Alma_Mater_217

Page 1

n r

2 1 7

2 0 2 0

n u m e r

s p e c j a l n y

2 1 7 / 2 0 2 0


Sukiennice Fot. Adam Koprowski

Fot. PawełKozioł



ALMA MATER

miesięcznik Uniwersytetu Jagiellońskiego numer specjalny 217/2020 ADRES REDAKCJI 31-126 Kraków, ul. Michałowskiego 9/3 tel. 12 663 23 50 e-mail: almamater@uj.edu.pl www.almamater.uj.edu.pl

RADA PROGRAMOWA Zbigniew Iwański Antoni Jackowski Zdzisław Pietrzyk Aleksander B. Skotnicki Joachim Śliwa OPIEKA MERYTORYCZNA Franciszek Ziejka REDAKCJA Rita Pagacz-Moczarska – redaktor naczelna Zofia Ciećkiewicz – sekretarz redakcji Anna Wojnar – fotoreporter

SPIS TREŚCI

WYDAWCA Uniwersytet Jagielloński 31-007 Kraków, ul. Gołębia 24

ACTUALIA

JESZCZE BĘDZIE PRZEPIĘKNIE, JESZCZE BĘDZIE NORMALNIE... – z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wojciechem Nowakiem rozmawia Rita Pagacz-Moczarska....................................................................................................... PROFESOR JACEK POPIEL 306. REKTOREM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO NA KADENCJĘ 2020–2024 ............................................................................................................... Jacek Popiel – UNIWERSYTET – WSPÓLNOTA DIALOGU .............................................................. UNIWERSYTET W CZASIE PANDEMII .............................................................................................. BEZPIECZEŃSTWO PACJENTÓW I PERSONELU MEDYCZNEGO TO PRIORYTET! – z Marcinem Jędrychowskim rozmawia Rita Pagacz-Moczarska ...................................................... Przemysław Śleszyński – GEOGRAFIA KORONAWIRUSA W POLSCE ............................................... KRAKÓW W CZASIE PANDEMII ......................................................................................................... TEN SCENARIUSZ PISZE WIRUS – z prof. Krzysztofem Pyrciem rozmawia Rita Pagacz-Moczarska ...........................................................

PRZYGOTOWANIE DO DRUKU Opracowanie koncepcji pisma Rita Pagacz-Moczarska Opracowanie graficzne i łamanie Agencja Reklamowa „NOVUM” www.novum.krakow.pl Korekta – Elżbieta Białoń, Ewa Dąbrowska DRUK Drukarnia Pasaż sp. z o.o. 30-363 Kraków, ul. Rydlówka 24 Pierwsza strona okładki: Herb na wewnętrznym portalu drzwi wejściowych w auli Collegium Novum z fragmentem zaplecka fotela rektora z herbami Uniwersytetu Fot. Anna Wojnar

10 11 16 22 28 30 34

UNIVERSALIA

MYŚLĘ, ŻE ZACZYNA SIĘ CZAS POKORY – z prof. Piotrem Sztompką rozmawia Rita Pagacz-Moczarska ......................................................... PAMIĘTAMY! .......................................................................................................................................... Franciszek Ziejka – JAN PAWEŁ II W OBRONIE GALILEUSZA........................................................ UKAZAŁ SIĘ II TOM DZIEŁ LITERACKICH I TEATRALNYCH KAROLA WOJTYŁY .................. Elżbieta Bilska-Wodecka, Antoni Jackowski, Justyna Liro, Izabela Sołjan – DUCHOWE DZIEDZICTWO JANA PAWŁA II.............................................................................

Czwarta strona okładki: Rynek Główny w Krakowie w czasie pandemii; 8 kwietnia 2020 Fot. Paweł Kozioł Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych, zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmian tytułów oraz zmian redakcyjnych w nadesłanych tekstach, nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń

PERSONAE

Numer zamknięto 5 czerwca 2020

ISSN 1427-1176 Fot. Paweł Kozioł

nakład: 3000 egz.

KON TO: Uniwersytet Jagielloński PEKAO SA 87124047221111000048544672 z dopiskiem: ALMA MATER – darowizna

5

Teresa Bętkowska – PUNKTY ODNIESIEŃ............................................................................................ NAGRODA DLA PROFESOR IRENY PACZYŃSKIEJ ........................................................................ Rafał Abdank-Kozubski – WOKÓŁ FIZYKI MATERII SKONDENSOWANEJ .................................... Rita Pagacz-Moczarska – ZASŁUŻENI ORĘDOWNICY DIALOGU CHRZEŚCIJAŃSKO-ŻYDOWSKIEGO ......................................................................... Piotr Podolec – PROFESOR MEDYCYNY WIESŁAWA TRACZ ........................................................ NIE ŻYJE WYBITNY POLSKI KOMPOZYTOR KRZYSZTOF PENDERECKI ................................

40 46 47 57 58

62 72 73 76 80 82


SCHOLARIS

STUDENCI WYDZIAŁU PRAWA I ADMINISTRACJI UJ POKONALI 58 ZESPOŁÓW Z CAŁEGO ŚWIATA .......................................................................................................................... 83 Karolina Barnaś – DEMO DAY INNOWACJI ........................................................................................ 84 SPEKTAKL MUZYCZNO-TEATRALNY PRZYGOTOWANY PRZEZ STUDENTÓW UJ................ 85

SCIENTIA

Bartosz J. Płachno – BRAZYLIJSKO-POLSKA WSPÓŁPRACA W ZAKRESIE BOTANIKI ............ Inga Hajdarowicz, Beata Kowalska, Radek Nawojski – NA RZECZ WOLNOŚCI AKADEMICKIEJ ..... ROMAN INGARDEN – FILOZOF I FOTOGRAF ................................................................................. CENTRUM REFERENCYJNE OLYMPUS W SZPITALU UNIWERSYTECKIM W KRAKOWIE ... 74 WNIOSKI O SYNCHROTRONOWY CZAS BADAWCZY .............................................................

86 90 91 92 94

IMPRESSIONES

MUZYKA BUDZI W SERCU PRAGNIENIE DOBRYCH CZYNÓW – z dr hab. Anną Sową-Staszczak, profesorem UJ, oraz wokalistką Izabelą Mytnik rozmawia Rita Pagacz-Moczarska....................................................................................................... 95 Wiktoria Moczarska – BIBLIOFILE MAJĄ SIĘ DOBRZE! ................................................................... 102 155 PRZYKŁADÓW PIĘKNA ................................................................................................................ 106 Dobrosława Horzela – NIEUCHWYTNY CUD ŚWIATŁA ..................................................................... 107 Małgorzata Taborska – GLOBUS JAGIELLOŃSKI Z KOLEKCJI MUZEUM UJ ............................... 112

CONVENTIONES

RÓŻNE OBLICZA SAMOTNOŚCI ........................................................................................................ 120 Bartłomiej Gapiński – SAMOTNOŚĆ W KONTEKSTACH KULTUROWYCH .................................. 120 Bartłomiej Gapiński – SAMOTNOŚĆ W KULTURZE LUDOWEJ ....................................................... 122 Grażyna Grzechnik-Correale – WIELOTYSIĘCZNY ZBIÓR FOTOGRAFII MUZEUM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO ...................................................................... 126 Monika Tatka – Z@MIAST TARGÓW .................................................................................................... 132

POSTSCRIPTUM

PRZEGLĄD WYDARZEŃ ...................................................................................................................... 134 PÓŁKA NOWOŚĆI .................................................................................................................................. 137


OD REDAKCJI Takiego obrotu wydarzeń nie spodziewał się nikt! Epidemia wywołana pojawieniem się koronawirusa SARS-CoV-2 zmieniła sposób funkcjonowania ludzi na całym świecie. Na Uniwersytecie Jagiellońskim rektor Wojciech Nowak, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, już 10 marca podjął decyzję o odwołaniu wszelkich konferencji, imprez o charakterze ogólnouczelnianym, wydziałowym i sportowym organizowanych przez UJ, a także wykładów dla studentów oraz doktorantów. 11 marca wstrzymane zostały wszystkie zajęcia dydaktyczne i wprowadzono obowiązek ograniczenia do minimum bezpośrednich kontaktów pracowników na terenie Uczelni. 13 marca władze UJ wprowadziły nadzwyczajny tryb pracy. Odwołano wszystkie spotkania, obrady, obrony prac doktorskich, posiedzenia rad wydziałów, rad dyscyplin, a także inne wcześniej zaplanowane na terenie Uniwersytetu wydarzenia. Praca osób niebędących nauczycielami akademickimi ograniczona została do niezbędnego minimum. Uniwersytet Jagielloński był pierwszą z polskich uczelni, która wprowadziła nadzwyczajny tryb pracy i zawiesiła zajęcia dydaktyczne. Pomimo epidemii ciągłość wykonywania wszystkich obowiązków służbowych przez społeczność akademicką UJ została jednak zachowana. Co więcej, w ciągu dosłownie trzech dni poszczególnym jednostkom UJ udało się zorganizować pracę zdalną i nie tylko znakomicie ze sobą współpracować, ale także wzajemnie się wspierać. Dowodem na to była, między innymi, akcja #UJdlaszpitala, podczas której zebrano ponad dwa miliony złotych. Fundamentalne znaczenie dla dobrej organizacji pracy podczas ostatnich trzech miesięcy miało wsparcie, jakie społeczność akademicka UJ otrzymała od władz Uczelni, przede wszystkim poprzez zagwarantowanie bezpieczeństwa w szerokim tego słowa znaczeniu na każdym etapie rozwoju pandemii. Warto też dodać, że od 28 maja władze UJ zorganizowały dla wszystkich pracowników pakiet bezpłatnych badań „COVID+”. 12 maja, w 656. rocznicę powołania Uczelni, wydarzeniem zapisującym się w dziejach Uniwersytetu w sposób absolutnie wyjątkowy były wybory rektora UJ na kadencję 2020–2024, które na skutek reżimu sanitarnego spowodowanego epidemią po raz pierwszy w historii musiały odbyć się metodą on-line. W tajnym głosowaniu 227 elektorów 306. rektorem UJ został obecny prorektor UJ ds. polityki kadrowej i finansowej prof. Jacek Popiel. 21 maja poznaliśmy także kandydatów na prorektorów UJ na kadencję 2020–2024. Próbą udokumentowania tych wszystkich niezwykle ważnych historycznych wydarzeń, których byliśmy świadkami od marca do końca maja 2020 roku, jest specjalne wydanie „Alma Mater”. Otwiera je wywiad z rektorem UJ prof. Wojciechem Nowakiem, informującym o zadaniach, jakie czekają na obecne i przyszłe władze Uniwersytetu w najbliższych miesiącach. W numerze ponadto biografia i program nowego rektora UJ prof. Jacka Popiela, a także wywiady z dyrektorem Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcinem Jędrychowskim, kierownikiem Pracowni Wirusologii przy Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ prof. Krzysztofem Pyrciem oraz socjologiem prof. Piotrem Sztompką. Znaczna część pisma poświęcona została naszemu studentowi i doktorowi honoris causa UJ – świętemu Janowi Pawłowi II, w związku z przypadającą w tym roku 100. rocznicą jego urodzin. O działaniach Papieża podjętych w obronie Galileusza pisze w swym najnowszym tekście prof. Franciszek Ziejka. Artykułów, wywiadów, relacji z wydarzeń i dokumentujących je fotografii wartych polecenia jest w tej edycji pisma znacznie więcej. Długo jeszcze można by je wymieniać. Ich przygotowanie, w specjalnej odsłonie, było dla redakcji niemałym wyzwaniem, gdyż praca nad tym wydaniem w znacznej mierze również miała charakter zdalny. Zapraszam więc do lektury z nadzieją, że temu wyzwaniu udało się sprostać. Rita Pagacz-Moczarska


ACTUALIA

JESZCZE BĘDZIE PRZEPIĘKNIE, JESZCZE BĘDZIE NORMALNIE... Rozmowa z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wojciechem Nowakiem □ 12 maja 2020 Kolegium Elektorów zdalnie wybrało prof. Jacka Popiela na 306. rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obowiązki przejmie on 1 września 2020. Czego życzy Pan rektorowi elektowi?

□ Jakie najważniejsze wyzwania stoją obecnie przed władzami Uniwersytetu Jagiellońskiego?

Anna Wojnar

■ W tych niecodziennych okolicznościach przede wszystkim zdrowia. A poza tym lepszej i stabilnej sytuacji epidemiologicznej. To teraz dla przyszłego rektora i nowych władz Uniwersytetu naprawdę kluczowe sprawy.

■ Na najbliższe miesiące, co najmniej do końca semestru zimowego, trzeba przygotować bardzo ściśle sprecyzowany plan działania i ustalić odpowiednią strategię. Za tym muszą iść dokładne rozliczenia finansowe. To będzie dodatkowy wysiłek zarówno intelektualny, jak i organizacyjny dla wszystkich i spore obciążenie dla Uniwersytetu. Jak będzie z rozliczeniem finansowym tych działań? Tego w tym momencie nikt nie wie. W związku z pandemią w ostatnich miesiącach nie mamy tyle wpływów, ile zakładaliśmy. Co będzie dalej, za miesiąc, za dwa, za trzy? Jak zbilansujemy się na koniec roku? Sesję letnią dla studentów przedłużyliśmy do 15 sierpnia, trzeba więc będzie tym młodym ludziom zabezpieczyć dodatkowe stypendia na ten okres. Będzie to niezwykle trudne dla nowego rektora. Dlaczego? Bo sytuacja epidemiologiczna nie pozwoli na otwarcie Uczelni w takim zakresie, w jakim planowaliśmy wcześniej, w dniu 1 października. Nie będzie takiej możliwości. Na wszystkich wydziałach i kierunkach trzeba będzie precyzyjnie rozplanować, jak powinna wyglądać dydaktyka, zwłaszcza tam, gdzie odbywać się muszą ćwiczenia laboratoryjne czy kliniczne. Skoro kontynuowane mają być badania naukowe, to – stosując się do obowiązujących zasad bezpieczeństwa – ograniczony musi zostać dostęp do laboratoriów, w których, przykładowo, przebywać będzie mogło nie dziesięciu, a zaledwie trzech naukowców. Wszystko

Rektor UJ prof. Wojciech Nowak

trzeba szczegółowo przeanalizować. To samo dotyczyć będzie klasycznej dydaktyki. Bo jeżeli dawniej grupa seminaryjna liczyła, na przykład, dwadzieścia–trzydzieści osób, to teraz zajęcia dla niej trzeba zorganizować zgodnie z zarządzeniami sanepidu, dotyczącymi miejsca, przestrzeni, odległości... Nowe władze Uczelni czeka więc ogrom pracy. □ Wybory odbyły się w 656. rocznicę powołania Uczelni, w dniu Święta UJ, dzięki czemu – pomimo reżimu sanitarnego spowodowanego epidemią koronawirusa SARS-CoV-2 – nadały obchodom uroczysty i wyjątkowy, ale też zupełnie inny charakter. Jak wyglądał ten dzień? ■ Najstarsza polska uczelnia rozpocznie 657. rok swej działalności w zupełnie innych warunkach, w bardzo trudnej sytuacji w Polsce, w Europie i na świecie. Ale jestem spokojny, bo wierzę, że Uniwersytet da sobie radę. Przez 12 ostatnich lat, najpierw jako prorektor ds. Collegium Medicum, a później jako rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, poranek dnia 12 maja co roku spędzałem w katedrze wawelskiej.

ALMA MATER nr 217

5


Adam Koprowski

Rektor UJ prof. Wojciech Nowak składa gratulacje rektorowi elektowi prof. Jackowi Popielowi; Collegium Novum, 12 maja 2020

Dla całej społeczności akademickiej Uczelni jest to dzień szczególny – pełen poczucia radości i dumy z ponad sześciu wieków istnienia krakowskiej Alma Mater. Na grobach jej fundatorów: królów Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły oraz królowej Jadwigi, składamy wówczas wiązanki kwiatów. W latach poprzednich w tej wyjątkowej uroczystości przedstawicielom władz UJ towarzyszyło liczne grono dziekanów, doktorantów, reprezentacji studentów, Stowarzyszenia Absolwentów UJ, a także przyjaciół i sympatyków Uczelni. Profesor Franciszek Ziejka, rektor UJ w latach 1999–2005, wygłaszał krótki wykład, związany z katedrą. Wokół nas gromadziły się grupy młodzieży szkolnej i turystów przyglądających się nam z zaciekawieniem. W tym roku tę tradycję udało się częściowo podtrzymać, ale w związku z epidemią tylko nieliczne grono przedstawicieli Uniwersytetu mogło przyjść do katedry. Wszyscy mieliśmy założone maseczki, a w katedrze, oprócz nas i proboszcza parafii archikatedralnej księdza Zdzisława Sochackiego, nie było nikogo. Bardzo poruszyła mnie panująca wewnątrz wyjątkowa cisza. Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że doświadczę takiej sytuacji. Ograniczenia wynikające z reżimu sanitarnego sprawiły, że nie można było tego dnia zorganizować, tak jak w latach poprzednich, uroczystości w auli Collegium Novum z udziałem społeczności akademickiej i gości. Nie można było zorganizować koncertu. Dlatego też zdecydowaliśmy, że właśnie w dniu Święta Uniwersytetu Jagiellońskiego Kolegium Elektorów, reprezentujące wszystkich członków uniwersyteckiej wspólnoty, drogą elektroniczną wybierze nowego rektora Uniwersytetu na kadencję 2020–2024. I tak też się stało. Ze względu na sytuację wybory musiały się odbyć on-line, bo inne być nie mogły. Chcieliśmy nadać temu wydarzeniu optymistyczny wymiar. □ 21 maja 2020 poznaliśmy kandydatów na prorektorów UJ na kadencję 2020–2024, których od 1 września 2020 będzie aż sześciu. Kolegium Elektorów pozytywnie zaopiniowało ich kandydatury przedstawione przez rektora elekta prof. Jacka Popiela. Czy wiadomo już, kiedy odbędzie się kolejny etap wyborów: dziekanów, dyrektorów instytutów?

6

ALMA MATER nr 217

■ Wszystkie wybory powinny zostać przeprowadzone maksymalnie szybko. Im szybciej, tym lepiej. Wszystko, oczywiście, zgodnie ze Statutem UJ. Chodzi o to, by rektor elekt, przyszli prorektorzy i cały sztab ludzi, który będzie z nimi współpracował, mieli jak najwięcej czasu na przygotowanie precyzyjnego planu działań. Bo tego czasu nie będzie dużo. W związku z tym, że pojawią się dodatkowe koszty, wszystko trzeba dokładnie przeliczyć. Deadline jest 1 września 2020. Ale wszystko powinno być przygotowane wcześniej. Rektor elekt wraz ze swoimi współpracownikami muszą, między innymi, ustalić, na jakich zasadach będą mogły odbywać się zajęcia na poszczególnych wydziałach. Przypominam, że chodzi o ponad 37 tysięcy studentów i doktorantów. Jaka ich część nadal będzie mogła odbywać zajęcia on-line? Jeśli niezbędne będą również zajęcia laboratoryjne, to czy wydziały będą dysponować odpowiednią liczbą pomieszczeń, by od 1 października można było zorganizować wszystkie zajęcia? W tym momencie nikt na te pytania nie zna odpowiedzi.

□ W związku z zagrożeniem epidemicznym wywołanym rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2 Uniwersytet Jagielloński jako pierwsza z polskich uczelni wprowadził nadzwyczajny tryb pracy i zawiesił wszystkie zajęcia dydaktyczne. Na podstawie jakich wytycznych podejmowane były te działania? ■ Wówczas jeszcze nie mieliśmy żadnych wytycznych. One się pojawiły dopiero kilka dni później. To była moja decyzja. W jej podjęciu z pewnością pomogło to, że jestem medykiem. Bo zagrożenie było bardzo duże. Szczegółowy plan działania omówiliśmy w ramach Kolegium Rektorskiego. Dziś wiem, że to okazało się dobrym rozwiązaniem. Ale wtedy nie było to takie jednoznaczne. Niektórzy mówili, że nie ma co panikować, bo to tylko zwykła grypa. Kiedy, jako przewodniczący Kolegium Rektorów Szkół Wyższych Krakowa, zwołałem posiedzenie rektorów i przygotowałem rekomendacje na temat zdalnego nauczania, nie wszyscy wówczas byli przekonani co do słuszności takich rozwiązań. □ Po ponad dwóch miesiącach pracy w nadzwyczajnym trybie, od 25 maja 2020 Uczelnia stopniowo rozpoczęła powrót do pracy w trybie stacjonarnym. Na jakich odbywać się to będzie zasadach? ■ Powoli chcemy przywracać normalność, oczywiście – z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Co to oznacza? Zajęcia dydaktyczne nadal będą prowadzone on-line, praktycznie do końca sierpnia. Będą różne formy egzaminu, ale w większości będą to egzaminy on-line. Zajęcia laboratoryjne i ćwiczenia kliniczne, które muszą zostać zrealizowane, będą organizowane przez dziekanów poszczególnych wydziałów zgodnie z wszystkimi wytycznymi ministerstwa. Na bardziej śmiałe działania jeszcze nie możemy sobie pozwolić, bo ze względu na możliwość rozpowszechniania się zakażenia byłoby to nieodpowiedzialne.


Druga sprawa to jest kwestia prowadzenia badań naukowych. Do 25 maja były one prowadzone w zwolnionym tempie, teraz można będzie nie tylko nieco je zintensyfikować, ale także poszerzyć ich zakres. Oczywiście, wszystko zgodnie z wymogami sanitarnymi, które są w decyzji rządowej. Za odpowiednią realizację wszystkich procedur odpowiedzialni będą kierownicy poszczególnych jednostek. Administracja także nakierowana była na pracę zdalną. I w większości przypadków sprawdziło się to bardzo dobrze. Obecnie przechodzić będziemy na tryb stacjonarny. Ale by do tego doszło, każdy kierownik jednostki musi stworzyć warunki pracy z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Stopniowy powrót do normalności jest bardzo potrzebny, niemniej jednak musi się on odbywać powoli i pod nadzorem. Bo dopóki nie mamy szczepionki czy lekarstwa, to musimy nauczyć się żyć z tym wirusem. Nie ma co liczyć na to, że wirus sam zniknie. Musimy więc zintensyfikować nasze działania, by się nie rozprzestrzeniał, nie dawać mu tej sposobności, by nie doprowadzić do tego, co stało się, na przykład, w Lombardii. □ Niestety, doniesienia z Chin czy Stanów Zjednoczonych wskazują, że na skutek rozluźnienia obostrzeń pojawiają się kolejne zakażenia. ■ Niektórzy, niestety, nie rozumieją, że trzeba przyjąć zupełnie inną postawę i bezwzględnie dostosowywać się do zaleceń sanitarnych, aby zminimalizować możliwość zakażenia, bo w stu procentach wykluczyć się jej nie da. Musimy nauczyć się z tym żyć. Dlatego też organizacja pracy od 1 października 2020 będzie bardzo trudnym wyzwaniem dla nowych władz Uniwersytetu. □ Jak z perspektywy zarządzającego ocenia Pan w dobie pandemii postawę pracowników?

Paweł Kozioł

■ Muszę przyznać, że jestem bardzo zbudowany postawą pracowników. Oczywiście, zdarzały się trudne sytuacje i z pew-

nością będą się jeszcze zdarzać. Zawsze tak jest, gdy zarządza się dużą grupą ludzi. A w przypadku Uniwersytetu mówimy o siedmiu tysiącach pracowników. Ale w 90 procentach była to dobra, merytoryczna, pragmatyczna, niehisteryczna postawa. □ Pracę zdalną, zdalne nauczanie udało się zorganizować praktycznie z dnia na dzień. Jak ocenia Pan to po dwóch miesiącach funkcjonowania? ■ Pozytywnie. Gdybyśmy nie podjęli tego wyzwania, nie potrafili się dostosować do sytuacji, trzeba byłoby na jakiś czas przerwać studia. A nie mając szczepionki, nie wiemy, kiedy studenci mogliby wrócić do zajęć. Zdalne nauczanie było więc jedynym rozwiązaniem. I okazało się, że daliśmy radę. Na niektórych wydziałach oprogramowanie do zdalnego nauczania w postaci e-learningu funkcjonowało od dawna, teraz trzeba było je dostosować do wymogów sytuacji we wszystkich jednostkach Uniwersytetu. To, że udało się to wszystko zrobić w tak krótkim czasie, jest dużą zasługą naszych działów informatycznych, a także dziekanów, pracowników poszczególnych wydziałów i wykładowców, którzy w realizację tego przedsięwzięcia włożyli ogromny wysiłek. Po zakończeniu sesji letniej musimy jeszcze ocenić, jak zdalne nauczanie wpłynęło na egzaminy, jaka była jego jakość. By ocena była rzetelna, zasięgniemy także opinii Samorządu Studentów i doktorantów. To będzie bardzo ważne, kiedy już wszystko wróci do normalności, abyśmy znali mocne i słabe strony zdalnego nauczania. Warto też dodać, że byliśmy chyba pierwszą polską uczelnią, która 25 marca zorganizowała posiedzenie Senatu UJ on-line. Uczestniczyło w nim wówczas 66 osób. Bez problemu udało się zdalnie przeprowadzić tajne głosowania i ważne dyskusje. 12 maja także w ten sposób 227 elektorów podczas tajnego głosowania dokonało wyboru nowego rektora UJ.

ALMA MATER nr 217 Collegium Novum i Collegium Witkowskiego od strony ul. Straszewskiego; kwiecień 2020

7


□ Sądzi Pan, że zdalne nauczanie stanie się wyzwaniem przyszłości?

■ Nie sądzę. Powinniśmy ze wszystkim zdążyć. Dostosujemy się do wyznaczonych terminów.

■ Nie. Zawsze będzie tylko wspomaganiem. I bardzo dobrze. Jego przyszłą rolę widzę gdzie indziej – na przykład w pewnych działaniach organizacyjnych. Dostrzegam też na plus zmianę mentalnościową, jeśli idzie o nastawienie do zdalnego nauczania. Jako kadra zarządzająca przed pandemią mieliśmy bardzo dużo różnych zebrań czy konferencji, często w Warszawie, ale także i innych miastach rozrzuconych po całej Polsce. Traciliśmy bardzo dużo czasu na dojazdy i musieliśmy odrywać się od normalnych czynności na Uczelni. Sama konferencja trwała, na przykład, półtorej godziny, a traciliśmy cały dzień pracy. Teraz, w sytuacji zagrożenia epidemicznego, okazało się, że przecież te spotkania można organizować on-line. Można nawet tego samego dnia uczestniczyć w prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, spotkać się na Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich i uczestniczyć w zebraniu sztabu kryzysowego w ministerstwie. W ten sposób można kontaktować się nawet częściej niż do tej pory, nie tracąc przy tym czasu i pieniędzy na podróże czy hotele. To byłoby bardzo przydatne nie tylko w zarządzaniu Uczelnią, ale mogłoby także być w szerszym niż dotąd zakresie wykorzystywane w badaniach naukowych, jak również przy habilitacjach czy doktoratach.

□ Jeżeli sesja potrwa do 15 sierpnia, to wszystko wskazuje na to, że w tym roku studenci będą mieć chyba najkrótsze wakacje w historii...

□ Tegoroczna sesja – jak Pan wcześniej zaznaczył – ma potrwać do 15 sierpnia. A jeśli chodzi o rekrutację na studia? Matury zorganizowane zostaną od 8 do 29 czerwca, ale wyniki będą dopiero 11 sierpnia. ■ Jesteśmy uzależnieni od terminów wyników matur. Nic tu nie jesteśmy w stanie zmienić.

□ A jeśli chodzi o szkoły doktorskie? ■ Decyzje dotyczące doktorantów będziemy rozpatrywać indywidualnie i zdroworozsądkowo. Jeżeli ktoś miał, na przykład, pojechać na badania w teren lub na staż do Monachium, co było warunkiem sine qua non pracy doktorskiej, a z powodu pandemii wyjechać nie mógł, to oczywiste, że trzeba będzie to uwzględnić. □ Obecnie odwołane są wszystkie konferencje, imprezy o charakterze ogólnouczelnianym, wydziałowym, sportowym oraz inne wydarzenia organizowane przez Uniwersytet Jagielloński. Wstrzymane są wszelkie zagraniczne wyjazdy służbowe oraz udział w konferencjach krajowych pracowników, doktorantów i studentów UJ, a wyjazdy służbowe krajowe ogranicza się do bezwzględnie koniecznych. Wstrzymane są także przyjazdy gości zagranicznych. Kiedy przewiduje Pan zmianę tej sytuacji? ■ Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Jak już wspomniałem, musimy nauczyć się żyć z wirusem. Obecnie mamy ograniczenie zgromadzeń do 50 osób. Aby dostosować się do wszystkich obostrzeń, konferencje trzeba byłoby organizować w bardzo dużych pomieszczeniach, gdyż ich uczestnicy musieliby siedzieć w odpo-

Adam Koprowski

□ Czy to może oznaczać, że zajęcia dydaktyczne studentów pierwszego roku rozpoczną się z opóźnieniem?

■ Ten rok nie tylko dla studentów będzie inny niż wszystkie. Nikt z nas nie mógł tego przewidzieć. To, ile czasu uda się studentom przeznaczyć na wakacje, będzie zależało od wielu rzeczy, między innymi od wydziału i kierunku, na którym studiują. Sesja poprawkowa została zaplanowana na wrzesień.

8

ALMA MATER nr 217 Z okazji Święta UJ wieczorem na Collegium Novum prezentowana była wyjątkowa iluminacja; 12 maja 2020


Adam Koprowski

Władze UJ na kadencję 2020–2024 z obecnym rektorem UJ w auli Collegium Novum. W pierwszym rzędzie od lewej: prof. Piotr Jedynak (obejmie funkcję prorektora ds. polityki kadrowej i finansowej), prof. Piotr Kuśtrowski (przyszły prorektor ds. badań naukowych), rektor elekt prof. Jacek Popiel, rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz prorektor ds. Collegium Medicum prof. Tomasz Grodzicki. W drugim rzędzie od lewej: kanclerz UJ Monika Harpula, kwestor UJ Teresa Kapcia, przyszły prorektor UJ ds. rozwoju prof. Jarosław Górniak, prorektor ds. dydaktyki prof. Armen Edigarian oraz prof. Dorota Malec, która będzie sprawowała funkcję prorektora ds. współpracy międzynarodowej; 21 maja 2020

wiednich od siebie odległościach, oczywiście w maseczkach, do tego dochodzi jeszcze kwestia dojazdu i hotelu. Czy w obecnej sytuacji nie lepiej zrobić to on-line – taniej, mniejszym wysiłkiem, a przede wszystkim bezpieczniej? Ja odwołałem wszystkie imprezy do 30 września. Co do dalszych działań decyzje podejmować będzie już nowy rektor. Przy obecnej, niepewnej jeszcze, sytuacji epidemiologicznej organizację konferencji i innych wydarzeń uważam za zły pomysł. □ Mówił Pan już częściowo o wartości dodanej, którą w wyniku pandemii udało się dostrzec. Co jeszcze uzmysłowiła ta trudna sytuacja? ■ Często tak jest, że trudna sytuacja pozwala nam zobaczyć te same sprawy w innym świetle, dostrzec nowe rozwiązania. Teraz przekonaliśmy się, jak duże są możliwości wykorzystania internetu, korzyści płynące z elektronicznego obiegu dokumentów, posługiwania się podpisem elektronicznym. To są rzeczy, do których powinniśmy się bezdyskusyjnie przekonać. Przecież nie wiemy, co czeka nas za trzy miesiące, pół roku. Czy nie będzie kiedyś gorszej sytuacji. Musimy się na to przygotować. Wzmocnić nasze internetowe działania dydaktyczne, naukowe i organizacyjne. Unowocześnić całe zabezpieczenie akademików, tak jak zostało to zorganizowane w Strefie Studenta przy ul. Jagiellońskiej. Do tej pory żyliśmy w komforcie, przyzwyczajeni do pewnych rzeczy, teraz to wszystko musimy zweryfikować. Ogrom pracy przed nami, ale trzeba dalej iść w tym kierunku. □ Pięknym przykładem solidarności w czasach pandemii była akcja #UJdlaszpitala.

■ To prawda. Jestem dumny ze społeczności akademickiej i przyjaciół Uniwersytetu Jagiellońskiego. W akcję #UJdlaszpitala zaangażowali się nie tylko nasi pracownicy, ale także nasi przyjaciele. Dzięki temu udało się zebrać ponad dwa miliony złotych. To wspaniała sprawa. Tym bardziej, że na rzecz Szpitala cały czas wpływają pieniądze. Zarówno personel medyczny Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, jak i inni pracownicy Uniwersytetu działali w nieznanych warunkach, zwłaszcza na początku pandemii, kiedy było najwięcej zdenerwowania. Nie panikowali. Radzili sobie świetnie, nie szukali problemów, tylko je rozwiązywali. Nie wszyscy, ale 90 procent osób. Dla kadry zarządzającej jest to bardzo cenna informacja. Bo dobrze, kiedy kierownik zespołu wie, na kogo w trudnej sytuacji może liczyć, a na kogo nie. □ Jakie słowa chciałby Pan przekazać społeczności akademickiej u progu 657. roku działalności Uniwersytetu w tym szczególnym momencie, kiedy cały świat wciąż jeszcze zmaga się z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2? ■ Życzę wszystkim optymistycznego podejścia do życia i wiary, że, jak brzmią słowa znanej piosenki, jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Jestem w stu procentach przekonany, że rektor prof. Jacek Popiel z całym swoim sztabem współpracowników, prorektorów poprowadzi Uniwersytet w dobrą stronę. □ Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska ALMA MATER nr 217

9


PROFESOR JACEK POPIEL 306. REKTOREM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO NA KADENCJĘ 2020–2024 J

Archiwum CPiK UJ

acek Popiel jest profesorem nauk Karola Wojtyły – Jana Pawła II. humanistycznych w zakresie W 2019 roku pod jego redakcją literaturoznawstwa i teatrologii. ukazał się I tom Dzieł literackich Na Uniwersytecie Jagiellońskim i teatralnych Karola Wojtyły ‒ Jana pracuje od 1977 roku. W latach Pawła II Juwenilia (1938‒1946). 2002‒2005 był dyrektorem InDrugi tom, zatytułowany Utwory stytutu Polonistyki, a następnie poetyckie (1946–2003), trafił do dziekanem Wydziału Polonistyki księgarń 25 marca 2020. Kieruje (2005‒2012). Od 2012 roku pełni działem Teatr. Film. Muzyka w zefunkcję prorektora ds. polityki kaspole przygotowującym drugie drowej i finansowej. Ponadto przez wydanie Encyklopedii Krakowa. wiele lat był związany z Państwową Był twórcą i dyrektorem arWyższą Szkołą Teatralną im. Ludtystycznym Festiwalu „Dramaty wika Solskiego w Krakowie (obecNarodów”, którego kolejne edycje nie Akademią Sztuk Teatralnych poświęcone wybitnym dramaturim. Stanisława Wyspiańskiego), gom odbyły się w 2005 (Mickiew której w latach 1990‒1993 pełnił wicz), 2007 (Wyspiański) i 2009 funkcję dziekana Wydziału Aktor(Słowacki) roku, przewodnicząskiego, prorektora (1994‒1996) cym kapituły Nagrody Teatralnej i przez dwie kadencje, w latach im. Stanisława Wyspiańskiego, 1996‒2002, rektora tej uczelni. jednym z założycieli MiędzynaroZainteresowania naukowe Prodowego Stowarzyszenia Studiów fesora koncentrują się wokół hiPolonistycznych. storii dramatu i teatru polskiego Wypromował dziewięciu dokXIX–XXI wieku, dziejów szkolnictorów i ponad 100 magistrów filotwa teatralnego i edycji naukowej logii polskiej oraz sztuki. Był witekstów literackich. Ma na swym ceprzewodniczącym Konferencji koncie ponad 200 prac, między Rektorów Uczelni Artystycznych, Profesor Jacek Popiel, innymi 20 książek, w tym sześć w latach 2011‒2014 zasiadał też prorektor UJ ds. polityki kadrowej i finansowej indywidualnych, a także artykuły w Radzie Narodowego Programu i recenzje, kilka scenariuszy i adaptacji teatralnych oraz sztukę Rozwoju Humanistyki. Jest członkiem korespondentem Polskiej Doktor Korczak, wystawioną w kilku miastach japońskich, między Akademii Umiejętności, członkiem Komitetu Nauk o Literatuinnymi w Tokio. Jego teksty były tłumaczone na język angielski, rze PAN oraz kilku komisji miejskich i krajowych ds. kultury, francuski, włoski i hiszpański. Do najważniejszych książek jego komisji ds. nagród w dziedzinie kultury i sztuki. autorstwa należą Sztuka dramatyczna Karola Huberta RostwoW 2012 roku za wybitne osiągnięcia w pracy naukowo-barowskiego (Wrocław 1990), Dramat a teatr polski dwudziestolecia dawczej i działalności dydaktycznej oraz za zasługi na rzecz międzywojennego (Kraków 1995), Historia dramatu. Antyk ‒ rozwoju nauki został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu średniowiecze (Kraków 1996, wyd. II Kraków 2001), Los artysty Odrodzenia Polski. Wcześniej odznaczony Medalem Komisji w czasach zniewolenia. Teatr Rapsodyczny 1941‒1967 (Kraków Edukacji Narodowej, srebrnym Krzyżem Zasługi, złotym 2006), Teatr Jednego Aktora Danuty Michałowskiej (Wrocław medalem „Zasłużony Kulturze ‒ Gloria Artis” oraz Medalem 2010), Teatr Danuty Michałowskiej. Od „Króla-Ducha” do PWST. Jest dwukrotnym laureatem indywidualnej Nagrody „Tryptyku rzymskiego” (Kraków 2011). Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Profesor od 2015 roku pełni funkcję przewodniczącego Red. Komitetu Naukowego Krytycznego Wydania Dzieł Literackich 10

ALMA MATER nr 217


UNIWERSYTET – WSPÓLNOTA DIALOGU Program prof. Jacka Popiela, 306. rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego na kadencję 2020–2024

P

Adam Koprowski

rogram został w zasadniczej części zapisany, zanim wszyscy zdaliśmy sobie sprawę ze skali epidemii, która dotknęła współczesny świat. Obecnie jestem przekonany, że pierwszym i najważniejszym zadaniem nowego rektora będzie – w trudnej do przewidzenia przyszłości, wyznaczonej przez epidemię koronawirusa COVID-19 – sprawne zorganizowanie pracy Uczelni, zarówno w sferze badań, dydaktyki, jak i współpracy z otoczeniem. Choć trudno przewidzieć dziś rozmiary tej tragedii dla świata, Polski i Uniwersytetu Jagiellońskiego – to jednak musimy z niej wyciągnąć wnioski na przyszłość, nie tylko jako państwo, ale także jako najstarsza w Polsce uczelnia. W tych trudnych chwilach bezpieczeństwo studentów, doktorantów i wszystkich pracowników, przy jednoczesnym zachowaniu ciągłości pracy, musi być priorytetem Uczelni. Przedstawiony program ma swoją kompozycję: kolejne punkty prowadzą do najważniejszego zadania, jakim jest

wypracowanie strategii rozwoju UJ nie tylko na lata 2020–2024, ale na kilkanaście najbliższych lat. Przesłaniem dla każdego kolejnego rektora naszej Uczelni powinny być słowa zawarte w preambule Statutu: UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI – Alma Mater Iagellonica, założony przez Kazimierza Wielkiego, za sprawą królowej Jadwigi odnowiony przez Władysława Jagiełłę, kontynuuje swoje wielowiekowe dziedzictwo w służbie nauki i nauczania przez prowadzenie badań naukowych, poszukiwanie prawdy i jej głoszenie w poczuciu odpowiedzialności moralnej wobec narodu i Rzeczypospolitej Polskiej, a w szczególności zasada „Plus ratio quam vis”. 1. ROLA REKTORA W NOWEJ RZECZYWISTOŚCI (PO USTAWIE 2.0) • Funkcja rektora UJ jest wielkim zaszczytem, ale i wyzwaniem. Stąd tak waż-

na jest u kandydata na rektora znajomość Uczelni i doświadczenie w zarządzaniu. • Osobom, które mnie nie znają, pragnę przekazać najważniejsze informacje o moich działaniach organizacyjnych na UJ: byłem dyrektorem Instytutu Polonistyki (2002–2005), następnie, zgodnie z wolą Senatu, tworzyłem Wydział Polonistyki i byłem przez dwie kadencje jego dziekanem (2005–2012). Od 2012 pełnię funkcję prorektora UJ ds. polityki kadrowej i finansowej. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że te wszystkie funkcje powierzała mi wspólnota akademicka w drodze wyborów. • Nowa ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce dała rektorom dużą władzę, ale i nałożyła na ich barki olbrzymią odpowiedzialność. Powiem otwarcie: nie w pełni zgadzam się z tą skalą władztwa rektora. Poniekąd zaprzecza ona idei uniwersytetu jako wspólnoty akademickiej. Uniwersytet to nie korporacja, to nie prywatne przedsiębiorstwo, chociaż to niewątpliwie wielki zakład pracy,

ALMA MATER nr 217 Collegium Novum; kwiecień 2020

11


z olbrzymim jak na polską skalę budżetem. Uniwersytet to przede wszystkim niepowtarzalna wspólnota badaczy, nauczycieli akademickich, doktorantów, studentów, pracowników administracji, pracowników naukowo-technicznych, obsługi oraz innych interesariuszy. • Jako rektor na pewno będę miał odwagę podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za Uniwersytet, ale chciałbym, żeby najważniejsze dla oblicza UJ decyzje były podejmowane po wsłuchaniu się w głos tej naszej wspólnoty. • W mojej wizji Uniwersytetu ma to być uczelnia otwarta na dyskusję na temat najtrudniejszych problemów współczesnego świata, prowadząca dialog ze społeczeństwem, dialog, w ramach którego argumenty oparte na wiedzy, badaniach naukowych, mądrości wynikającej ze znajomości historii powinny być przekazywane przez ludzi Uniwersytetu. • Mam pełną świadomość, że argumenty badaczy często dotykają problemów, które w naszym kraju mają wymiar polityczny, ale naukowiec, nauczyciel akademicki ma prawo i wręcz obowiązek zabrać głos. Milczenie jest potwornym grzechem zaniechania, za który Uniwersytet zostanie wcześniej czy później przez historyków osądzony. Jestem człowiekiem, który uznaje dialog za podstawę funkcjonowania wspólnoty akademickiej. Chciałbym, żeby w naszych dyskusjach, niekiedy sporach prawo do głosu miały różne środowiska. Rektor w ramach swojej odpowiedzialności winien gwarantować otwartość Uniwersytetu, ale otwartość, w której – jeszcze raz to podkreślam – argumenty naukowe są podstawą dyskusji. • Będę dążył do podkreślenia roli UJ w stanowieniu nie tylko prawa dotyczącego nauki, szkolnictwa wyższego, oświaty, ale i innych sfer życia. • Powołam po wysłuchaniu opinii przewidzianych w Statucie zespół prorektorów, dziekanów, prodziekanów, dyrektorów instytutów, który zagwarantuje sprawną organizację życia akademickiego zarówno w sferze badań, dydaktyki, współpracy międzynarodowej, jak i codziennego funkcjonowania Uczelni. • Gwarantuję profesjonalną współpracę z pionami: Kanclerza, Kwestora, Zastępcy Kanclerza ds. Collegium Medicum i Zastępcy Kwestora ds. Collegium Medicum i wszystkimi jednostkami administracyjnymi UJ. Jestem przekonany, że wspólnie stworzymy zasady współpracy

12

ALMA MATER nr 217

ze wszystkimi pracownikami niebędącymi nauczycielami akademickimi, gwarantujące odczuwanie satysfakcji z wykonywanej pracy, także w sferze wynagrodzeń. • Tradycja, nowoczesność, dialog, współpraca, umiędzynarodowienie, interdyscyplinarność, transparentność w działaniu, otwartość, przestrzeganie zapisów zawartych w Statucie UJ – to podstawowe wartości wyznaczające istotę kadencji 2020–2024. • Jako rektor będę w pełni realizował zasady i wartości wyrażone w Magna Charta Universitatum i w Statucie UJ, w szczególności dotyczące tolerancji, poszanowania praw i godności człowieka, uczciwości, sumiennej pracy, przeciwdziałania dyskryminacji i zapewnienia równego traktowania wszystkich członków naszej wspólnoty, w tym emerytowanych pracowników Uczelni. 2. STRUKTURA ORGANIZACYJNA UJ. CZY KONIECZNE SĄ ZMIANY? • Wprowadzenie Ustawy 2.0 stanowi dla UJ poważne wyzwanie. Dopiero najbliższe miesiące i lata mogą ukazać rzeczywiste znaczenie tej reformy. Pozytywne punkty Ustawy będziemy starać się w pełni wykorzystać w rozwoju Uczelni. Obowiązkiem rektora będzie także reagowanie na zagrożenia, jakie ta reforma wprowadziła. • Zadaniem rektora będzie takie ukształtowanie relacji pomiędzy wydziałami, radami dyscyplin, szkołami doktorskimi, jednostkami między- i pozawydziałowymi, ażeby istotę tych relacji stanowiła współpraca, a nie rywalizacja. Od umiejętności, osobowości przyszłego rektora zależy, jak ta współpraca będzie się układała. Wielu z Państwa wie, że wielokrotnie interweniowałem w bardzo trudnych sytuacjach, konfliktach i w efekcie rozmów, wymiany argumentów udawało nam się wspólnie rozwiązywać problemy. Wielką zasługą nas wszystkich jest to, że w ostatnich latach, mimo sporów, konfliktów, które dotykały nasze społeczeństwo, Uniwersytet potrafił zachować godną środowiska atmosferę wspólnoty akademickiej. • W mojej wizji Uczelni nadal istotną rolę mają wypełniać wydziały. To z wydziałami nadal będzie powiązana polityka kadrowa: zatrudnianie pracowników, ocena i awans pracownika, to wydziały

będą odpowiedzialne za badania naukowe, dydaktykę i współpracę z otoczeniem. • Czy struktura organizacyjna Uniwersytetu Jagiellońskiego będzie podlegała ewolucji? Tak – mam takie plany: należy przeanalizować możliwość utworzenia na UJ czterech dziedzinowych kolegiów. Od wielu lat mamy w strukturze UJ Collegium Medicum. Kolejne kolegia mogłyby dotyczyć nauk humanistycznych, społecznych i prawnych, ścisłych i przyrodniczych. Ale do tych decyzji powinniśmy dochodzić stopniowo. Sądzę, że to winien być proces poprzedzony zbieraniem doświadczeń z obecnych zmian wprowadzonych przez Ustawę 2.0. Tu, na przykład, ważne dla nas będzie, jakie efekty (nie tylko naukowe, dydaktyczne, ale i te związane z wypracowaniem zasad administracyjno-finansowego funkcjonowania) przyniosą szkoły doktorskie. • Istotnym obowiązkiem rektora będzie takie ukształtowanie relacji z Radą Uczelni, ażeby służyły rozwojowi Uniwersytetu. 3. BADANIA NAUKOWE. IDUB • W nauce najistotniejsza jest współpraca interdyscyplinarna. Tego uczy nas również panująca obecnie epidemia. Biolodzy molekularni, lekarze, psychologowie, ekonomiści, dziennikarze, informatycy – wszyscy muszą razem pracować. Nasza Uczelnia powinna ten model uprawiania nauki traktować jako najistotniejszą wartość. • Na pewno IDUB stanowi dla UJ znaczące wyróżnienie. Uczynię wszystko, żeby wykorzystać szansę, jaką stwarza ten program. To znakomita okazja, żeby w projektach naukowych i dydaktycznych myśleć o sukcesie nie poszczególnych jednostek organizacyjnych, ale Uniwersytetu jako całości. Pamiętając o tym, gwarantuję również, że nie dopuszczę do tego, żeby to wszystko, co nie zmieściło się w programie IDUB, znalazło się na marginesie naszego życia akademickiego: badawczego i dydaktycznego. Rektor musi zagwarantować możliwość rozwoju także w tych dziedzinach, które może dzisiaj nie są priorytetem, ale taką rolę mogą zyskać w przyszłości, nie mówiąc już o ciągłości badań w poszczególnych dyscyplinach. • Będę zmierzał do zwiększenia roli w badaniach jednostek pozawydziałowych.


• Będę dążył nie tylko do jeszcze większego wsparcia pracowników w pozyskiwaniu i realizacji projektów badawczych krajowych i zagranicznych, ale i zmniejszenia obciążenia naukowców biurokracją. • Będę wspierał działania CITTRU w nawiązywaniu współpracy z otoczeniem i komercjalizowaniu wyników badań. • Jako rektor pragnę zwiększyć rolę UJ w stanowieniu zasad finansowania nauki i ewaluacji dyscyplin naukowych. 4. WSPÓŁPRACA MIĘDZYNARODOWA

mających na celu przybliżenie realiów codziennego życia i studiowania w Krakowie. 5. DYDAKTYKA. SZKOŁY DOKTORSKIE • Konieczna jest analiza i dopasowanie programów studiów do potrzeb otoczenia społecznego, gospodarczego i kulturowego, a także doskonalenie systemu rekrutacji oraz systemu zapewnienia jakości kształcenia. • Jeszcze szersza powinna być oferta w ramach programu Erasmus. Będę proponował finansowe wsparcie umożliwia-

zwiększenia liczby słuchaczy tych szkół. UJ powinien stać się dla polskich i zagranicznych studentów miejscem, w którym zaszczytem i życiową szansą jest zdobywanie stopnia doktora. • UJ winien być jeszcze w szerszym wymiarze zaangażowany w model kształcenia przez całe życie. Nasze jednostki organizacyjne i nauczyciele mają już cenne doświadczenia w pracy z dziećmi i młodzieżą oraz na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Należy zmierzać do pozyskania zewnętrznych środków (spoza subwencji uzyskiwanej przez Uczelnię) umożliwiających pełniejszą realizację tego programu edukacji.

• Uniwersytet Jagielloński będzie intensywnie rozwijał współpracę międzynarodową zarówno w obszarze badań, jak i kształcenia, będzie otwarty na międzynarodową wymianę idei, kadr i studentów. • Wykonana zostanie diagnoza barier współpracy międzynarodowej, zarówno tych, które można rozwiązać wewnętrznie, jak i tych, które wymagają zabiegów o modyfikację regulacji zewnętrznych. • Konieczne jest opracowanie nowego podejścia do współpracy międzynarodowej w obszarze prowadzenia badań naukowych, wspólnego kształcenia studentów i pozostałych form współpracy, wykorzystującego metody i narzędzia zdalne, co byłoby odpowiedzią na takie wyzwania jak bieżąca sytuacja epidemiczna. Prof. Jacek Popiel podczas debaty, która była transmitowana za pośrednictwem internetu; 6 maja 2020 • Będziemy jeszcze lepiej wykorzystywać dotychczasowe formy jące studentom, którzy rezygnują z tych współpracy, jakimi są międzynarodowe wyjazdów z powodów materialnych, sieci i stowarzyszenia uniwersyteckie: odbycie przynajmniej jednego semestru Una Europa, The Guild, Coimbra Group na zagranicznej uczelni. czy Utrecht Network. • Powinniśmy rozwinąć wielojęzyczność – • Trzeba przeprowadzić analizę, które oraz cyfryzację procesu rekrutacji poprzez inicjatywy powinny zyskać jeszcze więk- wdrożenie kilku wersji językowych strony sze finansowe i organizacyjne wsparcie ze www.rekrutacja.uj.edu.pl, rozszerzenie strony Uczelni. kanałów komunikacyjnych z kandydatami – • Ważne są również działania zmierza- przewodnik rekrutacyjny w postaci tzw. Wir- – jące do adaptacji obcokrajowców na UJ, na tualnego Doradcy (w kilku wersjach językoprzykład Intro Days jako seria wydarzeń wych), grupę rekrutacyjną na Facebooku czy wprowadzających cudzoziemców na stu- infokiosk w hallu Collegium Novum. – dia. Organizacja dni zapoznawczych dla • Jednym z priorytetów w UJ powinny nowo przyjętych studentów cudzoziemców, być szkoły doktorskie. Jestem zwolennikiem

6. STUDENCI. DOKTORANCI • Jako rektor będę dążył do realizacji następujących zadań: – zwiększenia udziału Samorządu Studentów i Doktorantów w opracowaniu strategii rozwoju UJ, – podkreślenia znaczenia stypendium Uniwersytetu Jagiellońskiego dla najzdolniejszych kandydatów na studia, – rozszerzenia systemu indywidualnej opieki i pracy z uzdolnionymi studentami – realizacja projektu „Szkoła Orłów”, – zwiększenia dostępności Uczelni dla osób niepełnosprawnych, – monitorowania procesu dydaktycznego oraz systematycznej poprawy jakości procesu studiowania. Wprowadzę system premiowania wydziałów, na których jest największy zwrot ankiet dotyczących oceny zajęć dydaktycznych (premie finansowe mogą być przeznaczone wyłącznie na działalność studencką), uproszczenia administracyjnych procedur studenckich, doprowadzenie do pełnej informatyzacji, wprowadzenia na uczelni elektronicznej teczki akt osobowych studenta, wprowadzenia elektronicznych wniosków o stypendium doktoranckie i zwiększenie jego wysokości, większego wsparcia finansowego dla inicjatyw naukowych doktorantów i studentów,

ALMA MATER nr 217

13


medycznej i oferty kulturalnej czy wsparcia dla osób wychowujących dzieci i znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej.

Anna Wojnar

8. WSPÓŁPRACA Z OTOCZENIEM

Herb na wewnętrznym portalu drzwi wejściowych w auli Collegium Novum

– stałej poprawy standardu zakwaterowania studentów i doktorantów w domach studenckich, – zwiększenia pomocy socjalnej dla studentów i doktorantów (propozycje w zakresie opieki medycznej i oferty kulturalnej), – wsparcia osób wychowujących dzieci i znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej, – ciągłego rozwijania oferty Studenckiego Ośrodka Wsparcia i Adaptacji (SOWA), – wspomagania finansowego propozycji artystycznych, kulturalnych (remont Rotundy z przeznaczeniem na centrum kultury studenckiej). 7. POLITYKA KADROWA • Jako rektor będę realizował elastyczną politykę przechodzenia na zapisane w Statucie formy zatrudnienia. Uważam, że oprócz prawa zagwarantowanego przez Ustawę (urlop naukowy raz na siedem lat) trzeba umożliwić nauczycielom realizującym istotne z punktu widzenia rozwoju dyscypliny badania przechodzenie na określony czas (rok, dwa) na etaty badawcze lub takie zmniejszenie części obowiązków dydaktycznych, które umożliwiałoby zrealizowanie danego programu badawczego (w ramach etatu badawczo-dydaktycznego). • Podobne rozwiązania można zastosować w odniesieniu do procesu przechodzenia z etatów badawczo-dy-

14

ALMA MATER nr 217

daktycznych na dydaktyczne. W jednym i drugim przypadku będę zmierzał do możliwie precyzyjnego określenia zasad i kryteriów oceniania efektów tego typu zmian. • Obowiązkiem rektora będzie z pewnością wypracowanie, w ścisłej współpracy z dziekanami i przewodniczącymi rad dyscyplin, kryteriów oceny nauczycieli akademickich. • Doprowadzę do zmniejszenia obciążeń biurokratycznych nauczycieli akademickich wynikających ze sprawozdawczości i obiegu dokumentów. • Podejmę działania na rzecz poprawy warunków pracy administracji poprzez systematyczne wprowadzanie narzędzi informatycznych, w tym elektronicznego obiegu dokumentów. • Analiza sytuacji finansowej Uczelni powinna zmierzać do zwiększenia wynagrodzenia zasadniczego wszystkich grup pracowników. Uważam, że UJ, jako uczelnia, która otrzymała status IDUB, winien zatrudniać najlepszych pracowników, którzy za swą pracę otrzymują godne wynagrodzenie. • Mam nadzieję wypracować ze związkami zawodowymi porozumienie, które stwarzałoby szansę otrzymywania przez ostatnie dwa lata pracy przed przejściem na emeryturę dodatku, satysfakcjonującego zarówno nauczycieli akademickich, jak i pracowników niebędących nauczycielami. • Zostaną zaproponowane nowe oferty pomocy socjalnej dla pracowników, na przykład propozycje w zakresie opieki

• UJ powinien bardziej angażować się we współpracę ze sferą gospodarki, nie tylko poprzez sprzedaż usług badawczych, komercjalizację wyników badań naukowych, ale i wspólne prowadzenie badań. • Wiedza naukowa pracowników Uczelni winna wspierać prowadzenie polityk publicznych, zarówno na szczeblu międzynarodowym i krajowym, jak i regionalnym i lokalnym. • Zwiększenie roli UJ w środowisku Krakowa, Polski, Europy, świata – nie tylko w sferze nauki, ale i w kreowaniu postaw społecznych, szczególnie w sferze wartości – jest także istotnym zadaniem. • Kolejnym obszarem współpracy z otoczeniem będzie poszukiwanie środków spoza subwencji na realizację zadań Uniwersytetu, czyli dywersyfikacja źródeł finansowania. • W najbliższych latach UJ powinien opracować nowe formy współpracy badawczej i dydaktycznej z krakowskimi i małopolskimi uczelniami, a także PAN i PAU. • Ważnym, choć ciągle niedocenianym partnerem są absolwenci naszego Uniwersytetu. Od dawna mówi się o konieczności rozbudowania form współpracy z absolwentami i pielęgnowania ich więzi z Alma Mater. Pora wreszcie to zrealizować. 9. INWESTYCJE. REMONTY I MODERNIZACJE BUDYNKÓW • Wśród najważniejszych zadań w tym zakresie znajdują się: – remont Małego Paderevianum, – rozbudowa Kampusu 600-lecia Odnowienia UJ (obiekty sportowe, akademik, powierzchnie laboratoryjne), – rozbudowa kampusu medycznego w Prokocimiu, – zagospodarowanie terenu Witkowic, – budowa Domu Seniora, – rozbudowa infrastruktury badawczej – remont budynku po dawnej siedzibie Wydziału Chemii, – pozyskanie hali sportowej przy ul. Piastowskiej, – remont Rotundy,


– dalsza modernizacja i rozwój Ogrodu Botanicznego, – rezygnacja do 2024 roku z podnajmowania przez UJ lokali. 10. PROMOCJA UJ • Konieczna będzie analiza dotychczasowych metod promocji Uczelni i wypracowanie nowych propozycji. • Uniwersytet Jagielloński musi być jeszcze bardziej rozpoznawalną marką. Jest to kluczowy punkt wyjścia do nawiązywania współpracy krajowej i międzynarodowej oraz pozyskiwania zarówno utalentowanych studentów, jak i kadr naukowych. • Wizerunek UJ wśród pracodawców jest ważny dla karier naszych absolwentów. Postrzeganie Uniwersytetu przez przedsiębiorców wpływa na szanse pozyskiwania zamówień na badania i rozwój partnerskiej współpracy badawczej. Potencjalni darczyńcy będą również kierować się wizerunkiem naszej Uczelni, decydując o jej wspieraniu i przekazywaniu funduszy. Wizerunek w sferze publicznej przyczyni się do zwiększenia zdolności wywierania wpływu na rozwiązania w zakresie polityk publicznych. • Dlatego trzeba dobrze wykorzystać i wzmocnić potencjał, który już mamy

na Uniwersytecie w postaci Centrum Promocji i Komunikacji, Sekcji ds. Portalu Uniwersyteckiego, Biura Prasowego, a także inicjatyw popularyzujących naukę i kształcenie uniwersyteckie. 11. STRATEGIA ROZWOJU UJ. ZARZĄDZANIE RYZYKIEM • Uniwersytet Jagielloński potrzebuje strategii rozwoju, która pozwoli zintegrować i ukierunkować działania w dłuższej perspektywie. Obecnie wchodzimy w okres realizacji umowy zawartej w ramach programu „Inicjatywa Doskonałości Uczelnia Badawcza”. Zadeklarowaliśmy wprowadzenie standardów wynikających z uzyskanej zgody na korzystanie z logo Human Resources Excellence in Research. Przyjęliśmy na siebie także zobowiązania w ramach sieci UNA Europa. Dlatego już w pierwszym roku kadencji zostaną przeprowadzone prace nad strategią rozwoju Uniwersytetu Jagiellońskiego do 2030 roku. Jako rektor od razu planuję zrealizowanie następujących zadań: – wypracowanie dalekosiężnej wizji i misji działania Uczelni, – wyznaczenie strategicznych celów długoterminowych, – przeprowadzenie analizy struktur i procesów organizacyjnych, istniejących

zasobów i opracowanie projektów zmian, – zintegrowanie systemów informatycznych, zmierzające do usprawnienia funkcjonowania Uczelni, – analizę prowadzonych inwestycji i opracowanie długofalowego i średniookresowego planu inwestycji, – opracowanie wieloletniego planu finansowego, – analizę polityki wynagradzania pracowników, – opracowanie i wdrożenie nowego systemu zarządzania ryzykiem, – udoskonalenie systemu kontroli zarządczej. • W procesie planowania strategicznego działalności Uniwersytetu należy wykorzystać profesjonalne i sprawdzone narzędzia. Ze względu na to, z jak częstymi zmianami przychodzi nam się mierzyć, strategia rozwoju Uniwersytetu musi być monitorowana i adaptowana do istniejących uwarunkowań. • Wspomniana na początku niniejszego programu epidemia koronawirusa COVID-19 pokazała, jak ważne dla zapewnienia ciągłości działania Uniwersytetu jest profesjonalne zarządzanie ryzykiem. Sytuacja ta, tragiczna w sensie społecznym i gospodarczym, zmusza nas do analizy naszych mocnych i słabych stron oraz konsekwentnego doskonalenia zdolności do działania w sytuacjach kryzysowych.

Adam Koprowski

Widok z lotu ptaka na Kompleks Nauk Biologicznych UJ; kwiecień 2020

ALMA MATER nr 217

15


Anna Wojnar

16

Adam Koprowski

Święto Konstytucji 3 Maja społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego czci co roku, składając kwiaty przed pomnikiem Hugona Kołłątaja, znajdującym się na dziedzińcu Collegium Kołłątaja przy ul. Gołębiej. W tym roku uroczystość, z uwagi na okoliczności, odbyła się w bardzo wąskim gronie, wieniec złożyli rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz prorektor UJ prof. Jacek Popiel

ALMA MATER nr 217 Spotkanie przedwyborcze kandydata na rektora UJ na kadencję 2020–2024 prof. Jacka Popiela z elektorami i członkami wspólnoty Uczelni odbyło się 6 maja. Z uwagi na zagrożenie epidemiczne i związane z tym wymogi bezpieczeństwa miało formę transmisji wideo

Paweł Kozioł

UNIWERSYTET W CZASIE PANDEMII


Adam Koprowski https://www.youtube.com/watch?v=BuOQWMebOnE

Pusta ul. Jagiellońska, w głębi budynek Collegium Maius; kwiecień 2020

Adam Koprowski

Paweł Kozioł

Prof. Jacek Popiel odpowiadał na pytania zadawane mu drogą e-mailową

ALMA MATER nr 217 Rektor UJ prof. Wojciech Nowak oraz przedstawiciele władz UJ złożyli społeczności akademickiej, za pośrednictwem internetu, najlepsze życzenia z okazji Święta UJ; 12 maja 2020

17


Anna Wojnar Adam Koprowski

12 maja 2020 w katedrze wawelskiej, na grobach fundatorów Uczelni, królów: Kazimierza Wielkiego, Jadwigi i Władysława Jagiełły kwiaty złożyło wąskie grono przedstawicieli władz UJ

Adam Koprowski

Również 12 maja kolegium elektorów dokonało wyboru prof. Jacka Popiela na 306. rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Gratulacje od przedstawicieli społeczności akademickiej rektor elekt odbierał w gabinecie obecnego rektora UJ prof. Wojciecha Nowaka, a następnie w Sali Senackiej Collegium Novum

18

ALMA MATER nr 217

https://www.uj.edu.pl/wiadomosci/-/journal_content/56_ INSTANCE_d82lKZvhit4m/10172/145249683

Uniwersyteckie święto uczcili Chór Akademicki UJ oraz Zespół Pieśni i Tańca UJ „Słowianki”, przygotowując nagrania pieśni Gaudeamus igitur oraz Krakowiaka


Adam Koprowski

Katarzyna Frankowicz

Adam Koprowski

Katarzyna Frankowicz

Z okazji Święta UJ (12 maja) oraz 100. rocznicy urodzin Jana Pawła II (18 maja) na fasadzie Collegium Novum pojawiły się wyjątkowe iluminacje

ALMA MATER nr 217

19


Paweł Kozioł Adam Koprowski

Widok na Collegium Witkowskiego i Planty. Po prawej fragment budynku Collegium Novum; kwiecień 2020

Anna Wojnar

Aleja Wawelska na Kampusie 600-lecia Odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po prawej siedziba Wydziału Chemii UJ, po lewej Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ

20

ALMA MATER nr 217 Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ

Fragment Alei Wawelskiej przy siedzibie Wydziału Chemii UJ


Fot. Anna Wojnar

Posiedzenie Senatu UJ, które odbyło się 27 maja 2020, miało charakter wyjątkowy. Rektor UJ prof. Wojciech Nowak, wraz z najbliższymi współpracownikami spotkali się w Collegium Novum, gdzie nastąpiło zdalne połączenie ze wszystkimi członkami Senatu UJ

ALMA MATER nr 217

21


BEZPIECZEŃSTWO PACJENTÓW I PERSONELU MEDYCZNEGO TO PRIORYTET!

