Filozoficznik 2018, 1(2)

Page 1

Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 1

FILO ZOFI CZNIK

NR 1 2018 (2)


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 2

Zespół Szkół Społecznych STO im. Pawła Jasienicy ul. Nowowiejska 5 00−643 Warszawa Redakcja: Marcin Krupowicz Korekta: Grażyna Bogusławska (fr.), Małgorzata Próchniak (ang.), Marcin Krupowicz Projekt okładki: Konrad Wienczatek Projekt graficzny, skład i łamanie: Konrad Wienczatek Druk: Akcydens s.j. Nakład: 300 szt. ISSN: 2544−1744


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 3

W następstwie rzeczy po sobie następujących widać zawsze pewien związek. Bo nie jest to jakoby wyliczanie szczegółów bez związku, połączonych tylko w myśli, ale połączenie rozumne. I jak to, co jest, jest ułożone w sposób harmonijny, tak i to, co się dzieje, okazuje nie proste następstwo, ale cudowny jakiś związek. Marek Aureliusz, Rozmyślania, ks. IV, 45 tłum. Marian Reiter Umysł, nawet przy najbardziej drobiazgowym i skrupulatnym badaniu, nigdy nie może wykryć skutku w przyczynie. Skutek jest bowiem czymś zasadniczo różnym od przyczyny, wobec czego nie można go w niej odkryć. David Hume, Badania dotyczące rozumu ludzkiego tłum. Dawid Misztal, Tomasz Sieczkowski

Ilekroć zastanawiamy się nad jakimś ciągiem zdarzeń, ujawnia nam się jego umykająca oczywistość. Dostrzegamy związek, którego dostrzec nie powinniśmy. Scalając nieuporządkowany materiał dostarczony przez doświadczenie, pokrywamy fugą domysłów całą zbudowaną z cegieł realnie trwających bytów ścianę rzeczywistości. Pozwalamy jednak też przemówić samym rzeczom – otwieramy się na ich natrętną obiektywność i usiłujemy sprawnie manewrować pomiędzy nieuchronną logiką faktów i potrzebą zintegrowania naszej przestrzeni życiowej. Ile jest w tym zachwytu Marka Aureliusza, a ile trzeźwego oglądu Hume'a? Na pewno można by nam zarzucić nieumiejętne posługiwanie się narzędziem pozostawionym nam w spadku przez Williama Ockhama: próbując połapać się w całej tej gmatwaninie zależności i powiązań, zamiast ciąć brzytwą, chwytamy się jej ostrza. Zapominamy także, że spoczywa ono przecież w dłoni tak dobrze znanej, bo bardzo ludzkiej. Prawdą jednak pozostaje, że odnajdujemy przyczyny i skutki w następujących po sobie zdarzeniach, niekiedy rozciągając całą ich sekwencję na bardziej odległe w czasie, tak zwane długofalowe konsekwencje. A wszystko tylko po to, aby w filozoficznej wolcie zaprzeczyć naszym ustaleniom. We wszystkim dostrzegamy „jakiś cudowny związek” i zarazem „po drobiazgowym i skrupulatnym badaniu” nie potrafimy „wykryć skutku w przyczynie”. Czy u kresu znowu zachwycimy się harmonijnością wszystkiego, co jest? Teraz możemy jedynie zastanowić się nad tym, jak mają się rzeczy z niniejszą publikacją. Czego skutkiem są zamieszczone w drugim numerze „Filozoficznika” teksty: opowiadania, eseje, zapisy dyskusji? Z jakiej inspiracji powstają prace plastyczne i wiersze młodych autorów? Czego ta szkolna – bo przecież powstająca i publikowana pod egidą 2SLO – ale zarazem tak bardzo nieszkolarska twórczość może być przyczyną? Co wyznacza miejsce tych eksperymentów w odwiecznym łańcuchu zdarzeń? Odpowiedź na wszystkie te pytania jest jedna: Filozofia. Paradoksalnie ona też jest tych pytań osnową. To filozofia jest zatem spoiwem, nad którym zachwycał się cesarz stoik, i luką w doświadczeniu, przez którą przeświecał sceptycyzm szkockiego empirysty. I tak jak obaj filozofowie pozwolili sobie po raz kolejny pochylić się na pierwszych stronach tego „Filozoficznika” nad odwiecznym problemem przyczyny, tak też i wszyscy autorzy niniejszej publikacji z pewnością będą poszukiwać jego rozwiązania już przez całe życia – czyli do skutku.

Marcin Krupowicz 3 Filozoficznik


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 4

Platonia Tekst: Paweł Tarnowski Ilustracja: Wiktor Lewicki Słońce właśnie wstaje. Na kopułę budynku Rady padają pierwsze promienie światła. W środku lampy zapalają się powoli. Osiem zakapturzonych postaci podchodzi do stołu i rozkłada mapę, powoli i starannie rozwijając ją na praktycznie całą jego powierzchnię. Echo dźwięku odsuwanych krzeseł odbija się od kamiennych ścian pomieszczenia. Rozlega się cichy i spokojny głos: – Zakładam, że wszyscy wiedzą, dlaczego się tu zebraliśmy. – Mężczyzna rozgląda się po sali, świadomie omijając wzrokiem puste, dziewiąte krzesło, po czym kontynuuje – Naszym celem jest rozpatrzenie wniosku o zmianę systemu „PR” dotyczącego przyrostu populacji na, cytując: „system zapobiegający rozprzestrzenianiu się chorób, takich jak wirus RV410 i innych, przenoszonych drogą płciową”. Ten wniosek został złożony przez nieobecnego tu, niestety, radcę Algodiasza. I faktycznie, radca nie może być obecny nigdzie poza jego własną sypialnią, która przedstawia sobą obraz daleki od porządku. Mówi się, że stan mieszkania oddaje osobowość gospodarza, ale pomieszczenie, w odróżnieniu od jego właściciela, nie zwisa z sufitu z szyją oplątaną metalową linką zaczepioną o uchwyt lampy. Jego kościste, żylaste ręce ułożyły się bezwładnie wzdłuż korpusu. Lekko zakrwawione włosy powiewają w podmuchach wentylatora. Podobnie powiewa również na wietrze niebieska flaga ze złotym piórem otoczonym napisem Diversa autem non divisit, zaczepiona o metalowy słup wbity w ziemię głównego placu. W oddali widnieją góry, a za nimi jaśnieje błękitna barwa morskiej wody. Estetykę widoku psuje tylko teren znajdujący się u stóp wzgórza, na którym zbudowane jest miasto. Strefa wygląda jak czarna plama na tle trawy o żywym, zielonym kolorze. Przestrzeń otacza mur, po którym porusza się sylwetka strażnika noszącego pomimo upału jednolicie czarny gruby strój z maską przeciwgazową i systemem oczyszczania powietrza. Koło metalowej bramy na murze ktoś wysmarował koślawym, niewprawionym pismem napis „RV410 Rezrewat”. Najprawdopodobniej każdy z członków rady przewróciłby się na widok tej oczywistej literówki, ale żaden z nich nawet się tutaj nie zapuszczał. Nie wiedzą dokładnie, jak duża jest strefa, ale bez wątpienia trzeba ją było powiększyć. Z jednej z części miasta, która na mapach oznaczona była jako „Myśl 1”, dobiega okrzyk i cichy alarm. Pod jeden z wielu zbiorowych zakładów pracy podjeżdża wojskowa ciężarówka, z której wyskakują dwaj ubrani w maski przeciwgazowe żołnierze. Przed budynek „Manufaktura żywności

4 Platonia


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 5

No. 1” zostaje wywleczony człowiek, który ma na sobie wyłącznie ubogi strój składający się z podartych, robociarskich spodni i t-shirta. Szarpie się na wszystkie strony, wykrzykując „to niemożliwe!”. Prowadzi go dwóch robotników ubranych w podobny sposób, ale z białymi maseczkami na nos i usta. – Został zdiagnozowany pozytywnie – mówi robotnik oznaczony numerem U426984 na swoim uniformie. – To niemożliwe, byłem czysty! Byłem czysty! Dotknij mnie tylko! Jeden z żołdaków występuje naprzód i opanowanym głosem mówi – Spokojnie, zabieramy cię tam, gdzie będzie ci łatwiej – po czym kładzie klęczącemu rękę na ramieniu. – Jestem czysty! – Pójdziesz z nami – chwyt czarnej rękawicy zacieśnił się. Człowiek obraca się i wbija z całej siły zęby w dłoń oprawcy. – Kurwa! – krzyczy przez filtr maski mężczyzna i szybkim ruchem wyjmuje z kabury pistolet, przykłada go do głowy robotnika i naciska spust. Chwyt zelżał, a krew cienkim strumykiem spływa w dół ulicy. Ciało uderza o asfalt. Po dokładnym obejrzeniu ręki jednego z nich żołnierze chwytają ciało za nogi i ręce. Kiedy wrzucają je na tył ciężarówki, z tylnej kieszeni spodni nieboszczyka wysuwa się metalowy, podłużny przedmiot. Gdy upada na ziemię, wyświetlacz pokazuje napis „Diagnoza: Pozytywna”, a promienie słońca padają na grawerunek na urządzeniu: „Użytkownik: U426984”. Jeden z mężczyzn, którzy przyprowadzili towarzysza, błyskawicznie schyla się, chwyta przedmiot i ściska go w dłoni. Ciężarówka odjeżdża, a U426984 pod nosem mruczy cicho: – Jeden dzień więcej – po czym ciska instrument w dół stumetrowego, kamiennego zbocza.

D W budynku Rady okna w ścianie wschodniej zostały przykryte roletami. Jeden z radców wstaje, by zabrać głos. – Laxio, nie możemy kontynuować tego posiedzenia bez jego obecności. Nie znamy jego zamiarów. Nie wiemy, jaki system chce zaproponować w zamian. Nie możemy podejmować jakichkolwiek decyzji bez niego. To wbrew naszej konstytucji, wbrew wszystkiemu, co razem tworzyliśmy i o co walczyli nasi przodkowie. Zapada cisza. Mimo że z założenia wszyscy członkowie Rady są równi, Laxio spędził w niej 30 lat. Ma doświadczenie, charyzmę oraz uznanie ludu. Za każdym razem, kiedy Rada obwieszczała komunikaty społeczeństwu, to on reprezentował posiedzenie. Członkowie Rady nie powinni się porozumiewać między sobą poza sesjami, tylko siedzieć w swoich pokojach i kontemplować, jednak od dłuższego czasu krąży wśród nich plotka, że kiedy na samym początku kariery Laxia w Radzie stworzył się ruch mający na celu wyrzucenie go z grupy, co oznaczało, zgodnie z konstytucją, wygnanie z kraju, przewodniczący tejże grupy zachorował ciężko i umarł dwa dni później. – Tak samo wbrew naszej konstytucji będzie zmienianie metody rozmnażania, bo sprawiedliwa konstrukcja społeczeństwa zostanie zachwiana – odpowiada przez zęby filozof. – Dlatego, bracia, wnoszę o zawieszenie spotkania do czasu powrotu brata, którego zaraz przyprowadzę – odzywa się zdecydowanie Axel, trzeci mędrzec, który nagle wstaje ze swojego siedzenia i kieruje się w stronę wyjścia. Słońce, stopniowo przykrywane przez chmury, staje w zenicie. Kiedy zgromadzenie dowiaduje się o śmierci jednego z uczestników zapada znowu grobowa cisza. Przy jego ciele znaleziono test na obecność wirusa RV410 z wynikiem pozytywnym. Nadszedł czas na przerwę w obradach i wezwane zostaje wojsko, które uprzątnie ciało. Teraz sala jest pusta.

5 Platonia


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 6

Nieco niżej na zboczu znajduje się szpital – jeśli tak można nazwać instytucję, której jedynym zadaniem jest odbieranie porodów i dzielenie nowonarodzonych obywateli na cztery kategorie w zależności od ich świadomości i rozwinięcia umysłowego. Niektórzy najstarsi obywatele mówią, że kiedyś dzielenie odbywało się długo po urodzeniu, podczas dorastania dziecka. Kiedyś, mówili jeszcze, były tylko trzy kategorie. Ci jednak, którzy mówili to za głośno, znajdowali się szybko w placówkach typu XTR. Są to miejsca położone na tym samym poziomie co Rezerwat. Trafiają do nich osoby, którym blisko już do śmierci i przygotowywane są do Rytuału. W kraju nie ma miejsca na czwartą kastę. Jak na samym początku swojej kariery głosił Laxio, wyczerpaną baterię wyrzuca się, bo już do niczego nie pasuje.

D Salę C szpitala przeszywa głośny krzyk nowonarodzonego dziecka. Wśród jęków jego rodzicielki do łóżka podchodzą dwaj położni i po przecięciu pępowiny uważnie oglądają niemowlaka. To chłopiec. Kobieta uspokaja się i uważnie patrzy na noworodka. Dostrzega coś i nagle oblewa ją chłód, którego nigdy wcześniej nie czuła. Mały nie ma ręki. Jak to możliwe, przecież zawsze rodziła zdrowe dzieci, które trafiały przynajmniej do wojska. W jej świadomości pojawia się wyrok – „Kategoria 4”. Takie właśnie słowa wypowiada jeden z pielęgniarzy – Nie! – krzyk matki wypełnia salę, kiedy jeden z mężczyzn otwiera kluczem małe drzwiczki, za którymi znajduje się maska opisana jako zawierająca stężony sarin i załączona do niej instrukcja pokazująca, jak założyć urządzenie na niepożądanego obywatela, by zapewnić brak zakłóceń porządku. Jeden z nich podchodzi do łóżka, zawiązuje kobiecie białą szmatę dookoła ust i zapina klamry bezpieczeństwa dookoła jej kończyn. Drugi kontynuuje procedurę. Po pół minuty zapada kompletna cisza, a dziecko przestaje się ruszać. Pielęgniarz wychodzi z sali. Zapłakana kobieta dostaje zastrzyk uspokajający. Przez następne dwa dni będzie zwolniona z pracy. Z powodu tragicznych wydarzeń w budynku Rady kolejna sesja zostaje przełożona na godzinę wieczorną, kiedy to zwykle radcy rozmawiają o kwestiach czysto filozoficznych. Ustalono, że o dwudziestej, po wieczerzy, naradzą się w sprawie rozprzestrzeniającej się epidemii wirusa. Słońce zachodzi. Nikt nie zdaje sobie jednak sprawy z faktu, że nad państwem zbierają się dużo ciemniejsze chmury niż te towarzyszące nadejściu nocy. Niecałe trzydzieści mil na wschód następuje pełna mobilizacja. Statki transportowe i wojskowe przygotowują się do wyjścia z portu. Samoloty zbierają się do startu. Czterdziestoletni mężczyzna z silnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi staje na mostku niszczyciela. Na jego ramieniu połyskuje czerwona gwiazda ze złotymi zdobieniami. Wyjmuje krótkofalówkę i rzuca krótko: – Zaczynamy. Siły komunistów bezdźwięcznie wypływają w stronę Cypru.

D Jest za dziesięć dwudziesta. Schody prowadzące do siedziby Rady wypełniają nagle odgłosy szybkich kroków. Od ścian korytarza przy wejściu do budynku odbija się dźwięk ciężkich oddechów. Do izby wbiega zdyszany posłaniec. Lexio zasiadający u szczytu stołu odwraca się w jego kierunku i pyta, czy przybysz wie, że nie ma prawa tu przybywać bez oficjalnego wezwania. W ramach odpowiedzi młody, około dwudziestoletni chłopak ubrany w mundur podchodzi do okien prowadzących na wschód i przyciskiem odsuwa rolety, po czym bez słów pokazuje w kierunku dobrze widocznego w łunie bijącej od miasta morza. Filozofowie podchodzą do okna i zauważają, że na plaży roi się od małych poruszających się jak mrówki ludzików. Roz-

6 Platonia


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 7

legają się pierwsze strzały. Nagle w kilkudziesięciu punktach na morzu pojawiają się pomarańczowe punkty, a wraz z ogłuszającym hukiem dział do miasta dolatują pociski wystrzelone przez okręty. Komunikator młodego posłańca brzęczy i odzywa się głos jednego z oficerów. – Mamy szansę ich odeprzeć, tylko jeśli damy broń Trójkom. Nie zrobimy tego bez zgody Rady. Młody żołnierz z wyczekiwaniem patrzy na Lexia. Podobnie czyni reszta radców. Mężczyzna wygląda za okno. Wojska obrońców odpowiadają ogniem artylerii. Armia komunistów przebija się w kierunku wejścia do miasta. Lexio wykonuje jeden ruch głową. Przytakuje.

D Mimo, że generał Patvienin walczył i dowodził wcześniej w wielu potyczkach, nigdy nie widział czegoś takiego. Kiedy następuje ostateczne przegrupowanie żołnierzy i ciężkiego sprzętu w celu wejścia na teren zabudowany, rozlega się donośny krzyk i do najeźdźców dochodzą z miasta odgłosy strzałów. Czerwoni obawiają się, że nadchodzi kontratak mający ich zaskoczyć w momencie dezorganizacji, ale nic takiego nie ma miejsca. Stopniowo zza murów zaczyna wydobywać się swąd spalenizny. Ostrzał zostaje przerwany i dywizje piechoty oraz pojazdów opancerzonych, wraz z samym dowódcą, wjeżdżają do dolnych części miasta. Później, w swoim raporcie do rządu Związkowego w Ankarze, generał napisze: „Widziałem wiele i wiele przeżyłem. Byłem gotowy na to, że nie uda nam się zająć miasta od razu, ale podczas całej operacji straciliśmy tylko czternaście osób. Nigdy jednak nie zapomnę widoku, który zastałem, wychodząc z czołgu na głównym placu. Pomiędzy stosami ciał zobaczyłem samotną kobietę siedzącą na trupie ubranym w szpitalny strój i dźgającą go nieprzytomnie nożem. To, co tam zaszło, wyglądało na jakąś obłędną wojnę domową. Nie daliśmy nawet rady zdjąć flagi, bo ta już leżała spalona na ziemi”. I tak, w morzu bratobójczej krwi, pod nogami najeźdźców leży rozłożona flaga, symbol wizji sprzed trzech tysięcy lat, której koncepcja ożyła i dała złudzenie realizacji. Jedyne, co dało się rozczytać z porwanych i spalonych strzępów, wystarczyło, aby opisać prawdziwe oblicze systemu. Diversi divisit.

