3 minute read

Zamyślenia z klauzury: Dwa Serca

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11,28-29)

Z Boskiego Serca Jezusa płynie zaproszenie do wszystkich zmęczonych, przygnębionych, przeżywających lęki i niepokoje: przyjdźcie, Ja was pokrzepię. Przyjdźcie, choć czujecie się wyczerpani, niewyspani i bez sił. Przyjdźcie, utrudzeni walką ze swoimi słabościami i wadami. Przyjdźcie zmartwieni, zatroskani, obciążeni grzechem. W Moim Sercu znajdziecie orzeźwienie, wytchnienie, odpoczynek.

Advertisement

Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios, zmiłuj się nad nami – wypowiadam w myślach.

Gdy żołnierz przebił bok Jezusa, Jego Najświętsze Serce zostało otwarte już na zawsze. Przez wiarę mogę wejść do Jego wnętrza. Mogę – jak gołąbka w skalnej rozpadlinie – ukryć się w tej słodkiej Ranie. W Niej znaleźć schronienie przed atakami Złego, przed złudnymi obietnicami szczęścia bez Boga, przed mało ważnymi sprawami, które zaprzątają mój umysł i serce, przed lękiem i rozpaczą.

Często zatrzymuję się w progu, z moim trochę „tak” i trochę „nie”. Jeśli miłość ludzka jest ogromną siłą, to czym jest Miłość Boga? Żar jej to żar ognia. Miłość Serca Jezusowego jest bezwzględną, wymaga wszystkiego. Gdy się jej oddać, uczyni naszą duszę ogołoconą. Bez własnych planów, dążeń, upodobań, zajęć, rozrywek, przyjemności. A ja lękam się stracić wszystko. Chcę mieć coś własnego, choćby skrawek… Małe poletko, o którym mogę powiedzieć: moje. Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne – szepcę. Czcigodnej Sł. B. s. Konsolacie Betrone niezdecydowanej, czy w liście ma napisać: Najświętsze Serce Jezusa czy Dobre Serce. Sam Jezus odpowiedział: Napisz Dobre Serce Jezusa, bo to, że Ja jestem święty, wiedzą wszyscy, ale nie wszyscy wiedzą, że jestem dobry. Jeśli uznaję powyższe słowa za prawdziwe, to wierzę również, że wszystko, co mnie spotyka jest dziełem Bożej dobroci i miłości. Wtedy zaczynam dostrzegać w każdym stworzeniu i wydarzeniu Boga i Jego miłość. Wierzę w Jego miłość do mnie: w szczęściu i w niepowodzeniu, w spokoju i podczas burzy.

Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości… Serce Jezusa, dla nieprawości naszych startych… Powtarzam cicho wieczorem przed położeniem się spać. Nim zamknę oczy, przynoszę Miłującemu Sercu w ofierze… moją nędzę, słabości, błędy popełnione w ciągu dnia, prosząc, by zostały spalone w Boskim Płomieniu. Trwajcie (tzn. mieszkajcie) w Mojej miłości. Jezus, Odwieczne Słowo Boga, zechciał z miłości do nas stać się człowiekiem. Zamieszkać wśród nas. Więcej: zamieszkać w nas. On, którego Serce jest ciche, łagodne, milczące, skromne, pragnie mieszkać w moim sercu – twardym, leniwym, próżnym, egocentrycznym… Boski Gość woła: Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja. Otwórz, bym mógł wejść i przemienić twoje wnętrze. Bym usunął z niego złe myśli, podstęp, przewrotność, chciwość, zazdrość, pychę… i uczynił je swoim Niebem.

Co dzień w maleńkiej, białej Hostii Jezus ofiarowuje mi swoje Konające Serce, by mocą swej miłości ożywić moje, martwe.

Jezu, cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego.

Siostry Klaryski Kapucynki

This article is from: