Struna nr 2 semestr zimowy 2013 2014

Page 1

Twoja pierwsza ważna publikacja – normy, rady, wytyczne

ISSN 2299-3088

Nr 1 (2) 2013

www.struna.edu.pl

Marcin Łączyński

Adriana Bartnik, Michał Rzeźnik

Konrad Gutkowski

Katarzyna Furman-Łajszczak

Gdzie szukać tego, co już znalezione Samopomoc jest bezcenna

Żywot człowieka wyedukowanego

Klinika nie uzdrowi, ale podpowie

Wojtek Skrzypczak, Klaudia Gołębiowska, Łukasz Alwast, Jakub Kozakoszczak

Cudze poznacie, swoje poprawicie • Olga Arent Nie czekaj na wyrok, ukarz się sam! • • Małgorzata Wojtowicz Wczesny Norwid jako późny romantyk • • Marta Czapnik Bezdomni – getto oddane socjologom • • Paulina Rolska Dieta kontrolowana kontra nowotwór złośliwy • • Rafał Smoleń Wielka pomyłka białych – czarna Afryka nie ma swojej historii •



StRuNa – Biuletyn Młodych Naukowców StRuNa – Young Scientists Journal ISSN 2299-3088 niezależne ogólnopolskie czasopismo informacyjno-naukowe © Copyright by Fundusz Pomocy Studentom, Warszawa 2012, 2013 © Copyright by Authors, Warszawa 2013 redakcja@struna.edu.pl

redakcja

nr 1 (2) 2013

Adriana Bartnik (zastępczyni redaktora naczelnego)

nakład: 1540 egz.

Bożena Bednarczyk

opracowanie graficzne: Antoni Frontczak

Maria Golińska

rozwiązania informatyczne: Kamil Łucznik

Anna Książkowska (redakcja językowa, szefowa działu korekty)

zdjęcia: archiwa prywatne autorów, Atelier Tomasz Myjak, SXC

Tomasz Lewiński (zastępca redaktora naczelnego, szef działu prawnego) Marcin Łączyński

Numer przygotowany w ramach zadania zleconego

Robert Pawłowski (redaktor naczelny)

Minis­ter­stwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą

Dominika Rafalska (pierwsza zastępczyni redaktora naczelnego)

StRuNa III – Najważniejsze osiągnięcia ruchu naukowego

Jeremy Carter Stiehl

studentów i doktorantów.

Paweł Strawiński Wszystkie teksty zostały sprawdzone przy użyciu systemu Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść

antyplagiatowego „Plagiat.pl” (www.plagiat.pl).

mate­­riałów przesłanych jej do publikacji przez autorów pro­jek­tów naukowych. Redakcja nie zwraca materiałów

www.struna.edu.pl

niezamó­wio­nych. Redakcja zastrzega sobie prawo

Wspólna strona dla przedsięwzięć realizo­wanych

dokonywania zmian i skrótów.

w ramach programu StRuNa, w tym: – bazy danych StRuNa zawierającej informacje

wydawca

o organizacjach studentów i doktorantów

Fundacja „Fundusz Pomocy Studentom”

posiadających cele naukowe oraz o realizowanych

KRS 0000305179 NIP 701-01-23-771 ul. Krakowskie Przedmieście 24/108 00-927 Warszawa fundacja@pomocstudentom.pl

przez nie projektach, – konkursu StRuNa w kategoriach Projekt Roku, Koło Naukowe Roku, Opiekun Roku, Publikacja Roku, Konferencja Roku, Wyprawa Roku, – czasopisma „StRuNa – Biuletynu Młodych Naukowców”.

www.pomocstudentom.pl

StRuNa w sieci również na:

http://www.facebook.com/FunduszPomocyStudentom

http://www.facebook.com/StudenckiRuchNaukowyStRuNa


2

Recenzenci

Autorami recenzji artykułów zgłoszonych do drugiego wydania czasopisma „StRuNa” są między innymi: prof. dr hab. Wiesław Godzic prof. dr hab. Dariusz Rott prof. dr hab. Tomasz Stępień prof. dr hab. inż. Andrzej Teodorczyk dr hab. Bogdan Banasiak, profesor UŁ dr hab. Grzegorz Godlewski, profesor UW dr hab. Natalia Kurhaluk, profesor AP dr hab. Piotr Niczyporuk, profesor UwB dr hab. Izabela Prokop, profesor UAM dr hab. Małgorzata Schlegel-Zawadzka, profesor UJ dr hab. Maria Śmiechowska, profesor AM dr hab. Jan Waskan, profesor UKW dr hab. Marek Wilczyński, profesor UP dr hab. Leszek Butowski dr hab. Robert Grzeszczak dr hab. Kazimierz Mrówka dr Sebastian Koczur dr Katarzyna Sawicka-Mierzyńska dr inż. Witold Skomra dr Monika Zalewska

Na tej stronie nie wymieniamy recenzentów, którzy są równocześnie członkami rady pro­gramowej czasopisma „StRuNa” oraz recen­zentów, którzy swoje uwagi przysłali na formularzach nie zawiera­jących sformułowania o zgodzie na umieszczenie w spisie recenzentów. Wszystkim recenzentom serdecznie dziękujemy za wskazówki udzielone autorom i za pomoc w wy­bo­ rze tekstów do publikacji.

StRuNa nr 1 (2) 2013

Redakcja


3

Rada programowa czasopisma „StRuNa” prof. dr hab. Katarzyna Chałasińska-Macukow

prof. dr hab. Leszek Zasztowt

prof. dr hab. Mirosław Duchowski

prof. dr hab. Andrzej Zoll

prof. dr hab. Małgorzata Fuszara

prof. dr hab. Katarzyna Żukrowska

prof. dr hab. Piotr Garstecki

dr hab. Urszula Jarecka, profesor UW

prof. dr hab. Mirosław Handke

dr hab. Janusz Knorowski, profesor ASP

prof. dr hab. Zbigniew Judycki

dr hab. Andrzej Kraszewski, profesor PW

prof. dr hab. inż. Waldemar Kaczmarek

dr hab. Grzegorz Leszczyński, profesor UW

prof. dr hab. Elżbieta Kaczyńska

dr hab. Janusz Majcherek, profesor UP

prof. dr hab. Marta Kicińska-Habior

dr hab. Krystyna Ostrowska, profesor UW

prof. dr hab. Wiesław Krajka

dr hab. inż. Janusz Piechna, profesor PW

prof. dr hab. Marcin Król

dr hab. Monika Płatek, profesor UW

prof. dr hab. Jacek Kurczewski

dr hab. Arkady Rzegocki

prof. dr hab. Zbigniew Marciniak

dr hab. inż. kpt. ż. w. Adam Weintrit, profesor AM

prof. dr hab. Alojzy Nowak

dr hab. Waldemar Zubrzycki, profesor WSPol

prof. dr hab. Wojciech Pluskiewicz

ks. dr hab. Władysław Zuziak, profesor UPJPII

prof. dr hab. Krystyna Pyrzyńska

dr Magdalena Biesaga

prof. Jerzy Stuhr

dr Agata Fijalkowski

prof. dr hab. Bogusław Śliwerski

dr Aneta Gawkowska

prof. dr hab. Łukasz Turski

dr Anna Krajewska

prof. dr hab. Marek Wąsowicz

dr Magdalena Sobolewska

prof. dr hab. inż. Władysław Wieczorek

dr Joanna Śmigielska

prof. dr hab. Wiesław Władyka

dr János Tischler

prof. dr hab. Tadeusz Wolsza

dr Marzena Trybull-Piotrowska

www.struna.edu.pl


4 Edytorial

W semestrze zimowym roku akademickiego 2013/2014 przygotowaliśmy dwa wydania czasopisma „StRuNa”. Przed Wami pierwsze z nich. Naszą ambicją jest tworzenie pisma niezależnego i interdyscyplinarnego. Wszyscy studenci i dokto­ranci mają w nim równe szanse na opublikowanie swojego artykułu naukowego. Nie liczy się uczelnia, z której pochodzą, dziedzina nauki, którą reprezentują, wiek autora, jego status na uczelni ani wcześniejszy dorobek naukowy. Do recenzentów zewnętrznych kierujemy artykuł bez żadnych informacji o autorze. Warunkiem publikacji jest uzyskanie pozytywnej recenzji oraz (o ile jest to konieczne) dopracowanie tekstu według wskazówek recenzenta i redakcji. Innym ważnym wyróżnikiem czasopisma „StRuNa” są oryginalne zasady edytorskie (o których mowa na stronach 28-32). Dzięki nim zapoznawanie się z treścią artykułów jest bez porównania szybsze i łatwiejsze niż w przypadku tekstów tworzonych we­ dług archaicznych wzorców, które ciągle jeszcze obowiązują na polskich uczelniach. Istotną cechą wyróżniającą czasopismo „StRuNa” jest jego ścisłe powiązanie z ogólnopolskim konkursem o tej samej nazwie, w którym są nagradzane najlepsze projekty naukowe realizowane przez studentów lub doktorantów (już wkrótce rozstrzygnięcie edycji StRuNa 2013) oraz bazą danych o kołach naukowych i innych podmiotach realizujących cele naukowe na uczelniach (funkcjonującej także pod nazwą StRuNa).

W tym numerze zachowujemy podział pisma na dwie główne części – informacyjną (s. 6-34) i naukową (s. 36-86). Do pierwszej z nich można przesyłać artykuły traktujące o różnych aspektach życia akademickiego i pracy naukowej. Czekamy na teksty dotyczące warsztatu pracy ambitnego studenta lub doktoranta (patrz dział „Elementarz młodego naukowca”, s. 6-13), warunków i metod prowadzenia badań, perspektyw zatrudnienia, pozytywnych wzorów działania kół naukowych oraz innych zorganizowanych grup studentów i doktorantów, obserwacji sposobu funkcjonowania uczelni zagranicznych i możliwości adaptacji na rodzimym gruncie wypracowanych tam rozwiązań (patrz dział „Studia za granicą”, s. 14-21). Druga część naszego pisma stwarza możliwość zamieszczenia pierwszych poważnych publikacji naukowych. Nie przyjmujemy żadnych wstępnych założeń odnośnie do tego, jakie tematy mają się w niej pojawić. Może się zdarzyć, że w jednym numerze zostaną opublikowane dwa teksty z bardzo podobnej tematyki albo że przez kilka numerów nie pojawi się żadna publikacja dotycząca jakiejś popularnej dziedziny nauki. Wszystko zależy od Was, od merytorycznej strony dostarczonych nam materiałów. Zgłoszenia artykułów do pisma „StRuNa” można przesyłać w dowolnym momencie, pisząc na adres: redakcja@struna.edu.pl. Zapraszamy do lektury i współpracy. Będziemy wdzięczni za wszelkie uwagi dotyczące naszego pisma.

StRuNa nr 1 (2) 2013

Redakcja


2 Spis treści

2 3 4

Recenzenci Rada Programowa Edytorial

socjologia

38

Praktyki dyskursywne i pozadyskursywne wobec zjawiska bezdomności Marta Czapnik

6 10

14 16 18 20

Elementarz młodego naukowca W poszukiwaniu źródeł

prawo

46

Marcin Łączyński

Targowanie o wyrok.

CV naukowca – reklama czy spis dokonań?

Doświadczenia europejskie i amerykańskie

Adriana Bartnik i Michał Rzeźnik

Olga Arent

studia za granicą

literatura

60

Uniwersytet na poważnie

Marzenie jako przykład wczesnej twórczości

Wojtek Skrzypczak o studiach w USA

Cypriana Kamila Norwida

Podróż po wiedzę

Małgorzata Wojtowicz

Klaudia Gołębiowska o studiach w Turcji Przepustka do aktywności międzynarodowej Łukasz Alwast o studiach w Wielkiej Brytanii

historiografia

68

Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Afryki? Wybrane zagadnienia z zakresu historii historiografii

Studenckie koła nienaukowe

zachodniej dotyczącej Afryki subsaharyjskiej

Jakub Kozakoszczak o studiach w Belgii

Rafał Smoleń

22 27

informacje Po poradę do kliniki Katarzyna Furman-Łajszczak

78

dyrektorem Akademickiej Poradni Prawnej Normy edytorskie czasopisma „StRuNa”

Żywienie w profilaktyce nowotworu piersi Paulina Rolska

Dla studentów? Bezpłatne! – rozmowa z Konradem Gutkowskim,

28 33

medycyna

86 88

autorzy index of summaries

Wytyczne do przygotowania artykułu

www.struna.edu.pl


3

W poszukiwaniu źródeł

Marcin Łączyński

Niezbędnym warunkiem przy­ go­towania rzetelnego tekstu naukowego jest odniesienie się do aktualnego stanu wiedzy w za­kresie zagadnienia stano­­ wią­cego temat pracy. Z wyjątkiem skraj­nie specjali­ stycznych ob­sza­rów z dziedziny nauk hu­ma­nistycznych wiele materiałów źródłowych znaj­ duje się poza łatwo dostępny­ mi krajowymi­opracowaniami, takimi jak katalogi Biblioteki Narodowej czy bibliografie polskich czasopism.

Przyjrzyjmy się najważniejszym kategoriom baz danych i źródeł, które mogą posłużyć autorowi do upewnienia się, że powstająca praca rzeczywiście bazuje na najnowszym dorobku nauki.

Google Books Często pierwszym źródłem, na które trafimy, korzystając z wyszukiwarki Google, aby zidentyfikować konkretny artykuł lub książkę, będzie baza Google Books. Jest to prowadzone przez amerykańską firmę archiwum zawierające skany całości lub części rozmaitych publikacji, także naukowych. O ile w przypadku starszych źródeł (takich jak teksty historyczne czy klasyczne prace z zakresu nauk ścisłych lub humanistycznych z początku XX w.) skany bardzo często będą kompletne, o tyle jeśli chodzi o nowszą literaturę, należy liczyć się z tym, że uzyskamy dostęp tylko do części publikacji, obejmującej kilka lub kilkanaście stron. Mimo to Google Books może stanowić użyteczne narzędzie, zwłaszcza jeśli chodzi o lokalizację kluczowych cytatów lub weryfikację wpisów bibliograficznych innych autorów. Google Books może być wygodną alternatywą dla ponownej wizyty w bibliotece, kiedy okaże się, że przygotowując fiszki z przypisami do artykułu, zapomnieliśmy sprawdzić numer strony lub wydawcę jakiejś publikacji. Warto jednak pamiętać, że Google Books to projekt w początkowej fazie rozwoju, a kompletność tej bazy, nawet w przypadku publikacji w języku angielskim, wciąż pozostawia wiele do życzenia.

Czasopisma płatne Kolejnym, jeśli chodzi o widoczność w wyszukiwarkach internetowych, rodzajem źródeł, na jakie można trafić, sprawdzając kompletność biblio-

StRuNa nr 1 (2) 2013


elementarz młodego naukowca

Marcin Łączyński

grafii, są oryginalne artykuły publikowane na stro- stę­pów­ jest wspomagane przez MNiSW w ramach nach wydawców poszczególnych czasopism nauko- pro­gramu­Wirtualna Biblioteka Nauki, co oznacza, że wych. Koncentracja na rynku tych czasopism sprawiła, pracownicy i studenci większości publicznych i części że obecnie kilku największych wydawców (takich jak prywatnych uczelni powinni mieć dostęp do dwóch Springer, Elsevier, Wiley-Blackwell czy Routledge) rodzajów zasobów: kontroluje lwią część tytułów naukowych o najwyż– baz z pełnotekstowymi archiwami artykułów szych wskaźnikach cytowań. Firmy te wydają tytuły największych wydawców, z którymi podpisano w zasadzie z każdej dyscypliny naukowej, od nauk umowy w ramach WBN – między innymi części humanistycznych po ścisłe (jedyne bardziej wyspewydawców wspomnianych wcześniej, takich jak cjalizowane wydawnictwo z powyższych to Elsevier, Springer czy Elsevier (możliwość zapoznania się które oferuje głównie czasopisma z zakresu nauk mez zasobami na: http://wbn.edu.pl/), dycznych). Niestety cena dostępu do poszczególnych – baz prowadzonych niezależnie od wydawców, któartykułów z obszaru np. nauk o zarządzaniu zaczyna re gromadzą i udostępniają pełne teksty publikacji się od kilkunastu dolarów, ale w cennikach zdarzają naukowych (m.in. Knovel, Proquest czy Ebsco). się też takie absurdy jak 25 dol. za jednorazowy do- Korzystanie z tego typu zasobów daje komfort fistęp do sprawozdania z konferencji liczącego dwie nansowy – uczelniana biblioteka udostępnia je prze­ strony. Nie jest to zatem najlepszy sposób budowa- waż­nie nieodpłatnie – ale czasami jest niewygodne. nia bibliografii pracy naukowej. Bezpłatnie, a i to nie Niektóre biblioteki, takie jak Biblioteka Uniwersy­tec­ zawsze, można uzyskać dostęp tylko do skrótowego ka­w Warszawie, umożliwiają swoim czytelnikom doopisu bibliograficznego oraz abstraktu. Przeciwko stęp do publikacji naukowych z komputerów domotakiemu zjawisku protestuje obecnie coraz więcej wych (po zalogowaniu), ale inne wymagają tego, aby naukowców, którzy decydują się na publikacje w cza- przeszukiwać zasoby czasopism z komputera wpięsopismach recenzowanych, ale dostępnych bezpłat- tego do uczelnianej sieci i fizycznie znajdującego się nie w sieci. Niestety, najprawdopodobniej większość np. w pracowni komputerowej lub bibliotece. Zaletą artykułów, istotnych w pracach naukowych, będziemy tych baz jest też duży przekrój tematów – od nauk musieli pozyskać od wydawców działających na zasa- ścisłych, poprzez społeczne, na humanistyce kończąc dach komercyjnych. – a liczba udostępnianych tytułów sięga, w zależności od bazy, od kilkuset do kilku tysięcy czasopism. Bazy artykułów Biblioteki miejskie, ogólne i specjalistyczne Alternatywą dla sprawdzenia za pieniądze pojedynczych artykułów jest skorzystanie z dostępu do baz Alternatywą dla osób, które nie chcą lub nie mogą naj­większych wydawców, jaki macierzysta uczelnia- w danym czasie skorzystać z biblioteki uczelni (np. na biblioteka zapewnia dzięki podpisanym umowom z po­wodu zmian w statusie zatrudnienia albo po utrao do­stępie do archiwów. Pozyskiwanie tego typu do­ cie statusu doktoranta), są niektóre biblioteki miej-

www.struna.edu.pl

4


5

W poszukiwaniu źródeł

skie i biblioteki ogólnodostępne, które umożliwiają materiały źródłowe – czasopisma, ulotki czy książki. dostęp do publikacji naukowych za pomocą zwykłej CBN Polona to dobre źródło dla tych historyków, któkarty bibliotecznej. Na przykład w Bibliotece Narodo- rzy nie mają możliwości korzystania z trudno dostępwej będzie można uzyskać dostęp do niektórych baz, nych materiałów archiwalnych, będących zazwyczaj takich jak Ebsco czy JStor, w zależności od tego, czy tylko w czytelni Dokumentów Życia Społecznego Bi­ dysponują one aktualnie wykupionym dostępem do blio­teki Narodowej lub w Czytelni Humanistycznej. tych archiwów. Zaletą tych bibliotek jest bezpłatny i sto­sunkowo nieograniczony (czasowo i w sensie ilości pobieranych danych) dostęp do baz danych, Czasopisma bezpłatne i open source wadą zaś stosunkowo ograniczony zakres materiałów, z których będzie można skorzystać w ten spo- Alternatywą dla płatnego i reglamentowanego dostęsób. W celu znalezienia tego typu dostępów należy pu do części czasopism naukowych jest ruch, który sprawdzić zawsze stronę miejskiej lub wojewódzkiej dąży do jak najszerszego udostępniania wyników biblioteki (takiej jak np. Biblioteka Śląska), bo tylko badań w czasopismach, które równolegle z płatnym w tych większych placówkach jest szansa na okreso- papierowym wydawnictwem (lub zamiast niego) wy dostęp do czasopism naukowych. umieszczają swoje artykuły w formie cyfrowej na serwerach wydawcy lub zaprzyjaźnionej uczelni. Przykładem polskiego czasopisma działającego na tej zasadzie jest rocznik „Homo Ludens” wydawany przez Wirtualne biblioteki – PWN, CBN Polona Polskie Towarzystwo Badania Gier, który oprócz werCiekawym projektem, który od jakiegoś czasu promu- sji papierowej udostępnia wszystkie opublikowane je wydawnictwo PWN, jest platforma ibuk.pl. Dzięki artykuły w wersji cyfrowej. Rosnąca irytacja części niej można zdalnie skorzystać z kilkuset podręczni- międzynarodowego środowiska naukowego spowoków akademickich, a często także z nowszych wersji dowana zasadami współpracy narzucanymi przez kotych, które już mamy. Baza ta jest oczywiście płatną mercyjnych wydawców każe się spodziewać, że coraz alternatywą dla bibliotek – wypożyczenie jednora- więcej badaczy będzie wybierać jako miejsce publizowe konkretnego podręcznika lub opracowania to kacji recenzowane periodyki dostępne bezpłatnie koszt ok. 5 zł. Ibuk dysponuje obecnie ponad 35 tys. w formie cyfrowej. zdigitalizowanych książek ze wszystkich dziedzin nauki. Innym rozwiązaniem działającym jak wirtualna biblioteka jest platforma www.polona.pl, projekt re­ Bazy bezpłatne i pokonferencyjne ali­zowany pod szyldem Biblioteki Narodowej. Strona ta zawiera skany materiałów archiwalnych ze zbiorów Godnym odnotowania zjawiskiem, popularnym BN i choć prace nad nią nadal trwają, to można tu zwłaszcza w USA, jest prowadzenie przez towarzytrafić na interesujące, zwłaszcza historyka czy przed- stwa naukowe własnych archiwów, w których znajstawiciela szerzej pojętych nauk humanistycznych, dują się różne kategorie dokumentów. Archiwa takie

StRuNa nr 1 (2) 2013


elementarz młodego naukowca

zazwyczaj dostępne są bezpłatnie lub po wypełnieniu formularza rejestracyjnego i bardzo często zawierają unikatowe materiały z danej dziedziny. Bazy towarzystw naukowych obejmują między innymi: – dokumenty o statusie working papers lub robo­ cze wersje artykułów, – wystąpienia konferencyjne członków, – zapisy dyskusji i polemik, – robocze komunikaty z badań, – sprawozdania z konferencji, – dane surowe z badań udostępnione do obróbki. Kapitalną bazą tego rodzaju jest archiwum Winter Simulation Conference, konferencji przygotowywanej przez stowarzyszenie naukowców zajmujące się zastosowaniem metod symulacyjnych w nauce i biznesie. Baza ta zawiera wszystko, o czym może marzyć osoba zainteresowana tematem i poszukująca źródeł i oryginalnych publikacji – od wystąpień konferencyjnych, sprawozdań roboczych, wyników badań aż po gotowe artykuły naukowe. I, dodajmy, jest to baza, w której znajdują się zdigitalizowane dokumenty od lat 60. Znalezienie odpowiedników tego typu archiwów we własnym obszarze badań może zająć nieco czasu, ale źródła takie są niezastąpione, jeśli chodzi o bogactwo i zakres tematyczny dostępnych tam materiałów. Poszukiwanie tego typu archiwów warto rozpocząć od identyfikacji kluczowych konferencji organizowanych w USA lub przez stowarzyszenia naukowe wywodzące się z tego kraju. Innym sposobem jest analiza bibliografii artykułów z naszej dziedziny w poszukiwaniu artykułów, których źródło ozna­czone jest w sposób wskazujący na to, że chodzi o materiały konferencyjne z konkretnego roku (np. „WSC 2010 Proceedings”). Po zidentyfikowaniu takich źródeł należy przejść do strony konferencji i sprawdzić, czy nie znajduje się na niej odnośnik do

archiwum dokumentów roboczych z poprzednich lat. Czasami materiały konferencyjne nie są przechowywane na serwerze konferencji, ale na użyczonych stronach zaprzyjaźnionej uczelni. Tak jest np. w przypadku bazy Association for Business Simulation and Experiential Learning, która jest przechowywana na serwerach Wayne University.

Zamiast podsumowania Poszukiwanie własnych ścieżek dostępu do materiałów źródłowych i oryginalnych publikacji naukowych z danej dyscypliny może być początkowo frustrującym doświadczeniem, ale z czasem prowadzi do rozwoju fascynacji wyszukiwaniem nowych, jeszcze nieznanych prac z danego obszaru nauki. Punktem wyjścia w takich poszukiwaniach najczęściej jest wyszukiwarka Google, ale ich punkt docelowy jest praktycznie nieosiągalny, ponieważ bogactwo źródeł dostępnych w sieci sprawia, że tylko w bardzo hermetycznych obszarach nauki można z całą pewnością stwierdzić, że ma się skatalogowane „absolutnie wszystkie” źródła i publikacje.

www.struna.edu.pl

6


7

CV naukowca – reklama czy spis dokonań? Adriana Bartnik i Michał Rzeźnik

Współczesna nauka coraz bardziej przypomina biznes. Wymagania stawiane młodym naukowcom są w dużej mierze tożsame z oczekiwaniami, jakie firmy mają w stosunku do me­ nedżerów. Powoli od­cho­­dzi się w nauce od relacji mistrz – uczeń, od pracy zespo­łowej w ramach katedry, insty­tutu lub zakładu na rzecz aktyw­ ności naukowo-badawczej we współpracy z ośrodkami zewnętrz­nymi. Wraz z tymi zmianami ewoluuje CV naukowe.

StRuNa nr 1 (2) 2013

W tym artykule opiszemy najistotniejsze oczekiwania w stosunku do CV młodego pracownika nauki. Niektóre z przedstawionych informacji części czytelników mogą wydać się truizmami, jednak nasze doświadczenie rekrutacyjne wskazuje, iż pozornie najprostsze i najbardziej oczywiste elementy CV potrafią sprawić najwięcej kłopotu. CV naukowe to specyficzny rodzaj życiorysu, w którym opisana jest bardzo dokładnie edukacja i wiedza autora. Pracownicy nauki są tak zwanymi „pracownikami wiedzy”, zatem istotne jest wykazanie znajomości dziedziny nauki, którą chcemy się zajmować. Naukowiec na rynku biznesowym to ktoś nie tylko gruntownie wykształcony, ale także umiejący swoją wiedzę stosować w praktyce, wymieniać się nią, doszkalać innych ze swoich kompetencji, wnosić wiedzę i doświadczenia z innych środowisk. W biznesie oraz w projektach grantowych naukowcy mają status zewnętrznych konsultantów. Klasyczne CV naukowe składamy wyłącznie na uczelniach, w instytutach badawczych, projektach grantowych etc., ale często może być ono uzupełniającym dokumentem naszej aplikacji na rynku pracy. CV jest formą reklamy – uświadomienie sobie tego jest pierwszym krokiem do sukcesu. Nie tylko treść życiorysu ma znaczenie, bardzo ważne są również układ i kompozycja tekstu. Przyjęto, iż do treści, które muszą się znaleźć w CV naukowym, należą dane osobowe oraz informacje o: – wykształceniu, – doświadczeniu zawodowym akademickim, – doświadczeniu zawodowym pozaakademickim, – doświadczeniu dydaktycznym, – odbytych szkoleniach, – udziale w projektach badawczych (grantach) indywidualnych i zespołowych, – otrzymanych stypendiach,


elementarz młodego naukowca

Adriana Bartnik

– opublikowanych (złożonych do druku) publikacjach, – wystąpieniach na konferencjach, – otrzymanych nagrodach, – znajomości języków obcych, – przynależności do organizacji (towarzystw) naukowych, – członkostwie w redakcjach periodyków naukowych. Na końcu CV zamieszczamy klauzulę o wyrażeniu zgody na przetwarzanie danych osobowych w związku z prowadzonym procesem rekrutacyjnym. Curriculum vitae można przygotować na podstawie gotowego szablonu bądź stworzyć własny. Należy jednak pamiętać, iż nie aplikujemy do agencji reklamowej, lecz do dość konserwatywnej struktury, którą jest uczelnia, forma graficzna CV powinna być klasyczna i oszczędna. Do danych osobowych, które zamieszczamy w CV, zaliczamy: imię i nazwisko, adres korespondencyjny, adres mailowy i telefon. Obecnie na świecie odchodzi się od podawania roku urodzenia, gdyż informację o wieku można odczytać z lat, w których studiowaliśmy. Niektórzy naukowcy, szkoleniowcy, headhunterzy czy osoby rekrutujące postulują potrzebę anonimizowania płci, wieku, stanu cywilnego, ponieważ te dane są często przyczyną dyskryminacji. W Polsce przyjęło się, iż niestosowne jest tylko podawanie stanu cywilnego. Potencjalnego pracodawcy nie interesują adresy zameldowania i zamieszkania kandydata, nawet jeśli nie pokrywają się one z adresem korespondencyjnym. Podajemy tylko jeden adres – ten, na który chcemy otrzymywać korespondencję. Równie ważny jest adres mailowy – powinien się składać z imienia

Michał Rzeźnik

i nazwiska bądź z pierwszej litery imienia z nazwiskiem (czyli imię.nazwisko@... albo i.nazwisko@...). Źle postrzegane jest zdrabnianie imion, nadawanie sobie pseudonimów, zakładanie skrzynek mailowych na mało poważnych portalach. W części poświęconej wykształceniu wymieniamy wyłącznie szkoły wyższe, w których studiowaliśmy – można wymienić także te, których nie udało nam się ukończyć, ale należy to wyraźnie zaznaczyć. Jeśli aplikujemy na studia doktoranckie bądź do pracy naukowo-dydaktycznej, zalecane jest podanie tematu pracy licencjackiej, magisterskiej czy doktorskiej wraz z nazwiskami opiekunów naukowych tych prac. Ważna jest część poświęcona doświadczeniu zawodowemu. Praca naukowca jest specyficzna, ponieważ doświadczenie zawodowe opiera się prawie wyłącznie na pracy na uczelni. Jednak w wielu przypadkach naukowcy, szczególnie ci młodzi, pracują, rozwijają się w ramach różnych projektów pozauczelnianych. Zalecane jest wyraźne rozróżnienie w CV tych doświadczeń. Nawet jeśli w jednej z tych części wymienimy tylko jedną uczelnię bądź też jedną firmę czy organizację pozarządową, to i tak wygląda to bardziej przejrzyście. Na czym zaś skupić się w tych częściach? Na podaniu nazwy uczelni bądź firmy, nazwy zajmowanego stanowiska i zakresu obowiązków oraz wykonywanych zadań. Uczelnie, podobnie jak firmy szkoleniowe, często poszukują młodych naukowców wyspecjalizowanych w dydaktyce. Warto zatem uwypuklić to doświad­cze­ nie. Zarówno w części dotyczącej dydaktyki, jak i szkoleń trzeba podać nazwy przedmiotów i formę zajęć oraz nazwy uczelni, na których prowadzone były te zajęcia. Podobnie w przypadku szkoleń – tematyka szkoleń, liczba godzin, forma i dla kogo były pro-

www.struna.edu.pl

8


9

CV naukowca – reklama czy spis dokonań?

wadzone. Liczebność grup można podać wtedy, gdy grupy szkoleniowe czy wykładowe liczyły ponad sto osób. Dla czytelnika będzie to informacja, że młody adept nauki potrafi zapanować nad liczną grupą. Jeśli aplikujemy na stanowisko dydaktyka, można załączyć przykładowy autorski sylabus przedmiotu, pamiętając o klauzuli dotyczącej praw autorskich. Jedną z najistotniejszych informacji jest ta o udzia­ le w badaniach i grantach. Podajemy zatem nazwę grantu bądź badania, informację, przez kogo były prowadzone, kto był kierownikiem, pełnioną funkcję i zakres naszych zadań. Wskazane jest także podanie informacji o wynikach grantu – czy powstała publikacja, raport, czy nasze badania wykorzystano do celów komercyjnych. W CV naukowym powinna się także znaleźć in­ for­macja na temat wyjazdów zagranicznych, programów wymiany międzyuczelnianej, staży i stypendiów. W innym wariancie informacje o stypendiach i wy­ mia­nach studenckich mogą zostać umieszczone w części zatytułowanej „wykształcenie”. W CV warto wymienić wszystkie swoje publikacje, chyba że jest ono składane w ramach konkursu, gdzie wśród wymogów wskazano podanie publikacji jedynie z ostatnich lat pracy naukowej. Jeśli bardzo zależy nam na wymienieniu swoich wcześniejszych prac, możemy zamieścić je w innej części CV, np. wśród najważniejszych osiągnięć. Tworząc bibliografię, powinniśmy trzymać się raz obranego schematu. Albo wymieniamy publikacje chronologicznie, albo konsekwentnie dzielimy je na książki, rozdziały w książkach, artykuły w czasopismach, współautorstwo, raporty, ekspertyzy, publikacje obcojęzyczne, publikacje nienaukowe. Trzeba wskazać, które czasopisma – tak jak „StRuNa” – są

StRuNa nr 1 (2) 2013

recenzowane. Oczywiście powinniśmy dokonać dobrej selekcji naszych publikacji nienaukowych. Zastanowić się nad tym, co warto podać. Przykładowo jeśli publikujemy w czasopismach branżowych, tygodnikach opinii, prowadzimy specjalistycznego bloga, to są to nasze osiągnięcia i takie z reguły warto dodać. Należy wymienić wyłącznie te konferencje, na których autor CV wygłosił referat, których był moderatorem albo współorganizatorem. Istotne jest nie tylko opisanie swojej roli, ale także pogrupowanie konferencji właśnie ze względu na funkcję, jaką się pełniło. Pisząc o językach obcych, trzeba zaznaczyć stopień ich znajomości. Wspominając o przynależności do organizacji naukowych, koniecznie powinniśmy wskazać pełnione w nich funkcje. W CV warto dodać informację o swoich mocnych stronach – a więc to, czy jesteśmy komunikatywni, dokładni, kreatywni... Jeśli ktoś jest mistrzem SPSS, tworzy strony internetowe, pisze scenariusze, tłumaczy poezję hebrajską, a chce napisać pracę doktorską z biologii, chemii lub geografii, to mimo wszystko powinien wpisać unikalne umiejętności. Podobnie jest z zainteresowaniami pozanaukowymi. Niektórzy zalecają także zamieszczanie w CV listy nazwisk osób, które mogą wystawić nam referencje. Praktyki są różne – czasami jest tak, że autorzy CV sami dołączają referencje, czasami uczelnie proszą o przesłanie pocztą referencji kandydata, czasami trzeba podać listę nazwisk wraz z kontaktami. Jeśli nie jest to wcześniej określone, to można wpisać formułę: „Referencje przedstawię na żądanie”. Pamiętajmy, żeby uprzedzić wskazane osoby o tym, iż podajemy ich dane kontaktowe w naszym życiorysie. Chcąc podsumować powyższe zalecenia, nie sposób nie wspomnieć o tym, iż obecnie CV nauko-


elementarz młodego naukowca

we niewiele różni się od typowego życiorysu, jakich setki każdego dnia lądują w skrzynkach odbiorczych działów HR firm w całej Polsce. Doświadczenia naukowców również nie odbiegają zasadniczo od doświadczeń ludzi na „zwykłym” rynku pracy. Zaakceptujmy to, że nauka coraz bardziej się komercjalizuje. Może to być proces korzystny dla nas, naukowców. Czyż uczciwa rekrutacja oderwana od nepotyzmu, oparta na rzetelnej ocenie dokonań wyczytanych z naszego życiorysu to nie jest coś, o czym od lat marzymy?

www.struna.edu.pl

EŹĆ! L A N Z Ę I S J DA

10


11

Uniwersytet na poważnie Wojtek Skrzypczak o studiach w USA

W Polsce – bezpłatne, w USA – niebotycznie drogie. Jeśli wydaje wam się, że naj­ więk­szą różnicę pomiędzy stu­­diami w Ameryce i w kraju stanowią koszty, to rzeczywiście – wydaje wam się. Prawdziwa przepaść to podejście studen­ tów i uni­wer­sy­tetów do samej idei studio­wania, tego, czym jest i co stanowi na drodze rozwoju człowieka.

StRuNa nr 1 (2) 2013

W latach 2010-2012 studiowałem nauki polityczne i zarządzanie biznesem na Columbia University w Nowym Jorku. Koszty studiów pokrywałem dzięki stypendiom, oszczędnościom, pieniądzom za pracę w kampusie i pożyczkom studenckim. Założeniem studiów licencjackich w USA jest przekazanie studentowi uniwersalnej i jak najbardziej urozmaiconej wiedzy w atmosferze dużej swobody studiowania. Studiuje się w college’u jako takim, nie na konkretnych wydziałach. Moja uczelnia, jak większość uniwersytetów, wymagała od studentów przedmiotów z tzw. „rdzenia” (core), a dodatkowe wymagania stawiał konkretny wydział (w moim przypadku nauki polityczne). Dobór reszty przedmiotów, w tym ćwiczeń i zajęć laboratoryjnych, leży w gestii studenta. To system dużo bardziej liberalny i „pobłażliwy” od polskiego, pozwalający na błędy w ocenie własnych zainteresowań i dużą dozę eksperymentów. Zalicza się tylko konkretne przedmioty – nie semestry ani lata – aczkolwiek od oblania przedmiotu nie ma procedury poprawkowej ani odwoławczej. Na ocenę z każdego przedmiotu składa się kilka elementów, jest m.in. egzamin śródsemestralny (Midterm) oraz końcowy (Final), ale także eseje, prezentacje, projekty grupowe itd. Większość zajęć wymaga pracy w zespole przynajmniej przy jednym projekcie. Kadra na Columbii jest na najwyższym poziomie, choć nie do każdego jest tak samo łatwy dostęp. Wielu profesorów ma całe rzesze asystentów i to z nimi studenci konsultują postępy w nauce. Jednym z kryteriów wyboru przedmiotów, jakie mi przyświecało, była możliwość bezpośredniego kontaktu z profesorami, nie tylko z asystentami. Z „celebrytami” wśród profesorów, m.in. noblistami, kontakt jest trudny. Oczywiście podejście całej uczelni do studentów opiera się na ogromnym zaufaniu i przekonaniu o ich dojrzałości. Kadra naukowa (oraz administracja) zakłada, że student jest dorosły i inteligentny oraz sam wie – albo w toku studiów się dowie – co dla niego najlepsze, ale ponosi wszelkie konsekwencje swoich decyzji. Dostępność infrastruktury jest znakomita, biblioteki są otwarte 24 godziny na dobę (w Europie to ogromna rzadkość). Kampus oferuje bezpłatny, szybki internet dla wszystkich (nie tylko studentów). Uczelnie amerykańskie kładą nacisk na nawiązywanie kontaktów i budowanie własnej profesjonalnej marki podczas spotkań, konferencji,


studia za granicą

Do Polski przeniósłbym na pewno trzy rozwiązapaneli i prezentacji. Wynika to głównie z tego, że dla uczelni wstydem jest wypuszczenie absolwentów, nia z amerykańskiego systemu kształcenia na pozioktórzy nie mogą się potem odnaleźć w świecie zawo- mie wyższym. 1. Odpłatność za studia – oczywiście nie taką jak dowym. Administracja jest bardzo sprawna, ale w spra- w USA, bo drenaż kieszeni studenta i jego rodziny jest wach trudnych – m.in. opłaty za studia – także bar- przesadny, ale taką, która zmieniłaby podejście do studzo pobłażliwa. Działa zgodnie z zasadą, że na dobrą diów z „czasu beztroskiej zabawy” w „inwestycję w sieuczelnię dostać się jest ciężko, ale skończyć ją na- bie, z zabawą w tle”. Według obecnej percepcji w Polprawdę łatwo (przy odpowiednim wysiłku). sce to, co bezpłatne, jest niewiele warte – co skutkuje Koszty są co prawda gigantyczne (tzw. price tag, małym wysiłkiem wkładanym w naukę. 2. Oczywiście w ślad za opłatami musi iść wyraźczyli czesne bez stypendiów, to nierzadko ponad 30 ty­s. dol. rocznie), ale równie wielkie są możliwości ich ne podniesienie poziomu, a przede wszystkim zmiana obniżenia. Stypendia naprawdę rozdawane są na podejścia do studentów. Kadra musi być regularnie prawo i lewo, przy czym jedno albo dwa rzadko zała- oceniana, a najgorszym należy szybko podziękotwiają sprawę. Osobiście mam dobre doświadczenia wać. Student powinien mieć dużą dowolność wyboru z organizacjami polonijnymi na Wschodnim Wy- przedmiotów – jako dodatek do zajęć obowiązkowych. brzeżu: dostałem stypendia od Polsko-Słowiańskiej Wydział Prawa na UAM w Poznaniu stosuje z powoFederalnej Unii Kredytowej oraz z nowojorskiej PSO dzeniem taki system. Większość 19- i 20-latków za(Polish Student Organization) na łączną sumę ponad równo w Polsce, jak i w Stanach ma marne pojęcie 10 tys. dol. Oprócz tego możliwości zarobkowe stwa- o tym, w czym naprawdę chcieliby się wyspecjalizorza praca na uczelni, a sprawę ułatwiają dodatkowo wać. pożyczki o niskim procencie. 3. Pomoc uczelni w karierze – w Polsce poeksperyGrupy studenckie (w tym samorządy każdej szko- mentowałbym z systemem OCR (on-campus-recruiting), ły, grupy polityczne, zawodowe, bractwa studenckie w którym firmy przyjeżdżają na uniwersytet, żeby itp.) są z reguły poddawane regularnym ocenom. rekrutować najlepszych kandydatów. Taki system na Te działające najgorzej tracą dofinansowanie. pewno będą stosować firmy typu McKinsey, BCG czy Każdy szanujący się student jest częścią jakiegoś Bain, a także banki i instytucje finansowe, o ile już klubu, a najczęściej kilku. W czasie moich studiów tego nie robią. Oprócz tego Columbia ma świetnie najbardziej widoczne w kampusie były JFP (Justice for działający portal z ofertami pracy tylko dla studenPalestine), SSDP (Students for Sensible Drug Policy) tów lub świeżych absolwentów. Podsumowując, żałuję chyba tylko przyjaciół zooraz kluby Demokratów i Republikanów, aktywne zwłaszcza przed wyborami. Aby uzyskać fundusze stawionych w Polsce i zdrowszego niż w USA jedzeuczelniane, grupę musi założyć minimum 15 studen- nia. W sprawach akademickich i zawodowych Stany tów i wybrać spośród siebie prezydenta i wiceprezy- są lata świetlne przed naszym krajem. denta organizacji. Wymagana jest też coroczna dokumentacja finansowa. Wśród tych grup doktorantów jest stosunkowo niewielu – studia typu PhD to w Ameryce dużo pracy badawczej, mniej wśród ludzi i w zorganizowanych grupach. Rzadko zdarza się też polski model działania takich grup, w którym doktorant bierze pod swoje skrzydła grupę mniej doświadczonych studentów. Być może głównym powodem jest podejście do takich grup, które według amerykańskich uczelni mają być od studentów i dla studentów, a wewnątrz nich powinna zachodzić zdrowa wymiana poglądów i dyskusja, a nie hierarchiczne przekazywanie wiedzy.

www.struna.edu.pl

12


13

Podróż po wiedzę Klaudia Gołębiowska o studiach w Turcji

Turcja przez długi czas nie należała do czołówki krajów najchętniej wybie­ra­ nych w programie „Erasmus”. Obecnie jednak jej popularność rośnie. Studentów mogą przy­ cią­gać bogaty wybór zajęć w języku angielskim, możli­ wość nauki języka tureckiego, starannie opracowane mate­ riały oraz sprawna komuni­ kacja przez tureckiego USOS-a. Ale czy nauka w 14-milionowym Stambule to same blaski?

