
30 minute read
Niech się zacznie ode mnie

Pewnie wiele razy w życiu słyszałaś: „Wszystko, co jest w Tobie, odzwierciedla się na zewnątrz"- ja również. Myślałam, że to rozumiem, ale czy aby na pewno tak było? Chyba nie, bo dalej miałam oczekiwania wobec tego, co dzieje się na zewnątrz, a także wobec ludzi. Czułam także potrzebę kontroli nawet tego, na co wpływu nie miałam. Rozwojem osobistym interesuje się już od lat, ale dopiero teraz zaczęłam rozumieć pewne pojęcia, np. co to znaczy naprawdę zaopiekować się sobą, czy wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie. Wyciągam wnioski, niektóre są dla mnie totalnym szokiem, czasem dosłownie, jakbym dostała obuchem w głowę. Staję wprawdzie sama ze sobą, lecz nie wbijając się już w poczucie winy, a pozwalając sobie nawet na te najtrudniejsze wnioski, by móc pójść dalej ze swoim życiem. Teraz już wiem, że odpowiednie zrozumienie tematu przychodzi do nas wtedy, kiedy jesteśmy na to gotowe. U mnie właśnie nadszedł ten czas, tak więc teraz chciałabym się tym z Tobą podzielić. Dopiero po rozstaniu z moim partnerem przyszedł moment, gdy potrafiłam stanąć z boku jako obserwator swojego życia. Mój umysł zrobił się jakby bardziej czysty, jasny, przejrzysty. Jakby więcej miejsca pojawiło się w nim dla mnie. To znaczy, ja zaczęłam robić to miejsce… Moja głowa była zajęta głównie moim partnerem i naszym związkiem. Nawet jak byłam w pracy. Najważniejsze dla mnie było, jak zorganizować nasze życie. W międzyczasie moje myśli krążyły oczywiście wokół innych ludzi i niesienia im pomocy. Ja wiecznie w biegu ─ w myślach i czynach. Totalny chaos i napięcie. Multitasking na porządku dziennym, a później silne przemęczenie. Odpoczynek? Trzeba było sobie zapracować, tzn. najpierw wykonać wszystkie zadania z listy, a najlepiej jeszcze dodać ich więcej, jak będzie czas, więc często i tak nie było już na to przestrzeni, lub miałam tak silny natłok myśli, że nie byłam w stanie się rozluźnić.
Advertisement
Nie ogarniam rzeczywistości.

Teraz potrafię rozpoznać moje potrzeby i emocje. Pierwsze uczę się sama zaspokajać, a z drugimi być ─ nie uciekać od nich jak to bywało dawniej. U mnie była to głównie ucieczka w jedzenie, ale też seriale, spotkania z ludźmi, a także audiobooki czy podcasty, by „naprawić siebie". Tak, nie rozwinąć czy zadbać o siebie, tylko naprawić, zamiast tak naprawdę poczuć i poznać siebie. Często czuję, jakbym poznawała siebie od nowa, a zarazem świadomie już kreowała nową osobę, bo dzięki odkrywaniu siebie już z czułością wiem, co chcę zaakceptować, a nad czym jeszcze popracować. Zaczynam uczyć się być z tym wszystkim, co we mnie płynie. Teraz coraz bardziej potrafię zaopiekować się sobą w trudnych chwilach, na przykład, kiedy przychodzą wspomnienia lub w czasie okołomiesiączkowym. Teraz wsłuchuje się w siebie: na co mam ochotę do jedzenia w danym momencie, co czuję, co myślę, czego chcę. W końcu odzyskałam siebie.
Mimo iż wiele razy słyszałam „odpuść to, na co nie masz wpływu", stresowałam się. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, że nie wszystko w życiu zależy ode mnie, że nie wszystko w życiu jest idealne i że to też jest ok, to również jest część naszego życia. Te ciężkie sytuacje również są po coś, choć często się buntujemy jak małe dzieci, bo chciałybyśmy wiedzieć i rozumieć wszystko tu i teraz. Na przykład, gdy ktoś zwróci Ci uwagę, a Ty nie wchodzisz w rolę ofiary z fochem, tylko dajesz sobie szansę, by stanąć z boku i pomyśleć, co możesz dla siebie z tego wyciągnąć. Wbrew pozorom nawet osoba, która faktycznie chciała nas skrytykować, może zrobić nam tym niesamowitą przysługę. Pokazując nam faktycznie, nad czym warto jeszcze popracować, ale także np. gdzie jest nasza granica lub czego jeszcze w sobie nie akceptujemy. Teraz każdego dnia, budując relacje z samą sobą, czuję jak staję się wreszcie dorosłą kobietą, a nie małą dziewczynką, czy matką dla innych. Akceptuję, dbam i kocham siebie, a także uczę się być z tym, co niewygodne we mnie. Jednocześnie widzę, że zaczynam dawać to samo innym.

Najpiękniejsze co ostatnio usłyszałam od kobiety, która jest w trakcie swojego trudnego procesu poznania i pokochania siebie, czyli jeszcze ocena innych jest dla niej bardzo ważna: „Czuję, że mogę być przy Tobie w pełni sobą".

