Wici.Info nr 46

Page 1

# k u lt u ra -0264 • ISSN 1895 Kielc e, Maj- Czer wiec 2012

46

fo rm ln y in

a to r



Przedspis treści www.wici.info kulturalny informator Naczelnik Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Grzegorz Rolecki Współpraca Bożena Pawłowska, Agata Majcher, Andrzej Szczodrak, Radosław Nowakowski, Weronika Mojecka, Żaneta Lurzyńska, Aneta Pawłowska, Karol Kępa, Marcin Białek, Joanna Klich, Zofia Korzeńska, Magdalena Mius, Katarzyna Ziębińska Okładka fot. Rafał Nowak Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info, www.wici.info Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce

Kończąc numer, gadaliśmy w redakcji o problemach z początkami. Że początek zawsze rodzi ich najwięcej, bo nie wiadomo jak zacząć, żeby później chciało się aż do samego końca. Jedni kończą przez to na długo przed rozpoczęciem. Drudzy nie mogąc skończyć, wciąż zaczynają od nowa. Inni zaczynają od końca, ale nie mają znowu serca do środka, bo ni to początek, ni koniec. Można by tak bez końca, ale lepiej już zaczynać. Bo i szczera wiosna się zaczyna. Wiosna, ten pociąg pośpieszny i uroczy między zimnicą, a latem. I wyczekane Euro też się zaczyna, dlatego drukujemy dwa teksty okołopiłkarskie i pisarskie. I Off Fashion, skończył się ledwo, ale też już pachnidłem zaczyna. Żyć nie uwierać. Jeśli cokolwiek, coś się kończy, to tylko ten początek. No i wiosna też trochę, choć nie do końca. No i Euro. I Off Fashion. Cholera! Ale nie znaczy to, że nie warto zaczynać w ogóle. Póki coś trwa, zawsze jest najważniejsze. I póki się czyta. Czytajcie, Redakcja




02

13

150 spojrzeń w Lakierni

Pogoworim ciut-ciut

21 czerwca 2012 o godz. 18.00 zapraszamy do Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej na niezwykły wernisaż malarstwa Jacka Kubowskiego.

Rolecki nagrywa Hugo-Badera. Gadają o słuchaniu ludzi i mówieniu do psów.

6 4 Treści

#

Kalendarz 6 wystawy 14 Zapowiedzi 16 Recenzje 24

Jacek Hugo-Bader: Pogoworim ciutciut 31

Zbigniew Masternak: Ciągle na spalonym 38 Plan miasta 44 Adresy kultury 46 Nocne Marki na Wzgórzu Zamkowym 48


zz 58

Noc kupały, a noc świętojańska

Bożena Pawłowska pisze maturę z wiedzy o nocach. Poprawki nie będzie.

78

Moje Off Fashion

Po jedenaste Off Fashion. Z tej okazji dekalog poprzednich autorstwa Żanety Lurzyńskiej.

Malować 70 Noc kupały, świat Moje Państwo a noc święto- Ogród 72 jańska 58 Próba 75 Czarci Młyn Moje Off w Gałęziach Fashion 78 62 W plecaku Gdzie Madera 86 to jest? 65 Parzybroda Kibice z wada- i kapusta mi i zaletami z grochem 66 94 Rusza Kieleckie Inaczej 2012 55


wici.info | kalendarz

kalendarz w internecie na stronie

www.wici.info

Ka l enda rz maj 2012 sobota 05.05

I Piknik Modelarski Sielpia Wielka 2012

środa 09.05

Spotkanie z ks. Adamem Bonieckiem

Stanisław Mazuś - wystawa retrospektywna Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00

Narcyz Piórecki - Moje ogrody Galeria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00

„Salon Bezsenność” z Danielem Passentem

Zalew, Sielpia, g. 13:00

KielcOFFo Party Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 18:00

niedziela 06.05

Maraton kolarski MTB CROSS Sandomierz, g. 10:00

Tax Free DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00

Anthymos Apostolis - koncert

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

„Baby są jakieś inne” - Widnokrąg Dobrego Kina Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

czwartek 10.05

„Ostatnia miłość na ziemi” - Kino Konesera Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:15

„Jeszcze będziemy na szczycie” - Teatr Pegaz Klub Kotłownia, ul Zbożowa 4, g. 19:00

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

„Histeria, czyli romantyczna historia wibratora” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

Dzieła Mistrzów Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00

Tranzyt Wenus Kielecki Teatr Tańca, Plac Moniuszki 2 b, g. 19:00

Maraton Party w Heliosie

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

piątek 11.05 wtorek 08.05

Spotkanie z Marią Czubaszek i Arturem Andrusem Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, g. 18:00

Dzień Otwarty w Bibliotece Uniwersyteckiej Biblioteka Uniwersytecka ul. Leśna 16, g. 10:00

Helios, ul. Świętokrzyska 20, g. 22:00


niedziela 13.05 sobota 12.05

Kolorowy weekend z „Arteturą”

Jarmark Chęciński

Koncert Piotra Resteckiego

Chęciny, g. 10:00

Być jak Pipi Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11

„Filmowe czytanki” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00 Design Centrum Kielce, ul. Zamkowa 3, g. 11:00

„W ciemności” Filmowy Klub Seniora

Kabareton Zenona Laskowika

Czesław Śpiewa - koncert Kino WDK, Kielce, g. 15:00

Muzeum Przyrody i Techniki, Starachowice, ul. Wielkopiecowa 1, g. 18:00

„Histeria, czyli romantyczna historia wibratora”

Moja Abba

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

poniedziałek 14.05

Być jak Pipi Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Finał Wiosennego Turnieju Karaoke Pod Krechą, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7, g. 19:30

Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, g. 17:00

„Ogień w Hucie” - Noc Muzeów

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

„Histeria, czyli romantyczna historia wibratora”

Nocna Majówka w Końskich

Klub Kotłownia, Kielce, ul Zbożowa 4, g. 20:00

środa 16.05

Nieznośne słoniątko Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09

Kabaretowy KOKS 2012 Pod Krechą, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7, g. 18:00

Końskie, g. 20:00

Strrraszna Noc Muzeów Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

„Wygrany” Widnokrąg Dobrego Kina

wtorek 15.05

Juwenalia Kielce 2012 Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 21:00

cztyaj na str. 18

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00


wici.info | kalendarz

czwartek 17.05

Ilustracje Eweliny Jaślan-Klisik

sobota 19.05

Międzynarodowe Buskie Spotkania z Folklorem Busko Zdrój, g. 12:00

Dni Ostrowca Jądro ciemności

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00

„Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15

Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:15

piątek 18.05

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

„Filmowe czytanki” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Pokaz mody - Off Fashion Galeria Echo, ul. Świętokrzyska, g. 13:00

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

„Restless” - Kino Konesera

Przygody Koziołka Matołka

Mężczyzna wart zachodu Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Armia - Dni Ostrowca

Performance „Ceramika noszona” - Off Fashion Galeria Echo, g. 16:30

„Cała Poska Biega” uliczkami Chęcin Chęciny, g. 17:00

„Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15

Myslovitz - koncert Prezydent-Studentom

Noc Muzeów Dworek Laszczyków, Kielce, ul. Jana Pawła II nr 6, g. 18:00

„Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”

Ostrowiec Św., g. 20:30

niedziela 20.05

Kusy Janek - Koncert Familijny Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15

Barwy Romantyzmu Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00

Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 11:00

VII Jarmark Świętokrzyski na Świętym Krzyżu Klasztor, Święty Krzyż, g. 11

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 20:00

poniedziałek 21.05

Na jagody Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

„Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15


11 wtorek 22.05

Piknik Archeologiczny „Żelazne Korzenie” Muzeum Przyrody i Techniki, Starachowice, ul. Wielkopiecowa 1, g. 12:00

Zemsta

„Zapiski z Toskani” - Kino Konesera

Blogi o modzie dyskusja w ramach Off Fashion Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 12:00

Jądro ciemności Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00

„Rzeź” Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00

Pokaz mody MaxMara - Off Fashion Kielce, ul. Duża 8, g. 19:30

środa 23.05

Leonard Cohen Wieczory Filmowe w Filharmonii Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30

Warsztaty zapachowe - Off Fashion Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

„Daas” - Widnokrąg Dobrego Kina

Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:15

piątek 25.05

Półfinał Off Fashion

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

Zemsta

Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Kanon Polihymnii

Gala Finałowa Off Fashion

Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00

Jądro ciemności Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

sobota 26.05

V Kryterium Toru „Kielce” SuperOES

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

niedziela 27.05

Wytopki ołowiu Skansen, Tokarnia, g. 10:00

Być jak Pipi

Tor wyścigowy, Miedziana Góra k. Kielc, g. 08:00 Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

Turniej Rycerski o Szablę Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego

czwartek 24.05

Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11

V Ogólnopolski Festiwal Piosenki im. Wojtka Belona Centrum Kultury, BuskoZdrój, ul. Mickiewicza 22

„Filmowe czytanki” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00 Zamek Krzyżtopór, Ujazd 73 k. Klimontowa, g. 10:00

II Przegląd Filmów Edukacyjnych Ziemowit, Kielce, ul. Mieszka I 79, g. 12:00


NAT PATRO


13 „Rozstanie” - Filmowy Klub Seniora

czwartek 31.05

„Kielce wczoraj” Janusza Buczkowskiego Ziemowit, Kielce, ul. Mieszka I 79, g. 18:00

„Coś pięknego” - Kino Konesera Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 15:00

Koncert charytatywny „Wszystkie dzieci są nasze” Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 17:00

Akademia Melomana Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00

Little Breaver

„Rzeź” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

poniedziałek 28.05

Być jak Pipi Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09

„Rzeź”

Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:15

czerwiec 2012

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

wtorek 29.05

Koncert Kameralny Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30

środa 30.05

Dzień Dziecka Pałac w Kurozwękach, ul. Zamkowa 3, g. 10:00

„80 milionów” - Widnokrąg Dobrego Kina

piątek 01.06

Mini Euro Powiatu Kieleckiego g. 08:00

V Świętokrzyski Piknik Jurajski Park Jurajski, Bałtów, g. 09:00

VI Spotkania Mistrzów Teatru Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 10:00

Festiwal gier i zabaw Skansen, Tokarnia, g. 12:00

10. Festiwal Kultury Dziecięcej Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 12:00

„Star Voice” Starachowice 2012 Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

Starachowickie Centrum Kultury, ul. Radomska 21, g. 17:00

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:30

sobota 02.06

Jarmark Opatowski Opatów, g. 12:00

Armia zagra „Legendę” Woor, pl. Wolności 1, g. 20:00

niedziela 03.06

XV Dzień Świętokrzyskiej Truskawki Bieliny, g. 10:00

VII Świętokrzyski Jarmark Agroturystyczny Skansen, Tokarnia, g. 12:00

Finał II Pałacykowego Przeglądu Zespołów SHEMAT DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:30

czwartek 07.06

Muzyczne Scyzoryki 2012 - koncert finałowy Rynek - Kielce, g. 17:00


Festiwal Muzyki Tanecznej Kielce 2012 Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 17:00

niedziela 10.06

Koncert Familijny Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 11:00

sobota 16.06

X Spotkania z Kulturą Żydowską w Chmielniku 10. Piknik Gombrowiczowski

Konfrontacje zespołów tanecznych

poniedziałek 11.06

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00

La Strada - Włoskie Wieczory Filmowe

Arcydzieła Symfoniki na zakończenie sezonu Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00

sobota 23.06

MCK Ostrowiec Św., g. 10:00

niedziela 17.06

Nasze Kulinarne Dziedzictwo Skansen, Tokarnia, g. 12:00

środa 13.06

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 17:00

Dni Sandomierza oraz Sandomierska Truskawkowa Niedziela

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Plebiscyt „Dzika Róża 2012”

piątek 22.06

Musical Hair

Koncert pieśni bałkańskich - Paulina Bisztyga

Sandomierz, g. 10:00

Sobótka Świętojańska

Pałac w Kurozwękach, ul. Zamkowa 3, g. 12:00 Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30

czwartek 14.06

Noce Cabirii - Włoskie Wieczory Filmowe Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

czwartek 21.06

150 spojrzeń Matki Boskiej - Jacek Kubowicz - malarstwo art brut

Noc świętojańska w Śladkowie Małym g. 16:00

Kabareton „Koniec Świata 2012”

piątek 15.06

Muzyka Nino Roty Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00

Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 20:00


niedziela 24.06

Otwarcie Design Centrum Kielce Design Centrum Kielce, ul. Zamkowa 3, g. 12:00

sobota 30.06

VI Kryterium Toru „Kielce” SuperOES Tor wyścigowy, Miedziana Góra k/Kielc, g. 08:00

Bałtowskie Bezdroża - edycja rodzinna

por tal z kulturą

o f n i . i c i w . w ww

15

Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem, powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo email: kalendarz@wici.info

Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej

Park Jurajski, Bałtów, g. 08:00

Centrum Kultury, Busko-Zdrój, ul. Mickiewicza 22, g. 12:00

Sabat Czarownic 3

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 20:00

www.wici.info

wydarzenia lu dzie miasto

Festiwal im. Krystyny Jamóz

Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany

Jeśli chcesz otrzymywać regularnie informacje o wydarzeniach kulturalnych prosto do swojej skrzynki e-mail - załóż konto na stronie www.wici.info


wici.info | kalendarz

wystawy Małgorzata Dawidiuk - Ikony cienia

Jakub Ochnio - Dorosłe granice dzieciństwa

Barwa Forma Punkt

Pałacyk Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku do 20-05-2012

Galeria Fotografii ZPAF-BWA do 14-05-2012 Galeria BWA Piwnice do 06-05-2012

Kazimierz Rochecki - Sacrum

Ekslibris yugen-Krzysztof Marek Bąk

Wystawa Klubu Plastyka „DeK-Art” Dom Kultury, Włoszczowa do 14-05-2012

Grafika Macieja Garbacza „Poza czasem”

Galeria BWA Na Piętrze do 06-05-2012

Galeria Akademicka do 20-05-2012

Rzeźby Antoniego Pastwy i Tomasza Górnickiego

Fotografie Wojciecha Walkiewicza

Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna do 17-05-2012

Filharmonia Świętokrzyska 08 maja 2012 - wtorek 17:30

Galeria BWA, Ostrowiec Św. do 25-05-2012


17 Stanisław Mazuś - wystawa retrospektywna

Malarstwo Janusza Matuszewskiego

„Kielce wczoraj” Janusza Buczkowskiego NAT PATRO

Galeria BWA Piwnice 11 maj 2012 - piątek do 27-05-2012

Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej do 30-06-2012 NAT PATRO

Narcyz Piórecki - Moje ogrody

Galeria BWA Na Piętrze 11 maj 2012 - piątek do 27-05-2012

Ilustracje Eweliny Jaślan-Klisik

Klub Słoneczko 17 maj 2012 - czwartek do 20-06-2012

150 spojrzeń Matki Boskiej - Jacek Kubowicz - malarstwo art brut

Ziemowit 31 maj 2012 - czwartek do 22-08-2012

Prace Wojciecha Siudmaka

Galeria Lakiernia 21 czerwiec 2012 - czwartek do 30-06-2012

Konstytucja 3 Maja w zbiorach Hieronima Pietrasa.

Pałac Biskupów Krakowskich do 23-09-2012

więcej informacji o aktualnych wystawach na stronie internetowej www.wici.info Muzeum Historii Kielc do 29-07-2012


wici.info | wydarzenia

NAT PATRO

Kino Konesera Kinomani majówkę przywitali tym razem „Almanayą – witajcie w Niemczech” (3.05) młodej reżyserki Yasemin Samdereli. Nakreśla ona ciepły obraz tureckiej rodziny osiadłej u naszych zachodnich sąsiadów. „Ostatnia miłość na ziemi” Davida Mackenziego (10.05) to romans zjawiskowej Evy Green i Evana McGregora z, popularnym ostatnio w kinie, motywem końcem świata w tle. Tydzień później obejrzymy „Restless” Gusa Vana Santa – celowo sztucznawy film o potrzebie celebracji życiowych rytuałów. „Zapiski z Toskanii” starego mistrza Abbasa Kierostamiego (24.05) to cichy i delikatny fresk przedstawiający spotkanie dwoje dojrzałych ludzi z dwóch różnych światów. Wieńczące miesiąc „Coś pięknego” (31.05) jest z kolei włoską tragikomedią Paolo Virziego o relacji „skazanej” na piękno matki z jej własnymi dziećmi.

Weekend z „Arteturą” W dniach 12-13 maja od godziny 11 do 16 w Galerii Głównej Design Centrum Kielce odbędzie się prezentacja kolekcji „Artetura” wraz z multimedialnym pokazem opowiadającym o historii jej powstania. „Artetura” to pierwszy projekt grupy wzorniczej Design Centrum Kielce, który powstał z okazji Tygodnia Designu w Mediolanie. „Artetura”, czyli synteza architektury i sztuki to stawiająca na bujną kolorystykę instalacja ceramiczna. Dla dzieci przygotowano warsztaty artystyczne „Tekturka, Arteturka - zabudujmy się optymizmem”. Z tekturowych i kolorowych ścian będą mogły konstruować swoją wersję „Artetury”. Podczas weekendu będzie można również wstąpić do Klubu DCK, którego ideą jest zrzeszenie wszystkich Kielczan zainteresowanych udziałem w działalności Design Centrum Kielce. Wstęp wolny.


19

NAT PATRO

„Kielce wczoraj” 31 maja o godzinie 18 w OK „Zameczek” odbędzie się wernisaż wystawy fotograficznej „Kielce wczoraj” Janusza Buczkowskiego. Zdjęcia stanowią portret Kielc z lat 58-76 ubiegłego wieku.

NAT PATRO

Drim Tim Foto Na przełomie maja i czerwca w Bazie Zbożowej odbędą się warsztaty fotograficzne w ramach grupy Drim Tim – Aktywni z Pasją.

