72
WYWIAD
••• SZTUKA I KOBIETY / Z LUIZĄ FIJAŁKOWSKĄSEGIT I DOROTĄ OZIMEK, PROWADZĄCYMI FUNDACJĘ SZPILKA, ROZMAWIA MARTA WYSOCKA Jak doszło do tego, że stworzyłyście Fundację Szpilka, kiedy o tym pomyślałyście i co było impulsem? Luiza: Na początku był „Wentylator. Przewietrz swoje myśli”. To było wtedy, kiedy poznałyśmy się, czyli 10 lat temu. Wówczas wytworzyła się taka niezwykła energia, pojawiła się chęć do działania i od razu wpadłyśmy na pomysł, by coś razem stworzyć.
Czym w takim razie był „Wentylator”? Luiza: Nie myślałyśmy wówczas o fundacji, działałyśmy tylko we dwie i chciałyśmy robić spotkania dla ludzi, aby mogli się rozwijać, pragnęłyśmy poszerzać horyzonty dla pięknej idei. Ważne dla nas było, aby nikt nie musiał za to płacić. Dorota: Tak, to był wielki entuzjazm. Realizacje miały być czysto społeczne. Zamierzałyśmy inspirować ludzi do działań artystycznych, „przewietrzać” ich myślenie. Spotkań było mnóstwo, zapraszałyśmy na nie bardzo różnych ludzi, którzy prezentowali swoje przeróżne pasje. Luiza: Na pierwszym gościłyśmy Kasię Kulbowską, która mówiła o Australii, gdzie znalazła się jako bardzo młoda dziewczyna, tam dojrzała i ustabilizowała swoje spojrzenie na świat, bardzo inne od tego jakie mamy tutaj. Kasia przyniosła wykonane przez siebie różdżki i pióra egzotycznych ptaków. Kolejnym gościem był Robert Kuwałek i wówczas brakowało już miejsc. Było to wspaniałe przeżycie, pokazał jedynie 3 slajdy, ale jego dar opowiadania wciągnął wszystkich bez reszty. Dorota: Założyłyśmy na początku, że unikamy dwóch tematów, są nimi religia i polityka, na pozostałe jesteśmy otwarte. Spotkania są więc o modzie, książkach, sztuce, podróżach. Wiele osób zgłaszało się do nas z chęcią wystąpienia, nie zważając na to, że nie są one gratyfikowane. To była wielka energia, dzięki której zauważyłyśmy, że mamy moc sprawczą, że wokół nas pojawiają się ciekawi ludzie. Postanowiłyśmy przekuć to w formę, która dałaby nam więcej możliwości działania, stąd pomysł na Fundację. Było więcej osób zaangażowanych w jej powstanie, ale z biegiem czasu okazało się, że zostałyśmy we dwie, jako mózg i serce Fundacji i działamy w ten sposób już siódmy rok.
Skąd wzięła się nazwa Fundacji? Dorota: Nie potrafię sobie przypomnieć. Miało być kobieco, intrygująco i krótko, nazwa miała przykuć uwagę. Nie myślałyśmy o tym, by wiązało się to z szyciem czy butami szpilkami. Teraz jesteśmy już rozpoznawalne, stworzyłyśmy markę, która jest pozytywnie kojarzona. To budujące, gdy widzi się korzystny odzew,