Monitor Polonijny 2020/2

Page 1

ISSN 1336-104X

Monitor 2_2020 2.2.2020 22:54 Page 33

Wielki bal maluchów! str. 10

Jan Komasa: „Chciałem, żeby ludzie, wychodząc z kina, ze sobą rozmawiali“ str. 6


Tylko i aż 2% na rzecz Klubu

Monitor 2_2020 2.2.2020 22:50 Page 2

Drodzy Przyjaciele, Członkowie Klubu Polskiego oraz jego Sympatycy!

Zbliża się termin składania rozliczeń podatkowych za rok ubiegły, a to oznacza, że każdy z nas może zdecydować, komu przeznaczy 2% ze swoich podatków. Jak co roku o tej porze zwracamy się do Państwa z prośbą o przekazanie tych 2% na działalność Klubu Polskiego, który jest organizacją niezyskową. Klub ubiega się o dotacje, ale te są przyznawane na konkretne cele projektowe. Działalność organizacji polonijnej to także administracja, opłaty pocztowe i wydatki, które należy powierzyć w ręce fachowców, na przykład prawników, czuwających nad przygotowaniem umów. Na takie działania dotacji nie można otrzymać. Część finansów, które pozyskujemy z 2% podatków, to także tzw. wkład własny, który jest warunkiem otrzymania dotacji.

2

Ponieważ ponownie udało nam się zarejestrować Klub jako organizację mogącą przyjmować dotacje 2 % z podatków za rok 2019 od osób fizycznych i prawnych, zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie owych 2 % na rzecz Klubu Polskiego, co może nam pomóc rozpocząć przygotowania kolejnych przedsięwzięć już na początku roku, kiedy jeszcze grantami nie dysponujemy, ale dopiero się o nie ubiegamy. Dla nas to będzie także wsparcie moralne, a dla Państwa możliwość partycypowania w działaniach Klubu. Dziękuję wszystkim tym Państwu, którzy nas wsparli w latach ubiegłych, mając nadzieję, że zarówno oni, jak i pozostali nasi członkowie i sympatycy wesprą nas i w tym roku. MAREK BERKY Prezes Klubu Polskiego na Słowacji

Jak to zrobić?

Osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę muszą w swoim (właściwym dla miejsca zamieszkania) Urzędzie Skarbowym przedłożyć potwierdzenie od pracodawcy o zapłaceniu podatku wraz z oświadczeniem o przekazaniu jego 2% na rzecz Klubu Polskiego. Wzory druków znajdują się na stronie internetowej www.rozhodni.sk. Firmy i osoby prowadzące działalność gospodarczą w końcowej części zeznania podatkowego za rok 2019 wpisują tylko nazwę, IČO i adres naszej organizacji – szczegóły także na stronie www.rozhodni.sk.. Informacja dla urzędu o odbiorcy 2% Państwa podatku to jego pełna nazwa, IČO i adres, czyli: Poľsky klub – spolok Poliakov a ich priateľov na Slovensku, IČO 30807620, Nam. SNP 27, 814 99 Bratislava. Informacje o zarejestrowanych na rok 2020 organizacjach (m.in. Klubie Polskim) znajdują się na www.rozhodni.sk.

Zdjęcie na okładce: Laura Horáková z mamą Karoliną Staporską - III. Bal przebierańców dla dzieci str. 10

MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:50 Page 3

W lutowym numerze „Monitora“ poruszamy kilka tematów, które warto znać. Na pewno nikomu nie umknęło uwadze, że 29 lutego na Słowacji odbędą się wybory parlamentarne. I choć obcokrajowcy nie mają prawa wzięcia udziału w nich, to prawo głosu mają jednak nasi słowaccy czytelnicy czy Polacy, posiadający dwa obywatelstwa. Warto zatem wiedzieć, jak największe ugrupowania polityczne, zabiegające o głosy wyborców, postrzegają różne problemy, w tym te, dotyczące mniejszości narodowych (str. 4). To, że polski kandydat do Oscara, czyli film „Boże ciało“ znalazł się w ścisłej piątce najlepszych filmów nieanglojęzycznych, już Państwo zapewne wiedzą. Czy go otrzyma, dowiemy się 9 lutego. Tymczasem publikujemy wywiad z reżyserem tego filmu Janem Komasą, który zdradza tajniki, dotyczące nie tylko „Bożego Ciała” (str. 6). Temat dwujęzyczności poruszaliśmy na łamach „Monitora“ już wielokrotnie. Wciąż jednak do niego wracamy, bo wciąż jest aktualny. Tym razem w „Elementarzu polsko-słowackiej rodziny“ (str. 19) i ankiecie przeprowadzonej wśród osób, które wyrastały w rodzinach dwujęzycznych (str. 20). Do tego tematu nawiązuje również bohater kolejnego odcinka rubryki „Co u nich słychać?“ Jakub Frąckowiak z Liptowskiego Mikulasza (str. 16). Warto wiedzieć, że Instytut Polski w Bratysławie w tym roku obchodzi swoje 70-lecie! W związku z tym przynosimy relację z inauguracji roku jubileuszowego tej instytucji (str. 14) Z kolei nasz „Monitor“ będzie w tym roku świętować… ćwierćwiecze! O tym, co w związku z tym przygotowujemy, piszemy w artykule, w którym przedstawiamy cały wachlarz planów Klubu Polskiego na rok bieżący(str. 8). Warto też poznać repertuar bratysławskich teatrów, bowiem w dwóch z nich można obejrzeć spektakle, mające pewne powiązania z Polską. Jakie? O tym przeczytają Państwo na str. 12. Poza tym warto poznać relację z trzeciego już balu przebierańców dla dzieci (str. 10) oraz zawartość innych, stałych rubryk, w których hasło „To warto wiedzieć“ jest jak najbardziej aktualne i dotyczy np. teledysku „Patointeligencja“, który obejrzało 18 milionów osób (str. 15) czy Polaka, który zamierza skoczyć z wysokości 45 kilometrów (str. 22). Ciekawych tematów, które warto zgłębić, znajdą Państwo na naszych łamach dużo więcej. Zapraszamy do lektury. W imieniu redakcji

Mniejszości na Słowacji a wybory parlamentarne 4 Z KRAJU 4 WYWIAD MIESIĄCA Jan Komasa: „Chciałem, żeby ludzie, wychodząc z kina, ze sobą rozmawiali“ 6 Z NASZEGO PODWÓRKA 8 MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄ „Patointeligencja“ przeraża, szokuje, a może ostrzega? 15 CO U NICH SŁYCHAĆ? Jakub Frąckowiak z wrodzoną skromnością o wszystkim, co dla niego ważne 16 ELEMENTARZ POLSKO -SŁOWACKIEJ RODZINY Ja go kocham, a on mnie… ľúbi – czyli jak się dogadać ze Słowakiem 19 ANKIETA Wyrastałem w rodzinie dwujęzycznej 20 Tomasz Kozłowski Skoczy z wysokości 45 kilometrów? 22 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI Jeszcze jedna podróż 22 KINO-OKO Krystyna Janda nagrodzona na festiwalu w Sundance. 24 SŁOWACKIE PEREŁKI Kościół nad źródłem 25 KRZYŻÓWKA 26 SUBIEKTYWNA HISTORIA KOMIKSU POLSKIEGO Trudny temat: Holokaust... 27 BASIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA Czym jest zero waste? 28 Australijskie piekło 28 OGŁOSZENIA 29 ROZSIANI PO POLSCE Jacy naprawdę są nasi sąsiedzi? 30 MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI Sto lat! 31 PIEKARNIK Gotowanie w parach 32

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Alina Kabele, Arkadiusz Kugler, Katarzyna Pieniądz, Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE: Magdalena Smolińska • TRENČÍN: Aleksandra Krcheň JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Stehlik ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková † (1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620 • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891, monitorpolonijny@gmail.com • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: SK60 1100 0000 0026 6604 0059 • EV542/08 • ISSN 1336-104X Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • náklad 550 ks • nepredajné Realizované s finančnou podporou Fondu na podporu kultúry národnostných menšín. • Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą Laureat Nagrody im. Macieja Płażyńskiego w kategorii redakcja medium polonijnego 2013

LUTY 2020

3


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:50 Page 4

bliżające się wybory parlamentarne na Słowacji (29 lutego) odbywać się będą w cieniu trwającego od blisko dwóch lat procesu morderców dziennikarza śledczego Jána Kuciaka, którego śmierć wywołała masowe demonstracje w całym kraju. Śledztwo ujawniło bliskie relacje słowackich polityków ze zorganizowanymi grupami przestępczymi i biznesem. Nadchodzące wybory będą niewątpliwie starciem trzech największych obozów politycznych, którym się przyjrzymy: koalicji rządzącej, czyli coraz bardziej konserwatywnej socjaldemokracji i narodowcom, mającej wsparcie prezydent centroprawicowej i liberalnej opozycji oraz rosnących w siłę nacjonalistycznych antysystemowców, którzy mogą okazać się języczkiem u wagi. Spoglądamy na te ugrupowania pod kątem ich zainteresowania mniejzo ściami narodowymi. Wygląda na to, że uwagę poświęcają im dwa podmioty polityczne: jeden zwalczający „innych“ oraz koalicja wspierająca „innych”.

Z

Problematyczny ekstremizm polityczny Coraz większe znaczenie na Słowacji mają ruchy antysystemowe, którego głównym reprezentantem jest nacjonalistyczna i eurosceptyczna Partia Ludowa Nasza Słowacja (LSNS). Ugrupowanie to jest znane głównie z haseł rasistowskich. Napiętnuje Romów, nazywając ich „złodziejami” i „pasożytami”. Podobnie traktowany

12 stycznia w całej Polsce, a także w kilku krajach na świecie zagrała po raz 28. WIELKA ORKIESTRA ŚWIĄTECZNEJ POMOCY, zbierając środki na polepszenie standar4

Mniejszości na Słowacji

a wybory parlamentarne

jest w partii temat uchodźców; według LSNS stanowią oni ciężar finansowy dla społeczeństwa oraz niebezpieczeństwo dla kobiet. Partie, które głosowały za przyjęciem uchodźców, traktowane są jako zdrajcy narodu. W programie LSNS pojawia się odniesienie do uczciwej pracy i krytyka zasiłków socjalnych, co jest skierowane głównie przeciwko Romom. Tego typu hasła padają na podatny grunt w biedniejszych regionach Słowacji. W programie LSNS występuje też silny eurosceptycyzm. Zdaniem słowackich nacjonalistów, wraz z wejściem do UE Słowacja przestała być suwerennym państwem, które może samo o sobie decydować. Chcą oni również przywrócenia słowackiej korony jako waluty. Sceptycyzm wobec UE jest ryzykowną strategią polityczną, ponieważ Słowacy należą do najbardziej euroentuzjastycznych społeczeństw w Europie Środkowej.

dów diagnostycznych i leczniczych w dziecięcej medycynie zabiegowej. Do północy zebrała ponad 115 mln zł. Ostateczny wynik zbiórki znany będzie później. Orkiestra zagrała też w Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii, USA i Australii. W tym ostatnim kraju zebrane pieniądze przeznaczono na pomoc z szalejącymi tam pożarami. 13 stycznia mieszkańcy Gdańska uczcili pamięć tragicznie zmarłego prezydenta miasta PAWŁA ADA -

W ostatnim sondażu, przeprowadzonym w styczniu przez agencję Focus, nacjonaliści z poparciem na poziomie 13,6% mają szansę stać się drugą najważniejszą siłą polityczną na Słowacji, co jednocześnie pokazuje postępującą radykalizację słowackiego prawicowego elektoratu.

