Głos Polonii nr 71

Page 6

6 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Opowieści Lady Buni Jolanta Lipińska - lat 44, urodzona w Jarosławiu na Podkarpaciu, od pięciu lat na emigracji, zamieszkała w Nowym Jorku na Brooklynie. W Polsce pośredniczka w obrocie nieruchomościami. W USA sprzątaczka, niania, opiekunka osób starszych. Jednym słowem Lady Bunia!

Wakacje J

esteœmy w³aœnie w po³owie wakacji i jakoœ tak wziê³o mnie na wspomnienia. Kiedy ¿ar leje siê z nieba, marzy mi siê b³ogie lenistwo jak za czasów dzieciñstwa. Moje pokolenie mia³o cudowne dzieciñstwo. Kiedy koñczy³a siê szko³a zaczyna³o siê ¿ycie. Osiedlowe podwórka ¿y³y swoim rytmem. Rano zawsze by³o coœ do obejrzenia w tv. Do dziœ pamietam wakacyjny serial, krêcony gdzieœ nad morzem Europy zachodniej. Wia³o luksusem. Zazdroœci³am im pla¿y i morza. Od nas z Podkarpacia nad morze by³o tak daleko, ¿e do dziœ tam nie dojecha³am, bli¿ej samolotem do USA mi by³o. Dziœ mam pla¿e w zasiêgu reki. Codziennie jad¹c samochodem podziwiam bezkres oceanu. Zawsze kocha³am wodê, góry nie bardzo. W wakacje ka¿d¹ woln¹ chwilê spêdzaliœmy nad wod¹. Kiedy by³am ma³a, jeŸdzi³yœmy z mam¹. Z nasz¹ mam¹ to by³a wyprawa, nie wa¿ne, ¿e do Radawy by³o 18 km. Mama szykowa³a wyprawê jak byœmy jecha³y przynajmniej na Hel. Wartburg zapakowany po brzegi. Koce, rêczniki, poduszki, ze trzy komplety ubrañ do przebrania, materace, pompki ze dwie (na wszelki wypadek), ko³a do p³ywania. Woda czysta w s³oiku (do mycia) œciereczki mokre i suche. Termos z kaw¹ dla mamy, herbatka dla nas, kompot, woda z sokiem (wszystko w s³oikach lub butelkach po œmietanie). Torba jedzenia: go³¹bki albo pieczony kurczak, kanapki z ¿ó³tym serem, pomidory, jajka gotowane, jab³ka, placek i sam Pan Bóg wie co jeszcze. Nie mam pojêcia jak mama by³a w stanie to wszystko sama przenieœæ od samochodu na pla¿ê. Mamo mia³aœ zdrowie i zaciêcie,szacun! Dziêki Bogu nie byliœmy posiadaczami le¿aków i parasola, bo by nam mama pad³a po drodze. Miejsce docelowe na pla¿y, pó³cieñ - „Dziewczynki, szukamy pó³cienia, ¿eby Was s³oñce nie spali³o”. Czyli l¹dowaliœmy tam gdzie nikt inny ju¿ nie siê nie chcia³ rozk³adaæ. Na trawce pod drzewem, a nie na piasku niczym na nadmorskiej pla¿y. Samo roz³o¿enie dobytku trwa³o d³ugo, dla dzieci zdecydowanie za d³ugo. By³a zasada pó³ godziny w wodzie i wychodzimy, bo macie ju¿ sine usta. Musicie coœ zjeœæ, a po jedzeniu trzeba pole¿eæ i nie wolno, Bo¿e broñ, do wody od razu, bo siê potopicie. P³aczu by³o co nie miara. Wszystkie dzieci dooko³a k¹pa³y siê bez przerwy, a my mia³yœmy jakieœ dziwne zasady. Kiedy my siedzia³yœmy zawiniête w rêczniki na kocu, mama sz³a p³ywaæ. Zawsze siê ba³am. Zalew wydawa³ mi siê taki ogromny, a mama mówi³a: „Dziewczynki przep³ynê trzy razy tam i z powrotem i jestem”. Z racji tej, ¿e nam wolno by³o k¹paæ siê tylko w miejscu oznaczonym bojami i woda siêga³a mi tam do pach, myœla³am, ¿e dalej jest bardzo g³êboko i ¿e mama siê nam utopi. Dopiero kiedy podros³am okaza³o siê, ¿e ten zalew mo¿na przejœæ na piechotê i woda mnie nie zakryje nawet w najg³êbszym miejscu. Oczami dziecka to by³o jezioro! Wielkie jezioro. Kiedy mia³am ju¿ kilkanaœcie lat, mama dawa³a nam wiêcej swobody. Moim marzeniem by³o jeŸdziæ do Radawy tak jak inne dzieci, PKS-em. Nie wiedzia³am na co siê piszê i co to ta wolnoœæ. Kolejka na stacji do autobusu by³a ogromna, œcisk, t³ok i deptanie po sanda³ach. W tamtych latach PKS dysponowa³ kultowymi pojazdami marki „niebiesko-bia³y ogórek”. Jak tam by³o t³oczno, a jak gor¹co! O ch³odzeniu zapomnij - w tamtych czasach nic takiego nie istnia³o, asfalt topi³ siê pod ko³a-

