Nasze Korzenie nr 1

Page 1

nasze

1

numer

korzenie. wydanie rok itp


Od redakcji

2

Oddajemy do rąk czytelników pierwszy numer czasopisma „Nasze Korzenie”. Zgodnie z podtytułem jest to półrocznik o charakterze popularnonaukowym, poświęcony przyrodzie, historii i tradycjom kulturowym północno-zachodniego Mazowsza. Idea wydawania periodyku o takim profilu narodziła się w Muzeum Mazowieckim w Płocku w początkach 2011 r. – jubileuszowego roku 190-lecia istnienia tej placówki upowszechniania kultury. Pragnęliśmy, aby w nurcie obchodów rocznicowych znalazła się inicjatywa nawiązująca wprost do sięgających 1821 r. tradycji zainteresowań regionalistycznych naszego muzeum. To właśnie w kręgu twórców Muzeum Publicznego i Szkolnego Województwa Płockiego, już w latach dwudziestych XIX w., powstał ambitny program opracowania monografii regionu, obejmującej szerokie spektrum zagadnień, od środowiska naturalnego, poprzez historię i kulturę, po stosunki gospodarcze i społeczne. I choć wtedy nie udało się zrealizować tego zamierzenia, to przecież nadal stanowiło ono ważny postulat dla patriotycznie zaangażowanych płocczan. Widać to w działaniach podjętych w początkach XX w. przez Aleksandra Macieszę, który zdołał wznowić działalność Towarzystwa Naukowego Płockiego i jego muzeum. Dostrzegamy to również w pracach kolejnych pokoleń płockich muzealników. Także i dziś, choć w strukturze oraz profilu działania muzeum dużo się zmieniło, placówka nasza ciągle jest aktywna na polu badania i dokumentowania przeszłości regionu, a także – upowszechniania wiedzy o nim w szerokich kręgach społeczeństwa. Nasza najnowsza inicjatywa wydawnicza, półrocznik „Nasze Korzenie”, mieści się w nurcie tych zainteresowań, stanowić ma ich kontynuację i rozwinięcie. Na łamach naszego czasopisma będziemy zamieszczać artykuły ukazujące nieprzeciętne walory środowiska naturalnego tej części Polski, zagadnienia związane z ochroną przyrody, ciekawe odkrycia archeologiczne dokonane ostatnio w naszym regionie, mniej znane fakty dotyczące przeszłości i szeroko rozumianych tradycji kulturowych północno-zachodniego Mazowsza. Ważne miejsce w naszym periodyku zajmie rubryka Dokument. Będziemy w niej prezentować nigdzie dotąd nie publikowane wspomnienia, pamiętniki, relacje, słowem zapiski dokumentujące wydarzenia z najnowszej historii regionu, widziane z perspektywy pojedynczych osób. Oprócz tekstów problemowych w „Naszych Korzeniach” znajdą się omówienia, między innymi w formie wywiadów, bieżących wydarzeń i inicjatyw kulturalnych (wystawy, sesje naukowe, wydawnictwa etc.) mających miejsce w regionie. Promować będziemy również te lokalne czasopisma, które uwzględniają interesującą nas problematykę. Nie zabraknie wreszcie kącika z rozrywkami umysłowymi, zawierającego krzyżówkę i konkurs zatytułowany „Co to za obiekt?”. Kierujemy go głównie do młodych czytelników. Łamy „Naszych Korzeni” będą otwarte nie tylko dla pracowników Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Chętnie udostępnimy je również badaczom z zewnątrz, którym problemy przyrody, historii i tradycji kulturalnych północno-zachodniego Mazowsza są bliskie. Bardzo liczymy na współpracę ze środowiskiem nauczycieli, stowarzyszeniami regionalnymi oraz samorządami szczebla powiatowego i gminnego. Razem poznawajmy korzenie regionu, w którym żyjemy.

„Nasze Korzenie”. Półrocznik popularnonaukowy Muzeum Mazowieckiego w Płocku poświęcony przyrodzie, historii i kulturze północno-zachodniego Mazowsza. Płockie, Sierpeckie, Płońskie, Gostynińskie redakcja Tomasz Kordala – redaktor naczelny Sławomir Gajewski, Paweł Mieszkowicz – zastępcy redaktora naczelnego Krzysztof Matusiak, Zbigniew Miecznikowski, Grzegorz Piaskowski, Barbara Rydzewska, Leonard Sobieraj, Krystyna Suchanecka Zbigniew Chlewiński – sekretarz redakcji Magdalena Gałat – opracowanie graficzne, skład współpracują Jolanta Borowska, Anna Górczyńska, Aleksandra Grabowska, Piotr Jarzyński, Ewa Jaszczak, Andrzej Jeznach, Adam Kotkiewicz, Andrzej Rogoziński, Andrzej Tucholski, Krzysztof Zadrożny

Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania zmian i skrótów w tekstach przeznaczonych do publikacji. Na okładce płockie spichlerze nad Wisłą – siedziby oddziału Muzeum Mazowieckiego w Płocku i Archiwum Państwowego w Płocku; fot. Grzegorz Piaskowski. adres redakcji Muzeum Mazowieckie w Płocku ul. Tumska 8, 09-400 Płock tel. 660 509 233, fax 24 262 44 93 e-mail: korzenie@muzeumplock.art.pl Płock, grudzień 2011, nakład 500 egz.


3


4

Aleksandra Grabowska O początkach ochrony przyrody słów kilka, czyli

Z

kulminacji płockiego Wzgórza Tumskiego roztacza

W pierwszych wiekach istnienia państwa polskiego, w okresie do-

się przepiękny widok na dolinę Wisły, wyjątkowo

minacji tzw. ustroju prawa książęcego (X-XIII w.), cała ziemia wraz

szeroką w tym miejscu. Koryto rzeki przeistacza się

z jej naturalnymi bogactwami (lasami, wodami, kopalinami) była wła-

tu w Zbiornik Włocławski, który w założeniach miał być inwesty-

snością monarchy. Korzystanie z dóbr przyrody było w tych warun-

cją zintegrowaną z nigdy niepowstałymi siedmioma innymi stop-

kach ograniczone, gdyż tylko zarządzenia władcy określały, kto, w jaki

niami wodnymi na Wiśle. Patrząc ze wzgórza widzimy nie tylko

sposób i w jakiej ilości mógł po nie sięgać. Prawo książęce było więc

majestatycznie płynące wody największej w naszym kraju rzeki,

w pewnym sensie zaczątkiem średniowiecznej ochrony przyrody, li-

lecz również urokliwe lasy, będące pamiątką po dawnych pusz-

mitując liczbę zabijanych zwierząt i zachowując, głównie z pobudek

czach, jakie porastały Nizinę Mazowiecką jeszcze zanim Mieszko

estetycznych lub obronnych, sędziwe drzewa. Miało to istotne zna-

I i jego następcy, po zniszczeniu „plemiennych” grodów, przystąpili

czenie w zakresie ograniczenia spadku różnorodności biologicznej

do budowy struktur chrześcijańskiego państwa polskiego. W cza-

formacji leśnych na obszarze całego kraju. W sposób szczególny do

sach pierwszych Piastów na obszarze północnego Mazowsza po-

zachowania puszczańskich terenów w owych czasach przyczyniły się

wstała nowa organizacja grodowa, wzniesiono pierwsze kościoły

względy obronności, obecność bowiem trudno dostępnych obszarów

i kamienne rezydencje książęce, a wzdłuż doliny Wisły pojawiły

zalesionych oraz śródleśnych mokradeł ograniczała możliwość ata-

się osady wiejskie, porty i komory celne. Jednakże ogromnemu

ków wroga. Boleśnie przekonała się o tym niejedna obca armia usiłu-

wysiłkowi inwestycyjnemu, związanemu z tworzeniem złożonej

jąca dokonać inwazji na zarządzane przez Piastów ziemie w dorzeczu

infrastruktury wieloplemiennego państwa, towarzyszyły również

Wisły i Odry. Zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, iż zasoby na-

niepożądane zjawiska ekologiczne, takie jak nadmierna eksploatacja

tury nie są nieskończone, zaczęto uważniej nimi dysponować. Z tego

lasów. Drewno było wtedy podstawowym budulcem stosowanym

powodu już Bolesław Chrobry wyłączył bobry z kategorii zwierząt

do wznoszenia najróżniejszych budynków, fortyfikacji grodowych,

łownych, a ponadto nakazał ludności poddanej opiekę nad żeremia-

mostów etc. Znaczne jego ilości zużywano do produkcji węgla

mi. Było to pierwsze tego typu zarządzenie w Polsce. Istnienie służby

drzewnego (niezbędnego w hutnictwie i kowalstwie) oraz dziegciu

książęcej, powołanej do pilnowania stad bobrów oraz dostarczania

i smoły (stosowanych w lecznictwie, do wyprawiania skóry, jako

cenionych skór tych zwierząt, dokumentują zarówno źródła pisane

środek impregnujący). Szybki przyrost liczby ludności oraz postęp

(np. papieska bulla z 1136 r., zatwierdzająca posiadłości arcybiskup-

technik rolniczych sprawiły, iż powierzchnia pól uprawnych i pa-

stwa gnieźnieńskiego), jak i spotykane nad rzekami nazwy miejscowe

stwisk, uzyskiwana kosztem rozległych niegdyś puszcz, zwiększyła

typu „Bobrowniki”. Tak rozpoczęła się długa droga, znaczona stop-

się niepomiernie. Jednocześnie eksploatowano nie tylko drewno, ale

niowym kształtowaniem solidnych podstaw prawnych, prowadząca

również inne dobra przyrody obecne w leśnych ostępach, zwłaszcza

do ugruntowania przeświadczenia, iż podstawą użytkowania przyrody

zwierzynę łowną. Lasy były także terenami pastwiskowymi oraz do-

jest przede wszystkim jej ochrona.

starczały paszy na zimę.

Dawne prawo łowieckie niewątpliwie przyczyniło się do ochrony rzadszych, a także szczególnie cennych z gospodarczego punktu widzenia gatunków zwierząt. Te ostatnie stanowiły przedmiot mo-

W pierwszych wiekach istnienia państwa polskiego, w okresie dominacji tzw. ustroju prawa książęcego (X-XIII w.), cała ziemia wraz z jej naturalnymi bogactwami (lasami, wodami, kopalinami) była własnością monarchy. Korzystanie z dóbr przyrody było w tych warunkach ograniczone, gdyż tylko zarządzenia władcy określały, kto, w jaki sposób i w jakiej ilości mógł po nie sięgać.

narszego monopolu (regale) łowieckiego. Z czasem jego skuteczność stawała się coraz mniejsza. To właśnie na Mazowszu rozegrała się jedna z najtrudniejszych, niestety przegranych, batalii o ocalenie ginącego gatunku. W ostępach Puszczy Jaktorowskiej (obecnie jej resztki znajdują się na południowy zachód od Żyrardowa i na północ od Radziejowic), jeszcze w początkach epoki nowożytnej, można było stanąć oko w oko z potężnym turem, któremu nadano status zwierzęcia „głównego i patriarchalnego”. Nie uchroniło to jednak tego szanowanego zwierzęcia przed tragicznym końcem. W 1627 r. w Puszczy Jaktorowskiej, w okolicach Warszawy, zginęła ostatnia samica tura. Nawet zarządzenie króla Zygmunta III Wazy, obejmujące tury ostrymi rygorami ochronnymi, nie ocaliło gatunku przed wyginięciem. Wypada jednak podkreślić, iż mazowieckie puszcze stanowiły ostatnią światową ostoję tego wspaniałego zwierzęcia.


5 od zniszczenia do ratunku Tura wprawdzie nie ocalono, lecz sam fakt podjęcia świadomych

Obecnie stopień zalesienia województwa mazowieckiego wynosi ok. 23% jego powierzchni, co stawia nasz region na odległym miejscu wskali kraju

i przemyślanych działań ochronnych, co nie było częste w owych czasach w Europie, zasługuje na uznanie. Podobnym celom służyły regulacje prawne pomieszczone w królewskich statutach: wi-

Dopiero wszakże w XX w., w warunkach niepodległego bytu

ślicko-piotrkowskich Kazimierza Wielkiego oraz litewskich z XVI

państwowego, nastąpił prawdziwy przełom w teoretycznym i prak-

w. Zawarte w nich zapisy stanowiły swoisty kodeks postępowania

tycznym podejściu do spraw ochrony zasobów przyrody.

wobec przyrody. Pomimo starań nie udało się jednak powstrzymać

Już w 1919 r. została powołana przy Ministerstwie Wyznań Re-

wzbierającej od schyłku wieków średnich fali wycinek pochłaniają-

ligijnych i Oświecenia Publicznego Tymczasowa Komisja Ochrony

cych znaczne połacie lasów. Silniejsze okazały się reguły ówczesnej

Przyrody. Sześć lat później przekształcono ją w Państwową Radę

koniunktury gospodarczej. Począwszy bowiem od XIV w. sukce-

Ochrony Przyrody. W 1928 r. powstała Liga Ochrony Przyrody,

sywnie rosło zapotrzebowanie krajów Europy Zachodniej m.in.

organizacja społeczna, mająca swój oddział również w Płocku.

na drewno. Zaspokajał je w dużym stopniu eksport tego surowca

Ukoronowaniem starań o zachowanie środowiska przyrodniczego,

ze strefy nadbałtyckiej, w tym również z Mazowsza, które miało

podejmowanych w naszym kraju w okresie międzywojennym, była

dobre połączenia wodne z głównymi miastami Prus – Toruniem

nowoczesna ustawa uchwalona 10 marca 1934. Po drugiej wojnie światowej nastąpiła intensyfikacja działań w tej dziedzinie. Powstały nowe parki narodowe i krajobrazowe, zwiększono liczbę rezerwatów i pomników przyrody. Obecnie na terenie Polski obowiązuje Ustawa o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004. Za pierwszy rezerwat przyrody na obszarze północno-zachodniego Mazowsza można uznać rezerwat Dziektarzewo w powiecie płońskim. Utworzono go w 1964 r. w celu ochrony niewielkiego fragmentu starodrzewu położonego na skarpie rzeki Wkry. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w. powołano do życia kolejne tego typu obiekty: Brwilno pod Płockiem (1977 r.) oraz Lucień i Kabaty. Te ostatnie to dwa rezerwaty jeziorowo-leśne powstałe w 1988 r. na terenie Gostynińsko-Włocławskiego Kompleksu Promocyjnego Lasów Państwowych. Lata te przyniosły też utworzenie

Tur (Bos primigenius), przodek dzisiejszego bydła domowego (długość ciała ok. 3,2 m, wysokość w kłębie 1,9 m). Król Zygmunt III Waza nakazał, aby poddani w okolicach Sochaczewa bydła swego nie ganiali i trawy na pożytek swój nie kosili [...], żeby turowie, zwierz nasz, mieli swe dawne stanowiska. Ilustracja z książki Zygmunta Herbersteina z 1556 r., napis w jej górnej części mówi: Jestem urus, po polsku tur, po niemiecku aurox: ignoranci zwą mnie bizonem.

dwóch malowniczych parków krajobrazowych: Gostynińsko-Włocławskiego PK (1979 r.) i Brudzeńskiego PK (1988 r.), chroniących walory krajobrazowe dolin Wisły, Skrwy Lewej i Skrwy Prawej, w tym – wyjątkowo ciekawe formy polodowcowe. W ochronie przyrody ważne jest jeszcze zachowanie ciągłości ekologicznej cennych przyrodniczo terenów. Z tego względu Wojewódzka Rada Narodowa w Płocku w 1988 r. uchwaliła powstanie Obszarów Chronionego Krajobrazu. Wśród nich znalazły się stre-

i zwłaszcza nadmorskim Gdańskiem. W czasach nowożytnych stan

fy zróżnicowane pod względem wielkości powierzchni, takie jak

zalesienia ziem w dorzeczu środkowej Wisły był generalnie lepszy

Nadwiślański OCK, Przyrzecze Skrwy Prawej, Równina Raciąska

niż w innych regionach. Po upadku Napoleona, gdy Mazowsze zna-

(w okolicach Sierpca) czy Dolina Słupianki (pomiędzy Płockiem

lazło się w granicach związanego z Rosją Królestwa Polskiego, aż

a Bodzanowem).

31% jego obszaru pokrywały lasy. Jednakże w XIX w., w związku

Wymienione wyżej i inne chronione elementy środowiska na-

z postępującym rozwojem przemysłu, zdecydowanie zmniejszyła

turalnego można podziwiać w zachodniej części dzisiejszego woje-

się powierzchnia ziem porośniętych przez lasy. W okresie zaborów

wództwa mazowieckiego. Jest to obszar niezwykle ciekawy nie tylko

dotkliwy był zwłaszcza brak praktycznych działań rządu carskiego

ze względu na piękno przyrody ożywionej i nieożywionej, ale także

na rzecz ochrony przyrody. Pozytywne rezultaty przyniosła nato-

z uwagi na obecność cennych zabytków architektury oraz innych

miast aktywność różnego rodzaju stowarzyszeń oraz pojedynczych

świadectw naszych dziejów. To jednak materiał na zupełnie inną,

działaczy społecznych.

zapewne bardzo długą, opowieść...


Sławomir Gajewski

6

Jar Pisencja w Płocku-Imielnicy

W

życiu napotykamy miejsca, do których powracamy za-

czyzny Płońskiej, którą długość na terenie miasta szacuje się na

uroczeni ich krajobrazem, jakąś rzeczką czy jeziorem,

ok. 8 km, jej względna wysokość zaś to 15-48 m (średnia 35 m)

rzadką odludnością i dziką przyrodą z różnorodnością

z kątem nachylenia 15-45 stopni. Miejscami płocka skarpa od-

roślin i zwierząt. Sędziwe drzewo, śródleśna kapliczka lub opusz-

dzielona jest od Wisły tarasem zalewowym. Zjawiska takie, jak

czona chata na łąkach... Krótko mówiąc, odzywa sie w nas jakaś

erozja zboczy czy postępujące procesy erozyjne Wisły kształtu-

tęsknota, może osobiste wspomnienia. Takich magicznych miejsc

ją morfologię skarpy, przy niekorzystnym również współudziale

niestety ubywa, przez co stajemy się ubożsi, a otaczający świat −

człowieka, np. agresywne budownictwo i nasilony ruch motorowy

obcy i zimny. Jednym z nich jest jar Pisencja w Płocku-Imielnicy:

przyspieszają jej osiadanie.

zalesiona dolinka z zielonym mostkiem, czarnymi dzięciołami nad głową i bunkrami w cieniu jesionów.

Pod względem budowy geologicznej skarpa charakteryzuje się dwudzielnością. Część górna to niemal pionowy fragment ściany

Jar imielnicki zajmuje łączny obszar 9.70 ha powierzchni

z odcinkiem niższym, nachylonym pod kątem ok. 40 stopni, złożo-

o kształcie nieregularnego prostokąta. Jest własnością skarbu pań-

nym z luźnego materiału. Cały obszar strefy krawędziowej i przy-

stwa w gestii zarządu Lasów Państwowych, Nadleśnictwa Płock,

krawędziowej pocięty jest licznymi jarami (np. Brzeżnicy, Małej

Leśnictwa Słupno.

Rosicy, Rosicy), jednym z nich jest parowa imielnicka Gulczewki.

Opis geologiczny

Geologia skarpy związana jest ściśle z okresem czwartorzędu. Tworzą ją nasypy antropogeniczne i opady nagromadzone w zagłębie-

Charakterystycznym elementem Płocka jest skarpa wiślana

niach samej skarpy, warstwa wierzchnia (górna) zaś zbudowana jest

nazywana „Skarpą Płocką”, oddzielająca prawobrzeżną część mia-

głównie z glin zwałowych zlodowacenia Wisły z osadami przewar-

sta od doliny Wisły. Jej skarpa stanowi południową granicę Wyso-

stwień piaszczystych i zastoiskowych.

Lokalizacja Jaru Pisencja (czerwony kontur) na tle planu wschodniej części Płocka.


...i zimą

Jar Pisencja jesienią

Gulczewka Dnem opisywanego wąwozu płynie niewielka rzeczka o lokal-

sus) − sporadycznie polujący na drobna ptactwo śpiewające, łąki i nieużytki; myszołów zwyczajny (buteo buteo) − na terenach i nieużytkach sąsiadujących z jarem Pisencja.

nej nazwie „Gulczewka”. Ciek ten biegnie w głęboko wyżłobionym

Sowy: puszczyk (strix aluco) − zalatuje do jaru, gniazduje za-

jarze, który w kilku miejscach, zwłaszcza w środkowym odcinku,

leżnie od miejsca na założenie gniazda (w tym dziuple) 2001 oraz

osiąga 3 m głębokości. Na reżim hydrologiczny Gulczewki ogrom-

2004; płomykówka (tyto alba guttata) − niegdyś częstsza, obecnie

ny wpływ mają uwarunkowania pogodowe, takie jak letnie susze czy

rzadkość, zalatuje (?).

intensywne opady. Niekiedy zmienia się ona w ledwie sączącą się

Śpiewające: szpak (sturnus vulgaris) − gniazduje co roku; kos

strugę, a jej ekosystem wodny bywa zagrożony. Natomiast gdy przy-

(turdus merula) – gniazduje co roku w dziuplach, gęste zarośla;

chodzą jesienne deszcze lub wiosenne roztopy ciek staje się rwący,

kruk (korvus corax) – zalatuje, 2004-2007 stwierdzono lęgi jednej

nierzadko osiągając 2,5-3 m szerokości i około 0,3 m głębokości.

pary na wysokiej starej brzozie; zięba (fringilla coelebs) – gniazduje,

Wartki nurt podcina wtedy brzeg rzeczki, tworzą się osuwiska i ob-

gęste zarośla tarniny i głogu; rudzik (erithacus rubecula) – gniazduje

rywy, powstają warunki dla spontanicznego „dziczenia” koryta. Pier-

w gęstych plątaninach korzeni drzew i mchów w pobliżu cieku,

wotny charakter tego miejsca, usytuowanego przecież w granicach

poza lęgami pojedyncze osobniki; raniuszek (aegithalos caudatus)

dużego przemysłowego miasta, potęgują liczne zakola meandrują-

– zalatuje w okresie zimowym (np. 2005 i 2007), para; strzyżyk (tro-

cego nurtu Gulczewki, a także małe wodospadziki. Nie brakuje tu

glodytes troglodytes) – rzadki, zalatuje; trznadel (emberiza citrinel-

również zasilających rzeczkę drobnych źródełek, wypływających ze

la) – na nieużytkach, w jarze, łąki i pola okoliczne; czyż (korduelis

zboczy jaru wysięków, czy wreszcie zastygłych w czasie omszałych

spinus) – sporadycznie gniazduje w gąszczu krzewów w okolicy Pi-

kamieni spoczywających majestatycznie w korycie strumienia. Ten

sencji; kulczyk (serinus serinus) – gniazduje, gęstwiny tarniny i gło-

obraz surowości dodaje jarowi Pisencja niepowtarzalnego uroku.

gów w sąsiedztwie dolinki; dzwoniec (chloris serinus) – gniazduje,

Fauna

krzewy i gąszcze obok jaru; sikora bogatka (parus major) – gniazduje, pozostała rodzina sikor zalatuje oprócz czubatki; muchołówka

Awifauna − ptaki

szara (muscicapa strata) – zalatuje, lęgu nie stwierdzono; mucho-

Na terenie parowy Pisencja (także nazwa lokalna!) stwierdzono

łówka żałobna (ficedula hypoleuca) – gniazduje w dziuplach drzew

następujące gatunki ptaków:

w dolince; słowik szary-rdzawy (luscinia megarhynchos) – zalatuje;

Drapieżne: jastrząb (accipiter gontilis) − kiedyś dość licznie

wilga (oriolus oriolus) – w latach 80. i do połowy lat 90., według

zalatywał, obecnie kryjówka i miejsce żeru; krogulec (accipiter ni-

relacji starszych mieszkańców Imielnicy gniazdowała, obecnie tyl-


Sławomir Gajewski

8

ko rzadko słyszana; sójka (garsulus glaudarius) – zalatuje; kukułka

Gady

(coculus canorus) – słyszana; gołąb grzywacz (columba polombus) – gniazduje w dzięciolich dziuplach w jarze.

