01/2019 Prestiż / magazyn metropolii

Page 1

M A G A Z Y N

0 1 / 2 0 1 9

M E T R O P O L I I

KRÓLOWIE ŻYCIA +

NEINERT

Mój Śląsk, mój Teatr, moja Żona

Jak to z tunelem nad dtś było

LADY DYNAMITE PODPALA LONT

blondynka i wielkie interesy

Zdarza się, że inwestycja po ukończeniu spędza projektantom sen z powiek. Takie uczucie towarzyszyło mi tylko raz, kiedy katowice nawiedziła ulewa

Właściwie wywodzę się z bluesowo-rock'n'rollowego środowiska i na początku mojej muzycznej drogi wcale nie byłam jazzowa

Nie poddałam się. co cię nie zabije, to cię wzmocni. Postanowiłam przekuć porażkę w sukces. Wycofałam książkę z rynku, zrobiłam korektę MAGAZYN METROPOLII 1


nowych kolekcji WIOSNA

Świeże spojrzenie na modę forumgliwice.pl 2

MAGAZYN METROPOLII


EDYTORIAL

Czym jest prestiż? Czy zadali sobie Państwo kiedyś to pytanie i spróbowali sami sobie odpowiedzieć? Pewnie nie. Więc może spróbujmy zrobić to razem... Odpowiedź nasuwa się w zasadzie sama: prestiż to poważanie, jakim cieszy się człowiek, marka, rzecz. To poważanie nie bierze się znikąd. Składają się na nie czynniki obiektywne, takie, jak na przykład zamożność, dobra opinia, solidność. Kiedy jednak zastanowimy się bliżej, stwierdzimy, że oto schodzimy nieco głębiej w tych naszych ocenach. Pojawią się wykształcenie, profesja, pochodzenie. Spróbujmy iść jeszcze dalej. Nagle znajdziemy się w zupełnie innym świecie. Ktoś jest świetnym hodowcą psów i z tego słynie. Ktoś wspaniale śpiewa i wygrał prestiżowy festiwal, inny uratował tonące dziecko, a jeszcze inny pracuje społecznie na rzecz hospicjum. Wszyscy wymienieni cieszą się mniejszym lub większym prestiżem. Tak doszliśmy do istoty tego, komu i czemu będzie poświęcony Prestiż / magazyn metropolii, którego pierwszy numer oddajemy Państwu do rąk. O tym, że prestiżem cieszy się znany aktor Mirosław Neinert nie trzeba nikogo przekonywać. Właśnie skończył 60 lat i otrzymał prestiżową nagrodę. Zdecydowaliśmy się o tym porozmawiać.

zdjęcie: Bożena Nitka

Na prestiż Metropolii składa się wiele czynników. Na pewno jednym z nich są sukcesy jej znamienitych mieszkańców. I dlatego zapytaliśmy profesor UŚ Krystynę Doktorowicz, prezesa zarządu GTL Artura Tomasika, znaną stomatolog Dorotę Stanię i czarnoskórego muzyka KC Nwokoye czym dla nich jest Metropolia w której pracują i mieszkają. Prestiżowe mogą być sukcesy w każdej dziedzinie. W pierwszym numerze magazynu znalazł się zatem tekst o pani architekt, która startuje w zawodach bikini fitness. Rozmawiamy z właścicielką znanego wydawnictwa Sonią Dragą. Jest materiał o twórcy iluminacji i biogazowni, ale również o ludziach kultury. Piosenkarka i producentka muzyczna Karo Glazer opowiada o kobietach jak dynamit w kameralnym wywiadzie wewnątrz numeru. I takich rozmów będzie wiele także w kolejnych numerach pisma. Zastanawiając się nad doborem materiału do otwierającego nowy rozdział historii regionalnej prasy, pierwszego numeru Magazynu doszliśmy do wniosku, że wszystkie opisane w nim osoby i zdarzenia, same z siebie cieszące się prestiżem, składają się na prestiż naszej Metropolii. I już tylko dlatego warto o nich napisać. Bo prestiż bierze się bezpośrednio z czynu, z ludzkiej aktywności, często bardzo nietypowej. A ta aktywność decyduje o dynamice rozwojowej danego miejsca i społeczności. Z tej aktywności wziął się i nasz Magazyn. Prestiż / magazyn metropolii uchyli zasłonę, poza którą ujrzymy ludzi z krwi i kości, mieszkających pośród nas, mających niezwykłe osiągnięcia, sukcesy, a czasem dopiero marzenia. Poznajmy się z nimi i, być może, sami dajmy się poznać.

Jarosław Sołtysek

redaktor naczelny

MAGAZYN METROPOLII 3


SPIS TREŚCI

18

36

22

46

METROPOLIA

LUDZIE

06 | KLIMATY: ŚWIATOWA STOLICA ESPORTU 08 | KLIMATY: GALA FRYDERYKI W KATOWICACH 10 | FELIETON / ZDANIEM NURKA: JESTEM STĄD 12 | FELIETON / ROZWYDRZENIE KULTURALNE: CZYTAJĄC W PRZELOCIE 14 | NEWSROOM 18 | BIZNES: FINANSE OSOBISTE 22 | MY METROPOLITANIE – MY METROPOLITANKI 26 | RAPORT METROPOLII

30 | TEMAT Z OKŁADKI: KRÓLOWIE ŻYCIA. NEINERT 36 | PASJONACI: MISJA – PO PROSTU DZIAŁAJ 42 | WYWIAD: SONIA DRAGA – DROBNA BLONDYNKA I WIELKIE INTERESY 46 | PASJONACI: ZERO RUTYNY – WYMYŚLIMY COŚ NOWEGO 52 | KARO GLAZER – LADY DYNAMITE PODPALA LONT 58 | ŚLĄSKI SZLAK KOBIET: JANINA OMAŃKOWSKA 60 | OCZEKIWANIE W OBIEKTYWIE

ADRES REDAKCJI: ZWYCIĘSTWA 41/43, 44-100 GLIWICE TEL. 662 225 009 EMAIL: REDAKCJA@PRESTIZMETROPOLIA.PL REKLAMA@PRESTIZMETROPOLIA.PL MARKETING@PRESTIZMETROPOLIA.PL WWW.PRESTIZMETROPOLIA.PL

Okładka: Katarzyna Tlałka, Mirosław Neinert Foto: Jeremi Astaszow, ASTASHOW studio W tle obraz Romana Maciuszkiewicza Bluzka z kolekcji Joanny Moskal

4

MAGAZYN METROPOLII

REDAKTOR NACZELNY: JAROSŁAW SOŁTYSEK, TEL. 601 53 71 73 REKLAMA: ANNA LISZEWSKA, TEL. 505 505 988 SEKRETARZ REDAKCJI: MAŁGORZATA KATAFIASZ, TEL. 662 225 009 WSPÓŁPRACOWNICY: MARCIN KOMAR BARANOWSKI JOANNA STAR CZUPRYNIAK ANNA GOŁĘBIOWSKA MARCIN KURA KORCZAK KRZYSZTOF KRZEMIŃSKI DOROTA NOWICKA WOJCIECH NUREK MAŁGORZATA TKACZ-JANIK ADRIANA URGACZ-KUŹNIAK ANTONI WITWICKI JUSTYNA WYDRA


STYL

72

100

78

114 KULTURA

66 | OBIEKTY POŻĄDANIA 72 | MODA: GUZIKOVA – MOSKIEWSKI SZYK 78 | MODA: PRÊT-À-PORTER 88 | 3 PYTANIA DO...: CZAS NA ROWER 90 | MOTO INFO: PORSCHE 911 96 | DIZAJN: ŚWIAT GRZESIA

100 | BIBLIOTEKA: TRUP, KTÓREGO NIE BYŁO 104 | MUZYKA: JAZOVIA – FESTIWAL FILHARMONIA 106 | MUZYKA: KATOWICE JAZZART FESTIVAL 108 | AFISZARIUM - CO, GDZIE, KIEDY? 116 | KRONIKA TOWARZYSKA: PREMIERY KATOWICE / CHORZÓW 118 | KRONIKA TOWARZYSKA: PREMIERY GLIWICE /ZABRZE 120 | PRZEWODNIK KULINARNY: ŚLĄSKA PROHIBICJA, KUCHNIA OTWARTA, RESTAURACJA WARSZAWSKA

WYDAWCA: ARTE MEDIA JAROSŁAW SOŁTYSEK 44-100 GLIWICE, UL. KRUCZA 4/19 DRUK: DRUKARNIA TOLEK SP. Z O. O. UL. ŻWIRKI I WIGURY 1 43-190 MIKOŁÓW INFOLINIA 32 326 20 90 WWW.TOLEK.COM.PL Materiałów niezamówionych Redakcja nie zwraca. Na anonimy Redakcja nie odpowiada (każdy zgłoszony tekst musi być podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem Autora). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania materiałów i redagowania ich zgodnie z przyjętymi zasadami. Proces redagowania nie wpływa na merytoryczność tekstu Autora, lecz zmierza do ulepszenia jakości tekstu.

M A G A Z Y N

M E T R O P O L I I

MAGAZYN METROPOLII 5


KLIMATY

6

MAGAZYN METROPOLII


zdjęcie: Timo VERDEIL, ESL

ŚWIATOWA STOLICA ESPORTU Turniej Intel Extreme Masters (IEM) w Katowicach sprawił, że miasto stało się Światową Stolicą Esportu. W tegorocznej edycji wzięło udział 174 tysiące kibiców, którzy przez dwa weekendy na przełomie lutego i marca odwiedzili Spodek i towarzyszące IEM Expo. To był jednocześnie najliczniej oglądany turniej w historii ESL, czyli Electronic Sports League - międzynarodowej ligi gier komputerowych, która powstała w 2000 roku w Niemczech. W katowickim Spodku spotkali się także eksperci branżowi, którzy dyskutowali o biznesowych aspektach i przyszłości dynamicznie rosnącego rynku esportowego. W nagrodach pieniężnych przyznano ponad 2,5 mln dolarów, które przypadły w udziale najlepszym graczom na świecie startującym w rozgrywkach Counter-Strike: Global Offensive (CS:GO), Dota 2, StarCraft II, Fortnite i inne gry. To jak dotąd największa skumulowana pula nagród w historii rozgrywek ESL. Wszystkie turnieje zgromadziły internetową publikę, która oglądała esportowe rozgrywki łącznie przez 157 mln godzin. Transmisję obejrzało 232 mln widzów (łączna dzienna liczba widzów oglądających rozgrywki w czasie trwania całego eventu). Stanowi to kilkukrotnie wyższą oglądalność w stosunku do wcześniejszych lat i rekord oglądalności turniejów Electronic Sports League.

MAGAZYN METROPOLII 7


KLIMATY

GALA FRYDERYKI W KATOWICACH Do tej pory te prestiżowe nagrody branży muzycznej były wręczane w Warszawie, jednak przypadający na ten rok jubileusz 25-lecia nagród spowodował, że organizatorzy postanowili wprowadzić nieco zmian i odświeżyć formułę. Impreza po raz pierwszy zagościła w Katowicach, które od lat stawiają na rozwój kultury muzycznej. Również po raz pierwszy w historii Fryderyków, fani rodzimej muzyki mogli uczestniczyć w uroczystości wręczenia nagród. Gala Muzyki Rozrywkowej i Jazzu odbyła się w sobotę, 9 marca, w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach i można było ją śledzić na żywo w bezpośredniej transmisji na antenie TVN. Warto dodać, że wręczenie nagród w kategorii polska muzyka poważna odbyło się we wtorek, 12 marca, w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.

8

MAGAZYN METROPOLII


zdjęcie: Radosław Kaźmierczak/Materiały organizatorów

MAGAZYN METROPOLII 9


metropolia ZDANIEM NURKA

JESTEM STĄD Od wczesnego dziecięctwa aż po próg dorosłości mieszkałem niezmiennie w jednej dzielnicy miasta. Wydawało mi się wtedy, że tak właśnie wygląda otaczający mnie świat. Stopniowo nabywałem wyobrażenia na temat tego, jak wyglądają domy, przedszkola, szkoły, kościoły, parki, łąki oraz ulice, tramwaje, autobusy i samochody. Z upływem czasu zapuszczałem się coraz częściej i coraz dalej od mojego domu. Z dreszczykiem chłopięcych emocji testowałem tym sposobem swoją samodzielność i ciekawość świata. A to pojechałem sobie pociągiem do Katowic, a to tramwajem do Zabrza, a to autobusem do Bytomia. Z czasem odkrywałem coraz więcej miast na Śląsku. Co prawda w różnych miejscach świat wyglądał nieco inaczej niż w mojej dzielnicy, to jednak w ogólnym zarysie wszystko wydawało mi się do siebie podobne. Wyjeżdżając gdzieś dalej, poza Śląsk, porównywałem nieznane z tym, co było już znane. Stwierdzałem różnice oraz podobieństwa występujące pomiędzy miastami. W ten sam zresztą sposób postępowali moi kuzyni i kuzynki rozsiani po Polsce przyjeżdżający do nas w odwiedziny. Przybywając do nas dziwili się temu, co dla mnie było zwyczajne i oczywiste. Typowe i naturalne dla naszego otoczenia są wszechobecne tłumy ludzi. Gdziekolwiek byśmy tutaj nie poszli lub pojechali, będziemy mieć do czynienia z masami ludzi. Bynajmniej nie chodzi tu tylko centra miast w godzinach szczytu, targ staroci w Bytomiu czy też koncerty w NOSPRze. Wystarczy zajrzeć w sezonie nad okoliczne zbiorniki wody by pojąć, jak bardzo różnimy się od Suwalszczyzny. Wszędzie jest nas pełno. Młodych, starszych, grubych, chudych oraz ładnych i brzydkich. Do wyboru i do koloru. Naszych można poznać zwykle po liczebności i charakterystycznym śląskim akcencie unoszącym się gdzieś nad tłumami. Tutaj nikogo z nas nie dziwi fakt, że jedno miasto przylega zwykle do drugiego miasta, to do kolejnego, podczas gdy kolejne graniczny z następnym, a tamto jeszcze z innym. To jest u nas absolutnie zwyczajne i oczywiste. Tak właśnie zorganizowany jest otaczający nas świat. Otóż jak by nie patrzeć, jesteśmy wyjątkowym miejscem na świecie. Jest nas około 2,3 mln mieszkańców. Żyjemy w wielkiej polskiej aglomeracji poszatkowanej na

10

MAGAZYN METROPOLII

wyodrębnione administracyjnie, lecz przytulone do siebie miasta. Choć drzemią w nas liczne lokalne antagonizmy, to z punktu widzenia Polski, Europy czy świata jesteśmy ziomalami, ponieważ wszyscy jesteśmy stąd. Stanowimy dla siebie i innych olbrzymi rynek pracy, usług oraz zbytu. Dysponujemy różnorodnymi uczelniami i jesteśmy wielkim rynkiem konsumentów kultury i sztuki. Potencjał, którym dysponujemy, to absolutna petarda. Podział administracyjny sprawia, że petarda nie zawsze jest odpalana z należnym hukiem. Z zewnątrz nie patrzy się na nas jak na wielką aglomerację. Kilka lat temu uznano, że mistrzostwa Europy w piłce nożnej nie mogą być rozgrywane na Stadionie Śląskim w Chorzowie, ponieważ Chorzów liczy zaledwie nieco ponad 100 tys. mieszkańców. Z podobnie absurdalnych względów nie powinno się rozgrywać meczy na Stadionie Narodowym, ponieważ dzielnica Warszawy – Praga Południe liczy zaledwie 178 tys. mieszkańców. Nie ma się co łudzić, za naszego życia nie przeskoczymy podziału administracyjnego naszej aglomeracji. W tej materii nic raczej nie drgnie, o co ze wszech sił zabiegać będą nasze lokalne administracje. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, byśmy na wszelkich innych obszarach naszej aktywności prowadzili ożywione i huczne życie metropolitarne. Nie wiem jak Państwo, ale ja staram się prowadzić takie życie wykorzystując do cna to, że jestem stąd, a nie skądinąd. Wojtek Nurek

Wojtek Nurek, gliwiczanin – mąż, ojciec, dziadzio i kolega. Miłośnik Gliwic, filmu, malarstwa, fotografii, książki, sensu i logiki. Piszący i niepalący rzeczoznawca majątkowy. W firmie realexperts.pl pracuje nad systemami ułatwiającymi Polakom dostęp do wiarygodnych wartości nieruchomości. Saper, operator koparki, starszy szeregowy. Przeniesiony do rezerwy.


BLISKIE, LECZ Z DALEKIEGO ŚWIATA Historia udomowienia ssaków 30.03–28.07.2019

Muzeum Śląskie w Katowicach ul. T. Dobrowolskiego 1 40-205 Katowice tel. 32 779 93 00 www.muzeumslaskie.pl

Muzeum Śląskie w Katowicach jest instytucją kultury Samorządu Województwa Śląskiego współprowadzoną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

MAGAZYN METROPOLII 11


metropolia ROZWYDRZENIE KULTURALNE

CZYTAJĄC W PRZELOCIE

Justyna Wydra, gliwiczanka - od zawsze kocha się w słowach. Szczególnie tych pisanych, śpiewanych i wypowiadanych na kinowym ekranie. Pracuje z nimi jako copywriter i autorka artykułów dla prasy drukowanej oraz internetowej. Po godzinach czyta i pisuje książki, prowadzi bloga, słucha muzyki i stara się nadrobić filmowe zaległości. Autorka powieści Esesman i Żydówka oraz Ponieważ wróciłam. Z zawodu jest biologiem/ zoologiem/entomologiem.

12

„Faszyzm leczy się czytając, rasizm leczy się podróżując” – tako rzecze Miguel de Unamuno. Baskijski pisarz, filozof i rektor Uniwersytetu w Salamance nie dożył czasów, w którym nieleczone, faszyzm i rasizm zaostrzyły się ponad wszelkie rokowania i wybuchły gorączką nazizmu. Miguel de Unamuno zmarł w roku 1936, zostawiając całkiem sporą spuściznę literacką oraz kilka traktatów filozoficznych. W Hiszpanii znany i ważny, w Polsce pozostaje przede wszystkim autorem cytatu, od którego rozpoczęłam ten felieton. Czy naprawdę najlepszym lekarstwem na faszyzm jest czytanie? Nie mam pojęcia. Na swoim przykładzie chyba nie mogę się oprzeć. Owszem, czytam sporo, nawet bardzo dużo, ale nie pamiętam, bym przed erą liter, w wieku sześciu-siedmiu lat wyznawała kult państwa, uważała, że jakiś konkretny naród jest lepszy od innych, albo wykazywała tendencje do militaryzmu. Choć to ostatnie może najprędzej, skoro mieszkałam na osiedlu Gwardii Ludowej, po drugiej stronie mojej ulicy mieściły się koszary, a pieczę nad naszą podstawówką roztaczali żołnierze z jednostki. A wiadomo, że za mundurem panny sznurem… Tak że militaryzm troszkę tak, pozostałe składowe faszyzmu – zdecydowanie nie! Nawet i bez czytania. Z rasizmem podobnie. Od maleńkości nie występował, w dodatku żaden z literackich bohaterów dzieciństwa nie zdenerwował mnie tak, jak pewien Staś, Tarkowskim zwany. Staś ów, Polak biały niczym mleko matki-ojczyzny, wdepnąwszy w pustynię i w puszczę zarazem, zwykł był naśmiewać się paskudnie ze swego czarnego przyjaciela Kalego. Rodak nasz nastoletni, niby pełen dobrych chęci i powodowany samozwańczą edukacyjną misją (teraz będę kształcił głupiego Murzynka, nauczę go porządnie angielskiego oraz wpoję mu nasze najlepsze na świecie europejskie obyczaje) bezlitośnie punktował przesądy, mentalność i błędy językowe Kalego. Który to Kali okazał się ostatecznie być królewskim synem… Kontakt z majestatem wcale Stasia Tarkowskiego nie speszył. W końcu był biały, a więc z definicji

MAGAZYN METROPOLII

lepszy od najbardziej arystokratycznego czarnego, prawda? Nieprawda. W każdym razie według mnie – bzdura. Nie oceniałam, nie oceniam i mam nadzieję nie będę nigdy oceniać ludzi na podstawie koloru ich skóry, albo kraju pochodzenia. Po czynach ich poznam. Albo poznać zamierzam. W tym celu, obojętnie, czy recepta Unamuno działa, czy też nie, przede wszystkim dużo czytam. Czy podróżuję? Posadziłam dotąd moje szanowne cztery litery na o wiele mniejszej liczbie samolotowych siedzeń, niż krzeseł bibliotecznych. Raz dlatego, że po co mam ruszać się z domu, skoro o mieszkańcach każdego zakątka Ziemi powstała dobra książka? Z lektury pism dociekliwych reportażystów można dowiedzieć się o wiele więcej, niż z urlopowej obserwacji osobistej. Nie dla mnie. W ogóle, samo latanie na urlopy jest nie dla mnie, odkąd dowiedziałam się, jak bardzo nieekologiczne jest przemieszczanie się samolotem z miejsca A do B. Produkuję góry śmieci, nie zakręcam wody podczas mycia zębów, nadużywam elektryczności. By skrócić listę własnych eko-grzechów, daruję sobie chociaż wakacje w ciepłych krajach. Egipcie, Tunezji i Tajlandii, o Kenii nie wspominając. Także i dlatego, że boję się tam spotkać rodaka, który niczym Staś Tarkowski, zechce uczyć biednych tubylców naszego najwspanialszego polskiego języka z dźwięcznym słowem na „k” na czele. Słowo to, powtórzone przez tubylca, z niezrozumiałych dla mnie powodów wywołuje u rodaka-edukatora maluczkich niepohamowany rechot. Tak że pozwolicie, że pozostanę sobie na lotnisku. Będę siedzieć w poczekalni z książką w ręku, czekać na przylot cioci z Ameryki – niekoniecznie musi być to moja ciocia – i obserwować ludzi. Białych, czarnych, żółtych… A jak się trafią zieloni i niebiescy to też dobrze.

Justyna Wydra


MAGAZYN METROPOLII 13


zdjęcie: Monika Burszczan

NEWSROOM KATOWICE: JOANNA WARECHA W KLUBIE KSIĄŻKI KOBIECEJ

OPOLE: ZŁOTE MASKI 2019 WRĘCZONE W poniedziałek 1 kwietnia w Teatrze im. J. Kochanowskiego w Opolu, po raz 51. wręczone zostały Nagrody Teatralne „Złote Maski” 2019. To jedna z najstarszych nagród artystycznych w regionie. PRZEDSTAWIENIE ROKU „Pod presją” Łukasza Chotkowskiego i Mai Kleczewskiej w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Śląskim w Katowicach. NAJLEPSZY SPEKTAKL DLA MŁODYCH WIDZÓW „Morze ciche” Jeroena Van Haele w reż. Łukasza Zaleskiego w Teatrze Nowym w Zabrzu. ROLA KOBIECA Sandra Korzeniak za rolę Mabel w spektaklu „Pod presją” w Teatrze Śląskim w Katowicach. ROLA MĘSKA Grzegorz Dowgiałło za rolę Stańczyka w spektaklu „Stańczyk. Musical” J. Czaplińskiego w reż. E. Marciniak w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. ROLA WOKALNO-AKTORSKA Joanna Woś za rolę Violetty Valery w spektaklu „Traviata” Giuseppe Verdiego w reż. Michała Znanieckiego i za rolę Angioliny w spektaklu „Don Desiderio” Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego w reż. Eweliny Pietrowiak w Operze Śląskiej w Bytomiu. REŻYSERIA Maja Kleczewska za reżyserię spektaklu „Pod presją” w Teatrze Śląskim w Katowicach. SCENOGRAFIA Mirek Kaczmarek za scenografie do spektakli „Upiory” Ibsena w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu oraz do „Kordiana” Słowackiego w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora Ateneum w Katowicach. W kategorii „Nagroda Specjalna” Złota Maska powędrowała do dyrektor naczelnej Teatru Zagłębia Iwony Woźniak wraz z zespołem Teatru Naumionego za propagowanie kultury regionalnej w spektaklach i warsztatach teatralnych. W obecnej edycji nagrody teatralnej w województwie śląskim kandydowały przedstawienia, których premiery miały miejsce w teatrach województwa śląskiego w okresie od 1 stycznia do 31 grudnia 2018 roku.

14

MAGAZYN METROPOLII

zdjęcia: Karol Fatyga, Pracownia Obrazu, Opera Śląska w Bytomiu

zdjęcie: mat. prasowe, Teatr Nowy w Zabrzu

8 marca (Dzień Kobiet – a jakże!) gliwicki Klub Książki Kobiecej zainicjował swoją działalność w drugiej stałej lokalizacji, mianowicie w katowickiej księgarniokawiarni "Miejscownik. Tygiel Kulturalny". Gościnią tego pierwszego katowickiego spotkania Klubu była dziennikarka Joanna Warecha. Dyskutowano wokół jej filmu i książki pt. "PGR. Obrazy" i rozprawiano się z mitem kobiet na traktorach. 9 marca Klub spotkał się ponownie w "Miejscowniku...". Tym razem rozmowa dotyczyła autobiografii Michele Obamy pt. "Becoming". Zastanawiano się także, po co nam herstorie i czym herstoria różni się od historii.

BYTOM: BRAZYLIJCZYK NAJLEPSZY 7 kwietnia zakończyła się czwarta międzynarodowa edycja Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura, organizowanego przez Operę Śląską w Bytomiu przy współpracy z Akademią Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. USA, Chiny, Brazylia, Chorwacja, Rosja, Australia, Liban czy Izrael – to tylko niektóre kraje reprezentowane przez śpiewaków, którzy wzięli udział w konkursie. Laureatem I nagrody został Matheus Pompeu z Brazylii. Jury doceniło jego najwyższej próby tenor, doskonale i naturalnie brzmiący w każdym rejestrze. W nagrodę otrzymał czek na 64 500 zł, równowartość 15 tys. EUR.


Galeria Rondo Sztuki zaprasza na pokonkursową Wystawę 13. Międzynarodowego Konkursu Studenckiej Grafiki Projektowej, organizowanego przez Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. W ramach wystawy można zobaczyć 83 prace wybrane spośród kilkuset zgłoszeń w sześciu kategoriach: animacja, identyfikacja wizualna, informacja wizualna, grafika edytorska, krój pisma, strony www / aplikacje / publikacje cyfrowe. Nazwiska laureatów głównych nagród zostały ogłoszone przez Jury podczas wernisażu wystawy 4 kwietnia 2019 roku. Wystawa trwa do 5 maja 2019 r.

