Złota Lilijka maj 2017

Page 1

Złota Lilijka Numer 2

Rok 2017

Maj

Wiosna! Wyjdźmy w świat - czas na służbę! s. 11 Harcerska pamięć s. 13-14 Jaki powinien być Zuch Stulecia? s. 10

Magazyn instruktorski Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto


W numerze... FELIETON REDAKCYJNY Malowane kroplą deszczu (Marta Borkowska) - s. 3 Z PUNKTU WIDZENIA DOŚWIADCZENIA, CZYLI OKIEM SENIORA Wiosna! (Krystyna Miszczuk) - s. 4 Z INSTRUKTORSKICH ŚCIEŻEK Tomy z instruktorskiej półki (Dominika Duszyńska) - s. 6 RELACJA Średniowieczna przygoda (Emilia Konwińska) - s. 8 Z SZUFLADY PROGRAMOWCA Jaki powinien być Zuch Stulecia (Joanna Janeczko) - s. 10 NA WĘDROWNICZYM SZLAKU Dlaczego nie zdobywamy znaków służby (Damian Pietruszyński) - s. 11 PASJE Jedna sześćdziesiąta przy pięć sześć (Barbara Małecka) - s. 12 WSPOMNIENIE Historia powstania Instruktorskiej Szkoły Harcerstwa Żeńskiego na Buczu (Helena Karabasz) - s. 13 MYŚLI HARCMISTRZOWSKIE Ocalić od zapomnienia (tekst Włodzimierza Dusiewicza okiem Barbary Małeckiej) - s. 14 KĄCIK ROZMAITOŚCI

Wydawca: Komenda Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto Kontakt z redakcją: marta.adamczyk@zhp.net.pl Kolegium redakcyjne: hm. Barbara Małecka, phm. Krzysztof Kobus, Maja Rosińska, hm. Marta Borkowska (redaktor naczelna) Źródło ilustracji: archiwum Kręgu Seniorek "Wędrowniczki po Zachodnim Stoku", Barbara Małecka CC BY-SA 4.0., Marta Borkowska, Dominika Duszyńska, domena publiczna Poszukiwani współtwórcy Złotej Lilijki: autorzy tekstów, twórcy wywiadów i reportaży, fotografowie, graficy, edytorzy.

Strona 2

Złota Lilijka 2/2017


Felieton redakcyjny MALOWANE KROPLĄ DESZCZU Marta Borkowska Wiosna ma specyficzny zapach schnącego po deszczu asfaltu, wymieszany z aromatem rozkwitających w ciepły wieczór drzew owocowych. Niekiedy pachnie ciepłem słońca skrzącego się w gałęziach drzew, a niekiedy spokojem przedburzowego popołudnia. Wiosna to feeria barw na palecie świata, na której malarz codziennie komponuje nową barwę i nanosi ją energicznymi pociągnięciami pędzla w kontur szarego miasta. To codziennie zmieniający się pejzaż, znajomy przecież, lecz jednak uderzający nową nutą każdego dnia. Wiosna to ruch i gwar – pękające pąki, szalejące ptaki, chmury gnane wiatrem przy akompaniamencie złowrogich pomruków, zwiastunów burzy. Wiosna to rozwój i zmiana. Wiosny nie zobaczy się z zamknięcia w czterech ścianach. Ona nie wejdzie do środka nieproszona. A jeśli przyniesiemy ją zaklętą w kwiatach, gałązkach czy nowalijkach – uleci w mgnieniu oka. Czar pryśnie. Wiosny nie da się uwięzić. Trzeba ją przeżyć na jej własnych warunkach. Żeby posmakować wiosny, trzeba wyjść z harcówki – do lasu, na pole, na ulice osiedli. Wszak harcerz stara się poznać przyrodę. Nie ma po temu lepszej okazji niż właśnie teraz, kiedy wiosna odsłania nowe oblicze natury każdego dnia, jest dynamiczna, żywa, pasjonująca. Taką przyrodę zuch, harcerz będzie chciał poznawać, a w konsekwencji nauczy się ją miłować i chronić – nie tylko na wiosnę. Sztuka wchłaniania życia, tajemnica współodczuwania przyrody i człowieka, cisza wśród ciszy lasu, skupienie wobec wschodów czy zachodów słońca – takie jest podobno wędrownictwo. Oczywistym jest więc, że wędrownika nie może satysfakcjonować wędrówka z jednego kąta harcówki na drugi. Wędrownictwo wymaga wyjścia w świat – tym imperatywem rozpoczyna się wędrownicza dewiza. A wyjście w świat wiosną ma Złota Lilijka 2/2017

nieodparty urok – przyroda inspiruje dynamicznym rozwojem, zachwyca bogactwem form. Wyjście z harcówek to również okazja do służby. Tej najwartościowszej, bo odpowiadającej na potrzeby środowiska. Tych potrzeb nie dostrzeżemy z harcówek. Służba jest zasadą harcerskiego wychowania, a żeby prawdziwie służyć, musimy wyjść do ludzi. Żeby prawdziwie wychowywać, to wyjście w świat musimy zacząć od siebie. Harcerstwo daje nam niezliczone narzędzia wprawienia młodych ludzi w ruch. Jedynie tytułem przykładu do opisanych wyżej harcerskich idei dołożę propozycje programowe: „W zdrowym ciele zdrowy druh”, „Leśne Plemiona”, „Światozmieniacze”. Wspomnę o sprawnościach, projektach, znakach służby, które najlepiej realizować w działaniu, w ruchu, w służbie. Dorzucę kilka niedocenianych w ciągu roku form pracy: zwiad, rajd, biwak, gra terenowa, wędrówka. To wszystko leży w zasięgu ręki i tylko czeka, by sięgnąć. Instruktorzy chętnie wychodzą w świat, ciesząc się wiosną i możliwościami, które za sobą niesie. Widać to wprost w tekstach tego numeru: ich autorzy uwieczniają wiosnę, starają się ją zrozumieć, aktywnie pełnią służbę, a plonem wyjścia w świat dzielą się z nami, dostarczając inspirującej lektury. A my? Wyjdźmy z harcówek! Kiedy, jeśli nie teraz? hm. Marta Borkowska (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) Zastępczyni komendanta hufca ds. pracy z kadrą, przewodnicząca KI „Matecznik” im. hm. Jana Drzewieckiego, przewodnicząca Kapituły Odznaczeń, redaktor naczelna „Złotej Lilijki”