Jaszczurki: jaszczurka zwinka (lacerta agilis) i jaszczurka ży-

Dzięciołowate: dzięcioł czarny (dryocopus martius) – gniaz-

worodna (lacerta vivipara). Oba jaszczurcze gatunki żyją na nasło-

duje, własne rewiry, jedna para co roku, jest największym europej-

necznionych i otwartych miejscach pobliskiego cmentarza. Kryjów-

skim dzięciołem!; dzięcioł zielony (picus virdis) – zalatuje, często

ki mają na skraju lasu, pod korzeniami, pniakami i gruzowiskami.

spotykany z dzięciołem czarnym w lesie imielnickim, rywalizacja

Ich siedliska są zagrożone przez wyrównywanie terenu cmentarza

o rewiry (?); dzięcioł duży (picoides major) – gniazduje na olszy

spychaczem. Pojedyncze osobniki.

i brzozie w wykuwanych dziuplach; dzięcioł średni (picoides me-

Owady

dius) – gniazduje jw. W dziuplach dzięciołów wykuwanych przez wszystkie dzięcioły

Entomofauna zalesionego kanionu Pisencji jak i najbliższego

żyjące w dolinie Pisencji gnieżdżą się także inne gatunki ptaków:

otoczenia jest bardzo złożona, nierzadko zależna (jak to w przy-

często ich występowanie uzależnione jest właśnie od bytowania

rodzie) od wielu czynników środowiskowych i bytowych dla

dzięciolich kowali na obecnym terenie.

danego organizmu. Przykładem tego są zarośla tarniny i głogu,

Kuraki: kuropatwa (perdix perdix) – nieliczna, na polach i nie-

na których występuje przeszło 25 gatunków owadów żyjących

użytkach w pobliżu jaru Pisencja; bażant (phasianus colchious) –

wyłącznie na tych dwóch rodzajach krzewów. W samej dolince

także nieliczny, na łąkach i polach obok wąwozu.

zaobserwowano:

Jest to ogólna charakterystyka gniazdujących lub prawdopo-

Motyle: wstęgówka wydana (catacola elecata) – zalatuje; wło-

dobnie gniazdujących tu rodzin ptasiej ferajny. Zapewne wymaga

chacz nabrzozak (biston betularia) – częsty w jarze; znamionówka

częstszych obserwacji i monitoringu. Pomimo wszystko wyraźnie

tarniówka (orgyia antigua) – na skraju otuliny wąwozu na krzewach;

widać, iż w dolince imielnickiej najliczniejszą grupą zwierząt są pta-

listkowiec cytrynek (genepteryx rhamni) – zalatuje.

ki. Gniazduje tutaj ok. 15 gatunków ptaków, z czego co najmniej 30 regularnie tu zalatuje i bywa widziana.

Ssaki Jar Pisencja jest ostoją niewielkiej populacji świata ssaków. Często wykorzystują go jako swój rezerwuar do ukrycia się i odpoczynku. Przez krótki czas odnajdują tu spokój. Jak dotychczas stwierdzono obecność takich ssaków: dzik (sus strofa) – zachodzący do jaru w małej grupce 2-4 osobników; sarna (capreolus capreolus) – na pobliskich polach, na skraju lasu i w samym lesie 4-6 sztuk; zając szarak (lepus europaeus) – ukrywający się w gęstwinach wąwozu i na nieużytku nieopodal; lisa (vulpes vulpes) – zachodzi do lasu i na pola; wiewiórka (sciurus vulgaris)

Pszczołowate: trzmiel ziemny (bombus ferrestris) – zalatuje; trzmiel polny (bombus agrorum) – zalatuje; trzmiel kamiennik (bombus lapidarius) – zalatuje. W Polsce wszystkie gatunki trzmieli są objęte ochroną prawną. Niektóre z nich zapylają nawet do 200 gatunków roślin. Są zatem bardzo pożyteczne! Chrząszcze: biegacz granulowany (carabus auratus) – w ściółce leśnej w korycie wyschniętej w lecie Gulczewki. Stonkowate: humaka olszowiec (agelastica alni) – na liściach olszy i pniach. Pluskwiaki: nartnik (gerris lacustris) – sporadyczny w korycie potoku.

Flora

– w okresie jesień – wiosna pojedyncze osobniki; jeż (erinaceus eu-

Jar Pisencja porośnięty jest lasem o cechach zbliżonych do natu-

ropaeus) – migruje z okolic wiślanych pól oraz lasów słupnowskich,

ralnego. Jego najstarszym i zarazem najcenniejszym drzewostanem,

coraz rzadszy; kret (talpa europaea) – liczny w jarze, w jego otulinie

który porasta dno jaru, jest łęg olszowy z olszy czarnej (alnus glu-

i na skraju; mysz zaroślową (appodemus sylvaticus) – w jarze, blisko

tinosa) – w wieku 90 lat z niewielką domieszką jesionu (fraxsinus

potoku i na nasypie wąskotorówki; nornik (microtus orvalis) – bli-

excelsior). Typ siedliskowy, który rośnie na zboczach wąwozu to las

sko strumyka, korzeni; ryjówka (sorex araneus) – sporadycznie (?);

świeży i las wilgotny składający się z brzozy, olchy, klonu jawora,

nietoperze (?).

dębu, modrzewia oraz sosny w zróżnicowanym wiekowo od 30 do

Płazy

90 lat. Podszyt leśny porastają tu: czeremcha, dereń świdwa, bez czarny, jarząb, głóg z tarniną i dąb z ekspansywnym tu klonem.

Płazy bezogoniaste: żaba trawna (rona temporania) – w po-

Dodać należy, iż bogactwem tego lasu, do którego ściąga uroz-

bliżu Gulczewki i na całym obszarze jaru, po rozrodzie, coraz rzad-

maicony świat zwierząt, są bardzo liczne dziuplaste drzewa, szczegól-

sza; ropucha szara (bufo bufo) – najczęściej wiosną, nieliczna.

nie olsze i brzozy. Wykroty i przewieszone przez strumyk połamane


9

drzewa i zleżałe kłody stają się kryjówkami i potencjalnymi miejscami zasiedlenia dla drobnych ssaków i płazów (w okresie zimy). Runo leśne porastają: śledziennica skrętnolistna (chrysosple-

Porosty: pustułka pęcherzykowata (cladonia rangiferina) – najczęściej na brzozach.

(polygonum arieulare); knieć błotna (caltha palustris); ziarnopłon

Wartości kulturowo-historyczne. Imielnica

wiosenny (ranunculus filaria); pięciornik gęsi (potentilla anserina)

Pierwotna nazwa wsi brzmiała „Jemielnica”. Już w XII w. Imiel-

nium arternifolium) – w najbliższym sąsiedztwie cieku, jedna z nielicznych krajowych bylin zapylana przez drobne ślimaki; rdest ptasi

i pięciornik rozłogowy (potentilla reptans).

nica należała do uposażenia biskupów płockich. Tam grunty obra-

W lesie: pierwiosnek lekarski (primula officinalis) – piękne

biane były przez poddanych z Podolszyc. Także w Imielnicy był

stanowiska; jasnota plamista (lamium maculatum) – pospolita;

młyn biskupi i domy kilku zagrodników. W wieku XIX ok. 145 ha

przytulia czepna (galium aparius) – w jarze liczna; bodziszek (gera-

gruntów należało do Imielnicy.

nium robertianum); fiołek wonny (vila odorata) – kilka stanowisk ruderalnych; jerzyna (rubus fruticosus); poziomka (fragania resea); pokrzywa (urtica dioca). Mszaki: merzyk fałdowany (mnium undulatum); fałdownik trzyrzędowy (rhytidiadelphus triguetus). Paprotniki: paprotka zwyczajna (polypodium vulgare); języcznik zwyczajny (phyllitis scopendrium) – kilka stanowisk.

Obiektami kulturowo-historycznymi, które wpisały się w obecne otoczenie, jak i w sam jar Pisencja, są: A) Dobrze zachowany nasyp wybudowany pod kolejkę wąskotorową z 1922 r. Przecina on środek zalesionej parowy, gdzie do roku 1971 kursowała kolej. Kursowała ona do pobliskich miejscowości: Brochocin, Rogozino i dalej – dla celów kampanii cukrowniczych – cukrownia Borowiczki.


Sławomir Gajewski

10

B) Dobrze zachowane, ukryte w zieleni lasu, obiekty militarne. W tym wypadku dwa typy bunkrów. Większy: Ringstandt 69, jeden

C) Niewielki metalowy mostek nad Gulczewką, bardzo urokliwy, zastąpił drewnianą kładkę z początku lat 80.

z nich w dobrym stanie przy głównej ścieżce przecinającej las, drugi

Bogata flora i fauna, atrakcyjny i mozaikowaty krajobraz jaru

w gorszym stanie technicznym, jedynie z zachowaną wieżyczką. Jak

oraz wartości kultury materialnej świadczą o unikatowym charak-

do tej pory są to największe obiekty bunkrowe w okolicach Płocka.

terze tego miejsca. Wart jest on objęcia ochroną prawną w formie

Drugim rodzajem bunkra jest mniejszy: Ringstandt 58 C Tobruk,

zespołu przyrodniczo–krajobrazowego z tablicą informującą o hi-

ukryty na skraju lasu, graniczący z dawną żwirownią. Pozostałe za-

storii i walorach przyrody.

maskowane są nieopodal jaru, z doskonałą lokalizacją widokową na Borowiczki i dolinę Wisły. Kolejne ciągną się polami w kierunku miejscowości Gulczewo i Rogozino. Jest ich kilkanaście. Stanowią one najczęściej spotykany typ bunkrów ogniowych po prawej stronie Płocka. Wybudowane przez Niemców (przy udziale miejscowej ludności? – przymusowo wcielonej?) w 1944 r. (albo 1943). Połączone były siecią rowów o głębokości 120-150 cm, rozmieszczonych nie rzadziej niż co 400-500 m. Obszar jaru Pisencja także jest poprzecinany takimi rowami. Zachował się też rów przeciwpancerny u wejścia do dolinki.

Bunkier typu Ringstand 69.

Literatura Wszystkie informacje przyrodnicze pochodzą z własnych inwentaryzacji sporządzonych w l. 1991-2010. Informacji militarnych użyczyli: płk dr hab. Michał Trubas i Krzysztof Zadrożny ze Stowarzyszenia Tradytor. O. Budzyński, Dylematy ekologizacji gmin wiejskich. Taktyka ekorozwoju gminy, Kraków 2002. T. J. Chmielewski, Parki krajobrazowe w Polsce. Metody delimitacji i zagospodarowania przestrzennego, Warszawa 1990. P. Pawlaczyk, A. Jermaczek, Poradnik lokalnej ochrony przyrody, Świebodzin 19972. W. Szafer, K. Zarzycki [red.], Szata roślinna Polski, Warszawa 1972. I. Szychowski, 100 lat Cukrowni Borowiczki Spółka Akcyjna 1900-2000, Płock 2000. L. Tomiałojć, Ptaki Polski – rozmieszczenie i liczebność, Warszawa 1990.


N

11

a dziale wodnym Wisły i Pregoły znajduje się rozle-

górnej Wkry z jej obecnym odcinkiem stanowiącym dziś kontynuację

gły obszar wzniesień zwany „Garbem Lubawskim”.

Nidy łączy jeszcze wysychająca rzeczka o nazwie „Rów”, stanowiąca

Pasmo to rozciąga się z północnego zachodu na po-

pozostałość Martwicy, którędy przepływa niewielka ilość wody, zu-

łudniowy wschód i składa z kilku masywów poprzerywanych ob-

pełnie niewspółmierna do rozległości jej koryta.

niżeniami terenowymi (ryc. 1). Najwyższym wzniesieniem jest

W wyniku prac hydrotechnicznych, budowy kanałów, rowów

Dylewska Góra o wysokości 312 m n.p.m. Tutaj swoje źródła ma

odwadniających i licznych regulacji prowadzonych także w później-

rzeka Wel. Jest to liczący 118 km długości dopływ Drwęcy, któ-

szym okresie, doszło do wielu mniejszych, choć znaczących zmian

ry przepływa przez kilka jezior, miejscami głęboką doliną. Rzeka

w dolinach obu rzek. W czasach nowożytnych Samnicę (Samińską

kieruje swe wody najpierw na południowy zachód, a następnie na

Strugę), wpływającą do jeziora Dąbrowa Wielka na wysokości jezio-

Jarosław Ościłowski

Wel i Wkra,

czyli o pracach hydrotechnicznych na pograniczu mazowiecko-krzyżackim w XIV wieku północny zachód, by przy ujściu skręcić na zachód. Opisany bieg

ra Dąbrówno, połączono kanałem z lewym źródłowym odcinkiem

rzeki jest jednak stosunkowo młody i powstał dopiero w pierwszej

Wkry. Pozostałe akweny w większości znacznie zmniejszyły swoją

połowie XIV w. Wcześniej Wel był znacznie krótszy, liczył około

powierzchnię. Dawne jezioro Rybno to dzisiejsze jeziora Zarybinek,

50 km, a jego źródła znajdowały się w jeziorze Lidzbarskim, tj. We-

Rybno i Neliwa oraz podmokły obszar je otaczający. Wskazuje na

lskim. Jak zatem doszło do wydłużenia rzeki?

to dokument z 1338 r., z którego treści wynika, że jezioro Rybno

Otóż z południowego stoku Dylewskiej Góry spływają dwa

znajdowało się na Wkrze. Jezioro Tarczyńskie jeszcze na mapie F. L.

strumienie: Wielka Wkra, która uchodzi do jeziora Dąbrowa Wielka,

Schroettera (Karte von Ost-Preussen) z przełomu XVIII i XIX w. za-

oraz Mała Wkra, wpływająca do jeziora Dąbrowa Mała. Oba cieki

znaczono jako Wery od miejscowości położonej nad jego brzegiem.

przed połową XIV w. stanowiły źródła Wkry. Poniżej rzeka płynęła

Natomiast jezioro Grądy na tej mapie nazwano „Tarczyńskim” („Tar-

na południowy zachód przez jeziora Pancerz, Rumian i Rybno (Za-

cin sehe”) od miejscowości Tarczyn (Tarcin, dziś Tarczyny) położo-

rybinek). Pod Koszelewami rozdzielała się ona najprawdopodobniej

nej na zachodnim brzegu jeziora. Oba jeziora wówczas miały szersze

na dwa koryta, opływając Ostrów Tarczyński. Lewą odnogą przepły-

połączenie niż obecnie. Natomiast na wcześniejszej, bo pochodzą-

wała przez jezioro, po którym pozostało zagłębienie terenowe – Łąki

cej z 1783 r. Mappie szczegulnej woiewodztwa mazowieckiego K.

Koszelewskie, a prawą przez jeziora: Tarczyńskie, Grądy i Zakrocz.

de Perthéesa, obejmującej również część Prus, oba jeziora zostały

Po ponownym połączeniu Wkra płynęła na południe, poniżej Bie-

przedstawione razem jako jeden zbiornik wodny. Łąki Koszelewskie

żunia kierowała się na południowy wschód do Narwi, omijając jesz-

stanowią dziś naturalną sukcesję pojezierną, oddzieloną w części pół-

cze po drodze łukiem wzniesienia w okolicach Uniecka.

nocno-wschodniej od dawnej Wkry groblą wzniesioną na potrzeby

W pierwszej połowie XIV w. Krzyżacy, chcąc podnieść poziom

drogi z Koszelew do Koszelewek. Sztucznym zbiornikiem wodnym

wód na Drwęcy i uczynić ją bardziej spławną, w pobliżu Cibórza

jest jezioro Garbacz, które powstało w XIX lub początkach XX w.

wykopali sztuczny kanał, kierując nim wody górnej Wkry do rzeki

w wyniku zatamowania i spiętrzenia wody w rzece, na wysokości

Wel. Nie można też jednak wykluczyć naturalnej bifurkacji. Wody

miejscowości Garbacz i Tuczki. Jeziora nie ma jeszcze na wspomnia-

Wkry mogły przelewać się do Welu niewielką doliną, którą następnie

nej wyżej mapie F. L. Schroettera, jest natomiast na niemieckiej mapie

Krzyżacy poszerzyli na odcinku długości zaledwie 2 km, czego po-

topograficznej z 1911 r. – Messtischblätter (arkusz Rybno Neue).

twierdzeniem mogła być nazwa rzeki „Wel” („Wla”) – pochodząca od

Do zmian doszło również w dolinie drugiej z omawianych

czegoś wlewającego (przelewającego) się. Strona polska, nie mogąc

rzek, tj. Welu. Jak już wyżej podkreślałem, wypływał on pierwotnie

pogodzić się z tą sytuacją, skarżyła się jeszcze w 1413 r. przed subarbi-

z jeziora Lidzbarskiego. Na terenie miasta Lidzbarka, na wschód

trem rozsądzającym spory graniczne, Benedyktem z Makry, że Krzy-

od tzw. Górki, znajduje się rozległa niecka, którą przepływa obec-

żacy odcięli górny bieg Wkry i połączyli go z Welem, kierując wody

ny Wel. Zagłębienie to stanowi najprawdopodobniej pozostałość

sztucznym kanałem na północny zachód w kierunku miasta Lidzbar-

po kolejnym jeziorze. Nie ma dziś jezior Chełsty i Trzcino, któ-

ka Welskiego, a w dawnym korycie pozostała jedynie Martwica. Jak

re wymienia Jan Długosz podczas opisu wyprawy grunwaldzkiej

zwykle nic to jednak nie pomogło i od XIV w. Wkra pozbawiona jest

w 1410 r. To pierwsze, zdaniem większości badaczy, znajdowało się

swych źródeł. Górny bieg rzeki, choć połączony z Welem, jeszcze na

w rozlewiskach Welu na północ od wsi Chełsty oraz na południe

przełomie XVIII i XIX w. nazywany był „Wkrą”, obecnie nosi nazwę

od przełomu rzeki pod Straszewami, natomiast drugie – pomiędzy

tej drugiej rzeki. Hydrografowie, nie mogąc zrozumieć zawiłej sy-

wsiami Wąs i Kowaliki. W dolnym biegu Wel płynie dwoma kory-

tuacji nazewniczej, za górny bieg Wkry uznali Nidę (Działdówkę),

tami, pierwszym (wschodnim) jest właściwy nurt rzeki, a drugim

a innym razem jej najdłuższy dopływ – Szkotówkę. Odcinek dawnej

(zachodnim) Bałwanka przepływająca przez jezioro Fabryczne (Ty-


Wel i Wkra

12

Ryc. 1 Rekonstrukcja dorzecza Wkry i Welu na tle rzeźby terenu; oprac. J. Ościłowski.

lickie). Ta ostatnia odprowadzała dawniej wody z jeziora do Weli,

W średniowieczu na terenie państwa zakonnego często zmie-

natomiast poboczny nurt powstał w wyniku przekopania drugiego

niano bieg rzek, budując przy tym urządzenia hydrotechnicz-

połączenia z Welem. Z kolei jezioro Fabryczne jeszcze na przełomie

ne. Nie był to więc odosobniony przypadek. Zmiany dotyczyły

XVIII i XIX w. miało większą powierzchnię, stanowiąc jedno wraz

głównie wykorzystania rzek w celu napełnienia wodą zamkowych

z niewielkimi dziś jeziorami, Górnym i Środkowym (ryc. 2).

i miejskich fos. Najbardziej znanym przykładem jest Malborska

Podsumowując należy podkreślić, że hydrografia obu rzek, tj.

Młynówka, czyli tzw. Kanał Juranda – łączący w kilku etapach cza-

Welu, płynącego do Drwęcy, i Wkry, uchodzącej do Narwi, różni się

sowych różne dopływy Nogatu i jeziora Drużno. Inne osiągnięcia

znacznie od stanu sprzed połowy XIV w. W wyniku przekopania ka-

to doprowadzenie wody z Raduni do Gdańska, wcześniej rzeka

nału i zasilenia Welu wodami górnej Wkry wydłużono jej bieg. Taki

uchodziła do Motławy na obszarze Żuław Wiślanych. Podobnie

stan utrzymał się do dnia dzisiejszego, choć jeszcze w XIX stuleciu

w ziemi chełmińskiej Strugę Lubicką, uchodzącą koło Lubicza do

dochodziło do czasowych zmian. Przy wysokim stanie wody Nida

Drwęcy, skierowano drugim ramieniem do Torunia. W Brodnicy

potrafiła przelewać się do dolnego Welu (właściwego), a innym ra-

założono miasto w zakolu rzeki Drwęcy, oddzielając półwysep od

zem wody górnego Welu (dawnej Wkry) przelewały się Martwicą

lądu sztucznie wykopanym kanałem, którym skierowano główny

do obecnej Wkry.

nurt rzeki.


13 hydrografia obu rzek, tj. Welu, płynącego do Drwęcy, i Wkry, uchodzącej do Narwi, różni się znacznie od stanu sprzed połowy XIV w.

Ryc. 2. Rekonstrukcja przebiegu górnej Wkry oraz Welu; oprac. J. Ościłowski.

Bibliografia D. Bienias, Przeobrażenia środowiska przyrodniczego we wczesnym średniowieczu na ziemi chełmińskiej, [w:] Studia nad Osadnictwem Ziemi Chełmińskiej, red. w. Chudziak, t. 5, Toruń 2003, s. 35-48. M. Biskup, Pod panowaniem krzyżackim – od 1308 r. do 1454 r., [w:] E. Cieślak [red.], Historia Gdańska, t. 1, Gdańsk 1978. C. H. Bock, Kronika miasta Dąbrówna, Warszawa – Dąbrówno 2003. K. Buczek, Geograficzno-historyczne podstawy Prus Wschodnich, Toruń 1936. K. Buczek [red.], Słownik historyczno-geograficzny ziem polskich w średniowieczu, t. 1: M. Biskup [red.], K. Porębska przy współpracy M. Grzegorza [oprac.], Słownik historyczno-geograficzny ziemi chełmińskiej w średniowieczu, Wrocław 1971. H. Czarnecka i inni [oprac.], Podział hydrograficzny Polski, cz. II, Warszawa 1980. J. Domino, Kanał Juranda w Malborku, „Zabytki” 2001, nr 2 (4), Warszawa, s. 18-21. M. Dulinicz, w. A. Moszczyński, Grody pogranicza nad górną Wkrą – system czy chaos?, [w:] K. Grążawski [red.], Pogranicze polsko-pruskie i krzyżackie (II), Włocławek – Brodnica 2007, s. 61-88. B. Jesionowski, Malborska Młynówka, Malbork 2007.

S. Jóźwiak, K. Kwiatkowski, A. Szweda, S. Szybkowski, Wojna Polski i Litwy z Zakonem Krzyżackim w latach 1409-1411, Malbork 2010. E. Kowalczyk, Tajemnica rzeki Wkry, „Mówią Wieki” 1988, nr 2, s. 33-35. E. Kowalczyk, Z badań nad pograniczem mazowiecko-pruskim i krzyżackim, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, r. XLV, 1997, nr 3-4, s. 384-389. E. Kowalczyk, Dzieje granicy mazowiecko-krzyżackiej (między Drwęcą a Pisą), Warszawa 2003. W. Niewiarowski, A. Tomczak, Morfologia i rozwój rzeźby obszaru miasta Torunia i jego okolic, „Zeszyty Naukowe UMK”. Geografia, t. 6, 1969, s. 41-86. J. Powierski, Studia nad początkami miasta Brodnicy w świetle źródeł pisanych, Szkice Brodnickie, t. II, red. K. Grążawski, Brodnica 1993, s. 47-135. J. Powierski, Prusowie, Mazowsze i sprowadzenie krzyżaków do Polski, t. I, Malbork 1996. W. Sieradzan, Misja Benedykta Makraia w latach 1412-1413. Z dziejów pokojowych metod rozwiązywania konfliktów międzypaństwowych w Europie Środkowo-Wschodniej w późnym średniowieczu, Malbork 2009. M. Toeppen, Historisch-comparative Geographie von Preussen, Gotha 1858. Urkundenbuch des Bisthums Culm, t. 1, wyd. C. P. Woelky, Danzig 1885.