Janusz Buczkowski fotografuje od ponad pół wieku, będąc jednym z przedstawicieli Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Opowiada o niej następująco:

W skład drużyny marzeń wchodzą młodzi ludzie zainteresowani nie tylko doskonaleniem umiejętności fotograficznych, ale także dziennikarskich, tanecznych i muzycznych, które pomogą im rozwijać ludzie parający się daną dziedziną na co dzień.

Chodziliśmy po polach, wydeptywaliśmy ścieżki. Tego rodzaju zdjęcia wychodziły tylko na Kielecczyźnie. Próbowaliśmy robić je na Pogórzu Karpackim i już tam nie było tego efektu.

Projekt potrwa do listopada. Zwieńczony zostanie wspólnym koncertem oraz wydawnictwem dokumentującym przebieg wydarzeń, tj. wyjazdów i spotkań warsztatowych.

W tej chwili już nie da się tego sfotografować. Prezes Świętokrzyskiego Okręgu SPAF, Andrzej Borys próbował fotografować to miejsce, gdzie Paweł Pierściński zrobił słynną „Sinusoidę”, ale niestety nie wyszło. Pewnych rzeczy już nie da się powtórzyć.

O pierwszym zaliczonym wypadzie integracyjnym do Nowej Słupi piszemy w dalszej części numeru.

Wystawa potrwa do 22 sierpnia. Wstęp wolny.

Warto zaznaczyć, że zainteresowani nadal mogą wstępować do Drim Timu. Wszelkie potrzebne informacje znajdziecie w internecie. (drimtim.wici.info lub grupa „Drim Tim” na Facebooku).


wici.info | wydarzenia

X Piknik Gombrowiczowski W dniach 16-18 czerwca w ostrowieckim Miejskim Centrum Kultury odbędzie się dziesiąta edycja Pikniku Gombrowiczowskiego. Na Piknik składa się wiele wydarzeń kulturalnych przybliżających postać Witolda Gombrowicza, który przyszedł na świat w pobliskich Małoszycach. Publiczność ma okazję oglądać gęby, łydki, sztuki teatralne, filmy oraz wystawy artystyczne. Może wziąć udział w panelach, rajdzie „Szlakiem Gombrowicza”, turnieju szachowym, koncertach i happeningach. Od 2006 roku w ramach imprezy odbywa się rajd off-roadowy „Gombrajd”. Siódma edycja poszerzona została o Literacki Konkurs Gombrowiczowski. Do najsłynniejszych utworów Gombra należą „Ferdydurke”, „Transatlantyk” i „Dzienniki”. Twierdził, że artysta siłą rzeczy musi być pretensjonalny, bo walczy z czytelnikiem o uznanie własnej twórczości.

Juwenalia 2012 W dniach 17-20 maja trwać będą Juwenalia wszystkich szkół wyższych w mieście. W rytm studenckiego tańca i medytacji zagrają De Mono, Happysad i T.Love. W ostatniej chwili swój koncert odwołał osierocony przez Artura Rojka zespół Myslovitz. Popołudniu 17 maja przez miasto przewinie się tradycyjny korowód. Pochód przejdzie drogę od miasteczka PŚk na Rynek pod Urząd Miasta. 18 maja wystąpi starachowicki zespół Happysad. Dzień później odbędzie się spotkanie z cyklu Studenci Miastu. Posłuchamy okolicznych zespołów. Swoją działalność naukową zaprezentują studenci kieleckich uczelni. Niedzielę zwieńczy nieśmiertelny T.Love z Muńkiem Staszczykiem. Wszystkie koncerty powracają na stare miejsce obok wydziału Matematyczno-Przyrodniczego UJK przy ulicy Świętokrzyskiej. W zeszłym roku wystąpili m.in. Ira i Kora.


21

Przedwiośnie 2012 Do 18 maja można składać prace na konkurs plastyczny „Przedwiośnie” organizowany przez kieleckie Biuro Wystaw Artystycznych. Konkurs odbywa się od 35 lat i jest najstarszym tego typu wydarzeniem w regionie świętokrzyskim. „Chcemy kontynuować koncepcję Przedwiośnia według tradycją sprawdzonych, ogólnych założeń jego pomysłodawcy i dotychczasowego kuratora, Mariana Rumina, ze zmianami otwierającymi dostęp do wzięcia udziału w tej cennej konfrontacji większemu gronu uczestników. (…) Chcemy także powiązać to (…) ze Świętem Kielc. Mamy nadzieję, że uzyskamy poparcie, zarówno naszych organizatorów jak i sponsorów, związków twórczych i artystów, w naszych staraniach utrzymania wysokiego poziomu artystycznego i podniesienia prestiżu Przedwiośnia” - piszą organizatorzy na swojej stronie internetowej.

Święto Kielc W dniach 25 czerwca-1 lipca odbędzie się kolejna, 17. już, edycja Święta Kielc, czyli połączonego z serią koncertów wielkiego jarmarku rozciągającego się przez cały sienkiewiczowski deptak. W ramach Sabatu Czarownic wystąpią prawdopodobnie Maryla Rodowicz, Edyta Górniak, Andrzej Piaseczny, Lady Pank i Sylwia Grzeszczak. Na rynku kielczanie posłuchają Agnieszki Chylińskiej i zespołu Manchester. Jak co roku, 29 czerwca odbędzie się „Biała Noc”, podczas której można będzie za darmo wejść do dowolnej instytucji kultury. Radio Kielce przygotowuje też własną imprezę z okazji 60-lecia rozgłośni. Atrakcją Święta Kielc powinna być także impreza „Świętokrzyskie - Kraina Pięknych Koni”. W jej ramach zostanie otwarta wystawa, a na stadionie podziwiać będzie można różne gatunki koni i popisy kawalerii. Wstęp wolny.


wici.info | wydarzenia

Sezon grzewczy w Kotłowni Bazozbożowy Klub Kotłownia rusza pełną parą. Po kwietniowym otwarciu uświetnionym przez jazz Tomasza Stańki, 6 maja na scenie pojawi się Apostolis Anthimos – były członek grupy SBB. Niedługo potem, 15 maja, zaśpiewa Czesław Mozil. Anthimos to znakomity gitarzysta rockowo-jazzowy. Debiutował na początku lat 70. w grupie Silesian Blues Band, z którą grał przez 10 kolejnych lat. Ponadto współpracował z artystami takimi jak Czesław Niemen i, wcześniejszy gość Kotłowni, Tomasz Stańko. Wstęp – 30 złotych za bilet. Mozil jak na razie ma na swoim koncie trzy płyty studyjne – znakomicie przyjęty „Debiut” z 2008 roku, „Pop” i „Czesław śpiewa Miłosza”. Tworzy muzykę eklektyczną i trudną do sklasyfikowania, sam będąc po części Polakiem i Duńczykiem. Występuje jako juror w programie „X Factor”. Wstęp – 45 złotych.

Wieczory Filmowe w Filharmonii Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami Filharmonia Świętokrzyska w maju i czerwcu oferować będzie nie tylko dźwięk, ale i obraz. 23 maja o godzinie 18.30 wyświetlony zostanie „I’m your man” Lian Lunson – film dokumentalny i zarazem wykład Leonarda Cohena na temat życia, sztuki i kobiet. 13 czerwca o tej samej godzinie w ramach „Włoskich wieczorów filmowych” obejrzymy „La Stradę” z niezapomnianą rolą Anthony’ego Quinna jako siłacza Zampano. „La Strada”, czyli po włosku „droga” to nic innego jak paraboliczna wędrówka przez życie okiem Felliniego – prywatnie wielkiego pasjonata sztuki cyrkowej. Dzień później znów spotkamy się z rimińskim geniuszem. Tytułowa bohaterka „Nocy Cabirii” (Giuletta Masina, żona reżysera) jest prostytutką, która spotyka na swojej drodze błędnego rycerza Oscara. Muzykę do obu filmów skomponował Nino Rota.


23

3 czerwca w Parku Etnograficznym w Tokarni odbędzie się VII Świętokrzyski Jarmark Agroturystyczny. Głównym punktem programu będzie tzw. giełda agroturystyczna „Swojskie Klimaty - Świętokrzyskie Smaki”. Ponadto odbędzie się konkurs kulinarny „Świętokrzyskie na słodko” oraz rozmaite pokazy i kiermasze. Imprezę uświetnią występy zespołów folklorystycznych i słynna Genowefa Pigwa. Gwiazdą popołudnia będzie zespół Masters, który o 17 zagra na dużej scenie. Z okazji Dnia Dziecka organizatorzy przygotują również wesołe miasteczko oraz szereg atrakcji i konkursów dla dzieci m.in. w ramach: Mini Euro Strefy, Strefy Vive Targi Kielce i Osady Średniowiecznej.

Dzika Róża 2012 W dniach 11-17 czerwca odbędzie się organizowana przez kielecki Teatr Żeromskiego XX edycja plebiscytu „Dzikiej Róży”. Lokalne media oraz instytucje kulturalne wybiorą najlepszych ich zdaniem aktorów obecnego sezonu. Idea nagradzania aktorów Teatru im. S. Żeromskiego narodziła się na początku lat 70. w redakcji „Echa Dnia” (wówczas gazety popołudniowej). W jednym sezonie nagradzany był teatr kielecki, w następnym - Teatr im. J. Kochanowskiego w Radomiu. W redakcji „Dziką Różą” zajmowali się: Anna Dąbrowska, Juliusz Braun i Justyna Żukowska. W wyniku przemian losowych na czas jakiś realizację idei „Dzikiej Róży” odłożono. Powrócił do niej dyrektor Piotr Szczerski w 1992 roku. Laureatami z poprzednich lat są między innymi Viola Arlak, Tomasz Nosiński, Mirosław Bieliński i Dawid Żłobiński.

Zapowiedział: Grzegorz Rolecki

VII Świętokrzyski Jarmark Agroturystyczny


wici.info | wydarzenia

Wójt Gminy Piekoszów, Wydział Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, Środowiskowy Dom Samopomocy w Piekoszowie, Centrum Aktywności Twórczej Piekoszów i Fundacja Kultury Wici w Kielcach zapraszają na wystawę malarstwa z nurtu sztuki ART BRUT

wernisaż 21.06. (czwartek), g. 18.00 wystawa czynnaa do 30.06.2012.

Galeria „Lakiernia.” Baza Zbożowa. Kielce Kielce, ul Zbożowa 4, tel. + 41 3441177, czynne codziennie.


25

150 spojrzeń Matki Boskiej Jacek Kubowicz malarstwo art brut


wici.info | recenzje

FILM

Lęk wysokości „Dziecko jest ojcem człowieka dorosłego” - mawiał Freud i podśpiewywali za nim Beach Boysi. Ten dorosły człowiek prędzej czy później, niczym kat i ofiara na niemym sądzie przedostatecznym, musiał będzie skonfrontować się z wyrzutami sumienia względem własnych rodziców. Że mnie nie było i ciasto się zmarnowało. Że nie uśmiechnąłem się w porę i już nie uśmiechnę. Że zapomniałem zadzwonić, komórka się rozładowała. Ot, nieunikniony kicz codzienności. W nagrodzonym w Gdyni pełnometrażowym debiucie Bartka Konopki ta formułka się odwraca. Psychicznie chory ojciec-łajdak (Krzysztof Stroiński) staje się dzieckiem, a jego syn Tomek (Marcin Dorociński) przejmuję rolę ojca, będąc zmuszonym wrócić do posiniaczonych policzków dzieciństwa. Jest bowiem pierwszą osobą, która może zaopiekować się Wojciechem i zarazem ostatnią, która ma na to jakąkolwiek ochotę. Mając przed sobą wziętą karierę w telewizji, początkowo obawia

się poświęcić czas antenowy człowiekowi-zagadce. Oczy Wojciecha wciąż przecież zadają cholernie trudne pytania, a usta nie są już w stanie udzielić żadnej sensownej odpowiedzi. Najboleśniejszy jest jednak moment, kiedy okazuje się, że ojcu pomóc zwyczajnie nie można. Nie da się, ale można z nim pogadać – trochę z nim, trochę z samym sobą, poznać jego i wgryźć tak naprawdę we własny skrzywiony kręgosłup. Skąd jestem? Dlaczego jestem takim synem? Dlaczego on był takim sukinsynem? I mimo że odpowiedzi mniej więcej od połowy kisnąć zaczynają w nadwadze pretensji, to warto ich posłuchać choćby dla wspaniałej gry Stroińskiego i sprawnej roboty Konopki, który film zadedykował właśnie swojemu ojcu. Trochę tak, jak i my cicho dziękujemy naszym Dedalom za naukę latania, jednocześnie żarliwie obwiniając ich o własny lęk wysokości. Grzegorz Rolecki


27

FILM

„Igrzyska śmierci”, czyli „Maxi-mus” Nie wypada mi pozytywnie recenzować adaptacji powieści Suzanne Collins. Jest przeznaczona dla młodzieży i należy do głównego nurtu twórczości hollywoodzkiej. Tego typu filmy przeżywają swój Zmierzch. Atak metroseksualnych wampirów pozbawił je nie tylko świeżej, ale i jakiejkolwiek krwi. Oddanie „Igrzysk śmierci” na pożarcie nie jest jednak takie proste. Owszem, odradzam czytanie zapowiedzi – znajomość ich treści grozi odczuciem dłużyzny na początku, gdy widz poznaje dość interesujące postacie. Strona wizualna filmu nie budzi zastrzeżeń – na zdjęciach ładnie łączą się przyroda i przyszłość. Muzyka także wpisuje się w ten klimat. Nawiązania do starożytnego Rzymu są powierzchowne, a to, co można by uznać za ich cel – odcięcie się od szufladki „opowieści o upadku cywilizacji” na rzecz analizy ludzkiej natury, nie zostało osiągnięte. Andrzej Szczodrak

PŁY TA

MDNA Madonnę najlepiej porównać do któregoś z drapieżnych zwierząt radzących sobie w każdych warunkach pogodowych. Szybko się jednak okaże, że w tabeli zabraknie gatunków, a kolejna płyta Królowej już czeka na zrecenzowanie. Pierwsze rozczarowanie przynosi niespełniona obietnica tytułu. „MDNA” to żadne wojaże po kodzie genetycznym Madonny, ale płytkie jak kod kreskowy wyznanie że „dziewczyny chcą się bawić i być wystrzelone jak gorące pistolety”. Gdzie ta Madonna zgrabnie igrająca z własnym wizerunkiem? To właściwie mniej ważne. Podobne zarzuty byłyby nieistotne, gdyby na płycie wygrywały kompozycje. Owszem, jest znakomita produkcja zastępu mistrzów (zawsze przyciągała ich jak pijawa), ale nie ma w tej densmaszynie melodii i niekłamanego hitu. To już w popie nie przejdzie. Zwłaszcza tym, który Madonna sama stworzyła. Grzegorz Rolecki


wici.info | recenzje

KSIĄŻKA

PŁY TA

Nord Czemu tak niewielu polskich artystów wpadło na pomysł, żeby, zamiast dumnej śmierci przy próbie małpowania świata, sprzedać temu światu własne specjały? Kapela ze wsi Warszawa już od 15 lat kroczy własnym nieśpiesznym krokiem i całkiem dobrze na swoim ludolubstwie wychodzi. Zimny „Nord” nie jest największym osiągnięciem grupy, ale wciąż z intrygującym skutkiem uwspółcześnia i tym razem skandynawizuje (wraz z muzykami szwedzkiej Hedningarny) polski folklor. Na płycie dominują potężne tąpnięcia i przestrzenny chłód, ale zdarzają się też momenciki jawnie jazzujące. Czasem dopiero silne ludowe zaśpiewy potrafią naprowadzić nas do punktu wyjściowego, bo ten „Nord” naprawdę pięknie sobie wędruje od jednej muzycznej sieni do drugiej, jednocześnie ani na sekundę nie przestając być ze wsi Warszawy. Grzegorz Rolecki

ballada o mieszkańcach Orłowin Kolejna książka znakomitego reportażysty red. Andrzeja Nowaka „Orłowińska ballada” jest zbiorem siedmiu reportaży o dramatycznych losach mieszkańców małej wioski leżącej w Górach Świętokrzyskich, 7 km od Łagowa. Każdy z reportaży opowiada odrębną historię związaną z mieszkańcami Orłowin. Uwagę zwraca reportaż „Krzyż”, który przypomina dzieje krzyża postawionego przez mieszkańców w 1918 roku na wieść o odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Krzyż postawił najbogatszy mieszkaniec Orłowin Antoni Augustowski. 90 lat później odnowili krzyż jego wnukowie. Ta książeczka o dużej wartości dokumentalnej adresowana jest szczególnie do miłośników historii naszego regionu. Andrzej Piskulak


29

FILM

Grabarz W nieprzemijającym okresie wielkiego postu, tj. postmodernizmu, twórca jednego medium desperacko szuka inspiracji w innej dziedzinie sztuki. Dziś grzebią i wygrzebują najwięksi europejskiego kina – Wenders nakręcił film o tańcu, Herzog jest archeologiem w „Jaskini zapomnianych snów”, a Lech Majewski maluje „Młyn i krzyż”. Jeśli reżyser zabiera się już za karkołomne komponowanie utworu gatunkowego, to obowiązkowo musi zawrzeć w nim melodię tarantinowskiej zgrywy. Tego wymaga dzisiejszy meloman, który czyta czarne kryminały, słuchając Jacksona zaraz po oglądnięciu śmiesznych wpadek na Youtube. Podobny ekranowy miszmasz potrafi być zarówno nieznośną wydmuszką, jak i szczerą wypowiedzią. Coraz trudniej odróżnić arszydzieło od arceniku. Dla jeszcze większego ośmieszenia dziennikarskich prób klasyfikacji galaktyki, Sándor Kardos, dawniej operator Beli Tarra, wykopuje „Gra-

barza” - dzieło zmuszające widza do logicznie wątpliwego pytania „czy to kino jest jeszcze kinem?”. Oglądamy tu przecież album ze zdjęciami wykonanymi specjalistycznym aparatem rejestrującym zawodników przekraczających linię mety podczas wyścigów konnych. Pokaz hipnotyzujących slajdów będących adaptacją opowiadanka Rilkego o młodym grabarzu z San Rocco i zakochanej w nim dziewczynie. Koślawe sylwetki, jakby skryte za łzami i pociągnięte pędzlem surrealisty, zdradzają nam jednak, że to sztuka, a nie sztuczka. Osnuty niby oniryczną mgiełką „Grabarz” okazuje się bowiem zaskakująco konserwatywny fabularnie. Kardos wszystkie swoje wizje podporządkował żelaznemu rytmowi opowieści. Historia jest wartka w najbardziej klasycznym sensie tego słowa i wniosek płynie z niej taki, że nawet najdziwniejsze eksperymenty oglądać będziemy z zapartym tchem dopóty, dopóki ogrodnicy pamiętali będą o ogrodach. Grzegorz Rolecki


wici.info | recenzje

KiNO

POEZJA

Wystarczy Naiwnym było spodziewanie, że odnajdziemy w tym postscriptum zmarłej poetki celebrację przemijania. Przecież śmierć unosiła się nad jej twórczością od zawsze. To nie pożegnanie, ale jeszcze jeden rzut szkiełka i oka na mistrzynię opowiadania świata pozorną błahostką. Nie jest to też klasyczny tomik z 13 wierszami. Czytamy znakomite opracowanie Ryszarda Krynickiego i ciekawską dokumentację procesu twórczego – zbiór pierwszych maszynopisów i impresji, które dopiero później przybierają formę utworu. Moim ulubionym jest chyba maleństwo zatytułowane „Dłoń”: Dwadzieścia siedem kości, trzydzieści pięć mięśni, około dwóch tysięcy komórek nerwowych w każdej opuszce naszych pięciu palców. To zupełnie wystarczy, żeby napisać „Mein Kampf” albo „Chatkę Puchatka”.