1. nagroda. Paulina Hanzel „Aplikacja informacyjno-edukacyjna dotycząca zaburzeń Integracji Sensorycznej” za doskonale opracowaną aplikację, której użyteczność i przyjazny interfejs wynikają ze zrozumienia potrzeb odbiorcy. zdjęcie: materiały prasowe organizatora

2. nagroda. Olga Kulish „Between the

3. nagroda. Jakub Pechta „EXICON. Branding

words: emotional punctuation” za dojrzałą projektowo publikację rozpoczynającą ciekawą dyskusję o interpunkcji jako narzędziu do wyrażania emocji. Projekt treścią i formą świadomie obrazuje dwoistość zagadnienia – w kontekście tradycji oraz współczesności.

of concept conference about migration” za rzetelną realizację aktualnego tematu oraz stworzenie charakterystycznego i jednolitego języka wizualnego, który wyróżniał się w jednej z najbardziej konkurencyjnych kategorii konkursu – identyfikacji wizualnej.

zdjęcie: materiały prasowe

KATOWICE: AGRAFA 2019

DĄBROWA GÓRN.: WIOSNA FOLKLORU! W Pałacu Kultury Zagłębia właśnie pod takim hasłem upływają pierwsze ciepłe dni. W przestrzeniach przy sali teatralnej goszczą piękne ludowe dzieła z papieru, czyli wycinanki łowickie. Ludowa sztuka wycinanek jest wizytówką Polski, a klasyczne i inspirowane tradycją wzory zdobią turystyczne gadżety z naszego kraju. Muzeum w Łowiczu specjalnie na pałacową ekspozycję udostępniło także narzędzia potrzebne do wykonania wycinanek oraz przygotowało aranżację dawnego ołtarzyka ludowego ozdobionego barwnymi bukietami. Ekspozycja towarzyszy XI Międzykulturowemu Festiwalowi Folklorystycznemu Zagłębie i Sąsiedzi, który odbędzie się w dniach 27-28 kwietnia. Wystawa będzie dostępna od 18 kwietnia do 19 maja w godzinach otwarcia PKZ.

ŚWIĘTOCHŁOWICE: FASHION INSIDE

zdjęcie: Paulina Koniarska

9 marca odbyła się 5. edycja jednego z najciekawszych eventów modowych na Śląsku - Fashion Inside. W tym roku zobaczyliśmy aż 6 pokazów i niezwykle energetyzującą część artystyczną w wykonaniu MAANAM SHOW. Na wybiegu swoje kolekcje zaprezentowali: Supeł, Hultaj Polski, Furelle, Paweł Węgrzyn, Magdalena Wilk-Dryło i Synthetic. Fashion Inside to cykliczne wydarzenie modowe, którego głównym założeniem jest promowanie Sztuki oraz wspomaganie Talentów, związanych z szeroko pojętym światem Mody. To okazja do pokazania, że Śląsk jest aktywnym miejscem dla ludzi skupionych wokół branży Fashion.

MAGAZYN METROPOLII 15


zdjęcie: materiały prasowe

zdjęcie: z archiwum autora

NEWSROOM

METROPOLIA: SZLUKNIJ SIE Z KOKOTKA! Ruszyła kampania społeczna promująca picie kranówki – Szluknij sie z kokotka! Takim hasłem Urząd Miasta i Katowickie Wodociągi zachęcają mieszkańców do picia wody z kranu. W katowickim Urzędzie Miasta i w Katowickich Wodociągach woda do picia czerpana jest bezpośrednio z kranów, a nie – jak do tej pory – z plastikowych butelek lub z dystrybutorów wody. – Mamy w Katowicach dobrej jakości wodę w sieci, dlatego nie widzę powodu, żeby z tego nie korzystać. Ma to również swoje uzasadnienie ekonomiczne i praktyczne. Nie tylko oszczędzamy pieniądze, ale też ułatwiamy sobie życie. Żeby napić się wody wystarczy odkręcić „kokotek” i już – mówi prezydent Marcin Krupa. – Chcemy do tego samego przekonać mieszkańców, dlatego zaczynamy od siebie – dodaje prezydent. W kampanię „Kranówka katowicka – szluknij sie z kokotka” włączyły się też pierwsze podmioty komercyjne. Kawiarnia „Kafej” od teraz serwować będzie wodę z kranu za darmo dla klientów, a poinformuje o tym naklejka z hasłem kampanii na drzwiach wejściowych. O haśle kampanii mówi prof. Jolanta Tambor, językoznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego: Skąd się wzięło przenośne znaczenie kokotka, czyli „kran”, „kurek”? Ano być może z podobieństwa „kurka” do koguciego łebka? Ma u góry grzebień i wygięty dziób. A skoro kogut to dawniej kur (który rano pianiem budzi nas do życia), czyli kokotem są i kogut i kur, to kokotkiem mogą być i kogucik i kurek jako mały kur i kran, który wystaje ze ściany jak koguci łebek i daje życiodajną wodę. info: katoobywatel.katowice.eu

KONKURS ŚLĄSKA FOTOGRAFIA PRASOWA 2018 ROZSTRZYGNIĘTY Na ten konkurs do Biblioteki Śląskiej wpłynęło 518 zdjęć 53 autorów. Na wystawę konkursową zostało zakwalifikowanych 147 zdjęć 27 autorów. 28 marca 2019 roku pierwszą nagrodę przyznano Rafałowi Klimkiewiczowi / Agencja Fotograficzna EDYTOR za cykl prezentowanych obok zdjęć pod tytułem Trans. Rafał Klimkiewicz: do katowickiego Spodka na zawody IEM i ESL co roku zjeżdżają ludzie z całego świata. Łączy ich…trans, w jaki zapadają wchodząc wspólnie w wirtualny świat. Widzą to, czego my nie zobaczymy, jeśli nie wnikniemy w niego razem z nimi. To zbiorowy rytuał, świętowanie bycia pomiędzy światami. Raz do roku w tłumie. Na co dzień sam na sam z monitorem.

zdjęcie: materiały prasowe

SOSNOWIEC: UPADŁA PLANETKA Sosnowieckie Centrum Sztuki - Zamek Sielecki zaprasza na wystawę malarstwa Marcina Zawickiego. Prace artysty to martwe natury na miarę XXI wieku. Mamią widza trójwymiarowością przedmiotów lepkich jak mokra plastelina, obiektów pochodzących ze „znaleziska” (pozyskanych przypadkowo i skolekcjonowanych), skąpanych w sztucznym świetle, ulokowanych na granicy kiczu, a podniesionych do rangi „dzieła sztuki”. Plastikowy blichtr bijący z obrazów Zawickiego nasycony jest do granic możliwości kolorami intensywnymi i kontrastującymi. Tytuł wystawy Upadła planetka jest jednocześnie tytułem jednego z najnowszych obrazów Zawickiego. Wystawa prezentuje ponadto obiekty przestrzenne – modele wykorzystywane przez artystę w pracy nad obrazami. Kuratorka wystawy: Adriana Zimnowoda Marcin Zawicki, absolwent ASP w Gdańsku. Pracuje jako asystent na Wydziale Malarstwa macierzystej uczelni, na której w roku 2015 obronił doktorat (z wyróżnieniem). Wystawa czynna do 12 maja 2019 roku.

16

MAGAZYN METROPOLII


MAGAZYN METROPOLII 17


metropolia FINANSE OSOBISTE

Bankowość na Twoich warunkach W PRZESTRONNYM SALONIE NA 8. PIĘTRZE EKSKLUZYWNEGO BIUROWCA W CENTRUM KATOWIC PODZIWIAMY WIDOK Z OKNA I ROZMAWIAMY POWAŻNIE O PIENIĄDZACH ZAMOŻNYCH POLAKÓW. O USŁUGACH CITIGOLD OPOWIADA WIOLETTA KULISIEWICZ, DYREKTOR REGIONALNA SEGMENTU KLIENTÓW ZAMOŻNYCH. Oddział Citi Handlowy, mieszczący się dotychczas w budynku przy ulicy Sokolskiej został przeniesiony do nowej siedziby, biurowca .KTW I przy Alei Roździeńskiego. Jakie z tego płyną korzyści dla Państwa klientów? Biurowiec .KTW I, zlokalizowany w sąsiedztwie Strefy Kultury, symbolizuje to, co w Katowicach i w całym obszarze metropolitalnym najlepsze. Nowy oddział Citi Handlowy mieści się w samym sercu miasta, a jednocześnie jest doskonale skomunikowany z resztą aglomeracji, zapewniając bezproblemowy dojazd. Przenieśliśmy się tutaj, by zapewnić nie tylko usługi na najwyższym, jak zawsze poziomie, lecz także, co bardzo ważne, ze względu na prestiż miejsca. Proszę spojrzeć – klient podczas spotkania ma przed sobą panoramę z widokiem na legendarny Spodek i nowoczesne Centrum Kongresowe. To daje szeroki oddech, energię i witalność, tak istotną w działaniach biznesowych. W przypadku banku Citi Handlowy chyba zasadne jest powiedzenie, że myślicie lokalnie, a działacie globalnie. Tak, należy wyraźnie podkreślić, że Citi Handlowy to, dzięki wsparciu międzynarodowej grupy Citi, globalny bank z wielką uwagą podchodzący do klientów lokalnych. Jesteśmy w Katowicach – ale też w ponad tysiącu innych miast, w ponad 160 krajach. Naszym klientom oferujemy przywileje i bankowość bez granic. Bez względu na to czy nasz klient jest podróżnikiem, czy obywate-

18

MAGAZYN METROPOLII

lem świata – dzięki globalnej obecności Citi bankowość przestaje mieć granice. Nieważne, czy w podróży służbowej, czy podczas wakacji lub przeprowadzki za granicę – zawsze jest klientem Citi Handlowy i na przykład za wypłatę gotówki z dowolnego bankomatu na świecie nie zapłaci prowizji. Jeśli nasz klient przeprowadza się za granicę – pomagamy w otwarciu konta w miejscu docelowym. Dzięki usłudze Citibank Global Transfers klient korzysta z natychmiastowych przelewów między kontami w Citi Handlowy w Polsce i za granicą. Jeśli chce, nie ruszając się z Katowic, inwestować na rynkach zagranicznych – nasz bank oferujemy dostęp do jednej z najbogatszych na polskim rynku oferty funduszy zagranicznych oraz, co warte podkreślenia, do 20 giełd na całym świecie. Z nami może korzystać z darmowych kont walutowych czy negocjować kursy wymiany walut. Dodatkowo dajemy profesjonalne wsparcie przy podejmowaniu decyzji dzięki usłudze doradztwa inwestycyjnego. Z roku na rok rośnie liczba zamożnych Polaków. Jak wynika z dziewiątej edycji raportu KPMG na ten temat, w Polsce w 2018 roku mogło być już ponad 1,3 mln dobrze zarabiających Polaków. Co Citi Handlowy może zaproponować takim klientom? Bank ma dwie wyjątkowe oferty dla klientów zamożnych – Citigold i Citigold Private Client. Te propozycje kierujemy do bardzo wymagającej grupy osób – nasz oddział jest właśnie dla nich. Citigold to oferta dla klientów z miesięcznym saldem minimum 300 tysięcy złotych, a Citigold Private Client – dla tych, których aktywa wynoszą ponad 3 miliony złotych. Na czym polega wyjątkowość Citigold? Przede wszystkim każdy klient Citigold ma do swojej dyspozycji


Osobistego Opiekuna, a także grono ekspertów zajmujących się konkretnymi dziedzinami, na przykład rynkami walutowymi czy doradztwem inwestycyjnym lub ubezpieczeniowym. Sztab profesjonalistów do zarządzania majątkiem – to wyjątkowa oferta w skali rynku. Co wchodzi w zakres proponowanych ofert? Przede wszystkim klient otrzymuje rzetelną informację o rynkach finansowych. Dedykowane raporty i analizy w przystępny sposób wyjaśniają zawiłości rynków finansowych, prezentują ocenę najważniejszych wydarzeń rynkowych zarówno w Polsce jak i za granicą, a także oczekiwany rozwój sytuacji. Za tymi informacjami idzie doradztwo inwestycyjne, czyli profesjonalne wsparcie w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Innymi słowy: klient wyznacza cele, my pokazujemy drogę. Więc przychodzę do państwa banku ze sporym kapitałem do zainwestowania – i…? Przede wszystkim poświęcamy dużo uwagi temu, by poznać i zrozumieć finansowe potrzeby inwestora, bo każdy jest wyjątkowy. W 4-etapowym procesie konsultacji dobieramy rozwiązania pozwalające określić i zrealizować indywidualne strategie inwestycyjne. Każdy klient Citigold Private Client ma możliwość zweryfikowania lub zbudowania portfela inwestycyjnego, dopasowanego do własnych potrzeb i planów finansowych, przy uwzględnieniu akceptowalnego poziomu ryzyka. Na każdym etapie tego procesu Osobisty Opiekun klienta wspierany jest przez zespół specjalistów inwestycyjnych takich jak Dyrektor Inwestycyjny, Ekspert ds. Rynku Walutowego, Menadżer ds. Rozwiązań Ubezpieczeniowych. Dzięki temu nasze usługi są kompleksowe i na najwyższym poziomie.

Jaka jest rola tych ekspertów? Dyrektor Inwestycyjny, współpracując z Osobistym Opiekunem, opracowuje wspólnie z klientem indywidualną strategię inwestycyjną, dostarcza niezbędny materiał analityczny pomocny w procesie decyzyjnym. Ekspert ds. Rynków Walutowych oferuje rozwiązania walutowe, w tym wymianę walut z poziomem kursów porównywalnym do kantorów internetowych, oraz inwestycje dwuwalutowe. Menedżer ds. Rozwiązań Ubezpieczeniowych oferuje naszym klientom przeprowadzanie analiz w zakresie sukcesji majątku, tj. świadomego i niezakłóconego przekazywania posiadanych dóbr. Nasz ekspert w oparciu o przeprowadzoną z klientem analizę potrzeb tworzy rozwiązania inwestycyjne i ubezpieczeniowe, które m.in. mają za zadanie maksymalnie skrócić proces dziedziczenia, zapobiec zablokowaniu i utracie majątku oraz zabezpieczyć płynność finansową najbliższych w najbardziej newralgicznym momencie, jakim jest nieprzewidziane zdarzenie losowe. Wspomniała pani o rynkach walutowych – co Citi Handlowy proponuje w tym zakresie? Rdzeniem naszej oferty są aktualizowane w czasie rzeczywistym przez całą dobę kursy wymiany walut, pobierane bezpośrednio z rynku międzybankowego. Taki system jest standardową funkcjonalnością w ramach każdego konta osobistego w Citi Handlowy. Oferujemy dodatkowo możliwość indywidualnego negocjowania kursów wymiany walut poprzez dedykowaną tylko temu celowi linię telefoniczną. Przyjmujemy także zlecenia do automatycznej wymiany waluty w przypadku osiągnięcia oczekiwanego kursu na rynku. Podsumowaniem oferty walutowej są unikatowe na rynku Inwestycje Dwuwalutowe dla walut takich jak USD, EUR, CHF, GBP i PLN – oferujemy je inwestorom, którzy opierając się

MAGAZYN METROPOLII 19


metropolia FINANSE OSOBISTE

na swoim doświadczeniu i znajomości mechanizmów rynku walutowego, chcą w krótkim czasie uzyskać atrakcyjną stopę zwrotu z inwestycji, w zamian za akceptację ryzyka walutowego. W obsłudze inwestycji cały czas wsparciem służy Ekspert ds. Rynków Walutowych. Przy rozmowie o pieniądzach niezwykle ważne jest zaufanie. Jak budujecie Państwo relacje z klientami? Podstawą tej relacji jest uczciwość wobec klienta i fachowość. Citi Handlowy jest rokrocznie wyróżniany tytułem Etycznej Firmy, po raz kolejny z rzędu otrzymał też 5 gwiazdek w rankingu bankowości prywatnej Forbesa i prestiżową brytyjską nagrodę „Najlepsza oferta private banking w Polsce” i „Najlepsza oferta dla klientów globalnych w Polsce” w rankingu Euromoney „Private Banking and Wealth Management 2018”. Te zaszczytne wyróżnienia bardzo nas cieszą, gdyż świadczą, że nasi klienci doceniają ofertę banku. Na zaufanie pracują też osobiste relacje, które budujemy latami – w czasie spotkań w naszym oddziale, ale także w czasie mniej oficjalnych spotkań związanych ze stylem życia i pasjami naszych klientów – na przykład turniejów golfowych i tenisowych, koncertów, konferencji. Citi Handlowy proponuje swoim klientom wygodną i bezpieczną bankowość online, panel inwestycyjny z dostępem do zagranicznych giełd, CitiPlanner. Jak technologia zmienia sposób, w jaki korzystamy z usług banku? Polacy są wśród najbardziej zaawansowanych krajów pod względem korzystania z nowych technologii, szczególnie w zakresie bankowości i finansów. Postępujący proces digitalizacji spowodował, że dziś większość spraw finansowych załatwiamy za pośrednictwem Internetu. Dlatego też klientom proponujemy wygodną i bezpieczną bankowość online, w ramach której mogą korzystać z wielu intuicyjnych rozwiązań, jak na przykład panel inwestycyjny z dostępem do zagranicznych giełd, możliwość przepinania kart pomiędzy rachunkami walutowymi jednym kliknięciem czy podłączenia kart do płatności smartfonem Google Pay.

20

MAGAZYN METROPOLII

Ale nie tylko klienci czerpią z nowoczesnych rozwiązań! Nasi doradcy mają do dyspozycji CitiPlanner – narzędzie, które pozwala „od ręki” stworzyć rekomendowany portfel dla klienta z uwzględnieniem profilu ryzyka, horyzontu czasowego, strategii, waluty oraz poziomu dywersyfikacji portfela. Prezentowany jest w graficznie przystępny sposób na urządzeniu mobilnym, gdzie klient może od razu złożyć podpis w wersji elektronicznej. Jednak ta zaawansowana technologia nie zastępuje człowieka, ona go wspiera i zdecydowanie skraca czas, jaki poświęcamy finansom. Na jakie jeszcze ekskluzywne przywileje mogą liczyć klienci Citigold i Citigold Private Client? Na początek ekskluzywna karta debetowa World Elite Debit Mastercard, dzięki której w każdej podróży możemy skorzystać z licznych udogodnień, np. przyspieszonej ścieżki odprawy, nielimitowanego dostępu do ponad 1300 saloników Executive Lounge na całym świecie (w tym 5 darmowych wejść dla gości miesięcznie) oraz przywilejów i specjalnych ofert takich jak: transfer z i na lotnisko limuzyną, pięciodniowa bezpłatna jazda próbna samochodem marki BMW, bezpłatne porady stylisty w butiku La Mania lub w Domu Mody Vitkac czy wsparcie sommeliera w doborze i budowaniu piwnicy win. Dla koneserów dobrej kuchni przygotowano specjalne oferty cenowe oraz dostęp do zamkniętych przestrzeni restauracyjnych w najlepszych restauracjach w Polsce. Z kolei Citibank World Elite MasterCard Ultime to jedna z najbardziej elitarnych kart kredytowych na naszym runku. Elegancki czarny plastik zawiera bezpłatne pakiety ubezpieczeń w Polsce i za granicą, nie tylko od następstw nieszczęśliwych wypadków, ale także zagubienia bagażu czy opóźnienia wylotu samolotu oraz wiele innych. Usługi concierge na najwyższym poziomie, a także brak prowizji za transakcje walutowe to kolejne benefity dla użytkownika karty Ultime. rozmawiała Małgorzata Katafiasz


PRIVATE BANKING

MAGAZYN METROPOLII 21


MY METROPOLITANKI

Metropolia dopiero powstała i można powiedzieć, że jeszcze specjalnych beneficjów nie odczuwamy, bo to jest proces, który trwa. Metropolia przede wszystkim pozwoli na wspólne inwestycje, wspólny rozwój. To jest cała istota Metropolii, żeby było więcej środków wyrównujących potencjał różnych miejsc w Metropolii, żeby ona się harmonijnie rozwijała w znaczący europejski związek miast i gmin, który będzie dawał przyjemność mieszkania tu, ale również dużą satysfakcję z prowadzenia biznesu, z prowadzenia Instytucji Kultury i uczestnictwa w kulturze, bo to jest też bardzo ważne. Metropolia stosunkowo mało mówi na ten temat w swoich dokumentach, ale powinna również kłaść nacisk i przeznaczać środki na rozwój kultury, bo to jest istotne, żeby po stronie śląskiej i zagłębiowskiej budować znaczące wydarzenia kulturalne i je wspierać. To świadczy o tożsamości tego regionu i szukaniu pewnych wspólnych motywów, które są bardzo ważne i kulturowo, ale też ekonomicznie. Myślę, że wielu mieszkańców nie bardzo jeszcze sobie zdaje sprawę, że mieszka w Metropolii. Mówiąc o Metropolii na razie myślimy przede wszystkim o wspólnych biletach, o wspólnej komunikacji. I to też jest bardzo ważne – sprawna komunikacja odgrywa ogromną rolę w tym usytuowaniu przestrzennym naszych miast, żeby można było pracować w różnych miejscach Metropolii, a w innych mieszkać. Metropolia jako wspólnota miast i gmin będzie miała potencjał do rozwoju przedsiębiorczości i powinna zadbać, żeby tu przyjeżdżali ludzie nie tylko z całej Polski, ale ludzie z zagranicy, którzy tu będą inwestować, potem stąd wyjeżdżać i mówić innym, żeby tu przyjechali, że tworzy się coś takiego z dużą klasą. No ale to jest proces, to wymaga wysiłku i ze strony władz Metropolii, i ze strony wszystkich beneficjentów, którzy przystąpili do Metropolii, no i nas, mieszkańców, żebyśmy mieli też tego świadomość. Jestem całe życie związana z Katowicami, ale te miasta przyległe, zarówno ze strony Śląska, jak i Zagłębia są mi bardzo bliskie, bo my jesteśmy wszyscy razem. W sensie ideowym może nie do końca sobie uświadamiamy tę nową jakość, bo zawsze się jeździło tramwajem do Chorzowa czy Bytomia, ale teraz musimy sobie zdać sprawę, że Metropolia daje nowe możliwości, które pozwolą nam funkcjonować bardziej efektywnie zawodowo, a także w zakresie czasu wolnego i rozrywki. Ale to trwa, to się nie dzieje szybko. Szczególnie zważywszy też na to, że Metropolia dość traumatycznie powstawała. Życzę wszystkiego najlepszego idei Metropolii, myśmy walczyli o nią od lat, i dobrze, że powstała, bo duży może więcej. Zawsze porozumienie jest lepsze niż rozdrobnienie.

Prof. UŚ dr hab. KRYSTYNA DOKTOROWICZ dziekan Wydziału Radia i Telewizji. Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego, gdzie otrzymała stopnień doktora i doktora habilitowanego na Wydziale Nauk Społecznych.

foto: Ryszard Czernow

22

MAGAZYN METROPOLII


foto: Joanna Nowicka

ARTUR TOMASIK – absolwent Wydziału Elektroniki, Automatyki i Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Posiada dyplom MBA (Master of Business Administration) oraz Die Akademie für Führungskrafte der Wirtschaft w Bad Harzburg. Od 2007 roku prezes Zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego SA (GTL SA) firmy zarządzającej Katowice Airport.

MAGAZYN METROPOLII 23

MY METROPOLITANIE

Pierwszym, bardzo wyraźnym efektem funkcjonowania Metropoli z perspektywy zarządzającego Katowice Airport, jak i pasażerów korzystających z portu, jest zdecydowana poprawa dostępności lotniska komunikacją publiczną. Pod koniec ubiegłego roku Metropolia uruchomiła cztery regularne linie autobusowe, które połączyły port z aż ośmioma dużymi ośrodkami miejskimi wchodzącymi w skład GZM – Będzinem, Bytomiem, Gliwicami, Katowicami, Piekarami Śląskimi, Sosnowcem, Tychami i Zabrzem. Interesujące jest także zaangażowanie Metropolii w projekt Centralnoeuropejskiego Demonstratora Dronów realizowanego wspólnie z Ministerstwem Infrastruktury, Urzędem Lotnictwa Cywilnego i Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. To szansa na rozwój w województwie śląskim nowego, innowacyjnego obszaru gospodarki z korzyścią m.in. dla wyższych uczelni technicznych, głównie Politechniki Śląskiej. Ogromnym wyzwaniem dla Metropolii jest organizacja praktycznie na nowo - systemu transportu publicznego. Powstanie Zarządu Transportu Metropolitalnego to pierwszy krok w długiej drodze, której celem jest usprawnienie tego ważnego dla rozwoju regionu obszaru. Bez wątpienia ważne są także aktywne działania nastawione na promocję potencjału Metropolii wśród inwestorów zagranicznych. Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia, pod względem wielkości powierzchni biurowych klasy A, znacząco odbiega od takich ośrodków miejskich jak Kraków, Wrocław, czy Gdańsk. Mam nadzieję, że w najbliższych latach region nadrobi ten dystans, co m.in. bezpośrednio wpłynie na wzrost liczby i częstotliwości lotów linii tradycyjnych z Katowice Airport do dużych europejskich portów przesiadkowych.


MY METROPOLITANIE

KC NWOKOYE is a composer, singersongwriter with several albums produced with over 60 songs available globally. He performs regularly with his Swing Big Band around Poland. He is also a communications coach and trainer. He lives in Katowice.

24

MAGAZYN METROPOLII

MY METROPOLIS Today Silesia is known as one of the fastest evolving regions in culture and innovative landscape and Katowice where I live is the fastest developing city in Poland. All the important international conferences and global events are now held in Katowice and Silesia making it a more culturally rich city. The benefits are surrounding cities in Silesia are also striving for similar levels of excellence in cultural activities as well as innovation and that's a positive element. Healthy competition brings out the best in all of Silesia and ultimately the country. One of my favorite aspects of Katowice is the culture landscape. Culture has become central, therefore leading to higher levels of tolerance of ethnicity, points of views, career choices, various business opportunities and so on. I enjoy the music festivals in Silesia and Katowice is now the music capital and every city in Silesia is also inviting top artists and performers giving the local people a chance to expand their cultural and creative experiences as well as develop high-culture. Career opportunities are everywhere and unemployment is low. Silesia is now looking like other global regions with changing faces and featuring higher levels of immigrants like myself. All of the progress is wonderful, however rapid change and development also has its challenges as pubs and small theaters that host smaller events and concerts can no longer compete with the quality of Artists that the city invites as they have the budget to bring the best Jazz, blues, rock and roll stars and ticket prices if any, are often very low so smaller theaters and clubs are closing or experiencing lower business activities as they can't invite top quality artists anymore as they used to because they can no longer afford to due to the big competition they face with the cities flooding all public stages with these top acts for much more affordable ticket rates for the public and citizens of Silesia. Also the citizens of the growing metropolis are now accustomed to seeing their favorite artists for free or for a minimal rate thanks to the city of Katowice and the European Union's vision to turn the city and region into a musical capital. These are some of the setbacks and the cost of living is also becoming higher for example the demand for accommodation is now very high so students and low income earners have to opt to live on the outskirts of the metropolis or neighboring cities to commute to work in order to save cost. It cannot be overstated that the benefits are more and I enjoy a career of unique music of Swing and Latin-Jazz in this region as the best Jazz school in the country is located here in Silesia and in Katowice, making access to high quality Artists a viable option. The best musicians live in Silesia and I consider Katowice my home now and have written a song about my experience of joy and love for the region I have called my home for many years. I notice the people smiling more and being more active in both day and night lifestyle of culture and fitness as there are now 24hrs fitness centres and food delivery services. Change is constant and Silesia is changing and doing so very fast with Katowice being the front runner.


