytuacjami oraz w miarę konieczności ograniczać czynniki stresogenne negatywnie wpływające na rozwój szczeniąt. Równocześnie powinien zaangażować się w naukę pielęgnacji.

W okresie przejściowym (2-3 tydzień życia) u szczeniąt rozwijają się wszystkie zmysły. Szczenięta muszą mieć stały kontakt z hodowcą i domownikami. W tym czasie szczenięta powinny przyzwyczajać się do ludzkiej obecności. Brak systematycznego kontaktu z człowiekiem w tym okresie może doprowadzić w przyszłości do nadmiernej lękliwości wobec ludzi, a nawet do agresji wynikającej ze strachu. Zmniejsza to szanse na spokojne przeprowadzenie pielęgnacji w domu, a przede wszystkim u groomera. Okres socjalizacji (3-13 tydzień życia) to czas, w którym kształtują się więzi społeczne. Szczenięta są bardzo uwrażliwione na wpływ bodźców zewnętrznych. Wszystkie doświadczenia z tego okresu – te dobre i złe – będą rzutować na zachowanie psa w przyszłości. Od ogółu nabytych doświadczeń będzie zależało, czy dorosły pies będzie pewny siebie, stabilny emocjonalnie, czy też na określone zdarzenia będzie reagować pobudzeniem, czy paniką.

Okres socjalizacji pierwotnej (3-8 tydzień życia) – szczenięta stają się coraz bardziej niezależne, zainteresowane eksploracją otoczenia. W tym czasie powinny mieć kontakt z nowymi sytuacjami i dźwiękami dotychczas nieznanymi (dźwięk odkurzacza, suszarki do włosów itp.) Zdolność uczenia się jest duża, a nabyte doświadczenia są mocno utrwalane. Aktywna socjalizacja wpłynie pozytywnie na zachowanie dorosłego psa. Regularnie szczotkujemy, a przynajmniej przyzwyczajamy do grzebienia i szczotki. Szczeniak nabywa spektrum doświadczeń w kontaktach z człowiekiem (pozytywnych i negatywnych). Hodowca

powinien mieć intensywny kontakt ze szczeniakami. Powinien dotykać okolic oczu czy oglądać zęby, szczotkować, głaskać. Doświadczenia przyjemności wynikającej z kontaktu z człowiekiem z równoczesnym poczuciem bezpieczeństwa, które szczeniakom zapewnia suka, sprawia, że wyrastają osobniki łatwo przystosowujące się do warunków życia codziennego i dobrze reagujące na nowe wyzwania. Należy pamiętać, że każde nowe doświadczenie wywołuje lekki stres, który pozwala na tworzenie schematów adaptacyjnych i wykształcanie odporności na stres w dorosłym życiu. Jest to idealny czas na oswajanie z nowymi sytuacjami np. z pierwszą kąpielą.

Rola opiekuna:

konsekwencja i spokój

Około 8-14 tygodnia życia młode pieski znajdują nowe domy. To bardzo istotny czas, gdyż szczeniaki stykają się z nowym otoczeniem. Samo opuszczenie domu, w którym się wychowywały, odizolowanie od matki i rodzeństwa jest trudnym przeżyciem. Dlatego należy być szczególnie wyczulonym na stan emocjonalny szczeniaka – każde nieprzyjemne doświadczenie może być trwałe i nieodwracalne. Z tego powodu należy psu złagodzić dyskomfort wynikający ze zmiany otoczenia i w tym okresie raczej nie zajmować się treningiem pielęgnacyjnym. Jeśli hodowca należycie zadbał o edukację szczeniąt, to opiekun ma ułatwione zadanie. Jego rolą jest utrwalanie nawyków wyuczonych w hodowli.

Faza socjalizacji wtórnej (8-13 tydzień życia) to bardzo ważny okres, w którym szczenięta chętnie się uczą. Szybko przyswajają, że cierpliwe stanie podczas czesania jest aprobowane przez opiekuna, czego następstwem jest nagroda w postaci pysznego kąska, głaskania. Ważna jest konsekwencja w naszych działaniach i nagradzanie psa za pożądane przez nas zachowanie (tzw. pozytywne wzmacnianie). W tej fazie szczenięta szczególnie łatwo utrwalają w pamięci różne doświadczenia. Należy uważać na sposób przeprowadzanej nauki pielęgnacji, gdyż zbyt silne bodźce negatywne mogą psa przestraszyć. Pies trwale je zapamiętuje. Szczenięta doskonale kojarzą, które ich zachowania wzbudzają aprobatę lub dezaprobatę u ludzi. Warto wzmacniać tę naukę nagrodą – smakołykiem, pogłaskaniem albo pochwałą słowną. Zachowania niepożądane należy ignorować (nigdy nie karać!), więc nie zwracamy uwagi, kiedy piesek werbalnie lub niewerbalnie manifestuje niechęć podczas czesania. Po prostu – róbmy swoje.

Rola groomera: pierwsza wizyta bez stresu Okres młodzieńczy (14 tydzień - 6 miesiąc życia) to czas, w którym nasz pupil rozwija się fizycznie i mentalnie, powoli nabiera cech własnej, niepowtarzalnej osobowości. Akceptuje nowe wyzwania i łatwo przyzwyczaja się do nowych elementów swojego życia. Szczenię jest już zadomowione w nowym otoczeniu, mocno związane emocjonalnie z nowymi opiekunami. Więzi społeczne są ustabilizowane, stres związany z rozłąką z matką i rodzeństwem

minął, więc jest to idealny czas na nowe wyzwania. Warto pracować nad pozytywnymi emocjami psa, w dalszym ciągu uczyć cierpliwości i zaufania do człowieka m.in. do groomera.

Czwarty lub piąty miesiąc życia to najlepszy czas na wizytę adaptacyjną w salonie psiej urody, gdyż w tym wieku pies łatwo akceptuje nowe osoby i wyzwania. Z łatwością przyzwyczaja się do nowych sytuacji i elementów swojego życia. Na wizycie adaptacyjnej groomer skupia się na zminimalizowaniu stresu związanego z pobytem w obcym otoczeniu. Kontakt z nowym sprzętem, hałas ze strony maszynki i suszarki powodują, że piesek jest niespokojny. Dlatego zabiegi pielęgnacyjne powinny być połączone z pozytywnymi doświadczeniami. Groomer musi zachować spokój, stosując elementy pozytywnego wzmocnienia – głaskanie, spokojny ton głosu. W żadnym wypadku nie można wywierać presji na czworonoga. Groomer musi wykazać się ogromną cierpliwością, nie może się spieszyć czy wykonywać gwałtownych ruchów, które mogłyby spłoszyć psa. Dobrze jest też, żeby na pierwszych 2-3 wizytach opiekun pozostał z pieskiem podczas zabiegu pielęgnacji. Dzięki temu wyklucza się niekorzystny czynnik, jakim jest stres związany z pozostawieniem psa w obcym miejscu. Oczywiście każdy groomer ma prawo do własnych reguł w czasie pierwszych wizyt pieska. Faza dojrzewania przypada na 6-14 miesiąc życia. W tym okresie z reguły pies umawiany jest już na kolejną wizytę. W tej fazie socjalizacji piesek bardzo silnie odbiera emocje człowieka. Jeśli groomer zachowuje się spokojnie, pies również się uspokaja. Psiak musi otrzymywać bardzo wyraźny sygnał, że nikt nie chce go skrzywdzić. Groomer swoim zachowaniem powinien wzmocnić wrażenie bezpieczeństwa, zaskarbić sobie zaufanie, a podczas kolejnych wizyt cały czas utrwalać pozytywne wrażenie. W tym czasie psy podejmują próby zwiększania swojej niezależności, stąd mocno eksponowana np. niechęć do czesania manifestowana buntem, ucieczką, chowaniem się. Im większy bunt, tym jest ważniejsza konsekwencja i upór opiekunów podczas pielęgnacji. Należy pamiętać, że zachowania niepożądane, utrwalone w tym czasie, będą trudne do wyeliminowania w dorosłym życiu. Okres wzmożonej lękliwości (6-7 miesiąc życia) to kolejny krytyczny czas. Pies staje się mniej ufny w stosunku do obcych. Dlatego czekanie na pierwszą wizytę u groomera do tego okresu życia jest dość problematyczne.

Trening pielęgnacyjny –co, kiedy i jak?

Celem treningu pielęgnacyjnego jest nauczenie psa akceptacji wobec działań, które podejmujemy dla zachowania zdrowia i pięknego wyglądu czworonoga. Większość z opiekunów wie, że pielęgnacja bez aprobaty ze strony pupila staje się trudna. Naukę opieramy na niezwykłej zdolności psa do budowania więzi z człowiekiem, umiejętności rozumienia sygnałów słownych i naszej mowy ciała. Pies jest jednym z niewielu przedstawicieli świata zwierząt, posiadającym rozwiniętą inteligencję społeczną, tzn. odczytuje emocje innych, posiada zdolność współodczuwania. Ta cecha pomaga w adaptacji przez dobór zachowań do danej sytuacji. Zdolności te wykorzystujemy w treningu pielęgnacyjnym. Trening najłatwiej rozpocząć ze szczeniakiem (choć nie wyklucza się ćwiczeń z dorosłym psem). Najważniejsze, żeby ćwiczenia odbywały się w krótkich, regularnych sesjach. Zaczynamy od prostych czynności i jeśli widzimy, że nasze prośby nie stresują psa, można zacząć stopniować intensywność ćwiczeń. Na początek ważne jest dobranie odpowiedniej szczotki czy grzebienia. Dla szczeniaka najlepsza będzie rękawica, która równocześnie masując wprowadza w stan wyciszenia i relaksu. Wraz z postępami w nauce dobieramy akcesoria uwzględniające potrzeby. Po nauce czesania można zacząć oswajać z dźwiękami i nadmuchem suszarki itp.

Przesłanki i cele treningu pielęgnacyjnego:

• Obserwacja psa, próba odczytania jego emocji. Należy pamiętać, że psy komunikują się z człowiekiem w sposób niewerbalny. Często są to subtelne gesty – ruch uszu, ogona, postawa ciała. Komunikacja werbalna będzie natomiast obejmowała piszczenie, szczekanie.

• Poświęcanie czasu psu każdego dnia. Regularność jest kluczem do sukcesu.

• Budowanie więzi. Trening pielęgnacyjny to doskonały czas na budowanie i wzmacnianie relacji. Pogłębia wzajemną więź między psem a opiekunem.

• Pozytywne emocje. Trening i ćwiczenia nie mogą odbywać się przy negatywnych emocjach, aby nie przenosić ich na czworonoga.

• Pozytywne skojarzenia i nagrody. Mile widziane jest wykorzystywanie całego spektrum pozytywnych skojarzeń i nagród, takich jak czułe głaskanie, pochwała słowna, pyszne treserki.

• Wyciszenie. Podczas czesania pies nie powinien gryźć szczotek czy grzebieni. W trakcie czynności związanych z pielęgnacją pies powinien się wyciszyć. Powinien kojarzyć to z relaksem. Nie należy go pobudzać i rozpraszać. Zabawę zostawiamy na przerwę.

• Przerwy podczas treningów. Podczas treningu pielęgnacyjnego należy robić przerwy. Interwały są ważne (zwłaszcza u szczeniąt), pozwalają rozładować napięcie emocjonalne i stres skumulowany podczas nauki pielęgnacji.

