Opowiadania bożonarodzeniowe

Page 1

O. Henry

Dary Trzech Króli przełożyły Martyna M. Lemańczyk, Lenka Németh Vítová

Dolar i osiemdziesiąt siedem centów. Więcej nic. Z tego sześćdziesiąt centów w jednocentówkach, ocalonych — po jednej czy dwóch — w bezlitosnych targach ze sklepikarzem, sprzedawcą warzyw i rzeźnikiem, tak że aż policzki płonęły od niewypowiedzianego przyznania, że się ciuła grosz do grosza, co taki właśnie sposób zawierania transakcji zdradza. Della przeliczyła trzykrotnie. Jeden dolar, osiemdziesiąt siedem centów. A dziś Wigilia.

122


124

Było jasne, że nie można zrobić nic innego, jak tylko rzucić się

Okazałe „Dillington”

z rykiem na wytartą kanapę. I to właśnie uczyniła Della. Tym

w środku zostało wciągnięte

samym potwierdziła naukę moralną, że życie to mieszanina

na maszt w poprzednim okresie

żałości, złości i radości, przy czym żałość przeważa.

dobrobytu, kiedy to jego

Podczas gdy nasza pani domu pomału przechodzi z pierwszego

właściciel pobierał trzydzieści

stadium do drugiego, my rozejrzyjmy się po jej mieszkanku.

dolarów pensji tygodniowo. Teraz,

Wynajem — osiem dolarów tygodniowo. Nie sposób opisać

gdy wynagrodzenie stopniało do

wnętrza inaczej, jak tylko tym jednym krótkim zdaniem.

dwudziestu dolarów, litery

W korytarzu skrzynka na listy, w której

w słowie „Dillington” zmatowiały

próżno oczekiwać listu, oraz dzwonek

i rozmazały się, tak jakby serio

elektryczny, z którego nie da się wycisnąć

zaczęły się zastanawiać nad tym, czy

żadnego dźwięku. Do tego należyta

nie lepiej skurczyć się w skromne

tabliczka, obwieszczająca: „James

i pokorne „D”. Niemniej jednak za

Dillington Young“.

każdym razem, gdy James Dillington

125


Young wszedł do domu i wspiął się po schodach do swojego

też pięknego mu kupi. Coś wspaniałego,

mieszkania, był tytułowany „najdroższym” i niecierpliwie

wyjątkowego, zbytkownego — po prostu

chwytany w objęcia przez panią Young, którą już znamy pod

coś, co choć trochę odpowiadałoby

imieniem Della. Jak dotąd, wszystko w najlepszym porządku.

honorowi, jakim jest fakt, że ona do niego

Della wypłakała się, po czym chusteczką i pudrem zaczęła

należy.

doprowadzać do ładu swe policzki. Stała przy oknie, bezwiednie

Pomiędzy dwoma oknami pokoju wisiało

śledząc brzydkiego szarego kota na brzydkim szarym płocie

lustro. Czytelnik widywał pewnie takie lustra w mieszkaniach

na brzydkim szarym podwórku. Jutro Boże Narodzenie, a ona

wynajmowanych za osiem dolarów tygodniowo. Nadzwyczaj

ma tylko dolara i osiemdziesiąt siedem centów na prezent dla

szczupła i nadzwyczaj spostrzegawcza osoba, obserwująca

Jima. Od miesięcy już odkłada każdego centa, i oto wynik.

swe odbicie w zestawie kilku podłużnych smug, jest w stanie

Z dwudziestoma dolarami tygodniowo cudów się nie zdziała.

uzyskać względnie przyzwoite pojęcie o swej powierzchowności.

Wydatki były większe, niż przewidywała. Zawsze są większe.

Szczupła Della opanowała tę sztukę.

Dolar i osiemdziesiąt siedem centów na prezent dla Jima. Dla jej

Nagle gwałtownie odwróciła się od okna i stanęła przed lustrem.

Jima. Ileż to razy w szczęśliwych chwilach wyobrażała sobie, co

Jej oczy błyszczały, z policzków zaś w ciągu dwudziestu sekund

127


128

całkowicie zniknął kolor. Szybkim ruchem rozpuściła włosy

monarcha rwie sobie wąsy z zawiści.

i pozwoliła im spływać w dół, w całej ich okazałości.

