Zamoy Xpress | Marzec/Kwiecień 2016

Page 1

ZAMOY XPRESS

MARZEC/KWIECIEŃ 2016

MAGAZYN UCZNIÓW II LO W LUBLINIE www.facebook.com/ZamoyXpress

I

zamoy.xpress@gmail.com

PREMIERY FILMOWE WIOSENNY ALARM! OPOWIAABSOLWENCI, MATURZYŚCI… DANIE

FRYZJER

KRYMINALISTA

HYBRYDOWY ZAWRÓT GŁOWY

WEHIKUŁ CZASU


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

SPIS TREŚCI: Lubię siedzieć na parapecie

2

Krótki komunikat

3

Moja przygoda z Zamoyem

4

Koniec

5

Niektóre rzeczy nie mogą trwać wiecznie

6

Pawle, gdzie jesteś?

7

Matura, czyli co nas nie zabije…

8

Najciekawsze premiery filmowe 10 Wehikuł czasu

12

Fryzjer

14

Hybrydowy zawrót głowy

15

Wiosenny alarm!

16

Opowiadanie: Complicated 1

18

Redaktor naczelna wisi mi ciasto 19 Kącik Belfra

20

Trzy

godziny i czterdzieści jeden minut przed drugim ostatecznym terminem nadsyłania artykułów do redakcji dostałam lekką sugestię, że trochę się tym razem „zasiedziałam” na moim parapecie. Nie była to oczywiście moja wina, w końcu jak mam się skupić na tym, żeby coś napisać, gdy dookoła ciągle każdy powtarza, że to ostatni rok, ostatni miesiąc, ostatni artykuł? Ostatni moment na powtórzenie cyklu Krebsa przed maturą. „Ostatni” trzeba podobno dobrze wykorzystać, podzielić się refleksja-

ABSOLWENCI 2016 mi na temat tych trzech OSTATNIch lat, można też mówić o tym, jak to szybko minęło, kręcić głową z niedowierzaniem i powtarzać, że się w to nie wierzy. Na koniec wypada coś skrytykować, ot, dla równowagi, żeby nie było zbyt uroczo. Tak, to wszystko można, dużo osób nawet tak robi, ja również i ty też możesz. Ale uważaj: nie zasiedź się. To nawet dobry moment na refleksje, bo jeśli jesteś maturzystą, to stoisz właśnie na OSTATNIm schodku tego etapu i otwierając nowe drzwi, masz okazję odwrócić się, aby spojrzeć na OSTATNIe trzy lata (oczywiście tylko na chwilę, żeby się nie zasiedzieć). To, czego na pierwszy rzut oka nie było widać, możesz dostrzec z perspektywy czasu. Twoje błędy i porażki, które pewnie były bolesne, ale zdążyłeś/-aś już o nich prawie zapomnieć (prawie, bo teraz są już tylko tą najgorszą żenadą, która przypomina ci się w nocy i nie pozwala zasnąć), mogą okazać się pomocne. O ile przeanalizujesz, co poszło nie tak i wyciągniesz wnioski. To niesamowite, prawda? Porażka staje się filarem sukcesu, gdy wyciągniesz z niej wniosek. Wiadomo, to wielki skrót myślowy, ale chodzi mi o wszystkie małe kroczki pomiędzy. Krok pierwszy: myślisz o punkcie wyjścia, czyli o swoich planach, marzeniach i motywacjach. Krok drugi: podsumowujesz swoją pracę i znajdujesz słaby punkt, który zawinił ostatnio. Krok trzeci: wyciągasz wniosek, który pomaga ci następnym razem i przestrzega przed popełnianiem tych samych błędów. Na dodatek dodaje mnóstwo motywa-

cji, bo teraz wiesz, co musisz poprawić, żeby przy kolejnym podejściu było lepiej! Potem są kolejne kroki, aż weźmiesz rozbieg i staniesz się osobą, która bierze sprawy w swoje ręce, a nie narzeka, że ma pecha i wszystko jest przeciwko niej. Ale zaraz, nie masz dziś czasu? Jutro też nie? Nie szkodzi, masz jeszcze pojutrze i popojutrze. Tylko uważaj, żeby się nie zasiedzieć i przez kolejne trzy, pięć czy sześć lat nie tkwić w tym samym miejscu. Skoro już trzymasz rękę na klamce, to warto wykorzystać moment i wpuścić do środka małą zmianę. Podobno na początku jest najtrudniej, ale wystarczy się przełamać i okazuje się, że jednak za tymi drzwiami nie jest tak strasznie. Mówię, jakby to było łatwe? Oczywiście, że nie jest, ale przecież dopiero prawdziwe wyzwanie może dać satysfakcję. To by było na tyle w tych (podobno) OSTATNIch parapetowych przemyśleniach. Korzystając z tego, że to taki poniekąd uroczysty moment, życzę ci podejmowania nowych wyzwań i wyciągania mądrych wniosków. A na co dzień dużo uśmiechu. Maturzystom na maturze długopisów z czarnym tuszem. Drugoi pierwszoklasistom – nie przejmujcie się – to co słyszycie o maturze, jest przereklamowane. Tak naprawdę jest… zresztą, sami zobaczycie niedługo, jak to jest. Tylko pamiętajcie, żeby się nie zasiedzieć. Ja już się zbieram, w końcu też mam swoje drzwi. Natalia Guzorczuk

LUBIĘ SIEDZIEĆ NA PARAPECIE 2

www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

ABSOLWENCI 2016

6 gazetek, 30 redaktorów i około 85 artykułów. Tak przedstawia się w liczbach okres wrzesień 2015 – kwiecień 2016 w redakcji ZX. A to przecież jeszcze nie koniec na ten rok szkolny! Mimo to czas już na uderzenie w ton podsumowująco-sentymentalny, bo lada chwila matury – a dla rzeszy zamoyszczaków oznacza to ni mniej, ni więcej, jak koniec szkoły. Z tej okazji kilka pierwszych stron marcowo-kwietniowego wydania ZX poświęcamy tematyce okołomaturalnej. Pierwszo- i drugoklasistów prosimy o wyrozumiałość – tak czy inaczej, dalej jak zwykle czeka na was kącik kulturalny i przeróżne felietony! Jak łatwo się domyślić, wraz z czytelnikami z klas maturalnych zamoyski statek opuszcza też część ekipy ZX. Wiecie, każdy ma jakieś hobby, niektórzy zbierają znaczki, inni robią na drutach, a jeszcze inni organizują ogólnopolskie eventy kulturalne – my z kolei postanowiliśmy wykorzystać nasz wolny czas, pracując przy szkolnym magazynie. Przejęliśmy tę redakcję – my, obecne trzecie i drugie klasy – od ekipy odpowiedzialnej za wielką reformę ZX (mówię wam,

zamoy.xpress@gmail.com

l

Zamoy Xpress

KRÓTKI KOMUNIKAT to się zapisze w histo- (TO WCALE A WCALE NIE JEST CKLIrii zamoyskich gazeWY TEKST O BYCIU ABITURIENTEM!) tek szkolnych). PostaSekuła i Maks Skubis. My już końnowiliśmy kontynuować to, co zaczymy intensywną pracę nad ZX, ale częli nasi koledzy i koleżanki – i tak zostawiamy redakcję w rękach naminął nam kolejny rok pod znakiem szych pełnych zapału młodszych czarno-szarego loga magazynu. Jak znajomych – pod czujnym okiem to zwykle bywa, czasem szło nam pani Anny Maliszewskiej-Pokrzywy, lepiej, czasem gorzej, wszystkie sukktóra nieustannie wspiera całą recesy są dla nas motywacją do daldakcję, na pewno dadzą sobie radę. szego działania, a porażki – nauczką W imieniu nas wszystkich dziękuję na przyszłość. Ale nie da się zaprzewam, czytelnicy, za każdą przeczyczyć, że praca nad coraz lepszymi taną przez was linijkę tekstu i każdy i ciekawszymi numerami gazetki konstruktywny komentarz na temat sprawiała nam po prostu ogromną naszej pracy. przyjemność. Czymże są te wszystkie niesławne deadline’y i limity znaDni mijają, lata lecą, a tymczasem ków wobec satysfakcji, którą czuje nad wydaniem majowosię po ujrzeniu błyszczącego, kolo-czerwcowym i kolejnymi numerami rowego i pachnącego drukarnią noZX czuwać będzie już nowa głównowiutkiego numeru ZX…? dowodząca. Odpowiedzialność za regularne dostarczanie wam kolejRedaktorów-maturzystów mamy nych porcji artykułów i… no, ogarw tym roku siedmioro. W gazetce nianie wszystkiego – bo tak w prakdziałaliśmy dłużej lub krócej: do tyce wygląda zakres obowiązków trojga redaktorów z najdłuższym tego stanowiska – przekazuję Aga(trzyletnim!) stażem – Natalii Stańcie Kowalczyk. czak, Pawła Misztala i niżej podpisanej – z czasem dołączyli też Kasia Krupa, Natalia Guzorczuk, Wiktoria

Monika Błaszczak

3


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

ABSOLWENCI 2016

MOJA PRZYGODA

Z ZAMOYEM W związku ze zbliżającym się dla części

uczniów końcem roku szkolnego, zapytaliśmy kilka osób, które aktywnie włączały się w życie szkolne, o ich refleksje i wspomnienia związane z nauką w Zamoyu. Oto ich odpowiedzi.

