#DO14

Page 1



DRUGI OBIEG Bez nieDOpowiedzeń Maj w pełni. Kampania w pełni. Księżyc również był w pełni kilka dni temu, gdy przesyłaliśmy #DO14 do druku. Po Święcie Pracy lub (jak kto woli) dniu Świętego Józefa Robotnika nastał czas mobilizacji i powrotu do rzeczywistości. Redakcja „Drugiego Obiegu” harowała dzień i noc, aby ten numer ukazał się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Członkowie Koła Nauk Politycznych pracowali równie ciężko, aby Tydzień Kina Politycznego przebiegł zgodnie z oczekiwaniami, a na Uniwersytecie Jagiellońskim w maju przypadła kulminacja obchodów 650-lecia uczelni. Czerwiec za pasem. A wtedy, parafrazując klasyczkę, wszystko zapłonie. Zapłoną nasze umysły rozgrzane wkuwaniem, zakuwaniem i knowaniem jak zdać sesję, ucząc się do niej trzy minuty. Będziemy zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Płomienie, a raczej promienie słoneczne, będą wdzierać się do naszych (nie)klimatyzowanych pomieszczeń, a my, jak zwykle, zamiast się uczyć, pójdziemy (oczywiście z książką!) na bulwary wiślane, Planty, do Parku Jordana lub pod kopiec Krakusa. Drodzy Czytelnicy! Czternasta odsłona „Drugiego Obiegu” obfituje w artykuły poświęcone kampanii do Parlamentu Europejskiego. Wszak wybory wkrótce – 25 maja. Wywiady z czcicielką Wuniowstąpienia, Joanną Senyszyn z SLD oraz Supersonikiem, czyli Bogusławem Sonikiem z PO, to lektury obowiązkowe przed głosowaniem. Dwóch naukowców: dr Agnieszka Nitszke i dr Jakub Żurawski specjalnie dla „Drugiego Obiegu” przeanalizowali przebieg tegorocznej kampanii wyborczej. Dla osób stroniących od polityki w nieregularniku możecie znaleźć wiele fascynujących artykułów poświęconych tematyce kulturalnej, ekonomicznej czy społecznej. Całość wydania jak zwykle została podsumowana felietonem, który znajduje się na ostatniej parzystej stronie.

KAMIL POPIELA

KONTAKT

www.drugiobieg.org.pl

/drugiobieg REDAKTOR NACZELNY Kamil Popiela Z-CA RED. NACZELNEGO Lidia Prokopowicz REDAKCJA Dawid Barański Rafał Czech Aleksandra Gieracka Tomasz Kolowca Karolina Kreja Marcelina Mrowiec Marta Orzechowska Agata Piekarska Karol Pilch Krzysztof Rojowski Justyna Skalska Olga Ulman

KOREKTA I ADIUSTACJA Michał Kozień Karol Pilch Kamil Popiela Justyna Skalska PROJEKT OKŁADKI Kinga Gazda SKŁAD I ŁAMANIE Karol Pilch WYDAWCA Koło Nauk Politycznych ul. Jabłonowskich 5 31-114 Kraków Publikacja dofinansowana ze środków: Rady Kół Naukowych UJ Fundacji Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak”

DO_LUDZIE: [04] Marta Orzechowska //„Dzięki mojej pracy Polacy mogą czuć się bezpieczniej” – rozmowa z Joanną Senyszyn

[06] Kamil Popiela // W oczekiwaniu na gaz – rozmowa z Bogusławem Sonikiem

DO_POLSKA: [08] Kamil Popiela //WszechEuroPolacy [11] Aleksandra Gieracka //Spot w kolano [13] Karolina Kreja //Emisariusz prawdy. Rok 2014 został ogłoszony rokiem Jana Karskiego

DO_ŚWIAT: [15] Justyna Skalska //Dokąd Litwini zmierzają? [17] Krzysztof Rojowski //Cosa Nostra, Camorra i Sycylia DO_EKONOMIA: [19] Agata Piekarska //Patriotyzm gospodarczy [21] Olga Ulman //Tania definicja triumfu [23] Rafał Czech //„Co roku słyszę o straconym pokoleniu” – rozmowa z dr. Maciejem Frączkiem

DO_KULTURA: [25] Tomasz Kolowca //„Na wyspach mórz południowych...” [27] Dawid Barański //X(XX) Muza [29] Justyna Skalska //Waleczne dziewczyny DO_PERSPEKTYWY I OPINIE: [31] Marcelina Mrowiec //Katolicyzm rodem z popkultury [33] Karol Pilch //Ofiara własnego sukcesu – Windows XP DO_UJOT: [34] Olga Ulman //Tweety zamiast programu – rozmowa z dr. Jakubem Żurawskim

[36] Marta Orzechowska //Europarlament bez tajemnic – rozmowa z dr Agnieszką Nitszke

DO_FELIETON: [38] Lidia Prokopowicz //Wiosenne spacery polityczne

3


DO_LUDZIE

//MARTA ORZECHOWSKA

„Dzięki mojej pracy Polacy mogą czuć się

BEZPIECZNIEJ” Rozmowa z profesor Joanną Senyszyn, deputowaną do Parlamentu Europejskiego, starającą się o reelekcję z pierwszego miejsca na liście Sojuszu Lewicy Demokratycznej w okręgu nr 10. Marta Orzechowska: Co pani uważa za swój największy sukces w mijającej kadencji Parlamentu Europejskiego?

Joanna Senyszyn: Dzięki mojej pracy Polacy mogą czuć się bezpieczniej, a ich prawa są lepiej chronione. Oczywiście trudno mówić o indywidualnym sukcesie każdego europosła, to są raczej sukcesy frakcji politycznej, do której się należy. Dzięki mojej frakcji – Socjalistów i Demokratów – została odrzucona umowa ACTA, a unijny budżet na lata 2014–2020 jest zdecydowanie lepszy od pierwotnie wynegocjowanego. Jest w nim więcej środków na walkę z ubóstwem i na gwarancje dla młodych. Wbrew naszym wyobrażeniom o bogatej Unii, 27 milionów Europejczyków nie ma pracy, a 120 milionów żyje na granicy ubóstwa. To sprawy, które wymagają szybkiego rozwiązania. Moim sukcesem jest także działalność europoselska w Polsce. Prowadzę dwadzieścia dwa biura. W Małopolsce dwanaście, w Świętokrzyskim sześć, pozostałe tam, gdzie SLD nie ma europosłów, bo Polacy chcą mieć bliski kontakt z europejskimi sprawami. Mam również mobilne biuro, które jeździ po całym okręgu wyborczym. Zatrudniam ponad dwudziestu asystentów i kilku radców prawnych. Udzieliliśmy setek porad prawnych, pomagamy w staraniach o środki unijne. Prawie tysiąc osób było na moje zaproszenie w Parlamencie Europejskim, zapoznało się z pracą unijnych instytucji i zwiedziło Brukselę. Wielu studentów miało staż w moich biurach europoselskich w kraju i w PE. Ponad dwa tysiące kobiet uczestniczyło w szkoleniach, seminariach i konferencjach zorganizowanych przez moje stowarzyszenie „Polka potrafi”. Współpracuję z licznymi organizacjami pozarządowymi. Piszę interpelację do Komisji Europejskiej i do polskiego rządu. Zapraszam na moją stronę senyszyn.eu oraz do czytania moich blogów. Od 9 lat, co tydzień, piszę też polityczny felieton do tygodnika „Fakty i Mity”. Można powiedzieć, że wszędzie jest mnie pełno!

4

W Parlamencie Europejskim działa pani głównie w Podkomisji Praw Człowieka, Komisji Praw Kobiet oraz na rzecz rozdziału państwa i Kościoła.

Jestem wiceprzewodniczącą Podkomisji Praw Człowieka, członkinią Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia, a także wiceprzewodniczącą Platformy na rzecz Świeckiej Polityki. Często słyszę pytanie, dlaczego profesor ekonomii zajmuje się prawami człowieka, a nie gospodarką. Odpowiedź jest oczywista. Prawa człowieka to nie tylko prawa polityczne czy wyborcze, ale także prawa ekonomiczne. Zgodnie z Kartą Praw Podstawowych, ludzie mają prawo do pracy, mieszkania oraz wynagrodzenia i emerytury. Rozwój gospodarki nie jest celem samym w sobie, a jedynie środkiem do pełniejszej realizacji praw człowieka. Pracuję na rzecz Europy bardziej sprawiedliwej, w której ludziom żyje się lepiej i mogą korzystać z pełni praw. Najliczniejszą z dyskryminowanych grup są kobiety. Trudno uwierzyć, ale w Unii prawie połowa kobiet doznała przemocy. Dwa miliony doznaje jej codziennie, a siedem Europejek dziennie umiera z tego powodu. Kobiety zarabiają średnio 16 proc. mniej niż mężczyźni, są bardziej zagrożone utratą pracy i bezrobociem. Dyskryminowani są też młodzi, seniorzy, niepełnosprawni, osoby LGBT. Jednym słowem zdecydowana większość obywateli UE.

A w którym państwie Unii Europejskiej są największe problemy jeśli chodzi o dziedzinę praw człowieka?

Prawa człowieka są gorzej przestrzegane w krajach, które później przystąpiły do Unii Europejskiej, a także tam, gdzie Kościół katolicki miesza się do polityki. Przykładów jest wiele. Obowiązująca w Polsce restrykcyjna ustawa antyaborcyjna jest formą instytucjonalnej przemocy państwa wobec kobiet i łamaniem ich prawa do samostanowienia. Brak ustawy o związkach partnerskich łamie zapis


Karty Praw Podstawowych, że każdy człowiek ma prawo do założenia rodziny, a brak edukacji seksualnej w szkołach łamie życie wielu młodym ludziom.

Są szanse na zmianę obecnej sytuacji w najbliższym czasie?

Dopóki biskupobojna prawica będzie miała większość w Sejmie, takiej szansy nie ma, gdyż w tych sprawach decydują parlamenty krajowe. W PE przyjmujemy wprawdzie w tych sprawach liczne rezolucje, ale nie mają one mocy wiążącej w krajach członkowskich, a jedynie wskazują pożądany kierunek rozwoju prawodawstwa. Przykładowo w rezolucji o równości kobiet i mężczyzn jest zapis o prawie kobiet do bezpiecznej aborcji, a w rezolucji o niedyskryminacji środowiska LGBT o uznawaniu na terenie całej Unii związków partnerskich zawartych w krajach, w których jest to prawnie uregulowane.

Jakie są pani priorytety na nadchodzącą kadencję Parlamentu Europejskiego?

Mam pięć, które ujęłam marketingowo, jako pięć P: praca, poprawa jakości życia Polaków, prawa człowieka, polityka świecka i przybliżanie Unii Europejskiej mieszkańcom województwa małopolskiego i świętokrzyskiego.

Dlaczego frekwencja w wyborach do PE jest w Polsce tak niska?

Polacy, podobnie jak większość obywateli Unii, nie uświadamiają sobie, że ponad 60 proc. prawa w krajach członkowskich uchwalamy w Europarlamencie. Jest zbyt mało informacji o naszej pracy i jej wpływie na codzienne życie. Z mediów Polacy dowiadują się, ile zarabiają deputowani, ile oszczędzili, jaki mają majątek, a nie co robią. A przecież decydujemy o sprawach, które mają wpływ na codzienne życie ponad 500 mln obywateli Unii, w tym 38 mln Polaków. Kilka przykładów: znacznie tańszy roaming, a od 2015 r. jego całkowita likwidacja, dwuletnia gwarancja na wszystkie towary, trzymiesięczny urlop rodzicielski do wyboru dla matki lub ojca dziecka.

Zapewne w jakimś stopniu do braku zaufania Polaków przyczyni się książka Parlament Antyeuropejski Marka Migalskiego.

Marek Migalski walczy o życie, chce zwrócić na siebie uwagę i opisuje jakieś przekręty, które zna tak dokładnie, że jest aż zastanawiające skąd.

Dochodzi do tak dużych nadużyć przez eurodeputowanych?

Nadużycia są wszędzie, więc Parlament Europejski z pewnością nie jest od nich wolny. Natomiast w stosunku do poprzednich kadencji zostały bardzo zaostrzone zasady rozliczeń finansowych. Trzeba przedstawiać dokumenty na prawie każdy wydatek. Są one dokładnie kontrolowane i jeżeli cokolwiek się nie zgadza, OLAF (Europejski Urząd do spraw Zwalczania Nadużyć Finansowych) prowadzi dochodzenia.

Czy celebryci są potrzebni w Europarlamencie?

Celebryci nie są nigdzie potrzebni. W Parlamencie trzeba ciężko pracować i być kompetentnym politykiem. Jestem autorką 97 rezolucji, 51 pytań do Komisji Europejskiej, sześciu opinii. Ponad 200 razy występowałam na sesji plenarnej, przeczytałam tysiące stron dokumentów.

Jakie są prognozy dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej na nadchodzące wybory? Chcemy przynajmniej utrzymać dotychczasową liczbę deputowanych, czyli siedmiu. Wszystko jest w rękach wyborców.

Jaki wynik by panią satysfakcjonował?

Dziesięć mandatów i aby moja frakcja polityczna, czyli Socjaliści i Demokraci, była najliczniejsza w Parlamencie Europejskim, bo wtedy nasz kandydat Martin Schulz zostanie przewodniczącym Komisji Europejskiej, co stworzy zupełnie nowe perspektywy rozwoju Unii. ■

Joanna Senyszyn chce „dbać o bezpieczeństwo Polaków” drugą kadencję źródło: facebook.com

5


DO_LUDZIE

//KAMIL POPIELA

Wywiad z europosłem Bogusławem Sonikiem, kandydatem Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego z województw małopolskiego i świętokrzyskiego.

W OCZEKIWANIU

NA GAZ

Kamil Popiela: „Solidność i doświadczenie” to hasło pana kampanii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jak mieszkańcy Małopolski i Ziemi Świętokrzyskiej mają rozumieć to przesłanie?

Bogusław Sonik: Parlament Europejski jest miejscem, w którym najważniejsza jest legislacja. Ważne, aby zasiadali w nim ludzie doświadczeni w tej pracy, mający w niej osiągnięcia. Tak rozumiem swoje hasło. Od dwóch kadencji jestem europosłem (w latach 2004– 2014 – przyp. red.). W trakcie drugiej byłem wiceprzewodniczącym komisji ochrony środowiska naturalnego, zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności. Zajmuje się ona tymi trzema obszarami. Przykładami efektów naszej pracy są chociażby: wprowadzenie jednolitego systemu oznakowania żywności, ustalenie limitów emisji szkodliwych gazów wydzielanych przez samochody, poprawa jakości wody, powietrza.

To dotyczy także Krakowa.

Tak, wreszcie zaczęto zastanawiać się jak dostosować Kraków do tych wymogów, które uchwaliliśmy. A wszystko po to, by mieć bardziej czyste powietrze. W obszarze moich działań była również dyrektywa tytoniowa czy też, co ważne, wpływ wydobywania gazu łupkowego na środowisko.

Polacy nieraz już słyszeli o rzekomo wielkich złożach tego surowca znajdujących się na terenie naszego kraju. Pan był sprawozdawcą raportu, który został przyjęty przez Parlament Europejski. Raport ów dał zielone światło na wydobycie tego surowca w Polsce. Kiedy nasz kraj będzie mógł w pełni wykorzystać potencjał gazu z łupków?

W poprzednich latach zajmowałem się europejską częścią procesu legislacyjnego, która miała doprowadzić do tego, by nie blokować wydobywania gazu łupkowego w żaden sposób a stworzyć jak najlepsze warunki i praktyki do jego eksploatacji – i to osiągnąłem. Przy okazji zajmowałem się również koncepcją wydobycia gazu w Polsce, organizowałem w tej sprawie seminaria. Natomiast w tej dziedzinie bardziej kompetentni są minister środowiska i główny

6

geolog kraju. Ze spotkań z nimi można powiedzieć, że potrzeba około 5-6 lat, aby móc ocenić jakość tych zasobów oraz zdolność do ich przemysłowego przetwarzania. Odwierty pochłaniają ogromne koszty – 15 milionów dolarów każdy.

Początkowo politycy zapewniali, że pójdzie to szybciej.

Słuszna uwaga. Z początku tak się wydawało. Jednak fachowcy potwierdzają, że te zasoby istnieją. Podkreślają zarazem, że są pewne trudności, wynikające z tego, że znajdują się one głębiej niż wcześniej prognozowano, stąd trwa to znacznie dłużej.

Kryzys w stosunkach ukraińsko-rosyjskich i relacjach Rosji z Unią Europejską pokazał jak ważna jest dywersyfikacja źródeł energii. Oprócz kwestii gazu łupkowego, nasuwa się pytanie o dostawy gazu ziemnego z innych państw niż Rosja. Jaką politykę powinna prowadzić Europa i Polska, aby uniezależnić się w dziedzinie energetyki od działań Kremla?

Ta polityka jest już prowadzona od kilku lat. Dokładnie od grudnia 2005 roku, kiedy to po raz pierwszy Rosjanie zakręcili kurek

z gazem, który przez Ukrainę płynie między innymi do Polski. Zorientowano się wtedy, że jest to kwestia strategiczna i polityczna. Rozpoczęto działania na rzecz wzmocnienia solidarności wśród Europejczyków w tej sprawie. Powstało wtedy rozporządzenie, które wprowadziło konieczność wspólnego podejścia do sieci przesyłowych w Europie i zbadania możliwości dostarczania gazu do poszczególnych krajów UE. Przeznaczono także środki finansowe na budowanie łączników, wsparto budowę gazoportów.

Gazoport w Świnoujściu także otrzymał wsparcie?

Owszem. Świnoujście także z tego skorzystało. W najbliższej perspektywie przeznaczono 6 miliardów euro na kontynuowanie prac infrastrukturalnych. Unia stawia teraz bardzo również na odnawialne źródła energii. Choćby Portugalia ma 60 proc. energii z kolektorów słonecznych. Powraca także kwestia unii energetycznej, wspólnego zarządzania energią przez UE, a nawet w przyszłości


wspólnego negocjowania zakupów tak, by ceny za dostawy były identyczne w każdym kraju członkowskim. Działania te są trudne, ponieważ trzeba uwzględnić partykularne interesy krajów oraz potężnych koncernów.

Które mają relacje z Gazpromem.

Tak, mają ogromne powiązania z tym rosyjskim koncernem.

Nawiązując do kryzysu na wschodzie. Czy fakt, iż na Ukrainie więzi się przedstawicieli OBWE, jest odzwierciedleniem tego, co działo się w Polsce przed 1989 rokiem?

wykazały się odpowiedzialnością za Polskę i działalnością na forum europejskim przez ostatnie lata – takim ugrupowaniem jest Platforma Obywatelska. W sytuacji kryzysu apelowałbym do wyborców, aby zaufali tym, którzy gwarantują rozsądne prowadzenie polityki międzynarodowej, europejskiej. Przedstawiciele wymienionych przez pana partii, choćby Solidarnej Polski, którzy byli w mijającej kadencji w Parlamencie Europejskim, prowadzili politykę w Polsce, a nie w Strasburgu czy Brukseli. Wykorzystywali status europarlamentarzysty do bieżącej gry politycznej w Warszawie. Według mnie są bezużyteczni w strukturach Parlamentu Europejskiego.

Porównałbym tę sytuację do wydarzeń po 1945 roku. Jest to otwarta agresja Rosji w mundurach, które, jak twierdzi prezydent Putin, można kupić w pierwszym lepszym sklepie. Jest to interwencja obcego państwa na terenie drugiego kraju. Istotne jest też lekceważenie norm prawa międzynarodowego. Bardziej nawet niż do Polski powojennej wydarzenia te są podobne do sytuacji w Jugosławii, z tą różnicą, że tam motorem nienawiści były wewnętrzne podziały. W przypadku Ukrainy mamy do czynienia z inspiracją z zewnątrz, która ma wykorzystać rozłam w społeczeństwie.

To jest polityczne ryzyko. Na pewno chciałbym reprezentować moją partię na pierwszym miejscu kiedyś, bo to daje większe możliwości. Gdyby spojrzeć na to, co osiągnąłem, uważam, że nie byłoby to nie

Nie tylko na Ukrainie jest gorąco. Władze Litwy twierdzą, że mniejszość polska kolaboruje z Rosjanami. Na pana stronie internetowej można przeczytać, że interweniował pan w 2010 roku w strukturach europejskich w obronie mniejszości polskiej na Litwie. Jest rok 2014, a sytuacja Polaków tam mieszkających wciąż jest zła. Interwencja nie była zatem w stu procentach skuteczna.

na miejscu. Takie są jednak decyzje partii – moim zadaniem jest wygrać w tej sytuacji. Zdobyłem mandat w poprzednich wyborach z trzeciej pozycji w podobnej sytuacji i będę liczył na powtórzenie tego osiągnięcia. W każdym razie mam satysfakcję z tego, że w rankingu, który ukazał się w Rzeczpospolitej, znalazłem się w gronie najlepiej ocenianych europosłów – zająłem siódme miejsce. To pokazuje uznanie u tych, którzy obserwują bezpośrednio naszą pracę w Brukseli.

To była jedna z interwencji, wielu kolegów podejmowało działania w tej sprawie. Rozpatrywano ją na komisji petycji w Parlamencie Europejskim, gdzie nastąpiło dość duże starcie pomiędzy Litwinami a Polakami. Na tyle, na ile można było wykorzystać nasze struktury to zrobiliśmy wiele. Ja interweniowałem, wskazując Agencję Praw Podstawowych, która, według mnie, nie spełnia swojej roli, ponieważ powinna zajmować się oceną sytuacji. Jeżeli się mówi, że Litwini mają swoje racje a Polacy swoje, to mamy po to instytucję, w której Polska ma przedstawiciela i która powinna taką ocenę wydać. Na razie nie udało się wymusić na Agencji wydania opinii w tej sprawie. Patrząc na relacje między Polską a Litwą, trzeba przyznać, że staraliśmy się nie zaogniać tej sytuacji. Natomiast Litwini najpierw coś obiecywali, a później następował krok w tył.

