Na Bornholm przenieśli całe swoje życie Naprawdę można zacząć wszystko od nowa! Nawet jeśli opuszcza się oswojony świat – przytulny dom, wypielęgnowany ogród, pracę, krewnych i znajomych. Anna Wiśniewska wraz z mężem i synami zdobyli się na taką odwagę. Anna pożegnała pełną pasji pracę przy rękodziele z angielska nazywanym scrapbookingiem, a także administrację w warsztacie samochodowym. Mąż, Bartosz, zawiesił własną firmę z branży elektrycznej. Chłopcy, 15-letni Paweł i 13-letni Tomek, zostawili za sobą szkoły i kolegów, a także ukochany klub piłki nożnej. Rok temu rozpoczęli życie na nowo na duńskiej wyspie Bornholm. Z panią Anną rozmawiamy o tym, jak przyjęli ich wyspiarze, co fascynującego jest w maleńkiej, a zarazem jednak obcej społeczności i jak wije się rodzinne gniazdo w zupełnie nowym miejscu. A przede wszystkim pytamy o to, co spowodowało taką dramatyczną zmianę w życiu ich rodziny. Będąc mieszkańcem wyspy, z pewnością na Bornholm patrzy się nieco inaczej niż z punktu widzenia turysty.
– Z punktu widzenia mieszkańca lato na Bornholmie zaczyna się, gdy zaczynamy odczuwać napływ turystów. Robi się gwarno i tłoczno. Niesamowite dla mnie jest to, że na plażach nie ma tłumów. Nie wiem z czego to wynika. Pamiętam lato na plażach w Mielnie czy Sarbinowie. Tutaj jest zupełnie inaczej. Może to skutek tego, że Bornholm ma ograniczoną liczbę miejsc noclegowych. Dzikie biwaki są tu zabronione, więc każdy przybywający na wyspę turysta musi mieć wcześniej wykupioną kwaterę. To limituje liczbę turystów. W dodatku Bornholm jest miejscem, które przyciąga określony rodzaj ludzi – są to albo rowerzyści, albo osoby ceniące ciszę, spokój i obcowanie z naturą, nastawione na piesze wycieczki i wypoczynek z dala od innych, a nie szalone, nocne rozrywki. Z tego względu, nawet w szczycie
32
sezonu turystycznego, Bornholm pozostaje sielskim, spokojnym miejscem. Spora część mieszkańców wyspy pracuje w szeroko rozumianym przemyśle turystycznym. Ja także, zatem lato to dla mnie czas wzmożonej pracy. Odpoczywaliśmy od jesieni do wiosny. A jak jest na wyspie poza sezonem turystycznym?
Uwielbiam Bornholm poza sezonem! Wtedy staje się taki “mój”, cichy i wyludniony. Jestem z natury samotnikiem, więc taki spokój bardzo mi odpowiada. Gdy na wyspie nie ma już tak wielu turystów, wtedy ja ruszam w trasy rowerowe i spacerowe. Mogę cieszyć się pięknem Bornholmu, jego niesamowitą przyrodą i łagodnym klimatem. Bornholmczycy są bardzo aktywni, niezależnie od wieku. Jeżdżą na rowerach, biegają, uprawiają nordic walking, pływają kajakami, grają w badmintona, piłkę nożną, ręczną, tenis stołowy i sama nie wiem Styl życia