StRuNa nr 1 (2) 2013

Swoją przygodę z Turcją rozpoczęłam w semestrze zimowym 2011/2012 na Istanbul Doğuş University, prywatnej uczelni mieszczącej się na wzgórzu w azjatyckiej części miasta. Stypendium, które otrzymywałam jako uczestniczka programu „Erasmus” na kierunku stosunki międzynarodowe, wynosiło 400 euro i kwota ta wystarczała na pokrycie kosztów zakwaterowania, wyżywienia i transportu miejskiego. Mówi się, że studentów „Erasmusa” rozpoznaje się po nieustannie goszczącym na twarzy uśmiechu. Tak też było na Doğuş University. Nie znaczy to jednak, że nasze zadowolenie było spowodowane nadmiarem czasu wolnego. Skłamałabym też, twierdząc, że mogliśmy liczyć na taryfę ulgową tylko dlatego, że byliśmy „erasmusami”. Grupy zajęciowe liczyły od ośmiu do piętnastu osób, dlatego nieobecność kilku z nas poważnie zaburzała rytm wykładów. Od początku też zarówno wykładowcy, jak i koledzy byli ciekawi naszych opinii i przemyśleń, dlatego ciężko byłoby przyjść na zajęcia nieprzygotowanym. Program zajęć dostępnych w języku angielskim był bardzo zróżnicowany. Oprócz tych realizowanych na kierunku stosunki międzynarodowe mogliśmy decydować się na udział w zajęciach z psychologii, ekonomii czy zarządzania. Poziom języka angielskiego używanego podczas wykładów na uczelni był bardzo wysoki, a wykładowcy rzadko pozwalali sobie na tłumaczenie zwrotów i przechodzenie w trakcie wywodu na język ojczysty, mimo że Turcy stanowili w sali większość. Podobne sytuacje miały miejsce na egzaminach i zaliczeniach. 80-letnia pani profesor dopuszczała w skrajnych przypadkach możliwość użycia do dziesięciu słów we własnym języku (jakikolwiek by on był) na egzaminach i kolokwiach. Dzięki temu wszyscy studenci w równym stopniu zobligowani byli do szlifowania języka angielskiego i komunikowania się w nim. Profesorowie, z którymi miałam wykłady, w większości swoje kompetencje zdobywali na zagranicznych uczelniach, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Trzeba jednak dodać na marginesie, że nie jest to standardem na wszystkich tureckich uczelniach. Oprócz szlifowania języka angielskiego wszyscy studenci „Erasmusa” mieli możliwość uczestniczenia w darmowych lekcjach języka tureckiego, co było nieco egzotycznym, ale przydatnym doświadczeniem. Na uznanie zasługuje również turecki odpowiednik polskiego USOS-a, który był sprawną i szybką platformą wy-


studia za granicą

miany informacji między wykładowcami a studentami. W przeciwieństwie do polskich uczelni w Turcji był on podstawową formą komunikacji. Nie spotkałam się z problemem „zawieszenia” systemu czy wyścigów podczas zapisów na zajęcia. Co najbardziej zdumiało mnie jednak w podejściu do nauki, to sytuacja, gdy jedna z pań profesor w wykazie źródeł, z których należy przygotować się do egzaminu, nagminnie podawała Wikipedię jako odnośnik do ważnych wydarzeń w dziejach stosunków międzynarodowych. W Polsce, gdzie portal ten jest piętnowany i uważany za nierzetelny, taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Podobnie jak opracowanie przez wykładowców skryptu z rozdziałami z różnych książek, do odbioru w uczelnianym punkcie ksero. Dla nas, studentów, oczywiście było to znacznym ułatwieniem, z drugiej jednak strony prawa autorskie naukowców z pewnością na tym ucierpiały, zanikała również studencka inicjatywa, by samodzielnie zdobywać wiedzę. O ile mogę docenić pewne rozwiązania organizacyjne na Istanbul Doğuş University, o tyle w kwestii poziomu nauczania muszę przyznać, że w Polsce wiele zagadnień realizowanych było na wcześniejszym niż uniwersytecki etapie edukacji. Powtarzanie na każdych zajęciach, że to nie Niemcy wygrały drugą wojnę światową i nie są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, po jakimś czasie trochę nas nużyło. Siłą Doğuş University było to, że duży nacisk kładziono na umiejętności językowe. Pod względem programowym była to przeciętna uczelnia turecka, pozosta­jąca daleko w tyle na przykład za najstarszym i najbardziej prestiżowym (ujmowanym w światowych rankingach) Uniwersytetem Stambulskim. Mając do czynienia z turecką administracją, na pewno nauczyłam się cierpliwości. Litry zaparzanej kawy, aktywność na Facebooku oraz długie lunche nie pozwalały paniom z dziekanatu na systematyczne odpisywanie na maile dotyczące organizacji studiów. Nie do końca wiem, czy wynikało to ze swoistej „południowej” mentalności, czy było cechą właściwą akurat tym pracowniczkom, ale na szczęście byli jeszcze mentorzy oraz tureckie koleżanki i koledzy, którzy służyli pomocą i radą. Dzięki nim dowiedzieliśmy się chociażby, jak wyrobić kartę miejską czy niezwykle ważne pozwolenie na pobyt.

Oceniając wyjazd, mogę stwierdzić, że mimo początkowego szoku kulturowego i chwil złorzeczenia na turecką biurokrację (dzięki której lepiej zaczęłam oceniać polską) na „Erasmusie” zdecydowanie więcej zyskałam, niż straciłam, a po latach z czasu spędzonego na obczyźnie umysł zapamiętał dobre momenty. Turecka edukacja na poziomie uniwersyteckim jednych pozytywnie zaskoczy, a drugich być może rozczaruje, lecz wartość doświadczenia pracy w międzynarodowym środowisku oraz rozwój umiejętności lingwistycznych są nie do przecenienia.

www.struna.edu.pl

14


15

Przepustka do aktywności międzynarodowej Najlepsze, co może nas spotkać podczas studiów, to znalezie­ nie się w otoczeniu, w którym istnieje „kult nauki” przejawia­ jący się w entuzjazmie studen­ tów i kadry oraz dobrej organi­ zacji instytucji wspierających. Taki właśnie był mój pobyt w Science and Technology Re­ search Unit (SPRU) w Brigh­ton w Wielkiej Brytanii.

StRuNa nr 1 (2) 2013

Łukasz Alwast o studiach w Wlk. Brytanii

Moja przygoda ze szkolnictwem wyższym rozpoczęła się od studiów z zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. Po ukończonym licencjacie i roku przerwy spędzonym częściowo na stażu w dużej instytucji finansowej wyjechałem na dwunastomiesięczne studia magisterskie do nadmorskiego miasta Brighton na południu Anglii. Wybór padł na Uniwersytet Sussex przede wszystkim ze względu na reputację wydziału, na którym chciałem kontynuować naukę. Program studiów trwał równo rok i był podzielony na trzy dziesięciotygodniowe semestry oraz przerwę letnią. Podczas pierwszego semestru uczestniczyłem w trzech modułach uniwersalnie wprowadzających do tematyki innovation studies oraz science policy. W drugim semestrze odbywały się zajęcia kierunkowe oraz z metod badawczych. Ostatni, trzeci semestr był poświęcony na zaawansowane zajęcia ze statystyki oraz indywidualne badania do pracy magisterskiej. Program studiów był dobrze przemyślany, a studia prowadzone w profesjonalny i sprawny sposób. Jedną z najważniejszych różnic pomiędzy studiami w Warszawie a studiami w Sussex są proporcje. W SPRU było około 80 studentów na studiach magisterskich oraz 30 doktorantów. Tę grupę uzupełniała 40-osobowa kadra naukowa, co oznacza, że na jednego pracownika naukowego wypadało około trzech studentów. Jest to rzadko spotykana sytuacja na studiach masowych, jakimi często są w Polsce nauki o zarządzaniu. Te proporcje wynikały jednak z priorytetów jednostki. Międzynarodowej reputacji nie zdobywa się jedynie poprzez dydaktykę, ale przede wszystkim przez bardzo wysoki poziom prowadzonych prac badawczych. Rezultatem tego była duża aktywność naukowa kadry, co z kolei miało bardzo pozytywny wpływ na sam program studiów. Trzeba jednak dodać, że tak korzystne proporcje liczby kadry i studentów nie były regułą we wszystkich programach w Sussex i zależały głównie od wydziału. Inną ważną różnicą pomiędzy moimi studiami w Polsce a studiami w Sussex była rola, jaką odgrywały rozwiązania informatyczne i infrastruktura uzupełniające proces studiowania. Przykładowo na każdych zajęciach korzystaliśmy z systemu Moodle (narzędzia wspomagającego proces nauki), w którym znajdował się szczegółowy sylabus kursu, pełna bibliografia, wewnętrzne forum dyskusyjne, a co tydzień przed


studia za granicą

zajęciami były udostępniane materiały z wykładów (np. prezentacje, materiały elektroniczne). Składanie prac zaliczeniowych również odbywało się elektronicznie. Prace wysyłało się do specjalnego systemu, który automatycznie prześwietlał je pod kątem plagiatu, a następnie wprowadzał do bazy danych, gdzie wykładowcy mogli poddać je indywidualnej ocenie. Na oceny czekało się zazwyczaj pięć-sześć tygodni, ale w zamian można było spodziewać się rozbudowanej informacji zwrotnej na temat swojej pracy oraz komentarzy dotyczących wyników całej grupy – wszystko online. Dodatkowo każda z prac była ewaluowana przez dwoje niezależnych recenzentów, którzy wspólnie wypracowywali ostateczną ocenę. Duże wrażenie zrobił na mnie także system szkoleń, warsztatów i konsultacji indywidualnych. Przez cały semestr odbywały się ogólnodostępne warsztaty z doskonalenia umiejętności, np. nauki poprawnego pisania esejów, przygotowywania raportów i prezentacji, wystąpień publicznych czy obsługi różnego rodzaju oprogramowania statystycznego. Istniało również doradztwo zawodowe i psychologiczne. Wszystko na bardzo wysokim poziomie. Sam skorzystałem kilkakrotnie z indywidualnych konsultacji dotyczących warsztatu pisarskiego (najpierw wysłałem próbkę swojej pracy pisemnej, a potem przez pół godziny dyskutowałem o niej z „konsultantką” – pisarką z zawodu). Były to bardzo pomocne spotkania. Innym pozytywnie zaskakującym aspektem programu była dostępność kadry naukowej. Nigdy nie miałem problemu z umówieniem się na spotkanie z wykładowcami, mimo że duża część z nich jest światowej klasy ekspertami zajętymi różnymi projektami badawczymi, konferencjami i ekspertyzami. Dodatkowo sam wydział był bardzo aktywny naukowo – podczas trwania semestru w każdym tygodniu były organizowane dwa ogólnodostępne seminaria. Pierwsze było prowadzone przez kogoś związanego z SPRU, np. doktoranta albo wizytującego naukowca, a na drugie byli zapraszani goście zewnętrzni. Seminaria te były prowadzone w kameralnej atmosferze 20-40 osób, a wywiązujące się na nich polemiki nierzadko były ogniste. Oprócz samych seminariów w SPRU podobne wydarzenia odbywały się również na wydziale zarządzania oraz na wydziale ekonomii. Obie te jednostki współtworzyły Szkołę Biznesu, Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Sussex.

System stypendialny na studiach na poziomie magisterskim jest niestety dosyć ograniczony, a sam proces mocno selektywny. W Wielkiej Brytanii w prze­ ciwieństwie do Polski większość studentów kończy edukację na poziomie licencjatu (Bachelors degree), co jest poziomem wykształcenia wystarczającym do znalezienia dobrze rokującej pracy. Studia magisterskie są postrzegane jako studia „zaawansowane” i naj­częściej służą do osiągnięcia następ­nego etapu w rozwoju kariery. Między innymi dlatego na tych studiach są głównie studenci zagraniczni. Jeśli dodatkowo są spoza Europy, to stanowią znaczące źródło przychodu dla uczelni. Na moim kursie ok. trzech czwartych studentów reprezentowali przedstawiciele krajów azjatyckich (głównie Chińczycy), często jednak z przeciętną znajomością języka angielskiego. Odbijało się to niestety na poziomie niektórych zajęć, prac grupowych oraz interakcji towarzyskich. Ostatecznie stopień internacjonalizacji programu zależy jednak od kierunku studiów, selek­tywności kursu oraz strategii rozwojowej samej uczelni. Z perspektywy czasu dobrze oceniam swoją decyzję o podjęciu studiów w Wielkiej Brytanii. Moim zdaniem kluczową sprawą jest wybranie interesującego programu studiów na uczelni zajmującej wysokie miejsce w krajowych oraz międzynarodowych rankingach (pierwsza dwudziestka w Wielkiej Brytanii oraz minimum 150. miejsce w rankingach międzynarodowych). Wtedy mamy sporą szansę trafić do stymulującego i rozwijającego środowiska, a sam dyplom daje nadzieję na znalezienie pracy w interesującym obszarze. Zależność pomiędzy miejscem rankingowym a jakością nauki oczywiście nie jest liniowa, ale reputacja instytucji ma spore znaczenie przy poszukiwaniu pracy. Zdecydowanie uważam, że dobre studia magisterskie za granicą to przepustka do nauki i pracy zawodowej na najwyższym poziomie.

www.struna.edu.pl

16


17

Studenckie koła nienaukowe Kiedy w Polsce odbywają się spotkania studenckich kół naukowych, belgijscy studenci bawią się lub ponownie powta­ rzają materiał do egzaminu. Na KULeuven University nie istnieje studencki ruch naukowy.

StRuNa nr 1 (2) 2013

Jakub Kozakoszczak o studiach w Belgii

Na KULeuven University studiowałem przez rok filozofię w ramach programu „Erasmus” oraz sztuczną inteligencję dzięki stypendium wtajemniczenia stowarzyszenia KIK i muszę stwierdzić, że ani wykładowcy humaniści, ani wykładowcy inżynierowie nie ułatwiali swoim słuchaczom życia. Pytania na wykładach z przedmiotów ścisłych były przez nich źle widziane, bo uważali (całkowicie błędnie), że wykład jest dla większości klarowny, a studenci, którzy mają wątpliwości, są w mniejszości i powinni douczyć się w domu. Zadawanie pytań po wykładach i na dyżurach było właściwie wykluczone, należało się z nimi zwracać do asystentów. Asystentom można było zabrać czas tylko wtedy, gdy odpowiedzi nie znalazło się w książce ani w internecie i gdy nikt ze współstudiujących też jej nie znał. W efekcie wychodziliśmy z sal wykładowych skołowani i źli, często razem odrabialiśmy prace domowe, z trudem rozszyfrowując tok myślenia prowadzących. Na filozofii panowały tylko trochę lepsze zwyczaje, dyskutowało się dużo, ale dyskusja urywała się z końcem zajęć, co rzadko zdarza się na polskich uczelniach. Belgijscy akademicy bardzo pielęgnują swój profesorski prestiż i oszczędzają własny czas. Pod względem nauczania belgijska kultura akademicka była dla mnie dużym rozczarowaniem: nauczyłem się dużo mniej, niż mogłem, i w mało przyjemny sposób. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość doskonale skonstruowanym programom studiów. Kierunek AI (typu Master after Master) był logicznie podzielony na przedmioty wprowadzające i zaawansowane oraz obowiązkowe i fakultatywne, a w grupie fakultatywnych obowiązywały obostrzenia i ułatwienia zależne od kursów ukończonych na wcześniejszych etapach edukacji. Ponadto na obu kierunkach zagadnienia omawiane na podobnych przedmiotach powtarzały się w niewielkim stopniu i każdy student mógł otrzymać fachową poradę, jak dobrze skonstruować swój indywidualny plan studiów. Dostępność sprzętu i miejsc do pracy była wystarczająca. W bibliote­ kach czy w budynku Study Center zawsze można było znaleźć kilka wolnych skomputeryzowanych stanowisk pracy, a jako studenci wydziału in­ for­matyki mieliśmy dostęp do wydziałowych pracowni przez 24 godziny na dobę. Brawa należą się też KULeuven University za rozległy kompleks sportowy dający ogromne możliwości uprawiania różnych sportów i za do­s­ko­nale działającą administrację. Fachowa obsługa w biurach uni­wersy­teckich jest ważna w sytuacji, gdy 15 proc. osób kształcących się na uczelni to obcokrajowcy, głównie z Holandii, ale też z Chin, Indii czy Ekwadoru. Tu bardzo pomocne okazują się też dobre wyliczenia miesięcznych kosztów życia i studiowania dostępne na stronie uniwersytetu. W tym roku szacunki wyniosły 750 euro


studia za granicą

Brak zorganizowanego życia naukowego nie przei okazały się dostatecznie dokładne, żeby móc zaplanować dłuższy pobyt, a obej­mowały zakwaterowanie, szkadza studentom. Są zadowoleni z pracy swoich kółwyżywienie, miesięczne wydatki i wyjścia na piwo. -samorządów i co więcej, chętnie się do nich zapisuCzymś, czego w Leuven nigdy nie brakuje, są ją. Okres wyborów w maju w niczym nie przypomina okazje do integracji. KULeuven University znany jest rozpaczliwego szukania chętnych do objęcia niezliz wysokiego odsetka studentów przyjeżdżających czonych funkcji ani małych wyścigów między dwiez zagranicy, a samo miasto słynie z rynku Oude Markt ma nierozpoznawalnymi listami wyborczymi. Są to z najdłuższym ciągiem barów piwnych w Europie. Parę wielkie festiwale na świeżym powietrzu z darmowymi razy w tygodniu koła (kring) studenckie działające atrakcjami rodem z wesołych miasteczek, z mnogością przy wydziałach organizują wspólne wizyty w tych rozdawanych produktów spożywczych, ulotek i balobarach lub w barach wydziałowych prowadzonych ników. Zaraz potem następuje dwutygodniowy okres non profit przez same koła. Organizacje te pełnią przygotowań do sesji. funkcję samorządów wydziałowych reprezentująZdanie egzaminu w KULeuven nie następuje dzięki cych interesy studentów przed uczelnią, organizują- łutowi szczęścia. Egzaminujący nie mają możliwości, cych życie studenckie i pomagających w problemach by dać dodatkowe terminy zaliczeń, każdą wystawiozwiązanych ze studiowaniem. Moje doświadczenie ną ocenę muszą udokumentować pisemnymi odpo­ z ich działaczami jest bardzo pozytywne, spotkałem wie­dziami studenta, nawet jeśli egzamin był ustny, się z gotowością do pomocy, dobrą komunikacją, życz- a w trakcie egzaminu nie udzielają żadnej informaliwością i otwartością. W okresie sesyjnym studenci cji zwrotnej – słuchają i przechodzą do następnego starszych lat mniej obciążeni zaliczeniami zgłaszają pytania. Wszelkie wątpliwości, zażalenia i odwołania się do pomocy przy sprawunkach tym, którzy obłoże- składa się przez ombudsperson, czyli opiekuna studiów, nie mają za duże. Zrobienie komuś prania lub umycie i prze­chodzą one pełną drogę formalną. W tym trybie naczyń nie zabiera dużo czasu, a może zadecydować uzyskuje się dodatkowy termin egzaminu lub oddao jego sukcesie na egza­minie. Bardziej prężne koła nia pracy w razie niespodziewanych przeszkód, ale kolportują podręczniki i drukowane notatki oraz pro- tylko tych poważnych i spowodowanych siłą wyższą. wadzą portale z zebranymi pytaniami z egzaminów Bezpośred­nio po egzaminie nie można liczyć nawet na z ubiegłych lat. wstępną ocenę swojego podejścia, ponieważ ocenę wyJednak główną działalnością kół wydziałowych stawia komisja, która zbiera się dopiero pod koniec sei wszelkich innych kół, które przeważnie zrzeszają stu- sji. Oceny wystawia się w skali od 0 do 20, 10 punktów dentów z poszczególnych części świata, pozostaje orga- oznacza zaliczenie, a odpowiedź bezbłędna, ponadnizowanie imprez takich jak wycieczki, wyjścia na łyż- przeciętna i z krytycznym kreatywnym wkładem wławy, cantusy (czyli picie piwa połączone ze śpiewaniem) snym oceniana jest na 18. Ocena 20 zdarza się raz na czy zwiedzanie. Nie zetknąłem się ani razu z praw­ parę lat. Są to oceny surowe, mogą być mylące, ale są dziwym kołem naukowym. Nawet lowańskie koło dok- obiektywne. torantów dba głównie o to, żeby przyjezdni doktoranci Gdybym mógł przeszczepić jedną z cech KULeuven nie siedzieli sami w domu, tylko poznali się nawzajem na polski grunt, wybrałbym tę właśnie obiektywność. dzięki grom miejskim, wycieczkom i spot­kaniom inte- KULeuven nie ma trudnych egzaminów wstępnych gracyjnym typu speed-friendshipping, polegającym na i nie istnieje tu ruch naukowy studentów, ale na fakt, że poznawaniu w ograniczonym czasie wielu innych dok- uczelnia umieszczana jest na 58. miejscu wśród uniwertorantów i doktorantek i odbywaniu z nimi krótkich sytetów na świecie (według World University Rankings konwersacji. Wyjazdy naukowe, spotkania dyskusyj- 2012-2013 opracowanego przez Times Higher Educane, samodzielnie organizowane warsztaty i stu­denckie tion’s), niewątpliwie wpływa na wartość dobrych ocen konferencje są studentom w Leuven obce. Przykła- na dyplomie wydanym przez KULeuven. A dobre oceny dowo gościnny wykład szefa działu badań Google nie mają wartości, jeśli nie gwarantują, że absolwent Zurich był współorganizowany przez studentów, ale pracował ciężej niż inni i nauczył się oraz poznał więcej. nie przez koło, tylko miejscowy studencki oddział Za surową obiektywnością, za pięknym miasteczmiędzynarodowej organizacji inżynierów elektryków kiem akademickim i za belgijskim amberem zatęsknię i elektroników IEEE. na pewno nieraz. www.struna.edu.pl

18


19

Po poradę do kliniki

Katarzyna Furman-Łajszczak

Uniwersyteckie poradnie prawne (ang. legal clinics) poma­gają osobom niezamoż­ nym. Dla działających w nich studentów jest to często jedy­ na szansa poznania praktyki zawo­du w czasie studiów.

Dwa główne cele uniwersyteckich poradni prawnych to edukacja stu­ den­tów oraz zapewnienie nieodpłatnej pomocy prawnej osobom jej po­trze­bującym. Istnienie poradni wiąże się najczęściej z działalnością wydziałów prawa, prawa kanonicznego czy administracji. Pierwsze uniwersyteckie poradnie prawne powstały w Polsce w 1997 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim i na Uniwersytecie Warszawskim. Dziś w kraju działa 25 tego typu jednostek. Poradnie funkcjonują zarówno jako koła naukowe, jak i pracownie w strukturach wydziałów. Niektóre uczelnie zdecydowały o włączeniu ich do siatki zajęć dydaktycznych, jako przedmiotów obowiązkowych lub fakultatywnych w trakcie studiów, inne traktują zaliczenie zajęć w poradni jako praktyki studenckie.

Jak działają? Porady udzielane przez studentów mogą dotyczyć m.in. prawa cywilnego, karnego, prawa pracy, zagadnień związanych z ubezpieczeniami społecznymi, prawem medycznym. W ramach poszczególnych poradni funkcjonują sekcje pomagające uchodźcom, osobom osadzonym, ofiarom przemocy i dyskryminacji czy osobom uzależnionym. Niektóre wyspecjalizowały się w postępowaniach dyscyplinarnych. Na przykład studenci poradni działającej na Uniwersytecie Jagiellońskim występują jako obrońcy w postępowaniach dyscyplinarnych zarówno macierzystego uniwersytetu, jak i innych krakowskich uczelni. Z kolei na Uniwersytecie Warszawskim od 2010 r. działa Komisja ds. Pro­mocji Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn i Przeciwdziałania Dys­ kry­mi­nacji, która wykonuje swoje zadania m.in. z pomocą Studenckiej Po­rad­ni Prawnej – Kliniki Prawa UW. Tylko w roku akademickim

StRuNa nr 1 (2) 2013


informacje

Katarzyna Furman-Łajszczak

2011/2012 poradnie na terenie całej Polski przyjęły ponad 13 tys. spraw. Najważniejszym standardem działania uniwersyteckich poradni prawnych jest nieodpłatność świadczonych przez nie usług. Źródła ich finansowania są różne w zależności od formy organizacji poradni. Te, które zostały włączone w struktury finansowe uczelni, otrzymują środki finansowe z jej budżetu. Niektóre poradnie mają status fundacji – mogą wtedy same pozyskiwać środki finansowe.Koła naukowe działają zaś na zasadach ogólnych. Rzetelność działań poradni jest gwarantowana poprzez odpowiednie szkolenie studentów oraz objęcie ich pracy opieką merytoryczną kadry dydaktycznej. Osoby udzielające porad to zazwyczaj studenci ostatnich lat, ich wiedza merytoryczna jest więc już stosunkowo bogata, dodatkowo rekrutacja często polega między innymi na ocenie osiągnięć kandydata podczas studiów. Pierwszy miesiąc w poradniach poświęcony jest na szkolenie z zakresu relacji interpersonalnych z klientem, prowadzenia rozmów, pisania opinii oraz pism procesowych. Szkolenia te mogą być prowadzone przez pracowników poradni, a także ekspertów zewnętrznych. Poradnie prawne zapewniają poufność i bezpieczeństwo przechowywania powierzonych dokumentów, wypełniając obowiązki wynikające z Ustawy o ochro­nie danych osobowych. Przed przyjęciem sprawy klienci poradni są informowani na piśmie o zasadach świadczenia pomocy, przede wszystkim o tym, iż zarówno student, jak i pracownik poradni (opiekun me­ryto­ryczny, pracownik sekretariatu) są zobowiązani do złożenia zeznań dotyczących prowadzonej sprawy oraz udzielenia odpowiedzi na pytania sądu, prokuratora lub innego uprawnionego organu.

W związku z koniecznością zachowania standardów pracy wszelkie oświadczenia o zapoznaniu się z za­sadami udzielania porad prawnych klient musi zło­ żyć na piśmie (może być również poproszony o przed­ ło­żenie dokumentów potwierdzających jego złą sytuację finansową). Klienci poradni informo­wani są też o tym, iż pomoc nie jest świadczona ustnie. Wszystkie poradnie prawne podlegają obowiązkowemu ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej. Należy podkreślić, iż poradnie nie przyjmują spraw prowa­dzonych przez adwokata lub radcę prawnego – prawnika należącego do jednego z samorządów zawodowych.

Parasol nad poradniami Poradnie prawne wspiera i o ich rozwój dba Fundacja Uniwersyteckich Poradni Prawnych, która w tym roku obchodzi jedenastolecie istnienia. Fundacja organizuje konkursy grantowe, w ramach których poszczególne poradnie mogą ubiegać się o dofinansowanie swoich działań. Dwa razy w roku w różnych ośrodkach akademickich fundacja współorgani­zuje ogólnokliniczną konferencję naukową dotyczącą najbar­dziej aktualnych zagadnień związanych z pracą w po­radniach. Podczas ostatniej konferencji warsztaty dla koordynatorów i studentów poświę­co­ne były m.in. zagadnieniu legal writing, wewnętrznej kontroli jakości porad, fundraisingowi oraz modelowi poradnictwa prawnego i obywatelskiego w Polsce. Bardzo często w wydarzeniach tych uczestniczą osoby animujące ruch kliniczny za granicą – na Ukrainie, Białorusi czy w Czechach. Kolejną platformą wymiany doświadczeń w środowisku klinicystów jest ukazujące się dwa razy w roku czasopismo „Klinika”.

www.struna.edu.pl

20


21

Po poradę do kliniki

Pomoc prawną można uzyskać w następujących poradniach na terenie kraju: Przyszłość Uniwersyteckie poradnie prawne na stałe wpisały się w system edukacji prawniczej w Polsce. Dzięki nim przyszli prawnicy wyrabiają w sobie wrażliwość na kwestie społeczne i zdobywają cenne doświadczenie zawodowe. Z wielkimi nadziejami środowisko klinicystów oczekuje przyjęcia rozwiązań systemowych dotyczących bezpłatnego poradnictwa zwiększających dostępność porad. Chodzi między innymi o postulat dania studentom pracującym w poradniach możliwości reprezentowania klientów w sądach czy zwiększenia liczby pracowników w poradniach, tak by jak najwięcej studentów mogło już podczas nauki zdobywać konieczną w zawodzie prawnika praktykę. Niezależnie od politycznych decyzji poradnie prawne zawsze będą postrzegane jako podmioty, do których można udać się w potrzebie i oczekiwać pomocy. To, że klienci poradni wracają do nich po latach oraz polecają pomoc studentów znajomym, najlepiej świadczy o zasadności ich istnienia.

BIAŁYSTOKBIAŁYSTOK Wydział Prawa Uniwersytetu w Białymstoku Wydział Prawa Uniwersytetu w Białymstoku Studencka Studencka Poradnia Prawna Poradnia Prawna ul. Mickiewicza 1, pok. 119,1,15-213 Białystok ul. Mickiewicza pok. 119, 15-213 Białystok tel./faks: 85tel./faks: 745 7185 94745 71 94 e-mail: poradnia@uwb.edu.pl e-mail: poradnia@uwb.edu.pl www.prawo.uwb.edu.pl/prawo_new/wydzial.php?p=266 www.prawo.uwb.edu.pl/prawo_new/wydzial.php?p=266 Wyższa Szkoła Administracji Publicznej Publicznej Wyższa Szkoła Administracji im. Stanisława Staszica w Staszica Białymstoku im. Stanisława w Białymstoku Koło Naukowe Koło„Centrum NaukoweInformacji „Centrum Administracyjnej” Informacji Administracyjnej” ul. ks. St. Suchowolca 6, 15-555 Białystok ul. ks. St. Suchowolca 6, 15-555 Białystok tel.: 85 732tel.: 1485 89732 w. 103 14 89 w. 103 e-mail: cia@wsap.edu.pl e-mail: cia@wsap.edu.pl www.cia.wsap.edu.pl www.cia.wsap.edu.pl GDYNIA GDAŃSK Szkoła Wyższa Prawa i Dyplomacji Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego Klinika Porad Prawnych Studencka Uniwersytecka Poradnia Prawna ul. Śląska 35/37, Gdynia6, 80-952 Gdańsk ul. Jana81-310 Bażyńskiego tel.: 58 661tel.: 8358 91523 29 75 e-mail: pomocprawna@swpd.edu.pl e-mail: suppgdansk@gmail.com prawo.univ.gda.pl/index.php?id=1&p=438 GDAŃSK Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego GDYNIA Studencka Szkoła Uniwersytecka Poradnia Prawna Wyższa Prawa i Dyplomacji ul. Jana Bażyńskiego 6, 80-952 Gdańsk Klinika Porad Prawnych tel.: 58 523ul.29 75 35/37, 81-310 Gdynia Śląska e-mail: suppgdansk@gmail.com tel.: 58 661 83 91 prawo.univ.gda.pl/index.php?id=1&p=438 e-mail: pomocprawna@swpd.edu.pl KATOWICE KATOWICE Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego Śląskiego Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Koło Naukowe Poradnia Prawna” Koło„Studencka Naukowe „Studencka Poradnia Prawna” ul. Bankowaul.11b, pok. 39, 40-007 Katowice Bankowa 11b, pok. 39, 40-007 Katowice tel.: 32 359tel.: 1432 22359 14 22 e-mail: spp@us.edu.pl e-mail: spp@us.edu.pl www.wpia.us.edu.pl/studencka-poradnia-prawna www.wpia.us.edu.pl/studencka-poradnia-prawna

StRuNa nr 1 (2) 2013


informacje

POZNAŃ Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Studencka Uniwersytecka Poradnia Prawna al. Niepodległości 26, 61-714 Poznań tel.: 61 829 39 10 e-mail: supp-poznan@wp.pl www.supp.amu.edu.pl

KRAKÓW Uniwersytet Jagielloński Studencka Poradnia Prawna al. Krasińskiego 18, m. 3, 30-101 Kraków tel./faks: 12 430 19 97 e-mail: poradnia.prawna@uj.edu.pl www.law.uj.edu.pl/poradnia Wydział Prawa i Administracji Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-Modrzewskiego Koło Naukowe „Studencka Poradnia Prawna” ul. G. Herlinga-Grudzińskiego 1, budynek C, pok. C333a, 30-705 Kraków tel.: 12 257 11 51 e-mail: spp.kaafm@gmail.com www.ka.edu.pl/wydzialy/wydzial-prawa-i-administracji/ student/klinika-prawa

RZESZÓW Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Rzeszowskiego Uniwersytecka Poradnia Prawna pl. Ofiar Getta 4/5, pokój 6, 35-002 Rzeszów tel.: 17 872 20 88, tel./faks: 17 872 19 52 e-mail: upprzeszow@wp.pl www.prawour.pl/poradnia SŁUBICE Collegium Polonicum w Słubicach i Uniwersytet Europejski Viadrina we Frankfurcie nad Odrą Koło Naukowe „Studencka Poradnia Prawa” ul. Kościuszki 1/153, 69-100 Słubice tel.: 95 759 24 00 e-mail: zarzadspp@yahoo.com

LUBLIN Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Uniwersytecka Studencka Poradnia Prawna ul. Radziszewskiego 17, pok. 3, 20-036 Lublin tel./faks: 81 537 58 22 w. 102 e-mail: uspp@interia.pl Wydział Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II Uniwersytecka Poradnia Prawna ul. St. Staszica 3, I piętro, pokój 67, 20-081 Lublin tel.: 81 532 67 99, 532 67 98 e-mail: upp_kul@kul.lublin.pl www.kul.pl/uniwersytecka-poradnia-prawna-kul,art_4018.html

SZCZECIN Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego Studencka Poradnia Prawna – Pracownia „Klinika Prawa” ul. Narutowicza 17a, pok. 02, 70-240 Szczecin tel.: 91 444 28 59 e-mail: poradnia@mec.univ.szczecin.pl mec.univ.szczecin.pl/~poradnia

ŁÓDŹ Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego Studencki Punkt Informacji Prawnej ul. Kopcińskiego 8/12, 90-232 Łódź, pok. 0.27 tel.: 42 635 46 32 e-mail: klinika@wpia.uni.lodz.pl www.wpia2.uni.lodz.pl/klinika/

TORUŃ Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Uniwersytecka Poradnia Prawna ul. J. Gagarina 15, 87-100 Toruń tel.: 56 611 40 12 e-mail: upp_torun@o2.pl www.law.uni.torun.pl/#269

OLSZTYN Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie Studencka Poradnia Prawna pl. Jana Pawła II 1, 10-101 Olsztyn tel.: 89 527 60 68 e-mail: spp-uwm@wp.pl

WARSZAWA Akademicka Poradnia Prawna na Uniwersytecie Warszawskim ul. Krakowskie Przedmieście 24, pok. 109, 00-927 Warszawa tel.: 22 826 49 99, 826 56 13 e-mail: biuro@akademickaporadniaprawna.pl www.akademickaporadniaprawna.pl/

OPOLE Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego Uniwersytecka Studencka Poradnia Prawna „Klinika Prawa” ul. Katowicka 87a, pok. 1.5 , 45-060 Opole tel.: 77 452 75 60 e-mail: klinikaprawa@uni.opole.pl, klinikaprawa.opole@gmail.com www.klinikaprawa.uni.opole.pl

Akademia Leona Koźmińskiego ul. Jagiellońska 59, 03-301 Warszawa tel.: 22 519 22 38 e-mail: poradnia@wspiz.edu.pl www.prawo.kozminski.edu.pl/index.php/pl/dla_studentow/ studencka_poradnia_prawna

www.struna.edu.pl

22


23

Po poradę do kliniki

Uczelnia Łazarskiego Poradnia Prawna ul. Świeradowska 43, sala 021, 02-662 Warszawa tel./faks: 22 543 53 18, 543 53 40 e-mail: szkola.prawa@lazarski.pl www.lazarski.pl/strefa-studentow/studencka-poradnia -prawna/uzyskanie-pomocy Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Klinika Prawa, Studencki Ośrodek Pomocy Prawnej ul. Krakowskie Przedmieście 26/28, 00-927 Warszawa tel.: 22 552 08 11, tel./faks: 22 552 43 18 e-mail: klinika@wpia.uw.edu.pl www.klinika.wpia.uw.edu.pl Wyższa Szkoła Zarządzania i Prawa im. Heleny Chodkowskiej Studenckie Biuro Porad Prawnych Al. Jerozolimskie 200, pok. 133, 02-486 Warszawa tel.: 22 539 19 39 e-mail: porady.prawne@chodkowska.edu.pl www.chodkowska.edu.pl/biuro_porad_prawnych Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Studencka Poradnia Prawna ul. Dewajtis 5, pok. 220, 01-815 Warszawa sppuksw@wp.pl www.studenckaporadniaprawna.pl Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Studencka Poradnia Prawna ul. Wóycickiego 1/3, bl. 17, pok. 1765, III p. , 01-938 Warszawa tel.: 22 569 97 30 e-mail: poradniaprawnawpia@uksw.edu.pl www.poradniaprawnawpia.uksw.edu.pl Fundacja Academia Iuris ul. Freta 20/24a, 00-227 Warszawa tel.: 22 498 72 30 e-mail: biuro@academiaiuris.pl www.academiaiuris.pl Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji Studencka Poradnia Prawna ul. Grodzieńskiej 21/29, 03-750 Warszawa tel.: 22 619 02 83 e-mail: poradyprawne_ewspia@op.pl www.ewspa.edu.pl/klinika_hlp.html WROCŁAW Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego Koło Naukowe „Uniwersytecka Poradnia Prawna” ul. Więzienna 10/12, pok. 104c, 50-138 Wrocław tel.: 71 375 20 09 e-mail: poradnia@prawo.uni.wroc.pl. poradnia.prawo.uni.wroc.pl

StRuNa nr 1 (2) 2013


informacje

Dla studentów? Bezpłatne! Rozmowa z Konradem Gutkowskim, dyrektorem Akademickiej Poradni Prawnej

Konrad Gutkowski

Czy występujecie Państwo przed sądem? Skąd się wzięła idea Poradni? Celem stworzenia Adwokatury Studenckiej Samo- W ramach pracy Poradni nie. Nasza pomoc ma charządu Studentów UW było niesienie pomocy innym rakter stricte doradczy. Nie piszemy pozwów, odpostudentom – idea samopomocy jest w moim prze- wiedzi na pozwy czy innych pism – my omawiamy konaniu istotą samorządności. W przypadku naszej propozycje. Informujemy studenta o możliwych droporadni związana jest z czasem przełomu – 1989 r. gach poprowadzenia sprawy, analizujemy jej stan Od początku działalności postrzegaliśmy to jako dzia- prawny, mówimy o możliwych zagrożeniach etc. łanie wpisujące się w budowanie wspólnoty studenckiej. W tamtych latach byliśmy bodaj jedyną tego Z jakimi sprawami studenci przychodzą typu jednostką w Polsce działającą przy uczelnianym najczęściej? samorządzie studentów. Od ośmiu lat działamy pod W ciągu ostatnich kilku lat coraz częściej ze sprawanazwą Akademicka Poradnia Prawna. mi pozauczelnianymi. W tym roku stanowią one dwie trzecie ogółu konsultacji, których udzieliliśmy. Są to Kim są Państwa klienci? przede wszystkim porady z zakresu prawa cywilnego Są to wyłącznie osoby studiujące, ponieważ naszym – ponad połowa – ale również z prawa administracyjzałożeniem jest niesienie pomocy studentom przez nego, prawa pracy, ubezpieczeń społecznych. studentów. Współpracujący z poradnią studenci mają rzecz jasna doświadczonych opiekunów, ale staramy Czy prowadząc tak długo poradnię prawną, się zakorzenić i ugruntować w nich ideę pomocowo- widzi Pan jakieś zmiany? ści oraz nauczyć ich odpowiedniego udzielania porad Tak, coraz częściej studenci przychodzą ze sprawami z zakresu prawa pracy. Pomagamy także w analizoprawnych. waniu umów-zleceń i umów o dzieło. To, co martwi mnie w ostatnich latach, to fakt, że studenci coraz Co zrobić, aby uzyskać poradę? Konsultacji udzielamy wyłącznie osobiście w biu­rze gorzej znają zarówno swoje prawa, jak i obowiązki naszej organizacji prowadzącej, czyli Fundacji „Uni- – czy to jako uczący się, czy jako obywatele. Mamy versitatis Varsoviensis”. Dyżury pełnimy kilka razy do czynienia z postępującą jurydyzacją życia, zatem w tygodniu przez cały rok. Trzeba do nas przyjść i do- świadomość prawna obywatela powinna rosnąć, a tak kładnie przedstawić sprawę. Jeśli istnieje jakaś doku- nie jest. mentacja z nią związana, warto mieć ją ze sobą. Rozmawiała Adriana Bartnik

www.struna.edu.pl

24


25 Normy edytorskie czasopisma „StRuNa”

Na potrzeby czasopisma „StRuNa” stworzono zbiór zasad dotyczących przygotowywania tek­ stów naukowych. Dzięki nim artykuły publiko­ wane na łamach naszego pisma będą przejrzyste – zarówno w wersji papierowej, jak i elektronicznej. Większość krajowych czasopism bazuje na zasadach edytorskich wypracowanych w epoce przedinternetowej. Inne bezkrytycznie adaptują wzorce zagraniczne. Na tym tle łatwo przekonać się, jak dużym ułatwieniem dla autorów tekstów i czytelników są praktyczne rozwiązania, które stosuje „StRuNa”. Podstawowe założenia, na których oparto nowe standardy, zostały przedstawione poniżej.

i inne przypisy oraz śródtytuły nie są numerowane ani oznaczane literami. Możliwość umieszczania liczb na początku wersów została ograniczona do sytuacji, gdy artykuł ma budowę hierarchiczną – fragment tekstu oznaczony śródtytułem dzieli się na mniejsze jednostki informacyjne. Normy czasopisma „StRuNa” powstały również po to, aby przeciwdziałać namnażaniu się „norm partykularnych”, tworzonych na potrzeby poszczególnych dziedzin nauki lub środowisk naukowych. Przyjęto założenie, że tekst naukowy powinien mieć budowę, styl i aparat naukowy umożliwiające łatwe zapoznanie się z nim jak największej grupie czytelników.

