
12 minute read
JAK NIE ZMIENIŁO SIĘ WEJHEROWO - MIASTO Z DOŁU
©BARTOSZ SKWARŁO
Przedstawiamy wybrane tematy, które znacząco oddziałują na życie mieszkańców. Niektóre z zagadnień są (w końcu) przedmiotem prac projektowych lub faktycznej realizacji, ale na ten moment nie zostały zakończone, jak Dworzec Główny PKP, ścieżka z kładką na rz. Redzie, czy blok z mieszkaniami komunalnymi przy Łęgowskiego.
SALE SPORTOWE PRZY SP 9

Brak nowoczesnych hal sportowych przy SP nr 9, która realizuje program z uczniami w dwóch lokalizacjach‚ to wielka szkoda dla dzieci i młodzieży. Sale gimnastyczne, które są do dyspozycji, mają po ok. 18 metrów długości i są niskie. Należy zaznaczyć, że na terenie szkoły, na os. 1000‑lecia wybudowano dojo – salę do treningów sztuk walki, kosztem 2 milionów zł. Sala do sportów walki jest bardzo niska. Czy tam dzieci mają zajęcia WF‑u, grają w koszykówkę czy siatkówkę? Inną sprawą, której urząd nie wyjaśnił na pytanie od redakcji, jest sposób dysponowania specjalnie wybudowanym dojo. Czy wszystkie kluby mogą korzystać z tej sali i na takich samych zasadach? Najwyższy czas zapewnić dzieciom nowoczesne hale sportowe przy obu budynkach SP nr 9.

DWORCE
Obskurnie, niefunkcjonalnie, strasznie – tak można powiedzieć o Dworcu Głównym PKP oraz budynkach na peronach w Nanicach i Śmiechowie. Dworce to nie własność miasta. Ale należy zabiegać o ich modernizację, i wzorem innych miast, doprowadzić do prze budowy lub remontów, żeby dobrze służyły mieszkańcom i gościom, były wizytówką. Trudne? Być może, ale jak widać w wielu miastach Polski, to jest wykonalne, i nie zawsze trzeba czekać ćwierć wieku.



W października 2009 roku Pan Zenon Hinca (obecnie Komendant Straży Miejskiej w Wejherowie) w artykule pod tytułem: WEJHEROWSKI DWORZEC ZMIENI SWOJE OBLICZE. Do 2012 roku dworzec PKP zostanie przebudowany przekonywał, że wszystko jest na dobrej drodze, żeby te szumne tytuły stały się faktem, ale…wszystko zależy od PKP. Ten optymistyczny materiał ukazał się w gazecie Panorama Powiatu Wejherowskiego, służącej interesom Wolę Wejherowo przed „pulsemWejherowa”. Kolejnym „wybrykiem” okazał się list intencyjny podpisany przez starostę, Gabrielę Lisius oraz prezydenta, Krzysztofa Hildebrandta i członka zarządu PKP w czerwcu 2015 r. Ta wzruszająca chwila, podpisanie deklaracji, miała inicjować rychły start modernizacji, dokładnie w 2016 roku. W przypudrowanym gmachu dworca wszyscy się rozpłynęli, i podpisali. W podsumowaniu prezydent opowiedział, jak przez wiele lat zabiegał o tę inwestycję, a starosta podkreśliła, że dworzec będzie wizytówką miasta i powiatu. Realizacja ruszyła 8 lat później, „gratulujemy”.