Nie wyobrażam sobie życia poza Metropolią. To tu tętni życie, to tu "się dzieje". Bliskość innych ludzi, ich wspólne cele, dodają mi sił i są dla mnie inspiracją do działania. Przestrzeń publiczna daje możliwość poznania nowych ludzi, nawiązania znajomości. Mogą to być kontakty towarzyskie, ale również i biznesowe. Zatem zyskuję na tym nie tylko ja prywatnie, ale również moja firma. Szczycę się tym, że większość Pacjentów 4dent mogę nazwać Znajomymi. I to absolutnie nie tylko z Katowic.

MY METROPOLITANKI

W dzisiejszych czasach piękny uśmiech to podstawa, jest naszą wizytówką. Cieszę się gdy mogę spełnić marzenia o zdrowym i pięknym uśmiechu. Jak mówią moi Pacjenci, ta metamorfoza daje im pewność siebie i pozwala odważniej działać, realizować postawione cele. Moją energię mogę przekazać innym, może stać się częścią czegoś wielkiego, ważnego dla wielu. KTW Fashion Week 2017 i 2018, Silesia Business & Life Golf Cup 2018, Kalendarz 2018 Fundacji Evy Minge Black Butterflies, eventy organizowane przez Fundację Giesche w Fabryce Porcelany to tylko nieliczne inicjatywy, do których zostałam zaproszona i nie widziałam innej możliwości niż wesprzeć je całym sercem. Mogę powiedzieć, że w 100% jestem aktywnym uczestnikiem życia miejskiego i świadomym mieszkańcem Metropolii. Korzystam z jej dobrodziejstw i na nich się koncentruję.

dr n. med. DOROTA STANIA Właściciel oraz kierownik medyczny Centrum 4dent, łączy cechy lidera zespołu i jednocześnie wybitnego lekarza. Jej specjalnością są: stomatologia estetyczna, protetyka, implantoprotetyka, zaburzenia stawów skroniowo-żuchwowych oraz związane z nimi bóle głowy i bruksizm.

MAGAZYN METROPOLII 25


metropolia METROPOLIS

Górnośląsko-Zagłębiowska Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia Metropolia jest pierwszym jest pierwszym w Polsce w Polsce związkiem związkiem metropolitalnym, metropolitalnym, zrzeszającym zrzeszającym 41 gmin, 41 który gmin,funkcjonuje który funkcjonuje od 01.01.2018 r. od 01.01.2018 r. na mocy naUstawy mocy Ustawy z dnia 9z dnia marca 9 marca 2017 roku 2017o związku roku o związku metropolitalnym metropolitalnym w województwie w województwie śląskim.śląskim. Metropolis Metropolis GZM (Polish: GZM (Polish: Górnośląsko-Zagłębiowska Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia) Metropolia) is the is the only metropolitan only metropolitan association association in Poland, in Poland, consisting consisting of 41 communes of 41 communes and and municipalities, municipalities, functioning functioning from 01.01.2018 from 01.01.2018 under the Metropolitan under the Metropolitan Association Association in the Upper in the Silesian Upper Silesian Voivodeship Voivodeship Act of 9Act March of 9 2017. March 2017.

GZM zajmuje GZM zajmuje powierzchnię powierzchnię ponad ponad

9 9 2,5 tysiąca 2,5 tysiąca km.kw. km.kw.

GZM has GZM the has areathe of area of over 2.5over thousand 2.5 thousand sq.km.9sq.km.9 Zamieszkuje Zamieszkuje ją okołoją około

2,3 miliona 2,3 miliona osób osób 10

10

It is inhabited It is inhabited by approximately by approximately 2.3 million 2.3 million people10people10

JAK POWSTAWAŁA JAK POWSTAWAŁA 11 11 METROPOLIA METROPOLIA ESTABLISHING ESTABLISHING OF OF METROPOLIS METROPOLIS GZM11GZM11

1991 1991

1993 1993 Powstanie Powstanie ZwiązkuZwiązku Harmonijnego Harmonijnego RozwojuRozwoju Miast Aglomeracji Miast Aglomeracji Katowickiej. Katowickiej. Establishment Establishment of the Harmonious of the Harmonious Urban Development Urban Development Union ofUnion of the Katowice the Katowice Agglomeration. Agglomeration.

9 9 GUS (2018) „Statystyczny GUS (2018) „Statystyczny obraz Górnośląskoobraz GórnośląskoZagłębiowskiejZagłębiowskiej Metropolii Metropolii w 2017 r.” str.w 2017 10. r.” str. 10. 10 GUS (2018)10„Statystyczny GUS (2018) „Statystyczny obraz Górnośląskoobraz GórnośląskoZagłębiowskiejZagłębiowskiej Metropolii Metropolii w 2017 r.” str.w 2017 12. r.” str. 12.

GUS (2018),11,,Statystyczny GUS (2018), ,,Statystyczny obraz Górnośląskoobraz GórnośląskoZagłębiowskiejZagłębiowskiej Metropolii w 2017 Metropolii r.”, str. w 2017 48. r.”, str. 48.

11

2006 2006

Rozpoczęcie Rozpoczęcie działalności działalności nieformalnego nieformalnego konwentu konwentu Podpisanie Podpisanie deklaracji deklaracji prezydentów prezydentów miast miast prezydentów prezydentów miast obszaru miast obszaru metropolitalnego, metropolitalnego, powołanie powołanie o utworzeniu o utworzeniu Górnośląskiego Górnośląskiego ZwiązkuZwiązku Komunikacyjnego Komunikacyjnego ZwiązkuZwiązku Komunalnego Komunalnego Górnośląskiego Górnośląskiego Metropolitalnego. Metropolitalnego. Jego celem Jegobyło celem stworzenie było stworzenie Okręgu Okręgu Przemysłowego. Przemysłowego. podstawpodstaw prawnych prawnych dla powstania dla powstania metropolii. metropolii. An informal An informal council of council city and of city townand mayors town of mayors of A declaration A declaration of city and of city townand mayors town on mayors the on the the metropolitan the metropolitan area begins areato operate; begins to operate; the Communications the Communications establishment establishment of the Upper of theSilesian Upper Metropolitan Silesian Metropolitan Municipal Municipal Union ofUnion the Upper of theSilesian Upper Industrial Silesian Industrial Region Region Union is Union signed.isIts signed. aim was Its aim the creation was the creation of legal of legal is formed. is formed. basis forbasis the creation for the creation of the metropolis. of the metropolis.

26

MAGAZYN METROPOLII


GZM WYRÓŻNIA GZM WYRÓŻNIA SIĘ SZYBKIM SIĘ SZYBKIM ROZWOJEM, ROZWOJEM, DO KTÓREGO DO KTÓREGO PRZYCZYNIAJĄ PRZYCZYNIAJĄ SIĘ M.IN.: SIĘ M.IN.: METROPOLIS METROPOLIS GZM ISGZM DISTINGUISHED IS DISTINGUISHED BY RAPID BY DEVELOPMENT, RAPID DEVELOPMENT, WHICHWHICH IS A CONSEQUENCE IS A CONSEQUENCE OF MANY OF MANY FACTORS, FACTORS, SUCH AS: SUCH AS:

11

Wysoka Wysoka gęstośćgęstość zaludnienia zaludnienia (887 osób (887naosób km.kw.), na km.kw.), znacznie znacznie powyżej powyżej średniejśredniej województwa województwa śląskiego śląskiego (369 osób (369naosób km.kw.) na km.kw.) oraz średniej oraz średniej ogólnopolskiej ogólnopolskiej (123 osoby (123 osoby 12 12 na km.kw.) na km.kw.) . . High population High population densitydensity (887 people (887 people per sq.km.), per sq.km.), significantly significantly higher higher than the than average the average for for 12 12 . . the Silesian the Silesian Voivodeship Voivodeship (369 people (369 people per sq.km.) per sq.km.) and forand Poland for Poland (123 people (123 people per sq.km.) per sq.km.)

22

WysokiWysoki stopieństopień aktywizacji aktywizacji zawodowej zawodowej – 300 pracujących – 300 pracujących na 1000namieszkańców 1000 mieszkańców GZM, GZM, 13 podczas podczas gdy wynik gdydla wynik całego dla całego kraju tokraju 247 osób to 247 .osób13.

A high rate A high of rate employment of employment activityactivity – 300 working – 300 working people per people 1000 per inhabitants 1000 inhabitants of GZM,ofwhile GZM, while 13 . . the figure thefor figure the entire for thecountry entire country is 247 people is 24713people

33

14 Duży wzrost Duży wzrost zatrudnienia zatrudnienia w sektorze w sektorze usług dla usług biznesu dla biznesu – o 30%– od o 30% 2016 odroku 2016 . roku14.

A considerable A considerable growthgrowth of the employment of the employment rate in rate the business in the business services services sector –sector – 14 . 201614. by 30% by since 30% 2016 since

GZM jest GZM postrzegana jest postrzegana jako atrakcyjne jako atrakcyjne Metropolis Metropolis GZM is GZM seen is asseen an attractive as an attractive miejscemiejsce do lokowania do lokowania i prowadzenia i prowadzenia biznesu.biznesu. place toplace commence to commence and conduct and conduct Duża liczba Dużaosób liczba aktywnych osób aktywnych zawodowo, zawodowo, business. business. A high number A high number of people of people w tym wielu w tymspecjalistów, wielu specjalistów, oraz doskonała oraz doskonała who arewho professionally are professionally active, including active, including infrastruktura infrastruktura drogowa, drogowa, zapewniająca zapewniająca dostęp dostęp many specialists, many specialists, and an excellent and an excellent road road do dużego do dużego rynku zbytu rynkuodgrywają zbytu odgrywają kluczową kluczowąinfrastructure, infrastructure, ensuring ensuring the access the to access to rolę w procesie rolę w procesie wyboruwyboru Metropolii Metropolii jako jako a large a large market,market, play a crucial play a crucial role in role in miejscamiejsca dla inwestycji. Sprzyjające dla inwestycji. Sprzyjające warunkiwarunki do do process the the process of choosing of choosing to invest toin invest the in the GUS (2018) „Statystyczny GUS (2018) „Statystyczny prowadzenia prowadzenia działalności działalności biznesowej biznesowej skutkują skutkują Metropolis. Metropolis. Favorable Favorable conditions conditions for for obraz Górnośląskoobraz GórnośląskoZagłębiowskiej Metropolii Metropolii niższymniższym bezrobociem bezrobociem niż w pozostałej niż w pozostałej części części conducting conducting business business activities activities result inresult in Zagłębiowskiej w 2017 r.” str.w 2017 8. r.” str. 8. kraju (3,5 kraju na 100 (3,5 na osób 100 w wieku osób w wieku produkcyjnym produkcyjnym lower unemployment lower unemployment than in than the rest in the of rest ofIbid. str. 8. Ibid. str. 8. ABSL (2018), ABSL ,,Business (2018), ,,Business – w porównaniu – w porównaniu do ogólnopolskiego do ogólnopolskiego poziomu poziomu the country the country (3.5 people (3.5 people per 100per people 100 peopleServices SectorServices in Poland Sector in Poland 2018”, str. 16.2018”, Dotyczy str. 16. Dotyczy 15 15 4,6 na 100 4,6 na osób) 100 ,osób) co jest , jednym co jest jednym z efektów z efektówin the working in the working age – compared age – compared to the to the Katowic, stolicy Katowic, Metropolii. stolicy Metropolii. 15 15 Refers to Katowice, Referscapital to Katowice, capital , , of the Metropolis. szybkiego szybkiego wzrostuwzrostu gospodarczego. gospodarczego. nationalnational level oflevel 4.6 per of 4.6 100per people) 100 people) of the Metropolis. GUS (2018), ,,Statystyczny which iswhich one of is the oneconsequences of the consequences of fast of fastGUS (2018), ,,Statystyczny obraz Górnośląskoobraz GórnośląskoZagłębiowskiej Zagłębiowskiej Metropolii Metropolii economic economic growth.growth. 12

12

13

13

14

14

15

15

w 2017 r.”, str. w 2017 8. r.”, str. 8.

2007 2007

2017 2017

Powstanie Powstanie Górnośląskiego Górnośląskiego ZwiązkuZwiązku Metropolitalnego, Metropolitalnego, który który funkcjonował funkcjonował przez 10przez lat. 10 lat.

Uchwalenie Uchwalenie ustawy i wydanie ustawy i wydanie Rozpoczęcie Rozpoczęcie działalności działalności przez przez rozporządzenia rozporządzenia w sprawie w sprawie utworzenia utworzeniaGórnośląsko-Zagłębiowską Górnośląsko-Zagłębiowską w województwie w województwie śląskim śląskim związkuzwiązku Metropolię. Metropolię. metropolitalnego metropolitalnego pod nazwą: pod nazwą: Metropolis Metropolis GZM begins GZMtobegins carry to carry Górnośląsko-Zagłębiowska Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Metropolia. out its tasks. out its tasks.

2018 2018

Establishment Establishment of the Upper of the Upper Silesian Metropolitan Silesian Metropolitan Union, which Union, which functioned functioned for 10 years. for 10 years. An ordinance An ordinance on the creation on the creation of of a metropolitan a metropolitan union under unionthe under name the name of Metropolis of Metropolis GZM in the GZM Silesian in the Silesian Voivodeship Voivodeship is issued.is issued.

MAGAZYN METROPOLII 27


metropolia METROPOLIS „Metropolia to szansa dla Śląska, bo powala liczbą mieszkańców i ich potencjałem zakupowym. Widzimy „Metropolia to szansaKTW dla Śląska, powala liczbą to po przykładzie Fashionbo Week, który organizujemy mieszkańców i ich potencjałem zakupowym. w Fabryce Porcelany. Naszych partnerów Widzimy zaskakuje to po przykładzie Fashion Week, Fashion który organizujemy liczba gości naKTW oficjalnym polskim Weeku. w Fabryce Porcelany. Naszych partnerów zaskakuje Dla organizacji takiej jak Fundacja Giesche, która liczba gości na oficjalnym polskim Fashion Weeku. rewitalizuje nieruchomości poprzemysłowe na terenie DlaGórnego organizacji takiejmetropolia jak Fundacja która na Śląska, to Giesche, również szansa rewitalizuje na tej terenie rozmowęnieruchomości o komunikacji poprzemysłowe miejskiej, która do pory Górnego Śląska, metropolia to również szansa na nie była naszą mocną stroną. Jako jedno z głównych rozmowę do tej pory zadań o komunikacji GZM ma teraz miejskiej, szanse, byktóra odpowiedzieć w końcu nie na była naszą mocną stroną. Jako jedno z głównych realne potrzeby mieszkańców i przedsiębiorców, zadań GZMpartykularnymi ma teraz szanse, by odpowiedzieć ponad interesami gmin.” w końcu na realne potrzeby mieszkańców i przedsiębiorców, ponad partykularnymi gmin.” ”Metropolis GZM is aninteresami opportunity for Silesia, because its number of inhabitants and their purchasing potential is ”Metropolis GZMWe is an for Silesia, because astonishing. seeopportunity this for example during the KTWitsFashion number of inhabitants and their purchasing potential is Week, which we organize in the Porcelain Factory. Our astonishing. We see this for example during the KTW Fashion partners are surprised by the number of guests at the official Week, which we organize in the Factory. Polish Fashion Week. For an Porcelain organization such Our as the Giesche partners are surprised by the number of guests the official Foundation, which revitalizes post-industrialat properties in Polish Fashion Week. For an organization such as the Giesche Upper Silesia, the metropolis is also a chance to talk about Foundation, which revitalizes post-industrial in public transport, which has not been our properties strong point Upper Silesia, the of metropolis is alsoMetropolis a chance to talknow about so far. As one its main tasks, GZM has public transport, which has not been our strong point a chance to finally respond to the real needs of inhabitants and so far. As one of itsover mainthe tasks, Metropolis GZMof now has entrepreneurs, particular interests municipalities.” a chance to finally respond to the real needs of inhabitants and entrepreneurs, over the particular interests of municipalities.” Rafał Wyszyński

20 NOWY WYMIAR SYNERGII NOWY WYMIAR SYNERGII

20

prezes zarządu Fundacja Giesche Wyszyński president of the board,Rafał Giesche Foundation prezes zarządu Fundacja Giesche president of the board, Giesche Foundation

28

MAGAZYN METROPOLII


GŁÓWNE ZALETY METROPOLII THE MAIN ADVANTAGES OF THE METROPOLIS GŁÓWNE ZALETY METROPOLII THE MAIN ADVANTAGES OF THE METROPOLIS LOKALIZACJA / LOCATION Bliskość głównych ośrodków miejskich w tej części Europy takich jak Praga,

LOKALIZACJA / LOCATION Wiedeń, Budapeszt czy Bratysława oraz walory przyrodnicze sprawiają,

że GZM jest atrakcyjnym życia i realizowania inwestycji. Bliskość głównych ośrodków miejscem miejskich do w tej części Europy takich jak Praga, Wiedeń, Budapeszt czy Bratysława oraz walory przyrodnicze sprawiają, Obszar w promieniu 200 kilometrów od GZM jest zamieszkiwany przez prawie że GZM jest atrakcyjnym miejscem do życia i realizowania inwestycji. 21 milionów osób26. Główne ośrodki miejskie w tej odległości to: Kraków, Łódź,

TRANSPORT I INFRASTRUKTURA DROGOWA / TRANSPORT SYSTEM AND ROAD INFRASTRUCTURE TRANSPORT I INFRASTRUKTURA DROGOWA / Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia leży na przecięciu dwóch TRANSPORT SYSTEM AND ROAD INFRASTRUCTURE transeuropejskich korytarzy transportowych. Bardzo dobrze rozbudowana

21 21

NOWY WYMIAR SYNERGII NOWY WYMIAR SYNERGII

Wrocław, Częstochowa oraz czeska Obszar w promieniu 200 kilometrów odOstrawa. GZM jest zamieszkiwany przez prawie 26 21 milionów osób . Główne ośrodki miejskie w tej odległości to: Kraków, Łódź, Short distance from the main urban centres in this part of Europe, such as Wrocław, Częstochowa oraz czeska Ostrawa. Prague, Vienna, Budapest or Bratislava, as well as its natural assets make GZM an attractive place live and carry out business projects. Short distance from thetomain urban centres in this part of Europe, such as Prague, Vienna, Budapest or Bratislava, as well as its natural assets make GZM The area within 200 kilometres of GZM is inhabited by almost an attractive place to 26live and carry out business projects. 21 million people . The main urban centres within that range include Kraków, Wrocław, in theby Czech Republic. The Łódź, area within 200Częstochowa kilometres ofand GZMOstrava is inhabited almost 21 million people26. The main urban centres within that range include Kraków, Łódź, Wrocław, Częstochowa and Ostrava in the Czech Republic.

infrastruktura drogowa Metropolia oraz obecność węzłów przeładunkowych cargo, Górnośląsko-Zagłębiowska leżyważnych na przecięciu dwóch na czele z Międzynarodowym Portem Lotniczym w Pyrzowicach, daje transeuropejskich korytarzy transportowych. Bardzo„Katowice” dobrze rozbudowana dostęp do drogowa wielu rynków zwiększa mobilność mieszkańców. infrastruktura orazoraz obecność ważnych węzłów przeładunkowych cargo, na czele z Międzynarodowym „Katowice” w Pyrzowicach, daje Dodatkowym atutem jest Portem terminalLotniczym przeładunkowy w Sławkowie, który znajduje dostęp do styku wielu najdalej rynków oraz zwiększa mobilność odcinka mieszkańców. się na na zachód wysuniętego linii kolejowych o szerokim rozstawie toru (1520 i linii przeładunkowy normalnotorowej (1435 mm).który znajduje Dodatkowym atutem jestmm) terminal w Sławkowie, się na styku najdalej na zachód wysuniętego odcinka linii kolejowych o szerokim Metropolis GZM is situated at the intersection of two Pan-European transport rozstawie toru (1520 mm) i linii normalnotorowej (1435 mm). corridors. A very well developed road infrastructure and the presence of important cargo reloading hubs, mainly the KatowiceofInternational Airporttransport in Pyrzowice, Metropolis GZM is situated at the intersection two Pan-European provide access to developed a number of markets and increases thepresence mobility of of important people. corridors. A very well road infrastructure and the cargo mainlyisthe International Airport in Pyrzowice, Anreloading additionalhubs, advantage theKatowice transshipment terminal in Sławków, located provide access to a number of markets andlines increases the mobility of people. at the junction of westernmost railway with a wide track gauge (1520 mm) and a standard gaugeisline mm). An additional advantage the (1435 transshipment terminal in Sławków, located at the junction of westernmost railway lines with a wide track gauge (1520 mm) and a standard gauge line (1435 mm).

KAPITAŁ LUDZKI / HUMAN CAPITAL Duża liczba dobrze wykształconych osób, 28 szkół wyższych

KAPITAŁ LUDZKI / HUMAN CAPITAL oraz blisko 111 tysięcy studentów.

Duża liczba dobrze wykształconych osób, 28 szkół wyższych A high number of well educated people, 28 higher education oraz blisko 111 tysięcy studentów. establishments and about 111 thousand university students. A high number of well educated people, 28 higher education establishments and about 111 thousand university students. METROPOLIA TĘTNIĄCA ŻYCIEM / A METROPOLIS FULL OF LIFE Szeroka i różnorodna oferta kulturalna oraz rozwijający się przemysł czasu

METROPOLIA TĘTNIĄCA ŻYCIEM / A METROPOLIS FULL OF LIFE wolnego sprawiają, że Metropolia jest również dobrym miejscem do życia. freemaptools.com/ find-population.htm odczyt 23.10.2018 26

26 freemaptools.com/ find-population.htm odczyt 23.10.2018

Szeroka i różnorodna oferta kulturalna oraz rozwijający się przemysł czasu A wide and diverse cultural offer, along with the growing leisure industry make wolnego sprawiają, że Metropolia jest również dobrym miejscem do życia. the Metropolis a good place to live. A wide and diverse cultural offer, along with the growing leisure industry make Fragment publikacji pt: Potencjał społeczno-gospodarczy Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii / the Metropolis a good place to live. A fragment of the publication entitled: The socio-economic potential of Metropolis GZM

Raport opracowany przez / Prepared by PwC Advisory spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k. MAGAZYN METROPOLII (Dawniej / Formerly: PwC Polska sp. z o.o.)

29


ludzie TEMAT Z OKŁADKI

KRÓLOWIE ŻYCIA Swobodna i szczera gawęda MIROSŁAWA NEINERTA o Śląsku, Teatrze i Żonie

tekst: Jarosław Sołtysek / Adriana Urgacz-Kuźniak zdjęcia: Jeremi Astaszow ASTASHOW studio oraz archiwum Teatru Korez

MIROSŁAW NEINERT to człowiek instytucja, rozchwytywany konferansjer, mistrz anegdoty i dusza towarzystwa. Dyrektor, aktor i siła sprawcza prywatnego, katowickiego teatru Korez, najpopularniejszego i najwyżej ocenianego przez fachowców teatru na Śląsku. Teatr Korez prowadzony przez Mirosława Neinerta jest jednym z niewielu prywatnych teatrów w Polsce. Od początku swojego istnienia Teatr Korez wystawił ponad 3500 spektakli. W prawie każdym z nich zagrał Mirosław Neinert. To także pomysłodawca i dyrektor Letniego Ogrodu Teatralnego oraz Katowickiego Karnawału Komedii. Poza Korezem gra m. in. w Teatrze TV („Stara kobieta wysiaduje” Tadeusza Różewicza w reż. Filipa Bajona, „Fryzjer” Macieja Pieprzycy) i filmach („Jestem bogiem”, cykl „Sensacje XX wieku”). Zagrał też Chruszczowa po rosyjsku w filmie dla BBC pt. „Kto zabił Stalina?”. Podkładał głos w animowanych bajkach dla dzieci, a teraz czyta audiobooki. W lutym tego roku został laureatem corocznego plebiscytu czytelników katowickiej Gazety Wyborczej – „Cegła z Gazety – Nagroda im. Janoscha”.

30

MAGAZYN METROPOLII


MIROSŁAW NEINERT

KATARZYNA TLAŁKA

MAGAZYN METROPOLII 31


ludzie TEMAT Z OKŁADKI

Miruś, ja to bym chciała sznurek mieć. Pytam: po co ci sznurek? Odpowiada: Bym cię związała i miała tylko dla siebie.

