VIP Styczeń-Luty

Page 45

Rok 1990. Startuje II Klinika Kardiochirurgii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach.

Rok 2006. Prof. Stanisław Woś i dr hab. n med. Kazimierz Widenka w trakcie pierwszej operacji na rzeszowskiej kardiochirurgii.

„wraca” – opowiada profesor. – W kardiochirurgii to wszystko jest ogromną pracą całego zespołu; kardiochirurgów, perfuzjonistów, anestezjologów, pielęgniarek na intensywnej terapii. Maksymalne skupienie obowiązuje w sali operacyjnej, z której pacjent musi wyjechać w możliwie najlepszej kondycji, ale i poza nią, zwłaszcza przy transporcie na OIOM i w pierwszych godzinach po zabiegu. edług prof. Wosia, lekarz zawsze musi być nieustępliwy, jeśli chodzi o życie chorego, i nigdy nie wolno mu się poddać, trzeba walczyć do końca. Doskonale się o tym przekonał, gdy w 1990 roku doświadczył wspaniałego uczucia tworzenia II Kliniki Kardiochirurgii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, gdzie przez ponad dwie dekady był szefem i gdzie wychował tylu znakomitych lekarzy. – Ci moi chłopcy z kliniki, co ja z nimi przeszedłem; – śmieje się profesor. – Zostając szefem, na współpracowników wziąłem samych młodych lekarzy po studiach, bez specjalizacji. Nie chciałem lekarzy ze złymi nawykami, bez ambicji, a tak w tych młodych ludziach rozbudzałem zapał, talenty i efekty przyszły bardzo szybko. Wprawdzie przez pierwszych kilka lat prawie na okrągło siedziałem w szpitalu, bo byłem jedynym kardiochirurgiem na oddziale, ale późniejsze sukcesy młodych lekarzy potwierdziły, że było warto. Żartowano z nas, że jesteśmy niczym drużyna Ernesto Che Guevary. Wszystko dlatego, że prawie wszyscy lekarze na oddziale nosili brody – szkoda im było czasu na codzienne golenie. Wspaniali, inteligentni ludzie, ale czasem musiałem walnąć pięścią w stół i nigdy nie zapomnę, jak raz w takiej sytuacji któryś z „młodych” ze stoickim spokojem zauważył: „panie profesorze, proszę uważać, bo można sobie kość złamać, a szkoda, bo czym pan będzie operował”. No, nie dało się ich nie lubić.

W

Chłopak z Podkarpacia na Śląsk, Ślązak do Rzeszowa

W

trakcie jednego z ostatnich pobytów na Podkarpaciu, gdy profesor był obecny na 10-leciu rzeszowskiej kardiochirurgii, wspólnie z ordynatorem Kazimierzem Widenką zrobili małe podsumowanie, jak potoczyły się losy wychowanków prof. Wosia z II Kliniki Kardiochirurgii w Katowicach. I tak... prof. Marek Deya jest szefem oddziału kardiochirurgii w Katowicach-Ochojcu; prof. Ryszard Bachowski również jest kierownikiem oddziału kardiochirurgii w Katowicach-Ochojcu; prof. Marek Jasiński został szefem kliniki kar-

diochirurgii we Wrocławiu; dr hab. n. med. Kazimierz Widenka – ordynatorem kardiochirurgii w Rzeszowie, a dr n. med. Maciej Kolowca jego zastępcą; dr n. med. Marek Gemel jest zastępcą kierownika oddziału Szpitala Wojskowego we Wrocławiu; dr n med. Wojciech Domaradzki zastępcą ordynatora w Bielsku-Białej, dr n. med. Maciej Matuszewski konsultantem w Wolverhampton w Wielkiej Brytanii i dr n. med. Adam Szafranek w Nottingham. – Czasem żartujemy, że los bywa nieprzewidywalny, ja z Podkarpacia prawie 60 lat temu osiadłem na Śląsku, a Kaziu Widenka, Ślązak, chłopak z Rudy Śląskiej, na stałe związał się z Rzeszowem – mówi profesor. – Wysyłając go w 2004 roku na Podkarpacie, by od podstaw zbudował kardiochirurgię, dokonałem dobrego wyboru. Okazało się, że nie tylko zorganizował oddział, ale przede wszystkim umie rozmawiać z pacjentami. Jest też bardzo sprawnym chirurgiem, z ogromnymi zdolnościami manualnymi. amo powstanie rzeszowskiej kardiochirurgii to też w dużym stopniu zasługa prof. Wosia, który przez 12 lat był konsultantem krajowym ds. kardiochirurgii. W tamtym czasie zlikwidował wszystkie „białe plamy” na mapie kardiochirurgicznej kraju i od kilku lat nie ma już w Polsce województwa, w którym nie byłoby dobrze działającego ośrodka kardiochirurgii. – Gdy w 2001 roku zostałem konsultantem krajowym, pierwsze pieniądze z POLKARD-u, ponad 7 mln zł, zarezerwowałem na kardiochirurgię w Rzeszowie – wspomina. – W tamtym czasie dowiedziałem się też od Zbyszka Religi, że ówczesny wiceminister finansów, Wiesław Ciesielski, pochodzi z Rzeszowa. Natychmiast umówiłem się z nim na spotkanie w Warszawie i użyłem koronnego argumentu. „Panie ministrze – rzekłem. – Koniecznie musi Pan pomyśleć o regionie, skąd ma Pan wyborców. Droga do Krakowa i Lublina jest długa, a w razie problemów z sercem, dla Pana to też może być bardzo niebezpieczne. Zbyt wielu pacjentów umiera w Rzeszowie, bo nie są na czas dowożeni na oddziały kardiochirurgii w sąsiednich miastach wojewódzkich”. Od razu obiecał mi 3 mln zł. I tak się rodziły pieniądze, a potem inwestycja postępowała bardzo szybko i ani się obejrzeliśmy, a Rzeszów w ciągu 10 lat wykonał prawie 10 tys. zabiegów kardiochirurgicznych. We mnie ten patriotyzm lokalny już będzie zawsze – i tak – jestem dumny z tego, co udało się w Rzeszowie. Tak samo, jak byłem wzruszony podczas pierwszej operacji na rzeszowskim oddziale. Tego z niczym nie da się porównać, w tym tkwi sens zawodu lekarza. 

S

VIP B&S STYCZEŃ-LUTY 2017

45


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.