TAK LOS RZUCAŁ NAMI
ASÍ NOS DISEMINABA EL DESTINO
Ambasada RP w Buenos Aires 2019
Embajada de la República de Polonia en Buenos Aires
INDEX
Tak los rzucał nami // Así nos diseminaba el destino
Wstęp // Prólogo Marek Pernal
Tłumaczenie na hiszpański // Traducción al español Maja Tyborska
Opieka redakcyjna // Supervisión Michał Świetlik
Korekta polska // Corrección polaca Michał Świetlik, Jacek Piątkowski
Korekta hiszpańska // Corrección española Rodrigo Fernández Sueza, Anna Stąpór
Projekt Graficzny // Diseño gráfico Balbina Trojanowska
Zdjęcia // Fotografía Juan Barrionuevo
Projekt okładki // Diseño de tapa Przemysław Słodkowski
Skład tekstu // Composición de texto Balbina Trojanowska Wydawca // Editor
Ambasada RP w Buenos Aires, Embajada de la República de Polonia en Buenos Aires

Książka została wydana dzięki wsparciu finansowemu
Ambasady RP w Buenos Aires
Este libro fue publicado gracias al apoyo financiero de la Embajada de la República de Polonia en Buenos Aires
Całkowite lub częściowe powielanie publikacji w jakikolwiek sposób lub bez uprzedniej zgody jest zabronione. Queda prohibida la reproducción total o parcial de esta obra por cualquier medio o procedimiento sin previo permiso de sus realizadores.
PANORAMA EMIGRACJI
POLSKIEJ DO ARGENTYNY
W LATACH
1897-1950
Argentyna – kraj emigrantów
„Todos descendemos de los barcos”, wszyscy zeszliśmy ze statków, mawiają o sobie Argentyńczycy. Choć twierdzenie to nie całkiem jest prawdziwe, bo hiszpańscy konkwistadorzy zaludnili obszary, które były częściowo zamieszkałe przez ludność autochtoniczną i we krwi współczesnych Argentyńczyków płynie spora część pochodząca od pierwotnych mieszkańców tych ziem, to nie ulega przecież wątpliwości, że wspólnota narodowa Argentyny powstała w rezultacie nawarstwiania się wielu pokoleń imigrantów.
Proces kształtowania społeczeństwa argentyńskiego, dość powolny w epoce kolonialnej, nabrał nowej dynamiki w połowie XIX wieku. W trzy dekady po proklamowaniu niepodległości w 1816 roku Republika potrzebowała rąk do pracy i mieszkańców, którzy zasiedliliby rozległe obszary kraju. Uchwalona w 1876 roku specjalna ustawa o imigracji i kolonizacji zachęcała Europejczyków do przyjazdu i osiedlania się w nowej ojczyźnie. Prowadzona z rozmachem akcja agitacyjna trafiała na podatny grunt. W ostatnich
dekadach XIX wieku Argentyna stała się, obok Stanów Zjednoczonych i Brazylii, jednym z najważniejszych i najbardziej atrakcyjnych krajów docelowych dla europejskich emigrantów.
PANORAMA DE LA INMIGRACIÓN
POLACA EN ARGENTINA
1897-1950
Argentina – país de imigrantes
"Todos descendemos de los barcos”, así es como se definen los argentinos. Esta afirmación no es del todo cierta, ya que los conquistadores españoles poblaron áreas habitadas en parte por indígenas y en la sangre de los argentinos modernos fluye también la sangre de los pueblos originarios. A pesar de eso, no hay duda de que la comunidad nacional de Argentina es el resultado de una acumulación de generaciones de inmigrantes.
El proceso de formación de la sociedad argentina, bastante lento en la época colonial, adquirió una nueva dinámica a mediados del siglo XIX. Tres décadas después de proclamar la independencia en 1816, la República necesitaba mano de obra y colonos para poblar vastas superficies del país. Una ley especial sobre la inmigración y la colonización, aprobada en 1876, alentaba a los europeos a inmigrar y establecerse en una nueva patria. La campaña de agitación, lanzada con gran impulso por las autoridades argentinas, logró buenos resultados. En las últimas décadas del siglo XIX, Argentina se convirtió, junto con Estados Unidos y Brasil, en uno de los países de destino más importantes y atractivos para los inmigrantes europeos.
W ciągu kilkudziesięciu lat nad La Platę napłynęły rzesze ludzi zachęconych wizją lepszego życia w Nowym Świecie. Do roku 1930 w Argentynie osiedliło się na stałe 3 miliony 400 tysięcy nowo przybyłych Europejczyków. Zeszli z pokładów 2313 statków, które pomiędzy 1882 i 1960 rokiem zawinęły do portu w Buenos Aires.
Fala imigracji znacznie przyhamowała w latach dwudziestych. Powodem były wielki kryzys gospodarczy oraz kroki antyemigracyjne wprowadzone przez władze argentyńskie, które obawiały się negatywnych skutków działań, jakie podejmowali napływający do kraju przedstawiciele nowych filozofii i ruchów społecznych, socjalizmu, anarchizmu, syndykalizmu. Zainteresowanie emigracją z Europy wzrosło po zakończeniu II wojny światowej, w połowie lat czterdziestych.
Za pierwszego rządu generała Juana Peróna, pomiędzy rokiem 1947 i 1951 w kraju osiedliło się ponad 460 tysięcy emigrantów. Wielki fenomen imigracji europejskiej z przełomu XIX i XX wieku należał już jednak bezpowrotnie do przeszłości. W pewnym tylko stopniu, w ostatnich dekadach XX i w początkach XXI stulecia zastąpiła ją nowa imigracja z innych państw kontynentu południowoamerykańskiego.
Wśród imigrantów, którzy „przybyli na statkach” i osiedli w Argentynie nie brakowało i osób pochodzących z ziem polskich, zarówno
Polaków jak i przedstawicieli innych narodowości zamieszkałych na terenach Rzeczypospolitej
Durante varias décadas, multitudes de personas llegaron a las orillas del Río de la Plata, alentadas por la visión de una vida mejor en el Nuevo Mundo. Hasta 1930, 3.400.000 europeos se establecieron en Argentina. Desembarcaron de 2313 barcos que, entre 1882 y 1960, ingresaron al puerto de Buenos Aires.
La oleada de inmigración disminuyó considerablemente en la década de 1920. Este cambio se debía a la gran crisis económica y a las medidas contra la inmigración introducidas por las autoridades argentinas, que temían la actividad de los representantes de nuevas filosofías y movimientos sociales - socialismo, anarquismo y sindicalismo - que llegaban desde Europa junto con otros inmigrantes. El interés por emigrar de Europa aumentó después del final de la Segunda Guerra Mundial, a mediados de la década de 1940.
Durante el primer gobierno del general Juan Perón, entre 1947 y 1951, más de 460.000 inmigrantes se establecieron en el país. Sin embargo, la gran oleada de la inmigración europea del cambio de los siglos XIX y XX pertenecía ya irrevocablemente al pasado. Solo en cierta medida, en las últimas décadas del siglo XX y a principios del siglo XXI, este fenómeno fue reemplazado por una nueva inmigración de otros países del continente sudamericano.
Entre los inmigrantes que "llegaron en los barcos" y se establecieron en Argentina, también había polacos y representantes de otras nacionalidades que vivían en el territorio de la República de Polonia
(głębsza interpretacja terminu „imigracja polska” wymagałaby rozważań natury historycznej, etnograficznej i socjologicznej, które wykraczałyby poza ramy tego tekstu). Trudno ocenić ich liczbę, w przeciągu pięćdziesięciu lat pomiędzy końcem XIX wieku a połową XX stulecia było ich zapewne ponad 200 tysięcy. Według niektórych opinii stanowili trzecią lub czwartą co do liczebności grupę imigrantów w Argentynie. Dziś, po zliczeniu kolejnych pokoleń, polski rodowód ma – według różnych szacunków – od pół miliona do miliona Argentyńczyków. Polscy imigranci trafiali do nowej ojczyzny w trzech następujących po sobie falach. W każdej z nich inną flagę widzieli na rufie statku, którym płynęli przez Atlantyk. W każdej inne dokumenty tożsamości chronili w swych bagażach.
Pierwsza fala emigracji polskiej
1897-1914
Pierwszymi Polakami na ziemiach argentyńskich byli już w początkach XIX wieku weterani napoleońscy biorący udział w walkach o wyzwolenie Wicekrólestwa Rio de la Plata spod dominacji hiszpańskiej, niektórzy pod dowództwem samego generała San Martina. W drugiej połowie stulecia pojawili się w Argentynie nieliczni uczestnicy Powstania Styczniowego (1863).
Rzuceni przez los za Atlantyk zamieszkali w Republice i podjęli na jej rzecz pracę lub służbę. Nazwiska wielu z nich, między innymi Jordana Czesława Wysockiego (1839-1883),
(una interpretación más profunda del término "inmigración polaca" requeriría consideraciones históricas, etnográficas y sociológicas que irían más allá del alcance de este texto). Es difícil evaluar su número, durante los cincuenta años transcurridos entre finales del siglo XIX y mediados del siglo XX fueron probablemente más de 200.000. Según algunas opiniones, eran el tercer o cuarto grupo de inmigrantes más grande en Argentina. Hoy, sumando las sucesivas generaciones, entre 500.000 y un 1.000.000 de argentinos, según diversas estimaciones, tiene ascendencia polaca. Los inmigrantes polacos llegaron a su nueva patria en tres grandes oleadas. En cada una de ellas, veían una bandera diferente en la popa del barco mientras navegaban por el Atlántico. En cada una de ellas, guardaban en su equipaje distintos documentos de identidad.
La primera ola de inmigración polaca
1897-1914
Los primeros polacos en llegar a las tierras argentinas fueron, a principios del siglo XIX, los veteranos de las guerras napoleónicas que participaron en las batallas por la liberación del Virreinato del Río de la Plata de la dominación española, algunos bajo el mando del propio general San Martín. En la segunda mitad del siglo, aparecieron en Argentina unos pocos participantes del Levantamiento de Enero (1863).
Forzados por las circunstancias históricas a cruzar el Atlántico, se establecieron en la República y trabajaron como asalariados o emprendedores.
WSTĘP
wybitnego topografa i inżyniera czy Roberta Chodasiewicza (1832-1896), jednego z pionierów argentyńskiego lotnictwa, mają trwałe miejsce w historii kraju. Ich osiedlanie się w Argentynie nie było jednak elementem większego procesu migracyjnego. Nie utworzyli ani licznego, ani zwartego środowiska.
Pierwsze większe i lepiej zorganizowane grupy emigrantów z ziem polskich zaczęły przybywać do Argentyny dopiero u schyłku XIX wieku.
Stanowiły jeden z nurtów „gorączki parańsko
-brazylijskiej”, potężnej fali migracyjnej, jaka zaczęła opuszczać Europę Środkową i kierować się
ku Ameryce Południowej, głównie do Brazylii, ale i do Argentyny, począwszy od przełomu 1889 i 1890 roku. Zasadniczą przyczyną exodusu, który objął w Polsce około 100 tysięcy ludzi była dramatyczna sytuacja społeczna na przeludnionej wsi.
W każdym z trzech zaborów znaczna część chłopów nie posiadała własnej ziemi lub gospodarowała na gruntach minimalnej wielkości. Brak możliwości utrzymania siebie i rodziny skłaniał wielu bezrolnych mieszkańców wsi lub pozbawionych perspektyw ludzi w miastach i miasteczkach do skorzystania z możliwości, jakie oferowali agenci imigracyjni jednej z kompanii morskich obsługujących rejsy transoceaniczne. Pośrednicy prowadzący agitację – i zarabiający prowizję od każdego namówionego! – rozpowszechniali w swych broszurach i ulotkach informacje, często nadmiernie optymistyczne, o atrakcyjnych warunkach proponowanych emigrantom, o taniej ziemi, o pracy czekającej na chętnych i o pomocy w rozpoczęciu nowego życia na obczyźnie.
Muchos de ellos, como Jordan Czesław Wysocki (1839-1883) – destacado topógrafo e ingeniero, o Robert Chodasiewicz (1832-1896) – uno de los pioneros de la aviación argentina, pasaron a la historia del país. Sin embargo, su llegada a Argentina no era parte de un proceso migratorio más grande. No crearon una colectividad más numerosa o concreta.
Solo a fines del siglo XIX, los primeros grupos grandes y bien organizados de inmigrantes polacos comenzaron a llegar a Argentina. Formaban parte de una de las corrientes de la llamada "fiebre brasileña", una poderosa oleada migratoria que se originó en Europa Central y se dirigió a América del Sur, principalmente a Brasil, pero también a Argentina, a partir de 1889 y 1890. La razón principal del éxodo, que afectó a unas 100.000 personas en Polonia, fue la dramática situación social en el campo superpoblado.
En cada una de las tres zonas ocupadas de Polonia, la mayoría de los campesinos no eran dueños legales su propia tierra o cultivaban campos de tamaño mínimo. Las dificultades económicas llevaron a muchos campesinos sin tierra y también a habitantes de ciudades y pueblos sin perspectivas a aprovechar la oferta de los agentes de inmigración de una de las compañías que operaban los cruceros transatlánticos. Los intermediarios, que ganaban una comisión por cada pasajero, difundían en sus folletos una imagen demasiado optimista de las condiciones ofrecidas a los inmigrantes, prometiendo tierras baratas, trabajo para todos los interesados y asistencia durante el primer período de la estadía en el extranjero.
Dla wielu wahających się istotną rolę odgrywały także zachęty zawarte w listach nadchodzących zza oceanu od rodzin i znajomych, którzy wcześniej zdecydowali się na wyjazd. Na opuszczenie rodzinnych okolic decydowały się w zaborze rosyjskim i austriackim całe wsie.
Pionierami masowej emigracji zarobkowej, którzy przybyli nad La Platę bezpośrednio z Europy (kilka lat wcześniej nieliczne grupy przenosiły się do Argentyny z sąsiedniej Brazylii) było 14 rodzin, ogółem 120 (według innych danych – 69) osób, które przypłynęły do Buenos Aires w sierpniu 1897 roku. Ich podróż przebiegła w nieoczekiwany sposób. Mieli zamiar osiedlić się w Stanach Zjednoczonych i z takim planem opuścili swe rodzinne strony. W porcie w Hamburgu (inne źródła mówią o Trieście) okazało się jednak, że niektórzy z członków grupy nie posiadają dokumentów wymaganych przez władze północnoamerykańskie, więc za radą miejscowego urzędnika (konsula?) zdecydowali się płynąć do Argentyny. Pochodzili z ubogich rejonów
Galicji Wschodniej, z terenów etnicznie zróżnicowanych, zamieszkiwanych i przez Polaków, i przez Ukraińców.
Po wylądowaniu w Buenos Aires i po kilkudniowym pobycie w Hotelu dla Imigrantów przybysze trafili na krótko do miasta La Plata, gdzie zajął się nimi przebywający w Argentynie od 1878 roku Polak Michał Szelągowski. Potem, ostatecznie, przepłynęli río Paraná do Terytorium Narodowego Misiones.
Aquellos que no se dejaban convencer por la propaganda, cedían ante las historias que contaban en sus cartas los familiares y amigos que ya se habían establecido en el otro lado del océano. En los territorios polacos bajo el dominio ruso y austriaco, fueron pueblos enteros los que decidieron abandonar su tierra natal.
14 familias polacas, un total de 120 (según otros datos – 69) personas, que llegaron a Buenos Aires en agosto de 1897 directamente de Europa, son consideradas hoy en día pioneros de la inmigración económica masiva desde Polonia, aunque unos años antes pequeños grupos de inmigrantes polacos se habían trasladado a Argentina desde el vecino Brasil. Durante su viaje, los primeros colonos polacos tuvieron que cambiar inesperadamente sus planes originales: su intención era establecerse en los Estados Unidos. Sin embargo, en el puerto de Hamburgo (o Trieste, según otras fuentes), resultó que algunos de los miembros del grupo no tenían los documentos requeridos por las autoridades norteamericanas, por lo que, siguiendo el consejo de un funcionario local (¿cónsul?), decidieron dirigirse a Argentina. Venían de las regiones pobres del este de Galitzia, zonas étnicamente diversas, habitadas por polacos y ucranianos.
Después de haber desembarcado en Buenos Aires y pasado unos días en el Hotel de los Inmigrantes, los recién llegados se trasladaron a la ciudad de La Plata, donde fueron atendidos por Michał Szelągowski, un polaco que había estado viviendo en Argentina desde 1878.
Osiedlili się w Apóstoles, a grupy kolejnych emigrantów, także z terenu zaboru rosyjskiego, założyły wkrótce w regionie następne miejscowości – między innymi Azara, San José i Corpus. Podjęli heroiczny wysiłek, karczując ziemię otrzymaną do uprawy, zmagając się z gorącym klimatem, z barierą językową, z nieznaną fauną i florą tych okolic. Dzięki życzliwości gubernatora prowincji Juana José Lanusse’a i zaangażowaniu polskiego administratora Józefa Białostockiego (1846-1925) w ciągu kilkunastu lat na obszarze Misiones powstała jedna z największych i najbardziej zwartych społeczności polskich w całej Ameryce Łacińskiej.
Emigracja sprzed 1918 roku, choć zdominowana przez ludność wiejską, objęła także środowiska robotnicze i nie ograniczyła się do Misiones. Po rewolucyjnych wydarzeniach 1905 roku w Królestwie Polskim duża grupa robotników zmuszonych przez władze rosyjskie do wyjazdu z kraju osiadła w Buenos Aires. Przed 1913 rokiem polscy imigranci znaleźli zatrudnienie między innymi w chłodniach w Berisso, ważnym ośrodku przemysłu mięsnego. Już w 1890 roku w Buenos Aires utworzone zostało Polskie Towarzystwo Demokratyczne, pierwsza polska organizacja w Ameryce Łacińskiej.
Nie ma niestety narzędzi pozwalających precyzyjnie określić liczebność imigracji z ziem polskich w tym okresie. Przybysze byli obywatelami państw zaborczych (niepodległa Polska miała odrodzić się dopiero w 1918 roku) i legitymowali się dokumentami wydanymi przez władze austriackie, rosyjskie lub niemieckie.
Finalmente, navegaron por el río Paraná hacia el Territorio Nacional de Misiones y se establecieron en Apóstoles. Pronto, otros inmigrantes polacos, también de la zona bajo el dominio ruso, establecieron otras ciudades en la región, como Azara, San José y Corpus. Hicieron un esfuerzo sobrehumano, desbrozando la tierra para el cultivo, luchando contra un clima cálido, la barrera del idioma, la flora y fauna local que desconocían. Gracias al apoyo del gobernador de la provincia Juan José Lanusse y al compromiso del administrador polaco Józef Białostocki (1846-1925), en una docena de años en el área de Misiones se formó una de las comunidades polacas más importantes de América Latina.
La inmigración de antes de 1918, aunque dominada por la población rural, también abarcaba a obreros y no se limitaba exclusivamente a Misiones. Después del estallido revolucionario de 1905 en el Zarato de Polonia, un grupo importante de obreros forzados por las autoridades rusas a abandonar el país se estableció en Buenos Aires. Antes de 1913, algunos inmigrantes polacos encontraron trabajo en las cámaras frigoríficas de Berisso, un gran centro de la industria cárnica. Ya en 1890, se creó en Buenos Aires la Sociedad Democrática Polaca, la primera organización polaca en América Latina.
Desafortunadamente, no disponemos de herramientas para determinar con precisión el número de inmigrantes procedentes de Polonia en aquel período. Los recién llegados eran ciudadanos de los tres países que ocupaban los territorios polacos (la Polonia independiente
W spisie powszechnym przeprowadzonym w Argentynie w 1914 roku zostali ujęci jako poddani jednego z trzech cesarzy. Odnajdziemy ich w ogólnej liczbie 4 milionów 665 tysięcy emigrantów wśród 160 tysięcy Rosjan, 87 tysięcy obywateli Austro-Węgier i 62 tysięcy emigrantów z Niemiec. Skalę polskiej imigracji ocenił ówczesny konsul honorowy RP w Buenos Aires, szacujący w 1923 roku, iż do 1914 roku do Argentyny przybyło z terenów dawnej Rzeczypospolitej 31.600 osób, z której to społeczności około 10 tysięcy osiedliło się w Misiones. Badacz emigracji polskiej do Ameryki Południowej Jerzy Stemplowski zwraca jednak uwagę, że większość z owej grupy stanowili Ukraińcy.
Przybysze z terenów dawnej Rzeczypospolitej docierali do Argentyny na statkach którejś z transatlantyckich kompanii morskich obsługujących ruch emigracyjny między Europą a Ameryką Południową. Mieszkańcy zaboru rosyjskiego i pruskiego wyruszali najczęściej z Bremy i Hamburga, największych portów Niemiec. Część odpływała także z Antwerpii. Osoby z zaboru austriackiego rozpoczynały podróż z reguły w Genui, gdzie agenci emigracyjni mieli liczne powiązania z włoskimi towarzystwami okrętowymi. Rejs do Buenos Aires trwał około 24 dni. Gdy w jego trakcie emigranci z Królestwa Polskiego, Galicji Wschodniej czy Śląska przebywali na pokładzie statku – na wielu jednostkach pomieszczenia dla
podróżnych 2 i 3 klasy były na dzień zamykane! – większość z nich widziała zapewne nad
sobą czarno-biało-czerwoną flagę Cesarstwa
no reaparecería en el mapa hasta 1918) y eran titulares de documentos de identidad emitidos por las autoridades austriacas, rusas o alemanas. Fueron incluidos en el censo de 1914 como sujetos de uno de los tres emperadores. Los encontramos en un total de 4.665.000 inmigrantes, entre los cuales habia 160.000 rusos, 87.000 ciudadanos austrohúngaros y 62.000 inmigrantes de Alemania. El tamaño de la inmigración polaca fue evaluado por el entonces cónsul honorario de la República de Polonia en Buenos Aires, que en 1923 estimó que, hasta el año 1914, 31.600 personas habían llegado a Argentina desde el territorio de la antigua Mancomunidad de Polonia-Lituania, de las cuales alrededor de 10.000 se instalaron en Misiones. Jerzy Stemplowski, historiador de la inmigración polaca en América del Sur, señala sin embargo que la mayoría de este grupo eran ucranianos.
Los inmigrantes originarios de las áreas de la antigua Mancomunidad llegaban a Argentina en barcos de una de las compañías marítimas transatlánticas que servían los movimientos migratorios entre Europa y América del Sur. Los habitantes de las zonas bajo el dominio ruso y prusiano generalmente partían de Bremen y Hamburgo, los puertos más grandes de Alemania. Algunos también zarpaban de Amberes. Los inmigrantes provenientes de la zona austriaca comenzaban su viaje, por regla general, en Génova, donde los agentes de emigración tenían contactos con las compañías navieras italianas. El crucero a Buenos Aires duraba unos 24 días. Cuando los inmigrantes
WSTĘP
Niemieckiego lub ozdobioną herbem dynastii sabaudzkiej zielono-biało-czerwoną flagę marynarki handlowej Królestwa Włoch.
Postacią symboliczną dla pierwszej fali imigracyjnej z ziem polskich stał się Jan Szychowski (1890-1960). Przybyły z rodzicami do Argentyny z Borszczowa w zaborze austriackim w 1900 roku, okazał się niezwykle utalentowanym wynalazcą i konstruktorem oraz światłym przedsiębiorcą. W 1919 roku założył w swej estancji „La Cachuera” pobliżu Apóstoles jedno z najbardziej znanych argentyńskich przedsiębiorstw produkujących yerba mate. Był postacią niezwykle zasłużoną zarówno dla społeczności polonijnej, jak i dla Prowincji Misiones. Biorąc pod uwagę znaczenie, jakie dla wspólnoty polskiej w Argentynie odegrał Kościół katolicki, warto przypomnieć, że w tym samym roku co Szychowscy przybył do Argentyny ks. Władysław Reinke-Zakrzewski (1874-1935), werbista zasłużony dla życia religijnego Polonii, proboszcz w Apóstoles, a od 1908 kapłan w Buenos Aires, inicjator działającego do dzisiaj „polskiego kościoła” przy ulicy Mansilla.
Pierwsza faza polskiej emigracji do Argentyny zakończyła się wraz z I wojną światową.
del Zarato de Polonia, de Galitzia Oriental o de Silesia salían a cubierta durante el trayecto -en muchos barcos, los camarotes para viajeros de segunda y tercera clase estaban cerrados durante todo el día- la mayoría de ellos probablemente veían por encima de sus cabezas la bandera negra, blanca y roja del Imperio alemán o la verde, blanca y roja, decorada con el escudo de armas de la Casa de Saboya, de la marina mercante del Reino de Italia.
Jan (Juan) Szychowski (1890-1960) se convirtió en una figura simbólica para la primera ola de inmigración polaca. Habiendo llegado con sus padres a Argentina desde Borszczów en la zona austríaca en el año 1900, resultó ser un inventor y diseñador muy talentoso, así como un empresario exitoso. En 1919, fundó en su estancia "La Cachuera" cerca de Apóstoles una de las empresas yerbateras más conocidas en Argentina. Era una figura distinguida tanto para la colectividad polaca, como para la Provincia de Misiones. Considerando la importancia de la Iglesia católica para la colectividad polaca en Argentina, es importante recordar que el mismo año que la familia Szychowski llegó a Argentina Fr. Władysław Reinke-Zakrzewski (1874-1935), misionero de la Congregación del Verbo Divino distinguido para la vida religiosa de la diáspora polaca, sacerdote en Apóstoles, y desde 1908 en Buenos Aires, fundador de la iglesia polaca de la calle Mansilla, que existe hasta hoy en día.
La primera fase de la inmigración polaca terminó con el estallido de la Primera Guerra Mundial.
Druga fala emigracji polskiej 1919-1939
Druga, najliczniejsza fala polskiej emigracji do Argentyny objęła niemal cały okres dwudziestolecia międzywojennego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości za ocean emigrowali już obywatele wolnej Rzeczypospolitej, posiadacze paszportów z orłem w koronie. I wśród nich dominowała uboga grupa chłopska, opuszczająca przeludnione wsie i zdesperowana z powodu przestarzałych stosunków własnościowych, utrwalanych przez brak reformy rolnej.
Emigracja wydawała się drogą wyjścia z sytuacji dla rzesz bezrobotnych, którzy nie mogli znaleźć zatrudnienia w rodzącym się dopiero przemyśle i dla tych, którzy pozostawali bez pracy po demobilizacji po zakończonej wojnie polsko-bolszewickiej. A zarazem wyjeżdżający znacznie częściej niż w okresie przedwojennym planowali, że ich emigracja będzie mieć charakter tymczasowy – pozwoli na zgromadzenie oszczędności, które zostaną wykorzystane po powrocie do ojczyzny.
Innym czynnikiem nowym, nieobecnym w pierwszej, dziewiętnastowiecznej fali emigracyjnej była celowa polityka władz niepodległej Polski. W kręgach rządowych widziano w emigracji narzędzie pozwalające nie tylko na zmniejszenie liczby osób pozostających bez pracy, ale także skuteczny sposób na pozbycie się z kraju najaktywniejszych członków mniejszości narodowych, w pierwszym rzędzie ukraińskiej, a tym samym osłabienie politycznych i społecznych aspiracji tej grupy.
La segunda ola de inmigración polaca 1919-1939
La segunda y la más numerosa oleada de inmigración polaca a Argentina cubrió casi todo el período de entreguerras. Después de que Polonia recuperó su independencia, los que emigraban a través del océano ya eran ciudadanos de un Estado polaco libre, titulares de pasaportes con el águila coronada. También en este caso dominaban los campesinos pobres, que dejaban sus aldeas superpobladas, desesperados por las relaciones de propiedad obsoletas, perpetuadas por la falta de reforma agraria.
La emigración parecía una forma de salir de su situación para masas de desempleados que no podían encontrar empleo en la industria emergente y para aquellos que permanecieron desempleados después de la desmovilización, una vez finalizada la guerra polaco-bolchevique. Al mismo tiempo, los que se iban de Polonia mucho más a menudo que en el período anterior a la guerra veían su emigración como algo temporal, un episodio que les permitiría recolectar ahorros para mejorar después su calidad de vida en su tierra natal.
Una política deliberada de la Polonia independiente era otro factor nuevo, ausente en la primera ola de inmigración del siglo XIX. En los círculos gubernamentales polacos, la emigración se percibía como una herramienta que no solo reduciría la cantidad de desempleados, sino también permitiría deshacerse de los representantes más activos de las
WSTĘP
Powstawały dotowane przez państwo instytucje zajmujące się ułatwianiem wyjazdów. W prasie ukazywały się obszerne ogłoszenia zachęcające do emigracji oraz artykuły opisujące warunki życia w Ameryce Południowej. Nieliczni politycy widzieli w emigracji także szansę na stworzenie za oceanem ośrodków, które w przyszłości mogłyby wspierać rozwój kontaktów handlowych z Polską.
Przybywający z II Rzeczypospolitej mieszkańcy wsi po przyjeździe do Argentyny nadal kierowali swe kroki do Misiones, gdzie od początku wieku funkcjonowała już silna społeczność polska. To tu skoncentrowało swe działanie Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, które we współpracy z polsko-argentyńską spółką Compañía Colonizadora del Norte wspierała proces osiedlania się Polaków. Owocem tych starań było założenie w 1936 roku miejscowości Colonia Wanda, a rok później Colonia Gobernador Juan José Lanusse.
Emigracja robotnicza osiedlała się w miastach, głównie w silnie zurbanizowanym sąsiedztwie Buenos Aires, choć także w Córdobie, Rosario i Santa Fe. Tu dominowali robotnicy niewykwalifikowani, pracujący sezonowo w rolnictwie, w sektorze budowlanym, w przemyśle mięsnym i skórzanym. W centrum zainteresowania nowo przybywających pozostawała jednak stolica kraju i jej okolice. O aktywności środowiska polskiego w regionie Buenos Aires świadczy liczba polskich
związków i stowarzyszeń, jakie powstały w tym okresie, m.in. w Llavallol, San Justo, Valentín Alsina, San Martín i Quilmes.
minorías nacionales, principalmente ucranianos, y así debilitar las aspiraciones políticas y sociales de estos grupos. El Estado subsidiaba las organizaciones que se encargaban de facilitar los traslados. La prensa publicaba extensos anuncios que alentaban la emigración y artículos que describían las condiciones de vida en América del Sur. Algunos políticos veían también en la emigración una oportunidad de crear centros en el extranjero que podrían apoyar el desarrollo de contactos comerciales con Polonia en el futuro.
Los campesinos que llegaban a Argentina de la Segunda República de Polonia continuaban dirigiendo sus pasos a Misiones, donde una fuerte colectividad polaca había existido desde principios del siglo. El Ministerio de Relaciones Exteriores polaco también decidió concentrar sus actividades en esta provincia y, en cooperación con la empresa polacoargentina Compañía Colonizadora del Norte, apoyaba a los recién llegados colonos polacos. Gracias a estos esfuerzos en 1936 fue establecida la ciudad de Colonia Wanda, y -un año después- se fundó Colonia Gobernador Juan José Lanusse.
Los inmigrantes obreros se instalaban en las ciudades, principalmente en las altamente urbanizadas cercanías de Buenos Aires, pero también en Córdoba, Rosario y Santa Fe, donde predominaban los obreros no calificados, que hacían trabajos temporales en la agricultura, en el sector de la construcción, en la industria de la carne y del cuero. La capital del país y sus alrededores permanecían definitivamente en el centro de atención de los recién llegados.
Sytuacja emigracji robotniczej dramatycznie pogorszyła się w okresie kryzysu ekonomicznego pod koniec lat 20. Polacy stali się wówczas w Buenos Aires jedną z najbardziej poszkodowanych grup obcokrajowców pozbawionych pracy, często popadających w konflikt z prawem.
Na tle całej fali emigracyjnej wyróżniała się grupa polskich techników i robotników pracujących wcześniej przy wydobyciu ropy na Podkarpaciu, którzy w 1925 roku znaleźli zatrudnienie w rozwijającym się intensywnie zagłębiu naftowym w okolicach Comodoro Rivadavia w Patagonii. Wyjątkową pozycję zajęli także niezbyt liczni przedstawiciele inteligencji, wolnych zawodów i polskiej arystokracji. W 1926 roku zebrani w Buenos Aires przedstawiciele trzynastu towarzystw polonijnych uchwalili powołanie do życia Związku Towarzystw i Organizacji Polskich „Dom Polski” w Argentynie. Dał on początek założonemu w 1931 roku Związkowi Polaków w Argentynie, który skupił większość istniejących w kraju polskich organizacji. W 1922 roku został założony tygodnik „Głos Polski”, istniejące do dzisiaj pismo argentyńskiej wspólnoty polonijnej.
Liczebność emigracji polskiej drugiej, międzywojennej fali, można określać nieco dokładniej, począwszy bowiem od roku 1921 władze argentyńskie odnotowywały w swych statystykach przybywających do Buenos Aires obywateli polskich. Swe statystyki prowadziło także Poselstwo RP, utworzone w Buenos Aires w 1922 roku.
La actividad de la colectividad polaca en la provincia de Buenos Aires se evidencia por el número de asociaciones polacas fundadas en aquella época: en Llavallol, San Justo, Valentín Alsina, San Martín y Quilmes entre otros. La situación de la inmigración obrera se deterioró drásticamente durante la crisis económica a fines de la década de 1920. Los polacos se convirtieron en uno de los grupos de extranjeros desempleados más desfavorecidos en Buenos Aires, y a menudo entraban en conflicto con la ley.
Dentro de toda la ola de inmigración, destacaba un grupo de técnicos y obreros calificados polacos, anteriormente empleados en la extracción del petróleo en la región de Subcárpatos, quienes en 1925 encontraron trabajo en la cuenca petrolífera de rápido desarrollo cerca de Comodoro Rivadavia en Patagonia. Los pocos intelectuales, representantes de las profesiones liberales y de la aristocracia polaca también ocupaban una posición excepcional. En 1926, representantes de trece sociedades de la diáspora polaca reunidos en Buenos Aires fundaron la Unión de las Sociedades y Organizaciones Polacas "Casa Polaca" en Argentina, precursora de la actual Unión de los Polacos en la República Argentina, establecida en 1931, que reúne a su vez la mayoría de las organizaciones polacas existentes en el país. En 1922, se fundó la revista “Głos Polski” (“La Voz de Polonia”), que hasta hoy en día difunde noticias importantes para la colectividad polaca en Argentina.
El número de polacos que llegaron a Argentina en el período de entreguerras, en la segunda ola
WSTĘP
Z dostępnych danych wynika, że w przeciągu dwóch dekad pomiędzy 1919 a 1939 osiadło w Argentynie od 157 do 167 tysięcy obywateli Rzeczypospolitej. Emigranci narodowości polskiej stanowili około 50 % tej grupy. Na pozostałe 50 % składała się wielotysięczna emigracja polskich Żydów oraz Ukraińców. Fala emigracyjna miała swój szczyt w latach 1926-1930, gdy z Polski do Argentyny przybyło ogółem ponad 91 tysięcy osób.
Do czasu wybudowania portu w Gdyni kolejne fale emigrantów przepływały przede wszystkim przez porty niemieckie, Hamburg
i Bremę, ale także przez port gdański i amsterdamski. W pierwszej międzywojennej dekadzie nad statkami, którymi podróżowali, powiewały więc najczęściej flagi floty handlowej Republiki Weimarskiej. Inni emigranci wyruszali za ocean z francuskiego Hawru lub z brytyjskich portów w Londynie i Hull. Sytuacja zmieniła się w końcu lat 20., gdy zakończyła się pierwsza faza budowy Gdyni, polskiego portu nad Bałtykiem. Wkrótce po inauguracji gdyńskiego portu połączenia między Gdynią a portami Ameryki Południowej – brazylijskimi Rio de Janeiro i Santos oraz argentyńskim Buenos Aires zaczęły utrzymywać statki „Światowid” i „Krakus” pływające pod polską, biało-czerwoną banderą.
Odbijały z Gdyni co dwa miesiące, podróż do Argentyny trwała 24 dni. Od roku 1936 emigranci mogli korzystać z jednostek nowo powstałej kompanii transatlantyckiej Gdynia
-America Line.
de inmigración, se puede determinar con un poco más de precisión, ya que a partir de 1921en las estadísticas de las autoridades argentinas apareció la categoría “ciudadano polaco”. También la Legación de la República de Polonia, abierta en Buenos Aires en 1922, mantenía sus propios registros. Los datos disponibles demuestran que entre 1919 y 1939 – de 157.000 a 167.000 ciudadanos polacos se establecieron en Argentina. Los inmigrantes de nacionalidad polaca constituían alrededor del 50 % de este grupo. El 50 % restante estaba compuesto por judíos y ucranianos. Esta oleada migratoria tuvo su pico en los años 1926-1930, cuando más de 91.000 personas llegaron a Argentina desde Polonia.
Hasta la construcción del puerto de Gdynia, los inmigrantes viajaban principalmente a través de los puertos alemanes, Hamburgo y Bremen, pero también a través de Gdańsk y Amsterdam. En la primera década de entreguerras, los barcos que transportaban a los inmigrantes polacos izaban entonces a menudo las banderas de la flota mercante de la República de Weimar. Algunos inmigrantes partían también desde la ciudad francesa de Le Havre o desde los puertos británicos en Londres y Hull. La situación cambió a fines de la década de 1920, cuando terminó la primera fase de la construcción de Gdynia, el puerto polaco en el Mar Báltico. Poco después de su inauguración, entre Gdynia y los puertos sudamericanos, los brasileños Río de Janeiro y Santos, y el argentino Buenos Aires, comenzaron a navegar los barcos "Światowid" y "Krakus" que izaban el pabellón nacional blanco y rojo.
Na dziobach dwóch pierwszych statków widniały nazwiska bohaterów kontaktów polsko -amerykańskich: Kościuszki i Pułaskiego. W 1939 roku na atlantycką trasę ruszyły także nowoczesne, wybudowane w stoczniach w Wielkiej Brytanii i w Danii transatlantyki MS „Sobieski” i MS „Chrobry”. Oba odbyły do Buenos Aires swe dziewicze i jedyne rejsy w lipcu i sierpniu 1939 roku.
Postacią symbolizującą drugą falę emigracji stał się między innymi Florian Czarnyszewicz (1900-1964), pochodzący z okolic Bobrujska w zaborze rosyjskim, który przybył do Argentyny w 1924 roku i który potem przez trzydzieści lat pracował jako robotnik w rzeźni w Berisso. Przeszedł do historii jako utalentowany prozaik, autor autobiograficznej powieści „Nadberezyńcy” (1942), która mimo znakomitych recenzji emigracyjnych krytyków nigdy nie została przez komunistyczną cenzurę dopuszczona do rozpowszechniania w Polsce.
Ważną postacią argentyńskiego życia kulturalnego był także Jerzy Lalewicz (1875-1951), uczeń Rimskiego-Korsakowa, pianista o światowej renomie, który wkrótce po przybyciu do Buenos Aires w 1921 roku objął stanowisko dyrektora i profesora klasy fortepianu w Conservatorio Nacional. Uwagę tłumów przykuwała przez lata postać Karola Zatuszka (18971937), który po przybyciu z rodzinnego Lwowa w 1921 roku zrobił błyskotliwą karierę jako czołowy argentyński kierowca wyścigowy.
Salían de Gdynia cada dos meses, el viaje a Argentina duraba 24 días. A partir de 1936, los inmigrantes podían embarcar en los buques de la recién creada compañía transatlántica GdyniaAmerica Line. En su proa, los dos primeros barcos exhibían los nombres de los héroes de los contactos polaco-estadounidenses: Kościuszko y Pułaski. En julio y agosto de 1939, los recién inaugurados transatlánticos MS "Sobieski" y MS "Chrobry", modernos y construidos en los astilleros de Gran Bretaña y Dinamarca, hicieron su primer y único viaje a Buenos Aires.
Florian Czarnyszewicz (1900-1964) es la figura emblemática de la segunda ola de inmigración polaca. Oriundo de Bobruisk en la zona rusa, llegó a Argentina en 1924 y trabajó durante treinta años como obrero en un matadero de Berisso. Pasó a la historia como un escritor talentoso, autor de la novela autobiográfica "Nadberezyńcy" (1942), cuya publicación en Polonia, a pesar de las excelentes críticas en la prensa de la diáspora polaca, nunca fue permitida por la censura comunista.
Otra figura importante para la vida cultural argentina, Jerzy Lalewicz (1875-1951), estudiante de Rimski-Korsakov, pianista de renombre mundial, poco después de llegar a Buenos Aires en 1921, asumió el cargo de director y profesor de clase de piano en el Conservatorio Nacional. Finalmente, el muy popular Karol Zatuszek (1897-1937), después de llegar de su ciudad natal de Lviv en 1921, hizo una brillante carrera como piloto de carreras.
Trzecia fala emigracji polskiej
1946-1950
W okresie II wojny światowej do Argentyny przybyli tylko nieliczni Polacy. W wyjątkowym położeniu znalazły się osoby, które wrzesień 1939 roku zastał za oceanem i które w obliczu
wojny zdecydowały się nie wracać do Europy, choć wcześniej nie planowały emigracji. Tak w Argentynie osiedli między innymi pisarz Witold Gombrowicz (1904-1969), uczestnik inauguracyjnego rejsu MS „Chrobry” oraz wybitny szachista pochodzenia żydowskiego Mieczysław Najdorf (1910-1997), reprezentant Polski na Olimpiadzie Szachowej w Buenos Aires w sierpniu 1939 roku.
Należy w tym miejscu dodać, że po wybuchu wojny dwa tysiące polskich emigrantów zdecydowało się wstąpić do tworzonej w Europie Armii Polskiej. Dziewiętnastu wróciło do Argentyny z nadanym za męstwo orderem Virtuti Militari. Nazwiska sześćdziesięciu dziewięciu ochotników, który padli na polach bitew
II wojny, przypomina tablica w Domu Polskim w Buenos Aires.
O znaczącej liczbowo grupie emigrantów polskich do Argentyny można mówić dopiero w odniesieniu do lat 1946-1950. Tę ostatnią w historii falę przybyszów tworzyli obywatele
RP, którzy znalazłszy się po 1945 roku na Zachodzie postanowili nie wracać do kraju rządzonego przez komunistów i wybrali życie na obczyźnie.
Owa trzecia grupa emigrantów w znaczący sposób różniła się od dwóch poprzednich.
La tercera ola de inmigración polaca
1946-1950
Pocos polacos llegaron a Argentina durante la Segunda Guerra Mundial. Algunos, como el escritor Witold Gombrowicz (1904-1969), pasajero del crucero inaugural del MS “Chrobry”, o el destacado jugador de ajedrez de origen judío Mieczysław Najdorf (1910-1997), que representaba Polonia en la Olimpiada de Ajedrez en Buenos Aires en agosto de 1939, fueron sorprendidos por el estallido de la guerra en el extranjero y decidieron no regresar a Europa, aunque no habían planeado emigrar.
Cabe agregar aquí que después del estallido de la guerra, dos mil inmigrantes polacos en Argentina decidieron unirse al ejército polaco que se estaba formando en Europa. Diecinueve regresaron a Argentina con la orden Virtuti Militari otorgada por su valentía. Los nombres de sesenta y nueve voluntarios que cayeron en los campos de batalla de la Segunda Guerra Mundial están grabados en una placa conmemorativa colocada en la Casa Polaca de Buenos Aires.
Los números volvieron a crecer en los años 1946-1950. Esta última ola de llegadas estaba compuesta por ciudadanos polacos que, al encontrarse en Europa del Oeste después de 1945, decidieron no regresar al país gobernado por los comunistas y quedarse a vivir en el extranjero. Este tercer grupo de inmigrantes era significativamente diferente de los dos anteriores: por sus motivaciones (políticas, no económicas), su composición social (una proporción mucho
Inne były jej motywacje (polityczne, a nie ekonomiczne), inny skład socjalny (znacznie większy udział wyższych i średnich warstw społecznych), inny rozkład płci (zdecydowana przewaga mężczyzn), inny typ przygotowania zawodowego (przewaga wojskowych i osób z wykształceniem technicznym).
Wszystkich Polaków przybywających w tym okresie do Argentyny dotknęły dramatyczne skutki II wojny światowej, choć ich wojenne losy toczyły się bardzo rozmaitymi drogami. Na Zachodzie znaleźli się w różny sposób. Jedni opuścili Polskę jeszcze w czasie trwania walk obronnych w 1939 roku, ewakuując się z kraju przez granicę rumuńską. Inni mieli za sobą doświadczenia okupacji niemieckiej. Jeszcze inni – terror stalinowski i syberyjskie zesłanie. Jedni byli niedawnymi żołnierzami polskich sił zbrojnych, inni – cywilami. Ostatni mieszkający w Argentynie członkowie owej trzeciej fali polskiej emigracji są nadal żywymi świadkami wojennej tułaczki, temu środowisku poświęcone tu więc zostanie więcej miejsca. Niech pojawiające się w tym tekście nazwiska będą przykładową ilustracją tysięcy losów tych wszystkich, którzy „zeszli ze statków” po 1945 roku.
Niektórym z powojennych emigrantów do Argentyny udało się opuścić Polskę przed rozpoczęciem okupacji niemieckiej i sowieckiej.
Należeli do fali uchodźców, którzy wyjechali z kraju jeszcze we wrześniu 1939 roku. Część ludzi opuszczających wówczas Polskę obawiała się represji, powszechna była wola kontynuowania walki u boku aliantów.
mayor de la clase media y alta), su distribución de género (gran mayoría de hombres), y su formación profesional (predominio de militares y profesionales con educación técnica). Todos los representantes de este grupo estaban afectados de alguna manera por los dramáticos sucesos de la Segunda Guerra Mundial, aunque su destino en tiempos de guerra siguió caminos muy diferentes.
Algunos abandonaron Polonia durante las luchas defensivas en 1939, evacuando el país a través de la frontera rumana. Otros vivieron la experiencia de la ocupación alemana, y otros más tuvieron que enfrentarse al terror estalinista y al exilio siberiano. Algunos eran soldados recién desmovilizados de las Fuerzas Armadas polacas, otros – civiles. Los últimos representantes de esta tercera ola de inmigración polaca que aún viven en Argentina son auténticos y únicos testigos de estas historias del exilio, por lo que son ellos los que tomarán protagonismo en esta publicación. Los nombres que aparecen en este texto son solo unos ejemplos de miles de destinos de todos aquellos que desembarcaron en Argentina después de 1945.
Algunos de los inmigrantes de la posguerra habían logrado abandonar Polonia antes del comienzo de la ocupación alemana y soviética. Pertenecían a la ola de refugiados que abandonaron el país en septiembre de 1939. Aquellos que salían de Polonia en ese momento temían la represión y compartían a menudo la voluntad de continuar la lucha junto a los aliados. La mayoría dejaron a sus familias en Polonia, solo unos pocos cruzaron la frontera con sus familiares más cercanos.
WSTĘP
Większość pozostawiała w Polsce rodziny, tylko nieliczni przekraczali granicę z gronem najbliższych. Ewakuowali się przez Rumunię i Węgry, zmierzali do Francji i Wielkiej Brytanii – krajów, które wydawały się zapewniać bezpieczeństwo i wydawały się być gwarantem dalszej zwycięskiej walki z Niemcami. Kilkadziesiąt tysięcy wrześniowych uchodźców wstąpiło w szeregi polskich formacji wojskowych. Inni na wojennej emigracji włączyli się w życie polityczne, w prace polskich instytucji rządowych i w działania placówek dyplomatycznych.
Po 1940 roku i upadku Francji, wielu przez kilka lat tworzyło społeczność emigracyjną „polskiego Londynu”. Należał do nich między innymi Marian Seyda (1879-1967), polityk
Narodowej Demokracji, przed I wojną jeden z bliskich współpracowników Romana Dmowskiego, ekspert delegacji polskiej na konferencji pokojowej w Wersalu, późniejszy minister spraw zagranicznych II RP i minister sprawiedliwości oraz minister spraw kongresowych w rządach Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka. Przybył do Buenos Aires w 1948 roku i do śmierci aktywnie uprawiał publicystykę polityczną.
Inni z powojennych przybyszów do Argentyny mieli za sobą doświadczenie okupacji niemieckiej. Padli ofiarą hitlerowskich prześladowań – trafili do obozów koncentracyjnych na terenie Rzeszy lub zostali wywiezieni do Niemiec do pracy jako robotnicy przymusowi. Do grupy tej zaliczyć należy także jeńców wojennych, zarówno z okresu kampanii wrześniowej, jak
Se evacuaron a través de Rumania y Hungría, en dirección a Francia y Gran Bretaña, países que parecían proporcionar seguridad y garantizar una lucha victoriosa contra Alemania. Decenas de miles de refugiados de septiembre se unieron a las filas de las formaciones militares polacas. Otros, durante la emigración en tiempos de guerra, se unieron a la vida política, al trabajo de las instituciones gubernamentales polacas y a las actividades de las misiones diplomáticas.
Después de la caída de Francia en 1940, muchos formaron la comunidad de “la Londres Polaca”. Este grupo incluía a Marian Seyda (18791967), un político de la Democracia Nacional y uno de los socios cercanos de Roman Dmowski antes de la guerra. En su carrera fue experto de la delegación polaca en la conferencia de paz en Versalles, ministro de asuntos exteriores de la Segunda República de Polonia, ministro de justicia y ministro de congreso de paz en los gobiernos de Władysław Sikorski y Stanisław Mikołajczyk. Llegó a Buenos Aires en 1948 y trabajó de analista y periodista político hasta su muerte.
Otros vivieron la experiencia de la ocupación alemana. Fueron víctimas de la persecución nazi: enviados a campos de concentración en el Reich o llevados a Alemania como trabajadores forzados. Este grupo incluye también a los prisioneros de guerra, tanto de la campaña de septiembre, como del Levantamiento de Varsovia. Cuando terminaron las hostilidades, se encontraron en las áreas liberadas por los aliados y decidieron no regresar a Polonia bajo el dominio de la URSS.
i wziętych do niewoli uczestników Powstania Warszawskiego. Gdy, po zakończeniu działań wojennych, znaleźli się na terenach wyzwolonych przez aliantów i zdecydowali się nie wracać do Polski poddanej dominacji ZSRR – po krótszym lub dłuższym pobycie w jednym z krajów zachodnich, wybrali Argentynę (często trafiając wcześniej do Urugwaju czy Paragwaju) jako miejsce swego nowego osiedlenia. Postacią emblematyczną dla tego środowiska był Ryszard Białous (1914-1992), w latach 1943-1944 dowódca batalionu AK „Zośka”, harcerskiego oddziału wsławionego akcjami dywersyjnymi w okresie okupacji i bohaterskimi walkami w czasie Powstania Warszawskiego, który po zakończeniu powstańczej epopei trafił do niewoli niemieckiej i został z niej uwolniony przez oddziały brytyjskie w 1945 roku.
W lipcu 1948 Białous przybył do Argentyny i zamieszkał w Neuquén. Był uznanym architektem, nadzorował budowę lotniska w Quillén, piastował stanowisko ministra ds. planowania i rozwoju w rządzie prowincji Neuquén i dyrektora generalnego zarządu dróg i energii elektrycznej w Patagonii.
Niemieckim jeńcem był także Zygmunt Kiciński (1911-1976), przed wojną zaangażowany w budowę elektrowni w Gdyni, który po agresji hitlerowskiej dostał się do niewoli jako oficer Marynarki Wojennej. Po wojnie przeniósł się wraz z rodziną do Argentyny, gdzie przez wiele lat jako członek dyrekcji firmy Electrodinie był odpowiedzialny za projektowanie pionierskich linii wysokiego napięcia.
Después de una estadía pasajera en uno de los países occidentales, eligieron Argentina (a menudo pasando antes por Uruguay o Paraguay) como el lugar de su nuevo asentamiento. En este grupo destaca Ryszard Białous (1914-1992), comandante del Batallón "Zośka" - una unidad armada de los scouts polacos que se hizo famosa por sus acciones subversivas durante la ocupación y los heroicos combates durante el Levantamiento de Varsovia- quien después del Levantamiento fue capturado por los alemanes y liberado por las tropas británicas en 1945.
En julio de 1948, Białous llegó a Argentina y se estableció en Neuquén. Se convirtió en un arquitecto reconocido, supervisó la construcción del aeropuerto en Quillén, se desempeñó como ministro de planificación y desarrollo en el gobierno de la provincia de Neuquén y director general de gestión de carreteras y electricidad en Patagonia.
Zygmunt Kiciński (1911-1976) es otro ejemplo de prisionero de guerra alemán. Antes de la guerra trabajaba en la construcción de una central eléctrica en Gdynia, después de la agresión nazi fue detenido como oficial de la Marina polaca. Después de la guerra, se mudó con su familia a Argentina, donde durante muchos años como miembro del consejo de administración de la empresa Electrodinie fue responsable del diseño de nuevas líneas de alta tensión.
La experiencia de la ocupación alemana en Polonia fue compartida también por Zofia Chomętowska (1902-1991), una de las
WSTĘP
Doświadczenie okupacji niemieckiej w Polsce miała za sobą Zofia Chomętowska (19021991), jedna z najważniejszych i najbardziej aktywnych polskich fotograficzek dwudziestolecia międzywojennego, dokumentalistka Powstania Warszawskiego, która opuściła Polskę i przybyła do Buenos Aires w 1947 roku.
Kolejna, bodaj najliczniejsza grupa emigrantów osiadłych po wojnie w Argentynie doświadczyła okupacji sowieckiej. Przeżyli dramat polskich Kresów, planową czystkę etniczną dokonaną przez Rosjan po zajęciu wschodnich terenów Rzeczypospolitej przez Związek Sowiecki, masowe deportacje ludności polskiej na Syberię i do Kazachstanu. Ofiarami polityki Stalina w latach 1939-1941 padło od 700 tysięcy do 1 miliona osób. Los represjonowanych Polaków i obywateli polskich odmienił polsko-sowiecki układ polityczny, jaki 30 lipca 1941 roku podpisali premier Władysław Sikorski i sowiecki ambasador w Londynie Iwan Majski.
W protokole, jakim opatrzono tekst układu, znalazła się zapowiedź amnestii dla obywateli polskich – więźniów politycznych, zesłańców przebywających w więzieniach i gułagach oraz jeńców wojennych. W sierpniu 1941 roku rozpoczęto formowanie Armii Polskiej w ZSRR.
W istniejących obozach NKWD dla jeńców polskich rozpoczęły pracę komisje rekrutacyjne.
Armia już w październiku osiągnęła stan ponad
40 tysięcy ludzi. Osobom wstępującym do woj -
ska towarzyszyła ludność cywilna – zwolnieni
z łagrów i zesłania, którym udało się dotrzeć
fotógrafas polacas más importantes y activas del período de entreguerras, documentalista del Levantamiento de Varsovia, quien huyó de Polonia y llegó a Buenos Aires en 1947.
Probablemente el grupo más numeroso de los imigrantes polacos en Argentina experimentó la ocupación soviética. Sobrevivieron a la tragedia de los Confines Orientales de Polonia, la limpieza étnica planificada y realizada por los rusos después de que la Unión Soviética ocupó el Este de la República de Polonia y las deportaciones masivas de la población polaca a Siberia y Kazajstán. Entre 700.000 y un millón de personas fueron víctimas de la política de Stalin entre 1939 y 1941. El destino de los polacos reprimidos cambió después de la conclusión del acuerdo polaco-soviético firmado el 30 de julio de 1941 por el primer ministro Władysław Sikorski y el embajador soviético en Londres, Ivan Maisky.
El protocolo que contenía el texto del acuerdo incluía un anuncio de amnistía para los ciudadanos polacos: prisioneros políticos, deportados en las cárceles y Gulags y prisioneros de guerra. En agosto de 1941, comenzó la formación del Ejército polaco en la URSS. En los campamentos existentes de NKVD para prisioneros de guerra polacos empezaron a trabajar comisiones de reclutamiento. En octubre, el ejército ya reagrupaba a más de 40.000 personas. Las personas que se unieron al ejército fueron acompañadas por civiles, liberados de los campos de trabajo forzado y exiliados, quienes lograron llegar a los centros de formación del ejército en Buzuluk y Taskent.
do punktów formowania wojska w Buzułuku i Taszkiencie. Ilość ochotników wielokrotnie przekraczała ustalone wstępnie stany etatowe polskich jednostek.
Wobec dramatycznej sytuacji zaopatrzeniowej, w marcu i w lipcu 1942 roku dowódca Armii, generał Władysław Anders, uzgodnił ze Stalinem ewakuację wojska polskiego do Iranu, gdzie formujące się oddziały mogły liczyć na lepsze warunki. W ciągu następnych miesięcy, w utworzonych w Iranie obozach dla wojskowych i ich rodzin znalazło się około 116 tysięcy Polaków, w tym 45 tysięcy osób cywilnych, a wśród nich trzynaście tysięcy dzieci do czternastu lat.
Ewakuowane z ZSRR oddziały Armii Polskiej zostały przetransportowane bliżej europejskiego teatru działań wojennych – przez Irak na Bliski Wschód, do Egiptu i Palestyny. Wraz z nimi podążyła część ludności cywilnej. Po zakończeniu wojny, część rozsianych po świecie Polaków uratowanych z syberyjskiego zesłania powróciła do Polski. Cywile podążający wraz z oddziałami Armii Polskiej znaleźli się ostatecznie najczęściej w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Wielu z nich po pobycie w tych krajach zdecydowało się na przyjazd do Argentyny.
W grupie emigrantów mających za sobą dramatyczne lata syberyjskiego zesłania znalazła się między innymi Elżbieta Niewiadomska
-Bogusławlewicz (1918-1986), tancerka baletu
Opery Lwowskiej, aresztowana przez NKWD i skazana na 10 lat łagru.
El número de voluntarios excedió varias veces los límites preestablecidos para las unidades polacas. En vista de la dramática situación del suministro en marzo y julio de 1942, el comandante del ejército, general Władysław Anders, acordó con Stalin evacuar el Ejército polaco a Irán, donde las tropas en formación podrían contar con mejores condiciones. En los próximos meses, en los campamentos militares establecidos en Irán, se encontraron aproximadamente 116.000 polacos, entre ellos 45.000 civiles, de los cuales 13.000 niños de hasta catorce años.
Las tropas del Ejército polaco evacuadas de la URSS fueron transportadas más cerca del escenario de guerra en Europa, a través de Irak hacia Oriente Medio, Egipto y Palestina. Una parte de la población civil los siguió. Después de la guerra, algunos de los polacos rescatados del exilio siberiano y repartidos por todo el mundo regresaron a Polonia. Los civiles que siguieron los pasos del Ejército polaco llegaron en su mayoría a Gran Bretaña e Italia. Después de un tiempo, muchos de ellos decidieron emigrar a Argentina.
Entre a los inmigrantes que habían sobrevivido los dramáticos años del exilio siberiano estaba Elżbieta Niewiadomska-Bogusławlewicz (19181986), bailarina de ballet de la Ópera de Lviv, arrestada por el NKVD y condenada a 10 años de trabajos forzados en un campo soviético. Después de la "amnistía" y su posterior liberación en 1941, integró el teatro militar que operaba en el Ejército del general Anders y luego, junto con las tropas polacas, recorrió toda la ruta de
WSTĘP
Po „amnestii” i odzyskaniu wolności w 1941 roku trafiła do teatru wojskowego działającego przy Armii generała Andersa, a potem wraz z polskimi oddziałami przemierzyła cały szlak bojowy II Korpusu Polskiego od Bliskiego Wschodu aż po kampanię włoską. Po wojnie przybyła w 1948 roku do Argentyny, gdzie zasłużyła się jako założycielka, choreografka i wieloletnia dyrektorka zespołu tańca ludowego „Nasz Balet” w Buenos Aires.
Szczególnie liczną grupę powojennych emigrantów do Argentyny stanowili byli żołnierze i oficerowie jednostek wojskowych, zarówno ci, którzy weszli w skład Polskich Sił Zbrojnych formowanych po wrześniu 1939 roku we Francji, a od 1940 roku w Wielkiej Brytanii, jak i ci, którzy po zwolnieniu z syberyjskiego zesłania
znaleźli się w 1941 i 1942 roku w szeregach Armii Polskiej w ZSRR.
Pierwsi uczestniczyli w walkach prowadzonych na lądzie, morzu i w powietrzu przez cały okres wojny. Walczyli w obronie Francji i w kampanii norweskiej w 1940 roku, w obronie Tobruku, w lotniczej bitwie o Anglię i w wojnie prowadzonej z niemiecką Kriegsmarine na morzach, a w końcowej fazie wojny – w desancie w Normandii i w wyzwalaniu Francji, Belgii i Holandii. Drudzy, mając doświadczenia sowieckiej „nieludzkiej ziemi”, włączyli się w wojenne zmagania
aliantów po 1943 roku, gdy na szlak bojowy ruszył II Korpus Polski dowodzony przez generała Władysława Andersa.
batalla del II Cuerpo Polaco, desde el Medio Oriente hasta la campaña italiana. Después de la guerra, llegó en 1948 a Argentina, donde fundó y -durante muchos años- trabajó de coreógrafa y directora del grupo de danza folclórica "Nasz Balet" en Buenos Aires.
Entre los inmigrantes polacos en Argentina en el período de la posguerra predominaban los ex soldados y oficiales de unidades militares, tanto los que se convirtieron en parte de las Fuerzas Armadas polacas formadas después de septiembre de 1939 en Francia, y a partir de 1940 en Gran Bretaña, así como aquellos que, después de ser liberados del exilio en Siberia, se unieron en 1941 y 1942 al Ejército polaco en la URSS.
Los primeros participaron en los combates terrestres, marítimos y aéreos durante toda la guerra. Lucharon en la defensa de Francia y en la campaña noruega en 1940, en Tobruk, en la batalla aérea por Inglaterra y en la guerra naval con la Kriegsmarine, y en la fase final de la guerra: en el desembarco de Normandía y en la liberación de Francia, Bélgica y los Países Bajos. Otros, que experimentaron la "tierra inhumana" soviética1, se unieron a los combates junto con las tropas aliadas después de 1943, cuando se formó el II Cuerpo Polaco bajo el mando del general Władysław Anders.
Sus logros durante la campaña italiana: la participación en las batallas de Montecassino, Ancona y Bolonia, serán para siempre un testimonio de la gloria del Ejército polaco.
Jego dokonania w czasie kampanii włoskiej – udział w bitwach Monte Cassino, o Ankonę i Bolonię pozostaną na zawsze świadectwem chwały polskiego oręża.
Po zakończeniu działań wojennych państwa alianckie cofnęły uznanie Rządowi Polskiemu na Uchodźstwie i nawiązały stosunki z komunistycznymi władzami w Warszawie. Podległe Rządowi formacje wojskowe zostały rozwiązane. Znaczna część spośród 240 tysięcy żołnierzy i oficerów Polskich Sił Zbrojnych wstąpiła do utworzonego w 1946 roku Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, organizacji mającej zająć się przysposobieniem osób zdemobilizowanych do życia cywilnego i rozmieszczeniem ich na terytorium Wielkiej Brytanii lub poza jej granicami. Wielu byłych żołnierzy i oficerów zdecydowało się na emigrację do Argentyny. Byli wśród nich przedstawiciele wszystkich formacji wojskowych – marynarki, lotnictwa i wojsk lądowych.
W 1948 roku przybył do Argentyny komandor podporucznik Wszechwład Maracewicz (19071987). Jako oficer okrętu ORP „Błyskawica” w sierpniu 1939 roku brał udział w ewakuacji trzech polskich niszczycieli do Wielkiej Brytanii, uczestniczył w lądowaniu w Normandii, był I oficerem krążownika ORP „Conrad” i ostatnim dowódcą ORP „Piorun”. Po osiedleniu się w Argentynie pracował jako I oficer na statkach handlowych. Nestorem polskich lotników był
mjr Antoni Żebrowski (1924-2019), który
przez Rumunię i Francję trafił w lipcu 1940 roku do Wielkiej Brytanii, gdzie służył jako
Después del final de las hostilidades, los países aliados retiraron su reconocimiento del Gobierno de la República de Polonia en el exilio y establecieron relaciones con las autoridades comunistas en Varsovia. Las formaciones militares subordinadas al Gobierno fueron disueltas. Una parte importante de los 240.000 soldados y oficiales de las Fuerzas Armadas de Polonia se unieron al Cuerpo de Adaptación y Reagrupación establecido en 1946, una organización que se ocuparía de la adaptación de personas desmovilizadas para la vida civil y su despliegue en el territorio de Gran Bretaña o en el extranjero. Muchos ex soldados y oficiales decidieron emigrar a Argentina. Había entre ellos representantes de todas las formaciones militares: marina, aviación y fuerzas terrestres.
En 1948, llegó a Argentina el teniente de la Marina Wszechwład Maracewicz (1907-1987). Como oficial del buque de guerra ORP "Błyskawica" participó en agosto de 1939 en la evacuación de tres destructores polacos a Gran Bretaña, combatió durante el desembarco en Normandía, fue el primer oficial del crucero ORP "Conrad" y el último comandante del destructor ORP "Piorun". Después de establecerse en Argentina, trabajaba como primer oficial en buques mercantes. El mayor Antoni Żebrowski (1924-2019) llegó a Gran Bretaña en julio de 1940 a través de Rumania y Francia, y se desempeñó como radionavegador en el Escuadrón de caza nocturna 307. Su tripulación derribó 3 aviones alemanes y logró dañar varios objetivos terrestres en Alemania. Después de la guerra, se estableció en Argentina, respetado como uno de los héroes polacos de la Batalla de Inglaterra.
radionawigator w 307 Nocnym Dywizjonie Myśliwskim. Jego załoga strąciła 3 niemieckie samoloty i przyczyniła się do uszkodzenia celów naziemnych na terenie Niemiec. Po wojnie osiadł w Argentynie, otoczony szacunkiem jako jeden z polskich bohaterów Bitwy o Anglię.
Doświadczenie sowieckiego zesłania ma za sobą inny weteran wojny, artylerzysta por. Franciszek Ślusarz (ur. 1924). Wywieziony w 1940 roku wraz z rodziną do Kazachstanu, w 1942 wyjechał wraz z Armią Polską w ZSRR do Iraku, a w 1944 jako żołnierz 8. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej Ciężkiej brał udział w bitwie o Monte Cassino, jednym z kluczowych starć podczas prowadzonej przez wojska alianckie kampanii włoskiej. Po wojnie trafił do Argentyny po dwuletnim pobycie w Wielkiej Brytanii. Mimo upływu lat nadal reprezentuje środowisko uczestników wojny jako honorowy prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Argentynie.
Emigranci trzeciej fali osiedli przede wszystkim w miastach, głównie w Buenos Aires. Tu włączyli się w życie społeczności polonijnej, tworząc cały szereg organizacji kombatanckich i zawodowych. Powstały między innymi Związek Byłych Żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich i Stowarzyszenie Lotników Polskich w Argentynie, swe organizacje założyli byli marynarze Marynarki Wojennej, żołnierze II Korpusu Polskiego wsławionego walkami we Włoszech oraz żołnierze 1. Dywizji
Pancernej, uczestnicy bitwy pod Falaise i walk o oswobodzenie Belgii i Holandii.
La experiencia del exilio soviético es compartida por otro veterano de guerra, el artillero teniente Franciszek Ślusarz (nacido en 1924).
Transportado a Kazajstán en 1940 con su familia, en 1942 fue a Irak con el Ejército polaco en la URSS, y en 1944 – como soldado del 8º Regimiento Antiaéreo Pesado – participó en la batalla de Montecassino, uno de los enfrentamientos clave durante la campaña italiana de las fuerzas aliadas. Después de la guerra, llegó a Argentina tras una estancia de dos años en Gran Bretaña. A pesar del paso de los años, aún representa a los veteranos de la guerra como presidente de honor de la Asociación de los Ex-Combatientes Polacos en Argentina.
Los inmigrantes de la tercera ola se asentaron principalmente en las ciudades, sobre todo en Buenos Aires. Aquí se unieron a la vida de la colectividad polaca, creando una amplia gama de organizaciones de veteranos y profesionales. Formaron, entre otros, la Asociación de los Antiguos Soldados de la Brigada Independiente de Fusileros de los Cárpatos y la Asociación de los Aviadores Polacos en Argentina; también fundaron sus propias asociaciones los antiguos marineros de la Armada, los soldados del II Cuerpo Polaco famosos por luchar en Italia y los soldados de la 1ª División Blindada, los excombatientes de la batalla de Falaise y de los combates por la liberación de Bélgica y Holanda.
Los inmigrantes de la tercera ola a menudo representaban un alto nivel de preparación profesional. La fundación de la Asociación de
Emigranci trzeciej fali reprezentowali często wysoki poziom przygotowania zawodowego. Dowodem aktywności i wysokich kwalifikacji nowo przybyłych było utworzenie w 1947 roku Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Polskich w Argentynie, przekształconego później w Polskie Stowarzyszenie Absolwentów Szkół Wyższych. Do założycieli Stowarzyszenia należał między innymi wybitny inżynier mechanik zasłużony już w przedwojennej Polsce, Witold Wierzejski (18821950), przed 1939 rokiem dyrektor Państwowej Wytwórni Uzbrojenia, a w Argentynie, do której przybył w 1945 roku, organizator produkcji broni w zakładach zbrojeniowych w Rosario.
Wśród członków najnowszej emigracji znaleźli się także reprezentanci historycznych rodów polskich, którzy legitymując się często piękną wojenną kartą, zdecydowali się nie wracać do kraju, gdzie komunistyczne władze uznały ich za „wrogów klasowych”. Do znanych postaci tego środowiska należał Aleksander Grabia Jałbrzykowski (1921-2005), bliski krewny arcybiskupa wileńskiego, przed wojną pracownik
Nuncjatury Apostolskiej w Kownie, potem żołnierz Polskich Sił Zbrojnych, osiadły w Argentynie w 1950 roku, bardzo zaangażowany w życie polonijne pasjonat heraldyki.
Liczebność trzeciej fali emigracyjnej nie jest łatwo oszacować. Trudność wynika ze specyficznej sytuacji, w jakiej znajdowali się przyjeżdżający. Znaczna część z nich nie posiadała swych oryginalnych polskich dokumentów tożsamości, które pozostały w okupowanej Polsce lub zaginęły w zawierusze wojennej.
los Ingenieros y Técnicos Polacos en Argentina, luego transformada en la Asociación Polaca de Graduados Universitarios, fue prueba de la actividad y de las altas calificaciones de los recién llegados. Entre los fundadores de la Asociación estaba, entre otros, el destacado ingeniero mecánico ya distinguido en la Polonia de antes de la guerra, Witold Wierzejski (1882-1950), director de la Fábrica Nacional de Armamentos antes de 1939, y en Argentina, donde llegó en 1945, supervisor de la producción de armas en la planta de armamentos en Rosario.
Entre los miembros de la última ola migratoria también se encontraban representantes de las familias aristocráticas polacas, que a menudo habían luchado durante la guerra, pero después decidieron no regresar al país donde las autoridades comunistas los consideraban "enemigos de clase". En este contexto hay que nombrar a Aleksander Grabia Jałbrzykowski (1921-2005), familiar cercano del arzobispo de Vilnius, funcionario de la Nunciatura Apostólica en Kaunas antes de la guerra, y luego soldado de las Fuerzas Armadas polacas, establecido en Argentina en 1950, entusiasta de la heráldica, muy activo en la vida de la colectividad polaca.
El tamaño de la tercera ola de inmigración polaca no es fácil de determinar. La dificultad se debe a la particularidad de la situación de los recién llegados. Muchos no tenían sus documentos de identidad polacos originales, habiéndolos dejado en la Polonia ocupada o perdido en el caos de la guerra.
Liczni legitymowali się jedynie tymczasowymi zaświadczeniami wydanymi przez władze brytyjskie lub Międzynarodową Organizację Uchodźców (IRO) powołaną do życia w 1946 roku przez ONZ. W takiej sytuacji władze argentyńskie często klasyfikowały ich zgodnie z rejestrem pasażerów przedstawianym przez kapitana statku, ten zaś, bywało, nie oddawał rzeczywistej narodowości emigrujących.
Badacz historii Polonii argentyńskiej Stanisław
Pyzik ocenia liczbę Polaków, którzy osiedli po wojnie w Argentynie, na 20-22 tysiące, duszpasterz polskiego środowiska o. Antoni Wróbel
– na 16 tysięcy. Należy dodać, iż w kolejnych dekadach po zakończeniu wojny wielu przedstawicieli najnowszej emigracji zdecydowało się na opuszczenie Argentyny. Do Polski postanowili powrócić m.in. aktywni na polonijnej scenie artystycznej Jerzy Petersburski i Kazimierz Krukowski. Do Europy przeniósł się w 1963 roku Witold Gombrowicz, niebędący typowym reprezentantem emigracji powojennej, ale osiadły w Argentynie w związku z wybuchem wojny w 1939 roku. W latach sześćdziesiątych, po kolejnym z kryzysów ekonomicznych, Argentynę opuściło ok. 2 tysiące polskich wychodźców, którzy zdecydowali się na zamieszkanie w USA, Kanadzie i Australii. W 1975 roku wrócił do Polski Wiktor Ostrowski, który w 1934 roku brał udział w sławnej ekspedycji na Aconcagua, uwieńczonej wytyczeniem nowej trasy na ten najwyższy szczyt kontynentu, potem uczestniczył w kampanii wrześniowej i walczył w szeregach Armii Andersa, by w końcu osiąść w Argentynie w 1947 roku.
Muchos de ellos solo tenían certificados temporales emitidos por las autoridades británicas o la Organización Internacional para los Refugiados (OIR) establecida en 1946 por la ONU. En esta situación, las autoridades argentinas a menudo los clasificaban según el registro de pasajeros proporcionado por el capitán del barco, que, a veces, no reflejaba la nacionalidad real de los inmigrantes.
Stanisław Pyzik, investigador de la historia de la colectividad polaca en Argentina, estima el número de polacos que se establecieron en Argentina después de la guerra en 20.000-22.000, el sacerdote de la comunidad polaca, el padre Antoni Wróbel, en 16.000. Cabe agregar que en las décadas posteriores a la guerra, muchos representantes de la última ola de inmigración decidieron abandonar Argentina y regresar a Polonia. Este grupo incluye, entre otros, a Jerzy Petersburski y Kazimierz Krukowski, activos en la escena artística polaca. Witold Gombrowicz – quien no es un representante típico de la inmigración de la posguerra, pero se estableció en Argentina en relación con el estallido de la guerra en 1939 – se mudó a Europa en 1963. En los años sesenta, después de otra de las crisis económicas, alrededor de 2.000 inmigrantes polacos abandonaron Argentina y decidieron establecerse en los Estados Unidos, Canadá y Australia. En 1975, regresó a Polonia Wiktor Ostrowski, quien en 1934 había participado en la famosa expedición al Aconcagua que permitió localizar una nueva ruta hacia este pico, el más alto del continente. Durante la guerra, Ostrowski participó en la campaña de septiembre y luchó en las filas del Ejército de Anders, para finalmente establecerse en Argentina en 1947.
W powojennych realiach wielkie floty handlowe i pasażerskie państw europejskich zostały znacznie zredukowane. Zniknęła flota niemiecka. Straciły znaczenie oferty armatorów włoskich i francuskich, nieco wzrosła pozycja kompanii holenderskich i norweskich. Praktycznie przestała istnieć polska flota pasażerska.
Uratowany z wojennej pożogi MS „Sobieski”, który w 1939 roku dumnie inaugurował służbę na południowoamerykańskiej trasie, po 1945 roku pełnił służbę jako statek transportowy, a potem, nim w 1950 roku sprzedano go do ZSRR, pływał do Stanów Zjednoczonych. Drugi z „argentyńskich” transatlantyków, MS „Chrobry”, zbombardowany przez niemieckie lotnictwo, spoczął w 1940 roku na dnie norweskiego fiordu. Hegemonem połączeń pasażerskich między Europą a Ameryką Południową stały się linie brytyjskie. Z wielkim prawdopodobieństwem można przyjąć, że polscy emigranci płynący z Europy do Argentyny w latach 1945-1950 widzieli powiewającą nad głową flagę „Union Jack”. A wkrótce potem, po 1950 roku, morski transport pasażerski zaczął przegrywać konkurencję z szybko rozwijającym się transportem lotniczym. Doświadczenie Polaków, którzy w okresie przedwojennym „schodzili ze statków” w Buenos Aires, mając za sobą podróż pod polską banderą, było epizodem, który nigdy już się nie powtórzył.
En la realidad de la posguerra, las grandes flotas comerciales y de pasajeros de los países europeos se redujeron significativamente. La flota alemana desapareció. La oferta de los armadores italianos y franceses perdió su importancia, la posición de las empresas holandesas y noruegas aumentó ligeramente.
La flota de pasajeros polaca prácticamente dejó de existir. Rescatado de la guerra, el MS "Sobieski", que en 1939 había inaugurado con orgullo el servicio en la ruta sudamericana, sirvió como buque de transporte después de 1945, y luego, antes de venderlo a la URSS en 1950, navegaba a los Estados Unidos. El segundo de los transatlánticos "argentinos", el MS "Chrobry", bombardeado por la fuerza aérea alemana, se hundió en 1940 en un fiordo noruego. Las compañías británicas cobraron protagonismo en las conexiones de pasajeros entre Europa y América del Sur. Se puede suponer con gran probabilidad que los inmigrantes polacos que navegaban de Europa a Argentina entre 1945 y 1950 veían la bandera de "Union Jack" volando por encima de sus cabezas. Y poco después, en la década de 1950, el transporte marítimo de pasajeros comenzó a perder la competencia con el rápido desarrollo del transporte aéreo. La experiencia de los polacos que en el período anterior a la guerra desembarcaban en Buenos Aires después de un viaje bajo la bandera polaca fue un episodio que nunca volvió a suceder.
Ewa Borkowska

