Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki 3(10)/2007

Page 1


2

3(10)/2007

WSTĘPNIAK

Musimy, niestety, zasmucić naszych przeciwników, którzy liczyli na spektakularny upadek Nieczytelnej Sygnatury. Redakcji udało się dobrnąć do 10 numeru, a członkowie Studenckiego Koła Naukowego Bibliotekoznawców ani myślą o zaprzestaniu swej działalności. Z okazji obchodów kolejnego jubileuszu przygotowaliśmy wiele ciekawostek, którymi mamy nadzieję powalić na kolana naszych wiernych, ale również i tych zdradliwych, czytelników. Oto trafia do Waszych rąk nasz Niezgulnik. Drżyj konkurencjo! W nowym numerze przeczytacie między innymi o kawalerach tańczących z księgami, bibliotekarzach pijących Coca-Colę i… obowiązkową herbatkę z samego rana. Dowiecie się, że nie skończycie za kratkami, mimo kserowania kilku egzemplarzy podręczników miesięcznie, zostaniecie zachęceni do odwiedzenia amerykańskich kątów i przeczytania niezwykłego (bo niezrozumiałego dla przeciętnego odbiorcy) komiksu. Zatem do

lektury, a jeśli boicie się, że nasi prześladowcy zostaną Waszymi, załóżcie obwolutę z papieru śniadaniowego na okładkę Nieczytelnej. Stali odbiorcy z pewnością zauważą zaistniałe na łamach naszego periodyku zmiany graficzne. Mamy nadzieję, że w tej kwestii nie jesteście konserwatystami i zaakceptujecie je bez większych problemów. Jeśli jednak ktoś miałby jakiekolwiek uwagi, które spędzałyby sen z jego powiek, zapraszamy do nawiązania korespondencji z redakcją. I jeszcze jedno – serdecznie witamy pierwszaków, którzy, po pewnej przerwie, wreszcie przekroczyli progi łódzkiej katedry bibliotekoznawstwa.

Redakcja

Myśl na jesień: Liście, które jesienią spadają z drzew, chciałyby się wskazać jako przykład przemijania. Byłby to jednak zły przykład, ponieważ po kilku miesiącach drzewo wypuści nowe liście i nastanie wiosna, dokładnie taka jak była wcześniej.

Peter Rosegger Spis treści

2 3 4 6 7

9 10 11 12 13 14 15

Wstępniak Ambasodorzy pięknego słowa Komiks w kulturze czytelniczej Romów Reprograficzne rozterki Ameryka za rogiem Zakamarki marketingu Ze wsi, czyli gorszy Eviva l'arte American Dream Studenci nie gęsi i swój dzień w roku mają Herbaciane ceremonie Najpiękniejsze są góry Janusz Dunin-Horkawicz (1931-2007)

Na okładce: Szukajcie nas w listopadowej mgle Brooklyn Bridge...


3(10)/2007

3

AMOR LIBRIS NOS UNIT

AMBASADORZY PIĘKNEGO SŁOWA

Idea powstania Bractwa Kawalerów Gutenberga narodziła się we Francji w 1978 roku, skąd pomysł przeszczepiony został na grunt włoski, niemiecki, a także polski. Polskie Bractwo powstało w 1966 roku i należą do niego wybitni przedstawiciele świata sztuki, kultury, polityki, finansów, a także ludzie związani z branżą poligraficzną i księgarską. Spotkanie inaugurujące powstanie polskiego oddziału zostało zorganizowane w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, co miało symbolizować wspieranie kultury polskiej. Specjalnie na tę okazję przyjechał do Krakowa wielki mistrz Bractwa, Philippe de Chartre. Swoje cele Bractwo określa jasno – nie należy zapominać o przeszłości i chronić to, co najcenniejsze w słowie drukowanym, nie uciekając jednak przed nowoczesnością w erze, gdy standardem stał się Internet. Kawalerowie Gutenberga nie mają nic wspólnego z lożami masońskimi, działają w świetle polskiego prawa, skupiając osoby fizyczne. Priorytetowymi dla Polskiego Bractwa zadaniami są: promocja polskiej kultury i języka, szerzenie czytelnictwa oraz edukacji wśród dzieci i młodzieży, upowszechnianie a także ochrona słowa drukowanego oraz propagowanie idei Europy braterskiej i sprawiedliwej. Bractwu szczególnie zależy na promowaniu książki wśród dzieci i młodzieży, co jest ich celem statutowym. Wskazują na problem, którym jest ubóstwo polskich rodzin, co z kolei przyczynia się do tego, iż dzieci ze środowisk średniozamożnych i ubogich nie mają właściwego dostępu do wiedzy i edukacji. Polskie Bractwo Kawalerów Gutenberga od początku swojej działalności wspomaga biblioteki, przekazując im darowizny rzeczowe w postaci książek. Odbywa sie to tradycyjnie na przełomie listopada i grudnia w warszawskim Teatrze Wielkim. Jest to prawdziwe święto książki i młodzieży. Publikacje pochodzą z darów wydawnictw. Dla bibliotek to poważne zasilenie zbiorów, a dla młodzieży (w wieku od kilku do kilkunastu lat), która tłumnie zjeżdża na ceremonię, okazja do często pierwszego kontaktu z kulturą przez duże „K”. Uroczystość kończy się spektaklem. Bractwo organizuje również wiele akcji, mających na celu szerzenie czytelnictwa. Są to m.in.:

Książka po strzechy, Bibliomania (wielki festiwal książki i kultury, odbywający się na placu Zamkowym w Warszawie; jest także formą komunikacji społecznej, miejscem spotkań rodzinnych, bowiem dom rodzinny uważa Bractwo za miejsce odgrywające ogromną rolę w wychowaniu literackim i kulturalnym), Europeia Polska (wielki projekt promujący ideę zjednoczonej Europy, którego częścią są imprezy takie jak: Bibliomania, Wakacyjny Szał Czytania, Góralskie Czytanie i wiele innych). Imprezy te są sponsorowane, bowiem państwo raczej ich nie wspiera.

