
2 minute read
W KILKU SŁOWACH
Dbać o siebie na co dzień
– Mam dobrą cerę, przyjmuje wszystko i nie protestuje uczuleniami. Lubię polskie kosmetyki. Nie czuję wielkiej różnicy między nimi a ekskluzywnymi drogimi kremami – mówi.
Doceniać to, co tu i teraz...
– Warto czasami sobie zrobić rzetelny bilans, powiedzieć, co mam, a czego nie. I co jest ważne. W ten sposób łatwiej docenić swoje życie, cieszyć się nawet z małych rzeczy i za nie dziękować – podkreśla.
...i chcieć więcej, inaczej
Uważa, że życie jest za krótkie, by marnować je na rzeczy, które nie dają nam satysfakcji. Dlatego wciąż szuka nowych pomysłów na siebie i życie, i je realizuje. – Lubię pracować, bo lubię oglądać efekty swojej pracy. Najgorzej się czuję, gdy nie mam nic w perspektywie. Jeśli więc nikt nie stawia wyzwań przede mną, sama to robię – mówi.
z wiekiem. Mnie zaś ciekawość napędza. I to każe mi np. skakać ze spadochronem, podczas gdy osoby wokół stukają się w głowę, że życie mi niemiłe. A mnie jest ono bardzo miłe, dlatego chcę nażyć się, ile wlezie!
Ludzie widzą sukcesy, pełną energii uśmiechniętą kobietę z podniesioną głową. A przecież w pani życiu dramaty i kryzysy też się zdarzały, choćby śmierć męża, gdy syn miał 7 lat, czy dłuższy brak pracy. Jaka jest pani recepta, by przetrwać, gdy w życiu jest pod górę? Nikomu nigdy i nic nie idzie lekko, łatwo i przyjemnie. Nam się zawsze wydaje, że trawa u sąsiada jest zieleńsza albo pani z telewizji to dopiero ma wspaniałe życie. To złudzenie. Nie ma życia idealnego, są tylko inne problemy. Jeżeli człowiek to sobie uświadomi, łatwiej się żyje. Cały czas coś się wali, coś nie wychodzi. No i co z tego? Takie właśnie jest życie. Ja traktuję przeciwności losu jak problemy, które trzeba rozwiązać. A jak się nie da, macham ręką i idę dalej. Bo co mi z tego przyjdzie, że będę rozpaczać, że się załamię? Nic. Więc tego nie robię.
Powiedziała pani
„jestem normalnym, poukładanym, zadowolonym z życia człowiekiem”. Jest coś, czego pani żałuje? Na pewno mnóstwa rzeczy... ale ich nie pamiętam. Serio! Ponieważ się na nich nie skupiam, szybko wylatują mi z pamięci. Oczywiście są błędy, z których trzeba wyciągać wnioski, choćby po to, żeby ich nie powtarzać, ale to nie takie proste.
Zawsze jednak dba pani o ekologię, za co została pani uhonorowana na Gali Skrzydła Ekologii 2021. Słyszałam, że nawet w teatrze chodzi pani za aktorami i gasi światła. To prawda. I to nie tylko w naszym Garnizonie Sztuki. Gaszę światło wszędzie, zakręcam też po ludziach wodę. Dostaję białej gorączki, gdy widzę, gdy ktoś myje zęby przy otwartym kranie albo cieknie spłuczka. Zdecydowanie wtedy interweniuję. W mojej rodzinie chodzimy po zakupy z wielorazowymi torbami. Denerwuję się, gdy widzę jabłka pakowane w folię po 4 sztuki i jeszcze na plastikowych tackach. Po co takie rzeczy robić, nie rozumiem tego i bojkotuję. Zrobiliśmy w naszym teatrze ekologiczną bajkę muzyczną „Gdzie jest buteleczka?”. Opowiada historię plastikowej butelki, która wpada do oceanu. Staramy się edukować, opowiadając o segregacji śmieci i różnych zachowaniach ekologicznych z przesłaniem zawartym w jednej z piosenek: „Ratuj Ziemię, ratuj!”. Dzieci i dorośli są zachwyceni.
Niedługo walentynki, czas zakochanych. Podpowie pani, co robić, by mieć udany związek? Z Cezarym Harasimowiczem uchodzicie państwo za wyjątkowo szczęśliwą parę. Po 20 latach związku trudno mówić o motylach w brzuchu, ale najważniejsze, że się przyjaźnimy. Wspólne zainteresowania, wspólne pasje i podobne spojrzenie na rzeczywistość powodują, że ciągle mamy o czym gadać. Do tego kibicujemy sobie nawzajem i wspieramy się. To buduje bliskość. Udany związek wymaga uwagi każdego dnia.
Pomarzmy: jak chciałaby pani, aby wyglądało pani życie za dziesięć lat? Tak jak teraz. Tylko łatwiej! I w dobrym zdrowiu.