Gdy jeszcze czasem ciężko wstać mi z łóżka, bo jest mi źle, pytam siebie: „Czego się boję?" „Co się dzieje?" .
Na przykład odpowiedź brzmi: „boję się wyrzutów sumienia", „wczoraj zawiodłam samą siebie", „nie dotrzymałam sobie słowa w czymś". Natomiast teraz już wiem, iż ja mam na to wpływ ─ to moje najprawdopodobniej automatyczne, działające od lat w takich sytuacjach, emocje. Inna sytuacja, kiedy mam świadomość, iż czuję się słabiej, bo wczoraj Nie ogarniamzbagatelizowałam siebie. Bo inny człowiek rzeczywistości. był ważniejszy ode mnie. Dziękuję sile wyższej za to doświadczenie i sobie, że jestem już gotowa zauważyć, że przedłożyłam czyjeś potrzeby ponad swoje lub nie postawiłam odpowiednio granic i następnym razem mogę postąpić inaczej. Rozpoczynam kolejny dzień z nową lekcją i większą uwagą na to, co dzieje się we mnie. Każdego dnia staram się wstać i żyć od nowa. Co jeszcze robię, kiedy mam słabszy dzień? Chwalę się za te najdrobniejsze rzeczy, np. że umyłam twarz, że poszłam do sklepu, że wzięłam prysznic, że umyłam pędzle do makijażu, nie! Już nie umniejszam tego, tylko właśnie doceniam, iż w trudnym dla siebie czasie. Potrafię tak wiele zrobić i wiesz co się wtedy dzieje? Okazuje się, że dużo jest tych małych rzeczy. Widzę jaka silna jestem, bo potrafię zrobić coś pomimo… Ty zapewne też.
Kiedy wiesz, że jesteś na dobrej drodze?
Gdy dochodzisz do wniosków, jak wiele błędów popełniłaś w życiu, czujesz niesamowity ból emocjonalny ─ ból w ciele i kiedyś czułabyś wyrzuty sumienia, z którymi ciężko sobie poradzić. Nie wiedziałabyś, jak im podołać, a teraz czujesz wdzięczność i wiesz, że musisz po prostu pobyć z tym bólem i wypłakać go tak długo, jak tylko tego potrzebujesz oraz zaakceptować, że na tamten moment tylko i wyłącznie tak potrafiłaś się zachować, bo nikt nie nauczył Cię inaczej, bo miałaś wiele traum i wyuczonych schematów z dzieciństwa i pozwolić sobie na wdzięczność za to, że teraz jesteś gotowa, by go zrozumieć i pójść dalej.
Kiedy upadasz, ale następnego dnia, mimo wszystko, wstajesz, w jakikolwiek sposób, po trochu wyciągasz się z łóżka, ale robisz to.
Pewnego dnia również zdajesz sobie sprawę, że siła to też powiedzenie „jest mi trudno i potrzebuje wsparcia" .
Kiedy podejmujesz wyzwania dotyczące przełamania różnych schematów, które działały u Ciebie ileś lat i jeszcze dawały Ci jakąś chwilową korzyść. U mnie było to kompulsywne objadanie się słodyczami. Na chwilę było miło i przyjemnie, ale później pojawiał się obolały brzuch, zaparcia, wzdęcia, czasem i poczucie winy. Na przykład, picie alkoholu na każdej imprezie ─ fajna zabawa, rozluźniasz się, łapiesz coraz większy kontakt z innymi ludźmi, a jeszcze bardziej tracisz go sama ze sobą, ale jest chwilowe zapomnienie o wszystkim i relaks. Następnego dnia odwodnione ciało i słabszy nastrój. Pewnego dnia podejmujesz decyzję, że złamiesz ten schemat i, mimo że może być bardzo niekomfortowo, bo nie wszyscy zrozumieją twoje postępowanie, co nie jest pomocne,
Ty postanowisz, że zrobisz coś inaczej i dotrzymasz sama sobie słowa. Kiedy czujesz jak „stara Ty" płacze, bo zaczyna stawiać granice i czuje się jak zołza, bo to dla niej nowe i niekomfortowe, a „nowa Ty" czuje, że nie robi tym nikomu krzywdy i równocześnie zaczyna dbać o siebie.

Wspomnę jeszcze o rytuale wdzięczności, który również pomógł mi być bliżej swojego życia. Codzienne poranne skupianie się na kilku rzeczach, za które jestem wdzięczna tu i teraz. Ciekawa rzecz: gdy nagrywałam moje wdzięczności codziennie rano, robiłam to często tylko z umysłu, zadaniowo, bo ktoś mi powiedział, że warto to robić. Dopiero po jakimś czasie, gdy zaczęłam pisać swoje wdzięczności, to naprawdę je czułam, a w następnych dniach umysł zaczął podpowiadać ich coraz więcej, a teraz dalej pisze je rano. Natomiast potrafię też w ciągu dnia poczuć wdzięczność za konkretną rzecz, która się wydarza tu i teraz. To jest przepiękne!
Reasumując, możesz zacząć być w swoim życiu tu i teraz ─ nie spieszyć się. Uczyć się otrzymywać i cieszyć się tym tak samo, jak wtedy, kiedy coś dajesz od siebie.
Mam nadzieję, że moja historia skłoni Cię do jakiejkolwiek refleksji nad sobą i swoim życiem. Może pozwolisz sobie się zatrzymać właśnie teraz… A może masz podobne doświadczenia i chciałabyś się nimi podzielić? Jeśli tak, napisz do mnie, z chęcią porozmawiam.
O relacji ze sobą pisałam również w oparciu o relacje z jedzeniem w poprzednim numerze magazynu.
Patrycja Nadstoga