14

P

Leszek Klimek ●Piotr Pudło Miecz z Pilichowa

ierwsza wzmianka dotycząca znaleziska z Pilichowa, pow.

Po raz ostatni omawiany zabytek w formie wzmianki ujawnił się

płocki, pojawiła się jeszcze pod koniec XIX w., kiedy to

w badaniach Tomasza Kordali [2006, s. 63, 139].

Franciszek Tarczyński opisał je tymi słowy: Robiąc poszuki-

Wydaje się, że poza F. Tarczyńskim żaden z późniejszych bada-

wania w tych okolicach, jeszcze w r. 1882, opowiadano mi, że w Pilicho-

czy nie widział fragmentu głowni mieczowej z Pilichowa. Można

wie przed kilkunastu laty, znaleziono rycerza w zbroi, żelazo zaś oddano

to wnioskować po braku bliższych informacji na jego temat (wy-

kowalowi do przekucia na potrzeby domowe. Wprawdzie opowiadanie to

miary, ryciny). Sam zabytek został odnaleziony podczas kweren-

przyjąłem z niedowierzaniem, ale pomimo to dotarłem do owego kowala,

dy dotyczącej wczesnośredniowiecznych mieczy z terenu Polski

który zamieszkiwał już w innej wsi, aby osobiście dowiedzieć się od niego

w Muzeum Diecezjalnym w Płocku (dalej jako MDPł), w którym

więcej szczegółów. Otóż znalazł się jeszcze u niego, z tego wypadkowego

obecnie znajduje się kolekcja F. Tarczyńskiego1. Jego identyfikacji

odkrycia kawałek ostrza miecza prostego obosiecznego (pół łokcia przeszło

dokonano na podstawie archiwalnej fotografii zbiorów (m.in. arche-

długi) i ten jest u mnie… [1899, s. 1]. W formie skrótowej, która nie

ologicznych) F. Tarczyńskiego opublikowanej w pracach T. Kordali

uwzględniała już znaleziska miecza, powtórzono ją po raz kolejny

i Teresy Stawiarskiej [Kordala 2000, s. 21; Stawiarska 2008, s. 10].

w 1900 r. [Tarczyński 1900, s. 135]. Na niej to prawdopodobnie

Zdjęcie to przedstawiało między innymi tablicę z umieszczonymi

oparł swoje badania Andrzej Nadolski, tym samym nie odnosząc się

na niej zabytkami, w tym fragment głowni mieczowej (ryc. 1). Ta-

do znaleziska fragmentu miecza [1954, s. 168]. Informacji na temat

blica ta, choć częściowo zdekompletowana, zachowała się w zbio-

miecza doszukał się dopiero w latach 70. XX w. Lechosław Rauhut.

rach MDPł. Na podstawie opisów zabytków nań umieszczonych

Określił on pochówek z Pilichowa jako szkieletowy i wydatował go

stwierdzono, że fragment brzeszczotu, który był przymocowany

ogólnie na XI-XII w. [1971, s. 495]. W latach 90. w swojej pracy do

do tablicy pochodzi z Pilichowa. Porównanie archiwalnego zdjęcia

miecza z Pilichowa nawiązał Jacek Wrzesiński nie podając jednak

z istniejącymi w zbiorach MDPł zabytkami pozwoliło zidentyfiko-

żadnych szczegółowych danych na jego temat [1997-1998, s. 12].

wać interesujący nas egzemplarz.

Ryc. 1. Archiwalne zdjęcie zabytków z kolekcji F. Tarczyńskiego. Kolorem czerwonym zaznaczono tablicę, na której pierwotnie znajdował się fragment głowni miecza z Pilichowa, pow. płocki [Stawiarska 2008, s. 10].


– czy naprawdę zaginął Sam fragment brzeszczotu zachował się w dobrym stanie (ryc. 2). Sądząc po kształcie jest to najprawdopodobniej środkowa partia

?

15

głowni miecza. Jej wymiary to: dł. całkowita – 31,3 cm, szer. głowni – 4,3 cm, grub. głowni 0,43 cm, szer. zbrocza 1,8 cm, waga 163 g. Na podstawie oględzin zachowanego fragmentu (zwłaszcza formy i szerokości zbrocza równej prawie 1/3 – 1/2 szerokości głowni) oraz informacji dotyczących znaleziska można określić jego chronologię ogólnie na wczesne średniowiecze. Warto również zauważyć, że brzeszczoty o zbliżonej szerokości strudziny, a także o zwężających się ku sztychowi krawędziach ostrza odpowiadają typom 3 – 5 wg A. Geibiga datowanym na okres od 3. ćw. VIII do 3. ćw. XI w. [Geibig 1991, s. 84, 153]. Niestety mamy do czynienia ze zbyt małą częścią głowni, by możliwe było poczynienie kolejnych ustaleń. W celu uzyskania dalszych informacji na temat zabytku podda-

Ryc. 2. Widok ogólny fragmentu głowni mieczowej z Pilichowa, pow. płocki (fot. P. Pudło).

no go badaniom specjalistycznym. W pierwszej kolejności wykonano zdjęcie radiograficzne celem sprawdzenia możliwości wystąpienia napisów na zachowanym fragmencie głowni. Przeprowadzone badanie wykazało anomalię w części głowni bliższej zastawie, mogącą świadczyć o istnieniu w tym miejscu znaku zbliżonego do okręgu (ryc. 3). Nie udało się niestety ustalić, czy jest to pojedyncza sygnatura czy też fragment większej całości. Stan zachowania przedmiotu pozwolił ponadto na przebadanie struktury przekroju głowni. W tym celu pobrano próbkę (ryc. 2),

Ryc. 3. Rentgenogram głowni mieczowej z Pilichowa, pow. płocki. Kolorem czerwonym zaznaczono miejsce, gdzie odnotowano anomalię świadczącą o istnieniu zbliżonego do okręgu znaku (oprac. P. Pudło).

którą następnie poddano badaniom metalograficznym, mikroskopowym oraz pomiarom twardości. Z uwagi na niewielkie rozmiary fragmentu przeznaczonego do badań został on zainkludowany w żywicy termoutwardzalnej POLIFAST firmy Struers. Następnie wykonano na nim zgład metalograficzny polegający na szlifowaniu powierzchni preparatu na papierach o zmiennej gradacji, poczynając od nr. 120, a kończąc na nr. 2000. Po procesie szlifowania powierzchnię wypolerowano za pomocą pasty diamentowej o wiel-

Ryc. 4. Mikrostruktura badanego preparatu – przekrój połowy głowni miecza z Pilichowa, pow. płocki. Obraz w mikroskopie (fot. L. Klimek).

kości ziarna 0,25 mm. Na tak przygotowanym preparacie wykonano badania mikrotwardości oraz mikroskopowe. Pomiary mikrotwardości przeprowadzono metodą Vickersa na aparacie CLEMEX przy obciążeniu 0,5 N. Badania mikroskopowe przeprowadzono z wykorzystaniem elektronowego mikroskopu skaningowego HITACHI S-3000N. W ramach tych analiz wykonano badania składu chemicznego metodą mikroanalizy rentgenowskiej z dyspersją fali (EDS). Analizy wykonano wykorzystując detektor promieniowania rentgenowskiego Pionier firmy THERMONORAN zamocowany w elektronowym mikroskopie skaningowym. Po tych działaniach preparat poddano trawieniu odczynnikiem Mi1Fe i przeprowadzono badania za pomocą mikroskopu świetlnego NIKON. Na podstawie przeprowadzonych analiz mikroskopowych (ryc. 2) można wnioskować, że badany miecz został wykonany w wyniku zgrzania (skucia) co najmniej dwóch elementów. Na ryc. 4 widać

Po raz ostatni omawiany zabytek w formie wzmianki ujawnił się w badaniach Tomasza Kordali


Leszek Klimek● Piotr Pudło

16

wyraźnie miejsce zgrzewu. W strukturze badanego elementu wystę-

miecza można jedynie przypuszczać, że jego chronologia oscylo-

puje ferryt i cementyt w postaci zbliżonej do kulkowej. Kulkowy ce-

wała pomiędzy 3. ćw. VIII a 3. ćw. XI w. Dodatkowych przesłanek

mentyt powstał najprawdopodobniej w wyniku wielokrotnego na-

na temat datowania zabytku dostarcza nam informacja o kontek-

grzewania „i” powyżej temperatury A1 w układzie żelazo-cementyt.

ście znaleziska. Według F. Tarczyńskiego w Pilichowie ...znaleziono

Taki zabieg stosowany podczas kucia powoduje dążenie cementytu

rycerza w zbroi, co wskazywałoby z kolei na grób szkieletowy. Za

do przemiany ze struktury pasmowej w bardziej stabilną kulkową.

taką interpretacją opowiedzieli się wspomniani we wstępie badacze

Poszczególne obszary badanego miecza różnią się liczbą składni-

[Rauhut 1971, s. 495; Wrzesiński 1997-1998, s. 12; Kordala 2006, s.

ków fazowych (ferrytu i cementytu). Występują miejsca bogatsze

63, 139]. Wiadomo także, że na obszarze Północnego Mazowsza in-

w cementyt (ryc. 4a), charakteryzujące się jednocześnie wyższą

humacja pojawia się najwcześniej w XI w. [Kordala 2006, s. 9]. Fakt

twardością (około 160 HV) oraz uboższe (ryc. 3c, d) – o twardości

ten pozwala zatem ustalić chronologię zabytku na okres od pocz. XI

ferrytu około 120 HV (tabela 1). Ponadto w strukturze stwierdzo-

do 3. ćw. XI w. Fragment głowni z Pilichowa, choć mało efektyw-

no wtrącenia (ryc. 4c-i), które były wtrąceniami niemetalicznymi

ny, dostarczył kolejnych informacji dotyczących sposobu produkcji

pochodzącymi najprawdopodobniej z zanieczyszczeń rudy lub pa-

mieczy wczesnośredniowiecznych, m.in. procesu skuwania głowni

leniska, lub żużla.

z kilku kęsów żelaza. Dziś ciężko jest określić miejsce jego wytwo-

Ostatnim badaniem, któremu poddano próbki, była analiza ma-

rzenia. Jednak wciąż rozwijane badania metaloznawcze być może

jąca określić zawartość węgla w istniejącym materiale . W tym celu

już w niedalekiej przyszłości przyczynią się do rozwiązania tego oraz

przygotowano próbkę o masie ok. 1 g, którą następnie poddano pro-

innych podobnych mu problemów.

2

cesowi spalenia w analizatorze węgla/siarki CS-200 firmy LECO®. Przebadany fragment głowni miecza wykazał, że średnia zawartość węgla wynosiła ok. 0,5% węgla. Zawartość procentowa węgla w że-

1. Autorzy składają serdeczne podziękowania Dyrekcji i Pracownikom

lazie kształtująca się na poziomie 0,25-0,6% wskazuje, że jest to stal

Muzeum Diecezjalnego w Płocku za udostępnienie zabytku oraz okazaną pomoc. 2. Badanie na zawartość węgla wykonał dr inż. Konrad Dybowski z Pracowni Badań Składu i Struktury Materiałów Instytutu Inżynierii Materiałowej Wydziału Mechanicznego Politechniki Łódzkiej.

średniowęglowa [Rudnik 1994, s. 164]. W świetle powyższych wywodów wykazano, że omawiany fragment głowni tak naprawdę nigdy nie zaginął, a jedynie pozostał zapomniany w zbiorach MDPł. Wobec utraty większej części

Tabela 1. Twardość HV0,1 badanej próbki (oprac. L. Klimek)

Mierzona struktura

Wyniki pomiarów

Wartość średnia

Ferryt

121

112

119

125

123

120

Ferryt z cementytem

156

162

169

159

164

162

Bibliografia Geibig 1991 – A. Geibig, Beiträge zur morphologischen Entwicklung des Schwertes im Mittelalter, „Offa Bücher” t. 71, Neumünster. Kordala 2000 – T. Kordala, Z dziejów badań archeologicznych na Mazowszu Płockim, Płock. Kordala 2006 – T. Kordala, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska szkieletowe na północnym Mazowszu, Łódź. Nadolski 1954 – A. Nadolski, Studia nad uzbrojeniem polskim w X, XI i XII wieku, „Acta Archaeologica Universitatis Lodziensis” nr 3, Łódź. Rauhut 1971 – L. Rauhut, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska w obudowie kamiennej na Mazowszu i Podlasiu, „Materiały Starożytne i Wczesnośredniowieczne” t. 1, s. 425-656.

Rudnik 1994 – S. Rudnik, Metaloznawstwo, Warszawa. Stawiarska 2008 – T. Stawiarska, Franciszek Tarczyński (1833-1900), [w:] T. Kordala [red.], Śladami Franciszka Tarczyńskiego, Płock. Tarczyński 1899 – F. Tarczyński, Notatki do mapy archeologicznej gub. Płockiej, „Echa Płockie i Łomżyńskie” nr 19, s. 1. Tarczyński 1900 – F. Tarczyński, Materiały do mapy gubernii płockiej. Pilichowo, „Światowit” t. II, s. 135. Wrzesiński 1997-1998 – J. Wrzesiński, Groby z mieczami na terenie Polski wczesnopiastowskiej (X-XIII wiek), „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi” nr 40, s. 7-46.


17

Ryc. 5. Mikrostruktura badanego preparatu. Obraz w mikroskopie optycznym miejsc o różnej zawartości cementytu (fot. L. Klimek).

Ryc. 6. a-b – Obraz mikroskopowy; c-i – rozkład pierwiastków we wtrąceniu występującym na granicy zgrzewu: c – tlen (O), d – krzem (Si), e – żelazo (Fe), f – wapń (Ca), g – mangan (Mn), h – potas (K), i – glin (Al) (fot. L. Klimek).


Krzysztof Matusiak

18

Historia badań grodziska wczesnośredniowiecznego w Mokrzku

G

rodziska, obok cmentarzysk, zwłaszcza kurhanowych, od

w wariantach „Mocrsko” lub „Mokrsko”. Nigdzie jednak nie ma

dawna oddziaływały na wyobraźnię badaczy interesują-

tam nawet wzmianki o grodzisku. Pierwszy raz w polskiej litera-

cych się „starożytnościami” słowiańskimi. Również i dziś

turze grodzisko pojawiło się u Wincentego Hipolita Gawareckie-

te charakterystyczne, łatwo na ogół rozpoznawalne, formy terenowe

go w jego Pamiętniku historycznym płockim wydanym w Warszawie

skupiają uwagę archeologów i historyków studiujących osadnictwo

w 1832 r. W artykule O zamkach i okopach w województwie płockim eg-

różnych faz wieków średnich.

zystujących Gawarecki wymienia wśród okopów z dawnych wieków

Na Mazowszu obecność grodzisk odnotowano już w począt-

również okopy w bliskości wsi Mokrska, umieszczając je w obwodzie

kach XVII w. Pisarz ziemi nurskiej Jędrzej Święcicki w napisanym

mławskim, co było zgodne ze stanem faktycznym, po Sarnowie,

w 1634 r. dziele zatytułowanym „Topographia, czyli opis Mazow-

Unierzyżu i Raciążu. Zaznacza przy tym, iż W województwie tutej-

sza”, wymienił gródek w Orszymowie nieopodal Wyszogrodu.

szym pomniki te starożytności naszej znajdujące się, nazywają okopami

Mimo że od czasu zniszczenia tego obiektu przez wojska litewskie

szwedzkimi, co jednak nie jest istotną rzeczą.

w połowie XIII w. dzielił autora dystans blisko czterech wieków,

Mniejszą wiedzą na temat pochodzenia wałów grodziska w Mo-

nie popełnił on błędu nazywając go „zamkiem”. Wzrost zaintere-

krzku wykazał się zespół redagujący Słownik geograficzny Królestwa Pol-

sowania średniowiecznymi warowniami nastąpił w XIX stuleciu.

skiego i innych krajów słowiańskich. W haśle dotyczącym miejscowości

Jednak dla ówczesnych starożytników kwestia funkcji grodzisk nie

Mokrzk o grodzisku nie ma mowy, natomiast interesującą informację

była jasna. Sprawy nie ułatwiały, wywodzące się jeszcze z doby ba-

podaje słownik pod hasłem „Bielsk”: W wieku XVI dwukrotnie znisz-

roku, panujące wyobrażenia o naszych przodkach jako potomkach

czone przez pożary, wkrótce się odbudowało. Dopiero wojny szwedzkie, jak

ludów starożytnych, jak również i to, że miejscowa ludność łączyła

wszystkie inne miasta nasze, o zupełną przyprawiły Bielsk ruinę; klęsk tych

te warownie z latami wojen polsko-szwedzkich, nadając im nazwy

dopełniła grasująca morowa zaraza, w czasie której mieszkańcy, odbiegłszy

„Szwedzkie Góry”, „Okopy” lub „Szańce”.

swoich domów, okopali się pod wsią Mokrskiem, którego to okopania ślady

Dobrą ilustrację dylematów badawczych stanowi historia zainteresowań wczesnośredniowiecznym grodziskiem w miejscowo-

dotąd pozostały… Autorzy słownika podają tu więc zapewne informację zaczerpniętą z przekazów ustnych i podań ludowych.

ści Mokrzk, 4,5 km na północny wschód od Bielska, w powiecie

Pierwszych, naukowych oględzin grodziska dokonał pod koniec

płockim. Grodzisko, choć nie tak okazałe jak na przykład potężna

lat 70. XIX w. ksiądz Antoni Brykczyński przy okazji swej podróży

warownia w pobliskich Proboszczewicach, do dnia dzisiejszego nie

krajoznawczej po miejscowościach północnego Mazowsza. Wały

zostało jeszcze w pełni odkryte, co wpływa na różne interpretacje

grodziska określa mianem kurhanu. W taki oto sposób opisuje re-

nie tyle funkcji, bo ta nie budzi wątpliwości, co znaczenia grodu na

likty średniowiecznego grodu: Jest to kopiec niegdyś zapewne okrągły,

mapie Mazowsza u zarania państwa polskiego.

dziś od strony szosy rozkopany, w którego środku znajduje się źródełko, a na

Grodzisko pierścieniowate w miejscowości Mokrzk położone

wprost jest nieco wysunięty naprzód, co może być w czasach późniejszych

jest na niewielkim wzniesieniu w dolinie rzeczki Sierpienicy, lewego

w celach obronnych dosypane. Wyprawa przyniosła również pierwszą

dopływu Skrwy Prawej, na prawym jej brzegu. Dziś najbliższe oko-

próbę przebadania wałów grodziska: Na powierzchni znalazłem kilka-

lice grodziska stanowią podmokłe łąki. Grodzisko leży przy drodze

naście kawałków urn przy części rozkopanej, a badając sondą grzbiet okopu,

krajowej nr 60, łączącej Płock z Raciążem, po prawej stronie szosy

po prawej ręce od wejścia natrafiłem w kilkudziesięciu miejscach na kamie-

jadąc od strony Płocka, 4,5 km za Bielskiem. Pierwotnie grodzisko

nie, zawsze jednakowej mniej więcej ½-łokciowej głębokości; sądzę więc, że

było czworokątne o zaokrąglonych rogach. Ma wymiary 70 × 92 m.

cały grzbiet okopu jest obłożony kamieniami, które przez czas w piasek się

Wały grodziska zachowały się do wysokości 5,5 m we wschodniej

obsunęły i jednakową warstwą ziemi przykryte zostały. Ksiądz Brykczyń-

partii, osiągają dziś do 25 m szerokości u swego podnóża. Południo-

ski interpretuje trafnie pozostałości mokrzskiego grodu jako „horo-

wo-wschodni narożnik jest obniżony w stosunku do korony całości

dyszcze” (grodzisko – przyp. autora), wahając się jednak w wyborze

wałów. Są to pozostałości bramy prowadzącej do grodu. Narożnik

funkcji między grodową a kultową: albo też nawet miejsce ofiarnicze do

północno-zachodni wałów grodziska został zniwelowany całkowi-

czego woda źródlana mogła być potrzebną… Na uwagę zasługują wnio-

cie, co chyba miało związek z budową drogi z Bielska do Drobina

ski, które dziś nazwalibyśmy konserwatorskimi. Autor postuluje, iż

w XIX w. Północno-zachodni róg majdanu jest nieco zagłębiony.

byłoby rzeczą bardzo pożądaną, aby ta miejscowość przez specjal-

Jeszcze w latach 60. XX w. miejsce zagłębione było podmokłe.

nego archeologa zbadaną została.

Po raz pierwszy nazwa wsi, pisanej jako „Mogrzska” pojawiła

Następna wzmianka o grodzisku w Mokrzku była jakby wypeł-

się w dokumencie erekcyjnym parafii Łęg z 1309 r. Później nazwa

nieniem postulatu płockiego starożytnika w sutannie. Oto po ponad

pojawia się jeszcze kilkakrotnie w dokumentach z 1450, 1478 i 1531

czterdziestu latach odwiedził je Roman Jakimowicz, państwowy


19

Odręczny plan grodziska w Mokrzku, wykonany przez Romana Jakimowicza w l. 20. XX w. [„Wiadomości Archeologiczne” t. IX, 1925 z. 3-4, s. 316).

Widok ogólny grodziska w Mokrzku od strony północnej.


Krzysztof Matusiak

20

dzisiejszy Bielsk powstał na surowym korzeniu i jest wynikiem translokacji miejscowości w XIII w., konserwator zabytków przedhistorycznych okręgu warszawskiego

Fragmenty ceramiczne pozwoliły na datowanie grodziska na XI w.

podczas swej kwerendy ziemi dobrzyńskiej i Mazowsza. W urzę-

Przełomem w datowaniu grodziska były badania prowadzone

dowym sprawozdaniu z tej kwerendy po raz pierwszy pojawia się

przez Zakład Mazowsza i Podlasia Instytutu Archeologii i Etnologii

odręczny plan grodziska. Następne badania grodziska weryfikacyjne

Polskiej Akademii Nauk w Warszawie pod kierunkiem Marka Du-

i inwentaryzacyjne zostały przeprowadzone przez Zakład Polskiego

linicza w 1995 r. Były wpisane w szerszy projekt badawczy, który

Atlasu Archeologicznego w 1957 r. Dziesięć lat później z ramienia

miał na celu pozyskanie drewna archeologicznego w celu ustaleniu

ZPAA przeprowadzono pierwsze badania wykopaliskowe, których

bezwzględnej chronologii stanowisk typu grodowego na Mazowszu

kierownikiem był Wojciech Szymański. Założono wykop sondażo-

Starym. Założono wówczas dwa wykopy po zewnętrznej stronie

wy przechodzący przez wschodnią część majdanu, orientowany na

wałów. Wykop pierwszy, ulokowany na osi wschód – zachód, o wy-

osi północ – południe o długości 38 m. Szerokość wykopu miała 2 m.

miarach 2 × 17 m, przechodził przez wał wschodni, wykop drugi

Wykop wchodził w skarpę południowego wału. W wale rozpoznano

zaś wnikał w południowy wał. Wykop ten miał wymiary 2 × 15 m

nasyp piaszczysty, na ślady osadnicze zaś natrafiono 6 m od podnóża

i został wytyczony na osi północ - południe. Pod wałem południo-

wału. Było to zagłębienie 7-metrowej szerokości, którego głębokość

wym odkryto słup, który został wydatowany metodą dendrochro-

wynosiła do 1,2 m od powierzchni. W zagłębieniu tym znajdowało

nologiczną. Badania przeprowadzone przez T. Ważnego określiły

się skupisko kamieni polnych ułożonych w trzech warstwach. Drugie

początek budowy grodu na lata po 904 r.

takie skupisko przylegało do podnóża wału północnego.