Po polsku Uniwersalnie Opisane w niniejszym tekście normy godzą wymogi różnych nośników informacji, w tym różnych urządzeń do odczytu elektronicznej wersji pisma. Zrezygnowano z przypisów na dole strony, gdyż rozwiązanie to ma sens tylko w sytuacji, gdy czytelnik widzi w całości stronę o znormalizowanych wymiarach, a więc głównie wersję papierową. Wprowadzono natomiast zasadę umieszczania czcionką innego koloru odwołań do bibliografii, gdyż obecne rozwiązania techniczne pozwalają na czytelny druk nawet bardzo małych fontów kolorowych, a w noś­nikach elektronicznych używanie koloru nie pociąga za sobą żadnych kosztów, wręcz jest wskazane dla poprawy czytelności tekstu. Zrezygnowano z podawania w bibliografii nazw wydawnictw. Ten archaiczny zwyczaj nie ma uzasadnienia w czasach, gdy wszystkie istotne publikacje zostały skatalogowane (patrz tekst o naukowych bazach danych na s. 6), a dodatkowe informacje na ich temat można w ciągu kilku sekund wyszukać, znając nazwisko autora i tytuł dzieła. Pozycje w bibliografii, odwołania do bibliografii

StRuNa nr 1 (2) 2013

Twórcy norm wyszli z założenia, że nie ma powodów, aby uznać, że język polski został – lub wkrótce zostanie – wyparty z obiegu naukowego. Tłumaczenie tekstów na inne języki jest coraz łatwiejsze (dzięki wzrostowi poziomu edukacji, szybkim kanałom wymiany informacji, wsparciu, jakie dają narzędzia informatyczne), więc te same teksty mogą funkcjonować równolegle w wielu językach, w tym na dużą skalę po polsku. Przyjęto, iż należy zrezygnować ze zwrotów łacińskich, które mają swoje odpowiedniki w języku polskim („ibidem”, „idem”, „et cetera”, „vide” itp.). Użycie zwrotu z każdego innego języka również musi mieć uzasadnienie w postaci braku dokładnego odpowiednika lub niemożności uzyskania jednoznaczności w języku polskim. W przypadku wątpliwości obowiązują rozstrzygnięcia Rady Języka Polskiego, a w odniesieniu do miejscowości, krain i rejonów świata rozstrzygnięcia Komisji Kodyfikacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej. Normy tworzone przez wszystkie inne gremia, uczelnie, pisma itd. nie są honorowane.


informacje

Obowiązujący jest polski cudzysłów apostrofowy rządkowanym, wskazane jest oddzielanie poszcze(przykład: „Tytuł”). Jeżeli zachodzi konieczność uży- gólnych jego fragmentów śródtytułami. Śródtytuł cia cudzysłowu w cudzysłowie, wówczas należy użyć powinien odnosić się do konkretnych informacji cudzysłowu ostrokątnego (zwanego również niemiec- zawartych w tekście, ułatwiać zapoznanie się z jego kim), czyli skierowanego w stronę cytowanego tekstu treścią. Nie może natomiast składać się z pojedyn(przykład: »Tytuł«). Cudzysłowów amerykańskich czych słów odnoszących się do oczywistych elemenmożna używać tylko w streszczeniu po angielsku. tów tekstu. Śródtytuł nie może więc brzmieć: „Wstęp”, Nie stosuje się ich w przypadku podawania tytułów „Metoda”, „Badania”, „Wyniki” lub „Dyskusja”. Powyżczasopism anglojęzycznych (często spotykany błąd, sza uwaga nie odnosi się do słowa „Podsumowanie”, będący następstwem nadużywania funkcji „kopiuj gdyż ostatnia część tekstu naukowego powinna być – wklej”). wyraźnie wydzielona jako ta, która nie ma nowej Za publikowaniem w języku polskim wszyst- wartości informacyjnej, a jedynie porządkuje to, co kich artykułów w podstawowej wersji czasopisma zostało już napisane w pozostałej części artykułu. „StRuNa” przemawia to, że nadzwyczaj nieliczne są przypadki, gdy do oceny tekstu nie można pozyskać polskojęzycznych recenzentów. W tych wyjątkowych Jednoznacznie sytuacjach redakcja może poprosić autora o dostarczenie tłumaczenia tekstu. Należy honorować wszystkie rygory stylu naukowego – pisać konkretnie, w trzeciej osobie, bez dygresji, ozdobników, kolokwializmów, odwoływania się do Dla czytelników sformułowań stereotypowych i wiedzy potocznej („jak powszechnie wiadomo”, „wszyscy wiedzą, że…”). Artykuł naukowy powinien trafić do możliwie szeroOpis realizowanych badań musi być na tyle kiego kręgu odbiorców. Ta pozornie oczywista zasada szcze­gółowy, żeby inni badacze mogli je odwzorować jest najczęściej łamana. Wiele artykułów zgłaszanych i zwe­ryfikować wyciągnięte wnioski. „StRuNa” publikuje teksty naukowe „czyste gado czasopisma „StRuNa” jest pisanych tak, jakby autorzy adresowali je tylko do przedstawicieli własnej tunkowo”, takie jak: – opis oryginalnych badań i wyciągniętych na ich dziedziny nauki, a czasami wręcz do osób z własnego podstawie wniosków, instytutu. Autorzy operują niezrozumiałymi dla przedsta– raport z badań, które są w toku (tzw. komunikaty wicieli innych dziedzin nauki skrótami myślowymi, z badań), slangiem środowiskowym, skrótami i symbolami. – konfrontacja wniosków zawartych we wcześniejNa przykład pojawiająca się w tekście bez odpowiedszych publikacjach (tzw. artykuł przeglądowy), niego wyjaśnienia litera „p” może oznaczać dla czy– tekst polemiczny, podważający metodę lub telnika – w zależności od dziedziny nauki, którą się wnioski zawarte w innym tekście naukowym. zajmuje – „wartość ciśnienia”, „prawdopodobieństwo „StRuNa” nie publikuje tekstów w nieokreślonej czy testowe”, „obraz progresywny”, „pęd” i wiele innych też mieszanej formule, jakie często są tolerowane na parametrów, a właściwe znaczenie nie zawsze wynika polskich uczelniach, zwłaszcza w formule prac licencjackich lub magisterskich. Na łamach „StRuNy” nie z kontekstu. Aby tekst uczynić bardziej przejrzystym i upo- będą publikowane wycięte i przekopiowane fragmen-

www.struna.edu.pl

26


27

Normy edytorskie czasopisma StRuNa

w opisywane badania), aby każdy z nich mógł ty prac magisterskich czy licencjackich. Materiały zaliczyć pozycję do swojego dorobku, pisanie nadsyłane do redakcji, nawet jeśli bazują na innych, „pod recenzenta” (autor uznaje, że pisze tekst większych pracach autora lub stanowią szkic do dalz tak wąskiej dziedziny, iż może odgadnąć, kto szych badań (rozwijanych np. w pracy magisterskiej), muszą stanowić zwartą kompozycję przygotowaną na będzie recenzentem, więc kokietuje tę osobę popotrzeby publikacji w naszym piśmie. chwałami jej twórczości lub zbyt obfitym cyto­ Każdy istotny wniosek w artykule naukowym waniem), pisanie „na ilość”, pisanie „pod kole­ musi być wyrażony wprost w tekście zasadniczym. gę” (dawa­nie znaków ewentualnym znajomym Autor nie może wychodzić z założenia, że „wymowa wśród recenzentów, żeby mogli się domyślić, kto ilustracji jest oczywista”, a „wnioski z tabeli nasuwają jest autorem pracy, pomimo anonimizacji artysię same”, więc „nie ma o czym pisać”. kułów wysyłanych do recenzji) oraz wiele innych Jasność i precyzja wywodu naukowego są w ar­ty­ rozwiązań, które nie zostaną tu wymienione, aby nie mogły być wykorzystane w przyszłości; ku­­łach nadsyłanych do redakcji czasopisma „StRuNa” – pułapka publicystyki – wprowadzanie do tekzaburzone najczęściej wtedy, gdy autor wpada w jedstów zbędnych elementów oceny, odnoszenie ną z pułapek, jakie czyhają na młodych autorów teksię do wrażeń i intuicji, niepotrzebne dygresje. stów naukowych. Na potrzeby niniejszego artykułu błędy wystę- Tytuł tekstu musi być możliwie zwięzły i jednoznaczpujące w tekstach naukowych podzielono na cztery ny. Nie może na przykład zawierać gry słów, która pozwala czytać go na dwa sprzeczne sposoby. grupy: Warto pamiętać, że każde zbędne zdanie lub – pułapka kolokwializmu – używanie języka nienaukowego, potocznego lub slangowego, wpro- wtórna pozycja w bibliografii obniżają wartość tekstu wadzanie sformułowań stereotypowych, odwo- w oczach recenzentów. ływanie się do wiedzy potocznej; – pułapka hermetyczności – używanie języka charakterystycznego dla określonej dziedziny nauki Zwięźle lub profesji, posługiwanie się – bez odpowiednich wyjaśnień – słowami, skrótami i symbolami, Cechą wyróżniającą czasopismo „StRuNa” już na które w różnych dziedzinach oznaczają coś in- pierwszy rzut oka jest krótkie, czytelne i jednoznacz­ nego, a nawet w ramach jednej dziedziny znaczą ne przywołanie w tekście pozycji z bibliografii. W tym celu podajemy samo nazwisko autora i tytuł coś innego w znaczeniu wąskim lub szerokim; – pułapka bibliometrii – ignorowanie czytelnika lub pierwszy człon tytułu jego dzieła. Wyjątkiem są tytuły (lub pierwsze ich człony), w imię rzekomo nadrzędnych celów, jakimi są zdobycie odpowiedniej recenzji, ulokowanie które liczą więcej niż cztery słowa, nie uwzględniając tekstu w czasopiśmie, zdobycie punktów za pu­ przyimków i spójników. Wówczas należy podać dwa blikację i doprowadzenie do tego, żeby tekst lub trzy pierwsze słowa tytułu i wstawić po nich wiezostał zacytowany. Pomysłowość autorów w tej lokropek (trzy słowa wtedy, gdy drugie jest spójnikwestii wydaje się nieograniczona – obejmuje kiem, przyimkiem albo pozostaje w związku zgody ze między innymi wpisywanie wielu autorów tekstu słowem trzecim). Kiedy autorów jest dwóch, należy wstawić mię(także takich, którzy nie są zaangażowani

StRuNa nr 1 (2) 2013


informacje

Granicą dążenia do zwięzłości jest możliwość nadzy ich nazwiska spójnik „i”. Jeżeli jest ich trzech lub więcej, wystarczy podać nazwisko głównego lub ruszenia zasady ważniejszej, czyli jednoznaczności. pierwszego w kolejności alfabetycznej, a potem dopisać „i inni”. Wprost W przypadku odwołania się do konkretnych stron w cytowanej publikacji należy użyć skrótu „s.” (a nie Uzupełnianie tekstu głównego w przypisach to sytuacja zupełnie wyjątkowa, przesłanki do jej zastoso„str.”). Hiperłącza nie mogą rozbijać tekstu. Gdy autor wania pojawiają się bardzo rzadko. Nadzwyczajną sytuacją jest również cytowanie odwołuje się do informacji uzyskanych ze strony internetowej, wpisuje np. (źródło 1.), a potem na końcu „z drugiej ręki”. Jeżeli cytujemy dany pogląd, myśl, zdanie za kimś (bo dotarcie do publikacji jest niebibliografii wyjaśnia, o jakie źródło chodzi. Preferowana w czasopiśmie „StRuNa” zwięzłość możliwe), wówczas opis opracowania, za którym umożliwia płynne i szybkie zapoznanie się z tekstem. przytoczono czyjąś wypowiedź, należy poprzedzić Jest to na przykład widoczne w tytułach i oznacze- zwrotem „za:”. Jeżeli autor ponownie odwołuje się do tego saniach aktów prawnych, które wyglądają tak: – Ustawy o działalności lobbingowej w procesie sta- mego źródła w bezpośrednio następującym przypisie, nowienia prawa z 7 lipca 2005 r. (DzU nr 169, poz. w tym samym lub kolejnym paragrafie piszemy jedno 1414, z późn. zm.); słowo, z małej litery „tamże”. – ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym z 27 lipca Zastąpienie słowa skrótem lub symbolem nie 2005 r. (DzU nr 164, poz. 1365, z późn. zm.); oznacza, że trzeba je przykleić do sąsiedniej liczby – Kodeks postępowania administracyjnego (ustawy (spotykany błędny zapis 120zł , 40$, 20oC). z 14 czerwca 1960 r., DzU nr 98 z 2000 r., poz. Należy stosować pełną rodzimą interpunkcję, 1071, z późn. zm.); w tym rozróżnienie znaków pauza, półpauza i dywiz. – Rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa Ponieważ ta kwestia wielu autorom sprawia kłopoty, wyższego w sprawie szczegółowych zasad, trybu poniżej przypomniano podstawowe zasady. i kryteriów udzielania, spłacania oraz umarzania Dywiz (zwany również łącznikiem) to krótka pokredytów i pożyczek studenckich z 18 maja 2010 r. zioma kreska, na klawiaturze tożsama ze znakiem (DzU nr 87, poz. 560). „minus”. Przed nim i po nim nigdy nie należy wstaW pierwszym wymienionym przykładzie mamy do wiać spacji. Dywiz łączy równorzędne człony w wyczynienia z najpopularniejszym sposobem two- rażeniach złożonych (np. „flaga biało-czerwona”), za rzenia tytułów ustaw i informacją o dzienniku jego pomocą tworzy się wyrażenia zawierające liczby ustaw opublikowanym w roku przyjęcia ustawy. i litery („bombowiec strategiczny B-52”, „12-krotny W przykładzie drugim i trzecim ustawy mają „nazwy mistrz Polski”). Dywiz stosujemy również w zapisie własne”. dat („1980-1992”, „27-28 listopada”). Półpauza to znak graficzny w formie kreski dłużZdecydowanie należy unikać maniery dokładania „ekstra kropek” w skrótach (np. „k.p.a.” zamiast „kpa” szej od dywizu. Pełni funkcję znaku interpunkcyjnew nazwie kodeksu, „Dz.U.” zamiast „DzU” w oznacze- go (odpowiednik myślnika w piśmie odręcznym), odniu dziennika ustaw, S.A. zamiast SA w nazwie spółki dziela wyrażenia i części tekstu. Jest stosowana przy wtrąceniach, do oznaczania miejsc, gdzie nie użyto akcyjnej).

www.struna.edu.pl

28


29

Normy edytorskie czasopisma StRuNa

ponownie tego samego czasownika, do wymieniania kolejnych pozycji. Zawsze należy po niej wstawić spację (przed nią również, jeżeli nie jest to początek wersu). Pauza w czasopiśmie „StRuNa” niemal nie występuje. Stosujemy ją wyłącznie w dialogach, a więc w tekstach naukowych pojawia się głównie w cytatach z literatury pięknej i w tekstach językoznawczych (np. badania terenowe nad gwarą).

Czytelnie Wiele sytuacji, które nie zostały w Polsce jednoznacznie skodyfikowane, zostało w normach edytorskich czasopisma „StRuNa” rozstrzygnięte z myślą o uzyskaniu maksymalnej czytelności i płynności czytania tekstu. Oto niektóre z nich: – liczby całkowite od zera do dziesięciu należy zapisać słowami, a 11 i większe cyframi; – kiedy osoba jest po raz pierwszy wymieniana w tekście, należy podać pełne brzmienie jej imie­nia i nazwiska (samo nazwisko tylko w od­ wo­łaniach do bibliografii, a nazwisko i pierw­sza litera imienia w bibliografii); – jeżeli trzeba uzupełnić kontekst cytowanego tekstu, to należy wstawić maksymalnie lapidarne uzupełnienie w nawiasach kwadratowych. Takich nawiasów nie używa się natomiast w bi­ blio­grafii. Gdy tekst występuje w pracy zbiorowej, wystarczy wpisać w: , a redaktora pracy zbiorowej wyróżnić, dopisując po nazwisku (red.).

StRuNa nr 1 (2) 2013


informacje

Wytyczne do przygotowania artykułu

Osoby chcące opublikować artykuł w czasopiśmie „StRuNa” powinny przygotować go zgodnie z po­ niższymi zasadami.

Przygotowanie tekstu Kolejność elementów w artykule wygląda następująco: – imię i nazwisko autora (bez dopisywania nazwy uczelni, kierunku czy danych kontaktowych), – tytuł, – lead zawierający najważniejszą myśl tekstu, – wstęp (bez tytułowania go słowem „Wstęp”) traktujący o najważniejszych celach pracy, metodzie badawczej, bazie źródłowej, pytaniach badawczych, tezach, – zasadnicza treść artykułu (w przypadku tekstów powyżej 15 000 znaków podzielona na co najmniej trzy części opatrzone śródtytułami), – podsumowanie, – bibliografia, – streszczenie w języku polskim, – streszczenie w języku angielskim. Całkowita wielkość tekstu w artykule bez figur (łącznie z tytułem, podpisem autora, bibliografią, odesłaniami, streszczeniami) nie może przekraczać 46 000 znaków, licząc łącznie ze spacjami. Użycie każdej figury zmniejsza limit części tekstowej o 1000 znaków (a więc artykuł z jedną figurą może liczyć maksymalnie 45 000 znaków, a artykuł z 12 figurami – 34 000 znaków). Liczba figur nie może przekraczać 12. Tytuły i napisy występujące w figurach nie są wliczane do ogólnej liczby znaków. Długość jednego streszczenia nie może przekro­ czyć 1400 znaków, licząc ze spacjami. Jeżeli w streszczeniu nie pojawią się wszystkie istotne słowa kluczowe, można je wymienić, oddzielając przecinkami na końcu streszczenia (poza limitem znaków, nie więcej niż osiem słów kluczowych).

Wprowadzanie figur Wszystkie figury (przez co należy rozumieć zdjęcia, mapy, przekroje, schematy, rysunki, tabele i inne elementy ilustracyjne lub infograficzne umieszczone w artykule) powinny mieć odnośniki w tekście w postaci: [fig. 1.], [fig. 1. i 2.], [np. c) na fig. 1.]. Figury należy zamieszczać zgodnie z kolejnością pojawiania się ich odnośników. Nad figurą należy umieścić jej numer w nawiasie kwadratowym, tytuł i ewentualnie legendę. W przypadku gdy figura została zaczerpnięta z innej publikacji, należy przywołać źródło. Tam gdzie jest to możliwe i nie skutkuje ewidentną utratą czytelności, należy stosować ilustracje czarno-białe. Tam gdzie wprowadzenie koloru jest konieczne dla uzyskania czytelności materiału graficznego, można wprowadzić jeden lub więcej kolorów dodatkowych: niebieski, szarość 35 proc. czarnego, szarość 75 proc. czarnego, błękit (informacja dla specjalistów – w kodowaniu RGB: niebieski = 0 R, 125 G, 195 B; błękit = 153 R, 203 G, 231 B). Figury, które są ilustracjami, muszą mieć w podstawie co najmniej 1500 pikseli. Czcionki występujące w figurach muszą być tak samo czytelne jak te występujące w tekście (czyli być wielkości fontu 11 pkt przy rozdzielczości 300 dpi).

Formatowanie tekstu Tekst należy przygotować przy minimalnym wykorzystaniu funkcji formatowania tekstu. Wyśrodkowany i pogrubiony może być tylko tytuł i śródtytuły. Nie można robić podkreśleń i wcięć akapitowych. Akapity należy oddzielać od siebie pojedynczym ente­rem. Nie można używać funkcji automatycznego punktowania i numerowania ani tzw. twardej spacji.

www.struna.edu.pl

30


31

Wytyczne do przygotowania artykułu

Niedopuszczalne jest również stosowanie pogrubień czy rozstrzelonego druku dla podkreślenia jakiegoś szczególnie ważnego zdaniem autora fragmentu tekstu. W artykule należy użyć czcionki Times New Roman, rozmiar 11, z pojedynczą interlinią, nie należy używać automatycznych odstępów przed akapitem lub po nim, marginesy powinny być standardowe (2,5 cm z dołu, z góry, z prawej i z lewej). Tytuły publikacji książkowych podajemy kursywą, a tytuły czasopism w cudzysłowach.

Użycie koloru Tekst zasadniczy, tytuły i objaśnienia figur powinny być napisane czarną czcionką. Od tej sytuacji są trzy wyjątki: – uwagi bibliograficzne, przywołania źródeł (czyli to, co w innych publikacjach często jest umieszczane w przypisach dolnych) wprowadzamy w nawiasie, zieloną czcionką w ramach tekstu, – część tekstu, która została dopisana lub przekształcona pod wpływem uwag recenzenta, a której recenzent nie otrzymał do ponownej oceny, należy wyróżnić czcionką koloru czerwonego, – w ramach figury, gdy używanie wyłącznie czarnej czcionki skutkuje istotną utratą czytelności, można w drodze wyjątku użyć czcionki niebieskiej.

Przygotowanie bibliografii Po części zasadniczej artykułu należy zamieścić bibliografię. Powinny się w niej znaleźć wszystkie cyto­wane pozycje ułożone w kolejności alfabetycznej według nazwisk autorów. Po nazwisku autora należy podać inicjał jego imienia i tytuł publikacji w pełnym brzmieniu.

StRuNa nr 1 (2) 2013

Po napisanym kursywą tytule publikacji należy postawić przecinek, podać miejsce i rok wydania, postawić kropkę. Kolejność będzie więc następująca: nazwisko autora, inicjał jego imienia, tytuł w pełnym brzmieniu pisany kursywą, miejscowość i rok.

Przywołanie w tekście zasadniczym pozycji z bibliografii Po każdym cytowaniu użytym w tekście należy zieloną czcionką w zwykłym nawiasie podać nazwisko i tytuł pozycji z bibliografii. Również wszystkie inne uwagi terminologiczne i bibliograficzne (zwykle umieszczane w przypisach) należy umieszczać w ramach tekstu zieloną czcionką w zwykłych nawiasach. Jak można zauważyć po lekturze powyższych wytycznych, tekst przesłany do redakcji wygląda odmiennie niż ten, który ukaże się potem w druku. W trakcie prac redakcyjnych autopoprawki wprowadzone przez autora tekstu są po weryfikacji zamieniane na czcionkę czarną, a odwołania do bibliografii i uwagi wprowadzane przez autorów czcionką zieloną są po weryfikacji zamieniane na niebieskie.




Artykuły naukowe


35

Praktyki dyskursywne i pozadyskursywne wobec zjawiska bezdomności Marta Czapnik

W środowisku naukowym istnieje niewypowie­ dziane przekonanie, implicite płynące z lektury, dotyczące prymarności kontekstu społecznego w oma­wianiu zjawiska bezdomności. Minimali­ zuje się tym samym wpływ pokrewnych socjologii dyscyplin (tj. antropologii) na kształt dyskursu w obrębie omawianego środowiska. Efektem tego jest powszechne stosowanie standaryzowanej metodologii, a co za tym idzie, skupianie się na perspektywie makrospołecznej, tak niechętnej niuansom jednostkowego życia. Celem tej pracy jest eksploracja językowej i poza­ językowej podrzędności osób bezdomnych obecnej w szeroko pojętym dyskursie naukowym z tego obszaru. Koncentruję się przy tym na niektórych praktykach dyskursywnych organizujących postrzeganie świata osób bezdomnych. Z uwagi na objętość szkic ten nie rości sobie prawa do szczegółowego omówienia istoty zagadnienia, a jedynie sygnalizuje najważniejsze problemy z tym związane. Przez wzgląd na rozpiętość źródeł skupiam się w nim na wybranym, możliwie szerokim spektrum, które nie może być jednak uznane za wyczerpujące.

Dziki „inny” Edmund Leach w klasycznej książce poświęconej Claude’owi Lévi-Straussowi zarzuca jego poprzed-

StRuNa nr 1 (2) 2013

nikowi Jamesowi Frazerowi nieznajomość „żadnego z opisywanych przez siebie prymitywnych ludów” (Leach, Lévi-Strauss, s. 5). Zdaniem brytyjskiego antropologa, spadkobiercy szkoły funkcjonalistycznej, przełom, z jakim wiąże się nazwisko Bronisława Malinowskiego, to wyrwanie z oków antropologii gabinetowej nauk o człowieku. Zarzuty Edmunda Leacha, jakoby na kartach prac Claude’a Lévi-Straussa pojawiali się „Rousseau’wscy szlachetni dzicy, zamieszkujący regiony dalekie od brudu i smrodu, czyli normalnych warunków pracy antropologa prowadzącego badania w terenie” (Szczuka, Teoria badań literackich…, s. 6), aktualne są i dziś, w momencie, w którym miejsce „dzikiego” zastąpił ze swoim bagażem podrzędności „inny”, „wszystko widzący, ale sam niewidzialny, ukryty w tłumie, ale do tłumu nie należący” (Bauman, Dwa szkice o moralności…, s. 22).

Tabuizacja Patrick Declerck, wypominając akademikom dotychczasowy brak zainteresowania omawianą tematyką, prowokacyjnie stwierdza, że „było to zjawisko niegodne badań naukowych. Durkheim, Moss i wielu innych prześlizgnęli się obok tej populacji i obok prowokowanych przez nią pytań” (Declerck, Rozbitkowie…, s. 13). W odniesieniu do jego słów należałoby sformułować pierwszą hipotezę dotyczącą praktyk pomijania przez środowiska naukowe zagadnień związanych


SOCJOLOGIA

z wykluczeniem mieszkaniowym. Nieprawdą jednak jekcji rzeczywistości, przemilczając tym samym niebyłoby stwierdzenie, że zjawisko to nie znajdowa- które z interesujących atrybutów analizowanej grupy. ło w ogóle miejsca w literaturze. Bezdomność jako stan skrajnej deprywacji stawia pytania o wydajność systemu opiekuńczego państwa. Jest więc z natury Językowa podrzędność swej problematyczna. Jak pisze o tym Leszek Stankiewicz: „»Wielka encyklopedia powszechna PWN« W tej części chciałabym rozważyć, jak w warstwie ję(13 tomów) z lat 1962-1970 w ogóle nie zawierała zykowej kształtuje się figura człowieka bezdomnego. hasła »bezdomność«. Podobnie było i w innych słow- Występujący w języku polskim upraszczający zabieg nikach – wiedzy obywatelskiej, politycznej czy filo- używania przymiotników w funkcji rzeczownikowej zoficznej” (Stankiewicz, Zrozumieć bezdomność, s. 18). w odniesieniu do analizowanej kategorii społecznej W tym przypadku tabuizacja dyskursywna miała wy- działa stygmatyzująco. Zaświadcza o tym powszechmiar polityczny. PRL-owska spuścizna niedoborów ne funkcjonowanie epitetu „bezdomny” w oderwalokalowych odcisnęła piętno na myśleniu milionów niu od człowieka, którego ukazuje. Nawet pobieżludzi. Transformacja ustrojowa, będąca symbo- na lektura publikacji poświęconych temu zjawisku licznym kresem milczenia w kwestii bezdomności, uświadamia nam, że już na gruncie definicji (której wyłoniła nowe dylematy. Jak pisze Anna Kotlarska- podstawą jest brak lokalu, niemożność wpływania na -Michalska, „(…) dopiero po 1990 roku bezdomność, własne życie oraz bezsilność w relacji do otoczenia) jak i inne problemy społeczne (bezrobocie, ubóstwo), ukazana jest – poprzez zastosowanie antonimów stała się bardziej widoczna, a raczej trudna do ukry- wobec pożądanych społecznie znaczeń – mnogość cia” (Kotlarska-Michalska, Samotność i poczucie osamot- zagrożonych deprywacją sfer funkcjonowania oso­by nienia…, s. 240). Mowa tu zatem o dwóch wymiarach bezdomnej. Andrzej Przymeński, wyodrębniając katapomijania. Pierwszy związany jest z marginaliza- log cech dystynktywnych tego środowiska, wskazy­wał cją problemu społecznego, jakim jest bezdomność na: „ubóstwo, społeczne wykluczenie, stygmaty­zację, w ogóle. Drugi natomiast dotyka kwestii tabuizacji samotność, zły stan zdrowia, w tym uzależ­nie­ jej wewnętrznych aspektów. Przy tej okazji Anna nia, desoc­jalizację i zależność od pomocy innych” Duracz-Walczak zwracała uwagę na fakt, że „wśród (Przymeński, Bezdomność jako kwestia społeczna…, bezdomnych mężczyzn szerzy się homoseksualizm. s. 155-156). Płaszczyzna językowa nie pozostawia Zwłaszcza w schroniskach. Nie mówią o tym autorzy złudzeń co do negatywnych konotacji, jakie w ogólopracowań, milczą bezdomni. Ale przecież nieunik- nym odbiorze problem ten wywołuje. „Nie pozwól, niony on jest w środowiskach wyłącznie męskich. żeby język wyprzedzał myśl”, postulował Antoni CzeZauważalnym faktem jest nierozłączność i wzajemne chow. Sam język, będąc narzędziem w rękach badacza, wspomaganie się młodych mężczyzn, określających musi oddziaływać na sposób kreowania przez niego się jako koledzy” (Duracz-Walczak, Bezdomni, s. 37). rzeczywistości. W gruncie rzeczy stanowi on pułapkę, Podobnych przykładów dostarcza Patrick Declerck, w którą wszyscy zajmujący się bezdomnością wpailustrując indolencję przełożonego wobec kłopotliwe- dają. Antycypuje każdorazowo ogląd rzeczy, zanim go świadczenia usług seksualnych w placówce pomo- ten jeszcze nastąpi. Filozofia fenomenolo­giczna ze cowej. „Usiłowałem opowiedzieć mu te moje historie swoim epoché miałaby tu pełne ręce roboty. Jednak (…) Młodego człowieka przygnębiało szczególnie to, sam Alfred Schütz, następca Edmunda Husserla, że praktyki, które określałem jako niegodne, nie były zauważa, że badacz uczestniczy „w uniwersum dyscałkiem zgodne z regulaminem. Niech nie powtarza kursu, obejmującym osiągnięte przez innych rezultaty, »się« jednak, że nic »się« nie widziało. »Się« widzia- postawione przez nich problemy, sugerowane przez ło znakomicie” (Declerck, Rozbitkowie…, s. 69-70). nich rozwiązania, jak również wypracowane metody. Paradoksalnie, traktowanie przez badaczy pewnych Owo teoretyczne uniwersum określonej nauki samo sfer życia osób bezdomnych jako realnie nieistnie- stanowi ograniczoną dziedzinę znaczenia, posiadającą jących jest wynikiem ich własnej stereotypizacji. swój własny styl poznawczy, wraz ze szczególnymi imOgraniczają oni pole badań do swojej własnej pro- plikacjami problemów oraz horyzontami, które mają

www.struna.edu.pl

36


37

Praktyki dyskursywne i pozadyskursywne wobec zjawiska bezdomności

być wyjaśnione” (Schütz, O wielości światów…, s. 50). Na tym poziomie należałoby więc wyodrębnić dwa ograniczenia, które czekają na teoretyków bezdomności. Pierwsze z nich ujawnia się w języku. Drugie natomiast stanowi historyczny dorobek danej dyscypliny i może mieć charakter referencyjny. To dwa podstawowe, ale niejedyne konteksty kształtujące figurę człowieka bezdomnego w dyskursie.

Polaryzacja Poza opisanymi implikacjami, jakie wiążą się z omawianym terminem, pozostaje cały kompleks praktyk językowych, który uruchamia procesy naznaczające. Mowa tu przede wszystkim o zaproponowanej przez współautora „Rytualnego chaosu. Studium dyskursu publicznego” (Czyżewski, Kowalski i Piotrowski, Rytualny chaos…, s. 37) Andrzeja Piotrowskiego koncepcji dialogowego stosunku społecznego „my – wy” oraz „my – oni”. „Pierwszy ma charakter apelatywny – zwracamy się ku innym z poczuciem różnic, które choć istnieją, w pewnych kwestiach nie eliminują możliwości komunikacji i porozumienia, są akceptowalne jako wyraz odmienności, inności właśnie. Stosunkiem tym rządzi zatem – by tak rzec – zasada symbolicznego sąsiedztwa, oparta na dialektyce zbliżenia i zachowującego szacunek dystansu (…). Natomiast relacja »my – oni« nie zakłada w swojej istocie tego rodzaju więzi. Do »nich« odnosimy się opisowo, jako do świata istniejącego poza granicą wzajemnych zobowiązań, zasadniczo obcego, w najlepszym razie obojętnego, w skrajnym zaś przypadku – wrogiego i zagrażającego, podobnego naturalnym żywiołom lub mechanicznym urządzeniom” (tamże). Rozróżnienia, jakiego dokonuje autor, nie da się zmediatyzować. Można by powiedzieć, że w „was” widzi on zadowalającą inność, podczas gdy „oni” ucieleśniają wrogość i obcość. Ja również w niniejszej publikacji, z konieczności, nie używam apelatywnego stosunku wobec omawianego środowiska. Piszę: „z konieczności”, bo nie sposób zwracać się bezpośrednio do grupy „wielkich nieobecnych”, którzy choć są tematem tej pracy, nigdy nie staną się jej adresatami. Wraz z innymi badaczami, skazanymi na tę samą praktykę, próbujemy analizować strukturę tej kategorii, używając zaczerpniętych z dyskursu nauk społecznych terminów,

StRuNa nr 1 (2) 2013

które w sposób mniej lub bardziej mglisty oddają naturę zagadnienia. To sprowadza nas znów do punktu wyjścia. Im bardziej bowiem podzielam wyrażane w dyskursie dotyczącym bezdomności znaczenia, tym mocniej identyfikuję się ze wspólnotą, która je wyznacza – i zarazem narzuca. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, iż osoby bezdomne „nie używają formy »my« dla określenia swojego związku z szerszą zbiorowością bezdomnych” (Przymeński, Bezdomność jako kwestia społeczna…, s. 184). Brak identyfikacji ze środowiskiem przymusowej przynależności, a także ich dyskursywna i pozadyskursywna marginalizacja przez ludzi spoza własnego kręgu („oni”) sprawiają, że potencjalnie w obrębie ich zainteresowania pozostaje osobowa kategoria „wy”. Jednakże kategoria ta istnieć może tylko jako wyraz dystansu ode „mnie”/ od „nas”. To ona legitymizuje „was”. Tymczasem, jak pisze Adam Lech: „w narracjach bezdomnych odnaleźć można autoprezentacje świadczące o poczuciu wykluczenia, braku przynależności do jakiejkolwiek grupy” (Lech, Świat społeczny bezdomnych…, s. 170). Zarówno praktyka aurodeprecjacji, jak i brak identyfikacji ze współtowarzyszami niedoli skutkują niemożnością uczestnictwa zarówno w działaniach grupy, jak i w swoim życiu. Nawet gdybyśmy przyjęli, że osoby bezdomne używają apelatywnego stosunku wobec wszystkich innych posiadających dom, to musielibyśmy założyć za Andrzejem Piotrowskim, że rządzi nami zasada choćby symbolicznego sąsiedztwa. Jak przekonują Bogna Bartosz i Ewa Błażej, „brak jest przekonujących argumentów na rzecz spójnego stereotypu »nie-bezdomnego« funkcjonującego u bezdomnych. Jeśli grupę bezdomnych nazwiemy »my« (choć odcinają się od niej i tylko formalnie do niej należą), a grupę nie-bezdomnych »oni«, to nasuwają się w związku z tym pewne wnioski [m.in. – M.C.]: – zaobserwować można pogardę dla »my« i jej brak dla »oni«, – obok szacunku i pewnej sympatii dla »oni« pojawia się także zazdrość” (Bartosz i Błażej, O doświadczeniu bezdomności, s. 51). Ta mniej lub bardziej symboliczna polaryzacja opiera się na założeniu, że „»my« kierujemy się wartościami, »nimi« zaś rządzi interes, motyw korzyści” (Czyżewski, Kowalski i Piotrowski, Rytualny chaos…, s. 37). Najlepiej konkluduje to stanowisko Andrzeja Przymeńskiego, który stwierdza: „atrakcyjność interpersonalna w tym śro-


SOCJOLOGIA

dowisku [osób bezdomnych – M.C.] w dużym stopniu opiera się na posiadaniu środków pieniężnych, w tym na zakup alkoholu” (Przymeński, Bezdomność jako kwestia społeczna…, s. 174).