WSPOMNIENIA – WŁAŚNIE TERAZ
MAM TAKIE
BEZSENNE NOCE (...) – I TAK WSPOMINAM, WSPOMINAM… ALE NIE
PROWADZIŁAM
DZIENNIKA NIGDY.
CZY JA WIEM, MOŻE I DOBRZE?
LOS RECUERDOS:
AHORA MISMO
TENGO NOCHES DE INSOMNIO (...) ESTOY ASÍ, RECORDANDO Y RECORDANDO... NUNCA ESCRIBÍ UN DIARIO.
NO SÉ, ¿TAL VEZ MEJOR?

Podczas naszych rozmów wielokrotnie podkreśla, że wierzy w przeznaczenie. Być może to przekonanie ułatwiło jej pogodzenie się z kapryśnym losem, który czasami poniewierał i zawodził, aby później szczęśliwie splatać okoliczności.
Pozbawiał domu, rzucał po świecie, aby na końcu łączyć zagubionych bliskich. Opowiadając o swoim życiu, Ewa Borkowska Mikusiński trzyma się chronologicznego porządku. Mówi więcej o rodzicach czy mężu, niż o sobie. Jednak od czasu do czasu, jakby przez nieuwagę, wychodzą na jaw te wszystkie poukrywane za historycznymi faktami emocje. Ujawniają się w sposób dyskretny, często poprzez jedno słowo, chwilę zawahania, głęboki oddech.
Ewa Sulima Borkowska urodziła się w inteligenckiej rodzinie o szlacheckich korzeniach sięgających XIV wieku, przywiązującej dużą wagę do starannego, wszechstronnego wychowania w duchu patriotyzmu. Ukochany, rodzinny
Lwów, jest pierwszym tematem, o którym rozmawiamy. Zawsze podkreślam, że jesteśmy stuprocentowi lwowianie. I dla mnie jest szalenie bolesne, że Lwów pozostał po tamtej stronie.
Durante nuestras conversaciones, Ewa enfatiza repetidamente que cree en a predestinación. Quizá aceptarlo le ayudaba a entender un destino caprichoso, que la despreciaba y decepcionaba para después trenzar felizmente las circunstancias.
El destino que la privó de su hogar y la arrojó alrededor del mundo para finalmente unir a los parientes perdidos. Hablando de su vida, Ewa Borkowska Mikusiński sigue un orden cronológico. Habla más sobre sus padres o su esposo que sobre ella misma. Aunque de vez en cuando, como sin darse cuenta, todas estas emociones ocultas detrás de los hechos históricos salen a la luz. Se revelan de manera discreta, a menudo a través de una palabra, un momento de vacilación, una respiración profunda.
Ewa Sulima Borkowska nació en una familia de intelectuales con raíces nobles que datan del siglo XIV, dándole gran importancia a una educación cuidadosa e integral con el espíritu del patriotismo. Su amada y natal ciudad de Lviv, es el primer tema del que hablamos. Siempre subrayo que somos 100 por ciento originarios de Lviv. Y es extremadamente doloroso para mí que Lviv se haya quedado de aquel lado.
Zawsze podkreślam, że jesteśmy stuprocentowi lwowianie. I dla mnie jest szalenie bolesne, że Lwów pozostał po tamtej stronie.
Rozmowy i spotkania z Ewą są zawsze dużą intelektualną i towarzyską przyjemnością. Umawiamy się w jej mieszkaniu w dzielnicy Recoleta, wypełnionym obrazami współczesnych argentyńskich artystów, antykami i książkami. Przy wejściu rzuca się w oczy pokaźnych rozmiarów szklana gablota, w której zgromadzone zostały odznaki, medale, oraz zdjęcia należące do jej rodziny. Jest to rzadka wśród argentyńskich imigrantów kolekcja – zwłaszcza, że Ewa swój rodzinny dom we Lwowie musiała opuścić w nocy, zaledwie w ciągu kilku godzin i z niewielkim dobytkiem.
Siempre subrayo que somos 100 por ciento originarios de Lviv. Y es extremadamente doloroso para mí que Lviv se haya quedado de aquel lado.
Las conversaciones y reuniones con Ewa son siempre un gran placer intelectual y social. Nos encontramos en su departamento en el barrio de Recoleta, lleno de pinturas de artistas argentinos contemporáneos, antigüedades y libros. En la entrada, e ubica una gran vitrina en la que se han recogido insignias, medallas y fotos pertenecientes a su familia. Es una colección excepcional entre los inmigrantes argentinos, y más aún porque Ewa tuvo que abandonar la casa de su familia en Lviv por la noche, en pocas horas y con muy pocas cosas.

Na początku nic nie zapowiadało, że życie rodziny Borkowskich będzie wypełnione ciągłymi przeprowadzkami, a tym bardziej tak odległą emigracją. Rodzice urodzili się jeszcze pod koniec XIX wieku pod panowaniem monarchii austro-węgierskiej. Matka – Elżbieta Raps wywodziła się z mieszczańskiej, zamożnej lwowskiej rodziny. Była niesłychanie ciepłą osobą. Wszyscy za nią przepadali. Miała dużo wdzięku osobistego. Jeszcze przed I wojną światową, podczas zabawy sylwestrowej zakochuje się w przystojnym oficerze wojska austriackiego – Tadeuszu Sulimie Borkowskim.
Mój dziadek był bardzo rozsądnym człowiekiem, zachęcił mojego ojca, żeby skorzystał z okazji i starał się o przydział daleko od domu, żeby poznać świat i ludzi. I tak pojechał służyć w artylerii fortecznej pod Triestem. Pobyt we Włoszech zaowocował ogromną miłością do kraju i języka, który Tadeusz Borkowski, po ośmiu latach nauki łaciny w szkole powszechnej, przyswoił bardzo szybko.
Los tak go później pokierował, że wrócił do tych swoich ukochanych Włoch w czasie II wojny światowej i tam został pochowany na cmentarzu wojskowym przy bazylice Loreto. Umarł bardzo młodo, miał 56 lat, ale dużo przeszedł.
Ewa Borkowska zachowała pamiętniki ojca prowadzone od 1908 roku przez osiemnastoletniego wówczas Tadeusza, który zwyczaj spisywania swojej codzienności zachował aż do śmierci. Z kart jego notatek roztacza się obraz baśniowego wręcz Lwowa.
Al principio, nada indicaba que la vida de la familia Borkowski estaría llena de frecuentes mudanzas, mucho menos de una emigración tan distante. Los padres nacieron a fines del siglo XIX bajo el gobierno de la monarquía austrohúngara. Su madre, Elżbieta Raps, provenía de una familia burguesa y adinerada de Lviv. Mi madre era una persona extremadamente cálida. Todos la querían, era una persona encantadora. Antes de la Primera Guerra Mundial, y durante la fiesta de Año Nuevo, se enamoró de un apuesto oficial del ejército austríaco: Tadeusz Sulima Borkowski.
Mi abuelo era una persona muy sensata, alentó a mi padre a aprovechar la oportunidad y solicitar un destino lejos de casa para conocer gente y el mundo. Fue así asignado a la comandancia de artillería en la fortaleza cerca de Trieste. Su estadía en Italia se concretó en un gran amor por ese país e idioma. Tadeusz Borkowski, después de ocho años de estudios de latín en la escuela primaria, aprendió rápidamente el italiano.
Durante la Segunda Guerra Mundial el destino lo dirigió nuevamente de regreso a su amada Italia, donde fue enterrado en el cementerio militar de la Basílica de Loreto. Murió muy joven, tenía 56 años, pero pasó por muchas experiencias.
Ewa Borkowska ha conservado los diarios escritos por su padre desde 1908, en aquel entonces Tadeusz Borkowski tenía dieciocho años. El hábito de describir su vida cotidiana lo mantuvo hasta su muerte.
Nie brakuje dowcipnych opisów spotkań towarzyskich. Borkowski narzekał wówczas na nudę dnia codziennego, wypełnionego monotonią studiów prawniczych i pracy, nie mógł jednak przypuszczać jak beztroski miał się dla niego okazać ten czas.
Elżbieta i Tadeusz poznają się w 1913 roku. Ich miłość zostaje poddana próbie od samego początku. Wraz z wybuchem wojny rozpoczyna się trwająca aż cztery lata rozłąka. Pobierają się 2 lipca 1918 roku, a koniec wojny łączy się dla nich ze stratą pierwszego nowonarodzonego dziecka. Podziwiam bohaterstwo kobiet, które po tak ciężkich przeżyciach decydowały się na ponowne macierzyństwo. Moja matka cudem uszła z życiem. Jednak obiecali sobie, że będą mieli dzieci, i jeśli będzie chłopiec to Adam, a jak córka to Ewa. Ich pierwsze dziecko Ewa, rodzi się 16 września 1920 roku, a syn Adam 14 marca 1925 roku.
W maju 1939 roku Ewa Borkowska kończy maturę w elitarnej szkole dla dziewcząt Notre Dame. Pamiętam, jak matka szukała dla mnie szkoły, pamiętam mój mundurek: marynarski kołnierz i czerwony krawat. Biała bluzka, czarna plisowana spódnica. Szkołę kończy z celującymi wynikami i za namową ojca postanawia udać się na studia prawnicze lub romanistykę. Ja zawsze lubiłam języki. W szkole uczyliśmy się francuskiego, francuskiej literatury. We Lwowie były misje anglikańskie i udzielali lekcji angielskiego, uczęszczałam przed wojną. Mój ojciec też uczył się angielskiego. Pamiętam nawet jego podręcznik.
De las páginas de sus notas se extiende una imagen del Lviv de un cuento de hadas. No faltan descripciones amenas de las reuniones sociales. Borkowski se quejaba en aquel entonces del aburrimiento de la vida cotidiana, de la monotonía de los estudios legales y del trabajo, sin saber que se trataba de un tiempo sin preocupaciones.
Elżbieta y Tadeusz se conocieron en 1913. El naciente amor se puso a prueba desde el principio. Junto con el estallido de la guerra empieza una separación de cuatro años. Se casaron el 2 de julio de 1918, el final de la guerra está vinculado con la pérdida de su primer hijo, recién nacido. Admiro el heroísmo de las mujeres que después de una dura experiencia deciden volver a la maternidad. Después de perder a su primer bebé, mi madre salió milagrosamente con vida. Sin embargo, ella y mi padre prometieron a sí mismos que tendrían hijos, si nacía un niño se llamaría Adam y si tenían una niña se llamaría Ewa. Su primer bebé, Ewa, nació el 16 de septiembre de 1920 y su hijo, Adam, el 14 de marzo de 1925.
En mayo de 1939, Ewa Borkowska realiza su examen de acceso a la universidad en la escuela secundaria femenina de élite de Notre Dame. Recuerdo cuando mi madre me buscaba escuela, recuerdo mi uniforme: un collar de marinero y una corbata roja, blusa blanca, falda plisada negra. Ewa termina la escuela con excelentes resultados y, a instancias de su padre, decide estudiar derecho o filología francesa. Siempre me han gustado los idiomas. En la escuela, estudiamos literatura francesa y francés. Había misiones anglicanas en Lviv y daban clases de inglés, a las que asistía antes de la guerra.
Pamiętam, że przed maturą na ogół trzeba napisać
wypracowanie: „Jak sobie wyobrażam moją przyszłość?”
Napisałam takie romantyczne wypracowanie, że patrzę sobie na księżyc i widzę tylko Twardowskiego, który tam siedzi i nie znajduję
odpowiedzi. Właściwie nie wyobrażam sobie mojej przyszłości.
Recuerdo, antes de los exámenes finales teníamos que escribir un ensayo : “¿Cómo me imagino mi futuro?”
Yo escribí, en un ensayo romántico, que miro la Luna y sólo veo a Twardowski1 que está sentado allí y no encuentro ninguna respuesta. Realmente no podía imaginar mi futuro.
Ewę i jej ojca łączyła wyjątkowa relacja. To on zaszczepił w niej sympatię do sztuki i języków obcych. To z nim wiąże się pierwsze, najbardziej odległe wspomnienie. Mój ojciec był fanem Wagnera i Pucciniego, pamiętam jak wybraliśmy się razem do opery. Czteroletnia wówczas Ewa, swoją obecnością na przedstawieniu, wzbudziła niemałą towarzyską sensację. Do końca życia piszą do siebie piękne i przepełnione czułością listy, w których pojawiają się jego wiersze i jej rysunki.
Mi padre también aprendía inglés. Incluso recuerdo su libro de texto. Ewa y su padre tenían una relación única. Él le inculcó la simpatía por el arte y los idiomas extranjeros. Su figura también le lleva a un recuerdo más lejano. Mi padre era fanático de Wagner y Puccini, recuerdo que fuimos juntos a la ópera. Ewa, de apenas cuatro años, seguramente fue toda una sensación con su sola presencia. Hasta el final de su vida, padre e hija se escribían tiernas y hermosas cartas, en las cuales aparecen sus poemas y dibujos.


Ojciec, jako wysoko postawiony wojskowy, z pewnością zdawał sobie sprawę z wiszącą nad Polską wojną, chociaż starał się nie dać tego po sobie poznać. Jednakże, lato 1939 było inne niż pozostałe. Czuło się coś w powietrzu. Pamiętam pierwszego września. To był piątek. Ja w piątki zawsze chodziłam do domu moich dziadków ze strony ojca, bo wówczas ludzie z okolicznych wiosek przywozili sery. Po drodze wstąpiłam do domu mojej przyjaciółki na ulicy Sapiehy. I nic nie wiedzieliśmy, że wojna się toczy. Dopiero kiedy na kościół św. Elżbiety spadła pierwsza bomba.

17 września 1939 roku, dwa tygodnie po inwazji niemieckiej, granicę polsko-radziecką przekracza Armia Czerwona.
Lwów znajduje się w strefie okupowanej przez Związek Radziecki. Ojciec Ewy Borkowskiej cudem unika śmierci w Katyniu. Kiedy radziecki okupant wzywa wysoko postawionych oficerów do stawienia się, wyuczona obowiązkowość każe mu zgłosić się na miejsce zbiórki. Udaje się tam pieszo, przechodząc przez duży park, w którym kwaterowały oddziały polskie, sprowadzone z północy i zbuntowane przeciwko oficerom. Zobaczyli oficera i nie chcieli go przepuścić.
Nie mogąc przejść dalej, nie stawia się o czasie na wyznaczone spotkanie. Teraz już wiemy, że to ratuje go od podzielenia losu 22 tysięcy przedstawicieli elity narodu zamordowanych przez NKWD.
El padre, como militar de alto rango, ciertamente era consciente de la sombra de la guerra que pesaba sobre Polonia, pero trató de no mostrarlo. Sin embargo, el verano de 1939 fue distinto de los demás: había algo en el aire. Recuerdo el 1 de septiembre. Era viernes. Los viernes siempre iba a la casa de mis abuelos paternos, la gente de las aldeas cercanas traía queso. Por el camino fui a casa de mi amiga que vivía en la calle Sapieha. En ese momento no sabíamos que la guerra había empezado... Recién lo supimos cuando cayó la primera bomba en la iglesia de Santa Isabel.
El 17 de septiembre de 1939, dos semanas después del ataque nazi, la URSS lanza su propia invasión contra Polonia y Lviv cae en la zona de ocupación soviética. El padre de Ewa Borkowska evitó milagrosamente ser víctima de la masacre de Katyn. Cuando las autoridades de ocupación soviéticas convocan a oficiales polacos de alto rango, su profesionalismo le hace dirigirse sin dudar al lugar de encuentro. Tuvo que pasar por un gran parque en el que se habían alojado tropas polacas traídas del norte, rebeldes contra los oficiales soviéticos.
Al ver al oficial polaco no quisieron dejarlo pasar. Incapaz de ir más allá, no llegó a tiempo a la reunión prevista. Ahora sabemos que así se salvó de compartir el destino de 22.000 ciudadanos polacos, élite de la nación, asesinados por la policía secreta soviética NKVD.

Rodzina natychmiast przeprowadza się na ulicę Małeckiego. Jak przez mgłę pamiętam mundury niemieckie. Później przyszli Sowieci i to była zupełna nędza. Dla miejscowej ludności wprowadzono obowiązek kwaterowania Sowietów. Przydzielono nam wówczas radzieckiego oficera. Pamiętam, że poruszał się po domu zawsze z rewolwerem. Wszyscy żyliśmy w ciągłym strachu.
La familia se mudó inmediatamente a la calle Małeckiego. Recuerdo vagamente los uniformes alemanes. Después llegaron los soviéticos y fue la miseria total. A la población local se le impuso la obligación de alojar a los soldados soviéticos. A nosotros nos habían asignado a un oficial soviético. Recuerdo que siempre se movía por la casa con un revólver. Todos vivíamos aterrados.
Pewnej nocy, dokładnie
pamiętam, kiedy to było – 9 grudnia pojawili się Rosjanie zaaresztować mojego ojca. Było ich czterech. To było pierwsze bezpośrednie zderzenie z władzami sowieckimi.
Una noche, recuerdo exactamente cuándo fue: el 9 de diciembre, los rusos vinieron a arrestar a mi padre. Eran cuatro. Este fue el primer choque con las autoridades soviéticas.
Ojciec Ewy szczęśliwie trafia do więzienia cywilnego. Był traktowany jak zwykły więzień, to był zupełny zbieg okoliczności. W określone dni tygodnia, według alfabetycznego porządku można było odwiedzać więźniów. Pamiętam, że w więzieniu wielokrotnie mijałam się z pierwszą żoną generała Andersa. Istniała również możliwość przekazywania pewnych drobiazgów, co nie było łatwe ze względu na kapryśnych strażników, którzy oczekiwali godziwej łapówki.
Stopniowo rodzina wyzbywała się wszystkiego. Najbardziej bolesna była dla mnie sprzedaż
mojego pianina. Na szczęście to było na trzy dni przed wywiezieniem.
El padre de Ewa felizmente fue alojado en un penal civil: fue tratado como un prisionero común de pura casualidad. En ciertos días de la semana y por orden alfabético, los prisioneros podían recibir visitas. Recuerdo que en el penal me crucé muchas veces con la primera esposa del general Anders. También existía la posibilidad de contrabandear algunas pequeñas cosas, lo que no era fácil debido a los caprichosos guardias que esperaban un soborno justo. Poco a poco, la familia se deshacía de todo. Lo más doloroso para mí fue vender mi piano. Afortunadamente, eso sucedió tres días antes de nuestra deportación.
Tadeusz Borkowski przebywał w więzieniu do pierwszych dni lutego 1940 roku. Pierwsza deportacja miała miejsce 10 lutego, a Polacy stanowili wówczas 70 % całego kontyngentu. Szacuje się, że deportowano wówczas około 140 tysięcy osób. Tadeusz Borkowski trafia do miejscowości Komi, w północno-zachodniej części Rosji. Po ojcu przychodzi kolej na resztę rodziny. Deportacja przypadła na noc z 13 na 14 kwietnia i obejmowała rodziny tak zwanych wrogów ustroju: urzędników państwowych, wojskowych, nauczycieli i działaczy społecznych. O świcie – jak zwykle, sowiecki zwyczaj – przyszli po nas. Mundury takie, owakie... krzyczeli „zbierajcie się, połączycie się z waszym ojcem!”. My byliśmy przekonani, przekonani... Nie kończy zdania i wymownie przeciąga palec po szyi.
Rodzina zabiera tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wkładają na siebie najgrubsze płaszcze. Zostają zapędzeni wraz z pozostałymi cywilami na dworzec we Lwowie, gdzie zatrzymują się niekończące się wagony pociągów. Wrzucili nas do wagonu towarowego – jedynie półki i dziura w podłodze. Pociąg ruszył i co pewien czas zatrzymywał się zabierając kolejne zdezorientowane grupy ludzi do wagonów. Pamiętam, że jechała z nami taka bardzo bogata i poważana rodzina, ukraińska zresztą. To byli bardzo młodzi ludzie, studiowali, byli szalenie zdolni, z wojskiem nie mieli nic wspólnego. Wydawało się, że wywozili wówczas wszystkich bez konkretnego planu. Druga deportacja, której ofiarą padła rodzina Borkowskich, była jednym z elementów machiny represyjnej ZSRR, której opierała się na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności.
Tadeusz Borkowski estuvo en prisión hasta los primeros días de febrero de 1940. La primera deportación tuvo lugar el 10 de febrero, y los polacos constituían el 70 % de todo el contingente. Se estima que alrededor de 140.000 personas fueron deportadas. Tadeusz Borkowski fue enviado a la ciudad de Komi, en el noroeste de Rusia. Después del padre, siguió el resto de la familia, deportada la noche del 13 al 14 de abril junto con otras familias de los llamados enemigos del sistema: funcionarios estatales, militares, docentes y activistas sociales. A la madrugada, una costumbre soviética, vinieron a buscarnos. Recuerdo los uniformes y que gritaban “¡apúrense, se van a reunir con su padre!” Estábamos convencidos, convencidos... No logra terminar la frase y en vez de esto hace un gesto de degollamiento con el dedo.
La familia toma solamente las cosas más necesarias y los abrigos más gruesos posibles. Son conducidos junto con los otros civiles a la estación de carga en Lviv, donde se encontraban interminables vagones de tren. Nos arrojaron a un vagón de mercancías, había solo unos estantes y un agujero en el piso. El tren comenzó a moverse, deteniéndose cada tanto, para cargar nuevos grupos de personas igual de confundidas como ellos. Recuerdo a una familia ucraniana muy rica y respetada. Eran muy jóvenes, estudiaban, tenían mucho talento, no tenían nada que ver con el ejército. Parecía que estaban deportando a todos, sin un plan específico en ese momento. La segunda deportación, de la cual fue víctima la familia Borkowski, fue uno de los elementos de la máquina represiva de la URSS, que se basó en el principio de responsabilidad colectiva.
O ile bowiem pierwsze zesłanie miało charakter prawie łagrowy i przez ciężkie warunki pogodowe oraz wyczerpującą pracę było wyrokiem śmierci dla wielu osób już w pierwszym miesiącu, druga deportacja była tzw. „wolną zsyłką” . Określani przez NKWD jako „administratiwno-wysłannyje” podlegali jedynie przymusowemu przesiedleniu na nowe, wyznaczone miejsca stałego pobytu. W przypadku tej akcji bardzo duży odsetek stanowiły właśnie kobiety i dzieci – 80 % całych transportów. Łącznie wywieziono wówczas około 61 tysięcy osób.
Podróż w nieznane. Od czasu do czasu, np. o trzeciej nad ranem, otwierali wagony i jakąś zupę nam nadawali. Ja już nie pamiętam w czym myśmy to jedli, bo przecież myśmy ze sobą niczego nie wzięli. Najbardziej bolesny podczas tej kilkutygodniowej podróży okazał się moment przekroczenia dawnej granicy polsko-radzieckiej. To było przykre, jak jechaliśmy i ludzie którzy nas widzieli błogosławili nas, albo życzyli nam co najlepsze.
O tym, że do Kazachstanu docierają na pierwszego maja domyślają się, widząc pochody karnie maszerujących dzieci z chorągiewkami. Przyjechaliśmy na to miejsce przeznaczenia, to było Sofouz Membulak, to znaczyło „Tysiąc rzek” po kazachsku.
Całe rodziny zostają rozlokowane w budynkach szkoły, często po dziesięć osób w jednym, niewielkim pomieszczeniu, wypełnionym jedynie słomą i sianem.
Si bien el primer exilio fue casi un campo de trabajos forzados y, debido a las condiciones climáticas severas y el trabajo agotador, fue una sentencia de muerte para muchas personas desde el primer mes; el segundo exilio fue más bien una “deportación libre”. Definidos por NKVD como “mudados por orden administrativa”, estuvieron sujetos a un traslado forzado a un nuevo lugar, designado como residencia permanente. En este caso, las mujeres y los niños constituían un porcentaje muy alto: el 80 % de todos los traslados. En total, unas 61.000 personas fueron transportadas.
Viaje a lo desconocido. De vez en cuando, por ejemplo, a las tres de la mañana, abrían los vagones y nos daban un poco de sopa. No recuerdo como la tomábamos, porque no llevamos nada con nosotros. El momento de cruzar la antigua frontera soviética resultó ser el más doloroso durante este viaje de varias semanas. Fue triste ver a la gente afuera bendecirnos y desearnos lo mejor.
Supieron que habían llegado a Kazajstán el primero de mayo, cuando vieron procesiones de niños con banderitas. Llegamos a nuestro destino, que era Sofouz Membulak, significaba “Mil ríos” en kazajo.
Familias enteras fueron ubicadas en edificios escolares, a menudo diez personas en una habitación pequeña con un poco de paja y heno.
Ja się sama zastanawiam, jak to jest, że ja żyję i przeżyłam. Podziwiam moją matkę, która miała jakąś niesłychaną przytomność umysłu i wręcz promieniowała z niej dobroć. Matka była bardzo drobna i mimo średniego wieku, bardzo szybko posiwiała, co uratowało ją od przymusowej pracy. Brakowało wody, brakowało jedzenia... Właściwie przetrwaliśmy tylko dlatego, że wyglądała staro, więc nie pędzili jej do wyczerpującej pracy, jak innych kobiet.
nas, czy życzyli nam co najlepsze.
Gotowaliśmy sobie takie mieszanki z owsa, jęczmienia i pszenicy, to było przeznaczone dla bydła, ale czasami z narażeniem wolności musieliśmy trochę podkradać. Gotowaliśmy to wszystko później w improwizowanych kotłach. Przeżycie w tych spartańskich warunkach było możliwe również dzięki regularnie przesyłanym przez rodzinę z Polski paczkom, które później można było wymieniać na inne produkty. Te paczki cudem dochodziły. Najtragiczniejsza była zima w 1940 roku, kiedy nic nie mogło dojść przez śniegi. Temperatura sięgała minus 50 stopni.
Me pregunto cómo es posible que viva - subjuntivo y haya sobrevivido todo eso. Admiro a mi madre, que conservó una lucidez mental increíble e incluso irradiaba bondad. Su madre era muy menuda y, a pesar de que era relativamente jóven, su cabello se volvió blanco rápidamente, lo que la salvó del trabajo forzado. No había agua, ni comida... De hecho, sobrevivimos sólo porque parecía vieja, por lo tanto no la apresuraron a realizar un trabajo agotador como a las otras mujeres.
Hacíamos unas mezclas de avena, cebada y trigo, estaban en realidad destinadas al ganado, pero a veces nos las arreglábamos para esconderlas, arriesgándonos a ser encarceladas. Lo cocinábamos todo más tarde en unas calderas improvisadas. La supervivencia en estas condiciones espartanas también fue posible gracias a los paquetes, enviados regularmente por la familia que se quedó en Polonia, que luego podían intercambiarse por otros productos. Estos paquetes nos llegaban de milagro. Lo más trágico fue el invierno de 1940, cuando nada podía pasar a causa de la nieve. La temperatura alcanzó los 50 grados bajo cero.
To było przykre jak
jechaliśmy i ludzie którzy nas widzieli błogosławili
Fue triste ver a la gente fuera bendecirnos y desearnos lo mejor.
Me pregunto cómo es posible que viva y haya sobrevivido todo eso. Admiro a mi madre, que conservó una lucidez mental increíble e incluso irradiaba bondad.

Ja się sama zastanawiam, jak to jest, że ja żyję i przeżyłam.
Podziwiam moją
matkę, która miała
jakąś niesłychaną
przytomność umysłu
i wręcz promieniowała z niej dobroć.
Ewa z młodszym bratem podejmowali się różnych prac. Pracowaliśmy przy sianokosach, plewieniu, Adam wyprowadzał krowy. Ja pamiętam, pracowałam przez pewien czasu u pana Krajcucha, który ostrzył kosy. Musiałam siedzieć i kręcić tą aparaturą. Surową codzienność opisywała w listach do kuzynki, które zachowały się do tej pory. Opatrzone są zawsze rysunkami, przedstawiające postaci z przeszłości.
Wydawałoby się, że nie ma nadziei na ponowne spotkanie z ojcem. Po wybuchu wojny z Niemcami, Sowieci postanowili szukać sojuszników wśród dawnych oficerów Wojska Polskiego.
Kapitan Borkowski postanawia dołączyć do utworzonej w 1942 roku Armii Polskiej na Wschodzie przemianowanej później na słynny
II Korpus. Matka jeździła do miasteczka, bo tam była linia kolejowa. Chodziła regularnie na stację, ponieważ o określonej porze przyjeżdżał pociąg z jeńcami wojennymi i więźniami, w nadziei, że może spotka mojego ojca.
Podczas jednego z tych dworcowych dyżurów rozpoznaje w niepozornym nędzarzu dawnego przyjaciela rodziny, który przed wojną był radcą Lwowskiej Izby Handlowej – Zygmunta Białkowskiego. Przygarnia go i doprowadza do zdrowia, będąc sama w trudnej sytuacji finansowej. Los odwdzięcza się jej rodzinie za okazaną troskę i szczodrość.
Zorganizowano spotkanie Polaków, którzy mieli jechać do Buzułuka do Wojska Polskiego. On (Zygmunt) miał oczywiście polecone odszukać mojego ojca.
Ewa y su hermano menor se empleaban en varios trabajos. Trabajábamos en la siega de heno y desbroce, Adam sacaba vacas. Recuerdo que trabajé durante un tiempo con el Sr. Krajcuch, quien afilaba las guadañas. Tenía que sentarme y moverlas. La dura vida cotidiana se describe en las cartas enviadas a la familia que queda en Lviv, que Ewa ha guardado hasta ahora. Siempre van acompañadas de dibujos que representan a personajes del pasado.
Parece que no hay esperanza de volver a ver al padre. Después del estallido de la guerra con Alemania, los soviéticos empezaron a buscar aliados en los ex oficiales del ejército polaco. El capitán Borkowski decide unirse al nuevo Ejército polaco del Este conocido después como el II Cuerpo. Mi madre viajaba a la ciudad, donde había una línea de ferrocarril. Iba religiosamente a la estación, porque a cierta hora llegaba el tren con los prisioneros, con la esperanza de encontrar a mi padre.
Durante una de estas “guardias” en la estación, reconoce en un humilde mendigo al amigo de la familia que antes de la guerra era concejal de la Cámara de Comercio de Lviv, Zygmunt Białkowski. Decide llevarlo y cuidarlo, estando ella misma en una situación financiera delicada. El destino les recompensará por su cuidado y generosidad.
Se organizó una reunión de polacos que querían ir a Buzuluk, al Ejército polaco. Él (Zygmunt) tenía la misión de encontrar a mi padre.
Rozpytywał się, gdzie się dało o Tadeusza Borkowskiego, majora audytora. W końcu, zupełnie niepozorny łachmaniarz podszedł do niego i powiedział

„Zygmunt, to ja, to ja jestem”. To był mój ojciec, który cudem tam dotarł znad Morza Białego.
Ewa drżącymi, kruchymi dłońmi pokazuje mi przedwojenne zdjęcie swojego ojca, na którym widać postawnego, przystojnego, lekko uśmiechniętego młodego mężczyznę. Kolejne, które oglądamy pochodzi
już z czasów wojny, kiedy, jak sama podkreśla, ojciec doszedł już do siebie. Ciężko dopatrzeć się jakiegokolwiek podobieństwa. Oczywiście radość ogólna, że rodzina jest połączona. Mój ojciec był za słaby, żeby po nas pojechać, ale wysłał właśnie tego przyjaciela, żeby nas zabrał. Nie pamiętam ile dni trwała ta okropna podróż, oczywiście w tych wagonach towarowych. Na spotkanie z ojcem wyruszyli z dodatkowym członkiem rodziny. To był mój ukochany pies – Burka, który się do nas przybłąkał w Kazachstanie. Ja byłam pierwszą, która rozpoznała mojego ojca, jak przyjechaliśmy do Buzułuka. Pamiętam, że był w angielskim mundurze. W 1941 roku spędziliśmy nasze pierwsze wspólne święta.
W łagodzeniu wojennej rzeczywistości pomagały pozory normalności: wspólne kolacje, choćby bardzo skromne, wieczorne czytanie książek, czy też obecność ukochanych czworonogów. Wykluczenie jednego z tych elementów burzyło wątłą stabilizację. Cały sztab przenieśli na południe do Uzbekistanu, do Jangijul w pobliżu Taszkentu. Nas spotkała wówczas straszna tragedia, ponieważ pociągi wyruszały nieregularnie. Mój ojciec wyprowadzał psa… i pociąg ruszył, ojciec biegiem wsiadł, a pies został. Dla mnie to była tragedia.
Preguntaba siempre que podía sobre el mayor Tadeusz Borkowski. Al final, un vagabundo se le acercó y le dijo “Zygmunt, soy yo, yo soy Tadeusz”. Fue mi padre quien milagrosamente llegó hasta allí desde el Mar Blanco.
Ewa, con manos temblorosas y frágiles, me muestra una foto de su padre antes de la guerra, en la que se ve a un jóven, guapo y ligeramente sonriente. Otra foto que vemos proviene de los tiempos de guerra, cuando, como ella enfatiza, su padre ya se había recuperado. Es difícil ver alguna similitud. Por supuesto, alegría general de que la familia esté unida. Mi padre estaba demasiado débil para venir a por nosotros, pero envió a este amigo para que nos guiara hasta él. No recuerdo cuántos días duró este terrible viaje, por supuesto en vagones de carga. A este emocionante encuentro con el padre fueron con un nuevo miembro de la familia. Fue mi querido perro Burka, quien vino a nosotros en Kazajstán. Fui la primera en reconocer a mi padre cuando llegamos a Buzuluk. Recuerdo que llevaba un uniforme inglés. En 1941 pasamos nuestras primeras Navidades juntos.
Las apariencias de normalidad ayudaron a aliviar la realidad de la guerra: humildes cenas familiares, lecturas de tarde y presencia de queridas mascotas. Excluir uno de estos elementos podía perturbar el frágil equilibrio. Todo el Estado Mayor fue trasladado al sur, a Uzbekistán, a Yangiyo’l cerca de Taskent. Nos sucedió una terrible tragedia porque los trenes partían irregularmente. Mi padre estaba paseando al perro... y el tren arrancó, mi padre salió corriendo, pero el perro se quedó. Para mi fue una tragedia.

Generał Władysław Anders ewakuuje swoją armię w stronę Iranu. Rodzina powoli oddala się do Rosji i poprzez Morze Kaspijskie trafia do Persji do Pachlewi, gdzie polskie oddziały przeszły pod dowództwo brytyjskie. Pamiętam, że to Morze Kaspijskie było koszmarne. Mnóstwo chorych osób na żołądek, to było okropne. Trwająca od wielu tygodni podróż, w której brały udział całe rodziny, często z małymi dziećmi, była dla wszystkich ogromnie wyczerpująca, a dla wielu osób śmiertelna. Brakowało jedzenia, wiele osób chorowało, głównie na dezynterię.
Jak dojechaliśmy do Pachlewi, to Brytyjczycy zgotowali nam nieciekawe przywitanie, z jakąś butą i szorstkością. Przerzucili nas na brzegi morza, tam zresztą koczowaliśmy. Niby mój ojciec miał wysokie stanowisko, ale niewiele to pomogło. Później nas załadowali na pociąg do Teheranu, gdzie umieścili nas na lotnisku lokalnym. Taki zbieg okoliczności: w 1939 roku byłam zaproszona do Bazy Lotnictwa we Lwowie. Wtedy rząd polski wysłał w prezencie dla szacha awionetkę i było tam dwóch polskich pilotów inżynierów. Pamiętam, że zostaliśmy sobie przedstawieni i ten sam samolot widziałam właśnie później po kilku latach w Teheranie. To nie było wiele lat, ale tyle się wydarzyło w międzyczasie.
El general Władysław Anders evacuó el ejército hacia Irán. La familia se fue de Rusia y, a través del Mar Caspio, llegó a Persia, a la ciudad de Pahlavi, donde las tropas polacas quedaron bajo el mando británico. Recuerdo que el Mar Caspio era una pesadilla. Mucha gente mareada, fue horrible. El viaje duró varias semanas, fue extremadamente agotador para todos y se cobró la vida de muchas personas. Faltaba comida, muchos estaban enfermos, sufrían principalmente de disentería.
Cuando llegamos a Pahlavi, los británicos nos dieron una fría bienvenida, con altivez y rudeza. Nos arrojaron a la orilla del mar, donde acampamos. Ni siquiera el rango de mi padre nos ayudó. Más tarde nos cargaron en un tren a Teherán y nos ubicaron en el terreno del aeropuerto local. Una coincidencia: en 1939 me invitaron a la Base Aérea en Lviv. En ese momento, el gobierno polaco regaló una avioneta al Shah, y había dos pilotos ingenieros polacos. Recuerdo que nos presentaron y vi el mismo avión más tarde en Teherán después de unos años. No pasaron muchos años, pero tantas cosas sucedieron en ese período.
Mi padre estaba paseando al perro... y el tren arrancó, mi padre salió corriendo, pero el perro se quedó. Para mi fue una tragedia.
Mój ojciec wyprowadzał psa… i pociąg ruszył, ojciec biegiem wsiadł, a pies został. Dla mnie to była tragedia.
Kolejnym przystankiem jest Palestyna, podlegająca pod protektorat brytyjski. Bliski Wschód stał się wówczas tymczasowym domem dla żołnierzy Armii generała Andersa, której stan w 1942 roku osiągnął ponad 70 tysięcy, ale również dla około 35 tysięcy ludności cywilnej. Uchodźcy byli lokowani w ośrodkach w okolicach Tel-Awiwu (Rehowot, Jafa, Hajfa) oraz Jerozolimy. Borkowscy trafili do Rehowot.
Dwudziestoletnia Ewa zaczyna aktywnie działać w Pomocniczej Służbie Kobiet (PSK) – formacji wojskowej założonej z inicjatywy generała Andersa pod koniec 1941 roku. Organizacja, zrzeszająca prawie 7 tysięcy ochotniczek, zajmowała się obsługą szpitali, szkół i sierocińców.
Biegła znajomość języka polskiego, francuskiego i rosyjskiego oraz komunikatywny angielski zapewniły Ewie przydział w intendenturze i prowadzenie zespołu administracyjnego w obozie ochotniczek. Otrzymałam później stopień oficerski jako oficer materiałowy. Właściwie, poza żywnością, miałam wszystko pod moją administracją. Umundurowanie, kwatery, samochody, zaopatrzenie paliwa.
Tymczasem Ewa Borkowska nie porzuca marzeń o studiach. Ciągła współpraca z Brytyjczykami oraz znajomość języka angielskiego, który „przyczepił się do niej”, motywują ją do przeprowadzki do Wielkiej Brytanii, co mogłaby połączyć ze studiami w Edynburgu na polskim wydziale lekarskim. Droga do Anglii prowadziła wówczas przez niebezpieczne Morze Śródziemne.
La siguiente parada es Palestina, bajo el protectorado británico. El Medio Oriente se convirtió en un hogar temporal para los soldados del Ejército del general Anders, cuyo estado en 1942 alcanzó más de 70.000, pero también para unos 35.000 civiles. Los refugiados estaban ubicados en centros cerca de Tel Aviv (Rehovot, Jaffa, Haifa) y Jerusalén. La familia Borkowski llegó a Rehovot.
Ewa, de veinte años, comienza a trabajar activamente en el Servicio Auxiliar de Mujeres (PSK), una formación militar fundada por iniciativa del general Anders a fines de 1941. La organización de casi 7.000 voluntarias se dedicaba al servicio de hospitales, escuelas y orfanatos.
Su dominio del polaco, el francés y el ruso con fluidez, así como el inglés comunicativo le aseguraron una asignación en la jefatura y gestión del equipo administrativo en el campamento de voluntarias. Más tarde recibí el rango de oficial, pasando a trabajar como oficial de materiales. En realidad, salvo la comida, tenía todo bajo mi administración. Uniformes, cuartos, autos, suministro de combustible.
Mientras tanto, Ewa Borkowska no abandona su sueño de estudiar. La cooperación constante con los británicos y el conocimiento del inglés, que “se le pegó”, le motivan a mudarse a Gran Bretaña, lo que le permitiría estudiar en Edimburgo en la facultad polaca de medicina. El único camino hacia Inglaterra conducía por el inseguro Mar Mediterráneo.
Zostaje jej powierzone zadanie koordynowania transportu ponad stu ochotniczek z Port Said w Egipcie do Anglii. Jako komendantka transportu miała czuwać nad bezpieczeństwem swoich podopiecznych, o których z radością mówi moje niesforne ochotniczki, które zresztą sprawiały mi niemało kłopotu.
Był to jeden z pierwszych konwojów, który miał zostać zrealizowany przy trwających jeszcze działaniach wojennych. Widzieliśmy nawet jak była inwazja Europy od południa. Krzyżowaliśmy się ze statkami, to było na swój sposób niebezpieczne. Przez Gibraltar przepłynęliśmy cudem. Nie mogliśmy jednak płynąć bezpośrednio do Anglii, więc najpierw do Irlandii. W końcu dopłynęliśmy do Liverpoolu.
Zdolności organizacyjne oraz przywódcze nie uszły uwadze jej przełożonych, co paradoksalnie spowodowało odsunięcie perspektywy studiowania na dalszy plan. Dostała przydział w polskim szpitalu w Taymouth Castle w Szkocji. Monumentalna budowla z początku XIX wieku stanowiła jedną z najlepiej wyposażonych placówek medycznych w Anglii, gdzie dysponowano m.in. aparaturą radiologiczną. Było to również miejsce, do którego zostało przetransportowanych tysiące żołnierzy, uczestników krwawej bitwy pod Monte Cassino. Borkowska z uśmiechem opowiada, że była wówczas „panią na włościach”. Zdolności językowe oraz znakomity już wówczas poziom angielskiego pozwoliły jej na bycie główną tłumaczką w miejscu, odwiedzanym przez licznych wojskowych i polityków z całego świata.
Le fue asignada una difícil tarea de coordinar el transporte de más de cien voluntarias desde Port Saíd en Egipto a Inglaterra. Como comandante de transporte, se suponía que debía vigilar la seguridad de sus subalternas, a las que llama alegremente “mis voluntarias rebeldes, que me causaron muchos problemas”.
Fue uno de los primeros convoyes que se llevaron a cabo durante las operaciones de guerra todavía en curso. Incluso vimos la invasión de Europa desde el sur. Nos cruzábamos con barcos militares, lo que era, a su manera, peligroso. Pasamos milagrosamente a través del estrecho de Gibraltar. Sin embargo, no pudimos ir directamente a Inglaterra, así que primero nos dirigimos a Irlanda. Finalmente llegamos a Liverpool.
Sus habilidades de organización y liderazgo fueron notadas por sus superiores, lo que paradójicamente pospuso la posibilidad de ingresar a la universidad. Fue asignada a un hospital polaco en el castillo de Taymouth en Escocia. El edificio monumental de principios del siglo XIX disponía de una de las instalaciones médicas mejor equipadas de Inglaterra, como por ejemplo aparato radiológico. También era un lugar a cual miles de soldados polacos heridos durante los agotadores combates en Montecassino fueron transportados. Borkowska dice sonriendo que ella era “una terrateniente”. Sus habilidades lingüísticas y su excelente inglés ya le permitieron ser la traductora principal en el hospital, visitado por numerosos representantes militares y políticos de todo el mundo.

Zaczęły pojawiać się informację o zabłąkanych kobietach z wytatuowanym numerem na przedramieniu. Chcieliśmy zebrać je wszystkie, niestety duża część z nich była w ciąży, oczywiście w wyniku gwałtu. Ich niestety nie mogłyśmy do nas wcielić. To było bardzo bolesne.
Comenzaban a aparecer informaciones sobre mujeres callejeras con un número tatuado en el antebrazo. Queríamos incorporar a todas, desafortunadamente una gran cantidad de ellas estaban embarazadas, por supuesto como resultado de una violación. Lamentablemente, a ellas no pudimos reclutarlas. Fue muy doloroso.
Jednak to rok 1945 okaże się dla Ewy Borkowskiej przełomowym. W ramach obowiązków służbowych zostaje wysłana do Francji do Lille z misją zwerbowania do Pomocniczej Służby Kobiet dawnych więźniarek niemieckich obozów zagłady. W położonym na północy Francji mieście znajdowało się wtedy wielu polskich oficerów, którym udało się uciec z niemieckich obozów jenieckich.
Szukając znajomych ze Lwowa, poznaje Zygmunta Jerzego Mikusińskiego, który zaledwie kilka tygodni później zostaje jej mężem. Okazuje się, że znają się jeszcze z czasów przedwojennych, kiedy to Zygmunt studiował we Lwowie w szkole Kadetów. Od 1940 roku przebywał w obozie jenieckim w Colditz, gdzie wielokrotnie podejmował nieudane próby ucieczki. Ewa, w bogato zdobionej ramce, umieściła zdjęcie męża stojącego w mundurze obok Kennetha Lockwooda – kapitana Queen’s Royal Regiment.
Sin embargo, el año 1945 será decisivo para Ewa Borkowska. Como parte de sus deberes oficiales, fue enviada a Francia, a Lille, en una misión para reclutar al Servicio Auxiliar de Mujeres a las ex prisioneras de los campos de exterminio alemanes. En 1945, en el norte de Francia, hubo muchos oficiales polacos que lograron escapar de los campos de prisioneros de guerra alemanes.
Cuando pregunta por amigos de Lviv, se encuentra con Zygmunt Jerzy Mikusiński, quien solo unas semanas después se convierte en su esposo. Resulta que se habían conocido antes de la guerra cuando Zygmunt estudiaba en Lviv en la escuela de cadetes. Desde 1940 estuvo alojado en un campo de prisioneros de guerra en Colditz, donde tuvo varias tentativas de huida. Ewa, en un marco profusamente decorado, colocó una foto de su esposo, de pie, en uniforme, a su lado se encuentra Kenneth Lockwood, capitán del Queen’s Royal Regiment.


Henry Chancellor w swojej książce „Colditz – The Untold Story of World War II’s Great Escape” opisuje ich historię, w której to przyszły mąż Borkowskiej próbuje uciec przez podziemny tunel w obozowej kantynie. W 1943 roku obóz został przeznaczony jedynie dla jeńców brytyjskich i amerykańskich. Mikusiński zostaje wysłany do Dossel, niedaleko Kessel.
Henry Chancellor en su libro “Colditz – The Untold Story of World War II’s Great Escape” describe su historia en la que el futuro marido de Ewa Borkowska intenta fugarse a través de un túnel subterraneo excavado en la cantina del campo de concentración. En 1943 el campo de Colditz es transformado en un centro de detención para prisioneros de guerra británicos y estadounidenses. Mikusiński es enviado a Dossel, cerca de Kessel.
Pod koniec wojny Mikusińskiemu udaje się uciec z obozu i trafia do Polskiego Obozu Wojskowego nr 3 w Lille. „Wojenne małżeństwo” – tak o swoim związku mówi Ewa Borkowska. Pobierają się w ten sam dzień co jej rodzice, 2 lipca 1945 roku, w Lille. Na ceremonii jest obecna jedynie koleżanka z oddziału. Był bardzo przystojny. Moja córka Elena to jest jego żywy obraz. Właściwie nie pasowaliśmy do siebie. On z rodziny wielodzietnej, ja z rodziny inteligenckiej ze Lwowa. Razem wyruszyliśmy do Włoch. Mój ojciec był szefem administracyjnym we Włoszech w II Korpusie, był dla nas wielkim wsparciem. Wraz z ojcem przebywa matka Ewy, która wstąpiła do Pomocniczej Służby Kobiet, gdzie zajmuje się m.in. dyspozycją
żywności dla żołnierzy. Właściwie moja matka była z nas wszystkich najbliżej wojny. Dla mnie była prawdziwą bohaterką.
Al final de la guerra, Mikusiński logra escapar del campo de concentración y termina en el campamento militar polaco número 3 en Lille. “Un matrimonio de guerra”: eso es lo que dice Ewa Borkowska sobre su relación. Se casan el mismo día que sus padres, el 2 de julio de 1945, en Lille. Solo una compañera del regimiento está presente en la ceremonia. Él era muy guapo. Mi hija Elena es su imagen viva. En realidad, no encajábamos... Él de una familia numerosa, yo de una familia intelectual de Lviv. Juntos fuimos a Italia. Mi padre era el jefe administrativo en Italia, en el II Cuerpo, fue un gran apoyo para nosotros. Junto a su padre está la madre de Ewa, quien se unió al Servicio Auxiliar de Mujeres, donde se dedicaba, entre otras cosas, a la disposición de comida para soldados. En realidad, mi madre estaba más cerca de los combates. Para mí ella era una verdadera heroína.
Był bardzo przystojny. Moja córka Elena to jest jego żywy obraz.
Él era muy guapo.
Mi hija Elena es su imagen viva.
Koniec wojny dla wielu oznaczał konieczność budowania nowego życia poza granicami kraju. Mój mąż bardzo wiele przeżył, chciał za wszelką cenę i możliwie jak najszybciej wydostać się z Europy. Ze względu na skomplikowane procedury wjazdowe, zamiast Stanów Zjednoczonych, Mikusiński wybiera Argentynę. Ewa postanawia pojechać za mężem i pod koniec 1949 roku trafia do położonej na zachodzie prowincji San Luis. Nie była to najbardziej oczywista destynacja wśród polskich emigrantów, którym zależało na pozostaniu w okolicach Buenos Aires. Wtedy, oprócz nas, mieszkały tam jedynie cztery polskie rodziny.
San Luis dla Ewy Borkowskiej jest domem. Ja zawsze będę wdzięczna Argentynie i prowincji
San Luis, że tak nas przyjęli. Ja jestem fanatyczką gramatyki, wcześniej znałam włoski i hiszpańskiego nauczyłam się sama. Dlatego łatwo się zadomowiłam w Argentynie. Teraz to myślę i śnię głównie po hiszpańsku. San Luis jest miejscem, w którym może w końcu spełnić marzenie o nauce i rozpoczyna studia z psychologii. Pochłonięta nauką i pracą zawodową, stara się odrobić te wszystkie wojenne lata, które ją przywileju edukacji pozbawiły.
W 1963 roku wyjeżdża na stypendium do Londynu, aby pracować nad swoim projektem doktorskim. Tytuł doktorski z psychologii otrzymuje w 1969 roku na Narodowym Uniwersytecie Cuyo. Dodatkowo, w uznaniu zasług, zostaje awansowana do stopnia kapitana – akt mianowania wręcza jej polski ambasador w Waszyngtonie.
Para muchos, el fin de la guerra significó la necesidad de construir una nueva vida fuera del país. Mi esposo sufrió mucho, quería salir de Europa lo antes posible. Debido a los complicados trámites migratorios en Estados Unidos, Mikusiński elige al final Argentina. Ewa decide seguir a su esposo y, a fines de 1949, se dirige a la provincia de San Luis. Este no era el destino más obvio entre los inmigrantes polacos que en su mayoría querían quedarse en las cercanías de Buenos Aires. En ese momento, aparte de nosotros, solo cuatro familias polacas vivían allí.
San Luis es el hogar de Ewa Borkowska. Siempre estaré agradecida a Argentina y a la provincia de San Luis por darnos la bienvenida. Soy una fanática de la gramática, sabía italiano antes, el español lo aprendí yo sola. Por eso me adapté fácilmente. Ahora pienso y sueño principalmente en español. San Luis es el lugar donde finalmente puede cumplir su sueño de ingresar a la universidad y comienza a estudiar psicología. Absorta en la educación y su trabajo profesional, trata de compensar todos esos años de guerra que la privaron del privilegio de una educación superior.
En 1963 se va becada a Londres, trabaja en su proyecto de doctorado. Obtiene el grado de doctor en psicología en 1969 en la Universidad Nacional de Cuyo. Además, en reconocimiento de sus méritos, es promovida al rango de capitán: recibiendo el nombramiento del Embajador de Polonia en Washington.
Rodzina Mikusińskich doświadcza smutnych chwil, kiedy bardzo młodo umiera Zygmunt, osierocając młodziutką wówczas córkę Elenę.
Do Polski przyjeżdża po raz pierwszy w latach 50. poznać rodzinę męża. Odwiedzają jednak jedynie Kraków. Nostalgiczną wycieczkę do rodzinnego Lwowa w 2000 roku zoorganizowała dla niej córka.
La familia Mikusiński vive momentos tristes cuando Zygmunt muere muy joven, dejando a su pequeña hija Elena.
Zatrzymują się z córką w słynnym hotelu George, funkcjonującym nieprzerwanie od XVIII wieku. Niewiele poruszałam się po Lwowie. Z zewnątrz widziałam mój rodzinny dom, skąd nas wywieziono. Ciekawe, że po tylu latach sama się analizuję. Chyba wszystko już przybladło. Kiedy pytam Ewę, jaką narodowość wpisuje w rubryce paszportowej, odpowiada, że najchętniej to by wpisała „Europejka”, chociaż najbliższa jej sercu pozostaje prowincja San Luis.
W wieku 97 lat pani Ewa doświadcza kolejnej przeprowadzki, przyjeżdżając do Kijowa wraz z córką Eleną Mikusiński, która obejmuje stanowisko Ambasador Argentyny na Ukrainie. Spotykam się z nią w Kijowie we wrześniu 2019 roku, na tydzień przed jej 98 urodzinami.
Vuelve a Polonia por primera vez en la década de 1950 para encontrarse con la familia de su esposo. Solo visitan Cracovia. El viaje nostálgico a su ciudad natal de Lviv lo hace gracias a su hija Elena en 2000. Se quedan en el famoso hotel George, que ha estado en funcionamiento continuo desde el siglo XVIII. No caminé mucho por Lviv. Desde afuera vi mi casa familiar, de la que nos sacaron. Interesante, después de tantos años, me analizo a mí misma. Creo que todo se ha desvanecido. Cuando le pregunto Ewa qué nacionalidad pone en los formularios, responde que le gustaría escribir “europea”, aunque se siente muy de San Luis.
A la edad de 97 años, Ewa vive otra mudanza, llegando a Kiev con su hija Elena Mikusiński, quien asume el cargo de Embajadora de Argentina en Ucrania. La veo en Kiev en septiembre de 2019, una semana antes de su 98 cumpleaños.
Ciekawe, po tylu latach sama się analizuję. Chyba wszystko
już przybladło.
Interesante después de tantos años, me analizo a mí misma. Creo que todo se ha desvanecido.
Mi hija me obliga a escribir mis recuerdos, pero me cuesta decidirme a hacerlo.
Moja córka wręcz wymusza, żebym ja spisała jakieś wspomnienia i jakoś nie mogę się na to zdecydować.

JA ZAWSZE
SPECJALIZOWAŁEM SIĘ
W STRESZCZANIU, NIE NADAJĘ SIĘ
DO OPOWIADANIA.
BO TO TRZEBA POMYŚLEĆ, ŁADNE SŁOWA DOBRAĆ...
TO NIE DLA MNIE.
MOŻE ZA KILKA LAT…
SIEMPRE ME HE ESPECIALIZADO EN LOS RESÚMENES, NO SOY APTO PARA CONTAR HISTORIAS. PORQUE HAY QUE PENSARLO, ELEGIR BUENAS PALABRAS... NO ES PARA MÍ.
TAL VEZ EN UNOS AÑOS...

JerzyŁagocki

Jerzy Łagocki zaprasza mnie do swojego przestronnego mieszkania przy ruchliwej alei Santa Fe w centrum Buenos Aires. Zaraz po wejściu rzuca się w oczy pokaźna kolekcja książek, od albumów przyrodniczych po prenumerowany od lat 70. „Przegląd Techniczny” oraz pieczołowicie zbierane wydania klasyków literatury światowej.
Jeżeli ktoś każe mi wybrać między powieścią w języku polskim, angielskim czy hiszpańskim, zawsze wybiorę polski. Ja jestem inżynierem; dla mnie liczą się konkrety, po polsku czas czytania jest o 30 % krótszy. Dzięki temu mogę przeczytać ich więcej. Bardzo lubię książki. Zbierałem je przez ponad 50 lat! I to tak rosło i rosło. Teraz, żeby kupić książkę nową najpierw muszę pozbyć się tej, którą już mam. Nie wiem, czy to efekt czytelniczej pasji czy też starannego polonistycznego wychowania, ale Jerzy posługuje się językiem polskim w sposób nienaganny.
Jerzy Łagocki me invita a su espacioso departamento en la concurrida avenida Santa Fe, en el centro de Buenos Aires. Según entras, se observa una gran colección de libros que abarca desde álbumes de naturaleza, hasta una “Revisión Técnica” suscripta desde los 70. y ediciones cuidadosamente recopiladas de los clásicos de la literatura mundial.
Si alguien me hace elegir entre una novela en polaco, inglés o español, siempre elegiré polaco. Soy ingeniero, para mí los detalles importan, en polaco el tiempo de lectura es un 30 % más corto. Por lo tanto puedo leer más libros. Me gustan mucho los libros. ¡Llevo coleccionándolos más de 50 años! Y así creció y creció mi colección. Ahora, para comprar un libro nuevo, primero debo deshacerme de uno que ya tengo. No sé si es el resultado de una pasión por la lectura o una educación cuidadosa del idioma polaco, pero Jerzy habla polaco de manera ejemplar.
Starannie wybiera słowa, które wypowiada niskim głosem z nienaganną dykcją, wybiera je w taki sposób, że paradoksalnie proste historie nabierają wyjątkowej dramaturgii.
Elige cuidadosamente las palabras que dice en voz baja con una dicción impecable, relacionándolas de tal manera que, paradójicamente, las historias simples adquieren una dramaturgia única.
Dawkuje mi swoje opowieści, przerywając je momentami milczenia. Chociaż, jak sam podkreśla z uśmiechem, robi to z przyzwyczajenia: mam cztery córki, jak chciałem coś powiedzieć, musiałem nauczyć się czekać na moją kolej, więc chyba dlatego jestem małomówny. Z córkami Jerzy rozmawia po hiszpańsku, tak jest najwygodniej. Co prawda, każda z dziewczynek w dzieciństwie miała swój zeszyt, w którym dzielnie notowała dziwnie brzmiące wyrazy wypowiadane przez ich tatę. Ojczysty język przywołuje w ich pamięci te najczulsze momenty z czasów dzieciństwa: pochwały, słowa na dobranoc, bajki opowiadane przed snem i nazwy polskich potraw, przygotowywanych przez babcię. Nie znają w języku swojego taty takich słów jak: wojna, okupacja czy łapanka. Słowa, które w dziecięcym leksykonie Jerzego były codziennością.
Jerzy Łagocki rodzi się w 1937 roku w Płocku. Kiedy ojciec ginie w kampanii wrześniowej, mama Paulina postanawia przenieść się do Warszawy do swojej siostry mieszkającej na Woli przy ulicy Krochmalnej. Zarówno mama, jak i ciotka, mimo bezustannej pracy, starają się zapewnić małemu Jerzemu możliwe najlepszą edukację i pozory normalnego dzieciństwa.
To właśnie mama rozpaliła w swoim synu zapał do nauki języków obcych. Najpierw oczywiście francuski, co bardzo mi pomogło w późniejszej nauce języka hiszpańskiego – wspomina Jerzy. Moja mama była bardzo sympatyczna, ale jak trzeba było, to również bardzo wymagająca. Kiedy mama wychodzi do pracy zostawia synowi absorbujące zadania domowe.
Me cuenta sus historias, interrumpiéndolas con momentos de silencio y reflexión. Aunque, enfatizando con una sonrisa, lo hace por costumbre: tengo cuatro hijas, cuando quería decir algo, tuve que aprender a esperar mi turno, así que supongo que por eso soy tan callado. Jerzy habla en español con sus hijas, es lo más práctico. Sin embargo, cada una de las niñas en su infancia tenía un cuaderno donde anotaba las palabras extrañas que decía su padre. El idioma polaco les recuerda los momentos más cariñosos de su infancia: tiernas palabras, cuentos antes de dormir y nombres de platos polacos preparados por la abuela. Nunca tuvieron que familiarizarse con palabras como guerra, ocupación o redada. Palabras muy presentes en el diccionario infantil de Jerzy.
Jerzy Łagocki nace en 1937 en Płock. Su padre muere en la campaña de septiembre y la madre, Paulina, decide mudarse a Varsovia con su hermana, que vive en Wola, en la calle Krochmalna. Tanto la madre como la tía, a pesar de su trabajo constante, intentan brindarle al pequeño Jerzy la mejor educación posible y las apariencias de una infancia normal.
Fue precisamente su mamá quien encendió el entusiasmo por aprender idiomas extranjeros en su hijo. Primero, por supuesto, el francés, que me ayudó mucho a aprender después el español, recuerda Jerzy. Mi madre era muy amable, pero también era muy severa cuando era necesario. Cuando la madre se iba a trabajar, dejaba a su hijo exigentes deberes.

Oczywiście, w domu mówiło się czasem o wojnie, pojawiało się również słowo „Powstanie” jednak, Jerzy był zbyt pochłonięty nauką języków obcych. Zwierza mi się później, że bycie lingwistą było zawsze jego marzeniem.
Por supuesto, en casa, a veces se hablaba de la guerra, aparecía la palabra “Levantamiento”, pero Jerzy estaba demasiado concentrado en el aprendizaje de idiomas extranjeros. Más tarde me confiesa que ser lingüista siempre ha sido su sueño.
Pamiętam naszą
kamienicę, kwadratowy dziedziniec.
Wdrapywałem się
na stół, aby patrzeć co się dzieje na podwórku...
Nieliczne dni wolne Jerzy z mamą poświęcają na spacery po warszawskim Śródmieściu. Podczas jednego z nich trafiają na łapankę. Zamknęli ulicę. Wszystkich ustawili w kolejce. Na jej końcu stał SS-man i dyrygował laską: „Ty tu, Ty tam”. Wedle rozkazu SS-mana Jerzy z matką mieli zostać rozdzieleni, aczkolwiek wbrew gorączkowym wrzaskom pozostali niewzruszeni. Niemiec krzyknął do mamy: „Ty tu, a chłopak tam!” Na co mama odpowiedziała mu po niemiecku: „To jest mój syn i on będzie ze mną!” SS-man usłyszawszy taką odpowiedź zamachnął się laską i uderzył mamę po głowie – później się okazało, że krwawiła. Ja jak sprężyna wyskoczyłem i rąbnąłem go w kark!
Pamiętam pierwsze
wystrzały, chociaż
wtedy jeszcze
nie wiedziałem, że muszę tyle
pamiętać.
En su escaso tiempo libre Jerzy y su madre dan paseos por el centro de Varsovia. Durante uno de ellos cayeron en una redada. Cerraron la calle. Pusieron a todos en una fila. Al final de la misma, un hombre de las SS indicaba con un bastón: “Tú aquí, tú allá”. Según la orden del SS, Jerzy y su madre debían separarse, pero a pesar de los gritos febriles permanecieron inmóviles.
El alemán gritó a su madre: “¡Tú quédate aquí y el niño allí!”. Mi mamá le respondió: “¡Éste es mi hijo y él estará conmigo!” Al escuchar esta respuesta el SS le pegó con su bastón a la cabeza a mi madre, dejándola sangrando. ¡Salté como un resorte y le di una palmada en el cuello! Nadie esperaba semejante giro de los acontecimientos: alguien arrancó al furioso Jerzy de la espalda del SS y le dijo que se escapara entre las piernas. Por supuesto, todos se dispersaron en todas las direcciones y la redada terminó.
Recuerdo nuestra casa, el patio cuadrado y como subía a la mesa para ver lo que sucedía en el patio...
Recuerdo los primeros disparos, aunque en aquel entonces no sabía que tenía que recordar tanto.
Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał: ktoś oderwał rozwścieczonego Jerzego z pleców SS-mana i kazał mu uciekać. Oczywiście ludzie rozpierzchli się na wszystkie strony i łapanka dobiegła końca. Ten spontaniczny gest małego chłopca być może tamtego dnia uratował życie wielu osobom. Jerzy opowiada mi tę historię ze stoickim spokojem, podśmiewując się nawet lekko, jakby wspominał jedną z beztroskich, dziecięcych perypetii. Na koniec jednak z pełną powagą dodaje: Gdybym ja miał rewolwer, kiedy on uderzył mamę, to bym go zabił na miejscu. Wojna to wojna, nie pytasz się. Jerzy miał wówczas siedem lat.
Swoje małe mieszkanie na Woli opuszczają w sierpniu 1944 roku. Pamiętam naszą kamienicę, kwadratowy dziedziniec i jak wdrapywałem się na stół, aby patrzeć co się dzieje na podwórku... pamiętam pierwsze wystrzały, chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałem, że muszę tyle pamiętać.

Kiedy dochodzi do bombardowania Woli przez Niemców, ich dom szczęśliwie chwieje się jedynie w posadach. Postanawiają niezwłocznie opuścić mieszkanie „módl się, módl, żeby schody były” – mówiła mama, która w pośpiechu pakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Zbiegając po schodach, Jerzy kaleczy się w ramię rozbitą po wybuchu szybą. Niebezpiecznym slalomem warszawskich ulic i podwórek docierają do najbliższego punktu sanitarnego Powstańców.
Este gesto espontáneo de un niño pequeño tal vez ese día salvó la vida de muchas personas. Jerzy me cuenta esta historia con calma estoica, riéndose, incluso recordándola como una de sus peripecias infantiles. Al final, sin embargo, agrega con seriedad: si yo hubiera tenido un revólver, cuando él golpeó a mi madre, lo hubiese matado en el acto. La guerra es la guerra, no hay tiempo para hacer preguntas. Jerzy en aquel entonces tenía siete años.
Dejan su pequeño departamento de Wola en agosto del 1944. Recuerdo nuestra casa, el patio cuadrado y cómo subía a la mesa para ver lo que sucedía en el patio... Recuerdo los primeros disparos, aunque en aquel entonces no sabía que tenía que recordar tanto.
Cuando comienza el bombardeo de Wola por los alemanes, el edificio donde viven se estremece hasta los cimientos, pero afortunadamente sigue entero. Deciden abandonar el departamento inmediatamente “reza, reza para que estén las escaleras” – dijo mi madre, quien apresuradamente empacaba las cosas más necesarias. Corriendo por las escaleras Jerzy se hiere el brazo con un pedazo de cristal roto en una explosión. Después de un peligroso slalom por las calles y patios de Varsovia llegan al punto sanitario más cercano de los insurgentes.
Wszyscy Powstańcy w rządku i między Powstańcami ja. Oczywiście byłem bardzo dumny i nic mnie nie bolało, opowiada z szelmowskim uśmiechem.

Po wysadzeniu budynku, zostaliśmy do końca w piwnicy, było w niej tak dużo miejsca, że każdy miał swoje łóżko. Pamiętam, że mężczyźni wybiegali po bombardowaniach do Hali Mirowskiej po zapasy jedzenia… myśmy się właściwie nie ukrywali. W piwnicach spędzili pierwsze dni Powstania, do czasu zdobycia Woli przez Niemców.
Todos los insurgentes en fila y entre los insurgentes yo. Por supuesto que estaba muy orgulloso y no me dolía nada, lo dice con una sonrisa picaresca.
Después de la explosión del edificio, nos quedamos en el sótano hasta el final, había tanto espacio que cada uno tenía su propia cama. Recuerdo que los hombres corrían después de los bombardeos al mercado de Hala Mirowska para obtener suministros de alimentos... En realidad no nos escondíamos. En los sótanos pasaron los primeros días del Levantamiento, hasta que los alemanes ocuparon Wola.
Wszyscy Powstańcy w rządku i między Powstańcami ja.
Oczywiście byłem bardzo dumny i nic mnie nie bolało.
Todos los insurgentes en fila y entre los insurgentes yo. Por supuesto que estaba muy orgulloso y no me dolía nada.
Rozkaz Hitlera był następujący: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią jako zatrważający przykład dla całej Europy”.
Już na początku sierpnia brygada SS dowodzona przez SS-Oberführera Oskara Dirlenwangera morduje na Woli około 20 tysięcy osób. W ciągu kilku następnych dni ta zatrważająca liczba uległa podwojeniu. Niemcy wykazują się upiorną fantazją w eksterminacji cywilów: mordowano ich przy użyciu broni maszynowej, granatami wrzucanymi do mieszkań, zakopywano żywcem rannych, roztrzaskiwano głowy niemowlętom, kobiety i dzieci wrzucano żywcem do palących się domów.
5 sierpnia dowództwo nad tłumieniem Powstania przejmuje SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, doprowadza do złagodzenia ludobójczego rozkazu Hitlera i zakazuje mordowania kobiet i dzieci. Jego decyzja nie jest podjęta bynajmniej z pobudek humanitarnych. Zauważa przede wszystkim, że eskalacja morderstw na ludności cywilnej wzmaga siłę oporu mieszkańców, a mordercze rozprężenie niemieckich oddziałów odwraca uwagę od walki z Powstańcami. Na mocy jego rozkazu kobiety i dzieci miały zostać przetransportowane do obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie.
En agosto, la brigada de las SS bajo el mando del SS-Oberführer Oskar Dirlenwanger asesina a unas 20.000 personas en Wola. En los próximos días, este horrible número se duplicó. Los alemanes demuestran una morbosa fantasía en el exterminio de los civiles: los asesinan con ametralladoras, arrojan granadas a los departamentos, entierran vivos a los heridos, golpean las cabezas de bebés y arrojan a las mujeres y niños a casas incendiadas.
El 5 de agosto, el SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski toma el mando en la represión del Levantamiento, rebaja la orden genocida de Hitler y prohíbe asesinar a las mujeres y a los niños. Su decisión no fue tomada por razones humanitarias. En primer lugar, se da cuenta que la escalada de asesinatos contra civiles aumenta la fuerza de resistencia de los habitantes y la expansión asesina de las tropas alemanas desvía la atención de la lucha contra los insurgentes. Las mujeres y los niños deberán ser transportados al campo de tránsito Dulag 121 en Pruszków.
La orden de Hitler era: “Todos los civiles deben ser ejecutados, no se debe tomar prisioneros. Varsovia será arrasada y servirá de ejemplo espantoso para toda Europa“.
O tym, że rzeź mieszkańców Woli była przypuszczalnie największą podczas II wojny światowej masakrą cywilnej ludności, Jerzy dowiedział się z książek wiele lat później w Argentynie. Stanowiły one ramę, na której Jerzy umieścił dziecięce wspomnienia. Tego upiornego marszu ulicą Wolską przez całe życie nie potrafił zapomnieć.
Wyrzucili nas z domu
i kazali maszerować ulicą
pełną gruzów i zwłok.
Po bokach stali żołnierze
i działa, burząc pozostałe budynki i wypełniając
rozkaz zniszczenia miasta.
Jerzy descubrió en los libros muchos años después, ya viviendo en Argentina, que la masacre de habitantes de Wola fue probablemente la mayor masacre de civiles durante la Segunda Guerra Mundial. Las publicaciones históricas le sirvieron como estructura en la cual Jerzy colocó los recuerdos de su infancia. Nunca pudo olvidarse de esta marcha monstruosa a lo largo de la calle Wolska.
Nos echaron de casa y nos hicieron caminar por la calle llena de escombros y cadáveres. A los costados había tropas alemanas y cañones que disparaban a los edificios para derrumbarlos, cumpliendo la orden de destruir la ciudad.
Jerzy ze swoją mamą, nauczeni doświadczeniem poprzedniej łapanki, podjęli wspólnie decyzję o ucieczce z marszu do obozu w Pruszkowie.
Z mamą wiedzieliśmy, że albo nas zabiją albo się uratujemy, ale że my na żadną niewolę się nie piszemy. Mama tak ze mną rozmawiała, że nie czułem, jak bym miał siedem lat, a nawet siedemnaście. Ja już wtedy czułem się, jak bym miał dwadzieścia siedem, co najmniej. No i uciekliśmy.
Spektakularna ucieczka miała miejsce poza obszarem zrujnowanej Warszawy, blisko fabryki Ursus. Scenariusz ucieczki opierał się na wykorzystaniu nieuwagi strażników. Sposobność do jego realizacji nadarzyła się, kiedy zbliżali się do ostrego zakrętu, gdzie po obu stronach drogi rosły gęste krzaki.
Jerzy y su madre, ya con la experiencia de la redada anterior, acuerdan mutuamente escapar de la marcha hacia el campo de Pruszków. Mi madre y yo sabíamos que o nos mataban o nos salvábamos, pero teníamos claro que no íbamos a ir a ningún campo. Mi madre me habló como si yo tuviera diecisiete años en vez de siete. De hecho, me sentía como si tuviera veintisiete años, por lo menos. Nos escapamos.
La espectacular fuga tuvo lugar fuera de las ruinas de Varsovia, a la altura de la fábrica de Ursus. La idea fue aprovechar la distracción de los guardias. La oportunidad se presentó cuando se acercaban a una curva cerrada, donde a ambos lados del camino crecían densos arbustos.


Nie zastanawiając się, wolnym krokiem zboczyli w krzaki. Nikt ich nie zatrzymał. Nagle nas nie było… Docierają do wsi Gołąbki, gdzie zaprzyjaźnieni gospodarze udzielają im schronienia do końca wojny. Front dopiero ruszył w styczniu. Pamiętam, że ten gospodarz kręcił bimber... więc ukrywaliśmy się w fabryce bimbru – destylarni.
Sin pensar mucho se desviaron cuidadosamente hacia un costado. Nadie los detuvo. De repente desaparecimos... Llegaron al pueblo de Gołąbki, donde algunos conocidos les dieron refugio hasta el final de la guerra. La línea de frente apenas se movió en enero. Recuerdo que el anfitrión de la casa hacía aguardiente... así que nos escondíamos en una destilería.
To właśnie
ucieczka z mamą była początkiem podróży na koniec
Jerzy z mamą opuszczają Polskę w 1947 roku. Argentyna wydaje się być rozsądnym i oczywistym wyborem, ze względu na ciotkę – siostrę mamy Jerzego, która mieszkała w Buenos Aires od 1923 roku. Po wojnie siostry równolegle rozpoczęły wzajemne poszukiwania i odnalazły się za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. Otrzymanie paszportu i wizy było w tamtym czasie procesem skomplikowanym i czasochłonnym.
Mama musiała przemalować całą rodzinę na czerwono i nagle wszyscy staliśmy się proletariuszami. Najpierw otrzymują pozwolenie na wyjazd turystyczny i wyjeżdżają do Paryża, gdzie rozpoczynają starania o argentyńską kartę pobytową. Na otrzymanie zgody na wyjazd musieli czekać półtora roku.
Jerzy y su madre abandonan Polonia en 1947. Argentina parece ser una opción razonable y obvia, ya que la tía de Jerzy vive en Buenos Aires desde 1923. Después de la guerra, las hermanas paralelamente comenzaron a buscarse y finalmente se encontraron a través de la Cruz Roja. Obtener un pasaporte y un visado era un proceso complicado que requería mucho tiempo en ese momento.
Mi madre tuvo que pintar “de rojo” a toda la familia, y, de repente, todos nos convertimos en proletarios. Primero reciben un permiso de viaje turístico y se van a París, donde comienzan los trámites migratorios argentinos. Tuvieron que esperar un año y medio para recibir el permiso para irse.
ta
świata, oznaczającej również dożywotnią emigrację.
Es precisamente esa huida con su madre el comienzo de un viaje hacia el fin del mundo, que también significó una emigración de por vida.
O swoich pierwszych chwilach w Argentynie Jerzy opowiada z dużym rozbawieniem, pokazując z dumą pierwszy paszport. Obok zdjęcia nieśmiało uśmiechniętego chłopca pojawia się nazwisko Lagocka. Dla argentyńskiego urzędnika, rejestrującego przybywających do Buenos Aires emigrantów było jasne, że syn nazywa się tak samo jak matka. Jerzy bacznie obserwując zapiski urzędnika, zaczął się awanturować przerażony, że zostanie „ochrzczony” jako Jorge Lagocka.
Zacząłem krzyczeć, że absolutnie się na to nie zgadzam! Skonfundowany urzędnik wezwał
tłumacza, Ukraińca, któremu udało się wytłumaczyć zawiłości zasad zapisu nazwisk słowiańskich. Aby możliwie jak najszybciej się nas pozbyć, zostałem zapisany jako Jorge Lagocki.
W Buenos Aires przez pierwszy rok mieszka u ciotki, poświęcając czas na naukę hiszpańskiego i nadrobienie szkolnych zaległości. Już po roku jest najlepszym uczniem w klasie. Od czasu do czasu spotykaliśmy się z grupą Polaków, których poznaliśmy na statku, szczególnie z młodym doktorem Stanisławem Jasińskim, który mimo dyplomu medycznego uzyskanego w Szwajcarii przez pierwsze lata pracował jako pielęgniarz.
Rok po przyjeździe do Argentyny Paulina Łagocka i Stanisław Jasiński biorą ślub. To właśnie
ojczym rozbudza w Jerzym zainteresowania
techniczne: Ojczym już w szkole średniej polecił mnie do pracy w warsztacie. Spodobało mi się i zdecydowałem się na studia techniczne.
Jerzy habla de sus primeros momentos en Argentina riéndose y muestra con orgullo el primer pasaporte. Junto a la foto de un niño tímidamente sonriente aparece el apellido Lagocka. Para el funcionario argentino que registraba las llegadas a Buenos Aires, estaba claro que el hijo tenía el mismo apellido que su madre. Jerzy, observando atentamente las notas del funcionario, comenzó a quejarse, atemorizado de que sería “bautizado” como Jorge Lagocka.
¡Empecé a gritar que no estoy en absoluto de acuerdo! El confundido funcionario llamó a un traductor ucraniano que logró explicar las complejidades de los apellidos eslavos. Para deshacernos de nosotros lo antes posible, me anotó como Jorge Lagocki.
En Buenos Aires, Jerzy vive con su tía durante el primer año, dedicando su tiempo a aprender el español y a ponerse al día con el programa escolar. Después de un solo año, es el mejor estudiante del curso. De vez en cuando, nos reuníamos con un grupo de polacos a quienes conocimos en el barco, especialmente con el joven médico Stanisław Jasiński, quien a pesar del diploma médico obtenido en Suiza trabajó como enfermero durante los primeros años.
Un año después de llegar a Argentina, Paulina Łagocka y Stanisław Jasiński se casan. Es el padrastro el que despierta intereses técnicos en Jerzy: en la escuela secundaria mi padrastro me recomendó para un trabajo en un taller, me gustó y decidí comenzar estudios técnicos.
Doświadczenie zawodowe i dodatkowo znajomość angielskiego, zdobyta dzięki lingwistycznej pasji zaowocowały zatrudnieniem w fabryce Forda, gdzie pozostał aż do emerytury. Jerzy otwierał fabryki samochodów Forda w Argentynie i Stanach Zjednoczonych.
Z pracą wiązały się liczne podróże służbowe. Jedną z nich, do Wiednia, Jerzy wykorzystał na krótką, bo zaledwie dwudziestoczterogodzinną wizytę w Warszawie.
Zaproponowałem moim kolegom z pracy (jeden był Niemcem, a drugi Argentyńczykiem), żebyśmy wybrali się na jeden dzień do Warszawy. Pierwsze chwile w kraju były dla Jerzego dużym szokiem i wyzwaniem.
La experiencia profesional y el conocimiento adicional de inglés, adquiridos gracias a la pasión lingüística, resultaron rápidamente en un empleo en la fábrica de Ford, donde permaneció hasta la jubilación. Jerzy abrió fábricas de automóviles Ford en Argentina y Estados Unidos.
Por su trabajo debía hacer numerosos viajes. Jerzy aprovechó uno de ellos, a Viena, para hacer una visita de tan solo veinticuatro horas a Varsovia.
Wróciłem do Warszawy po ponad trzydziestu latach, to był
1981 rok.
Wszystko było szare i bardzo smutne, niby się tego spodziewałem, ale i tak byłem bardzo zaskoczony. Nie było żadnych wystaw… nie można było nic kupić... i oczywiście brakowało jedzenia. Wybraliśmy się na kolację do Bazyliszka. Byłem bardzo podekscytowany, że będę mógł wrócić do polskich smaków, które pamiętałem z dzieciństwa i dodatkowo pochwalić się przed kolegami. Okazało się, że jedyne co jest w restauracji to pełne i bogate menu… Nic nie było dostępne. Zauważyłem, że przy stoliku obok jakaś rodzina ze smakiem zajada kluski – to ja w takim razie kluski poproszę! „Nie ma” – odpowiedziała kategorycznie kelnerka… Ale jak to? Przecież widzę, że państwo tutaj obok jedzą?
Regresé a Varsovia después de más de treinta años, en 1981.
Convencí a mis colegas (uno era alemán y el otro argentino) y fuimos juntos a Varsovia por un solo día. Los primeros momentos en el país fueron una gran sorpresa y un desafío para Jerzy.
Todo era gris y muy triste – me lo esperaba así, pero de todos modos fue impactante. No había nada en los escaparates... nada se podía comprar... y, por supuesto, no había suficiente comida. Fuimos al restaurante Bazyliszek a cenar. Estaba muy emocionado de poder volver a probar los sabores polacos que me recordaban mi infancia y, además, presumir ante mis amigos. Resultó que lo único que había en el restaurante era un menú muy completo y extenso, pero no tenían nada disponible. Me di cuenta de que en la mesa de al lado, una familia comía unos fideos. ¡Entonces me gustaría pedir unos fideos! “¡No hay!” – respondió la camarera categóricamente ... ¿Pero cómo? ¿Si veo que la gente de al lado está comiendo unos fideos?
Odpowiedź, którą otrzymałem bardzo mnie zaskoczyła: „Oni sobie te kluski sami przynieśli, my je tylko odgrzaliśmy”. Pierwsza podróż do Polski była dużym przeżyciem, chociaż – jak sam podkreśla – nie miał jakichś wielkich oczekiwań, przecież gdy ją opuszczał 30 lat temu, to były jedynie gruzy. Gruzy zniknęły, ale smutek pozostał.
Drugi pobyt w Polsce w 2001 roku wiązał się z udziałem w Zjeździe Polonijnym, kiedy to Jerzy został wysłany jako jeden z delegatów Polonii argentyńskiej. Tym razem towarzyszyła mu ukochana żona. To już była zupełnie inna Polska – wspomina. Były wystawy! – śmieje się. Wyjazd ten miał charakter oficjalny i zorganizowany, natomiast Jerzemu zależało na tym, żeby pokazać małżonce rodzinne strony. Wybrali się zatem do Polski kilka dni wcześniej na własną rękę.
Kiedy pojechałem po raz trzeci do Polski z moimi córkami, nie chciałem już jechać na ulicę Krochmalną. Wiedziałem, że dużo się zmieniło, nasz dom został zburzony. Córki Jerzego często wspominają ich pierwszą wizytę w Polsce w 2017 roku.
„Wiedziałyśmy, co komunizm zrobił w Polsce, ale nie spodziewałyśmy się że zobaczymy tak nowoczesny kraj”.
Uwielbiamy Warszawę! Pamiętam
jak spacerowaliśmy po tym mieście, właściwie czułam się jak u siebie.
Wszędzie słyszałam język polski, który kojarzy mi się przede wszystkim z moim dzieciństwem. Chciałybyśmy
wrócić z naszymi dziećmi.

La respuesta que recibí me sorprendió mucho: “Ellos trajeron sus propios fideos, nosotros solo los calentamos”. El primer viaje a Polonia fue una gran experiencia, aunque, como él enfatiza, no tenía grandes expectativas. Después de todo, hacía 30 años, había dejado solo escombros. Los escombros desaparecieron, pero la tristeza permaneció.
El segundo viaje a Polonia tuvo lugar ya en 2001 cuando Jerzy participó del Congreso de la Diáspora Polaca como uno de los delegados de la colectividad polaca en Argentina. Esta vez, lo acompañó su amada esposa. Era una Polonia completamente diferente, recuerda. ¡Había escaparates! – se ríe. El viaje era oficial y organizado, pero Jerzy quería enseñarle a su esposa su tierra natal. Así que fueron solos a Polonia unos días antes.
Cuando fui a Polonia con mis hijas por tercera vez, no quise ir a la calle Krochmalna. Sabía que muchas cosas habían cambiado, nuestra casa fue derribada. Las hijas de Jerzy a menudo recuerdan su primera visita a Polonia en 2017. “Sabíamos lo que el comunismo hizo en Polonia, pero no esperábamos ver un país tan moderno“.

¡Amamos Varsovia! Recuerdo que caminando por esa ciudad, en realidad me sentía como en casa. En todas partes escuchaba el idioma polaco, que asocio principalmente con mi infancia.
Nos gustaría volver con nuestros hijos.
Córkom Jerzego Polska jednak najbardziej kojarzy się z ukochaną babcią Pauliną. „Była dla nas wspaniałym wzorem: zawsze wesoła, życzliwa, bardzo inteligentna, ale też miała własne życie, korzystała z niego, a jednocześnie rodzina była dla niej najważniejsza. Miała szczególną więź z każdą z nas, zupełnie wyjątkową. Staramy się być teraz takie wobec naszych dzieci”. Z błyskiem w oku opowiadają o polskich potrawach serwowanych przez babcię: „Wspaniale nam gotowała: piernik, sernik, placek z jabłkami, pierogi, bigos! Teraz staramy się gotować jak ona, chociaż zmodyfikowaliśmy trochę jej wersję barszczu”.
Polsko-argentyńska rodzina Łagockich zawsze stara się kultywować polskie świąteczne tradycje, co w Buenos Aires może być sporym wyzwaniem. W grudniu temperatury sięgają często 35 stopni i większość
mieszkańców chętniej decyduje się na grillowanie na świeżym powietrzu, niż spożywanie obfitej kolacji złożonej z dwunastu dań. „Staramy się zawsze spędzać święta Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc w sposób
polski: dzielimy się jajkiem, opłatkiem, w Argentynie się tego nie robi. To zawsze nas wyróżniało. Zawsze przychodził ksiądz poświęcać opłatek – całe życie ten sam ksiądz Ksawery Solecki z polskiego kościoła przy ulicy Mansilla. On również ochrzcił wszystkie nasze dzieci”.

Temat wojny nie pojawiał się często w rodzinnych rozmowach: „Nasza babcia nie mówiła dużo o okupacji, mówiła więcej o swoim dzieciństwie. Oczywiście pytaliśmy ją, byłyśmy bardzo ciekawe, jednak ona nigdy nie chciała nam o tym opowiadać. Kiedyś zadzwonił zresztą do nas mój dziadek, właściwie to był jej drugi mąż i poprosił, żebyśmy już więcej o tym nie rozmawiały. Babcia podobno po tych rozmowach bardzo źle się czuła”.
Bardzo chciałem pojechać na ulicę Krochmalną. Rozpoznałem mój dawny dom z wielkim podwórkiem w środku… przypomniałem sobie jak wyglądałem przez okno jak już się rozpoczęło Powstanie.
Tenía muchas ganas de ir a la calle Krochmalna. Reconocí mi vieja casa con el gran patio interior... Recordé cómo miraba por la ventana cuando comenzó el Levantamiento.
Para las hijas de Jerzy, Polonia está asociada sobre todo con su amada abuela Paulina. “Ella fue un gran ejemplo para nosotras: siempre alegre, amable, muy inteligente... Tenía su propia vida, la disfrutaba y, al mismo tiempo, la familia era lo más importante para ella. Ella tenía una relación especial con cada una de nosotras, absolutamente única. Ahora estamos tratando de ser así con nuestros hijos”. Con un brillo en sus ojos, hablan de platos polacos servidos por la abuela: “Ella nos cocinaba muy bien: ¡pan de jengibre, tarta de queso, pastel de manzana, empanadillas, bigos! Ahora tratamos de cocinar como ella, aunque hemos modificado ligeramente su versión del borsch”.
La familia Łagocki siempre trata de cultivar las tradiciones navideñas polacas, lo que en Buenos Aires puede ser un desafío. En diciembre, las temperaturas a menudo alcanzan los 35 grados y la mayoría de los residentes prefieren hacer un asado al aire libre, en lugar de preparar una cena abundante de doce platos. “Siempre tratamos de pasar la Navidad y la Pascua a la manera polaca: compartimos el huevo y la hostia, en Argentina no es costumbre. Por lo tanto siempre nos destacábamos. Un sacerdote siempre venía a bendecir la hostia... toda la vida el mismo sacerdote Ksawery Solecki de la iglesia polaca de la calle Mansilla. Él también bautizó a todos nuestros hijos”.
El tema de la guerra no aparecía con frecuencia en las conversaciones familiares: “Nuestra abuela no habló mucho sobre la ocupación, habló más sobre su infancia. Por supuesto, le preguntamos, estábamos muy interesadas, pero ella nunca quiso contarnos nada al respecto. Un día mi abuelo me llamó... en realidad era su segundo esposo, y nos pidió que no volviéramos a hablar de eso. La abuela se sentía muy mal después de estas conversaciones”.

Zastanawia mnie, czy istnieje różnica między argentyńskim a polskim ojcem? Czy ich wychowanie było inne? „Oczywiście, jeżeli porównujemy sposób naszego wychowania do tego, jakie otrzymali nasi rówieśnicy, nasz tata był zdecydowanie bardziej surowy, chociaż chyba należałoby powiedzieć, że był obowiązkowy. Był bardzo zdyscyplinowany i wymagający, ale przede wszystkim wobec samego siebie”.
Jerzy postanowił po raz pierwszy publicznie opowiedzieć o swoich wojennych wspomnieniach na 60-lecie wybuchu Powstania Warszawskiego. Specjalne uroczystości zostały zorganizowane z inicjatywy ówczesnego Ambasadora RP w Buenos Aires prof. Sławomira Ratajskiego. Wygłoszone wówczas przemówienie celowo spisał po hiszpańsku – dla wnuków.
Mimo, że powrót do Polski na stałe nigdy nie był możliwy Jerzy był przekonany, że ma dług do spłacenia – pożyczkę honorową, dlatego, że dużo ludzi umarło walcząc a ja się uratowałem. Dlatego byłem zawsze bardzo czynny na emigracji, bo musiałem to jakoś polskiej społeczności oddać.

Jerzy od samego początku swojego pobytu w Argentynie bierze udział w wydarzeniach polonijnych, przez kilka lat był również wiceprezesem Związku Polaków w Argentynie. To mi odpowiadało, zawsze byłem nieśmiały, nie chciałem być na pierwszej linii.
Me pregunto si hay una diferencia entre el padre argentino y el polaco. ¿Fue diferente su educación? “Por supuesto, si comparamos nuestra educación con la de nuestros compañeros, nuestro padre era definitivamente más duro, aunque probablemente habría que decir que era escrupuloso. Era muy disciplinado y exigente, pero sobre todo hacia sí mismo”.
Jerzy decidió por primera vez hablar públicamente sobre sus recuerdos de la guerra por el 60 aniversario del Levantamiento de Varsovia. Se organizaron celebraciones especiales por iniciativa del entonces Embajador de Polonia en Buenos Aires, prof. Sławomir Ratajski. Deliberadamente escribió el discurso en ese momento en español, – para mis nietos.
Aunque el regreso permanente a Polonia nunca ha sido posible Jerzy estaba convencido de que tenía que pagar una deuda, – un préstamo de honor, porque mucha gente murió luchando, pero yo me salvé. Es por eso que siempre he sido muy activo en el exilio, porque tenía que devolverselo a la comunidad de alguna manera.
Jerzy desde el comienzo de su estadía en Argentina participa en eventos de la colectividad polaca, durante varios años también fue vicepresidente de la Unión de los Polacos en Argentina. Eso me gustaba, siempre fui tímido, no quería estar en primera línea.
Życie naszego taty jest dla nas przykładem: już jako małe dziecko tyle przeszedł i nigdy się nie poddał, my też staramy się tak żyć, chociaż oczywiście to, z czym my musimy się zmagać, jest o wiele prostsze.
La vida de nuestro padre es un ejemplo para nosotras: pasó por tanto de niño y nunca se rindió, también tratamos de vivir así, aunque, por supuesto, lo que nosotras tenemos que enfrentar es mucho más simple.

Systematyczne wizyty w organizacjach polskich były dla niego formą relaksu, podróżą do innego świata, gdzie dało się zapomnieć o stresie dnia codziennego: miałem bardzo stresującą pracę, to była dla mnie zmiana okoliczności, zmiana języka... to było bardzo pozytywne.
Co ja myślę o Powstaniu?
Zawsze mi się wydawało, że Powstanie było heroicznym czynem ze strony Polaków, dopiero Zjazd Polonijny uświadomił mi, że są ludzie, którzy są krytycznie do niego nastawieni.
Las sistemáticas reuniones en las organizaciones polacas fueron para él una forma de relajación, un viaje a otro mundo, donde uno podía olvidarse del estrés de la vida cotidiana: tuve un trabajo muy estresante, era un cambio de circunstancias para mí, un cambio de idioma... fue muy positivo.
¿Qué pienso sobre el Levantamiento?
Siempre me parecía que el Levantamiento fue un acto heroico de los polacos, y solo el Congreso de la Diáspora Polaca me hizo darme cuenta de que había personas que lo criticaban.
Gdyby nie było Powstania, to byśmy byli jedną z tych wielu republik radzieckich. Nie udało się, bo założeniem Powstańców było utrzymanie Warszawy i przyjęcie Sowietów jako aliantów.
Jednak dla nich Powstanie to był znak, że Polska istnieje. Tak więc ja jestem za!
Porque si no hubiera sido por el Levantamiento, habríamos sido una de tantas repúblicas soviéticas. No sucedió porque la intención de los insurgentes era defender Varsovia y recibir a los soviéticos como aliados. Para ellos, sin embargo, el Levantamiento fue una señal de que Polonia existía. ¡Así que estoy a favor!
Według mnie, Polacy
zawsze mieli z kim walczyć, Powstanie było dla nas przymusowe, musiało być Powstanie.
Para mí, los polacos siempre han tenido a alguien con quien luchar, el Levantamiento fue obligatorio para nosotros, tuvo que ser así.
Para ellos, sin embargo, el Levantamiento fue una señal de que Polonia existía. ¡Así que estoy a favor!
Powstanie to był znak, że Polska istnieje. Tak więc, ja jestem za!

NIE WOLNO ZAPOMNIEĆ O PRZESZŁOŚCI.
TO JEST NASZ DOROBEK,
TO JEST NAUKA.
TRZEBA PLANOWAĆ
PRZYSZŁOŚĆ, ALE ŻYĆ
MOMENTEM. JEŻELI KTOŚ ŻYJE PRZESZŁOŚCIĄ,
TO JEST
SKOŃCZONY.
NO SE PUEDE
OLVIDAR EL PASADO. SON NUESTROS LOGROS, ES UN APRENDIZAJE. HAY QUE PLANIFICAR EL FUTURO, PERO VIVIR EL MOMENTO. SI ALGUIEN VIVE EN EL PASADO, ESTÁ ACABADO.

Janusz Stasiewicz

Janusza Stasiewicza będę pamiętać jako niekwestionowaną duszę towarzystwa, zawsze w otoczeniu najbliższej rodziny. Wraz z żoną, dwojgiem dzieci i wnukami formowali jakby jeden organizm, mówiący w kilku językach na raz, śmiejący się i wzruszający się w tym samym czasie.
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w Ambasadzie RP w Buenos Aires, przy okazji wręczenia Januszowi Krzyża z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości – odznaczenia przyznawanego przez Prezydenta RP. Nie jest to zresztą jego jedyne wyróżnienie. Na uroczystość Janusz Stasiewicz stawia się skrupulatnie „zaopatrzony” we wszystkie swoje medale, legitymacje kombatanckie, zaświadczenia z niemieckiego obozu jenieckiego.
Recordaré a Janusz Stasiewicz como el incuestionable alma-mater del grupo, siempre rodeado de su familia cercana. Junto a su esposa, dos hijos y nietos, formaban un solo organismo, hablando varios idiomas a la vez, riéndose y emocionándose al mismo tiempo.
Nuestra primera reunión tuvo lugar en la Embajada de la República de Polonia en Buenos Aires, con ocasión de entregar a Janusz la Cruz con Espadas de la Orden de la Cruz de la Independencia, una condecoración otorgada por el Presidente de la República de Polonia. No es su única distinción. En la ceremonia, Janusz Stasiewicz se presenta meticulosamente “equipado” con todas sus medallas, credenciales de ex-combatiente y certificados del campo de prisioneros de guerra alemán.
Esto es lo más importante: el saber que aquí, en la otra parte del mundo, no me olvidan.
Barwna osobowość Janusza przeobraziła formalną uroczystość w niezobowiązujące spotkanie towarzyskie. Nie szczędził ciepłych słów czy komplementów, ale również niewybrednych żartów.
La peculiar personalidad de Janusz logró transformar una ceremonia oficial en una reunión social. Sabía expresarse con mucha calidez, era muy cortés, pero también disfrutaba mucho contando chistes arrabalescos.
To jest najważniejsze – pamięć, że tu, na drugim końcu świata, nie zapominają.
Mało skutecznie strofowany przez córkę Adrianę, która szczerze z uśmiechem przyznaje, że „jak tata zaczyna mówić, to się boję”. Janusz rozkręca się z każdą kolejną anegdotą, „rozbrajając” swoją bezpośredniością i dowcipami pracowników Ambasady.
W czasie wojny panował ogromny głód i ojciec wynajął gospodarstwo w okolicach Krakowa, w Miechowie – był agronomem. I do tego gospodarstwa zawitał kiedyś pułkownik – od niego zresztą wziął się później mój pseudonim w Powstaniu – „Tatar”. Tam rozpoczęły się nasze działania konspiracyjne – jeździłem na rowerze z korespondencją do Krakowa. Nasz dom był punktem spotkań partyzantów.
Wspomnianym przez Janusza pułkownikiem był Stanisław Tatar, ps. „Erazm”, „Tabor”, „Turski”, który w początkowym okresie kampanii wrześniowej był dowódcą artylerii dywizyjnej 3 Dywizji Piechoty Legionów. Po przegranych walkach dostaje się do niewoli niemieckiej, z której ucieka, ukrywając się następnie lasach. Później, ten spotkany przez przypadek pułkownik staje się jedną z trzech najważniejszych osób w strukturze AK – generałem odpowiedzialnym m.in. za opracowanie planu akcji „Burza”.
Su hija Adriana, después de varios intentos fallidos de reprenderlo, admitió finalmente con una sonrisa ”cuando papá comienza a hablar, me da miedo”. Janusz se desinhibe con cada anécdota, “desarmando” con su actitud directa e informal y sus chistes al personal de la Embajada.
Durante la guerra hubo una gran hambruna y mi padre alquiló una granja cerca de Cracovia, en Miechów; él era un ingeniero agrónomo. Una vez en nuestra granja recibimos al coronel “Tatar”. Luego, durante el Levantamiento, adopté su apellido como mi apodo en la resistencia. Allí comenzaron nuestras actividades en el movimiento clandestino: al principio llevaba en bicicleta correspondencia a Cracovia. Nuestra casa era un punto de encuentro para los guerilleros.
El coronel mencionado por Janusz fue Stanisław Tatar, alias “Erazm”, “Tabor”, “Turski”, quien al comienzo de la campaña de septiembre era comandante de artillería de la 3ª División de Infantería de las Legiones. Después de la derrota, fue internado en un campo de prisioneros alemán, del cual escapa, escondiéndose en los bosques. Más tarde, este coronel se convierte en general y en una de las tres personas más importantes en la estructura del Ejército Nacional (Armia Krajowa), responsable, entre otros, del desarrollo de la operación “Tempestad”.
W tym wieku ja już mogę powiedzieć wszystko!
A dobry żart jest jak wytrych, wiele drzwi otwiera.
¡A esta edad puedo decir cualquier cosa! Y un buen chiste es como una llave maestra, abre muchas puertas.


Działalność konspiracyjną Janusz rozpoczyna w 1941 roku. Ojciec był w konspiracji. Na początku ja nie wiedziałem o nim, a on o mnie. Pierwsza zasada konspiracji – jak nie wiesz, to nie będziesz sypał. Każdy będzie sypał, nikt nie wytrzyma tortur. Teraz już nie palę, ale kiedyś paliłem. I ojciec któregoś dnia wyciąga papierośnicę i mówi: „zapal” – nie, tatusiu, dziękuję. „Synu dziękuję ci, że przez szacunek dla mnie nie chcesz zapalić, ale skoro kraj uznał, że jesteś zdolny do walki, jesteś dorosłym człowiekiem, pozwolisz, wypalimy razem”. To był najpiękniejszy papieros w moim życiu.
Siatka konspiracyjna zostaje jednak zdemaskowana przez gestapo. To był zupełny przypadek. Pewnego dnia syn leśniczego spotkał w lesie dwóch chłopaków, powiedzieli mu, że szukają zakopanej w 1939 roku broni. Powiedział im, że kojarzy, gdzie to jest. Nazajutrz w wyznaczonym miejscu spotkania, zamiast tych dwóch Polaków, czekał na niego oddział gestapo. Zaczęli go torturować. Wyśpiewał wszystko.
Niemcy w jednym momencie uderzyli na wszystkie wskazane miejsca. Pojawili się również w gospodarstwie Stasiewiczów. Mnie i ojca nie było. Zabrali matkę w ostatnim miesiącu ciąży i dziadka. Jego nie bili, bo zdali sobie sprawę, że nic nie wie. Bili matkę i matka umarła. Została tylko moja dziewięcioletnia siostra, którą znaleźli sąsiedzi i wysłali do naszej rodziny w okolicach Zamościa. Kiedy Janusz opowiada o tych wydarzeniach, w jego oczach pojawiają się łzy. Niestety to nie jedyne, które nam towarzyszą, podczas naszych rozmów.
Janusz comienza su actividad en el ejército clandestino en 1941. Mi padre también estaba en la resistencia. Al principio yo no sabía de él y él no sabía de mí. Es la primera regla de la resistencia: si no sabes, no vas a entregar a nadie. Todos caerán y nadie puede soportar las torturas. No fumo ahora, pero solía fumar. Un día mi padre sacó una pitillera y dice: “fuma conmigo”, le dije “no, gracias, papá” y él me contestó: “hijo, gracias por respetarme fingiendo que no quieres fumar, pero como la Patria ha decidido que eres capaz de luchar, eres un adulto, fumemos juntos”. Fue el cigarrillo más hermoso de mi vida.
La red clandestina es descubierta por la Gestapo. Fue una infeliz coincidencia. Un día, el hijo de un guardabosques encontró a dos chicos en el bosque y le dijeron que estaban buscando un arma enterrada en 1939. Él les dijo que sabía dónde estaba. Al día siguiente, en el punto de encuentro acordado con estos dos polacos, le esperaba una unidad de la Gestapo. Comenzaron a torturarlo. Les confesó todo.
Los alemanes tomaron a la vez todos los lugares indicados. También aparecieron en la granja de los Stasiewicz. Mi padre y yo no estábamos. Se llevaron a mi madre, embarazada de 9 meses, y al abuelo. No le hicieron nada a mi abuelo, porque se dieron cuenta de que él no sabía nada. Pero pegaron a mi madre, y mi madre murió. Solo quedó mi hermana de nueve años. La encontraron los vecinos y la enviaron con nuestra familia, cerca de Zamość. Cuando Janusz habla de estos acontecimientos, en sus ojos aparecen lágrimas. Lamentablemente, no son las únicas lágrimas que nos acompañan durante nuestras conversaciones.
Ja nie mogę o sobie powiedzieć, że w trakcie Powstania byłem bohaterem, ale na pewno byłem bardzo agresywny.
Później mnie i ojca AK przerzuciło do Warszawy. W dokumentach i w niewoli nazywałem się Kulpiński. Wszyscy mieliśmy pseudonimy, dopiero w momencie uznania nas za kombatantów, zostały ujawnione nasze prawdziwe nazwiska. Ojciec Edmund Stasiewicz, działa w AK pod ps. „Łukasz”, w stopniu podporucznika.
Tragiczne rodzinne wydarzenia tym bardziej zwiększają zaangażowanie w działalność konspiracyjną, która ma koić ból po stracie.
To taki wiek... Jak człowiek jest młody, to i lekkomyślny. Nas bardzo nęciła konspiracja, część akcji była przeprowadzona samorzutnie. To jest bardzo niebezpieczne. W czasie wojny, żeby psychicznie odpocząć, co robił człowiek? Upijał się. Alkohol miał taką wartość jak amunicja.

Ja nie mogę o sobie powiedzieć, że w trakcie Powstania
byłem bohaterem, ale na pewno byłem bardzo agresywny.
No puedo decir que fui un héroe durante el Levantamiento, pero ciertamente fui muy agresivo.
Más tarde, mi padre y yo fuimos enviados a Varsovia. Mi nombre era Kulpiński en los documentos falsos que obtuve, y así me anotaron en el campo de prisioneros de guerra. Todos teníamos apodos, solo cuando fuimos reconocidos como ex-combatientes, se revelaron nuestros nombres reales. El padre de Janusz, Edmund Stasiewicz, trabaja en el Ejército Nacional bajo el alias “Łukasz”, con el rango de teniente.

La tragedia familiar aumenta aún la determinación, y la lucha clandestina sirve para calmar el dolor por la terrible pérdida.
Es la edad... De joven uno es imprudente. Nos sentíamos muy atraídos por la guerilla, algunas de las acciones se llevaron a cabo espontáneamente, sin autorización de los comandantes. Esto es muy peligroso. Durante la guerra, para relajarse mentalmente, ¿qué hace uno? Se emborracha. El alcohol era tan valioso como la munición.
No puedo decir que fui un héroe durante el Levantamiento, pero ciertamente fui muy agresivo.
Było wiele przypadków, że z dobrych żołnierzy robili się bandyci. Zabicie człowieka, jest taką silną emocją jak narkotyk. Jak człowiek się przyzwyczaja do tego, to później tylko tego szuka. Zdarzały się przypadki, że trzeba było likwidować kolegów. Po zabiciu jakiegoś Niemca, broń i dokumenty trzeba było oddać dowódcy, ale pieniądze zachowywaliśmy dla siebie… więc najpierw kupowało się jedną bułkę, później kolacja, później randka… Więc trzeba było więcej, i więcej… I tak z ludzi robili się bandyci.
To wszystko czasy nienormalne – dodaje zamyślony. Pamiętam pierwszego Niemca, którego zabiłem... miałem później przez cztery dni gorączkę 40 stopni! Wariat! A później człowiek szuka, sam szuka. Tak samo z rozbrajaniem. Mieliśmy ustalony system – jak szedł żołnierz, obok niego pojawiało się dwóch „naszych”, a za nim szedł jeden i krzyczał „Hände hoch” i przystawiał mu palec do pleców. Jeśli reagował, to ci co byli obok łapali za ręce, a ten co był z tyłu albo strzelał, albo kolbą w głowę. Myśmy chodzili na Ochotę poćwiczyć strzelanie i walkę. Ja ćwiczyłem judo. W judo są ważne dwie rzeczy, żeby umieć oddychać i umieć upaść.
Jesienią 1943 roku dochodzi do załamania niemieckiej linii na froncie wschodnim. Rozpoczyna się ofensywa Armii Czerwonej. Część dowództwa AK upatruje w tym szansę na wyzwolenie spod niemieckiej okupacji. Zbrojne ramię Rządu Polskiego na Uchodźstwie, reprezentowane przez generała Grota-Roweckiego, w depeszach do szefa polskiego rządu generała Władysława Sikorskiego przyjmowało zdystansowane stanowisko wobec oczekiwanej współpracy z Sowietami.
Hubo muchos casos de buenos soldados que se convintieron en unos bandidos. Matar a un humano es una emoción tan fuerte como el efecto de la droga. Si te acostumbras a eso, después buscas más. En varias ocasiones incluso tuvimos que liquidar a nuestros propios colegas del Ejército. Después de matar a un alemán, el arma y los documentos tenían que ser entregados al comandante, pero nosotros nos quedábamos con el dinero... así que primero comprábamos un pan, luego pagábamos una cena, luego una cita... Y así necesitábamos más y más... La gente se volvía criminal.
Absolutamente todo era un período anormal, agrega después pensativo. Recuerdo al primer alemán al que maté... ¡Tuve después 40 grados de fiebre durante cuatro días! ¡Qué locura! Y luego uno lo busca, lo busca solo. Lo mismo con el desarme. Establecimos un sistema: mientras el soldado caminaba, dos de “los nuestros” aparecían junto a él y el tercero lo seguía y de repente gritaba “Hände hoch” y le ponía un dedo en la espalda. Si reaccionaba, los que estaban a sus lados lo agarraban de las manos y el que estaba detrás, le disparaba o le pegaba en la cabeza con la culata. Íbamos al barrio de Ochota a practicar disparos y lucha. Yo practicaba judo. En judo hay dos cosas importantes, saber cómo respirar y saber cómo caerse.
En el otoño de 1943, la ofensiva alemana en el frente oriental se derrumba. Comienza el avance del Ejército Rojo. Una parte del comando del Ejército Nacional polaco lo ve como una oportunidad de liberación de la ocupación alemana. Sin embargo, el brazo armado del Gobierno Polaco en el exilio, bajo el mando del general
Niepokój wzmożył się kiedy to w kwietniu 1943 roku zostały ujawnione zbrodnie dokonane na polskich oficerach w lasku katyńskim. Śmierć generała Grota-Roweckiego z rąk nazistów oraz tragiczna katastrofa lotnicza na Gibraltarze w 1943 roku, w której ginie generał Sikorski wymusiły zmiany na najwyższych stanowiskach polskiego rządu. Nowo mianowany generał Kazimierz Sosnkowski kontynuuje politykę swojego poprzednika i przewodniczy wielomiesięcznym dyskusjom nad akcją „Burza”.
W ramach przyjętego planu, polskie oddziały miały się koncentrować poza stolicą i wkroczyć do niej po wycofaniu się Niemców, bądź w ramach wspólnego ataku z Armią Czerwoną. W sztabie AK głównym zwolennikiem rozpoczęcia działań wojskowych był generał Leopold Okulicki ps. „Niedźwiadek”, któremu zależało na zajęciu Warszawy przez AK przed Rosjanami. Polakom miała sprzyjać niestabilna wewnętrzna sytuacja Trzeciej Rzeszy, o której miałby świadczyć dokonany dwudziestego lipca zamach na Hitlera.
Decyzja o wybuchu Powstania rodzi się w chaosie i w gąszczu sprzecznych informacji. Ostateczny rozkaz zostaje podjęty dopiero 31 lipca. Jednakże Powstańcy już od kilku dni gotowali się do walki.
Dowództwo obawiało się, żeby nie doszło do spontanicznego wybuchu Powstania. To dopiero byłaby tragedia. Mieliśmy taką chęć zemsty za te poniżenia, za ten ucisk.
Grot-Rowecki, se distancia en sus mensajes al jefe del gobierno polaco, general Władysław Sikorski, de la idea de cooperar con los soviéticos. La desconfianza incrementa aún más cuando en abril de 1943 se revelan los crímenes contra oficiales polacos en el bosque de Katyn. La muerte del general Grot-Rowecki a manos de los nazis y el trágico accidente aéreo en Gibraltar en 1943, en el que muere el general Sikorski, forzaron cambios de los cargos más altos del gobierno polaco. El recién nombrado general Kazimierz Sosnkowski continúa la política de su predecesor y preside varios meses de discusión sobre los posibles escenarios de la operación “Tempestad”.
Como parte del plan adoptado, las tropas polacas debían concentrarse fuera de la capital y entrar después de que los alemanes se retiraran o como parte de un ataque conjunto con el Ejército Rojo. Dentro del Estado Mayor del Ejército Nacional, prevalió la opinión del general Leopold Okulicki alias “Niedźwiadek”, principal partidario del lanzamiento de las operaciones militares, quien consideraba importante tomar Varsovia antes de la entrada de los rusos. El fallido atentado contra la vida de Hitler ocurrido el 20 de julio 1944 parecía demostrar la creciente inestabilidad interna del Tercer Reich.
La decisión sobre el estallido del Levantamiento nace en el caos y en un laberinto de informaciones contradictorias. La orden final no se toma hasta el 31 de julio. Sin embargo, los insurgentes se habían estado preparando para luchar durante varios días.
JANUSZ STASIEWICZ
Godzina „W” – wtorek, godzina 17:00, 1 sierpnia 1944 roku wyznacza początek trwającego 63 dni Powstania Warszawskiego. La hora “W”, el martes, 1 de agosto de 1944, a las 17:00 hs, marca el comienzo del Levantamiento de Varsovia, que duró 63 días.

Nieważne jak byliśmy uzbrojeni, chcieliśmy odwetu. To była nasza motywacja do walki. Godzina „W” – wtorek, godzina 17:00, 1 sierpnia 1944 roku wyznacza początek trwającego 63 dni Powstania Warszawskiego.
Janusz Stasiewicz o Powstaniu opowiada rozemocjonowany, ale z wielką dokładnością – jakby ten wir wydarzeń, w którym się znalazł miał miejsce wczoraj, a nie osiemdziesiąt lat temu. Duch, jaki panował podczas Powstania, to było coś fantastycznego. Ja mówię o tym z punktu widzenia chłopca, który miał 16 lat. Ja byłem prawdziwym kowbojem. Dla mnie ta wojna miała w sobie pewien urok, nie myślałem, co będzie jutro. Brałem życie w każdej minucie, w każdej sekundzie, żyłem „teraz”. Nie martwiłem się, co będę jadł, w co się ubiorę, czy będzie zimno czy gorąco. Liczyło się tylko „teraz”.
El comando temía el estallido de un Levantamiento espontáneo. Esto habría sido una tragedia. Teníamos un gran deseo de venganza por toda la humillación, por toda la opresión. No importaba la escasez de armas, queríamos revancha. Esa fue nuestra motivación para luchar. La hora “W”, el martes 1 de agosto de 1944, a las 17:00 hs, marca el comienzo del Levantamiento de Varsovia, que duró 63 días.
Janusz Stasiewicz habla sobre el Levantamiento muy emocionado, pero con una gran precisión, como si este torbellino de sucesos, en el que se encontró, hubiera tenido lugar ayer, y no hace ochenta años. El espíritu que prevaleció durante el Levantamiento fue fantástico. Estoy hablando de eso desde el punto de vista de un niño de 16 años. Me sentía como un verdadero cowboy. Para mí, la guerra tenía cierto encanto, no pensaba lo que sucedería al día siguiente. La vida se vivía en cada minuto, cada segundo. Vivía solo “ahora”. No me preocupaba por lo qué comería, cómo me vestiría, si haría frío o calor. Solo el “ahora” contaba.
Dla mnie ta wojna miała w sobie pewien urok, nie myślałem, co będzie jutro.
Brałem życie w każdej minucie, w każdej sekundzie, żyłem “teraz”.
Para mí, la guerra tenía cierto encanto, no pensaba lo que sucedería al día siguiente. La vida se vivía en cada minuto, cada segundo. Vivía solo “ahora”.
W dokumentacji Muzeum Powstania Warszawskiego znajduje się biogram Janusza Stasiewicza: stopień – kapral; numer legitymacji AK – 18193; nazwisko konspiracyjne – Kulpiński; oddział – Armia Krajowa – Grupa „Północ”
zgrupowanie „Sienkiewicz”, następnie odcinek „Kuba” – „Sosna” – batalion „Gozdawa” –kompania motorowa „Orlęta” – I pluton; szlak bojowy – Stare Miasto – kanały – Śródmieście Północne; pseudonim – „Tatar”. Niepozorny zbiór słów w rzeczywistości jest opisem piekła, które zapanowało na ulicach Warszawy.
Szczęście było niesamowite. Człowiek był tam dlatego, że chciał i dlatego, że przeznaczenie go tam postawiło. Jedynie jest strach, ale to można opanować. To jest odruch naturalny, prawo uniwersalne.
Jeżeli ktoś mówi, że się nie bał, to kłamie. Wszyscy się baliśmy. Ja nie byłem bohaterem. Wiem, że moi dowódcy napisali o mnie, że byłem dobrym żołnierzem. Za takiego się miałem, dobrego żołnierza, a nie bohatera, robiłem to, co trzeba wykonać.
Chociaż muszę przyznać, że byłem agresywny… ale to w ramach zemsty za śmierć matki.
Pierwsze dni Powstania są obiecujące. Warszawa walczy pod dowództwem pułkownika
Antoniego Chruściela ps. Monter i udaje się opanować Śródmieście, Stare Miasto, Wolę i Powiśle oraz część Ochoty, Mokotowa i Żoliborza. Jednym z największych sukcesów jest zajęcie niemieckich magazynów na Stawkach.
Bohaterski wyczyn Oddziału Dyspozycyjnego
„A” zapewnia wikt dla wielu warszawiaków, chociaż najbardziej wpływa na powstańczy wizerunek: hełm, bryczesy i pasiasta bluza.
En la documentación del Museo del Levantamiento de Varsovia se encuentra esta nota biográfica de Janusz Stasiewicz: “rango – cabo; número de identificación AK-18193; nombre clandestino – Kulpiński; división – Ejército Nacional – Grupo „Norte” – agrupación „Sienkiewicz”, después sección “Kuba” – “Sosna” – batallón “Gozdawa” – Compañía de motor “Orlęta” –1er pelotón; itinerario durante los combates: Ciudad Vieja – canales – Śródmieście; alias –“Tatar”. Un conjunto de palabras aparentemente insignificantes, en realidad es una descripción del infierno que estalló en las calles de Varsovia.
La felicidad era asombrosa. Uno estaba allí porque quería y porque el destino lo puso allí. Teníamos miedo, pero eso se puede dominar. Es un reflejo natural, una ley universal. Si alguien te dice que no tenía miedo, está mintiendo. Todos teníamos miedo. Yo no fui un héroe. Sé que mis comandantes me apreciaban como a un buen soldado. Y así me consideraba yo: un buen soldado, no un héroe. Hice lo que tuve que hacer. Aunque tengo que admitir que era agresivo... pero eso era parte de mi venganza por la muerte de mi madre.
Los primeros días del Levantamiento son prometedores. Varsovia lucha bajo el mando del coronel Antonio Chruściel alias “Monter” y se logra tomar el control de Śródmieście, la Ciudad Vieja, Wola y Powiśle, así como una parte de los barrios de Ochota, Mokotów y Żoliborz. Uno de los mayores éxitos es la toma de los almacenes alemanes en la calle Stawki. La hazaña heroica de la División “A” es una fuente de provisiones para muchos habitantes de Varsovia, e influye aún más en la imagen de los insurgentes: casco, calzones y una sudadera de rayas.
Zdobyczna, używana przez niemiecki Wermacht, gruba jesienna bluza była dla Powstańców doskonałym kamuflażem. Brunatna kolorystyka powodowała, że skutecznie znikali oni w gruzach rozbitych budynków oraz myliła Niemców, którzy przepuszczali Powstańców jako „swoich”. Moda na panterkę rozprzestrzeniła się na całą Wolę i Starówkę. Jak zdobyliśmy Stawki, to właściwie mieliśmy SS-mańskie mundury. Ci, którzy w Śródmieściu zdobyli magazyny policji, to wszyscy na granatowo ubrani – mundury policyjne. My mieliśmy panterki, wszyscy nam zazdrościli, bo za panterki można było handlować. Też jak spadły niektóre spadochrony, robiliśmy wtedy z nich chusteczki. Chusteczki z nylonu to było coś. I to taka powstańcza moda.
Stasiewicz podobnie jak ojciec, walczy w grupie „Północ”, na Starym Mieście. Kanałami chodziliśmy na Żoliborz po broń, mieliśmy parę dni szalonego stracha, bo została przerwana komunikacja w kanałach. Jeśli byśmy nie wrócili, to koledzy pomyśleliby, że uciekliśmy, że jesteśmy tchórzami. Na szczęście udało się wrócić z zapasem broni. Kanały były dla Powstańców główną formą komunikacji. Zbudowane w latach 70. XIX wieku z inicjatywy ówczesnego prezydenta miasta
Sokratesa Starynkiewicza, miały długość ponad 130 km, z czego powstańcze „trasy” liczyły około 25 km. Kanały miały różne rozmiary, wahały się od 60 x 110 do 180 x 225 cm.
Bezpośrednim dowódcą Janusza jest porucznik
Stanisław Srzednicki, ps. „Stach”. Przed wojną
zapalony instruktor harcerski i główny animator młodzieżowej organizacji „Orlęta”. W czasie
Powstania dowodzi kompanią „Orląt”.
La gruesa sudadera de otoño utilizada por los soldados de Wermacht era un camuflaje perfecto para los insurgentes. Su color marrón les permitía desaparecer entre los escombros y además confundía al enemigo. Después de unos días, la moda de la sudadera de rayas se extendió por Wola y la Ciudad Vieja. Cuando tomamos los almacenes de la calle Stawki, parecíamos de las SS, y los que tomaron los almacenes policiales en Śródmieście llevaban los uniformes azules de la policía. Nuestras sudaderas de rayas les daban envidia a todos, porque se podían intercambiar por muchas mercancías. Después, cuando cayeron algunos paracaídas, nos fabricamos unos pañuelos con la tela. Los pañuelos de nylon eran lo máximo. Y así era la moda a lo insurgente.
Al igual que su padre, Stasiewicz combate en el grupo “Norte” en la Ciudad Vieja. Ibamos por las alcantarillas de Żoliborz a buscar armas, tuvimos unos días de miedo loco, porque la comunicación se interrumpió por un tiempo. Si no hubiéramos regresado , los colegas habrían pensado que nos escapamos, que somos cobardes. Logramos volver con un suministro de armas. Las alcantarillas eran la principal vía de transporte para los insurgentes. Construidas en la década de 1870 por iniciativa del entonces presidente de la ciudad Sokrates Starynkiewicz, tenían más de 130 km de largo, de los cuales los insurgentes utilizaban unos 25 km. Las alcantarillas tenían diferentes tamaños que iban desde 60x110 a 180x225 cm.
El comandante directo de Janusz es el teniente Stanisław Srzednicki, alias “Stach”. Antes de la guerra fue un gran instructor de los scouts y el principal animador de la organización scouts “Orlęta”.
Jak ma ktoś zginąć, to zginie.


Si alguien está predestinado a morir, va a morir.
Mimo że jest ranny już w trakcie pierwszych dni Powstania, decyduje się na kontynuowanie walk. W połowie sierpnia zostaje przeniesiony do dowództwa odcinka na stanowisko oficera do zadań specjalnych. Ginie od pocisku artyleryjskiego w czasie odpierania natarcia niemieckiego na ratusz.
Jak ma ktoś zginąć, to zginie. Ja mam zdjęcie kolegów, nawet się podpisali na tym zdjęciu, już nie żyją. Stoimy w gruzach na placu Zamkowym... i był tam stary rower… i ktoś pyta: “kto zrobi, rundkę na rowerze?” A ja na to: Co mi dacie? Napijemy się wódki. I cóż, zrobiłem to – opowiada głośno się przy tym śmiejąc – najlepszy rowerzysta na świecie pod gradem kul niemieckich.
W połowie sierpnia Niemcy zaczynają odbijać poszczególne warszawskie dzielnice. W tym samym czasie do Auschwitz z obozu przejściowego w Pruszkowie docierają pierwsze i najliczniejsze transporty – około 6 tysięcy warszawiaków. Ostateczna liczba deportowanych przez Niemców z Warszawy i okolic wynosi około 650 tysięcy, z czego 55 tysięcy trafia do obozów koncentracyjnych, w tym 13 tysięcy do Auschwitz. Trzynastego sierpnia Niemcy zajmują Stawki, zamykając pierścień Starego Miasta.
Powstańcy bronią Starówki kolejne dwa tygodnie, aż do trzydziestego pierwszego sierpnia. Wówczas następuje nieudana próba przebicia się oddziałów z grupy „Północ” do Śródmieścia, w wyniku której ponad 300 osób jest rannych i zabitych.
Durante el Levantamiento comanda la compañía “Orlęta”. Aunque ya está herido durante los primeros días del Levantamiento, decide continuar la lucha. A mediados de agosto es transferido al comando de tareas especiales. Muere de un proyectil de artillería mientras repele un ataque alemán contra el ayuntamiento.
Si alguien está predestinado a morir, va a morir. Tengo una foto con mis colegas, la firmaron atrás, ya están todos muertos. Estamos en la Plaza del Castillo, alrededor solo escombros y una vieja bicicleta... alguien pregunta: “¿quién se atreve a dar una vuelta en bici?” Y yo digo: ¿Qué me ofrecen en cambio? “Tomaremos vodka”. Y bueno, lo hice, dice riendo a carcajadas, el mejor ciclista del mundo bajo una lluvia de balas alemanas.
A mediados de agosto, los alemanes comienzan a recuperar el control en diferentes barrios de Varsovia. Al mismo tiempo, tienen lugar los primeros y más numerosos transportes de personas, alrededor de 6.000 llegan a Auschwitz desde el campamento de tránsito en Pruszków. El número final de personas deportadas por los alemanes desde Varsovia y sus alrededores es de aproximadamente 650.000, de los cuales 55.000 van a campos de concentración, incluyendo 13.000 al de Auschwitz. El 13 de agosto, los alemanes ocupan la calle Stawki cerrando de esta manera el anillo alrededor de la Ciudad Vieja. Los insurgentes siguen defendiendo el casco antiguo durante las siguientes dos semanas, hasta el 31 de agosto, cuando las tropas del grupo “Norte” intentan romper el cerco y avanzar hasta al centro de la ciudad. No lo logran y más de 300 personas resultan heridas y muertas.
Zostaliśmy na osłonie Starówki, to było pierwszego września. Dali nam nawet więcej amunicji, żeby Niemcy się nie zorientowali, że wszyscy się wycofali kanałami. Ale nam nie dali odwołania. Wysłaliśmy jednego kolegę, bo wszędzie cisza i przychodzi cały blady… i mówi: „Chłopaki, tu jest zupełnie pusto! Nikogo nie ma!” Postanowiliśmy przejść kanałami w nocy. Już znaliśmy kanały po Żoliborzu, więc poszliśmy w drugą stronę na Śródmieście, włazem na Wareckiej. Do Banku
Polskiego, przeszliśmy na plac Krasińskich i tam był właz. Naprzeciwko była biblioteka i Urząd Akt Dawnych, pamiętam wielkie książki porozrzucane na ulicy.
Jeden z naszych kolegów był ranny, właściwie było widać płuca, nie było krwi, tylko białe płuca... i mówi „dobij mnie”. Niemcy bagnetami by go pokłuli. Ja nacisnąłem lekko na spust spust, nagle on odwrócił głowę – spojrzał na mnie i dostał takie wielkie oczy… odwróciłem się i uciekłem… zostawiłem go. Jak uciekałem, 30 metrów, na ulicy Długiej Niemcy już byli. Dostałem serię z karabinu po nogach, żadna kula mnie nie ruszała, ale tam były futryny i kawał drewna wbił mi się w nogi i się przewróciłem… kule przeszły mi po głowie. Była 4 rano... miałem karabin, daleko był korytarz i były spalone domy. I słyszę kroki Niemców. Koledzy byli daleko. Wychyla się hełm niemiecki… Okazało się, że to był nasz ranny żołnierz.
Później na czworaka doczołgałem się pod taki okrąglak z ogłoszeniami i tam wskoczyłem do włazu. Dołączyli do mnie koledzy. W sumie było nas wtedy ośmiu. Nie mieliśmy sił, więc wysłano łączników, którzy nam pomogli.
El 1 de septiembre nos quedamos en la Ciudad Vieja. Nos dieron aún más municiones para que los alemanes no se dieran cuenta de que todos se habían retirado por las alcantarillas. Y no nos permitieron retirarnos. Enviamos a un compañero porque parecía todo demasiado tranquilo alrededor. Volvió pálido... y dice: “¡Chicos, no queda nadie aquí!” Decidimos retirarnos por las alcantarillas de noche. Ya conocíamos las rutas alrededor de Żoliborz, así que fuimos en dirección opuesta a Śródmieście entrando por una boca en la calle Warecka. Hasta el Banco Polaco, luego subimos a la Plaza Krasińskich, donde había otra escotilla. Enfrente estaba la biblioteca y la Oficina de Registros Históricos, recuerdo grandes libros dispersos por la calle.
Uno de nuestros colegas resultó herido, se le veían los pulmones, no había sangre, solo pulmones blancos ... y dijo “mátame”. Porque si no, los alemanes lo iban a hacer con las bayonetas. Aprete ligeramente el gatillo, de repente él giró la cabeza, me miró y tenía unos ojos tan grandes... Me di la vuelta y me escapé... Lo dejé. Corrí unos 30 metros por la calle Długa, los alemanes ya estaban allí. Me dispararon una serie, no me alcanzó ninguna bala, pero un pedazo de madera se me clavó en la pierna y me caí... me pasaron más balas encima de la cabeza. Eran las 4 de la mañana... Tenía un rifle, a lo lejos veía un pasillo entre los escombros y las casas quemadas. Y escucho los pasos de los alemanes. Mis compañeros estaban muy lejos. De repente se asoma un casco alemán… Resultó que era uno de nuestros soldados que estaba herido. Más tarde, a gatas, me metí debajo de un poste con afiches y salté a la escotilla allí. Los colegas se unieron a mí.


Jak wyszliśmy z tego włazu, zrobiliśmy koło, zaczęliśmy tańczyć. „Kurwa jego mać, żyjemy chłopaki!” krzyczeliśmy wszyscy. Januszowi łamie się głos i ociera łzy.
W ponadmilionowym mieście, po miesiącu walk, zaczęło brakować żywności i wody. Cywile prowadzili rekwizycję żywności, alianci wspomagali miasto zrzutami. Zjadane jest wszystko
konie, koty, psy. Jedzenie podczas Powstania?
Wszystko co się dało. Głównie „kasza pluj”. Mieliśmy jęczmień z browaru Haberbuscha z łuską, więc gotowaliśmy ten jęczmień. Łuski trzeba było wypluwać, więc „kasza pluj”.
Jak byliśmy w Alejach Jerozolimskich tam była apteka. W podziemiach mieli gotowany olej – pokost. My mieliśmy chleb z robakami i w nocy, jak nie było widać, to go smażyliśmy w tym pokoście. Raz przyszedł jeden kolega i się tak zajadał tym chlebem smażonym: „Aleście mi, chłopaki, niespodziankę dzisiaj zrobili!”.
En total, éramos ocho. No teníamos fuerzas, así que nos enviaron a unos oficiales de enlace para que nos ayudaran. Cuando salimos por la escotilla, hicimos un círculo y comenzamos a bailar. “¡A la mierda, muchachos estamos vivos!” gritamos todos. A Janusz se le rompe la voz y se seca las lágrimas.
Después de un mes de combates, en la ciudad de más de un millón de habitantes, empezó a faltar comida y agua. Los civiles requisaban comida, mientras los aliados ayudaban con cargas aéreas. Se comía todo: caballos, gatos, perros. ¿Comida durante el Levantamiento? Todo lo que se podía. Principalmente “las gachas escupidas”. Teníamos cebada de la cervecería Haberbusch con cáscara, así que la cocinábamos. Las cáscaras se escupían, así que le pusimos el nombre de “las gachas escupidas”.
Había una farmacia en Aleje Jerozolimskie que almacenaba aceite en el sótano. Nos quedaba pan con gusanos y por la noche, cuando no nos veían, lo freíamos en este aceite. Una vez se lo ofrecimos a un compañero y le pareció una delicia. “ Chicos que grande sorpresa me hicieron”
Januszowi
łamie się głos i ociera łzy. A Janusz se le rompe la voz y se seca las lágrimas.
Pod koniec września było wiadomo, że Powstanie Warszawskie zakończy się niechybną klęską. W nocy z 2 na 3 października w podwarszawskim Ożarowie w kwaterze Ericha von dem Bacha, przedstawiciele Komendy Głównej AK z rozkazu generała Bora-Komorowskiego podpisali układ o zaprzestaniu działań wojennych.
O gehennie, którą przeszli Powstańcy, najboleśniej opowiadają liczby: Powstanie trwało 63 dni, zginęło około 16 tysięcy żołnierzy AK, 25 tysięcy zostało rannych; zginęło od 150 do 180 tysięcy cywilów, którzy ponieśli śmierć w wyniku masowych niemieckich egzekucji lub bombardowań; ze zwłok pomordowanych na Woli Polaków zebrano 12 ton popiołów; zniszczono około 72 % zabudowy mieszkalnej i 90 % warszawskich zabytków.
W Powstaniu najboleśniejsze
było zawieszenie broni. My byliśmy zupełnie załamani.
Pamiętam był taki spalony dom i oddaliśmy w niego serię strzałów. Przechodził akurat tamtędy taki pułkownik i myśmy płakali… i on też zaczął płakać… ale mówił, żebyśmy nie strzelali… bo co, jak nie podpiszą, a my marnujemy amunicję. Jednak przyszedł rozkaz z Londynu. Wielkość Powstania to był duch – to była mieszanka patriotyzmu, odwetu, zemsty i czasami bezradności.
A finales de septiembre, estaba claro que el Levantamiento de Varsovia terminaría en una derrota. En la noche del 2 al 3 de octubre, en Ożarów, cerca de Varsovia, en el cuartel general de Erich von dem Bach, los representantes del Cuartel General del Ejército Nacional, por orden del general Bór-Komorowski firmaron un acuerdo sobre el cese de las hostilidades.
Las estadísticas cuentan la historia de la terrible experiencia que sufrieron los insurgentes: el Levantamiento duró 63 días, murieron alrededor de 16.000 soldados del Ejército Nacional, 25.000 fueron heridos; entre 150.000 y 180.000 civiles murieron como resultado de ejecuciones masivas alemanas o de bombardeos; se recogieron 12 toneladas de cenizas de los cadáveres de los polacos asesinados en Wola; alrededor del 72 % de los edificios residenciales y el 90 % de los monumentos históricos de Varsovia fueron destruidos.
En el Levantamiento lo más doloroso fue el armisticio. Estábamos completamente deprimidos.
Recuerdo que disparamos una serie a una casa quemada. Justo un coronel estaba pasando y nos vio llorar... y él también comenzó a llorar... pero dijo que no deberíamos disparar... porque ¿qué pasa si no firman, y nosotros desperdiciamos municiones? Sin embargo, llegó la orden desde Londres. La grandeza del Levantamiento era su espíritu: era una mezcla de patriotismo, revancha, venganza y, a veces, impotencia.
Niemcy, pod naciskiem władz brytyjskich, zgadzają się na przyznanie żołnierzom AK praw jenieckich. Nie mogli oni zostać wysłani do obozów koncentracyjnych, ani do pracy przymusowej w Niemczech, za to mieli zostać umieszczeni w obozach jenieckich, w których przestrzegano konwencji genewskiej. Janusz Stasiewicz trafia do obozu Stalag 318/VIII F (344) Lamsdorf w Łambinowicach.
Wielkość Powstania
Bajo la presión de las autoridades británicas, Alemania acepta conceder a los insurgentes derechos de prisioneros de guerra. No podían ser enviados a campos de concentración o campos de trabajos forzados en Alemania, sino que debían ser instalados en campos de prisioneros de guerra en los que se aplicaba la Convención de Ginebra. Janusz Stasiewicz fue internado en el campo Stalag 318/VIII F (344) Lamsdorf en Łambinowice.
La grandeza del Levantamiento era su espíritu: era una mezcla de patriotismo, revancha, venganza y, a veces, impotencia.
Do tego obozu przetransportowano około 6 tysięcy Powstańców, trafili tam między innymi Roman Bratny, Stanisław Ryszard Dobrowolski, Aleksander Gieysztor i Witold Pilecki oraz grupa około 600 niepełnoletnich Powstańców. Warunki bytowe były tragiczne. Jeńcy, stłoczeni w wielkich salach, pracowali ponad siły przy niskich temperaturach i skromnych racjach żywieniowych. Dla wielu jednak był to obóz przejściowy. Stasiewicz w obozie pozostaje do marca 1945, następnie zostaje przeniesiony do Stalagu VII B Memmingen. Po uwolnieniu obozów przez aliantów jedzie do Włoch i wstępuje do II Korpusu.
We Włoszech, po zakończeniu walk o Bolonię, Korpus przechodzi pod dowództwo brytyjskie i kwateruje się w okolicach Ankony, gdzie do końca wojny znajdowała się Kwatera Główna.
Junto con unos 6.000 insurgentes, entre ellos también: Roman Bratny, Stanisław Ryszard Dobrowolski, Aleksander Gieysztor, Witold Pilecki y un grupo de unos 600 adolescentes que combatieron en el Levantamiento. Las condiciones de vida eran trágicas. Los prisioneros permanecían en salas grandes abarrotadas, trabajaban duro a bajas temperaturas y con raciones de comida insuficientes. Para muchos fue un campamento de tránsito. Stasiewicz permaneció en el campo hasta marzo de 1945, luego fue transferido a Stalag VII B Memmingen. Después de la liberación de los campos por los aliados, viaja a Italia y se une al II Cuerpo.
En Italia, después del final de los combates en Bolonia, el II Cuerpo Polaco queda bajo el mando británico y fija su sede cerca de Ancona, donde permanece hasta el final de la guerra.
to był duch - to była mieszanka patriotyzmu, odwetu, zemsty i czasami bezradności.

Jednakże liczne oddziały były rozmieszczone na terenie całego Półwyspu Apenińskiego. Do ówczesnych działań należała m.in. służba wartownicza i garnizonowa, działania zabezpieczające czy szkolenia.
Ja jak przyszedłem do II Korpusu, trafiłem do komisji rewizyjnej. Miałem stopień kaprala i nazywałem się Kulpiński. Poprosiłem o to, żeby zwrócono mi mój stopień i nazwisko – Stasiewicz. To jest moja nowa legitymacja. Pokazuje mi z dumą swoje nowe, „prawdziwe” dokumenty. Później był bardzo krytyczny moment, dlatego, że Anglicy radzili nam wrócić do Polski mówili, że jest porozumienie, że będą wybory i demokracja. Mieliśmy jechać całym Korpusem do Polski, ale dowództwo się nie zgodziło. Anglicy mieli nas rozbroić. Dla nas miał to być śmiertelny marsz. Zabrali nas więc do Anglii i tam nas rozbroili.
Argentyna okazuje się wyborem zupełnie przypadkowym. Pierwszą destynacją miała być Kanada. We Włoszech pisaliśmy listy do Stanów Zjednoczonych, „Pen Friend”. Ja dostałem m.in. odpowiedź z Kanady. Napisała do mnie pewna młoda dziewczyna i zaczęliśmy flirtować listownie. Jej rodzina mnie nawet tam zaprosiła. Jak pojechałem do Londynu, spotkałem grupę przyjaciół. Powiedzieli mi, że idą do Ambasady Argentyńskiej. Wiedziałem trochę o Argentynie, bo zbierałem znaczki i powiedzieli mi „słuchaj, tam za rok jesteś milionerem!” To mi się podobało! Zawierzył swoje życie losowi – pierwsze pozwolenie, które przyjdzie – tam pojedzie. Do Argentyny przyjechałem w 1949 roku. Chociaż mi się wydaje, że się pomyliłem – śmieje się.

Sin embargo, numerosas tropas se extendieron por toda la península itálica. Las actividades incluían, entre otras, servicio de guardia y guarnición, medidas de seguridad o formación.
Cuando llegué al II Cuerpo Polaco, me designaron al comité de auditoría. Era cabo y seguía con el apellido de Kulpiński. Pedí que me devolvieran mi título y mi nombre: Stasiewicz. Esta es mi nueva identificación. Me muestra con orgullo sus nuevos documentos “reales”.

Más tarde, hubo un momento muy crítico, porque los ingleses nos aconsejaron que volviéramos a Polonia, dijeron que había un acuerdo, que habría elecciones y democracia. El II Cuerpo Polaco completo iba a ir a Polonia, pero el comando no estuvo de acuerdo. Los ingleses debían desarmarnos. Para nosotros habría sido una marcha letal. Entonces nos llevaron a Inglaterra y nos desarmaron allí.
Argentina resulta ser una elección completamente casual. Canadá iba a ser el primer destino. En Italia, escribíamos cartas a los Estados Unidos, se llamaban “Pen Friend”. Recibí una respuesta de Canadá, entre otras. Una joven me escribió y comenzamos a coquetear por correo. Su familia incluso me invitó allí. Pero, cuando fui a Londres, me encontré con un grupo de amigos. Me dijeron que iban a la Embajada Argentina. Sabía algo sobre Argentina solo porque coleccionaba estampillas y ellos me dijeron “sabes, allí en un año eres millonario!” ¡Eso me gustó! Confió su vida al destino, y decidió irse al primer país que le conceda el permiso de residencia. Así que vine a Argentina en 1949. Aunque creo que me equivoqué, se ríe.
W Argentynie nie ma nikogo. Osiedla się w Buenos Aires, gdzie poznaje swoją żonę Polkę, Bogusławę Polechowicz, urodzoną na Wołyniu. Podczas naszego wspólnego spotkania z dumą oświadcza, że są typowym polskim małżeństwem. Ona, podobnie jak duża część polskiej ludności z Kresów, zostaje wraz z rodziną wywieziona na Syberię. W 1941 roku jej ojciec przyłącza się do Armii generała Andersa i rodzina rozpoczyna wędrówkę do Persji, Afryki, Anglii, aby ostatecznie po II wojnie znaleźć się w Argentynie.
No tiene a nadie en Argentina. Se queda en Buenos Aires, donde conoce a su esposa, Bogusława Polechowicz también polaca, nacida en Volhynia. Declara con orgullo que son un matrimonio polaco típico. La esposa, como gran parte de la población polaca de los Confines Orientales (Kresy Wschodnie), fue llevada con su familia a Siberia. En 1941, su padre se une al Ejército del general Anders y la familia comienza su viaje a Persia, África, Inglaterra, y finalmente se encuentran en Argentina después de la Segunda Guerra Mundial.
Tutaj się spotkaliśmy i tutaj się pobraliśmy. Zresztą, dla mnie największym zwycięstwem na polu walki, to były właśnie te nasze sześćdziesiąt cztery lata małżeństwa.
Argentyna nie oszczędziła Januszowi Stasiewiczowi zawodów. Wrodzona przedsiębiorczość, kontaktowość zapewniły powodzenie finansowe, stał się bowiem głównym importerem ekskluzywnej aparatury medycznej na cały kraj.
Później jednak stracił to, na co sobie zapracował. W trakcie Powstania koleżeństwo było wielkie. W Argentynie popełniłem dużo błędów, bo za bardzo wierzyłem ludziom. W czasie akcji jeden człowiek jest niewiele wart, liczy się grupa.
Aquí nos conocimos y aquí nos casamos. De todos modos, para mí, la mayor victoria en el campo de batalla fueron nuestros sesenta y cuatro años de matrimonio.
Argentina no le ahorra decepciones a Janusz Stasiewicz. Su carácter emprendedor y sociable le aseguraron el éxito financiero, se convirtió en el principal importador de una marca de equipos médicos en el país. Sin embargo, más tarde pierde lo que había ganado. Durante el Levantamiento, el compañerismo era excepcional. Cometí muchos errores en Argentina porque creía demasiado en la gente. En el combate, un hombre solo no tiene tanto valor, es el grupo lo que cuenta.
Wiedziałem trochę o Argentynie bo zbierałem znaczki i powiedzieli mi „słuchaj, tam za rok jesteś milionerem!”
Sabía algo sobre Argentina solo porque coleccionaba estampillas y ellos me dijeron “¡sabes, allí en un año eres millonario!”