Mateusz Palusiński 3B: Ludzie kojarzą Zamoya głównie z nauką, nieraz słyszałem: „Matko, Zamoy? Pewnie nie masz życia”. Jednak ta szkoła jest niesamowita, inna niż wszystkie. Klimat? Zagadkowy nastrój? Tak – to będę wspominać zawsze. Tutaj nauczyłem się czegoś więcej niż faktów z podręczników. Praca w grupie, z ludźmi, dopełnianie formalności – ot, przyszłościowe rzeczy. Poznałem tu przyjaciela, który dawał i daje mi motywację i wsparcie. Projekty, szkolenia, zostawanie w szkole po nocach. W drugiej klasie zostałem koordynatorem promocji „Zwierciadeł”, a później także dostąpił mnie zaszczyt bycia organizatorem ogólnopolskiej edycji. W klasie maturalnej działałem, aczkolwiek już mniej. To, co teraz powiem, zabrzmi smutno: moje dni w tej szkole są już policzone, kasztany się rozwijają za oknami, a więc matura się zbliża… Mam nadzieję, że dostanę się do Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu i niedługo odwiedzę szkołę w mundurze Wojska Polskiego.

4

Jakub Pudźwa 3B: Nauczyłem się w tej szkole, że aby coś osiągnąć, trzeba się napracować – i nie ma nic piękniejszego niż oglądanie efektów swojej ciężkiej pracy, nawet gdy inni tego nie dostrzegają. Nauczyłem się, że w pojedynkę ciężko cokolwiek zdziałać, trzeba mieć z kim się cieszyć sukcesem i przeżyć porażkę. Tutaj poznałem prawdziwych przyjaciół, zapewne na całe życie. Zapamiętam na pewno, jak zaczęła się moja przygoda z teatrem. Szedłem sobie wesoło korytarzem i spotkałem Agatę i Marysię. Zagadałem. Odpowiedziały, że czekają na casting do przedstawienia – uznałem, że też poczekam. I tak to się zaczęło. Ela Gabryel 3F: Trzy lata w Zamoyu minęły mi bardzo szybko. Cieszę się, że przez ten czas mogłam rozwijać się artystycznie. Na pewno miło wspominać będę przedstawienia, w których brałam udział. Choć okupione były często wieloma próbami i wiązały się z dodatkową pracą, później dawały ogromną radość z występu. Zupełnie nowym i kształcącym doświadczeniem była dla mnie dwuletnia praca w Młodzieżowej Radzie Miasta Lublin, gdzie najpierw jako Rzecznik, a potem Wiceprzewodnicząca, mogłam zyskać wiedzę i umiejętności, a także poznać wiele wartościowych osób.

Marcin Wiechnik 3G: W moim przypadku szkoła przyczyniła się do tego, że na dobre wkręciłem się w robienie zdjęć. Fotografią interesowałem się od podstawówki, ale dopiero Zamoy uświadomił mi, że chciałbym się tym zająć na poważnie. Wszystko przez pracę podczas XI edycji „Zwierciadeł”, czyli moich pierwszych w tej szkole. Zgłosiłem się przez przypadek i w ostatniej chwili. Te trzy dni uświadomiły mi, że chciałbym się tym zajmować na poważnie. Zacząłem szukać gatunków fotografii pasujących do mnie. Wybrałem fotografię koncertową, ponieważ nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Zgłaszałem się jako fotograf na koncertach i festiwalach w Lublinie. Założyłem bloga i fanpage na fb (Zakaz Zdjęciowania). Po pewnym czasie pasja w jakimś stopniu przeobraziła się w pracę. Robiłem coraz ciekawsze projekty, o których na początku nawet nie marzyłem. Nawiązałem stałą współpracę z największym i najlepszym klubem muzycznym w Lublinie – Graffiti. W ciągu tych 2 lat, oprócz zrobienia zdjęć na ponad 70 koncertach, udało mi się także opublikować kilka artykułów o tematyce fotograficznej, a także zorganizowano moją autorską wystawę. Z pewnością to wszystko nie stałoby się, gdyby nie Zamoy i „Zwierciadła”. No i ciągła pogoń za króliczkiem,


MARZEC/KWIECIEŃ

ABSOLWENCI 2016 stawianie sobie nowych, coraz wyższych celów, których realizacja daje niesamowitą satysfakcję. Marysia CIeślik 3A: Najlepiej z tych trzech lat będę wspominać mój współudział w życiu kulturalnym szkoły. Cała przygoda zaczęła się przy projekcie Lokomotywy, kiedy byłam w pierwszej klasie. Poznałam tam Palucha i Pudźwę, przygotowywaliśmy wtedy Piżamoya, który wyszedł super. Działaliśmy jeszcze razem w grupie promocji na „Zwierciadłach”, gdzie organizowa-

Mój

ostatni artykuł, historyczna chwila. O czym chciałabym napisać? Sama nie wiem, jest tyle ciekawych tematów, a to już ostatni numer z moim nazwiskiem. Przede wszystkim chciałabym w jakiś sposób się pożegnać, nie zdołam ze wszystkimi osobiście, dlatego w sposób symboliczny zrobi to za mnie ten artykuł.

Przez te trzy lata przekonałam się, ile cudownych i zdolnych ludzi przewija się przez mury tej szkoły. Dzięki nim moja osoba mogła w taki czy inny sposób zaistnieć, rozwinąć zainteresowania i odkryć nowe powołania. Zwierciadła, chór, ZX, bieganie z aparatem w tę i z powrotem, a nawet (dalej w to nie wierzę) zanucenie paru słów do mikrofonu. Choć Zamoy był moim marzeniem, los sprawił, że nie brałam go pod uwagę przy wyborze trzech szkół ponadgimnazjalnych. Mój przypadek udowadnia, że nie zdoła się uciec przed przeznaczeniem – i tak oto, dzięki dobrej duszy i informacji od niej o dodatkowej rekrutacji, mogłam dumnie stanąć w szeregu Zamoyszczaków.

zamoy.xpress@gmail.com

l

Zamoy Xpress

liśmy różne eventy – jak Lustra Ognia, parada zwierciadlana. W drugiej klasie, znów podczas Lokomotyw, współorganizowałam projekt Zamoy 80s. Miałam szczęście poznać tam wiele wspaniałych osób (w tym Jolę). Znów sukces. Zaraz po tym razem z Karolem koordynowaliśmy grupę techniczną, oczywiście podczas „Zwierciadeł”. Masa roboty, ale i wspaniale spędzony czas, cudowni ludzie. Udało mi się też współpracować z Teatrikonem przy organizacji ogólnopolskiej edy-

cji „Zwierciadeł” i pomagałam przy tworzeniu aplikacji LubelUp. Trzecia klasa przyniosła mi stulecie szkoły i małe mentorowanie tegorocznej grupie technicznej. Mam jednak nadzieję, że to nie ostatnia przygoda z tą szkołą i jeszcze kiedyś tu zawitam.

Od świetnych muzyków, aktorów, jednym słowem dobrze zapowiadających się artystów, po genialnych ścisłowców, programistów, przyszłych lekarzy (niektórych już potrafię sobie wyobrazić w białym kitlu). Wszyscy jesteście wspaniałymi ludźmi i mam nadzieję, że nigdy się nie poddacie w dążeniu do swoich celów.

rego zabieram ogrom niezastąpionych wspomnień. Ba! Dopiero przestraszona szłam na środek sali gimnastycznej odebrać teczkę z zamoyskim logo i po raz pierwszy stanęłam w grupie mojej klasy (macham do was, humanie).