ŚLĄSK Urodziłem się na Dolnym Śląsku. Gdy przyjechałem na Górny, byłem w wieku ucznia piątej klasy podstawówki. Z tej małej wioseczki, gdzie mama była nauczycielką, gdzie życie toczyło się wolno, gdzie lasy wokoło, rzeki i czterech mieszkańców na krzyż, przyjechałem do Chorzowa. Tak, to był szok. Smród koszmarny, pył w powietrzu. I ten język… Idę do sklepu, a tam słyszę: Dejcie mi pół funta kejzy. O co chodzi? – myślę. To był rok 1970. Pamiętam, że jak szliśmy przez miasto, to wszędzie leciała piosenka Maryli Rodowicz “Hej Cyganie, tak bym chciała jechać z wami”. To mi zostało w pamięci. Ale też został w niej zapach świeżych kołoczków, widok stojącego pod drzwiami mleka i takich tam różnych rzeczy. Przyjeżdżając tu, trafiłem do najprawdziwszego Śląska. Stary Chorzów to nie były żarty. To jest dzielnica taka, jak Lipiny albo Chropaczów. Tam można w ryj dostać. Ale jak jesteś stamtąd, to nie dostaniesz raczej. Jesteś swój. Są zasady. Wtedy na ulicach widywało się jeszcze powstańców śląskich w mundurach i omy w tradycyjnych śląskich strojach. Jak ktoś się żenił, słychać było polterabend, czyli tłuczenie porcelanowych naczyń. Pamiętam też widok ojców wracających z pracy z kopalni, pod rękę z porąbanym klockiem do porannej rozpałki w piecu. Jako młody człowiek ja ten Śląsk trochę wypierałem. Byłem z tych, co to czytają niesamowite ilości książek, a ponieważ nie miałem akcentu, to od razu wciągnęli mnie do konkursów recytatorskich. Szybko trafił się młodzieżowy teatr amatorski, i w ten oto sposób ten Śląsk nieco mi umykał. Wrócił do mnie dopiero później, gdzieś w okolicach stanu wojennego, gdy byłem już dorosły. Miałem więcej czasu, żeby wejść w siebie i tam odnalazłem Śląsk, który już przestawał istnieć. Miałem wtedy o rok starszą koleżankę z Chorzowa, która wciągnęła mnie do teatru – Reduty Śląskiej, i której mama snuła smutne opowieści o dawnym Śląsku. O tym, jak ludzie zmieniali nazwiska i poglądy. Jak śpiewali w chórach i towarzystwach śpiewaczych, a potem za to szli do obozu. A ona sama, pani Hildegarda Kempa, jako dziewczyna pojechała na roboty do Berlina i tam trafiła do najlepszego dentysty w Niemczech, który robił zęby tym wszystkim pieprzonym nazistom, takim jak Goering, Goebbels i inni. Ten na nowo odkryty Śląsk to jednocześnie były i domy kultury u szczytu działalności, zawsze pełne ludzi. Tak sobie dziś

32

MAGAZYN METROPOLII

myślę, że Śląsk z filmów Kutza, tak cudownie uwznioślony, taki zarchetypizowany, nigdy taki pewnie nie był. Ale kto wie, czy nie jest prawdziwszy niż ten, który był naprawdę. Czyni go takim siła wyobraźni wybitnego twórcy. STAN WOJENNY Już jako dorosły człowiek przeniosłem się do Katowic. Był stan wojenny. A my wcześniej z kolegą kompozytorem Andrzejem Płaczkiem zaczęliśmy występować w klubach studenckich. Już wtedy bardzo mocno w nich działałem. Ja grałem monodram “Pierś” według Philipa Rotha, a on grał recital – i tak we dwójkę jeździliśmy. Jak się zaczął stan wojenny, wymyśliliśmy, że zrobimy koncert poezji Karola Wojtyły. I zrobiliśmy, ale za punkt honoru postawiliśmy sobie, że to nie ma być żadna chałtura. Zagraliśmy 600 koncertów w całej Polsce, we wszystkich kościołach. Poznałem wtedy inny Kościół, taki otwarty, nie pytający gdzie i skąd przychodzisz, tylko działający dla dobra wspólnego. Nie jestem osobą bardzo wierzącą, ale to było dla mnie fajne. Spotkaliśmy na tej drodze fantastycznych ludzi, księży, jakich już dzisiaj nie ma. W innych okolicznościach pewnie nigdy nie poznalibyśmy biskupów Macharskiego, Glempa, a nawet Jankowskiego – cokolwiek by o nim dziś nie powiedzieć... Gdy jedliśmy u niego kolację, przyleciał umyślny i mówi: nie chcielibyście państwo iść na herbatkę do Lecha Wałęsy? Bo był na koncercie i serdecznie zaprasza. No żesz cholera, jak nie? Zerwaliśmy się i w drogę. Wałęsa mieszkał w bloku, na którymś tam piętrze, z windą. Miała być herbatka, półgodzinne spotkanko, a tu trafiliśmy na wizytę jakiś adwokatów, bo wypuścili go wtedy z internowania. Kołomyja, dziki tłum ludzi, żona i dzieci w tym wszystkim. Masakra! Dopiero gdy się uspokoiło, wszyscy ci ludzie poszli, zostaliśmy sami z Lechem Wałęsą. Wyszliśmy od niego o 3:00 w nocy. Nie gadaliśmy o niczym ważnym, mówiliśmy o samych pierdołach, o życiu. Na koniec on mówi: jak wyjdziecie, to was spiszą. Nie przejmujcie się, wszystkich spisują. Wyszliśmy, a tu żywego ducha. Tylko w przedszkolu naprzeciwko paliło się światło i, nie wiedzieć czemu, dużo ludzi tam o tej godzinie chodziło. Ledwieśmy o tym pomyśleli, nyska wyjechała zza rogu i spisali nas. Dokładnie, ale bardzo grzecznie, bo nigdy nie wiedzieli, kto ważny go tam odwiedza. Czy to prezydent Stanów Zjednoczonych, czy może Elton John Graliśmy w różnych miejscach. Tydzień po zabiciu Popiełuszki graliśmy u niego w kościele. Co tam się działo, to przechodzi ludzkie pojęcie.


Neinert w spektaklu „Kolega Mela Gibsona” Tomasza Jachimka

W spektaklu „Swing”: Barbara Lubos, Dariusz Stach , Katarzyna Tlałka, Mirosław Neinert, Grażyna Bułka

TEATR, POCZĄTEK Był taki teatr w Domu Kultury na Dąbrowskiego w Chorzowie, który nazywał się Faktorium. Przeróżni ludzie tam byli i ich losy się różnie potoczyły. Niektórzy wyjechali do Niemiec. Został jeden z naszych kolegów, bo wszyscy inni się rozpełzli do nowych zajęć. A on, z młodzieżą założył teatr i nazwał go Korez. Nazwę tę złożył z pierwszych liter jakiegoś psalmu. Potem on sam wyjechał do Niemiec, i został inny człowiek – Grzegorz, któremu tego teatru było szkoda. Zbratał się więc tu, na Śląsku, z Bogdanem Kalusem i Michałem Brysiem, i wspólnie zrobili Scenariusz dla Trzech Aktorów Bogusława Schaeffera. Zagrali go ze dwa razy i Michał zdał do szkoły teatralnej, a oni zostali bez trzeciego. Wtedy właśnie przyszli do mnie. Miałem 4 dni, żeby zrobić zastępstwo, no i zrobiłem. Wszedłem na miejsce tego Michała, ale nigdy go nie poznałem. Ale to jeszcze nic. 14 lat temu poznałem kobietę, aktorkę, która została moją drugą żoną i matką moich dzieci. Ona była pierwszą żoną tego Brysia. Teraz został on topowym kucharzem w Warszawie, ma znaną restaurację i występuje w programach telewizyjnych. Żonie, która z nim rozmawia mówię: weź mu powiedz, że w teatrze go zastąpiłem, w małżeństwie go zastąpiłem, ale gotować mi się już nie chce. KOREZ Był rok 90. Nie chcieliśmy robić amatorskiego teatru. Żaden z nas nie był aktorem. Gdy dekadę wcześniej mówiłem, że chciałbym mieć prywatny teatr, to wszyscy się śmiali, łącznie ze mną. Bo to była zupełna fantasmagoria. A tu, minęło 10 lat i ciach. Założyliśmy teatr i zaczęliśmy grać. Wszędzie. W szkołach, w domach kultury, w więzieniach, w sanatoriach – gdzie się dało. Zjeździliśmy Polskę we wszystkich kierunkach. Graliśmy po 3 spektakle dziennie. To była szkoła grania w każdych warunkach. Na początku graliśmy Scenariusz dla Trzech Aktorów Schaeffera, potem też jego Kwartet dla Czterech Aktorów, a następnie Emigrantów Mrożka i Lekcję Ionesco. Poszło...

W połowie lat 90. udało nam się zaczepić tutaj, w Katowicach. Ta sala wyglądała jeszcze wtedy zupełnie inaczej. Rury wisiały pod sufitem, a widownię tworzył rozwalający się podest z drewnianych desek i poustawiane na nim krzesła. To była ruina. Zrobiliśmy to wszystko, i tak od 30 lat robię teatr, a od dwudziestu kilku tutaj. MÓJ TEATR Zawsze miałem marzenie, żeby mój teatr był miejscem wolności dla mnie, ale i dla innych aktorów i ludzi w ogóle, ale takich, którzy nie intrygują. Nie muszą tu pracować, bo nie ma etatów, po prostu przychodzą, grają i prywatnie się lubią. Policzyłem kiedyś aktorów i okazało się, że na stałe przewija się tu ok. 17 osób. Nie jesteśmy śmiesznym teatrzykiem, który gra groteskowe spektakle, a to chyba przez Cholonka. To był taki “śląski strzał”. Nikt tego wcześniej nie zrobił, bo to było bardzo trudne. Nam udało się to w 3 miesiące, ale, kurde, pracowaliśmy codziennie. Gotowy spektakl zobaczył Kutz, a jego zdanie to była dla nas ważna cezura, bo Ślązacy w tym spektaklu pokazani są z nie najlepszej strony. A Kutz zobaczył i napisał w Wyborczej, że to teatralny cud i że czegoś takiego w życiu nie widział. Wtedy to już poszło. Nagraliśmy to do Teatru Telewizji, jeździliśmy z tym po festiwalach, dostawaliśmy nagrody. To był taki bardzo ważny moment. 3 lata temu zrobiliśmy Mianujom mie Hanka. Też po śląsku. Długo szukałem czegoś, co jest wartościowe artystycznie i jednocześnie śląskie. Nie zdarza mi się, że nie chcę grać, ale też nie mam tak, że kocham występować. Z kolegą znanym aktorem czasami nabijamy się z aktorów, czyli również z nas. Ale z nas jakby mniej, bo przez to, że się nabijamy, uświadamiamy sobie komizm pewnych zachowań, które ja zresztą wyśmiałem w Koledze Mela Gibsona. Dla mnie to jest bardzo konkretny, męski zawód. Bez żadnych ogromnych duchowych uniesień. Gdy pytają mnie, czy ciężko mi było wyjść z roli, odpowiadam: Normalnie. Ubrałem się i poszedłem do domu.

MAGAZYN METROPOLII 33


ludzie TEMAT Z OKŁADKI Neinert w spektaklu „Kto nie ma nie płaci” Dario Fo

34

MAGAZYN METROPOLII


DOM Jestem szczęśliwy i spełniony. Mam przyjaciół i mam rodzinę. Obecną żonę poznałem 14-lat temu, gdy robiliśmy wspólnie z Teatrem Ludowym sztukę, która była nieciekawa i szybko ją zdjęliśmy. Pracowaliśmy razem w Krakowie. Gdy ją zobaczyłem, olśniło mnie. Pomyślałem, kurde, jaka niesamowita kobieta! W przerwie próby położyłem się na krzesłach, żeby się wyprostować. Ona stanęła nade mną i coś mówiła. Spojrzałem z dołu na nią i wtedy pojawiło się mocne wewnętrzne przekonanie, że to jest matka moich dzieci. Ona wtedy miała męża, ja miałem żonę, ale na szczęście nie miałem dzieci. Dalej potoczyło się bardzo szybko. Grywamy w filmach, żona m.in. w serialu Klan, ale oboje jesteśmy ludźmi teatru. Przyszedł kiedyś facet pralkę nam naprawiać i prosi o autograf. Żona mówi: oczywiście!, a on zdziwiony odpowiada: ale nie od pani, ja chcę od pana, bo pan w tym Jesteś Bogiem grał, a mnie się to podobało bardzo. Pytam więc grzecznie: a od żony pan nie chce? A on na to: mogę wziąć dla mamy. Moja żona to przede wszystkim świetna aktorka, bo – pomijając moją miłość do niej, jako do kobiety – ona naprawdę jest rewelacyjna w swoim zawodzie. W teatrze znakomicie gra powierzone jej role. To jest ważne, ale dla mnie jest przede wszystkim kochaną kobietą. Mam trzy córki, jedną przyszywaną, odziedziczoną, którą kocham tak samo, jak moje córki biologiczne. Gdy się poznaliśmy ona miała 5 lat. Najpierw była między nami taka krótka nieufność, a potem był ten moment, gdy leżeliśmy przytuleni na kanapie. Powiedziała: Miruś, ja to bym chciała sznurek mieć. Pytam: po co ci sznurek? Odpowiada: Bym cię związała i miała tylko dla siebie. KRÓLOWIE ŻYCIA Skończyłem 60 lat. Moje urodziny były dość huczne. Był i Jarek Nohavica, z którym przyjaźnię się od wielu lat, i Tomek Jachimek przyjechał, byli moi aktorzy i znajomi. Dostałem dość oryginalny prezent. Moja żona od dawna mówiła, żebym sobie kupił taki samochód, a ja nie chciałem, bo jestem praktyczny. Mówiłem jej, że myśleć o kupnie tego auta, to tak, jakby marzyć o przespaniu się z Monicą Bellucci.

Urodziny 2019: Mirosław Neinert i Monika Bellucci w Jaguarze

Więc ona mi go kupiła. W moje urodziny wyciągnęli mnie na zewnątrz, a tam stał 33-letni Jaguar, a w nim siedziała zrobiona z papieru Monica Bellucci. Właśnie go rejestruję – na żółtych tablicach, bo to zabytek. Będziemy sobie z żoną jeździć nim na przejażdżki. Katowice, 4.04.2019

zdjęcia z urodzin: Jeremi Astaszow

MAGAZYN METROPOLII 35


ludzie PASJONACI

Misja:

po prostu działaj

tekst: Adriana Urgacz-Kuźniak zdjęcia: Anna Gołębiowska Photography

36

MAGAZYN METROPOLII


O czym

myślicie zawodn patrząc na tak iczki bik ie ini fitne zdjęcie ss?

Katarzyna Sołtyńska-Nawratek ma 41 lat, a za sobą ogromny bagaż życiowych doświadczeń, którymi mogłaby obdzielić połowę mieszkańców Śląska. Jest żoną, matką, architektem – projektuje wnętrza subtelne i takie z pazurem. Przez 10 lat nauczała też na kierunku Dekorator Wnętrz. Mimo takiego ogromu zajęć ma czas na wyczerpujące treningi, które przygotowują ją do zawodów w konkurencji bikini fitness. Kto by pomyślał, że ta piękna, wysportowana i pełna życia kobieta, zdaniem lekarzy, miała spędzić życie na wózku? MAGAZYN METROPOLII 37


ludzie PASJONACI

JAK NIE MOŻNA, TO TRZEBA Mówili jej: Kaśka, za słaba jesteś. Proporcje, owszem, niczego sobie, ale masy mięśniowej to ty nie masz… Chuda jesteś, kościotrup z ciebie. I już nie małolata. To ci się nie uda, odpuść, znajdź inny kierunek. Bo po co walczyć z wiatrakami? Nikt nie miał ani cienia wątpliwości, że tego się nie da zrobić. Co jednak zrobić, gdy stając przed wyborem celu treningów ma się w głowie niechęć do niemal wszystkiego? Polecano jej aerobik. Ale aerobik ją denerwował, joga wydawała się zbyt nudna. Poszła więc na siłownię. I tu zresztą też nie wszystkie formy aktywności jej odpowiadały. Do dyscypliny zwanej bikini fitness także nie zapałała miłością od pierwszego wejrzenia. Ale razu pewnego poznała dziewczynę, która przygotowywała się do zawodów. Usłyszała od niej: Kaśka, masz super warunki, zrób coś, rusz dupę. Więc ruszyła. Ma za sobą parę lat treningów, ostatnie dwa lata pod czujnym okiem trenera Macieja Wróbla z klubu Sparrow House w Gliwicach. Przestrzega ustalonej przez fachowca diety, która znacznie ją wzmocniła. Rok temu, w styczniu, oznajmiła trenerowi, że chce jechać na zawody. Choćby miała stanąć na rzęsach. 24 lutego tego roku

38

MAGAZYN METROPOLII

z triumfem uczestniczyła w debiutach kulturystycznych. Ze śmiechem mówi teraz wszystkim niedowiarkom, że dla niej “jak nie można, to trzeba…” UPADASZ, POWSTAŃ! – Zawsze mówiłam, że mam ADHD i jak mi ktoś powie, że czegoś nie zrobię, to ja się uprę i dowiodę, że jest inaczej. Tak było również wtedy, 15 lat temu, po wypadku, kiedy lekarze powiedzieli mi, że nie będę chodziła. Miałam życie spędzić na inwalidzkim wózku – Katarzyna wraca pamięcią do traumatycznych zdarzeń. - Miałam zapaść podczas operacji, praktycznie już mnie tu nie było. Długo podnosiłam się fizycznie i psychicznie. Zajęło mi trochę czasu zrozumienie, że ja chcę żyć. I że nie chcę jeździć na wózku czy chodzić o kulach. Mimo przeżytego dramatu, nasza rozmówczyni podjęła rehabilitację. Bardzo długą i trudną rehabilitację. Krok po kroku przełamywała swoją niemoc. Intensywnie ćwiczyła. Zawzięła się i zwyciężyła. DRUGA MIŁOŚĆ Nie byłoby pełnego obrazu Katarzyny Sołtyńskiej-Nawratek bez ukochanej rodziny i barwnego tła, jakim jest druga jej miłość – praca zawodowa. Dziewczyna ze zdjęć jest właścicielką prężnie działającej pracowni projektowej KS PROJECT. – Nie wyobrażam sobie, że mogłabym inaczej żyć. Gdy pracuję, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Mam bardzo bujną wyobraźnię i miliony pomysłów. Gdy widzę realizację tego, co powstało w mojej głowie, czasem nawet ze wzruszenia polecą mi łzy – wyznaje architektka. Ale i tu, w pracy, zwłaszcza tej na uczelni był moment, gdy musiała pokonać samą siebie. Pomimo tego, że zawsze była dobrą uczennicą, miała problemy z odpowiadaniem przed całą klasą. Widmo znienawidzonych publicznych wystąpień stanęło przed nią ponownie, gdy przyjęła posadę wykładowcy.


– Pokonałam i to – mówi z dumą Katarzyna. – Uwielbiam projektować i uwielbiam uczyć. Gdy zaczynam mówić o wnętrzach i projektowaniu, zapominam o bożym świecie – dodaje. – Architektura i fitness to, poza rodziną, moje dwie największe miłości. Można powiedzieć, że projektuję wnętrza i… projektuję siebie. ROGATA DUSZA Na zawodach ważna jest nie tylko sylwetka, a dokładniej oceniane przez komisję proporcje, ale również sposób poruszania się i umiejętność pozowania. Katarzyna wzięła zatem prywatne lekcje, brała udział w warsztatach. – Tam dostałam trochę obuchem w głowę. Stałam pomiędzy dziewczynami, z których każda mogłaby być moją córką. Wróciłam stamtąd, zadając sobie pytanie: czy ja tu pasuję? Ale wtedy pomogli mi moi bliscy: zaczęłaś, to musisz to skończyć – mówili. Zawzięłam się i pojechałam na zawody – wspomina debiutantka zawodów kulturystycznych. Debiuty zapewniły Katarzynie status zawodniczki. We wrześniu jedzie na zawody o randze Pucharu Polski. Pracuje bardzo ciężko – trenuje 5 razy w tygodniu, po ponad 2 godziny dziennie. – Chcę wszystkim dziewczynom pokazać na moim przykładzie, że można! – podkreśla nasza rozmówczyni. Dla koleżanek, z którymi nie widziała się nawet 20 lat, jest inspiracją. Udowadnia, że można “spod kreski”, ze stanu, w którym w perspektywie jest inwalidzki wózek, osiągnąć sukces w sporcie. Mimo wieku. Mimo absorbującej pracy. – Mam swoją firmę, mam rodzinę, mam dziecko. Niemal codziennie jestem z klientami do godziny 19.00. Potem wracam do domu, gotuję, sprzątam, siadam do komputera i pracuję dalej. Wstaję o 6.00 rano i idę na trening – wylicza nasza rozmówczyni. I dodaje, głośno i dobitnie – Dziewczyny, chciałabym, żebyście uwierzyły, że się da. Nie wymawiajcie się zmęczeniem, brakiem siły. To guzik prawda! Wystarczy chcieć i wszystko można. Jestem tego najlepszym przykładem. wysłuchała Adriana Urgacz-Kuźniak

www.ksproject.com.pl MAGAZYN METROPOLII 39


ludzie PASJONACI

ia na zdjęc c ą z r t a ss? cie, p az myśli iczki bikini fitne r e t o c A awodn naszej z

40

MAGAZYN METROPOLII


MAGAZYN METROPOLII 41


Na pytania odpowiada SONIA DRAGA prezeska Wydawnictw Sonia DRAGA i DEBIT, tłumaczka i działaczka społeczna. Jej pasją są książki, podróże i fotografia. Wydaję książki, które sama przeczytałam z przyjemnością. Na razie taki system selekcji działa - mówi Sonia Draga, która zaczęła biznes od sprzedaży nagłośnienia do samochodów, a dziś jest szefową jednego z najprężniejszych wydawnictw specjalizujących się w beletrystyce. Rynek wydawniczy zawojowała dzięki bestsellerowym powieściom Dana Browna.

42

MAGAZYN METROPOLII


Pytania zadaje MAŁGORZATA TKACZ-JANIK dr n. humanistycznych, kulturoznawczyni, przedsiębiorczyni, wykładowczyni, publicystka i aktywistka społeczna. Przez 5 lat pracowała w międzynarodowych korporacjach jako specjalistka ds. PR, przez 13 lat jako nauczycielka akademicka, obecnie działa w III sektorze, współpracując z wieloma organizacjami pozarządowymi i instytucjami kultury na Śląsku i w Polsce. Organizatorka kilkudziesięciu konferencji i warsztatów na temat zrównoważonego rozwoju, praw człowieka, równouprawnienia i feminizmu.

MAGAZYN METROPOLII 43


ludzie WYWIAD

DROBNA BLONDYNKA I WIELKIE INTERESY Małgorzata Tkacz-Janik: Soniu, jak to się zaczęło? Sonia Draga: Od błędu. Żartujesz? Nie. W roku 2000, gdy ukazała się moja pierwsza książka, to był inny czas na polskim rynku wydawniczym. Miał dwa główne źródła: albo duże wydawnictwa z wieloletnią tradycją i zapleczem finansowym, albo małe i nowe, ale zakładane przez doświadczonych specjalistów w branży. Byłam spoza branży. Sama tłumaczyłam, zatrudniłam tylko jedną korektorkę. Nasze doświadczenie było znikome, wypuściłyśmy książkę z błędami. Nie poddałam się. Wiesz, co cię nie zabije, to cię wzmocni. Postanowiłam przekuć porażkę w sukces. Wycofałam książkę z rynku, zrobiłam korektę. Wygrałam tę walkę. Byłam też silna poprzednim sukcesem, gdy z powodzeniem w 2000 roku wydałam amerykański podręcznik poświęcony montażowi sprzętu samochodowego, który sama przetłumaczyłam na polski. Za wyjątkiem druku, który zleciłam, wszystko zrobiłam sama. Wtedy właśnie się zdywersyfikowałam, bo wcześniej przez lata z moim tatą (a i przez kilka lat też z ówczesnym mężem) prowadziłam firmę zajmującą się dystrybucją sprzętu samochodowego audio*. Lubisz wyzwania? Lubię sobie coś wymyślić, aby potem narzucić sobie i innym dyscyplinę i zrealizować rzecz do końca. Trudno powiedzieć, czy właśnie to bardziej pomogło mi w biznesie, czy na przykład prawie roczny pobyt w Kanadzie, będący niezłą szkołą życia. A może fakt, że mam wykształcenie ekonomiczne i dyplom Akademii Ekonomicznej w Katowicach, a może pokora i umiejętność elastycznego reagowania na zmiany. Jestem zbudowana z bardzo różnych elementów i kocham czytać. No i na dodatek masz sportową duszę. Ducha sportu. Tak, odnajduję się równie dobrze na korcie tenisowym i na stoku. Jak to się stało, że zaczęłaś wydawać Dana Browna? Miałam już na koncie kilka dobrze wprowadzonych na rynek książek, gdy trafiłam na „Anioły i demony” Dana Browna. Książkę przeczytałam jednym tchem, czułam, że ma duży potencjał. Postawiłam na transakcję dwutytułową. Drugim tytułem był właśnie „Kod Leonarda da Vinci”. Wykazałam się odwagą i wyczuciem, bo „Kod” ukazał się w USA dopiero około 6 miesięcy później. Od tamtej pory w biznesowych kręgach wydawców Dana Browna na świecie (jest ich ok. 60) uchodzę za tzw. „early believer”, bo jako jedna z pierwszych uwierzyłam w tę książkę i podjęłam ryzyko, żeby ją wydać. To nie było tylko ryzyko finansowe. Oczywiście, bo gdy książka ukazała się na rynku amerykańskim stała się niemal natychmiast mega-bestsellerem. Wtedy poczułam na sobie wielką presję podołania takiemu wyzwaniu. Trafił