Ważnym momentem dla archeologii wczesnośredniowiecznego

Materiał ruchomy wydobyty podczas tych badań stanowiły

grodziska w Mokrzku okazały się prace niezwiązane bezpośrednio

przedmioty codziennego użytku (fragmenty żelaznej misy, krzesi-

z tym obiektem. W latach 1994-1996 archeologiczne ośrodki PAN

wo kabłąkowe, osełka kamienna, żelazne szydła, fragmenty naczyń

w Toruniu i Warszawie przeprowadziły przy współudziale wielu

glinianych), militaria (nóż, groty strzał) i jeden paciorek szklany.

ekspertów innych dziedzin program Adalbertus, mający na celu

Krzysztof Zadrożny

Bitwa pod Ciółkowem

I

nformacje przekazane przez szpiega

około 100 osób uzbrojonych w 2 strzelby,

W potyczce tej zginął także dowódca

Budancowa (Bułancewa?) o oddziałach

30 kos, w kije, topory i siekiery. Powstań-

Moskali – pułkownik Koźlaninow. Nie są

powstańczych w okolicach Płocka-Wi-

czy dowódca widząc przeciwnika cofnął się

dokładnie znane okoliczności jego śmierci3.

niar, Siecienia, Proboszczewic, Woźnik

do Ciółkowa i pospiesznie przygotował się

Najstarsi mieszkańcy Ciółkowa wspomina-

i Ciółkowa – spowodowały, iż wysłano

na atak idących za nim Moskali. Rosjanie

ją, że wedle tutejszej legendy Koźlaninowa

w tamtym kierunku oddziały Moskali.

myśląc, że powstańcy się poddają, podeszli

pochowano na niewielkim wzniesieniu

Generał Semeka wysłał m.in. kompanię

blisko, zbytecznie rozciągając łańcuch żoł-

w okolicy miejsca śmierci. Nie wiadomo

pułku muromskiego pod dowództwem

nierzy, a pułkownik Koźlaninow rozpoczął

jednak, gdzie jest ten wzgórek, jak i mogiła4.

pułkownika Koźlaninowa. Ten schwytał

mowę, w której zachęcał do rozejścia się

Moskale stracili 43 żołnierzy, a 17 było

ponad 30 uczniów płockiego gimnazjum1,

do domów. Twierdził, że tylko najbardziej

rannych5. Ranni żołnierze rosyjscy furman-

którzy uzbrojeni w kilka strzelb błąkali

winni zostaną wysłani do Rosji, ale tylko na

kami przedostali się w okolice Drobina. Po

się po lesie (jednego z aresztowanych ze-

dwa miesiące. Po skończonym przemówie-

stronie powstańców trzech było rannych,

słali do wojska, a innych przetrzymywano

niu nie spodziewał się, że właśnie padnie

a wśród nich Rogaliński, który stracił oko

w więzieniu), a następnie pod wsią Dą-

sygnał do ataku, który wydał Rogaliński.

i musiał opuścić oddział (w następstwie

brusk trafił na warszawski oddział, który na

Polacy celnym ogniem z fuzji i frontalnym

wyjechał na emigrację). Polacy zdobyli

dziedzińcu dworskim spożywał obiad. Od-

atakiem rozbili oddział przeciwnika. Jak

także 40 karabinów.

dział ten dowodzony był przez Aleksandra

napisał Walery Przyborowski, rozpoczęła

Rogalińskiego , w którego skład wchodziło

się formalna rzeź.

2

Rozbity oddział rosyjski w liczbie 18 żołnierzy 6 w popłochu poprowadził po-


21 odtworzenie wielu aspektów życia ludzkiego w czasach podróży

organizacji opolnej, która przekształciła się do XIII w. naturalnie

świętego Wojciecha do Prus. Interdyscyplinarne badania związane

w organizację parafialną (mowa tu o społecznej, a nie tylko admi-

z programem w głównej mierze dotyczyły terenów Żuław Wiśla-

nistracyjnej, funkcji opola czy parafii – wszak wspólnoty parafialne

nych, dzisiejszych Warmii i Mazur oraz Pojezierza Chełmińskiego.

do tej pory są najsilniejszymi wspólnotami sąsiedzkimi na obszarach

Jednakże pośród wielu wyników prac pojawił się wątek „północno-

wiejskich, mimo funkcjonowania od kilkudziesięciu lat w Polsce

mazowiecki”. W procesie dochodzenia do istoty powiązań między

administracji gminnej). Punktem wyjścia było moje przekonanie,

terenami pruskimi a ziemiami wczesnośredniowiecznej Polski Ma-

iż dzisiejsze pozostałości grodu w Mokrzku (oraz, co chyba było

ciej Pawlikowski i Edyta Knapik wykonali badania mineralogicz-

ważniejsze, dość rozległa osada przygrodowa) to w istocie wzmian-

no-petrograficzne ceramiki z 36 stanowisk pogranicza Mazowsza,

kowany w tzw. falsyfikacie mogileńskim Bielsk z kościołem św.

Prus i Kujaw, ustalając podobieństwa masy ceramicznej zastosowa-

Jana Chrzciciela, placem (tu rynkiem) i tawernami. Niestety, na

nej do wykonania naczyń. Wśród przebadanych zespołów znalazł

potwierdzenie tej tezy nie ma póki co wielu przekonywających

się również Mokrzk. Badania te wykorzystał Waldemar Andrzej

dowodów, moje zaś domysły, wobec braku informacji w źródłach

Moszczyński do wytyczenia hipotetycznych szlaków handlowych

pisanych, były efektem bardziej intuicyjnych niż naukowych po-

Mazowsza Starego. Grodzisko w Mokrzku leżało według niego na

szukiwań. Bielska można bowiem szukać w innych miejscach, co

skrzyżowaniu dwóch szlaków: pierwszego – z Płocka do Ciechano-

udowodnił Jarosław Ościłowski w opublikowanym w 2005 r. ar-

wa, drugiego – z Wyszogrodu do Sierpca.

tykule w „Kwartalniku Historii Kultury Materialnej” Czy istniał

W 1999 r. podjąłem temat grodziska w Mokrzku w mojej pracy

wczesnośredniowieczny gród w Bielsku na Starym Mazowszu? Upatruje

magisterskiej Osadnictwo mikroregionu Mokrzka i Bielska pod Płockiem

on pierwotnego Bielska w oddalonym od dzisiejszego o ok. 7 km

we wczesnym średniowieczu. W pracy tej próbowałem zanalizować

na zachód ogromnym jak na Mazowsze Stare założeniu grodowym

procesy osadnicze zachodzące od chwili powstania czoła opol-

w Proboszczewicach. Myślę, że na rozwiązanie zagadki, gdzie ów

nego w Mokrzku do momentu erygowania nowej parafii w Łęgu

pierwotny Bielsk istniał, przyjdzie nam jeszcze poczekać do ko-

w 1309 r. (którego główną przyczyną, co ciekawe, była zbyt duża

lejnych badań grodzisk w Mokrzku i Proboszczewicach. Jedno na

odległość do kościoła parafialnego w Bielsku). Obszar tych badań

razie nie ulega wątpliwości: dzisiejszy Bielsk powstał na surowym

miał kształt elipsy o promieniu ok. 6 km (jedna godzina drogi pie-

korzeniu i jest wynikiem translokacji miejscowości w XIII w., co

szej), której centrum stanowiły Bielsk i Mokrzk. Według mnie ob-

potwierdzają wyniki nadzoru przeprowadzonego przez nasze mu-

szar ten we wczesnym średniowieczu stanowił zwarte terytorium

zeum w 2011 r.

– 22 stycznia 1863 rucznik Ponomarenko7 w okolice Bielska, gdzie znajdowała się kolumna kapitana Stefanowskiego. Tam na miejscu Moskale, przerażeni ogromem porażki, kazali załadować broń ostrą amunicją. Po bitwie do oddziału powstańczego przybył sam generał Padlewski8, ale nie zdecydował się poprowadzić warszawskiego oddziału i wyruszył w kierunku Płocka, gdzie jednak nie dotarł. To samo miał zrobić i ten oddział, ale bez dowódcy nie pojawił się w Płocku w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. Dalsze jego losy nie są znane9.

Bibliografia 1. S. Zieliński, Bitwy i potyczki 1863-1864, Rapperswil 1913, s. 222-223. 2. „Strażnica” 1863, nr 2 (26 I). 3. M. Berg, Zapiski o polskich spiskach i powstaniach, cz. VI, Warszawa 1906, s. 10-11. 4. S. Kieniewicz, Powstanie Styczniowe, Warszawa 1983, s. 369, 373. 5. W. Przyborowski, Dzieje 1863 roku, t. 1, Kraków 1897, s. 42-44. 6. S. Kieniewicz [red.], Spiskowcy i partyzanci 1863 roku, Warszawa 1967, s. 634. 7. Arcybiskup A. J. Nowowiejski, Płock. Monografja historyczna, Płock 19302, s. 156. 8. Z. Chądzyński (Ludwik Biały), Wspomnienia powstańca z lat 1861, 1862 i 1863, Warszawa 1963. 9. S. Kostanecki, Płock 1830-1864, [w:] Dzieje Płocka, Płock 19782, s. 322.

1. Kieniewicz pisze, że płk Koźlaninow miał rozkaz, aby brać powstańców

żywcem. Przyborowski dodaje, iż zgodnie z rozkazem z 18 I 1863, także mieli nie używać karabinów, a najlepiej, żeby w ogóle nie były nabite. 2. Berg informuje, że oddziałem powstańczym dowodzili Postrych i Wolski. Aleksander Łodzia-Rogaliński (1833-1896) - były austriacki oficer huzarów i oficer wojsk Garibaldiego, instruktor w polskiej szkole wojskowej we Włoszech w l. 1861-1862. 3. Najczęściej podaje się, iż zginął od strzału z fuzji. Wspomina się, że zrobił to Rogaliński. Przyborowski podaje jednak dwie inne wersje: jedna mówi o tym, że syn rzeźnika z Warszawy uderzył go w tył głowy toporem, a druga, iż kosą ścięto mu głowę. Nowowiejski, powołując się na zapiski wywiadowcy rosyjskiego Bułancewa (przetłumaczone przez Kurpiewskiego i zamieszczone na łamach „Kuriera Płockiego” w XI 1922), pisze, iż to dowódca tego oddziału jednym uderzeniem siekiery powalił go na ziemię. 4. Z przekazów ustnych zebranych przez Sławko Gajewskiego. 5. „Strażnica” podaje, iż sotnia piechoty pod dowództwem Koźlaninowa straciła 70 żołnierzy, a reszta uciekła do Płocka, natomiast Berg pisze, że pułkownik Koźlaninow wskutek swojej nieudolności stracił wielu żołnierzy, z których tylko 18 ocalało. Berg przytacza także informacje z dziennika spraw wojennych nr 1, gdzie podano iż z 90 ludzi Koźlaninow stracił 43 i sam zginął, natomiast Zieliński podaje liczbę 18 zabitych i wielu poległych. 6. Polegli, ranni i ci, którzy uszli z rzezi stanowią 78 osób. Brak danych na temat pozostałych 12. Wskazuje na to także Przyborowski. 7. Zieliński twierdzi, że porucznik nazywał się Pomarancew. 8. Berg podaje, iż Padlewski znajdował się razem z oddziałem. Przyborowski twierdzi, że Berg się myli. 9. Kostanecki informuje, że oddział pozbawiony doświadczonego dowódcy i błąkający się po obcym terenie wpadł na kolumnę kapitana Stefanowskiego, zasilony żołnierzami rosyjskimi z rozbitego oddziału Koźlaninowa, i został doszczętnie rozbity.


Andrzej Jeznach

22

P

odróżując z Płońska do Wyszogrodu warto skręcić do Grod-

Początki rodziny sięgają późnego średniowiecza. Dziewanow-

kowa, niegdyś majątku rodziny Dziewanowskich. Niestety

scy herbu Jastrzębiec nazwisko wzięli od Dziewanowa w księstwie

ktoś, kto dziś tutaj trafi, zobaczy tylko smutne resztki daw-

płockim. Dokumenty i herbarze wymieniają przedstawicieli rodzi-

nych zabudowań dworskich. W ciągu ostatnich lat dwór i budynki

ny, którzy już w połowie XV w. piastowali dość istotne urzędy na

gospodarcze zostały w ogromnym stopniu zdewastowane. Paradok-

Mazowszu. Zapewne na przełomie XVII i XVIII w. Mikołaj Dzie-

sem historii jest, że czasy PRL-u były dla posiadłości łaskawsze, niż

wanowski staje się właścicielem Płonnego – stąd będą pochodzić

wolna Polska po upadku komunizmu. Istniejący tu po wojnie PGR

późniejsi właściciele Grodkowa. W rękach rodziny znalazła się

utrzymywał w niezłym stanie budynki, z których dziś niewiele zo-

również inna miejscowość w ziemi dobrzyńskiej, Szafarnia znana

stało. Wspomnieniem po dawnej świetności i znaczeniu gospodar-

później z biografii Fryderyka Chopina.

czym Grodkowa jest funkcjonująca po dziś dzień gorzelnia.

To właśnie w Płonnem urodził się Dominik Dziewanowski,

A warto tu wspomnieć, że Kazimierz Ignacy Dziewanowski,

żołnierz insurekcji kościuszkowskiej, znakomity kawalerzysta, ge-

właściciel majątku w okresie międzywojennym, posiadał kapitał

nerał brygady, uczestnik wojen napoleońskich, w tym wyprawy na

przewyższający 18 milionów złotych, co dawało mu nie byle jakie,

Rosję w 1812 r. Ciężko ranny dostał się do niewoli rosyjskiej. Po

bo czterdzieste piąte miejsce wśród najbogatszych oligarchów zie-

klęsce Napoleona dożywał swoich dni w rodzinnym majątku, zo-

miańsko-przemysłowej Polski. Ale to nie majątek stanowi o miejscu

stawiając po sobie tłumaczenia, listy, dziennik oraz rękopis dzieła

tej rodziny w historii. Przez stulecia, a szczególnie w burzliwym

o kawalerii polskiej.

XX w., Dziewanowscy dali Polsce i Mazowszu kilka wybitnych

Z cesarzem Francuzów związał swoje losy również bratanek

i oddanych dobru publicznemu postaci – żołnierzy, działaczy po-

Dominika, Jan Nepomucen Dziewanowski z Szafarni, jeden z naj-

litycznych, ludzi pióra.

bardziej znanych przedstawicieli rodziny, bohater spod Somosier-

Dwór Dziewanowskich w Grodkowie w okresie międzywojennym.


Dziewanowscy z Grodkowa ry. W 1806 r. zaciągnął się do wojsk Jana Henryka Dąbrowskiego,

Zbigniew Mieczkowski, którego siostra tuż przed drugą wojną świa-

rok później wstąpił do formującego się słynnego pułku szwole-

tową wyszła za Stanisława Dziewanowskiego, wspomina też, że miał

żerów gwardii napoleońskiej, gdzie został dowódcą kompanii.

okazję podziwiać u rodziny szwagra legię honorową nadaną rannemu

Tym sposobem znalazł się 30 listopada 1808 r. w wąwozie pod

szwoleżerowi przez Napoleona. Wraz z wybuchem wojny właściciele

Somosierrą, prowadząc po rannym Kozietulskim szarżę na drugą

Grodkowa zostali zmuszeni do opuszczenia majątku. Ich exodusowi

i trzecią baterię hiszpańskich armat. Rannego szwoleżera docenił

do Warszawy towarzyszył zapakowany w worki mundur. Niestety

Napoleon odznaczając jeszcze na polu bitwy Legią Honorową. W biuletynie cesarskiej armii, który dość pokrętnie przypisywał zwycięstwo francuskim dowódcom, Jan Nepomucen był jedynym wymienionym z nazwiska Polakiem spośród bohaterów z hiszpańskiego wąwozu.

pakunek zniknął – prawdopodobnie ktoś ukradł go, spodziewając się znaleźć w workach żywność. Legia honorowa i liczne rodzinne dokumenty spłonęły w warszawskim mieszkaniu w 1944 r. Tak przepadły ostatnie pamiątki po Janie Nepomucenie Dziewanowskim. Na pocieszenie warto wspo-

Z amputowaną nogą i zdruzgotanym

mnieć, że w Płonnem upamiętnia go

ramieniem kilka dni później zmarł

obelisk, a kilka lat temu miejscowa

w Madrycie w wyniku odniesio-

szkoła otrzymała jego imię.

nych ran. Całą noc Dziewanowski

Kilka słów należy poświęcić

bardzo wiele cierpiał, kilka razy wo-

związkom Dziewanowskich z Fry-

łałem do niego dozorcy, aż naresz-

derykiem Chopinem. Prawdopo-

cie w bólach na mych rękach skonał

dobnie guwernerem sławnego Jana

– tak wspominał śmierć kapitana

Nepomucena był Mikołaj Chopin,

Andrzej Niegolewski, który do-

ojciec Fryderyka. Przyszły szwoleżer

prowadził szarżę do zwycięskiego

był z kolei ojcem chrzestnym Ludwi-

końca. Historia obeszła się z Dziewanowskim trochę po macoszemu – nie wiadomo, gdzie jest jego grób, a historycy z Somosierrą kojarzą głównie Kozietulskiego i Niegolewskiego. Dobrze pasuje tu cytat z listu jednego ze szwoleżerów, pisanego tuż po bitwie: Kozietulski okrył się sławą. Biedny, lecz odważny Dziewanowski umarł, utraciwszy nogę...

ki Chopin, czyli siostry Fryderyka. We wspomnianej już Szafarni młody kompozytor spędził wakacje w latach 1824-1825 goszcząc u Domusia, czyli kolejnego Dominika Dziewanowskiego, swojego przyjaciela poznanego w Liceum Warszawskim. Przenieśmy się do Grodkowa. Kupił je Kazimierz Romuald Dziewanowski w 1827 r. od Korduli z Lasockich Chełmickiej za ponad

Warto jeszcze przytoczyć rodzinną legendę. Generałowi Domi-

87 tysięcy złotych polskich. Prawie trzydzieści lat później odsprzedał

nikowi Dziewanowskiemu, który przeżył swojego bratanka spod

majątek bratu Ignacemu Jakubowi. Być może to za jego czasów został

Somosierry, zameldowano w jego sztabie, że chce się z nim spotkać

wybudowany grodkowski dwór. Przez kolejne lata XIX w. posiadłość

jakiś umorusany szwoleżer. Zanim doszło do spotkania, przybysz

przeżywała swoje wzloty i upadki aż po rok 1903...

zniknął bez śladu w niewyjaśnionych okolicznościach. Generał do-

Wtedy właścicielem majątku zostaje wspomniany już Kazimierz

myślił się, że to Jan Nepomucen zginął w Hiszpanii i przybył się

Ignacy Dziewanowski, chyba najbardziej zasłużony i utytułowany

pożegnać ze stryjem. Według innej wersji kilkanaście lat po hisz-

z dziedziców Grodkowa. Z wykształcenia prawnik, ożeniony z Zo-

pańskiej szarży bohaterski szwoleżer gwardii pojawił się stryjowi

fią Chrzanowską, doprowadził posiadłość do intensywnego rozwo-

generałowi tuż przed jego śmiercią, aby wezwać go na ostatni apel

ju powiększając jej obszar, przeprowadzając meliorację, wreszcie

przed oblicze Boga.

budując w 1907 r. gorzelnię. Po odzyskaniu niepodległości przy-

A co to ma wspólnego z Grodkowem? Podobno mundur Jana

czynił się również do budowy cukrowni w Małej Wsi i Borowicz-

Nepomucena przekazywany z pokolenia na pokolenie trafił w końcu

kach. W okresie międzywojennym grodkowski majątek składał się

do grodkowskiego dworu, gdzie był pieczołowicie przechowywany.

z trzech folwarków: Grodkowa, Bitkowic i Sobanic.

Kazimierz Ignacy Dziewanowski h. Jastrzębiec (1879-1942), ziemianin, działacz społeczny i polityczny; fotografia z okresu międzywojennego.

23


24

Ślub Stanisława Dziewanowskiego (1908-1939) z Danutą Mieczkowską z Dzierżanowa h. Zagroba vel Zagłoba; fotografia z 1938 r. Jednak Kazimierz Ignacy zasłynął przede wszystkim jako działacz

ukończeniu gimnazjum im. Cecylii Plater-Zyberkówny w Warsza-

społeczny i polityczny w czasie pierwszej wojny światowej i w okresie

wie i kilku kursów zdążyła jeszcze przed wybuchem wojny odbyć

budowy Drugiej Rzeczypospolitej. Pod koniec Wielkiej Wojny or-

podróż do Rzymu, by doskonalić języki obce i zgłębiać historię

ganizował akcje charytatywne, był nieformalnym przewodniczącym

sztuki. Jednym słowem wszystko szło dobrze, aż do tragicznego

sejmiku płockiego, organizował polską władzę w powiatach płockim,

września 1939 r....

płońskim i sierpeckim. Następnie powołano go na lokalnego komisa-

Wojenna zawierucha zmiotła odwieczny porządek ziemiań-

rza rządu polskiego. Sprawował przewodnictwo Kółka Sąsiedzkiego

skiego świata. Dla czterech synów Kazimierza Ignacego walka

Ziemian bodzanowsko-wyszogrodzkich. Był związany z ruchem na-

z najeźdźcami była tak oczywistym obowiązkiem, że do wojska za-

rodowym i organizacjami katolickimi. Startował, choć bezskutecznie,

ciągnął się nawet najmłodszy Tadeusz, który ze względu na wadę

w wyborach parlamentarnych. Gdy w kwietniu 1921 r. marszałek

wzroku mógł być zwolniony ze służby. Wrzesień przeżyło dwóch:

Józef Piłsudski składał wizytę w Płocku, Dziewanowski był jednym

Jan, którego losy rzuciły przez Litwę i Francję do Wielkiej Bry-

z zaproszonych na galowy obiad. Za pracę społeczną został odzna-

tanii, oraz Tadeusz – po ucieczce z niewoli i pracy u bauera wal-

czony orderem Polonia Restituta. Warto zaznaczyć, że w działalności

czył jeszcze w kampinoskim zgrupowaniu AK w czasie Powstania

społecznej dzielnie sekundowała mu żona Zofia.

Warszawskiego. Kazimierz – podporucznik 36 pułku piechoty Legii

Państwo Dziewanowscy wychowali gromadkę potomstwa.

Akademickiej – na ochotnika zgłosił się do przewiezienia rozkazu

Z siedmiorga dzieci dwóch synów zmarło w dzieciństwie. Pozosta-

na motocyklu. Nie miał szczęścia. Zginął 8 września pod Cyruso-

ła piątka to Kazimierz, Jan, Stanisław i Tadeusz oraz córka Halina.

wą Wolą niedaleko Łodzi. Stanisław, niedawno zaślubiony z piękną

Zapewniono im wykształcenie i dobre widoki na przyszłość. Kazi-

Danutą Mieczkowską i oczekujący na pierwsze dziecko, przeżył

mierz, absolwent Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie i Wyższej

starszego brata o dziesięć dni. Wieści z frontu przesłał żonie przez

Szkoły Rolniczej w Gembloux w Belgii, ożeniony z Krystyną Rosé,

młodego podchorążego. Danuta oddała posłańcowi swoją ulubioną

pracował w Warszawie jako wicedyrektor Zrzeszenia Producentów

klacz, ponieważ stracił własnego konia. Ten sam podchorąży od-

Spirytusu. Jan po krajowych i zagranicznych

dał potem wdowie pierścionek zaręczynowy i obrączkę, zgodnie

studiach prawniczych uzyskał stopień

z prośbą umierającego Stanisława. Dziewanowski zginął nad Na-

doktora prawa międzynarodowego

rwią walcząc w składzie Armii Modlin, pośmiertnie dostał Krzyż

na Sorbonie i ożenił się z Jadwi-

Virtuti Militari. Jego córeczka Zosia urodziła się dwa miesiące póź-

gą Mazaraki. Z kolei absolwent

niej. Obu braciom po ekshumacji urządzono uroczyste pogrzeby

Szkoły Głównej Gospodar-

w Rębowie – spoczęli obok kościoła parafialnego żegnani przez

stwa Wiejskiego i mąż Da-

licznych mieszkańców.

nuty Mieczkowskiej-Sta-

Po synach przyszła kolej na ponadsześćdziesięcioletniego ojca – ge-

nisław przygotowywał

stapo aresztowało go w lutym 1940. Był jednym z pierwszych ziemian

się do odziedziczenia

uwięzionych przez okupantów w powiecie płockim. Być może pa-

grodkowskiego majątku

triotyczny wydźwięk rębowskich pogrzebów przypomniał Niemcom

po ojcu. W zarządzaniu

dawne zasługi Kazimierza Ignacego dla Polski, a takich ludzi likwido-

dobrami pomagał mu

wano szybko. Przeszedł męczeńską drogę: od Płocka przez Działdowo,

Tadeusz – absolwent

Dachau, Mauthausen-Gusen, znowu do Dachau, wreszcie do Schloss

warszawskiej Szkoły

Hartheim w Austrii, gdzie został zamordowany w 1942 r.

