nietak!t nr 28

Page 27

Stary klamor w dziadkowym szranku, fot. Jagoda Stuła / Inkubator Teatralny

szłość dla ledwie narodzonego chłopca, kłócą się o imię, zawód, charakter dziecka. Macki rodzinnej ośmiornicy oplatają każdego. Ale bohater widzi, że w przeszłości dawało to ludziom siłę. Lokalną sitwę trudno było rozerwać, Ślązacy trzymali się razem. Woźniak tka te wizje z prywatnej, małej śląskiej historii. I robi to bardzo delikatnie. Sięga po sceniczną elipsę, metaforę, metonimię. Stołem, przy którym zasiądzie się do kolacji, staje się po prostu biały obrus trzymany w powietrzu przez aktorów, stadion chorzowski zostanie wyczarowany przez grupkę młodych piłkarzy dosłownie z niczego. Przebrani w niebieskie stroje będą narzekać na bramkarza, który ma jeszcze jeden mecz do rozegrania w innej drużynie i dlatego bardzo się spieszy, na sędziego, na to, że za mało wódki do wypicia przed grą. Jeden nie ma butów, drugiemu nie podobają się kibice. Spektakl Reduty nie jest przegadany, nie eksploatuje na siłę mitu i martyrologii Śląska, nie wciąga widza w naciąganą metafizykę losu śląskiego. W końcu wszyscy pod tą szerokością geograficzną swoje wycierpieli. To są raczej zwykłe rozbłyski z przeszłości, czujemy się czasem tak, jakbyśmy z bohaterem przeglądali album z rodzinnymi zdjęciami. I słyszeli, co mówią do siebie

ludzie z fotografii. Mówiąc szczerze, bardziej podoba mi się ta strategia niż to, co proponuje od lat śląski nurt Teatru Wyspiańskiego w Katowicach – w Polterabendzie, Piątej stronie świata, Czarnym ogrodzie. Może to kwestia rozłożenia akcentów, autentyczności chorzowskich aktorów amatorów. Ale najpewniej chodzi o głównego bohatera. Nic tak nie broni w teatrze piękna odchodzącego świata, jak niechętne, nieprzychylne spojrzenie jednej z postaci. Patryk Trzcionka robi wszystko, żeby jego bohater nie lubił Śląska. Gra go tak wiarygodnie, że w pewnym momencie jego gniew staje się naszym. I dlatego trudno postrzegać głównego bohatera jako postać negatywną, nonszalancko odciętą od korzeni. Każdy z nas jak on mierzył się w życiu ze swoją tożsamością, musiał przepracować historię rodzinną i lokalną. Chłopak, który narzeka na Śląsk, ma w wielu momentach spektaklu rację. Wyczuwa się jego gorycz z powodu, jak to mawia Kazimierz Kutz, obciążenia „śląską dupowatością”. Co zrobić ze społeczeństwem, którego cechą konstytutywną było zawsze przetrwanie, zwyczajność, przykaz niewychylania się w czasach, kiedy właśnie trzeba się wychylić, przekroczyć horyzont, chcieć

| 25


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.