Mijającą kadencję Europarlamentu już podsumowaliśmy. Teraz czas na wydarzenia z kampanii wyborczej. Ryszard Legutko, Joanna Senyszyn, Jan Hartman, Jarosław Gowin czy Zbigniew Ziobro – poważnych ma pan kontrkandydatów w tych wyborach. Sytuacja w Unii Europejskiej po agresji na Krym pokazała, że pokój na naszym kontynencie nie jest dany raz na zawsze. W związku z tym trzeba podkreślać solidność partii, które

A może wewnątrz Platformy ma pan poważniejszych rywali? Pan ubiega się o mandat z trzeciego miejsca (obecnie w PE jest dwóch przedstawicieli PO z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego). Przed panem na listach jest Róża Thun i Bogdan Wenta – polityczny debiutant. Czy miejsce za nim dla europosła z 10-letnim stażem nie jest krzywdzące ze strony władz partii?

W poprzednim wydaniu „Drugiego Obiegu” Barbara Nowacka, ubiegająca się o mandat europosłanki z Lubelszczyzny i reprezentująca koalicję Europa Plus Twój Ruch, oceniła, że skrajna prawica stanowi poważne zagrożenie na polskiej scenie politycznej. Czy podziela pan ten pogląd? Generalnie nadmiar osób wrogich Europie, które zasiadają w Europarlamencie, na pewno jest szkodliwy dla samej idei Unii Europejskiej. Do tej pory była utrzymana pewna równowaga – to była minimalna grupa. Miała ona okazję na różnych forach okazywać niechęć do UE. Ruchy nacjonalistyczne z zasady są przeciwne integracji ponadnarodowej. Będę robił wszystko, żeby było ich jak najmniej w nowej kadencji. Nie lubię bezpośrednich odwołań do ideologii faszystowskiej, trzeba być ostrożnym, ponieważ za faszyzmem i nazizmem stoją zbrodnie.

Ile według pana mandatów zdobędzie Platforma w wyborach, a jeśli nie chce pan gdybać, to na ile PO liczy? Wydaje mi się, że Platforma powinna zdobyć około 17–19 mandatów. A chciałbym, żeby powtórzyła wynik z mijającej kadencji, czyli 25. ■

Bogusław Sonik fot. Dariusz Suchan

7


DO_POLSKA

//KAMIL POPIELA

WszechEuro

POLACY Już 25 maja Polacy po raz trzeci będą mogli wziąć udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Będą mogli, ale zdecydowana większość nie weźmie. Jak zwykle. „O, Radości, iskro bogów, kwiecie Elizejskich Pól...” – pierwsze słowa Ody do radości, poematu Fryderyka Schillera, uznawanego za hymn Unii Europejskiej, pozytywnie nastrajają niemal każdego słuchacza. Pieśń rozbrzmiewała na ulicach wielu polskich miast 1 maja w 10. rocznicę przystąpienia do UE. Od wejścia w życie traktatu lizbońskiego – w którego treści nie ma zapisów dotyczących państwowości UE, a co za tym idzie również hymnu – nie jest już oficjalnym hymnem wspólnoty. Przez tę dekadę wiele się zmieniło, zarówno na lepsze, jak i gorsze. Budowa dróg, oczyszczalni ścieków, renowacje zabytkowych budynków to tylko niektóre z zalet przystąpienia Polski do Unii. Zarówno pozytywnym jak i negatywnym aspektem było otwarcie granic, które z jednej strony umożliwiło Polakom podróże bez paszportu, a z drugiej przyczyniło się do masowej emigracji w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Przed nami kolejne wybory do Parlamentu Europejskiego. Ugrupowania polityczne znów prześcigają się w pomysłach na to, jak zachęcić Polonię z Wysp Brytyjskich do powrotu do kraju. Aktualne wydarzenia niejako wymusiły na partiach skupienie się na nastrojach społecznych. W pierwszej fazie to Platforma Obywatelska nadała ton, strasząc Polaków możliwym wybuchem wojny oraz wykorzystując kryzys ukraiński do pokazania rządu jako gwaranta bezpieczeństwa, troszczącego się o naród. Opozycja musiała się poddać tej retoryce, ponieważ żaden inny temat nie był w stanie przebić się do mediów, które non stop relacjonowały sytuację na Krymie. Z czasem wydarzenia ukraińskie zeszły na dalszy plan a politycy powrócili do dobrze znanych wyborcom kampanijnych zagrywek. Jedni bardziej skupili się na działalności w internecie, inni położyli nacisk na bezpośredni kontakt z wyborcami. Część partii swą strategię przedwyborczą buduje w oparciu o autorytet liderów, pozostali stosują koncepcję rozproszonego działania kandydatów na różnych szczeblach. Poniżej znajduje się zestawienie haseł wyborczych dziewięciu partii, które zarejestrowały listy z kandydatami na terenie całej

8

Polski. Kolejność jest zgodna z numeracją rozlosowaną przez Państwową Komisję Wyborczą.

Bezpieczna i uczciwa Polska

Solidarna Polska, nie mając innego wyboru, wystawiła na pierwszą linię wszystkich znanych działaczy, zasiadających w obecnej kadencji w Sejmie. Nie omieszkała również dokooptować na listy wyborcze znanego boksera, Tomasza Adamka. Wybór ten może jednak okazać się strzałem w kolano. „Nie możemy dopuszczać, żeby w Polsce była aborcja czy małżeństwa homoseksualne, które chcą wychowywać dzieci. To wypaczenie, to wbrew prawu bożemu”, powiedział na starcie swej kampanii Adamek. Eurodeputowany Jacek Kurski zaznacza, że Solidarna Polska świadomie zdecydowała się na wystawienie osoby, która ożywia kampanię. O Adamku usłyszeliśmy także za sprawą jego wypowiedzi na temat Anny Grodzkiej. „To jest Krzysiek”, powiedział o pierwszej transseksualnej posłance w Polsce były bokser. Nie wszyscy w partii akceptują treść jego wystąpień. Niemniej jednak te kontrowersyjne wypowiedzi są niewątpliwie potrzebne Solidarnej Polsce, która zrobi wszystko, by występować w mediach i przekroczyć próg wyborczy.

Radykalna zmiana

„Nie”, „stop”, „koniec”, „odbudowa”, „militaryzacja”, „eurokołchoz” – Ruch Narodowy, zgodnie z wyborczym hasłem, stawia na radykalną zmianę. Działacze chcą wymiany elit politycznych III RP. Jest to partia, która ma wielu młodych kandydatów na listach i to, zdaniem jej członków, jest niewątpliwym atutem Ruchu Narodowego. Młodość i brak obycia z mediami jest także wadą, co bezlitośnie wykorzystały portale internetowe. Justyna Helcyk – kandydatka z Dolnego Śląska i Opolszczyzny – nie potrafiąca odpowiedzieć na pytanie, co będzie robić w Europarlamencie, stała się jednym z hitów mijającej kampanii. Program Ruchu nie neguje w stu procentach idei utworzenia UE. Krzysztof Bosak twierdzi,


że narodowcy nie postrzegają samej koncepcji współpracy europejskiej jako czegoś negatywnego. Jest to opinia jak na przedstawiciela prawej strony sceny politycznej dość zaskakująca – zauważalne jest złagodzenie retoryki ze strony narodowców. „Jedynie obecna forma tej współpracy budzi sprzeciw. Z perspektywy polskiego ruchu narodowego UE stała się organizacją, która ogranicza suwerenność naszego państwa” – zaznacza Bosak. Owe zliberalizowanie postulatów i tez na temat Unii Europejskiej nie pomaga Ruchowi. Głównym i niespodziewanym przeciwnikiem okazała się Nowa Prawica, która chce europejską wspólnotę „rozwalać” od środka. Ruch Narodowy w pojedynku z dość nieobliczalną, bardziej wyrazistą i kontestującą wszystko, co unijne partią Korwin-Mikkego może nie być w stanie przekroczyć progu wyborczego.

Kurs na zmianę

Sojusz Lewicy Demokratycznej obrał kurs przy użyciu sprawdzonych metod. Czerwony autobus koalicji SLD-UP jest jak odgrzewany kotlet. Pomysł z jeżdżeniem po Polsce tego typu pojazdem był już wykorzystany między innymi przez Donalda Tuska w 2011 roku. Wtedy sprawdził się wyśmienicie – PO wygrała wybory. Leszek Miller przemierza Polskę, maszeruje w Święto Pracy z kandydatem socjalistów na szefa Komisji Europejskiej, Martinem Schulzem, i przemawia, tym razem bez pomocy suflera (nawiązanie do 1 maja sprzed roku). Były premier wyraźnie odżył po kilkuletniej przerwie od polityki. Mimo swych 67 lat występuje w mediach niemal codziennie. Jakby w nagrodę za tę wytrwałość i witalność dołączył do zaszczytnego grona Polaków, którzy posia-

że do Brukseli trzeba wysyłać oddanych i nie posiadających większych aspiracji ludzi. W mijającej kadencji w Parlamencie Europejskim z PiS zasiedli między innymi Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Tadeusz Cymański, Marek Migalski, Adam Bielan i Michał Kamiński, którzy albo z PiS odeszli, albo zostali wyrzuceni za sprzeciwianie się woli prezesa. I tak obecne listy wyborcze obfitują w przedstawicieli świata nauki. Głównymi kandydatami są: Ryszard Legutko, Zdzisław Krasnodębski, Andrzej Zybertowicz, według którego „patriotyzm jest nie do pogodzenia z wizją rozpłynięcia się Polski w bezpłciowej Unii Europejskiej” czy Karol Karski, znany z brawurowej jazdy meleksami na Cyprze. Kolejnym ważnym dla PiS aspektem jest działalność w sieci. W marcu powstał specjalny profil na Facebooku, na którym zamieszczane są zdjęcia z objazdu kraju przez Jarosława Kaczyńskiego. W różnych częściach Polski były premier prezentuje pomysły swojej partii na polepszenie życia Polaków w kraju i za granicą. Kampania prowadzona przez PiS jest bardzo podobna do tej z 2011 roku do Sejmu i Senatu, co świadczy o tym, że partia ta nie ma oryginalnego pomysłu na przyciągnięcie nowych wyborców.

dają tulipana własnego W traktacie lizbońskim nie ma artykułów na temat flagi, hymnu czy dewizy imienia. I tak za rok, źródło: dobreprogramy.pl na wiosnę, będziemy mogli kupić w kwiaciarniach czerwonego Leszka Millera. Sojusz, poza otoczką autobuWięcej Europy sowo-tulipanową, zapowiada także konkretne działania związane Europa Plus Twój Ruch jest jedyną formacją, która spełnia w stu z akcją 3 razy tak. Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny partii, procentach pełen parytet, tak zwany suwak, czyli umieszczenie zapowiedział złożenie podpisów pod trzema obywatelskimi projekkobiet i mężczyzn naprzemiennie na liście. Przez oponentów nazytami ustaw w sprawie podniesienia najniższych emerytur, płacy wani TREP-em, tworzą koalicję kilku partii i stowarzyszeń: Twojego minimalnej i ograniczenia umów na czas określony. Te postulaty Ruchu, Stronnictwa Demokratycznego, Polskiej Partii Pracy – Siernawiązują do propozycji europejskich socjalistów, aby w każdym pień 80, Domu Wszystkich Polska czy Równości i Nowoczesności kraju członkowskim UE obowiązywała przyzwoita płaca minimalna, Wandy Nowickiej. Śledząc sondaże, można odnieść wrażenie, wynosząca 60 proc. średniego wynagrodzenia. że coś poszło nie tak: tendencja wskazuje, że nowy byt polityczny szybko może odejść w niebyt i podzielić los Partii Demokratycznej Służyć Polsce, słuchać Polaków (będącej nomen omen częścią składową tej koalicji). Formację pod Prawo i Sprawiedliwość postawiło w tych wyborach na kadrę egidą Aleksandra Kwaśniewskiego może rozsadzić konflikt liderów, profesorską. Prezes Kaczyński, nauczony doświadczeniem, wie,

który narasta od kilku tygodni. Janusz Palikot stwierdził pod koniec

>

9


DO_POLSKA

//KAMIL POPIELA

kwietnia, że ma żal do Kwaśniewskiego o jego obecność na uro-

Silna Polska w bezpiecznej Europie

czystościach kanonizacyjnych Jana Pawła II. „Powiedziałem mu,

Platforma Obywatelska, a raczej premier Donald Tusk, który jest

że to jest szkodliwe dla kampanii i nie powinien tak postąpić” – do-

twarzą kampanii partii rządzącej, za motyw przewodni wybrał

dał przewodniczący Twojego Ruchu. Koalicja wyborcza głosi hasła

bezpieczeństwo. Objazd europejskich stolic w związku z kryzy-

rozdzielenia państwa od Kościoła, stąd obecność byłego prezyden-

sem ukraińskim pozwolił PO odrobić kilka punktów procento-

ta w Watykanie wywołała mieszane uczucia wśród zwolenników

wych w sondażach. Kandydaci zapowiadają walkę o zachowanie

Europy Plus. Sam Palikot też musi uderzyć się w piersi. Podczas

stanu posiadania z poprzednich wyborów do Parlamentu Europej-

sejmowego protestu rodziców opiekujących się niepełnosprawnymi

skiego. „Wydaje mi się, że Platforma powinna zdobyć między 17

dziećmi ganił kandydatów do PE za zaniechanie działania. „To była

a 19 mandatami. A chciałbym, żeby powtórzyła wynik z mijającej

nieprawdopodobna okazja, która została zmarnowana. Każdy mógł

kadencji, czyli 25” – zaznacza Bogusław Sonik, ubiegający się

zrobić karierę” – powiedział na posiedzeniu klubu Twojego Ruchu.

o mandat na trzecią z rzędu kadencję okręgu małopolsko-świę-

Później tłumaczył, że chodziło mu o wsparcie opiekunów w rozmo-

tokrzyskiego. Wśród startujących są również byli ministrowie:

wach z premierem. Niesmak w tej sprawie jednak pozostał.

z „Bydgoszcza” kandyduje Jacek Rostowski, z Białegostoku Bar-

Polski głos uniosceptycyzmu

Niewątpliwym zaskoczeniem na listach Platformy jest obecność

Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego może poszczycić się aż 100

na nich Michała Kamińskiego, który ubiega się o europoselski

tysiącami fanów na Facebooku, a lider ugrupowania jest, jak sam

mandat z pierwszego miejsca na Lubelszczyźnie. Jego politycz-

bara Kudrycka; do walki o mandat stanął również Michał Boni.

się określa, najpopularniejszym politykiem wśród użytkowników

na przeszłość nie pasuje do większości życiorysów kandydatów

portali społecznościowych. Partia ta idzie do Parlamentu Europej-

partii rządzącej. Kamiński, wcześniej w NOP, ZChN, PiS i PJN

skiego, niosąc na sztandarach hasła sceptycyzmu unijnego. „Idzie-

w latach 90. rozdawał w Warszawie ulotki z napisem „Polacy,

my tam po to, aby wyśmiewać Europarlament, bo w parlamencie

ojczyzna jest dla nas”. W kampanii Anno Domini 2014 nawet

nie można nic załatwić dla Polski. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to jest

Ruch Narodowy stroni od tak radykalnych haseł. Po dołączeniu

oszustem. My będziemy tę unię rozwalali od środka” – zaznacza

na polityczną Platformę Michała Kamińskiego partia rządząca

lider Nowej Prawicy. Jest on teraz częstym gościem w programach

powinna zyskać miano ugrupowania socjalno-liberalno-konser-

publicystycznych, które dzięki niemu notują wzrost oglądalności

watywno-narodowego.

i klikalności w sieci. Internauci, głównie młodzi, polubili u Korwin-Mikkego ekspresywny sposób wyrażania poglądów. Jego osoba

Tradycja, nowoczesność, Polska

wybija się zdecydowanie na tle innych działaczy – jest jedyną roz-

Ludowcy stawiają na pozytywny przekaz. Liczą na 10-procentowe

poznawalną osobą w tej partii – co może się niekorzystnie odbić

poparcie. Sprawdzone twarze, niewdawanie się w polityczną bi-

na poparciu przy urnach wyborczych. Wyborcy zwykle głosują

twę na słowa, a spokojne przyglądanie się z boku i dystansowanie

na nazwiska, a nie na listy. Dotychczasowe sondaże dają Nowej Pra-

od konkurentów – i tym razem PSL postawiło na niezawodny model

wicy zaskakująco dobry – wynik około 5–7 proc. Taki rezultat byłby

prowadzenia kampanii. W ostatniej kadencji w Parlamencie Euro-

największym sukcesem eurosceptycznej partii w Polsce od czasów

pejskim zasiadało czterech polityków tej partii: Czesław Siekier-

Ligi Polskich Rodzin.

ski, Andrzej Grzyb, Jarosław Kalinowski i Arkadiusz Bratkowski.

Wielka Polska w małej Unii

Na początku 2014 roku Janusz Piechociński zapowiedział, że ludowcy idą w tych wyborach po 6 mandatów, po to, by wzmocnić

Polska Razem Jarosława Gowina, bo tak brzmi pełna nazwa tej

najsilniejszą frakcję – Europejską Partię Ludową. Szef ludowców

partii, o czym większość mediów zapomina, od miesięcy zabiega

zaznaczył, że po 25 maja poprosi działaczy o mandat zaufania. Jeśli

o poparcie w różnych rejonach kraju. Jeździ, co oczywiste, przede

nie zdobędzie wystarczającego poparcia w czerwcu, rząd może cze-

wszystkim lider tego ugrupowania, sumiennie zdobywając poparcie

kać kolejna rekonstrukcja, tym razem w ministerstwie gospodarki.

od szlaku do Morskiego Oka po molo w Sopocie. Działacze liczą

Niesatysfakcjonujący wynik może przyczynić się do powrotu Wal-

na przekroczenie 5-procentowego progu wyborczego, ale nawet

demara Pawlaka, który z ostatniej ławy w Sejmie zdaje się czekać

to – mimo poparcia dla lidera warszawskiej listy, Pawła Kowala,

na dogodny moment, by znów zostać wicepremierem.

ze strony profesor Jadwigi Staninszkis – może okazać się nieosią-

WszechEuroPolacy to wszyscy ci politycy, którzy przed wy-

galne. Tak jak w przypadku Ruchu Narodowego poważnym kontr-

borami do Parlamentu Europejskiego chętniej niż zwykle dzielą

kandydatem dla Polski Razem jest Nowa Prawica. „Przez półtora

się swoimi proeuropejskimi lub propolskimi poglądami. Wszyst-

roku na stanowisku ministra sprawiedliwości zrobiłem więcej dla

ko w zależności od punktu widzenia. Jeżdżą autobusami, chodzą

wolności gospodarczej, niż Janusz Korwin-Mikke przez 25 lat” –

po górach, jedzą śniadania, obiady, grillują z polskimi rodzinami –

wytyka prezes partii, Jarosław Gowin. Komitet Polski Razem kła-

najlepiej wielodzietnymi – w kraju i za granicą. Tak troszczą się

dzie ogromny nacisk na bezpośredni kontakt z wyborcami, dzięki

o społeczeństwo politycy. Szkoda – a może na szczęście – że tylko

czemu jako pierwszy zarejestrował listy we wszystkich okręgach

podczas kampanii. Jednak nie na długo odetchniemy od kiełbasy

w kraju. W działalność utworzonej w grudniu partii zaangażowało

wyborczej i obietnic często nie do spełnienia. Jesienią kolejne wy-

się wiele młodych osób, przede wszystkim z Małopolski, matecz-

bory, tym razem samorządowe, a w 2015 roku następne i jeszcze

nika Jarosława Gowina.

jedne. I tak w kółko.

10


ALEKSANDRA GIERACKA//

DO_POLSKA

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego toczy się dość smętnie i przewidywalnie, a kandydaci z ułańską fantazją zniechęcają do siebie wyborców i na potęgę produkują spoty wątpliwej jakości.

Spot w kolano PoPisowa przepychanka

Pod koniec marca kampania ruszyła z kopyta. Strzałami z ostrej amunicji walkę rozpoczęło Prawo i Sprawiedliwość. Czarno-biały spot (Zagłosujesz na nich?) atakuje głównych polityków partii rządzącej, którzy „zamiast godnie reprezentować Polskę, przynieśli wstyd na arenie międzynarodowej”. Partia Jarosława Kaczyńskiego przywołuje pierwsze strony gazet, na których widnieją: Jacek Protasiewicz oskarżony o wywołanie skandalu na frankfurckim lotnisku, Jacek Rostowski, który zadłużył kraj bardziej niż Gierek, Michał Boni chcący ograniczać wolność w Internecie, a także Michał Kamiński – pierwszy leń w Europarlamencie. Premiera spotu zaliczyła falstart. W pierwotnej wersji Rostowskiemu przypisano tekę ministra skarbu. Wpadkę szybko poprawiono, jednak niestaranność sztabu PiS została wyśmiana przez dziennikarzy i komentatorów. Na atak ze strony głównego konkurenta, w tej samej konwencji, błyskawicznie odpowiedziała Platforma Obywatelska. Adamowi Hof-

Wychodzący zza krzaków Michał Boni strzelił sobie tym spotem w kolano

manowi wypomniano, że chwalił się wielkością swojego penisa, Karolowi Karskiemu pijaństwo i demolkę w cypryjskim hotelu, a Krystynie Pawłowicz – nazwanie unijnej flagi szmatą (Siewcy obciachu).

Oba spoty wpisują się w schematy kampanii atakującej, skupiającej się na wyliczeniu wpadek przeciwników. Jednak do mistrzów w budowaniu negatywnego przekazu – Amerykanów – daleka droga. PO nie mogła pozwolić sobie na zignorowanie zaczepki, jednak w tej bitwie niewielką przewagę zyskało PiS. Chociażby dlatego, że ani Hoffman ani Pawłowicz w wyborach nie startują, a Kamiński i Boni owszem.