Smer-SD – status quo po słowacku Z tego samego sondażu dowiadujemy się, że liderem na Słowacji pozostaje Smer-SD (18,7%). Dla wielu Słowaków socjaldemokraci są gwarantem stabilności gospodarczej i społecznej. Ponadto sporą zasługę w utrzymaniu popularności rządzącego ugrupowania ma Peter Pellegrini, który w marcu 2018 roku zastąpił na stanowisku premiera Roberta Ficę, skonfliktowanego z większością środowiska dziennikarskiego, za którym ciągnie

MOWICZA, zaatakowanego rok wcześniej podczas gdańskiego finału WOŚP przez nożownika. Adamowicz zmarł następnego dnia. W miejscu ataku odsłonięto tablicę upamiętniającą wieloletniego prezydenta. 13 stycznia film „BOŻE CIAŁO” Jana Komasy otrzymał ścisłą nominację do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film nieanglojęzyczny. Film opowiada o 20-letnim Danielu (Bartosz

Bielenia), który po wyjściu z zakładu poprawczego zostaje omyłkowo wzięty za księdza. 18 stycznia w Poznaniu zmarł w wieku 74 lat LECH RACZAK, reżyser, dramaturg, współzałożyciel Teatru Ósmego Dnia. Prezydent Andrzej Duda nie uczestniczył w ŚWIATOWYM FORUM HOLOKAUSTU, które odbyło się 23 stycznia w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie z okazji MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:50 Page 5

się sprawa zabójstwa Kuciaka i niejasne powiązania z biznesem. Na korzyść Smer-SD przemawiają sukcesy, które Słowacja odniosła w ciągu kilkunastu lat rządów tej partii: dołączenie do strefy euro i wejście do obszaru Schengen. Podczas kryzysu gospodarczego gabinet Ficy prowadził odpowiedzialną politykę budżetową, a w czasie koniunktury wydawał środki publiczne na różne programy socjalne. Koalicji rządzącej udało się utrzymać niewielki deficyt budżetowy – w 2018 r. był on najmniejszy w historii tego państwa. Jednocześnie Smer-SD, będący formalnie partią socjaldemokratyczną, głosił wiele haseł przypisywanych partiom konserwatywnym: sprzeciw wobec przymusowej relokacji migrantów w UE, wobec wprowadzenia związków par tnerskich dla osób tej samej płci oraz adopcji przez nie dzieci. Partia przyczyniła się też do odrzucenia możliwości ratyfikacji konwencji stambulskiej, dotyczącej zapobiegania przemocy wobec kobiet. W czerwcu 2019 r. premier Pelle grini zadeklarował wsparcie dla osiągnięcia neutralności klimatycznej UE do 2050 r. W obecnej kampanii wyborczej Smer-SD stawia na wsparcie finansowe młodych rodzin, obiecuje trzynastą emeryturę, chce zatrzymać lekarzy na Słowacji.

Nowi aktorzy polityczni Na społecznym wzburzeniu skorzystały głównie nowe subiekty polityczne, takie jak liberalna Progresy wna Słowacja (PS) czy centroprawi-

cowa Razem – Demokracja Obywatelska (Spolu), które obecnie współpracują w ramach koalicji. Liderami PS są przedsiębiorcy związani z branżą informatyczną, natomiast Spolu założyli politycy innych partii centroprawicowych. Są to głównie młodzi ludzie z Bratysławy i innych większych miast słowackich, z doświadczeniem eksperckim bądź biznesowym. Politycznie koalicja dąży do większej przejrzystość funkcjonowania władzy i instytucji publicznych, co ma pomóc w stworzeniu sprawiedliwego i efektywnego państwa. Postuluje również wprowadzenie szeregu ułatwień dla biznesu oraz podjęcie działań dotyczących ochrony środowiska. Ponadto koalicja dąży do zwiększenia ochrony praw mniejszości narodowych zamieszkujących Słowację poprzez m.in. wspieranie dwujęzyczności na obszarach mieszanych etnicznie, uchwalenie ustawy o mniejszościach narodowych, usprawnienie działania funduszu wspierania kultury tychże mniejszości. Euroentuzjastyczna PS-Spolu była niekwestionowanym zwycięzcą osta tnich wyborów do PE na Słowacji. Jako jedyne ugrupowanie przekroczyło wtedy 20% poparcia, a od lutego 2019 r. to poparcie podwoiło. Aktual nie według sondażu agencji Focus PS – Spolu może liczyć na 10,5% poparcia. Nową partię o centrowym profilu stworzył również były prezydent Andrej Kiska. Jego ugrupowanie Za ľudí ma centrowy profil i w sondażach może liczyć na ok. 10–11%, przyciągając głównie wyborców PS-Spolu. W programie partii znalazły się m.in. takie postulaty: skrócenie kolejek do

75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau oraz Międzynarodo wego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Swoją decyzję uzasadnił tym, że nie przewidziano możliwości zabrania przez niego głosu. Wśród mówców Forum był natomiast prezydent Rosji Władimir Putin.

szerzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Nowela trafi teraz na biurko prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Nowela była i jest kryty kowana przez opozycję, Rzecznika Praw Obywatelskich, stowarzyszenia sędziów, a także przez instytucje unjjne.

23 stycznia Sejm odrzucił weto Senatu do nowelizacji tzw. USTAWY KAGAŃCOWEJ, przewidującej roz-

25 stycznia odbyły się wybory przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Nowym szefem ugru-

LUTY 2020

lekarzy specjalistów, podniesienie płac nauczycieli, podwyższenie jakości szkolnictwa, przyspieszenie postępowań sądowych, powstrzymanie masowej wycinki lasów, rozwijanie słabiej rozwiniętych regionów Słowacji, walka z korupcją.

Powyborcze scenariusze Największym wyzwaniem dla zwycięskiej partii będzie stworzenie przyszłego rządu. Nie można również wykluczyć scenariusza przedterminowych wyborów w sytuacji pata przy tworzeniu rządu. Biorąc pod uwagę deklaracje polityczne liderów partyjnych, możliwe są dwa główne scenariusze powyborcze: scenariusz kontynuacji, w którym decydującą rolę odegra Smer-SD, który stworzy koalicję rządową wspólnie ze Słowacką Partią Narodową (SNS) i być może z LSNS. Formalny lub nieformalny udział nacjonalistów w rządzie może być źle odebrany przez tradycyjnych wyborców socjaldemokratów. Drugi scenariusz – scenariusz zmiany – zakłada przejęcie władzy przez szeroką koalicję partii opozycyjnych, z dominującą rolą PS-Spolu i Za ľudí. Dużym wyzwaniem może być wtedy kwestia przywództwa. Prawdopodobnie swojej reprezentacji parlamentarnej nie będzie miała mniejszość węgierska. Politycy PS-Spolu zadeklarowali, że będą reprezentować słowackich Węgrów w Radzie Narodowej. ŁUKASZ LEWKOWICZ Instytut Europy Środkowej Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej

powania został BORYS BUDKA, na którego oddało głos ok. 80 proc. działaczy partii. Oprócz Budki o fotel szefa PO ubiegał się Tomasz Siemoniak, który zdobył drugi wynik, Bogdan Zdrojewski i Bartło miej Sienkiewicz. Nie kandydował dotychczasowy lider partii Grzegorz Schetyna. 27. stycznia odbyły się obchody 75. ROCZNICY wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz Birkenau. W wydarzeniu, nad któ-

rym patronat sprawował Prezydent RP Andrzej Duda, wzięli udział byli więźniowie, przedstawiciele 60 krajów i organizacji międzynarodowych oraz duchowni różnych religii. „Nie bądźcie obojętni“ – apelował Marian Tur ski, były więzień obozu. „Bo jeżeli będziecie obojętni, to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakiś Auschwitz nagle spadnie z nieba“ apelował 94 - letni dziennikarz. MP 5


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 6

Jan Komasa: „Chciałem, żeby ludzie, wychodząc z kina, ze sobą rozmawiali“ ilm „Boże Ciało” Jana Komasy znalazł się wśród pięciu nominowanych do Oscara filmów nieanglojęzycznych, co znaczy, że 9 lutego powalczy o t ytuł najlepszego filmu na świecie w tej kategorii. Już dziś można mówić o niezwykłym sukcesie reżysera. Filmoznawcy i kr yt ycy filmowi podkreślają, że nominacja „Bożego Ciała” była jednak zaskoczeniem, bo film w Amer yce nie miał jeszcze oficjalnej premier y. Pokazywany był t ylko na festiwalach, a do kin wejdzie dopiero po ceremonii wręczenia Oskarów.

F

Po „Sali samobójców”, „Mieście 44” i owianym już sukcesami filmie „Boże Ciało” stał się Pan jednym z najważniejszych reżyserów swego pokolenia. Miło to słyszeć. Mam 38 lat i wiem, że stało się coś bardzo ważnego w moim zawodowym myśleniu. „Boże Ciało” uwrażliwiło mnie na temat i formę opowiadania o wielu konfliktach. To oczywiste, że każdy kolejny film pozwala nabrać dodatkowych doświadczeń, świadomości i pewnie też dojrzałości. Moje dwa pierwsze filmy są w konwencji kina, na jakim wyrosłem, a ściślej na jakim się wychowałem. Chciałem, by „Boże Ciało” było filmem, po obejrzeniu którego, wychodząc z kina, ludzie będą ze sobą rozmawiali. Najbardziej mnie boli, jeśli ludzie milczą, bo to rodzi największe nieporozumienia i konflikty. Bohater Pana filmu ma złą przeszłość, bo poznajemy go w zakładzie poprawczym, ale równocześnie jest głęboko przekonany o potrzebie wartości duchowych w życiu każdego człowieka. Ma w sobie diabła i anioła, ale Boga ma w sercu, a nie tylko na pokaz. Ma za sobą kryminalną 6

przeszłość, to fakt, a jednak potrafi połączyć ludzi, podzielonych po tragedii w małym miasteczku. Jego filmowe kazania są emocjonalne, ale też wyrażają jego myślenie. Bartek Bielenia, czyli filmowy Daniel, czytał Pismo Święte, katechizm, encykliki papieskie, przygotowując się do tej roli. Tematy religijne są bliskie jego światopoglądowi.

„Boże Ciało” uwrażliwiło mnie na temat i formę opowiadania o wielu konfliktach.