Aby dostać się do Bractwa należy przede wszystkim zapoznać się ze statutem, który musi kandydatowi w pełni odpowiadać. W dalszej kolejności trzeba mieć dwie wprowadzające osoby. Ta konieczność może źle się kojarzyć, związana jest jednak z tradycją Europejskiej Konfranterii Kawalerów Gutenberga, która gwarantuje pewną selekcję osób mogących do tej organizacji należeć. Nie ma żadnych wymogów materialnych. Od 1999 roku Polskie Bractwo wydaje pismo Gutenberg.

Magdalena Kokosińska

Informacje zaczerpnięto ze stron internetowych: http://www.bractwogutenberga.pl/obractwie.html http://www.euro.org.pl/index.php?wh=gutenberg.php http://www.euro.org.pl/index.php?wh=europeia.php


4

AMOR LIBRIS NOS UNIT

3(10)/2007

KOMIKS W KULTURZE CZYTELNICZEJ ROMÓW

Propagowanie książki i czytelnictwa wśród uczniów romskich jest problemem niezwykle złożonym. Nauczyciele, przed którymi stoi to zadanie, napotykają liczne przeszkody związane ze szczególną pozycją mniejszości romskiej w społeczeństwie polskim, nieobecnością książki w ich tradycyjnej kulturze, niechęcią do sformalizowanej edukacji, niedostatkiem literatury w języku narodowym, a także jego niejednolitością.

Uczniowie Parafialnej Podstawowej Szkoły Romskiej w Suwałkach, jedynej w Polsce szkoły romskiej, mimo starań nauczycieli nie mają nawyku spontanicznego sięgania po słowo pisane ani w celach informacyjnych, ani też rekreacyjnych. Świadomość potrzeby kształcenia wśród Romów wyraźnie wzrosła od momentu powołania placówki, tj. od 1993 r. Uczniowie nieprzymuszeni uczęszczają na lekcje i z zainteresowaniem ich słuchają, jednak opuszczając szkolne mury nie odczuwają potrzeby sięgania po książkę. Obecnie ani jeden z nich nie jest zapisany do biblioteki publicznej (w historii szkoły

zdarzały się incydenty, kiedy uczeń wyraził chęć zapisania się do biblioteki i uzyskał od nauczycieli pomoc w pokonaniu związanych z tym formalności). W zależności od zainteresowań, zdarzają się jednostki czytające współczesną prasę młodzieżową (Bravo, Dziewczyna etc.) czy wędkarską, utwory Papuszy i innych poetów cygańskich, wciąż jednak nie jest to powszechny kontakt ze słowem pisanym. Zdaniem Jacka Milewskiego, nauczyciela szkoły, drogą do upowszechnienia nawyku czytania wśród Romów może być komiks. W 2006 r. nakładem Stowarzyszenia „Thesaurus” ukazał się pierwszy w Polsce komiks w języku romani, ściślej w dialekcie Polska Roma, którym posługuje się najliczniejsza grupa Romów w Polsce. Komiks nosi tytuł Perunoskro ruch i jest tłumaczeniem znanego polskiemu czytelnikowi komiksu historycznego Drzewo Peruna. Akcja rozgrywa się w czasach Mieszka I, opowiada o jego walkach z Wieletami, bitwie pod Cedynią, kończy się zaś aktem Dagome Iudex. Historia stanowi tu tylko tło barwnej fabuły fikcyjnej. Ciekawostką jest to, że komiks jest pisany w dwóch równoległych językach, romskim i angielskim. To pionierskie przedsięwzięcie spotkało się z zainteresowaniem ze strony uczniów suwalskiej Szkoły Romskiej. Dzieci czytają go chętnie i bez przymusu, także poza obowiązkami szkolnymi, co jest dużym sukcesem. Planowane są kolejne części komiksu. Bogusława Kuć


3(10)/2007

MIĘDZY PRZESZŁOŚCIĄ A PRZYSZŁOŚCIĄ

5


6

3(10)/2007

AMOR LIBRIS NOS UNIT

REPROGRAFICZNE ROZTERKI Niedawno zaczął się nowy rok akademicki. Ciekawa jestem, ile już wydaliście na ksero? Pewnie całkiem sporo. Założę się, że na ogół nie kopiowaliście notatek z wykładów, ale dokumenty chronione prawem autorskim. Czy popełniliście przestępstwo? Nie. Zdziwieni? W takim razie zapraszam do lektury tego artykułu.

Wiele mówi się o tym, że kserowanie książek jest nielegalne. Ale gdzie to niby jest napisane? Dokumentem, który reguluje tę sprawę jest Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 roku. Artykuł 23 tego dokumentu mówi wyraźnie, że „Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego.” A niby w jakim celu studenci kserują? Większość z nas nie chce z tego tytułu czerpać zysków, a jedynie skorzystać, aby na przykład przygotować się do zajęć. Co więcej, dozwolone jest, aby z tej samej kopii korzystało kilka osób – czytamy o tym w kolejnym akapicie artykułu 23. Z prawnego punktu widzenia sprawa jest więc jasna – kserując nie popełniamy przestępstwa. Ale co z odpowiedzialnością moralną? Jeśli każdy student kserowałby wszystkie potrzebne mu podręczniki, ich autorzy nie mieliby z tego żadnego zysku (poza niewielką zapewne sumą, która pochodziłaby z opłat wnoszonych przez posiadaczy urządzeń reprograficznych w wysokości do 3% wpływów na rzecz twórców i wydawców.) Punkty ksero miałyby spore przychody, w przeciwieństwie do wydawnictw, które z pewnością zaprzestałyby publikowania książek naukowych. Czy zatem