Aktywnie z dzieckiem i psem

Ruch to zdrowie, a posiadanie psa sprzyja wspólnym aktywnościom na świeżym powietrzu. Warto włączyć w nie dziecko. Regularne spacery i zabawy z czworonogiem przyczyniają się do utrzymania zdrowej wagi u dzieci. Badania dowodzą, że dzieci posiadające psa są bardziej aktywne fizycznie, co pomaga zapobiegać otyłości. Ponadto rodzinne spacery odgrywają ważną rolę w budowaniu więzi między rodzicami i dzieckiem. Wspólny czas na świeżym powietrzu, można wykorzystać do rozmów, zabaw czy nauki odpowiedzialności.

Tekst: Mamazpsem –Małgorzata Bieniek behawiorystka zwierząt, zoopsycholog. Specjalizuje się w relacji pies-dziecko. Edukuje i pomaga rodzicom przygotować psa na pojawienie się dziecka oraz zadbać o ich bezpieczną relację. www.mamazpsem.pl Instagram: @mamazpsem_

Co spakować na spacer

W zależności od tego, w jakim wieku jest dziecko i jak długa czeka Was wyprawa, potrzebnych rzeczy może być więcej. Jednak jest kilka elementów, które przydadzą się na każdym spacerze:

Dla psa:

• wygodne szelki lub obroża

• smycz (najlepiej o długości min. 2 m)

• woreczki na psie odchody

• miska turystyczna na wodę

• woda

• smaczki

• ulubiona zabawka (np. szarpak)

• środek zabezpieczający przeciw kleszczom

Dla dziecka:

• wygodne buty i ubranie dostosowane do pogody

• woda i zdrowa przekąska (np. owoce)

• nakrycie głowy chroniące przed słońcem

• chusteczki nawilżane

• środek ochronny przeciw kleszczom i komarom

• krem z filtrem UV

Ważną kwestią jest też apteczka – zarówno dla ludzi, jak i psów. Ciepłe dni sprzyjają krótkim spodenkom i sandałom, co zwiększa szanse na urazy podczas upadku. Nadepnięcie psią łapką na rozbite szkło również może wymagać szybkiego opatrunku.

Do dziecięcej apteczki warto spakować: kolorowe plastry w różnych rozmiarach, gaziki jałowe, środek do odkażania ran, maść przeciw ukąszeniom owadów, bandaż.

Do psiej apteczki warto spakować: jałowe gaziki, bandaż samoprzylepny, sól fizjologiczną, pęsetę do usuwania kleszczy.

Planując spacer, należy wziąć pod uwagę odpowiednią porę dnia. W pełni lata trzeba uważać na wysokie temperatury, gdyż mogą być one szczególnie niebezpieczne dla dzieci i zwierząt. Najlepiej wybrać godziny poranne lub wieczorne. Wtedy temperatura na zewnątrz sprzyja aktywnemu spędzaniu czasu. Należy pamiętać również o wodzie dla pozostałych członków wyprawy.

Wzmacnianie

odpowiedzialności i empatii

Wspólne spacery nie tylko zapewniają całej rodzinie ruch, mogą być również doskonałą okazją, aby uczyć dziecko odpowiedzialności. Warto zaangażować je w proste czynności związane z opieką nad psem. Oczywiście wszystko należy dostosować do wieku dziecka, jednak można zacząć od prośby o wyrzucenie woreczka z psimi odchodami do kosza. Można powierzyć dziecku zadanie niesienia, np. psiej zabawki czy butelki z wodą. Te drobne czynności będą kształtować w młodym człowieku nawyki odpowiedzialnego psiego opiekuna.

Bezpieczeństwo na spacerze

Co zrobić, aby spacer był przyjemnością dla wszystkich i by unikać niebezpiecznych sytuacji?

• Przede wszystkim należy pamiętać, że dzieci do ok. 13 r.ż. nie powinny bez opieki dorosłego wychodzić z psem, nawet małej rasy. Podczas spaceru może je spotkać wiele niebezpieczeństw, m.in. psy biegające bez smyczy lub pociągnięcie na ulicę w pogoni za kotem. Najpierw należy mieć pewność, że nasza pociecha potrafi zachować się w różnych sytuacjach związanych z psim zachowaniem.

• W miejscach pełnych innych psów, ludzi czy rowerów kilkuletnie dzieci nie powinny samodzielnie trzymać psa na smyczy. Zbyt wiele jest przypadków, gdy pies pociągnął malucha i go przewrócił. Lepszym rozwiązaniem będzie doczepienie dodatkowej smyczy do szelek lub obroży. Wtedy dorosły opiekun trzyma właściwą smycz i panuje nad psem, natomiast dziecko ma swoją odrębną linkę.

• Warto dostosować intensywność i długość trasy do możliwości uczestników wyprawy. Zbyt długie i męczące spacery mogą zniechęcić dziecko i negatywnie wpłynąć na samopoczucie czworonoga.

• Należy upewnić się, czy dziecięce przedmioty nie wywołują strachu u psa. Często czworonogi boją się rowerka, hulajnogi czy wózka, w którym jest dziecko. Warto zadbać o to wcześniej, by chodzenie w pobliżu takich rzeczy nie było dla psa stresujące. Spacer powinien być przyjemnością dla wszystkich.

Pomysły na wspólne

aktywności

Spacer z dzieckiem i psem sprzyja budowaniu bliskości między nimi. Warto wykorzystać ten moment na wspólne zabawy, ćwiczenia czy odpoczywanie. Aktywności należy dopasować do wieku dziecka, jednak w wiele z nich można zaangażować nawet maluchy.

Trening z psem

Dziecko pod okiem opiekuna ćwiczy z psem podstawowe komendy – poprawne wykonanie nagradza smakołykiem. Ważne, aby od początku uczyć dziecko poprawnego podawania smaczków (na otwartej dłoni lub rzucania ich w trawę). To zmniejszy niebezpieczeństwo przypadkowego złapania zębami za rączkę dziecka.

Tor przeszkód

Do tej zabawy można wykorzystać elementy otoczenia. Stwórzcie tor przeszkód, który ma przejść zarówno dziecko, jak i pies. Chodzenie po murku, pokonanie leżącego drzewa, wspinanie się na ławkę czy głaz. Ograniczeniem jest tylko wyobraźnia.

Ukrywanie smaczków

Dziecko może zaangażować się w ulubioną zabawę większości psów – chowanie smaczków w trawie czy korze drzewa. Najlepiej, gdy opiekun w tym czasie trzyma psa lub jeśli pies ma opanowaną komendę czekania, która wstrzymuje go przed podchodzeniem. Na hasło „szukaj” czworonóg może zacząć eksplorowanie otoczenia w poszukiwaniu przysmaków. Jeśli pies nie ma doświadczenia w tego typu zabawach, polecam na początku chować smakołyki na jego oczach, aby zbyt wysoki poziom trudności nie zniechęcił psa.

Odpoczywanie

To wbrew pozorom jest bardzo trudne zadanie dla psa, dla dziecka zapewne też. Jednak taka umiejętność w wielu przypadkach jest przydatna. Polecam rozłożyć koc na trawie i zaproponować dziecku, np. czytanie/oglądanie książki albo podziwiania przyrody w trawie. Natomiast psu można wręczyć gryzak lub zabawkę na jedzenie, która zajmie go na dłużej. Przy okazji można zrobić piknik.

Wspólne spacery i zabawy z psem na świeżym powietrzu to nie tylko okazja do ruchu, ale przede wszystkim czas budowania więzi – zarówno między dzieckiem i psem, jak i w całej rodzinie. Taka wycieczka pozwala uczyć dzieci odpowiedzialności i uważności na potrzeby zwierząt. Poprzez aktywności dostosowane do wieku dziecka i charakteru psa można kształtować dobre nawyki już od najmłodszych lat. Zachęcam, aby lato i cieplejsze dni stały się pretekstem do wspólnych wypraw z psem i dzieckiem. To nie muszą być długie wycieczki – spacery w naturze, wspólne zabawy i chwile odpoczynku to bezcenne doświadczenia.

Tekst:

Agata Bladowska-Długokęcka kocia behawiorystka,absolwentka uniwersytetu SWPS, autorka kocich webinarów i bloga: kotwarszawski.pl fb.com/KotWarszawski

Wakacje kontra kocia wytrzymałość

W sezonie letnim ludzie oddają się beztrosce: grillują w ogrodzie, zapraszają sąsiadów i przyjaciół na imprezy, a dzieci bawią się do późna. Dla nas są to chwile pełne radości, jednak dla kotów nierzadko bywają źródłem niepokoju, a nawet stresu. Koty są wyjątkowo wrażliwe na wszelkiego rodzaju zgiełk. Instynkt każe im kontrolować środowisko, a nagłe zmiany – hałas, obecność obcych czy choćby upały – w jakimś stopniu zawsze będą burzyć ich poczucie bezpieczeństwa. Zgłaszający się do mnie opiekunowie kotów często zauważają, że w okresie letnim ich pupile stają się bardziej wycofane, apatyczne, chowające się. Bywa, że przejawiają również zachowania agresywne. W tym artykule postaram się pomóc zrozumieć potrzeby kota w okresie wakacyjnym, a także podpowiedzieć, jak stworzyć warunki, które ochronią zarówno jego psychikę, jak i zdrowie fizyczne.

Dlaczego wakacje

są dla kota wyzwaniem

Kocia codzienność opiera się na przewidywalności: stałych porach karmienia, długiej pielęgnacji, jeszcze dłuższych drzemkach w ulubionym miejscu, obserwacji otoczenia z elementami polowania (zabawa opiekuna z kotem). Letni chaos równa się głośnym zabawom (zarówno dzieci, jak i dorośli potrafią być hałaśliwi), porządkom w ogrodzie (kosiarki i inne dziwnie „burczące” kotu urządzenia), remontom i wielu innym ludzkim aktywnościom, podczas których może wydarzyć się wiele zaskoczeń dla kota. Już samo odbijanie piłki o kostkę brukową, przewracający się rower czy piszczenie bawiących się dzieci może mocno kota zaniepokoić, a także uruchomić w nim mechanizm walki lub ucieczki, który jest mu potrzebny do przetrwania. Jeśli nie będzie miał gdzie się schronić i przeczekać stresującą sytuację, pojawi się problem. W sytuacji niemożności rozwiązania problemu, w kocie będzie narastać stres oraz frustracja z powodu braku poczucia bezpieczeństwa.

„Letni chaos burzy kocią rutynę –a to może prowadzić do stresu i frustracji.”