□ Przejmując obowiązki dyrektora Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w kwietniu 2018 roku (oficjalnie, po wygranym konkursie, od 1 marca 2019), wiedział Pan, że będzie to trudny czas, związany z zakończeniem budowy jednej z najnowocześniejszych i największych placówek medycznych w Europie, jej urządzaniem, potem otwarciem i przenosinami do nowej siedziby większości oddziałów z ul. Kopernika. Przeprowadzka zakończyła się w styczniu 2020, ale zaledwie dwa miesiące później na Pana barki spadło kolejne gigantyczne wyzwanie – walka z SARS-CoV-2. Jaką strategię działania przyjął na ten trudny czas Szpital Uniwersytecki w Krakowie z chwilą przekształcenia go w szpital jednoimienny zakaźny?

Agnieszka Diaków/Archiwum SU

Z dyrektorem Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcinem Jędrychowskim rozmawia Rita Pagacz-Moczarska

■ Przede wszystkim – jeśli Pani Redaktor Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski pozwoli – zacznę od sprostowania. To nie ja jako dyrektor walczę z wirusem. Robi to personel medyczny Szpitala Uniwersyteckiego: lekarze, nie był przygotowany. Rozpoczął się swoisty wyścig z czasem. pielęgniarki, ratownicy, rehabilitanci, sanitariusze oraz wszys- Powołanie do życia zespołu ds. COVID-19, pierwsze spotkania, cy ci, którzy każdego dnia ryzykują życie i zdrowie, by nieść dyskusje, a czasami nawet kłótnie o to, które z proponowanych pomoc pacjentom, u których przebieg infekcji wywołanej przez rozwiązań będzie najlepsze. Nocne lektury doniesień z innych wirus SARS-CoV-2 spowodował konieczność hospitalizacji. Ja krajów, maile wymieniane z kolegami z zagranicy, by następjestem tym, którego podstawowym zadaniem jest zapewnienie nego dnia zaproponować, co jeszcze dodatkowo możemy zrowłaściwych warunków i narzędzi do tej walki. bić. A to wszystko po to, by najlepiej, jak to możliwe, chronić pacjentów i personel. □ Najpiękniejsze podziękowania dla wszystkich Państwa! W tych ciężkich chwilach najważniejsze było dla nas bezpieZa bezmiar oddania, ogromny wysiłek, pracę przynoszącą czeństwo pacjentów i personelu szpitala. Od samego początku każdego dnia nowe wyzwania, a także za zagwarantowanie powiedzieliśmy sobie jasno, że nie ma możliwości, by ze poczucia bezpieczeństwa! Szpitala Uniwersyteckiego został odesłany choć jeden pacjent, któremu należy udzielić pomocy, a który na tę pomoc czekać nie ■ Wracając do pytania, ciężko mi też mówić o strategii, gdy może. Z drugiej zaś strony, ponieważ życie i zdrowie ludzkie nie na zaplanowanie i podjęcie działań ma się zaledwie kilka dni. ma ceny, ustaliliśmy, że zrobimy wszystko, co tylko możliwe, Budowanie strategii wymaga czasu, a my mieliśmy godziny, by w najlepszy sposób zabezpieczyć personel pracujący przy by przygotować się na coś, na co tak naprawdę nikt do końca pacjentach z SARS-CoV-2.

22

ALMA MATER nr 217


■ Szpital Uniwersytecki, jako jeden z największych szpitali jednoimiennych w kraju, został przygotowany na przyjęcie 600 pacjentów chorych na SARS-CoV-2, w tym 60 w ramach intensywnej terapii. Dodatkowo zabezpieczył zaplecze sprzętowe umożliwiające stworzenie ponad 160 stanowisk, na których może być prowadzone leczenie z wykorzystaniem respiratorów. Ponadto na terenie szpitala dla pacjentów zarażonych został zapewniony dostęp do wszystkich możliwych serwisów medycznych. Począwszy od dializoterapii, a kończąc na leczeniu zawałów oraz udarów. Stworzono odrębny blok operacyjny oraz porodowy. Na potrzeby pacjentów zakażonych lub podejrzanych o zakażenie przystosowane zostały także szpitalny oddział ratunkowy oraz część oddziału psychiatrii. □ Ilu zakażonych koronawirusem pacjentów leczonych jest teraz w SU?

Omar Marques/All rights reserved

□ Na przyjęcie ilu chorych na SARS-CoV-2 przygotowany został SU? Ile łóżek ma do dyspozycji szpital na intensywnej terapii?

Opieka w „strefie COVID-19” na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii

■ Obecnie (20 maja 2020) na terenie szpitala przebywa ponad 120 pacjentów, w tym 14, którzy z uwagi na stan zdrowia muszą być poddawani intensywnej terapii. W tym samym momencie pod opieką personelu szpitala (w formie telemonitoringu) pozostaje około 300 pacjentów, u których przebieg choroby ma charakter bezobjawowy lub skąpoobjawowy i którzy pozostają w tzw. izolacji domowej. Do usprawnienia opieki nad tymi pacjentami zespół IT szpitala stworzył specjalne narzędzie informatyczne. □ Jak te dane wyglądają na tle statystyk innych szpitali jednoimiennych w pozostałych województwach? ■ Muszę się przyznać, że po niejednokrotnie 12 godzinach spędzonych w szpitalu brak mi sił, by pochylać się nad statystykami innych szpitali jednoimiennych. Śledzę natomiast statystyki w skali makro, bo to one pozwalają na wyrobienie sobie opinii co do przebiegu pandemii i jej ewentualnych dalszych kierunków. □ Szpital jednocześnie leczy pacjentów na inne niż koronawirus choroby, bo – jak Pan podkreślił w jednym z wywiadów – nie da się czekać z udarem czy z nowotworem. Ilu pacjentów „niekoronawirusowych” otrzymało pomoc w placówce od momentu wybuchu epidemii? ■ To prawda – nie da się czekać z udarem czy nowotworem, nie da się też czekać z wieloma innymi chorobami, dlatego od początku pandemii ani na jeden dzień nie wstrzymaliśmy udzielania świadczeń medycznych, szczególnie dla wszystkich tych pacjentów, u których fakt ten mógłby stanowić o istotnym pogorszeniu ich stanu zdrowia. W efekcie od początku epidemii udzieliliśmy pomocy ponad sześciu tysiącom pacjentów niebędących pacjentami z COVID-19. Głównie byli to pacjenci onkologiczni lub tacy, dla których Szpital Uniwersytecki był jedynym ratunkiem.

□ 19 maja 2020 w naszym kraju było ponad 19 tysięcy zakażonych, 948 zgonów i blisko 8 tysięcy ozdrowieńców. Opinie na temat dalszego rozwoju epidemii w Polsce są różne. Jakie jest Pana zdanie w tej kwestii – czy szczyt zachorowań jest wciąż jeszcze przed czy już za nami? ■ Jako dyrektor szpitala jednoimiennego, a jednocześnie nielekarz staram się być ostrożny w tego typu dywagacjach. Uważam, że obecnie nie ma osoby ani instytucji, która byłaby nam w stanie udzielić wiążącej odpowiedzi w tym zakresie. Dlatego też wolę się skupić na tym, co tu i teraz, a na wszelki wypadek być gotowym na każdy ze scenariuszy. □ Zakładając pesymistyczny scenariusz, gdyby szpital musiał przyjąć maksymalną liczbę chorych na SARS-CoV-2 – czy będzie dysponował odpowiednią liczbą personelu medycznego? ■ Kwestia dostępności personelu medycznego była i jest jednym z największych problemów, jakie dotykają szpital jednoimienny. Wystarczy wspomnieć, że na samym początku pandemii, gdy zamknięto szkoły i przedszkola, praktycznie w ciągu 24 godzin do pracy nie przyszło prawie 160 lekarzy i ponad 300 osób personelu pielęgniarskiego. I choć liczby te wydają się stosunkowo niewielkie, to musimy pamiętać, biorąc pod uwagę fakt, że szpital zatrudnia ponad 5000 osób, o jednej bardzo istotnej kwestii, jaką jest specyfika pracy przy pacjentach zakażonych SARS-CoV-2. Konieczność pracy w stroju ochronnym oraz podział oddziałów na strefę czystą i brudną wymusiły zmianę organizacji pracy, w efekcie której tą samą liczbą pacjentów zajmuje się podwójna liczba personelu. Dlatego właśnie, planując liczbę łóżek dla pacjentów z COVID-19, założyliśmy, że maksymalnie nie może ich być więcej niż 600. Na szczęście, nie było konieczności weryfikacji naszych założeń. □ Czy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie prowadzi się leczenie chorych z COVID-19 osoczem?

ALMA MATER nr 217

23


Omar Marques/ All rights reserved

Pacjenci Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii nierzadko wymagają pomocy wysokospecjalistycznej aparatury medycznej

■ Choć w ramach zespołu ds. COVID-19 kwestia ta była wielokrotnie dyskutowana, to ostatecznie w Szpitalu Uniwersyteckim nie podjęto leczenia osoczem. Główną przesłanką takiej decyzji był stosunek liczby chorych do liczby tzw. ozdrowieńców, z których krwi takie osocze można by pozyskać, oraz fakt, że zgoda na takie pobranie musi być dobrowolną decyzją danej osoby. □ Czy lekarze SU zaobserwowali jakąś prawidłowość w leczeniu pacjentów z COVID-19? Co w leczeniu tych pacjentów sprawia lekarzom największą trudność? ■ Największą trudnością były brak jednoznacznie skutecznej terapii oraz fakt, że w przypadku niektórych z pacjentów lekarze mieli do czynienia z bardzo szybkim, niemal z minuty na minutę, pogarszaniem się stanu zdrowia. W efekcie pacjent, który jeszcze chwilę temu nie skarżył się prawie na żadne dolegliwości, za moment rozwijał niewydolność oddechową, która – niezauważona w porę – skutkowała istotnym pogorszeniem stanu zdrowia, a w skrajnych przypadkach koniecznością intensywnej terapii. □ 21 marca 2020 zainicjowana została piękna akcja #ujdlaszpitala, mająca na celu wsparcie finansowe SU w pierwszej fazie walki z epidemią. Dzięki temu przedsięwzięciu udało się zebrać ponad 2 miliony złotych. Ta akcja przyniosła podwójny sukces, bo społeczności akademickiej UJ nie tylko udało się zebrać znaczną kwotę, za którą zakupiony został specjalistyczny sprzęt i środki ochrony osobistej potrzebne do walki z SARS-CoV-2, ale także zamanifestować swoją solidarność z zespołem szpitala. To taka wartość dodana... Na co konkretnie przeznaczone zostały zebrane pieniądze? ■ Myślę, że efekty tej akcji, a w szczególności liczba osób, które ją wsparły, oraz zebrane ponad dwa miliony złotych, przeszły najśmielsze oczekiwania nie tylko jej organizatorów, ale przede wszystkim pracowników szpitala. Jako osoba, która przez wiele lat była związana z Uniwersytetem, w podsumowaniu akcji pod-

24

ALMA MATER nr 217

kreśliłem, że jeszcze nigdy szpital nie czuł się tak uniwersytecki jak w tym szczególnym momencie – gdy w chwili próby dla całego społeczeństwa otrzymał tak duże wsparcie. Wystarczy wspomnieć, że choć pierwotnym celem akcji był zakup za kilkaset tysięcy złotych urządzenia do dekontaminacji pomieszczeń, to już po kilku dniach okazało się, że zebranych środków wystarczy na znacznie więcej. Oprócz wspomnianego urządzenia zakupionych zostało kilkanaście jednorazowych bronchoskopów, wykonano ucyfrowienie dwóch przyłóżkowych aparatów RTG oraz zakupiono tysiące środków ochrony osobistej. □ Na konto SU nadal można wpłacać pieniądze. Ponadto wspólnie z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie zorganizowana została aukcja, z której dochód także został przeznaczony na rzecz szpitala. Jaką kwotę z tej aukcji udało się pozyskać?

■ Niesamowitym zwieńczeniem akcji #UJdlaszpitala stała się internetowa licytacja dzieł sztuki przekazanych przez wykładowców i studentów Akademii Sztuk Pięknych. W efekcie prowadzonej 6 maja do późnych godzin nocnych aukcji udało się zebrać 95 tysięcy złotych. □ Od 3 kwietnia 2020 Szpital Uniwersytecki w Krakowie jako pierwszy w Polsce rozpoczął diagnostykę testów w kierunku SARS-CoV-2, wykorzystując do tego supernowoczesne urządzenie – analizator Cobas 6800. Jaka jest maksymalna dobowa przepustowość tego urządzenia? Ile testów dziennie wykonuje się teraz w laboratorium szpitala? ■ Już na samym początku pandemii stało się dla nas jasne, że jedną z najskuteczniejszych broni w walce z wirusem będą testy oraz ich dostępność. W związku z powyższym, gdy tylko pojawiła się taka możliwość, to podjąłem decyzję, by na bazie funkcjonującego w szpitalu Zakładu Mikrobiologii uruchomić laboratorium diagnostyczne w kierunku SARS-CoV-2. Podobnie, nie wahałem się, gdy kilka dni później pojawiła się możliwość pozyskania na rzecz szpitala jedynego dostępnego na terenie Polski urządzenia firmy Roche – analizatora Cobas 6800. W ten właśnie sposób udało się zwiększyć potencjał laboratorium z kilkunastu do kilkuset testów na dobę, wykonywanych w trybie 24-godzinnym przez siedem dni w tygodniu, tym samym obecnie na terenie szpitala wykonuje się między 700 a 800 testów na dobę, co pozwala nie tylko na przebadanie wszystkich pacjentów będących pod opieką szpitala, ale też większości pacjentów innych szpitali, w tym Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. Dodatkowo od prawie dwóch tygodni wykonujemy ponad 200 wymazów na dobę dla personelu z funkcjonujących na terenie województwa małopolskiego domów opieki społecznej oraz zakładów opiekuńczo-leczniczych. Warto też wspomnieć o badaniach wykonywanych na rzecz pracowników. Dla tych ostatnich od początku pandemii wykonano prawie 1000 testów genetycznych. Z myślą o pracownikach w maju uruchomiono także testowanie, alternatywną do metody opartej na badaniu RNA, metodę badania przeciwciał. W ten sposób możemy badać nie tylko fakt, czy dana osoba jest w danym momencie cho-


ra, ale też czy nie była jedną z tych osób, która przebyła infekcję w sposób bezobjawowy. □ Od 4 maja wprowadzony został drugi etap znoszenia obostrzeń: otwarte zostały hotele, galerie handlowe, instytucje kultury, w tym biblioteki, muzea. Od 6 maja czynne są również żłobki i przedszkola, od 18 maja zakłady kosmetyczne i fryzjerzy, od 25 maja planowane jest kolejne rozluźnienie obostrzeń. Czy zgodzi się Pan, że w związku z tym jeszcze silniejszy akcent powinno się teraz postawić na diagnostykę, na testy? ■ Bezsprzecznym jest fakt, że dopóki będziemy mieli do czynienia z pandemią wirusa SARS-CoV-2, to jedną z najistotniejszych kwestii w jej kontrolowaniu będą testy. Szkoda tylko, że w momencie, gdy z jednej strony zwiększa się liczba laboratoriów wykonujących te testy, Ministerstwo Zdrowia wprowadza przepisy, które ograniczają możliwość ich wykonywania (na przykład kwestia możliwego stosunku testów komercyjnych do niekomercyjnych) lub dokonuje korekty wyceny, co w istotny sposób wpływa na ich opłacalność. Na szczęście, w miarę upływu czasu coraz większą rolę będą odgrywać testy oparte na badaniu przeciwciał, a te nie tylko są o wiele tańsze, ale też przede wszystkim mogą być zlecane rutynowo, na przykład przy wykonywaniu morfologii.

■ To znakomite wieści, które dowodzą, że wdrożone przez szpital procedury postępowania z zakażonymi pacjentami okazały się skuteczne, a personelowi medycznemu pracującemu przy tych pacjentach udało się zapewnić właściwe środki bezpieczeństwa. □ Czy wiadomo, jaki procent osób, spośród wszystkich dotąd przetestowanych w kierunku SARS-CoV-2 w Małopolsce, nie miało żadnych lub prawie żadnych objawów? ■ Wiemy tylko o tych przypadkach, które w ramach badań wykonywanych przez laboratoria szpitala, sanepidu oraz Małopolskiego Centrum Biotechnologii udało się ujawnić. Trudność odpowiedzi na to pytanie polega też na tym, że infekcja COVID-19, jako nowa jednostka chorobowa, nie została jeszcze do końca zbadana, a co za tym idzie – nie znamy pełnego spektrum możliwych objawów. Bazując jednak na doświadczeniach z pacjentami, którzy trafili do naszego szpitala, należy stwierdzić, że około 80 procent pacjentów, u których potwierdzono infekcję COVID-19, zaliczało się do kategorii skąpo- lub bezobjawowych.

Maria Włodkowska/Archiwum SU

□ Zgodnie z zapowiedziami, Ministerstwo Zdrowia planuje, by od 1 czerwca 2020 wszystkie szpitale jednoimienne, w tym

Szpital Uniwersytecki w Krakowie, przestały być szpitalami wyłącznie zakaźnymi. W związku z tym personel placówki już teraz poddawany jest stopniowo testom serologicznym. Pierwsze wyniki nastrajają optymistycznie. Na prawie dwa tysiące przetestowanych jedynie u czterech osób stwierdzono obecność przeciwciał. O czym to świadczy?

ALMA MATER nr 217

25


Rehabilitacja na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii

□ Jak obecnie przedstawia się sytuacja szpitala? Czy jest odpowiednio zaopatrzony w środki ochrony osobistej i wszystko, co potrzeba, by zapewnić bezpieczną opiekę medyczną kolejnym pacjentom?

□ Walka z SARS-CoV-2 to nie jedyne, choć teraz najważniejsze, wyzwanie, jakiemu jako dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie musi Pan sprostać. Jakie inne zadania spędzają Panu sen z powiek?

■ Biorąc pod uwagę aktualną sytuację epidemiologiczną, liczbę hospitalizowanych pacjentów, podejmowane przez dyrekcję szpitala działania oraz pomoc, jaka napłynęła ze wszystkich możliwych stron, z satysfakcją muszę stwierdzić, że sytuacja ta jest co najmniej zadowalająca. W szpitalu nie brakuje niczego, co na co dzień jest niezbędne do niesienia pomocy pacjentom z COVID-19. Oczywiście, nadal ponosimy konsekwencje przerwanych łańcuchów dostaw oraz spekulacji na rynku środków ochrony osobistej. Nadal za produkty, które jeszcze kilka miesięcy temu traktowaliśmy jako mniej istotne z punktu widzenia całościowego budżetu szpitala, płacimy kilkaset procent drożej – ale nie dochodzi już do sytuacji, gdy w magazynie szpitala znajduje się zabezpieczenie w te środki jedynie na kilka następnych dni.

■ Przede wszystkim proces ten powinien rozpocząć się jak najszybciej. Musimy pamiętać, że ze służbą zdrowia jest dokładnie tak samo jak z gospodarką. Co za tym idzie, nie jest i nie będzie możliwe, aby kilkunastotygodniową przerwę w udzielaniu świadczeń medycznych w takim samym czasie nadrobić. Oczywiście, w momencie uruchomienia standardowej działalności pewne odbicie będzie zauważalne, ale dojście do poziomu udzielanych świadczeń sprzed epidemii zajmie nam jeszcze wiele miesięcy. Kolejnym wyzwaniem jest i będzie kwestia bezpieczeństwa. W związku z tym przy podejmowaniu działań w ramach odmrażania służby zdrowia naszym priorytetem musi stać się bezpieczeństwo zarówno personelu medycznego, jak i pacjentów. Dlatego właśnie już teraz szpital uruchamia dodatkowe procedury mające na celu ograniczenie ryzyka transmisji wirusa.

26

ALMA MATER nr 217

Fot. Maria Włodkowska/Archiwum SU

□ Z wykształcenia jest Pan ekonomistą. W jednym z wywiadów mówił Pan o konieczności odmrażania służby zdrowia. Jak ten proces powinien przebiegać?

Diagności w Zakładzie Mikrobiologii przez całą dobę badają próbki na obecność wirusa SARS-CoV-2


Agnieszka Diaków/Archiwum SU

15 maja 2020 Szpital Uniwersytecki w Krakowie (SU) otrzymał pierwszą z dwóch karetek przyznanych w ramach pomocy Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej. Ambulans jest przystosowany do bezpiecznego niesienia pomocy osobom zarażonym COVID-19. Posiada także wyposażenie w pełni zgodne z wymaganiami Państwowego Ratownictwa Medycznego. Wartość jednego samochodu to ponad 600 tysięcy złotych. Przekazanie pojazdu odbyło się w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym (KPR). Uczestniczyli w nim wicemarszałkowie Tomasz Urynowicz i Łukasz Smółka, dyrektor SU Marcin Jędrychowski oraz dyrektor KPR dr Małgorzata Popławska

oraz budynku administracyjnego. To wszystko po to, by Szpital Uniwersytecki, bogatszy o doświadczenia walki z SARS-CoV-2, działał jeszcze lepiej i efektywniej. □ W jakiej perspektywie czasowej, Pana zdaniem, obecna sytuacja zacznie wracać do normy? Czy widzi Pan już dziś jakiś światełko w tunelu? ■ Na to pytanie, niestety, nie znam odpowiedzi. Pozostaje mi jednak życzyć zarówno Pani Redaktor, jak i sobie, by stało się to możliwie jak najszybciej. □ Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska

Archiwum SU

■ Jednym z najważniejszych wyzwań, jakiemu będę musiał stawić czoła w najbliższych dniach i tygodniach, będzie z pewnością przywrócenie personelowi Szpitala Uniwersyteckiego oraz pacjentom korzystającym z jego usług poczucia bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa, które dawał sprawnie funkcjonujący organizm szpitala, gdzie każdy doskonale wiedział, co ma robić i za co jest odpowiedzialny. Bezpieczeństwa, którego miarą były setki i tysiące wykonywanych procedur oraz dziesiątki uratowanych ludzkich żyć. Dodatkowo musimy wrócić do wszystkich tych zagadnień, które z uwagi na epidemię i przekształcenie szpitala w szpital jednoimienny musiałem odłożyć. Mam tu na myśli kwestie związane z przeniesieniem ostatnich z planowanych do przeniesienia oddziałów oraz tak ważne z punktu rozwoju szpitala kwestie inwestycyjne, jak budowa dodatkowego obiektu medycznego

ALMA MATER nr 217 27 Szpital Uniwersytecki w Krakowie; maj 2020


GEOGRAFIA KORONAWIRUSA W POLSCE C

echą szczególną każdej choroby zakaźnej jest jej rozprzestrzenianie się (dyfuzja przestrzenna), czyli tzw. transmisja lokalna. Na prezentowanych mapach przedstawiono dyfuzję przestrzenną koronawirusa SARS-CoV-2 w Polsce w trzech przekrojach czasowych. Dane o liczbie stwierdzonych przypadków zaprezentowano dwiema metodami: kartodiagramu i kartogramu. Pierwszą uzyskuje się informacje o koncentracji danego zjawiska, w tym przypadku potwierdzonych zakażeń, drugą – jakie jest „wysycenie” epidemią w populacji. Jest to najważniejszy oraz najbardziej poprawny metodologicznie sposób oceny, na przykład, ryzyka zakażeniem się od innej osoby w tych samych warunkach kontaktów społecznych (te same wskaźniki dystansu społecznego, wzorców mobilności, częstotliwości kontaktów). Pierwsza mapa obrazuje stan z 8 kwietnia 2020. Na początku epidemii było kilka lokalnych zakażeń: na południe od Warszawy (rejon Radomia, Białobrzegów, Grójca), między Wrocławiem i Kaliszem, na wschód od Krakowa, w okolicach Kołobrzegu oraz w rejonie Bielska Podlaskiego. To tam zlokalizowani byli polscy „pacjenci zero”. Znaczna część stwierdzanych tam przypadków była związana ze szpitalami oraz domami opieki społecznej. Warto zwrócić uwagę, jak silne są różnice w natężeniu: barwy zielone to poniżej 1 stwierdzonej osoby na 10 tysięcy populacji, brązowe – powyżej 32. Występowała wówczas bardzo silna koncentracja zjawiska: w 19 powiatach (spośród 380 powiatów w Polsce) najbardziej dotkniętym zjawiskiem (największym „nasyceniem” wirusa wśród ludności) koncentrowało się aż 25 procent wszystkich stwierdzonych przypadków. Kolejna mapa jest datowana na 10 maja. W stosunku do stanu z 8 kwietnia lokalne skupiska, obserwowane w kilkunastu miejscach w kraju, wyraźnie się rozlały. Nastąpiło to dość równomiernie w południowo-zachodniej i centralnej części kraju (województwo dolnośląskie, opolskie, śląskie, południowa część wielkopolskiego i mazowieckiego). W północno-wschodniej części w województwie podlaskim. Na północy od powiatu kołobrzeskiego „zakaził” się sąsiadujący z powiatem kołobrzeskim powiat koszaliński, ale nie, na przykład, kamieński. Co jednak

28

ALMA MATER nr 217


najbardziej interesujące: w 17 powiatach najsilniej dotkniętych epidemią utrzymało się 1/4 stwierdzonych przypadków koronawirusa. Oznacza to, że wzrosty mogły być związane z testami w tych jednostkach, co wynika ze „zwykłego” prawdopodobieństwa zakażenia się, kwarantanny. Znacznie ciekawszy jednak byłby wniosek o braku silnego rozwoju epidemii w innych powiatach, zwłaszcza na północy kraju. Niewątpliwie przyczyną tego były zarządzone przez władze silne obostrzenia w zakresie kontaktów społecznych oraz zmniejszenie liczby przemieszczeń między odległymi od siebie regionami kraju. Nie działały „typowe” kanały przenoszenia (zwłaszcza komunikacja kolejowa oraz dalekobieżna samochodowa), nie było wyjazdów biznesowo-konferencyjnych. Na trzeciej mapie widać stan z 1 czerwca. Jest on bardzo podobny do obrazu majowego. Widać tu, że w przeważającej liczbie powia-

tów poziom zakażeń ustabilizował się. Da się to wytłumaczyć jako skutek wspomnianych obostrzeń. Na tej mapie koncentracja wirusa jest jeszcze silniejsza: 25 procent zakażeń dotyczyło już tylko 14 powiatów. Biorąc pod uwagę materiał przedstawiany na mapach z 10 maja i 1 czerwca, widać wyraźnie, jak wzrost zakażeń w powiatach układa się wzdłuż tras komunikacyjnych, ale nie wszystkich. Dość wyraźny jest korytarz S8, biegnący od granicy z Czechami, przez Wrocław, Warszawę i dalej w kierunku Białegostoku, a także korytarz S17 (Warszawa‒Lublin). Nie ma innych ważnych tras, na przykład A2. Brak silniejszego rozwoju wirusa w wielu zagęszczonych aglomeracjach i większych miastach (Szczecin, Rzeszów, wiele miast powiatowych). Widać też wpływ rzek jako barier – na przykład Bugu między powiatem siemiatyckim i łosickim

czy Wisły na wielu odcinkach. Kierunki rozprzestrzeniania się epidemii wydają się być związane z wododziałami. Niewątpliwie, zaprezentowany materiał może dostarczyć wielu innych wniosków, ale by je wiarygodnie formułować, trzeba wyczerpujących i żmudnych analiz, związanych z technikami Systemów Informacji Geograficznej, autokorelacji przestrzennej i innych. W niniejszym krótkim materiale jedynie zasugerowano niektóre uwarunkowania dyfuzji wirusa oraz zarysowano kierunki potencjalnych prac badawczych.

Przemysław Śleszyński

Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN Mapy opracowane przez Przemysława Śleszyńskiego z rozszerzonym komentarzem ukazują się też na stronach internetowych Polskiego Towarzystwa Geograficznego

ALMA MATER nr 217

29


KRAKÓW W CZASIE PANDEMII

11 marca 2020 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła stan pandemii. 12 marca w Polsce wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego zgodnie z ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Odwołane zostały imprezy masowe, zawieszono zajęcia na uczelniach i szkołach, zamknięto granice. 24 marca ograniczono możliwość przemieszczania się bez ważnych powodów. 1 kwietnia zakazano korzystania z parków, plaż, bulwarów. Pierwszy etap znoszenia ograniczeń związanych ALMA się MATER 217 z COVID-19 rozpoczął 20nr kwietnia. Obok prezentujemy zdję30 cia Krakowa dokumentujące ten okres.

Fot. Paweł Kozioł

Rynek Główny w Krakowie; kwiecień 2020

Pomnik-fontanna Fortepian Chopina na Plantach i pusta ulica Franciszkańska


Adam Koprowski Paweł Kozioł

Wyjątkowy widok na opustoszały Rynek Główny w Krakowie; 8 kwietnia 2020

Paweł Kozioł

Zakole Wisły bez spacerujących krakowian; kwiecień 2020

ALMA MATER nr 217 Planty, jedno z ulubionych miejsc odpoczynku mieszkańców Krakowa, zostały zagrodzone specjalnymi taśmami

31


Na Rynku Głównym, gdzie zazwyczaj mieszkańcy i turyści odwiedzają restauracyjne ogródki, nie było dosłownie nikogo; kwiecień 2020

32

ALMA MATER nr 217

Rynek Główny w Krakowie nigdy nie był tak pusty; kwiecień 2020

Fot. Paweł Kozioł

Zamknięte Sukiennice z popularnymi wśród turystów kramami z pamiątkami


Adam Koprowski

Paweł Kozioł

Wawel i wyludnione bulwary wiślane; kwiecień 2020

ul. Piłsudskiego; 8 kwietnia 2020

Paweł Kozioł

ul. Floriańska; 8 kwietnia 2020

Serce miasta – Rynek Główny w Krakowie. Nawet piękna wiosenna pogoda nie przyciągnęła tu spacerujących krakowian; kwiecień 2020

Adam Koprowski

Paweł Kozioł

Puste bulwary wiślane

ALMA MATER nr 217

33


TEN SCENARIUSZ PISZE WIRUS Z prof. Krzysztofem Pyrciem, kierownikiem Pracowni Wirusologii przy Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawia Rita Pagacz-Moczarska

□ Badaniami nad ludzkimi koronawirusami zajmuje się Pan od kilkunastu lat. 9 marca 2020, podczas konferencji prasowej w Collegium Novum, mówił Pan, że pierwsze informacje o koronawirusach ludzkich pojawiły się w latach 60. XX wieku, ale głośniej o tych patogenach zaczęto mówić dopiero na początku XXI wieku. Epidemie, wywołane najpierw w listopadzie 2002 roku przez zakaźny gatunek koronawirusa SARS-CoV, a 10 lat później przez MERS-CoV, utwierdzały już wirusologów w przekonaniu, że kolejne zagrożenie epidemiczne nową odmianą koronawirusa jest tylko kwestią czasu. To, że MERS nie będzie ostatnim patogennym koronawirusem, kilka lat temu sygnalizował także Pan w swoich wypowiedziach. Skoro więc te koronawirusy od dawna krążyły między nami, to dlaczego aż do wybuchu epidemii SARS-CoV-2 znajdowały się jednak trochę na uboczu badań w wirusologii i w medycynie? ■ Koronawirusy to głównie wirusy zwierzęce. I one nie były i nie są traktowane przez naukowców po macoszemu. Wywołują bardzo poważne choroby, często śmiertelne, stanowiąc także problem ekonomiczny ‒ na przykład, wirus epidemicznej biegunki świń, którego bardzo duże ogniska epidemiologiczne obserwowaliśmy kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych i w Chinach, spowodował, że całe stada tych zwierząt musiały zostać wybite. Dla kotów bardzo niebezpieczny jest wirus zakaźnego zapalenia otrzewnej FIP, który w swej agresywnej wersji jest w stu procentach śmiertelny. Natomiast u ludzi, tak jak Pani powiedziała, pierwsze wirusy zostały odkryte w latach 60. XX wieku i tak naprawdę przez 40 lat uważano, że są to dwa gatunki, które powodują przeziębienie. Część badań przeprowadzonych na tych wirusach udowodniła powiązania pomiędzy wirusem a zakażeniem. Nie był to jednak mainstream badań naukowych, bo konsekwencje 34

ALMA MATER nr 217

zakażeń u ludzi były raczej niewielkie. Kiedy okazało się, po raz pierwszy właśnie w 2002, a po raz drugi w 2012 roku, że potrafią przekraczać barierę gatunkową, otworzyło to wszystkim oczy, że nowe gatunki stanowią dla nas zagrożenie i któregoś dnia może pojawić się taki wariant, który spowoduje pandemię. To właśnie się wydarzyło. Myślę, że te wirusy były do 2002 roku lekceważone dlatego, że my nie zdawaliśmy sobie sprawy, że niosą ze sobą aż tak duże zagrożenie. Nie było też świadomości społecznej czy medycznej, że faktycznie pewnego dnia może wydarzyć się coś złego. Ale trzeba też zaznaczyć, że takich uśpionych zagrożeń jest znacznie więcej. Cały czas mamy ptasią grypę H5N1, która wprawdzie słabo przenosi się między ludźmi, ale od wielu lat zakaża ptaki i ludzi, charakteryzując się bardzo wysoką śmiertelnością. Wydaje mi się, że choroby zakaźne zeszły na drugi plan i trochę zaczęliśmy je lekceważyć. Uznaliśmy, że współczesna medycyna potrafi sobie już ze wszystkim poradzić. □ W jakich okolicznościach mogliśmy zetknąć się z jakąś z ludzkich odmian koronawirusa w ostatnich latach? ■ Szacuje się, że kiedy jesteśmy przeziębieni, to mamy 15–20 procent szans, że właśnie jesteśmy zakażeni jednym z ludzkich sezonowych koronawirusów. □ Skoro tak, to chyba jest szansa, że zdobywamy jednak pewien rodzaj odporności do walki z kolejną odmianą koronawirusa? Co jest dla nas największym zagrożeniem w przypadku SARS-CoV-2? ■ Do ósmego roku życia każde dziecko przynajmniej raz choruje z powodu zakażenia koronawirusami. Jednak nie zdobywamy


w taki sposób odporności na inne gatunki. Koronawirusy to wirusy RNA – poszczególne warianty bardzo się od siebie różniły. Nasz układ immunologiczny nie jest w stanie przygotować się do obrony przed SARS-CoV-2 na podstawie sezonowych koronawirusów. Należy jednak pamiętać, że to nie jest epidemia taka, jak w przypadku wirusa ebola. Nie każdy zarażony musi obawiać się o swoje życie. Oczywiście, zdarzają się przypadki, że umiera młoda osoba bez obciążeń, ale dzieje się to stosunkowo rzadko. Czemu ten wirus wzbudza w takim razie aż takie emocje? Czemu jest aż tak niebezpieczny? Choroba trwa długo i w dużej części przypadków wymaga hospitalizacji. Kiedy w jednym okresie zachoruje dużo osób, to szpitale mogą stracić swoją wydolność i pacjenci, którzy w normalnych warunkach by przeżyli, umrą, bo nie otrzymają odpowiedniej pomocy. To właśnie wydarzyło się, między innymi, we Włoszech. O ile dla sporej grupy osób wirus nie stanowi dużego zagrożenia życia, wiadomo, że osoby w podeszłym wieku oraz z chorobami przewlekłymi, jak choroby układu krążenia, układu oddechowego, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze czy nowotwory, są w znacznie większym niebezpieczeństwie. Niestety, zakażenie COVID-19 w większej części przypadków może zakończyć się śmiercią.

Elżbieta Wątor

■ To dobre pogrupowanie głównych celów, które teraz stoją przed nami. Duża część naszej pracy w laboratorium dotyczy szukania nowych leków. Prowadzimy badania na różnym poziomie, poczynając od badań podstawowych, których celem jest identyfikacja nowych celów molekularnych, poprzez badania, które dotyczą testowania istniejących leków, po wykorzystanie wiedzy, którą uzyskaliśmy w poprzednich latach i badania nad naszymi substancjami. Obecnie najbardziej zaawansowane są badania dotyczące wykorzystania związku chemicznego o nazwie HTCC, który ma szeroką aktywność przeciwwirusową. HTCC został stworzony we współpracy z zespołem prof. Marii Nowakowskiej (z Wydziału Chemii UJ), który specjalizuje się w chemii polimerów. Badania w warunkach in vitro, a także ex vivo prowadzone z wykorzystaniem hodowli tkankowych wykazały, że substancja ta silnie hamuje nie tylko zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, ale także MERS-CoV. Wyniki te są, moim zdaniem, bardzo obiecujące. Nie ma jednak co się łudzić: od naszego laboratorium do kliniki jeszcze bardzo długa droga. Inna część naszych badań dotyczy diagnostyki, którą też rozumiemy szerzej niż tylko szybkie testy typu Point-of-Care (POC). Działamy tu na różnych frontach, począwszy od diagnostyki klasycznej, gdzie współpracując z bardzo doświadczonym w tej dziedzinie zespołem prof. □ Ostatnio pojawiły się doniesieWojciecha Branickiego z Małopolnia, że zagrożone są również dzieci. skiego Centrum Biotechnologii UJ, Koronawirus może powodować wspieramy województwo małopolu nich zespół Kawasakiego. W Polskie, testując próbki dla sanepidu. sce także odnotowano takie przyMamy odpowiednie zaplecze badawpadki. Co Pan sądzi na ten temat? cze oraz kadrę, więc możemy pomóc. Na diagnostykę próbujemy jed■ Doniesienia prasowe dotyczące nak patrzeć nieco szerzej, starając powiązania zakażenia wirusem się oszacować ryzyko dla całej spoSARS-CoV-2 z chorobą podobną do łeczności. Wspólnie z miastem KraProf. Krzysztof Pyrć zespołu Kawasakiego pojawiły się ków wykorzystaliśmy technologię już jakiś czas temu. Na razie nie jest jasne, czym jest obserwowane normalnie służącą do analizy próbek od pojedynczych osób, by schorzenie, i na pewno wymaga badań i obserwacji. Myślę jednak zbadać, czy możemy śledzić ryzyko epidemii na danym terenie również, że trzeba zachować dużą ostrożność w formułowaniu na podstawie próbek środowiskowych. Szukamy bardziej ślawniosków w tej i innych kwestiach dotyczących SARS-CoV-2. dów, które mogą sygnalizować, że za kilka tygodni czy miesięcy Z drugiej strony, koronawirusy już wcześniej były łączone w jakimś miejscu może pojawić się kolejna fala zachorowań lub z chorobą Kawasakiego i pojawiały się sugestie, że zakażenia obecna fala może się nadbudować. Szukamy informacji, dzięki koronawirusami mogą prowadzić do rozwoju tej choroby. którym władze miasta będą mogły reagować, zanim pojawią się pacjenci w szpitalach, zanim sytuacja stanie się niebezpieczna. □ Podczas naszej wcześniejszej rozmowy, po konferencji Trzeci aspekt naszych działań dotyczy próby opracowania prasowej w Collegium Novum, wspomniał Pan, że walce z ko- testów Point-of-Care, nad którymi pracują teraz naukowcy na ronawirusem SARS-CoV-2 Państwa zespół koncentruje się na całym świecie. Chodzi o testy, które będziemy mogli zastosować czterech głównych obszarach: stworzenia bardzo szybkiego nie tylko w laboratoriach, ale również w takich miejscach jak testu diagnostycznego, testowania znanych już leków, stwo- lotniska dla osób, które się przemieszczają. Mają to być rozrzenia skutecznej i bezpiecznej szczepionki i poszukiwania wiązania na obecną pandemię, ale też na kolejne w przyszłości. zupełnie nowego typu leków. Proszę powiedzieć, które z badań Badania poświęcone tej tematyce prowadzimy we współpracy prowadzonych przez Pana zespół są najbardziej zaawanso- z firmami, które opracowały platformy technologiczne pozwalawane, najbardziej obiecujące? jące na detekcję w bardzo szybkim czasie kwasów nukleinowych

ALMA MATER nr 217

35


czy też białek wirusowych. Kilka z tych rozwiązań jest bardzo obiecujących. Jeżeli wyniki się potwierdzą, to niewykluczone, że za kilka miesięcy moglibyśmy pokazać jakieś pierwsze produkty. □ Wracając jeszcze do HTCC. Czy na podstawie wyników badań przeprowadzonych przez Pana i Pana zespół można zaryzykować stwierdzenie, że ta substancja może stać się przyszłym lekiem na koronawirusa? ■ Jak już powiedziałem, wyniki są bardzo obiecujące. HTCC działa podobnie jak przeciwciała. Wiąże się z białkiem otoczki koronawirusów i selektywnie blokuje miejsce wiązania do receptora. Opisując działanie tej substancji w bardziej przystępny sposób, można powiedzieć, że gdy zakażamy komórki w laboratorium wirusem SARS-CoV-2, to wszystkie komórki umierają w krótkim czasie. Po dodaniu HTCC efekty działania wirusa nie są widoczne – komórki normalnie wrażliwe na zakażenie są bezpieczne. Chcielibyśmy, aby HTCC można było podawać pacjentom z łagodnymi lub umiarkowanymi objawami drogą wziewną. Pierwsze próby i badania na zwierzętach wykazały, że substancja powinna być bezpieczna. Po podaniu HTCC nie zaobserwowano toksyczności i pogorszenia się czynności układu oddechowego. Potwierdzić to muszą jednak badania przedkliniczne i kliniczne. Aby jak najskuteczniej kontynuować dalsze prace, rozpoczęliśmy już rozmowy z doświadczonymi potencjalnymi partnerami. Działamy, próbując stworzyć coś sami, a także w konsorcjach z różnymi grupami z Polski i ze świata. □ Od początku wybuchu pandemii pojawiały się doniesienia dotyczące możliwości wykorzystania leków już istniejących, wśród których wymieniano, między innymi, Arechin, Chlorochininę, a ostatnio Chloropromazynę.

■ Z Remdesivirem jest trochę inna sprawa. Został on opracowany jako lek o szerokiej specyficzności w kierunku wirusów RNA, co zostało opublikowane w 2017 roku, zresztą także z moim udziałem, przez naukowców z Północnej Karoliny z USA, z którymi pracowałem. W opublikowanej w 2017 roku pracy pokazaliśmy, że Remdesivir może być w przyszłości zastosowany w przypadku pojawienia się nowych koronawirusów, takich jak SARS-CoV. Ponieważ dwa lata później pojawił się taki wirus, zostały podjęte próby wykorzystania leku. W tym momencie ten lek zmienił nazwę i jest testowany u pacjentów z zakażeniem przez koronawirusa SARS-CoV-2. Aktualne wyniki badań klinicznych pokazują, że ten lek wykazuje pewną skuteczność, ale jego potencjał jest bardzo ograniczony. Obecnie dostępne wyniki nie są aż tak obiecujące, jak mieliśmy nadzieję. Możliwe jednak, że zastosowanie Remdesiviru w połączeniu z innymi lekami może przynieść dobre efekty. □ A które z leków funkcjonujących już na rynku określiłby Pan jeszcze jako obiecujące? ■ Na przykład stosowany w chorobach reumatycznych Tocilizumab, który nie likwiduje samego wirusa, tylko działa na organizm chorego. W przypadku Tocilizumabu skuteczność wydaje się obiecująca, ponieważ może pomóc niektórym pacjentom w stanie ciężkim, wchodzącym w fazę burzy cytokinowej. Warto też wspomnieć o przetaczaniu osocza od ozdrowieńców czy stosowaniu preparatów przygotowanych na bazie takiego osocza. □ A jeśli chodzi o szczepionkę przeciw gruźlicy?

Anna Wojnar

■ O tych i wielu jeszcze innych lekach faktycznie pojawiło się sporo informacji, tylko na razie w badaniach klinicznych nic nie znalazło potwierdzenia. Większość tych leków została opracowana w innych wskazaniach, jako leki związane z chorobami serca czy jako leki związane z chorobami zakaźnymi jak Chlorochina czy Chloropromazyna. Może w laboratorium parę rzeczy działa, ale to jest właśnie ta bardzo długa droga z laboratorium do kliniki. Trzeba być ostrożnym w ferowaniu wyroków, czy coś będzie działać czy nie.

□ A Remdesivir? 18 maja 2020 szef Europejskiej Agencji Leków Giudo Rasi poinformował, że rejestracja tego leku przeciwwirusowego zostanie przyspieszona, by już niebawem mógł on być stosowany w leczeniu COVID-19.

36

ALMA MATER nr 217

Siedziba Małopolskiego Centrum Biotechnologii na Kampusie 600-lecia Odnowienia UJ


■ Szczepionka przeciw gruźlicy to jest zupełnie coś innego – to nie jest lek, tylko potencjalny aktywator, który pomaga stymulować nasz układ immunologiczny. Naukowcy mają nadzieję, że w przypadku pojawienia się kolejnego zakażenia taki „pobudzony” organizm będzie szybciej reagował. To bardzo ciekawa koncepcja. □ Czy fakt, że jednak w Europie Środkowej – w Polsce, Czechach i na Słowacji odnotowano znacznie mniej zakażeń, może mieć powiązanie właśnie z tym, że w tych krajach szczepienia przeciw gruźlicy są obowiązkowe? Trochę przeczy temu sytuacja w Rosji, gdzie liczba zakażeń jest jednak bardzo duża...

□ Czy to prawda, że na SARS-CoV-2 częściej chorują mężczyźni i że są bardziej narażeni na powikłania niż kobiety? ■ Statystyki pokazują, że istotnie trochę tak jest, że mężczyźni ciężej przechodzą zakażenie koronawirusem. □ Pana zespół jako pierwszy wyizolował i scharakteryzował wirusa SARS-CoV-2 z próbki pobranej od pierwszego pacjenta. Teraz tych próbek jest już całkiem sporo. Czy na podstawie ich badań można stwierdzić, jak ten wirus mutuje? ■ Zacznę od tego, że zamiast słowa „mutacja”, które ma pejoratywny wydźwięk, lepiej użyć słowa „zmienność”. To bardzo ważne. Ludzie różnią się od siebie, zwierzęta także. Podobnie jest też z wirusami. Ale przez to, że wirusy są dużo prostsze i znaczenie szybciej się namnażają, różnią się od siebie na poziomie genetycznym znacznie bardziej niż, na przykład, ludzie. Samo pojawienie się takiej zmiany nie oznacza, że pojawia się nowy wariant wirusa. Jej pojawienie się nie niesie ze sobą najczęściej konsekwencji. Oczywiście, pojawiają się doniesienia, które próbują na ten temat spekulować. Ale obecnie nie mamy żadnych dowodów, że któryś ze szczepów jest mniej lub bardziej agresywny. Możliwe, że w jakimś momencie pojawi się wariant, który faktycznie będzie bardziej lub mniej agresywny, na razie nie ma na to jednak dowodów. W naszych badaniach ważne natomiast jest to, że kiedy szukamy tego wirusa, tak naprawdę szukamy jego materiału genetycznego. Gdybyśmy nie śledzili, jak ten wirus zmienia się w czasie, to metody diagnostyczne, którymi dysponujemy, mogłyby się stać bezużyteczne, a co za tym idzie – pojawiłoby się ryzyko, że przestaniemy tego wirusa wykrywać. □ Z jakiego rodzaju patogenem mamy do czynienia w Polsce, w Krakowie? ■ Obecnie mamy transmisję lokalną. To znaczy, że ten wirus do nas nie napływa z zewnątrz, bo nie ma jak. Granice są jeszcze zamknięte. Wirus jednak cały czas krąży w naszym społeczeństwie. Chociaż udało się go nieco poskromić i wydaje się, że w tym momencie jesteśmy w całkiem dobrej sytuacji, to musimy pamiętać, że epidemia się nie skończyła. Codziennie odnotowujemy nowe przypadki zakażeń w Polsce, co oznacza, że wśród nas jest bardzo wiele osób,

Anna Kula-Păcurar

■ Moim zdaniem ta korelacja nie jest prawdziwa. Po pierwsze jesteśmy jeszcze w początkowej fazie pandemii, po drugie liczba przypadków zależy od wdrożonych działań prewencyjnych oraz modelu społeczeństwa. Nie wierzę, że szczepienia podane kilkadziesiąt lat temu są w stanie zapobiec zakażeniu SARS-CoV-2. Efekt jest możliwy, ale raczej nie aż tak trwały.

Laboratorium ViroGenetics, Małopolskie Centrum Biotechnologii UJ; maj 2020

które są zakażone – niektóre o tym wiedzą, ale niektóre nie, przez co zakażają kolejne. □ Na 22 maja mieliśmy w Polsce ponad 20 tysięcy zakażeń, 973 zgony i blisko 9 tysięcy ozdrowieńców. Od 4 maja, w ramach rozluźniania obostrzeń, otwarte zostały galerie, muzea, biblioteki, przedszkola, żłobki, od 18 maja czynne są zakłady kosmetyczne i fryzjerskie. Od 25 maja nastąpi zniesienie kolejnych restrykcji, między innymi częściowo także na uczelniach. Czy to oznacza, że szczyt zachorowań mamy już za sobą? Czy pomimo rozluźnienia obostrzeń nadal powinniśmy być czujni i czekać na dalszy rozwój wypadków? ■ Szczyt zachorowań będzie wtedy, kiedy sami zdecydujemy, że ma być. Obecnie szczyt jest przytłumiony bezpośrednio przez nasze działania. Natomiast jeżeli z tych działań bezmyślnie zrezygnujemy, liczba przypadków zacznie się zwiększać. Cały czas jesteśmy w fazie niebezpiecznej, więc musimy uważać, by nie stało się to, co w kilku innych krajach. Oczywiście, nieustannie pojawiają się argumenty nienaukowe i niemedyczne, z którymi nie sposób się nie zgodzić: że musimy pracować, bo za chwilę okaże się, że właściwie nie będziemy mieli już do czego wracać. Gdzie jest ten złoty środek, by nie przekroczyć bariery, która sprawi, że wejdziemy w fazę, w której nasza służba zdrowia nie wytrzyma i liczba ofiar śmiertelnych drastycznie zacznie się zwiększać? □ Czy temperatura może stać się naszym sprzymierzeńcem? ■ To dobre pytanie. Od samego początku mam nadzieję, że tak. Natomiast, szczerze mówiąc, na razie nic na to nie wskazuje. W lecie, kiedy temperatura jeszcze wzrośnie, może dojść do częściowego przyhamowania zakażeń, ale wiadomo, że wirus całkowicie nie zniknie. Miejmy nadzieję, że letnie miesiące pozwolą nam „kupić” trochę czasu i zyskać nieco spokoju, by można było wrócić do normalnego życia i przygotować się na jesień. ALMA MATER nr 217

37


Anna Wojnar

czaliśmy. Jaka jest realna liczby pacjentów bezobjawowych, to się dopiero okaże, bo przeprowadziliśmy jedyni badanie pilotażowe na małej grupie 1000 osób. Uzyskane wyniki są spójne z wynikami obserwowanymi w całej Europie. Najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie, które pojawia się w kontekście, na przykład, Szwecji. Czy dojdziemy do odporności stada? Ten współczynnik, który pojawił się w naszym badaniu, dowodzi, że jest to kompletnie nierealne. I to jest właśnie ta zła wiadomość. To bardzo ważne dane, które w pewnym sensie wytyczają nam plan działania i kierunek, w którym dalsze badania powinny być prowadzone.

Badania zespołu naukowców z MCB koncentrują się na czterech głównych obszarach: stworzenia bardzo szybkiego testu diagnostycznego, testowania znanych już leków, stworzenia skutecznej i bezpiecznej szczepionki i poszukiwania zupełnie nowego typu leków

□ Powinniśmy więc być przygotowani na drugą falę jesienią? ■ Na razie nie skończyła się jeszcze pierwsza fala... Jeśli w lecie epidemia przygaśnie – to tak. Natomiast może się okazać, że epidemia przez cały czas będzie z nami i będziemy cały czas na tej samej fali, a ta druga pojawi się, kiedy zaniedbamy dystansowanie i inne zachowania, które ograniczają przenoszenie się wirusa. To niekoniecznie musi być jesień. Równie dobrze może to być czerwiec albo lipiec. □ Wiele osób, jak akcentował Pan wcześniej, przechodzi tego wirusa w sposób bezobjawowy, stanowiąc zagrożenie dla słabszych i starszych osób. Wiadomo, że nie ma możliwości, by przetestować wszystkich. Ale czy jakieś badania potwierdzające lub wykluczające chorobę można zrobić sobie we własnym zakresie? ■ Aby wyłapać wszystkich zakażonych, wypadałoby robić badania wszystkim co dwa dni. Oczywiście, nie ma takiej możliwości i nigdy nie będzie. Na pewno ma sens i powinno się badać osoby, które zetknęły się osobami chorymi. Warto się zastanowić jednak, czy nie testować wszystkich osób z wyraźnymi objawami. Jednak wyłapanie osób, które przechodzą zakażenie w sposób bezobjawowy, będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Ilu ich jest? W kwietniu wraz z prof. Markiem Sanakiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum i zespołem prof. Jakuba Swadźby z firmy Diagnostyka przeprowadziliśmy pilotażowe badanie, które miało na celu określenie, jaki odsetek osób w Krakowie miał kontakt z wirusem. Okazało się, że w naszym mieście zakażenie koronawirusem przeszło już około dwa procent mieszkańców. □ To dobra czy zła wiadomość? ■ I dobra, i zła. Dobra dlatego, że wydaje się, że liczba osób, które przechodzą zakażenie bezobjawowo, jest większa, niż przypusz-

38

ALMA MATER nr 217

□ Z tego, co Pan mówi, wynika, że musimy się nauczyć żyć z tym wirusem. Wiadomo, że powinniśmy nosić maseczki, rękawiczki, często myć i dezynfekować ręce, ubrania, produkty przyniesione ze sklepu itp. Czy nie powinniśmy także zasłaniać włosów, na których też może utrzymywać się wirus? ■ Sądzę, że bardziej powinniśmy się martwić nie tym, czy my się od kogoś zarazimy, ale tym, aby przez nas nie zaraził się ktoś inny. Zasłanianie nosa, ust czy włosów nie ochroni nas przed zakażeniem. Te cywilne maseczki nie do tego mają służyć. Nawet jeśli mielibyśmy profesjonalne zabezpieczenia dróg oddechowych czy włosów, to i tak nie jesteśmy w stanie sami wysterylizować sobie ubrania przed jego zdjęciem. Bez pełnego „rynsztunku” i infrastruktury nie jesteśmy wstanie zabezpieczyć się całkowicie. Nie dajmy się więc zwariować. □ Czy można się zakazić przez jedzenie? ■ Na ten moment nie ma żadnych dowodów, że może dojść do zakażenia przez jedzenie. □ Czy ma sens robienie testów kasetkowych lub badań serologicznych? ■ Po pierwsze, testy serologiczne nie nadają się do diagnozy zakażenia SARS-CoV-2. Można być chorym i mieć wynik ujemny. Po drugie, wiele z tych szybkich testów jest po prostu kiepskiej jakości i uzyskiwany wynik nie jest wiarygodny. Sprawdzaliśmy niektóre z tych testów i w mojej opinii one bardziej szkodzą, niż pomagają. Oczywiście, nie wszystkie testy są złe, ale trudno w tym momencie określić, które są wartościowe. Stąd też tak pilna potrzeba stworzenia szybkich testów Point of Care, nad którymi pracuje teraz cały świat i które można by, na przykład, wykorzystywać przed wizytą u lekarza, dentysty, itp. □ 3 maja 2020 Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że w niektórych miastach prowadzone są badania ścieków pod kątem wykrywania koronawirusa. Czy takie badania prowadzone są również w Krakowie? Czy one mogłyby pomóc w wykrywaniu ognisk zapalnych? ■ To bardzo celne pytanie, dotyczące nurtu badań środowiskowych, ale poczekajmy jeszcze trochę z odpowiedzią na nie. Myślimy o zrobieniu tego typu badań i prowadzimy już na ten temat rozmowy z miastem.


□ Zespół naukowców pod Pana przewodnictwem przeprowadził też inne ciekawe badania, określające stopień skażenia Krakowa. Wielokrotnie pobierali Państwo próbki z różnych miejsc przestrzeni publicznej, między innymi z przystanków czy ławek, przed i po dezynfekcji miasta. Co można wywnioskować na podstawie tych badań? ■ Były to badania prowadzone wraz z zespołem prof. Wojciecha Branickiego i zespołem dr. hab. Pawła Łabaja z MCB. Próbki pobieraliśmy z dwudziestu lokalizacji w mieście. W marcu 2020 roku badania te pokazały, że faktycznie skażenie miasta było duże, co nie znaczy jednak, że duże było też ryzyko zakażenia. My szukaliśmy bardzo subtelnych śladów „resztek” wirusa, które prawdopodobnie nie były zakaźne. Z czasem liczba pozytywnych wyników zaczęła spadać. To koreluje z procesem czyszczenia miasta. Niewątpliwie znaczenie miały też restrykcje dotyczące poruszania się, które zostały wprowadzone. □ Jaki scenariusz przewiduje Pan na najbliższe miesiące czy lata?

Fusion Medical Animation / Unsplash

■ To jest pytanie do społeczeństwa. Jeżeli pogoda nam nie pomoże, co, jak wcześniej wspomniałem, znajduje się raczej w sferze nadziei – to wszystko, co się wydarzy, będzie zależało od naszego postępowania. Nasza lekkomyślność może doprowadzić do tragedii i sprawić, że bardzo dużo osób umrze. Epidemia przybierze prawdopodobnie charakter lokalny, z ogniskami, które będą pojawiać się w różnych częściach kraju. Podobne ogniska obserwowaliśmy, na przykład, we Włoszech. Ogromnie ważne jest, abyśmy pamiętali, że zagrożenie cały czas jest całkowicie realne. Bardzo trudno mówić o przyszłości, dlatego że efekty naszych działań z dnia dzisiejszego zobaczymy za wiele tygodni. Tworzymy w jakiś sposób politykę na poziomie miasta, państwa, Europy, bądźmy odpowiedzialni i pamiętajmy o tym, żeby nie próbować wyrwać się za szybko do przodu, bo może się okazać, że cena tych nieprzemyślanych działań będzie

bardzo wysoka. Działajmy, bo trzeba uruchamiać gospodarkę, natomiast zachowajmy we wszystkim zdrowy rozsądek. Pojawiają się komentarze, że wirusa nigdy nie było, lub że nie jest on taki groźny, bo w Polsce nie umarło wiele osób. Czasem mam wrażenie, że niektórzy są zawiedzeni, że nie doszło do tragedii. A przecież, by nie wydarzył się ten czarny scenariusz, została wykonana gigantyczna praca, okupiona niesamowitym wysiłkiem wielu ludzi... □ Ogromne podziękowania należą się wszystkim, którzy od wybuchu epidemii dla wspólnego dobra działają na różnych frontach. Mam tu na myśli lekarzy, cały personel medyczny, naukowców. Ale nie tylko... ■ Jestem pełen podziwu. Ale trzeba uhonorować również inne grupy zawodowe, które od początku pandemii pracują. Warto pamiętać o ludziach, którzy pracowali codziennie w sklepach spożywczych czy w komunikacji miejskiej. Ci wszyscy ludzie zasługują na ogromną wdzięczność i szacunek społeczeństwa. Trzeba o tym przypominać, bo dużo takich cichych bohaterów jest na pierwszej linii frontu. □ Ten przełomowy moment w walce z SARS-CoV-2, na który tak czekamy, nastąpi więc dopiero wraz z pojawieniem się bezpiecznej szczepionki lub lekarstwa... ■ Może też okazać się, że te mutacje, o których tyle się mówi, sprawią, że wirus z czasem zacznie łagodnieć i że w przyszłym roku będzie znacznie więcej osób bezobjawowych niż w tym sezonie. Może być tak, że za jakiś czas liczba przypadków śmiertelnych, nawet przy wzrastającej liczbie zakażeń, będzie spadać. Ten scenariusz pisze, niestety, wirus. □ Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska

ALMASARS-CoV-2 MATER nr 217 Wizualizacja wirusa (z ang. Severe Acute Respiratory Syndrome Coronavirus 2) powodującego COVID-19

39


UNIVERSALIA

MYŚLĘ, ŻE ZACZYNA SIĘ CZAS POKORY Z socjologiem prof. Piotrem Sztompką rozmawia Rita Pagacz-Moczarska

□ W kwietniu 2020 nakładem Wydawnictwa Znak ukazała się Pana najnowsza książka Słownik socjologiczny. 1000 pojęć. Zamieszczone w tym tomie autorskie definicje terminów socjologicznych tworzą pojęciowy kanon istniejącej od blisko 200 lat dziedziny nauki, której poświęcił Pan całe swoje zawodowe życie. Dlaczego zdecydował się Pan zaproponować współczesnemu czytelnikowi akurat 1000 pojęć? Jaką strategią kierował się Pan, pisząc tę książkę?

socjologów. Okay, niech w takim razie napiszą lepszy słownik. Bo tak właśnie powinna rozwijać się nauka: przez twórczą krytykę. □ Zbiór wybranych przez Pana pojęć z pewnością pomoże czytelnikom w lepszym zrozumieniu swojego losu i świata. Zwłaszcza teraz w czasie pandemii. Mam tu na myśli nie tylko czytelników polskich. Czy są plany, by przetłumaczyć książkę na język angielski?

Paweł Wodnicki

■ Rzeczywiście, w literaturze świa■ Jak wiadomo, myślimy i mówitowej nie ma podobnej pozycji. Są my zawsze w jakimś języku. Każgrube encyklopedie socjologiczne, da dyscyplina nauki ma swoisty na ogół wieloautorskie, ale to zujęzyk i dzięki temu może głębiej pełnie co innego. Więc tak zwany rozumieć swoją dziedzinę rzeczywi„rynek” dla Słownika by się znalazł. stości. O ile wystarczy, gdy specjaliCzęsto pisałem książki od razu po styczne pojęcia fizyki rozumie fizyk, angielsku. I dopiero później niektóchemii – chemik, biologii – biolog, re były tłumaczone na język polski Prof. Piotr Sztompka; 2020 o tyle język socjologii – podobnie jak przez zawodowych tłumaczy, bo innych nauk społecznych i humanistycznych – nie jest jednak mnie szkoda było czasu na takie, czysto techniczne, zajęcie. wyłącznie dla uczonych. Bo rozumienie społeczeństwa, swojego A teraz tym bardziej, bo w moim wieku horyzont czasu barmiejsca w społeczeństwie, relacji międzyludzkich to sprawa dzo się zwęża, a mam jeszcze inne plany pisarskie. Więc jeśli życiowo istotna dla każdego światłego obywatela. I do takich znajdzie się zainteresowany tłumacz, to ma zielone światło. właśnie czytelników adresowany jest Słownik. Oraz, oczywiście, do studentów socjologii. A dlaczego 1000 pojęć? Bo jak uczą □ Podczas pisania Słownika drogowskazem były dla Pana językoznawcy, to jest minimum słownictwa potrzebnego do słowa Ludwiga Wittgensteina: Wszystko, co może być powieporozumiewania się w językach naturalnych. I tyle odnalazłem dziane, może być powiedziane jasno, a o tym, co nie może być w języku socjologii, wchodząc chwilami także na teren psy- tak powiedziane, trzeba milczeć. Czy któreś z socjologicznych chologii społecznej, której oddzielenie od socjologii jest, moim zagadnień zostały w książce przemilczane? zdaniem, sztuczne. Jak to pisałem? Pomyślałem sobie, że po ■ W każdej nauce kanon pojęć nieustannie pięćdziesięciu latach wykładania socjologii się bogaci. Ale pisząc słownik, trzeba sobie na Uniwersytecie Jagiellońskim i na kilkukiedyś powiedzieć „stop”. Nie znalazły się nastu uniwersytetach zagranicznych powiwięc w książce różne pojęcia bardzo świeże, nienem już wreszcie znać socjologię na tyle, z kręgu kultury masowej, gazetowej publicyaby sumę mojego rozumienia społeczeństwa styki, internetu, na przykład: patointeligencja, przekazać czytelnikom. Usiadłem więc przy milenialsi, influencerzy, których status nie jest komputerze i – niech Pani uwierzy – bez sięugruntowany, może okazać się efemeryczny, gania do biblioteki, notatek, Wikipedii, bez i które nie weszły jeszcze do kanonu socjologii. cytatów i odnośników napisałem Słownik Pojęcia te znajdą się, być może, w tych innych „z głowy”. Najprościej, jak potrafiłem. To słownikach, które ktoś kiedyś napisze. Można jest moja własna perspektywa i, oczywiście, by więc powiedzieć, że mój Słownik zawiera spotka się pewnie z krytyką niektórych kanon klasyczny. 40

ALMA MATER nr 217


□ Wybrane pojęcia dopełnił Pan wykonanymi przez siebie fotografiami, ukazującymi Pana własny, przemyślany, indywidualny punkt widzenia. To ukłon w stronę wyrafinowanego intelektualnie i estetycznie czytelnika? Dla kogo pisał Pan tę książkę? Ile fotografii zostało zamieszczonych w Słowniku?

