Wczasy no 2 umizgi

Page 1

Magazyn o młodych artystach nr 2 egz.


Miłość usprawiedliwia czyny, których zwykli ludzie nie są w stanie zrozumieć. – Paulo Coelho –


Umizgi Oddajemy w Wasze ręce drugi numer magazynu Wczasy. Jako, że nadeszła wiosna zaprosiłyśmy artystów i artystki do zmierzenia się z tematem Umizgi. Zerknijcie jak dla nich wyglądają zabiegi o czyjeś względy, podrywy, kuszące spojrzenia, amory, konkury, zalecanki. Ale umizgi to także starania o przychylność drugiej osoby, nie tylko związane z celami matrymonialnymi. To także zabieganie się o materialne i niematerialne korzyści, przymilanie się, podlizywanie. Niektórzy traktują je niemalże jak sport, świetnie się zabawiając na densingach i dyskotekach. Dla innych sprawa zalotów jest niezwykle trudna, wstydliwa, wywołująca rumieńce i rozedrgany głos. Na zbyt częste podrywy radzimy uważać, ponieważ można się czasem zagubić w przypływie imion i numerów telefonów. Podobnie jak u zwierząt, jest to kwestia charakteru, nastawienia i celu do którego dany konkurent zmierza. W zależności, czy obiekt konkurów ma przynieść krótkofalowe, czy też dłuższe zyski, rytuał ten powinien przebiegać nieco odmiennie. Na przykład kawki umizgują się rok zanim zadecydują o swojej relacji, aby sprawdzić czy przyszły partner aby na pewno spełnia ich oczekiwania. Koguty zaś tworzą sobie taki jakby harem z kur i pewnie świetnie się bawią. Jelenie sieją zniszczenie w okresie amorów, gdyż miotają nimi sprzeczne uczucia – wyrwać sarenkę, czy też bujać się spokojnie po zielonych łąkach. Altanniki wyskakują z pięknym, misternie wyszykowanym domkiem, czyli czysty lans, hajs, złoto i bogactwo, które niejednego/niejedną mogłyby skusić. Idealne są jedynie papużki, nierozłączne, po pierwszych umizgach romantycznie splatające swoje losy. Życzymy więc wszystkim udanych wakacyjnych, umizgów. – redaktor: Magdalena Klimkowicz – Magazyn jest wydawany oraz finasowany przez Wydział Sztuki na Uniwersyteie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.

-1-


AGATA KROLAK Urodzona w 1987 roku. Asystentka w Pracowni Podstaw Komunikacji Wizualnej na Gdańskiej ASP i absolwentka tejże uczelni. Jako grafik i ilustrator publikuje książki („Ciasta ciastka i takie tam”, „Z działki z lasu i takie tam” „Robimisie”, „Różnimisie” „Wytwórnik domowy”), ilustruje magazyny i projektuje plakaty. Uczestniczka 23 Biennale Plakatu w Wilanowie i 24 Biennale Ilustracji w Bratyslawie. Laureatka COW International Design Festival w 2013r.

strona: www.agatakrolak.pl mail: krolakniekrolewna@gmail.com

-2-


โ ฒ rys. Agata Krรณlak, UMIZGI

-3-


ALICJA PISMENKO Alicja Pismenko urodzona w Bydgoszczy. Obecnie mieszka w Krakowie. Ilustruje, projektuje, animuje, rysuje, jeździ na rowerze, rzeźbi i śpiewa. W czasie Stypendium w Rumunii przeżyła swoją przygodę z porcelaną. Posiada gramofon Menuet z radiem (trochę szumi). Lubi chodzić do biblioteki, marzy o skoku ze spadochronem, ewentualnie o locie paralotnią (ewentualnie szybowcem).

Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (2013) oraz stypendystka CEEPUS (2010/2011) na Universitatea de Arta si Design w Cluj-Napoca w Rumunii. O pracach:

Ja... ja naprawdę w tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, proszę pana. Mogłabym powiedzieć, kim byłam dziś rano, ale od tego czasu musiałam się już zmienić wiele razy. – Lewis Carroll, Alice’s Adventures in Wonderland –

strona: www.behance.net/alicja_pismenko mail: superalcia@gmail.com

-4-


▲ rys. Alicja Pismenko UMIZGI

-5-


▲ rys. Alicja Pismenko UMIZGI

-6-


▲ rys. Alicja Pismenko UMIZGI

-7-


KAROL BANACH Ilustrator, grafik, student III roku na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, stypendysta Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia, wyróżniony w konkursie „Projekt Roku” organizowanym przez Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej (STGU) w kategorii Debiut oraz nominowany w konkursie Klub Twórców Reklamy KTR, w kategorii Portfolio Ilustracja. Rysuje dla siebie i innych, jego ilustracje były publikowane m.in. w WRAP magazine, Zwykłe Życie, Cwiszn, The New Republik, Charaktery i inne strona: https://www.behance.net/karolbanach mail: wwork@gmail.com

-8-


â–˛ rys. Karol Banach, Alek B

-9-


â–˛ rys. Karol Banach, Melba

-10-


â–˛ rys. Karol Banach

-11-


KAROL SZCZUR Student 4 roku Malarstwa ASP w Krakowie. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, fotografią, tkaniną artystyczną. Lubi internet, syrenki oraz robić sobie zdjęcia z ręki, które potem wrzuca na swój Instagram. Ma marzenie, żeby być syrenką, mieć przyjaciela delfina, leżeć cały dzień w jacuzzi i oglądać seriale. Chciałby, żeby wszędzie było darmowe Wi-Fi bez hasła, a ludzie komunikowali się między sobą tylko za pomocą memów, śmiesznych gifów i naklejek z Facebooka.

