Kocham, więc jestem

Page 1

do klejenia na drugiej stronie okładki


www.agnellus.art.pl kontakt: agnellus@tlen.pl

tekst © Copyright by authors 2021 muzyka © Copyright by AGNELLUS 2021 scenariusz, kompilacje/ centon: Agnieszka Kowalska-Owczarek kompilacje/ centon utworów „sens w życiu”, „fantazja I”, „płacz I”: Daniel Machoś na podstawie listów Izraela Aljuhe (Lutka) Orenbacha w oparciu o książkę „Sen o teatrze. Listy z tomaszowskiego getta”

w opracowaniu i edycji tekstu I. A. Orenbacha Justyny Biernat, Fundacja Pasaże Pamięci, 2018 projekt graficzny, grafiki, opr. graf., skład, łamanie: Agnieszka Kowalska-Owczarek w grafikach wykorzystano materiały pochodzące z internetowego archiwum Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie (United States Holocaust Memorial Museum) rysunki wzorowane na karykaturach Lutka Orenbacha: Kosma Woźniarski fotografie: Agnieszka Cytacka kompozycje: Agnieszka Kowalska-Owczarek Daniel Machoś Agnieszka Nowak Tomasz Kowalski Mateusz Joachimiak Rafał Hajdorowicz Grzegorz Rogala – partia puzonu wykonawcy: śpiew – Agnieszka Kowalska-Owczarek

Druk i oprawa, tłocznia: Repliq Media ul. Akademicka 3/106 02-038 Warszawa ISBN 978-83-933689-2-1

gitara basowa/ chórki – Tomasz Kowalski gitara elektryczna/ gitara akustyczna/ śpiew – Daniel Machoś perkusja – Mateusz Joachimiak instrumenty klawiszowe/ chórki – Rafał Hajdorowicz puzon – Grzegorz Rogala gościnnie: akordeon – Marcin Dobruszek Nagrania odbyły się w grudniu 2020 roku w Robak Studio w Łodzi.

Wydawca: realizacja i mastering: Zbigniew Piotrowski Stowarzyszenie „Obszary Kultury” Partnerem wydawnictwa jest Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. ul. Krzemieniecka 2a Zadanie publiczne „Kocham, więc jestem – muzyczne listy z getta tomaszowskiego” 94-030 Łódź jest współfinansowane przez Samorząd Województwa Łódzkiego. www.obszarykultury.pl


ko cham, wi ec ,

jestem



ko cham, wi ec ,

jestem





Słowa piosenek są kompilacją cytatów z listów. Zawarte w książce teksty wydrukowane jaśniejszym kolorem to fragmenty niezaśpiewanego tekstu, które rozszerzają kontekst centonów. W nawiasach kwadratowych znajdują się dodane słowa lub powtórzenia w tekście. Podane numery stron pochodzą z książki „Sen o teatrze. Listy z tomaszowskiego getta” w opracowaniu i edycji tekstu (I. A. Orenbacha) Justyny Biernat. Wersyfikację stworzyła Agnieszka Kowalska-Owczarek. Na okładce oglądamy karykatury osób związanych z projektem, rysowane w stylu Lutka Orenbacha. Od lewej współpracujący od wielu lat z zespołem muzyk jazzowy Grzegorz Rogala, obok Agnieszka Kowalska-Owczarek, „frontmenka” i liderka Agnellusa wcielająca się na swój sposób w Lutka. Na samej górze Daniel Machoś, liryczna dusza bandu, obok Agnieszka Nowak, trzon zespołu, niezastąpiona gdy trzeba rozwiązać skomplikowaną muzyczną kompozycję. Z prawego górnego rogu ciepłym spojrzeniem obejmuje cały zespół Justyna Biernat, patronka i inspiratorka projektu Agnellusa. W drugim rzędzie od lewej uważnie spogląda na działania zespołu Kosma Woźniarski, autor karykatur oraz animacji do singla „gdzie jesteś”. Poniżej Paweł Zawierucha, perkusista, który szczęśliwie powrócił na łono grupy! Obok Tomasz Kowalski, basista, nieodzowny w muzycznych, technicznych i scenicznych akrobacjach. Dalej w emocjonalnym, teatralnym grymasie Mateusz Joachimiak, były perkusista zespołu. Skomponował i odszedł! Na prawo, powyżej filuternie spogląda na nas zza okularów niezwykle utalentowany pianista! Rafał Hajdorowicz. Nie każdemu dane ujrzeć to spojrzenie. „Kocham, więc jestem.” Zapraszamy! Liderka wraz z zespołem