Kontekstualizacja

ła niezmienna, co na kartach „Pensjonatu pamięci” udowodnił Tony Judt. Jeśli jednak chodzi o grupę tak skrajnie defaworyzowaną jak bezdomni, zakładać można, że „egzystencja wykracza poza moją [badacza – M.C.], i na odwrót. Podzielamy wspólnie jedynie mały wycinek naszych biografii” (Schütz, O wielości światów…, s. 80). Pytanie, które wyłania się z tych rozważań, dotyka prawomocności kontekstualizacji bezdomnych, której zakres i charakter jest praktycznie dowolny. Olga Kaczmarek podnosiła kwestię „narzucania naszych kulturowych toposów” (Kacz­ma­rek, Monografia etnograficzna inaczej…, s. 36) bohaterom, których życie koncentruje się na sprawach dla „nas” niezrozumiałych. Nie sposób liczyć na ich sprzeciw w tej materii. Zwłaszcza że są oni odbiorcami tych tekstów tylko hipotetycznie. „Przedmiotami badań nauk społecznych i humanistycznych są używające pojęć istoty, których wyobrażenia na temat własnych działań wpływają w zasadniczy sposób na to, czym są owe działania. Innymi słowy, życie społeczne nie może być nawet precyzyjnie opisane, a cóż dopiero mówić o wyjaśnieniu, jeśli nie przyswoi on sobie szeregu pojęć używanych przez badanych” (Giddens, Czym zajmują się socjologowie, s. 25). Anthony Giddens, opisując „podwójną hermeneutykę” (tamże), stwierdzał, że w nauce „nie ma możliwości stworzenia takiego aparatu pojęciowego, który nie mógłby zostać zawłaszczony przez nieprofesjonalistów. Innymi słowy, pojęcia i teorie stworzone przez badaczy społecznych funkcjonują w świecie, którego analizie miały służyć” (tamże). Generalizacja, której socjolog poddaje swój pogląd, nie znajduje zastosowania dla rozpatrywanej kategorii. Nieadekwatność wynika z wyjątkowości tej społeczności, która pozostaje zaimpregnowana na wpływy płynące spoza środowiska przymusowej przynależności. Z wielu powodów często bezpośredni kontakt z osobami bezdomnymi, zniekształcany przez zewnętrzne okoliczności, sprawia, że nasza wiedza o codziennych praktykach tej grupy jest wybiórcza i w dużej mierze stanowi efekt projekcji.

Jak słusznie zauważa Alfred Schütz, antropolog „wkracza w uprzednio ukonstytuowany świat naukowej kontemplacji, przekazany mu przez historyczną tradycję owej nauki” (Schütz, O wielości światów…, s. 50). Przy opisywaniu przedmiotu swoich badawczych zainteresowań odwołuje się on do koncepcji poprzedników, czerpie z ich dorobku lub – jak w przytoczonym na wstępie przypadku Edmunda Leacha – dyskredytuje racje adwersarza. W kontekście rozważań nad statusem „innego” rola teorii naukowych zajmuje miejsce szczególne. Jest poręczną odpowiedzią na obciążenie, jakie nakłada na badacza świat obcości i wynaturzenia. Przykładów dostarcza analiza kontrtekstowości w „Tuhami: Portrait of a Moroccan” Vincenta Crapanzano autorstwa Olgi Kaczmarek (Kacz­ma­rek, Monografia etnograficzna inaczej…, s. 30-40). Badaczka zwracała uwagę na „nagromadzenie paradygmatów sztucznie wtłaczanych w odbiór i opis relacji z rozmówcą” (tamże). Choć jej interpretacja dotyczyła trajektorii marokańskiego robotnika, w pewien sposób – w myśl zachodnich standardów – uosabia on figurę „obcego”. Dla współczesnej humanistyki, która kreuje swoją tożsamość m.in. w świetle postkolonializmu, szukanie tak prostych analogii wydaje się pewnym nadużyciem, niemniej wspólne są praktyki kontekstualizacji problematyki w dotychczasowej literaturze przedmiotu. „Co można powiedzieć o epistemologicznym statusie etnografii nieładu, chaosu, nicości?” (Declerck, Rozbitkowie…, s. 13-14) – pyta retorycznie Patrick Declerck, z dystansem odnosząc się do przykładania miar naukowości. Ci autorzy, którzy decydują się na liczne odwołania do literatury przedmiotu, stawiają bohatera (zbiorowego) wobec pojęć, które potencjalnie mogą być dla niego niezrozumiałe. Intelektualizują swoją „opowieść”, wkładają ją Instrumentalizacja w ramy teorii naukowych. Przedstawiają rzeczywistość, w której nie podzielają z portretowanymi W kontekście tego, co dotąd zostało powiedziawspólnoty doświadczeń. Nie jest to oczywiście regu- ne, nasuwa się wątpliwość dotycząca asymetrii re-

www.struna.edu.pl

38


39

Praktyki dyskursywne i pozadyskursywne wobec zjawiska bezdomności

lacji między badaczem a portretowanymi ludźmi. Czy nie stają się oni w tym przypadku wygodnym nośnikiem deprywacji, która nie może być zakwestionowana przez samych zainteresowanych, a potwierdzona wyłącznie przez wspólnotę naukowców ukonstytuowaną na tym samym podłożu znaczeń? Jak podkreślałam wielokrotnie, nauki społeczno-kulturowe korzystają z dostępnych im technik pozwalających na poszerzanie wiedzy w ramach konkretnej metodologii czy paradygmatu. Jednakże kumulatywny aspekt wiedzy wcale nie wyklucza „podporządkowania potrzebie utrzymania pozycji, należytego wypełnienia oczekiwań” przez badanego (Kaczmarek, Monografia etnograficzna inaczej…, s. 37). Nawet rozmyślna naiwność mająca charakteryzować antropologów i socjologów wymaga od nich koherentnego wyniku. Zabiegi koherencyzacji opowieści wiążą się zapewne z antycypacją badacza dotyczącą przyszłego odczytania jego pracy. Wynikiem jest materiał, który zaprezentowany in extenso mógłby przyprawić o ból głowy niejednego czytelnika. „W takim skrajnym przypadku mówi się o »nich«, że zachowują się w sposób mniej lub bardziej wytłumaczalny zewnętrznymi okolicznościami, trudno jednak przypisać »ich« zachowaniom walor działania zrozumiałego w kategoriach sensu” (Czyżewski, Kowalski i Piotrowski, Rytualny chaos…, s. 37). Ten sens przywrócić ma autor, który weryfiku­je niespójną treść. Dlatego też odbiorca ma zapośredniczoną optykę, a historia bohatera zostaje zubożona. „Im bardziej »oni« odczuwani są przez »nas« jako świat obcy i wrogi, tym więcej miejsca dla usprawiedliwień, by »ich« definiować w kate­goriach niosących w sobie uprzedmiotowienie” (tamże). Paradoksalnie więc antropolog, pragnąc oswoić ich zagrażającą inność (z obawy przed deprecjacją), sam ich instrumentalizuje, traktując ich losy jak puzzle, z których pragnie stworzyć najbardziej interesujący kolaż. Język i świat, jaki on antycypuje, bardzo mu to ułatwia. Autorzy, chcąc uspójnić swój przekaz, ujednolicają omawiane środowisko. Widać to zwłaszcza na przykładzie osób bezdomnych, których narracja może często wymykać się potrzebom standaryzacji (alkohol, środki psychoaktywne). W badanie – implicite – wpisany jest status badanego jako informatora. Ma on dostarczyć

StRuNa nr 1 (2) 2013

danych, które posłużą analizie jego kondycji psychofizycznej.Jednak nawet gdyby taka eksploracja miała przysłużyć się zmianie jakościowej jego życia, punktem wyjścia jest tu zawsze informacja. I to ona w ramach praktyk dyskursywnych jest najważniejsza.

Autonarracja Olga Kaczmarek, opisując „skonwencjonalizowany w obrębie piśmiennictwa etnograficznego [proces – M.C.], a mianowicie wprowadzania autonarracji badacza – opowieści o kulisach pobytu w terenie, o doświadczeniach z tym związanych, emocjach” (Kaczmarek, Monografia etnograficzna inaczej…, s. 32), stwierdzała, że ostatecznie „to, co miało ukazywać bogactwo, niejednoznaczność i subiektywizm doświadczenia terenowego, obracało się przeciwko badanym i co najwyżej otwierało etnografowi pole do pochłonięcia sobą” (tamże). Stawiana przez autorkę ocena może wydawać się nazbyt surowa. Zresztą poza nielicznymi wyjątkami praktyka autonarracji nie znajduje miejsca w pracach poświęconych bezdomności. Po co więc poświęcać temu uwagę? Badacze zajmujący się skrajnym wymiarem wykluczenia społecznego zarówno na poziomie języka, jak i praktyk pozadyskursywnych czują potrzebę wyeksponowania swojej odmienności względem rozmówców. Oczywiście, jak zaznaczałam wcześniej, osoby bezdomne nigdy nie zapoznają się z efektami ich pracy. Akcentowanie różnic ma więc domyślnie być zwrotem do czytelnika. Ci autorzy, którzy decydują się na wyrażenie ich explicite, sygnalizują trudności związane z takim „spotkaniem”. Monika Oliwa-Ciesielska w rozdziale zatytułowanym „Rozmowa z bezdomnym jako wyznawanie” (Oliwa-Ciesielska, Piętno nieprzystosowania…, s. 185-194) wskazywała nawet na widoczną różnicę w „wykształceniu, a więc także dającym się zauważyć odmiennym sposobie wypowiadania się, związanym z różną kompetencją językową” (tamże). O podobnych trudnościach pisała Elżbieta Tarkowska (Tarkowska, Zrozumieć biednego…, s. 41). Za Alfredem Schützem można stwierdzić, że dzieląc przestrzeń w sposób dosłowny, doświadczamy tego, że „świat znajdujący się w jego [innego – M.C.] zasięgu skon-


SOCJOLOGIA

centrowany jest wokół jego »tu«, co z mojego [badacza – M.C.] punktu widzenia stanowi »tam«” (Schütz, O wielości światów…, s. 78). Niesprawiedliwe byłoby jednak sprowadzanie autonarracji wyłącznie do prób zdystansowania się badacza. W pewnym sensie jest ona także rozliczeniem z portretowanym. Szczerym wskazaniem na niedoskonałości metodologiczne i wypływające z nich przeszkody. „Nie chciałem wpaść w pułapkę ciągłości wywodu, w wykreowanie wizji czegoś stabilnego, ustalonego raz na zawsze. O tym świecie porozrywanym na strzępy chciałem napisać książkę równie rozstrzeloną, wybuchową” – pisze Patrick Declerck (Declerck, Rozbitkowie…, s. 15-16).

Ambiwalencja Ambiwalencję charakteryzującą cały proces konstruowania w dyskursie naukowym figury człowieka bezdomnego najlepiej oddaje chyba ustęp zaczerpnięty z „Rozbitków…”. „Ten pacjent, ten »pan«, niebezpieczny wariat… poznaliśmy się w końcu. Ponownie przebrałem się w białą bluzę. Tę, którą zakłada się na chwile wyjątkowe. Bluzę sygnalizującą władzę. Przywdziewaną na wielkie okazje. Wariat jest już na miejscu. Czeka na mnie bardzo grzecznie, usadowiony na krzesełku koło sali zabiegowej. Nikomu nie chce przeszkadzać, szalony maniak o wilgotnym spojrzeniu i dziecinnym sposobie bycia. Nieszczęsny wilk, zżerany przez mole, którego tak czy owak, prędzej czy póź­niej, dopadnie Czerwony Kapturek” (tamże, s. 89). Ażeby pochylić się dłużej nad tym fragmentem, winna jestem powiedzieć więcej o samym autorze. Patrick Declerck jako konsultant i psychoanalityk poświęcił 15 lat życia paryskim kloszardom. Jego zapiski, wykraczające poza formalne ramy akademickie, stały się kanwą dla rozprawy doktorskiej – monografii środowiska wyizolowanych samotnych ludzi ulicy. Przytoczony powyżej fragment ilustruje charakterystyczną dla całej książki konwencję zacierania granic. Pierwsze odczytanie może wywołać u czytelnika wrażenie instrumentalizacji badanego. Dość swobodny, eseistyczny, a przy tym brutalny tryb wywodu budzi pejoratywne odczucia. Dla autora ów pacjent zasługuje jednak na wyodrębnienie z setki innych. Już w pierwszym zdaniu wyrażony zostaje jednak

dystans wobec zaistniałej sytuacji. Ma on charakter referencyjny. Biała bluza symbolizująca władzę, o czym autor wie doskonale, uosabia coś więcej niż tylko skojarzenia z czystością. W tym przypadku brud nie staje się synonimem „czegoś na nie swoim miejscu” (Douglas, Czystość i zmaza, s. 77). Usprawiedliwia określenia płynące pod jego adresem. Jest adekwatnym nośnikiem znaczeń, które pozwalają Patrickowi De­ clerckowi na grę z odbiorcą. Sam cudzysłów i padające po nim epitety (wariat, maniak) mają reprodukować jego dominację. Oczywiście zna on koncepcję Pierre’a Bourdieu (Bourdieu, Przemoc symboliczna s. 504) i świadom jest swojej władzy nad rozmówcą. Wie także, że jego grzecznie czekający pacjent zawdzięcza swoje podporządkowanie schematom służącym postrzeganiu i ocenianiu siebie (tamże) kształtowanym przez grupę dominującą. Jego infantylizacja pociąga za sobą skojarzenia z baśniowym światem Charles’a Perraulta. U autora rzeczywistość podlega jednak nieuchronnie smutnej karnawalizacji. To pierwsza strona tekstu. Niemniej każde kolejne odczytanie odziera go z zakamuflowanej dwuznaczności. Świat, jaki wyłania się z „Rozbitków…”, nie trąci sztucznością, nie jest zbanalizowanym, ustrukturyzowanym modelem stratyfikacji społecznej. Autor jako antropolog uwikłany jest w opisywaną rzeczywistość. Warstwa językowa odzwierciedla pokłady zaangażowania, jakie wkłada on w konstrukcję tej narracji. Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Patrick De­clerck kończy właśnie pracę i zjawia się „on”. Przyodziewa więc ponownie bluzę zakładaną na specjalne okazje. Obserwuje „go”. Portretuje. Prawdopodobnie opisze sytuację dopiero po jej zajściu. Podzieli się z nami towarzyszącym mu poczuciem ambiwalencji. W tym krótkim ustępie materializują się praktyki dyskursywne, organizujące świat społeczny osób wykluczonych. Figura bezdomnego zostaje skontekstualizowana (odniesienie do „Czerwonego Kapturka”), pozornie zdeprecjonowana („wariat”) i umieszczona wewnątrz autonarracji pisa­ rza. Widoczna jest też polaryzacja światów (trzecia osoba liczby pojedynczej), z oczywistych względów nie dochodzi natomiast do tabuizacji. Jakkolwiek z mojej perspektywy najważniejszy jest brak depersonalizacji. Badany jest u Patricka Declercka żywym człowiekiem, który nie stanowi jedynie punktu odniesienia dla autora, ale oczekuje swoją postawą odniesienia do siebie.

www.struna.edu.pl

40


41

Praktyki dyskursywne i pozadyskursywne wobec zjawiska bezdomności

Podsumowanie Praktyki dyskursywne zaprezentowane w tym szkicu mogą prowadzić do fałszywego poczucia jednomyślności panującego wśród badaczy koncentrujących się na zjawisku bezdomności. Każda publikacja o tej tematyce to indywidualna podróż w głąb bezsilności i niemocy, której autorzy w charakterystyczny dla siebie sposób kreślą ramy problemu. W większości odnoszą się oni do zagadnienia opisowo, z dystansem, wpisując je w szersze konteksty społeczno-kulturowe. Wspólne i częste dla nich jest natomiast zwracanie się do osób bezdomnych w epitetowej formie, zawsze w trzeciej osobie liczby pojedynczej lub mnogiej. Wbrew próbom indywidualizacji historie badanych podlegają w literaturze uniwersalizacji. Pomimo antycypowanego przez autorów zróżnicowania

omawianej grupy pada ona ofiarą generalizacji. Powodem jest zapewne tendencyjność samych badań, które w naturze swej powielają powszechne wzorce i stereotypy. Tym jednak, co wydaje się najbardziej interesujące, jest sama świadomość autorów co do zawartych powyżej uwag. Na ile zdają sobie sprawę z czyhających na nich pułapek i uproszczeń? Przed środowiskiem naukowym związanym z wykluczeniem społecznym stoi wyzwanie przywracania osobom zdeprywowanym należnej im podmiotowości, zarówno w sferze językowej, jak i pozajęzykowej. Ważne zatem, by wiedzieli, że ich praca jest opowieścią o „nabieraniu świadomości (…) dzięki wyruszeniu w podróż inicjacyjną. O »Erlebniss« tej dziwnej i często niejednoznacznej podróży” (Declerck, Rozbitkowie…, s. 14).

Bibliografia • Bauman Z., Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Warszawa 1994. • Bogna B., Błażej E., O doświadczeniu bezdomności, Warszawa 1995. • Bourdieu P., Przemoc symboliczna, w: Kucia M., Sztompka P. (red.), Socjologia. Lektury, Kraków 2007. • Czyżewski M., Kowalski S., Piotrowski A., Rytualny chaos: studium dyskursu publicznego, Kraków 1997. • Declerck P., Rozbitkowie. Rzecz o paryskich kloszardach, Warszawa 2004. • Douglas M., Czystość i zmaza, Warszawa 2007. • Duracz-Walczak A., Bezdomni, Warszawa 1996. • Giddens A., Czym zajmują się socjologowie, w: Kucia M., Sztompka P. (red.), Socjologia. Lektury, Kraków 2006. • Judt T., Ludzie pogranicza, Wołowiec 2012. • Kaczmarek O., Monografia etnograficzna inaczej, czyli jak może wyglądać postmodernizm w etnografii. Kontrtekstowość w „Tuhami: Portrait of a Moroccan” Vincenta Crapanzano, w: Bukowiecki Ł., Cabaj M., Czemarmazowicz • M., Ramża B., Szymańska K. (red.), Humanistyka XXI wieku, Warszawa 2012. • Kotlarska-Michalska A., Samotność i poczucie osamotnienia jako problemy współczesnej socjologii, w: Włodarek J. (red.), Między przeszłością, a przyszłością, Poznań 1998. • Leach E., Lévi-Strauss, Warszawa 1973. • Lech A., Świat społeczny bezdomnych i jego legitymizacje, Katowice 2007. • Oliwa-Ciesielska M., Piętno nieprzystosowania. Studium o wyizolowaniu społecznym bezdomnych, Poznań 2006. • Przymeński A., Bezdomność jako kwestia społeczna w Polsce współczesnej, Poznań 2001. • Schütz A., O wielości światów. Szkice z socjologii fenomenologicznej, Kraków 2008. • Stankiewicz L., Zrozumieć bezdomność, Olsztyn 2002. • Szczuka K., Teoria badań literackich za granicą patriarchatu, w: Szczuka K., Kopciuszek, Frankenstein i inne: feminizm wobec mitu, Kraków 2001. • Tarkowska E., Zrozumieć biednego: o dawnej i obecnej biedzie w Polsce, Warszawa 2000.

StRuNa nr 1 (2) 2013


SOCJOLOGIA

Streszczenie

Summary

Celem artykułu jest opis niektórych dyskursywnych i poza-

The article presents some discourse practices and non-lin-

dyskursywnych praktyk badaczy wobec fenomenu bezdom-

guistic practices in describing homelessness. Phenomenon

ności. Problem bezdomności staje się polem zainteresowań

of homelessness becomes a field of interest in many acade-

różnych dyscyplin akademickich. Różnicuje to sposoby

mic disciplines. It diversifies views and has an impact on its

oglądu zjawiska i wpływa na jego ocenę. Środowisko nauko-

evaluation. Researchers are not free of prejudices or polari-

we nie jest wolne od wpisanych implicite w język uprzedzeń

zation implicit in language. In my opinion they are mostly

i polaryzacji. W mojej ocenie jego reprezentanci w większo-

unconscious of ectypal practices of depreciation which oc-

ści nie są świadomi praktyk wtórnej deprecjacji opisywanej

cur not only in discourse but in non-linguistic space as well.

grupy, które rozgrywają się zarówno w płaszczyźnie dys-

The effect of it is the wide variation between academics and

kursywnej, jak i pozajęzykowej. Skutkuje to pogłębianiem

the homeless people, between “us” and “them”. The reason

przepaści między światem osób bezdomnych i naukowców,

of it is largely the standardization of methodology applied

między „nimi” a „nami”. Przyczynę takiego stanu rzeczy

in social research, which depersonalizes the subjects of work

upatruję głównie w stosowaniu standaryzowanej metodolo-

and – more importantly – objectifies them.

gii, która depersonalizuje podmiot badań, a przede wszystkim go uprzedmiotawia.

www.struna.edu.pl

42


43

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europej­skie i amerykańskie Olga Arent

Rozwój instytucji konsensualnych w postępowa­ niu karnym uzasadniony jest przede wszystkim potrzebą usprawniania procedury, czynienia jej bardziej ekonomiczną i skuteczną, zwłaszcza w zakresie zwalczania drobnej i średniej prze­ stępczości. Sprzyja mu też demokratyzacja spo­ łeczeństw i coraz większe przyzwolenie na nowe sposoby rozwiązywania konfliktów wywołanych naruszeniem normy prawnej. Instytucje formalnych porozumień procesowych zostały wprowadzone do polskiego procesu karnego przez Kodeks postępowania karnego (kpk) uchwalony 6 czerwca 1997 r. Skazanie bez rozprawy zostało uregulowane w art. 335 i 343 kpk, a dobrowolne poddanie się przez oskarżonego odpowiedzialności karnej – w art. 387 kpk. Tym samym Polska dołączyła do krajów europejskich, w których prawnie zaakceptowano rozstrzyganie spraw karnych na podstawie konsensusu między stronami postępowania. Niewątpliwie prawnokarną instytucją najpełniej realizującą zasadę konsensualizmu jest mediacja (art. 23a kpk) wprowadzona do polskiego procesu karnego w 2003 r. „Mediacja to próba doprowadzenia do ugodowego, satysfakcjonującego obie strony rozwiązania konfliktu karnego na drodze dobrowolnych negocjacji prowadzonych przy udziale trzeciej osoby, neutralnej wobec stron i ich konfliktu, czyli mediatora, który wspiera przebieg negocjacji, łagodzi powstające napięcia i pomaga – nie narzucając jednak żadnego roz-

StRuNa nr 1 (2) 2013

wiązania – w wypracowaniu porozumienia” (Bieńkowska i Mazowiecka, Ofiara przestępstwa w dokumentach…). Dowol­ność kształtowania stosunków stron jest ograniczona jedynie poprzez granice obowiązującego prawa, a zawarte porozumienie nie może być z nim sprzeczne. Należy zauważyć jednak, że ugoda mediacyjna zawarta w sprawie z oskarżenia publicznego jest jedynie dokumentem zawierającym zgodne deklaracje stron co do sposobu zakończenia sprawy. Nie ma ona mocy prawnej, stąd też w sprawie takiej musi zostać wydany wyrok. Treść ugody mediacyjnej sąd bierze jednak pod uwagę przy rozstrzygnięciu sprawy karnej. Natomiast w sprawach z oskarżenia prywatnego zawarcie ugody skutkuje umorzeniem postępowania karnego, a ugoda taka jest tytułem wykonawczym po nadaniu przez sąd klauzuli wykonalności. Przede wszystkim podkreślić jednak trzeba, że mediacja ma służyć głównie ofiarom przestępstw i choć w polskim prawie karnym pojawiła się już ponad dekadę temu, nie znajduje szerszego odzwierciedlenia w praktyce. Może to być wynikiem m.in. tego, że nie przyzwyczailiśmy się jeszcze do nowego modelu wymiaru sprawiedliwości karnej, w którym nie sprawca, lecz ofiara znajduje się w centrum uwagi (tamże). Dlatego też w niniejszym artykule szczegółowej analizie poddane zostaną dwa inne sposoby konsensualnego zakończenia spraw karnych: skazanie bez rozprawy i dobrowolne poddanie się karze, które są podstawą zakończenia ok. 50 proc. spraw karnych w Polsce (Maraszek, Konsensualne zakończenie postępowania…).


PRAWO

Geneza konsensualnych instytucji procesowych w 1992 r. wysunął propozycję unormowania w nowym sięga systemu common law i amerykańskiego plea kodeksie orzekania bez rozprawy na podstawie pobargaining, czyli targowania się o przyznanie. Polega rozumienia oskarżyciela publicznego z oskarżonym ono na zawarciu porozumienia pomiędzy oskarży- (Waltoś, Porozumienia w europejskim procesie…). Także A. cielem publicznym a oskarżonym lub jego obrońcą. Bogusłowicz stwierdził, że „dotychczasowe instytucje Ma ono charakter konstytutywny, lecz zawsze podle- służące temu celowi, takie jak warunkowe umorzenie ga kontroli sędziego. Wina i kara ustalane są podczas i tryb nakazowy, okazały się niewystarczające wonieformalnych, przedprocesowych negocjacji. Prowa­ bec narastającej liczby spraw karnych” (Bogusłowicz, dzi to do pominięcia postępowania sądowego po- Postępowanie skrócone…). Gwałtowny rozwój cywiliprzez przyznanie się oskarżonego do winy w zamian zacyjny XX w. spowodował znaczne skomplikowanie za ustępstwa prokuratora dotyczące oskarżenia. Naj- wielu dziedzin życia społecznego oraz pojawienie się częściej wysuwanym argumentem przemawiającym nowych rodzajów przestępczości. W Polsce po roku za zakończeniem postępowania karnego w omawiany 1989 nastąpiły istotne zmiany w strukturze przestępsposób jest oszczędność czasu i środków, które mu- czości, na skutek doniosłych zmian zarówno polityczsiałyby być zaangażowane w dalszy tok postępowania. nych, gospodarczych, jak i społecznych (Steinborn, W Stanach Zjednoczonych plea bargaining odgrywa Porozumienia w polskim procesie…). Potrzeba zmian wynika także z założenia, że wyznaczącą rolę i blisko 90 proc. wszystkich spraw załatwianych jest w tym trybie (Steinborn, Porozumienia miar sprawiedliwości nie jest jedynie wyrażeniem w polskim procesie…). Można zatem stwierdzić, że jest imperatywnej woli państwa, ale ma za zadanie doproona podstawą efektywności amerykańskiego wymia- wadzić do rozwiązania konfliktu spowodowanego poru sprawiedliwości. System common law wyróżnia się pełnieniem przestępstwa, co jest możliwe tylko przy niewątpliwym pragmatyzmem. Co więcej, zasada do- uwzględnieniu stanowiska obu stron postępowania. mniemania niewinności obowiązująca na rozprawie Instytucje skazania bez rozprawy oraz dobrowolz udziałem ławy przysięgłych zostaje zastąpiona nego poddania się karze stopniowo zyskują na znaprzez domniemanie winy, które dominuje na etapie czeniu i kolejne nowelizacje sprzyjają ich szerszemu postępowania przedsądowego (Kulesza, Niektóre aspek- zastosowaniu w praktyce. Niezmiernie istotny jest też wpływ na racjonalne gospodarowanie czasem ty prawa…; Bogusłowicz, Postępowanie skrócone…). W polskim postępowaniu karnym konsensualizm i wysiłkiem organów procesowych. Niemniej ustawonie odgrywa tak znaczącej roli. Nie dopuszczają do dawca prawidłowo zabezpieczył przestrzeganie praw tego zasady europejskiego porządku procesowego, oskarżonego i pokrzywdzonego, a także realizację a w szczególności zasady prawdy materialnej, lega- podstawowych zasad procesu karnego. Zezwolenie lizmu i domniemania niewinności. Jednakże głów- na konsensualne zakończenie postępowania w drony cel, jakim jest skrócenie postępowania, znajduje dze porozumień, wzajemnych ustępstw i kompromireali­zację dzięki instytucjom uregulowanym w od- sów sprzyja uzyskaniu satysfakcjonującego strony mienny sposób, choć zbliżonym do amerykańskiego rozstrzygnięcia, a tym samym wzmacnia szansę na plea bargaining. Zwracając uwagę na sprawność ame- wykonalność orzeczenia. Dostrzegalny w wielu krarykańskiego wymiaru sprawiedliwości, należy się za- jach rozwój instytucji konsensualnych w postępostanowić, czy i w jakim zakresie podobne rozwiązania waniu karnym uzasadniać należy przede wszystkim mogłyby być wprowadzone do polskiego prawa pro- potrzebą usprawniania procedury, czynienia jej barcesowego. Nie należy przy tym zapominać o boga­ dziej ekonomiczną i skuteczną, zwłaszcza w zakresie tym dorobku innych państw europejskich, głównie zwalczania drobnej i średniej przestępczości. Dla oceny, czy w kwestii porozumień karnoproceWłoch, Hiszpanii, Holandii, Szwecji i Niemiec, które wykształciły własne modele konsensualnych instytu- sowych polski ustawodawca idzie we właściwym kiecji w procesie karnym – niektóre z nich zostaną omó- runku, niezbędne jest krótkie przybliżenie polskich instytucji oraz doświadczeń innych krajów. Skąd zawione poniżej. Głównym inspiratorem zmian systemowych czerpnięto wzory, gdzie były inspiracje do rozwiązań w tym zakresie w Polsce był S. Waltoś, który już przyjętych ostatecznie w Polsce? W jakim stopniu

www.struna.edu.pl

44


45

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europejskie i amerykańskie

wykorzystano doświadczenia innych krajów? Czy polski ustawodawca wyciągnął właściwe wnioski z działania – mniej lub bardziej skutecznego – konsensualnych instytucji w innych krajach?

Skazanie bez rozprawy i dobrowolne poddanie się karze w Polsce Pierwsze z omawianych formalnych porozumień procesowych to instytucja skazania bez rozprawy. Uregulowany w art. 335 kpk wniosek o wydanie wyroku skazującego i orzeczenie uzgodnionych z oskarżonym kary lub środka karnego bez przeprowadzenia rozprawy może w akcie oskarżenia zawrzeć prokurator (także organy, które mają uprawnienia do prowadzenia dochodzenia na podstawie art. 325d kpk po zaakceptowaniu przez prokuratora) w sprawie o występek zagrożony karą nieprzekraczającą 10 lat pozbawienia wolności. Aby wniosek stanowił integralną część aktu oskarżenia, podejrzany musi osobiście wyrazić na niego zgodę. Akceptacja wniosku musi być w pełni dobrowolna, a oświadczenie woli oskarżonego niewadliwe i złożone osobiście lub pisemnie. Porozumienie między prokuratorem i podejrzanym obejmuje ustalenie kary lub środka karnego. Zawarte porozumienie wiąże sąd, lecz należy podkreślić, że w żadnym wypadku sąd nie jest stroną porozumienia ani nie może nakłaniać do jego zawarcia. Ma on bowiem obowiązek zachowywać obiektywizm zarówno względem samych stron procesowych, jak i wobec sprawy, którą prowadzi. Zastosowanie trybu konsensualnego jest możliwe, jeżeli w ocenie sądu okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości, a zebrany w postępowaniu przygotowawczym materiał dowodowy pozwala orzec o winie oskarżonego. Ponadto jego postawa musi wskazywać, że cele postępowania karnego wyznaczone przez art. 2 kpk zostaną osiągnięte pomimo nieprzeprowadzenia rozprawy. Należy podkreślić, że polski ustawodawca nie wymaga od oskarżonego formalnego przyznania się do winy. W art. 335 par. 2 kpk ustawodawca dopuścił możliwość, aby przed wystąpieniem z wnioskiem w postępowaniu przygotowawczym nie przeprowadzano dalszych czynności dowodowych, jeżeli w świetle zebranego już materiału dowodowego wyjaśnienia podejrzanego nie budzą wątpliwości. Natomiast zadaniem sądu jest

StRuNa nr 1 (2) 2013

kontrola dopuszczalności zastosowania wskazanego trybu i upewnienie się, że uwzględnienie wniosku nie będzie ujemnie wpływało na treść wyroku skazującego, głównie z uwagi na to, że obecnie porozumienia karnoprocesowe w Polsce nie obejmują swoim zakresem przedmiotowym wyłącznie drobnej przestępczości, ale także przestępstwa średniej wagi, a nawet niektóre poważniejsze. Należy ponadto zwrócić uwagę, że kwestia przyznania się do winy budzi największe rozbieżności wśród ustawodawców przywoływanych w niniejszym artykule. W dalszej części opracowania wybrane zagraniczne instytucje konsensualizmu zostaną przedstawione szerzej, lecz w tym miejscu należy jedynie zasygnalizować, jak różnorodne jest podejście prawodawców do kwestii przyznania się do winy. We włoskiej regulacji patteggiamento przyznanie się do winy nie jest wymagane. Natomiast stanowi ono konieczny warunek hiszpańskiego procedimiento abreviado. Podobnie w amerykańskim i angielskim procesie karnym w ramach plea bargaining. Natomiast w Polsce ustawa formalnie nie wymaga przyznania się podejrzanego do winy, ale zadecydowana większość przedstawicieli doktryny przyjmuje pogląd, że zgoda oskarżonego na zastosowanie niniejszego trybu jest w pewnym sensie ekwiwalentem przyznania się (Bogusłowicz, Postępowanie skrócone…). W przypadku wyraźnego oświadczenia oskarżonego o przyznaniu się do winy na sądzie spoczywa dokładne zbadanie rzeczywistego sensu przyznania się – w niebudzących wątpliwości okolicznościach danej sprawy. Natomiast na aprobatę zasługuje pogląd, że w sytuacji, gdy oskarżony nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu, problematyczne jest przyjęcie, iż „okoliczności popełnienia przestępstwa” nie budzą wątpliwości (Kruk, Uwagi o skazaniu bez rozprawy…). „Z prawnego punktu widzenia wykładnia przepisów art. 335 i 387 kpk nie daje podstaw do odrzucenia prawdziwości twierdzenia o możliwości skrócenia postępowania, w sytuacji gdy oskarżony nie przyznaje się do winy. (...) Jeżeli zatem wyjaśnienia podejrza­nego, nie przyznającego się do winy, korespondują z zebranym materiałem dowodowym, pozwalając na dokonanie finalnych ustaleń faktycznych, to nie mogą być one, z normatywnego punktu widzenia, traktowane jako przeszkoda do konsensualnego zakończenia postępowania” (Czapigo, Wyjaśnienia oskarżonego jako środek…).


PRAWO

Także orzecznictwo nie daje jednoznacznej wykładni, bez rozprawy wniosek o dobrowolne poddanie się gdyż w aspekcie braku wątpliwości co do popełnie- karze może być uwzględniony, jeżeli okoliczności nia przestępstwa wskazuje się, że przyznanie się do popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości, winy ma stosunkowo relatywny charakter: „Wymaga- a cele postępowania zostaną osiągnięte. Dodatkowo nie ustawy, aby okoliczności popełnienia czynu nie wprowadzono wymóg braku sprzeciwu prokuratora budziły wątpliwości, jest spełnione zwłaszcza wtedy, i pokrzywdzonego. Jest to przejaw dbałości o ich integdy sprawca przyznał się w sposób nie nasuwający resy i możliwość wpływania na kształt postępowania. zastrzeżeń do zarzuconego mu czynu. Wspomniane Artykuł 387 par. 2 kpk w pierwotnym brzmieniu zawymaganie ustawy jest spełnione również wtedy, gdy kładał warunek zgody prokuratora i pokrzywdzonesprawca został np. ujęty na gorącym uczynku albo go. W wyniku nowelizacji z 2003 r. został zastąpiony gdy istnieją inne czynności dowodowe stwierdza- brakiem sprzeciwu, co przyczyniło się do większej jące popełnienie czynu” (Bogusłowicz, Postępowanie sprawności tego trybu postępowania. Ponadto wyraźskrócone…; Uchwała połączonych Izb...). Reasumując, nie dopuszczono możliwość wskazywania przez sąd jeżeli istnieją jakiekolwiek wątpliwości co do winy zmian, od których może być uzależnione uwzględi dowodów, to przyznanie się do winy nie ma znacze- nienie wniosku. Jednakże, tak jak przy skazaniu bez nia dla konsensualnego rozstrzygnięcia sprawy. rozprawy, oskarżony musi wyrazić na nie zgodę, gdyż Artykuł 343 kpk dotyczy procedury rozpoznawa- w przeciwnym razie nie można by mówić o porozunia wniosku o skazanie bez rozprawy, a jednocześnie mieniu procesowym. Inicjatywa dobrowolnego poddania się karze jest samodzielną podstawą do orzekania wskazanych w nim instytucji łagodzących skazanie, takich jak: należy wyłącznie do oskarżonego, a jego decyzja nadzwyczajne złagodzenie kary, warunkowe zawie- powinna być podjęta w sposób swobodny i wyraźnie szenie wykonania kary bądź orzeczenie wyłącznie oświadczona w formie pisemnej lub ustnie do protośrodków karnych. Także istotnie określa m.in. udział kołu do chwili zakończenia pierwszego przesłuchapokrzywdzonego, który może brać udział w posie- nia wszystkich oskarżonych na rozprawie głównej. dzeniu, co więcej, uwzględnienie wniosku sąd może Wniosek powinien być skonkretyzowany co do kary uzależnić od naprawienia szkody lub zadośćuczynie- lub środka karnego pod względem rodzaju i ich roznia mu za doznaną krzywdę. Konsekwencją sądowej miaru. Oskarżony może zasugerować sądowi, jaką kontroli dopuszczalności skazania bez rozprawy jest sankcję powinien mu wymierzyć za popełnione przezawarte w art. 343 par. 7 kpk uprawnienie sądu do stępstwo. Jedyne ograniczenie w tej mierze wynika z nieuwzględnienia wniosku i skierowania sprawy do norm prawa materialnego, które dla każdego rodzaju rozpoznania na zasadach ogólnych. Jednakże po- przestępstw przewiduje określone sankcje karne. W doktrynie postuluje się, że regulacja dobrostuluje się, że wcześniej sąd może wskazać kierunek zmian, od których zależy przychylenie się do wolnego poddania się karze wzorowana jest na pozawartego porozumienia, a tym samym daje mu to dobnej, funkcjonującej we Włoszech instytucji promożliwość wpływu na modyfikację złożonego wnio- cesso abbreviato, zaś skazanie bez rozprawy czerpie sku. Istotne jest tu jednak, aby wszelkie odstępstwa z hiszpańskiego conformidad i włoskiego patteggiaod jego pierwotnej treści były zaakceptowane przez mento (Boratyńska, Kodeks postępowania karnego...). strony porozumienia. Natomiast nasze rodzime regulacje posłużyły za wzór Drugą konsensualną instytucją w kpk jest dobro- dla instytucji wprowadzonych niedawno w Bułgarii wolne poddanie się karze. Przesłanki złożenia przez i Rosji. W niniejszych rozważaniach nie można pominąć oskarżonego wniosku o wydanie wyroku skazującego i wymierzeniu mu określonej kary lub środka karne- instytucji świadka koronnego (regulowanej przez go bez przeprowadzania postępowania dowodowego Ustawę o świadku koronnym z dnia 25 czerwca 1997 r.) na rozprawie określa art. 387 kpk. Jego stosowanie oraz tzw. małego świadka koronnego (kpk), które nie jest dopuszczalne w sprawach o wszystkie występki, należą ściśle do kategorii porozumień procesowych, z tego też względu bardzo często wykorzystywany jednakże z uwagi na swoją istotę można im przypisać jest w praktyce. Podobnie jak wniosek o skazanie charakter negocjacyjny. Jej celem jest przede wszyst-

www.struna.edu.pl

46


47

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europejskie i amerykańskie

kim wykrycie członków grup przestępczych i zapobieżenie przestępczości zorganizowanej, co różni się od celu tradycyjnego porozumienia między oskarżonym a organem ścigania. Niemniej koncepcja świadka koronnego jest bardzo ważnym elementem prawa procesowego i wszelkie wartości, które za nią przemawiają, są wyrazem woli ustawodawcy w zakresie „porozumiewania się” z oskarżonymi.