Absztyfikant Do kogo się mizdrzyć, umizgiwać się, umizgać kogo swym wdziękiem? Dlaczego mizoginia jest tak blisko słowa umizgi? Monogamia, poligamia, bigamia, umizgamia. Mania umizgiwania. To już chyba nie język polski, ale dalej język ładny. Można dostać migotania przedsionków. Absztyfikant, bawidamek, konkubent, donżuan i lowelas. Słowa te brzmią jak melodia. Każde ma w sobie tyle wdzięku, że mogło by być zarówno tytułem filmu, książki, płyty czy sztuki teatralnej. Absztyfikant mógł by być tytułem tych wszystkich rzeczy naraz, gdybyśmy robili musical. Każdy kiedyś przecież marzył lub dalej marzy, żeby mieć swojego konkubenta czy konkubinę. Polski amerykański sen. Konkubent w sypialni, ziemniaki w kuchni, plazma i paprotki w salonie, kryształy i delfiny w łazience. Niektórzy jednak wolą nieskończone umizgi, z nóżki na nóżkę, od sasa do lasa, ale nigdy bez lowelasa. strona: www.facebook.com/szczur.karol mail: szczur.karol@gmail.com

-12-


▲ rys. Karol Szczur, PARA 4

▲ rys. Karol Szczur, PARA 5

-13-


KATARZYNA OLBRYCHT Absolwentka Wydziału Grafiki ASP w Krakowie (2013 r.). Zajmuję się grafiką projektową i prowadzeniem warsztatów plastycznych dla dzieci. W ilustracji, rysunku, i grafice warsztatowej opieram się na obserwacji, wrażeniowym widzeniu, interpretacji. Ważnym „przechowywaczem” pomysłów jest dla mnie szkicownik, gdzie rysunki mają formę szybkiego zapisu-notatki. Lubię zawierać w pracach absurd, żart, wracać się do czasów boazerii, meczów NBA w telewizyjnej Dwójce i filmów przyrodniczych kończących się na: „czytała Krystyna Czubówna”. O pracach: Temat Umizgi i dźwięk tego słowa łączy się dla mnie ze scenkami rodzajowymi i obserwacją ludzkich zachowań. Prace to podchody ukryte lub wcale nieskrywane, z żartem sytuacyjnym w lakonicznym rysunku postaci i bogatych deseniach strojów i natury.

strona: http://olbrychtprzedstawia.blogspot.com mail: olbrycht.olbrycht@gmail.com

-14-


▲ rys. Katarzyna Olbrycht, UMIZGI

-15-


MARIA REGUCKA-HUCHLA Mieszka i studiuje Grafikę w Krakowie. Ma 22 lata. Ilustruje i projektuje. Lubi zwierzaki i cienkopisy. W wolnych chwilach gra w gry komputerowe, szyje i reanimuje meble. Nie rzadko używa młotka, papieru ściernego i sprayów. Chciałaby zostać kryminologiem, weterynarzem, stolarzem, detektywem, architektem, kosmonautką i sprzedawcą waty cukrowej, ale nie wystarczyłoby jej czasu na rysowanie. Zawsze w biegu, wolałaby żeby doba była dłuższa. Lubi leśne zabawy, Wilczkolisy i inne tajemnicze historie.

strona: www.mariarysuje.com mail: mariaregucka@gmail.com

-16-


â–˛ rys. Maria Rysuje/Maria Regucka, LOVERSI

-17-


MARTYNA TOKARSKA LILIANA PISKORSKA Od 2012 roku tworzą wspólnie oraz indywidualnie. W 2013 roku zrealizowały projekt artystyczno-aktywistyczno-przygodowy Podróż. Więcej o projekcie na: http://projektpodroz2013.wordpress.com O pracach: D.I.Y. Cykl fotograficzny, 2012, Autorki odmistycyzowują przedstawienia pornograficzne, szczególnie te wykorzystujące wątki homoerotyczne, w których kobiece genitalia są traktowane przedmiotowo a równocześnie to na nich wizualnie i tematycznie koncentruje się scena. Analogicznie do tych reprezentacji, projekt koncentruje się na cipce, nadając jej karykaturalnych wręcz cech podmiotowości. Nie neguje pornografii, lecz próbuje nadać jej nowe ramy, w których autorki upodmiotowują i uprzedmiotowiają się równocześnie.

-18-


â–˛ cykl fotograficzny, 2012, Liliana Piskorska i Martna Tokarska

-19-


WERONIKA TYRPA Studentka krakowskiej ASP. Erasmus w University of Art and Design Cluj-Napoca w Rumunii. Laureatka Stypendium Ministra, Sapere Auso oraz Rektora ASP w Krakowie. II miejsce w Konkursie „Studencki Nobel 2012”, w branży Sztuka. Wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie fotograficznym. Wzięła udział w ponad 26. wystawach w kraju i za granicą. Wystawy: • „The best of… ASP 2012-2013”, Kraków, 2014. • „Międzynarodowe Triennale Rysunku”, Katowice, 2014 rok • “The Abandoned Communist Cinema” w Cluj-Napoca, Rumunia, 2013. • „Verbindung/Powiązania” w Düsseldorfie, Niemcy, 2013. • „On the Road/Unterwegs” Konsulat Generalny Niemiec w Krakowie, 2013. • „Letnicy” w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie, 2012. • „Debate, Curate, Collaborate”, wystawa „take1”, Kraków 2012. • „Labirynt Wolności”, Nowy Wiśnicz oraz Sosnowieckie Centrum Sztuki, 2012. • „ MAKROART: Art on the streets of Seville”, Hiszpania oraz Grecja, 2010 strona: www.weronikatyrpa.pl mail: weronikatyrpa@gmail.com

-20-


â–˛ rys. Weronika Tyrpa, Oxytocin in action

-21-


SZYMON SZELC Jestem młodym, przeświadczonym o swojej atrakcyjności i urodzie ilustratorem i rysownikiem. Od dobrych paru lat dużo i ładnie rysuje. Moim największym dziedzictwem jest popularny magazyn komiksowy Mydło.zin, w którym wspólnie z Jakubem Grocholą publikujemy naszym zdaniem najładniejsze i najzabawniejsze pracki polskich (a czasem zagranicznych) ilustratorów i rysowników. O pracach: Komiks mojego autorstwa, który został zamieszczony w bieżącym numerze Wczasów, jest opowieścią o tym jak trudno poderwać dziewczynę. Inspiracją do tej historii (oczywiście poza licznymi rozczarowaniami związanymi z moim własnym podrywaniem dziewcząt) było natkniecie się na przekład słowa „spoon”, które z angielskiego poza „łyżka” oznacza także: „nieszczęśliwie zakochany”. strona: http://www.pinterest.com/sszelc/ http://szszymon.blogspot.com/ http://szymba.tumblr.com/ http://fancywrestlers.tumblr.com/