kserując kilka książek w miesiącu możemy spać spokojnie? Badania pokazują, że najczęściej powielamy literaturę naukową polskich autorów (38%) i literaturę naukową autorów obcych w tłumaczeniu (22%). 10% wszystkich „kserówek” stanowi literatura naukowa autorów zagranicznych w oryginale, 8% publikacje prasowe, 9% literatura muzyczna, a 13% beletrystyka. A co wobec znajomości obowiązującego prawa mają zrobić biblioteki? Artykuł 28 wspomnianej ustawy zezwala, aby placówki te wykonywały lub zlecały wykonywanie kopii w celu uzupełnienia, zachowania lub ochrony własnych zbiorów. Nigdzie nie jest zabronione także wykonywanie kopii na zlecenie czytelnika. Zastanawia mnie zatem dość dziwne, w świetle tego, co powyżej napisałam, podejście niektórych bibliotek do wykonywania kserokopii. Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Józefa Piłsudskiego w Łodzi wprowadziła ostatnio dość ostre obostrzenia dla czytelników chcących sporządzić kserokopie, gdy tymczasem pracownicy naszej Biblioteki Uniwersyteckiej nie widzą nic złego w fakcie, że student chce mieć własny, odbity egzemplarz danej książki. Nasuwa się zatem jeden wniosek. Jeśli nowe prawo jednoznacznie nie rozwiąże wspomnianej kwestii, studenci nadal będą uważani przez wydawców i autorów książek naukowych za „morderców podręczników”, a przez właścicieli punktów ksero za chlebodawców.

Aleksandra Marciniak

1.Grzeszak Adam: Kruszenie kopii. „Polityka” nr 46/2002, s. 26.


3(10)/2007

7

WYPRAWA W NIEZNANE

AMERYKA ZA ROGIEM

Nie trzeba daleko podróżować, aby poznawać kulturę i obyczaje innych krajów. W niektórych przypadkach wystarczy przekroczyć dobrze znane progi (oczywiście nie wyborcze), na przykład Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego. W tej świątyni wykształconych znajduję się miejsce mało znane – Amerykańskie Centrum Kultury i Informacji – American Corner. W tym momencie ktoś mógłby powiedzieć „stop” i dodać „amerykańska kultura jest przecież wszechobecna, po co odwiedzać takie miejsca?” Na początku zadajmy sobie pytanie, jaką kulturę amerykańską znamy? – Popularną z jej osobistościami pokroju Paris Hilton, czy wysoką z naukowcami, tj. Noama Chomsky. Prawdopodobnie większość z nas zna tę popularną, a warto przyjrzeć się również drugiej stronie medalu, i to właśnie oferuje American Corner. Studenci znający język angloamerykański znajdą tam między innymi: - filmy dokumentalne dotyczące np. mechanizmów amerykańskiej demokracji, - literaturę amerykańskich noblistów, np. Steinbecka, Bellowa i Morrisona, - książki dźwiękowe, np. Noama Chomsky'ego /Media Control. - i wiele innych ciekawych publikacji pod względem formy i treści.

Jeżeli interesujący księgozbiór jest ważnym motywem do odwiedzin American Corner, to jeszcze istotniejszym powodem są wykłady i spotkania, jakie centrum organizuje. Największym i najciekawszym wydarzeniem ostatniego miesiąca był wykład o eksploracji kosmosu wygłoszony przez Johna F. Halla dyrektora NASA.

Na samym końcu warto dodać rzecz najważniejszą - American Corner dostępny jest dla wszystkich zainteresowanych. Stefan Kunicki

ZAKAMARKI MARKETINGU Krótka historia Coca-Coli Odkrycie receptury Coca-Coli datuje się na rok 1885. Mieszkający w Atlancie farmaceuta John Pemberton szukał receptury na nowy lek, kiedy przypadkowo stworzył miksturę znaną dziś jako Coca-Cola. Nazwą tą trunek został ochrzczony nieco później przez Franca Robinsona, który zadbał także o pierwszą reklamę napoju. Następnie, wytwórnię wykupił Asa Candler, który zapoczątkował kampanię określającą Coca-Colę „męskim trunkiem” i zaczął na napoju zarabiać duże pieniądze. Później firma przechodziła jeszcze kilka

razy z rąk do rąk, a każdy nowy właściciel szansę rozwoju widział w reklamie. I słusznie, gdyż to właśnie marketing wyniósł Coca-Colę na szczyt. Nieco dłuższa historia bibliotek U zarania dziejów ludzkości w czasach kiedy pismo było jeszcze znaną tylko nielicznym sztuką wyróżniającą ludzi mądrych i zacnych, powstała idea biblioteki - wielka wizja gromadzenia, opracowywania, udostępniania literatury pięknej i naukowej dla dobra ówczesnych oraz przyszłych pokoleń. Biblioteki miały od początków swojego istnienia charakter instytucji potrzebnych i pożytecznych, sprawiających, że odkryte praw-


8

STREFA PÓŁCIENIA

dy i piękne opowieści przetrwają wieki, służąc rozwojowi ludzkości. I tak też się stało. Biblioteki przeobrażały się na przestrzeni wieków otwierając się coraz bardziej na użytkowników i zmieniając się wraz z realiami świata. Służą nam do dziś i niosą ze sobą przesłanie naszych praprzodków, którzy właśnie w wiedzy widzieli podwaliny świata. Dziś