7 Platonia


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 8

Does the fact that everything of value to us will eventually be annihilated render life meaningless? Jan Zawadowski

To tackle the question, it may be beneficial to introduce the context of its origins. This is because an answer can be simply either a ‘yes’ or a ‘no’ (or impossible to say, as often with philosophical problems), and none of them seem satisfactory. Generally, the motivations behind doubting life’s meaning arise from brief realisations of our cosmic insignificance (as mentioned in Tolstoy’s A Confession), and the passing nature of all we hold important. It thus seems our individual lives lack an impact, and given the world’s scale are unnecessary, as well as they pass without any durable trace even in things dearest and closest to us. Given these observations, it is difficult to convey how miserable our situation seems to be. As the discussion is centred around consoling or acknowledging fears and doubts, I have attempted to formalise the ‘motivation argument’ as follows: 1.

If our lives are insignificant, then life is meaningless.

2. If our lives have a minor impact on the world and are unnecessary, and pass without a trace in a long perspective, then they are insignificant. 3. We (human individuals) have a minor impact, so we are unnecessary, and our projects ultimately will not leave any trace. 4. Therefore, life is meaningless. As for the conceptual analysis of meaningfulness, for the scope of this essay I will restrict to a fairly common one: a meaningful life is one that grants a plausibly justified and understandable feeling of purpose or fulfilment, and achieves a valuable end.

8 Postdwasloizmy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 9

Given the ‘motivation argument’, most takes on achieving a meaningful life are doomed to failure. This is because they prioritise happiness, morality, fulfilment, or other factors, which ultimately do not meet our initial conditions. Nonetheless, I feel we are inclined to look for other interpretations of meaning. Perhaps the motivation premises are misplaced, and the initial argument is off-topic. Let us first imagine a situation which meets the ‘motivation argument’: an individual, who commands all efforts at their disposal to create the greatest block-shaped structure, made of a super-concrete material so that it will exist as long as any other structure in the universe. By sheer scale it is the most durable legacy of a cosmic significance. Such a situation would imply that their life is meaningful by the ‘motivation argument’, but at the same time appears pointless. The argument seems thus insufficient to account for true meaningfulness. To resolve that, it is possible to add a new requirement of continued existence of meaning in time – which then, altogether with the ‘motivation argument’, forms the full first understanding of meaning in life. For meaning to exist, however, there is a need for cogitating individuals, knowing of our achievements. The block example would therefore need a never-ending crowd to cheer for our eternal glory: under these circumstances, assuming we hold the concrete and the crowds entertainment dear, the situation should be an example of a meaningful life. Instantly however, the impossibility of carrying out such a task is striking. Theoretically it might even be possible, but is by no means achievable for any individual. Secondly, the project seems blatantly absurd rather than carrying the right kind of meaning, as even upon completion it probably wouldn’t satisfy Tolstoy, despite meeting the stark proposed criteria. Thus, it can be argued that what is captured as meaning of life in the ‘motivation argument’ is not the full extent of that notion. Instead of the initial understanding, one may argue that we should focus on what we achieve during our lifetime. For instance, Susan Wolf (2010) proposes that a meaningful life requires only positive pursuing something worthy of pursuit. The fact that our project is finite seems irrelevant. Although it seems to comply with our common sense, it is also contradictory with it, as expressed in the first argument. There are a number of ways to advance from this point. The most decisive way would be refuting one of the understandings and advocating another, but that may require rejecting common sense altogether as a basis for discussing meaning in life. However, I think that both are accurate, and only seem contradictory due to equivocation. The first interpretation (expanded block-and-crowd example) refers to lasting, major impacts we may have on the world, while the second interpretation (Wolf’s positive pursuit example) rests on the content we have during our finite lifetime. Whether or not we call life ‘meaningful’ seems, therefore, a matter of width of our definitions, and common sense runs in circles to decide which one to refer to. If we want to accept the first, we may be forced to accept that life is meaningless in that sense, which perhaps is somewhat less demeaning than initially, when we considered it as the only sense. If we take the second approach, we have to come to terms with the lack of any durable trace of us and our projects, but our lives would potentially be meaningful. The answer clearly depends on the chosen interpretation. Hence questions arise: which to choose and why? Can we reach their goals? Then, perhaps, how to improve other proposal in areas earlier described? As could be anticipated, “instead of an answer, all one can obtain is the very same question put in a complicated form.” (Tolstoy, 1882, p. 37). Bibliography: 1. L. Tolstoy, A Confession, 1882. 2. S. Wolf, Meaning in Life and Why it Matters, 2010.

9 Postdwasloizmy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 10

Flozoficzne rumieńce i zmarszczki Gdy poddajemy filozoficznemu namysłowi jakikolwiek aspekt rzeczywistości, dobrym pomysłem jest posiłkowanie się bezpośrednim wglądem osób z nim zaznajomionych. Kolejne etapy intelektualnej obróbki należą już głównie do nas: analiza różnych punktów widzenia, synteza konkretnych opinii, hermeneutyka odmiennych znaczeń i w końcu nasza osobista refleksja. Podobna prawidłowość dotyczy wszystkich filozofii pragnących posiadać jakieś ugruntowanie w empirii. Starożytne recepty na osiągnięcie cnoty, renesansowe utopijne wizje państwa, nowożytne roztrząsania esencji podmiotowości, czy współczesne rozważania na temat istoty języka – wszystkie ustalenia filozofów z większym lub mniejszym skutkiem pretendują do tego, aby przystawać do doświadczenia człowieka będącego kimś zasadniczo odrębnym od filozofującego (nawet Kartezjański argument cogito musi być próbą dotarcia do zrozumiałych i właściwych dla innych osób konstrukcji i kategorii, jeżeli nie ma zamknąć nas w samotni filozoficznego solipsyzmu). A jak jest z fenomenem młodości i starości? Czy w istocie wystarczającym wglądem w te odmienne – a może właśnie bardziej zbliżone niż mogłoby się wydawać – perspektywy jest nasze osobiste doświadczenie oraz diagnozy przedstawione na ten temat przez raczej dojrzałych, uznanych filozofów? A może dać przemówić samej młodości oraz starości i potem dopiero zabrać się za wspomniane już kolejne etapy filozoficznego rzemiosła?

Justyna Ślaska: Na początek narzucają się pewne niełatwe pytania: Czy młodość i starość jest stanem ducha czy daną metrykalną? Również zagadnienie czasu jest tutaj kluczowe – co oznacza czas i jego upływ dla młodości, a co dla starości? Jak wykorzys-

10 Flozoficzne rumieńce i zmarszczki

Z punktu widzenia młodości życie jest przyszłością bez końca, z punktu widzenia starości – niezmiernie krótką przeszłością. Arthur Schopenhauer, W poszukiwaniu mądrości życia. Parerga i paralipomena, tłum. Jan Garewicz


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 11

tuje czas młodość i starość? Czy młodość powinna być już stopniowym przygotowywaniem się do starości?

Grażyna Kocko: Ja bym jeszcze do-

Nędzna to starość, która się słowami bronić musi. Bo ani siwe włosy, ani zmarszczki nie są w stanie nagle zdobyć dla siebie poważania. Jest ono ostatnim owocem godnie przepędzonego życia. (…) A czyż nie jest wielkim szczęściem, żeśmy już wysłużyli, że tak powiem, nasze lata na żołdzie zmysłowości, ambicji, rywalizacji, waśni i wszelkiego rodzaju namiętności – że wreszcie możemy należeć do siebie samych i być, jak to mówię, wreszcie u siebie?

rzuciła takie pytanie: Czy młodość jest, jak

Cyceron, Katon starszy o starości, tłum. Wacław Klimas

się z reguły uważa, najszczęśliwszym okresem w życiu, a starość trudnym?

Łukasz Kremky: Czy starość jest stanem ducha czy raczej metryką? Gdy obserwuję moich dziadków, to wydaje mi się, że starość jest jednak stanem ducha lub świadomości. Oczywiście ciężko powiedzieć o osobie, która uważa się za młodą, a obiektywne czynniki biologiczne uniemożliwiają jej funkcjonowanie tak, jak to miało miejsce 30 lub 40 lat wcześniej, że w istocie jest to osoba młoda. Jednak także dużo prawdy jest w tym, że nasze nastawienie ma wpływ na poczucie starości. Ja osobiście uważam, że starość, w definitywnym tego słowa znaczeniu, zaczyna się wtedy, gdy ktoś zaczyna siebie jako starego postrzegać i zmienia swoje nastawienie do świata.

Agata Słomka: Ja zastanawiałam się natomiast nad tym, czy może starość jest najszczęśliwszym okresem w życiu. Młodość cechuje duża doza nieprzewidywalności, a także zawrotne tempo życia i zapewne dlatego młodzi ludzie często nie są w stanie docenić tego, co dzieje się dookoła nich. Starość natomiast potrafi dostrzec wartość wszystkiego, co nam się przytrafia, posiada zatem większą zdolność przyswajania dobra i szczęścia. Młodość ponadto przesiąknięta jest niepokojem o przyszłość i lękiem przed samodzielnością, w starości jest tego zdecydowanie mniej.

Elżbieta Nowosielska: Młodość moim zdaniem charakteryzuje się przekonaniem, że wszystko jest możliwe, że można zrobić to, co piszą mądrzy ludzi, a chwalą poeci, że można zmienić świat, urządzić swoje życie i być odpowiedzialnym za to, co się robi. A starość wie, że to jest tylko osiągalne w bajkach, a w prawdziwym życiu robi się to, co jest konieczne, nie zaś to, co się chce i co się wymarzy. Na wszystko nakłada się osad rzeczywistości uzmysławiający nam, że życie rządzi się ostrymi prawami. Stary człowiek już to wie, a młody na szczęście jeszcze nie.

Ewa Droszcz: Ja uważam, że młodość nie musi zajmować się starością. Młodość nie powinna zajmować się starością. Młodość musi patrzeć w przyszłość, a starość siłą rzeczy musi spoglądać w przeszłość. Odwrócone są do siebie plecami. Młodość niech się cieszy młodością, a nie martwi starością. Nie znaczy to, że młodość ma starości nie szanować – owszem, jeżeli starość tego nie uniemożliwia, szacunek dla siwych włosów i przeżytych lat jest postawą właściwą, ale z samego faktu bycia starym nie wynika mądrość, a młodość ma prawo popełniać swoje własne błędy i wybierać swoje własne drogi. Sądzę, że młodzi powinni na sprawy popatrzeć szerzej – jeżeli chcą i mają potrzebę oparcia się o cudze doświadczenia, powinni korzystać z nauczycielki-historii. Niestety w zmieniającym się błyskawicznie świecie, w którym pojawiają się zarówno globalne, jak i lokalne problemy, nie jest to łatwe. Starość w stosunku do tych

Póki jesteśmy młodzi, sądzimy, że osoby i zdarzenia ważne, brzemienne w skutki, pojawiają się w naszym życiu przy dźwięku fanfar i werbli; lecz rozważając je retrospektywnie, dochodzimy na starość do wniosku, że zakradły się tylnymi drzwiami, nieomal niezauważone. Arthur Schopenhauer, W poszukiwaniu mądrości życia. Parerga i paralipomena, tłum. Jan Garewicz

młodych problemów jest często bezradna.

11 Flozoficzne rumieńce i zmarszczki


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 12

Jan Szpunar: Młodość niejedno ma imię – ja chciałbym odnieść się do niej z perspektywy mojego życia. Urodziłem się w czasie wojny – świszczały kule, pękały granaty. Potem przyszła młodość mojej generacji. Mieliśmy chyba w sobie coś z romantyków. Wiara w odbudowę zniszczonego kraju, wiara w lepszą przyszłość. Można powiedzieć, że było w tym coś z Mickiewiczowskiej Ody do młodości: Młodości! ty nad poziomy Wylatuj, a okiem słońca Ludzkości całe ogromy Przeniknij z końca do końca! (…) Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, Łam, czego rozum nie złamie! Młodości! orla twych lotów potęga, Jako piorun twoje ramię! Panował wtedy optymizm, a nawet zachwyt. Irena Santor śpiewała: Na prawo most, na lewo most, a dołem Wisła płynie, tu rośnie dom, tam rośnie dom z godziny na godzinę. Dziś powstają wyrafinowane architektonicznie drapacze chmur, ale kto się nimi zachwyca? W czasach mojej młodości duży opór wywoływała wszechobecna indoktrynacja marksistowska. Młodzież generalnie opowiadała się za przemianami społecznymi, nie było natomiast przyzwolenia na budowanie świadomości i tożsamości narodowej, towarzyszyło temu zakłamywanie historii. Dzisiaj jednak widzimy kolejną rewolucję. Pojawiają się obawy o utratę istotnych wartości. W świecie cywilizacji zachodniej wielką popularnością nadal cieszy się postmodernizm, a młodzież zdaje się być przesiąknięta jakimś swoistym dekadentyzmem i nihilizmem. Pewien wywiad przynosi diagnozę samych młodych ludzi: „Nasze pokolenie jest stracone, z tego powodu, że my w nic nie wierzymy”. Czy to jest już zupełna bezideowość? Myślę, że dobrze do moich przemyśleń pasuje fragment wiersza Samuela Ullmana Młodość: Nie zostaje się starym po przeżyciu pewnej liczby lat: zostaje się starym, gdyż porzuciło się swój ideał. Lata marszczą skórę, odrzucenie ideału marszczy duszę. Młodym jest ten, kto się dziwi i zachwyca. Więc nie tyle upływ czasu, co własne przemiany decydują o tym, czy ktoś jest młody czy stary. Nie liczba zmarszczek na twarzy – bowiem bardziej się liczą zmarszczki na duszy.

Łukasz Kremky: Czy młodzież w istocie zanurzona jest w postmodernizmie, czy panuje wśród niej swoisty rodzaj dekadentyzmu i nihilizmu aksjologicznego i intelektualnego? Wydaje mi się, że to nie jest problem tylko młodzieży, ale ogólnie epoki intelektualnej, w której przyszło nam żyć. Obecnie nie ma jasnych wzorców i funkcjonuje wiele bardzo różnorodnych światopoglądów i rzadko który rości sobie pretensje do uniwersalności. Tak właśnie wygląda ogłaszany przez postmodernistów, na przykład Richarda Rorty’ego, kres filozofii w rozumieniu tradycyjnym. Teraz wedle tych diagnoz nadchodzi okres analizowania tego, co już było, bez jasnego wartościowania i bez prób tworzenia

12 Flozoficzne rumieńce i zmarszczki


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 13

jednego, powszechnie obowiązującego systemu.

Wolność, światły umysł nie zdadzą się na wiele, jeśli człowiek nie dąży do żadnego celu. Te wartości są cenne, kiedy człowiek ma projekty. Dla starego człowieka jeszcze większym szczęściem niż dobre zdrowie jest świat zasiedlony dążeniami.

Tomasz Ber: Nie będę się wymą-

Simone de Beauvoir, Starość, tłum. Zofia Styszyńska

drzał i nie będę pouczał. Natomiast nie zgadzam się, że powinniśmy odnosić

się w tak dużym stopniu do naszego życia i osobistych doświadczeń. Odniesienia do powojennego romantyzmu nie są konstruktywne. Przecież nie jest tak, że młodzi ludzie nie mają teraz przewodniej idei, nie mają doświadczeń i nie chcą czegoś osiągnąć. To my raczej tak ich widzimy i w dużym stopniu w oparciu o takie diagnozy budujemy im rzeczywistość, w której wzrastają.

Anna Tomczyk: Częściowo na pewno jest prawdą, że nasze pokolenie nie wierzy w nazbyt wiele rzeczy, bo nie ma teraz już tak silnych autorytetów. Pozostaje tylko spoglądanie w przeszłość w poszukiwaniu wzorców i wielkich idei. Jesteśmy zagubieni w świecie, który jest wolny i w którym prawie wszystko jest możliwe, trudno jest znaleźć zatem stabilny grunt i osadzić nasze marzenia. Dlatego też stają się one mniej intensywne. Ale nie powiedziałabym, że w związku z tym nie mamy przyszłości.

Katarzyna Wojtulska: Często słyszę, że wiele osób starszych powtarza, że chciałoby zachować rozum i doświadczenie kogoś starszego, ale znowu być młodym. Jednak każde nasze doświadczenie jest budowane przez to, z czym mieliśmy wcześniej styczność, i nasze obecne życie jest zatopione w przeżytych wcześniej latach. Dlatego młody człowiek z doświadczeniem starego nie odnalazłby się w prawdziwej rzeczywistości. Niespodzianki, na które nie jesteśmy w stanie się w życiu przygotować, są bardzo często czymś najciekawszym.