Głównej Handlowej.

Grodkowo zostało zagarnięte przez Niemców, a nieliczną już

Ich siostra Halina po

rodzinę wysiedlono. Przeżyli wojnę w Warszawie i Konstancinie.

Kazimierz Dziewanowski (1930-1998), dziennikarz, pisarz, podróżnik, działacz opozycyjny, dyplomata, ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych w l. 1990-1993.


Potem przyszli komuniści i reforma rolna, która ponownie zabrała

jako rodzina zawieruchę wojenną i choć wszystko stracili, to jednak ich

Dziewanowskim dom. Władza ludowa jeszcze nie raz uprzykrzyła

świat się nie skończył. Mimo tragicznych losów pozostali aktywni

im życie. Tadeusz po wojnie był dwukrotnie aresztowany przez UB,

i odgrywali rolę w późniejszych latach.

w aresztach śledczych i więzieniach spędził szesnaście miesięcy. Jan,

I rzeczywiście, oto najbardziej znana postać. Syn Kazimierza,

angielski zegarmistrz z dyplomem Sorbony, mógł spotkać się z syna-

również Kazimierz, był po wojnie bardzo znanym pisarzem, dzien-

mi dopiero w 1957 r., a żona przyjechała do niego sześć lat później.

nikarzem, reportażystą, specjalistą od tematyki międzynarodowej.

Wiele miesięcy w więzieniu spędziła również Krystyna, wdowa po

Zaangażował się również w działalność opozycyjną, wypowiadał się

Kazimierzu poległym pod Cyrusową Wolą.

na temat wydarzeń marcowych 1968, działał w Komitecie Obrony

Właściwie mógłby to być koniec tej smutnej opowieści, przy-

Robotników, był w strajkującej Stoczni Gdańskiej w 1980 r., zaj-

pominającej tragiczne losy wielu ziemiańskich rodzin w XX w.

mował stanowisko zastępcy redaktora naczelnego „Tygodnika Soli-

Dziewanowscy, dziś coraz bardziej zapomniani w swoich ro-

darność”. W stanie wojennym zakazano publikowania jego tekstów

dzinnych stronach, mieli przynajmniej to szczęście, że znalazł

w oficjalnej prasie, dlatego pisał w drugim obiegu. Uczestniczył

się badacz, który opisał dzieje rodziny. Mowa tu o praprawnuku

w obradach Okrągłego Stołu i współpracował z Lechem Wałęsą.

Kazimierza Ignacego – Bartoszu Dziewanowskim-Stefańczyku,

Był pierwszym ambasadorem Rzeczypospolitej w Stanach Zjedno-

z którego pracy zaczerpnięto większość informacji w tym tekście.

czonych po przełomie 1989 r. Wielokrotnie go nagradzano, a gdy

Kiedy korespondowałem z nim kilka miesięcy temu, w którymś

zmarł w 1998 r., żegnały go najbardziej znane postacie ówczesnego

momencie zaproponowałem tytuł dla przygotowywanej wystawy

życia politycznego i kulturalnego.

i artykułu. Przyszedł mi do głowy „Koniec świata Dziewanow-

Mała Zosia, której narodzin nie doczekał ojciec w 1939 r.,

skich” – nawiązanie do znanej książki Mariana Brandysa. Wydawa-

pewnie niedługo odwiedzi mogiły przy kościele w Rębowie. I tak

ło się, że taki tytuł dobrze zamknie dzieje rodziny, od szwoleżera

kończy się opowieść o losach rodziny, o prawdziwych i symbolicz-

z Somosierry do Września 1939, traumy wojny i czasów PRL-u.

nych grobach, ale przede wszystkim o ludziach, którzy trwali – na

Jednak rodzinny dziejopis zaprotestował: Dziewanowscy przeżyli

przekór historii.


Andrzej Rogoziński

26

Historia pewnej ulicy Pierwsza dzielnica urzędnicza w Płocku

Prawdopodobnie mało kto z płocczan potrafiłby wskazać po-

scy, Serejko, płk Kalikst Rajewicz, Konstanty Bolesta Modliński oraz

łożenie ul. Zalesie, problem z tym mają nawet taksówkarze. Jest to

ks. Rosiński. Przed przystąpieniem do budowy osiedla powołano

niewielka uliczka na osiedlu Wyszogrodzka. Stanowi ślepą odnogę

w 1925 r. Stowarzyszenie Budowlane Urzędników Państwowych,

ul. Słonecznej, pomiędzy ulicami S. Batorego i Brzozową. Cicha,

Komunalnych i Prywatnych. W jego władzach zasiadali m.in. E. Za-

niepozorna, o charakterystycznej zabudowie i niebanalnej historii.

leski, Jan W. Morawiec i Albin Szafranowski. Osiedle wybudowa-

Właśnie ze względu na architekturę i genezę powstania zasługuje

no w latach 1927-1928, od lat 30. było już faktycznie zamieszkałe.

moim zdaniem na kilka słów opisu.

Wszystkie domki prawdopodobnie zaprojektował ten sam architekt,

Nazwa „Zalesie” funkcjonuje od lat 30. XX w., choć sama ulica, a właściwie wtedy jeszcze osiedle, jest nieco starsze i pierwotnie

można o tym wnioskować na popdstawie ich uderzającego podobieństwa. Niestety nie sposób dziś ustalić nazwiska tej osoby.

nosiło miano „Kolonii Urzędniczej”. Osiem podobnych do siebie

Przed 1939 r. część mieszkań w nowo wybudowanych obiektach

budynków pobudowano w latach 20. minionego wieku. Stanowiły

pełniło funkcję kwater dla oficerów Wojska Polskiego. Zazwyczaj

one pierwsze osiedle urzędnicze w Płocku, w dodatku o charakterze

były to mieszkania dwu- lub trzypokojowe z kuchnią i łazienką.

zamkniętym, o czym świadczyła brama i osoba odpowiedzialna za

Należność za wynajem była opłacana przez zarząd gminy. W owym

jej obsługę. Obecna nazwa może sugerować lesiste położenie, tym

czasie była to powszechna praktyka. W czasie wojny budynki zostały

bardziej, że w pobliżu znajdują się ulice: Dębowa, Brzozowa, Buko-

zarekwirowane na potrzeby oficerów wojska niemieckiego, a ulicę

wa. Jednak w tym przypadku wywodzi się od Eligiusza Zaleskiego

przemianowano na „Landhaus Strasse”. Mieszkańcy w większości

– pomysłodawcy budowy kolonii i jednego z pierwszych mieszkań-

zostali wysiedleni lub zatrudnieni w charakterze służących u no-

ców. Pozostali to państwo Sawczukowie, Morawcowie, Szafranow-

wych lokatorów. Na szczęście działania okupanta nie wpłynęły ne-

Dzielnica urzdnicza


27

Osiedle

gatywnie na zabudowę ulicy, budynki przetrwały praktycznie nie-

Jeśli chodzi o zewnętrzny wygląd, budynki są w skromniejszej

naruszone. Niestety nie wszystkim mieszkańcom dane było przeżyć

formie niż np. powstała mniej więcej w tym samym okresie willa

lata wojennej zawieruchy, jako osoby dobrze wykształcone i na od-

państwa Kostaneckich przy ul. Kolegialnej 34, jednak fakt, że sta-

powiedzialnych stanowiskach były szczególnie narażone na okrutne

nowią zespół aż ośmiu obiektów (praktycznie siedmiu, gdyż jeden

tratowanie przez okupanta. Taki los spotkał m.in. Jana W. Morawca,

domek pod koniec minionego wieku został rozebrany ze względu

zamordowanego w jednym z obozów koncentracyjnych. Po woj-

na zły stan techniczny, jednak właściciel wybudował wierną jego ko-

nie liczba mieszkańców ul. Zalesie znacznie wzrosła za sprawą tzw.

pię) stanowiących zabudowę jednej ulicy, nie pozwala przejść koło

kwaterunku. Polegał on na przydzielaniu lokatorów do prywatnych

nich obojętnie. Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza stylowe

lokali z mocy urzędu, w konsekwencji czego duże mieszkania były

balustrady balkonowe. Bardzo oryginalne w swojej formie, doda-

dzielone na mniejsze. Taki stan rzeczy trwał praktycznie do lat 80.

ją budynkom swoistego uroku. Zwłaszcza wykończenie balkonu

W chwili obecnej wszystkie nieruchomości są we władaniu prawo-

na budynku nr 5 jest unikatowe i niepowtarzalne w skali Płocka.

witych właścicieli.

Pozwala to moim zdaniem zaryzykować stwierdzenie, że nie jest

Z czasem ulica nieco zmieniła swój charakter i wygląd. Pier-

dziełem płockich rzemieślników.

wotnie zabudowa była jednolita, a więc osiem budynków mieszkal-

Z biegiem lat z większości dużych parceli otaczających budowle

nych, każdy otoczony ogrodem. Uliczka zakończona była okrągłym

zostały wytyczone nowe działki, na których pobudowano kolejne

placykiem, na środku którego znajdowała się studnia na potrzeby

obiekty, typowe domki jednorodzinne lat powojennych. Ich obec-

mieszkańców. Wszystkie domki zbudowane były w stylu dworko-

ność nie zaburzyła harmonii ulicy, gdyż zostały zlokalizowane na

wym. Są to budowle jednokondygnacyjne z wysokim czterospado-

tyłach starszych posesji. Na przełomie lat 60. i 70. XX w. została

wym dachem, kryjącym poddasze mieszkalne, często ta kondygnacja

zdemontowana brama, zasypano studnię i położono asfalt. Były

pełni funkcję samodzielnego mieszkania z niezależnym wejściem.

nawet plany przebicia ulicy do Wyszogrodzkiej, jednak na szczęście

Budynki wyposażone są w obszerne tarasy lub balkony. Z zewnątrz

szybko je porzucono. W takim stanie ulica przetrwała praktycznie

bardzo zbliżone wyglądem, jednak wnętrza potrafią się znacznie

do chwili obecnej.

różnić rozmieszczeniem pomieszczeń. Pierwotnie ogrzewane były

Lokalizacja ulicy na granicy ówczesnego miasta – a należy pa-

kominkami i piecami kaflowymi, w piwnicy można było nawet na-

miętać, że praktycznie do połowy XX w. Płock rozwijał się na tere-

trafić na piec do wypieku chleba. Obecnie wszystkie wyposażone są

nie ograniczonym rogatkami: dobrzyńskimi, bielskimi (rozebrane

w instalację centralnego ogrzewania.

w latach 20. XX w.), płońskimi, warszawskimi (nazywane również


Andrzej Rogoziński

28

„wyszogrodzkimi”) – spowodowała, że ta niewielka uliczka pozostaje do chwili obecnej prawie nieznana. Powstała niemal sto lat temu jako Kolonia Urzędnicza o charakterze zamkniętym, w chwili obecnej śmiało może uchodzić za prekursorkę tak modnych na całym świecie osiedli strzeżonych. Natomiast funkcjonalnością pomieszczeń i ich ekonomicznym rozmieszczeniem moim zdaniem niewiele ustępuje projektowanym obecnie budynkom. Warto również pamiętać o pierwszych mieszkańcach ul. Zalesie, w większości były to osoby o dużych zasługach dla miasta. Na uwagę zasługuje fakt, że do chwili obecnej tylko jedna posesja jest w rękach tej samej rodziny od chwili powołania osiedla. Ale to już temat na oddzielną historię.

Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza stylowe balustrady balkonowe.

Bardzo oryginalne w swojej formie, dodają budynkom swoistego uroku. Zwłaszcza wykończenie balkonu na budynku nr 5 jest unikatowe i niepowtarzalne w skali Płocka. Pozwala to moim zdaniem zaryzykować stwierdzenie, że nie jest dziełem płockich rzemieślników.


29

Konrad Jan Waluś • Jan Henryk Waluś

Pieniądz zastępczy płockiej cukierni W okresie międzywojennym ulubionym w Płocku miejscem spotkań miejscowej inteligencji, artystów, literatów tudzież działa-

Antoni Szałański wprowadził w swoim lokalu, do obiegu wewnętrznego, żetony towarowe3 o nominale „1”.

czy endeckich był lokal Antoniego Szałańskiego1 przy ul. Tumskiej 8. Jego właściciel naukę zawodu zaczynał u Józefa Semadeniego, cukiernika pochodzenia szwajcarskiego. Ten ostatni posiadał w Płocku cukiernię, mieszczącą się przy Teatrze Miejskim, w niej zaś – czytelnię czasopism krajowych i zagranicznych. Dalszą praktykę Szałański odbył u sławnego w tej branży Jakuba Vincentiego. Jak podkreśla Ewa Luma, Cukiernia Antoniego Szałańskiego przy ulicy Tumskiej 8 mia-

Ryc. 3. Żeton towarowy cukierni Antoniego Szałańskiego.

ła opinię bardzo ekskluzywnej. Tam się nie chodziło, żeby zjeść. Tam się... bywało. Krótko, ale z ogromnymi sukcesami działał tam Klub Artystyczny Płocczan z Kazimierzem Mayznerem na czele, który był „spiritus movens”

Awers: u góry napis A. SZAŁAŃSKI, u dołu liczba 100, napis wklęsły.

tego miejsca. Spotykali się adwokaci, ówczesna elita intelektualna miasta.

Rewers: liczba 100, określająca wartość żetonu.

[…] bywanie w cukierni Szałańskiego było nobilitujące.2 Obecnie tylko

Materiał: alpaka (?), żeton okrągły, średnica nieznana.

możemy wyobrazić sobie czar i atmosferę tego miejsca. Na widokówce z ok. 1914 r. (ryc. 2) widzimy przed secesyjnym

Dzisiaj nie sposób powiedzieć, jak funkcjonowały owe żeto-

budynkiem, gdzie mieściła się cukiernia, zadaszony ogródek kon-

ny. Prawdopodobnie „1” oznaczało jedno ciastko, na wzór mone-

sumpcyjny.

ty płockich wodociągów, gdzie „1” oznaczało jedno wiadro wody.

Ryc.2. Kamienica secesyjna przy Tumskiej 8, ok. 1914 r.; foto ze zbiorów MMP.


30

Wnętrze cukierni w latach drugiej wojny światowej.

Od redakcji


31

Możliwe, że za ciastko płaciło się w kasie, a później, na podstawie

dowały się kolejno: kawiarnie Mazowszanka, Teatralna, lokal pizzerii,

otrzymanego żetonu, kelner serwował gościowi słodki specjał. Pa-

sklep Hollywood. Od 2005 r. secesyjna kamienica przy Tumskiej 8

miętamy przecież taką formę sprzedaży w lodziarni Hortex w latach

jest siedzibą Muzeum Mazowieckiego w Płocku, na parterze, w daw-

70. ubiegłego wieku. Podczas spaceru można było zapłacić za lody

nym lokalu cukierni, mieści się sala wystaw czasowych.

w kasie, wewnątrz budynku, odbiór zaś odbywał się w okienku na

Prezentowany żeton kelnerski (towarowy) jest znany tylko z li-

zewnątrz. Często bywało tak, iż rodzice mieli przy sobie te, zaku-

teratury numizmatycznej i staje się wyzwaniem dla badaczy historii

pione wcześniej, żetony o nominale 5 zł i fundowali swoim dzie-

Płocka i poszukiwaczy pamiątek minionych czasów.

ciom różnokolorowe zimne smakołyki.

Znajdźmy go.

W okresie drugiej wojny światowej cukiernię prowadził Otto Lebeus. Na prezentowanej widokówce (ryc. 4), wraz z ładnie wyposażonym wnętrzem widzimy też niemiecki podpis, zawierający m.in. nazwy miasta i ulicy: „Konditorei Otto Lebeus, Schröttersburg,

1. Antoni Szałański (1876-1937), żonaty z Marią Wrońską (1890-1930), dzia-

Domstr. 8” (Cukiernia Ottona Lebeusa, Płock, Tumska 8). Nazwa

2. E. Luma, Tumska – drugie „imię” naszego miasta. Wspomnienia z Tumskiej,

„Domstrasse” nawiązuje do niemieckiej nazwy ulicy Tumskiej – „Dohm Strasse”, z początków XIX w. Po raz pierwszy nazwa „Dohm Strasse” pojawiła się na planie Płocka z 1803 r., autorstwa pruskiego geometry Schmida4. Po 1945 r. w miejscu cukierni Szałańskiego znaj-

łaczką endecką [akta Archiwum Państwowego w Płocku].

[w:] B. Rydzewska, E. Luma, A. Kras, Dwa wieki Tumskiej. Wczoraj, dziś, jutro…, Płock 2009, s. 61. 3. B. Sikorski, Monety zastępcze i żetony z obszaru zaborów: rosyjskiego i austriackiego, katalog, t. IX, Piła 2010, s. 40. 4. B. Rydzewska, Dwa wieki Tumskiej. Szkice z dziejów zabudowy ulicy, [w:] B. Rydzewska, E. Luma, A. Kras, op. cit., s. 6.

Kamienica secesyjna przy Tumskiej 8, gdzie mieściła się cukiernia, lata 60. XX w.; foto ze zbiorów MMP.


32Dokument

Jolanta Borowska

Wawrzyniec Sikora

W

awrzyniec Sikora to patron jednej z głównych

ogłoszone drukiem w czasopismach. Dzięki temu rysuje się, może

ulic w małej podpłockiej miejscowości Liszyno

niezbyt dokładny, lecz interesujący obraz lokalnego patrioty, uczest-

w gminie Słupno. Dlaczego właśnie jego nazwi-

niczącego w codziennym życiu swej ziemi, pragnącego zgłębiać jej

sko znalazło się wśród postaci uświetniających wiejskie drogi, takich

historię, prawdy znane ludowi, a jednocześnie z zaciekawieniem

jak królowa Jadwiga czy Jagiellonowie? Nie dokonał dzieł wielkich

obserwującego nowinki obyczajowe, społeczne czy polityczne. Oto

na miarę odbudowy Akademii Krakowskiej ani też nie wpływał na

Wawrzyniec Sikora.

bieg wydarzeń historycznych. Jednak w przeciwieństwie do wy-

Urodził się w Liszynie 10 sierpnia 1874. Jego rodzice, Jan i Ka-

mienionych bohaterów Wawrzyniec Sikora był w 1. połowie XX

tarzyna z Zadrozińskich, mieli jeszcze kilkoro dzieci: syna Bole-

w. człowiekiem ściśle związanym i najbardziej rozpoznawalnym

sława, który założywszy rodzinę prowadził gospodarstwo po są-

w okolicy.

siedzku, oraz dwie córki, Mariannę i Bronisławę, obie poświęcone

Pełnił ważne funkcje: sołtysa Liszyna i wójta gminy Bielino,

służbie zakonnej, zamieszkałe w Liszynie w domu istniejącym do

a nawet zamieszczał swoje felietony w płockiej prasie. W tym czasie

dnia dzisiejszego przy ul. Jagiellońskiej 3. Wawrzyniec pozostał na

niemal codziennie w kolejnych brulionach zapisywał to, co zrobił

ojcowiźnie. Według rejestru z 1926 r. uprawiał około 25 mórg nie-

w swoim gospodarstwie, a także notował prawie wszystkie czyn-

zbyt urodzajnej ziemi, od południa przylegającej do Wisły. Zmagał

ności wójta. Na strychu jego domu, który odziedziczyła córka Si-

się z siłami natury, rzeka bowiem niemalże regularnie, dwa razy

kory, Ewelina Misiak (z domu Sikora), zachowało się 6 zeszytów

w roku, zagrażała polom i uprawom. Jednak to zapewne niełatwe

zawierających te zapiski, kilka rodzinnych fotografii i pojedyncze

zajęcie nie pochłaniało go bez reszty.

kartki, np. kwit bankowy w języku rosyjskim sprzed pierwszej woj-

Już w młodym wieku odkrył w sobie reporterską pasję. Dowo-

ny światowej, niemieckie świadectwo szczepienia przeciwko ospie

dów na to dostarcza artykuł zamieszczony w „Wiadomościach Mu-

z 1916 r. W bibliotekach można też przeczytać niektóre jego teksty

zycznych i Teatralnych” z 31 marca 1906. Osoba „chłopa – dzien-

Dom Wawrzyńca Sikory w Liszynie. Fotografia z okresu międzywojennego.


33

dokumentalista z

„powiśla”

nikarza”, piszącego do lokalnych płockich gazet pod pseudonimem

Jak podkreślił autor cytowanego artykułu, „chłop – dziennikarz”

Hieronim Koląbryna, zainteresowała redaktora „Wiadomości…”.

nie był poetą, co więcej, nie posługiwał się też piękną literacką pol-

Swój tekst zaczął od portretu bohatera: Oryginalna postać. Średniego

szczyzną, więc nad jego tekstami przed skierowaniem do druku

wzrostu, o wejrzeniu śmiałem, wzrok przenikliwy, twarz uśmiechnięta...

pochylić się musiał dobry redaktor. Jednakże dostarczany przezeń

Chłop polski —prowincyonalny dziennikarz! Takiego właśnie człowieka

materiał, bogaty w konkrety, fakty i liczby, odnoszące się chociażby

widzimy na przechowywanych przez rodzinę zdjęciach: zaczesane

do ilości zebranych buraków i kartofli, podsumowany osobistymi

w górę włosy, odsłonięte wysokie czoło i oczy spoglądające bacznie

spostrzeżeniami, był cenny dla prowincjonalnej gazety. Jej celem

spod gęstych brwi. Tylko uśmiech trudno dostrzec pod imponu-

było bowiem pozyskanie prostego odbiorcy, zainteresowanego

jącymi, lekko podwiniętymi wąsami. W dalszej części cytowane-

zwłaszcza tym, co słychać u sąsiada.

go artykułu można przeczytać, że Wawrzyniec był samoukiem,

W kilka miesięcy po ukazaniu się owego artykułu, 14 listopada

człowiekiem ciekawym świata i ludzi, co sam wyznał: Urodziłem

1906 r. Wawrzyniec Sikora, mając 32 lata, ożenił się z dziewiętnasto-

się w Liszynie w r. 1874. Mając siedem lat, sam w 40 dni nauczyłem się

letnią panną z Cekanowa, Eleonorą z domu Pełka. Ta urodziła mu

czytać i najpierw zapoznałem się z „24 obrazkami Królestwa Polskiego”,

siedem córek: Czesławę, Zofię, Halinę, Cecylię, Lucynę, Ewelinę

w cztery lata później nauczyłem się pisać, ale szło trudno, bo nie było komu

i Ludgardę.

mi pokazać, jak się pisze [...] W 21 roku życia zaprenumerowałem „Ga-

Zapewne żona musiała być pracowitą i dobrze zorganizowa-

zetę Świąteczną” i – zaraz w 1895 r. – wydrukowano tam pierwszy mój

ną gospodynią. Wydaje się, że niejednokrotnie musiała sama zająć

list z Liszyna, później zapisałem sobie „Zorzę”, a od r. 1898, od założenia

się dziećmi i doglądać gospodarstwa, gdy mąż wyruszył w podróż

„Ech Płockich”, pisuję p. Grabowskiemu, od którego dostaję gazetę darmo.

służbową lub zajęty był licznymi administracyjnymi obowiązkami.

