Zamoy Xpress | Wrzesień/Październik 2016

Page 1

ZAMOY XPRESS

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

6

MAGAZYN UCZNIÓW II LO W LUBLINIE

www.facebook.com/ZamoyXpress

I

zamoy.xpress@gmail.com

PORADY BACK TO SCHOOL FELIETONY

MUZYKA

KĄCIK KULINARNY


Zamoy Xpress

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

SPIS PANTA TREŚCI: RHEI Panta Rhei

Jak nie zginąć w liceum Rób notatki Oświecim Life Festival - God Save The Queen Up The )rons Open’er Festival. Fajnie? Fajnie! Fotogaleria Boska Komedia Kilkanaście Połowicznych Trupów Być Jak Deep i Szekspir Dyniuszki/ Konkurs Kącki Belfra

Podczas

minionych dni wakacji

próbowałam odnaleźć odpowiedź na pytanie – czas jest naszym sprzymierzeńcem czy pragnie pokazać, jak słaby wobec niego jest człowiek? Z pewnością dotarło do mnie to, jak nieubłaganie szybko płynie. Zanim zdążymy się obejrzeć przeżyte chwile przeradzają się jedynie we wspomnienia, które z czasem bledną, aż całkowicie ulecą z naszej pamięci. Z jednej strony można powiedzieć, że czas leczy rany, pomaga uporać się z bólem, który wkrada się w ludzkie dusze. Wyrządzone krzywdy przestają być tak straszne, jakie wydawały się na początku.

Godzimy się z krzywdami, które nas dotknęły. Ostatnim krokiem jest pogodzenie się z przeszłością, ale recepta na to jest tylko jedna – czas. Zatem czy czas to jedynie lekarstwo na zranioną duszę? Niestety wszystko ma dwie strony medalu. Wiele razy w swoim życiu usłyszałam, że wszystko, co dobre szybko się kończy. To nie tylko puste słowa czy jedno ze słynnych powiedzeń naszych babć, to szczera prawda. Z pewnością nie tylko ja pamiętam uczucie towarzyszące zakończeniu roku szkolnego. Myśl, że przez dwa miesiące budzik będzie schowany głęboko w szuladzie, dodawała chęci do działania. Byliśmy wolni od sprawdzianów, kartkówek, pytania, nikt nas nie oceniał. Dni i noce dawniej spędzane z podręcznikiem od niekoniecznie ulubionego przedmiotu, ustąpiły miejsca beztroskim spotkaniom z przyjaciółmi. Ciepłe wieczory w ogrodzie przy zapachu kwitnącego bzu od samego początku wprowadzały w stan ukojenia, a poranne słońce pozwalało z radością rozpocząć każdy dzień. Niestety te momenty przeszły już do historii. Po dwóch miesiącach trzeba porzucić swój błogostan i na nowo podejmować czekające na nas wyzwania. Czas beztroski

PORADNIK

minął, pozostały jedynie wspomnienia i powoli blednąca opalenizna, a my możemy tylko zaakceptować smutną kolej rzeczy. Rok temu o tej porze, jako pierwszoklasistka, zaczynałam poznawać mury nowej szkoły. Przekraczając pierwszy raz próg Zamoy’a, nie miałam pojęcia, co mnie czeka. Z każdym dniem korytarze stawały się mniej kręte, a twarze bardziej znajome. Czas mijał, a ja coraz bardziej czułam się częścią tej szkoły. Nie zawsze było kolorowo, nieprzespane noce momentami dawały się we znaki. Moim największym marzeniem nie było wstawanie o na kolejne sprawdziany i mnożące się kartkówki. Z drugiej strony właśnie tutaj poznałam prawdziwych przyjaciół, zrozumiałam ile można osiągnąć dzięki ciężkiej pracy, a marzenia są po to, aby je spełniać. Patrząc rok wstecz, widzę, jak wiele się zmieniło, ile miłych chwil kłębi się w mojej pamięci. Może to tylko rok, a może aż rok? W każdym razie na dobre powróciliśmy do naszych obowiązków. Mam nadzieję, że za dni będę mogła powiedzieć, że wykorzystałam je w % i w tym wypadku czas będzie moim cichym sprzymierzeńcem, i tego samego życzę wszystkim. Zamoyszczakom. Magda Żuchnik www.facebook.com/ZamoyXpress


Zamoy Xpress

PORADNIK

Właściwie

to

jest

wyjątkowo

dobre pytanie i wątpię, żeby

ktokolwiek mógł mi zaprzeczyć. Liceum to zdecydowanie najlepszy okres w naszym życiu, bo jeszcze możemy zaczerpnąć wolności i beztrosko sobie żyć oczywiście do czasu, gdy staniemy oko w oko z dorosłością, ale kto by się teraz tym przejmował . Jednak są plusy dodatnie i plusy ujemne tego wspaniałego czasu. Szczerze mówiąc trudno jest się prześlizgnąć przez te lata bez większych problemów i porażek, a jeśli komukolwiek z was się to udało, to błagam niech zdradzi swój sekret i oświeci mnie, jak tego dokonał. A najlepiej niech przejmie ten tekst i pomoże potomnym. No, ale jak na razie nikt się nie zgłosił i nikt nie potrai mi pomóc, więc przejdę już do przelania tutaj swojego doświadczenia. Zaznaczę jeszcze, że moim celem nie jest niepotrzebne wymądrzanie się, na co może w zasadzie to wyglądać, ale pragnę, by wszystkim nam żyło się tutaj przyjemniej. Zanim jednak przejdziecie do czytania o ile przejdziecie , to ostrzegam, że nikt nie znajdzie tutaj rad typu „ucz się pilnie”, „siedź w pierwszej ławce”, „przykładaj się”. Bardzo mi przykro, jeśli w tym momencie zawiodłam, ale nie potraię się zmusić do napisania tego typu