Teraz więc piękne włosy Delli

Państwo Young mieli w posiadaniu dwie rzeczy, które napawały

otaczały ją całą gęstymi

ich należytą dumą. Pierwszą był złoty zegarek Jima, kiedyś

puklami, falowały,

własność jego ojca, a wcześniej dziadka. Drugą zaś — włosy Delli.

błyszczały jak kaskady

Nawet gdyby naprzeciwko mieszkała sama królowa Saby, Della

brązowych wód. Sięgały

nie omieszkałby od czasu do czasu stanąć w oknie ze swymi

jej aż za kolana, okrywając

rozpuszczonymi po kąpieli włosami, powiewającymi na zewnątrz,

ją niczym wspaniała szata.

degradując tym samym wszystkie klejnoty i kosztowności Jej

Pośpiesznie i nerwowo Della

Wysokości do lichych błyskotek. I nawet gdyby sam król

upięła włosy z powrotem.

Salomon był w ich domu dozorcą i miał suterenę

Tylko przez chwilę zawahała

zapchaną swoimi skarbami, Jim nie omieszkałby

się i zamarła w bezruchu. Łezka

za każdym razem, gdy przechodzi, wyjąć swój

lub dwie skapnęły na wytarty

zegarek tylko po to, by zobaczyć, jak ów

dywan.



Lecz już miała na sobie swój stary brązowy płaszczyk i stary brązowy kapelusik. Z furkotem sukni i wciąż jeszcze z iskrą w oku przefrunęła przez próg i sadziła w dół po schodach, na ulicę i dalej. Zatrzymała się dopiero przed szyldem „Madame Violetta, akcesoria perukarskie wszelkiego typu”. Wbiegła na pierwsze piętro, zdyszana, ledwo mogąc złapać oddech. Madame, potężna, blada niczym twaróg i zimna jak lód, nie mogła być bardziej niepodobna do fiołka.

133


— Kupi pani moje włosy? — spytała Della. — Kupuję włosy — powiedziała Madame. — Proszę zdjąć kapelusz, niech spojrzę. I znów trysnęły brązowe kaskady. — Dwadzieścia dolarów — powiedziała Madame, wyrobionym ruchem ręki szacując brązowe fale. — Proszę szybko mi je dać — rzekła Della. Ojej! Przez następne dwie godziny Della unosiła się jak na skrzydłach. Lepiej jednak powstrzymajmy się od wyświechtanych metafor. Po prostu przetrząsała sklepy jeden za drugim w poszukiwaniu prezentu dla Jima. W końcu znalazła. Był stworzony właśnie dla niego, dla nikogo innego. W żadnym ze sklepów, które przewróciła do góry nogami, nie widziała niczego podobnego. Była to platynowa

134


dewizka o skromnym i eleganckim wzorze, zdradzająca swą

skrępowania i z ochotą sprawdzać czas w każdym towarzystwie.

wartość poprzez samą swą istotę, a nie za pośrednictwem

Pomimo że posiadał tak wspaniały zegarek, częstokroć musiał

krzykliwych ozdobników. Po tym zawsze można rozpoznać

bowiem nań spoglądać po kryjomu, ponieważ zamiast na

wysoką jakość. Była godna nawet z e g a r k a Jima. Gdy

łańcuszku wisiał on na kawałku przybrudzonego rzemyka.

tylko Della ujrzała łańcuszek, wiedziała, że Jim musi go mieć.