Justyna Ślaska: Istotą młodości jest otwartość na to, co może nam się przydarzyć, pomimo ceny, którą będziemy musieli za to zapłacić.

Grażyna Kocko: Ale dlaczego starzy ludzie mogą tęsknić za młodością? Zapewne ze względu na lęk przed śmiercią, aby oddalić bliskość tego, co nieuchronne. Ale także żeby znowu poczuć wszystko tak intensywnie jak kiedyś – wszystkie smaki, zapachy, uczucia – żeby znowu doświadczyć, spotkać, poznać kogoś lub coś po raz pierwszy. Natomiast wszystkie rozterki, huśtawki nastrojów, lęk przed popełnieniem błędów oraz dylematy związane z wyborem przyszłej drogi życiowej, a także swoisty brak samostanowienia, czyli zależność od rodziców i innych dorosłych – to wszystko sprawia, że taki hipotetyczny powrót do młodości wcale nie musi być czymś atrakcyjnym. To właśnie wczesna starość pozwala nam w pełni decydować o samych sobie, bo jest to czas, kiedy ciągle wiele można zrobić, ale już niczego się nie musi.

Jan Szpunar: W młodości tragiczne jest to, że wiele charakterystycznych dla niej marzeń musi pęknąć niczym bańka mydlana. Zderzenie z rzeczywistością prowadzi do koniecznego powściągnięcia i ograniczenia marzeń.

Łukasz Kremky: Taka krytyczna, negatywna ocena rzeczywistości może prowadzić do wykształcenia wśród młodych ludzi postawy roszczeniowej. Obecnie obserwujemy niekiedy objawy takiego fenomenu; wiąże się to istotowo z niewiel-

Daremne są modły i wysiłki: każdy dostanie tyle, ile przyznano mu w pierwszym dniu życia. Od chwili kiedy po raz pierwszy ujrzał światło, wkracza na drogę śmierci i coraz bardziej zbliża się do zguby, a nawet lata, które przedłużają młodość, są odliczone z czasu jego życia. Wszyscy ulegamy złudzeniu, sądząc, że ku śmierci zmierzają tylko starcy i ludzie pochyleni wiekiem, gdy naprawdę prowadzi do niej od razu dzieciństwo, młodość i każdy okres życia. Seneka, Myśli, tłum. Stanisław Stabryła

13 Flozoficzne rumieńce i zmarszczki


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:42 Page 14

kimi wymaganiami stawianymi samym sobie przez młodzież. Jednak należy pamiętać, że obecne pokolenie młodych ludzi, czyli moich rówieśników, mierzy się z ciężkimi wyzwaniami, chociażby na bardzo wymagającym, konkurencyjnym i często bezdusznym rynku pracy.

Tomasz Ber: Dodałbym także, że brak autorytetów, na których mogliby się oprzeć młodzi ludzie, jest w dużym stopniu spowodowany przez nas. Starsi często narzucają młodym swoje wartości i autorytety, co samo w sobie jest sprzeczne z istotą autorytetu.

Ewa Droszcz: Czyli gdy nasza młodość przypada na okres przełomowy, to rzeczywiście jest łatwiejsza. Nowe możliwości, nowe stosunki społeczne i własnościowe – to wszystko jest szansą dla młodych ludzi. W innych okresach z reguły nie ma miejsca na aspiracje młodości i brakuje przestrzeni życiowej dla rozwoju jej potencjału.

Grażyna Kocko: Jednak nie chodzi przecież o rywalizację pokoleniową. Nie jest tak, że starzy muszą zrobić miejsce dla młodych. Problemem jest właśnie brak współpracy między pokoleniami.

Justyna Ślaska: Ludzie są często bardzo kreatywni i twórczy, nie będąc już w wieku młodzieńczym. Kiedyś osoba starsza ze względu na swój wiek obdarzana była pewnym autorytetem i okazywano jej właśnie dlatego szacunek. Konieczne jest poszukiwanie wspólnych płaszczyzn i dążenie do uświadomienia wszystkim, że każdy wiek i każde pokolenie ma swoje miejsce, swoje obowiązki i swoje aspiracje.

Katarzyna Wojtulska: Młodość w ogóle cechuje duża niechęć wobec autorytetów i ideałów. Jak pamiętam, to nasze pokolenie także odrzucało zastane ideały i dopiero potem byliśmy w stanie zbudować swoje.

Anna Tomczyk: Autorytety nie są nam aż tak potrzebne, dlatego że młodość jest w dużym stopniu czerpaniem z chwili obecnej. Wiąże się z tym poczucie ogromnej odpowiedzialności za własne uczucia i wybory. Autorytety i ideały mogą nas w pewien sposób zmylić, sprawić, że postąpimy nie do końca tak, jak byśmy chcieli, ale bardziej tak, jak tego od nas oczekiwano.

Agata Słomka: Popełnienie błędu i przekonanie się o czymś na własnej skórze jest z reguły dużo bardziej wartościowe i mocniej zapada w pamięci. Dlatego wszelkie wskazówki i przykłady są pomocne, ale nie mogą zastąpić samodzielnie zebranego doświadczenia. W dyskusji przeprowadzonej 5 kwietnia 2018 roku, podczas warsztatów międzypokoleniowych „Młodość i starość. Filozoficzne aspekty i interpretacje”, zorganizowanych w ramach Bródnowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, uczestniczyli seniorzy 60+: Tomasz Ber, Ewa Droszcz, Grażyna Kocko, Elżbieta Nowosielska, Bernarda Pyjas, Jan Szpunar, Justyna Ślaska i Katarzyna Wojtulska, oraz tegoroczni maturzyści: Mateusz Dąbrowski, Łukasz Kremky, Paulina Radomska, Agata Słomka i Anna Tomczyk.

Ogólnie biorąc, położenie daje się odczuć tylko w złym położeniu. Kto mówi „czuję się dobrze”, temu oczywiście nie jest już dobrze w swojej skórze, a podobnie mężczyzna, który mówi, że czuje się młodo, nie jest już młody. Z kimś, kto się „czuje”, dobrze lub źle, nie jest tak znakomicie, gdyż dopóki faktycznie pozostaje on w pełni sił, żyje pewien zdrowej cielesności, dopóty się nie „czuje”. Jean Améry, O starzeniu się, tłum. Bogdan Baran

14 Flozoficzne rumieńce i zmarszczki


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 15

Z wiarą o mitach Marianna Klimczak (Laureatka XV Edycji Gimnazjalnego Konkursu Filozoficznego „W drodze ku mądrości”) Wiara w mity kojarzy nam się zazwyczaj z ludźmi żyjącymi w dalekiej przeszłości lub mieszkańcami odległych krain. Czy rzeczywiście jesteśmy od nich tak różni? Czy żyjemy dzisiaj w świecie bez mitu? Jeśli tak, to dlaczego mity przestały nam być potrzebne? Mity są „próbą wyjaśnienia odwiecznych zagadnień bytu, świata, życia i śmierci, dobra i zła oraz przeznaczenia człowieka”. Choć można je podzielić na wiele rodzajów, np. teogoniczne, kosmogoniczne lub antropogeniczne, to zasadniczo pełnią one trzy główne funkcje: światopoglądową, czyli dotyczącą podstaw wierzeń religijnych, sakralną, czyli tłumaczącą, jak należy czcić bogów, oraz poznawczą, czyli wyjaśniającą niezrozumiałe zjawiska przyrody. Obecnie nadal potrzebujemy mitów, aby wypełniały swoje zadania światopoglądowe i sakralne, jednak w sferze poznawczej zostały one w dużej mierze wyparte i zapomniane. Współczesna wiara nadal korzysta ze światopoglądowej i sakralnej nośności mitów. Dzięki głęboko mitologicznej podbudowie możliwe jest konstruowanie odmiennych religijnych wizji rzeczywistości. Treść tych opowieści wpływa jednak na ludzi w rozmaity sposób, zarówno pozytywny, jak i negatywny. Ludzie wierzący są w stanie poświęcić całe życie czynieniu dobra w imię Boga, ale mity sakralne są również często wykorzystywane jako uzasadnienie dla zabijania i robienia rzeczy potocznie uznawanych za niemoralne. Wcześniej mity pełniły w naszym życiu także funkcję poznawczą – wyjaśniały to, co nieznane, tłumaczyły obrazowo zjawiska przyrodnicze, meteorologiczne, biologiczne. Obecnie wszystkie te mity zostały wyparte przez naukę. Jesteśmy już w stanie wytłumaczyć obszary rzeczywistości zarezerwowane dla mitologicznej wykładni w sposób, który każdy zaakceptuje i zrozumie. A jeśli nauka będzie w stanie znaleźć uzasadnienie wszystkiego? Czy bogowie przestaną nam być wtedy potrzebni? Mit to również nadzieja i wiara. Cały czas staramy się wykorzystywać swoje życie jak najlepiej, bo wierzymy i mamy nadzieję, że przysłużymy się jakiejś większej od nas sprawie, a po śmierci zostanie nam to wynagrodzone. Nadaje to naszemu życiu sens i cel. To również czyni nas ludźmi. Dlatego nigdy w pełni nie uciekniemy od myślenia mitologicznego. Zawsze będzie ono obecne w naszym życiu, nawet wtedy, gdy już wszystko zostanie wyjaśnione przez naukę. W pełni odmitologizowana nauka nie jest bowiem w stanie zapewnić nam wystarczającej motywacji do działania. Z drugiej jednak strony zrywające z mitami myślenie naukowe może zabezpieczyć nas przed negatywnymi skutkami i moralnie wątpliwymi konsekwencjami mitologicznych wizji. Nauka wyjaśniając nieznane, zmniejsza zakres tego, co potencjalnie może nam zagrażać, i tym samym ogranicza absolutną władzę mitu nad naszymi wyobrażeniami. Takie splątanie mitu i nauki będzie już udziałem ludzkości po wsze czasy – a przynajmniej trudno w to nie uwierzyć.

15 Gimnastyka


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 16

Twittere

16


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 17

e aude

Tweety przygotowane przez: Julię Gardasiewicz, Kubę Kalinowskiego, Nelę Nykowską, Maksa Mamlę, Rafała Miklasa i Macieja Raczyńskiego.

17


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 18

?

Laureatki, Laureaci i Finaliści Jubileuszowej XXX Olimpiady Filozoficznej przed Pałacem Staszica, siedzibą Polskiej Akademii Nauk: Łukasz Kremky, Antoni Subocz i Maciej Kokosza (Finaliści), Wiktor Mikosza (Laureat), Joanna Zalewska i Anna Tomczyk (Laureatki), Olgierd Fudali (Finalista) oraz Adam Deryło (Laureat).

Czy żyją dzisiaj wielcy filozofowie? Odpowiedz na pytanie, odwołując się do twórczości Leszka Kołakowskiego. Adam Deryło

Filozoficzna wielkość była kwestią poruszaną już w czasach Arystotelesa, gdy on sam stanął przed

wyborem, poglądy jakich kolegów po fachu właściwie ma opisać w swoich książkach. Musiał zatem wyróżnić tych ważniejszych, spośród tych mniej ważnych, tych wielkich, spośród przeciętnych. Dziś przed tym problemem staje każdy autor książki o historii filozofii, bądź po prostu o wielkich filozofach. W pierwszym przypadku nie trzeba się zbytnio trudzić nad tym, kto jest warty opisania w kolejnej książce historycznej. Istnieje po prostu pewien kanon. Jednakże w drugim przypadku wybór jest znacznie trudniejszy, co pokazują książki Leszka Kołakowskiego – przede wszystkim seria O co nas pytaj wielcy filozofowie. Dzieje się tak, ponieważ pomimo tego iż istnieją pewni filozofowie niezaprzeczalnie wielcy, to jest ich

tylko garstka, a ponadto nie tylko ich można nazwać wielkimi. Lecz i nawet w kwestii tych bezdyskusyjnie wielkich, warto by było uzasadnić, czemu to akurat oni są wielcy. Kołakowski zbywa po części to pytanie, mówiąc: „co do tego, kogo za wielkiego filozofa poczytywać należy, nie ma pewnie zgody pełnej tych, co się

18

Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 19

tymi sprawami interesują, ale jest zgoda w znacznej części”. Później natomiast wyjaśnia: „Trzymam się więc własnego wyboru i nie mam siły, by z każdym się spierać, co powie <<nie ten jest wielki, ale inny>>”. Pomimo tego iż zastrzega sobie prawo do subiektywnej opinii, to wybiera on raczej niekontrowersyjnych według ogólnego uznania filozofów. Widać w tym wszystkim, że Kołakowski ma metodę, wybiera na podstawie aktualności i ważności myśli. To kryterium ma duży wpływ na formę, jak i sens książki, lub też jest na odwrót – to zamysł książki wpłynął na wybór kryterium. Tym niemniej wydawałoby się logiczne, że najaktualniejsi są najpóźniejsi filozofowie, ci, którzy mieli styczność z problematyką współczesnego świata. U Kołakowskiego jednak, co mocno zastanawiające, tak nie jest. Wręcz prowokuje to do zadania pytania, czy rzeczywiście wciąż żyją wielcy filozofowie? (…) Filozofia początku XXI wieku znacząco się zmieniła w porównaniu z filozofią klasyczną. Ewoluowała ona z pragnienia bycia absolutną w stronę relatywizmu i pluralizmu. Z jednej strony rozkwita w swojej odnowionej części tj. epistemologii lub filozofii języka. Z drugiej strony stary rdzeń filozofii, czyli ontologia i metafizyka, jest aktualnie w zastoju, poważnie naruszony przez modernizm i postmodernizm oraz przez przyjęcie paradygmatu pluralizmu. Żadna nowa teoria metafizyczna nie będzie obecnie postrzegana tak jak kiedyś. Gdyby dzisiaj Hegel stworzył swoje dzieła, to zostałyby one uznane za ciekawą narrację i interesującą literaturę, ale nic więcej. Dziś żadna teoria filozoficzna nie pretenduje do tego, aby być tą ostateczną – ponadto żadna teoria naukowa nie może być ze swej definicji niepodważalna. Obecny stan filozofii można zobrazować prostą metaforą. Współczesna filozofia jest niczym puszcza, którą wykarczowano i wypalono w centrum, tak że zostało wszystko poza sercem owej metaforycznej puszczy. Jednakże, jako że nikt nie postanowił zagospodarować owego wykarczowanego miejsca, lasy z obrzeży ponownie zaczęły na swój sposób zasiedlać zwolnioną przestrzeń. (…) Od czasu do czasu można usłyszeć o śmierci filozofii. Tym samym filozofia umiera już nie po raz pierwszy. Już Hume wieszczył jej rychły koniec w obliczu niemożności zdobycia jakiejkolwiek pewnej wiedzy. Mimo wszystko coś jest na rzeczy – musimy sobie uświadomić, że od ponad dwóch i pół tysiąca lat filozofia nie odpowiedziała w pełni zadowalająco na choćby jedno postawione przez siebie pytanie. Warto się zastanowić, czy pytania, którymi zajmuje się filozofia, można nazywać pytaniami, jeżeli z ich natury, jak i empirycznego doświadczenia wynika, iż ostateczna odpowiedź na nie jest drugorzędna. Tak zwany agonalny stan filozofii wydaje się już być jej naturalnym, docelowym stadium. (…) Siedem i pół kryteriów Aby ocenić, czy ktoś w perspektywie badań dzisiejszej filozofii jest w istocie wielki, warto wiedzieć oprócz tego, jak dzisiejsza filozofia wygląda, także to, czym jest wielkość oraz jakie są jej kryteria. Z pewnością nie są to pytania, bez których filozofia nie mogłaby się obyć. Wielkość jest jednym z tych pojęć, które są na tyle abstrakcyjne, że ich pojemność znaczeniowa często będzie utrudniać dyskusję. Jednakże na potrzeby tej pracy przyjmę tylko jedną definicje wielkości. Jest to cecha umysłu, charakteru bądź też właściwość dorobku, wynosząca kogoś znacząco ponad przeciętny poziom. W powyższą definicję wpisuje się idealnie m.in. Arystoteles. Jednak jest to dosyć wąska definicja, dlatego też poniżej postaram się ją nieco rozwinąć. Pytania Pierwszym z kryteriów wielkości jest bycie pionierem, czyli tworzenie nowych problematyk i stawianie ważnych konstruktywnych pytań. Dzięki takim twórcom filozofia idzie na przód, rozwija się. Ich niebagatelny wkład w filozofię czyni ich wielkimi. (…)