Jak stworzyć azyl dla kota

Pierwszym krokiem do ochrony kociej psychiki jest zapewnienie mu miejsca, gdzie może się ukryć i przebywać w spokoju. Koty potrzebują poczucia kontroli nad przestrzenią – nawet w małym mieszkaniu warto wydzielić

specjalną strefę, do której nie docierają hałasy i gdzie zwierzak może się wyciszyć. Kryjówkę należy dostosować do konkretnego kota – jej położenie powinno zależeć od tego, czy dany osobnik woli miejsca na wysokości, czy jest z tych „niskopodłogowych”. Kiedy opiekun już to ustali, powinien poszukać punktów obserwacyjnych, które pozwolą monitorować otoczenie z bezpiecznej odległości (np. wysoki drapak lub legowisko pod łóżkiem, przesłonięte opadającym na podłogę kocem, zza którego kot będzie mógł wyjrzeć, jeśli tylko będzie chciał). Ważne, by w takim kocim azylu znalazły się również przedmioty o znajomym zapachu – wspomniane ulubione legowisko, zabawka itp. Zapach jest dla kotów kluczowym elementem poczucia bezpieczeństwa. Warto rozważyć dyfuzor z syntetycznymi feromonami, które mogą pomóc kotu w wyciszeniu się. Wszelkie uspokajające środki doustne przeznaczone typowo dla kotów też są zalecane, szczególnie w przypadku intensywniejszych wydarzeń. Jednak nawet jeśli są one delikatne, lepiej skonsultować ich użycie z lekarzem lub behawiorystą prowadzącym danego kota. Drugim ważnym aspektem (obok kryjówki) jest cisza. Jeśli opiekunowie planują przyjęcie w ogrodzie lub remont, warto zamknąć drzwi pokoju-azylu, w którym przebywa kot. Wcześniej jednak należy przenieść do niego kuwetę oraz miski z wodą i karmą, by nie zestresować zwierzaka chaotycznym wchodzeniem i wychodzeniem. W trakcie każdej imprezy warto pilnować rutyny i nie zaburzać jej. Opiekun nadal powinien starać się karmić kota o stałych porach (czyli przeprosić na chwilę gości i zniknąć na parę minut w kocim pokoju-azylu bez towarzystwa co bardziej ciekawskich), poświęcać chwilę na zachęcenie do posiłku, na sprawdzenie, jak miewa się kot i czy czegoś mu nie brakuje. Jeśli ktoś będzie bardzo chciał obejrzeć kota, można go wpuścić do pokoju pod warun kiem, że będzie zachowywał się spokojnie, nie będzie pod mocnym wpływem alkoholu i nie będzie zmuszał zwierzę cia do kontaktu. Opiekun powinien być zawsze obecny przy takich spotkaniach, a także zakończyć je, gdy tylko zauważy oznaki zdenerwowania u kota. Jeśli komuś nie ufa w kwestii zostawienia mruczka w spokoju, może zamknąć drzwi na klucz i schować go – tylko w takim miejscu, by potem sam o nim pamiętał! ;)

Jak

rozszyfrować koci niepokój

Koty rzadko manifestują stres głośno. Ich komunikacja opiera się na subtelnych sygnałach ciała, które łatwo przeoczyć, dlatego warto obserwować koty codziennie i uczyć się ich. O mowie ciała można opowiadać długo, ale przede wszystkim zaalarmować powinny:

• uszy skierowane na boki, do tyłu lub płasko przy głowie

• ogon owinięty wokół ciała lub gwałtownie uderzający o podłogę/ogólnie szybko machający

• rozszerzone źrenice

• stulone, napięte ciało

• oblizywanie nosa, nadmierna pielęgnacja.

Po zauważeniu takich sygnałów, nikt nie powinien próbo

wać uspokajać kota na siłę – głaskanie w tym momencie może nasilić nerwy, a nawet doprowadzić do zadrapania czy ugryzienia. Zamiast tego lepiej zostawić kota w spokoju i pozwolić mu przebywać w pokoju-azylu bez narzucających mu się osób.

Dzieci i koty w sezonie letnim

Wakacje to okres, gdy dzieci spędzają więcej czasu w domu, a ich energia bywa przytłaczająca. Maluchy często traktują zwierzęta jak żywe zabawki – ciągną za ogon, próbują przytulać na siłę lub gonią po pokoju. Dla kota taka „zabawa” to źródło silnego stresu, które może zakończyć się podrapaniem lub ugryzieniem. Rodzic nigdy nie powinien dopuszczać do takich zachowań. Kluczem do osiągnięcia harmonii jest tutaj edukacja. Należy wytłumaczyć dziecku, że kot to nie maskotka, ale istota, która odczuwa emocje i ból tak jak my i ma swoje granice. Dobrym pomysłem jest pokazanie, jak głaskać delikatnie (unikając przy tym miejsc takich jak oczy, zęby, brzuch i ogon) i uczenie szacunku dla przestrzeni zwierzaka. W sezonie jakiegokolwiek rodzinnego urlopu spędzanego w domu zalecam wprowadzenie zasady kilku godzin kociego spokoju, podczas których dzieci zajmują się cichszymi aktywnościami (np. rysowaniem), a kot może swobodnie eksplorować dom bez obawy, że zostanie zagoniony w kąt. Jeśli ciężko jest zorganizować taką zasadę, warto

Zwierzę to nie zabawka!

Ucz dziecko empatii –pokazuj, nie karz.

pomyśleć o odizolowaniu kota od dzieci (np. drzwiami). Wtedy jedna osoba dorosła spędza z kotem czas w sposób spokojny, a druga zajmuje w tym momencie dzieci. W przypadku bardzo małych dzieci wystarczy zamontować blokadę na drzwiach pokoju, który służy kotu za azyl lub używać specjalnych bramek ochronnych (takich, które stosuje się również na schody w celu uchronienia dziecka przed upadkiem).

Ważne, by nigdy nie doprowadzić do sytuacji, w której kot wychodzi z kryjówki dopiero późnym wieczorem, gdy wszyscy śpią – ponieważ to bardzo przykry scenariusz, oznaczający, że zwierzę ma naprawdę dość i żyje w przewlekłym stresie. Niestety, ten scenariusz wcale nie jest wyimaginowany, bo jest mi często zgłaszany przez behawioralnych klientów lub przez ich dalsze, zmartwione środowisko.

Letnie pułapki:

Okna, upały i goście

Lato może przynieść kotu realne zagrożenia. Jednym z największych jest otwarte okno. Kota może przyciągnąć każdy ruch za szybą – ćmy, ptaki, liście, inne koty – a brak odpowiednich zabezpieczeń może skończyć się tragedią. Lekkie moskitiery łatwo ulegają rozerwaniu, dlatego warto zainwestować w mocne siatki w ramkach montowanych na stałe. Warto uważać też na zdradliwe uchylne okna – kot może się w nich zawiesić. Jeśli opiekun chce wietrzyć po-

Letnie zagrożenia

dla kota:

1.Otwarte okno

2. Balkon

3. Goście – zapachy, hałas, ucieczka

4. Psy

5. Upał

mieszczenie, lepiej otworzyć okno w całości, razem z moskitierą. Niezabezpieczone balkony również stwarzają poważne zagrożenie i nie powinno się na nie wypuszczać koty – nawet jeśli opiekun towarzyszy kotu i ma na niego oko. Naprawdę, wydarzyło się już zbyt wiele wypadków, by wierzyć, że bystrego i zwinnego kota nie da się jakkolwiek przypilnować.

Drugim wyzwaniem są upały. Pisałam o nich w jednym z numerów Pupila, ale chciałabym przypomnieć o najważniejszych kwestiach – odpuszczeniu spacerów z kotem, dostępie do chłodniejszych pomieszczeń z płytkami (np. łazienki), wilgotnych ręcznikach na podłodze, zasłonięciu okien, często zmienianej, świeżej wodzie w czystej misce, do której można wrzucić kostkę lodu.

Powracając do tematu wakacyjnych gości – dla kota każdy obcy człowiek to intruz, który wnosi do domu nowe zapachy oraz dźwięki. Zdawałoby się, że niewinny grill w ogródku nie zagraża kotu w żaden sposób, ale i tu możliwe są tzw. czarne scenariusze. Jednym z nich jest sytuacja, w której gość wchodzi do domu, by skorzystać z łazienki lub w jakimkolwiek innym celu – i nie zamknie za sobą drzwi. Kot może nie tylko wyjść wtedy na ogród, ale też uciec, jeśli opiekun nie zareaguje w porę, a zwierzak

Latem świętujemy beztroskę – grill, śmiech, imprezy. A nasz kot? Czasem cierpi w milczeniu.

czegoś się wystraszy – a o to nietrudno w imprezowym zgiełku. Przy zaistnieniu takiej sytuacji nie wolno przesadnie ufać swojemu kotu. Lekceważenie wyjścia zwierzaka na zasadzie „on nigdy nie uciekał, zaraz wróci do domu” jest bardzo ryzykowne i może zakończyć się tragicznie. Nie wszystkie koty są oczywiście płochliwe. Niektóre lubią towarzystwo gości (szczególnie gdy ci są dosyć spokojni). Przy odważniejszych osobnikach warto spróbować pozytywnych skojarzeń: podczas wizyty gości w domu podawać kotu ulubione przysmaki lub zachęcić do zabawy wędką. Dzięki temu nowe sytuacje będą kojarzyć się mniej traumatycznie, z czasem może nawet zaczną być przyjemne – ale do tego potrzeba wielu ćwiczeń i dość wyrozumiałych gości przestrzegających kocich zasad.

Zwierzęcy goście:

Co robić, jeśli się pojawią?

Na letnich spotkaniach zbierają się nie tylko ludzie, ale też nierzadko ich pupile – zwłaszcza psy. Dla kota, który nigdy nie miał kontaktu z przedstawicielem tego gatunku, taka wizyta może być źródłem silnego stresu. Czy to dobry pomysł? Z jednej strony, koty są zwierzętami terytorialnymi, a nagłe wtargnięcie obcego psa do ich przestrzeni burzy poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej, jeśli dany dom i działka staną się pełne zakazów, goście mogą mniej chętnie przychodzić. Szczególnie jeśli ich psy bardzo ciężko znoszą rozłąkę. Idealną sytuacją jest posiadanie ogrodu, w którym gościć można psy, a swoje koty na czas imprezy trzymać w domu lub wręcz w jednym, omówionym wyżej, pokoju-azylu. Nie każdy ma jednak ogród, a wtedy gości wraz z psami powinno się zapraszać, tylko jeśli:

• kot ma pozytywne doświadczenia z psami (np. wychowywał się z nimi),

• pies jest spokojny i przewidywalny, dobrze skomunikowany ze swoim opiekunem (i nie ma silnego instynktu łowieckiego),

• gospodarz ma możliwość kontrolowania sytuacji (np. pokoje z drzwiami, początkowe wprowadzenie psa do domu na smyczy).

Choć posiadanie ogrodu stwarza sytuację idealną na kompromis pomiędzy opiekunami psów a opiekunami kotów, istnieją pewne „ale”. Nawet jeśli kot nie ma bezpośredniego kontaktu z psem, a ten nie jest specjalnie szczekliwy, jego obecność za oknem może wywołać niepokój. Jak zminimalizować stres?

• Zasłony lub żaluzje: Pomagają w ograniczeniu kotu widoku na ogród.

• Zagłuszenie stresujących dźwięków: Włączenie kotu relaksacyjnej muzyki lub pozostawienie włączonego telewizora pomaga zagłuszyć psie odgłosy, które mogą zaniepokoić (szczekanie, powarkiwanie, skomlenie).

• Aktywność odwracająca uwagę: Zaoferowanie kotu na jego bezpiecznej przestrzeni odizolowanej od psa interaktywnej zabawki/maty z ukrytymi smakołykami zaangażuje jego zmysł węchu i odwróci myśli od zewnętrznych bodźców.

Behawioralne rady poimprezowe

Nawet jeśli spotkanie przebiegło pozornie gładko, kot może być zestresowany przez kolejne godziny. Warto obserwować jego poczynania, ale nie zmuszać do kontaktu czy zabawy, pozwolić mu wyjść z kryjówki we własnym tempie. Gdyby kotu nie spodobał się stan jego terytorium po imprezie i zacząłby załatwiać się poza kuwetą – zalecam niezwłocznie skontaktować się z behawiorystą. Problemy kuwetowe są jednymi z najtrudniejszych i trzeba na nie szybko reagować. Odwlekanie konsultacji miesiącami może sprawić, że zachowanie wejdzie kotu w nawyk i nie będzie możliwości całkowitego rozwiązania problemu.

Behawioralna wskazówka: Nigdy nie karć kota za syczenie lub chowanie się – to jego komunikacja oraz sposób radzenia sobie z lękiem.