44

MAGAZYN METROPOLII

do mnie wówczas wydawca z propozycją współpracy na zasadzie koedycji. Kilka tygodni analizowałam wszystkie za i przeciw, by ostatecznie przyjąć propozycję tej współpracy. Niektórzy dziwili mi się, że się jej podjęłam, ale ja nie żałuję, choć przebiegała nie bez konfliktów. Trzeba jednak przyznać, że na tamte lata to był absolutnie spektakularny sukces! Powiem skromnie, że tak. Jak mówiłam, zaczęłam wydawać książki w 2000 roku, a w wyniku tej decyzji w błyskawicznym tempie wydawnictwo stało się jednym z największych w Polsce. W 2007 r. portal wirtualnywydawca.pl odnotował, że przychód mojej firmy ze sprzedaży książek wyniósł 4,8 mln zł. A już rok 2013 zakończyłam otrzymaniem tytułu Wydawca Roku 2012 przyznawanym przez „Magazyn Literacki – Książki”, tytułem Bestseller Sieci Empik za „Pięćdziesiąt twarzy Greya” i przychodem ze sprzedaży książek na poziomie 29 mln zł. Branża doceniła też działalność wydawnictwa w zakresie publikowania literatury ambitnej, przyznając nam nagrodę Notesu Wydawniczego za „odważne rozszerzenie oferty wydawniczej o ambitną i oryginalną literaturę”. Nagrody, nagrody i prawie ośmiokrotne przebicie w nie-spełna 5 lat! Tak, bo ja nieustannie inwestuję, dbam o otoczenie mego biznesu i jego wymiar społeczny i edukacyjny. Mam taki, być może trochę babski, całościowy obraz mojej pracy i w ten sposób prowadzę moje firmy. Po babsku? Tak, jestem przekonana, że kobiety mają dryg do interesów, ale jednocześnie jest im trudniej, bo fakt pozostaje faktem, że świat biznesu jest zdominowany przez mężczyzn i ich główne metody działania, rywalizację, podchody, kombinowanie. Jednak, gdy kobieta zaufa swojej intuicji oraz postawi na współpracę z ludźmi, to powstają wyjątkowe firmy, marki, przedsiębiorstwa, produkty. Nie mogę jednak powstrzymać się od refleksji, że chwilowo mam dosyć spółek z mężczyznami – w ostatnich latach byłam udziałowcem w kilku takich i w tej chwili tylko jedna z nich, Targi Książki, odnosi sukcesy. Pozostałe albo trzeba było zlikwidować, albo sama się wycofałam, a w przypadku jednej – trwa proces upadłości. Ten ostatni fakt bardzo przeżywam, bo czuję się oszukana przez pozostałych udziałowców (trzech mężczyzn), ale to już inny temat i może nie warto go teraz zbytnio roztrząsać. Znów jestem na etapie wyciągania wniosków z dotychczasowych doświadczeń i intensywnej pracy nad lepszą przyszłością. Zdradzisz receptę? Ona jest prosta. Pracuję z ludźmi i szanuję ich. Szanuję też moich czytelników oraz cenię sobie to, co robię. W obu spółkach zatrudniam na pełnych etatach już ponad 40 osób (mamy obecnie 3 księgarnie oraz uruchamiamy własny magazyn), natomiast mnóstwo osób z zewnątrz współpracuje z wydawnictwem i są to redaktorzy, korektorzy i tłumacze, którzy zatrudniani są w oparciu o umowy o dzieło lub zlecenia. Łączy nas moja marka i wiem, że jest pozytywnie kojarzona. Zauważyłam, że pracujesz na rzecz rozwoju czytelnictwa. Bardzo zależy mi na promocji czytelnictwa i bardzo angażuję się w wydawanie ambitnej literatury. Co roku otrzymujemy nagrody „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” za Książki Miesiąca, a


nierzadko i za Książki Roku. Średnio co dwa lata uczestniczymy w finałowej części plebiscytów Empiku pod hasłem „Bestsellery Roku”. Wydaję pozycje promujące ekologię (np. książki Marcina Popkiewicza dotyczące zmian klimatycznych, zasobów i energii.) Inwestuję tak, abyśmy mogli dbać o rozwój czytelnika oraz proponować mu kompleksową ofertę bez względu na wiek. Objęłam mecenatem projekty filmowe (m.in. krótkometrażowy film Huberta Klimko–Dobrzanieckiego, 2017). Biorę aktywny udział w pracach nad ustawą o książce. Zostałam nagrodzona przez Fundację Dress for Success za konsekwentne promowanie nowoczesnej kobiecości, czytelnictwa i kobiecą energię w biznesie. Działasz też charytatywnie w podobny sposób, nie rozstajesz się z książkami. Jest kilka takich akcji, o których warto powiedzieć, bo to już chyba rodzaj „dobrych praktyk”. Swego czasu z Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach moje Wydawnictwo Debit zorganizowało dla małych pacjentów „Dzień z Książką” w ramach Śląskich Targów Książki. Debit był również obecny podczas obchodów Ogólnopolskiego Dnia Praw Dziecka w Brzegu na Opolszczyźnie, gdzie współorganizowaliśmy cykl spotkań i konferencji. Wydawnictwo przekazało na ten cel książki będące bestsellerami na rynku literatury dziecięcej. Współpracujemy też ze Stowarzyszeniem Dom Aniołów Stróżów w Katowicach – Załężu oraz SOS Wioski Dziecięce. Wspieramy od dawna Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy przekazując na aukcje książki, czy Fundację Zaczytani, która zbiera książki na terenie całej Polski i otwiera Biblioteki Małego Pacjenta w szpitalach, hospicjach oraz domach dziecka. Zajęłaś się też na inwestowaniem w komiksy i nowoczesne branże (książki elektroniczne). Wprowadzamy na rynek nietypowe produkty (książka która pachnie, książki 3D, książki z dźwiękiem). Promocja wydawnictwa polega na wielopokoleniowym wychowywaniu czytelnika (Wydawnictwo Debit dla dzieci, Imprint Młody Book dla młodzieży, Non Stop Comics dla miłośników komiksów). Tworzymy strony internetowe dla interaktywnych (Debit, Młody

Book) – mają to być platformy porozumiewania się z czytelnikami – wielopłaszczyznowe działania promocyjne uwzględniające interaktywny kontakt z czytelnikiem. A komiksy? Komiksy to przyszłość literatury. Weszliśmy w ten obszar rynku niewiele ponad rok temu i niezmiernie się cieszę, że branża komiksowa nas doceniła, przyznając nam tytuł Wydawcy Roku. Sonia Draga to pseudonim, czy prawdziwe nazwisko? To nie jest pseudonim, tylko faktyczne imię i nazwisko. Kiedyś dowiedziałam się nawet, że rodzina Dragów ma kilkusetletnią historię, a jedna odnoga Dragów wiązała się z Sasami. Co więcej, moje korzenie gdzieś się krzyżują z korzeniami Szczepana Twardocha. Imię zawdzięczam memu bratu, który był zafascynowany sąsiadką o imieniu Sonia i przekonał rodziców do takiego imienia. W 2015 roku zostałaś uhonorowana Orderem Narodowym Zasługi Republiki Francji za promocję literatury francuskiej. W marcu 2016 roku zajęłaś wysokie, siódme miejsce w plebiscycie Dziennika Zachodniego „50 najbardziej wpływowych kobiet województwa śląskiego”. Jakiej nagrody ty sama życzyłabyś sobie dziś najbardziej? Chyba czuję się zmęczona nadmierną ilością nieuczciwych ludzi, z jakimi miałam do czynienia w ostatnich latach, marzy mi się zatem więcej normalności i etyki w biznesie na co dzień. I chciałabym, żeby w polityce było mniej populizmu, a więcej realnego myślenia. Ciągle jest tyle regulacji niekorzystnych dla biznesu, że to wywołuje frustracje i utrudnia normalną pracę. Marzy mi się po prostu więcej normalności! rozmawiała Małgorzata Tkacz-Janik

*Drugi aspekt działalności to import i dystrybucja sprzętu do nagłośnienia samochodów i jachtów (Wyłączność na marki Caliber, JL Audio, Morel)

MAGAZYN METROPOLII 45


zdjęcie: www.mosquidron.pl

ludzie PASJONACI

46

MAGAZYN METROPOLII


ZERO RUTYNY,

WYMYŚLIMY COŚ NOWEGO rozmawia Adriana Urgacz-Kuźniak

Co wspólnego może mieć ze sobą: niesamowita iluminacja Ostrowa Tumskiego we Wrocławiu, przemyślane oświetlenie ekspozycji Muzeum Śląskiego, prace nad tunelem DTŚ-ki w Katowicach, stadion w Ghanie i budowa nowoczesnej biogazowni na Śląsku? Wszystkie te, jakże odległe od siebie elementy, związane są z jedną osobą – ZDZISŁAWEM ORZECHOWSKIM – pasjonatem, inżynierem elektrykiem, samoukiem i biznesmenem.

MAGAZYN METROPOLII 47


– Chcę opowiedzieć o ludziach i zdarzeniach, które splatają się ze sobą. Być może osoby, które przeczytają ten tekst, a uczestniczyły w nich, uśmiechną się, pokiwają głową i powiedzą: tak było – rozpoczyna swoją gawędę Zdzisław Orzechowski, który przyjął nasze zaproszenie na łamy Magazynu Prestiż. Zaczęło się od światła... ... a właściwie od dźwięku. Pamięta Pani, jak jest na studiach. Człowiek ima się różnych zajęć, które mają mu przynosić kieszonkowe, a – w przypadku młodych chłopaków – dobrze, gdyby pozwalały poznawać fajne dziewczyny. I mną kierowały takie pobudki, gdy po 3 miesiącach od rozpoczęcia pierwszego roku akademickiego zacząłem pracować w klubie studenckim Gwarek w Gliwicach. Byłem studentem Wydziału Elektrycznego na kierunku Automatyka i Metrologia Politechniki Śląskiej. W Gliwicach, podobnie jak w Katowicach, Warszawie czy w Krakowie, w klubach studenckich gromadzony był sprzęt, który służył do nagłaśniania tras koncertowych, festiwali organizowanych w Polsce, a skoro tak – była też ekipa, która się tym zajmowała. Rok po rozpoczęciu studiów jechałem samochodem do Kołobrzegu, obsługiwać tamtejszy festiwal. To była fajna robota – wszyscy chcieli pracować w nagłośnieniu, a mnie wtedy zaczęło interesować światło. Przez cały okres studiów, a także już po nich, nagłaśnialiśmy i oświetlaliśmy większość polskich zespołów na trasach koncertowych w kraju i za granicą. Dla wielu wymyślaliśmy nietypowe lampy. Pamiętam, jak na koncert zespołu Lombard konstruowaliśmy całkowicie nowe oświetlenie, gdzieś w gwarkowych piwnicach, przy pomocy ślusarzy z lokalnej firmy. Ale był efekt! Żaden zespół takich lamp dotąd nie miał.

rozmowę przy dobrym trunku. Powiedziałem mu: ja wiem jak to ma świecić, a Ty obrobisz to graficznie. Zrobimy zdjęcia dzienne i naniesiemy na nie oświetlenie tak, jak rzeczywiście ma wyglądać. Przypominam, że to nie były czasy programów komputerowych 3D wspomagających projektowanie. Siedzieliśmy dniami i nocami i w Photoshopie nanosiliśmy na zdjęcia efekt oświetlenia, czując na swoich plecach oddech licznej konkurencji z całego świata, która również usiłowała sprostać zadaniu. Wygraliśmy ten konkurs! Otrzymaliśmy zlecenie na wykonanie całej dokumentacji projektowej i uzyskanie pozwolenia na budowę. Gdy poproszono nas o artykuł o naszym projekcie do czasopism branżowych, zastanawialiśmy się, jak nazwać ten sposób przedstawienia efektu. Zdecydowaliśmy się na termin “wizualizacja fotograficzna”, który się przyjął i funkcjonuje do dziś. Po Ostrowie Tumskim posypały się zlecenia… Czego oczy nie widzą, tego sercu żal Ze względu na budowę naszego narządu wzroku i naszego mózgu nie analizujemy terenu, przez który codziennie przechodzimy. Po pierwszym kontakcie z drogą bądź obiektem zapamiętujemy go i następnym razem widzimy go już niejako z pamięci. Ale noc stwarza inne, dodatkowe możliwości. Jeśli znany nam obiekt jest dobrze oświetlony, wydobędziemy jego detale i zabawimy się w grę światła i cieni, to nagle przed nami wyrośnie ten sam, ale jakże inny z całym swoim bogactwem nowej nocnej architektury.

Z Muzeum Śląskim współpracowałem już wcześniej, jeszcze wtedy, gdy miało swoją siedzibę na Korfantego. Cenię naszych muzealników za zaangażowanie, otwartość i – co w tej branży konieczne – umiejętność przyjmowania kompromisów. Oświetlenie ekspozycji nowego Muzeum Śląskiego było ciężką, wymagającą, Przez 10 kolejnych lat pracowałem na polskich ale interesującą pracą. Ze względu na projekt estradach i oświetlałem trasy koncertowe polwnętrz i wprowadzone podziały sufitów, a także skich zespołów, aż w końcu dostałem ultimatum w związku z istniejącą już instalacją elektryczną, od żony, która dość już miała mojej nieobecbardzo trudnym zadaniem było prawidłowe i ności i zagroziła: ja albo walizki. To skierowało efektowne ustawienie oświetlenia ekspozycyjnemoją ścieżkę zawodową na inne tory. Dwa miego. Jeździliśmy wózkiem od obrazu do obrazu, siące później wykonałem pierwsze oświetlenie niektóre trzeba było zamienić miejscami, ale banku. udało się znaleźć najlepsze rozwiązania. Gdy praca sprawia przyjemność, nie liczy się tygodni Wizualizacja fotograficzna to moje dziecko jej trwania. To było wówczas, kiedy do Polski miał przyJak to z katowickim tunelem było… jechać nasz papież na organizowany Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu. Znana oświeZdarza się, że tak poważna inwestycja – a ta tleniowa firma OSRAM zapytała nas wtedy, czy należała do szczególnie trudnych – już po jej bylibyśmy w stanie wykonać dla nich konukończeniu spędza projektantom sen z powiek. cepcję iluminacji całego Ostrowa Tumskiego. Takie uczucie towarzyszyło mi, kiedy Katowice Wtedy przypomniałem sobie o Jarku Sołtysku, nawiedziły ulewy tak wielkie, że każdy bez wydawcy tego Magazynu. Umówiliśmy się na

48

MAGAZYN METROPOLII


Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Również ta, której kamienie milowe wyznaczają naszą ścieżkę zawodową. U początku tej drogi stoi edukacja, czasem ta na poziomie średnim, częściej jednak ukończone studia. Właśnie tam, na wszelakich uczelniach, spotykamy osoby o podobnych do naszych zainteresowaniach i umiejętnościach. Kto wie, ile razy skrzyżują się potem nasze drogi w tej zawodowej podróży?

MAGAZYN METROPOLII 49


ludzie PASJONACI

wyjątku przejazd pod wiaduktem tonął w wodzie. Wczesnym rankiem, jadąc do pracy, z duszą na ramieniu zadzwoniłem do naczelnika Wydziału Komunalnego z pytaniem: “Jak z jest z tunelem?” “A jak ma być, działa!” – usłyszałem krótką odpowiedź. Z tunelem w Katowicach wiąże się bardzo ciekawa historia. Opracowaliśmy kiedyś dla pewnej firmy koncepcję takiego obiektu. Tak jednak potoczyły się losy tej inwestycji, że nikt nam za naszą pracę nie zapłacił. Jakiś czas później otrzymałem telefon od nieznanej mi kobiety z pytaniem, czy to ja jestem autorem tej koncepcji, bo taką informację znalazła w stopce projektu. Gdy potwierdziłem, wyjaśniła, że chce ze mną porozmawiać na temat projektu innego tunelu. Powiedziała przy tym, że jest w Wiedniu i będzie w Katowicach za 5 godzin. Było zatem zaledwie 5 godzin na to, żeby przygotować zespół projektowy, który jest w stanie udźwignąć skomplikowany projekt tunelu. Gdy moja rozmówczyni zapukała do drzwi, miałem listę kilkunastu projektantów z różnych branż, a zatem zespół, z którym mogłem zacząć projektować ten obiekt. Tak się jednak złożyło, że to nie ta firma ostatecznie uczestniczyła w projektowaniu tunelu, ale naszą pracę zauważyły i doceniły firmy ILF Consulting Engineers Polska oraz Spółka Mosty Katowice. Ostatecznie wykonaliśmy nie tylko projekt oświetlenia tunelu i układu drogowego nad tunelem, ale również kilka innych instalacji branżowych. Przy projektowaniu tego tunelu mieliśmy w ogóle ciekawe doświadczenia. Ze strony austriackiej przyjeżdżała grupa ludzi z tak zwanej rady projektowej. Tymczasem nasza garstka fachowców projektowała kolejne instalacje, co budziło powszechne zdziwienie Austriaków. Tam każdy miał do wykonania konkretne zadania oparte na wąskiej specjalizacji. My umieliśmy rozmawiać o wszystkich 12 instalacjach i mieliśmy wiedzę na temat powstawania każdej z nich. Zawdzięczamy to temu, że tak kształcą nasze uczelnie techniczne. Przekazują nam bardzo szeroką wiedzę z wielu dziedzin, w myśl założenia, że każdy projekt elektryczny, techniczny, mechaniczny, a nawet chemiczny, to zespół naczyń połączonych. Katowicki tunel był pierwszym tego typu obiektem w Polsce. Trudności przy projektowaniu napotkaliśmy już na etapie przygotowania dokumentacji. Okazało się, że w polskiej normie na temat takich obiektów jest zaledwie jedno zdanie. Musieliśmy więc oprzeć naszą pracę na niemieckich wytycznych, tak zwanym Rapt. Zależało nam na tym, żeby ten tunel wykonany został perfekcyjnie. Szukałem zatem pomocy i tak trafiłem na szefową Polskiego Komitetu Oświetleniowego panią Alicję Peczyńską. Jeździłem do Warszawy do jej mieszkania i tam rozwiązywaliśmy problemy związane z tunelem. Ona udzielała mi iście akademickich wykładów. Ja teraz swoją wiedzę przekazuję studentom, projektantom. Za ten projekt też posypały się nagrody dla miasta i dla nas. Góra z górą się nie zejdzie, ale student ze studentem… Dziwnie układają się nasze życiowe ścieżki. Ludzie, którzy w moich czasach studiowali i zrzeszali się w różnych klubach, organizacjach i radach studenckich, w znakomitej większości albo mają własne firmy, albo zajmują eksponowane stanowiska w pierwszej lidze spółek Skarbu Państwa. To były dobre roczniki. Opracowywałem wtedy z moim kolegą, architektem Jurkiem Stożkiem, projekt stadionu w Ghanie, na pięknym afrykańskim

50

MAGAZYN METROPOLII

wybrzeżu Cape Coast. Pewnego dnia Jurek zapowiedział, że przyjadą inwestorzy, którzy mają jakiś ciężki technologicznie temat do rozwiązania. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jeden z nich to były kierownik klubu studenckiego Gwarek, Wojtek Kurdziel, pełniący później funkcję doradcy ministra ds. ochrony środowiska. Tym ciężkim tematem okazał się natomiast projekt biogazowni, która miała być wybudowana w Polsce. A trzeba podkreślić, że wtedy w naszym kraju nikt takich rzeczy nie robił. Mieliśmy zatem dylemat jak u Dyzmy: “nie ma problemu, tylko z kim ja to zrobię?”. Ostatecznie Jurek Stożek miał się zająć częścią architektoniczną, a ja na swoje barki wziąłem zagadnienia technologiczne, o których w kontekście biogazowni nie miałem wtedy zielonego pojęcia. Jak sobie poradziliśmy? Znaleźliśmy firmę w Niemczech, która wybudowała i nadzorowała pracę ponad 200 biogazowni. Jej właściciele zdecydowali się nam pomóc, po cichu licząc jednak, że nie poradzimy sobie z tematem i tym sposobem to oni przejmą nasze zadania i zyskają nowy rynek. Zaczęli od oprowadzenia nas po wybudowanych przez siebie biogazowniach, podkreślając skomplikowanie tego projektu. Na drugi dzień chcieli nam zorganizować podobną wycieczkę, nie spodziewali się jednak, że po pierwszym dniu my z naszymi projektantami po nieprzespanej nocy mieliśmy przygotowane dziesiątki zagadnień do omówienia. To zmieniło ich nastawienie do nas. W każdy piątek samolot Pyrzowice – Dortmund tam i z powrotem. Załogi samolotów znaliśmy już na pamięć, ale się opłaciło. Projekty otrzymały pozwolenia na budowę i – co więcej – na podstawie opracowanej technologii już z własnymi systemami sterowania. Tak się złożyło, że firma Polenergia stworzona przez Jana Kulczyka, zajmująca się instalacjami OZE wykupiła nasze projekty. I nie dość, że te biogazownie zaprojektowaliśmy, to jeszcze uczestniczyliśmy w ich budowie. Po tej inwestycji posypały się kolejne zamówienia. Dziś finalizujemy budowę biogazowni w Rzeczycach koło Gliwic. Chcemy zakończyć inwestycję w tym roku, i problem uciążliwego odoru gnojowicy wylewanej na pola wokół Rzeczyc i Gliwic przestanie istnieć. Zawsze swoim współpracownikom powtarzam, jak coś robicie to nie stosujcie rutyny, ona ogranicza, nie pozwala się rozwijać. Nawet w temacie biogazowni, po tych kilkunastu już projektach potrafiliśmy znaleźć nowe możliwości, które drzemią w tej technologii. Bo przecież w Polsce jest tylko 200 biogazowni, a w samych Niemczech ponad 9 tysięcy. Opierając się na zdobytym doświadczeniu napisaliśmy projekt podniesienia wydajności biogazowni, który spotkał się z pozytywną oceną Narodowego Centrum Badania i Rozwoju i przyznano środki na badania na najbliższe lata. A co wymyślimy za rok? Zero rutyny, wymyślimy coś nowego. Zaczęło się od oświetlenia – ale dziś na rynku działa mnóstwo firm, które z lepszym lub z gorszym skutkiem się w tym specjalizują. Dlatego podejmowałem kolejne wyzwania, każde inne, wymagające zdobycia nowej wiedzy i przynoszące satysfakcję. Na swej drodze spotykałem kolegów ze studiów, mijaliśmy się zawodowo, czasem na dłużej, a czasem przelotnie ściskając sobie rękę. Kto wie, z kim w przyszłości skrzyżują się moje ścieżki? wysłuchała: Adriana Urgacz-Kuźniak


CHCESZ WYBUDOWAĆ BIOGAZOWNIĘ? Tak możemy Ci pomóc: - zrobimy pełną analizę opłacalności, - stworzymy biznes plan i kredytowanie - przygotujemy komplet dokumentacji i pozwoleń - pomożemy Ci ją wybudować wspólnie lub dla Ciebie - uruchomimy i nauczymy jak ją obsługiwać - będziemy ją nadzorować dla Ciebie

www.torensa.pl MAGAZYN METROPOLII 51


ludzie LADY DYNAMITE

52

MAGAZYN METROPOLII


Zaprosiliśmy do Teatru Rozbark w Bytomiu ponad osiemdziesiąt dziewczyn i kobiet

MAGAZYN METROPOLII 53


ludzie LADY DYNAMITE

LADY DYNAMITE PODPALA LONT Karo Glazer o swoim nowym projekcie.

OSTRY ZAKRĘT

Wszystko wzięło się stąd, że wykonałam dosyć duży twist życiowy i z bardzo jazzowej wokalistki stałam się po prostu piosenkarką – artystką. Bardziej interesuje mnie szerszy temat, któremu się poświęcam, niż muzyka sensu stricto. Nie gra dla mnie roli styl, a kluczowy jest kompletny, spójny przekaz. Mam do powiedzenia coś ważnego i nauczyłam się wykorzystywać w tym celu różne aspekty sztuki, łączyć je ze sobą. Odrzuciłam na ten moment scat, improwizację – teraz po prostu śpiewam dobrze napisane piosenki. Ta transformacja trochę trwała. Musiałam wiele rzeczy w swoim życiu przemyśleć, zdefiniować na nowo. Właściwie wywodzę się z bluesowo-rock’n’rollowego środowiska i na początku mojej muzycznej drogi wcale nie byłam jazzowa... Ale po kolei...

YOU ARE ROCK!

Ta historia zaczęła się w Barcelonie, gdzie mieszka jeden z moich przyjaciół, który jest agentem rock’n’rollowym (współpracuje m.in. z ACDC czy The Rolling Stones). Kiedyś zaprosił mnie na jam session w Hotelu Ritz. Namawiał mnie, żebym przyszła koniecznie, bo na jam session miał pojawić się Chick Corea, który grał tam wcześniej koncert. Okazało się, że zamiast jazzu grają rock’n’rolla. Dawno tego wtedy nie śpiewałam, ale mnie nie trzeba długo namawiać, bym weszła na scenę i chwyciła za mikrofon… więc pośpiewałam trochę. Tego wieczora zagraliśmy między innymi Proud Mary, Angie, Knocking on heavens door czyli absolutne szlagiery z tego obszaru muzycznego. Okazało się, że pamiętam wszystkie teksty, a nawet choreografię do Proud Mary Tiny Turner, więc odegraliśmy niezłe show. Po tym wszystkim mój przyjaciel powiedział do mnie właśnie „Girl! You’re dynamite!” i dodał „Why someone who can rock plays pussy music like jazz?” („czemu ktoś kto czuje rock gra taką zniewieściałą muzykę jak jazz?”). Oczywiście nie do końca zgadzam się z takim podsumowaniem jazzu, bo to tylko stereotyp – dla mnie ma on mnóstwo energii i różne odcienie. Jednak nie da się

54

MAGAZYN METROPOLII

ukryć, że cała ta sytuacja popchnęła mnie w kierunku projektu Lady Dynamite, którego przekaz jest dokładnie taki, jak słowa tytułowej piosenki – nie jestem marionetką na scenie i robię to, co chcę. To kwintesencja mojej przemiany wewnętrznej, motto, które mówi, żeby się nie bać robić to, co się chce, niezależnie od opinii innych.

PIERWSZA ISKRA

Długo walczyłam ze sobą – czy ja, jako jazzowa diva, pani producent, mogę nagle zacząć skakać w majtkach na scenie, śpiewać i tańczyć z moimi cudownymi tancerzami i tancerkami. Nie miałam pewności, jak zareagują ludzie, czy to im się spodoba, ale postanowiłam robić swoje. Czy to wyszło? Zaczęłam pokazywać innym efekty swojej pracy. W momencie, w którym ktoś autentycznie wzruszył się przy mojej piosence zrozumiałam, że to była właściwa decyzja. Teraz wykorzystuję całą muzyczną wiedzę, którą mam, ale komponuję utwory tak, by przede wszystkim była w nich opowieść, bo to jest najważniejsze. Czemu śpiewam po angielsku? Zawsze śpiewałam przede wszystkim w tym języku. Częściej go używam, myślę w nim. Lady Dynamite to jednak projekt, który nie jest przeznaczony wyłącznie na polski rynek. Po polsku piszę tylko czasami, kiedy komponuję dla innych.

SIŁA JEST KOBIETĄ

To był dopiero początek drogi, tego, co chcę dalej robić. Nie tworzyć czy robić muzyki dla muzyki, tylko dawać ludziom poczucie siły. Mr. Dynamite nazywano kiedyś Jamesa Browna, a Lady Dynamite to projekt mocno nastawiony na kobiety, którym chciałabym przekazać, że każda z nich jest superbohaterką codzienności. One same często tego nie widzą, myślą o wszystkich, chcą uszczęśliwić każdego, a zapominają o sobie. A ja nauczyłam się tego, że niczego nie muszę. I właśnie to przekazuję dalej: nic nie musisz, jesteś piękna taka, jaka jesteś, niezależnie od tego, czy masz lat piętnaście, czterdzieści czy sześćdziesiąt.


Karo Glazer, Alexey Torgunakov, Szymon Dobosik / zdjęcie: Anne Mike

MAGAZYN METROPOLII 55


ludzie LADY DYNAMITE

Karo Glazer, Alexey Torgunakov, Szymon Dobosik / zdjęcie: Anne Mike

56

MAGAZYN METROPOLII


ROZPALAMY OGIEŃ

Projekt Lady Dynamite ewoluował i skanalizował się w pierwszym działaniu. Ten pierwszy krok miał pokazać, jak kobiety na niego reagują, czy chcą się zmieniać. Zaprosiliśmy do Teatru Rozbark w Bytomiu ponad osiemdziesiąt dziewczyn i kobiet (a nie były to wyłącznie tancerki, jak się niektórym wydaje). Zgłaszając się, nie do końca wiedziały na co się piszą – mowa była o warsztatach tańca, z którym mocno wiąże się projekt Lady Dynamite. Ich trenerem była Ania Jujka z You Can Dance (obydwie jesteśmy jak dynamit i świetnie się dopełniamy), a mimo to wszystkie przyszły z ochotą, by wyzwolić kobiecą energię tu i teraz. Rozstrzał wiekowy był spory – najstarsza uczestniczka miała 76, a najmłodsza 15 lat. Ja od rana byłam w stroju Lady Dynamite (body, kabaretki, obowiązkowa czerwona szminka) i na początku tej naszej przygody uczestniczki patrzyły na mnie trochę dziwnie. Nie przypuszczały, że pod koniec dnia wskoczą w podobne stroje bez większej namowy. Najważniejsze jednak, że same doszły do tego momentu i nikt ich do tego nie zmuszał. Wystarczyło tylko trochę motywacji – pracowały tego dnia zarówno z profesjonalnymi stylistami, fryzjerami, makijażystami jak i z tancerzami w kilku grupach. Kostiumy, w których wystąpiły w finale, też stworzyły sobie same, bo chcieliśmy odejść od kalki znanej z programów telewizyjnych: „zrobimy Ci totalną metamorfozę i dzisiaj będziesz piękna”. W projekcie Lady Dynamite chodzi o coś zupełnie innego: Ty sama wyzwolisz z siebie tę energię, sama sprawisz, że zabłyśniesz i staniesz się piękna. My byliśmy tam tylko po to, by pomóc – pokazywaliśmy im, jak Lady Dynamite może wyglądać, a one wybierały sobie swoją, indywidualna opcję. Wszystkie przyszły w czarnych legginsach i był taki moment, że stylistka powiedziała „drogie panie, to kto obcina jedną nogawkę? A kto chce pokazać brzuch?” – ku naszemu zdziwieniu to przede wszystkim najstarsze dziewczyny były totalnie wyzwolone i momentalnie poczuły, o co w tym wszystkim chodzi. Im dalej, tym każda z nich była bardziej zaangażowana i powiem szczerze, że nie spodziewałam się aż tak spektakularnego rezultatu. Dla mnie najważniejsza jest ta finalna przemiana uczestniczek i fakt, że nie są to tylko młode dziewczyny, ale piękne kobiety w każdym wieku i nie czuje się różnicy lat między nimi. Myślę, że chciały sobie przypomnieć albo poczuć, co to znaczy być Lady Dynamite, zrobić coś dla siebie.