19 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 20

Odpowiedzi Filozofia od zawsze polegała na próbie odpowiedzenia na ważne i trudne pytania. Dlatego też ci, którzy świetnie obalali odpowiedzi innych i zastępowali je swoimi, o wiele lepszymi, zostawali w oczach innych wielkimi – oczywiście o ile ich odpowiedzi były błyskotliwe lub też rozwiązywały jakieś kwestie w sposób ostateczny. (…) Wpływ Z pewnością nieposiadający wpływu filozofowie nie mogą być wielcy. Dlatego też niewątpliwie ważnym kryterium wielkości filozoficznej jest wpływowość. (…) Koherencja Bez wątpienia wielcy filozofowie tworzą i zmieniają filozofię. Można powiedzieć, że są częścią jej wielowiekowej narracji. A im większy wkład w nią wniosą, tym trudniej ich pominąć, mówiąc o filozofii. Niewątpliwie niełatwo sobie wyobrazić rozwój myśli europejskiej bez przełomowych dzieł Kartezjusza czy Nietzschego. Opowiadając, czy też ucząc historii filozofii, musimy przeprowadzić selekcję, o kim powiemy, a o kim już nie. Często wtedy właśnie używamy nieświadomie tego kryterium. Trudno jest przecież przedstawić filozofię Kanta bez uprzedniego omówienia Hume’a, czy też w ogóle mówić o filozofii europejskiej, nie odnosząc się ani trochę do Platona. Można tych wielkich filozofów porównać do ogniw łańcucha – gdy jedno z nich się usunie, każde kolejne traci sens, ponieważ odwołuje się do czegoś zatraconego, nieobecnego, niepoznanego. (…) Pragmatyzm, czyli co oni nam dają? Co nam po filozofach, którzy bujają w obłokach, lecz nic nas to nie dotyczy. O ile większym filozofem byłby ktoś, kto by odpowiedział definitywnie na pytanie, jak zostać szczęśliwym. Po co nam ktoś, kto wie czym jest sprawiedliwość, skoro ta wiedza nie przybliża nas ani trochę ku sprawiedliwości. Nie bez powodu Stefan Żeromski mówił: „Nie wszyscy możemy być filozofami, bo któż by świnie pasał?” Pragmatyczne podejście do samej problematyki filozoficznej w dużej mierze jest związane z aktualnością jej odpowiedzi, czy też pytań. (…) Kunszt, popularność, rozgłos Trudno jest mówić o nieznanym filozofie, iż jest wielki. Trudno też mówić o tym, że jakiś filozof jest wielki, jeżeli nie można go z nikim porównać. Przecież aby być wielkim, trzeba być najpierw przynajmniej wybitnym, a wybić trzeba się nad coś. (…) Nowoczesna metodyka W dzisiejszych czasach istnieją przeróżne metody oceniania dorobku akademickiego. Powstały one w odpowiedzi na zapotrzebowanie na w miarę obiektywne przydzielanie stypendiów i awansów akademickich. Stosuje się do tego różne narzędzia, takie jak liczba cytowań jakiegoś filozofa mierzona przez serwisy: SEMrush.com, AHREFS.com czy Influence Networks. Jednak nawet takie wskaźniki nie są w pełni miarodajne. Obrazuje to pewna anegdota. Sprawdzając raz wykres cytowalności żyjących amerykańskich filozofów akademickich, jeden z nich znacząco się wybijał ponad innych. Po zapoznaniu się z dorobkiem filozofa nie można było właściwie stwierdzić, dlaczego akurat ten, a nie inny filozof jest tak popularny. Odpowiedź ukazała się dopiero po sprawdzeniu tego, kto i jakie wypowiedzi owego filozofa cytuje. Okazało się, że ten intelektualista zamieszany był w aferę obyczajową, a większość cytowań pochodziła z tabloidów żywiących się sensacjami. (…)

20 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 21

Résumé Jak widać, nie istnieje jedno ostateczne kryterium wielkości. Każde z nich ma swoje wady i zalety, lecz raczej trudno je stosować do żyjących filozofów. Samo pojęcie wielkości jest na tyle abstrakcyjne, że niekiedy trudno do niego obiektywnie kogoś przystawić. Wciąż można się pokusić o ocenianie wielkości filozofów, jednak trzeba mieć świadomość tego, jak dużą rolę odgrywają w takich ocenach nasze subiektywne, często irracjonalne odczucia. (…) Inną sprawą jest, czy ktoś może być wielkim, nie będąc przez nikogo tak nazwanym. Moim zdaniem wielkość żyje nie w wielkich ludziach, tylko w ich mitach, wyobrażeniach, memach, czy jakkolwiek to nazwiemy. (…) Oceniając z perspektywy czasu, widać wyraźniej. Wyzbywamy się pewnego kontekstu historycznego, dzięki czemu stajemy się bardziej obiektywni. Podobnie jak w fizyce kwantowej – im lepiej znamy położenie, tym gorzej znamy prędkość ciała, i na odwrót. Termin „wielkość” jest bardzo względny, ponieważ nie istnieje bez podmiotu uznającego wielkość. Nawet gdyby istniał, to nie miałby dla nas znaczenia. Dlatego też wielkości filozoficzna zależy od punktu, układu odniesienia. (…) Wciąż jeszcze można wyróżnić pewne kryteria wspólne wszystkim wielkim filozofom. Najważniejszym z nich, w opinii Kołakowskiego, ale także mojej, jest aktualność pytań stawianych przez filozofów. Ale nawet w przypadku tego kryterium trzeba się uprzednio pokusić o jakieś arbitralne zdefiniowanie aktualności. (…) Więc czy pytanie niniejszej pracy pozostaje bez odpowiedzi? Niekoniecznie – istnieje bowiem możliwość poprzedzenia jej zwrotem „wielki dla mnie”. Wtedy unikamy pułapki poszukiwania czegoś obiektywnego w epicentrum subiektywności. Jaki jest zatem żyjący dzisiaj filozof wielki dla mnie? Z pewnością byłby to Slavoj Žižek oraz Jurgen Habermas, a z polskich filozofów wybrałbym Michała Hellera oraz Hannę Buczyńską-Garewicz. Oczywiście, mając na uwadze myślicieli żyjących, ponieważ z pewnością wymieniłbym także takich filozofów, jak Zygmunt Bauman czy Leszek Kołakowski, którzy wydatnie kształtowali mój filozoficzny rozwój i intelektualne poszukiwania. Bibliografia: 1. Eno Agolli, 10 Contemporary Philosophers to Read Today, https://theculturetrip.com/europe/united-kingdom/articles/top− 10−living-philosophers/, [dostęp w dniu: 6.10.2017]. 2. Katarzyna Gurczyńska-Sady i Wojciech Sady, Wielcy filozofowie współczesności, Marek Derewiecki, Kęty 2012. 3. Wojciech Krzysztofiak, Ranking filozofów polskich. Część I – „Supermani filozofii polskiej”, http://krysztofiak.blog.pl/2013/03/04/ranking-filozofow-polskich-czesc-i-supermani-filozofii-polskiej/, [dostęp w dniu: 6.10.2017]. 4. Wojciech Krzysztofiak, Ranking filozofów polskich. Część II – „Filozofowie de luxe”, http://krysztofiak.blog.pl/2013/03/08/ranking-filozofow-polskich-czesc-ii-filozofowie-de-luxe/, [dostęp w dniu 6.10.2017]. 5. Leszek Kołakowski, Horror metaphysicus, Znak, Kraków 2012. 6. Leszek Kołakowski, Mini wykłady o maxi sprawach, Znak, Kraków 2009. 7. Leszek Kołakowski, O co nas pytają wielcy filozofowie. Trzy serie, Znak, Kraków 2008. 8. Leszek Kołakowski, Ułamki Filozofii, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017. 9. Andrzej Ziabicki, Ocena dorobku i reputacji naukowej indywidualnych uczonych i zespołów badawczych, http://www.bg.us.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=279, [dostęp w dniu: 28.10.2017].

21 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 22

Jaką rolę pełni w sztuce współczesnej pojęcie gustu? Joanna Zalewska (…) Czy o pięknie można w ogóle coś orzec? Oczywiście można coś nazwać pięknym, można się pięknem zachwycać, można tworzyć piękne przedmioty. Lecz co można powiedzieć o pięknie samym w sobie? Pojęcie piękna jedna w sobie wszystkie filozofie; wybitni myśliciele – od Platona i Arystotelesa począwszy, przez Św. Augustyna, Hume’a i Kanta, aż do Schopenhauera i Hegla – niezależnie od różnic między ich poglądami, zgadzają się, że „piękno” jest pojęciem nie tyle absolutnym, co transcendentalnym. Ponadto św. Tomasz z Akwinu uznał, że zachodzi pewna tożsamość między pięknem a innym transcendentalem – dobrem. Zatem piękno można rozpatrywać nie tylko w kategoriach estetycznych, lecz także transcendentalnych i etycznych. Pojęcie gustu wiąże się jedynie z estetyką, więc deliberując nad pięknem, należy posługiwać się sądem smaku tylko w tym charakterze i pomijać go w kategorii transcendentalnej. Ustanowienie tej zasady pozwoli nam na należyte określenie roli gustu w sztuce współczesnej. Sztukę tę charakteryzuje walka, bunt, zerwanie wszelkich zasad, takich jak mimesis czy decorum. Jej największym wrogiem jest próba jej definicji i ujęcia w jakiekolwiek ramy. (…) Tak o relacji sztuki współczesnej i tradycyjnej wyrażał się Władysław Tatarkiewicz: „Aby zrozumieć teraźniejszość sztuki, dobrze jest sięgnąć do sztuki XIX wieku. Miała cechy diametralnie różne od dzisiejszej: przede wszystkim programową układność, czyli poddanie się smakowi ogółu i związaną z tym konwencjonalność, podczas gdy sztuka teraźniejsza jest programowo opozycyjna. Wszystko je dzieli: sztuka konwencjonalna usiłowała wytwarzać rzeczy piękne raczej niż nowe; teraźniejsza – odwrotnie. A także tamta chciała odbiorców cieszyć raczej niż nimi wstrząsać; i pod tym względem postawa teraźniejszej jest odwrotna. Sztuka nowa wyrosła z dawnej na drodze sprzeciwu”1. Wziąwszy pod uwagę refleksje ujęte w powyższy cytat należy zadać pytanie: czy współczesna sztuka, mimo że skupia się raczej na wstrząsaniu niż cieszeniu, nie jest piękna? Można by rzec „kwestia gustu”. No właśnie, nie do końca. Pojęcie gustu nie wpływa na bycie pięknym danego dzieło sztuki. Może jedynie przyczynić się do nazwania go pięknym, co jednak nie zmienia jego statusu ontologicznego. Ponadto, tyczy się tylko pewnej części piękna jako ogółu, bowiem piękno jako transcendentale jest czymś więcej niż tylko kryterium podobania. Poza tym, jak utrzymuje Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu, jest także czymś więcej niż tylko transcendentalem – jest syntezą dwóch innych transcendentaliów, dobra i prawdy, czyli doskonałością. Co więcej, Henryk Elzenberg w swojej książce Wartość i Człowiek stawia między pięknem a dobrem niemalże znak równości. Wychodzi on z założenia, że oba te pojęcia są odmianami „wartości” różnymi zaledwie gatunkowo. To stanowisko pokrywa się po części z koncepcją św. Tomasza głoszącą, że piękno i dobro są przedmiotowo tożsame, lecz różnią się pojęciowo, co do swego znaczenia2. Elzenberg porównuje tę zależność do wzajemnego stosunku kolorów; piękno i dobro do „wartości” mają się tak, jak na przykład żółty i czerwony do „barwności”. (…) Jan Kiełbasa w swoim opracowaniu Tomaszowej metafizyki odniósł się do tego w następujący sposób: „[Jednak] ani dla dobra, ani dla piękna [ta] możliwość występowania w nieswoich zasadniczo rolach nie oznacza uchylenia ich właściwej charakterystyki, a tym samym i znaczeniowej różnicy między nimi. Dobro tylko ubocznie może wzbudzać zainteresowanie od strony formalnej, a piękno ubocznie może jawić się jako cel i przedmiot pragnienia. Dlatego, choć byt dobry i byt piękny to rzeczowo ten sam byt, aspekt piękna będzie zawsze związany przede wszystkim z jakąś kontemplacją, jakimś oglądaniem, poznaniem formy bytu, natomiast aspekt dobra wskazuje przede wszystkim na to, co nadaje bytowi status celu jakiegoś dążenia i działania,

1 2

Tatarkiewicz W., Dzieje sześciu pojęć, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1976, [za:] de Lautreamont C., str. 57. Zob.: Kiełbasa J., Pierwsze i najpowszechniejsze: jedność, prawda, dobro i inne transcendentalia w metafizyce św. Tomasza z Akwinu., [w:] „Przegląd Tomistyczny”, t. 19, Instytut Tomistyczny Dominikanie, Warszawa 2013, str. 263.

22 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 23

tzn. co jest pożądalne, stanowi przedmiot pragnienia”3. A zatem, tak jak kolor żółty i niebieski to ta sama kolorowość, tak dobro i piękno to rzeczowo ta sama wartość. Jednak rozróżnienie tych odmian jest bezwarunkowe i wiąże się z ludzką relacyjnością i prostodusznością. Stanowi bowiem pewnego rodzaju umowę społeczną, która ma na celu umożliwienie komunikacji. Powracając do sztuki współczesnej, jeszcze raz należy odwołać się do refleksji Tatarkiewicza, który w Dziejach sześciu pojęć orzeka, że sztuka ta nie sili się na wytwarzanie rzeczy pięknych. Jej celem nie jest zaspokojenie smaku ogółu, bo to wbrew jej mniemaniu o sobie. Żyjemy w epoce ciągłych nowości, więc tegoż oczekujemy od sztuki – zaskoczenia. Łączy się to z ryzykiem nietrafienia w wiele gustów. Ale o to sztuka współczesna się nie boi, bo jak już ustaliliśmy, to nie jest jej celem. Wobec tego nasuwa się pytanie, czy to, że może nie trafiać w powszechne gusta, uniemożliwia jej bycie piękną? Na podstawie myśli Elzenberga oraz św. Tomasza próbowałam zasugerować, że piękno nie odnosi się tylko do kategorii estetycznej, lecz także etycznej. (…) Skoro zaś gust odnosi się tylko do kategorii estetycznej, to istnieje pewien obszar piękna, który nie może być zależny od upodobań. Sztuka nie stara się być piękna, ale tylko na płaszczyźnie estetycznej. Nie zmienia to jednak jej ambicji bycia piękną w sensie etycznej doskonałości. Przeciwnie – właśnie to jest jej najważniejszym aspektem, jej kwintesencją – naturą sztuki współczesnej rzeczywiście jest bycie piękną, lecz raczej pod względem etycznym, transcendentalnym, a nie estetycznym; jest piękna, dlatego że jest doskonała etycznie, nie zaś dlatego, że ma harmonijną i proporcjonalną kompozycję. W związku z tym, nie możemy jej w pełni oceniać przez pryzmat własnego smaku, bowiem odnosi się on tylko do kategorii estetycznej, która jest jedną z kategorii sztuki współczesnej. Nie możemy mieć upodobań co do wartości, ponieważ są one obiektywne. Najłatwiej jest zobrazować ten problem przykładami – spektakle grupy tanecznej Batsheva Dance Company są niezaprzeczalnie piękne, dobre i prawdziwe, a mi się po prostu nie podobają. Nie trafiają w mój gust, moje poczucie estetyki. Nie uniemożliwia mi to jednak dostrzeżenia w nich wymienionych własności, ani nie wpływa na ich posiadanie przez te dzieła sztuki. Są również osoby, w których ten rodzaj twórczości wywołuje najgłębsze przeżycia estetyczne, lecz ich opinie także nie mają wpływu na jej własności. (…) Podobne stanowisko zajmuję wobec najsłynniejszego performance’u Mariny Abramović – The Artist Is Present4. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy mi się podoba; stwierdzam, że jest piękny, dobry i prawdziwy, lecz co ważniejsze, wywołuje on we mnie dogłębne przeżycie estetyczne. Co nie zmienia faktu, że zgodnie z myślą Romana Ingardena – jednego z głównych teoretyków pojęcia przeżycia estetycznego – nie ma on jednak nic wspólnego z podobaniem się5, a co za tym idzie, z bezpośrednim orzekaniem o pięknie. Zatem jaką konkretnie rolę w sztuce współczesnej można by przypisać gustowi? W poprzednim akapicie dowodziłam, że piękno jako doskonałość etyczna jest prawdziwą treścią dzieła sztuki, tym samym kwintesencją sztuki, i nie ma to nic wspólnego z sądem smaku. Rozważmy to zagadnienie za pomocą teorii zbiorów: gdybyśmy popatrzyli na pojęcia sztuki oraz piękna transcendentalnego (czyli także wedle wcześniejszych rozważań doskonałości etycznej), to zauważylibyśmy, że ich zbiory się pokrywają. Oznacza to, że każde dzieło sztuki jest doskonałe etycznie i vice versa – każda rzecz doskonała etycznie jest dziełem sztuki. Natomiast gdybyśmy zestawili zbiory pojęć sztuki oraz piękna estetycznego, zaobserwowalibyśmy wydzielenie się pewnej części wspólnej. Świadczy to o następującej zależności – niektóre dzieła sztuki są piękne 3 4

Ibid., str. 263. Performance miał miejsce w 2010 r. w Museum of Modern Arts w Nowym Jorku. Przez sześć tygodni artystka siedziała w atrium MoMA nieruchomo przy stole. Podchodzili do niej widzowie i siadali na krześle po drugiej stronie stołu, następnie Abramović patrzyła im w oczy.

5

Zob.: Ingardena R., Studia z estetyki, t. 1, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1957.