porad. Sorry, )’m not sorry. Skoro już wstęp mamy za sobą, to przejdźmy może do rzeczy. Przedstawiam wszystkim luźny poradnik, jak przeżyć w szkole i uniknąć załamania nerwowego. Po pierwsze: postarajmy się nie gnieść na klatce schodowej. Zauważyłam, że część z was pada jak muchy podczas przepychanki w drodze po wiedzę. A to wyjątkowo smutny i żałosny sposób na umieranie, tak zginąć zgniecionym między ścianą, a jakimś uczniakiem większych, bądź mniejszych gabarytów. Powalczmy o oddechy i dajmy sobie przestrzeń, chociaż na tej klatce schodowej.

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

łatwiejsze jest życie bez konliktów? Naprawdę. Gdy jest się w miarę sympatycznym nagle można mieć notatki z każdej lekcji na wyciągnięcie ręki i dowiedzieć się o nadchodzącym sprawdzianie kilka dni przed nim, a nie dosłownie kilka minut przed. W zasadzie to nawet jeśli ktoś nie należy do najmilszych osób, to już machnijcie ręką na to, że znowu krzywo na was spojrzał albo rzucił jakiś niezbyt przyjemny komentarz. Karma wraca, więc idąc tym tropem, tak czy tak wam się to opłaci. Po czwarte: udzielajmy się w życiu szkoły. Potraię zrozumieć, że to jest natłok pracy, a nawet przyjmę do wiadomości to, że nie bardzo chce wam się poświęcać czas na coś nieobowiązkowego, ale uwierzcie to owocuje. Poznajesz masę wspaniałych ludzi, zacieśniasz więzy, zapisujesz się w pamięci wielu osób i nauczyciele zaczyniają cię doceniać, bo jednak robisz COŚ więcej. To zawsze się liczy, plus, pozwoli uciec od rutyny, w którą wcześniej czy później możecie wpaść.

JAK NIE ZGINĄĆ W

LICEUM

zamoy.xpress@gmail.com

Po drugie: bądźmy dla siebie ludzcy. Nie mówię, że mamy się do wszystkich szczerzyć i rzucać sobie w ramiona, ale kurde, nie sądzę żeby nieprzyjemne spojrzenia, czy też taksowanie siebie nawzajem wzrokiem poprawiało komukolwiek samopoczucie. Mnie przynajmniej nie poprawia, więc błagam nie róbmy tego. Po trzecie: nauczmy współpracy. Wiecie o

się ile

Po piąte, ostatnie i najważniejsze: nie umieraj na brak czasu! Ratujcie się jak tylko możecieUkładajcie harmonogramy, gospodarujcie


Zamoy Xpress

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

wolne godziny, wychodźcie do ludzi - COKOLW)EK. Nie ma nic gorszego na tym świecie, niż młody człowiek, który nie ma czasu na nic poza szkołą. ) może mówię to, ponieważ trudno mi zrozumieć takie poświęcenie lub okoliczności, ale jestem przekonana, że wszystko da się zrobić i w magiczny sposób znaleźć siłę na wszystko, co dla nas ważne. To tyle ode mnie. Mam nadzieję, że mój poradnik na coś się przyda komukolwiek. Cóż, zobaczymy w przyszłości. Nie gińcie i unikajcie załamań nerwowych! Olga Bogdańska

RÓB NOTATKI

Artykuł skierowany jest w większości do nowych uczniów naszego liceum, ale również dla tych z was, którzy nie są zadowoleni z wyników w nauce. Pierwsza klasa jest w ogóle

PORADNIKI

niepotrzebna, ponieważ uczymy się tam wszystkiego. Wszystkiego – za mało i za dużo. Od września powinniśmy uczyć się już pod maturę. Prawda?

wzorów na matmie i izyce, ćwiczymy pamięć, przygotowując się do przyjmowania wiedzy, która będzie dla nas ważna i potrzebna na studia/maturę.

No właśnie N)E. Wiedza ogólna, którą zdobywamy w pierwszej klasie i która nie ma prawie żadnego związku z tym, co nas interesuje , ma co najmniej dwa cele. Po pierwsze – absolwent Zamoy’a powinien być osobą wszechstronnie wykształconą, która potrai wyrażać się na piśmie i w mowie, ma własną orientację polityczną lub chociaż wie, co dzieje się na świecie , ma świadomość istnienia takich wartości jak patriotyzm, ojczyzna. Po drugie co nie jest już aż tak oczywiste – przez całą pierwszą klasę uczymy się… uczyć. Zanim zaczniemy nasze rozszerzenia, które świadomie lub nie wybraliśmy, musimy NAUCZYĆ S)Ę UCZYĆ. Brzmi to dziwnie lub banalnie? Nic bardziej mylnego – w ciągu najbliższych miesięcy przekonacie się, że ilość pracy, którą trzeba włożyć w dana ocenę nie jest równa ilości pracy w gimnazjum. Zobaczycie, że nie da uczyć się tylko zapamiętując z lekcji na lekcję, o nie. Wkład pracy własnej w domu jest naprawdę duży. Każdy z nas w najbliższym czasie odkryje sposób, dzięki któremu przyswaja wiedzę. Być może będzie to zapisywanie wszystkiego na post-itach i tapetowanie nimi całego pokoju, może nagrywanie na dyktafon notatek i słuchanie ich codziennie przed snem, może przepisywanie wszystkiego dwa razy… Sam musisz odkryć najlepszy dla siebie system. Po trzecie – ucząc się niepotrzebnych dat na historii, równie niepotrzebnych