□ Jak, jako socjolog, podsumowałby Pan pierwsze 20-lecie XXI wieku? ■ Ograniczę się tylko do jednej sprawy, szczególnie aktualnej dzisiaj, w czasach epidemii. Otóż, z wyjątkiem szybko przezwyciężonego kryzysu fiskalnego roku 2007, był to czas rozpędzonej konsumpcji, rosnących aspiracji, hedonizmu i nadziei na coraz lepsze jutro. Był to czas coraz bardziej masowego dostępu do życiowych przyjemności, co zresztą w wielu przypadkach odbierało tym przyjemnościom atrakcyjność (samochody i ich parkowanie, turystyka i blokowiska hotelowe przy plażach, którymi nie sposób

Fot. Piotr Sztompka

■ Żyjemy w epoce wizualnej. Obrazy, a nie tylko słowa stały się ważnym środkiem komunikowania. A ponieważ od lat szkolnych uprawiam amatorską fotografię, pisząc przed prawie dwudziestu laty podręcznik dla studentów Socjologia ‒ analiza społeczeństwa, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Znak, postanowiłem mówić do czytelników od razu dwoma językami: tekstem i obrazem. Znalazło się tam prawie 300 moich zdjęć, ilustrujących różne zagadnienia. Studentom bardzo się to podobało. I może to tłumaczy w części, dlaczego wydawnictwo sprzedało do dziś aż 65 000 egzemplarzy. Kończę właśnie przygotowywać trzecie, poszerzone, wydanie ‒ z nowymi zdjęciami. Tę samą strategię zastosowałem w Słowniku, gdzie znalazło się 110 moich zdjęć wykonanych w różnych częściach świata.

Autoprezentacja; Sztokholm, 2008

już dojść do morza, samoloty i kilometrowe kolejki na lotniskach, restauracje, gdzie trzeba rezerwować stolik tydzień wcześniej). Tłum, tłum, wszędzie tłum. Był to także czas arogancji wobec natury, wiary w to, że rzeczywiście fascynujący postęp techniczny,

ALMA MATER nr 217 Subkultura harleyowców; 2015

41


tywy oznacza to, że przyjdzie nam żyć biedniej. A w sytuacji rozpędzonych aspiracji materialnych i życia na kredyt, o czym mówiłem wcześniej, takie załamanie prowadzi do mocnego poczucia relatywnej deprywacji i frustracji, które łatwo wywołać może społeczne niepokoje, wzmożone konkurowanie o pieniądze i brakujące dobra, gniew wobec władzy, agresję w stosunkach z innymi. □ W jaki sposób fakt ograniczenia naszej przestrzeni życiowej i bezpośrednich kontaktów z innymi ludźmi, konieczność przebywania w odizolowaniu, w domu w wąskim gronie rodzinnym, wpłynie na nasze późniejsze relacje międzyludzkie? Jakie widzi Pan plusy, a jakie minusy tej sytuacji?

na przykład w dziedzinie elektroniki czy komputeryzacji, oznacza, że już ostatecznie podbiliśmy przyrodę. Szybko zapominaliśmy o lekcjach huraganów, tsunami, trzęsień ziemi i wracaliśmy do megalomanii panów świata. □ Co się właśnie kończy, a co się zaczyna? ■ No i właśnie do porządku przywołał nas jakiś mikroskopijny wirus z dalekiej Azji. Pokazał nam – mieszkańcom planety – nasze właściwe miejsce w świecie. Złamał poczucie wszechmocy, pokazał ulotność życia, udowodnił, że bez zdrowia i normalnych warunków otoczenia żadne przyjemności i materialne dobra nie mają znaczenia. Myślę, że zaczyna się czas pokory, niepewności, obaw, przeniesienia wielu międzyludzkich kontaktów w świat wirtualny, ograniczenia podróżowania, pracy zdalnej. Oczywiście, pokonamy kiedyś koronowirusa, znajdzie się szczepionka i leki. Ale pewno nie do końca, bo przecież do dzisiaj nie możemy całkowicie uporać się ze zwykłą grypą. A natura ma jeszcze w zanadrzu celujące w Ziemię meteoryty, zmianę klimatu, eksplozje na Słońcu, niekontrolowane reakcje w elektrowniach atomowych, przeciążenie internetu i wiele innych rzeczy, o których nie śniło się nawet astrofizykom. □ Książka ukazała się w kwietniu 2020 roku, kiedy świat zmagał się z pandemią koronawirusa SARS-CoV2. Gdyby teraz był Pan jeszcze w trakcie pisania Słownika, czy wprowadziłby Pan do niego jakieś dodatkowe pojęcia? ■ Może poświęciłbym trochę więcej tekstu na hasła takie jak ryzyko, panika, izolacja społeczna, trauma. A po stronie optymistycznej na hasło wartości postmaterialistyczne. Bo wydaje mi się, że w sytuacji, kiedy sfera „ciała” stała się tak zagrożona i łamliwa, ludzie zaczną przywiązywać większą wagę do spraw „ducha”. I to, być może, będzie jedyna zmiana na lepsze. □ Z powodu epidemii czeka nas wiele zmian na różnych płaszczyznach. Jakie mogą być społeczne konsekwencje tej sytuacji? ■ Nie jestem ekonomistą, więc jedynie powtarzam za ekonomistami, że czeka nas potężna recesja. Z socjologicznej perspek-

42

ALMA MATER nr 217

Język ciała w Jerozolimie; 2014

□ Wiele podróżował Pan po świecie. Każdą z tych peregrynacji dokumentował Pan zdjęciami, podkreślając, że fotografia podróżna pomaga lepiej zrozumieć świat, zwłaszcza inny świat, różny od własnego. Dokładnie rok temu, w dniach od 9 marca do 19 kwietnia 2019, w podziemiach Collegium Maius można było oglądać wystawę fotografii wykonanych przez Pana podczas wypraw do Toskanii, Umbrii i Wenecji, gdzie zachwycał się Pan widowiskową urodą życia Włoch. Co Pan czuje, kiedy dziś widzi Pan jakże inne obrazy z Italii... Fot. Piotr Sztompka

Bieda w Buenos Aires; 2012

■ Jest gdzieś jakieś optimum gęstości relacji międzyludzkich. Przeważnie cierpimy z powodu samotności, ale również źle się czujemy w tłoku i w tłumie. Cieszą nas relacje intymne, rodzinne, przyjacielskie – ale wtedy, gdy je sami sobie wybieramy, a nie gdy zostajemy do nich zmuszeni. Dlatego sądzę, że radość z tak zwanego „czasu dla rodziny” ma swoje granice i po pewnym okresie może przeradzać się w niechęć i konflikty. Byle nie za długo potrwało to zamknięcie w domach. A z drugiej strony, w przezwyciężeniu samotności i „klasztornej izolacji” nieocenioną pomoc przynosi internet, e-maile, portale społecznościowe. Więc trzeba sobie zapewnić jakąś równowagę w tej naszej przestrzeni międzyludzkiej.


□ We wstępie do Słownika napisał Pan, że życzy czytelnikom poszerzenia socjologicznej wyobraźni, to znaczy zobaczenia siebie i swoich losów nie w samotności, ale w przestrzeni międzyludzkiej, w bliskości z innymi. Dziś te słowa zyskują nowe znaczenie... ■ W takich dniach jak obecne jeszcze mocniej sprawdzają się słowa księdza Józefa Tischnera: Żyjemy zawsze z kimś, przy kimś, obok kogoś, dla kogoś. Nagle w tym zagonionym, egoistycznym, a do tego jeszcze tak politycznie rozbitym społeczeństwie widzimy piękne gesty solidarności, wzajemnej pomocy, mobilizacji do bezinteresownych wspólnych akcji. Do mojego mieszkania pukają nie tylko sąsiedzi, ale także nieznajomi studenci, pytając o zakupy. Przypominamy sobie o znajomych i telefonujemy, troszcząc się o ich zdrowie. Dostałem kilkanaście e-maili tego rodzaju. W sklepie uśmiechamy się przez maseczki do nieznajomych, stoimy grzecznie dwa metry od siebie i życzymy ekspedientce, żeby się „trzymała”. Oby ten nastrój nie przeminął wraz z wynalezieniem szczepionki. Niech to będzie szczepionka tylko na koronowirusa, a nie na odrodzenie społeczeństwa obywatelskiego. □ Pierwszą opracowaną przez Pana ideą w Słowniku jest pojęcie „adaptacja”. Zakładając optymistyczny scenariusz, że w ciągu najbliższych kilku–kilkunastu miesięcy uda się zażegnać epidemię – ile może potrwać proces adaptacji społeczeństwa do nowej rzeczywistości, nowych warunków życia, nowej organizacji pracy po epidemii?

Fot. Piotr Sztompka

■ Cóż, po prostu bardzo mi smutno. Bo nigdzie tak jak we Włoszech nie widziałem tej wszechobecnej radości i umiejętności korzystania z życia codziennego: tych barów, kawiarni, trattorii, pizzerii, debat z sąsiadami na piazza, spacerów wieczornych po uliczkach, wykwintnej mody, pieśni neapolitańskich i opery w La Scali. Widzę dzisiaj przed oczami (i na zdjęciach) te piękne zaułki, pomniki sztuki i architektury, radosnych ludzi – wszystko wymarłe. I przez ten kontrast tragedia Włoch porusza tak bardzo.

Konsumpcjonizm od dziecka; 2009

■ Nie mam pojęcia. Mam tylko nadzieję, że miesiące, a nie lata. □ Przy różnych okazjach podczas swoich wypowiedzi akcentował Pan, że nie wolno nam marnować czasu, że niezmiernie ważne jest to, aby dany nam czas wypełnić maksymalną ilością tego, co można zrobić, przeżyć, doznać, czym się zachwycić. Nad czym więc teraz Pan pracuje? Co wypełnia Panu czas? ■ Przechodziłem w życiu różne kryzysy. I zawsze ratowała mnie praca. Na szczęście, jestem pracowity i obsesyjnie zdyscyplinowany. Więc tak samo jak wtedy, gdy pisałem rozprawę doktorską, tak i teraz wstaję rano i śpieszę się, żeby nie spóźnić się na dziewiątą „do biura” (czytaj: do sąsiedniego pokoju). I tak jak wtedy, siedzę przed komputerem i piszę. Teraz kończę na zamówienie Wydawnictwa Znak trzecie, bardzo zmienione, wydanie mojego podręcznika. A po pracy? Nadrabiam zaległości z zakresu literatury i czytam w internecie różne gazety z całego świata. Może kiedyś będą przynosić lepsze informacje niż w tej chwili. □ Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska

ALMA MATER nr 217 Rodzina rozszerzona; 2014

43


Anna Wojnar

Iluminacja na fasadzie 44 Collegium Novum; 18 maja 2020

ALMA MATER nr 217


ALMA MATER nr 217

45


Konrad K. Pollesch

PAMIĘTAMY!

Uroczystość nadania doktoratu honoris causa UJ Janowi Pawłowi II; aula Collegium Maius, 22 czerwca 1983

46

ALMA MATER nr 217


JAN PAWEŁ II W OBRONIE GALILEUSZA Mniej znane karty z naszej historii. Część 1

24 stycznia 1953 trzech młodych krakowskich fizyków odwiedziło mieszkającego w tym czasie w jednej z najstarszych krakowskich kamienic, przy ul. Kanoniczej 19 1, młodego księdza Karola Wojtyłę z dość zaskakującą propozycją: zaproszeniem do odbycia wspólnej dwudniowej wycieczki na narty do Bukowiny i Zakopanego. Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda na mało znaczącą, a w każdym razie niezasługującą na bliższe rozpoznanie. Tymczasem okazuje się, że wspólna wyprawa trzech młodych krakowskich uczonych z księdzem Karolem Wojtyłą na narty do Bukowiny i Zakopanego w pierwszych dniach lutego 1953 roku zapoczątkowała jedną z piękniejszych kart zarówno w bogatej biografii wyniesionego na ołtarze papieża Jana Pawła II, jak i w najnowszej historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przyciągnęła też uwagę sporej liczby autorów2. Aby poznać wagę tej sprawy, trzeba cofnąć się w czasie o blisko siedemdziesiąt lat. Kwestii do przypomnienia jest dużo. Zacząć trzeba od intrygującej i na pierwszy rzut oka błahej notatki, jaką sporządził po rozmowie z jednym z przywołanych trzech młodych fizyków krakowskich ksiądz Adam Boniecki MIC. W jakże cennym Kalendarium życia Karola Wojtyły czytamy: Było to w styczniu 1953 r. Jeden z nas zamierzał zorganizować kilkudniową narciarską wycieczkę turystyczną w Gorce. I wystąpił z projektem zaproszenia na nią ks. Karola Wojtyły, znanego nam z pracy duszpasterskiej wśród młodzieży akademickiej – w tym czasie uczęszczaliśmy na prowadzone przez Niego wykłady i dyskusje w lokalu Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej w budynku Filharmonii. Nie byliśmy jednak pewni co do umiejętności narciarskich ks. Wojtyły i w tym celu, nie wyjawiając właściwego zamiaru, zaprosiliśmy Go na dwudniową

wycieczkę narciarską do Bukowiny i Zakopanego. Zaproszenie nasze zostało chętnie przyjęte. Do tej wyprawy trzeba było przygotować Mu narty i dopasować wiązania do czarnych trzewików, używanych zwykle przez księży. Montażu tego dokonał jeden z nas w warsztacie Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego przy ul. Gołębiej [nr 13] i odniósł na ul. Kanoniczą, gdzie wówczas ks. Wojtyła zamieszkiwał wraz z ks. prof. Różyckim3. Informacje powyższe po latach, w 1995 roku, potwierdził sam papież Jan Paweł II, przypominając uczestnikom spotkania, że to w 1953 roku odbyły się ważne wędrówki, które jakoś wyznaczyły nie tylko moją pracę duszpasterską na przyszłość, ale także pod pewnym względem moje myślenie, moją twórczość4. Z zebranych materiałów wynika, że niewymienionym z nazwiska przez księdza Karol Wojtyła na spływie kajakowym; lata 60. XX wieku Bonieckiego fizykiem, który wpadł na pomysł nawiązania kontaktów nie z prof. Andrzejem Hrynkiewiczem z księdzem Wojtyłą5 i pomógł temuż przy- w 1953 roku zaprojektował i uruchomił gotować narty przed mającą być dla nie- pierwszy w Polsce magnetyczny rezonans. świadomego całej „akcji” księdza Wojtyły Studenci fizyki wciąż jeszcze zaglądają do „egzaminem” z jego umiejętności narciar- podręczników jego autorstwa. skich, był Jacek Hennel (1925–2014), po Profesor Andrzej Hrynkiewicz (1925– latach znany szeroko w świecie naukowym 2016) także zapisał piękną kartę w dzieprofesor, specjalista w zakresie rezonansu jach nauki. Studia wprawdzie odbył na magnetycznego. Na całe dojrzałe życie Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Tozwiązał się z Krakowem (po studiach fi- runiu, ale sławę, znacznie przekraczającą zycznych pracował najpierw w Instytucie europejski kontynent, zdobył w Krakowie, Fizyki UJ, potem w Instytucie Odlewnic- gdzie pracował blisko 70 lat jako profesor twa, wreszcie w Instytucie Fizyki Jądrowej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz InstytuPAN, w którym założył Zakład Radiospek- tu Fizyki Jądrowej PAN. Profesor cieszył troskopii Jądrowej i przez wiele lat nim się za życia ogromnym autorytetem jako kierował). Był wybitnym uczonym „z du- jeden z najlepszych na świecie badaczy szą konstruktora”, między innymi wspól- w zakresie spektroskopii jądrowej. W laMieczysław Maliński, Najchętniej grał na bramce, Warszawa 1985. / Wikimedia

WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ W KRAKOWIE W STYCZNIU 1953 ROKU...

ALMA MATER nr 217

47


pomysłów 33-letni były wikariusz z kościoła św. Floriana z wynikiem bardzo dobrym „zdał” egzamin narciarski. Jak się okazało, w ten sposób wszedł on na około pięćdziesiąt lat w świat badaczy z zakresu nauk ścisłych (tę grupę uczonych nazwano „fizykami”). To otwarło mu drzwi do świata młodych naukowców. Wkrótce też zaprzyjaźnił się z wieloma z nich, tworząc krąg znajomych i przyjaciół.

www.ifj.edu.pl

NA NARTACH, W KAJAKU I PIESZO...

Prof. Jerzy Janik

tach 1966–1968 był wicedyrektorem Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą. W 1980 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim zorganizował specjalność naukową pod nazwą fizyka medyczna. Zorganizował kilkadziesiąt konferencji naukowych (tzw. Szkół Fizyki, znanych w świecie pod nazwą School of Phisics) w Zakopanem. Niestety, nie udało się zebrać wielu informacji o Stanisławie Szymczyku (ur. w 1921) – trzecim fizyku, który uczestniczył w „egzaminie narciarskim” księdza Karola Wojtyły. Z materiałów przechowywanych w Archiwum UJ wynika, że Szymczyk był starszy o pięć lat od swoich dwóch kolegów. Studia z zakresu fizyki odbył w latach 1945–1951 na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tutaj też w 1951 roku obronił pracę magisterską przygotowaną pod kierunkiem prof. Henryka Niewodniczańskiego. Na podstawie nakazu pracy dnia 1 stycznia 1952 został zatrudniony w krakowskim Instytucie Odlewnictwa. Po trzech latach przeszedł do tworzonego właśnie Instytutu Fizyki Jądrowej PAN, gdzie w październiku 1963 obronił przygotowaną pod kierunkiem prof. Niewodniczańskiego rozprawę doktorską. Wszystko wskazuje na to, że, obarczony obowiązkami zawodowymi oraz rodzinnymi, nie brał czynnego udziału w spotkaniach z księdzem Karolem Wojtyłą. Na początku lutego 1953 trzej młodzi fizycy wspólnie z księdzem Karolem Wojtyłą odbyli dwudniową wyprawę do Bukowiny i Zakopanego, gdzie pełen

48

ALMA MATER nr 217

Po udanym „debiucie” narciarskim księdza Karola w lutym 1953 roku przyszła cała seria kolejnych wypraw krajoznawczych. Zresztą sam Papież wiele razy wspominał o nich. Na przykład, podkreślał często wagę takiej wspólnej wyprawy we wrześniu 1953 roku, którą odbył wspólnie z jedenastoma fizykami na szlaku z Suchej Beskidzkiej na Markowe Szczawiny i Babią Górę, Turbacz do Tymbarku. Jego zdaniem, to w czasie tej wyprawy w Beskidy miała ukształtować się ostatecznie tradycja rozmów naukowych uniwersyteckich fizyków z księdzem Wojtyłą, dając początek słynnego z czasem dialogu filozoficzno-fizykalnego. W każdym razie to w tym czasie zrodziła się pewna krakowska tradycja: wspólnych wypraw księdza Wojtyły z krakowskimi „fizykami”6. Wojtyła wędrował odtąd – zazwyczaj w gronie kilkunastu osób – po Gorcach i Beskidach, po Podhalu i Sudetach, do Zawoi i na Babią Górę, w Bieszczady i na Markowe Szczawiny, do Ochotnicy Górnej, Zwardonia, na Halę Lipowską, do Rymanowa, do Hańczowej i Cisnej oraz innych miejscowości. Z nadejściem ciepłych pór roku, w wakacje, decydowano się na spływy kajakami mało znanymi lub zupełnie nieznanymi szerzej rzekami i rzeczkami: Czarną Hańczą, Brdą i Słupią, Obrą, Drawą, Gwdą i Czarną Wodą oraz wieloma innymi7. Wiadomo, że pierwszy taki spływ kajakowy w towarzystwie młodych ludzi w Krakowa odbył rzeką Regą od Świdwina przez Łobez do Bałtyku (od 30 lipca do 13 sierpnia 1953). Pływał po Kanale Augustowskim, ale wyjeżdżał także na szlaki wodne Pomorza Zachodniego i Wschodniego. Badacze dziejów turystyki krajowej piszą, że uczestniczył łącznie w 26 spływach kajakowych. Trudno tu dochodzić, ile przyszły papież odbył wypraw turystycznych (obok pielgrzymek, do Kalwarii Zebrzydowskiej, a potem na Jasną Górę).

Tylko w 1953 roku kilka razy wyjechał na dłuższe wycieczki. 19 kwietnia 1953 pieszo udał się na wyprawę z młodzieżą szkolną do Jaworza i Bystrej, w maju, czerwcu i lipcu wędrował, także z młodzieżą szkolną, do Makowa Podhalańskiego, a następnie do Żywca, Rabki i Kasiny oraz na Leskowiec. W drugiej połowie sierpnia pojechał już z młodymi uczonymi z UJ i ich bliskimi (łącznie 17 osobami) na 12-dniową wyprawę w Bieszczady i Beskid Niski (Ustrzyki Dolne, Ustrzyki Górne, Komańcza, Hańczowa, Krynica, szczyt Wołosań). W czasie tych letnich wypraw ksiądz Wojtyła „wypracował” określony model wycieczek: toczyły się podczas nich rozmowy zarówno na tematy religijne, jak i naukowe. Ten model, dopełniany coraz to nowymi elementami z upływem czasu, opierał się przede wszystkim na indywidualnych rozmowach Księdza z uczestnikami wypraw. Te minisesje, zwyczajowo kończące wyprawy, odbywały się w mieszkaniu matki prof. Jerzego Janika, która mieszkała przy ul. Fałata 11a, zaś z czasem – w kolejnych mieszkaniach Janiny i Jerzego Janików (najpierw mieszkali przy pl. Dominikańskim 1, a następnie w kamienicy przy ul. św. Marka 8). W późniejszym okresie minispotkania naukowe odbywały się także w Pałacu Biskupim przy ul. Franciszkańskiej 3. Były organizowane dwa–trzy razy do roku. Rozmowy poświęcone były głównie relacji między nauką i wiarą. Bywało też tak, że przedmiotem dyskusji stawał się wybrany fragment Sumy teologicznej św. Tomasza z Akwinu. Spotkania stały się swoistym laboratorium, w którym powstawała nowa forma pracy naukowej, oparta nie na rywalizacji, a na fundamencie przyjaźni łączącej specjalistów różnych nauk. Wiadomo, że do grupy stałych uczestników tych spotkań w Krakowie należeli, między innymi, Jerzy i Janina Janikowie (Janina Janikowa – profesor chemii UJ), Jerzy Ciesielski z Politechniki Krakowskiej, Jacek Hennel (UJ), Jerzy Gierula (AGH), Antonina Kowalska (UJ) oraz Teresa Życzkowska z domu Heydel. Jest rzeczą znamienną, że przywoływani tu młodzi uczeni od samego początku podejmowali dyskusje „fizyko-filozoficzne” z księdzem Wojtyłą nie tylko w czasie wędrówek, ale przede wszystkim po odbytych spływach kajakowych czy po powrocie z wędrówek pieszych. Z różnych przekazów wynika, że w tych wyprawach turystycznych uczestniczyła liczna gromada młodych


ludzi, licząca około 100 osób8. Jak się okazuje, stanowiła ona też swoiste zaplecze, z którego rekrutowały się osobne grupy powiązane z księdzem Wojtyłą. Z jednej strony, była to zatem licząca niespełna 50 osób tzw. Rodzinka (niekiedy nazywana także Środowiskiem)9, z drugiej – liczący też około 50 osób zespół tzw. „fizyków”, czyli młodych naukowców uprawiających głównie nauki ścisłe: matematykę, chemię, biologię, ale i filozofię czy teologię. Członkowie pierwszej grupy postrzegali przyszłego Jana Pawła II jako członka wielkiej rodziny, na swój sposób „spokrewnionej” z Wujkiem (ksiądz Karol udzielił, na przykład, w parafii św. Floriana 160 ślubów osobom, z których wiele zaliczało się do Rodzinki, oraz ochrzcił w tej samej parafii 229 dzieci). Członkowie drugiej grupy, zwani tu „fizykami”, to ludzie nauki, przyjaciele krakowskiego kardynała, a potem papieża, który także był przecież człowiekiem nauki10. 25 lipca 1951 zmarł dotychczasowy duchowy opiekun księdza Wojtyły, kardynał Adam Stefan Sapieha. Administracja archidiecezji została przekazana w ręce mieszkającego w Krakowie (formalnie pozostającego na wygnaniu ze swojej lwowskiej archidiecezji) arcybiskupa Eugeniusza Baziaka11. Ten fakt znacząco

zaważył na dalszym biegu życia księdza Wojtyły. 1 września 1951 otrzymał On od administratora diecezji dwuletni urlop habilitacyjny, ale i polecenie natychmiastowego opuszczenia mieszkania w domku wikariuszy przy kościele św. Floriana12. W tej sytuacji ksiądz Wojtyła przeprowadził się do Domu św. Stanisława, czyli domu kapituły krakowskiej przy ul. Kanoniczej 19, i zamieszkał w jednym z pokoików, jaki odstąpił mu ksiądz prof. Ignacy Różycki13. To tutaj „odnaleźli” go pod koniec stycznia 1953 roku młodzi fizycy z UJ14. Wiadomość o tym, że fizykom z UJ udało się pozyskać księdza Wojtyłę do udziału w życiu naukowo-towarzyskim asystentów UJ, bardzo szybko rozeszła się po Krakowie. Było to o tyle zrozumiałe, że cieszył się On już uznaniem w środowisku akademickim wydziałów politechnicznych Akademii Górniczej. Co więcej, w Jego otoczeniu wkrótce znalazł się urodzony organizator życia akademickiego: Jerzy Antoni Janik (1925–2012), który, podobnie jak wymieniona wyżej trójka jego kolegów, był zwolennikiem uprawiania turystyki krajoznawczej. Natychmiast też dołączył do nich, w krótkim czasie przejmując na siebie obowiązki organizatora wycieczek krajoznawczych z udziałem

księdza Wojtyły. To dzięki wrodzonym umiejętnościom organizacyjnym tego znakomitego uczonego powstała grupa młodych naukowców krakowskich, w większości uprawiających nauki ścisłe i przyrodnicze, ale i filozofię, a on, Janik, został jej niekwestionowanym przodownikiem, a przede wszystkim organizatorem nieformalnych spotkań naukowych, zaś po wyborze kardynała Wojtyły na papieża organizowanych co dwa lata w Castel Gandolfo. Szeroko znany w świecie naukowym, Janik nie zgadzał się na tworzenie sztucznych barier blokujących przepływ informacji naukowych, wymyślił więc sposób informowania swoich przyjaciół z Europy Wschodniej, ale i z Wietnamu poprzez organizowanie w Krakowie co dwa lata (naprzemiennie z seminariami papieskimi) seminariów pod nazwą Janik’s Friends Meetings. Przywołując przyjaciół księdza Karola, pozostawiłem nieco na uboczu jego samego. A on tymczasem, zgodnie z zaleceniem, jakie otrzymał od arcybiskupa Sapiehy już w 1953 roku, zakończył redakcję (po łacinie) rozprawy habilitacyjnej Ocena możliwości zbudowania etyki chrześcijańskiej przy założeniach systemu Maxa Schelera. Rozprawę dziekan Wydziału Teologicznego skierował do recenzentów:

Wikimedia

Papieski pałac w Castel Gandolfo, z dwiema kopułami Obserwatorium Watykańskiego na szczycie

ALMA MATER nr 217

49


prof. Stefana Świeżawskiego (KUL), prof. Aleksandra Usowicza (UJ) oraz prof. Władysława Wichra (UJ). Adam Boniecki cytuje fragmenty tych recenzji15. Kolokwium odbyło się 1 grudnia 1953 (w głosowaniu – jednomyślna pozytywna ocena). W dwa dni później, 3 grudnia 1953, odbyła się druga część kolokwium: wykład habilitacyjny księdza Wojtyły. Wybrał temat Analiza aktu wiary w świetle filozofii wartości. Również teraz Rada Wydziału jednomyślnie w głosowaniu tajnym przyjęła wykład oraz poparła prośbę dziekana skierowaną do ministra szkolnictwa wyższego o mianowanie księdza Wojtyły docentem. Pod pretekstem, że nie jest on zatrudniony etatowo na UJ, ministerstwo prośbę oddaliło. Co więcej, wkrótce potem wydało decyzję o włączeniu tego wydziału w struktury powoływanej właśnie w Warszawie Akademii Teologii Katolickiej (co oznaczało formalną likwidację Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim, istniejącego od 1397 roku). Ta sytuacja tylko pośrednio wpłynęła na dalsze losy księdza Karola. Oto bowiem w październiku 1953 roku podjął On pracę jako docent na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (został kierownikiem Katedry Etyki). Odtąd przez ponad dwadzieścia lat był samodzielnym pracownikiem KUL. W tym samym czasie powierzono mu wykład w Seminarium Krakowskim. Ze względu na jego erudycję i umiejętności dydaktyczne został także zatrudniony w Krakowie jako wykładowca etyki społecznej w trzech zlokalizowanych tu seminariach duchownych: krakowskim, częstochowskim i śląskim16. Sukcesy dydaktyczne jako wykładowcy sprawiły, że w listopadzie 1956 roku senat KUL jednomyślnie przyznał mu stanowisko zastępcy profesora (nominacja zatwierdzona w listopadzie 1957 roku przez Centralną Komisję Kwalifikacyjną dla Pracowników Nauki, wówczas też otrzymał etat docenta17). Począwszy od 1957 roku, ksiądz Wojtyła prowadził kolejne cykle konferencji naukowych przeznaczonych dla służby zdrowia. Tym razem odbywały się one w kościele ss. Felicjanek przy ul. Smoleńsk. W tym czasie jego wielka praca dla dobra Kościoła została dostrzeżona nie tylko w Krakowie, ale i w Rzymie. 4 lipca 1958 został on zatem prekonizowany biskupem tytularnym Ombrii, a zarazem biskupem pomocniczym w Krakowie.

50

ALMA MATER nr 217

Konsekrował go 28 września 1958 w katedrze wawelskiej arcybiskup Eugeniusz Baziak, a w uroczystości tej towarzyszyli mu biskup Franciszek Jop i biskup Bolesław Kominek. W niespełna dwa lata po konsekracji kardynał Stefan Wyszyński przekazał biskupowi Wojtyle decyzję o powierzeniu mu funkcji duszpasterza środowisk twórczych i inteligencji. Objęcie tej funkcji przez biskupa Wojtyłę zbiegło się w czasie z wielkim wydarzeniem, jakim w życiu Kościoła powszechnego było zwołanie jesienią 1962 roku przez papieża Jana XXIII II soboru watykańskiego. Wzięło w nim udział ponad trzy tysiące ojców soboru, a wśród nich 108 kardynałów, 5 patriarchów, 543 arcybiskupów, a także 450 ekspertów. Jan XXIII zdecydował o zwołaniu soboru z myślą o uwspółcześnieniu Kościoła (aggiornamento). W rzeczy samej, było to wydarzenie wyjątkowej wagi w życiu duchowym katolików, ale i innych wyznań chrześcijańskich. Symbolicznym znakiem zmian, jakie zaszły dzięki temu w świadomości chrześcijan, było odwołanie w dniu 5 grudnia 1965 ekskomunik, jakimi od 1054 roku były wzajemnie obłożone Kościoły rzymskokatolicki i prawosławny. Sobór obradował w czterech sesjach18. Pierwszej przewodniczył papież Jan XXIII, który jednak zmarł 3 czerwca 1963. Jego następcą został Paweł VI, który objął urząd biskupa Rzymu 30 czerwca 1963 i przewodniczył obradom soboru w czasie trzech kolejnych sesji. Wiadomo, że biskup Wojtyła brał aktywny udział we wszystkich czterech sesjach: przemawiał na sesjach ogólnych, a także składał liczne dopełnienia do dyskutowanych spraw na piśmie. Biegła znajomość kilku języków obcych sprawiła, że biskup krakowski stał się rychło rozpoznawalnym i coraz bardziej cenionym dostojnikiem Kościoła w gronie „ojców soboru”. Wiadomo zarazem, że od czasu obrad soboru biskupa Wojtyłę łączyła bliska przyjaźń z papieżem Pawłem VI. Odsyłając czytelnika zainteresowanego udziałem biskupa Wojtyły w obradach soboru do istniejących znakomitych wydawnictw źródłowych i opracowań19, dodać tu tylko należy, że w tym czasie biskup Wojtyła najpierw został wybrany przez kapitułę krakowską na wikariusza kapitulnego (16 lipca 1962), a następnie – w dniu 18 stycznia 1964, papież Paweł VI podjął decyzję o mianowaniu Go arcy-

biskupem metropolitą krakowskim 20. Swoistym dopełnieniem tego ważnego w życiu Wojtyły roku była grudniowa (od 5 do 15 grudnia 1963), pierwsza w życiu Księdza Arcybiskupa, pielgrzymka do Ziemi Świętej, na którą udał się wraz z kilkudziesięciu innymi biskupami ze wszystkich stron świata. Z bogatego kalendarza arcybiskupa Wojtyły w 1964 roku należy odnotować jeszcze jedną uroczystość, którą Wojtyła zorganizował w dniach 5–6 września 1964 z okazji 600-lecia fundacji Akademii Krakowskiej. W uroczystości tej wzięło udział ponad 30 biskupów (z prymasem Stefanem Wyszyńskim na czele). Oprócz uroczystości religijnej w katedrze wawelskiej, odbyła się w kościele św. Anny okolicznościowa sesja naukowa, w czasie której wystąpili, między innymi, prof. Adam Vetulani oraz ksiądz biskup prof. Piotr Kałwa. Ten bogaty kalendarz prac i zatrudnienie księdza Karola Wojtyły dopełniony został 28 czerwca 1967, kiedy to papież Paweł VI zaprosił go na konsystorz w kaplicy Sykstyńskiej, podczas którego Wojtyła wraz dwudziestoma sześcioma innymi biskupami z całego świata otrzymał kapelusz i pierścień kardynalski. Tak mniej więcej wyglądała droga, którą trzeba było przemierzyć wraz grupą młodych krakowskich fizyków, matematyków, chemików, biologów oraz filozofów, aby dotrzeć do seminarium naukowego, które z czasem zostało nazwane Nauka – religia – dzieje, a po pewnym czasie zyskało także przydawkę: seminarium „papieskie”. W CASTEL GANDOLFO... Lektura obszernego (liczącego ponad 900 stron druku!), naładowanego olbrzymią ilością faktów Kalendarium życia Karola Wojtyły pióra księdza Adama Bonieckiego zaskakuje niejeden raz. Najbardziej zaskoczyło mnie jedno zdanie – zamieszczone przez autora na ostatniej stronie księgi. Oto bowiem z przywołanej przez niego Księgi czynności biskupich metropolity krakowskiego, będącej głównym źródłem wiedzy o życiu Karola Wojtyły od mniej więcej 1958 roku do 1978 roku, że 8 października 1978 w godzinach popołudniowych kardynał Karol Wojtyła wybrał się po raz pierwszy w życiu do Castel Gandolfo i że wówczas to po raz pierwszy zwiedził letnią rezydencję papieży, która miała stać się dla polskiego


papieża prawdziwie ulubionym miejscem pracy, ale i odpoczynku!21. Wszystko wskazuje na to, że kardynał Karol Wojtyła nie zdawał sobie jeszcze wówczas sprawy z tego, że to leżące w Górach Albańskich, na południowy wschód od Wiecznego Miasta, w odległości około 25 kilometrów, miasteczko będzie przystanią, do której przez najbliższe ćwierć wieku będzie jeździł nie tylko w wakacje, ale i przy wielu innych okazjach. Aby zrozumieć to przywiązanie polskiego papieża do położonego nad jeziorem Albano miasteczka, trzeba tam jechać i je zobaczyć22. A także odkryć przynajmniej część jego tajemnic. Ponieważ Los sprawił, że właśnie dzięki Janowi Pawłowi II spędziłem w Castel Gandolfo w sierpniu 1996 roku prawie trzy dni23, łatwiej mi zrozumieć przywiązanie polskiego papieża do tego miasteczka, które posiada, oczywiście, rodowód antyczny. Historycy przypominają, że niegdyś na tym miejscu wznosiła się ulubiona rezydencja cesarza Domicjana (panował od 81 do 96 roku), wielkiego wroga chrześcijan. Dzisiejsze miasteczko (Castel Gandolfo – Zamek Gandolfich), liczące blisko 7 tysięcy mieszkańców, pozostawało we władaniu rodu Gandolfich od około 1200 roku. Papiestwo weszło w jego posiadanie w 1596 roku. W 1. połowie XVII wieku papież

Urban VIII Barberini zbudował tu Pałac Apostolski, z czasem zaś w jego pobliżu powstały trzy wille kardynalskie. Posiadłość papieska w Castel Gandolfo obejmuje 55 hektarów, jest o 11 hektarów większa od Państwa Watykańskiego. Od 1929 roku, czyli od tzw. traktatów laterańskich, cieszy się eksterytorialnością. W miasteczku znajdują się jeszcze dwa kontemplacyjne klasztory: klarysek i bazylianów. Przywołuję te historyczne migawki, aby przygotować czytelnika do czekających go tu co najmniej dwóch niespodzianek. Niespodziankę pierwszą (szczególnie cenną dla Polaków) przygotował papież Pius XI (sprawował urząd biskupa Rzymu w okresie od 6 lutego 1922 do 10 lutego 1939). Sądzę, że godzi się sprawie tej poświęcić kilka zdań, tłumaczy ona bowiem pośrednio także wyjątkowe przywiązanie do Castel Gandolfo św. Jana Pawła II. W kwietniu 1918 roku papież Benedykt XV mianował wizytatorem apostolskim w powracającej na mapę Europy Polsce ksiądz Achille’a Rattiego (1857– 1939), dyrektora Biblioteki Ambrozjańskiej w Mediolanie. Wszechstronnie wykształcony wizytator z największym entuzjazmem przyjął zleconą mu przez papieża misję nawiązania stosunków dyplomatycznych państwa Watykan z powra-

cającą na mapę Europy Polską. Wkrótce zapisał się też trwale w dziejach naszych najnowszych. Absolwent Uniwersytetu Gregoriańskiego, najstarszego papieskiego uniwersytetu (prawo kanoniczne), oraz słynnego uniwersytetu dominikańskiego La Sapienza (teologia), a wreszcie Uniwersytetu św. Tomasza z Akwinu „Angelicum” (filozofia), Achille Ratti zapisał najpierw piękne karty jako dyrektor Biblioteki Ambrozjańskiej w Mediolanie, a następnie Biblioteki Watykańskiej. Jak wspomniałem, do Polski przybył w kwietniu 1918 roku ze zleconym mu przez papieża Benedykta XV zadaniem nawiązania stosunków dyplomatycznych z Rzeczpospolitą Polską24. Z zadania tego wywiązał się bez najmniejszego zarzutu. Już w pierwszym okresie pobytu w Warszawie umiał stworzyć wokół siebie dobrą atmosferę. Kiedy papież Benedykt XV nadał mu arcybiskupstwo tytularne (Natpaktos), zdecydował, że uroczystość konsekracji odbędzie się w Polsce, w Warszawie, a nie w Rzymie25. Mimo że wkrótce po przyjeździe do Warszawy został upokorzony przez arcybiskupa Adama S. Sapiehę26. Powszechną sympatię w naszej ojczyźnie nuncjusz Ratti zyskał w 1920 roku, kiedy to w obliczu groźby zajęcia Warszawy przez wojska bolszewickie zde-

Wikimedia

Kopuły Obserwatorium Watykańskiego, znajdującego się w papieskich ogrodach Villa Barberini

ALMA MATER nr 217

51


ich związków z Polską. Symbolicznym znakiem tych związków stała się kaplica w Pałacu Apostolskim w Castel Gandolfo. Pius XI zdecydował o nadaniu tej kaplicy polskiego wystroju. Stało się tak po podpisaniu w 1929 roku tzw. traktatów laterańskich, które ostatecznie uregulowały stosunki Państwa Watykańskiego z Republiką Włoską. To właśnie wówczas Pius XI zdecydował się nadać tej kaplicy polski wystrój artystyczny. W 1933 roku zaprosił on zdobywającego popularność malarza lwowskiego Jana Henryka Rosena do Watykanu30 i zlecił mu ozdobienie znajdującej się w Pałacu Apostolskim kaplicy freskami o motywach historycznych polskich. Po przeprowadzeniu konsultacji z papieżem artysta wykonał dwa freski: jeden przedstawiający

o. Augustyna Kordeckiego odpierającego na murach Częstochowy z oddziałem polskich rycerzy ataki Szwedów, oraz drugi, ukazujący księdza Ignacego Skorupkę prowadzącego żołnierzy polskich do boju przeciwko oddziałom Armii Czerwonej w bitwie warszawskiej. W ołtarzu znajduje się natomiast kopia cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Artysta zdecydował się ukazać śmierć księdza Skorupki 14 sierpnia 192031. O letniej rezydencji papieży do czasów Jana Pawła II pisano właściwie tylko jako o posiadłości posiadającej od 1929 roku status eksterytorialny, którą zarządza Stolica Apostolska, oraz że w czasie drugiej wojny światowej papież Pius XII zezwolił na przekształcenie Pałacu Apostolskiego w szpital (historycy przypo-

www.phys.uu.nl/~vgent/cellarius/cellarius_plates.htm

cydował się wytrwać na powierzonym mu posterunku i jako jeden z dwóch ambasadorów obcych państw (obok tureckiego) nie opuścił zagrożonej śmiertelnie Warszawy27. W pierwszych tygodniach 1921 roku papież Benedykt XV mianował arcybiskupa Rattiego kardynałem i oddał w jego władanie metropolię mediolańską. Achille Ratti, opuszczając w czerwcu 1921 roku Warszawę, otrzymał od częstochowskich paulinów kopię cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej28. Był to dobry prognostyk dla niego na przyszłość. Już bowiem w pięć miesięcy po powrocie do swojej ojczyzny został, w dniu 6 lutego 1922, wybrany na biskupa Rzymu (jako papież przyjął imię Piusa XI29). Pius XI przez cały swój pontyfikat w szczególny sposób podkreślał siłę swo-

Andreas Cellarius, Harmonia macrocosmica seu atlas universalis et novus, totius universi creati cosmographiam generalem, et novam exhibens, rycina 5., przedstawiająca system kopernikański; 1661

52

ALMA MATER nr 217


minają, że w sypialni papieskiej miało narodzić się około 40 dzieci). Wiadomo nadto, że w letniej rezydencji papieskiej zmarło dwóch papieży: Pius XII (Eugenio Maria Giovanni Pacelli), który zmarł tam na atak serca 9 października 1958, oraz Paweł VI (Giovanni Baptista Montini), który zmarł w Castel Gandolfo 6 sierpnia 1978. Jan Paweł II sprawił, że to miasteczko przeszło do współczesnej historii jako miejsce, do którego przez ćwierć wieku podążali uczeni ze wszystkich stron świata, aby spotkać się i porozmawiać ze swymi kolegami na nurtujące ich ważne tematy.

Watykańskich budynek, w którym można byłoby prowadzić obserwacje astronomiczne. Zbudowano też wówczas, zachowaną do dziś, tzw. Wieżę Wiatrów (73 metry wysokości). Dowiedział się zapewne, że to dzięki przeprowadzonym w tym obserwatorium pomiarom Grzegorz XIII w 1582 roku przeprowadził reformę

W OBRONIE GALILEUSZA...

Wikimedia

Wspominałem już tutaj o wizycie kardynała Karola Wojtyły w Castel Gandolfo 8 października 1978, na tydzień przed historyczną datą 16 października, kiedy wybrano go na urząd papieża. Niestety, nie udało mi się znaleźć opinii kardynała Wojtyły o tym miasteczku, wydanej „na gorąco”. Z późniejszych wypowiedzi Jana Pawła II wynika jednak, że „letnia siedziba papieży” zaskoczyła go swoim urokiem, co więcej – papież Wojtyła od pierwszego spotkania tę miejscowość polubił, szybko też przekształcił ją w „drugi Watykan”. Wykorzystywał każdą niemal okazję, aby się tam udać. Tu przedwieczorną porą odmawiał z pątnikami i turystami modlitwy, tu pracował nad przemówieniami, tu przyjmował gości, najczęściej naukowców. Zapewne już w czasie pierwszej wizyty musiał go zaskoczyć widok dwóch kopuł wieńczących Pałac Apostolski, czyli miejscowe papieskie obserwatorium astronomiczne. Nie ulega wątpliwości, że widok ten przywołał w jego pamięci przede wszystkim Kraków – miasto Kopernika. Utrzymując od 25 lat bliskie kontakty z krakowskimi „fizykami”, papież Wojtyła na pewno otrzymał dodatkowe informacje o przyczynach lokalizacji właśnie w Castel Gandolfo obserwatorium astronomicznego. Zapewne dowiedział się przede wszystkim, że tradycje obserwacji astronomicznych w Rzymie sięgały kilku wieków wstecz. Już bowiem w 1576 roku papież Grzegorz XIII polecił zbudować w Ogrodach Papieskich na Wzgórzach

Peter Paul Rubens, Galileusz; około 1630 roku

kalendarza (wprowadził tzw. kalendarz gregoriański). Jan Paweł II dowiedział się zapewne i tego, że w 1933 roku obserwatorium astronomiczne przeniósł z Watykanu do Castel Gandolfo „polski” papież Pius XI. Zakupiono wówczas dwa nowe teleskopy i ustawiono je na dachu Pałacu Papieskiego. Wprowadzony w sprawy nurtujące astronomów watykańskich (od XVI wieku byli nimi prawie bez wyjątku jezuici!), papież Polak uznał, że to na nim spoczywa odpowiedzialność za ostateczne wyjaśnienie powracającego od czasów Kopernika konfliktu między wiarą i nauką (rozumem), konfliktu, który w przeszłości wyrządził tak wiele krzywd grupie ludzi związanych z Kościołem. Wolno sądzić, że ta sprawa nurtowała go już w czasie obrad II soboru watykańskiego. Teraz, gdy wziął odpowiedzialność na siebie za losy całego Kościoła, uznał, że jedną z najtrudniejszych spraw

jest brak ostatecznego wyjaśnienia spraw związanych z relacją między wiarą i nauką. Dla tej sprawy postacią wręcz symboliczną był najsławniejszy uczeń Kopernika: Galileo Galilei, Galileusz (1564–1642) – astronom, matematyk, fizyk i filozof zarazem, wykładowca na uniwersytetach w Pizie, potem w Padwie. Z upływem czasu, dzięki zastosowaniu w swoich badaniach doskonalonych wciąż lunet, dokonał odkryć (góry na księżycu, księżyce Jowisza, fazy Wenus, plamy na Słońcu), które w sposób zasadniczy wsparły teorię heliocentryczną Kopernika. Upowszechnianie tych odkryć i jawne wspieranie teorii Kopernika sprawiły, że nasz uczony obudził czujność Inkwizycji 32. Skoro Galileusz traktował odkrycia Kopernika jako udowodnioną prawdę, sprowadził na siebie już w 1616 roku Inkwizycję, która wytoczyła mu ostatecznie dwa procesy. Sąd inkwizycyjny (dominikański) skazał go na trzyletni areszt domowy oraz cotygodniowe odmawianie siedmiu psalmów pokutnych33. Sprawa Galileusza stała się dla Jana Pawła II punktem wyjścia do określenia relacji łączących wiarę z rozumem. Ponieważ wyroki z 1616 i 1633 roku nigdy nie zostały odwołane, a Kościół, zdaniem papieża, przez kilka wieków nie znalazł czasu na ich rewizję, polski papież zdecydował się ostatecznie sprawę rozwiązać: postanowił oddać ją w ręce specjalnej komisji znawców. By sprawę przeprowadzić, skorzystał z okazji, jaką były organizowane przez Papieską Akademię Nauk uroczystości w stulecie urodzin Alberta Einsteina, twórcy teorii względności. To wówczas, w dniu 10 listopada 1979, czyli w rok po objęciu stolicy św. Piotra, wystąpił z prośbą o zajęcie się bolesną – jak mówił – dla Kościoła, wciąż bowiem do końca niewyjaśnioną, tzw. „sprawą Galileusza”, czyli ewentualną rewizją wyroku skazującego uczonego przez Święte Oficjum za nieposłuszeństwo i upowszechnianie teorii Kopernika. Przypominam: napisane po łacinie epokowe dzieło Kopernika De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich) ukazało się drukiem

ALMA MATER nr 217

53


Musee du Luxembourg

Joseph-Nicolas Robert-Fleury, Galileusz przed Świętym Oficjum; 1847

w Norymberdze w roku 1543. Do Indeksu Ksiąg Zakazanych, który został utworzony w Kościele katolickim za pontyfikatu papieża Pawła IV, dzieło to trafiło decyzją, powołanej do życia w 1542 roku, Kongregacji Świętego Oficjum 5 marca 1616 – w związku z pierwszym procesem Galileusza. Wpis do Indeksu dzieła Kopernika był warunkowy: miał obowiązywać do czasu wprowadzenia poprawek dotyczących głównego jego twierdzenia, że Słońce stanowi centrum świata i jest nieruchome, a Ziemia nie tylko nie jest nieruchoma, ale obraca się zarówno wokół Słońca, jak i wokół własnej osi (w ruchu dobowym). Kongregacja kardynałów oczekiwała na wprowadzenie w tych stwierdzeniach poprawek. Poprawek takich autor nie wprowadził, zmarł bowiem w 1543 roku, ale tezy jego wsparł w tym czasie swoim autorytetem Galileusz w swoim głównym dziele, wydanym w 1632 roku we Florencji, Dialog o dwu wielkich systemach świata: Ptolemeuszowym i Kopernikowym (Dialogo sopra i Massimi Sistemi del Mondo)34. Dzieło Kopernika pozostawało na Indeksie aż do początku XIX wieku. Dopiero 11 września 1822 Kongregacja Kardynalska Inkwizycji stwierdziła, że druk i publikacja prac traktujących o ruchu Ziemi i nieruchomości Słońca, zgodnie z powszechną opinią współczesnych

54

ALMA MATER nr 217

astronomów, są w Rzymie dozwolone. Dekret zawierający to sformułowanie podpisał papież Pius VII 25 września 182235. Natomiast wyrok skazujący Galileusza za szerzenie kopernikańskiej teorii heliocentrycznej zapadł w Świętym Oficjum 22 czerwca 1633. Co znamienne, nigdy, ani za życia uczonego, ani po jego śmierci, wyrok ten nie został anulowany. Ponieważ papież Jan Paweł II uważał, zresztą za ojcami II soboru watykańskiego, że Kościół katolicki (czytaj: niektórzy dostojnicy tego Kościoła) skrzywdził wielkiego uczonego, postanowił skorzystać z nadarzającej się okazji, jaką była setna rocznica urodzin Alberta Einsteina (1879–1955), i wszcząć postępowanie w sprawie rehabilitacji Galileusza36. 10 listopada 1979, w dniu inauguracji zorganizowanej przez Papieską Akademię Nauk sesji naukowej poświęconej Einsteinowi, Jan Paweł II wygłosił przemówienie, w którym wezwał uczonych do zajęcia się sprawą Galileusza. Sądzę, że należy tu przywołać choćby fragment tego przemówienia Papieża, mowa ta jest bowiem nie tylko wielką pochwałą genialnego Einsteina – twórcy teorii względności, ale zarazem Galileusza, najsławniejszego ucznia Mikołaja Kopernika. Jan Paweł II mówił, między innymi: Galileusz i Einstein naznaczyli pewną epokę. Wielkość

Galileusza jest wszystkim znana, tak jak wielkość Einsteina, lecz w odróżnieniu od tego, którego dzisiaj czcimy przed kolegium kardynalskim w pałacu apostolskim, pierwszy musiał wiele wycierpieć – nie możemy tego ukrywać – ze strony ludzi i organów Kościoła. Stwierdził to II sobór watykański, a także wyraził żal z powodu pewnych niesłusznych wypowiedzi: „Niech wolno będzie użalić się” – powiedziano w 36 artykule konstytucji soborowej „Gaudium et spes” – „nad niektórymi postawami umysłowymi, jakich dawniej na skutek nie dość jasno zrozumianej słusznej autonomii nauk nie brakowało także między samymi chrześcijanami, a które, wywoławszy waśnie i spory, doprowadziły umysły wielu do przeciwstawienia wiary i wiedzy”. Odniesienie do Galileusza znajdujemy w dołączonej do tego tekstu nocie, która wymienia prace „Vita e opere di Galileo Galilei”, autorstwa Pio Paschiniego, wydaną przez Papieską Akademię Nauk. Aby wykroczyć ponad tę postawę Soboru, życzyłbym sobie, by teologowie, uczeni i historycy, ożywieni duchem szczerej współpracy, pogłębili badania sprawą Galileusza i wyznając lojalnie swe błędy, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, przezwyciężyli nieufności, jakie sprawa ta wznieciła w wielu umysłach, na korzyść owocnej współpracy pomiędzy nauką


i wiarą, pomiędzy Kościołem i światem. Udzielam mego pełnego poparcia dla tego przedsięwzięcia, które uczci prawdę nauki oraz otworzy bramę do przyszłej współpracy37. Okazuje się, że mimo pozorów sprawa tej rehabilitacji Galileusza nie była łatwą. Papież potrzebował trzech lat, aby 3 lipca 1982 powołać do życia składającą się z czterech grup roboczych komisję ds. Galileusza, mającą zająć się analizą dorobku naukowego wielkiego astronoma38. Zadania komisji jasno określił kardynał Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, a zarazem Sekretariatu ds. Niewierzących, który pisał: Chodzi o wyjaśnienie przez ludzi nauki, troszczących się o to, by zrozumieć sytuację i pomóc zrozumieć innym, by usytuować Galileusza przede wszystkim wobec jego poprzedników, Kopernika z jednej strony, i wobec jemu współczesnych, profesorów Kolegium Rzymskiego – z drugiej strony, a także by wyznaczyć jego miejsce w kulturze naukowej, filozoficznej i teologicznej jego czasów; wreszcie, by umieścić go w nurcie wieków, od epoki „światła” aż do dzisiejszych prądów naukowych39. Aby umożliwić członkom komisji podjęcie prac źródłowych, papież jeszcze w 1983 roku podjął decyzję o otwarciu Archiwów Watykańskich, tak aby wszelkie materiały źródłowe mogły trafić do rąk członków komisji. Nie wchodząc w szczegóły, trzeba jednak dodać, że prace komisji z różnych przyczyn przedłużały się40. Ostatecznie zakończono je po jedenastu latach, w 1992 roku. Wieloletnie badania archiwalne, dzięki którym udało się dotrzeć i szczegółowo zapoznać z bardzo obszernym zasobem archiwalnym zgromadzonym w czasie dwóch procesów, doprowadziły członków Komisji Galileusza do stwierdzenia: Odcięty od polemik towarzyszących wielkiej przygodzie rozumu, z dala od rozgłosu, jaki towarzyszył jego wystąpieniu, Galileusz udzielił przede wszystkim lekcji uczciwości intelektualnej: należy uwzględnić wszystkie fakty doświadczalne i przystąpić do rozumowej analizy zjawisk stanowiącej niezbędny wstęp do każdej próby wyjaśniania, która mogłaby być uznana za prawdziwie naukową. Do w pełni zadowalającej rozumowej idealizacji hipotezy można dojść tylko, gdy zostaną złączone we właściwej perspektywie wszystkie zjawiska sprawdzone doświadczalnie, także i te, które – jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka – nie mieszczą się w ramach proponowanego objaśnienia.

Tak więc, wśród twierdzeń zaliczanych do nauki nie ma bardziej prawdziwej wiedzy niż twierdzenia, które rzeczywiście tłumaczą dane obserwacji, wychodząc ponad pozorną oczywistość danych zmysłowych. Takie poszukiwanie uniwersalnych tłumaczeń

„Vatican Observatory Publications” 2002, tom 4, nr 1, z artykułem Annibale Fantoli, w którym analizuje on wnioski komisji Kościoła katolickiego i bada sprawę Galileusza w odniesieniu do kontrowersji modelu ptolemejskiego i kopernikańskiego

jest istotą współczesnej formy nauki, która stanowi – co trzeba podkreślić – dokładne antidotum scjentyzmu, tej pseudonauki, która wykroczyła poza swe granice41. Kardynał Poupard w konkluzji swojego tekstu stwierdził: Z dystansu trzech i pół wieku rzecz przedstawia się w ten sposób: Ptolemeuszowy obraz świata rozpadł się, kopernikański zaś utrwalił się; sędziowie – działając zapewne w dobrej wierze, lecz całkiem niesłusznie – skazując Galileusza, obiektywnie popełnili błąd. Ich dużo późniejsi następcy wiedzą dzisiaj, że autonomia badań naukowych nie może rzucać cienia na rozwój myśli filozoficznej ani teologicznej. Przyznajemy też za Pascalem, że rozróżnienie pomiędzy nauką i wiarą powinno być utrzymane z racji zróżnicowań dzielących przedmiot jednej od przedmiotu drugiej. Toteż, jak oświadcza Poupard w konkluzji, Wiemy dzisiaj, że Galileusz zasadniczo miał rację, przyjmując teorię astronomiczną Kopernika, nie uznajemy natomiast jako słusznego jego dowodu z teorii przypływów42. Przywołana tu sprawa Galileusza pojawiła się na samym początku pontyfikatu

Jana Pawła II. Pojawiła się – wolno sądzić – jako jedna z pochodnych niegdysiejszych, trwających już od blisko trzydziestu lat rozmów księdza Karola Wojtyły z krakowskimi „fizykami”. Jej znaczenie daleko przekraczało granice wytyczone przez niegdysiejsze spory i urządzane przez Inkwizycję procesy. Wszystko wskazuje na to, że otwierała ona drogę, która zaprowadziła Jana Pawła II do spraw ostatecznie przez niego rozwiniętych w najważniejszej bodaj encyklice, czyli w ogłoszonej 14 września 1998 encyklice Fides et ratio. Wszystko wskazuje na to, że słowa otwierające tę encyklikę regulują ostatecznie w Kościele i w życiu każdego z nas relację między wiarą i rozumem, wskazują na ich komplementarność. Któż z nas nie pamięta zresztą tych pięknych słów! Papież Jan Paweł II pisał: Wiara i rozum (fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek – poznając Go i miłując – mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie43.

Franciszek Ziejka

rektor UJ w latach 1999–2005 1

2

Po dwuletnim pobycie w Rzymie, gdzie ksiądz Karol Wojtyła kontynuował studia teologiczne, i po rocznym pobycie na wsi Niegowić, gdzie w miejscowej parafii pracował jako wikariusz, a wreszcie po dwuletniej służbie w krakowskiej parafii św. Floriana przyszły papież przebywał teraz na dwuletnim urlopie naukowym i mieszkał w tzw. Domu św. Stanisława (ul. Kanonicza 19). Por. J.A. Janik, O seminariach naukowych „Nauka – religia – dzieje” w Castel Gandolfo, w: Servo Veritatis, t. II, Spotkania naukowe poświęcone myśli Jana Pawła II. Seminarium. Sesja naukowa. Uroczyste posiedzenie Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, pod red. A. Pelczara i W. Stróżewskiego, Kraków 1996, s. 75–91; Andrzej Tomczak (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu) i Jan M. Małecki (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie) przygotowali na ostatnie posiedzenie seminarium z cyklu „Nauka – religia – dzieje” referat poświęcony historii „papieskiego” seminarium. Ustalili nazwiska uczestników tych spotkań, a także problematykę, jaką się zajmowano w czasie owych spotkań naukowych. Spotkań tych było szesnaście: dwanaście obradowało w papieskim Castel Gandolfo (od 1980 do 2003 roku), trzy w Lublinie (na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim) w latach: 2005, 2007 i 2009), a jedno w Krakowie (w siedzibie Polskiej Akademii Umiejętności) w 2013 roku; za: A. Tomczak, J.M. Małecki, Seminaria w Castel Gandolfo: „Nauka – religia – dzieje”, t. XVI: Profesor Jerzy A. Janik (1927–2012). Uczony – myśliciel – mistrz. Materiały z sesji w dniu 12 kwietnia 2013, poświęconej pamięci Profesora w pierwszą rocznicę Jego śmierci, pod redakcją A. Fulińskiego i K. Maślanki, Kraków 2015, s. 55–75. Z zestawień przygotowanych przez tych historyków wynika, że w szesnastu przywoływanych tu seminariach wystąpiło łącznie 47 referentów: w tym dwudziestu dwóch fizyków, ośmiu chemików, czterech biologów, dwóch matematyków i siedmiu filozofów. Trzeba tu dodać, że niektórzy z referentów podawali dwie lub nawet trzy swoje specjalności. Por. nadto: A. Boniecki MIC, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Kraków 1983;

ALMA MATER nr 217

55


3

4 5 6

7

8

9

J.A. Janik, Migawki wspomnień, Kraków 2006; M. Filipiak, A. Szostek MIC (red.), Obecność. Karol Wojtyła w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Lublin 1987; G. Weigel, Świadek nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II, Kraków 2000; A. Tomczak, Od wyprawy górskiej do seminarium naukowego (w piętnastolecie seminariów w Castel Gandolfo), w: Nauka – religia – dzieje. VIII seminarium w Castel Gandolfo, Kraków 1996; tenże, Od wyprawy górskiej do seminarium naukowego. Przyczynek do biografii Karola Wojtyły – Jana Pawła II, Toruń 1999; A. Tomczak, Echa gór na seminariach w Castel Gandolfo, w: Ksiądz Karol Wojtyła – Jan Paweł II, miłośnik gór i przyrody. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej w Akademii Wychowania Fizycznego, Kraków 13 października 2005, pod red. W. Wójcika, Kraków 2007; A. Szostek MIC, Mistrz i Nauczyciel. Osoba i dzieło Ojca Świętego Jana Pawła II. Studium wybranych problemów, Lublin 2009; Z. Jacyna-Onyszkiewicz, Pięćdziesiąt lat dyskusji Karola Wojtyły z fizykami, „Puls Polonii”, 26 grudnia 2004; I. Dec, Jan Paweł II wobec nauki i świata akademickiego, Wrocław 2012; A. Tomczak, Jan Paweł II. Dialog między rozumem i wiarą, w: Dialog w nauczaniu Ojca Świętego Jana Pawła II, pod red. J. Bagrowicza (15 października 2005) Toruń 2006, s. 25 passim; oprac. Danuta Ciesielska i inni, pod red. Antoniego Świerczka, Zapis drogi. Wspomnienia o nieznanym duszpasterstwie księdza Karola Wojtyły, Kraków 2005; T. Słabiak, Działalność naukowa Karola Wojtyły w okresie krakowsko-lubelskim (1945–1978), „Perpectiva. Legnickie Studia Teologiczno-Historyczne”, R. XVII, 2018, nr 2, s. 182–200. A. Boniecki MIC, Kalendarium..., op.cit., s. 119–120. Jest to przerobiona nieco przez księdza Bonieckiego dla celów publikacji opowieść prof. Jacka Hennela. Cyt. za: A. Tomczak, J.M. Małecki, op.cit., s. 57. Por.: www.youtube.com watch, dostęp 10 kwietnia 2020. Właściwie należałoby słowo „fizycy” podawać w cudzysłowie, chodzi bowiem w tym przypadku zarówno o fizyków, jak i o matematyków, biologów, chemików, przyrodników, ale i o teologów, filozofów czy historyków. Trzon tego zespołu tworzyli rzeczywiście fizycy, ale z czasem powstała tradycja spotkań seminaryjnych, w których obok reprezentantów nauk ścisłych brali udział także reprezentanci innych nauk. Entuzjaści turystyki krajowej wyznaczyli już wiele szlaków papieskich w Polsce. Istnieją więc Małopolski Szlak Papieski, Gorczański Szlak Papieski, Podhalański Szlak Papieski, Szlak Papieski w Beskidzie Wyspowym, Szlak Papieski w Beskidzie Sądeckim, Szlak Papieski w Beskidzie Żywieckim, Szlak Papieski w Tatrach, Kamienny Szlak Papieski na Kanale Augustowskim, szlak kajakowy rzeką Regą. Por. także: A.K. Zyskowska, Papieskie i prymasowskie szlaki świętego Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2016; A. Matuszczyk, U.J. Własiuk, Pilnujcie mi tych szlaków! Czyli o tym, jak Ojciec Święty w polskie góry powraca, Kraków 2002. Tyle nazwisk liczy lista członków Środowiska (Rodzinki) sporządzona w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie. „Rodzinka” („Środowisko”) to nieformalna grupa przyjaciół Karola Wojtyły, która ukształtowała się w czasie, gdy pracował on jako wikariusz w parafii św. Floriana w Krakowie. Z upływem lat zaczęła się rozrastać. Dziś obejmuje co najmniej trzy pokolenia. Dokumentację dotyczącą tej grupy przyjaciół ks. Wojtyły prowadzi Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie (ul. Foksal 11). Można znaleźć informacje o tym, że należy do tej grupy ok. 200 osób (ale na liście prowadzonej przez w/w Centrum widnieją 47 nazwiska.

