Wici.Info nr 44

Page 1

44

# k u lt u ra ISSN 1895 -0264 • 2011 zień Grud padKielc e, Listo

fo rm ln y in

a to r


Reklamuj się z kulturą bezpłatne pocztówki portal www.wici.info drukowany informator

reklama@wici.info


www.wici.info kulturalny informator Naczelnik Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Andrzej Piskulak Współpraca Bożena Pawłowska, Magdalena Kołodziej, Agata Majcher, Andrzej Szczodrak Radosław Nowakowski, Weronika Mojecka, Żaneta Lurzyńska, Aneta Pawłowska, Karol Kępa, Marcin Białek, Joanna Klich, Zofia Korzeńska, Magdalena Mius Okładka Wojciech Walkiewicz Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info, www.wici.info Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce




22

62

Festiwal Firmament

Cezary Łutowicz

Przed nami X edycja festiwalu Firmament. Zapraszamy na spotkanie z nowymi, ciekawymi zjawiskami w muzyce i sztukach wizualnych.

Z człowiekiem dzięki któremu krzemień pasiasty, kamień ze świętokrzyskich polnych dróg, zawędrował na mankiety europarlamentarzystów.

#

44

Treści: Kalendarz 6 wystawy 14 Prawie dekada Firmamentu 22 recenzje 27 Łutowicz: Magia kamienia 30 Tomasz Nosiński: Kiedy kocham, nigdy nie udaję 36

Kinga Kardynał

Chciałam być kotem 40 Plan miasta 46 Adresy kultury 48 Historia kieleckiego sportu: białe szaleństwo 50 Kolorowy labirynt Tarasewicza 52


zz 52

60

3 słowa o mediach w Kielcach

Kamienie milowe na świętokrzyskiej osi czasu

W cyklu „Kielce dawniej i dziś” sięgamy do początków historii lokalnych mediów.

Bywający artyści „W Bramie” 54 Kielce dawniej i dziś - Media 56 Świętokrzyska oś czasu cz. III 60 „Kieleckie inaczej” 72 Po Kielcbergu… 76

Kończąc na czasach nam współczesnych, zamykamy cykl podróży na świętokrzyskiej osi czasu.

Aktywni „Weterani” 80 Porzucone menory 82 Moje Państwo 88 Skrzydełko czy nóżka – francuskie opowieści 90 Ciasteczka do pudełeczka 94


wici.info | kalendarz

Zaduszki w Chęcinach kalendarz w internecie na stronie

www.wici.info

Kalendarz listopad 2011 środa 02.11

Muzyka w Opactwie

Gala Finałowa Off Fashion

Klasztor Franciszkanów, Chęciny, Chęciny, ul. Franciszkańska 10 , g. 18:00

23. Ostrowieckie Zaduszki Jazzowe MCK Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54, g. 19:00

Hamlet Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

poniedziałek 14.11

Phantom Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

Klasztor Cystersów, Wąchock ul. Wielkowiejska 4, g. 19:30

czwartek 03.11

Pokaz mody i wystawa fotografii prof. Barbary Hanuszkiewicz

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

piątek 11.11

XI Przegląd Teatrów Alternatywnych

wtorek 15.11

Non Omnis MoriarHenryk Papierniak Galeria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 10:00

Rome i Julia Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00

Festiwal Filmowy „A na wschodzie bez zmian…?” DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 19:00

sobota 05.11

Zaduszki Jazzowe

Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00

sobota 12.11

Gaelforce Dance - mistrzowie tańca irlandzkiego Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00

Michł Bajor - Od Piaf do Garou DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00

Jezioro Łabędzie - Russian National Ballet

Centrum Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 18:00

Kieleckie Centrum Kultury, Plac Moniuszki 2 b, g. 19:00

Poluzjanci Centrum Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 20:00


środa 16.11

Mały Tygrys Pietrek Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09

Spektakl „Klimakterium”

piątek 18.11

Baśnie cygańskie. Romane paramisia Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09:00

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:30

Grzegorz Dobiesław Mazurek - grafika

„Dieta cud” - komedia

Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00

Starachowickie Centrum Kultury, ul. Radomska 21, g. 18:30

„Volver” - Widnokrąg Dobrego Kina

Finał Przeglądu Piosenki „Poezja w piosence - Agnieszka i Inni” Miejsko Gminny Dom Kultury, Końskie, g. 17:00

Matisse le patron - Marek Kamieński i Bartosz Frączek Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

czwartek 17.11

Stulecie urodzin Włodzimierza Sedlaka Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka, Kielce, ul. Jana Pawła II 5, g. 11:00

Eliminacje Konkursu „Skecz na Scenę” im. A. Kaczmarka Dom Kultury Zameczek, ul. Słowackiego 23, g. 16:00

„Świętokrzyskie jakie cudne” - wystawa pokonkursowa Słoneczko, ul. Romualda 3, g. 17:00

Superczwartek „Lektor” Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:15

Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

Przegląd Zespołów Młodzieżowych „Trema 2011” Centrum Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 18:00

Joanna Szalona; Królowa Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Wieczór z Tańcem Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 21:00

sobota 19.11

V Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych

Kpiny i kpinki Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00

Super Trio „Pi-Er-2”

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

Mech Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 20:00

niedziela 20.11

Uwaga! Lokomotywy! - koncert familijny Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 11:00

Baśnie cygańskie. Romane paramisia Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

Wojewódzkie Święto Muzyki „Cecyliada 2011” Klasztor Cystersów, Jędrzejów, ul. Klasztorna, g. 11:30

IX Dzień Kultury i Tradycji Gminy Bieliny Bieliny, g. 13:00

Kpiny i kpinki

Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 00:00

Świąteczne origami Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 15:00

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00


wici.info | kalendarz

poniedziałek 21.11

XVII Ogólnopolski Niezależny Przegląd Form Dokumentalnych - NURT 2011

„Przerwane objęcia” - Widnokrąg Dobrego Kina

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b,

Maraton Zmierzchu

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:15

piątek 25.11

Królewna Kukułeczka Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Bardowie wielkich tęsknot

Dzień misia

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

Nowy projekt „Kwartetu Jorgi” - Janosik 21

Superczwartek - „Ki”

Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 10:00 Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 23:00

czwartek 24.11

W imię Ojca i Syna - projekt Teatr Polska

Spotkanie z Wojciechem Góreckim Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego., ul. Jana Pawła II 5 , g. 18:00

Jacek Sroka - malarstwo, grafika

Miejsko Gminny Ośrodek Kultury, Stąporków, g. 12:00 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 21:00

wtorek 22.11

Baśnie cygańskie. Romane paramisia Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

środa 23.11

Spotkanie Andrzejkowe dla Seniorów Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 16:00

„Czwarta Fala” - premiera nowego programu Dom Kultury Zameczek, ul. Słowackiego 23, g. 18:00

Smakołyki ciotki Klotki

„Przenikanie” Agnieszka Kucharska

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Ziemowit, Kielce, ul. Mieszka I 79, g. 18:00

W imię Ojca i Syna - projekt Teatr Polska

Consfearacy

Kino Etiuda, Ostrowiec Świętokrzyski, Al. 3 maja 6, g. 12:00

Woor, Kielce, pl. Wolności 1, g. 19:00

Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00

Natalia Pastuszenko - malarstwo, rysunek Galeria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00

Kanon Polihymnii Marta Magdalena Lelek Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00


11

Samotność pól bawełnianych

niedziela 27.11

VI Wojewódzki Przegląd Zespołów Obrzędowych

wtorek 29.11

Mały Tygrys Pietrek

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00

Mały Tygrys Pietrek Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00 Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Skarżyskie Zaduszki Jazzowe Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, ul. Słowackiego 25, g. 19:00

sobota 26.11

II Ogólnopolski Konkurs Pianistyczny Imienia Ignacego Krzyżanowskiego

Operetka „Wesoła wdówka” Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00

Andrzejki Waligórskie - Małgosia Zwierzchowska i Olek Grotowski

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

„Tradycyjne i nowoczesne ozdoby choinkowe”

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

Projekt Grechuta

Opatowski Ośrodek Kultury, ul. Partyzantów 13 B, g. 12

Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 10:00

Samotność pól bawełnianych

W imię Ojca i Syna - projekt Teatr Polska

g. 17:00

Hamlet Teatr im. S. Żeromskiego, Kielce, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Zmaza & The-Tox

Centrum Kultury, BuskoZdrój, ul. Mickiewicza 22, g. 18:30

The Analogs Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:00

Miejsko Gminny Dom Kultury, Końskie, ul. Mieszka I-go 4, g. 12:00

środa 30.11

Koncert „Zgasa”

poniedziałek 28.11

X Festiwal Działań Artystycznych Osób Niepełnosprawnych Staszowski Ośrodek Kultury, ul. Parkowa 6, g. 12:00 Tunel, Kielce, ul. Duża 7, g. 19:30

Pod Krechą, Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7, g. 19:00



13

grudzień 2011 czwartek 01.12

Off Party; Let’s Pray Luvr, 25-510 Kielce, ul. Piotrkowska, g. 20:00

Koncert „Letko”

Nieznośne słoniątko Upominek świąteczny - warsztaty rękodzieła

piątek 02.12

Konecki Przegląd Form Estradowych „Scena 2011” Miejsko Gminny Dom Kultury, Końskie, ul. Mieszka I-go 4, g. 10:00

Barwy Romantyzmu - Marian Sobula Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Artrosis

Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30

Ania Szarmach akustycznie

Kino Etiuda, Ostrowiec Świętokrzyski, Al. 3 maja 6, g. 10:00 Cukier - Klubokawiarnia, ul. Wesoła 9, Kielce, g. 21:00

sobota 03.12

Nieznośne Słoniątko Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

IV Ogólnopolskie Wokalne Warsztaty Gospel Stąporków 2011 Miejsko Gminny Ośrodek Kultury, Stąporków, g. 12:00

Blade Loki Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:00

wtorek 06.12

Mały Tygrys Pietrek Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Wystawa szopek bożonarodzeniowych Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 10:00

Konceret Kameralny - Artephino trio Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:30

środa 07.12

„Tranzyt Wenus” - premiera

21. Slam Poetry

Kielecki Teatr Tańca, Plac Moniuszki 2 b, g. 19:00

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00

niedziela 04.12

Coś dla dzieci i nie tylko - piosenki dla całej rodziny Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 11:00 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:30

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Spektakl mikołajkowy dla dzieci – „Tygrys Pietrek”

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Ziemowit, Kielce, ul. Mieszka I 79, g. 18:30

poniedziałek 05.12

Na jagody

czwartek 08.12

Słońce w Dolinie Muminków Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Na jagody

Wesoły świat Jana Brzechwy

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 11:00


Gala konkursu „Życie jest piękne” Muzyka i czary Akademia Melomana Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00

Miejsko Gminny Dom Kultury, Końskie, g. 16:00

Wystawa Plastyczna Twórców Regionu Jedrzejowskiego Centrum Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 17:00

Recital Katarzyny Groniec

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00

czwartek 15.12

Smakołyki ciotki Klotki Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

piątek 09.12

Finał Koneckiego Przeglądu Form Estradowych „Scena”

Moscow City Ballet Dziadek do orzechów

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

niedziela 11.12

Mały Tygrys Pietrek Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

VIII Przegląd Twórczości Jacka Kaczmarskiego Kazimierski Ośrodek Kultury, ul. 1 Maja 16, g. 12:00

poniedziałek 12.12

XV Ogólnopolski Przegląd Fotograficzny „Ponidzie 2011” Centrum Kultury, BuskoZdrój, ul. Mickiewicza 22, g. 17:00

piątek 16.12

Porównania 20 Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00

„Archiwum niepokoju” - wystawa fotografii Grzegorz Bętkowski

Przegląd Filmów Edukacyjnych Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00

sobota 10.12

Wyścig Superbarbórka 2011 Miedziana Góra - Tor wyścigowy, g. 09:00

Warsztaty stepowania Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 10:00

Finał VIII Konkurs Skeczu Kabaretowego „Skecz na Scenę” Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00

Ziemowit, Kielce, ul. Mieszka I 79, g. 08:00

Mały Tygrys Pietrek Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

wtorek 13.12

Edyta Geppert i Kroke Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00

Festiwal Firmament 2011 - dzień 1

środa 14.12

Królewna Kukułeczka Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00

Ubieramy choinkę Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 10:00

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00


Cukier - Klubokawiarnia, ul. Wesoła 9, Kielce, g. 20:30

sobota 17.12

Festiwal Firmament 2011 - dzień 2

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

portal z kulturą

NuSoulCity

o f n i . i c i .w

15

Dworek Laszczyków, Kielce, ul. Jana Pawła II 6, g. 11:00

Festiwal Firmament 2011 - dzień 3

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

poniedziałek 26.12

Królewna Śnieżka Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem, powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo email: kalendarz@wici.info

Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej

www.wici.info

Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany

w w w

Bożonarodzeniowy Kiermasz Świąteczny

wydarzenia lud zie miasto

niedziela 18.12

Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info

Jeśli chcesz otrzymywać regularnie informacje o wydarzeniach kulturalnych prosto do swojej skrzynki e-mail - załóż konto na stronie www.wici.info


wici.info | kalendarz

wystawy Ceramika Aleksandry i Bogusława Dobrowolskich

Galeria Zielona czwartek do 19-11-2011

„Świętokrzyskie jakie cudne” - wystawa pokonkursowa „Wszystkie dzieci świata” - Pacanów 2011

Słoneczko 17 listopad 2011 - czwartek do 02-12-2011

Muzeum Zabawek i Zabawy do 27-11-2011

Waldemar Jama

Kresy na nowo odkryte. Wspólne dziedzictwo Polski i Ukrainy

Non Omnis Moriar

Galeria Fotografii ZPAF-BWA do 03-12-2011

Galeria BWA Piwnice 15 listopad 2011 - wtorek do 20-11-2011

Grzegorz Dobiesław Mazurek - grafika

Henryk Papierniak Muzeum Historii Kielc do 30-11-2011

Maciej Zychowicz - rzeźba, rysunek Galeria BWA, Sandomierz 18 listopad 2011 - piątek do 11-12-2011 Galeria BWA Na Piętrze 15 listopad 2011 - wtorek do 20-11-2011

Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej do 30-11-2011


17

Natalia Pastuszenko - malarstwo, rysunek „Polskie dziedzictwo”. Skarby Fundacji XX Czartoryskich w Krakowie - wystawa

Jacek Sroka - malarstwo, grafika

Muzeum Okręgowe w Sandomierzu do 31-12-2011

Galeria BWA Na Piętrze 25 listopad 2011 - piątek do 11-12-2011

Adam Wolski - Sztuka w architekturze

„Przenikanie” Agnieszka Kucharska Galeria BWA Piwnice 25 listopad 2011 - piątek do 11-12-2011

Ziemowit 24 listopad 2011 - czwartek do 15-12-2011

„Archiwum niepokoju” - wystawa fotografii Grzegorz Bętkowski

Joanna Jurga - Warszawa - Jerozolima

Pałac Biskupów Krakowskich do 31-12-2011

Matisse le patron - Marek Kamieński i Bartosz Frączek

Galeria Winda do 31-12-2011

16-18 grudnia 2011 Festiwal Firmament Wojewódzki Dom Kultury 16 grudzień 2011 - piątek do 29-12-2011


wici.info | wydarzenia NAT PATRO

NAT PATRO

Gaelforce Dance

Jezioro Łabędzie

12 listopada o godzinie 17 w Kieleckim Centrum Kultury wystąpi jeden z najsłynniejszych na świecie zespołów wykonujący taniec irlandzki – Gaelforce Dance.

15 listopada o godzinie 19 w Kieleckim Teatrze Tańca wystąpi Russian National Ballet, który wykona „Jezioro Łabędzie” Piotra Czajkowskiego.

Do stolicy świętokrzyskiego zawita wraz ze swoim, mającym już 16 lat, spektaklem taneczno-muzycznym opartym na folklorze Zielonej Wyspy. Łączy więc, poczynając od ogółu, tradycję z nowoczesnością, rytm ścieżki dźwiękowej z oprawą wizualną i stepowanie z baletem. Wszystko to obudowuje historię miłosną nasączoną dramatem, zdradą i pojednaniem.

Założona w 1956 roku słynna grupa baletowa do dziś ma w swoim składzie najwybitniejszych tancerzy z rosyjskiej szkoły baletu. Szefem zespołu i twórcą spektaklu jest Siergiej Radchenko, który przez 25 lat był partnerem światowej sławy primabaleriny Mai Plisieckiej. Dziś oferuje widzowi chyba najsłynniejszy balet klasyczny w trzech aktach wystawiany już przez 134 lata – romantyczną i baśniową historię Odetty, dziewczyny zaklętej w łabędzia.

W tworzeniu przedstawienia biorą udział m.in. Colm O’Foghlú, słynny tancerz i rekordzista Guinessa w stepowaniu James Devine, śpiewak Peter Corry i choreograf Richard Griffin. Ten ostatni zapewnia: „Staramy się być innowacyjni i bardzo teatralni. Nasze show jest w 100 proc. na żywo.” Bilety: 90–140 zł.

Skomponowanie muzyki zajęło Czajkowskiemu dokładnie rok. Najdłużej, bo aż do wiosny 1876 roku, męczył się z instrumentacją. Rosyjski balet wystawi jego dzieło w 9 polskich miastach. Bilety w cenie 50–200 zł.


19

XI Przegląd Teatrów Alternatywnych Między 10 a 13 listopada w Bazie Zbożowej odbędzie się XI Przegląd Teatrów Alternatywnych z Ecce Homo w składzie. Tegoroczną teatralną antologię otworzą dwa spektakle – sztuka Teatru Krzyk z Maszewa pt. „EksPloracje” w reżyserii Marka Kościółka i „Którzy upadają. Słuchowisko” Roberta Konowalika z Teatru Fieter z miejscowości Ozimek. W kolejnych dniach oprócz nich zaprezentują się goście z Warszawy, Gdańska, a nawet Gruzji, którą reprezentować będzie grupa taneczno-wokalna Elva. Będą też 2 wystawy, 4 koncerty, projekcje filmów i pokaz grupy ogniowej. Dla Kielczan clou imprezy stanowić będzie jednak koronujący imprezę występ gospodarza, czyli teatru Ecce Homo. Zaczną „Orfeuszem i Eurydykę”, by zakończyć „Kremem z pomidorów”. Wstęp na Ecce Homo – bezpłatny z wejściówkami, reszta biletów – 5 zł.

„NURT 2011” W dniach 20–26 listopada w Kieleckim Centrum Kultury odbędzie się XVII Ogólnopolski Przegląd Niezależnych Form Dokumentalnych. Tegoroczną edycję otworzy wieczór specjalny poświęcony postaci i twórczości Akiry Kurosawy, wybitnego japońskiego reżysera. Odbędzie się promocja książki poświęconej filmowcowi i projekcja jego obrazu „Zły śpi spokojnie”. Później na kinomanów czeka m.in. projekcja dzieł zeszłorocznych laureatów festiwalu, niemego „Janosika 21” z muzyką na żywo w wykonaniu kwartetu Jorgi oraz 10 pokazów konkursowych twórców nurtu dokumentalnego. Przegląd NURT, powołany do życia w roku 1995 w Krakowie, odbywa się od roku 1996 w Kielcach. Jest świętem profesjonalistów, debiutantów i krytyków. Przede wszystkim jednak – spotkaniem w cztery oczy z widzem. Wstęp wolny.


wici.info | wydarzenia

NAT PATRO

„Ponidzie 2011” Slam Poetry 21 7 grudnia o godzinie 17 w Domu Środowisk Twórczych w Kielcach odbędzie się dwudziesty pierwszy pojedynek na wiersze „Slam Poetry 21”. Autor ma trzy minuty na zaprezentowanie swojej twórczości i zainteresowanie nią widzów. Ocenia go jury wybierane spośród publiczności przez prowadzącego. Historię slam poetry w chicagowskim pubie Get My High 27 lat temu zapoczątkował amerykański poeta Marc Smith. Styl od początku polegał na tym, aby twórca potrafił nie tylko napisać dobry wiersz, ale i dobrze go wyrecytować. Slam dzieli się na kilka rodzajów, m.in. open slam (dla każdego), invitational slam (dla zaproszonych) i theme slam (wszystkie występy muszą być poświęcone określonemu motywowi, np. erotyka, improwizacja albo slam martwego poety, czyli twórczości nieżyjącego artysty).