Co nam zostało? Matura, która zapewne również i wam, drogi roczniku ‘97, kradnie godziny zdrowego snu oraz weekendowe wieczory, które są coraz cieplejsze i aż się proszą o wyjście z domu. Bądźmy cierpliwi, zaraz najdłuższe wakacje życia. Zadziwiające jest to, że dopiero pisałam słowa pożegnania w stronę poprzednich trzecich klas, a teraz nagle jest moja kolej na stanie się dumną absolwentką miejsca, z któ-

Rozmawiała: Jola Wójcik

Życzę wam, trzecioklasiści, dobrej kondycji w pogoni za marzeniami, a klasom pierwszym i drugim – podobnych pozytywnych wspomnień związanych z Zamoyem. Twórzcie, współpracujcie i cieszcie się urokami licealnego życia, bo jakoś tak za szybko ucieka. Nie wiem jak zakończyć, dlatego napiszę po prostu: cześć wszystkim i powodzenia na ścieżkach przyszłości. Dziękuję za wszystko. Katarzyna Krupa

KONIEC 5


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

Jedno

słowo podsumowujące te trzy lata w Zamoyu? Prokrastynacja. Nieustająca, patologiczna tendencja do odkładania wszystkiego co tylko możliwe na ostatnią chwilę. A w sumie, co się będę ograniczać – tendencja do odkładania wszystkiego, nawet jeśli to wcale nie jest możliwe. Drogi pierwszo- bądź drugoklasisto, pamiętaj: każdy sprawdzian, każdą kartkówkę, każdą pracę i każde dręczące twoje sumienie wydarzenie szkolne da się przesunąć. Jeśli się nie da, to znaczy, że za kiepsko się starasz. Obecna klasa 3F

ABSOLWENCI 2016 coworocznych widzę, że niektórzy chyba próbują…). W związku ze zbliżającą się klęską następuje mobilizacja psychiczno-fizyczna, skłaniająca nas do zintensyfikowanej nauki, mającej pozwolić na uzyskanie dobrych wyników maturalnych. No właśnie nie do końca. Miesiąc przed maturą okazuje się być idealnym czasem na odnajdywanie nowych zainteresowań. Nagle niesamowicie pasjonuje cię polerowanie monet wyprodukowanych w 1995, albo zatracasz się w oddzie-

NIEKTÓRE RZECZY NIE MOGĄ TRWAĆ WIECZNIE (rocznik 2013-16) wykształciła instynkt przetrwania w szkolnej dżungli do tego stopnia, że potrafiliśmy przekładać nawet przekładane sprawdziany. Jakie były tego efekty? Nadmiar roboty zrzucony nagle na jeden okres. Tydzień zapchany tak bardzo, że liczba godzin snu w przeciągu 5 dni zamyka się w przedziale <12, 20>. A jednak nadal w to brnęliśmy. Myślę, że pod koniec już nawet nie dla faktycznych efektów, ale dla samej idei. Że coś nie jest ostateczne, że mamy jeszcze czas, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Ale oto zbliżają się terminy nieprzesuwalne i nieodwracalne. Iście darwinowska walka o byt – matura. Tego już niestety nie przesuniemy (chociaż po wstępnej analizie proponowanych ocen koń6

laniu z kawowych blendów arabiki od robusty. Innymi słowy – im bliżej do egzaminów, tym dalej do nauki. Częściej za to nachodzi nas na wspominki. Analizujemy, jak to było w pierwszej klasie, jak się wtedy czuliśmy. Jak każdy się zmienił, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Jak ukształtowały nas te trzy lata. Ilu wspaniałych ludzi poznaliśmy. Ile usłyszeliśmy opinii, które ukształtowały nasze dzisiejsze poglądy. Ile nas w nas powstało, w tym okresie intensywnego rozwoju i kreowania własnej tożsamości. Po tych trzech latach sumienie zmusza cię do stworzenia rachunku istnienia, trzeba podliczyć wszystko po kolei. Ile ilu ilościom i kiedy komu to wszystko. A z tym irytującym podliczaniem przychodzi też bardzo upierdliwa Przyszłość, która zwisa nad nami

ciężko, pytając wciąż, co z nią będzie. Tak mnie to denerwuje, że odburknęłam do niej ostatnio „NIE WIEM. IDŹ SOBIE”. Nie poszła. Bycie dorosłym nigdy mnie nie zachęcało. Trzeba samemu kłócić się o miejsce w kolejce do lekarza, albo wiedzieć ile można zapłacić za dwadzieścia pięć deko szynki, żeby nie przepłacić, ale też nie kupić kiepskiej – to nie dla mnie. A wy się właśnie wszyscy pchacie w tę dorosłość, jak muchy do łajna. Przecież to śmierdzi, przecież to jest be. Pamiętam, jak kilka dobrych lat temu oglądałam „Spider Mana” (spokojnie, to nie dygresja typu „Przed wjazdem do TVN przysłuchiwałam się, jak pewna wycieczka zagranicznych turystów oglądała palmę”) i usłyszałam w scenie końcowej cytat, z którym tak bardzo się zgadzam, że stał się praktycznie moim życiowym mottem: „With great power comes great responsibility”, czyli „Z wielką siłą wiąże się wielka odpowiedzialność”. Dorosłość to właśnie jedna wielka kupa odpowiedzialności, chciałam wam o tym przypomnieć, moi drodzy. Jeżeli już ją „bierzecie”, to całościowo, tak jak chłopaka, czy dziewczynę – ze wszystkimi dobrymi i złymi cechami, tutaj się nie wybiera co lepszych. Po przeanalizowaniu tego tematu wiem, że nie jestem jeszcze gotowa na związek z Przyszłością, bo nie jestem w stanie zaakceptować tych złych stron. Niestety Życie wciska mi tę Przyszłość w ręce, w ogóle nie pytając, czy mam na to ochotę – ma być związek i już, bo tak wypada. „Bo jak rodzina zareaguje?”, „Bo co ludzie na wsi powiedzą?”, „Przecież to czas najwyższy!”.

www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

ABSOLWENCI 2016 Czuję, że wykorzystuję ostatki mojej słodkiej, beztroskiej niedojrzałości. Wizja związku partnerskiego z Przyszłością jest w moich oczach iście kasandryczna. Jak gdybym z końcem matur miała położyć się w trumnie z paczką żelków i umrzeć.

wszystkiego w szatni, byle tylko nie nosić tego po mieście (od parasolek, przez klawiatury, aż po talerze z resztką niedojedzonego ciasta). Jednak powiem wam, że tak samo jak „po nocy przychodzi dzień”, tak samo po maturze przychodzi dalsza część życia. Jaka będzie?

Coś umrze na pewno. Kontakty; kombinowanie, jak wymknąć się na dwór na długiej; odruch zostawiania

Odpowiedź na to pytanie należy do was.

Od kilku tygodni zastanawiam się,

tytorka, idąc za ciosem, dała ten sam kartonik własnym maturzystom. Wiadomo, jakie obrazki trzeba będzie opisywać na maturze ustnej z angielskiego za lat kilka. Matura-Paweł 2:0.

czy na pewno wszystko w porządku z Pawłem. Otóż sporą część swoich bieżących doświadczeń zaczął on kategoryzować niczym pierwszy lepszy tekst mogący trafić mu się na maturze z języka ojczystego. Nic strasznego? Poważna rodzinna rozmowa o odchodzących osobach. Rozmowa może nie święta, ale na pewno wymagająca dozy przyzwoitości. W pewnym momencie Paweł nie wytrzymał wszystkich depresyjnych tonów, którymi w niego uderzono tego dnia. Wysapał „danse macabre” i począł chichotać. A potem ucieszył się, że w ramach dodatkowych kontekstów ma dwukrotnie przeczytaną „Rzeźnię numer pięć” oraz wypożyczył ponownie „Kandyda”, aby przypomnieć sobie, że nie „żyjemy w najlepszym możliwym świecie”. Matura-Paweł 1:0. Korki z angielskiego. „Describe the picture”. To zadanie potrafiło zirytować. W pewnym momencie nasz bohater wziął do ręki biały kartonik z czerwonym paskiem na dole. Na początku gadał o tym, że może być to jakaś flaga. Później uderzył w symbolizm, przelaną krew, a ostatecznie rasizm, powstanie burskie i politykę Apartheidu. Jego korepezamoy.xpress@gmail.com

l

Zamoy Xpress

PS Pozwolę sobie na zakończyć cytatem z przemiłej piosenki zespołu Kodaline: Those will be the days that I'll be missing When I'm old and when I'm gray and when I stop working. I hope that I can say, when all my days are done, That I had my fun.

Wiktoria Sekuła

„Sztuka wojny” nie wystarczyła na maturze próbnej z polskiego na poziomie podstawowym. Podany fragment „Antygony” był dla naszego protagonisty ledwie zrozumiały. Napisał niewiele ponad 250 słów. Blady jak trup patrzył żałośnie na wynik z załączonego testu: 20/20. I wynik z wypracowania: po prostu trójkowy. Niegodny humana. Szczęśliwie Paweł jednak nie został aspirującym samurajem. Popełniłby seppuku. Matura-Paweł 3:0. W październiku zeszłego roku nieszczęsny maturzysta poczuł niespodziewany pociąg do kawy. Nigdy wcześniej go nie czuł jako herbaciany purysta. Od tamtego czasu cho-

dzi z niebieskim termosem przypominającym puszkę, który to posiada plastikową rurkę do wysysania zawartości. Każdego dnia w Zamoyu Paweł żłopie kawę. Z rozmachem, bo to w miarę przyzwoita arabika. Nie zna się on na walorach smakowych kawy. Nagle zaczął spać po pięć, w porywach do sześciu, godzin. Nigdy wcześniej aż tak nie przeginał w sprawie snu. MaturaPaweł 4:0. Paweł ma w klasie pewnego człowieka. Nazywajmy go napaleńcem i załóżmy, że się szczególnie nie obrazi. Napaleniec nieustannie trzaska arkusze, zna tuzin tuzinów ciekawostek, sięga po opasłe książki z biblioteki, a nawet jest zdolny stosownych poszukiwać przez całe dnie, może i tygodnie. Napaleniec wydaje się mieć świetlaną przyszłość. Któregoś razu Paweł się dowiedział, że nasz napaleniec kupuje korzeń arktyczny. Ambitna postać ►

PAWLE, GDZIE JESTEŚ?

7


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

pierwszoplanowa z tej opowiastki poszła do apteki i kupiła korzeń arktyczny. To tylko korzeń. Legalny. Paweł łyka jedną pigułkę o poranku. Może dlatego generalnie udaje mu się czwórkować z historii i wosu. Matura-Paweł 5:0. W pewnym momencie w domu Pawła pojawiła się nowa waga. Zaczął wchodzić na nią co jakiś czas. W ciągu kilku tygodni przytył o trzy kilogramy. Paweł zaczął się zamartwiać, jak skoczyło do czwóreczki. I piąteczki. Paweł dalej chciał jeść. Ale czuł się gruby. Mama uświadomiła Pawła, że bateria była na wyczerpaniu. Po wymianie wszystko gra. Paweł dalej myśli, że jest gruby. I dalej trzyma po kilka tabliczek czekolady na biurku. Gorzkiej i karmelowej. Paweł nie obżerał się czekoladą przed klasą maturalną. Matura-Paweł 6:0. Paweł kilka dni temu uległ nowej maturalnej modzie. Paweł jest znanym nam herbacianym purystą. Na herbacianym stoisku w Plazie, po którym się czasami szwenda, można też kupić yerba mate. Paweł usłyszał, że nie tylko wspomniany wcześniej napaleniec pije yerbę. Dużo jego kolegów pije yerbę. Paweł uważa, że hipsterstwo jest dla niego zbyt mainstreamowe. Ale kupił yerbę. Jest lepsza od kawy, ale termos już zbyt wali kawą, by pić z niego cokolwiek innego. Matura-Paweł 7:0. Paweł napisał kolejne próbne matury na przyzwoite noty. Paweł opisze już każdy picture. Paweł już się nie jara „Sztuką wojny”. Paweł nie ma powodów do zmartwień. Stał się tylko herbaciano-kawowo-yerbo-arktycznym ćpunem. Nie bądź jak Paweł. Maturzysta Paweł Misztal

8

ABSOLWENCI 2016

MATURA, Klasa maturalna to największa męczarnia, jaką musiałam przetrwać. Wieczne testy, powtórki, matury próbne tydzień po tygodniu. Zdarzały się 3 sprawdziany i matura próbna jednego dnia!!! Tydzień w tydzień byłam obłożona pracą. Pobudka rano, oczywiście mogłabym spać dłużej, ale zazwyczaj rano są jakieś fakultety (no to głupio na nie nie pójść), później lekcje, tuż po lekcjach dwie godziny korków. Na korki jedziesz autobusem… i co robisz w autobusie? No przecież nie siedzisz, bezczynnie gapiąc się w pejzaże miejskie (o nie, co to to nie)! Wyciągasz książkę i znów się uczysz! Po korkach powtórki do matury, a przy okazji trzeba się jeszcze nauczyć na bieżące sprawdziany… W zasadzie uczysz się lub rozwiązujesz arkusze maturalne cały czas z krótkimi przerwami na jedzenie i spanie. I te wszystkie zarwane noce, gdy kładziesz się spać o trzeciej nad ranem, a musisz wstać o szóstej… Ale spoko, póki jesteś młoda, dajesz radę tak funkcjonować, tylko ciekawa jestem, jak odbije się to na mnie w przyszłości, ponieważ dzisiejsze zaburzenia z pewnością zwiększą szansę na występowanie groźnych chorób… Trzy najbliższe mi osoby z otoczenia szkolnego mają problemy przez stres. Jedna ma nerwicę, druga ma depresję, a trzecia bezsenność. Dość tragiczne jest to, że już w tak młodym wieku ma się takie problemy ze zdrowiem. Ja też często czuje się źle, parę razy zasłabłam w domu, raz wylądowałam na pogotowiu o drugiej nad ra-

nem… Wszystko to przez brak snu, podwyższony poziom kortyzolu we krwi, permanentny stan przemęczenia i stresu oraz monochromatyczną rzeczywistość, jaka nas otacza. To bardzo dziwne uczucie – zaczynasz myśleć, że wszystko będzie w porządku, a w następnej minucie jesteś zdołowany, że jednak nic ci nie wyjdzie. Podręcznik od biologii mówi: stałe pobudzenie całego organizmu (długotrwały stres) wywołuje głębokie zaburzenia psychiczne i fizjologiczne. Prowadzi do chorób: nadciśnienia tętniczego, miażdżycy, problemów z pamięcią oraz osłabienia odporności, a w skrajnych przypadkach nawet do śmierci. Chyba nie muszę tego komentować – wnioski wyciągnijcie sami. System nauczania się zreformował, nowa matura jest zdecydowanie trudniejsza, całą pierwszą klasę poświęca się na nauczanie ogólne, co jest stratą czasu, a potem jedzie się z materiałem tak szybko, że naprawdę nie ma czasu nawet na zwykłe powtórki przed sprawdzianem! Już nie wspominając o tym, że wielu nauczycieli ma gdzieś, że oprócz ich przedmiotów mamy jeszcze 10 innych i fizycznie nie jest się w stanie nauczyć na wszystkie tak dużych partii materiału. „Idź do liceum”, mówili… „Tam będzie fajnie”, mówili… Powiem wam jedno – KŁAMALI. No i taka ciekawostka, nauczyciele, którzy mówią „Na studiach będzie gorzej!”, też www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

ABSOLWENCI 2016

l

Zamoy Xpress

CZYLI CO NAS NIE ZABIJE, TO NAS WZMOCNI (ALE ZAWSZE JEST RYZYKO, ŻE MOŻE ZABIĆ) kłamią! Nieprawda. O nie. Na studiach nie będzie gorzej (chyba że jesteś na medycynie albo prawie karnym, wtedy mają rację, ale nie oszukujmy się, na te kierunki dostanie się jedynie parę osób z naszej szkoły). Po pierwsze – na studiach będą nas traktować poważnie. Po drugie – będziemy uczyć się tylko tego, czego sami będziemy chcieć. No bo po co studentowi farmacji historia? Po trzecie – nie będzie takiej rywalizacji o oceny. Po czwarte – będziesz mniej zależny od rodziców i nauczycieli. O wielu rzeczach decyduje za ciebie szkoła albo rodzic, na studiach tak nie będzie. Mam rodzeństwo na studiach, rozmawiałam ze studentami i znajomymi mojego rodzeństwa, wszyscy na studiach czuli się swobodnie i niezależnie, a w liceum jak w wiecznie zamkniętej klatce. Jedynie studenci medycyny temu zaprzeczają… To nie tylko problem Zamoya, to problem systemu edukacji i podejścia nauczycieli. W Zamoyu fajne jest to, że pomimo nauki wiele się dzieje: Coffee Zamoy, „Zwierciadła”, Frankofonia, jasełka, Lokomotywy też coś zawsze zorganizują, i tak dalej… I żyje się hasłem: „Aby do (tu wstaw nazwę kolejnego wydarzenia)!”. Ale jak przeżyć te maturalne frustracje? Oto mój dekalog. Może się przydać drugo- i trzecioklasistom, za rok albo za dwa. Olej oceny, liczy się tylko matura (serio… zajmij się powtórką tego, co zdajesz na maturze, a nie innymi zamoy.xpress@gmail.com

przedmiotami). Nawet jeśli nauczyciele będą mówić teksty typu „Jak wy chcecie tę maturę zdać, jak wy nic nie umiecie!”, też się nie przejmujcie, oni tylko tak straszą. Zaplanuj sobie dokładnie, co, ile i z czego będziesz się uczył/-a. Czytaj i ucz się z nastawieniem, że nie musisz, ale CHCESZ ten podręcznik przeczytać, chcesz dowiedzieć się czegoś ciekawego z dziedziny historii, biologii, fizyki… czy jeszcze innego przedmiotu, który chciałbyś zdać na maturce. Rób zadania z poprzednich matur. Powtarzaj systematycznie (tylko systematyczność może cię zbawić) codziennie po parę stron, a nie cały dział naraz. W systematyczności pomoże ci planowanie pracy. Bądź cierpliwy i nie poddawaj się, nawet jeśli coś ci nie wyjdzie. Rozmawiaj z kimś o swoich problemach. Może to być rodzina albo przyjaciele. Może to zabrzmi banalnie, ale wbrew pozorom jest to chyba najważniejszy punkt – odżywiaj się zdrowo i regularnie, by mieć energię do nauki. REDUKUJ STRES! W stresie nie da się niczego nauczyć. Jest wiele sposobów na redukcję stresu. Na mnie najlepiej działa kąpiel z bąbelkami i słuchanie mojej ulubionej muzyki. WYJDŹ Z DOMU, w ten jeden dzień, w tę niedzielę, serio – zrób sobie