Coca-Cola to jedna z najbardziej wpływowych marek na świecie. Logo firmy to rozpoznawalny dla milionów ludzi symbol. CocaCola kreuje nowe trendy, kusi kolejnych użytkowników licznymi akcjami promocyjnymi i zarabia rokrocznie miliardy dolarów. Rokrocznie także dowiadujemy się o kolejnych zagrożeniach, jakie powoduje jej zażywanie, znany jest negatywny wpływ tego specyfiku na nasze zdrowie. Docierają do nas także sygnały o łamaniu prawa przez koncern na całym świecie. A kto nie pije Coca-Coli? Kto nie kupuje dwóch litrów napoju bo szklanka jest gratis? Kto nie ulega złudnemu obrazkowi pięknego i słodkiego życia, pełnego radości i przyjaciół dzielących się ostatnim łykiem magicznego trunku? Nieliczni. Biblioteka zaś to miejsce zbyt często zapomniane i pomijane, zbyt rzadko odwiedzane i widziane przez pryzmat zbyt wielu stereotypów. To także instytucja ciągle borykająca się z problemami finansowymi, w dużej mierze negatywnie wpływającymi na ich rozwój. Oferująca jednak tak

3(10)/2007

wiele, jak tylko może. Gwarantująca przede wszystkim dostęp do wiedzy, możliwość obcowania z kulturą, coraz częściej także korzystania z Internetu, baz danych, zasobów niedostępnych i za drogich dla zwykłego obywatela i nade wszystko oferująca pomoc w wyszukiwaniu informacji – podstawowej jednostki mocy napędzającej współczesny świat. A kto widzi sens w chodzeniu do biblioteki? Kto szukając swojego miejsca na świecie przekracza progi takich instytucji? Kto wierzy w książki i całą tę wiedzę, którą one proponują? Kto w ogóle wie co współczesne, rozwijające się wciąż i otwarte na nowości biblioteki rzeczywiście oferują? Nieliczni. Być może porównanie tych dwóch przejawów ludzkiej działalności wydaje się bezsensowne i bezpodstawne. Zastanówmy się jednak, w jakim świecie żyjemy i czy tu coś przypadkiem nie jest bez sensu? Napój psujący nam zęby ma się świetnie, podczas gdy biblioteki wciąż muszą walczyć o swój byt i udowadniać, że są potrzebne, warte uwagi. Czy świat bez Coca-Coli byłby gorszy czy lepszy? A świat bez bibliotek? Czy miałby dzisiejszy kształt?

Paulina Majewska


3(10)/2007

9

POLEMIKI

ZE WSI, CZYLI GORSZY Wiele osób zbulwersuje się przeczytawszy tytuł mojego artykułu. Niestety, hipoteza w nim zawarta wydaje się być prawdziwa. Tegoroczne wakacje spędziłam w znacznej części na rozmowach z ludnością wiejską, ponieważ przeprowadzałam badania ankietowe, niezbędne do pisanej przeze mnie pracy magisterskiej. Pytałam ludzi przede wszystkim o to, z jakich mediów i jak często korzystają. Czytelnictwo książek i prasy na badanym przeze mnie terenie wypadło całkiem nieźle, ale sytuacja korzystania z nowych technologii, głównie z Internetu, wygląda znacznie gorzej niż na terenach zurbanizowanych. Sporą różnicę widać również w przypadku dostępności dla mieszkańców wsi ośrodków życia kulturalnego, tj. kino, teatr, czy muzeum. Większość z moich respondentów była ostatni raz w kinie w czasie trwania edukacji szkolnej. Ktoś mógłby powiedzieć, że obecnie projekcje na wielkim ekranie znakomicie zastępowane są przez telewizję czy DVD, ale myślę, że nie można zaprzeczyć, iż bezpośrednie obcowanie z dobrami kultury jest niezbędne do całkowitego rozwoju człowieka. Różnice dotyczące życia na wsi i w mieście są w Polsce wciąż wyraźne. W ostatnich latach na wsi dokonał się postęp cywilizacyjny, ale w tym samym czasie na terenach zurbanizowanych zaobserwowano znacznie większy skok. Nadal analizy porównawcze życia w obu wspomnianych środowiskach są niekorzystne dla terenów wiejskich. Jeśli za mierniki standardu życia posłużą nam kultura materialna i cywilizacja techniczna, wieś będzie jednostką znacznie upośledzoną w stosunku do miasta – jeszcze gorzej wypadnie mała społeczność, jeśli chodzi o poziom życia kulturalnego i oświatowego. Od lat 70. obserwuje się zanik systemów oświaty dorosłych, likwidację sieci bibliotecznej, placówek rekreacyjnych i kulturalnych, a także ostatnio przedszkolnych na terenach wiejskich. Uważa się, że nadmierna agrarność i rustykalność Polski hamuje rozwój kraju. Wieś wciąż jest postrzegana jako miejsce zapomniane przez ludzi, Boga i historię. Jej mieszkańcy są

w większości niezadowoleni ze swojej sytuacji życiowej, często bezradni, brakuje im inicjatywy i pomysłu na zmianę swego losu.

Obecnie ok. 48% młodzieży wiejskiej chce podjąć studia wyższe. Rodzice dzieci mieszkających na wsi coraz częściej inwestują w ich wykształcenie, doceniając wartość edukacji. Akceptują decyzje o przeprowadzce do miasta. Młodzież wiejska stanowi do 10% studentów na studiach dziennych i 8,6% na studiach wieczorowych i zaocznych. Jednak mieszkańcy wsi są słabiej przygotowani do wymagań obecnego rynku pracy. Wieś coraz bardziej zbliża się pod względem zawodowym, obyczajowością, stylem życia, wzorami zachowań do miasta, ale jeśli na polskiej prowincji nie zajdą radykalne zmiany, hipoteza zawarta w tytule tego artykułu jeszcze długo pozostanie prawdziwa. Aleksandra Marciniak 1.Pedagogika społeczna. Człowiek w zmieniającym się świecie. Red. Tadeusz Pilch, Irena Nepalczyk. Warszawa 2003, s. 164.