Knury i prosiaki

Za sprawą dwóch największych partii na chwilę zabulgotało w wyborczym kotle, ale to Janusz Palikot skutecznie dolał oliwy do ognia, zanim ten na dobre się rozpalił. Poseł z Biłgoraja prowokuje od dawna. Do rynsztokowego języka też zdążył nas przyzwyczaić. Mimo to pierwszy spot koalicji Europa Plus Twój Ruch (Platforma nie zatrzyma PiS) wywołał niemałe poruszenie. Jest CBA wyciągające ze snu, striptizerka tańcząca na rurze, alkohol i soczyste przekleństwa. Jest straszenie „politycznymi knurami” i powrotem PiS do władzy, a na koniec zapewnienie, że tylko EPTR może zagwarantować „europejskie standardy”. Czemu koalicja przypomina poprzednią ekipę, skoro teraz rządzi PO? „Prosiaki z Platformy doprowadziły do tego, że polityczne knury z PiS mogą wrócić do władzy” – śpieszy z wyjaśnieniami Palikot. Straszenie nie wychodzi z mody. Sojusz Lewicy Demokratycznej idzie jeszcze dalej. Opowiada się „przeciwko polityce strachu...” (w spocie o tym samym tytule) a jednocześnie sieje panikę, bo przecież Platforma to PiS. Dowodem ma być zmiana barw Michała Kamińskiego.

Bezpieczeństwo najważniejsze

Prędzej czy później kwestia ukraińska musiała zostać wykorzystana przez sztabowźródło: YouTube ców. Temat bezpieczeństwa przewija się od dobrych kilku tygodni, a nawet staje się „prawdziwą stawką wyborów”. Dla PO to przede wszystkim niezależność energetyczna i nowoczesna armia (Tego potrzebuje dziś Polska), a „każdy, kto >

11


DO_POLSKA

//ALEKSANDRA GIERACKA

naraża nasze bezpieczeństwo powinien dostać od Polaków jednoznaczne nie!” (Jedność z Europą). „Granaty, czołgi i samoloty” kwintesencją bezpieczeństwa nie są dla Polskiego Stronnictwa Ludowego. Liczy się „służba zdrowia, która ma służyć zdrowiu”, „szkoła, do której dzieci chcą chodzić” oraz „chleb, warzywa i owoce z urodzajnych pól i pachnących sadów”(Bezpieczeństwo).

Spot czy nie spot

Skuteczna kampania powinna wykorzystać kontekst chwili. Kanonizacja Jana Pawła II, okrągła rocznica wstąpienia Polski do Unii Europejskiej czy majówka aż proszą się o wyborcze zawłaszczenie. Czemu Donald Tusk śpiewa „Hey Jude”? – no właśnie, czemu? Klip szybko stał się viralem, a zaciekawieni internauci próbowali rozszyfrować powód wykorzystania jednego z rozlicznych talentów premiera. Większość spodziewała się koncertu Paula McCartney’a, tymczasem to tylko film pokazujący „skok cywilizacyjny” Polski po wejściu do UE (10 lat świetlnych – 10 lat w Unii Europejskiej). W dodatku produkcja oficjalnie materiałem wyborczym nie jest, ale i tak dla konkurentów jasne stało się, że Platforma dla własnych celów promocyjnych przywłaszczyła sobie 8 milionów złotych z publicznych pieniędzy. Temat obecności Polski w UE jest obecny też w oficjalnym spocie SLD, jednak dla Leszka Millera ostatnie 10 lat to czas stracony, bo przecież „nie tak miało być” (Czas na zmiany). Z kolei PiS uległo majówkowemu rozluźnieniu, pokazując Jarosława Kaczyńskiego wśród jabłoni (Orędzie majowe). W piknikowej atmosferze prezes nagrał okolicznościowe orędzie, w którym życzy „dobrych majowych dni”, delikatnie przypominając o eurowyborach. Materiał to ewidentna próba ocieplania wizerunku i przybliżenia ludzkiej twarzy niedostępnego na co dzień lidera. Przed 10 kwietnia PiS także obowiązkowo zagrało na emocjach smoleńskich. Partia zapierała się, że spot to jedynie przypomnienie rocznicy i wyraz pamięci (Smoleńsk pamiętamy). Cała reszta w materiale zobaczyła taniec nad trumnami. Ostatecznie film oznaczono jako materiał wyborczy, co pociągnęło za sobą lawinę krytyki.

Duże chęci małych graczy

O ile trudno znaleźć dzisiaj kogoś, kto z pełnym przekonaniem wskaże zwycięzcę zbliżających się wyborów, to oczywiste jest, że PO i PiS miejsca w Europarlamencie mają zagwarantowane. Za to liderów Polski Razem i Solidarnej Polski czeka sporo nieprzespanych nocy. Dla ich partii wybory to test przetrwania. Dlatego dwoją się i troją by choć na chwilę zaistnieć, co przekłada się na kampanijną aktywność. Polska Razem zaczęła łagodnie, od pokazania Jarosława Gowina opowiadającego o państwie idealnym (Wyobraź sobie Polskę razem). Filozof z Krakowa wypadł jednak mdło, a spot udowadnia, że nie z każdego da się zrobić gwiazdę. W najnowszych produkcjach atakuje PO, a za pretekst posłużyły podatki i związki homoseksualne. Materiały, jako jedne z nielicznych, próbują poruszać kwestie merytoryczne. Wyróżniają się też spójną szatą graficzną, co i tak nie wpłynęło na liczbę odsłon. Za to spore zainteresowanie wzbudza twórczość startującego z list Polski Razem Marka Migalskiego. Polityk już został okrzyknięty mianem najbardziej „spototwórczego” kandydata (między innymi spoty Zrobiłam to z Migalskim, Popieram kobiety, nie parytety czy Rozmowy w politycznym tłoku). „Najlepszą drużynę” Solidarnej Polski do Brukseli ma zaprowadzić Tomasz Adamek. Nota bene „Polak, którego zna cały świat”

12

zmierzy się na Śląsku właśnie z Migalskim. W głównym spocie partii bokser przedstawia się jako swój chłop z gór, znający ciemne strony życia (Najlepsza drużyna w Parlamencie Europejskim). Oprócz słynnego sportowca, w materiale rzuca się w oczy fatalna jakość nagrania, co niestety jest bolączką wielu tegorocznych produkcji.

Wszystkie chwyty dozwolone

Pozowanie na prostego człowieka, dobrego sąsiada albo lokalnego patriotę, to chwyty często stosowane, ale większe efekty przynoszą w wyborach lokalnych. Europa potrzebuje superbohatera. Wiedzą o tym krakowscy kandydaci. „W Nowym Jorku jest Spajderman, w Gotham City Batman, a u nas jest Hartman” – dodaje sobie sił filozof z ETPR. Dwóch na jednego? PO ma w szeregach podwójną moc w osobach Bogusława SuperSonika i Bogdana Wenty, który w 15 sekund może wszystko. Ich spoty zdecydowanie wyróżniają się na tle innych gadających głów, których i tak nikt nie ogląda. Za to do tropicieli politycznego absurdu ręce wyciągają kandydaci Europy Plus. Aleksandra Słomkowska ma „w dupie politykę” i liczy na tych co nią „rzygają”, a „najmocniejsze ogniwo”, Kazimiera Szczuka, „w ryj może dać”. Annie Kubicy wydaje się, że może być jednocześnie Robertem Kubicą i Elżbietą Jaworowicz. Dorota Gardias robi zastrzyk mapie Europy, podczas gdy Krzysztof Iszkowski jeździ na rowerze. Nie zawodzi też Ryszard Kalisz, bo przecież wynik liczony równaniem opartym na obwodzie pasa zawsze się sprawdza. Szczytem wszystkiego jest litania Armanda Ryfińskiego, którego ksiądz zamienił w psa. Z czasem do konkursu o miano najbardziej groteskowego spotu przystąpili konkurenci z innych partii. Na przykład Karol Karski z PiS jest żubrem i kandyduje z puszczy. Nieco zapomniany aktor, Tadeusz Ross z PO, wcielił się w rolę własnej czaszki, ale materiał szybko zniknął z sieci. A gdy już wydawało się, że gorzej być nie może, z cienia, a właściwie zza krzaków, wychodzi Michał Boni (PO), który niczym Wielki Brat pilnuje, by osiedlowe dresy nie zdzierały plakatów z jego podobizną (Nie mów nie Boniemu, bo nie!). Czym byłaby kampania bez okolicznościowej piosenki? „Jacek Kozłowski, europoseł polski/Mazowsze głosuje, gdy Jacek startuje...” to oficjalny materiał wyborczy Jacka Kozłowskiego z PO. Czy discopolowa piosenka ma szansę dorównać popularnością słynnemu Ole! Olek Kwaśniewskiego? Mamy spoty oklepane, nudne i nieprzemyślane. Mamy spoty absurdalne, obraźliwe, budzące niesmak. Mamy spoty, które warto zobaczyć dla samego zobaczenia i takie, na które szkoda czasu. Na szczęście pojawia się iskierka nadziei. Da się znaleźć materiały całkiem dobre, choć do doskonałości im daleko. Na pochwałę zasługują chociażby Ewa Trybuła-Kiernicka z EPTR (Dolny Śląsk europejską Kalifornią) oraz rzecznik PSL Krzysztof Kosiński (Odśwież politykę!). Co ciekawe, oboje startują z ostatnich miejsc na listach, a spoty utrzymane są w podobnej rysunkowej konwencji. Wizualnie przyjemny spot ma także wspomniany już wcześniej Bogdan Wenta. Pozytywne wrażenie sprawiają samochodowe podróże Janusza Palikota w towarzystwie Ryszarda Kalisza, Kazimiery Szczuki i Barbary Nowackiej, z którymi lider Twojego Ruchu rozumie się bez słów. Jak mawiał Bonaparte: „W polityce głupota nie stanowi przeszkody”. Czy i tym razem robienie z siebie błazna wyjdzie kandydatom na dobre? Odpowiedź już 25 maja. Głosuj! ■


KAROLINA KREJA//

DO_POLSKA

Emisariusz prawdy Rok 2014 został ogłoszony przez Sejmową Komisję Kultury rokiem św. Jana z Dukli, Oscara Kolberga i Jana Karskiego. Ostatni, jako emisariusz z okupowanej Warszawy, udał się na Zachód z misją poinformowania wysokich przedstawicieli państw alianckich o sytuacji w Polsce, a zwłaszcza o przeprowadzanej przez Niemców eksterminacji ludności żydowskiej. W odpowiedzi na tę relację słyszał, że rozmówcy nie są w stanie uwierzyć w to, o czym właśnie się dowiedzieli.

Rok 2014 rokiem Jana Karskiego fot. Carol Harrison

Jan Kozielski, bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko emisariusza, urodził się w 1914 roku w Łodzi. Ukończył Wydział Prawa oraz dyplomację na Uniwersytecie Lwowskim, ponadto Wołyńską Szkołę Podchorążych Rezerwy. Przed wybuchem II wojny światowej rozpoczął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Po agresji radzieckiej na Polskę wraz z tysiącami oficerów trafił do niewoli. Na wieść o planowanej między ZSRR i Trzecią Rzeszą wymianie jeńców, ale tylko w randze szeregowców, pomimo bycia oficerem, postanowił udawać zwykłego żołnierza. Tamten moment uratował

mu życie: trafił do niemieckiej strefy okupacyjnej, a nie do katyńskich lasów, jak pozostali oficerowie. W listopadzie 1939 roku uciekł z transportu i postanowił wrócić do Warszawy, gdzie zaangażował się w działalność ruchu oporu. Dzięki znajomości kilku języków i fotograficznej pamięci został wyznaczony przez władze Podziemia do odbycia misji kurierskich z ramienia jego władz. Ich celem było przekazanie polskiemu rządowi na uchodźctwie we Francji i Wielkiej Brytanii tajnych instrukcji i rozkazów. Podczas trzeciej z takich misji, przedzierając się do Francji w czerwcu 1940 roku, >

13


DO_POLSKA

//KAROLINA KREJA

został aresztowany na Słowacji. Z trudem znosił tortury Gestapo.

dusić, ponadto, w kontakcie z fekaliami, wapno wydzielało między

Obawiając się, że ze strachu czy w chwili zamroczenia wyda swoich

innymi chlor, który również dusił więźniów. W konsekwencji po-

współpracowników, zdecydował się na popełnienie samobójstwa,

dróż w takich wagonach przeżywało niewielu więźniów.

za pomocą żyletki znalezionej w więziennej łazience. Próba się jednak nie powiodła – Karski trafił do szpitala w Nowym Sączu,

Misja życia

skąd został odbity dzięki akcji Związku Walki Zbrojnej. Następnie

Po przylocie do Anglii jesienią 1942 roku, Jan Karski spotkał się

rozpoczął działalność w Biurze Propagandy i Informacji Komendy

z wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem, odpowiedzialnym

Głównej AK.

za utrzymanie łączności z Podziemiem. Następnie Kurier przystąpił

Świadek Zagłady

Podziemia. Na podstawie raportu i dokumentów przywiezionych

Latem 1942 roku ówczesny Delegat Rządu na Kraj – Cyryl Rataj-

przez Karskiego, ówczesny minister spraw zagranicznych w rzą-

ski – powierzył Janowi Karskiemu misję wyjazdu do Londynu. Za-

dzie RP w Londynie, Edward Raczyński, przygotował i 10 grudnia

do opracowywania raportów o sytuacji w kraju i funkcjonowaniu

daniem Karskiego było przekazanie jak najszerszej relacji na temat

przedstawił aliantom szczegółowy raport o holokauście. W styczniu

działalności Polskiego Podziemia, przede wszystkim premierowi,

1943 roku Jan Karski spotkał się z generałem Sikorskim, przekazując

generałowi Władysławowi Sikorskiemu, innym członkom rządu,

relację o sytuacji w Polsce oraz poglądach przywódców Podziemia

przedstawicielom stronnictw politycznych, a także władzom bry-

na temat kształtu powojennej Polski, którzy chcieli wskrzeszenia

tyjskim i tamtejszej opinii publicznej. Nie wykluczono również

państwa opartego na zasadach demokracji, wolności i sprawiedli-

wyjazdu Karskiego do Stanów Zjednoczonych w celu dalszego

wości. Podczas tego pobytu został ponownie odznaczony krzyżem

przekazania raportu.

Virtuti Militari, za swoją działalność podczas wojny.

Przygotowania do misji trwały kilka tygodni, a w ich ramach ku-

Kilka tygodni później Karski, jako naoczny świadek, w imie-

rier dwukrotnie spotkał się z przywódcami żydowskiego Podziemia,

niu polskiego rządu, rozpoczął serię spotkań z przedstawicielami

reprezentującymi syjonistów i socjalistów zrzeszonych w Bundzie.

aliantów, na których informował o sytuacji w Polsce i działalności

Jak pisze Karski w swojej książce Tajne państwo, pierwsza myśl,

Podziemia. Odwiedził między innymi ówczesnego ministra spraw

jaka przyszła mu do głowy już na początku spotkania z Żydami,

zagranicznych Wielkiej Brytanii, Anthonego Edena, który sprawo-

to beznadziejność ich położenia. Dla nich wojna nie była tylko

zdanie skwitował słowami, iż jest zaszczycony, że poznał Karskiego

okupacją; była wyrokiem śmierci. Nie bali się jej, doskonale zdając

i życzy mu powodzenia. Prezydent Roosevelt, z którym emisariusz

sobie sprawę, że nie ma dla nich nadziei. Podczas spotkania Karski

spotkał się w lipcu 1943 roku, na relacje o zagładzie Żydów odpowie-

wysłuchał oczekiwań, jakie mają przedstawiciele żydowscy wzglę-

dział jedynie, że świat policzy się z Niemcami po wojnie. Bardziej

dem krajów alianckich: domagali się realnej pomocy i dokładnego

zainteresowany był tym, czy Polska, jako kraj rolniczy, będzie po-

przekazania informacji o skali zbrodni, mającej miejsce w warszaw-

trzebowała koni do uprawy roli. Karski, przypuszczając, że długi

skim getcie, która na październik 1942 roku – zaledwie w dwa i pół

raport nie trafi do aliantów, skrócił go do osiemnastu minut, by za-

miesiąca po wydaniu pierwszego rozkazu transportów do obozów

interesować słuchaczy. Na próżno. Nikt nie był zainteresowany tra-

koncentracyjnych – wynosiła trzysta tysięcy ofiar. Celem przedsta-

gedią narodu żydowskiego, a większość słuchaczy zwyczajnie nie

wicieli żydowskich było przekazanie całemu światu, z jaką zbrodnią

wierzyła ani w skale eksterminacji, ani w samo jej przeprowadzanie.

i z jakimi zbrodniarzami ma on do czynienia, jak bezradni i samotni

Po wojnie Jan Karski pozostał w Stanach Zjednoczonych, pra-

są Żydzi. Domagali się oni natychmiastowego rozpoczęcia udziela-

cując jako wykładowca uniwersytecki. W 1982 roku jerozolimski

nia pomocy, bo jak stwierdzili „ Zwycięstwo aliantów za rok, dwa

Instytut Yad Vashem przyznał Karskiemu tytuł Sprawiedliwego

czy trzy lata nic nam nie da. Bo... nas już nie będzie”.

wśród Narodów Świata. Ponadto w 1995 roku został odznaczony

Ponieważ relacja naocznego świadka miała wyższą wartość,

przez prezydenta Lecha Wałęsę Orderem Orła Białego, a w 2012

niż opowieść przedstawicieli żydowskich, emisariusz dwukrotnie

prezydent Barack Obama oznaczył go pośmiertnie Prezydenckim

został wprowadzony do warszawskiego getta. Ze względu na fakt,

Medalem Wolności – najwyższym amerykańskim odznaczeniem

że – jak określili Żydzi – „egzamin” opierający się na wizycie

cywilnym. Bez wątpienia Jan Karski jest symbolem moralności

w getcie przebiegł pomyślnie, zaproponowano mu wprowadze-

w polityce. Jak wielu działaczy wojennych, ryzykując swoje własne

nie do obozu przejściowego w Izbicy, skąd Żydzi byli transporto-

życie, podejmował wszystkie możliwe kroki, by po wojnie Polska

wani do obozu zagłady w Bełżcu. Karski był świadkiem jednego

mogła na nowo być demokratycznym państwem. Niestrudzenie

z transportów. Więźniowie byli upychani po sto czterdzieści osób

walczył, by wolny, zachodni świat przełamał swoją bierność wobec

do wagonów, które mogły pomieścić zaledwie stu więźniów, bez

zagłady Żydów, nazywaną przez niego drugim grzechem pierwo-

bagażu, transportowanych w ogromnych ścisku. Gdy drzwi nie

rodnym ludzkości. Całe jego życie, a zwłaszcza misja, były sprze-

chciały się zamknąć, esesmani bili Żydów kolbami karabinów lub

ciwem wobec przemocy i brutalności towarzyszących wojnie. Jak

strzelali w środek wagonu. Po załadunku wnętrze wagonów po-

powiedział w wywiadzie udzielonym Claude’owi Lanzmannowi

sypywano niegaszonym wapnem. Oficjalnie miało to zapobiegać

w 1978 roku: „ Sam nie znaczyłem nic. Najważniejsza była moja

rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych. Działania Niemców miały

misja”. Warto więc przypominać o Janie Karskim, który swoim

jednak inny cel: wapno absorbowało bowiem wilgoć z powietrza,

życiem udowadniał, że patriotyzm nie wymaga podniosłych de-

w konsekwencji czego spadała zawartość tlenu i ludzie zaczynali się

klaracji, a codziennych decyzji.

14


JUSTYNA SKALSKA//

DO_ŚWIAT

„Skąd Litwini wracają?” już wiemy za sprawą Konrada Wallenroda (od biedy z filmu Marka Koterskiego). Ale dokąd? To ważkie pytanie w momencie gdy nasi sąsiedzi wybierają prezydenta na kolejną 5-letnią kadencję. A odpowiedź staje się istotna dla nas i – przede wszystkim – dla mieszkającej na Litwie polskiej mniejszości.

Dokąd Litwini  zmierzają? Bałtycki tygrys

naszego północnego sąsiada nie była od tej pory dyktowana stanem

Można powiedzieć, że Polska po 1989 roku z lepszym lub gorszym

„wyższej konieczności”, tak jak w przypadku Ukrainy czy Białorusi.

skutkiem starała się prowadzić zagraniczną politykę wobec swoich

Na początku XXI wieku, w okresie swojego gwałtownego wzro-

wschodnich sąsiadów opartą na słynnej doktrynie Jerzego Giedroy-

stu gospodarczego, Litwa, wraz z Łotwą i Estonią, została określona

cia, tak zwanej ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś), której założeniem

mianem „bałtyckiego tygrysa”. Złośliwi mogą stwierdzić, że w ma-

było utrzymanie dobrych relacji z tymi krajami, a także wspiera-

łym kraju po prostu łatwiej można dostrzec wszelkie inwestycje

nie ich niepodległości; miało to dać Polsce poczucie bezpieczeń-

i rozwój gospodarczy, faktem jednak jest, iż w tym czasie wydawało

stwa od strony wschodnich granic. Jednak kolejne lata i kierunek

się, że Litwa może nawet wyprzedzić Polskę w drodze do Unii Eu-

jaki obrały te państwa, zweryfikowały polską politykę wschodnią.

ropejskiej. Jednak już w 2009 roku „bałtycki tygrys” załamuje się

>

Każdy z trzech wymienionych krajów poszedł zupełnie inną drogą: Białoruś z reżimem Łukaszenki i Ukraina, borykająca się w tym momencie z wewnętrznym rozłamem państwa, nadal są bardziej związane ze Wschodnią, niż ze Środkową Europą; z kolei Litwa – wbrew oczekiwaniom rozbudzonym wraz z wejściem do Unii Europejskiej w 2004 roku – nie stała się jednym z naszych ważniejszych sojuszników i obrała zdecydowany kurs na integrację euroatlantycką z krajami skandynawskimi – szczególnie od wyboru na prezydenta Dalii Grybauskaite. Jednak to właśnie od czasów wspólnego z Polską przystąpienia do Unii Europejskiej Litwa stała się formalnym sojusznikiem Polski – już nie w wymiarze wschodnim, a europejskim. Polityka prowadzona wobec

Obecna prezydent Litwy – Dalia Grybauskaiteė pewnie zmierza po drugą kadencję fot. AFP/ScanPix

15


DO_ŚWIAT

//JUSTYNA SKALSKA

pod ciężarem kryzysu, który dotyka całą Europę: 15-procentowa recesja stanowi brutalne przebudzenie po latach gospodarczego cudu w postsowieckiej republice. Zamiast liczyć na pomoc Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ówczesny centroprawicowy rząd zaczyna ostre cięcia, począwszy od pensji urzędników państwowych, na emeryturach skończywszy. Sukces Litwy okazał się względny: płaca minimalna została ograniczona do poziomu poniżej 300 euro, a za granicę wyemigrowało ponad 10 proc. mieszkańców, co jednak nie przeszkadza Litwinom w ubieganiu się o szybkie przystąpienie do strefy euro; ich sejm przyjął ustawę o wprowadzeniu unijnej waluty już w styczniu 2015 roku.

