Falenta

Page 1

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274

Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków


Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.

Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu


Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274


Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.

Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać


przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne


Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274

Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.


Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka.


Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274


Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.

Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać


przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne


Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274

Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.


Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka.


Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274


Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.

Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać


przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne


Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274

Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.


Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka.


Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)

Falenta: Nie ma żadnych dowodów na moją winę. To przestaje być zabawne Marek Falenta, który jest podejrzany o zlecanie nielegalnych podsłuchów, po raz kolejny zaprzeczył wszystkim oskarżeniom. - Do dziś nie mam żadnych dowodów na to, że zlecałem podsłuchiwanie polityków. Nie ma żadnego dowodu, że współpracowałem ze służbami. To przestaje być zabawne - podkreślił biznesmen. Poleć 3 Udostępnij

Share on facebookShare on twitterShare on emailShare on wykopMore Sharing Services 2 Skomentuj

Komentarze 274


Foto: Piotr Halicki / OnetRestauracja, w której nielegalnie nagrywano polityków

Falenta był gościem programu "Piaskiem Po Oczach" w TVN24. Biznesmen bywał w restauracji "Sowa i Przyjaciele", znał jej managera, część z nagrywanych polityków oraz dziennikarza, który ujawnił sprawę. Miał też kontakty z ABW i CBA.

Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposóbMarek Falenta - Ale jaki miałem mieć motyw? - pytał Falenta w programie Konrada Piaseckiego. - Po co ja miałem to robić? Żyję sobie spokojnie, zatrudniam dwa tysiące osób. Jak podobne nagrania mogłyby mi pomóc w biznesie? - pytał. - Nawet gdybym miał te nagrania, to nie wykorzystałbym ich w taki sposób - podkreślił. Zdaniem Falenty zwykła "plotka" spowodowała "ciąg uderzeń" w jego osobę. - I z porządnego biznesmena stałem się podejrzanym w aferze podsłuchowej. To dla mnie śmieszne - skwitował. Falenta przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi i po raz kolejny podkreślił, że informował je o podsłuchiwaniu polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Marek Falenta to jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchówrozmów osób publicznych. Biznesmen wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać


przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty. REKLAMA

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji, w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze. Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Praska prokuratura wyłączyła ze sprawy kilka innych wątków. W Łomży prowadzone jest śledztwo w sprawie działań w redakcji "Wprost" prokuratorów z praskiej prokuratury oraz funkcjonariuszy ABW uczestniczących w czynnościach w redakcji. W Łodzi prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia nietykalności oraz stosowania przemocy wobec prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji "Wprost". Drugie łódzkie śledztwo dotyczy możliwości niedopełnienia obowiązków przez policjantów przy zabezpieczeniu działań śledczych. (RC, MWL)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.