Pragnienie Piękna 4/2013

Page 59

POZYTYWNE STRONY ŻYCIA

medalu: trochę dzięki tym „piratom” do dziś wielu ludzi mówi nam, że wychowało się na muzyce „Big Cyca”. Wielokrotnie spotkałem się z opiniami, że nasze najostrzejsze nawet płyty: „Wojna Plemników”, „Nie wierzcie elektrykom”, czy „Miłość, Muzyka, Mordobicie” stały się dla wielu słuchaczy częścią ich życia i ich wspomnień. To bardzo cieszy! Co do „starych zwyczajów”: opisywaliśmy i opisujemy świat w sposób bardzo ironiczny, żartobliwy, nawet bardzo złośliwy czasem, ale taką rolę wybraliśmy sobie już na samym początku – rolę obserwatora, który na swój satyryczny celownik bierze wszystko i wszystkich. Bez taryfy ulgowej dla nikogo. Cieszy nas, że nasze piosenki wzbudzają emocje. Gorzej byłoby, gdyby nasza twórczość była dla słuchaczy obojętna. Uważam, że piosenka jest po to, żeby o niej dyskutować. A tymczasem na polskiej scenie muzycznej obserwuję dominację tzw. „płaczliwego rocka”, gdzie śpiewa się, że dziewczyna odeszła, że wróciła, że ktoś kogoś oszukał, że wykorzystał, a w ogóle, to że najlepiej z żalu wyskoczyć przez okno... Co więcej: takie

zespołem. Przykładem może być chociażby to, że nawet niedawno piosenkę „Facet to świnia” cytował premier Piechociński na Kongresie Kobiet (śmiech). A gdyby miał Pan krótko podsumować 25 lat „Big Cyca”: czy jest coś, co szczególnie cieszy Pana i zespół w przebiegu Waszej kariery albo coś, czego Pan i zespół szczególnie żałujecie? I, czy macie jakieś szczególne wspomnienia z ćwierćwiecza na scenie? Naszym największym sukcesem jest to, że gramy do dziś i nadal jesteśmy tak samo zgraną, jak kiedyś, paczką kumpli. I nie ma w tym żadnej kokieterii. Jeśli spojrzymy na polski rynek muzyczny, to zobaczymy, że „Big Cyc” pozostał na placu boju jedynym, który przez ćwierć wieku gra w takim samym składzie, poszerzonym jedynie o dwóch muzyków: klawiszowca, który jest z nami od lat piętnastu i dodatkowego gitarzystę – od siedmiu. W czasach, gdy zespoły na całym świecie kłócą się o to, kto ma być liderem, albo działają pod „starą” nazwą, ale w zupełnie zmienionych składach, to naprawdę osiągnięcie! Nie żałujemy niczego, bo przez 25 lat zdarzyło nam się dużo fantastycznych rzeczy, a wspomnienia... … znaleźć można na Waszej stronie internetowej. Na przykład to, że w roku 1997 zagraliście w Przemyślu najdłuższy w swojej karierze koncert, bo zespołowi zagrożono, że jeśli nie zagra dłużej, to nie zejdzie żywy ze sceny. W tym samym roku uciekaliście z dyskoteki Palermo w Lipnie. To był jakiś feralny rok dla „Big Cyca”?

teksty są uważane za poezję, bo ogólnie w Polakach widzi się jesienną duszę, która woli płakać nad swoim losem, niż coś zrobić, żeby się zmienił. „Big Cyc” odrzucił ten schemat i woli się śmiać, albo nawet naśmiewać. Wybraliśmy trudniejszą drogę, bo przywdziewamy maski, gramy na scenie niepoważnych głupków i świrów mówiąc często o poważnych rzeczach. Mamy w sobie gen buntu, protestu, jeszcze z Pomarańczowej Alternatywy. Nie musimy już walczyć o niepodległość, ale wolność, która dla nas jest najważniejsza, to nie jest coś, co można sobie kupić w hipermarkecie. O wolność tę, która jest, też należy dbać, bo nigdy nie wiadomo, co będzie jutro. Zawsze może pojawić się jakiś dyktator albo hochsztapler, który na tyle wszystkich zmanipuluje, że pójdą za nim w dyktaturę lub totalitaryzm. Z buntu się wywodzimy i trochę spokojniej, ale w buncie trwamy... a przynajmniej jesteśmy na niego gotowi (śmiech). Twórczość „Big Cyca” cały czas porusza ludzi i wzbudza dyskusje, mimo że po dwudziestu pięciu latach nie jesteśmy już „undergroundowym”, a „masowym”

(śmiech). Wprost przeciwnie, to był rok pełen sukcesów! Ale ponieważ po sukcesie „Makumby” graliśmy bardzo dużo, zdarzały się siłą rzeczy także ekstremalne przypadki, takie, jak Pan tu przywołał. W Przemyślu rzeczywiście nam zagrożono, że jeśli nie przedłużymy koncertu, to będą kłopoty, a z Palermo było tak, że przyjechaliśmy na koncert do dyskoteki, gdzie kompletnie nie zapewniono nam wymaganych w riderze warunków technicznych. A publika domagała się, żebyśmy wystąpili na takim sprzęcie, jaki tam był. Atmosfera też robiła się coraz bardziej niebezpieczna, więc ewakuowaliśmy się tylnym wyjściem (śmiech). Na 25. urodziny wydaliście, podobnie jak na 15., składankę największych przebojów. Fani czekają tymczasem na nowy, premierowy krążek „Big Cyca”. Są już jakieś konkretne plany dotyczące nowej płyty? Kilka piosenek na nową płytę jest już nawet gotowych. A pomysły są już na dwie płyty. Pierwsza, to będzie, oczywiście, autorski zestaw piosenek „Big Cyca”. Druga, to piosenki nieżyjącego już satyrycznego barda, Macieja Zembatego, w rockowych

59


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.