Notatki przez wielkie „N”. Moim zdaniem to one są najważniejsze. W liceum nikt nie powie wam: „róbcie notatki/notujcie/zapiszcie to” – w liceum każdy musi nauczyć się samemu WYNOTOWYWAĆ najważniejsze według siebie informacje. Przykładowo – ja mam problemy z zapamiętywaniem dat tak, wiem – human i daty… , więc każdą datę zapisuję co najmniej wtedy, gdy nauczyciel prowadzący lekcję mówi o danym wydarzeniu – w ciągu jednej lekcji piszę pięć razy „upadek stanu wojennego ”. Chcesz mieć zeszyt zapisany równiutko od linijki? Zapomnij o tym! Jeśli w pełni skorzystasz z lekcji twój zeszyt pokryty będzie tekstem różnej wielkości, koloru i stopniu bazgrołowatości. Zaprzyjaźnij się z kilkoma kolorowymi długopisami i ołówkiem automatycznym przez cały czas pisze jednakowo cienko – nie bój się pisać większymi literami ważnych rzeczy, wyciągaj własne wnioski i zapisuj je, robiąc strzałki do notatki z lekcji. Książka nie służy tylko do tego, aby realizować się w czynności „być” – moja książka od języka polskiego pokryta jest gęstym gąszczem strzałek i urwanych myśli na każdej stronie – śmiało rób notatki również w książce i zaznaczaj słowa-klucze zakreślaczami. Dochodzimy teraz do najbardziej problematycznej kwestii – przedmioty „dodatkowe”, tak www.facebook.com/ZamoyXpress


Zamoy Xpress

PORADNIKI

zwane „michałki”. W gimnazjum prawdopodobnie byłeś dobry ze wszystkiego – jeśli jesteś w miarę ogarniętym człowiekiem, to z odrobiną wysiłku utrzymywałeś się na pozycji czwórek i piątek. W liceum się tak nie da. Koniec i kropka. Bez dużego wkładu pracy w domu, nawet z geografii, izyki czy z polskiego jeśli nie są to wasze rozszerzenia , nie da się mieć nawet . Dodam jeszcze, że wszystkie te geograie, wosy i woki z pierwszej klasy będą na świadectwie maturalnym…

CZYLI O CO CHODZI

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

jeśli nie – będziesz pilnował tej czwórki. Nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę – jeszcze nie wiesz, czy za dwa lata nagle nie uznasz, że zamiast iść na farmację biologia i chemię rozszerzona na maturze , odkryjesz miłość do nauk społecznych, jak dziennikarstwo lub psychologia. Wtedy pojawi się pewnie problem – nie uczyłeś się niczego innego niż biologia i chemia, a teraz musisz zdawać wos lub historię… Zamoy żyje imprezami/ważnymi wydarzeniami jak: Zwierciadła, Frankofonia, Ogrody sztuk, Majówka ilarecka, wieczory ilmowe, dni okolicznościowe dzień pluszaka, piżamy, postaci literackiej, itd. oraz daje możliwość uczestniczenia w życiu szkoły poprzez angaż w mediach – Zamoy Xpress i Zamoy TV oraz wolontariatach w: Samorządzie Uczniowskim, chórze szkolnym, wielu kółkach, itp. Czasami okazuje się, że trudno znaleźć czas na lekcje, a co dopiero mówić o nauce! Uważaj – pamiętaj, że niestety lekcje i szkoła są najważniejsze, a działalnością pozalekcyjną zajmuj się, gdy ogarniasz naukę. Nigdy na odwrót. Oczywiście raz na jakiś czas możesz załatwić coś na matematyce lub izyce, ale nie koduj sobie: „izyka – lekcja, na której mogę iść przygotowywać przedstawienie/ sprzedawać ZX/robić zebranie SU”.

W LICEUM

Co w takim razie robić? Są dwie szkoły – jedna mówi: „W pierwszej klasie skup się na przedmiotach, które się kończą i miej z nich jak najlepsze oceny – świadectwo maturalne musi jakoś wyglądać, a do tego może stypendium będzie…”, druga mówi: „Skup się na przedmiotach maturalnych, a resztę – „aby zaliczyć””. Co wybrać? Moim zdaniem – żadną z tych dwóch opcji. Najlepiej na

każdym przedmiocie postaw sobie „linię”, której nie możesz przekroczyć. Załóżmy, że byłeś dobry z biologii, historii, angielskiego i geograii. Poszedłeś na humana. We wrześniu mówisz sobie: „Z biologii i geograii nie spadnę poniżej czwórki” – to naprawdę pomaga. Jeśli czas pozwoli – zdążysz nauczyć się na piątkę,

Coś na pocieszenie? DASZ RADĘ! Dominik Golec

zamoy.xpress@gmail.com


Zamoy Xpress

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

MUZYKA

LIFE FESTIVAL OŚWIĘCIM -

GOD SAVE THE

QUEEN

Lato, czyli czas festiwali muzycznych, na których headlinerami są gwiazdy światowej estrady. Wybrałam się w tym roku do Oświęcimia, miasta kojarzonego głównie z obozem koncentracyjnym, które raz do roku zmienia się w miasto pokoju. )nicjatywa LFO powstała w celu przełamania stereotypów kulturowych i przekazaniu tolerancji. Miejsce, w jakim jest organizowane czyni je magicznym i wyjątkowym, biorąc pod uwagę

inne festiwale w Polsce. Samo hasło festiwalu mówi – Artists/People Against War, co jednoznacznie pokazuje, że każdy człowiek na świecie jest równy, nie ma lepszych i gorszych. Tegoroczna edycja trwała od do czerwca, jednak główne wydarzenia odbywały się w sobotę i niedzielę, to wtedy pojawiły się na scenie gwiazdy takie jak: Perfect, Elton John oraz formacja Queen+Adam Lambert, oraz wielu innych polskich i zagranicznych artystów.

Jeśli jeszcze nie domyśliliście się dlaczego pojawiłam się na LFO to wyjaśniam – powodem był koncert Queen+Adam Lambert. Przegapić występ kochanego zespołu przez największą fankę? O nie! O tym, że Queen pojawi się w Polsce dowiedziałam się scrollując tablicę na facebooku, pamiętam dokładnie nagłówek, pamiętam szybsze bicie serca i wiadomość do przyjaciółki: „Musimy tam być”. No i się zaczęło… Jak już udało mi się przekonać rodziców, a tym razem było to o wiele łatwiejsze uroki nastych urodzin , kupiłyśmy bilety na trybunie i zaczęło się skreślanie dni w kalendarzu. Nie spodziewałam się, że czas będzie płynął tak szybko, nim się obejrzałam biegałam po Lublinie, żeby kupić lagę i glowsticki, na tydzień przed koncertem nie mogłam skupić się na nauce, poprawianie ocen przychodziło mi z bólem, bo żyłam tym, że zobaczę kochany zespół na żywo, a w szczególności Briana Maya, którego

www.facebook.com/ZamoyXpress


MUZYKA

kocham nad życie. Na stadion dojechałyśmy chwilę po , Perfect właśnie skończył grać, a my przeciskałyśmy się na swój sektor, niestety, żeby dojść na miejsce musiałyśmy przejść po płycie, gdyż wejścia znajdowały się tylko po jednej stronie. Otrzymałyśmy też informację od wolontariuszy, że przewidują oberwanie chmury genialnie, czyż nie? , przez co musiałyśmy wrócić na płytę i zakupić płaszcze, inni nie mieli takiego szczęścia, bo wykupiłyśmy ostatnie. Wróciłyśmy na miejsce, ale nie było mowy o dalszym siedzeniu, bo obok mnie był płotek zabezpieczający – WYŻSZY ODE MN)E. Założyłyśmy więc płaszczyki, próbowałyśmy zrobić check-in i parę snapów, ale to, że jesteśmy w XX) wieku nie znaczy, że mamy zasięg… Minęła dosłownie chwila, wybrzmiało intro do One Vision, a na telebimach można było zobaczyć ilm z backstage’u, nagrany na potrzeby tej trasy. Wszyscy powstawali z miejsc, zespół zamoy.xpress@gmail.com

Zamoy Xpress

zajmował miejsca za wielką kotarą. Gdy nagle pojawił się na niej cień Maya grającego pierwsze takty, wszyscy oszaleli, nikomu nie przeszkadzał deszcz, ludzie na płycie mokli, nie mieli niczego, zresztą te płaszcze też niewiele nam dały, po chwili byłyśmy mokre – ale komu by to przeszkadzało? Każdy czerpał każdą chwilę, Queen za sprawą muzyki i charyzmy Adama zahipnotyzował wszystkich, prawie nikt nie wyszedł przed wybrzmieniem „God Save the Queen”, ale nie wszystko było takie kolorowe. Minusem było nagłośnienie, niestety, w porównaniu do tego, co widziałam na O Arenie, to tu wypadli słabo. Sam występ też oceniam przeciętnie, odniosłam wrażenie, że grali od niechcenia, być może powodem była godzina, bo koncert zaczął się o , a skończył o w nocy. No i ten deszcz, choćby nie wiadomo jak bardzo chciało się o nim nie myśleć, to się po prostu nie dało. Byłam cała mokra, równie

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

mocno jak laga, którą wyciągnęłam na „We Are The Champions” na trzy minuty… Ale co by nie mówić, Brian starał się ratować sytuację polskimi wstawkami „Dobrze tutaj wrócić” i „Dobry wieczór, Polsko”. Jeśli chodzi o setlistę, też nie mam się do czego przyczepić, bo przy hitach takich jak „Stone Cold Crazy”, które słyszałam już na O , pojawiło się „Under Pressure”, z Davidem Bowiem na telebimie, ale oprócz tego pojawił się stary wyciskacz łez – Freddie Mercury wykonujący „Bohemian Rhapsody” na telebimie. Cóż mogę więcej dodać? Byłam i nadal jestem oczarowana, zachwycona i wzruszona tym, że mogłam widzieć ukochany zespół w Polsce, moim kraju. Może bez Freddiego, ale w dalszym ciągu Queen to legenda, nieważne z jakim wokalistą. Jeśli panowie mieliby zagrać jeszcze raz w Polsce w przyszłym roku, to uwierzcie mi, że pojechałabym jeszcze raz i kolejny, i następny. Agata Kowalczyk


Zamoy Xpress

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

MUZYKA

UP THE IRONS \m/ 3 lipca. Pozostało tylko kilka godzin zanim będę mógł spełnić jedno ze swoich marzeń, a minęło zaledwie parę minut od trwającej kilka godzin podróży. Pomimo tego, że jest zaledwie dziesiąta rano, fani Maidenów już się zbierają przed Golden Circle we Wrocławiu – jest ich co prawda zaledwie garstka, ale to dopiero początek… Tłumy z godziny na godzinę się powiększają. Czas się dłuży, ale pomimo tego wiem, że za chwilę przekroczę bramę tego zwykłego, codziennego świata. Zaczęto już nas wpuszczać, teraz czeka nas walka o miejsca jak najbliżej sceny. Uwierzcie mi – nie jest to łatwy bój, ale mimo to moim zdaniem wspomnienia z płyty przed samą sceną są najlepsze. Teraz pozostały dwa koncerty supportów – najpierw Raven Age, a następnie Antrax, a to wszystko po ponad dwóch godzinach walki o przetrwanie

nie tylko miejsce, ale i własne życie też jest ważne! . Natomiast zdziwił mnie widok starszego faceta, który razem z młodymi fanami dał się ponieść w słynne pogo. Oczywiście ta zabawa nie obeszła się bez oiar – wraz z moim dobrym kolegą próbowaliśmy ogarnąć człowieka, który już prawie mdlał prawdopodobnie podczas mocniejszego nacisku fali miał problemu ze złapaniem oddechu . Zdarzały się też jednostki, o których na odległość można było powiedzieć „jestem metalem i mieszkam na wsi, więc będę się zachowywał jakbym był tutaj sam”, ale to na szczęście mniejszość, za to reszta tłumu zachowywała się przyzwoicie – przepychanki dozwolone, pogo dozwolone i „jazda” na fali także dozwolona. Co jest zastanawiające: ludzie, którzy odbywali taką trasę ponad

tłumem nawet pomimo zniszczonych rzeczy bardzo się cieszyli. W końcu! Ostania przerwa przed właściwą częścią koncertu i jeśli mam komuś coś doradzić odnośnie udziału tak długich wydarzeniach z miejscem stojącym – nie pijcie za dużo, bo po wyjściu z płyty wątpię, by ktoś się dostał znowu na swoje miejsce. Godzina : . W tle narasta dźwięk ilmiku będącego wstępem i wprowadzeniem w tematykę albumu „The Book of Souls”, po chwili słychać głos Bruce’a. Koncert zaczyna się od „)f Eternity Should Fail”, następny w kolejce jest „Speed of Light”, czyli piosenka, która promowała grę mobilną )ronsów. „Children of the Damned” piosenka, przy której Bruce macha polską lagą. Największe wrażenie zrobiły na mnie wykonania: „Powerslave” – cały tłum śpiewał razem z Bruce’em, „Fear of the Dark” jest moim ulubionym kawałkiem i nie mam słów na to jak opisać uczucie, gdy był grany na żywo

www.facebook.com/ZamoyXpress


Zamoy Xpress

MUZYKA

zaledwie parę metrów przede mną w dodatku był to jeden z najgłośniej wykonanych przez cały stadion utworów , „Blood Brothers” – to przy tym kawałku fani )ron Maiden z całego świata łączą się opowiada on, że nie zależnie jacy jesteśmy mamy coś wspólnego i jest to miłość do tego rodzaju muzyki – był to najgłośniej wykonany utwór, bowiem zaśpiewało go łącznie tysięcy ludzi. Było to wielką przyjemnością dla ucha, jak i oka, zobaczyć jak ludzi jednoczy muzyka – uczucie magiczne i to muzyka którą do tej pory niektórzy uważają za złą – smutne . Oczywiście nie mogło zabraknąć „Troopera” – Bruce przebrany za żołnierza wymachując lagą Wielkiej Brytanii, skaczący po scenie – tego nie da się zapomnieć. „Number of the Beast” – utwór, do którego przedstawienia przygotowana była specjalna kukła podwieszona poruszała się za sceną , wtedy znów dało się słyszeć krzyczący tłum fanów. Niestety najlepsze chwile naszego życia mijają tak szybko… Nawet nie odczułem, kiedy skończył się ten koncert i nie zauważyłem, że opuściliśmy stadion. Teraz czekał mnie powrót… Dziękuję, że miałem podwózkę samochodem, bo nie musiałem, jak moi znajomi, czekać do rano na pociąg Michał i Kuba pozdrawiam was, i trochę współczuję czekania . Już gdy wracałem, zaczęło do mnie docierać, jak bardzo się cieszę, że mogłem tam być! Oczywiście szykuję się na kolejne koncerty nie tylko )ronsów , a bilet z tego wydarzenia dumnie wisi na ścianie chwały. Michał Rodzik zamoy.xpress@gmail.com

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

OPEN’ER FESTIVAL

FAJNIE? FAJNIE!

Muzyczny Open’er

festiwal, Festival

jakim jest niegdyś

(eineken już od lat utrzymuje renomę niesamowitego przedsięwzięcia. Jest to coś więcej niż tylko kilkanaście stoisk z tajskimi przysmakami, utrzymujący się jod w powietrzu czy też masowi hipsterzy w koszulkach z nazwami zespołów, których przeważnie nie znają. Open’er Festival to przede wszystkim przygoda jakiej życzę każdemu, kto lubi

miejsca, w których czas płynie wolniej. Na wstępie – organizacja! Tegoroczna edycja Open’era trwała od czerwca do lipca, jej lokalizacją niezmiennie pozostała słoneczna Gdynia, a konkretniej – Kosakowo. Głównym sponsorem festiwalu jest Orange i co by nie powiedzieć, w tym roku spisali się na medal. Każdy, komu dane było korzystać z openerowskich przywilejów, wie o czym mówię.


Zamoy Xpress

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

Posiadanie biletu umożliwiało sprawną komunikację w całym mieście. Mam tu na myśli między innymi darmowe busy kursujące po niemal całej Gdyni. Już na kilka dni przed rozpoczęciem festiwalu, istniała możliwość wymiany biletów na opaski w charakterystycznych punktach miasta, jak np. Dworzec Główny. Teren festiwalu sam w sobie jest ogromny, stąd prawie nie jest sposób wytrzymać te kilka dni poruszania się na nogach. Co kilka minut, spod samych bramek przypominam, Kosakowo – niedoczekane lotnisko podjeżdżał autokar, który zabierał chętnych. )nicjatywa świetna, zwłaszcza, że droga kierująca od ulicy do wejścia na festiwal, ku mojemu zdziwieniu wcale nie była taka krótka, a liczyła dobre kilka kilometrów… Sam teren Open’era przeogromny! Pomieścił chyba wszystkie rodzaje kuchni, jakie tylko są na tym świecie, by sprostać oczekiwaniom nawet najbardziej restrykcyjnych wegan, punkty modowe tzw. fashionstage goszczące Porazińskiego,

Pietrowicz, Organiściak, Majors, Litfashion itp, strefy wszelkich sieci komórkowych, pola namiotowe, kino-teatr pełniące funkcję miejsca spotkań z cenionymi polskimi pisarzami, a także muzeum ze szczególnie poruszającą ekspozycją ,, uderzeń na minutę, kultura rave i sztuka w latach w Polsce’’, strefę NGO i wiele, wiele innych… Jedyny minus, jaki dostrzegłam albo mój własny błąd, niedopatrzenie – jak kto woli to brak możliwości płatności gotówką… Ale spokojnie! Organizatorzy wzięli pod uwagę, że na pewno znajdzie się ktoś taki jak ja i stworzyli około punktów, gdzie po wpłaceniu określonej ilości pieniędzy można otrzymać tymczasową kartę w postaci opaski, na której jest dana suma, z której możemy śmiało korzystać. Fajne? Fajne. Bardzo spodobała mi się różnorodność, którą obserwowałam, nie myślę tu o wiankach wplecionych we włosy, bo miała je co druga osoba, a raczej o swobodzie. Każdy miał prawo wyglądać tak, jak tylko chciał, ludzie byli

MUZYKA promienni, bardzo życzliwi, tętniący życiem. To wreszcie „event”, na który czekali dobre kilka miesięcy! Przechodząc do meritum, muzyka! Bo przecież to w końcu festiwal tematyczny. Rzesza niesamowicie uzdolnionych, kreatywnych wykonawców. Jeżeli ktoś nie miał ochoty, przypuśćmy na rap, miał jeszcze kilka innych opcji, ponieważ były aż sceny main, tent, alter i beat stage . Przyznam, że wiele zespołów poznałam dopiero, gdy pojawiłam się w Trójmieście. Moja przygoda wyglądała bardzo prozaicznie – któregoś pięknego ranka jadąc do szkoły usłyszałam radiu, że Red (oci planują trasę z nowym albumem „The Getaway”. Gdy doszło do mnie, że uwzględniają Polskę, nie pozostawili mi dużego wyboru. Czwartkowy koncert okazał się pięknym wydarzeniem, artyści byli pod wrażeniem polskiej publiczności, która nadążała za głosem Kiedisa. Flea - basista z racji meczu polskiej reprezentacji na Euro, zaśpiewał ,,Polska – biało czerwoni!’’. R(CP postanowili też spełnić marzenie młodej fanki która niestety, ze względu na tragiczny stan zdrowia nie zdołała zawitać nad morze pokazali ogromny szyld z napisem ‚,Doma we are with u’’, zaś Josh wykonał solowy cover ,,Warszawy’’ Bowie’go. Nie będę się bardzo wnikała w tematykę funk rockową, pozostawię tę kwestię może na przyszły artykuł. Póki co, atmosfera korzystna, mimo czekania w gęstym tłumie ludzi, jednogłośnie stwierdzam – WARTO! Bo co tak połączy ludzi, jak nie muzyka? Alicja Pływacz www.facebook.com/ZamoyXpress


zamoy.xpress@gmail.com


Zamoy Xpress

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

RECENZJE

BOSKA KOMEDIA

O NIE BOSKIEJ

ŚPIEWACZCE „Boska

Florence”

(2016)

komedio-dramat biograficzny. Film opowiada o ostatnim roku życia Madame Florence Foster Jenkins – zamożnej mecenaski sztuki, której lata wietno ci już bezpowrotnie minęły. Początkowo lekka formuła komedii – popisy Florence roz mieszają nas do łez, lecz nie brak w niej wzruszających momentów, gdy łzy (tym razem

wzruszenia) cisną się do oczu, zmienia się w poruszający obraz o ludzkim nieszczę ciu, woli walki z przeciwno ciami losu i spełnianiu marzeń. Cały film z lekka apoteozuje główną bohaterkę, kreując obraz oderwanej od rzeczywisto ci, pozbawionej samokrytyki damy. W filmie brakuje większej ilo ci informacji o przeszło ci Florence – oglądając ma się wrażenie, że reżyser założył, że każdy z nas

zna już postać Madame Jenkins. Przed udaniem się do kina na spektakl, polecam poszukać informacji o życiu bohaterki, które pomogą dostrzec głębię przedstawionej historii. W roli głównej Meryl Streep jako tytułowa „boska” Florence i Hugh Grant jako St. Clair Bayfield – mąż i opiekun Florence. Meryl wspaniale na laduje fałsze głównej bohaterki, wykonując swoje „popisowe” kawałki, co nie jest zaskoczeniem dla wszystkich fanów twórczo ci Streep. Podczas seansu można cały czas płakać – na przemian ze miechu i wzruszenia. Polecam go każdemu, kto ma ochotę nie tylko poznać historię „Najgorszej piewaczki wiata”, lecz również „dotknąć” ludzkich problemów. Dominik Golec

www.facebook.com/ZamoyXpress


Zamoy Xpress

RECENZJE

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

KILKANAŚCIE

POŁOWICZNYCH TRUPÓW

KRÓLOWA POLSKIEGO KRYMINAŁU WITA sukcesywnie zmniejszają liczbę tymczasowych domowników. Zosia dostaje ataku nerwicy na sam widok czerwonego koloru, a oiar przybywa…