Witam Cię, cudowna Kobieto. Porozmawiam dziś z Tobą o związkach, o mężczyznach, tak ─ to temat, który płynie na wielu spotkaniach z koleżankami przy kawie, a dziś to ja będę w roli Twojej bliskiej koleżanki. Co Ty na to?
Dlaczego jesteś w związku lub dlaczego chcesz w nim być? Dlaczego chcesz być narzeczoną, a potem żoną? A może teraz nie chcesz się wiązać? Ile razy wchodziłaś w nowe związki, nowe relacje? Ile razy kogoś nowego poznałaś? Ile razy zostałaś skrzywdzona, albo Ty kogoś skrzywdziłaś?
Przyznam się szczerze, nie jestem ekspertem od związków, ale podzielę się z Tobą swoimi doświadczeniami i obserwacjami. Jednocześnie przyznaję, że cały czas uczę się relacji w związku, i nabieram doświadczenia.
Czym dla Ciebie jest związek?
Dla mnie to są przede wszystkim relacje z partnerem oparte na wzajemnej akceptacji, zaufaniu i bliskości. Oczywiście, ważne jest też bezpieczeństwo, jak pewnie dla większości kobiet. Chcę czuć się bezpieczna, doceniona, zauważona, adorowana i, przede wszystkim, kochana całym sercem. Muszę to czuć! Dla mnie to jest podstawa związku. To są moje potrzeby.
Jak stworzyć udany związek?
Myślę, że nie ma na to uniwersalnej recepty. Ważne jest, by wiedzieć, że sama miłość nie wystarczy. Potrzebna jest jeszcze dojrzałość ─ gotowość przede wszystkim na to, aby otworzyć się na więzi, na bliskość.
Po pierwsze, ważne jest to, aby dużo ze sobą rozmawiać nawet na trudne tematy. Często na początku wydaje się, że sprawa jest trudna, a w czasie rozmowy okazuje się, że była to drobnostka. Dlatego tak ważne jest, aby ze sobą rozmawiać. Warto opowiadać o sobie, o swoich potrzebach, zadawać pytania i być ciekawym partnera. Jak się czuje, czego potrzebuje? Pokaż, jak interesujesz się życiem partnera. Pytaj o jego marzenia. Uczcie się od siebie nawzajem, odkrywajcie się na nowo.
Po drugie, dotykajcie się, ale nie tylko w łóżku, nie tylko erotycznie, ale też z czułością w innych, codziennych sytuacjach. Na przykład na spacerze, trzymajcie się za ręce, całujcie się, lub też przytulcie się przy zmywaniu i innych obowiązkach domowych, albo przed telewizorem. Podczas kolacji patrzcie sobie głęboko w oczy, bo to one są zwierciadłem ludzkiej duszy.
Po trzecie, zorganizujcie sobie czas tylko dla Was, bez dzieci, bez pracy. Zróbcie w tym czasie coś, na co macie szczególną ochotę ─ tylko dla Was. Bawcie się, śmiejcie! Czy to wypad na plażę, do kina, czy też wyjście na kolację, niech to będzie święto dla Was. Czas nieodwołalny i wyjątkowy. Wasza randka.
Po czwarte, randkujcie cały czas. To jest ten czas, który pozwala Wam celebrować nie tylko rocznicę czy święta. Tak po prostu, randkujcie, kiedy tylko Wam przyjdzie na to ochota. Zrób się wtedy na bóstwo ─ bądź dla siebie piękna. Ubierz się wyjątkowo i flirtuj z nim, komplementuj, ciesz się tą chwilą. Rozmawiajcie, dotykajcie się i patrzcie sobie w oczy. Kto powiedział, że randkuje się tylko przed ślubem?
Po piąte, seks. Jest to pole do okazywania sobie czułości, bliskości i namiętności. Myślę, że bardzo ważne jest poznawanie siebie nawzajem, swoich potrzeb i pragnień. Powiedz mu o swoich fantazjach, a potem wspólnie możecie je zrealizować. Każda zmiana dla seksu może być odżywcza i podniecająca.
Po szóste, twórzcie wspólną przyszłość. Jeżeli planujesz następne lata z Twoim partnerem, warto tworzyć wspólną przyszłość. Rozmawiajcie o niej, planujcie i dzielcie się wizją, jak chcielibyście, by wyglądała. Nawet, jeżeli żyjesz tylko chwilą, bo nie ma gwarancji, że Wasza miłość będzie doskonała i już na zawsze, warto zrobić takie założenia. Twórz wspólne plany, snuj wizje i realizuj je razem z nim.

Po siódme, cały czas się rozwijaj i dbaj o siebie. Ten punkt najlepiej mi się podoba. Mężczyzna lubi widzieć kobietę, która cały czas o siebie dba. W wielu związkach obserwuję, że jak już są po ślubie, pary zamiast zadbać o swój strój także na co dzień, widzą się każdego dnia tylko w starym dresie i kapciach. A gdzie strojenie się, które było przed ślubem?! Rób się na bóstwo nie tylko od święta. Nie zaniedbuj się. Jesteś nadal piękną, atrakcyjną kobietą i ważne jest, aby cały czas rozwijać i pielęgnować swoją urodę.
Ósmy punkt w moim przepisie na szczęśliwy związek to dbanie o to, co każdy z Was ma w swoich zasobach, czyli Wasze zainteresowania, pasje, hobby, praca. Wspierajcie siebie nawzajem i dajcie sobie przestrzeń na to, by część z tych rzeczy wykonywać osobno. Każdy potrzebuje własnego obszaru życia, bo to pozwala nam zatęsknić za sobą. W końcu ten związek to nie jest tylko nasz świat. Chcemy spełniać się też w innych obszarach. Pozwólmy na to również naszemu partnerowi.
Po dziewiąte i ostatnie co chcę tu przekazać, to przede wszystkim, abyś skoncentrowała się na tym co dobre. Nie staraj się zmieniać partnera, ulepszać go ─ bo po co? Skup się na tym, co partner daje od siebie, co ma dobrego do zaoferowania, z jakiegoś powodu go wybrałaś. Spójrz na niego, co w nim lubisz? Co w nim kochasz? Co Ci się w nim podoba? Zaakceptuj to. Doceń, co jest między Wami dobre. To moja recepta na szczęśliwy związek.

Po więcej zapraszam do kolejnego artykułu w 5 numerze magazynu Life Power.