10

MIĘDZY PRZESZŁOŚCIĄ A PRZYSZŁOŚCIĄ

3(10)/2007

VIVA L’ARTE! strategicznych miejscach, stwarzali niesamowite witraże, które podziwiano, biorąc taką kartę pod światło. Szerokie pole do popisu stworzyło nowe medium – komputer. Do tworzenia ASCII Art’u nie potrzebne są żadne specjalistyczne oprogramowania. I ty możesz być artystą! Wystarczy zwykły notatnik lub edytor tekstowy. Warto na koniec rozszyfrować skrót, a wszystko stanie się jasne, czym w rzeczywistości jest ASCII Art. Skrót ten oznacza American Code For Information Interchange czyli amerykański kod wymiany informacji. Niestety przegrał on z 8-bitowym kodem stworzonym przez IBM, wykorzystywanym w dużych systemach. Artystą może zostać każdy, kto ma zapał, cierpliwość i trochę zmysłu artystycznego. W Internecie znajdziecie poradniki, jak zacząć. Najważniejsze to pamiętanie o tym, że czcionka, którą tworzymy, musi mieć stałą szerokość znaków. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko spróbować. Ja stawiam już pierwsze kroki. Mój cel to stworzenie Pierwszy pisarz, który posłużył się tekstem obrazu książki, za pomocą liter K. Kocham książki, do wizualizacji przedmiotu był Lewis Caroll. W 1865 to słowo też na K. roku umieścił w swojej książce wiersze Ogoniasta opowieść, którego wersy układały się w kształt ogona. Joanna Stawińska Sztuka ta w XX wieku została nazwana kaligrafem. Dynamiczny rozwój ASCII Art przypada na okres wynalezienia maszyny do pisania. Pod koniec XIX wieku organizowano konkursy Jak widzicie wystarczy jedna litera. szybkiego maszynopisania, także rysowania za ich pomocą. Najważniejsze udokumentowane dzieło zostało wykonane przez Florę Stacey. Z pojedynczych gwiazdek, kropek, skośnych kresek i kilku liter „o”, wykonała ogromnego motyla. Jednym z lepszych „typewriterów” był, także prezydent Czech Vaclav Havel. Rewolucyjnym wynalazkiem stało się odkrycie dziurkowanych kart. Dzięki nim przechowywano dane, wyszukiwano i zapisywano informację. Świat suchych liczb, cyfr, danych także tym razem spożytkowano na korzyść sztuki. Artyści za pomocą tworzenia dziur w najbardziej

K

Kilka tysięcy lat temu do porozumiewania się, wyrażania emocji, ludzie wykorzystywali obraz jako pismo. Dzisiaj – odwrotnie - ASII Artowcy zaadaptowali pismo do przedstawienia obrazów. Za nowicjuszy tej sztuki uznać możemy średniowiecznych mnichów, którzy dekorowali litery wzbogacając je finezyjnymi wzorami. Gdy w XV wieku powstała prasa drukarska, stworzyło to nowe możliwości do wyrażania myśli artystycznych.


3(10)/2007

MIĘDZY PRZESZŁOŚCIĄ A PRZYSZŁOŚCIĄ

11

AMERICAN DREAM fika reklam przemycają także przekaz nie Zakurzony świat ciszy, w papuciach, ospały, sformułowany wprost – niekorzystanie z bibliotek śmiertelnie poważny, w bezruchu, zamknięty, nudny, jest bez sensu! bez życia... Kampania Wyoming Libraries robi wielkie wrażenie i trafia w sedno problemu. Największym jej Taki obraz biblioteki nadal funkcjonuatutem jest bezpośrednie odniesienie się do realiów je i odbija swoje piętno na współczesnym jej współczesnego świata, ze wszystkimi jego wadami wizerunku.. Wiele osób poddaje się temu i zaletami. Biblioteka jest tu alternatywą dla nudy, stereotypowi i w nieświadomości rezygnuje z przeźródłem inspiracji, wiedzy i miejscem dla każdego, kroczenia często przyjaznych, otwartych i nokto chce od życia czegoś więcej. woczesnych progów książnicy. Negatywna wizja Być może polski potencjalny użytkownik odpycha potencjalnych użytkowników i ciąży biblioteki również doczeka się kiedyś tak dobrze bibliotekarzom, a przecież można ją obalić sformułowanej i oprawionej zachęty. Być może i pokazać to, co przysłania. i nasze książnice przełamią niekorzystne stereotypy. Taki zabieg postanowiono przeprowadzić Być może. Ale gdybanie to za mało. w stanie Wyoming w USA. Walka o nowego Na pewno warto zacząć w tej materii działać. użytkownika oparta została na dobrze przemyślanej Na pewno warto wziąć przykład z bibliotek zza i świetnie przygotowanej kampanii reklamowej, oceanu. Na pewno warto zajrzeć na stronę kampanii ukazującej bibliotekę od innej (mniej oczywistej) Wyoming Libraries1. strony. Rewelacyjne billboardy budują nowy wizerunek w oparciu o grę skojarzeń. Autorki Paulina Majewska kampanii zgrabnie łączą ze sobą motywy lokalnego krajobrazu z symbolicznie ukazanymi wyznacznikami współczesności i wplatają w powstałe obrazy intrygujące hasła reklamowe. Całość przekazu zdaje się mówić tak naprawdę nie wiesz na co nas stać, sprawdź to. Biblioteka, kojarzona tu bezpośrednio zarówno z najnowszą produkcją filmową jak i rozwojem technologii kosmicznej, rysuje się miejscem ciekawym, godnym uwagi. Miejscem modnym i wpływowym, a w rezultacie – miejscem dynamicznym, dysponującym tym, czego nowoczesnemu człowiekowi potrzeba. Hasła i gra- 1.http://www.wyominglibraries.org/campaign.html


