Kurier Karłowicki nr 2 / 2014

Page 1

NR 2.2014

|

GRUDZIEŃ 2014

|

REDAKCJA: Karol Budrewicz, Marzena Gabryk, Zofia Gustowska, Katarzyna Knychalska, Patrycja Mańka

Niezwykli mieszkańcy i magiczne miejsca Karłowic „Kurier Karłowicki” wydawany jest przez Fundację Teatr Nie-Taki w ramach projektu „Teatr w podwórkach”. Od roku organizujemy na Karłowicach akcje artystyczne i warsztaty. Wystawiliśmy też spektakl o dzielnicy pt. Pocztówki z Karłowic.

Uczestnicy listopadowych warsztatów fotograficznych przygotowali cykl zdjęć przedstawiających mieszkańców i najciekawsze miejsca Karłowic. Poprosiliśmy też karłowiczan o kilka słów o ich osiedlu. Tak powstał ten numer „Kuriera”. Serdecznie zapraszamy do lektury.

AUTORZY ZDJĘĆ: Monika Brząkała, Edyta Chudzik, Piotr Gardecki, Radosław Krakowiak, Paweł Łepski, Ewa Miroszewska, Anna Mrowca, Dawid Natołoczny, Joanna Nowek, Julia Szachow, Kamila Szwan OPIEKA FOTOGRAFICZNA: Karol Budrewicz

Jestem z Karłowic

– Co podoba się Panu na Karłowicach? – Jest tu bardzo spokojnie. To idealne miejsce na spacery i bieganie. Plusem jest dużo miejsca do parkowania samochodu. Wszędzie jest blisko: do sklepów, do kanjpek – jak w małym miasteczku. Myślę, że tu się niewiele zmieniło, odkąd Karłowice zostały wchłonięte przez Wrocław. Mieszkam tutaj 15 lat, wykładam na Uniwersytecie. – A gdyby mógł Pan coś tutaj zmienić, to co by to było? – Nic bym nie zmienił. Wszystko zostawiłbym jak jest. Naprawdę, kocham to miejsce właśnie takie. Magia Karłowic polega na współistnieniu wielu odrębnych światów. Tu jest meczet koło kościoła! Nie wchodzimy w konflikty – szukamy tego, co nas zbliża. Organizujemy Dni Kultury Muzułmańskiej. Ludzie chętnie do nas przychodzą – są nas ciekawi. Względy polityczne nas nie interesują. Chodzi o ludzi i o budowanie mądrej, mieszanej społeczności.

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

– Jakie jest Pani ulubione miejsce na Karłowicach? – Myślę, że park. Ale także aleja nad Odrą. Ja bardzo lubię przyrodę. Mieszkam na Boya-Żeleńskiego, to jest aleja kasztanowców. Tu jest szczególnie pięknie wiosną, gdy kwitną, ale i jesienią, gdy już kasztany i liście spadają. Wtedy jest tu absolutnie magicznie.

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

FOT. EDYTA CHUDZIK

FOT. ANNA MROWCA

– Czy często spaceruje Pan po Karłowicach? – Od piętnastu lat mieszkam na Karłowicach z kotem Huhusiem. Karłowice znam z perspektywy kociej, bo chodzimy na spacery właściwie wszędzie, gdzie można spotkać kotki. Mamy różne trasy przez całe praktycznie Karłowice. Dzięki niemu poznałem fantastycznych ludzi – nie miałem pojęcia, że tutaj są tak wspaniali mieszkańcy. – Mają Panowie jakieś ulubione miejsce na Karłowicach? – Co jakiś czas się to zmienia. Albo ulica Asnyka – tam, gdzie koty i piękne kwiaty. Bo trzeba Pani wiedzieć, że Huhuś jest estetą! Lubi też zabytki – teren dawnej, teraz zniszczonej, Agory. Chodzimy wałami nad Odrą, bo tam pomieszkuje taka piękna czarna koteczka. Czasem nosimy jej coś do jedzenia. – Wszędzie można spotkać koty? – Kotów jest bardzo dużo. Potockiego, Orkana, Asnyka. Właściwie wszędzie na Karłowicach mieszkają koty. Czasem mają śmieszne imiona. Czasem słyszę, że to jest Pepsi córka Leny, a to Iskra, która uciekła do Muzyka. Prawdziwy koci serial!

