ISSN 1336-104X
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:27 Page 33
W żylińskiej „budzie“ zawrzało str. 14
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:22 Page 2
Laugaricio Quartet na tournée z biegiem rzeki Wag
iedy w styczniu tego roku, w mrocznym czasie pandemii, wraz z kolegami z kwartetu zastanawialiśmy się, jak się przygotować na muzyczne lato, wpadliśmy na pomysł, by przygotować nowy repertuar, inspiracją którego stała się polska mu-
K
zyka. Odkryliśmy bowiem bogactwo kompozycji polskich kompozytorów, którzy skroili muzykę na kwartet smyczkowy! Szczególnie zainteresowały nas kompozycje Stanisława Moniuszki i jego Kwartet smyczkowy nr 1 d-moll. To była miłość od pierwszego usłyszenia. Przepiękna kompozycja w romantycznym stylu, zainspirowana motywami ludowymi, skrojona tak, by każdy z instrumentów mógł się zaprezentować. Oprócz utworów Moniuszki przygotowaliśmy też barokowe kompozycje Bacha. Drugą część nowego repertuaru zaplanowaliśmy bardziej na luzie, stąd 2
nasz wybór padł na tanga polskie oraz utwory George’a Gerschwina. Ten nowy repertuar udało się nam zaprezentować w ramach działań Klubu Polskiego podczas trzech koncertów, które odbyły się w ciągu pierwszego sierpniowego weekendu w Żylinie, Ilavie i w Novej Dubnici. W żylińskiej księgarni Artforum już kiedyś występowaliśmy, dlatego wiedzieliśmy, że publiczność będzie bardzo wymagająca. I tak było. Nasi słuchacze po koncercie ocenili wybór kompozycji. Większość przyznała, że utwory Moniuszki słyszała pierwszy raz i że była nimi oczarowana. Drugi dzień to koncert w Ilavie. Tym razem graliśmy na rzecz tych, którzy ucierpieli w wyniku tornada na Morawie. Tuż przed koncertem nasz kolega, gitarzysta jazzowy, po -
prosił nas, czy może z nami wystąpić. Był to swoisty eksperyment, ale jego efekt okazał się wspaniały, czego dowodem były dwukrotne bisy. Ostatni koncert na Rynku w Novej Dubnici miał być ukoronowaniem naszych występów, tu bowiem spodziewaliśmy się licznej publiczności, gdyż trzech członków kwartetu właśnie stąd pochodzi. Tak też się stało! Na placu zgromadziło się mnóstwo ludzi, a nam się grało wspaniale! Publiczność nagrodziła nas gromkimi brawami, a my po długich miesiącach artystycznego postu rozkoszowaliśmy się tymi chwilami. Dziękuję za występy członkom kwartetu: Veronice Staněkovej, Leošovi Staněkovi i Robovi Kováčovi, naszej młodej śpiewaczce Barborce Berkyo vej i gościowi Eňovi Myšlejovi, a także kolegom z dubnickiego Klubu Polskiego za pomoc podczas organizacji wydarzeń. Wierzymy, że niebawem znów będziemy mogli zagrać kolejne MAREK BERKY koncerty.
ZDJĘCIA: SLÁVKA GAJDOŠÍKOVÁ
Projekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:22 Page 3
Też mają Państwo wrażenie, że lato bardzo, bardzo szybko zleciało? Że świat pędził, nawet podczas wakacji? Może podświadomie staraliśmy się przeżyć jak najwięcej, byle zdążyć przed ewentualnym kolejnym lockdownem? O tym wspominamy w artykule otwierającym wrześniowy „Monitor“, zapowiadając jednocześnie, co nas czeka w tym miesiącu. A planów jest sporo. Słowacja żyje wizytą papieża Franciszka (str. 4). Klub Polski planuje 11 września przedstawić od dawna zapowiadany projekt muzyczny, czyli album „Tu i tam“ (więcej w ogłoszeniach na str. 29). Klub Polski i stowarzyszenie Bonita wykorzystały lato na zorganizowanie wielu imprez, dlatego rubryka „Z naszego podwórka“ tym razem pęka w szwach. Bo odbyły się warsztaty plastyczne dla dzieci polonijnych (str. 10), Dzień Rodzin i Dzień Dziecka w Żylinie (str. 14), koncerty muzyki poważnej na Poważu (str. 2), ale i dawnej (str. 18). Mało tego, nasza redakcja wzięła udział w szkoleniach dziennikarzy polonijnych w Wilnie (relacja na str. 12), czego pokłosiem będą artykuły publikowane w kolejnych numerach pisma, zaś w tym numerze prezentujemy wywiad ze znaną dziennikarką Ewą Wołkanowską-Kołodziej na temat Wilna i jego podobieństw do... Bratysławy (str. 6). To nie koniec naszych monitorowych podróży, bo dzięki rubryce kulinarnej znów zawitamy do Toskanii, skąd pewna Polka przysłała nam przepis na danie proste, a jednocześnie niebanalne (str. 32). Dzięki rubryce „Słowackie perełki“ dotrzemy na Kysuce (str. 25), a w recenzji książkowej aż na Spitsbergen (str. 22). Ponieważ wrzesień to powrót dzieci do szkół, autorka działu dla najmłodszych pisze właśnie o pożegnaniu wakacji i początku roku szkolnego (str. 31), zaś autorzy rubryki „My Słowianie“ porównują skale ocen obowiązujące w polskiej i słowackiej szkole (str. 30). Oprócz tego wiele innych, ciekawych artykułów, do lektury których zachęcam, życząc udanego, słonecznego września! w imieniu redakcji
Wrześniowe oczekiwania
4
Z KRAJU
4
WYWIAD MIESIĄCA Wilno „wioska“ pełna skarbów?
6
Z NASZEGO PODWÓRKA
9
ROZMOWY Z NINĄ Szkoła pachnąca miłością 19 Sportowe podsumowanie lata
20
CZUŁYM UCHEM Polski czad!
22
BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI Będzie naprawdę zimno
22
KINO-OKO „Mistrz” – film z niezwykłą rolą Piotra Głowackiego 24 SŁOWACKIE PEREŁKI Czarne złoto Kysuc
25
KRZYŻÓWKA
26
RETROHITY Przysmaki w kształcie podkowy, litery C albo pierścienia
27
Polskę i Słowację połączyły rolki
28
OGŁOSZENIA
29
MY SŁOWIANIE Kiedy jeden równa się pięć albo sześć 30 MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI Do zobaczenia! 31 PIEKARNIK Łyżką dookoła świata – Włochy 32
ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Alina Kabele, Basia Kargul, Natalia Konicz-Hamada, Arkadiusz Kugler, Katarzyna Pieniądz, Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE: Magdalena Smolińska TRENČÍN: Aleksandra Krcheň • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Stehlik ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková † (1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620 • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891, monitorpolonijny@gmail.com BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: SK60 1100 0000 0026 6604 0059 • EV542/08 ISSN 1336-104X • Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • náklad 550 ks • nepredajné • Realizované s finančnou podporou Fondu na podporu kultúry národnostných menšín • „Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2021”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorarów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie”. Laureat Nagrody im. Macieja Płażyńskiego w kategorii redakcja medium polonijnego 2013 Vydané 2. 9. 2021
WRZESIEŃ 2021
3
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:22 Page 4
Wrześniowe oczekiwania izyta papieża Franciszka. Wydanie nowej płyty przez Klub Polski. Wydarzenia kulturalne. Wakacyjne wspomnienia. Czym będziemy żyć w tym miesiącu? Koniec wakacji, letniego luzu i szalonych wypraw. Za mną Mazury, Wielkopolska i Karkonosze, stare zakamarki, cudowne miejsca z dzieciństwa, kilka malowniczych miast, a także interesujących zakątków. Odkryłam majestatyczne zamki, tajemnicze tunele, ciekawe wieże, niezwykłe mosty i zjawiskowe wodospady. Przejechałam ponad 3000 km, pieszo zaliczyłam 60 km. Hulajnoga elektryczna jako środek lokomocji podczas zwiedzania miast skradła moje serce. Spotkania z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi w Polsce, z którymi nie mogłam się spotkać w zeszłym roku. Myślę, że wiele osób
W
3 lipca obradował KONGRES PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚCI, który po raz kolejny wybrał Jarosława Kaczyńskiego na prezesa partii. Jednym z wiceszefów ugrupowania został premier Mateusz Morawiecki. W swoim wystąpieniu podczas kongresu Kaczyński ocenił, że ugrupowaniu nie brakuje słabości. „Jeżeli tego nie zmienimy, to nie mamy żadnych szans, żeby wygrać wybory“ – podkreślał. 3 lipca do polskiej polityki wrócił b. premier, b. szef Rady Europej skiej DONALD TUSK. Podczas posiedzenia Rady Krajowej Platfor my Obywatelskiej został wybrany na p.o. szefa partii, zastępując 4
tegoroczne lato spędziło podobnie, próbując odwiedzić jak najwięcej miejsc i osób, chcąc jakby nadrobić to, czego pozbawiła nas pandemia
w ostatnim roku, a jednocześnie gromadząc wrażenia na zapas przed kolejnym ewentualnym lockdownem. Wrzesień przynosi bowiem obawy
w tej funkcji Borysa Budkę. „Wró ciłem na 100 procent“ - zapewnił działaczy PO Tusk.
biryncie“, „Plebania“, „Ojciec Mateusz“, „Matki, żony i kochanki“ oraz „Ranczo“.
13 lipca w wieku 77 lat zmarł JERZY JANECZEK, legendarny Witia Pawlak z filmu „Sami swoi”. Właśnie rola w trylogii Sylwestra Chęcińskiego „Sami swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj, albo rzuć” przyniosła mu największą popularność. Janeczek zagrał też w takich serialach jak „Stawka wię ksza niż życie”, „Sanatorium pod Klepsydrą”, „Trzeciej granicy”, „07 zgłoś się”, „Najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy”.
Podczas IGRZYSK OLIMPIJSKICH w Tokio (23 lipca – 8 sierpnia) reprezentanci Polski zdobyli cztery złote medale: w sztafecie mieszanej 4x400 m (Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic, Kajetan Duszyński, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata HołubKowalik, Dariusz Kowaluk), w rzucie młotem (Anita Włodarczyk), w rzucie młotem (Wojciech Nowicki), w chodzie na 50 km (Dawid Tomala). Ponadto polscy sportowcy zdobyli 5 srebrnych i 5 brązowych medali.
19 lipca w wieku 91 lat zmarła aktorka teatralna, telewizyjna, filmowa i radiowa EUGENIA HERMAN. Zagrała m.in. w filmach Krzyszto fa Zanussiego „Bilans kwartalny“, Marka Koterskiego „Życie wewnętrzne“, „Nic śmiesznego“, „Ajlawju“, w „Cudzoziemce“ Ryszarda Bera oraz „Ucieczce z kina Wolność“ Wojciecha Marczewskiego. Znana była także z ról w serialach „W la-
31 lipca zmarł muzyk jazzowy i kompozytor JERZY „DUDUŚ” MATUSZKIEWICZ. Miał 93 lata. Był jednym z najważniejszych muzyków polskiej sceny jazzowej, twórcą historii jazzu, kompozytorem muzyki filmowej, np. do serialu „Czterdziestolatek”.
1 sierpnia przedstawiciele najwyższych władz, w tym prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki, weterani, mieszkańcy Warszawy oddali hołd POWSTAŃCOM WARSZAWSKIM. O godzinie 17.00, w godzinę „W”, kiedy 77 lat temu rozpoczął się w Warszawie zryw powstańczy, zawyły syreny. Pamięć powstańców uczczono m.in. przed pomnikiem Gloria Victis na stołecznych Powązkach. 1 sierpnia w wieku 70 lat zmarł śpiewak operowy KAZIMIERZ KOWALSKI. Był też wieloletnim dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Wielkiego w Łodzi. W Radio Łódź prowadził audycje poświęcone muzyce poważnej. Był popularyzatorem muzyki poważnej, opery i operetki. Burzliwy przebieg miało POSIEDZENIE SEJMU 11 sierpnia. Posłowie przyjęli wniosek klubu Koalicji Polskiej – PSL o odroczenie obrad Sejmu do września, za czym głosowali m.in. posłowie PorozumieMONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:22 Page 5
przed ponowną - trzecią (w Polsce czwartą) już falę pandemii wirusa COVID-19, bardziej zaraźliwego wariantu Delta. W kraju nad Wisłą obecnie żyje się tematami związanymi z wolnością słowa, wirusem i ewentualnym powrotem uczniów do nauki hybrydowej. Z kolei Słowacy, oprócz powrotu do szkół i korporacyjnych biur, z niecierpliwością wyczekują pielgrzymki papieża Franciszka, który w dniach 12-15 września odwiedzi ich kraj. Papież z wizytą duszpasterską zawita do Bratysławy, Preszowa, Koszyc i Szasztina. Domem Ojca Świętego na czas czterodniowej pielgrzymki stanie się nuncjatura apostolska w Bratysławie. Po przylocie papież weźmie udział w spotkaniu ekumenicznym oraz spotka się z przedstawicielami kościoła katolickiego na Słowacji i wspólnot wyznaniowych, a także z czołowymi przedstawicielami władz państwowych: z prezydent i premierem Słowacji oraz przewodniczącym parlamentu. W miejscowej katedrze uczestniczyć będzie w spotkaniu z binia, w tym Jarosław Gowin. Po przerwie w obradach marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziła reasumpcję tego głosowania. Poinformowała, że wniosek w tej sprawie złożyło 30 posłów, w tym Paweł Kukiz, twierdząc, że wcześniej pomylili się, głosując za przerwaniem posiedzenia Sejmu. W powtórnym głosowaniu wniosek o odroczenie obrad odrzucono. Kluby KO i Lewica zapowiedziały złożenie wniosków o odwołanie Elżbiety Witek z funkcji marszałka w związku z zarządzeniem przez nią reasumpcji przegranego wcześniej przez PiS głosowania. Tego dnia Sejm przyjął sporną nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, tzw. LEX TVN. Za nowelą opowiedziało się m.in. Paweł Kukiz. Według wielu publicystów i opozycji nowela jest wymierzona w Grupę TVN, której udziałowcem jest amerykański koncern Disco very. Głębokie zaniepokojenie przepisami zawartymi w noweli wyrażają najwyżsi przedstawiciele WRZESIEŃ 2021
skupami, kapłanami, seminarzystami oraz zakonnikami i zakonnicami. W Preszowie papież Franciszek będzie przewodniczył Boskiej Liturgii bizantyńskiej zaś w Koszycach spotka się z młodzieżą oraz odwiedzi wspólnotę Romów, zamieszkujących biedną dzielnicę Lunik IX. W ostatnim dniu swojej wizyty, 15 września, papież wygłosi homilię w kościele Matki Bożej Bolesnej w Szasztinie (ŠaštínStráže), który jest narodowym sanktuarium maryjnym Słowaków, odwiedzanym corocznie przez tysiące pielgrzymów. Ten dzień będzie szczególny, bowiem wówczas przypada święto Matki Boskiej Bolesnej, patronki Słowacji. Mottem papieskiej pielgrzymki będą słowa „Z Maryją i Józefem na drodze do Jezusa”. Zawarta jest w nich nadzieja, że wizyta Franciszka umocni wiarę Słowaków i odnowi w nich pragnienie kroczenia za Jezusem. Dla wielu mieszkańców Słowacji, wśród których większość deklaruje przynależność do kościoła katolickiego, będzie to z pewnością niezwykłe
duchowe wydarzenie, zwłaszcza iż od ostatniej papieskiej wizyty papieża – Jana Pawła II – minęło 18 lat. Zdaniem słowackich biskupów społeczeństwo, które od ponad roku jest naznaczone pandemią i lękiem przed nią podświadomie oczekuje dobrej wiadomości, czegoś, co będzie pokrzepieniem dla wszystkich i tego właśnie ma dostarczyć wizyta papieża Franciszka. Wrzesień to także czas spotkań słowackiej Polonii. Na pierwszy weekend tego miesiąca zaplanowano popularną i długo wyczekiwaną imprezę zielonoświątkową, która pierwotnie miała odbyć się wiosną tego roku. Z kolei 11 września premierę będzie miała nowa płyta Klubu Polskiego, która nosi tytuł „Tu i tam“. Wygląda więc na to, że początek tegorocznej jesieni, choć z obawą przed kolejną falą koronawirusa, upłynie bardzo ciekawie, dostarczając nam wielu kulturalnych wrażeń i duchowych przeżyć. Czego sobie i Państwu życzę. MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA
amerykańskiej administracji, apelując jednocześnie do prezydenta Andrzeja Dudy o jej zawetowanie. Nowelą we wrześniu zajmie się Senat; senatorowie opozycji, którzy mają większość w Senacie, zapowiadają odrzucenie nowelizacji.