Bartosz Bielenia, odtwórca głównej roli, jest aktorem niezwykłym. O takich mówi się, że mają charyzmę. Nic więc dziwnego, że jest nagradzany za tę rolę. Bartosza Bielenię widziałem od razu w tym filmie i pomysł z zaangażowaniem właśnie jego był dla mnie ważny. Nie ukrywam, że w doborze aktorów lubię ryzyko. Bartek kojarzył się wcześniej z eksperymentalnym teatrem, a nie z kinem. Ale historia, opowiedziana pierwotnie w reportażu Mateusza Pacewicza, była bardzo poruszająca i dość niezwykła. Dostałem pierwszą wersje scenariusza od producenta Krzysztofa Raka. Naniosłem swoje poprawki i potem już z Mateuszem Pacewi czem pracowaliśmy mozolnie razem. Dla mnie najważniejszy był dystans do Daniela i do całej tej fabularnej opowieści. Dlatego dołożyłem wątek o kryminalnej przeszłości głównego bohatera. I właśnie wtedy, jakby wbrew warunkom zewnętrznym, bo Bartosz Bielenia ma delikatne rysy, zobaczyłem właśnie jego w tej opowieści. Do Daniela, czyli głównego bohatera, mającego androgeniczną fizyczność Bartosza Bieleni, przeszłość w poprawczaku jakby nie pasuje. Dlatego to było dla mnie wyzwanie. Za to w sutannie Bielenia wygląda wiarygodnie… To prawda… Tam gdzie kręciliśmy zdjęcia, w Bieszczadach, gdy Bartek po zdjęciach nie zdejmował koloratki, to miejscowi brali go za prawdziwego księdza. I nic dziwnego, że tak go traktowali – wzbudzał respekt, o realia nikt nie pytał. Fabuła filmu przeplatała się z rzeczywistością, bo koloratka w Polsce ciągle budzi respekt; w małych miejscowościach nikt nie pyta, czy człowiek z koloratką to na pewno ksiądz. MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 7

Stworzył Pan thriller psychologiczny, który na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni rozbił bank nagród, bo otrzymał aż dziesięć statuetek i od września 2019 rozpoczęła się jego prawdziwie międzynarodowa kariera. Bardzo mi zależało na stworzeniu właśnie thrillera psychologicznego, to było dla mnie nowe wyzwanie. Uświadomiłem sobie, jak ważne jest opowiadanie fabularne. Wiedziałem, że Daniel, główny bohater, musi mieć swoje demony, a konflikty w filmie piętrzyłem celowo. Budowałem tak opowieść wokół Daniela, by on musiał we wszystkim uczestniczyć. Po wyjściu z zakładu poprawczego doświadczył uniesienia religijnego i miłosnego. A także potrafił pozyskać względy ważnych mieszkańców miasteczka. Wiedziałem, że muszę uzyskać odpowiedni efekt. I udało się, bo Daniel był uwikłany. Istotny był temat fabularny

LUTY 2020

Koloratka w Polsce ciągle budzi respekt. i duchowość bohatera. Już kiedyś mówiłem, że musiałem znaleźć swój własny reżyserski klucz do Daniela, do pokazania jego niepokojów: Daniela przestępcy, Daniela nibyksiędza, niosącego dobro i ukojenie, Daniela zakochanego młodzieńca i wreszcie Daniela zdradzonego przez kumpla z poprawczaka. „Boże Ciało” było dla mnie naprawdę wielkim wyzwaniem i dziękuję wszystkim, którzy ten film ze mną robili. Następny film „Sala samobójców. Hejter” to świadomy powrót do stylu znanego z pierwszego Pana filmu. Kiedy premiera? Tak i to celowy zamysł i celowy powrót do określonej stylistyki. Lubię ten swój odmienny styl, przez niektórych nazywany kiczo-

watym. Takie mam silne popkulturowe odchylenia. Pewnie mój filmowy język „Sali samobójców” wykracza poza schematy. Wykorzystałem w nim swoją inność i uzyskałem sukces frekwencyjny. A druga część, o hejterze, to perypetie młodego studenta prawa z Uniwersytetu Warszawskiego, którego przez plagiat wydalono z uczelni. Jest też w tym filmie i miłość, i hejt polityczny, i gry komputerowe, i demoniczny pomysł bohatera. To film o tym, co się dzieje teraz wokół, co może hejt, ale też o tym, co się może wydarzyć niespodziewanie. Jak się uda, to premiera już na wiosnę 2020. ALINA KIETRYS, GDYNIA

Najbardziej mnie boli, jeśli ludzie milczą, bo to rodzi największe nieporozumienia i konflikty.

7


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 8

Cały wachlarz

muzyczny i plastyczny

CZYLI PLANY KLUBU POLSKIEGO NA 2020 ROK aproszenia na imprezy muzyczne różnego rodzaju (od śpiewania szant, poprzez spotkania gitarowe, smyczkowe, po koncerty muzyki dawnej czy sakralnej), na ucztę dla oczu (wystawy czy prezentacje teledysków), ale i do rękodzieła czy pieczenia chleba to tylko niektóre z propozycji Klubu Polskiego na rok 2020

Z

25 lat „Monitora“

W tym roku „Monitor Polonijny“ świętuje swoje 25-lecie i choć nasza redakcja planuje jubileuszową uroczystość na listopad, już dziś zapowiadamy, co mamy w planach na tę okazję. Będzie to wyjątkowy koncert, jakiego jeszcze nie było! Przed naszymi Czytelnikami i twórcami pisma wystąpią Katarina i Franciszek Wieczorkowie, czyli polsko-słowacka para wirtuozów gitarowych, którzy zagrają standardy światowe i polskie.

Dla dzieci i nie tylko Za nami trzeci bal przebierańców dla dzieci. Kolejnym wydarzeniem z bogatym programem dla dzieci, ale i dla dorosłych, będzie zjazd rodzin z okazji Zielonych Świątek, który - jak co roku - zgromadzi w Kočovcach niedaleko Beckova (Poważe) naszych rodaków z różnych zakątków Słowacji. To przedsięwzięcie jest zaplanowane na weekend 5 - 7 czerwca. Również w drugim kwartale, już tradycyjnie we współpracy z Instytutem Polskim, ogłosimy konkurs rysunkowy z nagrodami dla naszych najmłodszych czytelników. Jeśli o dzieciach mowa, to latem (na początku sierpnia) nie zabraknie pleneru artystycznego pod hasłem Krok za krokiem w kierunku sztuki (na Liptowie), którego tegorocznym mottem będzie hasło „Jak z bajki“, a inspiracją twórczość ludowa z Čičman i Zalipia. Kontynuowane będą też projekty edukacyjne, czyli zajęcia z języka polskiego dla dzieci w Nitrze oraz w ramach Klubu Małego Polaka w Bratysławie. W planach jest też wycieczka poznawcza do Wrocławia dla dzieci szkolnych.

Muzycznie

Druga edycja

Po ubiegłorocznym sukcesie kwartetu Laugaricio i gości, którzy prezentowali po całej Słowacji materiał z albumu „To ostatnia niedziela“, czyli polskie i słowackie tanga, w tym roku przyjdzie czas na tournée z tym repertuarem po sąsiednich krajach. A jeśli mowa o muzycznych poczynaniach naszych klubowiczów, to obecnie kompletowany jest materiał na kolejną autorską płytę Klubu Polskiego. Do muzycznych projektów nawiązuje też realizacja kolejnego teledysku – tym razem do jednego z tang z płyty wspomnianego już kwartetu.

Jednym z pierwszych projektów tegorocznych będzie planowana na marzec druga edycja koncertu polskiej pieśni sakralnej w Trenčianskich Tepliciach. Wiosną powrócimy w Instytucie Polskim w Bratysławie do projektu „Poznajmy się, proszę“, którego gośćmi będą Słowacy polskiego pochodzenia: w marcu skrzypek i szef kwartetu Laugaricio Marek Berky oraz założyciel wydawnictwa Absynt na Słowacji Juraj Koudela, a na jesień prezenterka radiowa i telewizyjna, śpiewaczka Monika Zázrivcová oraz perkusista zespołu Korben Dallas Ozo Guttler. MONITOR POLONIJNY


ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 9

Tradycyjne, sprawdzone W Trenczynie, na jesień odbędzie się po raz osiemnasty tradycyjna impreza Klubu Polskiego pod hasłem Przyjaźń bez granic, zaś w Nitrze (październik lub listopad) koncert muzyki organowej.

Na zakończenie roku Rok zamknie wystawa prac Beaty Westrych-Zázrivcovej, która tworzy lalki w bratysławskim Teatrze Lalek. Wystawa będzie nosić tytuł „Obywatele fantazji“, a towarzyszyć jej będzie prezentacja obrazów namalowanych przez córkę artystki, Monikę Zazrivcovą.

Z kolei Klub Polski w Bratysławie zamierza powrócić z projektem „Polski szanty na Dunaju“, który zawsze cieszył się dużym zainteresowaniem, a który na dwa sezony został zawieszony. W Koszycach Klub Polski w zeszłym roku odnowił tradycję spotkań bożonarodzeniowych, stąd i w tegorocznych planach to wydarzenie zostało uwzględnione.

Medialnie

Na Poważu na bogato Bardzo bogaty program zapowiada się na ten rok w Dubnicy nad Wagiem, gdzie oprócz tradycyjnej imprezy folklorystycznej, odbywającej się w sierpniu, kolejne planowane przedsięwzięcia to „Śladami wzoru łowickiego”, czyli workshop połączony z wystawą, taneczny workshop „W rytmie jesieni“, „Spotkanie przy wieńcu adwentowym“ czy koncert muzyki dawnej oraz - sprawdzony w Bratysławie w ubiegłym roku projekt, który cieszył się powodzeniem – „Chleba naszego powszedniego“, którego częściami będą wystawa, warsztaty tradycyjnego rzemiosła, związane np. z przygotowaniem chleba w Polsce i na Słowacji.

Oprócz tego oczywiście wychodzić będzie „Monitor Polonijny”, a na stronie internetowej www.polonia.sk systematycznie pojawiać się będą nowości, dotyczące życia słowackiej Polonii – taką nowością jest m.in. interaktywna mapa atrakcji turystycznych na Słowacji, opisanych przez naszą redakcyjną koleżankę.

Słowacy znów na prowadzeniu W

Wystawa będzie prezentowana w ramach corocznego przedsięwzięcia Sztuka z naszych szeregów w Instytucie Polskim. Realizacja zaprezentowanych planów uzależniona jest od wysokości pozyskanych dotacji, o czym zostaniemy poinformowani prawdopodobnie w marcu. Prosimy zatem o baczne obserwowanie wszystkich ogłoszeń klubowych, w których zostaną doprecyzowane warunki realizacji i uczestnictwa w ww. wyRED. darzeniach.

hali sportowej, należącej do bratysławskich akademików, pod koniec stycznia odbył się kolejny mecz w piłkę nożną zaprzyjaźnionych drużyn: pracowników słowackiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i pracowników polskiej ambasady i członków Klubu Polskiego. Bardziej się wiodło słowackim dyplomatom, którzy zwyciężyli nad Polakami 6 : 3. Zwycięzcom gratulujemy! Po raz kolejny przekonaliśmy się, że i w ten sposób można zacieśniać więzi dyplomatyczne dwóch bliskich sobie krajów. Dobre tradycje zasługują na kontynuację, więc Milan Novotný - główny organizator tych rozgrywek, planuje kolejne takie sportowe spotkanie na maj, w areale rekreacyjnym bratysławRED. skiej Železnej studničky.

LUTY 2020

9


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 10

l m a a b l u i chów! k l e i W

szampańskim sylwestrze nastał styczeń, a z nim karnawał. To szalony czas zimowych zabaw, pochodów, maszkarad

Po

i oczywiście balów. Dzieci uwielbiają takie wydarzenia i czekają na nie z zapartym tchem. Dlatego też Klub

Polski w Bratysławie zorganizował bal przebierańców dla ponad trzydziestu najmłodszych klubowiczów. Z tej okazji w sobotę 25 stycznia Instytut Polski już trzeci rok z rzędu stał się najbardziej kolorowym i roześmianym miejscem w ponurym o tej porze roku centrum miasta. Do pięknie ozdobionej sali, pełnej

ZDJĘCIE: JUSTYNA PILIP

10

barwnych serpentyn, girland i balonów, przybyły dzieci w doskonałych humorach i przebraniach. Na parkiecie tańczyły i bawiły się polonijne pociechy przebrane za postaci z bajek i superbohaterów z kreskówek. Miło było patrzeć na piękne księżniczki, wróżki, policjantów, piratów, Batmanów czy Supermanów.