Gdy Della wróciła do domu, jej uniesienie ustąpiło nieco miejsca

Należeli do siebie. Bycie skromnym, acz pełnym wartości — to

rozsądkowi i rozwadze. Chwyciła za żelazko do fryzowania

charakteryzowało ich obu. Oddała dwadzieścia jeden dolarów

włosów, zapaliła kuchenkę gazową i zaczęła naprawiać

i z osiemdziesięcioma siedmioma centami pośpieszyła do

spustoszenie, które na jej głowie wyrządziła wielkoduszność

domu. Z zegarkiem na takim łańcuszku Jim będzie mógł bez

połączona z miłością. A to zawsze stanowi niezwykle trudne zadanie, moi drodzy — wręcz kolosalne. Za trzy kwadranse jej głowa była pokryta drobnymi, gęstymi kędziorami, tym samym wyraźnie upodabniając jej właścicielkę do urwisa z piątej klasy. Przyjrzała się swemu odbiciu w lustrze uważnie i krytycznie.

136

137


138

— Jeśli Jim nie zabije mnie od razu — powiedziała sobie prosto

liczył ledwie dwadzieścia dwa lata, a już miał być głową rodziny.

w oczy — to stwierdzi, że wyglądam jak lafirynda z kabaretu.

Byłby mu potrzebny nowy płaszcz, nie miał też rękawic.

Ale co miałam robić? Co mogłam począć z dolarem

Stanął w drzwiach i zamarł w bezruchu, niczym pies myśliwski,

i osiemdziesięcioma siedmioma centami?

gdy wystawia zwierzynę. Wpatrywał się w Dellę, a w jego oczach

O siódmej kawa była już gotowa, a na brzegu kuchenki rozgrzana

było coś, czego nie rozumiała i co ją przerażało. Nie był to gniew

patelnia oczekiwała na swoją podwójną porcję kotletów.

ani zdumienie, niezgoda ani wściekłość, nie było to żadne

Jim jeszcze nigdy się nie spóźnił. Della ukryła dewizkę w dłoni

z uczuć, których mogła się spodziewać. Po prostu stał i patrzał

i przysiadła na rogu stołu, tuż przy drzwiach. Potem usłyszała

na nią, a ona nie wiedziała, co jego spojrzenie ma oznaczać.

jego kroki na dole schodów i nieznacznie pobladła. Miała

Della zsunęła się ze stołu i podeszła do niego.

w zwyczaju odmawiać króciutkie, ciche modlitwy za najprostsze

— Najdroższy — zaczęła ze ściśniętym gardłem. —

rzeczy i teraz też wyszeptała:

Nie patrz tak na mnie. Obcięłam włosy i sprzedałam

— Panie Boże, spraw, żebym nadal mu się podobała.

je, ponieważ nie przeżyłabym świąt bez prezentu dla

Drzwi się otworzyły, Jim wszedł i zamknął je za sobą. Miał

ciebie. Odrosną, zobaczysz! Prawda, że się nie gniewasz? Przecież

zapadnięte policzki i poważny wyraz twarzy. Biedny chłopak,

mnie włosy rosną bardzo szybko. Powiedz „Wesołych Świąt”,

139


140

Jimie, i bądźmy szczęśliwi. Nawet nie wiesz, jaki piękny — jaki

w nagłym przypływie słodkiej żarliwości

cudowny prezent mam dla ciebie.

— ale mojej miłości do ciebie nikt

— Obcięłaś włosy? — z trudem wydobył z siebie Jim, tak jakby

nie zmierzy. Mogę już smażyć te

do tego bijącego w oczy faktu musiał dotrzeć dzięki znacznemu

kotlety?

wysiłkowi umysłowemu.

Jim natychmiast ocknął

— Obcięłam je i sprzedałam — powiedziała Della. — Czyżbyś

się z transu. Chwycił

takiej mnie już nie kochał? Przecież to ja, mimo że nie mam

Dellę w objęcia.

długich włosów.

A my na dziesięć

Jim omiótł pokój badawczym spojrzeniem.

sekund skupmy

— Czyli włosów już nie masz? — spytał z niemalże głupkowatym

naszą uwagę na

wyrazem twarzy.

jakimś mało istotnym

— Nie musisz ich szukać — odrzekła Della. — Sprzedałam je.

przedmiocie z drugiej

Już ich nie ma. Jest Wigilia, wiesz? A więc bądź dla mnie miły.