ZABYTKI
Mówiąc ogólnie „zabytki”, mówi my niewiele. Wejherowo jest pełne zabytków nieruchomych, różnej maści. Ich walory nie zawsze można łatwo ocenić, dlatego jest konserwator zabytków, i to w miejskich strukturach organizacyjnych – nie wszędzie tak jest. Ale Prezydentowi Wejherowa już dawno powierzono pieczę nad nimi, w bardzo szerokim zakresie. Nie jest szczególnie trudne wyłożenie pieniędzy z miejskiej kasy na dofinansowanie remontu kamienicy, położenia nowej elewacji – zwykle na frontowej ścianie. Ale być może trzeba zaufać profesjonalistom i myślę, że warto. W długim czasie miasto zyskuje dzięki wyjątkowemu charakterowi. Moim zdaniem historyczna, cenna zabudowa Wejherowa znika, o wiele zabytków – perełek – się nie dba. Pokazujemy kilka przykładów, które „umierają”. Nie dofinansowano tych obiektów, nie zadba no o nie. Właściciele prywatni nie zawsze mają środki, można czasami takie perełki odkupić, wyremontować – wykorzystywać i jednocześnie zachować. Załączamy kilka zdjęć, obiektów naszym zdaniem nietuzinkowych, które powinny zostać w przestrzeni miasta jak najdłużej. Bez opisywania, które są w rejestrze zabytków, a który w ewidencji. Jedynie kamienicy przy Strzeleckiej 13 nie da się już pomóc, ponieważ ją zburzono. Uzasadnieniem dla tego działania miało być postawienie w tym miejscu budynku SPA, dopełniającego strefę relaksu wraz z Wodnymi Ogrodami. SPA musiało stanąć akurat w tym miejscu, ale nie stanęło. Władze miasta wypłoszyły się, zrezygnowały z tej inwestycji za kilkanaście milionów, jednocześnie twierdząc, że SPA wcale budować nie chciano. To co my właściwie teraz mamy, kamienicę czy SPA?






ŚCIEŻKI ROWEROWE
To, że sieci ścieżek rowerowych w mieście nie ma, jest jasne. Nie ma warunków do powszechnego i bezpiecznego poruszania się rowerem w strefie zabudowanej Wejherowa. MEVO to system wypożyczalni rowerów miejskich. Jak się domyślamy, nie powstanie, dopóki nie będzie po czym jeździć i gdzie parkować rowerów.
Może warto zaprosić do stołu cyklistów w roli konsultantów społecznych. Poprosiliśmy o kilka słów rowerzystę w kwestii konkretnych rozwiązań, które jemu rzucają się w oczy. Być może nie jest autorytetem, ale jest użytkownikiem, który dostrzega wady i zalety rozwiązań.



Po 10 latach doczekaliśmy się (wkrótce otwarcie) wreszcie łączni ka ścieżki rowerowej między ul. Ofiar Piaśnicy, a podjazdem na górę za rz. Redą. Czy takie piękne wydarzenie mogło coś zakłócić? Wydawałoby się, że nie, a jednak. Wspaniały nowy odcinek ścieżki rowerowej wybudowano w prehistorycznej technologii, z kostki bauma (brukowej). Dlaczego rowerzyści nie lubią tego typu nawierzchni: – kostka dość szybko się rozchodzi, do góry, w dół i na boki (już w tej chwili widać mniejsze i większe szczeliny pomiędzy kostkami), tworząc nieprzyjemne, a czasem nawet niebezpieczne dla jazdy rowerem krawędzie. Czasem nawet pojedyncze kostki gdzieś się teleportują, zostawiając po sobie dziurę; – łączenia kostki po pewnym czasie zarastają trawą mchem, a sama kostka brudzi się dość szybko, co sprawia, że nawierzchnia wygląda mało estetycznie.
Ponoć zaletą jest cena wykonania, ale to tylko mit. Szczególnie, że kładąc kostkę, trzeba bawić się w docinanie, wypełnianie pasów przy krawędzi ścieżki. Drugą niby‑zaletą jest łatwość demontowania, zwłaszcza jak decydenci, zapomną wcześniej położyć pod ścieżką jakiś kabel lub rury. Tylko pytanie, dlaczego wszystkich ulic nie robi się wtedy z kostki?
Jakie piękne żółte barierki na końcu tej drogi dla rowerów. Pytanie tylko, co rowerzyści mają teraz zrobić. Wjechać na chodniki zeskoczyć z wysokiego krawężnika, czy zejść z roweru, zepchnąć go na ulicę i ruszyć dalej. W dodatku od drugiej strony jest dużo gorzej i niebezpieczniej. Wyobraźcie sobie, że tak byśmy budowali drogi, na wjeździe z podporządkowanej stawiamy dla bezpieczeństwa barierkę, kierowca musi się zatrzymać i przepchać samochód na główną jezdnię. Wiem, że dla wielu miejskich decydentów śluzy rowerowe to jakiś kosmos. Jednak nawet bez śluz można to jakoś ogarnąć. Dobrym przykładem jest zakończenie powiatowej ścieżki rowerowej na ulicy szkolnej w Bolszewie. Gdzie końcówka jest sprofilowana do poziomu jezdni i pod kątem ostrym dochodzi do samej jezdni, dzięki czemu rowerzysta może płynnie zjechać ze ścieżki na ulice, i odwrotnie.
Ulica Rzeźnicka i kolejne bezsensowne rozwiązanie, tym razem z przerwanym ciągiem Teoretycznie DDR (dróg dla rowerów),nie wolno przerywać, ale tutaj mamy sprytne zagranie, bo po drugiej stronie według znaku mamy ciąg pieszo‑rowerowy (czyli rowerzyści są podrzędni wobec pieszych) i ciągłość nie musi być wtedy utrzymana. Odwołując się jednak znowu do kierowców, wyobraźcie sobie, co by było gdybyście musieli przepychać swój samochód np. przez tory tramwajowe. Oczywiście należałoby obie ścieżki rowerowe połączyć. Mamy tu jeszcze druga sprawę, w tym miejscu dość często dochodzi do potrąceń pieszych. Więc aż prosi się o przygotowanie dwóch pieczeni na jednym ogniu i zrobienie wyniesionego (do poziomu chodnika/krawężnika) przejścia pieszo‑rowerowego.
Jak widać, nie chodzi o to czy coś jest zgodne czy nie zgodne z przepisami, można czy nie można. Może po prostu warto? Można dobrze, wspólnie z cyklistami budować bezpieczną sieć ścieżek rowerowych. Od czegoś trzeba zacząć, a jak będzie trochę więcej ścieżek, to będzie ich więcej, kluby będą, i będzie z kim rozmawiać na temat rozwiązań.
KŁADKA NA RZ. REDZIE
O kładce mówiło się od początku XXI w., ale na realizację przyszło długo czekać. Miasto próbowało wdrożyć projekt z 2017 r. w życie, ale został odrzucony decyzją z grudnia 2018 r. Kilka lat później UM wycofał projekt przed wydaniem kolejnej decyzji, podejrzewamy, że dokumentacja nadal nie była kompletna. Swego czasu śledziliśmy losy tej nierównej walki. Ostatecznie bardzo dobrze, że projekt jest realizowany, bo jest potrzebny. Tylko ciągle ten czas, tak ucieka między palcami.