Letnie zabawy

dla zmysłów –czyli: czas zająć się kotem

Letnie miesiące to dobry czas, by wprowadzić nowe formy zabawy, które angażują kocie instynkty łowieckie. Koty polują przeważnie wieczorem lub rano – warto wykorzystać tę wiedzę do regularnej zabawy wędką z piórami, którą kot mógłby „upolować” w chłodniejszych godzinach. Z tą regularnością jednak przestrzegam – jeśli dzień był bardzo upalny, lepiej również wieczorem dać kotu spokój i odpuścić intensywniejsze aktywności. Należy być czujnym na sygnały. Jeśli kot zaczyna dyszeć, kłaść się na boku lub coraz bardziej ignorować zabawkę, to znak, by zakończyć sesję zabawy.

Letnie upały sprzyjają natomiast kreatywności! Nic nie stoi na przeszkodzie, by zamrozić kostki wody z mięsnym dodatkiem (np. sosikiem z tubki, który koty przeważnie uwielbiają) – nie dość, że taka przekąska będzie bardziej kusząca, to kot się nawodni i nieco pobawi. Zachęcam również do wypełnienia wodą dużego, ale niegłębokiego naczynia i wrzucenia do niego kocich zabawek (piłeczek, pluszowych myszek itd.). Można usiąść obok i zachęcić kota do zabawy, która przy okazji namoczy kocie łapki, schładzając je oraz zachęcając do spicia kropel językiem.

Podsumowując, letni czas nie musi być walką między ludzką radością a kocim spokojem. Wystarczy pamiętać, że koty są wrażliwcami, potrzebującymi kontroli nad swoim otoczeniem. Kluczem jest szacunek dla ich granic, pamiętanie o bezpieczeństwie, stałych rytuałach i zapewnienie spokojnego miejsca, w którym mogą odetchnąć od wakacyjnego zgiełku.

Popularne małe papugi domowe

Papugi od wieków fascynują ludzi swoją inteligencją, zdolnością do naśladowania dźwięków i pięknym upierzeniem. Wśród setek gatunków tylko niektóre stały się popularnymi towarzyszami człowieka. Choć odkryto ponad 400 gatunków papug, to w naszych domach spotkać można zaledwie kilkadziesiąt z nich. Mniejsze papużki cieszą się dużą popularnością ze względu na swoje niewielkie rozmiary. Średnie i większe papugi wymagają ogromnej przestrzeni, a najlepiej domu z ogrodem i wolierą. Poniżej zaprezentowane zostaną najpopularniejsze gatunki małych papużek, które mogą być hodowane w domach i mieszkaniach.

NIMFY

Nimfy to jedne z najłagodniejszych i najbardziej towarzyskich papug. Znane są ze swojego charakterystycznego gwizdania, a niektóre samce potrafią nauczyć się prostych melodii czy słów. Nimfy żyją w ogromnych stadach i najlepiej czują się w towarzystwie innych papug. Stąd zaleca się trzymanie przynajmniej dwóch nimf razem. Można też pokusić się o cztery czy sześć sztuk. Oczywiście, jeśli mamy wystarczająco dużo miejsca, bowiem przy parce nimf musimy przygotować klatkę, która w podstawie będzie miała przynajmniej 100 cm długości. Nimfy zalicza się do średnich papug, choć ważą zaledwie 80-120 gramów. Żyją około 15-25 lat. Ich łagodne usposobienie zachwyca miłośników papug. Niestety ptaki te wydzielają puder, który może uczulać. Dlatego też, jeśli mamy w domu alergika, powinniśmy zrezygnować z nimf na rzecz innych niepudrujących papug. W ich diecie dominują nasiona zbóż i traw. Papużki faliste i nimfy żerują na podobnych terenach, dlatego ich dieta jest bardzo zbliżona. Nimfy uwielbiają tłuste nasiona, ale należy je ograniczać, by nie doprowadzić do nadwagi i związanych z nią problemów. Idealne zabawki dla nimf są wykonane z delikatnych materiałów takich jak korek, wiklina, karton, szyszki, tektura, trawa morska czy włókna palmy.

PAPUŻKI FALISTE

Papużki faliste są jednymi z najmniejszych papug trzymanych w domach, ale nadrabiają to niezwykle energicznym usposobieniem. Są to ptaki stadne, które najlepiej czują się w towarzystwie innych papug. Nie zaleca się trzymania ich pojedynczo. Świetnie będą się dogadywały w parach lub większych stadach, np. cztery czy sześć sztuk. Papużki faliste pochodzą z Australii, żyją ok. 15-20 lat, ważą zaledwie 30-40 gramów, dlatego trzeba być ostrożnym, by nie zrobić im krzywdy. Jest to szczególnie ważne, jeśli mamy w domu małe dzieci, które również chcą mieć kontakt z papużkami. Papużkom falistym wystarczy klatka o wielkości mniej więcej: 78x48x81 cm. Oczywiście, jeśli jesteśmy w stanie zaoferować większą klatkę, to powinniśmy to zrobić. Papugi powinny spędzać poza klatką przynajmniej cztery godziny dziennie i jest to absolutne minimum. Ptaki te żywią się nasionami traw i zbóż, ich dieta jest niskotłuszczowa i zróżnicowana. W okresie wiosennoletnim możemy zbierać dla papug różne dary natury (mniszek lekarski, stokrotki, włośnicę, kupkówkę, życicę czy tymotkę). W diecie powinny dominować kiełkujące nasiona, zieleniny, trawy i zboża. Papużki faliste dość trudno przekonać do warzyw czy owoców, dlatego cierpliwość jest tutaj wskazana.

NIEROZŁĄCZKI

Nierozłączki są bardzo energiczne, lojalne wobec swojego partnera i często budują z nim silną więź, stąd też ich nazwa. Ptaki te tworzą więzi na całe życie. Są bardzo uczuciowe, energiczne i towarzyskie, jednak bywają też niezwykle terytorialne. Nie zaleca się trzymania ich stadnie w domu w jednej klatce, ponieważ w okresie lęgowym może dojść do bójek. Jeśli marzy nam się większe stado nierozłączek, powinniśmy zainwestować w przestronną wolierę. Nierozłączki należą do niezwykle głośnych papug, szczególnie biorąc pod uwagę ich niewielkie rozmiary. Nierozłączki ważą bowiem ok. 40-60 gramów. Żyją od 15 do 20 lat. Są to papugi krótkoogoniaste (w przeciwieństwie do papużek falistych i nimf), jednak ich klatka powinna być duża i przestronna, ponieważ są to niezwykle energiczne zwierzęta. W podstawie klatka powinna mieć przynajmniej 80x60cm. Ptaki te występują w wielu barwnych odmianach, które cieszą oko właściciela. Nierozłączki pochodzą z terenów Afryki, więc ich dieta będzie się nieco różnić, jeśli porównamy ją do papużek falistych czy nimf. Dieta nierozłączek również musi być lekkostrawna i niskotłuszczowa. Dobrze sprawdzą się wszelkie nasiona traw i zbóż, do tego świeża zielenina, warzywa, owoce i kiełkujące ziarna. W sezonie wiosenno-letnim możemy również zbierać nasze rodzime rośliny, by zapewnić urozmaicenie diety. Samice nierozłączek słyną z szatkowania liści czy kartek papieru, które wkładają między sterówki swojego ogona, by następnie zanieść je w miejsce gniazdowania. W sezonie lęgowym u nierozłączek mogą wystąpić zachowania agresywne związane z obroną terytorium gniazdowania czy obrony partnera.

Jeśli planujesz zakup lub adopcję papugi, pamiętaj, że:

• To długoterminowe zobowiązanie. Zapewnienie odpowiednich warunków to klucz do szczęśliwego życia zarówno papug, jak i opiekunów.

• Wszystkie gatunki papug są stadne i nie powinny być trzymane w pojedynkę. Decyzja o przyjęciu papugi do domu powinna być świadoma i poprzedzona dokładnym zapoznaniem się z jej potrzebami.

• Wszystkie papugi wymagają odpowiedniego towarzystwa, stymulacji umysłowej, aktywności fizycznej i właściwej diety.

WRÓBLICZKI

Są to niewielkich rozmiarów papużki pochodzące z Ameryki Środkowej i Południowej. Ważą zaledwie 30-40 g, co czyni je najmniejszymi papugami, które są trzymane w domach jako zwierzęta towarzyszące. Żyją około 15-20 lat. Dieta tych papug powinna być niskotłuszczowa i niskokaloryczna, zaleca się podawanie nasion traw, zbóż (np. amarantus, kanar, proso, etc.). W diecie wróbliczek mogą pojawiać się owoce, jednak powinny one stanowić niewielki procent posiłku. Warto stawiać na owoce jagodowe, takie jak maliny, jagody, borówki, porzeczki, etc. które mają najmniej kalorii, a najwięcej wartości odżywczych. Wróbliczki to niezwykle ciekawskie i aktywne papugi, dlatego w swojej klatce czy na placu zabaw powinny mieć możliwość żerowania i eksploracji. Drobne dzioby wróbliczek świetnie sobie poradzą z szyszkami, kartonem, tekturą, trawą morską, włóknami palmy czy korkiem. Wróbliczki potrafią być niezwykle terytorialne, dlatego zaleca się trzymanie ich parami. Jeśli chcemy stworzyć stado wróbliczek, musimy zainwestować w przestronną wolierę. Mają duży temperament i często nie zdają sobie sprawy ze swojego niewielkiego rozmiaru, dlatego należy uważać i pilnować ich w trakcie lotów po pokoju, ponieważ potrafią wszędzie zajrzeć. Wymagają dużo uwagi, zabawek i przestrzeni do eksploracji. Ich klatka wielkościowo powinna być zbliżona rozmiarem do klatek papużek falistych. Jednak, jeśli jesteśmy w stanie postawić większą klatkę, powinniśmy to zrobić.

RUDOSTERKI

Rudosterki to bardzo inteligentne, ciekawskie ptaki. Uwielbiają interakcję, są zabawne, ale też wymagające pod względem stymulacji umysłowej. Rudosterki to częsty wybór opiekunów, którzy łakną inteligentnych papug, ale nie mają miejsca na większe gatunki, takie jak ary czy amazonki. Do rudosterek należy kilka popularnych gatunków: rudosterka czerwonobrzucha, rudosterka zielonolica, rudosterka emmy, czy mniej popularna rudosterka błękitnoszyja. Papugi te świetnie czują się w parach, ale mogą być też trzymane w cztery czy sześć sztuk. Są to radosne, wesołe i ciekawskie ptaki. Potrafią jednak dziobnąć, szczególnie kiedy nie rozumiemy ich mowy ciała, czy tego, co chcą przekazać. Rudosterki nie należą do cierpliwych papug, ich inteligencja każe im eksplorować środowisko. Potrafią wejść wszędzie, dlatego należy uważać, by nie zostawiać szpar np. przy szafie czy pod meblami. Rudosterki pochodzą z Ameryki Południowej. Żyją około 15-30 lat. Ich dieta wymaga różnorodnych źródeł błonnika, warzyw i owoców. Dieta powinna być niskotłuszczowa i niskokaloryczna, by nie pobudzać tych ptaków do lęgów. W sezonie wiosenno-letnim można przynosić do domu wiele bezpiecznych roślin czy kwiatów w celu urozmaicenia diety. Mniejsze gatunki rudosterek (Rudosterka Emmy) mogą ważyć tyle co papużka falista, większe gatunki mogą osiągać wagę porównywalną do nimf. Klatka dla pary rudosterek powinna mieć przynajmniej 100 cm w podstawie, jednak zaleca się więcej, z racji niezwykłej aktywności tych papug. Są to ptaki wszędobylskie, uwielbiające zabawę, wspinaczkę czy eksplorację. Przygotowanie placu zabaw dla rudosterek wymaga zaangażowania i kreatywności, by zapewnić odpowiedni poziom stymulacji i nie doprowadzać do nudy. Znudzone rudosterki potrafią przenikliwie krzyczeć, a ich piski słychać z oddali. Dlatego, jeśli mieszkamy w bloku, możemy mieć problem z sąsiadami.