Zresztą,
dla mnie największym zwycięstwem na polu walki, to były właśnie te nasze sześćdziesiąt cztery lata małżeństwa.
Liczą się koledzy, którzy pilnują ci pleców, którzy cię osłaniają. Za błędy, brak zaufania płaciło się życiem. Ja te wartości zastosowałem w Argentynie i kosztowało mnie to dużo pieniędzy. W trakcie wojny, jak się handlowało, to nie było papieru, uściśnięcie ręki scementowało każdą umowę. A mało kto tutaj mi dotrzymał słowa i to mnie boli.
Teraz w wieku dziewięćdziesięciu czterech lat wiem, że należy się cieszyć tym, co się ma: krew możesz kupić, ale życia nie możesz kupić; możesz kupić mieszkanie, ale ogniska domowego nie możesz kupić; możesz kupić lekarza, ale zdrowia nie; możesz kupić bibliotekę, ale kultury nie. Możesz kupić władzę, ale szacunku nie można kupić. Kochane pieniążki, tylko...
De todos modos, para mí, la mayor victoria en el campo de batalla fueron nuestros sesenta y cuatro años de matrimonio.
Lo importante son los compañeros que protegen tu espalda, que te cubren. Pagas con tu vida por los errores y por la falta de confianza. Traté de aplicar estos valores en Argentina y eso me costó mucho dinero. Durante la guerra, cuando se hacía negocios se cerraba todo con un apretón de manos, no había papel. Aquí pocos me cumplieron con sus palabras y eso me duele.
Ahora, a los noventa y cuatro años, ya sé que hay que disfrutar de lo que tienes: puedes comprar sangre, pero no puedes comprar la vida; puedes comprar una casa, pero no puedes comprar un hogar; puedes comprar un doctor, pero la salud no; puedes comprar una biblioteca, pero no la buena educación. Puedes comprar el poder, pero el respeto no se puede comprar. El dinero no lo es todo.
Podczas naszego ostatniego spotkania Janusz Stasiewicz, mając 94 lata, odbiera swój pierwszy polski paszport.
Durante nuestro último encuentro, Janusz, a los 94 años de edad, obtiene su primer pasaporte polaco.
Historia na czym polega? Żeby była prawda, tylko wtedy ma wartość.
Jak jest „robiona”, to nie ma wartości. My się czasami boimy prawdy, a prawda jest wygodna. „Źle zrobiłem - przepraszam, proszę o wybaczenie”.
Lepiej nie komplikować sobie życia... ale ja się ostatnio filozofem robię.
La historia, ¿de qué se trata? Tiene valor solo si cuenta la verdad.
Si la historia se fabrica, no tiene valor. A veces tenemos miedo de la verdad, pero la verdad es conveniente.
“Hice mal, lo siento y pido disculpas”.
¿Para qué complicarse la vida?...
últimamente me he convertido en un filósofo.

Franciszek Ślusarz

PISAŁEM LISTY NA GAZECIE, TECHNICZNYM
OŁÓWKIEM. ROBIŁO SIĘ
TAKI TRÓJKĄT I TO BEZ
ZNACZKA SIĘ WYSYŁAŁO. I TA KORESPONDENCJA
DOCHODZIŁA, TO BYŁO
NIESAMOWITE.
JEDYNY LIST DOSTAŁEM,
KIEDY BYŁEM W WOJSKU
W IRAKU… JEDYNY LIST.
ESCRIBÍA CARTAS A MI FAMILIA EN PAPEL DE PERIÓDICOS Y CON UN LÁPIZ TÉCNICO. HABÍA QUE
HACER UN TRIÁNGULO, NADA MÁS, Y SE ENVIABA SIN
SELLO. Y LO INCREIBLE ES QUE
ESTA CORRESPONDENCIA LLEGABA AL DESTINATARIO.
PERO YO RECIBÍ UNA ÚNICA
CARTA, CUANDO ESTABA EN EL EJÉRCITO EN IRAK...
LA ÚNICA CARTA.

Franciszek Ślusarz w polonijnym środowisku w Buenos Aires jest postacią emblematyczną.
Przez wiele lat pełnił funkcję
Prezesa Związku Kombatantów w Argentynie, do tej pory pozostając jego aktywnym członkiem, jest również zaangażowany w działalność Związku Polaków w Argentynie.
Franciszek jest stałym i wyczekiwanym gościem najważniejszych wydarzeń polonijnych. Najswobodniej czuje się jednak w siedzibie Związku Kombatantów w dzielnicy Palermo w Buenos Aires, która jest dla niego drugim domem. Na ścianach znajdują się zdjęcia, na których w oddali pojawia się słynne wzgórze i klasztor na Monte Cassino oraz ogromna mapa ukazująca polskie tułaczki wojenne. Franciszek wspomina z sentymentem, że kiedyś, w dużej grupie, spotykali się regularnie co tydzień.
Teraz, tylko od czasu do czasu ktoś przyjdzie, ale raz w miesiącu nieprzerwanie organizujemy uroczyste kolacje. Miałam kiedyś przyjemność uczestniczenia w takim wieczorze, który przypominał połączenie świąt Bożego Narodzenia oraz hucznie obchodzonych polskich imienin.
Franciszek Ślusarz es una figura emblemática para la colectividad polaca de Buenos Aires. Durante muchos años fue presidente de la Asociación de Ex-Combatientes Polacos en la República Argentina. Hasta ahora sigue siendo un miembro activo de la Asociación, también está comprometido con las actividades de la Unión de los Polacos en Argentina.
Franciszek es un invitado habitual y esperado en los eventos más importantes de la colectividad polaca. Donde se siente más cómodo, es en la sede de la Asociación de Ex-Combatientes en el barrio de Palermo de Buenos Aires, que es su segundo hogar. En las paredes hay fotos, en las cuales, a lo lejos, aparece el famoso monte y el monasterio de Montecassino, y un enorme mapa que muestra los caminos de los polacos en el tiempo de guerra. Franciszek recuerda con nostalgia las reuniones de los socios, que antes eran mucho más numerosas y se organizaban todas las semanas.
Ahora solo de vez en cuando viene alguien, pero seguimos organizando nuestras cenas mensuales. Una vez tuve el placer de participar de una de estas veladas que parecía ser una mezcla de la típica cena de Navidad y los festejos del día del santo que tradicionalmente en Polonia se solía celebrar a lo grande.
W menu nie brakowało typowo polskich dań jak: bigos, pierogi, śledzie, golonka, zupa jarzynowa i koniecznie, cały zestaw deserów. Tradycyjna dawka świątecznego jedzenia na dwa dni została zaserwowana podczas jednego posiedzenia. Atmosfera, która towarzyszy tego typu spotkaniom jest wyjątkowa. Śmiech, polskie żarty, przyśpiewki i jednocześnie ogromna otwartość na każdego nowego sympatyka, nawet takiego z najmłodszych generacji, powodują, że comiesięczne „kolacje u kombatantów” cieszą się sporą popularnością.
Gdyby przyszło mi opisać Franciszka jednym zdaniem, to powiedziałabym, że jest chodzącym kompendium historii II Korpusu, do którego należał jako nastolatek. Określa z idealną precyzją pozycję poszczególnych oddziałów, dokładnie zna daty bitew oraz decyzje dowódców. Ta bezcenna wiedza z pierwszej ręki była zresztą wielokrotnie wykorzystywana w różnych nagraniach i wywiadach – Franciszek jest do nich przyzwyczajony. Swoje historie opowiada w sposób ujmujący, z lekkim wschodnim akcentem.
Akcent z ziem wschodnich po prawie 80 latach na emigracji pozostał. Urodził się w roku 1924 w Jodkiszkach (obecna Białoruś), osadzie wojskowej położonej w województwie nowogródzkim, w powiecie lidzkim. Uczęszczał do gimnazjum w Lidzie. Przed wojną, odbierałem polskie wychowanie. Mój ojciec był z Warszawy, a mama miejscowa była. Ona opowiadała takie rzeczy, że nauczyciel tajnie przychodził nauczyć polskiego, kiedy język polski za cara był zakazany. Jedyni mniej, z gwarą, ale wszyscy mówili po polsku.

Teraz, tylko od czasu do czasu ktoś przyjdzie, ale raz w miesiącu nieprzerwanie organizujemy uroczyste kolacje.
El menú con platos típicos polacos como: bigos, pierogi, arenque, codillo de cerdo, sopa de verduras y, por supuesto, un conjunto completo de postres. Toda la comida navideña que bastaría para dos días servida en una sola sesión. El ambiente que acompaña a este tipo de reuniones sociales es único. La risa, los chistes polacos, los cantos y, al mismo tiempo, una gran apertura hacia cada nuevo simpatizante, incluso a aquellos de las generaciones más jóvenes, hacen que las cenas mensuales de los ex-combatientes sean muy populares.
Si tuviera que describir a Franciszek en una sola frase, diría que es un compendio vivo de la historia del II Cuerpo, al que pertenecía de adolescente. Indica con perfecta precisión las posiciones de las unidades militares, conoce exactamente las fechas de las batallas y las decisiones de los comandantes. Este valioso conocimiento de primera mano se ha utilizado muchas veces en varias grabaciones y entrevistas; Franciszek está acostumbrado a ellas. Cuenta sus historias de una manera entrañable, con un ligero acento del Este.
El acento del Este, lo mantiene después de casi 80 años de emigración. Nació en 1924 en Jodkiszki (Iotkishki, ahora Bielorrusia), un asentamiento militar ubicado en la provincia de Nowogródek (Navahrudak), en el distrito de Lida. Antes de la guerra cursó la escuela secundaria en Lida y siguió el programa de estudios en polaco. Mi padre era de Varsovia y mi madre era local. Ella nos contaba que el idioma polaco estaba prohibido y los maestros lo enseñaban en secreto. Todos hablaban polaco. Algunos menos, con acento, pero todos lo manejaban.

Ahora solo de vez en cuando viene alguien, pero seguimos organizando nuestras cenas mensuales.
Pamiętam dosyć dobrze, że już parę miesięcy wcześniej krążyły pewne wiadomości, czuło się jakąś niepewność. Najgorsze było to, jak Sowieci wkroczyli 17 września. Moja mama się ich bała, pamiętała bolszewików. W następnych miesiącach zaczęło już brakować wszystkiego. Ja byłem wówczas w szkole w Lidzie. Po wakacjach przeniesiono szkołę do innego budynku i zmieniono system: i oczywiście został wprowadzony rosyjski. Nas uczyła taka starsza, kulturalna pani. Uznałem, że może mi się to przydać, nauczyłem się wówczas tego alfabetu. Myśmy oczywiście mówili po polsku, chociaż to było zabronione.
Rodzina Franciszka padła ofiarą masowych deportacji realizowanych na początku lutego 1940. Franciszek miał wówczas 15 lat. Pierwsze deportacje były niespodziewane, a metody stosowane przez Sowietów – bezwzględne. NKWD wchodziło do mieszkań i wydawało rozkaz o natychmiastowym opuszczeniu domu i pozostawieniu całego dobytku.
W wagonach towarowych setki rodzin były wywożone tysiące kilometrów w głąb Związku Radzieckiego. Franciszek opowiada cierpliwie i rzeczowo; to co wychodzi na pierwszy plan, to nieskrępowana młodzieńcza ciekawość, nawet w traumatycznej rzeczywistości.
Przesadzili nas w Mołodecznie, blisko granicy.
Wtedy nas pakowano po 30 osób do jednego wagonu, a w przypadku protestów grozili nam bronią.
Ta podróż trwała od 10 lutego do 3 marca. Kiedy przekroczyliśmy Ural, to wtedy otworzono wagony i trzeba było wychodzić po węgiel.
Recuerdo bastante bien que unos meses antes ya circulaban rumores, había cierta incertidumbre. Lo peor fue cuando los soviéticos entraron el 17 de septiembre. Mi madre les tenía miedo, recordaba a los bolcheviques. En los meses siguientes empezaron las penurías. Yo estaba en la escuela en Lida. Después de las vacaciones, la escuela fue trasladada a otro edificio y cambió el sistema: se impuso el ruso. Nos tocó una maestra mayor y educada. Me dije que el ruso podría ser útil para mí, y lo aprendí. Por supuesto, seguíamos hablando polaco entre nosotros, aunque estaba prohibido.
La familia de Franciszek fue víctima de las deportaciones masivas llevadas a cabo a principios de febrero de 1940. Franciszek tenía entonces 15 años. Las primeras deportaciones eran inesperadas y los métodos utilizados por los soviéticos eran implacables. El NKVD entraba a los departamentos sin avisar, dando la orden de dejar inmediatamente todas las pertenencias.
En los vagones de carga, cientos de familias fueron transportadas a miles de kilómetros adentro de la Unión Soviética. Franciszek cuenta sus historias pacientemente y con total naturalidad, lo que se destaca es una especie de curiosidad juvenil incluso hacia una realidad traumática.
Cambiamos de tren en Molodechno, cerca de la frontera. Allí, en cada carro metieron a treinta personas, en caso de protestas nos amenazaban con armas. Este viaje duró del 10 de febrero al 3 de marzo. Cuando cruzamos los Urales, nos empezaron a dejar bajar del tren para buscar carbón.
Kiedy pociąg się zatrzymał w Pietropawłowsku, to już sobie swobodnie wyszedłem i zdziwiło mnie, że były wszędzie dwujęzyczne napisy, po rosyjsku i w alfabecie łacińskim. Pomyślałem o Turcji. Okazało się, że to był Kazachstan.
Część wagonów pojechała na wschód, nas natomiast skierowano na południe. Później, kiedy się dowiedziałem, w porównaniu z innymi trafiliśmy dość dobrze. Tam były kopalnie złota, a ci, których wywieźli na Syberię, sami musieli sobie robić szałasy przy temperaturze minus 15 stopni. Ja pracowałem w kopalni z tymi Kazachami, miałem wówczas 15 lat. Do Kazachstanu trafia z całą rodziną: mama, tata oraz dwójką młodszego rodzeństwa. Kołchozową rzeczywistość
określa jako trudną, ale korzystał ze strzępków wolności.
Kazachowie dobrze nas traktowali, bardzo też szanowali starszych. Ja nauczyłem się kirgiskiego, bo myślałem, że zostaniemy tam już na zawsze.
Cuando nos detuvimos en Petropavlovsk, pude bajar libremente y me sorprendí al ver inscripciones bilingües en todas partes... en ruso y en alfabeto latín. Pensé que era Turquía. Resultó que era Kazajstán.
Algunos de los carros fueron hacia el este, nosotros nos dirigimos hacia el sur. Más tarde, entendí que, en comparación con otros, tuvimos bastante suerte. A nosotros nos asignaron a las minas de oro, y los que fueron llevados a Siberia tuvieron que construir sus chozas a una temperatura de menos 15 grados. Trabajé en la mina con estos kazajos, tenía 15 años. En Kazajstán llega toda la familia: madre, padre y dos hermanos menores. La realidad de Kolkhoz la describe como difícil, pero utilizaba trozos de libertad.
Los kazajos nos trataron bien y también respetaron a los mayores. Aprendí kirguiso porque pensé que nos quedaríamos allí para siempre.
Losy Polaków na Wschodzie zmieniły się na skutek ataku Niemiec na ZSRR. Plan Hitlera „Barbarossa” zakładał szybkie zniszczenie sił Armii Czerwonej, od Dniepru aż po kraje bałtyckie. Aby zrealizować swój plan, posyła w głąb Rosji 4 miliony żołnierzy Wermachtu.
El destino de los polacos en el Este cambió debido al ataque alemán contra la URSS. El plan de Hitler conocido como “operación Barbarroja” suponía una rápida destrucción de las fuerzas del Ejército Rojo desde Dnieper hacia los estados bálticos. Para implementar su plan, Hitler envía 4.000.000 de soldados de Wermacht a Rusia.
Pamiętam, jak dowiedziałem się, że Niemcy uderzyli w 1941 roku, 22 czerwca, akurat to była niedziela. Ojciec miał wolny dzień, ja też miałem urlop i podczas obiadów odwiedził nas jeden Kazach. Powiedział: „Jestem pewien, akurat byłem w biurze i tam byli dygnitarze skupieni przy radiu, słuchając o tym że Niemcy zaatakowali Sowietów”. Dopiero jednak po trzech dniach oficjalnie to ogłosili. Pamiętam, że wymienili Polskę – kraj, który stawił opór Niemcom. Lamenty tych Kazachów, którzy zostali powołani: oni zupełnie nie rozumieli tej wojny.
Szansą na zmianę dramatycznej dla wywiezionych Polaków sytuacji było podpisanie traktatu Sikorski-Majski. Generałowi Andersowi zostaje powierzone zorganizowanie armii. Dowiedziałem się o tym od ojca. Od razu wybraliśmy się na stację kolejową oddaloną o 90 km, szliśmy piechotą dwa dni. Dano nam tylko wóz, gdzie można było załadować bagaż. Miałem jedynie prowizoryczne dokumenty – tylko imię i nazwisko, i że Polak. Ostatecznie pojechałem tylko ja.
Ojciec postawia pozostać z rodziną w Kazachstanie. Dla nastoletniego Franciszka były to ostatnie momenty z matką. Po zakończeniu wojny dowiaduje się, że w Boże Narodzenie 1944 roku kazano im opuścić prowizoryczny dom i udać się na Ukrainę. W drodze, matka i siostry zachorowały na tyfus i zmarły w Dniepropietrowsku.
Mój brat też był chory. Tyfus to straszna choroba, do końca życia był niepełnosprawny. Tylko ojciec i jedna siostra to przeżyli.
Recuerdo cuando supimos que los alemanes habían atacado. Era el 22 de junio de 1941, un domingo. Mi padre y yo teníamos un día libre y un kazajo nos visitó durante al almuerzo. Dijo: “Estoy seguro, estaba en la oficina y había unos funcionarios escuchando la radio, que los alemanes atacaron a los soviéticos”. Lo anunciaron oficialmente solo después de tres días. Recuerdo que nombraron Polonia como un país que se había resistido a Alemania. Y los lamentos de los kazajos que fueron movilizados. No entendían nada en absoluto de esta guerra.
Gracias a la firma del acuerdo Sikorski-Majski surgió una oportunidad de cambiar la dramática situación de los polacos deportados. El general Anders se encarga de organizar un ejército de los exiliados. Me enteré por mi padre. Inmediatamente fuimos a la estación de tren, a 90 km de distancia, caminamos dos días. Solo nos dieron un carrito donde podíamos cargar nuestro equipaje. Yo tenía documentos provisionales, solo el nombre y el apellido, y la nacionalidad polaca. Finalmente, fui solo yo.
El padre decide quedarse con su familia en Kazajstán. Para el adolescente Franciszek, estos fueron los últimos momentos con su madre. Después de la guerra, se entera de que en la Navidad de 1944 se le ordenó a su familia abandonar el hogar improvisado y trasladarse a Ucrania. En el camino, la madre y las hermanas contrajeron tifus y murieron en Dnepropetrovsk.
Mi hermano también se enfermó, el tifus era una enfermedad terrible, estuvo discapacitado por el resto de su vida. Solo el padre y una hermana sobrevivieron.
Po latach katorgi, założyłem polski mundur.
Skierowano nas do Guzaru, gdzie 3 maja 1942 roku
złożyliśmy przysięgę wojskową.
Después de tantos años de exilio y trabajo forzado, me puse el uniforme polaco.
Nos dirigieron a G’uzor, donde el 3 de mayo de 1942 prestamos el juramento militar.

W podróż w nieznane 16 letni Franciszek wyrusza więc sam. Następnego dnia załadowano nas do pociągu i pierwszy postój był w Pietropawłowsku. Było nas tam chyba ponad 100 osób, wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Następnie, pojechaliśmy do Czelabińska. Pamiętam pola pszenicy po sam horyzont. Dowiedzieliśmy się, że przyjmują tylko marynarzy, lotników i specjalistów wojskowych. Pozostałych ochotników skierowano na południe kraju do Uzbekistanu. Pisałem listy na gazecie, technicznym ołówkiem. Robiło się taki trójkąt i to bez znaczka się wysyłało. I ta korespondencja dochodziła, to było niesamowite. Jedyny list dostałem, kiedy byłem w wojsku w Iraku… jedyny list.
Kiedy przychodzi wiosna, Franciszek zgłasza się do komisji werbunkowej, dodając sobie dwa lata, aby uzyskać przydział. Tak trafiłem do formującej się polskiej armii. Umundurowano nas. To było niesamowite wrażenie. Po latach katorgi, założyłem polski mundur. Skierowano nas do Guzaru, gdzie 3 maja 1942 roku złożyliśmy przysięgę wojskową.
Najpierw udało mi się dostać do Dżalalabadu, a później załadowano nas do pasażerskich pociągów i przyjechaliśmy do Orenburga. Pamiętam, że to były piękne okolice, otoczone górami. Niestety, nie byliśmy tam długo, później przeniesiono nas na południe od Taszkientu. Przeszła wówczas epidemia tyfusu. Tam zgromadzono również dużo cywilnej ludności, której urządzono kwarantannę. Ludzie cierpieli okropnie. Otwarto cmentarz, który nazywano Abisynią. Tam nie można było chodzić, było ponad 3 tysiące pochowanych.
Por lo tanto, el viaje hacia lo desconocido, Franciszek, de 16 años, lo emprende solo. Al día siguiente nos subieron al tren y la primera parada fue en Petropavlovsk. Probablemente había más de 100 personas allí, todo estaba muy bien organizado. Luego fuimos a Chelyabinsk. Recuerdo los campos de trigo que se extendían hasta el horizonte. Nos dijeron que solo aceptaban marineros, pilotos y especialistas militares. Los demás voluntarios fueron dirigidos al sur del país, a Uzbekistán. Escribía cartas a mi familia en papel de periódicos y con un lápiz técnico. Había que hacer un triángulo, nada más, y se enviaba sin sello. Y lo increible es que esta correspondencia llegaba al destinatario. Pero yo recibí una única carta, cuando estaba en el ejército en Irak... la única carta.
Cuando llega la primavera, Franciszek se reporta a la comisión de reclutamiento y se agrega dos años para obtener la asignación. Así me uní al ejército polaco en formación. Estábamos uniformados. Era asombroso. Después de tantos años de exilio y trabajo forzado, me puse el uniforme polaco. Nos dirigieron a G’uzor, donde el 3 de mayo de 1942 prestamos el juramento militar.
Primero, logré llegar a Jalal-Abad y luego nos subieron a los trenes de pasajeros y llegamos a Oremburgo. Recuerdo el paisaje hermoso, rodeado de montañas. Lamentablemente, no estuvimos allí mucho tiempo y después nos trasladaron al sur de Taskent. En ese momento estalló una epidemia de tifus y pusieron en cuarentena a los civiles que estaban reunidos allí. La gente sufrió terriblemente. Tuvieron que improvisar un cementerio para ellos, que se llamaba Abisinia.
A później, wybuchła dyzenteria, wszystkie wody skażone. Do następnego punktu, ponad 60 kilometrów, musieliśmy przejść pieszo. Na początku, jeszcze było kilka drzew, ale później już się zaczęła pustynia. Upał 40 stopni, nawet odpoczynek to była mordęga. To były naprawdę trudne czasy.
Mnie udało się przetrwać, a latem przyszła wiadomość, że wyjeżdżamy do Persji. Pamiętam, że wyruszyliśmy 9 sierpnia, trzeba było zabrać plecaki, przybory do jedzenia. Żegnał nas sam dowódca Armii Polskiej, generał Władysław Anders. Ogromna ulga, ale cały czas, zanim nie wsiedliśmy na statki, baliśmy się, czy NKWD naprawdę nas wypuści. Z Persji pamiętam, jak przejeżdżaliśmy przez jakąś miejscowość. Zobaczyłem oświetlone okna, wystawy sklepowe, kramy z owocami. Byłem w szoku, bo już zapomniałem, że tak wygląda normalne życie. Zakwaterowano nas w namiotach na pustyni i zaczęło się organizowanie II Korpusu Polskiego.
Franciszek trafia do 8. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej Ciężkiej. Szkolenie przechodzi w Iraku. Zostałem tak zwanym zapasowym, czyli musiałem znać wszystkie funkcje, aby – w razie potrzeby – zastąpić każdego z kolegów. Uczyłem się prowadzić ciężarówki oraz obsługiwać działa, przyrządy optyczne, radary.
No se podía entrar allí, había más de 3.000 enterrados. Y luego empezó la disentería, todas las aguas contaminadas. Tuvimos que ir caminando hasta el siguiente punto, más de 60 kilométros. Al principio todavía había algunos árboles, pero luego comenzó el desierto: 40 grados de calor, incluso los descansos eran una molestia. Fueron tiempos realmente difíciles.
Logré sobrevivir, y en verano llegó la noticia de que nos vamos a Persia. Recuerdo que partimos el 9 de agosto. Tuvimos que llevar mochilas y utensilios para comer. Nos despedía el mismo comandante supremo del Ejército polaco, el general Władysław Anders. Sentimos un gran alivio, pero todo el tiempo, antes de subir a los barcos, teníamos miedo de si el NKVD nos dejara irnos. Desde Persia, tengo un recuerdo cuando estábamos pasando por una ciudad. Vi ventanas iluminadas, escaparates, puestos de frutas. Eso fue impactante, porque ya había olvidado como era una vida normal. Nos acomodaron en unas carpas en el desierto y arrancó la organización del II Cuerpo Polaco.
Anders.
Franciszek es asignado al 8º Regimiento de Artillería Antiaérea Pesada. Pasa su entrenamiento militar en Irak. Me formé para el cargo de suplente, es decir, tenía que conocer todas las funciones para reemplazar a cada uno de mis colegas, si fuera necesario.
Żegnał nas sam dowódca Armii Polskiej, generał Władysław
Anders.
Nos despedía el mismo comandante supremo del Ejército polaco, el general Władysław

Musiałem umieć rozpoznawać sylwetki samolotów. Z tego okresu, poza intensywnym szkoleniem, pamiętam straszne upały, jakie tam panowały. W południe temperatura dochodziła do 60 stopni. Dlatego pracowaliśmy od świtu do 10, potem była przerwa, i znów zajęcia od godziny 17 do nocy. Największym wówczas ciosem dla zgromadzonych żołnierzy była śmierć Naczelnego Wodza generała Władysława Sikorskiego. Zapanował paniczny strach, że armia Andersa zostanie rozwiązana. W końcu, oddziały postanowiono przerzucić do Palestyny i Libanu. Jednak to Włochy miały okazać się dla Polaków najważniejszym polem bitwy.
Klasztor na wzgórzu Monte Cassino w świadomości Polaków stanowi symbol największej narodowej dumy. W rzeczywistości była to jedna z najbardziej krwawych i wyczerpujących bitew całej II wojny światowej. Po kapitulacji Włoch, oddziały alianckie po raz pierwszy od 1940 roku mogły stanąć w walce z Niemcami.
Dla obu stron, wzniesiony w VI wieku klasztor mógł odwrócić wojenne losy. Monte Cassino było od wieków bramą do Rzymu, niezdobytą do 1944 przez nikogo: ani przez Hannibala, ani przez Napoleona. Dla Niemców, strata Monte Cassino oznaczałaby stratę całej środkowej części Półwyspu Apenińskiego. Benedyktyński klasztor był jednym z najistotniejszych punktów systemu fortyfikacji na tzw. Linii Gustawa. To miejsce niemiecki dowódca Wermachtu Albert Kesselring wybrał na miejsce obrony, blokując tym samym jedyną drogę do Rzymu. Niemcy z Monte Cassino zrobili imponującą twierdzę.
Aprendí a conducir camiones y a operar cañones, a reparar instrumentos ópticos, radares. Tenía que saber reconocer las siluetas de los aviones. De ese período, aparte del entrenamiento intensivo, recuerdo el calor insoportable. Al mediodía la temperatura alcanzaba los 60 grados. Es por eso que trabajábamos desde el amanecer hasta las 10, luego había un descanso, y nuevamente clases desde las 17 hasta la noche. El mayor golpe para los soldados fue la muerte del comandante en jefe, el general Władysław Sikorski. La gente entró en pánico, pensando que el ejército de Anders se disolviera. Al final, se decidió reubicar a las tropas en Palestina y Líbano, pero Italia resultó ser el campo de batalla más importante para los polacos.
El monasterio de Montecassino es el símbolo del mayor orgullo nacional de los polacos. Allí sucedió una de las batallas más sangrientas y agotadoras de toda la Segunda Guerra Mundial. Después de la capitulación de Italia, las tropas aliadas pudieron luchar contra Alemania por primera vez desde 1940.
Para ambos lados, el monasterio del siglo VI, ubicado en una colina elevada, podía cambiar el rumbo de la guerra. Montecassino fue durante siglos la puerta de Roma, que nadie había logrado conquistar hasta 1944, ni Aníbal ni Napoleón. Para los alemanes, la pérdida de Montecassino significaría la pérdida de toda la parte central de la península itálica. El monasterio benedictino era uno de los puntos más importantes del sistema de fortificaciones en la llamada Línea Gustav (Línea de Invierno). Era el lugar que el comandante alemán de Wermacht, Albert Kesselring, eligió como el punto de defensa principal, bloqueando el único camino a Roma.
Pierwsza ofensywa ze stycznia 1944 roku zakończyła się klęską – brało w niej udział kilka polskich oddziałów. Kolejne dwa podejścia były dla aliantów jeszcze większą porażką, poprzedzoną szeregiem niefortunnych i niepotrzebnych decyzji, jak np. zbombardowanie zabytkowego klasztoru. Kolejne natarcia były prawdziwie międzynarodowe, w walkach uczestniczyli Brytyjczycy, Nowozelandczycy oraz Hindusi. Alianci nie mieli jednak pomysłu na zdobycie klasztoru, więc po kolejnej porażce ograniczyli się do bombardowań i rozpoznania terenu. Niemcy, dysponujący doborowymi jednostkami górskimi, bronili się zaciekle. Niemcy to też są ludzie… mieli wspaniałe wojska, w tym Pierwszą Dywizję Spadochronową Strzelców Powietrznych.
Niełatwą decyzję o uczestnictwie generał Anders musiał podjąć w zaledwie dziesięć minut. Polacy mieli trafić na najtrudniejszy odcinek frontu.

Czwartą ofensywę o Monte Cassino mieli poprowadzić Polacy.
Miał to być ich debiut na polu walki.
Los alemanes hicieron de Montecassino una fortaleza impresionante. La primera ofensiva de enero de 1944, con la participación de varias unidades polacas, terminó en derrota. Los dos intentos siguientes supusieron un fracaso aún mayor para los aliados, acompañado de una serie de decisiones desafortunadas e innecesarias, como el bombardeo del monasterio. Los ataques sucesivos eran ya verdaderamente internacionales, con la participación de las tropas británicas, neozelandesas e hindúes. Sin embargo, los aliados no sabían cómo conquistar el monasterio y, después de otra derrota, se limitaron al final a los bombardeos puntuales y al reconocimiento. Los alemanes se defendían ferozmente, disponían de unidades de montaña de élite. Los alemanes, hay que admitírselo, tenían grandes tropas, como la Primera División de Paracaidistas, la 1. Fallschirmjäger-Division.
Era su debut en el campo de batalla.
El general Anders tuvo que tomar la difícil decisión en diez minutos. Los polacos debían golpear la sección más difícil del frente.

Los polacos iban a liderar la cuarta ofensiva sobre Montecassino.
Polacy byli zobowiązani do pomocy Brytyjczykom. Generał Anders zdawał sobie sprawę, że jego żołnierze palą się do podjęcia walki, a jednocześnie wiedział, że starty, które mogą ponieść polskie oddziały będą ogromne (do tego momentu śmierć poniosło 52 tysiące alianckich żołnierzy). Jednak zwycięstwo, które mogli zapewnić Polacy, byłoby również ogromnym sukcesem propagandowym, zwłaszcza w perspektywie rychłego końca wojny. Ruszyli do natarcia w nocy z 11 na 12 maja.
Ofensywa jakby się załamała. Następne dni powoli, powoli posuwaliśmy się coraz dalej. W ciągu dnia strzelaliśmy na prośbę obserwatorów, bo działa miały zasięg ponad 20 km i później czekaliśmy na następne zawołanie. Komunikaty przychodziły coraz bardziej jasne. Opór Niemców był zaciekły. Niebo było czerwone od ognia, ludzie się topili od ilości kul.
Mimo tragicznych warunków, udało się zrealizować pierwszą część planu, jaką było zamknięcie pierścieniem Niemców, a tym samym uniemożliwienie im przerzucania kolejnych oddziałów. Następny atak rozpoczął się 17 maja, poprzedzony skutecznym ostrzałem pozycji niemieckich z dział ukrytych przez Polaków.
Walki trwały przez całą noc, nad ranem rozpoczął się szturm na ruiny klasztoru. 18 maja rano dowiedzieliśmy się, że polski patrol wkroczył na mury klasztoru. Niemcy się ewakuowali w środku nocy.
Los polacos estaban comprometidos a ayudar a los británicos. El general Anders sabía que sus soldados estaban ansiosos por comenzar la lucha y al mismo tiempo era consciente de las enormes pérdidas que podrían enfrentar las tropas polacas (hasta ese momento habían muerto 52.000 soldados aliados). Sin embargo, una victoria asegurada por los polacos podría ser un gran éxito de propaganda, especialmente en la perspectiva del inminente fin de la guerra. Los polacos lanzaron el ataque en la noche del 11 al 12 de mayo.
La ofensiva parecía haberse derrumbado. Avanzábamos lentamente en los días siguientes. De día nos dedicábamos a disparar a pedido de los observadores, porque las armas tenían un alcance de más de 20 km. Y luego esperábamos la orden siguiente. Los mensajes llegaban cada vez más claros. La resistencia alemana era feroz. El cielo estaba rojo por el fuego, la gente se derretía por la cantidad de balas.
A pesar de estas condiciones trágicas, fue posible implementar la primera parte del plan, que era cerrar a los alemanes con un anillo y así evitar que movieran más tropas. El ataque siguiente comenzó el 17 de mayo, precedido por un bombardeo de las posiciones alemanas a partir de los cañones ocultos por los polacos.
La lucha continuó durante toda la noche, y en la mañana comenzó el asalto a las ruinas del monasterio. El 18 de mayo, supimos que una patrulla polaca había entrado en el monasterio. Los alemanes habían evacuado los lugares en el medio de la noche.


Na ruinach klasztoru powiewała polska flaga i słychać było Mazurka Dąbrowskiego. Sam generał Anders musiał przyznać, że straty były zatrważające: w walkach zginęło ponad tysiąc Polaków, a 3 tysiące zostało rannych. Oznaczało to utratę ponad 30 % atakujących sił. Rzym opanowano 4 czerwca 1944 roku i byłby to wielki propagandowy sukces, gdyby dwa dni później nie rozpoczęło się lądowanie w Normandii. Od chwili rozpoczęcia walk we Francji, front włoski stał się pobocznym teatrem działań wojennych.
Walki jeszcze trochę trwały na Piedimonte. W końcu, kiedy linia druga upadła, wyjechaliśmy 26 maja na odpoczynek na południe, niedaleko miasta Campobasso. I tam, po dziesięciu dniach odpoczynku, pojechaliśmy na front adriatycki.
Franciszek zostaje operatorem radaru w artylerii przeciwlotniczej i bierze udział również w walkach o Bolonię. Przełamanie frontu pod Bolonią było dla Niemców równoznaczne z ostateczną klęską na froncie włoskim. Oddziały II Korpusu były witane owacjami przez mieszkańców. Wspomina tamte czasy z dużym rozrzewnieniem. Opowiada mi o potańcówkach i o prowizorycznym kinie, które zostało zorganizowane przez żołnierzy.
To była pełna organizacja, służba wojskowa. Mieliśmy kino w tunelu. Zrobiliśmy generator, bo w miasteczku nie było prądu. I również cywile przychodzili oglądać te filmy. Później, po wojnie, mogliśmy podjąć studia w miejscowościach, w których stacjonowaliśmy.
La bandera polaca fue izada sobre las ruinas del monasterio y se escuchó el himno polaco. El propio general Anders tuvo que admitir que las pérdidas eran terribles: más de 1.000 soldados polacos murieron en los combates y 3.000 resultaron heridos. Esto significó la pérdida de más del 30 % de las fuerzas. Roma fue tomada el 4 de junio de 1944, y habría sido un gran éxito de propaganda si el desembarco en Normandía no fuese lanzado dos días después. Desde el comienzo de los combates en Francia, el frente italiano se convirtió en un escenario de guerra secundario.
El combate continuó por un tiempo en Piedimonte. Finalmente, cuando cayó la segunda línea, nos retiramos el 26 de mayo para descansar en el sur, cerca de la ciudad de Campobasso. Después de 10 días de descanso, fuimos al frente del Adriático.
Franciszek se convierte en operador de radar en la artillería antiaérea y también participa en la batalla de Bolonia. Para los alemanes, romper el frente de Bolonia fue sinónimo de la derrota final en el frente italiano. Los lugareños recibieron a las unidades del II Cuerpo con ovaciones. Recuerda esos momentos con mucha alegría, me cuenta las veladas de bailes o un cine improvisado por los soldados.
Lo organizamos muy bien, como corresponde al ejército. Abrimos un cine en un túnel, con un grupo electrógeno, porque en esa ciudad no había electricidad. También los civiles venían a ver nuestras películas. Más tarde, después de la guerra, aquellos que estaban en la universidad antes de la guerra podían estudiar donde habían quedado con las tropas.
Mój znajomy rozpoczął studia na Politechnice Warszawskiej, a później od razu się dostał się na Uniwersytet Turyński. Podobno Włosi byli bardzo zdziwieni, że po tylu latach i Syberii, byliśmy na tak wysokim poziomie edukacyjnym.
Na przekór wojennej rzeczywistości, wykorzystuje każdą wolną chwilę na krótkie podróże po okolicy i naukę języka włoskiego. Niestety, nie udało mi się wykorzystać w pełni mojego urlopu, bo kiedy poprosiłem o wolne, to dowódca transportu zaproponował, żebym zaczekał trochę i pojechał z kapelanem do Mediolanu. Chciałem jechać na północ, i później do Szwajcarii. Dwa tygodnie później przyszedł rozkaz, że mamy oddać sprzęt w Anglii. 31 lipca opuściłem Włochy.
Choć niektórzy zostawali we Włoszech, decyzją władz brytyjskich rozbrojenie II Korpusu miało mieć miejsce w Anglii. Franciszek, wraz ze swoimi towarzyszami, zostaje wysłany do Londynu, w którym pozostaje do 1947 roku. Pracuje w Royal Army Pay Corps. Z błyskiem w oku wspomina lato 1945 roku. To było wspaniałe lato, niezapomniane. Wszystko kwitło, wszędzie mnóstwo kwiatów, zieleni. Potańcówki, dziewczyny same zapraszały do tańca. Podkreśla, że Anglia ze wszystkich krajów podobała mu się najbardziej.
Sytuacja Polaków w Anglii po zakończeniu wojny była trudna, zwłaszcza w kontekście zawodowym i materialnym. Wielu wysokich rangą oficerów oraz ludzi legitymujących się wyższym wykształceniem było zmuszonych do podjęcia jakichkolwiek prac, aby zapewnić sobie przetrwanie.
Un compañero mío que había empezado sus estudios en la Universidad Tecnológica de Varsovia, luego siguió en la Universidad de Turín. Los italianos estaban muy sorprendidos de que después de tantos años y el exilio en Siberia tuviéramos un nivel educativo tan alto.
Contrariamente a la realidad de tiempos de guerra, usaba cada momento libre para hacer viajes cortos por la zona y para aprender el italiano. Desafortunadamente, no pude aprovechar al máximo mis vacaciones, porque cuando pedí tiempo libre, el comandante de transporte sugirió que fuese con el capellán a Milán. Quería ir al norte, y luego a Suiza. Pero dos semanas después llegó la orden de desmovilización. Salí de Italia el 31 de julio.
Aunque algunos permanecieron en Italia, las autoridades británicas exigieron que el desarme del II Cuerpo se realizara en Inglaterra. Franciszek fue enviado a Londres, donde permaneció hasta 1947. Trabajó en el Royal Army Pay Corps. Con un brillo en los ojos, recuerda el verano de 1945. Fue un gran verano, inolvidable. Todo verde, muchas flores, vegetación exuberante en todas partes. Las fiestas de baile y las chicas solas que te invitaban a bailar. Enfatiza que Inglaterra le gustó más que todos los países que conoció.
La situación de los polacos en Inglaterra después de la guerra era difícil, especialmente en el contexto profesional y material. Muchos oficiales de alto rango y personas con educación superior se vieron obligados a tomar cualquier tipo de trabajo para asegurarse la supervivencia.

Nieliczni, wbrew ostrzeżeniom polskich władz na emigracji, decydowali się na powrót do kraju, co było niezwykle ryzykownym, a czasami nawet śmiertelnym posunięciem. Legalne władze polskie podejmowały wysiłki, aby zatrzymać Polaków na Wyspach. Starano się możliwie precyzyjnie przedstawiać realia sowieckiego porządku, który zapanował po 1945 roku. Powrotu odradzał również sam generał Anders. Zagubieni bliscy, niepokojące informacje z kraju i europejska powojenna trauma powodowała, że egzotyczna do tej pory Argentyna stawała się dla wielu ziemią obiecaną, gdzie czekały pieniądze, perspektywy i spokój.
Zapisałem się na emigrację do Argentyny, bo było bardzo łatwo tam wyjechać. Pamiętam, że nawet
Boliwia zaoferowała, że przyjmie 3 tysiące imigrantów. Sprzyjał mi klimat nie taki tropikalny, więc się zapisałem i dostałem wizę. W kwietniu 1949 roku wyruszyliśmy statkiem towarowym z Hamburga, było nas wtedy 400 osób. Pamiętam dokładnie, 29 kwietnia 1949 roku przypłynęliśmy do Argentyny i umieszczono nas w hotelu imigracyjnym. Pracy było dużo, ale mieszkań nie było. Bo jak ktoś już wynajął, to nie można go było wyeksmitować. Nie było inwestycji na budowie, nikt nie chciał nic wynająć.
W dawnym hotelu, do którego trafił Franciszek w Buenos Aires, dzisiaj znajduje się Muzeum Imigracji. Nocleg w hotelu, do pięciu nocy, był dla przybywających tłumnie na statkach Europejczyków darmowy. Niestety, na nielicznych w porcie czekali bliscy i rodzina. Franciszek w wieku 25 lat na koniec świata trafia zupełnie sam.
Pocos, a pesar de las advertencias del Gobierno Polaco en el exilio, decidieron regresar a Polonia, una medida extremadamente arriesgada y a veces mortal. Las autoridades polacas en el exilio intentaban convencer a los polacos de quedarse en las islas. Trataban de describir la realidad de la dominación soviética después de 1945 con la mayor precisión posible. El propio general Anders desaconsejaba el regreso a Polonia. Familiares perdidos, noticias perturbadoras y el trauma europeo de la posguerra fue suficiente para muchos para considerar un país exótico como la Argentina como una tierra prometida, donde el dinero, las perspectivas y la paz estaban al alcance de todos.
Me anoté para emigrar a Argentina, porque era muy fácil. Recuerdo que incluso Bolivia ofreció que acogería a 3.000 inmigrantes. El clima no era tan tropical, lo que a mí me parecía bien. Me registré y obtuve una visa. En abril de 1949 partimos en un buque de carga desde Hamburgo, éramos 400. Recuerdo exactamente que el 29 de abril de 1949 llegamos a Argentina y nos alojamos en el Hotel de los Inmigrantes. Había mucho trabajo, pero pocos departamentos. Porque el desahucio era muy complicado legalmente. No había inversión en la construcción, nadie quería alquilar nada.
El antiguo hotel en el que se alojó Franciszek hoy es la sede del Museo de la Inmigración. Hasta cinco noches, la estadía era gratuita para las multitudes de europeos que llegaban a bordo de los barcos. Pocos venían a reunirse con sus familias. A los 25 años, Franciszek se encuentra en el fin del mundo completamente solo.
Jego pierwsze lata w Buenos Aires wypełnione są pracą oraz ciągłymi przeprowadzkami. Parałem się różnych zajęć do 1960 roku w firmie, w której spędziłem 25 lat. Maylor Goodwin – generatory pary na 530 stopni. Pasowała mi ta praca, było spokojnie, dostałem nawet samochód. To co charakteryzowało polską emigrację w Argentynie, to przedsiębiorczość i wielozadaniowość. Korzystna wtedy sytuacja gospodarcza w Argentynie tylko temu sprzyjała.
Od razu po zakończeniu wojny, Franciszek rozpoczyna poszukiwania swojej rodziny. Jedną z najważniejszych organizacji, która pomagała w odnajdywaniu zagubionych bliskich był Czerwony Krzyż. Franciszka odnajduje młodsza siostra, przekazując smutną wiadomość o śmierci matki oraz drugiej siostry. Udaje mu się również uzyskać informację dotyczącą jego ojca, który między innymi brał udział w walkach pod Lenino, a po wojnie powrócił do Kazachstanu. Z ojcem będzie dane mu się spotkać dopiero po 17 latach od wojennej rozłąki, w Warszawie w 1961 roku.
Sus primeros años en Buenos Aires están llenos de trabajo y mudanzas constantes. Hice diversos trabajos hasta 1960, cuando entré en la empresa donde pasé 25 años. Maylor Goodwin – generadores a vapor de 530 grados. Este trabajo me convenía, era tranquilo, incluso me dieron un auto. Lo que definitivamente caracterizaba la inmigración polaca en Argentina era el espíritu emprendedor. La buena situación económica en Argentina en ese momento solo lo alimentaba.
Enseguida después de la guerra, Franciszek comenzó a buscar a su familia. Una de las organizaciones más importantes que ayudaba a encontrar a los familiares perdidos era la Cruz Roja. A Franciszek lo encuentra su hermana menor y le trasmite la triste noticia sobre la muerte de su madre y su otra hermana. También logra obtener noticias de su padre, quien participó en la batalla de Lenino y regresó a Kazajstán después de la guerra. Podrá reunirse con su padre solo 17 años después de la separación, en Varsovia en 1961.