Agnieszka Konieczka
FB: Agnieszka Konieczka
Jeśli czujesz, że:

utknęłaś w bieżących sprawach do załatwienia i stoisz w miejscu, a nawet kręcisz się w kółko, a czas przecieka Ci przez palce nie wiadomo gdzie, nie masz czasu dla siebie, być może od dawna, i nie wiesz skąd go wziąć, chcesz zmienić swój sposób działania, realizować siebie i swoje pragnienia, ale ciągle zajmujesz się innymi, pilniejszymi rzeczami, nie wiesz od czego zacząć produktywne planowanie w zgodzie ze sobą, boisz się planerów, kalendarzy i niekończących się list to do...
Czas dla siebie Świadomość, co dotąd hamowało Cię przed rozwojem Narzędzia do spełnienia swoich marzeń Motywację do działania zamiast wypalenia Postanowienia noworoczne, które naprawdę wypełnisz! Dumę z własnych osiągnięć i przyjemność z planowania
Powiedzdośćiweźswojeżyciewswojeręce!Niezwlekaj!
Widzimy się 27 listopada 2022 w Londynie na całodniowym warsztacie! Zaplanuj ze mną rok marzeń, rok 2023, TWÓJ NAJLEPSZY ROK.
Dzięki warsztatowi zyskasz:
Gwarantuję Ci niesamowite efekty. Wejdź na stronę warsztatu, poczytaj recenzje osób, z którymi pracowałam, zobacz, co zyskasz.
Patronat medialny
LifePower
TYLKO 30 MIEJSC!: https://bit.ly/TwojNajlepszyRok
DZIELENIE SIĘ - TRZEBA CZY MOŻNA?

Umiejętność dzielenia się to jedna z pozycji na liście celów wychowawczych rodziców, w którą chcą wyposażyć swoje dzieci, gdyż wierzą, że pomoże im ona budować dobre relacje z innymi dziećmi. W obawie przed wychowaniem samolubnego, młodego pokolenia, rodzice często namawiają je, by podzieliło się swoją własnością z innymi, tylko czy to dobry pomysł?
DZIELENIE SIĘ A ROZWÓJ
Oczekiwania dorosłego względem maluchów, by te dzieliły się zawsze i wszystkim, mogą wynikać z jego nieznajomości etapów rozwoju dziecka. By móc dać coś komuś, najpierw trzeba mieć świadomość, że to coś przynależy do nas. Okres do trzeciego roku życia dziecka jest właśnie tym czasem, w którym pociecha dostrzega swoją odrębność. Wie, co należy do niej, a co jest cudze. Sprawdza swoje możliwości, mówiąc: ja sam/sama. Następnie, chcąc nacieszyć się tym stanem, uparcie broni swoich rzeczy. Czerpanie przyjemności z dzielenia się z innymi przychodzi dopiero około 5-6 roku życia. Do tego czasu wymaganie i nadmierna presja wobec dzieci w kwestii dzielenia się może okazać się zgubnym pomysłem. Chcąc pomóc tak naprawdę pogarszamy sprawę, gdyż opóźniamy osiągnięcie danego etapu rozwojowego przez dziecko. W efekcie, zamiast szybszej gotowości do dzielenia się z innymi, dziecko będzie gotowe na to później, gdyż potrzebuje zużyć więcej energii na obronę przed innymi, by nacieszyć się swoją własnością niż w przypadku, gdy rodzice po prostu szanują jego indywidualność. Co więcej, nadmierne naleganie rodziców na dzielenie się przez swoje dzieci może przyczynić się do budowy złego wzorca, wg którego dzielimy się, bo musimy, bo tak trzeba, wypada a nie z czystej przyjemności lub by bezinteresownie sprawić komuś radość. Dlatego zdecydowanie dzielić się można, ale nie trzeba.

JAK REAGOWAĆ?
Jak więc reagować, gdy nasze dziecko nie chce podzielić się swoją zabawką z innymi?
Po pierwsze, zaakceptować to.
Dziecko ma prawo do samodzielnego decydowania o swojej własności. Warto przyjrzeć się naszym, rodzicielskim uczuciom, kiedy zadajemy dziecku pytanie, czy ma ochotę podzielić się czymś z innymi, czy jest w nas przestrzeń i akceptacja, by usłyszeć dziecięce nie oraz co ono oznacza. To, że dziecko odmawia, nie znaczy, że jest samolubne, że chce sprawić przykrość drugiej osobie, czy że jest chytre. Oznacza to jedynie tyle, że dba o swoje potrzeby, wyraża potrzebę posiadania oraz samodecydowania o sobie i o swoich rzeczach. To niezwykle ważna umiejętność, którą powinniśmy wspierać u dzieci, a nawet uczyć się od nich tej asertywności.
Po drugie, zastanowić się, dlaczego tak jest i opisać to.
Potwierdzić słowami, że widzimy, słyszymy i szanujemy to, że nie chce się podzielić czymś z innymi. Pomocne będą słowa, np.: Widzę, że jest dla Ciebie ważna ta lala, Boisz się, że zabraknie chrupek dla Ciebie, jak dasz dziewczynce?, Boisz się, że chłopiec nie odda Ci zabawki, kiedy będziesz chciała ją z powrotem?. Obawy stają się mniej straszne, gdy są wypowiedziane na głos.
Po trzecie, w przyszłości stwarzaj okazje do nauki dzielenia się.
Najlepiej sprawdzi się do tego jedzenie, którego jest dużo, np. kawałki owoców, winogrono, chrupki. Zachęcamy wtedy do poczęstowania drugiej osoby, albo sami to robimy demonstrując, jak to się robi. Nie zawsze dzieci mają odwagę obdarowywać innych. Takim przykładem jest moja córka, która mówi: Ty, mamo daj jej. Myślę, że jest to sygnał, że nasze dziecko potrzebuje dalszego wsparcia i przykładu, by w kolejnych sytuacjach być już gotowym na samodzielne akty dzielenia się. I to jest jak najbardziej w porządku. Małymi krokami do przodu. Przecież strach, obawy czy nieśmiałość nie znikają poprzez zignorowanie, czy umniejszenie skali zjawiska. Dlatego komunikaty typu: No zanieś mu, przecież to nic takiego, Tylko daj jej jabłko i tyle! nie będą pomocne.
W zamian mówmy: W porządku, poczęstujemy dziewczynkę muffinką, ciekawe czy jej zasmakuje.