12

LUŹNY TEMAT

3(10)/2007

STUDENCI NIE GĘSI I SWÓJ DZIEŃ W ROKU MAJĄ Ciekawa jestem, ilu z nas – żaków – wie o istnieniu Międzynarodowego Dnia Studenta? Pewnie niewielu… Na stronach poświęconych tematyce studenckiej (www.edu.info.pl, www.korba.pl, www.dlaczego.pl ) można znaleźć informacje o tej dacie. Jak podają portale, święto ma swe korzenie w dniu 17.11.1939r. Wszystko zaczęło się w Pradze, gdzie studenci wyszli na ulicę, by zaprotestować przeciwko wtargnięciu nazistów na teren Czechosłowacji. Niestety, manifestacja zakończyła się przelewem krwi, a 1200 żaków trafiło do obozów koncentracyjnych. Dlatego Międzynarodowy Dzień Studenta to pamiątka na cześć tamtych wydarzeń. Data pojawiła się w kalendarzu dzięki decyzji studentów z całej

Europy, zgromadzonych na kongresie w International Students Council w Londynie. Zapewne zastanawiacie się, jak obchodzony jest ten dzień. Co roku studenci różnych krajów całego świata wychodzą na ulice, by wyrazić swój sprzeciw wobec łamania podstawowych praw człowieka. Niestety, w Polsce niewielu kojarzy tę datę. Nie wiemy także, na pamiątkę jakich wydarzeń została ustanowiona. Być może należałoby zastanowić się nad obchodami tego święta. Justyna Osiecka

OGŁOSZENIA

Książka na gwiazdkę

Członkowie Studenckiego Koła Naukowego Bibliotekoznawców zachęcają do przyłączenia się do wielkiej gwiazdkowej akcji gromadzenia książek. Postanowiliśmy w ten sposób pomóc Świętemu Mikołajowi, który w okresie przedświątecznym ma coraz mniej czasu na produkcję prezentów. Obiecał jednak, że osobiście pomoże nam wręczać podarki.

Zebrane przez nas publikacje trafią do rąk osób z różnych grup społecznych, dlatego będziemy wdzięczni za każdą ofiarowaną książkę, niezależnie od tematyki, stopnia jej zaczytania (ale nie przesadzajmy) oraz pochodzenia. Sponsorów prosimy o pozostawianie podarków w portierni Katedry Bibliotekoznawstwa UŁ.

Redakcja Nieczytelnej Sygnatury zachęca osoby, które podejrzewają u siebie istnienie talentu dziennikarskiego, do nawiązania współpracy. Czekamy na Wasze teksty. Najmilej widziane są te podejmujące tematykę bliską naszym sercom, czyli związaną ze światem bibliotekoznawców. Zainteresowanych prosimy o zapoznanie się z wytycznymi zamieszczonymi w 9 numerze NS.

Wasze teksty zostaną poddane surowej krytyce, ale jeśli wykażecie sporą dawkę samozaparcia, istnieje pewne prawdopodobieństwo,. że coś opublikujemy. Dane kontaktowe znajdziecie w stopce redakcyjnej.

Zapraszamy do współpracy

Czekamy na śmiałków 24h na dobę, 7 dni w tygodniu!!!


3(10)/2007

13

LUŹNY TEMAT

HERBACIANE CEREMONIE

Herbata jest jednym z najstarszych napojów, nie można jej też odmówić ogromnej popularności. Miała ona niemały wpływ na kształtowanie się obyczajów w wielu krajach. Arabowie znali herbatę już w IX wieku. Stary obrzęd herbaciany celebrowany jest do dziś z wielką starannością. Przykładowo – do przygotowania herbaty po marokańsku potrzeba łyżkę zielonej herbaty, nieoczyszczony cukier, garść zmielonych liści mięty i… wielkiej cierpliwości. Do wyparzonego suchego dzbanka należy wrzucić zieloną herbatę, zalać ją filiżanką wody doprowadzonej do wrzenia, następnie potrząsnąć 2-3 razy naczyniem i wylać wodę. Ma ona za zadanie zabrać ze sobą nadmiar cierpkości właściwy zielonej herbacie. Świeżą miętę lekko rozgnieść w palcach i dodać do sparzonych herbacianych listków razem z cukrem. Następnie wlać 3 szklanki wrzątku, a dzbanek umieścić na małym ogniu i doprowadzić do wrzenia. Kiedy płyn zacznie leciutko bulgotać, trzeba zdjąć dzbanek z ognia na chwilę, po czym ponownie go postawić i jeszcze raz doprowadzić do wrzenia, a na koniec… całą operację powtórzyć. Niestety, jest to dopiero pierwszy etap przygotowywania herbaty. Teraz zdjęty z ognia dzbanek należy zostawić w spokoju na 5 minut, a następnie przelewać wolno płyn do porcelanowego naczynia małymi strumyczkami, za każdym razem podnosząc naczynie coraz wyżej, tak aby herbata spadała z coraz większej wysokości. Po skończeniu przelać płyn z powrotem do dzbanka i całą operację powtórzyć jeszcze 2 razy. Takie przelewanie płynu ma za zadanie natlenienie herbaty małymi pęcherzykami powietrza, co, jak twierdzą Marokańczycy, nadaje jej oryginalnego posmaku. Zgodnie z tradycją gość powinien wypić trzy szklanki tak przyrządzonego napoju. W Tybecie herbata jest rodzajem bulionu, którym mieszkańcy mogą odżywiać się cały dzień – wyłącznie nim! Czasuma to nazwa tybetańskiego napoju sporządzanego z niezwykle mocnego naparu zielonej herbaty z solą i masłem z mleka jaków. W ten sposób przygotowany napój ubija się w specjalnej beczułce tak długo, aż otrzyma się produkt o jednorodnej konsystencji. Jest to świetny napój pomagający rozgrzać się w zimnym klimacie Tybetu. Z zielonej herbaty tubylcy przyrządzają tutaj