Franciszek stara się utrzymać kontakt z pozostawioną w Polsce rodziną. Zwierza mi się, że planował powrót do Polski, chociaż wiadomości, które przychodziły o wewnętrznej sytuacji w kraju były bardzo niepokojące. W Argentynie dochodziły do mnie informacje o tym, co się działo w Polsce, o stanie wojennym.
Środowisko polonijne w Buenos Aires jest dla Franciszka substytutem pozostawionej na zawsze Ojczyzny, a nawiązane tam przyjaźnie – odwzorowaniem relacji rodzinnych. Przyznaje, że bardzo sobie cenił przyjaźń z Ryszardem Arendarzem, która trwała ponad 70 lat.
Polskie, czy Dom
Polski, gromadzili
się ludzie, którzy
dzielili ze sobą
podobne wojenne
doświadczenia oraz
często – poczucie samotności
i tęsknoty
za bliskimi.
Franciszek do tej pory pozostaje aktywnym i zaangażowanym działaczem. Chociaż, jak sam mówi, czuje się już trochę Argentyńczykiem.
Franciszek intenta mantenerse en contacto con la familia que queda en Polonia. Me confía que planeaba regresar a Polonia, aunque las noticias sobre la situación interna en el país eran muy inquietantes. En Argentina, recibíamos información sobre lo que estaba pasando en Polonia, sobre la ley marcial.
Para Franciszek, la colectividad polaca de Buenos Aires es un sustituto de la Patria, perdida para siempre, y las amistades establecidas allí son un reflejo de las relaciones familiares. Admite que valoraba mucho la amistad con Ryszard Arendarz, que duró más de 70 años.
Franciszek sigue siendo un activista comprometido, aunque, como dice, ya se siente un poco argentino.
W takich miejscach, jak Ognisko
En lugares como el Hogar Polaco o la Casa Polaca se reunían personas que compartían experiencias de guerra similares y, a menudo, una sensación de soledad y anhelo de los seres queridos.
Franciszek do tej pory pozostaje aktywnym i zaangażowanym działaczem.
Chociaż, jak sam mówi, czuje się już trochę Argentyńczykiem.
Franciszek sigue siendo un activista comprometido, aunque, como dice, ya se siente un poco argentino.

Ryszard Arendarz

DLA MNIE OJCZYZNĄ
ZAWSZE BĘDZIE POLSKA, ZAWSZE. WSZYSTKIE MOJE
SNY, MARZENIA: „JAK TO BY
BYŁO, JAK BYM NIE MUSIAŁ EMIGROWAĆ?” SĄ WŁAŚNIE
O POLSCE. JA TO BYM
CHCIAŁ ZOSTAĆ NA CAŁE
ŻYCIE W POLSCE.
PARA MÍ, MI PATRIA
SIEMPRE SERÁ
POLONIA, SIEMPRE.
TODOS
MIS SUEÑOS
SON SOLO
SOBRE POLONIA: ¿CÓMO HABRÍA SIDO

SI NO
HUBIERA TENIDO
QUE EMIGRAR?
ME HABRÍA GUSTADO
QUEDARME EN POLONIA
TODA MI VIDA.
Ryszard Arendarz posiadał wyjątkowy talent polegający na umiejętności dostrzegania i obracania w śmiech absurdów i niespójności życia codziennego, nawet w okolicznościach skrajnie niesprzyjających zachowaniu dobrego nastroju.
Być może takie poczucie humoru pełniło funkcje terapeutyczne, było miejscem psychologicznego schronienia przed wojenną, traumatyczną rzeczywistością. Niemiecki pisarz i dramaturg Bertolt Brecht powiedział, że „nieznośnie jest żyć w kraju, w którym nie ma poczucia humoru, ale jeszcze nieznośniej jest tam, gdzie poczucie humoru jest do życia niezbędne”. Ryszard opowiadał o swoich wojennych wspomnieniach, mieszając polski i hiszpański, a puentę jego anegdot zapowiadała zawsze salwa śmiechu. Śmiał się całym sobą, czasami wręcz dusząc się ze śmiechu, co obserwowałam z prawdziwą obawą. Uspokajał siebie i mnie, zapalając papierosa i popijając czarną kawę.
To jest mój sposób: nie tracić poczucia humoru, nigdy! Ja do tej pory bardzo, bardzo lubię dowcipy. Właśnie te najśmieszniejsze sytuacje, to ja pamiętam po wsze czasy. A teraz to wszystko będzie nagrane? Doskonale!
Ryszard Arendarz poseía un talento excepcional, la capacidad de percebir y reirse de los absurdos y de las inconsistencias de la vida cotidiana, incluso en circunstancias extremadamente desfavorables.
Quizás ese sentido del humor tenía una función terapéutica, era un lugar de refugio psicológico de la guerra y de su traumática realidad. El escritor y dramaturgo alemán Bertolt Brecht dijo que “es insoportable vivir en un país donde no hay sentido del humor, pero es aún más insoportable vivir en un país donde el sentido del humor es necesario para sobrevivir”. Ryszard contaba sus recuerdos de la guerra, mezclando el polaco y el español, y anunciaba el punto culminante de las anécdotas con una sonora carcajada. Se reía con todo su ser, a veces parecía que se ahogaba por la risa, lo que yo observaba con una sincera preocupación. Se tranquilizaba encendiendo un cigarrillo y tomando café negro.
Esta es mi manera: ¡nunca pierdas el sentido del humor, nunca! Hasta ahora me gustan mucho los chistes. Las situaciones más divertidas son las que recuerdo para siempre. ¿Y ahora, todo esto se grabará? ¡Perfecto!
Nasze spotkanie rozpoczynamy od przeglądu rodzinnych zdjęć. Na jednym widnieje szeroko uśmiechnięty chłopiec w nietypowym towarzystwie białego niedźwiedzia. To z Zakopanego... Chyba 1937 rok, to były szczęśliwe lata. Fotografie ujawniają jego największe pasje i sympatie. To jest jeden z najukochańszych moich psów. Nazywał się Timu – Tymoteusz. Ja ubóstwiam psy. To był jamnik długowłosy.
Na tym zdjęciu jestem z moja ciocią w Nieborowie, a to jest nasz samochód. No tak, 1934 rok, stary już miał samochód – polski fiat – pierwszy z produkowanych w Polsce. Uwielbiam samochody, niestety teraz nie mam, zawracanie głowy to jest wielkie. Teraz już mało bym używał. A to mój dawny samochód. Objeździłem nim całą Argentynę. A to ja na nartach z moim ojcem. Dosyć dobrze jeździłem. Na koniu, następne zdjęcie. Konno bardzo dobrze jeżdżę, nawet miałem dawać lekcje.
A to zdjęcie, jak miałem osiemnaście lat, już w Argentynie. Miałem 17 lat jak przyjechałem, jak bym był pełnoletni, to bym od razu uciekł. O tutaj, zobacz, ja niepełnoletni – dwa lata!
„Wujaszkowi na pamiątkę 1932”.
Rozmowa nie może się rozpocząć bez obowiązkowego poczęstunku. Chcesz kanapki?
Tak, poczęstuj się. W razie czego, to kieliszeczek wódki też się znajdzie – zapewnia mnie życzliwie z udawaną powagą. To może chociaż zapalisz? Nie palisz? Co to się stało, że nikt teraz nie pali?
Comenzamos nuestro encuentro con una revisión de la colección de las fotos familiares. Una muestra a un niño en la inusual compañía de un oso blanco: Es de Zakopane... Creo que fue en el 1937, eran unos años felices. Las fotografías revelan sus mayores pasiones y gustos. Este es uno de mis perros más queridos. Se llamaba Timu – Tymoteusz. Adoro a los perros. Era un perro salchicha de pelo largo.
En esta foto estoy con mi tía en Nieborów, y éste es nuestro auto. Bueno, era 1934 y mi viejo ya tenía un coche, un Fiat polaco, el primer modelo que se produjo en Polonia. Me encantan los autos, desafortunadamente ahora no me conviene tener uno, es una constante preocupación. Ahora no lo usaría tanto. Y este es mi auto viejo... Recorrí toda Argentina. Y en esta foto, soy yo esquiando con mi padre. Esquiaba bastante bien. En la siguiente foto estoy montando a caballo. Se me daba muy bien, inclusive iba a dar clases.
En esta foto tenía dieciocho años, ya en Argentina. Tenía 17 años cuando llegué, si fuera mayor de edad, me habría escapado de inmediato. ¡Mira esta foto, yo esta vez menor de edad – dos años! A mi tío en memoria, 1932”.
La conversación no puede comenzar sin una merienda obligatoria: ¿Querés un sándwichito? Por favor, servíte uno... y por las dudas, un chupito de vodka también, me lo dice con una fingida seriedad. ¿Al menos querés fumar un cigarrillo? ¿No fumás? ¿Qué pasó que nadie fuma ahora?
To jest mój sposób: nie tracić poczucia humoru, nigdy!
Esta es mi manera: nunca pierdas el sentido del humor, ¡nunca!



Ryszard Arendarz miał doskonałą pamięć i hojnie dzielił się ze mną swoimi wspomnieniami. Przedwojenne życie, do dziewiątego roku życia żyłem jak hrabia. Mój dziadek miał dosyć dużą fabrykę. Chodziłem do bardzo dobrej szkoły, prywatnej naturalnie. Moja rodzina była w bardzo dobrej sytuacji, w fabryce mojego dziadka pracowało ponad trzysta osób.
Dziadek, Szymon Arendarz był znanym warszawskim przedsiębiorcą produkującym guziki, klamry i inne wyroby galanteryjne. Rodzina mieszkała w samym centrum stolicy przy ulicy Chmielnej 6, w kamienicy projektu słynnego architekta Henryka Stifelmana, która w 2016 roku została wpisana na listę zabytków Warszawy. Dom ten później nam skonfiskowali Sowieci... Chyba w latach 50. Budynek nie był zburzony, ale bardzo poharatany, zniszczony przez Niemców podczas Powstania.
Ja pamiętam te wszystkie nowe neony na Nowym Świecie. I w jednej chwili wszystko się skończyło.
Ryszard Arendarz tenía una excelente memoria y compartía generosamente sus recuerdos conmigo. Antes de la guerra, hasta mis nueve años, yo viví como un conde. Mi abuelo tenía una fábrica bastante grande. Iba a una muy buena escuela, privada por supuesto. Mi familia estaba en una muy buena situación, más de 300 personas trabajaban en la fábrica de mi abuelo.
El abuelo Szymon Arendarz fue un conocido empresario de Varsovia que producía botones, hebillas y otros artículos de mercería. La familia vivía en el centro de la capital, en la calle Chmielna 6, en un edificio diseñado por el famoso arquitecto Henryk Stifelman, que se incluyó en la lista de monumentos históricos de Varsovia en 2016. Esta casa fue confiscada más tarde por los soviéticos... Probablemente en la década de 1950. El edificio no fue demolido, pero sí muy dañado durante el Levantamiento.
Recuerdo todos estos nuevos letreros de neón en la calle Nowy Świat. Y en un instante todo terminó.
Przedwojenna Warszawa zamieszkiwana przez milion 800 tysięcy osób była tętniącą życiem, wielokulturową stolicą. Słuchaj, to była bajka! Ludzie sobie nawet nie wyobrażają. Przez tamte 19 lat wolności tak się odbudowało pięknie, wszystko było czyste, eleganckie. Całe utrzymanie Warszawy było bardzo staranne. Dobra komunikacja, tramwaje, autobusy, piękne lokale. Ja pamiętam te wszystkie nowe neony na Nowym Świecie. I w jednej chwili wszystko się skończyło.
La Varsovia de antes de la guerra con una población de 1.800.000 era una capital viva y multicultural. ¡No sabes, era un cuento de hadas! La gente ni siquiera puede imaginar. Durante aquellos 19 años de libertad, todo fue bellamente reconstruido, la ciudad estaba limpia y elegante. Los servicios de mantenimiento de Varsovia eran muy cuidadosos. Buen transporte público, tranvías, autobuses, hermosos restaurantes. Recuerdo todos estos nuevos letreros de neón en la calle Nowy Świat. Y en un instante todo terminó.
Pierwsze samoloty Luftwaffe nadleciały nad Warszawę już 1 września 1939 roku. Dopóki stolicy broniło polskie lotnictwo, niemieckie bombardowania były mało skuteczne. Tragicznym okazuje się dzień 25 września, kiedy to czterysta nazistowskich samolotów dokonało pierwszego podczas II wojny światowej nalotu dywanowego. Tego dnia ginie 10 tysięcy mieszkańców, a trzy razy tyle osób zostaje rannych. Trzy tygodnie oblężenia Warszawy. Porządnie się wystraszyłem, bo to trwało od rana do nocy i to jeszcze tymi sztukasami. Samoloty miały syreny, jak pikowały to robiły straszny gwałt. Człowiek nie wiedział, czy to na niego czy obok. Było paskudnie, ludzie pod gruzami.
Pierwsze dni wojny dziewięcioletni Ryszard z mamą przeczekują w piwnicy. Ojciec zgłasza się na ochotnika do Obrony Przeciwlotniczej. Jako że był inżynierem, dali mu pomocników i tam chodził na najróżniejsze wykopy. Poza tym, robili przejścia między domami w piwnicach, żeby jak się zwali jeden budynek, można było uciec. Moja mama to sobie włosy z głowy rwała, bo starego nie było przez całe oblężenie.
Kapitulacja stolicy zostaje podpisana 28 września, a polskie terytorium pod niemiecką okupacją zostaje podzielone na dwie części. Pomorze, Śląsk, Wielkopolska oraz część województwa łódzkiego zostają wcielone do III Rzeszy, natomiast z pozostałych ziem powstaje Generalne Gubernatorstwo ze stolicą w Krakowie, zarządzane przez rezydującego na Wawelu Hansa Franka.

Los primeros aviones de la Luftwaffe llegaron sobre Varsovia el 1 de septiembre de 1939. Mientras la aviación polaca defendía la capital, los bombardeos alemanes tuvieron poco efecto. El día del 25 de septiembre resultó ser trágico cuando cuatrocientos aviones nazis realizaron el primero bombardeo en alfombra de la Segunda Guerra Mundial. Alrededor de 10.000 personas mueren ese día. Tres veces más resultan heridas. Tres semanas de asedio de Varsovia. Me asusté mucho porque los bombardeos empezaban por la mañana y duraban hasta la noche, y además utilizaban los Junkers. Estos aviones tenían sirenas y, cuando caían en picada, hacían un ruido terrible. No sabíamos si nos tocara morir a nosotros, o a la gente de al lado. Era horroroso, la gente moría debajo de los escombros.
Ryszard de nueve años y su madre pasan los primeros días de la guerra en el sótano. El padre se ofreció como voluntario para la Defensa Antiaérea. Como era ingeniero, le dieron ayudantes y múltiples tareas. Hacían pasajes entre las casas por los sótanos, para que la gente pudiera escaparse cuando se derrumbaban los edificios. Mi madre estaba furiosa porque mi viejo no se presentó en casa durante todo el asedio.
La capitulación de la capital se firma el 28 de septiembre y el territorio polaco bajo la ocupación alemana se divide en dos partes. Pomerania, Silesia, Gran Polonia y parte de la provincia de Łódź se incorporan al Tercer Reich, mientras que los territorios restantes forman la Gobernación General con la capital en Cracovia y bajo el mando de Hans Frank quien residía en el castillo real de Wawel.

Zgodnie z niemieckimi założeniami, od początku zastosowano politykę represyjną, która miała na celu, między innymi, eksterminację istotnych przedstawicieli życia społecznego. Mojego ojca zaczęli szukać Niemcy, bo był dyrektorem fabryki. Niemcy chwytali osoby na wysokich stanowiskach zarządzających, chcieli się po prostu pozbyć liderów. Z Gestapo nikt już nie wracał. Moja mama miała znajomych w konspiracji i oni zrobili ojcu fałszywe dokumenty. Sprzedała rodzinne kosztowności i wysłała go do Niemiec.
Mój ojciec bardzo dobrze mówił po niemiecku, skończył uniwersytet w Niemczech. Stamtąd chciał się przedostać do Anglii – do armii naturalnie, ostatecznie trafił do Portugalii, a później do swojego brata do Argentyny, właściwie już w 1943. Ucieczka z Polski była dla ojca Ryszarda definitywna.
Niemcy terrorem i propagandą starają się ukrócić wszelkie przejawy działań polskiej konspiracji. Regularnie realizowane były łapanki, stosowano okrutne sposoby przesłuchań, które dla większości przesłuchiwanych kończyły się śmiercią. Było to ryzyko wpisane w codzienność każdego związanego z Armią Krajową. Na skutek jednego z takich przesłuchań, zagrożone było życie matki Ryszarda.
Była wsypa i ona musiała uciekać z Warszawy. Generalne Gubernatorstwo było zajęte, a część Polski została wcielona do Reichu, np. Łódź. Jak kogoś szukano, to go wysyłano do Reichu, bo ci dwaj gubernatorzy bardzo się nie lubili. Nie było płynnej informacji między nimi.
Las autoridades alemanas aplicaron desde el principio de la ocupación una política represiva, que tenía como objetivo, entre otros, exterminar a los representantes más importantes de la vida social. Los alemanes comenzaron a buscar a mi padre, porque era director de una fábrica. Arrestaban a los altos cargos, simplemente querían deshacerse de los líderes. Nadie regresaba de la Gestapo. Mi madre tenía contactos en la conspiración y le hicieron documentos falsos a mi padre. Vendió objetos de valor familiares y lo mandó a Alemania.
Mi padre hablaba muy bien el alemán, hizo sus estudios en Alemania. A partir de ahí, quería llegar a Inglaterra al ejército, pero finalmente se fue a Portugal y más tarde a casa de su hermano a Argentina, ya en 1943. La fuga de Polonia fue definitiva para el padre de Ryszard.
Con terror y propaganda los alemanes tratan de frenar todas las acciones de la resistencia polaca. Regularmente se organizan redadas, se aplican técnicas de interrogatorio crueles que en la mayoría de los casos conducen a la muerte del preso. Era un riesgo inherente a la vida cotidiana de todos los asociados con el Ejército Nacional. Como resultado de uno de esos interrogatorios, la vida de la madre Ryszarda estaba en riesgo.
Una vez delataron a muchos y ella tuvo que huir de Varsovia. A parte de la Gobernación General, algunas provincias polacas se incorporaron al Reich, por ejemplo Łódź. Si los alemanes buscaban a alguien, era lógico que se escapara al Reich, porque estas dos administraciones no se llevaban muy bien, la información no fluía entre ellas.
Ryszard pozostaje w stolicy sam. To był 1943, miałem 13 lat. Zmienili mi dokumenty, bo szukali mojego ojca, a wcześniej aresztowali mojego dziadka. On niedługo później zmarł, był już stary i schorowany. Ja się spodziewałem, że mnie też aresztują. Załatwiło mi AK przez mamę nowe dokumenty. To były prawdziwe dokumenty osób, które już umarły. I tak się człowiek musiał wtopić w nową rodzinę. Ja ich nawet wszystkich poznałem.
Trafia do męskiej szkoły z internatem na Czerniakowie, która staje się dla niego drugim domem, a koledzy ze szkolnych ław – rodziną zastępczą. W internacie przyjaźnie były bardzo istotne, zwłaszcza wśród tych, którzy pracowali w konspiracji. Nauczyciele też byli zaangażowani. Każdy miał
jakiś pseudonim, naturalnie. W szkole mówili na mnie
„Lalek”, paskudny pseudonim! Dlaczego? Bo ja zawsze
się starałem, żeby być dobrze ubrany... ¿qué sé yo?
Ryszard se queda solo en la capital. Era 1943, tenía 13 años. Cambiaron mis documentos porque estaban buscando a mi padre, antes arrestaron a mi abuelo. Murió después, estaba viejo y enfermo. Yo esperaba que me arrestaran a mí también. Y mi madre me consiguió nuevos documentos. Estos eran documentos reales de personas que ya habían muerto. Y tuve que mezclarme en una familia nueva. Incluso los conocí a todos.
Fue mandado a un internado de niños en Czerniaków, que se convierte en su segundo hogar y los compañeros de la escuela – en su nueva familia. Las amistades en el internado eran muy importantes, especialmente entre aquellos que estaban activos en la resistencia. Los maestros también estaban involucrados. Todos tenían un apodo naturalmente. A mí me apodaron “Lalek” – Muñeco, un apodo desagradable. ¿Por qué? Porque siempre traté de estar bien vestido... ¿qué sé yo?

W szkole idzie w ślady mamy i zapisuje się do Szarych Szeregów. Związek Harcerstwa Polskiego, działający podczas II wojny światowej pod nazwą Szare Szeregi, był najliczniejszą młodzieżową organizacją konspiracyjną, która w połowie 1944 roku skupiała 15 tysięcy ludzi, w tym prawie połowę stanowiły harcerki.
Początkowo, do Szarych Szeregów przyjmowano ochotników od 17 roku życia, jednak – ze względu na duże zainteresowanie działalnością konspiracyjną – w ich struktury włączano również znacznie młodszych.
Dokonano podziału na trzy grupy wiekowe.
Najmłodsza (12-14 lat), do której należał Ryszard, to tzw. Zawiszacy, szkoleni w ratownictwie i łączności. Starsi (15-17 lat) tworzyli tzw. Szkoły Bojowe, które specjalizowały się w wywiadzie i łączności, i w razie potrzeby stanowiły wsparcie dla dowódców różnych szczebli. Pełnoletni tworzyli tzw. Grupy Szturmowe i prowadzili akcje dywersyjno-sabotażowe.
Od początku należałem do harcerstwa, które później się przeobraziło w Szare Szeregi. Moim szefem był Zygmunt Krauze. Często chodziliśmy na „akcję” razem. On miał taką teczkę, a ja tornister... i tak roznosiliśmy korespondencję. Pewnego razu, jak wychodziliśmy z Nowego Świata, przy księgarniach zobaczyliśmy patrol niemiecki i Zygmunt zaczął uciekać.
W budynkach były takie ogromne bramy i do jednej z tych bram rzucił tę teczkę. I sam zaczął uciekać. W końcu go złapali, ale nie rozumieli dlaczego uciekał, bo nic przy nim nie znaleźli.
En la escuela, sigue los pasos de su madre y se une a los Rangos Grises (Szare Szeregi). La Asociación de los Scouts Polacos, que opera durante la Segunda Guerra Mundial bajo el nombre de Rangos Grises, es la organización paramilitar juvenil más numerosa en la resistencia polaca, que a mediados de 1944 reune a 15.000 personas, de las cuales la mitad son chicas. Inicialmente, la organización admitía únicamente a voluntarios mayores de 17 años, pero debido al gran interés en las actividades clandestinas, chicos mucho más jóvenes también fueron incluidos en sus estructuras.
Se formaron tres grupos de edad: los Zawiszacy (de entre los 12 y 14 años), a los que pertenecía Ryszard, fueron entrenados en rescate y comunicación. Los adolescentes (de entre los 15 y 17 años) formaron las llamadas Escuelas de Combate, que se especializaron en inteligencia y comunicaciones y brindaban apoyo a los comandantes en varios niveles, cuando fue necesario. Los mayores de edad formaron los llamados Grupos de Asalto y realizaban acciones subversivas y de sabotaje.
Desde el principio pertenecí a los scouts, que luego se convirtieron en Szare Szeregi. Mi jefe se llamaba Zygmunt Krauze. A menudo íbamos juntos a la “acción”. El tenía un maletín, yo conseguí una mochila escolar y así distribuíamos la correspondencia. Una vez, cuando salíamos de Nowy Świat, vimos una patrulla alemana cerca de las librerías.
Zygmunt comenzó a huir. Arrojó su maletín en una de las puertas de los edificios. Al final lo atraparon, pero no entendían por qué estaba corriendo si no llevaba nada con él.
Odpowiedział im, że bał się, bo jego brata wysłali do Oświęcimia. Oczywiście dali mu po mordzie, ale go wypuścili. Jak wróciłem do internatu, to go nie było. Baliśmy się, że go złapali i wsypał... ale wrócił, był dzielny.
Harcerze przez okres wojny realizowali m.in akcje małego sabotażu, których celem było „uprzykrzanie życia” niemieckiemu okupantowi: wybijanie szyb, naklejanie napisów i ulotek na murach, zrywanie niemieckich flag. Nieocenione było również psychologiczne znaczenie tych działań, które podnosiły morale stłamszonego społeczeństwa i utwierdzały w przekonaniu o funkcjonowaniu ruchu oporu.
Symbolem, który chyba najlepiej reprezentuje działalność całego polskiego państwa podziemnego jest znak Polski Walczącej w kształcie kotwicy. „Kotwica” pojawiła się na Warszawskich ulicach po 1942 roku, kiedy Biuro Propagandy i Informacji Komendy Głównej AK ogłosiło konspiracyjny konkurs na wzór patriotycznego symbolu. Spośród 27 dostarczonych prac zwyciężył projekt wykonany najprawdopodobniej przez instruktorkę harcerską i jednocześnie studentkę historii sztuki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim Annę Smoleńską ps. „Hania”.
Les dijo que tenía miedo porque su hermano fue mandado a Auschwitz. Por supuesto que le dieron una paliza, pero lo liberaron. Cuando volví al internado, él no estaba allí, teníamos miedo de que lo atraparan y nos delatara... pero regresó, fue valiente.
Durante la guerra los scouts llevaron a cabo pequeñas acciones de sabotaje, cuyo propósito era dificultar la vida al ocupante alemán: romper cristales, pegar inscripciones y folletos en los muros, arrancar banderas alemanas. También tenían una importancia psicológica inevaluable porque elevaban la moral de una sociedad humillada y demostraban la existencia y el funcionamiento de la resistencia.
El símbolo que probablemente representa mejor la actividad de la resistencia polaca es el signo Polonia Luchadora en la forma de un ancla. El “Ancla” apareció en las calles de Varsovia después de 1942, cuando la Oficina de Propaganda e Información del Cuartel General del Ejército Nacional convocó un concurso secreto para el diseño gráfico del símbolo patriótico. Se presentaron 27 trabajos, ganó el proyecto realizado probablemente por una instructora de los scouts y estudiante de historia del arte en la Universidad secreta de Varsovia, Anna Smoleńska, alias “Hania”.
Od początku należałem do harcerstwa, które później się przeobraziło w Szare Szeregi.
Desde el principio pertenecí a los scouts, que luego se convirtieron en Szare Szeregi.
Udział w licznych akcjach dywersyjno-sabotażowych był cennym doświadczeniem, które miało procentować podczas Powstania. Do walki 1 sierpnia 1944 roku stanęły, ramię w ramię z dorosłymi „dzieci Warszawy”. Wiele z nich zostało później mianowanych na wyższe stopnie wojskowe, troje otrzymało Krzyż Virtuti Militari. Walczyły z determinacją i odwagą, płacąc często za to najwyższą cenę. Pierwsze dni Powstania, to była fala euforii. Zrobili nawet film i pokazali go w kinie Palladium. Ten film istnieje do dzisiaj. Ja już go później widziałem, jak wyciągnęli tych wszystkich Niemców i z rękami do góry wychodzili. Na początku byliśmy przekonani, że wygramy.
Wraz z kolegami, my byliśmy jako postylioni, jeszcze przed Powstaniem i w trakcie. Przenosiliśmy korespondencję i „Informatora”. Broni nam nie dawali, ja sobie broń sam musiałem załatwić. Stary rewolwer od jednego, który miał furę. Zaproponowałem, że odkupię od niego ten rewolwer, bez amunicji naturalnie. On mi go nie chciał sprzedać, ale powiedział, że możemy się zamienić na wódkę. Dwa litry wódki musiałem mu kupić, temu skurczybykowi.

Czy przydał się kiedyś ten rewolwer?
Raz jeden tylko strzelałem z tego rewolweru. To właściwie nawet nie była bitwa. Natrafiliśmy na trzech Ukraińców w miejscu, gdzie ich w ogóle nie powinno było być, bo to już były tereny zajęte przez Powstańców. Nie wiem skąd oni się tam wzięli i zaczęli do nas strzelać.
La participación en numerosas acciones subversivas y de sabotaje resultó ser un entrenamiento valioso para el Levantamiento. El 1 de agosto de 1944, al lado de los soldados adultos, se presentaron al combate los “chicos de Varsovia”. Muchos de ellos fueron ascendidos más tarde a cargos militares superiores, tres de ellos fueron condecorados con la Cruz Virtuti Militari. Lucharon con determinación y coraje, sacrificando a menudo su vida. Los primeros días el Levantamiento fueron una ola de euforia. Incluso rodaron una película y la proyectaron en el cine Palladium. Esta película existe hasta el día de hoy, yo la vi más tarde. Muestra como sacan a todos esos alemanes y los hacen salir con las manos en alto. Al principio estábamos convencidos de que ganaríamos.
Junto con mis compañeros éramos carteros, antes y durante el Levantamiento. Llevábamos correspondencia y los periódicos. No nos dieron armas, tuve que conseguir una yo mismo. Un viejo revólver de un tipo que tenía un auto. Le ofrecí comprarle este revólver, sin municiones, naturalmente. No me lo quería vender, pero dijo que podía cambiarlo por vodka. Tuve que comprarle dos litros de vodka, a este desgraciado.
¿Le sirvió alguna vez este revólver?
Una vez solo disparé de este revólver. En realidad, ni siquiera fue una batalla. Nos encontramos con tres ucranianos en un lugar donde no deberían haber estado en absoluto. Porque ya era la zona ocupada por los insurgentes. No sé de dónde vinieron y comenzaron a dispararnos.
Durante la guerra los scouts llevaron a cabo pequeñas acciones de sabotaje, cuyo propósito era dificultar la vida al ocupante alemán: romper cristales, pegar inscripciones y folletos en los muros, arrancar banderas alemanas.

Harcerze przez okres wojny
realizowali m.in. akcje małego sabotażu, których celem było “uprzykrzanie życia” niemieckiemu
okupantowi: wybijanie szyb, naklejanie napisów i ulotek na murach, zrywanie niemieckich flag.
Na szczęście, nie mieli automatycznej broni, mieli mausery, to trochę trwa zanim da się radę wystrzelić drugi raz. Skoczyliśmy do rowu i zaczęliśmy strzelać do nich. Oni pewnie by nas dorwali, ale tam obok był kościół i w nim garnizon Powstańców. Usłyszeli strzały, wybiegli do nas i zaczęli gonić tych Ukraińców, a nam kazali zostać w rowie. Tylko przedziurawili nam worek z kaszą. Wszystko zaczęło wylatywać... ale co zrobić? Wojna...
Dramatyczne wspomnienie? Złapali nas, szliśmy w takim szeregu. Zauważyłem, że w jednym miejscu można uciec i pobiegliśmy z takim kolegą. Oczywiście zaczęli za nami strzelać. Słuchaj, kawały ściany odpadały od kul. Nauczyli nas, żebyśmy zygzakiem biegli. Dolecieliśmy do jakiegoś domu, pobiegliśmy, aż na sam strych. Oni nas nie mogli za bardzo gonić, bo inni by pouciekali. I tak się uratowaliśmy.
Ofiarność, bohaterstwo oraz determinacja nie wystarczyły, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Świadomość zbliżającej się porażki smakowała nad wyraz gorzko. Mieliśmy informację, że dalej walczą na Starym Mieście. Czerniaków jeszcze mieliśmy, ale Mokotów był powoli odbijany. Wiedzieliśmy, że przegrywamy, ale człowiek w dalszym stopniu miał nadzieję. Spróbuj sobie wyobrazić co czuliśmy. To jest największa możliwa frustracja.
Afortunadamente, no tenían armas automáticas, tenían unos mausers que no permiten disparar muy seguido. Saltamos a una zanja y comenzamos a dispararles. Probablemente nos atraparían, pero cerca había una iglesia con una guarnición de insurgentes. Escucharon los disparos, corrieron hacia nosotros, comenzaron a perseguir a estos ucranianos y nos dijeron que nos quedáramos en la zanja. Solo nos perforaron con un disparo una bolsa de grano. Todo comenzó a derramarse... ¿pero qué se puede hacer? Así es la guerra.
¿Un recuerdo dramático? Nos atraparon y caminábamos en fila. Me di cuenta de que en un lugar se podía escapar y empecé a correr con un compañero. Por supuesto, comenzaron a dispararnos. No sabes, piezas de la pared se caían por las balas. Nos habían enseñado a correr en zigzag para evitar los disparos. Llegamos a una casa y corrimos hasta el ático. No podían perseguirnos, porque otros habrían huido. Nos salvamos gracias a eso.
El sacrificio, el heroísmo y la determinación no fueron suficientes para garantizar la victoria. La conciencia del fracaso inminente sabía extremadamente amargo. Sabíamos que aún estaban defendiendo la Ciudad Vieja. El barrio de Czerniaków era todavía nuestro, pero los alemanes íban reconquistando Mokotów. Teníamos consciencia de la derrota, pero aún nos quedaba esperanza. Imagínate, cómo nos sentíamos. Era la mayor frustración posible.
Wszystko zaczęło wylatywać...
Pod koniec sierpnia, przedwojenne osiedle wojskowe Sadyba było intensywnie bombardowane przez Niemców. Tylko nielicznym udało się przedostać na terytorium powstańczego Mokotowa. Po opanowaniu dzielnicy, Niemcy wykazali się makabryczną brutalnością, mordując wszystkich schwytanych Powstańców, dobijając rannych. Tam był taki komendant, który powiedział mi, że jak by przyszli Niemcy, to my mamy zdejmować wszystkie odznaki i iść z ludnością cywilną, bo inaczej by nas rozstrzelali. I tak się właściwie stało. Pod koniec sierpnia zabrali nas do jakiego fortu i tam nas skoncentrowali. Stamtąd trafiliśmy do Pruszkowa. Z Pruszkowa można było uciec, ale ja nie miałem dokąd. W mieście jeszcze walczyli, nie można było przejść.
Drogi Powstańców i cywilów z Pruszkowa rozchodziły się w wielu kierunkach: obozów koncentracyjnych, obozów jenieckich lub obozów pracy. Arendarz, powołując się na swoje techniczne umiejętności zdobyte w szkole zawodowej, zostaje wysłany do obozu pracy przymusowej na Śląsk. Na robotach w Niemczech nie dawali nam jedzenia na początku. Na Śląsku dwóch Niemców nas pilnowało, starsi ludzie – dziadkowie, mieliśmy z nimi nawet dobre stosunki. Cały ten oddział pracy to była firma niemiecka, która nas przyjęła. Tam pracowaliśmy, byliśmy tam skoncentrowani, nie mogliśmy wyjść. Sprawdzali nam dokumenty. Nas nieraz przenosili z jednego miejsca na drugie, bo naszym zadaniem była naprawa linii elektrycznych po bombardowaniach. Pod koniec, zaczęły się tam takie bombardowania, nie można było w ogóle spać.
El barrio de Sadyba, habitado antes de la guerra por los militares polacos, a finales de agosto de 1944 fue fuertemente bombardeado por los alemanes. Solo unos pocos lograron ingresar a la zona controlada por los insurgentes en Mokotów. Después de capturar el distrito, los alemanes mostraron una brutalidad horrible al asesinar a todos los insurgentes capturados y matar a los heridos. Un comandante nos dijo que, si venían los alemanes, debíamos quitarnos todas las insignias y mezclarnos con la población civil, de lo contrario nos fusilarían. Y es lo que hicimos. A fines de agosto nos llevaron a un fuerte y nos concentraron allí. Desde allí nos llevaron a Pruszków. Era posible escaparse del campo de Pruszków, pero yo no tenía adónde ir. En la ciudad continuaban los combates, era imposible pasar.
Los caminos de los insurgentes y de los civiles del campo de Pruszków se extendieron en muchas direcciones: campos de concentración, campos de prisioneros de guerra o campos de trabajo. Arendarz, por sus habilidades adquiridas en una escuela técnica, fue enviado a un campo de trabajos forzados en Silesia. Al principio, no nos daban comida. Nos vigilaban dos alemanes, gente mayor, incluso teníamos buenas relaciones con ellos. Toda nuestra sección del campo era gestionada por una empresa alemana. Trabajábamos allí, vivíamos allí, no podíamos salir. Revisaban nuestros documentos. A menudo nos trasladaban de un lugar a otro, porque nuestra tarea era reparar las líneas eléctricas después de los bombardeos. Al final, empezaron unos bombardeos con los que no se podía dormir. Trescientos, cuatrocientos aviones venían y bombardeaban un lugar después del otro.


Nadlatywało po trzysta, czterysta samolotów i bombardowali jedno miejsce obok drugiego. Przejście frontu w 1945 roku umożliwia Ryszardowi ucieczkę z obozu pracy. Dla niewielu Polaków koniec wojny oznaczał koniec cierpienia. Panujący chaos, zniszczenie, bandytyzm oraz makabryczne akty przemocy ze strony żołnierzy sowieckich składały się na powojenną codzienność. Trudno spodziewać się w tych okolicznościach szczęśliwego zakończenia. Jednak los Ryszardowi sprzyja.
Chciałem jechać do Warszawy, ale pociągi dochodziły tylko do Ursusa, bo pozostałe tory były zrujnowane. Ja sobie przypomniałem, że majster z fabryki mojego ojca Śliwiński tam mieszkał, więc pojechałem, żeby go szukać. Okazało się, że on już nie żył, ale była jego żona, bardzo się ucieszyła, jak mnie zobaczyła. Byłem ubrany jak żebrak, wszystko z czasów wojennych. Przebrała mnie, wyprała mi wszystko. I okazało się, że moja mama pojechała tam jeszcze przed Powstaniem i zostawiła u nich swój adres w Łodzi. Więc pojechałem do Łodzi. Jak mnie zobaczyła, to o mało nie zemdlała, nie wiedziała przecież, co się ze mną działo. Prawie półtora roku żeśmy się nie widzieli.
Postanawiają razem wrócić do Warszawy. Walka o przeżycie w zrujnowanej stolicy również wymagała heroizmu. Nad zgliszczami unosi się trupi fetor. Brakuje jedzenia i wody, po ulicach błąkają się ludzie szukający pod gruzami strzępów dawnego życia. W trakcie Powstania liczyliśmy na to, że Sowieci nam pomogą. Nie pomogli w ogóle.
La llegada del frente en 1945 le permite a Ryszard escaparse del campo de trabajo. Sin embargo, para la mayoría de los polacos, el fin de la guerra no significó el fin del sufrimiento. El caos imperante, la destrucción, el bandolerismo y los horribles actos de violencia cometidos por los soldados soviéticos formaban parte de la vida cotidiana de la posguerra. Es difícil esperar a un final feliz en estas circunstancias. Sin embargo, el destino favorece a Ryszard.
Yo quería ir a Varsovia, pero los trenes solo llegaban a Ursus, porque las vías estaban arruinadas. Entonces me acordé que el capataz de la fábrica de mi padre, el Sr. Śliwiński vivía allí. Así que fui a buscarlo, resultó que ya estaba muerto, pero su esposa estaba muy feliz cuando me vio. Estaba vestido como un mendigo, me dío ropa nueva, lavó la que llevaba. Y me dijo que mi madre le había ido a ver antes del Levantamiento y le había dejado su dirección en Łódź. Así que fui a Łódź. Cuando mi madre me vio casi se desmayó. No sabía nada de mí. No nos habíamos visto desde hacía casi un año y medio.
Deciden volver a Varsovia juntos. La lucha por la supervivencia en una capital en ruinas también requiere una buena dosis de heroismo. Un hedor a muerte se cierne sobre los escombros. Hay escasez de comida y agua, la gente deambula por las calles buscando restos de su vieja vida bajo los escombros. Durante el Levantamiento, esperábamos que los soviéticos nos ayudaran. No nos ayudaron en absoluto. Después del Levantamiento, cuando regresé a Varsovia, era un caos.


Po Powstaniu, jak wróciłem do Warszawy, to tam panował taki chaos. Oni jeszcze to co zostało szabrowali. Brakowało kabli mosiężnych, to rozkopywali te kable i zabierali do Rosji. Szczęśliwie, trafiają ponownie do dawnego domu przy ulicy Chmielnej. Opowieści Ryszarda Arendarza stanowią bezcenne źródło wiedzy o pierwszych latach w powojennej stolicy. Z jego punktu widzenia, tamta rzeczywistość mogłaby stanowić idealny materiał do scenariusza czarnej komedii.
Warszawa 1945 roku. Jak się robiło ciemno, nie było światła. Nie było światła i nie było wody. My z kolegą wytrzasnęliśmy taki wózek i mieliśmy dwa baniaki. Chodziliśmy do kina Palladium, bo tam była jakaś pęknięta rura i leciała woda. Zielona woda... nie wiem, dlaczego. Pamiętam z kolei, że komunikacja była wyjątkowa! Niektóre samochody wojskowe, towarowe najczęściej, robiły różne fuchy, żeby coś zarobić. Stawali tymi gratami pod Hotelem Polonia i krzyczeli: „limuzyną na Żoliborz!” Towarowy samochód za parę groszy.
Było bardzo prymitywnie, rzadko przywozili niektóre produkty, jak czekolada czy kawa. Można to było kupić w tych sklepach na parterze, przy Hotelu Polonia i Bristol, które przetrwały wojnę bez większych zniszczeń. Paradoksalnie, z tym ponurym okresem wiąże się jedno z najzabawniejszych wspomnień. Jak wróciłem, to były ruiny, chociaż z tego okresu mam takie wspomnienie, które bardzo lubię. Cokolwiek kupowało się w takim małym sklepiku na rogu, tam gdzie byli bracia Jabłkowscy. Tam, na tym placu, zrobili Zieloną Budkę.
Los soviéticos saqueaban lo que quedaba. Les hacían falta cables de latón, los desenterraban y los llevaban a Rusia. Afortunadamente, logran instalarse en su vieja casa en la calle Chmielna. Las historias de Ryszard Arendarz son una fuente inestimable de información sobre los primeros años en la capital de la posguerra. Desde su punto de vista, esa realidad podría ser un material perfecto para el guión de una comedia negra.
Varsovia 1945... cuando oscurecía, no había nada de luz. No había luz ni agua. Nosotros, con un amigo, nos procuramos un carrito y dos garrafas para cargar agua. Ibamos al cine Palladium, porque había una tubería rota y salía el agua. Agua verde... no sé muy bien por qué. Recuerdo también que el transporte público era único. Los chóferes de los camiones militares de carga a menudo hacían trabajitos para ganar algo de dinero. Paraban cerca del Hotel Polonia y gritaban: “¡limusina a Żoliborz!” Un camion de carga por unos centavos.
Era todo muy primitivo, rara vez se podían conseguir productos como el chocolate o el café. Era posible comprarlos en unas tiendas, ubicadas al lado de los Hoteles Polonia y Bristol que se salvaron de los bombardeos sin mayores daños. Paradójicamente, con este período sombrío está asociado uno de los recuerdos más divertidos. Cuando regresé había solo ruinas, aunque de este período tengo un recuerdo que me gusta mucho. Todo lo imprescindible se compraba en una pequeña tienda de la esquina, donde estaban las Galerías de los hermanos Jabłkowski de antes de la guerra.
Budka taka z desek zrobiona, to mogło się zawalić w każdej chwili, ale jakoś funkcjonowało. I mama kazała iść do sklepu kupić ósemkę masła. Poszedłem, a tam przy stoliku siedział facet. Był bardzo elegancko ubrany. To było bardzo dziwne w tamtych czasach: w garniturze, w kapeluszu... siedzi. Miał rzodkiewki w takim wazonie, butelkę wódki naturalnie, i chleb. Z takim apetytem jadł te rzodkiewki, popijał wódką. Ja wtedy sobie pomyślałem, że Warszawa jeszcze nie umarła.
Rodzinie nie udaje się skontaktować z przebywającym od 1943 roku w Argentynie ojcem, ale sowieckie represje, bieda oraz brak perspektyw przesądzają o podjęciu decyzji o emigracji.
Później pojechaliśmy do Argentyny, to zresztą była cała historia. Bo wtedy, żeby dostać wizę, najpierw trzeba było wyjechać do Szwecji. I dali nam paszporty, orzełek bez korony. I powiedziano nam, że jak nie wrócimy przez sześć miesięcy, to tracimy obywatelstwo. Przyjechaliśmy tu, straciliśmy, ale później mi oddali. Zasłużyłem chyba na to.
Jak przyjechaliśmy do Argentyny, okazało się, że ojciec już miał inną rodzinę. Matka nie mogła mu wybaczyć, chociaż on był pewny, że już nigdy więcej nas nie zobaczy. Ryszard z mamą osiedlają się pod Buenos Aires w miejscowości Martínez, gdzie później otwierają wspólnie warsztat samochodowy i sklep żelazny. Już siedemdziesiąt lat jestem tutaj. W naszym domu w Argentynie z mamą też często rozmawialiśmy po niemiecku, bo mój ojczym był z Niemiec, ale on z nazistami nie miał nic wspólnego. Wyjechał do Argentyny przed wojną, wyrzucili go z pracy, bo nie chciał się zapisać do partii hitlerowskiej.