Nadto trzymam „Echo z Afryki”, „Ziarno”, „Kronikę Rodzinną”, „Gazetę

Czy pełnił je już przed rokiem 1924, nie wiadomo, choć jest o tym

Warszawską”. Mam także dużo książek, ale głównie rolniczych.

wzmianka we wspomnianym artykule z 1906 r. Natomiast w jed-

Dom Wawrzyńca Sikory w Liszynie, przed domem Tomasz Misiak, wnuk W. Sikory. Fotografia z 2011 r.


d lewej: rzędzie o rewni: m y sz rw (córka), k stra), mi. W pie wnuczka a (córka), Halina i i m a rk isława (sio ńca) z có ora, Celin ofia (córka), Bron a Wawrzy ), Katarzyna Sik Z : tk a ie z (m ęd a Sikora wrzyńca rscy, w drugim rz K atarzyn ikora (siostra Wa ie S Filip Hab a i n n ja a ic ri el a F M – e ic z d o ro Leon i jeg órka). (c Czesława

Dokument

Wesele Wawrzyńca Sikory i Eleonory Pełki, 14 XI 1906 – przed domem panny młodej w Cekanowie.

Wa wrz yni ec Sikora z rod zin ą. Sie dzą od lew ej: Ma ria nna Sikora (sio Wawrzyniec Sikora i jeg stra ), Ha lin a (có rka ), o żona Eleonora z córką Celiną; za nimi stoją cór ki: Czesława i Zofia.


35

Wawrzyniec Sikora z żoną Eleonorą.

nym ze swoich brulionów

ani dobrze oświetlająca go

zapisał: Na sołtysa zostałem

lampa. Trzeba było zapa-

wybrany 12 czerwca 1924

lić lampę naftową, potem

r. Przysięgę służbową wyko-

umoczyć pióro w atramen-

nałem 29 sierpnia tego roku,

cie i uważać, żeby nie zro-

obowiązki sołtyskie objąłem

bić kleksa. W jego brulionie

1 września. W tym samym

nie ma „żydów”, a pismo,

zeszycie, ale już pod datą

jak na samouka, jest równe

z 1927 roku odnotował:

i czytelne.

14 kwietnia. 30 stycznia

Czy tak wyglądały

1927 roku zostałem wybrany

Wawrzyńca „godziny przy

na wójta gminy Bielino. 12

piórze”? Tego się już chyba

kwietnia wykonałem przy-

nie dowiemy. On sam o so-

sięgę służbową. 14 kwietnia

bie wprost nie lubił mówić.

objąłem urząd wójta. Sołty-

Nawet gdy otrzymywał

stwo jeszcze tak długo będę

państwowe odznaczenia,

pełnił dokąd nie przyjdzie

odnotowywał to w krótkim

zwolnienie ze starostwa. Bru-

rzeczowym zdaniu. W tej

lion zakończył wpisem:

powściągliwości i oddaniu

W dniu 28 kwietnia 1927

pracy przypominał nie-

roku w urzędzie gminnym

co swych sąsiadów – nie-

zdałem urząd sołtysa swojemu

mieckich kolonistów. Im

zastępcy Gustawowi Kramer.

poświęcił wiele stron bru-

[...] Sołtysem byłem 2 lata i 8

lionu, przygotowując tekst,

miesięcy, przeżyłem złe i dobre

który nazwał „Monografią

chwile, ale sołtystwo nie dało

osiedli niemieckich”.

mi się zanadto we znaki. Sołtys wsi Liszyno Wawrzyniec Sikora.

Innym bardzo ważnym dla niego tematem była Wisła. Przecież

Z jego pamiętników wynika, że z gorliwością i przyjemnością wy-

żył tu, na „powiślu”. Ta ziemia i rosnąca nad brzegami wiklina da-

konywał swoje obowiązki. Gdy na przykład miał skontrolować stan

wała utrzymanie licznym rodzinom, także jego własnej. Opisywał

rowów w Liszynie, opisał je dokładnie, niemalże metr po metrze,

więc rzekę, jej zmieniający się nurt, podmywane brzegi, piaszczyste

analizując nie tylko odcinki przechodzące przez jego wieś, ale cały

łachy i zakola. Przede wszystkim skupił się jednak na walce z ży-

ich bieg. Poszczególnym odcinkom nadał nazwy odzwierciedlające

wiołem. Przedstawił obraz największej na tym terenie powodzi

ich właściwości, a więc: długi – bo ciągnął się na najdłuższej odległo-

z wiosny 1924 roku i wysiłku ludzi broniących przed wodą swego

ści, główny – bo przepływało w nim najwięcej wody, wirgiński – bo

dobytku. Tu nie było miejsca na liryczne westchnienia, liczyła się

zaczynał się w Wirginii (dzisiaj to część Bielina). Wyobraźmy sobie,

tylko mozolna, niekiedy syzyfowa praca, ból i strach. Wisła budziła

jak w marcowe roztopy (zadanie zrealizował między 1 a 16 marca

respekt, ale też mobilizowała do wspólnego działania polskich go-

1927) Wawrzyniec, z karteczką i ołówkiem w kieszeni, przemierzał te

spodarzy i osadników, bogatych i biednych.

kilkanaście kilometrów pól, podmokłych łąk i chaszczy. A w tym sa-

Dokumentalista z „powiśla” pozostawił wiele takich tropów –

mym czasie ma też inne zadania. Razem z chłopami „robotą szarwar-

informacji o życiu społeczności wiejskiej okolic Płocka. Znaczną

kową” remontował drogę z Liszyna do Wykowa i naprawiał mocno

część jeszcze przed laty zniszczyły niefrasobliwe wnuki, bawiąc się

nadwątlone fundamenty szkolnego budynku. Wracał więc do domu

starymi szpargałami ukrytymi pod strzechą. To, co ocalało i zostało

zmęczony, pewnie i zabłocony, a tu trzeba było w służbowym kajeci-

odkryte około 2004 roku, już kilkakrotnie było inspiracją projektów

ku odnotować, kto i z jakimi środkami transportu stawił się na „czyn

edukacyjnych realizowanych przez uczniów Szkoły Podstawowej

społeczny”, a potem jeszcze zanotować coś w swoim pamiętniku. Jak

w Liszynie. Wtedy właśnie nazwisko Wawrzyńca Sikory pojawiło się

to robił w drewnianym czteroizbowym domu zamieszkanym przez

na tabliczkach z nazwą ulicy wiodącej do jego domu. Warto zrobić

dziesięć osób, w tym siedmioro dzieci? Na biurku nie stał laptop

kolejny krok, aby uchylić następne strony jego brulionów.


36Dokument

W

Tomasz Kordala

śród obszernych zapisków pamiętnikarskich Waw-

językowych, lecz wręcz dla uczynienia tekstu zrozumiałym dla dzi-

rzyńca Sikory znajduje się kilkustronicowa Monografja

siejszego czytelnika. W uzasadnionych przypadkach nasza ingerencja

osiedli niemieckich. Jest to niezwykle oryginalne opra-

polegała na wprowadzeniu do tekstu Sikory pojedynczych słów lub

cowanie quasi-naukowe, w którym autor pokusił się o zreferowanie

przeciwnie – na usunięciu słów zbędnych. W obu sytuacjach, zgodnie

okoliczności, w jakich osadnicy niemieccy nabyli w XIX w. ziemię

z obowiązującymi zasadami, zmiany zostały zaznaczone wielokrop-

w Liszynie i okolicach. Swoje uwagi na ten temat Sikora uzupełnił

kami w kwadratowych nawiasach. Zachowano natomiast obecne tu

danymi odzwierciedlającymi stan posiadania kolonistów w połowie

i ówdzie w rękopisie cechy typowe dla polszczyzny sprzed drugiej

lat 30. XX w. i interesującymi spostrzeżeniami odnoszącymi się do

wojny światowej. Ważnym zabiegiem było wreszcie wprowadzenie

takich zagadnień, jak budownictwo czy obyczajowość niemieckich

przypisów zawierających, konieczne naszym zdaniem, wyjaśnienia

sąsiadów.

dotyczące topografii omawianych miejscowości, dawnych systemów

Przygotowanie do druku Monografji nie było zadaniem łatwym.

pomiaru powierzchni, zapisu nazwisk etc.

Wawrzyniec Sikora był samoukiem, nigdy nie uczęszczał do szkoły,

Sądzimy, iż Monografja osiedli niemieckich Wawrzyńca Sikory, po-

nie miał przygotowania historycznego ani literackiego. Jego niewąt-

mimo wszelkich uchybień warsztatowych i językowych, stanowi

pliwymi atutami były natomiast umiejętność wnikliwej obserwacji

cenny dokument naukowy, który z pewnością zainteresuje bada-

toczącego się wokół życia oraz niekłamany entuzjazm w poznawaniu

czy dziejów Mazowsza Płockiego w XIX i pierwszej połowie XX

i opisywaniu dziejów swojej małej ojczyzny. Polszczyzna Sikory nie

w. Poniżej prezentujemy to dzieło zarówno w postaci oryginalnej,

jest piękna ani nawet poprawna. Mnóstwo w niej błędów ortogra-

dzięki skopiowaniu kart rękopisu Sikory, jak i w formie opracowania

ficznych, interpunkcyjnych, gramatycznych, tudzież nieporadności

krytycznego. Uprzejmie dziękujemy panu Tomaszowi Misiakowi

stylistycznych. Dlatego też zmuszeni byliśmy dokonać wielu korekt

z Liszyna, wnukowi Wawrzyńca Sikory, za udostępnienie rękopisu

w rękopisie Monografji, nie tylko w celu usunięcia niedoskonałości

Monografji osiedli niemieckich.


Wawrzyniec Sikora

Monografja osiedli niemieckich [Przygotował do druku i przypisami opatrzył Tomasz Kordala]

D

37

o roku 1859 powiśle w gminie Bielino, znajdujące się dzi-

czynszu opłacić nie mogli. W 1855 roku wdowa Wiktoria Popław-

siaj w posiadaniu niemieckiem, było ziemią polską stano-

ska z Rydzyna na 15 rubli czynszu dzierżawnego musiała sprzedać

wiącą własność dóbr Tokary, położonych po lewej stronie

7 korcy żyta i półtoraroczną jałówkę. Ci, którzy tych rat opłacić

Wisły w gminie Dobrzyków, pow. gostynińskiego. Takie wioski jak

nie mogli zaczęli opuszczać swoje gospodarstwa, a na ich miejsce

Bielino Stare, Bielino-Kolonia, Kozierogi , Liszyno-Czernie, [Li-

zaczęli się osiedlać niemieccy koloniści. W roku 1864 było jeszcze 3

szyno-]Górki, [tj.] dzisiejsza Wirginia, i Liszyno, razem 1467 mor-

polskich gospodarzy, do których należały 102 morgi.

1

gów, były własnością p. Wirginii Róży z Bontanów Dembowskiej 2

z Tokar.

[Jeśli chodzi o] inne ślady osiedli niemieckich sprzed roku 1859, [to] jest ich w tutejszej okolicy 6. Mianowicie na planie fol-

Były to miejscowości słabo zaludnione, bo w jednym tylko Bie-

warku Liszyno, nakreślonym przez mierniczego przysięgłego Lua4

linie Starym na 186 morgach zamieszkiwali włościanie polscy i ci

w 1810 roku, są oznaczone nad Wisłą 4 osady5 niemieckie, jak gdyby

musieli wyrabiać pańszczyznę, a reszta wiosek należała do folwarku

pośrodku Liszyna. Od południa osady te przylegały do Wisły, od

Liszyno. Na tym folwarku więcej ziemi było porosłej lasem i krze-

wschodu, północy i zachodu graniczyły z folwarkiem Liszyno, […]

wami niż uprawnej roli. Dzisiejsza wioska Liszyno-Czernie była

północną granicą przechodziła woda, która na wykowskich polach

cała porosła krzewami tarniny i od tego pospolicie zwą ją Czer-

wypływała z Wisły i poniżej Liszyna znowu wpadała do Wisły. Na

nie. W dawniejszych czasach, kiedy ta ziemia była jeszcze dworska,

planie wygląda to jak wyspa, dostęp do niej był tylko przez wodę.

wśród tych krzewów stała chatka, w niej zamieszkiwał niejaki Ha-

W tej miejscowości zamieszkiwali następujący koloniści:

was, który się tu sprowadził z Poklewów, słynny złodziej koniokrad.

1. Joachim Sztange

Ale nim te dobra zostały rozprzedane, władze rosyjskie go wyśledzi-

2. Adam Knopp

ły i zabrały pod swoją opiekę.

3. Michał Ratz

Budynki dworskie stały w Liszynie w tem miejscu, gdzie dzisiaj

4. Michał Taube.

jest osada szkolna . Pomiędzy Bielinem Starym i Bielinem Kolonią

Lecz ziemia będąca w posiadaniu kolonistów w 1810 roku już

jest 30 morgów ziemi zwanych serwitutami. Na tych serwitutach,

dawno wpadła do Wisły6 i dziś już z tej miejscowości nie ma żad-

nad samą Wisłą, stała karczma i na nich był [również] urząd gmin-

nego śladu. Jak duże były te osady, nie jest to oznaczone na [wspo-

ny. Przez długie lata, aż do roku 1864, sprawował tu urząd wójta,

mnianym] planie.

3

a zarazem i sędziego, niejaki Dygulski i te 30 morgów ziemi należało do niego.

Na planie miejscowości Wykowo-Pole, która graniczy z Liszynem, nakreślonym przez mierniczego Bruth z 1815 r., są oznaczo-

Wieś Rydzyno, [obejmująca] 188 mórg, od wschodu, półno-

ne dwie osady niemieckie: Jakub Frajter – 45 morgów i Krystian

cy i zachodu graniczyła z dobrami p. Dembowskiej. Od południa

Fenczke – 57 morgów miary magdeburskiej7. Te do dziś są w posia-

Rydzyno przylegało do Wisły. Było [ono] podówczas ziemią kró-

daniu niemieckiem, tylko że i te ziemie od tego czasu prądy Wisły

lewską zamieszkaną przez Polaków. Gospodarze z Rydzyna do cza-

mocno podmyły. Zostały z nich zaledwie kilkunastomorgowe osady.

sów uwłaszczenia nie mieli tytułu własności, tylko płacili czynsz

Poza tym była i jest w niemieckiem posiadaniu Kępa Ośnicka. Na

dzierżawny, po 30 rubli rocznie z włóki, poza tem żadnych podat-

niej niemieccy koloniści osiedli za pierwszej bytności Prusaków

ków nie płacili. Czynsz dzierżawny płacili w dwóch ratach, wiosną

w Polsce.

i w jesieni. Suma ta na dzisiejsze czasy jest śmiesznie mała, [jednak]

Dopiero w 1859 roku p. W. R. Dembowska rozprzedała swoje

w owe czasy dla niektórych gospodarzy była takim ciężarem, że tego

włości w pow. płockim: Liszyno-Górki, które dopiero w czasie rozprzedaży od swojego imienia nazwała Wirginią, Bielino-Kolonia i Li-

1  Obecnie wschodnia część wsi Rydzyno, w XIX w. były tu łąki. 2  Powinno być „Bontemps”. Wirginia Róża Dembowska była córką Piotra Bontempsa (1777-1840), francuskiego oficera, uczestnika kampanii napoleońskich, generała brygady w armii Królestwa Polskiego, organizatora przemysłu wojennego w Polsce, właściciela majątku Gulczewo pod Płockiem.

4  Powinno być „Lux”. Był to konduktor (mierniczy) Kamery Prus Nowowschodnich, później geometra przysięgły w Księstwie Warszawskim. W zbiorach Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie zachowało się ok. 10 planów wykonanych przez niego w latach 1795 – ok. 1810.

3  Osada szkolna w Liszynie (obecnie nieistniejąca) to część dawnego folwarku Wirginii Dembowskiej. Po 1859 r. część ta znalazła się w posiadaniu osadników niemieckich. Stanowiły ją 3 morgi ziemi i jeden budynek dworski. W budynku tym osadnicy urządzili szkołę i kantorat (tj. jednostkę administracyjną kościoła ewangelickiego) z salą modlitw, w której nauczyciel – kantor – odprawiał nabożeństwa. Budynek ten przetrwał do 1964 r., po drugiej wojnie światowej mieściła się w nim Szkoła Podstawowa w Liszynie.

5  Wawrzyniec Sikora stosował w swoim opracowaniu termin „osada” na określenie pojedynczego gospodarstwa, siedliska. 6  To jest: została wymyta przez silny nurt rzeki. 7  Morga miary magdeburskiej, zwana też „małą morgą pruską”, równała się 0,25532 ha.


Od redakcji

38

szyno-Czernie, razem 1244 morgi. Pozostawiła sobie tylko Kozierogi

Niemcom. Doszło do tego, że z tych miejscowości pozostała […]

– 37 morgów wyborowej łąki. Właściwie nie była to sprzedaż tych

tylko jedna wieś polska, Bielino Stare. W Rydzynie pozostała zaled-

włości, tylko oddanie na wieczystą dzierżawę. Rozkupnikami byli po

wie jedna osada polska – 34 morgi, a w Liszynie-Czerniach 2 osady

większej części niemieccy koloniści. Pierwszym z nich był Samuel

– razem 36 morgów.

Wedel z powiatu gostynińskiego. Był on może nie tyle kupcem, co

Obecnie w posiadaniu niemieckiem w gminie Bielino jest 1136

faktorem p. Dembowskiej, za co od p. Dembowskiej otrzymał darmo

morgów 93 pręty9, w następujących miejscowościach:

półtorej włóki najlepszej ziemi w Liszynie i jeszcze do tego jakieś

1. Wykowo

38 mórg

wynagrodzenie pieniężne. A że był bardzo sprytny i wymowny, jeź-

2. Liszyno

378 mórg

104 pręty

dził w różne okolice i sprowadzał Niemców. Podług kupna Liszyna,

3. Wirginia

78 mórg

67 prętów

spisanego w dniu 11. listopada 1859 roku przed rejentem Burzyńskim

4. Liszyno-Czernie

36 mórg

w Płocku, najwięcej ich tu się sprowadziło z powiatów gostynińskie-

5. Kozierogi

9 mórg

------

go, sochaczewskiego, łowickiego, [ponadto] są wymienione i takie

6. Bielino-Kolonia

239 mórg 0

06 prętów

miejscowości [jak] Łęg, Bieniewo, Rogożewo i inne.

7. Rydzyno

154 morgi

------

Napływ niemieckich kolonistów był bardzo znaczny. Bielino-

8. Ośnicka Kępa

84 morgi

------

-Kolonię rozkupili prawie w całości, Liszyno rozkupili w większej

9. Konstantowo

21 mórg

------

części, osiedlili się i na Wirginii. Tylko Liszyno-Czernie rozku-

10. Słupno Becel10

69 mórg

------

pili Polacy. Od czasu rozprzedaży do uwłaszczenia upłynęło bez

11. Międzylas

24 morgi

216 prętów

większych zmian lat 5. Dopiero po uwłaszczeniu wójt Dygulski za

12. Miszewko Drobnica

5 mórg

------

11

sprzyjanie powstańcom został oskarżony przez Niemców8. Został

Charakter niemieckich osiedli zupełnie różni się od polskich.

uwięziony czy też zbiegł, dość że przepadł bez wieści. Urząd gminy

Domy mieszkalne jak zaczęli budować, tak i budują [nadal]. Pod

z Bielina został przeniesiony do folwarku w Borowiczkach. Osada

jednym dachem [mieszczą się] dom mieszkalny wraz z budynkiem

po wójcie Dygulskim ukazem została podzielona pomiędzy gospodarzy Bielina Starego. Dla uzupełnienia osad, w parę lat po ukazach, zostały sprzedane i Kozierogi. Dostały się [one] nie tylko polskim gospodarzom, ale i niemieckim kolonistom. W następnych latach jeszcze dużo polskich gospodarzy odsprzedało swoje gospodarstwa

8  To znaczy, że został wydany władzom rosyjskim przez niemieckich osadników.

9  Sikora stosuje tu pojęcie morgi nowopolskiej, która równała się 0,55976 ha i dzieliła się na 300 prętów kwadratowych. 10  Powinno być „Boetzel”. Jest to nazwisko ówczesnego młynarza ze Słupna. Dawny młyn wodny na Słupiance już nie istnieje, przetrwał natomiast do dnia dzisiejszego, przy ulicy Młynarskiej w Słupnie, dom rodzinny młynarza Boetzela. 11  „Drobnica” to nazwa lokalna, dziś nie stosowana, być może oznaczała zakątek Miszewka zamieszkany przez ubogą ludność.


39

inwentarskim, tylko stodoła oddzielnie. W mniejszych gospodar-

Pomimo, że jak tu osiedli, upłynęło już 76 lat12, przez ten okres

stwach to dom mieszkalny, obora i stodoła, wszystko się mieści pod

czasu niewiele się [niemieccy koloniści] spolszczyli. We wszystkiem

jednym dachem. Bodaj, że nie ma tu niemieckiego gospodarstwa,

mają swój odrębny charakter, wszyscy między sobą posługują się

w którym by stał dom mieszkalny oddzielnie. Jest to wygodne, ale

językiem tylko niemieckim. Prawie wszyscy mówią źle po polsku,

niehigieniczne, bo nie tylko latem, ale i zimą w mieszkaniu roz-

wielu z nich mówi bardzo słabo po polsku, a trafiają się i tacy, nie

chodzi się woń stajenna. Koło domu musi być ogródek kwiatowy

tylko kobiety, ale i mężczyźni, że wcale nie umieją mówić po pol-

i sad owocowy, niektórzy nawet mają po kawale pola wysadzanego

sku. Inny jest ich rodzaj potraw, inaczej się u nich odbywają wesela

drzewami owocowymi. Wszystkie drogi, miedze, a nawet podzielo-

i pogrzeby. Grunt, że we wszystkiem wśród nich panuje przykładna

ne w kwadraty pole, [są] wysadzane drzewami dzikiemi, przeważnie

zgoda i wzajemne wspieranie się. Jeśli kogo dotknie jakie nieszczę-

wierzbami, które im dostarczają drzewa na opał i materiału na par-

ście, nie tylko swoim współwyznawcom, ale i polskiemu sąsiadowi

kany, toteż niemieckie osady w większej części są wyparkanione. Jest

chętnie pospieszą z pomocą.

to godne pochwały i naśladowania, raz, że niemiecki kolonista letnią

O rozwój oświaty więcej się troszczyli od naszych gospodarzy.

porą nie potrzebuje pastucha, po wtóre, mając wszystko wygrodzo-

Przed wojną13 mieli tu dwie swoje szkoły wyznaniowe, w Liszy-

ne, mniej sobie robią szkody. Dlatego większa pomiędzy niemi jest

nie i Bielinie-Kolonii. Analfabetów prawie wśród nich nie ma, ale

zgoda. Ale i z samej natury niemieccy koloniści są bardzo zgodni,

oprócz modlitewników i pism religijnych nic więcej nie czytają,

pracowici, oszczędni, zwłaszcza kobiety niemieckie, dlatego prędzej

a więc oświata wśród nich nie stoi wyżej od naszego ludu. Organi-

umieją sobie radzić w przeciwnościach i prędzej przychodzą do za-

zacji kulturalno-społecznych ani wybitnych działaczy wśród nich

możności od naszych polskich gospodarzy. Zwłaszcza przed wojną

nie ma, a jeśli gdzie są, to tylko na tle religijnym i nieraz aż fanaty-

światową wielu z nich doszło do znacznej zamożności, wielu […]

zmem przesadzone. A tego chyba za oświatę brać nie można. Liszyno, 20. stycznia 1935 r.

miało po kilkanaście tysięcy rubli gotówki. I w dzisiejszym kryzysie lepiej umieją sobie radzić, mniej ich gospodarstwa są obdłużone, chętnie się wywiązują ze swoich zobowiązań i oszustów to prawie wśród nich nie ma. 12  tj. od roku 1859 do 1935. 13  Przed pierwszą wojną światową.