Takie rozwiązanie wydaje się słuszne. W końcowym etapie postępowania następuje formalne sprawdzenie i zatwierdzenie przez sąd porozumienia zawartego pomiędzy oskarżonym i oskarżycielem (Zbrojewska, Sposoby konsensualnego rozstrzygania…). Nie ma wątpliwości, że sądowa kontrola porozumienia jest koniecznym elementem każdej instytucji konsensualnej. W praktyce amerykańskiego stosowania prawa D.J. Newman (Newman, Pleading Guilty for Consi­de­ Targowanie się o przyznanie w USA ra­tions…) wyróżnił cztery rodzaje plea bargaining. Pierwszy z nich to targowanie się o zarzut. Polega Źródłem porozumień procesowych jest pochodząca na przyjęciu zarzutu łagodniejszego niż początkoz systemu common law instytucja plea bargaining, wo stawiany. Nie oceniając prawidłowości takiego czyli targowanie się o przyznanie. Jest ona uważa- rozwiązania, należy zauważyć, że plea bargaining na za podstawowy model konsensualizmu i pierwo- ma bardzo długą historię w Stanach Zjednoczonych wzór wszystkich innych instytucji o tym charakterze. i takie ukształtowanie postępowania znajduje uzaPlea bargaining stosuje się przede wszystkim w USA, sadnienie w długoletniej praktyce jego stosowania. System prawa common law opiera się na innych a w Europie w Wielkiej Brytanii oraz Szkocji. Negocjacje otwiera przyznanie się oskarżonego źródłach prawa niż tradycyjny system kontynentaldo winy. Ułatwiając w ten sposób pracę oskarżycie- ny. Znaczenie precedensów powoduje, iż niektóre lowi, oskarżony może liczyć na zredukowanie liczby regulacje prawne zostały ukształtowane na podzarzutów, złagodzenie kwalifikacji prawnej czynu stawie doświadczeń wynikających z praktyki. Drugi i w konsekwencji niższy wymiar kary. Po osiągnię- rodzaj to targowanie się o zarzuty równoległe, któciu porozumienia sąd orzeka wynegocjowaną karę re polega na eliminacji niektórych zarzutów wynibez przeprowadzania rozprawy sądowej i udziału kających z tego samego czynu. Redukcja ta wpływa ławy przysięgłych. Już na wstępie można zauważyć na wymiar kary i sposób jej odbywania, ponieważ istotne różnice w stosunku do polskich instytu- w wypadku wielości przestępstw kary mogą być odcji. Amerykańska procedura dopuszcza negocjacje bywane równolegle, a nie jedna po drugiej. Trzeci w szerszym zakresie, gdyż przedmiotem targowa- wyodrębniony typ plea bargaining, czyli targowanie nia się może być np. kwalifikacja prawna czynu lub się o zarzuty dotyczące różnych czynów, ma miejliczba zarzutów. W rodzimych instytucjach skazania sce w razie popełnienia przez oskarżonego wielu bez rozprawy i dobrowolnego poddania się karze przestępstw. Oskarżyciel może zrezygnować z nieustawodawca nie pozwala na tak szeroki zakres po- których z nich w zamian za przyznanie się do winy rozumienia, ograniczając je tylko do ustalenia kary w zakresie pozostałych, które uważa za najważnieji środków karnych. Kolejną zasadniczą różnicą jest sze. Czwarty z wyróżnionych typów to targowanie się o wymiar kary. Występuje ono, gdy w zamian przyznanie się oskarżonego do winy. Przebieg plea bargaining ma nieoficjalny charak- za przyznanie się oskarżonego do zarzucanego mu ter. Wszystkie początkowe ustalenia następują drogą czynu oskarżyciel wyraża zgodę na wystąpienie do nieoficjalnych rozmów, przedstawiania argumen- sądu z propozycją wymierzenia łagodnego wyrotów i dowodów w taki sposób, aby uzyskać pozycję ku oraz zobowiązuje się nie występować o wymie­ uprzywilejowaną. W związku z tym, iż polski kpk rzenie kary w najwyższej możliwej wysokości. przewiduje dwa tryby zawierania porozumień pro- Ponadto deklaruje on, że nie będzie sprzeciwiał się cesowych, każde z nich może być zawarte na innym wnioskowi obrony w przedmiocie zawieszenia wyetapie postępowania. Amerykański proces zawiera konania kary, lub obiecuje rekomendację probacji. tylko jedną instytucję, dlatego inicjatywa plea bar- Sędzia, nie będąc formalnie związany wnioskiem gaining dopuszczalna jest na każdym etapie procesu. oskarżyciela co do wymiaru kary, z reguły wyraża

StRuNa nr 1 (2) 2013


PRAWO

zgodę na przedstawioną mu propozycję. Znana praktyce jest również sytuacja, gdy prokurator obiecuje oskarżonemu skierowanie sprawy do sędziego znanego z orzekania łagodniejszych kar. Targowanie się o wymiar kary jest najbardziej zbliżone do polskich porozumień procesowych, jednakże istotną różnicą jest to, że sędzia nie jest związany wnioskiem co do proponowanej kary. Na tle prawa polskiego sąd jest związany wnioskiem prokuratora lub oskarżonego, w tym sensie, że jakakolwiek zmiana zaproponowanych warunków wymaga zgody uczestników postępowania. Mając na uwadze, że plea bargaining może polegać na dochodzeniu do porozumienia w wielu kwestiach związanych ze skazaniem, to w każdym wypadku następuje orzeczenie wyrokiem sądu kary za popełnione przestępstwo, a więc oskarżony w żadnej mierze nie uniknie odpowiedzialności karnej. Zgodnie z założeniem konsensualizmu każda ze stron odnosi korzyści w zamian za pewne ustępstwa. Korzyścią z plea bargaining jest także zastosowanie postępowania uproszczonego zamiast postępowania przed ławą przysięgłych, co wiąże się z uniknięciem rozprawy i podania do publicznej wiadomości niekorzystnych dla oskarżonego informacji. Oskarżyciel może zobligować się do niewystępowania o zastosowanie tymczasowego aresztowania lub do niepodawania okoliczności obciążających oskarżonego, a mogących mieć wpływ na surowszy wymiar kary. Do warunków układu zaliczyć można obietnicę niepociągania do odpowiedzialności karnej osób najbliższych dla oskarżonego, obietnicę zalecenia miejsca odbywania kary więzienia, rodzaju rygoru lub okresu do udzielenia warunkowego przedterminowego zwolnienia (Zbrojewska, Sposoby konsensualnego rozstrzygania…). Jak widać, katalog korzyści z zastosowania plea bargaining jest bardzo duży, co również przedstawia się odmiennie na tle polskich regulacji konsensualnego zakończenia postępowania karnego. Natomiast wady tej amerykańskiej instytucji można odnaleźć także na gruncie stosowania przedstawionych polskich regulacji. Głównie wskazuje się na prawdopodobieństwo narzucania przez prokuratora jego stanowiska co do wyroku bez faktycznych negocjacji z oskarżonym. Możliwy jest także przeciwny obrót spraw, gdy oskarżonym jest osoba znana

bądź medialna. Natomiast innym zagrożeniem jest możliwość korzystania z plea bargaining w zamian za „handel” informacjami cennymi dla organów ścigania, np. o innych przestępcach. Osoby te nie zostaną ukarane tak surowo, jak mogłoby się to zdarzyć w procesie, pozostaną przekonane o swojej bezkarności i nadal będą popełniały przestępstwa (Champion i inni, Criminal courts…). Osobne rozważania należałoby poświęcić kwestii przyznania się do winy bądź dobrowolnego poddania się odpowiedzialności karnej w kontekście osoby niewinnej, która pod wpływem różnych czynników (wewnętrznych lub zewnętrznych) decyduje się na skorzystanie ze wskazanych instytucji po to tylko, aby jak najszybciej zakończyć proces karny, który może być niekorzystny np. dla jej wizerunku. Może być to także osoba słaba psychicznie, wystraszona albo zmęczona procedurami i obcowaniem z organami ścigania, która godzi się na skazanie w zamian za spokój. Jednakże z uwagi na charakter tych rozważań nie podlegają one analizie w niniejszym tekście, a jedynie zwracają uwagę czytelnika, aby na omawiane instytucje konsensualizmu patrzeć szeroko.

Porozumienia procesowe w wybranych ustawodawstwach zagranicznych Niektóre państwa w dużym zakresie realizują zasadę konsensualnego załatwiania sporów, inne natomiast niechętnie podchodzą do sformalizowania porozumień procesowych. Jednak prawie we wszystkich systemach procesu karnego, tak jak w Polsce, odnajdujemy instytucje będące konsekwencją przyznania się oskarżonego do winy lub też wyrażeniem przez niego woli dobrowolnego poddania się odpowiedzialności karnej. Każda z omówionych poniżej instytucji jest efektem wielu lat ożywionych dyskusji naukowych, doświadczeń praktycznego działania prawa oraz przemian systemowych. Niewątpliwie wprowadzanie i udoskonalanie regulacji prawnych z zakresu porozumień procesowych jest pożądanym kierunkiem, gdyż ich stosowanie przynosi korzyści zarówno organom wymiaru sprawiedliwości w postaci szybszego skazania, jak i dla skazanemu, który może wpływać na kształtowanie wymiaru kary.

www.struna.edu.pl

48


49

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europejskie i amerykańskie

1. Włochy

Oprócz przepisów „nagradzających” w celu zwiększenia efektywności wymiaru sprawiedliwości we Historia konsensualizmu we Włoszech jest nietypowa. Włoszech wprowadzono instytucje, które umożliwiają Wywodzi się z potrzeby uregulowania stosunków spo- oskarżonemu dobrowolne poddanie się karze w przyłecznych, które zostały zachwiane poprzez ekspansję padku przestępstw mniejszej wagi. W 1981 r. do włomafii i innych zorganizowanych grup przestępczych. skiego Kodeksu postępowania karnego w art. 444-448 Na przełomie lat 70. i 80. we Włoszech nastąpiła ko- została wprowadzona instytucja zwana patteggianieczność walki z terroryzmem, w związku z czym mento. Dopuszczała ona dokonywanie pomiędzy w 1991 r. wprowadzono szereg przepisów zwanych oskarżeniem a obroną uzgodnień co do kary, ale tyl„nagradzającymi” (Palazzo, Kierunki zmian we wło- ko w drobnych sprawach zagrożonych karą nieprzeskim…). Stanowią one o możliwości złagodzenia kary, kraczającą trzech miesięcy pozbawienia wolności a nawet odstąpienia od jej wymierzenia oskarżonym, (Stachowiak, Porozumiewanie się i uzgadnianie rozktórzy zgodzili się na współpracę z organami ściga- strzygnięć…). W 1989 r. nastąpiła gruntowna refornia. Taki sprawca zwany jest pentito, czyli skruszony, ma włoskiej procedury karnej, a następnie w 2003 r. i uzyskuje status świadka koronnego, jednakże to or- instytucja patteggiamento uzyskała nowy kształt gan orzekający decyduje w konkretnych przypadkach (Rogacka-Rzewnicka, Oportunizm i legalizm ścigania…). o zastosowaniu przepisów „nagradzających”. Nie- Do uzgodnień między oskarżycielem a obrońcą mniej podnosi się, iż znaczące złagodzenie kary, może dojść w trakcie całego postępowania przya nawet bezkarność dla „skruszonych” terrorystów gotowawczego, aż do czasu rozpoczęcia rozprawy pozostają w rażącej sprzeczności z wagą popełnio- głównej. Sąd może orzec karę na zgodny wniosek nych przez nich przestępstw oraz dyrektywą pre- stron w sprawach o przestępstwa zagrożone karą wencji generalnej i sprawiedliwej odpłaty. Wobec nieprzekraczającą pięciu lat pozbawienia wolnopublicznej krytyki instytucji pentito oraz narastającej ści. Orzeczony wymiar kary powinien być niższy liczby członków programu ochrony świadków nastą- o jedną trzecią od ustawowego zagrożenia i nie może piła konieczność zmian. Co więcej, z doświadczenia przekroczyć dwóch lat pozbawienia wolności. W tym policyjnego wynika, iż wielu pentiti zostało umyśl- trybie może zostać orzeczona również kara grzywny, nie podstawionych przez organizacje przestępcze a wniosek stron może obejmować także zawieszecelem wprowadzenia w błąd wymiaru sprawiedli- nie wykonania kary. Wniosek podlega badaniu przez wości (Światłowski, Porozumienia w procesie karnym…). sędzie­go, który jest zobowiązany w szczególności do Postulowane zmiany miały ograniczyć nadmierne sprawdzenia, czy nie ma podstaw do uniewinnienia stosowanie pentito oraz zawęzić korzyści proponowa- oskarżonego, czy przedłożony wniosek jest zgodny ne „skruszonym”. Nowelizacja z 2001 r. stanowi, że z prawem, a sugerowana kara proporcjonalna do pentito ma 180 dni na złożenie oświadczenia o współ- wagi zarzucanego czynu (Marek, Konsensualny mopracy z organami ścigania oraz złożenie zeznań w tym del rozstrzygania…). Rozpatrywanie wniosku odbywa charakterze. Musi także ujawnić swój majątek w celu się na posiedzeniu niejawnym, na którym obecność ustanowienia na nim zabezpieczenia. Ustawodawca oskarżonego nie jest obowiązkowa. Sąd przeprowawłoski w zamian za użyteczne informacje obciążające dza postępowanie dowodowe wyłącznie na podstawie oskarżonych zapewnia „skruszonemu” objęcie pro- akt sprawy, przy czym inne dowody są niedopuszczalgramem ochrony świadków, jednakże dzięki zaostrze- ne. W wypadku nieprzyjęcia wniosku sprawa zostanie niu regulacji dopiero po odbyciu jednej czwartej za- rozpoznana na zasadach ogólnych. Możliwe jest rówsądzonej kary pozbawienia wolności (minimum 10 lat nież uniewinnienie oskarżonego. w przypadku kary dożywotniego pozbawienia wolPatteggiamento uchodzi za wzór polskiego skaności). Można zatem wnioskować, iż kierunek zmian zania bez rozprawy i dobrowolnego poddania się w prawie włoskim daje nadzieję na ograniczenie nadużyć karze. Polski ustawodawca dopuścił jednak możomawianej instytucji i tym samym zapewni skutecz- liwość wniesienia wniosku o skazanie bez rozpraną metodę walki z przestępczością zorganizowaną we wy (art. 335 kpk) w sprawach o występki zagrożone Włoszech (Zuccarelli, Handling and Protecting Witnesses…). karą nieprzekraczającą 10 lat pozbawienia wolno-

StRuNa nr 1 (2) 2013


PRAWO

ści, zaś dobrowolne poddanie się odpowiedzialności karnej z art. 387 kpk dopuszczalne jest w sprawach o wszystkie występki, niezależnie od zagrożenia ustawowego. Jest to regulacja łagodniejsza niż włoskie patteggiamento, które jest dopuszczalne w sprawach o przestępstwa zagrożone karą nieprzekraczającą trzech lat pozbawienia wolności. Różnice dostrzegamy również w skutkach zastosowania tych instytucji. Włoski prawodawca określa wysokość możliwej kary, natomiast w Polsce sąd może orzec także nadzwyczajne złagodzenie kary, warunkowe zawieszenie jej wykonania albo wyłącznie środek karny. Decyzja należy do prokuratora, który we wniosku określa proponowaną karę, a sąd, chcąc orzec inną, musi uzgodnić ją z oskarżonym. Różnice między włoską i polską instytucją występują również w zakresie postępowania dowodowego, którego według art. 343 polskiego kpk się nie przeprowadza. Natomiast podobnie uregulowano kwestię sądowej kontroli zawartego porozumienia. Ponadto włoska procedura nie dopuszcza postępowania odwoławczego od orzeczenia wyda­nego w trybie patteggiamento, jednakże przysługuje od niego kasacja oparta na zarzucie obrazy prawa. Oprócz niższego wymiaru kary dodatkową korzyścią dla oskarżonego jest niestosowanie wobec niego środków zabezpieczających i kar dodatko­ wych. Ustawodawca przyjął, że wyrok wydany w trybie patteggiamento nie daje podstawy do uznania winy w postępowaniach cywilnym i administracyjnym, gdyż oskarżony, zawierając układ z prokuratorem, nie musi przyznać się do winy. Taka regulacja pozostaje w zgodzie z zasadą domnie­ mania niewinności i nie koliduje z zasadą nemo tene­tur se ipsum procedere. Należy również zaznaczyć, iż tego szczególnego postępowania nie stosuje się w sprawach nieletnich. Uzasadnione jest to specyfiką postępowania z nieletnimi, zakładając przewagę wychowania nad karaniem oraz uwzględniając ich rozwój psychiczny i emocjonalny (Palazzo, Kierunki zmian we włoskim…). Instytucja ta jest jednak często krytykowana. Podnosi się, że stwarza przywilej dla osób lepiej sytuowanych, ponieważ jej zastosowanie prowadzi często do wymierzania odpowiednio wysokiej grzywny zamiast kary izolacyjnej. Ponadto swoboda sądu i prokuratora w akceptacji takiego dobrowol-

nego poddania się karze wprowadza niepewność i może przyczynić się do rozwoju nieformalnego targowania się o karę poza sądem (tamże). We włoskiej procedurze karnej patteggiamento nie jest jedynym trybem szczególnym. Inną postacią porozumienia jest giudizio abbreviato, tzw. „proces skrócony”, unormowany w art. 438-443 kpk, który również odzwierciedla podobieństwa do polskich regulacji. Tryb ten przewiduje możliwość zawierania porozumienia we wszystkich sprawach, za wyjątkiem przestępstw zagrożonych karą dożywotniego pozbawienia wolności. Najpóźniej do zakończenia postępowania przygotowawczego oskarżony za zgodą prokuratora może wystąpić do sądu z wnioskiem o skazanie. Aby wniosek został uwzględniony przez sąd, musi istnieć materiał dowodowy uzasadniający fakty i odpowiedzialność sprawcy. Konsekwencją przychylenia się do żądań oskarżonego jest automatyczne pomniejszenie wymierzonej kary o jedną trzecią ustawowego zagrożenia. Niewątpliwie widoczne są tu podobieństwa do polskiego dobrowolnego poddania się karze.

2. Hiszpania Hiszpańska instytucja prawna zwana conformidad jest formą przypisania odpowiedzialności karnej przypominającą skazanie bez rozprawy w prawie polskim. Początkowo polegała ona na możliwości odstąpienia od przeprowadzenia rozprawy w sprawach zagrożonych karą nieprzekraczającą sześciu lat pozbawienia wolności, jeżeli oskarżony po zapoznaniu się z treścią aktu oskarżenia i zebranymi przeciwko niemu dowodami przyznał się do winy. W związku z tym, iż oskarżony nie miał dużych korzyści za swoje przyznanie, instytucja ta nie miała większego znaczenia w praktyce. Dopiero nowelizacja hiszpańskiego Kodeksu postępowania karnego z 1989 r. nadała jej bardziej konsensualny charakter. Co więcej, wprowadzono procedimiento abreviado, tzw. „postępowanie skrócone”. Polega ono na tym, iż w wypadku przyznania się oskarżonego do winy przed sędzią śledczym, czyli w fazie postępowania przygotowawczego, sędzia ten może przekazać sprawę bezpośrednio sędziemu orzekającemu w celu niezwłocznego wydania wyroku skazującego bez przeprowadzania roz-

www.struna.edu.pl

50


51

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europejskie i amerykańskie

prawy. W praktyce procedura ta zakłada uzgodnienie 3. Holandia między stronami wnioskowanej kary, czego potwierdzeniem jest podpis składany przez oskarżonego na Holandia jako państwo znane z obowiązującej akcie oskarżenia zawierającym wniosek co do kary. w jej systemie zasady oportunizmu przyznaje proConformidad i procedimiento abreviado mogą zostać kuratorowi dużą swobodę w podejmowaniu dezastosowane w sprawach o przestępstwa zagrożone cyzji dotyczących ścigania karnego, określania karą do 12 lat pozbawienia wolności. Jednakże, po- kwalifikacji prawnej czynu i zakresu przedmiotomimo tak wysokiej granicy dopuszczalnego zagro- wego aktu oskarżenia, który to akt jest wiążący dla żenia karnego, instytucje te służą konsensualnemu sądu. Jest to tzw. „tyrania aktu oskarżenia”. Holenrozstrzyganiu spraw drobniejszych (Zbrojewska, Spo- derski Kodeks postępowania karnego z 1926 r. dopuszcza możliwość zawarcia porozumienia mięsoby konsensualnego rozstrzygania…). Poza postępowaniem skróconym w Hiszpanii dzy prokuratorem a podejrzanym w postępowaniu występuje także regulacja gwarantująca bezkarność przygotowawczym. Dotyczy to spraw o występki zabyłym członkom organizacji terrorystycznych, któ- grożone karą nieprzekraczającą sześciu lat pozbawierzy zgodzili się na współpracę z wymiarem sprawie- nia wolności (Zbrojewska, Dobrowolne poddanie się kadliwości. Bezkarność ta nie jest jednak dopuszczalna rze…). Transaction, tzw. „transakcja”, to porozumienie, względem sprawców zabójstw i niektórych innych na podstawie którego podejrzany zobowiązuje się do ciężkich zbrodni (Światłowski, Porozumienia w proce- wpłacenia określonej przez prokuratora kwoty pieniężnej na rzecz Skarbu Państwa. W zamian postęsie karnym…). W prawie hiszpańskim i polskim zauważamy powanie przeciwko niemu zostaje umorzone. Kwota wiele podobieństw w zakresie konsensualnych poro- ta zwana jest „pokutnym” i z reguły ustalana jest na zumień procesowych. W piśmiennictwie zaznacza się poziomie niższym o blisko 20 proc. od grzywny, jakiej również, iż conformidad, tak jak uregulowania włoskie, prokurator zażądałby na rozprawie. Na podejrzanego było wzorem dla polskich instytucji, w szczególności mogą być nałożone także inne obowiązki, w szczeskazania bez rozprawy, choć tryb hiszpański jest do- gólności: naprawienie szkody wyrządzonej przestęppuszczalny w sprawach o niższym zagrożeniu usta- stwem, zrzeczenie się praw do przedmiotów zajętych wowym. Polski kpk, przyjmując wyższą górną grani- przez prokuratora, które podlegają konfiskacie, lub cę zagrożenia ustawowego, pozwala na korzystanie uiszczenie na rzecz Skarbu Państwa sumy stanoz dobrodziejstw konsensualizmu przez oskarżonych wiącej równowartość tych przedmiotów (Światłowski, w sprawach o poważniejsze przestępstwa. Odpowied- Porozumienia w procesie karnym…). Cechą charakterystyczną i odróżniającą holennik dobrowolnego poddania się karze z art. 387 kpk, czyli hiszpańskie procedimiento abreviado, również derskie unormowanie konsensualnych metod zakoństosuje się w sprawach o niższym niż w Polsce za- czenia sporów jest całkowite wyeliminowanie sądu. grożeniu ustawowym. Na tej podstawie można wnio- Ani nie uczestniczy on w „transakcji”, ani nie ma skować, że zastosowanie porozumień procesowych wpływu na treść zawartego porozumienia. Co więcej, w Hiszpanii służy do rozpoznawania spraw o drobne nie sprawuje kontroli, gdyż tak ukaranemu nie przyprzestępstwa, a sprawy o cięższej wadze podle­gają sługuje środek zaskarżenia. Ustawodawca holenderwiększemu rygorowi pełnego procesu. Należy wy- ski postanowił, że dopuszczalność zaskarżenia jest razić poparcie dla takiego rozwiązania, gdyż w ten zbędna, gdy sprawca czynu zaakceptował i wypełnił sposób ustawodawca zabezpieczył się przed naduży- warunki stawiane przez prokuratora. Jeżeli sprawwaniem instytucji konsensualnych i układaniem się ca nie zawarłby z prokuratorem porozumienia albo w celu łagodniejszego skazania. Natomiast nie wpły- nie zrealizował wynikających z transakcji uzgodnień, wa to na ocenę polskich regulacji, gdyż od polskich prokurator ma prawo do wznowienia postępowania sądów wymaga się dużo większego wysiłku przy roz- i skierowania aktu oskarżenia do sądu. Wyłączenie poznawaniu spraw oraz nakłada się większą odpo- sądu z udziału przy zawieraniu porozumienia prokuwiedzialność, jako że rozpatrują sprawy o poważniej- ratora z podejrzanym jest najbardziej istotną różnicą sze przestępstwa o wyższym zagrożeniu ustawowym. w stosunku do polskich instytucji.

StRuNa nr 1 (2) 2013


PRAWO

Jak można by się spodziewać, instytucja transaction jest szeroko krytykowana za brak ingerencji sądu w treść porozumienia zawartego pomiędzy podejrzanym a prokuratorem. Wskazuje się, iż narusza to prawo oskarżonego do obrony oraz prowadzi do uprzywilejowania zamożnych grup społecznych. Ponadto znosi różnice między procesową funkcją ścigania a orzekania, powodując przekazywanie kompetencji właściwych dla sądu organom pozasądowym. Według krytyków instytucja transaction sprawia, że prawo do sprawiedliwego procesu staje się wyjątkiem, a nie obowiązującą zasadą (Zbrojewska, Sposoby konsensualnego rozstrzygania…). Pomimo krytyki w holenderskim piśmiennictwie „transakcje” są bardzo często stosowane w praktyce. Świadczy o tym fakt, iż jedna trzecia spraw karnych w Holandii kończy się w ten właśnie sposób. Jednocześnie, aby zapobiec arbitralności prokuratorów, ustawodawca wprowadził wytyczne zawierające zasady i reguły postępowania, którymi powinni kierować się prokuratorzy, ustalając warunki transaction. Rozszerzając zakres stosowania omawianej instytucji, w 1993 r. prawo do zawierania transakcji zostało przyznane policji. Jednakże tylko co do niektórych przestępstw, takich jak kradzież ze sklepu czy jazda samochodem pod wpływem alkoholu. Uregulowania holenderskie są niewątpliwie bardzo łagodne dla sprawców przestępstw. Oprócz wspomnianej zasadniczej różnicy odmienna w stosunku do Polski jest też sankcja wymierzana oskarżonemu. Transaction przewiduje głównie karę grzywny na rzecz Skarbu Państwa, natomiast polskie instytucje opierają się na poważniejszych karach i środkach karnych. Ponadto należy zwrócić uwagę, iż w przypadku wykonania nakazu karnego prokuratora postępowanie zostaje umorzone, a na gruncie polskiego kpk po uzgodnieniu wszystkich warunków porozumienia postępowanie dalej się toczy, do momentu wydania wyroku skazującego przez sąd bądź nieuwzględnienia wniosku i przeprowadzenia pełnego procesu karnego.

4. Szwecja Szwecja jest państwem, w którym obowiązuje zasada legalizmu, w związku z czym generalnie nie dopuszcza się tam możliwości zawierania porozumień,

które miałyby na celu uchylenie się od odpowiedzialności karnej, a też niechętnie traktuje się negocjacje w celu uzyskania łagodniejszego skazania. Jest to konstrukcja bardzo rzadko spotykana w dzisiejszych systemach prawnych Europy. Tak duże ograniczenie możliwości zawierania porozumień procesowych jest interesującym wyjątkiem w ogólnym dążeniu do ułatwiania, przyspieszania i uelastyczniania procedur karnych. Przejawy konsensualizmu możemy dostrzec w szwedzkim postępowaniu nakazowym, w regulacji dobrowolnego poddania się karze. Polega to na tym, iż prokurator, wypisując formularz, opisuje czyn, o popełnienie którego sprawca jest podejrzewany, oraz określa karę, jaka powinna być wymierzona. Istotne jest, że wystawienie nakazu karnego jest niedopuszczalne, jeżeli zachodzi przypuszczenie istnienia pokrzywdzonego. Sporządzony przez oskarżyciela formularz doręcza się podejrzanemu. Może on na piśmie zaakceptować zaproponowaną karę, tym samym nakaz karny uznany przez podejrzanego uzyskuje moc prawomocnego wyroku sądu. Natomiast jeżeli podejrzany nie wyrazi zgody, sprawa zostanie skierowana do sądu i rozpoznana w zwykłym trybie postępowania karnego. Zgodnie z przedstawioną regulacją dobrowolne poddanie się karze zasadniczo różni się od modelu polskiego. Nie można jednoznacznie wskazać żadnych procesowych podobieństw omawianych instytucji, poza wymaganą zgodą oskarżonego na zastosowanie tego trybu postępowania. W literaturze bardzo mocno akcentuje się inkwizycyjność nakazu karnego w szwedzkim procesie, ponieważ nie mają tu miejsca żadne uzgodnienia pomiędzy prokuratorem a podejrzanym (Waltoś, Porozumienia w europejskim procesie…). Nie możemy w tym wypadku mówić o porozumieniu procesowym. Warto zwrócić uwagę, iż zaakceptowany nakaz karny ma moc wyroku sądowego, więc pomimo braku negocjacji i braku wpływu na wysokość kary oskarżony unika publicznego procesu. Mając również na względzie koszty postępowania, należy zauważyć, że oskarżony mimo wszystko odnosi korzyści z dobrowolnego poddania się karze. Gdy nie wyrazi zgody na nakaz karny wystawiony przez prokuratora, będzie miał możliwość pełnej realizacji uprawnień procesowych, przedstawiania dowodów na swoją korzyść, a tym samym możliwość wpływu na końcowe orzeczenie sądu.

www.struna.edu.pl

52


53

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europejskie i amerykańskie

Stwierdzić zatem należy, że rozwiązania przyjęte w Szwecji, pomimo szeroko realizowanego legalizmu, zawierają elementy konsensualizmu.

5. Rosja Na uwagę zasługuje także ustawodawstwo rosyjskie, gdyż powstanie Federacji Rosyjskiej w 1991 r. wiąże się z gruntowną zmianą systemu politycznego obowiązującego w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wzorem państw demokratycznych nowy Kodeks postępowania karnego uchwalony 29 maja 2002 r. wprowadził spory katalog podstawowych zasad procesowych. „Wzmocnienie pozycji jednostki w rosyjskim procesie karnym idzie w parze ze wzmocnieniem statusu procesujących się stron, co znalazło dobitny wyraz w skodyfikowaniu zasady kontradyktoryjności i równouprawnienia stron” (Bieńkowska, Konsensualizm w rosyjskim procesie…). W rozwiązaniach rosyjskich znajdujemy podobieństwa do polskich instytucji porozumień procesowych. Odnoszą się one do przestępstw o mniejszym ciężarze gatunkowym oraz mają służyć ekonomii procesowej. Jest to m.in. uznanie oskarżenia przez oskarżonego uregulowane w art. 314 i następnych kpk. Zakres spraw, w których oskarżenie może być uznane przez oskarżonego, odpowiada polskiej regulacji skazania bez rozprawy, a zgoda oskarżyciela i pokrzywdzonego nawiązuje do dobrowolnego poddania się karze. Cechą charakterystyczną rosyjskiej re­gu­lacji jest obowiązkowy udział obrońcy w postępowaniu, a także moment poinformowania oskarżonego o możliwości zastosowania tej procedury już w ramach czynności zaznajamiania go z materiałami sprawy w postępowaniu przygotowawczym. Regulacje te wskazują, że ustawodawcy zwracają szczególną uwagę na pomoc procesową oskarżonemu w postępowaniu, w którym dopuszcza się zawarcie porozumienia. W literaturze przedmiotu wskazuje się, iż skazanie na podstawie porozumienia stron jest możliwe wyłącznie w wypadku, gdy sędzia na podstawie materiałów zawartych w aktach sprawy i rezultatów posiedzenia z udziałem stron jest przekonany co do zasadności oskarżenia. Jest to wymaganie o zasadniczym znaczeniu, dlatego też w polskiej regulacji

StRuNa nr 1 (2) 2013

skazania bez rozprawy i dobrowolnego poddania się karze występuje warunek, aby okoliczności popełnienia przestępstwa nie budziły wątpliwości. Podobnie jak w innych krajach stosujących konsensualne metody zakończenia postępowania karnego również w Rosji przeciwnicy tej koncepcji podnoszą sprzeczność z konstytucyjną zasadą domniemania niewinności, która nakazuje uznawać oskarżonego za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Ich kolejnym argumentem jest to, iż w warunkach panującej w Rosji korupcji, przemocy i brutalności stosowanej przez organy ochrony prawnej, upadku obywatelskiego poczucia praworządności i „bezgranicznej władzy szalonych pieniędzy, powołanie do życia instytucji podobnej do transakcji o przyznanie się do winy, niemającej korzeni w historii rosyjskiego postępowania karnego, wygląda z jednej strony jak wskrzeszenie teorii przyznania się do winy jako królowej dowodów” (tamże). Taka argumentacja nie jest jednak na tyle przekonująca, aby podważyć szeroko aprobowaną w innych krajach koncepcję porozumień procesowych. W świetle historycznych zmian politycznych element ten jest dopiero początkiem nowelizacji systemu prawnego w Rosji. Niewątpliwie doświadczenia praktyki wskażą, czy przyjęte rozwiązania będą miały znaczący wpływ na wymiar sprawiedliwości w Rosji.

Konsensus uniwersalny. Podsumowanie Przedstawione powyżej regulacje prawne potwierdzają, iż porozumienia w procesie karnym są zjawiskiem bardzo rozpowszechnionym. Istnieją konstrukcje wyraźnie dopuszczające zakończenie sprawy karnej w trybie targowania o wyrok (najszerzej w USA, ale też np. w Polsce, we Włoszech, w Hiszpanii), jak również rozwiązania w mniejszym stopniu akceptujące negocjacje uczestników postępowania karnego (np. Holandia). Jednakże wszystkie wskazane instytucje opierają się na zasadzie konsensualizmu i zawierają elementy wprowadzające odstępstwa od zwykłych trybów postępowania. W świetle wskazanych regulacji amerykańskie targowanie się o przyznanie ma najistotniejsze znaczenie, gdyż wskazuje się, że dało początek konsensualizmowi w procesie karnym. Ze względu na różnice


PRAWO

w obowiązujących w Polsce i USA systemach praw- metody zakończenia postępowania karnego stosuje nych bezpośrednie zastosowanie instytucji plea bar- się je w sprawach o występki lub lżejsze przestępstwa. gaining w polskim postępowaniu karnym wydaje się W związku z tym możliwość targowania się dopuszniemożliwe, a tym samym należy wyrazić aprobatę czono tylko w sprawach o przestępstwa zagrożone dla przyjętych w naszym kraju rozwiązań. Nie jest niewysoką karą pozbawienia wolności. wskazane, aby za wszelką cenę ujednolicać prawo, W powyższych rozważaniach przedstawiono tylko lecz należy czerpać z doświadczeń innych krajów, by niektóre z istniejących instytucji, by zobrazować, jak ukształtować regulacje prawne w sposób odpowia- wielka różnorodność występuje w tym zakresie. dający oczekiwaniom danego społeczeństwa oraz Niewątpliwie jednym z głównych celów zawiewymiaru sprawiedliwości. Ponadto z systemu prawa rania porozumień między oskarżonym i oskarżyciecommon law wynika katalog źródeł prawa, który rów- lem jest ekonomia procesowa. Ustawodawcy różnymi nież przedstawia się odmiennie niż katalog źródeł metodami dążą do osiągnięcia tego celu. Jak słusznie prawa procesowego w Polsce. Na podstawie głównie zauważyła M. Rogacka-Rzewnicka, „konsensualizm prawa precedensowego istnieje możliwość kształto- przybiera w poszczególnych państwach zróżnicowawania i szybkiego nowelizowania prawa, co w znaczny ne formy, których jednak wspólnym celem jest dążesposób przyśpiesza dostosowanie prawa do potrzeb nie do zmniejszenia obciążenia sądów w następstwie społeczeństwa. Natomiast system kontynentalny rezygnacji z pełnego postępowania. Innym uzasadcechuje się dużą stabilnością, a przez to niewielką nieniem jest – oparta na teorii sprawiedliwości naelastycznością, choć wypada również zauważyć, że prawczej – akceptacja ugodowych, koncyliacyjnych gwarantuje to pewność prawa. Niemniej rozwiązania i polubownych metod zakończania postępowania karprocesowe o tym charakterze ciągle podlegają nowe- nego oraz przekonanie, że mogą one przyczyniać się lizacjom i są dostosowywane do zmian zachodzą- do osiągania bardziej trwałych niż w przypadku pełcych w przestępczości oraz, co za tym idzie, potrzeb nego, oficjalnego procesu końcowych efektów sprawy społeczeństwa. Znaczna część tych potrzeb wynika karnej” (Rogacka-Rzewnicka, Oportunizm i legalizm…). z eskalacji terroryzmu i przestępczości zorganizowaOdnosząc się jednak krytycznie do omawianych nej. Chodzi tu głównie o instytucję świadka koron- instytucji, trzeba zwrócić uwagę, że postępowaniem nego. Natomiast typowe porozumienia procesowe nie może rządzić jedynie pragmatyzm. Przekonyróżnią się między poszczególnymi krajami, aczkol- wanie oskarżonego o zaletach podjęcia współpracy wiek ich wspólnym celem jest zawsze rozwiązanie z organami ścigania z natury złe nie jest. Ujawnianie konfliktu wywołanego przestępstwem. przez oskarżonego osób winnych innych przestępstw Na tym tle polskie uregulowania porozumień oraz okoliczności ich popełnienia służy dobru poprocesowych odznaczają się kompleksowością i uni- wszechnemu, jakim jest skuteczna walka z przestępwersalnym charakterem. Ustawodawca w przepisach czością. Przy czym motywy tego ujawniania nie mają regulujących instytucje skazania bez rozprawy oraz znaczenia, wystarczy, jeśli oskarżony czyni to z uwagi dobrowolnego poddania się karze zawarł najważ- na własny interes. Jednakże manipulacja zaczyna się niejsze elementy konsensualizmu. Wzorując się na wtedy, gdy organ ścigania jest współautorem obciąinnych państwach i łącząc wszystkie istotne cechy żających zeznań, a sąd nie dość uważnym i starannym tych instytucji, nie zapomniał o prawach przysłu- ich recenzentem. Celem procesu karnego jest bowiem gujących stronom procesu karnego, w szczególności to, aby „sprawca przestępstwa został wykryty i pociąpokrzywdzonemu, który w Polsce może mieć istotny gnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niewinna wpływ na postępowanie. Sądowa kontrola porozu- nie poniosła tej odpowiedzialności” (art. 2 par. 1 pkt mienia nie jest niczym ograniczona, wręcz przeciwnie 1 kpk), a podstawę wszelkich rozstrzygnięć stanowiły – sędzia jest zobowiązany do dokładnego zbadania, prawdziwe ustalenia faktyczne (art. 2 par. 2 kpk). czy okoliczności popełnienia przestępstwa zarzucanego oskarżonemu nie budzą wątpliwości, oraz może sugerować zmiany we wniosku. W przypadku wszystkich krajów uwzględniających konsensualne

www.struna.edu.pl

54


55

Targowanie o wyrok. Doświadczenia europejskie i amerykańskie

Bibliografia • Bieńkowska B., Konsensualizm w rosyjskim procesie karnym, Warszawa 2005. • Bieńkowska E., Mazowiecka L., Ofiara przestępstwa w dokumentach międzynarodowych, Warszawa 2009. • Bogusłowicz A., Postępowanie skrócone – klasyczna forma konsensualnego sposobu zakończenia postępowania karnego, Warszawa 2006. • Bogusłowicz, Postępowanie skrócone…; Uchwała połączonych Izb Karnej i Wojskowej z 29 stycznia 1971 r., VI KZP 26/69. • Boratyńska K.T., Górski A., Sakowicz A., Ważny A., Kodeks postępowania karnego. Komentarz, Warszawa 2007. • Champion D.J., Hartley R.D., Rabe G.A., Criminal Courts: Structure, Process, and Issues, Upper Saddle River (New Jersey) 2008. • Council of Europe, Replies to the Questionnaire on Protection of Witnesses and Pentiti in Relation to Acts of Terrorism, www.coe.int. • Czapigo V.A., Wyjaśnienia oskarżonego jako środek dowodowy w procesie karnym, Warszawa 2001. • Kruk E., Uwagi o skazaniu bez rozprawy w nowym kodeksie postępowania karnego, Warszawa 1998. • Kulesza C., Niektóre aspekty prawa do obrony w świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego USA, Warszawa 1995. • Maraszek M., Konsensualne zakończenie postępowania karnego w trybie art. 335 k.p.k., Warszawa 2012. • Marek A., Konsensualny model rozstrzygania spraw w procesie karnym, w: Czapska J., Gaberle A., Światłowski A., Zoll A., Zasady procesu karnego wobec wyzwań współczesności. Księga ku czci Prof. S. Waltosia, Warszawa 2000. • Newman D.J., Pleading Guilty for Considerations: A Study of Bargain Justice, „Journal of Criminal Law”, Evanston 1956. • Palazzo F.C., Kierunki zmian we włoskim ustawodawstwie karnym, Warszawa 1991. • Rogacka-Rzewnicka M., Oportunizm i legalizm ścigania przestępstw w świetle współczesnych przeobrażeń procesu karnego, Warszawa 2007. • Stachowiak S., Porozumiewanie się i uzgadnianie rozstrzygnięć przez uczestników postępowania karnego. Podsumowanie konferencji, Warszawa – Poznań 1993. • Steinborn S., Porozumienia w polskim procesie karnym, Kraków 2005. • Światłowski A.R., Porozumienia w procesie karnym niektórych państw europejskich, Warszawa 1998. • Waltoś S., Nowe instytucje w kodeksie postępowania karnego z 1997 roku, Warszawa 1997. • Waltoś S., Porozumienia w europejskim procesie karnym; próba syntetycznego spojrzenia, Warszawa 2000. • Zbrojewska M., Dobrowolne poddanie się karze w Kodeksie postępowania karnego, Białystok 2002. • Zbrojewska M., Sposoby konsensualnego rozstrzygania spraw karnych w wybranych krajach Europy, Warszawa 2002. • Zuccarelli F., Handling and Protecting Witnesses and Collaborators of Justice, Jakarta 2011.