wie. Pomieszczenia w Pałacu Saskim zostaną przeznaczone na potrzeby Kancelarii Senatu i Ma zowieckiego Urzędu Wojewódzkiego oraz instytucji prowadzących działalność kulturalną, edukacyjną lub społecznie użyteczną.
14 sierpnia na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego prezydent odwołał lidera POROZUMIENIA Jarosława Gowina z funkcji wicepremiera, ministra rozwoju, pracy i technologii. Porozumienie zdecydowało o opuszczeniu Zjednoczo nej Prawicy; część parlamentarzystów ugrupowania odeszła z klubu PiS i utworzyła własne koło. Odwołanie Gowina to skutek jego krytycznych wypowiedzi pod adresem programu Polski Ład. Zdaniem polityka rozwiązania podatkowe zawarte w tym programie są niekorzystne dla przedsiębiorców.
Po decyzji USA o wycofaniu swoich wojsk z Afganistanu państwa UE i NATO w tym Polska zorganizowały EWAKUACJĘ swych obywateli oraz współpracowników. Według informacji MSZ w 14 samolotach przetransportowano z Afganistanu prawie 1300 osób, z czego nieco ponad 200 na prośbę innych państw i organizacji; niecałe 1100 osób trafiło do Polski. 27 sierpnia z misji w Afganistanie powrócili żołnierze polskiego kontyngentu, którzy pomagali w ewakuacji.
15 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o ODBUDOWIE PAŁACU SASKIEGO w Warsza-
Od około 10 sierpnia w USNARZU GÓRNYM, na granicy polsko-białoruskiej znajduje się grupa ok. 30 migrantów, wśród których są także kobiety i dzieci. Początkowo je-
dzenie i wodę przywozili im podlascy pogranicznicy. Obecnie polskie służby nie dopuszczają do koczujących osób chcących im przekazać jedzenie, wodę czy leki. Na granicy polsko-białoruskiej powstaje płot z drutu kolczastego o wysokości 2,5 m. Według polskiego rządu mamy do czynienia z prowokacją reżimu prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. „To swego rodzaju atak hybrydowy, próba zmuszenia Polski do przyjęcia nielegalnych imigrantów“ - ocenił premier Mateusz Morawiecki. 28 sierpnia w wieku 91 lat zmarła najsłynniejsza polska sopranistka TERESA ŻYLIS-GARA. W 1969 roku została zaangażowana do nowojorskiej Metropolitan Opera, gdzie śpiewała przez 16 sezonów u boku tak wybitnych śpiewaków jak Placido Domingo czy Jose Carreras. Występowała na scenach operowych całego świata, m.in. w Covent Garden, La Scali, Deutsche Oper czy Teatro Colon. MP 5
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:22 Page 6
Wilno – „wioska“ pełna skarbów? EWA WOŁKANOWSKA-KOŁODZIEJ O MIEŚCIE, PRZYPOMINAJĄCYM... BRAT YSŁAWĘ am dzieci mimowolnie opanowują trzy języki. Tam wszyscy się znają. Tam blisko do lasu. Czyli trochę podobnie jak tu, w Bratysławie. A jednak inaczej. Jakie jest Wilno i jego mieszkańcy? Bliżej mu do Polski czy Rosji?
T
Pamiętasz, jak smakowała Twoja pierwsza nagroda dziennikarska? Taaak! Jak tort Pavlova! Tylko że miała zero kalorii (śmiech). Co to było? To była statuetka autorstwa Marcina Rząsy, rzeźbiarza z Zakopanego. Zdobyłam wtedy pierwsze miejsce na Festiwalu Twórczości Wrażliwej za artykuł pt. „Więźniowie czwartego piętra“ (o starszych osobach, które z powodu braku windy w bloku latami nie opuszczają swoich mieszkań przyp. red.). Były emocje? Bardzo! To był mój pierwszy wyjazd od urodzenia córki. Bez rodziny, z noclegiem w Gdańsku. Dwulatka została w domu z tatą. Pamiętam, jak w hotelu, gdzie byłam zakwaterowana, tańczyłam, ubierając się na galę. Kiedy wieczorem odbierałam statuetkę, czułam się, jakbym dostała Oscara! Nastę pnego dnia, idąc przez miasto, trzymałam ją w ręce, udając, że się nie zmieściła do torebki, by móc cały czas na nią patrzeć. Potem dwa lata z rzędu zdobyłam pierwszą nagrodę na tym festiwalu, aż zaproponowano mi, bym została jego jurorką. Chyba dlatego, żebym już nie wysyłała więcej swoich tekstów (śmiech). Urodziłaś się i wyrastałaś w Wilnie. Jak Cię przyjęła Polska, kiedy podjęłaś studia w Warszawie? W pewnym sensie wtedy zaczęłam swoje życie. Zamieszkałam w akademiku ze studentami z różnych zakątków Polski, a także z Li 6
twy, Łotwy, Ukrainy, Białorusi. Wszyscy oni mówili poprawnie po polsku. Odżyłam. Miałam z kim porozmawiać. Trafiłam do środowiska, w którym można było dyskutować, razem chodzić na koncerty poezji śpiewanej. A nie mówili o Tobie, że Ruska przyjechała? Ja się z tym nie spotkałam. Wcześniejsze pokolenia, które jeździły na studia do Polski w latach 90., miały ten problem. Bo jak ze Wschodu, to Ruski. Mnie czasami nazywano Litwinką. Pogardliwie? Nie, ale kiedy jako dzieciaki, przyjeżdżaliśmy na wakacje do Polski i ktoś pytał, czy my rozumiemy po polsku, to się obrażaliśmy. No jak to? To świat nie wie, że my jesteśmy Polakami z Litwy? Strasznie się obrażaliśmy za to. Na Litwie tego problemu nie miałaś. Byłaś u siebie? Na Litwie czułam się trochę wy obcowana. U nas w domu mówiło się w miarę poprawnie po polsku; już jako dziecko używałam słów, których moi rówieśnicy nie rozumieli. Jakich? Na przykład słowo „obiektywnie“. Nikt nie wiedział, o czym mówię. Dzieciaki naśmiewały się ze mnie, że mówię zbyt poprawnie po polsku, ale kiepsko po litewsku. Co ciekawe, od nauczycieli
też dostawałam po głowie, bo się wymądrzałam. Próbowałam więc udawać, że jestem głupsza niż jestem, żeby mnie zaakceptowali. Celowo robiłaś błędy? Tak. W tym wileńskim polskim charakterystyczne jest zaciąganie, wtręty z rosyjskiego. Żeby być jak moi rówieśnicy, żeby skrócić dystans, używałam czasami: dawaj, idim zamiast idziemy, ale brzmiało to żałośnie (śmiech). A chłopakom się podobałaś? Jak mogłam znaleźć chłopaka, kiedy zasuwałam warszawską polszczyzną i byłam brana za zbyt porządną i mądrą? Czasami ciotki mówiły mi, że chyba mam zbyt wysokie wymagania. Namawiały mnie, żebym poudawała trochę głupszą, żeby znaleźć męża. Znalazłaś Polaka. Tak. Takiego prawdziwego Polaka z Polski. (śmiech)
EWA WOŁKANOWSKA-KOŁODZIEJ – urodziła się w Wilnie. Studiowała w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej na Uniwersytecie Warszawskim oraz w Polskiej Szkole Reportażu. Pracuje jako dziennikarka prasowa specjalizująca się w tematyce społe cznej, publikuje w Gazecie Wyborczej, Wysokich Obcasach, Dużym Formacie. Zdobyła liczne nagrody dziennikarskie, np. na Festiwalu Twórczości Wrażliwej, Kryształowe Pióro, nagrodę im. prof. Elżbiety Tarkowskiej. Nominowana była do European Press Prize (2019), oraz do najważniejszych polskich nagród prasowych.
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:23 Page 7
To inna kategoria Polaka? Tak. Tu czasami między sobą Polacy mówią o tych, co z Polski przyjechali: O, Polaki przyjechali.
Wiele osób ma w sobie litewską powagę i mięciutką polską poetykę.
Jacy są ci Polacy z Litwy? Prawdziwi czy nieprawdziwi? Oni mają o wiele lepiej niż Polacy w Polsce.
To podobnie jak dzieci na Słowacji, które oglądają czeskie bajki i dzięki temu opanowują mimochodem język czeski. Tu wiele dzieciaków dostaje jeszcze gratisowo litewski. Są więc rodziny, które posługują się świetnie rosyjskim, litewskim i polskim. A w piaskownicy, gdzie spotykają się dzieci rosyjskie, polskie i litewskie, obowiązuje zasada, że wszystkie rozmawiają po rosyjsku. I to jakoś działa.
O! Dlaczego? Nie wszyscy o tym wiedzą, że mają lepiej. Chodzi o to, że na starcie dostają coś gratisowo. Ja urodziłam się w 1983 roku, kiedy tu jeszcze był Związek Radziecki. Nigdy się rosyjskiego nie uczyłam, ale dzięki temu, że oglądałam rosyjskie bajki, opanowałam go i mogę się dogadać w Rosji, na Ukrainie i Białorusi.
Trzy w jednym to już coś! Tak! A razem z językiem ten miejscowy Polak ma realny dostęp do kolejnej kultury. On czuje żarty rosyjskie, łapie te litewskie, choć tych jest niedużo, bo to poważny naród. No i oczywiście jest związany z kulturą polską, ale na swój sposób. To taka mieszanka. Jak byś ją opisała? Tutaj Polacy są bardziej jak Litwini. Jak Skandynawowie, trochę spokojniejsi i dlatego w Polakach z Polski denerwuje ich hałaśliwość, nadmierna gestykulacja i ekspresja. Wiele osób ma w sobie litewską powagę i mięciutką polską poetykę. Litewskich Polaków definiuje tęsknota za Polską? Moim zdaniem tęsknoty w nich nie ma. Może są jakieś pojedyncze osoby, bardziej wiekowe. Oni tęsknią za Związkiem Radzieckim, za swoją młodością, za piosenkami z tamtych czasów. To są ich sentymenty. Nie Polska. Polska tu była tak dawno temu, że oni za nią nie tęsknią.
ZDJĘCIE: STANO STEHLIK
WRZESIEŃ 2021
Zaskoczyło mnie to, kiedy litewscy Polacy mówili mi, że bardziej żyją rosyjską kulturą i rosyjską telewizją, że Polska ze swoimi ofertami przegrywa. Wygląda na to, że na rosyjskiej propagandzie wyrastały nie tylko poprzednie pokolenia, ale i obecne. Z drugiej strony Rosjanie mordowali, niszczyli to, co zastali na tych terenach. Jak ich więc postrzegają tutejsi Polacy? Trzeba zaznaczyć bardzo ważną rzecz, że przed II wojną światową znaczną część Wilna stanowili Polacy. Tu się mówiło po polsku, myślało po polsku. Po II wojnie światowej cała wileńska inteligencja zniknęła: wywieziono ją, wyjechała, bo wyjechać musiała. Na przykład kadra Uniwersytetu Batorego, czyli dzisiejszego Uniwersytetu Wileńskiego, przeniosła się do Torunia. Tu zostali chłopi. Inteligencja zaczęła się odradzać w latach 90., kiedy to ich dzieci i wnuki zaczęli podejmować studia. Na Litwie najgorzej wykształceni są Romowie, a potem Polacy. Mam wrażenie, że Polacy w dalszym ciągu nie otrząsnęli się po tym zniknięciu części ich społeczeństwa. Jest grupka osób, która zaczyna tworzyć tu inteligencję. Mamy na przykład panią minister sprawiedliwości, która jest Polką. Ewelina Dobrowolska kończyła moją szkołę. Żeby do czegoś takiego doszło, trzeba było 70 lat. A co z tą Rosją? No właśnie, w południowo-wscho dniej Litwie jest rejon solecznicki (zamieszkuje go 31 223 Polaków, co stanowi 80% jego ludności - przyp. red.), który wyrósł na rosyjskich programach telewizyjnych. Tu znajduje wię kszość swoich wyborców partia Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin, która reprezentuje Polaków na Litwie. Jest to grupa nacjonalistyczna, bardzo prorosyjska i mająca olbrzymią moc i dlatego dla większości Litwinów Polak to taki, który jest bardziej lojalny wobec Rosjan niż wobec Litwinów. I to jest przykre i problematyczne.