Papugi potrafią skraść serce człowieka, jednak nie będą się nadawały dla każdego. Potrafią być niezwykle głośne, uparte, a do tego mocno bałaganią. Jeśli lubisz porządek, spokój i ciszę w domu, postaw na inne zwierzęta, bowiem papugi będą dla Ciebie irytujące. Wybór odpowiedniego gatunku warto skonsultować z „papuziarzami” czy zoopsychologiem lub behawiorystą papug, który pomoże w dopasowaniu gatunku do Twoich potrzeb.

Tekst i zdjęcia: Ada Włoch z wykształcenia biolog, technik weterynarii, zoopsycholog zajmujący się papugami, prowadzi kanał na Youtube Parrot Planet oraz dwa blogi o życiu z papugami, prywatnie opiekunka sześciu adopciaków.

TESTUJEMY polecamy !

Testowany produkt:

Club 4 Paws Premium

Pełnowartościowa karma o zrównoważonej formule z wysoką zawartością składników mięsnych, wzbogacona witaminami i minerałami dla codziennego wsparcia zdrowia.

Zawiera naturalne przeciwutleniacze. Bez dodatków sztucznych aromatów i barwników.

Anna i kot Franciszek

Mój kot uwielbia tę karmę z dodatkiem makreli! Już po otwarciu widać, że ma apetyczny zapach i dobrą konsystencję.

Znika z miski w kilka minut, a ja mam pewność, że Franciszek dostaje pełnowartościowy posiłek. Zdecydowanie polecam!

Karma z formułą antihairball sprawdziła się świetnie u mojego długowłosego kota. Zauważyłam mniej problemów z kulami włosowymi, a do tego kot chętnie ją zjadał. To dla mnie strzał w dziesiątkę – na pewno wrócimy do tej karmy w przyszłości!

Jakub i kot Tośka Karma była testowana na dwóch kotach. Pierwszy kot chętnie zjadł, ale w przypadku kota łakomczucha trudno byłoby ocenić jakość karmy. Nasz mały łakomczuch zjadł wszystko z miseczki, co pokazuje, że karma jest smakowita. Drugi kot jest bardzo wybredny i zwykle do karm sklepowych niechętnie podchodzi albo podchodzi, ale nie zjada. Tym razem po napełnieniu miseczki szybko podbiegł i łapczywie zjadł, co oznacza, że już sam zapach karmy jest dla niego atrakcyjny. Wygląd karmy też jest dobry, ale najważniejsze że kotu smakowało i nic nie wskazywało na to żeby miał się źle czuć po jej zjedzeniu.

POLECAMY!

TRENDY I PREMIERY na rynk u

Zbrylający żwirek dla kotów o zapachu lawendy –świeżość, która trwa

Szukasz żwirku, który zapewni komfort Twojemu kotu i ułatwi codzienne sprzątanie? Wypróbuj nasz wysokiej jakości zbrylający żwirek bentonitowy o delikatnym zapachu lawendy. Dzięki szybkiemu zbrylaniu i wyjątkowej chłonności płynne zanieczyszczenia są natychmiast wchłaniane i zamieniane w płaskie, wytrzymałe bryłki –bez przywierania do dna kuwety. To nie tylko gwarancja łatwego czyszczenia, ale także dłuższej świeżości i higieny w Twoim domu. Żwirek został stworzony z wyselekcjonowanych bentonitów, które skutecznie neutralizują zapachy, a przy tym minimalizują wynoszenie poza kuwetę. To praktyczne i wygodne rozwiązanie zarówno dla opiekunów, jak i dla kotów – miękki dla łapek, wydajny i estetyczny każdego dnia. www.superbenek.pl

Delickcious™

PYSZNE, że aż łapy Lizać

Napoje Delickcious™ stworzone z myślą o codziennym urozmaiceniu kociej diety. Apetyczny kurczak, tuńczyk czy ryby oceaniczne — w formie lekkiego napoju — nie tylko rozpieszczają podniebienie, ale też wspierają dobre samopoczucie Twojego pupila. Każdy łyk to naturalne nawodnienie i zdrowotne wsparcie. Dzięki dodatkom takim jak olej z tuńczyka, ekstrakt z morskich wodorostów, biotyna i cynk, napoje wspomagają zdrową skórę i lśniącą sierść. To idealna przekąska na zachętę do zabawy, chwilę przyjemności lub jako dodatek do suchej karmy. Napoje smakują nawet wybrednym kotom, wzbogacają suche diety i pomagają utrzymać odpowiedni poziom nawodnienia.

wŻUĆ

na luz z Azankami! Poznaj wiosenną edycję kości

do żucia!

Nowy smak to wyjątkowa propozycja dla psów, która łączy w sobie naturalne składniki i funkcjonalność. Bazą przysmaku jest wysokiej jakości skóra wołowa i kozia, które zapewniają długotrwałe żucie, wspierając przy tym higienę jamy ustnej psa. Dodatek mięty odświeża oddech, dzika róża dostarcza witaminy C, a nagietek wspiera prawidłowe trawienie i działa przeciwzapalnie. Bez zbóż, sztucznych barwników i konserwantów – w pełni naturalna przyjemność!

Edycja wiosenna dostępna jest w rozmiarze 12 cm (S/M). Podobnie jak pozostałe, smakowite propozycje Azanek, kości produkowane są w Polsce. Poczuj miętę na wiosnę! azan.com.pl

Przysmaki dentystyczne

N&D Quinoa Skin & Coat + Dental Treatz kaczką, quinoą, kokosem i kurkumą

Przysmaki N&D Quinoa to idealna odpowiedź na higienę jamy ustnej psa, zapewniająca ogólne dobre samopoczucie i dodatkowe korzyści dentystyczne.

Monobiałkowy przysmak z kaczką, zaprojektowany by zminimalizować ryzyko niepożądanych reakcji na pokarm. Z dużą zawartością kwasów Omega-3 dla zdrowej skóry i sierści.

Czyste zęby, niepowtarzalne smaki!

Dostępne także z przepiórką, śledziem lub jeleniem w dwóch rozmia

rach: Mini oraz Medium&Maxi.

W każdym opakowaniu znajduje się siedem przysmaków, na każdy dzień tygodnia.

Farmina Pet Foods Polska Sp. z o.o. info.pl@farmina.com www.farmina.com

Oasy One Protein

To linia monobiałkowych, mokrych karm dla psów dorosłych oraz szczeniąt. Doskonała dla wszystkich psów, szczególnie polecana dla psich alergików i tych z nietolerancjami pokarmowymi, nadwrażliwością jelitową lub skórną. Oasy One Protein przygotowana jest ze starannie dobranych składników, z dużą zawartością prawdziwego mięsa z jednego źródła (>90%), nie zawiera glutenu, zbóż, GMO ani soi. Karma dostępna jest w opakowaniach 400 g (dla ras średnich i większych) oraz 200 g (dla ras małych).

Importer i dystrybutor: Betta Sp. z o.o. www.betta.pl

Płynne przekąski dla kotów od Super Benka!

Podaruj swojemu kotu chwilę czystej przyjemności z pyszną, kremową przekąską Super Benek Creamy Snack w jednym z sześciu wspaniałych smaków. To idealna nagroda, sposób na rozpieszczanie pupila, a przy okazji… sprytne wsparcie codziennego nawodnienia!

Niskokaloryczna formuła wzbogacona o cenne białko i witaminy wspiera zdrowie kota, nie obciążając jego diety. Bez konserwantów, bez sztucznych barwników –tylko smak, któremu nie sposób się oprzeć. Naturalna radość. Zdrowa przekąska. Kot to pokocha! www.superbenek.pl

CZĘŚĆ 7

zostały BEZ MAMY, za to z ludzkim BRATEM

Musiałam pojechać do lekarza sama ze sobą, zatem z Popaprańcami został mój ludzki syn (Tak, mam ludzkie dzieci – stare i uparte, ale mam.). Ledwie wyszłam, Harrison rozpoczął lament: – Gdzie jest mama? Gdzie ona poszła beze mnie? Co ja będę jadł?! Ja chcę do mamyyyyy!

Bunia nie pozostawała w tyle: – Gdzie jest moja mamusia? Ja się boję! Ja chcę do mamyyyy! – Oj, zamknijcie się! – Mój syn wyłonił się ze swojej gawry, w sensie, że z własnego pokoju. – Przecież jestem, czego się drzecie?

–A w nosie cię mam! – Bunia okazała brak szacunku. – Mama to mama, a ty to takie byle co. Ja chcę do mamyyyyy! –I ja też chcę do mamyyy! – Darł się Harrison. – Ale jak dasz ciastko, będę chciał trochę mniej. – Maciek, idź daj im te ciastki! Niech się zamkną, bo zgłupieć można. – powiedziała Pinia. – I o mnie nie zapomnij, bo cię wydziedziczę.

Ciastka troszkę pomogły. Cyrk się zaczął, jak trzeba było na spacer z Popaprańcami wyjść.

– Ja nigdzie z tobą nie idę! – Bunia zaparła się zadnimi kończynami. – Zgubisz mnie, zapomnisz o mnie albo jeszcze co gorszego. Schowam się i tyle.

– Ja też nie idę. Nie wiesz, jak się chodzi ani po co, w życiu nie widziałem, żebyś na spacer szedł. Nie zaryzykuję. Sam se idź! Naucz się, a potem porządne psy wyprowadzaj! – Harrison poparł siostrę.

– Dajcie spokój! Umie, tylko nie lubi. – Tobiś stanął pod drzwiami gotów na spacerek. – A poza tym, kupkę mi się chce.

– Rób w domu, nie ryzykuj. Wezmę na klatę, jak co! — Harrison był wspaniałomyślny.

– Nikt ci nie uwierzy albo cię do weta zabiorą, jak powiesz, że taka tycia kupeczka to twoje dzieło. Nie bądź cykor i zakładaj szelki!

Piętnaście minut później Maćkowi udało się założyć szelki Pini, Tobisiowi i Harrisonowi. Bunia z Uśką zadekowały się za wersalką i oznajmiły, że prędzej pękną, niż z nim gdziekolwiek wyjdą. Maciek wyszedł, a w zasadzie został wyprowadzony przez Harrisona, który zapomniał się w międzyczasie bać i stwierdził, że jak tak, to on będzie ciągnął jak taran i sobie podokazuje. Z tyłu plątał się Tobiś. Pinia w końcu nie wytrzymała: – Puść mnie z tego sznurka, do jasnej! Przecież nigdzie ci nie ucieknę. Szarpiesz i szarpiesz, nogę sobie obsikałam przez ciebie! Spróbuj sam siknąć, jak cię ktoś raz w prawo, raz w lewo, raz do góry ciągnie!

Tobiś tymczasem znalazł TO MIEJSCE do wąchania. Stanął sobie i wącha — jedna trawka, druga trawka, listeczek… Ustawił się do sikania, już prawie, prawie… Ale nie, nie ta pozycja. Wącha, dalej: jedna trawka, druga trawka, listeczek… Nie ta pozycja! Trzecie podejście czas zacząć. Jedna trawka…

– Tobiś, możesz szybciej?! Tam jest jakaś kupa, może dobra! Patrz, ten głupek nie założył mi kagańca! – Harrison szarpał, ciągnął i cały się zaaferował. – Już powąchałeś!