W Allerød hekatomba. Kilkanaście niedoszłych oiar i jedna doszła nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości. Joanna, spędzając wakacje u swojej przyjaciółki, stuka na Olimpii kolejną powieść. Nieudolny morderca bezpardonowo chodzi po domu i usiłuje znaleźć tajemniczy zamoy.xpress@gmail.com

przedmiot, nie przebierając w środkach. Gospodyni Alicja (ansen usiłując upchnąć we własnej posiadłości tabun gości mieszanka międzynarodowa , zagospodarowuje każdy skrawek wolnej przestrzeni i zaczyna czuć wdzięczność do tajemniczego mordercy, którego działania

Lekko chaotyczny styl pisarki połączony z realiami duńskiej miejscowości za czasów polskiego PRL-u, olbrzymia dawka humoru, ironii i… morderstw, nie do końca dokonanych, skutkuje najgłośniejszą powieścią Joanny Chmielewskiej, zwanej, nie bez powodu, Królową Polskiego Kryminału. Autorka przedstawia życie prawie zwyczajnych osób odbite w krzywym zwierciadle. Kiedy warto sięgnąć po Chmielewską? Zawsze wtedy, gdy chcemy zrywać boki ze śmiechu, mamy chandrę lub dopada nas przygnębienie. Powieść łączy wszystkie rodzaje komizmu – komizm postaci, słowny i sytuacyjny. „Wszystko czerwone” Joanny Chmielewskiej jest wspaniałym dziełem, które wprowadzi nas w świat głównej bohaterki i prawie zwyczajnego życia w ubiegłowiecznej codzienności. Dominik Golec


Zamoy Xpress

B Y Ć J A K D E E P I S Z E K S P I R

l

Jeszcze

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

pod koniec wakacji,

kiedy mój mózg zaczął ignorować prośbę nie przypominania o szkole zaczęłam szperać w internecie o studiach, bo jeszcze nie mam planów na swoją przyszłość. Natraiłam na stronę, która sugerowała, że żeby dobrze wybrać studia trzeba dobrze znać siebie, swoją osobowość, słabe i mocne strony. W gimnazjum pani pedagog przynosiła przeróżne testy, typu: „kim jesteśmy” i „jak się uczyć”. Mnie nigdy to nie pomagało, co więcej – wyniki nigdy nie zgadzały się z tym, co uważam o sobie, wolałam myśleć, że to jednak ja mam rację w sprawie swojej osoby. Tym razem zadecydowałam, że spróbuję zrobić test, do którego podany był link, kliknęłam w niego z nastawieniem „będzie fajnie”. Na tej stronie powitał mnie tekst „Nasi czytelnicy mówią, że „to trochę przerażające” jak dokładny jest test Personalities”. Od razu wiedziałam, że muszę go sprawdzić. Test ma około pytań, a pod obrazkiem zegarka jest informacja, że zajmie nie więcej niż minut. Pytania były z reguły proste, ale i tak wymagały krótkiej releksji. W wyniku zostałam dopasowana do jednego z szesnastu typów osobowości oraz otrzymałam informację

FELIETON

w procentach między innymi o tym czy jestem bardziej introwertykiem czy ekstrawertykiem. Dodatkowo dostałam tekst opisujący moją osobowość, a na samym dole – sławnych podobnych pod względem cech personalnych do mnie. Trochę się zdziwiłam, bo faktycznie wiele informacji się zgadzało i było tylko kilka, które kompletnie do mnie nie pasowały. Rozumiem, że może być to siła sugestii i pewnie w każdym z typów osobowości znalazłabym coś dla siebie, myśląc że jest moja, ale doszłam do wniosku, że nic się nie stanie jeżeli przyjmę, że wynik jest prawidłowy poza tym miło jest się dowiedzieć, że ma się podobną osobowość do Johnny’ego Deppa, Szekspira, Tolkiena czy Arweny z Władcy Pierścieni . Ale i tak postanowiłam że rozwiążę go drugi raz za parę dni, żeby sprawdzić czy wyjdzie tak samo… udało się! Na dole

znów widniał Depp. Zerknęłam na komentarze do testu i pomiędzy tymi w stylu „pasuje idealnie”, „wow” znalazłam informację, że po ustawieniu języka angielskiego dostajemy pełniejszy wynik. Faktycznie – po zmianie możemy przeczytać o swoich słabych i mocnych stronach, dowiedzieć się o naszych skłonnościach i zachowaniach, jeśli chodzi o przyjaźń czy miłość. Jest napisane również o podejściu do pracy i stanowiskach jakie by do nas pasowały. Nie uważam, żeby w jakiś znaczący sposób przybliżyło mnie to do wybrania kierunku studiów, ale można dowiedzieć się czegoś ciekawego. Nie gwarantuję, że będziecie tak samo zadowoleni z wyniku, lecz jeżeli ktoś ma minut, które chciałby poświęcić na ten test, to uważam, że warto spróbować. Test znajdziecie po wpisaniu w wyszukiwarkę „ personalities”. Monika Grupa