-22-


▲ rys. Szymon Szelc, UNHAPPY LOVE IN THE KITCHEN SPOON

-23-


▲ rys. Szymon Szelc, UNHAPPY LOVE IN THE KITCHEN SPOON

-24-


-25-


PAWEL DRAUS Ur. 1991 r. Jelenia Góra, grafik, malarz, projektant. W 2011 ukończył Państwowe Szkoły Sztuk Plastycznych przy Zespole Szkół Rzemiosł Artystycznych w Jeleniej Górze, w 2013 - Wolontariusz działający w modernizacji przestrzeni: budownictwo eksperymentalne, permakultura w ramach projektu Unii Izerskiej. W latach 2012 - 2014 działania w przestrzeni miejskiej na polu graffiti, streetart - własne projekty. Uczestniczący w dziedzinach na granicy graffiti, street art’u, permakultury. Badający niszowe zjawiska w poszukiwaniu wyniku tych eksperymentów w celu uchwycenia wizji przyszłości. Prace wywodzą się z lekcyjnych zeszytów są moją ucieczką od akademizmu, inspirowane orientem, mistycyzmem, futuryzmem i obcymi cywilizacjami, a także umiłowaniem do wzorów. Momentami prześmiewcze i naiwne jednak odnoszące się do wewnętrznych emocji oraz naznaczone głębszą symboliką. strona: www.flickr.com/photos/draus/ mail: draus.pawel@gamil.com

-26-


▲ rys. Paweł Draus, ADAM I EWA

-27-


(ang.) – tradycja, wiedza, przekaz ustny

Zastanawiałem się niedawno nad tym, czy rodzice czytali mi w dzieciństwie bajki. Z lektur „do poduszki” pamiętam Lucky Luke’a, Asteriksa i przygody, nomen omen, Mikołajka, ale bardziej klasyczne baśnie kojarzą mi się raczej z innymi formami przekazu. Pamiętam na przykład, że mieliśmy w domu projektor na przeźrocza. Dzisiaj jest on już częścią historii, będąc elementem ekspozycji Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, ale ponad dwadzieścia lat temu służył mojemu rodzeństwu i mi jako wehikuł przenoszący w świat ilustrowanych opowieści. Od Smerfów, przez Pchłę Szachrajkę po Królową lodu – przy rzucanym na białą ścianę miękkim świetle, delikatnym terkocie i wydzielanym cieple prostej maszyny trójka dzieci z rozdziawionymi paszczami czytała i oglądała przeróżne historyjki. Jeżeli sięgnę pamięcią dalej, przypomina mi się adapter na płyty winylowe, stojący w domu moich dziadków w dolnośląskich górach, na którym słuchałem bajek. Zła czarownica, skrzekliwym wrzaskiem grożąca Szewczykowi Dratewce ścięciem głowy to wspomnienie, którego chyba nigdy się

-28-


nie pozbędę. Nie pamiętam głosu aktorki, ale na zawsze zostanie ze mną wrażenie, jakie na mnie wywarł. Mimo dość skromnych – w porównaniu z dzisiejszymi mediami – bodźców dostarczanych przez projektor i adapter, wrażenia z odbioru mniej lub bardziej klasycznych bajek były niezapomniane. Chłonąłem te historie, zawsze z morałem i nauką na przyszłość, tak jak potrafi to tylko dziecko – z ufnością i pełnym zaangażowaniem. Czy to w wykonaniu aktorów na trzeszczącej płycie winylowej, ilustracjach z przeźroczy projektora, czy po prostu w głosie rodziców czytających dziecku w poczekalni do dentysty – mózg lepiej przyswaja komunikat składający się z większej ilości mediów; najbardziej z połączenia słowa i obrazu. Opowieści ożywają, wzbogacając oryginalny tekst i umieszczając go w nowym kontekście. Miałem ostatnio przyjemność uczestniczyć w pracy zespołu HotHead Balloon, niewielkiej grupy zapaleńców, która swoim projektem pt. „Lore” zwyciężyła w kategorii Games podczas krajowych finałów organizowanego przez Microsoft konkursu Imagine Cup. Złożony z absolwentów i studentów rzeszowskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania oraz studenta Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, niewielki polsko-ukraiński zespół postanowił przenieść klasyczne, mniej i bardziej znane ba-

-29-


śnie braci Grimm do środowiska gry komputerowej. Przeznaczona dla mniejszych dzieci (i, co za tym idzie, dla ich rodziców) interaktywna opowieść ma być pomostem pomiędzy klasycznymi, czytanymi dzieciom bajkami, a nowoczesną elektroniczną rozrywką. Osadzona w niby-papierowym królestwie narracja jest de facto zespołem historii, łącząc i przeplatając wątki wielu bajek braci Grimm, m.in. „Czerwonego Kapturka”, „O wilku i siedmiu koźlątkach” czy „Śpiewającej kości”, czerpiąc przy okazji z innych źródeł, np. ze słowiańskiego Kwiatu paproci. Akcja skupia się wokół kilku postaci – Czerwonego Kapturka, Pastuszka, Złego Wilka i Leśniczego. Gracz nie wpływa bezpośrednio na poczynania bohaterów; może im tylko wedle własnego uznania pomagać lub przeszkadzać, ingerując w elementy otoczenia. Chcemy, żeby Czerwony Kapturek dotarł do chatki babci przed Wilkiem? Czemu nie nagiąć rosnącej nad strumieniem choinki tak, by utworzyła pomost, dzięki któremu dziewczynka znacznie skróci sobie drogę przez las? Możemy pokrzyżować Wilkowi plany na wiele sposobów, np. rzucając szyszkami w okno chatki, w której śpi Leśniczy, budząc go tym samym wcześniej, dzięki czemu dogoni on Wilka zanim ten dobiegnie do domu babci. Oczywiście, rezygnacja z dokonania takiego wyboru także jest wyborem – bez wpływu gracza akcja potoczy się zgodnie z literackim pierwowzorem. Historia snuta na ekranie zależy od wyborów, jakich dokonujemy. Pomagając Pastuszkowi zobaczymy zupełnie inną opowieść, niż gdybyśmy ułatwiali życie Leśniczemu. Jedną z cech charakterystycznych Lore jest podarowanie graczowi możliwości przekonania się „co by było gdyby”. W każdej chwili możemy skorzystać z suwaka u dołu ekranu, by cofnąć czas, dzięki czemu możemy dokonać wyboru raz jeszcze, eksplorując tym razem inny rozwój wydarzeń. Lore ubrane jest w kolorową, prostą grafikę w konwencji low poly, co w połączeniu z całkowitym brakiem słów pozostawia spory margines dla dziecięcej wyobraźni i dopowiadania historii przez rodziców. Kraina reaguje na wybory dokonywane przez gracza: wygląd lasu zmienia się w zależności od tego, komu pomagamy, drzewa mogą przekształcić się w delikatne, dziewczęce brzozy albo posępne, sękate buki. Gra obleka szkielet klasycznych baśni w nowe, kolorowe szaty, jest tchnieniem życia w stare, ale wciąż aktualne opowieści. Bajka

-30-


jest trampoliną dla wyobraźni dziecka, potrzeba jej jednak formy – może to być ilustracja albo głos czytającego rodzica. Lore staje się nową formą dla starej treści, daje rodzicom i dzieciom nowe możliwości eksplorowania klasycznych baśni, wprowadzając element zaskoczenia i interaktywności. Gracz snując własny wariant opowieści niejako sam staje się twórcą, w pewnym sensie wpisując Lore w nurt gier takich jak Minecraft czy Terraria, kładących duży nacisk na konkreatywność, czyli element współtworzenia gry przez gracza. Gra jest na razie w fazie zaawansowanej produkcji, drużyna cały czas rozwija swoje developerskie ninjitsu, trwają też poszukiwania i rozważania dostępnych opcji finansowania projektu. Czekamy też na międzynarodowe wyniki Imagine Cup – w przypadku zakwalifikowania się, Lore będzie miało szansę zaprezentować się przed prestiżową widownią (w tym CEO Microsoftu, Satya Nadella) podczas finału w Seattle, a wtedy nie znajdzie się już siła, żeby powstrzymać HotHead Balloon w swojej misji dostarczania najmłodszym i ich rodzicom osadzonej w tradycji, nowoczesnej i mądrej rozrywki. HotHead Balloon: Grzegorz Ziemba – grafik 3D | Ivan Mazur – programista Andrzej Michnia – programista | Mikołaj Birek – mentor – Mikołaj Birek –

-31-


◀zdj. Monika Stolarska

POZA NATURY POZA POZOWANIA Flaubert nie znosił fotografii twierdząc, że zdjęcia nigdy nie pokazują rzeczy takimi, jakimi są. Jego niechęć mogła być powodowana chociażby faktem, że z ideą utrwalania nierozerwalnie połączona jest konieczność pozowania - w połowie XIX wieku czas ekspozycji wynosił ok. 15 minut, a twarze modeli pokrywano mąką aby je rozjaśnić i skrócić ten moment. Nieuchronnie więc pozowanie stawało się nie tylko samym przybieraniem mniej lub bardziej nienaturalnej pozy (zwłaszcza w przypadku Carte de visie, które ich bohaterom dzisiaj mogłyby służyć jako fikuśne zdjęcia profilowe na wiadomym portalu), ale też byciem poza: poza własnym ciałem, jego naturalnym położeniem, poza kontekstem, który pozwalałby myśleć o zdjęciu w kategoriach nie tylko okazjonalnej pamiątki, utrwalającej bezruch i niepozwalającej wniknąć w bohatera. „To, co jest prawdziwe w odniesieniu do fotografii, jest też prawdziwe w odniesieniu do świata oglądanego fotograficznie” pisała Susan

-32-


Sontag w eseju „O fotografii”. Jej zdaniem urok zdjęć polega na tym, że pozwalają oglądającemu stawać się koneserem rzeczywistości – to, co uwiecznione, natychmiast staje się antykiem; zdjęcia więc nie zniekształcają rzeczywistości (jak to widział chociażby Thomas Bernhard), lecz pozwalają przyglądać się jej na gorącym uczynku. Sontag zauważa też, że zdjęcia ślubne stanowią nierozerwalną część ceremonii w takim samym stopniu jak wymagane formuły językowe. Ten przymus fotografowania ironicznie traktuje w swoich zdjęciach Monika Stolarska, która obdziera tradycję monidła z kiczu, a wyłuskuje i podkreśla subtelny romantyzm sytuacji, w której portretowane są pary. Do tradycji portretów malowanych na podstawie ślubnej fotografii nawiązuje samą kompozycją kadrów, jednak tym, co najbardziej zwraca uwagę jest zastąpienie w centralnym miejscu martwej natury (kwiatów) naturą ożywioną (zwierzęta). Paradoksalnie inspiracją do serii tych zdjęć są obrazy malowane na podstawie fotografii – zatem Stolarska przejmuje rolę od malarza, który przejął rolę od fotografa, który w utrwalaniu rzeczywistości przejął rolę od malarza. Ta gra sprawia, że jej prace stają się wypowiedzią nie tylko na temat estetyki, ale też polityki – Sontag ujęła to spostrzeżeniem, że „fotografia nigdy nie może całkowicie wykroczyć poza swój temat” i poza to, co widzialne. Stawianie w centrum zwierząt nie odwraca uwagi od ludzi, lecz nakazuje myśleć o nich nie tylko w kategoriach modeli czy fotografowanych obiektów będących „poza” (tylko część z nich patrzy w aparat, reszta odwraca wzrok wiedząc, że „życie jest gdzie indziej” i sugerując jednocześnie pewną naturalność i przypadkowość momentu zdjęcia), ale istot istniejących w przyrodzie, której naturalną częścią jest branie odpowiedzialności za słabszych, opiekowanie się starszymi, miłość. Może świat taki nie jest, perliczka zostanie zjedzona, pies zdechnie, kot ucieknie, a koza wyjedzie do Stanów, ale miłość się nie skończy. Przynajmniej na zdjęciach Moniki.

– Bartosz Sadulski–

-33-


NOTO– WYNIKI W ramach konkursu na szkicownik artystyczny NOTO 2014 Wczasy przyznały nagrodę specjalną dla Mateusza Czapka.

Noto


â–˛ rys. Mateusz Czapek

-35-


â–˛ rys. Mateusz Czapek

-36-


â–˛ rys. Mateusz Czapek

-37-


AGNIESZKA CZYZ Interesują mnie historie na pograniczu malarstwa, komiksu i kolażu. Graficzne opowiastki, ilustracje z komentarzem, stworzone z wyrwanych z kontekstu wycinków spojonych ze sobą farbą. Bazę do działań stanowią zdjęcia, kserówki, rysunki, zdania, wyrazy znalezione w magazynach, książkach, starych podręcznikach. Idąc za radą jednego z moich ulubionych reżyserów Jima Jarmuscha „ kradnę ze wszystkiego co wpływa na moją inspirację lub napędza moją wyobraźnię”. Narrację tworzę na zasadzie puzzli z niezliczonej ilości części, które gromadzę w teczkach, kopertach, pudełkach i segregatorach o których istnieniu czasem zapominam a później z wielką ekscytacją odkrywam na nowo. Umizgi przedstawiam na przykładzie kilku ekscentrycznych typów męskich oraz ich perypetii miłosnych ukazanych w niepoważny i żartobliwy sposób, czego daje wyraz w zakończeniu gdzie ostatecznie za wszelkie formy porywu uczucia obwiniam żołądek.

strona: www.mrukliwymruk.blogspot.com mail: czyz_agnieszka@yahoo.pl

-38-


▲ rys. Agnieszka Czyż

-39-


-40-


▲ rys. Agnieszka Czyż

-41-


Miłość uwrażliwia, napędza ich do działania i sprzyja kreatywności, a pożądanie pobudza logiczne myślenie– potwierdzają to niedawne badania naukowe.


▶ SPRAWY ZWIĄZANE tekst: Adrianna Gajdziszewska

Miłość bez wątpienia jest określeniem bardzo pojemnym i ma wiele odcieni. Z zasady jest lub jej po prostu nie ma, bywa, czasami się zdarza. Przybiera ona najróżniejsze formy, prawie zawsze osadzone w relacjach lub konkretnych zależnościach. O tym, że inspiruje artystów wiadomo od dawna. Nie bez przyczyny przecież twórcy szukali natchnienia w swoich muzach. Miłość uwrażliwia, napędza ich do działania i sprzyja kreatywności, a pożądanie pobudza logiczne myślenie – potwierdzają to niedawne badania naukowe1 . Różne zestawienia emocji, stany i byty uaktywniają swoistą, jednak stale zmieniającą się dynamikę. I w tym właśnie rzecz tkwi, bo artyści w różny sposób odnosili się do owej dynamiki. W historii sztuki znanych jest wiele niezwykłych i burzliwych romansów między artystami. Niektóre pary ściśle współpracowały i tworzyły zgrane, silne, jednorodne kolektywy. Inni stworzyli relację złożoną z dwóch odmiennych osobowości stosując w sztuce indywidualne praktyki, kolejni pracowali niczym hybryda mieszając w jednym dziele dwa odmienne sposoby działania. Piszę ze świadomością, iż wybór artystów, których połączyło zarówno uczucie jak i tworzenie jest bardzo subiektywny, a przez ukazanie konkretnych historii chcę zachęcić do spojrzenia na twórczość wybranych artystów z innej strony. Związek Wassily’ego Kandinsky’ego z Gabriele Münter należał do tych najbardziej burzliwych. W 1903 r. potajemnie się zaręczyli, mimo że on pozostawał w formalnym małżeństwie z inną kobietą i dopiero w roku 1911 rozwiódł się z żoną. W ich związku przeplatały się radość z bólem, harmonia z konfliktem, zaufanie ze zdradą, a to wszystko na tle rewolucyjnych przewrotów Zob. J. Förster, A. Özelsel, K. Epstude, How Love and Lust Change People’s Perception of Partners and Relationships, Journal of Experimental Social Psychology, 2009.

1

-43-


towarzyszących narodzinom modernizmu. Wspólnie żyli i tworzyli w Monachium, należeli do Der Blaue Reiter. Początkowo poddawali się wpływom tych samych stylów. Po wybuchu I wojny Kandinsky jako obywatel rosyjski musiał opuścić Niemcy i finalnie osiadł w swojej ojczyźnie, rezygnując tym samym ze związku z Münter. Gabriela podróżowała po Europie, w końcu poznając nowego towarzysza życia Johannesa Eichnera. Kolejny gwałtowny związek: Frida Kahlo- malarka ze złamanym po wypadku tramwajowym kręgosłupem, kochanka Lwa

...by w końcu się spotkać i zdecydować rozstać. Trockiego i Diego Rivery - kobieciarz, komunista, muralista i architekt. Ich style malarskie znacznie się od siebie różniły, Diego, jak sam mówił, malował prosto, tylko to co widział, natomiast w malarstwie Fridy dostrzec można głęboki symbolizm a realne zdarzenia są tylko tłem i pretekstem dla pokazania jej wewnętrznych przeżyć. Jednakże Diego miał bardzo duży i pozytywny wpływ na rozwój malarstwa Fridy. Czuwał nad rozwojem jej talentu dając wskazówki i nakierowując, ale pozostawiając przy tym wolną przestrzeń w kształtowaniu swojej twórczości. Nawzajem podziwiali swoją sztukę. Oboje mieli mocne charak-

-44-


tery, toteż ich małżeństwo było niezwykle burzliwe. Biseksualna Frida miewała wiele romansów. Co interesujące Diego tolerował skoki w bok żony tylko, jeśli wiązała się z kobietami - o kochanków jak wiadomo był zazdrosny. Z drugiej strony sam także nie stronił od przelotnych znajomości. Para rozwiodła się pod koniec 1939 r., aby powrócić do siebie rok później przez drugie małżeństwo. Niestety, ten związek nie był lepszy od pierwszego w kwestii porozumienia i współżycia. Para często zatem mieszkała w osobnych mieszkaniach, ale po sąsiedzku. Interesujące są losy małżeństwa Willema i Elaine do Kooning, Charlesa Ormonda i Bernice „Ray” Eames, którzy tworzyli w jednym stylu i podobnej manierze przez cały ich związek, aż do śmierci. Ciekawa jest historia miłości Georgie O’Keffe i starszego od niej o 23 lata Alferda Stieglitza, który miał obsesję na punkcie jej fotografowania oraz trudnego związku Lee Krasner i Jacksona Pollocka. Na uwagę zasługuje też relacja Lee Miller i Man Raya, Jaspera Johnsa i Roberta Rauschenberga, Dorothy Tanning i Maxa Ernsta, Christo i Jeanne- Claude oraz Gilberta i Georga, których mogę tutaj jedynie przypomnieć. 2 Marina Abramović spotkała się z Ulayem w 1975 r. To z nim 12 lat dzieliła życie i pracę artystyczną.Od początku współpracy uważali się za jedność powstałą w wyniku połączenia „męskości” i „kobiecości”. Każda następująca po sobie realizacja wynikała z poprzedniej. Ich sztuka była w pewnym sensie badaniem relacji międzyludzkich, dlatego dla zrozumienia tych działań konieczna jest wiedza na temat nich samych. Dramatyczny był ich ostatni projekt- 90-cio dniowa podróż, rozpoczęta z dwóch różnych końców Wielkiego Muru Chińskiego, przebyta po to, by w końcu się spotkać i… zdecydować o rozstać. Na koniec przykład doskonały – małżeństwo poświęcające sztuce całe swoje wspólne życie: Franciszka i Stefan Themersonowie – jedno z najoryginalniejszych polskich małżeństw, którzy sztuce poświęcili całe swoje życie. Ona: ilustratorka, malarka, graficzka, scenografka, wykładowczyni na uczelniach Szerzej na ten temat zob.: V. Kavass, Artists in love. From Picasso & Gilot to Christo & Jeanne-Claude. A Century of Creative and Romantic Partnerships, 2012.

2

-45-


artystycznych. On: pisarz, poeta, fizyk, filozof, teoretyk filmu, grafik, autor fotomontaży, fotografii, kolaży, twórca opery i dramatu. Parą stali się na studiach i od tego czasu, pomijając krótki okres wiosennej rozłąki, w ogóle się nie rozstali. Oboje wierzyli w zbawienną moc sztuki. Chociaż działali w trudnych czasach, to cały czas szli do przodu, nieustannie poszukiwali i eksperymentowali. Franciszka i Stefan pracowali razem już od 1929 r. Razem żyli, razem prowadzili salon towarzyski, założyli Spółdzielnię Autorów Filmowych i wydawali pismo „f. a.” (film artystyczny). Współpracowali przy wielu projektach, znani są ze swoich awangardowych filmów krótkometrażowych. Kulminacyjnym momentem w ich wspólnej twórczości było założenie wydawnictwa Gaberbocchus Press, drukującego tzw. „best-lookery”. Stefan pisał wtedy teksty i bajki dla dzieci, które Franciszka ilustrowała- i w drugą stronę- Stefan dopisywał dadaistyczne wiersze do rysunków żony. Oboje bardzo się kochali. Pod koniec lat 80. Franciszka leżała chora po udarze, Stefan zachorował na raka. Czuł, że ona odchodzi, więc uznał, że czas również na niego i nie przyjmował żadnych leków. Franciszka zmarła w czerwcu 1988 r., Stefan 3 miesiące po niej. Vincent van Gogh dał kiedyś artystom wskazówkę: What is done in love is done well. Patrząc wstecz, na działania wielkich artystów, łączących się w pary zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, można stwierdzić, że świat artystyczny przyjął te jego słowa do serca.

-46-


What is done in love is done well. – Vincent van Gogh–


SYLWIA DOLI DOLISZNA Zajmuję się ilustracją, projektowaniem graficznym oraz montażem filmowym. Studiowałam na PWSFTviT w Łodzi oraz na ASP w Katowicach. Jestem członkiem STGU. Moje prace pojawiły się w kilku publikacjach i na wystawach. Zapraszam do dialogu. O pracach: Uwielbiam codzienność, wszelkie dziwolągi, Braci Grimm, orzechy, słowa, sterylne filmy, krótkie komentarze, biografie innych ludzi, muzykę ludową, electroclash, jasną stronę mocy i tym podobne... Staram się szanować przypadek. Korzystając z okazji, pragnę powiedzieć, że warto obserwować koty ;) Lubię uśmiechy, szpary i dziurki w zębach (cudzych oczywiście), te i inne powody wpływają na powstawanie dziubasów i bombasów.

strona: www.dolidesign.pl | mail: sdoliszna@gmail.com

-48-


â–˛ rys. Sylwia Doli Doliszna

-49-


MARIANNA SEROCKA Ur. 1988 Studentka ASP w Krakowie – wydział malarstwa. Lubię rysunki Janka Kozy. O pracach: Moje prace to historie o prawdziwym życiu. Inspirację czerpię z przygód własnych i przyjaciół. strona: www.mariandrawing.tumblr.com/ mail: marianna.serocka@gmail.com

-50-


â–˛ rys. Marianna Serocka

-51-


LOU BEACH Urodzony w Getyndze, w Niemczech w 1947 roku jako Andrzej Lubicz. Wyemigrował do USA w 1951 roku. Silnie związany z artystycznym środowiskiem Los Angeles. Lou jest samoukiem i określa się jako artystę łączącego wyrafinowanie i pewien prymitywizm. Przez ostatnie 10 lat ożywił swoją miłość do sztuki często prezentując ją publiczności w galeriach m.in. w Chicago i Los Angeles.

-52-


▶ WYWIAD

z artystą Lou Beach przeprowadziła Magdalena Wolan

MAGDALENA WOLAN: Jakie uczucia lub emocje chciałbyś przekazać przez swoje prace? LOU BEACH: Nie wydaje mi się, żebym się starał pociągać w odbiorcy za konkretne „sznurki emocjonalne”. Staram się, żeby moje kolaże sprawiły, że widz poczuje „coś”, ale rzadko staram się wywołać konkretną reakcję. Bardziej chodzi o zaprezentowanie mojej wizji wewnętrznego dialogu lub procesu. MW: Czy możesz opisać swój proces tworzenia? LB: To proces bazujący całkowicie na intuicji, podczas którego przeglądam obrazy i czekam na spotkanie z przypadkową magią zestawieniem obrazów, które tworzy coś wcześniej nie widzianego. Na początku nigdy nie wiem jaki będzie wynik... można powiedzieć, że „rozwiązuję” obraz. Innymi słowy – to jak mieć elementy układanki na stole, lecz nie mieć odnośnika - wierzchu pudełka - który mógłby mnie poprowadzić. MW:Jakaś rada dla kolegów ilustratorów? LB: Bawcie się, bądźcie filuterni i nieustraszeni w swoich wyborach. Nie podważajcie samych siebie, ani klientów. Zabierajcie swoje pomysły do najdalszych, nonsensownych, nawet idiotycznych miejsc - zawsze możecie edytować wstecz - ale jeśli z góry nałożycie limity na swoją pracę, nie znajdziecie najbardziej kreatywnej ścieżki MW: Z jakich artystycznych osiągnięć jesteś najbardziej dumny? LB: Moich osobistych kolaży ostatnich 8 czy 9 lat... moje dzieci zainspirowały mnie do ponownego zajęcia się kolażem robionym ręcznie po wielu latach spędzonych jako digital ilustrator.

-53-


▲ kolarz. Lou Beach, BUTTERWORTH ( PANTSED BY HISTORY )

-54-


▲ kolarz. Lou Beach, ONE WORLD ( HURRAY! )

-55-


▲ od lewej Sławomir Shuty od prawej Daniel Rycharski.

-56-


“DUET”– REAKTYWACJA Nowy film „Cień” o miłości w Kurówku powstaje przy współpracy Daniela Rycharskiego i Sławomira Shuty.

Cień


▶ WYWIAD

z artystą Sławomirem Shuty przeprowadziła Daria Skok

Twój nowy film o miłości w Kurówku, znowu, podobnie jak Pokój z 2011 roku, dotyka tematów zjawisk nadprzyrodzonych, ludowych zabobonów i penetruje prowincjonalne środowisko. Skąd u Ciebie – mieszczucha, z bloków i o blokach piszącego – taki zwrot ku ludowości, swoistej polskiej mitologii? Moja rodzina wywodzi się z nowosądeckiej wsi. Będąc dzieckiem każde wakacje spędzałem na prowincji, gdzie osłuchałem się z historiami o zjawiskach nadprzyrodzonych. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w domach często brakowało prądu. Ludzie gromadzili wokół stołu w kuchni, zapalano świecę, wyciągano flaszkę i rozmawiano. Bardzo często snuto opowieści o duchach, nawiedzonych domach i błądzących po świecie nieboszczykach. Przyznam, że miasto, choć dostarcza rozrywek, nie jest moim ulubionym miejscem do życia, kiedy tylko mogę wyjeżdżam na prowincję. A zatem to nie zwrot, ale pogłębianie tematu. W tym filmie pojawi się jednak coś nowego, raczej rzadkiego w Twojej twórczości, a mianowicie – miłość… Prawdę mówiąc od początku swojej kariery próbowałem pisać o miłości, niestety zawsze skręcało to w stronę opisów przygodnych znajomości i seksu, myślę, że powieść o miłości jest jeszcze przede mną, być może muszę do miłości znaleźć odpowiednią perspektywę, a co do filmu; nie będzie to film o miłości, miłość będzie jednym z wątków, bardziej chodzi tu o oddanie spektrum doświadczeń z jakimi stykają się ludzie mieszkający na prowincji, a dokładniej – wariacja na ten temat. Nad filmem pracujesz z Danielem Rycharskim, który zasłynął akcjami w swojej rodzinnej wsi Kurówko, czy pomysł na film wyniknął raczej z lokalnego patriotyzmu Daniela, czy może już wcześniej wiedziałeś o Kurówku i planowałeś coś tam nakręcić? W Kurówku byłem już wcześniej, kilka lat temu realizowaliśmy tam z Danielem film „Oblubienica”. Na prowincji, w Beskidzie Ni-

-58-


skim, zrobiłem swój poprzedni film „Luna”, a Kurowek ujął mnie tym, że ludzie bardzo chętnie i bez tremy udzielali się przed kamerą. Jakiś rok temu rozmawialiśmy z Danielem o Kurówku i okazało się, że tkwi tam duży potencjał aktorski. Zaproponowałem Danielowi realizację wspólnego filmu, sprawa na chwilę ucichła, w tym roku Daniel pojawił się u mnie i powiedział, że można temat pociągnąć. Plany zaczęły się konkretyzować, mamy nadzieję, że ich owocem będzie film. Czy to Kurówek i jego lądolody były pierwsze, stały się bodźcem dla powstania scenariusza, czy pomysł na film wykluwał się w twojej wyobraźni od dawna, potrzebował tylko trafić na odpowiedni grunt? Sześć lat temu zacząłem pisać książkę o szamanizmie, do jej powstania nie doszło, ale zgromadziłem wiele cennych informacji dotyczących paleolitycznej mistyki. W trakcie poszukiwań zdałem sobie sprawę, że wiele tych tematów przetrwało w kulturze ludowej. Obecnie razem z Ziemowitem Szczerkiem pracuję nad książką o Polsce pogańskiej; o zjawiskach, które zostały przykryte warstwą wierzeń chrześcijańskich, a należących do dużo starszej spuścizny. Lądolody, a dokładniej znajdujący się w Kurówku głaz narzutowy, który został przez nie przyniesiony, z pewnością był miejscem pogańskiego kultu. Kamień oraz historie z nim związane padły na przygotowany i podatny grunt, który miejmy nadzieję wyda owoce. Wiem, ze lądolody w Kurówku to nie ściema, a czy z wsią wiążą się jakieś miejscowe rytuały, obyczaje jeśli chodzi o miłość, umizgi, podryw…? Szczerze powiedziawszy nie wiem, jeszcze tego tematu nie penetrowałem. Miłość ukazana w filmie jest tylko pretekstem do podróży po szamańskich światach równoległych. Jeżeli realizacja filmu dojdzie do skutku z pewnością trzeba będzie ten teren porządnie przebadać. Jak pracuje Ci się z Danielem, to chyba nie wasza pierwsza wspólna inicjatywa… Poznaliśmy się już dawno, Daniel robił pracę finiszującą szkołę plastyczną na podstawie moich tekstów. Od słowa do słowa doszliśmy do artystycznego porozumienia, czego owocem był cykl wykonywanych techniką szablonu obrazów i wystawa „Miejska sztuka ludowa”. Z Kurówkiem i jego barwnymi mieszkańcami zetknąłem

-59-


Moje kontakty ze światem polegają na realizowaniu wspólnych projektów i wyłącznie na tym polu mogę znaleźć porozumienie z drugim człowiekiem.


się już wtedy. Jestem człowiekiem, który działa w wielu zespołach na różnych polach eksploatacji, nie otrzymałem wykształcenia artystycznego, więc współdziałając uczę się fachu. Moje kontakty ze światem polegają na realizowaniu wspólnych projektów i wyłącznie na tym polu mogę znaleźć porozumienie z drugim człowiekiem. W Twojej twórczości często możemy się spotkać z motywem „kryzysu twórczego”. W Tripie tonącego w zgniecionych kartkach papieru, pękającego ze złości pisarza, który aby coś ciekawego napisać, musi się posilić halucynogennym pączkiem. W Jaszczurze zaś opowiadasz historie o ciężkim losie literata – braku zaliczek, podróżowaniu tanimi liniami kolejowymi, braku grantów, braku weny, braku sławy i zachwytu ze strony wydawców… Ostatnie 2 lata jednak były dla Ciebie bardzo płodne – dwa wydawnictwa w 2012 roku, Dziewięćdziesiąte w 2013, a teraz film… Kiedy rozpocząłem drogę artysty, to jest postanowiłem utrzymywać się wyłącznie ze sztuki, byłem pełen optymizmu i coś takiego jak blokada twórcza wydawało mi się wymysłem starszych przepitych kolegów. A jednak nadszedł czas kiedy i ja zmierzyłem się z tym zjawiskiem, można powiedzieć, ze wywołałem je celowo. Pod pozorem zbierania materiału do książki o środowisku współczesnej bohemy spędzałem całe dnie w różnej maści barach i knajpach. Alkohol według mnie nie jest przyjacielem artysty. Znani są pisarze, którzy piją i piszą, ale to nie moja droga, a nadużywanie alkoholu wywołało kryzys twórczy. Aby się z niego wydobyć zacząłem go opisywać, jako rzeczywistość mi najbliższą. Tak powstała trylogia psychodeliczna, z kryzysem twórczym w tle, czyli powieść „Jaszczur”, fotokomiks „Taltosz” i animacja „Trip”. Opowiadając o kryzysie zacząłem się rozpędzać i obecnie pracuję na masą rzeczy. Co nie znaczy, że nie zdarzają się okresy zniechęcenia, ale życie to walka. Czy oprócz projektu w Kurówku pracujesz teraz nad czymś? Nawiązując do powyższego, piszę książę o Nowej Hucie lat osiemdziesiątych, dzieciństwo itp., wespół z Ziemowitem Szczerkiem pracujemy nad zbiorem opowiadam o poszukiwaniu śladów pogaństwa, z Tomkiem Bochniakiem kończymy animację opartą o słowiański mit stworzenia, i lada chwila rozpoczynamy następną na podstawie mojego hipertekstu „Blok”. Rozpocząłem też serię psychodelicznych obrazów, mam nadzieję, że jesienią będę mógł coś pokazać.

