
6 minute read
Rozmowa przy kawie z Jarosławem Krzywdą
Dostrzegłem, że klasyczna fotografia staje się coraz bardziej zdigitalizowana i coraz łatwiej mogą ją przejmować duże korporacje. Z tego powodu zacząłem szukać obszarów bardziej niszowych, w które trudno byłoby wejść większym graczom. Tak trafiłem do fotografii nagrobkowej i postanowiłem w nią zainwestować swój czas i środki.
Fotografia nagrobkowa to temat, który stał się moją pasją i głównym obszarem działalności. Pod koniec lat 80. zaczynałem jako fotograf i pracownik fotolabu. Później jako product manager sprzedawałem „lustrzanki” Olympus, jednak ostatecznie wróciłem do fotografii jako rzemiosła, a od 2009 roku prowadzę własną firmę i fotolab pod nazwą Cyberlab. To dobry temat, bo rynek fotografii nagrobkowej od kilku lat dynamicznie się rozwija. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się fotografia na krysztale, czyli zdjęcia na szkle. To właśnie na tej technologii koncentruję się najbardziej. Oczywiście Cyberlab nadal wykonuje tradycyjną fotografię na porcelanie, a dodatkowo rozwija usługę graweru wizerunków na kamieniu.
W świat fotografii nagrobkowej XXI wieku wprowadziła mnie firma Digi-Cerm. To od nich czerpałem wiedzę i doświadczenie, a przez lata wspólnie rozwijaliśmy technologie i produkty. Można powiedzieć, że Paweł Kraszewski z Digi-Cerm był moim pierwszym przewodnikiem świecie fotografii nagrobkowej. Od niego kupiłem pierwsze urządzenia i łączą nas lata owocnej współpracy.
W roku 2014 pojechałem na targi kamieniarskie KAMIEŃ –chyba ostatnie targi we wrocławskiej Hali Ludowej – na których proponowałem rozwiązania zarówno z zakresu fotografii, jak i grawerki na kamieniu. Jeszcze podglądałem inne firmy. Uczyłem się od znanych lubelskich firm Opal i Alina, podglądałem, jak graweruje Abra. Ale już miałem własne doświadczenia i miałem się czym pochwalić. Od tamtego czasu firma intensywnie się rozwija, a dziś stoimy przed kolejnym krokiem – całkowitym przejściem na fotografię nagrobkową i wygaszeniem usług fotolabu.
Inwestuję w technologię, bo odwzorowanie kolorów w fotografii nagrobkowej to wyzwanie. Nigdy nie będzie ono jeden do jednego, co wynika z właściwości tonerów i przestrzeni barwnych. Aby zapewnić zgodność kolorystyczną, zainwestowałem w profesjonalne urządzenia do tworzenia profili ICC. To urządzenia pomagające w zarządzaniu barwą na każdym etapie przygotowania zdjęcia. W naszej firmie używamy pięciu różnych drukarek – każda z nich sprawdza się lepiej w nieco innym zakresie. Wybieramy odpowiednie urządzenie dla każdego zdjęcia, aby uzyskać jak najlepszy efekt końcowy.
Dzięki temu wykonywane fotografie są odwzorowaniem rzeczywistości lub dopasowaniem wizerunku do oczekiwań klientów.
Druk UV też testowaliśmy, również w przypadku kryształów. Jakość obrazu była doskonała, ale niestety trwałość zupełnie nieakceptowalna. Po kilku miesiącach kolory zaczynały blednąć, i posypały się reklamacje. W tej branży nie można sobie pozwolić na taki problem, dlatego wycofaliśmy się z tej technologii i skoncentrowaliśmy na metodzie wypalanej. Dziś mogę powiedzieć, że tę technikę mamy opanowaną do perfekcji – odwzorowanie kolorów jest naprawdę dobre. Mamy sekrety produkcyjne, które powodują, że barwy są lepiej wysycone, głębsze i bliższe oczekiwaniom klienta. U podstaw leży trzykrotny proces wypalania każdego wizerunku. Trzykrotne wypalanie to trzy razy większa szansa na popełnienie błędu, to trzykrotnie większe zużycie energii oraz dłuższy czas wykonania. Nie boimy się podjąć tego ryzyka, co chyba najlepiej świadczy o doświadczeniu i profesjonalizmie.
Mogę się pochwalić, że praktycznie nie mamy reklamacji. Oczywiście błędy się zdarzają – czasem wynikają z pomyłki zamawiającego, innym razem z błędnej interpretacji zamówienia przez pracownika. Zawsze jednak reagujemy pozytywnie i każdą reklamację rozpatrujemy na korzyść klienta, bo zależy nam na długofalowej współpracy z zakładami kamieniarskimi. A wśród klientów są firmy, z którymi współpracujemy już od kilkunastu lat.
Inwestujemy też w przyszłość. Aktualnie pracujemy nad prostymi i intuicyjnymi narzędziami wspomagającymi zakłady kamieniarskie w procesie obróbki i zamawiania zdjęć na porcelankach i kryształach. Uruchomienie tych narzędzi to plan na ten rok.
