6 minute read

Niepisane reguły obchodzenia się z alkoholem

Next Article
Góra lodowa

Góra lodowa

zwolennikami ostrego picia w weekendy, a nie tolerują tego w tygodniu. Są wreszcie tacy, którzy akceptują wszelkie sposoby picia. Jak w tym wszystkim zachować granice i umiar?

Niepisane reguły obchodzenia się z alkoholem

Spróbujmy się przyjrzeć bliżej regułom i normom dotyczącym picia alkoholu obowiązującym w naszej kulturze, kulturze zaburzonych norm picia, gdzie bardzo łatwo jest przekroczyć granicę konsumpcji „normalnej” i nadmiernej. Większość osób nie jest świadoma występowania takich norm, choć im ulega. Podobnie jak uczymy się języka ojczystego od matki i ojca bez wkuwania gramatycznych formułek, tak każdy członek społeczności w trakcie swego życia poznaje od swoich bliskich zasady dotyczące tego, co jest prawidłowe, a co nie. Z tych przyczyn w wielu krajach już małe dzieci wiedzą, że:

• dorośli mogą pić alkohol, a dzieci nie, • mężczyźni piją więcej niż kobiety, • alkohol pije się na przyjęciach i imprezach, ale nie samemu do śniadania.

W kulturach, w których normy picia są zaburzone i niejasne, można wyróżnić kilka reguł obchodzenia się z alkoholem. Zostały one poniżej opisane.

„Częste picie jest czymś normalnym”

W krajach z zaburzoną kulturą picia większość dorosłych obywateli, a także młodzieży pije alkohol regularnie – niektórzy raz w miesiącu, większość co najmniej raz w tygodniu, a około 25% codziennie. Jedynie około 7–20% utrzymuje abstynencję.

Powszechna obecność alkoholu w naszym życiu wynika również z tego, że można go kupić w niemal każdym sklepie spożywczym – zarówno w osiedlowym, jak i w supermarkecie. Jest dostępny w każdej restauracji, kawiarni i pubie. W Polsce i Niemczach

bez problemu można go nabyć na stacjach benzynowych, co wbrew pozorom nie wszędzie na świecie jest oczywiste. W takich krajach jak Norwegia, Szwecja, Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania alkohol sprzedaje się tylko w specjalnych sklepach, nie jest też dostępny w każdej restauracji, gdyż wymagane jest posiadanie specjalnych licencji.

Młodzież

W takiej sytuacji nie może dziwić, że alkohol jest z reguły pierwszym środkiem uzależniającym, z którym stykają się dzieci i młodzież. Badania wskazują na to, że znaczny odsetek dzieci poznaje smak alkoholu (a czasem także jego działanie) już między szóstym a dziesiątym rokiem życia, czyli znacznie wcześniej niż w wypadku poznania smaku papierosów czy narkotyków.

„Alkohol musi być”

W naszej kulturze jest bardzo wiele sytuacji, które nierozłącznie wiążą się z alkoholem i jego spożywaniem. Oto niektóre z nich:

• święta, na przykład Boże Narodzenie, Wielkanoc, sylwester,

Nowy Rok, imieniny, urodziny (osiemnastki), ważne rocznice rodzinne; • specjalne wydarzenia życiowe – wesela (a wcześniej „bogate w alkohol” wieczory kawalerskie i panieńskie), urodzenie się dziecka, otrzymanie mieszkania (parapetówka), ukończenie studiów, podjęcie pracy (wkupienie się); • rozmaite wydarzenia życiowe – imprezy z okazji zdania (lub niezdania) egzaminu na studiach, zaliczenia sesji, początku i zakończenia roku szkolnego oraz akademickiego lub bez okazji; weekendy – powszechny jest zwyczaj spędzania wieczorów i nocy w pubach oraz na dyskotekach, co często łączy się z intensywnym piciem; • imprezy sportowe – oglądanie meczy piłkarskich, walk bokserskich czy innych sportowych zmagań, zarówno w pubach, jak i w domu przy telewizorze ze znajomymi;

• prezenty, dowody wdzięczności – bardzo często w formie alkoholu. Jakiś czas temu do tej listy doszły jeszcze: • spotkania biznesowe i integracyjne w wielu firmach („wyjazdy integracyjne”); • wspólne ze znajomymi i przyjaciółmi wiosenne i letnie grillowanie.

Funkcjonując w kulturze, w której picie alkoholu jest uważane za coś normalnego, a nawet niezbędnego, nie zastanawiamy się na co dzień nad tym, jak dużo napotykamy sytuacji związanych z alkoholem, a także nad tym, że wobec braku granic i reguł bardzo łatwo wejść na ścieżkę, a nawet na „równię pochyłą” uzależnienia.

„Alkohol pomaga”

W naszym, i nie tylko naszym, kraju powszechne są bardzo pozytywne opinie dotyczące alkoholu i jego działania. Na przykład wiele osób jest przekonanych o tym, że:

• dzięki alkoholowi można się czuć pewniej, • alkohol ułatwia kontakty z ludźmi, których się nie zna, • picie alkoholu jest jedynym sposobem na to, aby się odprężyć, • alkohol zwiększa pewność siebie i otwartość („jak pójdziemy na wódkę, to ci o tym opowiem”), • dzięki alkoholowi człowiek staje się bardziej radosny, pełen humoru, pomysłowy, • alkohol pomaga na smutki i depresje („na frasunek dobry trunek”), • pod wpływem alkoholu łatwiej można znieść życiowe obciążenia, przemęczenie pracą, • alkohol ułatwia relacje seksualne, • alkohol ułatwia poznanie osób płci przeciwnej, • bez alkoholu nie ma zabawy, • dzięki alkoholowi można się wyłączyć, zapomnieć, odreagować („zresetować”).

