
1 minute read
Duńskie cegły, polskie sosny, niewolnicy
i Karaiby
MAŁGORZATA CUP | Los Angeles
Advertisement
ak wiadomo, podróże kształcą i czasami wystarczy niewielki zbieg okoliczności, by otworzyły się kompletnie nowe możliwości edukacyjne. Tak było i tym razem, kiedy podczas krótkiego pobytu w Cahuita w Kostaryce, całkiem przypadkiem poznałam ekipę filmową, pracującą nad filmem dokumentalnym, poświęconym dwóm statkom, które transportowały niewolników z Afryki do Kostaryki na początku XVIII wieku. Mimo ciemności (jako że rzecz miała miejsce już po zachodzie słońca), dostrzegłam znajome dobrze kształty sprzętu filmowego, piękne kamery, mikrofony i liczne światła, które wyłaniały się z czeluści samochodu. Z nostalgią spojrzałam na cały ten dobytek i postanowiłam dowiedzieć się, czegoż to filmowa ekipa szuka w takim miejscu, jak maleńka i specjalnie niczym się niewyróżniająca Cahuita.
Filmowcy, których zasadniczy trzon techniczny i produkcyjny składał się z Japończyków, mieli w swoim gronie także jednego Chorwata oraz głównego pomysłodawcę projektu, Duńczyka, który reprezentuje Muzeum Łodzi Wikingów w Roskilde w Danii. Moja ulubiona (jeszcze z polskich czasów telewizyjnych) stacja TV w Japonii, czyli NHK, zaangażowała się w ten projekt z tą niezwykłą ciekawością, jaka zawsze im towarzyszyła i szczęśliwie towarzyszy do dziś. To o tyle ważne, że jak się okazuje, wiele stacji w Europie odchodzi od finansowania produkcji dokumentalnych, co smuci bardzo, wszak jeśli nie telewizja, to kto będzie chciał wydać niemałe kwoty na promocję edukacji poprzez film?
„Zagajony” przeze mnie Duńczyk chętnie podzielił się informacjami na temat projektu. Andreas Bloch jest kuratorem w Muzeum Łodzi Wikingów, nurkiem komercyjnym i archeologiem. Opowiedział mi, jak i on – zupełnie przypadkiem – trafił na ślad dwóch pięknych duńskich fregat, które służyły do transportu niewolników i które zakończyły swoje życie u wybrzeży Kostaryki. I w powstaniu których prawdopodobnie miała również udział Polska. O tym, czy tak rzeczywiście było, dowiemy się dopiero w przyszłym roku. We wrześniu 2023 z obu statków pobrane zostaną próbki materiałów i poddane szczegółowym badaniom.


W 2017 r. Andreas spędzał wakacyjny czas z rodziną w Cahuita. Poznał tam kilkoro Amerykanów z jednego z uniwersytetów Karoliny Północnej, którzy byli pod wrażeniem rafy koralowej oraz zatopionych w pobliżu statków, z których co prawda niewiele zostało, ale nadal widoczne były działa jednego z nich oraz cegły, które często przewożono z Europy do osiedli niewolniczych, i z których budowano między innymi magazyny. Andreas zanurkował i zaintrygowany zaczął sprawdzać wszystkie dostępne informacje. Z historii pamiętał, że w tym regionie operowała Duńska Zachodnioindyjska Kompania, która między innymi trudniła się przewozem niewolników. Początkowo często korzystała z ochrony statków królewskiej floty duńskiej, jednak kiedy kompania dobrze się już rozwinęła, statki radziły sobie samodzielnie. Na pokładach miały pokaźne armaty, w ładowniach zapas amunicji, a także znaczne ilości broni. O ile pierwotnie transporty dóbr pochodzących z duńskich kolonii nie przynosiły spodziewanych zysków, o tyle przewóz ludzi zaczął firmie dawać całkiem poważne i nieustannie rosnące korzyści. Przez cały okres swojej