Strona 3


Z punktu widzenia doświadczenia, czyli okiem seniora

WIOSNA! Krystyna Miszczuk

Zwyczajowo w kalendarzu przyjmujemy, że pierwszy dzień wiosny to 21 marca, natomiast prawdziwa zjawia się nieoczekiwanie, nie zważając na naukowców czy kalendarze. Wiosna to najpiękniejsza z czterech pór roku, wszyscy wyglądamy jej niecierpliwie. Jest to okres potężnych zmian w przyrodzie i w nas samych. To początek nowego cyklu życia, to pożegnanie długiej i trudnej zimy, to czas zasiewu i czekania na plony. Czujemy się bardziej zmotywowani do życia. Każdy nasz zmysł odbiera to cudowne budzenie się życia – dni coraz dłuższe, słonko coraz cieplejsze, ptaki rozśpiewane, buszujące po krzewach i obsiadające jeszcze bezlistne drzewa, ale już pełne pąków napęczniałych od soków. Słychać klangor ciągnących ptaków, które powracają ze swoich zimowych pieleszy. Powietrze inaczej pachnie, to tu, to tam zakwitają pierwsze wiosenne kwiaty – krokusy, przebiśniegi, cebulice, nawet dżdżownice z zapałem dziurkują trawnik chcąc zaczerpnąć wiosennego powietrza. Patrząc w niebo z lekkimi obłoczkami nie denerwuje nas nawet odrzutowiec, który mruczy gdzieś wysoko zostawiając za sobą ślad. Najpiękniejszym miesiącem wiosny jest maj, miesiąc zakochanych, maturzystów i kwitnących bzów. Pora wiosenna była i jest inspiracją dla ludzi o wyostrzonej wrażliwości: poetów, pisarzy, malarzy i muzyków. W malarstwie najstarszy obraz z czasów rzymskich to alegoria wiosny na freskach w Pompejach. Z czasów renesansu – obraz Wenus La Primavera namalowany przez Sandra Botticellego. Najpiękniej umieli wyrazić temat wiosny impresjoniści francuscy, ale i malarze nasi – Wyspiański, Chełmoński, Mehoffer, Gierymski, Boznańska oraz nasza bydgoska duma Leon Wyczółkowski, mają wspaniałe osiągnięcia w tym zakresie. W muzyce temat wiosny jest również Strona 4

bardzo popularny i chwytliwy. Najbardziej znanym utworem jest koncert Vivaldiego Cztery pory roku. Temat wiosny nie był obcy Chopinowi, który uwielbiał pisać muzykę do wierszy przywożonych z Polski lub do słów znanych polskich poetów romantycznych. Dzisiaj możemy ich słuchać w zbiorze Pieśni op.74 na głos i fortepian. Najważniejsza i najsłynniejsza jest pieśń Gdybym ja była słoneczkiem na niebie. Tematy wiosny znajdujemy również w mazurkach i polonezach. Obecnie motyw wiosny chętnie jest też podejmowany przez piosenkarzy estradowych, a także kabaretowych. Jednak najbardziej atmosfera wiosenna porusza poetów i pisarzy. Wydaje się, że nie ma wśród nich żadnego, który by nie podjął tego tematu – wymienię tu tylko przykładowo Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Leopolda Staffa, Adama Asnyka, Juliana Tuwima, Antoniego Słonimskiego, Henryka Sieniewicza, Bolesława Prusa i Stefana Żeromskiego. Z wiosną wiążą się święta i wydarzenia historyczne. Największym świętem dla świata chrześcijańskiego jest święto Zmartwychwstania Pańskiego poprzedzone 40-dniowym okresem postu kończącym się Triduum Paschalnym. W kościele katolickim maj poświęcony jest Najświętszej Marii Pannie i codziennie wieczorami odbywają się nabożeństwa z pięknymi pieśniami i Litanią Loretańską, często przy przydrożnych kapliczkach. Od 1980 roku 1 maja obchodzone jest Święto Pracy. 3 maja to święto narodowe w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Ustanowione zostało 29 kwietnia 1919 r. oficjalnie zostało zniesione ustawą w 1951 r. i ponownie przywrócone 6 kwietnia 1990 r. Na początku czerwca od roku 1996 odbywają się uroczyste spotkania Harcerskiej Wspólnoty Skulskiej. Wiosna obfituje również w rocznice wydarzeń historycznych związanych z ZHP: • 15 marca 1910 roku ukazuje się pierwsze tłumaczenie Scouting for Boys Baden Powella przez Andrzeja Małkowskiego. • 22 maja 1911 roku początek ruchu harZłota Lilijka 2/2017


Z punktu widzenia doświadczenia, czyli okiem seniora

cerskiego w Polsce, powołanie 4 pierwszych drużyn skautowych, w tym żeńskiej Drużyny Pułkownika Platerówny. • Marzec 1912 rok - powstaje pieśń Marsz Skautów, która następnie staje się hymnem ZHP • 19 czerwca 1913 roku - ślub Andrzeja i Olgi Małkowskich w Zakopanem. • Wiosną 1925 roku rozpalono pierwsze ognisko przy Cisowym Dworku w Sromowcach Wyżnych. • Maj 1928 roku – powołanie Międzynarodowego (później nazwanego Światowym) Skautingu Żeńskiego, do rady którego weszła Olga Małkowska. • Kwiecień 1932 roku - Olga Małkowska po raz drugi reprezentuje Komitet Opieki nad Dziećmi i Młodzieżą w Lidze Narodów w Genewie. • 26 marca 1943 roku akcja pod Arsenałem – uwolnienie 21 więźniów w tym Janka Bytnara „Rudego” przez Grupę Szturmową, którą dowodził Stanisław Broniewski „Orsza”. • W czasie okupacji „ku pokrzepieniu serc” hm. Jadwiga Falkowska przygotowała widowisko „Wiosna”, które wystawiano przez wiele miesięcy. • Kwiecień 1946 roku - zlot młodzieży w Szczecinie z poparciem dla St. Mikołajczyka. • 3 maja 1946 roku zjazd ZHP z poparciem dla tradycji przedwojennej z udziałem wielu znanych działaczy harcerskich.

ogłoszony Świętym.