trzebatrzeba sięsię dzielićdzielić
Po czwarte, wspieraj i czekaj.
Przyjdzie taki dzień, że dziecko będzie gotowe na dzielenie się z czystym sercem i przyjemnością. Mam odczucie, że taki dzień przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Pamiętam jak moja 2,5-letnia córka chciała dać mały kawałeczek cukierka swojemu 6-miesięcznemu bratu, który rozpoczynał właśnie swoją przygodę z jedzeniem. Zupełnie nie proszona, sama wpadła na pomysł, że podzieli się z nim czymś swoim i sprawi mu radość. Warto czekać na takie chwile.
JAK WSPIERAĆ, GDY NASZEMU DZIECKU ODMAWIAJĄ
Myślę sobie, że jest to trudny moment zarówno dla nas, rodziców, jak i dla naszego dziecka. Chcemy zawsze dla niego jak najlepiej, ale na pewne sytuacje nie mamy wpływu. Co zrobić, kiedy to inne dziecko nie chce się podzielić swoją zabawką z naszym dzieckiem?
możnamożna sięsię dzielićdzielić

Jedyna myśl z racjonalnego i pedagogicznego punktu widzenia, która przychodzi mi do głowy, to towarzyszenie dziecku w jego trudnych emocjach. Mam na myśli tutaj nazwanie tego, co nastąpiło: Ojej, widzę, że ci przykro, bo dziewczynka nie pozwoliła ci się pobawić samochodem. Yhm…no, to jest jej zabawka i ona chciała o niej decydować. Tutaj przychodzi mi do głowy cytat mówiący, iż miarą szczęścia rodzica jest jego najsmutniejsze dziecko. A to oznacza, że warto jest dać dziecku czas i przestrzeń na odczuwanie smutku czy rozczarowania. Nie ma potrzeby, aby je na siłę pocieszać i odwracać uwagę od tych trudnych emocji. Uczucia u małych dzieci szybko się zmieniają, przychodzą i odchodzą. Jedyne co możemy zrobić to po prostu być przy nich i towarzyszyć im w każdej, odczuwanej emocji.
Karolina Potrac
KAROLINA POTRAC - Jestem pedagożką, pasjonatką psychologii, wielbicielką Rodzicielstwa Bliskości, a przede wszystkim mamą Klaudynki i Kacperka oraz żoną Krzyśka. Mieszkamy od 10 lat we Wielkiej Brytanii. Prowadzę bloga, zachęcając do bardziej świadomego wychowywania swoich dzieci. Czytam książki i robię z nich #notatkiwychowawcze, w których przedstawiam najważniejsze informacje związane z rozwojem, emocjami czy trudnościami w rodzicielstwie. Wierzę, że słowa, które mówimy do naszych dzieci mają MOC. Dlatego promuję komunikację opartą na koncepcji Porozumienia bez Przemocy. Codziennie uczę się tego nowego języka tak, by w przyszłości, język ten, był językiem ojczystym mojego dziecka i żeby przychodził mu z naturalną łatwością. Kocham podróże te małe i te duże. W wolnym czasie biegam, eksperymentuje z wegetarianizmem i staram się żyć świadomie.

FB: Karolina Potrac Świadome Wychowanie IG: @karolina _potrac BLOG: https://www.karolinapotrac.com

Patronat medialny
LifePower

Przepis na dwujęzyczność
Na uroczystej premierze książki „Przepis na dwujęzyczność” zaproszeni goście świętowali wspólnie polonijny dzień dwujęzyczności.
Wśród gości znaleźli się między innymi Patryk Gowin z Konsulatu Generalnego RP w Manchesterze, Pani prezes Polskiej Macierzy Szkolnej w Londynie, Elżbieta Barrass, reprezentanci polonijnych szkół sobotnich z Nottingham, Rugby, Welwyn Garden City oraz przedstawiciele organizacji polonijnych w UK.
Uroczystość odbyła się z okazji premiery książki: Przepis na dwujęzyczność” dr Anety Nott-Bower, wydanej przez Czytam i mówię po polsku. Jest to praktyczny poradnik dla rodziców i pedagogów, który wspomaga w efektywnym, dwujęzycznym wychowywaniu.
Wyjątkowość książki Anety Nott-Bower polega na tym, że jest napisana z perspektywy bardzo bliskiej każdemu Polakowi na Wyspach Brytyjskich: przez mieszkającą w Manchesterze mamę dwojga nastolatków. Autorka dzieli się swoim bogatym doświadczeniem, zarówno profesjonalnym, jak i prywatnym. Historia Polki na Wyspach trafi z pewnością prosto do Waszych serc, ponieważ wychowanie dwujęzyczne to bardzo ważny temat. Widzimy to na co dzień, gdy rozmawiamy z rodzicami, którzy głośno pytają: „Czy język polski przyda się mojemu dziecku w przyszłości?” , „Czy warto uczyć się języka polskiego, skoro mieszkamy w UK?” . Oczywiście nasza odpowiedź brzmi zawsze „TAK!” .