m imo wszystko [...] gdybyś Ty widziała ludzi, ludzkie krzywdy, ludzkie łzy to... to chyba byś uwierzyła w Diabła!.. Mimo wszystko chcemy się bawić. My, młodzież, chcemy się bawić! Do licha! Mam przecież dziewiętnaście lat! I nie chcę płakać! A jeżeli śmiać się nie można, bo nie idzie, to trzeba sobie ten śmiech zrobić. Trzeba sobie pić, trzeba sobie śpiewać. [Może świat potrwa do jutra.] Może świat potrwa tylko do jutra. (ref.) [Mimo wszystko chcemy się bawić. My, młodzież, chcemy się bawić! Mimo wszystko chcemy się bawić.] Tomaszów Maz. 29.5.1940/ s. 108

[...] nie mam siły pisać o tym, co się czasem kładzie na serce okropnym ciężarem; że nie chcę Ci psuć humoru czarnymi myślami, które męczą, trapią jak zmory. Te głuche jęki, które drżą w powietrzu, które są wszędzie, które tłuczą się po brudnych ulicach, które wiszą nad uchem dniem i nocą trzeba przytłumić, zdusić, trzeba pokryć wiosną, mgłą zapomnienia, trzeba tylko głośno donośnie śpiewać tralala, lala, tralala, tram pam, pam, tram pam pam... [tram pa pam...] Śmieeeej się pajaaacuuu! A teraz potrzebny mi tylko dobry, mocny, wiosenny Twój pocałunek i żegnaj mi, najdroższa. [...] Tomaszów Maz. 6.4.41/ s. 196, 197

(ref.) [Mimo wszystko...]


To nie jest dobrze – ja wiem; ale tak musi być. A gdybyś Ty jeszcze tu była przy mnie, to mi tylko gwizdać na cały świat. (ref.) [Mimo wszystko...] Tomaszów Maz. 29.5.1940/ s. 108


pragn i en i e [...] Rozumiem dobrze, że moje ostatnie listy niezbyt dobrze wpływają na Twój humor, ale cóż mogę na to poradzić? Pragnąłbym całym sercem pisać Ci o radości, o wiośnie, o młodości, o pięknie, ale cóż, kiedy wszystko naokoło stanowczo zaprzecza tym rzeczom i nie pozwala w żaden sposób zmienić nastroju. Radość poszła gdzieś do diabła, wiosna… hm, wiosna: [a] przez cały miesiąc tylko deszcz i deszcz [...] Tomaszów, 2.5.1941/ s. 202


. sens w zyci u [deszcz,] tylko deszcz i deszcz, już maj, przecież, a tu deszcz i deszcz. [...] [Jednym słowem: nic.] [Nic.] Młodość wydaje się czasem starością, jest jakaś chora i biedna. A piękno – tylko w książkach. Jednym słowem: nic. Sytuację ratuje tylko miłość. [Tylko miłość.] Dopóki człowiek ma o kim myśleć [ma], wie, że istnieje ktoś kochający – dopóty jest jakiś sens w tym życiu [jest]. [Tylko miłość!] Tomaszów, 2.5.1941/ s. 202


Lutek utwierdza mnie w przekonaniu, że największym „motorem napędowym” życia jest Miłość i relacja z drugim człowiekiem, nawet ta na odległość. To ona pomaga przejść przez najmroczniejsze momenty życia, to ona popycha do działania, dodaje sił, pomaga rano wstawać mimo braku perspektyw. To ona odsłania migawki normalności w nienormalnej sytuacji, to ona pozwala znaleźć sens trwania, nawet jeśli samemu dla siebie tego sensu nie można znaleźć. Wtedy żyje się dla kogoś innego: „dopóki człowiek o kim myśleć ma, dopóty sens w tym życiu jest”. Dla mnie to najważniejsze zdanie z całej płyty.* Agnieszka Nowak * Patrz utwór „sens w życiu”