Zakończę to kalendarium wydarzeniem zwanym Wiosną Ludów, rozpoczętym wiosną 1848 roku. Ta seria ludowych zrywów rewolucyjnych i narodowych mimo, że nie przyniosła zwycięstwa żadnemu z państw, to zapoczątkowała szereg istotnych procesów, do których należy zaliczyć: przyspieszenie procesu dojrzewania świadomości narodowej takich narodów jak Polacy, Czesi, Słowacy, Chorwaci, Rumuni czy Węgrzy. Polacy żyjący pod zaborami tęskniąc do wolności pokładali wielkie nadzieje w tym wydarzeniu. Wówczas to powstaje nasza epopeja narodowa Pan Tadeusz napisana przez Adama Mickiewicza wygnańca – jako tęsknota za Ojczyzną: „O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju, Pamiętna wiosna wojny, wiosna urodzaju! O wiosno! kto cię widział, jak byłaś kwitnąca Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca. Obfita w zdarzenia, nadzieją brzemienna! Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna! Urodzony w niewoli, okuty w powiciu, Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.” (Adam Mickiewicz – Pan Tadeusz – Księga XI) dh. Krystyna Miszczuk - członkini Kręgu Seniorek "Wędrowniczki po Zachodnim Stoku"

Wiosną doszło również do wydarzeń historycznych o zasięgu międzynarodowym: • 3 maja 1719 roku uchwalono Konstytucję Praw Rzeczypospolitej Obojga Narodów – drugą na świecie. Przez jej twórców została nazwana Ostatnią wolą i Testamentem gasnącej Ojczyzny. • 13 maja 1981 roku miał miejsce zamach na Papieża Jana Pawła II – Papieża Polaka. • 28 maja 1981 roku umiera Stefan Kardynał Wyszyński – Prymas Tysiąclecia. • 1 maja 2004 roku Polska wstępuje do struktur Unii Europejskiej – symboliczny powrót. • 2 kwietnia 2005 roku umiera Papież Jan Paweł II – Santo Subito. • 27 kwietnia 2014 roku w Dniu Miłosierdzia Bożego Papież Jan Paweł II zostaje Złota Lilijka 2/2017

Strona 5


Z instruktorskich ścieżek TOMY Z INSTRUKTORSKIEJ PÓŁKI

Dominika Duszyńska

wypadku można nie zrozumieć tego, co autor chce nam przekazać. Według mnie tematy poruszane w tej książce są nadal aktualne i powinna ją przeczytać każda osoba, która zaczyna bardziej poważnie myśleć o swojej przyszłości i życiu. Gdy postęp unieważnia przeszłość Artur Dziak, Bogdan Odynski „Medycyna w plecaku”

Od biszkopta do Baden-Powella. sir Robert Baden-Powell „Wędrówka do sukcesu” „Wędrówka do sukcesu” jest pierwszą książką sir Baden-Powella, którą przeczytałam. Mimo tego, że została napisana w 1922, to według mnie przekaz, który za sobą niesie, jest wciąż aktualny. Trzeba przyznać, że książka napisana jest bardziej dla chłopaków niż dziewczyn, jednak myślę, że każdy wyniesie z niej jakąś lekcję dla siebie. Z drugiej strony nie można się temu dziwić, skoro sir Baden-Powell żył w zupełnie innych czasach. Autor podzielił książkę na 5 raf. W każdej z nich opowiada o czymś innym. Moja ulubiona to oczywiście ta o szacunku do kobiet. Z pewnością mogę stwierdzić, że książka jest idealna dla osób, które dopiero staną się wędrownikami i w czasie, w którym ją czytają, nie za bardzo wiedzą, co zrobić ze swoim życiem. Baden-Powell opisuje to, jak się zachowywać, co robić i jakie stawiać sobie cele, aby osiągnąć w życiu sukces. Mówi też o mniej istotnych rzeczach, takich jak nadmiar snu, chociaż porusza również kwestie wiary. Z pewnością przy czytaniu tej książki potrzebny jest spokój i skupienie. W innym Strona 6

„Medycyna w plecaku” to książka przeznaczona głównie dla harcerzy, turystów i dla wszystkich, którzy wybierają się na wyprawę lub biwak. Opisuje pomoc, jakiej należy udzielić przy różnych wypadkach. Niestety, niektóre z opisanych działań są już nieaktualne i nie przystają do dzisiejszych czasów. Można się było tego spodziewać, ponieważ książka została napisana w 1989 roku. W zdecydowanej większości publikacja ta jest bardzo przydatna. Nie należy jednak kierować się nią podczas udzielania pomocy we wszystkich przypadkach. Na przykład autorzy piszą, aby w przypadku krwotoku z nosa odchylić głowę do tyłu, jednak dziś wiemy, że absolutnie nie należy tego robić, ponieważ poszkodowany może zakrztusić się własną krwią. Czytając „Medycynę w plecaku”, natrafiłam na stwierdzenie, że należy przetransportować rannego w wypadku do szpitala nawet, jeśli nie jest przytomny. Obecnie mówi się, żeby poszkodowanego w ogóle nie ruszać, ponieważ może mieć uszkodzony kręgosłup, a przenoszenie go może doprowadzić nawet do śmierci. Powinno się poczekać na odpowiednie służby i nie przenosić rannego, jeśli nie istnieje zagrożenie, np. wybuchem samochodu. Kolejną rzeczą jest oznakowanie kolumny pieszych. Według aktualnych przepisów w przypadku kolumny składającej się z dzieci do 15 lat, należy mieć odblaski, o czym nie ma mowy w książce. Ostatnią już rzeczą jest wyposażenie apteczki podane na końcu. Wśród bandaży, gazików i plastrów znalazły się leki takie, jak aspiryna czy mieszanka nasercowa i środki odkażające, jak woda Złota Lilijka 2/2017


Z instruktorskich ścieżek utleniona czy też jodyna. Obecnie w apteczkach, na przykład obozowych, nie mogą znajdować się jakiekolwiek leki, ponieważ poszkodowany może mieć na nie uczulenie, jak i nie używa się już wody utlenionej. Podsumowując, książka może okazać się bardzo przydatna, opisuje na przykład, jak zrobić odtrutkę w lesie. Jednak nie wszystkie z zawartych w niej informacji są aktualne, co wynika z tego, że została wydana już jakiś czas temu (a od tego czasu sporo zasad udzielania pierwszej pomocy się zmieniło). Przez tyle lat przepisy i postępowanie zdążyły zostać wielokrotnie zmodyfikowane, co pokazuje to, jak szybko rozwija się medycyna. Według mnie w książce mało jest odwołań do harcerstwa, wypadki w niej poruszane związane są bardziej z turystyką i wspinaczką. Myślę również, że książki tej nie należy czytać, jeśli nie wiemy jeszcze, na czym polega pierwsza pomoc, ponieważ czasami może wprowadzić nas w błąd. O tym jak listy ratują pamięć. Jerzy Kasprzak „Tropami powstańczej przesyłki: opowieść o zawiszakach – najmłodszych żołnierzach Armii Krajowej” Książka Jerzego Kasprzaka opowiada o losie chłopców – harcerzy i ich zadaniach podczas II wojny światowej, a szczególnie powstania warszawskiego. Książka podzielona jest na dwie części: pierwszą, którą są wspomnienia autora z czasów, gdy roznosił pocztę polową i drugą, która jest opowieścią o różnych mieszkańcach Warszawy. W 1967 roku autor otrzymał listy ostemplowane przez pocztę polową, harcerską, które znaleziono wiele lat po wojnie. Autor stwierdził, że jako harcerz musi zakończyć swoje zadanie. Dlatego postanowił odnaleźć adresatów lub nadawców listów. Gdy już to zrobił, zdecydował się opisać te osoby i ich historie. Między innymi opowiada o profesorze, który bronił zbiorów biblioteki przed Niemcami i udało mu się uratować ponad 15 tysięcy bardzo wartościowych dzieł. Złota Lilijka 2/2017