StRuNa nr 1 (2) 2013


PRAWO

Streszczenie

Summary

Porozumienia procesowe są przejawem konsensualizmu

Procedural agreements are a sign of consent in a criminal

w procesie karnym, który sprzyja przyspieszeniu i uprosz-

trial that works in favor of quick and simplified criminal

czeniu procedury karnej przy jednoczesnym poszanowaniu

procedure, while respecting the rights of the parties. The

praw uczestników postępowania. Zawarcie porozumienia

agreement between the prosecutor and the accused has the

pomiędzy oskarżycielem i oskarżonym daje korzyści zarów-

advantage for both: the accused, which has an influence on

no oskarżonemu, który ma wpływ na wymiar kary, prokura-

the judgment; the prosecutor, which can shorten the proce-

torowi, który może skrócić postępowanie, jak i sądowi, który

edings, and the court which shall consider the matter more

szybciej rozpatruje sprawę. Korzyści te zostały dostrzeżone

quickly. These benefits have been recognized by many legi-

przez wielu ustawodawców. W niniejszym artykule przed-

slators. Here the Polish institutions are presented: convic-

stawiono polskie instytucje skazania bez rozprawy oraz do-

tion without the trial and voluntary acceptance of penalty

browolnego poddania się karze na tle podobnych regulacji

against similar regulations from the U.S., Italy and Spain,

z USA, Włoch i Hiszpanii oraz nieco odmiennych z Holan-

and somewhat different from the Netherlands and Sweden.

dii i Szwecji. Zwrócono też uwagę na regulacje rosyjskie

Attention was paid to Russian regulations in the face of po-

w świetle przemian ustrojowych.

litical changes.

www.struna.edu.pl

56


57

Marzenie jako przykład wczesnej twórczości Cypriana Kamila Norwida Małgorzata Wojtowicz

Norwida uważa się za twórcę, który zdecydowanie odciął się od poprzedników i stał się prekurso­rem pozytywizmu. Jednak nie wszystkie utwory poety były nastawione opozycyjnie do nurtu roman­ tycznego. Przykładem jest wiersz Marzenie.

Marzenie jest młodzieńczym utworem, stanowiącym zapis artystycznych i egzystencjalnych poszukiwań i, jak sam poeta zaznaczył w tytule, „fantazji”. Jego mottem uczynił Norwid cytat z Pieśni Świętojańskiej o Sobótce autorstwa Jana Kochanowskiego: „Lecz tylko że pragniemy,/ Ale nie rozumiemy,/ Czego się trzyMarzenie opublikowane w „Przeglądzie Warszawskim” mać, jako się sprawować,/ Żeby nie przyszło na koniec w drugiej połowie 1840 r. to jeden z pierwszych utwo- bobrować”. Autor tych słów inspirował młodego Norwida. rów Norwida. Chociaż nie wzbudziło zachwytu krytyki (przynajmniej nie tak spektakularnego jak Mój ostatni Dowiadujemy się od Niewiaromskiego, który pisał sonet, uważany za właściwy pierwszy utwór, otwiera- po poznaniu Cypriana Kamila i jego brata w 1835 r. jący refleksję nad warsztatem poetyckim autora Qui­ na pensji u Sahlinga, że „(...) już wtedy ze wszystkich dama i będący swoistym preludium późniejszej twór- poetów dawniejszych upodobał sobie Jana Kochaczości), to jednak warto mu się bliżej przyjrzeć. Nie nowskiego, którego poezje polskie na pamięć prawie wydaje się bowiem, by stwierdzenie Sudolskiego o nie- umiał” (tamże, s. 31). Jak zauważa Zbigniew Sudolski, wielkiej wartości tego utworu i zaklasyfikowanie go do Marzenie podobnie jak Dumanie I opatrzone mottami poezji nie najwyższych lotów było słuszne (Sudolski, z Kochanowskiego „zapowiadają dojrzałą lirykę NorNoc paskiewiczowska…, s. 38). Liryk ten jest pewnego wida pełną głębokiej zadumy nad życiem i wskazań rodzaju zbiorem cech całego warsztatu młodego poety. o potrzebie jego podporządkowania ideałom wieczZawiera, oprócz wielu elementów przedlistopadowe- notrwałym” (tamże, s. 38). Słowa powyższego motta trafnie charakteryzugo romantyzmu, cechy swoiście Norwidowskie, zapowiadające przyszłą oryginalną twórczość romantyka ją nie tylko tematykę samego liryku, ale także drogę z drugiego pokolenia. Analiza tego utworu pozwala wahań i wątpliwości młodego, obiecującego i dopiero nam więc na prześledzenie wstępnego etapu kształ- wstępującego na krętą ścieżkę poetyckiej kariery człotowania się nowatorstwa dykcji poetyckiej Cypriana wieka. Drogi, która, jak wiemy, już od samego początNorwida. Spróbujemy to za chwilę wykazać, przed- ku naznaczona była refleksją i zadumą. Przywołane w stawiając związki między Marzeniem a innymi jego motcie słowa autora Trenów odnoszą się do pytania wczesnymi i późniejszymi tekstami, a także rozpatru- o taki sposób życia, które zgodnie ze stoicką zasadą jąc stosunek Marzenia do tradycji romantycznej, ści- umiarkowania upłynie w zgodzie ze światem i sobą. ślej zaś do tradycji przedlistopadowego romantyzmu. Jest to pytanie uniwersalne, ważne w każdej epoce.

StRuNa nr 1 (2) 2013


LITERATURA

Trzeba jednak przyznać, że w romantyzmie miało ono szczególny charakter. Zostało na nowo odkryte i przewartościowane. Zwłaszcza przez pokolenie twórcy Marzenia, urodzone po 1820 r., którego dzieciństwo przypadło na okres rozkwitu nurtu romantycznego, a młodość na burzliwy okres polskiego zrywu narodowego zakończony tzw. nocą paskiewiczowską. Dramatyczne przeżycia tej nocy, których często doświadczali przyjaciele i znajomi młodych twórców – wystarczy wspomnieć o wywózkach na Sybir świętokrzyżowców w 1839 r., których świadkiem był Norwid (tamże, s. 32-33) – wpływały na sposób postrzegania świata i twórczość młodych literatów (Norwida, Romana Zmorskiego czy Antoniego Czajkowskiego) (zob. Trojanowiczowa, Rzecz o młodości Norwida, s. 76). Młody Norwid w swoich wczesnych wierszach bardzo często odnosił się do ówczesnej sytuacji politycznej. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że czynił to w każdym utworze. Oczywiście, z uwagi na cenzurę robił to poprzez różnego rodzaju aluzje i ironię, co niektórzy badacze uważają za podstawy późniejszej poetyki autora. Ponadto, jak zauważyła Zofia Stefanowska: „można (...) w juweniliach Norwida zaobserwować nie tylko przebłyski oryginalnego talentu, ale i właściwości wspólne jego rówieśnikom. Jest to (...) poezja o wyraźnym piętnie epigonizmu, poezja powielająca klisze sytuacyjne i obrazowe wczesnego przedlistopadowego romantyzmu” (Stefanowska, Norwidowski romantyzm, s. 7). Dodać należy tutaj także, że młodzi twórcy nie tylko korzystali z dorobku poprzedników czy ulegali ich autorytetowi, ale również przekształcali odziedziczone schematy, „tak, aby dały się w nich zawrzeć jego [pokolenia – M.W.] własne, nowe problemy” (tamże).

Nowatorski gatunek

nie wykorzystywanym przez młodego autora (obok analizowanego tekstu określeniem takim opatrzył on jeszcze kilka wczesnych utworów, np. Wieczór w pustkach, Toast czy Echo). Jak zauważyła Grażyna Halkiewicz-Sojak, „Norwidowskie »fantazje« są formami synkretycznymi, łączącymi w różnych proporcjach cechy liryczne i dramatyczne; rzadziej można tu odnaleźć ślady epickiej opowieści. Ich dramatyczność podkreśla, pojawiająca się we wszystkich, forma dialogu” (Halkiewicz-Sojak, Liryczne ramy…, s. 274). Zaś Antoni Zaleski, zastanawiając się nad formą Promethidiona, jako jedną z inspiracji budowy Bogumiła i Wiesła­wa wymienia obok fascynacji Norwida utworami francuskimi o charakterze dialogowym, a także jego własnych rozmów, zwłaszcza w okresie rzymskim, właśnie doświadczenia wczesnej twórczości, w tym Marzenie (Zaleski, Wprowadzenie do „Promethidiona”, s. 14-15). Ponadto „Norwidowskie »fantazje« zamyka najczęściej jakaś moralna wskazówka lub puenta, skłaniająca do etycznej refleksji” (Halkiewicz-Sojak, Liryczne ramy…, s. 275). W Marzeniu jest to cytat z Ody do młodości Mickiewicza, do którego za moment powrócimy. Forma analizowanego liryku odgrywa więc wbrew pozorom niezwykle ważną rolę. Można nawet powiedzieć, że ma znaczenie symboliczne. Alina Witkowska, analizując twórczość Norwida, wysunęła bowiem wniosek, że była ona przede wszystkim w dialogu z romantyzmem (Witkowska, Cyprian Norwid, s. 240). Stąd też uzasadniona wydaje się konkluzja, że wczesne utwory, w których rozmowa stanowi dominantę konstrukcyjną, zapowiadały niejako cały dyskursywny charakter poetyki autora Vade-mecum. Fantazja zaś jako gatunek nie tylko oryginalny (wybrany przez Norwida zarówno dla podkreślenia indywidualności, jak i zawarcia wybranych tez), ale także dialogowy, taką potrzebę spełniała i taką zapowiedzią była.

Tytuł analizowanego liryku, jak zauważają badacze literatury, nie był wyszukany. Podobnie zresztą jak Romantyzm przedlistopadowy w Marzeniu inne tytuły wczesnych utworów Norwida. Wpisywały i innych wczesnych utworach Norwida się one w nurt poezji lat 40. XIX w. Wiele było tam podobnych intytulacji (Trojanowiczowa, Rzecz o mło- Trzeba przyznać, że Marzenie zdaje się jak najbardości Norwida, s. 86). Natomiast inaczej rzecz się ma, dziej wpisywać w nurt romantyczny. Bohater liryczny jeżeli chodzi o kształt gatunkowy Marzenia. Ujawnił – Młodzieniec – to poszukujący spokoju i samotności go sam twórca, nadając wierszowi podtytuł „fantazja”. mężczyzna. Dodajmy: nieco zbuntowany, poszukuCzym ona była? Przede wszystkim gatunkiem chęt- jący własnego celu, przypominający trochę Gustawa

www.struna.edu.pl

58


59

Marzenie jako przykład wczesnej twórczości Cypriana Kamila Norwida

z IV części Dziadów (Siwicka, Romantyzm 1822-1863, utworu otacza dziwna, można by pomyśleć złowros. 217). Zdaje się pochłonięty tęsknotą i myślami ga, cisza. Często też wspominany jest motyw śmierci, o miłości oraz marzeniami, które kiedyś miał, a teraz jak chociażby w początkowej wypowiedzi bohatera, jak gdyby utracił i na nowo próbuje je znaleźć: „Dziwne opisującej jego uczucia, gdy stwierdza, wykorzystuuczucia – dawniej ja marzyłem,/ Wszystko kochałem, jąc ciekawe porównanie: „Ciąży mi niesmak dziwwe wszystko wierzyłem,/ Szczęśliwy byłem!/ A dziś?... nie pomięszany,/ jak woń fijołka świeżo rozkwitłego/ smutny – i czemuż! – precz to narzekanie,/ Lepiej oto I pogrzebowych kadzideł tumany”. Fascynacja śmierzawołam marzenia, miłości./ »Miłość moja! Marze- cią pojawiająca się we wczesnej twórczości Norwida nie! Ja was proszę w gości«” (wszystkie cytaty z: Nor- wynikała z inspiracji poetyką Antoniego Malczewskiego. Przejawiała się, oprócz analizowanego utwowid, Marzenie, s. 38-45). Norwidowski Młodzieniec nie jest jednak posta- ru, także np. w Skowronku: „Śmierć nie kosą, lecz cią z pogranicza światów, o niejasnym statusie onto­ szpilką w serce cię ukole,/ A mrówki kości objedzą” logicznym. Z Gustawem łączy go jedynie życiowe (Norwid, Poezje, s. 34), czy w Sierotach: „Wam, biedzagubienie, które wraz z końcem utworu gdzieś zni- nym bladym dzieciom z nabrzmiałą powieką,/ Co saka, a pojawia się za to inny Mickiewiczowski motyw motne jesteście w tłumach pogrzebowych (...)” (tamże, – apoteozy młodości, to jest przywołany wcześniej s. 25). Trzeba pamiętać, że Malczewski, podobnie jak cytat z Ody. Passus ten jest odzwierciedleniem od- Krasiński, do końca pozostanie mistrzem Norwida czuć pokolenia warszawiaków, dla których manifest (Witkowska, Cyprian Norwid, s. 264). Mickiewicza sprzed 20 lat stanowił ważne ogniwo Ponadto w analizowanym liryku dostrzegamy w budowaniu tożsamości. Pozwalał na uwierzenie jeszcze jeden romantyczny element. Jest nim pojaw siłę własnego pokolenia i młodości. Trzeba pamię- wienie się postaci Rusałki, a co za tym idzie, zaintać, że Norwid, cytując tutaj – zdawałoby się z pełną teresowanie ludowością i folklorem. Bardzo ważny aprobatą – stwierdzenie: „Młodości! Ty nad pozio- składnik nie tylko romantyzmu spod znaku Ballad my/ Wylatuj, a okiem słońca/ Ludzkości całe ogro- i romansów, ale także twórczości młodego autora my/ Przenikaj z końca do końca!”, nie ma na myśli Prome­thidiona. Wystarczy przypomnieć sobie tylko zachęty do czynów zbrojnych (wobec których, jak pa- jego fascynację wsią i jej mieszkańcami (Wspomniemiętamy, zawsze będzie zajmował stanowisko bar- nie wioski, Do wieśniaczki), którzy chyba również na dzo sceptyczne), lecz raczej do moralnego wzrostu zawsze pozostaną Norwidowi bliscy, skoro nawet i podniesienia młodego pokolenia, przez co staje w Białych kwiatach zauważa, że to w prostym ludzie się jak gdyby kontynuatorem myśli filomatów i fila­ i poprzez lud tworzone są prawdziwe pieśni i prawretów, dla których Oda była swoistym hymnem dziwa poezja. wzywającym właśnie do duchowego doskonalenia. Rusałka z Marzenia przypomina swoimi przeCo ciekawe, jak zauważają badacze, „Norwid mógł być mowami (zwłaszcza tą o poddaństwie kwiatów lite­rackim inicjatorem (...) przeświadczeń” czołówki i przyrody) postać Goplany z Balladyny Słowackiego. pokolenia, które w Marzeniu wyraził (Trojanowiczowa, Porów­najmy jedną z nich ze słowami Goplany. NorRzecz o młodości Norwida, s. 84). Świadczyłoby to o tym, widowska Rusałka stwierdza: „I zacznę moje czaże Norwid, tak jak Mickiewicz, pragnął poprowadzić ry – bo też umiem cuda,/ Jakie stwarzać nie każdej swoich przyjaciół nie tylko ścieżką poezji, ale również rusałce się uda./ Ja czasem mrugnę tylko figlarną na drodze walki o polskość. powieką,/ Klasnę w dłonie – zawołam: »Dalej, moje Kolejnym elementem, na który warto zwrócić kwiatki,/ Kto też najprędzej biega?!« – a wnet na uwagę przy analizie Marzenia, jest sceneria, w jakiej przegony (...)/ Rwą się róże, lilije, i pełzną bławatusytuowana została akcja liryczna. Wpisuje się ona ki,/ I krzaki bzów wędrują,/ Ziemię za sobą prują...”. w nurt romantycznej poezji północy. Rzecz rozgrywa Natomiast Goplana, zwracając się do Grabca, mówi: się nocą: „A była noc pogodna – mgły legły na smu- „Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:/ Ptagach,/ I posrebrzane chmurki księżyc zwiastowały”, szyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek/ Jest twonajprawdopodobniej w jakimś lesie, gdyż: „nad gęste im…” (Słowacki, Balladyna, s. 86). Pomimo wyraźnego zarośla wzniósł Młodzieniec czoło”, a główną postać podobieństwa nie można jednak Rusałki z Goplaną

StRuNa nr 1 (2) 2013


LITERATURA

utożsamić, przede wszystkim dlatego, że nazywa ona siebie „marzeniem, młodym marzeniem”, podczas gdy wróżce Słowackiego taki tytuł nie przysługuje. Ten epitet to z pewnością odniesienie do tytułu liryku, a idąc dalej i rozpatrując kwestię tego, jak zachowuje się w stosunku do napotkanej istoty Młodzieniec, można powiedzieć, że Rusałka może być uosobieniem faustycznego motywu (porównajmy np. konstrukcję jej ukazania z Czarnym Myśliwym w I części Dziadów i zachowaniem Gustawa, który odpędza od siebie przybysza, podobnie jak Norwidowski Młodzieniec nie chce rozmawiać z kobietą). Należy jednak pamiętać, że literacki obraz Rusałki z Marzenia na pewno nie został stworzony przez Norwida na podstawie czy pod wpływem lektury wyżej wymienionych dzieł. Balladyna została wydana, jak wiadomo, rok przed opublikowaniem wiersza Norwida, i to w Paryżu, a I część Dziadów jeszcze wtedy nie wyszła spod prasy drukarskiej. A zatem młody Norwid zakorzeniony był w poetyce romantycznej. Sięgał do tego nurtu, nieco go modyfikując. Zofia Trojano­wiczowa zauważyła, że postać „córki pieszczot i gnuśności”, jak określa pojawiającą się Rusałkę Młodzieniec, pochodzi najprawdopodobniej z refleksji Norwida nad Rusałkami Zalewskiego (Trojanowiczowa, Rzecz o młodości Norwida, s. 83). Być może jej pierwowzoru należy też szukać w Mickiewiczowskiej Świteziance. Rusałka pełni w Marzeniu istotną funkcję. Jak wspomnieliśmy, znika, a właściwie odchodzi. Poddaje się, gdy Młodzieniec ją odtrąca. Rusałka ucieka, gdy słyszy jego wypowiedzi o wojnie. Czy oznacza to, że bohater liryczny rezygnuje z marzenia, którego sam szukał? Pozornie wydaje się, że tak, sam przecież wykrzykuje: „Lecz mniejsza o to – nie chcę, nie chcę marzeń wcale,/ Bo musi być coś więcej dla człowieka w świecie/ Nad te liche zabawki – których pragnie – dziecię...”. Chodzi tutaj jednak nie o całkowitą rezygnację z marzeń, tylko odrzucenie pewnego ich rodzaju. Można bowiem także utożsamić Rusałkę z zabawami salonowymi, których krytykiem był Norwid. Co prawda w okresie warszawskim nie stronił od uczęszczania na spotkania literackie u Niny Łuszczewskiej, Anny Nakwaskiej czy innych dam organizujących tego typu zebrania, a i w późniejszych latach nie uciekał od towarzystwa, nie-

mniej nie popierał życia salonowego, w czym także przejawiała się jego indywidualność. Przyjaciele często wytykali mu jego ambiwalentny stosunek do salonu. „Tym bardziej, że Norwid różnił się od nich zarówno stylem bycia, jak ubiorem, demonstracyjnie (i wbrew własnej sytuacji materialnej) nie poddając się modzie na panujący wśród młodzieży wizerunek »poety-Cygana«” (Siwicka, Romantyzm 1822-1863, s. 216). Można więc odrzucenie Rusałki i jej propo­ zycji potraktować jako negację i krytykę zabaw, beztroski, odcinania się od losu społecznych nizin. Zwiewna postać przygotowana i przyzwyczajona do uciech nie może znieść słów odnoszących się do bolesnej rzeczywistości, naznaczonej przez wojnę, nie może przełamać siły złych i strasznych myśli, które pojawiają się w głowie Młodzieńca. Odchodzi, bo wie, że nie uda się jej pozyskać go dla salonu, gdyż zawsze w jego sercu będzie myśl i „przeczucie wielkości”, które uniemożliwia mu beztroską zabawę. Z drugiej strony Rusałka może być symbolem tego rodzaju poezji, od której pragnie odciąć się Norwid. Warto przypomnieć słynne stwierdzenie z programowego wiersza tomiku Vade-mecum, w którym podmiot liryczny – alter ego poety – deklaruje, że niczego nie wziął od olbrzymów… Często ten fragment jest rozpatrywany w kontekście nowatorstwa autora i jego samotnej drogi, na której starał się nie wykorzystywać osiągnięć swoich wielkich poprzedników. Jak się jednak okazuje, nie było to takie proste, gdyż by móc wyznaczyć nowy szlak, Norwid musiał najpierw przejść tę starą dróżkę, wytknąć jej trudy i udowodnić, że jego droga będzie lepsza, inna. Nie można było tego zrobić bez odniesień, czego dowodem jest chociażby niniejsza analiza Marzenia. Motto wiersza wydaje się manifestacją stanu ducha Norwida i całego pokolenia, które nie wie, jakimi zasadami się kierować, z jakich czerpać wzorców. Już w tym utworze poeta daje wyraz przeczuciu, że romantyczny model poezji, a raczej ten jej nurt, który symbolizuje Rusałka, uległ wyczerpaniu. Niezwykle interesująca jest, być może zaczerpnięta z Marii, paralela magicznych umiejętności „zmory wojny” i Rusałki. Bardzo ciekawy jest też obraz bohatera „nie dla fraszek rozpiętego na pręgierzu życia”, sy­gna­lizujący ważkość moralnego wymiaru egzystencji.

www.struna.edu.pl

60


61

Marzenie jako przykład wczesnej twórczości Cypriana Kamila Norwida

Elementy prekursorskie w Marzeniu Druga część artykułu poświęcona będzie temu, co w Ma­rzeniu nowe w odniesieniu nie tylko do twórczości młodego Norwida, ale przede wszystkim do poezji okresu romantyzmu. Mam tutaj na myśli wspomnianą wyżej poetykę ciszy i milczenia. Na początku wypada odwołać się do spostrzeżeń Juliusza Wiktora Gomulickiego. Zauważył on we wstępie do wydania Białych kwiatów, że w twórczości Norwida wyróżnić można trzy rodzaje milczenia: milczenie przymus, milczenie obowiązek i milczenie postawę (Gomulicki, Patos i milczenie, s. 6). Z którym z nich mamy do czynienia w Marzeniu? Rzecz ciekawa, że najprawdopodobniej z żadnym, albo raczej ze wszystkimi, tylko w zaszyfrowany i ukryty nieco sposób. Wydaje się, że utwór ten jest pierwszą refleksją Norwida nad kwestią milczenia i ciszy. Wiesław Rzońca zauważył nawet, że był to pierwszy utwór, w którym pojawia się w ogóle tematyka ciszy wykorzystana w sposób artystyczny (Rzońca, Norwid i romantyczna Warszawa, s. 36). Gomulicki słusznie wskazuje inny utwór – Samotność (Gomulicki, Patos i milczenie, s. 5). Trzeba jednak, oddając również słuszność pierwszemu badaczowi, stwierdzić, że w Samotności cisza ani nie jest tak silnie wyrażona, ani nie wpływa aż tak znacząco na cały liryk jak w Marzeniu. Można więc, nieco modyfikując stwierdzenie Rzońcy, powiedzieć, że analizowana fantazja jest utworem, w którym Norwid po raz pierwszy sięgnął do zasobów ciszy w sposób dający podstawę jego przyszłej refleksji nad tym zjawiskiem (a więc była to już nie tylko praktyka artystyczna, lecz także w pewnym stopniu teoria), i że wykorzystywał w dojrzałej twórczości efekty tego wczesnego eksperymentu z ciszą jako tematem poetyckim. Przypatrzmy się temu bliżej. Cisza pojawia się już na samym początku Marzenia, gdy Młodzieniec wspomina dziewicę, z którą rozmawiał. Pamięta tę rozmowę, jakby zdarzyła się rano. „Mówiła ze mną, i kwiaty zroszone/ Trzymała w ręku – i nagle, zmięszana,/ Ucichła”. Zamilknięcie dziewczyny i jej późniejsze zachowanie (wykrzywiony uśmiech, obnażenie kości) tak bardzo wytrącają bohatera z równowagi, że doskonale pamięta całe wydarzenie i nazywa je nawet „przykrym”. Może nie samo zachowanie dziewczyny go zdziwiło i wzbudziło niesmak, lecz to, co stało się później. Młodzieniec

StRuNa nr 1 (2) 2013

nie potrafił zrozumieć, jak można kontynuować spokojnie wypowiedź po tak karygodnym zachowaniu. Uwidacznia się, może po raz pierwszy, negatywny stosunek poety do życia salonowego, które, jak zostało wyżej wspomniane, krytykował, aczkolwiek brał w nim czynny udział. Możliwe też, że w tym miejscu Norwid daje upust rozgoryczeniu i rozczarowaniu poezją, która nie spełnia swojego zadania w pogrążonym przez zaborcze tumany kraju. Milczenie przedstawione jest tutaj w formie momentu przerwania rozmowy, momentu refleksji, a może także momentu sygnalizującego tragiczne zdarzenie, które ma się za chwilę rozegrać. W tym ostatnim wypadku, jeżeli chcielibyśmy przenieść wspomnianą funkcję na cały liryk, dziwna cisza otaczająca bohatera Marzenia oznaczałaby zbliżające się niebezpieczeństwo – sygnalizowałaby przybycie Rusałki kuszącej Młodzieńca „mdłymi rozkoszami”. W dalszej części liryku cisza pojawia się jako odpowiedź na wezwanie przez bohatera marzenia i miłości: „Proszę, wołam – a tutaj taka cisza wszędy,/ Jakby miłość z marzeniem umarły przed chwilką,/ Jakby właśnie skończono pogrzebu obrzędy,/ I dym pozostał tylko,/ I dalekie śpiewanie”. Po raz kolej­ ny występuje nawiązanie do tematyki pogrzebowej i śmierci. Kiedy cisza zostaje przerwana wtargnięciem na scenę Rusałki, której Młodzieniec już nie pragnie (spójrzmy na cytowane nieco wcześniej słowa), bohater liryczny stara się przywrócić ciszę. Odrzuca „mdłe rozkosze”, które proponuje mu przybyła kobieta. Wiele w jego wypowiedzi niedomówień sygnalizowanych wielokropkami. Są to swoiste komponenty ciszy, przemilczenia. Istotne z punktu widzenia późniejszej twórczości, w której te znaki interpunkcyjne staną się ważnym składnikiem utworów Norwida. Cisza towarzysząca zadumie Młodzieńca ma za zadanie przygotować czytelników i odbiorców na niezwykłość zdarzenia, o którym wspomnieliśmy wcześniej, a które za chwilę, powtórzmy, ma się rozegrać. Należy pamiętać, że pojawienie się tajemniczej postaci z pogranicza światów realnego i fantastycznego jest tylko początkiem całego tragicznego w ostatecznym rozrachunku wydarzenia. Młodzieniec poddany zostanie próbie Rusałczanych uroków. Może przecież im ulec... To, że wybiera okrzyk z Ody Mickiewicza, świadczy o jego dużym poczuciu własnej wartości, o wielkiej odwadze i umiejętności odrzucenia świato-


LITERATURA

wych rozkoszy i pojmowanych eskapistycznie marzeń na rzecz wyboru samodoskonalenia i wznoszenia się na wyżyny człowieczeństwa. Ważne też jest stwierdzenie Młodzieńca, który w rozmowie z Rusałką dochodzi do wniosku, że czuje coś niesamowitego. Czuje, że nie potrzebuje już „gnuśności i pieszczot”. „(...) sam z sobą zostanę,/ I będę badał – śledził – przeczucie nieznane,/ Które wrosło w me serce – prze­czu­ cie wielkości!...” – stwierdza. Być może była to również autorefleksja autora i wyrażenie jego marzenia o tworzeniu nowej, ważnej poezji narodowej, wolnej od piętna wielkich wieszczów? Pojawia się tutaj wstępne poczucie odrębności własnej drogi poetyckiej. Pierwsze poczucie wyjątkowości, któremu pełny wyraz da Norwid w inicjalnym utworze cyklu Vade-mecum, we wspomnianym wyżej wierszu Klaskaniem mając obrzękłe prawice. Kolejny raz uwidaczniają się cisza i milczenie poprzez przywołanie i włączenie w konstrukcję dialogu echa. Jak wiadomo, aby mogło ono człowiekowi odpowiedzieć, konieczne są do tego takie warunki, które kojarzymy najczęściej właśnie z ciszą, pustką. Echo w Marzeniu powtarza ważną kwestię podkreślającą stosunek Młodzieńca, a poniekąd także młodego Norwida, do wojny i walki. Jak już wspomniano, nie opowiadał się on za walką zbrojną, stąd stwierdzenie, że „Zmora wojny to sprawia! bo też umie cuda” (co swoją drogą jest parafrazą wypowiedzi Rusałki o jej umiejętnościach), i zdanie, że ludzie walczą jedy­ nie dla chwały (symbol wawrzynów), mają za zadanie odheroizować czyn zbrojny i ukazać bezsens działań wojennych. Ostatni raz cisza pojawia się w Marzeniu wraz ze zniknięciem Rusałki: „I między gęstwiny/ Jęczący, głuchy szelest z lekka dał się słyszeć,/ I mdlał – konał – nareszcie całkiem przestał dyszeć;/ Potem raz tylko drgnęły gałązki leszczyny/ A potem wszystko ścichło”. Przerywa ją już sam Młodzieniec, który pozbywszy się ciężaru i zrozumiawszy, co właściwie ma robić, wykrzykuje z radością, śpiewa pieśń Mickiewicza. Cisza nie zwycięża jeszcze w tym utworze Norwida. Nie kończy go, nie dopełnia. Warto zauważyć, że czynią to cudze słowa – klauzula wiersza jest przecież cytatem. Być może zatem, powtórzmy, stanowi on zapis poczucia, że konieczne jest poszukiwanie własnego głosu, który jeszcze nie został sformułowany. Spośród dostępnych modeli poezji Norwid odrzu-

ca zarówno tyrtejski, symbolizowany przez „zmorę wojny”, jak i eskapistyczny, w którym złudzenia przedkłada się nad rzeczywistość. Na ukoronowanie motywu ciszy i jej rangi jako środka wyrazu przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Wykorzystanie jej nastąpi w późniejszych tekstach, gdzie stanie się jednym z głównych elementów utworów, a sygnalizowana będzie przede wszystkim za pomocą znaków interpunkcyjnych. Z pewnością jednak już w Marzeniu twórca ostatniego pokolenia romantyków, mówiąc metaforycznie, rozpoczął swoją drogę w jej towarzystwie. Drogę, która przekształcać się zacznie w szeroką ścieżkę, na której najważniejsza stanie się dla Norwida umiejętność wykorzystywania elementarnego składnika ciszy, jakim jest milczenie (przypomnijmy sobie chociażby rozprawę o takim tytule czy inne teksty teoretyczne z okresu dojrzałej twórczości, takie jak Białe kwiaty czy Rzecz o wolności słowa, w których autor będzie wskazywał na potrzebę, a nawet konieczność sięgania do zasobów milczenia w celu uwydatnienia ważkich kwestii). Należy także nadmienić, że cisza we wczesnych utworach Norwida była odpowiedzią na próbę czasu. To właśnie trudne lata i niebezpieczeństwo cenzury zmusiły jego i innych młodych twórców do uciekania w poetykę przemilczenia, niedomówień, a w konsekwencji ciszy. Właśnie tak rodziła się pierwsza refleksja nad wagą milczenia i jego siłą. Trzeba też podkreślić, że Młodzieniec z Marzenia może być zapowiedzią bohatera-każdego, przyszłym Quidamem. Bohater tego liryku nie ma imienia, reprezentuje więc całe pokolenie młodych warszawiaków doby nocy paskiewiczowskiej. Młodzieńcem mógłby być każdy z nich, zagubionych pośród smutnych dni, poszukujących oparcia i wskazówek w tekstach wielkich romantyków (Mickiewicza czy Malczewskiego), ale także we własnych umysłach i sercach, bo przecież tam kazano wtedy szukać rozwiązań.

Pomiędzy starym a nowym – próba podsumowania Podsumowując, należy stwierdzić, że Marzenie zawiera wiele cech estetyki i światopoglądu romantycznego, które autor Promethidiona poddawał krytycznej analizie w całej swojej twórczości. Już w początko-

www.struna.edu.pl

62


63

Marzenie jako przykład wczesnej twórczości Cypriana Kamila Norwida

wej jej fazie był więc Norwid swoistym krytykiem i polemistą romantyzmu, przypominając przywołane u początku naszej refleksji słowa Witkowskiej, choć niewątpliwie korzystał także z dorobku swoich poprzedników. Należy zauważyć, że Marzenie nosi też ślady pierwszej autorefleksji Norwida. Opowiada się on za czynem moralnym, potępia walki zbrojne, a także „mdłe rozkosze”. Wyrzeka się uciech (krytykuje salon?) w imię wielkości, którą najprawdopodobniej w sobie przeczuwa. Wspomina też o ówczesnej sytuacji stolicy (zarówno we fragmencie o wojnie, jak i na początku, przy opisie uczuć Młodzieńca – symbolika śmierci, pogrzebu). W Marzeniu nie tylko wyraża uczucia w stosunku do rzeczywistości zasta-

nej, ale także zawiera w nim swoje przeczucia i pragnienia związane z karierą. Pragnienia, które w jego przypadku okażą się prorocze. Ponadto, co próbowaliśmy w tym szkicu ukazać, we wczesnej twórczości ujawniają się także ważne cechy poetyki, które później Norwid rozwinie i udoskonali – elementy ciszy i milczenia, niedomówienia czy związane z nimi wykorzystanie znaków interpunkcyjnych. Motto zaczerpnięte z Kochanowskiego jest odzwierciedleniem inspiracji młodego Norwida. Pomaga zrozumieć sens poetyckich poszukiwań zawartych nie tylko w Marzeniu, ale też w innych jego wczesnych utworach.

Bibliografia • Halkiewicz-Sojak G., Liryczne ramy dramatycznego dyptyku Norwida, w: Liryka Cypriana Kamila Norwida, Chlebowski P., Toruń W. (red.), Lublin 2003. • Gomulicki J.W., Patos i milczenie, w: Norwid C.K., Białe kwiaty, Warszawa 1977. • Gomulicki J.W., Wstęp, w: Norwid C.K., Poezje, Poznań 1986. • Norwid C.K., Marzenie, w: tegoż, Poezje, Poznań 1986. • Rzońca W., Norwid i romantyczna Warszawa, w: tegoż, Norwid a romantyzm polski, Warszawa 2005. • Siwicka D., Romantyzm 1822-1863, Warszawa 1997. • Stefanowska Z., Norwidowski romantyzm, „Pamiętnik Literacki” 1968, z. 4. • Sudolski Z., Noc paskiewiczowska w Warszawie (1830-1841), w: tegoż, Norwid. Opowieść biograficzna, Warszawa 2003. • Trojanowiczowa Z., Rzecz o młodości Norwida, Poznań 1968. • Witkowska A., Cyprian Norwid, w: tejże, Wielcy romantycy polscy. Sylwetki. Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid, Warszawa 1980. • Zaleski A., Wprowadzenie do „Promethidiona”, w: Norwid C.K., Promethidion. Rzecz w dwóch dialogach z epilogiem, Warszawa 1989.

