Rozbieg na czworakach Najbardziej czcigodny jest podróżnik milczący. Pewien Ang lik po powrocie z wyprawy dookoła świata rzekł, wchodząc do swego klubu: – Wróciłem. Czy mogę prosić o szklaneczkę whisky? – Gdy przypominam sobie podróżników z mego dzieciństwa, a niektórzy z nich podróżowali aż do Mejszagoły, Mołodeczna, czy nawet do Woropajewa, widzę ludzi dostojnie milczących, szlachetnie powściągliwych. Jeśli się zdarzyło, że któryś z nich wspomniał półgębkiem o swoich wojażach, to tylko po to, aby przytoczyć jakąś naukę życiową, rozumny morał. I ja także nie lubię gadatliwych globtroterów. Nie dość, że swoim ględzeniem wypełniają obficie gazety i tygodniki, ale jeszcze i w towarzystwie przy kielichu czyhają agresywnie, żeby złapać moment i opowiedzieć coś tasiemcowego z Singapuru albo Las Vegas. W naszych uciążliwych czasach pojawili się faceci, których jedynym zawodem jest jeżdżenie z kontynentu na kontynent i publiczne opowiadanie, co widzieli po drodze. Niektórzy zdradzają nawet tak zwane sekrety warsztatu, to znaczy zwierzają się przy okazji, jak ich męczy jeżdżenie i pisanie. 7