Panorama Magazine issue 209

Page 19

Przegląd prasy polskiej

mach spłaty należności oczywiście. Prali, tłukli tych biznesmenów. Dalej są tacy, co od spuszczenia wpierdolu zaczynają. Budują sobie grunt pod rozmowę. My mamy taki tekst w fachu: „To będzie pan spłacał dług, czy mamy podjąć swoje metody windykacyjne?”. Wincent robi groźną minę i zaplata ręce z przodu, żeby zademonstrować, jak przemawia do dłużnika. - Gość się spina: ale co to znaczy swoje metody? - No, inne. - Panowie mnie straszą? - Nie, no skąd, nam nie wolno - cieszy się. - A za tydzień, dwa facet ma wypadek albo dostaje smary. Cała fi rma wyjeżdża na ten czas z miasta. Potem chłopaki przychodzą na kolejną rozmowę i ojej, co się panu stało. Od mądrości dłużnika zależy, czy sobie pokojarzy fakty, czy ten wpierdol to był przypadkowy, czy nie. - Zdarza się, że dłużnik po „innych” metodach windykacyjnych nie płaci? - Ja o takich nie słyszałem - mówi z zadowoleniem Wincent. - A jak się znajdzie taki kozak, co z własną ekipą będzie na was czekał? - Z zaskoczenia zawsze jedziemy - wyjaśnia. - A nawet jakby, to ilu zbierze, dziesięciu? Maciek w klatce walczy, sam czterech rozniesie. Był taki facet, co rzucił się na kolegę z pięściami. Normalnie wariat jakiś. Nas pięciu: bokserzy, komandosi. Bo ułomki na takie wizyty nie przyjeżdżają. Co się z nim stało, to się domyśl. Szpital – tyle możesz napisać.

Kłamcy, pijawki, oszusty Wincent dzieli dłużników na kilka typów. Pierwszy: tylko cichutko, cichutko, żeby się sąsiedzi nie dowiedzieli ani koledzy w pracy. Wstydzi się, więc na odczepnego podpisze wszystko. Drugi będzie ściemniał: tak, tak, już płacę, mam pieniądze, wysyłam przekaz. I cisza. Kontakt się urywa, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Trzeci wisi grubą sumę – 80 tys., a po 600 zł kapie,

i kapie, i kapie. - Jeden facet to miał taką wyobraźnię, że szkoda mi go było dojeżdżać - śmieje się Wincent. - Kobieta zamówiła ekipę remontową do mieszkania. Kupiła materiały budowlane i wyjechała za granicę. Gość w tym czasie wziął paragon i zrobił zwrot towaru na 6 tys. zł. Szuja bezczelna. Sprawa jest w toku. Windykowali też księdza. Zalegał 80 tys. firmie remontowej. To chyba ulubiona historia Wincenta. Kiedy ją opowiada, żywo gestykuluje. - I płacze ten ksiądz, że kościół taki biedny, że on nie ma z czego oddać - śmieje się. - Że może sobie odpiszemy darowiznę od podatku. Jakżeśmy go trochę przycisnęli, to poszedł na plebanię. Przynosi reklamóweczkę i wyciąga takie cegiełki: 10 tys., 20 tys., 30 tys., 50 tys., 80 tys. A ja do niego: „Jeszcze 20 tys. odsetek”. Zapłacił i obrażony, że nie chce nas znać. Dużo więcej miał w tej reklamówce. Pojechali do jednej z fabryk, prezesa nie było. Ale powiedzieli mu, kto u niego był i mężczyzna elegancko zapłacił. Albo kobieta, co wzięła kredyt na dziewczynę z zespołem Downa. - Wyobrażasz sobie? - zaperza się Wincent. - Przebezczelna. Jeszcze kłamała, że ma dziecko inwalidę. Nie brakuje cwaniaków, którzy cały majątek poprzepisywali na rodzinę. I taki czuje się bezkarny. On nic nie ma, więc windykator nie ma z czego ściągać.

Dług po przejściach Firma Wincenta nie bierze żadnych opłat wstępnych ani zaliczek. Tylko procent od tego, co uda im się wyegzekwować. Zwykle to jakieś 15-30 proc. Jak dług jest po przejściach: po komornikach, sądach, innych windykacjach, czyli trudny do odzyskania, to i 50 proc. biorą. A zdarza się, że właściciel długu nie dostanie więcej, niż 20 proc. Ale to też ryzyko. Najeżdżą

się chłopaki, namęczą, a nic nie ściągną – ich strata. Największy dług, jaki miał do odzyskania, to 4 mln zł. Najbardziej Wincent lubi windykować fi rmy. Bo są wypłacalne. - Powiesz o wpisie do rejestru dłużników, to już portkami trzęsą - mówi z satysfakcją. - Niby nic, a potrafi usrać życie. Ani telefonu nie kupisz, ani kredytu nie weźmiesz. Ludzie napożyczali, przyzwyczaili się, że mają kasę i nie chcą jej oddawać. Kiedy chodzi o pieniądze, poczucie humoru wysiada. W czasie kryzysu zwłaszcza. Teraz jest pięć minut dla windykacji. Dużo jest fi rm, ale co to za konkurencja? Ojciec z synem siedzą w mieszkanku i tylko tłuką listy.

Nigdy nie mam pewności Wincent ma 36 lat. Święty nigdy nie był. Siedział w poprawczaku i w więzieniu, prowadził szemrane interesy, mówiąc kolokwialnie „obracał się na mieście”. Ma więc znajomości tu i tam. W tej branży po prostu wypada je mieć. Teraz wynajmuje mieszkanie na strzeżonym, ekskluzywnym osiedlu. Jeździ czarną mazdą, rusza z piskiem opon, zawraca na ręcznym. Bardzo dba o formę. Codziennie wieczorem biega. Chodzi na siłownię. Nosi podkoszulek na ramiączkach, który eksponuje wytatuowane ramiona i wielkie bicepsy. Zdrowo się odżywia – gościom proponuje koktajl białkowy. A po obiedzie robi sobie regeneracyjną drzemkę. - Lubisz swoją pracę? - pytam na koniec Wincenta. - Jeśli rozmawiamy szczerze, to nie - przyznaje. - Wolałbym być adwokatem, lekarzem. Nie chodzi o to, że się denerwuję, ja do strachliwych nie należę. Ale tak do końca, to nigdy nie mam pewności, że osoba, którą windykuję, naprawdę nie jest w trudnej sytuacji. KATARZYNA JANISZEWSKA

Rzetelna reklama tylko w magazynie PANORAMA. Dzwoniąc powołaj się na magazyn PANORAMA!

Kosmetyka

Panorama, najszybciej rozwijający się polskojęzyczny magazyn w Wielkiej Brytanii

04_Pano_obyczaje.indd 19

Reklama: 020 3026 6550

19 8/29/2011 4:56:30 PM


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.