Dla większości Litwinów Polak to taki, który jest bardziej lojalny wobec Rosjan niż względem Litwinów.
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:23 Page 8
Na Słowacji intensywnie działają rosyjskie trolle, powstało sporo specjalnych portali, które udają te informacyjne. Rozumiem, że na Litwie trolle mają mniej roboty? Tu wystarczą telewizory, które łapią rosyjskie i białoruskie kanały telewizyjne. Wróciłaś do Wilna. Po 19 latach spędzonych w Polsce. Małe jest piękne? Chyba tak. Jak coś jest małe to jest szansa, że dookoła jest dużo przyrody, dużo lasów. Taka jest Litwa. W Warszawie spędziłam prawie 19 lat. Studenta duże miasto porywa. To było fajne, bo Warszawa nie miała granic. Dało się tu odnaleźć ludzi bliskich pod wieloma względami. Ale...? Ale po latach dziesięciu, może kilkunastu zaczęłam tęsknić za Litwą. Tak jak pisał Miłosz w „Dolinie Issy“ im dalej się człowiek oddala od swoich korzeni, tym bardziej one ciągną go z powrotem. Może to zabrzmi jak banał, ale ja poczułam, że chcę być bliżej przyrody, bliżej wsi. Bo to jest trochę tak, że jak się z takiej Warszawy wraca do Wilna, to ma się wrażenie, że przyjechało się do miasta, gdzie się wszyscy znają. Czyli do takiej wioski. Widzę w tym podobieństwo z Bratysławą. Tu, jak warto pójść na jakieś wydarzenie, to wszyscy tam idą. W Warszawie każdego dnia są dziesiątki imprez i nie wiadomo na co się zdecydować. Tu ludzie się spotykają ze sobą. Tu obok mam las, rzekę i to jest coś do czego bardzo, bardzo tęskniłam. Wilno czekało na Ciebie? Po latach spędzonych w Warszawie dysonans między mną a wilniukami jest jeszcze większy. Ja to odczuwam. Kiedy idę na ryneczek na zakupy, pani ze straganu, pyta mnie jak turystkę, skąd przyjechałam. W pewnym sensie jestem turystką, 8
W pewnym sensie jestem turystką, w pewnym sensie swoja. w pewnym sensie swoja. Jestem inna. Nie pasuję tak do końca ani do Warszawy, ani do Wilna. Pasuję do poszczególnych ludzi. Mój mąż też jest troszeczkę inny. Na przykład nie pije alkoholu. To dziwi wszystkich wujków. Mężczyzna i nie pije alkoholu? Jak z nim rozmawiać? Polacy na Litwie znają Twoją twórczość? Znają przede wszystkim moją książkę „Wilno. Rodzinna historia smaków”, czyli reporterski przewodnik po smakach litewskich. Książka okazała się niesamowitym hitem wśród Polaków na Litwie, którzy kupowali
ją masowo przed świętami i wysyłali jako prezent gwiazdkowy swoim przyjaciołom, czy krewnym w Polsce. Liczyłaś na taki sukces? Nie. Myślałam, że mogą mnie za nią skrytykować. Albo że w ogóle ich nie zainteresuje. Może ta książka pokazała im, że codzienność wileńska jest atrakcyjna, skoro trafił do niej nawet najprostszy przepis na babciną zupę na mleku? A Twoje reportaże? Środowisko osób wykształconych zna moje dłuższe prace. Teraz, z uwagi na małe dziecko, miałam przerwę w pisaniu reportaży, ale spotykam się z reakcjami na moje felietoniki, które pisałam do „Kuriera Wileńskiego“. Szczególnie wtedy, gdy coś skrytykuję (śmiech). Nie jestem z nich specjalnie dumna, ale rozumiem, że dla czytelników „Kuriera“ to ważny głos. Jak jest tu odbierany sukces, na przykład ten Twój, osiągnięty w Polsce? Wilno jest małym stawem, Warszawa jest dużym, z wieloma rybami. Tutaj sam fakt, że zdobyłam prestiżowe nagrody, to jest coś! A to, że wykonuję pracę słabo płatną, nikogo nie obchodzi. To staw z wodą stojącą? Kiedyś tutejsi Polacy byli całością, o której się mówiło: konserwatywni, mówiący archaicznym językiem. Teraz jest ruch. To już nie jest stojąca woda. Od kilkunastu lat widać, że jednak się różnimy, że ktoś ma poglądy prawicowe, ktoś lewicowe, ktoś zrywa z kościołem, ktoś się nawraca. Ech, kilkanaście lat temu nie do pomyślenia. To jest bardzo ciekawy moment. Teraz widać, że ten staw jest bardzo różnorodny. Jeżeli ktoś chce o tym mówić, pisać, to zaczyna być o nim głośno. Mimo że nas tu jest dużo – ok. 200 tysięcy – to jak ktoś się jakoś wyróżnia, z czymś się nie ZDJĘCIE: STANO STEHLIK MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:23 Page 9
zgadza, robi coś pod prąd albo robi akcje, żeby wesprzeć jedyne litewskie hospicjum lub zbiera książki dla wileńskiej biblioteki, to wszyscy o nim wiedzą. Wszystkie rybki podpływają w tym kierunku, żeby się przyjrzeć, co się dzieje. To jest fajne, bo ten staw jest mały i duży jednocześnie. Ruchliwy. Czy taka niewielka Litwa jest kopalnią tematów dla reportera? Prowadziłam dla TVP Wilno program podróżniczy „Litwa nieoczywista“, który był numerem jeden, jeśli chodzi o oglądalność. Niektórzy powątpiewali, czy będziemy mieli co pokazać, bo mały kraj i pewnie szybko się nam skończą tematy. Małe państwa, miasta, szczególnie takie, które nie leżą nad morzem, nie mają dżungli, ani palm czy też fal do surfowania, to dla wielu nuuuda! Więc nikt tutaj nie szuka skarbów. Nikt tutaj nie kopie. A ja myślę inaczej. I może dlatego odkrywam skarby? Na przykład niedawno byłam na północy Litwy, gdzie łopatą można wykopać muszle, które mają 250 milionów lat! Jakiś czas temu znaleziono tam szczątki dinozaura. Z takiego wyjazdu można wrócić z workiem pamiątek sprzed milionów lat! Cała Litwa jest nieoczywista. Jak byś zaczęła „kopać“, gdyby Ci ktoś powiedział, że teraz Twoim kierunkiem jest Słowacja? Bardzo lubię portal Couchsurfing, dzięki któremu ludzie z całego świata zapraszają do siebie do domu na darmowy nocleg innych, którzy tam chcą przyjechać. Szalone są dwie strony: ci, którzy chcą nieznajomych przyjmować, i ci, którzy chcą do nich przyjechać. Spotykają się więc ludzie nietypowi. Kiedy wybieram się za granicę bardzo często korzystam z tego portalu. Wszystkie moje najfajniejsze przygody są związane z Couchsurfingiem. Będąc gdzieś w świecie, dowiedziałam się na przykład, że mój gospodarz
Nie pasuję tak do końca ani do Warszawy, ani do Wilna. WRZESIEŃ 2021
Cała Litwa jest nieoczywista. jest astrofizykiem. Kiedy podał mi herbatę, zapytałam, skąd ją ma. Przywiózł ją z Syberii. Po nitce do kłębka dowiedziałam się, co tam robił. Wszystkie wykopaliska zaczynają się od wywiadu. Od rozmowy z lu dźmi, którzy chodzili wokół naszego „wykopaliska“. Może już tam kopali? Może nie? Ale to oni nam coś ciekawego powiedzą. Tylko czy te słowackie „wykopaliska“ w ogóle zainteresują Polaków w Polsce? No bo nie ma tu palm, fal ani dżungli. Słowacja rzadko kiedy zasługuje na uwagę polskich mediów. Jak to zmienić? Co innego Czechy! Litwa też jest na uprzywilejowanej pozycji – nią się Polacy interesują. Małe sprostowanie – Polacy nie interesują się Litwą. Co innego, jeśli ktoś ma korzenie na Litwie. Wtedy odzywa się sentyment do dawnych Kresów. Wiadomo: Wilno, Ostra Brama, cmentarz na Rossie, kościoły. Jeszcze może Kowno i Troki. I to wszystko. Myślę, że Litwa potrzebuje promocji w Polsce. Na przykład poprzez wydanie książki reporterskiej. I Litwa, i Słowacja potrzebują swoich Mariuszy Szczygłów. Dzięki takim książkom albo blogom czy vlogom z pazurem dane państwa zaczynają istnieć w świadomości innych narodów. Kiedy wracasz do pracy reporterskiej? Już jestem w trakcie zbierania materiału.
Spotkanie konsulów
inicjatywy ambasadora RP w Republice Słowackiej Krzy sztofa Strzałki odbyło się spotkanie z konsulami RP, urzędującymi na terenie Słowacji. Ambasador w imieniu własnym oraz konsula RP Stanisława Kargula zaprosił konsulów honorowych na spotkanie poświęcone omówieniu bieżących spraw z zakresu współpracy między placówkami dyplomatycznymi, jak również najistotniejszych zagadnień dotyczących działalności konsulów honorowych RP na terenie Słowacji, czyli Jana Hudackiego z Preszowa, Konrada Schonfelda z Koszyc oraz najdłużej urzędującego konsula honorowego Tadeusza Frąckowiaka z Litpowskiego Mikulasza, który był zarazem współgospodarzem spotkania. Pierwsza tego typu narada odbyła się 8 lipca br. w Liptowskim Mikulaszu, a dokładnie w aquaparku Bešeňová, w hotelu Galeria Thermal, gdzie dzięki zaangażowaniu dyrektora obiektu Petra Kolenczyka goście mieli doskonałe warunki do J.D. rozmów.
Z
Co to będzie? Na razie mogę powiedzieć bardzo ogólnie: emigranci. Nie podoba mi się, kiedy o osobach przyjeżdżających nielegalnie na granicę z Litwą mówi się bezosobowo. Czyli? Przyjechało, przechwycono, oddelegowano. Teraz czytam, rozmawiam, próbuję zrozumieć. Myślę że za miesiąc reportaż będzie gotowy. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Wilno 9
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 10
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
I z pędzlem, i z piłką za pan brat
pierwszy rzut oka wygląda to jak obóz piłkarski, bowiem gdy zaglądamy na podwórko w Liptowskim Janie, gdzie słychać polskie okrzyki, za piłką biega kilkanaścioro dzieci. To jednak ich codzienny aktywny odpoczynek po zajęciach plastycznych. „W tym roku na tygodniowy plener zgłosiły się cztery dziewczynki i aż jedenastu chłopców, mamy więc polonijną piłkarską jedenastkę“ – śmieje się Stenia Gajdošová Sikorska, która
ZDJĘCIE: ROBERT PORADA
Na
jest główną organizatorką pleneru „Krok za krokiem w kierunku sztuki“. To już dziewiąta edycja letniej imprezy adresowanej do dzieci. „Co roku jest inny skład, co roku staram się wymyślić inne tematy, by zajęcia były urozmaicone“ – opisuje. Podczas tegorocznych
10
tematem przewodnim była polska bajka. Dzieci mogły nauczyć się różnych technik pracy, na przykład batikowania, marmurkowania, klejenia liści. Ale były też wyjścia plenerowe, w ramach których inspiracją była otaczająca przyroda. „Dzieciaki bardzo lubią plener, to świe-
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 11
tne źródło inspiracji“ – twierdzi Stenia. Hitem okazał się temat dowolny – w ten sposób powstały prace przedstawiające... sportowców w akcji. „Ta piłkarska jedenastka najbardziej chyba doceniła możliwość przetworzenia na obrazy tego, co im w duszy gra“ – śmieje się organizatorka i dodaje, że tegoroczne warsztaty mia-
Zuzia Gromadzka, pół Polka, pół Słowaczka z Lublina, codziennie pisała relacje na stronę internetową Klubu Polskiego, dzięki czemu rodzice mogli dowiadywać się na bieżąco, co robią ich pociechy. „Może ktoś dzięki tym moim sprawozdaniom zechce do nas dołączyć w przyszłym roku, bo tu się naprawdę fajnie spędza czas“ prace dzieci. Na uwagę zasługują zarówno obrazy, jak i farbowane przez nie koszulki, w których wystąpili na wernisażu“ – mówi konsul Stanisław Kargul. A jak oceniają warsztaty jego uczestnicy? Piętnastolatek Bogdan Saenz z Koszyc pierwszy raz zgłosił się na plener.
„Bardzo mi się podobało zarówno pod kątem zajęć, jak i tym koleżeńskim, bo spotkała się tu fajna grupa“ – mówi z entuzjazmem. Z kolei jedenastoletni Hubert Porada spod Wrocławia w zgrupowaniu bierze udział już po raz szósty! „Zrobiłem cztery obrazy i cztery koszulki“ – pokazuje z dumą.
– zachęca młoda dziennikarka. Kto wie, może po takich ocenach, w przyszłym roku, do piłkarskiej jedenastki dołączą reprezentanci innych dyscyplin sportowych, których pociąga sztuka? MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Liptowski Mikulasz – Litpowski Jan
ZDJĘCIE: ROBERT PORADA
ły też silny akcent polskojęzyczny, ponieważ wzięło w nich udział wiele dzieci mówiących na co dzień po polsku, co było dla pozostałych świetną motywacją do szlifowania tegoż języka. Uwieńczeniem tygodniowej pracy dzieci był wernisaż ich prac w Urzędzie
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
Miejskim w Liptowskim Mi kulaszu, który jak co roku odbył się tam przy wsparciu konsula honorowego RP w tym mieście Tadeusza Frąckowiaka. Na Liptów przybył też konsul z Braty sławy, który bardzo wysoko ocenił przedsięwzięcie Klubu Polskiego. „Z przyProjekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych jemnością podziwiałem oraz w ramach Funduszy polonijnych Minis ter s twa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej WRZESIEŃ 2021
11
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 12
Od talerza po kamerę CZYLI SZTUKA UWODZENIA DZIENNIKARSKIEGO ropaganda. Mikrofony. Kamery. Kulinaria. Co to wszystko ma ze sobą wspólnego? Otóż ma! Tak hasłowo można by wypunktować niektóre z zajęć, które miały miejsce podczas Polonijnej Szkoły Dziennikarzy – Wilno 2021.