Przepychanki polsko-litewskie

Ostatnimi czasy Litwę kojarzymy jednak nie z sukcesów gospodarczych, a z problemów z jakimi boryka się tamtejsza polska mniejszość, stanowiąca około 7 proc. mieszkańców kraju. Nieustanne spory poniekąd przypominają konflikty z Łukaszenką o Polaków zamieszkujących Białoruś – co prawda przedmiot sporu jest inny, ale schemat podobny. Między Polakami a Litwinami, szczególnie w obwodzie wileńskim, trwają przepychanki o ziemię, oświatę, Kościół, a nawet o pisownię nazwisk. Ta ostatnia sporna kwestia przybiera wręcz karykaturalnych wymiarów: walka toczy się o każdy znak diakrytyczny i mimo że traktat polsko-litewski z 1994 roku przyznawał prawo wszystkim obywatelom Litwy do zapisywania swoich nazwisk w formie jaką uznają za właściwą, polskie nazwiska nadal są lituanizowane. Zdzisław Palewicz, mer Soleczników, gdzie znajduje się największe skupisko Polaków na Litwie, musiał stoczyć prawdziwy bój nawet o to, by imię i nazwisko Adama Mickiewicza mogło pojawić się na pomniku pisane po polsku. W tym samym regionie miała miejsce awantura o dwujęzyczne zapisy na tabliczkach informacyjnych miejscowych przewoźników autobusowych: Inspekcja Języka Państwowego wymierzyła dyrektorowi zajezdni i jednemu z przewoźników karę finansową, nakazując jednocześnie usunięcie polskich napisów. Z kolei za pozostawienie tablic z nazwami ulic w języku polskim i litewskim na prywatnych posesjach dyrektor administracji samorządowej, Bolesław Daszkiewicz zapłacił prawie 14 tysięcy euro grzywny. Innym frontem walki jest oświata. Finansowanie polskich szkół spoczywa na samorządach lokalnych, a nie, tak jak w przypadku szkół litewskich, na rządzie. W dodatku nie mają one prawa do prowadzenia klas z mniejszą niż określona ustawowo liczbą uczniów. Matura w szkołach mniejszości narodowych może być zdawana jedynie w języku litewskim. Z drugiej strony nie ma w Europie kraju, w którym obywatel może uczyć się swojego języka ojczystego od przedszkola po uniwersytet, a liczba szkół mniejszości narodowej przekraczałaby liczbę dwucyfrową (na Litwie jest około 80 polskich szkół). Jednak walki Litwinów z polską mniejszością o zapisy polskich nazwisk, umieszczanie dwujęzycznych tablic czy polskie szkoły – które Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL) na czele ze swoim liderem, Waldemarem Tomaszewskim uważa wręcz za prześladowania mniejszości polskiej – wydają się być zasłoną dymną dla innych, bardziej realnych problemów w kraju, z którymi zmierzy się przyszły prezydent Litwy po drugiej turze wyborów 25 maja.

Wybory bez kampanii wyborczej

Tegoroczne wybory prezydenckie na Litwie praktycznie nie były poprzedzone żadną kampanią wyborczą: na ulicach zabrakło pla-

16

katów, nie organizowano pikników przedwyborczych, w prasie próżno było szukać promocyjnych artykułów; nie można było organizować również koncertów czy loterii związanych bezpośrednio z kampanią. Wszystko to spowodowane było najnowszą ordynacją wyborczą, która zakazuje na Litwie korzystania z reklamy zewnętrznej. Wprowadzenie tak rygorystycznej ustawy miało na celu zapobiegać finansowaniu kampanii zza granicy i ograniczyć korupcję wśród litewskich polityków. W rezultacie można mówić, że wybory prezydenckie na Litwie praktycznie nie były poprzedzone żadną kampanią wyborczą. Jedyną jej formą były organizowane raz w tygodniu debaty radiowe i telewizyjne, podczas których przeważały populistyczne hasła dotyczące walki z korupcją, konieczności utworzenia nowych miejsc pracy i poprawy stosunków z krajami sąsiedzkimi. Same debaty telewizyjne niczego nie wnosiły i były raczej odpytywaniem kandydatów z ich programów wyborczych. „Kandydaci nie przedstawili żadnych nowych idei, nowych wizji kraju. Cała kampania wyborcza to nieudolna walka sześciu kandydatów z obecną prezydent” – ocenia Darius Mockus, szef jednego z największych wielobranżowych koncernów na Litwie MG Baltic. Według dziennikarza i publicysty Rimvydasa Valatka wynik niedzielnego głosowania był z góry przesądzony, za co winę ponoszą trzy partie – socjaldemokratyczna, konserwatywna i liberalna – które wykazały „polityczną impotencję” i nie były zdolne wystawić charyzmatycznych kandydatów: konserwatyści i liberałowie, tak jak pięć lat temu, poparli kandydaturę obecnej pani prezydent, socjaldemokraci Zigmantasa Balczitisa, któremu bardziej zależy na mandacie europosła niż fotelu prezydenckim.

Na Litwie bez zmian

Faworytką tegorocznych wyborów, co było do przewidzenia, jest ubiegająca się o reelekcję Dalia Grybauskaite. W świetle prawa wyborczego, jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50 proc. głosów przy frekwencji wynoszącej więcej niż połowę, konieczna jest druga tura wyborów. Tak też się stało w tym przypadku: 11 maja, Grybauskaite, mimo miażdżącej przewagi nad rywalami (uzyskała 45,8 proc. głosów, a więc ponad 30 punktów procentowych przewagi nad drugim w kolejności Balczitisem – 13,8 proc.), nie udało się przekroczyć wymaganej większości. Następne miejsca zajęli: przedstawiciel Partii Pracy – Arturas Paulauskas, kandydat niezależny – Naglis Puteikis (9,36 proc. głosów), lider polskiej AWPL – Waldemar Tomaszewski, który uzyskał całkiem niezły wynik (ponad 8 proc. poparcia) oraz mer Wilna – Arturas Zuokas. Ostatnie miejsce przypadło w udziale Broni Rope z partii chłopskiej (4,25 proc.). 25 maja czeka Litwinów druga tura wyborów. Co to oznacza? Komentatorzy uważają, że wygrana obecnej pani prezydent nie będzie już taka oczywista. Wszyscy panowie ostro krytykowali w swoich wypowiedziach Grybauskaite za obecną politykę – zwłaszcza zagraniczną i wobec mniejszości polskiej – wytykając jej chęć lituanizowania Polaków i innych mniejszości narodowych na Litwie oraz opowiadając się za zezwoleniem na pisownię nielitewskich nazwisk w dokumentach w ich oryginalnej formie. Ekspert od spraw litewskich, Jacek Komar, w rozmowie z PAP zauważył, że jeśli Dalia Grybauskaite przegra wybory „powinniśmy się spodziewać zmian w polityce zagranicznej kraju i reformy systemu wymiaru sprawiedliwości”. Jeśli jednak wygra – a najprawdopodobniej tak będzie – w bieżącej polityce litewskiej niewiele się zmieni. ■


KRZYSZTOF ROJOWSKI//

DO_ŚWIAT

COSA NOSTRA,

CAMORRA I SYCYLIA

Mafia La Cosa Nostra, czyli Nasza Sprawa powstała na Sycylii, skąd wpływy w XIX wieku rozszerzyły się na całe Włochy

źródło: brato.bg

Spróbujmy usiąść w wiklinowym fotelu przed starym domostwem w słonecznej Sycylii, wypić łyk wytrawnego wina i usłyszeć w dali wystrzał z tommy guna, wykonany na nasze zlecenie. Z mafiami jest jak z partiami politycznymi – niby wszystkie struk-

Co to jest mafia?

tury podobne, ale cele czasem zupełnie różne. Niekiedy można

Już na poziomie definicji pojawia się pierwszy problem. Są tutaj

się nieźle pogubić, gdy przedziera się przez różnorakie rodziny

niejako trzy stanowiska: pierwsze z nich odnosi się do organizacji

mafijne, terminologię taką jak cappo di tutti cappi, consigliere czy

przestępczej, powstałej w Palermo na Sycylii. W tym rozumieniu

capporegime. Jednak podstawowe pytanie od którego najlepiej

była to grupa, która pod koniec XIX wieku miała na celu stawianie

zacząć, brzmi...

oporu wobec ówczesnego okupanta regionu – Hiszpanii.

>

17


DO_ŚWIAT

//KRZYSZTOF ROJOWSKI

Drugie rozumienie ma swoje źródło w takich filmach jak Ojciec

de facto całą jej elitę. Mówiło się wtedy, że to zmierzch mafii –

chrzestny czy książkach typu Gomorra. Wedle tej koncepcji

jednak prognozy nie okazały się prawdziwe.

mafia organizacja posiadająca bardzo szeroki zakres wpływów,

Na czym polega siła mafii? Na tym, iż nie jest to ot taka so-

jest odpowiednio zhierarchizowana, powiązana z władzą, po-

bie grupa przestępcza, do której każdy rzezimieszek może dołą-

licją lub innymi strukturami społecznymi, które teoretycznie

czyć. Są ściśle określone zasady, które obowiązują przy rekru-

powinny zwalczać przestępczość. To najpowszechniejsza de-

tacji członka: począwszy od pochodzenia sycylijskiego na braku

finicja.

wcześniejszych powiązań z policją skończywszy. Są też reguły,

Jest jednak jeszcze jedna wersja wyjaśnienia omawianego

jakie musi przestrzegać mafioso: bezwzględne unikanie do-

terminu. Niestety jest ona dość popularna zwłaszcza w mediach,

nosicielstwa, szacunek wobec własnej małżonki, lojalność

chociaż błędna – mafią może być każda grupa przestępcza, która

wobec przyjaciół i wymóg pełnej dyspozycyjności wobec

jest w jakimś stopniu zorganizowana. Najlepszym przykładem

organizacji.

może być tu „mafia pruszkowska”, która z prawdziwą mafią nie miała zbyt wiele wspólnego.

Camorra To z kolei przykład mafii, która nie wywodzi się z Sycylii, a z Ne-

Czy tylko Sycylia?

apolu. Jej historia sięga aż 1820 roku i neapolitańskich więzień,

Z całą pewnością nie. Owszem, ten region Włoch jest domem

gdzie zawiązywały się gangi. Po odbyciu kary ich członkowie prze-

wszystkich mafiosów, z niego się wywodzą, jednak rodziny ma-

nosili najczęściej więzienne zwyczaje do sfery publicznej: napada-

fijne powstawały też w innych miastach i państwach. Wielki ruch

li na obywateli, a potem kazali sobie płacić za ochronę. Szwindel

zorganizowanej przestępczości miał miejsce na początku XX wie-

pełną parą.

ku, kiedy to wielu Sycylijczyków emigrowało do Stanów Zjedno-

Camorristi, czyli przestępcy wchodzący w skład Camorry,

czonych, a gdy przyszła w latach 20. prohibicja – mafie zyskały

nie byli – w odróżnieniu od Cosa Nostry – w żadnym stopniu

ogromne pole do popisu.

zhierarchizowani. Chociaż pewne podobieństwa można zauwa-

Trzeba zauważyć, że „amerykański okres” mafii dawał jej

żyć – podobnie, jak „Nasza Sprawa”, Camorra była zrzeszeniem

inne korzyści – Stany Zjednoczone były o wiele silniejszym akto-

rodzin, a każda z nich miała swojego szefa. Nie byłbym sobą,

rem międzynarodowym, a władza miała zdecydowanie większe

gdybym nie powiedział tutaj o książce (i filmie nakręconym

możliwości. Stworzyło to grunt dla szerokich układów korupcyj-

na jej podstawie) Gomorra – podróż po imperium kamorry Ro-

nych, włączających zarówno polityków, jak i policję. Istotnym

berto Saviano.

aspektem było również powstanie Las Vegas – które jeszcze

Sprawa tego pisarza jest najlepszym dowodem potęgi tej grupy

w latach 30. było małą mieściną na pustkowiu, z jednym auto-

przestępczej. Saviano opisał działania, powiązania, intrygi głów-

matem do gier hazardowych. Powszechnie wiadomo, że rozwój

nych szefów mafii, podał nazwiska bossów i innych członków,

tego miasta był sprawką rodzin mafijnych, które upatrzyły sobie

wytropił koneksje ze sferą gospodarczą czy polityczną. Jego dzieło

w hazardzie główne źródło dochodu. Oczywiście za tym poszła

ma charakter reportażowy, więc szczególnie jest godne polecenia

też prostytucja, wymuszenia, porwania, szantaże – wymieniać

dla studentów dziennikarstwa.

można długo.

Oczywiście musiał za taką pracę zapłacić – mafiosi wydali wyrok śmierci, a Saviano po dziś dzień musi żyć pod nadzorem ochrony

Cosa Nostra

państwa włoskiego. W jednym z wywiadów przyznał, że gdyby te-

Ta grupa mogłaby stanowić idealny przykład mafii. Mamy tu wszyst-

raz miał wybór, to nie napisałby tej książki.

ko – wywodzi się z Sycylii, powstała w USA, miała modelową wręcz strukturę na czele z cappo di tutti cappi i jego doradcą, czyli consi-

Mafia dziś i jutro

gliere. Czym była faktycznie?

Wiele razy wieszczono już koniec przestępczości zorganizowanej,

Pierwszą ważną kwestią jest fakt, że Cosa Nostra to nie na-

media donosiły o aresztowaniach kolejnych mafiosów, a jednak

zwa jednej grupy. Tworzyło ją około 24 rodzin, a każda z nich

mafia dalej działa i jakoś nie widać, aby się miała źle. Jest to materia

prowadziła jakąś politykę i miała swoje cele. Gdyby przełożyć

na tyle delikatna, że tak naprawdę nie wiadomo, czy te areszto-

to na język polityki, „Nasza Sprawa” to taka Unia Europejska,

wania nie są w jakiś sposób ukartowane. Może być przecież tak,

a rodziny mafijne to państwa członkowskie. Oczywiście nie wy-

że bossowie celowo zlecają policji zamknięcie jednego z kolegów,

snuwam tu tezy, że Unia to mafia – chodzi mi tylko o pewną

aby odciągnąć uwagę mediów. W historii takie zdarzenia miały

analogię. Jedne z najbardziej znanych rodzin mafijnych, wcho-

miejsce – jak choćby Al Capone, który poszedł na rok odsiadki, aby

dzących w skład Cosy Nostry, to Bonanno, Gambino, Genovese,

odwrócić uwagę od postanowień Konferencji w Atlantic City. Wnio-

Lucchese i Colombo. O tej ostatniej głośno było w 2011 roku,

ski są jednak pewne: jeszcze mafia nie zginęła, póki Cosa Nostra

kiedy to w przeciągu miesiąca nowojorska policja zatrzymała

i Camorra żyje.

18


AGATA PIEKARSKA//

DO_EKONOMIA

„Żyj po polsku” – każdy z nas słyszał o tej akcji, ale niewielu potrafi powiedzieć, jaki jest jej sens. Po co Jarosław Gowin umieszcza w sieci filmiki, na których kupuje mleko i jogurty? Czy przeciętnego wyborcę to w ogóle interesuje?

Patriotyzm gospodarczy Chwilowa moda czy nowy trend? Temat kryzysu politycznego na Ukrainie dominuje w mediach

Polskie produkty są często droższe od zagranicznych, jednak wsparcie rodzimych wytwórców jest istotne dla naszej gospodarki

od dłuższego czasu, dlatego też trudno zauważyć trwającą kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego, która dla niektórych graczy politycznych jest pierwszą poważną walką o poparcie wśród Polaków. Mowa tu przede wszystkim o Polsce Razem Jarosława Gowina. Partia, która powstała zaledwie kilka miesięcy temu, wystawiła swoich kandydatów we wszystkich szesnastu województwach. Po zbieraniu podpisów przyszedł czas na kampanię, której jednym z elementem było zainicjowanie akcji społecznej „Żyj po polsku”. Jak piszą jej koordynatorzy „Polska Razem chce wnieść do polskiej polityki świeże, niestandardowe podejście”. Partia Gowina utrzymuje się jedynie z darowizn, więc doskonale zdaje sobie sprawę, że duże partie zakrzyczą ich spotami i bilbordami, na które ją po prostu nie stać.

rys. Bartłomiej Brosz

Stąd pomysł na tę akcję. Dotychczas ukazało się dziewięć kilkumi-

byłego ministra sprawiedliwości na zakupach – w osiedlowym skle-

nutowych odcinków w serwisie YouTube, które najczęściej ukazują

pie spożywczym lub księgarni. Gowin chce pokazać, że polski rynek

>

19


DO_EKONOMIA

//AGATA PIEKARSKA

gospodarczy został zdominowany przez zagraniczne firmy. Abstra-

menci, powinniśmy być świadomi, że wybierając polskie produkty

hując od tego jakiej partii sympatykami jesteśmy, czy ktoś z nas

wspieramy polską gospodarkę. Idealną sytuacją byłoby wybierać

kiedykolwiek zadał sobie pytanie, dlaczego kupuje jogurt mar-

produkty dobre i polskie. Natomiast skala makro to zamówie-

ki Zott albo Danone, nie zwracając

nia rządowe, w realizacji

uwagi na przykład na produkty OSM

których również można

Łowicz? Ilu z nas wie, że Prince Polo

wybierać efekty pracy

(już) nie jest polskie? „Czas na patriotyzm gospodarczy” – takie hasło promuje PRJG. Jeśli zagłębić się w analizę polskiego rynku, okazuje się, że jak najbardziej ma ono swoje racjonalne uzasadnienie. Warto przypomnieć sobie tutaj słynne wystąpienie Gabriela Janowskiego z 2000 roku. Polityk Przymierza Ludowo-Narodowego, podczas głosowania nad odwołaniem

Swego czasu Polska była trzecim producentem cukru w Europie. Nasze cukrownie dawały pracę wielu ludziom, były dochodowe, a przede wszystkim nowoczesne i samowystarczalne.

ówczesnego ministra skarbu Emila

polskich przedsiębiorstw. Z racji naszego członkostwa w Unii Europejskiej warto również zadać sobie pytanie, na ile możemy preferować, wspierać polskie przedsiębiorstwa, mając na uwadze, że naczelną zasadą tej organizacji jest zasada wolnego rynku” – twierdzi Jakub Kwaśny.

Wąsacza, okupował mównicę Sejmu jako wyraz protestu wobec

W jego opinii sprawa ma również podłoże psychologiczne. Przez

polityki prywatyzacyjnej tego właśnie polityka. „Obrońca polskich

wiele lat w Polsce uważano, że to co zagraniczne jest lepsze

cukrowni”– tak omówiono o Janowskim, który przez media był

i dziś nadal słychać takie głosy, choć w rzeczywistości niejed-

utożsamiany z człowiekiem psychicznie niezrównoważonym.

nokrotnie to polskie produkty cechuje wyższa jakość. Innym

Po latach okazuje się, że miał rację. Swego czasu Polska była trze-

ważnym problemem jest fakt, że w Polsce nie ma żadnych prze-

cim producentem cukru w Europie. Nasze cukrownie dawały pracę

pisów prawnych określających udział zagranicznych koncernów

wielu ludziom, były dochodowe i przede wszystkim nowoczesne,

na polskim rynku. „Moim zdaniem nie da się już tego odwrócić.

samowystarczalne. Na skutek ich sprzedaży polski rynek został

Popełniliśmy błąd na początku naszej transformacji ustrojowej

zalany gorszym jakościowo cukrem, przede wszystkim właśnie

zbyt szybko otwierając się na zagraniczne sieci handlowe, któ-

od naszego zachodniego sąsiada – Niemiec. W porównaniu z po-

re opanowały nasz rynek. Wówczas konkurencja krajowa nie

zostałymi państwami europejskimi, cukier w Polsce jest obecnie

była tak silna, aby konfrontować się z tą o charakterze świato-

najdroższy. Niestety to nie jedyny gorzki przykład na potwier-

wym czy globalnym”, podkreśla Kwaśny. Co w tej chwili mo-

dzenie tezy, że Polska stała się swojego rodzaju kolonią w zna-

żemy zrobić, aby poprawić naszą sytuację? „Nie ma gotowych

czeniu gospodarczym,

recept” – dopowiada wykładowca UEK.

a w wypowiedziach

„Obecnie jedynym wyjściem jest rozwija-

polityków PRJG jest ziarenko prawdy.

Inny punkt widzenia Zawsze jest czas na patriotyzm gospodarczy – mówi Jakub Kwaśny, wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego

Trudno mówić o dobrej sytuacji na polskim rynku, a co dopiero o niezależności i samowystarczalności, które mogłyby przyczynić się do umocnienia państwa polskiego.

nie gałęzi rodzimego przemysłu. Musimy kłaść nacisk na poprawę konkurencyjności polskich firm czy fabryk”.

Co dalej? Nie od dziś wiadomo, że siła państwa bierze się z jego siły gospodarczej. W obecnej sytuacji trudno mówić o dobrej sytuacji na polskim rynku ekonomicznym, a co dopiero o jakiejkolwiek niezależności i samo-

w Krakowie. Zwraca

wystarczalności, które mogłyby przyczynić

uwagę na prezydenta

się do umocnienia się państwa polskiego.

