Dla porównania wypowiedź kuratora na ten sam temat: Powiem szczerze, że właśnie do tej pory czerpie się takie zyski z ekspozycji prac, namawiając artystów do ekspozycji, nic im w zamian nie dając, bo uważa się, że artysta powinien być usatysfakcjonowany samym faktem, że go wciągnięto do wystawy, że dano mu możliwość wyeksponowania swojej pracy. To jest bardzo niefajna sytuacja, bo ona jest takim egoistycznym czerpaniem. Krytyk nic nie zrobi, jeśli nie ma z czego czerpać, bez książki tak samo nie ma krytyka literackiego.
I opinia osoby pracującej na stanowisku wsparcia: No, nierównością jest chociażby to, że artysta biorąc udział w wystawie, nie dostaje za nią zapłaty, a pan, który wierci w ścianie, dostaje – to jest taka oczywista nierówność. Artysta, który niby ma największy prestiż, ale nie przekłada się to w żaden sposób na wynagrodzenie. Praca artysty po prostu nie jest opłacana.
Po raz kolejny potwierdza się więc powszechność przekonania o materialnej dyskryminacji artystów w polu sztuk wizualnych. Trudno jednak uznać to za odkrycie naszych badań, ponieważ o problemie tym od jakiegoś czasu mówi się dość często. Podnosi go na przykład systematycznie Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej. Jeśli chodzi o opinie na temat nierówności w projekcie, to podkreślić trzeba przede wszystkim powtarzającą się dość często opinię badanych, że raczej nie mają oni negatywnych doświadczeń z tym związanych. Znów mamy tu potwierdzenie wyników ankiety wskazujących, że rozbieżności między stanem faktycznym a – w opinii badanych – idealnym nie są w polu sztuk wizualnych wielkie ani znaczące. Ale jest jeden wyjątek, a mianowicie kwestia pieniędzy. Ponownie w wywiadach usłyszeć można, że 220