Wichrowe wzgórza Enta adaptacja XIX-wiecznej powieści Emily Brontë, tym razem w wykonaniu młodej i zdolnej Andrei Arnold („Fish Tank”), broni się całkiem nieźle. To przede wszystkim robota znakomita pod względem realizacyjnym – intensywniej od bohaterów szepcze tu pogoda świetnie moderowana przez nagrodzonego w Wenecji operatora Robbiego Ryana. Kanon fabularny przeszedł za to małą rewolucję na modłę nowych czasów – zwierzęcy Heathcliff, pierwotnie pochodzenia cygańskiego, u Arnold jest murzynem przybyłym z Indii Zachodnich. Lubi też siarczyście sobie przekląć, a nie jedynie łypnąć spode łba. To chyba dowód na to, że ważniejsze od podziałów klasowych są dziś podziały rasowe.

Strzał w dziesiątkę, co? Posłuchajmy zatem rady Michała Rusinka i zwyczajnie czytajmy Szymborską. Pomników już wystarczy.

Tylko na nowostare uczucie Heathcliffa i Kathy patrzy się jakoś z sercem zimnym jak angielskie wietrzysko. Może bardziej namiętni będą na Fejsie.

Grzegorz Rolecki

Grzegorz Rolecki


31

PŁY TA

PŁY TA

Wrecking Ball

Blunderbuss

Szef nie musi już niczego udowadniać? Bez przesady. Wszak Springsteen to artysta od lat na tyle społecznie zaangażowany, że pełniąc funkcję barda Ameryki zmuszony jest trzymać rękę na gryfie.

Jak się komuś nudzi, to może na spacer iść. Wiosnę przecież mamy, ciepełko na dworze. A jeśli Jackiem Whitem się jest, to z nudów można ciepłą płytę nagrać. Bo blues na „Blunderbussie” ciepły jest, choć oblany denaturatem portret autora niebezpiecznie zamula na okładce.

Ostatnią wielką płytą Bruce Springsteena pozostaje dla mnie „We Shall Overcome: The Seeger Sessions” z roku 2006, niemniej charakterne brzmienie „Wrecking ball” wydaje się o wiele świeższe od tego z „Working on a dream” - z lekka drażniącej dla Nieamerykanina agitki politycznej dla Obamy. To płyta chodnikowo klasycyzująca w warstwie muzycznej (mocne rockowe riffy, ale i gospelowe zaśpiewy). W słowie da się już za to wyczuć springsteenowy bunt, patos, wściekłość i rozczarowanie rozmiarem przepaści pomiędzy snem z poprzedniej płyty a wrakiem z obecnej. Ale nie trać wiary, Bruce. „We take care of our own”. Grzegorz Rolecki

Czuć pod skórą, kiedy się tego słucha, że kompozycje urodziły się podczas zamuły tak zwanej kreatywnej. Więcej tu, niż w Stripesach i Raconteursach, przodujących klawiszy, folkujących skrzypiec i ogólnie zmiękczaczy tkanin. Wtrąca się do nich oczywiście momentami ten papierościerny przester Jacka, rozpazurzając całość. Wyjątkowo mocno, mimo że zawsze mocno u White’a, ale tutaj mocno wyjątkowo słychać starych Zeppelinów. Jakby znów zaszyli się w leśnej głuszy i nagrywali jakiś suplement do „III”. Chociaż, jak widać, już wcale nie muszą. Grzegorz Rolecki


wici.info | ludzie

FOT. MARCIN BIAナ・K


33

Jacek HugoBader: Pogoworim ciut-ciut


Bader sięga po swoje „Dzienniki kołymskie” i pokazuje okładkę z mężczyzną jadącym na motorze: To niejaki Jurij Sałatin. Gadałem z nim dwie doby. Bez przerwy. Dobrze wiem, bo dyktafon pokazał mi dokładnie 48 godzin. Oczywiście któryś z nas musiał sobie troszeczkę kimnąć, ale drugi nawijał dalej. Później sam nieśmiało kładę na stoliku swój skromny sprzęt nagrywający. Jakich Pan używa baterii? Zwykłych paluszków. I nagrywa 48 godzin? Oczywiście. Kartę pamięci mam na 36 godzin. Poza dyskiem stałym, wciskam z boku jeszcze jedną malutką kartę. Później nagrywa się właśnie na tych maluchach. Wracałem potem do hotelu i zwalałem wszystko do komputera. Strasznie ciężki, ale siłą rzeczy musiałem z nim podróżować, bo na bieżąco pisałem relację z Kołymy do gazetowego portalu internetowego. Podłączałem się gdzie tylko mogłem - w administracji, w szkole, w szpitalu. Czym się różni pisanie książki od pisania reportaży? Wydanie zbioru reportaży nie jest trudne, bo teksty ma się w zapasie. Trzeba je tylko sensownie dobrać i połączyć, żeby stanowiły jedność, a nie bezładne zbiorowisko. W moim przypadku to były ruskie

teksty i wystarczy. Jeśli chodzi o książkę, to trzeba się przypiąć do kaloryfera kajdankami i pisać. Ale nie słyszałem o autorze, który by dotrzymał terminu. Nie można też nawalić, bo zepsuje się cały cykl produkcyjny, czyli nie dopełni tych cholernych terminów. Bardzo często się to nie udaje. Mi też to groziło przy „Dziennikach kołymskich”. Omsknąłem się z czasem bardzo pokaźnie. Oddałem im na początku listopada, a miałem oddać w połowie lipca. Nieźle, nie? Co się Panu w tej Rosji tak podoba? Brudno, niebezpiecznie, bieda aż piszczy. Podoba mi się to, że jest daleko od ideału. Szkoda by mi było zajmować czasu czymś, co jest bliskie ideału. Idealne znaczy nudne. Ułożone, uporządkowane, dobre, przyjazne? O czym wtedy pisać? Jak coś nie hula, to warto się tym zająć. Choćby dlatego, żeby powiedzieć światu, że nie wszystko jest jak trzeba. Rosjanie ciosają mi często kołki na głowie, że zajmuje się tylko „czarnuchą”, niedobrymi sprawami. Ale straszne opowieści wcale takie być nie muszą. Kiedyś pojechałem do sekty wissarionowców, u których czułem się jak w niebie. Spotkałem najszczęśliwszych Rosjan na świecie. Pojechałem do ludzi, którzy znaleźli swojego Boga i swoje miejsce na świecie, budując piękną utopię. Papierosów nie palą, nie piją wódki, psy nawet są tam wegetarianami. Czy to jest zły świat? Albo jadę oglądać kolejną


35 ruską aberrację – wybrali Miss HIV. A kogo znajduję? Dziewczynękwiat. Jej matka mówi do niej: „dziecko, jakie ty miałaś szczęście, że ty złapałaś ten HIV! Kiedyś byłaś fryzjerką, a teraz możesz pomagać innym ludziom.” Tam nie ma cienia czarnuchy, oprócz tego, że dziewczyna kiedyś umrze śmiercią naturalną. Rosjanie są kochani, ale chyba strasznie nieufni. Nie nazwałbym tego nieufnością. Bardzo chcieliby być ufni i są ciekawi kontaktów z innymi ludźmi. Są piekielnie przyjaźni wobec Polaków. Bywają oczywiście ostrożni, bo zostało im to z dawnych czasów, kiedy człowiek musiał trzymać język za zębami. Ale bardzo łatwo ich przekonać do tego, że już nie trzeba się bać. Bardzo lubię to robić i widzieć człowieka, który odetchnął i pokazuje mi to, co ma głęboko ukryte. Cudne uczucie. W ogóle uwielbiam spotkania z ludźmi. Zasadniczo reporterzy dzielą się na dwie grupy – tych, którzy nagrywają rozmowy i tych, którzy nie nagrywają rozmów. Ja włączam dyktafon i mogę przestać być Hugo-Baderem z „Gazety Wyborczej”. Mogę pić z Jurijem wódkę, zasnąć i jeść. I przede wszystkim mogę zwyczajnie patrzeć mu w oczy. Pokochałem go miłością najszczerszą. Miał 9 żon. Stoję tam na tej jego graciarni, on wychodzi ze swojej kanciapy, wytarł twarz śniegiem, wysmarkał się i pyta: „A ty kto?!” Ja mówię: „Jacek Bader, reporter z Polszy”.

A on: „Chodź na czaj”, który zresztą okazał się koniakiem. Tak zaczął się nasz metafizyczny romans. Ile trzeba mieć w sobie empatii, żeby pokochać tych ludzi wędrując przez jądro ciemności? W takim miejscu jest łatwiej. Ty wiesz, co tam było, ale cóż do tego mają ci współcześni ludzie? To paradoks tego miejsca. Jądra ciemności, w którym są zanurzeni mieszkańcy i muszą nad tym jakoś przejść do porządku dziennego. To interesujące z dziennikarskiego punktu widzenia, żeby ich o to zapytać. Do cholery, nie przeszkadza wam to? Jak wy dajecie radę? Ale w gruncie rzeczy mają to w dupie. Muszą się tak przyzapierdzielać przy swoim obecnym życiu, że nie w głowie im myślenie o tym, co się działo wcześniej. Nawet mimo tego, że ich ojcom i matkom wypruwano tutaj serca i dusze. Rosjanie potrzebują się teraz, trywialnie powiem, zwyczajnie dorobić. Kult pieniądza. Absolutny. Widzą wokół siebie bogactwo garstki ludzi, na które reszta w ogóle się nie załapała. I drą mamonę. Byłem kiedyś w miejscu, gdzie maluje się ikony. Mówię do nich: „to są święci zmarli przed tysiącami lat, pokażcie mi lepiej jakiegoś współczesnego świętego. Takiego, jak my mamy u siebie.” A oni: „nie, my takiego nie mamy! W Rosji to teraz tylko pieniądz jest święty”. Trafiamy na miasteczka, w któ-


FOT. MARCIN BIAナ・K


37 rych od nastu lat stoi pomnik gubernatora trzymającego obywatela za mordę. Kolejnego już nazywali ciepłymi kluchami. Rosjanie cenią twardą rękę? Ludzie przyzwyczaili się do tego, że żadnego wpływu na władzę nie mają. I koniec. Jaki jest, taki jest. Tak muszą żyć. Rosjanie nie mają genu buntu. Uciekają w magię i obrzędy. Ideologia komunistyczna pełniła w Związku Radzieckim funkcje religijne. Kiedy jej zabrakło, Rosjanie potrzebowali na gwałt ulokować swoją potrzebę wierzenia w coś. Stąd ogromne żniwa mają sekty i kościoły. Ja na przykład uwielbiam szamanów. To jest religia, która odtwarza się od zera. W ZSRR władze obeszły się ze wszystkimi duchownymi w sposób okrutny, ale najokrutniej obeszli się właśnie z szamanami. Wyrżnęli ich co do jednego. Nie było z czego odtworzyć substancji. Jak w takim razie przekazać tradycję? W Jakucku spotkałem szamankę Dorę. Pytam: „Dora, skąd ty to wszystko wiesz?”. A ona: „Oto pytanie pytanie, skąd ja to wiem”. Nie daję za wygraną. „Przychodzi do ciebie matka z dzieckiem i pyta, czy ona ma wyjść za tego nygusa, czy on będzie dobrym mężem? Ty wtedy mówisz <<tak>> albo <<nie>>.” Ona: „No bo mnie pytają”. Każdy przychodzi z bardzo konkretną wypisaną na kartce sprawą. Czy kupić samochód? Czy wziąć kredyt mieszkaniowy? Kiedy

już zaczynam się jej obawiać, ona mówi: „przecież wszystko mówią mi duchy”. Powiedział Pan, że w swojej pracy ceni możliwość nieustannego bycia kimś innym. W „Dziennikach kołymskich” na pierwszy plan wysuwa się głównie HugoBader. Niektórzy uważają to za wadę. Jeśli mówi Pan o recenzji z „Polityki”, to trudno mi z nią dyskutować, bo autorka nie przeczytała mojej książki. Popełniła błędy merytoryczne, które wyraźnie to zdradzają. Z drugiej strony jaka ma być ta książka? Przecież to moje osobiste dzienniki. Szukanie dezodorantu w miasteczku nie oznacza zainteresowania moją własną pachą, ale opowieść o tamtym miejscu. Chodzę po dziesiątkach sklepów spożywczych i znajduję jeden, który ma stoisko z pachnidłami. Wszystko ma swój powód. Dlaczego uważa Pan chińskie reportaże za porażkę? Nie znałem tego miejsca. Reportaże o Chinach można pisać, kiedy się tam ożyje co najmniej rok. Co z tego, że ja przeczytałem tysiąc książek? Dla Europejczyków to jest jak lot na Marsa. Patrzyłem Chińczykowi w oczy i nie mogłem zrozumieć, co on myśli. Teraz patrzę Panu w oczy i mogę teraz sporo przeczytać, ale u niego nie widziałem nic. Właśnie. Co zrobić, jeśli ktoś nie chce gadać?


Żeby Jurij zaczął gadać, to najpierw ja musiałem zacząć gadać. Czasem strasznie dużo trzeba mówić do człowieka, żeby on zaczął ci opowiadać. Jest pewna sztuczka warsztatowa polegająca na tym, że jeśli widzisz człowieka, który prawdopodobnie nie będzie chciał rozmawiać, to masz mu nie dać szansy, aby mógł odpowiedzieć krótkim „nie”. Później bardzo ciężko zmienić mu zdanie. Poza tym, nigdy nie używam słowa „wywiad”. Nawet go nigdy nie przeprowadzam. Ani po polsku ani po rosyjsku. Ja podchodzę do człowieka i mówię: „dawaj, pogoworim ciut-ciut”. Rosjanie bardzo lubią to „ciut-ciut”. Mówię skąd przyjechałem, dlaczego tutaj jestem, kim jest moja żona, ile zarabia, ile mam dzieci, gdzie studiują i dlaczego ten rozmówca jest dla mnie taki ważny. I nie mogę kłamać, bo kiedyś na pewno bym się rypnął. Odpowiadam uczciwie, bo wiem, że drugi człowiek zrobi dokładnie to samo, kiedy ja go o coś zapytam. Jak dopadnę człowieka, to najpierw pytam „skąd ty się tu wziąłeś?” Proste pytanie i prosty system. Wałkuję go od pierwszego zapamiętanego wspomnienia, bo nigdy nie wiadomo, który moment życia tego człowieka zadecydował z kim mamy do czynienia w chwili obecnej. Muszę siedzieć i doskrobywać się do najgłębszych pokładów tej ruskiej duszy. Dopiero później będę wiedział, który kawałek jego życia opiszę. Szukam tego, co najmocniejsze.

A jeśli ktoś za cholerę nie chce gadać? To nie będzie bohaterem mojego tekstu. A jeśli bardzo zależy mi na informacji to gadam z tymi, którzy go znają i obserwuję z zewnątrz. Kiedyś zamarzyłem, że napiszę reportaż o Walentinie Tierieszkowej. Strasznie zainteresowało mnie to, co się z nią działo po locie w kosmos. Przecież urządzili jej okropny los. Zrobili z niej paproć. Co pochód 1-majowy, to stawiali ją obok pierwszego sekretarza. Stworzono jej nawet ministerstwo, którego nazwy nikt nie zna. Pełni rolę kogoś na wzór rzecznika praw obywatelskich. Przeczytałem w internecie, że nie rozmawia z dziennikarzami od 25 lat. Ale fru! Wysyłam jej kwiaty do Moskwy! I później fru! Wysyłam jej zdjęcia z pobytu w Polsce w latach sześćdziesiątych! Później napisałem jej list tak piękny, że sam wzruszyłem się podczas pisania. Że całe życie marzyłem o rozmowie. Że kiedy przejeżdżała limuzyną przez miasto Sochaczew, to tam przy przedszkolu w drugim rzędzie stał malutki chłopiec z czerwoną chorągiewką i to byłem ja. I po tym liście powiedziała, żebym przyjeżdżał. Jadę do Moskwy, idę do tego dziwnego ministerstwa. Każą mi wpaść jutro. Później jeszcze raz. Wszystko trwa tydzień. W końcu kazali mi przynieść pytania na piśmie i już wiedziałem, że padaczka z tego będzie. Oburzyli się pytaniami („Jak pan może? To skandal!”). Później prawie dotykałem dzwonka do jej drzwi, kiedy mi ochroniarz wykręcił rękę. Ale skoro już jestem,


39 wykosztowałem się, to wpadłem na inny pomysł. Głównymi bohaterkami i opowiadaczkami były jej dublerki – kobiety, które były z nią w oddziale kosmonautek. Wyszedł jeszcze ciekawszy reportaż. Wojciech Orliński napisał krótki felieton pod tytułem „Śmierć dziennikarza śledczego” mówiący o tym, że niebawem redakcje nie będą miały ani czasu ani pieniędzy na zamawianie od reportera jednego materiału miesięcznie. Zawsze nam to groziło. W ogóle niewiele redakcji na świecie ma własny dział reportażu. W Polsce jest tylko jeden - w „Gazecie Wyborczej”. Moja norma wynosi 6 tekstów rocznie. Od lat ludzie zadają sobie pytanie, czy reportaż w Polsce przetrwa. Na razie trwa. I chyba, na litość boską, święci triumfy. Nie jest tak źle. A, przepraszam, czy w poprzednim wcieleniu był Pan psem? No byłem. Jakiej rasy? Kundel. Wiem na pewno, bo pamiętam. Teraz wyjdę na świra. (śmiech). Jak gadam z moim psem, to on mi mówi: „tak nam się świetnie gada, że ty to chyba kiedyś byłeś psem”. A ja mówię: „zasadniczo się z tobą zgadzam”. A nie lepiej gadać z ludźmi? Z psami też całkiem nieźle się

gada. Ja spotkałem wiele złych psów. Ja też. Jakuckie psy są straszne. Ale to tak, jak z ludźmi – raz spotykasz dobrych a raz złych. Z tymi złymi się nie zadaję. Rozmawiał: Grzegorz Rolecki

Jacek Hugo-Bader (ur. 1957 w Sochaczewie) polski dziennikarz i reportażysta, od 1990 związany z „Gazetą Wyborczą”. Specjalizuje się w reportażach z Rosji. Ukończył studia pedagogiczne. Pracował jako nauczyciel, pedagog szkolny i socjoterapeuta, a także jako ładowacz na kolei, wagowy w punkcie skupu trzody chlewnej, właściciel firmy kolportażowej i sprzedawca w sklepie spożywczym. Dwukrotnie otrzymał nagrodę Grand Press i Bursztynowego Motyla za książkę „Biała gorączka”. Jego najnowszym dziełem są „Dzienniki kołymskie”.


wici.info | ludzie

Zbigniew Masternak: Ciągle na spalonym

Handlował ikonami na Ukrainie, dostarczał „wschodni” bimber spragnionym, przemierzył Francję, prosząc o jałmużnę w mniszym habicie… Zbigniew Masternak (rocznik ‘78) – prozaik, autor scenariuszy filmowych, dramaturg, piłkarz. Pochodzi z Piórkowa, obecnie mieszka w Puławach.


41 Wiem, że jesteś nastawiony do życia na sportowo. A jak sport, to zawody. Czy zgodzisz się zdać relację ze swoich zawodów życiowych, sportowych i przede wszystkim literackich? Słowo „zawody” nie do końca jest adekwatne do sytuacji, w jakiej się obecnie znajduję – jednak od kilku lat jest to pasmo sukcesów, tak od 2005 roku, zatem nie możemy mówić o zawodach. Zawody były do 2005 roku, kiedy rzeczywiście miałem to pasmo ciągłych niepowodzeń, które zaczęły się pod koniec 1997 roku. Może tutaj raczej chodzi o cezurę 7 lat chudych, siedmiu lat tłustych? Oby nie, bo to by znaczyło, że gorszy okres zaraz się zacznie… (śmiech). Cóż, będzie, co ma być, na pewno będę walczył, sport nauczył mnie gry do końca. Ileż to razy udało mi się zdobyć bramkę w ostatniej minucie spotkania i zmienić jego losy, w najgorszym wypadku wyjść na zero. Znaczenie zawodów jest szerokie! Na dwuznaczność tego słowa zdecydowałem się po obejrzeniu filmu „Księstwo”, w którym to Twój bohater przygotowując się do zawodów piłkarskich, z powodu złośliwego sfaulowania zawistnego kolegi doznał pierwszy zawodu życiowego. Rzeczywiście, to był duży zawód. Gdyby nie to, pewnie dopiero teraz, po Euro kończyłbym karierę piłkarską. Po tym zdarzeniu już mi się nie udało wrócić do dużego grania. Co prawda w ubiegłym

roku zdobyłem w barwach BKS Roztocze Krasnobród tytuł Mistrza Polski w piłce błotnej, zostałem królem strzelców tej imprezy, zatem w jakimś sensie czuję się usatysfakcjonowany. Wolałbym jednak mieć też złoty medal za mistrza na normalnej murawie, na przykład w barwach Lecha Poznań, któremu kibicuję. Do Poznania na szczęście trafiłem – nie jako piłkarz, ale jako pisarz – to tutaj mieści się siedziba mojego wydawnictwa – Zysk i S-ka. Zamiast KKS Lech Poznań – Wydawnictwo Zysk i S-ka, dobre i to. Pozwól, że nastrzelam Ci kilka karniaków: byłeś dobrze zapowiadającym się piłkarzem nożnym. Tak, grałem w kilku klubach, m.in.: OKS Opatów, Korona Kielce, Motor Lublin, FK Lwów, Ślęza Wrocław, FC Paris, po przerwie – KS Drzewce, MKS Puławiak Puławy, teraz BKS Roztocze Krasnobród. Jestem kapitanem Reprezentacji Polskich Pisarzy w Piłce Nożnej, szykujemy się do Euro Pisarzy (9-17 maja, Berlin-Kraków-Lwów). Niby nic wielkiego, ale o moich przygodach z piłką powstał już duży film fabularny – „Księstwo”, w którym zagrałem piłkarza, a teraz powstaje film dokumentalny Piotra Kawki, o mnie pisarzu-piłkarzu, pt. „Ciągle na spalonym”. Będzie gotowy w ciągu najbliższych miesięcy. Komu to jeszcze było dane? Kazimierzowi Deynie? Zatem – ta piłka nożna to żaden zawód.


Byłeś studentem prawa, filologii polskiej, myślałeś o zdawaniu na AWF, ale nie skończyłeś żadnego kierunku. Studiowałeś w sumie z osiem lat, a zaliczyłeś z tego trzy lata. Takie informacje wyczytałem w jednym z wywiadów z Tobą…

To prawda. To był świetny czas, chociaż potem przez 4 lata byłem za to ścigany listem gończym. Ale zapłaciłem wszystkie grzywny i jestem czysty.

Jak to nie skończyłem żadnego kierunku? Przecież w 2009 roku skończyłem scenariopisarstwo w Krakowskiej Szkole Filmu i Komunikacji Audiowizualnej, w dodatku z wyróżnieniem – napisałem jeden z 7 najlepszych scenariuszy. Co do poprzednich kierunków – wydział prawa to była pomyłka. Najbardziej rozczarowali mnie ludzie – banda bucowatych dupków, do których nie pasowałem. Co do polonistyki – to był klub nudnych dziewuch w rozwleczonych swetrzyskach, nie w moim typie. Jeżeli chodzi o dziewczyny, gust mam jak dobry piłkarz – lubię bardzo ładne. Jak moja żona. Gdybym chciał, skończyłbym te studia – w liceum miałem średnią 5,7. Tylko po co mi te studia były? Jako pisarzowi żyje mi się dużo lepiej niż statystycznemu prawnikowi czy poloniście, nic nie straciłem. Po prostu w wieku 20 lat, na pierwszym roku wydziału prawa, wiedziałem już, że literatura to jest to. Zagrałem vabanque i opłaciło się. Wielu moich kolegów po wydziale prawa, bez pleców, pracuje jako ochroniarze w Tesco, poloniści ciągle szukają pracy.

Też nimi handlowałem. To było przed Wrocławiem. Z dziewięciomiesięcznego pobytu we Lwowie wzięła się moja fascynacja Ukrainą.

Widocznie to był jakiś „stary i niekatulany” wywiad. Podobno handlowałeś kartami telefonicznymi we Wrocławiu?

A jak było z ikonami na Ukrainie?

Dostarczałeś wschodni bimber spragnionym? To było we Wrocławiu. Żeby zarobić na studia, musiałem imać się wielu rzeczy, między innymi handlu nielegalnym spirytusem. Przemierzyłeś Francję, prosząc o jałmużnę w mniszym habicie? To prawda. W 2005 roku wyruszyłem szukać pracy we Francji. Kasa szybko się skończyła, roboty nie mogłem znaleźć, to uszyłem sobie habit franciszkański i zacząłem żebrać jako mim pod katedrami i na rynkach miast, takich jak Rouen albo Strasbourg. To był niezły pomysł na życie, lepszy jak robota na budowie. Z tej podróży przywiozłem niezłą książkę. Napisałem też scenariusz filmu o niej, który sprzedałem niedawno Krzysztofowi Zanussiemu. Zatem to była bardzo ważna podróż. Po powrocie z niej szybko dojrzałem – podpisałem kontrakt z dobrym wydawnictwem i założyłem rodzinę, to był przełom w moim życiu.


43 Uciekałeś przed wojskiem? Militaria nigdy mnie nie interesowały, to dla facetów o małych fiutach, dlatego robiłem wszystko, żeby nie zostać szwejem. Dlatego między innymi studiowałem. Zagrałeś mecz ze swoim losem i przeznaczeniem według reguł, jakie przyniesie życie i tego, co strzeli do głowy? To były piękne rozgrywki, ale to dopiero jakaś część sezonu. Na początku (do 19. roku życia, czyli końca liceum), wygrałem prawie wszystko, co było do wygrania. Byłem omnibusem szkolnym, laureatem olimpiad polonistycznych, historycznych, z WOS-u, skończyłem LO z wyróżnieniem, zostałem wpisany do historii szkoły jako jeden z najwybitniejszych absolwentów, byłem świetnym biegaczem, niezłym piłkarzem (OKS Opatów, Korona Kielce), wydałem dwa tomiki poezji, do których teraz się nie przyznaję, dostałem się z łatwością na studia prawnicze, udzieliłem wielu wywiadów. Nie zostałem tylko milionerem. Czy może więcej chcieć chłopak z biednej świętokrzyskiej rodziny? Potem był trudny czas, kilka przegranych spotkań – między 1997-2004, czyli zawalone studia prawnicze, polonistyczne, kłopoty z prawem, ciągły brak pieniędzy. Ale pod koniec tego etapu zacząłem już jednak odzyskiwać świetną formę sprzed końca liceum – napisałem dwie książki, powstały dwa filmy, nawiązałem kontakt z Barańskim, nauczyłem się zarabiać kasę, dzięki czemu moje

życie nabrało rozpędu. Także ten etap nie był stracony, bo wiele się wtedy nauczyłem i bazuję na tym do dziś. Na przykład świetnej organizacji czasu i skuteczności – to z okresu lewych interesów. Dzięki temu teraz dość łatwo sobie radzę, z producentami i wydawcami. Jak gadam z którymś z nich, to widzę mojego kolegę od handlu spirytusem i od razu wiem, jak z nim rozmawiać. To się bardzo przydaje. No to teraz strzał „z główki” do twojej literackiej bramki. Czy aby nie była to fascynacja pisarzami, których musiało nosić po świecie, aby mogli pisać, jedni z wyboru, jak Edward Stachura, inni z przymusu, jak Marek Hłasko? Przede wszystkim staram się żyć, nie myślę o tym, jaka z tego będzie literatura. Życie jest ważniejsze od literatury, choćby najlepszej. No to rzut wolny z głębi boiska. Chodzi tu o Twoje inspiracje i fascynacje literackie, mające wpływ na Twoje pisarstwo. Mówiłeś na jednym ze spotkań o fascynacji Balzakiem i Proustem. Ci dwaj Francuzi są mi bliscy, bo stworzyli dwa wielkie cykle. Pierwszy w „Komedii ludzkiej” opisał społeczeństwo. Drugi w dziele „W poszukiwaniu straconego czasu” opisał głównie siebie. Mój cykl „Księstwo” jest wypadkową tych dwóch idei – pisząc o sobie, staram się opisać tych, wśród których żyję. A teraz uderzenie z fałsza – czy były lub są próby zaszufladkowa-


nia Cię na margines regionalny, nawet w znaczeniu prowincjonalnym? Nie było nigdy czegoś takiego, debiutowałem w „Twórczości”, to jakby piłkarz od razu zagrał w Legii Warszawa, a nie w Wiernej Małogoszcz czy Łysicy Bodzentyn. Do niedawna świętokrzyskie życie literackie było dla mnie pojęciem abstrakcyjnym. Ale zacząłem się nim interesować i odkryłem sporo ciekawych zjawisk. Nie będę wymieniał nazwisk, bo wiem, że tu w Kielcach wszyscy pisarze strasznie skłóceni, to by się poobrażali. A przecież nie ma się o co kłócić, prawdziwa sława i pieniądze są w futbolu. Od jakiegoś czasu próbuję nawiązać kontakt z tutejszym środowiskiem literackim – piszę na przykład felietony do miesięcznika „TERAZ”, co bardzo pomogło mi w pracy nad księgą piątą „Księstwa” – „Ciągle na spalonym”. Na zawodach trafiają się różnego rodzaju faule nieumyślne, ale też i złośliwe i bolesne. Nie mam powodów, by Cię faulować. Opowiedz, więc o tym, czy wszystko jest fair play na Twoim boisku literackim? Nie, fauluję kiedy tylko mogę i kogo się da. Jak kiedyś wchodziłem na boisko, to pierwsze co robiłem, to plułem w oko przeciwnikowi, który miał mnie pilnować, ewentualnie następowałem mu korkami na nogę. W meczu było jeszcze gorzej. Zbytnio się nie zmieniłem, o czym można się przekonać, grając ze mną w piłkę

błotną. Ale sam czasem też mam kontuzje – w ubiegłym roku miałem na przykład złamane żebro po meczu z Los Brokeros Lublin. W mistrzostwach Polski wystąpiłem na środkach przeciwbólowych. Komu dałbyś czerwoną kartkę? Przede wszystkim sobie… Zanim skończymy, porozmawiajmy jeszcze o świętokrzyskim boisku. Chodzi mi to, jak się odnajdujesz na nim, jako zawodnik, który doświadczył popularności na boiskach ogólnopolskich, a nawet światowych? Czy świętokrzyskie jest stadionem, na którym możesz rozgrywać pierwszoligowy mecze literackie, czy to tylko klepisko, na którym można sobie pobiegać w chwili relaksu? Ot, zainspirować się przyrodą, historią, itp., a prawdziwe literackie zawody rozgrywać w Krakowie lub w Warszawce? Tutaj jest tak dużo historii do wykorzystania, że staram się przyjeżdżać tak często, jak tylko mogę. Z każdej wizyty coś wywożę. Dla przykładu – mieszkałem prawie rok w Krakowie i napisałem tylko jedno marne opowiadanie w tym okresie. O czymś to świadczy. Czy udałoby się, Twoim zdaniem, zmontować team złożony ze współczesnych świętokrzyskich pisarzy, który mógłby się mierzyć z „Resztą świata”? Oczywiście, nie chodzi mi tu o konkursy literackie, ale osoby, książki, w które warto zainwestować każde pie-


45 niądze, a nie dokonywane przez włodarzy celebryckie i zewnętrzne kosztowne transfery?

Andrzej Piskulak

Myślę, że taka drużyna nie mogłaby powstać – nie tyle ze względów literackich, co umiejętności gry w zespole – wszyscy za bardzo są skłóceni. Na zakończenie powiedz, bez metafory, jaka nam do tej pory przyświecała, o Twoich rzeczywistych fascynacjach piłkarskich i projektach, w jakich zamierzasz uczestniczyć z okazji zbliżającego się euroszaleństwa piłkarskiego? W tym roku chcę obronić Mistrzostwo Polski w barwach BKS Roztocze Krasnobród w piłce błotnej (7-8 lipca), powalczyć na Mistrzostwach Świata w piłce błotnej w szkockim Inverness (23-24 czerwca), zagrać w międzynarodowym turnieju piłki błotnej w Belgii (15 lipca), a także powalczyć o Euro Pisarzy, w dniach 9-17 maja. Mam już Mistrza Polski, jakbym zdobył Mistrza Europy jako pisarz i Mistrza Świata w błocie, to mogę przejść na sportową emeryturę. Te fascynacje sportowe opisuję w powieści „Ciągle na spalonym”. Dziękuję za rozmowę.