Baracka Obamę, któremu w czasie wizyt zagranicznych często to-

Nawet jeśli akcja „Żyj po polsku” ma jedynie przyczynić się

warzyszą prezesi amerykańskich firm, co w naturalny sposób jest

do wygrania wyborów przez PRJG, dobrze, że jakakolwiek par-

zaproszeniem innych państw do współpracy gospodarczej, na któ-

tia dostrzegła problem dominacji zagranicznych firm na polskim

rej przede wszystkim ma skorzystać USA.

rynku. Pytanie tylko czy za słowami pójdą czyny, czy zaintere-

„Patriotyzm gospodarczy należy rozpatrywać w skali mikro i makro. Pierwsza z nich rysuje się następująco: my, jako konsu-

20

sowanie partii Gowina tą sprawą skończy się wraz z kampanią wyborczą do europarlamentu.


OLGA ULMAN//

DO_EKONOMIA

Tania definicja triumfu To prawdopodobnie twoi sąsiedzi, którzy nie wyglądają przez okna. Liczą, że to ty do nich zajrzysz i zostawisz część zawartości swojego portfela. O czym mowa? O dyskontach, które podbijają Polskę.

Wielki dyskontowy rynek został zaadoptowany z zagranicy, gdzie również prężnie się rozwija źródło: twojabiedronka.pl

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno kupowanie w Biedron-

tegią dyskontów jest przyciąganie klientów obecnością towarów

ce uchodziło za obciach. Rzekomo tylko „biedni” studenci ko-

o niskich cenach i agresywną polityką promocyjną, skierowaną

rzystali z oferty sieci. „Biedra” kojarzona była z niskimi cenami,

przede wszystkim na niskie ceny”. Masło maślane. Ale trudno się

a co za tym idzie z beznadziejną jakością produktów, których lepiej

z tym nie zgodzić. Ze święcą szukać kogoś, kto nie kojarzy hasła

było unikać. Obecnie trudno znaleźć taką porę dnia, kiedy sklep jest

„Codziennie niskie ceny” i fruwającego czerwonego owada, oraz

pusty i nie ma chociaż kilku osób w kolejce do kas. Na czym polega

żółtego logo i sloganu „Co tydzień coś nowego”.

to odrodzenie? Czy zubożeliśmy w ciągu ostatnich kilku lat, czy raczej sieć zastosowała skuteczne metody rozwoju?

Niskie koszty – niskie ceny Jak to się dzieje, że produkty w dyskontach są zauważalnie tańsze

Discount

od tych w sieciach hipermarketów czy prywatnych sklepikach? Jak

Biedronki i Lidle to dyskonty, czyli sklepy, których sensem ist-

tłumaczy dr Jarosław Plichta z Katedry Handlu i Instytucji Rynko-

nienia jest obniżka cen. Jak podaje polska Wikipedia „główną stra-

wych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, „konkurencyjne

>

21


DO_EKONOMIA

//OLGA ULMAN

ceny biorą się z dobrego zarządzania, optymalizacji kosztów, mini-

około 2400 placówkami. Dla przykładu: w Krakowie jest już 36 skle-

malizacji kosztów transakcyjnych przez kontraktowanie produkcji,

pów. Niektóre z nich są bardzo gęsto ulokowane, zaledwie dwa przy-

ale również upraw warzyw i owoców tylko na potrzeby sieci. Stąd

stanki tramwajowe od siebie. Trzeba dodać, że ich lokalizacja to nie

małe wahania cen, logistyka i zarządzanie siecią sprzedaży, efekt

dzieło przypadku, ale raczej przemyślana strategia. Są usytuowane

skali osiągany przez wspomniane scentralizowane zakupy oraz

blisko linii komunikacyjnych, przy stacjach benzynowych, na du-

ograniczenie asortymentu do około kilkuset towarów. To powoduje

żych osiedlach. Siłą rzeczy dla wielu klientów są to najbliższe sklepy.

mniejsze straty i korzyści skali w produkcji i transporcie”. Dyskon-

Lidle mieszczą się tam, gdzie Biedronka nie zdążyła. Obecnie

ty zawężają swoją ofertę do wybranych towarów, nie oferują nam

w Krakowie jest 9 sklepów. Głównie rozlokowane są w północnej,

szerokiej gamy produktów, ale dzięki temu oszczędzają. Najistot-

środkowej i południowo-wschodniej części miasta. Trudno wskazać

niejszy jest skutek – finalnie klienci płacą mniej za artykuły. Jednak,

szczególne kryterium doboru lokalizacji: nie spotkamy ich co dwa

jak podkreśla dr Plichta, „jest to możliwe do utrzymania jedynie

kilometry, a sklepy zazwyczaj są dosyć duże, większe od przecięt-

przy dobrym zarządzaniu całym łańcuchem tworzenia wartości”.

nej Biedronki.

Elementem łańcucha jest również reklama.

Coraz lepiej

Co tylko chcesz

Dyskonty obniżają koszty tak, by ich towar miał niższą cenę. Wy-

Skuteczniej sztukę promocji opanował Lidl, którego strona na Fa-

dawać by się mogło, że odbywa się to kosztem jakości asortymen-

cebooku liczy sobie już ponad 830 tysięcy polubień. Firma podaje

tu. Pytanie czy obecnie, przy tak dużych osiągnięciach, sklepy nie

klientom na tacy to, czego potrzebują, w miły i przyjemny sposób.

mogą sobie pozwolić na poprawę gatunkowości? Wprowadzają

Reklama dyskontu z dwoma popularnymi kucharzami – Karolem

do swoich reklam obiecujące slogany; wydaje się, że jeżeli w dys-

Okrasą oraz Pascalem Brodnickim – to nic więcej, jak odpowiedź

koncie twaróg ma cenę 2,69zł, a wielkim hipermarkecie ten sam

na pytanie tysięcy matek-Polek: co zrobić na obiad? Ponadto Lidl

produkt, tylko innej marki, kosztuje 3,29zł, to znaczy, że zasadni-

oferuje tygodnie tematyczne, takie jak kuchnia francuska, włoska

czo się różnią. Doktor Plichta zauważa, że progres jakościowy jest

czy chińska – każdy znajdzie coś dla siebie. Dodatkowo obniżanie

realny: „W sytuacji walki o rynek dochodzi do tzw. oszczędności

cen asortymentu, który jest wykorzystywany przez mistrzów kuch-

na niektórych produktach, ale w dłuższym okresie czasu ta jakość

ni, zwiększa prawdopodobieństwo pójścia wytyczoną drogą. Drogą,

będzie się podwyższać. Szczególnie, że dyskonty (podobnie z resz-

przynoszącą satysfakcję z tego, że gotujemy jak najlepsi. To wręcz

tą jak to było w innych krajach) po okresie budowania wizerun-

zaproszenie ich w nasze skromne progi. Oprócz tego sieć wpisuje

ku wyłącznie cenowego, oferują produkty o wyższej jakości, idąc

się we współczesny trend dbania o jakość kupowanych produktów,

za podwyższającymi się oczekiwaniami klientów oraz rozszerza-

patrzenia producentom na ręce. To taktyka, która przynosi sukces.

jąc rynek o nowych konsumentów, którzy wcześniej nie kupowali

Biedronka nie chce być gorsza, więc stara się nadgonić zale-

w dyskontach ze względu na niską jakość. Będzie się tak działo,

głości. Również opracowuje przepisy kulinarne, chociaż rozmach

jeżeli jedna czy druga sieć nie zdominują całego rynku, co nie jest

tej kampanii jest dużo mniejszy. Spółka tworzy akcje tematyczne

obecnie możliwe”.

i – podobnie jak Lidl – obniża ceny wybranych produktów. Oczywi-

Kilka serwisów internetowych ujawniło (chociaż właściwie nie

ście działa to na zasadzie czegoś, co można określić mianem mapy

było to tajemnicą), kto produkuje dla dyskontów. Wśród wymie-

myśli – tak jak w psychologii. Czytelnym przykładem będzie ostat-

nianych marek pojawiały się największe, znane na szeroką skalę,

nia akcja – „Majówka na luzie”. Otwieramy tę zakładkę i widzimy

między innymi: Mlekovita, Rolnik, OSM Piątnica, Bakoma, OSM

następujący asortyment: grill, napoje gazowane, piwo, żeberka,

Łowicz, Wawel, Morliny czy Krakus. Skoro producenci są ci sami,

leżak oraz sosy. Proste skojarzenia z majówką, grillem, długim

różnicę stanowią ceny, to trudno się dziwić Polakom, którzy za-

weekendem. Sieć dyskontów znowu daje nam to, czego od niej

ufali dyskontom. Tym bardziej, że wielki dyskontowy rynek nie

oczekujemy. Tak niewiele, a jednak dużo. Doktor Plichta wskazuje jeszcze na kilka czynników sukcesu

ogranicza się tylko do naszego podwórka, ale został zaadoptowany z zagranicy, gdzie również prężnie się rozwija.

dyskontów: dobrą lokalizację z parkingiem, a także bardziej przejrzystą ekspozycję towarów poprzez fakt, że asortyment jest ogra-

Przyszłość

niczony. Nasi dobrzy sąsiedzi oferują nie tylko wypiekane bułeczki,

Na pytanie, czy widzi przyszłość dyskontów w Polsce przez różowe

kefiry czy środki czyszczące. Odpowiadają również na bardziej spe-

okulary, doktor Plichta odpowiada, że mają one dużą szansę na roz-

cyficzne potrzeby sezonowe. Lidl proponuje kosiarki oraz walizki.

wój, jednak – podobnie jak w przypadku hipermarketów – dojdzie

Moim zdaniem Biedronka go pobiła – ostatnio można było kupić

do ich nasycenia. Ciągle walczą o swoją pozycję w mniejszych mia-

tam szafę!

stach oraz na osiedlach. Stanowią ogromną konkurencję dla drobnego, niezintegrowanego handlu, pozbawionego strategii rozwoju.

Ważna lokalizacja

Zatem wszystko wskazuje na to, że sieciom dyskontowym tyl-

Biedronek namnożyło się w naszym kraju co niemiara – i to w dosyć

ko przybędzie czarnych kropek na logo, a ich żywot będzie znacznie

krótkim czasie. Na oficjalnej stronie sieć chwali się, że dysponują już

bardziej stabilny, niż u przeciętnego owada.

22


RAFAŁ CZECH//

DO_EKONOMIA

Rozmowa z doktorem nauk ekonomicznych Maciejem Frączkiem z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

„Co roku słyszę o

STRACONYM POKOLENIU” Rafał Czech: Minister Pracy w październiku ubiegłego roku, podczas inauguracji warsztatów akcji „Projekt praca” Gazety Wyborczej, powiedział, że 2014 będzie rokiem młodych. Ale program „Gwarancje dla młodych”, sfinansowany przez Unię Europejską, w Polsce jeszcze nie ruszył. Grupa wykształconych i niepotrzebnych rośnie w siłę?

Maciej Frączek: Komisja Europejska przeznaczyła na ten cel w 2012 roku 6 miliardów euro, Polska miałaby dostać około 2 mld złotych. Niestety realizacja konkretnych działań na rzecz osób młodych praktycznie jeszcze nie ruszyła, gdyż nowelizacja ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy utknęła w Sejmie. Z jednej strony w ramach „Gwarancji dla młodych” zaplanowane zostały spore środki finansowe. Z drugiej strony należy pamiętać, że co roku z Funduszu Pracy wydajemy kilka miliardów złotych na aktywne programy skierowane do osób bezrobotnych, w tym osób młodych, będących absolwentami szkół wyższych.

Problemem nie jest to, że pieniądze przeznaczone do walki z bezrobociem wśród młodych kierowane są głównie do Powiatowych Urzędów Pracy?

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej próbuje przeprofilować ich funkcjonowanie, chociażby przez promowanie urzędników, którzy osiągają lepsze wyniki pracy z bezrobotnymi – czyli znajdują im zatrudnienie.

Stopa bezrobocia wśród młodych w 2013 roku wyniosła w Polsce 27,3 proc. źródło: banzaj.pl

Młode osoby uważają, że urząd pracy to instytucja, która nie pomoże znaleźć im zatrudnienia. Stereotypowo kojarzy się z miejscem, gdzie pobiera się jedynie zasiłek i spotyka osoby z niższym poziomem wykształcenia. Po części zła ocena wynika z tradycyjnej,

Wykształcenie dzisiaj nie zapewnia pracy, ale mimo wszystko nadal

konserwatywnej, nie do końca wyprofilowanej działalności PUP. Trzeba jednak też zwrócić uwagę, że bardzo mało ofert pracy tam trafia. Większość z nich funkcjonuje w innych kanałach: przekazywane są one do prywatnych agencji pracy, ponadto pracodawcy coraz częściej przeprowadzają rekrutację sami (bądź przy pomocy firm zewnętrznych). Dla zwiększenia efektywności urzędów pracy,

zmniejsza ryzyko bezrobocia. Jednak trzeba podkreślić, że osoby z wyższym wykształceniem mają relatywnie trudniejszą sytuację na rynku pracy w porównaniu do sytuacji sprzed kilku lat. Jeszcze 10 lat temu wśród wszystkich zarejestrowanych bezrobotnych w powiatowych urzędach pracy tylko 4,4 proc. stanowili absolwenci uczelni wyższych, a obecnie to już 12 proc. Podobnie jest z mło- >

Zastanawiam się na ile wykształcenie chroni przed bezrobociem? Czy pierwszym krokiem absolwenta wyższej szkoły jest rejestracja w urzędzie pracy?

23


DO_EKONOMIA

//RAFAŁ CZECH

dzieżą w wieku 15–24 lata. Stopa bezrobocia wg Eurostatu w 2013 roku wyniosła w Polsce 27,3 proc., a średnia dla całej UE była równa 23,4 proc. Ale na pewno nie możemy powiedzieć, że za rozwiązywanie problemów osób młodych na rynku pracy odpowiada wyłącznie MPiPS oraz urzędy pracy.

Czy odpowiedzialny jest za to system edukacji? Może warto podjąć głos Forum Młodych Lewiatan, którzy nie wierzą w jego dotychczasową reformę, domagając się ogólnopolskiej kampanii społecznej, poczynając od poziomu szkół ponadgimnazjalnych?

Problemu bezrobocia nie da się rozwiązać w jednym miejscu, ponieważ nawet związki między segmentem edukacji a rynkiem pracy są bardzo wielopoziomowe. Obecnie około połowy naszej młodzieży idzie na studia. Z jednej strony to zjawisko pozytywne, bo pozostając dłużej w systemie kształcenia, młodzi zwiększają poziom swoich kwalifikacji i są bardziej konkurencyjni na rynku pracy. Z drugiej musimy mieć świadomość, że część absolwentów szkół wyższych nie będzie miała możliwości pracy w swoim zawodzie. Otrzyma kiepską ofertę zatrudnienia bądź nawet będzie musiała borykać się z problemem znalezienia jakiejkolwiek pracy.

Z czego to wynika?

Po części z naszych wyborów edukacyjnych. To jak przygotujemy się do wejścia na rynek pracy – poprzez wybór określonej ścieżki edukacyjnej – będzie determinowało nasze szanse na osiągnięcie sukcesu, czyli znalezienie interesującej i dobrze płatnej pracy. Aby było to realne, należy myśleć o funkcjonowaniu na rynku pracy najpóźniej na poziomie gimnazjum. Często decyzje edukacyjne, podejmowane zarówno przez młodych ludzi, jak i przez ich rodziców, są pochopne i oparte o różnorakie mody. Powtarza się przecież: „Po co masz iść do zawodówki, chcesz zostać mechanikiem?” albo „Idź na studia, będziesz miał lekko”. Pamiętajmy, że udany przepływ ze sfery edukacji na rynek pracy jest fundamentem naszego przyszłego sukcesu zawodowego.

A co dzieje się po stronie sektora szkolnictwa wyższego?

Szkoły wyższe szukają swojego pomysłu na utrzymanie. Można na nie patrzeć, jak na normalne biznesowe podmioty działające na rynku. Zależy im, aby osoby nie kończyły przedwcześnie edukacji, bo wiążą się z tym ministerialne dotacje. Tworzą kierunki studiów albo bardzo elitarne, których absolwenci będą ponadprzeciętnie zarabiać albo, co zdarza się częściej, kierunki najtańsze – niewymagające dodatkowych pomocy naukowych i laboratoriów. Gdzie nie wysyła się studentów na porządne praktyki bądź nie współpracuje z pracodawcami, na przykład na poziomie Akademickich Biur Karier. Szkołom wyższym to się niestety finansowo opłaca. Wciąż słyszy się obiegową opinię, że nasza edukacja jest niedopasowana do oczekiwań pracodawców, ale przecież są chętni, którzy takie kierunki studiów wybierają.

Donald Tusk zapowiedział w styczniu 2014 rok jako „początek końca ery śmieciówek”, a w marcu rząd przyjął projekt oskładkowania umów terminowych. Z korzyścią dla młodych osób?

Owszem, oskładkowanie umów cywilnoprawnych na poziomie płacy minimalnej 1680 zł brutto jest lepsze od obecnej sytuacji, gdy często pracodawcy odprowadzają bardzo niskie składki tylko od jednej z kilku umów, które podpisuje zleceniobiorca. Jednak z punktu widzenia pracującego na takiej umowie śmieciowej, może

24

mieć to negatywne skutki. Najprawdopodobniej pracodawca będzie chciał przerzucić koszty na pracownika i o tyle mniej – zapewne – zarobi pracujący na oskładkowanej umowie-zlecenie. Pamiętajmy, że bez względu na sytuację gospodarczą pracodawcy zawsze będą domagali się zmniejszania obciążeń pozapłacowych, twierdząc, że gdyby były mniejsze, to zatrudnialiby więcej osób. Nie dziwmy się więc, że w 2013 roku na umowach czasowych (w tym cywilnoprawnych) wg danych Eurostatu pracowało w Polsce 65 proc. osób w wieku 15–24 lata.

Skoro jest tak dużo młodych bez pracy, to czemu, jak wskazują wyniki badań Bilansu Kapitału Ludzkiego z 2012 roku, ponad 75 proc. pracodawców ma problem ze znalezieniem odpowiednich pracowników?

Przyczyn jest wiele: źle wybieramy studia, nie mamy kompetencji i umiejętności wymaganych na współczesnym rynku pracy, coraz później się usamodzielniamy. Badania Eurostatu z 2012 roku pokazują, że młody Polak decyduje się na opuszczenie rodzinnego domu dopiero w wieku 28,5 lat – 2 lata później niż przeciętny Europejczyk. Brakowi niezależności ekonomicznej często towarzyszą luki w praktycznych umiejętnościach życiowych. Nie jesteśmy przygotowani do rozwiązywania mniej czy bardziej skomplikowanych problemów związanych z naszym funkcjonowaniem w społeczeństwie. Osoby młodsze są coraz lepiej przygotowane pod względem twardego profilu zawodowego: wiedzy, procedur, technologii. Gorzej jest z umiejętnościami miękkimi: komunikacyjnymi, interpersonalnymi, pracą grupową i projektową, myśleniem problemowym. Powinniśmy dbać o to, by wśród naszych mocnych stron jako potencjalnego pracownika, dobrze rozwinięte były wspomniane właśnie elementy. To może być dla młodych osób atut, który pozwoli im się wyróżnić wśród dziesiątek tysięcy absolwentów szkół wyższych, napływających na nasz rynek pracy rok w rok. Pamiętajmy równocześnie, że najlepszym sposobem na uzyskanie satysfakcjonującego zatrudnienia jest stworzenie samemu sobie miejsca pracy. Ale nie każdy z absolwentów będzie chciał zajmować się prowadzeniem działalności gospodarczej.

Dlaczego? Młodzi boją się formalności i procedur, nie mają kapitału startowego?

Tak, nie każdy posiada odpowiedni kapitał gospodarczy, choć możliwości są coraz większe. Przybywa instytucji oferujących studentom i absolwentom dotacje oraz pożyczki na własną działalność gospodarczą. Duże jest wsparcie sektora publicznego, który uczy jak w biznesie funkcjonować. Powszechnie dostępne są na rynku pracy instytucje i instrumenty pomagające w założeniu własnej firmy. Po 2020 roku powinniśmy się spodziewać ostrych cięć w budżecie UE, co spowoduje też mniejsze wsparcie finansowe i doradcze dla młodych przedsiębiorców. Miejmy też świadomość, że w przyszłości rynek pracy może stawać się coraz trudniejszy: będzie mniej dostępnych etatów, częściej będziemy zmieniali pracę i uzupełniali nasze kwalifikacje, a nasze życie zawodowe stanie się bardziej przerywane, patchworkowe, właśnie takie prekaryjne. Warto postrzegać to jako szansę na ciągły rozwój, różnorodną i ciekawą karierę zawodową, a nie tylko podkreślać zagrożenia i ryzyka związane chociażby z utratą bezpieczeństwa i stabilności. Szukajmy dla siebie pozytywnych wyzwań na rynku pracy i nie bójmy się ich. Dobrze wykwalifikowany i zaangażowany w swoje obowiązki pracownik odnajdzie się bowiem na każdym rynku pracy. ■


TOMASZ KOLOWCA//

DO_KULTURA

„NA WYSPACH mórz południowych…” Fascynujące bywa odkrywanie rzekomo znanych rejonów świata. I nie chodzi tu wcale o kolorową Oceanię czy znane z legend pirackich Karaiby. Jest bowiem inny rejon, w którym, wydawałoby się, nie ma niczego – poza wodą. A tymczasem na południowym Atlantyku, w strefie ryczących czterdziestek i wyjących pięćdziesiątek, a także nieco na północ, znajduje się kilka niezwykłych miejsc.