23 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 24

pod względem estetycznym oraz niektóre przedmioty piękne estetycznie są dziełami sztuki. Poszerzając ten zakres o pierwsze zestawienie zbiorów, niektóre przedmioty doskonałe etycznie są doskonałe estetycznie oraz niektóre przedmioty estetycznie piękne mogą być doskonałe etycznie. (…) Mylący brak walorów estetycznych nie uniemożliwia sztuce bycie piękną – przeciwnie, pozwala jej na emfazę swojej prawdziwej transcendentalnej natury. Uniemożliwia jedynie wydania sądu smaku. W takim razie przyrównajmy jeszcze zbiory pojęć smaku, estetyki oraz sztuki – zbiory gustu i estetyki pokrywają się, ponieważ sądy smaku wydajemy na mocy podobania się ze względów estetycznych. Analogicznie, zestawienie zbiorów gustu oraz sztuki spowoduje powstanie części wspólnej obu pojęć. Pozwala nam to stwierdzić, że sąd smaku można wyrazić tylko o części dzieł sztuki (tych o wyraźnych walorach estetycznych) oraz tylko pewien obszar sztuki (wyrażający się w dziełach o kategoriach estetycznych) pozwala o sobie sądzić. Bibliografia: 1. Martin Cohen, Filozofia od środka. 3000 lat myśli filozoficznej w przekroju, Wydawnictwo Olesiejuk, b.m.w. 2016. 2. Henryk Elzenberg, Wartość i Człowiek, Wydawnictwo UMK, Toruń 2005. 3. Jean-Louis Flandrin, Wyróżnienie smaku [w:] Historia Życia Prywatnego, t. 3, Ossolineum, Wrocław 2005. 4. David Hume, Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury, Wydawnictwo UMK, Warszawa 2013. 5. Roman Ingarden, Studia z estetyki, t. 1, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1957. 6. Immanuel Kant, Krytyka Władzy Sądzenia, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1986. 7. Jan Kiełbas, Pierwsze i najpowszechniejsze: jedność, prawda, dobro i inne transcendentalia w metafizyce św. Tomasza z Akwinu, [w:] „Przegląd Tomistyczny”, t. XIX, Instytut Tomistyczny Dominikanie, Warszawa 2013. 8. Joseph Kosuth, Art after philosophy, b.m.w. 1969. 9. Euzebiusz Słowacki, Teoria smaku w dziełach sztuk pięknych, Universitas, Kraków 2003. 10 Władysław Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1976. 11. Józef Tischner, Wędrówki w krainę filozofów, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017.

Dlaczego warto dzisiaj czytać klasyków filozofii starożytnej i średniowiecznej? Anna Tomczyk (…) Filozofia starożytna i średniowieczna stanowi ogromną szansę dla współczesnych odbiorców, ponieważ wybrzmiewa w niej, jak dowodził Foucault w jednym ze swoich wykładów1, zasada troski o siebie (epimeleia heautou), która stoi przed sokratejskim wezwaniem „poznaj samego siebie”. Argumentów przemawiających za filozofią klasyków jest niezliczenie wiele, ja przyjmę tezę broniącą filozofii rozumianej jako praktykowanie myśli w życiu codziennym oraz uznanie jej za sposób życia, nie zaś jako teorię. (…) Chciałabym powołać się w tym miejscu na myśl Giovanniego Reale, który wskazuje, że po upadku demokracji, gdy wolność zostaje ograniczona, grecka filozofia zwraca się ku wnętrzu człowieka, dokonując syntezy myśli politycznej z metafizyką. Za klasycznych uznaje on więc jedynie filozofów działających w okresie klasycznym, tworzących systemowo. Nie jest to do końca prawda, w okresie hellenistycznym, jak wskazuje Pierre Hadot2, wielu filozofów wciąż prężnie działało w polityce. Z kolei Hannah Arendt o Sokratesie pisze tak: „myśleć i żyć w pełni było jednym i tym samym i stąd wynikało, że myślenie musi stale zaczynać od nowa: jest to aktywność, która towarzyszy życiu i dotyczy takich 1

Foucault M., Hermeneutyka podmiotu: wykłady w College de France, 1981−1982, PWN, Warszawa 2012, str. 21−40.

2

Hadot P., Czym jest filozofia starożytna?, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2000, str. 133.

24 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 25

pojęć, jak sprawiedliwość, szczęście, dostarczanych nam przez sam język, który wyraża znaczenie tego wszystkiego, co dzieje się w życiu i co zdarza się nam, gdy żyjemy”3. Za powyższymi wskazaniami pragnę przyjąć definicję klasyka jako postaci cechującej się zarówno mocną i pewną wiedzą, dążącą do arete, jednak uznającą filozofię za swoisty sposób bycia i życia. Tak rozumiany klasyk nie osiąga nigdy zaspokojenia, będąc pomiędzy mądrością a niewiedzą. Dla prawdziwego filozofa niemożliwe jest pokonanie dystansu dzielącego mądrość i filozofię, jest on niemalże kimś pomiędzy bogiem a człowiekiem, zawsze znajduje się wyżej, do ostatecznej mądrości jednak nie dorastając. (…) Zjawisko troski o siebie w kulturze greckiej, hellenistycznej i rzymskiej wybrzmiewało w różnych formach postępowania moralnie racjonalnego; z czasem nabrało ono o wiele szerszego sensu (…). Postawa ta obecna będzie w filozofii aż do rozwoju myśli wczesnego chrześcijaństwa. W czasach późniejszych jednak idea ta została zmarginalizowana, postawiona daleko za Sokratejskim „poznaj samego siebie”, podczas gdy w okresie hellenistycznym, Cesarstwa oraz wczesnego chrześcijaństwa stanowiły one nierozłączną całość, która w obliczu zerwania ciągłości przestawała mieć swoje pierwotne znaczenie, uniemożliwiając pojmowanie filozofii jako sposobu życia rozumnego i pełnego. Warto zaznaczyć, iż pojęcie troski o siebie ustanowione przez Sokratesa cechowało się wydźwiękiem pozytywnym, dalekim od egoizmu. (…) Filozofię średniowieczną Arendt i Hadot obarczają pewnego rodzaju winą za zaprzestanie kultywowania troski o siebie. Średniowiecze pozornie odcina się od Greków, bogato czerpie jednak z dorobku myślicieli starożytnych (takich jak Platon, Arystoteles, szkoła stoicka). (…) Filozofem, na którego myśl szczególny wpływ wywarła starożytność, jest św. Augustyn. Myśl grecka objawia się u niego m.in. poprzez przejęcie platońskiego idealizmu, rozdzielenie życia ziemskiego i życia w świecie idei czy obecność absolutyzmu w teorii poznania. Jaką rolę pełni więc w jego filozofii zagadnienie troski o siebie, pozornie sprzeczne z myślą chrześcijańską, oraz dlaczego św. Augustyn decyduje się je przejąć? Filozof piszę: „Chcę poznać Boga i duszę”4, słowa te wybrzmiewać będą w jego filozofii, jednak ich znaczenie będzie zupełnie różne od myśli greckiej. Dusza u Augustyna łączy człowieka z Bogiem, jest drogą do niego wraz z sumą właściwych jej doświadczeń, Bóg natomiast jest miłością, Absolutem, który stworzył świat z bezinteresowności serca. Człowiek pragnie więc spotkania z Bogiem, ponieważ pragnie zbliżyć się do doskonałości. W myśli Augustyna wyraża się więc sokratejska myśl „poznaj samego siebie”. U Greków człowiek posiada jednak zdolność dobrego postępowania dzięki rozumowi i woli, jeżeli tylko będzie chciał zbliżyć się do mądrości. W średniowieczu to Bóg jest mądrością ostateczną, do której dotrzeć można jedynie dzięki zawierzeniu się w modlitwie i ćwiczeniu duchowym. (…) W tym miejscu pragnę przywołać wizję nowoczesności stworzoną przez Charlesa Taylora. Mówi ona o ścieraniu się trzech prądów intelektualnych – tradycji, naturalizmu oraz ekspresjonizmu. Pierwszy z nich, właściwy starożytności i średniowieczu, odpowiadał na potrzebę zrozumienia świata przez ludzi. Panowała jedność pomiędzy etyką, metafizyką a logiką, która umożliwiała pełne zdefiniowanie świata. W każdym działaniu wybrzmiewała zasada troski o siebie; człowiek, który podejmuje próby zrozumienia świata, to człowiek rozumny, żyjący w zgodzie ze sobą i założeniami ówczesnej filozofii. Naturalizm rozpoczynający się w czasach renesansu niemalże całkowicie zerwał relację pomiędzy Logosem a człowiekiem. Rozum ludzki nie stanowił już dłużej „oka”, którego zadaniem było poznanie istoty wszechświata. Charles Taylor wskazuje, iż wobec rozwoju nauki, wiedzy o świecie, zaczęto kierować się prawami fizyki czy historii, które stały się narzędziami opisu rzeczywistości w miejsce etyki. (…) Trzeci nurt to ekspresjonizm, który przypada na wiek XIX i XX. Cechował się on nieracjonalnym 3

Arendt H., Myślenie, tłum. H. Buczyńska-Garewicz, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2002.

4

św. Augustyn, Solilokwia i inne dialogi o duszy, PWN, Warszawa 2010.

25 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 26

ćwiczeniem duchowym, dającym potwierdzenie indywidualności poprzez własną ekspresję – można go rozumieć jako pewien rodzaj powrotu do starożytności, jednak cel jest zupełnie inny. Filozofia zwraca się ku wnętrzu, by zrozumieć zachowania, emocje i intencje człowieka, ponieważ to te czynniki definiują moralność człowieka. Jednak nie zachodzi tu już relacja człowiek–świat, ta więź zostaje nieodwracalnie przerwana na rzecz całkowitego poświęcenia się analizie stanów wewnętrznych, uczuć i intuicji. (…) Jak zatem należy korzystać z filozofii starożytnej i średniowiecznej w świecie współczesnym? (…) Emmanuel Mounier zakłada, że mądre korzystanie z dorobku filozofii zakłada kierowanie się pewnym półśrodkiem pomiędzy zatraceniem się w przedmiotowości a zawikłaniem się w podmiotowość człowieka. Posiadamy zatem umiejętność kontemplacji, jak i ćwiczenia duchowego, jednak wobec braku zastosowania ich w życiu codziennym, w komunikacji międzyludzkiej, zdają się one być pojęciami pustymi. Dopiero gdy dokonamy ich przełożenia na świat zewnętrzny, są one w stanie nadać ludzkiemu życiu prawdziwy sens. (…) Postmoderniści nakładają na myśl klasyków kategorie nam współczesne, zamykając ich w schematach polityczności czy analizy formy. Twierdzę jednak, iż kwestia Boga, dobra, dążenia do szczęścia i prawdy, pozostaje niezmiennie aktualna – niezależnie od czasu. Niemożliwym wydaje się odejście od myśli szkół hellenistycznych, Sokratesa, Platona, Marka Aureliusza, św. Augustyna czy św. Tomasza, zamknięcie ich w pewnego rodzaju systemie i zakwestionowanie myśli, która stanowiła fundament dla poznania i nadania znaczeń kolejnym elementom rzeczywistości materialnej i niematerialnej. Odwrócenie się od źródła, jakim jest myśl klasyczna, zamknięcie badań nad metafizyką, zaakceptowanie chaosu i złożoności świata, stanowi zagrożenie dla myśli współczesnej, przekazując tym samym prymat naukom przyrodniczym, które jeśli nie działają w symbiozie i nie dążą do wspólnego celu, okazać się mogą niezdolne do odpowiedzi na problemy aktualne i właściwe filozofii współczesnej. (…) To właśnie dzięki przybraniu wskazanej przeze mnie optyki i złączeniu wymiaru poznawczego i praktycznego filozofii może ona przybliżyć się do potrzeb człowieka, pomagając mu w osiągnięciu triady Piękna, Prawdy i Dobra. Bibliografia: 1. Hannah Arendt, Korzenie totalitaryzmu, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008. 2. Hannah Arendt, Myślenie, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa, 2002. 3. Hannah Arendt, Między czasem minionym a przyszłym, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011. 4. św. Augustyn, Solilokwia i inne dialogi o duszy, PWN, Warszawa 2010. 5. Michel Foucault, Etyka troski o siebie jako zagadnienie wolności. Rozmowa z H. Beckerem, R. Fornet-Betancourtem, A. Gomez-Mullerem, [w:] „Concordia. Revista internationa de filosofia” 1984, nr 6. 6. Michel Foucault, Hermeneutyka podmiotu: wykłady w College de France 1981−1982, PWN, Warszawa 2012. 7. Pierre Hadot, Czym jest filozofia starożytna?, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2000. 8. Andrzej Kasia, św. Augustyn, Wydawnictwo Wiedza Powszechna, Warszawa 1960. 9. Emmanuel Mounier, Chrześcijaństwo i pojęcie postępu, Biblioteka Więzi, Warszawa 1968. 10. Platon, Uczta, PWN, Warszawa 1984. 11. Giovanni Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 3, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2012. 12. Mateusz Stróżyński, Antyczna etyka praktyczna w trzech współczesnych interpretacjach (P. Hadot, M. Foucault. M. Nussbaum), [w:] Therapeia, askesis, meditation. Praktyczny wymiar filozofii w starożytności i średniowieczu, Krzysztof Łapiński, Robert Pawlik, Rafał Tichy (red.), Uniwersytet Warszawski – Wydział Filozofii i Socjologii, Warszawa 2017. 13. Mateusz Stróżyński, Filozofia jako terapia w pismach Marka Aureliusza, Plotyna i Augustyna, Adam Mickiewicz University Press, Poznań 2014. 14. Władysław Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 1, PWN, Warszawa 2004. 15. Charles Taylor, Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, PWN, Warszawa 2010.

26 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 27

Jaka jest rola nauki, filozofii i (religii) teologii w kształtowaniu współczesnego obrazu świata? Wiktor Mikosza (…) O kanapce z soczystą polędwicą Ze światopoglądem jest jak z dobrą kanapką z soczystą polędwicą. Potrzeba dwóch smacznych kromek chleba i tego, co wsadzimy do środka. Można zaserwować sam chleb, jednak nawet jeśli znajdziemy najbardziej smakowite kromki, potrawa nie będzie miała należytego smaku. Tak samo jest ze światopoglądem, można oczywiście budować go od spodu na pełnoziarnistej kromce refleksji naukowej, od wierzchu na świeżo wypiekanej połówce kajzerki filozoficznej prosto z uniwersyteckiej stołówki, jednak bez poznania religijnego (teologicznego), które jest tą soczystą polędwicą dostarczającą poszukiwaczom kulinarno-egzystencjonalnych doznań smaku sensu życia, nie dostajemy nic poza solidną podstawą. Posiłek złożony z prawie samych węglowodanów nie jest pełnowartościowy, a światopogląd zbudowany na bazie refleksji naukowej i filozoficznej nie uzupełni naszego zapotrzebowania na wiedzę o prawdziwym celu i sensie działań człowieka w świecie. Co gorsza, w dzisiejszych czasach filozofia nie jest już świeżo wypiekaną pitą grecką, lecz raczej zalegającym na półkach uniwersyteckich kuchni sucharem. (…) Pełnoziarnista kromka refleksji naukowej Światopogląd zakłada nie tylko przekonania dotyczące świata, ale też jego sensu (Weltanshauung), co do którego nauki przyrodnicze nie oferują wyjaśnień, zresztą tak samo rzecz się ma, jeśli chodzi o wartości i normy. Twierdzę, że aby zbudować pełny światopogląd, potrzeba co najmniej uzupełnienia wiedzy naukowej wiedzą filozoficzną i religijną (teologiczną). Naukowa wiedza bowiem nie wyjaśnia, co to jest absolutne dobro, zło, piękno, nie określa też celu życia i nie rozwiązuje problemu istnienia Absolutu. Jak zresztą pisał sam Ludwig Wittgenstein: „Czujemy, że gdyby nawet rozwiązano wszelkie możliwe zagadnienia naukowe, to nasze problemy życiowe nie zostałyby jeszcze nawet tknięte”1. Wpływ nauki nie może wychodzić poza Weltbild (obiektywny i teoretyczny obraz świata), który do ukształtowania światopoglądu jest potrzebny, ale tylko jako podstawa. Posługując się metaforą kanapki z soczystą polędwicą, nauka jest tylko spodnią kromką chleba. Czy może filozofia jest tym, co nada smak naszej kanapce? Nauka nie porusza tematyki sensu, wartości i celowości. A może współczesna filozofia zaspokoi nasze pragnienie ukształtowania zbioru ogólnych przekonań dotyczących natury świata, człowieka i społeczeństwa, miejsca człowieka w świecie, sensu jego życia oraz wynikających z tego wartościowań i ideałów wyznaczających postawy życiowe ludzi i sposób ich postępowania? Niezwykle problematyczne jest zdefiniowanie filozofii. Czym filozofia jest dziś? Myślę, że kiedyś zwykła być postrzegana jako umiłowanie uniwersalnej mądrość – dążenie do wiedzy i poszukiwanie pewności – oraz najbardziej ogólna, fundamentalna, racjonalna i krytyczna wiedza o wszystkim, co istnieje. Dziś sprowadzona została do roli kolejnej z dziedzin poznania ludzkiego, podobnej do poznania naukowego i fragmentarycznego, np. filozofia języka czy filozofia nauki. (…) Twierdzę, że współczesna filozofia nie wystarczy do wykreowania światopoglądu, w którym zawarte byłoby wyjaśnienie sensu człowieczeństwa. Filozofie „uniwersyteckie”, takie jak filozofia analityczna, nie poruszają 1

L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, przeł. B. Wolniewicz, PWN, Warszawa 200, str. 82 (teza 6.52).