P
Dom Kultury Polskiej w Wilnie podczas pierwszego sierpniowego tygodnia stał się miejscem zamieszkania, ale i nauki oraz spotkań towarzyskich dla około dwudziestu dziennikarzy polonijnych z Węgier, Łotwy, Ukrainy, Białorusi, Litwy, Polski, Czech i Słowacji. Atrakcyjne miejsce, atrakcyjny program, świetna organizacja i wspaniali ludzie. Nauki było
12
sporo – każdego dnia do południa cztery godziny, po południu podo bnie. Były wykłady (dr hab. Robert Rajczyk z Uniwersytetu Śląskiego i Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie na temat teorii komunikowania, propagandy i roli dziennikarza), ale i zajęcia praktyczne. Dla dziennikarzy prasowych z pewnością najbardziej zmuszające do główkowania, sięgania dalej i rozwoju osobistego były te, prowadzone przez Ewę Wołkanowską-Kołodziej, na przykład na temat sztuki uwodzenia w artykułach prasowych (odsyłamy też do wywiadu z redaktorką str. 6). Do napisania własnych refleksji z czasów pandemii zainspirował
uczestników szkoły kolejny nauczyciel – Tomasz Wolff – redaktor naczelny „Głosu”, gazety Polaków w Republice Czeskiej, który następnie te wypowiedzi opublikował! Świetne praktyczne zajęcia poprowadził Piotr Piętka z Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie, który swoich słuchaczy posadził za mikrofonem, każąc im zrelacjonować, co działo się podczas Szkoły. „Grubszy kaliber“ w postaci zajęć dla dziennikarzy telewizyjnych nastąpił wtedy, gdy przybyli Radosław Kietliński i Izabela Alfredson, dziennikarze TV Polsat. W tym przypadku trzeba
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 13
było sporo skupienia, by po zajęciach teoretycznych wyjść w teren i zdobyć odpowiednie informacje (na przykład podczas wycieczki do Trok na temat Karaimów), umiejętnie je ubrać w sło wa i zapamiętać wszystkie podpowiedzi, jak zachować się przed kamerą, przedstawiając temat. Swego rodzaju przyjemnym i smacznym (!) relaksem, a jednocześnie nauką okazały się zajęcia w... studiu kulinarnym, które poprowadziła Polka Elżbieta Monkiewicz, jedna z najbardziej znanych na Litwie blogerek kulinarnych. W szkole nie zabrakło też tematów historycznych, na przykład podczas spotkania z Mariuszem Żuławnikiem, wicedyrektorem Archiwum Instytu tu Pamięci Narodowej, i Katarzyną Zielińską, redaktorką główną serwisu (szukajwarchiwach.gov.pl) Narodowego Archiwum Cyfrowego. Z kolei redaktor i sekretarz „Kuriera Wileńskiego“ Ilona Lewandowska podpowiadała, jak zbierając materiały do publikacji, rozmawiać z osobami starszymi, których pamięć zawodzi lub działa wy-
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
biórczo. „Proszę księdza“ czy „Jego świątobliwość“, czyli jak zwracać się do księży – podpowiadała, by nie popełnić faux pas, Veronika Piętka, tłumacz, filolog polski. Tydzień szybko zleciał. Oprócz wielu doznań zawodowych były też kulinarne oraz te, związane ze zwiedzaniem Wilna i Trok. Z pewnością posłużą jako inspiracje do pracy dziennikarskiej na długi czas. Organizatorom – Ilonie Lewandowskiej z Wilna i Piotrowi Piętce z Budapesztu – należą się wielkie gratulacje za atrakcyjność szkoleń. „Jestem pesymistą albo realistą i wiem, co mogłoby pójść lepiej, ale mam pomysły na kolejne zgrupowania, w których to uwzględnię“ – podsumował Piętka, zapowiadając w ten sposób dalszy ciąg, co nas niezmiernie cieszy! Zaś Ilona Lewandowska pochwaliła otwartość i elastyczność tak prowadzących zajęcia, jak i uczestników. „Od nas,
redaktorów mediów polonijnych wymagana jest elastyczność. Nasze redakcje nie mogą sobie przecież pozwolić na jakąś specjalizację. Każdy z redaktorów musi umieć robić wszystko, z dnia na dzień musimy się uczyć nowych umiejętności“ – dodała Lewandowska. I trzeba przyznać, że Polonijna Szkoła Dziennikarzy Wilno 2021 absolutnie na to zapotrzebowanie odpowiedziała. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, WILNO
War sztat y odbyły się dzięki Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, w ramach projektu finansowanego ze środków Kancelarii Prezesa Rady Minis trów w ramach Zadania publicznego dot yczącego pomocy Polonii i Polakom za granicą. WRZESIEŃ 2021
13
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 14
W żylińskiej „budzie“ zawrzało ie bardzo wiedzieliśmy, co kryje się pod nazwą „Paľová buda“, kiedy otrzymaliśmy zaproszenie na Dzień Rodzin połączony z Dniem Dziecka w Polskim Przedszkolu w Żylinie. Ale 31 lipca trafiamy pod podany adres i widzimy, że to miejsce jest stworzone dla dzieci! Od września właśnie tu mają odbywać się spotkania maluchów, uczących się języka polskiego,
N
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
zdawać maluchom prezenty, ufundowane przez ambasadę RP w RS, Za chwilę w sali głównej już głośno, już wrze! Bo oto zaczynają się gry i zabawy, prowadzone przez Viktorię i Ninę. Kręgle, zabawa w znikające krzesła, bieg z piłe-
zaplanowane przez Silvię Subiak Wtorekovą, szefową organizacji Bonita. Pochodzące z kilkunastu rodzin dzieci chętnie uczęszczają na zajęcia, nic więc dziwnego, że i w tę wakacyjną sobotę, pomimo niezbyt pięknej
pogody, licznie stawiły się na miejsce spotkania. U progu gości witają organizatorzy i zapraszają do suto zastawionego stołu lub oprowadzają po pomieszcze niach przeznaczonych dla dzieci. „Jestem pod dużym
wrażeniem! Wszystko przygotowane wyśmienicie, od rejestracji z niespodzianką po najmniejsze szczegóły“ – zachwala konsul RP w RS Stanisław Kargul i dodaje, że warto wspierać tego typu działania. Dziś będzie ro siemnastego lipca 2021 r. w winiarskim miasteczku Modra, położonym w zachodniej Słowacji zabrzmiały już tradycyjnie dźwięki gitary klasycznej. Mimo trudnego dla wszystkich roku zaproszenie na Letni Wieczór Gitarowy przyjęło Woch & Guzik Duo. Wydarzenie nie mogłoby się odbyć bez wsparcia Instytutu Polskiego w Bratysławie, Centrum Kultury miasta Modra oraz Parafii EwangelickoAugsburskiej w Modrej. Adam Woch i Robert Guzik – gitarzyści, absolwenci UMFC w Warszawie – zaproponowali publiczności wyjątkową porcję muzyki południowoamerykańskiej, włoskiej, a nawet rockowej w opracowaniu na gitary klasyczne. Utalentowani muzycy mimo młode-
O
Letni Wieczór Gitarowyw Modrej
14
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 15
czką na łyżce, slalom między słupkami... Poza tym malowanie twarzy i inne atrakcje. Nic więc dziwnego, że dzieci chętnie tu przychodzą.
ckimi rodzinami z Żyliny. Taką możliwość docenia też Daria Kurniavová, która jest córką Polki, mieszkającej na Słowacji od 30 lat. „Mama mnie uczyła polskiego, oczywiście babcia w Polsce też, więc i ja dbam o to, żeby ten język znali moja pięcioletnia córka i półtora roczny syn“ – mówi i dodaje,
że dzieci zajęciami w polskim przedszkolu są zachwycone. Od września czekają je kolejne atrakcje. „Planujemy zorganizować Dzień Książki w bibliotece żylińskiej“ – zapowiada Silvia Subiak Wtoreková, która jest też autorką pierwszego podręcznika dla polskich przedszkolaków na Słowacji. „Ten
leksykon polsko-słowacki z pewnością pomoże dzieciom porozumieć się zarówno z dziadkami z Polski, jak i ze Słowacji“ – ocenia konsul Kargul. W tym dniu wszyscy cieszę się, że ich spotkanie doszło do skutku. „Dla nas to nie był łatwy czas, ponieważ nasze stowarzyszenie powstało w pierwszych dniach pandemii i ograniczenia epidemiologiczne skutecznie krzyżowały nam wszystkie plany“ – wspomina szefowa Bonity. Tego dnia jednak wszyscy optymistycznie patrzą w przyszłość. Szczególnie dzieciaki, obdarowane prezentami, z uśmiechniętymi buziami, po dniu pełnym wrażeń. Miła rodzinna atmosfera to największy atut tej społeczności, z którą aż się MW chce spędzać czas. Żylina
„Na zajęcia polskiego przedszkola uczęszczamy już drugi rok. Co prawda z moimi dziećmi rozmawiam w domu po polsku, ale kontakt z rówieśnikami jest największym magnesem“ – zachwala Anna Michaliková, która na Słowacji mieszka od 14 lat i właśnie dzięki wydarzeniom adresowanym do dzieci nawiązała pierwImpreza odbyła się dzięki darom ufundowanym pr zez ambasadę RP w RS, szy kontakt z polsko-słowa - z firmy Pizza Burger Borina i Wieslaw Wtorek; dyplomy i medale pr zygotowała Natalia Sabo Hanusová. go wieku występowali już na wielu estradach świata, łącznie ze słynną Carnegie Hall w Nowym Jorku. Ich gra wyróżniała się doskonałą synchronią, wyczuciem smaku i ekspresji, a interpretacje wykonywanych przez nich utworów charakteryzowała oryginalność. Publiczności koncert bardzo się podobał, o czym świadczyły długie owacje na stojąco. Słuchacze, chcąc zabrać do domów wspaniałe wspomnienia, chętnie kupowali debiutancką płytę Woch & Guzik Duo One Week in Rio. Serdecznie zapraszam na kolejne spotkanie z gitarą w Modrej w przyszłym roku. KATARÍNA WIECZOREKOVÁ kierownik artystyczny Letniego Wieczoru Gitarowego w Modrej WRZESIEŃ 2021
ZDJĘCIA: FRANICZEK WIECZOREK
15
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:24 Page 16
Kursując
między ruinami zamku a dziedzińcem pałacu M
Lenki Pilarovej, która demonstrowała produkty robione na zakwasie, piekła je w specjalnych piecach i... częstowała, a zaraz obok w kociołku bulgotał polski żurek. Był też namiot, w którym Slávka Gajdošiková z ekipą poprowadziła warsztaty artystyczne dla dzieci. Powstawały tu obrazki do... zjedzenia (z różnych pestek i innych atrakcyjnych wizualnie produktów), serwetniki, serwetki i inne. Z kolei siostry Berky ozdabiały dzieciom malunkami twarze lub ręce. Program urozmaicali pokazami i wykładami sokolnicy. Sporego zamieszanie naro-
ydło i powidło – mógłby ktoś powiedzieć. Ale tak właśnie miało być! Bo oto tego dnia pod pięknym zamkiem w Beckowie stanęło kilka straganów, przy których zatrzymywali się zwiedzający to miejsce. A było ich około 800! Świetna promocja i zamku, i Polski, i Klubu Polskiego, który zainicjował i zrealizował wydarzenie pod hasłem „Chleba naszego powszedniego“!