Dzisiaj na Wyspie Świętej Heleny mieszkają 262 osoby (80 rodzin) noszące osiem nazwisk > źródło: wikimedia.org

25


DO_KULTURA

//TOMASZ KOLOWCA

Bodaj najbardziej znane są Falklandy/Malwiny, osławione wojną z 1982 roku, będące wciąż przedmiotem sporu pomiędzy Wielką Brytanią a Argentyną, stanowiące resztkę imperium angielskiego. W ich pobliżu leżą mniej sławne, ale jeszcze bardziej tajemnicze Georgia Południowa i Sandwich Południowy. Na tej pierwszej na stałe przebywa jedynie kilkadziesiąt osób, zajmujących się połowem wielorybów, a także naukowcy związani z badaniem Antarktydy. Obecna „stolica” to King Edward Point; bardziej znana jest jednak opuszczona osada Grytviken, z urokliwym kościołem i znajdującym się obok niego grobem jednego z największych polarników i odkrywców, sir Ernesta Shackletona, który zmarł na tej wyspie w trakcie wyprawy w 1922 roku. Znacznie bardziej na wschód leży niewielka, należąca do Norwegii (sic!) Wyspa Bouveta. Pokryta lądolodem, bezludna, z jedyną budowlą w postaci automatycznej stacji meteorologicznej, jest prawdopodobnie najbardziej osamotnionym kawałkiem ziemi na świecie (do jakiegokolwiek najbliższego suchego miejsca jest stamtąd ponad 1500 km i tym miejscem jest wybrzeże Antarktydy). Znacznie łagodniejszymi miejscami do mieszkania są brytyjskie terytoria, położone parę tysięcy kilometrów na północ, czyli Wyspa Wniebowstąpienia oraz Wyspa Świętej Heleny. Tę pierwszą zamieszkuje całe 800 osób, natomiast druga, miejsce śmierci Napoleona i królewska baza wojskowa, to już prawdziwa metropolia, bowiem sama stolica ma ponad 4000 mieszkańców. Ale jest też jeszcze jedno niezwykłe miejsce w tamtym rejonie. Zarazem odludne, ale zamieszkałe. Prawdopodobnie najbardziej oddalone osiedle ludzkie świata. Mowa o wyspie noszącej piękną, portugalską nazwę Tristan da Cunha. Właściwie to ogromny wulkan, wystający ponad jednolitą toń, z maleńką, zamieszkałą przez ponad dwieście osób osadą na jego skraju o wdzięcznej nazwie Edinburgh of the Seven Seas. Wyspa, największa w archipelagu, będąca pod władzą Brytyjczyków od XIX wieku, jest ledwie dostrzegalną kropką na mapach świata. Znajduje się sporo ponad 2000 km na południe od najbliższego osiedla, Wyspy Świętej Heleny, prawie 2500 km od zachodnich wybrzeży Afryki Południowej i jakieś 3300 km od wschodnich rubieży Ameryki Południowej. Bliżej są jedynie niezamieszkałe Inaccessible Island, Nightingale Island i Gough Island i nie należąca do archipelagu Wyspa Bouveta. Tristan da Cunha to tak naprawdę potężny wulkan nazywany Queen Mary’s Peak i wznoszący się ponad 2000 metrów ponad ocean. Odkryta w XVI wieku przez Portugal-

czyka Tristão da Cunha (i nazwana przez niego własnym imieniem na swoją cześć) została w późniejszym czasie przejęta przez Brytyjczyków i do dzisiaj, wraz z „pobliską” Wyspą Świętej Heleny pozostaje w ich posiadaniu. Stali osadnicy pojawili się tam dopiero na początku XIX wieku, przywożąc ze sobą zwierzęta gospodarskie, przede wszystkim owce i krowy, a także pszenicę i warzywa, a zwłaszcza ziemniaki będące podstawą upraw. Dzisiaj na wyspie mieszkają 262 osoby (80 rodzin) noszące osiem nazwisk. Zarządcą jest lokalnie wybierany administrator, podlegający gubernatorowi Świętej Heleny. Głównym zajęciem na wyspie jest rybołówstwo. Większość mężczyzn i chłopców pracuje w ten sposób przez większą część życia. Oprócz ryb łowi się lokalne gatunki langust i krewetek. Ważną rolę pełni również pasterstwo; mieszkańcy hucznie obchodzą Dzień Strzyżenia Owiec. Ciekawym sposobem na zarobek jest wydawanie okolicznościowych znaczków przez „najbardziej odludną pocztę świata”. Stanowią one ciekawostkę osiągającą spore ceny wśród miłośników filatelistyki. Większość budynków, w tym szkoła, kościół, poczta i przetwórnie ryb, położone są na jedynej równinie na północnym zachodzie wyspy. Z osiedla biegnie jedna droga, doprowadzająca do budynków rozsianych w innych częściach wyspy, także do pól i pastwisk. Jeździ po niej kilka obecnych tam samochodów i motocykli. Dotrzeć na wyspę można jedynie statkiem. Mniejsze, przewożące pocztę i zapasy, przypływają na Tristan da Cunha z Kapsztadu po sześciodniowej podróży dziewięć razy w ciągu roku, pozostając na miesiąc w przystani. Raz na pół roku wyspę odwiedza większa jednostka z Świętej Heleny. Ważnym wydarzeniem we współczesnej historii był wybuch wulkanu w 1961 roku, który częściowo zniszczył osadnictwo i zmusił władze do ewakuacji mieszkańców. Przeniesiono ich na dwa lata do Wielkiej Brytanii, gdzie większość nie czuła się komfortowo, źle znosząc ciężką zimę i wszechobecne, napastliwe media. Mała grupka postanowiła zostać, większość jednak zdecydowała się na powrót i odtworzenie dawnego sposobu życia. Od tego czasu Tristan da Cunha już nie jest tak nieznany. Świat usłyszał o wyspie ponownie przy okazji wojny o Falklandy i dyskusji na temat brytyjskich posiadłości na środkowym i południowym Atlantyku. Dostać się na wyspę nie jest tak trudno (no, przynajmniej jak już się jest w RPA...), a i sami mieszkańcy mogą swobodnie wyjechać do Kapsztadu czy Wielkiej Brytanii. Populacja jednak utrzymuje się na bezpiecznym poziomie, a mieszkańcy świetnie wykorzystują nowe media i możliwości, aby reklamować się i przyciągać turystów. Gdyby się zastanowić, to chyba wcale nie są aż tak – jak to mówią – remote and inaccessible. ■

Zarazem odludne, ale zamieszkałe. Prawdopodobnie najbardziej oddalone osiedle ludzkie świata. Mowa o wyspie noszącej piękną, portugalską nazwę Tristan da Cunha.

Ciekawym sposobem na zarobek jest wydawanie okolicznościowych znaczków przez „najbardziej odludną pocztę świata”.

26


DAWID BARAŃSKI//

Mogłoby się wydawać, że pornografia jest wytworem amerykańskiego fermentu lat 60. i 70., i towarzyszącej mu seksualnej rewolucji. Wtedy właśnie twórcy filmów dla dorosłych zaczęli zarabiać duże pieniądze i tworzyć swoje imperia, a seks na dobre przeniknął do kultury masowej. Bardziej jednak przyczyniły się do tego ówczesne nastroje społeczne, aniżeli wizjonerstwo twórców i przełomowość ich dzieł. W rzeczywistości historia filmowej pornografii jest niewiele krótsza niż historia kina w ogóle. Krótsza o mniej więcej kilka miesięcy. Szybki start

Pierwszy filmowy erotyk Le coucher de la mariée powstał bowiem już w 1896 roku. Jego autorem był francuski fotograf Albert Kirchner, który sfilmował aktorkę kabaretową, zdejmującą powoli ubranie. Z siedmiominutowego materiału zachował się jedynie dwuminutowy początek. Co ciekawe, Kirchner jest też reżyserem Pasji Chrystusa, filmu uchodzącego za pierwsze widowisko biblijne. Swoją kartę w historii pornografii zapisał także Georges Méliès, kręcąc w 1897 roku króciutki film Après Le Bal. Tam także kobieta zdejmuje ubranie, by wziąć kąpiel. I mimo że nie rozbiera się do naga, to wystarczyło, by dzieło Mélièsa nazwać jednym z pierwszych erotyków. Czy więc pruderia z jaką podchodzono do cielesności na przełomie XIX i XX wieku, sprawia, że mówienie o pornografii w tamtym okresie jest nieco na wyrost? Nic podobnego! Poza głównym nurtem, kino od samego początku miało swoją mroczniejszą stronę. W 2002 roku na ekranach w Wielkiej Brytanii ukazał się Polissons et Galipettes, zbiór 300 krótkich filmów porno z pierwszej dekady XX wieku. Choć film dostał kategorię wiekową R-18, był wyświetlany w normalnych kinach. Było tylko jedno ale: każda instytucja, która chciała pokazać Polissons et Galipettes, musiała dostać tymczasową licencję kina dla dorosłych, a zainteresowani widzowie musieli rejestrować się na seans dobę wcześniej. Wszystkie obrazy, które można zobaczyć na ekranie, były kręcone amatorsko i przeznaczone w ówczesnym czasie do wyświetlania we francuskich domach publicznych. Są jednak niezbitym dowodem na to, że biznes pornograficzny w swoim złotym okresie był pionierski tylko w kwestii przekuwania ekranowego seksu na ogromne zyski.

DO_KULTURA

X(XX)

MUZA Złote lata 70-te

Paul Thomas Anderson przedstawił w słynnym Boogie Nights świat pornograficznych magnatów, marnych aktorów z wielką wiarą w drugie dno swoich ekranowych popisów i przede wszystkim świat wielkich pieniędzy. Od tego czasu kształtował się stereotypowy obraz producenta filmów XXX, leżącego przy wielkim basenie z cygarem w ustach i słuchawką przy uchu. Jednak pornograficzna rzeczywistość nie zawsze wyglądała jak życie Hugh Hefnera. Rynkowy potencjał pornografii dostrzeżono dopiero w latach 70. Przełomowy dla branży był obraz Głębokie gardło Gerardo Damiano, który do dziś pozostaje najbardziej dochodowym filmem w swoim gatunku. Gdy pojawił się na ekranach w Nowym Jorku, jego popularność przeszła najśmielsze oczekiwania twórców. Obraz o kobiecie z łechtaczką w gardle kosztował 25 tysięcy dolarów – zarobił kilkaset milionów. Szybko zakazano dalszych projekcji w Nowym Jorku ze względu na zbytnią obsceniczność, a grającego główną rolę Harrego Reemsa postawiono przed sądem. Za aktorem murem stanęły gwiazdy Hollywood, z Jackiem Nicholsonem na czele. Ostatecznie Reems uniknął kary, a Głębokie gardło zdobywało coraz większy rozgłos, by ostatecznie zasłużyć na miano filmu kultowego. Lata 70. sprawiły także, że seks stawał się powoli elementem popkultury, a pornograficzne imperia rosły w siłę. Hugh Hefner zbudował słynną rezydencję Playboya w Los Angeles, Larry Flynt wypuścił na rynek bardziej niegrzecznego Hustlera, a Bob Guccione, założyciel magazynu Penthouse, wyłożył ponad 17 milionów dolarów z własnej kieszeni na realizację hollywoodzkiego widowiska. I tak oto Kaligula stał się pierwszym poważnym spotkaniem pornobiznesu z kinem popularnym. W filmie wystąpiła młodziutka Helen Mirren oraz gwiazda Mechanicznej pomarańczy, Malcolm McDowell. Ostatecznie jednak mało kto przyznał się do końcowego rezultatu, ponieważ Guccione zdecydował się dodać w postprodukcji sceny nieudawanego seksu...

Od gardła do piekła, od seksu do gwiazd

Złotą erę pornografii nieoczekiwanie zabiły w latach 80. kasety VHS. Kina dla dorosłych straciły na popularności, a filmowcy przestali >

27


DO_KULTURA

//DAWID BARAŃSKI

zarabiać krocie. Każdy mógł nagrywać amatorskie filmy, kopiować na taśmę i sprzedawać. Chałupnicza pornografia stała się utrapieniem dla reżyserów i twórców takich jak Gerardo Damiano, którzy widzieli w swoich filmach coś więcej, niż tylko kolejne, kręcone przypadkowo sceny seksu. Aktorzy przestali być ulubieńcami tłumów i często nie potrafili pogodzić się z nową rolą. Harry Reems popadł w alkoholizm, inna gwiazda Głębokiego gardła, Linda Lovelace, została zupełnie zapomniana przez widownię i ledwo wiązała koniec z końcem aż do śmierci w wypadku samochodowym w 2002 roku. Stare pokolenie nie potrafiło pogodzić się z nową modą, która dla wielu oznaczała – jakkolwiek to brzmi – moralny upadek pornografii, degradację z poziomu aspirujących pełnometrażowych filmów do kilkuminutowych klipów bez treści i artystycznego zacięcia. Niektórzy jednak poradzili sobie z pornograficzną transformacją i potrafili wykorzystać jej coraz bliższe stosunki z kinem i showbiznesem. Wes Craven, który zaczynał jako reżyser filmów

się też promowaniem czytelnictwa w Stanach, a w tym roku zobaczymy ją na dużym ekranie, obok Elijaha Wooda, w thrillerze Open Windows. Zależność między kinem a biznesem porno działa też w drugą stronę. Przemysł filmów dla dorosłych jest głównym tematem takich filmów jak Dziewczyna z sąsiedztwa czy komedii Zack i Miri kręcą porno, a swoich biografii doczekali się choćby Linda Lovelace i Larry Flynt.

Długa droga Gilberta

Od czasów Boogie Nights Andersona zmieniło się wiele. Dziś pornograficzne imperia należą często do programistów, kina dla dorosłych praktycznie nie istnieją, nikomu nie zależy też, by w filmach chodziło o coś więcej niż o seks – dopóki przynoszą pieniądze. Mimo to jeszcze nigdy tak jak dziś X muza i pornografia nie były ze sobą tak blisko. Reżyserzy, którzy w latach 70. marzyli, by w swoich filmach połączyć naturalistyczne obrazy seksu z ciekawą historią i emocjami, mogą być dziś usatys-

Boogie Nights opowiada historię Eddiego, który dzięki dużemu przyrodzeniu przeżywa swój „amerykański sen” od zera do Dirka Digglera, gwiazdy filmów porno. źródło: torrentbutler.eu

dla dorosłych, skończył jako żywa ikona horroru. Swoje bogate doświadczenie wykorzystał także aktor porno Ron Jeremy. Jego wiedza i oko eksperta przydały się na planie Boogie Nights. Pomagał także podczas zdjęć do erotycznego melodramatu 9 1/2 tygodnia. Okazuje się, że przeszłość związana z zawodowym uprawianiem seksu przed kamerą nie musi oznaczać piętna na całe życie. Dzisiejsze gwiazdki porno też nierzadko z powodzeniem zmieniają branżę. Turczynka Sibel Kekilli po wielu rolach „łóżkowych” zagrała w głośnym Głową w mur Fatiha Akina, a niedawno można było oglądać ją na drugim planie Gry o tron. Z kolei ikona wyuzdanej pornografii internetowej – Sasha Grey – oddała się karierze muzycznej. Dwa lata temu jej kapela aTelecine była nawet jednym z głównych headlinerów krakowskiego festiwalu Unsound. Przy okazji zajmuje

28

fakcjonowani. Pornobiznes poszedł co prawda w stronę taniej rozrywki dla mas, ale ich szlachetną misję przejęli prawdziwi filmowcy. Dziś coraz częściej pojawiają się w kinach filmy, które przywodzą na myśl pytanie o granicę między erotyką a pornografią. „Jeśli Gilberto, pragnąc zgwałcić Gilbertę, musi udać się z piazza Cordusio’na corso Buenos Aires, film pokazuje nam, jak samochód Gilberta pokonuje całą tę trasę, nie oszczędzając nam ani jednych świateł po drodze.” Pokazywanie nieistotnych dla fabuły, monotonnych czynności to wyznacznik tej granicy według Umberto Eco. Jednak od czasu gdy pisał ten tekst w ’89 roku, trochę w kinie się zmieniło i dziś ta cienka linia wydaje się być coraz bardziej mglista. A jeśli w ogóle jeszcze istnieje, to filmy takie jak 9 Songs, Intymność czy Nimfomanka... posuwają ją coraz głębiej. ■


JUSTYNA SKALSKA//

DO_KULTURA

Z Heleną Kurcewiczówną mogą ją jedynie łączyć „oczy ogniste” i los, jaki spotkał warkocze obu panien. Z Oleńką Billewiczówną – upór i duma. Z Basią Wołodyjowską – odwaga, zadziorność i skłonność do bitki. Jednak wszystkie trzy sienkiewiczowskie postacie mogą się schować przy bohaterce najnowszej powieści historycznej Wojciecha Lubawskiego i Tomasza Natkańca pt. Małgorzata idzie na wojnę, kiedy ta daje popis swych walecznych umiejętności, by na końcu pokonanemu przeciwnikowi oświadczyć: „A szafy nie naprawiać!”.

Kobiety i wojna W historii Polski można znaleźć wiele podobnych do Małgorzaty

Panny legionowe

kobiet. Kiedy dziejowa zawierucha zmuszała Polaków, by chwycić

Kobiety z powstania styczniowego czy warszawskiego to nie jedy-

za broń i z okrzykiem na ustach iść na wroga, który przyszedł

ne przykłady walecznych Polek. Wraz z setną rocznicą wybuchu

„podpalić dom, / ten, w którym mieszkasz – Polskę”, Polki – jeśli-

I wojny światowej, a jednocześnie wymarszu I Kompani Kadrowej

by ufać tylko rycinom Artura Grottgera – w znakomitej większo-

z krakowskich Oleandrów (główne obchody przypadną na 3 sierp-

ści przywdziewały „czarne sukienki” i wznosiły modły za swoich

nia), została przypomniana nieznana historia kobiet w legionach

dzielnych mężów, ojców i braci. Ale to właśnie podczas powstania

Józefa Piłsudskiego, które ramię w ramię w mężczyznami wywal-

styczniowego jeden ze szwajcarskich obserwatorów zwrócił uwagę

czyły polską niepodległość. Dzieje się to między innymi za sprawą

na niesłychanie ważną rolę jaką odegrały w nim kobiety; z kolei ro-

publikacji Stanisława M. Jankowskiego Dziewczęta w maciejówkach,

syjski historyk, Mikołaj Berg, pisał: „kobieta polska jest wiecznym,

a także powieści Małgorzata idzie na wojnę.

nieubłaganym i nieuleczalnym spiskowcem”. Jako ciekawostkę

W tej pierwszej Jankowski opisuje barwne portrety nietuzin-

warto dodać, że to właśnie w tym okresie Rosjanie, decyzją z mar-

kowych Polek: tych znanych, między innymi Aleksandry Szczer-

ca 1863 roku, ustanowili sądy wojskowe dla „przestępców obojga

bińskiej, późniejszej żony Piłsudskiego, Zofii Wańkowiczównej, >

płci” i od tego momentu kobiety dostawały równie surowe wyroki, co mężczyźni. Nie jest to jedyny mit powstańczy: znamy wszak „morowe panny” z powstania warszawskiego, które budowały barykady, organizowały żywność, walczyły i udzielały pomocy rannym towarzyszom broni. Jedno jest pewne: historia pokazuje, że polskie kobiety, skazane na piętno Matki Polki z jednej strony, a z drugiej zmagające się z heroiczną legendą Emilii Plater, pozostawały głuche na słowa piosenki „bo męska rzecz – być daleko, a kobieca – wiernie czekać” i bynajmniej wiernie nie czekały.

Kobiety w Siłach Zbrojnych RP stanowią 2,55 proc. żołnierzy pełniących służbę fot. Tomasz Gzell/PAP

29


DO_KULTURA

//JUSTYNA SKALSKA

Marii Dulębianki (przyjaciółki Marii Konopnickiej), i nieznanych,

dzenia i erotomana – Pierre’a Świeżawskiego – który przemierza

jak choćby Zofii Kamińskiej, znanej w swym plutonie jako... Zyg-

okoliczne wsie, by odnaleźć grób tatusia-powstańca, a nawet same-

munt Tarło lub Zofii Plewińskiej. Młode Polki w przededniu Wielkiej

go Henryka Sienkiewicza. Spotkania te za każdym razem wpływają

Wojny, a następnie w latach 1914–1919 brały udział w konspiracyj-

w jakiś sposób na naszą bohaterkę i sprawiają, że z czasem zmienia

nych organizacjach strzeleckich, Polskiej Organizacji Wojskowej,

ona nastawienie i do samego narzeczonego, i do „sprawy polskiej”

później – w Ochotniczej Legii Kobiet. Dostarczały broń, były ku-

w ogóle – w tym sensie mamy więc do czynienia z powieścią ini-

rierkami, zwiadowczyniami, wykonywały trudne zadania bojowe.

cjacyjną.