Dobry nastrój towarzyszył naszym milusińskim przez cały czas trwania balu, bowiem jego organizatorzy przygotowali dla dzieci mnóstwo atrakcji. W świetny nastrój oraz interakcyjny świat zabawy z grami i konkursami wprowadzili dzie-

ZDJĘCIE: JUSTYNA PILIP

MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 11

kawe nagrody, a wśród nich zdjęcie na okładkę „Monito ra Polonijnego”. Zwyciężczynią okazała się 5 - letnia Laura Horáková. Ponadto na każdego małego uczestnika balu czekał atrakcyjny upominek w postaci gier i zabawek, ufundowanych przez sponsorów balu. Kar nawałową imprezę dopełniły przepyszne słodkości i smakowite przekąski. Bal zakończył się wspólnym pa-

miątkowym zdjęciem dzieci i dorosłych. Sobotnie popołudnie spędzone z dziećmi, przyjaciółmi i znajomymi z Klubu Polskiego, a także konsulem RP w RS Stanisławem Kargulem, który wraz z małżonką przyszedł zobaczyć, jak bawi się najmłodsza generacja słowackiej Polonii, było czasem niewątpliwie udanym, pełnym dobrej zabawy, radości i uśmiechu.

Organizatorkom balu – Agnieszce Krasowskiej i Justynie Pilip – dziękujemy za moc wrażeń i czekamy na MZO kolejne za rok. ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

wyjątkowy charakter imprezy i dostarczającymi okazji do uśmiechu – balony modelowano, wyczarowując z nich rozmaite kwiatki, serduszka, pieski, kotki i inne kształty. Świetną zabawą, która wzbudziła wielki entuzjazm wśród dzieci, okazało się łowienie drewnianych rybek i łódek. Były też pląsy i tańce z tanecznymi choreografiami w rytm wesołej muzyki podczas minidyskoteki. Mnóstwo emocji wzbudziła loteria, w której wygrać można było cie-

ZDJĘCIE: AGNIESZKA KRASOWSKA

ZDJĘCIE: AGNIESZKA KRASOWSKA

ci KLAUN CO (ŠAŠO ČO) z profesjonalną animatorką z grupy Fajnovo, którzy poprowadzili tegoroczną edycję balu. Niezwykle radosną, a jednocześnie delikatną atrakcją był pokaz baniek mydlanych. Nie zabrakło także zabaw z kolorowymi balonami, podkreślającymi

Projekt zrealizowany w ramach funduszy polonijnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Nagrody rzeczowe do loterii oraz ozdoby ufundował Klub Polski oraz firma Makro – Vaše Domáce Potreby, która jest jednocześnie założycielem przedszkoli „Duhová škôlka“ w Bratysławie (Westend Gate) i w Čiernej Vodie - Chorvátsky Grob. Organizatorzy składają podziękowania dyrekcji Instytutu Polskiego w Bratysławie za udostępnienie pomieszczeń. Podziękowania należą się te Tomaszowi Olszewskiemu, który obsługiwał system rezerwacji miejsc na bal na stronie internetowej Klubu Polskiego www.polonia.sk.

LIP

LUTY 2020

11


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 12

rzeglądając oferty przedstawień w bratysławskich teatrach, moją uwagę zwróciły polskie nazwiska na afiszach: w Ticho a spol. grają przedstawienie „Jasiek“ Andrzeja Maleszki, a w Astorce „Rewizora“ Nikołaja Gogola, które reżyserował Łukasz Kos, zaś scenografię przygotował Paweł Walicki.

P

Trzy polskie nazwiska w dwóch bratysławskich teatrach

Gadanie do stołu, czyli aktorka idealna wciela się w aktorkę nieidealną Kameralny teatr Ticho a spol. bratysławskiej Polonii jest dobrze znany, choćby z przedstawień grupy teatralnej Klubu Polskiego „Patchwork”. Na jego deskach już drugi sezon z wielkim sukcesem grane jest przedstawienie „Jasiek” polskiego twórcy Andrzeja Maleszki. „Szukaliśmy tekstu pod konkretną aktorkę, Janę Lieskovską, która mogłaby pokazać swoje ponadprzeciętne zdolności, a jednocześnie chcieliśmy stworzyć ciekawą inscenizację z mocnym przesłaniem“ – powiedział nam reżyser Robo Horňák. I trzeba przyznać, że rzeczywiście sztuka jakby była specjalnie skrojona na miarę aktorki, która przez ponad godzinę przykuwa uwagę widza, rozweselając go, smucąc, irytując, grając na flecie, tańcząc, śpiewając, zmuszając do myślenia. Rzec by można: aktorka idealna! Ale gra nieidealną postać aktorkę, która biega z castingu na casting, próbuje „bywać”, stara się o kolejne role w teatrze, walczy z własnymi słabościami, niechęcią i zazdrością ze strony innych czy wręcz nienawiścią ze strony innych.

ZDJĘCIA: ARCHIWUM TEATRU

12

O wszystkich jej potyczkach i rozterkach widz dowiaduje się, słuchając jej monologów, które wypowiada, zwracając się do niewidocznego, milczącego syna Jaśka, siedzącego rzekomo pod stołem. Czy Jasiek rzeczywiście tam jest, to nieistotne. Dla widzów istotne są dylematy, z którymi się utożsamiają, a których kobiety doświadczają każdego dnia, choćby wtedy, kiedy muszą wybierać na przykład między karierą a dzieckiem. „To taka sonda do duszy i myślenia kobiety, opowieść, gdzie fantazja, śmiech i łzy są na porządku dziennym“ – wyjaśnie Horňák i dodaje, że tekst przypadł słowackim twórcom do gustu od pierwszego czytania i po małych poprawkach został przyjęty jak własny. „Inscenizacja przemawia do wszystkich kategorii widzów naszego teatru, choć oczywiście najżywiej reagują kobiety matki, które przeżywają podobne problemy, co bohaterka przedstawienia, o czym przekonujemy się podczas rozmów z widzami po każdym przedstawieniu“ – ocenia Horňák i dlatego cieszy go, że sztuka żyje nadal, po końcowych oklaskach, które słusznie należą się Janie Lieskovskiej. „Jasiek (słow: Jašek) będzie wystawiany dopóty, dopóki będzie nim zainteresowanie“ – podsumowuje reżyser.

Imponujący odjazd z piskiem opon „Rewizora” (z 1836 r.) Aż trudno w to uwierzyć, że Mikołaj Gogol napisał komedię „Rewi zor“ w 1836 roku, ponieważ to dzieło ponadczasowe, a w reżyserii Łukasza Kosa, który przenosi akcję do Rosji lat 90. ubiegłego wieku, zyskuje nowe oblicze. Widz ma możność obserwacji rosyjskiej prowincji, słuchania tekstu z epoki, co nie przeszkadza mu odnieść wydarzeń do współczesności. Owszem, pomocne w tym są nader ciekawe rozwiązania: czy to akustyczne, czy wzrokowe, wyświetlane na ekranie filmowym w tle za aktorami (na przykład samochody, czy ruch współczesnej ulicy). Najważniejszy jednak jest temat! A ten dotyczy ludzi władzy i ludzkich zachowań w obliczu spotkania z kimś, kto budzi strach i decyduje o losie innych. Skorumpowani urzędnicy państwowi są przerażeni, ponieważ dowiadują się, że do ich miasteczka przybędzie kontroler, co może ich dużo kosztować. Co są w stanie zrobić, by ich szwindle nie wyszły na jaw? Śmieszność miesza się tu z absurdem i aż nadto przypomina współczesność. Ale dzięki głębokiej sondzie psychologicznej, którą przygotował Gogol, dowiadujemy się, jak działają mechanizmy totalitarne.

Żenada opasana prześcieradłami Kos nie tylko opowiada historię, napisaną przed blisko 200 laty, bawi się nią, pokazując urzędników w żenujących sytuacjach: opasanych prześcieradłami, gdy zażywają uciech w łaźniach, gdy piją, gdy wywyższają się jeden nad drugim czy kłócą. Na MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 13

widza czeka wiele ciekawych rozwiązań, które importował z Polski Łukasz Kos: od otwierających się z różnych stron drzwi na widowni czy aktorów przechodzących pomiędzy widzami po wspominane „dokrętki“, czyli wydarzenia sfilmowane w innych miejscach, które uzupełniają całość. Doskonałe rozwiązania reżyserskie (i doskonała scenografia!) w doskonałej sondzie psychologicznej! Nic dziwnego, że pełna sala bratysławskiej „Astorki“ (ba, nawet z dostawianymi krzesłami!) nagrodziła wybitnego polskiego reżysera i świetnych słowackich aktorów (m.in. Boris Farkaš, Miro Noga, Marta Sládečková, Ady Hajdu, Marián Labuda mł.) owacjami na stojąco. I to nie tylko w dniu premiery.

ZDJĘCIA: ARCHIWUM TEATRU

Jeszcze o nich usłyszymy Łukasz Kos nie pierwszy raz pracuje na słowackiej scenie – wcześniej występował jako aktor Teatro Tatro. W ubiegłym roku otrzymał propozycję od dyrektora artystycznego „Astorki“ Ondreja Spišáka, by wyreżyserować „Rewizora“. Krakowski artysta ma na swoim koncie współpracę z Andrzejem Wajdą czy Krystianem Lupą. Wszystko wskazuje na to, że „Rewizor“ nie będzie jedynym przedstawieniem naszego rodaka w stolicy Słowacji. Polskie nazwiska na afiszach teatralnych zainspirowały mnie, by poznać ich dzieła. Ich profesjonalizm i ponadprzeciętna jakość powodują, że są oni doceniani tak przez słowackich krytyków teatralnych, jak i – co chyba jest najważniejsze – przez tutejszą publiczność, która już wie, że polscy twórcy oferują sztukę najwyższych lotów – crème de la crème! MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA LUTY 2020

Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu

nstytut Polski w Bratysławie i jego goście uczcili Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu i 75. rocznicę wyzwolenia obozu Oświęcim-Brze zinka wspaniałym, sentymentalnym koncertem krakowskiego zespołu Vechi Acum. Publiczność przywitała wicedyrektor Instytutu Polskiego Monika Olech, przypominając tragiczne wydarzenia sprzed lat, których koniec stanowiło wyzwolenie jednego z najstraszniejszych obozów koncentracyjnych Oświęcim – Brzezinka przed 75 laty. Na sali obecny był ambasador RP w RS Krzysztof Strzałka, który również odniósł się do najsmutniejszych rozdziałów w historii ludzkości. Poprosił też obecnych o uczczenie ofiar nazizmu minutą ciszy. Uroczyste spotkanie w centrum Bratysławy wzbogacił występ kwartetu Vechi Acum, którego muzyka rozbrzmiewa na co dzień w krakowskiej dzielnicy żydowskiej - na Kazimierzu. Podczas wieczoru zabrzmiały, między

I

innymi „Hava Nagila“, „Skrzypek na dachu“, „Tumbalalajka“, powstała w Pol sce podczas wojny „Dona, Dona“ czy niezapomniana piosenka, znana w Polsce z repertuaru Ewy Demarczyk, „Rebeka“. Na koniec zabrzmiał hymn Izraela „Hatikkvah“ – jedyny hymn skomponowany w tonacji molowej.

Kapela Vechi Acum przedstawiła się w składzie: Barbara Motyka (skrzypce/śpiew), Michał Matuszewski (akordeon, śpiew), Dominik Pietraszek (skrzypce) i Michał Matuszewski RED. (kontrabas).