Lokalizacja, którą wybrał prezes Klubu Polskiego Marek Berky na zrealizowanie tego dużego przedsięwzięcia, nie była przypadkowa. Za mek bowiem pamięta polskiego gospodarza – szlachcica Ścibora ze Ściborzyc (XIV wiek) – a to przecież ważny element w poszukiwaniu tego, co nas łączy ze Słowakami. Ruiny zamku do dziś intrygują, tym bardziej
16
że widać je z daleka, także z autostrady między Trenczynem a Nowym Miastem nad Wagiem. W sobotni poranek, 28 sierpnia, panował tu wielki ruch – po to, by na przyjście pierwszych gości wszystko było gotowe. Stanęły stragany z polską żywnością (od chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym po kiełbasą i sernik), stoisko „Kvaskulienki“, czyli
biła 33-osobowa grupa polskich tancerzy i śpiewaków ze studenckiego zespołu Krakus, przybyła na miejsce, by pokazać najpiękniejsze polskie tańce. Barwne stroje, temperament
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 17
i rytmika sprawiły, że scena aż dudniła tak, że baliśmy się, by podczas tych wszystkich wywijasów, obrotów czy podskoków nie okazała się za mała. Na szczęście tancerze umieli odpowiednio ocenić miejsce na parkiecie, na którym tańczyli. A tańczyli przepięknie! To wszystko docenił też gość specjalny, który przybył do Beckova. Mowa o ambasadorze RP w RS Krzysztofie Strzałce, który przyznał, że zamek odwiedził po raz pierwszy. W zwiedzaniu ruin towarzyszyli mu gospodarz
To drugie miało miejsce w niedalekiej Dubnicy nad Wagiem, gdzie odbył się 27. Festiwal Folklorystyczny. Na dziedzińcu dubnickiego pałacu cały dzień prezentowały się słowackie zespoły ludowe. Jedynym zagranicznym gościem był Zespół Pieśni i Tańca AGH „Krakus” z Krakowa, który spodobał się zgromadzonej publiczności, i to bardzo. „Oni zwrócili moją szczególną uwagę. Wyróżniali się z tej słowackiej oferty, byli inni, oryginalni“ – mówili między sobą widzowie. Bardzo nas cieszy taka ocena, tym bardziej że zadowoleni byli także członkowie grupy. „Widzieliśmy, że
bardzo docenił publiczność słowacką, którą zachwyciły kolorowe pióra i temperament krakusów. „Być na scenie z zespołami, jakie widzieliśmy na dubnickim festiwalu, to wyróżnienie“ – dodał Maksoń. Ostatni weekend sierpnia pożegnaliśmy zatem hucznie. „Takie mamy czasy, że teraz wszyscy starają się jak najwięcej wydarzeń zorganizować właśnie latem, w obawie przed ewentualnymi ograniczeniami związanymi z pandemią“ – mówił prezes Klubu Polskiego, który jako organizator dwóch imprez miał najtrudniejsze zadanie – przez cały czas musiał kurso-
ZDJĘCIA: STANO STEHLIK
gminy Beckov Daniel Hladký oraz dyrektor stowarzyszenia opiekującego się zabytkiem Peter Pastier. Przyjemnie było też spotkać naszych rodaków z Poważa, którzy wraz z rodzinami zdecydowali się spędzić ten słoneczny dzień w tak szczególnym miejscu. Program Klubu Polskiego zamykał występ słowackiego zespołu Drist z Poważa, którego członkiem jest Ma rek Berky. Może dlatego jako pierwszy zabrzmiał znany wszystkim ze śpiewogry „Na szkle malowane“ utwór „Lipowa łyżka“. I wszystko byłoby cudowne, gdyby nie fakt, że na ten sam dzień organizatorzy zaplanowali dwa wydarzenia. WRZESIEŃ 2021
odbiór naszego występu był bardzo pozytywny“ – cieszył się Maciej Maksoń, kierownik kapeli Krakusa. I choć przyznał, że lepiej się tańczy przed publicznością polonijną, która odbiera występy bardziej emocjonalnie, to
wać na trasie Dubnica nad Wagiem – Beckov. Na szczęście obrał dobry kurs, także ten związany z promocją Polski! MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Beckov, Dubnica nad Wagiem
Projekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych
17
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 18
iecie, czego nie może zabraknąć podczas porządnego średniowiecznego biesiadowania? Stołów uginających się od jedzenia, turniejów rycerskich, barwnych handlarzy, a przede wszystkim wesołej średniowiecznej muzyki! Tego wszystkiego było pod dostatkiem w sobotę, 14 sierpnia, kiedy to odbyły się Dworskie biesiady rodu Illésházy. O muzyczny program wydarzenia postarał się zespół Dziwoludy z Wrocławia. „Sami nawet nie wiemy, jak nam się udało tutaj dostać, ale cieszymy się, że tu jesteśmy“ – mówił szef grupy. My to jednak wiemy. Otóż zespół Dziwo ludy napisał kiedyś do pałacu w Dubnicy nad Wagiem, że chciałby przyjechać na imprezę biesiadną. Było to jednak dawno, bardzo dawno, przed pandemią. Zanim udało się nam takie przedsięwzięcie zrealizować dzięki wsparciu Fundacji wspierającej kulturę mniejszości narodowych, prawie o sobie zapomnieliśmy. Na szczęście tylko prawie! Dziwoludy mogłyby się nazywać Miloludy, bowiem było nam z nimi naprawdę bardzo miło. Uśmiechnięci, w dobrym humorze, w towarzystwie
W
puszystego czworonoga członkowie grupy rano rozstawili w parku pachnący namiot, potem w świetnym nastroju maszerowali przez miasto, około południa zagrali swój pierwszy kon-
cert w pałacu, a wieczorem rozkręcili zabawę, skocznymi tonami porywając do tańca i zabawy zgromadzonych na dziedzińcu gości. Ci młodsi tańczyli, starsi w rytm muzyki klaskali, a wszyscy razem śpiewali. Mimo różnic językowych zespół nawiązał wspaniały kontakt z publicznością, udowadniając, iż w czasach, kiedy młodych pochłaniają seriale typu „Gra o tron”, był naprawdę świetnym wyborem. Mamy nadzieję, że i członkowie grupy – Piotr, Wojciech, Ewa, Eryka i Szymon – mimo zmęczenia wyjechali z Dubnicy nad Wagiem zadowoleni i że wrócą na Słowację przy kolejnej okazji. SLÁVKA GAJDOŠÍKOVÁ
Odnaleźliśmy się
ZDJĘCIA: SLÁVKA GAJDOŠÍKOVÁ
ZDJĘCIA: ZBIGNIEW PODLESZNY
18
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 19
Szkoła od 10.30
Szkoła pachnąca miłością
Codziennie zawozi mnie do mojej „szkoły” mama, czasami tata. Mówimy, że to szkoła, choć szkołą nie jest, ale domem opieki. Ale nam bardziej podoba się nazwa „szkoła”, bo brzmi trochę lepiej, nieprawdaż? Od mojego 4. roku życia do dziś (obecnie mam 16 lat), chodzę do jednego superośrodka. Jest to Państwowy Dom
WRZESIEŃ 2021
Kopniak dla nauczycielki?
z Niną
Rozmowy Genialnie specjalna
Opieki Społecznej im. prof. Karola Matulaya dla dzieci i dorosłych, który znajduje się w bratysławskiej dzielnicy Dúbravka. Przyjeżdżam tam przeważnie na 10.30. Ktoś mógłby zapytać: dopiero? Ale my dojeżdżamy tam z Dunajskiej Lužnej, a nasze ranki są inne niż w klasycznych rodzinach – są czasami bardzo trudne, bo ataki epilepty czne i nieprzespane noce komplikują nam organizację, ale robimy, co się da.
ką miłością potrafią trzymać w objęciach, kiedy pojawi się atak, wytrą łzy, śliny i gile z nosa. One po prostu są.
W ośrodku zostaję do 15.30, potem przyjeżdża po mnie mama i drugą część dnia spędzam w domu. To właściwie tak samo, jak u innych zdrowych dzieci, może z tą małą różnicą, że codziennie robię ok. 120 km. Moja mama mówi, że gdybym była ekstremalnie utalentowana i chodziłabym do szkoły dla genialnych dzieci, to przecież też woziłaby mnie tak daleko do specjalnej szkoły. Czego rodzice nie zrobią dla swojego specjalnego potomka! Genialnie specjalnego potomka!
spora grupa podopiecznych, jeśli wyobrazić sobie, ile odpowiedzialności i pracy z nami mają nasze panie nauczycielki. Bo przecież my – dzieci genialne – potrzebujemy nieustannej opieki i uwagi. No i te nasze ciocie (tak je nazwę) – specjalne pedagożki – zajmują się nami przez kilka godzin. Ich praca wygląda tak, iż kochają bezwarunkowo! Mają łaskawe serca i potrafią się poświęcić dla innych. Nie brzydzą się nawet wymienić nam śmierdzące i często obsikane albo z kupą spodnie na czyste. Z wiel-
Ale wiecie, nie zawsze jest to takie idyllicznie piękne. Często odpłatą za ich pracę są bolesne kopniaki, rany po naszych zębach lub paznokciach, czasami zadane celowo, czasami przypadkowo. Niekiedy zadaję sobie pytanie, jak to jest możliwe, że wciąż do nas wracają. A one wracają. Codziennie przychodzą i są z nami. Były tam wczoraj, są tu dziś i będą też jutro. Mama je nazywa kobietami bohaterkami, które pracują rękoma, ale jeszcze bardziej sercem. Nie mam ich zdjęć, nie wszystkie z nich mają konta na Facebooku czy Instagramie. Ja noszę ich twarze wyryte głęboko w sercu i znam każdą jedną z nich po zapachu. Kiedyś im to powiem osobiście, jak bardzo je kocham i jestem za nie wdzięczna niebiosom. Być może to będzie w innej czasoprzestrzeni. Mama mówi, że miłość pachnie najpiękniej, więc na pewno je rozpoznam, ponieważ one pachną miłością. NINA
Sześcioosobowe „klasy“ Ale wróćmy jeszcze na chwilkę do mojej szkoły. W naszej grupie, w której są sami autyści, jest nas tylko sześcioro. Niektórzy – tak jak ja – cierpią również na epilepsję. To całkiem
ZDJĘCIA: EWA SIPOS
pewno jesteście ciekawi, gdzie chodzę do szkoły, kto się mną podczas dnia zajmuje i czy moi rodzice są zdani sami na siebie w kwestii opieki nade mną. No i jak taka opieka nade mną właściwie wygląda.
Na
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 20
Wykopani przez Słowaków Przez 31 dni w czerwcu i lipcu piłkarscy kibice emocjonowali się tegorocznymi finałami mistrzostw kontynentu. Dla kibiców polskiej reprezentacji emocje skończyły się dosyć szybko, bo wraz z zakończeniem rozgrywek grupowych. Niespodziewana porażka 1:2 w pierwszym meczu ze Słowakami praktycznie ograniczyła nasze szanse na wyjście z grupy do minimum. Dobry mecz z Hiszpanami, zakończony remisem 1:1 po golu niezawodnego Roberta Lewandowskiego, spowodował, że tym razem trzeci mecz na czempionacie rozegraliśmy nie „o honor”, a jako drugi pojedynek „o wszystko”, tym razem ze Szwedami. Dwa gole Lewandow skiego i dobra gra w drugiej połowie nie wystarczyły do zwycięstwa i awansu… Po tym meczu nasi piłkarze, razem ze Słowakami, mogli już pakować walizki na wakacje, a 16 drużyn dopiero rozpoczynało właściwą rozgrywkę o tytuł mistrza Europy. Zostali nimi Włosi, którzy wygrali 5 spotkań, a półfinał z Hiszpanią i finał z Anglią rozstrzygnęli na swoją korzyść w seriach rzutów karnych, po remisach 1:1 w trakcie 120 minut zaciętej walki na boisku.
Meczu o 3. miejsce nie rozegrano, a oprócz Hiszpanów brązowy medal zdobyli rewelacyjni Duńczycy, którzy pierwsze spotkanie w turnieju z Finlandią niespodziewanie przegrali 0:1. Ten mecz przeszedł do historii nie z racji wyniku, ale dramatycznej walki o życie jednego z duńskich piłkarzy, Christiana Eriksena, którego reanimacja rozegrała się na oczach całego świata i na szczęście zakończyła sukcesem, choć tragedia była blisko… Króla strzelców mistrzostw tym ra20
Sportowepodsumowanie lata alendarzowe lato jeszcze trwa, ale to sportowe już praktycznie za nami. Pora więc na jego krótkie podsumowanie. Główne wydarzenia to oczywiście przesunięte o rok duże imprezy sportowe: europejskie mistrzostwa w piłce nożnej oraz igrzyska olimpijskie.
K
zem nie wyłoniono, jednak najwięcej – po 5 – bramek zdobyli Czech Patrik Schick i tradycyjnie rewelacyjny Portugalczyk Cristiano Ronaldo.
Olimpijskie wzloty i upadki Igrzyska olimpijskie w Tokio rozgrzewały emocje kibiców miesiąc później. Dla niektórych z nich wydarzenia na tokijskich arenach przyspieszały ich codzienny rytm dnia, bo 6 godzin różnicy czasu z Europą powodowało dużo wcześniejsze pobudki. Dla Polaków początek igrzysk nie był zbyt udany. Największy zawód w pierwszych dniach sprawili koszykarze 3x3. Nie bez podstaw kibice upatrywali w nich kandydatów do jednego z medali, ale gołym okiem widać było brak zgrania i dobrej atmosfery w naszej drużynie. W 3 meczach w końcówkach roztrwonili posiadaną przewagę i ostatecznie zamiast awansować od razu do półfinału, nie wywalczyli nawet ćwierćfinału i ostatecznie zajęli 7. miejsce. Seryjnie swoje pojedynki przegrywali polscy reprezentanci w szermierce, łucznictwie, kolarstwie torowym, boksie, taekwondo, judo i zapasach. Pierwszych radosnych chwil doczekaliśmy się dopiero w piątym dniu igrzysk, kiedy wioślarska czwórka podwójna kobiet w składzie: Agnieszka
Kobus, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann, zdobyła srebrny medal. Na kolejny musieliśmy poczekać 3 dni, do ostatniego dnia lipca, gdy niespodziewanie nasza lekkoatletyczna sztafeta mieszana 4x400 metrów zdobyła złoty medal i ustanowiła rekord olimpijski oraz dwukrotnie pobiła rekord Europy. W finałowym biegu pobiegli Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński, a w eliminacjach wzięli udział także Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan i Małgorzata Hołub-Kowalik. Po dwóch dniach przerwy nasz dorobek medalowy powiększył się lawinowo. Przez kolejne dni nasi sportowcy, a głównie lekkoatleci, przysporzyli nam nie lada emocji i powodów do radości. Brylowali młociarze, którzy solidarnie zdobyli po złotym (Anita Włodarczyk i Wojciech Nowicki) oraz brązowym medalu (Malwina Kopron i Paweł Fajdek). Niespodziewanie brązowy medal w biegu na 800 metrów zdobył Patryk Dobek. Taki sam medal na zapaśniczej macie w stylu klasycznym wywalczył Tadeusz Michalik. Startował on w wadze do 97 kg, choć sam w porywach osiąga ledwo 93 kg. Na macie można było zauważyć tę różnicę, ale swoim zaangażowaniem i wielkim sercem do walki całkowicie ją niwelował. Medalowemu występowi MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 21
Michalika towarzyszyły wielkie emocje nie tylko w trakcie walki na macie, ale i po jego zakończeniu, gdy nie krył łez wzruszenia. Równie wielkie emocje w czasie występów Tadeusza obserwowaliśmy w studiu telewizyjnym, gdzie jego poczynienia obserwowała i komentowała siostra Monika, zapaśniczka i brązowa medalistka z Rio de Janeiro sprzed 5 lat. Warto dodać, że Tokio tego lata dla Michalika to nie jedyne ważne wydarzenie życiowe, bowiem 16 sierpnia, tak nietypowo w poniedziałek, stanął na ślubnym kobiercu. Złoto-brązowe sukcesy zostały okraszone dwoma srebrami wywalczonymi na wodnych akwenach. Wywalczyły je niespodziewanie żeglarki Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar-Hill w klasie 470 i spodziewanie kajakarki Anna Puławska i Karolina Naja w wyścigu K-2 na 500 metrów. Te same zawodniczki 4 dni później na tym samym dystansie zdobyły również medal brązowy w czwórce K-4 razem z Justyną Iskrzycką i Heleną Wiśniewską. Ale wcześniej nasz dorobek medalowy o srebro powiększyli Maria Andrejczyk w rzucie oszczepem i o złoto sensacyjnie Dawid Tomala w chodzie na 50 km. Andrejczyk w maju 2021 roku uzyskała najlepszy
rezultat na świecie w tym roku - 71,40 m, a zarazem pobiła wieloletni rekord Polski, choć okupiła ten wynik kontuzją barku, który doskwierał jej ró wnież w Tokio. Sukces Tomali zaś to totalna sensacja. To był dopiero jego trzeci występ na tym dystansie, bo wcześniej specjalizował się na dystansie 20 km. Pierwszych zawodów na 50 km nie ukończył, drugi występ miał miejsce w tym roku w trakcie WRZESIEŃ 2021
mistrzostw Polski, które wygrał i uzyskał kwalifikację olimpijską. A w Tokio zaskoczył wszystkich rywali, a także ekspertów, zwyciężając we wspaniałym stylu. Ostatni medal w Tokio dla polskiej reprezentacji zdobyły wspaniałe „aniołki Matusińskiego”, czyli żeńska sztafeta w biegu 4x400 metrów. W finałowym biegu nasze zawodniczki w składzie: Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic zajęły drugie miejsce za bezkonkurencyjnymi Amerykankami i ustanowiły rekord Polski. Oprócz nich srebrny medal otrzymała Anna Kieł basińska, która pobiegła w składzie sztafety w biegu eliminacyjnym.