Fantazja [...] Jestem jak rozstrojony fortepian – same dysonanse i albo wpadnę w stan zupełnej apatii, albo zwariuję. [...] Już zgubiłem zupełnie siebie i nie wiem już – co dobre, a co złe, co mądre, a co głupie, co moralne, a co niemoralne. Już nie wiem gdzie jest moje „ja”; wszystko się chwieje pode mną, wszystko leci na złamanie karku. Wszystko bzdury, bzdury, bzdury! Uśmiecham się głupio, gadam z kolegami jak dawniej o najróżniejszych rzeczach, ale nic już nie rozumiem, co mówię, nic już nie wiem, co robię, nic nie słyszę, co inni mówią i nic mnie w zasadzie nie obchodzi. [...] Jest jedyna rada; zapomnieć o całym świecie, hulać [i] bawić się, pić, szaleć, wariować, zatracić się na śmierć. [...] [Zapomnieć o całym świecie,] [pić, szaleć, wariować, zatracić się na śmierć. Zatracić się na śmierć. Zatracić się na śmierć. Zatracić się na śmierć.] Ale to jest fantazja, [ale to jest fantazja] tak jak fantazją jest to, że Ty zaraz przyjedziesz, położysz mi dłoń na oczach i każesz zapomnieć. [Jak fantazją jest to, że] powiesz parę słów mocnych, Twoich i wszystko będzie znowu dobrze.

Fantazja! [Fantazja!! Fantazja!!!]


Jak fantazją jest nasza miłość, miłość z „Tysiąca i jednej nocy”, jak fantazją jest wielkie niebo, [wielkie niebo] i wielki świat, jak fantazją jest wielka sztuka, wielka sztuka i wszystko, wszystko co piękne. [Jak fantazją…] Tomaszów Maz. 8.10.1941/ s. 241


Fantazja I I [...] Fantazją i ironią. Październikowy, piękny jesienny dzień – czyż nie jest ironią? Dzień stworzony dla kochających, a będący dniem nienawiści, dzień „romantyczny”, dzień w którym mogłoby tkwić szczęście, a w którym jest złość i tragedia. Piękna październikowa, ironiczna noc, z ironicznym księżycem, pełna czaru i poezji z romantycznym wiatrem, który może śmiało przygrywać zakochanym u otwartego okna, a który śmieje się bezczelnie z cierpień ludzkich. Piękna październikowa noc zmieniła rolę i stała się zła jak ludzie, jest pełna strachu i cierpień. Ty nie przyjdziesz. Tak będzie jak było. Nic się nie zmieni. Będzie już zawsze Tomaszów, będzie zawsze niepokój, nerwy, złe sny, a reszta jest fantazją. Naględziłem, nabazgrałem masę bzdur, już pewnie jesteś okropnie zasmucona, już jesteś zła na mnie, już mnie ganisz, a przecież wiesz dobrze, że poprzez te wszystkie czarne noce prześwieca mi Twoja miłość jak światełko małe, a mocne i że tam patrzą zawsze zmęczone oczy… Bywaj mi zdrowa, kochana, całuję Cię stokrotnie. Twój zawsze, Lutek. Serdeczne ukłony dla Mamy.

Tomaszów Maz. 8.10.1941/ s. 241, 242


Jestem ciekaw, czy sam Lutek określiłby swoje listy jako inspirujące. Czy spodziewał się, że przetrwają i będą budziły emocje następnych pokoleń. Jeśli miałbym powiedzieć, co skłania mnie do działania po lekturze jego tekstów to wskazałbym na prostotę przekazu. Na szczerość, na uczciwość, na brak ukrywania jakichkolwiek emocji: złości, radości, smutku czy miłości. Na otwartość i bezpośredni kontakt ze sobą i z drugim człowiekiem. Na coś, czego w obecnym świecie brakuje, a czego tak bardzo łakniemy. Cieszę się, że mogę być częścią tej podróży. Podróży, która prowadzi do najskrytszych zakamarków ludzkiej duszy. Paweł Zawierucha


sÜs s [...] Ostatnio było nawet trochę słońca i to chyba tak dobrze podziałało na mnie. Do szczęścia brakuje mi tylko jeszcze... Twój list, no bo sama Ty – to jest fantazja, ale list, normalny, Twój, prawdziwy list, ale nie smutny (broń Boże!), tylko żeby były w nim Twoje wesołe, figlarne, śmiejące się oczy i mały, wesoły ząbek… [...] Tomaszów Maz. 21.8.1941/ s. 228

Chciałem Ci napisać wcześniej, ale czekałem na Twój list. I nie było, i nie było. Dlaczego tak mało piszesz? Przecież wiesz, że czekam i czekam. Pisz, pisz, [Pisz, pisz. Pisz, pisz. Pisz, pisz.] bo ja tu zaczynam myśleć. Ja znowu muszę do Ciebie pisać, „bo tak mi Ciebie bardzo brak”, bo tęsknię, [bo] tęsknię, [bo tęsknię, bo tęsknię, ach tak]... Ty już tkwisz we mnie tak mocno, że choćbym chciał, to Cię nie wyrwę. [...] Tomaszów Maz. 17.7.1940/ s. 122

Boję się, że ten nastrój prędko pryśnie, ale na razie gwiżdżę na wszystko. Niczem się już nie przejmuję – jest za dużo smutnych rzeczy – kroczę sobie wesoło [po] ulicy i uśmiecham się w duszy. Chciałbym być dobrym, chciałbym dawać szczęście... Tomaszów Maz. 21.8.1941/ s. 228

W zeszłym roku – teraz... Mój Boże! Wszystko było z nami. I świat, i szczęście, i las, i słońce. A dziś? Wtedy była taka „mała”, taka „süss”...