Grzegorz Piaskowski

40

Kapliczka Matki Boskiej Skępskiej w Starej Białej

K

iedy na początku lat 50. XX w. ekipa badawcza Zakładu

cenniejsze będą te stare jak Nepomucen w Mochowie czy św. Tekla

Badania Plastyki, Architektury i Zdobnictwa Ludowego

w Kucharach koło Drobina.

pod przewodnictwem prof. Romana Reinfussa, dokona-

Ale kapliczka czy krzyż nie stoi w tym czy innym miejscu od

ła rekonesansowej penetracji Mazowsza Płockiego, ślady kultury

tak sobie. Niezmiernie ważna w „kapliczkologii” jest przyczyna

ludowej zdały się jakby celowo ukrywać przed oczami etnografów.

ich fundacji. W tym punkcie z formy przechodzimy w przebo-

Podróż podsumowano bowiem konstatacją, iż nasz region to „spa-

gatą domenę treści. A ta określona jest przez różne okoliczności

lona ziemia” dla badań etnograficznych. Jedną z oznak tego wyjało-

i czynniki. Tych dojdziemy jedynie w momencie, gdy fundato-

wienia kulturowego miał być brak kapliczek i krzyży przydrożnych

rzy zaopatrzyli budowlę w stosowną informację dla przyjezdnych

w penetrowanym terenie.

i potomnych oraz gdy żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają te in-

Taka ocena sytuacji wydaje się dzisiaj dość dziwna – zapewne

formacje. Doświadczenie badawcze nauczyło mnie, by weryfiko-

każdy z czytających niniejszy artykuł potrafi bez trudu wskazać kilka

wać tę pamięć po wielokroć. Niejednokrotnie informacja krąży

przydrożnych kapliczek czy krzyży, istniejących w czasie, gdy w te

jak w zabawie w głuchy telefon i podlega takim samym prawom.

strony zawitała ekspedycja wybitnego polskiego etnografa. (Traf-

Bywa, że i słowo pisane może zwieść badacza – nieopodal ka-

ności tej ogólnej diagnozy stanu kultury tradycyjnej Mazowsza

pliczki znajduje się datowany krzyż żelazny. Wykute na nim cyfry

Płockiego zaprzecza publikacja Stare Mazowsze. Przyroda i człowiek,

wskazują na XIX w. Jak się okazało, krzyż powstał sto lat później

wydana przez Muzeum Mazowieckie w Płocku w 2006).

w miejscu zniszczonego przez czas drewnianego poprzednika

Zapewne nie dojdziemy przyczyn, jakie złożyły się na treść ar-

oznaczonego tą samą datą.

tykułu z 1953 roku. Warto jednak chwilę poświęcić pytaniu: W jaki

Ale wróćmy do przyczyn stawiania kapliczek i krzyży. Po pierw-

sposób mała architektura sakralna wpisuje się w bogactwo kultury

sze: przestrzeń w kulturach tradycyjnych jest zawsze waloryzowa-

ludowej naszego regionu?

na i wyraźnie określona. Mamy centrum jako punkt odniesienia

1

W pierwszej kolejności zapewne zwrócimy uwagę na formę

i granice, przestrzeń oswojoną i obcą, bezpieczną i niebezpieczną,

i tworzywo poszczególnych kapliczek. Stereotyp każe nam oczami

boską i demoniczną. Obecność świętych patronów, Matki Boskiej

wyobraźni zobaczyć postać Chrystusa Frasobliwego na nieco krzy-

czy Chrystusa wyraźnie cechuje daną przestrzeń. Znajdziemy więc

wej drewnianej podstawie, może czasem rzeźbionej. Jeśli pomy-

kapliczki nad rzekami i stawami, na rozstajach dróg, na granicach

ślimy o bardziej skomplikowanej formie, np. kapliczki domkowej,

wsi i zagród. Strzegą tych newralgicznych punktów mediacji po-

to nadal będzie to twór rodem z obrazów Chełmońskiego. Tego

między światami, ale jednocześnie spełniały i po dziś dzień spełniają

rodzaju kapliczki stanowią nieraz wzór dla karykaturalnych, przery-

bardzo praktyczną rolę punktów orientacji w terenie.

sowanych form pojawiających się obecnie jako wyraz rustykalnych upodobań fundatorów.

Po wtóre: rzeczywistość w kulturach tradycyjnych podlega prawom określonym przez światopogląd magiczny. Ów światopogląd,

Rzadkością są już kapliczki kryjące w swoim wnętrzu prawdzi-

współistniejąc z religijnością ludową (ją kształtując) wpisuje te małe

wie ludową, XIX-wieczną (lub starszą) figurę lub obraz Chrystusa,

budowle w wachlarz narzędzi i sposobów do kontrolowania świa-

Matki Bożej, popularnie zwanej „Boską”, czy świętych. Najczę-

ta, radzenia sobie z nim. Fundowano kapliczki z myślą o wysokich

ściej spotkamy dziś gipsowe figury, drukowane obrazy. Jeśli trafi

plonach, licznym potomstwie, odegnaniu zarazy.

się rzeźba drewniana, to z reguły będzie dziełem współczesnego

Wiele z tych budowli wpisało się w zbiorową biografię okoli-

rzeźbiarza, który uważa się za kontynuatora dawnej świątkarskiej

cy, ale nie mniej powstało w wyniku bardzo osobistych przeżyć.

profesji.

Budowano kapliczki i krzyże, by spełnić przyrzeczenie dane Bogu

Forma zewnętrzna kapliczek, ich tematyka, usytuowanie

w czasie próby, na znak doznanych łask, a nawet objawień. Można

w przestrzeni, potrafią nam wiele powiedzieć o tradycjach rzeźbiar-

wskazać też terapeutyczną rolę tych budowli stawianych w reakcji

skich regionu, jego estetyce, sanktuariach nań oddziałujących, zasię-

na traumatyczne przeżycia. Bywają też kapliczki-pomniki, upamięt-

gu tych oddziaływań. Kapliczki, krzyże przydrożne to także element

niające ważne, dla społeczności czy jednostki, wydarzenia.

krajobrazu kulturowego. Jeśli przyjąć optykę badawczą mającą na

Przedmiotem niniejszego artykułu jest wyróżniająca się swą

uwadze formę tych małych obiektów architektury sakralnej, to naj-

formą kapliczka Matki Boskiej Skępskiej w Starej Białej, z końca XIX w. Znajduje się ona przy jednej z bocznych, asfaltowych dróg

1. Z. Cieśla-Reinfussowa, Materiały do sztuki ludowej Mazowsza Płockiego, „Polska Sztuka Ludowa”1959 nr 1.

na obrzeżach tej miejscowości. Mierząc około 6 metrów, murowana budowla wznosi się wysoko nad znajdującym się z tyłu polem, co w tej niezbyt gęsto zabudowanej okolicy nadaje jej nieco majesta-


Układając w pamięci najbardziej charakterystyczne typy krajobrazu polskiego – nie sposób pominąć kapliczek przydrożnych, tkwiących w otoku przyrody jak drogie kamienie w pięknej oprawie. Tadeusz Seweryn

41

tycznego, tajemniczego charakteru. W tym niecentralnym otoczeniu

draperie. Charakterystyczne dla tego okresu wieńce usytuowane

zagadkowa wydaje się także jej bogata forma. Posiada ona bardzo

poniżej niebieskich draperii i pomalowane w tym samym kolorze

określony styl architektoniczny wpisujący ją w nurt neoklasycyzmu.

„maryjnego” błękitu, tutaj mają nieco uproszczoną formę. Może to

Zastosowane detale oraz harmonijne połączenie proporcji poszcze-

być wynikiem trzynastu dekad amatorskiej konserwacji. O finezji

gólnych części zdradzają, że jej twórca był co najmniej wprawnym

kapliczki stanowi m.in. ząbkowana archiwolta wsparta na filarach

rzemieślnikiem, mającym za sobą bagaż doświadczenia. Być może

z gzymsowymi kapitelami. Profilowane płyciny na filarach stanowią

tego bagażu należałoby szukać w kształtach nagrobków majętniej-

jakby przeciwwagę dla spajającego archiwoltę profilowanego klucza.

szych obywateli Płocka i jego okolic...

Elementy te zamykają wnękę, w której znajduje się figura Mat-

Stromy, czterospadowy dach zwieńczony metalowym krzyżem

ki Boskiej Skępskiej. Jest to drewniana rzeźba w stylu dziewiętna-

o kulistej podstawie wieńczy zasadniczą cześć budowli, od góry za-

stowiecznych ludowych przedstawień tej postaci. Uproszczenie

mkniętej tympanonami. Charakterystyczny trójkątny kształt tympa-

sylwetki jest tu możliwe dzięki długiemu okryciu, spod którego wystają złożone do modlitwy ręce. Jedynym ozdobnikiem jest tu rzeźbiony ornament płaszcza. Nie tylko styl, ale i relacje okolicznych mieszkańców, z których najstarsi potwierdzają jej obecność w czasach swojej przedwojennej młodości, każą przypuszczać, że to oryginalne dzieło mazowieckiego świątkarza. Opis detali architektonicznych zestawiony z analizą figurki może wywołać konfuzję wynikającą z niekompatybilności stylów. Takie uczucie jednak się nie pojawia, gdy patrzymy na całość. Styl ludowy i styl „wysoki” znakomicie się tu uzupełniają. Z pewnością pomaga w tym konsekwentna biało-niebieska kolorystyka. Ta zmieniała się w przeciągu lat wraz z kolejnymi remontami, co potwierdza muzealne archiwum fotograficzne. Precyzyjne datowanie kapliczki jest możliwe dzięki napisowi umieszczonemu przez budowniczego. Widzimy tu datę: 1882 r. Data, jak się okaże w dalszej części artykułu, potwierdzi się kilka kilometrów od tego miejsca. Główna część przesłania płynącego z ołowianych liter to inwokacja: BOGA RODZICO MÓDL SIĘ ZA NAMI. Ta treść znajduje się w płycinie cokołu kapliczki. Inwokacja w naturalny sposób przekierowuje nasze zainteresowanie z formy na treść. Kto i dlaczego postawił kapliczkę w tym miejscu? Napis wskazuje na zwykłą prośbę o wstawiennictwo i opiekę Skępskiej Panienki. Można by na tym poprzestać i przyjąć proste wyjaśnienie, ale nie trzeba być doświadczonym badaczem, by przeczuwać, że nie wyczerpuje to tematu motywacji stojącej za wzniesieniem kapliczki. Trzeba drążyć dalej. Pierwsza respondentka wspomniała coś o epidemii cholery... Kolejna osoba wskazuje na mieszkającego nieopodal kapliczki Jana Kłodawskiego, którego dziadek miał być fundatorem

Figura MB Skępskiej - Stara Biała, fot. G. Piaskowski, 2011

kapliczki. U źródła okazuje się jednak, iż wedle relacji dziadków pana Kłodawskiego, kapliczkę ufundowała jego babka i jej sąsiadka

nonu znamy doskonale z ilustracji pokazujących budowle antycz-

pani Garwatowska, która nie mogła doczekać się potomstwa. Ka-

nej Grecji czy Rzymu. Bez trudu jednak znajdziemy go także na

pliczka powstała zatem w intencji narodzin długo oczekiwanego

dziewiętnastowiecznych budowlach płockiej starówki. Będzie wy-

dziecka. Oczekiwania nie zostały spełnione, ale po dziś dzień piękna

stępował równolegle z innymi detalami architektonicznymi naszej

budowla jest ozdobą Starej Białej. Obecnie znajduje się na posesji

kapliczki, jak np. znajdujące się tuż pod tympanonem girlandowe

należącej do państwa Kowalskich, którzy regularnie od około 40 lat


Grzegorz Piaskowski

42

dbają o obiekt, dzięki czemu do dnia dzisiejszego zachowało się tak

Pierwotna figura miała być zniszczona tuż po wojnie przez

wiele jego pierwotnej substancji z figurą włącznie. Zapewne nie bez

funkcjonariusza formującej się właśnie władzy ludowej, który

znaczenia jest ustronne położenie kapliczki.

strzelił do rzeźby z pistoletu. Niedługo potem miał zginąć, co

W Płocku (ul. Parowa), na terenie należącym obecnie do para-

zostało uznane za karę dla świętokradcy. I w późniejszych latach

fii pw. Ducha Świętego, znajduje się kapliczka wręcz identyczna,

kapliczce nie udało się uniknąć aktów wandalizmu. Mimo że fi-

o podobnej formie i wymiarach – najprawdopodobniej dzieło tych

gurka została umieszczona zaledwie kilka lat temu w kapliczce,

samych rąk. Na jej cokole znajdziemy tę samą inwokację i datę.

już straciła piękną ażurowo rzeźbioną koronę, utrąconą zapew-

Spogląda z góry na wąwóz, w którym gromadzili się niegdyś piel-

ne kamieniem. A zupełnie niedawno tylna ściana cokołu została

grzymi płoccy zmierzający do Skępego. I ta kapliczka cieszyła się

oszpecona farbą w sprayu.

ludzką opieką, lecz nie miała tyle szczęścia, co jej bliźniaczka ze

Zmierzając do końca, odwołam się do wcześniejszych rozważań

Starej Białej. Bywało, że popadała w ruinę. Wielokrotnie zmieniała

nad formą i treścią małych form architektury sakralnej i ich zna-

się jej kolorystyka i stan zachowania. Częściowo można to prze-

czenia dla lokalnej kultury ludowej. Jak wspomniałem, zewnętrz-

śledzić przeglądając zasoby internetowej Fotogalerii Miasta Płocka.

ny kształt kapliczki i przedstawienie, wizerunek świętej osóbki, jest

Obecny stan to wynik odnowienia przeprowadzonego z inicjatywy

ważnym elementem układanki, jaką stanowi monografia regionu.

proboszcza. Pierwotnie ołowiane napisy zostały zastąpione literami

W przypadku omawianej kapliczki – wyrazista forma budowli

z tworzywa sztucznego. Oryginalne przekazano do Muzeum Die-

i określona postać, jaką przedstawia umieszczona w jej wnętrzu

cezjalnego w Płocku. Znajdująca się w niej drewniana polichromo-

rzeźba, ma znaczenie.

wana figura Matki Boskiej Skępskiej została zamontowana przed

Mazowsze Płockie to region, który już w połowie XIX w. był

kilku laty i jest darem jednej z parafianek. Nie udało się ustalić,

określany jako pozbawiony cech etnograficznej odrębności regio-

czy to dzieło jej zmarłego męża czy zakup. Obecnie trwają badania

nalnej. Powodem tego były błędnie przyjęte kryteria określające

porównawcze mające na celu ewentualne przypisanie tego dzieła

odrębność etnograficzną Mazowsza Płockiego czy szerzej Starego

któremuś ze znanych rzeźbiarzy.

Mazowsza (o czym piszę w przywołanej na wstępie publikacji).

Kaplizka w Starej Białej, fot. G. Piaskowski, 2011


43

Kapliczka w Płocku, parowie, fot. G. Piaskowski, 2011

Sporą część ludności tego obszaru stanowiła drobna szlachta lub

określonych zachowań, wyrazem religijności. Aby obiekt stał się

aspirujący do wzorów szlacheckich chłopi (jak wspomina Kolberg,

pełniejszym świadectwem kultury, z której się wywodzi, powin-

całkiem zamożni). Drobna szlachta wzorowała się na bogatszej,

niśmy zapisać jego historię, odnaleźć wiarygodnych informatorów

ta zaś na mieszczaństwie. Odzież mieszkańców wsi, podobnie jak

mogących podzielić się pamięcią o nim. Wielokrotnie spotkałem

znaczna część mebli, była pozbawiona cech regionalnych stroju czy

się z kapliczkami i krzyżami o dość prostej, przeciętnej formie, ale

meblarstwa ludowego. Co ciekawe, nieraz wykonywano je samo-

za nimi stały niezwykłe historie. Opowieści i przeżycia dotyczą-

działowo, choć na wzór fabryczny. Chałupy często pozostawiano

ce motywów powstania danego przedmiotu są dla badacza kultury

niepobielone, bo takie przystoją chłopstwu.

bezcenne – ujawniają niematerialny świat, z jakiego wywodzi się

Przyjrzyjmy się teraz naszej kapliczce. Zauważymy architektoniczne aspiracje do kultury wysokiej, miejskiej. Ba, nawiązujące

ten namacalny, choć nieraz niepozorny ślad w przestrzeni. To punkt wyjścia do poznania kultury duchowej.

pośrednio do szlachetnego antyku! I czymże jest ta budowla? Jest

Tak zwykle bywa, że zainteresowanie kapliczkami i krzyżami

„mieszkaniem” dla wiejskiego świątka – konwencjonalnie wyrzeź-

kończy się na ich formie, która często nie ma istotnego znaczenia.

bionej figury, spełniającej swe zadanie zgodne ze światopoglądem

Z lokalnej inicjatywy powstaje mnóstwo bardziej lub mniej uda-

właściwym kulturze tradycyjnej. Ale jaka to jest figura? To Matka

nych albumów fotograficznych czy wystaw w rodzaju Kapliczki po-

Boska Skępska, tak charakterystyczna dla religijności ludowej Ma-

wiatu takiego to a takiego. Jeśli podobna inicjatywa nie niesie ze sobą

zowsza Płockiego. Oddziaływanie skępskiego sanktuarium w kie-

wartości artystycznej (co się najczęściej zdarza), to ta wartość spro-

runku wschodnim sięga kurpiowszczyzny. Obejmując nasz region,

wadza się do dokumentacji fotograficznej i to niepełnej. Są oczywi-

staje się istotnym elementem jego charakterystyki. Widząc zatem tę

ście wyjątki od tej reguły, które zdają sobie sprawę z wagi zebrania

ludowość odzianą w miejski garnitur, możemy dostrzec paralelę do

informacji na temat obiektów małej architektury sakralnej, lecz jak

innych aspektów kultury tego regionu.

na wyjątki przystało, należą do mniejszości.

To wyczytaliśmy z formy. Stojąca za tą akurat kapliczką treść,

Zachęcam wszystkich miłośników tego rodzaju budowli do

jest stosunkowo schematyczna i wpisuje się ogólny nurt kultury,

przyłączenia się do tej mniejszości, która stawia sobie za cel ocale-

nie tylko zresztą ludowej. Potwierdza wotywny charakter takiej

nie niematerialnego dziedzictwa kulturowego od zapomnienia. I nie

fundacji jako pewien standard. Niemniej jednak jest świadectwem

chodzi tu tylko o przydrożne kapliczki i krzyże.


Andrzej Jeznach

44aktualności

Wystawa Kamienie pamięci

W

kwietniu 2010 r. w Centrum Edukacyjnym Instytutu

od niszczenia niemieckich czołgów. Na wystawie pojawia się też

Pamięci Narodowej w Warszawie odbyło się podsu-

„ośmiu z Zakrzewa” – to młodzi ludzie, przez miejscowych zapa-

mowanie projektu „Kamienie pamięci – znajdź boha-

miętani jako harcerze, których oddziałek został rozbity w 1939 r.

tera Września 1939”, w którym brali udział między innymi ucznio-

przez niemieckich żandarmów na nadwiślańskich terenach dzisiej-

wie Społecznego Liceum Ogólnokształcącego i Szkoły Podstawowej

szej gminy Mała Wieś, a ciała kryje wspólna mogiła w cieniu za-

w Małej Wsi. Projekt realizowany przez kilka miesięcy polegał na

krzewskiego drewnianego kościółka. Do trudnych lat komunizmu

odszukaniu w lokalnych środowiskach postaci związanych z wojną

nawiązuje wątek losów Wiktora Stryjewskiego, pseudonim „Cacko”,

obronną 1939 r. oraz udokumentowaniu i popularyzacji ich życio-

i jego oddziału Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, rozbitego

rysów. Uczniowie SLO biorący udział w badaniach zajęli się losa-

przez milicję i bezpiekę w Gałkach w 1949 r.

mi zasłużonej dla ziemi wyszogrodzkiej rodziny Dziewanowskich

Reprodukcjom archiwalnych fotografii towarzyszą wypisy

z Gródkowa i poległego pod Łodzią Jana Gruszczyńskiego z Wil-

z książek. Trzeba odnotować z satysfakcją, że przez ostatnie lata

kanowa. Efektem poszukiwań była wystawa stworzona wspólnie

pojawia się coraz więcej publikacji poświęconych dziejom regio-

z uczniami podstawówki w Małej Wsi, którzy badali losy harcerzy

nalnym i lokalnym. Młody człowiek zainteresowany historią okolic

pochowanych na cmentarzu w Zakrzewie. Została ona bardzo przy-

Wyszogrodu, Małej Wsi czy Bodzanowa nie jest dziś skazany na

chylnie przyjęta przez uczestników podsumowania projektu w IPN.

szukanie po omacku – może sięgnąć choćby do wspomnień Zbi-

Od tego momentu minęło już kilkanaście miesięcy, podczas

gniewa Mieczkowskiego i Andrzeja Szemplińskiego, książki Jacka

których ekspozycja złożona początkowo z kilku plansz rozrosła się

Pawłowicza poświęconej żołnierzom wyklętym, czy przygotowywa-

do dwudziestu tablic. Raz podjęty temat domagał się kontynuacji.

nej do druku pracy Bartosza Stefańczyka o jego przodkach – Dzie-

Projekt IPN stał się inspiracją do poszukiwania dalszych bohaterów

wanowskich z Gródkowa.

– już nie tylko związanych z Wrześniem 1939, ale z całym trud-

Wystawa była dotąd prezentowana w liceach w Małej Wsi, Wy-

nym XX w. na terenie dawnej ziemi wyszogrodzkiej. Ekspozycja

szogrodzie i Czerwińsku, zwiedzali ją również potomkowie rodzin,

nie ma szczególnie odkrywczego charakteru, zasługą autorów było

którym była poświęcona. To nie koniec, w planach jest jej rozsze-

raczej pozbieranie dostępnych materiałów. Jednak dla wielu zwie-

rzanie o następne postacie: rodziny Nakwaskich, Szymanowskich,

dzających, szczególnie młodych, była to pierwsza okazja kontaktu

Rozwadowskich, działaczy podziemia. Słowem kolejne kamienie

z nieodległą a zapomnianą historią.

pamięci okolic Małej Wsi.

Kogo i co można było zobaczyć? Początek wystawy można by określić tytułem książki Tadeusza Czaplickiego, „Szlacheckie ostatki” – nieistniejący już ziemiański świat, dwory, polowania, spotkania towarzyskie, piękne kobiety i dobrze ubrani panowie w pierwszych w okolicy samochodach. Potem pojawia się rok 1920, zagrożenie bolszewickie, obrońcy – ochotnicy, ziemianie, rolnicy, rzemieślnicy i grób kilku z nich na cmentarzu w Orszymowie. Wzruszają fragmenty listu pisanego przez Stefana Mieczkowskiego z frontu znad Styru do żony pieszczotliwie nazywanej „Halutką”. Kolejne tablice poświęcone są rodzinom ziemiańskim ziemi wyszogrodzkiej: Mieczkowskim z Dzierżanowa, Dziewanowskim z Gródkowa, Czaplickim z Osieka i Szemplińskim z Cybulina – od czasów świetności, przez wojenne poświęcenie i tułaczkę, aż po zagładę tego świata dokonaną przez faszystów i komunistów w czasie drugiej wojny światowej i w PRL-u. Z latami 1939-1945 związana jest kolejna część wystawy. Zobaczymy tu materiały poświęcone poległemu we Wrześniu Janowi Gruszczyńskiemu z Wilkanowa, uczestnikowi walk o Monte Cassino Janowi Gajewskiemu z Węgrzynowa oraz pochodzącemu z Orszymowa Janowi Jaroszkowi – szefowi sztabu Zgrupowania Chrobry II poległemu w Powstaniu Warszawskim, specjaliście

Uczennice Szkoły Podstawowej w Małej Wsi podczas prezentacji wystawy w IPN


45

Z księgarskiej półki: Obraz wsi sokólskiej połowy XIX wieku w rękopisie Adama Bućkiewicza.