MAMY MOC

Finalnie wykonałyśmy przygotowaną wcześniej próbną choreografię, dzięki czemu mamy już trochę fajnego materiału filmowego do projektu, a na końcu – i to był moment najważniejszy – odbyła się sesja zdjęciowa. Puściłyśmy sobie utwór Lady Dynamite i wtedy pojawił się mój przyjaciel Alexey Torgunakov (były główny męski tancerz w moskiewskim Teatrze Bolszoj) i rozpalił tę kobiecą energię, z którą pracowałyśmy cały dzień tak, że każda z nich poczuła, że jest kocicą, nie boi się i nie wstydzi. Ta chwila, którą fotografka Gosia Michalik zdołała uchwycić, była niesamowita. Dla takich momentów się żyje. Przekonała mnie, że warto z tego zrobić dużo większą akcję. Ona zaczęła się tutaj, na Śląsku, skąd pochodzę, skąd pochodzą nasze uczestniczki i gdzie jest wielu zdolnych ludzi z którymi współpracuję, ale dzieje się nadal. Pracujemy nad dużym klipem, w którym ma zagrać w sumie dwieście kobiet.

Mam to szczęście, że dostałam od losu wiele talentów, jednak jeden z nich jest absolutnie nadrzędny i, jak pokazały mi lata pracy jako trenerki wokalnej i artystki, najlepsze co mi w życiu wychodzi, to bycie dobrym energizerem. Naturalnie wiem jak sprawić, żeby ludziom się chciało. Wiem, za który sznurek pociągnąć, w jaką strunę uderzyć, żeby ktoś przeszedł samego siebie. Umiem dać ludziom energię, żeby zrobili rzeczy, o które sami siebie wcześniej nie podejrzewali. Może chodzi o to, że robię to całą sobą, daję to, co mam najlepszego i nie udaję, jestem autentyczna? To samo robiłam podczas treningów w ramach „Wake Up Your Voice” – dawałam z siebie 200%. Wciąż chcę pracować na najwyższych obrotach. I taki mam też plan na kolejne odsłony Lady Dynamite – chcę dołożyć do tego jeszcze vocal fitness i nauczyć ludzi zdrowo krzyczeć. To pomaga wyrazić emocje, a z tym mamy współcześnie ogromny problem.

NA 200 %

Moja mama śmieje się, że to co robię, jest prawie jak psychologia, ale ma sporo racji. Praca z ciałem i głosem, taniec oraz śpiew, komponowanie, czyli pisanie o życiu, storytelling – to są kluczowe umiejętności i kanały, którymi komunikujemy się ze światem. Potrzebna jest w tym wszystkim spójność – bez tego nie porwiesz ludzi, możesz być tylko marionetką, zrobić coś nietrwałego. Tego samego uczę moich studentów – każdy może stać się świetnym wokalistą. Nie „najlepszym na świecie”, bo takich nie ma, tylko najlepszą wersją siebie i trzeba się w działaniu skupić właśnie na rozwijaniu tego, co w nas najlepsze. Lady Dynamite to tylko kolejny etap tej filozofii. Mówimy w nim: nie bój się pokazać, że jesteś wyjątkowa, nie bój się stanąć przed kamerą. Jak to zwykle bywa z moimi pomysłami – ludzie nie wierzyli mi, że to zrobię, że to się uda. Ten dzień, w którym narodziła się Lady Dynamite w naszych uczestniczkach udowodnił, że da się to zrobić i że warto. rozmawiał Jarosław Sołtysek zdjęcia: Anne Mike

My, metropolitanki Śląsk kojarzy mi się z okręgiem Los Angeles. Nie ma tam wielkiego tłoku, mimo że to duża metropolia, a każde miasto ma w sobie swojską lokalność – podobnie jak miasta na Śląsku. No i łączy je droga 405, czyli taka DTŚ-ka. Cenię sobie te podobieństwa. KARO GLAZER właśc. Karolina Glazer – polska wokalistka jazzowa i kompozytorka. Specjalizuje się w instrumentalnym podejściu do głosu. Przywiązuje dużą wagę do improwizacji scatem. Urodziła się w Gliwicach. W 2007 roku została uznana przez amerykański magazyn muzyczny Singer Universe za jedną z 5 najlepiej rokujących wokalistek na świecie, będąc jednocześnie pierwszą Polką, której ten laur został przyznany. Ostatnio oprócz śpiewania i nauczania bywa jurorką telewizyjnego talent show.

MAGAZYN METROPOLII 57


ludzie ŚLĄSKI SZLAK KOBIET

Śląski Szlak Kobiet Poczet Posłanek Śląskich 1922-1939

58

MAGAZYN METROPOLII


Śląski Szlak Kobiet to cykl Magazynu Prestiż Metropolii gdzie przedstawiamy aktywne kobiety z przedwojennego Górnego Śląska, które wciąż pozostają „bohaterkami drugiego planu” i czekają na swoje odkrycie. W dziejach Sejmu Śląskiego zapisało się niewiele kobiet, bo zaledwie pięć. O ile ich warszawskie koleżanki nazywane były nieco żartobliwie „posełkami”, to wobec katowiczanek na żartach się nie kończyło i często wchodziły w grę złośliwości i niechęć, stąd przezywane były „poślicami”. Autorką idei Śląskiego Szlaku Kobiet jest dr Małgorzata Tkacz-Janik, memy-portrety posłanek stworzyła znana malarka i graficzka Marta Frej. Śląski Szlak Kobiet jest nie tylko przenośnią wędrówki po biografiach awangardy śląskich posłanek. Pierwszy spacer ich śladami „w realu” odbył się na początku 2016 roku. Zorganizowany przez Alinę Bednarz, Małgorzatę Tkacz-Janik i Katarzynę Tobór-Osadnik, założycielki Stowarzyszenia Śladem Kobiet, miał swój punkt startowy w pięknej i majestatycznej Sali Sejmu Śląskiego. Posłużyła ona jako tło do zaprezentowania sylwetki Janiny Omańkowskiej, która jako pierwsza kobieta w historii otwierała tam obrady sejmowe w październiku 1922 roku. JANINA OMAŃKOWSKA (1859 – 1927) urodziła się w Srebrnikach (powiat wąbrzeski). Była sztandarową kobiecą postacią w Sejmie Śląskim I kadencji i jako pierwsza kobieta w historii europejskiego parlamentaryzmu otworzyła i prowadziła obrady sejmu jako marszałkini-seniorka. Początkowo pracowała jako nauczycielka domowa w polskich dworach na terenie Wielkopolski, jednocześnie działając m.in. w ramach "Warty" – Towarzystwa Przyjaciół Wzajemnego Pouczania się oraz Opieki nad Dziećmi. Prowadziła tajne nauczanie, wygłaszała odczyty, zakładała biblioteki. Zaangażowana w działalność poznańskiej Czytelni dla Kobiet, pisała artykuły do „Gońca Wielkopolskiego” i „Pracy”. W 1902 r., z powodu prześladowań przez pruskie władze, zamieszkała na Górnym Śląsku. Znalazła pracę w bytomskiej redakcji "Katolika". Publikowała też w „Głosie Śląskim". Pisała często dla dzieci. Podczas Plebiscytu była redaktorką „Głosu Polek", aktywnie uczestniczyła we wszystkich powstaniach śląskich prowadząc akcję aprowizacyjną. Była prawdziwie charyzmatyczną liderką, przewodnicząc Związkowi Górnośląskich Towarzystw Kobiecych (od 1920 r. Zarządowi Głównemu Związku Towarzystw Polek na woj. Śląskie). 22 stycznia 1907 r. zorganizowała w Katowicach wiec dla kobiet. Mówiła tam o samokształceniu Polek i przygotowywaniu polskich dzieci do występowania w obronie swej narodowości. Została za to pociągnięta do odpowiedzialności sądowej. W 1921 roku zorganizowała w Gliwicach kilkutysięczny Zjazd Towarzystw Polek z udziałem kobiet ze Śląska, Polski i zagranicy. Wyrzucona z Bytomia zamieszkała (1922) w Królewskiej Hucie. Współpracowała z Wojciechem Korfantym i Chrześcijańską Demokracją. Z ramienia tej partii została w 1922 roku posłanką na Sejm Śląski I kadencji. W 1926 roku jako pierwsza kobieta z Górnego Śląska została uhonorowana Krzyżem Kawalerskim Orderu Polonia Resituta. Wydawcą pocztówek z wizerunkami posłanek autorstwa Marty Frej jest Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach. Pocztówki można kupić w kompletach lub pojedynczo w Muzeum Powstań Śląskich. Cytowanie i publikowanie – koniecznie z podaniem źródła: Śląski Szlak Kobiet, Katowice 2009-2022.

MAGAZYN METROPOLII 59


ludzie OCZEKIWANIE

Oczekiwanie Te sesje nie są łatwe. Choć tak się jeszcze nie zdarzyło, fotografce towarzyszy obawa, że stanie się nie tylko świadkiem oczekiwania na dziecko, ale i samego cudu narodzin. Być może dlatego właśnie w tych zdjęciach odnaleźć można niezwykłe piękno ulotności chwili. Zatrzymanie w czasie bycia dwoma osobami naraz. Czasie, który często drugi raz się nie powtarza. Nasze bohaterki zgodnie mówią innym mamom, że warto. A my, do utrwalonego na fotografii obrazu pragniemy dodać słowa – wspomnienia uczuć, jakie towarzyszyły oczekiwaniu na dziecko.

opisała Adriana Urgacz-Kuźniak fotografowała Izabella Paskuda / www.fotoeyes.pl

60

MAGAZYN METROPOLII


Nie bałam się. To było moje drugie dzieciątko, wydawało się, że wszystko już wiem. A jednak przyszło zaskoczenie – pierwszy syn, Tymek, nie spieszył się na świat, Franio natomiast postanowił się na nim pojawić sporo za wcześnie. Czekałam na Ciebie, Franiu.

MAGAZYN METROPOLII 61


ludzie OCZEKIWANIE

Bardzo lubię wracać do tych zdjęć. Jestem na nich taka lekka, taka radosna. Zdjęcia nie oddają tego, jak wygląda ciąża, ale pokazują jej najpiękniejsze chwile. To wtedy czujemy drugie życie w sobie, patrzymy, jak reaguje na nas i na swoją rodzinę, i jak rodzina, a zwłaszcza będące już na tym świecie dzieci, reagują na nie. Jak obserwują poruszające wyobraźnię, widoczne przez skórę ruchy dziecka – wyznaje Marta, która latem, czekając na Frania, zdecydowała się na sesję ciążową. Kilka miesięcy później, gdy ziemię pokrył biały puch, przed obiektywem stanęła Wiktoria. Przygotowując ten materiał zadzwoniliśmy do niej dokładnie w tym momencie, gdy pierwszy krzyk na tym świecie wydawała jej córka, Kornelia.

62

MAGAZYN METROPOLII


Czekałam na niego. Wraz z jego starszym bratem, Tymkiem, kładliśmy się na łóżku, czytaliśmy Franiowi bajeczki i śpiewaliśmy piosenki, choć nie mogliśmy go jeszcze dotknąć. Naszą ulubioną lekturą była książeczka „Czekając na dzidziusia”. To był dla nas czas ogromnego poruszenia i oczekiwania w atmosferze ogromnej miłości.

MAGAZYN METROPOLII 63


ludzie OCZEKIWANIE

To był magiczny stan, który nie pojawia się w życiu kobiety często. Całą rodziną przytulaliśmy się do brzuszka, z wielką niecierpliwością na siostrę czekał jej starszy o 4 lata brat, Jaś. Dzięki tej sesji mogę wracać do tamtych chwil, na fotografiach na zawsze zachowałam towarzyszące im szczęście. Czekałam na Ciebie, Kornelio.

64

MAGAZYN METROPOLII


Tak, są też obawy. Czy wszystko będzie dobrze. Czy dziecko urodzi się zdrowe. Ale w pamięci pozostaje tylko ta radość, płynąca z tego, że się czeka. To stan zaczarowany. Oczekiwanie na dziecko to niezwykle piękny, choć i niezaprzeczalnie trudny czas dla kobiety. Nie każda mama jest gotowa na to, by taki obraz siebie utrwalić na fotografii. Izabella Paskuda, właścicielka studia fotograficznego Foto Eyes i autorka zdjęć, ma na ten temat swoje przemyślenia. Wspomina pierwszą sesję zdjęciową, jaka w atmosferze kontrowersji rozbłysła w świetle jupiterów. Był rok 1991 i nagi brzuch na okładce Vanity Fair zaprezentowała piękna Demi Moore, otwierając tym samym macierzyństwu drogę na celebryckie salony. Za obiektywem stał wtedy nie zawodowy fotograf, a jej ówczesny mąż, Bruce Willis. Od tamtego czasu w postrzeganiu piękna oczekiwania na dziecko wiele się zmieniło. Jak mówi fotografka, przyszłe mamy

wyszły z kapci, przestały się ukrywać i odważnie celebrują te intymne chwile. W plenerze, w objęciach natury pokazują przed obiektywem to, co również stanowi naturę i to w jej najczystszej postaci. Te sesje nie są łatwe. Choć tak się jeszcze nie zdarzyło, fotografce towarzyszy obawa, że stanie się nie tylko świadkiem oczekiwania na dziecko, ale i samego cudu narodzin. Być może dlatego właśnie w tych zdjęciach odnaleźć można niezwykłe piękno ulotności chwili. Zatrzymanie w czasie bycia dwoma osobami naraz. Czasie, który często drugi raz się nie powtarza. Nasze bohaterki zgodnie mówią innym mamom, że warto.

MAGAZYN METROPOLII 65


OBIEKTY POŻĄDANIA

OBIEKTY POŻĄDANIA

66

MAGAZYN METROPOLII


OBIEKTY POŻĄDANIA

PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY

staje się ozdobą jubilerskiego dzieła sztuki. W klasycznym wzorze, perfekcyjne szlify brylantu można w pełni podziwiać i docenić dzięki dyskretnej oprawie w postaci sześciu krap. Widoczny pierścionek wykonano z żółtego złota o próbie 585 i ozdobiono brylantem o masie 0,70 ct, czystości SI1, barwie H. Cena od 23 990 zł

Pierścionek zaręczynowy to symbol miłości i esencja ponadczasowego piękna. Chwila zaręczyn przypieczętowana diamentowym blaskiem. Jednych urzeka piękno samego diamentu, inni wolą widzieć go jako serce wyjątkowej biżuterii. Oszałamiająca kaskada szlachetnych refleksów zdobi ekskluzywny pierścionek zaręczynowy ze złota. Kamień zakuty w biżuterię nie traci na wartości, a

1 MAGAZYN METROPOLII 67

foto: www.apart.pl

SYMBOL MIŁOŚCI I ESENCJA PIĘKNA


OBIEKTY POŻĄDANIA

PACO RABANNE

NIECH ŻYJĄ SZCZĘŚCIARZE

złoto przybiera jeszcze szlachetniejszą postać najrzadszego z metali: platyny. 1 MILLION LUCKY. Kąsa aromatycznym zapachem zielonej śliwki. Urzeka męską wonią drzew. Pobudza pragnienie soczystym orzechem laskowym. LADY MILLION LUCKY. Różana rewolucja, która wyzwala, tworząc przestrzeń dla czystych doznań. Ponętny sandałowiec przekracza granice.

Paco Rabanne świętuje jubileusz kultowych zapachów 1 Million, których pierwsza podstawowa wersja zadebiutowała w 2008 roku. Przez dziesięć lat wyprodukowano blisko 60 milionów złotych sztabek. Aby celebrować 10. rocznicę 1 Million Lucky i Lady Million Lucky wkraczają na scenę i na nowo definiują szczęście. Bo kiedy ma się wszystko, pragnie się jeszcze więcej. W Million Lucky kultowe

2 68

MAGAZYN METROPOLII


OBIEKTY POŻĄDANIA

JAGUAR XE

dorosłymi pasażerami z tyłu. A dzięki pojemności bagażnika do 455 litrów jest dużo miejsca na bagaż. Poprawiając jakość powietrza w XE, jonizacja kabinowa usuwa szkodliwe patogeny, alergeny i nieprzyjemne zapachy. Dzięki jonizacji cząsteczek w kabinie i neutralizacji zanieczyszczeń powietrza, dba o samopoczucie kierowcy i pasażerów.

Instynktownie przyciągający uwagę, muskularny wygląd XE podkreśla jego stylową prezencję. Reflektory LED z charakterystycznymi światłami do jazdy dziennej, szeroka atrapa chłodnicy i dynamiczny przedni zderzak podkreślają dominujący profil pojazdu. Dzięki długości 4 672 mm i szerokości 1 850 mm (ze złożonymi lusterkami) można być pewnym, ze podróż będzie wygodna, nawet z trzema

3 MAGAZYN METROPOLII 69

foto: www.media.jaguar.com

MUSKULARNY I STYLOWY


OBIEKTY POŻĄDANIA

HARLEY-DAVIDSON

WSZYSTKO DLA WOLNOŚCI. WOLNOŚĆ DLA WSZYSTKICH.

przemierzających drogi na całym świecie. Motocykliści, którzy wybrali Harley-Davidson wywodzą się z różnych środowisk, a łączy ich miłość do wolności i żądza przygód. Mają w sercu wartości, które są wizytówką Harley-Davidson – niezależność, autentyczność i pasję przemierzania drogi.

foto: www.harley-davidson.com

Na całym świecie Harley-Davidson silnie, z pasją i szczerze jednoczy ludzi. Od miasta do miasta, od kraju do kraju, filozofia wolności i wyrażania siebie przekracza granice kultur, płci i wieku. Harley-Davidson jest uważany za legendarną markę, a firma za swój najważniejszy cel stawia wyzwalanie emocji i spełnianie marzeń o osobistej wolności motocyklistów

4 70

MAGAZYN METROPOLII


OBIEKTY POŻĄDANIA

BREITLING I BENTLEY

mistrzostwa. Elegancję i wydajność. Projektanci zegarków, by podkreślić bliskie relacje z marką Bentley, obszernie czerpali ze wzornictwa słynnych brytyjskich samochodów. Pierścienie lunety są szlifowane na wzór powierzchni przycisków kontrolnych w kokpicie Bentleya, a tarcze powtarzają typografię ich desek rozdzielczych. Cena od 49 000 zł

Breitling i Bentley. Były sobie kiedyś dwie znakomite marki, które miały wiele wspólnego. Dzieliły tę samą pasję do wykwintnych mechanizmów. Pragnęły łączyć prestiż i wydajność. Obie symbolizował uskrzydlony inicjał B. Pewnego dnia ich drogi skrzyżowały się. To spotkanie dało początek kolekcji wyjątkowych chronografów - linii Breitling for Bentley, splatającej to, co najlepsze z dwóch ekskluzywnych światów motoryzacji i zegar-

5 MAGAZYN METROPOLII 71

foto: www.apart.pl

BRYTYJSKI SZYK I SZWAJCARSKA TRADYCJA


styl GUZIKOVA

MOSKIEWSKI SZYK Nazwa marki Guzikova wywodzi się od panieńskiego nazwiska mojej mamy, która nauczyła mnie szyć i zaraziła pasją do mody mówi IZABELA IWIŃSKA, projektantka mody. Rosyjskie brzmienie nazwy marki też nie jest przypadkowe – uważam że w Rosji kobiety ubierają się najpiękniej. Fascynuje mnie moskiewski szyk. Pochodzę z Gliwic, ale od czterech lat mieszkam w Katowicach.

72

MAGAZYN METROPOLII


Jak zostałam projektantką? Chyba zawsze w głębi serca nią byłam. Kiedy miałam sześć lat, bez przerwy rysowałam modowe projekty i nigdy mi się to nie znudziło, dlatego później poszłam do liceum plastycznego, a potem na studia. Ostatecznie studia rzuciłam, bo kiedy marka Guzikova się rozwinęła musiałam się jej poświęcić i nie miałam czasu na nic innego. INSPIRACJE Inspiruje mnie wszystko – nawet problemy życiowe czy spory polityczne, ale też podróże, wzory na tkaninach. Lubię obserwować przyrodę, zwłaszcza wiosną czuję, że odradzam się razem z nią i ona też jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Przeglądam również to, co tworzą inni projektanci, bo lubię wiedzieć co dzieje się w świecie mody. Nie inspiruję się jednak nimi. Poza tym nie znalazłam jeszcze projektanta, który w stu procentach trafiłby w mój gust. PROCES TWORZENIA Nie zabieram się za tworzenie, jeśli nie mam weny – od niej musi się zacząć cały proces. To bywa deprymujące, bo czasami chodzę całymi dniami zła, że powinnam coś narysować, ale nie ma natchnienia. Jednak warto na nie czekać, bo zdarzają się też takie dni, kiedy zrywam się wcześnie z łóżka żeby rysować to, co przez noc urodziło się w mojej głowie. W każdej kolekcji jest zazwyczaj kilkanaście setów. Zaczynam od stworzenia szkiców, które zawierają nie tylko końcowy efekt, ale też cały proces.

MAGAZYN METROPOLII 73


styl GUZIKOVA

SUKIENKA ASHLEY

SUKIENKA CHARLOTTE SUKIENKA SELENA

74

MAGAZYN METROPOLII


KRAWCY Coraz trudniej znaleźć osoby, które potrafią dobrze szyć. Zniknęły zawodówki krawieckie i nie jest łatwo o dobrych krawców, którzy znają swoje rzemiosło. Sama długo szukałam pracowników z odpowiednimi umiejętnościami. Znalezienie krawców (bo to właśnie panowie szyją dla mojej marki) zajęło mi dwa lata. Najważniejsze, że znaleźliśmy wspólny język, potrafią wyczuć moje projekty i mają dryg do mody, przykładają się do każdego detalu i dbają o wykończenie. KLIENTKI Moje klientki są pewne siebie. To kobiety sukcesu, z pazurem, które wiedzą czego chcą, lubią modę i nie chcą stać w cieniu. Nierzadko to one występują na zdjęciach promocyjnych. Często przesyłają mi swoje zdjęcia i jeśli pasują do mojej koncepcji, klimatu kolekcji, chętnie umieszczam je np. na Instagramie. Promocja kolekcji nie może się jednak obyć bez profesjonalnych modelek. Ostatnio w moich ubraniach wystąpiła na przykład znana modelka Sandra Kubicka. BIZNES Sprzedawałam swoje rzeczy w dwóch butikach – w Białymstoku i Warszawie. Zdecydowałam jednak, że postawię na sprzedaż internetową, na którą mam wpływ. Cały czas dbam o komunikację w social mediach, tworzę kolaże, wrzucam nowe projekty. To pozwala mi również zadbać o komfort klientek – mogą wybrać standardowy rozmiar albo podać swoje wymiary i zupełnie bezpłatnie, w ciągu dwóch dni przygotowujemy dla nich kreację szytą na wymiar. Dbam o każdy detal – od rodzaju materiału po firmowe, specjalnie zamawiane guziki. To się sprawdza, bo nigdy jeszcze nie zdarzyły mi się reklamacje.

MAGAZYN METROPOLII 75


styl GUZIKOVA

TSHIRT LILLY

BLUZA GUZIKOVA

DBAM O KAŻDY DETAL, OD RODZAJU MATERIAŁU PO FIRMOWE, SPECJALNIE ZAMAWIANE GUZIKI

76

MAGAZYN METROPOLII


MODA Widzę, na przykładzie moich koleżanek, że Polki potrafią się dobrze ubrać. Przy szerszym jednak spojrzeniu bywa z tym różnie. Gdybym miała oceniać to na podstawie obserwacji katowickiej ulicy, powiedziałabym raczej, że jest ona podzielona pół na pół. Współcześnie moda jest tak szeroka, że nie narzuca jednego trendu i każdy element, umiejętnie zestawiony, może być modny. Potrzeba tylko wyczucia, czy dany akcent powinien być tylko detalem, czy pojawić się jako total look. Według mnie ludzie przywiązują teraz większą uwagę do jakości materiałów, chcą tego, co jest wygodne, sprawdzi się na co dzień, da komfort noszenia.

PŁASZCZ TIFFANY

rozmawiała Małgorzata Katafiasz

Branża modowa jest bardzo dynamiczna. Już na początku roku trzeba myśleć o wiośnie i o tym, co wtedy będzie modne. Ja kieruję się wyczuciem i tym, co mnie samej się podoba. Wśród najważniejszych nadchodzących trendów mogę wymienić chociażby sprany jeans, kwiaty na tłach w mocnym fiolecie i różu. To trendy lansowane na wybiegach, które wybrzmią też w mojej wiosennej kolekcji.