Relację z zawodów życiowych, sportowych i literackich Zbigniewa Masternaka z zachowaniem stylistyki sprawozdawczości sportowej przeprowadził Andrzej Piskulak Zbigniew Masternak


Plan centrum Kielc

Łódź Plan miasta

legenda

ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy

Częstochowa

2

5

2

1

1 15 18

7 3 19

8

6

K raków

1 17

12


Wa rs z awa 17 6

22

23

24 25

21

11

Lublin

4 14 20 9

16

18 1

Ta rn贸w

plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.jp.ziemiaswietokrzyska.net


1

BWA Piwnice BWA Na Piętrze

Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2

3

Galeria Fotografii ZPAF - BWA Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71

Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02

4

Galeria Winda

KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5

Galeria Wieża

Kielce, plac Niepodległości 1A 6

Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 www.lakiernia.wici.info

informator

Adresy kultury

Galerie

Muzea 6

Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92

Muzeum Narodowe

7 Kielce, plac Zamkowy 1

tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net

8

Muzeum Wsi Kieleckiej Dworek Laszczyków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97

9

Muzeum Zabawek i Zabawy Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl

M u ze u m D i e c e z j a l n e

10 Kielce, pl. Panny Marii 3,

tel. +41 344 63 07


11

Muzeum Historii Kielc

18

Dom Kultury Zameczek

Muzeum Geologiczne

19

DŚT Pałacyk Zielińskiego

Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20

12 Kielce, ul. Zgoda 21

Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net

tel. +41 361 25 37

Teatry Teatr Lalki i Aktora „Kubuś”

20

Kielecki Teatr Tańca

21

Słoneczko

22

Baza Zbożowa

23

Pod Krechą

14 Kielce, pl. Moniuszki 2b

tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl

15

Teatr im. Stefana Żeromskiego

Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl 16

Filharmonia Świętokrzyska im. Oskara Kolberga

Młodzieżowy Dom Kultury

25

Wspak

Urząd Miasta Kielce, ul. Szymanowskiego 6 Kielce, ul. Strycharska 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl

Moskwa

tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl

tel. +41 365 51 48

Ośrodki Kultury 17

Wojewódzki Dom Kultury Kielce, ul. Ściegiennego 6 www.wdk-kielce.pl

Kielce, ul. Śląska 11a

1 Kielce, Rynek 1

18 Kielce, ul. Staszica 5

Kino WDK

25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl

Urzędy

17 Kielce, ul. Świętokrzyska 20

19 Kielce, ul. Ściegiennego 6

Kielce, Zbożowa 4, www.baza-zbozowa.eu

24

Helios

tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl

Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80

Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24

Kielce, ul. Żeromskiego 12 tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl

Kina

Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl

13 Kielce, ul. Duża 9

tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl

Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31

2

Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego

Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl


wici.info | miasto

Weronika Mojecka

Nocne Marki na Wzg贸rzu Zamkowym


51

fot. Rafał Nowak | rafanoo.com


Pamiętające powstanie listopadowe budynki dawnego więzienia kieleckiego zyskały nową funkcję – mają połączyć przeszłość z przyszłością. Od maja ubiegłego roku trwa realizajca projektu Wzgórze Zamkowe – nowej instytucji, którą tworzą: Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej oraz Design Centrum Kielce. Otwarcie 24 czerwca.

ZAKAMAREK PATRIOTYCZNY Śladem po dawnym więzieniu, głosem przeszłości, a jednocześnie pieśnią przyszłości będzie, znajdujący się na prawo od głównego wejśca na Wzgórze, Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej. Jego misją ma być „kształtowanie i upowszechnianie postaw patriotycznych i obywatelskich oraz budzenie poczucia dumy z dokonań przeszłych pokoleń, dorobku cywilizacyjnego, gospodarczego i naukowego mieszkańców regionu”. Do końca kwietnia trwały prace remontowe, wkrótce zainstalowana zostanie stała ekspozycja historyczna opracowana przez znanego architekta Mirosława Nizio, którego pracownia specjalizuje się w projektowaniu zespołów muzealnych (np. Muzeum Powstania Warszawskiego) i monumentalnej architektury (Muzeum Sztuki Współczesnej we Wrocławiu). Z dotychczas funkcjonujacego tu Muzeum Pamięci Narodowej 1939-1845 zachowano dawne więzienne karcery. Za mertytoryczną stronę projektu odpowiada studio animacji 3D i postpro-

Zamkowa 3 to dla Kielc adres szczególny. Tu do lat 70. XX wieku funkcjonowało jedno z najstarszych więzień w Polsce. Założone przez władze carskie od początku swego istnienia było miejscem tortur i przetrzymywania więźniów politycznych, stało się tragicznym obrazem polskiej rzeczywistości tworzonej przez zaborców, dwie wojny światowe, okupację hitlerowską i sowieckie wpływy po wojnie. W 1846 roku na syberyjską katorgę wyruszył stąd ksiądz Piotr Ściegienny. Po upadku powstania styczniowego cele więzienne wypełniły się powstańcami. Po rewolucyjnych wydarzeniach w latach 1904-1905, Zamkowa 3 stała się miejscem tortur więźniów politycznych. W październiku 1939 roku, wraz z przejęciem więzienia przez gestapo, rozpoczął się tutaj hitlerowski terror. W celach umieszczano dwa tysiące osób, przy murze odbywały się egzekucje. Przez katownię na Zamkowej przeszło około 16 tys. osób. 15 stycznia 1945 r., gdy do Kielc wkroczyła Armia Czerwona, więzienie przejęli funkcjonariusze NKWD. Pierwszymi ofiarami stali się kieleccy prawnicy, a następnie żołnierze podziemia, AK i NSZ. Słynna w całej Polsce stała się akcja jego rozbicia. W nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r. żołnierze oddziału partyzanckiego Brygady Kieleckiej pod dowództwem kpt. Antoniego Hedy ps. Szary, uwolnili ok. 700 żołnierzy podziemia. Bohaterską akcję upamiętnia tablica wmurowana w ścianę budynku.


fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

53

Dyrektor OMPiO prezentuje dowód nadania paczki z 1943 r. z adresem Zamkowa 3

dukcji NoLabel, które wcześniej realizowało wystawy w podziemiach Rynku Głównego w Krakowie, czy we wrocławskiej Hali Stulecia. W OMPiO będzie można zobaczyć między innymi eksponaty przekazane przez mieszkańców Kielc i regionu. – Większość dokumentów, zdjęć wypożyczamy do przetworzenia cyfrowego a następnie oddajemy właścicielom – mówi Marek Maciągowski, kierujący OMPiO. – Dostaliśmy mnóstwo zdjęć, ludzie ciągle przynoszą kolejne. To będzie archiwum życia setek, tysięcy zwykłych ludzi zapisanych w historii miasta. Może uda się ich wszystkich pokazać. Kielczanie podarowali nam też między innymi kartę nadania paczki z 1943 r. na adres więzienia Zamkowa 3 (na zdjęciu), jedwabne chusty angielskich lotników z RAF-u, z narysowanymi mapami, pas legionisty z 1914 czy pieczątkę niemieckiej poczty polowej – dodaje dyrektor Maciągowski.

Wszystkich, którzy posiadają pamiątki związane z działalnością obywatelską i chcieliby podzielić się historią swojej rodziny, przyjaciół, zapraszamy do kontaktu z pracownikami OMPiO. Historia nie pozwoliła o sobie zapomnieć także podczas samego remontu. Podczas prac zdarzały się niesamowite i wzruszające historie. Okazało się na przykład, że w ekipie remontowej pracował krewny jednego z więźniów, któremu udało się zbiec z Zamkowej 3. Do „kształtowania, upowszechniania i budzenia” Ośrodek będzie gotowy pod koniec czerwca. 23 i 24 czerwca nastąpi oficjalne otwarcie całego Wzgórza Zamkowego. W OMPiO przewidziano panele dyskusyjne, w których udział wezmą m.in. profesorowie Władysław Baroszewski i Andrzej Paczkowski, a także Henryk Wujec i Grzegorz Miecugow. Poruszą oni m.in. tematy: Czy da się ustalić prawdę histo-


fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

wici.info | miasto

Dyrektor Design Centrum Kielce opowiada o planach

ryczną i komu jest ona potrzebna? Czym jest współczesny patriotyzm? Co to znaczy być obywatelem i czym jest obywatelska odpowiedzialność? oraz Jak pobudzać aktywność Polaków? Wkrótce będziemy też prawdopodobnie mogli zobaczyć wystawę pokonkursową „Czy patriotyzm ma sens w dzisiejszych czasach?”. Jedną z form, w których mogli wypowiedzieć się uczniowie, był plakat. Zgłoszono blisko 300 prac. Już dziś możemy zdradzić, że niektóre z nich naprawdę warto zobaczyć.

DESIGNERSKI ZAKAMAREK Drugą częścią kompleksu Wzgórze Zamkowe jest Design Centrum Kielce, które ma prowadzić działalność dwutorową: zarysować pozycję współczesnej kultury użytkowej oraz być otwartym miejscem szkoleń. DCK pomieści galerię z ekspozycją wyrobów jubilerskich, meblarskich, a także ceramikę i szkło; pracownię sitodruku, laboratorium ceramiczne, modelarnię, odlewnię wyrobów ceramicznych, stolarnię. W pracowni ceramicznej swoje umiejętności będą mogli szlifować studenci. Na stronie DCK dostępny jest formularz zgłoszeniowy, po przesłaniu którego i pomyślnym przejściu weryfikacji, można w nowoczesnych pracowniach DCK spę-


55 dzić do trzech miesięcy. Ponadto DCK planuje uruchomienie akademii designu – nieoficjalnych studiów, na których można będzie poznać tajniki wzornictwa. Chętni już mogą się zgłaszać. Centrum dysponuje też biblioteką materiałów, tj. zbiorem oryginalnych materiałów dla poszukujących informacji i inspiracji. Warto podkreślić, że jest to pierwsze tego typu miejsce w Polsce. Wiedzę będzie można zdobywać nawet na korytarzach – zainstalowano tam gabloty, dzięki którym zwiedzający będą mogli prześledzić cały proces tworzenia, od materiału do gotowego produktu. Pierwszy autorski projekt „Artetura” grupa wzornicza DCK pokazała podczas Tygodnia Designu Ventura Lambrate w Mediolanie (1722 kwietnia). Projekt powstał we współpracy z Cersanitem. Kafle, z których wykonano produkty dekoracyjno-użytkowe: tace, pojemniki, wazony, cięto specjalną techniką, przy użyciu wody. – Wejście na taki festiwal jest bardzo zobowiązujące, a pokazanie się w takiej konkurencji jak w Mediolanie, wymagało czegoś, co zwróci uwagę – mówi o pierwszym projekcie Marek Cecuła, dyrektor DCK. – „Artetura” to „terapeutyczny projekt”. To całe układy, kolorowe, wywołujące emocje obiekty. Wszyscy, którzy przechodzili obok naszego stoiska, uśmiechali się i fotografowali je. Byliśmy wyjatkowi, także dlatego, że pozostali mieli prototypy, a my mieliśmy gotowy produkt – mówi Cecuła.

– Nad projektem pracowaliśmy prawie dwa miesiące. To był nasz pierwszy pokaz za granicą: promocja DCK, ale i regionu oraz miasta. Spotkaliśmy Polaków, także z naszego regionu, którzy dopytywali o sam projekt, ale i o DCK. To była także nasza pierwsza współpraca z przemysłem, będziemy ją kontynuować. Najpierw pokazaliśmy się na arenie międzynarodowej, Mediolan to było najlepsze miejsce do promocji – usłyszeli o nas projektanci, galerie – opowiada o pobycie w Mediolanie Marek Cecuła. Teraz „Arteturę” będzie można zobaczyć w kraju, na Łódź Design Festival (18-28.10). Natomiast kielczanie będą mogli oglądać projekt 12 i 13 maja w godz. 11-16 – wówczas odbędzie się prezentacja kolekcji oraz multimedialny pokaz historii jej powstawania, a także warsztaty artystyczne dla dzieci „Tekturka, Arteturka – zabudujmy się optymizmem”. Obecnie twórcy z DCK pracują nad kolekcją świętokrzyską, z którą je-

Wstąp do Klubu DCK! Członkowie Klubu mogą liczyć na pierwszeństwo w zapisach na bezpłatne warsztaty i spotkania, idywidualne zwiedzanie wystaw z kuratorem, prawo do korzystania z czytelni i biblioteki. Aby zostać członkiem Klubu, należy wypełnić formularz zgłoszenia dostępny w DCK. Będzie to można zrobić także podczas majowych dni otwartych.


sienią (9-18 września) pojadą do światowej stolicy designu w 2012 r. – Helsinek. Natomiast 24 czerwca podczas oficjalnego otwarcia Wzgórza Zamkowego będzie można oglądać wystawę „Designe=wzornictwo”. – To będzie przekrój designu, który chcemy pokazać kielczanom i nie tylko, by zapowiedzieć, co DCK będzie w przyszłości prezentować. Będzie zarówno międzynarodowy, jak i polski design – zapowiada Marek Cecuła. Podczas otwarcia publiczność będzie mogła po raz pierwszy obejrzeć cały budynek: galerię, pracownie, studio. Na sobotę (23.06) zaplanowano imprezę zamknietą, z zaproszeniami, natomiast w niedzielę (24.06) – dla wszystkich zwiedzających wstęp wolny. Podczas uroczystego otwarcia, 23 czerwca, zagra zespół Osjan, a gościem specjalnym będzie Giullio Cappellini „marka, firma, która ciągle szuka nowych designerów; trendsetter, pokazujący zjawiska, z których

dziedziniec chwilę przed otwarciem

powstają style we wzornictwie” – jak zapowiada Marek Cecuła. Czytelnia DCK zaprasza natomiast na wystawę projektanta, pisarza, tłumacza i muzyka zespołu Osjan Radosława Nowakowskiego pt. de SIGN, który pokaże, jakie możliwości drzemią w tak konwencjonalnym przedmiocie jak książka. Podczas wizyty w DCK koniecznie zwróćcie uwagę na dwa przedmioty w holu. Pierwszy projekt, na prawo od wejścia, to punkt informacyjny, zaprojektowany przez twórców DCK; drugi, po lewej, stół, którego blatem jest szyba z dziurą po kuli (okładka). Szkło pochodzi z niemieckiego banku, a uszkodzone zostało podczas napadu. Od śmietnika uchronił je pomysł londyńskich designerów, którzy słyną z kontrowersyjnych projektów. Tym razem zaprojektowali nietypowy stół, a gdy dowiedzieli się, że w Kielcach powstaje centrum designu, znaleźli dla swojego projektu miejsce przeznaczenia.


57

Rusza Kielec kie Ina czej 2 012 Fundacja Kultury Wici ogłasza ósmą edycję konkursu fotograficznego „Kieleckie Inaczej”. Konkurs jest otwarty dla wszystkich fotografujących amatorów i profesjonalistów bez ograniczeń wiekowych. Ideą konkursu jest pokazanie przez fotografujących obrazu Kielc lub regionu świętokrzyskiego. „Inaczej” w nazwie konkursu sugeruje, że oczekujemy zdjęć zaskakujących zarówno w doborze przedstawianego obrazu, jak i sposobie jego pokazania. W dotychczasowych edycjach uczestnicy mogli liczyć na ciekawe nagrody finansowe, rzeczowe oraz uznanie. Obecna edycja będzie „inna”, bo startujący w konkursie będą walczyć tylko o tytuły honorowe i uznanie widzów. Wszechogarniający kryzys obezwładnił większość dotychczasowych mecenasów konkursu

i dlatego „będzie skromnie”. Ale mamy nadzieję, że dla pasjonatów fotografii, ludzi kochających naszą ziemię świętokrzyską, uznanie i świadomość, że zostawią coś dla potomnych, będą najważniejszym powodem do udziału w konkursie. Oczywiście, odbędzie się uroczyste otwarcie wystawy pokonkursowej, na której zostaną ogłoszone wyniki, będzie galeria online oraz okolicznościowe pocztówki z nagrodzonymi pracami. A więc aparaty w dłoń, buty na nogi i w plener w poszukiwaniu ciekawego, nieznanego a może nowego obrazu Kielc i regionu. Czekamy na Wasze prace do 1 września br. Można je dostarczyć osobiście do biura Fundacji Kultury WICI w Bazie Zbożowej w Kielcach przy ul. Zbożowej 4 albo przesłać listownie. Regulamin i karta zgłoszenia na stronie konkursu www.kieleckieinaczej.wici.info


wici.info | miasto


59

Michał Janyst | http://kwkd.pl


wici.info | świętokrzyskie

Noc kupały, a noc świętojańska Drogi Czytelniku, zaczniemy od krótkiego testu. Proszę uważnie przeczytać i odpowiedzieć na dwa pytania: 1) Noc kupały to: a) słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca b) chrześcijańskie święto związane z wigilią świętego Jana Chrzciciela c) ludowe święto związane z zakończeniem prac polowych. 2) Noc świętojańska to: a) słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca b) chrześcijańskie święto związane z wigilią świętego Jana Chrzciciela c) ludowe święto związane z zakończeniem prac polowych. Prawidłowa odpowiedź do pytania pierwszego to „a”, zaś do pytania drugiego to „b”. Zaskoczenie? – już

wyjaśniam. Tak, to są dwa różne święta, które obecnie są mylone i tak naprawdę „zlały się w jedno”. Noc kupały, zwana też nocą kupalną, kupalnocką, kupałą, sobótką to słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca, obchodzone w najkrótszą noc w roku, czyli z 21 na 22 czerwca (nie uwzględniając roku przestępnego). Sobótka poświęcona była przede wszystkim żywiołom wody i ognia, które mają oczyszczającą moc. To było w pogańskich ludach również święto miłości, płodności, radości, Słońca i Księżyca. Noc świętojańska zaś, była związana z wigilią świętego Jana Chrzciciela obchodzoną w nocy z 23 na 24 czerwca. Kościół, nie mogąc wykorzenić wśród ludu corocznych obchodów pogańskiej sobótki,