(ref.) [taka „mała”, taka „süss”] Było mi smutno: powiedziałem tej „małej”. Ona miała taki ząbek i... i musiałem się uśmiechnąć. Było mi wesoło: powiedziałem tej „małej”; ona znowu miała ten ząbek. I było tak rozkosznie i tak wspaniale... (ref.) [taka „mała”, taka „süss”] Tomaszów Maz. 17.7.1940/ s. 122


ko cham [...] Co ja robię? – Nic. Kompletnie nic. Bąki zbijam. Czas marnuję. [...] Wiersze recytuję. Wódkę piję. Wódkę, liker, wino, koniak, alarz... Palę dużo papierosów. Kaszlę. Strasznie kaszlę. Marzę, dużo marzę, a nic nie myślę. Czekam, czekam, ale nic nie wyczekam. Rosnę, jestem coraz starszy i coraz większy idiota. (ref.) [Kocham... kocham.] Kocham kogoś, kogo nie ma; kogoś, kto jest gdzieś tam, diabli wiedzą gdzie i ma krótki nosek i krzywy, śmieszny ząb. Piszę […] listy. Psuję papier. Jest tam dużo całusów, a mało myśli. I to wszystko. [...] Wszyscy są ze mnie zadowoleni tylko nie ja. Czas leci. Coraz jestem starszy. Czas ucieka. Co ze mną będzie? Do czego dojdę w życiu? Teraz to nic. Teraz nie żyję. Nie ma mnie. [Kocham... kocham.] Tomaszów, 18.2.1941/ s. 189

[...] Już lato ucieka. The minutes fly... Trudno, cóż robić. The minutes fly... Życie nie jest romansem; a ja zawsze myślałem – że jest. [...] Tomaszów Maz. 17.7.1940/ s. 122

(ref.) [Kocham... kocham.]


i

PLacz I [...] ten obraz... ci ludzie... Ten płacz, płacz, płacz! Te fury! „Jadą wozy... z ludźmi” [,ten płacz] [...] I co będzie? Pojechać do jakiejś zapadłej dziury i co tam robić? Z czego żyć? [...] Już się nie chce żyć... Już nic, nic, nic. [...] straszny chaos. Cała gmina „na ulicy”, przy furach, nastrój okropny. [I płacz, płacz! Straszny chaos, nastrój okropny. I płacz. I co będzie? Z czego żyć? Już się nie chce żyć... Już nic, nic, nic.] Jeszcze tylko ta instynktowna siła życia trzyma nas na nogach, jeszcze ta ostatnia, najostatniejsza nadzieja. [feel fear] Tomaszów Maz. 18.10.1940/ s. 143


future Tak długo czekałem na list. Już byłem bardzo niespokojny. Wreszcie przyszedł. Co Ci tu napisać? Jestem po prostu w tragicznym nastroju. W ostatnich dniach miałem już dosyć życia, dosyć świata i wszystkiego. Żyło się cały rok z fantazjami, a teraz takie rzeczy... Nie warto żyć. Nie warto, nie warto! Co będzie? Boję się tego pytania. W pewnych chwilach przeczuwam, widzę jutro. Ciemne, czarne jutro. I walczę z tym widokiem. Nie chcę tego widzieć. [...] Tomaszów Maz. 16.6.1940/ s. 113

Niby spokój – a [niepokój]. Pustka. Już nic nie chcę myśleć. Już nie! Już [nic] mnie nic nie obchodzi. Nie chcę słyszeć o świecie, o ludziach, o tym „futur”. Nic, tylko pozostawać tak, w takiej bezmyślności. Moje aspiracje, moje ambicje – psiakrew, pusty śmiech. I to samo ja [ten], on, tamten, wszyscy moi koledzy... La vie brisée. [...] Je préssens le malheur. Je ne vois pas le futur. Je vois le grande précipice; le sombre, noire précipice… [La vie brisée.] Tomaszów Maz. 16.6.1940/ s. 113



