ŻYCIE KOLORADO | www.zycie-kolorado.com | Styczeń | January 2022
18
Inspiracje
Moja droga, moje El Camino BOŻENA JANOWSKA antiago de Compostela - miasto w Hiszpanii, w którym znajdują się relikwie Świętego Jakuba. Miasto, które jest celem pielgrzymek ludzi z całego świata. Szliśmy drogą Świętego Jakuba, który jak głosi legenda, wędrował by nawracać ludzi i głosić Słowo Boże. Mimo, że na dzień dzisiejszy wędrówka szlakiem Jakubowym straciła dla wielu ludzi oryginalny charakter pielgrzymki my szliśmy drogą, która żyje swoim własnym, prostym życiem, ożywiana każdym krokiem przez pielgrzymów, ludzi podążających na spotkanie z samymi sobą. Stawiając pierwszy krok w tej pielgrzymce zostaliśmy członkami wielkiej rodziny wędrowców poszukujących prawdy. Prowadziła nas muszla, która jest symbolem odbytej pielgrzymki oraz żółta strzałka wskazująca kierunek drogi. Znaki te są wszędzie - na słupach, płotach, kamieniach, drzewach lub ułożone z kamieni na drodze. Wyruszamy w drogę obierając szlak francuski z St. Pied de Port w Pirenejach, 7 września 2021 roku. Przechodzimy przez hiszpańskie prowincje: Navarrę, La Rioja, Castilla y Leon, Galicję, 750 km marszu, 34 dni pieszej wędrówki. Pierwszy dzień jest najtrudniejszy, przed nami dystans 25 km przez Pireneje. Jest to pewnego rodzaju preludium, przed nami bowiem góry jak gigantyczne szkielety ubrane w ciało złożone z ziemi i kamieni, korzenie drzew jak żyły przeplatając szczyty otwierają się, zapraszają. Plecaki
ciężkie, mimo że ograniczamy się do minimum. Uświadamiam sobie, że tak naprawdę nic więcej nie potrzebuję. Nawet ogarnia mnie pewnego rodzaju wstyd na myśl o moich wymaganiach w tamtym realnym świecie, który zapauzowałam, porzuciłam, po prostu idąc tą drogą i przekonuję się raz jeszcze co tak naprawdę jest w życiu ważne.
Podróżnik to człowiek w podróży duchowej. Pielgrzym to istota duchowa na drodze człowieka. (cytaty z jednego z drogowskazów w drodze Santiago de Compostela)
Po kilku godzinach marszu przez góry doświadczam bólu przy każdym kroku i oglądając się za siebie, dociera do mnie wielkość, ważność i ciężkość tego przedsięwzięcia. Każdego następnego dnia, przez co najmniej miesiąc czeka mnie wyzwanie przejścia 25 - 30 km dziennie. Każdego następnego dnia będę odczuwać ten ból i wiem, że nie mogę zatrzymać się czy zrezygnować.
Zaczynam rozumieć, dlaczego tę trasę nazywają Drogą Życia, drogą, która jest inna, pomimo że przynależy do tego świata. Przypomina bowiem życie, momenty, w których raz jest ciężko potem lżej, wesoło i smutno. Życie jak zmienny wiatr, lekki lub silny, karzący się ugiąć, zmuszając do pokory. Jest to podróż, gdzie życie, przeszłość, teraźniejszość i być może przyszłość scalają się tworząc podsumowanie, spowiedź. Codziennie rano, gdy jest jeszcze jest
zupełnie ciemno wyruszamy szukając żółtych strzałek prowadzących nas do celu. Jest w tym pewnego rodzaju tajemniczość. Z różnych części miast wyłaniają się pielgrzymi dołączając do wspólnej drogi. Nasze cienie idą z nami. Obserwuję je, śmiesznie kiwają się. Po nich nie widać zmęczenia. Każdy dzień jest inny, pełen niespodzianek i nowych obserwacji.
Przechodzimy przez małe wioski, miasteczka, które niemal każdego dnia witają nas dzwonami kościelnymi. To takie małe zaskakujące cuda, których brakuje na co dzień. Tubylcy witają nas, błogosławią. „Buen Camino” czyli „Dobrej Drogi”; słyszy się co chwilę. Odwiedzamy kościoły modląc się, wstępujemy do małych, starych kapliczek. Wkraczamy do miast pełnych historii. Mijamy Logrono, Sahagun, Leon, Ponferade, O Cebreiro, Sarrie. Poznajemy Hiszpanię z zupełnie innej strony. Każdego dnia jesteśmy
świadkami, gdzie wszystko ożywa, budzi się i zasypia. Stajemy się częścią tej codzienności, krajobrazem tworzącym tę drogę. Przechodzimy przez winnice. Jeszcze upalne dni pozwalają na zerwanie soczystych kiści czarnych i białych winogron. Sok orzeźwia, dodaje energii. Po kilku dniach droga zmienia się, prosta,