Waleczna Małgorzata

Daleko od Sienkiewicza

Kobiety te, zanim ubrały maciejówki na głowy, często przeżywały

Sama Małgorzata jest osobą nietuzinkową, posiadającą dość niety-

iście awanturnicze przygody, by móc dostać się do Legionów i wal-

powe – jak na pannę z dobrego domu – umiejętności. Zna miano-

czyć o niepodległość. Co, jeśli jednak zdarzało się, że ich udział

wicie tajniki... wschodnich sztuk walki! Dobrze wyszkolona przez

w wojnie był dziełem przypadku i wyruszały za Pierwszą Kadrową

stryja, weterana wojny rosyjsko-japońskiej, wydaje się radzić sobie

bynajmniej nie po to, by bić się z Moskalami? Podobne pytanie

z każdą przeciwnością losu i z uporem dąży do celu.

zdają się zadawać autorzy powieści przygodowo-historycznej Mał-

Na pierwszy rzut oka książka duetu Lubawski-Natkaniec może

gorzata idzie na wojnę : Wojciech Lubawski – prezydent Kielc i To-

przywodzić na myśl Trylogię Sienkiewicza, a szczególnie sienkie-

masz Natkaniec – redaktor i dziennikarz.

wiczowskie bohaterki. Jednak nic z tych rzeczy. Owszem, z Hele-

To nie wola walki i miłość do ojczyzny pchnęły Małgorzatę

ną Kurcewiczówną mogą ją łączyć „oczy ogniste” i los, jaki spot-

Szczerbińską – panienkę z dobrego, krakowskiego domu – ku temu,

kał warkocze obu panien, z Oleńką Billewiczówną – upór i duma,

by 3 sierpnia 1914 roku z walizką w ręku wyruszyć do Kielc i wyjść

z Basią Wołodyjowską – odwaga, zadziorność i skłonność do bitki.

na spotkanie „Kadrówki” socjalisty Piłsudskiego. Panną Szczerbiń-

Jednak wszystkie trzy sienkiewiczowskie postacie mogą się scho-

ską targały zgoła inne uczucia: determinacja i żądza mordu. Młoda

wać przy Małgorzacie Szczerbińskiej, kiedy ta daje popis swych

krakowianka pragnie dopaść i zabić swojego wiarołomnego narze-

walecznych umiejętności, by na końcu pokonanemu przeciwnikowi

czonego Januarego, który zamiast stanąć z nią na ślubnym kobiercu,

oświadczyć: „A szafy nie naprawiać!”.

wyrusza z Oleandrów, by bić się o wolną ojczyznę. To ostatnie nie znajduje usprawiedliwienia w oczach Małgorzaty, która udaje się

W świętokrzyskiej ziemi

w ślad za żołnierzami, co daje początek – jak można się domyślać –

Za sam pomysł na fabułę i bohaterów należą się autorom powieści

serii przygód w krakowskiej i – przede wszystkim – świętokrzyskiej

brawa. Niestety, mimo że drugi z panów – Tomasz Natkaniec – jest

scenerii.

z zawodu dziennikarzem, nie da się nie zwrócić uwagi na braki

Już samo powyższe wprowadzenie do fabuły pozwala domy-

warsztatowe obu twórców oraz – co szczególnie będzie uwierać

ślać się zabawnych perypetii i szalonych przygód Małgorzaty. „Jeśli

czytelniczki – słabą znajomość kobiecej psychiki. Konsekwentnie

nie zabije go wojna, zrobi to ona” – czytamy na obwolucie. Taka zapowiedź, oprócz tego, że stanowi reklamę, sugeruje wręcz sensacyjny charakter powieści. I faktycznie taki jest. Małgorzata podąża szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej, stając się uczestniczką niekiedy mrożących krew w żyłach wydarzeń (całe szczęście wzięta głęboko do serca rada miejscowego chłopa

budowana psychologia głównej bohaterki załamuje

Historia pokazuje, że polskie kobiety pozostawały głuche na słowa piosenki „bo męska rzecz – być daleko, a kobieca – wiernie czekać” i również chwytały za broń.

„Rżnij i nie miej litości”,

się na końcu powieści, co sprawia, że niejedna z pań będzie miała ochotę zakrzyknąć: „Nie, panowie! Tak by kobieta nie zareagowała!”. Trzeba jednak przyznać, że autorzy z wdziękiem nadrabiają poczuciem humoru i umiejętnością łączenia prawdy i fikcji. I to właśnie tło historyczne jest niewątpliwym walorem książki. Panowie Lubawski i Natkaniec z prawdziwą emfazą potraktowali dzieje swojej ojczystej ziemi, czyli Kielc i okolic, przywołując również barwne losy postaci historycznych, związanych z miastem, jak na przykład biskup Augustyn Łosiński, gorący zwolennik Romana Dmochowskiego i równie zagorzały przeciwnik Piłsudskiego czy Władysław Chmurzyński, weteran powstania styczniowego. Jedno jest pewne: przeczytawszy powieść, czytel-

pozwoliła jej szczęśliwie przeżyć bliskie spotkanie z Kozakami) i na-

nik ma ochotę nie tylko poznać dalsze losy Małgorzaty (czy spotkała

potykając na swej drodze nietuzinkowe osobowości: mieszkańców

w Kielcach narzeczonego – przekonajcie się sami!), ale i odwiedzić

świętokrzyskich dworków, Żyda Josełe, Szwajcara polskiego pocho-

ziemię świętokrzyską.

30


MARCELINA MROWIEC//

DO_PERSPEKTYWY I OPINIE

Katolicyzm rodem

z POPKULTURY

Sklepy z dewocjonaliami obfitują w wiele kiczowatych pamiątek z papieżem Janem Pawłem II fot. Maciej Kaczanowski

Stosunek Polaków do wiary ma w sobie wiele z celebry – wystawnej i pustej w środku. Odbija się w niej druga twarz rodzimego katolicyzmu – przystrojona w odświętny kołnierzyk i zdejmująca go zaraz po Wielkanocy, bo ciśnie. Nasza religijność jest często wiarą „na bogato”. Nie warto jednak

Bicie piany w brzęku monet

ulegać generalizacjom – jest wiele osób głęboko zainteresowanych

Przykładem jest niedawna kanonizacja Jana Pawła II, kontrowersje

sferą ducha. Praktykujących albo i nie praktykujących, ale swoim

dotyczące bicia monet z wizerunkiem świętego oraz powracająca

życiem świadczących o Bogu piękniej niż niejeden, w założeniu,

wciąż dyskusja o tym, na ile nasze państwo jest świeckie, a na ile

pobożny katolik. Jednak obok płynących z serca świadectw o roli,

sklerykalizowane. I sytuacje bardziej prozaiczne, a nie mniej uciąż-

którą Bóg odegrał w życiu niejednego człowieka, funkcjonuje

liwe – krakowskie tramwaje kursujące inaczej niż zwykle. Papież

i ma się dobrze zjawisko faryzejskiej obłudy i wiary na pokaz.

z Polski był, jest i pozostanie autorytetem nie tylko dla wierzących,

W kiczowatej oprawie.

ale także dla wielu ateistów potrafiących docenić jego wkład w kul-

>

31


DO_PERSPEKTYWY I OPINIE

//MARCELINA MROWIEC

turę, sztukę oraz wielką politykę. Ignorancją byłoby umniejszać

wspomnieć o ciekawych akcjach – metaforycznych pomnikach –

jego rolę w obaleniu komunizmu czy wysiłki na rzecz dialogu mię-

takich jak kampania „Bądźmy poszukiwaczami autorytetu”. Jest

dzy religiami. Pytanie tylko, czy nie dałoby się uczcić jego zasług

połączeniem gry miejskiej i akcji profilaktycznej. Dzięki temu dzieci

inaczej niż tylko w barwach narodowego odpustu.

uczą się sięgać wyżej. Inicjatorzy akcji akcentują fakt, że autorytet

Srebrną monetę z wizerunkiem świętego można obejrzeć

nie znaczy idol. Odcinają się od postrzegania papieża w kategoriach

na stronie internetowej Mennicy Polskiej. Każdy chętny do nabycia

bohatera popkultury. „Człowiek zagubiony w nadmiarze często

takiej pamiątki powinien przygotować 595 zł. Jak to się ma do słów,

sprzecznych informacji, z trudnością odróżniający prawdę od fał-

że nie powinno się jednocześnie służyć Bogu i mamonie? Myślę,

szu, manipulowany przez media, czuje się zagrożony. Jego potrze-

że samemu Janowi Pawłowi II trudno byłoby znaleźć na to pytanie

ba bezpieczeństwa i potrzeba miłości może być zaspokojona przez

dobrą odpowiedź. Jeśli chodzi o sferę dewocjonaliów, monety z wi-

znalezienie stabilnego oparcia. Funkcję takiego oparcia doskonale

zerunkiem papieża nie stanowią ekstremum. Jeszcze bardziej zdzi-

spełnia odpowiedni autorytet” – czytamy w opisie akcji. Organiza-

wić może srebrna moneta pod hasłem „Chrystus z Eucharystią”,

torzy nadmieniają: „Chcemy wspomagać rodziców i wychowawców

co ciekawe, tańsza. Kosztuje 339 zł i w założeniu skierowana jest

w budowaniu swojego autorytetu i w kształtowaniu takich postaw

do dzieci komunijnych. Abstrahując od tego, że maluch w pierw-

młodzieży, które prowadzą do odpowiedzialnej, wolnej i szczęśli-

szym rzędzie wolałby zostać obdarowany tabletem albo notebo-

wej dorosłości”. W kampanii mogli wziąć udział uczniowie ze szkół

okiem, prezent jest nietrafiony z jeszcze jednego względu. Jeśli

podstawowych i gimnazjaliści. Dodatkowo akcja pomagała zacieś-

pierwsza komunia może wiązać się z bilonem, trudno się dziwić,

nić więzi rodzinne, ponieważ również rodzice otrzymali materiały,

że i Kościół będzie się wielu dzieciom kojarzył z instytucją nastawio-

o których mogli porozmawiać z dziećmi. Kampania społeczna zor-

ną między innymi na czerpanie zysków. Nie mówiąc już o samym

ganizowana została pod patronatem kardynała Stanisława Dziwisza.

wymiarze duchowym uroczystości.

Problemy dzieci pierwszego świata

Relikwia to nie zabobon! Dr Dorota Krawczyk powiedziała 14 kwietnia w Polskim Radiu,

Są tak naprawdę problemami dorosłych. Gdybyśmy sami szerego-

że nie ma potrzeby, by całkowicie rezygnować z dewocjonaliów

wali priorytety według kryterium ważności, a nie pragmatycznego

(np. wizerunków Jana Pawła II). Jeżeli ktoś przez posługiwanie się

realizmu, dzieciaki traktowałyby wiarę inaczej. Tymczasem jest jak

nimi pogłębia swoją wiarę, warto aby z tego korzystał. Nie można

na karuzeli. Najpierw dziadziuś – Bóg, który kocha i nie wymaga.

jednak skupiać się wyłącznie na materialnych przejawach religijno-

Później dziecię Jezus, budzące w dziewczynkach opiekuńcze odru-

ści. Wszystko musi osadzać się w metafizyce, nie w rezerwowaniu

chy serca. Pierwsza komunia to czas pomieszania z poplątaniem;

pamiątkowego medalu za złotówkę, który można zamówić na stro-

obok emocjonalnego wyciskania łez, pogoń za prezentem z kolo-

nie kanonizacja.net. Niestety jeśli się dobrze przyjrzeć, papież jest

rowym wyświetlaczem i nieustannym dostępem do wi-fi. Wbrew

tam do siebie niepodobny.

pozorom – to wina starszego pokolenia. Tych, którzy dziś narzekają na dzieci i młodzież. Gdyby ich religijność była żywa i nie szwan-

Kto pod kim dołki kopie

kowała, dzieci zrobiłyby to, co zwykle – wzięłyby przykład. Maluch

Abp Henryk Hoser zaproponował, żeby ateiści odprowadzali poda-

od dzieciństwa otrzaskany z formą „Bozia” przestaje dostrzegać

tek na Kościół. Uzasadnienie? Zarabiają na negatywnym odnosze-

w Bogu autorytet, a zaczyna widzieć przytulankę.

niu się do religii czy duchownych. Takie myślenie ustawia Kościół na postumencie. Splata się to ściśle ze spłaszczaniem mentalności

Skosztujcie i zobaczcie, jak smaczny jest papież

Polaków-katolików. Dzielenie świata na „nasz” i „ich” to czarno-

Jeszcze bardziej dyskusyjnym niż okolicznościowe monety pomy-

-biała wizja rzeczywistości. Tam, gdzie nabrzmiewają emocje, ula-

słem uczczenia papieskiego święta zabłysła restauracja Me Gusta.

tuje z reguły radość patrzenia na świat i miłość do innych. Na tym

Wypuścili na stół specjalną pizzę, przedstawiającą Ojca Świętego.

gruncie rodzą się zrywy trwające intensywną chwilę, dyktowane

Peleryna była z pomidorów i keczupu, a różaniec z kukurydzy. Je-

potrzebą, ale bardziej samorealizacji niż miłości. Tak kształtuje się

den z komentarzy brzmi: „Odmienił oblicze pizzy. Tej pizzy”. Inny:

mentalność ludzi, którzy chętnie strzeliliby sobie selfie z Francisz-

„Prosiłbym o zdjęcie po upieczeniu”. Ciekawe, czy rozeszła się jak świeże bułeczki.

kiem, ale gdyby zobaczyli ubogiego pod kościołem, pomyśleliby „pijak”. Warto byłoby zejść do ludzi i afirmować to, co pozytywne i łączące. Miarą religijności nie są bowiem kwestie materialne, takie

Różne oblicza pomników

jak finansowanie złotej kopuły do kościoła czy ciułanie całe życie

Papież doczekał się 230 pomników. Po jego śmierci ciągle pojawia-

na płot okalający świątynię. Pan Bóg uśmiechnąłby się szerzej, jeśli

ją się nowe. Wystawne i karykaturalne – w zależności od punktu

taka osoba pomogłaby drugiemu człowiekowi, przytuliła tego, który

widzenia. A przecież ten sam Jan Paweł II powiedział: „Nie stawiaj-

myśli inaczej albo też inaczej kocha. Niekoniecznie zgadzając się

cie mi pomników”. Przynajmniej nie te ze spiżu. Natomiast warto

z jego poglądami.

32


KAROL PILCH//

DO_PERSPEKTYWY I OPINIE

Ofiara własnego sukcesu Pod jego kontrolą pracuje jedna czwarta wszystkich komputerów na świecie. Przez wielu oceniany jest jako najlepszy produkt Microsoftu. W 2014 roku Windows XP może stać się największym zagrożeniem dla swoich użytkowników. Po trzynastu latach od premiery, firma Billa Gatesa zakończyła wsparcie dla niezwykle popularnego systemu operacyjnego. Od 8 kwietnia 2014 roku Windows XP, a także pakiet biurowy Office 2003 nie są aktualizowane. Co to w praktyce oznacza? Komputer nadal działa, ale jest bardziej narażony na zagrożenia ze strony hakerów. Pomimo wielu lat udoskonalania systemu, wciąż wykrywane są nowe luki w zabezpieczeniach. Mogą one bezpośrednio wpłynąć na nasze bezpieczeństwo. Teraz nikt już się nimi nie zajmuje. Programiści firmy skupiają się na nowszych produktach. Program antywirusowy Microsoft Security Essentials także zniknął z oficjalnej strony internetowej. Tym, którzy zdążyli go pobrać, gigant z Redmond oferuje aktualizacje do 14 lipca 2015 roku. Jednym słowem: radź sobie sam albo zmień system na nowszy. Najlepiej na Windows 8.1.

Niebezpiecznie popularny

Gdy w 2001 roku Bill Gates prezentował najnowsze dzieło Microsoftu, nie spodziewał się, że będzie to najbardziej udany produkt w historii firmy. Dziś, trzynaście lat później, pod kontrolą błękitnych „okienek” pracuje około 400 milionów komputerów. To swego rodzaju ewenement, do którego przyczynił się kiepski następca – Windows Vista. Użytkownicy nie widzieli potrzeby przesiadki na nowszy system. Dopiero niedawno Windows 7 wyprzedził XP pod względem popularności – korzysta z niego co drugi użytkownik na świecie. Paradoksalnie niezawodność i powszechność Windowsa XP stała się jego największym przekleństwem. Microsoft zazwyczaj obsługuje systemy operacyjne przez dziesięć lat. Jednak biorąc pod uwagę popularność „ikspeka”, firma w 2007 roku zgodziła się rozszerzyć wsparcie o kolejne trzy lata. Doprowadziło to do spowolnienia sprzedaży nowych systemów, a co za tym idzie – sprzętu elektronicznego. Taki stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie.

Pośmiertny zarobek

Okazuje się, że nawet po trzynastu latach można zarobić na anachronicznym systemie. Ratunkiem są klienci biznesowi. Według szacunków Microsoftu, okres przejścia z jednego systemu na drugi, włącznie z testowaniem korporacyjnych aplikacji, wynosi od 18

do 32 miesięcy. Wobec tego firma zaproponowała przedłużone ekstra płatne wsparcie dla Windowsa XP. Na początku kwietnia zdecydował się na nie rząd Wielkiej Brytanii. Roczny abonament kosztował 5,6 miliona funtów. To samo zrobiła Holandia, jednak kwota kontraktu pozostaje nieznana. W Chinach ponad 70 proc. komputerów działa pod Windowsem XP. W 2013 roku chiński rząd nie zgodził się na płatne aktualizacje. Postawił Microsoftowi ultimatum: albo ponownie wprowadzi system do sprzedaży, albo zwiększy się liczba pirackich kopii oprogramowania. Gigant z Redmond odmówił, więc Chińczycy korzystają z usług innych firm zajmujących się bezpieczeństwem. Największy strach padł jednak na sektor bankowy. Windows XP działa niemal w 95 proc. bankomatów na świecie. Część z nich posiada zmodyfikowaną wersję systemu o nazwie Embedded, której wsparcie kończy się w zależności od wersji – 8 kwietnia 2014 roku lub dopiero 9 kwietnia 2019. W Polsce z „ikspeka” korzysta m.in. sieć Euronet. Już teraz wiadomo, że część maszyn nie da rady obsłużyć nowszego Windowsa 7, stąd konieczność ich wymiany, co dodatkowo zwiększa koszt migracji.

Klienci indywidualni

Microsoft wspólnie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzega, że komputer bez wsparcia technicznego jest bardziej podatny na zagrożenia. Ryzyko infekcji złośliwym kodem w Windows XP jest niemal sześć razy wyższe niż w przypadku Windows 8. Zarówno Mozilla Firefox, jak i Google Chrome zadeklarowały wsparcie dla uśmiercanego systemu przez najbliższy rok. To jednak może być zbyt mało, nawet w połączeniu z aktualnym programem antywirusowym i zaporą sieciową. Dlatego zaleca się pobranie wszystkich dostępnych aktualizacji oprogramowania. Szczególną ostrożność należy zachować przy używaniu pamięci USB, czyli popularnych pendrive’ów. Ogromne ryzyko stanowi też korzystanie z niezabezpieczonych sieci WiFi. Zalecane jest całkowite odłączenie komputera od internetu. Ponieważ wtedy staje się on praktycznie bezużyteczny, pozostaje nam jedno – zmiana systemu operacyjnego na Windows 7, 8 lub 8.1. A ponieważ starszy sprzęt ich nie udźwignie, potrzebujemy nowego komputera. Microsoft znowu wygrał. ■

33


DO_UJOT

//OLGA ULMAN

Rozmowa z dr. Jakubem Żurawskim, adiunktem w Zakładzie Dziennikarstwa Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, autorem ponad 70 artykułów poświęconych działalności marketingowej i reklamowej, w tym artykułów popularnonaukowych na temat marketingu politycznego, na temat kampanii do Parlamentu Europejskiego.

TWEETY

ZAMIAST PROGRAMU Olga Ulman: Które kampanie w Polsce są bardziej skuteczne – te pozytywne (prezentujące program partii, który chce wprowadzić po wygranych wyborach) czy negatywne (te, które krytykują obecną bądź poprzednią władzę)?

Dr Jakub Żurawski: Na to pytanie po prostu nie da się odpowiedzieć. Albo inaczej, da się, ale odpowiedź brzmi: nie wiem. Szczerze powiedziawszy nie spotkałem się z kampanią złożoną wyłącznie z negatywnych, albo wyłącznie z pozytywnych przekazów, a wystąpienie takiego zjawiska byłoby koniecznym warunkiem, żeby choć próbować jednoznacznie na pani pytanie odpowiedzieć. Z marketingowego punktu widzenia, co nie wymaga żadnych badań, ale wynika z istoty marketingu politycznego, prowadzenie tylko negatywnej kampanii byłoby bez sensu. Na pewno kampanie oparte w większym stopniu na krytyce, zaostrzające rywalizację, są bardziej widowiskowe, przyciągające uwagę wyborców i – co może nawet istotniejsze – mediów masowych. W tym sensie kampania negatywna pomaga często w ogóle zwrócić uwagę ludzi na mniej znanych kandydatów czy nowe partie. Inna kwestia: nie wszystkie rywalizujące podmioty mogą kampanię negatywną w równym stopniu stosować. To znaczy mogą, bo nikt tego nie zabroni, ale chodzi o to, że kampania negatywna nie zawsze i nie dla każdego podmiotu ma sens. Trudno na przykład, aby w kampanii w 2015 roku PO krytykowała rządy PiS-u z lat 2005–2007, albo w ogóle w jakiś bardzo jaskrawy sposób atakowała opozycję (choć póki co nie wiemy jaka będzie sytuacja w 2015 roku). Jeżeli to kampanie negatywne byłby bardziej skuteczne, to PO byłyby z góry skazana na porażkę.

Czy są jakieś wiarygodne badania wskazujące na to jaki typ kampanii i wykorzystanie których metod ma największy wpływ na sukces wyborczy? Jeśli tak, to jakie są wyniki tych badań?

Pytanie sugeruje, że to kampania wyborcza ma decydujące znaczenie dla wyniku elekcji. Tymczasem zagadnienie kształtowania

34

zachowań wyborczych zajmuje badaczy niezmiennie od kilkudziesięciu lat i póki co nie ma nawet zgody co do tego jakie czynniki mają kluczowe (a nie jedyne) znaczenie przy podejmowaniu decyzji przez obywateli. To jeden z tych problemów, gdzie więcej jest pytań niż odpowiedzi. Oczywiście wpływu kampanii nie można bagatelizować, ale jego absolutyzowanie jest również błędem. W zasadzie, żeby zbadać wpływ kampanii, trzeba by było najpierw spróbować przeprowadzić wybory... bez kampanii, dla porównania. Na postawione pytanie można natomiast odpowiedzieć nieco wymijająco: największy wpływ na sukces wyborczy mają działania, w tym komunikacja, zbudowane w oparciu o badania elektoratu i dostosowane do sytuacji na rynku politycznym. Może się okazać, że w danej sytuacji twórcy kampanii, po zebraniu i przeanalizowaniu danych dojdą do wniosku, że najlepsza będzie kampania raczej negatywna, atakująca i krytykująca rywali. Trudno jest określić jakie narzędzia są bardziej skuteczne, bo to zależy od tego, kto, w jakim celu (nie zawsze wygrana jest celem) i w jakiej sytuacji ich używa.

Czy możliwa jest dzisiaj efektywna kampania bez użycia tradycyjnych mediów, internetu?