Wszyscy znają sławne powiedzenie, że „w czasie wojny milkną muzy”. Lutek jest dobrym przykładem, że to nieprawda. Sztuka nie umiera nigdy. Im głośniej walą armaty, tym uważniej trzeba słuchać, co muzy do nas mówią. Mateusz Joachimiak


Z zespołem Agnellus współpracuję od dawna. Pierwsze spotkanie... to był chyba 2005 rok – FAMA. „Ballady i Transe” oraz „Bal dla Ubogich” – to płyty, na których miałem przyjemność dotąd grać. Agnellus to dla mnie przede wszystkim relacje z ludźmi, którzy dają się poznać, i których poznanie było dla mnie przyjemnością. Dlatego z chęcią przystałem na propozycję włączenia się w kolejną muzyczną produkcję „Kocham, więc jestem”, współczesną odsłonę historii chłopaka – młodego mężczyzny, który mimo życia w getcie pielęgnował miłość do kobiety, z którą musiał kontaktować się listownie, zachował uczucia, ekspresję i pasję tworzenia. Prowadził również teatr. Jednak to, co robił, moim zdaniem, daleko wykracza poza to pojęcie, ponieważ ratował okruchy życia w krainie cienia śmierci. Zginął, jak wielu jego pobratymców, ale jest świętym swoich czasów – jak gwiazda świecąca, tym mocniej im mocniej odcina się od ciemności mroku, który ją otacza. Czytam teraz dzieciom „Władcę Pierścieni” i jego postać kojarzy mi się z Frodem, który przemierza Mordor w beznadziejnej misji. I on zastanawiał się, czy ktoś zaśpiewa o tym pieśń – czy będzie komu... Nam przyszła taka szansa, że gramy piosenki do tekstów Lutka Orenbacha. Grzegorz Rogala


i

PLacz II [...] Czuję, że coraz głębiej zapadam się w noc, w czarną, beznadziejną noc. Beznadziejną?! Nieprawda! Przecież jednak przyjdzie kiedyś dzień, przecież będę mógł jeszcze odetchnąć świeżym powietrzem świtu i szczęściem miłości. Tymczasem wszystko śpi. [Śpi, śpi, śpi] Miłość też śpi, tam daleko u Ciebie... „Pijcie wino, idźcie śnić! Lecz się będzie świt promienić, trzeba wino w krew przemienić, przemienione wino pić!” – to Słowackiego. Tymczasem mam czekać. Zawsze czekam. Wieczorem, gdy leżę w łóżku, słyszę za oknami turkot dorożki (wszystko śpi, cisza). Słucham... Czego oczekuję od tej dorożki? Nie wiem. Dorożka jedzie coraz dalej, aż wreszcie turkot cichnie. Pozostaje w sercu cichy żal, że znowu nic, że jeszcze nie czas. Może to Ciebie czekam? [feel fear] 19.10.1940/ s. 144



gdz i e jestes [...] Chmury są teraz czarne i słońce jeszcze świeci. Z daleka kominy i kominy. Na ulicy nikogo, nikogo. Bela śpiewa jakąś polską piosenkę. Domy są czerwone od słońca. Dziwny dzień... (ref.) Gdzie jesteś, dziewczyno?! Mała dziewczynko! Tak mi dzisiaj było, jakbyś Ty się miała tu zjawić [się tu]. Przyjdź na jeden wieczór – będzie trochę poezji... Poezji... A potem, jutro, już może być nuda tomaszowska. Głupie myśli. Napływ sentymentu. Poezji nie ma; poezja – w książkach, jak pisałem w ostatnim liście. ...A jednak poezja jest? Musi być! Przyjdź – a będzie poezja. Możesz mówić do mnie po niemiecku, a ja do Ciebie po polsku, możemy wcale nie mówić, ale poezja będzie. Poezja chwili. [...] 19.10.1940/ s. 102

[...] Czułem wyraźnie Twoje usta i czułem jak Ty pachniesz. Ale to było krótkie jak chwila, potem przyszedł żal i wściekłość, że to już dawno... Twoje usta... Najlepsze. 19.10.1940/ s. 102

(ref.) [Gdzie jesteś, dziewczyno?!...]


Zapraszamy do posłuchania i zobaczenia premierowego konertu on-line, którego streaming odbył się 25 IV 2021 roku w ramach akcji Dotknij Teatru 2021:

Zapraszamy do wysłuchania wersji wzbogaconej fragmentami mówionymi:

Powyższe materiały znajdziesz również na naszej stronie inetrnetowej www.agnellus.art.pl w zakładce Lutek. na stronie obok kadr ze streamingu koncertu premierowego




k

o

i ec jestem w , AGN am EL h c L

US Ł



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.