W sesji fotograficznej kolekcji Guzikova wystąpiła modelka Sandra Kubicka zdjęcia: Kitana Photography MAGAZYN METROPOLII 77


PRÊT-À-PORTER

styl PRÊT-À-PORTER

kurtka Miso, tunika lniana Bäckerei Bytom, nerka Zala, torba Woollove, okulary własność stylistki

78

MAGAZYN METROPOLII


stylizacja: Joanna „Star” Czupryniak make-up: Julia Pachniewska zdjęcia: www.kolonowe.pl

lniana tunika, spodnie Bäckerei Bytom, oversizowa bluzka Miso, torba Zala

tunika bawełniana recyclingowa Miso, worek Woollove, nerka Zala, naszyjnik Smietki Wrocław

MAGAZYN METROPOLII 79


styl PRÊT-À-PORTER

80

tunika recyclingowa Miso, torba Woollove

MAGAZYN METROPOLII

spódnica Miso, nerka Zala


tuniki i spodnie lniane Bäckerei Bytom, torba niebieska Zala, nerka Zala, naszyjnik Smietki Wrocław, torba skórzana własność stylistki

tuniki i spodnie lniane Bäckerei Bytom, tunika Miso, torba niebieska Zala, naszyjnik Smietki Wrocław, torba skórzana własność stylistki

MAGAZYN METROPOLII 81


styl PRÊT-À-PORTER

82

MAGAZYN METROPOLII

kurtka PP projekt, sukienka Miso


spódnica Miso, nerka Zala, torebka Woollove

kimono Miso, tunika lniana Bäckerei Bytom, spódnica Miso, nerka Zala

MAGAZYN METROPOLII 83


PRÊT-À-PORTER

styl PRÊT-À-PORTER

sukienka Miso, torebka Woollove 84

MAGAZYN METROPOLII

sukienka Miso, tunika lniana Bäckerei Bytom, worek Woollove


spรณdnica Miso, torba Woollove MAGAZYN METROPOLII 85


styl PRÊT-À-PORTER fotograf Kolonowe

Monika Urzoń i Karolina Jakoweńko: Bäckerei Bytom to młoda marka, która produkuje lniane ubrania. Proste w formie, swobodne i wygodne. Natchnieniem jest miasto, w którym powstają i któremu sa dedykowane. Ich funkcjonalność pozwala na poczucie luzu i niezobowiązującą „lekkość bytu”, naturalny materiał harmonijnie koresponduje z otoczeniem, a bytomskie krawieckie rzemiosło gwarantuje doskonałą jakość. www.backerei.eu

Artystyczny projekt modowy stylistki Joanny „Star” Czupryniak. Śląska marka tworząca unikaty z wykorzystaniem materiałów recyclingowych. Ubrania dla ludzi, nie płci, drukowane ręcznie autorskimi grafikami.

Zala to marka stworzona w Gierałtowicach przez Agnieszkę Zalewską-Dziwoki. Projektantka i producentka wyspecjalizowała się w szyciu torebek z różnych materiałów, między innymi z wodoodpornej kodury, kolorowej bawełny i dzianin dresowych. Saszetki od Zali to ręcznie szyte produkty autorskiego pomysłu. Zala to również bajeczne ubranka dla dzieci wykonane z ekologicznej bawełny.

Woollove to marka stworzona w 2012 roku z pasji do szydełkowania i szycia. Ewa tworzy od 7 roku życia, a więc i doświadczenie ma spore. Zaczęła od wydziergania rudego komina, a potem zaczęła szyć Ekotaszki, torby tworzone z materiałów recyclingowych. Obecnie szyje na zamówienie i po wielu latach poszukiwań swojego miejsca wróciła do Polski i zamieszkała w Gliwicach.

86

MAGAZYN METROPOLII

stylizacja sesji Joanna „Star” Czupryniak


modelka Maja Kruszyńska

projektantka wnętrz, pracownia A La Carte

Beata Kruszyńska

modelka Teresa Hałat

modelka Hania Kruszyńska

MAGAZYN METROPOLII 87


styl 3 pytania

NA ROWER! Najzagorzalsi bikerzy twierdzą, że sezon rowerowy trwa cały rok. Jednak większość z nas odpala swoje maszyny wiosną. Jak przygotować się do sezonu rowerowego radzi MAREK ŻURAWIECKI, właściciel Żuru Sport Center

1

JAK DOBRAĆ ROWER DO ROWEROWYCH ZAMIARÓW?

To bardzo ważna kwes�a. Po pierwsze trzeba określić, gdzie się planuje jeździć – czy po asfaltach i ubitych równych drogach szutrowych, czy po ciężkim terenie takim jak piachy, las, ścieżki trudno przejezdne, góry, ostre zjazdy i podjazdy. A także, ile kilometrów planujemy przejechać w sezonie. Jeżeli w obszarze naszego zainteresowania będą szlaki o równym podłożu i wypady 3-4 razy w miesiącu, to w sezonie powinniśmy przejechać ok. 1000 km. Jeżeli to będzie dystans dużo mniejszy, to nie ma znaczenia, na czym będziemy jeździć. Wracając do sprawy, wybieramy rower trekkingowy lub crossowy na kołach 28 cali. Oczywiście z ramą odpowiednio dobraną pod względem rozmiaru. Tym już zajmie się sprzedawca. Sugeruję rower firmowy. Nie wchodzi w grę rower z marketu. Firmy znane i posiadające renomę od lat to: Merida, Trek, Specialized, Ktm, Sco�, Cube, Ghost, Fokus, Gazelle, Batavus. Od kilku lat istnieją młodsze firmy: Kellys, Kross i wiele innych, których nie wymieniam, gdyż jest ich sporo i można sobie to poprzeglądać samemu. Cena takiego roweru dla amatora w wersji oszczędnej to 1600-2000 złotych. Dla kogoś, kto przykłada wagę do dobrej „maszyny” to powyżej tych kwot. Uważam, że 3500-4500 zł to kwota, za którą możemy mieć bardzo przyzwoity rower turystyczny. A teraz teren trudny i góry. Wiadomo, że jeżeli w grę wchodzi ciężki teren i góry to zakładam, że jesteśmy dobrymi rowerzystami z wytrenowanym organizmem i sporymi umiejętnościami. Do dyspozycji mamy rowery MTB na kołach 27,5 cala i 29 cali. Rozmiar kół zależy od upodobania rowerzysty i jego wzrostu. Uważam, że od ok. 170 cm wzwyż skłaniamy się ku 29 calom. Cena roweru na płaski trudny teren to od ok. 2500 złotych, natomiast na rower, który ma dobrze działać w górach wydamy co najmniej 3500 zł. Oczywiście to temat do dłuższej dyskusji, ponieważ jest bardzo wiele czynników wpływają-

88

MAGAZYN METROPOLII

cych na cenę. Przedstawiłem tylko zasady ogólne, szczegóły warto omówić na przykład z fachowym sprzedawcą.

2 3

CO DAJE JAZDA NA ROWERZE I JAK TRENOWAĆ W ROZUMIENIU AMATORSKIM?

Jazda na rowerze daje bardzo dużo dobrego. Przede wszystkim odciąża stawy, podnosi wydolność, czyli nasza kondycja rośnie. Jednocześnie tracimy zgromadzone przez zimę zbędne kilogramy. Żeby to osiągnąć, jeździmy około 3 razy w tygodniu po minimum 40 minut. Dystans nie jest istotny, ważne jest, że jedziemy na 80-85% naszego tętna maksymalnego. I to wystarczy. Oczywiście więcej szczegółów można uzyskać u fachowców, ale to żadne cuda. Sprawa jest w miarę prosta, tylko trzeba to wyliczyć, a także odpowiednio jeść i pić. To ważne. Pijemy cały czas, przed jazdą, podczas i po. Napoje izotoniczne, a nie samą wodę, żadne soki sztuczne, Fanty i inne trucizny. Własnej roboty izo to woda, miód, cytryna lub witamina C i odrobina soli.

W CO POWINNIŚMY WYPOSAŻYĆ DODATKOWO NASZ ROWER, NO I OCZYWIŚCIE SIEBIE?

Podstawa to kask. Masz kask – masz mózg, ktoś to dobrze określił i tego się trzymajmy. Okulary, dobry strój rowerowy, czyli spodenki kolarskie z odpowiednią wkładką i oczywiście koszulka. Na zimniejsze dni z długimi nogawkami i długimi rękawami. Tego jest mnóstwo, ale ważne, by używać odzieży typowo rowerowej. Buty przede wszystkim z twardą podeszwą, najlepiej specjalnie rowerowe, Shimano, Sidi, Diadora, NW... Dobrze zaopatrzyć się w monitor pracy serca (pulsometr), by kontrolować tętno, czyli intensywność naszego wysiłku. Koszt to od ok. 90 zł nawet do 2500 zł, ale na początek ten tani wystarczy. No i oczywiście koszyk lub koszyki na bidon albo butelkę z napojem. Życzę dobrej jazdy i efektów.

rozmawiała Małgorzata Katafiasz

www.zurawiecki.eu


MAGAZYN METROPOLII 89


moto PORSCHE 911 (901)

911

Porsche

Odrestaurowana i gotowa do drogi: Porsche Museum po raz pierwszy prezentuje najstarszą „911” tekst: Artur Jakubczak / Porsche Polska zdjęcia: Porsche Museum

90

MAGAZYN METROPOLII


Porsche Museum / Stuttgart

Stuttgart.

Po trzech latach renowacji Porsche Museum zaprezentowało jeden z najnowszych nabytków w swojej kolekcji – a jednocześnie najstarszą „911”, jaką posiada. Samochód można oglądać podczas specjalnej wystawy pod tytułem „911 (901 No. 57) – A legend takes off”, organizowanej od 14 grudnia 2017 r. do 8 kwietnia 2018 r. Czerwone coupé zostało wyprodukowane w październiku 1964 r. jako jeden z pierwszy seryjnych egzemplarzy sportowego modelu, znanego wówczas jako 901. Porsche Museum natrafiło na to rzadkie znalezisko niemal dokładnie 50 lat później – i zdecydowało się odkupić je z myślą o przywróceniu do oryginalnego stanu. Porsche pokazało prototypowe 901 jesienią 1963 roku z myślą o zastąpieniu nim leciwej już serii 356. Nowe coupe było większe, mocniejsze i dużo droższe, a zanim

zdecydowano o jego ostatecznym kształcie stworzono m.in. prototyp dla czterech osób. Na niemieckich drogach testowano kilkanaście egzemplarzy prototypowych, a jesienią 1964 ruszyła produkcja i auto pojawiło się na salonie samochodowym w Paryżu. Wtedy do Porsche odezwał się Peugeot, który zastrzegł sobie nazwy z zerem w środku. Niemcy odpowiedzieli zmianą nazwy na 911. Wszystkie pojazdy klientów wyprodukowane wcześniej powstały jako „901”, ale zostały sprzedane już jako „911”. W fabrycznej kolekcji Porsche brakowało takiego rarytasu przez 50 lat.

2014: ekipa telewizyjna natknęła się na ukryty skarb o historycznej wadze.

W 2014 r., podczas wyceniania kolekcji zapomnianych, odnalezionych w pewnej stodole przedmiotów, niemiecka ekipa telewizyjna pracująca nad programem o antykach

MAGAZYN METROPOLII 91


moto PORSCHE 911 (901)

i pamiątkach, natknęła się na dwa egzemplarze 911 z lat 60. Po przesłaniu zapytania do Porsche Museum okazało się, że jeden z nich – z podwoziem numer 300.057 – należał do rzadkich egzemplarzy zbudowanych przed zmianą nazwy modelu. Porsche Museum zdecydowało się odkupić oba auta za cenę ustaloną przez niezależnego eksperta, a tym samym domknęło istotną lukę w swojej kolekcji znaczących klasycznych aut marki Porsche.

Najpierw naprawa, później wymiana: skomplikowana, szeroko zakrojona renowacja z wykorzystaniem autentycznych części.

Jednym z istotnych czynników przemawiających za zakupem starej „911” był fakt, że nigdy wcześniej nie poddawano jej renowacji. Dzięki temu specjaliści z muzeum mieli okazję odbudować sportowy wóz z zachowaniem maksymalnej autentyczności i zgodności z oryginałem. Do przywrócenia mocno zardzewiałego samochodu do pierwotnego stanu wykorzystano oryginalne części nadwozia z epoki, pochodzące z innego egzemplarza, a prace renowacyjne zajęły łącznie trzy lata. Silnik, przekładnia, elektryka i wnętrze zostały naprawione wedle jednej zasady: gdzie tylko było to możliwe, starano się zatrzymać jak najwięcej fabrycznych części i elementów, a dopiero później decydowano się na wymianę. I właśnie z powodu tych skomplikowanych metod renowacji, tradycyjnie stosowanych przez Porsche Museum, odbudowa tego historycznie ważnego sportowego auta trwała tak długo.

Po trzech latach renowacji wnętrze wygląda jak spod igły

Stan samochodu w 2014

92

MAGAZYN METROPOLII


MAGAZYN METROPOLII 93


moto PORSCHE 911 (901)

94

MAGAZYN METROPOLII


MAGAZYN METROPOLII 95


styl ARCHITEKTURA

96

MAGAZYN METROPOLII


ŚWIAT GRZESIA Świat widziany przez okno sztuki

Niemal już nie pamiętamy jak wyglądał ten budynek przed zmianami. Przypominają o tym jedynie setki zdjęć zrobionych dla potrzeb dokumentacji. Za to dobrze pamiętamy moment, w którym narodziła się idea zaprojektowania okna sztuki. Zabrze, w którym zlokalizowany jest budynek przedszkola, to miasto pełne kontrastów. W każdym niemal miejscu spotykamy się z jego pięknem i miejscami z witalną zielenią, ale i z czarnymi od sadz elewacjami kamienic. Z przyjaznymi i uśmiechniętymi twarzami dzieci oraz szorstkimi spojrzeniami innych mijających nas ludzi… Ten właśnie klimat, który często jest źródłem inspiracji w twórczości artystycznej śląskich malarzy, towarzyszy niemal codziennie dzieciom idącym do pobliskich szkół i przedszkoli. A gdyby tak uporządkować ten swoisty chaos wprowadzając go w kadr okien, przez które spojrzenie na świat nabrałoby innego znaczenia? Tak postawione pytanie zrodziło pomysł, aby peł-

ną sprzeczności przestrzeń miejską oddzielić od dobudowanych sal przedszkola dużym oknem, a w istocie kompozycją wielu okien. Zabieg ten zainicjował pewien tok ciekawych zdarzeń. Od strony wejściowej na białej jak śnieg elewacji pojawiło się duże, kolorowe, abstrakcyjne okno. Zestawienie kolorowych ram, ciepłych barw oraz wypełnień okiennych zaświeciło pozytywną energią, tak mocno charakteryzującą temperament dzieci. Różowy akcent przy drzwiach wejściowych stał się symbolicznym odciskiem szminki, takim samym, jak ten pozostawiany na policzkach dziecka przez całus mamy, która odprowadza je właśnie do przedszkola. Elementy stolarki zestawione z białymi i gładkimi ścianami elewacji zadziałały jak obrazy osadzone w białym niczym śnieg passe-partout. Tak skomponowana bryła budynku zaczęła pobudzać zmysły przechodniów i pozwoliła im dostrzec

MAGAZYN METROPOLII 97


styl ARCHITEKTURA

PIET MONDRIAN, malarz holenderski, twórca neoplastycyzmu, operował prostymi, poziomymi i pionowymi liniami, prostokątami i kolorami podstawowymi, np. w KOMPOZYCJI Z CZERWIENIĄ, ŻÓŁCIENIEM I BŁĘKITEM (1921).

INSPIRACJA

Wywarł wielki wpływ na rozwój abstrakcji w malarstwie i na architekturę XX wieku. (Wikipedia)

cały budynek jako element sztuki w przestrzeni miejskiej. Zauważyli też, że wpisał się on w otoczenie i zaczął na nie pozytywnie oddziaływać, by w końcu zmienić je na bardziej przyjazne i estetyczne. A CO Z MAŁYM GRZESIEM, DLA KTÓREGO ZREALIZOWANO W TAKI SPOSÓB OBIEKT? Duże okno z podziałem na różnych wielkości ramy zaczęło wpływać na wyobraźnię siedzącego na dywanie Grzesia. Świat widziany w drodze do przedszkola i ten przez okno niby takie same, a jednak zaczęły wydawać mu się różne. Grzesio dostrzegł w wydzielonych kadrach okna inny świat, w którym fragment drzewa i siedzący na gałęzi ptaszek łączy się z fragmentem domu oraz nieba. W drugim planie kadru promień słońca wpływa przez poruszające się na wietrze liście… W końcu Grzesiu zauważył, że to co widzi, często uwiecznia na białej kartce papieru. Zaczął rozumieć, że to co utrwala na niej, też jest formą sztuki, którą teraz dostrzega przez kolorowe okno. Dobrze zrealizowana inwestycja wpływa pozytywnie na mieszkańców i użytkowników. Na początku w każdej z nich należy znaleźć pomysł, a później umiejętnie go rozwijać. Przy użyciu odpowiednich materiałów architekci potrafią sprostać tym wymaganiom. Dają one odpowiednią jakość wszystkim elewacjom, dzięki którym świat Grzesia będzie wyglądał zupełnie inaczej… Projekt modernizacji przedszkola 43 w Zabrzu otrzymał tytuł Fasada Roku 2018 dla firmy PROJEKT PLUS ARCHITEKCI. tekst i zdjęcia: autorzy projektu arch. Grzegorz Tkacz, arch. Tomasz Borkowski www.projektplus.pl Konkurs Fasada Roku pozwala wyłonić i docenić najlepsze realizacje budowlane, na których elewacji zastosowano kompletną technologię Baumit: system ociepleń, system tynkowy z wykończeniem lub program produktów renowacyjnych z wykończeniem. Konkurs skierowany jest głównie do architektów.

98

MAGAZYN METROPOLII


MAGAZYN METROPOLII 99


foto: Ewa Zielińska

kultura BIBLIOTEKA

100

MAGAZYN METROPOLII


TRUP,

KTÓREGO NIE BYŁO, MIASTO, KTÓRE WCIĄŻ JEST z Moniką Kassner, autorką powieści „Sprawa Salzmanna. Trup, którego nie było” rozmawia Justyna Wydra

Świętochłowice. Rok 1934. Zadłużony właściciel restauracji „U Mally’ego” – Georg Salzmann – popełnia samobójstwo. W każdym razie tak, po krótkim śledztwie, stwierdza policja. Wierzyciele restauratora zostają z niczym, a tymczasem „U Mally’ego” zaczynają się tajemnicze kradzieże. Na szczęście miejscowy radca prawny Adolf Jendrysek nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń. Rozpoczyna prywatne śledztwo…

MAGAZYN METROPOLII 101


kultura BIBLIOTEKA

zane z miastem są prawdziwe. Również numery domów, w których się te wszystkie punkty mieściły, odtworzyłam zgodnie z planem miasta z tamtego czasu oraz książką adresową z 1930 roku.

„Historia miejsca, w którym mieszkamy jest kluczem do poznania samego siebie”. Cytuję z notki biograficznej Moniki Kassner. Jak to rozumieć? Kiedy myślę o moich miejscach, wydaje mi się, że z nimi jest tak, jak ze wszystkim, co kochamy. Przypominają mi się wtedy słowa lisa z Małego Księcia: „Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”. Miejsce, w którym mieszkamy oswaja nas, a my je. Powinniśmy się czuć za nie odpowiedzialni. Uczucie to staje się silniejsze, jeśli mieszkamy w miejscu, z którym jesteśmy związani od pokoleń. To, kim jesteśmy, determinuje miejsce, z którego pochodzi nasza rodzina, ale też my sami. Dlatego słowo „miejsce” jest dla mnie kluczem. Świętochłowice, lipiec 1934. Właściciel restauracji „U Mally’ego”, niejaki Georg Salzmann zostaje znaleziony martwy. Policja rozpoczyna śledztwo... To wydarzyło się naprawdę? Salzmann był drugim właścicielem restauracji przy ulicy Bytomskiej 26. Podobnie jak pierwszy – Robert Mally – zadłużył się. Mally popełnił samobójstwo, a Salzmann zniknął. Niedługo później w restauracji zaczęły dziać się dziwne rzeczy: nocą w piwnicy słychać było jakieś hałasy, ktoś chodził po korytarzach, znikały przedmioty. Ta historia poruszyła moją wyobraźnię. Wykorzystałam ją jednak po swojemu. Ile historycznej prawdy, a ile odautorskiej fikcji jest w książce? Akcja powieści toczy się na przełomie lipca i sierpnia 1934 roku. To bardzo ważne, ponieważ punktem centralnym opowieści jest napad na Bank Ludowy w Świętochłowicach w środę ósmego sierpnia tegoż roku o godzinie 11:30. Dlatego wszystkie wydarzenia dzieją się albo przed, albo po tej dacie. Oczywiście według kalendarza z 1934 roku. Prawie wszyscy bohaterowie powieści to postacie historyczne, z głównym bohaterem i jego rodziną włącznie. Jeśli są wymyślone, jak na przykład Inga Bittner czy Alfred Tomalla, noszą nazwiska, które do dziś w Świętochłowicach funkcjonują. Większość prawdy historycznej zawartej w książce dotyczy historii miasta. Z założenia chciałam wiernie odtworzyć Świętochłowice tamtego czasu, przywrócić miejsca i ludzi. Stąd kino, wszystkie sklepy, restauracje, ich właściciele, a także historie zwią-

102

MAGAZYN METROPOLII

Faktycznie. Obok dzielnego radcy prawnego Adolfa Jendryska, drugim, nie mniej istotnym bohaterem powieści „Sprawa Salzmanna” są Świętochłowice. Czy one, tamte dawne Świętochłowice, wciąż istnieją? Odpowiedź na to pytanie łączy się z poprzednią, ponieważ Świętochłowice tamtego czasu istnieją, ale są ukryte pod warstwą współczesnego miasta. Niektóre punkty na planie dzisiejszych Świętochłowic nie zmieniły swojego przeznaczenia – i chodzi nie tylko o kościoły, ale także np. Starą Aptekę Knechtla, która stoi od początku w tym samym miejscu, podobnie jest ze sklepem Dybały, z tym, że on akurat zmienił swoje położenie. Muzeum Powstań Śląskich to budynek, w którym m. in. mieścił się komisariat ówczesnej policji. Dokąd Monika Kassner zabrałaby gościa, który po raz pierwszy odwiedza jej miasto? Są miejsca w Świętochłowicach, które polecają przewodniki – Dwie Wieże byłej kopalni Polska, Muzeum Powstań Śląskich, kościoły: wotywny katolicki i ewangelicki z unikatowymi witrażami i motywami roślinnymi na sklepieniu nawy głównej. Zresztą, specjalnie do książki Sprawa Salzmanna mój mąż zaprojektował okolicznościową pocztówkę, ilustrującą cztery wybrane miejsca związane z przygodami Jendryska. Otrzyma ją każdy, kto kupi książkę, bądź już ją zakupił. W Świętochłowicach są też budowle zwykłe, acz wyjątkowe, obok których co dzień przechodzimy i nie zdajemy sobie sprawy z ich historycznej wartości. To na przykład dwa najstarsze budynki przy ulicy Katowickiej – wspomniana Stara Apteka Knechtla, która do dziś pełni tę samą funkcję oraz pusty obecnie budynek pierwszego Urzędu Gminy pod numerem 15. Są też dwie przepiękne kamienice – jedna żydowska przy Katowickiej, a druga – nazywam ją „kamienicą trzech krzyży” – przy ulicy Bytomskiej. Te miejsca i jeszcze parę innych chcę pokazać uczestnikom pierwszego spaceru z Jendryskiem po Świętochłowicach, który planujemy zorganizować razem z Muzeum Powstań Śląskich już wiosną i na który wszystkich serdecznie zapraszam. MONIKA KASSNER – historyczka i polonistka, działaczka społeczna, dziennikarka pisząca po śląsku, autorka książki przygodowo-historycznej dla dzieci „Zaginione perły księżnej Daisy” oraz artykułów m.in. do kwartalnika „Fabryka Silesia”, wyróżniona w konkursie na Jednoaktówkę po śląsku. Uważa, że historia miejsca, w którym mieszkamy, jest kluczem do poznania samego siebie.


MAGAZYN METROPOLII 103 ilustracja: Jarosław Kassner


kultura FESTIWAL FILHARMONIA

Centrum Kultury Jazovia na gliwickim Rynku

TU MOŻNA DOTKNĄĆ CAŁY ŚWIAT MUZYKI Pod względem organizacyjnym nie uznają kompromisów. Kompozycja tego fes�walu musi być stworzona pod wysokie oczekiwania, i to się sprawdza od lat. W Gliwicach, w Centrum Kultury Jazovia wystartowała kolejna edycja Fes�walu Filharmonia, czyli cyklu przedsięwzięć, których główną cechą jest przedstawienie uniwersalnego piękna muzyki, w różnych jej zaawansowanych odmianach. Za sterami tego wydarzenia stoi Krzysztof Kobyliński – muzyk i kompozytor. W ostatnich dniach marca odbyły się dwa koncerty, na scenie Jazovii zagościła amerykańska wokalistka Aimee Allen z zespołem i specjaliści do spraw włoskiego jazzu Lorenzo De Fin� Quartet, a kwiecień rozpoczął się koncertem polskich pianistów: Mateusza Gawędy i Pawła Kaczmarczyka. Do lipca odbędzie się jeszcze kilkanaście koncertowych wieczorów, a Centrum Kultury Jazovia będzie punktem orientacyjnym dla tych, którzy dobrej muzyki po prostu potrzebują, jak tlenu. Paweł Januszewski, Jazovia

Aimee Allen Quartet / foto: Michał Buksa

104

MAGAZYN METROPOLII


MAGAZYN METROPOLII 105


kultura MIASTO OGRODÓW

PRZYZWYCZAILIŚMY SIĘ, ŻE JAZZ JEST MUZYKĄ MĘŻCZYZN. CZY KOBIETY W TYM ŚWIECIE MAJĄ DUŻO DO POWIEDZENIA? To prawda, że jazz, jak niestety i pozostałe gatunki muzyczne, to dość męski świat. Jednak kobiety w branży muzycznej mają, na szczęście, coraz więcej do powiedzenia. Europejska Sieć Jazzowa skupiająca 140 członków z całego kontynentu niedawno wystosowała manifest genderowy, ale i w praktyce budowania programów czy prezentowania kobiet na scenie jazzowych klubów i fes�wali widzę coraz większy postęp. W tej chwili brak kobiet jest od razu zauważony i szeroko komentowany.

foto: materiały KMO

PYTAM O TO, BO PROGRAM TEGOROCZNEGO KJAF JEST WYJĄTKOWO KOBIECY… To prawda. Będąc jedynym polskim fes�walem należącym do inicjatywy Keychange (gwarantującej wypracowanie równowagi płci 50/50 w programie artystycznym) bardzo zależy nam, aby kobiety-instrumentalistki miały w nim swoje, należne miejsce. Promujemy głównie młodych artystów europejskich, w równym stopniu mężczyzn i kobiety, często z bardzo odległych zakątków świata, w którym gra się dość nietypowy jazz. W tym roku usłyszymy śpiewającą tradycyjny joik Marję Mortensson z norweskiej Laponii, polską awangardową wiolonczelistkę Resinę czy mul�instrumentalistkę Maję Osojnik, Słowenkę zamieszkałą w Austrii. MAMY TEŻ REPREZENTANTA SCENY NOWOJORSKIEJ ERIKA FRIEDLANDERA. CZY TO GWIAZDA TEGOROCZNEGO FESTIWALU? Zdecydowanie tak. Erik Friedlander to żyjąca legenda. Związany od lat z Johnem Zornem, do Katowic przyjedzie w potrójnej roli: jako wiolonczelista projektu Reverso, z solowym Block Ice and Propane osnutym wokół fotografii swojego ojca, słynnego Lee Friedlandera i jako osoba zapowiadająca wystawę portretów jazzowych autorstwa Lee. Do Katowic przyjadą specjalnie wyselekcjonowane portrety Cheta Bakera czy Milesa Davisa, po raz pierwszy pokazywane w kraju.