StRuNa nr 1 (2) 2013


LITERATURA

Streszczenie

Summary

Artykuł zawiera analizę i interpretację jednego z wczesnych

The article includes the analysis and interpretation of one

utworów Cypriana Kamila Norwida – Marzenie. Autorka

of the early works of Cyprian Norwid’s - Marzenie (Dream).

skupiła się na ukazaniu związków tego wiersza z dziełami

The author focuses on describing the relations between this

przedlistopadowego romantyzmu oraz na zaprezentowa-

work and the earlier ones that were produced during the

niu widocznych w nim cech późniejszej twórczości autora

Romantic Period. She also points out the romantic characte-

Vade-mecum – głównie kwestii poetyki milczenia, które

ristics that were developed by the author of Vade-mecum in

przesądzają o jego oryginalności. Kontekst rozważań sta-

later works – mainly in the poetics of silence. Analysing the

nowiło przybliżenie ówczesnej sytuacji politycznej, która

current political situation which was familiar to the young

miała wpływ na poglądy autora i poetykę samego tekstu

poet, the author makes some conclusions about the previo-

(przemilczenia). Autorka zwróciła także uwagę na gatunek,

usly mentioned work. In one of the first subchapters she

jakim jest Marzenie – fantazję, wykazując na tej podstawie,

also draws attention to the genre of Marzenie – a fantasy

że forma dialogowa od początku była wyróżnikiem dzieła

and points out that a dialogue poem accompanied Norwid

Norwida. Pokazała tym samym, że poezja ta przejawiała

from the beginning of his writing. What is more, she points

charakter dyskursywny nie tylko na płaszczyźnie ideolo-

out that this kind of literature was discursive not only on

gicznej i teoretycznej, ale też na poziomie uprawianych

the ideological and theoretical surfaces but it manifested

gatunków już we wczesnej twórczości poety.

itself in other genres cultivated by the artist from the very

beginning.

www.struna.edu.pl

64


65

Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Afryki? Wybrane zagadnienia z zakresu historii historio­ grafii zachodniej dotyczącej Afryki subsaharyjskiej Rafał Smoleń

Aby rozjaśnić nieco publicystyczny tytuł niniej­ szego artykułu, postawię trzy pytania węzłowe – problemy badawcze, które będą stanowiły szkie­ let tekstu. Po pierwsze: w jaki sposób historio­ grafia świata Zachodu traktowała historię Afryki subsaharyjskiej? Kto i kiedy negował jej istnienie, kto i kiedy umniejszał jej znaczenie, kto i kiedy zapewnił jej obecne miejsce w obrębie historii powszechnej? Po drugie: jakie czynniki – histo­ ryczne, ideowe, polityczne, kulturowe – wpłynęły na dyskurs zachodniej historiografii o historii Afry­ ki? Po trzecie: czy można mówić o jednej historii Afryki? Kto chce, a kto nie chce tak o niej mówić? W niniejszym artykule skoncentruję się na okresie 80 lat dominacji kolonialnej w Afryce – od zjedno­ czenia (Oliver, The African Experience) (lub – patrząc z innej perspektywy – podziału) kontynentu w latach 80. XIX w. do dekolonizacji w latach 60. XX w. Siłą rzeczy w tekście znajdą się jednak odniesienia do okresu, który za Marianem Małowistem określam jako epokę ekspansji przedkolonialnej (od pierwszych wypraw portugalskich w latach 30. XV w. do konferencji berlińskiej w 1884 r.) i któremu – z wyjątkiem ostatnich kilku dekad – nie przypisuję tendencji jawnie rasistowskich i imperialistycznych. Naturalnie, tendencje takie, rozwinięte w formie ideologii, przypi­suję epoce kolonialnej. Dyskurs na temat historii Afryki zostanie przedstawiony w kontekście stosunku zachodniej histo-

StRuNa nr 1 (2) 2013

riografii do innych historii niemetropolitarnych (w szczególności indyjskiej) w ujęciu teorii (ideologii) postkolonialnej. Ważnym punktem odniesienia będą tezy i postulaty Dipesha Chakrabarty’ego zawarte w jego eseju Postkolonialność a podstęp historii: Kto wypo­wiada się w imieniu przeszłości Indii? (2003). Dużą wagę będę więc przywiązywał do takich pojęć, jak: europejska filozofia tożsamości (błąd kartezjański), orientalizacja (afrykanizacja) w ujęciu Saida, ewolucjonizm i jego krytyka, uniwersalizacja i prowincjonalizacja Europy. Problemy związane ze stosunkiem zachodniej historiografii do historii Afryki były już w polskiej literaturze przedmiotu sygnalizowane, choć wciąż nie doczekały się syntetycznych opracowań. Krótkie wypowiedzi na ten temat można znaleźć m.in. we wstępie do Historii Afryki do początku XIX wieku pod red. Michała Tymowskiego, w przedmowie do Historii Afryki Philipa Curtina, Stevena Feiermana, Leonarda Thompsona i Jana Vansiny, w książce Afryka i Europa… Henryka Zinsa w rozdziale Problemy z historią Czarnej Afryki. Co istotne, problemy te na gruncie polskim nie były rozpatrywane z użyciem instrumentarium teorii postkolonialnej; pod tym względem niniejszy tekst stanowi nowy głos w dyskusji. W artykule będę się odwoływał do historiografii wytworzonej w Stanach Zjednoczonych i zachodniej Europie, w szczególności w Portugalii, Francji i Wielkiej Brytanii, pomijając inne części świata zachodniego, takie jak Kanada, Australia czy Nowa Zelandia. Ile-


HISTORIOGRAFIA

kroć będę zaś mówił o Afryce i o tym, co „afrykańskie”, będę miał na myśli wyłącznie Afrykę subsaharyjską. Przy czym Afrykę traktuję jako pojęcie wyobrażone, kategorię dyskursywną, która „w rzeczywistości, poza nazwą geograficzną, nie istnieje” (Kapuściński, Heban, s. 5). Zresztą termin „Afryka” pozostaje zbyt szeroki i abstrakcyjny także dla samych Afrykanów (Curtin i inni, Historia Afryki, s. 5-6). Wreszcie, chciałbym podkreślić, że nie jestem w stanie przedstawić wszystkich czynników, które wpłynęły na narrację świata zachodniego o historii Afryki – byłoby to bowiem zadaniem utopijnym. Czynniki, które przywołuję – choć można je zaliczyć do najważniejszych – stanowią więc wybór ograniczony i w pewnym stopniu arbitralny.

nowożytnej – obok europejskich rycin i map z epoki. To, co w słowach Reada i Daltona, wypowiedzianych w rozkwicie epoki kolonialnej, jest więc najbardziej istotne, to buńczuczne założenie, że ludy tzw. czarnej Afryki nie były w stanie stworzyć czegokolwiek, co mogłoby dorównać sztuce europejskiej, a jeśli już im się to udało, to wyłącznie z inspiracji zewnętrznej. W tym ujęciu historia Afryki, jeśli w ogóle istnieje, jawi się jako ziemia jałowa, która budzi się do życia wraz z nadejściem Europejczyków. Jest niczym kwiecień w słynnym poemacie T.S. Eliota: „(…) Wywodzi Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza Pamięć i pożądanie, podnieca Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz”. (Eliot, Ziemia jałowa, s. 12)

„Nie istnieje historia Afryki przed XIX w.” Przekonanie o tym, że Afryka to kontynent po„Z jednym wyjątkiem – głowy Murzynki w brązie zbawiony historii, było szeroko rozpowszechnione – wspomniane odlewy są gorzej wyprofilowane niż te, w świecie zachodnim do końca XIX w., wśród części które wykwalifikowany rzeźbiarz mógłby wykonać badaczy utrzymywało się jeszcze do lat 60. ubiegłego metodą traconego wosku. (…) Z tego powodu sądzę, wieku, a w potocznej świadomości pozostaje żywe do że są to dzieła jakichś płatnerzy lub rzemieślników, dzisiaj. Oczywiście, nie było to przekonanie jednoktórzy stanowili część załóg statków portugalskich znaczne, ale zniuansowane, złożone z mniej lub barw XVI w., albo autochtonów, którzy zostali przez nich dziej racjonalnych argumentów. Część badaczy sądziła, że Afryka jakąś historię nauczeni” – w taki sposób w 1898 r., rok po karnej ekspedycji Brytyjczyków w mieście Benin, Charles może i miała, ale z pewnością nie była to historia Hercules Read i Ormonde Maddock Dalton pisali godna uwagi, a tym bardziej pracy badawczej i dydako słynnych benińskich głowach z brązu na łamach tyki akademickiej. Inni uczeni twierdzili, że historia „The Journal of the Anthropological Institute of Great Afryki, owszem, istniała w sposób niezaprzeczalny, Britain and Ireland” (Read i Dalton, Works of Art from lecz zaczęła się wraz z przybyciem Europejczyków w XV lub XIX w. (przy czym większość wskazywaBenin…, s. 375). Współcześnie sztuka Beninu uważana jest za ła na wiek XIX). Jednym z nich był Hugh Trevorklasyczny, wręcz sztandarowy, a zarazem szcze- -Roper (1914-2003), popularny badacz dziejów Afryki gólnie wyrafinowany przykład sztuki afrykańskiej, i III Rzeszy, profesor na uniwersytetach w Oksford a także – mówiąc szerzej – szczytowe osiągnięcie w i Cambridge, który w serii odczytów telewizyjnych, dziejach sztuki prymitywnej (czy też, wpisując się ogłoszonych drukiem w 1963 r. w angielskim czasow poprawność polityczną, sztuki ludów pierwszych, piśmie „The Liste­ner” pt. The Rise of Christian Europe, franc. nations premières). Powszechnie twierdzi przekonywał: „Nie istnieje historia Afryki przed XIX w. się, że Benin – obok sąsiedniego Ife – był najważ- Jest tylko historia Europejczyków w Afryce. Reszta niejszym ośrodkiem rzeźby w całej Afryce subsa- jest ciemnością (…), a ciemność nie może być przedharyjskiej. Nic więc dziwnego, że sztuka ludu Edo miotem historii. (…) Proszę mnie źle nie zrozu­mieć. doczekała się licznych opracowań w literaturze świa- Nie przeczę, iż istnieli ludzie w czarnych krajach towej, a w pozycjach popularnych benińskie rzeźby i ciemnych wiekach i że mieli oni swoje życie polii głowy z brązu stanowią zazwyczaj jedyną ilustra- tyczne i kulturę, interesującą socjologów i antropocję rozdziałów na temat Afryki we wczesnej epoce logów. Historia jednak, jak sądzę, jest zasadniczo

www.struna.edu.pl

66


67

Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Afryki?...

formą ruchu i do tego ruchu celowego. Nie jest czy- du Quai Branly w Paryżu, można powiedzieć, że „wystą fantasmagorią zmian kształtów i ubiorów, bitew myślanie dzikiego” nieuchronnie wiązało się z wymyi podbojów, dynastii i uzurpatorów, form społecznych ślaniem dziecka (Exhibitions. L’Invention du Sauvage, i społecznej dezintegracji” (Trevor-Roper, The Rise of kurator: L. Thuram, Musée du Quai Branly, Paryż, wyChristian Europe, s. 871). Dalej autor opisywał, w jaki stawa czynna od 11.11.2011 do 3.06.2012). Już w XV w. sposób Europejczycy sprowadzili światło cywilizacji Hiszpanie podawali w wątpliwość, czy Afrykanie na Czarny Ląd i w ten sposób zakończyli „bezsensow- (a także Indianie) mają duszę. Z kolei w XIX w. wielu ne i bezcelowe kręcenie się w kółko barbarzyńskich Europejczyków poważnie zastanawiało się, czy tuplemion afrykańskich” (Zins, Afryka i Europa…, s. 13). bylcy posiadają rozum albo rozum zdolny dojrzeć do Wypowiedź Trevora-Ropera zawiera co najmniej dorosłości. Modna stała się wówczas teoria mówiąca dwie tezy, charakterystyczne zresztą dla czasów im- o tym, że rozwój umysłowy Afrykanina zatrzymał się perialnych, przy których warto się na chwilę zatrzy- na wczesnym etapie albo że jego dzieciństwo nigdy mać. Po pierwsze, uczony przekonuje, że historia to nie przemija (Gandhi, Teoria postkolonialna…, s. 36). Koncepcja wiecznego dzieciństwa była chętnie proces przemian, a nie trwanie w bezruchu, przy czym rzecz jasna są to przemiany na modłę europejską, używana jako instrument w procesie negacji historii z czasem linearnym i oświeceniową ideą nieuchron- Afryki co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, pamięć dziecka – w świadomości potocznej – nie ma nego postępu. Istotnie, jak zauważa Michał Tymowski, społecz- charakteru długotrwałej, obejmuje rzeczy błahe i zwiąności afrykańskie rozwijały się w tempie wolniejszym zane z emocjami. Po drugie, dzieci nie potrafią pisać niż europejskie, nie oznacza to jednak, że nie rozwi- historii i uprawiać nauki, mogą to robić za nich tylko jały się w ogóle! Jakkolwiek z chwilą gdy badacze zro- dorośli (a więc ludzie biali). W tym ujęciu koloniazumieli, że w Afryce panował rozwój, a nie bezruch, lizm jawił się jako bezinteresowny projekt rozwojowy. wymyślono inny rodzaj negacji: stwierdzono, że historię Afryki, w szczególności Afryki subsaharyjskiej, można badać w sposób wyłącznie wydarzeniowy, „Jak małpa naśladuje człowieka” względnie w ujęciu strukturalnym (red. Tymowski, Historia Afryki do początku…). Procesy historyczne za- Negacja historii Afryki, którą lansował Trevor-Roper czynały się wraz z przybyciem Europejczyków. Histo- i inne osoby podające się za historyków, stanowi wyria Afryki jako przedmiot badań naukowych w peł- marzony cel ataku dla zwolenników teorii postkolonym tych słów znaczeniu zrodziła się więc dopiero nialnej (używam tutaj, w sposób umowny, terminu w XV w., o ile nie w czasach kolonialnych. „teoria”, choć zdaję sobie sprawę z zarzutów neguPo drugie, Trevor-Roper przedstawia zero-jedyn- jących wartość teoretyczną, a wręcz naukową, badań kową wizję historii: społeczności afrykańskie żyły w ramach tej perspektywy. Pragnę jednak odróżnić albo w stagnacji, albo w chaosie. W sferze recepcji teorię postkolonialną od szerszego pojęcia studiów społecznej stagnacja jest zaś odbierana jako brak roz- postkolonialnych, które bywa stosowane w oderwawoju, a bez rozwoju – jak się właśnie dowiedzieliśmy niu od historycznych, ideologicznych i metodologicz– nie ma przecież historii. Nawet jeśli założymy, że nych – poststrukturalizm, marksizm, feminizm czy chaos stanowi jakiś rodzaj historii, z pewnością nie- psychoanaliza – fundamentów teorii postkolonialpełnej i zniekształconej, musimy stwierdzić, że jest nej.) Zagadnienie relacji między hegemoniczną hito historia zaledwie faktograficzna (a więc po prostu storiografią europejską a zdominowaną historiogragorsza). Przyjmując logikę Trevora-Ropera, Afryka- fią obszarów skolonizowanych porusza m.in. Dipesh nie zostają de facto pozbawieni historii, zepchnięci Chakrabarty, bengalski historyk z University of Chiw pierwotne stadium rozwoju, słowem: stają się cago, jeden z autorów projektu Subaltern Studies, dziećmi, którymi trzeba się zaopiekować. zaliczany obok Homiego Bhabhy i Gayatri Spivak do Pojęcie Afrykanina jako istoty niedojrzałej ode- wielkiej trójcy teorii postkolonialnej. grało ważną rolę w europejskim dyskursie kolonialW słynnym eseju pt. Postkolonialność a podstęp histonym. Nawiązując do zeszłorocznej wystawy w Musée rii: Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Indii? (2003)

StRuNa nr 1 (2) 2013


HISTORIOGRAFIA

Chakrabarty przekonuje, że akademicki dyskurs hi- pisał o Afryce: „Żadnej próby zbliżenia do cywilizacji storyczny traktuje Europę jako niezależny, teore- swego białego brata, którego naśladuje, jak małpa natyczny podmiot wszystkich historii, który zawiera śladuje człowieka” (Davidson, Stara Afryka na nowo…, w sobie takie historie jak indyjska, chińska czy afry- s. 14). kańska. Mają to być mniejsze historie egzotycznych Wreszcie, można pójść dalej i stwierdzić, że peryferii, które stanowią odmiany większej opowieści wyższy stopień rozwoju, na którym się znajdujemy – centralnej „historii Europy” (Chakrabarty, Postkolonial- (względnie wiedza o nim), pozwala nam poznać ność a podstęp historii…, s. 118). Z jednej strony mamy stopień niższy, spoczywający już w ruinach, który więc historię podmiotu, swoistą nad- czy superhisto- stworzył fundamenty dla swoich następców. Innymi rię, z drugiej zaś – historie przedmiotowe, podhisto- słowy: im wyższa pozycja na linii rozwoju społeczrie, które należy wpisać w starcie Foucaultow­skich ności ludzkich, tym więcej stopni niższych jesteśmy systemów wiedzy (mniejsze, zdeterytorializowane, w stanie poznać (wszak linia ma charakter ciągły zdominowane, prowincjonalne versus większe, hege- i jednokierunkowy). Ekonomia burżuazyjna – najbarmoniczne, kanoniczne i uniwersalne systemy wiedzy). dziej rozwinięta i złożona organizacja produkcji – doLeela Gandhi interpretuje to starcie w kategoriach starcza więc klucza do starożytności – podsumowuje kartezjańskiej filozofii tożsamości (błąd kartezjański), Marks (Chakrabarty, Postkolonialność a podstęp historii…, która zrodziła samodefiniujący, samowystarczalny s. 118-119). i wszystkowiedzący podmiot świadomości kolonialSwoją drogą, metoda retrogresji, którą zachwanej (Gandhi, Teoria postkolonialna…, s. 38-40). la Marks, to całkiem kuszący, choć dość ryzykowny Epistemologia europejskiego imperializmu zakła- sposób badania dziejów Afryki w obliczu deficytu mada, że tylko w historii europejskiej znajdują się uni- teriału źródłowego. Przy czym należy zwrócić uwagę, wersalne wartości rozumu. W tym ujęciu historiogra- że retrogresja, podobnie jak wnioskowanie ex silentio, fia europejska tworzy sztywny szkielet teoretyczny, a nawet dedukcja i indukcja, od dawna dostarczały a pozostałe historie wypełniają ten szkielet jako argumentów przeciwnikom tezy o rodzimym chaprzedmiot badań wyłącznie empirycznych. Tego ro- rakterze historii Afryki, którzy co do zasady negują dzaju interpretację znajdziemy na przykład u Edmun- wszystko, co nie może być ściśle zbadane. da Husserla, który przeciwstawiał sobie orientalne filozofie (chińską, indyjską) i grecko-europejską naukę. Główna różnica polegać miała na tym, że Euro- „Ja cię przez litość mówić nauczyłem” pejczycy tworzą spostrzeżenia teoretycznie nieodparte (theoria – nauka uniwersalna), a filozofie orientalne Co prawda Chakrabarty na wstępie uprzedza, że cemają charakter praktyczny i mityczno-reli­gijny lem jego artykułu jest sproblematyzowanie idei Indu(Chakrabarty, Postkolonialność a podstęp historii…, sów reprezentujących siebie w historii, ale znaczna s. 118). „Żadnej wynalazczej wytwórczości, żadne- część jego tez ma charakter uniwersalny i można je go rzemiosła, żadnej nauki” – mógłby dodać David z powodzeniem odnieść do Afryki. Bengalczyk przekonuje, że historia Indii przeHume, który w ten sposób pisał o ludach tzw. czarnej mawia do nas poprzez metanarrację, która celebruje Afryki (Davidson, Stara Afryka na nowo…, s. 14). Negacja zdolności do percepcji naukowej, podob- europejską ideę państwa narodowego. Podmiotem nie jak użycie kategorii dziecka, w sposób naturalny tej metanarracji może być tylko hiperrealna Europa. łączy się z ewolucjonistyczną teorią stopni rozwoju W tej sytuacji jedynym sposobem autoreprezentacji cywilizacyjnego. Karol Marks twierdził, że „anatomia Indusów jest naśladowanie, mimikra Bhabhy. Jest to człowieka zawiera w sobie klucz do poznania anato- jednak droga donikąd: historia Indii, podobnie jak mii małpy” (Marks, Kapitał, s. 60) – w ten sposób, za historia Afryki, nawet w rękach najwybitniejszych pośrednictwem historii europejskiej, możemy poznać specjalistów i nacjonalistów w dyskursie historiograhistorię obszarów skolonizowanych. Anthony Trollo- fii europejskiej pozostanie zaledwie lustrem historii pe, jeden z najważniejszych pisarzy epoki wiktoriań- europejskiej i jako taka będzie reprezentować smutną skiej, sprawnie wykorzystał ten sposób narracji, gdy figurę braku i porażki.

www.struna.edu.pl

68


69

Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Afryki?...

W bardziej obrazowy sposób mówiła o tym Chimamanda Ngozi Adichie, nigeryjska pisarka, autorka m.in. Half of a Yellow Sun (2006), w czasie wystąpienia na konferencji TED w 2009 r., które zatytułowała Niebezpieczeństwo jednej historii (The Danger of a Single Story): „Zaczęłam też wcześnie pisać, około siódmego roku życia. (...) Pisałam dokładnie o tym, o czym czytałam. Wszyscy bohaterowie moich opowieści byli biali i niebieskoocy. Bawili się w śniegu, jedli jabłka i bardzo dużo rozmawiali o pogodzie (»jakże to wspaniałe, że wreszcie wyszło słońce!«). (...) Mimo że mieszkałam w Nigerii i nigdy nie byłam poza granicami kraju. Nie mieliśmy śniegu, jedliśmy mango i nigdy nie rozmawialiśmy o pogodzie, bo nie było takiej potrzeby. Moi bohaterowie pili także bardzo dużo piwa imbirowego, ponieważ postaci z brytyjskich książek, które czytałam, piły piwo imbirowe. Co z tego, że nie miałam zielonego pojęcia, czym jest piwo imbirowe! Następnie przez wiele, wiele lat będę miała nieodparte pragnienie skosztowania piwa imbirowego, ale to już zupełnie inna historia. (...) Z uwagi na fakt, że wszystkie książki, które czytałam, przedstawiały obcokrajowców, doszłam do wniosku, że jest to w książkach zupełnie naturalne. Że książki muszą traktować o sprawach, z którymi nie mogę się utożsamić” (źródło 1.). Dopiero wtedy, gdy Adichie odkryła literaturę afrykańską, książki takich autorów jak Chinua Achebe czy Camara Laye, zrozumiała, że było to przekonanie na wskroś absurdalne. „Uwielbiałam te amerykańskie i brytyjskie książki. Pobudzały moją wyobraźnię, otwierały nieznane światy, jednak ich skutkiem ubocznym był fakt, że przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie tacy jak ja mogą być częścią literatury. Z chwilą gdy odkryłam pisarzy afrykańskich, przestałam pisać jedną i tę samą historię, podobną do tylu innych” (tamże). Adichie miała szczęście – odnalazła narrację inną niż zachodnia. Ci, którzy takiej okazji nie mieli, zaczynają postrzegać własną przeszłość jako ziemię jałową (wasteland), dystansują się wobec rodzimej historii, tradycji i kultury. Siłą rzeczy, na zasadzie mimikry, wiążą się z tym, co „reakcyjne i dekadenckie”, a więc z modelem zachodnim, co w dalszej kolejności podważa moralne i historyczne uzasadnienie walki o niepodległość. W sposób wyjątkowo dobitny opisuje ten proces Frantz Fanon w Wyklętym ludzie ziemi (1961):

StRuNa nr 1 (2) 2013

„Kolonizator tworzy historię. Jego życie jest epo­pe­ ją, rodzajem odysei. Jest prapoczątkiem: »to myśmy stworzyli tę ziemię«. Jest przyczyną, wraz z którą ustanie skutek: »jeśli stąd wyjdziemy, wszystko się zmarnuje, ten kraj cofnie się do średniowiecza«. Na­prze­ciw kolonizatora senne, odurzone istoty, trawione gorączką i »obyczajami przodków«, tworzą jakby mineralne tło nowoczesnej dynamiki kolonialnego merkantylizmu” (Fanon, Wyklęty lud ziemi, s. 57-58). Adichie mogłaby w tym miejscu przywołać wypowiedź palestyńskiego poety Murida Barghutiego, który pisał: „Jeśli chcesz ograbić ludzi, wystarczy zacząć ich historię od słów »po drugie«. Wystarczy zacząć od strzał Indian, a nie od najazdu Brytyjczyków, i masz zupełnie inną historię. Wystarczy zacząć od upadku współczesnych państw afrykańskich, a nie od ich genezy kolonialnej, i masz zupełnie inną historię” (źródło 1.). Ngugi wa Thiong’o, czołowy przedstawiciel teorii postkolonialnej w Afryce, twierdzi, że największa broń imperializmu ma charakter kulturowy: „Bomba kulturowa sprawia, że ludzie tracą wiarę we własne imiona, języki, środowisko, w jedność, dziedzictwo walki i – ostatecznie – w siebie samych” (Thiong’o, Decolonising the Mind…, s. 2). W ten sposób czarno-biała (w sensie dosłownym i abstrakcyjnym) opozycja ziemi jałowej i cennego dziedzictwa historycznego zostaje wpisana w znany proces, w którym kolonizator buduje stałe dychotomie Saida: okcydentalny – orientalny (afrykański), cywilizowany – prymitywny, rozwinięty – rozwijający się, wreszcie: historyczny – ahistoryczny. Krajowiec staje się negatywem kolonizatora, a sam kolonializm zasadza się na próbie zanegowania przez Zachód wartości nie-Zachodu (Gandhi, Teoria postkolonialna…, s. 23, 36). Widać to wyraźnie w słynnych słowach, które Prospero kieruje do Kalibana w Burzy Szekspira: „Ja cię przez litość mówić nauczyłem, Co dzień zwiększałem wiedzy twojej skarby, Gdy przód, wyrazić uczuć twych niezdolny, Paplałeś niczym nierozumne bydlę, Jam ci dał słowa, żebyś mógł objawić Myśli, przeze mnie w duszy twej zbudzone”. (Szekspir, Burza)


HISTORIOGRAFIA

Kaliban, który nie mówi, lecz bełkocze, zostaje poza uwagą europejskiego imperializmu. „Jest to wpisany w znany motyw barbarophonoi, który poku- zresztą ważny dowód, jak bardzo płytko oddziałytuje w tradycji europejskiej od czasów Homera. W ten wała ekspansja europejska na kontynent afrykański” sposób Zachód może się dookreślić – zgodnie z tezą – dodaje Małowist (tamże). Jednocześnie dominacja przekazu oralnego spraHegla o panu i niewolniku, która zakłada, że ludzie nabywają tożsamość lub samoświadomość (a więc wiła, że mieszkańcy Afryki na południe od Sahary i historię) tylko przez poznanie innych (Gandhi, Teo- jeszcze do niedawna byli określani jako „przedpiria postkolonialna…, s. 22-23). W tym samym czasie, śmienni”. Zwróćmy uwagę, że termin ten ma chagdy Zachód się dookreśla – pisze Ngugi wa Thiong’o rakter wprost ewolucjonistyczny – przedrostek – Afrykanie pogrążają się w samobójczej depresji. „przed” oznacza, że pismo to wynalazek nieuchronny, Jedynym lekarstwem w tej śmiertelnej chorobie pozo- przeznaczony dla wszystkich społeczności ludzkich, staje imperializm – niedźwiedzia przysługa w atrak- a czas, jaki dzieli je od poznania pisma, odzwierciedla cyjnym opakowaniu. ich miejsce na linii rozwoju cywilizacyjnego. Termin „przedpiśmienne” był więc powszechnie stosowany aż do lat 60. XX w., kiedy to zaczął być stopniowo wyHistoria a oratura pierany przez określenie „ludy niepiśmienne” (rzadziej „apiśmienne”). Także i to ostatnie nie pozostaje Wreszcie, trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jeden ele- w swoim wydźwięku neutralne – pryzmatem, przez ment, który wpłynął na dyskurs zachodniej historio- który się definiuje, wciąż jest bowiem pismo. grafii o historii Afryki subsaharyjskiej. Historiografia Pismo w dyskursie historiografii zachodniej jest zachodnia oddziela od siebie w sposób wyraźny histo- więc nie tylko głównym źródłem, ale też warunkiem rię, która pojawia się wraz z pismem, oraz prehistorię, istnienia historii. Jest to podejście, które stoi w jawtj. czasy przedpiśmienne. Jednocześnie te ostatnie nej sprzeczności z afrykańską metodą przekazu treści w dyskursie potocznym łączą się z takimi pojęciami historycznych (społecznych, politycznych, kulturojak „dzikość”, „prymitywizm” czy „wczesne stadium wych), która ma charakter w znacznej mierze oralrozwoju cywilizacyjnego” (jeśli w ogóle mówi się tu ny. Mimo że tradycja ustna odgrywa kluczową rolę o cywilizacji, a nie, w sposób celowo deprecjonujący, w życiu codziennym i procesie legitymizacji władzy, zaledwie o kulturze). a część tradycjonalistów (znanych szerzej jako grioTymczasem większość społeczności na południe ci) tworzy zamknięty i dziedziczny zawód historyków od Sahary aż do XIX w. nie stworzyła żadnych źródeł dworskich, oralny charakter ich pracy sprawił, że pisanych. „Aż dziw bierze, w jaki sposób i silne, i do- w oczach europejskiego imperializmu byli to co najbrze zorganizowane państwa, jak Benin czy Ojo, mo- wyżej bajarze lub gawędziarze, a nie pełnoprawni higły się obejść zupełnie bez pisma” (Małowist, Europa storycy na miarę kronikarzy królów europejskich czy i Afryka Zachodnia…, s. 25) – zauważa Marian Małowist uczonych z zachodniej Akademii. Dodatkowo to, że w swoim epokowym dziele Europa a Afryka Zachodnia znaczna część tradycji ustnej została spisana przez w dobie wczesnej ekspansji kolonialnej (1964). Jedyne Europejczyków, i to dopiero w drugiej połowie XIX w., źródła pisane do historii wybrzeża Afryki Zachod- potwierdzało tezę, że historia Afryki zaczyna się niej, które powstały do XVII w., zostały stworzone w XIX w. – mimo że mniejsze fragmenty tej tradyprzez Europejczyków. Bariera lasów tropikalnych, cji zostały spisane już na przełomie XVI i XVII w. które oddzielały organizacje na wybrzeżu od państw (red. Tymowski, Historia Afryki do początku…, s. 640). i imperiów Sudanu Zachodniego, przez wiele wieków skutecznie powstrzymywała ekspansję piśmiennej kultury islamu. W konsekwencji rodzime kroniki Mali Stara Afryka na nowo odkryta czy Songhaju – Tarikh el-Fettasz, Tarikh es-Sudan czy późniejszy Tedzkiret en-Nisian – nie zawierają żad- W 1961 r. Basil Davidson, brytyjski pisarz i publinych informacji na temat kontaktów europejsko-afry- cysta o proweniencji marksistowskiej, opublikował kańskich, co sprawiło, że przez długi czas pozostawały książkę pt. Stara Afryka na nowo odkryta (Old Africa

www.struna.edu.pl

70


71

Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Afryki?...

Rediscovered), która – uznając to, że historia Afryki Kilka lat po przełomowej, choć nieco emocjonalnej jest, przy zachowaniu swojej odrębności, integralną publikacji Davidsona przyszedł czas na kompleksową częścią historii powszechnej – pozostaje ważnym rewizję dotychczasowej historiozofii z punktu widzeświadectwem przełomu w historiografii Zachodu nia metodologii historii. W 1964 r. pogląd o ahistow okresie dekolonizacji Trzeciego Świata. ryczności Afryki doczekał się ostrej krytyki ze strony Pisał Davidson: „Obecnie, w sto lat później, odby- Johna Fage’a z University of Birmingham i Rolanda wa się podobny proces odkrywczy w dziedzinie histo- Olivera z University of London, czołowych badaczy rii afrykańskiej. Historycy i archeolodzy – brytyjscy, historii Afryki w świecie anglosaskim. Fage wziął na francuscy, afrykańscy, włoscy, belgijscy, amerykańscy warsztat główne tezy Trevora-Ropera wygłoszone – wyruszają w podróże i dokonują odkryć historycz- rok wcześniej, streszczone na początku tego artykułu. nych, które dorównują pionierskim wyczynom geoPo pierwsze – stwierdził Fage – nie jest prawdą, graficznym Parka i Clappertona, Cailliégo i Bartha, że materialne źródła historii Afryki mogą interesować Livingstone’a, Stanleya i tylu innych. Wiek dwudzie- tylko socjologów i antropologów, gdyż zabytki kultusty może stać się dla historii Afryki tym, czym był dla ry materialnej od zawsze stanowiły ważne źródło do jej geografii, i w tym wypadku również prawda, którą badania historii Europy. Po drugie, afrykańska trawydobywają na jaw ci pionierzy, niejednokrotnie oka- dycja ustna, która stanowi twórczy środek przekazu zuje się przeciwieństwem powszechnych przekonań treści historycznych we wszystkich społecznościach panujących w świecie pozaafrykańskim” (Davidson, na południe od Sahary, świadczy o istnieniu swego rodzaju świadomości historycznej (sensus historiStara Afryka na nowo…, s. 14). Pisanie historii Afryki to dla Davidsona zadanie cus). Po trzecie, mimo że kultura afrykańska ma chamoralne: jest to ponowne odkrycie człowieczeństwa rakter oralny, istnieją także rodzime źródła pisane, Afrykanów, którzy – zgodnie z ideologią kolonialną z których najbardziej znane przykłady to kroniki po– „nigdy nie dźwignęli się o własnych siłach wiele wy- wstałe w państwach i imperiach Sudanu Zachodniego, żej od zwierzęcia” (tamże). Davidson ma autentyczne w miastach-państwach Hausa czy na wybrzeżu Afrypoczucie misji: „Obraz, jaki się z niego [materiału ki Wschodniej. Co więcej, kroniki z Ghany, Mali czy źródłowego] wyłania, nie świadczy ani o »niższości«, Songhaju, spisane przez alimów w języku arabskim, ani o »tajemniczości«, lecz pokazuje dzieje zwycięstw zawierają elementy starszej tradycji ustnej z obszai klęsk, nieszczęść i nowych prób, i osiągnięć, które rów sąsiednich, nie tylko muzułmańskich. Wreszcie: nie różnią się w gruncie rzeczy od dziejów każdej in- Fage i Oliver udowodnili, że pierwsze afrykańskie nej większej zbiorowości ludzkiej. To ponowne odkry- źródła pisane można datować na X w. naszej ery (Zins, cie Afryki prowadzi w rzeczy samej do uznania fun- Afryka i Europa…, s. 12-13; Vansina, Living with Africa, damentalnej wspólnoty ludów afrykańskich z ludami s. 41-42). pozostałego świata. »Zagubione wyspy« człowieczeńOstra krytyka autorstwa Fage’a i Olivera ukazastwa afrykańskiego złączone są z macierzystym lą- ła się w okresie szybkiego rozwoju studiów afrykadem” (tamże, s. 17). nistycznych jako dziedziny naukowej i dyscypliny W 1961 r., gdy Davidson wydał swoją książkę, akademickiej. Lata 60. to okres bezprecedensowego w Europie, a szczególnie na Wyspach, pokutowało prze- wzrostu zainteresowania Afryką, który nie powtókonanie, że Afryka to kontynent pozbawiony historii. rzył się już chyba nigdy później – zarówno w murach W opublikowanym 33 lata później pamiętniku Living Akademii, jak i w szerszej przestrzeni publicznej. with Africa Jan Vansina, wybitny historyk i antropolog O ile jeszcze przed 1960 r. historia Afryki nie stano­ belgijski, niekoronowany król światowej afrykanistyki, wiła odrębnej ścieżki badań w ramach nauk histowspominał ten okres z pewną nutą rozbawienia: „Jego rycznych, o tyle 15 lat później samodzielność tej dysksiążka [Davidsona] wywołała sensację w Wielkiej cypliny nie pozostawiała już żadnych wątpliwości. Brytanii. Pewien brytyjski dyplomata zapytał mnie Koronnym dowodem awansu mogą być dwie ośmioparę miesięcy po publikacji, czy wszystkie te opowie- tomowe syntezy dziejów kontynentu: Cambridge ści o państwach, handlu i wielkiej sztuce rzeczywi- History of Africa (1976-86) oraz UNESCO General Hiście są prawdziwe” (Vansina, Living with Africa, s. 41). story of Africa (1981-93) (Zins, Afryka i Europa…, s. 12).

StRuNa nr 1 (2) 2013


HISTORIOGRAFIA

Historia Afryki. Jedna? Wspólna? We wstępie do Krótkiej historii Afryki Oliver i Fage twierdzą, że Europejczycy dostrzegali istnienie historii wybranych imperiów azjatyckich, niezależnie od ich kontaktów ze światem zachodnim, jednak sama Afryka długo pozostawała dla nich mrocznym kontynentem – zdawkowo, choć dobrotliwie oświetlonym przez pochodnię odkryć europejskich (Oliver i Fage, A Short History of Africa, s. 9-10). Jakkolwiek z chwilą, gdy europejscy historycy, socjolodzy i antropolodzy weszli w głąb kontynentu i zbadali wystarczającą liczbę społeczności afrykańskich, w sposób naturalny pojawiła się potrzeba syntezy, zarówno w umysłach badaczy zachodnich, jak i afrykańskich. Wówczas zadano sobie pytanie, czy można mówić o jednej historii Afryki (red. Tymowski, Historia Afryki do początku…, s. 5-6). Czy istnieją takie cechy wspólne, zjawiska ogólnoafrykańskie, które łączą Afrykę Wschodnią, Zachodnią i Południową, dawne kolonie francuskie, brytyjskie i portugalskie, odmienne typy administracji kolonialnej, ludy wybrzeża i interioru, różne grupy religijne, a nawet rodziny językowe? Wreszcie, czy zarzuty, które czyni Chimamanda Adichie w wystąpieniu pt. Niebezpieczeństwo jednej historii w stosunku do Europejczyków i Amerykanów, można odnieść do prób stworzenia syntetycznej historii Afryki przez samych Afrykanów? A może historia Afryki powinna być rozumiana jako mechaniczna suma mniejszych historii bez istotnych cech wspólnych? Zresztą wydaje się, że tego rodzaju pytania mają charakter wtórny. Wszak w obiegu historiografii światowej od dawna funkcjonują pozycje o tak ambitnych tytułach jak Historia Europy czy Dzieje świata, nie mówiąc już o podręcznikach szkolnych do historii powszechnej (odrębną sprawą pozostaje jakość tych pozycji, w tym wybór i reprezentatywność tematów w nich poruszanych, ale tego nie chcę w tym miejscu oceniać). Przede wszystkim istnieją już całościowe historie Afryki subsaharyjskiej – wystarczy wspomnieć cytowane wcześniej Cambridge History of Africa (1976-1986) oraz UNESCO General History of Africa (1981-1993), a także Historię Afryki (1978) autorstwa Curtina, Feiermana, Thompsona i Vansiny czy też – na polskim rynku wydawniczym – Historię Afryki do początku XIX wieku (1996) pod redakcją Michała

Tymowskiego, jedyny z trzech zaplanowanych tomów dziejów kontynentu (tom II obejmować miał okres od początku XIX w. do dekolonizacji, a tom III – okres postkolonialny). Część przedstawicieli studiów postkolonialnych upodobała sobie termin „post-kolonializm” z dywizem w środku, który ma podkreślać przełom między kolonizacją a dekolonizacją. Jean-François Lyotard krytykuje takie podejście, twierdząc, że „post-” to wyraz utopijnej nadziei, że kolonializm kończy się wraz z uzyskaniem niepodległości. W tle jego krytyki rozbrzmiewają słynne słowa Nkrumaha: „Zdobądźcie królestwo polityczne, a reszta będzie wam dana!” (Detronizacja Europy…). Przyjmując taką logikę, unikamy otwartej konfrontacji z historią, co utrudnia nam wyjście z kolonializmu – powtarzamy go, zamiast go przekraczać (Gandhi, Teoria postkolonialna…, s. 16-17). Edward Said pisał – i dziś nie ma w tym chyba nic odkrywczego – że kolonizacja jest „losem z trwałymi rezultatami, i w istocie jest groteskowo nie fair” (Said, Representing the Colonized…, s. 207). Nawet dziś – doda­ wał Albert Memmi – „zdekolonizowani” niechętnie przyjmują do wiadomości, że przeszłość kolonialna ma psychologicznie trwały wpływ na postkolonialną teraźniejszość (Gandhi, Teoria postkolonialna…, s. 15). Z tego powodu część badaczy proponuje termin „postkolonializm” (pisany łącznie), wychodząc z założenia, że nie można oddzielić kolonializmu od jego skutków, a kondycja postkolonialna zaczyna się wraz z początkiem, a nie końcem kolonizacji (tamże, s. 16). Zamiast więc pytać o to, czy próby stworzenia syntezy dziejów Afryki są uzasadnione, powinniśmy chyba zapytać, czy my wszyscy, Afrykanie i ludzie Zachodu – zarówno uczeni, jak i społeczeństwo, przeszło pół wieku po Roku Afryki – jesteśmy gotowi, aby taką syntezę stworzyć wspólnie, w duchu szacunku i zrozumienia, uznając cudze zasługi i własne zbrodnie oraz wzajemną zbrodniczą kolaborację (handel niewolnikami na tak wielką skalę nie był przecież możliwy bez współpracy Europejczyków z Afrykanami, którzy sprzedawali członków własnej grupy etnicznej, najeżdżali sąsiednie ludy, aby schwytać niewolników, etc.), z mniejszym lub większym wyczuciem różnic, które dzielą Zachód i Afrykę, a także samych Afrykanów (nasuwa się tu analogia do projektu stworzenia wspólnych podręczników do historii w krajach Unii Europejskiej, z pewnością znacznie ła-

www.struna.edu.pl

72


73

Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Afryki?...

twiejszego w realizacji). Tak pomyślana historia mogłaby się stać jednym z istotnych kroków na drodze do wzajemnego pojednania – chociaż historia taka, ba, już samo jej pisanie, stanie się nieuchronnie projektem politycznym, ze wszystkimi złymi i dobrymi tego skutkami. Dopóki więc historia będzie zakładniczką władzy, stereotypów i resentymentów (a będzie nią zawsze – chodzi więc tylko o skalę), dopóty musimy pytać – „kto wypowiada się w imieniu historii Afryki?” – za Chakrabartym, który używa liczby mnogiej pasts.