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

13


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:51 Page 14

70-lecie Instytutu Polskiego w Bratysławie

en wieczór w Instytucie Polskim był wyjątkowy: po pierwsze dlatego, że goszczono wybitnego grafika Lecha Majewskiego, po drugie – bo otwierano wystawę plakatów tegoż artysty, po trzecie – tym przedsięwzięciem zainaugurowano jubileusz obchodów 70-lecie powstania tej placówki kulturalnej w Bratysławie. „W 1950 roku powstał jako ośrodek Nové Poľsko, po czterech latach przeniósł się do obecnej siedziby i choć zmieniały się jego nazwy i pracownicy, to wciąż promuje polską kulturę“ – powiedział 22 stycznia podczas wieczoru inaugurującego obchody 70-lecia In-

T

stytutu Polskiego w Bratysławie jego dyrektor Jacek Gajewski. „Bardzo nas to cieszy, kiedy słyszymy od naszych słowackich przyjaciół, jak umawiają się u Po laków, bo to znaczy, że mamy tu stałe miejsce“ – kontynuował z zadowoleniem. W tym roku placówka ta przygotowuje wiele atrakcyjnych imprez, jak na przykład

koncerty muzyki Fryderyka Chopina – patrona roku 2020, występy jazzowe, bluesowe, folkowe, wystawy polskiego komiksu, dziecięcej animacji, fotografii, szkła artystycznego, przeglądy nowych polskich filmów i wiele, wiele innych. Główne obchody jubileuszowe zaplanowano na wrzesień, choć, tak jak co roku, przedsięwzięcia kulturalne odbywać się będą przez cały rok i w różnych miastach Słowacji. Nie bez przyczyny na początek obchodów zaproszono wybitnego artystę grafika prof. Lecha Majewskiego, którego wystawę plakatów otworzono właśnie tego wieczoru. Lech Majewski jest autorem logo wszystkich Instytutów Polskich na całym świecie. „Bardzo mnie cieszy, że pierwsze logo zostało przed laty wprowadzone właśnie w Bratysła wie“ – powiedział artysta, który jest też autorem logo

Wystawa trwać będzie do 4 marca

jubileuszowego Instytutu. Wystawa plakatów Majewskiego pochodzi z prywatnego zbioru Roberta Parša, grafika z Trnawy, który w krótkich słowach przedstawił autora i jego prace. Na licznie przybyłych gości czekała jeszcze jedna artystyczna niespodzianka – występ Carpatian ethno jazz projekt by Marek Konček, podczas którego zabrzmiały m.in. polskie utwory ludowe w ciekawych aranżacjach jazzowych. Początek obchodów 70-lecia IP należy uznać za bardzo udany! Jubilatowi i jego pracownikom życzymy wielu lat wspaniałej działalnoMW ści na Słowacji!

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

DO NUMERU MARCOWEGO PRZYGOTOWUJEMY W Y WIAD Z LECHEM MA JEWSKIM 14

MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 15

ciągu kilku dni „Patointeli gencję” obejrzało na kanale YouTube 5 milinów osób, obecnie liczba odsłon sięgnęła 18 milinów! Utwór wywołał w Polsce burzę i liczne dyskusje. Kto by przypuszczał, że solidny polski rap tak zbulwersuje widzów? A może taki był cel młodego artysty?

W

sytetu Warszawskiego, specjalizującego się w sądowym stosowaniu prawa, oraz przedsiębiorczyni Arletty Śliwińskiej-Matczak. W roku 2019 Mata zdał maturę międzynarodową w elitarnym II Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Stefana Batorego w Warszawie.

gdy moje dzieci rozpoczną swoją przygodę z grami komputerowymi, tak teraz utwór „Patointeligencja” przypomniał mi, że czujna muszę być zawsze. W obu przypadkach widoczne jest przesłanie, by umieć zatrzymać się na chwilę, wysłuchać i próbować zrozumieć. Jednocześnie wzbudzony

Odważnie, wręcz wulgarnie O co chodzi, kiedy młody chłopak śpiewa o sobie i kolegach jako o patointeligencji? Odważnie, wręcz wulgarnie opisując życie młodzieży, opowiada o jej problemach, m.in. o uzależnieniu od alkoholu. O ciągłym piciu, nawet na lekcjach, oraz o nadużywaniu środków psychoaktywnych, w tym twardych narkotyków. O niechcianych ciążach nieletnich i o zmęczeniu wystawnym życiem, w którym to młodzi tkwią dzięki dobrze zarabiającym rodzicom. Choć są dziećmi bogatych, sławnych czy wysoko postawionych ludzi, zachowują się jak skrajna patologia. Mata pokazuje, że życie w dostatku, gdzie drogie samochody, zagraniczne wycieczki, grube portfele i imprezy są na wyciągnięcie ręki, nie chroni od problemów; mowa więc o przedawkowaniach, pobytach w szpitalach, a nawet samobójstwach. Utwór wzbudza kontrowersje ze względu na szokującą treść, opowiadajacą o codzienności młodych z renomowanego liceum.

Mata: „gangsta”, „ziom“? Kim jest dotąd mało znany Mata, rapujący o tym, że zawsze chciał być „gangstą” czyli zwykłym, przeciętnym chłopakiem, „ziomem” z bloku, mający już dość tego ciepła i piękna, tych wszystkich rododendronów, jacuzzi, wielkich domów, prezentów? Czy tak naprawdę wygląda życie bogatej młodzieży? I dlaczego śpiewa o tym jeden z nich, chłopak z tzw. dobrego domu? Dziewiętnastolatek o pseudonimie Mata to Michał Matczak, syn Marcina Matczaka, znanego radcy prawnego i profesora nadzwyczajnego Uniwer STYCZEŃ 2020

przeraża, szokuje, a może PATOINTELIGENCJA ostrzega? Bunt młodego pokolenia? Czy „Patointeligencja” jest symbolem buntu młodego pokolenia, które ma wszystkiego za dużo i nie potrafi docenić dobrobytu i stabilizacji? A może to głos wołający o pomoc, miłość i zainteresowanie dziećmi, które wychowują się pod presją wygórowanych ambicji bogatych rodziców i zbyt wysoko postawionej poprzeczki? Jedni uważają, że należy docenić szczerość autora utworu i to, że zwraca on uwagę na istotny problem, inni krytykują go za brak wychowania, wulgarny język i nazywają rozpieszczonym smarkaczem. Twierdzą, że to „bananowy chłopiec”, który ma wszystko i z nudów szkaluje dobre imię szkoły, bo przecież nigdy nie zaznał biedy.

Z „Sali Samobójców” do „Patointeligencji” Mnie utwór początkowo przeraził swoją szczerością, dosadnością i wulgarnością. Przy kolejnej odsłonie zmusił do refleksji i głęboko poruszył, aż w końcu stał się dla mnie przestrogą. Tak jak kiedyś film „Sala Samo bójców” w reżyserii Jana Komasy uświadomił mi, że muszę być czujna,

zostaje niepokój, czy to się uda? Co robić, by czegoś ważnego nie przegapić? Z punktu widzenia mamy dwóch kilkuletnich chłopców mogę jasno stwierdzić: cieszę się, że taki utwór powstał. Może właśnie po to, by zadać sobie te wszystkie pytania. I nie doprowadzić do upadku swoich dzieci, przytłaczając ich presją nie do udźwignięcia i chorymi ambicjami. Zgadzam się ze słowami ojca Maty, który napisał na Twitterze, abyśmy słuchali swoich dzieci, tak wiele mają nam do powiedzenia.

„100 dni do matury” Mata swoim utworem pokazał, że to, co wydaje nam się piękne i sielankowe, w rzeczywistości takie być nie musi. Za rogiem na młodego człowieka mogą czyhać pokusy, którym trudno się oprzeć, i problemy, z którymi trudno mu się zmierzyć. Bez pomocy, zrozumienia bliskich i rodziców może nie dać rady. Pamiętajmy o tym. „Patointeligencja” to dobrze zrobiony rap, obok którego nie da się przejść obojętnie. Na polski rynek właśnie wchodzi płyta Maty pod tytułem „100 dni do matury”. Czy wywoła ANNA PORADA kolejną burzę? 15


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 16

z wrodzoną skromnością o wszystkim, co dla niego ważne

Jakub Frąckowiak azwisko Frąckowiak naszym czytelnikom nie jest obce, bowiem na łamach „Monitora“ systematycznie przynosimy relacje z działalności Tadeusza Frąckowiaka, konsula honorowego RP w Liptowskim Mikulaszu. Tym razem przedstawimy jednak jego syna Jakuba, który wraz z rodziną gościł nas w swoim domu.

N

Zbliżamy się do dzielnicy domów jednorodzinnych w Liptowskim Mikulaszu. W jednym z nich czekają na nas wszyscy członkowie rodziny i już na początku, zanim obejrzymy ich piękne lokum, dowiadujemy się, że ten dom to spełnienie ich marzeń i wybór… ich syna Jakuba. Pewnego bowiem razu chłopiec podczas rodzinnego spaceru podbiegł do furtki tegoż domu, który – jak się okazało się – był na sprzedaż. W ten sposób państwo Frąckowiakowie dowiedzieli się, że nieruchomość, którą zawsze podziwiali, może stać się ich własnością. „Nasz Kuba ma czasami taki dar; otwiera nam oczy na coś, czego my nie widzimy“ – opisuje mama chłopca i mocno go przytula. Oprócz 12-latka poznajemy też 15-letnią Karolinkę i liczącego sobie 6 i pół roku Filipa. Za chwilę każdy z nich pokaże nam swo-

Dyplomacja czy biznes? Oto jest pytanie!

je królestwo, czyli swój pokój. Potem zasiądziemy w kuchni przy dużym stole, by porozmawiać, jak wygląda życie tej rodziny i do jakiego stopnia Polska i polskie pochodzenie mają wpływ na jej członków.

Od cebuli po dyrektorskie biurko Frąckowiakowie – ojciec i syn – tworzą tandem w spółce CBA Verex, która zajmuje się hurtową i detaliczną sprzedażą artykułów spożywczych. Obaj piastują kierownicze stanowiska i od wielu lat wspólnie rozwijają jedną z największych firm na Liptowie. Jakub Frąckowiak jest w niej dyrektorem do spraw personalnych i ma pod sobą ponad 400 pracowników. Tego stanowiska nie otrzymał

16

od razu, najpierw pracował w firmie na różnych pozycjach. „Ojciec mnie nie oszczędzał. Już jako nastolatek pracowałem dorywczo podczas wakacji. Najbardziej utkwiło mi w pamięci zadanie, które dostałem w magazynie, gdzie musiałem segregować i czyścić niezliczone ilości skrzyń z cebulą“ – wspomina. Dziś cieszy się, że mógł tego doświadczyć, choć wtedy nie był zachwycony. „Wiem, o co chodzi, znam zadania pracowników i potrafię docenić ich pracę na różnych stanowiskach, ponieważ sam ją kiedyś wykonywałem“ – konstatuje. Dopytuję jeszcze, czy jako syn szefa nie był traktowany ulgowo, ale Kuba zaprzecza i wspomina, jak pewnego razu się zbuntował i nie wykonał zadań, które poleciła mu kierowniczka jednego ze sklepów, czym ją zdenerwował. „Wtedy wyszedłem obrażony, trzaskając drzwiami, ale nawet nie zdążyłem dotrzeć do domu, kiedy tato o wszystkim się dowiedział“ – wspomina mój rozmówca. Ojciec szybko kazał wrócić mu do pracy i przeprosić kierowniczkę.

