W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat relacja architektury i polityki stała się bardzo trudna. Narastające zagrożenia doprowadziły do przewartościowania założeń w projektowaniu placówek dyplomatycznych. Bezpieczeństwo stało się ważniejsze od zmieniających się potrzeb ludzi korzystających z tych obiektów. Wyraźnie można zauważyć rozwój nurtu architektury bezpiecznej, którego założeniami wydają się być jedynie izolacja i zamknięcie. Czy taka architektura odpowiada współczesnemu modelowi społeczeństwa? Czy w centrach miast powinno się lokować niedostępne kwartały placówek rządowych?