Jedni z tarczą, a inni na tarczy Jak zwykle w sportowej rywalizacji są zwycięzcy i zwyciężeni. Nie każda porażka ma jednakowy wymiar. Polscy siatkarze byli jednymi z głównych faworytów do medalu na igrzyskach w Tokio, nawet złotego. Ale – niestety – i tym razem, już po raz piąty z rzędu powtórzyła się „klątwa ćwierćfinału”. Znowu było blisko, jednak ćwierćfinałowa porażka 2:3 z późniejszymi złotymi medalistami Francuzami zamknęła nam drogę do sukcesu i przyniosła wielki zawód kibicom. Może się uda za 3 lata na następnych igrzyskach w… Paryżu? Gry zespołowe (siatkówka i koszykówka 3x3), zawody drużynowe (tenis stołowy, szermierka, kolarstwo torowe, łucznictwo, pływanie) czy występy w zespołach dwuosobowych (tenis ziemny, siatkówka plażowa) nie przyniosły nam sukcesów, a niekiedy wręcz duże rozczarowanie. Ale ogólnie reprezenta-
cja Polski może zaliczyć XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio na plus. Igrzyska w Tokio były najlepsze w wykonaniu naszych sportowców w XXI wieku. Polacy ze stolicy Japonii przywieźli 14 medali (4 złote, 5 srebrnych, 5 brązowych), zajmując w klasyfikacji medalowej 17. miejsce. Wielu zawodników pobiło swoje rekordy życiowe, ustanowiono też wiele rekordów kraju. Swoją olimpijską niemoc w trzecim podejściu przełamał Paweł Fajdek. Tym razem przebrnął kwalifikacje, choć niewiele brakowało, by i tym razem na tym etapie pożegnał się z igrzyskami. A w finale zajął trzecie miejsce, minimalnie przegrywając srebrny medal. Nasz młociarz czuje się spełniony, ale zarazem ma apetyt na upragnione złoto, o które zamierza powalczyć na następnych igrzyskach – jak nie w Paryżu, to może w Los Angeles w 2028 roku. Klasą samą dla siebie była Anita Włodarczyk, która zdobyła złoty medal na trzecich igrzyskach z rzędu. Warto odnotować także występ Aleksandry Mirosław we wspinaczce sportowej. Co prawda zajęła 4. miejsce w wieloboju, ale ustanowiła niesamowity rekord świata w swej koronnej konkurencji – wspinaczce na czas, która na następnych igrzyskach będzie rozgrywana jako oddzielna konkurencja medalowa. I tak podsumowując Tokio, znowu spoglądamy w przyszłość, ku Paryżowi, gdzie w 2024 roku po raz trzeci w historii spotkają się najlepsi sportowcy. Ale wcześniej, bo już w lutym 2022 roku, na olimpijczyków w zimowych dyscyplinach sportowych czeka Pekin. Jakie tam mamy szanse medalowe? O tym czytelnicy „Monitora Polonijnego” będą mogli przeczytać w jednym z kolejnych jego wydań. STANISŁAW KARGUL
21
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 22
rzynastego lipca siedemdziesiąte urodziny obchodził Marek Piekar czyk od wielu lat związany z Bochnią! To dobra okazja do tego, aby spiąć klamrą artykuły o trójce najważniejszych dla mnie polskich zespołów rockowych. Był Dżem, był Perfect, czas na TSA. Marek Piekarczyk, jak ja, jest obecnie bochnianinem. Pamię tam, gdy będąc szczeniakiem, spacerując z ojcem, zauważyłem na Plan tach dżentelmena w długich blond włosach, ciężkich butach oraz skórzanych spodniach i kurtce. Ojciec od razu wyjaśnił – to Marek Piekarczyk, on gra Pana Jezusa w Jesus Christ Superstar. W tej skórze wyglądał fenomenalnie! Marek już tak ma, że jest zawsze na przekór. Gdy grał heavy metal, ubierał się jak Jezus i chodził w sandałach. Gdy grał Jezusa, wyglądał jak rasowy heavymetalowiec. Dziękuję, Panie Marku, za te wszystkie ciary, za najlepszą interpretację Gethsemane, za TSA. Dziękuję za to, że kiedyś tak troskliwie spytał Pan kilku obdarciuchów, czy mają czym wrócić do domu z koncertu. Czy Pan pamięta? Pewnie nie, ale ja pamiętam! Panie Marku, jest Pan kimś wyjątkowym i szczególnym, więc niech nam Pan żyje w zdrowiu jak najdłużej!
T
Polski czad! Album Heavy Metal World ukazał się w 1984 roku i do dziś przez wielu uważany jest za opus magnum TSA. Co ciekawe, podczas sesji nagraniowej zespół był już w trakcie rozpadu. Było wiadomo, iż gitarzysta Andrzej Nowak odejdzie do zespołu Martyny Jakubowicz, a perkusista Marek Kapłon zasili szeregi zespołu Wanda i Banda. Paradoksalnie świadomość tego spowodowała u muzyków złagodzenie
nastrojów i ogólne odprężenie, dzięki czemu udało się zarejestrować materiał bardzo żywiołowy. Próby przed nagraniem albumu odbywały się w Zakopanem, a sama rejestracja w szczęśliwym dla polskiego rocka Teatrze STU. TSA często jest określany jako zespół heavymetalowy i trzeba przyznać, że najbliższy jest tej stylistyce na omawia nym właśnie albumie, czego zresztą dał wyraz w tytule płyty. Osobiście
Będzie naprawdę zimno imna wyspa Spitsbergen” na jakieś inne, stosowniejsze czasy. Jednak okazał się to znakomity wybór i z ręką na sercu przyznaję, że chociaż opisywane przez autorkę historie rozpalały moją wyobraźnię, to miejsce, którego dotyczyły, skutecznie schładzało atmosferę.
Z
Spitsbergen byłby wymarzonym celem wielu pasjonatów podróży, gdyby nie kilka podstawowych trudności. Koszty i warunki pogodowe zdecydowanie studzą zapał większości z nich. A jednak chciałoby się poczuć atmosferę polarnych nocy i dni, jakoś wyobrazić sobie smak mięsa renifera czy krajobraz bez ani jedne22
go drzewa. Ilona Wiśniew ska, polonistka mieszkająca na północy Nor wegii, dokonała rzeczy niezwykłej – poprzez cykl reportaży o co dzienności i historii ludności Spitsbergenu sprawiła, że czytelnik może już prawie postawić nogę na tej zimnej ziemi. Miejsce pełne nietuzinkowych ludzi i ich czasami
skomplikowanych historii musi tętnić swoim rytmem. Czasami opowieści Wiśniewskiej są podszyte nostalgią za minioną komunistyczną epoką, innym razem szokują odmiennością zwyczajów – gdy czytałam o tym, iż na Spitsbergenie dzieci uczestniczą w polowaniach na renifery, a zabite zwierzęta patroszy się na pla-
cach zabaw, miałam mieszane uczucia. Jednak potem dotarło do mnie, iż w miejscu, gdzie pożywienie naprawdę trzeba zdobywać, umiejętne traktowanie zwie rząt, szanowanie praw natury, muszą być wpajane od dziecka. Nie zabrakło w reportażach polskich akcentów – możemy poznać między innymi historię Wojtka, który w latach siedemdzieMONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 23
jednak uważam TSA za zespół rock’n’rollowy, który po prostu dokręca śruby do oporu. Zainspirowany w początkach działalności dokonaniami takich kapel, jak Led Zeppelin, AC DC czy Budgie, na HMW zbudował już własny, rozpoznawalny styl, który charakteryzują zaangażowane teksty, potężne brzmienie i bezkompromisowa szczerość przekazu. Szczerość pod każdym względem. TSA nigdy nie korzystało z upiększaczy, to po prostu gitara wpięta bezpośrednio w rozkręcony wzmacniacz i słowiańska, surowa ekspresja w głosie Piekarczyka. Baza zespołu to monolit złożony z sekcji rytmicznej – Marek Kapłon (perkusja), Janusz Niekrasz (gitara basowa) – oraz Stefan Machela na gitarze. Do tego Andrzej Nowak również na gitarze, któremu musiałbym poświęcić osobny artykuł, ponieważ jest to wioślarz totalny, kropka! Album otwiera potężnie hardrockowa Kocica, po niej wybucha nam w twarz mój ukochany numer Ty On Ja. Soczysty heavymetalowy kawałek ze świetną gitarową kłótnią i refrenem od którego dostaje się gęsiej skórki. Marku, chapeau bas! Poważnej tematyki dotyka Biała Śmierć. Po niej przychodzi czas na jedną z ikonicznych ballad TSA, a miasiątych ubiegłego wieku jako student przeżył zimowanie na stacji polarnej i zakochał się w Arktyce, do której wracał i wracał. Polacy zre sztą również i tam kojarzeni są ze wszelkiego rodzaju pracami remontowymi, a na Spitsbergenie dobrze sprawdzają się tylko ludzie wielozadaniowi, zaradni. Chociaż czasami ma się po prostu pecha – wystarczy przeczytać historię o sie demnastu myśliwych, którzy ponad 130 lat temu nie przeżyli zimowania w komfortowo wyposażonym Szwedzkim Domu. Mieli prowiant, opał i broń, a jednak… Autorka rozwiewa nieco mity o zdobywaniu bieguna północnego – obecnie WRZESIEŃ 2021
nowicie Alien. Pamiętam, jak pewnego dnia, w wieku lat siedemnastu, dotknięci gwałtownym bólem istnienia, ryczeliśmy z przyjacielem te wersy wieczorową porą na bocheńskim rynku. Okrzyk „Uwaga! Trzy, dwa, jeden, zero, start!” rozpoczyna ikonicznego Maratończyka. Kolejne dwa utwory są słabsze w mojej ocenie. Brytyjski w brzmieniu motorheadow-
ski Koszmarny sen oraz kostropata Piosełka są jedynie wypełniaczami, po których następuje wyśmienity Heavy Metal Świat, monumentalny utwór, będący jednocześnie gorzkim protest songiem. Na koniec atmosferę rozluźnia TSA Pod Tatrami, heavyfolkowa miniaturka, która powstała podczas prób w Zakopanem. Gorąco ŁUKASZ CUPAŁ polecam!
-
za stosownie wysoką opłatą można podlecieć naprawdę blisko tego magicznego punktu na Ziemi, zrobić sobie zdjęcie i szybko wrócić do ciepła. A kiedyś to były wyprawy – w latach osiemdziesiątych grupa Hiszpanów próbowała dojechać na biegun na motocyklach. O tym, czy im się udało, musicie już doczytać sami… W książce najbardziej urzekły mnie opisy przyrody i nieustających zmagań z jasnością i ciemnością. Zimno, dzikie zwierzęta i niewyobrażalne wręcz widoki natury to były czytelnicze bodźce, które działały na mnie najmocniej. Bardzo spodobał mi się pomysł umieszczenia na we-
wnętrznych stronach okładki dokładnych map z zaznaczonymi miejscami konkretnych akcji reportaży. To pomaga odnaleźć się w gąszczu obco brzmiących nazw
i wyobrazić sobie dokładniej „plan urbanistyczny” polarnej wyspy. Nakładem wydawnictwa Absynt właśnie ukazał się słowacki przekład tych reportaży. Zatem poszukajcie „Biele” również i w tym języku, to świetny pomysł na prezent dla kogoś, kto kocha śnieg i lód, a zimno mu naprawdę niestraszne. Ja w swojej umysłowej przechowalni pomysłów zapisałam sobie wyjazd na Spitsbergen – chciałabym doświadczyć polarnych ciemności i blasku oraz związanych z nimi wrażeń, nawet jeśli oznaczałoby to przekraczanie jakichś osobistych biegunów. AGATA BEDNARCZYK 23
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:25 Page 24
film z niezwykłą rolą Piotra Głowackiego nie jest łatwe kino, ale film ważny, pokazany po raz pierwszy na ubiegłorocznym festiwalu filmowym w Gdyni. I właśnie „Mistrz” w reżyserii i według scenariusza Macieja Barczewskiego wchodzi do kin we wrześniu 2021. Jest to opowieść o Tadeuszu Pietrzykowskim, legendarnym mistrzu boksu w wadze koguciej. To jego życiorys posłużył za kanwę opowieści. Szczególnie okres wojenny, przeżyty w nazistowskim obozie Auschwitz, w którym, w co trudno uwierzyć, słynny Teddy, bo tak nazywano Pietrzykowskiego, stoczył około 70 walk. Dzięki swojej postawie i charakterowi uratował nie tylko własne życie, ale pomógł i też innym współwięźniom. Może ktoś, czytający początek recenzji, żachnie się, że znowu film o wojnie. Chcę Państwa jednak przekonać, że to przede wszystkim film o charakterze człowieka, odpowiedzialności w skrajnie trudnych, ekstremalnych warunkach, o wrażliwości i uporze, odwadze i wytrzy małości. Tych cech bohater filmu nie posiada od początku fabularnej opowieści, wcale nie od razu chce walczyć z wrogiem. On przede wszystkim myśli o przetrwaniu. Oczywi ście jest sportowcem, ma w sobie siłę charakteru, ale sytuacja, w której się zna-
To
24
lazł, nie od razu skłoniła go do walki. Sprowokowany przez kapo postanawia podjąć wyzwanie. Pasja i miłość do boksu pozwalają mu znieść najokrutniejsze upokorzenia, wytrzymać piekło. W „Mistrzu” najważniejszy jest główny bohater Teddy, w tej roli skupiony i pełen determinacji Piotr Głowacki. Głowacki to aktor wzięty i znany: filmowy i teatralny, uhonorowany wieloma nagrodami, oglądany i lubiany choćby za rolę w serialu „Na dobre i na złe”, w którym gra introwertycznego neurochirurga. W filmie Barczewskiego Głowacki włada wyobra źnią widzów. Gra człowieka ponoszącego pełną odpowiedzialność za każdy czyn, za każdą sytuację, którą przygotował mu los. Mistrz Pietrzykowski przechodzi przez piekło, a Piotr Głowacki nie ukrywa, że najwa -
żniejsze dla niego pytanie dotyczy sensu człowieczeństwa w obozie śmierci. I uświadamia widzom, że wzajemne pastwienie się ludzi nad sobą może dziać się w różnych czasach i w różnych okolicznościach. Jego bohater historyczne uwarunkowania traktuje zewnętrznie, natomiast w psychice rozstrzyga o najważniejszym: o sytuacjach i wyzwaniach, które stwarza mu obozowe piekło. Opowieść o Teddym to również analiza indywidualnych zachowań i relacji, w których człowiek ponosi odpowiedzialność za każde swoje słowo, za każdy nawet najdrobniejszy czyn. Nie tylko jest ważne to, że działa ze szlachetnych pobudek, wa żna jest również umiejętność przewidywania konsekwencji własnych czynów. Użyteczność naszych postaw w najtrudniejszych sytuacjach jest też motywem tego filmu.
Piotr Głowacki analizuje czas obozowy swego bohatera z ogromną uwagą. Widać to na ekranie. Aktor przez ponad rok przygotowywał się fizycznie do roli boksera. Sprawność fizyczną połączył z wnikliwą analizą psychologiczną postaci i zagrał bohatera pra wdziwego, przejmującego i wiarygodnego. Z kolei reżyser Maciej Barczewski to debiutant w fabule, ale i utytułowanym prawnik, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, adwokat, ekspert Parlamentu Europejskiego, słowem znana osoba prawniczego świata. W „Mistrzu” podjął bardzo trudny temat, w pełni świadomie realizując tzw. film bokserki, z typem akcji znanym z kina amerykańskiego. Jednocześnie stworzył obraz głęboko osadzony w koszmarze wojny z absolutnym zachowaniem reguł sztuki filmowej. Jeśli Państwo z zainteresowaniem oglądali filmy takie jak „Wojna Harta” czy „Niezłomny”, w których bohaterowie dziwnie przeżywają piekło wojny, to docenią również film Barczewskiego. Forma tego dramatu wojennego jest komunikatywna i poruszająca. Warto sprawdzić, czy mam rację. ALINA KIETRYS
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 25
ysuce to niezwykle interesujący region północno-zachodniej Sło wacji, który obejmuje obszar 934 km. Malownicze góry, piękna przyroda i zapierające w piersiach dech widoki przyciągają turystów, zwłaszcza że Kysuce leżą na skrzyżowaniu trzech państw: Słowacji, Czech i Polski. Rejon ten słynie również z rzadkich ciekawostek geologicznych. To właśnie na Kysucach odkryto Megoňky – tajemnicze kamienne kule, które do dziś pozostają tajemnicą natury (więcej o tym w „Monitorze” nr 9/2019). Inną równie interesującą atrakcją geologiczną Kysuc jest źródło ropne w miejscowości Korňa – Korniansky ropný prameň – zlokalizowane na obszarze chronionego krajobrazu w północnej Słowacji. ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA
K
Do miejsca tego, które znajduje się na zboczu niewielkiego wzniesienia, natrafiłam podczas wakacyjnej wędrówki. Charakterystyczny i mało przyjemny zapach, unoszący się w powietrzu, sugerował, że ktoś wylał na pobliskiej łące dziwną i śmierdzącą substancję. Tymczasem dzięki tablicy informacyjnej geostanowiska szybko się zorientowałam, że to największy naturalny wyciek powierzchniowy ropy naftowej, któremu towarzyszy wypływ metanu. Byłam zaskoczona, bo nie sądziłam, iż Słowacja skrywa pokłady tego cennego surowca, często nazywanego czarnym złotem. Co prawda naturalne wycieki ropy były już znane i wykorzystywane od czasów średniowiecza, gdy zbierano surowiec do oświetlania i ogrzewania pomieszczeń czy smarowania obuwia lub części wozów. Na ich bazie powstawały pierwsze wyrobiska górnicze, nazywane dołami kopanymi, studniami lub kopankami, które dały początek WRZESIEŃ 2021
późniejszym kopalniom ropy naftowej. Z miejscowego źródła ropy korzystała również lokalna ludność, używając jej do oświetlania domostw, zwłaszcza podczas II wojny światowej. Legenda głosi, iż źródło ropy odkryto przypadkowo, kiedy to pewien kłusownik wpadł do niego podczas tropienia zwierząt. Z kolei według XVII-wiecznych podań ludowych w rejonach tych od dawna wypływała z ziemi czarna woda, którą piły czarty i demony. We współczesnych czasach nikt już nie boi się zapuszczać w te rejony, a Kornańskie Źródło Ropy uważane jest za unikat w skali europejskiej. Stanowi ono jedyny tego typu naturalny wyciek ropy w rejonie, któremu towarzyszy wypływ metanu. Na powierzchni 0,171 ha widoczne jest odsłonięcie iłowców bogatych w węglowodory. Ropa wypływająca ze źródła charakteryzuje się stosunkowo wysoką zawartością parafiny i składników olejowych, niską zawartością siarki przy jednoczesnym niewielkiej obecności węglowodorów aromatycznych oraz składników asfaltowych i smolistych. Nigdy wcześniej nie widziałam na żywo źródła ropy. Przyglądałam się więc tej brunatnożółtopomarańczowej ciekłej kopalinie wypływającej wolniutko ze źródła niewielkim rowem w dół zbocza. Zastanawiałam się, dlaczego nie powstała tu rafineria. Otóż badania wycieku, które rozpoczęto pod koniec XIX wieku, oraz licznie wykonane odwierty dowiodły, iż wydajność źródła nie nadaje się do wykorzystania przemysłowego, a wydobycie byłoby ekonomicznie wymagające i nieopłacalne. Źródło ropy pozostało więc atrakcją turystyczną regionu jako odosobniony jedyny
Słowackie perełki
Czarne złoto
Kysuc
aktywny przyrodniczo powierzchowny wyciek ropy, który w 1984 roku uznano za pomnik przyrody. Ponoć dawniej na tych terenach znajdowało się kilka innych mniejszych wycieków. Obecnie jednak Kornańskie Źródło Ropy jest jedynym występującym w okolicy naturalnym powierzchniowym wyciekiem ropy naftowej. To sprawia, że jako wyjątkowa rzadkość jest jednym z najważniejszych stanowisk geologicznych na Słowacji oraz ciekawym i intrygującym miejscem dla turystów oraz poszukiwaczy wrażeń. Warto poznać to unikatowe stanowisko geologiczne północnej Słowacji. MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA
25
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 26
Po wakacjach i letnim wypoczynku zachęcamy do wysiłku - gimnastyki mózgu. Krzyżówka została przygotowana specjalnie z myślą o naszych czytelnikach. Zapraszamy do zabawy! Hasło wrześniowej krzyżówki zostało ukryte w polach, oznaczonych numerami w następującej kolejności: 28 - 10 - 7 - 35 - 9 - 30 - 11 36 - 31 - 34 - 4 - 5 - 3 - 19 - 33 - 2 - 39 - Ę - 26 - 8 - 15 - 13 - 25 - 10 - 27 - 21 32 - 1 - 24 - 20 - 38 - 18 - 23 - 29 - 37 - 12 - 38 - 16 - Ę - 17 - 14.
Poziomo 2. wino z jabłek 4. bezdrzewne miejsce w lesie 10. zbir 12. Dziewoński lub Stachura 15. czarodziej smerfów 16. machlojka 19. o niezgrabnym 20. jedna sztuka z ogółu 21. herbaciana prowincja Chin 22. robi na drutach 23. przemijalność
Nagrody książkowe zostaną rozlosowane wśród tych, którzy przyślą prawidłowe rozwiązanie krzyżówki na adres: monitorpolonijny@gmail.com. Prosimy, by w mailu podać imię, nazwisko i adres pocztowy. T.O., red.
Pionowo 25. szajs 27. róg; instrument muzyczny, aerofon ustnikowy 29. w terminarzyku 32. jest nim kiwi 34. nerwus 35. uwaga 36. dezynfekuje ranę 38. obywatel Salwadoru 39. dekoncentracja, gapiostwo
1. bezsensowny, nielogiczny, alogiczny 3. park narodowy w Kalifornii, w USA 5. ceber 6. babka z raju 7. zjawa 8. miś z parku Yellowstone 9. rozmiar lufy 10. Lubaszenko junior 11. z ruinami nad Dunajcem 13. wysoki pomnik 14. japońska mafia
17. olinowanie statku 18. w przenośni natchnienie, wena, epifania 24. najlepsza na boczku 26. od deski do deski 28. sprzeczny z zasadami 30. Martin – samochód 31. generał spod Monte Cassino 33. z wątkiem w tkaninie 37. kinol 38. kataleptyczny lub letargiczny
Hasło krzyżówki z poprzedniego numeru „Monitora“ brzmiało: Każda przygoda ma niezwykły smak 26
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 27
Przysmaki w kształcie podkowy litery C albo pierscienia ‘ ba turystyczne miasta kuszą wycieczkowiczów (i nie tylko) przysmakami, którymi można rozkoszować się, idąc ulicami miast – są w sam raz do chrupania i zaspokojenia pierwszego głodu. Bratysława i Kraków mają swoje przysmaki, które są bardzo charakterystyczne, a ich smak kojarzy się z magią tych miast. Mowa o bratysławskich rožkach i krakowskich obwarzankach.
O
Bratysławskie rogaliki Źródła historyczne podają, że bratysławskie rogale po raz pierwszy zostały wspomniane już w 1599 roku. Działo się to przy okazji Wielkanocnego Poniedziałku, kiedy zapadła decyzja Stowarzyszenia Piekarzy Preszporskich, że „bajgle“ (od niemie ckiego znaczenia słowa „łuk”, czyli Beugel), jak wówczas nazywano rogale bratysławskie, mogą piec wszyscy piekarze, którzy pieką również precle. Piekarze zawsze byli bardzo dumni z rogali bratysławskich, bo to pieczywo wyróżniała jakość wyjątkowego ciasta. Do wypieku używano tylko najwyższej jakości surowców, a ciasto musiało być pieczołowicie wypracowane ręcznie. I tak jest do dziś. Roga liki bratysławskie szczycą się swoim znakiem towarowym od ponad 100 lat – nabyły go jako pierwszy produkt spożywczy dzisiejszej Słowacji. Pisał się rok 1785 kiedy na święto Mikołaja mistrz piekarski Scheuermann w witrynie swojego sklepu piekarniczego wystawił pieczywo w kształcie rogala, nadziewane makiem lub orzechami. Ta ciekawostka w około 20-tysięcznym mieście spowodowała duży rozruch, a produkt bardzo szybko stał WRZESIEŃ 2021
się poszukiwanym przysmakiem obywateli miasta. Tę datę przyjmuje się jako odrodzenie starej tradycji i zdobycie sławy poza miastem.
Na dworze cesarskim Popularność przysmaku wśród mieszkańców ówczesnej Bratysławy wzrosła do tego stopnia, że ok. dwa lata później mistrz Scheuermann otwierał już kolejną piekarnię, specjalizującą się głównie w wypieku rogali. Mieściła się ona na górnym krańcu dzisiejszego placu SNP. W ciągu kilku lat rogale produkowało już kilku piekarzy, m.in. Lauda, Schwappach, Korče, który rzekomo dostarczał rogaliki na dwór cesarski w Wiedniu i był rycerzem zakonu Franciszka Józefa. Schwappach i Wendler wysyłali też rogaliki pocztą, m.in. do Budapesztu, Trnawy, Ostrzyhomia i innych krajów monarchii. Rogaliki bratysławskie mają zastrzeżony znak firmowy i należą do tradycyjnych specjałów regionu. Ciasto musi zawierać 30% tłuszczu. Oryginal ne rogale nie mogą zawierać żadnych substancji chemicznych, są wykonane ręcznie i mogą być nadziewane tylko makiem lub orzechami, przy czym różnią się kształtem. Makowe mają kształt podkowy, a orzechowe kształt litery C.
dokładna data powstania ich receptury, to wiemy, że pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1394 roku, kiedy królowa Jadwiga i król Władysław Jagiełło zakupili obwarzanki dla swoich poddanych. Sto lat później kolejny król, Jan Olbracht, zakazał ich produkcji poza Krakowem. W ten sposób obwarzanki stały się jednym z oficjalnych symboli stolicy Małopolski. Jest to produkt lokalny, który może być produkowany wyłącznie w Krakowie oraz powiatach: krakowskim i wielickim.