Por. T. Słabiak, Działalność naukowa Karola Wojtyły w okresie krakowsko-lubelskim (1945–1978), „Perspectiva. Legnickie Studia Teologiczno-Historyczne”, R. XVII, 2018, nr 2 (33), s. 182–200. 11 Abp. Baziak został przez papieża Piusa XII mianowany administratorem archidiecezji krakowskiej w dniu 3 maja 1951. Por. J. Waligóra, Cierpiący pasterz. Ksiądz arcybiskup – metropolita lwowski Eugeniusz Baziak (1890–1962), Rzeszów 1962. Abp Baziak zastrzegł przy tym dla siebie prawo do zatwierdzania wszelkich decyzji w sprawie losów Wojtyły. Metropolita zastrzegł też dla siebie prawo do osobistego podejmowania dalszych jakichkolwiek decyzji o ewentualnych zmianach w życiu księdza Wojtyły. Te nagłe i przykre decyzje, na szczęście, nie zniechęciły nasze10

56

ALMA MATER nr 217

go młodego kapłana do udzielania się możliwie szeroko w życiu młodego pokolenia krakowian. 12 W niektórych opracowaniach można znaleźć sugestię, że taka była wola kardynała Sapiehy, przekazana Baziakowi osobiście przed śmiercią. Brak jednak jakichkolwiek dowodów prawdziwości tej tezy. 13 Dom św. Stanisława – nazwa nawiązuje do starej legendy, powiadającej, że w tym domu miał przed wiekami mieszkać św. Stanisław Męczennik. Gdy w dniu św. Wacława, 28 września 1958, został konsekrowany na biskupa pomocniczego (sufragana) archidiecezji krakowskiej, Wojtyła przeniósł się do Domu Dziekańskiego, czyli do sąsiedniej kamienicy przy ul. Kanoniczej 21. 14 Od jesieni 1951 ksiądz Wojtyła zachował prawo do prowadzenia w kościele św. Floriana wykładów dla studentów (w środę wieczorem od godz. 20.15 do 21.30), ale zobowiązany został do odprawiania mszy św. w oddalonym od centrum miasta kościele oo. Augustianów pod wezwaniem św. Katarzyny na Kazimierzu, dopiero po roku otrzymał zgodę na odprawianie mszy św. w kościele Mariackim. 15 Por. A. Boniecki, Kalendarium..., op.cit., s. 122 passim. 16 Ponieważ decyzja ministerialna o likwidacji w 1954 roku Wydziału Teologicznego na UJ dotknęła sporej gromady studentów, zapadła decyzja o dalszym ich kształceniu w poszczególnych seminariach duchownych. 17 Warto tu dodać, że pod koniec 1957 roku ksiądz Wojtyła zabiegał o zgodę na wyjazd badawczy do Belgii (Louvain), Francji i Szwajcarii. Wyjazd nie doszedł do skutku, ksiądz Karol nie otrzymał bowiem paszportu. 18 I sesja soboru obradowała od 19 września do 4 grudnia 1962, II sesja: od 29 września do 4 grudnia 1963, III sesja: od 14 września 1964 do 21 listopada 1964, IV sesja: od 14 września 1965 do 8 grudnia 1965. 19 Por. R. Skrzypczak (red.), Karol Wojtyła na soborze watykańskim II. Zbiór wystąpień, Warszawa 2011, s. 425–477. 20 Por. R. Skrzypczak, Karol Wojtyła na soborze watykańskim II. Zbiór wystąpień, Warszawa 2020. Tom wzbogacony jest bogatym zestawem zdjęć, które podczas soboru wykonał biskup Tadeusz Pieronek. Por. także: Sobór watykański II, w: G. Polak (red.), Wielka encyklopedia Jana Pawła II, t. VI, Warszawa 2005. 21 Por. A. Boniecki, Kalendarium..., op.cit., s. 837. 22 Od 20 października 2016 jest to możliwe, papież Franciszek, który – jak piszą skupieni wokół Watykanu dziennikarze – w Pałacu Papieskim w Castel Gandolfo nie spędził jeszcze ani jednego dnia, podjął decyzję o przekształceniu Pałacu Apostolskiego w muzeum, które można zwiedzać za określoną opłatą. 23 Byłem współorganizatorem i jednym z szesnastu referentów dwudniowej sesji naukowej poświęconej współczesnym Słowianom, o czym przyjdzie tu jeszcze wspomnieć. 24 Ksiądz Ratti otrzymał podobną misję na Litwie. 25 W rzeczy samej, uroczystość ta odbyła się w warszawskiej katedrze św. Jana Chrzciciela w dniu 28 października 1919. Głośno było w Polsce o tym, że uroczystość konsekracji biskupiej Achille Ratti zdecydował się odbyć w katedrze warszawskiej, a nie w Watykanie. Tak się stało. Konsekratorem przyszłego nuncjusza apostolskiego w Polsce został jednak nie abp Adam Stefan Sapieha – metropolita krakowski, a metropolita warszawski abp Aleksander Kakowski. Wiele wskazuje na to, że w ten sposób nuncjusz postanowił twardo odpowiedzieć dostojnikowi kościelnemu krakowskiemu, który już wcześniej, 16 sierpnia 1919, wyprosił Rattiego z pierwszego posiedzenia episkopatu polskiego obradującego w Gnieźnie (26–30 sierpnia 1919). Sapieha miał oświadczyć Rattiemu, żeby opuścił salę obrad, gdyż Kościół polski chce rozstrzygać swoje sprawy bez wpływów zewnętrznych. Sapieha ostatecznie za ten nieprzyjazny gest wobec nuncjusza apostolskiego, a zarazem przyszłego papieża słono „zapłacił”. Mimo że biskupem był od dnia 24 listopada 1911, to na kapelusz kardynalski musiał czekać 35 lat, do 18 lutego 1946, kiedy to kapelusz kardynalski wręczył mu następca Piusa XI, czyli Pius XII. Wcześniej, owszem, w dniu 28 października 1925 papież Pius XI utworzył metropolię krakowską, a w dniu 14 grudnia mianował Sapiehę arcybiskupem, ale na kardynalski kapelusz musiał jeszcze czekać 11 lat. Otrzymał go dopiero na pięć lat przed śmiercią. 26 Arcybiskup Sapieha na początku pierwszego posiedzenia Konferencji Biskupów Polskich w Warszawie poprosił nuncjusza Rattiego o opuszczenie sali obrad, co zostało

uznane za świadomy nietakt metropolity krakowskiego wobec reprezentanta papieża. W zaistniałej sytuacji nie dziwi niezgoda Rattiego już jako papieża Piusa XI na wyniesienie księcia Sapiehy do rangi kardynała. 27 Znakomity alpinista, zdobywca wielu szczytów w Alpach, był abp Ratti uwielbiany przez Polaków (zarówno przez polityków (naczelnik państwa Piłsudski, premier Witos), jak i zwykłych obywateli. 28 Jest to dzieło o. Augustyna Jędrzejczyka, który był stryjecznym dziadkiem Stefana Wilkanowicza, przyjaciela Karola Wojtyły. 29 W święto Matki Bożej Gromnicznej, 2 lutego 1922, na cztery dni przed wyborem na papieża, Achille Ratti otrzymał z rąk ambasadora Polski we Włoszech, Władysława Skrzyńskiego, przyznany mu przez naczelnika państwa polskiego Józefa Piłsudskiego Order Orła Białego. 30 Wszystko wskazuje na to, że pośrednikiem mógł być w tym przypadku abp Józef Teodorowicz, ormiański metropolita ze Lwowa, który wszędzie podnosił zasługi Rosena jako malarza (za wykonanie wspaniałego wystroju katedry ormiańskiej we Lwowie). 31 Należy tu dodać, że w Grotach Watykańskich istnieje także Kaplica Polska, ufundowana przez Polonię amerykańską. W 1958 roku prałat Alfons Skoniecki, proboszcz polskiej parafii w Three Rivers (Massachusetts, USA), wspólnie ze swoimi parafianami ufundował i doprowadził do otwarcia kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej. Niewielka rozmiarami kaplica ta w 1982 roku, za pontyfikatu Jana Pawła II, została powiększona (z 30 do 80 metrów kw.) i otrzymała nowy wystrój. 32 Inkwizytorzy domagali się traktowania teorii Kopernika jako nieudowodnionej hipotezy. 33 Galileusz uzyskał zgodę sądu inkwizycyjnego na przejęcie tego obowiązku przez jego córkę, Marię Celestę, karmelitankę bosą, która – jako dziecko nieślubne – wywiązywała się solidnie z nałożonego na nią przez ojca obowiązku. 34 Por. B. Vinaty OP, Galileusz i Kopernik, w: J. Życiński (wybór i opracowanie), Sprawa Galileusza, Kraków 1991, s. 43–88; J. Życiński, Proces Galileusza jako konflikt prawdy i prawa, w: Sprawa Galileusza, op.cit., s. 116–137. 35 Jak piszą historycy nauki, formalnie dzieło Kopernika zostało zwolnione z Indeksu dopiero w 1828 roku. Brak go już na Indeksie wydanym w 1835 roku. Okazuje się jednak, że to dlatego już w 1822 roku władze Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjęły propozycję księdza Sebastiana Sierakowskiego, senatora Wolnego Miasta Krakowa, umieszczenia w uniwersyteckiej kolegiacie św. Anny w Krakowie pomnika Mikołaja Kopernika (odsłonięty został w 1823 roku). Należy dodać, że pierwszy polski przekład pomnikowego dzieła Kopernika został przygotowany przez Jan Baranowskiego ze Sławkowa, wieloletniego dyrektora Obserwatorium Astronomicznego w Warszawie, profesora Szkoły Głównej Warszawskiej, i ogłoszony drukiem w Warszawie w 1854 roku. 36 Papieska Akademia Nauk (czyli watykańskie towarzystwo naukowe) została założona w 1603 roku (jako tzw. Akademia Rysiów). Działa od jej reaktywacji, jaką przeprowadził w 1847 roku papież Pius IX. Skupia z zasady osiemdziesięciu najwybitniejszych uczonych z zakresu nauk matematycznych i przyrodniczych mianowanych przez papieża. Z Polaków dzisiaj należy do tej Akademii ksiądz prof. Michał Heller. 37 Cyt. za: P. Poupard, Galileo Galilei. 350 lat historii (1633– 1983), w: Sprawa Galileusza..., op.cit., s. 31. 38 W skład tej komisji wchodzili: kard. Carlo Martini, kard. Paul Poupard, prof. Carlo Chagas, o. George Coyne, ks. Michel Maccarrone, prof. Mario d’Addio. Sekretarzem został Enrico di Rovasenda, będący dyrektorem kancelarii Papieskiej Akademii Nauk. 39 P. Poupard, Galileo Galilei..., op.cit., s. 32. 40 Przyczyny te szczegółowo wymienia ksiądz Józef Życiński w przywoływanym tu studium Kontrowersje wokół Galileusza, w: J. Życiński (wybór i red.), Sprawa Galileusza..., op.cit., s. 9–29; T. Sierotowicz, Jan Paweł II i sprawa Galileusza – „Rehabilitacja” Galileusza?, „Zagadnienia Filozoficzne w Nauce”, t. XLV (2009), s. 97–123, tu: bogata bibliografia przedmiotowa. 41 P. Poupard, Galileo Galilei..., op.cit., s. 39. 42 Ibidem, s. 41. 43 Jan Paweł II, Dzieła zebrane, tom I: Encykliki, Kraków 2006, s. 675.


UKAZAŁ SIĘ II TOM DZIEŁ LITERACKICH I TEATRALNYCH KAROLA WOJTYŁY P

od koniec marca 2020 nakładem Wydawnictwa Znak ukazał się II tom Dzieł literackich i teatralnych Karola Wojtyły. Znalazły się w nim utwory poetyckie pochodzące z lat 1946–2003. To pierwsze tego typu krytyczne, naukowe opracowanie tekstów literackich i teatralnych Karola Wojtyły. Edycja uzasadniona jest przekonaniem, że nie można w pełni zrozumieć osoby naszego Papieża bez wniknięcia w ten fragment jego biografii, który dotyczy fascynacji poezją, dramatem i teatrem. Prace nad krytycznym wydaniem twórczości literackiej Karola Wojtyły rozpoczęły się już w maju 2015 roku. Komitetowi naukowemu przewodniczy prof. Jacek Popiel. Realizację tej inicjatywy powierzono Instytutowi Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II w Krakowie, Centrum Myśli Jana Pawła II – Instytucji Kultury Miasta Stołecznego Warszawy oraz Wydawnictwu Znak z Krakowa. Dzieła literackie i teatralne Karola Wojtyły wydane zostaną w sumie w trzech tomach. W ostatnim z nich znajdą się dramaty napisane po 1946 roku i ewentualne uzupełnienia. Pierwszy tom serii, zatytułowany Juwenilia (1938–1946), ukazał się w ubiegłym roku. Wydany właśnie tom II, Utwory poetyckie (1946–2003), obejmuje dzieła, które powstały po roku 1946. Za datę początkową przyjęto moment udzielenia Wojtyle święceń kapłańskich. Tom zamyka utwór z roku 2003, kiedy to – ku zaskoczeniu wielu – po długiej przerwie w twórczej aktywności został opublikowany ostatni znany tekst literacki Papieża: Tryptyk rzymski. Jak podkreśla we wprowadzeniu do tego tomu prof. Zofia Zarębianka, należąca do Komitetu Naukowego Krytycznego Wydania Dzieł Literackich Karola Wojtyły – Jana Pawła II, w nakreślonych ramach czasowych twórczość poetycka Karola Wojtyły osiągnęła dojrzałą pełnię, uzyskując specyficzne cechy umożliwiające jej rozpoznanie. Dodaje, że nie można zrozumieć w pełni myśli papieża Polaka,

nie sposób uchwycić istoty jego nauczania o Bogu i o człowieku bez znajomości pochodzącej jeszcze sprzed okresu papieskiego twórczości literackiej Karola Wojtyły. Zbiór pozwala także na odnalezienie roli twórczości Karola Wojtyły w polskiej literaturze XX wieku. Wcześniej wskazywano na inspiracje literaturą staropolską i romantyczną. Jak przekonuje prof. Zarębianka, miejsce Wojtyły w polskiej literaturze było dotąd niedoszacowane, do czego przyczynił się dominujący w dotychczasowej praktyce tryb czytania jego tekstów w pryzmacie niezwykłej biografii autora, a nie w aspekcie wartości artystycznej jego tekstów. [...] Analizy utworów Karola Wojtyły pozwalają na zauważenie impulsów wspólnych z tendencjami charakterystycznymi dla poezji drugiej połowy lat dwudziestych, a więc odsyłają do tradycji Drugiej Awangardy, z którą łączy teksty Wojtyły skłonność do epizacji wyrazu oraz posługiwanie się długą frazą, przybierającą w jego tekstach formę medytacji. Osoba pisarza, fakt, że jest świętym Kościoła katolickiego, określa recepcję

jego twórczości. Broni się ona wartością artystyczną. W opinii prof. Zarębianki są to teksty o niesłychanej głębi duchowej, a zarazem o uniwersalnym przesłaniu, nieograniczonym do grona wyznawców chrześcijaństwa. Praca w zespole przygotowującym tę edycję była autentyczną duchową i intelektualną przygodą, obfitującą w rozliczne zaskoczenia, z uwagi zaś na trudności z dotarciem do wersji rękopiśmiennych stała się też dużym wyzwaniem badawczym, wymagającym niekiedy niemalże detektywistycznych umiejętności. Bez wątpienia ogromnym atutem krytycznego wydania dorobku literackiego i teatralnego Karola Wojtyły jest właśnie przygotowanie tej edycji na podstawie rękopisów i maszynopisów, przechowywanych często w prywatnych zbiorach, oraz dokonanie analizy porównawczej zachowanych materiałów. Utwór zazwyczaj był sczytywany przez dwóch badaczy, a następnie opracowywany przez kilkuosobowy zespół: dr Annę Karoń-Ostrowską, dr Martę Burghardt, dr. Stanisława Dziedzica, prof. Krzysztofa Dybciaka, prof. Jacka Popiela, księdza dr. Pawła Ptasznika oraz redaktor naukową tomu prof. Zofię Zarębiankę. Warto wspomnieć, że w Archiwum Czesława Miłosza znajdującym się w Bibliotece Narodowej natrafiono na komputerowy wydruk tekstu Tryptyku rzymskiego, przesłany Miłoszowi na osobistą prośbę Jana Pawła II. Wydaje się, że Czesław Miłosz był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym, czytelników tego utworu. Wśród utworów opublikowanych w II tomie Dzieł literackich i teatralnych znajdziemy, między innymi, Pieśń o blasku wody, Matkę, Kamieniołom, Myśląc Ojczyzna czy Rozważanie o śmierci. Wydanie uzupełnione zostało o uwagi edytorskie i objaśnienia, ale też niezwykle cenne skany rękopisów Karola Wojtyły i fotografie z Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie.

Red. ALMA MATER nr 217

57


DUCHOWE DZIEDZICTWO JANA PAWŁA II Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach anktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach należy do najważniejszych katolickich ośrodków pielgrzymkowych. Co roku przybywają tutaj pielgrzymi z kilkudziesięciu krajów, a obraz Jezusa Miłosiernego można spotkać w wielu kościołach i innych miejscach na całym świecie. Wizerunek ten często towarzyszy grupom pielgrzymów odwiedzających różne sanktuaria i świątynie, małe obrazki można kupić prawie we wszystkich sklepach z dewocjonaliami, nie tylko w Polsce. Jest to obecnie – obok portretów św. Jana Pawła II – najbardziej popularny i rozpoznawalny element religijny związany z Polską, chociaż nie zawsze jest kojarzony z naszym krajem. Orędzie o Bożej miłości i miłosierdziu przekazane przez siostrę Faustynę pozostaje aktualne we współczesnym skomplikowanym i pełnym napięć świecie. Niewątpliwie u podstaw istnienia sanktuarium w Łagiewnikach leżą objawienia, których doznawała siostra Faustyna Kowalska, i zapoczątko-

58

wany dzięki nim kult Miłosierdzia Bożego w formach przekazanych mistyczce przez Jezusa. Sam rozwój ośrodka był zasługą wielu osób, wśród których wyjątkową rolę odegrał Karol Wojtyła już w czasach pełnienia posługi biskupiej w Krakowie, a potem jako papież. Śledząc historię sanktuarium, trudno nie zauważyć wagi podejmowanych przez niego decyzji i działań, które w efekcie doprowadziły do dzisiejszej rangi sanktuarium. ZWIĄZKI JANA PAWŁA II Z SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W ŁAGIEWNIKACH Łagiewniki pojawiły się w życiu Karola Wojtyły na długo przed formalnym ustanowieniem tutaj sanktuarium, w czasach, kiedy dopiero rodził się tu kult Jezusa Miłosiernego i św. Faustyny. W 1943 roku, w trudnym okresie wojennym, siostry zakonne otwarły dla wiernych kaplicę klasztorną. W tym samym roku ksiądz Józef Andrasz umieścił w bocznym ołtarzu obraz

Fot. Maciej Liro

S

ALMA MATER nr 217 Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się”, w tle Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach


Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach

Jezusa Miłosiernego autorstwa Adolfa Hyły i zapoczątkował odprawianie przed nim nabożeństw do Miłosierdzia Bożego. Młody Karol, pracujący jako robotnik w pobliskich zakładach Solvay, często przychodził tam się modlić i odwiedzał grób siostry Faustyny. Pamiętam, że podczas wojny, gdy byłem robotnikiem w fabryce Solvay, miejscu, które łączy się z Łagiewnikami, nieraz chodziłem do grobu siostry Faustyny, gdy jeszcze nie była ogłoszona błogosławioną. [...] Czy mogłem wtedy przypuszczać, że będzie mi dane najpierw ją beatyfikować, a potem kanonizować?1. Wydarzenia i przeżycia tego czasu trwale wpisały się w świadomość przyszłego papieża, były na tyle silnym osobistym doświadczeniem, że wielokrotnie wspominał je i do nich nawiązywał. Zgodnie z jego słowami określiły one i ukierunkowały jego dalszą drogę życiową. Orędzie Miłosierdzia Bożego zawsze było mi bliskie i drogie. Hi-

storia jakby wpisała to orędzie w tragiczne doświadczenia drugiej wojny światowej. [...] Było to i moje osobiste doświadczenie, które zabrałem ze sobą na Stolicę Piotrową i które niejako kształtuje obraz tego pontyfikatu2. Pod koniec lat 50. XX wieku na skutek oficjalnych decyzji Watykanu w rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego i ośrodka w Łagiewnikach nastał bardzo trudny okres. W 1959 roku ukazała się Notyfikacja, zakazująca propagowania tego kultu w formach proponowanych przez siostrę Faustynę. Arcybiskup Karol Wojtyła podjął konkretne kroki zmierzające do zmiany stanowiska Stolicy Apostolskiej. W 1963 roku, przebywając w Rzymie na sesji II soboru watykańskiego, w rozmowie z kardynałem Alfredem Ottavianim, ówczesnym sekretarzem Świętego Oficjum, pytał o możliwość wszczęcia procesu beatyfikacyjnego siostry Faustyny. W odpowiedzi miał usłyszeć: Zaczynajcie

jak najszybciej, dopóki żyją świadkowie3. W kronikach klasztornych Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie znajduje się informacja o wizycie księdza Michała Sopoćki, kierownika duchowego siostry Faustyny, u arcybiskupa krakowskiego w dniu 21 sierpnia 1965 roku. Nawiązując do procesu informacyjnego Faustyny na stopniu diecezjalnym, arcybiskup oświadczył wówczas: Ta sprawa jest pierwsza u mnie, może rozpoczniemy jeszcze w tym roku4. Stało się to trzy miesiące później, 21 października. Wojtyła doskonale zdawał sobie sprawę, z jaką ostrożnością i dyplomacją trzeba prowadzić działania, aby sprawie nie zaszkodzić, dlatego w dniu rozpoczęcia procesu nie zezwolił na odprawienie przy ołtarzu Miłosierdzia w Łagiewnikach mszy św. Odnosząc się do ówczesnej sytuacji, powiedział siostrom: Chodzimy obecnie jak po szkle5. Proces informacyjny siostry Faustyny

ALMA MATER nr 217

59


na stopniu diecezjalnym zakończył się bez przeszkód 20 września 1967 roku. W 1968 roku na prośbę Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia Kuria Arcybiskupia w Krakowie wpisała kaplicę klasztorną pod wezwaniem św. Józefa w Krakowie-Łagiewnikach na listę diecezjalnych miejsc sanktuaryjno-pielgrzymkowych. Z polecenia metropolity krakowskiego podjęto również nowe badania nad teologiczną wymową pism siostry Faustyny. Dokonał tego znakomity dogmatyk ksiądz prof. Ignacy Różycki. Jego dzieło wraz z nowym tłumaczeniem Dzienniczka na język włoski było podstawą do cofnięcia przez Kongregację Doktryny Wiary Notyfikacji z 1959 roku, co nastąpiło 15 kwietnia 1978, a więc na kilka miesięcy przed wyborem Karola Wojtyły na papieża. Jan Paweł II pozostał wiernym czcicielem Bożego Miłosierdzia i nadal aktywnie wspierał łagiewnickie sanktuarium. W 1980 roku wydał encyklikę Dives in misericordia (Bogaty w miłosierdziu), w której analizował Miłosierdzie Boże jako najwyższy przymiot Stwórcy. Tym samym, choć nie w bezpośredni sposób, nawiązał do

Dzienniczka Faustyny. W 1993 roku na placu św. Piotra w Rzymie ogłosił uznanie siostry Faustyny za błogosławioną, a w 2000 roku za świętą. Przy okazji kanonizacji ustanowił również Święto Miłosierdzia Bożego w całym Kościele katolickim, obchodzone co roku w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Podczas pielgrzymek do ojczyzny Papież dwukrotnie nawiedził sanktuarium: w 1997 i w 2002 roku. Obydwie wizyty miały wyjątkowy charakter i trwale zapisały się w historii ośrodka, ale ostatnia miała jeszcze dodatkowy, znamienny w skutkach wymiar: Jan Paweł II poświęcił nową świątynię pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego, nadał jej tytuł bazyliki i ustanowił to sanktuarium światowym centrum kultu Miłosierdzia Bożego. Wypowiedział wówczas pamiętne słowa: Dlatego dziś w tym sanktuarium chcę dokonać uroczystego aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Czynię to z gorącym pragnieniem, aby orędzie miłosiernej miłości Boga, które tu zostało ogłoszone przez pośrednictwo św. Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. Niech to przesłanie rozchodzi

się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną Ojczyznę i na cały świat. Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść „iskra”, która przygotowuje świat na ostateczne Jego przyjście6. Pragnienie polskiego papieża stale spełnia się w Łagiewnikach w osobach tysięcy pielgrzymów, tysięcy ludzi poszukujących Boga i jego miłosiernej miłości. Ideę Miłosierdzia Bożego na misjach w wielu krajach świata głoszą siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia oraz apostołowie Bożego Miłosierdzia, należący do powstałego w 1996 roku przy sanktuarium Stowarzyszenia Apostołów Bożego Miłosierdzia „Faustinum”. Zgodnie z wolą Jana Pawła II Łagiewniki są coraz bardziej rozpoznawalnym i coraz szerzej oddziałującym ośrodkiem, stając się światową stolicą kultu Miłosierdzia Bożego. Pamięć o papieżu jako wielkim orędowniku Miłosierdzia Bożego jest w sanktuarium wciąż żywa. Osobiste, długoletnie związki Karola Wojtyły z Łagiewnikami zadecydowały również o powstaniu w sąsiedztwie sanktuarium nowego dużego zespołu sakralno-pielgrzymkowego: Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się”, poświęconego jego pamięci i dziedzictwu.

Elżbieta Bilska-Wodecka

ŁAGIEWNIKI JAKO ŚWIATOWE CENTRUM KULTU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

60

ALMA MATER nr 217

Rangę Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach wyznacza przede wszystkim jego rola jako światowego centrum kultu Miłosierdzia Bożego. Jest ono depozytariuszem dziedzictwa św. Faustyny, tutaj znajdują się najważniejsze relikwie związane z kultem Miłosierdzia: obraz Jezusa Miłosiernego, grób św. Faustyny, rękopis Dzienniczka, a także oryginalne listy Świętej. Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia jest jedynym właścicielem praw autorskich do Dzienniczka, który został przetłumaczony na ponad 30 języków. Znaczenie Łagiewnik potwierdzają również wizyty kolejnych papieży: Benedykta XVI i Franciszka. Uwzględniając wielkość ruchu pielgrzymkowego i jego zasięg, łagiewnickie sanktuarium można usytuować w grupie 20 największych ośrodków pielgrzymkowych Europy. Dynamiczny rozwój ośrodka obserwuje się od początku lat 90. XX wieku, zwłaszcza po beatyfikacji i kanonizacji siostry Faustyny oraz pielgrzymkach Jana Pawła II. W ostatnich latach przybywa tu średnio około dwa miliony pielgrzymów z Polski i wielu krajów świata. Rekordowy był rok Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach podczas Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku


2016, kiedy to w związku z ogłoszonym przez papieża Franciszka Nadzwyczajnym Rokiem Miłosierdzia i odbywającymi się w Krakowie Światowymi Dniami Młodzieży sanktuarium odwiedziło ponad pięć milionów osób ze 180 państw. Sanktuarium w Łagiewnikach miało decydujące znaczenie dla organizacji ŚDM w stolicy Małopolski, papież zaprosił bowiem młodych ludzi z całego świata do miejsca, w którym bije źródło Bożego Miłosierdzia, które jest skutecznym lekarstwem dla poranionych młodych serc7. Patronami wydarzenia byli św. Faustyna i św. Jan Paweł II. Wraz ze wzrostem ruchu pielgrzymkowego następowała stopniowa rozbudowa sanktuarium, która zaowocowała powstaniem dużego nowoczesnego centrum pielgrzymkowego z Bazyliką Miłosierdzia Bożego, zapewniającego coraz lepszą posługę duszpasterską przybywającym tu pielgrzymom. Kult Miłosierdzia Bożego w formach proponowanych przez św. Faustynę rozwija się na wszystkich kontynentach, a grono jego czcicieli jest coraz liczniejsze. Dzięki nowoczesnym środkom przekazu możliwa jest całodobowa transmisja z kaplicy z cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego i relikwiami św. Faustyny. Dostępne są strony internetowe: faustyna.pl, milosierdzie.pl, tvmilosierdzie.com. Przykładowo, w Roku Miłosierdzia strony te odwiedziło ponad 120 tysięcy ludzi ze 114 krajów świata8. Krakowskie Łagiewniki postrzegane są jako „sanktuarium-matka” dla wielu nowych ośrodków kultu Miłosierdzia Bożego, Jezusa Miłosiernego i św. siostry Faustyny. Do śmierci Faustyny w 1938 roku żaden kościół parafialny w Polsce nie nosił wezwania Miłosierdzia Bożego, nie było też żadnego sanktuarium. Jedyny kościół Miłosierdzia Bożego znajdował się przy ul. Smoleńsk w Krakowie. Pierwsza parafia Miłosierdzia Bożego została erygowana w 1939 roku w Ożarowie Mazowieckim, a kolejne w Bydgoszczy (1946) i Kaliszu (1952). Obecnie wezwanie Miłosierdzia Bożego nosi już ponad 200 świątyń w Polsce. Założono blisko 100 sanktuariów Miłosierdzia Bożego i św. siostry Faustyny, z czego 70 poza granicami Polski. Powstanie tych ostatnich w większości było zasługą polskich zgromadzeń zakonnych i miejscowej Polonii. Przykładowo, w krajach Ameryki Południowej kult Miłosierdzia w formach przekazanych przez św. Faustynę zainicjowali marianie i pallotyni. Początkowo rozpowszechniali oni nowennę i koronkę do Miłosierdzia Bożego, rozdawali obrazki

Jezusa Miłosiernego. Z czasem działania te doprowadziły do utworzenia w Brazylii sanktuariów w Kurytybie (2002) i Rio de Janeiro (2007). Jednym z najstarszych sanktuariów zagranicznych jest sanktuarium w Stockbridge w USA, powstałe w 1985 roku, w którym posługę duszpasterską pełnią marianie. Większość sanktuariów to jednak placówki młode, zakładane w latach 90. ubiegłego wieku i pierwszej dekadzie obecnego. Również w Polsce liczne sanktuaria powstawały w latach 90. XX wieku. Były to ośrodki w Częstochowie (Dolina Miłosierdzia), Szczecinie, Myśliborzu, Sokołowie Podlaskim, Kaliszu, Ożarowie Mazowieckim oraz Łomży. Z kultem Bożego Miłosierdzia związany jest kult św. siostry Faustyny, dlatego wiele ośrodków pragnie pozyskać jej relikwie. Ich kustoszem jest Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Do 2018 roku zgromadzenie wydało 5399 relikwii z kości św. Faustyny (tzw. relikwie pierwszego stopnia, ex ossibus) do 126 krajów. Głównie były to kraje Europy i Ameryki Północnej, ale też Papua – Nowa Gwinea, Kuba, Dominikana, Japonia, Korea, Indonezja, Kenia, RPA, Nigeria, Zimbabwe, Gabon, Trynidad i Tobago. W 2004 roku, w związku z bardzo dużą liczbą próśb o relikwie ex ossibus, zastrzeżono możliwość ich otrzymania wyłącznie dla parafii i kaplic pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego, Jezusa Miłosiernego i św. siostry Faustyny. Na wysoką pozycję sanktuarium w Łagiewnikach, zarówno w skali krajowej, jak i międzynarodowej, wskazuje również fakt, że coraz częściej jest ono miejscem międzynarodowych sympozjów, kongresów i spotkań modlitewnych. Od 1996 roku odbyły się tutaj cztery Międzynarodowe Kongresy Apostołów Bożego Miłosierdzia (2003, 2008, 2014), z udziałem przedstawicieli kilkudziesięciu państw każdy. W 2011 roku łagiewnickie sanktuarium było gospodarzem II Światowego Kongresu Bożego Miłosierdzia. Przybyło wówczas ponad dwa tysiące osób z 70 krajów. Pierwszy światowy kongres odbył się w Rzymie w 2008 roku, z inicjatywy metropolity krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza oraz kardynała Christopha Schönborna, metropolity Wiednia. Kolejne miały miejsce w Bogocie (2014) i Manili (2017). Głoszone z Łagiewnik orędzie miłosierdzia zaowocowało także powstaniem w wielu krajach placówek i stowarzyszeń szerzących ten kult. Zjazdy i międzynarodowe kongresy poświęcone Miłosierdziu

Bożemu w pierwszych dekadach XXI wieku odbyły się na wszystkich kontynentach. Niektóre z nich stają się cykliczne i mają rangę kontynentalną czy światową, jak przywołany wcześniej Światowy Kongres Miłosierdzia Bożego. W Azji zorganizowano trzy międzynarodowe Zjazdy Apostołów Bożego Miłosierdzia: na Filipinach w 2005, w Malezji w 2006 i w Indonezji w 2007 roku, a także cztery Azjatyckie Kongresy Miłosierdzia (ostatni w 2018 roku w Malezji). W 2009 roku w stolicy Samoa ‒ Apii miał miejsce Apostolski Kongres Miłosierdzia Bożego Krajów Oceanii, a w Waszyngtonie Północnoamerykański Kongres o Miłosierdziu. Dwa międzynarodowe kongresy Ameryki Łacińskiej zorganizowano w Argentynie (2006 i 2009). W 2017 roku w Brazylii odbył się I Kontynentalny Kongres Miłosierdzia Ameryki Łacińskiej. Na kontynencie afrykańskim takie spotkania zainicjowano w 2010 roku pierwszym Afrykańskim Kontynentalnym Kongresem Miłosierdzia Bożego w Nigerii. W Europie narodowe kongresy odbyły się, między innymi, we Francji, Niemczech Hiszpanii, Irlandii, na Słowacji, Węgrzech i Litwie. Przedstawiony materiał, choć tylko w zarysie, pokazuje skalę rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego, który przekroczył zasięg Polski i Europy, przyjmując w coraz większym stopniu wymiar ogólnoświatowy. Rola sanktuarium w Łagiewnikach w tym procesie jest niezaprzeczalna i w najbliższych latach powinna nadal się umacniać.

Elżbieta Bilska-Wodecka Antoni Jackowski Justyna Liro Izabela Sołjan

Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ 1

2

3

4 5 6

7

8

Jan Paweł II, Wstańcie, chodźmy, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2004, s. 149. Jan Paweł II, Przemówienie wygłoszone w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach 7 czerwca 1997 r., „Peregrinus Cracoviensis” 2000, nr 9, s. 18. P. Socha bp, Rozwój kultu Bożego Miłosierdzia w Polsce i na świecie, „Peregrinus Cracoviensis” 2000, nr 9, s. 121. Ibidem Ibidem. Bł. Jan Paweł II. Papież Bożego Miłosierdzia, oprac. Tomasz Ponikło, Wydawnictwo m, Kraków 2011, s. 46. List episkopatu Polski o przygotowaniach do ŚDM Kraków 2016, https://episkopat.pl/en/list-episkopatu-polskio-przygoto-waniach-do-sdm-krakow-2016/, dostęp 20.04.2020. L. Leda, Rok Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach – centrum światowego kultu Miłosierdzia Bożego, https://ekai. pl/rok-milosierdzia-w-krakowskich-lagiewnikach-cen trum-swiatowego-kultu-bozego-milosierdzia/, 2016, dostęp 15.04.2020.

ALMA MATER nr 217

61


PERSONAE

SMAK ŻYCIA – W północnej Szwajcarii mówią, że człowiek żyje po to, by pracować. W południowej, tej graniczącej z Włochami – że pracuje po to, aby żyć. Ja preferuję koncepcję z pogranicza Niemiec. Moje smakowanie życia można więc sprowadzić do słowa „pracoholik” – mówi prof. Andrzej Barański.

PUNKTY ODNIESIEŃ ył czas, gdy bracia – Leon i Władysław – mieszkali w Warszawie w dwóch sąsiadujących ze sobą domach. Trzeci dom Barańskich, schowany w cieniu starych drzew, został przez ojca ich żon zakupiony na Woli Justowskiej, w Krakowie. W tym domu przez wiele lat mieszkał syn Władysława i Janiny z domu Zawadzkiej – Andrzej. Bo choć urodził się on i spędził dzieciństwo w Wilnie, to po latach wojennej tułaczki i ciągłych zmianach miejsc bytowania znalazł wreszcie dla siebie przystań przy ul. Królowej Jadwigi. Ponad czterdzieści lat temu zmienił jednak adres. Zamieszkał w wielopiętrowej kamienicy, gdzie z okien niedużego, acz z gustem urządzonego mieszkania widać rozległy ogród i kościół przy klasztorze sióstr karmelitanek bosych. W tym mieszkaniu właśnie, pełnym pamiątek po antenatach, umówiłam się z Andrzejem Barańskim na spotkanie. W lutym Anno Domini 2020, a więc tuż przed odnotowaniem w Polsce pierwszego pacjenta zakażonego koronawirusem. – Przygotowałem trochę materiałów, będzie Pani łatwiej „ogarnąć” moje życie pełne punktów odniesień... Profesor chemii, formalnie emerytowany w 2005 roku nauczyciel akademicki, po tych słowach wskazuje mi fotel przy stoliku, sam zaś podchodzi do stołu, gdzie na blacie leży pełno czarno-białych i kolorowych fotografii, wydruków z gazet, rozmaitych dokumentów i zadrukowanych kartek.

62

ALMA MATER nr 217

Paweł Bernard

B

Prof. Andrzej Barański

DZIADKOWIE, STRYJ, MAMA... Jeżeli mam „ogarnąć życie pełne punktów odniesień”, to chyba powinnam – zanim zaczniemy rozmawiać o związkach prof. Andrzeja Barańskiego z Uniwersytetem Jagiellońskim, o jego dorobku naukowym – sięgnąć po przygotowane do wglądu materiały, pamiętnikarskie zapiski. Tak myślę. I biorę kilka z nich do ręki. Przeglądam. Ba, zaczynam czytać z zaciekawieniem! Na początku o dziadku – Władysławie Barańskim, którego historia życia to w znacznej

części opowieść o imponującej karierze prawnika z dyplomem Uniwersytetu Jagiellońskiego w imperium Franciszka Józefa. Doszedł on do stanowiska sędziego pomocniczego w Najwyższym Kasacyjnym Sądzie w Wiedniu (1913), był hofratem tego trybunału (1916–1918), a po rozpadzie cesarstwa austrowęgierskiego pracował jako sędzia Sądu Najwyższego w Warszawie. Historia Leona Barańskiego, stryja Profesora, też ekscytuje. Zwłaszcza ta, która znaczy przebieg zawodowej kariery. Kariery światowej – w polskich bankach rozpoczętej, a kontynuowanej w Banku Światowym i Funduszu Walutowym. Jej przebieg (działania finansowe i gospodarcze podejmowane przez dr. Barańskiego, naczelnego dyrektora Banku Polskiego w latach 1934–1946) Andrzej Barański opisał w artykule Gdy ważyły się losy zjednoczenia Europy („Alma Mater” nr 98). W poprzednim numerze pisma („Alma Mater” nr 215–216), w tekście Wojenna odyseja skarbu II Rzeczpospolitej, Andrzej Barański przypomniał rolę, jaką – poprzez działania dyplomatyczne – odegrał ceniony bankier, prawnik z wykształcenia (studiował i na krakowskim, i na wiedeńskim uniwersytecie), by odzyskać złoto wywiezione z Polski w 1939 roku. Teraz do wiedzy przekazanej w publikacjach Andrzeja Barańskiego dopowiem: po zakończeniu pracy w Banku Światowym (1950) jego stryj przez siedemnaście lat służył jeszcze swym doświadczeniem krajom trzeciego świata. Prowadził, między innymi, Bank Rozwoju Etiopii, był doradcą finansowym Komisji


Planowania Indonezji. Miejscem jego zatrudnienia był też Sudan, Ghana i Kenia, atutami zaś rozległa wiedza i biegła znajomość języka niemieckiego, angielskiego, francuskiego, łaciny; Leon czytał też grekę, nauczył się nawet języka aramejskiego, bo ciekawiła go historia religii. Przodkowie ze strony matki Profesora, Janiny z domu Zawadzkiej, mają też bogato zapisane karty własnej historii. Marceli Zawadzki, jej ojciec, a dziadek Andrzeja, był, na przykład, wysokim urzędnikiem w krakowskim magistracie – prezydent Krakowa Juliusz Leo zlecał mu działania inwestycyjne, które później zostały opisane w książce Rzeźnia miejska. A mama Andrzeja? Profesor we wspomnieniach napisał o niej tak: Studiowała romanistykę (1928–1932) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z powodzeniem grała na giełdzie. Jej pierwszym narzeczonym był Jan Sztaudynger – późniejszy znany literat, poeta i fraszkopisarz; pozostali przyjaciółmi do śmierci. W roku 1932, po ślubie z ojcem, przeprowadziła się z Krakowa do Wilna. Ten zwięzły zapis, na szczęście, choć jakby sekretnie, ustnie tak rozwinął: – Mamę uważano za jedną z ładniejszych kobiet w Wilnie. Mówiono też, że bardzo dobrze grała w bridża. WILNO

brata Leona. Wiem o nim dotąd jedynie to, że gimnazjum rozpoczął w Krakowie, a ukończył je w Wiedniu (1916), że po maturze, jako poddany austriacki, brał udział w walkach na froncie włoskim, że był uczestnikiem powstania wielkopolskiego, a podczas wojny polsko-bolszewickiej walczył pod Mińskiem i Bobrujskiem, pod Berezą Kartuską, gdzie został ranny. – Trudne lata, nie czas na naukę... – to moje refleksja. – A jednak! Ojciec, po wyjściu z wojska, studiował w Szkole Głównej Gospo-

Fot. Archiwum Andrzeja Barańskiego

Dziadkowie, stryj, mama... Pora poznać ojca Andrzeja: Władysława Barańskiego – młodszego o trzy lata

Rodzice Andrzeja Barańskiego: Władysław i Janina

darstwa Wiejskiego w Warszawie. Później – już jako inżynier – napisał kilka książek, z których najcenniejszą okazała się Kwestia drzewna w Polsce. Stał się ekspertem w zakresie gospodarki drewnem. Pracował w Ministerstwie Rolnictwa. W roku 1931 skierowano go do Wilna, gdzie został dyrektorem Izby Przemysłowo-Handlowej. Był też liderem wileńskiego Obozu Zjednoczenia Narodowego (OZN), posłem na Sejm V kadencji (1938). Miał szerokie kontakty międzynarodowe. Przekazy rodzinne mówią, że był przyjacielem prezydenta Finlandii – z nieukrywanym podziwem dla rodzica mówi Profesor. Nieprzeciętna rodzina, prawda? I nadzwyczaj sobie bliska, gdyż... dwaj bracia, Leon i Władysław, poślubili... dwie siostry Zawadzkie – Zofię i Janinę. To familijne skoligacenie, przyznaję, pozwala mi teraz lepiej zrozumieć zapis w pamiętnikach Profesora: Z Wilna do Warszawy jeździliśmy zawsze na święta Bożego Narodzenia. W lecie spotykaliśmy się na Woli Justowskiej, pod Krakowem, a Wielkanocny czas obie rodziny spędzały u nas w Wilnie. Dwie rodziny i trzy domy – to był mój świat, świat jak z bajki, która się skończyła wraz z hukiem strzałów armatnich i spadających bomb w początkach bezchmurnego września 1939 roku. Pozostały tylko okruchy wspomnień. W ŚWIECIE LUDZI DOROSŁYCH

Janina i Władysław Barańscy z synem Andrzejem i jego ukochanym psem Dżimbą; Wilno, 1936

Punkty odniesień: pokój – wojna. Mam dylemat. Czy o ten świat jak z bajki, czy

ALMA MATER nr 217

63


Trzeci z prawej Andrzej Barański

pomagała jej kucharka i pokojówka, ja miałem bonę... – ...i pewnie wiele koleżanek, kolegów – wpadam w zdanie, nie podejrzewając, że trafiam kulą w płot. Życie tego małego chłopca toczy się inaczej. Nie bawi się z innymi dziećmi, nie harcuje po podwórku. Jego świat jest światem dorosłych. Oni mu towarzyszą w nauce i zabawach, ich rozmów słucha i stara się je zrozumieć. – Do dziś noszę w sobie żywe, ostatnie chyba, wspomnienie z przedwojennego Wilna: gabinet ojca, a w nim kilkanaście osób siedzi pod ścianami. Ojciec chodzi po pokoju i mówi: Jeśli wojna wybuchnie, to za 6–8 tygodni nasze wojska wejdą do

Berlina. Dlaczego on tak wtedy mówił do grona bliskich znajomych, do rodziny?! To „dlaczego?” długo mnie prześladowało. Przecież ojciec był posłem na Sejm, wileńskim liderem OZN, bratem naczelnego dyrektora Banku Polskiego, który miał kontakty ze sferami rządowymi. Urzędowy optymizm nie był tu potrzebny. Co więcej, ten optymizm niebezpiecznie uspokajał. Dopiero kilka lat temu zrozumiałem, dlaczego elity tak myślały... ZMIANA ADRESU Rok 1939. Wojska sowieckie przekroczyły granice Polski. Do Wilna doszły dwa dni później.

Fot. Archiwum Andrzeja Barańskiego

raczej o bezchmurny, lecz bardzo ponury wrzesień 1939 roku zapytać teraz Profesora? Przez chwilę milczę. Gospodarz domu także. Tylko Rudi, niezwykłej urody dachowiec, łasi się – jak to kot – raz do mnie, raz do swojego pana, którego proszę o odtworzenie skadrowanych w pamięci klatek. – Mieszkaliśmy w Wilnie przy ul. Adama Mickiewicza, głównej arterii miasta. Dom z numerem 32. Dyrektorskie dwupoziomowe mieszkanie, połączone wewnętrznymi drewnianymi schodami, składało się z siedmiu dużych pokoi i mniejszych, dla służby. Mama nie pracowała, bo „nie można innym zabierać miejsc pracy”. W prowadzeniu domu

Student Andrzej Barański podczas mistrzostw UJ na stadionie Kolejarza w Krakowie, bieg na 400 metrów; 1952

64

ALMA MATER nr 217

Zwycięzcy w biegu na 400 metrów podczas Akademickich Mistrzostw Polski, z lewej Andrzej Barański (III miejsce), z prawej Józef Różański (II miejsce), w środku zawodnik z DDR; Kraków, początek lipca 1953


– Rodzice mieli wizy fińskie, ale nie podjęli próby ucieczki z kraju przez kraje bałtyckie – słyszę. Okupacja Wilna przez Sowietów trwała do końca października, później miasto zostało przekazane Litwinom. Barańscy byli w tarapatach, zmienili mieszkanie – z centrum miasta przenieśli się na jego obrzeże. Do przyjaciół. Relatywna stabilizacja ich życia skończyła się jednak w połowie czerwca 1940 roku: Stalin anektował wtedy Litwę i Sowieci ponownie wkroczyli do Wilna. Ojcu Profesora, znanemu politykowi burżuazyjnej Polski, groziło niechybne aresztowanie. Nielegalnie przekroczył więc granicę, uciekł do Prus Wschodnich. Po dwutygodniowym pobycie w areszcie, karze za ten występek, uzyskał jednak pozwolenie na pobyt w Generalnym Gubernatorstwie. Zatrzymał się w warszawskim mieszkaniu swojej siostry Zofii, na Ochocie. I natychmiast rozpoczął usilne starania o uzyskanie zezwoleń umożliwiających sprowadzenie do Polski żony wraz z synem. Dokumenty uzyskał, jednak... – Paszporty do nas nie dotarły. Mama dowiedziała się tylko, że tatuś został, na krótko, zaaresztowany. Żadnych innych wiadomości. Wtedy zdecydowała się na ucieczkę z Wilna, na przekroczenie, razem ze mną, „zielonej granicy”... – mówi Profesor. TUŁACZKA

zajazdu. Potem bryczką do przygranicznej, zamieszkanej chaty. Po kilku dniach, nocą, „przeskok” przez granicę i nocleg w murowanym domku, już po niemieckiej stronie. I znów długi marsz. Gdy wreszcie Janina z małym synkiem dotarła do jakiegoś miasteczka, poszli na posterunek policji. Po przesłuchaniu stanęli przed budynkiem – w długim rzędzie – wraz z innymi uciekinierami. Padło pytanie: kto przekroczył granicę przed godziną 24? Zgłosiły się dwie osoby. Pozostałe, pośród nich Barańscy, przekroczyli ją później. Tymczasem od północy obowiązywało nowe porozumienie między Rzeszą a ZSRR o uciekinierach. Należało ich zawracać. – I znów tułaczka nie do opisania. Ciągły marsz, zmęczenie, głód, pragnie-

Fot. Archiwum Andrzeja Barańskiego

Dla matki z synem zaczął się nowy rozdział życia. Tułaczka. Z Wilna do jakiegoś

Willa na Woli Justowskiej – na przełomie XX i XXI stulecia

Prof. Barański w Laboratorium Termograwimetrii; 1995

nie, szukanie u obcych ludzi schronienia choćby tylko na jedną noc, aresztowanie, straż graniczna. I więzienie – najpierw w Mariampolu, potem w Kownie. To ostatnie to ogromny, ponury kompleks budynków w centrum miasta. W naszej celi, z siennikami wypełnionymi słomą, przebywało co najmniej dwadzieścia kobiet. Ktoś później powiedział mi, że to były prostytutki. Z późniejszych przekazów, a zwłaszcza z listów ojca do stryja Leona, dowiedziałem się także, że Sowieci chcieli mamę zwerbować do współpracy z G.P.U. Kartą przetargową w tym werbunku byłem ja – po tych ostatnich słowach Profesor milknie na dłuższą chwilę. DRUGIE NARODZINY Janina Barańska za odmowę współpracy słono płaci. Zabrali jej syna. Ot, dwaj umundurowani żołnierze, w grubych skórzanych rękawicach, weszli w nocy do celi i wynieśli z niej rozbudzone dziecko. Od tej pory domem Andrzeja miało być schronisko dla bezdomnych litewskich dzieci. Jednak los zgotował mu jakże inne życie. Jego początek Profesor tak wspomina: – Nie pamiętam imienia dziewczynki w białej sukience, która mówiła, jak ja, po polsku. Ale pamiętam, jak razem staliśmy przy oknie i patrzyliśmy na przelatujące ptaki. W pewnym momencie przed budynek schroniska zajechał samochód. Po chwili po mnie przyszła nasza wychowawczyni i... niespodziewanie znalazłem się w tym aucie! Obca kobieta, która siedziała wewnątrz, serdecznie mnie przytuliła i powiedziała po polsku: Wracamy do Wilna. Tego dnia, wieczorem, „urodził się” sześcioletni syn Ireny i Wojciecha Kozłowskich.

ALMA MATER nr 217

65


Tomasz Łojewski

SKLEJANIE RODZINY

Profesorowie Andrzej Barański i Zdzisław Pietrzyk podczas służbowego wyjazdu do Szwajcarii; 2002

Matka w więzieniu w Kownie – syn u obcych mu ludzi w Wilnie. Ma „nowego tatusia” i „nową mamusię”. Gdyby ktoś kiedyś pisał scenariusz filmowy oparty na życiu Barańskich, pewnie by mocno zaakcentował ten zwrot akcji. Mnie, przyznam, niezwykle porusza jeszcze inne wydarzenie: spotkanie dwu matek, opisane w pamiętniku Profesora tak: Chyba w zimie mamusia Irena zabrała mnie pociągiem do Kowna. Przenocowaliśmy w jakimś małym pokoiku i rano udaliśmy się pod więzienie. Konwojent wyprowadził moją Mamusię, ale nie stał bardzo blisko. Obie mamusie cicho i krótko rozmawiały. Mamusia Irena trzymała mnie za rękę. Cały czas miałem milczeć i nie wolno mi było nawet wpatrywać się w moją Mamusię. Z reporterskiego obowiązku dodam, że Irena – farmaceutka pracująca w aptece w pobliżu Ostrej Bramy, oraz jej mąż, Wojciech, traktowali Andrzejka jak własnego syna. Na równi z Alą, ich córką.

66

ALMA MATER nr 217

Dom Kozłowskich stał się dla chłopca oazą spokoju i bezpieczeństwa. Na pełne jedenaście miesięcy...

WE DWOJE 1 sierpnia 1944. Andrzejowi nie wolno wychodzić z domu. Jego matka już wie, że

Robert Barański

NOWI RODZICE

Rok 1941. Andrzej z Alą jedli w kuchni kolację. Nagle chłopiec – poprzez uchylone drzwi do przedpokoju – dostrzegł swojego prawdziwego ojca. Biegł do niego z krzykiem radości, zarzucił mu ręce na ramiona. Po kilku dniach z Władysławem Barańskim wrócił pociągiem – z Wilna do Warszawy. Rok 1941. Niemcy zdobyli Kowno. Janina Barańska wyszła z więzienia. Bezdomna i głodna, błąkała się przez kilka dni po litewskim mieście, aż w końcu trafiła do szpitala. Po jakimś czasie, z pomocą znajomych z Wilna, mąż ją odnalazł. Wrócili razem do Warszawy. Rodzina powoli zaczęła się sklejać. Andrzej został uczniem pierwszej klasy szkoły na Żoliborzu, mama podejmowała dorywcze prace, ojciec chłopca kontynuował konspiracyjne działania w tajnej dyrekcji Lasów Państwowych, działającej w ramach Departamentu Rolnictwa usytuowanego w pionie gospodarczym Delegatury Rządu na Kraj. – Po jakimś czasie nasza rodzina przeniosła się do niezniszczonego wojną domu stryja Leona, kierującego w tym czasie Bankiem Polskim w Londynie. Wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu. Nikt nie miał świadomości, że tatę toczy śmiertelna choroba. Umarł 18 stycznia 1944 – mówi Profesor.

Prof. Andrzej Barański z żoną Barbarą; Grand Teton National Park, 2012


Prof. Andrzej Barański wygłaszający laudację; aula Collegium Maius, 2006

tarnej szkoły kierowanej przez znanego pedagoga Rudolfa Hajnosa. O tej drugiej mówi mi tak: – Ta szkoła splątała losy wielu uczniów na długie dziesiątki lat! Do dziś się spotykamy, choć w coraz mniejszym już gronie. Wydajemy też corocznie gazetkę-jednodniówkę „Nasza Szkoła”. Tam można czytać epitafia. I wspomnienia niegdysiejszych uczniów, a teraz naukowców, lekarzy, przedsiębiorców, do dzisiaj tak żywe, jakby z wczorajszego dnia. Myślę, że warto słuchać ostatnich świadków, którzy znają smak przedwojennego życia i grozę światowej wojny... DRUZGOCĄCA WIADOMOŚĆ Po podstawowej edukacji Andrzej kontynuował naukę w Liceum im. No-

wodworskiego. W tym samym czasie jego matka uczęszczała na kursy stenografii i pisania na maszynie; pracę kelnerki zamieniła na pracę w Banku Gospodarstwa Krajowego. Życie powoli się porządkowało. Uczeń klasy IX pojechał nawet na wakacje do podkarpackiej wsi Markuszowa. Tam jednak otrzymał druzgocącą wiadomość: Janina Barańska jest w więzieniu na Montelupich. Dlaczego?! Co znowu?! Urząd Bezpieczeństwa aresztował kobietę za kontynuację pracy konspiracyjnej z czasu okupacji (po śmierci męża prowadziła „punkt pieniężny”, w którym deponowano środki finansowe przekazywane upoważnionym łącznikom) na rzecz Józefa Kwasiborskiego, który był działaczem Stronnictwa Pracy, a w latach 1945–1946 posłem do Krajowej Rady Narodowej.

Fot. Archiwum Andrzeja Barańskiego

wybuchnie powstanie, zna nawet godzinę „W”. Przed godziną 17 zeszli do suteren, chroniąc się przed strzelaniną pomiędzy powstańcami i żandarmerią z pobliskich koszar SS. Kilka dni spokoju i... – ...zaczynają się palić okoliczne domy. Tłumy ludzi jest pędzonych na Zieleniak (obóz przejściowy), gdzie śpi się na gołej ziemi, a niektórzy z głodu jedzą psy. Tam formowano konwoje ewakuacyjne. Później maszerowaliśmy z tego Zieleniaka na Okęcie. A tam? Przed budynkiem stał strażnik i jakaś obca dla nas pani. Ta pani wsunęła w rękę strażnika banknot i zabrała nas do swojego domu – wspomina Profesor, a po chwili dopowiada: – Kobieta, która diametralnie odmieniła nasz los, także wielu innych uciekinierów, nazywała się Irena Brodowska. Mama od razu podjęła pracę w kuchni prowadzonej przez Radę Główną Opiekuńczą – gotowała w ogromnym kotle zawiesistą, bezpłatnie rozdawaną zupę. Powstanie Warszawskie upadło. Z Krakowa na Okęcie udało się przedrzeć trzeciemu z synów sędziego Barańskiego, Stefanowi. Spotkał się z bratową. Ustalili dalsze plany. W grudniowy, mroźny czas mama razem z Andrzejem dwa dni i dwie noce spędzili w wagonie towarowym – jechali do Krakowa. Z dworca kolejowego Kraków-Płaszów dotarli na ul. Batorego. Zatrzymali się u stryja (pracował w Banku Emisyjnym), mieszkającego z żoną Ewą i dziećmi: Joanką i Markiem. Oprócz nich stryjostwo do trzypokojowego lokum przyjęli jeszcze kilkoro obcych im ludzi. – Życie rodzinne powoli wracało do normy – to moja refleksja. – Zacząłem chodzić do szkoły przy ul. św. Marka, ale naukę nam przerwano, bo do Krakowa zbliżał się front. Znów chowanie się po piwnicach, znów brak jedzenia – i złe wieści o bliskich, którzy zginęli w czasie walk albo w obozach koncentracyjnych – te wspomnienia wprowadzają Profesora w zadumę. Po wyzwoleniu Krakowa, aby Samopomoc Chłopska nie zaanektowała domu dziadka Marcelego na Woli Justowskiej (naruszanie prawa własności było prawie normą), Janina Barańska zdecydowała się zamieszkać w nim z synem. Niedługo potem Urząd Kwaterunkowy zagęścił dom, lokując w nim rodzinę Sidorowiczów – repatriantów ze Wschodu. Andrzej chodził do szkoły – najpierw pani Iwiczowej, która mieściła się w YMCA przy ul. Krowoderskiej, później do eli-

Po promocji habilitacyjnej syna Rafała; Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, 2009

ALMA MATER nr 217

67


Rafał Barański

PAMIĘTNIKOWY ZAPIS

Barbara i Andrzej Barańscy w pałacu prezydenckim w Warszawie podczas uroczystości nadania tytułu profesora synowi Rafałowi; 2015

– Odwiedził Pan mamę w więzieniu? – pytam. – Tylko raz! Przypadek jednak zrządził – a było to w środku lata 1950 roku – że usłyszałem rozmowę adwokata ze stryjem Stefanem. Mówili o terminie rozprawy sądowej. Pojechałem więc rowerem z Myślenic do Krakowa – do sądu. Udało mi się jakoś wejść do budynku, nawet usiąść przy drzwiach wyjściowych sali rozpraw. A tam? Oszołomienie! Nie rozumiałem prawniczego języka, nie rozumiałem też, dlaczego mama wcale nie zareagowała na mój widok. Dopiero później, po uwolnieniu jej z więzienia, po umorzeniu postępowania karnego, to pojąłem. – Ojciec nie żyje, mama w więzieniu, wiele osób z rodziny mocno doświadczonych przez wojnę i choroby – mówię. – Było ciężko. Musiałem też marginalizować swoją „przynależność klasową”, bo stryj Leon reprezentował Polskę w Banku Światowym. Zapisałem się do ZMP. Do dziś się tego wstydzę. Tyle że funkcję przewodniczącego klasowego wykorzystywałem do organizowania samopomocy w nauce, do działalności kulturalnej – zamiast szkoleń ideologicznych chodziliśmy do muzeów.

chemicznych najstarszej polskiej uczelni. Tytuł został mu nadany w 1987 roku. – W rodzinie prawnicy, bankierzy, politycy, a Pan wybrał naukę. Dlaczego akurat chemię? – Szczerze mówiąc, to wcale od dzieciństwa o niej nie marzyłem. Zainteresowanie przyszło mimowolnie, latem 1949 roku. Wtedy, gdy od stryja Leona dostałem domowe laboratorium chemiczne. Takie metalowe, luksusowo wykonane pudło, które po otwarciu zamieniało się w półeczki z podstawowymi dla chemika przyrządami oraz kilkudziesięcioma odczynnikami – odpowiada Profesor. I zaraz dodaje: – O wyborze kierunku studiów zadecydowały również ówczesne media, które dużo mówiły na temat rozwoju w Polsce przemysłu chemicznego i potrzebie kształcenia ludzi w tym kierunku.

Cenię opowieści bohaterów „Smaku życia”. Wsłuchuję się w nie uważnie. Odtwarzając, rekonstruując własną historię życia, ożywiają przecież historię Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przybliżają i zakulisowe jego dzieje. Proszę więc Andrzeja Barańskiego, aby teraz on odwołał się do zakodowanych w pamięci wydarzeń związanych z Uczelnią, zwłaszcza z Wydziałem Chemii. Prośba zostaje spełniona. Profesor na podjęcie tego wątku rozmowy jest przygotowany, choć wcale nie za sprawą mojej zachęty. Podchodzi bowiem do stołu przy ścianie salonu, z namysłem przegląda pokaźny plik kartek zapisanych na komputerze. Kilka z nich rozkłada przede mną – na stoliku, przy którym popijamy pyszną kawę podaną przez żonę gospodarza, panią Barbarę z domu Reiss (o rodzinie Chłopickich i Reissów pisała Maria Przybyszewska w „Alma Mater” nr 210 z roku 2019). – Te zapiski sporządziłem na prośbę młodych pracowników nauki, z którymi czasem się spotykam – słyszę. Przerzucam kolejno porozkładane kartki. Uwagę jednak skupiam na początku tego swoistego pamiętnika. Właściwie na pierwszych zdaniach ułożonych przez Profesora, które brzmią: Mam napisać wspomnienia. A kogo mam wspominać? Odpowiedź jest dla mnie oczywista: Kazimierza Gumińskiego, Eugeniusza Błasiaka i Adama Bielańskiego – tych, co ukształtowali mój naukowy życiorys.

