LUDZIE biznesu
WIZJONER z Przemy˙la
Absolutny marzyciel. Z niczego zbudowaû imperium, jednù z najwiýkszych marek kosmetycznych ˙wiata. I to gdzie, w Przemy˙lu, na kresach Rzeczypospolitej, ledwie 30 lat temu, gdy od prawie 100 lat w kosmetyce niepodzielnie rzùdzù Amerykanie i Francuzi. Ale dla Wojciecha Inglota nie istniaÿo pojýcie za˙cianka, chyba ‘e w gÿowie. Najwa‘niejsze, ‘eby chciaÿo siý chcieû © powtarzaÿ, choû na pewno nie sobie, bo pracý kochaÿ nad ‘ycie. 23 lutego 2013 roku zmarÿ w Przemy˙lu. Miaÿ 58 lat. Tekst Aneta Gieroń Fotografie Archiwum Inglot Cosmetics
– Nieprzyzwoicie skromny, fantastyczny człowiek, świetny facet, po prostu – mówi Barbara Andrzejczyk, prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Przemyślu, od ponad 40 lat koleżanka Wojciecha Inglota z tej samej, matematyczno-fizycznej klasy w II LO w Przemyślu. – I nie mogę uwierzyć, że Jego już nie ma. Znaliśmy się od zawsze, on, ja, mój mąż Czesław. Wychowaliśmy się na Zasaniu i przez te wszystkie lata Wojtek pozostał taki sam. Nie zmieniły go miliony, sukces, wielki świat. W liceum był świetnym chemikiem, ale żadnym kujonem, raczej chłopakiem z otwartą głową, towarzyskim, z wieloma pasjami. Jeszcze nie tak dawno w naszym domu wisiały w piwnicy plakaty Ewy Bem, gdzie Wojtek i mój mąż przed lat mieli swój klub, słuchali jazzu, który Wojtek uwielbiał, Radia Luxemburg, bywało, że Radia Wolna Europa. Biznes w życiu Wojciecha Inglota pojawił się szybko. Ukończył chemię na Uniwersytecie Jagiellońskim, miał się skoncentrować na pracy naukowej, ale nie dostał się na studia doktoranckie i trafił do laboratorium badawczego krakowskiej Polfy. Bardzo inteligentny, z silnym charakterem, typ lidera, nie widział siebie na spokojnym etacie do koń-
22
VIP B&S MARZEC-KWIECIEŃ 2013
ca życia. – To były lata 80. ub. wieku, praca w Polfie dla wielu byłaby spełnieniem marzeń, ale nie dla Wojtka. On od zawsze mówił o własnym biznesie, co w tamtym okresie brzmiało jak opowieści fantasy – wspomina Barbara Andrzejczyk. – Być może dlatego, że już na studiach wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych, a w Nowym Jorku miał wujka, chyba architekta. W 1983 roku Wojciech Inglot namówił swoją siostrę Elżbietę, także chemiczkę z wykształcenia, by wspólnie założyli biznes. Kupili część urządzeń z krakowskiej Polfy, w Przemyślu wynajęli piętro w domu jednorodzinnym na siedzibę i tak narodziła się firma Inglot, która zadebiutowała produkcją płynu do czyszczenia głowic magnetofonowych. Kolejnym produktem, który opracowali i wypuścili na rynek, był dezodorant w sztyfcie VIP. W kolejnych latach Wojciech Inglot był przekonany, że szansą dla nich będzie produkcja kosmetyków kolorowych, jakich w Polsce w tamtym czasie właściwie nie było. W 1987 roku pojawiły się pierwsze lakiery do paznokci z Inglota i zaczęła się długa droga sukcesów. Już wtedy był marzycielem i nie bał się ryzykować. Robert Choma, prezydent Przemyśla, świetnie pamięta, jak poznał Wojciech Inglota na przełomie lat 80. i 90.