O najbardziej kobiecym festiwalu jazzowym Katowice JazzArt Festival rozmawiamy z MARTYNĄ MARKOWSKĄ, koordynatorką

KJAF TO, JAK ZAWSZE, WYJĄTKOWE WYDARZENIA TOWARZYSZĄCE... Oprócz wystawy fotograficznej Friedlandera seniora proponujemy specjalną instalację Mony Tusz, która powstaje we współpracy z naszym stałym partnerem Muzeum Śląskim. Ponadto polecamy wizualno-muzyczną kolaborację muzyków z Londynu i artystów wizualnych z Katowic, czytanie książki autorstwa dziennikarza BBC Kevina LeGendre z towarzyszeniem saksofonistki Camilli George, panel dyskusyjny poświęcony właśnie zagadnieniu kobiet w jazzie i cały szereg niespodzianek w przestrzeni miejskiej. rozmawiała Małgorzata Katafiasz

106

MAGAZYN METROPOLII


8 Katowice JazzArt Festival

26— —30 04 . 1 9

Miles Davis: You should never be comfortable, man.

Marcin Krupa Prezydent Miasta Katowice zaprasza

miasto-ogrodow.eu jazzartfestival.eu

25—29.04.19 Kevin LeGendre & Camilla George U K Reverso U S A Z SA M M S L O/AT Anja Lauvdal & Heida Johannesdottir N O Morris Kliphuis N L

ORGAN IZATORZY

PARTN E R Z Y

Marja Mortensson N O Erik Friedlander U S A Spring Roll F R Pixvae CO   /   F R Hubert Zemler P L HANG EM HIGH P L   /   C H   /   AT InnerCity Ensemble P L Giulia Valle trio E S P

30.04.19 International Jazz Day: Resina P L Marisa Nadler U S A Księżyc P L

PATRO NAT

PATRO NAT M E D IALNY

MAGAZYN METROPOLII 107


Foto: Maciej Stobierski

kultura AFISZARIUM

TARTUFFE

przekład: Jerzy Radziwiłowicz reżyseria: Rudolf Zioło

PREMIERA 29 MARCA

108

MAGAZYN METROPOLII


LUDWIG A. MINKUS

Inscenizacja i choreografia:

Henryk Konwiński

PREMIERA:

26.04.2019 SPEKTAKLE

27.04.2019, 11.05.2019 21.05.2019

Teatr Śląski w Katowicach

DON KICHOT - balet w 3 aktach - pięciu obrazach tekst: Ludwig A. Minkus, kierownictwo muzyczne: Arif Dadashev, inscenizacja i choreografia: Henryk Konwiński PREMIERA 26, 27 KWIETNIA, 11 MAJA

Spektakl, inspirowany legendarną powieścią Miguela Cervantesa, po szesnastu latach powraca na deski Opery Śląskiej. Błędny rycerz i jego wierny giermek Sancho Pansa, wędrują przez Hiszpanię. W jednej z wiosek spotykają parę zakochanych. Ubogi cyrulik Basilio kocha piękną Kitri. Dziewczyna ma już bogatego pretendenta do swojej ręki i… surowego ojca, dla którego ważne jest to, aby córka wyszła za mąż za zamożnego kandydata. Basilio jednak liczy, że uda mu się zdobyć fortunę i w ten sposób zaskarbić łaski ojca ukochanej. Don Kichot, którego misją jest ratowanie świata, chce im oczywiście pomóc. Zwłaszcza, że widzi w Kitri swoją ukochaną, wymarzoną Dulcyneę… Balet ma w sobie wiele humoru, a przygody bohaterów stają się impulsem do prezentowania popisowych wariacji solowych, duetów i tańców zespołowych. Dotyczy to zarówno prezentacji w tańcach charakterystycznych typu cygański oraz tańce hiszpańskie jak fantango, seguidilla czy bolero. Jednocześnie mamy tu w pełni przedstawiony taniec klasyczny o najwyższym poziomie techniki. Premiera: 26 kwietnia 2019

Zapraszamy na piątą edycję FESTIWALU KATOWICE KULTURA NATURA KOBIETA, która odbędzie się w dniach 10–19 maja. Festiwal tradycyjnie otworzy koncertem abonamentowym Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia pod batutą Alexandra Liebreicha. NOSPR wystąpi także 16 maja prezentując dzieła Czajkowskiego, Berlioza i Króla Edypa Strawińskiego ze specjalnym udziałem Zbigniewa Zamachowskiego. Na dwóch koncertach, w piątek 17 i w sobotę 18 maja Festiwal gościć będzie jedną z najlepszych austriackich orkiestr Mozarteumorchester Salzburg i jej dyrektora artystycznego Riccardo Minasiego. Podczas sobotniego koncertu orkiestrze towarzyszyć będzie uznana pianistka Luisa Imorde. Tradycją Festiwalu jest także zapraszanie największych gwiazd pianistyki. Tak będzie i tym razem. 12 maja wystąpi uznawany za jednego z najlepszych rosyjskich pianistów Nikolai Lugansky. We wtorek, 14 maja festiwalowy liederabend uświetni światowej sławy brytyjska śpiewaczka Dame Sarah Connolly z towarzyszeniem Josepha Middletona. 19 maja jedno z najważniejszych wydarzeń Festiwalu – koncert słynnej londyńskiej Philharmonic Orchestra pod batutą wspaniałej Alondry de la Parry. Podczas tego wieczoru Koncert skrzypcowy d-moll op. 47 Jeana Sibeliusa wykona absolutna gwiazda światowej wiolinistyki Viktoria Mullova.

MAGAZYN METROPOLII 109


Foto: Artur Wacławek

kultura AFISZARIUM

CABARET / duża scena

JOE MASTEROFF, JOHN KANDER, FRED EBB

muzyka: John Kander libretto: Joe Masteroff reżyseria: Jacek Bończyk

reżyseria Jacek Bończyk

8, 9, 10, 11, 12 MAJA

PREMIERA 30 i 31 MARCA 2019 www.teatr-rozrywki.pl

Sponsorzy:

110

MAGAZYN METROPOLII

Partner spektaklu:

Patronat medialny:


WIELE DEMONÓW / duża scena

adaptacja: Katarzyna Knychalska, reżyseria: Jacek Głomb

22, 23, 24, 25, 26 KWIETNIA

„Wiele demonów” według powieści Jerzego Pilcha łączy napięcie kryminalnej zagadki, metafizyczne pytania o ludzką naturę i mistrzowski humor pisarza z Wisły. W Sigle, w której trwa odwieczna wojna lutrów z katolikami, prym wiodą dwie niezwykłe córki pastora, siostry Mrak. Skąd się bierze ich charyzma? Czy to tylko przejaw ponadprzeciętnej inteligencji, czy może konszachty z demonami, w które wierzy się w wiosce równie mocno jak w Boga i przesądy?

INTELIGENCI / scena kameralna reżyseria: Robert Talarczyk

23, 24, 25 KWIETNIA

Prapremiera najnowszej sztuki Marka Modzelewskiego, autora takich tekstów jak „Koronacja”, „All Inclusive” czy „Szwedzki stół”. Tym razem dramatopisarz bierze na warsztat mit współczesnej inteligencji, by zapytać, do czego może prowadzić okopywanie się w jedynie słusznym punkcie widzenia. „Inteligenci” to czarna komedia o granicach wolności i tolerancji, o narastających społecznych oraz politycznych konfliktach, które przenoszą się do naszych domów, a także o związanej z nimi przemianie systemów wartości.

ZORRO / duża scena

reżyseria i libretto: Jacek Bończyk, muzyka: Zbigniew Krzywański

26, 27, 28 KWIETNIA

W każdych czasach, dobrych i złych, w czasach szarych, już zapomnianych i tych dzisiejszych – kolorowych i zabieganych, ludzie tęsknią za swoim SUPERBOHATEREM. Tak było, jest i będzie. I dlatego opowieść o szlachetnym Zorro porywa nasze serca niezależnie od wieku. Prawdziwa legenda powraca.

MARIACKA 5 / mała scena

tekst, reżyseria, scenografia i światło: Lech Majewski

27, 28 KWIETNIA

Tytułowy adres monodramu – Mariacka 5 – to znana wszystkim katowiczanom ulica, na której niegdyś rezydowały pracownice fachu pokrewnego miłości. Ta przejmująca, tragikomiczna spowiedź starej ulicznicy wibruje emocjami. Elżbieta Okupska – ulubiona aktorka śląskiej publiczności – wydobywa z nich prawdę i z szokującą czasami bezpośredniością rysuje obraz kobiety świadomej swego upadku. Bolesna, ale i zabawna opowieść spisana została w gwarze śląskiej i to jest niewątpliwie dodatkowy atut tego przedstawienia. SPEKTAKL WYŁĄCZNIE DLA DOROSŁYCH!

MAGAZYN METROPOLII 111


kultura AFISZARIUM

MIASTO WE KRWI / Scena w Ruinach Teatru Victoria reżyseria: Jacek Głomb, scenariusz: Robert Urbański

PREMIERA 17, 18, 31 MAJA

Będzie to widowisko według kronik królewskich Wiliama Szekspira, współczesna historia walki o władzę, opowieść o zderzeniu ludzkich namiętności. Spektakl reżyseruje Jacek Głomb, dyrektor z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy.

DZIECI Z BULLERBYN WG ASTRID LINDGREN

adaptacja sceniczna: Anna Ilczuk, reżyseria: Jerzy Jan Połoński

24, 25, 26, 27, 28 KWIETNIA

Adaptacja znakomitej powieści Astrid Lindgren, cieszącej się niesłabnącym powodzeniem i sympatią zarówno dzieci, jak i rodziców. Ukłon w stronę wyobraźni i hołd dla dziecięcej, niczym nieskrępowanej wiary w siłę przyjaźni i uśmiechu. Bogaty świat zabaw, radości, smutków, pierwszych obowiązków i rodzinnych rytuałów jest idealnym punktem wyjścia do gry teatralną formą. Wziąć kultowy tekst Astrid Lindgren, wymieszać go z szaleńczą ekspresją aktorów i niebanalną scenografią. Doprawić wszystko brawurową choreografią, szczyptą muzyki i oddać taką mieszankę w ręce reżysera Jerzego Jana Połońskiego, ubranego w czapkę kucharską. Jakość potrawy gwarantowana. (Krzysztof Niedźwiedzki)

112

MAGAZYN METROPOLII

KRÓLOWIE STRZELCÓW, SPORT W CIENIU IMPERIUM Reżyseria i opracowanie muzyczne: Piotr Ratajczak Tekst: Piotr Rowicki, Piotr Ratajczak

26, 27 KWIETNIA

Piotr Rowicki: Spektakl „Królowie Strzelców” to przedstawienie o polityce i sporcie, ale nie z punktu widzenia ideologii, władzy, państw. To historie ludzkie, dramaty sportowców, którzy znaleźli się w określonym czasie i określonej sytuacji politycznej, ideologicznej i ponoszą tego konsekwencje.

DZIENNIK ANNY FRANK

tekst: Eric-Emmanuel Schmitt, reżyseria: Krzysztof Prus

30, 31 KWIETNIA

Czy można wyobrazić sobie świat osobliwszy, bardziej hermetyczny od tego, który dzieje się w głowie dorastającej dziewczyny? Po powrocie z obozu w Auschwitz, Otto Frank, jedyny ocalały spośród członków ukrywającej we wspólnym mieszkaniu żydowskiej społeczności, odkrywa sekretny dziennik nastoletniej córki. Książka pt. “Dziennik Anny Frank”, określana jako pamiętnik spisany ręką młodej Żydówki ukrywającej się podczas II Wojny Światowej w Amsterdamie, wpisana została w 2009 r. do rejestru UNESCO o nazwie “Pamięć Świata”.


MIŁOŚĆ I POLITYKA

BIWAKOWE LOWE

24 KWIETNIA, 4 MAJA

22 KWIETNIA, 4 MAJA

autor: Pierre Sauvil, reżyseria: Mariusz Orski Czy minister sprawiedliwości ma kochankę? Czy odda żonę w zamian za milczenie? Jak przespać się z żoną ministra i awansować? Kradzież, szantaż, przekupstwo. Czy polityka kojarzy Wam się z nienawiścią, czy z miłością? Francuska komedia pełna seksu, humoru i niespodziewanych zwrotów akcji. Wszelkie podobieństwa wykluczone...

KTO NIE MA NIE PŁACI

autor: Dario Fo, reżyseria: Hubert Bronicki

28 KWIETNIA

Główna intryga sztuki oscylująca na granicy kryminału opowiada bardzo zabawną historię zbiorowego rabunku supermarketu przez zazwyczaj ułożone i pokorne gospodynie domowe. Piękne i zdesperowane panie, upychają pośpiesznie łupy pod płaszcze. Kradzież się udaje, ale jak na widok ciążowych brzuchów zareagują mężowie? Służby rozpoczynają śledztwo, mężowie ruszają w poszukiwaniu szpitala...

autor: Marta Marzęcka-Wiśniewska, reżyseria: Piotr Wiśniewski Czy trzykrotna rozwódka, kelnerka po 40-stce udzielająca rad starszej, racjonalnej siostrze trafi w sedno? Jak pogodzić pijackie karaoke okraszone kankanem z chórem kościelnym? Czyż nie w równowadze siła i nadzieja? Carpe diem, carpe noctem, drodzy Widzowie!

PARAPETÓWKA

reżyseria: Ewa Błachnio, scenariusz: E. Błachnio, Jakub Kasprzak

27 KWIETNIA, 24 MAJA

Z pozoru lekka komedia uświadamia nam, jak nasze emocje, uczucia, zachowania, wybory potrafią nas tłamsić, przytłaczać. Codzienna historia opowiedziana z niecodziennej perspektywy…

SEKS DLA OPORNYCH

tekst: Michele Riml, reżyseria: Piotr Wiśniewski

28 KWIETNIA, 25, 26 MAJA

Długoletnie małżeństwo postanawia ożywić swój związek i z egzemplarzem popularnego poradnika seksualnego rezerwuje miejsce w hotelowym pokoju.

MAGAZYN METROPOLII 113


kultura KWESTIONARIUSZ AKTORSKI

Imię i nazwisko Grzegorz Kwas W teatrze od 1996 roku Debiutancka rola na scenie Czugunow „Wilki i owce” w reżyserii Jana Peszka Życiowe motto „Żeby się porządnie zachowywać” Pies czy kot? Pies Radio czy telewizja? Radio Ulubiona scena w filmie Każda z filmu „Salto” Tadeusza Konwickiego Ulubiony cytat z dramatu „Teraz zawsze jestem sobą. Tak długo wędrowałem zanim doszedłem do siebie” T. Różewicz „ Kartoteka” Główna cecha charakteru Nieustępliwość w dążeniu do celu

Czym dla ciebie jest teatr? Drugim domem Ukochana rola Bohater z „Kartoteki” T. Różewicza Najtrudniejsza rola Arturo Ui Wymarzona rola Chory z urojenia Moliera lub, za chwilę, Król Lear Szekspira Bohater literacki Wokulski

foto: mat. prasowe Teatru

U przyjaciół najbardziej cenię Lojalność

GRZEGORZ KWAS (ur. 1973 w Tarnowskich Górach), Absolwent PWST w Krakowie (1996). Zadebiutował w Teatrze im. L. Solskiego w Tarnowie w spektaklu „Wilki i owce” w reżyserii Jana Peszka rolami Pawlina Sawielicza i Wukoła Naumowicza Czugunowa (1995). Od 2004 roku związany z Teatrem Zagłębia.

Twój Mistrz? Nie mam Nigdy nie przyjmę roli Pippi Langstrumpf – chociaż??? Największa wpadka na scenie Grałem postać Jajecznicy w „Ożenku” Gogola i przez cały spektakl odklejały mi się wąsy, które przytrzymywałem ręką. W końcu odkleiły się na dobre i upadły na scenę. Przydepnąłem je ze złością butem i dostałem brawa od publiczności. Zrozumieli moją mękę.

Korzeniec

Koń, kobieta i kanarek

Dobry wojak Szwejk

Tartuffe

Piosenka na ostatnią drogę Zamfir „Lonely Shepherd” Jak nie aktor, to kto? To… reżyser Jakie pytanie nie padło? Czy wybrał bym ten zawód jeszcze raz…

114

MAGAZYN METROPOLII


foto: mat. prasowe / Tomasz Zakrzewski

TARTUFFE

O KRÓLEWNIE WEŁENCE

25, 26 KWIETNIA, 14 CZERWCA

24, 25, 26, 27, 28, 30 KWIETNIA

przekład: Jerzy Radziwiłowicz, reżyseria: Rudolf Zioło „Tartuffe albo Szalbierz” to jedna z najgłośniejszych sztuk Moliera napisana w 1664 roku. Przez pięć lat była objęta zakazem wystawiania wydanym przez Ludwika XIV, zaś arcybiskup Paryża pod karą ekskomuniki zabraniał wiernym przedstawiania, oglądania, a nawet czytania tego utworu. Dramat Moliera to opowieść o Tartuffie jako symbolu politycznej siły, który wykorzystuje religię dla osiągnięcia własnych celów; Orgonie zaślepionym ideologią, doprowadzającym do ruiny rodzinę czy pani Pernelle, terroryzującej najbliższych swą naiwną wiarą. Pozostali członkowie rodziny: Elmira, Marianna, Damis i Kleant próbują przeciwstawić się obłudnemu Świętoszkowi i przywrócić zaburzony przez niego spokój w rodzinnym domu. Czy także dzisiaj, po niemal trzystu pięćdziesięciu latach, utwór Moliera budzi tak żywe reakcje?

BOEING, BOEING

tekst: Marc Camoletti, reżyseria i scenografia: Wojciech Leśniak

27, 28 KWIETNIA, 11, 12 MAJA

To jedna z najczęściej wystawianych komedii na świecie. Ten lot nie powoduje turbulencji, a jedynie mnóstwo śmiechu.

tekst: Maria Joterka, reżyseria: Janusz Ryl-Krystianowski Sztuka inspirowana baśnią Marii Krüger Apolejka i jej osiołek to pełna wdzięku, zabawna i pogodna historia o miłości, wykorzystująca motyw narzeczonego zamienionego w zwierzę. Królewna Wełenka i Królewicz Kłębuszek jeszcze się nie znają, ale są sobie przeznaczeni. Tęsknią i marzą przeczuwając, że miłość nada ich życiu sens, że we dwoje będzie radośniej i ciekawiej. Ona czeka niecierpliwie w wieży, on szuka jej po całym świecie, choć ten cały świat to tak naprawdę miasteczko i jego sympatyczni mieszkańcy – Kwiaciarka, Listonosz, Kominiarczyk, Aptekarz… Stara Prządka plącze jednak nitki i losy młodych bohaterów; zanim więc uda im się spotkać, będą musieli się trochę natrudzić. Jak to w baśniach bywa, miasteczko nie jest bowiem takie zwyczajne. Pojawi się w nim zaczarowana studnia i jabłoń z owocami o magicznej mocy, ktoś zamieni się w osła, a zając przebiegnie pod drzewem w najmniej odpowiednim momencie… W końcu jednak Królewicz odnajdzie zapodziane druty Prządki, a ta wskaże mu w nagrodę drogę do Królewny. Inscenizacja zrealizowana z dystansem i dużym poczuciem humoru, łączy konwencję żywego planu z lalkami.

MAGAZYN METROPOLII 115


KRONIKA TOWARZYSKA / TEATR ŚLĄSKI W KATOWICACH

foto: Przemysław Jendroska

116

5 kwietnia w Teatrze Śląskim w Katowicach, podczas prapremiery ROSEMARY, historia Rose została opowiedziana na nowo. Dzięki tekstowi Magdy Fertacz jej głos wreszcie wybrzmiał. Spektakl w reżyserii Wojciecha Farugi wchodzi w odważny dialog z legendarnym filmem Romana Polańskiego, a historia znana z „Dziecka Rosemary” nabiera nowego, jeszcze bardziej przerażającego, bo ludzkiego wymiaru.

MAGAZYN METROPOLII


KRONIKA TOWARZYSKA / TEATR ROZRYWKI W CHORZOWIE

30 i 31 marca w Teatrze Rozrywki w Chorzowie odbyła się premiera jednego z najgłośniejszych musicali świata – świetnie skonstruowanej, pełnej wspaniałej, przebojowej muzyki opowieści o rodzącym się nazizmie. Meine Damen und Herren! Mesdames et Messieurs! Ladies and Gentlemen! Czas na CABARET! John Kander, Joe Masteroff, Fred Ebb – musical w 2 aktach. Reżyseria Jacek Bończyk. foto: Artur Wacławek

MAGAZYN METROPOLII 117


KRONIKA TOWARZYSKA / TEATR MIEJSKI W GLIWICACH

foto: Jeremi Astaszow

118

MAGAZYN METROPOLII

8 i 9 marca (dwie odsłony, dwie obsady aktorskie) publiczność entuzjastycznie przyjęła premierę farsy „Wieczór kawalerski” w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Wszystko zrealizowane do perfekcji i z pełnym zaangażowaniem. Aktorsko cały zespół razem i każdy z osobna bezbłędni, prawdziwi i przekonywujący. Tekst Robin Hawdon, tytuł oryginału "Perfect Wedding". Reżyseria Giovanny Castellanos.


KRONIKA TOWARZYSKA / TEATR NOWY W ZABRZU

7 kwietnia w Teatrze Nowym w Zabrzu miała miejsce polska prapremiera komedii „Tajemnice namiętności” Patrica Vertelaux w reżyserii Henryka Jacka Schoena. Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem żona biegająca po butikach i mąż – profesor szukający szczęścia w grach losowych… Szara nuda? Nic z tych rzeczy – owacja publiczności na stojąco po premierowym przedstawieniu świadczy o tym, że spektakl aż kipi od emocji. foto: Paweł Janicki

MAGAZYN METROPOLII 119


MAGDALENA NOWACZEWSKA, SZEFOWA KUCHNI RESTAURACJI ŚLĄSKA PROHIBICJA POLECA WIOSENNE ŚNIADANIA Za oknem wiosna, promienie porannego słońca wpadają miękko do kuchni. „Śniadanie na stole!” zdaje się słyszeć gdzieś z oddali…

PRZEWODNIK KULINARNY

Wiedząc jak ważne jest śniadanie i jak często brak nam czasu na przygotowanie tego posiłku, szefowie Śląskiej Prohibicji wprowadzili go do stałej oferty lokalu. Śniadania w restauracji Śląska Prohibicja podawane są w godzinach od 7:30 do 11:00. W tym czasie można wybrać jeden z kilku specjalnie przygotowanych zestawów, wypić znakomitą kawę lub herbatę, przegryźć coś słodkiego i ruszyć dalej do pracy. Jest to doskonała oferta zarówno dla turystów, mieszkańców, jak i ludzi biznesu, którzy w takich miejscach jak restauracje organizują swoje spotkania z klientami i kontrahentami. Co można zjeść? Myślę, że każdy wybierze coś dla siebie – opowiada Magdalena Nowaczewska – jest lekka propozycja na słodko, znakomity francuski tost w stylu croque madame, coś z mięsem lub coś wegetariańskiego. Jest w czym wybierać! Katowice, Krawczyka 1

120

MAGAZYN METROPOLII


SZEF RESTAURACJI KUCHNIA OTWARTA KRZYSZTOF PEĆ POLECA ZRAZY A`LA NELSON (4 PORCJE) Wołowina zrazowa dolna - około 800 g (8 cienkich plastrów) Mąka pszenna do obtoczenia mięsa Masło klarowane do smażenia Boczniaki - 200 g Cebula - 100 g Śmietana kremówka - 300 ml Ziemniaki - 1000 g Ziele angielskie - 4 kulki Liść laurowy - 2 szt. Sól, pieprz do smaku

Katowice, Bytkowska 1a

MAGAZYN METROPOLII 121

PRZEWODNIK KULINARNY

Plastry wołowiny rozbić cienko tłuczkiem, obtoczyć w mące, smażyć na mocno rozgrzanym maśle z obu stron aż się zrumienią. Cebule obrać, pokroić w piórka i zeszklić na patelni po smażeniu mięsa. Po zdjęciu cebuli na patelnię wlać śmietanę, zagotować, doprawić solą i pieprzem. Ziemniaki obrać i pokroić w grube plastry. Na dno brytfanki lub naczynia do zapiekania ułożyć ziemniaki i delikatnie posolić, dodać ziele angielskie i liść laurowy. Na ziemniaki ułożyć połowę mięsa, na mięso wyłożyć zeszkloną cebulę i umyte, pokrojone w grube plastry boczniaki. Grzyby przykryć resztą mięsa i zalać śmietaną. Naczynie przykryć pokrywką i wstawić do nagrzanego do 180°C piekarnika na minimum 1,5 godziny. Podawać z sałatką z czerwonej kapusty lub buraków.


PRZEWODNIK KULINARNY

BARTŁOMIEJ KORNACKI SZEF KUCHNI RESTAURACJI WARSZAWSKIEJ POLECA POLĘDWICZKI Z DZIKA (4 PORCJE) Polędwiczka z dzika 40 dag Comber króliczy 30 dag Tramenzzini 1 szt. Burak chioggia 1 szt. Fioletowa marchew 3 szt. Panco 20 dag Demi glace 150 ml Rokitnik 5 g Majonez grzybowy Polędwiczkę z dzika obsmażamy, doprawiamy i osuszamy. Z królika i tymianku robimy mus. Chleb tramenzzini rozwałkowujemy, rozsmarowujemy na nim mus z królika i zawijamy w niego polędwiczkę. Przed podaniem obsmażamy. Buraki chioggia kompresujemy w roztworze wody i cukru. Marchew fioletową gotujemy i panierujemy w panco. Sos demi glace łączymy z rokitnikiem. Sosnowiec, Warszawska 18 122

MAGAZYN METROPOLII


WWW. PRESTIZ METROPOLIA .PL listę prestiżowych miejsc, gdzie znajdziesz Magazyn w miastach Metropolii, publikujemy online

MAGAZYN METROPOLII 123


NAJLEPSZA

WOŁOWINA

Z GRILLA NA ŚLĄSKU

MIĘSO Z HODOWLI WŁASNEJ, RASY LIMOUSINE

124

HISZPAŃSKI PIEC-GRILL JOSPER

WWW.BOGRILL.PL MAGAZYN METROPOLII

KOMPETENTNA OBSŁUGA WYJAŚNIMY / DORADZIMY

Bo Grill & Restaurant Plebańska 5, Gliwice 44-100 tel. +48 (32) 332 41 41 kom. +48 606 641 841


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.