*** Pragnę podziękować prof. Michałowi Tymowskiemu, który – dzięki swojej ogromnej wiedzy, pasji i poświęceniu – zainspirował mnie do zgłębiania historii Afryki.

Bibliografia • Chakrabarty D., Postkolonialność a podstęp historii: Kto wypowiada się w imieniu przeszłości Indii?, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3-4. • Curtin P., Feierman S., Thompson L., Vansina J., Historia Afryki, Gdańsk 2003. • Davidson B., Stara Afryka na nowo odkryta, Warszawa 1961. • Detronizacja Europy, z R. Kapuścińskim rozmawia W. Jagielski, „Gazeta Wyborcza”, 11.10.2006, w: serwisy.gazeta.pl/ kapuscinski/1,23084,3679440.html, dostęp: 4 czerwca 2013. • Eliot T.S., Ziemia jałowa, Kraków 2004. • Fanon F., Wyklęty lud ziemi, Warszawa 1985. • Gandhi L., Teoria postkolonialna. Wprowadzenie krytyczne, Poznań 2008. • Historia Afryki do początku XIX wieku, Tymowski M. (red.), Wrocław 1996. • Kapuściński R., Heban, Warszawa 2007. • Małowist M., Europa i Afryka Zachodnia w dobie wczesnej ekspansji kolonialnej, Warszawa 1969. • Oliver R., Fage J.D., A Short History of Africa, London 1975. • Oliver R., The African Experience, New York 1991. • Read C.H., Dalton O.M., Works of Art from Benin City, „The Journal of the Anthropological Institute of Great Britain and Ireland” 1898, t. 27, w: jstor.org/stable/2842836, dostęp: 4 czerwca 2013. • Said E.W., Representing the Colonized: Anthropology’s Interlocutors, „Critical Inquiry” 1989, t. 15, nr 2, w: jstor.org/ pss/1343582, dostęp: 4 czerwca 2013. • Szekspir W., Burza, Kraków 2008. • Thiong’o N. wa, Decolonising the Mind. The politics of Language in African Literature, Harare 1994. • Vansina J., Living with Africa, Madison 1994. • Zins H., Afryka i Europa. Od piramid egipskich do Polaków w Afryce Wschodniej, Warszawa 2001. źródło 1. = Adichie Ch., The Danger of a Single Story, blog.ted.com/2009/10/07/the_danger_of_a/, dostęp: 17 czerwca 2013.

StRuNa nr 1 (2) 2013


HISTORIOGRAFIA

Streszczenie

Summary

Niniejszy tekst stawia sobie za cel odpowiedź na trzy pytania.

The aim of this paper is to answer three research problems.

Po pierwsze: w jaki sposób historiografia Zachodu traktowa-

Firstly, what was the way the Western historiography used

ła historię Afryki subsaharyjskiej? Po drugie: jakie czynniki

to approach the history of Africa south of the Sahara De-

– historyczne, ideowe, polityczne, kulturowe – wpłynęły na

sert? Secondly, what factors – historical, ideological, poli-

dyskurs zachodniej historiografii o historii Afryki? Po trzecie:

tical, or cultural – have had an influence on the Western

czy można mówić o jednej historii Afryki?

historiography’s discourse on African history? Thirdly, are

Ramy chronologiczne artykułu obejmują okres 80 lat dominacji kolonialnej w Afryce subsaharyjskiej – od zjed-

we allowed to talk about a single history of Africa? The chronological limits of this paper cover the period

noczenia (podziału) kontynentu w latach 80. XIX w. do

of 80 years of colonial domination in Subsaharian Africa

pierwszej fazy dekolonizacji w latach 60. XX w. Siłą rzeczy

– since the unification (division) of the continent in the

w tekście znajdują się jednak odwołania do okresu europej-

1880’s to the first phase of decolonization in the 1960’s.

skiej ekspansji przedkolonialnej.

Inevitably one can find in the text some references to the

Dyskurs na temat historii Afryki został przedstawiony

period of European precolonial expansion.

w kontekście stosunku zachodniej historiografii do innych

Western discourse on the African history is showed in

historii niemetropolitarnych (w szczególności indyjskiej)

the context of the relations between Western historiography

w ujęciu teorii postkolonialnej. Dużą wagę przywiązuję za-

and other non-metropolitan historiographies (in particular

tem do takich pojęć, jak: europejska filozofia tożsamości

the Indian one), using methodology of the postcolonial

(błąd kartezjański), orientalizacja (afrykanizacja) w ujęciu

theory (ideology). Thus, I attach a lot of attention to such

Saida, ewolucjonizm i jego krytyka, uniwersalizacja i pro-

concepts as the European philosophy of identity (so called

wincjonalizacja Europy.

‘Cartesian mistake’), Orientalisation (Africanisation) by Said, evolutionism and its critique, process of universalizing and provincializing Europe.

www.struna.edu.pl

74


75

Żywienie w profilaktyce nowotworu piersi Paulina Rolska

Od kilku lat zwraca się uwagę na wpływ diety na występo­wanie nowotworu piersi. Sposób ży­ wie­nia może być zarówno czynnikiem ochrony, jak i czyn­nikiem ryzyka.

Rak piersi to nowotwór złośliwy wywodzący się z nabłonka przewo­dów lub zrazików gruczołu sutkowego. Etiologia schorzenia nie jest dostatecz­nie jasna. W ryzyku zachorowania na raka piersi wskazuje się na uwa­runkowania genetyczne (około 10 proc. przypadków raka piersi w Polsce występuje u kobiet, u których stwierdza się mutacje w obrębie genów), środowiskowe oraz styl życia (Załącznik do zarządzenia prezesa NFZ…). Około 60 proc. wszystkich przypadków raka piersi stanowią no­wo­twory hormonozależne, wykazujące nadekspresję receptorów estro­genowych oraz progesteronowych (Suzuki i inni, Alcohol and Postmenopausal Breast Cancer…). U chorych na raka piersi wykazującego ekspresję receptorów estrogenowych oraz progesteronowych zwiększony poziom hormonów steroidowych stanowi czynnik pobudzający rozwój komórek nowotworowych (Dorgan i inni, Serum Hormones…). Z analizy literatury wynika, że nie tylko czynniki genetyczne, ale rów­nież styl życia (np. dieta, aktywność fizyczna, używki) ma wpływ na rozwój tej choroby. Celem niniejszego artykułu jest odpowiedź na pytanie, jak nawyki żywieniowe mogą wpływać na rozwój nowotworu piersi u kobiet.

StRuNa nr 1 (2) 2013

Metoda badawcza i źródła informacji Dla realizacji postawionego celu w pracy sporządzono wykaz słów, pojęć i zwrotów kluczowych stanowiących podstawę poszukiwania źródeł informacji: największej bazy medycznej (PubMed), literatury, dokumentów, informacji internetowych (ze stron oficjalnych instytucji lub organów administracji), źródeł prasowych, archiwalnych oraz dostępnych materiałów informacyjnych w mediach. Przy przeszukiwaniu internetowej bazy medycznej zastosowano schemat PICO (populacja, interwencja, komparator oraz punkt końcowy). Skorzystano ze słownika Mesh i użyto następujących słów kluczowych: „neoplasms”, „cancer”, „breast”, „diet”, „nutrition”. Populację zawężono do kobiet. Przy zastosowaniu wszystkich powyższych kryteriów (wyszuki­wanie: "Neoplasms" [Mesh] AND "Breast"[Mesh] AND "Diet"[Mesh] AND "humans"[Mesh Terms] AND (Eng­lish[lang] OR Po­ lish[lang]) AND "female"[Mesh Terms]) w bazie PubMed odnaleziono 68 publikacji. Zasto­sowano dodatkowy filtr: pełne darmowe publikacje w ję­zyku angielskim i polskim – liczba odnalezionych źródeł 28. Następnie dokonano selekcji po tytułach i ab­straktach – 24 artykuły. Po analizie pełnotekstowych źródeł ostatecznie liczba włączonych badań wyniosła 12. Należy również podkreślić, że dla realizacji celu niniejszej pracy dokonano przeglądu bibliografii zawartej w powyższych publikacjach i została ona włączona do publikacji.


MEDYCYNA

Dokonano analizy zgromadzonego materiału w ce­ lu nakreślenia zachowań żywie­niowych mają­cych wpływ na rozwój nowotworu piersi de novo (pozytywny i negatywny).

Budowa piersi kobiecej

kodującego go genu (która występuje w 20-30 proc. przypadków raka piersi) w znaczącym stopniu pogarsza rokowanie (Opinia Rady Przejrzystości…).

Charakterystyka kliniczna choroby i przyczyny jej występowania

Chcąc przedstawić problematykę nowotworów pier- Wyróżnia się dwie odrębne grupy chorych na raka si, istotne jest podanie zasad oceny budowy tego piersi – z klinicznymi cechami choroby nowotworogruczołu i częstości występowania nowotworu. wej (obecność palpacyjnie wyczuwalnego guza, zaPierś zbudowana z większej ilości gruczołów niż ciągnięcie skóry ponad guzem, zaczerwienienie lub tkanki tłuszczowej (duża gęstość piersi) jest istotnym wciągnięcie brodawki, krwisty wyciek z bro­dawki) markerem w rozwoju nowotworu piersi. Na gęstość oraz bez objawów klinicznych. Zmiany bezobjawowe piersi mogą mieć wpływ między innymi: aktywność są wykrywane w trakcie badań obrazowych – badanie fizyczna, masa ciała oraz dieta. Gęstość piersi ocenia ultrasonograficzne lub mammograficzne (np. o cha­ się w badaniu mammograficznym (przeważnie robi rakterze przesiewowym). Za pomocą badań obrazoto dwóch niezależnych radiologów) zgodnie z za­le­ wych wykrywa się inwazyjne przypadki raka piersi ceniami American College of Radiology. W obli­cze­ o niewielkich rozmiarach oraz znaczną część zmian niach statystycznych najczęściej wykorzystuje się przedinwazyjnych (Olszewski, Zasady diagnostyki…). mo­del regresji logistycznej oparty na równaniach Jak wspomniano na wstępie, przyczyny wystęfunk­cji matematycznych i test chi² (najbardziej zna- powania nowotworu piersi podzielić można na: na i najprostsza metoda testowania istotności róż- gene­tyczne, środowiskowe i związane ze stylem nic między grupami dla zmiennych kategorialnych). życia. Zwiększone ryzyko rozwoju nowotworu pierGłównym narzędziem służącym do oceny zwyczajów si związane jest z wczesnym momentem wystąpieżywieniowych (rodzaj diety, stosowanie suplementów, nia pierwszej miesiączki, brakiem ciąż lub pierwszą spożywanie alkoholu) jest kwestionariusz ankiety. ciążą po 30. roku życia, poronieniami samoistnymi i sztucznymi, krótkim okresem karmienia piersią, długookresowym stosowaniem doustnych preparaWystępowanie nowotworów piersi tów antykoncepcyjnych (dane nie są rozstrzygające) oraz hormonalnej terapii zastępczej po meno­pauzie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że Obciążenie rodzinne, takie jak rak piersi u matki z po­wodu raka umiera 7,5 mln osób rocznie (12,5 proc. (przed 40. rokiem życia) lub u siostry, zwiększa rypopulacji na świecie) (Klimczak i inni, Choroby nowo- zyko dwukrotnie, zdiagnozowanie raka piersi u mattworowe a żywienie). ki przed 70. rokiem życia zwiększa to ryzyko półtoRak piersi jest najczęściej występującym nowotwo- ra raza, obecność innych nowotworów czy przyjęcie rem wśród kobiet w Polsce, stanowi ok. 20 proc. wszyst- znaczącej dawki promieniowania jonizującego w rekich zdiagnozowanych nowotworów występujących jonie klatki piersiowej pod­w yższają ryzyko czterou płci żeńskiej. Co roku w Polsce odnotowuje się około krotnie (Michels i inni, Diet and Breast Cancer). 11 tys. nowych zachorowań (Graja i Grodecka-Gazdecka, Czynniki wpływające…). Z powodu nowotworu piersi każdego roku umiera 5 tys. kobiet. Przeżycie 5-letnie Styl życia i jego wpływ na powstawanie w zależności od stopnia pierwotnego zaawansowania nowotworów piersi klinicznego wynosi dla stopnia I – 90 proc., dla stopnia II – 70 proc., dla stopnia III – 40 proc. i dla stopnia IV Występowanie nowotworu piersi silnie koreluje ze – 10 proc. Stwierdzenie nadmiernej ekspresji recep- stylem życia. Brak aktywności fizycznej, palenie pa­ tora ludzkiego nabłonkowego czynnika wzrostu lub pie­rosów oraz nieprawidłowe nawyki żywieniowe

www.struna.edu.pl

76


77

Żywienie w profilaktyce nowotworu piersi

(m.in. regularne, codzienne spożywanie alkoholu) mogą przyczyniać się do rozwoju nowotworu piersi. Za występowanie około 30 proc. nowotworów na świe­cie odpowiedzialne są czynniki dietetyczne. Według Amerykańskiego Instytutu Badań nad Rakiem (ang. Food, Nutrition and the Prevention of Cancer) odsetek ten może sięgać nawet 40 proc. Nieprawi­dło­ we odżywianie jest po paleniu tytoniu drugą przyczyną chorób nowotworowych u około 20 mln ludzi. Oszacowano, że w krajach wysoko uprzemysłowionych z tego powodu w ciągu następnych 20 lat zachorowalność wzrośnie o 10 mln osób (Food, Nutrition, Physical…). Dane naukowe jednoznacznie wskazują, że zwiększona masa ciała i jej przyrost w dorosłym życiu wiążą się ze wzrostem ryzyka wystąpienia nowotworu piersi u kobiet po menopauzie. Naukowcy sugerują, że prawdopodobnie spowodowany jest on zwiększonym stężeniem estrogenów produkowanych przez nadmiar tkanki tłuszczowej po menopauzie; niekorzystny wpływ przyrostu masy ciała nie uwidacznia się tak dobrze u kobiet po menopauzie stosujących hormonalną terapię zastępczą (mogą go maskować większe stężenia egzogennych estrogenów) (Kushi i inni, Wytyczne American Cancer...). Nawyki żywieniowe są przyczyną około 35 proc. chorób nowotworowych. Na ten stan rzeczy mają wpływ przede wszystkim takie czynniki, jak: mała aktywność fizyczna, brak czasu na przyrządzanie pełnowartościowych posiłków oraz zwiększone spożycie wysoko przetworzonej żywności (Drąg i inni, Dieta a rak piersi...).

Uwarunkowania żywieniowe jako czynnik ochronny Wyniki badań wskazują, że dieta śródziemnomorska, która charakteryzuje się dużym spożyciem warzyw, owoców, pełnoziarnistych produktów zbożowych, ziaren, nasion, orzechów, oliwy z oliwek, czosnku, cebuli oraz ziół i przypraw (bazylii, oregano, rozmarynu, tymianku, szałwii, kminku), jak również przyjmowanie suplementów diety zmniejszają niebezpieczeństwo wystąpienia nowotworu piersi o odpo­wiednio 5 proc. i 47 proc. (Voevodina i inni, Association of Mediterranean Diet…).

StRuNa nr 1 (2) 2013

Vachon i jego współpracownicy zaprojektowali badanie z wykorzystaniem historycznej kohorty kobiet z uwzględnieniem czynników, które mogły wpływać na jego wynik (oraz ze stratyfikacją wyników ze względu na kobiety przed wystąpieniem menopauzy oraz po jej wystąpieniu). W grupie kobiet przed menopauzą wskazuje się, że wysokie spożycie kwasów wielonienasyconych (np. produkty pochodzenia roślinnego i ryby) oraz witaminy C (czarna porzeczka, brukselka, kalafior, szpinak, truskawki, poziomki, kiwi, cytryna) i E (ziarna zbóż, zielone warzywa liściaste, zielony groszek, kukurydza, jaja, sery, oleje roślinne) stanowi czynnik ochronny przed wystąpieniem raka piersi (Vachon i inni, Association of Diet…). Wyniki dwuletniego badania, w którym zastosowano w grupie interwencji dietę o niskiej zawartości tłuszczu oraz dużej ilości węglowodanów, wskazują na ochronny wpływ tej diety (zmniejszona gęstość piersi), zwłaszcza w grupie kobiet w czasie menopauzy. Zmniejszenie spożywania tłuszczu całkowitego i cholesterolu w diecie w sposób istotny statystycznie było związane ze zmniejszeniem gęstości piersi (p<0,04) (Knight i inni, Macronutrient Intake…; Boyd i inni, Long-Term Effects…). Wyniki badań dotyczące wpływu spożywania lipidów (masło, śmietana, słonina, smalec, oleje roślinne, margaryna zwykła) na rozwój nowotworu piersi nie są jednoznaczne; wynika to z faktu, że lipidy w diecie to heterogenna grupa związków (ważne jest dokładne uwzględnienie, jaki rodzaj tłuszczu wpływa na zwiększenie bądź obniżenie ryzyka rozwoju raka piersi). Wskazuje się, że nasycone kwasy tłuszczowe podwyższają ryzyko zachorowania na nowotwór piersi, natomiast zwiększona konsumpcja wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (np. olej rybi) i kwasu eikozapentaenowego pozytywnie wpływa na stan zdrowia, zapobiegając wystąpieniu nowotworu piersi (Maizes, Reducing the Risk…). Zhang i współpracownicy twierdzą, że niski poziom kwasu foliowego i witaminy B₁₂ może zwiększać ryzyko zachorowania na raka piersi w okresie postmenopauzalnym (Zhang i inni, Dietary Carotenoids…). Inni autorzy wskazują na brak pozytywnych efektów folianów (z wyjątkiem grupy kobiet spożywających nadmierną ilość alkoholu) (Larsson i inni, Folate and Risk…). Karotenoidy, podobnie jak wspomniane wyżej witaminy C i E, wykazują działanie antyoksydacyjne


MEDYCYNA

i poprzez redukcję ilości wolnych rodników tlenowych prowadzą do zmniejszenia uszkodzeń DNA (Zhang i inni, Dietary Carotenoids…). Uwzględnienie witaminy D w diecie związane jest ze spadkiem zachorowalności na raka piersi w grupie kobiet przed menopauzą (nie wykazano tej zależności dla kobiet w wieku postme­ no­pauzalnym) (Shin i inni, Intake of Dairy Products…).

Uwarunkowania żywieniowe jako czynnik ryzyka U kobiet po menopauzie wykazano istotną statystycznie zależność pomiędzy częstym spożywaniem białek, tłuszczów oraz węglowodanów a wysoką gęsto­ścią piersi (p<0,05) (Nagata i inni, Associations of Mammographic Density…). Wyniki badania case-control przeprowadzonego na grupie 400 kobiet w celu zbadania zależności między spożywaniem tłuszczów, białek, węglowoda-

nów a wystąpieniem nowotworu piersi wskazują, że kobiety spożywające dużą ilość węglowodanów i białek w diecie są dwa razy bardziej narażone na ryzyko wystąpienia nowotworu piersi – odpowiednio OR 2,0 (95 proc. CI: 1,06; 3,77), OR 1,93 (95 proc. CI: 1,03; 3,59), p<0,05. W populacji kobiet po menopauzie udowodniono zależność między spożywaniem dużej ilości mięsa a występowaniem nowotworu piersi, kobiety po menopauzie spożywające większą niż przeciętnie ilość mięsa są 2,5 razy bardziej narażone na wystąpienie nowotworu piersi w porównaniu z kobietami odżywiającymi się prawidłowo – OR 2,5 (95 proc. CI: 1,09; 5,69), p<0,05. W badaniu tym nie wykazano istotnych statystycznie różnic między spożywaniem tłuszczów oraz przyjmowaniem witamin a ryzykiem raka piersi (Sala i inni, High Risk…). Spożywanie przede wszystkim baraniny, wieprzowiny, słodyczy oraz jaj w istotny statystycznie sposób zwiększa gęstość piersi i w związku z tym powoduje wzrost ryzyka wystąpienia nowotworu piersi

Bibliografia • American Institute for Cancer Research, Food, Nutrition, Physical Activity, and the Prevention of Cancer: A Global Perspective, Washington 2007. • Augustin L., Dal Maso L. i wsp., Dietary Glycemic Index and Glycemic Load, and Breast Cancer Risk: A Case-Control Study, „Annals of Oncology” 2001, nr 12. • Boyd N., Martin L., Beaton M., Cousins M., Kriukov V., Long-Term Effects of Participation in a Randomized Trial of a Low-Fat, High-Carbohydrate Diet, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 1996, nr 5 (3). • Ciok J., Dolna A., Indeks glikemiczny a choroby nowotworowe, „Współczesna Onkologia” 2005, nr 9. • Dorgan J., Baer D., Albert P., Judd J., Brown E., Corle D., Serum Hormones and the Alkohol-Breast Cancer Association in Postmenopausal Women, „Journal of the National Cancer Institute” 2001, nr 93. • Dorgan J., Liu L., Klifa C., Hylton N., Shepherd J., Stanczyk F., Snetselaar L., van Horn L., Stevens V., Robson A., Kwiterovich P. Jr., Lasser N., Himes J., Pettee G., Kriska A., Ruder E., Fang C., Barton B., Adolescent Diet and Subsequent Serum Hormones, Breast Density, and Bone Mineral Density in Young Women: Results of the Dietary Intervention Study in Children Follow-Up Study, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 2010, nr 19 (6). • Drąg J., Gawędzka A., Kużdżał A., Jaśkiewicz J., Dieta a rak piersi, „Przegląd Medyczny Uniwersytetu Rzeszowskiego” 2009, nr 1. • Ginsburg E., Walsh B., Shea B., Gao X., Gleason R., Barbieri R., The Effects of Etanol on the Clearance of Estradiol in Postmenopausal Women, „Fertility and Sterility” 1995, nr 63.

www.struna.edu.pl

78


79

Żywienie w profilaktyce nowotworu piersi

(p<0,05) (Voon i Chelliah, Is There an Influence…). Zarówno w grupie kobiet przed menopauzą, jak i po niej wskazuje się, że spożywanie alkoholu (nie dotyczy wina) związane jest z występowaniem raka gru­ czo­łu piersiowego (Vachon i inni, Association of Diet…). Wykazano też, że spożywanie alkoholu w okresie postmenopauzalnym pozostaje w bezpośrednim związku ze wzrostem ryzyka zachorowania na no­wo­ twór piersi, natomiast nie stwierdzono tego związku u kobiet w wieku przedmenopauzalnym. Autorzy wskazują, że czynnikiem kancerogennym w przypad­ ku etanolu jest wpływ tego związku na endogenne hormony steroidowe. Estrogeny i ich metabolity wpływają na proces nowotworzenia w tkankach hormonozależnych. Metabolity estrogenów przekształcane są w chinony oraz semichinony, prowadząc do generowania wolnych rodników tlenowych, bezpośred­nio uszkadzających DNA (Ginsburg i inni, The Effects of Etanol…). Spożywanie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworu o 47 proc.

(Voevodina i inni, Association of Mediterranean Diet…). W kolejnych badaniach wykazano związek pomiędzy podwyższonym poziomem insulinopodobne­go czynnika wzrostu – IGF – a ryzykiem rozwoju nowo­ two­ru piersi (produkty o wysokim indeksie glikemicz­ nym powodują gwałtowny wzrost glukozy, a tym samym insuliny w surowicy krwi, co prowadzi do zwięk­szenia sekrecji IGF) (Ciok i Dolna, Indeks glikemiczny…; Augustin i inni, Dietary Glycemic Index…; Jonas i inni, Dietary Glycemic Index…). Do produktów o wyso­ kim indeksie glikemicznym zaliczyć można: chleb z białej mąki, ziemniaki pieczone, płatki kukurydziane, go­to­waną marchew, bób i niektóre owoce (dynię, arbuza). Należy podkreślić, że wyniki badań przekrojowych nie są silnym dowodem na istnienie zależ­no­ści przyczynowo-skutkowej. Wielość czynników zakłócają­cych oraz „jeden moment” (w którym prze­pro­wadzane jest badanie) powodują, że trudno jest roz­patrywać przedstawiane wyniki bez zwrócenia uwagi na ograniczenia badania.

• Graja T., Grodecka-Gazdecka S., Czynniki wpływające na jakość życia kobiet leczonych z powodu raka piersi, „Przegląd Ginekologiczno-Położniczy” 2005, nr 3 (5). • Jonas C., McCullough M., Teras L., Walker-Thurmond K., Thun M., Calle E., Dietary Glycemic Index, Glycemic Load, and Risk of Incydent Breast Cancer in Postmenopausal Women, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 2003, nr 12. • Klimczak A., Malinowska K., Kubiak K., Choroby nowotworowe a żywienie, „Polski Merkuriusz Lekarski” 2009, nr 27. • Knight J., Martin L., Greenberg C., Lockwood G., Byng J., Yaffe M., Tritchler D., Boyd N., Macronutrient Intake and Change in Mammographic Density at Menopause: Results from a Randomized Trial, „Cancer Epidemiology, Biomarkers Prevention” 1999, nr 8 (2). • Kushi L.H., Byers T. i inni, Wytyczne American Cancer Society dotyczące żywienia i aktywności fizycznej w zapobieganiu nowotworom złośliwym: zmniejszanie ryzyka nowotworów przez wybór prawidłowych nawyków żywieniowych i wysiłek fizyczny, „A Cancer Journal for Clinicians” 2006, nr 56. • Larsson S., Giovannucci E., Wolk A., Folate and Risk of Breast Cancer: A Meta-Analysis, „Journal of the National Cancer Institute” 2007, nr 99. • Li C., Daling J., Malone K., Relationship between Established Breast Cancer Risk Factors and Risk of Seven Different Histologic Types of Invasive Breast Cancer, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 2006, nr 15. • Maizes V., Reducing the Risk of Breast Cancer, Nutritional Strategies, „Explore” 2005, nr 1.

StRuNa nr 1 (2) 2013


MEDYCYNA

Uwarunkowania żywieniowe o charakterze obojętnym dla wystąpienia nowotworu piersi

Spożywanie ziaren zbóż, olei oraz owoców nie ma wpływu na występowanie nowotworów (p>0,05) – wynik nieistotny statystycznie (Voon i Chelliah, Is Dorgan i współautorzy przeprowadzili badanie pro­ There an Influence…). spektywne – w pierwszym etapie wśród dzieci w wieku 8-10 lat, w drugiej części te same osoby przeba­ da­no w wieku dorosłym (25-29 lat). W pierwszym Podsumowanie etapie badania dokonano randomizacji do dwóch grup: interwencja (podawanie zmniejszonej ilości tłuszczów Na ryzyko wystąpienia nowotworu piersi wpływa wiew diecie) oraz kontrola. Wyni­ki wskazują na brak istot- le czynników zarówno niemodyfikowalnych, jak i monych statystycznie zależności pomiędzy przyjmowa- dyfikowalnych. Należy podkreślić, że czynniki ryzyka niem zmniejszonej ilości tłuszczów w diecie a zmniej- wystąpienia raka piersi przed menopauzą i po niej szonym ryzyku występowania nowotworu piersi mogą być odmienne, podobnie jak składniki pokar(Dorgan i inni, Adolescent Diet…). mowe mogą działać ochronnie na organizm lub przePrzegląd literatury wskazuje, że spożywanie soi ciwnie – przyczyniać się bezpośrednio lub pośrednio (zawierającej izoflawony) nie wpływa na ryzyko wy- do rozwoju nowotworu. stąpienia raka piersi (siedem randomizowanych baBadania dowodzą, że dobrze zbilansowana dieta dań kontrolnych) (Maskarinec i inni, Epidemiologic (bogata w witaminy i mikroelementy) może znacznie Studies…; Maskarinec i inni, A 2-year Soy Intervention…; zmniejszyć ryzyko wystąpienia choroby nowotworoNeuhouser, Soy and Mammographic Breast…). wej. W badaniach wykazano również, że umiarkowany

• Maskarinec G., Takata Y., Franke A., Williams A., Murphy S., A 2-year Soy Intervention in Premenopausal Women Does Not Change Mammographic Densities, „Journal of Nutrition” 2004, nr 134 (11). • Maskarinec G., Verheus M., Tice J., Epidemiologic Studies of Isoflavones & Mammographic Density, „Nutrients” 2010, nr 2 (1). • Michels K., Mohllajee A., Roset-Bahmanyar E., Beehler G., Moysich K., Diet and Breast Cancer. A Reviev of the Prospective Observational Studies, „Cancer” 2007, nr 109. • Nagata C., Matsubara T., Fujita H., Nagao Y., Shibuya C., Kashiki Y., Shimizu H., Associations of Mammographic Density with Dietary Factors in Japanese Women, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 2005, nr 14 (12). • Neuhouser M., Soy and Mammographic Breast Density: Plausible Hypothesis but Limited Evidence in Humans, „Journal of Nutrition” 2004, nr 134 (11). • Olszewski W., Zasady diagnostyki morfologicznej u chorych na raka piersi. Przegląd procedur diagnostycznych, „Polish Journal of Pathology” 2009, nr 3. • Opinia Rady Przejrzystości nr 128/2013 z 13 maja 2013 r. • Sala E., Warren R., Duffy S., Welch A., Luben R., Day N., High Risk Mammographic Parenchymal Patterns and Diet: A Case-Control Study, „British Journal of Cancer” 2000, nr 83 (1). • Shin M., Holmes M., Hankinson S., Intake of Dairy Products, Calcium, and Vitamin D and Risk of Breast Cancer, „Journal of the National Cancer Institute” 2002, nr 94.

www.struna.edu.pl

80


81

Żywienie w profilaktyce nowotworu piersi

lub intensywny wysiłek fizyczny zmniejsza ryzyko wystąpienia raka piersi (u kobiet przed menopauzą i po niej). Amerykańskie Towarzystwo ds. Walki z Rakiem podaje, że obecnie najlepszą zalecaną metodą zmniejszenia ryzyka raka piersi jest uprawianie umiarkowanego lub intensywnego wysiłku fizycznego 45-60 mi­nut dziennie przez pięć lub więcej dni w tygodniu oraz zminimalizowanie przyrostu masy ciała przez całe życie (poprzez ograniczenie spożycia ka-

lorii i regularną aktywność fizyczną, a także zaprzestanie lub ograniczenie spożycia napojów alkoholowych). Rozpowszechnienie wiedzy na temat prawidłowych nawyków żywieniowych w profilaktyce nowotworu piersi może skutkować poprawą wskaźnika zapadalności na nowotwory piersi w Polsce i na świecie, a prawidłowa edukacja kobiet chorych – poprawą jakości ich życia i ich stanu klinicznego.

• Suzuki R., Ye W., Rylander-Rudqvist T., Saji S., Colditz G., Wolk A., Alcohol and Postmenopausal Breast Cancer Risk Depended by Estrogen and Progesterone Receptor Status: A Prospective Kohort Study, „Journal of the National Cancer Institute” 2005, nr 97. • Thiebaut A., Kipnis V., Chang S., Subar A., Thompson F., Rosenberg P., Hollenbeck A., Leitzmann M., Schatzkin A., Dietary Fat and Postmenopausal Breast Cancer in the National Institutes of Health – AARP Diet and Health Study Kohort, „Journal of the National Cancer Institute” 2007, nr 99. • Tseng M., Olufade T., Evers K., Byrne C., Adolescent Lifestyle Factors and Adult Breast Density in U.S. Chinese Immigrant Women, „Nutrition and Cancer” 2011, nr 63 (3). • Vachon C., Kushi L., Cerhan J., Kuni C., Sellers T., Association of Diet and Mammographic Breast Density in the Minnesota Breast Cancer Family Cohort, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 2000, nr 9 (2). • Voevodina O., Billich C., Arand B., Nagel G., Association of Mediterranean Diet, Dietary Supplements and Alcohol Consump tion with Breast Density among Women in South Germany: A Cross-Sectional Study, „Biomedcentral Public Health” 2013, nr 7. • Voon N., Chelliah K., Is There an Influence of Dietary Habits on Breast Density as Seen on Digital Mammograms?, „Asian Pacific Journal of Cancer Prevention” 2011, nr 12 (8). • Załącznik nr 5 do zarządzenia 59/2011/DGL prezesa NFZ z 10 października 2011 r. • Zhang S., Hunter S., Forman M., Dietary Carotenoids and Vitamins A, C and E and Risk of Breast Cancer, „Journal of the National Cancer Institute” 1999, nr 91.

StRuNa nr 1 (2) 2013


MEDYCYNA

Streszczenie

Summary

Nowotwór piersi stanowi poważny problem medyczny, spo-

Breast cancer is a serious medical, social, and economic

łeczny oraz ekonomiczny. W Polsce jest główną przyczyną

problem. Cancer is a major cause of death in Poland. The

zgonów na nowotwory złośliwe. Do modyfikowalnych czyn-

modifiable risk factors for breast cancer, besides smoking,

ników ryzyka wystąpienia raka gruczołu piersiowego zali-

are the level of physical activity and eating habits. Dietary

cza się, poza paleniem papierosów, poziom aktywności fi-

factors are the cause of approximately 35 percent of cancers.

zycznej oraz nawyki żywieniowe. Czynniki żywieniowe są

Alcohol consumption, physical inactivity and poor diet cor-

przyczyną występowania około 35 proc. chorób nowotwo-

related with occurrence of breast cancer in women. Reduc-

rowych. Właściwa dieta wspomaga proces leczenia kobiet,

ing number of calories and alcohol consumption, regular

u których już wystąpił nowotwór.

exercise and increase in polyunsaturated fatty acids intake, fruits and vegetables (folic acid), will reduce the risk of breast cancer in women. It should be noted that a good diet also helps during the healing process in women whose cancer has already occurred. Dissemination of knowledge about healthy eating habits may result in decrease incidence rate of breast cancer in Poland. The proper education in patient population, may lead to improved clinical status and quality of life.

www.struna.edu.pl

82


83

Autorzy Łukasz Alwast – absolwent zarządzania na UW, odbył dwunastomiesięczne studia magisterskie na Uniwersytecie Sussex (Wielka Brytania), współorganizator TEDxWarsaw (konferencja naukowa w formule TED – Technology, Entertainment and Design). Olga Arent – doktorantka na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, ukończyła studia prawnicze w Levin College of Law (University of Florida), odbywa aplikację adwokacką w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, specjalizuje się w prawie karnym oraz procedurze karnej. Adriana Bartnik – adiunkt w Wyższej Szkole Informatyki i Ekonomii TWP w Olsztynie, wykładowczyni, trenerka; w swojej pracy naukowej, szkoleniowej i doradczej skupia się na relacjach pracowniczych i pato­ logiach w miejscu pracy; prowadzi badania nad procesami rekrutacji, zwłaszcza w odniesieniu do pracow­ ników wiedzy, opiekunka Koła Naukowego Socjologów. Marta Czapnik – studentka socjologii stosowanej i antropologii społecznej oraz wiedzy o kulturze na UW, absolwentka socjologii w Akademii Pedagogiki Specjalnej, członkini koła naukowego Klub Dysku­ syjny Antropologii Historii i Historii Idei, naukowo zajmuje się wykluczeniem społecznym. Katarzyna Furman-Łajszczak – pracuje w Klinice Prawa UW, koordynatorka sekcji „Redukcja szkód” (w ramach której pomoc udzielana jest osobom uzależnionym); w przeszłości dyrektor Biura Fundacji Uni­wersyteckich Poradni Prawnych oraz koordynatorka programu Centrum Pro Bono; autorka licznych publikacji z zakresu edukacji klinicznej oraz dostępu do bezpłatnego poradnictwa, doktorantka w dzie­dzi­nie kryminalistyki. Klaudia Gołębiowska – absolwentka stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie im. Adama Mickie­ wi­cza w Poznaniu i Istanbul Doğuş University, obecnie doktorantka na Wydziale Nauk Politycznych i Dzien­nikarstwa UAM; była redaktorem naczelnym czasopisma uczelnianego „Unikat” i członkiem zarzą­du samorządu studentów UAM. Jakub Kozakoszczak – doktorant na Wydziale Neofilologii UW, absolwent filologii polskiej na UW, obecnie studiuje kierunek Master of Artificial Intelligence na KULeuven University oraz Philosophy of Being, Cognition & Value na UW, ekspert w dziedzinie praw studenta.

StRuNa nr 1 (2) 2013


84

Marcin Łączyński – medioznawca, badacz i twórca gier. Kierownik Pracowni Gier i Symulacji w firmie SHtraining. Autor książki Gry szkoleniowe. Praktyczny przewodnik, współautor książki Metody badania wize­ runku w mediach, autor badań i raportu Wizerunek zawodu mediatora w polskiej prasie, absolwent Instytutu Dziennikarstwa i Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Paulina Rolska – studentka UJ, przewodnicząca Koła Naukowego Polityki Zdrowotnej przy Zakładzie Zarzą­dzania i Polityki Zdrowotnej Instytutu Zdrowia Publicznego, koordynatorka projektu PromoAfryka, który otrzymał nagrodę Wyprawa Roku 2012, autorka publikacji na temat porodów domowych. Michał Rzeźnik – ekspert firmy Opus Verum w zakresie rekrutacji, doradca w procesach rekrutacyjnych, od podstaw zbudował zespoły w dwóch dużych przedsiębiorstwach hotelowych; autor serii nowatorskich szkoleń, które ułatwiają adaptację w nowym miejscu pracy; w różnych procesach rekrutacyjnych przepro­ wadził łącznie ponad 1500 rozmów kwalifikacyjnych. Wojtek Skrzypczak – studiował m.in. nauki polityczne i zarządzanie biznesem na Columbia University (Nowy Jork) oraz zarządzaniem biznesem na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim (Budapeszt), prowadzi bloga o życiu w Nowym Jorku. Rafał Smoleń – student prawa i afrykanistyki w ramach MISH na Uniwersytecie Warszawskim; jego zainte­ resowania to: afrykanistyka, indologia, polityka międzynarodowa, szkolnictwo wyższe, prawo konstytucyj­ne, fotografia, podróże, rewolucje. Małgorzata Wojtowicz – studentka filologii polskiej na Uniwersytecie w Białymstoku, prezes Studenckiego Koła Naukowego „Klub Humanistów”, obecnie zaangażowana w tworzenie nowego pisma „Próby. Nieregu­ lar­nik Filologiczny”.

www.struna.edu.pl


85

Index of Summaries 45

Discourse Practices and Non-Linguistic Practices Towards the Phenomenon of Homelessness Marta Czapnik

59

Bargaining over Judgment. European and American Experience Olga Arent

67

Marzenie (Dream) as an Example of Early Works of Cyprian Kamil Norwid Małgorzata Wojtowicz

77

Who Speaks in the Name of the African Past? Selected Issues from the History of Western Historio­ graphy on Subsaharian Africa Rafał Smoleń

85

Dietary Factors in Prophylaxis of Breast Cancer Paulina Rolska

StRuNa nr 1 (2) 2013


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.