27 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 28

nawet zagadnienia celowości, koncentrują się na analizie zagadnień szczegółowych. Nic nie wskóra też filozofia egzystencjalna, która zaprzecza jakiejkolwiek celowości życia ludzkiego, przez co jest nieprzydatna, jeśli chcemy dojść do sensu istnienia, wykluczając z góry dość irracjonalną możliwość bezsensu istnienia. Jawi mi się ona nie jako potrzebna do zrobienia idealnej kanapki soczysta polędwica, ale raczej jako wątpliwej jakości pasztetowa, mogąca w kontekście smaku życia co najwyżej przyprawić o niestrawność. (…) Pora na soczystą polędwicę To, czego rozum szuka ‘nie znając’, znaleźć może tylko przez Chrystusa. Jan Paweł II, Fides et ratio Spośród wielu religii za tę, która najlepiej służy budowaniu światopoglądu, uważam chrześcijaństwo. Kluczowym powodem było dla mnie to, że chrześcijaństwo, a szczególnie katolicyzm, posiada oficjalną wykładnię własnej nauki, w tym tej dotyczącej objawienia. Chrześcijaństwo jest religią objawioną w historii bezpośrednio przez samego Boga – w określonym miejscu i czasie wydarzyły się czyny oraz słowa Boga żyjącego i różnego od świata. Oto fragment z konstytucji dogmatycznej Dei Verbum opisujący wykładnię Kościoła dotyczącą objawienia: „Spodobało się Bogu w swojej dobroci i mądrości objawić samego siebie i ukazać tajemnicę swej woli, dzięki której ludzie przez Chrystusa, Słowo, które stało się ciałem, mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się współuczestnikami Bożej Natury. Przez to Objawienie niewidzialny Bóg w swej wielkiej miłości przemawia do ludzi jak do przyjaciół i przestaje z nimi, aby zaprosić i przyjąć ich do wspólnoty z Sobą. Ta ekonomia Objawienia realizuje się przez czyny i słowa wewnętrznie ze sobą połączone, tak że czyny dokonane przez Boga w dziejach zbawienia ujawniają i potwierdzają doktrynę i sprawy wyrażone w słowach, słowa zaś obwieszczają czyny i rozświetlają zawartą w nich tajemnicę. Przez to Objawienie najgłębsza prawda zarówno o Bogu, jak i o zbawieniu ludzi, jaśnieje dla nas w Chrystusie, który jest zarazem Pośrednikiem i Pełnią całego Objawienia”2. Z powyższego cytatu najważniejszym i najbardziej dla mnie przekonującym jest fragment o zaproszeniu danym człowiekowi przez Boga do wejścia z Nim w komunię. Taki jest zatem cel istnienia ludzkiego. Nauka, filozofia i teologia w służbie światopoglądu człowieka wierzącego Wiara, jeśli nie jest myśleniem, nie istnieje. (…) Skoro słowo Boże jest Prawdą (por. J 17,17), to do lepszego zrozumienia go przyczynia się z pewnością ludzkie poszukiwanie prawdy, czyli refleksja filozoficzna, prowadzona zgodnie z właściwymi jej zasadami. Jan Paweł II, Fides et ratio Wskazałem, że współczesna nauka i zilustrowana przeze mnie filozofia, mimo zaspokojenia przekonań dotyczących wyjaśnienia świata, nie zaspokajają potrzeby poczucia sensu. Tym, co może zaspokoić takie pragnienie, jest dobrze uprawiana teologia. Według prof. Jana Krokosa jest ona nauką, „która wyrasta z serca danej religii, z jej wnętrza (…) jest predestynowana do możliwie pełnego ujęcia objawienia jako właściwego danej religii”. (…) Niewątpliwie nauka i filozofia są potrzebne do m.in.: ukształtowania przekonań o świecie, stosunku wielkości człowieka do świata, zasad funkcjonowania języka, jakim się posługujemy itp. Ale jedynie teologia chrześcijańska, ujmując w pełni objawienie Chrystusowe, jest w stanie w pełni pomóc w kształtowaniu światopoglądu. Zarówno przez objaśnianie objawienia przyrodzonego metodami nauk przyrodniczych, jak 2

Konstytucja dogmatyczna Dei Verbum, Watykan 2002.

28 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 29

i objawienia nadprzyrodzonego, które – co prawda – do momentu pełnego odsłonięcia się Boga zostanie w dużej mierze tajemnicą, jednak daje poznać zamysł Boży wobec świata i człowieka. (…) Dodatkowo przy założeniu, że jest Bóg, który stworzył świat według rozumnego zamysłu, przedsięwzięcia naukowe wraz z wiarą w racjonalność, która je funduje – nauka zbudowana jest na wierze w rozum – znajdują swoje religijne umocowanie. W świetle wiary religijnej świat będący dziełem Rozumu (zwanego przez nas Bogiem) daje się nam poznać racjonalnie3. Konkludując, w skład naszej światopoglądowej kanapki powinna wchodzić m.in.: współczesna filozofia i nauka, które prowadzą rozum do poznania prawideł rządzących światem, czyli praw fizyki oraz struktur języka, którym się posługujemy – jest to nasz Weltbild. Jednak zatrzymując się tylko na tych dwóch źródłach wiedzy, pozostajemy bez świadomości celu i sensu życia. Dlatego też poznanie religijne jest potrzebne do dopełnienia obrazu świata, bo objawienie nadaje prawdom dostępnym poznaniu naturalnemu pełny sens, kierując je ku bogactwu tajemnicy, w której znajdują one swój ostateczny cel. Bibliografia: 1. Dennett Daniel, Plantinga Alvin, Nauka i religia. Czy można je pogodzić?, tłum. Łukasz Kwiatek, Mateusz Hohol, Copernicus Center Press, 2014. 2. Gould Stephen Jay, Skały wieków: Nauka i religia w pełni życia, tłum. Jacek Biedroń, Poznań 2002. 3. Heller Michał, Filozofia Nauki. Wprowadzenie, Petrus, Kraków 2009. 4. Heller Michał, Filozofia Kosmologii, Copernicus Center Press, Kraków 2016. 5. Heller Michał, Nowa fizyka i nowa teologia, Copernicus Center Press, Kraków 2016. 6. Hołówka Jacek, Dziobkowski Bogdan, Panorama współczesnej filozofii, PWN, Warszawa 2016. 7. James William, Pragmatyzm, tłum. Władysław Kozłowski, Vis-a-Vis, Kraków 2016. 8. Jan Paweł II, Fides et ratio, Rzym 1998. 9. Janeczek Stanisław (red.), Filozofia religii, wyd. KUL, Lublin 2012. 10. Kamiński Stanisław, Światopogląd-religia-teologia, wyd. KUL, Lublin 1998. 11. Konstytucja dogmatyczna Dei Verbum, Watykan 2002. 12. Św. Tomasz z Akwinu, Summa Contra Gentiles, tłum. Zofia Włodek, Włodzimierz Zega, W Drodze, Poznań 2003. 13. Sartre Jean-Paul, Egzystencjalizm jest humanizmem, tłum. Janusz Krajewski, Krystyna Szeżynska-Maćkowiak, Warszawa 1998. 14. Wittgenstein Ludwig, Tractatus logico-methaphisicus, tłum. Bogusław Wolniewicz, PWN, Warszawa 2011. 14. Wszołek Stanisław, Racjonalność wiary, Copernicus Center Press, Kraków 2016.

3

Filozofia religii, Ks. Janeczek Stanisław (red.), wyd. KUL, Lublin 2012, str. 302.

29 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 30

Czy potrzebna nam jest dzisiaj filozofia dziejów? Olgierd Fudali Okno na świat można zasłonić gazetą. Stanisław Jerzy Lec Wstęp Pomysł pracy zrodził się z niedawno przeczytanej przeze mnie książki Gordona Blaine’a Moskowitza Zrozumieć siebie i innych, w której autor na podstawie badań psychologicznych stwierdza, że „ludzie nie lubią wrażenia, że są przedmiotem działania przypadkowych i chaotycznych sił znajdujących się poza ich kontrolą”1. (…) Poddałem analizie dzisiejszą historiografię, a wyszedłem od historii Stanów Zjednoczonych. Po wielu tygodniach czytania o podwalinach tego kraju wpadła mi w ręce książka Howarda Zinna Ludowa historia Stanów Zjednoczonych. Od roku 1492 do dziś. (…) Zacząłem poszukiwać autorów myślących w podobny sposób, aż pewnego dnia natrafiłem na filozofię dziejów Waltera Benjamina zawartą w dziele O pojęciu historii. (…) Benjamin patrzy na dzieje od innej strony, poświęca więcej uwagi „uciśnionym”2 i ich cierpieniom. Kim są owi uciśnieni? Są to osoby, których doświadczenia, historie nie są brane dziś pod uwagę. Ludzie, których słowa zostały niewypowiedziane bądź przerwane przez narzuconą myśl historyczną (…). Benjamin wskazuje przy tym na zapomniane okropności wyrządzone ludom uciśnionym. (…) Jak ujmuje to komentatorka myśli autora O pojęciu historii, „niewzruszona i linearna, pozbawiona pęknięć i chropowatości podstawa pozycji historyka, pod wpływem lektury Benjamina, rozpada się”3. (…) Wydarzenia z przeszłości są wciąż żywe i skrywają moc oddziaływania na naszą rzeczywistość, nie są definitywnie określone4. Benjamin uważa, że wiele napięć z przeszłości pozostało nieodkrytych oraz że zostały one przygniecione masą „ważniejszych” faktów. W tych napięciach znajdują się zalążki nowych kultur i myśli, inne perspektywy spojrzenia na świat i redefinicje znanych nam pojęć. (…) Musimy wybierać niektóre doświadczenia i dokonywać pewnych uproszczeń. Jednak z namysłu Benjamina możemy czerpać pewne praktyczne wskazówki – przede wszystkim, aby dokonywać tych uproszczeń jak najmniej i by na każdym kroku być ich świadomym. (…) Opisana niżej historia jest przykładem urzeczywistnienia celów prezentowanej filozofii dziejów. O poranku 12 października Santa Maria – flagowy okręt flotylli Kolumba – dopływa do brzegów wyspy San Salvador w archipelagu Bahama. Szczęście ludzi na statku, jak i na lądzie jest niewyobrażalne. Mieszkańcy wyspy wręczają nowym przybyszom swoje przysmaki, krystalicznie czystą wodę i inne dary. Kolumb w swoich relacjach z podróży pisze: „[Przynieśli] nam papugi, kłębki bawełny, strzały oraz wiele innych rzeczy. (…) Broni nie mają i nie wiedzą, co to jest; gdyż kiedy pokazałem im miecze, niewiedza ich była taka, że chwytali je za ostrza i pocięli sobie palce. (…) Można by z nich zrobić doskonałych robotników (…), pięćdziesięciu ludzi starczyłoby zupełnie, aby utrzymać ich w ryzach i kazać im wykonywać wszystko, cokolwiek by się od nich żądało”5. 1

Moskowitz G. B., Zrozumieć siebie i innych, GWP, Gdańsk 2009, str. 417.

2

Benjamin W., O pojęciu historii, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1996.

3

Farge A., Walter Benjamin i rozstrajanie nawyków historyka, [w:] „Praktyka Teoretyczna”, nr 1 (23) 2017, str. 17.

4

Zob.: Angehrn E., Filozofia dziejów, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2007, str. 165−167.

5

Krzysztof Kolumb, Pisma, PIW, Warszawa 1970, str. 38−39.

30 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 31

Mieszkańcom wysp wyznaczono zadanie, by przynosili ustaloną ilość złota. Osobom, które się nie wywiązały, odcinano ręce. Zbiegów wieszano bądź palono żywcem.

D Czy w imię postępu powinniśmy uznawać te niekończące się oszustwa i podboje za konieczne? (…) Z pewnością znajdzie się ktoś przekonujący nas do słuszności tej tezy, jednak „jak dokonać [takiej] oceny korzyści i strat, jeśli informacje o stratach się przemilcza albo jedynie wzmiankuje na marginesie?”6. W omawianej przeze mnie potrzebnej dzisiaj filozofii dziejów historie zapomnianych będziemy badać z różnych perspektyw – z perspektywy osób dziś uciskanych, jak i uciskających – będziemy stawiać na komplementarność i pluralizm historyczny historiografii. (…) Niniejsza filozofia dziejów nie tylko wydobywałaby na światło dzienne niekończącą się wyobraźnię, odwagę i niezwykłe kapitańskie wyczyny Krzysztofa Kolumba, ale nie zapominałby także wspomnieć o drugim, mrocznym obliczu odkrycia Ameryki. Bibliografia: 1. Arlette Farge, Walter Benjamin i rozstrajanie nawyków historyka, tłum. Katarzyna Urbaniak, [w:] „Praktyka Teoretyczna” nr 1, 2017, str. 16−23. 2. Asako Nagasawa, Świat oczyma Benjamina, tłum. Ewa Nowak-Juchacz, [w:] „Diametros” 2004, nr 1, str. 53−60. 3. Barbara Janiec (red.), Słownik filozofii marksistowskiej, Wiedza Powszechna, Warszawa 1982. 4. Bartolomé de las Casas, Krótka historia o wyniszczeniu Indian, [w:] Howard Zinn, Ludowa historia Stanów Zjednoczonych. Od roku 1492 do dziś, tłum. Andrzej Wojtasiak, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016. 5. Bernardino Ramazzini, Rozważania o chorobach rzemieślników, [w:] Wojciech Adamski (red.), Historia powszechna, t. 13, UTET Cultura, UE 2007, str. 580−581. 6. Emil Angehrn, Filozofia dziejów, tłum. Józef Marzęcki, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2007. 7. Gordon Blaine Moskowitz, Zrozumieć siebie i innych, tłum. Anna Sawicka-Chrapkowicz, Jacek Suchecki, GWP, Gdańsk 2009. 8. Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, t.1, tłum. Janusz Grabowski, Adam Landman, PWN, Warszawa 1958. 9. Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Zasady filozofii prawa, tłum. Adam Landman, PWN, Warszawa 1969. 10. Hanna Brycz, Człowiek – instrukcja obsługi, Smak Słowa, Sopot 2012. 11. Jacek Migasiński, Filozofia Nowożytna, STENTOR, Warszawa 2011. 12. Karl Raimund Popper, Nędza historycyzmu, tłum. Stefan Amsterdamski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999. 13. Karl Raimund Popper, Logika odkrycia naukowego, tłum. Urszula Niklas, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002. 14. Karol Marks, Kapitał, t.1, tłum. Mikołaj Ratajczak, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2013. 15. Karol Marks i Fryderyk Engels, Manifest partii komunistycznej, tłum. Irena Koberdowa, Książka i Wiedza, Warszawa 1966. 16. Krzysztof Kolumb, Pisma, tłum. Anna Ludwika Czerny, PIW, Warszawa 1970. 17. Michał Pospiszyl, Zatrzymać historię – Walter Benjamin i mniejszościowy materializm, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2016. 18. Tomasz Mazur, Kamyk filozoficzny – nowożytność, STENTOR, Warszawa 2010. 19. Walter Benjamin, O pojęciu historii, [w:], Anioł historii: eseje, szkice, fragmenty, tłum. Krystyna Krzemieniowa, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1996. 20 Walter Benjamin, Pasaże, tłum. Ireneusz Kania, Zbigniew Bauman, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015. 21. Władysław Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 2, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014.

6

Zinn H., Ludowa historia Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016, str. 97.

31 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 32

Czy filozofia jest na sprzedaż? Rozważ problem w kontekście zachodzącego procesu powszechnej komercjalizacji. Antoni Subocz (…) Społeczeństwo wykorzystujące gospodarkę rynkową czy rynkowe społeczeństwo? Jak pod wpływem triumfalizmu rynkowego zmieniła się nasza percepcja. W celu stwierdzenia, jakim zmianom uległ nasz światopogląd w przeciągu ostatnich paru dekad (tj. jak dzisiaj patrzymy na świat w porównaniu z tym, jak na niego patrzyliśmy w XX wieku), powinniśmy najpierw przyjrzeć się komercjalizacji w szerszym spektrum, czyli zadać sobie pytanie, czym charakteryzuje się proces komercjalizacji i jak wpływa on na naszą percepcję. W swoim eseju Czego nie można kupić za pieniądze Michael Sandel stara się nas przekonać, że era triumfalizmu rynkowego, która rozpoczęła się w latach 80. i zakończyła się po kryzysie gospodarczym w 2008 roku, znacznie wpłynęła na to, jak dziś postrzegamy najróżniejsze wartości. W związku z tym, uważanym powszechnie za cudowny, okresem w historii gospodarki dzisiaj obserwujemy zatarcie wielu wartości i tendencję do wyceniania wyższych idei. Jak Sandel błyskotliwie zauważa: „ekonomia stała się domeną imperialną. Dziś logika kupna i sprzedaży nie odnosi się już do dóbr materialnych, ale stopniowo zaczyna rządzić całym naszym życiem”1. Podobne stanowisko w swoich pracach reprezentuje dziewiętnastowieczny niemiecki filozof, Georg Simmel. Uważa on, że pieniądze dają nam wolność, gdyż dzięki gospodarce możemy nabyć rzeczy, których bez pojęcia pieniądza nie bylibyśmy w stanie zdobyć, i urozmaicamy swoje życia doświadczeniami, które byłyby dla nas nieosiągalne. Simmel stawia jednak tezę, że pieniądz paradoksalnie jest również w stanie odebrać nam tę wolność, gdyż jeśli waluta urośnie w oczach ludzi jako wartość, nie zaś jako jedynie element rynku, to wszystko stanie się produktem na sprzedaż, a co za tym idzie, wszystko będzie miało cenę. Ludzie staną się cynikami, gdyż zaczną się zacierać granice między zdrowym podejściem społeczeństwa gospodarczego a Sandelowskim rynkowym społeczeństwem. Różnicą między wartościami takimi jak wolność czy lojalność a nowym IPhonem będzie jedynie liczbą zer na metce. Wcześniej wielu wartości nie chcieliśmy i nie umieliśmy wycenić. Sprzedanie takich rzeczy, jak miłość, oddanie, lojalność, czy nawet ludzkie życie, nie mieściło się kiedyś w głowie. Niestety dystopijna wizja Simmela jest coraz bardziej rzeczywista. Tania siła robocza, którą możemy znaleźć na przykład w Bangladeszu czy w Chinach, jest jednym z przykładów tego zjawiska. Korzystają z niej wielkie marki odzieżowe, jednocześnie zdając sobie sprawę z niskich standardów życia w tamtych regionach, które zmuszają ubogich ludzi do harowania w nieludzkich warunkach za śmieszne pieniądze. Świadczy to o tym, że wielkie korporacje nie widzą już w ludziach żywych istot, a jedynie narzędzia, które mają spełniać swoje zadanie. Przestają uznawać samo życie ludzkie za wartość, a widzą w ludziach tylko potencjał ekonomiczny. (…) W okresie post-triumfalizmu rynkowego, coraz częściej również edukacja sama w sobie staje się skomercjalizowana. Najlepsze uniwersytety przyznają się do tego, że coraz częściej przyjmują mniej wybitnych kandydatów, którzy są w stanie pochwalić się bardziej zasobnym portfelem. To zjawisko, nie dość że podkopuje autorytet samych uczelni i dyplomów, które uniwersytety wydają, to niszczy również istotę edukacji i samej nauki, przyklejając na nią metkę z ceną. Sama nauka również coraz częściej może być spieniężana. Przykładami są tutaj produkty będące efektami badań i wiedzy naukowej, jaką posiadamy, takie jak genetycznie ulepszane owoce, windy w budynkach lub specjalnie modyfikowane zarodki ludzi. 1

Michael Sandel, Czego nie można kupić za pieniądze. Moralne granice rynku, tłum. Tomasz Sikora i Anna Chromik, wyd. Kurhaus Publishing, Warszawa 2012. str. 20.