Ja zrobiłem wszystko
co mogłem i to mi daje pewną satysfakcję.
Allí construyeron una choza verde. Una cabina hecha de tablones, que podía colapsar en cualquier momento, pero de alguna manera funcionaba. Y mi madre me dijo una vez que fuera a la tienda a comprar un poco de mantequilla. Fui y allí estaba un señor sentado a la mesa. Era muy elegante, lo que era muy extraño en esos días: con un traje, un sombrero... así que estaba sentado y tenía unos rábanos en una especie de florero, una botella de vodka, ribinitos y pan. Y comía con tanto apetito esos, acompañándolos con vodka. En ese momento pensé que Varsovia aún no había muerto.
La familia no se pudo comunicar con el padre que estaba en Argentina desde 1943, pero la represión soviética, la pobreza y la falta de perspectivas determinan la decisión de emigrar.
Luego fuimos a Argentina, fue toda una historia. Porque en aquel entonces, para obtener una visa, primero tenías que ir a Suecia. Y nos dieron pasaportes, con el águila sin corona. Y nos dijeron que si no regresamos durante seis meses, perdemos la ciudadanía. Vinimos aquí, la perdimos, pero luego me la devolvieron. Creo que me lo merecía.
Cuando llegamos a Argentina, resultó que mi padre ya tenía otra familia. Mi madre no podía perdonarselo, aunque mi padre estaba seguro de que nunca nos volvería a ver. Ryszard y su madre se instalan cerca de Buenos Aires en Martínez, donde más tarde abren un taller de automóviles y una ferretería. Llevo aquí setenta años. En nuestra casa en Argentina hablábamos a menudo también en alemán, porque mi padrastro era de Alemania, pero él no tenía nada que ver con los nazis. Se fue a Argentina antes de la guerra, fue despedido porque no quería unirse al partido nazi.

Hice todo lo que pude y eso me da algo de satisfacción.
Życie spędzone w Argentynie Ryszard podsumowuje jako szczęśliwie. Objechał cały kraj samochodem, zebrał grono wiernych i oddanych przyjaciół. Ja zrobiłem wszystko, co mogłem i to mi daje pewną satysfakcję. Ożeniłem się, ale nie miałem dzieci, trochę żałuję. Przeżyłem z moją żoną 21 lat. I jakoś tak wyszło. Kiedy z mamą opuszczają Polskę w 1947 roku nie wiedzą, że opuszczają ją na zawsze. Dla wielu powojennych emigrantów, zaangażowanych w działalność konspiracyjną, powrót byłby bardzo niebezpieczny. W kraju, za który walczyli, czekała ich śmierć.
Nigdy nie wróciłem do Polski. Jak bym wrócił po pewnym czasie, to byłbym traktowany jako dezerter, aresztowaliby mnie od razu. Później moja mama już była w takim wieku, że nie chciałem jej zostawić. Moja mama umarła, jak miała 102 lata, była z roku 1903. Nie paliła, nie piła, nie jadła za dużo, była zdrowa. Ja myślę, że to przede wszystkim zasługa tego, że miała dobrego syna. Zmarła u siebie w domu śmiercią naturalną, zasnęła i się nie obudziła. To jest wyjątkowe szczęście. Ona zresztą miała wyjątkowe życie.
Dla mnie Ojczyzną zawsze będzie Polska, zawsze. Wszystkie moje sny, marzenia: „jak to by było, jak bym nie musiał emigrować?” są właśnie o Polsce. Ja to bym chciał zostać na całe życie w Polsce. Wyobrażam sobie, że mógłbym tam założyć warsztat na moim podwórku. Chciałbym wrócić do Warszawy, ale to już nie będzie możliwe. Zawsze jest jakiś powód, żebym tęsknił za Polską. Czytam po polsku. Zastanawiam się, jakie byłoby moje życie w Polsce. Obawiam się, że jak bym teraz pojechał, to byłoby to jak wyjazd do obcego kraju.
Ryszard resume su vida en Argentina como feliz. Viajó por todo el país en coche, se ganó a un grupo de buenos amigos. Hice todo lo que pude y eso me da algo de satisfacción. Me casé, pero no tuve hijos, me arrepiento un poco. Viví con mi esposa 21 años. Y resultó ser así. Cuando salen de Polonia en 1947, no saben que la van a dejar para siempre. Para muchos emigrantes de la pos - guerra involucrados en la resistencia, el regreso sería muy peligroso. A muchos les esperaba la muerte en el país por el que habían luchado.
Nunca volví a Polonia. Si hubiese vuelto, me habrían tratado como un desertor y me habrían arestado de inmediato. Más tarde, mi madre ya era vieja y no quería dejarla. Mi madre murió cuando tenía 102 años, era del año 1903. No fumaba, no tomaba, no comía demasiado, estaba sana. Creo que se debió principalmente al hecho de que tenía un buen hijo. Murió en su casa, de muerte natural, se durmió y no se despertó. Es una suerte única. Y ella también tuvo una vida única.
Para mí, mi Patria siempre será Polonia, siempre. Todos mis sueños son solo sobre Polonia, sueños cómo habria sido, si no hubiera tenido que emigrar. Me habría gustado quedarme en Polonia toda mi vida. Me imagino que podría abrir un taller allí, en mi patio... Me gustaría volver a Varsovia, pero esto no será posible. Siempre hay una razón para que extrañe Polonia. Leo en polaco. Me pregunto cómo sería mi vida en Polonia. Pero temo que si fuera ahora, sería como ir a un país extranjero.
Zawsze jest jakiś powód, żebym tęsknił za Polską.
Siempre hay una razón para que extrañe Polonia.

Antoni Żebrowski

CUANDO LE PREGUNTO, SI EXTRAÑA POLONIA, RESPONDE: SÍ Y NO, HAN PASADO MUCHOS AÑOS. NOS FUIMOS EN 1939.
LUEGO ESTUVE VAGANDO. Y ASÍ NOS DISEMINABA EL DESTINO.

ZAPYTANY, CZY TĘSKNI
ZA POLSKĄ, ODPOWIADA:
I TAK I NIE, JUŻ DUŻO
LAT MINĘŁO. WYJECHALIŚMY
W 1939. PÓŹNIEJ TO SIĘ
WŁÓCZYŁEM.
I TAK LOS RZUCAŁ NAMI.
Dla mnie każde spotkanie bardzo dużo znaczy, jest mi zawsze bardzo miło, jak ktoś mnie odwiedza, to mi dużą przyjemność sprawia.
Aby spotkać się z Antonim Żebrowskim należało dojechać podmiejskim pociągiem do oddalonej kilkanaście kilometrów od Buenos Aires miejscowości Martín Coronado. Pomimo bliskości argentyńskiej stolicy, odnosiło się wrażenie oddalenia o setki kilometrów. Czas zwalniał, a przestrzeń wypełniała nieobecna na ulicach Buenos Aires cisza.
Do 93. roku życia Antoni chętnie przyjmował gości w swoim własnym maleńkim domu w El Palomar. Mimo fizycznych dolegliwości, pozostawał w doskonałej kondycji intelektualnej. Poświęcał swój czas na lekturę i pogłębianie wiedzy o świecie na podstawie różnych internetowych źródeł.
Kiedy później odwiedzałam go w Domu Spokojnej Starości w polskim ośrodku oo. bernardynów i ss. albertynek w Martín Coronado, znanym wśród argentyńskiej Polonii jako Maciaszkowo, ze wzruszeniem i konsternacją przyjmowałam jego przeprosiny, że nie może mnie odpowiednio ugościć.
Para encontrar a Antoni Żebrowski, había que tomar un tren de cercanías a Martín Coronado, a pocos kilómetros de Buenos Aires. Pese a la proximidad de la capital argentina, parecía estar a cientos de kilómetros de distancia. El tiempo se ralentizaba y el espacio se llenaba de silencio ausente en las calles de Buenos Aires.
Hasta los 93 años, Antoni recibía con gusto a las visitas en su pequeña casa en El Palomar. A pesar de sus dolencias físicas, permanecía en excelente condición intelectual, dedicándose a leer y explorar el mundo por Internet.
Cuando lo visitaba más tarde en el hogar de ancianos en el convento polaco de los Frailes Bernardinos y de las Hermanas Albertinas en Martín Coronado, conocido como Maciaszkowo por la colectividad polaca en Argentina, con emoción y consternación aceptaba sus disculpas por no poder recibirme adecuadamente.
Para mí, cada reunión significa mucho, siempre estoy muy feliz cuando alguien me visita, me da mucho placer.
Obserwowałam, jak nieporadnie próbował odszukać w swoich zapasach jakiegoś poczęstunku, przeczesując kruchymi dłońmi podręczne szuflady. Poruszanie się przychodziło mu z trudem.
Za każdym razem widziałam, jak stopniowo odchodzące zmysły odgradzały od zewnętrznego świata człowieka o jasnym i przenikliwym umyśle. Zamknięty w niedołężnym ciele, pozostawiony sam na sam z własnymi myślami, wypowiadał czasami zdania, które łamały mi serce.
Martín Coronado było dla Antoniego ostatnim domem, symbolicznym kawałkiem Polski.
Nie mam tu nikogo, nawet przyjaciół już nie mam. Miałem również przyjaciela Niemca, tu w Argentynie. Wszyscy umarli i siostry mnie tu przyjęły. Ja to miejsce sobie wybrałem, blisko kościoła polskiego. Chciałem się poświęcić rozmyślaniom i jak najwięcej połączyć się z religią. To co mi z życia zostało, to chcę oddać. Tutaj jest przyjemnie, dbają o mnie, jest kościół, chodzę na msze, jest ogród i mam nadzieje, że jeszcze się poprawię.
Polski Dom Spokojnej Starości prowadzony przez polskie siostry albertynki jest azylem dla wielu Polaków. Tutaj mogą spędzić ostatnie lata swojego życia, otoczeni miłością i opieką.
Observaba como intentaba torpemente encontrar un snack escondido, rastreando con su manos frágiles los cajones. Se movía con dificultad. Cada vez veía como sus sentidos le iban fallando, separando del mundo exterior a una mente clara y penetrante. Encerrado en su cuerpo achacoso, a solas con sus propios pensamientos, se quejaba a veces y sus palabras me rompían el corazón.
Martín Coronado fue el último hogar de Antoni, una parte simbólica del territorio polaco. No tengo a nadie aquí, ya ni siquiera tengo amigos. Tuve un amigo alemán aquí en Argentina. Pero ya fallecieron todos y las hermanas me acogieron aquí. Elegí este lugar, cerca de la iglesia polaca. Quería dedicarme a la reflexión y conectarme más con la religión. Lo que me queda de la vida, quiero ofrecerlo. Estoy cómodo aquí, me cuidan, hay una iglesia, voy a la misa, hay un jardín y espero mejorar.
El hogar de ancianos dirigido por las Hermanas Albertinas polacas es un refugio para muchos polacos. Aquí pueden pasar los últimos años de sus vidas, rodeados de amor y cuidado.
Nie mam tu nikogo, nawet przyjaciół już nie mam.
No tengo a nadie aquí, ya ni siquiera tengo amigos.
Skromne, ale przytulne przestrzenie ośrodka były sceną dla wielu doniosłych wydarzeń z udziałem przedstawicieli polskich władz, którzy przybywali wręczać odznaczenia zarówno Antoniemu Żebrowskiemu, jak i najstarszemu pensjonariuszowi ośrodka – Sybirakowi i uczestnikowi walk pod Monte Cassino – Władysławowi Dąbrowskiemu.
Ja zawsze chciałem wrócić do Polski, teraz to już niemożliwe.
Jak Mickiewicz pisał: „Litwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie; ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił”, ja właśnie tak myślę o Polsce.
Los espacios modestos pero acogedores del hogar fueron el escenario de muchos eventos con la participación de representantes de las autoridades polacas, quienes a menudo acudían para otorgar distinciones tanto a Antoni Żebrowski, como al residente más mayor del hogar Władysław Dąbrowski – exiliado en Siberia, veterano de la batalla de Montecassino.
Siempre quise volver a Polonia, ahora es imposible.
Mickiewicz escribió:
“ ¡Lituania! ¡Patria mía! Tú eres como la salud; Cuanto habrá que valorarte, eso sólo lo sabrá, quien te haya perdido.”
Pienso en Polonia de esta manera.
Antoni Żebrowski urodził się 9 stycznia 1924 roku w Warszawie w rodzinie inteligenckiej. Przed wojną, w dzieciństwie mieszkaliśmy naprzeciwko Ogrodu Saskiego, przy ulicy Królewskiej 23. Jak pojechałem do Warszawy pierwszy raz jedenaście lat temu, to wszystko pamiętałem. Siedziałem w Ogrodzie Saskim i wspominałem – autobusy, tramwaje, plac Piłsudskiego – pamiętam, że się nazywał – plac Saski. Na Boże Narodzenie było tam pełno choinek, zawsze choinkę kupowaliśmy z ojcem. Miałem bardzo dobrego i mądrego ojca.
Antoni Żebrowski nació el 9 de enero de 1924 en Varsovia en una familia intelectual. Antes de la guerra, cuando era niño, vivíamos frente al Jardín Sajón, en la calle Królewska 23. Cuando volví a Varsovia por primera vez hace once años, lo recordaba todo. Me senté en el Jardín Sajón y recordaba los autobuses, los tranvías, la Plaza Piłsudski, que antes se llamaba Plaza Sajonia. En Navidad había muchos árboles de Navidad allí, siempre comprábamos un árbol de Navidad con mi padre. Tuve un padre muy bueno y sabio.
W pamięci Antoniego obraz ojca zajmuje szczególne miejsce, był on człowiekiem o wyjątkowo bogatym życiorysie. Inżynier, konstruktor uzbrojenia lotniczego oraz podpułkownik Wojska Polskiego, przed wojną łączył służbę wojskową ze stanowiskiem Zastępcy Szefa Uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych oraz z pracą akademicką na Politechnice Warszawskiej.
Wiele wskazywało, że Antoni pójdzie w ślady swojego ojca: kończy gimnazjum im. Stefana Batorego, ale marzenia o kontynuowaniu nauki w murach elitarnego liceum rozwiewa wrzesień 1939 roku. Po sowieckim ataku na Polskę
17 września, Naczelny Wódz wydał rozkaz o ewakuacji polskich oddziałów oraz wysoko postawionych oficerów i urzędników przez rumuńską lub węgierską granicę.
Przekroczyłem granicę z matką. Taką furmankę
żydowską najęliśmy, ale mieliśmy wypadek: uderzyła w nas ciężarówka wojskowa. Pozostałe kilometry musieliśmy przejść pieszo. Matka z siostrą na rękach, a ja z jedną walizką. W Rumunii zbierało
się wojsko: tylko ci, co mogli przejść, bo wiesz, co się wydarzyło w Katyniu, a Niemcy też dużo łagodniej nie traktowali. Z Rumunii można było dostać się pociągiem do Francji. W październiku więc byłem we Francji, tam również wojna skończyła bardzo prędko – parę tygodni właściwie.
Mówiło się w czasie wojny, że Polacy to są wariaci, którzy z lancami atakują czołgi niemieckie. Choć, tak naprawdę, Niemcy mieli duże straty, nie tyle w ludziach, co w materiale, co opóźniło całą wojnę.
En la memoria de Antoni, la imagen de su padre ocupa un lugar especial, era un hombre con una biografía excepcionalmente rica. Ingeniero, diseñador de armamento de aviación y teniente coronel del Ejército polaco, antes de la guerra combinaba el servicio militar con el cargo de Jefe Adjunto de Armamento del Ministerio de Asuntos Militares y el trabajo académico en la Universidad Tecnológica de Varsovia.
Antoni seguramente habría seguido los pasos de su padre: justo estaba terminando la escuela Stefan Batory, pero sus sueños de continuar la educación en la misma escuela secundaria de élite se disipan en septiembre de 1939. Después de la agresión soviética contra Polonia el 17 de septiembre, el Comandante Supremo emite la orden de evacuar a las tropas polacas, así como a oficiales y funcionarios de alto rango, a través de la frontera rumana o húngara.
Crucé la frontera con mi madre. Alquilamos un carro a un judío, pero tuvimos un accidente: nos golpeó un camión del ejército. Después tuvimos que caminar, mi madre con mi hermana en los brazos y yo con una maleta. El ejército polaco se reunía en Rumania: en fin, los pocos soldados que lograron pasar, porque ya además sabés lo que sucedió en Katyń y los alemanes tampoco nos trataban con mucha más delicadeza. Desde Rumania ya era posible llegar a Francia en tren. Así que en octubre estuve en Francia. La guerra terminó allí muy rápidamente, en unas pocas semanas. Durante la guerra se decía que los polacos estábamos locos porque atacábamos tanques alemanes con lanzas.

We Francji wszyscy się zorientowali, jak trudna jest tam sytuacja, te polskie okręty handlowe i pasażerskie, to zbierały tych wszystkich Polaków.
Rodzina Żebrowskich trafia do Anglii na jednym z takich statków towarowych i przenosi się do Szkocji, gdzie Antonii kończy naukę w Scottish Universities Entrance Board i uzyskuje polską maturę. Startowałem do Uniwersytetu w Glasgow, ale najpierw chciałem pójść do wojska. Trzeba było ludzi na wojnę, bo jakby Niemcy zdobyli Anglię, to by się skończyła wojna.
Polskie Siły Zbrojne zostały zorganizowane już późną jesienią 1939 roku, na początku we Francji. Następnie, w Wielkiej Brytanii, powstaje I Korpus Polski, którego zadaniem było obrona wschodniego wybrzeża Szkocji. Bez wątpienia, na światową popularność zasłużyli sobie lotnicy z Dywizjonu „Warszawskiego” 303 im. Tadeusza Kościuszki.
Niemcy bali się atakować, bo Anglia miała potężną
flotę, więc zdecydowali się zniszczyć lotnictwo.
Prawdą jest, co mówił Churchill o Polakach, że „nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. To może właśnie ten Dywizjon 303 obronił świat.
Sin embargo, de hecho, los alemanes sufrieron grandes pérdidas, no tanto en el personal militar, sino más bien en materiales y equipamiento. En Francia, todos se dieron cuenta enseguida de lo difícil que era la situación, entonces los barcos de mercancía y de pasajeros empezaron a evacuar a todos los polacos.
La familia Żebrowski llega a Inglaterra en uno de estos buques de carga y se muda a Escocia, donde Antoni termina su educación en Scottish Universities Entrance Board y obtiene el diploma de la escuela secundaria polaca. Iba a entrar en la Universidad de Glasgow, pero primero quería ir al ejército. Necesitaban a más gente, porque si los alemanes hubieran conquistado Inglaterra, la guerra habría terminado.
Las Fuerzas Armadas polacas se formaron ya a fines del otoño de 1939, al principio en Francia. Luego, en Gran Bretaña, se creó el I Cuerpo Polaco, cuya tarea era defender la costa este de Escocia. Sin lugar a dudas, los pilotos del Escuadrón 303 “Varsovia” Tadeusz Kosciuszko se merecieron una popularidad mundial.
Los alemanes tenían miedo de atacar porque Inglaterra tenía una flota poderosa, por lo que decidieron destruir la aviación. Es cierto lo que dijo Churchill sobre los polacos que “nunca tantos debieron tanto a tan pocos”. Tal vez este Escuadrón 303 salvó al mundo.
Polskie lotnictwo podlegało operacyjnie Królewskim Siłom Powietrznym (RAF), choć mogło nawiązywać do tradycji polskich pułków lotniczych. Przed wybuchem wojny Lwów stanowił jeden z ważniejszych ośrodków polskiego lotnictwa. Dywizjon 307 powstał później dla obrony miast przemysłowych.
Jak Niemcy zdali sobie sprawę, że nie mogą wygrać wojny i zniszczyć lotnictwa, to zdecydowali się bombardować Londyn i inne miasta przemysłowe. Exeter to był jeden z ośrodków przemysłowych na południu. Poruszaliśmy się za pomocą radaru, co znacznie zmniejszyło te straty w Londynie i Exeter. Anglicy na obronę naziemną nic nie mieli.
Dywizjon 307 “Lwowskich Nocnych Puchaczy” powstaje 24 sierpnia 1940 roku w Blackpool, a w maju 1942 – mimo ogromnej przewagi liczebnej niemieckiego lotnictwa – polscy piloci eliminują cztery bombowce Junkers Ju-88, ratując całe Exeter. Jego mieszkańcy docenili zaangażowanie i waleczność Polaków, wciągając polską flagę na wieżę ratusza miejskiego nieprzerwanie co roku, od 15 listopada 1942 aż po dziś dzień.
Antoni Żebrowski wstępuje w szeregi Dywizjonu 2 lutego 1942 roku i zaczyna latać jako radionawigator. Był najmłodszym pilotem, do którego koledzy czule zwracali się „Antoś”. Zawsze robiłem, co mogłem, choć wojna to jest instynkt. Załogi Dywizjonu wykonywały loty patrolowe nad Morzem Północnym, Zatoką Biskajską oraz kontynentem.
La aviación polaca dependía formalmente de la Royal Air Force (RAF), aunque podía referirse a las tradiciones de los regimientos aéreos polacos. Antes de la guerra, Lviv era uno de los principales centros de la aviación polaca. El Escuadrón 307 fue creado más tarde para defender las ciudades industriales.
Cuando los alemanes se dieron cuenta de que no podían ganar la guerra y destruir la aviación, decidieron bombardear Londres y otras ciudades industriales. Exeter fue uno de los centros industriales del sur. Nos movíamos con la ayuda del radar, lo que redujo significativamente las pérdidas en Londres y Exeter. Los ingleses prácticamente no tenían defensa terrestre.
El Escuadrón 307 “Buhos nocturnos de Lviv” se creó el 24 de agosto de 1940 en Blackpool, y en mayo de 1942, a pesar de la enorme ventaja numérica de la aviación alemana, los pilotos polacos eliminan cuatro bombarderos Junkers Ju-88, salvando toda la ciudad. Sus habitantes apreciaron el compromiso y la valentía de los polacos y cada año desde el 15 de noviembre de 1942 hasta hoy en día izan la bandera polaca en la torre del ayuntamiento.
Antoni Żebrowski se une al Escuadrón el 2 de febrero de 1942 y comienza a volar como radionavegador, siendo el piloto más joven al que sus compañeros le llamaban tiernamente “Antoś”. Siempre hice lo que pude, aunque la guerra es un instinto. Las tripulaciones del Escuadrón realizaban vuelos de patrulla sobre el mar del Norte, el golfo de Vizcaya y el continente.
ANTONI ŻEBROWSKI

Lataliśmy, broniąc floty nad Zatoką Biskajską na północy, atakowaliśmy lotniska niemieckie w nocy. Mieliśmy ten plus, że byliśmy kierowani radarem, chociaż w tych dalekich lotach to nie zawsze wychodziło.
W 1942 roku, 307 dywizjon zostaje uzbrojony w nowe samoloty DE HAVILLAND MOSQUITO. Ten dwuosobowy samolot był nowatorską konstrukcją, choć był wykonany wyłącznie z drewna. Od tej pory, załogi wykonują w większości ofensywne loty na kontynent.
Braliśmy udział w walkach z myśliwcami niemieckimi, bardzo dobrze wyszkolonymi. Nad Niemcami, patrolowaliśmy lotniska zawsze w nocy. Lataliśmy bardzo nisko, prawie na wysokości ziemi, tak że nie mogli nas zestrzelić. Na dłuższe loty dawali nam baniaki z benzyną, żeby dolecieć.
Podczas misji nad Niemcami, Antoni Żebrowski wraz z pilotem Stanisławem Andrzejewskim uszkodzili cztery pociągi i trzy wojskowe ciężarówki. Za swoje zasługi został odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. W trakcie wojny wykonał 700 godzin lotów na pokładach samolotów Avro Anson, Beaufighter, Mosquito oraz Wellington. Właściwie, to wojnę najmniej pamiętam. Tyle rzeczy się wydarzyło i niewiele pamiętam… więcej z Polski.

Volábamos defendiendo la flota de la Bahía de Vizcaya en el norte, atacábamos los aeropuertos alemanes por la noche. Teníamos la ventaja de que nos guiaba el radar, aunque en estos vuelos distantes no siempre funcionaba.
En 1942, el escuadrón 307 obtuvo nuevos aviones DE HAVILLAND MOSQUITO. Este modelo de dos plazas era una construcción innovadora, aunque estaba hecho exclusivamente de madera. A partir de ese momento, las tripulaciones realizaban principalmente vuelos ofensivos sobre el continente.
Participábamos en batallas con cazas alemanes, muy bien entrenados. De noche patrullábamos los aeropuertos alemanes. Volábamos muy bajo, casi a la altura de la tierra para que no pudieran derribarnos. Para los vuelos más largos nos daban bidones de gasolina para que pudiéramos llegar.
Durante una misión sobre Alemania, Antoni Żebrowski junto con el piloto Stanisław Andrzejewski lograron dañar cuatro trenes y tres camiones militares. Por sus servicios, Antoni fue condecorado con la Cruz del Valor y la Cruz del Mérito de Plata con Espadas. Durante la guerra, realizó 700 horas de vuelo a bordo de aviones Avro Anson, Beaufighter, Mosquito y Wellington. En realidad, lo que menos recuerdo es la guerra. Sucedieron tantas cosas, pero yo no recuerdo mucho... tengo más recuerdos de Polonia.
Widocznie chciałem zapomnieć o wojnie. Szczerze mówiąc, my zawsze musieliśmy walczyć o istnienie Polski. Byliśmy pierwszym pokoleniem po 100 latach niewoli, byliśmy bardzo patriotyczni. Ja zawsze chciałem być lotnikiem. To uczucie latania, to rzeczywiście jest zupełne oderwanie się od świata. Czy tęsknię za lataniem? Właściwie to tak, chociaż teraz jest więcej wyobraźni niż pamięci.
Ze wspomnień Antoniego wyłaniają się jego dwie największe miłości: latanie i kobieta sprzed lat. Moją pierwszą miłością była Angielka, właściwie przez całą wojnę, tylko nie mogłem się zdecydować, bo nie miałem żadnej przyszłości, ani pracy, ani zawodu – więc wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Ale do dzisiaj pamiętam jej piękne rude włosy, nigdy już później w życiu nie widziałem takich pięknych włosów. Potem, to już było po miłości. Polska miłość? Polska dziewczyna? Nie, miałem żonę Włoszkę, ale to nie było to. Po kilku miesiącach udaje się ustalić, kim była owa tajemnicza ukochana. Nazywała się Nora Isabel Wharton i była starsza od Antoniego o 14 lat. Wyszła za mąż kilka lat po wojnie. Czy byli ze sobą w później w kontakcie – na zawsze pozostanie ich sekretem.
Radość końca wojny w sercach Polaków stłumiła polityczna rzeczywistość. Po wojnie nie latałem. Jednym z warunków Rosjan było to, żeby Polacy nie latali. Miałem okazję zostać w administracji wojskowej w Anglii, ale nie chciałem. Trochę żal mieliśmy do Zachodu, że nas zostawili. Mówią, że nas sprzedali... Rzeczywiście, tak trochę czuliśmy, ale nie mieli innego wyjścia.
Está claro que quería olvidarme de la guerra. Siempre, desde el principio, tuvimos que luchar por la propia existencia de Polonia. Éramos la primera generación [libre] después de 100 años de ocupación, éramos muy patriotas. Yo siempre quise ser piloto. La sensación de volar es realmente como un desapego completo del mundo.
¿Si echo de menos volar? En realidad sí, aunque ahora hay más imaginación que memoria.

En los recuerdos de Antoni destacan sus dos grandes amores: la aviación y una mujer de hace años. Mi primer amor fue una inglesa, durante toda la guerra. Pero no me pude decidir, no tenía futuro, ni trabajo, ni profesión, así que sabía que eso no podía funcionar. Hasta el día de hoy recuerdo sus hermosos cabellos rojos, nunca en mi vida había visto un pelo tan bello. Después eso se acabó. ¿Una novia polaca? No, estuve casado con una italiana, pero no fue lo mismo. Después de unos meses, logré descubrir la identidad de la misteriosa novia inglesa. Se llamaba Nora Isabel Wharton, le llevaba 14 años a Antoni. Se casó unos años después de la guerra. Si mantuvieron el contacto – será por siempre su secreto.
La realidad política de posguerra eclipsó la alegría del fin de la guerra en los corazones de los polacos. Ya no he vuelto a volar tras la guerra. Una de las condiciones de los rusos era que los polacos no volasen más. Tenía la oportunidad de permanecer en la administración militar en Inglaterra, pero no quise. Guardábamos rencor al Occidente por habernos abandonado.
Byliśmy pierwszym pokoleniem po 100 latach niewoli, byliśmy bardzo patriotyczni.
Éramos la primera generación después de 100 años de ocupación, éramos muy patriotas.

W tamtym czasie to wojska rosyjskie opanowały Europę, 3 miliony ludzi. Anglicy starali się utrzymać równowagę i w sumie to się udało.
Nie wszystko się
Dicen que nos vendieron... y realmente nos sentíamos un poco así, pero no tenían otra opción. En ese momento, las tropas rusas se apoderaron de Europa, con 3.000.000 de soldados. Los ingleses trataron de mantener el equilibrio y, en general, lo lograron.
Sytuacja na Wyspach nie była łatwa. Walka z wrogiem zamieniła się w walkę o przetrwanie w biednej i straumatyzowanej powojennej rzeczywistości. Antoni pracował w kopalni węgla. Bardzo ciężka i niebezpieczna praca. Mój ojciec dostał propozycję, aby wyemigrować do Argentyny i tam rozwijać przemysł wojskowy. Perón zresztą wszystkich zapraszał: Żydów, Niemców, Polaków. Wszyscy się tam później spotkaliśmy w Argentynie.
Jednym z najboleśniejszych ciosów zadanych przez komunistyczny rząd było pozbawianie obywatelstwa polskiego tych, którzy ryzykowali życie, broniąc wolności swojej Ojczyzny.
La situación en las islas no era fácil. La lucha contra el enemigo se convirtió en una lucha por la supervivencia en una realidad pobre y traumatizada de la posguerra. Antoni trabajaba en una mina de carbón. Era un trabajo muy duro y peligroso. A mi padre le ofrecieron emigrar a Argentina y desarrollar la industria militar allí. Perón invitaba a todos: judíos, alemanes, polacos. Todos nos reencontramos allí.
Uno de los golpes más dolorosos infligidos por el gobierno comunista fue retirar la nacionalidad polaca a aquellos que habían arriesgado su vida defendiendo la libertad de su Patria.
wojną zdobywa. Ja dużo się nauczyłem od Zachodu: tolerancji, demokracji.
No se obtiene todo con la guerra. Aprendí mucho del Occidente: lo que es la tolerancia, la democracia.
Podpułkownikowi Apolinaremu Żebrowskiemu, na mocy decyzji Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z 1946 roku, polskość zostaje odebrana. Na liczącej 76 nazwisk liście znajdowali się również: generał Władysław Anders, generał Stanisław Kopański, generał Stanisław Maczek, czy generał Antoni Chruściel. Rodzina Żebrowskich opuszcza Europę na zawsze
2 lutego 1951 roku na pokładzie statku „RMS Alcantara”.
Tutaj na początku dobrze mi poszło, bo wykorzystałem całą moją techniczną wiedzę zdobytą w Anglii. Wszystkiego nauczyłem się sam z angielskich książek. Miałem swój warsztat, siedmiu robotników. Później nawaliły mi nogi i miałem pięć lat operacji – na tym się skończyła się moja kariera.
Antoni Żebrowski przez wiele lat funkcjonował na marginesie polonijnej pamięci, prowadząc skromne i wycofane życie na argentyńskiej prowincji. Kiedy to jednak w 2014 roku otrzymuje z rąk ówczesnego Ambasadora RP w Buenos Aires Jacka Bazańskiego medal „Pro Patria”, wieść o jednym z ostatnich lotników Dywizjonu 307 dociera aż do Anglii.
Po raz pierwszy usłyszałam o istnieniu Antoniego Żebrowskiego właśnie dzięki polsko-brytyjskiej organizacji 307 Squadron Project, której celem jest dbanie o zachowanie pamięci
“Lwowskich Puchaczy”. W kolejnych latach Antoni Żebrowski otrzymał decyzją Prezydenta RP także Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych, Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami.
El teniente coronel Apolinary Żebrowski, en virtud del decreto del Gobierno Provisional de Unidad Nacional del 1946, fue privado de la nacionalidad polaca. La lista de 76 nombres también incluía a los generales Władysław Anders, Stanisław Kopański, Stanisław Maczek y Antoni Chruściel. La familia Żebrowski abandona Europa para siempre el 2 de febrero de 1951 a bordo del “RMS Alcántara”.
Aquí al principio todo me iba bien porque aproveché todos mis conocimientos técnicos adquiridos en Inglaterra. Aprendí todo de los libros ingleses. Tuve mi taller, siete obreros. Luego empecé a tener problemas con las piernas, cinco años de cirugías, y ahí fue donde terminó mi carrera.
Antoni Żebrowski vivió durante muchos años al margen de la colectividad polaca, llevando una vida modesta y retraída en la provincia argentina. Sin embargo, cuando en 2014 recibió la medalla “Pro Patria” del entonces embajador de Polonia en Buenos Aires Jacek Bazański, la noticia sobre uno de los últimos pilotos del Escuadrón 307 llegó hasta Inglaterra.
Me enteré de la existencia de Antoni Żebrowski gracias a la organización polaco-británica 307 Squadron Project, cuyo objetivo es preservar la memoria de los “Buhos de Lviv”. En los años siguientes, Antoni Żebrowski recibió, por decisión del Presidente de la República de Polonia, la Cruz de Oficial de la Orden de Polonia Restituta, la Cruz del Valor y la Cruz del Mérito de Plata con Espadas.
Bardzo się cieszę na to odznaczenie, chociaż nie wiem, czy na nie zasłużyłem – bo ja całe życie próbowałem coś zrobić i nic nie zrobiłem. Kiedy pytam, dlaczego tak uważa, odpowiada: Bo niczym nie jestem, nie doszedłem do niczego. Pan Bóg chce, żebyśmy coś wartościowego zrobili, a właściwie to co mi zostało jedynie, to jest pamięć. Właściwie zrobiłem tylko to, że jestem, że żyję, mam wolę życia.
W obliczu tych słów na zawsze pozostanę bezradna, bo na co mogą zdać się zapewnienia o bohaterstwie czy patriotyzmie osobie, która u kresu swojego życia konfrontuje się z takimi przekonaniami. Jednakże chcę wierzyć, że Antoni odchodził w poczuciu bycia docenionym i kochanym.
Nigdy się nie dowie, jak ogromny miał wpływ na życie wielu osób: to jemu zawdzięczamy zrealizowane marzenia, podróże na krańce świata, czy zawiązane przyjaźnie. Jego słowa „tak los rzucał nami”, pomieściły historię życia tak wielu z nas i stanowią jedyny możliwy tytuł tej publikacji.
Estoy muy feliz por recibir esta condecoración, aunque no sé si la merezco, porque intenté durante toda mi vida hacer algo y al final no hice nada. Cuando le pregunto por qué lo piensa, responde: Porque no soy nadie, no he llegado a nada. Dios quiere que hagamos algo valioso y, en realidad, lo que a mí me queda, son solo los recuerdos. En realidad, mi único logro es que estoy vivo y sigo teniendo la voluntad de vivir.
Frente a estas palabras, siempre me quedaré perpleja, porque ¿qué le pueden parecer los discursos sobre el heroísmo o el patriotismo a una persona que al final de su vida confronta tales creencias? Sin embargo, quiero creer que en sus últimos momentos Antoni se sentía apreciado y querido.
Nunca sabrá el impacto que tuvo en la vida de muchas personas: le debemos nuestros sueños, viajes hasta al fin del mundo y nuevas amistades. Sus palabras “así nos diseminaba el destino”, han contenido la historia de muchas vidas y son el único título posible de esta publicación.
Pan Bóg chce, żebyśmy coś wartościowego zrobili, a właściwie to co mi zostało jedynie, to jest pamięć.
Dios quiere que hagamos algo valioso y, en realidad, lo que a mí me queda, son solo los recuerdos.

Największe podziękowania należą się moim rozmówcom oraz ich rodzinom. Obdarzyli mnie ogromnym zaufaniem powierzając mi swoje wspomnienia i mam nadzieje, że ich nie zawiodłam. Publikacja ta ma wielu autorów. Jest komplikacją talentów i zaangażowania wielu osób, bez ich pracy bogate życiorysy moich bohaterów nie mogłyby zostać utrwalone.
Dziękuje również Ambasadzie RP w Buenos Aires za wsparcie, które otrzymałam przez dwa lata trwania projektu „Tak los rzucał nami”. Szczególne podziękowania należą się Konsulowi RP w Buenos Aires Michałowi Świetlikowi, który z entuzjazmem, przekonaniem i cierpliwością towarzyszył mi w realizacji każdej inicjatywy.
El mayor agradecimiento se merece a mis interlocutores y sus familias. Me han confiado sus recuerdos y espero no haberlos decepcionado. Esta publicación tiene muchos autores. Es una complicación del talento y el compromiso de muchas personas, sin su trabajo las biografías de mis protagonistas no podrían ser descritos.
También agradezco a la Embajada de la República de Polonia en Buenos Aires por el apoyo que recibí durante los dos años del proyecto “Así nos diseminaba el destino”. El agradecimiento especial quiero dirigir al Cónsul de la República de Polonia en Buenos Aires, Michał Świetlik, quien me acompañó con entusiasmo, convicción y paciencia en la realización de cada iniciativa.
Addeo – Krajewska Joanna, Báez Peña Gerardo, Barrionuevo Juan, Bąk Martyna, Bochnak Olaf, Chodowiec Monika, Doliński Jerzy, Fernandez Sueza Rodrigo, Ferrari Miguel, Jop Justyna, Kałuda Antonio, Małdrzykowska Dorota, Michalski Andrzej, Mikusiński Elena, Minc Marceli, Parrot Michael, Pawlik Jorge, Pernal Marek, Piątkowska Aleksandra, Piątkowski Jacek, Piórkowski Marcin, Prediger de Zbuczynski Maria, Rossi Marcos, Socha Teresa, Stasiewicz Adriana, Stasiewicz Andrzej, Stąpór Anna, Trajtengratz Lucas, Twaróg Jerzy, Valdivia Eliana, Wardyga Ferrari Krystyna, Varones de Pawlik Amelia, Zbuczyńska Laura, Zeman Teresa Maria.
Maja Tyborska
Biegański W., Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie. Warszawa: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1990.
Borkiewicz A., Powstanie warszawskie. Zarys działań natury wojskowej. Warszawa: Muzeum Powstania Warszawskiego, 2018.
Ciechanowski J. M., Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego. PułtuskWarszawa: Bellona, 2009.
Ciesielski S., Materski W., Paczkowski A., Represje sowieckie wobec Polaków i obywateli polskich, wyd. II, Warszawa 2002.
Ciesielski S., Hryciuk G., Srebrakowski A., Masowe deportacje ludności w Związku Radzieckim, Toruń: wyd. Adam Marszałek, 2003.
Datner S., Leszczyński K. (red.), Zbrodnie okupanta w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku (w dokumentach). Warszawa: MON, 1962.
Davies N., Powstanie ’44. Kraków: Wydawnictwo Znak, 2006.
Dunin-Wąsowicz K., Warszawa w latach 1939-1945. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1984.
Frontczak K., Siły Zbrojne Polski Ludowej. Przejście na stopę pokojową 1945-1947, Warszawa: MON, 1974.
Getter M., Straty ludzkie i materialne w Powstaniu Warszawskim. „Biuletyn IPN”. 8-9 (43-44), sierpień -wrzesień 2004.
Hanson J. K. M., Nadludzkiej poddani próbie. Ludność cywilna Warszawy w powstaniu 1944 r. Warszawa: Czytelnik, 2004.
Kaczorowska T., Ostatni Mohikanie z Maciaszkowa, w: Niezależna Gazeta Polska, 7/2009.
Król W., Polskie dywizjony lotnicze w Wielkiej Brytanii 1940-1945. Warszawa: MON, 1976.
Kunert A. K., Słownik biograficzny konspiracji warszawskiej 1939-1945 T. 1. Warszawa: Instytut Wydawniczy PAX, 1987, s. 153-155.
Mazurek J., Kraj a emigracja. Ruch ludowy wobec wychodźstwa chłopskiego do krajów Ameryki Łacińskiej (do 1939 roku), Warszawa: PWN 2006.
Pindel T., Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody, Warszawa: Znak, 2018.
Porada K., Cómo somos nosotros y cómo nos ves los otros: Una comunidad de origen inmigrante en la provincia de Misiones (Argentina), w: História Unisinos, Setembro/Dezembro.
Porada K., La emigración polaca hacia la Argentina de entreguerras, Anuario Latinoamericano Ciencias Politicas y Relaciones Internacionales, vol. 6, 2018.
Porada K., La inmigración y la crisis: las consecuencias de la depresión económica de la década de los treinta en la ciudad de Buenos Aires, CEMLA.
Pyzik E.P., Antoni Wróbel OFM, Historia de la pastoral polaca en Argentina 1897-1997, w: www.pmk.org. pl/Castellano/index_c.html
Pyzik E.P., Los polacos en la República Argentina y América del Sur, Buenos Aires 1966.
Roman, W., Konspiracja polska na Litwie i Wileńszczyźnie, wrzesień 1939 – czerwiec 1941. Lista aresztowanych, Toruń 2001.
Senkman L., Etnicidad e inmigración durante el primer peronismo, Estudios Interdisciplinarios de América Latina y el Caribe, Vol 3, No 2.
Smolana K., Za ocean po lepsze życie w: M. Kula (red.) Dzieje Polonii w Ameryce Łacińskiej, Wrocław 1983.
Sobczak K.(red), Encyklopedia II wojny światowej. Warszawa: MON, 1975.
Stemplowski R., Los colonos eslavos del Nordeste Argentino (1897-1938). Problemática, fuentes e investigaciones en Polonia. Estudios Latinoamericanos 10, 1985.
Szubarczyk P., Czerwona Apokalipsa. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę i jej konsekwencje, Kraków, 2014.
Veganzones M. A., Winograd C., Argentina in the 20th century: an account of long-awaited growth, OECD 1997.
Wawer, Z., Armia Generała Władysława Andersa w ZSRR 1941-1942, Warszawa: Bellona, 2012.
Włodek J., Argentyna i emigracja, ze szczególnym uwzględnieniem emigracji polskiej, Warszawa 1923.
Żaroń P., Armia Polska w ZSRR, na Bliskim Wschodzie i Środkowym Wschodzie. Warszawa: Krajowa
Agencja Wydawnicza RSW „Prasa – Książka – Ruch”, 1981.