W końcu Maciek puścił Tobisia ze smyczy, bo Harrison groził, że mu rękę ze stawu wyrwie. Pinia się obraziła i wróciła pod klatkę.

Tobiś w końcu siknął i postanowił potuptać w sobie tylko wiadomym celu. Dobrze, że się na płocie zatrzymał. A Harrison złapał w zęby kurzą kupę, zasuszoną i ze słomą, pięknie sprasowaną na sandwicza i ani myślał wypluć.

– Moje! Zjem i się nie podzielę! Nie będziesz mi tu rozkazywał!

Nie jesteś moją matką!

Tymczasem w domu Bunia z Usią skończyły jeść ostatnie ciastki, które Maciek zapomniał schować.

– Nie jest taki zły ten młody ludź. Ciastki zostawia. Mógłby jeszcze nam wody nalać, bo w misce tylko trochę piasku z Harrisona mordki znalazłam. – westchnęła Usia. – Idę siknę pod drzwiami, może nie zauważy.

– A to i ja siknę, co tam.

Wróciłam. Wiecie, kto mnie witał najczulej?

Mój ludzki synek. Powiedział, że beze mnie to nie to samo. Zaznaczył też, że on więcej nie da się wkręcić w niańczenie Popaprańców. I że ciastki się skończyły.

Z psiakami przez

świat… świat…

Podróżowanie z psami?

Dla Patrycji Podhorodeckiej-Vitouladiti to codzienność. Razem z mężem i dwójką wyjątkowych czworonogów –wilczakiem amerykańskim Mirą i akitą Jackiem – przemierzają Europę, a już wkrótce ruszają kamperem w głąb Afryki. Jak wygląda życie w drodze z psami? Jakie wyzwania czekają na opiekunów podczas takich wypraw? I dlaczego warto stawiać dobro zwierzaka na pierwszym miejscu? O tym wszystkim opowiada w inspirującej rozmowie dla magazynu Pupil.

Prowadzicie bardzo ciekawe życie – podzielone pomiędzy dwa kraje. Przybliż nam, jak wygląda Wasza codzienność. No tak właściwie nie do końca na dwa, bo Polska to jest dla nas w tym momencie raczej miejsce, gdzie mieszka nasza rodzina. Mój mąż jest Grekiem, tutaj mieszkamy i Grecję uznaję aktualnie za swój dom. Zazwyczaj spędzamy w Grecji około pół roku – od kwietnia do października. Jest to związane z naszą pracą (Oboje pracujemy w turystyce.). Wiadomo, że turystyka w Grecji związana jest przede wszystkim z latem, wakacjami. Zimą co roku zwiedzamy jakieś wybrane miejsce na świecie – dlatego jesteśmy nieobecni w Grecji. Po drodze zawsze odwiedzamy Polskę, by spotkać się z rodziną. Ponadto, pomimo tego, że mieszkam w Grecji i tutaj przynależę, to Polska jest nadal moim krajem rodzinnym.

Obydwa Twoje psiaki to przedstawiciele dość niecodziennych ras. Mira to Wolfdog Amerykański, a Jack to Akita. Jak rozpoczęła się Wasza przygoda?

PODHORODECKĄVITOULADITI, podróżniczką, influencerką i opiekunką Miry oraz Jacka

Zaczęło się od mojego męża, bo to on był zakochany w psach w typie wilczaków. Na początku były to przede wszystkim wilczaki czechosłowackie. Trochę mnie zaraził tym, chociaż ja zawsze byłam w grupie zwolenników psów pierwotnych, co widać po rasie naszego drugiego psa –Jacka. Tak więc mąż chciał mieć wilczaka, ale jakoś zawsze nam coś nie pasowało z tymi wilczkami czechosłowackimi. Dlatego finalnie zaczęliśmy zwracać się ku wolfdogom amerykańskim. Sam stan przygotowywania się do opieki nad tego typu psem trwał ponad dwa lata. W tym czasie czytaliśmy, zbieraliśmy wiedzę, oswajaliśmy się z myślą, że będziemy opiekunami wolfdoga. W końcu po dwóch latach przyszedł ten moment, gdy zdecydowaliśmy, że jesteśmy gotowi właśnie na takiego psa. Do tej pory uważam zresztą, że nie do końca można porównywać go do jakiegokolwiek psa. Mimo że według prawa mieszanki psów i wilków od czwartej generacji są uznawane za psy i nie trzeba mieć na nie pozwoleń, to jednak to nie jest taki zwyczajny pies. Odróżnia go trochę inne zachowanie, inne potrzeby. Ja mówię, że to jest tak trochę bardziej jak z dzieckiem. To nie jest pies, którego sobie możemy tak zostawić samego. Dość rzadko zdarza się, by ktokolwiek trzymał wolfdogi amerykańskie w domu tak jak ja. Mira potrafi otworzyć sobie szafki, lodówkę, a nawet przekręcić klucz w drzwiach. To jest dosyć problematyczny pies, pod którego trzeba ułożyć swoje życie. Więc jeżeli ktoś nie jest gotowy, żeby swoje życie podporządkować pod psa, no to raczej nie powinien myśleć o wilczaku. Rozmowa z: PATRYCJĄ

A drugi z piesków – Jack? Jak on radzi sobie w takim niecodziennym towarzystwie?

Jack jest dużo starszy od Miry – ma już dziewięć lat. Gdy przyjmowałam go do swojego życia, miałam dużo mniejszą wiedzę i doświadczenie niż teraz. Co za tym idzie, troszeczkę zaniedbałam jego socjalizację z psami, czego nie ukrywam. Więc on sobie w odniesieniu do psów radzi różnie. Jednak przy dobrym, odpowiednim wprowadzeniu akceptuje inne psy i tak właśnie było z Mirą. Oswajanie go z nowościami jest trudniejsze, bo on jest starszym psem, a w dodatku choruje bardzo mocno – jest na lekach i będzie je brał już do końca swojego życia. Jednak super sobie radzi, potrafi sobie poradzić z Mirą, jest takim dobrym starszym bratem. No, a ona jest jego młodszą siostrą (śmiech). Ja raczej pozwalam im zajmować się sprawami społecznymi, bo uważam, że psy powinny same załatwiać sprawy między sobą. Kilka razy była taka sytuacja, że widziałam, że Jack jest już zmęczony i Mira gdzieś tam go zaczepiała, więc weszłam między nie. Zdarzało mi się np. zabieranie Miry, ale raczej rzadko. Mira też stara się czytać jego sygnały i szanować granice, co w większości przypadków idzie im bardzo dobrze.

Ważną częścią Waszego życia jest podróżowanie. Jakie kraje udało się Wam już zwiedzić?

Z pieskami kilka krajów już zwiedziliśmy, chociaż tak naprawdę podróże w ich towarzystwie zaczęły się około czterech lata temu. Oczywiście zwiedzamy pobliskie tereny w Grecji. Poza tym byliśmy już w Szwajcarii, Włoszech, San Marino, Albanii. Niedawno odwiedziliśmy Finlandię i Laponię.

Jak mogłabyś podsumować Wasze podróże? Który kraj według Ciebie był najbardziej „psiolubny”? Gdzie się najlepiej czuliście podróżując z psami?

Według mnie najbardziej tolerancyjna (spośród dotychczas zwiedzonych krajów) jest Szwajcaria. Jest tam dużo psiolubnych miejsc, szlaków, restauracji. Nie mieliśmy tam problemu z hotelem, restauracjami, innymi atrakcjami.

A który kraj mogłabyś uznać za mniej tolerancyjny? Myślę, że w tym momencie mogę wskazać Finlandię jako takie miejsce. Zauważyłam, że do wielu restauracji nie wolno było w ogóle wejść z psem. Można powiedzieć, że dostrzegłam mniejszą świadomość na temat wychowania psów. Nawet podczas spaceru, obserwacji innych zwierzaków, można było wyciągnąć takie wnioski. Wiele było tam psów agresywnych, nieodwoływanych. To pewnie wpływa na świadomość społeczeństwa. Nawet w Polsce jest więcej psiolubnych miejsc, choć też przecież istnieją spore ograniczenia, np. przy wejściu do parków narodowych lub innych miejsc turystycznych.

Skoro już pojawił się ten temat, to powiedz, jak oceniasz Polskę pod tym względem?

Jest coraz więcej psiolubnych restauracji. Coraz więcej galerii i sklepów daje możliwość wejścia z psem, więc idzie to w dobrym kierunku. Szkoda tylko, że często to ludzie są winni, że pojawiają się kolejne zakazy. Nie szanują panujących reguł albo specjalnie je łamią. Zakaz to zakaz i trzeba go respektować. Jeśli jest inaczej, to niestety wprowadzane są kolejne obostrzenia.

Jakie są Wasze podróżnicze plany na przyszłość? W zeszłym roku kupiliśmy kamper, więc tak naprawdę teraz dopiero zaczną się poważne podróże z psami. Do tej pory musieliśmy podróżować samochodem osobowym, co z dwoma dużymi psami było ciężkie. Dodam, że zwykle musieliśmy pakować sporo rzeczy. Nasze podróże to zazwyczaj wyjazdy na kilka tygodni lub nawet miesięcy. Wygląda to trochę jak przeprowadzka. Teraz kończymy z mężem powoli z pracą sezonową w okresie zimowym i chcemy się oddać w tym czasie wyłącznie podróżowaniu, stąd też kamper. Najbliższa nasza planowana podróż to Afryka. Zamierzamy wybrać się do Maroka, bo jak wiadomo tutaj będzie prosty dojazd z Europy. A potem wyruszamy w dół, na południe Afryki. Celem ogólnym jest, by dotrzeć do Gambii. Jest to takie moje marzenie podróżnicze.

Czy fakt, że podróżujesz z psami wpływa na same podróże?

Tak, no bo wiadomo, to się wszystko różni, to tak jak przy wyjeździe z dziećmi. Zwracamy uwagę na trasy. Szukamy takich, które nie będą miały np. wspinaczki po linach. Podróżowanie z psami niesie też pewne niebezpieczeństwa. To jest zwierzę, nawet jeśli jest bardzo dobrze nauczone. Dlatego musimy zaplanować podróż pod nie, np. żeby unikać tłumów. Kiedy byliśmy w San Marino, poszliśmy na zwiedzanie centrum w bardzo wczesnych godzinach. Już od ósmej rano spacerowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że w południe będą tłumy ludzi. Chcieliśmy dopasować wszystko pod psiaki. Problemem są też wysokie temperatury. Do Afryki jedziemy specjalnie w zimie, bo wtedy tam jest trochę chłodniej. Kiedy będziemy jechać przez Mauretanię i Gambię, to będziemy oczywiście dopasowywać godziny zwiedzania do możliwości i wygody psów. Wiadomo, że przy podróżowaniu kamperem będziemy mogli wszystko dostosować do psiaków, nie będziemy zależni od hoteli czy innych miejsc, gdzie się zatrzymywaliśmy dotychczas.

Pomówmy o bezpieczeństwie. Jak przygotowujesz się do podróży pod względem zdrowia?

Ja sobie lubię robić spis weterynarzy „po drodze”, zapisać dane kontaktowe do większych klinik, które będziemy mijać w trasie. Jestem również w stałym kontakcie telefonicznym z naszymi weterynarzami w Polsce i w Grecji. Jeśli zajdzie taka potrzeba, zawsze mogę zadzwonić. Przygotowuję sobie też dużą, porządną apteczkę dla psów. Mogą się zdarzyć takie drobniejsze sprawy, jak np. rozwolnienie i chcę być gotowa do samodzielnej pomocy psom w tych sytuacjach. Nie zawsze można kupić leki za granicą.

Jakie pieski znoszą podróże? Czy lubią podróżować?