61

podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską. W wigilię św. Jana, przeprowadzano tzw. w święcenie wody, które miało przegonić złe moce związane z wodą i było równocześnie oficjalnym otwarciem sezonu kąpielowego.

się tańce, śpiewy i zaloty młodych, a także skoki przez ognisko. Wierzono, że ognisko w tę noc ma moc szczególną a para, która je przeskoczy będzie na zawsze razem. Dziś rzadko praktykuje się ten zwyczaj, bo względy przeciwpożarowe i bezpieczeństwa uczestników spoczywające na organizatorach festynów powodują odchodzenie od wspólnej zabawy przy ogniu. Jednak najpopularniejszym obrzędem sobótki było i jest rzucanie wianków z zapalonymi świecami

Z czasem oba te obrządki zaczęły się wzajemnie łączyć, przeplatać i mało kto już pamięta, że tak naprawdę to dwa różne święta. Obecnie organizuje się w okresie

przesilenia letniego różne imprezy o charakterze festynów, w czasie których dawne zwyczaje towarzyszą współczesnym formom rozrywki. Do dziś przetrwało kilka z dawnych zwyczajów, które nadal są kultywowane, choć w różnym stopniu. Dawniej obrzędy sobótkowe zaczynano zawsze od rozpalania ogniska, które było centralnym punktem zabawy. Tu odbywały

na wodę. Panny wiły wianki, wrzucały je do rzeki (ale nie do jeziora), aby płynęły z jej prądem. Wianek powinien wyłowić jakiś kawaler. Wierzono, że dziewczyna, której wianek nie zostanie wyłowiony, nie zazna miłości przez cały rok, a chłopak, który nie wyłowi żadnego wianka, będzie samotny przez kolejny rok. Wróżba ta do dziś dnia jest dość poważnie traktowana wśród młodzieży, która myśli o zamążpójściu. Z letnim przesileniem wiąże się też wróżba, a może raczej legenda o poszukiwaniu kwiatu paproci, który to miał zapewnić szczęście, mądrość i moc wpływania na in-


nych. Wierzono, że zakwita on tylko raz w roku i dlatego tak usilnie go poszukiwano. Dziś wiemy, że kwiat paproci nie istnieje, ale zwyczaj przetrwał, bo jest on synonimem szczęścia, którego wszyscy pragną, niezależnie od epoki, w której żyjemy. Z sobótką związane jest silnie przeświadczenie ludu chłopskiego, że zioła zebrane w tę noc mają szczególną moc. Kobiety zbierały je na łąkach i umieszczały w różnych zakątkach obejścia, co miało chronić przed piorunem, chorobą, złym wzrokiem i odstraszać złe duchy. Zbierano siedem czarodziejskich roślin: bylicę, rosiczkę, szałwię, łopian, rutę, dziewannę i dziurawiec. Zioła te wrzucano również do ognisk, aby dymem z nich przegonić nieczyste moce. Wspomnieć tu należy, że istotą obu świąt było oczyszczenie; oczyszczano ogień, wodę i wszystko wokół od złych mocy. Ale był też inny podtekst tej obyczajowość – w noc kupały celebrowano miłość i erotyzm. W dawnych czasach małżeństwa były swatane przez głowę rodziny i swatki. Ale jeżeli z jakichś powodów do panny jeszcze swaci nie przybyli,

to w tę jedyną noc w roku mogła ona dzięki opisanym rytuałom, sama wybrać ukochanego. Wtedy też młodzi, rozpaleni uczuciem, mogli w sposób bezkarny ze sobą przebywać. Pod pretekstem zbierania ziół, szukania kwiatu paproci, puszczania i wyławiania wianków mogli hasać po łąkach i lasach bez nadzoru starszyzny. I działo się to tylko raz w roku, a więc można sobie wyobrazić atmosferę tej nocy. Dziś wraca moda na dawną obrzędowość ludową i stąd z roku na rok przybywa imprez w okresie czerwcowych imienin Jana. Sobót-

ki albo noce świętojańskie, jakie się je zamiennie nazywa, są okazją do poznania historii pogańskich przodków, ale i próbą ponownej integracji lokalnych społeczeństw. Współczesny człowiek zachłyśnięty cywilizacyjną rewolucją – komputer, internet, komórka itp., zaczął żyć sam, często w innym nierealnym świecie. Obrzędowość dawnych świąt ludowych to zawsze wspólnota, radość i nadzieja na szczęście i dobrobyt. I uważam, że tego właśnie nam potrzeba obecnie – bycia razem z nadzieją, że znajdziemy kwiat paproci. Zebrała i podsumowała Bożena Pawłowska



wici.info | świętokrzyskie

Czarci Młyn w Gałęziach Legendy prawie zapomniane Diabeł jest postacią, która często występuje w legendach i podaniach ludowych. Jest synonimem zła, nieczystych mocy, tajemnych rytuałów. W legendach świętokrzyskich spotkaliśmy się już z diabłem w Cisowie, o którym pisałam w poprzednim numerze Wici. A teraz kolej na diabła z Gałęzic. Obaj mieszkali w młynie i, jak mówią legendy, budzili postrach wśród okolicznych mieszkańców.

Czarci Młyn we wsi Gałęzice jest miejscem owianym mgłą tajemnicy, nawiedzanym niegdyś przez siły nieczyste, wspominają o nim średniowieczne kroniki i legendy. Mieszkańcy tej wioski z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie opowieść, iż przed wiekami, gdy jeszcze na zamku w Chęcinach gościli królowie, nad rzeką istniał młyn wodny. Był to młyn niezwykły, bowiem nie mielił zboża, ale była w nim szkoła, w której nauki pobierali młodzieńcy, chcący zdobyć wiedzę czarnoksięską. Młynarzem i nauczycielem był szarlatan. Przyjmował 12 terminatorów, a z nadejściem każdego nowego roku jeden z nich musiał oddać za czarownika swoje życie. Pewnego razu jeden z uczniów zdobył wiedzę większą od swojego mistrza, zbuntował się, szarlatana zabił, a młyn spalił. Tyle mówi ludowa legenda.

widok z miedzianki na Gałęzice. Fot. Paweł Bodzioch


65 A jaka jest prawda? W średniowiecznych zapiskach znajduje się wzmianka, iż przed wiekami w Górach Świętokrzyskich istniała szkoła czarnoksiężników. Pierwszym zapisem potwierdzającym to przypuszczenie jest „Historia Jana z Heidelborga”. Kronika ta opisuje dzieje niemieckiego opata żyjącego w XV wieku w Bawarii. Mnich ten był osobą tajemniczą. Za niewłaściwe prowadzenie klasztoru został wysłany przez władze kościelne do Ziemi Świętej, by tam krzewić wiarę chrześcijańską. Jan z Heidelborga wyruszył więc do kraju Saracenów, lecz zamiast nawracać pogan, zainteresował się tajnikami wiedzy arabskiej. Kiedy wrócił do swej ojczyzny, przywiózł ze sobą tekst staroegipski, zawierający arkana wiedzy czarnoksięskiej. W kronice jest wzmianka, jakoby mnich odkrył sposób oddziaływania na ludzi bez względu na to,

gdzie się znajdują. Sam podobno mówił: „Mogę narzucić swoją wolę każdemu, kto pojmie sens mojej wiedzy. Mogę z łatwością uwolnić każdego, nawet więźnia zamkniętego w głębokich lochach pod silną strażą.” Nikt dokładnie nie wiedział, na czym polega działanie czarów niemieckiego opata. Musiało to być coś niezmiernie ważnego i strasznego, ale opartego na prawach przyrody, a zawartego w tej księdze. Na wszelki wypadek Święta Inkwizycja kazała mnicha spalić, wychodząc z założenia, że miał on kontakty z diabłem. Gdy siepacze biskupa przybyli po opata, już go nie było, a przestraszony sługa wyjaśnił, że opat wyjechał do Polski. Tam kontynuował swoje praktyki tajemne. Drugą wzmiankę o tajemniczym mnichu zostawił w swoim opisie franciszkanin Mateusz, który przekazuje:


„W gęstej kniei, gdzie tylko zwierz króluje, a jedynym ludzkim siedliskiem jest położony kilkaset wiorst dalej zamek w Chęcinach, znajduje się siedlisko diabła, który ma na usługach kilku szarlatanów mu zaprzedanych. Rej tam wiedzie pewien mnich najstarszy wiekiem, o którym mówią że potrafi wędrować w czasie i przestrzeni, czyni rzeczy, o których zwykłym śmiertelnikom się nie śniło. Nikt tam dostępu nie może mieć, a gdy się jaki śmiałek zbliży do tej siedziby zła, zginąć musi niechybnie.”

okupacji wieś nazywana była przez partyzantów „Wolną Polską”, bo przez całą wojnę ściśle współpracowała z ruchem oporu. Za to została dotknięta represjami – 29 września 1944 roku podczas pacyfikacji Niemcy spalili tu około 40 zagród, co upamiętnia kamienny obelisk.

O jakim miejscu pisał franciszkanin Mateusz? Czyżby o Czarcim Młynie? Czy czarownikiem tym nie był Jan z Heidelborga? Co położyło kres szkole czarnoksiężników?

Obecnie na terenie dawnego wyrobiska Stokówka wyznaczono kilka dróg wspinaczkowych, co przyciąga tu miłośników tego sportu. Gałęzice to idealny punkt wypadowy do Jaskini Piekło oraz Rezerwatu Góra Żakowa. Przez wieś przechodzi niebieska ścieżka rowerowa do Piekoszowa.

Tak legendę o diable w Gałęziach opisał i umieścił na stronie portalu www.swietokrzyskie.org.pl Tadeusz Dąbrowa. A ja, mimo poszukiwań, odpowiedzi na zadane w tekście pytania, niestety nie znalazłam. Są za to fakty i oto kilka z nich: Gałęzice – jedna z najstarszych i najpiękniej położonych wsi w gminie Piekoszów, w powiecie kieleckim. W dokumencie Władysława Łokietka z 1306 zapisano, że przynależy do zamku w Chęcinach, czyli była to wieś królewska. W XV wieku wydobywano tu rudy miedzi, ołowiu i srebra. W czasie

W pobliżu Gałęzic położone są nieczynne już kamieniołomy na Stokówce i Łomik oraz nadal czynny kamieniołom wapieni dewońskich Ostrówka.

Zapraszam Was, drodzy Czytelnicy, do zwiedzania tej okolicy, tym bardziej że jest położona blisko Kielc. Łatwo tam dotrzeć na rowerze albo busem do Piekoszowa i potem spacerkiem do Gałęzic, w poszukiwaniu urokliwych widoków, a może… nawet samego diabła. Powodzenia! ps Cykl „Legendy prawie zapomniane” powstał we współpracy z portalem www.swietokrzyskie.org.pl


67

Gdzie to jest?

N KO

Myślisz, że Kielce to teraz tylko dwie ogromne galerie handlowe? Masz sporo racji, ale nie zmienia ona faktu, że parę ulic dalej mamy jeszcze sporo miejsc, które warto odwiedzić. Wiedza ta przyda się do odpowiedzi na pytanie - gdzie wisi ta latarnia? Jeśli sam nie jesteś

KU

RS

spostrzegawczy, to popytaj spostrzegawczych znajomych. Szybkie spostrzeganie się opłaca, bo ciekawość to tym razem pierwszy stopień do Heliosa i podwójnego zaproszenia na film. Prawidłowe współrzędne przesyłajcie na adres: redakcja@wici.info


wici.info | pasje

Kibice z wadami i zaletami 8 czerwca rozpoczną się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej „Euro 2012”. Wiadomo już, że polskie drogi nie będą do końca przygotowane na przyjęcie zagranicznych gości. Pozostają zatem dwie niewiadome: reprezentacja i kibice. Kwestia kadry jest moim zdaniem o tyle ważna, że prawdziwy sens organizowania wielkiego turnieju sportowego w danym kraju to powiedzenie światu „Popatrzcie jaką mamy wspaniałą drużynę: uskrzydlona naszym dopingiem może osiągnąć spory sukces”. W ostatnich latach rozwinęło się w Polsce kilku utalentowanych zawodników. Gracze tacy jak Robert Lewandowski przewyższają wielu swych poprzedników profesjonalizmem, o czym można przekonać się, czytając współredagowaną przez Krzysztofa Stanowskiego biografię Wojciecha Kowalczyka zatytułowaną „Kowal. Prawdziwa historia”. Ale mimo że tworząca się drużyna jest interesująca, to prawdopodobnie nie osiągnęła jeszcze etapu rozwoju pozwalającego na odegranie istotnej roli na wielkim turnieju. Drugim, i może istotniejszym pytaniem jest: czego można spodziewać

się po kibicach? Tu odpowiedź jest dużo trudniejsza. Trybuny stadionu piłkarskiego to miejsce, gdzie można spotkać zarówno osobistości takie jak profesor Jan Miodek czy Jan Nowicki, jak i zwykłych chuliganów. Z jednej strony są zwykli spokojni kibice nazywani przez szalikowców „piknikami” (od wprowadzania piknikowej atmosfery na stadionie) bądź „januszami” (od skojarzenia z wąsatym, rumianym panem wy-


69

fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

rażającym swe emocje za pomocą trąbki „małyszówki”), z drugiej niejednorodna, choć zgodnie kibicująca grupa szalikowców, do której zaliczają się m.in. ultrasi i „official hooligans”. „Zwykli” szalikowcy noszący barwy klubowe i dopingujący drużynę oraz „ultrasi” (autorzy opraw meczowych) nie są zwolennikami stadionowych „zadym”, choć świadomość, że mogą stać się obiektem ataku chuliganów przeciwnika sprawia, iż

często odnoszą się z uznaniem do „official hooligans” swego klubu. Ponieważ „kibole” stali się popularnym tematem, warto spróbować spojrzeć w szerokim kontekście na grupę bardziej zaangażowanych fanów piłki nożnej. Jako przykład może posłużyć nam niejako „sąsiadująca” z redakcją Wici na Bazie Zbożowej ekipa ultrasów Korony Kielce. „Ultras” to autorzy opraw i choreo-


grafii meczowych. To oni są pomysłodawcami pokazów niekiedy równie atrakcyjnych jak sam mecz. Historia grupy starającej się urozmaicić spotkania Korony rozpoczęła się na trzecioligowym meczu z Motorem Lublin w 2003 roku. Na stadionie przy ul. Szczepaniaka przepływ widzów między sektorami był dość swobodny a kielecki odpowiednik znanej ze stadionu Cracovii „Loży Szyderców” (grono doświadczonych kibiców, często bardzo krytycznych wobec własnej drużyny) sąsiadował z grupą noszących barwy klubowe ludzi, którzy rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na oprawę. Taki był początek dziejów Ultras’04 przygotowujących flagi, kartoniady, transparenty oraz efekty pirotechniczne na obiekcie przy ul. Szczepaniaka, a od 2006 roku na Arenie Kielc przy ul. Ściegiennego. Kieleckich kibiców kilkakrotnie wyróżniano w internetowych głosowaniach. Jak pisze autor wywiadu w serwisie PortalKibica.pl „Poziom, do jakiego doszli kielczanie, budzi podziw”. Organizatorzy opraw na stadionie Korony sami o sobie mówią „przez jednych okrzyknięci artystami, przez drugich nazwani bandytami”. Argumenty znajdą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy: z jednej strony intensywna twórcza praca nad oprawami i udział w inicjatywach charytatywnych Stowarzyszenia Kibiców Korony Kielce, z drugiej prowokowanie chuliganów przeciwnika, które może po prostu obrócić się przeciw klubowi. W 2010 roku grupa liczy-

ła dwadzieścia osiem osób, w tym dwie kobiety. Także zarejestrowane 14 czerwca 2006 roku Stowarzyszenie Kibiców Korony Kielce „Złocisto Krwiści” ma w swej historii epizody, gdy jego działania wzbudziły powszechnie potępienie (publikacja tekstów o rasistowskim charakterze w biuletynie „Złocisto Krwiści”), ale też akcje charytatywne, takie jak zbiórka zabawek dla dzieci z domów dziecka („Mała zabawka, dla dziecka wielka gratka”) czy zorganizowane dla podopiecznych tych placówek spotkania z prezesem klubu i zawodnikami. W 2008 roku Stowarzyszenie zorganizowało piknik na trzydziestopięciolecie klubu. Zachęceni popularnością tego wydarzenia kibice stworzyli Honorowy Klub Dawców Krwi „Złocisto Krwiści”. Wraz z ekipą Ultrasi’04 oraz stanowiącą wsparcie dla Stowarzyszenia Grupą Młodych namalowali też kolorowe postacie z bajek, które mają poprawiać nastrój dzieciom na oddziale chirurgii Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego. Pod hasłem „Najmłodszym Najlepsi - Wesoło do szkoły” członkowie Stowarzyszenia przeprowadzili zbiórkę artykułów szkolnych, które przekazali podopiecznym MOPR w Kielcach oraz Rodzinnego Domu Dziecka w Woli Kopcowej. Zapewnili również przebywającym w tej placówce dzieciom bilety i transport na na mecze Korony. Przedstawicieli „Złocisto Krwistych” można spotkać także na wielu uroczystościach patriotycznych.