Teraz kładka leży, ale aby z niej korzystać wykonawcy muszą skończyć pracę z obu jej stron, doprowadzić ścieżkę rowerową. Informacja w lutowych „Nowinach” może wprowadzać czytelników w błąd, ponieważ napisano tam, że budowa kładki skończyła się w grudniu 2023 roku. Kładka przyjechała gotowa (jako element) i została osadzona 13 listopada 2023 r. Jej budowa – elementu skończyła się wcześniej w fabryce, na pewno przed listopadową datą. Nie domyślamy się, który moment uznano za budowę kładki, że podano grudzień 2023 r. W każdym razie nie jest to okres jej wyprodukowania, ani oddania do użytku – to jeszcze nie nastąpiło, a jest dzisiaj 27 marca.

W sąsiedztwie budowy ścieżki przebiegającej przez kładkę jest ulica Niska, na której trwa przebudowa. To oczywiście dobra wiadomość, szczególnie, że była wiceprezydent ka osobiście obiecała realizację tej inwestycji do 2020 roku, później deklarowano 2021 r. Ale jeszcze zanim nastał ten okres, dawano mieszkańcom do zrozumienia, że nie ma co liczyć na przebudowę. Poznaliśmy przebieg wydarzeń w rozmowach z mieszkańcami tej ulicy, następnie (w lipcu 2021 r.) na profilu w mediach społecznościowych były publikowane materiały na ten temat. Tak czy inaczej prze budowa Niskiej jest w toku, może przypomnienie obietnic pomogło, a może nie. Inną rzeczą jest fakt, że ta inwestycja była wcześniej planowa na i była dokumentacja, której aktualizacja po latach (wg sprawozdania z wykonania budżetu za 2022 r.) kosztowała ponad 240 tys. zł. Cegiełek tego typu (różnej wielkości), na przestrzeni lat jest sporo. Takie kosztowne planowanie.
ZADASZENIE I MŁYNÓWKA