Książka ta jest idealna dla każdego, kto choć trochę interesuje się wojną i powstaniem lub dla kogoś, kto dopiero chce się o nich czegoś dowiedzieć. Jest też bardzo ciekawa, głównie dlatego, że pokazuje wojnę i jej wydarzenia z punktu widzenia dwunastoletniego chłopca. Jednak dla mnie druga część jest zdecydowanie ciekawsza. Najlepsze w niej jest to, że poznajemy osoby, które są autorami czy odbiorcami listów. Nie są to tylko imiona zapisane na kartce. Każda z nich ma swoją własną, unikalną historię, a wiele z nich jest aż niewyobrażalne. Aby bohaterowie nigdy nie zostali zapomnieni Barbara Wachowicz „To <<Zośki>> wiara!” Książka jest gawędą o harcerskim batalionie AK „Zośka”, została ona podzielona na dwie części. W każdej z nich autorka opisuje życie kilku członków tytułowego batalionu, jednak ja postanowiłam skupić się na trzech z nich: braciach Wuttke oraz Krzysztofie Baczyńskim. Ich historie są bardzo ciekawe i w niektórych częściach aż nie można się oderwać od czytania. Autorka książki nie opisuje tylko przeżyć bohaterów podczas wojny, ale również ich dzieciństwo. Zawsze wspomniane są także losy ich rodzin i bliskich, również będących członkami batalionu. Wachowicz cytuje też wiele źródeł i innych autorów, dzięki którym poznajemy postaci z różnych stron i czytamy o nich wiele różnorodnych opinii. Książka zawiera także wzruszające momenty, zwłaszcza gdy umiera któryś z bohaterów lub bliska mu osoba. W książce znajduje się wiele szczegółów oraz informacji, które trudno znaleźć gdzie indziej. Myślę, że każdy powinien ją przeczytać, aby pamięć o bohaterach wojennych, o harcerskim batalionie AK „Zośka” i o harcerzach z czasów wojny, przetrwała jak najdłużej. HO Dominika Duszyńska - przyboczna 7 BDSHiW "Forward". Materiał opracowany w ramach próby na stopień przewodniczki.

Strona 7


Relacja ŚREDNIOWIECZNA PRZYGODA Emilia Konwińska W nocy z 7 na 8 kwietnia odbyła się trzecia edycja Nocki Harcerzy Starszych, w tym roku zatytułowana ,,Zagubieni w Dormanii”. 7 kwietnia sześćdziesięciu uczestników (harcerze starsi z Hufca BydgoszczMiasto i z Łabiszyna, a także kilku wędrowników z naszego hufca) przyjechało do szkoły w Osielsku. Nockę rozpoczęto od gry terenowej - uczestnicy zostali podzieleni na grupy chodzące po mieście, a w każdej z nich była jedna osoba pełniąca funkcję ,,GPS-a”. Wszystkie informacje potrzebne grupie były przekazywane telefonicznie przez jedną z wyznaczonych osób z grupy. Po skończonej grze terenowej uczestnicy mieli trochę czasu, aby przebrać się w przygotowany wcześniej strój, wpisujący się w epokę średniowiecza. Wtedy zaczęła się główna, najbardziej rozbudowana część Nocki, czyli pięciogodzinna gra fabularna. Uczestnicy zostali podzieleni na rasy -krasnoludów, elfów, magów oraz ludzi. Na terenie całej szkoły czekały na nich postaci z zadaniami. Jednym z wyzwań czekających na magów było odprawienie obrzędu Dziadów, a elfy miały za zadanie szukać ziół dla zielarki. Oprócz tego uczestnicy musieli wykazać się znajomością walki w stylu ninja, śpiewania oraz budowania szałasu. Po skończonej grze, około godziny drugiej w nocy, część uczestników poszła spać, a reszta została i śpiewała jeszcze kilka godzin. Rano wszystkich czekał apel, sprzątanie szkoły i, niestety, wyjazd. Mimo że bardzo mała część uczestników się wyspała, wszyscy świetnie się bawili. Gry były naprawdę ciekawe i nikt nie żałuje przyjazdu. pion. Emilia Konwińska - członkini 166 Bydgoskiej Drużyny Harcerskiej "Brda"

Strona 8

Złota Lilijka 2/2017


Relacja

ZÅ‚ota Lilijka 2/2017

Strona 9


Z szuflady programowca JAKI POWINIEN BYĆ ZUCH STULECIA? Joanna Janeczko W tym roku obchodzimy ważny dla naszego hufca jubileusz. Z tej okazji powstało wiele przedsięwzięć i propozycji programowych. Oczywiście nie zapomniano o tych najmłodszych członkach naszego hufca i dla zuchów przygotowano coś wyjątkowego - sprawność Bydgoskiego Zucha Stulecia. Bydgoski Zuch Stulecia 1. Spotkaliśmy się z ludźmi, którzy kiedyś byli zuchami w Bydgoszczy, dowiedzieliśmy się, jak to dawniej bywało w gromadach. 2. Poznaliśmy biografię Jana Wierzejewskiego, wiemy, gdzie w Bydgoszczy przeprowadził pierwszą zbiórkę. 3. Zrobiliśmy pożyteczną pracę na rzecz miejsca związanego z historią harcerstwa w Bydgoszczy lub na rzecz harcerskiej pamiątki. 4. Poszukaliśmy hufca/drużyny/gromady, która obchodzi swój jubileusz i wysłaliśmy kartkę urodzinową. 5. Odwiedziliśmy Harcerską Izbę Pamięci w naszym mieście. 6. Dotarliśmy do starych zuchowych kronik/materiałów. 7. Nauczyliśmy się starej piosenki zuchowej, którą bydgoskie zuchy śpiewały na przestrzeni kilkudziesięciu lat. 8. Poznaliśmy kilka słów z gwary bydgoskiej, których na pewno używali harcerze sto lat temu.