wolne, pójdź na imprezę, na kawę, na piwo, na kręgle, do klubu, na zakupy. WYJDŹ GDZIEKOLWIEK, zrób, co lubisz, albo siedź w domu i oglądaj seriale, jeśli tak wolisz odpoczywać. Pamiętaj, że BĘDZIE DOBRZE. Motywacja to źródło sukcesu. Do tych postanowień doszłam sama, zajęło mi to dużo czasu i zszargało dużo nerwów. Gdybym wiedziała to wcześniej, nie utonęłabym w tym natłoku pracy. Wiem, że czasem ciężko się trzymać tych zasad – ja sama je nieraz łamię, ale (uwierz mi) efekty tak zorganizowanej pracy od razu widać. Jedyne, co mnie pociesza, to fakt, że zostało już kilkanaście dni do matury. Cieszę się, że kończę szkołę, czuję się, jakbym nareszcie znalazła wyjście z nigdy niekończącego się labiryntu. Nie będę tęsknić za szkołą! Z osobami, za którymi będę tęsknić, nie zamierzam zrywać kontaktu, a reszta po prostu mało mnie obchodzi. Szkoła była złem koniecznym, które udało mi się przeżyć… Jak to się mówi, „Show must go on!”, jedziemy dalej, a rocznik ‘98 niech lepiej wypocznie przez te wakacje – będziecie potrzebować wiele energii na wrzesień. Ja chyba przegrałam tę walkę, bo matura mnie zabiła, gdyż od pół roku nie mam czasu dla siebie… Zabiła też moje życie towarzyskie. Ale już niedługo, jeszcze troszkę… Natalia Stańczak

9


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

NAJCIEKAWSZE PREMIERY

ZESZŁYCH MIESIĘCY (któżby się spodziewał?) policjantka. Policjantka bardzo niskiego szczebla (warto wspomnieć). Ale to jej nie wystarcza. Ma zamiar odkryć tajemnicę, nad którą głowią się wszyscy policjanci w mieście. Mianowicie – sprawę dziczejących drapieżników. Jak można przewidzieć, nie jest to komfortowa sytuacja dla mieszkających w Zwierzogrodzie roślinożerców. Ani dla burmistrza, którego reputacja drastycznie spada, tylko dlatego że jest lwem. Niedługo po rozpoczęciu przez główną bohaterkę pracy, w jej przygodę wplątuje się drobny przestępca – lis(ek chytrusek, hehe) o imieniu Nick. Później rozwija się już wielowątkowa fabuła, której nie będę nawet próbował opisywać. Przechodząc jednak do krótkiej analizy…

Stało

się. Film animowany wygrał z oscarowymi pozycjami. Przynajmniej moim zdaniem. „Zwierzogród” to przygoda. To opowieść o marzeniach. To emocjonalny rollercoaster. W tym filmie wszystko po prostu „gra i buczy”. Opowieść zaczynamy, poznając młodziutką, mieszkającą na wsi króliczkę – Judy Hopps. Śledzimy jej młodzieńcze perypetie przez kilka minut, a chwilę potem przenosimy się kilka lat w przyszłość i obserwujemy jej zmagania w szkole policyjnej. Wszystkie te wydarzenia prowadzą nas do pierwszego punktu kulminacyjnego filmu – wyjazdu wiejskiego zwierzątka do wielkiej, tętniącej życiem metropolii. W tym miejscu następuje przepiękny pokaz wyobraźni i umiejętności ekipy z Disneya. Kilkuminutowy montaż w pełni animowanego miasta zamieszkałego przez ssaki prezentuje się genialnie. Zwłaszcza przy akompaniamencie piosenki napisanej specjalnie na tę okazję. Nasza dzielna bohaterka niedługo po przeprowadzce rozpoczyna pracę jako

10

Na zakończenie warto wspomnieć o drobnostkach, które awansują „Zwierzogród” z „przyjemnego filmu” na „arcydzieło animacji”. Składają się na nie (między innymi) odwołania do popkultury (np. do Ojca Chrzestnego i Breaking Bad); ścieżka dźwiękowa najwyższej klasy, z wpadającym w ucho utworem przewodnim; przyjemny dubbing postaci oraz różnorodność i szczegółowość stworzonego świata. Podsumowując – czy znajduję w tej animacji jakiekolwiek wady? Nie. Może mało to obiektywne, a może filmowi naprawdę ciężko cokolwiek zarzucić…? Jest jeden sposób, żeby to sprawdzić – dorwijcie „Zwierzogród” w kinie, na DVD lub w internecie i sami się przekonajcie!

Film jest bardzo „na czasie”. W delikatny sposób porusza wiele problemów dzisiejszego świata, niesie ze sobą ogrom życiowej nauki dla dzieci, nie mącąc przy tym fabuły. Ma morał (a nawet kilka), nie jest on jednak na pierwszym planie. Nie wybija się ponad artystyczną kompozycję uniwersum, nie rzuca się w oczy. To właśnie czyni „Zwierzogród” genialną propozycją na wieczór z młodszym rodzeństwem. Kolejne pytanie – czy spodoba się rodzicom? Chociaż sam zapytałbym raczej „Dlaczego spodoba się rodzicom?”. Cóż… Jest przede wszystkim ciekawy. Przyzwyczailiśmy się do myśli, że fabuła w animacjach musi być płytka i nużąca. „Zwierzogród” kompletnie łamie tę zasadę. Jest to zarazem kryminał, film akcji i komedia. W dodatku świetnie skomponowany. Postacie dają się lubić, łatwo się do nich emocjonalnie przywiązać. Motywy działania są uzasadnione, dialogi dobrze napisane, a obserwowanie miasta zamieszkałego przez tak zróżnicowane społeczeństwo to czysta przyjemność. Temu filmowi naprawdę ciężko cokolwiek zarzucić!

Michał Michalski

www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

l

Zamoy Xpress

NAJCIEKAWSZE PREMIERY NAJBLIŻSZYCH MIESIĘCY

„Nice Guys. Równi goście” to komedia kryminalna opowiadająca historię współpracy „mięśniaka do wynajęcia” (Russell Crowe) i prywatnego detektywa (Ryan Gosling). Panowie zostają wynajęci do rozwikłania sprawy zaginionej nastolatki. Niedługo potem okazuje się, że są zamieszani w o wiele bardziej złożoną sprawę, niż sądzili. Pracy nie ułatwia fakt, że obaj za sobą nie przepadają. Mówiąc szczerze – fabuła jest dla mnie kompletnie nieistotna. Chcę po prostu zobaczyć tych światowej klasy aktorów w akcji. Zwiastun filmu pozytywnie nastraja, bo bije od niego humorem i wyjątkowym klimatem lat 80. Tego mi ostatnio w kinie brakowało – komedii na poziomie bez superbohaterów. Zapowiada się dobre kino z charakterkiem. Przed pójściem na seans polecam zaprosić doborową ekipę – bo jak już rubasznie rechotać, to najlepiej w grupie. Premiera: 20 maja

„Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” przedstawia konflikt Iron Mana i tytułowego Kapitana Ameryki. Bohaterowie pokłócili się przez odmienne podejście do ustawy zmuszającej wszystkich superbohaterów do zarejestrowania swojej działalności i ujawnienia danych osobowych (brzmi dziwnie polsko, prawda…?). Dołącza do nich pokaźne grono innych nadludzi w fikuśnych kostiumach, między innymi – Spider Man – bohater dzieciństwa chłopców z lat 90. Co z tego wyjdzie? Ja na pewno sprawdzę niedługo po premierze. A więc – „Wojna bohaterów” to kolejny blockbuster ze stajni Marvela. Po ogromnych sukcesach Avengersów twórcy znów postawili na dużą ilość znanych postaci w jednym tytule. Zazwyczaj świetnie się to sprawdzało. Nie ma wiele do powiedzenia – Marvelowskie kino ma stały, wysoki poziom i swój styl, który większość widowni zdążyła polubić lub znienawidzić. Do której części ty należysz…? Odpowiedz sobie na to pytanie, bo premiera się zbliża…

„Hardcore

Henry” jest opowieścią (a raczej pokazem efektów specjalnych) o cyborgu Henrym, który musi uratować swoją żonę – i zarazem stwórczynię – z rąk psychopatycznego tyrana o niesamowitych mocach telekinezy. W walce pomagają mu oczywiście hordy chłopców na posyłki. (Tyranowi, nie Henry'emu). Fabuła nie brzmi jak dobry materiał na kinowy hit, ale… „Hardcore Henry” to pierwszy pełnometrażowy film nagrany z widoku pierwszej osoby! Twórcy postawili na immersję, dlatego przez cały film oglądamy świat oczyma Henry’ego. Brzmi dość kuriozalnie, ale wygląda niesamowicie. To przeniesienie marzeń graczy na wielki ekran. Jeżeli macie ochotę na relaks bez przymusu główkowania nad fabularnymi niuansami – zapraszam do pierwszych rzędów. „Henry” dostarczy wam niezapomnianych wrażeń. Premiera: 8 kwietnia Michał Michalski

Premiera: 6 maja zamoy.xpress@gmail.com

11


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

Jest kilka albumów i piosenek, które ratują mi nastrój, gdy źle się czuję. Wpłynęły one na mnie i moje życie dość znacząco, większość z nich to albumy Queen. Wszyscy wiedzą, że to mój ulubiony zespół. Freddie Mercury, charyzmatyczny wokalista o 4-oktawowym głosie! Roger Taylor, energiczny perkusista. Brian May, kreatywny gitarzysta, który sam sobie zbudował swoją gitarę w wieku 16 lat. John Deacon, basista, który z pozorów jest nieśmiały, a tak naprawdę potrafi dać czadu. Połączenie tych czterech charakterów nie mogło nie dać prawdziwego wybuchu. To, co razem stworzyli, to istna bomba w postaci 15 wspólnych albumów studyjnych.

WEHIKUŁ CZASU:

MOJA PRZYGODA Z KRÓLOWĄ album „The Game” za wyjątkowe brzmienie – jest to pierwsza płyta nagrana beż żadnych syntezatorów, co w tamtym czasie było rzadkością. No i oczywiście „Innuendo” – płyta, która jest tak przepełniona wszelkimi emocjami, że za każdym razem płaczę, gdy jej słucham. Nawet „Hot Space”, która nie sprzedała się dobrze i która nie była doce-

niona, dlatego że łączyła rock z muzyką klubowo-taneczną, co nie zostało dobrze przyjęte przez fanów, była dobrą płytą. Pomimo to, iż nie należy do moich ulubionych, to doceniam i ją za to innowacyjne połączenie. Specjalnie do tego artykułu wybrałam swoje ulubione 18 piosenek (a wcale nie było to łatwe).

To, co kocham w Queen, to coś, czego nie mają inne zespoły, a mianowicie nieprawdopodobna umiejętność łączenia stylów. Każda płyta jest inna, dosłownie każda. Chcesz połączyć disco z rockiem – masz album „Hot Space”, chcesz trochę opery – masz „Bohemian Rhapsody”, chcesz glam rocka, posłuchaj płyt „Queen” i „Queen II”, chcesz rock’n’rolla, Queen też ci to da, a może masz ochotę na melancholijne ballady? Tak, Queen też ma takie piosenki. Coś z popu, jazzu i bluesa też tam znajdziemy. Różnorodność ich muzyki jest nie do opisania, to trzeba po prostu usłyszeć. Większość osób zna tylko „Another One Bites The Dust”, „We Will Rock You”, „We Are The Champions” i „Bohemian Rhapsody”, ale Queen to zdecydowanie więcej. Moje ulubione albumy to… „Sheer Heart Attack” kocham za energię, która napędza mnie do działania. „News of the World” za balladę, którą napisał Brain May, 12

www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

l

Zamoy Xpress

„Doin’ All Right” – piosenka, która idealnie umie pocieszyć, rozpoczyna się od słów „Wczoraj me życie legło w gruzach. Dzisiaj już wiem co robić”. Kolejną piosenką Queenu, która pociesza mnie w ciężkich czasach, jest „Keep Passing the Open Windows”.

ale ma to coś. Piękna kompozycja klawiszowa.

Amor” – to melancholijne ballady o nieudanej miłości.

„Bohemian Rhapsody” – niezależnie ile razy bym słuchała, to i tak ta piosenka mi się nie znudzi. Świetnie się ją śpiewa w triplecie z moim bratem i siostrą.

„Need Your Loving Tonight” – piosenka, która jest moim budzikiem, przez to że zaczyna się głośnym i mocny riffem gitarowym i krzykiem Freda. Dobry kawał rock’n’rolla.

„Modern Times Rock’n’Roll” – nie wiem czemu, ale ta piosenka zawsze wywołuje u mnie uśmiech.

„The Millionaire Waltz” – mam do niej sentyment, bo to jest pierwsza piosenka, która uwielbiałam słuchać w kółko jako dziecko.

„The March of the Black Queen” – cudowna ballada ze wstawkami symfonicznymi, szybkie zmiany tempa i melodii.

„Sheer Heart Attack” – tekst jest cudny, bo jest taki wieloznaczny, tempo szybkie.

„Seven Seas of Rhye” – prosta piosenka o piekielnie szybkim tempie,

„All Dead, All Dead”, „Sail Away Sweet Sister” i „Las Palabras de

„Breakthru”, „These Are the Days of Our Lives”, „Innuendo ”, „The Show Must Go On”, „Mother Love”, „Too Much Love Will Kill You” – to najbardziej emocjonalne piosenki Queenu, są przepełnione różnymi emocjami. Pisząc je, Fred wiedział, że jest chory i niedługo umrze. Wydaje mi się, że to właśnie dlatego włożył w te utwory tyle swojego serca. Teksty poruszają metafizyczne zagadnienia, całość powoduje, że te uczucia są prawdziwe, a piosenki wywołują skrajne emocje u ich odbiorców. Queen to nie tylko te parę hitów, które puszcza się w radiu. Queen to wspaniała różnorodność stylów pomieszana ze sobą tak, że pomimo że takie pomieszanie z poplątaniem powinno nie być harmonijne, to paradoksalnie jest to czysta harmonia. Roger ma wspaniały tenor, potrafi wyciągnąć bardzo wysokie dźwięki, Brian ma niski głos, a Fred zwinnie potrafił przechodzić z wysokich do niskich tonów i na odwrót. Dzięki temu, podczas wspólnego śpiewania ich głosy nakładają się razem, a harmonia, która z tego powstaje, jest czystą rozkoszą dla uszu. Queen jest też wyjątkowy, gdyż ten zespól nie miał lidera, wszyscy byli tam równi i zdanie każdego liczyło się tak samo. Natalia Stańczak

zamoy.xpress@gmail.com

13


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

Mistrz

przechadza się po salonie urody w laczkach i bojówkach. Skórę ma pokrytą tatuażami, głowę ogoloną na łyso. Opowiada o swoich samurajskich szablach, które sprowadził specjalnie z Dalekiego Wschodu. Leżą tam, pod oknem, na specjalnym stojaku. Ponadto Mistrz uparcie twierdzi, że wizyta u fryzjera dla kobiety nie ma być czasem relaksu, lecz dbaniem o piękno. Czy burzy to wyobrażenie kobiet o fryzjerze idealnym? A może stwarza jedynie bardziej oryginalną wersję mężczyzny zapętlonego w kryminał…?

kryminalista. Szkoda tylko, że na widzenia z więźniami nie wolno przynosić nożyczek. Myślę, że moja mama byłaby do tego skłonna. Odwiedziłam salon w ubiegły piątek, by na pytanie, gdzie jest Mistrz, znów dostać odpowiedź – na urlopie. Dlaczego Mistrz? Jak widać osiągnął mistrzostwo we fryzjerstwie, jednak nie do końca w unikaniu konsekwencji prawnych. Po przeprowadzeniu researchu odkryłam, że Kurier Lubelski już od pewnego czasu współpracuje z gabinetem urody, tworząc materiały promujące zakład poprzez publiko-

prostytucję w agencjach towarzyskich w Polsce. A nasi kochani kryminaliści brali sobie z tego część zysków – na życie? Jeszcze większe zaniepokojenie wzbudza notka, którą odnalazłam na stronie internetowej gabinetu urody, gdzie napisano, iż Mistrz specjalizuje się w stylizacjach damskich, szczególnie na włosach kręconych. Bogu dzięki, że mam proste!

ALE CZY NA PEWNO…?

Jednak wyobraźcie sobie, że ktoś, komu powierzaliście przyszłość swojego wyglądu – należy wtrącić, że źle obcięte włosy to hańba i wstyd ciężki do zniesienia – taki ktoś okazuje się przestępcą. Chociaż śmiem twierdzić, że byłoby gorzej, gdyby facet stylizował się na niepozornego, cichego pacyfistę. Wówczas całe moje zaufanie do branży fryzjerskiej r ozpły nęłoby się jak ostatnie zimowe śniegi – bezpowrotnie.

Fryzjer to, jak wiadomo, najlepszy przyjaciel kobiety. Jednak sytuacja się komplikuje, gdy recepcjonistka zakładu fryzjerskiego informuje, że fryzjer wyjechał na dłuższy urlop, a w Kurierze Lubelskim odnajduję artykuł o członkach gangu motocyklowego, oskarżonych o handel kobietami, przemyt narkotyków i alkoholu.

Wniosek z tego jest prosty, lecz chyba nieznany: ufaj swojemu fryzjerowi, ale tylko do momentu, gdy chodzi o fryzurę. Potem uciekaj! Przynajmniej przed tym konkretnym warto by uciekać, bo jakoś nie umiem pogodzić się z myślami, że te same ręce, które dotykały moich włosów, używały przemocy wobec Bogu ducha winnych kobiet!

FRYZJER

– NAJLEPSZY PRZYJACIEL KOBIETY…

Końcówka lutego. Mama chce się umówić na strzyżenie – w końcu znalazła fryzjera, który spełnia jej oczekiwania – a fryzjera brak! Fryzjer za kratami. Nagrania z aresztowań, dołączone do artykułu online, wskazują jednoznacznie, że facet z zakładu fryzjerskiego na LSM-ie to 14

wanie metamorfoz klientów. Hmm… a teraz ten artykuł? W zasadzie nawet nie jeden artykuł, lecz dwa. W drugim Marcin G. odsłania rąbka tajemnicy, dochodzą pewne informacje na temat nielegalnej działalności. Oskarżony opowiada o zasadach funkcjonowania handlu ludźmi, mianowicie o wywożeniu do Finlandii chętnych osób, które miały sprzedawać drewniane figurki zakupione w Polsce. Czy to wyzysk? Czy rzeczywista forma przychodu? Sami zadecydujcie, bo mnie osobiście trudno w to uwierzyć.

Tak, tak, mili państwo. Fryzjer – najlepszy przyjaciel kobiety. Kasia Pastuszak

Do tego dochodzi nakłanianie kobiet, znajdujących się w ciężkiej sytuacji materialnej, do łatwego zarobku, w ramach którego uprawiały www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

l

Zamoy Xpress

HYBRYDOWY po moim artykule spodziewaliście się kolejnej muzycznej recenzji, ale nie, nie dzisiaj. W następnym numerze pochwalę się wam nową perełką w mojej kolekcji, nie zdradzę jeszcze jaką. W tym wydaniu chcę się podzielić nową pasją – manicure hybrydowym. Pierwsze spotkanie z hybrydami miało miejsce w moje 18. urodziny, kiedy ukochani przyjaciele sprezentowali mi zestaw do robienia paznokci hybrydowych (jeszcze raz chcę wam bardzo podziękować, rozbudziliście we mnie nową pasję!). No i wszystko się zaczęło…

wiek zarysowań powierzchni, zero przyklejonych kłaczków czy odcisku palca, jak to często bywa przy malowaniu zwykłym lakierem. Można powiedzieć, że nieźle się w to wkręciłam.

Gdy wróciłam do domu, od razu wzięłam się za odpakowanie wszystkiego i prześledzenie, co i jak powinnam zrobić. Jak zwykle bardzo pomocny był YouTube, bo to istna kopalnia wiedzy, można tam znaleźć masę przydatnych porad, recenzji lakierów, preparatów, lamp i gadżetów, którymi nasze pazurki możemy zdobić. Pierwsze „dzieło” zrobiłam mojej mamie, z niemałym trudem, bo najzwyczajniej w świecie przy wykonywaniu precyzyjnych czynności drżą mi dłonie (ze strachu czy coś). Gdy zobaczyłam efekt, zachwyciłam się – zero jakichkol-

Stwierdziłam, że moje trzy kolory z zestawu startowego to za mało, więc od razu dokupiłam dwa. Cudowny, połyskliwy srebrny i delikatny babyblue (dla przedstawicieli płci męskiej – odmiana barwy niebieskiej). No, ale przecież nowe kolory to za mało, czas wskoczyć poziom wyżej! Po obejrzeniu filmików jak zdobić takie paznokcie, pobiegłam na zakupy. W sklepie poruszałam

Zapewne

Łapki do zdjęcia użyczyła Natalia.

się jak w transie, zahipnotyzowana ilością naklejek, wzorników, och, tam było mnóstwo takich rzeczy! Szczęśliwa z dokonanego zakupu, hasałam do domu z uśmiechem na ustach. No i się zaczęło. Spędziłam pół dnia ze wzornikiem, ćwiczyłam wszystko, może nie z najlepszymi ►

ZAWRÓT GŁOWY zamoy.xpress@gmail.com

15


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

Wiosna

to pora intensywnej pielęgnacji urody i gruntownej regeneracji organizmu. Najwyższy czas, aby zadbać o siebie, swoją cerę i kondycję. Zima jest okresem leniwym, pozbawiającym motywacji do działania, lecz wiosną jest odwrotnie. Zacznijmy od skóry. Ciało zakryte grubymi ubraniami i wysuszone ogrzewanym powietrzem potrzebuje naszej pomocy, by znów nabrać jędrności i gładkości. A ponieważ na efekty trzeba poczekać przynajmniej 2-3 miesiące, to już teraz musimy zacząć działać! Jak pomóc? Co robić? Dobrą radą jest stosowanie podczas kąpieli peelingów – poprawią one nasze ukrwienie oraz wygładzą wszelkie nierówności.

efektami, ale bardzo się starałam. Oczywiście, nie obeszło się bez ofiar, przewróciłam pudełeczko z pyłkiem holograficznym… I do dzisiaj, mimo że myłam włosy już kilkanaście razy, nadal go z nich wyczesuję. No, ale czego się nie robi dla doskonalenia umiejętności? Oczywiście, żeby nie było, zachowuję zasady bezpieczeństwa, a na pewno nie wylewam lakieru na dłoń, żeby sprawdzić czy mnie nie uczuli, bo i takie przypadki znam… Próbuję też trochę eksperymentować na przyjaciółkach i muszę przyznać, że całkiem nieźle mi idzie. No, ale do sedna całego artykułu… Nie piszę go, żeby namawiać was na masowe kupowanie zestawów startowych, nie. Z tym nie ma żartów, jeśli źle się użytkuje i nakłada takie produkty, to najzwyczajniej w świecie wywołują one reakcje alergiczne 16

(jeśli mi nie wierzycie, wpiszcie to w google grafikę, to jest po prostu straszne). Piszę artykuł, żeby podzielić się swoją pasją i udowodnić wam, że nawet w takiej małej rzeczy można się zakochać na zabój (serio, wolę to od nauki, a nową karą w moim domu stało się „jak nie będziesz się uczyć, zabiorę ci lampę do utwardzania”). To właśnie jeden z przykładów na to, że mała rzecz, a tak cieszy. Naprawdę życzę wam, żebyście i wy taką pasję odnaleźli. Agata Kowalczyk

Dobrze jest potem użyć balsamów do ciała, najlepsze to te ujędrniające i nawilżające. Doskonałe są naprzemiennie ciepłe i zimne kąpiele, skóra nabiera wtedy jędrności, a dodatkowo hartujemy swoje ciało. Nie zapominajmy o dłoniach, które są wizytówką kobiety – najlepszym sposobem jest stosowanie codziennie, a nawet kilka razy dziennie, kremów dopasowanych do naszych potrzeb. Ważne są też stopy, przecież gdy robi się ciepło, odsłaniamy je w klapkach czy sandałach i powinny wyglądać nienagannie. Dlatego należy stosować peelingi i odpowiednie kremy. Poprawiamy kondycję! Krótkie dni sprawiły, że większość czasu spędzaliśmy w domu, bo jak tu wyjść na popołudniowy spacer, gdy za oknem ciemno i mroźnie? Teraz dobrze by www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

JAK ZADBAĆ O SIEBIE PO OKRESIE ZIMOWYM?

WIOSENNY ALARM! było poprawić kondycję chociaż trochę. Jadąc do szkoły możemy wysiąść z autobusu 1-2 przystanki wcześniej i resztę drogi pokonać pieszo (oczywiście, gdy pogoda na to pozwala). Przecież możemy wrócić do naszych letnich pasji, każdy ma swój ulubiony sport, który zazwyczaj wy-

zamoy.xpress@gmail.com

konuje, gdy jest ciepło, np. jazda na rolkach. Wysiłek fizyczny jest dobrym sposobem na to, by wyrobić sobie kondycję. Możemy połączyć przyjemne z pożytecznym – wykonując prace domowe, spalamy kalorie, a dodatkowo pomagamy rodzicom, przy czym mamy pięknie wysprzątany dom.

l

Zamoy Xpress

Nie zapominajmy też o zregenerowaniu ciała od wewnątrz, czyli zdrowe jedzenie. Święta, czas obżarstwa, już za nami. Wiosną trudno jeszcze dostać świeże warzywa i owoce, ale można kupić mrożonki, które posiadają te same wartości odżywcze co świeże produkty. Do kanapek warto codziennie dodać trochę kiełków, które są dostępne w każdym większym sklepie, a to prawdziwa bomba witaminowa! No i oczywiście ważne jest to, aby pić dużo wody, zawsze! Pomaga ona nie tylko szybko zrzucić zbędne kilogramy, ale również poprawia wygląd naszej cery. Jeśli już teraz zaczniecie myśleć nad zastosowaniem tych rad, wakacje powitacie piękni i w świetnej kondycji! Natalia Ulman

17


Zamoy Xpress

l

MARZEC/KWIECIEŃ

W

tym numerze zapraszamy was do lektury opowiadania jednej z redaktorek ZX. Żeby nie było zbyt nudno – tekst jest po angielsku! Przed wami pierwsza część opowiadania „Complicated” – następne odcinki znajdziecie w kolejnych wydaniach magazynu.