Mieszkańcy, z tego co widzimy, raczej są zgodni, że zadaszenie pomiędzy młynem, a książnicą przy ulicy Zamkowej to pomyłka. Jak do tego dodać, że ta pomyłka miała kosztować ok. 1,8 miliona złotych – tak przynajmniej wynika z wybranej oferty na realizację tego zamówienia, to jest jasne, że zadaszenie jest dużą pomyłką. A ostatecznie, jak zwykle najgorsze jest to, że nikomu to brzydkie, kosztowne zadaszenie nie służy. Dojście pod nie i do młyna jest zamknięte od kilku lat, dobrych kilku lat – chyba sześciu. W młynie ponoć znajduje się sala edukacyjno‑warsztatowa, ale zadanie jej uruchomienia nie zostało zakończone, jak poinformował UM, a wszelkie prace zostały wstrzymane. W Młynówce (tak nazywa się sala) miał być realizowany cel edukacji dzieci i młodzieży. Tyle wyjaśnienia.

Pisaliśmy w jednym z numerów gazety o zapomnianej przyrodzie, po upadku sędziwego dębu w Parku Majkowskiego. To miało miejsce 27 listopada ub.r. i w tym czasie nie występowały żadne, wyjątkowo niekorzystne warunki atmosferyczne, które mogły się do tej straty bezpośrednio przyczynić. Bardzo trudno przyjąć wersję o przeciążeniu spowodowanym mokrym śniegiem na gałęziach. Mówimy o ponad trzystuletnim dębie, nie może go od tak przewrócić 10 cm mokrego śniegu na gałęziach, on już trochę przeżył i dalej by stał, gdyby nie gnijący system korzeniowy. Fakt, że prezydent przez 25 lat urzędowania nie zainicjował ani razu uznania drzewa za pomnik przyrody, jest wymowny. Jedynie przystał na propozycję byłego pomorskiego konserwatora, Pana Strzoka i urząd uzgodnił projekt uchwały w sprawie ustanowienia pomnikiem przyrody buk pospolity rosnący na granicy działek przy ul. Gniewowskiej. Chyba, że coś się zmieniło, a w ewidencji jesz cze to nie figuruje. Jednak najważniejszy jest nadzór nad istniejący mi okazami, a mamy wrażenie, że trochę go brakuje. O ile upadek dębu był nieoczekiwany i może się wiązać z zaniedbaniem, to co do jesionu, który leży nieopodal specjaliści są zgodni, że to naturalna kolej rzeczy. Ale przypominamy, że leżący w parku Jesion Wyniosły nadal jest pomnikiem przyrody, a nie ma oznakowania (tabliczki) i słupek betonowy jest przetrącony.
SKYTEPARK
Planując skatepark w 2004 r. władze miasta mówiły o realizacji podobnych obiektów (z miejscem na lodowisko i zjeżdżalnią saneczkową) we wszystkich dzielnicach miasta. Proponujemy dopracować przedsięwzięcie przy Konopnickiej, a ekspansję wdrożyć dopiero po sukcesie tego obiektu. Jak wygląda skate‑park aktualnie, widać na zdjęciu.

PARKING PRZY REFORMATÓW

Dnia 26 marca 2009 roku prezydent Hildebrandt podpisał umowę użyczenia gruntu. Na niezabudowanej działce o pow. 4078 m2, przy ul. Reformatów miał powstać ogólnodostępny parking z infrastrukturą i z zapleczem sanitarnym. Parking miał służyć turystom, pielgrzymom, ale przede wszystkim mieszkańcom – podano w Panoramie Powiatu Wejherowskiego 15 lat temu. Zanim powstanie docelowy parking, zdecydowano o wprowadzeniu rozwiązania tymczasowego. To nie jedyne rozwiązanie tymczasowe w Wejherowie, które ma szansę na pełnoletność. Chyba, że stan obecny jest tym docelowym?
MIESZKANIA KOMUNALNE
Była konkretna, przedwyborcza obietnica. Wolę Wejherowo zadeklarowało, że powstanie budynek komunalny na prawie 80 mieszkań. Budowa miała wystartować w 2018 r., a zakończyć się w 2019 r. Faktycznie rozpoczęła się 30 sierpnia 2022 r. i do tej pory nie zakończyła. Jeżeli stanie się to w bieżącym roku, to opóźnienie wyniesie 5 lat. Zakładamy, że te mieszkania powstają dla oczekujących ludzi, rodzin. Pięć lat to naprawdę sporo czasu.