32 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 33

Trwa dyskusja, czy korzystanie z przywilejów, jakie daje nam nauka, w tak wielkim stopniu jest moralne. Nikt jednak tak naprawdę nie jest całkowicie przeciwny postępowi, który może prowadzić do komercjalizacji poszczególnych aspektów życia. Wymyślenie szczepionek zaowocowało utworzeniem wielkiego przemysłu farmaceutycznego, jednak bez tego ludzie dalej cierpieliby masowo na chorobę Heinego-Medina. (…) Filozofia, jako refleksja nad istotą świata i życia, również podlega temu procesowi zatracania wartości i w związku z tym coraz częściej jest spieniężana. Uważam jednak, że sam ten proces w dzisiejszym świecie jest złem koniecznym, o ile filozofia nie ma stać się nieważna, nieistotna i zapomniana. Jedynym sposobem na uratowanie nas od tej makabrycznej wizji jest ewolucja naszego sposobu postrzegania filozofii. W przeciwnym razie będzie ona skazana na bycie nieaktualną. Bibliografia: 1. Erich Fromm, Mieć czy być, tłum. Jan Karłowski, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2012. 2. Platon, Protagoras, tłum. Władysław Witwicki, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958. 3. Platon, Sofista, tłum. Władysław Witwicki, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1956. 4. Ewa Polak, Komercjalizacja szkolnictwa wyższego i jej wpływ na spójność społeczno-ekonomiczną, Instytut Transportu i Handlu Morskiego, Uniwersytet Gdański. 5. Michael Sandel, Czego nie można kupić za pieniądze. Moralne granice rynku, tłum. Tomasz Sikora i Anna Chromik, Kurhaus Publishing, Warszawa 2012. 6. Georg Simmel, Filozofia pieniądza, tłum. Andrzej Przyłębski, Aletheia, Warszawa 2017. 7. Władysław Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 1, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1983.

Czy obserwujemy własne stany psychiczne? Spór o introspekcję we współczesnej filozofii umysłu i kognitywistyce. Maciej Kokosza (…) Obserwację stanów psychicznych można twórczo zestawić ze znanym filozoficznym argumentem zwanym „Zakładem Pascala”. Jeśli obserwujemy własne i/lub cudze stany psychiczne, musimy być gotowi do uznania, że to, czemu ufamy i co przyjmujemy za pewne, może być sfabrykowane i fałszywe. (…) Jeśli stany psychiczne miałyby nie istnieć, nie istniałaby także nasza miłość, przyjaźń i inne emocje. Według angielskiego empirysty Johna Locke’a człowiek jest na początku niezapisaną tablicą, na którą trafiają treści pozyskane z wrażeń empirycznych zapewniające mu poznanie świata zewnętrznego. Na ludzką świadomość składają się według Locke’a także wrażenia emocjonalne. Ich zapis pozostający w naszej świadomości różnicuje nas i sprawia, że zachowujemy ciągłość naszej egzystencji, tzn. nie zmieniamy się z dnia na dzień i nie musimy codziennie redefiniować pojęcia naszej tożsamości. Gdyby jednak odebrać nam nasze uczucia, przyswajalibyśmy jedynie bezmyślnie dane zmysłowe. Na podstawie filozofii Locke’a możemy się zastanowić, czy z jakiegoś powodu istnieje konieczność istnienia stanów psychicznych. Przykładowo, możemy wyobrazić sobie pogrzeb w świecie, w którym głęboka,

33 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 34

zindywidualizowana psychika nie istnieje. Widzimy otwartą trumnę. Podchodzi do niej dwóch chłopców. Jeden z nich jest wnukiem, a drugi bardzo dalekim krewnym zmarłego. Każdy z nich dotyka delikatnie policzka zmarłego i pochyla głowę. Celem naszego eksperymentu myślowego jest przyjrzenie się „zawartości” ich umysłów. W świecie bez stanów psychicznych obaj chłopcy zarejestrowaliby chłód ciała zmarłego i skojarzyli jego twarz ze wcześniejszymi ideami pochodzącymi ze wzrokowych pobudzeń. Obaj mogliby poczuć podstawową ideę „nie-radości”, czuliby, że coś jest nie w porządku. Jednak ich smutek byłby tego samego pierwotnego rodzaju. (…) W świecie, w którym stany emocjonalne istnieją w umyśle, doświadczymy czegoś złożonego. Oto jak mogłyby wyglądać myśli chłopców w świecie ze stanami emocjonalnymi. Wnuk zmarłego mógłby myśleć: „Szkoda, że dziadek odszedł. Jest taki zimny. Pamiętam, jak śmialiśmy się razem, gdy go odwiedzałem. A teraz nigdy już nie wróci. Nie byłem na to gotowy. Tak bardzo cierpię… Dlaczego jego już nie ma?”. Zaś myśli dalszego krewnego mogłyby wyglądać następująco: „Szkoda mi go. Nie będę udawał, że bardzo mi go brakuje. Nie znałem go, choć bardzo chciałem, i żałuję, że jest teraz na to za późno. Mam nadzieję, że miał dobre życie”. Chłopcy przeżywają bardzo różne emocje, ich reakcje odróżnia stopień kontaktu, jaki mieli ze zmarłym. (…) We współczesnej filozofii już Wittgenstein dostrzegał doniosłość zagadnienia istnienia i statusu przeżyć psychicznych, a inni współcześni filozofowie umysłu, tacy jak np. Gilbert Ryle, rozwijają znacznie badania i pomysły Wittgensteina, sugerując, że proces introspekcji jest jedynie procesem wewnętrznego przypomnienia i retrospekcji. Wittgenstein wspomina w swoich Dociekaniach filozoficznych, że „zjawisko introspekcji polega na przywoływaniu wspomnień, wyobrażeń możliwych sytuacji oraz uczuć”. Ryle natomiast sugeruje, że istnienie stanów psychicznych, takich jak np. szał czy panika, potwierdza teorię retrospekcji. Momenty, w których działamy instynktownie, nie są bowiem analizowane w czasie trwania określonej sytuacji, tylko z późniejszej perspektywy, gdy jesteśmy na tyle spokojni, aby logicznie myśleć. (…) Z drugiej strony istnieje przeciwne stanowisko, które wyraża swoimi poglądami amerykański filozof Fred Dretske. Według niego introspekcja nie jest bezwolnym odwoływaniem się do wcześniejszych doświadczeń, lecz tworzeniem nadbudowy pojęciowej do znanego już doświadczenia. Proces ten jest zatem bliższy percepcji i postrzeganiu niż retrospekcji i przypominaniu. Tworzymy nowe pojęcia poprzez wewnętrzną percepcję, a nie jedynie chłodne przeglądanie faktów. Możliwości dzisiejszej technologii nie pozwalają nam niestety w jednoznaczny sposób potwierdzić obecności obiektywnych i indywidualnych emocji i stanów psychicznych. (…) Neuroprzekaźniki i hormony mogą różnić się poziomem w różnych ciałach, lecz to ciągle te same substancje. Więc to samoświadomość czyni nas wyjątkowymi. Nasza złość jest niepowtarzalna, podobnie jak radość, smutek i reszta emocji. To one czynią nasze życie wartościowym. Często sprawiają nam ból i przykrość i w pewnych momentach chcielibyśmy żyć bez nich. Jednak zawsze lepiej zmierzyć się z problemem niż od niego uciec. Bibliografia: 1. George Berkeley, Rzecz o zasadach poznania ludzkiego, tłum. Feliks Jezierski, Wydawnictwo De Agostini, Warszawa 2004. 2. René Descartes, Rozprawa o metodzie, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Wydawnictwo Hachette, Kraków 2008. 3. Fred Dretske, Naturalizing the Mind, MIT Press, Cambridge 1997. 4. Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Fenomenologia Ducha, tłum. Florian Światosław Nowicki, Fundacja Aletheia, Warszawa 2010. 5. John Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. Władysław Mieczysław Kozłowski, Wydawnictwo Hachette, Warszawa 2011. 6. Blaise Pascal, Myśli, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2004. 7. Gilbert Ryle, Czym jest umysł?, tłum. Witold Marciszewski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1970. 8. Ludwig Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, tłum. Bogusław Wolniewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008.

34 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:43 Page 35

Czy potrzebna nam jest dzisiaj filozofia dziejów? Łukasz Kremky (…) W 1992 roku Francis Fukuyama opublikował artykuł, a następnie książkę, w której ogłosił „koniec historii”. Amerykański ekonomista, filozof i politolog powrócił do dyscypliny filozoficznej, która w wyniku traumatycznych doświadczeń XX wieku i powszechnego zwątpienia w logiczność procesu dziejowego została zapomniana. Mowa tu o filozofii dziejów. Na jej gruncie Fukuyama chciał przełamać panujący powszechnie pesymizm, wykazując, że demokracja liberalna stanowi zwieńczenie rozwoju idei politycznych i że nie ma dla niej żadnej lepszej alternatywy. Ćwierć wieku później jego książka wciąż pozostaje obiektem nieuzasadnionych drwin – są one w większości wynikiem niezrozumienia zasadniczej tezy i myślowych uproszczeń. Zlekceważenie idei „końca historii” jest intelektualną ignorancją. Sądzę, że refleksja historiozoficzna Fukuyamy może być dzisiaj kluczowym elementem przezwyciężenia kryzysu, w którym zdaje się tkwić szeroko rozumiana idea liberalna. Świat się chwieje – tytuł ostatniej książki Grzegorza Sroczyńskiego to najlepszy komentarz do otaczającej nas rzeczywistości widzianej oczami liberalnego Zachodu. Poczucie głębokiego pęknięcia liberalnego konsensusu waszyngtońskiego niepokoi dziś zwolenników idei demokracji liberalnej i liberalizmu. Choć nie wiemy, czy możemy mówić o realnym przełomie, poczucie uniwersalności i powszechności wartości liberalnych, a więc praw człowieka, demokracji, a przede wszystkim godności ludzkiej i wynikającej z niej wolności, z którym chociażby Amerykanie wkraczali do Iraku, to już przeszłość. Zachód lęka się dziś nie tylko islamskiego fundamentalizmu czy dynamicznych i coraz bardziej autorytarnych Chin prezydenta Xi Jinpinga, ale nawet samego siebie, a więc, upraszczając, rosnącego populizmu, demokracji „nieliberalnej” i Donalda Trumpa. Skąd ten strach? Sądzę, że ze złego zrozumienia logiki rządzącej globalną polityką i historią. Albo może z niedostrzeżenia, że pewne mechanizmy działają w dwie strony. Mówi o tym Henry Kissinger w swojej nowej książce Porządek światowy – nigdy nie było żadnego prawdziwie globalnego porządku światowego, bo nigdy żadne wartości i zasady nie były i nie będą prawdziwie uniwersalne – to główna teza tego dzieła. Dominacja wartości liberalnych jest wynikiem dominacji USA po 1989 roku jako globalnej siły gospodarczej i militarnej, która właśnie dobiega, zdaniem Kissingera, końca. Ale koniec dominacji nie musi oznaczać kapitulacji. W rzeczywistości coraz częściej mówimy o końcu świata, jaki znamy – liberalnego i demokratycznego. Ale czy nie za łatwo się poddaliśmy? Sądzę, że to kwestia udzielenia sobie odpowiedzi na fundamentalne pytanie dotyczące własnej tożsamości – czy nasza wolność stała nam się obojętna? Każdy więc po części musi zgodzić się z Fukuyamą. I nie chodzi tu o bezrefleksyjne sławienie demokracji liberalnej, lecz o fakty – zakres wolności, jakim dysponują obywatele państw UE, jest po prostu nieporównywalnie większy niż zakres swobód obywateli Arabii Saudyjskiej czy Chińskiej Republiki Ludowej. Historiozofia, jak pokazuje Fukuyama, oferuje mocne wsparcie dla demokracji liberalnej. Odwołując się do filozofii Hegla i jego znanego komentatora, Alexandra Kojève’a, autor Końca historii pokazuje, że w dziejach ludzkości możemy wyróżnić dwa zasadnicze procesy – „logiki” rozwoju historycznego. Jedną z nich jest rozwój nauk przyrodniczych – ten jest źródłem rozwoju technologii, która umożliwia bogacenie się społeczeństw. Drugą zaś jest walka o uznanie przez jednostkę. Demokracja liberalna jest rezultatem właśnie takiej walki. Jest ona też jej końcem, gdyż podstawowe sprzeczności napędzające dialektyczny przebieg dziejów zostają zaspokojone. Rzeczywistość demokracji liberalnej jest więc końcem historii, finalnym etapem rozwoju idei politycznej. Ale nie jest projektem skazanym na dominację, jakby chcieli niektórzy. Koniec historii dokonuje się w sferze

35 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 36

idei, nie zaś w rzeczywistości, nie oznacza więc końca wydarzeń historycznych. Rzeczywistość jest bowiem areną ścierania się różnych wizji porządku i systemów wartości – o zwycięstwie decyduje siła. Nie jest też projektem ukończonym. Na jej kształt wpływa logika nauk przyrodniczych. Ta zaś niekiedy stoi z nią w sprzeczności, co właśnie obserwujemy. Rzeczywistość końca historii musi ulec redefinicji w kierunku nie tylko powszechnego uznania i równości politycznej, ale także równości w sferze ekonomicznej. Bibliografia: 1. Francis Fukuyama, Koniec historii i ostatni człowiek, tłum. Tomasz Bieroń i Marek Wichrowski, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017. 2. Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Fenomenologia ducha, tłum. Adam Landman, Aletheia, Warszawa 2002. 3. Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, tłum. Adam Landman i Janusz Grabowski, PWN, Warszawa 1958. 4. Thomas Hobbes, Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego, tłum. Czesław Znamierowski, Aletheia, Warszawa 2005. 5. Henry Kissinger, World Order, Pengiun Books, New York 2015. 6. Nathaniel Persily and Jon Cohen, Americans are losing faith in democracy – and in each other, “The Washington Post”, October 14, 2016. 7. Thomas Piketty, Kapitał w XXI wieku, tłum. Andrzej Bilik, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2015. 8. Platon, Fajdros, tłum. Władysław Witwicki, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2002. 9. Platon, Państwo, tłum. Władysław Witwicki, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2006. 10. Grzegorz Sroczyński, Świat się chwieje, Agora SA, Warszawa 2015.

Całe prace Laureatek, Laureatów i Finalistów Jubileuszowej XXX Olimpiady Filozoficznej do wglądu w sekretariacie naszego Liceum i Oddziałów Międzynarodowych.