71 Reprezentacja kibiców Korony składała kwiaty pod pomnikiem Armii Krajowej m.in. w rocznicę utworzenia państwa podziemnego 27 września oraz w obchodzoną 12 lutego siedemdziesiątą rocznicę przemianowania Związku Walki Zbrojnej na Armie Krajową, które miało miejsce 14 lutego 1942 roku. Kolejnym wydarzeniem, w którym wezmą udział „koroniarze” będzie Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Niestety, nie zawsze dobrze układa się współpraca Stowarzyszenia z klubem. Przykładem tego była zorganizowana w KCK 9 lutego prezentacja zawodników Korony, w której przedstawiciele SKKK nie uczestniczyli. Świetnie wyreżyserowane widowisko z emocjonującymi filmami pokazującymi waleczność piłkarzy Korony oraz ciekawymi pokazami laserowymi obejrzeli głównie rodzice zawodników grup juniorskich, z których najmłodsza to Orlik 2003. Nowi zawodnicy seniorskiej kadry Korony: bramkarz Oleksij Szlakotin, napastnicy Mateusz Łuczak i wypożyczony z Polonii Warszawa Daniel Gołębiewski oraz również pozyskany na zasadzie wypożyczenia z warszawskiego klubu pomocnik Miłosz Przybecki, który był nieobecny z powodu kontuzji, na prawdziwie gorące powitanie musieli czekać do meczów (dwaj zawodnicy formacji ofensywnej zadebiutowali już w spotkaniu z Jagiellonią Białystok).

Na forach klubowych znaleźć można opinie, iż walka z „kibolami” ma na celu budowę zdominowanego przez „januszów” „nowoczesnego modelu kibicowania”, który z jednej strony wolny jest od chuligaństwa, z drugiej zastępuje doping konsumpcją dostępnych na stadionie przekąsek. Szalikowcy często krytykują główny nurt mediów za to, iż prezentują one tylko gorszą stronę ich stylu kibicowania - sytuacje, w których przeradza się ono w agresję. Przypisują to zjawisko uwarunkowaniom ideologicznym. Moim zdaniem wynika to raczej z uzależnienia dziennikarzy od polityki jako takiej. Łatwiej jest wskazywać pola, w które mogą zaangażować się przedstawiciele władzy (niezależnie od aktualnie rządzącej opcji), niż prezentować działania organizacji pozarządowych. Ideał fana sportu łączący twórcze zaangażowanie i zapał do działalności społecznej ultrasa z wyraźnym odcięciem się od chuliganów to co najmniej rzadkość. Warto zatem poznać różne grupy kibiców takich, jacy przychodzą na nasze stadiony z ich wadami i zaletami. Andrzej Szczodrak


wici.info | pasje

Malować świat Jeśli na ścianach swojego osiedla podziwiasz głównie ody do służb mundurowych, fraszki o kibicach innego klubu i dwuwyrazowe listy otwarte z trzema bykami ortograficznymi, to wiedz, że masz alternatywy. Nie cztery. Tym razem wystarczy jedna - akcja społeczna i zarazem pogotowie artystyczne „Pomaluj mój świat”. Wystarczy wysłać maila do organizatorów (pomalujmojswiat8@ gmail.com), wskazując w nim blok, mur, ścianę, transformator albo inny element osiedlowego krajobrazu, który błaga o nowy makijaż.

Oni z kolei, za zgodą właściciela, wysyłają na miejsce zdolnych graficiarzy pokrywających beton malowniczą fauną i florą. Tym sposobem możemy już podziwiać urocze biedroneczki w kropeczki na Osiedlu Świętokrzyskim i tęczowe tulipany na Herbach. Pomysłodawcą akcji jest Rafał Kowerski. Na co dzień pracuje w firmie związanej z technologiami proekologicznymi. Nic więc dziwnego, że jego wizja od początku porośnięta była optymistyczną zielenią natury.


fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

73

- Chciałbym, żeby każda ściana była prezentacją innej formy przyrody. Innego kwiatu i innego zwierzęcia. - mówi Kowerski - Jestem zainspirowany tym, co zobaczyłem w Berlinie. Tam nawet budki energetyczne i pojedyncze ściany są w całości pokryte motywami roślinnymi. Na „Pomaluj mój świat” wpadł już rok temu. - Zawsze o tym myślałem. W końcu dlaczego miejsce, w którym mieszkam nie ma być piękne? Pierwsze kroki nie okazały się trudne – angaż artystów, rozmowa z producentem farb i zgoda od spółdzielni. Wszystkie trzy rozmowy okazały się pozytywne.

Dziś świeża akcja płynie na fali wznoszącej. Zainteresowanie mediów i mieszkańców wzrasta, kolejna ściana na Ślichowicach już w drodze. Największym wyzwaniem będzie z pewnością walka o sponsorów i podwyższanie poziomu artystycznego, mimo że wziąć udział w akcji może każdy chętny. „Pomaluj mój świat” jednak już teraz ma jedną niezaprzeczalną zaletę – jest wycieczką do czasów, kiedy ludziom chciało się więcej. Te biedroneczki o tym przypominają. Grzegorz Rolecki


Radosław Nowakowski MOJE PAŃSTWO (34)

Ogród Oglądam ogród. Codziennie. Ciągle. Zastanawiam się. Myślę nad ogrodem. Rozmyślam o ogrodzie. Niczego nie mogę wymyślić, bo wszystko już wymyślono. Ogród jako metafora, jako symbol – cóż tu można dodać? Nic. Chyba nic... Więc nie patrzę już na ogród jak na metaforę. Wiosna już dawno przyszła, a ja nic nie robię. Należałoby kopać, ryć, sadzić, podlewać, plewić, przycinać, wyrywać, grzebać, grabić, motyczyć, rydlić i łopacić. A ja nic. Tylko patrzę. Jak rośnie. Jak pęcznieje. Jak kwitnie. Jak rozbucha. Jak gardzi opamiętaniem. Jak się plącze i zaplata. Jak się zacienia i rozświetla. Były miasta-ogrody. Słynne. Wizjonerskie. Wcale nie takie utopijne. A państw-ogrodów nie było. Były państwa-miasta, lecz państw-ogrodów nie było. Chyba. Więc mogłoby być. Jest nad czym rozmyślać. Przede wszystkim nad tym jaki ogród miałby to być. Francuski? Angielski? Japoński? Botaniczny? Wiszący Semiramidy? Warzywny? Skalny? Rajski? Może jakaś ich kombinacja? Jakiś ogrodowy koktajl? Tyle tego, tyle tamtego i szczypta owego? To przede wszystkim kwestia wyboru podstawowej strategii: działać – nie działać; a jeśli bym odrzucił wartości skrajne, to któregoś z niezliczonych wariantów pośrednich, jakiejś mieszaniny aktywności z pasywnością. Ja raczej bym się skłaniał ku wariantowi bardziej pasywnemu. Czyli ogród zaniedbany, dziczejący, zamieniający się w las... Państwo-las... Ciekawe... Las niekoniecznie tropikalny i deszczowy. Państwo-bór. Suchy, sosnowy. Państwo-puszcza. Jodłowa? Państwo-dżungla. To trochę przeraża. Państwo-grąd. Lub państwo-dąbrowa... Drażnią mnie te łączniki. Idea miasta-ogrodu jest w swej istocie mieszaniną miasta i ogrodu. Piach pomieszany ze żwirem. Miasto + ogród. Państwo-ogród nie byłoby mieszaniną, bo być by chyba nie mogło. Czym by więc mogło być: roztworem? Chciałbym, wolałbym, wyobrażam sobie, taka myśl snuje mi się po głowie, żeby państwo nie było jak ogród, lecz żeby było ogrodem... Państwo=ogród. Państwogród. Wielce tajemniczy ogród i wielce tajemnicze państwo. Jak tę tajemnicę rozwiązać? Rysując? Zatem rysuję. I co? I nic.



wici.info | 4x4 foto

rafanoo.com


77

Pr贸ba


rafanoo.com


79

XX Świętokrzyskie Dni Muzyki. W sali kameralnej nowej siedziby Filharmonii Świętokrzyskiej przy ul. Żeromskiego odbywa się próba Projektu X. Grupę tworzy trójka studentów Akademii Muzycznej we Wrocławiu: Monika Gałła, Adam Porębski i Dominik Lewicki.


wici.info | pasje

Żaneta Lurzyńska

Moje

Off Fashion


81

Paryż, Londyn, Mediolan, Łódź, a teraz Kielce mają swój modowy festiwal, który z roku na rok rośnie w siłę i prezentuje coraz ciekawsze oblicze polskiej mody. Mowa tu oczywiście o OFF FASHION Kielce, Międzynarodowym Konkursie dla Projektantów i Entuzjastów Mody, który skradł mi serce już po pierwszej edycji, więc jestem z nim wiernie od dziesięciu. Przed nami jedenasta edycja o wdzięcznym temacie „Per Fumum”, dlatego pozwolę sobie na skromne podsumowanie.

fot. Rafał Nowak | rafanoo.com


fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

I edycja Off Fashion pokazała, że na takie konkursy czeka dużo zdolnych projektantów. Wpłynęło ponad 300 projektów nie tylko z Polski, ale i z Indii, Kazachstanu, Niemiec, Anglii. Temat przewodni „Twoją szansą Kielce!” okazał się proroczy, bo po tych dziesięciu edycjach wielu fascynatów mody zaczęło swoje kariery projektanckie na poważnie. Kielce na czas Off Fashion zamieniły się w mekkę mody i trendów, proponując wiele atrakcyjnych wydarzeń, których żaden fan mody nie przegapi. Imprezę uświetnił występ Andrzeja Smolika i pokaz operowych kostiumów Arkadiusa. Pierwszą edycję Off Fashion wygrała Grażyna Majewska, która otrzymała statuetkę prezydenta Kielc oraz nagrodę w wysokości 10 tys. zł. II edycja Off Fashion cieszyła się popularnością nie tylko wśród projektantów, ale także modeli i modelek. I miejsce i uznanie jury zdobyla Aleksandra Wiącek kolekcją szaro-wełniano-filcowych strojów inspirowaną PRL-owskimi

osiedlami, ich klimatem i kolorystyką. Mnie najbardziej zachwyciły w tej edycji projekty Bogny Hamryszczak (III miejsce). Finałową galę uświetniły występy artystów z Francji – Collectif Jeu de Jambes i Kieleckiego Teatru Tańca. III edycja Off Fashion – „Moda inspirowana starym kinem” jest najbliższa memu sercu. Moja siostra brała w niej udział jako projektantka i zaprosiła mnie do prezentowania jej dzieł na wybiegu. Dzięki temu zobaczyłam szał przygotowań, projektantów poprawiających w ostatniej chwili swoje projekty, fryzjerów robiących irokezy, tudzież anielskie loki, makijażystów przejętych doborem koloru szminki do kreacji. O Off Fashion zrobiło się głośno w mediach – między innymi w „Dzień Dobry TVN”, a także w programie „Co za tydzień”. Wśród cennych nagród po raz pierwszy w historii konkursu Off Fashion pojawił się indeks duńskiej uczelni. Konkurs wygrała męska kolekcja Pauline Ko, która zachwyciła jury prostymi


83

fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

formami i ciekawym pomysłem na współczesnego mężczyznę. Jak się później okazało, męskie kolekcje wygrały niejedną odsłonę konkursu. Niesamowite wrażenie robił pokaz kostiumów Doroty Kołodyńskiej do „Balu Wampirów” Romana Polańskiego. Po raz pierwszy wręczono nagrody specjalne – Przyjaciel Off Fashion – ufundowane przez Organizatora Konkursu Magdalenę Kusztal wraz z zespołem dla – Karoliny Malinowskiej, Mariusza Brzozowskiego i Marcina Paprockiego.

IV edycja Off Fashion – wygrała Ewa Walkowiak za damską kolekcję „Mon Dieu!” – połączenie elegancji i awangardy, w odcieniach czerni granatu, a do tego przerysowane sylwetki, uwydatniające kobiecą figurę klepsydry. W programie gali znalazły się: pokaz kolekcji kostiumów operowych zaprojektowanych przez Małgorzatę Słoniowską, występ Sambora Dudzińskiego prezentującego muzykę Etno Funky Show. Statuetkę Przyjaciela Off Fashion otrzymał między innymi Prezydent Kielc Wojciech Lubawski.


fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

wici.info | pasje

V edycja Off Fashion – „Dolce vita” – projektanci i tym razem nie zawiedli – na wybiegu mogliśmy zobaczyć asymetryczne drapowania, frędzle, bogato zdobione koralikami i cekinami stroje, architektoniczne projekty z satyny, motywy folkowe, wariacje na temat smokingu, suknię składającą się z baloników, a także kreacje wykonane ze sznurka. Pierwszą nagrodę otrzymała Katarzyna Ochocka. Jej drapowana asymetria poruszyła jury, które podkreślało, że przy wyborze finałowej trójki kierowało się kolorystyką, proporcjami, zabawą fakturą i modą. Konkurs rozpoczął się wspaniałym przedstawieniem kostiumów operowych z „Giordano Bruno”. Wspaniałe połączenie tańca, mody i muzyki. A gwiazdą wieczoru był wybitny wokalista Janusz Radek. VI edycja Off Fashion – „Carska Rosja” – dwa dni święta mody, ponad 200 projektantów, 800 fantastycznych projektów, a w tle luksus, przepych i kolory. Prezentacje najlepszych projektów poprzedził kilkuminutowy pokaz strojów operowych inspirowanych

carską Rosją, zaprezentowany w rytmie piosenki Michaela Jacksona – „Thriller” (edycja została zadedykowana pamięci wybitnego artysty). A na wybiegu królowały futrzane czapki, suknie ozdabiane haftem i cekinami, militarne żakiety, stroje wykończone futrem i piórami, a także bardziej współczesne motywy – asymetria, drapowania, cekiny, bufki i wypchane do granic możliwości ramiona i biodra. Jury wybrało przekornie. Pierwszą nagrodę otrzymała Iwona Leliwa-Kopystyńska z Warszawy, która pokazała ascetyczną wręcz kolekcję mody męskiej. Mocną stroną tej kolekcji był ciekawy krój nawiązujący do carskiego munduru oraz przemyślane profesjonalne wykonanie. Ale nie tylko moda była dla mnie olśnieniem tego wieczoru. Prawdziwą perłą okazał się występ Justyny Steczkowskiej. Nagrodę Dyrektora Naczelnego KCK Magdaleny Kusztal – Przyjaciel Off Fashion otrzymali: prof. Barbara Hanuszkiewicz i Aneta Czaban. VII edycja Off Fashion – „Nowe szaty cesarza” to temat, który dał projektantom szerokie pole do


85 popisu. I tak na wybiegu zobaczyliśmy bajkowe i ascetyczne projekty, kolorowe szaty zasługujące na miano „off” oraz klasyczną modę „ready to wear”. Galę poprowadziła Małgorzata Kożuchowska, aktorka znana z dobrego i wyszukanego gustu, a w loży komentatorów (po raz pierwszy na Off Fashion) zasiedli stylista Tomasz Jacyków i dziennikarka Anna Puślecka – oceniający na co dzień stylizacje w programie „Moda Polska” w „Dzień Dobry TVN”. Gala rozpoczęła się pokazem kostiumów operowych Małgorzaty Słoniowskiej – zobaczyliśmy bajkowe postacie z baśni J. Ch. Andersena: a na sam koniec na scenę wkroczył tytułowy „nagi cesarz”, którego pojawienie się wywołało gorący aplauz. Jury za najlepszy projekt uznało kolekcję męską Marcina Podsiadło. Jej mocnym akcentem był ciekawy warstwowy krój oraz przemyślane profesjonalne wykonanie. Projekty przypominały mi strój współczesnego włóczykija. Ukoronowaniem wieczoru był występ grupy Ocelot, która zaprezentowała baśniowe widowisko, przedstawiając artystyczno-akrobatyczne show. Statuetkę Przyjaciel Off Fashion otrzymali: Ewa Filipecka – Akademia Makijażu oraz Wojciech Grzybała. VIII edycja Off Fashion – „Miasto – 5 rano” pokazała misz-masz stylów i trendów. W tej edycji mogliśmy zobaczyć prawdziwe cuda – podświetloną laserami scenę i gigantyczną zwisającą z sufitu instalację świetlną w kształcie pająka, kolekcję Kamili Fedak-Jasińskiej „Kawa czy herbata”, stworzoną

między innymi z ziaren palonej kawy oraz z torebek po herbacie ekspresowej, kolekcję cenionej przez zagraniczne aktorki – Małgorzaty Dudek. To co zwróciło uwagę jury w finałowych projektach, to wysoki poziom wykonania ubrań, a także awangardowe pomysły. Największy aplauz publiczności dostała moim zdaniem najbardziej offowa kreacja – czarna skórzana suknia, z gigantycznymi ramionami prezentowana przez modelkę prowadzącą na smyczy skórzanego psa (każdy z nas współczuł siedzącemu w stroju modelowi). I miejsce i 12 tys złotych zdobyła Halina Mrożek z Krakowa za kolekcję o nazwie „Fuze”. Kolekcja wyróżniała się przede wszystkim starannym i czasochłonnym wykonaniem. Bardzo podobała mi się damska sukienka przywodzącą na myśl kreację Lady Gagi – suknia jakby z plastiku, obszyta ornamentami wykonanymi z plecionego w warkocz materiału. Te same plecione warkocze znalazły się na męskiej marynarce. Muzyczną gwiazdą wieczoru była wypromowana przez program „Mam Talent” grupa Audiofeels. IX edycja Off Fashion – „Jestem Lady OFF” zapewniła widzom pokazy mody operowej i codziennej, warsztaty stylistyczne, miasto pełne modelek i niebanalnie ubranych projektantów. Motywem przewodnim edycji letniej była kobieta – niekonwencjonalna, szalona, kontrowersyjna a czasem delikatna. I takie właśnie prezentacje mogliśmy podziwiać – prowokacyjne i bogato zdobione


fot. Rafał Nowak | rafanoo.com

projekty, których nie powstydziłaby się sama Lady Gaga; modne wówczas ćwieki, skóry i agrafki noszone przez Lady Pank; klasyczne, eleganckie i delikatne kroje dla Lady Di; zmysłowe, kobiece i ociekające seksem przezroczystości dla Lady Godiva. Jak zwykle nie zabrakło kolekcji męskich, które z edycji na edycję rosną w siłę. Pierwsze miejsce przyznano Beacie Guzińskiej za kolekcję zatytułowaną „I am Off to dalston”, która zaskoczyła publiczność męską kolekcją – „strój mnicha” z religijnym obrazem i wzorzystym printem. Gwiazdą wieczoru była zjawiskowa Urszula Dudziak, która wystąpiła razem ze swoim zespołem z programu „Bitwa na głosy”. X edycja Off Fashion – „Afterlife – c.d.” była zadedykowana Wielkim Krawcom, którzy odeszli. Dla fanów Off Fashion organizatorzy postanowili przygotować niespodziankę – najlepsze kolekcje z dziewięciu poprzednich edycji.