Korzyści ze znajomości drugiego języka jest bardzo dużo. Warto mówić do naszych dzieci po polsku, żeby w przyszłości mogły porozumiewać się z rodziną, łatwiej podróżować i zdać egzaminy GCSE oraz A-level z języka polskiego jako obcego, które często pomagają w dostaniu się na lepsze studia.
Dwujęzyczność jest zjawiskiem uniwersalnym, a zasady opisane w poradniku można wykorzystać niezależnie od używanych języków. Warto jednak zwrócić uwagę na to, jaki stosunek mamy do języka polskiego, my jako rodzice, co o nim mówimy, myślimy, jakie opowieści o Polsce przekazujemy swoim dzieciom, bo jak podkreśla Autorka: „Twoja postawa wobec dwujęzyczności jak w lustrze odbija się w zachowaniu dziecka” .
Misją księgarni jest wspieranie dzieci, rodziców i nauczycieli poza granicami Polski na drodze do dwujęzyczności. Publikowanie rzetelnej i sprawdzonej wiedzy na ten temat jest ściśle związane z tą misją, a współpraca z takimi ekspertami jak dr Aneta Nott-Bower to ważny element edukacji polonijnej.
Oby ta piękna, kolorowa i interaktywna lektura zaraziła Was entuzjazmem i motywacją do radosnego, dwujęzycznego wychowywania. Powodzenia!
Izabela Olendzki
Odbierz darmowy fragment książki tu: https://www.subscribepage.com/przepis Czytam i mówię po polsku: https://czytamimowiepopolsku.com/pl/poradniki-dla-rodzicow/przepis-nadwujezycznosc.html Bilingual House https://bilingualhouse.com/
Uczymy dzieci zasad bezpieczeństwa.

Kogo jak kogo, ale mam nie musimy zachęcać, żeby dbały o bezpieczeństwo swoich pociech, więc w tym artykule postaram się tylko podpowiedzieć kilka spraw, które mogą się przydać rodzicom, tak jak to zwykle robię prowadząc zajęcia dla dzieci i rodziców Strong Kids.
W czasach, w których żyjemy, mamy dość duży problem z oderwaniem dzieci od ekranów smartfonów, tabletów czy najróżniejszych gier, przy których pracują tylko palce. Efekt jest taki, że rośnie nam pokolenie słabeuszy, wiem, mocne słowa, ale wystarczy porównać nasze dzieciństwo i nasze zabawy, które zwykle polegały na wysiłku fizycznym. Gra w piłkę, zabawy na trzepaku czy jazda rowerem, już nie mówiąc o zajęciach sportowych, które w każdej szkole były zwykle na dość dobrym poziomie sprawiały, że nie było źle z naszą tężyzną fizyczną. Takie rzeczy jak pompki, przysiady czy ćwiczenia na drążku zwykle nie były problemem dla przeciętnego dziecka w wieku 6-10 lat. Teraz, niestety, jest to duży problem dla większości dzieci. Zachęcam do sprawdzenia tego, na swoim dziecku.
Oczywiście można całą winę zrzucić na dziecko i powiedzieć, że przecież Ono nie chce robić pompek i niech dalej siedzi gapiąc się w ekran, ale ja mam inną propozycję. Znajdź dziecku zajęcia pozalekcyjne, które je zainteresują. Tak, wiem, trzeba będzie potem być konsekwentnym i je na te zajęcia wozić.
A jak się zdecydujesz na takie zajęcia, które ja prowadzę, to jeszcze będziesz zachęcana do tego, żeby z dzieckiem ćwiczyć. Zachęcam też, żeby urozmaicić spacery, dzieci czasem nie chcą z rodzicami spacerować, bo zwyczajnie jest to dla nich nudne. Więc postaraj się, żeby wprowadzić jakiś element sportowy w czasie tego spacerowania. Czasem mijamy leżące kamienie, a weź ze sobą np. reklamówkę do kieszeni, zawieś ją na drzewie i porzucajcie do niej tymi kamieniami, puszczałaś kiedyś w dzieciństwie kaczki z kamieni na wodzie? Prawda, że wspaniała zabawa? A wiesz jaką frajdę trzylatkowi sprawia chodzenie po murku przy drodze? A skok przez ławkę w parku? Kiedy zrobiłem to na zajęciach Strong Kids, oczywiście wcześniej ucząc dzieci właściwie lądować z amortyzacją, żeby sobie krzywdy przy tym skoku nie zrobiły, dzieci były zachwycone. To wszystko może być tylko małym początkiem na drodze do większej sprawności fizycznej dziecka, która jest absolutną podstawą, jeśli chodzi o bezpieczeństwo dziecka.


Teraz przejdziemy do kilku rzeczy, których możesz nauczyć swoje dziecko, a na pewno stanie się od razu bezpieczniejsze.
Numer Telefonu
Adres i dane osobowe
Upewnij się, aby Twoje dziecko znało na pamięć Twój numer telefonu. Według mnie jest to jedna z najważniejszych rzeczy, które dziecko powinno znać. Nie mieć zapisany w komórce czy smartwatchu, ale
w głowie!
Porozmawiaj z dzieckiem np., na temat jak może sobie poradzić w sytuacji, gdyby się zgubiło w Galerii Handlowej. Zachęcam, nieskromnie, do odwiedzenia mojego kanału na You Tube Strong Kids UK. Jest tam kilka moich opowiadań o przygodach Kubusia, który w praktyczny sposób pokazuje, jak powinno się dziecko zachować w takiej sytuacji. Opowiadanie możesz dać dziecku do przesłuchania przed spaniem, a potem jeszcze z nim chwilkę na ten temat porozmawiać. Jednym ze sprawdzonych sposobów na pokazanie twojej wiedzy i umiejętności to dzielenie się twoja wiedza oraz poradami dotyczącymi twojej niszy bez oczekiwania nic w zamian. Dodam, że tu nie chodzi o nieskończone udzielanie darmowych, prywatnych sesji, ale kreowanie kontentu z myślą: „co moja publiczność z tego będzie miała? „czego się wartościowego nauczą?”
W mediach społecznościowych hałas jest ogromny. Ludzie scrollują na platformach i zatrzymują się na postach, które są dla nich wartościowe lub powodują uśmiech na ich twarzy. Więc nie obawiaj się, daj tony wartości, to jest jeden z najlepszych sposobów na zbudowanie solidnej reputacji oraz coraz większej (odpowiedniej dla ciebie) publiczności.
Dziecko też powinno znać swoje i rodziców dane osobowe. Nie jest to oczywiste. Czasem rodzice mają inne nazwiska. Ważne jest, żeby ucząc tych wszystkich rzeczy nie przestraszyć pociechy np. słowami…, bo jak się zgubisz… albo…, bo jak Cię ktoś porwie… Pamiętaj, że lepiej np. opowiedzieć jakąś historyjkę, nawet zmyśloną, że „coś takiego się przydarzyło gdzieś komuś i Tobie się nie przydarzy, ale lepiej, żebyś wiedział jak się w danej sytuacji zachować’’.