W

2009 r. Andrzej Garbuz i Radosław Tumiel natrafili na rękopis Adama Bućkiewicza zatytułowany „Obrazki stanu włościan litewskich do ich usamowolnienia to

jest do roku 1864”. Rękopis ten obfituje w materiał dość rzadki i dlatego przedstawia wartość unikalną. — Wraz z kolegą zakupiliśmy w Krakowie rękopis Bućkiewicza, opisujący życie chłopów pod koniec okresu pańszczyźnianego. Dotyczy on naszych stron, Sokólszczyzny w województwie podlaskim. Adam Bućkiewicz tu się urodził i spędził sporo lat życia – poza studiami w Wilnie, zesłaniem na Sybir i okresem najdłuższym, kiedy żył i pracował w Płocku – mówi Andrzej Garbuz. Wydana w sierpniu 2011 r. książka jest doskonałą okazją do zapoznania się z twórczością autora, a także przywróceniem pamięci o lekarzu, który przecież przez dużą część życia był związany z Płockiem. Rękopis mozolnie rozczytaliśmy i opatrzyliśmy przypisami, dodaliśmy także komentarz historyczny i biogram autora – opowiada współwydawca Garbuz. Adam Bućkiewicz urodził się 24 czerwca 1810 w majątku Zubowszczyzna, w powiecie sokólskim. Uczęszczał do słynnego gimnazjum w Świsłoczy, a następnie do Akademii Medyko-Chirurgicznej, którą ukończył w 1835 r. jako lekarz I klasy. Niebawem przeniósł się do Płocka, gdzie został lekarzem miasta i całego powiatu. Tu pracował przez kilkanaście lat. Pisał także artykuły do gazety „Korrespondent Płocki”. Ze względu na zły stan zdrowia przeniósł się na wieś, a następnie powrócił w rodzinne strony. W 1864 r. został aresztowany i zesłany do miasta Niżnyj Łamow. Jego majątek władze sprzedały na licytacji. Po sześciu latach wrócił ze zsyłki. Pod nadzorem policji przez rok mieszkał w Warszawie, później przeniósł się do Płocka, gdzie zaczął praktykę lekarską i pracę naukową. Za zasługi na polu naukowym w 1885 r. został honorowym członkiem Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego. Był dwukrotnie żonaty. Jego druga żona, Bronisława Agnieszka Markowska, córka Adama (patrona Trybunału Płockiego) i Marianny z Kossobudzkich, była płocczanką. Zmarł w Płocku 30 stycznia 1895. Pochowany został najprawdopodobniej na starym cmentarzu przy ulicy Kobylińskiego. Miejsce pochówku pozostaje nieznane. Poza wydanym właśnie rękopisem jest autorem także m.in. prac: Obrazki Litwy w XIX stuleciu; Nauki przyrodnicze, a głównie chemja w zastosowaniu do rolnictwa; Książka dla rolników litewskich; O byłych wyższych zakładach naukowych w Wilnie i Krzemieńcu; Studia nad suchotami, czyli badanie przyczyn szerzących suchoty pomiędzy naszą ludnością i środków ochronnych od tej choroby. — Namierzyliśmy też dwa kolejne rękopisy, z których jeden jest w kraju i był częściowo publikowany w specjalistycznych wydawnictwach. Drugi jest za granicą, 700 stron rękopisu o historii dawnej Litwy, i ten zamierzamy w przyszłym roku zakupić (kopię) – mówi Andrzej Garbuz.

W płockiej bibliotece Zielińskich znajduje się książka Adama Bućkiewicza, Geo-hygiena powiatu ciechanowskiego gub. płockiej. Topografia, geologia, geognozja i hygiena jako przyczynek do badania zdrowotności okolic wiejskich. Wydana została w Warszawie w 1902 r., a więc po śmierci autora. Recenzja publikacji znajduje się w gazecie „Echa Płockie i Łomżyńskie”. Wydawcy rękopisu o wsi sokólskiej, Andrzej Garbuz i Radosław Tumiel, są członkami Stowarzyszenia na Rzecz Zachowania Dziedzictwa Kulturowego Sokólszczyzny „Sakolszczyna”, z siedzibą w Sokółce. Za ich pośrednictwem redakcja „Naszych Korzeni” zwraca się do czytelników z prośbą o nadsyłanie wszelkich informacji o Adamie Bućkiewiczu. Krzysztof Zadrożny


46aktualności

Wywiad

Zbigniew Miecznikowski W połowie drogi z Mławy do Przasny-

bardziej współczesnym, w którym brano pod uwagę stworzenie na

sza znajduje się gminna wieś Grudusk. Atrakcją historyczną tej miejscowości

grodzisku terenu rekreacyjnego w postaci alei spacerowych czy też

są relikty grodu zbudowanego przez pierwszych Piastów na północnych ru-

w kierunku bardziej historycznym mającym na celu rekonstrukcję

bieżach Mazowsza. Warownia ta została po raz pierwszy odnotowana w do-

grodziska. Po konsultacjach z konserwatorem zabytków doszedłem

kumencie z datą roczną 1065, nazywanym przez historyków „ falsyfikatem

do wniosku, że skoro mamy tu do czynienia z obiektem historycz-

mogileńskim”. Ostatnio w Grudusku powstał śmiały pomysł renowacji gro-

nym, to najlepszym rozwiązaniem będzie przywrócenie dawnego

dziska i przekształcenia go w skansen archeologiczny. Jak do tego doszło?

wyglądu gruduskiej warowni. W ten sposób powstał projekt Poprawa

Jacek Oglęcki Niewiele miejscowości na Mazowszu może

oferty kulturalnej i wzrost dostępności do kultury poprzez renowację grodzi-

pochwalić się posiadaniem tak unikatowego obiektu zabytkowego

ska i jego najbliższej okolicy w miejscowości Grudusk, powiat ciechanowski.

jakim jest wczesnośredniowieczne grodzisko. Pomysły związa-

ZM Wspomniał Pan o tym, że dopiero możliwość uzyskania dofi-

ne z jego zagospodarowaniem pojawiały się w przeszłości dosyć

nansowania ze środków unijnych pozwoliło myśleć o renowacji grodziska.

często na różnego rodzaju spotkaniach. Były to koncepcje nie do

Wiadomo było też, że będzie to kosztowne przedsięwzięcie, chociażby ze

końca korespondujące z funkcją obiektu w przeszłości, jak również

względu na badania archeologiczne. W jaki sposób i w jakiej kwocie udało

nie uwzględniające historii tego miejsca. Wraz z pojawieniem się

się w związku z tym pozyskać fundusze na planowany projekt?

środków zewnętrznych w postaci dotacji unijnych postanowiłem

JO Projekt złożony został w ramach Regionalnego Programu

poszukać firmy, która przygotowałaby projekt renowacji grodziska

Operacyjnego do Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów

Zielona Góra. W tym celu skontaktowałem się z warszawską firmą

Unijnych. Został on wysoko oceniony, dzięki czemu udało nam się uzyskać ostatecznie 66% dofinansowania, co przekłada się na kwotę około 1,5 miliona złotych. Całkowita kwota inwestycji wyniesie 2 271 542,21 zł. ZM Jak będzie wyglądało grodzisko po renowacji? JO Koncepcja ostatecznego wyglądu grodu w Grudusku ulega ciągłym zmianom. Związane jest to przede wszystkim z trwającymi cały czas badaniami archeologicznymi, które dostarczają nowych danych, a które z cała pewnością zostaną wykorzystane w realizowanym projekcie. Ponieważ jest to bardzo bogate w zabytki stanowisko, które na dzień dzisiejszy można liczyć w tysiącach, doszliśmy do przekonania, że dzięki pracom wykopaliskowym możemy dowiedzieć się jak najwięcej o zabudowie grodu we wczesnym średniowieczu. Pierwotna koncepcja zakładała otoczenie majdanu grodziska palisadą oraz umieszczenie w części centralnej wieży obserwacyjnej. Wejście na majdan prowadzić miało przez zrekonstruowaną bramę. U podnóża grodu znajdować się miały budynki rzemieślników, w których prezentowane byłyby nieistniejące już zawody. Zakładaliśmy również wykorzystanie tego miejsca do celów rekreacyj-

Wczesnośredniowieczne grodzisko Zielona Góra w Grudusku; fot. K. Matusiak.

no-rozrywkowych, mam tu na myśli utworzenie strzelnicy czy też sceny, na której mogłyby odbywać się koncerty i przedstawienia. Jednakże efekty

Arkadia, która przygotowała wstępne opracowanie, na podstawie

badań wykopaliskowych skorygowały te plany. Odkrycie pozostałości

którego zastanawialiśmy się, w którą stronę pójść. Czy w kierunku

domostw czy też dwóch wież strzegących dojścia do bramy spowodo-


47

Skansen archeologiczny w Grudusku.

Z Jackiem Oglęckim, wójtem gminy Grudusk, rozmawia Zbigniew Miecznikowski

wały, że idziemy w stronę w miarę wiernego zrekonstruowania gruduskiego grodu. W związku z tym postanowiliśmy powiększyć zakres prac wykopaliskowych, obejmując nimi cały majdan. Chcemy uzyskać jak najwięcej informacji o wyglądzie tego miejsca we wczesnym średniowieczu. Na obecnym etapie mogę powiedzieć, że w naszych

Wójt gminy Grudusk Jacek Oglęcki; fot. Z. Miecznikowski.

planach dążymy do utworzenia czegoś w rodzaju skansenu archeologicznego, w którym prezentowane byłyby zabytki pochodzące z wy-

również przeciwników tego rodzaju przedsięwzięć, którzy wyrażają zgodę

kopalisk oraz zrekonstruowane na ich podstawie obiekty mieszkalne.

na rekonstrukcję, ale nie bezpośrednio na obiektach archeologicznych. Czy

ZM Skoro po renowacji grodzisko w Grudusku ma przybrać formę

spotkał się Pan również z nieprzychylnymi opiniami na temat renowacji

skansenu archeologicznego, to czy oprócz ekspozycji dotyczącej samego miejsca, odbywać się będą tu lekcje o charakterze edukacyjnym czy też festyny o tematyce archeologiczno-historycznej?

grodziska w Grudusku? JO Tak, spotkałem się z takimi opiniami i jest to dla mnie trochę dziwne. Po pierwsze, nie niszczymy obiektu wypełniając skrupulat-

JO Chcielibyśmy, żeby ten obiekt służył mieszkańcom. Już te-

nie wszystkie wytyczne konserwatora zabytków. Sam obiekt w swej

raz napływają różne oferty od bractw rycerskich. Myślę, że gród

obecnej pierwotnej postaci nie wzbudza zainteresowania poza grupą

w Grudusku będzie takim miejscem, na którym będą odbywać się

osób zajmujących się tym tematem. Dlatego też wydaje mi się, że

festyny, jak również wystawy, które prezentowane będą w specjalnie

powinniśmy wykorzystywać tego rodzaju obiekty po to, żeby poka-

przygotowanym do tego celu budynku. Wszystko po to, żeby nie

zywać nie tylko historię miejscowości, ale również całego regionu.

tylko mieszkańcy, ale również ludzie, którzy zatrzymają się w Gru-

Nasza koncepcja zakłada nawiezienie około 1-2 m ziemi w celu

dusku, mogli poznać historię miejscowości. W pewnym sensie de-

wyrównania i podwyższenia majdanu i dopiero wtedy przeprowa-

biut wystawienniczy mamy już za sobą. W zeszłym roku z okazji

dzenie prac budowlanych. W ten sposób nieprzebadane nawarstwie-

Święta Niepodległości przygotowaliśmy wspólnie z firmą prowa-

nia kulturowe zostaną nienaruszone. Wybudowanie budynków na

dzącą badania archeologiczne wystawę prezentującą wyniki prac

majdanie czy podgrodziu ma na celu lepsze przedstawienie prze-

wykopaliskowych. Zainteresowanie wystawą wśród mieszkańców

szłości tego miejsca.

Gruduska była ogromne, co pokazuje, że organizowanie tego rodza-

ZM Kiedyzaplanowane jest zakończenie inwestycji?

ju przedsięwzięć ma sens. Jest to również dla mnie bardzo budujące,

JO Termin zakończenia inwestycji jest silnie uzależniony od

gdy widzę, jak ludzie interesują się historią swojej rodzinnej miej-

zakończenia badań archeologicznych. Ogólnie jednak musi się ona

scowości, dając tym samym akceptację dla realizowanego projektu.

zakończyć do końca roku 2013. Mamy więc trochę czasu, a dzięki

ZM Rekonstrukcje grodów stają się coraz bardziej popularne w Polsce.

wykopaliskom chcielibyśmy jak najwierniej odtworzyć zabudowę

Obecnie trwają prace związane z renowacją grodziska w Tumie pod Łęczycą, wkrótce ruszą prace badawcze na grodzisku w Radomiu. Nie brakuje

Zielonej Góry. ZM Dziękuję bardzo za rozmowę.

Projekt bramy prowadzącej do grodu w Grudusku po jego renowacji; fot. udostępniona przez Urząd Gminy Grudusk.


48rozrywka

Andrzej Jakubowski – autor krzyżówek.

Rozwiązania – same hasła – prosimy przysyłać na kartkach pocz1. wydatek 2. czekan, kilof 3. garbnik z kory dębowej 4. legowisko zająca w śniegu 5. tek

towych pod adresem redakcji do 31 marca 2012. Wśród czytelników, którzy nadeślą prawidłowe rozwiązania rozlosujemy książki wydane przez MMP.

poziomo: 1. wyładowanie elektryczne podczas burzy 4. narzędzie do kucia metali 6. matka chrzestna 7. linia łamana pionowo: 1. nadmorska kraina nad Bałtykiem 2. obwódka czapki 3. pułapka na lisy, tchórze 5. otyła figura

D. Opłaty: 1. za używanie telewizora 2. VAT 3. pocztowa 4. ustalona urzędowo 5. za naukę

poziomo: 1. początek biegu 4. koniec biegu 5. siłacz, mocarz pionowo: 1. bieg na 100 m 2. sędzia sportowy 3. sprzęt Moniki Pyrek

poziomo: 1. tawuła, ozdobny krzew z różowatych 7. drobna miedziana moneta w starożytnej Grecji 8. lukier 9. krańcowa kromka ukrojonego chleba 10. delikatne gęste krótkie włoski 11. zaliczka na pozcet należności 15. żandarm policji tureckiej 17. poddany składający hołd swemu panu 18. muzyk grający na basie, kontrabasie 20. europejski kraj 22. fornir stosowany jako podkład 23. obrazki na ekranie telewizora 25. żywy ludowy taniec rosyjski 29. podłużny, wąski kawałek drewna 30. proklamacja, manifest 31. środkowa część koła rowerowego 32. oddawanie czci boskiej 33. ozdobne zapięcie u paska

pionowo: 2. aleja, szpaler, deptak 3. strumyk, ruczaj 4. największy stan USA 5. materiał spajający części 6. hałas, huk. łomot 12. jedno z najpopularniejszych nazwisk 13. najstarszy, zasłużony członek rodziny 14. roślina jednoroczna z baldaszkowatych 16. mieszkanka zza ściany 18. stop łożyskowy cyny z antymonem i miedzią 19. odręczne rysunki, wstępne plany 21. reformator, człowiek wprowadzający nowości 24. zagroda dla owiec na hali 26. jednostka miary kąta 27. ostre chwytne zakończenie nóg ptaków 28. młoda dzika kaczka


Czy wiesz, że... powiecie sierpeckim, W miejscowości Kuniewo, w duży meteoryt. Jak podaw dniu 15 maja 1859 r. spadł a Polskiego i innych krajów je Słownik geograficzny Królestw 1883, s. 877], był to aerolit słowiańskich [t. IV, Warszawa 5 kg), który zwracał na sieo wadze 26 funtów (ok. 10, żużla kowalskiego, niemniej bie uwagę kolorem zbliżonym do i a śpiczasto się kończącemi. rogami tu i owdzie wystającem ne składające się główAerolity to meteoryty kamien i z żelaza. Ponadto znane nie z krzemianów magnezu ) oraz kamienno-żelazne są meteoryty żelazne (syderyty (syderolity).

49 Podczas badań archeologiczno-architektonicznych klasycystycznego pałacu w Staroźrebach, w powiecie płockim, przeprowadzonych w latach 90. XX w., odkryto w bryle pałacu relikty starszego murowanego budynku w typie willowej rezydencji. Owo „ustronie włoskie”, jak określili rezydencję jej odkrywcy, pochodzi z początków drugiej połowy XVI w. Jej fundatorem był ówczesny właściciel Staroźreb Wojciech Staroźrebski vel Sobiejuski (ok. 1517-1580), herbu Dołęga, kanonik płocki i włocławski, archidiakon dobrzyński i kra-

Spośród niezbyt lic znych

głazów narzutowyc h–

kowski, sekretarz królewski, późniejszy biskup pomni-

ków przyrody, istni ejących w okolicach Płocka – największ ymi rozmiarami od znacza się głaz w Go zdowie. Jest to gran it średnioziarnisty o obwodzie 14,65 m i wysokości 1,2 m. Największym w Po lsce i jednym z na jwiększych w Euro pie głazem narzutowym , będącym „pamiąt ką” po najmłodszy m zlodowaceniu ba łtyckim, jest gran itowy Głaz Trzygł owa w miejscowości Ty chowo pod Biało gardem. Obwód tego olbrzyma liczy 44 m (!), wysokość na d ziemią – 3,8 m.

chełmski i przemyski.

Nazwy wielu miejscowości pochodzą od wyróżniających się cech dawnego krajobrazu. Dlatego też są one dzisiaj ważnym źródłem historycznym wykorzystywanym w badaniach nad stanem pierwotnego środowiska naturalnego. Przykładowo nazwa Gozdowa, obecnie gminnej wsi w powiecie sierpeckim, pochodzi od staropolskiego słowa „gozd”, które znaczyło gę-

W 1828 r. odkryto w wale grodziska w pod-

sty las, pustkowie. Jednakże już w późnym średniowie-

płockich Proboszczewicach skarb monet. Ana-

czu okolice tej miejscowości, należącej do znaczącego

liza numizmatyczna wykazała, iż skarb został

na Mazowszu rodu Gozdawów, były w znacznym

ukryty po roku 978. Jest to pośredni argument

stopniu odlesione i przystosowane do uprawy rolnej.

przemawiający za istnieniem grodu już w dru-

Notabene od słowa „gozd” pochodzi również wyraz

giej połowie X wieku. Jak przypuszczają bada-

„gwóźdź” (dawniej „góźdź”). Wprawdzie gwoździe od

cze, dzisiejsza wieś Proboszczewice w czasach

dawna wyrabia się z żelaza, lecz w wiekach średnich

pierwszych Piastów mogła nosić inną nazwę,

surowcem do ich produkcji było drewno.

„Wrońska” lub „Bielsk”.


50 rozrywka

Czy wiesz, że...

Płockie lotnisko ma już prawie 80 lat. Jego uroczystego otwarcia dokonano 6 listopada 1932. Od początku swego istnienia lotnisko nieprzerwanie znajduje się w tym samym miejscu – przy ulicy Bielskiej. Oto tekst aktu erekcyjnego budowy lotniska (przedruk z: „Pokłosie Szkolne”, R. VI, listopad – grudzień 1932, z. 4, s. 55-56): Działo się dnia 6 listopada 1932 r., a w 15-tym wskrzeszenia niepodległego bytu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, w dawnej stolicy Książąt Mazowieckich mieście Płocku, za piastowania godności Prezydenta Rzeczypospolitej Profesora D-ra Ignacego Mościckiego, Pierwszego Marszałka Polski i Ministra Spraw Wojskowych Józefa Piłsudskiego, Ministra Komunikacji Inż. M. Budkiewicza, Naczelnika Wydziału Lotnictwa Cywilnego w Ministerstwie Komunikacji płk. Czesława Filipowicza, Szefa Deptu Aeronautycznego M. S. Wojsk. płk. L. Rayskiego, Wojewody Warszawskiego Inż. Stanisława Twardo, Starosty Powiatu Płockiego Aleksandra Klotza, Prezydenta m. Płocka Inż. Adama Ostaszewskiego, Prezesa Zarządu Głównego L.O.P.P. D-ra Z. Martynowicza, Komisarza Warszawskiego Komitetu Wojewódzkiego L.O.P.P. płk. Inż. Kazimierza Moniuszko i Dyr. Ludwika Mieszkowskiego. Powiatowy Komitet L.O.P.P. w Płocku sprawujący swe funkcje pod przewodnictwem Prezesa b. Starosty Mikołaja Godlewskiego oraz Dyrektora Piotra Augustyna, w składzie członków: Przełożonej Marceliny Rościszewskiej, Inspektora Adolfa Bandasa, Dyrektora Zygmunta Maciejowskiego, Pułkownika Mikołaja Więckowskiego, Pułkownika Edwarda Robakiewicza, Jana Zmysłowskiego, Inżyniera Jana Romana Tyrały, przy sekretarzu Janie Pasternakiewiczu, święcąc nowooddane do użytku publicznego „Lotnisko” w Płocku Imienia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Profesora D-ra Ignacego Mościckiego, pobudowane pod kierownictwem Inżyniera Jerzego Szaniawskiego, przy udziale Komisji Technicznej w osobach inżynierów: Bolesława Fiszera, Jerzego Woyno, Jana Tyrały i Zdzisława Skalskiego – dla upamiętnienia ośmioletniej działalności L.O.P.P. przy zabezpieczaniu Rzeczypospolitej od wroga – akt ten podpisują.

Uroczyste otwarcie lotniska w Płocku, 6 XI 1932 r.; foto ze zbiorów MMP.


51

Pisma regionalne

Fotozagadka 1

„Wieści Gminne” to pismo kwartalne Urzędu Gminy w Bielsku, ukazujące się od 2007 r. Pismo redagują pracownicy urzędu gminy oraz podległych placówek. Na jego łamach omawiane są głównie bieżące wydarzenia z życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego gminy. Poruszane są także kwestie związane z ochroną przyrody oraz historią Bielska i okolic. Po roku 1989 w gminie ukazywały się inne pisma, poprzedzające „Wieści Gminne”. Były to, kolejno: „Nowinki Bielskie”, „Sygnały Bielskie”, „Bielski Goniec Samorządowy”, „Panorama Bielska”.

Prosimy podać lokalizację, styl architektoniczny i wezwanie kościoła przedstawionego na fotografii. Odpowiedzi – na kartkach pocztowych pod adresem redakcji – oczekujemy do 31 marca 2012. Wśród czytelników, którzy nadeślą prawidłowe odpowiedzi rozlosujemy książki wydane przez MMP. Fotozagadka nr 1, fot. G.Rychlik


Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych „Nasze Ostrowy” rok założenia: 2011 siedziba: Ostrowy, 09-213 Gozdowo, pow. sierpecki prezes: Anna Górczyńska e-mail: gorczyn@wp.pl

Wieś Ostrowy w gminie Gozdowo jest położona pomiędzy dawną stolicą Mazowsza i Polski – Płockiem a ostoją ludowej tradycji – Sierpcem.

Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych „Nasze Ostrowy” wspiera inicjatywy społeczne w zakresie działalności oświatowej i kulturalnej, mającej na celu ochronę i popularyzację kultury swojego regionu, a także rozwój turystyki na terenie powiatu sierpeckiego. Za priorytet uznaje rozwijanie współpracy ze Szkołą Podstawową w Ostrowach, samorządem i Urzędem Gminy w Gozdowie oraz Lokalną Grupą Działania „Sierpeckie Partnerstwo” w Mochowie. Partnerami stowarzyszenia są instytucje kulturalne, takie jak Muzeum Mazowieckie w Płocku, Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki, Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie.

Działania edukacyjne, rekreacyjne i integracyjne kierowane są do wszystkich grup wiekowych (pełna oferta na stronach www.naszeostrowy.pl). W ramach Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Lokalnych „Nasze Ostrowy” powstała w Ostrowach Grupa Odtwórstwa Historycznego, zajmująca się rekonstrukcją życia codziennego i obyczajów z czasów pierwszych Piastów. Grupa organizuje tzw. żywe lekcje historii. W 2011 r. wzięła udział w VI Pikniku Archeologiczno-Etnograficznym Muzeum Mazowieckiego w Płocku.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.