Bez mediów masowych, a coraz bardziej także nowych mediów cyfrowych w ogóle nie można przeprowadzić dzisiaj kampanii wyborczych, nieważne czy ostatecznie skutecznej czy nie. Być może na szczeblu bardzo lokalnym znaczenie mediów nie jest tak duże, ale na pewno wybory ogólnokrajowe bez mediów się nie obędą. Dzisiejsza zmediatyzowana polityka nie istnieje bez mediów, bo one są w zasadzie jedynym źródłem informacji dla obywateli i najważniejszą platformą kampanii dla polityków. Wyobraźmy sobie, że media przestają funkcjonować. To oznacza, że „zwykły wyborca” zostaje kompletnie odcięty od wiadomości politycznych. Chciałbym tu zwrócić uwagę na kwestię „skuteczności” i „skutków” kampanii. Zazwyczaj mówiąc o efektywności kampanii,


myślimy o umożliwieniu zwycięstwa wyborczego. Tymczasem skuteczność powinniśmy odnosić do celów, które stawiają sobie kandydaci i ich sztaby. Czy tylko zwycięstwo oznacza skuteczność kampanii? Przecież są komitety i kandydaci bez szans na zdobycie władzy, ale mimo to prowadzą oni kampanie i startują w wyborach. Robią to, bo stawiają sobie inne cele na przykład popularyzację swoich pomysłów, zbudowanie wizerunku, rozpowszechnienie swojej nazwy, zwrócenie uwagi na określone problemy, osiągnięcie, choćby niewielkiego, ale bardziej bezpośredniego wpływu na sprawujących władzę.

Czy polscy politycy potrafią świadomie korzystać z takich narzędzi jak internet w taki sposób, aby polepszać swój wizerunek? Czy w tych działaniach wyczuwają granicę między wiarygodnością a obciachem?

Polscy politycy coraz lepiej radzą sobie w sieci. Oczywiście nie wszyscy, ale dla coraz większej grupy serwisy sieciowe, w tym społecznościowe, przestają być terra incognita, a stają narzędziami używanymi na co dzień. Zdarzają się wpadki w rodzaju niefrasobliwego wyrzucania do sieci zdjęć z wakacyjnego plażowania, nocnej „przygody” po wyjściu z baru, albo opublikowania kontrowersyjnego postu, ale to raczej wyjątki, które spotkamy także poza Polską.

Czy kampanie wyborcze rzeczywiście są miarodajne, czy polegają na manipulacji? Innymi słowy, czy my jako wyborcy możemy ufać danym przedstawionym w kampaniach danym?

Nie do wszystkiego przyłożymy kryterium prawdziwości. Dane o poziomie bezrobocia, albo informacje o decyzjach podejmowanych przez konkurencję kiedy rządziła, mogą być prawdziwe lub fałszywe. Do opinii i komentarzy tego kryterium nie zastosujemy. Programy i obietnice są nieweryfikowalne w momencie ich ogłaszania. Mogą być zarówno próbą oszukania wyborców, jak i całkowicie poważnym zobowiązaniem. Poza tym ewentualna manipulacja niekoniecznie opiera się na kłamstwie, albo nieczystych intencjach. To także sposoby podawania informacji, selekcja, dobór języka itd. Przed kłamliwymi, oszczerczymi informacjami można się bronić, wykorzystując przepisy kodeksu wyborczego i cywilnego. Na pewno do treści kampanii powinniśmy podchodzić z rezerwą, jak do każdej komunikacji o charakterze perswazyjnym. Kampaniom nie można do końca ufać, ale nie są też jednym wielkim kłamstwem.

Jakich elementów współczesna kampania wyborcza nie zawiera, bo są przestarzałe, bądź tandetne? Czy można mówić o modzie na jakieś rozwiązania stosowane w kampaniach, które szybko ulegają zmianom?

To też zależy od szczebla kampanii. Pewne działania właściwe w kampanii na stanowisko wójta, mogą po prostu nie pasować do kampanii parlamentarnej i odwrotnie. Działania kampanijne, prócz założonych celów i sytuacji na rynku, uzależnione są też od rozwoju mediów. Dzisiaj radio nie pełni już takiej roli jak w amerykańskich wyborach w latach 30. i 40. XX wieku, ale wciąż jest stosowane jako platforma reklamy politycznej. 20 lat temu w polskich kampaniach nie stosowano narzędzi sieciowych, bo po prostu nie były dostępne i mało kto z wyborców w ogóle wiedział co to Internet. Politycy oczywiście podglądają swoje działania, czasem starają się kopiować działania z innych kampanii i rynków (w Polsce na przykład realizacja spotów wyborczych w oparciu o scenariusze

z USA!), ale to powoduje, że raczej obserwujemy kumulację metod, niż zupełne zastępowane jednych rozwiązań przez inne.

Czy istnieje zależność między wysokością kwoty wydanej na kampanię, a skutecznością kampanii?

Największe partie i najważniejsi kandydaci, w tym ci wygrywający, zazwyczaj wydają najwięcej. Natomiast ten czynnik w warunkach polskich nie jest raczej decydujący, ze względu na obowiązujące limity wydatków, jak i fakt, że wydanie zbyt dużych pieniędzy na kampanię i nie osiągnięcie odpowiedniego wyniku gwarantującego zwrot wydatków i przyznanie dotacji, może wpędzić partię w poważne kłopoty. A nawet ją zrujnować.

Czy każdego polityka można wypromować? Czy zna pan jakieś przypadki wpompowania dużych pieniędzy w kampanię, która nie przyniosła pożądanych efektów?

Znowu, aby prawidłowo rzecz ocenić, trzeba by wiedzieć jakie cele były postawione przed daną kampanią. Jeżeli celem promocji jest doprowadzenie do zaznajomienia wyborców z nazwiskiem i spowodowanie rozpoznawalności kandydata, to w tym kontekście da się wypromować każdego. Jeżeli celem jest wygrana w wyborach to, moim zdaniem, już nie. Istnieje po prostu zbyt wiele czynników mogących mieć wpływ na nasze opinie, poglądy, wreszcie zachowania. Kampania wyborcza to jeden z nich. Jeżeli mówimy o kampaniach, które pochłonęły mnóstwo funduszy a efektu w postaci wygranej nie przyniosły to można podać wiele przykładów z USA. Sztab Mitta Romneya i organizacje go wspierające wydały w kampanii 2012 ok. 990 mln dolarów (sztab Obamy i organizacje wspierające: ok. 1,07 mld dolarów!), a kandydat ten przecież przegrał. W kampaniach prezydenckich w USA zawsze chodzi o wygraną (a nie na przykład tylko o promocję wizerunku), więc tu rzeczywiście „wpompowano” masę pieniędzy, a efektu nie osiągnięto. Ale czy w tych wyborach o wyniku decydowała tylko kampania?

Łatwiej wypromować jest pojedynczego polityka, grupę, czy może partię?

Zależy od polityka i partii. Zależy od rynku i konkurencji. Zależy od wielu czynników. Generalnie obserwujemy postępujące procesy indywidualizacji polityki i postrzegania ugrupowań przez pryzmat liderów. Naturalną kolejnością jest zatem najpierw promowanie osoby (osób), a później partii (na gruncie wizerunku liderów). Na pewno łatwiej jest promować osobę (promować, nie wypromować), budując czy modyfikując jej wizerunek. Osoba to konkret, imię i nazwisko, twarz, osiągnięcia, sukcesy i porażki, wreszcie idee jakie wyznaje i reprezentuje.

Czy jest coś czego pan się spodziewa w kampaniach w przyszłości, jakie innowacje mogą się pojawić?

Spodziewam się rozwoju kampanii sieciowych, wykorzystujących serwisy społecznościowe, zarówno jako miejsca komunikacji, jak i zdobywania danych o użytkownikach-wyborcach (co już się dzieje). Z pewnością przyszłością jest internetowy visual content marketing w połączeniu z web 2.0 i serwisami w rodzaju Instagram, Tumblr, oczywiście YouTube. Jakkolwiek by to nie brzmiało, rola komunikatów werbalnych tak naprawdę jest coraz mniejsza. Żeby zainteresować użytkowników i media coraz częściej wystarczą krótkie tweety, albo posiadanie konta w popularnym serwisie w rodzaju Spotify, zamiast obszernych programów wyborczych. ■

35


DO_UJOT

//MARTA ORZECHOWSKA

EURO PARLAMENT BEZ TAJEMNIC Rozmowa z doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce Agnieszką Nitszke. Marta Orzechowska: Czym się zajmuje Parlament Europejski?

Dr Agnieszka Nitszke: Jego obszar działalności jest bardzo szeroki. Po pierwsze warto pamiętać, że dużą rolę odgrywa w rozporządzaniu finansami UE. W Polsce patrzymy na Unię przez pryzmat polityki rolnej i polityki spójności; przy okazji perspektywy finan-

tomiast w procedurze uchwalania budżetu rocznego jego pozycja jest równa pozycji Rady Unii Europejskiej: wtedy doskonale widać, jak deputowani poszczególnych frakcji walczą o zwiększenie środków na realizację polityki swoich państw – dotyczy to również Polski. Rada ma niestety tę tendencję, że chce ograniczać środki

W minionej kadencji w Parlamencie Europejskim zasiadało 766 deputowanych źródło: echo.nowasol24.pl

sowej, która teraz zaczęła obowiązywać – a była przez ostatnie lata negocjowana – przede wszystkim dużo się mówiło o tym, ile Polska dostanie miliardów euro dla tych właśnie obszarów. Jeżeli chodzi o perspektywy finansowe, to jego rola jest mniejsza. Na-

36

tak, aby państwa jak najmniej przekazywały do budżetu, Parlament – odwrotnie. Drugi bardzo ważny obszar, którym zajmuje się Parlament Europejski, to prawodawstwo. Teraz, po traktacie lizbońskim, mamy


dwie procedury prawodawcze: zwykłą i specjalną. W tej zwykłej

dwóch przewodniczących i to nie dlatego, że jeden stracił zaufanie

Parlament Europejski jest zrównany w uprawnieniach prawodaw-

izby, tylko właśnie takie są zasady. Przewodniczący jest wyłaniany

czych z Radą. Oznacza to, że wszystkie akty prawne, które nas

przez członków Parlamentu Europejskiego w głosowaniu. Obecna

bezpośrednio dotyczą, jak na przykład rozporządzenia – bo one

kadencja pokazała, w jaki sposób dogadały się dwie wielkie frakcje

mają moc bezpośrednio wiążącą – są uchwalane wspólnie przez

chadeków i socjalistów: w pierwszej części kadencji przewodniczą-

Radę i Parlament.

cym był Jerzy Buzek, a w drugiej Martin Schultz.

Kolejną ważną funkcją Europarlamentu, jest kontrola. Czasami pojawiają się zarzuty względem Unii Europejskiej, że jest nieprzejrzysta, a Komisja Europejska nie wiadomo czym się zajmuje. Otóż

Jaka jest pozycja przewodniczącego? Ma jakiś wpływ na politykę Parlamentu?

Parlament Europejski ma cały szereg instrumentów kontrolnych

To jest podchwytliwe pytanie, dlatego, że samodzielnie oczywi-

względem różnych instytucji Unii Europejskiej.

ście nie może decydować, jest bardziej „twarzą” Parlamentu i pełni

Również na arenie międzynarodowej wyraźnie zaznacza swoją

funkcję bardziej reprezentacyjną. Jest przedstawicielem Parlamentu

obecność. Przyjmuje on wprawdzie niewiążące, ale rezolucje. Zwra-

w relacjach z innymi instytucjami – na przykład podczas wizyt za-

ca się w nich uwagę na kwestie łamania praw człowieka czy kwestie

granicznych. W ostateczności może być także arbitrem rozwiązu-

związane z demokracją – a właściwie brakiem demokracji – w nie-

jącym spory zaistniałe w Parlamencie Europejskim.

których państwach czy regionach świata. To też jest bardzo ważny instrument „miękkiej” polityki zagranicznej.

Jak nasi eurodeputowani radzą sobie w Parlamencie? Różnie. To jest dosyć duża grupa – pięćdziesiąt osób. Jedni radzą

A jak działalność Parlamentu Europejskiego wpływa na życie przeciętnego Polaka?

sobie lepiej, inni gorzej. Z okręgu małopolsko-świętokrzyskie-

Właśnie poprzez te kompetencje. Na co dzień tego nie dostrzegamy,

z którą pozostali członkowie komisji się liczą. Również Bogusław

albo sobie nie uświadamiamy. Cały system Unii Europejskiej jest

Sonik, jeżeli chodzi o kwestie związane z prawami człowieka,

go warto wyróżnić Różę Thun, będącą w swojej komisji osobą,

systemem wzajemnych hamulców i wzajemnej równowagi. Ten

od lat wysoko stawia poprzeczkę innym deputowanym. Ta dwój-

check and balance jest bardzo widoczny – żadna instytucja nie może

ka polityków działa w ramach Europejskiej Partii Ludowej. Z tej

samodzielnie podjąć sama kroków. Gdybyśmy chcieli szukać od-

frakcji można także wymienić i pochwalić Czesława Siekierskie-

powiedzi na pytanie jak Parlament na nas – obywateli – oddziałuje,

go, który też jest z naszego okręgu, z ramienia PSL. To osoba

to stwierdzilibyśmy, że robi to właśnie poprzez rozporządzanie

bardzo kompetentna, rzeczowa, zajmująca się kwestiami wspól-

środkami w budżecie czy współdecydowanie o wydawaniu tych

nej polityki rolnej. Natomiast z innych opcji politycznych war-

środków. Decyduje również w ten sposób, że stanowi prawo wraz

to zwrócić uwagę na Konrada Szymańskiego z wielkopolskiego

z Radą Unii Europejskiej. Ale decyduje również w sposób pośred-

Prawa i Sprawiedliwości; wielka szkoda, że nie otrzymał szansy,

ni: na przykład ma wpływ na kształt Komisji Europejskiej, czyli

by ponownie kandydować w wyborach do Parlamentu Europej-

decyduje o tym, kto jest przewodniczącym Komisji Europejskiej,

skiego. Pewnym rozczarowaniem w trakcie tej kadencji było

kto jest komisarzem odpowiedzialnym za poszczególne działy

słabe zaangażowanie Danuty Hübner, która wcześniej pełniła

i w ten sposób również wpływa pośrednio na ogólny kształt poli-

funkcję komisarza do spraw polityki spójności, natomiast jako

tyki europejskiej. A tym samym na nasze życie codzienne, ale – jak

eurodeputowana nie angażowała się zbytnio – czego od niej ocze-

mówiłam – ciężko jest to sobie czasami uświadomić. Zwłaszcza

kiwano. Trudno jednak wskazać polityków, którzy by zdecydo-

jeżeli mamy niewielkie pojęcie o Unii Europejskiej, o jej systemie.

wanie wybijali się ponad przeciętną.

Czasem myślimy, że eurodeputowani jeżdżą do tej Brukseli czy Strasburga – w zależności od tego, gdzie odbywają się sesje – i tylko podpisują kartki, pobierają diety. Ostatnia książka Marka Migalskie-

Czemu frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest taka słaba?

go, zresztą deputowanego do Parlamentu Europejskiego, Parlament

To fakt. Miejmy nadzieję, że te wybory ją podwyższą. W ostatnich

Antyeuropejski, mogłaby wskazywać na to, że mamy do czynienia

wyborach byliśmy trzeci od końca. Gorzej od nas wypadli tylko

ze zgrają, mówiąc kolokwialnie, nierobów, którzy wykorzystują

Litwini i Słowacy. Generalnie w Unii Europejskiej frekwencja w wy-

finansowo nas, obywateli. Ale to nie do końca – na szczęście – tak

borach do Parlamentu Europejskiego jest niższa niż w wyborach

działa.

krajowych. To jest ogólna tendencja. Sytuacja polska może wynikać z tego, że mamy krótki staż w Unii Europejskiej. Niestety również

Jak wyłaniany jest przewodniczący Parlamentu?

wiedza na temat Unii Europejskiej oszałamiająca nie jest. Kolejną

Jest to kwestia związana z wyborami do Parlamentu Europejskie-

przesłanką być może jest to, że ciągle nie wierzymy, że nasz głos

go. Trzeba wziąć pod uwagę to, że w Europarlamencie największe

coś znaczy, że nawet jeżeli wybierzemy jakiegoś reprezentanta par-

znaczenie mają ugrupowania polityczne, czyli coś, co potocznie

tii X czy Y, to on na forum tego Europarlamentu coś będzie mógł

nazywamy frakcjami politycznymi. Jeszcze nie zdarzyło się w hi-

zrobić dla kraju. Ciągle żyjemy w przeświadczeniu, że nasz euro-

storii, aby któraś z grup politycznych osiągnęła bezwzględną więk-

deputowany musi robić coś dla Polski, że będzie reprezentować

szość, zatem istnieje konieczność zawierania koalicji. Reguła polega

interesy tylko naszego kraju. Dobrze jeśli je pilnuje, ale nie może

na tym, że dwie największe grupy polityczne zawierają porozumie-

tylko i wyłącznie się na tym skupiać. A już zupełnym absurdem

nie. Kadencja przewodniczącego Parlamentu Europejskiego wynosi

jest oczekiwanie, że deputowany będzie dbać o interesy okręgu

dwa i pół roku, czyli w trakcie pełnej kadencji Parlamentu mamy

wyborczego – to już jest zupełne nieporozumienie.

37


DO_FELIETON

//LIDIA PROKOPOWICZ

Wiosenne spacery

POLITYCZNE

Półtora roku temu, kiedy zaczynałam współpracę z „Drugim Obiegiem” (w dziale kultura), nie przypuszczałam, że kiedykolwiek napiszę choćby jedno słowo o polityce. Tematy polityczne w tym czasie były mi w większości obce, a rozmowa o sprawach kraju i świata sprawiała, że stawałam się niezwykle senna. Dziś o szybsze bicie serca przyprawiają mnie takie dyskusje, zwłasz-

biście jestem wielką fanką pomysłu z metrem, choć wolałabym połą-

cza gdy przychodzi do wyrażenia swoich poglądów na temat Unii

czenie lotnicze z jednego końca Krakowa na drugi. Wtedy moje mia-

Europejskiej i eurowyborów.

sto niczym w swym pięknie nie odbiegałoby od przedwyborczych

W wyborczych spotach Polska jest naprawdę piękna, bezpiecz-

wizji dobrobytu. O igrzyskach w 2022 roku już nie wspomnę: przy-

na i silna. Niczego jej nie brakuje. Społeczeństwu też niczego nie

jadą obcokrajowcy, będzie kto miał wydawać miliony w klubach

brakuje: ani chleba, ani igrzysk. A kto w to wątpi, proszę sobie obej-

go-go, gospodarka będzie kwitła. A przepraszam, nic nie zakwitnie,

rzeć jeszcze raz 10 lat świetlnych – 10 lat w Unii Europejskiej i tak

bo nieustannie grozi nam wojna... światowa, jak zapewne niejeden

do skutku. Można się też pośmiać serdecznie z obwodu... w pasie

by chciał. Amerykanie już zrzucają jakieś samochody na Pustyni Błę-

Ryszarda Kalisza, albo z prób nagrania spotu z rodziną przez Joh-

dowskiej, Tusk szczerzy groźnie zęby, a Obama nakłada sankcje, Eu-

na Godsona. Przyjemność sprawi nam również uśmiech Jarosława

ropa grozi palcem, a na Ukrainę płyną wyrazy oburzenia... zaraz, za-

Kaczyńskiego lub śpiew Donalda Tuska. A jak Polak po dobroci nie

raz w poprzednim numerze „Drugiego Obiegu” już o tym pisaliśmy.

zechce, zawsze można go postraszyć, w czym celuje ostatnio nasz

Nic się nie zmienia. Tylko zwykli ludzie, tam, na wschód

premier, mówiąc o wojnie i o 1 września, kiedy to dzieci mogą nie

od Polski, mają coraz gorzej. Nikt się nawet nie zastanawia, czy

móc pójść do szkół. W czasie wyborów wszystkie chwyty, jak widać,

szary obywatel ma co do garnka włożyć. Nic się nie zmienia, jak

dozwolone. Wulgaryzowanie? Ależ proszę, z Aleksandrą Słomkow-

świat światem. Tylko Nokii już nie ma, została kupiona przez

ską możemy się napawać słowem „dupa” i odejść od komputera,

Microsoft. Ale nic to! Ważne, że do Polski przyleci w czerwcu

gdyż już zapewne „rzygamy polityką”.

Barack Obama, jak gwiazda rocka. Prawie, bo na autografy nie

Mimo że pogoda w maju nam nie służy i bywa zmienna, warto

ma co liczyć. Prezydent Stanów Zjednoczonych odwiedzi Warsza-

pójść na spacer. A kto tam na nas kuka z okien? Takie ładne podobi-

wę z okazji obchodów 25-tej rocznicy wolnych wyborów. Media

zny? Toż to nasz święty Jan Paweł II! I choć 27 kwietnia na zawsze

zacierają ręce, a ambasada USA już stworzyła oficjalny hashtag

pozostanie w naszej pamięci, to niechlubnym aspektem kanonizacji

#ObamaPL, dzięki któremu oznaczymy wszystkie informacje po-

jest właśnie ten napływ przedmiotów codziennego użytku z podobi-

święcone tej ważnej wizycie. Zapewne nie obejdzie się bez komen-

zną papieża Polaka. Hitem sezonu są ponoć zapalniczki ze świętym

tarzy dotyczących Ukrainy, wszak to właśnie Polacy 25 lat temu

albo cegła z domu, w którym mieszkał. Łatwo przekroczyć granicę

w pokojowych i demokratycznych wyborach pokonali komunizm

absurdu i zamiast celebrować z szacunkiem, zamienić to wszystko

(wszyscy wiemy z jakim państwem doktryna ta kojarzy się naj-

w cyrk na kółkach.

częściej). Będzie gorąco. Władze stolicy niech się szykują na an-

Krakowianie niestety na komfort odpoczynku nie mogą sobie

tyamerykańskie protesty, a krakowscy studenci niech grzecznie

pozwolić, muszą myśleć i myśleć. Po pierwsze, czy iść na referen-

w tym czasie przygotowują się do sesji. Kolejny numer Drugiego

dum, po drugie jeśli tak to, jak zagłosować w sprawie zimowych

Obiegu, a w nim błyskotliwe felietony, wrócą do Was tuż po letniej

igrzysk, metra, monitoringu miejskiego i ścieżek rowerowych. Oso-

przerwie. Udanych wakacji!

38




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.