Numer alarmowy 112
Osoby, którym może Twoje dziecko zaufać.
Ważne, żeby dziecko wiedziało, w razie krytycznej sytuacji, do kogo powinno się zwrócić o pomoc. Opowiedz o służbach mundurowych ─ policjant, żołnierz, straż miejska czy ochroniarz w supermarkecie może się okazać lepszym pomocnikiem niż przypadkowa osoba. Wiem, że nie zawsze ktoś w mundurze będzie dostępny w danej sytuacji, więc pani z małym dzieckiem, pani kasjerka w sklepie czy starsze małżeństwo będą kolejnym dobrym wyborem.
Warto wytłumaczyć dziecku kim jest obcy. Uczulić pociechy, żeby zwracały uwagę i były ostrożne, jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju zaczepki ze strony dorosłych. Nigdy nie oddalały się z kimś nieznajomym. Ja, na naszych zajęciach, często pytam dzieci, czym mógłby je zainteresować ktoś obcy? Potem oczywiście robię wykład i staram się przekonać dzieciaki, że nie wolno nigdy, pod żadnym pozorem, się z kimś nieznajomym oddalać. Teraz podam kilka odpowiedzi dzieci, które mogą wam się przydać w waszych rozmowach.
-Mam dla Ciebie słodycze.
-Mam w aucie super klocki Lego.
-Lubisz pieski albo kotki? Mam w aucie chodź, zobaczysz.
-A chcesz popuszczać drona?
-Rozmawiałem z Twoją mamą i mówiła, że możesz ze mną iść.
-Czy możesz mi pomóc?
-A może chcesz się przejechać? Lubisz super auta?
Tutaj możesz zapytać swoje dziecko, czy byłoby w stanie z kimś obcym pójść gdzieś bez wiedzy mamy. Pamiętaj, że absolutną podstawą bezpieczeństwa Twojego dziecka jest relacja, jaką będzie miało z RODZICAMI!!! A takie rozmowy o czymś poważnym tę relację mogą tylko zbudować.
Leszek Elmerych
Będzie mi bardzo miło, gdy zajrzycie na moją stronę na Facebooku: STRONG KIDS albo odwiedzicie na TIK TOKU: @strongkids. Można tam też zamówić moje książki: „STRONG WOMEN – bezpieczne kobiety” „STRONG KIDS – bezpieczne dzieci. Poradnik dla rodziców”

„Zorian i Niko” to historia małego liska Niko, który wraz z dziadkiem ucieka przed złymi kłusownikami. Na pierwszy rzut oka sytuacja nie wygląda najlepiej. Ale jak to w bajkach bywa, zawsze na końcu jest Happy End.

Kup teraz!
(…) – Cicho bądź, Bill, bo go spłoszysz – wyszeptał Wąsal. – Sam bądź cicho, lepiej trzymaj swoje psy, bo prędzej one go wystraszą. – Bill wyjął strzelbę i wycelował w Niko. – Piękny, prawda? Zobaczysz, stary, ile zarobimy forsy, tylko nie spudłuj. – Uciszysz się w końcu czy nie?! – wycedził gruby Bill, oddając strzał. Pudło.

Miejsce na Twoją reklam ę

reklama
Jeśli chcesz zamieścić u nas swoją reklamę, skontaktuj się z nami.
lifepower.magazyn@gmail.com


Czy czasem masz tak, że nie chcesz już marzyć, bo Twoje marzenia nie spełniły się już ileś razy?
Swoje cele są tylko takie, które wiesz, że sama możesz osiągnąć i nie chcesz więcej, dalej, mocniej, wyżej?