Wiele tych punktów odniesień! Każdy z nich może być wątkiem do rozwinięcia w rozmowie. Dla mnie jednak ważnym wydaje się poznanie dalszych losów dziecka, później młodzieńca, któremu tak dotkliwie przyszło się zmagać z wojenną rzeczywistością. Andrzej Barański – człowiek obciążony ogromnym bagażem osobistych doświadczeń wojennych – został przecież profesorem zwyczajnym nauk

68

ALMA MATER nr 217

Barbara Barańska

DOMOWE LABORATORIUM

Syn Robert z żoną Elżbietą i Andrzej Barański w drodze do Moab, Utah, USA; 2012


Wymienieni z nazwiska profesorowie – znani i cenieni chemicy – już nie żyją. Pierwszy z nich zmarł w 1983 roku. Drugi – w 1981. Trzeci – w 2016. Ciekawe, jaki oni mieli wpływ na „ukształtowanie naukowego życiorysu” uznanego dziś w świecie specjalisty w zakresie badań nad kinetyką aktywacji katalizatora żelazowego do syntezy amoniaku? DROGA DO SPEŁNIANIA

Na wycieczce podczas wakacji w Turcji w pobliżu Antalii; 2007

do zrealizowania wymienionych zadań. Pewnego dnia, nie pomnę już, kiedy, spotkał mnie na korytarzu i wręczając informator o stypendiach National Research Council of Canada, powiedział krótko: Proszę to przestudiować. Przestudiowałem. I wybrałem Division of Kinetics and Catalysis kierowany przez Roberta J. Cvetanovicia. W jesieni 1968 roku znalazłem się w Ottawie. I tam, w laboratorium, badałem uwodornienie etylenu metodą termoprogramowanej desorpcji, katalizatorem był tlenek cynku. Efektem osiemnastomiesięcznej pracy młodego wówczas stypendysty była obszerna publikacja w „Journal of Physical Chemistry”. Praca, która dla niego okazała się dobrą wizytówką. Bowiem poprzez stypendium rządu Danii uzyskał wkrótce trzymiesięczny staż

w firmie Haldor Topsøe w Kopenhadze, gdzie miał okazję poznać kulisy prac badawczych światowej rangi producenta katalizatorów, ale także zrozumieć znaczenie hasła Business comes first. – W roku 1978 na prestiżowej konferencji w Louvain le Neuve referowałem już wyniki wspólnych z Duńczykami badań. Było to chyba najważniejsze moje publiczne wystąpienia w zakresie katalizy – tak o początkach swojej naukowej kariery mówi Profesor, który na prośbę Adama Bielańskiego pełnił funkcję kierownika Laboratorium Środowiskowego powstałego w początkach lat 70. minionego stulecia i ułatwiającego dostęp do nowoczesnej aparatury naukowej (dzieje tego laboratorium „Alma Mater” przedstawiła w numerze 95., w 2007 roku).

Fot. Archiwum Andrzeja Barańskiego

– Adam Bielański. Porozmawiajmy o nim na początek, dobrze? – przepraszam Profesora za zmianę kolejności wymienionych przez niego nazwisk. Ta zmiana wynika z faktu, że do dziś mam w oczach dostojnego, starszego pana, który w 100. rocznicę własnych urodzin w uniwersyteckiej auli wzruszająco i z pasją opowiadał o swojej naukowej karierze, zaś w krakowskiej filharmonii o muzyce, której był zagorzałym miłośnikiem. Ponadto jestem pełna uznania dla bohatera reportażu Elżbiety Dziwisz Dom nad rzeką Wisłą, który ukazał się w 2006 roku w „Alma Mater” nr 83, a później w książce Uczeni przed lustrem (Teresa Bętkowska, Elżbieta Dziwisz, Uczeni przed lustrem, Kraków 2006). Barwną sylwetkę wybitnego chemika i nauczyciela akademickiego, który zmarł, mając blisko sto cztery lata, przedstawiłyśmy także w cyklu „Smak życia”. Profesor słucha moich wspomnień o Adamie Bielańskim, ale widać, że zanurza się już we własne. Pora więc zapytać: za co on cenił tego uczonego? – U niego uczyłem się dydaktyki, także i katalizy chemicznej – słyszę. Po krótkiej wyrazistej odpowiedzi następuje rozwinięcie tematu. Profesor przywołuje rok 1963 – czas, gdy został adiunktem w Katedrze Chemii Nieorganicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzonej właśnie przez prof. Adama Bielańskiego. Mówi też o wielkich planach i ambicji Mistrza. Oprócz pracy naukowej, jego celem było przecież wprowadzenie Katedry do światowego nurtu nauki! Stąd konsekwentnie dążył do tego, aby naukowcy mieli dostęp do nowoczesnej aparatury, nawiązywali międzynarodową współpracę i publikowali swoje prace w renomowanych czasopismach naukowych. Przykład? Andrzej Barański przywołuje taki: – Bielański był świadom, że zagraniczne staże naukowe są najlepszą drogą

Ojciec z synem Robertem; Kraków

ALMA MATER nr 217

69


Archiwum Andrzeja Barańskiego

W tle Grand Kanion Kolorado. Widok na południową ścianę; 2012

NIE BĘDZIE PAN TEORETYKIEM – Kazimierz Gumiński. Nazwisko to zostało także wymienione na liście osób, które ukształtowały Pana naukowy życiorys. Ba, wymienił je Pan na pierwszym miejscu! – podkreślam. – Uniwersytet Jagielloński temu uczonemu zawdzięcza uruchomienie Katedry Chemii Teoretycznej, pierwszej w Polsce. A co ja jemu zawdzięczam? Profesor nie zastanawia się długo nad odpowiedzią. Jednak uznaje za stosowne przypomnienie, że był on już zaawansowanym studentem, gdy do Krakowa powrócił powszechnie szanowany fizykochemik, przez lata związany z wrocławską politechniką. Naukowiec, który za priorytetowe dla siebie zadanie uznał wychowanie, przygotowanie na Uniwersytecie Jagiellońskim kadry naukowej chemików teoretyków. I który – jako że był pasjonatem psychologii i żywo interesował się podopiecznymi – wprowadził nadzwyczajny klimat w Katedrze. Nie wtrącał się – na przykład – do prac badawczych młodych, jednak pogawędki z nimi w laboratoriach czy na seminariach miały dla przyszłych chemików nieocenioną, wielką wartość. – Dla mnie szczególnie cenna okazała się ta uwaga, która nadała nowy kierunek moim zainteresowaniom. Otóż Kazimierz Gumiński pewnego razu stwierdził, że w jego mniemaniu teoretykiem to ja nie będę, ale z całą pewnością w kreatywny sposób mogę prowadzić współpracę Uczelni z przemysłem... – Profesor zawiesza zdanie, lekko się uśmiecha. Więc pytam: – Czy tak się stało? – Kazimierz Gumiński sprawił, że w Katedrze Chemii Teoretycznej realizowałem temat Zastosowanie kwaśnego węglanu

70

ALMA MATER nr 217

amonu jako nawozu sztucznego, zlecony przez dyrektora Instytutu Syntezy Chemicznej w Gliwicach. W 1957 roku w pierwszym numerze czasopisma „Chemia Stosowana” ukazała się moja publikacja. Potem Profesor otworzył mój przewód doktorski. NOWY ETAP – Eugeniusz Błasiak. To trzecie nazwisko z listy mentorów – mówię. – Ten profesor otworzył nowy etap w moim życiu – odpowiada prof. Barański. Co kryje się za lakonicznym stwierdzeniem? Wiem, że po serii publikacji o kwaśnym węglanie amonu, które opisywały nie tylko doświadczenia poczynione na uczelni, ale i te wykonane (w skali technicznej) w Zakładach Azotowych, Andrzej Barański na swej naukowej drodze spotkał prof. Eugeniusza Błasiaka – ale w jakich okolicznościach doszło do tego spotkania? Ceniony za osiągnięcia w dziedzinie katalizy przemysłowej chemik technolog był przecież związany nie z Uniwersytetem Jagiellońskim, lecz z Politechniką Śląską w Gliwicach oraz z Fabryką Związków Azotowych w Chorzowie. – Profesor Gumiński był promotorem, a prof. Błasiak recenzentem Pana pracy doktorskiej – zauważam. – Praca dotyczyła kwaśnego węglanu amonu, obroniłem ją w styczniu 1961 roku – uściśla informację Profesor. Ten rok Andrzej Barański rzeczywiście dobrze pamięta – obfitował w ważne dla niego wydarzenia. W maju zdał egzamin z inżynierii chemicznej u prof. Tadeusza Hoblera z Politechniki Śląskiej, który przyjechał do Krakowa na zaproszenie dziekana Uniwersytetu. W czerwcu Rada Wydziału nadała mu stopień doktora nauk przyrodni-

czych. W lipcu stanął na ślubnym kobiercu z Barbarą Reiss. W sierpniu – w Chorzowie, w gabinecie prof. Błasiaka usłyszał: „Mocznik syntetyzowany z amoniaku i dwutlenku węgla to istotny dla rolnictwa nawóz azotowy, a w literaturze brak informacji o kinetyce tego procesu. Nie wiemy, co wiedzą producenci. Tu w Chorzowie rozpoczęliśmy badania”. – Włączył się Pan w badania? – to raczej retoryczne pytanie. – Profesor Błasiak ukazał mi problematykę o istotnym znaczeniu dla przemysłu chemicznego w skali świata, o ogromnym potencjale nowości. Kwerendy biblioteczne nie były potrzebne. Należało za to szybko i efektywnie pracować. Wkrótce się okazało, że prowadzenie syntezy mocznika w ampułkach szklanych ułatwiało eksperymenty. Ceną – za tę łatwość – było ryzyko głośnych, ale nieszkodliwych eksplozji, jakie miały często miejsce w ogromnej sali laboratoryjnej z czasu pierwszej wojny światowej – mówi Profesor. Eksperymenty trwały, wyniki układały się w rozsądną całość, powstawały publikacje. W poniedziałki młody naukowiec wstawał o trzeciej w nocy, aby tylko zdążyć na czas do fabryki. Do Krakowa wracał w piątek wieczór. Mieszkał w hotelu robotniczym, na szczęście w pojedynczym pokoju. Zaczynał jednak coraz intensywniej myśleć o pracy w Krakowie – choć równocześnie stawiał sam sobie warunek: habilitacja! – Pożegnalna rozmowa z prof. Błasiakiem była długa i konstruktywna. Szczegółowo mi objaśniał, jak ważny dla naszej cywilizacji jest katalizator żelazowy do syntezy amoniaku i jak słabo dotąd jest poznany proces jego aktywacji. Konsekwencje tej rozmowy? Moja późniejsza współpraca z firmą Topsøe oraz z grupą badawczą metalurgów kierowanych przez prof. Jana Janowskiego (AGH). Granty. Także i opieka naukowa nad trzema przewodami doktorskimi. Zamykającą cezurą takiego działania był dopiero rok 2000 – to słowa Profesora. Rozmowa z prof. Błasiakiem miała miejsce w jesieni 1963 roku. Wtedy to Andrzej Barański wrócił do krakowskiego domu z walizką pełną wyników pomiarów, wykresów, cząstkowych sprawozdań, fotokopii publikacji. Zgłosił się też do prof. Bielańskiego, który przyjął go na etat adiunkta. W czerwcu 1965 roku, mając trzydzieści lat, habilitował się na podstawie rozprawy Fizykochemiczne podstawy syntezy mocznika z amoniaku


i dwutlenku węgla. Tu dopowiem, że Profesor – o czym dowiaduję się z Encyklopedii osobistości Rzeczypospolitej – był wówczas jednym z najmłodszych na UJ doktorem habilitowanym. KWAŚNY PAPIER

Andrzej i Barbara Barańscy na werandzie domu w pobliżu Parku Narodowego Glacier; USA, 2012

w zbiorach bibliotecznych i archiwalnych XIX i XX wieku został skierowany do premiera Rzeczpospolitej. Wcześniej, po wprowadzeniu zmian, poparli go: dyrektor Biblioteki Narodowej w Warszawie prof. Adam Manikowski, kierownictwo Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych i Komitet Badań Naukowych. – Zapaliło się zielone światło... – ...wraz z nim nadzieja na uratowanie milionów książek – dopowiada Profesor. Po kilkuetapowej formalnej procedurze z udziałem specjalistów (także z Warszawy, Torunia i Łodzi) program „Kwaśny papier” został zaakceptowany przez władze państwowe, nadano mu rangę programu rządowego, koordynację przyznano Bibliotece Narodowej, zapewniono też dotacje na zaplanowaną inwestycję. W efekcie rektor UJ prof. Franciszek Ziejka mianował Andrzeja Barańskiego na pełnomocnika do spraw realizacji ambitnego programu na UJ, a na Wydziale Chemii została utworzona i wyposażona w nowoczesną aparaturę Pracownia Badań nad Trwałością i Degradacją Papieru. Czy to znaczy, że zorganizowanie i zbudowanie Kliniki Papieru (autorem tej nazwy jest dr hab. Tomasz Łojewski, profesor AGH) – powołanej dla potrzeb Polski południowej, a zwłaszcza Biblio-

Fot. Archiwum Andrzeja Barańskiego

Nie sposób tu omówić wszystkich tematów, jakie w badaniach i publikacjach w renomowanych pismach (jest ich przeszło 100) podejmował Andrzej Barański. Jest jednak taki, który szczególnie zainteresuje ludzi kochających książki, szelest wertowanych kartek. Ten temat swój początek zapisał we wrześniu 1996 roku, w Bibliotece Jagiellońskiej. Ściślej: na stołówkowym obiedzie, gdzie mój interlokutor spotkał się przypadkowo z ówczesnym dyrektorem Jagiellonki, prof. Krzysztofem Zamorskim. I z nim właśnie po raz pierwszy rozmawiał o postępującej w szybkim tempie degradacji starych bibliotecznych książek, czasopism i archiwalnych dokumentów. – Wcześniej o papierze na pewno wiedziałem, że służy do pisania i że zazwyczaj jest biały. Tymczasem... – Profesor uczciwie przyznaje się, że jego wiedza o produkcji papieru była na poziomie elementarnym. Dopiero po spotkaniu z Krzysztofem Zamorskim (historykiem zarządzającym Jagiellonką w latach 1994–2003) postanowił poznać jej tajemnice. Tym samym nakreślił dla siebie nowe wyzwanie – i naukowe, i organizacyjne. – Wyzwaniem okazała się Klinika Papieru, prawda? – pytam. W pamięci mam artykuł Andrzeja Barańskiego Działania na rzecz zachowania zagrożonych zbiorów bibliotecznych zamieszczony w „Alma Mater” nr 136 z 2011. Jest w nim mowa o kwaśnym papierze (jaśniej: o papierze wytwarzanym ze ścieru drzewnego i zaklejanym substancjami kwasowymi) – ale również o tym, jak, między innymi, krakowscy naukowcy chcą go ratować. Odkwaszać. Teraz jest okazja od jednego z nich usłyszeć: – Kartki tysięcy książek i czasopism – drukowanych mniej więcej od połowy XIX stulecia do ostatnich dekad XX wieku – dziś stają się kruche i pożółkłe, często się nawet rozpadają. Chcieliśmy zapobiec ich niszczeniu. Profesor Zamorski, dr Jacek Grochowski i ja przystąpiliśmy do działania. W oparciu o literaturę problemu opracowaliśmy projekt programu odkwaszania papieru. Nasz memoriał O potrzebie ratowania dziedzictwa kultury polskiej

teki Jagiellońskiej – przebiegało zgodnie z harmonogramem? Czy zielone światło nie zamieniało się czasem w czerwone? Prawda jest taka, że perturbacji było sporo. Jednak pomimo trudności pionierskie w Polsce przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, do którego w dużej mierze przyczynił się, między innymi, prof. Andrzej Barański, odpowiedzialny za wybór, zakup i wdrożenie instalacji Bookkeeper do odkwaszania druków. Notabene to, co wydarzyło się w Krakowie, dziennik „Rzeczpospolita” uznał za jedno z najciekawszych wydarzeń w nauce polskiej w roku 2006. Formalne zakończenie programu „Kwaśny papier” ogłoszono dopiero na międzynarodowej konferencji zorganizowanej w Bibliotece Jagiellońskiej dwa lata później. *** W kamienicy – gdzie z okien niedużego, acz z gustem urządzonego mieszkania widać ogród przy klasztorze sióstr karmelitanek bosych – Profesor mieszka z żoną i rudym kotem zwanym Rudi. Wcześniej domowników było tu więcej. Dwaj synowie: Rafał i Robert (pierwszy – profesor – jest kierownikiem Katedry Biologii Roślin i Biotechnologii na Uniwersytecie Rolniczym, drugi odpowiada w dwunastu krajach Europy Centralnej i Wschodniej za korporację Armacell, światowego lidera segmentu elastyczne izolacje techniczne), mają własne rodziny i dorosłe dzieci i wnuki. A to znaczy, że Andrzej Barański, jedyne dziecko Władysława i Janiny, ma dużą najbliższą sobie rodzinę – w tym czterech prawnuków: Hubert i Hugo mieszkają w Krakowie, a Leo i Ben w Berlinie. Ma więc dla kogo spisywać jej dzieje.

Piękny domownik – kot o imieniu Rudi; 2015

Teresa Bętkowska

ALMA MATER nr 217

71


NAGRODA DLA PROFESOR IRENY PACZYŃSKIEJ D

zieło prof. Ireny Paczyńskiej Aktion gegen Universitäts-Professoren,, wydane w ubiegłym roku przez Wydawnictwo UJ, zostało docenione na Poznańskich Targach Książki (zorganizowanych 6–8 marca 2020), zdobywając prestiżową Nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Bohaterami tego monumentalnego studium są pracownicy naukowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczej, Akademii Handlowej oraz kilka innych osób aresztowanych przez SS 6 listopada 1939. Śledzimy ich losy w więzieniach, w obozach koncentracyjnych, poznajemy starania o uwolnienie, o ratunek przed śmiercią. Zwolnienia następują dzięki protestom środowisk naukowych, notom dyplomatycznym oraz nieustającym i uporczywym zabiegom rodzin. Towarzyszymy ich powrotom, poznajemy stan zdrowia i warunki życia, z jakimi muszą się zmie-

rzyć w Krakowie. Wielu włącza się w prace charytatywne, samopomocowe, a przede wszystkim kontynuuje przerwaną pracę naukową, bierze udział w tajnym nauczaniu uniwersyteckim i kształceniu przyszłych kadr naukowych. Niektórzy angażują się w działalność państwa podziemnego. Młodsi podejmują prace programowe i prowadzą dyskusje dotyczące powojennej Polski. Dzięki obiektywnej i skrupulatnej narracji Ireny Paczyńskiej można nie tylko wczuć się w pełną napięcia i niepewności atmosferę intelektualnego Krakowa początku okupacji, ale także poznać zmagania z więzienną rzeczywistością czy trudami życia w warunkach terroru. Monumentalne studium, powstałe na kanwie dokumentów archiwalnych, źródeł i różnorodnych opracowań, jest dziełem historyka, prof. Ireny Paczyńskiej, świadectwem jej pasji i zaangażowania w utrwalanie wiedzy o naukowym dziedzictwie Uczelni.

MT

MĄDRE KSIĄŻKI ROKU 2019 Konkurs Mądra Książka Roku (5. edycja) został rozstrzygnięty. Nagrody rozdano podczas gali on-line 22 maja 2020 w ramach Copernicus Festival. Statuetki Euklidesa wręczono najlepszym książkom popularnonaukowym wydanym w Polsce w 2019 roku. Główną nagrodę w kategorii książki dla dorosłych otrzymał Benjamin K. Bergen za publikację What the F. Co przeklinanie mówi o naszym języku, umyśle i nas samych. Autor podejmuje temat, który dotychczas nie doczekał się zbyt wielu opracowań. Podzielił etymologię wulgaryzmów na cztery podstawowe grupy. Zauważył, że mają one własną gramatykę oraz że rodzą się w innym miejscu mózgu niż zwykła, codzienna mowa. Statuetkę Euklidesa za najlepszą książkę dla dzieci otrzymała Gerdy Raidt, autorka Śmieci. Mali czytelnicy dowiadują się nie tylko wszystkiego o śmieciach, ale też uczą się, jak skutecznie walczyć z ich nadmiarem, by uchronić Ziemię przed ekologiczną katastrofą. Społeczność akademicka UJ za najlepszą książkę uznała Fantazmat Wielkiej Lechii. Jak pseudonauka zawładnęła umysłami Polaków Artura Wójcika, który rozbraja ten pseudohistoryczny mit. Redaktorzy serwisu Mądre Książki wybrali tytuł amerykańskiego pisarza i dziennikarza Setha Mnookina, który w Wirusie paniki merytorycznie i klarownie rozkłada na czynniki pierwsze antyszczepionkowe fobie i ich źródła. Z kolei czytelnicy „Gazety Wyborczej” za najlepszą publikację 2019 roku uznali Wielkich naukowców Marcina Jamkowskiego i Macieja Szymanowicza, nominowaną w kategorii literatury ALMA MATER nr 217 72 dziecięcej. Red.


WOKÓŁ FIZYKI MATERII SKONDENSOWANEJ Odnowienie doktoratu prof. Andrzeja Szytuły po 50 latach

W

Prof. Andrzej Szytuła

i dydaktycznym towarzyszyło uzyskiwanie kolejnych stopni i tytułów, aż do mianowania na profesora zwyczajnego na Uniwersytecie Jagiellońskim w roku 1996.

Zainteresowania naukowe prof. Andrzeja Szytuły koncentrują się na eksperymentalnym określaniu właściwości fizycznych związków międzymetalicznych, wysokotemperaturowych nadprzewodników i manganitów, w tym w szczególności ich właściwości magnetycznych. Kilkudziesięcioletnia działalność Profesora zaowocowała współautorstwem ponad 570 artykułów naukowych, które doczekały się ponad pięciu tysięcy cytowań. Pomimo przejścia na emeryturę w roku 2012 Profesor nadal prowadzi działalność naukową, a o jego aktywności w tym okresie świadczy współautorstwo około 60 artykułów naukowych. Warto nadmienić, że w latach 2015–2016 pełnił on funkcję ERA Chair w projekcie „FP7 Strengthening of the MagBioVin Research and Innovation Team for Development of Novel Approaches for Tumour Therapy based on Nanostructured Materials” w Instytucie Vinča w Belgradzie. Na szczególne podkreślenie zasługuje dbałość Profesora o rozwój bazy aparaturowej Instytutu Fizyki UJ. Do istotnych osiągnięć na tym polu należy uruchomienie w latach 90. XX wieku Pracowni Spektro-

Fot. Krzysztof Magda

ielkość ducha Uniwersytetu jako miejsca, gdzie rozwijaniu wiedzy towarzyszy nierozłącznie kształtowanie kultury i intelektu, jest pochodną wartości, jakim hołduje jego społeczność. Szczególne miejsce w tej społeczności zajmują ci, których długoletnia praca przyczyniła się nie tylko – nieraz w wybitnym stopniu – do rozwoju nauki, ale też zaowocowała wykształceniem licznych następców, zdolnych „przejąć pałeczkę” i kontynuować oraz rozwijać działalność, korzystając z doświadczeń nabytych podczas pracy u boku mistrza. Profesor Andrzej Szytuła, obchodzący w tym roku jubileusz 50. rocznicy uzyskania stopnia doktora nauk fizycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest bez wątpienia taką właśnie osobą. Urodzony 4 listopada 1940 w Tarnowie, studia fizyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył w roku 1965. W tym samym roku został zatrudniony w Instytucie Fizyki UJ. Stopień naukowy doktora został mu nadany przez Radę Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii UJ 22 stycznia 1970. Wydarzenie to dało początek karierze naukowej, w której wybitnym osiągnięciom naukowym

Moment odczytania dyplomu przez dziekan Wydziału FAIS prof. Ewę Gudowską-Nowak, obok stoją: laudator prof. Rafał Abdank-Kozubski, prorektor UJ prof. Armen Edigarian oraz prodziekani Wydziału: dr hab. Jacek Zejma, prof. Mariusz Sadzikowski, dr hab. Paweł Węgrzyn

Współpracownicy i przyjaciele Profesora zgromadzeni w auli Collegium Novum

ALMA MATER nr 217

73


Jubilat po wręczeniu dyplomu

roku 1990 jest on członkiem Komitetu Krystalografii PAN, a przez dwie kadencje przewodniczył tam Komisji Krystalografii Fizycznej. Od roku 1997 jest przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Rozpraszania Neutronów, a w latach 1998–2005 był członkiem zarządu Europejskiego Towarzystwa Rozpraszania Neutronów. Profesor Szytuła był współorganizatorem dwóch dużych konferencji międzynarodowych: Cryogenic Fundamentals w roku 1983, w 100. rocznicę skroplenia składników powietrza, oraz 15th International Conference on Solid Compounds of Transition Elements w roku

Fot. Krzysztof Magda

skopii Elektronów w Zakładzie Fizyki Ciała Stałego, co pozwoliło na rozpoczęcie badania struktury elektronowej zaawansowanych materiałów. W roku 2010 dzięki Funduszom Strukturalnym UE Pracownia wzbogaciła się o urządzenie Physical Property Measurement System (PPMS), które umożliwia badanie wielu właściwości fizycznych: namagnesowanie, oporu elektrycznego czy pojemności cieplnej w szerokim zakresie temperatur (1.9 – 400 stopni Kelvina) i pól magnetycznych (do 9 T). O pozycji prof. Andrzeja Szytuły w środowisku naukowym świadczy fakt, że od

2006. Ponadto współorganizuje cykliczne konferencje z serii „Rozpraszanie neutronów i metody komplementarne w fizyce fazy skondensowanej” (od roku 1997) oraz katowicko-krakowskie seminaria fizyki fazy skondensowanej (od roku 2001). Na podkreślenie zasługuje wkład prof. Szytuły w kształcenie studentów i rozwój kadry naukowej. Jako nauczyciel akademicki wpłynął on znacząco na rozwój specjalizacji fizyka materii skondensowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim poprzez głoszenie wykładów z wielu dziedzin, opiekę nad pracownią specjalistyczną czy opracowanie rozdziałów do trzech podręczników akademickich. Był promotorem 20 prac doktorskich, ponad 150 razy wystąpił w roli recenzenta prac doktorskich i habilitacyjnych oraz wniosków o nadanie tytułu profesora. Jego działalność naukowo-dydaktyczna została uhonorowana licznymi odznaczeniami i wyróżnieniami, spośród których warto wymienić Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1987), Laur Jagielloński (2006) oraz tytuł profesora honorowego Uniwersytetu św. Cyryla i Metodego w Skopje (Republika Macedonii Północnej), nadany w roku 2000. 3 marca 2020 w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego odbyło się nadzwyczajne, uroczyste posiedzenie Rady Wydziału Fizyki, Astronomii i In-

Jubilat w otoczeniu dawnych doktorantów

74

ALMA MATER nr 217


Prof. Andrzej Szytuła z najbliższą rodziną

Fot. Krzysztof Magda

formatyki Stosowanej UJ. Przy udziale prorektora Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Armena Edigariana i licznie zgromadzonych gości, wśród których oprócz rodziny prof. Andrzeja Szytuły obecni byli niemal w komplecie wypromowani przez niego doktorzy oraz współpracownicy z kraju i zagranicy, nastąpiło uroczyste odnowienie doktoratu Jubilata po 50 latach, jakie minęły od uzyskania przez niego stopnia naukowego. Uroczystość otwarła dziekan Wydziału FAIS prof. Ewa Gudowska-Nowak, która poprosiła o zabranie głosu prof. Armena Edigariana. Sylwetka oraz zasługi i dokonania Jubilata przedstawione zostały następnie w laudacji, którą wygłosił prof. Rafał Abdank-Kozubski, obecny

Gratulacje składają Profesorowi jego wychowankowie, współpracownicy i zaproszeni goście. Pamiątkowy dyplom z gratulacjami od pracowników Zespołu Zakładów Fizyki Zaawansowanych Materiałów i Biofizyki Molekularnej wręcza dr hab. Monika Marzec w towarzystwie prof. Andrzeja Budkowskiego i dr. hab. Pawła Starowicza

kierownik Zakładu Fizyki Ciała Stałego w Instytucie Fizyki UJ im. Mariana Smoluchowskiego i następca prof. Andrzeja Szytuły na tym stanowisku. Główną część uroczystości rozpoczęło odczytanie przez panią dziekan łacińskiego tekstu jubileuszowego dyplomu odnowienia doktoratu. Dyplom został następnie wręczony Jubilatowi wraz z gratulacjami od obecnego prorektora UJ, władz dziekańskich oraz członków Rady Wydziału FAIS. Nie zabrakło również gratulacji i kwiatów, które wręczyli Profesorowi przedstawiciele zespołu Słowianki, tradycyjnie wzbogacając koloryt wydarzenia swoimi strojami krakowskimi. Ostatnim punktem programu uroczystego posiedzenia Rady Wydziału FAIS

było wystąpienie prof. Andrzeja Szytuły. Sięgając pamięcią do samych początków swojej kariery naukowej – rozpoczętej jeszcze podczas odbywania studiów fizyki – podzielił się wspomnieniami obejmującymi okres kilkudziesięciu lat. Fascynująca opowieść, której uczestnicy uroczystości słuchali z dużym zainteresowaniem, wzbudziła również podziw dla doskonałej pamięci Profesora, który nie korzystając z żadnych notatek, przytaczał wiele interesujących anegdot, wymieniał bezbłędnie nazwiska dziesiątek osób, które spotkał i z którymi współpracował. Po zakończeniu oficjalnej części posiedzenia Rady Wydziału FAIS, w kuluarach Collegium Novum, po wzniesionym na cześć Jubilata toaście delegaci wielu instytucji, z którymi współpraco-

wał Profesor, jak również liczni goście indywidualni przystąpili do składania gratulacji. Odczytano przy tej okazji wiele oficjalnych adresów, wśród których obok wystosowanych przez władze różnych placówek naukowych były specjalne adresy z gratulacjami od współpracowników z Instytutu Fizyki UJ, doktorów wypromowanych przez Jubilata. Cała ta nieoficjalna część uroczystości tonęła we wręczanych Profesorowi kwiatach i pozostawiła niezapomniane wrażenia połączone z poczuciem wdzięczności dla członka społeczności Uniwersytetu, który dziesiątki lat swojego życia poświęcił intensywnej pracy na rzecz rozwoju nauki i kształcenia jej przyszłych adeptów.

Rafał Abdank-Kozubski

Instytut Fizyki UJ im. Mariana Smoluchowskiego

ALMA MATER nr 217

75


ZASŁUŻENI ORĘDOWNICY DIALOGU CHRZEŚCIJAŃSKO-ŻYDOWSKIEGO rofesor Jan Grosfeld – politolog, ekonomista i działacz katolicki, oraz Dariusz Popiela – sportowiec i twórca projektu „Ludzie, nie liczby”, uhonorowani zostali Nagrodą im. Księdza Stanisława Musiała za rok 2019. Uroczystość wręczenia tych szczególnych wyróżnień odbyła się 6 marca 2020 w auli Collegium Novum. Poprowadził ją rektor UJ prof. Wojciech Nowak, a piękną i wzruszającą oprawę muzyczną zapewnił Chór Akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego Camerata Jagellonica. Spotkanie, jak co roku, zgromadziło liczne grono znakomitych gości. Byli wśród nich były metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz, metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś, wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska, rektor Akademii Ignatianum w Krakowie ksiądz prof. Józef Bremer SJ, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeusz Jakubowicz, prezes zarządu Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze” dr hab. Piotr Nawrocki, profesor AGH, przewodniczący Rady Dialogu Archidiecezji Krakowskiej ksiądz prof. Łukasz Kamykowski, a także przedstawiciele polskiej społeczności żydowskiej, rodziny księdza Stanisława Musiała, rodziny kardynała Franciszka Macharskiego, Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata oraz członkowie kapituły nagrody. Nie zabrakło prorektorów UJ: prof. Doroty Malec oraz prof. Jacka Popiela, a także dziekanów, członków Senatu UJ, pracowników, studentów, przedstawicieli polskich uczelni, oraz laureatów nagrody z lat ubiegłych. Gospodarz uroczystości, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wojciech Nowak, pełniący jednocześnie obowiązki przewodniczącego kapituły konkursowej Nagrody im. Księdza Stanisława Musiała, poinformował, że od trzech lat kapituła upamiętnia także pośmiertnie osoby szczególnie zasłużone w rozwoju dialogu chrześci-

76

ALMA MATER nr 217

Adam Koprowski

P

Gospodarzem uroczystości był rektor UJ prof. Wojciech Nowak

jańsko-żydowskiego i polsko-żydowskiego. – Dziś do grona tych osób dołącza były metropolita krakowski kardynał Franciszek Macharski, doktor honoris causa UJ, wielki przyjaciel naszej Uczelni, który w tym dialogu międzyludzkim odegrał ogromną rolę – akcentował rektor UJ prof. Wojciech Nowak. Wspomnienie poświęcone bardzo lubianemu przez mieszkańców Krakowa kardynałowi Franciszkowi Macharskiemu, zmarłemu 2 sierpnia 2016, wygłosił metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś. Przypomniał zabawne, ale też i niezwykle ważne wydarzenia, które odbyły się z udziałem i zaangażowaniem Kardynała, a do takich należało, między innymi, rozwiązanie konfliktu wokół klasztoru karmelitanek na terenie byłego niemieckiego obozu Auschwitz. Arcybiskup Grzegorz Ryś przywołał w pamięci rozmowę, podczas której kardynał Macharski wyznał, że nigdy wcześniej i nigdy później nie był tak samotny. Przełomowy w rozwiązaniu tej trudnej kwestii okazał się list papieża Jana Pawła II do karmelitanek. – Papież napisał

w nim, że jeśli chcecie się modlić u progu Auschwitz, to waszym obowiązkiem jest nie tylko chrześcijańska, ale też żydowska pamięć o tym miejscu. Tak, jakby chciał powiedzieć, że modlić się w tym miejscu ma prawo ten, kto potrafi zrozumieć człowieka, za którego się modli. Nie możesz modlić się za człowieka, którego racji nie słuchasz. Za człowieka, który dla ciebie nie jest partnerem do poważnej rozmowy, do dialogu. I ten dialog musi być taki, że jego pamięć staje się też twoja – mówił arcybiskup Grzegorz Ryś. – Kiedy czytałem ten tekst, pomyślałem, że to nie jest mowa o tolerancji, o tym, że jakoś się nawzajem ścierpimy, tylko o tym, czy potrafimy być dla siebie nawzajem partnerami w rozmowie, czy potrafimy na tyle siebie nawzajem słuchać, by racje drugiej strony stały się też moimi. Kiedy uświadomiłem sobie, jak wysoko ta poprzeczka jest ustawiona, pomyślałem, że nie dziwię się, że kardynał Franciszek był sam – podkreślił. Osobę Jana Pawła II przywołał też kardynał Stanisław Dziwisz, przypomina-


Uroczystość odbyła się w auli Collegium Novum; 6 marca 2020

kusjach dotyczących dialogu międzywyznaniowego i międzyreligijnego. Jan Grosfeld stawia tezę, która, jego zdaniem, ma centralne znaczenie dla chrześcijaństwa: że odnajdywanie żydowskich korzeni chrześcijaństwa stanowi fundamentalny warunek realizacji jedności różnych wyznań chrześcijańskich. Świadomość najbardziej istotnych cech chrześcijaństwa, wywodzących się z religijnych korzeni żydowskich, pozwala bowiem ustrzec się spłycenia, zniekształceń czy instrumentalizacji religii – mówił wygłaszający laudację rektor UJ prof. Wojciech Nowak. Przypomniał, że relacjom między chrześcijaństwem a judaizmem prof. Jan Grosfeld poświęcił wiele artykułów, wykładów, a także cztery książki: Krzyż i gwiazda Dawida, Czekanie

Fot. Adam Koprowski

jąc inne wydarzenie, które miało miejsce 90 lat temu w wadowickim kościele. – Czyż ci ludzie nie wiedzą, że wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga? – miał powiedzieć dziesięcioletni wówczas Karol Wojtyła w obronie swojego żydowskiego kolegi Jerzego Klugera, który został zaatakowany niestosownymi komentarzami tylko dlatego, że wszedł do kościoła, pragnąc podzielić się z przyjacielem swoją radością ze zdanego egzaminu wstępnego do gimnazjum. Podczas uroczystości wspominano także patrona nagrody – księdza Stanisława Musiała – mądrego, odważnego i szlachetnego duszpasterza, cenionego publicystę, rzecznika dialogu chrześcijańsko-żydowskiego oraz pojednania Polaków i Żydów, który konsekwentnie przeciwstawiał się wszelkim przejawom antysemityzmu i ksenofobii. Zmarł 5 marca 2004. Nagroda jego imienia ustanowiona została 12 lat temu przez Klub Chrześcijan i Żydów „Przymierze”. Jej fundatorami są rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezydent Krakowa i krakowska Gmina Wyznaniowa Żydowska. O idei nagrody i jej głównych założeniach mówił prezes Zarządu Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze” prof. Piotr Nawrocki. Zaznaczył, że wybór tegorocznych laureatów, z uwagi na znakomite grono nominowanych, nie był łatwym zadaniem. Decyzją kapituły za twórczość w duchu dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej laureatem został prof. Jan Grosfeld. – W twórczości laureata znajdziemy wątek, który często bywa pomijany w dys-

Wspomnienie poświęcone kardynałowi Franciszkowi Macharskiemu wygłosił metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś

na Mesjasza, Od lęku do nadziei. Chrześcijanie, Żydzi, świat i Dlaczego chrześcijanie potrzebują Żydów? – Składają się one na obraz najwyższej klasy intelektualisty, biegłego eksperta, który równocześnie posiadł niezwykłą umiejętność przekazywania trudnych spraw przystępnym dla odbiorcy językiem – mówił rektor. Zaznaczył też, że przez zdecydowaną większość swojej kariery naukowej laureat związany był z Akademią Teologii Katolickiej, przekształconą następnie w Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Osiągnięcia naukowe są jednak tylko częścią tego, za co mamy powody dziękować prof. Janowi Grosfeldowi. Nagradzamy dziś nie tylko teoretyka, a niezwykle zaangażowanego i oddanego orędownika dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Dialogu, który jest nierozerwalnie spleciony z jego osobistą historią – podkreślił rektor Wojciech Nowak. Dodał, że prof. Grosfeld od 1992 roku działa w Komitecie Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem, a od 1993 roku w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów. Angażował się w rozwiązywanie bolesnych konfliktów, między innymi w trwający latami spór wokół obecności klasztoru karmelitanek na terenie byłego obozu zagłady Auschwitz, a także w sprawę XVIII-wiecznego obrazu Mord rytualny w sandomierskiej katedrze. – Nagroda im. Księdza Stanisława Musiała niech będzie naszym podziękowaniem za ogromny dorobek Profesora i życzeniem, byśmy wciąż na nowo odkrywali to, co nas łączy – akcentował rektor. – Odkrywanie własnych tożsamości prowadzi do bardziej autentycznego świadectwa. Chrześcijanie potrzebują Żydów nie tylko z czasów biblijnych, ale i tych żyją-

ALMA MATER nr 217

77


Fot. Adam Koprowski

Podczas uroczystości wspominano także patrona nagrody – księdza Stanisława Musiała – mądrego, odważnego i szlachetnego duszpasterza, rzecznika dialogu chrześcijańsko-żydowskiego oraz pojednania Polaków i Żydów

cych dzisiaj swoją wiarą. Po jednej z moich książek w pewnej gazecie ukazał się tekst „Jakich Żydów potrzebują chrześcijanie?”. Według mnie to pytanie jest całkowicie fałszywe. Bo oznacza, że powinniśmy sobie dobierać tych, którzy są nam wygodni. A to jest przecież zaprzeczenie dialogu, który, przynajmniej na początku, powinien zawierać pewien podział, konflikt, niezrozumienie. Rozmowa jedynie z tymi, którzy się z nami zgadzają, oznacza zamykanie się w getcie wygody. Chrystus tak nie uczynił. Umierał za grzeszników, czyli tych, którzy mu nie pasują, czyli za każdego. Dla chrześcijanina dialog zawsze oznacza cierpienie. Jeśli w dialogu chrześcijańsko-żydowskim nie ma cierpienia, to trzeba postawić znak zapytania, czy on ma sens – akcentował podczas swojego wystąpienia prof. Jan Grosfeld. – Niezrozumienie roli judaizmu i Żydów w chrześcijaństwie ma swoje starożytne źródła. Bierze się z masowego upowszech-

nienia bliskowschodniego chrześcijaństwa, wyrosłego pośród doświadczenia i tradycji żydowskich, rozpowszechnienia w Europie przesiąkniętej religijnością pogańską, będącą projekcją ludzkich lęków przed śmiercią i życiem. Stąd tak często spotykana wizja Boga, który prześladuje, odrzuca nieprzyjaciół, nie jest wierny swoim obietnicom i przymierzu. Stąd antysemityzm, oskarżenie Żydów o bogobójstwo i wszystko inne. Te przekonania i postawy weszły niegdyś do Kościoła bardzo mocno. A mentalność zmienia się najwolniej. Od gnozy do bezbożnictwa i prześladowań, także fizycznych, nie jest daleko. Ostatnią stacją na tej drodze może – ale nie musi – być Shoah, czyli Zagłada. Dlatego ewangelizacja, czy, jak mówił Jan Paweł II, ponowna ewangelizacja ludów dawno ochrzczonych, ponowna ewangelizacja wewnątrz Kościoła jest czymś absolutnie koniecznym – podkreślił prof. Jan Grosfeld.

Prof. Jan Grosfeld (po lewej) został nagrodzony za twórczość w duchu dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej

Drugi laureat tegorocznej Nagrody im. Księdza Stanisława Musiała, Dariusz Popiela, uhonorowany za inicjatywy społeczne na rzecz dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej, to jeden z najlepszych, najbardziej utytułowanych polskich kajakarzy górskich, który 12 lat temu reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, a latem 2019 roku zdobył ósmy w swojej karierze i trzeci z rzędu tytuł mistrza Polski. Poza tym dwukrotnie – w 2017 i w 2019 roku – wywalczył wicemistrzostwo Europy. Pasja sportowa to jedno. Ale oprócz niej Dariusz Popiela całym swoim sercem zaangażował się także w przywracanie pamięci o sądeckich Żydach i mniejszościach narodowych, etnicznych i religijnych, które współtworzyły historię Polski. – Z oddaniem angażuje się w porządkowanie zapomnianych cmentarzy. Podejmuje inicjatywy, które służą edukacji historycznej, promowaniu wielokulturowości, przeciwdziałaniu ksenofobii i antysemityzmowi. Jest autorem pięknego i mądrego projektu „Ludzie, nie liczby”. W 2018 roku otrzymał prestiżową nagrodę POLIN, którą w całości przeznaczył na upamiętnienie zagłady Żydów z Grybowa – podkreślała wygłaszająca laudację wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska. – Dariusz Popiela działa w „Sądeckim Sztetlu” i w rodzinnej fundacji „Centrum”. Współpracuje z wieloma organizacjami i pomaga ludziom, którzy – częstokroć w pojedynkę – zabiegają o należyte uhonorowanie śladów żydowskiego życia, żydowskiej kultury i troszczą się o dobre polsko-żydowskie relacje. W 2013 roku z własnych pieniędzy, pochodzących z wygranej w ogólnopolskich zawodach, ufundował tablicę poświęconą Jakubowi Müllerowi. W 2017 roku w Krościenku nad Dunajcem wspólnie z lokalnymi aktywistami uporządkował zaniedbany żydowski cmentarz i doprowadził do upamiętnienia 256 kobiet, mężczyzn i dzieci – ofiar masowego mordu dokonanego przez hitlerowców w 1942 roku. – Ich nazwiska zapisane zostały na pomniku w kształcie pękniętej macewy i głośno odczytane podczas uroczystego odsłonięcia monumentu w czerwcu 2018 roku. Podobna, poruszająca uroczystość odbyła się 3 listopada 2019 na cmentarzu żydowskim w Grybowie. Po miesiącach żmudnych poszukiwań, studiowania archiwaliów, konsultacji z ekspertami, Gminą Wyznaniową Żydowską w Krakowie – siłami wielu ludzi udało się ustalić listę tysiąca siedmiuset siedemdziesięciu czterech osób uwięzionych


Dariusza Popielę (po lewej) uhonorowano za inicjatywy społeczne na rzecz dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej

niedbane, uświadamiamy mieszkańców, że osoby tam pochowane mogły być przyjaciółmi, znajomymi lub sąsiadami ich przodków – mówił Dariusz Popiela, podkreślając, że nie wolno nam zapomnieć o tym, co spotkało naszych sąsiadów: że ginęli tylko za to, kim

Fot. Adam Koprowski

w getcie grybowskim, tuż przed jego likwidacją. Pomnik i tablice, na których zapisano nazwiska pomordowanych, odsłaniali – przybyli z Izraela i Stanów Zjednoczonych – potomkowie ocalonych z Zagłady – podkreśliła Anna Korfel-Jasińska. Dziękując za nagrodę, Dariusz Popiela wspominał osoby, z którymi współpracuje przy realizacji swoich projektów. Poinformował, że do tej pory, wraz innymi ludźmi niezwykłych serc, udało mu się upamiętnić z imienia i nazwiska ponad dwa tysiące ofiar, pochowanych na terenie Małopolski, Sądecczyzny czy Podhala. Przełamywanie ciszy o zapomnianych mieszkańcach pochodzenia żydowskiego sprawia, że powoli odzyskują oni swoje historie. – Zapraszam Państwa do zapoznania się z projektem „Ludzie, nie liczby”. Chodzi o to, abyśmy nie ustawali w pamięci na rzecz ofiar, o których często nie ma już kto pamiętać – apelował laureat. – Przeglądając archiwa, napotykamy na odręcznie napisane listy. Z perspektywy czasu wiemy, że kilka tygodni później już tych ludzi w tych miejscowościach nie było. Często zdarza się, że w gminach, w których te cmentarze są zupełnie zapomniane i za-

Od lewej: przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie Tadeusz Jakubowicz, rektor Akademii Ignatianum ksiądz prof. Józef Bremer SJ, rektor UJ prof. Wojciech Nowak, wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska, arcybiskup Grzegorz Ryś, Dariusz Popiela, prof. Jan Grosfeld, kardynał Stanisław Dziwisz, prezes zarządu Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze” dr hab. Piotr Nawrocki

byli. Dodał, że warto edukować młodych, by te odkryte przez niego dramatyczne historie nigdy nie miały szans się powtórzyć. – Uporządkowywaniu cmentarzy i przywracaniu pamięci pochowanym na nich ofiar oddałem już kilka lat swojego życia i mam nadzieję, że jeszcze sporo im poświęcę wspólnie z ludźmi niezwykłego serca, z którymi działam – zaznaczył Dariusz Popiela, który obecnie wraz z grupą przyjaciół szuka funduszy na uporządkowanie cmentarza w Czarnym Dunajcu. We wszystkich przedsięwzięciach wspierają go najbliżsi – żona, dzieci, rodzina i przyjaciele. Bo jest prawdziwy w tym, co robi, i zaraża entuzjazmem. Tak też było podczas uroczystości w Collegium Novum. Szczerość i szlachetność, z jaką opowiadał o kolejnych swoich planach, sprawiły, że po spotkaniu na Uniwersytecie Jagiellońskim otrzymał wiele obietnic wsparcia. Kolejnych zasłużonych orędowników dialogu chrześcijańsko-żydowskiego i polsko-żydowskiego poznamy 5 marca 2021, podczas 13. edycji wręczenia Nagrody im. Księdza Stanisława Musiała, która zorganizowana zostanie w Akademii Ignatianum.

Rita Pagacz-Moczarska

W poprzednich edycjach laureatami Nagrody im. Księdza Stanisława Musiała zostali: prof. Jan Błoński oraz miasto i gmina Chmielnik, prof. Joanna Tokarska-Bakir i Bogdan Białek, prof.prof. Bożena i Jerzy Wyrozumscy oraz Tomasz Pietrasiewicz i Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie, Anna Lebet-Minakowska i ksiądz Manfred Deselaers, Stefan Wilkanowicz i nieformalna Grupa Przyjaciół z Olkusza (Ireneusz Cieślik, Olgierd Dziechciarz, Krzysztof Kocjan, Dariusz Rozmus), prof. Stanisław Krajewski i Mirosław Skrzypczyk, ksiądz Romuald Jakub Weksler-Waszkinel i Zofia Radzikowska, prof. Jan Małecki i prof. Aleksander Skotnicki, Bella Szwarcman-Czarnota i prof. Wacław Wierzbieniec, ksiądz prof. Michał Czajkowski i Urszula Antosz-Rekucka oraz abp Henryk Muszyński i Adam Bartosz.

ALMA MATER nr 217

79


ODESZLI... PROFESOR MEDYCYNY WIESŁAWA TRACZ 1939–2020

rudno jest pisać wspomnienie o Pani Profesor Wiesławie Tracz, z którą tak wielu związało swoje życie zawodowe przez ponad 30 lat, którą szanowaliśmy, podziwialiśmy i której działalność i osiągnięcia wystarczyłyby na kilka godnych życiorysów. Wiesława Tracz urodziła się 2 stycznia 1939 w Gorzkowicach (obecnie – powiat piotrkowski, województwo łódzkie). Początkowo jej życie zawodowe związane było z Łodzią. Tam w 1962 roku ukończyła studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej, tam pracowała w Klinice Chorób Wewnętrznych pod kierunkiem prof. Włodzimierza Musiała, uzyskując specjalizację z chorób wewnętrznych i kardiologii. Przy bliskiej współpracy z Kliniką Kardiochirurgii ukształtowały się jej zainteresowanie kardiologią i kierunek badań naukowych, które dotyczyły zagadnień kwalifikacji chorych do operacji, oceny odległych wyników zachowawczego i chirurgicznego leczenia choroby niedokrwiennej serca i wad serca ze szczególnym uwzględnieniem nowych nieinwazyjnych metod diagnostycznych, takich jak fonokardiografia, polikardiografia i echokardiografia. Efektem tej działalności naukowej była praca doktorska obroniona w 1969 roku, tytuł doktora habilitowanego nauk medycznych uzyskany w 1976 roku, a także wydana w 1982 roku, pierwsza w Polsce, monografia zatytułowana Nieinwazyjne metody badania układu krążenia. W 1979 roku przybyła do Krakowa wraz z doc. Antonim Dziatkowiakiem i doktorami Jerzym Sadowskim, Barbarą Koziorowską, Wandą Jarosik i Romualdem Wirpszo. Zadaniem Pani Docent Wiesławy

80

ALMA MATER nr 217

Archiwum Instytutu Kardiologii UJ CM

T

Prof. Wiesława Tracz

Tracz było stworzenie Kliniki Kardiologii i Angiologii, przemianowanej następnie na Klinikę Chorób Serca i Naczyń. Kliniką tą Pani Docent, a od 1990 roku profesor, Wiesława Tracz kierowała przez 30 lat, aż do przejścia na emeryturę w 2009 roku. Te lata to okres intensywnej działalności naukowej, dydaktycznej i organizacyjnej. Trudno wyliczyć wszystkie kierunki i działy kardiologii, które były przedmiotem zainteresowania i badań naukowych. Pod jej kierunkiem w Klinice wdrożono wiele nowatorskich w skali kraju metod diagnostycznych i leczniczych oraz wielokierunkową działalność naukową. Pani Profesor, dzięki swojej pozycji oraz zaangażowaniu, wspierała działania swoich współpracowników i dopingowała do pogłębiania wiedzy i poszukiwania coraz nowszych kierunków badawczych. Wy-

szkoliła kadrę kilkudziesięciu specjalistów z zakresu chorób wewnętrznych i kardiologii. Była promotorem 19 prac doktorskich i opiekunem ośmiu prac habilitacyjnych. Wszyscy habilitowani wychowankowie: Piotr Podolec, Piotr Odrowąż-Pieniążek, Tadeusz Przewłocki, Maria Olszowska, Magdalena Kostkiewicz, Henryk Siniawski, Mieczysław Pasowicz, Anna Kabłak-Ziembicka, są dzisiaj profesorami nauk medycznych i kontynuują dzieło Pani Profesor. Dorobek naukowy Pani Profesor to 906 publikacji o IF 549,615, z liczbą cytowań 19092 i wskaźnikiem Hirscha 36 oraz kilkaset doniesień na międzynarodowych i krajowych kongresach, zjazdach i sympozjach naukowych. Była autorem i współredaktorem kilku podręczników, w tym czterotomowej monografii Echokardiografia praktyczna, a także autorem 55 rozdziałów w podręcznikach i innych monografiach. Jako główny badacz lub koordynator prowadziła kilkanaście wieloośrodkowych międzynarodowych badań naukowych, a przez kilka lat jako członek Komitetu Badań Naukowych współuczestniczyła w wyznaczaniu kierunków finansowania badań w kardiologii. Te imponujące dokonania były wynikiem wielkiej pracowitości Pani Profesor Wiesławy Tracz, Jej umiejętności mobilizowania otoczenia do pracy i rozwoju, jak również stwarzania klimatu i atmosfery do tej działalności. Równie niezmordowana jak w pracy naukowej prof. Wiesława Tracz była aktywna w pracy organizacyjnej. Współorganizowała i przewodniczyła komitetom naukowym, między innymi XVIII Europejskiemu Kongresowi Międzynarodowego Towarzy-


Prof. Wiesława Tracz z zespołem Kliniki Chorób Serca i Naczyń Instytutu Kardiologii Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika w Krakowie;1979

Fot. Archiwum Instytutu Kardiologii UJ CM

stwa Kardiologii Nieinwazyjnej (Kraków, 2001), Międzynarodowemu Kongresowi Wad Zastawkowych Serca (Kraków, 2003) oraz Wiosennym Konferencjom Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (Kraków, 2007 i 2009). Była członkiem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polskiego Towarzystwa Angiologicznego, Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Europejskiego Towarzystwa Echokardiograficznego. Pełniła funkcję wiceprzewodniczącej zarządu krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, w kadencjach 2004–2007 i 2007–2009 była przewodniczącą Sekcji Wad Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. W latach 2001–2008 prof. Wiesława Tracz sprawowała funkcję dyrektora Instytutu Kardiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum w Krakowie. W okresie od grudnia 2006 do stycznia 2012 pełniła funkcję Honorowego Konsula Generalnego Republiki Turcji w Krakowie. W okresie tym dała się poznać jako osoba tolerancyjna, wyrozumiała, służyła pomocą w nawiązywaniu kulturalnych i gospodarczych kontaktów między oboma narodami. Dla wspierania i rozwoju kierowanej przez siebie kliniki była inicjatorem powstania Fundacji „Dla Serca w Krakowie”, której w latach 1992– 2013 była prezesem zarządu. Emerytura,

Prof. Wiesława Tracz z zespołem Kliniki Chorób Serca i Naczyń Instytutu Kardiologii Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika w Krakowie i z pierwszym echokardiografem w Małopolsce;1980

na którą przeszła w 2009 roku, bynajmniej nie zakończyła jej działalności naukowej i klinicznej. W latach 2009–2015 pełniła funkcję rektora i wykładowcy Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia. Za niezmordowaną pracę i aktywność została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem 600-lecia Odnowienia Akademii Krakowskiej, Medalem Ministra Zdrowia, Nagrodą Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej (1977, 1979), Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Ministra Edukacji Narodowej oraz Rektora Akademii Medycznej i Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. W roku 2008 otrzymała najwyższe wyróżnienie Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego przyznawane najwybitniejszym osobistościom ze świata medycyny z kraju i zagranicy: tytuł członka honorowego Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Pomimo tych niezwykłych „pomnikowych” osiągnięć, choć wymagająca i często bezkompromisowa, Pani Profesor była osobą niezwykle bezpośrednią i życzliwą, a drzwi jej gabinetu były zawsze otwarte dla asystentów i współpracowników. Jej pomoc nie ograniczała się tylko do kwestii zawodowych, była również osobą nieobojętną na sprawy osobiste swoich pracow-

ników. Posiadała cechę ludzi prawdziwie wielkich: nie bała się przyznać, że czegoś nie wie, umiała też słuchać uwag współpracowników i doceniać ich rady. Potrafiła integrować zespół kliniki, organizując spotkania towarzyskie, aktywnie uczestniczyła w uroczystościach rocznicowych, a nawet wycieczkach. Niewątpliwą pasją Pani Profesor był ogród, kwiaty, poczucie otaczającego piękna oraz opieka nad bezdomnymi kotami. Miała ciepły, życzliwy i troskliwy stosunek do chorych, których nawet po przejściu na emeryturę nigdy nie opuściła, dzięki wiedzy i doświadczeniu była dla nich autorytetem i opiekunem nie tylko medycznym, ale także doradcą w problemach rodzinnych. Kilka dni przed odejściem, na pożegnanie, Pani Profesor często powtarzała: Miałam bardzo piękne życie, a praca i możliwość kierowania zespołem Kliniki dawała mi satysfakcję i radość. Gwałtownie przebiegająca choroba wyrwała ją spośród nas jako osobę aktywną i czynną. Odszedł Człowiek Dobry, Niezwykły i Wielki. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci. W imieniu wychowanków

Piotr Podolec

Klinika Chorób Serca i Naczyń Instytut Kardiologii UJ CM

Zespół Kliniki Chorób Serca i Naczyń Instytutu Kardiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum; 2014

ALMA MATER nr 217

81


Anna Wojnar

NIE ŻYJE WYBITNY POLSKI KOMPOZYTOR KRZYSZTOF PENDERECKI

Krzysztof Penderecki podczas wystawy, która odbyła się w Bibliotece Jagiellońskiej z okazji Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena; 1 kwietnia 2013

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 29 marca 2020 zmarł prof. Krzysztof Penderecki – wybitny polski kompozytor, dyrygent i pedagog muzyczny. Doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1998), kawaler Orderu Orła Białego (2005), rektor Akademii Muzycznej w latach 1972–1987, prezes honorowy Związku Kompozytorów Polskich (od 2015), kompozytor światowej sławy, laureat prestiżowych nagród: Prix Italia (1967 i 1968), Grammy (1988, dwukrotnie w 1999 i 2017). Przyjaciel Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rodzinie i bliskim wyrazy głębokiego współczucia składają Rektor, Senat oraz cała społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego

82

ALMA MATER nr 217


agiellonian University Mediation Team – w składzie: Marta Nawrocka, Elżbieta Schulz, Antoni Otałęga, Michał Żyłka – wygrał, w kategorii Advocate/ Client, w tegorocznej edycji najstarszego międzynarodowego konkursu mediacyjnego na świecie International Law School Mediation Tournament (INADR) w Chicago. Studenci Wydziału Prawa i Administracji UJ pokonali 58 zespołów z całego świata. Konkurs odbył się po raz 19. Dotąd uczestniczyło w nim ponad 800 drużyn z blisko 50 krajów. – Konkurs polegał na symulacji procesu mediacyjnego, w którym uczestniczyło dwóch mediatorów prowadzących sesję w formacie komediacji oraz dwie pary negocjatorów przyjmujących role klienta i prawnika. Zadaniem uczestników była próba rozwiązania sporu na podstawie udostępnionych przed turniejem faktów oraz informacji poufnych otrzymanych na godzinę przed rozgrywką. Poza umiejętnościami mediacyjnymi oraz znajomością technik negocjacyjnych uczestnicy musieli wykazać się znajomością ogólnych zasad

i instytucji prawnych – mówi Antoni Otałęga, jeden z członków drużyny UJ. Turniej odbył się na Wydziale Prawa Uniwersytetu Loyoli w Chicago. Po trzech rundach preeliminacyjnych, w których zmierzyło się 58 zespołów, studenci UJ awansowali do 16-drużynowego półfinału, by w finale konkurować z drużynami ze Stanów Zjednoczonych, Indii, Kanady oraz Irlandii. Ostatecznie zespół WPiA UJ zdobył pierwsze miejsce w kategorii Advocate/Client, a także szóste w kategorii Mediator. Sukces jest efektem wielomiesięcznych przygotowań prowadzonych przez absolwentów prawa UJ Agnieszkę Górę i Jacka Czaję. – Od ponad 10 lat studenci Wydziału Prawa i Administracji biorą udział w różnych konkursach międzynarodowych: mediacyjnych, negocjacyjnych i z zakresu arbitrażu międzynarodowego, zarówno inwestycyjnego, jak i handlowego. Wspólną cechą tych wszystkich konkursów jest propagowanie wśród studentów prawa tak zwanych pozasądowych sposobów rozwiązywania sporów. Fot. Archiwum CPiK UJ

J

SCHOLARIS

STUDENCI WYDZIAŁU PRAWA I ADMINISTRACJI UJ POKONALI 58 ZESPOŁÓW Z CAŁEGO ŚWIATA

Nabyte w nich umiejętności przydają się prawnikom w ich dalszej zawodowej karierze. Przykładem mogą być trenerzy grupy studentów biorących udział w konkursie w Chicago, którzy są naszymi absolwentami i sami brali udział we wcześniejszych edycjach różnych konkursów mediacyjnych. Służą oni pomocą i wiedzą swoim młodszym koleżankom i kolegom. Współpracujemy także z kancelariami prawnymi, których prawnicy dzielą się wiedzą i umiejętnościami ze studentami – mówi dziekan WPiA UJ prof. Jerzy Pisuliński. Nie jest to jedyny sukces studentów WPiA UJ w ostatnim czasie. W lutym 2020 drużyna UJ w składzie: Olga Horbowy, Maria Kierska, Jakub Miejski oraz Piotr Semeniuk, zajęła trzecie miejsce w międzynarodowym konkursie mediacji gospodarczej organizowanym przez Międzynarodową Izbę Handlową w Paryżu. Dzięki tym sukcesom Wydział Prawa i Administracji UJ jest rozpoznawalny w świecie jako znaczący ośrodek kształcenia w zakresie pozasądowych sposobów rozwiązywania sporów. – Na naszym wydziale działa Centrum ARS, które prowadzi nie tylko badania w tym zakresie, lecz również studia podyplomowe, w trakcie których słuchacze mogą zdobyć wiedzę na temat różnych form rozwiązywania sporów. Mam nadzieję, że wiedza i doświadczenie naszych pracowników i studentów będzie wykorzystywana także na Uniwersytecie Jagiellońskim w celu rozwiązywania konfliktów między pracownikami lub studentami. Profesor Janina Czapska zaproponowała przeprowadzenie szkoleń, dzięki którym na wydziałach mogłaby powstać grupa mediatorów, którzy służyliby pomocą przy rozwiązywaniu sporów. Często dzisiaj kończą się one niepotrzebnymi wnioskami do rzeczników dyscyplinarnych – dodaje prof. Jerzy Pisuliński.

ŁW

ALMA MATER nr 217

83


DEMO DAY INNOWACJI P

Zgromadzonych gości powitała dyrektor Centrum Transferu Technologii CITTRU dr Gabriela Konopka-Cupiał

Wydarzenie uświetnił wykład gościa specjalnego – prof. Jerzego Hausnera, który mówił o ekonomii wartości i potrzebie nowego spojrzenia na gospodarkę. Kolejnym punktem spotkania były krótkie, lecz treściwe prezentacje wynalazków przez zespoły badawcze. W czasie dwóch równoległych sesji uczestnicy mogli posłuchać o 34 nowo opracowanych rozwiązaniach z zakresu nowych materiałów, urządzeń, informatyki, energetyki, żywności, rolnictwa, środowiska, medycyny oraz zarządzania. Fot. Anna Wojnar

o raz pierwszy centra transferu technologii pięciu największych krakowskich uczelni: Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczo-Hutniczej, Uniwersytetu Ekonomicznego, Uniwersytetu Rolniczego oraz Politechniki Krakowskiej, wspólnie zorganizowały Demo Day Innowacji – wydarzenie, podczas którego zespoły naukowe zaprezentowały wynalazki rozwijane w ramach projektu „Inkubator Innowacyjności 2.0”. Spotkanie odbyło się 20 lutego 2020 w Auditorium Maximum. Dyskusje wśród pierwszych gości rozgorzały jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem wydarzenia, początek więc wyglądał obiecująco. Demo Day Innowacji zainaugurowane zostało przez dyrektor Centrum Transferu Technologii CITTRU dr inż. Gabrielę Konopkę-Cupiał. Następnie uczestników przywitali reprezentanci władz poszczególnych uczelni: pełnomocnik rektora UJ ds. inicjatyw proinnowacyjnych prof. Andrzej Adamski, prorektor ds. współpracy AGH prof. Jerzy Lis, prorektor ds. nauki PK prof. Tadeusz Tatar, prorektor ds. projektów i współpracy UEK prof. Krzysztof Surówka oraz prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą UR prof. Florian Gambuś. W swoich wystąpieniach zwrócili uwagę na konieczność współpracy środowisk akademickich różnych uczelni i realizacji wspólnych przedsięwzięć przez ośrodki naukowe i jednostki otoczenia biznesu oraz interdyscyplinarności badań.

