nietak!t nr 6

Page 23

fot. Krzysztof Fabiański

wer pod strome wzniesienie, krawędź doliny Warty (z powrotem było oczywiście z górki). Pewnego dnia w rowerze Koziny, napitej zresztą trochę, puścił hamulec przy zjeździe na prom. Z wrzaskiem pędziła w dół, błyszcząc wyzywającymi kolorami podarowanej jej niedawno koszulki z napisem „Festiwal Kultury Studentów PRL”. Mimo ostrzegawczych zaleceń dobrze jej życzących wieśniaków: „Wywal się!”, przebyła całą skarpę, przejechała wzdłuż promu i wpadła do wody. Wyłowiono i ją, i rower. W rzece została torba z zawartością – sześć win. Przez wiele następnych dni miejscowa populacja z promu i z łódek bosakami i grabiami usiłowała wyłowić zatopiony skarb. Bez skutku. Stachu nie wziął udziału w akcji poszukiwawczej. Nie pozwalał mu na to honor. Sprał jednak przykładnie zmoczoną kochankę, że – by użyć jego własnych słów – „ryj jej spuch jak korbol”. W parę dni później zobaczyłem jednak przypadkiem, jak w czasie przerwy w robocie, usiłując złapać jej spojrzenie, szepcze: „Kocham cię”. Był chyba jedynym człowiekiem w tej okolicy, który

w tak wyrafinowany sposób okazywał uczucie. Potem przenieśliśmy się za Międzychód. Na Błota i do Zatomia ciągnęło nas rzadko. W kilka lat później usłyszeliśmy zakończenie puszczańskiej love story. Pewnego wieczora Stachu zapukał do biura Leśnictwa. – Zabiłem Kozinę – powiedział. – Chciała uciec, to żem zabił. Jak świnię – siekierą. I rozpłakał się. Dzięki starej diagnozie pewnego kretyna, który przed laty zrobił z chłopca idiotę, Stachu Koza zasechł nie w więzieniu we Wronkach, dwa kroki od skraju swojej Puszczy, ale za kratami domu wariatów w Międzyrzeczu, gdzie też mógł słyszeć szept tego samego, podchodzącego pod okna, lasu.

21 21


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.