także czambu - potrawę z mąki z prażonego jęczmienia, soli, masła z mleka jaków i liści zielonej herbaty zbitych w cegiełki. Mongołowie, Kałmucy

i Buriaci piją chętnie tę stepową roślinę, zdecydowanie nieprzyswajalną dla europejskiego żołądka. Zielona cegiełkowa herbata rozcierana jest na proszek, zalewana zimną wodą i zagotowywana, po czym mieszana z mlekiem wielbłądzim lub owczym, masłem z mleka jaków i mąką. Wszystkie składniki, dokładnie wymieszane, doprowadzane są powtórnie do wrzenia, a następnie doprawiane solą. Buriaci znad Bajkału nie parzą herbaty, ale ją gotują, używając na ogół herbaty czarnej, dodając na koniec szczyptę soli. Zdarza się jeszcze, że tak jak niegdyś, doprawiają ją popiołem z narośli brzozy. Czy ktoś ma ochotę na małą herbatkę?

Magdalena Kokosińska

1.Te oraz inne informacje znajdziecie we wspaniałej książeczce Hanny Szymanderskiej pt. Herbata, wydanej przez Wydawnictwo Muza SA w roku 2004. Gorąco polecam!


14

3(10)/2007

LUŹNY TEMAT

NAJPIĘKNIEJSZE SĄ GÓRY Najpiękniejsze są góry... miałam dodać „jesienią”, ale nie tylko. W górach jest piękne zawsze, nawet gdy zdają się być groźne i niedostępne. Mnie one zachwycają. Ich zmienność krajobrazu, barw w ciągu dnia i roku. Spokój, cisza, trochę mroczna, ale przez to wspaniała. Tam można odnaleźć wolność, poznać siebie, uczyć się pokory. Moje wakacje to zazwyczaj wyjazd w góry, oczywiście z jakąś zgraną i obowiązkowo wesołą ekipą. W tym roku oczarowały mnie Pieniny. Miałam tylko tydzień, a w tym czasie chciałam przejść, zobaczyć i przeżyć jak najwięcej. Pieniny to piękne, malownicze góry i wspaniałe szlaki – na Wysoką – najwyższy szczyt; przy dobrej pogodzie rozciąga się panoramiczny widok na Tatry polskie i słowackie. Można zejść stamtąd wśród skał, przy szmerze potoku Wąwozem Homole. Oczywiście, jeżeli Pieniny, to obowiązkowo spływ Dunajcem. Poznanie legend, historii i innych gawęd opowiadanych przez uroczych flisaków to tylko niektóre atrakcje. Na turystów czekają także zabawy, konkursy i praca np. wylewanie wody z łodzi flisackiej. A przede wszystkim piękne widoki na Trzy

Korony, Sokolicę, Wylizane Skały ... najpiękniejsze jesienią, kiedy zawita tam moc kolorów. W deszczowe dni, kiedy góry nie są bezpieczne i gościnne, możemy zwiedzić okoliczne zamki: w Niedzicy i Czorsztynie, usytuowane na skalistym wzniesieniu, na półwyspie oblanym wodami Zalewu Czorsztyńskiego. Na koniec przytoczę cytat, który oddaje atmosferę górskich wędrówek. Tylko milczenie jest właściwym językiem w obcowaniu z nimi Tylko w ciszy słyszy się ich głos. Czasami 1 . M. Kalota-Szymańska

Małgorzata Czajczna 1.http://www.niemykrzyk.boo.pl/inne.htm


3(10)/2007

POŻEGNANIA

15

JANUSZ DUNIN-HORKAWICZ (1931-2007) 27 lipca profesor Janusz Dunin odszedł i zatrzasnął za sobą ostanie drzwi. Tak trudno pomyśleć, że umarł, choć minęły ponad trzy miesiące. Pogrzeb ostatniego dnia lipca na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej zgromadził przyjaciół i uczniów Profesora. Niezwykle ciężko było rozstawać się z człowiekiem, który był częścią naszej codzienności i którego życie i działanie tak wiele wnosiły do naszej codzienności. Los wyznaczył mi ten dzień, abym pożegnał promotora mojego doktoratu i Mistrza. My wszyscy, jego przyjaciele i współpracownicy zapamiętaliśmy Go jako niezwykłego, pełnego pomysłów człowieka, z którym spędziliśmy wiele cudownych chwil – zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Niezliczone sytuacje, kiedy Profesor służył radą i pomocą, wspominałem z radością w tym smutnym dniu. Z kilkunastoletniej znajomości zapamiętałem, że każde spotkanie z Nim było inspirujące, każda Jego wizyta dodawała czegoś niezwykłego codziennym czynnościom, zwykłe rozmowy nabierały rytmu i wagi... Nauka Profesora,