strony pokoju. Osiem

Zrobiłam to dla ciebie. Włosy można policzyć — powiedziała

dolarów tygodniowo


142

czy milion rocznie — co za różnica? Matematyk lub uczony

natychmiastowego uruchomienia wszelkich możliwych

dałby niewłaściwą odpowiedź. Trzej Królowie przybyli z cennymi

łagodzących zdolności pana domu.

darami, ale na coś takiego się nie zdobyli. Lecz tę mglistą aluzję

Leżały tu bowiem g r z e b i e n i e — zestaw grzebieni do

wyjaśnimy w swoim czasie.

upinania włosów, jedne na boki głowy, inne na tył, które Della

Jim wyjął paczuszkę z wewnętrznej kieszeni płaszcza i rzucił na

od dawna chodziła podziwiać przed pewne okno wystawowe

stół.

na Broadwayu. Cudowne grzebienie z prawdziwego szylkretu,

— Nie myśl sobie o mnie od razu Bóg wie czego — powiedział. —

wysadzane drogimi kamieniami na

Żadna ondulacja, amputacja czy inna operacja na włosach nie

brzegach — idealnie komponujące

może sprawić, bym kochał swoją żoneczkę mniej niż dotąd. Ale

się z kolorem tych przepięknych

gdy rozpakujesz to zawiniątko, zrozumiesz, dlaczego tak mnie

utraconych włosów. Nadzwyczaj

z początku zamurowało.

drogie grzebienie, o czym wiedziała,

Białe paluszki zaczęły zwinnie rozdzierać sznurek i papier. Wnet

których jej serce pragnęło i o których

dało się słyszeć okrzyk radości! A zaraz potem — biada! — szybki,

marzyła bez krztyny nadziei na to, że

typowo kobiecy przeskok do narzekań i lamentów, wymagający

kiedykolwiek będzie je posiadać. A teraz należą

143


144

do niej, jednak pukli, które miały być dopieszczone tą wyśnioną

sto razy dziennie. Daj mi swój zegarek. Chcę zobaczyć, jak

ozdobą, już nie ma.

wygląda z tą dewizką.

Mimo to przytuliła je do piersi i za chwilę była już gotowa

Jednak Jim nie usłuchał. Rozciągnął się na kanapie, założył ręce za

podnieść wzrok, spojrzeć na Jima oczami pełnymi łez,

głowę i się uśmiechał.

uśmiechnąć się i powiedzieć:

— Wiesz co, Dello? — powiedział. — Odłóżmy nasze świąteczne

— Moje włosy rosną bardzo szybko, Jimie.

prezenty na jakiś czas. Są zbyt piękne, byśmy mogli się w tej

I wnet podskoczyła jak kociak, któremu iskra przypali futerko,

chwili nimi cieszyć. Zegarek sprzedałem, by móc kupić dla ciebie

wołając:

grzebienie. A teraz, proszę cię, zacznij już smażyć te kotlety.

— Czekaj, czekaj!

Trzej Królowie, którzy przynieśli dary Dzieciątku w żłobie, byli,

Jim jeszcze nie widział swojego pięknego prezentu.

jak wiadomo, mądrzy — niezwykle mądrzy. Wynaleźli sztukę

Z podnieceniem podawała mu go na otwartej dłoni. Matowy

świątecznego obdarowywania. A ponieważ byli mądrzy i rozsądni,

szlachetny metal rzucał odblaski jej płomiennego zachwytu.

także ich prezenty były mądre i rozsądne; przypuszczalnie

— Czyż nie jest doskonała, Jimie? Zbiegłam całe miasto, nim ją

gdyby trafiły się dwa takie same, istniałaby możliwość ich

znalazłam. Musisz teraz sprawdzać, która godzina, co najmniej

wymiany. A ja narzucam się wam z nudnawą opowiastką

145


o tym, jak dwoje niemądrych dzieci bez namysłu poświęciło dla siebie nawzajem to, co miały najcenniejszego. A jednak ostatnie słowa, które kieruję do wszystkich mędrców naszej doby, niech brzmią tak: pośród wszystkich obdarowujących, tych dwoje było najmądrzejszych. Mądrze jest bowiem dawać i przyjmować takie prezenty. Zawsze i wszędzie. Bo tacy właśnie są królowie królów.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.