Ścieżka kariery zawodowej potomka biznesmena jest często narzucona z góry, szczególnie wtedy, kiedy mowa o firmie rodzinnej „Kiedy skończyłem studia rolnicze w Nitrze, ojciec wziął mnie na rozmowę i dał wolną rękę, bym sam dokonał wyboru“ – wspomina Kuba. Nie było to łatwe, gdyż nasz bohater rozważał też możliwość podjęcia zupełnie innej pracy – w dyplomacji! Taka myśl zakiełkowała w nim wtedy, kiedy przebywał na stażu w Berlinie. Początkowo wyjechał do Niemiec na jeden semestr studiów rolniczych, ale został trzy. Tam podjął nowe wyzwanie i został stażystą w słowackiej ambasadzie. „Otrzymałem za tę pracę takie wyróżnienie i rekomendacje, że mogą mi jej pozazdrościć najlepsi studenci dyplomacji“ – opisuje. Po rozmowie z ojcem jednak zaczął rozważać pracę na rzecz firmy. „Co ciekawe, tato mi tylko zadawał pytania, a ja po nich przewartościowałem swoje MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 17

plany“ – wyjaśnia i wspomina, że z firmą był zżyty od dzieciństwa; jeszcze będąc w szkole średniej, tworzył dla niej loga, z których niektóre są używane do dziś.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni? Podpytuję Jakuba, czy widzi w sobie podobieństwo do ojca, a on przytakuje, że na pewno częściowo tak. „Mam tę smykałkę do interesów, co niektórzy kwitują stwierdzeniem: typowy Polak“ – opisuje z uśmiechem, a jego żona potwierdza. Nasz bohater docenia postawę ojca, który od najmłodszych lat przykładał dużą wagę do znajomości języka polskiego swoich dzieci. „Wtedy tego nie lubiłem. Denerwowało mnie, kiedy ojciec mówił do mnie wyłącznie po polsku i wymagał, bym odpowiadał mu w jego języku, ale teraz jestem mu za to wdzięczny“ – podsumowuje. Dziś wszędzie porozumie się po polsku. On sam do swoich dzieci nie mówi w tym języku. „Dopiero w momencie, kiedy przekraczamy granicę i jesteśmy w Polsce, wtedy Kuba mobilizuje nas wszystkich, byśmy prze-

szli na polski“ – zdradza jego żona, która będąc w Polsce, podłapuje polskie słownictwo. Okazuje się, że wyjazdy do kraju przodków Jakuba uwielbiają wszyscy. Jeżdżą do rodziny do Wielkopolski, ale kochają też Kraków, gdzie zawsze, wręcz obowiązkowo jedzą polskie dania, takie jak żurek z jajkiem i białą kiełbasą, za którym przepadają.

Dziewczyny Jakuba Z Katką poznali się w 2001 roku podczas studiów w Nitrze. „Ciekawe, że nigdy wcześniej go nie widziałam, ale od kiedy pojawił się na imprezie w naszym akademiku, spotykałam go na korytarzach uczelni codziennie“ – wspomina Katarina. Oboje wpadli sobie w oko. Katka, pochodząca z Prievidzy, nawet nie zdawała sobie sprawy, że przeprowadzka za ukochanym dużo zmieni w jej życiu, że wejdzie do tak znaczącej na Liptowie rodzinie. Kolejne zmiany życiowe przyszły po narodzinach dzieci. Kiedy pytam Jakuba, z czego jest najbardziej dumny, od razu odpowiada, że właśnie z rodziny. Z dumą, ale i też z wrodzoną skromnością opisuje narciarskie

sukcesy swojej córki. Karolina stanęła pierwszy raz na nartach w wieku trzech lat i szło jej świetnie. Kiedy miała pięć lat, bezbłędnie przejechała slalom. To sprawiło, że zarówno rodzice, jak i trenerzy uwierzyli, że dziewczynka ma talent. Zaczęła więc intensywnie trenować i właśnie te treningi wyznaczają dziś rytm życia całej rodziny: codzienne ćwiczenia, obozy narciarskie, częste wyjazdy na lodowce za śniegiem, kiedy na Liptowie go brak. Nawet latem nie ma laby – wtedy Karolina musi trenować biegi, jazdę na łyżworolkach, pływanie czy jazdę na rowerze. Narciarstwo to jej chleb powszedni, ale i pasja, dlatego nie dziwi nas duży zbiór nart, zgromadzonych w specjalnym pomieszczeniu,

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

LUTY 2020

17


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 18

Hokejowe marzenia

Bezradność medycyny Katka i Jakub z wielką miłością mówią o swoich dzieciach, z których najwięcej uwagi wymaga syn Jakub. Kiedy dziecko miało 6 - 7 miesięcy, zauważyli, że nie rozwija się, jak inne dzieci; jego motoryka była opóźniona. Rozpoczęły się długie miesiące badań, ćwiczeń, wizyt u najlepszych lekarzy, wyjazdów do sanatoriów. Okazało się, że medycyna nie jest w stanie wszystkiego zdiagnozować, jedyne, co stwierdzono, to to, że chłopiec ma dziecięce porażenie mózgowe. To był dla wszystkich bardzo trudny okres. Zmęczeni, bez nadziei, bez odpowiedzi na wiele pytań, osamotnieni, zrezygnowani wreszcie usłyszeli od pewnego lekarza najcenniejszą radę: „Przyjmijcie syna takim jakim jest!”. Wtedy nastąpił pewien przełom. „Pomogło nam to w funkcjonowaniu rodziny. Przestaliśmy się spinać i koncentrować tylko na Ja kubku, któremu poświęcałam cały mój czas, a przecież miałam wtedy jeszcze córkę, też małą, która wymagała czułości od mamy“ – wspomina Katarina i dodaje, że ciągłe zadręczanie się pytaniami dlaczego? w ogóle nie pomagało. Relacje w rodzinie zaczęły się zmieniać. Kubuś chodzi i reaguje. Jest przez wszystkich członków rodziny bardzo kochany.

Kiedy tak rozmawiamy o sporcie, okazuje się, że Jakub marzył o hokeju, ale wszystkie plany pokrzyżował mu wypadek, któremu uległ w dzieciństwie. „Jechałem rowerem po chodniku, kiedy nagle kierowca jednego samochodu podczas wyprzedzania innego wpadł w poślizg i wjechał na mnie“ – wspomina Kuba, który wówczas najpierw znalazł się na masce auta, a potem siła uderzenia wyrzuciła go w powietrze. Stracił przytomność. W szpitalu przez miesiąc dochodził do siebie, kolejne trzy w domu. Niestety, marzenia o sporcie wyczynowym musiały pójść w zapomnienie, bowiem lekarz zakazał mu uprawiania sportów, w których narażona jest głowa. Dziś jeździ na nartach jedynie rekreacyjnie. Ale wygląda na to, że sportowe marzenia Jakuba są też udziałem najmłodszego członka rodziny, Filipa, który już jako trzylatek marzył o tym, by zostać hokeistą, a konkretnie bramkarzem. Wtedy ojciec obiecał mu, że jak zacznie chodzić do szkoły, to zapisze go na treningi hokeja. „Bardzo mnie zaskoczył, kiedy pierwszego dnia, ZDJĘCIE: ARCHOWUM RODZINY po powrocie ze szkoły przypomniał mi o tym. On naprawdę na to czekał!“ – wspomina Kuba, a jego żona dodaje, że chłopiec ma w sobie niesamowitą cechę zwycięzcy i świadomie dąży do celów, które pojawiają się przed nim. I – jakby na zawołanie – pojawia się w kuchni Filip, dopytując, kiedy będą piekli ciasteczka. Okazuje się, że rodzice obiecali mu wspólne pieczenie, więc teraz pilnuje, by tę obietnicę spełnili. 18

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

przeznaczonym do przechowywania sprzętu sportowego. Ten jest dosyć kosztowny, ale sukcesy Karolinki wśród juniorów powodują, że młoda sportsmenka ma szanse osiągnąć bardzo dużo.

Oczywiście wymaga szczególnej opieki. Katka potwierdza, że pojawienie się trzeciego dziecka pomaga w rozwoju Jakuba, który na swój sposób obserwuje młodszego brata. Państwo Frąckowiakowie są wdzięczni losowi za tego najmłodszego potomka, choć niełatwo było im zdecydować się na trzecie dziecko. „Najbardziej obawiałam się tego, czy urodzi się zdrowe, ale kiedy podszedł do mnie Kubuś i położył mi intuicyjnie rękę na brzuchu, to jakby wszystkie złe emocje prysnęły i na szczęście dziś możemy cieszyć się Filipem“ – opisuje Katarina.

Rozpędzony pociąg Kiedy mały Filip ponownie pojawia się w kuchni i dopytuje o pieczenie ciasteczek, nasza rozmowa dobiega końca. Życie tej rodziny będzie toczyć się swoim torem. „To taki rozpędzony pociąg, z którego nie da się wysiąść, ale da się znaleźć zdrowy balans“ – podsumowuje Ka tka. „W tym szybkim świecie my mamy swoją oazę, bo nasze tempo musimy dostosować do Jakubka i do najmłodszego dziecka“ – dodaje i tuli dzieci. Widać, że naprawdę potrafią się cieszyć sobą, a rodzina to największa wartość dla każdego z nich. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Litpowski Mikulasz MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 19

iłość ponoć nie potrzebuje słów, a wyrazić ją można na wiele różnych sposobów. Na dłuższą metę jednak same zakochane spojrzenia mogą nie wystarczyć. Z czasem dobrze jest zejść z chmur na ziemię i zwyczajnie porozmawiać. Ale jak to zrobić, gdy zakochani posługują się różnymi językami? Trudności w związku dwunarodowym jest bez liku; niewątpliwie jedną z poważniejszych jest właśnie posługiwanie się różnymi językami. I choć polski i słowacki należą do jednej grupy

ZDJĘCIE: NATALIA KONICZ-H

AMADA

M

językowej – języków zachodniosłowiańskich – co może trochę ułatwiać porozumiewanie, to nie oznacza jednak, że wszystko załatwimy za pomocą tylko i wyłącznie jednego języka. Poznanie języka naszego partnera wydaje się być warunkiem sine qua non wspólnej egzystencji. Można tego nie odczuwać w pełni, gdy spędza się czas tylko we dwoje, ale pojawienie się w związku dzieci i konieczność wyboru satysfakcjonującego obie strony modelu językowego to już wyzwanie, wymagające większego przygotowania i głębszego przemyślenia kwestii językowych. Język bowiem to coś więcej niż tylko system znaków nazywających przedmioty czy działania. Język opisuje otaczającą nas rzeczywistość, LUTY 2020