Furorę zrobił również pokaz „Upiorna panna młoda”. Pierwsza nagroda trafiła do Georgea Stailova studenta Narodowej Akademii Sztuki w Sofii. Inspiracją dla zwycięskiej kolekcji był podobno sam Ludwik XIV, zwany Królem Słońce. Statuetka Przyjaciela Off Fashion trafiła do przedstawicieli kieleckich mediów: Ewy Okońskiej z Radia Kielce i Doroty Klusek z „Echa Dnia”. Publiczność rozgrzała znakomita grupa Zakopower.

Co stanowi o sukcesie konkursu? *Off Fashion to nie tylko konkurs i finałowa gala, ale szereg różnych modowych wydarzeń, którymi żyją całe Kielce. To pokazy mody, warsztaty stylizacji, wyświetlanie filmów o modowej tematyce, wernisaże fotografii, pokazy fryzur i makijaży, swapping party. A także niecodzienne pokazy mody, w których modelkami są panie


87

Świętokrzyskiego Klubu Amazonek czy lalki z teatru Kubuś. * Z roku na rok projektanci biorący udział w Off Fashion podnoszą poprzeczkę, projekty są doskonale uszyte, pomysłowe i spójne. Ciężko spotkać przypadkowe pomysły czy niedopracowaną stylizację. * Przez konkurs przewinęło się dużo osobistości mody: Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski, Karolina Malinowska, Tomasz Jacyków, stylista fryzur Robert Kupisz, prof. Barbara Hanuszkiewicz, Ilona Felicjańska, Bianca Cimotta Lami z włoskiej Akademii Koefia, Dorota Wróblewska, Mariusz Przybylski, Wojciech Grzybała, Farouk Chekoufi, Michał Zaczyński. *Przychylność mediów plus fantastyczna atmosfera konkursu…

Z roku na rok coraz więcej entuzjastów mody przyjeżdża do Kielc, by pokazać projekty, by wziąć udział w pokazie jako model/modelka, by czesać, malować, by oglądać nowe trendy i przede wszystkim, by pokazać siebie i to jak mocno kochają modę. Ich wszystkich spotkamy podczas jedenastej edycji Off Fashion 25-26 maja Jest na co czekać, bo organizatorzy reklamując najbliższą edycję, zapowiedzieli w programie: performance „Ceramika noszona”, pokaz mody MaxMara, warsztaty zapachowe oraz dyskusję na temat modowych blogów. Żaneta Lurzynska www.kolekcjonerka.pl


wici.info | podróże

w ple caku

Madera Śpiew ptaków zwiastuje nadchodzący dzień. Otwieram oczy, jest jeszcze ciemno. Wracam do snu. Budzi mnie odruch rozgrzewającego pocierania jednej stopy o drugą. Prawa, lewa. I zmiana. Znów otwieram oczy. Różowa poświata. Siadam i przez otwór wentylacyjny z siatki pod dachem namiotu widzę coś niesamowitego. Przypuszczenia potwierdzają się po założeniu okularów. Wschodzi słońce.


89


W pośpiechu wychodzę ze śpiwora, kompletuję sprzęt fotograficzny, ubieram się – 20 sekund. Fotografuję z dolinki, gdzie rozbiłem namiot, potem biegnę jakieś 200 metrów dalej, na wzniesienie. Wszystko dzieje się szybko, jeszcze w półśnie. Sceneria jest niesamowita, w dole grafitowe pasma gór, nad nimi skłębione chmury i szybko wznoszące się słońce. Jest coraz cieplej, wracam do rozgrzewania zgrabiałych stóp. To duże zaskoczenie, ale dzisiaj spałem na wysokości ok. 1500 m n. p. m. Szybkie śniadanie – kanapka i kubek gorącej mięty. Suszenie namiotu. Przed ósmą jestem już w drodze na Pico Ruivo (1862 m n.p.m.) – najwyższy szczyt na Maderze. Madera jest wysepką na Oceanie Atlantyckim. Do Lizbony jest stąd jakieś 850 km a do wybrzeża Afryki, gdzieś na wysokości Maroka – 770. Powstała w wyniku erupcji podwodnego wulkanu – właściwie jest jednym z największych na świecie wulkanów, którego znaczną część, ponad 4000 m, skrywa ocean. Powierzchnię wyspy pokrywają góry poprzecinane wąskimi dolinami, wyżłobionymi w miękkich wulkanicznych osadach przez liczne rzeki i potoki. Klimat łagodny. Wieczna wiosna. Pierwszy punkt na dzisiejszej trasie to Pico do Arieiro. Na wysokości 1818 m n. p. m. znajduje się kawiarnia i punkt widokowy. Idę wzdłuż asfaltowej drogi, ciągnącej się serpentynami w górę. Mijają mnie dziesiątki luksusowych klimatyzowanych autokarów wiozących turystów na górę. Prawdopodobnie jestem jedyną osobą, która pokonuje tę trasę pieszo. Nie żałuję – widoki rekompensują mozolną wspinanaczkę. Na Pico do Arieiro tłum. Przeważają zorganizowane grupy emerytów z Francji, Anglii i Niemiec. Większość z nich jednak ogranicza się do wypicia kawy w bezstylowej kawiarni i pokręcenia się po punkcie widokowym, gdzie peruwiańska grupa muzyków gra właśnie „Condor el pasa”. Są też grupy z przewodnikiem, niektóre zaopatrzone nawet w tradycyjne pasterskie kije – długie i rozwidlone na końcach. Wszyscy wyglądają jak z reklamy biura podróży. Chcę to miejsce opuścić jak najszybciej, jednak nie mogę sobie odmówić uma bica – przepysznej małej czarnej, jaką serwują w całej Portugalii, również na Maderze. Ruszam dalej. Krajobraz typowo górski, skąpa roślinność i nagie prawie pionowe skały we wszystkich odcieniach żółci i czerwieni. Pierwsza rzecz, która zwraca uwagę, to świetnie przygotowane piesze trasy turystyczne. Ścieżka prowadzi początkowo grzbietem, potem trawersem stromego zbocza, jest właściwie wykuta w skalnej ścianie. Czasem wąska na szerokość jednej osoby, ale zawsze bezpieczna, bo ograniczona barierką. Szlak prowadzony jest bardzo malowniczo. Zdarza się, że droga przebija się skalnymi tunelami na drugą stronę zbocza, wówczas niezbędna jest latar-


91

ka. Obserwuję małe wioski i tarasowe pola rozrzucone w głębokich dolinach, wypełnionych pędzącymi wilgotnymi obłokami. Moją uwagę przykuwają białe kikuty spalonych drzew. Dwa lata temu Madera borykała się z serią gigantycznych pożarów, które w krótkim czasie strawiły większość wyspy. Ucierpiały też petrele maderskie – ptaki, których kilkadziesiat par występowało jedynie na Maderze. Spłonęło 65 procent młodych petreli. Około 13 jestem na szczycie. Na niewielkiej platformie widokowej kilka osób odpoczywa, posila się, wyobrażając sobie widoki, które całkowicie przysłoniły chmury. Wracam. Kilkadziesiąt metrów pod szczytem droga rozwidla się w trzech kierunkach. Wybieram tę do miejscowości Ilha (Wyspa). Wędruję samotnie (wszystkie wycieczki wracają do czekających autokarów) stromą ścieżką w dół, ponad 1200 m różnicy wysokości. Mijam wszystkie formacje roślinne, kolejno: skaliste rumowiska, karłowate kosodrzewiny, wyższe zarośla wrzośców i bujne wilgotne egzotyczne lasy laurowe. Potem pola i ogrody. Zanim docieram do centrum wsi od kobiety pracującej w polu dowiaduję się, że ostatni autobus odjechał godzinę temu. Co więcej, jutro niedziela i żaden autobus do wsi nie zawija. Zaczynam bardziej odczuwać nazwę miejscowości – Wyspa.


wici.info | podróże

Odpoczywam na przystanku. Lokalny ruch jest właściwie żaden i bardzo lokalny. W ciągu dwóch godzin – trzy samochody. Jeden w moim kierunku. Stare niewielkie auto. W środku dwójka młodych ludzi. Jedziemy. Rozmawiamy. Mijamy miejscowość Santana, słynną z małych kolorowych domków-ziemianek. To już bardziej cywilizowane rejony. Kierowca jest bardzo zdziwiony, że nie potrafię określić, gdzie dokładnie chcę jechać. Ustalamy, że jak powiem stop, wysiadam. Stop. Faial. Plan na jutro staje się realny. Wiem, że z Faial dostanę się rano autobusem do Ribeiro Frio. Restauracja w Faial polecana przez moich wybawców. Siadam na zewnątrz. Zamawiam obiad, mimo że jest prawie dziesiąta wieczorem (należy się). W środku trwa jakaś rodzinna uroczystość. Wstawieni goście wy-


93

chodzą ochłonąć, zapalić. Kończę obiad. Czas iść spać. Namiot rozbijam, właściwie rozkładam, na boisku piłkarskim, za jedną z bramek. I delektuję się idealnie wypoziomowanym legowiskiem. Rano. 8.15 wsiadam do autobusu firmy SAM. Ciekawostka, każdy fotel w autobusie posiada pasy bezpieczeństwa. Transport na Maderze obsługuje kilka firm, dzieląc wyspę jak tort na kilka kawałków. Po prawie dwóch godzinach jazdy wysiadam w Ribeiro Frio (Zimna Rzeka) wprost przed barem „Faisca”. Nie mogę odmówić sobie powygrzewania się na słońcu przy obowiązkowej uma bica.


Dzisiejszy plan to kilkunastokilometrowy spacer wzdłuż lewad do miejscowości Portela. Lewady to unikalny system kanałów nawadniających. Prowadzą wodę z północnych stoków wyspy na bardziej suche południe. Zaczęto je budowwać – rękami afrykańskich niewolników – już w XVI wieku. Niektóre wykuli w skalnych zboczach, zwisając w wiklinowych koszach. Lewady świetnie funkcjonują do dziś. Łącznie ich długość to ok. 2000 km. Ruszam. Trasa prowadzi trawersem wzdłuż pionowego urwiska, z jednej strony jest ograniczona skalną ścianą, z drugiej poręczami. Miejscami droga prowadzi zielonym, roślinnym tunelem. Jest bardzo przyjemnie: pluskanie wody, śpiew ptaków... Od czasu do czasu odsłaniaja się nisamowite widoki na ocean i leżące w dole wioski, jednak na tej wysokości przejrzystość powietrza nie jest idealna, czasami wręcz widoczność ogranicza się do kilku metrów, kiedy wchodzę w chmurę robi się chłodniej i mokro. Dochodzę do śluzy i skrzyżowania kanałów. Odpoczywam. Ciekawskie zięby domagają się moich płatków owsianych. Idę dalej w strone Porteli,


95

gdzie na turystów czeka sznur taksówek. Dziękuję. Powrót do stolicy Madery – Funchal odkładam na jutro. Chcę jeszcze jedną noc spędzić w górach. W Porteli są dwa lokale typu restaurante snack-bar. Jeden z miraduro (punkt widokowy) i turystami, drugi niżej, spokojny lokalny. Na barze stoi wielka butla z żółtym napojem. Ryzykuję. Do wieczora delektuję się słodkim smakiem. Poncza to lokalny specjał, przywieziony z Indii przez Brytyjczyków. Bazą jest wódka trzcinowa z dodatkiem miodu, cukru, soku z cytryny i marakuji. Po kilku szklaneczkach w wysokim mieszanym lesie porastającym górską grań czeka na mnie namiot. Usypiam wsłuchany w szum poruszanych silnym wiatrem drzew i piski nerwowej pustułki, którą obserwowałem w ciagu dnia. Tekst i zdjcia: Norbert Napierała


wici.info | sprawdzone smaki

Parzybroda i kapusta z grochem Kuchnia regionalna cz. II

Kuchnia świętokrzyska, jak podają różne źródła, łączy w sobie tradycyjną kuchnię chłopską i szlachecką z domieszką tradycji żydowskich. Najpopularniejszymi składnikami były: kapusta, ziemniaki, kasza i mleko. Dawniej gospodyni szła na pole, wyrywała główkę kapusty, wykopała kilka ziemniaków i kilka cebul, ze spiżarni wzięła kawałek słoniny albo boczku i w godzinę miała gotowy obiad. A trzeba wiedzieć, że jeszcze do niedawna

na każdym chłopskim polu prócz łanów zbóż był warzywniak, gdzie uprawiano wszystkie warzywa na swoje potrzeby. Gospodynie na zimę i przednówek robiły też przetwory z wszystkiego, co rosło w gospodarstwie, kwasiły kapustę. Że nie wspomnę o krowie i kurach, które każdy w zagrodzie miał. Dziś się ponoć się nie opłaca i nawet rolnik warzywa, jaja, mleko itp. kupuje w markecie.


Ja, w poszukiwaniu smaków świętokrzyskiej kuchni, zakupiłam składniki w osiedlowym sklepiku, ugotowałam parzybrodę i kapustę z grochem. Bo to właśnie kapusta będzie głównym bohaterem kolejnego odcinka mojej „Kuchni regionalnej”. Ta pierwsza wersja kapusty była dla mnie odkrywaniem nowego smaku a kapusta z grochem, którą często gotuje się w mojej rodzinie, była wspomnieniem wakacji u Babci na wsi. Sfotografowałam te dania i opisałam ich wykonanie, aby zachęcić Was, drodzy czytelnicy, do poznawania smaków z przeszłości.

Kapusta z grochem Jest to danie znane na terenie całej Polski, ale moja kapusta, jak wcześniej wspomniałam, jest przygotowana według receptury mojej Babci. Moja wersja kapusty z grochem ma gęstą konsystencję, gdyż kapusta jest odciśnięta, a całość dania jest przesmażana. Składniki: 1 kg kapusty kwaszonej 25 dkg łuskanego grochu 0,5 kg ziemniaków 2 cebule kawałek słoniny lub boczku sól i pieprz do smaku

koniec gotowania, gdy są już miękkie. Kapustę odwarzyć tzn. zagotować i odlać wodę, po czym zalać nowym wrzątkiem i ugotować do miękkości. Następnie odcedzić ją, a gdy przestygnie lekko odcisnąć. Osobno ugotować w osolonej wodzie obrane ziemniaki. Po odcedzeniu odparować i ugnieść tłuczkiem. Wszystkie składniki połączyć ze sobą. Z pokrojonej słoniny lub boczku oraz cebuli przygotować skwarki, poczym dodać je do przygotowanej wcześniej kapusty z grochem i ziemniakami. Doprawić do smaku solą i pieprzem i przesmażyć ją w rondlu lub na patelni na wolnym ogniu, często mieszając przez ok. 10 minut.

Parzybroda Parzybroda to typowe jednogarnkowe danie chłopskie podawane na gorąco. Pochodzenie tej potrawy nie jest dokładnie określone, ale najbardziej kojarzone z naszym regionem. Jest to potrawa łatwa w przygotowaniu i tania. Składniki: 1 kg białej kapusty 1/2 kg ziemniaków 15 dag wędzonego boczku 1 łyżka mąki sól, pieprz i kminek do smaku

Sposób wykonania:

Sposób wykonania:

Groch namoczyć na ok. 12 godzin (najlepiej na noc), po czym ugotować w tej samej wodzie. Przypominam, że rośliny strączkowe tj. groch, fasolę solimy dopiero pod

Kapustę pokroić w kostkę, zalać wodą i gotować bez przykrycia. Gdy będzie już prawie miękka, dodać pokrojone w kostkę ziemniaki, osolić i dalej gotować. W razie


potrzeby dolać gorącej wody, tak aby zakryła składniki. W tym czasie boczek pokroić w kostkę, wytopić na patelni tłuszcz. Wsypać mąkę, rozprowadzić na tłuszczu i zarumienić, czyli zrobić zasmażkę. Wyłączyć ogień pod patelnią, wlać 2-3 łyżki zimnej wody i dokładnie rozmieszać. Zasmażkę dodać do ugotowanej kapusty i ziemniaków. Doprawić solą, pieprzem, wsypać łyżeczkę kminku i ponownie zagotować. Najlepsza jest po paru godzinach od ugotowania, kiedy przejdzie przyprawami i ponownie ją odgrzejemy. Można podawać jako samodzielne danie z chlebem lub do duszonych żeberek. Mam nadzieję, że parzybroda, jako nowe danie, pojawi się na Waszych stołach, a kapusta z grochem znów

na nie powróci. Szczególnie, że kapusta jest warzywem zawierającym wartościowe substancje odżywcze oraz bogatym w błonnik pokarmowym. Dodatkowo można przyrządzać ją na wiele sposobów, co znacznie wpływa na nasze odczucia smakowe. Zatem, kupujcie kapustę w różnych odmianach i gotujcie! Powodzenia i jak zwykle czekam na Wasze opinie i pomysły kulinarne. Wasza Frog!


notes


czasopismo

bezpłatne

więcej na www.w

ici.info


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.