Dzisiaj przychodzę do Ciebie z cudowną nowiną, że nie jesteś z Tym sama i masz wsparcie Wszechświata. O czym mówię? O Prawie Przyciągania. Czym jest prawo przyciągania?
Zacznę o tego, że wszystko na tej ziemi, łącznie z nami, jest energią. Jesteśmy energetycznymi bytami. Pewnie słyszałaś o fizyce kwantowej. Wibrujemy na określonej częstotliwości. Jeśli więc wszystko jest energią to możemy świadomie kreować swoje życie i przyciągać do nas, podobne do naszej wibracji, zdarzenia, ludzi, sytuacje. My emitujemy konkretnymi wibracjami, na których koncentrujemy się przez dłuższy czas. Myślimy, czujemy i jesteśmy w danej wibracji na dłużej. Czyli, jeśli koncentrujemy naszą energię na czymś, czego nie mamy w naszym życiu, to dostaniemy tego więcej. Gdy jednak koncentrujemy się na wdzięczności jak wiele już mamy w naszym życiu, dostaniemy tego również więcej. Prawo przyciągania mówi o tym, na czym skupiamy swoją energię ─ rośnie. Swoimi myślami, uczuciami i czynami zasilamy sytuacje w naszym życiu i otrzymujemy ich więcej. Ja w swoim życiu doświadczyłam całej masy różnych, trudnych sytuacji jak depresja, długi i utrata ciąży. Gdy poznałam prawo przyciągania i napisałam w dzienniku, że mój przyszły chłopak oświadczy mi się w konkretnym roku i tak też się stało, nie mogłam w to uwierzyć. I tak właśnie działa prawo przyciągania.
Konkretne wibracje
Wibracje w jakich się znajdujemy odzwierciedlają uczucia towarzyszące nam większość czasu. Aby podnieść nasze wibracje i przyciągać szybciej (manifestować) to czego pragniemy, musimy przez większość czasu pielęgnować w sobie uczucia miłości, radości oraz wdzięczności.
Wdzięczność kluczem do manifestacji
Ciało
Mamy tak wiele, za co możemy czuć się wdzięczni. Za nasze zdrowie, za rodzinę, przyjaciół, za to, że mamy mieszkanie, za pieniądze, za pracę, za wszystko. Gdy koncentrujesz się na uczuciu wdzięczności, podnosisz swoją wibrację i otrzymujesz więcej tego, za co dziękujesz. Jeśli Twoim codziennym rytuałem będzie zapisywanie wieczorem tego, za co jesteś wdzięczna dzisiejszego dnia, to wpłynie to na podniesienie Twojego nastroju oraz wibracji.
Dbanie o swoje Ciało, o dietę, ruch (polecam Jogę) oraz sen to podstawa. Oprócz tego zrób coś codziennie, co daje Ci radość i uwielbiasz to robić. Ja kocham skakać na trampolinie z moimi córeczkami oraz kąpiele w wannie z solą morska. Wybierz to, co wywoła uśmiech na twojej twarzy.
Wizualizowanie
Praca nad sobą
Nawet kilka minut medytacji pomoże nie tylko wznieść się na wyższą wibrację, ale również zapanować nad wewnętrznym krytykiem i skupić się na tym, czego pragniemy. Ważną rzeczą jest niepoświęcanie uwagi temu, co się dzieje w życiu w danym momencie. Zapytasz jak? Ten czas, pomiędzy którym wysyłasz swoją intencję, czyli pragnienie do Wszechświata, a ziszczeniem się manifestacji musimy ignorować to, co się dzieje w danym momencie. Warto żyć tak, jakby to, czego pragniesz, już się zdarzyło. Pomoże tutaj na początku wizualizacja.
Wyobrażanie sobie swojej manifestacji, jakby się już się wydarzyła, to kolejny klucz to sukcesu w manifestacji. Nasz podświadomy umysł jest bardzo podatny na sugestie przed snem i zaraz po przebudzeniu. Wtedy najlepiej wizualizować sobie to, czego pragniemy w tych porach. Przez 3 dni wyobraź sobie scenę końcową tego, czego chcesz. Jeśli chcesz podwyżki w pracy, wyobraź sobie, że dzwonisz do rodzeństwa i mówisz im o tym z ekscytacją w głosie.
Abyśmy mogły manifestować szybciej, to czego pragniesz, konieczne jest usuniecie schematów wpojonych nam w dzieciństwie. My jako małe dzieci od 2 do 9 roku życia, jesteśmy chłonni jak gąbka, ponieważ wtedy tworzy się nasza osobowość. Tyle tworzy się z opinii naszych rodziców, dalszej rodziny, społeczeństwa. Nie zawsze są to służące nam schematy (przekonania), które tak naprawdę są nie nasze. Jakiś przykład? Co myślimy o związku, czyli Mama zawsze powtarzała, że wszyscy mężczyźni są tacy sami (pejoratywnie) i niestety spotykasz wszystkich o takich samym cechach. To nie jest przypadek. Praca nad odkryciem ograniczających przekonań może się odbywać na sesjach coachingu. Wtedy zaczynamy widzieć, co tak naprawdę jest możliwe dla nas w naszym życiu i uczymy się jak pokochać nas same.


Najlepiej w formie pisemnej twierdzenia w czasie teraźniejszym lub przeszłym, które przekazują naszemu umysłowi podświadomie, że to, co chcemy manifestować już jest nasze. Ważne jest też rozpoznanie jakie schematy utrudniają nam manifestowanie naszych celów i marzeń.
Rozmarz się, powiedz sobie jak fantastycznie jest, że już osiągnęłam swój cel. To kolejna z technik wspomagająca manifestacje zwłaszcza na początku. Można obrazy przedstawiające to czego pragniemy, na przykład dobre zdrowie, udane związki lub rzeczy materialne, powiesić na ścianie w formie kolażu, aby był widoczny codziennie. Najlepiej uwzględnić tam rzeczy, które chcemy manifestować i które są dla naszego umysłu wyzwaniem, ale takie, które uważasz za możliwe do uzyskania. Następnie robisz nową tablicę marzeń z kolejnymi celami. Bardzo ważną rzeczą jest, aby nie próbować wymyślać, jakim to sposobem Twoja manifestacja przyjdzie do Ciebie. Nie wiemy tego i nie jest to istotne, ponieważ Wszechświat wybiera najszybszą drogę do spełnienia tego, czego pragniemy. Wymaga to od nas, abyśmy otworzyli się na przyjmowanie. Pamiętaj, że nie wiesz jakimi drogami Twoja manifestacja ma do Ciebie zawitać. Otwórz się na wszystkie możliwości.
Jedyne co robimy to zainspirowane działanie, które podpowiada nam intuicja. Następnie dalej żyjemy swoim życiem i kontrole nad manifestacją zostawiamy Wszechświatowi, który znajdzie najkrótsza z możliwych dróg do spełnienia naszego pragnienia. Jeśli wysyłasz intencje do Wszechświata to daj czas na to, aby się zrealizowała. Gdy szukamy i zastanawiamy się, jak to się stanie to spowalniamy to, co się ma zadziać. Zaufanie tutaj jest kluczową rzeczą. Czyli, jak zasiewamy ziarno to po tygodniu nie wykopujemy go, aby sprawdzić, czy na pewno rośnie. Wierzymy i zachowujemy się tak, jakby to już się wydarzyło. Wierze, że to początek, który pomoże manifestować Wam wasze pragnienia.
Pozwól Wszechświatowi działać