Ja go kocham, on mnie… ľúbi czyli jak się dogadać ze Słowakiem (i wychować POLSKO-SŁOWACKIEJ RODZINY z nim dzieci) tym samym ją formując. W podobny sposób tworzy też ramy dla naszych uczuć, emocji, całego naszego wewnętrznego poznania, stając się przez to kluczem do pełnego zrozumienia nas i tego, jak widzimy świat. Do dziś pamiętam poczucie niesamowitej ulgi, gdy po raz pierwszy odezwałam się do mojego męża (wtedy jeszcze chłopaka) po polsku ze świadomością, że zna już na tyle ten język, by mnie zrozumieć. Towarzyszyło temu niesłychane uczucie uwolnienia, jakbyśmy w naszej komunikacji wskoczyli nagle na zupełnie inny poziom. Nie chciałam się przed nim odkrywać za pomocą języka angielskiego ani słowackiego, czułam, że najpeł niej wyrażam siebie właśnie za pomocą mojego języka ojczystego, potrzebowałam, by go znał. Już wtedy, w początkach naszej wspólnej drogi, podjęliśmy decyzję, że będziemy ze sobą rozmawiać wyłącznie we własnych językach. Do dziś jest to dla nas najbardziej oczywista opcja mimo spojrzeń, które towarzyszą czasem naszym rozmowom w miejscach publi cznych. Naturalnym przedłużeniem tej decyzji był model komunikacji, który wybraliśmy po narodzinach naszych dzieci. Poza wyjątkowymi sytuacjami ja mówię

do nich wyłącznie po polsku, a mąż po słowacku. Gdy córka miała może 3 lata, zaowocowało to nawet tym, że pewnego dnia po mojej rozmowie telefonicznej ze słowacką znajomą ze zdziwieniem wykrzyknęła: „Mamo, ty mówisz po słowacku!”. To, co w wychowaniu do dwujęzyczności wydaje się najważniejsze, to właśnie konsekwencja – niezależnie od rozwiązania językowego, na które zdecydujemy się we własnym domu. To właśnie ona sprawiła, że moja córka nie zorientowała się, że umiem też mówić w języku jej taty. Wybór jed-

nego, stałego sposobu komunikacji może pomóc w porządkowaniu rzeczywistości naszych dzieci, w wyznaczeniu jasnych granic pomiędzy naszymi językami, w ułatwieniu poprawnej komunikacji z rodzinami i przyjaciółmi z poszczególnych krajów i wreszcie w edukacji szkolnej naszych pociech niezależnie od kraju, w którym przyjdzie nam żyć. Natomiast samo wychowanie do dwujęzyczności to klucz nie do jednego, ale aż do dwóch skarbców kultury, sztuki, literatury, nauki. To bogactwo, z którego nie warto rezygnować. I choć do dziś, gdy słyszę, że mój mąż mnie ľúbi (czyli kocha), towarzyszy mi poczucie, że lubienie to trochę mało jak na 8 lat małżeństwa. Jednak słuchając, z jaką swobodą nasze dzieci posługują się tak polskim, jak i słowackim, wiem, że wybraliśmy dla nas to najlepsze i jesteśmy na właściwej drodze. NATALIA KONICZ-HAMADA ZDJĘCIE: MICHAELA ŠTEVÍKOVÁ

19


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 20

dwuJęzyczneJ Wyrastałem w rodzinie

nawiązaniu do rubryki „Elementarz polsko-słowackiej rodziny“, w którym poruszony został wątek wychowywania dzieci w rodzinie polsko-słowackiej, postanowiliśmy zapytać tych, którzy w takich rodzinach wyrośli, jak wspominają swoje dzieciństwo. Pytaliśmy, czy mieli trudności związane z posługiwaniem się dwoma językami równolegle, jak byli odbierani przez swoich rówieśników, czy znajomość języka polskiego jest dziś dla nich atutem.

W

Ania Gleb tego, co pamiętam z dzieciństwa, to czasami zdarzało się, że każde z rodziców mówiło w swoim języku. Ponieważ miałam dużo książek w języku polskim, czytał mi je tata, a potem rozmawiał o nich ze mną po polsku. Chyba dopiero w szkole podstawowej, kiedy się pojawiały pytania związane z moim nazwiskiem i czy mówię po polsku, dostrzegłam, że w naszej rodzinie jest inaczej niż w innych. Do tamtego momentu wyrastanie w rodzinie dwujęzycznej było dla mnie naturalne i automatyczne, nawet się nie zastanawiałam, czy w innych domach jest tam samo. Nigdy w związku z tym nie myślałam o sobie, że jestem jakaś inna czy wyjątkowa; nie był to też powód do wstydu. Tato nigdy mnie nie zmuszał do mówienia po polsku. Nie musiał, mnie się ten język zawsze podobał!

Z

20

W ogóle nie pamiętam, by rodzice musieli mnie do czegokolwiek zmuszać (oprócz nauki i utrzymywania porządku). To nie w ich stylu. Mówili mi jedynie, że byłoby fajnie zająć się polskim i zdobyć jakiś certyfikat z tego języka. Jeszcze go nie zdobyłam, ale mam to w planach. A rodzicom dziękuję za takie podejście, bo dzięki temu odbieram język polski pozytywnie. Poza tym wszystkie wyjazdy do Polski, spotkania, zabawy, rozmowy z bratem i siostrami ciotecznymi miałam ułatwione, gdyż dobrze znam język. Z czytaniem po polsku nie mam żadnego problemu, z mówieniem i pisaniem jest może trochę gorzej, ale po dwóch, trzech dniach pobytu w Polsce się rozkręcam i idzie mi nieźle. Natomiast kiedy wracam na Słowację, zdarza mi się wtrącać do języka słowackiego polskie słówka, ale nie trwa to długo. Jestem bardzo wdzięczna losowi, że od początku mogłam uczyć się dwóch języków i poznawać kulturę obu krajów. Szczególnie teraz to widzę, kiedy studiuję stosunki międzynarodowe i studia europejskie w Brnie, że w polskim jest dużo więcej słów podobnych do francuskiego i dlatego łatwiej mi się uczyć tego języka. Poza tym na uniwersytecie mogę korzystać nie tylko ze słowackiej, czeskiej, francuskiej czy angielskiej literatury, ale i polskiej, co daje szersze perspektywy.

Michał Zwiewka podstawówce zauważyłem, że u nas w rodzinie jest inaczej niż w innych, bo każde z rodziców mówi innym językiem. Wtedy czułem się trochę dziwnie. Dla niektórych byłem „ten Polak”, choć przecież bez problemów mówiłem po słowacku. W ogóle często było tak, że jak mama do mnie czy do siostry coś mówiła po słowacku i mieliśmy za zadanie przekazać to tacie, od razu przestawialiśmy się na język polski. I odwrotnie. Czyli od dzieciństwa biegle tłumaczyliśmy ze słowackiego na polski i w drugą stronę.

W

Bartosz Wojnarowski ama na początku mówiła do mnie po polsku, potem starała się po słowacku. Przełom nastąpił, kiedy wychowawczyni w przedszkolu zwróciła jej uwagę, by częściej rozmawiała ze mną po słowacku, gdyż nie wszystkie dzieci rozumiały, co do nich mówię. Zanim poszedłem do szkoły, często rozmawialiśmy z mamą, mieszając oba języki. Potem nastała era słowackiego. Teraz, po latach częściej mówimy po polsku, od kiedy mama wyszła za mąż za Polaka. Najtrudniej było na etapie szkoły podstawowej, kiedy mama robiła mi dyktanda i dyktowała słowackie teksty, akcentując je po polsku – wtedy miałem problem z oznaczeniem słowackich długości samogłosek. Mama nigdy nie zmuszała mnie, bym mówił po polsku, ale pamiętam, że niechętnie brałem udział w spotkaniach

M

MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 21

Kilka razy jeszcze w czasach szkolnych zdarzyło mi się, że moje nazwisko lub fakt, że otwarcie mówiłem o polskim pochodzeniu, były powodem zaczepek chłopaków, ale ci zawsze znaleźli sobie jakiś powód, by kogoś zaczepić, więc to nie moje pochodzenie miało tu znaczenie. W dzieciństwie przestawianie się z języka na język szło automatycznie, ale mniej więcej po skończeniu 10 lat zauważyłem, że łatwiej mi szło wypowiadanie się po słowacku. Oczywiście, kiedy wyjeżdżałem do Polski, to nie wyobrażałem sobie, bym nie mógł się z nimi porozumieć z kuzynami po polsku. Nauczyłem się też pisać i czytać w języku polskim i robię to bardzo chętnie. Nie ma to, jak czytać książki polskich autorów w oryginale! Nigdy mi się nie mieszały te dwa języki, a to, że wyrastałem w rodzinie dwujęzycznej bardzo doceniam. Znajomość polskiego pomogła mi w skończeniu studiów medycznych w Krakowie. Po założeniu rodziny znalazłem poparcie u mojej żony - Słowaczki, by uczyć nasze dzieci również polskiego i w ten sposób nasza rodzina też stała się dwujęzyczna. Z kolei po naszym wyjeździe do Niemiec, kiedy dzieci miały 4,5 i 2,5 roku, naturalnie zostały przeniesione do środowiska niemieckojęzycznego, dzięki czemu władają biegle trzema językami, a właściwie czterema, bo czeski też nie stanowi dla nich problemu, a jeśli doliczyć języki obce, których się uczą w szkole, to na przykład syn Tymek w wieku 11 lat potrafi się porozumieć w pięciu językach i uczy się kolejnego. Myślę, że wyrastanie w dwujęzyczności pomaga w opanowaniu kolejnych języków.

dzieci polsko-słowackich w Instytucie Polskim. Dopiero jako nastolatek doceniłam znajomość polskiego, kiedy zacząłem zgłębiać wiedzę w języku polskim na temat moich różnych hobby. Oczywiście cieszyłem się też ze spotkań z polską rodziną na Podkarpaciu, gdzie mogłem swobodnie porozumiewać się po polsku, a jeżdżąc potem na polskie obozy, przekonałem się, że i w polskim jest sporo różnic, w zależności od tego, skąd kto pochodzi. Pamiętam zaskoczenie niektórych, kiedy mówiłem, że wychodzę na pole, podczas gdy inni mówili o wyjściu na dwór. Mimo wszystko, muszę przyznać, że dla mnie wyrastanie w dwóch językach nie było ani trudne, ani wstydliwe. Dziś to niewątpliwy mój atut, bo nawet kłopotliwe sytuacje, spowodowane podobieństwem tych dwóch języków, wywołują uśmiech na twarzy LUTY 2020

Natasha Sipos mojej rodzinie oboje rodzice mówią po słowacku. To, że nie jesteśmy typową rodziną, bo mama jest Polką, zauważyłam, będąc jeszcze przedszkolakiem, ale mnie się zawsze podobała inność. Jest fajnie być wyjątkowym. Nikt nigdy nie zmuszał mnie, bym mówiła po polsku, ale jeżdżąc do Polski, do rodziny mojej mamy, z chęcią uczyłam się polskiego i przyznaję, że to bardzo fajne potrafić się bez problemów porozumieć po polsku. Gorzej jest z czytaniem, a pisać po polsku w ogóle nie potrafię. Nigdy nie miałam problemów z mieszaniem słowackiego z polskim, choć przyznaję, że jak nie znam jakiegoś polskiego słówka, to używam jego słowackiego odpowiednika z nadzieją, że zostanę zrozumiana przez polską rodzinę. Jestem zadowolona, że potrafię porozumiewać się w tym języku, a nie tylko po słowacku. I że jest to takie naturalne. Sądzę, że w przyszłości, jak skończę szkołę średnią, a jestem obecnie w klasie maturalnej, będę mogła wykorzystać znajomość polskiego na studiach albo w pracy.

