73/163
– Tyle, że wystarczy – odcięłam się, podchodząc, żeby zabrać jego talerz. Kiedy pochyliłam się nad blatem, wciąż ściskając w dłoni menu, na którym był narysowany jego portret, chwycił mnie za nadgarstek. – O, to ja. – Uniósł brwi, zdziwiony. – Daj
obejrzeć. Próbowałam się wyrwać. Nie wstydziłam się pokazać mu, co narysowałam, ale paraliżowało mnie dotknięcie jego palców zaciśniętych na moim przegubie. Czułam, jak krew pulsuje w opuszce jego kciuka, czułam każdą listewkę skóry w rysunku linii
papilarnych. To, jak mnie dotykał, powiedziało mi, że jakiś szczegół na moim portrecie poruszył w nim znajomą, czułą strunę. Zerknęłam na kartkę, chcąc sprawdzić, co tym razem