W gorącej wodzie kąpane Obwarzanki (niegdyś nazywane obarzankami) to przysmaki obwarzane, czyli przed pieczeniem zanurzane w gorącej wodzie. Obwarzanie służy temu, by uzyskać chrupiącą skórkę na zewnątrz, środek ma zaś pozostać miękki. Gdyby pominąć proces obwarzania, powstałaby pękata drożdżowa bułka. Obwarzanki następnie piecze się na ruszcie, a ślady po nim oznaczają ich oryginalność. Do dekoracji obwarzanka krakowskiego stosuje się różne posypki, między innymi sól, sezam czy mak. Niektórzy żartobliwie mówią, że są to precle krakowskie, ale jest to błędne określenie, ponieważ precli się nie obwarza, chociaż kształtem oba wypieki przypominają pierścień. Warto więc zatrzymać się na chwilę, spacerując ulicami Krakowa, przy specjalnym wózku z obwarzankami albo wstąpić do bratysławskiej piekarni po bratislavské rožky. Takie wypieki lokalne jeszcze bardziej potęgują magię Krakowa i Bratysławy. ANDREJ IVANIČ
Obwarzanki, nie precle Precle i obwarzanki są podobne kształtem, łatwo więc je pomylić. Ale to obwarzanki krakowskie są najbardziej charakterystycznym regionalnym specjałem Krakowa i okolic, znanym od ponad 600 lat. I choć nie jest znana 27
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 28
Polskę i Słowację połączyły rolki eszcze kilkanaście lat temu jazda na rolkach była raczej niszowym sportem, w dodatku brakowało miejsc, gdzie można było jeździć na dłuższym dystansie niż w kółko po parku. Dziś polsko-słowackie pogranicze jest pełne rolkarzy, a wszystko za sprawą zrealizowanych w ostatnich latach inwestycji, dzięki którym powstały setki kilometrów ścieżek rowerowych, dostępnych również dla amatorów ośmiu małych kółek. Najciekawsze trasy powstały w ramach inicjatyw „Szlak wokół Tatr” oraz „Velo Małopolska”, a także wielu lokalnych projektów unijnych, realizowanych przez samorządy. Dzięki nim polsko-słowackie Podtatrze w ciągu kilku lat stało się znanym i cenionym w społeczności rolkarskiej regionem, w którym turystyka na rolkach bije rekordy popularności. Wszystko zaczęło się w 2015 roku od zbudowanej wówczas 37-kilometrowej trasy Nowy Targ – Trstena, poprowadzonej po zlikwidowanej linii kolejowej łączącej oba te miasta. Trasa od razu zyskała miano kultowej i zdobyła popularność wśród rolkarzy z całej Polski. Zaczęli tu przyjeżdżać miłośnicy rolek z Kra kowa, Katowic, Warszawy, a nawet Gdańska, pojawiły się wspólne wyjazdy integra cyjne, zawiązywały się polsko-słowackie znajomości i przyjaźnie. Trasa z czasem wzbogaciła się o liczne odgałęzienia, w efekcie w ciągu jednego dnia da się tu
J
28
przejechać na rolkach nawet 120 km lub więcej. W 2019 roku została uzupełniona o odcinek z Nowego Targu nad Jezioro Czorsztyńskie. Dzięki temu powstała możliwość przejechania na rolkach z Orawy przez Podhale na Spisz po praktycznie bezkolizyjnej, wygodnej trasie. To jednak nie jedyna spośród długich asfaltowych tras rowerowych, nadających się do jazdy na rolkach. W popularnej Tatrzańskiej Kotlinie ma swój początek 20-kilometrowa trasa, którą można dojechać aż do Kieżmarku, mijając po drodze Spiską Białą i zabytkowy pałac Strážky. Docelowo trasa ma być przedłużona aż do Popradu, gdzie już dziś jest gdzie pojeździć na rolkach – nie tylko po samym mieście, ale też do pobliskiej Strelnicy (4 km) i Svitu (10 km). Idealnym miejscem do jazdy na rolkach są też popularne wśród Polaków Oravice. Długich i ciekawych tras nie brakuje również na pozostałych odcinkach wspólnej granicy, m.in. w rejonie Muszyny, Krynicy, Piwnicznej i słowackich miejscowości w ich sąsiedztwie. Trasy umożliwiające transgraniczne wycieczki rolkarskie okazały się być strzałem w dziesiątkę. Rzadko kiedy można obserwować podobnie dynami czny proces powstawania niemalże od zera nowego zjawiska (turystyka rolkarska), którego wcześniej tu nie mogło być, bo nie było po czym jeździć. Tym właśnie różnią
się rolki od roweru, który przejedzie po wszystkim – również po błocie, wertepach oraz drogach dla samochodów. Rolkarze potrzebują natomiast nie tylko równej nawierzchni (najlepiej asfaltu), ale też w odróżnieniu od rowerzystów nie mogą jeździć po drogach – z wyjątkiem dróg lokalnych i uliczek osiedlowych. Zgodnie ze słowackim prawem rolkarz jest pieszym, przy czym pieszym szczególnej kategorii – ustawodawca dał mu prawo poruszania się nie tylko po chodnikach, ale też po drogach dla rowerów. Podobne zasady od maja obowiązują w Polsce, z tym że dla rolkarzy i deskorolkarzy utworzono osobną kategorię prawną – „użytkownik urządzenia wspomagającego ruch” (UWR), nie będący ani pieszym, ani rowerzystą. Specyfika rolek powoduje, że w całej Polsce mało jest miejsc takich jak Podtatrze, gdzie rolkarze mogą z powodzeniem realizować swoją pasję, czyli jeździć również poza miastem na duże odległości. Wielu rolkarzom znudziło się jeżdżenie po mieście i szukają tras, gdzie mogą zrobić 50 – 120 km dziennie, każdego dnia gdzie indziej. Takie możliwości daje właśnie polsko-słowackie pogranicze – nie znajdziemy ich na Warmii i Mazurach, Kujawach czy Pomorzu. Dla wielu polskich rolkarzy z Północy wyprawa pod Tatry jest też pierwszą okazją do poznawania Słowacji. Również Słowa cy z odległych regionów coraz częściej przyjeżdżają na rolki pod Tatry, przy okazji poznając Polskę i Polaków. JAKUB ŁOGINOW MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 29
Życzenia Magdalenie i Potrowi Michnom składamy gratulacje z okazji narodzin trzeciego syna. Michał Michna przyszedł na świat 17 sierpnia. Życzymy mu dużo szczęścia i zdrowia! Przyjaciele z Klubu Polskiego
Janie i Petrowi Balážom gratulujemy z okazji narodzin bliźniaków. Oskar i Oliver urodzili się 22. lipca. Chłopaki, dużo zdrowia i szczęścia życzą Wam Przyjaciele z Klubu Polskiego!
Córka naszej rodaczki Marianka Jarina 21 sierpnia wyszła za mąż za Michala Palenika. Nowożeńcom przesyłamy najserdeczniejsze życzenia! Kochajcie się i bądźcie szczęśliwi!!! Przyjaciele z Klubu Polskiego
y w o k t ą j wy ! t r e c n o k
Klub Polski zaprasza 11 września (sobota) o 19.00. do Domu Kultúry Zrkadlový háj (Rovniankova 3, bratysławska Petržalka) na wyjątkowy koncert, który będzie prezentacją polsko-słowackiego projektu muzycznego, czyli kolejnej autorskiej płyty pt. „Tu i tam“.
W nagraniach wzięli udział zespół JaBlCo i kwartet smyczkowy Laugaricio oraz polscy i słowaccy piosenkarze i muzycy: Ewa Sipos, Natalia Konicz-Hamada, Mania Hamada, Pola Żak, Ania Cupał, Basia Kargul, Justyna Pilip, Jitka Sapara Fischerová, Barbora Berkyová, Marián Hamada, Łukasz Cupał, Tomek Olszewski, Juraj Griglak, Marian Jaslovský i inni. Koncer t ten będzie też pożegnalnym występem Łukasza Cupała, któr y par tycypował w nagraniach projektów klubowych, a któr y wraz z rodziną przeprowadza się do Polski. Bilety na koncer t w cenie 5 euro do nabycia w sieci Ticketpor tal. WRZESIEŃ 2021
Prosimy o przybycie odpowiednio wcześniej, ponieważ zgodnie z obowiązującymi zasadami przed wejściem sprawdzane będą zaświadczenia o szczepieniu, testowaniu lub przebytej chorobie COVID-19 (do 90 dni po). Obostrzenia obowiązują również młodzież od 12 roku życia. Liczba miejsc ograniczona. Więcej na w w w.polonia.sk 29
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 30
Kiedy jeden równa się pięć albo sześć
Oceny do góry nogami Kto chodził do szkół w Polsce i na Słowacji lub kształcił w nich swoje dzieci, ten wie, że słowacki system ocen jest zgoła odmienny. Odwrotny i węższy, mówiąc dokładniej. Dla osób niewtajemniczonych pospiesznie wyjaśniamy – oceną najgorszą jest piątka, czyli „päťka”, a najlepszą jest jedynka, znana jako „jednotka”. W naszym współżyciu o tej różnicy dowiedziałem się terapią szokową. Otóż
MY
gdy pokazałem kiedyś żonie swój nowy rysunek, ta z uśmiechem przyznała mi, że „dala by mi za to jednotku” (dosł. „dałaby mi za to jedynkę”). Zaskoczony kontrastem ostrej dla mnie wypowiedzi z radosną mimiką wyczułem jednak, że coś nie gra. Po latach muszę przyznać, że choć bliższy jest mi polski system ocen, ten słowacki ma w sobie trochę więcej sensu. W życiu codziennym, pozaszkolnym mamy większą skłonność
E
D
NI
laczego słowaccy uczniowie cieszą się OWIA SŁ z otrzymanej ze sprawdzianu jedynki? Dlaczego nauka w gimnazjach na Słowacji trwa aż cztery lata? Odkryjcie to z nami! Właśnie rozpoczyna się nowy rok szkolny i chociaż na przestrzeni ostatniego półtora roku wiele się pozmieniało w kwestii nauki stacjonarnej lub zdalnej, są sprawy, które pozostają niezmienne.
do nadawania rzeczom lub osobom lepszym czy wybitnym numerów bliskich jedynce. Dla przykładu, gdy biegacz zwycięży w sprincie na 100 metrów, uzyskuje pierwsze miejsce, a osoby, które do mety docierają później, zajmują miejsca liczbowo wyższe. Lidera w jakiejś branży też nazywamy „numerem jeden”. Słowaków może więc razić nasza niekonsekwencja w przypisywaniu wartości – u nich jest to w końcu trochę prostsze.
Czteroletnie gimnazja Cóż, niektóre sprawy ulegają jednak zmianie. Jeszcze kilka lat temu w Polsce po sześciu latach szkoły podstawowej uczniowie zaczynali edukację w gimnazjum. Do piero jego ukończenie pozwalało na kontynuację nauki w szkole średniej. Na Słowacji wygląda to inaczej – „gymnázium” jest odpowiednikiem polskiego liceum ogólnokształ cącego, a więc jest szkołą czteroletnią, przygotowującą uczniów do nauki w szkole wyższej, i kończy się egzaminem maturalnym. Możemy więc dodać to słowo do naszego ulubionego zbioru czyhających na tłumaczy fałszywych przyjaciół.
Kulą i pałą Na zakończenie przedstawimy ciekawostkę. Wiecie, co oznacza potoczne „dostať guľu” (dosł. „dostać kulę”)? Używając adekwatnego języka, po polsku można to przełożyć na „dostać pałę”, czyli dostać najgorszą możliwą ocenę. Wszystkim uczniom życzymy, aby nowy rok szkolny przyniósł wyłącznie najlepsze oceny, czyli same szóstki, ewentualnie „jednotky”! JÚLIANA VELESLAVA OPUK i FILIP LEON OPUK PolishSlovak.eu 30
MONITOR POLONIJNY
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:26 Page 31
ZDJĘCIE: NATALIA KONICZ-HAMADA
Do zobaczenia!
WRZESIEŃ 2021
Nie gońmy za obowiązkami, nie myślmy o tym, co przed nami, ale zatrzymajmy się na moment w tej konkretnej chwili, tu i teraz, sami ze sobą. Odwróćmy twarz do słońca i… wróćmy do najpiękniejszych wydarzeń wakacji. Nacieszmy się nimi jeszcze raz, pozwólmy im w pełni wybrzmieć. Niech są niczym puzzle – przyjrzyjmy się uważnie każdemu, uśmiechnijmy na jego wspomnienie i znajdźmy dla niego odpowiednie miejsce we wspaniałej układance tworzącej obraz lata 2021. Nie spieszmy się. Nie zostawiajmy niewypełnionych miejsc. Dajmy sobie czas, by wspomnienia utrwaliły się w naszych głowach najmocniej, jak to możliwe. Niech to one są podstawą tego
wszystkiego, co przyjdzie. Niech wypełniają nas słońcem, niech wlewają w nasze serca radość w nadchodzące pochmurne dni. Niech są obietnicą tego, że po pracowitych, nieraz wypełnionych pośpiechem dniach czeka nas następne lato. Niech przypominają, że każde pożegnanie jest zapowiedzią kolejnego spotkania. Dlatego nie mówmy nigdy nowo poznanym przyjaciołom „żegnaj”, ale „do zobaczenia”. Uczmy się, że czasem warto się zatrzymać i cieszyć chwilą. Pamiętajmy, że za kolejnymi zakrętami życia czekają dalsze niesamowite przygody, a koniec jednej rzeczy jest początkiem następnej. Zatem do zobaczenia, wakacje! NATALIA KONICZ-HAMADA ZDJĘCIA: NATALIA KONICZ-HAMADA
akacje dobiegły końca. Kolonie, obozy, wyjazdy do dziadków i z rodzicami, odkrywanie tajemnic wsi i zabawy w mieście – nieuchronnie minęły i zamieniły się w piękne wspomnienia. Na starsze dzieci i młodzież czekają szkolne ławki, na młodsze wygodne kolorowe dywany w przedszkolu. Co teraz? Zanim na dobre damy się porwać pędowi nadchodzących jesiennych dni i wpadniemy w wir nauki, kółek zainteresowań i spotkań z przyjaciółmi, spróbujmy jeszcze choć na chwilę się zatrzymać. Wybierzmy się w ulubione miejsce, siądźmy na ławce, murku czy trawie i… po prostu bądźmy.
W
31
Monitor 9_2021_2021 1.9.2021 10:27 Page 32
2 Kontynuując włoską kulinarną podróż, znów podążymy polskim śladem wytyczonym przez panią Aleksandrę Seghi – autorkę bloga „Moja Toskania” oraz popularnych książek o tym regionie. Tym razem skorzystamy z przepisu na ciasto jabłkowe – nie ma chyba lepszego momentu, by rozkoszować się
smakiem tych najpopularniejszych polskich owoców i próbować odmienić nieco jabłkowe zwyczaje. Sbrisolona z kremem orzechowym i jabłkami może być taką właśnie nowatorską propozycją. Jest to odmiana ciasta kruchego, dość sypkiego, bardzo popularna we Włoszech.
Sbrisolona SKŁADNIKI NA CIASTO: • • • • • •
ZDJĘCIA: ALEKSANDRA SEGHI
1 opakowanie ciasta francuskiego 300 g mąki pszennej 100 g masła, może być roślinne 2 jaja 120 g cukru 1 opakowanie cukru waniliowego
SKŁADNIKI NA FARSZ:
POZOSTAŁE SKŁADNIKI:
• 4 jabłka • 150 g kremu orzechowego
• masło do wysmarowania formy • cukier puder do posypania ciasta
SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA Składniki na ciasto mieszamy ze sobą, wyrabiamy, chociaż masa nie będzie jednolita – tak powinno być. Jabłka obieramy i ścieramy na grubej tarce. Okrągłą blachę smarujemy masłem i rozkładamy na niej połowę ciasta. Na to wykładamy krem orzechowy oraz starte jabłka (jeśli są mocno soczyste, można je nieco odsączyć). Całość posypujemy resztą ciasta. Foremkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, a następnie pieczemy ok. 40 minut. Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem. Jak można się domyślić, zamiast jabłek można użyć wielu innych owoców – ten rodzaj ciasta wydaje się lubić eksperymenty, a przy tym jest naprawdę łatwy w przygotowaniu.
Ten i inne przepisy są dostępne na stronie www.aleksangraseghi.com – wizyta na stronie pani Aleksandry jest taką internetową wycieczką w miejsca pachnące słońcem i ziołami. Gdy u nas powoli pogoda staje się coraz bardziej kapryśna, letnia atmosfera południa Europy będzie jak znalazł. Smacznego! AGATA BEDNARCZYK