– Od dawna mieszka Pan na Karłowicach? – Od 20 lat. – Lubi Pan tę dzielnicę? – Pewnie! – Gdzie Pan najchętniej spędza niedzielę? – W łóżku, a gdzie indziej!


FOT. MONIKA BRZĄKAŁA FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

– Gdy myśli Pan o Karłowicach, to co Panu przychodzi do głowy? – Psie pole. Martwe psy. – Co Pan najchętniej robi wieczorami? – Siedzę w domu. To moje ulubione miejsce. Jest spokojnie. Bezpiecznie.

FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

FOT. ANNA MROWCA FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

– Od ilu lat mieszkasz na Karłowicach? – Jestem z Karłowic. Wychowałem się tu, dokładnie na placu Piłsudskiego. Kilka lat temu, może pięć, sześć, zaczęto zaniedbywać naszą dzielnicę. Agora została przeniesiona, a budynek po niej niszczeje. Dużo sąsiadów zostało wymeldowanych i przesiedlonych, bez podania przyczyn. Niektórzy przeprowadzili się do innych dzielnic, inni wyjechali. – Jakie jest Twoje najmilsze wspomnienie z Karłowicami? – Huczne obchody Nowego Roku! Sylwester był naszą ulubioną imprezą! Wszyscy mieszkańcy placu schodzili pić szampana, składać sobie życzenia i oglądać fajerwerki! – A masz tutaj jakieś ulubione miejsce? – No, tak! Jest brodzik. Właśnie tam najczęściej się spotykamy ze znajomymi. Latem jest tam trochę słońca, trochę cienia – można odpocząć. Ale charakterystycznym miejscem dla Karłowic jest wieża ciśnień. Wszyscy wiedzą gdzie jest – nie da jej się nie zauważyć!

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

– Lubi Pan Karłowice? – Mieszkam tu od 11 lat. Lubię to miejsce. Choć nie ma to jak w górach! Z pochodzenia jestem góralem, tutaj przeprowadziłem się za interesami. Moja rodzina nadal mieszka w górach, tęsknię do nich, ale we Wrocławiu moja branża dobrze prosperuje. – Co Pan nuci gdy jest Panu smutno? – „Góralu czy Ci nie żal...”.

– Jakie jest wasze ulubione miejsce na Karłowicach? – Na pewno park na Kasprowicza, szczególnie wiosną i latem, kiedy wszystkie rośliny kwitną. Lubimy też nieczynne już kino Ognisko. Tam na schodach często spotykamy się ze znajomymi. Niestety na schodach, bo nie ma budynku, w którym moglibyśmy się spotkać.

– Długo już Panie mieszkają na Karłowicach? – Od szesnastu lat. To jest bardzo przyjemna dzielnica. – Z całą rodziną? – Tak, młodsza córka chodzi tu do szkoły. Z mężem do pracy jeździmy do centrum. – Mają Panie jakieś ulubione miejsce na Karłowicach? – Bardzo lubimy chodzić małymi, spokojnymi uliczkami.

– Od dawna mieszka Pan na Karłowicach? – Mieszkałem tu dawniej, potem w różnych częściach Wrocławia, teraz jestem z powrotem, od trzech lat. – Czym się Pan zajmuje? – Teraz jestem na emeryturze. Pracowałem na Uniwersytecie. Wykładałem nauki społeczne. FOT. ANNA MROWCA


FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

– Co Pan najczęściej robi w niedzielne poranki? – Wstaję i idę na piwo… do Strusia!

