Nowy Kamieniarz 71

Page 110

TECHNOLOGIA PRODUCENCI

FOT. WAW

„Nowy Kamieniarz”: Pana kariera w firmie Weha rozwijała się równolegle ze wzrostem znaczenia polskiego oddziału firmy. Jak upłynęły panu te lata? Stefan Deschler: Pracę w firmie rozpocząłem w 1989 roku. Zostałem zatrudniony w dziale zakupów, w którym byłem odpowiedzialny za zamówienia komponentów do produkcji segmentów diamentowych do cięcia kamienia. Dosyć szybko zostałem osobą odpowiedzialną za rozwój całego działu narzędzi diamentowych. Do moich obowiązków należało nadzorowanie zakupów, produkcja oraz organizacja sprzedaży gotowych produktów. W tamtym okresie, aż do połowy lat 90., mieliśmy do czynienia z szybkim wzrostem produkcji oraz sprzedaży w tym segmencie. W 1995 roku przy produkcji narzędzi diamentowych pracowało 15 osób. Potem mieliśmy do czynienia z niekorzystnymi z punktu widzenia mojego działu zjawiskami rynkowymi. Ceny narzędzi diamentowych zaczęły spadać, ich produkcja przestała być tak opłacalna i musieliśmy ograniczyć zatrudnienie w tym segmencie. Ja awansowałem na stanowisko dyrektora ds. produktów, gdzie byłem odpowiedzialny za zakup i sprzedaż wszystkich akcesoriów do

Poznaliśmy i zrozumieliśmy potrzeby Polaków O 20 latach obecności firmy Weha GmbH w Polsce rozmawialiśmy z jej prezesem Stefanem Deschlerem. obróbki kamienia poza maszynami. W 1998 r. zostałem dyrektorem marketingu, a w 2003 roku, tuż przed odejściem założyciela i właściciela firmy pana Kurta Aignera, dostałem propozycję wykupu udziałów firmy. Dzięki specjalnym programom pomocowym rządu niemieckiego mogłem z niej skorzystać i w ten sposób zostałem właścicielem i prezesem firmy. Pańska kariera zbiegła się z olbrzymimi zmianami politycznymi, dzięki którym firmy takie jak Weha mogły bez problemu inwestować w Polsce. Można powiedzieć, że Weha była jednym z pionierów nowoczesnego kamieniarstwa na rynkach Europy Środkowej. Taka była właśnie wizja Kurta Aignera. Już od połowy lat 80. pojawiła się idea, aby nasza firma była pierwszą w wyścigu o nowe rynki zbytu. W 1986 r. rozpoczęliśmy rozpoznanie krajów za żelazną kurtyną. Pierwsze wyjazdy miały nam przynieść korzyść w postaci zbierania doświadczeń: aby móc prowadzić efektywną sprzedaż, trzeba dokładnie zbadać potrzeby klientów i, co nie mniej ważne, zgłębić zasady panujące na rynku. Nasz pierwszy wyjazd do Polski przypadł na 1987 rok i zaowocował nawiązaniem skromnych relacji handlowych. Celem było nawiązanie kontaktu z niezależnymi dystrybutorami, którzy mieli się zajmować dalszą dystrybucją towarów sygnowanych logo Wehy. Nasza sprzedaż w Polsce sukcesywnie rosła, a jej dynami-

108 NK 71 (7/2013)

ka znacznie wzrosła po 1989 roku. Zmiany polityczne, jakie miały wtedy miejsce, pozwoliły nam na przygotowanie pola pod dalsze inwestycje. Już w 1993 roku oficjalnie rozpoczęliśmy działalność w nowo wybudowanej siedzibie w Strzegomiu. Rok wcześniej oficjalnie otworzyliśmy swoje przedstawicielstwa na Węgrzech i w ówczesnej Czechosłowacji. Standardy prowadzenia biznesu w Polsce znacznie odbiegały w tamtym okresie od realiów niemieckich. Jak wspomina pan początki Wehy w naszym kraju? Różnice pomiędzy Europą Zachodnią a państwami pokomunistycznymi były ogromne. Inna specyfika, inna mentalność ludzi – to były tak naprawdę dwa różne światy. Wiele rzeczy wtedy szokowało. Przypominam sobie chociażby pierwsze na Dolnym Śląsku targi branżowe, które miały miejsce w Jaworze. Impreza ta odbyła się w starych koszarach wojskowych. Jako dystrybutor asortymentu skierowanego do branży, postanowiliśmy wystawić się na niej. Podpisaliśmy niezbędne dokumenty, zapłaciliśmy za powierzchnię wystawienniczą. W kierunku targów wysłaliśmy ciężarówki z zabudową targową. Na miejscu okazało się, że brama wjazdowa na targi jest zamknięta. Nasi kierowcy nie mogli dojechać do miejsca, w którym odbywały się targi, a na dzień przed imprezą wszystko wyglądało na zamknięte. To nie był widok, do którego przywykliśmy, uczestnicząc w tego typu imprezach na świecie. Przyznam szczerze, myślałem, że zabłądziliśmy. Po sprawdzeniu i potwierdzeniu adresu miałem wrażenie, że ktoś zrobił sobie z nas żarty. Wreszcie dowiedzieliśmy się, że administratorem gruntu przy wjeździe na teren koszar była inna

www.NowyKamieniarz.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.