VERONIQUE 03/2014

Page 10

kobieta walają. Światło, które odkrywamy w sobie w najciemniejszych momentach życia. Krótkie chwile szczęścia. Ale także sprzeciw wobec rutyny i powierzchowności. Jedną recenzję zatytułowano „Poezja bez obciachu”. Świetnie (śmiech)! Myślę, że poezja nie ma dziś lekkiego życia. Żyjemy w dobie upraszczania, miniaturyzacji. Z płyty winylowej do płyty CD, stąd do mp3. Nawet metafory boją się zająć zbyt dużo przestrzeni w tekście. A dla mnie bez metafory nie ma codzienności. To znaczy...

fot. Paweł Staszak

Dosłowność krępuje ruchy. Owszem, znam rzeczywistość bez metafory. Zdarza mi się w niej gościć. Wszystko wokół jest tak dotkliwie rzeczywiste, że i my się tacy często stajemy. Czasami jest to potrzebne. Działa jak reset, przypomina, gdzie chcę i nie chcę być, co czyni mnie szczęśliwą, czego szukam. Jeśli jednak nie latam zbyt długo, staję się trudna, wręcz nieznośna (śmiech). Bez metafory mnie nie ma. Kiedy słucham muzyki, nie mogę przejść do porządku nad tym, jak bardzo nazywamy w tekstach miłość miłością. Czy naprawdę trzeba to przerysować, żeby dotarło? To zabija smak. Ubyło nam prawdy, przybyło masek. A kiedy prawdy ubywa, dosłowność bywa konieczna. Czymś trzeba przecież zapełnić pustkę po prawdziwych uczuciach. Słowa świetnie wypełniają te luki. Odnoszę wrażenie, że kiedyś bardziej świadomie sięgano po słowa. A polscy poeci? Ma Pani ulubionego? Dla mnie to poeta jest poezją. Jeśli wielbię kogoś, jako myśliciela, z pewnością pokocham jego słowo. Cenię Herberta, przede wszystkim za filozofię. Dopiero na drugim miejscu stawiam wszystkie zabiegi stylistyczne, które są niekwestionowanym atutem jego poezji. Mam szczęście współpracować z poetami, których cenię. Uwielbiam spotykać ludzi, zbierać myśli i słowa, słuchać ich mądrości, inspirować się rozmowami z nimi. Przy okazji pracy nad pierwszą płytą, tak właśnie było z bardzo mi bliską poezją Wojciecha Kassa. Teraz na mojej muzycznej drodze odnalazłam znakomitego prozaika, poetę, autora, Jerzego Sosnowskiego. Jego utwór zamknie moją drugą płytę. Wielu wspaniałych muzyków pomogło Pani współtworzyć pierwszą płytę. Znakomity producent Pa-

10

weł „Bzim” Zarecki, Robert Szydło, czy Tubis Trio – autorzy płyty uznanej za 5. w rankingu najlepszych płyt jazzowych roku 2009 na świecie... Tak. Co więcej, było nam tak dobrze, że zabieram część załogi w podróż na drugi krążek. Udało nam się stworzyć z Maciejem Tubisem twórczy tandem. Przy niedużym udziale słów, z wolną przestrzenią dla emocji. To znakomity, wszechstronny muzyk, o wielkiej wrażliwości. Marcinowi Lamchowi (kontrabas) powierzyliśmy kierownictwo tej wyprawy (śmiech). Jest z nami Radek Bolewski (perkusja), który dodaje długo poszukiwanego przez nas kolorytu aranżacjom. Jestem szczęśliwa pracując z tą trójką. O Tubis Trio będzie słychać już niebawem, kiedy wydadzą swój studyjny album. Ja już mam swoją płytę roku 2015 (śmiech). A Bzim, to wizjoner, szaleniec – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Postawił ten pociąg na szynach i pchnął go.

spis treści


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.