Od 15 grudnia do 31 stycznia w Centrum Kultury Busko Zdrój i galerii Biura Wystaw Artystycznych „Zielona” będzie można oglądać pokonkursową wystawę XV Ogólnopolskiego Przeglądu Fotograficznego „Ponidzie 2011”. Motywami głównymi tegorocznej wystawy są dwa tematy. Pierwszym jest „Odkrywamy Ponidzie” (artystyczna dokumentacja regionu Ponidzia), a drugim – „Moja prezentacja” (zdjęcia o dowolnej tematyce). W programie przewidziano także konkurs fotograficzny „Busko Zdrój portret miasta” i wystawę zaproszonego specjalnie na tę okazję artysty. Konkurs promuje sztukę wizualną, jak i region z nią powiązany, dlatego w „Ponidziu” mógł wziąć udział każdy. Chętni nadsyłali swoje prace do 15 października. Organizatorem przeglądu jest Buskie Samorządowe Centrum Kultury i BWA w Busko Zdroju.


21

Dziadek do orzechów 14 grudnia o godzinie 17 i 20 w Kieleckim Centrum Kultury „Dziadka do orzechów” zatańczy Moscow City Ballet. Założony w 1988 roku ma w Polsce swoją publiczność. W ciągu ostatnich lat jego spektakle w naszym kraju obejrzało około 120 tysięcy widzów, dlatego też zawita do nas ponownie. Założycielem i dyrektorem artystycznym Moscow City Ballet jest Victor Smirnov-Golovanov, który zatrudniając jedynie wybitnie uzdolnionych tancerzy, dba o to, aby spektakle w ich wykonaniu były zarówno zachwycające technicznie, jak i uwodzące bajkową aurą. „Dziadek do orzechów” Czajkowskiego miał swoją premierę aż 119 lat temu i opowiada historię dziewczynki śniącej, że jej otrzymany w prezencie dziadek do orzechów staje się księciem, a ona sama jego księżniczką. Bilety w cenie 90–140 zł.

„Archiwum niepokoju”

NAT PATRO

16 grudnia o godzinie 18 w Wojewódzkim Domu Kultury odbędzie się wernisaż wystawy Grzegorza Bętkowskiego pod tytułem „Archiwum Niepokoju”. „Archiwum Niepokoju”, czyli, jak piszą organizatorzy, archiwum zdjęć, których nikt nie odważyłby się zrobić, bo są przestrzennie niewygodne. Analogowa poświata i mgiełka sprawiają jednak, że mijana przez nas codzienność u „Betko” wygląda niecodziennie. Wernisaż też będzie wyjątkowy. Obejrzenie wszystkich fotogramów możliwe będzie tylko w dzień otwarcia i tylko po pokonaniu śluz, schodów i tuneli klimatyzacyjnych podziemi WDK. Człowiek za to wszystko odpowiedzialny przedstawia się jako zwyczajny koleś, ordinary guy, Dyzio Marzyciel, o którym więcej mówią jego zdjęcia niż on sam. Wystawę będzie można oglądać do 29 grudnia. Wstęp wolny.


wici.info | wydarzenia

PATRO N

„A na wschodzie bez zmian...?” W ramach festiwalu filmowego „A na wschodzie bez zmian...?” 15 i 16 listopada w Domu Środowisk Twórczych odbędą się projekcje obrazów poświęconych tematyce Wschodu. Pierwszy dzień poświęcony będzie Czeczenii. Autorzy filmu „Dirty war” starają się ukazać hipokryzję przywódców państw Zachodu oraz Putina, którzy wpisują wojnę w Czeczenii w ramy ogólnoświatowej wojny z terroryzmem. Z kolei polski dokument „Cena prawdy” jest osobistą relacją autorów – Marcina Mamonia i Mariusza Pilisa z poszukiwań znanej czeskiej reporterki wojennej Petry Prochazkovej. Drugiego dnia widzowie obejrzą „Krzyk śnieżnego lwa” Toma Piozeta. Ukazuje dramat narodu tybetańskiego pod chińską okupacją i wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania kwestii Tybetu. Po projekcjach odbędzie się dyskusja. Wstęp wolny.

AT

Kino Konesera Do 29 grudnia Helios w ramach programu Kino Konesera wyświetlać będzie filmy, których zazwyczaj unika w swoim repertuarze – niszowe, trudne, uwierające. W listopadzie obejrzymy francuską komedię „Nic do oclenia” Dany’ego Boona (twórcy słynnego „Jeszcze dalej niż północ”), film w obrazie albo obraz w filmie „Młyn i krzyż” Lecha Majewskiego i „Somewhere. Między miejscami” Sofii Coppoli, nagrodzonej Złotym Lwem w Wenecji. Później już tylko i wyłącznie dramat. 1 grudnia wyświetlony zostanie porażający dramat Kaspara Munka „Przytul mnie”, tydzień później polskie „Ki” ze świetną rolą Romy Gąsiorowskiej, następnie oscarowy obraz „W lepszym świecie”, szokująca historia oparta na faktach „Czarna Wenus” i hiszpański dramat historyczny osadzony w teraźniejszości, tzw. kino w kinie – „Nawet deszcz”.


23

„Mężczyzna wart zachodu” 10 grudnia w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach odbędzie się premiera nowego spektaklu pt. „Dobra partia” na podstawie komedii Rosemary Friedman w przekładzie Bogusławy Plisz-Góral. To zarazem reżyserski powrót Piotra Szczerskiego, dyrektora teatru. – Premierę sprezentuję widzom na mikołaja. Mam nadzieję, że spektakl wywoła uśmiech i wzruszenie. Tak jak u mnie, podczas pierwszej lektury – mówił w wywiadzie. „Dobra partia” opowiada o poważanym sędzim Christopherze Osgoodzie, który nagle zostaje wdowcem i musi nauczyć się żyć na nowo. Odkrywa przy tym, że stanowi bożyszcze dla wielu otaczających go pań, zaczynających mocno zabiegać o jego względy. Występują: Teresa Bielińska, Dagna Dywicka, Ewelina Gronowska-Ośka, Ewa Józefczyk Beata Pszeniczna, Mirosław Bieliński i Dawid Żłobiński.

Dialog chrześcijańskobuddyjsko-żydowskomuzułmański Sesja medytacyjna w dialogu chrześcijańsko-buddyjsko-żydowsko-muzułmańskim pod hasłem zaczerpniętym z Księgi Izajasza „Jesteście moimi świadkami” odbędzie się 12 lutego 2012 roku w Kielcach. Organizatorami są Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej w Polsce i prezydent Kielc. Program przewiduje m.in. zgromadzenie wokół pomnika Menory (godz. 16), zapalenie zniczy, chwilę milczenia i kontemplacji, przejście do kościoła pw. św. Franciszka z Asyżu, w którym odbędzie spotkanie medytacyjne i krótkie konferencje nawiązujące do tytułowego wersu „Jesteście moimi świadkami” Spotkanie zakończy wspólna medytacja w milczeniu oraz krótka modlitwa odmawiana przez każdego z ww. uczestników w intencji pokoju.


wici.info | wydarzenia

X.FIRMAMENT 16 - 18 XII Kielce

Prawie dekada Firmamentu

R

Po mikołajkach i przed sylwestrem, w samym środku grudnia (16–18), nad Kielcami rozciągnie się 10. już edycja festiwalu „Firmament 2011”. Wielki wybuch zapoczątkują kwintet Miloopa i duet Rebeka, a na zakończenie wyląduje Orkiestra Kiniorsky’ego. Jednym słowem – będzie się działo.

N

Nie zabraknie koncertów, wystaw, projekcji mutimedialnych i wydarzeń klubowych.

Na koncerty w Kieleckim Centrum Kultury wstęp na podstawie bezpłatnych zaproszeń do odebrania w kasach KCK.

M


25

F I M

A

E

T www.firmament.wici.info


Kielce z dachu Tylko jeden uczestnik pierwszej edycji zagra na festiwalu – Włodzimierz Kiniorski, czyli słynny Kinior.

K Doświadczony jazzman tym razem bez Makaruka, ale za to muzykami zespołu Izrael zagra swoją gitarową odsłonę ostatniego dnia (18 grudnia). Oprócz niego, na placu Moniuszki zjawią się dla odmiany jeszcze młodzi, a już doświadczeni. Piątkowy wieczór (16 grudnia) zainauguruje duet Rebeka (Iwona Skwarek i Bartosz Szczęsny) mieszający pop z elektroniką i zabawkowe klawisze z syntezatorami.

R

Po nich zagra wrocławska elektronicznie eklektyczna Miloopa. Radek „Bond” Bednarz, członek zespołu, mówił w wywiadzie, że Miloopa nie jest projektem studyjnym, ale zespołem żywym – „od

M początku wspólnego grania zależało nam na koncertach”. Posłuchamy ich zatem w najlepszym wydaniu. Później funkcjonujący od trzech lat Grabek, czyli solowy projekt Wojt-

G

ka Grabka, multiinstrumentalisty, który umiejętnie łączy ostre bity z brzmieniami wręcz klasycznymi.


27 Miller) i Sound Box. Przewidziano również kilka wystaw – Grzegorza Bętkowskiego w WDK-u, kieleckiego fotografa Tomasza Siudaka („Kielce na dachu”), stara-

K Za nazwą Igor Boxx kryje się z kolei Igor Pudło, drugi gość z Wrocławia i współtwórca słynnej grupy Skalpel. Namaluje słuchaczom muzyczną pocztówkę z „Breslau”, swojej najnowszej płyty poświęconej rodzinnemu miastu.

N

S chowiczanina Pawła Maksymowa („Moje życie tam”) i warszawianki

M J

Joanny Jurgi („Warszawa-Jerozolima).

Nie zapominajmy o suplementach. Klubokawiarnia Cukier przy Wesołej sypnie piątkowym koncertem NuSoulCity, trącącego soulem i R&B bandu Olgi Woźniak i Mateusza Tomaszewskiego. Dzień później w klubie Desperados zagra uznany reaggaowo-dubstepowy DJ Radikal Guru (aka Mateusz

R

Całość tegorocznego „Firmamentu” zgrabnie zepnie klamra w postaci otwierającego wydarzenie panelu dyskusyjnego, uwolnienia myśli z udziałem m.in. Wojciecha Lubawskiego, Jakuba Porady, Włodzimierza Kiniorskiego i Joanny Jurgi oraz wisienki dekorującej torcik, czyli wspólnej improwizacji muzyków uwalniających zmysły przy Cafe Electro 18 grudnia.


wici.info | recenzje

Wielka miłość szalonej królowej O miłości – wielkiej, nieszczęśliwej, bez barier, do obłędu, nie tylko po grób. Taka przede wszystkim jest tematyka „Joanny Szalonej; Królowej”, najnowszego projektu reżysera Wiktora Rubina i dramaturżki Jolanty Janiczak. Spektakl zrealizowano w kieleckim Teatrze im. Stefana Żeromskiego. „Joanna Szalona; Królowa” (prapremiera polska 16 września 2011 r.) jest ósmą już wspólną sztuką młodej pary twórców. Tytułową Joannę zagrała Agnieszka Kwietniewska, gościnnie występująca na kieleckiej scenie. Aktorka zrobiła to tak świetnie, że rzeczywiście wydawało się, jakby na chwilę stała się szaloną królową. Obsadzenie Kwietniewskiej w tej roli było strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza że i z wyglądu przypomina trochę legendarną królową Kastylii. W postać jej ukochanego męża genialnie wcielił się Tomasz Nosinski. Król Filip „obrobiony” przez Janiczak idealnie pasuje do warunków aktorskich młodego artysty. Świetni, jak zwykle, byli też Wojciech Niemczyk (Karol) i Maciej Pesta (Suchy Fakt). Paulina Drozdowska

Drive „Drive” znaczy prowadzić, ale prowadzi w tym filmie nie tylko główny bohater-kierowca (milczący Gosling). To on sam jest przez coś prowadzony do życia na krawędzi. W dzień pracuje jako kaskader samochodowy, a w nocy z drobnymi cwaniaczkami napada na sklepy. Wbrew pozorom, nie słyszymy tu ryku, ale niespieszne mruczenie silnika. W spojrzeniu Drivera nie widzimy bezwzględności Bullita, tylko strach nasączony fenomenalną muzyką wymalowaną na lata 80. Kierowca patrzy w dal czymś pierwotnym. Jak wyszyty na kurtce skorpion oddychający razem z nim. Reżyserski majstersztyk Refna ma być przesadzoną, bezkompromisową wersją zeszłorocznego „Amerykanina”, który nie wiedział, gdzie ma skręcić. Kroczący obraz przypomina popkulturową mszę bez kazania, ale za to z pytaniem – co w nas dziś budzi skorpiona? Grzegorz Rolecki


29

Baby są jakieś inne Okiem baby: Owszem, oczekuje się kolejnych momentów, ale pomiędzy „śmiesznymi tekstami” nic tak naprawdę się nie dzieje. Cały film to oczekiwanie na jedno zdanie, które można uznać za śmieszne, by następnie przejść do dalszej sennej egzystencji. Kobiety wybierające się na ten film muszą mieć spory dystans do siebie i dużą tolerancję dla panów. Bo przecież kto najlepiej zrozumie tak precyzyjnie i doskonale skonstruowaną istotę jeśli nie druga kobieta? Okiem chłopa: Nie tylko baby, ale my wszyscy jesteśmy inni. Koterski za to ten sam. Opowiada o aktualnym problemie, ale nie przemawia z głębią „Dnia Świra”. Rozliczając się z przeszłością, pozostawia faceta ze zgryzotą – ci, którzy nie nadążają za dobrodziejstwem, jak i przekleństwem teraźniejszości, muszą przegrać. To be, k****, or not to be? Grzegorz Rolecki i Magdalena Mius

Bad As Me Najlepsza płyta Toma Waitsa od wielu lat. Tym lepsza, im bardziej słuchacz przeżarty był tęsknotą za szalonym kapelusznikiem. Frank Zappa po usłyszeniu „Like a Rolling Stone” Dylana chciał odejść z muzycznego biznesu – „jeśli ta piosenka zwycięży wśród ludzi i zrobi to, co powinna, nie będę musiał robić już niczego więcej”. Waits na dobrą sprawę też nie musi. „Bas As Me” (a może „bad ass”?) słucha się jak krążek „the best of” z 13 świeżymi kawałkami. Czytamy encyklopedię muzyki – rock, chicagowski blues, country, ballada, odrobina jazzu. Mamy wszystko – „głowę na włóczni, gwóźdź na krzyżu i muchę w piwie” wybijane trąbami i potworzastym głosem. „Sprzedała się, ale bez odbioru na miarę jej wielkości” – zakończył Zappa. Może zatem zawsze nadchodzi Nowy Rok, jak w ostatniej piosence u Waitsa? Grzegorz Rolecki


wici.info | recenzje

Żartobliwie o wampirach i wilkołakach Utrzymana w konwencji fantasy książka kielczanki Haliny Bajorskiej pt. „Ludzie nocy”, która ukazała się nakładem własnym, napisana jest lekkim językiem, przyjemnie się czyta, jest raczej relaksująca niż dramatyczna. Autorka „zaleca” jej lekturę, jako lekarstwo na nudę i rozterki duchowe. Opowiada ona w sposób żartobliwy o przygodach sympatycznych wilkołaków i wampirów. W przygotowaniu jest kolejny tom pt. „Integracja”. Sensacyjna historia rozpoczyna się w momencie, gdy młody wampir i jego ludzka dziewczyna wykradają policyjnym szpiegom dopiero co zdobyte i jeszcze nie wprowadzone do policyjnej bazy dane na swój temat. Niestety, wampir przez przypadek wpada w łapy wilkołaków i tu zaczyna się prawdziwa akcja. Obie społeczności zmuszone są wspólnie znaleźć dobrego hakera, który wkradnie się do bazy danych policji i skasuje wszystkie informacje. Książkę można kupić na Allegro lub bezpośrednio u autorki (halinaka@wp.pl) Halina Bajorska swoje pisarstwo traktuje jako hobby. Jej pasją jest też malowanie obrazów, grafika komputerowa i podróżowanie. Andrzej Piskulak

Jasność poetycka

Wydana w bibliofilskiej serii poetyckiej Polskiego Funduszu Wydawniczego w Kanadzie „Jasność”, to ósmy tom wierszy Edwarda Zymana, poety, krytyka, prozaika i publicysty. Obok charakterystycznego motywu emigracyjnego zawieszenia, najnowszy tomik przynosi akcenty określane przez krytyków jako „wymiar metafizyczny wypowiedzi poetyckiej”. Poeta próbuje formą wiersza „dotykać” tajemnicy i istoty ludzkiej egzystencji. W jednym z wierszy zauważa, że „coraz więcej dni/ pustych jak zmęczone dłonie/ matki, której głos dobiega/ z przykrytych sepią zdjęć (…)” W pięknym wierszu pt. „Nad wielką wodą” Edward Zyman zmierzył się z dramaturgią metafizyczną swojego emigracyjnego życia. „Co chcesz mi powiedzieć dumny oceanie,/ wielka metaforo mojego losu, wodo łagodna/ która łudzisz naiwnych pozornym spokojem;/ twoja kobieca przewrotność/ nie zwiedzie mnie, wiem, że lada chwila/ ukażesz swoją mroczną twarz; uwodzisz mnie (…)”. Andrzej Piskulak


31

Mylo Xyloto Najlepszym dowodem na to, czym jest dziś Coldplay może być fakt transmitowania ich koncertów na żywo nawet poprzez Youtube. Mamy do czynienia z muzyczną instytucją, ale czy to źle w przypadku, kiedy instytucja swoją muzyką broni się sama? Chris Martin, wokalista zespołu, prywatnie i publicznie mąż Gwyneth Paltrow, zapowiadał, że płyta jest koncept-albumem, bardziej intymną od poprzedniej historią miłosną z happy endem inspirowaną popularnym serialem telewizyjnym „The Wire”. Ta nadęta artystowska wizja, idąc śladem „Viva La Vida” jest raczej żaluzją powiewająca na przestrzennym zefirku, tj. profesjonalnie skrojonych utworkach na płycie. Coldplay od zawsze był dla mnie uściśnięciem ręki pomiędzy niszową kakofonią artystów majspejsowskich a obraźliwą tandetą list przebojów. I to też sztuka. Grzegorz Rolecki

Przepis na miłość Wielu smakoszy uważa czekoladę za słodycz, ale tak naprawdę tym, co decyduje o jej smaku jest natężenie goryczki – mówi Angelique, bohaterka obrazu. Jej stwierdzenie w nieco przemodelowanej formie pasuje do tego filmu jak ciasteczko do kawy. O jego sile nie decyduje to, co w nim zobaczymy, ale to, czego w nim nie ma. Nie musimy przełykać żenujących scen miłosnych wyliczonych na przeciwwagę dla komedii. Nie krztusimy się błahym preludium napisów końcowych. Nie mdlą nas wymodelowani bohaterowie, ale roztapia uroczy rudzielec i niepiękny sztywniak z niemelodyjnym imieniem Jean-Renne, mylonym z Jean-Pierre. Oczywiście otaczający świat nie jest zbudowany z łakoci pana Merciera, ale zimnego betonu. Ale dom z betonu jest akurat mniej ważny, kiedy akurat spotyka się w nim para mistrzów czekolady. Grzegorz Rolecki


wici.info | ludzie

Magia kamienia (

Z Cezarym Łutowiczem, który w 1972 r. wprowadził krzemień na salony, rozmawia Joanna Klich Wywiad przeprowadzony został podczas trwającego w Sandomierzu I Festiwalu Krzemienia Pasiastego.


33 Joanna Klich: Jesteś jednym z pomysłodawców powstania I Festiwalu Krzemienia Pasiastego, skąd pomysł na taką imprezę? Cezary Łutowicz: Razem z Mariuszem Pajączkowskim wymyśliliśmy tę imprezę, by promować krzemień i tym samym miasto. Sandomierz od 2007 r. znany jest, jako Światowa Stolica Krzemienia Pasiastego, na zamku możemy podziwiać kolekcje ponad 250 prac najlepszych polskich projektantów biżuterii, lecz historia tego kamienia jest zawiła i niezwykle tajemnicza. Gdy przyjechałem tu z Wybrzeża, zobaczyłem, że polna droga w rejonie Ożarowa utwardzana jest ciekawym kamieniem. Dla okolicznych mieszkańców był on zwyczajnym kamiennym chwastem, zanieczyszczającym złoża wapienia. Moją świadomość, co do istoty tego tworzywa rozbudował prof. Zdzisław Migaszewski, geolog z Kielc. On dał mi wiedzę oraz przekonanie, aby kamień ten obrabiać i tworzyć z niego biżuterię. Początki były trudne, ludzie dziwili się ogromnie, że wykonuję biżuterię, używając kamienia z dróg polnych, lecz powoli udało mi się przekonać świat do swych racji. Swoje prace wystawiałem w różnych krajach. W Indiach, gdzie występują wszystkie minerały, zachwycał swą prostotą i elegancją. Oprawiam go bardzo skromnie, skupiając się na kadrowaniu zastanych w nim obrazów. Sam kamień, jego forma nadają kierunek działań. W swoich zbiorach mam też i takie okazy, które mnie onieśmielają. Ciągle

uważam, że nie jestem gotowy na to, aby po nie sięgnąć ręką… J.K.: Kamień optymizmu – tak jest nazywany, noszony przez celebrytów krzemień. Czy to tylko zabieg marketingowy, skąd takie określenie? C.Ł.: Tak zaczęły go nazywać panie, które go nosiły przez dłuższy czas. Okazało się, że ten kamień rzeczywiście ma niezwykłe „zdolności”. Przychodzą do mnie ludzie, mówiąc od progu, że nic nie kupią, chcą tylko zanurzyć ręce w koszu z krzemieniem. By ułatwić im kontakt z kamieniem, oprawiłem w ścianie galerii na zewnątrz budynku piękny okaz. Mam nawet zdjęcia kolejki 70 osób, podchodzących do krzemienia, by go dotknąć. Jest to pewien ciekawy element miasta, które swą bogata historią przyciąga turystów. J.K.: Rzeczywiście w ostatnim czasie o Sandomierzu dużo się mówi, jest tu wiele rozmaitych atrakcji. Na szczególną uwagę zasługuje instalacja „Zakotwiczenie nieba” na Rynku, to twój autorski pomysł. Przybliż nam historię owego działania. C.Ł.: Otóż postanowiłem wyposażyć to miasto w taki oryginalny element, jakim jest kotwica. 12 lat trwały zmagania z władzami, ale w końcu się udało. W 2004 roku zakotwiczyłem niebo w Sandomierzu. Dziewiętnastowieczna kotwica i łańcuch pochodzą z moich zbiorów prywatnych, są to przedmioty wiślane. Zależało mi


również na stworzeniu odniesienia do Wisły. Brakowało elementów wiślanych w starej zabudowie miasta. Dzięki tej rzece miasto tu powstało i spławna Wisła bogaciła okolice. Zależało mi na tym, by postawić kotwicę w pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia – kotwica jest symbolem nadziei. Najczęściej z niej korzystają turyści oraz nowożeńcy, do fotografii. Początek małżeństwa jakąś nadzieję niesie. Miałem również jeden wstrząsający przypadek. Wojciech Siemion, z którym się znałem, miał być u mnie w domu na spotkaniu towarzyskim. Jadąc z Krakowa do Warszawy 10.04.2011, w dzień katastrofy smoleńskiej, zadzwonił, odwołując wizytę, ale prosił o spotkanie przy „pomniku nadziei”. W tej katastrofie zginęli jego przyjaciele,

jak się okazało zdjęcia, które mu tego dnia zrobiłem przy kotwicy w Sandomierzu, były jego ostatnimi. Zmarł kilka dni później. Tak to przedmioty obrastają historią... J.K.: Krzemień pasiasty to niezwykle magiczny kamień, przed wiekami obecny w kulturze materialnej, otoczony szczególną czcią, zapewne i z nim związanych jest wiele historii, legend? C.Ł.: Człowiek kilka tysięcy lat temu, kuł skałę wapienną, by wydobywać krzemień pasiasty. Łatwiej dostępny był natomiast krzemień czekoladowy. Następnie w postaci siekierek znajdujemy ten kamień w odległych miejscach. Większość tych narzędzi nie nosi śladów używania. Były to przedmioty szcze-


35 gólne, związane z obrzędowością, sferą ducha. Kamień ten przypomina żywioł wody. Uderzony jeden o drugi daje ogień, rysunek siekiery to także najstarsze wyobrażenie gromu. Jest on więc nośnikiem trzech żywiołów. Osoba posiadająca taki przedmiot była w swojej grupie wyodrębniona. Tę samą rolę pełni biżuteria, ma nas zabezpieczać, wkracza w naszą intymność. Jest elementem, który uzupełnia nasz wizerunek – to komunikat do otoczenia. Mówi o mnie, o pozycji społecznej, estetyce, przynależności do grupy, modzie, a też i o bezguściu. Dobór biżuterii do stroju, sytuacji jest bardzo delikatną sprawą. Według starego przedwojennego savoir-vivre’u pierścionki z brylantami mogła nosić tylko mężatka lub kobieta po czterdziestce, i tylko na wieczorne wyjścia. Brylanty najlepiej wyglądają przy świecach. Kamienie, które nosimy pod postacią biżuterii, mają nas zabezpieczać przed chorobami, złymi mocami, dawać nam wiarę, pewność siebie. Początkiem biżuterii jest ząb upolowanego zwierzęcia zawieszony na łyku roślinnym – mówił otoczeniu: „ja zabiłem niedźwiedzia”. Komunikat był jasny, to co on może ze mną zrobić… Ten talizman lokował człowieka w innym miejscu w grupie. Biżuteria przyjmuje różne formy, u mojego przyjaciela w Warszawie widziałem naszyjnik z ptasich czerwonych piór. Są one prawie niedostępne, otóż należą do ptaka, który lata wysoko, trudno go ustrzelić. Ma on tylko 2 takie piórka, a naszyjnik zrobiony był przynajmniej z 400 piórek. W środowisku tego

człowieka, jego biżuteria jest sygnałem do otoczenia, że jest bardzo sprawny, dobrze włada dmuchawką, potrafi niepostrzeżenie podejść przeciwnika. Na temat krzemienia pasiastego w biżuterii powstały dwie parce magisterskie, odbyła się sesja naukowa, w przyszłym roku mija czterdzieści lat mojej pracy z naszym minerałem w zakresie biżuterii. J.K.: To, że wprowadziłeś krzemień pasiasty do biżuterii wiedzą prawie wszyscy, ale poza tym zajmujesz się fotografią, jesteś członkiem ZPAF, robisz wystawy oraz zdobywasz laury na konkursach. Ostatnio w Kielcach na Przedwiośniu. Czym dla ciebie jest fotografia? C.Ł.: Fotografią zajmowałem się zawsze, od 7 klasy szkoły podstawowej, kiedy od rodziców dostałem przedwojenny aparat. Na początku prymitywny powiększalnik, fotografia rodzinna. Na skutek pogłębiania wiadomości rozwinąłem swój warsztat. Sięgam po obrazy świadomie, u mnie nie ma przypadku. Długo pracuję nad materiałem zdjęciowym, aż zostanie odarty z szumu zdjęciowego. Przyrównać to można do procesu malowania obrazu. W pracy świadomy jestem używanego programu oraz celu, jaki chcę osiągnąć. Mam ogromny szacunek dla mych poprzedników, szczególnie wdzięczny jestem Pawłowi Pierścińskiemu oraz wielu innym. Oni wyczyścili mi widzenie. Teraz skończyła się moja wystawa w Galerii Krytyków w Warszawie pt. ,,Nowy


York – Powidoki”. Jest to mój osobisty portret metropolii. Szukam kreacji tego miasta, syntezy, nazywam to „fotografią wrażeniową”. Staram się pokazać wrażenia, temperaturę, zgiełk, pewien specyficzny klimat, echa sytuacji. J.K.: Wrócę do tematu biżuterii i mody. Na festiwalu debiutowałeś jako projektant mody, to zupełnie nowa dla ciebie rola? C.Ł.: W przyszłym roku przypada 40-lecie mojej pracy twórczej, z tej okazji Targi Amber w Gdańsku zaproponowały mi, abym pokazał publiczności dużą ekspozycję swoich prac oraz pokaz mody. Zwykle to jest tak, że złotnik współpracuje z projektantami ubiorów, wtedy biżuteria skorelowana jest ze strojem. W moim przypadku okazało się, że kilka znanych mi

osób z branży odzieżowej ma tak zajęte terminy i nie ma możliwości, abym dostał gotową kolekcję. Więc sam postanowiłem zaprojektować ubrania do moich prac z krzemieniem pasiastym. W czasie trwania I Festiwalu Krzemienia odbył się pokaz moich sukienek i biżuterii. Jest to mój debiut, ja nie mam żadnych doświadczeń, przez co jestem pozbawiony obciążeń związanych tradycją, trendem i całą tą otoczką. Natomiast w Gdańsku kolekcja będzie poszerzona o kapelusze, projektowane przez najlepszą polską autorkę, Beatę Miłogrodzką. W komponowaniu całości musimy pamiętać o tym, że kamień jest najważniejszy, wszystko musi być odpowiednio zestawione ze sobą.


37 J.K.: Jak wynika z twoich opowieści, krzemień pasiasty staje się coraz bardziej popularny, wiąż się z nim najróżniejsze historie, często zabawne anegdoty, czy pamiętasz jakieś ciekawe zdarzenie związane z tym kamieniem?

J.K.: W swojej pracowni prowadzisz od dawna warsztaty wraz z Muzeum Okręgowym, skąd przyjeżdżają uczestnicy i jakie są założenia zajęć? C.Ł.: Na zajęciach w tym roku było w sumie 12 osób, które uczyłem krzemienia pasiastego, jego obróbki i roli w pradziejach. Początkowo mieliśmy współpracę z jedną wyższą uczelnią – ASP Łódź, katedra projektowania biżuterii. Obecnie projekt się rozrasta. Kolejna uczelnia dowiedziała się o warsztatach – Wyższa Szkoła Sztuki i Projektowania z Łodzi oraz z Częstochowy liceum plastyczne, kierunek złotnictwo. Skutkiem tych zajęć trwających od 2000 roku powstała w sandomierskim muzeum jedyna w świecie muzealna kolekcja krzemienia pasiastego w biżuterii i obiektach sztuki.

C.Ł.: Ostatnio obchodzone były dni sandomierskiego muzeum, w związku z tym osoby zasłużone dostawały odznaczenia, m.in. piękne znaczki wykonane ze srebra i krzemienia. Nie były mojego autorstwa, ale też otrzymałem. Czyli ten kamień po jakimś czasie wraca do mnie. Z anegdot mam jeszcze jeden ciekawy przypadek, kiedyś okazało się, że sam sobie wykonałem nagrodę. Kapituła, która uchwala, kto ma zostać Sandomierzaninem Roku, zleca mi zrobienie statuetki. Następnie oni wybierają osobę i w wielkiej tajemnicy mocują odpowiednią plakietki. Wyszło tak, w roku 2006, że sam sobie zrobiłem statuetkę. J.K.: Dziękuję za rozmowę, życzę dalszych sukcesów oraz ciekawych przeżyć w drodze twórczej.


wici.info | ludzie

TOMASZ NOSIŃSKI: Kiedy kocham, nigdy nie udaję O sztuce i życiu, które się przenikają z Tomaszem Nosinskim – niekwestionowanym ulubieńcem kielczan w minionym sezonie teatralnym – rozmawia Paulina Drozdowska


39 Paulina Drozdowska: Zastanawiam się, czy lubisz deszcz? Tomasz Nosinski: Nie, ja uwielbiam słońce, może być 48 stopni, nawet 50. Chyba nadaję się do piekła (śmiech). W ogóle marzy mi się dom w miejscu, gdzie jest bardzo gorąco, taki z dużym ogrodem, zieloną trawą i dużymi drzewami. Nieważne jak miałby wyglądać… mógłbym mieć tam winnicę. No właśnie marzenia, wierzysz w nie?

Nie przeszkadza, ponieważ trzeba pamiętać, że teatr sam w sobie jest umownością i konwencją, umową, że jeden człowiek przed drugim coś odgrywa. Życie też często jest sztuczne, jest odgrywaniem czegoś. Wykorzystujesz w życiu to, że jesteś aktorem? Nie… to znaczy czasami w jakichś drobnych sprawach, np., kiedy jadę pociągiem i nie mam biletu (uśmiecha się).

Wierzę w marzenia, warto je mieć. Pozwalają nam spojrzeć na samych siebie, przekraczać samych siebie, tak jak aktorstwo. Wierzę, że człowiek ma jakąś siłę, której nie wykorzystuje do końca. Mówi o niej zresztą sam Einstein, który jest chyba moim prawdziwym autorytetem. Twierdzi on, że gdybyśmy wykorzystywali 100 procent naszego umysłu, to pewnie moglibyśmy mieć wszystko i wszystko potrafić.

To nieuczciwe!

Tak jak scena z lataniem w Hamlecie. Chcemy coś przekroczyć, wierzyć w to, że w tym teatrze człowiek faktycznie uniesie się z ziemi, wzbije w górę i uleci. I to pozostaje tylko i wyłącznie w sferze marzenia, ale my, ludzie, mamy takie aspiracje, ambicję – wręcz chorą. Jak to mówi Hamlet: „Czai się we mnie pycha niezmierna, mściwość i ambicja”.

Czym jest aktorstwo?

Wracamy na ziemię, do teatru. Czy nie przeszkadza Ci jego sztuczność?

No tak, wiem, że to nieuczciwe. Natomiast nigdy nie wykorzystuję aktorstwa wobec najbliższych mi ludzi, których kocham. To bardzo wąskie grono. Staram się, by moje życie prywatne było w jakiś sposób neutralne, nieskażone aktorstwem i od niego niezależne. Z reguły nawet nie rozmawiam o pracy, chyba że jest jakiś gorący okres.

Aktorstwo to moja praca, to oczywiście też było i jest moje marzenie. Pomaga uwierzyć w siebie jeszcze bardziej, dawniej byłem bardzo nieśmiały, pozwala poznawać siebie. Może to potrzeba chwili… może w danym momencie życia chciałem być aktorem, bo potrzebowałem tego... nie wiem. Mówi się o aktorach, że są chorzy psychicznie, ja zawsze powtarzam, że dzięki aktorstwu człowiekowi nie grozi choroba psychiczna. Ale to przede wszystkim zawód,


któremu towarzyszy bardzo ciężka praca. Jesteś aktorem, który zachowuje dystans wobec kreowanej przez siebie postaci, czy może zżywasz się z nią tak mocno, że stajecie się jednym? Pytanie jest, jaki będzie tego skutek? Jeżeli moje zanurzenie w rolę przyniesie ten oczekiwany rezultat – to tak. Jeżeli nie, szukam innej drogi, technik i środków. Lubię momenty, kiedy czuję, że rola mną zawładnęła, ciałem i umysłem. Oczywiście bez przesady. Za Brechtem, wierzę w aktora inteligentnego tzn. aktora-obserwatora, bo tak naprawdę czerpiemy ze wszystkiego. Staram się bardzo dużo obserwować. Przypomniał mi się film Czarny Łabędź Aronofsky’ego, główna bohaterka tak pragnie osiągnąć doskonałość, że doprowadza ją to do obłędu, a w końcu do śmierci. Umarłbyś dla roli, jeżeli byłoby to warunkiem osiągnięcia ideału? Nie, na pewno świadomie nie chciałbym skazać się na śmierć. Chyba, że robiłbym coś nieprawdopodobnie i pragnąłbym dojść do czegoś wielkiego. Gdyby to działo się gdzieś poza mną, nie wiedziałbym o tym, że dochodzę do takiego kresu to być może. Tak poza tym to podobał mi się ten film, chociaż spodziewałem się po reżyserze jeszcze czegoś więcej. Bardzo go cenię.

Często grasz wymagające role, postacie pogmatwane psychologicznie. A co z rolami komediowymi? Bardzo bym chciał je zagrać i widzę się w tym. Komedia może być nawet najmądrzejsza, bo ośmiesza nasze ludzkie sprawy, to jacy jesteśmy. Teatr powinien jak najwięcej z tego czerpać. Rozrywka sama w sobie jest bardzo ważna i potrzebna. Uwielbiam chodzić do kina, na pizzę itd., ważne żeby to było świadome, np. idę na łatwy w odbiorze film, bo właśnie mam na to ochotę i tego potrzebuję. Nie lubię tylko kiedy nie docenia się widza, wszystko się mu dopowiada, jakby sam się nie domyślił. Interesuję mnie sposób, w jaki to się pokazuje, to może być zrobione żenująco, banalnie albo artystycznie, a nawet genialnie. Wrócę jeszcze do Twoich ostatnich ról, Hamlet i Klient to ofiary. Bycie ofiarą to chyba modny dziś temat? Bycie ofiarą jest dziś bardzo modne, powiedziałbym, że nawet fajne, ludzie prześcigają się w opowiadaniu sobie traumatycznych historii. To ciekawe, że wbrew pozorom ofiara jest czasami silniejsza. Dzieje się tak, dlatego że to jest czymś przetargowym. Mogę więcej żądać, bo jestem ofiarą, należy mi się więcej od życia i drugiego człowieka, bo zostałem skrzywdzony. Kiedy mówię ludziom, że miałem bardzo szczęśliwe dzieciństwo mówią do mnie: „tak Ci się tylko wydaje” (śmiech).


41

Magia teatru jest także w tym, że niemożliwe jest powtórzenie spektaklu. Ludzie, którzy byli na jednej sztuce kilka razy, na spotkaniach z twórcami często pytają o wprowadzane zmiany. Nie da się powtórzyć spektaklu i tak jest dobrze. Dzięki temu to jest świeże, za każdym razem trzeba inaczej do tego podchodzić. Czasami oczekujemy, że przedstawienie, film itd. zrobi nam to samo, co poprzednio, warto się zastanowić, czy wspomnienie nie jest ważniejsze niż wartość dzieła.

Tylko stąd liczne dyskusje, widzowie rozmawiają nieraz zupełnie o czym innym. Co myślisz o tym, żeby przy każdej recenzji pisać datę spektaklu? To dobry pomysł, pomyśl, żeby o tym napisać. Jesteś młodym aktorem i wszystko jeszcze przed Tobą, ale co Twoim zdaniem zapewnia sukces? Talent z ciężką pracą, przy odrobinie szczęścia. Dziękuję za rozmowę.


wici.info | ludzie

Kinga Kardynał: Chciałam być kotem Z Kingą Kardynał, fotografką i zwyciężczynią „Kieleckie Inaczej 2011”, spotykam się w „Kawce Zabawce”. Przy jej kawce i mojej czekoladce rozmawiamy o zabawach i zabawkach, zagłuszani przez imprezę urodzinową jakiegoś szkraba.


43 Masz ulubionego pupila z dzieciństwa? Pluszowy słonik-pozytywka. Już go nie mam i strasznie mi z tego powodu przykro. A gdzie się podział? Mama go uprała. Zaciął się i cały czas śpiewał. I teraz kolekcjonujesz nowe zabawki? Coś w tym jest. Kiedy dostanę wypłatę, czasem chodzę na giełdę fotograficzną do Stodoły, więc mam już w swojej kolekcji trochę modeli. Moim ulubionym jest analogowy Contax. Wzięłam go w zeszłym roku na wyprawę do Albanii. Cudowny kraj. Znam tylko albańskie wino. Bardzo dobre. W ciągu dwóch tygodni zjeździłam całą Albanię samochodem. Podróżuje się fatalnie, bo drogi są słabej jakości. Nie dość, że wąskie i kręte, to jeszcze kamieniste. Najpierw prawie wjechał w nas TIR, a później nieomal wpadliśmy do urwiska. Ale Albańczycy są za to bardzo otwarci. Kiedy mówiliśmy, skąd jesteśmy, od razu zapraszali nas do domu, częstowali specjałami. Przez większość pobytu nie musieliśmy wynajmować żadnego noclegu. Namiot tylko raz nam się przydał. Spędziliśmy noc na plaży podczas pełni księżyca. Było magicznie. Nie zmrużając oka, do rana robiliśmy zdjęcia przy dłuższym naświetlaniu.

Od kiedy tak się bawisz? Od momentu, kiedy dostałam od taty aparat. Dużo spacerowałam po mieście i zwiedzałam jego zakątki, uwieczniając je na fotografii. Potem usłyszałam o konkursie Wici i postanowiłam wysłać kilka zdjęć. Dostałam wyróżnienie! Tak mnie to nakręciło, że od tego zaczęła się cała moja praca. Wcześniej chodziłam do liceum plastycznego, gdzie miałam zajęcia z podstaw fotografii i filmu, więc temat był mi już znany. Właśnie. Słyszałem, że znowu coś ostatnio wygrałaś. Podobno. Też mi ktoś coś mówił. (śmiech) Bardzo się cieszę. Widziałeś zdjęcia? Widziałem, ale możesz opowiedzieć mi o nich jakbym był Stevie Wonderem. Zrobiłam je w technice mokrego kolodionu. Szczęśliwym trafem! Po dłuższej nieobecności w Kielcach, przyjechałam akurat w dzień wyburzania kamienicy przy IX wieków. Natychmiast pobiegłam na miejsce z aparatem. Ucieszeni robotnicy pilnujący budynku dostali ode mnie dwa piwa i pozwolili mi wejść do środka. Pobyt trochę mi się przedłużył, bo zamiast zapowiadanych 15 min. siedziałam tam ponad godzinę. Obeszłam wszystkie piętra, pokoje i wreszcie wspięłam się na ostatni poziom. Tam widzę, że połowa jednej łazienki została już zniszczona. Spojrzałam w górę. Widzę nagle wielką łychę kopary,


która sunie prosto na mnie. Wokół szum i kurz, ale facet z koparki zdołał mnie zauważyć. Wstrzymali burzenie. On zaczął krzyczeć, a po mnie przybiegła ekipa. Ale zanim przybiegła, zdążyłam jeszcze uciec na strych. Nie podarowałabym sobie, gdybym wszystkiego nie zwiedziła. Aż tak lubisz kieleckie kamienice? Bardzo. Kocham to miejsce. Całe miasto mnie inspiruje. Często zwiedzam zakątki różnych kamienic i podwórek. Jestem lokalną patriotką, nawet w Warszawie na śniadanie przed sesją zdjęciową kupuję produkty ze świętokrzyskiego. Majonez rządzi! (śmiech) Musimy przerwać. Goście urodzin zaczynają wyśpiewywać małemu solenizantowi „Sto lat”. Kim chciałaś zostać, jak byłaś taka mała? Kotem, zawsze kotem. A z ludzkich postaci – dentystką albo ortodontką. A teraz? Co robisz, kiedy akurat nie wygrywasz konkursów fotograficznych? (śmiech) Zmuszam się do zrobienia porządku w negatywach. Im dłużej zalegają w pudle, tym bardziej są dla mnie wartościowe. Często sam moment naświetlania filmu jest dla mnie ciekawszy niż efekt końcowy. Boję się rozczarowania, ale nigdy nie wyrzucam zdjęć, trzymam je

wszystkie. Czasem się ich wstydzę i pytam siebie jak to możliwe, że coś takiego zrobiłam, ale dzięki temu widzę progres. Ja dłużej zbierałem tylko mleczaki. Też gdzieś mam. Kiedyś nawet zrobiłam zdjęcia zębów, leżących na kartce papieru. Nazwałam ten cykl „Białe na białym”. Skąd się biorą takie pomysły? Czasem ze snów. Śnię sobie o czymś i mam już w głowie pewien obraz, który muszę zrealizować, bo inaczej jestem na siebie zła. Często działam spontanicznie, większość zdjęć jest przypadkowych, ale czasem bywają wykreowaną od początku do końca wizją. No i zapomniałem mojej wizji. Masz jakieś pytania, na które chciałabyś odpowiedzieć przed śmiercią? Ojej, wolę nie odpowiadać na żadne. Ale czasem, kiedy wychodzę z domu, mam wizję tego, w jaki sposób mogłabym zginąć. I zazwyczaj ginę w samochodzie. Jeżdżę dużo, szybko i trochę mnie kusi, żeby sprawdzić, co by było, gdybym jadąc 180 na godzinę krajową siódemką, skręciła nagle w lewo. Wszystko się zgadza. Ruiny kamienicy, później ruiny samochodu. Ja po wyjściu z domu wymyślam scenariusze filmowe i na końcu prawie każdego ginę przez kobietę.


45 Nic nowego. Zazwyczaj ginie się przez kobietę. Trzeba wymyślać nowe rzeczy. Rozmawiał: Grzegorz Rolecki Kinga Kardynał - absolwentka kieleckiego liceum plastycznego kierunek: grafika warsztatowa. Obecnie studiuje w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej specjalność fotografia. Laureatka konkursów fotograficznych: Warszawski Festiwal Fotografii Artystycznej, Kieleckie Inaczej.

Albania zdjęcia: Kinga Kardynał


Albania zdjęcia: Kinga Kardynał


47


Plan centrum Kielc

Łódź Plan miasta

legenda

ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy

Częstoc howa

2

5

2

1

1 15 18

7

K rakó w

3 19

8

6

17

12


W a r s z a wa 17 6

22

23

24 25

21

11

Lub li n

4 16 14 20 9

18 1

T a r n贸w

plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.jp.ziemiaswietokrzyska.net


1

BWA Piwnice BWA Na Piętrze

Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2

3

Galeria Fotografii ZPAF - BWA Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71

Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02

4

Galeria Winda

KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5

Galeria Wieża

Kielce, plac Niepodległości 1A 6

Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 www.lakiernia.wici.info

informator

Adresy kultury

Galerie

Muzea 6

Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92

Muzeum Narodowe

7 Kielce, plac Zamkowy 1

tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net

8

Muzeum Wsi Kieleckiej Dworek Laszczyków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97

9

Muzeum Zabawek i Zabawy Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl

Muzeum Diecezjalne

10 Kielce, pl. Panny Marii 3,

tel. +41 344 63 07


Muzeum Historii Kielc

11 Kielce, ul. Św. Leonarda 4

18

Dom Kultury Zameczek

19

DŚT Pałacyk Zielińskiego

tel. +41 340 55 20

Muzeum Geologiczne

12 Kielce, ul. Zgoda 21

Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net

tel. +41 361 25 37

Teatry Teatr Lalki i Aktora „Kubuś”

20

Kielecki Teatr Tańca

21

Słoneczko

22

Baza Zbożowa

23

Pod Krechą

14 Kielce, pl. Moniuszki 2b

tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl

15

Teatr im. Stefana Żeromskiego

Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl 16

Filharmonia Świętokrzyska im. Oskara Kolberga

Młodzieżowy Dom Kultury

25

Wspak

Urząd Miasta Kielce, ul. Szymanowskiego 6 Kielce, ul. Strycharska 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl

Moskwa

tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl

tel. +41 365 51 48

Ośrodki Kultury 17

Wojewódzki Dom Kultury Kielce, ul. Ściegiennego 6 www.wdk-kielce.pl

Kielce, ul. Śląska 11a

1 Kielce, Rynek 1

18 Kielce, ul. Staszica 5

Kino WDK

25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl

Urzędy

17 Kielce, ul. Świętokrzyska 20

19 Kielce, ul. Ściegiennego 6

Kielce, Zbożowa 4, www.baza-zbozowa.eu

24

Helios

tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl

Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80

Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24

Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl

Kina

Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl

13 Kielce, ul. Duża 9

tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl

Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31

2

Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego

Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl


wici.info | świętokrzyskie

Wielkie zasługi dla popularyzacji sportu w Kielcach miało założone w 1895 roku Towarzystwo Cyklistów Kieleckich. By przez cały rok utrzymywać dobrą kondycję fizyczną, jego członkowie poza kolarstwem czynnie uprawiali łyżwiarstwo. W tym celu tor kolarski przy ul. Ruskiej w okresie zimowym zamieniano na ślizgawkę.

Weronika Mojecka

Historia kieleckiego sportu:

białe szaleństwo, czyli łyżwy, narty, sanki. Tę i inne historie z dziejów kieleckiego sportu (przed I wojną światową myślistwo zaliczano bowiem do sportów) możemy poznać dzięki talentowi i twórczości śp. Zbigniewa Moskwy, który – podaję za notą biograficzną: „od 1983 r. wertował zasoby archiwalne, tropiąc ciekawostki i sensacje z historii regionu”.

Na łyżwy stawiało także Kieleckie Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Dzierżawiło ono w parku miejskim staw, który zimą, skuty lodem, zamieniał się w popularną wśród kielczan ślizgawkę. Łyżwiarzom często przygrywała orkiestra dęta, a zziębnięci amatorzy białego szaleństwa mogli rozgrzać się herbatą w nieistniejącym już przeszklonym pawilonie, położonym tuż nad stawem, od strony wschodniej. W latach 30. konkurencją dla ślizgawki Sokoła stało się boisko Kolejowego Przysposobienia Wojskowego przy ul. Solnej. Na sztucznym lodowisku, od skrótu zwanym „Kapewu”, rozgrywano mecze hokejowe, ale obiekt udostępniano także chętnym mieszkańcom Kielc. Oba lodowiska miały oświetlenie i tętniły życiem do późnych godzin wieczornych. W 1929 roku Komitet Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Kielcach (dziś WDK) zainicjował budowę skoczni narciarskiej na Stadionie. Do zbiorki funduszy na ten cel włączyli się mieszkańcy miasta i różne organizacje sportowe. Za wytyczenie trasy narciarskiej oraz projekt skoczni odpowiadali inż. Walentowski oraz


53 wicewojewoda Adam Kroebl*. W grudniu 1933 r. z inicjatywy gen. Juliusza Zulaufa (od 1930 r. dowódca 2. Dywizji Piechoty Legionów w Kielcach), powołano w mieście klub narciarski, który niebawem przekształcił się w Kielecki Klub Narciarski, a generał został jego prezesem. Wkrótce utworzono stacje górskie w Zgórsku, na Świętej Katarzynie i w Zagnańsku. Organizowano kursy dla początkujących narciarzy, a wszystkich zachęcano do zdobywania odznak sprawności Polskiego Związku Narciarskiego. W tym celu zorganizowano w 1933 r. pierwsze zawody narciarskie w Kielcach. Na 12-kilometrowej trasie stanęło 80 zawodników, w tym 2 panie. Zmaganiom, które odbyły się na Stadionie, towarzyszyła orkiestra dęta 4. pp Legionów. Tematyka sportów zimowych nie pozwala pominąć jeszcze jednej bardzo istotnej kwestii –stosownego stroju. I tak np. w sezonie 1930/31 w łyżwiarstwie obowiązywała następująca moda: spódniczki w kratkę, do tego kostium z tweedu lub aksamitu, całość koniecznie obszyta futrem, szal i czapeczka z aksamitu, futra lub filcu. Modne były również turbany, baskijki (płaskie, okrągłe nakrycie głowy bez daszka, wprowadzone do mody w pod koniec XX w. przez salony francuskie) czy kominiarki. Buty sportowe, ręcznie szyte w kolorze brązowym lub beżowym.

Wśród narciarek królował kostium norweski, uszyty z materiałów chroniących od wiatru. Zamiast guzików używane były zatrzaski, kolorystyka to granat, beż, szarozielony.

W tej dyscyplinie panie mogły nosić spodnie – albo długie pantalony, poszerzane u dołu, albo spodnie do kolan czy nawet bryczesy. Panowie w tamtych czasach byli modowymi tradycjonalistami. Dziś natomiast niejeden amator białego szaleństwa wizytę na stoku zaczyna w firmowym sklepie. *Adam Kroebl (dwukrotny wicewojewoda kielecki 1924–29 i 1930–31; poseł w l. 1935–38; działacz organizacji sportowych i turystycznych, pionier ruchu narciarskiego w Polsce; autor Kronik turystycznych publikowanych w „Taterniku”, a także członek załogi pierwszego letniego odnotowanego wejście na Żabi Szczyt Wyżni i Niżne Rysy 26 lipca 1905 r.).


wici.info | miasto

Kolorowy labirynt Tarasewicza Plac artystów od września do połowy października zajmowała instalacja Leona Tarasewicza – białostockiego artysty, docenianego na całym świecie. Tarasewicz został do Kielc sprowadzony za sprawą Tomasza Tworka, prezesa firmy budowlanej, która zapewniła metalowe moduły konstrukcji, jednocześnie wielkiego miłośnika sztuki. – Znaleziono mnie, przywieziono, pokazano miejsce i zacząłem kombinować, co tu można zrobić - wypowiada się Tarasewicz dla „Gazety”.

Konstrukcja ta jest pierwszą tak ogromną instalacją w karierze artysty. Inspirowana bagnami, nieopodal, których spędzał dzieciństwo. Kolorowy labirynt, który ukazuje się po wejściu do instalacji, ma przypominać moc mieszających się kolorów, jakie Tarasewicz dostrzegał jako dziecko nad owym bagnem. Konstrukcja


55 przyrody. Zapytaliśmy kilkoro kielczan o to, co sądzą o labiryncie Leona Tarasewicza. 21-letniemu Norbertowi początkowo wydawało się, że będzie to coś w stylu labiryntu w wesołym miasteczku, gdzie po wejściu można będzie się zgubić, bądź lustra będą wydłużały lub skracały sylwetkę. Jednakże po wejściu rozczarował się troszkę. – Miałam zupełnie inne oczekiwania w stosunku do instalacji – skomentował nasz rozmówca. Zdaniem 26-letniego Łukasza była to wspaniała akcja. – Chciałbym widzieć więcej tego typu atrakcji w naszym mieście. Jednak jeden taki labirynt w 200-tysięcznym mieście, to jak jedno piwo w piątkowy wieczór – zauważył Łukasz. Natomiast dla 23-letniej Oli infantylność tego miejsca była urzekająca. – Niemniej jednak odnosi się wrażenie, że kielecka społeczność jest bardziej wymagająca. Zabieg lustrzany jest banalny, przewidywalny i mało zaskakujący – skonstatowała Ola.

celowo nie posiada dachu, przybliża odwiedzającemu bezpośredni odbiór niebieskiego nieba skalanego białymi chmurami. Kolory zastosowane na wewnętrznych słupkach mają przypominać zieleń traw, jesienne ozłocone drzewa oraz wielobarwne kwiaty, lustra zaś mają spełniać funkcję odbijającej się w bagiennej sadzawce

Leon Tarasewicz jest z wykształcenia malarzem, po warszawskim ASP, gdzie do dziś dzień wykłada przestrzeń malarską. Został również odznaczony srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”, jak i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Państwa Polskiego. Katarzyna Ziębińska


wici.info | miasto

Stałam zauroczona przestronnym wnętrzem, starając się szybko powrócić na ziemię, żeby zapytać Edytę o więcej szczegółów.

Bywający artyści „W Bramie” – Artystą się bywa – mówi Piotr Gąciarz, lekarz, bywający artystą, który amatorsko tworzy rękodzielnicze cudeńka. Jego dom wypełniony jest przeróżnymi ceramikami, drewnianymi lub glinianymi szopkami, ale również mrówkami zrobionymi z zaparzarki do herbaty. Większość popadłaby w zapomnienie, gdyby nie Design Centrum Kielce i jego nowa galeria sztuki „W Bramie”. Teraz amatorzy rękodzieła, tacy jak Piotr mają gdzie wystawiać swoje prace. Postanowiłam przyjrzeć się bliżej nowo otwartej galerii. Udałam się więc do Edyty Cieloch, odpowiedzialnej za sprawy związane z „Bramą”. Na pierwszym spotkaniu pojawiła się bardzo miła, drobna kobieta o kręconych włosach. Zaproponowała, abyśmy udały się do galerii. Najpierw pojawił się problem z wejściem, ale w końcu ogromne wrota ustąpiły. – Nie ma jeszcze świateł i kamer zamontowanych w gablotach i słupkach wystawowych – zaczęła Edyta – ale już jesteśmy w fazie wykończenia i to kwestia kilku dni, aby było to, czego jeszcze nie ma dziś.

– Główną koncepcją jest prezentowanie prac rękodzielniczych artystów amatorów z regionu świętokrzyskiego – wyjaśnia. – Chodzi o krzewienie tego, co jest fajne i samo prosi się, by inni mogli to zobaczyć, a „bywający artyści” mieli odwagę prezentować swój dorobek artystyczny. Nie chodzi nam o to, aby ludzie z dyplomami szkół artystycznych, czy zajmujący się wszelakim rzemiosłem wystawiali tutaj prace. Trafiać do nas mają ludzie z pasją, tacy jak Piotr, który jest z zawodu lekarzem, a z tego typu sztuką łączy go tylko pasja. Jak wiadomo, nie każdy przypadkowy człowiek będzie mógł wystawiać swoje prace. Muszą one oczywiście spełniać pewne normy – powinny być innowacyjne, niepowielone, ale wychodzące spod ręki artysty. Muszą prezentować pewien poziom, tzn. jak twierdzi Edyta z uśmiechem na twarzy „nie mogą być zlepkiem badziewia, robota musi być precyzyjna i staranna”. Wszelakie zgłoszenia będą weryfikowane przez specjalnie do tego powołaną ekipę. Projekty, które galeria „W Bramie” przyjmie, jak już wspominałam, muszą być pomysłowe, ciekawe i przede wszystkim innowacyjne. Mogą być towszelkie formy rękodzieła, od ceramiki, przez wiklinę, biżuterię, po witraż. Katarzyna Ziębińska


57


wici.info | miasto

Kielce dawniej i dziś Gdzie mówić, aby nas słyszano, czyli w telegraficznym skrócie – trzy słowa o mediach

Pierwsze słowo – prasa Pierwszym systematycznie wydawanym pismem w języku polskim była w Kielcach „Gazeta Kielecka”. Wyprzedziliśmy pod tym względem wszystkie prowincjonalne miasta (poza Lublinem). Pierwszy numer „GK” ukazał się 1 października 1870 roku. Dwa razy w tygodniu – w środy i soboty – dzięki inicjatywie Leona Gautiera, naczelnika powiatu kieleckiego i Moszka vel Michała Goldhaara, znakomitego kieleckiego ksiegarza, kielczanie otrzymywali solidną porcję wiadomości nie tylko lokalnych. Początkowo „GK” propagowała hasła pozytywistyczne, ale kiedy w 1875 roku redakcję objęli bracia Stani-

sław i Stefan Sennicy, pismo stało się czysto informacyjne. Sienniccy zrezygnowali z publicystycznego charakteru gazety na rzecz informacji o mieście. Czytelnicy mogli zatem na bieżąco śledzić ogłoszenia, kronikę kryminalną i kronikę teatralną. „GK” przedrukowywała także bardziej lub mniej znane powieści. W pierwszych latach istnienia pismo nie cieszyło się zbyt dużą popularnością: prenumeratę wykupiło 150 osób w mieście i 200 tzw. zamiejscowych. W 1900 roku nakład wynosił 600 egz. Gazeta ukazywała się do 1939 roku, w tym czasie współpracowali z nią m.in. nauczyciele kieleckiego gimnazjum, ale także Adam Asnyk, (1884) czy Bolesław Prus (1881–86).


59

Na początku XX wieku (od X 1906 do XII 1907) ukazywały się w Kielcach „Echa Kielckie”. Był to tygodnik liberalno-demokratyczny poświęcony sprawom politycznym, ekonomicznym, a także lieraturze. Redaktorem naczelnym „EK” był Leon Rygier, mąż Zofii Nałkowskiej. Zainteresowanych publikacjami Nałkowskiej w „EK” odsyłam do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Po wojnie kielecki rynek prasowy zdominował dziennik „Słowo Ludu”, wydawany od września 1949 roku. Do 1990 był to organ KW PZPR. Po zmianie ustroju gazeta przeszła w prywatne ręce – właścicielem

był m.in. Exbud i norweski koncern Orkla. Ostatni numer „SL” ukazał się w maju 2006 roku. Wówczas wydawca dziennika, kierując się ekonomią (tak przynajmniej brzmiała oficjalna wersja) zadecydował o połączeniu „Słowa” z „Echem Dnia”. „SL” ukazywało się sześć razy w tygodniu, początkowo z sobotnim dodatkiem „Słowo Tygodnia”, a od końca października 1959 roku z sobotnio-niedzielnym wydaniem „Magazyn Słowa Ludu”. W latach 60. w wydaniu weekendowym drukowano jeden z pierwszych w polskiej gazecie komiks, a w zasadzie powieść rysunkową o wojennych przygodach sierżanta Cienia. Autorem ilustracji był scenograf kieleckiego Teatru im. S. Żeromskiego Marian Gostyński. Od 1971 roku lokalne wydarzenia śledzimy na łamach „Echa Dnia”. Być może nie wszyscy pamietają, ale do 1993 roku „ED” było popołudniówką. W 1993 zamieniło się w gazetę poranną, a piątkowe wydanie wzbogacono o program telewizyjny. Obecnie gazeta ukazuje się w trzech wydaniach: radomskim, kieleckim i podkarpackim i zawiera wiele dodatków tematycznych i lokalnych. Rozbudowała się także o nowe medium – portal www.echodnia.eu. Styczeń 1990 roku to premiera „Gazety Lokalnej” (dziś „Gazeta Wyborcza. Kielce”) – pierwszego w Polsce dodatku „Gazety Wyborczej”. W początkach jej istnienia, w okresie szalejących cen, na łamch porównywano ceny podsta-


wowych produktów: chleba, masła, twarogu, mleka wędliny, mięsa, dziś wydanie papierowe uzupełnia portal www.gazeta.kielce.pl.

Drugie słowo – radio Zanim Kielce doczekały się ulicy Radiowej, znajdowały się w zasiegu rozgłośni Polskiego Radia w Warszawie (od 1931 roku, kiedy w Raszynie wybudowano antenę radiową). Wówczas pojawiły się pierwsze proste odbiorniki detektorowe i bardziej skomplikowane, o większej mocy lampowej – w przededniu wybuchu wojny było ich ponad 3,5 tys. W październiku 1952 roku utworzono ekspozyturę Polskiego Radia w Kielcach – wyposażono ją w jeden mikrofon, jeden gramofon i jeden magnetofon. Początkowo audycje nadawano za pomocą sieci radiowęzłowych, rozmieszczonych w całym mieście. Pierwszy nadajnik średniokrajowy o mocy 1kW i zasiegu 15–20 km wokół Kielc rozgłośnia otrzymała w 1957 roku. Dopiero w roku 1964 w ogródku Wojewódzkiego Domu Kultury stanął prawdziwy metalowy maszt nadawczy. W tym czasie siedziba radia mieściła się przy ul. Świerczewskiego (dziś Jana Pawła II), naprzeciwko Seminarium Duchownego. W 1966 roku powstała stacja radiowo-telewizyjanna na Świętym Krzyżu, dzięki której zyskano zasięg na całe województwo i odbiór trzech, a potem 4 programów radiowych.

W 1975 roku Radio Kielce przeniosło się do nowego budynku przy skrzyżowaniu ulic Polnej i Związku Walki Młodych (dziś Radiowej). W 1993 roku, jako jedna z trzech pierwszych w Polsce, wraz z łódzką i poznańską – kielecka rozgłośnia stała się spółką i od tej pory funkcjonuje pod nazwą Polskie Radio Rozgłośnia Regionalna w Kielcach „Radio Kielce” S.A. Dla porównania w 1952 roku program lokalny trwał 20 minut, w 1978 – 3 godziny, a od 1993 możemy go słuchać całą dobę.

Słowo trzecie – telewizja

Pierwszą w historii Polski transmisję telewizyjną przeprowadziła w 1931 roku rozgłośnia Polskiego Radia w Katowicach. Pierwszy program wyemitowano 25 października 1952 roku roku – o 19 nadano wówczas 30-minutowy


61 program muzyczno-baletowy, a w styczniu 1953 roku rozpoczęto emisję programu polskiej telewizji – pół godziny raz na tydzień.

informacyjnym. „Kroniki Świętokrzyskiej”, oddzielnego serwisu informacyjnego emitowanego w Telewizji Kraków raz w tygodniu, doczekaliśmy się w 2002 roku. Oddział Terenowy TVP SA w Kielcach utworzono w styczniu 2005 roku.

...słowo czwarte, które zburzyło harmonię trójcy – internet

Do tego dodajmy jeszcze pierwsze telewizory – Wisłę, pierwszy telewizor produkowany seryjnie w Polsce (od 1955) i Belweder, pierwszy w całości zaprojektowany w Polsce (1957).

Pierwsze w Polsce połączenie z internetem miało miejsce w 1991 roku. Wówczas Rafał Pietrak z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego nawiązał kontakt z Janem Sorensenem z Uniwersytetu w Kopenhadze. Wtedy nastąpiło zdjęcie blokady na łączność internetową z Polską po stronie USA. W styczniu 1993 roku sieć Politechniki Świętokrzyskiej włączono do NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa). Był to pierwszy i jedyny przez kolejne trzy lata węzeł internetu w Kielcach. W styczniu 1994 roku Politechnika Świętokrzyska udostępniła na zasadach komercyjnych internet wszystkim zainteresowanym z terenu Kielc. I od tego czasu – jak mówią niektórzy – rozpoczęła się nowa era.

Na Świętokrzyski Ośrodek Regionalny TVP S.A. w Kielcach podlegający Oddziałowi Terenowemu w Krakowie przyszło nam poczekać jednak do lutego 2001 roku. A i tak wiadomości z regionu świętokrzyskiego stanowiły tylko krótkie materiały w głównym programie

Weronika Mojecka


wici.info | świętokrzyskie

Świętokrzyska oś czasu – kamienie milowe naszego dziedzictwa cz. III Proponujemy Czytelnikom trzecią część swego rodzaju wędrówki po świętokrzyskiej osi czasu, na której umieściliśmy słupy milowe bogactwa, jakim jest dziedzictwo narodowe. Przyjęliśmy, że region świętokrzyski widoczny z kosmosu na 51 równoleżniku rozpościera się od krańca wschodu Zawichostu do krańca zachodu Secemina, od krańca północnego Gowarczowa do krańca południowego Bejsc. Niniejszy odcinek rozpoczynamy od XVI wieku, który jest zwanym także złotym wiekiem kultury polskiej.

opracował: Andrzej Piskulak


63

Prezentacja XIX wiecznego patefonu


Wiek XVI – złotym wiekiem kultury polskiej Na terenie Krainy Świętokrzyskiej rozwojowi kultury towarzyszył wówczas intensywny rozkwit ekonomiczny. Połowa XV wieku, wiek XVI do około połowy wieku XVII – to czas ogromnego zintensyfikowania eksploatacji miejscowych rud żelaza oraz metali kolorowych: miedzi i ołowiu. Jeszcze w średniowieczu tradycje przemysłowe Krainy Świętokrzyskiej podtrzymywali między innymi cystersi z Wąchocka, którzy w XIII wieku mieli przywileje uprawniające ich do prowadzenia eksploatacji zasobów mineralnych w swych dobrach. Z kolei w XIV wieku pojawiły się w dolinie rzeki Kamiennej pierwsze kuźnice, otwierające nowy rozdział w dziejach hutnictwa żelaza na dzisiejszej ziemi kieleckiej. O kolejnych etapach rozwoju przemysłu świadczyły przywileje królewskie z XV wieku dla Chęcin i Radoszyc. Ustanawiały one zrzeszenia przedsiębiorców górniczych zwane gwarectwami oraz urząd żupnika królewskiego. Równocześnie królowie polscy, którzy do roku 1576 byli właścicielami wszystkich minerałów znajdujących się w granicach państwa, wydawali liczne zezwolenia na podejmowanie prac minerskich, zachęcając do osiedlania się na ziemiach kruszconośnych cudzoziemców obeznanych ze sztuką górniczą. Wykorzystując sprzyjające warunki, starosta kielecki Hieronim Szafraniec w 1553 roku wystarał się o przywilej wolnej eksploatacji rud żelaza i prowadzenia kuźnic we wsiach okalających Kielce od zachodu. Kopalnie rud żelaza powstawały głównie w górnym brzegu rzeki Kamiennej i nad jej dopływami oraz nad Czarną Sielpiańską i Bobrzą. Rozwijający się przemysł hutniczy domagał się coraz to większej ilości rudy. W roku 1510 było na dzisiejszej ziemi kieleckiej było 39 kuźnic, a w roku 1577 – już 64. Pod koniec wieku XVI biskup krakowski sprowadził na Kielecczyznę włoskich hutników i górników z ośrodka przemysłowego w Bergamo. Uruchomili oni w roku 1598 w Bobrzy, a potem w Samsonowie pierwsze na ziemiach polskich wielkie piece, tak zwane „bergamskie”, pozwalające otrzymać ciekłą surówkę. Natomiast okolice Chęcin obfitujące w złoża rud miedzi i ołowiu stały się ważnym w kraju ośrodkiem górnictwa i hutnictwa metali kolorowych. W związku z wyczerpaniem się pod koniec XVI wieku zasobów rudonośnych w okolicach Chęcin, kopalnictwo rud miedzi przeniosło się do Niewachlowa, Miedzianej Góry, Kostomłotów i Kielc. Ruiny zakładu wielkopiecowego w Samsonowie przypominają, że tradycje hutnicze tej miejscowości sięgają XVI wieku. Wówczas czynna była tu kuźnica wodna. Pierwszy zakład wielkopiecowy, własność biskupów krakowskich, wymieniany jest w 1645 r. Produkowano w nim działa polowe,


65

Ruiny huty w Samsonowie

kule i szyszaki. Na początku siedemnastego stulecia właściciele huty samsonowskiej zakupili kuźnice w pobliskich miejscowościach: Humer, Światełko, Suchyniówek. Razem tworzyły tak zwany klucz samsonowski. W 1778 r., na miejscu zrujnowanego pieca, powstał nowy, ufundowany przez biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka. Dotrwał do roku 1816 r. Z inicjatywy Stanisława Staszica w 1818 r. rozpoczęto budowę nowego, dużego zakładu wielkopiecowego wraz z osiedlem mieszkaniowym dla pracowników. Wielki piec ukończony i uruchomiony został w 1823 r. W 1835 – data na wielkim piecu – nastąpiła ponowna przebudowa zakładu. Siłą napędową urządzeń w hucie była woda rzeki Bobrzy, doprowadzona do zakładu sklepionym kanałem. Do 1831 roku produkowano tu między innymi czerepy do pocisków rakietowych konstrukcji J. Bema. Samsonowska huta pracowała do 1866 roku, kiedy to została zniszczona przez pożar. Od tego czasu popadała w ruinę. W centralnej części ruin znajduje się wielki piec, najwyższą budowlą jest wieża gichtociągowa, z której dokonywano zasypu pieca wsadem, czyli węglem, rudą i topnikiem. Pomieszczenia po prawej stronie pieca mieściły dmuchawę, a po lewej maszynę parową, którą huta samsonowska zyskała po modernizacji w 1829 roku. Duże hale po lewej stronie pieca były pomieszczeniami modelarni i suszarni, a po prawej emalierni. Pomiędzy nimi znajdowała się odlewnia. Dziś organizowane są tu m.in. plenerowe imprezy estradowe i rekonstrukcje historyczne.


Na ziemi kieleckiej rozwijało się także górnictwa skalne. Rozkwit budownictwa zarówno świeckiego, jak i sakralnego powodował wzrost zapotrzebowania na piaskowce, polerowany wapień (marmur) oraz na kamień łamany, służący do budowy fundamentów i produkcji wapna. Innym źródłem bogacenia się regionu, a głównie szlachty było znakomicie rozwijające się rolnictwo. Polska w XVI i początkach XVII wieku eksportowała ogromne ilości zbóż: pszenicy, żyta, owsa, prosa, jęczmienia, a także chmielu, konopi, lnu. Przedmiotem handlu z państwami zachodnimi Europy były także polskie woły, barany, wieprze i konie. Pod względem rozwoju kultury w wieku XVI kontynuowane były chlubne tradycje wcześniejszego okresu, kiedy to w klasztorach na Świętym Krzyżu, Miechowie, Jędrzejowie i Wąchocku w scriptoriach przepisywano księgi. Szczególnie zasłużył się światły opat klasztoru Benedyktów na Świętym Krzyżu Maciej Pyzdr (zm. po 1500), który przepisał statuty piotrkowskie i wiślickie i pozostawił po sobie rękopis Rocznika Świętokrzyskiego. Na przełomie XV i XVI wieku żył i działał wybitny polski uczony Maciej z Miechowa (1457–1523), lekarz, astronom, geograf i historyk. W latach 1501–1519 ośmiokrotnie pełnił on funkcję rektora Akademii Krakowskiej, był autorem pierwszego naukowego opisu etnograficzno-geograficznego wschodniej Europy. Ważnymi ośrodkami kultury na mapie Polski stały się także dwory biskupów krakowskich w Bodzentynie i w Kielcach. Do Bodzentyna na dwór biskupa Piotra Myszkowskiego przyjeżdżał Jan Kochanowski i muzyk Mikołaj Gomółka.

Pałac biskupów krakowskich w Kielcach


67

Reformacja i kontrreformacja Wiek XVI to nie tylko rozkwit renesansu, ale i początki reformacji. Terytorium dzisiejszej ziemi kieleckiej należało w drugiej połowie XVI i początkach XVII wieku do najbardziej ogarniętych przez reformację terenów w Koronie. Wielu zwolenników, głównie wśród szlachty, miał ruch kalwiński, a pod koniec wieku i ariański. Różnowiercą był również poeta, wielki syn ziemi jędrzejowskiej, Mikołaj Rej z Nagłowic (1505–1569) . Trwałość zbiorów kalwińskich i ariańskich zależała najczęściej od postawy i woli właścicieli dóbr ziemskich. Szlachta zazwyczaj decydowała o tym, czy w ich majątkach kościoły katolickie zamieniane były na zbory protestanckie. Najwięcej parafii zamieniono na zbory kalwińskie w dekanatach: Jędrzejów, Książ Wielki, Kije, Sokolina, Pacanów, Małogoszcz, Kurzelów, Opatowiec. Parafii katolickich zamienionych na organizacje kościelne protestanckie na dzisiejszej ziemi kieleckiej było łącznie ponad 70. Najpoważniejszymi ośrodkami reformacji były miasta Pińczów i Raków. Na przełomie XVI i XVII wieku nastąpiła kontrreformacja. Katolicyzm znowu się odrodził. Nastąpił stopniowy zanik tolerancji religijnej. Zbory kalwińskie i ariańskie znowu przekształcono w kościoły katolickie. Niektóre z wznoszonych w XVII wieku nowych świątyń były budowane zwłaszcza po roku 1650, w modnym wówczas stylu barokowym. Wymieńmy tyko niektóre z wówczas wzniesionych ciekawszych obiektów. Najcenniejszym z nich jest zbudowany w Kielcach w latach 1637–1644 pałac biskupów krakowskich. Fundatorem pałacu był bp Jan Zadzik, a budowniczym Tomasz Poncini. Pałac ten (zabytek klasy zerowej) jest obecnie siedzibą Muzeum Narodowego. Z budowli o charakterze świeckim powstały jeszcze w XVII wieku pałace i okazałe dwory, między innymi w Śladkowie Dużym, Podzamczu Piekoszowskim, Modliszowicach (Koneckie) i Podzamczu Chęcińskim. Ponadto szereg obiektów wcześniej zbudowanych poddano gruntowym przeróbkom, jak na przykład pałac biskupi w Bodzentynie. Z kościołów wzniesionych w XVIII w. wymienić należy kościół parafialny w Czarncy, fundowany przez właściciela tej wsi, hetmana polnego Stefana Czarnieckiego, kościół filialny w Starochęcinach, zbudowany najprawdopodobniej według projektów Tylmana z Gameren i kościoły parafialne w Kunowie nad Kamienną oraz w Wodzisławiu. Ponadto pojawiło się też kilka nowych obiektów klasztornych – w Pińczowie, Rakowie i Stopnicy. Wybitną postacią nauki polskiej w XVII w. był urodzony na terenie dzisiejszej ziemi kieleckiej, w Kurzelowie, profesor rektor Akademii Krakowskiej Jan Brożek (1585–1652). Był on najwybitniejszym matematykiem w tym okresie.


Również na kartach historii literatury polskiej XVII wieku znaleźli się mieszkańcy krainy świętokrzyskiej, spośród których warto wymienić m.in. poetę, pierwszego przedstawiciela regionalizmu literackiego, Wespazjana Kochowskiegoa (1633–1700), pochodzącego z Gaju koło Wiśniowa, a tworzącego we wsi Goleniawy. Ze Skrzypiowem pod Pińczowem i podwodzisławskimi Olszówkami związany był słynny pamiętnikarz szlachecki XVII wieku Jan Chryzostom Pasek (1639–1701), który według tradycji ostanie lata życia spędził w Cisowie pod Daleszycami. W swych pamiętnikach Pasek opisywał głównie swe wojenne przygody i „przewagi”.

Rzeczpospolita wojująca Wiek XVII był dla Polski obfity w wojny zarówno z sąsiadami, jak i w walki wewnętrzne, które w drugiej połowie wieku doprowadziły Rzeczpospolitą do upadku gospodarczego i politycznego. Już w latach 1607–1607 tak zwany rokosz Mikołaja Zebrzydowskiego nie oszczędził ziem północno-zachodniej Małopolski, akcja jego bowiem toczyła się wyłącznie na Ponidziu i ziemi sandomierskiej. Ziemie stanowiące dzisiejsze województwo świętokrzyskie odczuły też w czasie najazdu szwedzkiego, zwanego „potopem”, bezpośrednie skutki wojen. Jesienią 1655 r. po zdobyciu Warszawy król szwedzki Karol Gustaw przemaszerował na południe pod Kraków, zdobywając po drodze zamek w Chęcinach. Wojska szwedzkie złupiły także leżące przy tym szlaku miasta – Jędrzejów, Małogoszcz, Miechów. Dzieło zniszczenia kontynuowały na tym terenie w 1657 r. wojska sprzymierzonego z Gustawem Adolfem Jerzego II Rakoczego, księcia Siedmiogrodu. Zrujnowany został także przemysł metalurgiczny, tak bujnie się rozwijający w pierwszej połowie XVII wieku. Walki politycznie doprowadziły do rokoszu marszałka wielkiego koronnego Jerzego Lubomirskiego przeciw królowi Janowi Kazimierzowi. W pierwszej fazie rokoszu w 1665 roku wojska J. Lubomirskiego stacjonowały przez jakiś czas w Miechowie i okolicach, a następnie pomaszerowały na północny zachód, zostawiając po sobie zniszczenia.

W czasie wojny północnej (1701–1702) przez jakiś czas teatrem walk były ziemie Ponidzia. W spokojniejszych nieco latach połowy XVIII wieku powoli odbudowano gospodarkę (zwłaszcza górnictwo i hutnictwo) w Staropolskim Okręgu Przemysłowym nad Kamienną, Czarną Sielpiańską i w okolicach Kielc. W swych dobrach na Kielecczyźnie w tym czasie zakładał manufaktury kasztelan Jacek Jezierski. Do dziś zachowały się zakłady metalowe w Maleńcu – obecnie obiekt muzealny.


69

Muzeum w Maleńcu

Zabytkowy zakład Hutniczy w Maleńcu znajduje się we wsi leżącej tuż przy zachodniej granicy województwa nad rzeką Czarną Konecką. W roku 1784 Jacek Jezierski, kasztelan łukowski, założył tu zakład składający się z tartaku, drutarni i fryszerni z 11 młotami. Surówki do zakładu metalurgicznego dostarczał wielki piec w Kawęczynie, a rudę dowożono z miejscowości: Machory, Kołoniec i Ruda Maleniecka. Tutejsza kuźnica wytwarzała między innymi stalowe odkuwki na lufy do słynnych sztucerów produkowanych w królewskich manufakturach w Kozienicach. W pięćdziesiąt pięć lat później dokonano modernizacji zakładu, budując walcownię, młotownię i topornię. W połowie dziewiętnastego stulecia zainstalowano 15 gwoździarek do produkcji gwoździ ciętych z blachy. Pracowało tu wówczas 80 robotników. Wkrótce ponownie zmodernizowano fabrykę i podjęto produkcję łopat, szpadli i okuć budowlanych. Do napędzania urządzeń zakładu służyły trzy koła wodne poruszające system pasów transmisyjnych, uruchamiających następnie prasy, gwoździarki, nożyce, młoty i miechy pieca grzewczego. Do produkcji łopat i gwoździ używano zużytych obręczy kół od wagonów kolejowych. W 1950 roku zaprzestano produkcji gwoździ, siedemnaście lat później zakład zamknięto, a produkcję przeniesiono do nowego obiektu. Od 1970 roku zakładem opiekują się studenci Politechniki Śląskiej. Gdyby nie tabliczki przy prasach, gwoździarkach i innych urządzeniach wydawać by się mogło, że robotnicy tylko na chwilę oddalili się od maszyn, by posilić się i odpocząć. Jest to po prostu „żywe” muzeum. Obiekt znajduje się pod opieką Starostwa Powiatowego w Końskich.


W czasie Sejmu Wielkiego W 1789 roku podjęto uchwałę o zajęciu na rzecz skarbu państwa ogromnych dóbr biskupów krakowskich. Uzyskane w ten sposób fundusze zamierzono obrócić na potrzeby wojska. Od tego czasu Kielce oraz szereg innych miast i wsi stały się własnością państwową. Próby wzmocnienia państwa przetrwała w 1792 roku wojna z Rosją, po której ziemie polskie uległy następnemu podziałowi, a na terenie kadłubowego już państwa stacjonowały garnizony rosyjskie. Tak było też na terenie Gór Świętokrzyskich i na Ponidziu. Dlatego gdy wybuchło powstanie kościuszkowskie, pierwsze starcia zbrojne nastąpiły właśnie na tych terenach. Na ziemi miechowskiej, pod Racławicami, 4 kwietnia 1794 r. doszło do bitwy wojsk powstańczych dowodzonych przez naczelnika Tadeusza Kościuszkę, z rosyjskim korpusem dowodzonym przez gen. Aleksandra Tormasowa. W wyniku III rozbioru Polski, który nastąpił po upadku powstania kościuszkowskiego, ziemie dzisiejszego województwa znalazły się na prawie 15 lat (1795–1809) w granicach monarchii austriackiej. Mimo iż wiek XVIII, zwłaszcza jego pierwsza połowa, uznawany jest za okres upadku kultury i oświaty w Polsce, także i wówczas podejmowano kroki, by odrodzić świetność tych dziedzin. Niektóre poczynania miały miejsce na obszarze dzisiejszej ziemi kieleckiej. W XVIII w. żyło tu wielu wybitnych uczonych i mężów stanu. Niedaleko Małogoszcza w Żarczycach urodził się przyszły ksiądz, pijar Stanisław Konarski (1700–1773). Był on reformatorem szkolnictwa, twórcą słynnej szkoły Collegium Nobilium w Warszawie, autorem między innymi dzieł „O skutecznym rad sposobie” i „O poprawie wad wymowy”. Za olbrzymie zasługi w dziedzinie nauki i oświaty otrzymał od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego medal z napisem Sapere auso (temu, który odważył się być mądrym). Z ziemią konecką był związany marszałek Sejmu Czteroletniego, współtwórca Konstytucji 3 Maja, Stanisław Małachowski (1736–1809). W swych rodowych majątkach przeprowadził postępowe reformy, między innymi zwolnił podanych od nadmiernych świadczeń. W czasach Księstwa Warszawskiego był prezesem Rady Ministrów, a w ostatnich miesiącach życia prezesem Senatu. Natomiast inny wybitny polityk i uczony tego okresu, ksiądz Hugo Kołłątaj (1750–1812) był związany z Ponidziem. Urodził się na Wołyniu, ale do szkoły średniej chodził w Pińczowie. Ponadto po ukończeniu studiów w Krakowie i we Włoszech otrzymał jako duchowny szereg beneficjów kościelnych, między innymi był proboszczem w Krzyżanowicach nad Nidą i w Pińczowie. Mimo iż rzadko w nich przebywał, prowadził wzorowa gospodarkę. Dbał też jako działacz Komisji Edukacji Narodowej o los szkoły pińczowskiej. Największe zasługi na arenie ogólnopolskiej położył jako reformator i rektor Akademii Krakowskiej, współautor tekstu Konstytucji 3 Maja i członek Rady


71 Ponidzia i ziemi miechowskiej stanowiły wraz z Olkuszem i Zagłębiem Dąbrowskim, województwo krakowskie ze stolicą w Kielcach.

Hugo Kołłątaj

Najwyższej Narodowej w czasie powstania kościuszkowskiego. Pozostawił po sobie olbrzymią spuściznę naukowo-literacką.

Lata niewoli Wiek XIX to w prawdzie lata niewoli narodowej, ale także ogromnych przemian związanych z kształtowaniem się nowoczesnego społeczeństwa polskiego. Na ziemi kieleckiej też dokonywały się bardzo poważne przeobrażenia. Po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku ziemie pomiędzy Pilicą a Wisłą weszły w skład zaboru rosyjskiego – jako część utworzonego wówczas Królestwa Polskiego. Dokonały się także w tym czasie znaczące przemiany w zakresie podziałów administracyjnych. Z ziem leżących w dolinie rzeki Kamiennej i na północ od niej oraz na Wyżynie Sandomierskiej powstało województwo sandomierskie ze stolicą w Radomiu. Tereny Gór Świętokrzyskich,

W roku 1837 roku nazwę „województwo” zastąpiono określeniem rosyjskim „gubernia”, a cztery lata później przymiotnik „krakowska” i „sandomierska” wymieniono na „kielecka” i „radomska”. Obie te gubernie w 1844 roku zostały połączone w jedną, a ich stolicą był Radom. Trwało to jednak niezbyt długo, gdyż w latach 1867–1915 znowu gubernie te funkcjonowały oddzielnie. W czasach Królestwa Polskiego utworzono też nowe jednostki administracji kościelnej. Odrębna diecezja kielecka utworzona została w 1807 roku z ziem wydzielonych z diecezji krakowskiej, ale trwało to dość krótko, bo do końca 1818 roku. Ponownie samodzielną diecezje kielecką erygowano w 1883 roku. Część ziem dzisiejszego województwa świetokrzyskiego (koneckie, ziemie w dolinie rzeki Kamiennej) należało natomiast od roku 1818 do utworzonej wówczas diecezji sandomierskiej. Zmalała liczba zakonów, w roku 1819 bowiem decyzją rządu Królestwa Polskiego zniesiono szereg klasztorów, wśród nich skasowano 19 domów zakonnych na terenie Kielecczyzny. Były to między innymi klasztory: benedyktynów na Świętym Krzyżu, cystersów w Jędrzejowie i Wąchocku, bożogrobców w Miechowie oraz paulinów w Pińczowie. Przy okazji co cenniejsze woluminy z księgozbiorów z tych zgromadzeń Samuel Bogumił Linde wywiózł do Warszawy.


W czasach kongresowego Królestwa Polskiego Przed upadkiem powstania listopadowego w 1831 roku, na terenie Staropolskiego Okręgu Przemysłowego, zwanego wówczas dla odróżnienia od Zagłębia Dąbrowskiego Okręgiem Wschodnim, rozwijały się intensywnie przemysł metalurgiczny i górnictwo. Duża była w tym zasługa Stanisława Staszica. Wykwalifikowaną kadrę techniczną do realizacji planu Staszica miała zapewniać utworzona przez niego w 1816 r. Szkoła Akademiczno –Górnicza w Kielcach – pierwsza polska politechnika, która w ciągu 10 lat istnienia wykształciła przeszło 40 inżynierów hutnictwa i górnictwa. Jednym z profesorów akademii był słynny uczony z Saksonii – Jerzy Bogumił Pusch (1791– 1846). Do sprawnego zarządzania przemysłem Królestwa Polskiego utworzona została w Kielcach Dyrekcja Górnicza. Upadek przemysłu na Kielecczyźnie zaznaczył się wyraźnie zwłaszcza po powstaniu styczniowym, gdy większość zakładów z czasów staszicowskich przestała istnieć.

W okresie międzywojennym i wojennym Trzon fabryk Centralnego Okręgu Przemysłowego umiejscowiono na Kielecczyźnie. Budowa tego kompleksu nowoczesnych zakładów pozwoliła Polsce przezwyciężyć kryzys gospodarczy lat trzydziestych. Rozwój regionu przerwał wybuch II wojny światowej. Kolejny raz ziemia świętokrzyska stała się terenem działań wojennych i bazą dla większości oddziałów partyzanckich. Tutaj dowodzili m.in. legendarny „Hubal” – mjr Henryk Dobrzański oraz mjr Jan Piwnik „Ponury”. W masowych egzekucjach i pacyfikacjach zginęło ok. 400 tys. mieszkańców Kielecczyzny, ok. 80 tys. zamknięto w obozach i więzieniach, ponad 200 tys. wywieziono na przymusowe roboty do III Rzeszy. Pozostały po nich liczne groby, zbiorowe mogiły, pomniki, tablice pamiątkowe w kościołach i miejscach kaźni. Ogromne zasługi dla Kielecczyzny położyli m.in.: Henryk Sienkiewicz, Stefan Żeromski, Adolf Dygasiński, Witold Gombrowicz i Gustaw Herling-Grudziński.


73

Dąb Bartek

Przyroda największym skarbem Najcenniejszym przyrodniczo obszarem w Regionie jest Świętokrzyski Park Narodowy. Został on utworzony 1 kwietnia 1950 r. jako drugi w Polsce. W 1996 r. nastąpiło powiększenie jego powierzchni. Obecnie ŚPN zajmuje obszar 7626,45 ha. Wokół parku została utworzona otulina, o pow. 20.786 ha. Park położony jest w centralnej części Gór Świętokrzyskich i obejmuje ich najwyższe pasmo – Łysogóry, z najwyższymi szczytami, Łysicą (612 m n.p.m.) i Łysą Górą (595 m n.p.m.). Park charakteryzuje się wielkim bogactwem form krajobrazowych, utworów geologicznych, szaty roślinnej i świata zwierząt. Jego szczególną osobliwością są gołoborza – rumowiska piaskowców kwarcytowych powstałe w wyniku wietrzenia mechanicznego skał kambryjskich w okresie peryglacjalnym. Najlepiej zachowane fragmenty zbiorowisk leśnych zostały objęte ścisłą ochroną. Są to rezerwaty: Chełmowa Góra, Czarny Las, Mokry Bór, Święty Krzyż i Łysica.

Pomniki przyrody Pomniki przyrody to pojedyncze, bądź grupowo występujące twory przyrodnicze szczególnej wartości naukowej, kulturowej, historyczno-pamiątkowej bądź krajobrazowej. Na terenie województwa świętokrzyskiego ustanowiono dotychczas 71.214 pomników przyrody. Najbardziej znane to ok. 750-letni dąb Bartek w Zagnańsku, Jaskinia „Piekło” przy niebieskim szlaku turystycznym z Chęcin do Kielc oraz Wąwóz Królowej Jadwigi w Sandomierzu. Opr. Andrzej Piskulak, zdjęcia: Rafał Nowak


wici.info | pasje

Kieleckie Inaczej” Zwyciężczynią tegorocznej, siódmej już, edycji „KieleckieInaczej 2011” została Kinga Kardynał i jej „IX Wieków Kielc” (rozmowa na stronie 40). Nie oznacza to oczywiście, że korona, czyli dziesiątka pozostałych nagrodzonych, odstaje od perły. Kielce świeże, lśniące jaskrawą farbą, Kielce brzydkie, kłujące zdartym murem, ale przede wszystkim Kielce zawsze inne. „Kieleckie Inaczej”, czyli znajomo, bo przede wszystkim po swojemu, intymnie, szeptem, krzykiem, ale zawsze magnetyczne. Takie kieleckie można było zobaczyć na wernisażu pokonkursowej wystawy fotograficznej „Kieleckie Inaczej 2011” 30 września w Galerii Lakiernia. Każde zdjęcie stanowi autonomiczną impresję, albo inaczej – wizualną wariację o kieleckim. Uczestnicy podsuwają widzowi okulary, przez które te same miejscówki będą prezentowały się w różny sposób. Bywają urokliwą baśnią, dramatem pozbawionym happy endu, felietonem z ostrą pointą albo pocztówką bez morału, ale za to piękną i lekką jak pianka.

Komisja miała zatem twardy orzech do zgryzienia. Na posiedzeniu 7 września 2011 jury w składzie: Paweł Pierściński (honorowy prezes świętokrzyskiego ZPAF), Wiktor Franko (fotografik), Leszek Kowalski (fotografik) i Bożena Pawłowska (sekretarz jury) oceniło aż 264 prace nadesłane przez 58 autorów. Zaraz za Kingą, dwie równorzędne pozycje na niższym stopniu podium zajęli Marcin Kotwica („Karczówka”) i Piotr Krupa („Świętokrzyskie... malowane”). Trzecią nagrodę zgarnęli Mateusz Mazur („Chęciny”) i Tomasz Suszczyński (całokształt). Z kolei wyróżnienia przypadły Sebastianowi Baciowi („Kieleckie Murale”), Jakubowi Kotuli (całokształt), Pawłowi Szczecińskiemu („Burzenie”), Wojciechowi Walkiewiczowi („Przesilenie II”), Łukaszowi Zarzyckiemu („Morze Chęcińskie”) i Filipowi Zatorskiemu („Kielce”). Uczestnicy za pomocą przycisku w aparacie nie tylko zatrzymali czas, ale także się nim zabawili – przyspieszali, zwalniali i deformowali. Miasto kąpie się we mgle, za chwilę zostaje otulone nocą, wykropkowaną żarem nielicznych świateł, by w końcu zamienić się w zwyczajne babki z piasku.


75

Kinga Kardynał, zestaw „IX Wieków Kielc”, I NAGRODA


Marcin Kotwica, zestaw „Karczówka”, II NAGRODA

Tomasz Suszczyński „Bez tytułu”, III NAGRODA


77

Piotr Krupa, „Świętokrzyskie malowane”, II Nagroda

Mateusz Mazur, zestaw „Chęciny”, III NAGRODA


wici.info | pasje

Po Kielcbergu – parę słów, kilka zdjęć…


79

To był niecodzienny widok – w kopalni „Trzuskawica” zgromadziło się wiele osób. Nie straszny był im wczesnojesienny chłód ani kilometry do pokonania. Przybyli, zobaczyli tę rywalizację na własne oczy i usłyszeli na własne uszy dźwięk wydobywający się z motocykli. Zapewne wielu z nich pomyślało wówczas „ja też bym tak chciał”. Grzegorz Chorodyński, który wraz z Michałem Goldą był sprawcą całego zamieszania, od wczesnych godzin rannych pokazywał na swojej maszynie trasę prowadzącą przez kamieniołom. Miejscami bardzo niebezpieczną, wymagającą od zawodników świetnych umiejętności i nie lada odwagi. Ekstremalne podjazdy robiły na publiczności oszałamiające wrażenie. Na niektórych zawodnikach, niestety, również. Ale przecież nikt nie mówił, że Kielcberg będzie łatwy i przyjemny – bo idea tej imprezy enduro to świetne zawody na wysokim poziomie dla zawodników i niezapomniane widowisko dla kibiców.


wici.info | pasje

Publiczność w tym roku wyjątkowo dopisała. Szczelnie wypełniła niemalże całą trasę, z zapartym tchem obserwowała, jak zawodnicy zmagają się z kolejnymi przeszkodami. Jedni dopingowali, inni podziwiali wszystko w milczeniu. Pewne jest jedno – przybyło nam w Kielcach miłośników enduro.

niołomie, to ważne wydarzenie dla fanatyków motocrossu. Zawodnicy biorą w nim udział podzieleni na kilka klas – w ten sposób pokazać się może zarówno obiecująca młodzież, amatorzy, jak i licencjonowani zawodnicy i tzw. weterani. Stworzona także została kategoria quadów.

Kielcberg Cross Country rozgrywany w podkieleckim Sobkowie, w pięknym malowniczym kamie-

Była to już trzecia edycja Kielcbergu. Biorąc pod uwagę tegoroczną frekwencję zawodów oraz bardzo pozytywne wypowiedzi tych,


81

którzy wzięli w nich udział, mam nadzieję, że już na stałe wpisały się one do kalendarza najważniejszych imprez enduro w kraju. Organizatorzy zapowiadają już kolejną, czwartą edycję. W tym samym miejscu. Z jeszcze lepszą atmosferą. Z jeszcze większą frajdą dla kibiców i zawodników. Do przyszłego roku jeszcze daleko, ale te wszystkie wrażenia i emocje pozostają w pamięci. A na papierze – tych parę słów i kilka zdjęć…


wici.info | pasje

„Automobiliście” jest w Kielcach Koło Pojazdów Zabytkowych „Weteran”. Aktywność tej grupy sprawia jednak, że każdy, kto interesuje się klasycznymi samochodami i motocyklami może znaleźć w niej coś dla siebie. Dowodem tego twierdzenia jest m.in. tegoroczny sezon. Zaczęło się od wydarzenia o randze ogólnopolskiej, czyli VI Świętokrzyskiego Rajdu Pojazdów Zabytkowych „Przedwiośnie”, który odbył się w dniach 29.04–01.05. O wydarzeniu tym pisaliśmy już w Wiciach, więc podsumuję je tylko kilkoma hasłami: imponujące pojazdy, bogactwo turystyczne regionu świętokrzyskiego, dostarczający emocji Tor Kielce i piękna parada na zakończenie.

Aktywni „Weterani” Media dzielą się zazwyczaj w podobny sposób jak środowiska, które opisują. Dla dziennikarstwa społeczno-politycznego zjawisko to jest bardzo szkodliwe, lecz dla hobbystów – wręcz cenne. Dzięki niemu na rynku czasopism motoryzacyjnych pojawiają się dwa tytuły adresowane do zwolenników pojazdów z historią: „Automobilista” i „Classic Auto” organizujący cykl imprez „Classic Auto Track Day” goszczącym także na Torze Kielce. Grupą kolekcjonerów, których sposób działania wydaje się bliższy

Kilka dni po rajdzie, 8 maja zabytkowe pojazdy Koła gościły na Jarmarku Chęcińskim – imprezie, na której elementy polskiego i zagranicznego folkloru łączyły się z wielką historią i współczesną sztuką. Zespół Dudziarzy szkockich „Pipes&Drums” zaprezentował nie tylko ciekawe brzmienie ludowego instrumentu, ale także znakomicie przygotowane informacje o dziejach poszczególnych utworów, a zakończeniem imprezy był koncert opisywanej już na naszych łamach rockowej grupy Acoustic Experiment. 24 czerwca pojazdy „Weterana” stanęły przed budynkiem Muzeum Narodowego przy Orlej 3. Tego dnia odbył się wernisaż wystawy „Czar Starych Aut” prezentującej


83 modele z całego świata. Wśród pojazdów Koła obecnych na dziedzińcu Muzeum były m.in. usportowiony, choć bazujący na popularnym „Garbusie” Karmann Ghia prezesa Koła Zbigniewa Proboszcza, efektowny kabriolet Cadillac Eldorado Biarritz kojarzący się z autami Elvisa Presley’a czy dwie budzące respekt „Czajki” pełniące w PRL-u rolę samochodów rządowych. 17 lipca przedstawiciele Koła odwiedzili Piknik Strażacki w Ociesękach. W wizycie wynikającej z aktywnej działalności w Kole Komendanta Miejskiego PSP Krzysztofa Janickiego, którego dumą jest motocykl SHL „Gazela” wzięli udział m.in. właściciele kabrioletu Mercedes SL z serii W113 zwanego ze względu na kształt dachu „Pagodą” oraz posiadacz przedwojennego motocykla BMW R11. Niecały miesiąc później, 14 sierpnia, pojazdy Koła wyruszyły do Tokarni. Zlot w Muzeum Wsi Kieleckiej uświetnić miał inaugurację akcji „Auto do nieba” prowadzonej przez Fundację „Odzyskaj Środowisko”, lecz właściwszym stwierdzeniem byłoby, że to rozpoczęcie kampanii edukacyjnej nakłaniającej do legalnej kasacji pojazdów towarzyszyło zlotowi. Choć nagrodę zdobyła dwukolorowa Warszawa trudno było oderwać wzrok od Hanomaga Kurier z 1935 roku, pięknie utrzymanego „dużego Fiata” 125p, bordowego Karmanna Ghia z Buska, czarnej Wołgi czy licznych motocykli, wśród których błyszczały kieleckie SHL-ki.

Będące ważną częścią tradycji regionu jednoślady miały swoje święto od 26 do 28 sierpnia. Organizowany przez znawcę świętokrzyskiej motoryzacji Ryszarda Mikurdę V Zlot Motocykli SHL i Pojazdów Zabytkowych rozpoczął się od wernisażu wystawy „SHL duma regionu” bazującej na zbiorach Jacka Mętraka. W sobotę, 27 sierpnia SHL-ki i towarzyszące im WFM-ki przeniosły się na Tor Kielce, gdzie odbywały się próby sprawnościowe i szybkościowe. Po torowych zmaganiach uczestnicy zlotu przenieśli się do Oblęgorka. Na dziedzińcu muzeum podziwiać można było nie tylko SHL-ki i WFMki, ale też Jawy czy pojazdy takich marek jak Zundapp i Simson. Koło Pojazdów Zabytkowych „Weteran” także stawia sobie ważne zadanie na 2012 rok. Jest nim organizacja kolejnej edycji Świętokrzyskiego Rajdu Pojazdów Zabytkowych, który ma stać się eliminacją Mistrzostw Polski. Nowe osoby, które zechcą włączyć się w przygotowania, będą miały się od kogo uczyć – Ryszard Krzysztofik zajął w tym roku II miejsce w kategorii pojazdów sprzed 1965 roku, uzyskując tę samą liczbę punktów, co mistrz, lecz ustępując mu liczbą wygranych eliminacji. Do Koła Pojazdów Zabytkowych „Weteran” dołączyć można, zapisując się do Automobilklubu oraz biorąc udział w zebraniach przy ul. Słowackiego 16 w każdą drugą niedzielę miesiąca o godzinie 16. Andrzej Szczodrak


wici.info | świętokrzyskie

Porzucone menory reportaż o społeczności żydowskiej w Ożarowie

Panna na niedźwiedziu Historia Żydów na ziemiach polskich liczy ponad tysiąc lat. Były w niej długie okresy religijnej tolerancji i pomyślnej koniunktury dla krajowej wspólnoty żydowskiej, ale również niemal całkowita eksterminacja przez nazistowskie Niemcy podczas okupacji Polski. Historia ziemi kieleckiej ma w dużym stopniu swój udział w historii społeczności żydowskiej w Polsce. Jedną z miejscowości, w których kronikach odnotowano ważną rolę Żydów, jest Ożarów, miasto i gmina położone w powiecie opatowskim ok. 90 km na południowy-wschód od Kielc. Początki Ożarowa są powiązane

ściśle z rodziną szlachecką Ożarowskich, od której nazwiska miasto zostało nazwane. Herbem jest znak rodowy Ożarowskich – Rawicz, który przedstawia pannę w koronie z włosami rozpuszczonymi, ubraną w czerwoną lub białą sukienkę, siedzi ona na czarnym, biegnącym w lewą stronę niedźwiedziu, zaś ręce ma podniesione do góry. Z roku 1616 pochodzi pierwsza wzmianka o mieszkającej w Ożarowie społeczności żydowskiej, liczący wtedy 57 osób. Na ten okres datuje się też utworzenie cmentarza żydowskiego – kirkutu – na którym do dziś znajdują się dobrze zachowane nagrobki. Sto lat później miasto liczyło 1429 mieszkańców. Kroniki podają, że Ożarów liczył wtedy 1005 Żydów, co stanowiło 70 procent społeczności. Żydzi zajmowali się wówczas


85 handlem, rzemiosłem oraz trudnili lichwą. Istniała już wtedy gmina żydowska, czyli kahał i miejsce modlitwy – synagoga.

Prosperity czasów przedwojennych W roku 1915 Józef Piłsudski wraz z Brygadą Legionów wkraczył do Ożarowa, który w tamtym czasie stracił prawa miejskie i stał się osadą. Legioniści stoczyli potyczkę z oddziałami rosyjskimi i zmusili je do opuszczenia osady. Na nieszczęście, wycofujący się Rosjanie całkowicie spalili Ożarów, a z pożaru ocalało jedynie pięć budynków. Jednak mieszkańcy miasta szybko przystapili do jego odbudowy. W roku 1921 odnotowano 2258 mieszkańców żydowskich. Istniała wtedy wytwórnia lemoniady, mydlarnia oraz młyn. Miasto rozwijało się gospodarczo, by w końcu lat 30. XX wieku stać się poważnym ośrodkiem handlu i drobnego rzemiosła. Na targi, jarmarki i odpusty zjeżdżali wówczas mieszkańcy okolicznych gmin, swoje usługi proponowali liczni stolarze, kowale, szewcy, krawcy, piekarze i fryzjerzy.

Wojna W rok 1942, w czerwcu, Żydzi z Ożarowa oraz przybyli z okolicy otrzymują zakaz opuszczania terenu osady, powstaje getto, do którego przywiezieni zostają Żydzi z okolic, m.in. z Tarnobrzega, Włocławka, Łodzi, Radomia, a nawet

z Wiednia. Wkrótce Żydzi dostają opaski z gwiazdą Dawida. Identycznymi symbolami oznaczono sklepy, warsztaty rzemieślnicze i inne przedsiębiorstwa będą w posiadaniu Żydów. Zablokowano konta i depozyty bankowe, skrytki i schowki w instytucjach kredytowych, pozbawiając ich tym samym wszelkich praw oraz podstaw do materialnego bytu. Pozbawiono zasiłków dla bezrobotnych, emerytalnych i rent inwalidzkich. Powstała też policja żydowska, która pod okiem okupanta pilnowała porządku i przygotowywała Żydów do wywozu na roboty i do obozów koncentracyjnych. W jesienny dzień, 10 października, miasteczko otoczyli Niemcy. Żydów powyciągali z domów i zebrali na rynku. Słabszych ładowano do ciężarówek i na furmanki lub mordowano. Z silniejszych uformowano dwie kolumny i poprowadzono na stację do pobliskich Jasic, skąd zostali wywiezieni do obozu zagłady w Treblince. Żydzi zostali wymazani z ożarowskiego pejzażu…

Menory w błocie Jak wynika z opowiadań napotkanych starszych osób, podczas deportacji ulice, rynek, chodniki usiane były ciałami pomordowanych Żydów. Obok leżały porozrzucane menory, które wypadały z toreb, do których próbowano pakować chociaż część swojego dobytku przed wywózką na pewną śmierć.


Kuropatwy – Czy widział pan kuropatwy – pyta Żyd mieszkańca Ożarowa, akcentując na „r’. Otóż, legenda miejska głosi, że jeśli w okolicy wyginą kuropatwy, również ludność żydowska wyginie. Tuż przed wojną zniknęły wszystkie kuropatwy z okolicy Ożarowa…

Dziedzictwo Cmentarz w Ożarowie znajdujący w południowej części miasta, niedaleko cmentarza katolickiego, liczy prawie 400 lat i jest jednym z niewielu tak dobrze zachowanych cmentarzy żydowskich w Polsce. Mur otaczający cmentarz został zniszczony podczas II wojny światowej, a liczne kamienie cmentarne Niemcy wykorzystali do budowy oddalonych o 15 kilometrów fortyfikacji.

10 lat temu powstała grupa OCRP – Ożarów Cemetery Restoration Project – Projekt Odnowy Cmentarza Żydowskiego w Ożarowie, która zbierając fundusze od byłych mieszkańców Ożarowa, zdołała odbudować mur oraz bramę wejściową. Zaś wszystkie z pozostałych 81 macew zostały skatalogowane, tworząc w ten sposób listę zmarłych. We wrześniu tego roku, zakończono budowę ohelu. Ohel to niewielki żydowski grobowiec murowany lub drewniany, posiadający najczęściej prosty kształt prostopadłościanu o dachu półkolistym lub dwuspadowym. Wznosi się go nad grobami wybitnych rabinów lub cadyków oraz ich męskich potomków. Wewnątrz ohelu zwykle znajduje się nagrobek, tak też jest w przypadku tej konstrukcji na ożarowskim kirkucie.


87

Nagrobki z nieczytelnymi tekstami inskrypcji hebrajskich skatalogowano na podstawie starannie rzeźbionych, charakterystycznych symboli nagrobkowych, takich jak m.in.: Cohanim – dwie ręce w geście błogosławieństwa, Leviim – woda wylewająca się z dzbana oraz symboli odnoszących się do mężczyzn – jak stos ksiąg na półce, lew, drzewo oraz do kobiet – wyciągnięta ręka z monetami, świecznik albo świece. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem na nagrobkach nie ma nazwisk, jest wyłącznie imię zmarłego lub zmarłej i imię ojca. Pogrzeb u Żydów był okresem wielkiej rozpaczy i szlochów. Na ceremonię przychodził rabin i najbliższa rodzina, natomiast bogatsi Żydzi wynajmowali jedną lub dwie płaczki. Jedno z wierzeń

mówi, że kopiący grób nie wchodzili do środka, bo oznaczałoby to śmierć. Dlatego też groby były płytkie i wąskie. Ciało zmarłego układano na wiązce słomy, zapalano przy jego głowie świecę, co było symbolem duszy zmarłego, następnie zwłoki myto, namaszczano oliwą i zawijano w całun. Na drewnianych marach zanoszono ciało na cmentarz i chowano. Na nagrobkach składano zapisane karteczki z prośbą o wstawiennictwo i kamyczki, symbolizujące miejsca pochówku.

Świątynia Najważniejszym miejscem dla społeczności żydowskiej była bożnica nazywana też synagogą, miejsce skupienia życia religijnego i społecznego. W świątyni na ścianie zwróconej w stronę Jerozolimy znajdował się schowek na otoczo-


ną kultem Torę, na środku pomieszczenia modlitewnego umieszczona była bima, czyli podwyższenie z pulpitem, z którego odczytywano Pismo Święte. Przywódcą życia religijnego był rabin, człowiek uczony, znawca pism i religii, posiadający potwierdzenie ukończenia jesziwy, dawało mu to prawo nauczania i rozstrzygania spornych kwestii religijnych prawa żydowskiego. Stał na czele gminy, zatwierdzał ustawy gminne, kontrolował prawidłowość przeprowadzania wyborów do władz gminy, dawał śluby, nakładał klątwy, przewodniczył rozprawom sądowym. Pobierał opłaty od ślubów, pogrzebów, rozwodów. Synagoga w Ożarowie po II wojnie stała się siedzibą kina, które działało aż do lat 90. ubiegłego wieku. Obecnie mury synagogi, która straciła swoją dawną urodę mieszczą sklep AGD. Obok stała do czasów wojny szkoła żydowska, obecnie nieistniejąca. Nie ma dziś Żydów w Ożarowie – i poza budynkiem starej synagogi i kilkoma domami, które należały kiedyś do Żydów, głównie w obrębie rynku, kirkut jest jedynym materialnym śladem „małego żydowskiego miasteczka”, które było… Kibuc to swoista wspólnota gospodarcza, w której ziemia i środki produkcji są własnością wspólną. Ideowym podłożem powstawania kibucu jest połączenie syjonizmu z socjalizmem; wśród celów

funkcjonowania kibucu ważne było przekształcenie świadomości Żydów poprzez nauczenie ich pracy fizycznej na roli oraz walki w obronie wspólnoty. Mieszkańcy kibucu nie mają własnego majątku, zaś posiadają równe prawa i obowiązki. Kibuce odegrały znaczącą rolę przy tworzeniu państwa Izrael i nadal odgrywają ważną rolę w narodowej gospodarce. Judaizm jest kulturą aikoniczną, stąd sztuka żydowska unika figuracji, szczególnie podobizn rzeźbiarskich, chętnie za to posługuje się ornamentem. Skłania się ku abstrakcji. Dlatego też cmentarz żydowski różni się od cmentarzy chrześcijańskich, nie spotyka się więc na kirkutach rzeźb. Formy architektoniczne tradycyjnych nagrobków, tzw. stelli lub macew są z reguły prostymi płytami kamiennymi z piaskowca, chętnie zdobionymi bogatą ornamentyką, również abstrakcyjną. Opracowanie tekstu oraz fotografie: Magdalena Wolff Źródła:

Korzystałam z monografii „Ożarów: dzieje miasta i gminy”, pod redakcją Feliksa Kiryka, Kraków 2009; oraz artykułów w periodyku „Ożarów” (2003 do 2010 r.), wysłuchałam także opowieści obecnych mieszkańców spotkanych na rynku. Fotografie pochodzą z projektu „Drugi wymiar”, który jest próbą zilustrowania konfrontacji rzeczywistości obecnej oraz przeszłej przy pomocy symboliki żydowskiej. Fotoreportaż wykonany na kirkucie w Ożarowie.



Radosław Nowakowski

Zdrowie

MOJE PAŃSTWO (32)

W zasadzie jestem zdrowy. Dolega mi doprawdy niewiele. Trochę kręgosłup. Oczywiście zęby. Trzymam się więc całkiem dobrze. Zapewne jednak do czasu. Trzeba zatem rozwiązać sprawę ochrony zdrowia. Ochrony zdrowia czy zwalczania chorób? Powiadają, że za siedmioma tysiącami płotów i siedmioma tysiącami miedz było takie państwo, w którym pacjenci płacili swoim lekarzom wtedy, kiedy byli zdrowi, a przestawali im płacić, kiedy chorowali. W związku z tym lekarze starali się wyleczyć swoich pacjentów jak najszybciej, by z powrotem dostawać pensje. Ponieważ jednak państwo to znajdowało się bardzo daleko, informacje docierały stamtąd zniekształcone, albo po prostu ginęły po drodze. Nie wiadomo więc jak taki system działał w przypadku ludzi przewlekle chorych oraz jaka była liczba symulantów – trudno założyć, że w państwie tym żyli wyłącznie uczciwi obywatele. Nie wiadomo też, co tamtejsi lekarze robili, by ich pacjenci jak najdłużej cieszyli się dobrym zdrowiem. Czy kazali im codziennie wykonywać specjalnie dla nich opracowany zestaw ćwiczeń cielesnych? Czy zmuszali ich do przestrzegania skomplikowanej diety? Czy zabraniali im jakichkolwiek kontaktów z czymkolwiek i z kimkolwiek celem wyeliminowania możliwości zarażenia się rozmaitymi chorobami? Jak wiadomo zapobieganie chorobie bywa dużo bardziej uciążliwe niż sama choroba. Co więcej, stres spowodowany nadmierną troską o własne zdrowie może łatwo doprowadzić do utraty tego zdrowia. Z drugiej strony całkowita bezczynność i beztroskie czekanie też niczego dobrego nie wróżą. Co zatem robić? Prześladować choroby. Tropić je bez wytchnienia. Wybić do nogi. Wytłuc. Wypalić. Choroby i wszystko to, co te choroby powoduje. Strategia prosta, jasna, logiczna. Skuteczna... Niemniej jednak budząca wątpliwości. O ile bowiem w przypadku chorób, które moglibyśmy określić z grubsza mianem „zewnętrznych”, czyli będących wynikiem inwazji, ataku, wstrętnej intrygi, podstępnej pułapki, zastosowanie taktyki spalonej ziemi wydawałoby się do pewnego stopnia sensowne, o tyle w przypadku chorób, które moglibyśmy z grubsza określić mianem „wewnętrznych”, czyli spowodowanych przez awarię, lub zwykłe zużycie się, któregoś z narządów, taka taktyka wydaje się całkowicie bezsensowna. Cóż by ona bowiem znaczyła: że mam kazać wyrwać sobie wszystkie zęby? wypreparować wszystkie kości i zastąpić je tytanowym szkieletem, którego nie dotknie zjawisko rzeszotowienia? wypatroszyć się całkowicie, by uniknąć wrzodów żołądka i raka trzustki? zedrzeć z siebie skórę i zastąpić ją plastikową powłoką odporną na niszczące działanie deszczu, wiatru i słońca?