To wszystko zależy. Myślę, że żaden pies nie lubi tak naprawdę ciągłych zmian, więc to zwykle jest problematyczne. Jednak uważam, że zwierzęciu zawsze będzie lepiej przy jego właścicielu – nawet w takim podróżniczym trybie życia, niż gdybyśmy psa mieli oddawać do znajomych, do rodziny i tak dalej. Staramy się zapewnić maksymalny komfort naszym psom. I jeśli mam być szczera, to nie zauważyłam, żeby jakoś bardzo źle to znosiły. Trzeba pamiętać, że pewne stresujące zdarzenia zdarzałyby się nawet gdyby cały czas zostawały w swoim miejscu.

Fot. Arch. Pryw. Fot. Arch. Pryw.
Fot. Arch. Pryw.

Na pewno pomaga fakt, że zatrzymujesz się na dłuższy okres w danym miejscu. Tak. Tak jak mówiłam wcześniej, w Finlandii spędziliśmy ponad trzy miesiące. Wtedy zmienia się tylko otoczenie, bo wychodzimy danego dnia np. na jakiś szlak, ale główne miejsce zamieszkania pozostaje takie samo przez dłuższy okres. Teraz z kolei – podczas podróży do Afryki, sam kamper myślę, że będzie dla psów pewną stabilizacją i bezpiecznym miejscem, w którym będą mogły sobie odpocząć i po prostu mieć tę swoją strefę komfortu. Można uznać, że to będzie po prostu nasz wspólny dom na czas podróży.

Czy mogłabyś przekazać kilka porad i wskazówek dla osób, które chciałyby zabrać swoje zwierzaki w podróż? Pierwsza i najważniejsza sprawa, o której powinniśmy pomyśleć, to kwestie prawne oraz dokumentacja psa. Jest to ważne, bo ja na przykład z wolfdogiem amerykańskim nie wjadę do Norwegii czy na Islandię. Powinniśmy sprawdzić, czy rasa naszego psa jest dozwolona w kraju, do którego jedziemy. Jest to istotne, nawet jeśli tylko przejeżdżamy przez dany kraj. Plus oczywiście dokumentacja, czyli paszport i książeczka szczepień. Szczepienia są ważne, bo zdarza się, że do jakiegoś kraju wymaga się odpowiednich szczepień, odrobaczania itp. Należy to dokładnie wcześniej sprawdzić. Nie wolno odkładać tego na ostatnią chwilę, bo na niektóre dokumenty i szczepienia czeka się ponad miesiąc. Kolejną rzeczą jest przygotowanie samego siebie na taką podróż. Zadajmy sobie pytanie, czy jesteśmy w razie czego gotowi zrezygnować z jakichś planów lub atrakcji, jeśli nasze psiaki nie będą uprawnione do korzystania z nich. Albo, czy nasz pies jest w stanie sam zostać na przykład w domu, w hotelu, który wynajmujemy, bądź też czy nasz pies sobie poradzi emocjonalnie w jakimś miejscu. Więc myślę, że często problemem w podróży jest to, że ludzie nie są gotowi do podporządkowania swojej wyprawy dobru psa. A w czasie takich wyjazdów trzeba go stawiać na pierwszym miejscu.

I oczywiście sam kierunek oraz pora roku są ważne. Jeśli ktoś planuje lecieć z psem gdzieś do bardzo ciepłego kraju w lipcu lub sierpniu, to musi upewnić się, jak pies będzie znosił upały i wilgotność. Trzeba brać to pod uwagę.

Masz jakieś takie ulubione wspomnienie, moment, który zapamiętacie?

Jest ich bardzo dużo (śmiech). Tak naprawdę każda podróż jest troszeczkę inna, każda daje jakąś nową perspektywę, nowe doświadczenia. Z Finlandii na przykład jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie wspominam, były zorze polarne, które obserwowałam podczas spacerów z psami. Wychodziłam sobie tak z niczego na spacer, a tu całe niebo płonie. To jest coś, czego się nie znajdzie w innych częściach świata. Z kolei ze Szwajcarii najlepiej wspominam piękno gór, szlaki, po których chodziliśmy, widoki, które mieliśmy. Myślę, że to są takie najpiękniejsze wspomnienia, jakie mamy. A poprzez podróżowanie z psami możemy spojrzeć na nie z innej, nietypowej perspektywy.

Waszą codzienność pokazujecie na swoim koncie na Instagramie. Niemal w każdym wpisie mocno przebija się Twoje zaangażowanie w walkę o prawa psów. Rozumiem, że to dla Ciebie ważne wartości, prawda?

Tak. Chodzi mi o to, że zwierzęta powinny mieć swoje prawa. Oczywiście, np. uczłowieczanie psów to nie jest dobre działanie. Bardziej zależy mi, by ludzie pamiętali, że każde zwierzę, jakie biorą pod swój dach – niezależnie czy jest to pies, kot, chomik czy cokolwiek innego, staje się ich odpowiedzialnością. To jest moje zdanie. Naszym obowiązkiem jest szanować zwierzęta tak samo, jak szanujemy ludzi. Jeśli idę na spacer z moim psem, to nie chciałabym, żeby przypadkowi ludzie podchodzili do niego i go głaskali. Tak, jak ja nie podchodzę do obcych dzieci i ich nie głaskam. Wymagam takich samych praw dla swoich zwierzaków, swoich psów, ponieważ mają prawo czuć się niekomfortowo np. w jakichś sytuacjach. Myślę, że powinno się o tym bardzo dużo mówić i uważam, że jeżelibyśmy traktowali po prostu zwierzęta i ich przestrzeń osobistą z takim samym szacunkiem, jaki mamy do drugiego człowieka, to mielibyśmy o wiele mniej nieprzyjemnych sytuacji z psami w roli głównej.

Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Martyna Major

Fot. Arch. Pryw.
Fot. Arch. Pryw.

Kto jest pomysłodawcą i inicjatorem Fundacji „Puszatek”? Jak powstała?

Historia naszej inicjatywy sięga 2014 r., kiedy wraz z dwójką przyjaciół z Łotwy rozpoczęliśmy projekt „Puszatek”. Wszyscy posiadamy i bardzo kochamy zwierzęta oraz zawsze staraliśmy się im pomagać. Zauważyliśmy też, że coraz więcej obszarów naszego życia przenosi się do sfery online. Dlatego wpadliśmy na pomysł, że wspaniale byłoby stworzyć projekt, który w nowoczesny sposób mógłby nieść pomoc zwierzakom. I tak powstał „Puszatek”, który zaczął działać na terenie całej Polski. Aby jeszcze skuteczniej pomagać psom i kotom ze schronisk, w 2020 r. przekształciliśmy nasz projekt w fundację. Nasi przyjaciele założyli zaś bliźniaczą inicjatywę na Łotwie.

Można zatem powiedzieć, że to międzynarodowy projekt. Fundacja „Puszatek” zajmuje się pomaganiem wyłącznie zwierzakom z Polski, ale dzielimy się doświadczeniami z naszymi przyjaciółmi z łotewskiej odsłony tego projektu.

Na czym polega działanie Fundacji? Kluczowe są dla nas dwa obszary. Pierwszy obszar dotyczy sfery adopcyjnej oraz promocji idei „Nie kupuj – adoptuj”. Walczymy z bezdomnością zwierząt u samych podstaw tego problemu, pomagając schroniskom z całej Polski w znajdywaniu nowych domów dla przebywających tam zwierzaków. Robimy to za pomocą prowadzonego przez nas Krajowego Rejestru Zwierząt do Adopcji, łącząc zwierzaki ze schronisk z osobami, które chcą adoptować psa lub kota. Każdy dodatkowy dzień w schronisku to dla zwierzaka ogromny stres, który odbija się bardzo mocno zarówno na psychice, jak i na zdrowiu zwierzęcia. Naszym celem jest to, aby te psy i koty jak najszybciej znajdowały nowe domy. Stąd właśnie pomysł, żeby ułatwić poszukiwania osobom chcącym adoptować psa lub kota. A takich osób jest bardzo wiele.

Drugi obszar dotyczy poprawy warunków życia tych bezbronnych, zapomnianych stworzeń. Robimy to poprzez dostarczanie schroniskom specjalistycznej karmy oraz poprzez pomoc w budowie i odnawianiu boksów, w których przebywają zwierzaki.

To wspaniały pomysł. Czy „Puszatek” był pierwszą tego typu platformą w naszym kraju?

W momencie, kiedy uruchamialiśmy nasz projekt, nie było żadnej inicjatywy, która pomagałaby wyszukiwać zwierzaki przebywające w schroniskach. Jeśli ktoś chciał zaadoptować psa lub kota, musiał albo udać się osobiście, albo wejść na stronę internetową schroniska, potem na stronę kolejnego i następnego. Takie poszukiwania właściwie wykluczały szansę na adopcję dla zwierzaków z wielu schronisk czy przytulisk, które były poza granicami większych miast. Zdarzało się, że nie miały one swoich stron internetowych albo ludziom po prostu trudno było tam dojechać. I tak wpadliśmy na pomysł, by połączyć zwierzaki ze schronisk z całej Polski z osobami, które chcą dać nowy dom tym wspaniałym istotom.

Nie każdy dom musi mieć psa i kota, ale każdy pies i kot musi mieć dom

FUNDACJA „PUSZATEK”

Fundacja Puszatek to ogólnopolska inicjatywa, która łączy technologię z empatią.

Dzięki internetowej platformie do adopcji, tysiące zwierząt znajdują nowe domy.

Michał Gębała, współzałożyciel fundacji, opowiada o tym, jak wszystko się zaczęło, jak działają i jak można pomóc.

Rozmowa z: MICHAŁEM GĘBAŁĄ, współzałożycielem Fundacji Puszatek

Możemy w tym momencie oszacować, z iloma schroniskami współpracujecie?

Aktualnie zrzeszamy ponad 120 schronisk, przytulisk i fundacji z całego kraju, które mają u siebie zwierzaki i które szukają dla nich nowych domów. Łącznie w rejestrze widnieje kilkanaście tysięcy psów i kotów. Oczywiście każde ze schronisk dodaje ogłoszenia o swoich zwierzakach na własnych stronach internetowych lub na własnych profilach w mediach społecznościowych. Widzimy natomiast, że osoby chcące adoptować zwierzaka bardzo potrzebują takiego centralnego punktu, gdzie mogą w prosty sposób znaleźć psa lub kota z dowolnej miejscowości w Polsce lub przefiltrować wyniki wyszukiwania zwierzaka na przykład z okolic Warszawy lub Krakowa. W ten sposób dajemy szansę na nowe domy nie tylko dla zwierzaków ze schronisk z dużych miast, ale również tych z mniejszych miast i miasteczek, gdzie na co dzień zwierzaki nie mogą liczyć na zbyt duże zainteresowanie. Zresztą, wiele z osób, które zobaczą zwierzaka w naszym serwisie, jest gotowych dojechać nawet na drugi koniec Polski po wymarzonego czworonożnego przyjaciela. Ponadto, część schronisk pomaga w transporcie i jest w stanie dowieźć zwierzaka do każdego miejsca w kraju. Dzięki temu grono osób, które chcą zaadoptować zwierzaka np.: z Kielc, nie ogranicza się tylko do osób z województwa świętokrzyskiego.

Czy schroniska same się do Was zgłaszają, by dodać swoich podopiecznych do rejestru?