poza codziennym uniwersyteckim rozkładem zajęć, polegała na wskazywaniu ścieżek. Jak mało kto, potrafił pokazać, ile jest do wyboru dróg, jednakże wybór pozostawiał zawsze swoim współpracownikom i ten wybór w pełni akceptował. To była niezwykła cecha jego charakteru, którą miał w sobie i którą obdarowywał innych. Ktoś zauważył, że taka postawa cechuje tylko nielicznych, a ci, którzy potrafią w ten sposób traktować swych uczniów określani są mianem mistrzów. Profesor był Mistrzem i Przyjacielem kilku pokoleń bibliotekarzy i naukowców. Janusz Dunin-Horkawicz urodził się w Wilnie 26 czerwca 1931 roku. Całe dorosłe życie spędził w Łodzi, gdzie dotarł wraz z rodzicami, w wyniku akcji przesiedleńczej, już w 1945 roku. Wkrótce rozpoczął naukę w I Liceum Ogólnokształcącym im. M. Kopernika i uzyskał maturę (1950), a następnie nie mogąc z powodów politycznych rozpocząć studiów medycznych, postanawia studiować polonistykę na KUL w Lublinie. Ten nieplanowany kierunek edukacji ukształtował zainteresowania przyszłego profesora. Jak sam twierdził,

NIECZYTELNA SYGNATURA Niezgulnik Studencki 3(10)/2007 Redaktor Numeru: Aleksandra Marciniak Redaktor techniczny, skład + efekty specjalne: Paulina Majewska Korekta: Magdalena Kokosińska, Aleksandra Marciniak Grafika: Paulina Majewska Redakcja: Emilia Biernat, Małgorzata Czajczna, Zbigniew Gruszka, Monika Grzelka, Marlena Karlińska, Magdalena Kokosińska, Bogusława Kuć, Stefan Kunicki, Paulina Majewska, Aleksandra Marciniak, Justyna Osiecka, Joanna Stawińska, Małgorzata Wiśniewska-Olejnik. Redaktor Honorowy: dr Jacek Ladorucki Adres Redakcji: Katedra Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej UŁ ul. J.Matejki 34a, sala 8, 90-237 Łódź Redakcja zastrzega, że artykuły zamieszczone w czasopiśmie nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji. Zastrzegamy sobie prawo do skracania nadsyłanych artykułów. Teksty, oferty współpracy, reklamy (i propozycje prenumeraty :-)) prosimy dostarczać na adres e-mailowy: nieczytelna_sygnatura@wp.pl. Zapraszamy także na www.bibliotekoznawcy.uni.lodz.pl.


16

3(10)/2007 POŻEGNANIA zajmował się szeroko rozumianą komunikacja BO i gdzie indziej. O humorze i satyrze z Miasta społeczną za pomocą słowa pisanego, ze Łodzi od Rozbickiego do Tuwima (1966), czy Moja szczególnym uwzględnieniem historii książki Łódź pełna książek. O kulturze książki ze źródeł literackiej, dziecięcej i popularnej, spraw ruchu i wspomnień (2002 ). wydawniczego, bibliotekarstwa i bibliofilstwa. Profesor z niezwykłą łatwością skupiał Gdy po dwu latach pracy w Stowarzyszeniu wokół siebie ludzi, z entuzjazmem i radością PAX (1955-1957), trafił na etat bibliotekarski udzielał porad i wskazówek, dzielił się w Uniwersytecie Łódzkim, postanowił na własnym bogatym doświadczeniem. Moja dobre związać się z łódzką uczelnią, jako ostatnia urywana rozmowa telefoniczna z Nim, praktyczny organizator największej w mieście książnicy i wykładowca Katedry Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej. Równolegle z wykładami dla studentów postępowała Jego praca badawcza w zakresie bibliologii, która zaowocowała uzyskaniem w 1968 roku doktoratu na podstawie rozprawy Drugi rynek księgarski w Polsce. Rzecz o wydawnictwach literatury jarmarcznej i brukowej. Konsekwentna praca naukowa przyczyniła się do uzyskania stopnia doktora habilitowanego w roku 1983 na podstawie cenionej dysertacji pt. Rozwój cech wydawniczych polskiej książki literackiej XIX i XX wieku, a w 1996 roku mianowania na stanowisko profesora zwyczajnego. Profesor Dunin wypromował kilkanaście licencjatów w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej, ponad 100 magistrów bibliotekoznawstwa i informacji naukowej oraz 5 doktorów w Uniwersytecie Łódzkim. Jego najważniejsze publikacje dotyczą historii książki i jej form edytorskich, w połowie lipca, była zapowiedzią pożegnania. bibliofilstwa oraz czytelnictwa i konsumpcji Odchodziła nadzieja na spotkanie z Prowytworów drukowanych. Pełna bibliografia fesorem, wysłuchanie niedokończonych podmiotowa Profesora, obejmuje prawie 600 myśli... Dzięki temu niezwykłemu i pełnemu pozycji, w tym 20 tytułów książek, szereg pomysłów człowiekowi wiele lat temu artykuł, recenzji i felietonów (m.in. stałe, spostrzegłem, że wraz z nim jestem w Łodzi wieloletnie rubryki w „Bibliotekarzu” pełnej książek! Sunt lacrimae rerum i „Nowych Książkach” oraz rozproszone teksty w „Dziś i Jutro”, „Więzi”, „Tygodniku Powszechnym” „Odgłosach” „Polityce”). Na (Tekst ukazał się w łódzkim dodatku „Gazety podkreślenie zasługują Jego liczne prace Wyborczej” z dnia 3-4 listopada 2007 r.) dr Jacek Ladorucki poświęcone kulturze Łodzi, m.in.: W BI-BA-


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.