mi, a pod³oga by³a gor¹ca. Nikt nie narzeka³, bo szczytem marzeñ by³o wsi¹œæ do autobusu i nie czekaæ w upale na nastêpny. Pamietam dumê jaka mnie rozpiera³a podczas pierwszej podró¿y. Czu³am siê taka doros³a... Radoœæ nie trwa³a jednak d³ugo, autobus zat³oczony. Z przystanku nad zalew by³ kawa³ek drogi, dobytek w rêkach i trzeba maszerowaæ. Kasa skoñczy³a siê mniej wiêcej w po³owie dnia po zjedzeniu trzeciego loda i wypiciu drugiej oran¿ady. Do dupy z taka doros³oœci¹. Mama to zawsze zawioz³a na miejsce, zanios³a wszystko, roz³o¿y³a no i pieni¹dze mia³a zawsze. Po pierwszych podró¿ach jakoœ da³yœmy radê i póŸniej ju¿ nie podró¿ by³a wa¿na, a zabawa. Kajaki, rowery, ca³y dzieñ w wodzie, jak nie k¹piel w zalewie to w Lubaczówce. To by³ prawdziwy raj dla nastolatków. W zalewie i rzece by³o tyle dzieci z mojego podwórka - mia³am wra¿enie, ¿e ktoœ ca³e podwórko na wakacje przeniós³ do Radawy. Z perspektywy czasu to siê zastanawiam jak to by³o, ¿e rodzice tak puszczali dzieci bez opieki nad wodê? Ja córki w ¿yciu nie puœci³am, jak bardzo chcia³a jechaæ ze znajomymi to wys³a³am z nimi babciê, czyli moj¹ mamê. Mama by³a zachwycona, a m³odzie¿ ? Nie wiem, wola³am nie pytaæ. Zapyta³am jednak i... tu moje wielkie zdziwienie, bo do dziœ mi³o wspominaj¹ wyjazdy z babci¹. Babcia by³a idealnym kompanem m³odzie¿owych wypadów nad zalew, bra³a materac i p³ynê³a w swoj¹ stronê, a ¿e p³ywaæ lubi to wraca³a za dwie godziny. Ostatnio syn chcia³ iœæ sam na pla¿ê, Bo¿e co ja wyczynia³am ¿eby nie poszed³. Jestem nienormalna, 17 latek chodzi na pla¿ê tylko z nami, rozk³adam kocyk tu¿ obok ratownika i jak mój synuœ idzie do wody to ca³y czas patrzê. Najchêtniej to bym mu jeszcze da³a kó³ko i rêkawki. Te zasady wzmo¿onego bezpieczeñstwa nie bior¹ siê z nik¹d. Któregoœ roku mój wujek z kilkuletnim synkiem wypoczywali na campingu w Radawie i zgodzi³ siê zabraæ te¿ mnie i siostrê. By³o super, pierwsze wakacje bez rodziców. Nie by³o szans siê zgubiæ ani Ÿle zachowywaæ, po pierwszym dniu na pla¿y wszyscy znali wujka i wszyscy wiedzieli, ¿e my od niego jesteœmy. Wujek na pla¿y by³ widoczny z daleka. Super facet, który umia³ zrobiæ wszystko, konstruowa³, przerabia³, budowa³. Adam S³odowy móg³by czerpaæ od niego niekoñcz¹ce siê pomys³y. Zabieraj¹c kilkulatka na pla¿ê zadba³ wyj¹tkowo o jego bezpieczeñstwo. Kuzyn mia³ po pierwsze cudne plastikowe sanda³ki do wody, kamizelkê dmuchan¹, rêkawki, ko³o dmuchane i uwaga do ko³a by³ przywi¹zany sznurek. Tak sznurek. Dziecko wchodzi³o do wody, a wujek spacerowa³ po pla¿y ze sznurkiem w d³oni. Dziecko mog³o oddaliæ siê od brzegu tylko na d³ugoœæ sznurka. Dla nas nastolatek by³ to obciach nie z tej ziemi, ale u innych wzbudza³ wielkie zainteresowanie swoim sposobem pla¿owania. Wygl¹d mia³ bardzo surowego cz³owieka i tembr g³osu bardzo groŸny. Wszyscy omijali nas szerokim ³ukiem. Nikt nie odwa¿y³ siê nas zaczepiæ. No i te „traumatyczne” doœwiadczenia z dzieciñstwa zostawi³y œlad w mojej psychice. Od tamtej pory najbezpieczniej czu³abym siê tylko wówczas gdyby moi bliscy kapali siê w ko³ach na sznurkach, które ja mog³abym trzymaæ w rêce spaceruj¹c brzegiem. Poniewa¿ jednak na takie ekstrawagancje moi bliscy siê nie zgodz¹, to zostaje mi rozk³adanie kocyka ko³o ratownika. n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.