Popołudniowa sesja networkingowa dała inwestorom, przedstawicielom jednostek samorządowych oraz wszystkim zainteresowanym możliwość indywidualnych rozmów z twórcami wynalazków. Ciekawe i owocne dyskusje odbywały się nie tylko podczas spotkań, ale też w części wystawowej, wśród plakatów ilustrujących wszystkie 38 technologii. Szczególnym zainteresowaniem mediów i uczestników konferencji cieszyły się prototypy „Inteligentnej fasady” i „Systemu edukacyjnego do rysowania modeli w technologii ręcznego druku 3D”. Wspólna inicjatywa pięciu krakowskich uczelni, będąca sporym wyzwaniem organizacyjnym dla centrów transferu technologii, okazała się sukcesem. W wydarzeniu wzięło udział ponad 250 uczestników, w tym przedstawiciele funduszu venture capital i prywatni inwestorzy. Niezwykle cenne były wymiana doświadczeń i pomysłów, nawiązana współpraca oraz plany komercjalizacji i wdrożenia produktów na rynek. Już wiadomo, że wydarzenie to stanie się cykliczne.

Karolina Barnaś

specjalista ds. promocji Centrum Transferu Technologii CITTRU

84

ALMA MATER nr 217

Spotkanie w ramach Demo Day Innowacji odbyło się w sali wystawowej Auditorium Maximum UJ; 20 lutego 2020


SPEKTAKL MUZYCZNO-TEATRALNY PRZYGOTOWANY PRZEZ STUDENTÓW UJ Ż

Fot. Jerzy Sawicz

ycie należy przyjmować takim, jakie jest – to główne przesłanie spektaklu muzyczno-teatralnego Relacja. Kraków – Warszawa, przygotowanego przez Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Premiera przedstawienia, w którym zagrali studenci UJ, odbyła się 28 lutego 2020, tuż przed pojawieniem się

epidemii koronawirusa w Polsce, na Scenie Piast przy ul. Piastowskiej 47. Akcja spektaklu rozgrywa się w pociągu. Bohaterami są podróżujący wspólnie pasażerowie, dosiadający się na poszczególnych stacjach. Każda z tych barwnych postaci, posługując się wierszem i piosenką, dzieli się z widzem swoją opowieścią o życiu.

Każda odbywa swoją podróż z innym bagażem emocjonalnym. Spektakl został ciepło przyjęty zarówno przez przedstawicieli władz UJ, które na premierze reprezentowali prorektorzy UJ prof. Armen Edigarian oraz prof. Jacek Popiel, jak i licznie zgromadzonych studentów wszystkich wydziałów UJ.

RPM

ALMA MATER nr 217

85


Z archiwum Bartosza J. Płachno

SCIENTIA

BRAZYLIJSKO-POLSKA WSPÓŁPRACA W ZAKRESIE BOTANIKI

B

Brazylijsko-polski zespół naukowy, kampus São Paulo State University, Jaboticabal; Brazylia, 2019

razylia ma jedną z najciekawszych na świecie florę, niezwykle bogatą w gatunki roślin mięsożernych. Wiele z nich to endemity. Stwarza to niezwykłe możliwości badawcze. To właśnie skłoniło dwa uznane ośrodki botaniczne: Instytut Botaniki UJ oraz Laboratory of Plant Systematics, School of Agricultural and Veterinarian Sciences (São Paulo State University / Unesp), do współpracy. Botaniczne kontakty pomiędzy Uniwersytetem Jagiellońskim a stroną brazylijską rozpoczęły się w 2009 roku od nawiązania współpracy z Universidade

86

ALMA MATER nr 217

de Mogidas Cruzes, której efektem był trzymiesięczny pobyt doktorantki Debory Clivati w Instytucie Botaniki UJ pod moją opieką. Debora Clivati uczyła się technik histologicznych, rezultatem jej pobytu na Uniwersytecie Jagiellońskim były dwie publikacje naukowe. Obecnie dr Clivati pracuje w Federal University of Amazonas, miło wspominając czas spędzony w Krakowie. Dziś intensywne kontakty są utrzymywane z São Paulo State University, jednym z najlepszych uniwersytetów w Brazylii. Współpraca prowadzona z zespołami ba-

dawczymi prof. dr. Vitora Fernandesa Oliveiry de Mirandy oraz prof. dr. Alessandra de Mella Varaniego z São Paulo State University dotyczy różnych aspektów biologii roślin mięsożernych, przede wszystkim rodziny pływaczowatych Lentibulariaceae, której przedstawiciele chwytają i zjadają drobne bezkręgowce. Badania dotyczą biologii zapylania, struktury kwiatów gatunków z rodzajów pływacz Utricularia i Genlisea, budowy ich organów wegetatywnych, jak i genomów tych roślin. Organizowane są wspólne wyprawy naukowe, na przykład do Serra Da Cana-


Genlisea hawkingii, ilustracja z pracy S.R. Silva, B.J. Płachno, S.G.M. Carvalho, V.F.O. Miranda, Genlisea hawkingii (Lentibulariaceae), A New Species from Serra da Canastra, Minas Gerais, Brazil, 2020, PLoS ONE 15(1): e0226337 https://doi.org/10.1371/journal.pone.0226337

stanowi 21 procent terytorium Brazylii. Teren Cerrado jest niezwykle zróżnicowany, występują tam suche lasy, łąki, mokradła, sawanny, zakrzaczenia, lasy galeryjne, a nawet lasy mokre, dominują

Ekspedycja naukowa, Cassia dos Coqueiros; stan São Paulo, Brazylia, 2019

Z archiwum Bartosza J. Płachno

stra, stanu Minas Gerais, podczas których zbierany jest materiał naukowy. Badania terenowe koncentrują się głównie w ekoregionie Cerrado. Zajmuje on około dwa miliony kilometrów kwadratowych, co

Nowy gatunek rośliny mięsożernej z Brazylii: Genlisea hawkingii, ilustracja z pracy S.R. Silva, B.J. Płachno, S.G.M. Carvalho, V.F.O., Miranda Genlisea hawkingii (Lentibulariaceae), A New Species from Serra da Canastra, Minas Gerais, Brazil, 2020, PLoS ONE 15(1): e0226337 https://doi.org/10.1371/journal.pone.0226337

jednak tropikalne sawanny. W porze suchej często wybuchają pożary, wiele gatunków roślin ma specyficzne adaptacje, by przetrwać ogień i okres suszy. Dla botanika z Europy to prawdziwy raj. Stwierdzono tu około 12 000 gatunków roślin (w tym około 4000 gatunków endemicznych), a wciąż opisywane są nowe. Dla niektórych zaskoczeniem może być to, że obok siebie, w odległości kilku metrów, rosną tam rośliny bagienne i kaktusy. Bogata jest również fauna ‒ stwierdzono około 800 gatunków ryb (prawie 200 występuje tylko w Cerrado), 300 gatunków płazów i gadów, 300 gatunków ssaków oraz 935 gatunków ptaków (20 to gatunki endemiczne). Do najbardziej znanych zwierząt z Cerrado zalicza się wilki grzywiaste, mrówkojady wielkie, pancerniki, koty pampasowe oraz nandu szare. Według szacunków w Cerrado występuje około 50 tysięcy gatunków owadów. Niestety, Cerrado jest zagrożone. Zmechanizowane rolnictwo, głównie uprawa soi i hodowla zwierząt, spowodowały utratę połowy Cerrado. Budowa infrastruktury, rozwijające się miasta oraz

ALMA MATER nr 217

87


Z archiwum Bartosza J. Płachno Bartosz J. Płachno

Ekspedycja naukowa; stan São Paulo, Brazylia, 2019

Z archiwum Bartosza J. Płachno

Owoc chlebowca właściwego (Artocarpus altilis), kampus São Paulo State University, Jaboticabal; Brazylia, 2019

88

ALMA MATER nr 217

Zajęcia z kursu Ecology of Plant Pollination prowadzonego przez prof. Bartosza J. Płachno, kampus São Paulo State University, Jaboticabal; Brazylia, 2019

górnictwo to dalsze zagrożenia. Tylko 7,5 procent Cerrado jest pod ochroną. Dlatego warto badać rośliny Cerrado, by poznać w pełni różnorodność występującej tam flory, zanim część gatunków wyginie. Około 20 tysięcy lat temu żyły tu olbrzymie ssaki zaliczane do tzw. megafauny: gigantyczne pancerniki i gigantyczne leniwce. Gatunki te nie przetrwały jednak kontaktu z człowiekiem. Podczas pobytu w Polsce pracownicy i doktoranci z Unesp mają możliwość poznania polskiej flory oraz uczestniczą w badaniach terenowych europejskich gatunków roślin mięsożernych. Opublikowaliśmy wspólnie 15 prac w specjalistycznych czasopismach naukowych, w tym nowy dla nauki gatunek Genlisea hawkingii (S.R. Silva, B.J. Płachno i V. Miranda). Ten mięsożerny gatunek został nazwany na cześć brytyjskiego astrofizyka Stephena Williama Hawkinga. Nadając tę nazwę, chcieliśmy uhonorować wybitnego uczonego, który swoją postawą udowodnił, że dla prawdziwego geniuszu i pasji nawet ciężka choroba nie jest przeszkodą w dążeniu do celu. Genlisea hawkingii chwyta i zjada drobne bezkręgowce, głównie skorupiaki. We współpracy ważny jest też aspekt dydaktyczny, więc pracownicy prowadzą zajęcia dla studentów uczelni partnerskich. Przykładem są kursy: Plantas que adquirem nutrientes de outras fontes: plantas micoheterotróficas, parasitas e carnívoras prof. Bartosza J. Płachno, São Paulo State University, Jaboticabal, 2016 rok, Ecology of Plant Pollination prof. Bartosza J. Płachno, São Paulo State University, Jaboticabal, 2019 rok, Molecular Phylogenetics – a Theoretical and Practical Course prof. Vitora Fernandesa Oliveiry de Mirandy, Uniwersytet Jagielloński, Kraków, 2019 rok. Profesor Miranda będzie prowadził kurs Phylogenetics and Systematics: Topics about the Theory and Practice dla studentów kierunku biologia na Wydziale Biologii. Prowadzone są wspólne szkolenia i warsztaty dla studentów, a także wymiana pracowników naukowo-dydaktycznych i doktorantów w ramach programu Erasmus+ oraz programu PROM. Magister Samanta Gabriela Medeiros Carvalho z Unesp przebywała pół roku na Wydziale Biologii UJ, doskonaląc warsztat naukowy (promotorami doktoratu są prof. Vitor Miranda oraz prof. Bartosz J. Płachno).


Bartosz J. Płachno

Z archiwum Bartosza J. Płachno

Doktorantka Samanta Gabriela Medeiros Carvalho z Unesp z promotorem prof. Bartoszem J. Płachno podczas badań terenowych; Brazylia, 2019

Carlos Panek

Samanta Gabriela Medeiros Carvalho

Fragment kolekcji dendrologicznej, kampus São Paulo State University, Jaboticabal; Brazylia, 2019

Prof. Vitor Miranda z doktorantami Wydziału Biologii UJ podczas kursu Molecular Phylogenetics – a Theoretical and Practical Course, Kampus 600-lecia Odnowienia UJ; 2019

Bartosz J. Płachno

Należy podkreślić, że rozwijanie współpracy jest możliwe dzięki dofinansowaniu z różnych programów, w tym funduszy europejskich: Erasmus+, ZintegrUJ, POWER, PROM oraz fundacji Fundação de Amparo à Pesquisa do Estado de São Paulo. Profesor Miranda podczas pobytów na UJ

spotkał się z prorektorem UJ prof. Stanisławem Kistrynem oraz władzami Wydziału Biologii i Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii, a także z ambasadorem Brazylii w Polsce jego ekscelencją Hadilem Fontesem da Rochą Vianną. W najbliższym czasie Uniwersytet Jagielloński (Wydział

Prof. Vitor Miranda, ambasador Brazylii w Polsce Hadil Fontes da Rocha Vianna, prof. Bartosz J. Płachno; Auditorium Maximum UJ, 2019

Biologii oraz Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii) oraz Unesp planują zacieśnić współpracę w ramach wymiany studentów i kadry naukowej.

Bartosz J. Płachno

Zakład Cytologii i Embriologii Roślin Instytut Botaniki UJ

ALMA MATER nr 217 Krajobraz Serra Da Canastra w stanie Minas Gerais; Brazylia, 2019

89


NA RZECZ WOLNOŚCI AKADEMICKIEJ M

rozpoczął otwarty dla publiczności panel dyskusyjny zatytułowany Budowanie kultury gościnności na polskich uniwersytetach, moderowany przez prawniczkę, laureatkę wielu wyróżnień za działania na rzecz praw człowieka prof. Monikę Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego. Wprowadzeniem do dyskusji było wystąpienie czeczeńskiej uchodźczyni Khedi Alievej i dr Doroty Jaworskiej z Uniwersytetu Gdańskiego. Założyły one wspólnie stowarzyszenie dla migrantek, są autorkami wielu publikacji akademickich, w których czerpią z własnego doświadczenia międzykulturowych spotkań. Często, szukając inspiracji i modeli działania na rzecz prześladowanych akademików, zapominamy o własnej historii. Zbudowaliśmy naszą wolność na solidarności, sami otrzymywaliśmy z całego świata tysiące jej wyrazów. Przypomniał o tym dr Grzegorz Piotrowski z Europejskiego Centrum Solidarności. Po nim wystąpił prof. Waldemar Martyniuk, dyrektor Centrum Języka i Kultury Polskiej, instytucji, która od ponad pięćdziesięciu lat pomaga tysiącom obcokrajowców odnaleźć się na polskich uczelniach, ucząc ich języka i kultury. Choć żadna z krakowskich uczelni nie gości dziś uczonych, którzy musieli opuścić swoje kraje ze względu na prześladowania, to nasze miasto zajmuje szczególne miejsce na mapie Polski, jeśli chodzi o obronę wolności słowa. Jako pierwsi dołączyliśmy do Międzynarodowej Sieci Miast Schronienia (ICORN) – oferującej azyl zagrożonym pisarzom i obrońcom praw człowieka. Opowiadała

o tym prof. Dominika Kasprowicz ze Stowarzyszenia Willa Decjusza, które koordynuje współpracę z ICORN-em. Na zakończenie dyskusji prof. Janusz Mucha i dr Konrad Pędziwiatr z Obserwatorium Wielokulturowości i Migracji działającego przy Uniwersytecie Ekonomicznym przedstawili wyniki raportu na temat sytuacji cudzoziemców na krakowskich uczelniach. Wolność akademicka jest nie tylko rdzeniem idei uniwersytetu, ale także fundamentem demokratycznego społeczeństwa. Reżimy autorytarne często uważają naukowców za główne zagrożenie dla ich władzy. Gdy uczeni są narażeni na ryzyko z powodu dyskryminacji, prześladowań lub przemocy, zagrożone są nie tylko życie i kariera poszczególnych osób, ale przyszłość uniwersytetu jako globalnej społeczności poszukującej prawdy. Szczególne miejsce w dwudniowym programie zajmowały wystąpienia uczonych z Bangladeszu, Burundi, Iranu, Jordanii, Turcji i Zimbabwe. To oni w imię wolności akademickiej podejmowali badania i działania, za które zapłacili bardzo wysoką cenę. SIEĆ SCHOLARS AT RISK Scholars at Risk to międzynarodowa sieć instytucji akademickich i osób, której misją jest ochrona prześladowanych członkiń i członków społeczności uniwersyteckiej oraz promocja wolności akademickiej. Organizując tymczasowe miejsca pracy w instytucjach partnerskich, SAR zapewnia bezpieczeństwo zagrożonym akademiczkom i akademikom, świadczy także usługi doradAdam Koprowski

iędzynarodowe seminarium konsorcjum InSPIREurope odbyło się 9 i 10 stycznia 2020 w Collegium Maius. Konsorcjum powstało w oparciu o uniwersytety i instytucje zaangażowane w międzynarodowej sieci Scholars at Risk, której misją jest działanie na rzecz wolności akademickiej oraz ochrona prześladowanych członkiń i członków społeczności uniwersyteckiej. Krakowskie spotkanie było okazją do dyskusji na temat stanu wolności akademickiej na świecie, prezentacji europejskich systemów wsparcia dla prześladowanych akademiczek i akademików oraz wymiany doświadczeń. Obecność polskich uczelni w tych działaniach na arenie międzynarodowej jest ograniczona, nie znaczy to jednak, że podobne inicjatywy nie są na naszych uniwersytetach podejmowane. Seminarium InSPIREurope było okazją do rozmowy zarówno o działaniach na rzecz uniwersytetu otwartego, współtworzonego przez osoby pochodzące z różnych krajów, jak i możliwych płaszczyznach współpracy. W Krakowie spotkali się przedstawicielki i przedstawiciele wszystkich instytucji partnerskich InSPIREurope z Irlandii, Belgii, Francji, Grecji, Holandii, Niemiec, Norwegii i Szwecji, a także uczone i uczeni reprezentujący polskie uczelnie z Białegostoku, Bydgoszczy, Gdańska, Lublina, Łodzi, Olsztyna, Poznania, Warszawy i Wrocławia. Zaproszenie przyjęli również nasi krakowscy koleżanki i koledzy z Uniwersytetu Pedagogicznego, Akademii Górniczo-Hutniczej i Uniwersytetu Ekonomicznego. Seminarium

90

ALMA MATER nr 217 Międzynarodowe seminarium konsorcjum InSPIREurope


cze dla uczonych i instytucji goszczących, organizuje kampanie na rzecz więzionych czy represjonowanych badaczek i badaczy, monitoruje ataki na społeczność akademicką na całym świecie. Tylko w ubiegłym roku pomocy szukało ponad 580 uczonych, 115 z nich udało się umieścić na uniwersytetach na całym świecie. W sieci działa 507 uniwersytetów, szkół wyższych i stowarzyszeń w 39 krajach. Uniwersytet Jagielloński dołączył do SAR w 2017 roku. Do tej pory Instytut Socjologii gościł prześladowanych akademiczki i akademików z Syrii i Turcji.

w pełni wykorzystany, konieczna jest koordynacja działań. Celem projektu finansowanego z projektu „Horyzont” 2020 jest rozwijanie sieci podmiotów wspierających zagrożonych naukowczynie i naukowców, budowa europejskiej struktury wsparcia i przygotowanie instytucji goszczących badaczki i badaczy.

INSPIREUROPE Konsorcjum InSPIREurope propaguje w całej Europie współpracę, której celem jest wspieranie zagrożonych naukowczyń i naukowców. Wraz z globalnym wzrostem ograniczeń wolności akademickiej rośnie również presja na badaczki i badaczy. Dlatego partnerstwo w ramach InSPIREurope łączy siły w całej Europie. Umiejętności i wiedza represjonowanych uczonych stanowią potencjał dla europejskich krajów przyjmujących. Aby jednak mógł on zostać

Inga Hajdarowicz Beata Kowalska Radek Nawojski

Instytut Socjologii UJ

W

2020 roku przypada 50. rocznica śmierci Romana Ingardena. Z tej okazji w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK prezentowana jest monograficzna wystawa blisko 150 jego fotografii, powstałych w latach 1940–1970 i wybranych spośród pięciu tysięcy zdjęć znajdujących się w archiwum MOCAK-u.

Eksponowane prace obejmują wszystkie tematy obecne w twórczości fotograficznej filozofa: autoportret i portret, przyrodę, architekturę i martwą naturę. Wystawa ujawnia nieznane oblicze Romana Ingardena. Okazuje się on człowiekiem romantycznym, psychologicznie wnikliwym, czułym na ulotność piękna. Pomnikowy filozof odkrywa swoją ludzką wrażliwość i nieśmiałość wobec świata, na który patrzy. Roman Ingarden (1893–1970) studiował matematykę i filozofię we Lwowie, Getyndze, Wiedniu i Fryburgu Bryzgowijskim. Pracę doktorską, obronioną w 1918 roku, napisał pod kierunkiem Edmunda Husserla. Pracował jako nauczyciel i wykładowca. W 1933 roku został profesorem na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W latach 1950–1956 musiał z powodów politycznych zawiesić pracę uniwersytecką. Wówczas powstała większość fotografii prezentowanych na wystawie. W 1957 roku został kierownikiem Katedry Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie dzięki niemu powstał najsilniejszy ośrodek polskiej fenomenologii. Był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk. Jest autorem wielu książek, artykułów oraz przekładów: od filozofii literatury poprzez estetykę po teorię poznania i ontologię. Roman Ingarden zyskał na świecie uznanie głównie dzięki swoim pracom z dziedziny

Fotograficzny autoportret Romana Ingardena; Lwów, 1943

Fot.© archiwum Krzysztofa Ingardena

ROMAN INGARDEN – FILOZOF I FOTOGRAF

Fotograficzny autoportret Romana Ingardena; 1942

ontologii i estetyki. Wystawa, zorganizowana wspólnie z Uniwersytetm Jagiellońskim, którą można oglądać do 27 września 2020, jest okazją do skonfrontowania jego myśli filozoficznej i praktyki fotograficznej.

Red.

ALMA MATER nr 217

91


CENTRUM REFERENCYJNE OLYMPUS W SZPITALU UNIWERSYTECKIM W KRAKOWIE a mocy podpisanej 3 marca 2020 umowy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie powstanie pierwsze w Europie Środkowo-Wschodniej centrum referencyjne Olympus. Zapewni ono lekarzom oraz studentom UJ dostęp do najnowocześniejszych technologii i innowacyjnych rozwiązań w zakresie zabiegów endoskopowych oraz pozwoli na stworzenie jednej z najlepszych w tej części Europy baz szkoleniowych. W związku z podpisaniem umowy do Krakowa przybyli przedstawiciele kierownictwa firmy Olympus, między innymi dyrektor zarządzający na terenie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Miquel Angel Garcia, dyrektor zarządzający na terenie Europy Środkowej i Wschodniej oraz Rosji Kresimir Draskovic, prezes zarządu Olympus Polska

Fot. Adam Koprowski

N

Przedstawiciele kierownictwa firmy Olympus gościli w nowej siedzibie Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie-Prokocimiu, po której oprowadzał ich dyrektor placówki Marcin Jędrychowski

Delegacja odwiedziła przede wszystkim Zakład Endoskopii oraz blok operacyjny, gdzie znajduje się jedyny w tej części Europy wdrożony system do integracji sal operacyjnych EndoAlpha

92

ALMA MATER nr 217


Umowę o współpracy podpisali: dyrektor zarządzający firmy Olympus na terenie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Miquel Angel Garcia (po lewej) oraz dyrektor szpitala Marcin Jędrychowski; Collegium Novum, 3 marca 2020

szansą stworzenia czegoś dotąd niespotykanego. Moją ambicją jest, aby mówiono o Szpitalu Uniwersyteckim nie tylko jako o największym w kraju, ale przede wszystkim najlepszym i najnowocześniejszym. Nowa siedziba Szpitala Uniwersyteckiego już teraz oferuje unikatowe w skali kraju rozwiązania i dysponuje wyjątkowym – jedynym tego rodzaju w Polsce – sprzętem medycznym. Nawiązana dziś współpraca to kolejny krok w kierunku ugruntowania

KJ

Fot. Adam Koprowski

Tomasz Mrzygłód oraz dyrektor Działu Rozwoju Jacek Reinhold. Wizyta rozpoczęła się 2 marca zwiedzaniem nowej siedziby Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie-Prokocimiu, a przede wszystkim Zakładu Endoskopii oraz bloku operacyjnego, gdzie znajduje się jedyny w tej części Europy wdrożony system do integracji sal operacyjnych EndoAlpha. Służy on do zarządzania obrazem (jego przesyłania wraz z sygnałem wideo) oraz do centralnego sterowania salą operacyjną za pomocą ekranu dotykowego. Poza nim, na dwunastu salach endoskopowych, zastosowano system dokumentacji badań EndoBasa, zapewniający bezpieczne użytkowanie endoskopów. – Jestem pod ogromnym wrażeniem nowego Szpitala Uniwersyteckiego, przede wszystkim wizji tego, jaką rolę powinien on spełniać w skali kraju. Widać, że dla całego zespołu ta inwestycja to nie tylko zakończenie pewnego projektu, a dopiero początek rozwoju i rozkwitu szpitala. Cieszę się, że Olympus ma możliwość współpracować w tym zakresie ze szpitalem i go wspierać. Dobrze wiedzieć, że nowoczesna technologia, jaką oferujemy, jest tutaj tak dobrze wykorzystywana – mówił podczas wizyty w szpitalu Miquel Angel Garcia. – Stoimy przed ogromną

pozycji lidera – podkreślał dyrektor szpitala Marcin Jędrychowski. 3 marca 2020 delegację Olympusa przyjął w Collegium Novum rektor UJ prof. Wojciech Nowak. W trakcie spotkania została podpisana umowa o współpracy między Szpitalem Uniwersyteckim w Krakowie a firmą Olympus. Dokument sygnowali dyrektor szpitala Marcin Jędrychowski oraz – z ramienia Olympusa – dyrektor zarządzający na terenie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Miquel Angel Garcia. W wydarzeniu uczestniczył także prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Tomasz Grodzicki. Rozmowa dotyczyła roli nowoczesnych technologii w medycynie oraz perspektyw ich rozwoju, ze szczególnym uwzględnieniem endoskopii diagnostycznej i zabiegowej. Rektor UJ podkreślił, że współpraca z Olympusem stanowi kontynuację wcześniejszych pionierskich dokonań uniwersyteckiej katedry chirurgii w dziedzinie badań i zabiegów endoskopowych. W ramach podpisanej umowy zostanie utworzony system szkoleniowy „Akademia Olympusa”, umożliwiający szkolenie studentów, pielęgniarek i lekarzy we wszystkich aspektach zabiegów endoskopowych. Ponadto szpital uzyska dostęp do najnowszych technologii, czyli innowacyjnych rozwiązań sprzętowych oraz szkoleń w najbardziej renomowanych ośrodkach światowych.

Pamiątkowe zdjęcie uczestników spotkania w auli Collegium Novum; 3 marca 2020

ALMA MATER nr 217

93


74 WNIOSKI O SYNCHROTRONOWY CZAS BADAWCZY kwietnia 2020 zakończył się piąty nabór wniosków o dostęp do stanowisk pomiarowych Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS. Składanie aplikacji wydłużono o tydzień ze względu na wprowadzenie w Polsce stanu epidemii wirusa SARS-CoV-2 i związane z tym utrudnienia. Naukowcy z Polski i zagranicy mogli składać wnioski o przyznanie czasu badawczego na stanowiskach PEEM, XAS, UARPES oraz na kriomikroskopie elektronowym TitanKrios G3i. Ogółem do krakowskiego synchrotronu wpłynęły 74 wnioski (o 20 więcej niż w poprzednim naborze), w tym 29 na stanowiska linii badawczych (XAS – 19, UARPES – 7, PEEM – 3) oraz 45 wniosków na kriomikroskop. Aplikacje przesłali badacze z całej Polski afiliowani w Akademii Górniczo-Hutniczej, Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN, Instytucie Fizyki PAN, Instytucie Katalizy i Fizykochemii Powierzchni PAN, Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej, Politechnice Częstochowskiej, Politechnice Gdańskiej, Śląskim Uniwersytecie Medycznym, Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytecie Gdańskim, Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersy-

Siedziba Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS

94

ALMA MATER nr 217

Fot. Anna Wojnar

8

Obecnie do synchrotronu SOLARIS dołączone są dwie linie badawcze: PEEM/XAS oraz UARPES

tecie Mikołaja Kopernika, Uniwersytecie Rzeszowskim, Uniwersytecie Warszawskim oraz Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Do SOLARIS wpłynęły również wnioski z zagranicy. Planowane eksperymenty przyporządkowane zostały do następujących dziedzin nauki: fizyka i fizyka stosowana, nauka o materiałach, chemia, biologia, nauki o życiu i biotechnologia, inżynieria i technologia. Wszystkie aplikacje zostaną teraz ocenione pod względem technicznym (czy zaplanowane eksperymenty mogą być przeprowadzone przy wykorzystaniu do-

stępnej infrastruktury) oraz pod względem bezpieczeństwa zadeklarowanych próbek. Decydująca będzie ocena merytoryczna na podstawie kryteriów: nowatorski zakres badań, sprecyzowane hipotezy naukowe, jasno określona metodologia i wcześniejsze osiągnięcia naukowe wnioskujących. Ocena zostanie przeprowadzona przez międzynarodową komisję. Pomiary z tego naboru zostaną przeprowadzone w okresie od września 2020 do lutego 2021. Kolejny termin składania wniosków o synchrotronowy czas badawczy to 30 września 2020.

Red.


IMPRESSIONES

MUZYKA BUDZI W SERCU PRAGNIENIE DOBRYCH CZYNÓW

■ Anna Sowa-Staszczak: Teraz trudno mówi się o muzyce, zwłaszcza że nikt z nas nie wie, jak będzie wyglądała przyszłość. Od momentu wybuchu pandemii muzyka, w moim odczuciu, zeszła na drugi plan. Widząc walkę wielu lekarzy, a także innych przedstawicieli służby zdrowia, dyrekcji placówek o zapewnienie bezpieczeństwa i wypracowanie odpowiedniego sposobu

postępowania w tej trudnej sytuacji, najważniejsze staje się dla mnie, abyśmy zjednoczyli się, i wspólnie, wykorzystując różne możliwości, które posiadamy, przeciwdziałali rozwojowi epidemii. Nie da się też ukryć, że muzyka jest pewnego rodzaju wsparciem, pomaga przetrwać trudny czas, daje nadzieję, jest tym, co potrafi ludzi połączyć. Poprzez muzykę tworzone są Izabela Mytnik zbiórki pieniędzy na pomoc chociażby w walce z koronawirusem. Muzyka odrywa ludzi od myślenia o przyszłości. W moim życiu muzyka kiedyś odegrała już taką rolę i mam nadzieję, że w tym trudnym czasie też tak się stanie. Zbyszek Michura

□ Rita Pagacz-Moczarska: Kiedy na początku marca umawiałyśmy się na wywiad, życie wyglądało zupełnie inaczej. Epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 nie stanowiła w Polsce jeszcze takiego, jak obecnie, zagrożenia. Rozmawiałyśmy wówczas o planach dotyczących kolejnych koncertów zespołu Akustyczna OpeRacja, do którego Panie należą, o terminie wydaProf. Anna Sowa-Staszczak nia drugiej płyty, po to, by na łamach kolejnego numeru „Alma Mater” zamieścić zapowiedź tych przedsięwzięć. Dlaczego? Bo Akustyczna OpeRacja to wyjątkowy projekt, który w niekonwencjonalny sposób promuje profilaktykę podstępnych nowotworów neuroendokrynnych (w skrócie zwanych NEN), łącząc edukację prozdrowotną z muzycznym występem. Taki rodzaj działań przynosi wymierne efekty. Dowodem na to jest, między innymi, coroczny Festiwal KultUro, zainicjowany przez prof. Piotra Chłostę, lidera rockowego zespołu EndoPower. Dziś wiemy, że w najbliższym czasie żaden z planowanych koncertów Akustycznej OpeRacji się nie odbędzie. Ale o ich idei mówić warto. Zacznijmy od muzyki. Czym jest ona dla Pań?

Stanisław Kusiak

Z dr hab. Anną Sową-Staszczak, profesorem UJ, lekarzem z II stopniem specjalizacji z endokrynologii, chorób wewnętrznych oraz medycyny nuklearnej, kierownikiem Ośrodka Medycyny Nuklearnej Endokrynologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, pomysłodawczynią Festiwalu Black or White, współautorką projektu „Akustyczna OpeRacja”, oraz Izabelą Mytnik, wokalistką, kompozytorką, akordeonistką, trenerem wokalnym, pedagogiem, finalistką II edycji programu X-Factor i współzałożycielką Akustycznej OpeRacji, rozmawia Rita Pagacz-Moczarska

■ Izabela Mytnik: Muzyka jest dla mnie sensem życia. □ Kiedy i w jakich okolicznościach muzyczny świat prof. Anny Sowy-Staszczak spotkał się z muzycznym światem Izy Mytnik? ■ Anna Sowa-Staszczak: Muzyka już od dawna była częścią mojego życia, ale pewnego dnia postanowiłam, tak po prostu, zacząć śpiewać. Łącząc swoje obowiązki zawodowe i rodzinne, ponownie stałam się studentką. Ostatnim etapem mojej muzycznej edukacji, zakończonej dyplomem artysty scen muzycznych, był Natural Voice Perfection Institut. Nauka w Instytucie trwała trzy lata, a jednym z moich nauczycieli była Iza. To właśnie tam, jako mój wokalny pedagog, pracowała nad moimi „dźwiękami przejściowymi”. Miałam bardzo mocne dolne C, a brakowało mi ALMA MATER nr 217

95


Jolanta Księżarczyk

„coś” interesującego. Po nim bardzo szybko zaczęły powstawać kolejne utwory. Początkowo miałyśmy okazję zaprezentować je na kilku koncertach w duecie, ale Iza uznała, że zespół da naszym utworom inne brzmienie, uzupełni dźwięki pianina.

Festiwal KultUro 2019

połączenia dwóch rejestrów. Edukacja w Instytucie otworzyła dla mnie wiele możliwości, poznałam siebie z innej strony, ponownie wróciłam do czasów siedzenia w ławce szkolnej, co obecnie bardzo mi pomaga w kontakcie ze studentami. □ Jak doszło do współpracy nad projektem „Akustyczna OpeRacja”? ■ Anna Sowa-Staszczak: Tak naprawdę do tej pory nie wiem, dlaczego Iza, świetna wokalistka i instrumentalistka, wybrała do współpracy właśnie mnie. Zawsze mi powtarzała, że jedną z najważniejszych rzeczy „w śpiewaniu” jest prawda na scenie. Człowiek nie może nikogo udawać, musi być wiarygodny w utworze, który prezentuje. Kiedy zaczęłam pisać piosenki, one dotyczyły mnie, moich przeżyć, sytuacji, w której się znalazłam, będąc jednocześnie bardzo uniwersalnymi dla każdego odbiorcy. Może ten pierwszy napisany przez nas zupełnie przypadkiem utwór, zatytułowany Scenariusz życia, opowiadający o wartości, jaką jest przyjaźń, pokazał, że razem jesteśmy w stanie stworzyć

□ Pani Izabela Mytnik śpiewa i gra na akordeonie, instrumentach klawiszowych i jest autorką muzyki, prof. Anna Sowa-Staszczak jest śpiewającym lekarzem i autorką tekstów. Czy dziś pisanie piosenek, tworzenie muzyki jest bardziej rzemiosłem czy raczej aktem, któremu partneruje natchnienie? ■ Anna Sowa-Staszczak: Nasze tworzenie w 99 procentach zaczynało się od napisanego tekstu. Przy tworzeniu muzyki zazwyczaj byłyśmy obie. Iza często kierowała się tym, jak ja wyobrażam sobie dany utwór. Natomiast sam tekst był albo potrzebą „wyrażenia chwili”, albo dostosowaniem myśli do konkretnego tematu, o którym miała być piosenka. Kiedy wspominam okoliczności, w jakich niektóre z nich powstały, czuję radość. Czasami przychodziły mi do głowy jakieś pojedyncze zdania, które notowałam, a potem powstawał z nich cały utwór. Wiele piosenek zostało napisanych w ciągu kilku‒kilkunastu minut, więc chyba było to natchnienie. ■ Izabela Mytnik: Myślę, że w tym przypadku muzyka nie powstałaby, gdyby nie teksty Anny. To one były i są dla mnie wskazówką, w jakim kierunku muszę poukładać dźwięki. W każdym słowie kryją się emocje i to one powodują, że muzyka się tworzy. Nie potrafię tego wyjaśnić. Kiedy kładę ręce na klawiaturze, to się po prostu dzieje. □ W skład Akustycznej OpeRacji wchodzą także Gertruda Szymańska grająca na perkusji, Bartłomiej Stuchlik – na kontrabasie, oraz Arkadiusz Wiech – na gitarze akustycznej. To doświadczeni muzycy. W jakich okolicznościach dołączyli do zespołu? Kim są, jak się z nimi współpracuje?

96

ALMA MATER nr 217

Gabriela Buzek-Gażyńska

Akustyczna OpeRacja; od lewej: Bartłomiej Stuchlik, Gertruda Szymańska, Arkadiusz Wiech, Izabela Mytnik, Anna Sowa-Staszczak


Stanisław Kusiak

Akustyczna OpeRacja podczas koncertu w Zakliczynie; 7 czerwca 2019

■ Izabela Mytnik: Kiedy przyszedł mi do głowy pomysł „ubrania” naszej twórczości w szersze instrumentarium aniżeli tylko fortepian i dwa głosy solowe, zadzwoniłam do starszego kolegi z czasów studiów Arkadiusza Wiecha – gitarzysty, i zaproponowałam współpracę. Poprzez Arka do składu dołączyła Gertruda Szymańska, fenomenalna perkusjonistka i perkusistka, fantastyczny muzyk i człowiek. Zanim skompletowaliśmy obecny skład Akustycznej OpeRacji, zespół nosił nazwę Acoustic Women i znalazła się w nim grająca na kontrabasie Marcelina Gawron. Marcelina to utalentowana wokalistka jazzowa, kompozytorka i autorka tekstów oraz muzyki do płyty Notes of Life. Praca związana z wydaniem debiutanckiego krążka uniemożliwiła jej pozostanie w zespole, dlatego dołączył do nas Bartłomiej Stuchlik – kontrabasista. I tym sposobem musieliśmy zmienić nazwę. Po „burzy mózgów” powstała Akustyczna OpeRacja, łącząca ze sobą wspaniałych muzyków, instrumentalistów, ale – co najważniejsze – sceniczne osobowości. Utwory nabrały bogatszego brzmienia i charakteru, i w ten sposób stały się „nasze”, czyli całej Akustycznej OpeRacji. □ Pani Profesor, oddział Kliniczny Endokrynologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, na którym Pani pracuje, jest jedynym w regionie ośrodkiem zajmującym się diagnostyką i leczeniem pacjentów z nowotworami endokrynnymi, w tym przede wszystkim z rakiem tarczycy, guzami nadnerczy i przysadki, guzami neuroendokrynnymi. Jako jedyny ośrodek w makroregionie prowadzi także leczenie ACTH-zależnego i ACTH- niezależnego zespołu Cushinga, akromegalii, późno ujawniającego się wrodzonego przerostu nadnerczy, wieloosiowej niedoczynności przysadki, orbitopatii tarczycowej w przebiegu choroby Gravesa-Basedova. W jakiej mierze praca w Klinice ma wpływ na Pani działalność artystyczną? ■ Anna Sowa-Staszczak: Głównym tematem moich zawodowych zainteresowań są pacjenci z nowotworami neuroendokrynnymi. Można powiedzieć, że taka specyfika pracy pchnęła mnie właśnie w kierunku muzyki. Każdy pacjent to oddzielna historia, zaś ten typ nowotworu i często wieloletni kontakt z tymi samymi

chorymi, powoduje, że stają się oni nam, lekarzom, bliscy nie tylko jako pacjenci. Poznajemy ich rodziny, historie i w sytuacji progresji choroby czy śmierci doświadczamy swego rodzaju porażki czy pustki. Tak właśnie było przed laty w mojej historii. Muzyka stała się dla mnie wówczas „odskocznią” od trudnych spraw związanych z przemijaniem. □ Co dla Pań jest inspiracją podczas pisania tekstów i tworzenia muzyki? ■ Anna Sowa-Staszczak: Ogólnie można powiedzieć, że życie z jego wszystkimi barwami. Początek naszej muzycznej drogi to moja własna historia, scenariusz, który wydawał mi się możliwy wszędzie, ale nie w moim własnym życiu. Gdy okazało się, że tragedia tak naprawdę może dotyczyć nas samych, przyszło mi mierzyć się każdego dnia z pustką i ogromną tęsknotą, gdzie godziny wydłużały się, a czas, który normalnie biegnie w zabójczym tempie, nie chciał się skrócić. Myślę, a w zasadzie jestem pewna, że muzyka dała mi możliwość wyrażenia wszystkich swoich uczuć. W momencie, gdy człowiek zaczyna przewartościowywać sobie różne rzeczy, zaczyna dostrzegać inne aspekty życia, widzi więcej, niż chciał zobaczyć. Tak samo będzie teraz. Pandemia spowoduje, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo. Nawet gdy z czasem o niej zapomnimy, to i tak pozostanie pewien fragment w naszym życiu, który wpłynie na nasze postrzeganie wielu spraw. ■ Izabela Mytnik: Dla mnie inspiracją do tworzenia muzyki są teksty, treść w nich zawarta. Piosenka w całości ma wzbudzić emocje, zgodnie z jej sensem nadanym przez autora. □ Jaki pejzaż duchowy towarzyszył tworzeniu, wydanej w październiku 2019 roku, pierwszej płyty, zatytułowanej Tożsamość, na której znalazło się 11 utworów? ■ Anna Sowa-Staszczak: Myślę, że było to przeplatanie się między sobą różnych rodzajów emocji, doświadczeń, zarówno tych

ALMA MATER nr 217

97


Wiesław Karkoszka

Festiwal Black or White 2019; od lewej Izabela Mytnik, Bartłomiej Stuchlik, Łukasz Walczak (w zastępstwie za kontuzjowaną Gertrudę Szymańską), Arkadiusz Wiech, Anna Sowa-Staszaczak

dobrych, jak i tych złych, ale też zwracanie uwagi na to, wokół czego w biegu życia przechodziliśmy obojętnie. ■ Izabela Mytnik: Mnie towarzyszyło przede wszystkim uczucie radości związane z pracą nad własnym materiałem oraz fakt, że nad wydaniem tej płyty pracuję z przyjaciółmi. □ Pani Profesor, jest Pani członkiem Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego, Polskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej, European Association of Nuclear Medicine oraz Europejskiego Towarzystwa Guzów Neuroendokrynnych, współautorką ponad 65 publikacji, w tym oryginalnych opisów przypadków, prac poglądowych, jak również współautorką rozdziałów do książek polskich i zagranicznych. Ponadto jest Pani także pomysłodawczynią organizowanego od pięciu lat festiwalu Black or White, który powstał, by zwrócić uwagę na profilaktykę nowotworów NEN. Proszę wyjaśnić, jakiego rodzaju są to nowotwory i dlaczego należy o nich mówić? ■ Anna Sowa-Staszczak: Wiele wypowiedzi ekspertów zajmujących się nowotworami neuroendokrynnymi zaczyna się od zdania, że są to podstępne nowotwory, i trudno byłoby się z tym nie zgodzić. Podstępne, bo często nie dają żadnych charakterystycznych objawów, podstępne – bo objawy, jeśli są, przypominają inne choroby, podstępne – bo tak naprawdę mogą być wszędzie, gdzie znajdują się komórki neuroendokrynne, i w końcu podstępne – bo często guz rozwija się latami, a pacjent nic o jego obecności nie wie. Najprościej można powiedzieć, że są to nowotwory rozwijające się z komórek neuroendokrynnych, rozproszonych w całym organizmie. Ich najczęstszą lokalizacją – około 70 procent przypadków – jest przewód pokarmowy, ale poza tym mogą być zlokalizowane w strukturach głowy i szyi, w płucach, układzie moczowo-płciowym... Większość z nowotworów neuroendokrynnych rozwija się powoli, a pacjenci nawet przy zaawansowanej chorobie pozostają w dobrej formie, będąc często cały czas aktywni zawodowo. Sam przebieg choroby i sposób postępowania z pacjentem jest uzależniony, między innymi, od lokalizacji nowotworu. Nie można do każdego guza neuroendokrynnego

98

ALMA MATER nr 217

ustalić jednego typu postępowania. Owszem, w wielu przypadkach sposób diagnostyki czy terapii jest podobny, zwłaszcza dla określonego już podtypu guza (czy to NEN żołądka, czy trzustki, czy jelita grubego), ale każdy pacjent, w zależności od lokalizacji guza, zaawansowania choroby, przeprowadzonego dotychczas leczenia, wymaga spersonalizowanego postępowania diagnostyczno-terapeutycznego. Czyli mamy różnorodność guzów w każdej postaci, zaczynając od lokalizacji, poprzez zaawansowanie i typ różnicowania guza, aż do wielu różnych metod leczniczych, które nie dla każdego nowotworu neuroendokrynnego są takie same. A dlaczego należy o nich mówić? Bo wbrew temu, co do niedawna sądzono, nie są to takie rzadkie nowotwory. Guzy neuroendokrynne występują częściej niż rak żołądka czy trzustki, a wiedza pacjentów czy ogólnie społeczeństwa oraz lekarzy, którzy nie mieli okazji spotkać się z tym typem nowotworu, jest stale niewystarczająca. □ Powiedziała Pani, że często we wstępnej fazie guzy te nie dają żadnych objawów. Trudna jest też diagnostyka nowotworów NEN, zajmująca 5–7 lat. Co w takim razie powinno nas zaniepokoić? Jakie wówczas zrobić badania? Do jakiego lekarza się zgłosić? ■ Anna Sowa-Staszczak: Diagnostyka może nie jest trudna, ale wtedy, gdy pomyślimy o NEN. Posiadamy wiele doskonałych metod diagnostycznych, jakimi są, między innymi, narzędzia medycyny nuklearnej z zastosowaniem znakowanych analogów somatostatyny, dla której receptory znajdują się na powierzchni głównie wysoko zróżnicowanych nowotworów neuroendokrynnych. Natomiast większym problemem jest brak charakterystycznych objawów. Jeśli potencjalnego pacjenta boli przez jakiś czas brzuch, a później przestaje, uważa on, że to nie było nic poważnego, a właśnie taki też może być obraz guza neuroendokrynnego. W innym przypadku jednym z objawów może być biegunka, która, jeśli ma charakter przejściowy, również nie budzi naszych podejrzeń. I to jest ta trudność diagnostyczna. Jeśli pacjent ma dolegliwości, które mają charakter nawrotowy, to na jakimś etapie choroby zgłosi się do specjalisty, z tym, że to wcale nie muszą być dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, czasami mogą to być gwałtowne zaczerwienienia twarzy, wzmożona potliwość, duszność, kaszel, wahania glikemii i wiele innych. Tak więc pacjent, w zależności od swoich dolegliwości i ewentualnie ich nawrotowości, chodzi od specjalisty do specjalisty, aż w końcu choroba postępuje i pojawiają się zmiany w badaniach obrazowych. Ten czas właśnie zajmuje pięć, siedem, a nawet więcej lat. Jak można by przyspieszyć diagnostykę? Myślę, że w każdej sytuacji najlepsze są wykonywane co jakiś czas badania profilaktyczne: USG, kolonoskopia, badania analityczne. □ Co na temat nowotworów NEN mówią statystyki? Czy zapadalność na ten nowotwór w Polsce i w Europie jest podobna? ■ Anna Sowa-Staszczak: Zapadalność na nowotwory neuroendokrynne w ciągu ostatnich lat wzrosła z 2,1 do 5,25 nowych przypadków na 100 000 osób na rok i jest podobna w Polsce i Europie. Zmienia się natomiast częstość występowania nowotworów neuroendokrynnych w różnych lokalizacjach, ostatnio spada częstość guzów neuroendokrynnych jelita cienkiego, a wzrasta, na przykład, odbytnicy.


□ Żyjemy w czasach niewiarygodnego postępu technologicznego. A medycyna jest obecnie jedną z dziedzin opartych głównie na technologii. W jakim kierunku prowadzone są poszukiwania nowych metod diagnostycznych i leczniczych nowotworów NEN?

w społeczeństwie poprzez koncert oraz promowanie wiedzy specjalistycznej podczas spotkania naukowego dla lekarzy.

■ Anna Sowa-Staszczak: Nowe metody diagnostyczne to przede wszystkim poszukiwanie nowych związków ukierunkowanych na określone receptory na powierzchni komórek nowotworowych, rozwój testów molekularnych (NET-test, transkrypty genowe), informujących nas o obecności nowotworu neuroendokrynnego, jego dalszym wzroście oraz, dodatkowo, spełniających rolę czynnika rokowniczego czy predykcyjnego dla określonych form terapii, a w odniesieniu do terapii rozwój leczenia celowanego opartego na tzw. terapii tandemowej (czyli połączenia izotopów), poszukiwanie nowych izotopów dla diagnostyki i terapii (tzw. Theranostic np. Sc-44/Sc-47, Cu64/Cu-67, Tb-152/Tb-149), stosowanie w leczeniu emiterów promieniowania Alfa, połączenie różnych form leczenia, na przykład terapii znakowanymi analogami somatostatyny z chemioterapią, immunoterapią, chemoembolizacją oraz personalizowana dozymetria.

■ Anna Sowa-Staszczak: Dochód ze sprzedaży biletów na koncert w całości jest przekazywany dla Fundacji Pro Endocrinologia Kliniki Endokrynologii SU UJCM.

□ Na jaki cel corocznie przeznaczany jest dochód z tego przedsięwzięcia?

□ W ubiegłym roku, w ramach zainicjowanego sześć lat temu przez prof. Piotra Chłostę charytatywnego Festiwalu KultUro, propagującego profilaktykę badań układu moczowego, oprócz zespołu EndoPower, między innymi, wystąpiła także Akustyczna OpeRacja. Zespół angażuje się również w inne koncerty i akcje promujące zdrowy styl życia, zbiórki pieniędzy dla chorych dzieci. Wynika więc z tego, że maksyma Pitagorasa Muzyka budzi w sercu pragnienie dobrych czynów, która jest hasłem przewodnim Festiwalu Black or White, powinna być także hasłem przewodnim Akustycznej OpeRacji... ■ Anna Sowa-Staszczak: Nie tylko uczestniczymy w koncertach charytatywnych. Dla mnie występ na scenie, zwłaszcza w sytuacji, gdy wiąże się z pomocą innym osobom, ma ogromną wartość, dlatego tak chętnie się w nie angażuję, ale pod tym względem jestem trochę w innej sytuacji niż moi przyjaciele muzycy. Dlatego gramy też zwyczajne koncerty, ostatnio dostaliśmy również zaproszenie do udziału w kongresie medycznym.

□ Wracając do muzyki i działalności Akustycznej OpeRacji. W internecie można znaleźć kilka utworów zespołu: Coraz trudniej, Dobro powraca, Jeśli, a także Świąteczne wspomnienia oraz W ten grudniowy jeden dzień. Powstał też pierwszy teledysk. Podobno mają Państwo już materiał na dwie kolejne płyty...

■ Izabela Mytnik: Faktem jest, że przed pandemią powstało więcej tekstów niż muzyki. Teraz ten czas przebywania w domu wykorzystuję na nadrabianie zaległości.

■ Izabela Mytnik: Tak, koncerty charytatywne są dla nas ważne. Trzeba wierzyć, że większa grupa ludzi robiąca coś w jednym kierunku, realizująca jakąś konkretną dobrą ideę – ma sens. □ Jak udaje się Państwu godzić działalność w zespole z pracą zawodową i innymi obowiązkami? Archiwum prywatne

■ Anna Sowa-Staszczak: Na chwilę obecną moje myśli koncentrują się wokół epidemii, moich koleżanek i kolegów, którzy pracują przy chorych, ale chciałabym, aby jak w piosence A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój... nasze życie wróciło do normalności, takiej normalności, w której problemem był dłużej padający deszcz czy niska temperatura, na które się narzekało. To prawda, materiał na kolejne płyty jest, ale na razie chcielibyśmy skoncentrować się na promocji naszej pierwszej płyty.

□ W obecnej sytuacji trudno cokolwiek planować, ale załóżmy optymistyczny scenariusz, że w ciągu najbliższych miesięcy życie wróci do normy i piąta edycja Festiwalu Black or White zostanie zorganizowana w listopadzie 2020 roku. Oczywiście, jak zawsze, nie będą to tylko koncerty, ale także wykłady i konsultacje lekarskie, spotkania ze specjalistami i pacjentami. Wokół jakich głównych tematów skoncentrowane będzie to wydarzenie? ■ Anna Sowa-Staszczak: W tym roku tematem przewodnim koncertu będzie „Siła kobiety kontra siła mężczyzny”. Trochę przewrotny temat, ale i zaproszeni artyści są wyjątkowi. Jak zawsze, wydarzenie będzie połączone ze zwiększaniem świadomości na temat nowotworów neuroendokrynnych

Podczas Festiwalu Black or White 2019

ALMA MATER nr 217

99


■ Anna Sowa-Staszczak: Muzyka jest moją pasją, pasją, która nadała nowy sens mojemu życiu, która jest dla mnie cały czas siłą napędową. Zacytuję tu słowa Wiesława Myśliwskiego: Gdy słowa już daremne, myśli daremne, a wyobraźni nie chce się już wyobrażać, jeszcze tylko muzyka... Jeszcze tylko muzyka na ten czas, na to życie. Jak więc nie mieć czasu na oddech... ■ Izabela Mytnik: Moje życie, pasja, praca, zespół – to muzyka. A muzyka – to mój świat. Będąc w tym świecie, wszystko można pogodzić. To dzieje się samo.

■ Izabela Mytnik: Talentshow sprawił, że odważyłam się poddać opinii publicznej swój talent. Dzięki temu w mojej karierze zawodowej poczułam się bardziej pewna siebie. □ Współpracuje Pani z artystami i zespołami polskiej sceny muzycznej, z którymi koncertuje Pani w Polsce i za granicą. Na terenie całego kraju prowadzi Pani warsztaty wokalne oraz warsztaty z zakresu prawidłowej emisji i higieny głosu mówionego. Proszę opowiedzieć coś więcej o tej Pani działalności.

■ Izabela Mytnik: Obecnie głównie koncertuję z zespołem Akustyczna OpeRacja, sporadycznie, gościnnie, w innych projektach. ■ Anna Sowa-Staszczak: Raczej nie. Od pięciu lat współpracuję z Centrum Kultury i Sztuki Izabela Mytnik: Nigdy nie zastaw Koninie, prowadząc trzydniowe nawiałam się nad tym, czy mojemu warsztaty wokalne, organizowane życiu przewodniczy jakieś motto, przez Centrum Kultury i Sztuki ale myślę, że od jakiegoś czasu w Koninie, podczas których młodzi jest nim fragment tekstu naszej wokaliści z tego miasta i regionu piosenki: Dobro powraca, więc przygotowują się do corocznego dziel się nim... Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej. Mam okazję □ Pani Izo, a jak zaczęła się Pani pracować z młodymi ludźmi, przygoda z muzyką? uczącymi się w studiach piosenki na terenie całej Polski, z którymi ■ Izabela Mytnik: Pamiętam uroprowadzę indywidualne zajęcia czystość rodzinną, miałam wtedy ze śpiewu. Spotykam się również sześć lat, kiedy to bawiąc się z kuz różnymi zespołami wokalnymi, zynostwem, zauważyłam futerał które proszą mnie o pomoc w przyz instrumentem. Był tam akordeon. gotowaniach do nagrań studyjnych Próbowałam „rozgryźć”, jak się na bądź pracą nad konkretnym repernim gra, i udało mi się zagrać Sto tuarem. Prowadzę także warsztaty lat. Po jakimś czasie rodzice kupili z zakresu prawidłowej emisji głoAkustyczna OpeRacja: Gertruda Szymańska, Arkadiusz Wiech, mi akordeon, i tak się zaczęło. su, głównie z nauczycielami, jak Anna Sowa-Staszczak, Bartłomiej Stuchlik, Izabela Mytnik również współpracuję z firmami, □ Jest Pani certyfikowanym pedagogiem wokalnym Natu- które dla swoich pracowników chcą przeprowadzić szkolenia ral Voice Perfection. Uczy Pani także w Szkole Muzycznej z zakresu higieny głosu mówionego. I stopnia w Rożnowie i Szkole Muzycznej I stopnia w Sobolowie. W Nowym Sączu prowadzi Pani swoje Studio Piosenki □ Co w swojej karierze muzycznej uważa Pani za największy i Rehabilitacji Głosu. Co to znaczy, że rehabilituje Pani głos? sukces? Kto najczęściej korzysta z tych zajęć? ■ Izabela Mytnik: Bez wątpienia jest to płyta Akustycznej ■ Izabela Mytnik: Rehabilitacja głosu polega na przywróceniu OpeRacji, na której znajdują się moje kompozycje. sprawności strunom po zabiegach operacyjnych, przy wystąpieniu guzków śpiewaczych, niedomykalności strun głosowych □ Mówi się, że trening czyni mistrza. Czy to powiedzenie czy zwyczajnego przemęczenia objawiającego się, na przykład, sprawdza się w Pani pracy pedagogicznej? Czy naprawdę chrypką. Rehabilitacji potrzebują przede wszystkim osoby śpiewać każdy może? pracujące w dużym wymiarze czasu głosem, jak chociażby nauczyciele. ■ Izabela Mytnik: Każdego dnia uczymy się coraz to nowych Poza rehabilitacją głosu prowadzę także zajęcia ze śpiewu rzeczy, każdy uczeń uczy nas czegoś nowego, analizując tę dla różnych grup wiekowych, osób zajmujących się śpiewaniem wiedzę, wyciągając wnioski, nabieramy większego doświadamatorsko czy profesjonalnie. czenia, to zaś sprawia, że stajemy się lepsi w tym, co robimy. Czy każdy może śpiewać? Z przykrością muszę stwierdzić, że □ W 2012 roku została Pani finalistką II edycji programu nie wszystkim jest to dane. Można kogoś wyuczyć piosenki X-Factor. Co dało Pani tamto doświadczenie? tak, by mógł ją odśpiewać, ale jest to okupione ogromną pracą Archiwum zespołu

□ Czy mają Panie swoje życiowe motto?

100

ALMA MATER nr 217


Marek Gierat

Koncert w Piwnicy pod Baranami; 2019

i nauczyciela, i ucznia. Dlatego niezbędny jest słuch muzyczny, poczucie rytmu, a sprawy warsztatowe da się wypracować.

■ Izabela Mytnik: Moją wielką pasją są także podróże oraz... jazda samochodem. □ Co dla Pań jest najważniejsze w życiu?

□ Czy oprócz muzyki i pracy zawodowej mają Panie jeszcze inne pasje?

■ Anna Sowa-Staszczak: Myślę, że posiadanie przy sobie naprawdę bliskich osób, które są, zawsze i pomimo..., no, i oczywiście zdrowie.

■ Anna Sowa-Staszczak: Tak, ja mam jeszcze swój ogród. Praca fizyczna ogromnie odciąża umysł. Grzegorz Press

■ Izabela Mytnik: Podpisuję się pod tym. □ Czego życzyć Paniom w dalszej pracy zawodowej i muzycznej? ■ Anna Sowa-Staszczak: Chciałabym, aby nasza muzyka dawała nadzieję, była wsparciem w trudnych chwilach, a także inspiracją do zastanowienia się nad różnymi sprawami. A w życiu zawodowym na tę chwilę chciałabym, abyśmy jak najszybciej, z pełnym sukcesem zakończyli „wojnę z wirusem”. ■ Izabela Mytnik: W obecnej sytuacji przede wszystkim zdrowia i siły. Ale poza tym bardzo chciałabym też, abyśmy mieli więcej koncertów. Bo dzięki nim ludzie mogliby dowiedzieć się więcej o naszej edukacyjnej i prozdrowotnej działalności. □ Dziękuję za rozmowę.

Izabela Mytnik z Kubą Wojewódzkim w programie X Factor; 2012

Rozmawiała Rita Pagacz-Moczarska

ALMA MATER nr 217

101


BIBLIOFILE MAJĄ SIĘ DOBRZE! ajstarsza księga świata, Złota Księga Etrusków, pochodzi z Bułgarii i ma już ponad 2500 lat. To niesamowite, ile od tego momentu powstało innych niezwykłych dzieł, które mają wielkie znaczenie dla rozwoju historii, kultury i sztuki, a ponadto uruchamiają wyobraźnię, intrygują, koją duszę, krzepią serca, dają nadzieję, przenoszą w inny świat... Ogromny szacunek do słowa pisanego, przekazywany z pokolenia na pokolenie, w szczególny sposób łączy ze sobą ludzi. Verba volant, scripta manent – słowa ulatują, ale zapis pozostaje, głosi łacińska sentencja. Doskonale wiedzą o tym członkowie Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego z Kapitułą Orderu Białego Kruka, którzy w 2020 roku świętują swoje 90-lecie. Spotykają się dwa razy w roku, na tak zwanych zmyszeniach. Nie przeszkadza im to, że nie mają własnej siedziby, choć pewnie z nią byłoby im łatwiej. Pochodzą z różnych środowisk. Działają na różnych polach. Są wśród nich artyści, kolekcjonerzy, antykwariusze, redaktorzy, dziennikarze, bibliotekarze, drukarze, introligatorzy, graficy książki, profesorowie różnych

Fragment ekspozycji, ALMAWitkiewiczów MATER nr 217 102zdjęcie słynnego mieszkania w głębi przy ul. Smoleńsk 9

Fot. Anna Wojnar

N

Wielki Mistrz Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego dr Jerzy Duda oraz dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej prof. Zdzisław Pietrzyk podczas otwarcia wystawy. W tle widoczny portret Kazimierza Witkiewicza autorstwa Tadeusza Grotta; 13 lutego 2020

dziedzin nauki, nauczyciele akademiccy, fotografowie, biznesmeni. Są w różnym wieku, ale wszyscy młodzi duchem. Pomysłowi i pozytywnie nastawieni do świata i ludzi. Lubią się i wspierają, bo łączy ich wspólna pasja. Dlatego też dla uczczenia

pięknego jubileuszu przygotowali wyjątkową wystawę zatytułowaną Najwyższą cnotą Zakonu jest miłość do ksiąg, którą jeszcze przed wybuchem epidemii, od 13 lutego do 12 marca 2020, można było oglądać w Bibliotece Jagiellońskiej.