www.facebook.com/ZamoyXpress


Zamoy Xpress

KĄCIK KULINARNY

l

WRZESIEŃ/PAŹDZIERNIK

DYNIUSZKI strona

jest miejscem idealnym na

wtrącenie paru słów o wygranych przeprosinach. Jako że cała kłótnia rozpętała się w ZX właśnie, między mną a kolegą pisującym na ostatniej stronie przez ostatnie trzy lata, tu również należałoby przedstawić owej kłótni rozstrzygnięcie. Może pamiętacie z ubiegłorocznych numerów przepis na ciasto okraszony zdjęciem nieco krzywym, nieco nieładnym... Trochę trującym, jak samo ciasto! Król Ostatniej Strony, podczas swojej ostatniej wizyty w (arcówce, przyniósł w siateczce ciastka zjadliwe, tym samym uzyskując przebaczenie za zdublowaną podczas Zwierciadeł recenzję sztuki Nic Konkretnego. Brawo! Szczerze mówiąc sądziłam, że jego wypieki nigdy nie traią w moje gusta! Chylę czoła. Składniki: g masła, g cukru trzcinowego, g mąki pszennej, jajka, Garść płatków owsianych/żytnich/ orkiszowychy g purée z dyni*,

¾ łyżeczki proszku do pieczenia, gałka muszkatołowa, imbir, cynamon, przyprawy korzenne. *Purée z dyni = surowa dynia + piekarnik stopni przez minut + blender bardzo proste . Masło ucieramy z cukrem, następnie wbijamy dwa jajka, dodajemy mąkę oraz proszek do pieczenia. Miksujemy całość na gładką masę, do której dorzucamy płatki, a także purée i przyprawy. )lość przypraw jest opcjonalna, dlatego warto próbować ciasta jeszcze przed pieczeniem. Nie bójcie się gałki muszkatołowej, bo, choć

jest raczej rzadko spotykanym dodatkiem do ciasteczek, nada im niepowtarzalnego, wyrazistego smaku. Powstałą masę formujemy w kuleczki, obtaczamy w mące i układamy na natłuszczonej blasze. Pieczemy minut w temperaturze stopni na termoobiegu. Ciastka dyniuszki są wilgotne w środku, najlepsze na ciepło, kiedy na dworze już się zmierzcha, a za oknem szaleje wiatr. )dealne także na (alloween! Smacznego! Więcej przepisów, również na dania z dynią, znajdziecie na moim blogu. Kasia Pastuszak

UWAGA KONKURS!!

ZAPRASZAMY DO WZ)ĘC)A UDZ)AŁU W KONKURS)E! Co możecie wygrać ? Nagroda jest świetny kryminał Z. Miłoszewskiego „Domofon” Co musicie zrobić ? Wystarczy sfotografowac ten numer w ciekawej scenerii : Zdjęcia należy wysyłać do . . 6 na fanpage strony ZX www.facebook.com/ZamoyXpress) zamoy.xpress@gmail.com


JEDNORAZOWY KUPON NA NIEPRZYGOTOWANIE Z JĘZYKA POLSKIEGO Ważny do

.

.

6

______________________

______________________

IMIĘ, NAZWISKO, KLASA DATA WYKORZYSTANIA _____________________________________________________________

W związku z redakcyjną prośbą do nauczycieli języka polskiego w naszej szkole umożliwiamy wykorzystanie jednego kuponu na osobę. Uwaga! Niewypełniony i niepodbity redakcyjną pieczątką kupon jest nieważny. Serdecznie dziękujemy nauczycielkom i nauczycielom polskiego za udział w naszej akcji!

KĄC)K BELFRA

teksty zbierał Dominik Golec

na matematyce N: Czy musimy podnieść tego x do kwadratu? U: … N: Nie musimy. Człowiek jest wolny, ale dla dobra zarówno twojego, jak i tego zadania, lepiej podnieś tego x do kwadratu… N: Przy pomocy mikrofalówki i wala możemy obliczyć prędkość światła… ) to całkiem dokładnie N wystawiając oceny na semestr : Boże, co za monotonia – same piątki! N: Jak idzie terrorysta nie można wyglądać zza drzwi – on tylko czeka, żeby taką główkę ustrzelić. N: Ja się męczę z wami, a wy ze mną – i taka jest prawda. N: Jestem uszkodzona na ciele i umyśle przez te szkolenia. N z zachwytem : Tu mamy parabolkę, a tu hiperbolkę! To piękne! N: Chłopie, nie podchodź do tablicy, jak szczypiorek na wiosnę, bo po pierwsze, mamy zimę, a po drugie, brak mi słów. N: Tam jest dużo krzewów i drzewów. po chwili Znaczy drzew i krzew. N: Od czasu kiedy Jarosław zaczął rządzić nikt nas nie tknie, nawet terroryści! N: Wrzućmy w końcu bieg, bo na razie jedziemy na , a niedługo będziemy na wstecznym. Opiekun: pani Anna Maliszewska-Pokrzywa Redaktorzy: Agata Kowalczyk, Angelika Brysiak, Ala Pływacz , Monika Grupa, , Michał Rodzik, Dominik Golec, Magda Żuchnik, Olga Bogdańska, Joanna Kosowska , Kasia Pastuszak, Wiktoria Witenberg

Specjalne podziękowania za złożenie gazetki dla absolwentki Natalii Stańczak

©Zamoy Xpress

www.facebook.com/ZamoyXpress


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.