Jeśli strategia spalonej ziemi okazałaby się zbyt radykalna, a jej skutki uboczne jeszcze groźniejsze niż szkody jakie mógłby wyrządzić domniemany przeciwnik, wówczas należałoby zastanowić się nad strategią groźby i perswazji, a nawet negocjacji. O ile jednak mogę wyobrazić sobie negocjacje prowadzone z grzybem, który z uporem maniaka wdziera się bezprawnie raz w roku na teren pomiędzy małymi palcami mojej lewej stopy i próbować wyjaśnić mu, że ten teren ma już swojego właściciela, o tyle zupełnie nie mogę wyobrazić sobie negocjacji z wypadającymi włosami – jakich argumentów miałbym użyć: że to niczym nieuzasadniona próba oderwania się od macierzy? Albo jak namówić złamaną rękę, żeby się zrosła? Nie, nie mam złamanej ręki i nie muszę jej do niczego namawiać, bo wydaje się dosyć posłuszna i zdyscyplinowana, chociaż ostatnio trochę protestowała, a swą niechęć do współpracy objawiła pod postacią zespołu cieśni nadgarstkowej. Aha, zapomniałem napisać, że nęka mnie także uczulenie. Na słońce. Od wiosny do końca lata. Ledwie wystawię na jego działanie kawałek skóry, a już na drugi dzień pokrywa się ona swędzącą wysypką. Czyli zgodnie z założeniami strategii spalonej ziemi obowiązującej w przypadku walki z chorobami „zewnętrznymi” musiałbym zgasić słońce. Trudno nie zauważyć, że byłoby to dosyć radykalne posunięcie, a jego skutki miałyby niewyobrażalnie daleko idące konsekwencje. Nie podążajmy jednak tropem owych konsekwencji, lecz zastanówmy się nad uczuleniami. To ciekawe choroby. „Zewnętrzno-wewnętrzne”. Istnienie takich „zewnętrzno-wewnętrznych” chorób wskazywałoby na spore kłopoty z klasyfikacją chorób w ogóle. Jak zwykle zaś przyczyną takich kłopotów jest niejasna definicja zjawiska zwanego chorobą. A w związku z tym i ustalenie, kiedy już jesteśmy chorzy, a kiedy jeszcze nie, kiedy choroba się zaczyna, a kiedy kończy. Jak zwykle też sprawę komplikuje fakt, że stan, który dla jednych jest chorobą, dla drugich nią nie jest. Jeśli do zdefiniowania choroby posłużylibyśmy się pojęciem zdrowia i określili chorobę jako brak zdrowia, albo niezdrowie, to wówczas musielibyśmy wiedzieć co to jest zdrowie. Obawiam się jednak, że definicja zdrowia też jest dosyć mglista i z chęcią posłużyłaby się pojęciem choroby. Stwierdzenie, że zdrowie to stan braku chorób, w niczym nam nie pomoże, skoro nie wiemy co to takiego choroba. Ogólnie rzecz biorąc strasznie to wszystko skomplikowane. Gdyby jednak miało w Liberlandii powstawać jakieś ministerstwo, to raczej skłaniałbym się do Ministerstwo Chorób. Zdrowie należy zostawić w spokoju, bo wtedy ono ma się najlepiej. To bardzo skomplikowany i subtelny mechanizm i lepiej go nie regulować, bo łatwo można go wtedy popsuć. Choroba (czyli niezdrowie) to też bardzo skomplikowany i subtelny mechanizm i też bardzo łatwo go popsuć, a o to przecież chodzi. Wszak minus z minusem daje plus. Czy to co piszę nie jest aby jakieś chore? Jakby jakaś zaraza... Może lepiej wyrwać tę kartkę...


wici.info | podróże

Należy smakować każdą chwilę

Skrzydełko czy nóżka – francuskie opowieści We Francji celebrowanie przy stole całej gamy różnych przysmaków jest obowiązkiem smacznym, o ile lubimy wymyślne dania. Przystawki, zastawki, dania główne i podrzędne, sery i desery oraz wino – to podstawowy skład obiadowego menu. Jednym słowem, kolorowy zawrót głowy, od owoców morza zaczynając, na mięsach kończąc. Między tym wszystkim musimy koniecznie znaleźć miejsce na warzywa, bez których żadne danie się nie obejdzie.

Należy rozkoszować się powoli zapachem, a każdy kęs będzie poematem. Ostatni łyk wina wieńczy dzieło, po dwóch godzinach wstajemy od stołu pełni wrażeń kulinarnych. By w pełni poznać kulturę danego kraju, najlepiej zacząć od jedzenia i dać się porwać szaleństwu smaków. Ponad 360 gatunków serów, win – to już osobna historia, kolejna karta we wspaniałej księdze kucharskiej, bo Francuzi kochają gotować – robią to z pasją, każdy element potrawy jest wyselekcjonowany, zakupiony u zaprzyjaźnionego sprzedawcyFrancuskie bazary też mają swój urok, zapachem kuszą świeże owoce, ryby i inne różności. Sprzedający dbają o miłą atmosferę, są niezwykle uprzejmi, częstują potrawami i wszelkimi sposobami chcą zatrzymać potencjalnego klienta.

O tym, jak rozpocząć i zakończyć dzień Nawet najwięksi laicy kulinarni są w stanie wymienić najbardziej popularne potrawy francuskie, takie jak tarta, zupa cebulowa czy słynna bagietka oraz bardziej wysublimowane żabie udka, pasztet z kaczki, ślimaki pod rozmaitymi postaciami i wspaniały deser crème brûlée. Naleśniki francuskie mają nawet swoje święto 2 lutego. Dzień we Francji zazwyczaj zaczynamy od bagietki i kawy, a kończymy późnym wieczorem przy stole


93 zastawionym pysznościami. W Paryżu jada się późno, ale za to elegancko i zdrowo. Soczyste pachnące owoce, zwłaszcza melon z Porto to moje ulubione przysmaki. Są od tej reguły wyjątki, jak wszędzie bywają i tacy, którym zależy tylko na zapchaniu żołądka byle czym. Szybkie dania z półproduktów też mają wzięcie.

Po uczcie czas na zwiedzanie Paryż oferuje całą gamę architektonicznych wspaniałości oraz piękno zamknięte w salach muzealnych. Wycieczki przepychają się wokół Trocadero, wieży Eiffla, NotreDame, Luwru, wymieniać można bez końca. Trudno jednoznacznie stwierdzić, który zabytek Paryża jest najważniejszy. Przechadzając się brzegami Sekwany, co krok napotykamy budowle, które od wieków cieszą się wielką sławą. Każda ulica i kamień kryją w sobie niezwykłą historię. Paryż uważany jest za kulturalne centrum świata. Znajduje się to ponad 400 galerii sztuki i ok. 150 muzeów. Ja wybrałam kilka z nich niekoniecznie obleganych przez zabieganych turystów, za to z miłą obsługą i cennymi zbiorami. Przy Polach Elizejskich polecam Muzeum Sztuk Pięknych pokazujące główne ruchy artystyczne od starożytności do początku wieku XX. Awangardowe dzieła kubistów fowistów oraz jeden z największych obrazów świata – humo-

rystyczna „Wróżka Elektryczność” Raula Dufy. Sam budynek nie zachwyca, ale ciekawostką jest fakt, że powstał w 1937 roku na miejscu, gdzie niegdyś mieściła się Ambasada Polska. Takich ojczystych smaczków w Paryżu jest wiele, zwłaszcza wspomnienie po Chopinie. W Muzeum Życia Romantycznego znajduje się sala poświęcona George Sand, gdzie wśród bibelotów snują się nuty nokturnów Fryderyka.

Paryż to muzyka, bohema i moda Świat sztuki i mody uzupełniał się zawsze, pokazuje to niezwykła wystawa Madame Gres, „Szycie w pracy”. Prezentuje ona około 80 sukien, fotografii i rysunków. Miejsce ekspozycji nie jest przypadkowe to Muzeum Bourdelle, gdzie marmurowe rzeźby korespondują z lekkością plisowanych tkanin. Przywołując artystów, muzyków z paryskich ulic, zwykle mamy na myśli Montmartre. Dawniej ostoja wielkich artystów, dziś zatłoczona przez handlarzy z chińską tandetą. Na każdym kroku spotkać można szalonych rysowników, którzy w 3 minuty stworzą nasz wspaniały portret z Bazyliką Sacré-Coeur w tle. Zaś współcześni artyści upodobali sobie zupełnie inne miejsca do tworzenia. Popularne stały się całe kamienice przerobione na pracownie artystyczne. Są otwarte dla każdego zwiedzającego, za dobrowolna opłatą.


Podążając schodami w dół W stronę Placu Pigalle i Moulin Rouge. Klimat tej ulicy przywołuje dawne echa kabaretów i rozrywki. Dla zmęczonych zwiedzaniem polecam opalanie w centrum miasta, od 2001 r. bulwary Sekwany zamieniają się w plażę. Niestety z powodu zanieczyszczeń i dużego ruchu statków kąpiel jest zabroniona. Charakterystyczną cechą Paryża jest „odseparowanie” tradycji i nowoczesności. W przeciwieństwie do innych miast świata tutaj nie ma nowoczesnego centrum biznesowego. Klasyczna zabudowa pozostaje nienaruszona, a biznes i finanse skupiają się w innej, bardziej nowoczesnej dzielnicy La Defence. Jest to niezwykle inspirujące miejsce, z ciekawą historią. Uroki dawnego Paryża można dziś odnaleźć chyba tylko na obrazach i fotografiach.

Rozczarowanie Paryżem Przeważnie każdy kto odwiedza to miasto jest rozczarowany tym, co zobaczył. Zaśmiecone ulice, bezdomni, ogromna ilość ludzi z różnych zakątków świata, przeważnie z Afryki i Azji. Sami Paryżanie też nie mają najlepszej opinii – mówi się o nich z pogardą, że są zarozumiali i zawsze chcą zabierać głos. To chyba taki syndrom każdej stolicy.

Mieszanka kulturowa Paryża nadaje zupełnie inny wyraz miastu, dzięki temu ulice wyglądają barwnie i interesująco. Ani młode dziewczyny, ani panie w średnim wieku nie boją się zabawy modą. Wyraźnie widać polot i nonszalancję w noszeniu ubrań. Zaskakujące połączenia fasonów i kolorów, nakrycia głowy – obowiązkowo kapelusze i berety. Paryżanki uwielbiają jasne beżowe kolory, poza tym większość kobiet, zwłaszcza starszych, przywiązuje niesamowitą wagę do ogólnego wyglądu. Nawet przy lekkim ochłodzeniu w środku lata popularne są tutaj kozaki i kalosze.

Gdy już nas zmęczy zgiełk wielkomiejski Można wyruszyć także na poszukiwanie cichych zakątków. Takich nie brak w małych miasteczkach, Versailles czy Sevres. W tym pierwszym mieści się piękny pałac królewski Wersal z ogromnym ogrodem. Sevres jest zaś urokliwie położone, otoczone wzgórzami zachęca do spacerów, zwłaszcza wieczory są tu piękne. Dzień trwa o wiele dłużej niż w Polsce. Miasto to zasłynęło dzięki cudnej porcelanie oraz wzorcami kilograma i metra. Z odnalezieniem muzeum porcelany nie miałam problemu, łatwo tam trafić; gorzej było z miarami, ukryte w parku Saint Cloud w Pawilonie de Breteuil dostępne są tylko dla grup zorganizowanych, podobno mało kto z turystów tu zagląda.


95

Polskie ślady Polecam szukanie polskich sladów. Ja znalazłam ulicę Marii Skłodowskiej-Curie. Uczyła ona w Sevres fizyki, jako pierwsza kobieta profesor. Na tym nie koniec polskich akcentów, burmistrzem Sevres jest Francois Kosciusko-Morizet. Potomek Józefa Tomasza Kościuszki, starszego brata Tadeusza. Przy okazji wspomnę o Narodowym Święcie Francji – 14 lipca. Główne obchody – defilady, pokazy i długie przemowy – odbywają się w Paryżu na Placu Concorde. Wieczorem czas na zjawiskowy 30minutowy pokaz sztucznych ogni, imprezy i szaleństwa do białego rana. Mniejsze miejscowości też świętują – nawet dzień wcześniej w parkach odbywają się koncerty i

fajerwerki. W tym czasie używanie wyrobów pirotechnicznych jest we Francji legalne.

Bon apétit i rady Wybierając się do Francji, trzeba mieć na uwadze kilka rzeczy. Po pierwsze, Francuzi uważają, że ich kultura, język oraz kuchnia są najlepsze na świecie i faktu tego nie można podważać. Po drugie, nie przywiązują wagi do języków obcych zwłaszcza starsze pokolenie. Podobno mają wiele dni wolnych od pracy, świętują nawet w ciągu dnia w czasie drugiego śniadania. Ten obyczaj akurat przeniosłabym do Polski – taka mała sjesta. Poza tym, nie przypadkowo mówi się, że Francuzi żyją, by jeść. Bon apétit. Joanna K.


wici.info | sprawdzone smaki

Ciasteczka do pudełeczka Bywają takie dni, a czasem i noce, że nagle mamy ochotę na małe słodkie „co nieco”. I wtedy wystarczy otworzyć blaszane pudełeczko i wyjąć jakieś ciasteczko. A skąd to ciasteczko? Oczywiście, upiekliśmy je sami, przewidując, że przyjdzie chwila, iż będziemy w słodkiej potrzebie. Ja tak miewam i zapewne wielu z Was, Drodzy Czytelnicy też. Stąd moja propozycja na małe wypieki, łatwe w przygotowaniu i zawsze udane, które potem przechowujemy w blaszanym pudełku – w każdym domu jest takowe – np. po czekoladkach albo sklepowych ciasteczkach. Zatem do pracy!


Ciasteczka ryżowe Składniki: 1 paczka kleiku ryżowego bezmlecznego (stoiska z żywnością dziecięcą) 1 szklanka cukru 1 kostka margaryny do pieczenia 3 jajka 1 paczka wiórek kokosowych (10–15 dkg) 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia

gdyż w trakcie pieczenia powiększą się. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy około 15 min., aż się zarumienią. Wyjmujemy z piekarnika i odczekujemy przynajmniej 5 minut aż ostygną i dopiero przekładamy na talerz. Można je już jeść. Doskonale smakują z odrobiną ulubionej konfitury umieszczonej we wgłębieniu ciasteczka. Jeżeli chcemy je zostawić na później i przechować w pudełku, to zostawiamy je na jedną dobę na talerzu i nie napełniamy ich konfiturą. Uwaga – w całym procesie przygotowania ciasteczek ryżowych nie używamy mąki!

Wykonanie: Dużą blachę wykładamy papierem do pieczenia. Włączamy piekarnik, ustawiamy temperaturę na 170–180 st. Na stolnicę lub blat kuchenny wysypujemy kleik ryżowy, wkładamy do niego margarynę i siekamy ją nożem na drobne kawałki. Następnie dokładamy pozostałe składniki i wyrabiamy jak kruche ciasto. Wyrabiamy do momentu, gdy otrzymamy tłustą kulę ciasta, które nie będzie się przyklejać do podłoża. Odrywamy od całości mały kawałek ciasta i formujemy kulkę, którą rozpłaszczamy między rękami na krążek o rozmiarze nie większym niż 3 cm i grubości 1 cm. Oczywiście należy wykonać próbę, która pozwoli nam określić, jaką ilość cista oderwać, aby otrzymać pożądaną wielkość krążka. Następnie kciukiem wyciskamy na środku ciastka wgłębienie. Uformowane krążki układamy na blasze w odstępach,

Pierniczki Składniki: 3 czubate łyżki miodu 1 torebka przyprawy do pierników (przyprawa korzenna) 1 łyżeczka kakao 10 dkg cukru 30 dkg mąki ½ łyżeczki sody ½ łyżeczki proszku do pieczenia 3 dkg margaryny


Wykonanie: Miód, przyprawę korzenną, kakao i cukier wkładamy do rondelka i umieszczamy na małym ogniu, aby się wszystko rozpuściło i zagotowało; należy często mieszać, aby powstała jednolita masa. Zdejmujemy z ognia i czekamy aż się ostudzi, ale nie stężeje. Na stolnicę lub blat kuchenny wysypujemy mąkę, proszek, sodę, wbijamy jajko, dokładamy margarynę, wlewamy masę z rondelka (należy ją dokładnie wygarnąć za pomocą drewnianej łyżki). Całość dokładnie wyrabiamy aż do otrzymania jednolitej kuli cista i chowamy ją na godzinę do lodówki. Następnie podsypujemy na stolnicę odrobinę mąki, odcinamy ¼ schłodzonego ciasta i wałkiem kuchennym (również oprószonym mąką) wałkujemy na cienki placek – do 5 mm. Teraz należy wyciąć z niego różne

kształty. Do tego celu można użyć foremek piekarniczych (komplet różnych kształtów można zakupić na stoisku gospodarstwa domowego) lub samemu nadać kształty za pomocą noża – wszystko zależy od fantazji. Wycinamy ciasteczka aż do momentu wyrobienia całego ciasta, czyli skrawki ponownie zarabiamy na jednolitą masę i znów wycinamy. Ciasteczka układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury około 160 st. na 7–9 minut. Ciasteczka powinny się tylko zarumienić, a nie zabrązowić. Wyjmujemy blachę i po 5 minutach przekładamy wypieki na talerz do zupełnego wystudzenia. Takie pierniczki możemy udekorować za pomocą płynnej masy czekoladowej albo lukru. I podobnie jak ciasteczka ryżowe można je po jednej dobie schować do pudełeczka.

Oba rodzaje ciasteczek doskonale przechowują się przez 3-4 tygodnie, zyskując z czasem na smaku. Jest to świetny sposób, gdy jesteśmy w słodkiej potrzebie, ale również na nieoczekiwanych gości. Takie pudełko z własnoręcznymi wypiekami będzie też doskonałym i jakże oryginalnym prezentem na zbliżającą się gwiazdkę. Pamiętajcie, że właśnie takie dary cieszą naszych bliskich najbardziej. Zatem pysznych i słodkich chwil z „małym co nieco” przy świątecznym stole życzy Wasza Frog!


notes


czasopismo

bezpłatne

więcej na www.w

ici.info


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.