Uczestnicy wernisażu w sali wystawowej Biblioteki Jagiellońskiej

Fotografie i dokumenty upamiętniające bibliofilską działalność Urszuli i Tadeusza Witkiewiczów; poniżej fragment ekspozycji z portretem Wielkiego Mistrza Jerzego Dudy Fot. Anna Wojnar

– Bibliofilstwo, a właściwie miłośnictwo ksiąg, wcale nie musi polegać na powadze. Radość i entuzjazm są wręcz wskazane. Stąd też w Zakonie kultywujemy wymyśloną przez pierwszego Wielkiego Mistrza tytulaturę, w myśl której oprócz Ludu Bibliofilskiego i Dostojnej Makulatury są wśród nas Kanclerz, Pieczętarz, a także Bracia: Miniaturzysta, Arcykustosz, Jałmużnik, Drzeworytnik, Bibliograf, Typograf oraz nie mniej ważne Damy Książki – mówił Wielki Mistrz Zakonu Jerzy Duda podczas otwarcia ekspozycji 13 lutego 2020. W przemówieniu przypomniał swoich poprzedników: założyciela Zakonu Kazimierza Witkiewicza i jego syna Tadeusza, a także bardzo zaangażowaną w działalność bibliofilską Urszulę Witkiewiczową. To właśnie im poświęcona została główna część wystawy. Jak podkreślił Jerzy Duda, wszystko zaczęło się 13 lutego 1930, w czwartek. W czytelni Miejskiego Muzeum Przemysłowego przy ul. Smoleńsk 9 w Krakowie o godzinie 19 odbyło się spotkanie Towarzystwa Miłośników Książki, po którym jego uczestnicy zgromadzili się w Grand Hotelu przy ul. Sławkowskiej, gdzie podjęli decyzję o powołaniu Zakonu. Częstym miejscem spotkań Bibliofilów, zwłaszcza po drugiej wojnie światowej, było mieszkanie Kazimierza Witkiewicza, usytuowane w budynku przy ul. Smoleńsk 9. Z czasem przyjęło ono nazwę „Gniazdo Białego Kruka”. Na wystawie po raz pierwszy publicznie pokazane zostały unikatowe rękopisy, dokumenty i przedmioty pochodzące właśnie z tamtego miejsca. Wśród nich szczególnie intrygujące były: fotokopia Konstytucji Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego z 1930 roku, skład pierwszej kapituły (1930–1963), portret Kazimierza Witkiewicza autorstwa malarza Tadeusza Grotta i replika pojemnika na brodę pierwszego Wielkiego Mistrza, pochodząca z lat 50. XX wieku, jak również oryginalne fotografie ze spotkań oraz uroczystości nadawania Orderów Białego Kruka oraz materiały dotyczące nadania tego odznaczenia ministrowi Louisowi Barthou. Ciekawostką jest, że wśród odznaczonych dyplomem kapituły OBK w 1953 roku był także poeta i bibliofil Julian Tuwim. Lata 60. XX wieku należały, ze względu na politykę ówczesnych władz komunistycznych, do najtrudniejszych okresów w historii Zakonu. Doszło wtedy do „zakrycia”, czyli tymczasowego zaprzestania jego działalności. Niektórym bibliofilom trudno było się z tym pogodzić. Dlatego, pomimo zamknięcia Zakonu, jego członko-

ALMA MATER nr 217

103


Fot. Anna Wojnar

Wystawa stała się także znakomitą okazją do intrygujących bibliofilskich dyskusji

wie co roku spotykali się na... imieninach Kazimierza Witkiewicza, obchodzonych przez niego 4 marca. – Na każde imieniny otrzymywał od nich dary w postaci dzieł malarskich, graficznych i specjalnych adresów, które później zdobiły wnętrze Gniazda Białego Kruka. W 1963 roku Mistrz otrzymał od Witolda Chomicza prezent godny króla – przypomina dr Jerzy Duda w katalogu wystawy. Był to 25-metrowy dyplom w postaci zwoju, wykonany z wykorzystaniem różnych krojów czcionek przez studentów

104

Witolda Chomicza i pracowników drukarni eksperymentalnej Katedry Grafiki Książki. W mieszkaniu Kazimierza Witkiewicza znalazł godne miejsce. Został zawieszony pod sufitem w pokoju gościnnym, a na wystawie – by można go było zobaczyć

Piernikowe myszki bibliofilskie wypiekane przez Wielkomistrzynię na każde „zmyszenie”

w całej okazałości – wyeksponowano go na podłodze. Udostępniony zwiedzającym był też obraz zatytułowany Inwazja kruczo-biała na Kraków, również wykonany przez pracowników Katedry, a podarowany Wielkiemu Mistrzowi na imie imieniny w roku 1965. Wśród innych pomysłowych, pokazanych w Bibliotece Jagiellońskiej, podarunków, które co roku przynosili Mistrzowi przyjaciele i współpracownicy, były także różne grafiki, rysowane adresy i drukiem wydawane życzenia.

ALMA MATER nr 217 Oryginalne zaproszenia wydawane z okazji bibliofilskich spotkań


Anna Wojnar

Fragment 25-metrowego dyplomu w postaci zwoju

deusz i Urszula Witkiewiczowie. Piękna jest ich historia. Poznali się w Krakowie w Klubie Samotnych „Amicus” i dwa lata potem – 2 czerwca 1975 – pobrali. Podczas otwarcia wystawy Jerzy Duda wspominał, że na widok tej pary przechadzającej się po Plantach mówiono: „O, idzie wykrzyknik! On kreseczka, a ona

sydry na mszę świętą w pierwszą rocznicę śmierci Kazimierza Witkiewicza oraz materiały dotyczące zaprzyjaźnionego z Zakonem Chóru Cecyliańskiego i jego prezesa Stanisława Skarbińskiego. Warto dodać, że to właśnie nagrana przez ten chór pieśń, której słowa napisane zostały przez Justyna Sokulskiego, a muzyka

Anna Wojnar

Wiktoria Moczarska

Kazimierz Witkiewicz zmarł 21 października 1973. Data jego śmierci stała się symbolicznym wyznacznikiem zakończenia pierwszego etapu działalności Zakonu. Nie mogąc pogodzić się z odejściem ojca i tęskniąc za bibliofilskimi rozmowami z jego udziałem, kilka miesięcy później, 4 marca 1974, z pomocą przyjaciół, syn

Z okazji pięknego jubileuszu Wielki Mistrz Jerzy Duda obdarowany został wyjątkowymi bibliofilskimi prezentami

Anna Wojnar

Tadeusz zorganizował spotkanie przypominające dawne imieniny ojca. Wtedy właśnie dziennikarka Ewa Zagórska zaproponowała, by ten dzień już co roku obchodzić jako „Imieniny Książki”. Pomysł pojawił się następnie w jej artykule wspomnieniowym o Kazimierzu Witkiewiczu, który opublikowała w „Dzienniku Polskim”. Historyczny egzemplarz tej gazety zaprezentowano na wystawie, wraz z innymi materiałami dokumentującymi kolejne Imieniny Książki, które notabene organizowane są do dziś. Po śmierci pierwszego Wielkiego Mistrza nowymi strażnikami Gniazda Białego Kruka przy ul. Smoleńsk 9 stali się Ta-

kropeczka”. Dlaczego? Bo Tadeusz Witkiewicz był wysokim, słusznej postury mężczyzną, a pani Urszulka – drobniutka, miała zaledwie metr pięćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu. Do najbardziej sentymentalnych eksponatów na wystawie należał szkic ich mieszkania oraz liczne fotografie z 1992 roku, które zyskały dodatkowe znaczenie po roku 2007, kiedy Gniazdo Białego Kruka zostało zlikwidowane. W tej grupie eksponatów na uwagę zasługiwały także: portret olejny Tadeusza Witkiewicza z 1957 roku pędzla Alfreda Terleckiego, zaproszenie w postaci klep-

przez Kazimierza Garbusińskiego, stały się hymnem Zakonu. Podczas trwania wystawy wzrok zwiedzających przyciągały również dzieła stworzone przez znanych krakowskich artystów, w tym Kazimierza Wiśniaka, będące ilustracjami do zaproszeń, a także przepięknie wykonane patenty wyniesienia do godności oraz dyplomy za wybitne zasługi na rzecz bibliofilskiej działalności w szerokim tego słowa znaczeniu. Rycerski Zakon Bibliofilski odrodził się w 1992 roku i wówczas oficjalnie drugim Wielkim Mistrzem został Tadeusz Eugeniusz Witkiewicz. Po jego śmierci, z jego woli – w roku 2001, opiekę nad Zakonem, jako trzeci Wielki Mistrz, przejął Jerzy Duda, który z powodzeniem kontynuuje rozpoczęte 90 lat temu bibliofilskie tradycje. Dzięki jego staraniom i niewyczerpującej się pozytywnej energii Zakon trwa. Co więcej, przyciąga w swe szeregi kolejnych pasjonatów, dla których świat bez książek istnieć nie może.

Wiktoria Moczarska

Katedra Prawa Własności Intelektualnej, Wydział Prawa i Administracji UJ

ALMA MATER nr 217 Uczestnicy uroczystości

105


155 PRZYKŁADÓW PIĘKNA W

Rita Pagacz-Moczarska

ystawa Cud światła. Witraże średniowieczne w Polsce, której kuratorem jest dr Dobrosława Horzela z Instytutu Historii Sztuki UJ, otwarta została 13 lutego 2020 w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie. – To pierwsza tak obszerna prezentacja średniowiecznych witraży w Muzeum Narodowym w Krakowie. Jest pionierska w skali całego polskiego muzealnictwa – zarówno ze względu na wartość pokazanych dzieł, merytoryczne opracowanie, jak i kwestie konserwatorskie związane z ich eksponowaniem w muzeum – akcentował dyrektor MNK prof. Andrzej Szczerski podczas konferencji prasowej poprzedzającej otwarcie ekspozycji.

Słońce (maska solarna), z kościoła Bożego Ciała w Bieczu, ok. 1490–1520, Muzeum Narodowe w Krakowie – Muzeum Książąt Czartoryskich

Zgromadzono na niej 77 witraży powstałych między XII a XVI wiekiem, pochodzących z polskich kolekcji muzealnych i prywatnych oraz z kościołów i klasztorów. Wśród nich absolutnie wyjątkowy element ekspozycji stanowią czternastowieczne kwatery z okien kościoła Mariackiego w Krakowie, na co dzień umieszczone wysoko w oknach za ołtarzem Wita Stwosza. – Wyjęcie z okien Bazyliki Mariackiej wybranych witraży było możliwe dzięki rusztowaniom zbudowanym w prezbiterium kościoła do celów konserwacji ołtarza mariackiego – podkreśla kurator wystawy dr Dobrosława Horzela. Na wystawie zbiór unikatowych witraży znakomicie uzupełnia zespół 78 innych dzieł sztuki: obrazów, haftów, przykładów złot106

ALMA MATER nr 217

nictwa, dokumentów, rysunków, projektów witraży, grafik i książek. Warte podkreślenia jest to, że większość eksponatów nigdy nie była prezentowana publiczności, a wiele zostało poddanych konserwacji specjalnie z myślą o tym właśnie przedsięwzięciu. Wystawa jest niezwykła. Niestety, z powodu epidemii od 12 marca przez ponad dwa miesiące nie można jej było zwiedzać. Ekspozycję otwarto ponownie 16 maja. Ma być czynna do 26 lipca 2020. Jest więc szansa, że przed tym terminem uda się jeszcze zobaczyć te wyjątkowe obrazy, ciesząc oczy przenikającym przez kolorowe szkiełka światłem, tak zachwycającym wszystkich zwiedzających.

RPM


NIEUCHWYTNY CUD ŚWIATŁA

W

itraże to dziwny fenomen: uznawane za symbol kultury średniowiecza, są jednym z tych jej symboli, których znaczenie mało dla kogo jest dziś czytelne. A przecież witrażownictwo było w średniowieczu jedną z najbujniej rozwijających się dziedzin malarstwa. Przeszklenia gotyckich kościołów stanowiły ogromne artystyczne, techniczne i finansowe wyzwanie, stając się potwierdzeniem prestiżu zleceniodawców. W ciągu dnia

przenikane światłem okna witrażowe stanowiły kolorystyczną dominantę wnętrz kościołów gotyckich, prezentowały też najbardziej rozbudowane programy ikonograficzne, na które brak było miejsca na zredukowanych do minimum ścianach. Bujny rozwój malarstwa witrażowego był ściśle powiązany z rozwojem gotyckiego budownictwa kościelnego w kolejnych regionach Europy. Po wiekach rozkwitu, w epoce nowożytnej malarstwo witrażowe

straciło swoją pozycję i odeszło w cień. Pomimo fascynacji, jakie witrażownictwo budziło w wieku XIX, dziedzinę tę długo uważano za rzemiosło artystyczne i ceniono niżej, przez co do dziś pozostaje ona mało znana szerszej publiczności. Nawet splendor ponad 100 kwater zachowanych w oknach prezbiterium krakowskiego kościoła Mariackiego, będących wybitnym przykładem związków Małopolski z głównymi centrami sztuki drugiej połowy XIV

Uroczyste otwarcie wystawy, z udziałem wielu znakomitych gości, odbyło się 13 lutego 2020. Po lewej przemawia kurator ekspozycji dr Dobrosława Horzela

ALMA MATER nr 217

107


Stworzenie słońca i księżyca, przed 1365, Bazylika Mariacka w Krakowie

wieku, Pragą i Wiedniem, jest skutecznie przyćmiony blaskiem ołtarza mariackiego, pozostającego w szerszej świadomości jedynym wartościowym dziełem w tej świątyni. Kim był witrażysta? Jakie było miejsce malarstwa witrażowego w panoramie twórczości artystycznej średniowiecza? W jakich okolicznościach o nim zapomniano i dlaczego do dziś w Europie szacunkowo przetrwało ledwie jakieś 3–5 procent pierwotnego zasobu średniowiecznych witraży? Jakimi drogami przebiegało ich ponowne odkrywanie w wieku XIX? Te pytania stawiam w ramach wystawy Cud światła. Średniowieczne witraże w Polsce, która została otwarta w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie 13 lutego 2020. Pomysł jej zorganizowania powstał przy okazji badań naukowych prowadzonych przeze mnie w Instytucie Historii Sztuki UJ. W roku 2014 otrzymałam grant ze środków Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Celem projektu „Korpus witraży średniowiecznych w Polsce” (0030/NPRH3/H11/82/2014) jest zinwentaryzowanie, zadokumentowanie i naukowe opracowanie wszystkich średnio-

108

ALMA MATER nr 217

wiecznych witraży zachowanych na terenie naszego kraju, zgodnie z metodologią wypracowaną przez międzynarodową grupę badawczą Corpus Vitrearum, działającą od 1952 roku pod auspicjami Międzynarodowej Unii Akademickiej (http://www.corpusvitrearum.org/). Dzięki grantowi stworzyłam zespół badawczy, którego trzonem są: historyk sztuki – Joanna Utzig, historyk – dr Piotr Kołpak, i fotograf – dr Daniel Podosek. Na początku realizacji projektu objeżdżaliśmy cały kraj, dokumentując witraże. Pierwszym na naszej trasie był św. Stanisław – niewielki witraż z Szańca, wówczas przechowywany w Seminarium Duchownym w Kielcach, o czym jednak tam nie pamiętano. Witraż udało się w końcu odnaleźć w przepastnej dziewiętnastowiecznej szafie. Przez lata nikt go nie dostrzegł, bo nie przenikało go światło – konieczne, by witraż „ożył”. Idea wystawy zatytułowanej Cud światła zrodziła się tamtego dnia. Pod koniec wyczerpującej

pracy, gdy pakowaliśmy kilogramy specjalistycznego sprzętu fotograficznego, by wrócić do Krakowa, pomagający nam dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Kielcach ksiądz Paweł Tkaczyk rzucił retoryczne pytanie: „Pani Doktor, zorganizujecie na koniec jakąś wystawę, prawda?”. Prawda była jednak taka, że nie planowałam tego rodzaju popularyzacji. Pomysł padł jednak na podatny grunt, w dodatku narodził się w sprzyjających okolicznościach. Dzięki entuzjazmowi ówczesnej dyrekcji Muzeum Narodowego w Krakowie, dążącej do zmian i otwartej na propozycje, rozpoczęły się przygotowania do wystawy, która została otwarta po czterech latach od przygotowania scenariusza, dzięki ogromnej pracy zaangażowanego w to przedsięwzięcie zespołu, z ledwo rozpoczynającą muzealną karierę koordynatorką Ewą Kalitą-Garstką na czele. Za aranżację wystawy odpowiedzialna była Sylwia Siudak, studentka Wydziału Architektury Wnętrz ASP w Krakowie, dla której było to pierwsze tak duże, samodzielne, a przy tym bardzo trudne zawodowe przedsięwzięcie. Umieszczony w oknie, trwale związany z architekturą witraż żyje w świetle, zgodnie z rytmem Jedna z sal ekspozycyjnych z witrażami Mistrza Dominikańskiego Cyklu Maryjnego; ok. 1440


Fragment witraża Św. Maria Magdalena z kościoła Dominikanów w Krakowie, ok. 1400, Muzeum Narodowe w Krakowie (depozyt)

Fragment kwatery kolekcjonerskiej ze szkieł z pocz. XIII w., zbiory prywatne

dnia i pór roku. Przekazanie tego w ramach muzealnej aranżacji było nie lada zadaniem. Zaprojektowana przestrzeń miała też nawiązywać kolorystyką do ceglanej architektury naszej części Europy. Żadne muzeum w Polsce nie podjęło się dotąd organizacji tak szeroko zakrojonej wystawy poświęconej średniowiecznym witrażom, a i w świecie takie prezentacje są rzadkie, już choćby ze względu na problem właściwego transportu, montażu i zabezpieczenia wyjątkowo delikatnych dzieł sztuki, a także – co wszak nie bez

znaczenia – z powodu kosztów i trudów aranżacji architektonicznej, w tym kluczowego dla powodzenia takiej wystawy oświetlenia. Niełatwo też przekonać właścicieli dzieł wykonanych ze szkła, farby i listew ołowianych do ich wypożyczenia. Bywa, że wymaga to subtelnej dyplomacji, znacznych zdolności negocjacyjnych i żelaznych nerwów. Szczęśliwie, w przypadku krakowskiej wystawy, jeszcze zanim pomysł został na dobre przyjęty do realizacji, entuzjastycznie odniósł się do niego ksiądz infułat Dariusz Raś, proboszcz Bazyliki Mariackiej w Krakowie. Dzięki jego zgodzie i dzięki pomocy technicznej firmy Ars Vitrea, od lat zaangażowanej w ocalanie witraży, możliwe było wymontowanie z okien prezbiterium tego kościoła bezcennych witraży, które na wystawie stanowią szczególnie efektowny akord i atut tak mocny, by przekonać takFragment witraża Męczeństwo świętej, po 1360, że innych do udziału w przedsięwzięciu. Bazylika Mariacka w Krakowie Witraże z kościoła Mariackiego są znane choćby dzięki opublikowaniu w 2018 roku one do licznej grupy dzieł zakonserpoświęconego im tomu z serii „Corpus wowanych specjalnie na tę wystaVitrearum Medii Aevi”, ale wiele innych wę. Dawny splendor wielu witrażompokazanych na wystawie dzieł pozosta- przywrócili konserwatorzy związani wało dotąd w głębokim cieniu. Naszym odkryciem jest zespół trzech kwater herbowych z XV wieku, zachowanych w ubogim, niewielkim kościele parafialnym w Koszewku. Z kolei dzięki odkryciu kolegów poczynionemu w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki Architektura i wyposażenie zespołu klasztornego dominikanów w Krakowie od 1. poł. XIII w. do czasów współczesnych (2014/15/b/ hs2/03071) na wystawie zaprezentowano kartony do witraży katedry w Przemyślu wykonane według projektów Szkło witrażowe z motywem łąki, 1. ćw. XVI w., Muzeum Narodowe w Poznaniu (depozyt) Jana Matejki. Należą

Fragmenty witraży z opactwa Cystersów w Łeknie, XIII i XIV w., Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Instytut Historii, Zakład Historii Średniowiecznej

ALMA MATER nr 217

109


Męczeństwo św. Szczepana, witraż z dawnej kolekcji Zamoyskich w Adampolu, Dolna Saksonia, ok. 1200, Muzeum Narodowe w Krakowie (depozyt)

Dzięki zaangażowaniu prywatnego właściciela pieczołowitej konserwacji poddano, na przykład, najstarsze przechowywane w Polsce witraże: kwatery z kolekcji Zamoyskich w Adampolu. Jako jedne z nielicznych dzieł dolnosaskiego malarstwa witrażowego około 1200 roku są bez wątpienia perłą wystawy. W Polsce zachowało się ponad dwieście średniowiecznych witraży. Dwa największe zespoły to kwatery w trzech oknach prezbiterium kościoła Mariackiego i w jednym oknie chóru kościoła Bożego Ciała w Krakowie. Pozostałe znajdują się na ogół w zbiorach muzealnych, gdzie najczęściej przechowywane są w magazynach, ale znaczna ich część nie wiąże się historycznie z ziemiami polskimi. Sporo reliktów witraży to grupy bardzo ważnych jako świadectwo historii, ale mało efektownych wizualnie szkieł wydobywanych w ramach wykopalisk archeologicznych. Projektując wystawę, szukałam formuły nie tyle prostego pokazu dzieł, co raczej opowieści o witrażach zachowanych na terenie Polski w jej obecnych granicach, ale unikając fałszowania Św. Mikołaj z kościoła filialnego w St. Lorenzen ob Katsch Matka Boska Apokaliptyczna z kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii geografii historycznej. Nie (Styria), 1410–1415, Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Panny w Iwkowej, ok. 1410–1420, Muzeum Diecezjalne w Tarnowie

Fot. Daniel Podosek

z Corpus Vitrearum i Międzyuczelnianym Centrum Badań Witrażowych: dr Marta Kamińska i dr Edyta Bernady z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz Sławomir Oleszczuk z Wrocławia.

mogła to zatem być historia polskiego malarstwa witrażowego w średniowieczu, gdyż wykluczałoby to dużą część niezwykle interesujących i cennych dzieł obcych. Wymiany pojedynczych szkiełek i fragmentów listew ołowianych, których dokonywano przez wieki, sprawiają, że właściwie wszystkie średniowieczne witraże są swoistymi „patchworkami” historii, które wymagają żmudnego odczytywania. Szklane malowane płytki łączone ołowiem były pracowicie naprawiane przez kolejne pokolenia. I równie pracowicie wyrzucane z okien, by potem z pieczołowitością inwentaryzować i restaurować ich najdrobniejsze ocalałe fragmenty. Tematem opowieści uczyniłam więc ten właśnie historyczny fenomen: fascynacji, zapominania i ponownego przypominania o średniowiecznych witrażach. Jest to opowieść pisana z perspektywy lokalnej, ale te same procesy dotyczyły średniowiecznego malarstwa w całej Europie. Wystawa ukazuje witraże średniowieczne w szerokim

110

ALMA MATER nr 217


Fragment sceny Pokłon Trzech Króli z kościoła Dominikanów w Krakowie, ok. 1440, Muzeum Narodowe w Krakowie (depozyt)

Zwiastowanie z kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Chełmnie, ok. 1380–1390, Muzeum Okręgowe w Toruniu

Fot. Daniel Podosek

CUD ŚWIATŁA

kontekście sztuki swoich czasów (malarstwo tablicowe, złotnictwo, haft) oraz ich oddziaływanie i recepcję w okresach późniejszych, dając wgląd w problemy technologiczne i konserwatorskie. Początek opowieści wyznaczają najstarsze relikty malarstwa witrażowego na ziemiach polskich, odnajdywane w ramach wykopalisk archeologicznych, a koniec – praca nad restauracją witraży w kościołach Dominikanów i Bożego Ciała na początku XX wieku. To wówczas przed takimi artystami jak Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer otwarły się horyzonty nowej sztuki witrażowej. To już jednak inna historia i, być może, inna – przyszła – wystawa. Dla naukowca, przywykłego do studiów w towarzystwie książek, w zaciszu gabinetu organizacja wystawy prezentującej ponad 150 dzieł to prawdziwa szkoła przetrwania. Niełatwo też dokonuje się przekładu hermetycznego dyskursu naukowego na wizualny język ekspozycji. Do pokonania trudności motywuje chęć podzielenia się wynikami badań z gronem szerszym niż czytelnicy tomów z serii „Corpus Vitrearum Medii Aevi”, z tymi, których sztuka fascynuje lub może zafascynować, jeśli – choćby pod wpływem widoku witrażowego przystanku tramwajowego, który stanął przed gmachem MNK – wstąpią do muzeum. W ciągu miesiąca wystawę obejrzało 6399 widzów, na wernisaż przybyły tłumy, a oprowadzanie kuratorskie wzbudziło za-

interesowanie większe niż przepustowość sal. 12 marca 2020 muzeum zostało zamknięte z powodu pandemii SARS-CoV-2. Do dyspozycji pozostawał starannie wydany katalog oraz cień nadziei, że nim upłynie czas trwania wystawy, zaplanowanej do 26 lipca, polskie muzea będą mogły znów bezpiecznie powitać zwiedzających. Udało się – witraże znów ożywia światło!

Dobrosława Horzela

Instytut Historii Sztuki UJ

Fotografie: Daniel Podosek

Cud światła. Witraże średniowieczne w Polsce

ISBN 978-83-7581-335-7

Św. Stanisław (?) z kościoła parafialnego w Szańcu, ok. 1385–1395, Muzeum Diecezjalne w Kielcach

Okładka katalogu towarzyszącego wystawie

ALMA MATER nr 217

111


M

uzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego posiada największą w kraju kolekcję instrumentów naukowych. Wśród nich znajduje się Złoty Globus Jagielloński, nazwany tak przez prof. Tadeusza Estreichera (1871–1952) w artykule z 1900 roku. Jest to sfera armilarna, wykonana prawdopodobnie we Francji na początku XVI wieku, dodatkowo czasza chroniąca mechanizm zegarowy jest globusem Ziemi. Instrument wykonany został z pozłacanej miedzi i mosiądzu. Przyrząd jest przede wszystkim uniwersalnym zegarem (pokazuje czas słoneczny lokalny i czas gwiazdowy), kalendarzem (kalendarz juliański) i przyrządem astronomicznym. Sfera armilarna to instrument demonstracyjny używany przez astronomów. Zbudowana jest z okręgów, reprezentujących układy współrzędnych: ekliptyczny, równikowy i horyzontalny. Składa się z kilku elementów, od zewnątrz są to: trzy okręgi w układzie horyzontalnym – nieruchome, stanowiące mocowanie i osłonę całego przyrządu, siatka współrzędnych w układzie równikowym, z tarczami numerowanymi symbolami poszczególnych godzin (układ 24-godzinny), siatka współrzędnych równikowych i ekliptycznych, pomocna przy wyznaczaniu daty, mapa globusowa, wyryta na czaszach osłaniających mechanizm, mechanizm zegarowy, poruszający obie siatki i globus. Oryginalnie sfera była podwieszana przy użyciu koluszka. Dopiero w XVIII wieku, w związku z modyfikacją mechanizmu, została umieszczona na specjalnie przygotowanym statywie. Najbardziej znanym elementem jest globus Ziemi, wykonany w latach 1510–1511. Przedstawia ówczesny stan wiedzy o rozmieszczeniu kontynentów i oceanów. Obraz świata nie

112

ALMA MATER nr 217

do końca zgodny jest z dzisiejszą wiedzą: brak Antarktydy, Australii, wielu wysp, między innymi Nowej Zelandii. Ale autor mapy naniósł odkryty już obszar północno-wschodniej Ameryki Południowej oraz wyspy Isabela i Spain (obecnie Kuba i Haiti). Najdziwniejszy jest jednak kontynent wyspowy, umieszczony na południowej

Mechaniczna sfera armilarna (Francja ?, pocz. XVI wieku)

półkuli. Opatrzony jest nazwą America Noviter Reperta, czyli „Nowo Odkryta Ameryka”. Kontynent ten budzi wiele emocji i spekulacji, ponieważ kształtem do złudzenia przypomina Australię, odkrytą dopiero w XVII wieku. Przyjmuje się, że jest to przekłamanie, wynikające z nadinterpretacji opracowującego mapę

kartografa. Na XVI-wiecznych mapach często umieszczane były dziwne, nieznane lądy na półkuli południowej, niekiedy opatrzone nazwą Terra Australis. Były to kompilacje nowo odkrytych i mało poznanych lądów. Ogólny i bardzo uproszczony obraz mapy Globusa Jagiellońskiego wykonał, w formie planiglobów, Tadeusz Estreicher1. Źródłem i wzorcem dla kartografa sporządzającego globus w XVI wieku był traktat Ptolemeusza Cosmographiae introductio cum quibusdam geometriae ac astronomiae principiis ad eam rem necessariis. Insuper quatuor Americi Vespucii navigationes. Universalis Cosmographiae descriptio tam in solido quam plan, eis etiam inseris, quae Ptholomaeo ignota a nuperis reperta sunt, wydany przez Johannesa Schönera (Saint Dié, 1507). Wydanie było krytyczną rozprawą dzieła, zweryfikowaną i wzbogaconą o nowe odkrycia. Autorem był Martin Waldseemüller (1470–1520) albo Matthias Ringmann (1482–1511), działający w ramach Gymnasium Vosagense – grupy uczonych zajmujących się sztuką i nauką, działających pod patronatem księcia René II Lotaryńskiego. Do traktatu dołączone zostały listy Ameriga Vespucciego (1451–1512) oraz dwie mapy Martina Waldseemüllera: ścienna Cosmographia in plano, czyli Universalis cosmographia... (zaginiona, znana z pracy Jana ze Stobnicy, odnaleziona w 1900 roku), oraz Cosmographia in solido (zaginiona, znana z kopii z 1509 roku). Prawdopodobnie materiały te były również źródłem bazowym do opracowania globusa Hunta-Lenoxa (około 1510 roku), przechowywanego obecnie w New York Public Library. Zarysy kontynentów obu globusów są prawie identyczne. Po globusie Martina Behaima (1459–1507) z 1492 roku są to

Fot. Grzegorz Zygier, Muzeum UJ

GLOBUS JAGIELLOŃSKI Z KOLEKCJI MUZEUM UJ


go ich używania. Była to imponująca kolekcja instrumentów naukowych, spisana w 36 punktach, obejmująca w sumie blisko 50 przyrządów. Niestety, do dzisiaj zachowały się zaledwie trzy: zegar słoneczny typu norymberskiego (Hans Droschel, Norymberga, 1584), astrolabium planisferyczne (Włochy, XV wiek) i omawiana mechaniczna sfera armilarna. Wszystkie można oglądać na wystawie stałej w Muzeum UJ. Proweniencja globusa obrosła w wiele legend i niedopowiedzeń, częściowo za sprawą Sfera z układem równikowym i ekliptycznym, wewnątrz widoczny globus Ernsta Kuniberta Zinnera (1886–1970), niemieckiego astronoma, Hansa Dorna (XV/XVI wiek), który wyautora pierwszego europejskiego opraco- konał przyrządy dla prof. Marcina Bylicy wania instrumentów naukowych Deutsche (1433–1493), między innymi globus nieba und Niederländische Astronomische (Buda, 1480). Podobnie, wiązanie mapy Instrumente des 11.–18. Jahrhunderts z ośrodkiem w Norymberdze nie jest (1954). Nie ma podstaw jednak, żeby właściwym tropem, gdyż mapa wykazuje wiązać powstanie sfery z warsztatem cechy typowe dla dzieł z romańskiej części Europy. Nie można również wiązać proweniencji obiektu z Marcinem Bylicą, bo najstarsze mechaniczne sfery armilarne produkowane były we Francji już po jego śmierci. Zakupiony przez Brożka obiekt miał przede wszystkim znaczenie jako astronomiczny przyrząd demonstracyjny i poglądowy. W XVII wieku treść mapy miała już tylko znaczenie historyczne. W celu określenia miejsca na kuli ziemskiej korzystano ze współrzędnych kartograficznych. Na szczęście, mapa jest wyposażona w siatkę południków i równoleżników, rysowanych co 10 stopni i podpisanych. Ciekawa jest XX-wieczna historia przyrządu. Do 1933 roku obiekt był przechowywany w Bibliotece Jagiellońskiej. Następnie został przekazany prof. Tadeuszowi Estreicherowi do tworzonego Muzeum Historyczno-Przyrodniczego z siedzibą w gmachu Collegium Wróblewskiego (Collegium Olszewskiego, ul. Olszewskiego 2) w Krakowie. Podczas drugiej wojny światowej globus był poszukiwany przez Niemców, prawdopodobnie zostałby wywieziony do Rzeszy, jak wiele innych obiektów. Dzięki pracownikom Uniwersytetu, a przede wszystkim odGlobus Jagielloński (Francja lub Włochy, 1510–1511), widoczne otwory do nakręcania mechanizmu

Fot. Muzeum UJ

najstarsze znane globusy Ziemi. Kilka lat temu wiele emocji budził globus odkryty w 2012 roku, wyryty na częściach skorup jaj strusich, zakupiony w Londynie na targu. Jest to dość problematyczny obiekt: datowanie skorup jaj potwierdzono za pomocą izotopów węgla C14, ale nie wiadomo, kiedy mapa została umieszczona na tych skorupach, a odnalezienie obiektu jest właściwie powtórzeniem historii globusa Hunta-Lenoxa. Historia krakowskiego obiektu jest znana od początku XVII wieku. Najprawdopodobniej został zakupiony w latach 1623–1628 przez Jana Brożka (1585–1652), wówczas już związanego z Collegium Maius Uniwersytetu Krakowskiego. Przez pięć lat pobytu we Włoszech studiował medycynę w Bolonii, wcześniej uzyskał doktorat z filozofii. Był, między innymi, matematykiem, astronomem, geodetą, kartografem, nazywany jest również pierwszym polskim historykiem nauki. W latach 1631–1638 zajmował się biblioteką w Collegium Maius oraz przynależnym do niej zbiorem dawnych przyrządów, dzieł sztuki i osobliwości. W 1639 roku zapisał swój księgozbiór (ponad 2000 woluminów) i instrumentarium bibliotece, zachowując prawo dożywotnie-

ALMA MATER nr 217

113


114

ALMA MATER nr 217

Złoty Globus Jagielloński, XVI-wieczny instrument umieszczony na XVIII-wiecznej podstawie

Fot. Grzegorz Zygier, Muzeum UJ

wadze doc. Jadwigi Schoen (1897–1987) z Zakładu Chemii Organicznej UJ, globus udało się ukryć i zabezpieczyć. Cała historia została opisana we wspomnieniach Jadwigi Schoen („Alma Mater” nr 136 z 2011 i nr 179 z 2015). Należy zwrócić uwagę na kilka aspektów tej historii. Pierwsza wizyta Niemców, mająca na celu zabranie globusa, została udaremniona dzięki Jadwidze Schoen. Zasugerowała ona, że obiekt jest własnością Biblioteki Jagiellońskiej, co przecież do 1933 roku było prawdą, i że tylko został wypożyczony na wystawę organizowaną przez prof. Estreichera. 6 listopada 1939 w Aktion gegen Universitäts-Professoren, tzw. Sonderaktion Krakau, aresztowano 184 osoby, w tym 75 profesorów Uniwersytetu. Poszczególne katedry i jednostki zostały tym samym pozbawione kierownictwa. 42-letnia doc. Jadwiga Schoen została opiekunem I i II Zakładu Chemicznego, dlatego też do niej trafili Niemcy, szukając globusa. Przy powtórnej wizycie poinformowała, że obiekt wypożyczono na wystawę do USA. To oświadczenie również miało mocne podstawy, gdyż w 1937 roku została wysłana do Pittsburgha kopia obiektu. Był to kluczowy argument, po którym Niemcy przestali szukać globusa w Polsce. W rzeczywistości w listopadzie 1937 roku wysłano z Krakowa do USA kopię globusa (bez mechanizmu), wykonaną w powiększonej skali. Kula ma średnicę 10 cali (około 25,5 centymetra), podczas gdy oryginalna mierzy 7,5 centymetra, a oryginalna sfera armilarna ma średnicę około 13 centymetrów. Na kopii wyryto napis: Presented to the University of Pittsbourgh by the Polish National Alliance. Wykonał ją krakowski artysta Henryk Waldyn, pod nadzorem Tadeusza Estreichera, w latach 1935–1937. Do tego celu konieczne było rozłożenie obiektu, czego potwierdzeniem jest wpis wewnątrz globusa: 20–22 września 1933 / otwierał Tad[eusz]. Estreicher / fotografował Tad.[eusz] Przypkowski / naprawiał dzwonek Józ.[ef] Płonka / Muzeum Przemysł.[owe] Miejsk[ie]. W 1921 roku rozpoczęto budowę Katedry Nauki Uniwersytetu w Pittsburghu (Cathedral of Learning), potężnego gmachu (163 metry, 42 piętra), drugiego najwyższego budynku uniwersyteckiego na świecie. Wzorowany na stylu późnogotyckim, stanowi swoistą świątynię nauki. 31 pokoi (na II i III piętrze) poświęcono poszczególnym narodom, tworzącym społeczność Pittsburgha. Projekt pokoi narodowych Ruth Crawford


Mapa Globusa Jagiellońskiego, Tadeusz Estreicher; 1900

Mitchell (1890–1984) powstał w 1926 roku na prośbę kanclerza Johna Gabberta Bowmana (1877–1962). Każdy pokój był starannie zaprojektowany i wykonany, od projektu architektonicznego po wystrój wnętrza, nawet elektryczne tablice rozdzielcze, klamki, zawiasy i kosze na śmieci. Obecnie 29 pokoi wykorzystywanych jest jako sale lekcyjne do regularnych zajęć prowadzonych na uniwersytecie.

Pokój Polski (nr 126) zaprojektowany został przez Adolfa Ludwika Szyszko-Bohusza (1883–1948) w stylu XVI-wiecznego polskiego renesansu. Artysta nawiązał przede wszystkim do Zamku Królewskiego na Wawelu i Collegium Maius UJ. Freski wykonała jego córka Anna Szyszko-Bohusz Szymborska (1892–1979) z mężem Wacławem Szymborskim, konserwatorem dzieł sztuki Zamku Królewskiego na Wawelu. Anna wykonała również kopię

obrazu Mikołaj Kopernik. Rozmowa z Bogiem Jana Matejki według obrazu-szkicu z Muzeum Narodowego w Krakowie. Oprócz tego w Pokoju Polskim znajduje się oryginalny kamienny fragment zdobień XIV-wiecznego Collegium Maius UJ. Podarowany był przez Uczelnię i uroczyście przekazany w 1938 roku przez księcia Jerzego Potockiego (1889–1961), ówczesnego ambasadora Polski w USA. Honorowe miejsce zajmuje oryginał rękopi-

Mapa Globusa Hunta-Lenoxa, B.F. De Costa, The Lenox Globe, „The Magazine of American History” 1879, nr 3 (9), 12, Wikipedia, dostęp 8.01.2020

ALMA MATER nr 217

115


Grzegorz Zygier, Muzeum UJ

Grzegorz Zygier, Muzeum UJ

Zegar dyptykowy typu norymberskiego, Hans Droschel; Norymberga, 1584

Astrolabium planisferyczne; Włochy, XV wiek

ul. Felicjanek 9. Był to człowiek o dużym doświadczeniu w pracy z metalem, jego dziełem są, między innymi, uzupełnienia okuć sarkofagów królewskich z Wawelu czy kopie koron grobowych wykonane w okresie międzywojennym według oryginałów, użyczonych podczas prac konserwatorskich. Kopie prezentowane są w Muzeum Katedralnym na Wawelu. Wykonana przez niego kopia globusa do dziś eksponowana jest w Pokoju Polskim, pod oknem wzorowanym na krakowskim Collegium Maius (porównanie oryginalnego XVI-wiecznego obiektu i jego XX-wiecznej kopii pokazują ilustracje na s. 119). Podczas drugiej wojny światowej informacje o globusie i miejscu jego

116

ALMA MATER nr 217 Globus nieba, Hans Dorn; Buda, 1480

Grzegorz Zygier, Muzeum UJ

Muzeum UJ

su opery Manru, podarowany przez Ignacego Jana Paderewskiego podczas koncertu w Pittsburghu w 1939 roku. Współpracę z Komitetem w Pittsburghu i Komitetem Warszawskim ds. Pokoju Polskiego realizował Komitet Krakowski w składzie: prof. Roman Dyboski (1883– 1945), dr Tadeusz Estreicher i dr Edward Jan Wilhelm Kuntze (1882–1950)4. Henryk Waldyn, który wykonał kopię globusa prowadził zakład artystyczno-cyzelerski przy ul. Lenartowicza 14, później

Widok wewnętrznej strony czaszy Globusa z wpisem o naprawie


Wikipedia, dostęp 8. 01. 2020

Narodowe Archiwum Cyfrowe nr 1-K-5481.

Anna Szyszko-Bohusz Szymborska i Wacław Szymborski podczas wykonywania fresków w Pokoju Polskim; Pittsburgh, 1939

początkowo w Collegium Wróblewskiego. Podczas przenosin Biblioteki Jagiellońskiej do nowego gmachu przy al. Mickiewicza 22 (wówczas Ausserring, centrum planowanej niemieckiej dzielnicy rządowej) globusy przeniesiono również i tam ukrywane były do końca wojny. O przenosinach obiektów zadecydował prof. Władysław Szafer (1886–1970), rektor tajnego Uniwersytetu, i dr Edward Kuntze jako nieformalny dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej.

Opisana sytuacja jest bardzo charakterystyczna dla okupowanego Krakowa. Prowadzona była wówczas planowa akcja zniemczania miasta i przekształcania go w ośrodek kultury niemieckiej oraz centrum zarządzania regionem, którą kierował generalny gubernator Hans Frank (1900–1946). Napływ Niemców (w sumie 50 tysięcy osób cywilnych, do tego do 50 tysięcy wojskowych, stacjonujących okresowo w garnizonie

Narodowe Archiwum Cyfrowe nr 1-K-5480

ukrycia były ściśle tajne, jednak mógł go obejrzeć prof. Ernst Zinner, dyrektor (1926–1956) bawarskiego obserwatorium astronomicznego Remeis-Observatory w Bambergu. Było to możliwe dzięki zaufaniu, jakim darzył go Aleksander Birkenmajer (1890–1967), który zorganizował całą akcję w maju 1940 (?) roku. Po tajnym spotkaniu z przedwojennym dyrektorem Biblioteki Jagiellońskiej Edwardem Kuntzem (1882–1950) Zinner uzyskał pozwolenie na oglądanie globusa. Pani Schoen zachowała pismo wyrażające zgodę na wizytę, o treści: Wielce Szanowna Pani, prof. Birkenmajer zna od lat prof. Zinnera i uważa, że można mu wierzyć, że potrzebuje globusa tylko do celów naukowych. Prof. Zinner widział go w 1936 roku u prof. Estreichera, a p. Birkenmajer tylko poświadczył, że globus znajduje się jeszcze w Zakładzie Chemii, ale nic nie mówił gdzie, gdyż sam o tym nie wiedział. Sądzę tedy, że można wyszukać oba globusy i pokazać prof. Z., gdyby jednak chciał go zabierać z gmachu Chemii, choćby tylko gdzieś do miasta, sądzę, że będzie Pani mogła powiedzieć, że bez pozwolenia dyr. Abba nie może się Pani na to zgodzić. Będę Pani bardzo wdzięczny za wiadomość o aktualnym przebiegu tej sprawy. Łączę wyrazy mego prawdziwego przywiązania. Kuntze. Drugi wspomniany w piśmie obiekt to globus nieba Hansa Dorna. Oba były ukryte

Freski na suficie Pokoju Polskiego w Pittsburghu; 1939

Anna Szyszko-Bohusz Szymborska podczas wykonywania kopii obrazu Jana Matejki; Kraków, 1939

ALMA MATER nr 217

117


przywódców ruchu oporu w Krakowie na samym początku okupacji oraz aresztowanie profesorów podczas tzw. Sonderaktion Krakau wymuszało inną organizację niż w pozostałych miastach Polski. Dlatego, między innymi, prof. Szafer, ustępujący już rektor, stał się przywódcą tajnego Uniwersytetu. Niezwykle istotna jest też postać przedwojennego dyrektora Biblioteki Jagiellońskiej Edwarda Kuntzego. Był on właściwie przywódcą ruchu oporu w Bibliotece i jej nieformalnym dyrektorem. Dzięki swej wiedzy i patriotycznej

w mieście) powodowało nieciekawy dla Polaków rozkład sił. Miasto przebudowywano w taki sposób, by było łatwe do zarządzania i opanowania. Tworzenie dzielnic narodowościowych i stopniowe rozszerzanie niemieckiej części o zabytkowe centrum groziło natychmiastowym wysiedlaniem Polaków zamieszkujących na tym obszarze. W skład niemieckiego obszaru zamieszkania (Wohngebiet) wchodziły niemiecki obszar osiedleńczy (Siedlungsbezirk) i mieszana dzielnica handlowa (Geschaftsviertel), docelowo też całkowicie niemiecka, która obejmowała, między innymi, cały obszar wewnątrz murów Starego Miasta. Dlatego też globus, początkowo ukrywany w prywatnych domach Jadwigi Schoen i jej rodziny, był zagrożony. Po rozmowie z prof. Szaferem ostateczną kryjówkę zorganizowano w gmachu uniwersyteckim. Aresztowanie 118

ALMA MATER nr 217

Wikipedia, dostęp 8. 01. 2020

Strona z fotografią kamiennego zdobienia z Collegium Maius, The Polish Room in the Cathedral of Learning University of Pittsbourgh. Dedication Ceremony 16 February 1940

Henryk Waldyn podczas grawerowania kopii Globusa Jagiellońskiego (Kraków, 1937–1938), The Polish Room in the Cathedral of Learning University of Pittsburgh. Dedication Ceremony 16 February 1940

Widok Pokoju Polskiego w Pittsburghu


Grzegorz Zygier, Muzeum UJ

postawie był Kuntze przez cały czas w oczach polskich pracowników istotnym kierownikiem Biblioteki, do niego zwracano się zarówno w sprawach urzędowych, jak i osobistych, bez jego aprobaty nikt nie porozumiewał się ani z Abbem, ani z jego zastępcami. Trzeba też przyznać, że [Gustaw] Abb [1886–1945] odnosił się do Kuntzego z szacunkiem, zawsze tytułował go „Herr Director”, nieraz ulegał jego propozycjom.... Decyzja o pokazaniu globusa Zinnerowi była odważnym i ryzykownym działaniem, potwierdzającym umiejętności dyplomatyczne Kuntzego i jego umiejętność oceny ludzi. W relacji doc. Schoen pojawia się również postać Jana Pietrasa, starszego magazyniera w Bibliotece. Był to dawny austriacki wachmistrz z pierwszej wojny światowej, doskonale orientujący się w zasobach Jagiellonki, świetnie mówiący po niemiecku. Na bieżąco notował informacje o zrabowanych książkach, sztychach, albumach i wykazy te dostarczał do mieszkania Kuntzego. Zapiski Jana Pietrasa były jedną z pierwszych list strat polskich dóbr kultury podczas wojny. W 1953 roku globus został przekazany z Biblioteki do organizowanego przez Karola Estreichera juniora (1951–1984) Muzeum UJ. Złoty Globus Jagielloński jest

Muzeum UJ

ciekawy z wielu względów: jako instrument naukowy, zabytek techniki, obiekt o ciekawej proweniencji. Losy wojenne nadają inny wymiar jego wartości. Jest świadkiem trudnego okresu w historii Uczelni, obiektem, z którym związane były losy wielu wspaniałych ludzi. Warto pamiętać, że walka z okupantem miała nie tylko charakter zbrojny, że przebiegała na różnych płaszczyznach. Jednym z nich było zachowanie naszego dziedzictwa kulturowego i naukowego. Wiele obiektów w Muzeum UJ ma za sobą wojenne „przejścia”. Niektóre udało się ukryć – jak Globus Jagielloński, inne zostały zrabowane i odzyskane po wojnie – jak projekt ołtarza bamberskiego, wykonany przez Wita Stwosza (ok. 1447–1533) w 1520 roku, czy obraz Wenus z Amorem Jana Massysa (1509–1575). Niektóre jednak zaginęły, prawdopodobnie bezpowrotnie, jak cenna kolekcja ceramiki z Gabinetu Archeologicznego UJ, dar księcia Władysława Czartoryskiego (1828–1894), eksponowana przed wojną w Pałacu pod Baranami. Gdyby nie ryzyko podejmowane przez wiele osób, części zabytków nie moglibyśmy dziś oglądać w Krakowie. Wśród nich prawdopodobnie i Globusa Jagiellońskiego. Dlatego zwiedzając wystawę stałą w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, warto na chwilę przystanąć w Skarbcu i spojrzeć na Globus Jagielloński nie tylko jak na pierwszy globus z pokazaną Ameryką. Przy okazji zwiedzania tzw. „drugiej części” wystawy stałej warto zwrócić uwagę na kopię globusa Behaima, wykonaną przez Kopia Globusa Martina Behaima z 1492 roku; Norymberga, 1992 Germanisches NationalmuWikipedia, dostęp 8. 01. 2020

Globus Jagielloński – widok mapy

Kopia Globusa Jagiellońskiego

seum w Norymberdze w 1992 roku. Jest to forma podziękowania Germanisches Nationalmuseum dla Muzeum UJ za wypożyczenie Globusa Jagiellońskiego na rocznicową wystawę Focus Behaim Globus. Kopia wykonana została w oparciu o kompleksowe badania, w ramach projektu z okazji 500-lecia powstania najstarszego globusa Ziemi.

Małgorzata Taborska Muzeum UJ

1

2

3

4 5

6

7

8

T. Estreicher, Globus Biblioteki Jagiellońskiej z początku w. XVI, PAU, Kraków 1900, s. 96–105. A. Pelczar, O Janie Brożku – varia, „Prace Komisji Historii Nauki PAU”, t. 10, 2010, s. 41–81. The Polish Room in the Cathedral of Learning University of Pittsbourgh. Dedication Ceremony 16 February 1940, https://documenting.pitt.edu/islandora/object/ pitt%3A31735051654022/viewer#page/1/mode/2up, dostęp 8 stycznia 2020. Ibidem. J. Urban, Muzeum Katedralne na Wawelu, „Muzealnictwo” 2008, nr 191, s. 114–131. M. Bednarek, K. Zimmerer, Okupanci. Niemcy w Krakowie 1939–1945, Kraków 2017. I. Bar-Święch, Ludzie i zdarzenia w Bibliotece Jagiellońskiej podczas okupacji w latach 1939–1945, http:// rep. up.krakow.pl/xmlui/bitstream/handle/11716/5630/ RND110--02--Ludzie-i-zdarzenia--Bar-Swiech.pdf?sequence=1, dostęp 8 stycznia 2020. Ibidem.

ALMA MATER nr 217

119


CONVENTIONES

RÓŻNE OBLICZA SAMOTNOŚCI Grupa bibliotekarzy z Biblioteki Jagiellońskiej we współpracy z wieloma instytucjami, szczególnie z Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie, przygotowała wystawę Oblicza samotności w kulturze. Jej otwarcie, ze względu na pandemię, przesunięte zostało na 14 stycznia 2021. Ekspozycja ma być dostępna dla zwiedzających do 26 lutego 2021. Miejmy nadzieję, że przedsięwzięcie uda się zrealizować w tym czasie. Zarówno temat wystawy, jak i zebrane materiały są niezmiernie ciekawe, dlatego też warto zaprezentować je czytelnikom „Alma Mater” już dziś. RPM

SAMOTNOŚĆ W KONTEKSTACH KULTUROWYCH becnie ludzie coraz częściej wybierają „dobre życie w pojedynkę”, jak to przed laty określił kalifornijski psychoterapeuta Stephen M. Johnson. Ludzie stanu wolnego stanowią coraz liczniejszą grupę współczesnych społeczeństw Zachodu. Dotyczy to także Polski. Zmienia się semantyka samotno-

O

ści. Samotna matka, na przykład, nie jest już samotna, ale samodzielna, kawaler to singiel, panna to singielka. Przekształca się obyczajowość. W kulturze tradycyjnej, etnologicznej, jaką była, na przykład, polska wieś do wybuchu drugiej wojny światowej, osoby samotne były kontrolowane przez społeczność, współcześnie

Dominik Szczepański, Na oceanie nie ma ciszy: biografia Aleksandra Doby, który przepłynął kajakiem Atlantyk, Warszawa, Agora; 2015

Henryk Księżarski, Mowa w czasie żałobnego nabożeństwa za duszę ś. p. Joachima Lelewela zmarłego w dniu 29 maja 1861 r. w Paryżu miana dnia 10 czerwca b. r. w kościele Archiprezbiteryalnym NMP [...], Kraków, Staraniem Czcionkarni Ż. J. Wywiałkowskiego; 1861

120

ALMA MATER nr 217

nikogo to nie interesuje. Kultura masowa prezentuje samotnych jako ludzi wolnych, nieskrępowanych. Można nawet postawić tezę, że samotni dominują (w filmach obyczajowych, komediach romantycznych, produkcjach kryminalno-sensacyjnych), spychając na margines tematykę rodzinną (co szczególnie widoczne, między innymi,


https://polona.pl/item/amorek-r-1-nr-1-1924,NzkwODA4MQ/0/ [03.03.2020]

Grafika przedstawiająca Immanuela Kanta

w serialach Przyjaciele, Seks w wielkim mieście, Magda M.). Pomimo rozwoju techniki kontakty międzyludzkie niekoniecznie rozkwitają. Ubolewa nad tym Georges Minois – francuski historyk samotności, który zaproponował diachroniczne ujęcie zagadnienia. W swojej Historii samotności i samotników diagnozuje bolączki współczesności: Czy człowiek jest istotą stadną czy bytem samotnym? Zdawało się, że współczesna technologia rozstrzyga problem, pozwalając każdemu być jednocześnie odizolowanym i cały czas połączonym ze wszystkimi

Artur Kapturski, Wizerunki więźniów KL Auschwitz: Marysznik Maria (nr obozowy 7600), przybyła do obozu 5 czerwca 1942, zamordowana 25 września 1942 w KL Auschwitz; olej na płótnie, 15 cm x 20 cm, 2017

Okładka jednego z pierwszych polskich czasopism o charakterze matrymonialnym. „Amorek”, R.1, nr 1 (1924), Biblioteka Narodowa

innymi. Jednak ta innowacja, która doprowadziła do wytworzenia prawdziwej mutacji ludzkiego mózgu, psychologii i kultury, jedynie zamiotła pod dywan problem samotności. Nie sprawiła, że zniknął, lecz dała mu nową twarz i uczyniła bardziej podstępnym, gdyż ekran komputera lub telefonu bardziej niż oknem na świat jest zwierciadłem, w którym przeglądają się miliardy Narcyzów. W innym miejscu francuski badacz podkreśla, że dzisiejsze imię samotności to „komunikacja” – środki masowego przekazu, urządzenia techniczne, telefony, internet sprawiły, że oddaliliśmy się od siebie, prezentujemy poprzez nie zaledwie cząstkę swoich osobowości, daleko temu do kontaktu face to face i bezpośrednich relacji. Jak w humanistyce definiuje się samotność? Za filozofem Piotrem Domerackim rozróżnić można dwa główne jej rodzaje. Pierwszy to samotność ontologiczna (egzystencjalna, ontoegzystencjalna) – wypływająca z natury bycia w świecie, niepowtarzalności, unikalności, indywidualności człowieka. Poprzedza ona wszystkie więzi, jest wręcz prafenomenem, pierwszą współrzędną ludzkiego istnienia. Natomiast w przypadku zerwania albo ograniczania relacji mamy do czynienia z samotnościami wtórnymi (jak samotność kosmiczna, religijna, społeczna, kulturowa, psychiczna, epistemologiczna, etyczna). Samotności te można też podzielić na dobrowolne (odosobnienie) i losowe (osamotnienie).

Missale monasticum ad usum Eremitarum Camaldulensium Congregationis Montis Coronae [...] – Roma, Typographia Polyglotta S. C. de Propaganda Fide; 1896. Mszał monastyczny z 1896 roku w luksusowej oprawie z 2. połowy XVII w., wykonanej z trybowanego srebra. Na górnej okładzinie trybowana postać św. Romualda; postacie wpisane w dekoracyjne kartusze z wici akantowej, podtrzymywane przez figurki aniołków, zwieńczone krzyżem maltańskim

Na wystawie planujemy pokazać zarówno samotność pozytywną, jak i negatywną, zastanowić się też nad samotnością, która nie jest sygnowana moralnie (nie jawi się ani jako zła, ani dobra albo jest

Jacek Hołub, Żeby umarło przede mną: opowieści matek niepełnosprawnych dzieci, Wydawnictwo Czarne; Wołowiec, 2018

ALMA MATER nr 217

121


Immanuela Kanta), osób szukających poprzez anonse matrymonialne wielkiej miłości, bohaterów biblijnych, prowadzących życie eremickie kamedułów, wreszcie wybijających się ponad przeciętność artystów. Przykłady samotności negatywnej to niespełnienie w związku, cierpienie świętych, tragedia ofiar totalitaryzmów czy współczesne matki mające niepełnosprawne dzieci. Będzie też nawiązanie do cierpienia czasu pandemii (cierpienie w ogóle zostanie potraktowane w sposób szczególny). Samotność tertium datur (poza dobrem i złem) pokazana zostanie przez sztukę wizualną i przygotowany specjalnie film dokumentalny nakręcony przez pracownika Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego Macieja Zborka. W dyskusji panelowej otwierającej wystawę wezmą udział humaniści, którzy zgłębiają problematykę samotności: dr Piotr Domeracki (filozof) z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, dr hab. Barbara Klich-Kluczewska (historyczka)

Urszula Tes, Filmowe portrety Joanny d’Arc, w: Życie, męka, nieśmiertelność: uniwersalizm kulturowy życia i dzieła Joanny d’Arc, red. Janusz Smołucha, Andrzej Wadas, Wydawnictwo WAM, Kraków 2014, s. 466 – ilustracja z filmu Carla Th. Dreyera Męczeństwo Joanny d’Arc, 1928

dobra i zła jednocześnie). Jeśli chodzi o samotność pozytywną, to ukazana zostanie asceza sportowców i to, jakie stawiają oni przed sobą wyzwania (na przykład żeglarze czy alpiniści), samotność uczonych (między innymi Joachima Lelewela,

z Uniwersytetu Jagiellońskiego, brat dr Tadeusz Starzec OFMCap (teolog), gwardian wspólnoty kapucyńskiej w Częstochowie, dr hab. Patrycja Trzeszczyńska (etnolożka i ukrainoznawczyni) z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dyskusja panelowa i wystawa nie wyczerpią, z całą pewnością, tematyki samotności i nie jest to celem organizatorów przedsięwzięcia. Zagadnienie samotności jest bowiem niezgłębione. Liczymy jednak, że rozpoczniemy konstruktywną debatę poświęconą tej problematyce i zainteresujemy nią szersze grono osób. Obok zagadnienia samotności nie można przejść obojętnie. Samotność bowiem dopełnia życie wspólnotowe i od nas w dużej mierze zależy, jak ją sobie zaprojektujemy. Minois podkreśla: Jeśli już kogoś należy żałować, to tych, którzy nigdy uczucia samotności nie zaznają.

SAMOTNOŚĆ W KULTURZE LUDOWEJ Tekst jest komentarzem do fragmentu wystawy Oblicza samotności w kulturze (poświęconego kulturze ludowej), organizowanej przez Bibliotekę Jagiellońską ak postrzegane były osoby samotne w kulturze ludowej? Przyjrzymy się tylko wąskiej grupie samotnych, jakimi były osoby stanu wolnego: bezżenni i niezamężne na wsi polskiej. Samotni na wsi odgrywali rolę podrzędną. Jedyną grupą, która cieszyła się prestiżem, byli pustelnicy. Osoby niezamężne i bezżenne w sprawach zasadniczych na wsi się nie liczyły. Pracę na roli, obowiązki gospodarskie łączono z założeniem rodziny. Rodzina była izomorficzna względem porządku natury. Miała na świat przyjmować dzieci. Te wyobrażenia szczególnie kumulowały się w symbolice kobiety. Osoby samotne, jako jałowe i bezpłodne, podważały porządek ustanowiony przez Stwórcę (Bądźcie płodni i rozmnażajcie się!). Stary kawaler czy stara panna przyporządkowywani byli do rodziny jedynie

122

ALMA MATER nr 217

Ze zbiorów rodziny Małachowskich

J

Szymborska przywoływka;1965

Bartłomiej Gapiński

Biblioteka Jagiellońska


Paula Cichocka

z łaski. Pod tym względem lepszy był los kobiet, na które mówiono pieszczotliwie „ciocia” i które miały gdzieniegdzie uznanie. W życiu codziennym zwracano się do samotnych na „ty” lub w trzeciej osobie, imperatywami: „niech mi poda”, „niech podniesie”. Są liczne wzmianki, że osoby te szykanowano przezwiskami, żartami. Dzieci wiejskie biegały za nimi, krzycząc, naśmiewając się z nich i uprzykrzając im życie. Zwyczajowe prawo nakazywało, by osoby samotne zrzekały się przypisanej sobie własności i przekazywały ją swoim najbliższym krewnym funkcjonującym w rodzinie. Jeśli decydowały się na gospodarowanie samemu, opinia publiczna była przeciwko nim. Na ogół samotni, co poświadczają jeszcze teksty etnograficzne z lat 60. XX wieku, wykorzystywani byli jako tania siła robocza, bez prawa głosu w kwestiach istotnych. W roku obrzędowym był nawet szczególny okres, kiedy nie tyle tolerowano, co wręcz propagowano zadawanie krzywdy bezżennym i niezamężnym: przełom za-

Ze zbiorów rodziny Małachowskich

Szymborska przywoływka; 2017

pustów i Wielkiego Postu. Wyszydzano ich wówczas, przypinając konar drzewa, tak zwaną kłodę popielcową, aby ciągnęli ją przez całą wieś, przy akompaniamencie wyzwisk, popychania, rubasznych przyśpiewek i przy uciesze gawiedzi. Kłodę stopniowo redukowano: z pnia drzewnego przypasanego powrósłami do brzucha, przez mniejsze kłody przyczepiane do ręki albo nogi, zawieszane na szyi do zupełnie małych przedmiotów, jak skorupka jajka, marchew, głowa od śledzia – określanych jako „materklasy” (ten ostatni zwyczaj przyjął się w miastach, gdzie, na przykład, wytwornie ubranym damom przyczepiano ohydny przedmiot przy ich niewiedzy do

Pochód z szymborską kozą; około 1946–1948

Paula Cichocka

sukni, aby się potem naśmiewać). Samotnych szykanowano również podczas innych obrzędów tego okresu: „babskiego combra”, podkoziołka, „targu dziew”. Nie można zapomnieć, że obrzędy te ewoluowały. Na wsi kujawskiej w związku z praktykami śmigusowo-dyngusowymi, przypadającymi na drugi dzień Wielkanocy, wieczorem w Niedzielę Wielkanocną organizowano tak zwane „przywoływki”. Na środku wsi kawalerowie wykrzykiwali imiona dziewcząt i podkreślali swój monopol na poddanie ich praktykom dyngusowym. Formułowano wierszowane wyliczanki. Pożądane panny spotykały się z zainteresowaniem, niechciane z krytyką (częstym porównywaniem, dodajmy:

ALMA MATER nr 217 Szymborska koza; 2013

123


Paula Cichocka

Pochód z szymborską kozą; Inowrocław, 2016

124

ALMA MATER nr 217

Klub Kawalerów działa od 1833 roku i jest obecnie jedyną tego typu instytucją, która kontynuuje tradycję przywoływek. Ma ona piękną kartę z czasów Kulturkampfu (demonstracyjnie noszono wówczas rogatywki, eksponowano barwy biało-czerwone). Współcześnie Stowarzyszenie zrezygnowało z ugruntowanych w przeszłości form piętnowania nieatrakcyjnych panien, przestało mieć charakter stygmatyzujący, właściwie ograniczyło się głównie do pozytywnych formuł (jeśli już drwiących, to częściej z mężczyzn, w tym z osób wywołujących). Ten sam Klub Kawalerów organizuje na koniec karnawału tak zwane „chodzenie z kozą”, inaczej określane jako „podkoziołek”. I znowu dawniej podczas tego obrzędu

Karol Wójciak „Heródek”,

Marcin Wąsik, ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie

Roman Reinfuss, ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie

wręcz atawistycznym, do wyglądu i zachowania świń czy parzenia się wiejskich psów). Ale, jak podkreślają znawcy tej tematyki, Helena Przesławska i Teresa Dunin-Karwicka, najgorzej traktowano niezamężne kobiety niewywołane. Posiadały one status starych panien, osób bardzo nieatrakcyjnych, nic nieznaczących. Przemilczenie ich było wręcz formą anihilacji, dlatego kobiety wolały znosić nawet upokorzenia, bo przez obśmianie, choć uwłaczające, zyskiwało się podmiotowość. Przytoczmy treści tych tekstów. Przed drugą wojną światową podczas przywoływki z Ostrowa na Kujawach tak wywoływano dziewczynę, która miała adoratora (to wręcz tekst panegiryczny): Po pierwsze, po drugie, po trzecie. Zapowiadam Waszeci: Pod pierwszym numerem znajduje się tam Dziewczyna ładna, urodna – Boga bojąca, a chłopaka pragnąca. Na imię jej Kasia! Potrza na nią fasę wody, dla jej ochłody, Furę żużli z ostrowskiej kuźni I flaszeczkę pachnącej wody Dla jej urody! Niech śpi, niech się nie boi, Bo za nią Józef Szutarski stoi. Ej, ten ma, ten da, ten ją wykupi! A tak wywoływano pannę z dzieckiem (kobiety takie bardzo silnie stygmatyzowano i również uważano je za samotne) w Strzelnie: Potrzeba dla niej wody zimnej ze dwa kubliska dla umycia pyska. Niech się niczego nie boi, bo za nią sąsiadów kundel stoi. W Szymborzu na Kujawach, dzisiaj dzielnicy Inowrocławia, Stowarzyszenie

szykanowano osoby stanu wolnego (jako bezpłodne), współcześnie zaś kultywuje się tę tradycję, nadając jej inny charakter, głównie zabawowy, prześmiewczy, zaklinający szeroko rozumianą pomyślność. Kiedy analizuje się status ludzi samotnych na wsi, należy zwrócić uwagę na specyficzną grupę, jaką byli artyści ludowi. Bardzo często to starzy kawalerowie albo panny. Społeczność wiejska ich nie ceniła. Nie mogli być gospodarzami, nie uprawiali roli. Patrzono na nich pogardliwie, śmiano się z nich, nazywano ich wariatami, choć trzeba przyznać, że często miewali problemy psychiczne. Znanym twórcą ludowym, kawalerem, z widocznymi objawami niepełnosprawności mentalnej i wadą wymowy, był Karol Wójciak (1892–1969), znany jako „Heródek”, „bejdok”, jak go nazywano, z Lipnicy Wielkiej. Objawy niepełnosprawności zdradzał od dzieciństwa. Gdy miał osiem lat, ojciec kupił mu spodnie i zniszczoną marynarkę. Ciemne i brzydkie ubranie chłopiec chciał przyozdobić, zrobił więc w nim dziurki i wetknął tam polne kwiatki. Wówczas rozzłoszczony i porywczy ojciec wyrzucił go z domu. Był pastuchem i posługaczem, mieszkał kątem u gospodarzy. Jego główną pasją było rzeźbienie. Prymitywne figury, nieprzypominające kościelnych rzeźb i zwane przez lipniczan „gnotkami”, traktowano jak drewno na opał. Na co dzień był osobą serdeczną, prostolinijną i lubianą. Chodził

Karol Wójciak „Heródek”, Anioł, przed 1967 r., Lipnica Wielka, pow. nowotarski, woj. małopolskie, drewno polichromowane, wysokość 22,5 cm


Nawrocki, ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie

Maria Wnęk (1922–2005); Olszanka koło Starego Sącza, 1986

była bardzo religijna. Tematem jej obrazów były motywy związane z wiarą oraz lękami przed złem, grzechem i upadkiem moralnym ludzi. Cierpiała na problemy

Marcin Wąsik

w brudnych ubraniach (nosił po kilka koszul, spodni czy krawatów jednocześnie). Codziennie uczestniczył w mszy świętej, nosił przed trumną krzyż na pogrzebach, w jego opowieściach raj miał być jak przyroda na Babiej Górze. Rzeźby, które tworzył, dotyczyły tematyki sakralnej. W 1959 roku zainteresowali się nim Jerzy Darowski i Irena Wrońska z Muzeum Tatrzańskiego, a potem opisał go etnograf Jan Bujak w „Przekroju” (z 21 maja 1967). Towarzyszyły mu legendarne opowieści, które upowszechniły się głównie po jego śmierci: na przykład, miał pasać gęsi i krowy na Babiej Górze, co było konfabulacją. Miał też sypiać tylko w oborach, drewutni, co też było nieprawdą, bo pod koniec życia spał w kuchni. Wytapetował wówczas część stodoły, gdzie była jego pracownia, zdjęciami kobiet z kolorowych czasopism, na ścianie powiesił portret Władysława Gomułki, ale umieścił też replikę Świętej Trójcy Andrieja Rublowa. Wykonywał różne syzyfowe prace, sam próbował wzmocnić brzeg rzeki, by zapobiec powodzi. Chętnie grywał na skrzypcach podczas uroczystości rodzinnych i wiejskich. Obecnie jego sztuka jest szczególnie ceniona, zaliczany bywa do najwybitniejszych polskich prymitywistów. Inną artystką ludową była Maria Wnęk (1922–2005). Pochodziła z Olszanki koło Nowego Sącza, ukończyła cztery klasy szkoły podstawowej. Przez całe życie była osobą samotną. Jako nastolatka złożyła śluby czystości. Podobnie jak Heródek

Maria Wnęk, Cztery postaci świętych, technika: farba olejna i wodna na płótnie, 47 cm x 62 cm, ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie

psychiczne, między innymi leczyła się w szpitalu w Kobierzynie. Była typowym samotnikiem. Jej twórczość bliska jest ekspresjonizmowi, znawcy sztuki podkreślają, że problemy psychiczne potrafiła przekuć w interesujące tematy malarskie. Współcześnie jej obrazy prezentowane są nie tylko w Polsce, ale zdobią najbardziej prestiżowe muzea na świecie. Kultura ludowa niewątpliwie stygmatyzowała osoby samotne, ale były też i pozytywne konotacje: ciepło brzmiało słowo „ciocia”, lękano się i proszono o modlitwy pustelnika, wreszcie tolerowano aktywność artystów ludowych, których rola znacznie wzrosła w czasach Polski Ludowej – z osób pogardzanych stali się bohaterami wsi, co zmieniło wyraziście optykę ich postrzegania. Uwłaczające obrzędy ludowe współcześnie albo przeszły do historii, albo funkcjonują w odmiennym – typowo ludycznym, kontekście i są źródłem dumy. Zjawiska te można interpretować jako radykalną przemianę w postrzeganiu zarówno rodziny, jak i ludzi stanu wolnego.