36 Olimpijczycy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 37

All dimensions of a One-Dimensional Man: is it possible for one not to ‘be’ what he or she ‘has’? We buy, we use, we discard and the cycle con-

to ‘have’. I propose these definitions: a person ‘is’ stands

tinues. That is how humans are expected to function

for the sum of all the things that makes them a unique

in today’s society due to the substantial influence and

person and that can be used to differentiate them from

pressure of the capitalistic market on everyday life.

others, such as their physical appearance or their be-

As the economy grew so did the amount of money

longings but also the psychological mind that is con-

earned by people, and so did the prices. With it also

scious, preconscious and unconscious, which includes

came the technology that quickly managed to fulfil

a person’s character, feelings and instincts. To ‘have’

many “basic needs” which are needed for a person to

can be defined in two different ways. One is more ma-

be well off. According to Herbert Marcuse, these are

terialistic definition, where to ‘have’ means to own or

“nourishment, clothing, lodging at the attainable level

possess something that can be experienced by our five

of culture”, any other needs are called “false needs”

basic senses – touch, smell, vision, hearing and taste –

(e.g. a new phone or watching a movie in the cinema).

whereas in the other one to ‘have’ also takes into con-

However, capitalism requires a large, inexpensive

sideration intellectual and spiritual things that cannot

workforce to sustain the materialistic style of life it is

be detected with our five senses, such as character of

promoting, so quickly came the abuse of the less for-

a person, their thoughts, feelings, etc.

tunate people, and with that came the influx of cheap,

Using the definitions given, two similar, but not

mass-manufactured goods that were made to be fre-

the same, out comes appear. If we use the first defi-

quently replaced and thus further fueling the vicious

nition, it is theoretically possible for a person not to

cycle we live in. Advertisers and companies promote

completely ‘be’ what they ’have’, although it is dif-

this style of living to such a degree that it now has be-

ficult in practice; while using the second definition,

come culturally imbedded to seek such needs every-

it is impossible for a person not to ‘be’ something they

where,andsoithasbecomenormalforpeopletojudge

‘have’. The broader, and arguably more informative,

each other on the basis of what the other person ‘has’

definition of ‘have’ makes it so a person has to ‘be’

and not who they ‘are’. Here arises the question of

what they ‘have’, which is not a bad thing, even

whether a person actually can ‘be’ not only what they

though some people will try to make it so by focusing

‘have’?

only on ‘having’ physical objects or wealth

Firstly, we need to define what it means to ‘be’ and

Kacper Uzdowski

According to Herbert Marcuse, we are locked

pare things. What makes it even more intuitive for

being one-dimensional man in the one-dimensional

us is that – at least theoretically – in capitalism the

society. But aren’t humans something more than

amount of goods you have somehow reflects on how

that? It makes one want to break free from the sys-

challenging your job is (based on qualifications you

tem, become independent of what he or she has. But

need), and what is the amount of hard work you put

is it even possible?

into it – thus making it understandable and even logi-

Since the beginning of humanity, we survived be-

cal to judge by this criterion.

cause we adapted to what we had, thus making us de-

Apart from that, ‘having’ plays an important role

pendent on what we possessed. People started

in other aspects of life – as it can make us a part of

treating things they had as parts of their identity.

a community. When one has a T-shirt with their

Human’s natural need is also to organise our sur-

favourite’s band name of it, he or she feels the unity

roundings. It makes us want to judge, measure, com-

with all the other fans.

37 IB Philosophy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 38

Of course, it’s a matter of personal decision

Overall, I believe we cannot remain unaffected

whether to focus on having or being. The strong will

by what we have, and I think that accepting it is the

and desire to change can for sure work wonders but

best solution. I agree, it would be great if we could

even if a person tries to escape this mindset, he will be

be free of our belongings, focusing only on each

still seen by people in no other way. Taking Diogenes

other’s souls and minds, but the world has never

as an example (although his reasoning was somehow

been perfect and never will be. Instead of focusing

different, his intentions were similar) – he lived unlike

on the downsides of this situation, we should be

the society – having only his large ceramic jar to sleep

happy that at least now what we have isn’t ultimately

in. But the one thing he had is exactly the thing he is

determined at our birth – and we can rise up the

remembered by the most of people. It shows that even

dominance hierarchy enabling us to change what we

though you can escape the society, you may still be

have, thus – what we are.

treated as a part of it by other people, making it im-

Anna Karczmarz

possible to quit the whole scheme completely.

People cannot determine who they are by will.

know. To realise one is imprisoned and limited by this

The things that are part of one’s social, economic and

jail is doable. One could even commit meta-analyses

cultural understanding are one’s personal identity.

of it and, therefore, of one’s own limitations.

One’s understanding can change, not due to one’s

There persists an idea in opposition to my theory

self, but because one has acquired new information

that there is simply a core ‘you’, that is to say, that

or come to understand a point of view previously mis-

you may acquire knowledge, memories and beliefs as

understood or not encountered. Who we are is the

you go through life, however, these are only part of

echo of our experience, a trail of memories.

you and in essence you are the same person you al-

All that is one’s personal identity forms what one

ways were because of this ‘core’, now just with newer,

is, and all that one is, is one’s prison. It is certainly poss-

additional parts. Nevertheless, this belief does give

ible to expand one’s prison with new pieces of informa-

an excuse for all actions with the claim that we can-

tion, but one can never leave it. We are forever trapped

not change, because our ‘core’ cannot change.

and defined by what has happened to us and what we

Maja Longfors

Every day we hear that we shouldn’t let what we

In the 21st century it’s impossible not to be defined

have define us. But at the same time, we judge other

by what you have – or rather what you don’t have. So,

based on what they wear, where they dwell and how

if there is just one door open, you can’t really say that

they spend their holidays. We live in a materialistic

it was your choice to go through it, can you? Now,

world where the strongest unit is money. After all,

don’t get me wrong, I don’t believe that the more you

the more you have, the less limitations you encounter.

have, the better person you are. However, the availabi-

Technically, we live in a free country. But if you don’t

lity of options, number of doors you can open, truly

have enough, all the possibilities are like closed doors,

shapes you. It’s not just the visible cover of our invisible

you don’t have access to. That’s why even if you want

selves. At first, it’s only that. However, after some time,

to, even if you try all your life, some of them will

it melts onto us and eventually becomes us.

never open.

38 IB Philosophy

Julia Przybył


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 39

First philosophy first: should we put trust in the idea of a reflection that would be free of any assumptions? If one conceives a reflection as a result and an in-

emit rays? Because only in stars there is nuclear

separable element of cognition, it becomes clear that

fusion where hydrogen transforms into helium and

the issue relates to epistemology – the branch of phil-

excess energy – the next assumption.

osophy concerned with the theory of knowledge.

These are scientific facts proved by years and

Hence the chief problem: is it possible for a human

years of conducting experiments and research. How-

being to perceive without making any certain as-

ever, if we step down to the bases of logical thinking,

sumptions?

deep in its core, every reflection has its ingrained ori-

Although the most prominent epistemological

gin in an axiom – a statement that is taken to be no-

doctrines differ one from each other and are even

thing but true and does not need to be verified.

sometimes contradictory, they all share a common

Nevertheless, if it is possible to provide an explana-

characteristic – their theories rely on certain assump-

tion for every assumption, while the given explana-

tions. Empiricists assume that real cognition cannot

tion is an assumption itself, is there an appointed end

be other than experience; rationalists first principle

to this chain of assumptive statements? I think that

is that reason is the foremost source of knowledge;

this is what the scientists are seeking: the ultimate

and innatism preconceives that a human being is al-

answer to the question that would explain the exist-

ready born with knowledge. Gorgias suggested that

ence of the whole universe.

nothing except a mind is sure, but what if it in fact

But the answer to this issue may not be even cru-

is? Isn’t it dangerous to rely on such firm beliefs and

cial to philosophy, as the reasoning demonstrates that

premises? Even the famous Cartesian Cogito ergo sum

every reflection relies on certain assumptions which

(“I think, therefore I am”) is an assumption itself and

can be explained by another reflection, also relying

assumes that wherever there is thinking, there is also

on an assumption. Thus, the idea of a reflection that

a thinking entity. By establishing this premise, Des-

would be free of assumptions cannot exist, and a pur-

cartes desired to find an undoubted and secure foun-

sue for the ultimate answer may end in two ways:

dation of knowledge.

a reflection either does not have any core, as every

Every conception is about making a statement –

assumptive statement is followed by another one (it is

it does not matter whether a given reflection it true

impossible to finalize the process of thinking with

or false, it can be either one of them – and if one tries

a basic core statement that would not rely on an as-

to find an assumption in a certain idea, one will. For

sumption), or a reflection has its core in a postulate.

example, by stating that the moon does not shine

The argumentation and conclusions that are men-

with its own light, it is assumed, by asking a simple

tioned above unequivocally lead to an implication

question “why?”, that the moon does not shine with

that one should not put trust in the idea of a reflec-

its own light because it is not a star. Hence another

tion that would be entirely free of any assumptions.

assumption: only stars emit rays. Why do only stars

Hanh Lan Bui

39 IB Philosophy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 40

It has to be acknowledged that the way we feel

how the world works and reasons for why it works

now is strongly based on our prior experience. Our

this way. Investigating these is a great start of the

minds work through association and analogy, hence

reflective process. According to Brookfield, challeng-

when a human is put in a disturbing situation, they

ing your beliefs is the first step in critical thinking. The

are compelled to act the same way as earlier. In such

purpose of this is not necessarily to overthrow them

a position our logical thinking is deactivated and our

but to determine their impact on our daily proceed-

emotions do not derive from the current incident.

ings. To sum up, it is not that there are reflections free

We react to it as if it was a recall of the events from

of any assumptions but depending on the way we ana-

the past. These events do not have to be exactly the

lyse, we may follow or challenge them.

same, it is only needed that they evoke similar emo-

Regardless the things mentioned before, emotions

tions. Then we cannot trust our gut feeling basically

are very valuable. Without them taking decisions

because it is not free of assumptions and our ap-

would be close to impossible, as none of the answers

proach stems from previous acts.

would feel more familiar and better than the other.

So do reflections free of any assumptions even

We need to learn how to control them. Restating the

exist? Before we question their existence, I would like

thesis, should we put trust in the idea of a reflection

to have a closer look at three types of assumptions

that would be free of any assumptions? As long as

that Stephen Brookfield in The Getting of Wisdom

we realise how the whole mechanism works, we are

(1995) distinguishes. These broad categories include:

able to calm ourselves down whenever it seems that

paradigmatic, prescriptive and casual assumptions.

our feelings become over exaggerated. As Brookfield

The paradigmatic are objective, valid interpretations

mentioned “assumptions are our way of seeing reality

of reality, and hardly ever are they recognized by hu-

but if we are unaware of them they can trap us into

mans as assumptions. The second, prescriptive ones,

false reasoning.” (S. Brookfield, 1995). Hence, we can-

are what we think ought to be happening and they

not allow our emotions lead us the direction we may

are in a way extensions of the paradigmatic assump-

later regret.

tions. Last but not least, casual assumptions are about

40 IB Philosophy

Martyna Wielgopolan


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 41

The digital panopticon: How to settle the conflict between safety and freedom in the context of all-embracing mechanisms of control and discipline? When Jeremy Bentham constructed his model of

zens, they eliminate whatever stands against the code

panopticon, a “transparent” penitentiary, built for

they follow. It's even advantageous for them if sub-

wrong-doers to keep them in constant uncertainty,

jects know they are constantly watched. According

could he ever possibly imagine that vast part of hu-

to Michel Foucault’s theory of panopticism, it doesn't

manity would participate in such a programme, mo-

matter what group is spied on – it causes inmates to

reover, partially voluntarily? That his vision would

be more obedient, schoolchildren not to cheat, wor-

be created not only in terms of one building, but glo-

kers to be more productive, etc. Modern mass sur-

bally? With all the respect to his visionary concepts,

veillance is not always used to ensure general and

it probably was totally beyond his scope. The reader,

personal safety, even when designed to, but often to

although, most likely placed in twenty-first century,

protect the interest of governments or agencies.

or years after that, knows just right what I hint

It does always come at cost of one’s freedom. The

– Internet, of course, but also means such as the ubi-

head argument of those embracing surveillance goes

quitous CCTV cameras and GPS tracking, able to lo-

by “if one respects law, he/she has nothing to hide.”

cate an ant in Amazonian Forest. Whether we like it

Yes, except a person is stripped of any privacy, and

or not, our globe has changed into a huge panopticon,

obeys the law (which is never objective and absolu-

with the guard tower invisible, digitalised, but well

tely right from the moral point of view) more from

present. As dystopian as this vision gets, most of us

fear of punishment than from real understanding and

seem to eagerly participate, or at least accept it.

agreeing with it.

We have come to the point where we, in vast ma-

The freedom of thought and, as a result, deed is

jority, can't call ourselves “free”. We are obliged to

the only cloth of liberty left on humans body, and he

be part of the system, and obey the state that names

mustn't be stripped of it. “What about safety?” – one

us its “citizens”. As every entity constructed by hu-

twould ask. “Shouldn't it be increased, if there is

mans, a state can't be perfect. It is true that some of

a chance?” A human being is responsible for its choi-

them do not go by certain code, but by moral feelings

ces, and should be aware what is good for him/her.

of a big group of people. But considerable part of in-

Having the freedom of choice and freedom of deed

stitutions claiming rights to interfere with personal

narrowed, human will eventually start to be a mental

freedom follow an unjustified ideology, built on be-

toddler, and will in fact need surveillance and all-

liefs without rational proof, or trying to catch a de-

round protection of the state.

formed silhouette of value systems constructed ages

Stanisław Naklicki

ago. Having the means to spy and infiltrate their citi-

In today’s world, safety is one of the main con-

tween wanting to be free and feeling protected. I be-

cerns of governments and citizens all over the globe.

lieve that if we were to look at real freedom, we

As more and more security measures are being

would find that in no way do we need any protection.

undertaken each day, worries about our freedom

However, taking a classic definition of freedom from

start to emerge. People find themselves in conflict be-

the Oxford Dictionary (“The power to act, speak, or

41 IB Philosophy


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 42

think as one wants”), it’s easy to notice an existing

being can achieve. A win-win situation, where you

conflict between it and safety.

are under control of the things in which you find

To start, I’ll quote a lyric from Janis Joplin’s Me

pleasure.

and Bobby McGee. She sings that “freedom is just

The real problem people have, in my opinion, is

another word for nothing left to lose.” That is the true

not the simple “I want to do this particular thing and

freedom that doesn’t go in conflict with safety. If we

I can’t”, but rather the whole idea of a person telling

do not have anything to lose, we simply don’t need

us what to do and invading our privacy. We don’t feel

protection. But this kind of freedom is in my opinion

comfortable with the knowledge that there are

impossible to achieve, and even if it were, nobody

people who can access really private information

would be interested in it. That is because we want to

about us. I believe that in this situation a compromise

have things, people, dreams that we care about.

is the only way out. Most people just decide to

So there will always be actions that we need to under-

choose the lesser evil, and agree on officials invading

take to make sure they stay with us, but because in

their privacy in return for safety.

the same time we will also want to do them, we won’t

However, many times the safety of citizens is just

notice we are in some way still controlled by some-

an excuse for controlling people for other purposes.

body or something other than ourselves. For example,

That is especially visible in authoritarian countries,

let’s say that someone wants to travel the world. They

where privacy is invaded to limit free speech and se-

get in a car and leave their home. They finally do

cure the leading parties position. In this case the con-

whatever they want, but in order to continue their

flict of freedom and security is not of the security of

trip, they need to tank their car, buy food, drive on

the citizens but the security of the rulers. Maria Godlewska

roads that their vehicle fits on, etc. It’s a false sense of freedom, but probably the best thing a human

Aleksandra Konefał

AGON OF MAN AND GOD Reflections of god from animal bones Given free will but no freedom of choice Consumed by the sweetness of knowledge thereon falling from the crevasse of skies Given punishment for the bliss of their seven cardinal drives Aching for the absent in isolation of holy wreath Given four gifts of sundry death and instead of peace, agony and pain after their last breath 42 Ostatnie słowo poezji


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 43

Rita von Sadowska Dominik Apostoł Ada Raksja

SPACER

DLA PANI ZOFII E.

SEN

W cieniu topól idzie ona, od trosk wolna, zamyślona Zanurzam się w świat,

Książka w dłoni, lekki uśmiech, kwiat przy skroni

Idzie ulicą

w którym mnie nie ma.

Słomianego kapelusza rondo ją przed słońcem chroni

Idzie szeroko

Płynę

Oto właśnie pani Zofia, tak przez wielu uwielbiona

szeroko

Strumieniem między prawdą a rzeczywistością, Szukam celu poza sobą,

Taka właśnie, jak ją znają, od zmartwienia uwolniona

Patrzy na ludzi

Szukam siebie w sobie,

Światło dzisiejszego ranka tańczy tuż, tuż, przy jej dłoni

Ludzi zaspanych

I dalej błądzę,

Tylko na dziś jest złapane; jutro wolność je przegoni

zaspanych

Szukam odpowiedzi na pytania,

Póki chwila trwa, jednakże, Zofia będzie zachwycona

Których nie ma. Nie widzi w mroku

Szukam pytań,

Gdyby deszcz spadł, Pani Zofia skakać mogłaby w kałuży

Nie widzi twarzy

na które nie ma odpowiedzi.

W życiu piękno znaleźć umie, bez Aniołów czy boskości

w mroku

Piszę scenariusze do nieistniejących sztuk,

Żaden spacer czy rozmowa chyba nigdy jej nie znuży

Wystawiam je każdej nocy. Dotyka murów

Orkiestra gra,

A o szczęście zapytana, raczy rzec w swej uprzejmości

Dobrze mu znanych

A oni tańczą widząc sens.

„By cię kolec nie skaleczył, nie waż mi się dotknąć róży

znanych

Pływam,

Byle więcej już nie cierpieć, wyrzec nawet się radości”

W toni absurdu, Zanurzony, W co on pogrywa

Zapominam,

Idąc szeroko

że na dnie jest ziemia, której szukam.

w Patrząc na ludzi Ludzi zaspanych

Zuzanna Stępińska

na

CONSOLATEUR

Po co go śledzisz

Consolateur

Śledzisz go w mroku

Qui console.

ty

Il est mort hier soir.

WI ER SZE

Les Ténèbres du soleil l’ont couvert. Dotykasz murów

Le parfum des fleurs l’a étouffé.

Dla zapomnienia

Il s’est noyé dans le profond des larmes essuyées.

dla Sa maison est vide. Aussi vide, que plein était son cœur. Maintenant Il n’y a personne, qui pourrait consoler le monde.

43 Ostatnie słowo poezji


Filozoficznik_2018_Filozoficznik_2018 2018-05-29 12:44 Page 44


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.