Obserwując rynek fotografii nagrobkowej zauważyłem, że wszystkie firmy obecnie działające na rynku oferują bardzo zbliżone jakościowo produkty. Konkurencja między tymi firmami najczęściej opiera się na podejściu do klienta, na subtelnych różnicach w odwzorowaniu kolorów, na lepszym zrozumieniu oczekiwań klienta. I można przyjąć, że proces pozyskiwania nowego klienta odbywa się wszędzie tak samo: firma wysyła jakieś przykładowe zdjęcie przygotowane na porcelance lub na krysztale i w ten sposób zachęca do swojej oferty. Słabym ogniwem wyboru dostawcy na tej podstawie jest fakt, że takie próbki zwykle przygotowane są z zastosowaniem idealnego zdjęcia.
Podeszliśmy do tego nieco inaczej. Nasz pomysł polega na tym, aby pokazać klientowi jakość wykonania na przykładzie dostarczonego przez zamawiającego zdjęcia. Czyli dajcie nam pierwsze lepsze zamówienie z ulicy, a my je opracujemy i wykonamy kryształ lub porcelankę. Na tej podstawie można ocenić rzeczywistą jakość wykonywanych prac.

Stąd nasza akcja „wypróbuj bez ryzyka – kryształ za złotówkę”. Informacja o niej znajduje się również na ostatniej stronie tego wydania Kuriera Kamieniarskiego. Co ciekawe, wcześniejsze ogłoszenia pokazały, że wielu kamieniarzy nie próbowało jeszcze zdjęć na krysztale i ośmielili się to zrobić, bo zyskali taką możliwość: konkretne zdjęcie od zamawiającego wykonane w krysztale w zachęcającej cenie na pierwszą realizację.
Proces zamawiania wygląda tak samo jak w każdej innej firmie wykonującej takie zlecenia. Kamieniarz przyjmuje od klienta indywidualnego zamówienie na portret i wysyła zdjęcie do Cyberlab – albo kurierem w kopercie albo przez internet. I po 7-9 dniach wraca do niego gotowy produkt. Owszem, warto wspomnieć o jakości zdjęcia przesyłanego przez kamieniarza, bo od niego wprost proporcjonalnie zależy jakość gotowego produktu. Ale o tym nie będę się rozgadywał, bo – po pierwsze – opisywałem to na łamach Kuriera Kamieniarskiego (Kurier Kamieniarski nr 2/2020-4/2020 – przyp. red.), po drugie: zawsze staramy się podpowiadać zakładom kamieniarskim, z którymi współpracujemy, jak uzyskać najlepsze w danej sytuacji zdjęcie; po trzecie: graficy Cyberlab wiedzą, jak z każdego zdjęcia wydusić możliwie najwięcej.
Nowości? Grawer z dostawą pod drzwi. Oferujemy obecnie usługę zamówienia graweru z odbiorem i dowozem naszym transportem. Zakupiliśmy specjalistyczny samochód z windą, który może odbierać zamówienia bezpośrednio od kamieniarzy. Raz w tygodniu samochód przemierza region zbierając płyty i napisówki do grawerowania, a w kolejnym tygodniu odwozi gotowe do zamawiającego.

Obok fotografii nagrobkowej rozwijamy usługę grawerowania portretów na kamieniu. Kluczową rolę odgrywa tu umiejętność przekształcenia zdjęcia w obraz, który można skutecznie wygrawerować. Tu przydaje się doświadczenie z fotografii oraz doświadczenie w obróbce graficznej zdjęć. Dlaczego grawer, a nie kucie? W przeciwieństwie do metod punktakowych, grawery są bardziej precyzyjne i przewidywalne. Punktak uderza w kamień i trudno przewidzieć, jakiej wielkości i jakiego kształtu będzie wykonany punkt – nawet jeśli poświęcimy dużo czasu na dopasowanie twardości narzędzia i siły uderzenia. Grawer odbywa się przez zagłębienie obracającego się narzędzia w materiał. Z dużą dokładnością można zapanować nad wielkością każdego punktu obrazu, a to oczywiście pomaga w uzyskaniu realistycznych półtonów oraz nadaniu grafice głębi i szczegółowości. I nie mówimy tu tylko o powtarzalnych wzorach z wizerunkami Jezusa, Maryi czy świętych – podejmujemy wyzwanie wykonania każdego portretu i każdej grafiki. Pierwsze prace, które wykonywaliśmy lata temu, nadal wyglądają tak samo dobrze, co jest dowodem na trwałość obrazów wykonanych w tej technologii. Podsumowanie w jednym zdaniu? Cyberlab doszedł do etapu, w którym opłaca się wykonywać pracę perfekcyjnie. Opłaca się inwestować czas i starania w to, żeby robić produkt idealnie, bo nie tracimy klientów przez głupie błędy, bo nie mamy problemu z reklamacjami, których obsługa – niezależnie od rezultatu – zawsze jest kosztowna.