To jasne, że w społeczności, w której dominują powyższe przekonania, alkoholu nie pije się ze względu na jego smak ani jako dodatek do

posiłku, lecz ze względu na jego działanie. Oczekuje się, że pomoże rozwiązać różne życiowe sprawy, zaspokoi określone potrzeby, których na trzeźwo (jak nam się wydaje) nie jesteśmy w stanie zaspokoić.

Picie alkoholu pozwala również wielu osobom oddzielić pracę od czasu wolnego (dawniejsze motto: „przy sobocie po robocie”). Może dlatego wielu ciężko pracujących ludzi niecierpliwie wyczekuje weekendu?

„Można pić tyle co inni”

W naszej kulturze nie istnieją żadne konkretne wyznaczniki dotyczące tego, ile można wypić i kiedy należy przestać. Ilość spożywanego alkoholu zależy często od tego, ile piją inni. Jedni uważają, że jednorazowe wypicie litra piwa jest czymś normalnym, inni, że można spokojnie wypić dwa litry. Najważniejsze jest podejście osób, z którymi się pije, ponieważ zawsze można wówczas powiedzieć, że przecież „wszyscy tak piją”. Nieprzypadkowo wielu pacjentów, gdy dowiaduje się o kryteriach diagnostycznych uzależnienia, mówi: „W takim razie wszyscy są alkoholikami”. To oczywiście nieprawda – prawdą może być jednak fakt, że w otoczeniu tej osoby byli lub są ludzie pijący właśnie w taki, a nie inny sposób i dlatego sądzi ona, że wszyscy piją tyle samo. Mówi jej się wtedy: „Być może wszyscy twoi znajomi tak piją, ale to nie znaczy, że jest to norma”. W tym znaczeniu, choć to duże uproszczenie, rację mają członkowie rodzin osób uzależnionych, uważając, że ich bliski rozpił się, przebywając właśnie w takim, a nie innym towarzystwie.

Innym przykładem picia „tyle co inni” są toasty. Osoba proponująca wypicie toastu lub kolejki narzuca innym swoje tempo, zmuszając nieraz do picia „opornych” swoistym szantażem („Za moje zdrowie nie wypijesz?”). Duża ilość alkoholu i częste kolejki są wówczas rozumiane jako przejaw gościnności, statusu („stać mnie”) i dobrego samopoczucia.

„Picie alkoholu jest sprawa prywatną”

W krajach o zaburzonej kulturze picia powszechne jest przekonanie, że nie należy się mieszać w sprawy związane z alkoholem. „Każdy

powinien sam wiedzieć, co dla niego dobre” – sądzi większość społeczeństwa. Z tego powodu wielu ludzi słucha z niechęcią, gdy ktoś krytykuje w ich obecności bliską osobę z tego powodu, że zbyt dużo pije. Niektórzy nawet wyrażają zrozumienie, gdy „zaatakowana osoba” broni się agresywnie przeciw tym zarzutom. Gdyby w pracy ktoś powiedział kierownictwu, że jeden z pracowników jest pijany, zostanie uznany za donosiciela. Wiele osób nie sprzeciwia się, widząc, że sprzedaje się alkohol nieletnim w sklepie („nie będę się mieszać”), ale jednocześnie gorszy się w duchu na widok pijanej młodzieży. Z tych samych przyczyn znajomi, przyjaciele i koledzy nie zwracają uwagi osobie z własnego otoczenia, która zbyt dużo pije i ma z tego powodu coraz większe problemy. Ten sposób myślenia jest tak silny, że zdarza się nawet pacjentom w trakcie terapii. Czasami starają się oni kryć osobę, która nie zachowała abstynencji, aby się to nie „wydało”.

„Po alkoholu więcej wolno”

W kulturze o zaburzonych regułach sporo osób z większym zrozumieniem odnosi się do – często karygodnych – zachowań ludzi (zwłaszcza bliskich i znajomych), wiedząc, że zdarzyły się pod wpływem alkoholu. Wystarczy powiedzieć: „Za dużo wypiłem” lub „Byłem pijany, nie pamiętam”, a czyn jest oceniany inaczej niż na trzeźwo. W ten sposób osoby nadmiernie pijące uczą się, że będąc pod wpływem alkoholu, mogą sobie na więcej pozwolić (łatwo wówczas sobie i bliskim wmówić na przykład: „Skoro film mi się urwał, nie odpowiadam za to, co robiłem”, inaczej mówiąc: „Nic się nie stało”). Analogicznie wielu pracowników przymyka oko na pracę swojego kolegi lub podwładnego, wiedząc, że jest po ostrym piciu, a negatywnie ocenia gorszą pracę tej samej osoby w sytuacji, gdy jest ona trzeźwa. Należy się zgodzić co do tego, że w takiej atmosferze znacznie trudniej o refleksję nad swoim piciem („Może coś ze mną jest nie tak, skoro robię takie rzeczy…”) niż w kulturze jednoznacznie potępiającej ekscesy alkoholowe.

This article is from: