Gotowa na podbój dnia? Kolekcja CONQUEST została rozszerzona o nowe modele, które łączą sportowy szyk z wytrzymałością. Dostępne w różnych rozmiarach, kolorach i materiałach, zegarki te bez trudu dostosowują się do każdej okazji.
Ambasadorka elegancji Barbara Palvin doskonale uosabia elegancję i wszechstronność linii CONQUEST.
LONGINES SPIRIT FLYBACK
Kolekcja SPIRIT FLYBACK symbolizuje pionierskiego ducha, który zawsze napędzał markę Longines. Kolekcja została wzbogacona o dwie nowe wersje: ze stali i 18-karatowego żółtego złota oraz stali i 18-karatowego różowego złota. Wyposażone w zieloną lub brązową tarczę, te prawdziwe zegarki pilotów oferują najnowocześniejszą precyzję dzięki ekskluzywnemu kalibrowi Longines, który jest odporny na pola magnetyczne i posiada certyfikat chronometru COSC (Contrôle Officiel Suisse des Chronomètres).
Zaufanie buduje się lokalnie
W poszukiwaniu domu lub apartamentu coraz więcej osób kieruje się nie tylko estetyką, funkcjonalnością czy lokalizacją, ale też… tym, kto prowadzi przez cały proces zakupu lub sprzedaży.
W Wilanowie – dzielnicy o wyjątkowej tożsamości – lokalna obecność agencji ma realne znaczenie.
Vilea Property Boutique to nie tylko marka premium.
To firma, która od przeszło 12 lat jest integralną częścią tej społeczności.
Jesteśmy agencją nieruchomości premium.
Tu mieszkamy i tu pracujemy z sercem jako EKSPERCI rynku.
Setki zrealizowanych transakcji, baza klientów budowana od lat, wiedza i doświadczenie.
Jesteśmy częścią tej społeczności, dlatego znamy każdy zakątek Wilanowa – od zielonych Zawad, przez tętniące życiem Miasteczko, aż po królewski Stary Wilanów.
Nasi AGENCI z TEAMU WILANÓW
zapraszają do współpracy
Oddział Wilanów
ul. Franciszka Klimczaka 13, 02-797 Warszawa tel. +48 22 401 13 18 | +48 602 206 111 | biuro@vilea.pl
Oddział Śródmieście
ul. Piękna 11a, 00-549 Warszawa tel. +48 22 525 30 06 | +48 602 206 111 | biuro@vilea.pl
Oddział Żoliborz
ul. Alojzego Felińskiego 50, 01-563 Warszawa tel. +48 694 960 007 | biuro@vilea.pl
W TYM NUMERZE:
MIĘDZY SZTUKĄ A MIASTEM
Na pierwszy rzut oka to tylko sport – golf, polo, jazda konna. Ale pod przykrywką eleganckiej rozrywki, ruchu i rytuałów toczy się inna rozgrywka: gra o relacje, wpływy i zaufanie.
O roli kultury w budowaniu wizerunku miasta Malwina Kowszewicz rozmawia z Anną Filipowicz, przewodniczącą Rady Fundacji Muzeum Warszawy.
Zdjęcia Martiny Orsini to nie tylko kadry, to opowieści z pokładu.
OD MARZENIA DO IMPERIUM
DESIGN,
Jej kosmetyki podbiły Hollywood i królewskie rezydencje. Deborah Mitchell, założycielka Heaven Skincare i ekspertka pracująca na brytyjskim dworze królewskim, udowadnia, że luksus i natura mogą iść w parze.
Hola Design pokazuje, że Święta mogą być pełne ciepła, a wnętrza – stanowić scenę dla bliskości, luksusu i magii chwil.
GUCCI KONTINUUM STYLU I EMOCJI
„Kontinuum” to modowa opowieść o trwaniu, transformacji i stylu bez granic.
DOTYK I MYŚL ALCHEMIA PORCELANY
W sercu Emilii-Romanii, w krainie, w której rodzą się legendy motoryzacji, Pagani Automobili zaprosiło do świata łączącego technologię ze sztuką.
Jeszcze dekadę temu posiadanie kilku nieruchomości na świecie kojarzyło się z ekstrawagancją. Dziś to często świadoma decyzja –styl życia, który pozwala pracować zdalnie, prowadzić biznes globalnie, a przy tym odpoczywać.
Sercem twórczości Magdaleny Konior jest filozofia absolutnej unikatowości, manifestująca się w każdym geście i każdej decyzji artystycznej. Jej credo brzmi: „Nigdy się nie powtarzaj. Możesz być podobna, ale nigdy identyczna”.
Witam Państwa,
EDYTORIAL
gdy liście znikają pod śniegiem, a świat zwalnia w grudniowe wieczory, przychodzi czas, by zanurzyć się w tym, co naprawdę ważne. Luksus nabiera wtedy innego znaczenia – staje się ciszą, smakiem, gestem, przestrzenią do oddechu. Koniec roku to moment refleksji i zapowiedź nowych początków. Dla mnie ten rok był pełen zmian, odwagi i stawiania granic. Odnalazłam spokój, najcenniejszy luksus, który nie potrzebuje definicji. Teraz, gdy świat przygasa, chcę otulić Was tym samym stanem: ciepłym, świadomym, prawdziwym.
W świątecznym numerze Luxury Boutique oddajemy się sztuce i byciu blisko tego, co trwałe. Pięknu, które nie krzyczy. Designowi, który otula.
Smakom, które zostają na dłużej. Hola Design zaprasza do wnętrz rozświetlających zimowe popołudnia, a wine.com przypomina, że w każdym łyku szampana kryje się historia radości i chwili, którą warto zatrzymać.
Warszawa tętni sztuką. W rozmowie opowiada o tym Anna Filipowicz, przewodnicząca Rady Fundacji Muzeum Warszawy. Deborah Mitchell, założycielka Heaven Skincare, udowadnia, że piękno zaczyna się pod skórą. Gucci uwodzi kolekcją „Kontinuum”, miękką, sensualną i pełną precyzji.
A gdy zapragniecie więcej, zabierzemy Was do Dżakarty, miasta bez granic, i do świata nowego nomadyzmu,
stylu życia bez adresu, ale z głębokim zakorzenieniem w sobie. Bo dom to nie punkt na mapie, lecz przestrzeń, w której świat ma sens.
Odwiedzimy też Włochy, serce Emilii-Romanii. Miejsce, gdzie Pagani Automobili łączy technologię ze sztuką, tworząc piękno w ruchu. Bo prawdziwy luksus to czas, ten, który poświęca się, by stworzyć coś doskonałego.
Na koniec: porcelana. Herbata. Cisza. I może ten jeden wieczór, który zapamiętacie na długo.
Niech ten rok kończy się pięknie, a następny zaczyna jeszcze lepiej. W rytmie Waszego luksusu.
Redaktor Naczelna LUXURY BOUTIQUE
Malwina Kowszewicz
LUXURY BOUTIQUE
Property & lifestyle magazine
DWUMIESIĘCZNIK DOSTĘPNY WYŁĄCZNIE
W PRENUMERACIE www.luxuryboutiquemagazine.pl
PRENUMERATA: prenumerata@luxuryboutique-mag.com
WYDAWCA: Luxury Media Sp. z o.o. ul. F. Klimczaka 13/U.139 02-797 Warszawa info@luxuryboutique-mag.com
MANAGING DIRECTOR: Adrian Kołodziej adrian.kolodziej@luxuryboutique-mag.com
MIEJSKA
REDAKTOR NACZELNA: Malwina Kowszewicz malwina.kowszewicz@luxuryboutique-mag.com
DYREKTOR ARTYSTYCZNA: Karolina Żmijewska
WSPÓŁPRACA:
Monika Bronikowska, Adam Bronikowski, Marcin Grell, Łukasz Hodura, Grzegorz Konieczny, Elżbieta Kraszewska, Dymitr Malcew, Stefania Płoska, Wojtek Reichert
FOTOGRAFIA:
Marta Polańska (Visual Media Creator), Kamil Roszczyk
KOREKTA: Katarzyna Wróbel, korektor-tekstow.pl
PROJEKT GRAFICZNY: Simply Creative, www.simplycreative.pl
MARKETING: Marta Chojnacka, Jagoda Markiewicz marketing@luxuryboutique-mag.com
NA OKŁADCE: tancerka Chinara Alizade, zdjęcie: Piotr Leczkowski
NUMER 13 LISTOPAD–GRUDZIEŃ 2025
ZNAJDŹ NAS NA: /magazineluxuryboutique /Luxuryboutiquemagazine /luxury-boutique-magazine
Kontakt w sprawie reklam: reklama@luxuryboutique-mag.com +48 668 480 805
Wydawca dokłada wszelkich starań, aby zawartość magazynu była w pełni poprawna, ale nie ponosi odpowiedzialności za konsekwencje ewentualnych błędów lub pominięć. Luxury Media Sp. z o.o. zastrzega sobie prawo odmowy publikacji reklam godzących w interes społeczny, zawierających treści niezgodne z ogólnie przyjętymi normami i przepisami prawa, nie jest też adresatem skarg, reklamacji ani innych uwag do reklamowanych produktów i usług. Artykuły mogą zawierać opinie autorów, które nie muszą być zgodne z opiniami redakcji. Redakcja nie zwraca nadesłanych materiałów oraz zastrzega sobie prawo do zmiany tytułów, redagowania i skracania treści. Całość magazynu ani jakakolwiek jego część nie może podlegać reprodukcji ani kopiowaniu w jakiejkolwiek formie bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy.
ZASTANAWIASZ
SIĘ NAD PROMOCJĄ SWOJEJ FIRMY W MAGAZYNIE LUXURY BOUTIQUE?
Skontaktuj się z nami już dziś!
LUXURY BOUTIQUE to magazyn poruszający interesujące tematy luxury lifestyle. Dzięki formie dwumiesięcznika czytelnicy wracają do lektury kilkukrotnie, a reklamy osiągają wyższe wskaźniki AdExposure. Reklamodawcy uzyskują w ten sposób wysoką skuteczność dotarcia do odbiorców.
Jest nam niezmiernie miło dołączyć do grona redakcyjnego magazynu Luxury Boutique. Z wielką przyjemnością będziemy spotykali się z Państwem na łamach kolejnych numerów, by dzielić się naszymi doświadczeniami, przemyśleniami i wolnymi myślami z dziedziny, która jest nam najbliższa.
Za każdym wnętrzem stoi historia ludzkich marzeń, pragnień i pasji. Za każdą historią kryją się niepowtarzalni ludzie, jednostki, pary, rodziny. Ogromnie cieszy nas, gdy zapraszani przez inwestorów stajemy się częścią tych historii, uczestniczymy w kreowaniu i realizowaniu nowych przestrzeni, które są potem świadkami wyjątkowych chwil dla mieszkańców.
Już od 20 lat tworzymy wnętrza, aby Państwa historie miały indywidualną przestrzeń, w której mogą rozkwitać. Razem z magazynem Luxury Boutique zapraszamy na czytelniczą podróż po świecie luksusowych wnętrz.
UKRYTA GRA
Na pierwszy rzut oka to tylko sport – golf, polo, jazda konna. Jednak pod przykrywką eleganckiej rozrywki, ruchu i rytuałów toczy się inna rozgrywka: gra o relacje, wpływy i zaufanie.
To tam, na trawie i torze, zapadają decyzje, o których w biurze mówi się dopiero później.
Wbiurze człowiek tonie w narzędziach.
Dźwięk powiadomień, światło monitorów, szmer rozmów o terminach. W takim świecie łatwo mówić, trudniej słuchać. Nic więc dziwnego, że coraz częściej najważniejsze decyzje nie zapadają w salach konferencyjnych, lecz poza nimi. Na polach golfowych, w klubach polo, w stajniach, na torach wyścigowych – wszędzie tam, gdzie biurową rutynę zastępuje ruch.
To w ruchu, a nie w bezruchu, człowiek odzyskuje zdolność do prawdziwego dialogu. I właśnie tam, pomiędzy kolejnymi uderzeniami, kolejnymi krokami czy kolejnymi nawrotami konia, rodzi się zaufanie – waluta, na której wciąż opiera się świat biznesu.
Steve Jobs robił to instynktownie. Gdy chciał z kimś naprawdę porozmawiać, mówił: Let’s take a walk. Nie chodziło o styl rozmowy, ale o sposób myślenia. W artykule CNN zatytułowanym Walking meetings: When two legs are better than one przypomniano, że Jobs, Mark Zuckerberg i Jack Dorsey byli znani z prowadze-
nia spotkań w ruchu. Byli przekonani, że rozmowa prowadzona obok siebie, a nie naprzeciwko, łamie dystans i sprzyja szczerości. Nilofer Merchant, mówczyni i była menedżerka Apple, opowiadała, że zaczęła tak pracować z powodów zdrowotnych, brakowało jej bowiem ruchu. Z czasem odkryła, że chodzenie nie tylko poprawia kondycję, ale także zmienia ton spotkań. Jak mówiła w wywiadzie dla CNN: „Chodzenie ramię w ramię wzmacnia poczucie, że pracujemy nad czymś razem”. Dodała też zdanie, które stało się drogowskazem dla nowoczesnego stylu pracy: Sitting is the smoking of our generation. Siedzenie jest nowym paleniem –wszyscy to robią, wszyscy wiedzą, że szkodzi, a jednak trudno przestać.
Merchant przekonywała, że gdy ludzie się ruszają, nie tylko zyskują energię, ale również sprawniej myślą. Badania, które cytuje CNN, pokazują, że nawet dwuminutowy ruch zwiększa dopływ tlenu do mózgu, poprawia koncentrację i otwartość. Jack Groppel, ekspert z Wellness & Prevention (firmy należącej do Johnson & Johnson), zauważył, że po 90 dniach
regularnego chodzenia w przerwach pracownicy deklarowali większą energię, zaangażowanie i jasność myślenia. „To nie przerwa w pracy – mówił – to inny sposób jej wykonywania”.
Właśnie w takim duchu działał Jobs. Spacer po kampusie Apple był dla niego lepszy niż sala konferencyjna: bez laptopów, bez ekranów, z uwagą skupioną na rozmówcy. Czasem chodził boso, jak wspomina jego biograf, bo wierzył, że kontakt z ziemią pomaga „myśleć prawdziwie”.
Nie przypadkiem wiele decyzji dotyczących produktów Apple zapadało właśnie wtedy, gdy nikt nie miał przy sobie ani długopisu, ani notatnika. Wystarczyło, że idee mogły się przemieszać podczas rozmowy w trakcie spaceru.
Golf opiera się na tej samej zasadzie: ruchu, dystansu, obecności. To sport ludzi, którzy rozumieją, że czas i cierpliwość są równie ważne jak siła uderzenia. Na greenie człowiek jest sobą: nie ma ekranu, który mógłby zasłonić emocje. Widać, kto potrafi zachować
spokój, kto ma dystans do siebie, kto potrafi słuchać. To dlatego na polach golfowych od ponad wieku rodzą się decyzje, które później zmieniają gospodarki. W 1899 roku, podczas rundy w Westchester, Andrew Carnegie podał J.P. Morganowi cenę 480 milionów dolarów za swoją hutę. Morgan skinął głową. Tak według legendy narodziła się U.S. Steel – imperium przemysłowe, które ukształtowało nowoczesną Amerykę. Nie podpisano żadnej umowy, nie było notariusza. Wystarczyło jedno spojrzenie i wspólna gra.
Podobny rytuał trwa do dziś. W klubach takich jak Seminole Golf Club w Palm Beach, St. Andrews w Szkocji czy Pebble Beach w Kalifornii rundy golfowe są równoznaczne z rozmowami biznesowymi. Nikt się nie spieszy, nikt nie próbuje błyszczeć. Liczą się gest, ton, sposób bycia. Jak mówił Jack Nicklaus, legenda golfa: „Na polu widzisz człowieka takim, jaki jest naprawdę”.
James Watt z BrewDog przekonał się o tym osobiście. Według własnej relacji w negocjacjach o miliony dolarów w Las Vegas usłyszał od partnerów:
Argentyński biznesman, gracz polo i model Nacho Figueras i książę Harry grają w polo podczas The Sentebale Royal Salute Polo Cup
Prezydent Bill Clinton, Toni Kukoč i Michael Jordan podczas gry w golfa
Miejsce, w którym zapadło wiele decyzji biznesowych – dom klubowy Winged Foot Golf Course w Nowym Jorku
„Zagrajmy o to”. Zgodzili się, że wynik rundy zdecyduje o kwocie w kontrakcie. Watt wygrał. Następnego dnia liczba w dokumentach była dokładnie taka, jaką zaproponował. „To był najdroższy mecz w moim życiu” – powiedział później.
Inny wymiar tego świata to kluby polo – miejsca, w których sport przypomina bardziej dyplomację niż rywalizację. W londyńskim Guards Polo Club,
w Buenos Aires, w Palm Beach, a nawet w Lagos polo jest językiem elit, ale i platformą relacji. W Nigerii mecze polo sponsorowane są przez banki i koncerny naftowe, a w lożach spotykają się politycy, inwestorzy i przedsiębiorcy. W przerwach między chukkerami, czyli rundami gry, toczą się rozmowy o inwestycjach. Polo to przestrzeń budowania zaufania, w której najważniejsze decyzje podejmuje się wśród koni i kieliszków szampana.
Polo to także sport oparty na współpracy i intuicji. Kiedy czterech zawodników porusza się po polu w galopie, każda decyzja musi być natychmiastowa, ale wspólna. To mikroobraz biznesu: sukces zależy od zgrania, a nie od ego. Dlatego wśród członków klubów polo tak wielu jest liderów, którzy wiedzą, że dobra gra to nie dominacja, lecz synchronizacja.
Podobnie w świecie jeździectwa – tu władza nie ma znaczenia. Koń nie reaguje na tytuł, reaguje na człowieka. W stajni człowiek uczy się pokory. W ujeżdżeniu nie chodzi o kontrolę, ale o harmonię. To lekcja, która przydaje się w zarządzaniu ludźmi bardziej niż niejeden kurs MBA. W Chantilly, w St. Moritz czy w La Cala poranne jazdy konne kończą się kawą i rozmową o biznesie. Wspólne doświadczenie wysiłku i rytmu otwiera drogę do relacji, które potem trwają latami.
Niektórzy liderzy twierdzą, że koń potrafi wychwycić fałsz szybciej niż człowiek. Może dlatego wśród członków klubów jeździeckich jest tylu prezesów i inwestorów, wiedzą oni bowiem, że prawdziwe przywództwo zaczyna się od zaufania.
Świat motoryzacji ma swoje własne świątynie relacji –tory wyścigowe. Track Days w Goodwood, Spa-Francorchamps, Imola czy Dubai Autodrome łączą ludzi, których fascynują precyzja, ryzyko i adrenalina. Jednak za rykiem silników kryje się coś więcej: wspólnota entuzjastów, którzy myślą podobnie. W przerwie między przejazdami, w pit-stopie, rozmowa staje się prawdziwa. To właśnie w tym środowisku narodziła się współpraca Bentley Mulliner z brytyjską projektantką Supriyą Lele, której efektem był ekskluzywny kolor Nīla Blue, inspirowany ruchem i energią fal. To przykład spotkania dwóch światów: prędkości i designu, które połączyły się w duchu wspólnej pasji.
Motoryzacja, podobnie jak polo, łączy klasę z emocją. Podczas takich wydarzeń jak Goodwood Festival
Bezos i Bernard Arnault, CEO LVMH, przed Grand Prix Monaco Formuły 1 of Speed w namiotach dla kierowców i kolekcjonerów często zasiadają ci, którzy w tygodniu rządzą korporacjami, a w weekend rozmawiają o starych astonach i nowoczesnych start-upach.
Czasem zaś wystarczą tylko wiatr i woda. W 2018 roku Karl Jacob, założyciel LoanSnap, wziął udział w kitetripie na prywatnej wyspie Necker Island, należącej do Richarda Bransona. W trakcie uprawiania sportu zaczął opowiadać o swoim pomyśle na aplikację kredytową opartą na sztucznej inteligencji. Branson słuchał. Po powrocie zainwestował 8 milionów dolarów. To nie metafora. To realna transakcja, której początkiem była rozmowa w ruchu.
Wszystkie te historie łączy jedna prawda: bardzo często najlepsze decyzje na wysokich szczeblach nie rodzą się w biurach. W biurze jesteś funkcją, trybem w korporacyjnej maszynie. Na polu jesteś człowiekiem. W biurze siedzisz naprzeciwko, na spacerze idziesz obok. A kiedy idziesz obok, zaczynasz widzieć wspólny kierunek.
Dlatego prawdziwe kluby – golfowe, jeździeckie, polo, motoryzacyjne – to współczesne salony rozmów. Miejsca, w których czas zwalnia na tyle, by człowiek mógł przypomnieć sobie, po co w ogóle rozmawia. I może właśnie dlatego często nie tam, gdzie gra się o wyniki, stukając w klawiaturę, lecz tam, gdzie gra się z ludźmi w otoczeniu natury, zapadają decyzje, które naprawdę coś zmieniają.
TEKST:
ADRIAN KOŁODZIEJ Managing Director Luxury Media
Jeff
Anna Filipowicz – fundatorka, Przewodnicząca
Rady Fundacji Muzeum Warszawy
MIĘDZY SZTUKĄ a MIASTEM
W sercu tętniącej życiem stolicy, wśród nowoczesnych wieżowców i historycznych kamienic, znajduje się instytucja, która pielęgnuje to, co najcenniejsze: pamięć, tożsamość i opowieści Warszawy.
Fundacja Muzeum Warszawy od lat łączy przeszłość z teraźniejszością, nadając miejskiej historii nowy wymiar. O roli kultury w budowaniu wizerunku miasta Malwina Kowszewicz rozmawia z Anną Filipowicz, przewodniczącą Rady Fundacji Muzeum Warszawy.
MALWINA KOWSZEWICZ: Jak narodziła się Fundacja Muzeum Warszawy i co było impulsem do jej powołania?
ANIA FILIPOWICZ: Wszystko zaczęło się od telefonu dyrektorki Muzeum Warszawy Karoliny Ziębińskiej, z którą znamy się od wielu lat. Karolina jest historyczką sztuki, jak ja. Wiedziałam, że stworzyła bardzo ważną, pionierską rzecz w Polsce, a mianowicie archiwum fotografii historycznych. Fundacja ta zajmowała się archiwizacją spuścizny po znanych polskich fotografach. Nikt tego wcześniej nie robił, nikt się tym nie zajmował, nikt nie opracowywał tych materiałów. Karolina prowadziła tę instytucję przez wiele lat, a następnie została zatrudniona jako kuratorka w Paryżu, w Centre Pompidou. Pracowała tam przez lata, a potem wygrała konkurs na dyrektorkę Muzeum Warszawy. Stwierdziła, że chciałaby stworzyć przy Muzeum Warszawy fundację na wzór tych działających
przy instytucjach kultury w Europie i USA, które zbierają fundusze i przekazują je danej instytucji na zakupy do kolekcji i programy realizowane przez muzeum. Karolina zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy pomogłabym w stworzeniu przy Muzeum Warszawy takiej organizacji. Zadzwoniłam do kilkorga dobrych znajomych, do moich przyjaciół, mówiąc: słuchajcie, jest taka koncepcja: jest Muzeum Warszawy, zakładamy fundację, wkładamy kapitał i będziemy szukać ludzi, którym, tak jak nam, leży na sercu Warszawa, jej historia i rozwój muzeum. Fundacja ma świetny zespół ludzi, lubimy się prywatnie i dobrze się nam razem pracuje, bo dzielimy pasję do działania dla Warszawy.
M.K.: Wszystko zaczęło się trzy lata temu?
A.F.: Tak. Zaprosiliśmy do współpracy kolejne osoby i zaczęliśmy szukać ludzi, którzy by chcieli z nami działać, dla których ta idea i te cele są tak samo
Zimowy widok na Muzeum Warszawy i Rynek Starego Miasta, po prawej: Anna Filipowicz
Powyżej: praca Joanny Rakowskiej, prezentowana w ramach pokazu „Sztuka Wspierania”, poniżej: prace Olgi Mokrzyckiej-Grospierre, prezentowane w ramach pokazu „Sztuka Wspierania”
ważne. Już teraz mamy ponad 700 tys. złotych wydanych na zakupy do kolekcji i edukację oraz blisko 50 zakupionych prac i obiektów. Mamy też program zakupów na 2026 rok. Ostatnio organizowaliśmy kolację, podczas której zbieraliśmy pieniądze na pracę Nicolasa Grospierre’a z cyklu „Biblioteki” – przepiękna praca, która za pomocą skrzyni katoptrycznej, czyli systemu luster i zdjęć, tworzy iluzję wijących się bez końca korytarzy i ścian z książkami. Nicolas jest artystą, fotografem, architektem. Wraz z Kobasem Laksą zdobyli Złotego Lwa na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji za projekt „Hotel Polonia. Budynków życie po życiu”. Nicolas tworzy wizualne opowieści o architekturze, od modernistycznych ikon po fikcyjne wizje ich przyszłości.
M.K.: Jaki jest główny cel Fundacji?
A.F.: Wspieranie rozwoju kolekcji współczesnych prac, które pokazują historię Warszawy, dokumentują to, czym żyje miasto. Wychodzimy z założenia, że to, co dzisiaj jest ważne, za 10 czy 20 lat stanie się już historią, o której warszawiacy będą chętnie rozmawiać.
M.K.: Z jakich projektów Fundacji jesteś najbardziej dumna?
A.F.: Nasz flagowy projekt to „Sztuka wspierania”. To jest projekt, nad którym pracujemy razem z kuratorami muzeum i budujemy propozycje, które przedstawiamy naszym potencjalnym darczyńcom – firmom oraz osobom prywatnym. To nam się udaje i to jest naszym wielkim sukcesem.
M.K.: Czy praca z historią miasta zmienia Twój sposób patrzenia na teraźniejszość?
A.F.: Tak, nawet bardzo. Muzeum skupia się na takich aspektach Warszawy czy historii Warszawy, o których na co dzień się nie myśli. To, co na mnie zrobiło największe wrażenie, to na przykład wystawa o przedwojennych ogrodach Warszawy. Okazało się, że większość z nich zaprojektowała Alina Scholtz,
jedna z pierwszych polskich architektek krajobrazu. Kolejna warta uwagi wystawa dotyczyła rzek Warszawy. Nie zdajemy sobie sprawy, że Warszawa stoi na zabudowanych rzekach, dopóki nie zaczyna padać deszcz i nagle przez miasto płyną rwące potoki. To są te ukryte rzeki, które nagle wybijają. Kolejna wystawa pokazywała to, co się stało z gruzami po powstaniu warszawskim i jak zostały zutylizowane. Fantastyczna praca historyczna kuratorów, którzy pokazują obraz z Warszawy w taki sposób, że nagle zaczyna się dostrzegać to miasto w zupełnie innym wymiarze. Na Muranowie większość domów jest na wzniesieniach, to są gruzy getta, których nigdy nie usunięto. Nie miał kto tego zrobić, poza tym znajdowało się tam wiele ciał. Obecnie w Muzeum Warszawy jest fantastyczna wystawa o festiwalu młodzieży z 1955 pt. „Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955”. Kiedy w 1953 roku umarł Stalin i atmosfera polityczna w Polsce się rozluźniła, postanowiono zaprosić młodzież ze świata do Polski i polskiej młodzieży pokazać też młodzież ze świata. To było wielkie wydarzenie.
M.K.: Pałac Kultury i Nauki również odegrał wtedy znaczącą rolę… A.F.: Tak. Wtedy ukończono budowę Pałacu Kultury i Nauki, który jest dzisiaj oceniany na wiele sposobów, również negatywnie. Ale Pałac jest tak naprawdę niezwykłym przykładem doskonałego rzemiosła zaprojektowanego na wymiar na potrzeby tego konkretnego projektu i dziesiątki rzemieślników, którzy przetrwali wojnę, mogło tam pracować i wykorzystać swoje niezwykłe umiejętności. Alina Szapocznikow wykonała specjalnie dla Pałacu rzeźbę Przyjaźń, która stała przez wiele lat w jego głównym holu, a niedawno trafiła do kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
M.K.: Czy Muzeum Warszawy powinno odgrywać dużo większą rolę w życiu mieszkańców?
A.F.: Zdecydowanie. Dzisiaj program wystaw Muzeum jest bardzo ciekawy dla mieszkańców. Wcześniej
Zespół Fundacji Muzeum Warszawy (od lewej): Agnieszka Krysik – członkini Zarządu Fundacji, Anna Filipowicz – fundatorka, przewodnicząca Rady Fundacji, Monika Hallgren – członkini Zarządu Fundacji, Ewa Wilińska – członkini Zarządu Fundacji, Bogusław Galewski –fundator, członek Rady Fundacji, Dorota Roesler – fundatorka, członkini Rady Fundacji, Milena Paszkowska – kierownik biura
to muzeum było mało znane, teraz stanowi trzecią instytucję w Warszawie, jeżeli chodzi o liczbę odwiedzających. Odnotowuje po 30–40 tysięcy odwiedzających wystawy czasowe, a to jest bardzo dużo. Chciałabym, aby ta liczba się podwajała, żeby muzeum miało nową, większą siedzibę.
M.K.: Czy masz swoje ulubione miejsce w Muzeum Warszawy?
A.F.: Tak, świetlik. Jest to najwyższy świetlik nad częścią biurową, przepiękne miejsce, z którego rozciąga się widok na trzy strony świata, w tym na Wisłę i rynek Starego Miasta. Przecudna perspektywa. Właściwie można tam stać przez cały dzień i patrzeć tylko na to, jak zmienia się pogoda.
M.K.: Który fragment historii miasta jest Ci najbliższy?
A.F.: W czerwcu 1954 roku, z okazji Dnia Dziecka, warszawski Zarząd Transportu Miejskiego zorganizował paradę kolorowych tramwajów, która przejechała przez główne ulice miasta. Każdy tramwaj został ozdobiony przez dzieci ze szkół – malowano je w kwiaty, słońca, zwierzęta i bajkowe postacie. Jeden tramwaj był cały w motylach, inny udawał smoka wawelskiego, a jeszcze inny wyglądał jak statek piracki. W środku nie jeździli pasażerowie, tylko orkiestry dziecięce, kukiełki, śpiewające chóry. Mieszkańcy wyszli na ulice,
dzieci dostawały lizaki i baloniki, a cały dzień nazwano potem „warszawskim karnawałem czerwca”. Pomysł był tak udany, że w kolejnych latach powtarzano tę akcję – podobno do dziś zachowały się zdjęcia dzieci wystających z okien tramwaju w przebraniu syrenek, króliczków, Indian… Podczas jednej z takich parad na dachu jednego z tramwajów zainstalowano maszynę do produkcji waty cukrowej, zasilaną z generatora –i rzucano watę w tłum.
M.K.: Gdybyś mogła zaprosić jedną postać z historii Warszawy na kawę, kto by to był i dlaczego? I o czym byście rozmawiali?
A.F.: Leon Danielewicz, ogrodnik i planista, a prywatnie dziadek wieloletniej kuratorki i kustoszki Muzeum Narodowego w Warszawie Iwony Danielewicz. Zaprojektował wiele parków i terenów zielonych w Warszawie. Zapytałabym go, gdzie były w Warszawie plantacje winogron, czyli winnice – to superciekawy temat, bo mało kto wie, że w Warszawie, przy niektórych pałacach, uprawiano winogrona i produkowano wino.
M.K.: Które miejsce w Warszawie jest Twoim ulubionym?
A.F.: Przez wiele lat były to Łazienki, do lat dwutysięcznych, a potem nastąpił nawał turystów, co ograniczyło poczucie prywatności. Dziś lubię park Krasińskich i tereny przy Cytadeli.
M.K.: Gdzie idziesz, jak masz gorszy dzień?
A.F.: Na Cytadelę, są tam takie ławeczki, jest cudowna cisza. Z jednej strony ta stara forteca, a z drugiej domki oficerskie starego Żoliborza. Jest tam taki błogi spokój. Blisko Warszawy, a jednocześnie w takim cudownym oddalaniu od wszystkiego. Cytadela przeszła ogromną zmianę, ale potrzeba czasu, by się ona przyjęła. Bardzo ciekawym, ładnym budynkiem jest Muzeum Wojska Polskiego.
M.K.: Jakie cele stawiacie sobie na najbliższe lata?
A.F.: Chcielibyśmy bardziej upublicznić i upowszechnić nasze działania. Doprowadzić do sytuacji, w której mamy w Fundacji zgromadzony kapitał wieczysty, który jest nienaruszalny, a Fundacja korzysta z odsetek od tego kapitału, z tego utrzymuje się po to, żeby zapewnić sobie niezakłóconą możliwość działania i zatrudnienia pracownika. Teraz wszystkie osoby pracujące dla Fundacji działają pro bono. Trudno jest w ten sposób rozwijać nasze projekty, ale z entuzjazmem, jako zespół, nad tym pracujemy.
M.K.: Czyli idziecie w nowoczesność?
A.F.: Dziś Warszawa jest bardzo nowoczesna. Jest bardzo ciekawym, dynamicznym miastem, coraz lepiej postrzeganym przez ludzi, którzy tu przyjeżdżają, i coraz bardziej lubianym przez mieszkańców. Pamiętam swoje zdziwienie, jak od swoich zagranicznych gości słyszałam, że Warszawa jest bardzo czysta. I tak naprawdę jest! To było 10 lat temu. Wcześniej wydawało się, że Warszawa jest przygnębiająca, niezbyt czysta i nawet nieciekawa, ale nagle zobaczyłam, że mieszkam w wygodnym, interesującym i ładnym mieście. Warszawa jest dobrym miejscem do życia. Sympatycznym i miłym. Nasza fundacja buduje z Muzeum kolekcję sztuki współczesnej, która dokumentuje to, co dzisiaj dzieje się w Warszawie. W kolejnym kroku planujemy zakupy przedmiotów współczesnego warszawskiego rzemiosła.
M.K.: Jak wyszukujecie prace? Artyści sami się do Was zgłaszają?
A.F.: Muzeum ma swoich kuratorów, którzy tworzą wystawy, i ci kuratorzy znajdują prace, a następnie tworzą dla nas propozycje. Muzeum ma dziewięć oddziałów, każdy ze swoimi potrzebami – jest Muzeum Farmacji, jest oddział na Pradze, na Woli, jest Izba Pamięci, również na Woli. Prace często są wybierane pod kątem tematyki wystawy stałej w siedzibie głównej i w oddziałach oraz wystaw czasowych. Na przykład dla oddziału na Pradze kuratorzy wybrali fotografie
Michała Łuczaka, który chodził w nocy po praskim brzegu Wisły i fotografował kamerą na podczerwień dzikie zwierzęta: jelonki, bobry, dziki.
M.K.: Czy sztuka łączy ludzi?
A.F.: Tak. Działania Fundacji zgromadziły grono pasjonatów i życzliwych ludzi, którzy bardzo doceniają to, co robimy, i chętnie nas wspierają. Wiele osób ma ukrytą potrzebę działania i rosnące poczucie społecznej odpowiedzialności za miejsce, w którym egzystuje. To są właśnie nasi darczyńcy. Z wszystkimi jesteśmy w dobrych, serdecznych relacjach i możemy jako Fundacja liczyć na ich wsparcie w naszych programach.
Prace Mirelli von Chrupek, prezentowane w ramach pokazu „Sztuka wspierania”
MORZE EMOCJI
Jej zdjęcia to nie tylko kadry, to opowieści z pokładu
Martina Orsini udowadnia, że fotografia żeglarska może być sztuką emocji. Od małego obserwowała świat, podróżując z rodzicami. Ojciec był pilotem, mama –stewardesą. Często przebywali przez długi czas poza domem, Martina była z nimi. W ten sposób zaczęła poznawać inne kultury i zwyczaje. Fascynowało ją to. Była jedyną dziewczyną w klasie, która mogła powiedzieć, że odwiedziła już tak wiele miejsc. To obudziło w niej pragnienie, aby uwieczniać wszystko, co widzi. Kiedyś dużo pisała, ale szybko zdała sobie sprawę, że długopis i papier nie wystarczą, aby uchwycić moment i to, co chciała zapamiętać. Od rodziców dostała pierwszy aparat –mały, kompaktowy i wtedy zrozumiała, że fotografia jest jedynym narzędziem, którego może użyć, aby w pełni wyrazić siebie. Najbardziej przyciągała ją do fotografii podróż – najpierw jako fizyczna eksploracja miejsc, a później jako ścieżka samopoznania. Fotografia stała się jej sposobem komunikowania tego, co wie o sobie, poprzez tworzone przez nią obrazy. Jej miłość do morza i do wody jako żywiołu wydaje się wrodzona. Nie pamięta ani jednego urlopu, który nie wiązałby się z pływaniem łódką. Uczucie poruszania się po morzu jedynie dzięki sile wiatru stało się dla niej czymś intymnym, filozofią życia związaną z podróżowaniem i ruchem, które dla niej oznaczają życie. Nie lubi przebywać w jednym
miejscu zbyt długo – ta myśl ją przygnębia, podobnie jak myśl o życiu w mieście, bez szerokiego horyzontu, który mógłby inspirować myśli i marzenia. Dziś jest dumnym fotografem żeglarskim, fotoreporterem i opowiadaczem historii. Jej zdjęcia zdobywały uznanie na prestiżowych konkursach, takich jak Mirabaud Yacht Racing Image i Yacht Racing Forum Award. Jednak nagrody są dla niej drugorzędne. Najważniejsze to opowiedzieć historię człowieka, który mierzy się – z naturą, z wysiłkiem, z marzeniem o zwycięstwie.
MARTINA ORSINI
Włoska fotografka dzieląca swoje życie między Mediolan i Cypr. Ukończyła filozofię, a następnie sztuki wizualne. Swoją karierę rozpoczęła w 2012 roku jako fotograf reportażowy i żeglarski podczas Moth World Championship w Campione del Garda.
www.martinaorsiniphoto.com
OD MARZENIA DO IMPERIUM
Jej kosmetyki podbiły Hollywood i królewskie rezydencje. Deborah Mitchell, założycielka Heaven Skincare i ekspertka pracująca na brytyjskim dworze królewskim, udowadnia, że luksus i natura mogą iść w parze.
MALWINA KOWSZEWICZ: Co dla Ciebie oznacza luksus?
DEBORAH MITCHELL: Luksus to coś wyjątkowego i nie zawsze przesadnego. Chodzi o czekanie na coś. Myślę, że oczekiwanie wywołuje emocje, a w zasadzie luksus to uczucie i stan umysłu, a nie tylko fizyczny aspekt. Gdy kupuję lub doświadczam czegoś luksusowego, czuję, że to coś wartościowego. A wartościowe nie zawsze oznacza coś drogiego.
M.K.: Jaką kobietą byłaś, nim założyłaś Heaven Skincare?
D.M.: Wiele się we mnie zmieniło, ale w dużej mierze pozostałam taka sama. Wychowałam się na osiedlu komunalnym, w domu pełnym ludzi. Czternaście osób mieszkało w domu z 3 sypialniami. Wychowanie w skromnych warunkach i konieczność dzielenia się z innymi ugruntowały mnie i to nadal we mnie tkwi, bez względu na to, co mam. Moja mama uwielbiała pomagać i ja kocham robić to samo. Tworzę produkty,
które naprawdę pomagają ludziom. Kiedyś byłam bardzo nieśmiała, właściwie wciąż taka jestem, ale teraz znam swoją wartość.
Na pewnym etapie swojej kariery nie potrafiłam wejść do pomieszczenia bez lęku. Ale pamiętam powiedzenie: „pająk bardziej boi się ciebie niż ty jego”, które pomogło mi to przezwyciężyć. Jedna rzecz na pewno pozostaje we mnie taka sama: jestem życzliwa. Życzliwość jest częścią mojego DNA. Naprawdę wierzę, że jeśli jesteś życzliwy dla innych, to wraca do człowieka.
M.K.: Jak wyglądała Twoja droga od terapeutki skóry do zaufanego eksperta rodziny królewskiej?
Czy był jakiś moment przełomowy?
D.M.: Nawet po tylu latach i po sukcesie marki nigdy nie przestałam być terapeutą. Dzisiaj także osobiście oferuję zabiegi. Wiele osób stara się zbudować biznes, który pozwoli im na brak kontaktu z klientem, ale to naprawdę stoi w sprzeczności z tym, co zbudowałam i w co wierzę. Osobista obsługa znajdowała się
zawsze na czołowej pozycji moich zabiegów. Dotyk jest niezwykle ważny. A gdy mówimy o dotyku, chodzi o osobisty kontakt w doradzaniu każdemu klientowi. Myślę, że to właśnie wtedy pojawia się element zaufania. Jestem wysoko wykwalifikowanym trenerem, jestem przyzwyczajona do udzielania rad, ale dostosowanie tych rad uznaję za coś najważniejszego.
M.K.: Czy pamiętasz swoją pierwszą sesję z klientem celebrytą?
D.M.: To było dawno temu i był to zespół Duran Duran. Czekali trzy miesiące na wizytę. W tamtym czasie byłam terapeutą mobilnym i bardzo zajętym.
M.K.: Czy pracowałaś z kimś, kto naprawdę uosabiał wartości wewnętrznego piękna, odporności i wdzięku?
D.M.: Oczywiście Jej Wysokość. Jest pełna wdzięku i piękna zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Bardziej na żywo niż na zdjęciach.
Jednakże wszystkie moje klientki emanują pięknem od wewnątrz. To coś, na co naprawdę zwracam uwagę, ponieważ jestem uzdrowicielką. Z biegiem czasu zauważyłam, że wnętrze człowieka naprawdę zmienia jego wygląd zewnętrzny. Kiedy ktoś jest piękny wewnętrznie, sprawia, że wygląda jeszcze piękniej na zewnątrz.
M.K.: Czy istnieje jakiś konkretny składnik lub produkt, który dzięki Tobie zyskał królewskie uznanie?
D.M.: Maska z jadem pszczelim to prawdopodobnie ten produkt, który zyskał światową sławę i największą popularność. To krem nawilżający, a nie maska, i od lat jest uwielbiany ze względu na rezultaty, jakie daje. Nazwano go naturalnym botoksem w butelce i za każdym razem, gdy nakładam go na klienta, efekty są po prostu magiczne!
Kolejnym produktem są krople kolagenowe Heaven’s Collagen Drops. Jestem niezmiernie dumna, że stwo-
Debora i Kamila – królowa małżonka Zjednoczonego Królestwa
rzyliśmy jedyny kolagen na rynku, który jest zarówno doustny, jak i do stosowania miejscowego. Rezultaty są zdumiewające – pomaga poprawić stan włosów, paznokci, skóry i ogólny stan zdrowia. Jestem niezmiernie wdzięczna, że Heaven Skincare otrzymała znak królewski. To naprawdę świadczy o firmie i wszystkich naszych produktach. Posiadanie tego produktu mówi wszystko, bez konieczności komentowania. To naprawdę najbardziej niesamowity dowód aprobaty.
M.K.: Jak doszłaś do tego miejsca, w którym jesteś dzisiaj?
D.M.: Zawsze wiedziałam, że chcę mieć własną firmę, ale niekoniecznie w branży kosmetycznej. Kiedy zaczynałam, czułam się jak w domu. Czułam, że to moje powołanie. Wierzę, że to, co jest człowiekowi przeznaczone, samo przyjdzie, więc przypuszczam, że zawsze będzie w moim życiu, nawet jeśli wtedy o tym nie wiedziałam. Wierzę jednak, że oprócz losu chodzi również
Deborah i jej córka Ella Cox, z którą prowadzi Heaven Skincare
Po lewej: Deborah i jej córka Ella z Kamilą
Deborah z Lydią Millen, czołową brytyjską influencerką lifestylową, blogerką i autorką książki Evergreen, Lydia współpracowała z marką Karen Millen
o wizualizację. Coś, co jest kluczowe w moim życiu. Życie ma dziwny sposób na to, by poprowadzić człowieka jego ścieżką, ale liczy się również to, co robisz, gdy już się na niej znajdziesz.
Zawsze chciałam mieć konia, a potem firmę. Dzięki ciągłej wizualizacji i ciężkiej pracy osiągnęłam cel. Oszczędzałam na konia. Wiedziałam, że jeśli uda mi się uzbierać na konia, mimo że pochodziłam z biednej rodziny, mogę osiągnąć wszystko i założyć firmę. W tym miejscu, w którym jestem dzisiaj, mam Heaven Skincare, ale kiedyś miałam marzenia o tym, które zapisywałam. Zapisywałam swoje kosmetyki, zanim jeszcze je stworzyłam.
M.K.: Czy są jakieś kobiety – ikony lub bliskie osoby –które ukształtowały Twoje podejście do życia?
D.M.: Zawsze wiedziałam, że chcę odnieść sukces. Dorastanie w biedzie i z bardzo ograniczonym dostępem do dóbr ukształtowało to nastawienie. Kiedy dorastałam, kobiety sukcesu były rzadkością w głównym nurcie i nie miałam bezpośrednich mentorek w młodości. Uwielbiałam jednak czytać książki. Zwłaszcza książki o kobietach, które osiągnęły wielkie rzeczy. Dla mnie były one mentorkami, przekazywanymi poprzez lekturę. Sukces ma wiele form, ale z wiekiem zaczęłam czerpać inspirację od kobiet, które osiągnęły sukces, szczególnie w biznesie. Czytałam inspirujące historie takich kobiet jak Anya Hindmarsh i Karen Millen, które były moimi ikonami i wzorami do naśladowania. Ich opowieści skłoniły mnie do refleksji: skoro one potrafią, to ja też.
Przez lata poznałam wiele kobiet, które ukształtowały moje myślenie, postawy i etykę. Myślę, że Jej Królewska Mość królowa jest jedną z takich osób. Inspiruje mnie do bycia jeszcze lepszą. Jej etyka pracy jest niezrównana i chcę zawsze pracować ciężej i dążyć do tego, żeby iść naprzód właśnie dzięki niej. W wieku sześćdziesięciu lat można by pomyśleć, że czas zwolnić. Pracuję ciężej niż kiedykolwiek i nic nie wskazuje na to, żebym miała zwolnić, prawdopodobnie dlatego, że moja córka, Ella, pracuje ze mną. To kolejna kobieta, która ukształtowała moje podejście do życia. Kiedy byłam młodsza, ludzie mówili mi, że potrzebuję klona. Chciałabym myśleć, że Ella jest moim klonem.
Hola Design pokazuje, że święta mogą być pełne ciepła, a wnętrza – sceną dla bliskości, luksusu i magii chwil
Święta – od Wigilii aż do Nowego Roku – to czas wyjątkowych wrażeń. Niepowtarzalna gama smaków, zapachów i dźwięków z miejsca przenosi nas w świat ukochany od dzieciństwa. Znów całymi godzinami potrafimy cieszyć oczy migoczącą choinką, znów bez pośpiechu celebrujemy czas z najbliższymi. Atmosferę, w której dom niesie tak wyczekiwane emocje, tworzą nie tylko dekoracje. Punktem wyjścia jest refleksja o architekturze wnętrz. Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne ze świąt. Dzielimy je z najbliższymi – od krewnych po przyjaciół. Kto chce celebrować świąteczny czas z drogimi sercu osobami, zasługuje na przestrzeń, która w czasie świąt znakomicie posłuży wszystkim gościom. Oto czego nie może w niej zabraknąć.
PREZENTY DLA ESTETÓW
Z czym się kojarzy Boże Narodzenie? Ile osób, tyle odpowiedzi, ale gwiazdka nie byłaby gwiazdką bez prezentów. Każdy z nich to dowód, że o obdarowanym ktoś czule pamiętał, chciał o niego zadbać i zrobić mu przyjemność. A w HOLA Design luksusowe apartamenty czy wille projektujemy z tą myślą, aby każdy ich element był prawdziwym prezentem dla miłośnika piękna i wygody.
Wnętrza klasy premium z natury rzeczy są w każdym calu wyjątkowe – podobnie jak wyjątkowy jest czas świąt. Dlatego z prawdziwą pasją wyszukujemy i sprowadzamy mało znane gatunki marmurów czy kwarcytów, trudno dostępne forniry, najznakomitsze skóry. Do mistrzów rzemiosła zwracamy się o meble, lampy i zupełnie unikatowe dodatki.
Kropkę nad i stawia sztuka, która nie tylko dopełnia aranżację, ale także nadaje jej osobisty rys, a zarazem pozwala rozwinąć przestrzeń o kolejne wartości. Pomagamy w tworzeniu kuratorowanych kolekcji obrazów czy rzeźb. Ich ekspozycja w domu zawsze żyje wraz z mieszkańcami, zmienia się w zależności od pory roku czy nastroju.
Wszystkie te walory można smakować w okresie świątecznym, gdy więcej czasu niż zwykle spędza się w domu, również z rodziną, krewnymi czy przyjaciółmi.
NAJBARDZIEJ RODZINNY MEBEL
Święta to również czas szczególnych przyjemności stołu. To ten mebel, tak pełen symbolicznych znaczeń, gromadzi domowników i gości w jedyny taki wieczór –Wigilię. W to samo miejsce przez kolejne dni od Bożego Narodzenia po Nowy Rok kierują się wszyscy spragnieni rozkoszy podniebienia, niejednokrotnie opartych na przepisach przekazywanych w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Doskonale znamy te przyjemności.
Stare tradycje mają też stoły zmyślnie rozkładane –choć dziś bez wątpienia w prostszy, pozbawiony wysiłku sposób, a to za sprawą zaawansowanych mechanizmów. Podsuwamy więc naszym klientom meble, które na co dzień pozwalają czuć ciepło niewielkiego kręgu domowników, ale w czasie świąt są zdolne pomieścić nawet kilkunastu gości.
Wyjątkową rangę stołu w czasie Bożego Narodzenia podkreśla aranżacja, w której warto połączyć kilka wątków. Z jednej strony dekoracyjne naczynia środka stołu, z drugiej – świece w eleganckich lichtarzach czy kandelabrach, żywe gwiazdy betlejemskie, szyszki czy suszone owoce. Tę dekorację warto skomponować szczególnie starannie, gdyż pozostanie niezmienna przez wiele dni – mimo zmiany obrusa i samych nakryć.
W KUCHNI CZY W KUCHNIACH
Wigilijnych potraw, jak wiadomo, powinno być dwanaście. Menu na dni Bożego Narodzenia dodaje do tej liczby następne dania. Kolejne smaki przeplatają się harmonijnie, jednak mieszanina nawet najpiękniejszych aromatów nie zawsze zachwyca. Pamiętamy o tym, projektując wydajne instalacje i dobierając sprzęt kuchenny o europejskiej klasie.
Często też proponujemy naszym klientom, aby reprezentacyjnej, dobrze widocznej kuchni towarzyszyła druga, ukryta – łącząca zadania spiżarni z wysoko funkcjonalnym ciągiem roboczym. Dzięki temu w reprezentacyjnej kuchni i jadalni w czasie świąt roztaczać się mogą wyłącznie te aromaty, na które się czeka.
SALON W PEŁNEJ KRASIE
W dniach Bożego Narodzenia oprócz jadalni gromadzi nas salon. Spędzamy tu czas na niekończących się rozmowach, kolędowaniu, czasem także seansach filmowych czy pełnych wzruszeń przeglądach starych zdjęć. Projektując strefy wypoczynku, dbamy więc o to, by dla nikogo nie zabrakło komfortowego miejsca.
Zwykle właśnie w salonie staje ikona świąt – choinka. Podpowiadamy, aby zawsze dopasować ją skalą do konkretnej przestrzeni. Jeśli ma zająć honorowe miejsce w reprezentacyjnym, dwukondygnacyjnym wnętrzu, powinna mieć trzy czy cztery metry. Z nowocześnie klasycznymi wnętrzami świetnie harmonizują też takie dekoracje świąteczne jak wieniec (np. na drzwiach wejściowych) czy girlanda (u poręczy schodów, na portalu kominka lub gzymsie biblioteki).
Zachęcamy również do poszukiwania nowych form stroików oraz ozdób świetlnych. Warto przy tym opierać się na szlachetnych, naturalnych materiałach –gałązkach jodły, szyszkach, materiałowych wstążkach, szklanych bombkach.
Kolorystykę dekoracji można wysnuć z aranżacji wnętrza. To pewny sposób, aby trwałe i sezonowe elementy wystroju stworzyły harmonijną, spójną całość. Zawsze trafionym wyborem są delikatne przebłyski złota, srebra lub miedzi. Doskonale dopełnią je akcenty głębokiej zieleni, granatu, bordo.
WSZYSTKIMI ZMYSŁAMI
Projekty wnętrz, które tworzymy w pracowni HOLA Design, odbiera się wszystkimi zmysłami – co w spokojnym czasie świąt domownicy i goście odczuwają z wyjątkową mocą. Pierwszy przychodzi oczywiście zachwyt wizualny. W ślad za nim – relaksujący dotyk miękkich wełen, jedwabi i lnów o bogatej gamie splotów, gładkość kamienia, ciepło drewna…
Jednak Boże Narodzenie to oczywiście także dźwięki muzyki, od tradycyjnych kolęd po świąteczne przeboje. Aby wypełniły wszystkie przestrzenie służące spędzaniu razem czasu – salon, jadalnię, kuchnię, a nawet halę basenową czy strefę fitness & spa – proponujemy inwestorom odpowiednie systemy nagłośnieniowe.
Szczególne znaczenie o tej porze roku ma światło. Tworzy atmosferę, podnosi temperaturę wnętrza, wydobywa wybrane akcenty aranżacji i maluje faktury. Zachęcamy, by korzystać z jego mocy świadomie –kreować nim nastroje. Złociste światło świec, płomienie ognia w kominku czy biokominku oraz miękki blask choinki dopełnią efektu. Sprawią, że spełnią się nasze życzenia dla Państwa: pięknych Świąt!
TEKST: MONIKA BRONIKOWSKA I ADAM BRONIKOWSKI HOLA grupa projektowa www.hola-grupa.pl www.hola-design.pl
DIOR
Torebka Miss Caro, skóra jagnięca Macrocannage 9500 zł
ANIA KRUK
Pierścionek w stylu vintage z cyrkonią, złoty 799 zł
ELIE SAAB
Kurtka z piórami 11 900 zł
THE CHOICE
7 WYBRANYCH PRZEZ NAS PRODUKTÓW NA JESIEŃ–ZIMĘ 2025/26 DLA NIEJ
To coś więcej niż dym. To manifest dobrego smaku, rytuał i chwila, w której czas zwalnia. Opowieść o tradycji i pasji, które można poczuć w każdym calu.
Są luksusy, które olśniewają, i są takie, które trwają. Ręcznie zwijane cygaro należy zdecydowanie do tej drugiej kategorii. To coś więcej niż przyjemność. To rytuał, chwila zatrzymania się i dialog z wiekami dziedzictwa. Aby naprawdę docenić cygaro, trzeba zrozumieć, że nie jest ono po prostu wytwarzane –jest uprawiane, fermentowane, mieszane i doskonalone w procesie równie złożonym i precyzyjnym jak sztuka zegarmistrzowska czy tworzenie wielkich win.
DZIEDZICTWO ZAKORZENIONE
W ZIEMI I DUSZY
Historia cygara zaczyna się na skąpanych w słońcu polach Kuby, gdzie rdzenni mieszkańcy pierwsi uprawiali tytoń. Hiszpańscy odkrywcy przywieźli ten skarb do Europy w XVI wieku, rozpalając pasję, która szybko ogarnęła dwory i salony. W XIX wieku Hawana stała się synonimem najlepszych cygar na świecie, tworząc legendy takie jak Cohiba, Montecristo czy Partagás – nazwy, które do dziś budzą ogromny podziw.
Jednak dziedzictwo nie ogranicza się wyłącznie do Kuby. Dominikana, Nikaragua i Honduras wyrosły na godnych strażników doskonałości cygar, a każdy z tych
regionów wnosi własny charakter: dominikańską łagodność, nikaraguańską intensywność, honduraską ziemistość. W tych krajach rodziny uprawiające tytoń od pokoleń strzegą swej wiedzy niczym rodzinnych klejnotów, dbając o to, by każdy liść niósł ze sobą ciężar tradycji.
RZEMIOSŁO WYNIESIONE
DO RANGI SZTUKI
Tworzenie doskonałego cygara to balet precyzji. Liście zbiera się i suszy w drewnianych suszarniach, gdzie wilgotność i cyrkulacja powietrza są kontrolowane jak najcenniejsze dobra. Fermentacja – trwająca niekiedy latami –wydobywa głębię smaku i usuwa ostrość. Potem następuje zwijanie: dyscyplina, której opanowanie wymaga wielu lat praktyki, zanim uczeń osiągnie mistrzostwo w łączeniu pokrywy, omotki i wkładu w spójną vitolę.
Jedno cygaro może przejść przez ręce ponad 200 rzemieślników, zanim trafi do konesera. Każdy etap – od rytmicznych dłoni torcedora po cedrową skrzynkę humidora – przesiąknięty jest cierpliwością, pasją i dumą.
LUKSUS RZADKOŚCI
Dlaczego zdobycie najsłynniejszych cygar świata jest takie trudne? Odpowiedź kryje się w umyślnej ograniczoności. Najlepsze liście tytoniu pochodzą z niewielkich działek ziemi, uprawianych w niemal idealnych warunkach, których nie da się odtworzyć na dużą skalę. Mistrzowie blenderzy wypuszczają tylko to, na co pozwalają natura i czas – skończoną liczbę doskonałości.
Dodajmy do tego wpływ polityki i embarga, dotyczących szczególnie cygar kubańskich, a rzadkość
przeradza się w ekskluzywność. Kolekcjonerzy latami czekają na zdobycie jednej skrzynki Cohiba Behike czy Arturo Fuente OpusX. Domy aukcyjne w Londynie i Genewie notują rekordowe ceny za starzone i limitowane edycje, a rzadkie humidory rywalizują wartością z dziełami sztuki.
KULTURA WSPÓŁCZESNOŚCI
We współczesnym świecie cygaro to coś więcej niż produkt – to manifest dobrego smaku i cierpliwości. Zapalenie cygara oznacza wpisanie się w tradycję koneserstwa – zwolnienie tempa, delektowanie się chwilą i zanurzenie w kulturze, która ceni autentyczność ponad pośpiech.
Luksusowe palarnie w Londynie, Genewie czy Dubaju to dziś nie tyle miejsca konsumpcji, co przestrzenie spotkań – miejsca, w których dziedzictwo, rozmowa i rzemiosło splatają się w jedną całość.
Współczesny kolekcjoner wie, że posiadanie rzadkich cygar to nie tylko kwestia własności, lecz także opieki nad nimi. Każda skrzynka niesie w sobie historię, rodowód i obietnicę, że zostanie otwarta i doceniona w odpowiednim towarzystwie i we właściwej chwili.
KONKLUZJA: LUKSUS
PONADCZASOWY
W przeciwieństwie do wielu dóbr luksusowych cygara opierają się chwilowym modom. Pozostają niezmiennie analogowe w cyfrowej erze, ręcznie tworzone w świecie pełnym automatyzacji, zakorzenione w ziemi, która naprawdę ma znaczenie, i celebrowane w rytuałach, które od wieków niewiele się zmieniły. Trzymać cygaro to trzymać historię. Zapalić je to uczestniczyć w dziedzictwie, które definiuje luksus nie jako obfitość, lecz jako rzadkość, cierpliwość i sztukę.
TEKST:
MARCIN GRELL
Hospitality Expert, Luxury
Resort Operator, podróżnik
JESIEŃ–ZIMA 2025
GUCCI kontinuum stylu i emocji
„Kontinuum” to modowa opowieść o trwaniu, transformacji i stylu bez granic
Wświecie Gucci moda nie zatrzymuje się w miejscu. Płynie jak opowieść. Kolekcja jesień–zima 2025, zatytułowana „Kontinuum”, celebruje wszystko to, co marka ma w swoim DNA: elegancję, rzemiosło, emocje i odrobinę filmowego marzenia.
Na wybiegu zamiast podziałów są płynność i harmonia. Męskie i kobiece elementy zlewają się w całość. Garnitury z tweedu idą w parze z przejrzystymi tkaninami, klasyczne kroje są przełamane błyskiem skóry, koloru lub zaskakującą formą. To moda dla tych, którzy cenią styl z osobowością, swobodny, ale wyrafinowany.
W kolekcji wykorzystano wyjątkowe tkaniny: moher, miękką wełnę, skórę z perłowym połyskiem. Kolory jesienne: zgaszona zieleń, fiolet, szarość, brąz – jak pejzaż jesieni w Mediolanie.
Sercem kolekcji jest horsebit – kultowy motyw Gucci, który w tym roku obchodzi 70. urodziny. Znajdziemy go wszędzie: w torebkach, paskach, detalach biżuterii – jako znak stylu, który przetrwa każdą modę.
Całość zamyka muzyka Justina Hurwitza – filmowa, poruszająca, grana na żywo. Bo Gucci to nie tylko moda. To klimat, emocja, sposób bycia.
IKONA LUKSUSU
BULGARI SERPENTI TUBOGAS
Od czasów starożytnych wąż był symbolem mądrości, odrodzenia i witalności. Jako talizman i ozdoba pojawiał się w biżuterii już w antyku, czerpiąc swoją siłę z mitów i obietnicy nieśmiertelności. Marka Bulgari należała do pierwszych jubilerów XX wieku, którzy nadali temu motywowi nowy wymiar, łącząc go z zegarmistrzowską precyzją.
Pierwsze zegarki Serpenti powstały pod koniec lat 40. XX wieku. Giętkie ciało węża wykonane było z polerowanego żółtego złota, w charakterystycznej, spiralnej formie Tubogas lub w delikatnej złotej siateczce. Ta elastyczna, lutowana bez spoin bransoleta stała się znakiem rozpoznawczym domu Bulgari. W kolejnych dekadach wąż ewoluował – zmieniał formy, przybierał geometryczne kształty, a jego ciało zyskiwało łuski z setek precyzyjnie ułożonych elementów.
W latach 60. koperta zegarka została ukryta w głowie węża, a każdy ruch nadgarstka ożywiał złotą spiralę niczym biżuteryjny organizm. Dekadę później technika Tubogas nadała Serpenti nowoczesny charakter – elastyczny, komfortowy i wyjątkowo kobiecy. Od złota po stal, od gładkich powierzchni po strukturalne wzory, każda wersja zachowywała to, co najważniejsze: sensualność i odwagę formy.
Dzisiejsze Serpenti Tubogas to połączenie tradycji i innowacji. Występują w wersjach jedno- lub wielozwojowych, w złocie, stali lub ich połączeniach, nierzadko wysadzane diamentami. Każdy egzemplarz powstaje ręcznie, a bransoleta układa się na skórze z naturalną miękkością, jakby żyła własnym rytmem.
Serpenti nie tylko mierzy czas. Jest także biżuterią, która przypomina, że styl i zmysłowość są ponad nim.
JESTEM SOBĄ. NIE GRAM. NIE UDAJĘ
Z Katarzyną Zdanowicz – o wielowymiarowej tożsamości, sile kobiet, stylu, który przemawia bez słów, i o granicach, które trzeba mieć odwagę stawiać – rozmawia Ewa Rubasińska-Ianiro, stylistka gwiazd i kreatorka wizerunku.
EWA RUBASIŃSKA-IANIRO: Prowadzisz główne wydanie „Wydarzeń”, tworzysz podcast, napisałaś poruszającą książkę, prowadzisz program o zdrowiu i jesteś ambasadorką poradni zdrowia psychicznego Welldo.pl. Gdybyś miała opisać siebie trzema słowami, które nie mają związku z Twoją zawodową wizytówką, jakie by one były?
KATARZYNA ZDANOWICZ: Ciekawość. Czułość. Niepokój. Ciekawość, bo wciąż chcę rozumieć ludzi, emocje, siebie. Ciekawość to dla mnie nie cecha – to sposób bycia. Od dziecka miałam w sobie głód poznawania, zadawania pytań, patrzenia głębiej niż na to, co widać na pierwszy rzut oka. Czułość, bo jestem mamą, a macierzyństwo nauczyło mnie uważności i tego, że siła może być delikatna. I niepokój, bo on mnie pcha do działania, do poszukiwania sensu, do zadawania pytań, na które często nie ma prostych odpowiedzi.
E.R.-I.: Żyjemy w świecie, w którym estetyka często zaczyna się od zewnętrznej fasady. A jak wygląda Twoje „wnętrze”, rytuały, które Cię karmią, co robisz tylko dla siebie – bez celu, planu, deadline’u?
K.Z.: Moją estetyką jest cisza. Nie ta wymuszona, ale ta, która przychodzi po hałasie. Lubię poranki, kiedy świat jeszcze nie wie, że jestem. Lubię rytuał kawy, książkę czytaną bez pośpiechu, długie spacery w samotności. To są momenty, w których nikt niczego ode mnie nie oczekuje. Robię wtedy coś tylko dla siebie, pozwalam sobie nie być produktywną. To luksus, na który uczę się dawać zgodę.
E.R.-I.: Twoja książka o partnerkach himalaistów to czuły portret siły i samotności. Co odkryłaś o sobie, rozmawiając z tymi kobietami? I czy odwaga przychodzi dopiero po stracie, czy przed nią?
K.Z.: Rozmawiając z partnerkami himalaistów, odkryłam, że każda miłość niesie w sobie ryzyko utraty. Ich historie są o czekaniu, o sile, o samotności, ale też o tym, że odwaga nie przychodzi po stracie, ona jest przed nią. Odwaga to zgoda na to, że coś może boleć, a mimo to się kocha. Te rozmowy były jak spotkania z lustrem, w ich ciszy odbijały się pytania, które każdy z nas w sobie nosi: ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię miłości, gdzie kończy się lojalność, a zaczyna wolność. Te kobiety nauczyły mnie, że można żyć z pustką i wciąż mieć w sobie światło. Że strata nie zawsze jest końcem, czasem staje się początkiem innego rozumienia życia – spokojniejszego, prawdziwszego, bardziej świadomego. Zrozumiałam też, że heroizm nie zawsze ma postać wielkich gestów. Czasem to po prostu codzienne wstawanie rano i wiara, że sens powróci.
E.R.-I.: Dla wielu luksus to metka. Czym jest on dla Ciebie? Co dziś oznacza „dobrze żyć”, kiedy prowadzisz tak intensywne, ale i publiczne życie?
K.Z.: Dla mnie luksus to spokój. Nie zegarek, nie marka, ale świadomość, że mogę odłożyć telefon, wyłączyć świat i niczego nie stracić. Dobrze żyć to umieć być tu i teraz, a nie tylko planować przyszłość. Szukam równowagi w naturze w lesie, w ruchu, w rozmowach z ludźmi, przy których nie muszę udawać. Balans to nie
stan, to proces. Czasem się go ma przez godzinę, czasem przez tydzień. I to wystarczy.
E.R.-I: Twój styl osobisty jest jak sygnatura –elegancki, silny, ale nigdy krzykliwy. Czy w Twoim przypadku styl był zawsze narzędziem komunikacji? Jaką opowieść chcesz przekazywać swoim wyglądem dziś na ekranie i poza nim?
K.Z.: Styl zawsze był dla mnie językiem cichym, ale bardzo wymownym. Nie chodzi o to, by robić wrażenie, ale by być spójną. Ubrania są jak emocje – dobrze dobrane potrafią dodać odwagi, źle zestawione – odbierają energię. Styl to nie kostium, lecz komunikat: o szacunku do siebie, do innych, o harmonii między tym, co wewnątrz, a tym, co widać na zewnątrz. Z wiekiem coraz bardziej cenię prostotę. Nie dlatego, że rezygnuję z wyrazu, ale dlatego, że nie potrzebuję już krzyku, by być zauważoną. Mój styl to prostota z nutą kobiecości, detale, które mówią więcej niż cały strój. Lubię, gdy rzeczy mają historię, gdy widać w nich emocję, nie trend. Na ekranie i poza nim chcę, by mój wizerunek mówił: „Jestem sobą. Nie gram. Nie udaję”. Styl jest dla mnie formą ciszy, która potrafi być bardziej wyrazista niż słowa. Bo prawdziwa elegancja zaczyna się tam, gdzie kończy się potrzeba udowadniania czegokolwiek.
E.R.-I.: Jesteś mentorką w ekskluzywnej
Szkole Stylu, podejmującej kwestie wizerunku, komunikacji werbalnej i niewerbalnej, metamorfozy. Co najbardziej chcesz uświadomić i przekazać uczestnikom? Które elementy wizerunku są Twoim zdaniem najczęściej zaniedbywane, ale kluczowe?
K.Z.: Na moich autorskich szkoleniach w Szkole Stylu uczę przede wszystkim autentyczności. Bo można znać zasady dress codu, gestykulacji, tonu głosu, ale jeśli nie ma w tym prawdy, wszystko brzmi jak wyuczona rola. Najczęściej zaniedbywane są drobiazgi: sposób, w jaki się słucha, kontakt wzrokowy, moment ciszy przed odpowiedzią. Ludzie boją się pauzy, a to właśnie ona nadaje znaczenie słowom. Metamorfoza zaczyna się nie od garderoby, lecz od spojrzenia w lustro bez filtra.
E.R.-I.: Niedawno ujawniłaś, że doświadczyłaś stalkingu: GPS pod autem, podszywanie się przez osoby trzecie, realny lęk. Jak radzić sobie z taką sytuacją? Jak chronić swoją przestrzeń prywatną? Jak minimalizować wpływ takiego stresu na życie i samopoczucie?
K.Z.: To był trudny czas. GPS pod autem, podszywanie się pod moje nazwisko, lęk o bezpieczeństwo mojego dziecka – to nie są historie z filmów, to rzeczywistość. W takiej sytuacji człowiek uczy się stawiać granice prawne, emocjonalne, psychiczne bardzo konkretnie. Najważniejsze to nie udawać, że „nic się nie dzieje”. Szukać pomocy, mówić o tym głośno. Stres pozostaje, ale można nauczyć się, żeby nie przejął kontroli nad życiem. Dziś wiem, że prywatność to nie luksus, tylko warunek zdrowia psychicznego.
„Metamorfoza zaczyna się nie od garderoby, ale od spojrzenia w lustro bez filtra”
EWA RUBASIŃSKA-IANIRO
Stylistka gwiazd, wykładowca Szkoły Stylu
PAGANI – HARMONIA prędkości i piękna
W sercu Emilii-Romanii, w krainie, w której rodzą się legendy motoryzacji, Pagani Automobili zaprosiło do świata łączącego technologię ze sztuką
Wświecie, w którym prędkość często wygrywa z finezją, Pagani pozostaje wierne idei, że prawdziwy luksus rodzi się z harmonii. To marka, która od lat udowadnia, że perfekcja nie jest celem, lecz filozofią. W sercu Modeny, na Piazza Roma, przez cztery dni odbywał się spektakl technologii i sztuki, w trakcie którego Pagani zaprezentowało swoje najnowsze dzieła: samochody przekraczające granice inżynierii, zachowujące jednak duszę rzemiosła i włoskiego piękna.
Na tle renesansowej architektury dwa wyjątkowe modele: Utopia Roadster i Huayra Codalunga błyszczały niczym biżuteria w ruchu. Oba stanowią kwintesencję pasji, precyzji i odwagi tworzenia.
Utopia Roadster to hymn wolności, prostoty i emocji. Otwarta wersja najnowszego projektu Horacia Paganiego zachwyca harmonią proporcji i lekko-
ścią formy. Dach z włókna węglowego stapia się z linią nadwozia, tworząc iluzję nieustannego ruchu, a każdy detal – od polerowanych elementów tytanowych po ręcznie wykańczane powierzchnie – zdradza obsesyjną dbałość o doskonałość. Powstanie zaledwie 130 egzemplarzy, każdy tworzony ręcznie, jak dzieło sztuki, zgodnie z zasadą, że prawdziwy luksus tkwi w indywidualności.
Jeszcze bardziej ekskluzywna jest Huayra Codalunga, opracowana przez dział Grandi Complicazioni. Powstało tylko pięć unikatowych egzemplarzy, inspirowanych wyścigowymi legendami lat 60. Długie, płynne linie karoserii i matowe wykończenia przywodzą na myśl aerodynamikę dawnych bolidów, w których elegancja spotykała się z mocą. Wnętrze, wykończone postarzaną skórą i delikatnym zamszem, stanowi hołd dla włoskiego coachbuildingu – tradycji, w której każde przeszycie, każdy detal mają własną historię.
Motor Valley Fest stał się nie tylko pokazem luksusowych pojazdów, lecz także rozmową o przyszłości motoryzacji. Horacio Pagani wraz z zespołem podzie-lili się wizją marki o technologicznej niezależności, emocjonalnym pięknie i nieustannym poszukiwaniu doskonałości. Bo w świecie Pagani każdy samochód jest nie tylko środkiem transportu, ale również manifestem stylu i pasji.
Dla miłośników marki otwarto również Horacio Pagani Museo oraz Pagani Atelier – miejsca, w których technika przeobraża się w sztukę. To tam, w ciszy warsztatu, rodzą się maszyny z duszą, tworzone z precyzją zegarmistrza i wrażliwością artysty.
Pagani to więcej niż marka samochodowa. To manifest piękna w ruchu, opowieść o pasji, która nie zna kompromisów. W świecie zdominowanym przez pośpiech Horacio Pagani przypomina, że prawdziwy luksus to czas – ten, który poświęca się, by stworzyć rzecz absolutnie doskonałą.
DTHE GUNAWARMAN bunt w sercu Dżakarty
Tam elegancja staje się doświadczeniem
żakarta nigdy nie zwalnia tempa. To dziesięcioipółmilionowe supermiasto bezustannie rozlewa się i wznosi bez patrzenia wstecz.
Jednak w dzielnicy Senopati, na tle butików, kawiarni, restauracji, galerii i dyskretnych luksusowych rezydencji, znajduje się miejsce, które stanowi cichy bunt – nie przeciwko nowoczesności, ale przeciwko pośpiechowi, cyfrowemu światu i przewidywalności.
To hotel The Gunawarman.
Pracując nad licznymi projektami w Indonezji, mam okazję być częstym gościem w Dżakarcie. Tym razem, projektując tu nową restaurację i cigar lounge, miałem okazję spędzić ponad tydzień w tym unikatowym,
niemalże magicznym hotelu, zagłębiając się w jego zakamarki i historie. Polecili mi go miejscowi znajomi, którzy traktują to miejsce nie jako hotel, lecz jako dyskretny salon miasta, gdzie stykają się biznes i sztuka.
BUDYNEK Z PREZENCJĄ
Położony na narożnej działce w dzielnicy Senopati –The Gunawarman przyciąga uwagę, bez nachalności. Jego fasada, będąca połączeniem neoklasycystycznej precyzji i stonowanej elegancji, natychmiast wyróżnia się spośród morza szklanych wieżowców. Panuje tu powściągliwość oraz celowe odejście od lśniącej nowości, tak typowej dla miast Azji.
The Gunawarman to nie tylko butikowy hotel. To wciągające, starannie dopracowane doświadczenie. Od masywnej, miejskiej fasady po wielowarstwowe wnętrza przemawia językiem trwałości, detalu i namacalności. Jest to doświadczenie starannie przemyślane, głęboko wciągające, wielowarstwowe, pełne narracji, faktury i cienia. Można się tu poczuć jak w filmie Wesa Andersona.
Po wejściu do środka nie widać dużego, jasnego holu powitalnego ani wielkiej recepcji. Zamiast tego panuje cień i atmosfera tajemnicy. Aksamitne zasłony, kamienne posadzki z wygrawerowanym logo hotelu, mosiężne oprawy oświetleniowe i drewniane panele tworzą wrażenie cichej dostojności. To przestrzeń, która automatycznie wymusza skupienie i odcięcie od świata zewnętrznego. Ciemne, rozrzeźbione panele dębowe zdobią ściany, a specjalnie wykonane mosiężne oświetlenie rozświetla wnętrze. Pokoje na piętrze zaprojektowane są w stonowanych paletach barw, z zastosowaniem materiałów, które się dobrze starzeją – są tam wielkie wolnostojące ramy obrazów, wanny i starannie dobrane oświetlenie. Żaden detal nie jest powtarzalny. Klamki, karnisze, włączniki światła – wszystko ma swój ciężar i jest namacalne. Najlepsze przestrzenie hotelowe, takie jak ta, nie krzyczą luksusem – bo nie muszą.
Korytarze są wąskie, sufity wysokie, a drzwi ogromne. Przejście korytarzem jest jak wejście w kadr Kubricka lub Wong Kar-Waia. Ta sekwencja przestrzenna jest celowa. Każde piętro i typ pokoju oferuje inny charakter, ale łączy je to samo DNA klasycznej powściągliwości, nastrojowego oświetlenia i namacalnej materialności. Pokoje nie podążają za trendami – one komunikują trwałość.
Odważna sztuka współczesna podkreśla klasyczny styl hotelu przez kontrast. Wielkoformatowe, abstrakcyjne dzieła, często w mocnych paletach kolorystycznych, zostały umieszczone nie jako dekoracja, lecz jako interwencje przestrzenne – przełamujące powagę, symetrię i wprowadzające atmosferę zabawy. Dzieła te dodają nowoczesności, przypominając gościom, że choć The Gunawarman może nawiązywać do tradycji, jest mocno zakorzeniony we współczesności.
RESTAURACJA SOPHIA – MIEJSKI
SALON DŻAKARTY
Sophia – eklektyczny salon-restauracja hotelu – dodaje współczesności powściągliwego charakteru The Gunawarman. Wystrój kontrastuje z nastrojową tonacją
pokoi powyżej. Jest cieplejszy, bardziej dynamiczny, wyrazisty, przesiąknięty lokalnym klimatem i globalnym stylem. To miejsce, w którym architekci, politycy, artyści i przedsiębiorcy spotykają się przy koktajlach i późnym brunchu. Sophia często organizuje wydarzenia modowe, imprezy z najlepszymi DJ-ami i kolacje kulturalne, a jej wnętrze jest przesiąknięte historiami miasta.
SEKRETY POD POWIERZCHNIĄ
Pod restauracją – jeśli wiesz, gdzie szukać – znajduje się piwnica. Za nieoznakowanymi drzwiami i wąskimi schodami w dół zlokalizowane są sekretny bar i prywatna sala konferencyjna The Gunawarman. Nie ma tego miejsca w broszurze hotelowej, a wejście do niego prowadzi przez nieduży tunel wyłożony drewnianymi panelami. Ta przestrzeń jest dostępna wyłącznie na zaproszenie. Łączy energię klubu dżentelmenów z niedużym, ale bardzo klimatycznym barem. Oświetlenie jest przyćmione, muzyka płynie z winyli, w powietrzu czuć skórę, dąb i dym cygar. To dodaje temu miejscu jeszcze większej mocy. Sala konferencyjna –wyłożona orzechową boazerią i ustawiona przy długim marmurowym stole – idealnie nadaje się na spotkania biznesowe.
CISZA LUKSUSU
The Gunawarman nie goni za trendami. Zamiast tego stanowi medytację nad rzemiosłem, trwałością i prze-
strzenią. Od właściwych proporcji po patynę. Przypomina nam, że architektura wciąż potrafi opowiadać historie – powolne, eleganckie, prawdziwie luksusowe. W mieście neonów, szkła, hałasu The Gunawarman wybiera warstwy, cień, ciężar i ciszę luksusu.
TEKST I ZDJĘCIA: DYMITR MALCEW polski architekt i projektant wnętrz, podróżnik
malcew.com @malcew.design
Dymitr od 2010 roku mieszka w Singapurze, gdzie prowadzi działalność projektową skupiającą się na architekturze, wnętrzach i produktach dla biznesu oraz prywatnych inwestorów. Jego projekty powstają w Europie, Azji, USA i na Bliskim Wschodzie.
luxuryboutiquemagazine.pl
Skontaktuj się z nami: info@luxuryboutique-mag.com, tel.+48
Zaprenumeruj magazyn LUXURY BOUTIQUE i doświadczaj stylu życia w najlepszym wydaniu.
Każdy egzemplarz LUXURY BOUTIQUE to zaproszenie do odkrywania świata ponadczasowego piękna, designu, wyjątkowych inspiracji i wartości – wiedzy, estetyki i refleksji nad stylem życia opartym na jakości. Zamów prenumeratę drukowanego magazynu i ciesz się każdym numerem dostarczanym prosto do Twojego domu. Poznaj ludzi, miejsca i marki, które definiują współczesny luksus.
Zeskanuj kod QR lub odwiedź: https://luxuryboutiquemagazine.pl/prenumerata/
ROZWIŃ SWOJĄ OBECNOŚĆ
NA RYNKU PREMIUM
Z LUXURY BOUTIQUE
Zasięg drukowanego wydania: Nasz prestiżowy magazyn, drukowany co dwa miesiące, dociera do około 70 000 wyselekcjonowanych czytelników, zapewniając Twojej marce widoczność wśród elitarnego grona odbiorców.
Globalne dotarcie z e-magazynem: Wykorzystaj potencjał cyfrowego świata dzięki e-magazynowi, który osiąga zasięg ponad 100 000 osób w wybranych krajach, gwarantując międzynarodowe zainteresowanie Twoją ofertą.
Newsletter: Docieraj bezpośrednio do 60 000 subskrybentów z wyselekcjonowanych krajów za pomocą naszego newslettera. Jest to idealna szansa, by trafić do konkretnej grupy odbiorców zainteresowanych luksusowym stylem życia.
Wyjątkowe eventy z profesjonalną obsługą marketingową: Organizujemy wydarzenia na najwyższym poziomie, zapewniając kompleksową obsługę marketingową. Współpracując z nami, Twoja marka stanie się częścią ekskluzywnych eventów, które są synonimem luksusu i prestiżu.
Zintegruj swoją strategię marketingową z Luxury Boutique i dotrzyj do serc i umysłów wymagających klientów.
ZAPREZENTUJ MAGAZYN LUXURY BOUTIQUE W SWOIM LUKSUSOWYM PUNKCIE SPRZEDAŻY
Właścicielom ekskluzywnych butików oraz punktów usługowych oferujemy wyjątkową okazję do wzbogacenia doświadczenia swoich klientów. Jeśli chcesz, aby Twoi klienci odkrywali świat luksusu już od pierwszych chwil w Twoim salonie, zapraszamy do umieszczenia naszego magazynu Luxury Boutique w widocznym miejscu. Nasze wydania są stworzone, aby inspirować, informować i dostarczać treści najwyższej jakości, które harmonijnie wpisują się w prestiżowe otoczenie Twojego biznesu.
ODKRYJ PRZED ŚWIATEM SWOJĄ WYJĄTKOWOŚĆ Z MAGAZYNEM LUXURY BOUTIQUE
Jesteś organizatorem niezapomnianych wydarzeń, inicjatorem niezwykłych projektów lub twórcą rzeczy, które zachwycają swoim pięknem? Nasz magazyn Luxury Boutique to wyjątkowe miejsce, w którym unikatowość spotyka się z elegancją. Zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy chcą podzielić się swoją pasją, doskonałością i luksusem z wymagającymi czytelnikami, szukającymi inspiracji i niecodziennych doświadczeń.
Daj się poznać, napisz do nas i przedstaw swoją historię – niech stanie się ona częścią naszej wyselekcjonowanej treści, poświęconej wyjątkowemu stylowi życia.
NOWY NOMADYZM
Dom tam, gdzie świat ma sens
Jeszcze dekadę temu posiadanie kilku nieruchomości na świecie kojarzyło się z ekstrawagancją. Dziś to często świadoma decyzja –styl życia, który pozwala pracować zdalnie, prowadzić biznes globalnie, a przy tym odpoczywać i cieszyć się życiem lokalnie.
Wieczór w Dubaju ma specyficzny zapach – to mieszanka rozgrzanego pustynnego powietrza, drogich perfum i morskiej bryzy znad Zatoki Perskiej. Stojąc na tarasie apartamentu na Palmie Dżamira, obserwujesz światła jachtów sunących leniwie wzdłuż wybrzeża. To widok, który daje energię i poczucie bycia w centrum świata i luksusu. Jednak właściciel tego tarasu już wie, że za trzy dni ta energia ustąpi miejsca innej potrzebie. Wsiądzie w samolot, by wrócić do Toskanii –do swojej prywatnej oazy spokoju, kamiennego domu otoczonego gajem oliwnym, gdzie jedynym „hałasem” jest cykanie świerszczy. A jesień? Ciepła i słoneczna jesień zarezerwowana jest dla Hiszpanii, na partyjkę golfa z przyjaciółmi i długie kolacje przy gwarnej ulicy.
To nie są wakacje. To życie rozpisane na akty, z których każdy rozgrywa się w innej scenerii.
Witamy w erze nowego nomadyzmu. To rzeczywistość ludzi, dla których tradycyjne pojęcie adresu zameldowania stało się przeżytkiem. W ich kalendarzach próżno szukać klasycznego podziału na czas pracy i dwutygodniowy urlop. Jest za to płynny rytm, dopasowany do nastroju, pory roku, potrzeb biznesowych czy światła, które w danym miesiącu najlepiej wpływa na samopoczucie. Wbrew pozorom ten styl życia nie jest ucieczką ani życiem w ciągłym biegu. Przeciwnie – to życie zaskakująco spójne. Tam, gdzie inni czują rozdarcie między potrzebą kariery a pragnieniem odpoczynku, nowi nomadzi odnajdują harmonię, po prostu zmieniając tło dla swoich aktywności.
Włoska rezydencja wśród winnic to nie tylko budynek, lecz także narzędzie do odzyskiwania równowagi, zapewniające piękno, ciszę i uziemienie. Hiszpańska willa na Costa del Sol oferuje coś zupełnie innego: witalność, społeczny gwar i energię słońca, która ładuje baterie na całą zimę. Z kolei Dubaj to czysty pragmatyzm ubrany w szaty luksusu – nowoczesna infrastruktura, zerowe podatki i idealne warunki do prowadzenia globalnych interesów sprawiają, że to inwestycja tyleż emocjonalna, co racjonalna.
Ten trend redefiniuje światowy rynek nieruchomości. Coraz więcej klientów poszukuje kolejnych miejsc, które wpasują się w rytm ich globalnego życia. Agencje premium obserwują rosnące zainteresowanie inwestycjami zagranicznymi nie tylko z chęci dywersyfikacji majątku, ale właśnie z potrzeby stylu życia, często także bezpieczeństwa. Klient nie pyta już tylko o ROI. Pyta, jak się tu żyje. Czy rano wypiję tu espresso z widokiem na góry? Jak szybko dotrę stąd na lotnisko, by polecieć na ważne spotkanie w Londynie?
Ci, którzy żyją w trybie globalnym, nie kupują nieruchomości po to, by mieć więcej, ale by móc być sobą w różnych miejscach. Apartament w Marbelli nie jest już alternatywą dla domu pod Warszawą. Jest jego naturalnym przedłużeniem, emocjonalnym wentylem bezpieczeństwa, gdy listopadowa szaruga w Polsce staje się zbyt przytłaczająca.
Na mapie tego nowego luksusu pojawiają się też punkty nieoczywiste, dla prawdziwych koneserów. Gdy oczywiste kierunki stają się zbyt tłoczne, wzrok warto skierować na przykład na Amerykę Południową. Paragwaj, a zwłaszcza jego stolica Asunción, staje się
kierunkiem dla wtajemniczonych. Oferuje stabilność gospodarczą, rozwijający się rynek nieruchomości, przyjazne podatki, ale przede wszystkim coś, co staje się towarem deficytowym: przestrzeń, ciszę i brak pośpiechu. To luksus bycia poza głównym nurtem, gdzie życie toczy się w rytmie leniwego słońca.
Ciekawym zjawiskiem towarzyszącym temu trendowi jest także potrzeba estetycznej spójności. Ci, którzy żyją globalnie, nie chcą za każdym razem adaptować się do zupełnie nowej przestrzeni. Chcą czuć się „u siebie” natychmiast po przekroczeniu progu. Dlatego projektanci wnętrz coraz częściej otrzymują zlecenia na stworzenie domów, które choć oddalone o tysiące kilometrów, „rozmawiają” ze sobą. Mają podobny układ przestrzeni, tę samą paletę miękkich kolorów, identyczną jakość naturalnych materiałów, a nawet ten sam model ekspresu do kawy w kuchni. To estetyczne kotwice, które dają poczucie stabilizacji mimo zmieniających się współrzędnych geograficznych.
Tę płynność ułatwia technologia. Inteligentne systemy zarządzania domem to dziś absolutny standard. Do tego dochodzą prywatne serwisy concierge, które opiekują się nieruchomością przez cały rok – wietrzą, sprzątają, zapełniają lodówkę przed przyjazdem. Dzięki nim podróż między domami przypomina przejście z pokoju do pokoju. Biuro daleko wykracza już poza dotychczasową definicję – wystarczy laptop, bezpieczne łącze i odrobina samodyscypliny, by zarządzać firmą z tarasu z widokiem na Morze Śródziemne.
Ten tryb życia rozwija się szybko, bo wpisuje się w głębszą potrzebę i zmianę: ludzie o wysokiej mobilności nie chcą już definiować siebie poprzez adres, lecz przez jakość doświadczeń. Kiedyś luksus oznaczał stabilność, zakorzenienie w jednym, potężnym majątku. Dziś oznacza możliwość ruchu bez utraty wewnętrznej równowagi. I właśnie w tym tkwi nowy sens posiadania – nie po to, by mieć więcej, lecz by być bardziej. Dom jest tam, gdzie człowiek potrafi zatrzymać się na chwilę i pomyśleć: „tu też jestem u siebie”.
TEKST: ŁUKASZ HODURA
Luxury Properties Expert
Longleat House
WNĘTRZA, które mówią więcej niż SŁOWA
Felieton Katarzyny Krzyżagórskiej-Pisarek
Dom nigdy nie jest tylko przestrzenią – to świadek życia, przeszłości i wyborów jego mieszkańców. W Anglii arystokratyczne rezydencje, country houses, pełniły funkcję rodzinnych archiwów, symboli prestiżu i centrów władzy, gdzie decydowały się losy kraju, a nawet świata. O polityce międzynarodowej dyskutowano przy okazji wystawnych przyjęć i polowań, w których brali udział zagraniczni dyplomaci, a nawet koronowane głowy. Duży majątek ziemski z country house w jego centrum jest uważany za typowo angielski układ, a nawet za kwintesencję prawdziwej angielskości. Podobno w żadnym innym kraju
nie ma tylu wiejskich pałaców co w Anglii. Uważa się, że zabytkowe rezydencje, wypełnione po brzegi dziełami sztuki i drogocennymi zbiorami, były największym wkładem kraju w cywilizację Zachodu.
Każdy pałac, od fasad palladiańskich po rozległe parki krajobrazowe „Capability” Browna, opowiadał historię swoich właścicieli – ich tradycji, aspiracji i miejsca w społeczeństwie. Wnętrza, kolekcje sztuki, układ pokojów, a nawet życie służby tworzyły wielowarstwową narrację o hierarchii, lojalności i codziennej dyscyplinie, w której splatały się obowiązki i rytuały arystokracji. W zamian za godne traktowa-
Powyżej: salon w Harewood House w Yorkshire, poniżej: country house Polesden Lacey w Surrey
nie angielscy służący okazywali swoim arystokratycznym chlebodawcom deference – szacunek i poważanie, które przetrwały do dzisiaj w angielskim społeczeństwie.
Dom opowiada historię nie tylko poprzez swoją przeszłość czy swój rozmach. Każda przestrzeń, niezależnie od skali i stylu, ujawnia charakter jego mieszkańców. Angielski dom, czy to nieduży cottage, czy country house, powinien być zabytkowy i romantyczny. Dach musi być pokryty mchem, mury obrośnięte bluszczem, fasada spatynowana przez czas i pogodę. Taki dom narasta w ciszy przez pokolenia. Minimalistyczny czy luksusowy apartament w Warszawie, tak samo jak zabytkowa angielska rezydencja w hrabstwie Kent, komunikuje pewne wartości i sposób życia właścicieli: dobór materiałów, kolory, meble i sztuka mówią o gustach, aspiracjach i rytmie ich codzienności.
Wnętrza są więc językiem uniwersalnym. Historyczne wiejskie pałace wypełnione antykami i nowoczesne miejskie apartamenty różnią się formą i skalą, ale jedne i drugie zapisują życie tych, którzy je zamieszkują. To w nich kryje się opowieść o ludziach, ich historii, marzeniach, aspiracjach i wyborach – i właśnie dlatego dom zawsze mówi więcej niż słowa.
Więcej na temat życia wyższych sfer w Anglii można przeczytać w książce Katarzyny Krzyżagórskiej-Pisarek pt. Życie wyższych sfer w Anglii
Książka wraz z autografem jest dostępna na stronie magazynu.
DR KATARZYNA KRZYŻAGÓRSKA-PISAREK historyk sztuki, pisze recenzje z londyńskich wystaw, maluje kopie obrazów starych mistrzów, prowadzi badania naukowe nad Rubensem, autorka książki Życie po angielsku, wydawnictwo Pracownia Słów
ALBUM ONE
Edycja limitowana pierwszego albumu
Szymona Brodziaka 10 000 zł
VALENTINO GARAVANI
Viva Superstar Napoch kopertówka dla mężczyzn 4900 zł
POLO RALPH LAUREN Bawełniany sweter 950 zł
THE CHOICE
7 WYBRANYCH PRZEZ NAS PRODUKTÓW NA JESIEŃ–ZIMĘ 2025/26 DLA NIEGO
HERMES
Szalik Soleil d´Hiver 3450 zł
DOLCE & GABBANA Wełniana marynarka z aplikacją 11 260 zł
smallna stół G-Table, proj. Oskar Zięta, pompowana stal polerowana na lustro, blat – lite drewno, 100 × 250 × 76 cm 96 000 zł polomski@smallna.com
GALERIA WIELE SZTUKI PRZEDSTAWIA: MAGDALENA KONIOR
Sercem twórczości Magdaleny Konior jest filozofia absolutnej unikatowości, manifestująca się w każdym geście i każdej decyzji artystycznej. Jej credo brzmi: „Nigdy się nie powtarzaj. Możesz być podobna, ale nigdy identyczna”.
Wpejzażu współczesnej polskiej sztuki użytkowej twórczość Magdaleny Konior jest zjawiskiem intymnym i jednocześnie dojrzałym. Elementy, które definiują jej prace: minimalizm, poszukiwanie idealnej kompozycji, kolor i faktura jako dopełnienie całości –stanowią owoc w pełni zrealizowanej artystycznej tożsamości. Jej życiowa opowieść jest wciągającą historią o odzyskanym czasie, o syntezie dwóch pozornie odległych światów: zdyscyplinowanej precyzji korporacyjnego designu i organicznej, intuicyjnej pracy rąk w materii. Dziś z pełną świadomością określa siebie mianem „rzeźbiarki i porcelanistki”, zamykając w tym lapidarnym stwierdzeniu całą złożoność swojej drogi.
OD KORPORACJI DO KREACJI –ALCHEMIA ŻYCIOWEJ ZMIANY
Po uzyskaniu w 1999 roku dyplomu na Wydziale Rzeźby krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Magdalena Konior na dwadzieścia lat zanurzyła się w świecie projektowania
wnętrz, pracując dla dużej skandynawskiej firmy. Był to okres, w którym artystka w praktyce zgłębiała relacje między człowiekiem, przedmiotem a przestrzenią. Kultura skandynawskiego designu, z jej naciskiem na funkcjonalność, czystość formy, szacunek dla materiału i tworzenie atmosfery harmonii, stała się dla niej drugim, nieformalnym uniwersytetem.
Kiedy więc po dwóch dekadach postanowiła wrócić do tego, co rzeczywiście kocha, nie powracała z pustymi rękami. Przyniosła ze sobą bezcenną wiedzę o tym, jak przedmioty oddziałują na ludzkie samopoczucie i jak subtelny detal może zdefiniować charakter całego wnętrza. Jej decyzja o powrocie do rzeźby i ceramiki była również odważnym aktem życiowej alchemii: transmutacją wieloletniego, analitycznego doświadczenia w projektowaniu przestrzeni w skoncentrowaną, zmysłową formę osobistego, trzymanego w dłoniach obiektu.
SZCZYPTA HISTORII
Autorem nazwy „porcelana” jest według niektórych źródeł wenecki kupiec i podróżnik Marco Polo. Prawdopodobnie również to za jego sprawą pierwsze porcelanowe wyroby trafiły na przełomie XII i XIII wieku z Chin do Europy. Od razu też porcelana zyskała status niemal mityczny – nazywaną ją „białym złotem”, stała się obiektem pożądania monarchów i arystokracji, sym-
bolem luksusu, władzy i wyrafinowania. Próby złamania chińskiej tajemnicy produkcji porcelany zajęły całe wieki. Dopiero w 1709 roku w Dreźnie Johann Friedrich Böttger, pracujący pod patronatem Augusta II Mocnego, uzyskał pierwszą udaną masę porcelanową. Był to początek europejskiej ery porcelany.
DOTYK, KTÓRY RZEŹBI –FILOZOFIA UNIKATU
Artystka nie używa form gipsowych do tworzenia gotowych produktów, co jest typowe dla masowej produkcji ceramiki. Zamiast tego każdy przedmiot –czy to filiżanka, czy rzeźba – jest od podstaw kształtowany jej dłońmi.
To właśnie ten bezpośredni, zmysłowy kontakt z surową materią jest dla Konior najcenniejszym etapem procesu twórczego. Jak sama mówi: „Jestem rzeźbiarką, więc i porcelanowe naczynia uwielbiam rzeźbić. Lubię czuć plastyczność materiału pod palcami”.
Wszystkie wyroby z pracowni artystki noszą w sobie ślad tego intymnego spotkania: dotyku palców, subtelnej asymetrii, unikatowego rozlania się szkliwa czy zdobień z 24-karatowgo złota. Właśnie te delikatne „niedoskonałości” w erze cyfrowej perfekcji stanowią o ich najwyższej wartości. Ta absolutna niepowtarzalność każdego egzemplarza czyni je również przedmiotami pożądania kolekcjonerów.
SZTUKA CODZIENNOŚCI – RYTUAŁ W LUKSUSOWYM WNĘTRZU
Dzieła Magdaleny Konior znajdują swoje ostateczne dopełnienie w kontekście życia codziennego. Celem artystki, jak sama deklaruje, jest umożliwienie odbiorcy przeżywania chwili, bycia „tu i teraz i celebrowania swojego czasu”. W świecie zdominowanym przez anonimowe produkty jej unikatowe, naznaczone dotykiem twórcy obiekty stają się narzędziami uważności i szacunku. Wzięcie do ręki filiżanki, której lekkość, faktura i delikatna nieregularność świadczą o jej ręcznym wytworzeniu, zmienia prozaiczną czynność picia kawy lub herbaty w świadomy, zmysłowy rytuał. To właśnie w tym momencie jej dwie dekady doświadczeń w projektowaniu wnętrz łączą się z rzeźbiarską pasją i talentem w spójną całość.
W przestrzeni luksusowego wnętrza prace Magdaleny Konior funkcjonują nie jako krzykliwe dominanty, lecz ciche, rezonujące detale, które nadają całości indywidualny i wyrafinowany charakter. Są dopełnieniem aranżacji, wprowadzając element ludzkiego ciepła i artystycznej autentyczności. Działają na zasadzie subtelnego akcentu, który – z pozoru niezauważalny –w rzeczywistości buduje atmosferę i świadczy o guście właściciela. Dzieła Magdaleny Konior to nie tylko inwestycja w piękno, ale także w filozofię życia – w celebrację niepowtarzalnej chwili, zaklętej w trwałej formie porcelany.
Pełny biogram Magdaleny Konior można znaleźć na profilu artystki na stronie Galerii Wiele Sztuki –www.galeriawielesztuki.eu.
www.galeriawielesztuki.eu @galeria_wiele_sztuki
TEKST: ANDRZEJ KRASZEWSKI Galeria Wiele Sztuki
MILANOVO więcej niż restauracja
W sercu prestiżowego Wilanowa, tuż obok pałacu, Milanovo wita gości zapachami oliwy, świeżej bazylii i pełnią włoskich smaków. To miejsce, w którym autentyczna kuchnia śródziemnomorska spotyka się z elegancją wnętrz. To opowieść o pasji do dobrego jedzenia, najwyższej jakości składnikach i „la dolce vita”, którego doznać można przy każdym kęsie.
Restauracja Milanovo od lat jest symbolem miejsca, w którym gastronomia staje się sztuką, a zwykłe spotkanie przy stole niezapomnianym przeżyciem. To nie tylko lokal, w którym można zjeść smaczny posiłek. To także przestrzeń stworzona z myślą o tym, aby łączyć ludzi, tworzyć wspomnienia i celebrować chwile – zarówno te codzienne, jak i te wyjątkowe. Już od pierwszego kroku widać, że Milanovo wyróżnia się na tle innych restauracji. Starannie zaprojektowane wnętrza łączą nowoczesność z przytulnością, dając poczucie komfortu zarówno w trakcie rodzinnego obiadu, jak i podczas biznesowego spotkania. Drewniane akcenty, miękkie światło i detale nawiązujące do włoskiej gościnności tworzą atmosferę, której nie sposób podrobić.
ORGANIZACJA WYDARZEŃ –PERFEKCJA W KAŻDYM SZCZEGÓLE
Jedną z najmocniejszych stron Milanovo jest organizacja wydarzeń i imprez okolicznościowych. Restauracja wyspecjalizowała się w tworzeniu przestrzeni, w której każde wydarzenie nabiera wyjątkowego charakteru. Chrzciny, komunie, urodziny, jubileusze, a także spotkania biznesowe i firmowe eventy –wszystkie mogą być zaplanowane i zrealizowane z największą starannością.
Doświadczenie zespołu Milanovo sprawia, że goście nie muszą martwić się o detale. Obsługa dba o każdy szczegół – od dekoracji, poprzez indywidualnie dopasowane menu, aż po odpowiednią oprawę muzyczną i dodatkowe atrakcje. Dzięki temu organizatorzy mogą
skupić się na tym, co najważniejsze: na obecności, rozmowach i tworzeniu wspomnień z najbliższymi. „Przy tworzeniu Milanovo przyświecała mi wizja miejsca, w którym będzie można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Miejsca, które dzięki atmosferze i przytulnej aranżacji pozwoli gościom poczuć się jak w domu, a za sprawą pieczołowicie skomponowanego menu zapewni im kulinarne podróże warte zapamiętania” – mówi Maciej Lubiak, właściciel restauracji.
Często podkreślają to też sami goście: Milanovo jest miejscem, które nie tylko spełnia oczekiwania, ale też potrafi je przewyższać. Indywidualne podejście, otwartość na sugestie i gotowość do personalizacji wydarzenia sprawiają, że każda uroczystość staje się wyjątkowa i niepowtarzalna.
SMAKI, KTÓRE ZOSTAJĄ W PAMIĘCI
Nie sposób mówić o Milanovo, nie wspominając o kuchni. To właśnie ona stanowi serce restauracji i przyciąga zarówno stałych bywalców, jak i osoby odwiedzające lokal po raz pierwszy. Menu opiera się na wysokiej jakości składnikach, sezonowości produktów i pasji do gotowania.
Szef kuchni Przemysław Nowak wraz z zespołem dbają o to, by każde danie było nie tylko smaczne, ale i pięknie podane. W Milanovo wierzą, że jedzenie to sztuka, która angażuje wszystkie zmysły – od smaku i zapachu po estetykę podania. Tradycja spotyka się tu z nowoczesnością, a klasyczne receptury zyskują nową odsłonę.
Zawsze w menu znaleźć można zarówno lekkie przystawki, jak i pełne charakteru dania główne czy desery, które potrafią zaskoczyć niejednego łasucha. Niezależnie od okazji każdy – od miłośników kuchni włoskiej, przez fanów klasyki, aż po osoby szukające nowych smakowych doznań – znajdzie tu coś dla siebie. Milanovo słynie też z najlepszej w mieście neapolitańskiej pizzy typu canotto.
MENU SEZONOWE – KULINARNA PODRÓŻ PRZEZ PORY ROKU
To, co wyróżnia Milanovo, to wyjątkowa dbałość o zmiany w menu i sezonowość. Restauracja regularnie wprowadza propozycje inspirowane porami roku, dzięki czemu goście mogą za każdym razem odkrywać coś nowego.
Wiosną mogliśmy smakować przeróżne dania na bazie wspaniałych szparagów, latem cieszyliśmy się aromatem kurek, a co przygotowano na tegoroczną jesień?
Jesień w Milanovo to prawdziwa uczta dla zmysłów. To pora roku, która inspiruje kuchnię do sięgania po skarby natury: dynię, warzywa korzenne, orzechy czy
śliwki. Tegoroczne menu jesienne zostało skomponowane tak, by oddać charakter tej pory roku – pełnej ciepła, intensywnych aromatów i głębokich smaków.
Na gości czekają między innymi krem z pieczonej dyni, sałatka z chrupiącą piersią z kaczki, rozgrzewająca szakszuka, risotto z cykorią i taleggio, grillowana ośmiornica z chorizo, pieczony filet z dorady czy crumble ze śliwkami.
Dopełnieniem jesiennej karty są napoje rozgrzewające – od grzanego wina z przyprawami po napary z dodatkiem miodu i cytrusów.
NIEZAPOMNIANE DOŚWIADCZENIA –WIĘCEJ NIŻ JEDZENIE
To, co sprawia, że Milanovo zapada w pamięć na długo, to połączenie kilku elementów: atmosfery, obsługi, smaków i dbałości o detale. Restauracja nie jest zwykłym miejscem – stanowi przestrzeń, w której codzienność zamienia się w wyjątkowe przeżycie.
Goście często wspominają, że właśnie tu spędzili jedne z najpiękniejszych chwil: rodzinne spotkania, za-
ręczyny, rocznice czy jubileusze. Milanovo towarzyszy im w ważnych momentach, a dzięki profesjonalnemu podejściu i pasji zespołu każdy z tych dni staje się niezapomniany.
DLACZEGO WARTO ODWIEDZIĆ MILANOVO WŁAŚNIE TERAZ?
Jesień to doskonały moment, aby zatrzymać się w codziennym pędzie i znaleźć chwilę dla siebie. Milanovo oferuje przestrzeń, w której można zwolnić, rozkoszować się pysznym jedzeniem i cieszyć towarzystwem bliskich. To także idealne miejsce na spotkania biznesowe, które zyskują nowy wymiar, kiedy odbywają się w tak wyjątkowej scenerii.
Najnowsze menu sezonowe zachwyca bogactwem smaków i aromatów, które w pełni oddają urok jesieni. To doskonała okazja, aby odkryć nowe potrawy i cieszyć się atmosferą, której nie znajdzie się nigdzie indziej.
Restauracja Milanovo to więcej niż kulinarne doświadczenie. To miejsce, które łączy w sobie profesjonalizm, gościnność i pasję do gotowania. Organizacja wydarzeń na najwyższym poziomie, niezapomniane chwile spędzone w gronie bliskich, a także wyjątkowe menu sezonowe sprawiają, że każdy gość wychodzi stąd bogatszy o nowe wspomnienia.
SYMFONIA SMAKÓW
Eleganckie połączenia, które zachwycą Twoich gości
Czas świąt Bożego Narodzenia to okres radości, rodzinnych spotkań i wspólnego biesiadowania przy obficie zastawionym stole. W tym magicznym czasie, kiedy otacza nas atmosfera miłości i jedności, warto zadbać nie tylko o wyjątkowe potrawy, ale także o odpowiednią selekcję win, które urozmaicą świąteczne menu i dodadzą mu elegancji. Wybierając wino na Święta, warto wziąć pod uwagę różnorodność serwowanych dań. Wigilia to czas, kiedy na stole królują potrawy rybne, ale z kolei w pierwszy i drugi dzień Świąt na stole pojawiają się już przeróżne mięsa – także tłuste, smażone i pieczone. Dlatego wina na święta Bożego Narodzenia powinny być dostosowane do wszystkich typów dań, nie tylko do ryby. Nie zapominajmy o wegetariańskich potrawach, takich jak pierogi z kapustą i grzybami czy kapusta z grochem i grzybami. Zanim zatem zaczniesz kompletować wina, które postawisz na stole, zastanów się nad tym, jakie jedzenie masz zamiar podać. Przyjrzyj się kilku naszym rekomendacjom, które pomogą Ci stworzyć wyjątkowe doświadczenie kulinarne w tym wyjątkowym czasie.
Jakie wino podać na wigilię? Zacznijmy od karpia –ryby, która pojawia się praktycznie na każdym stole wigilijnym. W wyborze odpowiedniego wina do karpia warto uwzględnić charakterystykę tej ryby oraz sposób, w jaki jest przygotowywana. Karp, często podawany w polskich domach podczas wigilii, posiada wyjątkowy smak – mulisty, intensywny i niekiedy ciężki. Decydując się na odpowiednie wino do tej ryby, warto sięgnąć po wina delikatnie wytrawne z wyraźną kwasowością. Z pewnością dobrym wyborem będzie riesling – na przykład w wersji niemieckiej, bardzo świeży, dobrze zbalansowany, z zaznaczoną kwasowością i mineralnością. Im bardziej miodowy, woskowy, tym bardziej wyrafinowany. Dobrze rozważyć np. riesling ze starszych winorośli Alte Reben, co oznacza dosłownie „stare krzewy winorośli”, np. od producenta Villa Huesgen. Podczas wigilii z pewnością należy uwzględnić również świąteczne klasyczne postne dania na bazie kapusty i grzybów. Jako że często lokalna kuchnia idzie w parze z lokalnym winem, warto tutaj zaczerpnąć z doświadczenia francuskiej Alzacji, gdzie znajdziemy wiele dań na bazie wskazanych wyżej produktów oraz wina ze szczepów takich jak wspomniany wcześniej riesling, jak również pinot gris i pinot blanc. Świetnym, bezpiecznym wyborem będzie sięgnięcie np. po wina jednego z najbardziej prestiżowych alzackich producentów Domaines Schlumberger.