Kiedy zaczynaliśmy nasz projekt w 2014 r., Internet nie obejmował jeszcze tak wielu obszarów naszego życia. Dlatego dzwoniliśmy i kontaktowaliśmy się osobiście ze schroniskami, by zachęcić je do uczestnictwa w rejestrze. Na początku – tak jak zawsze – było nieco pod górkę, ale z upływem kolejnych miesięcy i lat sytuacja się diametralnie zmieniała. Schroniska rozumieją, jak istotne jest, by

docierać z informacją o przebywających u nich zwierzakach do użytkowników Internetu. Doceniają też, że warto rejestrować zwierzaki w prowadzonym przez nas Krajowym Rejestrze Zwierząt do Adopcji, bo zdecydowanie wpływa to na zwiększenie ilości psów i kotów, które znajdują nowe domy. W tym momencie nasz serwis odwiedza rocznie prawie pół miliona osób chcących adoptować zwierzaka! Jest to ogromna liczba – często o wiele wyższa niż nawet w najbardziej popularnych schroniskach w Polsce. Nie mówiąc już o małych schroniskach czy przytuliskach, często zlokalizowanych na peryferiach miast, gdzie zwierzaki nie miałyby tak dużej szansy na znalezienie nowego domu, jak ich futrzani przyjaciele ze schronisk w Warszawie czy Poznaniu. Na bieżąco też wyszukujemy i kontaktujemy się z miejscami, w których są zwierzaki, którym chcemy pomagać. Natomiast widzimy też, że schroniska i przytuliska coraz częściej same do nas piszą z prośbą o założenie dla nich profilu w Krajowym Rejestrze Zwierząt do Adopcji.

Czy taka współpraca jest trudna ze względu na lokalizację? Żeby dobrze to zobrazować, warto zaznaczyć, że pracujemy ze schroniskami z całej Polski. Są to placówki od Gdańska po Kraków, od Poznania po Zamość. Nie koncentrujemy się na żadnym regionie, żeby dać równe szanse wszystkim zwierzakom w potrzebie. Ze względu na to, że nasza inicjatywa działa online, odległość nie ma tu żadnego znaczenia. Oczywiście wszystko jest też w pełni bezpłatne – zarówno dla schronisk, które ogłaszają u nas swoje zwierzaki, jak i dla osób chcących adoptować psa lub kota. My jesteśmy łącznikiem pomiędzy stronami i dbamy o to, by jak najwięcej bezdomnych zwierzaków znalazło swoje wymarzone miejsce na Ziemi i miłość, której nigdy nie doświadczyły. To, że część schronisk jest poza obszarami miejskimi, nie przysparza tu żadnych trudności,

a wyrównuje szanse dla zwierzaków z tych miejsc na znalezienie nowego domu. Pójście do schroniska w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu jest łatwe – dojedziemy tam komunikacją miejską lub dotrzemy pieszo. Jeśli schronisko jest położone 50-60 km od dużego miasta, nie każdy jest w stanie tam dotrzeć i zapoznać się ze znajdującymi się tam zwierzakami. Natomiast w sferze online psy i koty z każdego schroniska mają równe szanse – bez względu na to, gdzie fizycznie się znajdują.

Jakie powinny być kroki osoby, która wchodzi na stronę Waszej Fundacji?

Przede wszystkim chylimy czoła dla osób, które decydują się na adopcję zwierzaka ze schroniska, bo oznacza to, że mają wielkie serce i chcą czynić świat lepszym. Sprawa jest bardzo prosta i zamyka się dosłownie w kilku kliknięciach. Po wejściu na stronę www.Puszatek.pl wyświetla się wyszukiwarka, dzięki której można określić parametry wymarzonego zwierzaka. Określamy, czy szukamy psa czy kota, lokalizację lub wielkość zwierzaka. I klikamy „szukaj”! Wyświetlają nam się zdjęcia zwierzaków zgodnie z określonymi przez nas parametrami.

Co dalej, gdy już znajdziemy zwierzaka?

FUNDACJĘ PUSZATEK MOŻNA WSPIERAĆ W NASTĘPUJĄCY SPOSÓB:

• Przelewem na konto Fundacji: PL 79 1140 2004 0000 3102 8079 8178

• BLIKiem na konto Fundacji: +48 791-615-789

•Wspierając poprzez RatujemyZwierzaki: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/puszatek

Kiedy znajdziemy zwierzaka, którego chcemy zaadoptować, klikamy w jego profil. Wyświetlają nam się szczegóły, w tym pełen opis zwierzaka. Jest tam też numer telefonu do schroniska oraz formularz kontaktowy, który po wypełnieniu trafia bezpośrednio do schroniska, w którym dany zwierzak się znajduje. Ponieważ w schroniskach są różne procedury adopcyjne, cały dalszy proces pozostawiamy już w rękach konkretnych schronisk. Naszym celem jest połączenie osoby zainteresowanej adopcją konkretnego zwierzaka ze schroniskiem, w którym ten zwierzak się znajduje.

Oprócz wyszukiwarki i pośrednictwa w znajdowaniu domów bezdomnym psom i kotom prowadzicie również akcje doraźnej pomocy schroniskom i przytuliskom. Koncentrujemy się na pomocy w znajdowaniu domów dla bezdomnych psów i kotów, ale oczywiście nie zapominamy o doraźnych potrzebach zwierzaków znajdujących się w schroniskach. Dostarczamy do schronisk wysokojakościową karmę oraz pomagamy w budowaniu i ocieplaniu boksów (np.: dla schroniska w Tarnobrzegu czy Nowym Dworze Mazowieckim), aby zapewnić zwierzakom pełne miski oraz ciepłe posłania. Bardzo mocno koncentrujemy się na pomocy mniejszym schroniskom i przytuliskom. Wiemy, że one na ogół są w największej potrzebie.

Jak można wspomóc działania Fundacji?

Można nas wspierać na przykład w postaci darowizny, na konto fundacji, BLIK-iem lub za pośrednictwem portalu RatujemyZwierzaki. Firmy mogą też zgłaszać się do nas i pomagać jako sponsorzy dla konkretnych działań. Form pomocy jest bardzo dużo.

Możesz podsumować dotychczasową działalność fundacji?

Od początku działalności fundacji pomogliśmy już w niemal 16 tysiącach adopcji! Każda z nich to wielki sukces, gdyż dała nowe życie zwierzakom i uratowała je przed spędzeniem reszty swoich dni w schronisku. Jest to dla nas wielka motywacja do dalszego działania! W tym momencie w naszym rejestrze widnieje kilkanaście tysięcy zwierzaków, które nadal czekają na nowe domy. Mamy nadzieję, że dzięki Fundacji „Puszatek” będziemy odmieniać los kolejnych psów i kotów, czyniąc ludzi i zwierzęta szczęśliwszymi. Życzę wielu sukcesów i trzymam kciuki, by „Puszatek” rozwijał się i pomagał kolejnym zwierzakom!

Bardzo dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Martyna Major

Fot. Arch. Pryw.
Fot. Arch. Pryw.
Fot. Arch. Pryw.

KRZYŻÓWKI

1. Kryją się w zaroślach lub trawie

2. Kraj, w którym mieszkają Jack i Mira, bohaterowie naszego artykułu

3. … pielęgnacyjny służy przygotowaniu psa do wizyt u groomera

4. Częsty powód alergii u zwierząt domowych

5. Jeden z kluczowych elementów diety jeża pigmejskiego

6. Mała przekąska dla psa

7. Nazwa fundacji, którą "wywąchaliśmy w sieci"

8. Warto go zabezpieczyć, jeśli mamy w domu kota

9. Yorki są szczególnie polecane osobom cierpiącym na … .

10. Imię psiaka Elżbiety Romanowskiej

11. Potrzebny podczas zagranicznych podróży ze zwierzakiem

12. Wakacyjne miejsce często niedostępne dla czworonogów

13. Tor… - jedna z ciekawych aktywności podczas spacerów z psem

14. Papugi znane z głośnego gwizdania

15. Letni miesiąc

16. Bardzo niebezpieczne dla zwierzaków latem

Zapraszamy do zabawy!

Pierwsze pięć osób, które na adres: konkursy@epupil.eu prześlą zdjęcie prawidłowo rozwiązanej krzyżówki i wpiszą hasło w temacie maila – zdobędą ksiażkę „Jak zrozumieć kota” C. Arrowsmith, F. Riccomini ufundowaną przez Wydawnictwo RM. Hasło z poprzedniego wydania Pupila: „BEZPIECZNY SPACER”. Nagrody niespodzianki otrzymują: Maria O., Jolanta K., Dawid K., Gabriela D., Martyna F.

Co, jeśli Twój kot…? – Idealny poradnik dla miłośników kotów

Czy wiedzieliście, że powolne mruganie służy kotu do sygnalizowania pokojowych zamiarów, a długie wpatrywanie się w kociego przyjaciela budzi jego niepokój? Ja też nie – aż do momentu przeczytania poradnika Jak zrozumieć kota autorstwa Claire Arrowsmith oraz Francesci Riccomini!

Jeśli chcesz lepiej zrozumieć swojego kota albo po prostu fascynuje Cię koci świat, ta książka będzie dla Ciebie idealna. To nie jest kolejny suchy poradnik pełen naukowego żargonu — to praktyczny i przystępny przewodnik, który możesz czytać z kotem na kolanach i kubkiem herbaty w ręku. Podzielona na sześć tematycznych części publikacja aż roi się od ciekawych informacji — od wyboru odpowiedniej rasy, przez procesy socjalizacji i wychowania, aż po zdrowie i domowe sposoby leczenia naszych futrzastych towarzyszy. Każdy z omawianych problemów zaczyna się od pytania „Co, jeśli mój kot…?”, co świetnie oddaje codzienne dylematy każdego opiekuna. Co ważne — każde zagadnienie zostało dokładnie i zrozumiale omówione, zarówno od strony zdrowotnej, jak i behawioralnej. Ogromnym plusem książki jest jej przejrzysta, uporządkowana forma. Nie musisz czytać jej od deski do deski — możesz sięgać po konkretne zagadnienia wtedy, kiedy naprawdę ich potrzebujesz. I wszystko to napisano prostym, zrozumiałym językiem, bez nadmiaru medycznych czy psychologicznych terminów. Cóż mogę dodać więcej? Szczerze polecam — nie tylko obecnym właścicielom kotów, ale też tym, którzy być może jeszcze nie wiedzą, że wkrótce jakiś kot wybierze ich na swojego człowieka. To książka, która nie tylko uczy, ale i zbliża — do naszych kocich przyjaciół i do lepszego zrozumienia ich niezwykłego świata.

REDAKTOR NACZELNA: Anna Motyka, anna.motyka@epupil.eu

REDAKCJA: Martyna Major, martyna.major@epupil.eu

NR 2(38)/2025

WYDAWCA: P.T.H. CERTECH Sp. z o.o.

ADRES KORESPONDENCYJNY: Magazyn Pupil Fabryczna 36, 33-132 Niedomice NIP 873-10-13-748 redakcja@epupil eu

NAKŁAD: 50 000 sztuk Numer rejestrowy BDO: 000001982

Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam W przypadku materiałów opublikowanych redakcja zastrzega sobie prawo do ich skracania, zmiany tytułów i adiustacji Przedruk materiałów w całości czy ich wykorzystanie publiczne jest możliwe wyłącznie po uzyskaniu pisemnej zgody redaktora naczelnego magazynu PUPIL

WSPÓŁPRACA AUTORSKA: Lek wet. Magdalena Szumilas tech. wet. Sara Węglicka tech. wet. Adrianna Iwan Małgorzata Bieniek Agata Bladowska Natalia Młodnicka Ada Włoch Ewa Zaczyńska oraz

Magdalena Cywicka Edyta Dziura

Michał Gębała Patrycja Podhorodecka-Vitouladiti

Elżbieta Romanowska i inni

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.