Bartłomiej Gapiński

Biblioteka Jagiellońska

ALMA MATER nr 217

125


WIELOTYSIĘCZNY ZBIÓR FOTOGRAFII MUZEUM UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO

Przykładowa karta bazy informatycznej; 2020

zasobu dołączyła niewielka, lecz istotna kolekcja Józefa Kuczyńskiego. W latach 60. XX wieku Muzeum wzbogaciło się

o kolejne obiekty: fotografie Franciszka Kleina, Adama Bochnaka i Ludomira Sawickiego. Dwie duże kolekcje Muzeum Ze zbiorów Muzeum UJ

2020 roku w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego zakończą się sześcioletnie prace nad szczegółowym opracowaniem znajdującego się w placówce wielotysięcznego zbioru fotografii. W ramach dofinansowania przyznanego z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki zostało zinwentaryzowanych ponad 35 tysięcy negatywów i pozytywów fototeki. Prace prowadzone były pod kierownictwem dziekana Wydziału Historycznego prof. Jana Święcha oraz jego zastępcy prof. Stanisława Sroki. Koordynację projektu i konsultacje inwentaryzacyjno-digitalizacyjne prowadziła Iwona Święch. Kolekcja fotografii Muzeum UJ powstawała etapami. Zapoczątkował ją wielki, prawie ośmiotysięczny, zbiór fotografii Antoniego Pawlikowskiego, pozyskany w 1949 roku po likwidacji Muzeum Przemysłu Artystycznego przy ul. Smoleńsk 9 w Krakowie. Cztery lata później do tego

Janusz Kozina

W

126

ALMA MATER nr 217 Widok Wawelu spod mostu Dębnickiego; ok. 1920, autorem fotografii jest Antoni Pawlikowski


Antoni Wójcik

Małopolski w minionym stuleciu: mozolną pracę, ale i zabawę, spotkania, zjazdy i wydarzenia rodzinne anonimowych (w większości) ludzi. Są panoramy miast, miasteczek i wiosek, widoki górskie i morskie. Znaczna część materiału fotograficznego to dokumentacja dzieł sztuki: kolekcji instytucji państwowych, zasobów kościelnych i klasztornych oraz zbiorów prywatnych. To bezcenny materiał naukowy, zwłaszcza obiektów zaginionych podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, oraz ważna dokumentacja konserwatorska. Kadry prezentują, między innymi, dzieła sztuki ze zbiorów Muzeum Narodowego, Muzeum xx. Czartoryskich, Biblioteki Jagiellońskiej oraz obiekty z kolekcji prywatnych zamków, między innymi,

Zinwentaryzowany materiał fotograficzny prezentuje okres od końca XIX do początków lat 70. XX wieku. Ma wyjątkową wartość ikonograficzną, historyczną i obyczajową. Stanowi ważny dokument rozwoju krakowskiej fotografii. W większości ujęcia odnoszą się do miasta Krakowa oraz okolicznych miejscowości. Dokumentują przemiany architektoniczne i urbanistyczne na przestrzeni ponad 70 lat. Przedstawiają nieistniejące bądź przebudowane budynki, różnorodne obiekty użytkowe. Prezentują budowę nowych gmachów, muzeów i ważnych inwestycji służących miastu i jego mieszkańcom do dziś. Wiele kadrów uwiecznia wydarzenia publiczne: wizyty państwowe, pogrzeby, uroczystości narodowe i religijne, pokazuje też codzienne życie mieszkańców

Portret Gabrieli Zapolskiej; ok. 1920, autorem fotografii jest Józef Kuczyński

w Gołuchowie, Przecławiu, Łańcucie, Wilanowie, zasoby bogatych dworów i małych dworków, na przykład na Kresach Wschodnich. Osobny zbiór stanowią portrety osób znanych bądź nieznanych: profesorów UJ, Akademii Górniczej, prezydentów, dyrektorów, prezesów, a także zwykłych mieszkańców miast i wiosek. Ciekawym i cennym dokumentem historycznym są zdjęcia z okresu pierwszej wojny światowej autorstwa Stanisława Muchy, prezentujące służbę legionową i codzienne obozowe życie 4. Kompanii Legionów zwanej „Czwartakami” w obozie legionowym pod Optową na Wołyniu. Kolekcja zawiera również fotografie ukazujące polską naturę, krajobrazy, zwierzęta i ptaki oraz fotografie z dalekiej Afry-

Janusz Kozina

Magazyn kolekcji fotografii przed przeprowadzką do nowego lokum; 2016

Ze zbiorów Muzeum UJ

UJ zakupiło w latach 70. Były to fotografie Stanisława Kolowcy i Stanisława Muchy. Zbiory te są silnie powiązane z Krakowem oraz Uniwersytetem Jagiellońskim, a ich autorzy to uznani krakowscy fotograficy. Zasób stanowi trzon fototeki Muzeum. Osobną grupę tworzą niewielkie kolekcje bądź pojedyncze fotografie pozyskane dzięki indywidualnym darczyńcom. Cały zbiór fotograficzny Muzeum składa się z dwóch zespołów: pierwszy to ponad 35 tysięcy negatywów czarno-białych oraz prawie 100 negatywów kolorowych, drugi to pozytywy czarno-białe i ponad 50 barwnych – w sumie około sześciu tysięcy zdjęć. Podczas kilkuletnich prac wykonanych w ramach projektu opracowano kompleksowo prawie 85 procent zbioru.

Nowy magazyn zbioru fotografii; 2020

ALMA MATER nr 217

127


Fot. Grzegorz Zygier

Zespół konserwatorów Muzeum UJ oraz Antoni Wójcik z ASP podczas prac; 2016

Uszkodzone negatywy szklane przygotowane do prac konserwatorskich; 2016

ki i Azji Mniejszej, przywiezione przez geografów, geologów i biologów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zbiór pozytywów w dużym stopniu odzwierciedla zasób negatywowy, są to jednak przede wszystkim portrety oraz fotografie grupowe, pochodzące często ze znanych krakowskich zakładów fotograficznych: Ignacego Kriegera, Walerego Rzewuskiego, Józefa Sebalda, Stanisława Bizańskiego, Juliusza Miena czy Józefa Kuczyńskiego. Formaty obiektów są różnorodne. Niewielka liczba negatywów posiada wymiary 6 na 9 centymetrów oraz 9 na 12 centymetrów. Najwięcej obiektów ma

128

ALMA MATER nr 217

wielkość 18 na 24 centymetry, rzadziej 24 na 30 centymetrów. Jest też kilka wielkoformatowych negatywów na podłożu szklanym o wymiarach 50 na 60 centymetrów. Fototeka Muzeum UJ, chociaż o różnorodnej, szerokiej tematyce, jest zbiorem zwartym, jednolitym. Składa się z negatywów na podłożu szklanym, błon z estru celulozy oraz pozytywów. To materiał wykorzystywany w wielu dziedzinach nauki, do różnorodnych badań historycznych i kulturowych, niezastąpiona pomoc ikonograficzna oraz konserwatorska. Te wyjątkowe ujęcia

często same w sobie są dziełami sztuki, godnymi najwyższej troski i ochrony oraz jak najlepszego zabezpieczenia na przyszłość. Tym celom mają przede wszystkim służyć działania podjęte przez zespół pracowników Muzeum UJ, przy współpracy Instytutu Historii UJ oraz ASP w Krakowie. Na początkowym etapie prac największym wyzwaniem było znalezienie odpowiedniego pomieszczenia magazynowego dla tak olbrzymiego zbioru. Przeznaczono dla niego suche, parterowe, wyremontowane pomieszczenie z niewielkim dopływem światła położone w południowo-zachodnim skrzydle Collegium Maius. Dzięki nowoczesnemu systemowi regałów oraz odpowiedniemu oświetleniu powstał magazyn o stałej temperaturze i stabilnej wilgotności wnętrza, spełniający aktualne wymagania konserwatorskie dotyczące przechowywania zbiorów. Prace badawcze i ochronne zbioru dotyczyły czterech pól działań: identyfikacji oraz merytorycznego opisu obiektu fotograficznego, inwentaryzacji – nadania bieżącego numeru inwentaryzacyjnego z wpisem podstawowych danych dotyczących obiektu do bazy programu informatycznego, konserwacji oraz digitalizacji. Działania zabezpieczające i konserwatorskie rozpoczęto od dostosowania Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego na potrzeby podjętych badań – dokumentacji fotograficznej i prac przy negatywach. Opracowano autorski schemat dokumentacji konserwatorskiej zawierającej dane dotyczące inwentaryzacji, stanu zachowania i programu postępowania przy obiektach. Wszystkie negatywy zostały poddane konserwacji prewencyjnej i w kolejności ułożone w profesjonalnych opakowaniach na archiwalne materiały fotograficzne. Uszkodzone negatywy zostały opisane, przygotowane do cyfrowej rejestracji fotograficznej, następnie zabezpieczone i ułożone w docelowym opakowaniu w pozycji poziomej. Grant nie obejmuje kompleksowej konserwacji zabytków. Pracownia fotograficzna otrzymała specjalistyczne skanery oraz wysokiej jakości aparaty fotograficzne pozwalające na profesjonalną digitalizację zbioru. Stworzono program informatyczny spełniający wymagania wszystkich czterech zakresów działań.


Grzegorz Zygier

Grzegorz Zygier

Dr Antoni Wójcik z ASP podczas prac konserwatorskich; 2016

negatyw otrzymał dwie kopie: kopię wzorcową archiwizowaną na macierzy dyskowej Muzeum UJ i napędach taśmowych LTO oraz kopię użytkową w postaci wysokiej jakości plików JPG przechowywaną na lokalnej macierzy dyskowej w pracowni digitalizacyjnej oraz dodatkowo na napędach taśmowych LTO. Wysoka rozdzielczość optyczna skanowanych obiektów pozwalała ujrzeć wiele szczegółów pomocnych w kolejnym etapie badań identyfikacyjnych i opisowych. W skład opracowanej kolekcji wchodzą dzieła fotografów (liczby zaokrąglone): Stanisław Mucha – 10600 obiektów, Stanisław Kolowca – 9300, Antoni Pawlikowski – 7650, Ludomir

Antoni Wójcik

pozytywowego) i w świetle odbitym wraz z klinem QP Card 101 odzwierciedlającym balans bieli. W szeroko pojętym zbiorze Działu Fotografii odkryto negatywy z istotnymi zmianami fizyko-chemicznymi w obrazie, ciekawymi retuszami, plamami, spudrowaniami, maskami – dokumentując ich stan zachowania. Metodę digitalizacji przez fotografowanie zastosowano do negatywów większych niż powierzchnia robocza skanera, fotografowano też pozytywy większe niż 44 na 31 centymetrów ze względu na format, ale też oprawę, podklejenia. W przypadku pozytywów skanowano lub fotografowano odwrocie jako istotne źródło informacji. Każdy

Antoni Wójcik

Proces digitalizacji polegał na skanowaniu negatywów i pozytywów na skanerach płaskich: Epson Perfection V 800 oraz Epson Expression 11000 XL z funkcją podglądu oraz możliwością kontroli parametrów skanowania. Nie wszystkie negatywy mogły być poddane skanowaniu. W kolekcjach znaleziono także negatywy popękane, potłuczone, składające się z kilku części, czasem kilkunastu, odkryto również, że występują negatywy z odspojoną, ruchomą warstwą obrazową. W takich przypadkach digitalizację prowadzono przez fotografowanie obiektu, dokumentując zarazem stan zachowania w świetle przechodzącym (służącym do wygenerowania wyglądu

Anna Żukowska-Zielińska z Archiwum UJ podczas oczyszczania negatywu; 2017

Opakowania dawnych firm fotograficznych; 2016

Grzegorz Zygier podczas dokumentacji fotograficznej; 2016

ALMA MATER nr 217

129


Antoni Wójcik

Grzegorz Zygier

Prace digitalizacyjne prowadzone przez Bogusława Sławińskiego; 2020

obiektu, sposób kadrowania oraz prezentowana tematyka, przyczyniła się do ustalenia autorów fotografii w kilkuset przypadkach. Zastosowane metody badawcze doprowadziły do identyfikacji oraz szczegółowego opracowania prawie 90 procent wcześniej nieustalonego i nieopisanego materiału. W nowo powstałym magazynie fotografii Muzeum negatywy zostały umieszczone według ustalonego schematu. Każdy obiekt, zabezpieczony odpowiednim papierem bezkwasowym, z naniesionym numerem inwentarza, otrzymał miejsce w pudle z kartonu bezkwasowego, z przegródkami. Pudła, oznaczone kolejnymi liczbami oraz numerami inwentarza umieszczonych w nich negatywów, zostały ułożone na metalowych regałach o wymaganych parametrach technicznych, dostosowanych do potrzeb przechowywania materiału

Grażyna Grzechnik-Correale podczas prac opisowych; 2020

130

ALMA MATER nr 217

Janusz Kozina

bumy fotograficzne, katalogi wystaw, publikacje naukowe z wizerunkami osób lub fotografiami dzieł sztuki. Na podstawie ubioru oraz wyglądu uwiecznionych w kadrach postaci, w oparciu o wygląd budynków, bruków ulic, latarni ulicznych, witryn sklepowych, szyldów firm handlowych, stanu elektryfikacji miasta czy innych szczegółów zawężano czas powstania ujęcia. Często w celu odnalezienia miejsca lub obiektu, zwłaszcza w Krakowie, pozostawała piesza wędrówka do przypuszczalnych lokalizacji: podwórek krakowskich kamienic, wnętrz kościołów czy klatek schodowych, z zamiarem identyfikacji jak największej liczby fotografii. Dużym wsparciem była także technika wykonania negatywów – pomagała ustalić okres ich powstania, czasem autorów. Zaś przeprowadzana analiza zdjęć – badanie wykorzystanego materiału fotograficznego, rozmiar

Janusz Kozina

Sawicki – 2600, Franciszek Klein – 2170, autor nieznany – 1400, Józef Kuczyński – 700, Adam Bochnak – 300, Karol Estreicher, Ignacy Krieger, Józef Sebald, Walery Rzewuski, Stanisław Bizański, Juliusz Mien i inni – od 1 do 20 obiektów. Dużym wyzwaniem była identyfikacja prawie 10 tysięcy negatywów, które nie posiadały określonej proweniencji oraz opisów. W takich sytuacjach istotne było ustalenie trzech informacji: autora, czasu powstania fotografii oraz identyfikacji tematu obrazu. Pomocne były kwerendy przeprowadzane w krakowskich muzeach, gdzie poszukiwano opracowanych pozytywów, odbitych z negatywów znajdujących się w zbiorach Muzeum UJ, między innymi w Muzeum Fotografii w Krakowie, Muzeum Krakowa, Muzeum Narodowym w Krakowie czy Fototece Instytutu Historii Sztuki UJ. Cenną pomocą były przedwojenne al-

Przykład zniszczonego negatywu; 2015

Małgorzata Malkiewicz przy pracach identyfikacyjnych; 2020


Janusz Kozina

Janusz Kozina

Koperta z papieru bezkwasowego stanowiąca opakowanie negatywu; 2020

Pudło z kartonu bezkwasowego z umieszczonymi negatywami; 2020

Antoni Wójcik

archiwalnego i fotograficznego. Regały oraz półki otrzymały numerację rzymską i arabską. Pozycja magazynowania każdego obiektu została wpisana do odpowiedniej rubryki w bazie informatycznej projektu. Podobnie zabezpieczono i zmagazynowano cenne stare pudełka oraz różnorodne opakowania materiałów fotograficznych pochodzące z wielu europejskich firm fotograficznych. Program badawczy umożliwił zinwentaryzowanie, identyfikację, opis, zabezpieczenie konserwatorskie oraz digitalizację ponad 35 tysięcy obiektów fotograficznych Muzeum UJ. Z funduszy Muzeum urządzono nowoczesny magazyn, gdzie cały zasób odpowiednio do wymagań konserwatorskich jest przechowywany. To wieloletnie, intensywne przedsięwzięcie dało możliwość zabezpieczenia i zachowania zbioru dla kolejnych pokoleń. Kolekcja jest ważnym dokumentem historycznym, wykorzystywanym w pracach naukowych, konserwatorskich czy ikonograficznych. Służy nie tylko środowisku naukowemu oraz uniwersyteckiemu, ale i całemu społeczeństwu. Jest dziedzictwem kultury niosącym wyjątkowe wartości. W 2017 roku Muzeum UJ zorganizowało wystawę poświęconą fotografii Antoniego Pawlikowskiego i Franciszka Kleina. Wystawie towarzyszył katalog zatytułowany Krakowskie wariacje, prezentujący w większości opracowany w ramach projektu materiał fotograficzny. Ukazały się również pomniejsze publikacje i artykuły, w których wykorzystano fotografie objęte programem badawczym. Planowana jest kolejna obszerna praca omawiająca wyniki badań podjętych w ramach kompleksowych działań projektu. Jolanta Pollesch podczas kontroli zawartości pudeł przeznaczonych do umieszczenia w magazynie fotografii; 2016

Grażyna Grzechnik-Correale Muzeum UJ

ZESPÓŁ BADAWCZY Dział Inwentaryzacji: Joanna Ślaga, dr Natalia Bahlawan Dział Zbiorów Muzealnych: Grażyna Grzechnik-Correale, dr Michał Jarząbek, Łukasz Lebioda, Małgorzata Malkiewicz, dr hab. Maria Stinia (czasowo), Katarzyna Zięba Dział Konserwacji: Jolanta Pollesch, dr Ryszard Wójcik, Agata Łoboda, Anna Seweryn (czasowo), Beata Skalmierska, Anna Żukowska-Zielińska Dział Strategii i Rozwoju z Sekcją Dokumentacji Fotograficznej i Audiowizualnej: Bogusław Sławiński, Grzegorz Zygier Informatyk: Przemysław Żurek

ALMA MATER nr 217

131


Z@MIAST TARGÓW G

dyby świat nie stanął na głowie, pod koniec maja odbyłyby się Targi Książki w Warszawie. Życie napisało jednak inny scenariusz. Pomimo tego Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego spotkało się ze swoimi czytelnikami: w dniach 21–22 maja zaprezentowało on-line akcję „Z@miast targów”. – Chcieliśmy porozmawiać, przeżyć wspólną radość, jaką czerpiemy z czytania, i odczuć trochę targowych emocji. I to nam się udało! – podkreślają organizatorzy przedsięwzięcia. Kilka dni przed rozpoczęciem akcji poprosili czytelników, by zadali pytania autorom Wydawnictwa UJ: Donowi Kulickowi, Paulowi Kenyonowi, Katarzynie Sonnenberg-Musiał, Piotrowi Mareckiemu i Grzegorzowi Jankowiczowi. Czytelnicy, jak zawsze, nie zawiedli! Pytań padło tak dużo, że nie na wszystkie udało się odpowiedzieć. Dwa z@miast-targowe dni wypełnione były różnymi atrakcjami. Na fanpage’u

132

ALMA MATER nr 217

Wydawnictwa można było posłuchać fragmentów ulubionych książek czytanych przez redaktorów WUJ, pozycji z literatury pięknej i faktu, między innymi Odnaleźć sisu, Pionierki Internetu czy Dziewczyna z konbini. Ponadto Piotr Marecki opowiadał o kulturze cyfrowej i działalności UBUlabu, miejsca, w którym humanistyka spotyka się z informatyką, a Grzegorz Jankowicz, krytyk i filozof literatury, odpowiadał na pytania dotyczące jego najnowszej książki Życie w kuli. Można było także posłuchać wypowiedzi naszych dwóch autorów zagranicznych – o swojej pracy i książkach opowiadali Paul Kenyon, autor Ziemi dyktatorów, i antropolog Don Kulick, autor książki o zanikaniu języka w Papui – Nowej Gwinei Śmierć w lesie deszczowym. Bardzo dużo osób wzięło udział w czterech spotkaniach live. Katarzyna Fazan opowiadała o swojej książce Kantor. Nie/obecność, a Katarzyna Sonnenberg-Musiał opisywała trudną pracę tłumaczki z języka japońskiego. O dobrej książce

rozmawiały też trzy zaprzyjaźnione z Wydawnictwem blogerki. Ogromnym powodzeniem cieszyło się spotkanie on-line, dotyczące teorii poliwagalnej, która właśnie przebojem wchodzi do Polski. Psycholożka Sabina Sadecka i psychotraumatolożka Hanna Dufner rozmawiały z zastępcą dyrektora WUJ Mateuszem Chaberskim o możliwościach zastosowania tej teorii w psychoterapii oraz o wpływie nerwu błędnego na zdrowie psychiczne. To były dni pełne emocji i ciekawych spotkań. Wszystkich, którzy chcieliby obejrzeć nagrania rozmów, spotkań i wywiadów, zapraszamy na profil Wydawnictwa na Facebooku: https://www. facebook.com/pg/Wydawnictwo.UJ/ videos/?ref=page_internal i kanał YouTube: https://www.youtube.com/channel/ UCEnWWJkMbLjMng70rXFdlgg

Monika Tatka

Wydawnictwo UJ


Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji – Narodowa Agencja Programu Erasmus+, od niemal 30 lat wspierająca rozwój badaczy i naukowców,

ogłasza

konkurs na najlepsze monografie poświęcone edukacji i programom zarządzanym przez Fundację

Zwycięskie prace zostaną wydane w serii naukowej Wydawnictwa FRSE w formie drukowanej i elektronicznej.

Zapraszamy do współpracy szczegóły: www.frse.org.pl/wydawnictwo

Konkurs „Monografie FRSE” jest finansowany zeALMA środków programu MATER nr 217 Erasmus+ oraz Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój.

133


POSTSCRIPTUM

PRZEGLĄD WYDARZEŃ 24 stycznia

Rektor W. Nowak i prorektor T. Grodzicki wzięli udział w zorganizowanej przez Uniwersytet Jagielloński, Towarzystwo Lekarskie Krakowskie i Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau sesji naukowej związanej z 75. rocznicą oswobodzenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.

25 stycznia

Prorektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanym w Domu Studenckim „Piast” spotkaniu noworocznym z emerytowanymi pracownikami UJ.

26 stycznia

Prorektor D. Malec wzięła udział w posiedzeniu Komisji ds. Współpracy Międzynarodowej KRASP w Łodzi.

27 stycznia

Prorektor J. Popiel spotkał się z dyrektorami Biblioteki Jagiellońskiej, bibliotek wydziałowych i instytutowych w sprawie funkcjonowania nowego systemu bibliotecznego ALMA.

27 stycznia – 5 lutego

Prorektor S. Kistryn uczestniczył w zebraniach pracowników Małopolskiego Centrum Biotechnologii, Jagiellońskiego Centrum Rozwoju Leków, posiedzeniach Rady Wydziału Prawa i Administracji, Rady Wydziału Filologicznego, Rady Wydziału Polonistyki, Rady Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej, Rady Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych, Rady Wydziału Nauk o Zdrowiu, prezentując założenia strategii związanej z programami uniwersytetu badawczego oraz uniwersytetu europejskiego.

28 stycznia

Prorektor J. Popiel uczestniczył w zorganizowanym przez Uniwersytet Warszawski spotkaniu rektorów uczelni, które otrzymały status uczelni badawczych (IDUB).

29 stycznia

Prorektor S. Kistryn otworzył posiedzenie Międzynarodowego Komitetu Doradczego Małopolskiego Centrum Biotechnologii.

134

ALMA MATER nr 217

30–31 stycznia

Prorektor D. Malec uczestniczyła w odbywających się w Brukseli spotkaniach Rady Wykonawczej i Rektorskiego Komitetu Doradczego Grupy Coimbra.

7 lutego

Prorektor S. Kistryn przewodniczył zebraniu zespołu stypendialnego programów Erasmus.

11 lutego Prorektor T. Grodzicki uczestniczył w odbywającym się w Zabrzu benefisie zorganizowanym z okazji 70. urodzin prof. Mariana Zembali. Prorektorzy D. Malec i S. Kistryn uczestniczyli w zebraniu Komitetu Sterującego projektu „Repozytorium otwartego dostępu do dorobku naukowego i dydaktycznego UJ”.

12 lutego Prorektor S. Kistryn uczestniczył w telekonferencji sieci The Guild.

15 lutego

Prorektor T. Grodzicki uczestniczył w zjeździe pacjentów Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Krakowie.

17 lutego

Prorektor S. Kistryn jako uczestnik panelu dyskusyjnego wziął udział w debacie Ustawa 2.0 i co dalej? z udziałem ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina.

18–19 lutego

Prorektor S. Kistryn reprezentował Uniwersytet Jagielloński na uroczystościach Święta Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz podczas Gali Nauki Polskiej.

20‒21 lutego

Prorektor T. Grodzicki uczestniczył w 44. konferencji naukowej z cyklu „Spotkania chirurgów z pediatrami i internistami” Od pediatrii do geriatrii.

24‒25 lutego

Prorektor S. Kistryn wziął udział w zorganizowanym w Brukseli spotkaniu prorektorów ds. nauki sieci uniwersyteckiej The Guild.

25 lutego

Prorektor D. Malec uczestniczyła w uroczystości wręczenia certyfikatów dla nauczycieli w ramach Małopolskiej Chmury Edukacyjnej w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego.

26 lutego Prorektor D. Malec uczestniczyła w eliminacjach konkursu dla doktorantów 3MT (COIMBRA GROUP 3-MINUTE-THESIS JAGIELLONIAN UNIVERSITY), zorganizowanym w Auditorium Maximum przez Towarzystwo Doktorantów UJ. Prorektor J. Popiel uczestniczył w spotkan iu ze związkami zawodowymi poświęconym nowemu regulaminowi wynagradzania.

27 lutego – 5 marca

Prorektor S. Kistryn uczestniczył w spotkaniach społeczności Wydziału Lekarskiego i Rady Dyscypliny Nauk Socjologicznych, prezentując założenia strategii związanej z programami uniwersytetu badawczego oraz uniwersytetu europejskiego.

28–29 lutego

Rektor W. Nowak, prorektor T. Grodzicki i prof. Przemko Kwinta, kierownik Kliniki Chorób Dzieci Katedry Pediatrii UJ Collegium Medicum, otworzyli dwudniową, zorganizowaną w Auditorium Maximum, ogólnopolską konferencję naukową Kontrowersje w pediatrii.

29 lutego

Prorektor T. Grodzicki i prof. Krystyna Sztefko, pełnomocnik prorektora CM ds. kształcenia, wręczyli nagrody zwycięzcom w Narciarskim Pucharze UJ CM 2020.

3 marca

Prorektor J. Popiel uczestniczył w posiedzeniu Rady Muzeum Collegium Maius.

5 marca

Prorektorzy S. Kistryn i J. Popiel gościli na premierze Ślubów panieńskich Aleksandra Fredry, spektaklu zorganizowanego w teatrze Groteska przez Samorząd Studentów UJ.


5–6 marca

zostali za osiągnięcia w zakresie działalności dydaktycznej, prof. Jarosław Górniak z Wydziału Filozoficznego za osiągnięcia w zakresie działalności organizacyjnej.

6 marca

Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało wyniki egzaminów wstępnych na aplikacje adwokacką, radcowską, notarialną i komorniczą. Wyniki potwierdziły wysoki poziom kształcenia absolwentów Wydziału Prawa i Administracji UJ. Według opublikowanych danych w 2019 roku popisali się oni skutecznością, osiągając aż 83,4 procent pozytywnych wyników egzaminów.

Prorektor T. Grodzicki otworzył zorganizowaną w Krakowie konferencję Rak jelita grubego – ewolucja standardów i nowe możliwości diagnostyki i leczenia.

Prorektor S. Kistryn wziął udział w odbywającym się w Warszawie posiedzeniu Rady Młodych Naukowców z udziałem ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina oraz podsekretarz stanu w MNiSW Anny Budzanowskiej, poświęconym sprawom przyszłości habilitacji w systemie polskiego awansu naukowego.

9 marca

Rektor W. Nowak, prof. Krzysztof Pyrć, kierownik Pracowni Wirusologii Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ, oraz prof. Marek Sanak, kierownik Zakładu Biologii Molekularnej i Genetyki Klinicznej UJ CM, uczestniczyli w konferencji prasowej z udziałem ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, podczas której poinformowano o przekazaniu środków finansowych na dalszy rozwój badań wirusologicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim.

10 marca

Prorektorzy S. Kistryn i D. Malec wzięli udział w zebraniu Komitetu Sterującego programu ZintegrUJ.

16 marca

Prorektor S. Kistryn uczestniczył w telekonferencji zarządu (Board of Directors) zrzeszenia UNA Europa, prezentując sprawy budżetowe sieci.

17 marca

Prorektor S. Kistryn uczestniczył w telekonferencji grupy roboczej do spraw badań naukowych sieci UNA Europa.

INNE WYDARZENIA 5 lutego

Narodowe Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS i Małopolskie Centrum Biotechnologii otrzymały dofinansowanie na zakup kriomikroskopu elektronowego do badań przemysłowych. Organizatorem konkursu był Ośrodek Przetwarzania Informacji – Państwowy Instytut Badawczy w ramach unijnego Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój (POIR).

19 lutego

Podczas Gali Nauki Polskiej wręczono Nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Wśród laureatów znalazło się trzech naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego: prof. Jacek Józef Pietrzyk oraz prof. Przemko Kwinta z Wydziału Lekarskiego nagrodzeni

27 lutego

5 marca

Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski po raz 20. przyznało tytuły Lidera Małopolski 2019. W ten sposób doceniono inwestycje i działania, które najbardziej przyczyniają się do rozwoju województwa małopolskiego i jego gospodarki. Za najlepsze przedsięwzięcie 2019 w Małopolsce uznano nową siedzibę Szpitala Uniwersyteckiego.

6 marca

Kampania promocyjno-rekrutacyjna #misjaUJ, przygotowana przez Centrum Promocji i Komunikacji UJ, zdobyła dwie nagrody w konkursie Genius Universitatis 2020 na kreatywną kampanię rekrutacyjną szkoły wyższej. Ogłoszenie wyników konkursu odbyło się podczas Międzynarodowego Salonu Edukacyjnego „Perspektywy” 2020 w Warszawie. Uniwersytetowi Jagiellońskiemu przyznano drugie miejsce w kategoriach serwis rekrutacyjny oraz kampania w mediach społecznościowych.

4 kwietnia

Uczniowie napisali próbną maturę z chemii przygotowaną przez Wydział Chemii UJ i „Dziennik Polski”. W związku z występującym zagrożeniem epidemicznym organizatorzy przeprowadzili sprawdzian w formie zdalnej, a maturę napisało 3338 uczestników.

ZMARLI Prof. Józef Masłowski – dyrektor Obserwatorium Astronomicznego UJ (1979–1984 oraz 1989–1999). Kierownik Zakładu Radioastronomii i Fizyki Kosmicznej (1978–1998). Członek Międzynarodowej Unii Astronomicznej, Międzynarodowej Unii Nauk Radiowych, Polskiego Towarzystwa Astronomicznego oraz Polskiej Akademii Umiejętności. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, a także Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Zmarł 23 stycznia.

Dr Barbara Opolska-Bogusz – emerytowany pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. Pełniła funkcję kierownika Pracowni Hemogenetyki w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej. Zmarła 25 stycznia. Prof. Joachim Szulc – pracownik Instytutu Nauk Geologicznych UJ, pełnił funkcję jego dyrektora w latach 2008–2016. Członek Senatu UJ. Członek Rady Naukowej Instytutu Nauk Geologicznych PAN w latach 2011–2014. Przewodniczący Rady Naukowej Państwowego Instytutu Geologicznego, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Geologicznego, stypendysta Fundacji Alexandra von Humboldta. Zmarł 29 stycznia. Dr Wojciech Wierzchowski – emerytowany pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum. W latach 1976–2016 zatrudniony w Zakładzie Patomorfologii Klinicznej i Doświadczalnej Katedry Patomorfologii UJ CM. Zmarł 30 stycznia. Prof. Henryk Gaertner – emerytowany pracownik Akademii Medycznej w Krakowie. Kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi AM. Odznaczony: Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką za Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia, medalami Gloria Medicinae oraz Medicus Magnus. Zmarł 4 lutego. Jolanta Brożek – wieloletni pracownik Działu Administrowania Nieruchomościami UJ. Zmarła 6 lutego. Prof. Czesław Jura – emerytowany profesor zwyczajny w Instytucie Zoologii i Badań Biomedycznych UJ. Od 1987 roku przez dwie kadencje dziekan Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UJ. Kierownik Zakładu Zoologii Systematycznej i Zoogeografii (1969–1997) oraz dyrektor Instytutu Zoologii UJ (1977–1986). Członek Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, doradca ministra edukacji w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, członek korespondent Polskiej Akademii Umiejętności, przewodniczący Krakowskiego Oddziału Komisji Biologicznej PAN, członek Komitetu Cytobiologii PAN oraz Rady Naukowej Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN w Krakowie. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Laurem Jagiellońskim, Nagrodą Ministra Oświaty i Szkolnictwa Wyższego I stopnia oraz Nagrodą Wydziału Nauk Przyrodniczych PAN, a także Nagrodą Rektora UJ. Zmarł 10 lutego.

ALMA MATER nr 217

135


Prof. Lucjan Jarczyk – emerytowany profesor Instytutu Fizyki UJ, organizator badań naukowych fizyki jądrowej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Krzyżem Zasługi Pierwszej Klasy Orderu Zasłużonych Republiki Federalnej Niemiec, odznaczeniem Minerva-Preis, Medalem Uniwersytetu Jagiellońskiego Plus Ratio Quam Vis. Zmarł 15 lutego. Prof. Helena Trzcińska-Tacik – pracownik Instytutu Botaniki, ekolog i fitogeograf. Działaczka „Solidarności”, przewodnicząca Komisji Zakładowej. Przewodnicząca Komitetu Okręgowego Olimpiady Biologicznej, członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego, European Weed Society, Komitetu Botaniki PAN. Odznaczona Nagrodą Indywidualną Ministra Oświaty i Szkolnictwa Wyższego II stopnia (1967) oraz Złotym Krzyżem Zasługi (1986). Zmarła 16 lutego.

Prof. Janusz Cisek – kierownik Zakładu Historii i Kultury Europy Środkowej Instytutu Europeistyki UJ, badacz historii społecznej Europy, stosunków transatlantyckich w XX wieku, najnowszej historii Polski, polskiego ruchu niepodległościowego początków XX wieku, biografii Józefa Piłsudskiego. Stypendysta, a następnie dyrektor Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku w latach 1989–2000, wicedyrektor Departamentu Współpracy Zagranicznej i Integracji Europejskiej w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP w latach 2001–2002, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego w latach 2006–2012, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP w latach 2012–2013. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł 28 lutego. Prof. Erhard Cziomer – kierownik Zakładu Stosunków Międzynarodowych, a następnie Katedry Stosunków Międzynarodowych i Polityki Zagranicznej Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Specjalista w dziedzinie współczesnej historii Niemiec, niemieckiej polityki zagranicznej i stosunków polsko-niemieckich.

Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł 28 lutego. Prof. Wiesława Tracz – emerytowany nauczyciel akademicki Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika w Krakowie, a następnie Collegium Medicum UJ. W latach 1979–2009 kierownik Kliniki Chorób Serca i Naczyń Instytutu Kardiologii. Od 1979 roku zastępca dyrektora, a następnie dyrektor Instytutu Kardiologii. W latach 1983–1990 pełnomocnik rektora ds. kształcenia podyplomowego Akademii Medycznej w Krakowie. Wiceprzewodnicząca krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarła 27 marca. Prof. Krzysztof Penderecki – wybitny polski kompozytor, dyrygent i pedagog muzyczny. Doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1998). Kawaler Orderu Orła Białego (2005). Rektor Akademii Muzycznej w latach 1972–1987, prezes honorowy Związku Kompozytorów Polskich (od 2015). Zmarł 29 marca. Informacje zebrał i opracował Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ

Paweł Kozioł

Sławomir Cieślikowski – emerytowany pracownik Instytutu Filologii Orientalnej UJ, psycholog, indolog, literaturoznawca,

historyk idei teoretycznoliterackich, filozof. Zmarł 25 lutego.

Sukiennice w czasie pandemii; 8 kwietnia 2020

136

ALMA MATER nr 217


PÓŁKA NOWOŚĆI WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO Katarzyna Fazan Kantor. Nie/Obecność Książka Katarzyny Fazan to ważne osiągnięcie w dziedzinie badań nad twórczością Tadeusza Kantora. Publikacja tomu wydaje się niezwykle aktualna, zważywszy na zbliżającą się, w grudniu 2020 roku, 30. rocznicę śmierci artysty. Praca ta nie tylko stanowi podsumowanie dorobku autorki, która od wielu lat zajmuje się dziełem Kantora, ale także otwiera pole nowych odczytań jego sztuki, próbuje pokazać odmienne sposoby jej recepcji i zwrócić uwagę na jej radykalne znaczenia. Proponowany sposób interpretowania dzieł artysty, a także zasugerowany performatywny wymiar jego praktyk wskazuje na inne przestrzenie obecności teatralnego i plastycznego dorobku Kantora. Trzy części pracy – Manifestacje, Konfrontacje, Ślady – wyznaczają zarys nowej topografii możliwego ulokowania jego twórczości. [...] To projekt o niezrównanej skali, imponujący zarówno pod względem wartości historiograficznej, jak i krytycznej przenikliwości, precyzji myślenia i twórczego podejścia do przedmiotu badań. Z recenzji Michała Kobiałki Książka prof. Katarzyny Fazan Kantor. Nie/Obecność otrzymała tytuł Krakowskiej Książki Miesiąca Marca. W konkursie, który w 1995 roku ustanowił Śródmiejski Ośrodek Kultury, nagradzani są autorzy krakowscy lub książki o grodzie Kraka.

Grzegorz Jankowicz Życie w kuli. Parmigianino, Ashbery i sztuka przemiany Niniejsza książka opowiada o dwóch dziełach. Pierwszym z nich jest obraz XVI-wiecznego włoskiego artysty Francesca Mazzuoli (Mazzoli), zwanego Parmigianinem (małym parmeńczykiem) lub po prostu Parmezanem. Drugim – poemat napisany przez współczesnego amerykańskiego poetę Johna Ashbery’ego. Obydwa noszą ten sam tytuł, wyrażony w dwóch różnych językach: Autoritratto entro uno specchio convesso, Self-Portrait in a Convex Mirror (Autoportret w wypukłym lustrze). Dzieli je blisko czterysta pięćdziesiąt lat – pierwszy zainicjował europejski manieryzm, drugi powstał w najlepszym okresie amerykańskiego postmodernizmu. Artysta i poeta – każdy na swój sposób – mierzą się z podobnymi wyzwaniami. W jaki sposób „uchwycić” siebie i swoje życie, skoro co chwilę wymykają się nam z rąk? Jak ochronić się przed tym, co przychodzi ze strony innych i świata, nie wpadając przy tym w pułapkę solipsyzmu? Jak patrzeć w lustro, by rozpoznać siebie, a zarazem nie ulec samozwrotnej namiętności? Szukając odpowiedzi

na powyższe pytania, Parmigianino i Ashbery próbują za pomocą malarstwa oraz poezji przekształcić siebie i otaczającą ich rzeczywistość. Nie tylko po to, by przeprowadzić artystyczny czy literacki eksperyment, ale przede wszystkim po to, by „żyć dalej”. Rzeczowy świadek pod redakcją Katarzyny Grzybowskiej, Sylwii Papier, Romy Sendyki Antologia jest summą doświadczeń praktyczno-teoretycznych Kolektywu Kuratorskiego – nieformalnej wspólnoty akademickiej powołanej w 2015 roku przy Ośrodku Badań nad Kulturami Pamięci UJ. Publikacja przynosi rewizję kluczowej figury dyskursu pamięciologicznego: świadka. Stawiając pytanie o to, czy i na ile obiekty materialne (miejsca, przedmioty, rośliny) są w stanie świadczyć o dokonanej przemocy, grupa badaczy i badaczek krakowskich proponuje w istocie gruntowne przemyślenie obecności i swoistego życia rzeczy w kontekście wywołanych przez człowieka konfliktów wojennych i katastrof ekologicznych. Dzięki połączeniu koncepcji materialnego świadka z ideą dowodu rzeczowego autorzy uzyskują efekt oderwania przedmiotu od osoby ludzkiej i wyodrębnienia swoistej autonomii rzeczy, miejsca, krajobrazu. W opinii Doroty Sajewskiej z Uniwersytetu w Zürichu największym walorem publikacji jest ukazanie odmienności ludzkiego i nie-ludzkiego świadectwa. Wraz z wprowadzeniem do badań nad pamięcią świadka-rzeczy rewaloryzacji podlega nie tylko kluczowy dla dyskursu o Zagładzie status pisemnych i ustnych relacji, ale przede wszystkim etyczny wymiar świadectwa.

Anna Modzelewska Struktury organizacyjne NSZZ „Solidarność” w latach 1980–1989 Książka dr Anny Modzelewskiej [...] to unikatowa publikacja, będąca istotnym uzupełnieniem obecnej na polskim rynku oferty wydawniczej. Na uwagę zasługują dogłębna problematyzacja i kompleksowość ujęcia oraz przedmiot badań, czyli geneza i rozwój Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Temat ten nie przestaje fascynować czytelników i badaczy. Przeprowadzone badania mają niewątpliwą wartość poznawczą i wnoszą nowe treści do stanu wiedzy o zjawiskach strukturyzacji w szerszym kontekście polityczno-społecznym. [...] Jest to książka wybitna, ponieważ autorka pokazuje szersze uwarunkowania wzorców tworzenia i budowania struktur. Co bardzo istotne, czyni to, analizując nie aż nazbyt dobrze opisywany główny nurt, obejmujący korporacje biznesowe i fundusze inwestycyjne, lecz niezwykle istotną organizację spoza tego wąskiego wycinka dominującego w literaturze, dydaktyce i wyobraźni społecznej. Organizacje tego typu noszą dziś zbiorczą nazwę „organizacji alternatywnych” i cieszą się rosnącym za-

ALMA MATER nr 217

137


interesowaniem badaczy pragnących przywrócić równowagę w naszej dyscyplinie oraz zbudować zasoby wiedzy o szerokim ekosystemie organizacyjnym, w którym żyjemy i działamy – wiedzy, która może nam pomóc działać z rozwagą i odpowiedzialnością w świecie, jaki wyłoni się z obecnej przestrzeni kryzysu, chaosu i dezintegracji struktur. Nie ulega wątpliwości, że zarówno przedmiot tej publikacji, jak i sposób ujęcia tematu mogą okazać się cenne, a może wręcz kluczowe w zdobyciu takiego zrozumienia. Monika Kostera Josef H. Reichholf Motyle. Opowieści o wymierających gatunkach Czy wyobrażacie sobie świat bez motyli? W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat na świecie wyginęło osiemdziesiąt procent motyli. Widok modraszka, polowca szachownicy czy pazia królowej staje się już dzisiaj rzadkością. Czerwończyk żarek i paź żeglarz również znikają z naszych łąk. Zabijają je pestycydy, nawozy sztuczne i uprawy monokulturowe. Niemiecki biolog ewolucyjny Josef H. Reichholf przybliża fascynujący świat motyli. Podglądając je w naturze, opowiada o ich zwyczajach, śledzi ich cykl życiowy i tłumaczy, skąd się wzięły ich nazwy. Reichholf proponuje również konkretne rozwiązania, które mogą uchronić motyle przed wyginięciem, jak chociażby budowę w każdej gminie biotopów, czyli specjalnych siedlisk. Alicja i Radek Brzezowscy, entomolodzy prowadzący Motylarnię w Czaplach Wielkich nieopodal Krakowa (Motylarnia.pl), piszą o książce, że wielką jej zaletą jest spojrzenie na przyrodę oczyma doświadczonego i powściągliwego w osądach naukowca, a jednocześnie pełnego pasji przyrodnika. Czytelnik znajdzie tu opisy niecodziennych strategii przetrwania. Autor dzieli się też troską o delikatne ekosystemy w obliczu nasilającej się presji ze strony gospodarki człowieka i nieprzewidywalnych zmian środowiska.

BREPOLS PUBLISHERS Piotr Tylus Un inquisiteur non sanguinaire: les vies inédites de saint Pierre Martyr en français médiéval Nakładem prestiżowego belgijskiego wydawnictwa Brepols Publishers (200 punktów według wykazu MNiSW), w serii „Textes vernaculaires du Moyen Âge” („Wernakularne teksty średniowiecza”), ukazała się książka prof. Piotra Tylusa zatytułowana Un inquisiteur non sanguinaire: les vies inédites de saint Pierre Martyr en français médiéval (Bezkrwawy inkwizytor: niewydane żywoty świętego Piotra Męczennika w średniowiecznym języku francuskim) (Turnhout 2018, 164 strony). Tom obejmuje dziewięć niepublikowanych dotąd wersji średniowiecznych żywotów żyjącego w XIII wieku włoskiego dominikanina zwanego Piotrem z Werony lub Piotrem Męczennikiem. Urodzony w Weronie, w rodzinie katarów, pozostał wierny doktrynie katolickiej, a po odbytych w Bolonii studiach prawniczych wstąpił do zakonu dominikańskiego, przyjmując habit prawdopodobnie z rąk samego świętego Dominika. Znany jako wybitny wędrowny kaznodzieja, duchowy przewodnik oraz założyciel dwóch stowarzyszeń religijnych w Mediolanie (Kongregacji Maryjnej

138

ALMA MATER nr 217

i Stowarzyszenia Wiary), zwalczał herezje gorliwie i skutecznie, a przy tym wyłącznie słowem pisanym i mówionym: perswazją i dialogiem. Taki styl działania i nawracania zachował także wówczas, gdy w 1251 roku papież Innocenty IV mianował go inkwizytorem papieskim w Mediolanie i Como oraz w dystryktach tych miast. Ten bezkrwawy inkwizytor został zamordowany 6 kwietnia 1252 przez wynajętego przez heretyków mordercę, który wkrótce potem – poruszony świadectwem wiary swojej ofiary – nawrócił się i wstąpił do zakonu dominikanów, pokutując do końca życia za swą zbrodnię. Kanonizacja Piotra z Werony miała miejsce w niecały rok po jego śmierci – 24 marca 1253. Ciało świętego spoczywa w bazylice św. Eustorgiusza w Mediolanie. Wydane przez Piotra Tylusa teksty żywotów powstały pomiędzy XIII a XV wiekiem. Spisane zostały przez nieznanych nam autorów nie po łacinie, lecz w średniowiecznym języku francuskim, a ich wspólnym źródłem była Legenda aurea Jakuba z Voragine (rozdział 61). Stanowią one raczej swobodne adaptacje niż wierne tłumaczenia łacińskiego źródła i są interesującym przykładem gry wariantów ukazującej różne oblicza tej samej legendy, różne metody jej adaptacji oraz ewolucję percepcji duchowego przesłania, jakie kryje w sobie postać i działalność świętego Piotra z Werony. Piotr Tylus jako pierwszy opublikował te teksty, przedstawiając krytyczne wydanie każdego z dziewięciu żywotów. Poprzedził je wstępem ogólnym, zawierającym krótką prezentację postaci św. Piotra Męczennika i tradycji hagiograficznej, która wywarła wpływ na opublikowane żywoty, oraz streszczenie epizodów życia świętego zawartych w dziele Jakuba z Voragine, co ułatwia czytelnikowi samodzielną ocenę stopnia metamorfozy, jakiej uległy poszczególne teksty żywotów. W końcowej części zostały zamieszczone glosariusz oraz bibliografia rękopisów opublikowanych i konsultowanych w monografii. Prezentowana monografia, powiększająca wybitny już dorobek prof. Piotra Tylusa w obszarze tekstologii i edytorstwa naukowego tekstów średniowiecznych, w szczególności średniowiecznych rękopisów romańskich, z pewnością zainteresuje nie tylko filologów romanistów i mediewistów, ale także historyków, historyków literatury, duchowości i idei. Katarzyna Dybeł Instytut Filologii Romańskiej UJ

UNIVERSITAS Obroty liter. Szkice o twórczości Tomasza Różyckiego pod redakcją Magdaleny Rabizo-Birek, Anny Czabanowskiej-Wróbel Ach, mówię wam, tyle znaków, tyle cudów – pisał Tomasz Różycki w debiutanckim tomie Vaterland wydanym w roku 1997. Od tego czasu jego twórczość nieustannie zmienia się i rozwija, stając się osobnym światem. Wyjątkowy charakter poezji Różyckiego nie zyskał dotąd pełnego opisu, chociaż krytycy dostrzegli kreacyjną siłę wyobraźni autora Kolonii, związki z tradycją polską i światową, a także magnetyczną moc jego języka. Jedną z rozpoznawalnych cech tej twórczości jest jej oniryczny charakter pozwalający łączyć to, co na jawie rozdzielone – przeszłość i teraźniejszość, pamięć o zmarłych i tęsknotę za tym, co jeszcze nie istnieje. Poezja Różyckiego posiada zdolność scalania tego, co utracone i co dopiero przed nami, sprawia, że doświadczenie polskiego losu ostatnich dwustu lat splata się z tym, co najbardziej uniwersalne. Intymność i samotność, poczucie straty i prawdziwa bliskość, przywiązanie do miejsca i pragnienie wędrówki – wszystko to i znacznie więcej ukrywa się w jego wierszach.


Obroty liter to pierwsza książka poświęcona twórczości Tomasza Różyckiego, zawierająca dwadzieścia cztery studia autorów reprezentujących różne pokolenia i perspektywy interpretacyjne, polskie i zagraniczne środowiska naukowe (są tu także tłumacze poety). Przynosi ona szereg syntetycznych i analitycznych ujęć, w których fenomen poezji Różyckiego odczytywany jest w inspirujących kontekstach. Monografię uzupełnia bibliograficzne opracowanie dorobku autora Dwunastu stacji. On sam zamieścił w Obrotach liter swój nowy esej, w którym stawia pytania o los książek i o zagrożenia dla wolnego słowa. Redaktorki książki, Anna Czabanowska-Wróbel i Magdalena Rabizo-Birek, mają nadzieję, że pozwoli ona zobaczyć poezję Różyckiego w nowym świetle, ale nie mają wątpliwości, że jej tajemnica jest ciągle przed nami. O, mówię wam, ile / znaków, ile pustych miejsc.

WALTER DE GRUYTER Irena Roterman-Konieczna Simulations in Medicine www.degruyter.com/view/title/561095 To już drugi tom prezentujący przegląd możliwości symulacyjnych zorientowanych na zagadnienia medyczne. W tym wydaniu obiektem analizy są techniki wspierania medycyny praktycznej w postaci zastosowań: robotyki, wirtualnej rzeczywistości, łączenia technik diagnostycznych w hybrydowej sali operacyjnej czy w organizacji szpitala, zastosowanie wysoko oprogramowanych fantomów do ćwiczeń i zajęć praktycznych. Rozwój możliwości softwarowych specjalistów w dziedzinie informatyki ukierunkowane na działania w medycynie skutkują wielkoskalowym systemem wspomagania terapii, w tym terapii zindywidualizowanej, która stanowi wyzwanie dla współczesnej medycyny. Bez szeroko zakrojonych działań interdyscyplinarnych rozwój tej dziedziny medycyny nie byłby możliwy. Powiodło się zaproszenie reprezentantów medycyny, fizyki, informatyki, robotyki medycznej. Efektem tej współpracy jest właśnie drugi tom w serii „Simulation in Medicine”, który prezentuje przegląd tematyki kursu oferowanego studentom medycyny i stomatologii oraz studentom informatyki.

KSIĘGARNIA AKADEMICKA Krzysztof Pilarczyk Biblia chrześcijan. Wprowadzenie religioznawcze, historyczne i literackie Dla wielu Biblia jawi się jako księga mało dostępna i mentalnie odległa. Autor przedstawianej pracy przychodzi im z pomocą. Nazywa ją „odkrywaniem świata Biblii”, niejednokrotnie zamkniętego dla wielu młodych ludzi ze względu na kod historyczny, kulturowy i religijny, często dla nich nierozpoznawalny. Książka prof. Krzysztofa Pilarczyka podejmuje odważną próbę umiejętnego „rozkodowania” Biblii chrześcijańskiej oraz ukazania jej także jako tekstu kulturowego, który rzuca światło na korzenie współczesnej kultury i aksjologii. Autor w tym opracowaniu nawiązuje do wcześniejszej swej książki: Literatura żydowska od epoki biblijnej do haskali. Wprowadzenie religioznawcze, literackie i historyczne (Kraków 2006, 20092). Dwa jej wydania świadczą o istniejącej potrzebie prezentowania tej tematyki w obszarze dydaktyki akademickiej. Także omawiane opracowanie, ze względu na jego

religioznawcze, historyczne i literackie (a nie teologiczne) ujęcie, pozwala mieć przekonanie, że książka może trafić do szerokiego grona odbiorców. Wiele osób bowiem, i to wcale nierzadko, wciąż szuka własnej tożsamości w wymiarze kulturowym i religijnym. Odnoszę wrażenie, że przedstawiana pozycja ze względu na swoją merytoryczność jest swoistym świadkiem wiedzy w omawianej dziedzinie, a niczego nie narzucając, pozwala czytelnikowi zachować właściwy dystans do tego, co przedstawia. Ukazując drogi oddziaływania Biblii chrześcijańskiej na różne sfery życia w wymiarze społecznym i indywidualnym. Jeszcze jedno jest ważne. Biorąc za punkt wyjścia ukazanie szerokiego panteonu literatur sakralnych oraz osadzenie w nim także literatury sakralnej chrześcijaństwa, dokonuje nie tyle konfrontacji Biblii chrześcijan z nimi, ile raczej odczytania jej specyficznej wartości na ich tle. Wszystko to przy wykorzystaniu współczesnej myśli teologicznej, wypracowanej zwłaszcza na Drugim Soborze Watykańskim i kontynuowanej przez dekady w rozlicznych badaniach. Taka koncepcja przedłożonej pracy zasługuje na słowa uznania. Myślę, że spotka się to również z życzliwym przyjęciem przez jej adresatów. Książka składa się z dziesięciu rozdziałów, ułożonych w logicznym i progresywnym porządku. Autor ukazuje w nich najpierw panteon literatur sakralnych (wybranych religii, co zrozumiałe) i na ich tle Biblię chrześcijan. Następnie przedstawia historię biblijnych kanonów chrześcijaństwa (z całą różnorodnością), szeroki kontekst geograficzno-kulturowy jej powstania, historię i krytykę tekstualną, zwłaszcza Nowego Testamentu (NT) oraz hermeneutykę biblijną. Dalej dokonuje niezwykle syntetycznej, ale odpowiadającej całości opracowania prezentacji grup i poszczególnych ksiąg NT oraz zależności między Starym a Nowym Testamentem. Wreszcie podaje przegląd najważniejszych osiągnięć archeologii NT, która wspomaga proces badawczy nad jego księgami, w końcu przedstawia oryginalność Biblii chrześcijan na tle innych literatur sakralnych oraz jej źródłową wartość dla współczesnej kultury europejskiej, o której nie zawsze chcemy pamiętać albo sobie jej nie uświadamiamy. Na koniec warto zauważyć, że autor przygotował swą nową książkę, wykazując się znawstwem problematyki biblistycznej, łącząc aspekt syntetyczny ze świeżością przedstawiania kwestii szczegółowych. To nadaje książce znamiona jakby żywego towarzysza i przewodnika w studium samej Biblii, jak i świata z nią związanego bezpośrednio lub pośrednio. Przyjęta w pracy akrybia w pełni odpowiada jej celowi. Zestawiona w bibliografiach załącznikowych literatura przedmiotowa, niezwykle selektywna i umiejętnie dobrana, odzwierciedla najnowsze nurty badawcze. Z recenzji biskupa legnickiego prof. Zbigniewa Kiernikowskiego

Przeszłość ma przyszłość. Rozmowy z Jackiem Purchlą pod redakcją Adama Lejczaka Żyjemy w epoce dziedzictwa, które ma – jak mówi prof. Jacek Purchla – swoją dynamikę, i to my dzisiaj codziennie decydujemy o tym, co z ogółu dziedziczonych dóbr kultury zamierzamy przyjąć i za co gotowi jesteśmy wziąć odpowiedzialność. Sukcesy programów światowego dziedzictwa kultury UNESCO i dziedzictwa ludzkości UNESCO symbolizują dziś jego globalny wymiar. Międzynarodowej dyskusji nad dziedzictwem i jego ochroną towarzyszy spektakularny rozwój teorii dziedzictwa. W języku angielskim pojawił się nawet nowy termin: heritology, określający dyscyplinę, która w myśleniu o dziedzictwie integruje tak różne dziedziny wiedzy, jak, z jednej strony, nauki humanistyczne, z drugiej zaś ekonomię i teorię zarządzania, prawo i planowanie przestrzenne. Najnowszy wybór wywiadów z prof. Jackiem Purchlą pozwala na szerokie spojrzenie na szybko zmieniającą się relację między przeszłością a przyszłością. To również ważny rozdział syndromu Krakowa u progu XXI wieku. ALMA MATER nr 217

139


KLUB CZYTELNIKA „ALMA MATER” Szanowni Państwo! Ukazujące się od 1996 roku czasopismo uniwersyteckie „Alma Mater” służy do prezentacji życia wspólnoty akademickiej najstarszej polskiej uczelni. W ciągu dwudziestu czterech lat – dzięki wspólnemu wysiłkowi autorów, współpra­ cowników i redaktorów, dzięki życzliwości Czytelników i zaangażowaniu władz UJ – udało się stworzyć otwarte forum wymiany informacji i poglądów. Sukcesywnie zwiększała się częstotliwość ukazywania się pisma – kwartalnik stał się najpierw dwumiesięcznikiem, a następnie miesięcznikiem. Wszystkim osobom zainteresowanym regularnym otrzymywaniem najnow­ szych edycji uniwersyteckiego czasopisma proponujemy członkostwo w Klubie Czytelnika „Alma Mater”. Każdy, kto wpłaci na konto Uniwersytetu Jagielloń­ skiego dowolną kwotę, pozwalającą na opłacenie kosztów przesyłki pocztowej, staje się członkiem naszego Klubu. Każdy Klubowicz otrzymuje pocztą gratisowy egzemplarz kolejnych numerów miesięcznika „Alma Mater”. Fun­ dusze zgromadzone dzięki hojności naszych Czytelników przeznaczamy na pokrycie kosztów druku i dystrybucji pisma.

Dokonując wpłaty na podane w stopce redakcyjnej konto, należy jednocześnie przesłać na adres redakcji wypełnioną deklarację: Imię i nazwisko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Adres . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Telefon – faks – e­mail . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Absolwent UJ: tak

nie

Jeśli tak, proszę podać wydział, kierunek i rok ukończenia studiów:

.......................................................................................... Deklaruję wpłatę (darowiznę) w wysokości . . . . . . . . . . na konto Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2020 roku. Proszę o za pi sa nie mnie do Klubu Czytelnika „Alma Mater” i regularne przesyłanie miesięcznika UJ. Wyrażam zgodę – nie wyrażam zgody (niewłaściwe skreślić) na opublikowanie mojego imienia, nazwiska i miejsca zamieszkania na liście członków Klubu w miesięczniku „Alma Mater”. Podpis . . . . . . . . . . . . . . . . . 140

ALMA MATER nr 217


Sukiennice Fot. Adam Koprowski

Fot. PawełKozioł


n r

2 1 7

2 0 2 0

n u m e r

s p e c j a l n y

2 1 7 / 2 0 2 0


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.