Warto przy okazji tej sprawności przypomnieć sobie Prawo Zucha i rozważyć z dziećmi, jaki ten Zuch Stulecia powinien być? Czy ten jubileusz go do czegoś zobowiązuje? Chciałabym Wam, drodzy Zuchowcy, zaproponować element majsterki połączony z pracą w grupie i burzą mózgów. Taka forma 3 w 1 daje zawsze gwarancję, że zuchy naprawdę zapamiętają istotę danego zadania.

wybraniu najmniejszej osoby w grupie, odrysowaniu jej na szarym papierze i ozdobieniu powstałej postaci. Niech zuchy dadzą się ponieść wyobraźni - dlatego ważna jest tutaj różnorodność technik plastycznych. Mogą "ubrać" swoją postać we wzorowy mundur albo kolorowy strój, jednak najważniejszym elementem jest napisanie cech Zucha Stulecia - zucha miłego, pomocnego i dzielnego. Warto zwrócić uwagę na 8. wymaganie, które jest niezwykle ciekawe i wymagające również od nas, drużynowych, przygotowania i zagłębienia się w temat. Kiedy znajdziemy już ciekawe słowa w gwarze, możemy wykonać kartki z literami poszczególnych słów i dać zuchom do ułożenia, niech same spróbują ułożyć rzeczywiście istniejący wyraz lub zwrot i dopasować przygotowany wcześniej opis do słowa. I na koniec nawiążę do 4. wymagania, które jest same w sobie pomysłem. Często pomija się takie propozycje jak pisanie listów, robienie laurek czy kartek na kolonii i ich wysyłanie. A przecież wspólne przygotowanie przesyłki jest wielką radością, a jeszcze większą jest dostać wiadomość zwrotną. Więc długopisy i kredki w dłoń, zuchy, i piszmy listy! Powodzenia!

Joanna Janeczko (Szczep Harcerski HORYZONT) drużynowa 51 Bydgoskiej Gromady Zuchowej "Dzielne Wilczki", realizuje próbę na stopień przewodniczki

Potrzebujemy tylko dużych arkuszy szarego papieru, mazaków, kredek, kolorowego papieru i farb. Zadanie polega na Strona 10

Złota Lilijka 2/2017


Na wędrowniczym szlaku DLACZEGO NIE ZDOBYWAMY ZNAKÓW SŁUŻB? Damian Pietruszyński Służba. To słowo jest znane chyba każdemu wędrownikowi. Słowo to, zaraz obok wyczynu, jako pierwsze kojarzy się z ruchem wędrowniczym. W drużynach bardzo często pracujemy ze służbą. Prowadzimy zbiórki poświęcone tej tematyce, zgodnie z dewizą wychodzimy często w świat i służymy, poruszamy ten temat podczas wielu dyskusji. Co jednak dzieje się ze znakami służb? Działając w kapitule wędrowniczej dostrzegam, jak mało zespołów korzysta ze znaków, a przecież to one są najlepszym narzędziem do realizacji misji służby. Dlaczego jednak ich nie zdobywamy? Czy nie jest przypadkiem tak, że jesteśmy na tyle „przesyceni” tym tematem, że nie mamy ochoty na ich zdobywanie? Znaki służb są instrumentem metodycznym, który zdobywa się w zespołach, przez co uczą pracy w grupie ludzi. Przygotowują do świadomego podjęcia stałej służby na rzecz naszej organizacji, ale także, albo i przede wszystkim, na rzecz społeczeństwa. Dzięki ich różnorodności każdy może w nich znaleźć coś dla siebie, bo przecież służba ma być także przyjemnością. Działając w drużynie wędrowniczej, a później prowadząc ją, widziałem, jak mocno znaki służb rozwijały wędrowni-

ków, z którymi pracowałem. Niektórzy dzięki znakom znaleźli prawdziwych przyjaciół - czy nie taka jest idea znaku służby przyjaźni? Z innej strony, dlaczego by nie zrealizować koncertu charytatywnego dla całego miasta, przecież to idealny pomysł na realizację znaku służby dziecku. Może wspólnie z zespołem udać się na kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, a może poszukać i wesprzeć w działaniu harcerski patrol ratowniczy? Możliwości i pomysłów jest ogrom! Przyczyn, dla których nie zdobywamy znaków służb, może być wiele. Do najważniejszych należy zbyt duża ilość służby w drużynach, jeśli można tak powiedzieć, brak umiejętności i doświadczenia w pracy z tym instrumentem, ale także okoliczność, którą obserwowałem kiedyś w mojej drużynie. Stara ekipa, która już zdobyła jeden czy kilka znaków służb, nie miała ochoty na dalszą pracę ze znakami, przez co zrażała młodszych kolegów. Warto przyjrzeć się temu, jaka przyczyna pojawia się w waszych drużynach, jeśli oczywiście ten problem was dotyczy. To od Ciebie, Druhu Drużynowy, zależy jak i czy znaki służb będą realizowane. Od czego jednak zacząć zdobywanie tego instrumentu? Od wpisania w wujka Google hasła: „znaki służb”. Może to trywialne, ale czasami trudne. Następnie poszukać w tych dziesięciu programach znaków służb takiego, który przemawia wprost do nas. Poszukać ludzi, których tak samo jak nas interesuje ten temat, wybrać lidera, pomyśleć, jak w ciekawy i rozwijający sposób można zrealizować dany znak i zrobić to. Ot tak.

phm. Damian Pietruszyński (Szczep Harcerski HORYZONT) - przewodniczący Hufcowej Kapituły Wędrowniczej

Złota Lilijka 2/2017

Strona 11


Pasje JEDNA SZEŚĆDZIESIĄTA PRZY PIĘĆ SZEŚĆ

Barbara Małecka Każdy, kto robi coś z pasją, przyzna, że jest to uczucie wspaniałe. Myślę, że wielu z was zgodzi się ze mną, że pasjonata stać na każde poświęcenie. Fotografa również! Bo ileż wspomnień budzi po latach mały kawałek papieru, na którym w mgnieniu oka zatrzymana została chwila ważna, piękna, czy też to, co uważaliśmy za ciekawe, atrakcyjne, albo to co nas śmieszyło. Na półce stoi czarno-białe zdjęcie, na którym siedzi mała dziewczynka na tle rzeki, wpatrzona w jej nurt. Tą fotografię zrobił mój ojciec, który nie rozstawał się z aparatem. To on nauczył mnie na tym prostym sprzęcie podstaw robienia zdjęć. Aparat miał niewiele ustawień i sztuką było zrobić dobre zdjęcie, tym bardziej, że ich ilość ograniczała długość taśmy filmowej (9, 16, później 36 zdjęć). Ale zapamiętane jedna sześćdziesiąta (sekundy) przy pięć sześć (5,6 wartość przysłony) lub jedna setna (sekundy) przy ósemce (8 wartość przysłony) były zasadami, które potem były modyfikowane. W zależności od pogody, miejsca czy użycia lampy błyskowej zmieniany był czas naświetlania lub wartość przysłony. Dziś to wszystko robi za nas elektronika w aparacie fotograficznym. Nowe technologie pozbawiły nas również radości pochylania się nad kuwetą z wywoływaczem, w której w ciemni przy czerwonej lampce wyłaniał się na papierze obraz przeniesiony z kliszy na papier. No cóż, było, minęło.