-61-


Nie bojkotuję środowiska, po prostu zajmuję się tym, co mnie interesuje.


▶ WYWIAD

z artystą Danielem Rycharskim rozmawiała redakcja

Powstaje Pana nowy film, w którym jednym z wątków jest historia miłosna w Kurówku - jest to nowy motyw w Pana twórczości. Skąd wziął się taki pomysł? Do poruszenia tego tematu zainspirowały mnie własne doświadczenia, zwłaszcza pewna historia niespełnionej miłości. Czy w kontekście całej realizacji miłosny charakter relacji dwojga głównych bohaterów jest istotny, czy stanowi jedynie poboczny element fabuły? Wątek miłości głównych bohaterów jest niewątpliwie najistotniejszym elementem fabuły. No chyba że zmienimy zdanie... Scenariusz do wspomnianego filmu napisał Sławomir Shuty. Nie jest to Wasz pierwszy wspólny projekt. Co powstaje z fuzji artysty z artystą? Jakie korzyści można z tego wyciągnąć? Pisząc scenariusz, Sławek Shuty posiłkował się materiałem w postaci opowieści i legend zebranych przeze mnie od mieszkańców wsi, wielokrotnie konsultując się z nimi. Projekt filmowy Cień jest pierwszą naszą wspólną realizacją od kilku lat, powrót do grupy Duet (tak podpisywaliśmy się pod wcześniejszymi projektami) jest dla mnie ciekawym doświadczeniem, ale i ułatwieniem bo robota się rozkłada na dwóch. Często w Pana działaniach zachodzi ścisła relacja artysta-odbiorca, niejednokrotnie osoba odbiorcy jest współtwórcą realizacji i jej obecność stanowi konieczny komponent. Czy przedkłada Pan współpracę z odbiorcami nad samodzielną pracę twórczą, w wyniku której odbiorca postawiony zostaje przed skończonym dziełem? Projekty w Kurówku powstają przy ścisłej współpracy z mieszkańcami, którzy są jednocześnie autorami jak i odbiorcami realizowanych projektów. Oczywistym jest, że ten rodzaj pracy twórczej w tej chwili jest dla mnie najistotniejszy. Uściślijmy. Lepiej grupowo czy solo? Grupowo.

-63-


Szczególnym przykładem relacji jest układ artysta, a młodzi adepci sztuki, co od razu przywodzi na myśl skojarzenie mistrz i uczeń. Jak realizuje się Pan w roli pedagoga? W roli pedagoga odnajduję się bardzo dobrze, ciągły kontakt z ciekawymi, kreatywnymi osobami jest dla mnie inspirujący. Jest Pan niewiele starszy od swoich studentów. Co może Pan wskazać jako czynnik decydujący o sukcesie lub porażce młodych artystów? Moim zdaniem do tych czynników na pewno zalicza się pewność siebie, konsekwencja oraz ciężka praca a także wyczerpujące treningi na siłowni i odpowiednia dieta. Imprezy w modnych klubach i uganianie się za kuratorami na pewno nie pomogą. Bierze Pan udział w wystawie „Co widać”, którą uznaje się za przekrojową prezentację młodej polskiej sztuki. Czy może Pan wskazać artystów współczesnych, których działaniami Pana zdaniem warto się szczególnie zainteresować? Na pewno warto zwrócić uwagę na twórczość Łukasza Surowca, artysty o rzadko spotykanej wrażliwości społecznej. Realizacją filmu dokumentalnego o Łukaszu Surowcu zajęły się studentki z prowadzonej przeze mnie Pracowni Multimediów na Wydziale Sztuki UP, Teresa Kotkowska i Magdalena Światłoń.

-64-


◀ zdj. Daniel Rycharski

Bardzo wyraźnie zaznacza się Pana obecność na polu polskiej sztuki współczesnej. Wbrew stereotypowi, że wszystko co interesujące dzieje się teraz w Warszawie, działa Pan w miejscu poza oficjalnym obiegiem sztuki. Czy uważa Pan, że to właśnie bojkot środowiskowych „umizgów” przyczynił się do Pana sukcesu? Na sukces moich projektów złożyło się wiele czynników. Nie bojkotuję środowiska, po prostu zajmuję się tym, co mnie interesuje. Okazuje się że łąka może stać się galerią, a sołtys kuratorem. Tworząc na peryferiach, można nieoczekiwanie znaleźć się w samym centrum świata artystycznego. Jakie nowe konteksty zyskuje Pana twórczość przeniesiona z kapliczki w Kurówku do przestrzeni jednej z najważniejszych instytucji sztuki w Polsce jaką jest MSN w Warszawie? To pytanie najlepiej byłoby skierować do kuratorów wystawy, dla mnie najistotniejsza jest możliwość zaprezentowania moich prac szerszemu gronu odbiorców. Jakie miejsce poleciłby Pan na umizgi na wczasach? Na wakacyjne wypady polecam bagno Smorzewskie.

-65-


KOMIKS Autorka: Magdalena Janicka

komiks


-67-


-68-


-69-


-70-


-71-


patronat:

Wydział Sztuki

Wydział Sztuki

Uniwersytet Pedagogiczny W Krakowie

Uniwersytet Pedagogiczny W Krakowie


OGÓLNOPOLSKI KWARTALNIK O ARTYSTACH. www.wczasymagazyn.blogspot.com www.facebook.com/wczasymag Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie wczasymag@gmail.com nakład: 1000 egz. redakcja: Magdalena Klimkowicz Magdalena Wolan Amelia Chwałek Sara Piotrowska Anita Wiącek wydawca: redakcja:

projekt makiety i okładki: Anita Wiącek/www.anitawiacek.com skład i opracowanie graficzne: Anita korekta:

Wiącek Sara Piotrowska i Martyna Tokarska

złożono krojami: Aleo,

Nevis

papier: cyclus offset 100g druk: drukarnia

Unidruk, Kraków

podziękowania dla:

Pani dziekan Alicji Panasiewicz Pani prodziekan Marii Wasilewskiej Mateusza Okońskiego Marcina Klaga

Numer II © Copyright for the text, cover and layout by Wczasy


ISSN 2353-6004


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.