– Lubią Państwo Karłowice? – Raczej tak... – Długo Państwo tu mieszkają? – Od kilkunastu lat. – Mają tu Państwo jakieś miejsce, w którym lubią spędzać wieczory? – Nie, przydałoby się tu takie miejsce. Nie ma za bardzo wyboru, jeśli ktoś nie ma ochoty akurat iść do pizzerii. FOT. DAWID NATOŁOCZNY

– Mają Panowie jakieś ulubione miejsce na Karłowicach? – Na Karłowicach to najczęściej uczęszczamy do kościółka! – Od dawna Pan tu mieszka? – Od 1981. – Lubi Pan tę dzielnicę? – Bardzo!

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

FOT. ANNA MROWCA

FOT. ANNA MROWCA

– Jakie jest Pani ulubione miejsce tej dzielnicy? – To chyba całe Karłowice – takie spokojne, ciche. Tu się urodziłam i wychowałam. Mieszkam w pawilonach, niestety miasto chce wyburzyć mój dom, a mieszkańców wysiedlić. To nie jest sprawiedliwe. Nie chcemy tracić naszych domów, z którymi jesteśmy związani, w których wychowaliśmy się my, nasze dzieci, a często nasi rodzice.

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

– Co Pani lubi w Karłowicach? – Mamy taki ośrodek przy Sołtysowickiej 15c, zorganizowany przez Kościół dla dzieci z Karłowic. Oczywiści organizujemy również grupy wsparcia dla osób w potrzebie. Dawno temu przeżyłam śmierć kliniczną i Bóg mnie powołał do pracy wśród chorych. Raz w tygodniu przy herbacie i kawie jesteśmy z chorymi. Śpiewamy, modlimy się, rozmawiamy. Służmy też indywidualnie: myjemy głowy, robimy zakupy. Otwieramy się po prostu na potrzeby innych. To lubię najbardziej – ludzi, którzy potrzebują pomocy i ludzi, którzy odpowiadają na tę potrzebę. Kocham miasto Wrocław!

FOT. RADOSŁAW KRAKOWIAK

FOT. ANNA MROWCA

FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

– Co Pani lubi w Karłowicach? – Zamieszkałam tutaj po ślubie. Teraz mam dwóch małych synów. Jak ma się dzieci to nie da się nie lubić tej spokojnej okolicy. – Ma Pani tu swoje ulubione miejsce? – Przede wszystkim place zabaw. To jest dla nas najważniejsze – dzieci gdzieś muszą wyładować energię. Problem w tym, że jest ich mało. Jeden jest nad Odrą, a drugi koło Jednostki Straży Pożarnej na Czajkowskiego. Próbowaliśmy walczyć o kolejny plac zabaw dla naszych dzieci. Złożyliśmy projekt, startowaliśmy we Wrocławskim Budżecie Obywatelskim, ale niestety nasz pomysł został odrzucony.

– Jak Pan wspomina stare Karłowice? – Na Karłowicach przed wojną mieszkali Niemcy, a po wojnie zamieszkali tu Rosjanie. Wesoło było. Ludzie byli trochę zawiedzeni, gdy Rosjanie odeszli. Niektórzy dużo skorzystali na ich obecności. Benzyny było w bród i za darmo. Kiedyś zapalił im się od niej jeden wielki gmach, to straż pożarna aż z Legnicy jechała! Tak po prawdzie to dobrze z nimi żyliśmy. Kto dobrze mówił po rosyjsku, zawsze w koszarach dostawał cukierki czekoladowe i bezy. No i tam sprzedawali mięso, bo oni mieli legnickie, zawsze świeże. I wódeczkę też dawali. Nie na kartki, tylko normalnie. – A wspomnienia z późniejszej historii? – Ta dzielnica bardzo mocno broniła się w czasie powodzi w 1997 roku. Nie zalało nas tutaj. Dzień i noc pilnowaliśmy wałów, żeby woda nie doszła do domów. Broniliśmy całej dzielnicy, w innych miejscach były 4 metry wody, a my właściwie nie doznaliśmy uszczerbku.

– Czy mają Państwo jakieś ulubione miejsce na Karłowicach? – Całe Karłowice! Mieszkamy tu już od trzydziestu czterech lat. Mamy taki ulubiony piękny park ze starym drzewostanem, który nazywamy ciemnym parkiem. Chodziliśmy do niego z naszymi wnukami, jak jeszcze byli zupełnie mali.


FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

FOT. RADOSŁAW KRAKOWIAK

FOT. RADOSŁAW KRAKOWIAK

– Co to znaczy, że jesteś z Karłowic „pi razy drzwi”? – Mieszkałem tu, chodziłem do szkoły, ale już tu nie należę. – Dobrze wspominasz te czasy? – Oczywiście, jak najbardziej! – Masz jakieś ulubione miejsce? – Szkoła, tu się siedziało, grało na boisku… Sklepy dwudziestoczterogodzinne też.

– Mieszka Pan na Karłowicach? – Ja, proszę Pani, nie jestem z Karłowic. Jestem znikąd. Mieszkam wszędzie. Często przychodzę na tę dzielnicę, bo jest bogata – ludzie wyrzucają dużo wartościowych rzeczy. Jest tutaj też pięknie. Widziała pani te wszystkie strojne budynki?

FOT. EWA MIROSZEWSKA

FOT. RADOSŁAW KRAKOWIAK

FOT. RADOSŁAW KRAKOWIAK

FOT. EWA MIROSZEWSKA

FOT. EWA MIROSZEWSKA

– Od kiedy Pani mieszka na Karłowicach? – We Wrocławiu jestem od 1972 roku, ale najpierw mieszkałam na placu Grunwaldzkim. – Jest Pani zadowolona z tej dzielnicy? – Jestem… już tyle lat! To jest bardzo przyjemna i spokojna dzielnica, do tego blisko centrum. Dużo tu miejsca dla dzieci, mamy piękny ryneczek, który mógłby być centrum kulturalnym. Przedtem więcej się tam działo, teraz się to niestety zatrzymało, ale prawdopodobnie na nowo ruszy. Odnawiają kamieniczki, robi się coraz przyjemniej. Jest tu też wiele starych drzew, które podobno pamiętają najstarszych mieszkańców.

– Gdzie Pan najczęściej chodzi ze swoim psem? – Hm.. na kupodrom! Nie wie Pani gdzie to jest? – Nie mam pojęcia! – To jest tam, gdzie stary basen. Nazwałem to kupdrom, bo tam wszystkie karłowickie psy chodzą. Kiedyś chodzili tam wszyscy ludzie, dziś tylko psy. A szkoda...

FOT. EWA MIROSZEWSKA

FOT. ANNA MROWCA

FOT. EWA MIROSZEWSKA

FOT. EWA MIROSZEWSKA FOT. DAWID NATOŁOCZNY


Magiczne Karłowice

FOT. PAWEŁ ŁEPSKI

FOT. EDYTA CHUDZIK

FOT. KAMILA SZWAN

FOT. MONIKA BRZĄKAŁA

FOT. ANNA MROWCA

FOT. MONIKA BRZĄKAŁA


FOT. DAWID NATOŁOCZNY

FOT. JOANNA NOWEK

FOT. JOANNA NOWEK

FOT. RADOSŁAW KRAKOWIAK


FOT. JULIA SZACHOW

FOT. JOANNA NOWEK

FOT. ANNA MROWCA

FOT. KAMILA SZWAN


FOT. EDYTA CHUDZIK

FOT. KAMILA SZWAN FOT. KAMILA SZWAN

FOT. KAMILA SZWAN

FOT. JULIA SZACHOW

FOT. JULIA SZACHOW

Kurier Karłowicki

nakład: 800 egz. skład: Marzena Gabryk wydawca: Fundacja Teatr Nie-Taki

FOT. PIOTR GARDECKI

Fundacja Teatr Nie-Taki ul. Poleska 43/29 51-354 Wrocław www.teatr-nie-taki.pl

Więcej o projekcie „Teatr w podwórkach” na naszym blogu:

teatrwpodworkach.wordpresss.com

Projekt „Teatr w podwórkach – laboratorium ESK Wrocław 2016” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zadanie jest współfinansowane ze środków otrzymanych z budżetu Województwa Dolnośląskiego.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.