Jeszcze kilka lat temu nie przypuszczałam, że fotografowanie może mnie tak wciągnąć. Przez lata robiłam zdjęcia swoim dzieciom (któż nie robił?), przywoziłam po kilka filmów z obozów czy wycieczek. Ale nie bardzo zastanawiałam się, co widzę przez wizjer aparatu. Jakiś czas temu, przez przypadek (niektórzy twierdzą, że w życiu nie ma przypadków) zostałam właścicielką lustrzanki z wymiennymi obiektywami. Była zbyt skomplikowana, a na dodatek nie mogłam jej wykorzystać, tak jak wtedy potrzebowałam, bo to cudo „hałasuje” przy robieniu zdjęcia. A na meczach snookerowych obowiązuje cisza absolutna. Pojechałam z kompaktem, a lustrzanka trafiła do szafy. Po paru miesiącach znów przypadkiem w autobusie (jeżdżę tym środkiem lokomocji kilka razy w roku) zobaczyłam informację o kursie fotografowania lustrzanką. I stało się. Kurs „otworzył” przede mną aparat, pokazał jego możliwości. Kończył się wystawą zdjęć uczestników, a wernisaż obudził we mnie marzenia o kolejnym. Chcesz spełnić marzenia – działaj. Wciągnęła mnie literatura tematyczna, oglądam wspaniałe zdjęcia znanych fotografów, chodzę na wystawy, podglądam najlepszych. A przede wszystkim robię zdjęcia. Potrafię wstać świtem bladym (ogromne poświęcenie), by złapać pierwszy promień słońca nad horyzontem, albo tkwić bez ruchu czekając, aż „obiekt” wejdzie w kadr. Nie jestem monotematyczna. Uwielbiam fotografować przyrodę, ciekawą architekturę, miejsca, które niedługo znikną z miejskiego pejzażu, czasem robię zdjęcia reporterskie. Staram się nie korzystać z automatyki aparatu. Ręczne ustawianie czasu, przysłony i kilku innych funkcji daje ogromne możliwości osiągnięcia własnego spojrzenia na świat. Na świat zatrzymany w kadrze.

hm. Barbara Małecka członkini Rady Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP i Sądu Harcerskiego Hufca ZHP BydgoszczMiasto

Strona 12

Złota Lilijka 2/2017


Wspomnienie HISTORIA POWSTANIA INSTRUKTORSKIEJ SZKOŁY HARCERSTWA ŻEŃSKIEGO NA BUCZU

wzięli: Wojewoda Michał Grażyński, przedstawiciel Wielkiego Przemysłu Śląskiego, przedstawiciele armii, tysiąc harcerek i harcerzy oraz mieszkańcy okolicznych wiosek.

Helena Karabasz

Już w okresie przebudowy budynków folwarcznych i zakładaniu sadu i ogrodu zaczęły się odbywać na terenie Bucza obozy harcerskie, kursy Instruktorskie i Zjazdy Starszyzny Chorągwi Śląskiej. Od 10 czerwca 1932 roku Bucze stało się wyłącznie Ośrodkiem pracy harcerek i Szkołą Instruktorską Harcerstwa Żeńskiego. Stanica harcerska na Buczu przeszła na okres od 1 lipca do 31 sierpnia 1932 roku pod Zarząd Głównej Kwatery Harcerek, a to dlatego, że na sierpień 1932 roku zwołana została VII Światowa Konferencja Skautek, której miała przewodniczyć Harcmistrzyni Rzeczypospolitej Olga Małkowska. W związku z tym od 1 lipca zarząd nad Buczem objęła z ramienia Głównej Kwatery Harcerek – hm. Józefina Łapińska, która pokierowała remontem wnętrza gmachu głównego, uzupełnieniem jego urządzeń i innymi potrzebnymi inwestycjami na terenie stanicy. Józefina Łapińska dążyła do jak najdalej idącej samowystarczalności gospodarczej Bucza. Żeby wyżywić wszystkie przebywające na Buczu osoby, trzeba było produkować jak najwięcej własnej żywności. Koniecznością stało się rozszerzenia gruntów uprawnych, powiększenie sadu i ogrodu z warzywami – trzeba też było powiększyć inwentarz żywy. Od początku dbano także o upiększenie stanicy, zakładano nowe rabaty kwiatowe, zaczęto tworzyć park, który był fundacją Instruktorek z całej Polski. Nie byłoby mowy o samodzielności gospodarczej Bucza, gdyby w tym celu angażowano osoby spoza harcerstwa. Toteż przez cały okres działalności Szkoły Instruktorskiej Harcerstwa Żeńskiego na Buczu, był zatrudniony tylko jeden pracownik cywilny – ogrodnik. Zdając sobie sprawę z tego, że na Buczu potrzebne są siły do pracy, komendantka szkoły zwróciła się z propozycją pracy do dorosłych, bezrobotnych harcerek posiadających przygotowanie zawodowe. Wobec panującego wówczas w Polsce bezrobocia, takich

Pod koniec lat dwudziestych Zarząd Oddziału Śląskiego ZHP postanowił utworzyć na Śląsku Cieszyńskim własną stanicę harcerską i przystąpił do poszukiwania odpowiedniego terenu. Podczas tych poszukiwań w 1929 roku odkryto folwark, którego zabudowania wznosiły się na południowym stoku zalesionej góry Bucze – 417 m n.p.m. z pięknym widokiem na pasmo górskie Beskidów i na malowniczą dolinę rzeki Brennicy. Folwark ten pochodził z parcelacji majątków dawnej austriackiej Komory Cieszyńskiej. Centrum zabudowań folwarku stanowiła wielka murowana obora, była także stodoła i dwa parterowe czworaki zamieszkane przez służbę. Na miejscu tych budynków miała powstać stanica harcerska. Dla projektu stanicy uzyskano aprobatę Naczelnictwa Związku Harcerstwa Polskiego, a także przychylnośc Wojewody Śląskiego Michała Grażyńskiego – w 1930 roku został Przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego – oraz przychylność przedstawicieli przemysłu śląskiego. Dzięki ich pomocy dokonano przebudowy budynków folwarku na zabudowania stanicy i ich urządzenie. Wielka obora została przebudowana na gmach Harcerskiej Szkoły Instruktorskiej. Planowano prowadzenie w Szkole w miesiącach letnich obozów instruktorskich, nauczycielskich, dla drużynowych oraz obozów sprawnościowych, a w pozostałych miesiącach prowadzenie kursów. Jeżeli chodzi o stanicę, to zaplanowano, że będzie to stałe miejsce obozowania, przy czym obozy korzystałyby z zaprowiantowania i z wszelkiej pomocy Szkoły Instruktorskiej. Uroczystość poświęcenia stanicy harcerskiej i Instruktorskiej Szkoły Harcerstwa męskiego i żeńskiego na Buczu odbyła się 5 lipca 1931 roku. Gmach poświęcił ks. bp Adamski, a w uroczystości udział Złota Lilijka 2/2017