“Who

can this man be?” Sheila wondered as she looked at the stranger standing at the front door. It was pitch-black. There was water all over the floor. Sheila couldn’t move. She was paralyzed. Somebody looked inside. She was all sweaty. She felt dizzy. The man took out a gun. „Awesome!”, she thought. The stranger put the gun to her head, and started giggling. She closed her eyes. The girl only heard a loud gunshot… Or Mag clapping her hands. – SHEILA! WAKE UP! – What’s going on? – Mag gave her some water. She took a huge sip and swallowed it loudly. She stood up from their bunk bed and struggled with feeling queasy.

– Oh! You had a nightmare. You were screaming with rage all night. I went to great lengths, but nothing helped. You couldn’t wake up. So I went to the living room – she smirked. – And then you started to whistle. It was funny, but I think you are freaking about something. Maybe it’s anxiety? You should cut down on computer time and you have to go to a doctor, maybe he will cure you. It’s the third night like this, I am worried about you. – Ok. Calm down. I will deal with it myself. – She gave Mag a cold look. – Don’t make a fuss! It won’t get out of hand. Ok, doesn’t matter. What about our plans? Let’s go on a shopping spree. – Now I see eye to eye with you. They had a lot of time because it was summer and they had holidays. Sheila's whole day was strange. “I should party and have a great time, what’s going on?”. 3 days, 3 same nightmares. And this man… She

wanted to get rid of the problem once and for all. She called a therapist and made an appointment. She had to admit it. Something was wrong. At 2 PM she went to a gigantic house in a remote district. Sheila knocked on the door. Nothing. She went inside. The floorboards creaked. She heard a quiet scream and rushed upstairs. A button came off her cardigan, but it wasn’t important at the moment. She felt like somebody was staring at her. Maybe someone had chased her? The second floor looked just like in her dreams. All of it covered in water. At the sight of this she squeaked. She heard the door bang. – Is anybody here? – she gazed at the door. Nobody answered, but the door was closed… TO BE CONTINUED Joanna Kosowska

COMPLICATED CZĘŚĆ 1

18

www.facebook.com/ZamoyXpress


MARZEC/KWIECIEŃ

l

Zamoy Xpress

REDAKTOR NACZELNA WISI MI CIASTO Blond

włosy, taka z drugiej klasy

humana. Znacie? Przypomnijcie Agatce, że wisi mi ciasto. O słodka ironio, też mogę komuś wisieć ciasto. Otóż założyłem się z inną agentką, że jeśli „Rzeźnia numer pięć” jednak nie zmieni jej życia, to ja muszę zrobić dobre ciasto. Dla Redakcyjnego Mistrza Miernego Wypieku (RMMW) brzmi to jak mur nie do przejścia. Co gorsza, to mój ostatni artykuł w „Zamoy Xpress” i piętnasty w tym roku szkolnym. Mój kochany, świętej pamięci Kurt Vonnegut rzuciłby we mnie kpiącym tonem: „Zdarza się”. Moja warta dobiega końca. Opuszcza was Król Przedostatniej Strony. Dla moich nielicznych czytelników znających mnie od pierwszej klasy: mam już 96 level w Osu. Właśnie tę grę recenzowałem na początku swojej dziennikarskiej kariery. Ale koniec już tych ckliwych zdań! Właśnie wzbijam się na szczyt bezużyteczności moich tekstów. Mogłem zrobić po prostu jakiś wywiad… Wszyscy wcześniej się żegnali, pisali jakieś kiziu-miziu albo jechali po Zamoyu, tak jak w pewnym „ściętym” artykule z zeszłego roku. Ot, moje ostatnie dni z liceum, w którym prawdę powiedziawszy, spędziłem sporo miłych chwil i doświadczyłem mniej rozczarowań niż w poprzednich szkołach. Nie żałuję niczego, chociaż prawdopodobnie mogłem zamoy.xpress@gmail.com

szaleć bardziej. Gdy słyszę niektóre osoby, mam wrażenie, że mam najszczęśliwsze życie pod słońcem i resztą gwiazd. Wszystkim tym gwiazdorom i gwiazdorkom zalecam, zamiast kolokwialnego Snickersa, właśnie „Rzeźnię numer pięć” Kurta Vonneguta! To arcydzieło literatury antywojennej zabierze was w podróż po umyśle Billy’ego Pilgrima – fikcyjnego weterana II wojny światowej. Oprócz szalonej liczby kontekstów do matury z polskiego i możliwości irytowania polonistek przez całą trzecią klasę, ta książka podaruje wam nowe, świeże spojrzenie na świat. Zauważycie, tak jak Tralfamadorianie, że życie składa z chwil lepszych i gorszych. Zrozumiecie, że jeśli kochacie spaghetti, nie lubicie ryby i nienawidzicie pizzy, a niespodziewanie, zamiast przez przypadek zamówionej pizzy, otrzymacie rybę – w gruncie rzeczy będziecie się cieszyć, a ta ryba będzie smakować lepiej niż spaghetti. Poza tym będziecie mieć rzadką w polskiej edukacji możliwość zanurzenia się w zagranicznej literaturze, czego zdecydowanie mamy za mało. Przykładowo, wszyscy Polacy, którzy nie lubią science-fiction, spotkali się najczęściej tylko z nieszczęsnym Lemem. Też nie lubiłem science-fiction. Rzecz w tym, że w mojej osobistej opinii nie można porównywać Lema do arcymi-

strzów gatunku takich jak Brian Aldiss, Isaac Asimov czy Mike Resnick. A czytaliście powieść wagonową pod tytułem Spotkanie parowego człowieka z prerii i Mrocznego Jeźdźca? Nie? To przeczytajcie i nie używajcie na maturze. Typowy polonista (który może was oceniać) dostałby zawału po kilku stronach (celowa hiperbola w stylu Trumpa). Chyba że naprawdę nie znacie innych przykładów grafomańskich nurtów. W gruncie rzeczy, Mroczny Jeździec jest jednym z najciekawszych i najzabawniejszych antagonistów w historii literatury. Ta niesmaczna makabra to jedna wielka kpina z szeroko pojmowanej fantastyki. Na sam koniec polecę Konfucjańskie Dialogi, ponieważ mało który egzaminator się połapie, że użyłeś w odniesieniu do wschodniej filozofii dwóch sprzecznych argumentów. Doradzam też odrzucenie wstrętnej, szowinistycznej kultury śródziemnomorskiej na rzecz kultury celtyckiej, z którą polscy artyści nie mają absolutnie niczego wspólnego. Oczywiście sobie troszkę żartuję, ale teraz już na serio! Wychodząc z gimnazjum, myślałem, że wiem wszystko. Wychodząc z liceum, wiem, że nic nie wiem. Chcę tylko moje ciasto. Paweł Misztal

19


JEDNORAZOWY KUPON NA NIEPRZYGOTOWANIE Z BIOLOGII I PRZYRODY Ważny do końca maja

______________________

______________________

IMIĘ, NAZWISKO, KLASA DATA WYKORZYSTANIA _____________________________________________________________ W związku z redakcyjną prośbą do nauczycieli biologii i przyrody w naszej szkole umożliwiamy wykorzystanie jednego kuponu na osobę. Uwaga! Niewypełniony i niepodbity redakcyjną pieczątką kupon jest nieważny. Serdecznie dziękujemy nauczycielkom i nauczycielom biologii i przyrody za udział w naszej akcji!

SUDOKU Wytęż swoje szare komórki i rozwiąż nasze sudoku! Zasady są proste: wystarczy wypełnić diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać. W przeciwieństwie do innych łamigłówek, gra sudoku nie wymaga od gracza wykonywania żadnych rachunków matematycznych, dzięki czemu wydaje się banalna. W rzeczywistości, bez cierpliwości oraz umiejętności logicznego myślenia, rozwiązanie diagramu nie jest możliwe.

3 2 1 5 1 6 4

6 2 8 4

5 3

5 7

9 1 3 6 9 3 2 8 4

7 6 8

Opiekun: pani Anna Maliszewska-Pokrzywa Redaktorzy: Monika Błaszczak, Agata Kowalczyk, Olga Bogdańska, Angelika Brysiak, Artur Gawrylak, Dominik Golec, Natalia Guzorczuk, Joanna Kosowska, Katarzyna Krupa, Michał Michalski, Paweł Misztal, Magdalena Momot, Kasia Pastuszak, Michał Rodzik, Wiktoria Sekuła, Maksymilian Skubis, Natalia Stańczak, Natalia Ulman, Jola Wójcik, Kinga Zarzeka, Magda Żuchnik Dziękujemy pani Emilii Lorenc-Wawruch za pomoc przy korekcie tekstu „Complicated”.

©Zamoy Xpress 2016

www.facebook.com/ZamoyXpress


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.