Do śledzia pasuje – wbrew pozorom – nie tylko kieliszek zamarzniętej wódki. Do tej potrawy można również wybrać wino. Wybór numer jeden może okazać się dość nieoczywisty – jest nim szampan lub tańsza alternatywa w postaci hiszpańskiej cavy. Te wina musujące, wyprodukowane metodą tradycyjną, są wyjątkowe, gdyż radzą sobie nie tylko ze słoną nutą śledzia, ale także z innymi wymagającymi daniami – karpiem w stylu żydowskim czy nawet pierogami. Kwasowość i mineralność cavy świetnie równoważą wyrafinowane smaki, a bąbelki dodają całemu doświadczeniu jeszcze większego świątecznego uroku. Pamiętaj o następującej zasadzie: jeśli danie jest trudne do parowania
z jedzeniem, ślepo serwuj szampana! Musujące bąbelki będą idealne również jako aperitif przed kolacją i świetnie pobudzą kwasy żołądkowe. Wino musujące jest obowiązkową pozycją na świątecznym stole. Warto się w nie zaopatrzyć, zwłaszcza że zaraz po Świętach czeka nas sylwester. Z pewnością się nie zmarnuje! Dobrym pomysłem będzie skorzystanie z oferty jednego z najlepszych domów szampana i wybranie wina marki Louis Roederer.
Po kolacji wigilijnej, w kolejnych dniach, wiele osób zmienia swoje menu, przechodząc od ryb do różnorod-
nych rodzajów mięs, które wreszcie zyskują swoje miejsce na stole. W okresie Świąt w Polsce podaje się zarówno drób, jak też mięso wieprzowe i wołowinę. Każdy z tych rodzajów mięsa doskonale komponuje się z nieco innym trunkiem – dlatego warto zastosować zasady dobierania wina do potraw, aby osiągnąć najlepsze efekty kulinarne. Jeśli więc podczas Świąt na Twoim stole królować będzie kurczak, dobór odpowiedniego wina nie będzie stanowił wyzwania. Kurczak wręcz pragnie towarzystwa białego wina, zwłaszcza wytrawnego chardonnay. To prosty, a zarazem intuicyjny wybór, doskonale harmonizujący z aromatem pieczonego drobiu.
Kaczka jest bardzo popularnym wyborem w trakcie tworzenia świątecznego menu dla rodziny. Jest nieco tłustym, ale jednocześnie delikatnym mięsem, które zwykle wymaga wina o pewnej ostrości i kwasowości, aby się przebić, ale jednocześnie wina finezyjnego i delikatnego. Niezależnie od tego, czy jest to piękny stary burgund, czy żywiołowy, świeży z Nowej Zelandii – pinot noir będzie idealnym wyborem. Warto zainteresować się selekcją win producenta Louis Jadot – który w swoim portfolio proponuje wszelkie ekspresje tego szczepu.
Jeżeli chodzi z kolei o wieprzowinę, która jest stosunkowo tłustym mięsem, należy ją połączyć z winem o średniej strukturze i stosunkowo wysokiej kwasowości. A jeżeli wybierzesz wino czerwone, tłuszcz pomoże zwalczyć garbniki. Dobrym połączeniem będzie malbec, który doskonale skomponuje się np. z faszerowaną polędwiczką wieprzową. Owocowe aromaty śliwek i jagód obecne w winach ze szczepu malbec również świetnie zgrają się z tym rodzajem mięsa.
Jeśli planujesz podawać grillowaną wieprzowinę, koniecznie wypróbuj pinotage. To charakterystyczne czerwone wino z Republiki Południowej Afryki jest skrzyżowaniem cinsault i pinot noir, które pięknie komponuje się z wieprzowiną. Grillowane mięso będzie stanowiło miłe uzupełnienie wędzonych elementów pinotage. Poczujesz, że pełne wino o wysokiej zawartości alkoholu harmonizuje z tłustymi składnikami wieprzowiny – to równowaga w najlepszym wydaniu. Również wino ze szczepu carmenere stanowić będzie doskonałe uzupełnienie dań wieprzowych. Dobra struktura taninowa pomoże rozbić tłuste elementy w mięsie, a ziołowe i zielone właściwości dodadzą Twojemu daniu przyjemnego smaku.
Jeśli planujesz podać w trakcie Świąt wołowinę, praktycznie niezbędna będzie obecność odpowiedniego, pełnego czerwonego wina. Do wołowiny możemy podać klasycznie pełne ciała wina garbnikowe. Cabernet sauvignon – ten klasyczny czerwony szczep jest często uważany za idealnego towarzysza wołowiny. Charakteryzuje się głębokim smakiem czerwonych owoców, zrównoważonymi taninami i nutami dębowymi. Cabernet sauvignon doskonale komponuje się zarówno ze stekami, jak i duszonymi potrawami z wołowiny. Jako wino do wołowiny świetnie sprawdzi się również syrah/shiraz, cechujący się bogactwem smaków – od ciemnych owoców po przyprawy i nuty pieprzowe.
Podczas wyboru wina do deserów warto zazwyczaj kierować się w stronę słodszych wariantów. Słodkie wina doskonale komponują się z różnorodnymi rodzajami deserów, dodając im harmonii. Ich naturalna słodycz równoważy smak słodyczy w deserach, tworząc przyjemny balans. Z deserem podawaj więc wino słodkie – od lekkich, delikatnie musujących win, jak hiszpański muscat, po wina złożone, jak wino lodowe (Eiswein), które zostało wyprodukowane z naturalnie przymrożonych winogron (bardzo późne zbiory). To słodkie ze szczepu silvaner posiada bardzo intensywny bukiet o aromatach białych kwiatów, kandyzowanych cytrusów i suszonych owoców. Wszystko to sprawia, że słodkie wina są doskonałym wyborem na zakończenie posiłku, podkreślając niepowtarzalność smaku deserów i tworząc wyjątkowe chwile degustacyjne.
TEKST: STEFANIA PŁOSKA CEO wine.com.pl
Eksploratorka świata win, kreatorka treści o winie. Od dzieciństwa związana z branżą winiarską, od nastoletnich lat odwiedza winnice na całym świecie wraz ze swoim tatą – Jarosławem Cybulskim –czołowym importerem jakościowych win (Wine4you). Od wielu lat odwiedza najważniejsze międzynarodowe targi winiarskie, dzięki czemu może być na bieżąco z nowościami i trendami w branży. Absolwentka Wine & Spirit Education Trust (Level 3). Jurorka konkursu winiarskiego Carpatia Vini, a przede wszystkim przeciwniczka budowania przesadzonej „otoczki” wokół wina, która niepotrzebnie dystansuje i onieśmiela konsumentów. Wyznaje zasadę, że „wino jest po prostu dla ludzi”, promując szeroko pojętą kulturę winiarską w Polsce.
wine.com.pl – przestrzeń pełna inspiracji winiarskich oraz sklep z winem
HAUTE COUTURE w kieliszku
Szampan to nie tylko napój. To symbol elegancji, finezji i magii każdej sylwestrowej nocy.
Szampan od stuleci pozostaje synonimem prestiżu, elegancji i wyjątkowych chwil. Jego wyjątkowość nie wynika jedynie z bąbelków i złocistej barwy, ale także z całej tradycji regionu Szampanii – jedynego miejsca na świecie, które ma prawo używać tej nazwy. Wina musujące z innych rejonów mogą próbować dorównać finezją, lecz to Szampania stanowi duchowy i historyczny rdzeń tego stylu – region, w którym natura i człowiek współpracują od wieków.
W gronie wielkich domów szampańskich szczególne miejsce zajmuje Louis Roederer, którego korzenie sięgają 1776 roku. Już od XIX wieku dom Roederer wyróżniał się wizjonerskim podejściem do winiarstwa –nie tylko przez jakość trunków, ale również z powodu długofalowego myślenia. Zamiast polegać na zakupie winogron, Roederer konsekwentnie inwestował we własne, najwyższej klasy parcele Szampanii, które do dziś pozostają w rękach domu.
Jednak prawdziwa przemiana rozpoczęła się w okolicach końca lat 90. XX wieku, kiedy Roederer pod przewodnictwem rodziny Rouzaud i szefa piwnic Jeana-Baptiste’a Lécaillona zaczął ponownie stawiać naturę w centrum działań winnic. Wtedy zapoczątkowano ambitny program rozwoju bioróżnorodności, selekcji genetycznej i ekologicznych praktyk agronomicznych, który ma na celu zarówno ochronę winorośli, jak i „oddychanie” ekosystemu winnicy.
RÓŻNORODNOŚĆ SZAMPANÓW
I ICH GŁĘBIA
Oferta domu Louis Roederer to pełne spektrum stylów –od lekkich i świeżych po mocne, złożone, a każdy z nich niesie w sobie cechy terroir, klimatu i pracy człowieka.
Brut Premier
Brut Premier to klasyczne serce Roederera. Powstaje jako mieszanina win bazowych z różnych roczników, co zapewnia stabilność stylu i harmonijną kompozycję przy zachowaniu świeżości. W aromacie dominują cytrusy, zielone jabłko, nuta imbiru, delikatna mineralność i pieczywo – te elementy odzwierciedlają styczność z kredowo-gliniastym terroir Szampanii. Co ważne, w produkcji
Brut Premier Louis Roederer stosuje jedynie delikatne interwencje: zrównoważoną agrotechnikę, minimalizację chemicznych środków i praktyki sprzyjające życiu w winnicy, co wzmacnia jego asocjację z naturą.
Rosé Vintage
Rosé Vintage to najbardziej ekspresyjna forma domu Roederer – szampan o pełnym charakterze owocowym. Produkowany jest metodą maceracji (rosé de sai -gnée): wybrane grona pinot noir poddaje się krótkiej maceracji na skórkach, co nadaje winu lekki różowy odcień, intensywność owoców oraz strukturę. Aby dodać świeżość i balans, miesza się również część
z chardonnay. Dzięki temu Rosé Vintage łączy w sobie głębię i elegancję, oferując bukiet truskawek, poziomek, nut korzennych i delikatnych akcentów kwiatowych. Ta metoda produkcyjna – świadoma selekcja winogron i krótka maceracja – stanowi przykład, jak dom łączy intensywność i naturalność.
Blanc de Blancs
Blanc de Blancs (w 100% z chardonnay) to szampan subtelny, lekki i mineralny. Charakteryzuje się krystaliczną przejrzystością, nutami białych kwiatów, cytrusów i eleganckiej kredowości. Ten styl pozwala w pełni wybrzmieć terroir gleb kredowych Szampanii. W produkcji Roederera stosuje się tu minimalne interwencje – fermentacja i dojrzewanie powinny wspierać naturalny charakter wina, bez nadmiernego obciążania nutami beczki czy drożdży.
Vintage
Vintage (rocznikowy szampan) powstaje tylko w latach uznanych za wyjątkowe. To najbardziej ekspresyjna forma domu – łącząca głębię pinot noir i finezję chardonnay w bogate bukiety owoców, orzechów,
miodu, tostów. Istotne jest, że Roederer traktuje Vintage jako manifest rocznika – dobiera parcelę po parceli, ogranicza interwencje i pozwala winu dojrzewać długo w piwnicach. Vintage jest przeznaczony dla koneserów, którzy cenią ewolucję wina w butelce i jego związek z terroir
CRISTAL – SYMBOL LUKSUSU
Z DUSZĄ NATURY
Na szczególną uwagę zasługuje Cristal, stworzony w 1876 roku dla cara Aleksandra II. To pierwszy w historii szampan luksusowy, zaprojektowany tak, aby odzwierciedlał splendor dworu carskiego. Car, obawiając się zamachów, zażyczył sobie butelki nietypowej – wykonanej z przezroczystego szkła kryształowego, bez klasycznego wypukłego dna, które mogłoby skrywać ładunek wybuchowy. Jej kształt, prosty i elegancki, ozdobiony złotą etykietą i folią, stał się symbolem prestiżu, rozpoznawalnym do dziś na całym świecie.
Jednak Cristal to coś więcej niż opakowanie. Powstaje tylko w najlepszych rocznikach, z winogron z najstarszych, najlepiej zachowanych parcel grand cru, dojrzewając minimum przez 6 lat w piwnicach (a czasem dłużej w wersjach Vintage). Jego charakter to intrygująca równowaga między subtelnością a koncentracją – ślady cytrusów, skórek cytryny, białych kwiatów, nut miodu, chrupiącej mineralności oraz masła i tostów.
Lecz dziś Cristal reprezentuje także filozofię Roederera: jest świadectwem ochrony genetycznej różnorodności, świadomego prowadzenia winnicy i troski o ekosystem. Dom Roederer konserwuje swoje stare nasadzenia, dba o różnorodność genetyczną (w przeciwieństwie do klonowania), obsadza żywe płoty, utrzymuje stoiska dzikiej roślinności, instaluje ule, wprowadza rotacje w winnicach, działa na rzecz gleby i struktury mikrobiologicznej. Dzięki temu Cristal nie jest jedynie „butelką luksusu” – to wyraz filozofii win dopuszczonych do życia natury.
DZIEDZICTWO, MISJA I PRZYSZŁOŚĆ
Dom Louis Roederer to dziś jeden z nielicznych rodzinnych domów w Szampanii, który łączy niezależność z długofalową wizją. Jego siłę stanowi konsekwencja – harmonijne łączenie tradycji, troski o terroir i nowoczesnych praktyk ekologicznych.
Przez ponad 20 lat Roederer konsekwentnie buduje swoje konserwatorium roślin (vine conservatory), gdzie zachowuje i testuje stare odmiany winorośli i różnorodność genetyczną. W winnicach ograniczono lub wyeliminowano środki chemiczne, a praktyki organiczne i ekologiczne stały się częścią codziennego cyklu produkcji. Dom otrzymał certyfikację organiczną dla 115 hektarów swoich historycznych działek, co potwierdza długofalowe zobowiązanie do ochrony natury.
Ponadto Roederer został uhonorowany przez Robert Parker Wine Advocate certyfikatem Green Emblem – jako wyraz uznania za wysoki poziom zrównoważonego rozwoju i zaangażowanie ekologiczne.
Dziś Roederer nie tylko produkuje szampany, lecz także buduje ekosystem, w którym różnorodność genetyczna, gleba, mikrobiologia i życie dzikiej flory i fauny współgrają z winoroślą. To wizja przyszłości, w której luksus związany ze smakowaniem wina idzie w parze z odpowiedzialnością za Ziemię – bo prawdziwy splendor to smak, który ma korzenie w naturze.
TEKST: STEFANIA PŁOSKA CEO wine.com.pl wine.com.pl – przestrzeń pełna inspiracji winiarskich oraz sklep z winem
Za MURAMI FORTUN
Kiedy bogactwo oznacza zagrożenie. Jak miliarderzy chronią swoje życie…
Nie każdy miliarder marzy o okładce magazynu czy o milionach obserwatorów w mediach społecznościowych. Dla wielu prawdziwy luksus zaczyna się tam, gdzie kończy się rozgłos. To możliwość spokojnego życia bez obiektywów, lotu prywatnym samolotem bez „szerowania” w sieci i zjedzenia kolacji w restauracji bez zdjęć w tabloidach.
Niektórzy nadal budują rozpoznawalność, traktując wizerunek jako narzędzie biznesowe – są obecni na konferencjach, udzielają wywiadów, inwestują w filantropię. Jednak coraz więcej przedstawicieli światowej elity wybiera ciszę. Rezygnują oni z mediów, powierzają swoje rezydencje spółkom, ograniczają krąg zaufanych ludzi. Ich nazwiska nie znikają z rankingów, lecz z przestrzeni publicznej – celowo.
Jedną z pierwszych reguł bezpieczeństwa w świecie wielkich fortun jest prosta zasada: nigdy nie być właścicielem własnego domu. Najzamożniejsi rejestrują swoje posiadłości poprzez spółki offshore z siedzibą w rajach podatkowych – na Kajmanach, w Panamie czy w amerykańskim stanie Delaware. Dzięki temu praw-
dziwe nazwiska nie pojawiają się w rejestrach nieruchomości. W praktyce luksusowa willa nad jeziorem może formalnie należeć do spółki z egzotycznej wyspy, a nie do jej faktycznego mieszkańca.
To nie fikcja – ujawnione w Panama Papers i Pandora Papers dokumenty pokazały, że w ten sposób swoje rezydencje chronili politycy, celebryci i miliarderzy z całego świata. Nie chodzi jedynie o kwestie podatkowe, lecz również o osłonę prywatności, która w erze cyfrowej ciekawości bywa bezcenna.
Podczas gdy większość świata walczy o zasięgi, najbogatsi walczą o… ciszę. W dobie, w której „nieobecność w sieci” wydaje się podejrzana, brak aktywności w mediach społecznościowych staje się świadomą strategią. Miliarderzy coraz częściej rezygnują z Instagrama, platformy X czy Facebooka. Ich nazwiska nie pojawiają się w wyszukiwarkach, a jedynym tropem bywają profile prowadzone przez agencje PR – starannie wygładzone, minimalistyczne, bez śladu życia prywatnego. W branży ochrony nazywa się to digital silence, czyli im mniej informacji o tobie w sieci, tym trudniej cię namierzyć.
W Kalifornii, gdzie codziennie rodzi się nowy celebryta, wprowadzono tzw. anti-paparazzi laws – przepisy, które zakazują fotografowania prywatnych posesji z użyciem dronów. Fotograf, który zbyt natarczywie przekroczy „powietrzną granicę prywatności”, może zostać pozwany o odszkodowanie sięgające tysięcy dolarów.
Podobne regulacje obowiązują w Wielkiej Brytanii, gdzie prawo coraz częściej staje po stronie tych, którzy chcą pozostać poza obiektywem. Bo nawet w epoce tabloidów i sensacji prawo do ciszy wciąż pozostaje jednym z najcenniejszych przywilejów.
Wielu miliarderów traktuje bezpieczeństwo jako projekt strategiczny. Ich codzienność zabezpieczają nie tylko kierowcy czy ochroniarze, ale także byli agenci CIA, Mossadu czy polskiego GROM-u. To ludzie wyszkoleni do działań w warunkach ekstremalnych – dziś nadzorują systemy bezpieczeństwa, planują trasy przejazdu i analizują zagrożenia, zanim te się pojawią.
W świecie najbogatszych nikt nie pyta, czy zatrudnić ochronę – pytanie brzmi raczej, jak bardzo ma być dyskretna i wyszkolona.
Na pokładach pływających rezydencji znajdziemy dziś systemy antydronowe, które zakłócają sygnały z powietrza, sonary wykrywające nurków i czujniki ruchu reagujące nawet na niewielkie fale. Niektóre jednostki wyposażono w technologie podobne do ZDJĘCIA: UNSPLASH.COM
tych, których używają marynarki wojenne. Takie systemy montowano m.in. na superjachtach należących do rosyjskich oligarchów i amerykańskich potentatów technologicznych.
Nie chodzi o ukrywanie się, lecz o zachowanie granic. Najzamożniejsi coraz częściej budują wokół siebie przestrzeń, która pozwala im funkcjonować z dala od presji i przypadkowości świata publicznego. To proces wymagający planu i konsekwencji, wspierany przez ludzi, którzy rozumieją wagę poufności – prawników, doradców, specjalistów od bezpieczeństwa i komunikacji.
TEKST: GRZEGORZ KONIECZNY prawnik, ekspert rynku nieruchomości
SISLEŸUM FOR MEN
NOWA ERA męskiej pielęgnacji
Fala luksusu, która regeneruje skórę każdego dnia
Sisley Paris odkrywa nowy wymiar pielęgnacji męskiej skóry. Po raz pierwszy proponuje mężczyznom kompleksową i ukierunkowaną gamę pielęgnacyjną, dopasowaną do potrzeb ich skóry. Linia SISLEŸUM FOR MEN to trzystopniowy rytuał – oczyszczanie, tonizacja i pielęgnacja – oparty na fitoaktywnym ekstrakcie z kinkeliby, o wyjątkowych właściwościach kojących i antyoksydacyjnych. Każdy etap wzmacnia, regeneruje i chroni skórę przed stresem, zanieczyszczeniami oraz oznakami starzenia. Lekka, zmysłowa formuła i świeży, drzewno-korzenny zapach sprawiają, że codzienna pielęgnacja staje się luksusowym rytuałem mężczyzny nowej generacji w każdym wieku.
@sisleyparisofficial www.sisley-paris.pl
TU BYLIŚMY…
Luxury Boutique Magazine
Jesteśmy obecni tam, gdzie styl spotyka się z pasją, a piękno nabiera znaczenia.
DAWID WOLIŃSKI × PERLAGE
W Warszawie, w Pałacu Sobańskich, odbyła się prezentacja kolekcji Dawida Wolińskiego.
Projektant od ćwierć wieku obecny jest w świecie polskiej mody. Jego najnowsza kolekcja to nie tylko celebracja rzemiosła, ale też wizualny poemat o kobiecości – od siły i dyscypliny do sensualności i ekspresji.
Malwina Kowszewicz, redaktor naczelna magazynu Luxury Boutique Magazine, z Dawidem Wolińskim.
NOWY ROZDZIAŁ DESIGNU na ŚLĄSKU
Design na Śląsku rośnie w siłę. Katowice zyskały właśnie kolejną przestrzeń, w której można obcować z najlepszym wzornictwem. Centrum Wnętrz Home Concept Katowice otworzyło trzecią część swojego kompleksu, powiększając powierzchnię do 17 000 mkw. i stając się największym centrum wnętrzarskim na Śląsku.
Nowy Budynek 3 odpowiada na potrzeby osób poszukujących unikatowych mebli, ponadczasowego designu i dostępu do czołowych marek polskich oraz europejskich. Kulminacyjnym momentem otwarcia było odsłonięcie rzeźby autorstwa Oskara Zięty – projektanta, którego prace znajdują się w muzeach i kolekcjach na całym świecie.
Dzięki mecenatowi właścicieli Home Concept instalacja na stałe wpisze się w tkankę Katowic.
SPOTKANIE AUTORSKIE IWONY GUZOWSKIEJ
i wernisaż obrazów autorki
We wnętrzach hotelu Mercure w Warszawie odbyła się premiera książki Iwony Guzowskiej pt.: Moc wojownika jest w tobie oraz wernisaż jej prac z serii „Kosmiczne Energie”.
Malwina Kowszewicz, redaktor naczelna magazynu Luxury Boutique Magazine, z Iwoną Guzowską oraz autorka podpisująca swoje książki.
DR AGNES FRANKEL × VICHY HORMONALL
Spotkanie prasowe
W warszawskiej restauracji Pod Gigantami odbyło się wydarzenie zainicjowane i zorganizowane przez dr n. med. Agnes Frankel, lekarkę, ekspertkę medycyny estetycznej i anti-aging, założycielkę Dr. Frankel´s Clinic. Spotkanie poświęcone było świadomości hormonalnej kobiet i wpływowi hormonów na zdrowie, urodę oraz samopoczucie –tematowi, który dr Frankel od lat popularyzuje w swojej praktyce i działalności edukacyjnej.
1. Joanna Sokołowska-Pronobis, dr n. med. Agnes Frankel i Marieta Żukowska. 2. Malwina Kowszewicz, redaktor naczelna Luxury Boutique Magazine z aktorką Marietą Żukowską. 3. Agnes Frankel, Aleksandra Siuda i Marieta Żukowska.
ARTUR MOON – PALACE TOUR
W pałacowych wnętrzach – od Łazienek Królewskich po Lewków – dźwięk stawał się opowieścią, a każda sala –koncertową świątynią dla zmysłów. Improwizowane recitale ARTura Moona, nazywanego „Piano Healerem” i „polskim Liberace”, udowodniły, że klasyka może być jednocześnie majestatyczna i głęboko osobista.
W KRAINIE POLSKICH WINOROŚLI
Zbrodzice, choć niewielkie, są ważnym punktem na winiarskiej mapie Polski –miejscem, gdzie natura, pasja i gościnność splatają się w jedną historię
Poranek zaczyna się cicho. Pierwsze promienie słońca muskają okoliczne pola, a rosa jeszcze błyszczy na liściach. W powietrzu unosi się delikatny zapach ziemi i traw. Z oddali słychać ciche brzęczenie pszczół i śpiew ptaków.
Po lekkim śniadaniu przychodzi czas na spacer wśród krzewów winorośli. Przewodnik opowiada o odmianach winogron, pokazuje, jak ocenić dojrzałość gron, i dzieli się tajnikami uprawy. Można nawet zerwać kilka owoców prosto z krzaka.
W południe słońce świeci pełną mocą. Czas na odpoczynek w cieniu starego drzewa lub pergoli porośniętej winoroślą. Obiad to uczta lokalnych smaków: sery, świeże pieczywo, oliwki, a do tego kieliszek chłodnego białego wina – lekkiego, mineralnego, idealnie pasującego do ciepłego dnia.
Po południu – zwiedzanie piwnic. Kamienne korytarze skrywają dębowe beczki i opowieści o fermentacji, dojrzewaniu i pasji winiarzy. Degustacja pozwala poczuć różnicę między świeżym, młodym winem a głębokim, dojrzałym czerwonym.
Gdy słońce zaczyna zachodzić, dzień kończy się kolacją przy długim stole, w otoczeniu winorośli, z lampkami zawieszonymi nad głowami. Śmiechy, rozmowy, muzyka na żywo – i kieliszek wyśmienitego wina w dłoni. Nie ma pośpiechu. Tylko natura, wino i ludzie, którzy dzielą się pasją.
Aby spędzić tak czas, nie musimy jechać daleko, za granicę. Mimo że nie wszyscy o tym wiedzą, to jest też już nasza polska rzeczywistość. W tym artykule zapraszam Państwa do świata jednej z najstarszych polskich winnic, stworzonej w 2004 roku z miłości do wina i z misją promocji tego trunku w Polsce.
Winnica z serca „polskiej Toskanii” – pasja, smak i tradycja ze Zbrodzic W samym sercu województwa świętokrzyskiego, w malowniczej okolicy nazywanej nie bez powodu „polską Toskanią”, znajduje się wyjątkowe miejsce. To właśnie tutaj, w Zbrodzicach, natura i historia stworzyły idealne warunki do uprawy winorośli, a człowiek dodał do tego pasję, wiedzę i determinację.
KORZENIE SIĘGAJĄCE WIEKÓW
Choć winnica w Zbrodzicach ma stosunkowo krótką, 20-letnią historię, region, w którym się znajduje, może poszczycić się ponad 900-letnią tradycją uprawy winorośli. Świętokrzyskie, dzięki swojemu wyjątkowemu mikroklimatowi, ciepłym glebom oraz osłoniętym
wzgórzom, już w średniowieczu było domem winiarskich przedsięwzięć prowadzonych przez klasztory i lokalnych gospodarzy. Dzisiejsza winnica to nie tylko kontynuacja tej tradycji, ale także jej nowoczesne rozwinięcie.
SYMBOLICZNY POCZĄTEK
Pierwsze sadzonki winorośli – białego solarisa i czerwonego regenta – zostały tu posadzone dokładnie 30 kwietnia 2004 roku, w przeddzień wejścia Polski do Unii Europejskiej. Ten symboliczny gest miał być wyrazem otwarcia na nowe możliwości, ale również świadectwem wiary w potencjał polskiego winiarstwa. Od tamtej pory winnica rozwija się nieprzerwanie, stając się ważnym punktem na mapie polskiej enoturystyki.
SMAKI INSPIROWANE NATURĄ
Uprawiane są tu dwa szlachetne szczepy: solaris i regent.
• Solaris – białe wino o wyrazistych nutach zielonej renety i subtelnym aromacie lipowego miodu. Jego świeżość i delikatność czynią go idealnym dodatkiem do serów oraz dań z białych ryb.
• Regent – czerwone, głębokie wino o intensywnych nutach czarnej porzeczki i czekolady. Doskonale komponuje się z daniami mięsnymi, dodając im charakteru i elegancji.
MIEJSCE SPOTKAŃ I ODPOCZYNKU
Winnica w Zbrodzicach to nie tylko produkcja wina –to także miejsce spotkań, inspiracji i relaksu. Regular-
ZDJĘCIA: MARTA POLAŃSKA
nie odbywają się tu degustacje, warsztaty winiarskie oraz różnorodne wydarzenia tematyczne. Dla tych, którzy chcą zanurzyć się głębiej w atmosferę miejsca, przygotowano część agroturystyczną z nowoczesnymi apartamentami, gdzie można odpocząć, chłonąc historię, krajobraz i aromat wina.
ENOTURYSTYKA W ROZKWICIE
Wraz z rosnącym zainteresowaniem enoturystyką w Polsce – winnica w Zbrodzicach zyskała uznanie zarówno wśród miłośników wina, jak i tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tym szlachetnym trunkiem. To miejsce, gdzie tradycja łączy się z nowoczesnością, a każdy gość traktowany jest jak członek rodziny.
Winnica w Zbrodzicach to dowód na to, że polskie wino nie tylko ma przyszłość, ale że już dziś dorównuje światowym standardom. To także przypomnienie, że wielkie rzeczy zaczynają się od pasji i wizji – i że wino, oprócz smaku, niesie ze sobą emocje, historię i kulturę.
Winnica jest teraz na sprzedaż i czeka na kogoś, kto ją pokocha i zdecyduje się otoczyć troską tak, jak to było robione do tej pory.
TEKST I SPRZEDAŻ: AGENT NIERUCHOMOŚCI: JOANNA
ŻMUDA-MAMMOLI
Vilea Property Boutique
SASKA KĘPA
Warszawa
Dom na sprzedaż
6 950 000 zł
metraż: 227 m2
Zachwycający dom z 1939 roku urządzony w paryskim stylu. Zlokalizowany w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Warszawy – na Saskiej Kępie. To prawdziwe arcydzieło architektury, które zachwyca pięknem i stylem, zachowując swój oryginalny starodawny charakter i oferując nowoczesne udogodnienia. Cała nieruchomość otulona jest bujną roślinnością.
ZAPRASZAM
Adam Sienkiewicz +48 500 078 266 adam.sienkiewicz@vilea.pl
KONSTANCIN-JEZIORNA
Konstancin-Jeziorna Rezydencja na sprzedaż
18 500 000 zł
metraż: 781 m2
To unikatowa nieruchomość z historią, duszą i ponadczasową architekturą, która przeszła gruntowną rewitalizację z zachowaniem wszystkich walorów zabytkowych. Jest idealnym miejscem dla osób, które marzą o życiu w otoczeniu zieleni i klasycznej elegancji, z dala od zgiełku miasta – a jednocześnie w jednej z najbardziej prestiżowych lokalizacji w Polsce.
Katarzyna Haziak-Domalik +48 728 950 106 katarzyna.haziak-domalik@vilea.pl
WILANÓW
Warszawa / Waflowa Dom na sprzedaż
od 5 350 000 zł
metraż: 283,5 m2
Osiedle luksusowych domów w stanie deweloperskim na pięknie położonej działce o powierzchni 1500 m2 w atrakcyjnej części Warszawy. Domy zaprojektowane niezwykle funkcjonalnie, stylowo, a jednocześnie z użyciem najwyższej jakości materiałów.
Odkryj wyjątkową przestrzeń – luksusowy apartament z ogrodem i tarasem. Ten wyjątkowy czteropokojowy apartament o powierzchni 167,63 m² łączy w sobie nowoczesną elegancję, ponadczasowy design i najwyższy komfort. Zlokalizowany na parterze kameralnego, dwupiętrowego budynku z 2021 roku oferuje przestrzeń, prywatność i doskonałe doświetlenie wnętrz.
Ta nowoczesna rezydencja w stylu minimalistycznego Bauhausu, zlokalizowana w jednej z najbardziej atrakcyjnych części Konstancina-Jeziorny, to idealna propozycja dla osób ceniących spokój, naturę oraz tradycję uzdrowiskowego charakteru tej elitarnej miejscowości. Usytuowana na skarpie, w pełni prywatna i otoczona majestatycznym starodrzewem oferuje niepowtarzalne widoki, przestrzeń i wyjątkowy komfort życia.
Atelier Kellera to stylowa inwestycja zlokalizowana w zielonym sercu Warszawy –idealna dla tych, którzy poszukują luksusu w harmonii z naturą i spokojem. Inspirowana nurtem art déco, zaprojektowana z uwzględnieniem nowoczesnego rzemiosła, zapewnia wyjątkowy charakter każdego apartamentu.
Luksusowy, 2-poziomowy penthouse z pięknie zaaranżowanym ponad 130-metrowym tarasem z ogrodem. Przestronny, elegancki, wykończony w najwyższym standardzie, zachwyca luksusem i dbałością o detale. Zlokalizowany na Sadybie, w prestiżowym kompleksie Mokotów Park, niecałe 200 metrów od rezerwatu przyrody Jeziorko Czerniakowskie.
Szczegóły oferty: Adam Sienkiewicz +48 500 078 266 adam.sienkiewicz@vilea.pl
WAWER
Warszawa
Rezydencja na sprzedaż 267 m2
4 400 000 zł
W sercu zielonej Radości, wśród szlachetnego starodrzewu, wznosi się rezydencja, której elegancja nie poddaje się upływowi czasu. Klasyczna bryła w stylu dworkowo-pałacowym zachwyca harmonią proporcji, mansardowym dachem i ponadczasowym detalem.
Grzegorz Konieczny +48 579 504 504 | grzegorz.konieczny@vilea.pl
MOKOTÓW
Warszawa
Apartament na wynajem 117 m2 9950 zł
Zapraszamy do odkrycia unikatowej nieruchomości, w której codzienność nabiera nowego wymiaru. Ten dwupoziomowy apartament o powierzchni 117 m² zachwyca eleganckim wykończeniem, przemyślanym układem oraz prywatnymi przestrzeniami, które czynią go absolutnie wyjątkowym.
Na szczycie prestiżowej inwestycji Moja Wola kryje się apartament, w którym elegancja spotyka przestrzeń. 105 m² perfekcyjnie zaprojektowanego wnętrza dopełniają dwa niezwykłe tarasy – 69 m² prywatnej strefy relaksu z widokiem na miasto. Nowoczesny budynek z recepcją i ochroną, otoczony zielenią odnowionej Woli.
Odkryj wyjątkowy penthouse o powierzchni 170 m², położony na ostatnim, czwartym piętrze prestiżowego budynku w Miasteczku Wilanów. To idealne miejsce dla osób ceniących komfort, luksus i przestrzeń, z imponującym tarasem o powierzchni 120 m².
Marta Nowak +48 532 584 270 | marta.nowak@vilea.pl
ŁOMNA-LAS
Przy Kampinosie
Rezydencja na sprzedaż 728 m2
8 900 000 zł
Położona na ponadhektarowej działce rezydencja to przestrzeń, w której harmonia, prywatność i najwyższy standard tworzą niepowtarzalną całość. Otoczona zielenią i granicząca bezpośrednio z Kampinoskim Parkiem Narodowym.
Katarzyna Haziak-Domalik +48 728 950 106 | katarzyna.haziak-domalik@vilea.pl
URSYNÓW
Warszawa
Rezydencja na sprzedaż 600 m2 6 950 000 zł
Poznaj przestronną rezydencję wolnostojącą o powierzchni użytkowej 662 m² z dodatkowym poddaszem (ok. 130 m²), położoną na pięknej, w pełni zagospodarowanej działce o powierzchni 3409 m². Ogromnym atutem nieruchomości jest całoroczny, ogrzewany basen.
Eliza Jachowicz +48 604 505 557 | eliza.jachowicz@vilea.pl
ŻOLIBORZ
Warszawa
Apartament na sprzedaż 227 m2
Zapytaj o cenę!
Zamieszkać w sercu Starego Żoliborza to prawdziwy przywilej. To jedna z najbardziej klimatycznych i historycznych części Warszawy – pełna zieleni, spokoju i eleganckiej architektury. Urokliwa okolica otoczona kamienicami i zadbaną zielenią daje poczucie ciszy i wytchnienia.
Szczegóły oferty: Maria Jachowicz +48 664 007 011 | maria.jachowicz@vilea.pl
WILANÓW
Warszawa
Penthouse na sprzedaż 131 m2 3 800 000 zł
Ten wyjątkowy apartament to połączenie wysmakowanego designu, nowoczesnych rozwiązań i niepowtarzalnej przestrzeni do życia. Na powierzchni 131 m² zaprojektowano wnętrze pełne światła, harmonii i detali, które tworzą atmosferę prawdziwego luksusu.
Twój słoneczny azyl w zielonym sercu Wilanowa –apartament z tarasem i widokiem na zieleń. Położony na ostatnim piętrze eleganckiego, kameralnego budynku 4-pokojowy apartament to doskonałe połączenie funkcjonalności, stylu i światła.