Strona 13


Myśli harcmistrzowskie

harcerek, beznadziejnie szukających pracy po ukończeniu szkoły, było wiele i chętnie przyjmowały propozycję. Większość tych, które przyjechały, brała udział w prowadzonych kursach dla drużynowych, a niektóre nawet w kursach podharcmistrzowskich. Z czasem druhny te zorganizowały się w zastęp „Buczanek”. Zastępową została dh. Aniela Libionka, która pracowała na Buczu od 1933 roku do wybuchu II Wojny Światowej. Podstawowym zadaniem Szkoły na Buczu było oczywiście kształcenie instruktorek. Spośród wszystkich kursów buczańskich największe znaczenie dla działalności Organizacji Harcerek odegrały kursy podharcmistrzowskie, które zapoczątkowane zostały we wczesnym okresie istnienia szkoły. W kursach uczestniczyły kandydatki z różnych chorągwi, co przyczyniło się do ich wzajemnego poznania i nawiązania kontaktów przydatnych dla wymiany doświadczeń. Buczański kurs podharcmistrzowski trwał krótko, zaledwie tydzień, ale stanowił dla uczestniczek dość silne przeżycie harcerskie, dzięki organizowanym przez kierownictwo szkoły ćwiczeniom. Każdy kurs organizował jakiś ważny dla harcerstwa żeńskiego temat. Kierownictwo szkoły nie narzucało uczestniczkom tematów – wybierały je same i zdobywały wiadomości metodą samokształcenia. Podczas dyskusji, próbując przekonać o słuszności swoich poglądów, młode instruktorki uczyły się jasno formułować własne przemyślenia. Szkoła Instruktorska Harcerstwa Żeńskiego na Buczu istniała 7 lat, od 1932 do 1939 roku. Trudno uwierzyć, że było to tylko 7 lat, jeżeli wziąć pod uwagę rezultaty jej działalności nie tylko w dziedzinie kształcenia instruktorek, ale także w budowaniu współdziałania całego żeńskiego grona instruktorskiego, w tworzeniu Chorągwi Instruktorskiej. Opracowane na podstawie książki Józefa Bieleckiego „Olga Małkowska Harcmistrzyni Rzeczpospolitej” Hm. Helena Karabasz - przewodnicząca Kręgu Seniorek "Wędrowniczki po Zachodnim Stoku"

Hm. Barbara Małecka pisze: Drogie Druhny i drodzy Druhowie, serdecznie zachęcam Was do zapoznania się z krótkim artykułem (poniżej) dh. hm. Włodzimierza Dusiewicza, który zamieszczono w numerze 96 Materiałów Historycznych Stowarzyszenia Szarych Szeregów (Warszawa 2012). Mam nadzieję, że wszyscy wyciągniemy z opowieści właściwe wnioski. Proszę również o rozpowszechnienie tej krótkiej treści w waszych środowiskach.

POMÓŻMY OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA

hm. Włodzimierz Dusiewicz Historia, którą chcę opisać, zdarzyła się naprawdę, nie jest to fikcja literacka, żart czy ponury dowcip dziennikarski, ale naga prawda, niestety, coraz częściej spotykana i nie jest to jednorazowy przypadek. Żył sobie senior harcerski, działał w harcerstwie jeszcze przed wojną, był też w Szarych Szeregach, mieszkał w Warszawie (Lublinie, Łodzi, Wrocławiu, Gdańsku, Szczecinie, Krakowie...). Druh senior postanowił swoje młodzieńcze lata i przeżycia wojenne ocalić od zapomnienia, histo- rię swego zastępu Wilków... (Żubrów, Bobrów, Jeleni, Orłów, Jastrzębi...), swojej drużyny im. ... Ale koledzy rozjechali się po całej Polsce, mieszkają zagranicą, nie wrócili z zesłania, wielu zginęło... Druh się zaparł, pisał, pytał, zbierał, dociekał i powiększał swoje archiwum, bo to była jego pasja, cel życia i siła, która go trzymała w zdrowiu. Ale senior miał drugą wielką miłość, był dziadkiem - miał wnuka! I tak było przez lata - wnuk i archiwum - czy archiwum i wnuk... ? Nie udało się opracowania drużyny wydać drukiem, nie było pieniędzy, brak zainteresowania, może później... lata leciały, siły opadały, a wnuk kończył edukację i dziadek żył tylko jedną pasją... i zmarł ... Wnuczek po śmierci dziadka uznał, że trzeba zrobić porządek w regałach i w szafach, całą krwawicę dziadka „papiery i stare zdjęcia", czyli opracowaną dokumentację drużyny ocenił za zbędną w domu, bez znaczenia ...makulaturę i ...wyrzu- cił do śmietnika!!! Ale dziwnym zbiegiem okoliczności zna-

Strona 14

Złota Lilijka 2/2017


Kącik rozmaitości lazł się ,,ktoś", kogo zainteresowały ułożone i opisane teczki, lata, zdarzenia, miejscowości... pakiety ze zdjęciami, segregatory z dokumentami (?). Otworzył, spojrzał i zbaraniał. Tajemniczy „ktoś" inaczej ocenił wartość wyrzuconej przez wnuczka ,,makulatury" i pomyślał, że to grzech, to świętokradztwo wyrzucać na śmietnik tak opracowaną historię... Zabrał do domu, przeczytał, odszukał adres Muzeum Harcerstwa i uratował od zniszczenia wieloletnią pracę seniora-dziadka. Muzeum oceniło wartość oddanych dokumentów bardzo wysoko, zarówno ze strony poznawczej, wartości historycznej, jak i merytorycznego opracowania. Zdarzyło się to niedawno w Warszawie, ale tacy dziadkowie-seniorzy i niedouczone wnuki są wszędzie. Nie zawsze znajdzie się ,,ktoś", kto uchroni naszą historię przed zniszczeniem. Historię tę opowiedziała mi bardziej szczegółowo hm. Katarzyna Traczyk, dyrektor Muzeum Harcerstwa, proponując oddawanie przez seniorów opracowanego materiału we właściwe ręce, nie wnuków, i nie przed zbliżającą się śmiercią, lecz wcześniej, w pełni świadomości, zapewniając, że materiał nie zginie. Wyciągnijmy z niej właściwe wnioski, uczulmy wnuków na przeszłość, zadbajmy za życia o ocalenie naszej pamięci przez opracowania przekazane potomnym!

RUSZ GŁOWĄ! Przed urodzinami Joli jej znajomi Kasia, Wojtek i Dawid postanowili, że razem złożą się na prezent dla niej. Każdy z nich dał 10 zł, czyli razem mieli 30 zł, pieniądze zebrał Dawid. Gdy już kupił ustalony wcześniej prezent to zostało mu z tych 30 zł jeszcze 5 zł. Postanowił, że weźmie sobie 2 zł, a resztą się podzielą. Oddał każdemu po złotówce. Wyszło na to, że każdy złożył się po 9 zł. Kasia – 9 zł, Wojtek – 9 zł, Dawid – 9 zł. 9 zł + 9 zł + 9 zł = 27 zł. Doliczamy do tego 2zł, które wziął Dawid, czyli 27 zł + 2 zł = 29 zł. Gdzie w takim razie podziała się brakująca złotówka? Złota Lilijka 2/2017

OKO W OKO Z POEZJĄ ***[To było tak...] To było tak: w ciemności nocy Z gałązki wylazł żywy pączek. Rozklejał się, ptakami kwiląc; O świcie - westchnął. To był początek. Godzinę blisko się dokwiecał, Leniwie drzemiąc w ciepłej wiośnie. Ciągnęły go z lepkiego gniazdka Kwieciste ptaki coraz głośniej. Godzinę blisko się upierzał, Barw upatrując po ogrodzie. Wyciągał go z zawięzi miekkiej Skrzydlaty wietrzyk coraz słodziej. O, patrz, jak biją się o ciebie, Złączone w jeden zgiełk pstrokaty: Ptaki świergotem coraz tkliwszym, Coraz żarliwszą wonią kwiaty! Bezimiennego cię rozdwaja W dwa cudy jedna twórcza siła, I drży pod tobą niespokojna Gałązka, która się powiła. Więc kto? więc jak? Zawiało chłodem. Czy ptak? czy kwiat? I gwar zamiera, I rozpaczliwy strach istnienia, W struchlałym sercu świata wzbiera. Wtedy zerwałem go z gałęzi Jak pierworodny owoc z drzewa: I bardzo słodką wonią dyszy, I bardzo smutne wiersze śpiewa. Julian Tuwim

BI-PI NA DZIŚ: „Jeżeli zatem chcecie, aby wasi chłopcy osiągnęli szczęście w życiu, musicie wdrożyć im zasadę – czynienia dobrze bliźnim, a ponadto nauczyć podziwiania piękna w przyrodzie.”

Strona 15


Kącik rozmaitości WIEDZA HARCERSKA NA CO DZIEŃ

Hymn harcerski – pieśń zaczynająca się od słów: Wszystko, co nasze, Polsce oddamy. Dziewięciozwrotkowy wiersz Ignacego Kozielewskiego Marsz skautów, napisany w 1911 r., został opublikowany we wrześniu 1912 r. w 23. numerze czasopisma Skaut. Wiersz ten został później uzupełniony, za zgodą autora, refrenem Ramię pręż, słabość krusz przez Olgę Drahonowską-Małkowską oraz przystosowany do melodii rewolucyjnej pieśni Na barykady ludu roboczy. Był drukowany pod zmienionym tytułem: Wszystko co nasze Polsce oddamy. Od 1918 jest hymnem Związku Harcerstwa Polskiego (wcześniej hymnem harcerskim była Rota Marii Konopnickiej, do muzyki Feliksa Nowowiejskiego). Hymnem ZHP jest pierwsza zwrotka pieśni wraz z refrenem. W 1977 wprowadzono do niego dodatkową zwrotkę autorstwa Jerzego Majki, ale VII Zjazd ZHP w marcu 1981 zrezygnował z niej, wprowadzając do Statutu ZHP stosowny zapis. Pieśń jest również hymnem Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszenia Harcerskiego oraz Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w Kanadzie.

UŚMIECHNIJ SIĘ! Ledwo w sali kinowej zgasło światło i na ekranie pojawiły się czołowe napisy, jeden facet pochylił się do drugiego i pyta: - Przepraszam, czy pan widzi, co tam jest napisane? - Tak, widzę. - Czy byłby pan tak dobry i przeczytał mi nazwisko reżysera, bo kiepsko widzę? - Ale przecież jest też lektor i on przeczyta. - Ale i kiepsko słyszę. Przy okazji: ten film jest kolorowy czy czarno-biały? - Jest pan daltonistą? - Tak, a co? - Dziwne. Nie rozumiem, po co pan przychodzi do kina, skoro nijak nie będzie miał pan z tego frajdy. - A kto mówi o frajdzie? Ja mam recenzję napisać. Strona 16

Z ZAPOMNIANYCH ŚPIEWNIKÓW 1. Bracia skauci, dosyć kurzu, Dosyć kurzu łykać nam, Trzeba spieszyć nam do lasu, By wypocząć trochę tam. Trzeba spieszyć nam do lasu, By wypocząć trochę tam. 2. W lesie cudna jest polana, Hufiec rozkaz stanąć ma, Wnet ogniska rozpalamy, A jest ich czterdzieści dwa. 3. W lesie cudnych drzew korony Wnet zaszumią piosnkę swą, Na co naszych trąbek tony Odpowiedzą pobudką. 4. Wietrzyk chłodzi nasze skronie, Kwiat upaja wonią swą, A tam ptaszki na błękicie Pieśni swoje Bogu ślą. 5. My w zawody ze skowronkiem Nucim pieśni ile sił, A dźwięk dziarskich śpiewek naszych Aż w obłoki gdzieś się wzbił. 6. Nie marnujmy bracia chwili, Pijmy tego lasu czar, Jasnych chwil jest tak niewiele I tych później będzie żal. Autor słów i muzyki nieznany. Rok powstania 1917 W NASTĘPNYM NUMERZE... Temat numeru: Nasz ośrodek wchodzi w wiek średni! - 50 lat Pólka. Wspomnienia, refleksje i życzenia dla naszej hufcowej bazy. A ponadto: Follow the flow - o instruktorskich inspiracjach Relacja z Warsztatów Rad Drużyn O zaletach „długiej smyczy” słów kilka... i wiele innych - w tym być może również Twój tekst, Druhno i Druhu! Podziel się z nami instruktorskimi przemyśleniami - czekamy na teksty do końca maja. Złota Lilijka 2/2017


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.