W

innych ludzi, a ja często pracuję jako przewodnik, oprowadzając polskich turystów po Bratysławie. Czasami podczas wykładu specjalnie staram się rozbawiać turystów, mówiąc im o podobieństwach i różnicach językowych i oczywiście zwracając ich uwagę na tzw. zdradliwych przyjaciół. Paradoksalne jest to, że kiedy sporadycznie trafi mi się słowacka grupa, którą mam oprowadzić po mieście, to

jest to dla mnie większe wyzwanie, gdyż wszystkie informacje, które chcę przekazać, muszę sobie w myślach tłumaczyć z polskiego na słowacki. Z kolei zimą miewam polskich klientów w Tatrach, gdzie pracuję jako instruktor jazdy na snowbordzie. Moja znajomość polskiego otworzyła mi też możliwości ciekawej pracy, choć na co dzień jestem zatrudniony w Bilbiotece Uniwersytckiej w Bratysławie. Przebywając w otoczeniu tylu książek, marzy mi się, by kiedyś zająć się tłumaczeniem polskiej prozy na słowacki. Jedynym problemem, wynikającym z mojego pochodzenia, bywa czasami moje imię, zwłaszcza jego pisownia. No i pamiętam też jeden przykry incydent w Pradze, kiedy natknąłem się na bandę chuliganów z Polski, których mój polski nie zadowolił, ale zdenerwował, i wtedy za to oberwałem. RED. 21


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 22

zy pamiętają Państwo pamiętny wyczyn Felixa Baumgartnera, który w 2012 roku skoczył na spadochronie z wysokości 39 kilometrów? Niewiele osób wie, że rekord ten jest już nieaktualny, bowiem w 2014 roku wiceszef Google’a zdołał bezpiecznie wylądować na powierzchni Ziemi, skacząc z wysokości 41 kilometrów. O tym, że nie jest to jeszcze kres ludzkich możliwości, chce przekonać wszystkich niezwykły Polak – Tomasz Kozłowski. Choć data jego planowanego skoku nie jest jeszcze ustalona, znamy już szczegóły wydarzenia. Docelowa wysokość, dzięki której ustanowiony zostanie nowy rekord, to 45 kilometrów. W trakcie opadania skoczek, ubrany w specjalny, kosmiczny kombinezon, osiągnie prędkość na poziomie zbliżonym do 1,44 macha. Na miejsce, z którego odbędzie się skok, Polak dostanie się za pomocą rozszerzającego się balonu na hel.

C

Niezwykły cel... Chociaż jednym z celów akcji jest ustanowienie nowego rekordu i przełamanie istniejących barier ludzkich możliwości, to istnieje też o wiele ważniejszy powód. Projekt, nazwany JUMP FOR THE PLANET, ma mieć globalny

Skoczy z wysokości

45 kilometrów?

Tomasz Kozłowski

nowym Felixem Baumgartnerem? zasięg, a jego celem jest zaangażowanie jak największej liczby ludzi we wspólne rozwiązywanie problemów, dotykających najsłabszych i najuboższych. Chodzi o zorganizowanie systemu pomocy w postaci mieszkalnych modułów (schronów), które zostaną zainstalowane w miejscach największych skupisk uchodźców klimatycznych i samych kataklizmów. Będą to małe domy, przedszkola, szkoły, internaty i rodzinne domy dziecka. Moduły w 80% będą zbudowane z materiałów wtórnych. Będą też zeroenergetyczne, bo zasilane wyłącznie z odnawialnych źródeł ener-

gii, z wodooszczędną armaturą i lokalnymi glebowymi oczyszczalniami ścieków lub toaletami komasującymi. Ich zaletą będzie możliwość dziesięciokrotnego przetransportowania ich po kataklizmie w inne, bezpieczniejsze miejsca. Konkretne rozwiązania będą wyłonione w konkursie, który zostanie ogłoszony jeszcze w tym roku, a przeprowadzony zostanie wśród najlepszych architektów, zrzeszonych w polskich oraz światowych stowarzyszeniach branżowych.

...i niezwykły człowiek Tomasz Kozłowski to doświadczony skoczek spadochronowy, ratownik górski, psycholog i instruktor wojskowy, a także trener personalny, specjalizujący się w sytuacjach kryzysowych. Do zorganizowania projektu JUMP FOR THE PLANET zachęciły go sukcesy poprzednich akcji charytatywnych, z których każda związana była z postawieniem sobie ambitnego celu i przełamaniem strachu. W grudniu 2014 r., wznosząc się do stratosfery balonem na ogrzane powietrze, wraz z dwoma skoczkami wykonał najwyższy skok spadochronowy w Europie (10 735 m). W 2017 r., bijąc dwukrotnie rekord

Jeszcze jedna podróż Kiedy opowiadam swoim dzieciom o tym, co kiedyś oglądano w telewizji, przychodzi mi na myśl smutna refleksja, że w czasach wielkiego niedoboru człowiek nauczył się smakować każdą, drobną nawet atrakcję.

K

Do rangi wydarzenia urastała sobota z westernem, poranki z programami week endowymi dla młodzieży, ale prawdziwymi hitami były relacje z podróży. A jeśli podróż, zwłaszcza taka daleka i szalona, to nie było wię kszych ekspertów niż Elżbieta Dzikowska i Tony Halik. Jakiś czas temu przeczytałam fantastyczną biografię Halika, napisaną przez Mirosława Wlekłego, więc 22

gdy przeszukując półki księgarni w poszukiwaniu gwiazdkowych prezentów, natknęłam się na opowieść o Elżbiecie Dzikowskiej, nie wahałam się ani chwili – wszak to jedna z ikon mojego dzieciństwa, nadarza się oka zja, by poznać ją nieco bliżej… Roman Warszewski, utytułowany pisarz, dziennikarz i podróżnik, wpadł na nietuzinkowy pomysł. Otóż zabrał Elżbietę Dzikowską

w podróż do niezwykle znaczącego w jej życiu miejsca – dawnej stolicy Inków w Ameryce Południowej. Wyprawa ta stała się pretekstem do długiej, ponadsześćsetstronicowej opowieści o życiu podróżniczki, o trudnej młodości, o pasjach i miłości do nowych lądów oraz niebanalnych ludzi. Chcąc nie chcąc i my stajemy się podróżnikami, razem z bohaterami doświadcza-

my trudów wspinaczki przez Andy, selwę, aż do samej Vilcabamby. A podróż to bardzo ciekawa, chociaż momentami przypomina dreptanie małymi kroczkami. Lata dzieciństwa i młodość Elżbiety Dzikowskiej zostały przedstawione bardzo skrupulatnie, co ma swoją dobrą stronę – można wręcz zanurzyć się w kli macie czasów powojennych z ich absurdami, strachami MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 23

Polski, skoczył ze spadochronem 50 razy w ciągu jednego dnia, a każdy skok zadedykował konkretnej ciężko chorej osobie (zebrawszy ponad 200 tys. zł, otrzymał za tę inicjatywę nagrodę CHARITY HERO). Rok później skoczył w jednym dniu 100 razy (!), zbierając ponad pół miliona zł na 100 specjalistycznych wózków inwalidzkich dla niepełnosprawnych dzieci. Co ciekawe, po wycofaniu się sponsora polski skoczek sfinansował projekt z własnych środków, zaciągając na ten cel wieloletni kredyt. Swoje doświadczenia w pokonywaniu słabości i stawianiu sobie celów Polak wykorzystuje dzisiaj nie tylko podczas motywacyjnych szkoleń, ale zawarł je również w wydanej przez siebie książce „Historia tysiąca lęków”.

Swoimi słowami o akcji Tak o swoich planach wypowiada się sam inicjator na swojej stronie internetowej: „Idea projektu, to przeprowadzenie największej w historii oddolnej globalnej kampanii pomocowej według sprawdzonego już przeze mnie w ostatnich dwóch latach modelu (...). Narzędziem do zwrócenia uwagi mediów i ofiarodawców na konkretny problem są skoki spadochronowe, które od lat są i szarą codziennością. Powoli zaczynamy dostrzegać, jak wiele przypadków doprowadziło do tego, że młoda dziewczyna z Międzyrzeca Podlaskiego przeobraziła się w ikonę stylu podróżowania, łącząc wiedzę z zakresu sztuki, reżyserskie umiejętności i niezapomniany wdzięk, podparty oryginalnym wizerunkiem. Miłośnicy ciekawostek też nie będą zawiedzeni – z bio grafii można się dowiedzieć, czy Dzikowska lubi podróże statkiem, dlaczego nosi dużą biżuterię oraz – oczywiście – jak to było z To nym Halikiem, jej najwię kszą miłością. Wszyscy zaś naprawdę poczujemy trudy przemierzania wymagającego klimatycznie południowo LUTY 2020

moją pasją. Dwa moje wcześniejsze projekty pokazały, jak samemu, bez żadnego instytucjonalnego wsparcia, można na poziomie dość dużego kraju zebrać pieniądze dla potrzebujących. (...). Tym razem, co już zostało przeliczone i dokładnie technicznie określone, skoczę z wysokości 45 km, jednak z globalnym zasięgiem całej akcji pomocowej. Śledzony przez cały świat skok Felixa Baumgartnera z 39 km pokazał, że tego typu wydarzenie potrafi przynieść ogromne pieniądze, które tym razem można przeznaczyć na pomoc najbiedniejszym (...). Kiedy płonęła katedra Notre Dame, ludzie w 24 godzin zadeklarowali zbiórkę w wysokości miliarda euro. Wpłacono jednego dnia 80 mln, co i tak jest niezwykłym wynikiem obrazującym potęgę ludzkiego dobra. Uważam, że utrzymanie tych kwot jest możliwe przy ustrukturalizowanej akcji, która rozwija się w tej chwili w bardzo dużym tempie. Jestem przekonany, że przy zaangażowaniu nas wszystkich, możemy zebrać naprawdę ogromne pieniądze i wesprzeć najuboższych ludzi na całym świecie, którzy ostatecznie cierpią między innymi dlatego, że my wiedziemy całkiem wygodne życie. Będzie to pierwsza taka akcja w historii”.

amerykańskiego kontynentu, dowiemy się, ile zabiegów potrzeba, by realizować wytyczone cele, no i jak w czasach przedinternetowych docierać do widzów, czytelników, zaciekawiać sponsorów, by fani, czekający na kolejny odcinek „Pieprzu i wanilii”, nie czuli się rozczarowani. Autor przytacza nawet wzruszające listy od wielbicieli Dzikowskiej, jej próby poetyckie – wszystko po to, by obraz polskiej podróżniczki był jak najpełniejszy. Roman Warszewski dokonuje rzeczy nadzwyczajnej – pozostając w dyskretnym cieniu, z którego wynurza się jedynie wtedy, gdy Dzikowska naprawdę potrzebuje pomocy (nie zapo-

Wsparcie największych Widząc ogromny potencjał projektu JUMP FOR THE PLANET, w jego promocję zaangażowały się znane osoby. Ogromne wsparcie zadeklarował Lech Wałęsa który został głównym patronem przedsięwzięcia. Dzięki swojej rozpoznawalności przyciągnął uwagę wielu firm i światowych mediów. Jednymi z najważniejszych i najaktywniejszych twarzy projektu są były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i były polski premier prof. Jerzy Buzek oraz polski kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski. Czekając z niecierpliwością na finał całej akcji, zapraszam Państwa do zapoznania się z niezwykłym rodakiem poprzez jego stronę internetową https://tkozlowski.pl oraz do nabycia wspomnianej książki. Działalność Tomasz Kozłowskiego jest nie tylko dowodem na to, że „Polak potrafi”, ale przede wszystkim wskazuje na ogromny potencjał drzemiący w każdym z nas. Czy może być piękniejsza motywacja na początku nowego roku? ARKADIUSZ KUGLER

minajmy, że dziś to już ponadosiemdziesięcioletnia dama!) – przeprowadza swoją bohaterkę przez wszystkie meandry jej najważniejszych i najtrudniejszych życiowych momentów. Podróżują po Peru, zarazem przemieszczając się w czasie, a my wraz z nimi, w fotelu, po-

ciągu, na kanapie. Cóż to za podróż! Historie, opisujące życie znanych postaci, zawsze budzą we mnie – oprócz zaciekawienia i zaskoczenia – nieco melancholijne nastroje. Oto bowiem ktoś jedyny w swoim rodzaju okazuje się mieć sporo zwykłych, ludzkich cech, a mimo to staje się bohaterem, idolem, mistrzem… Niezwykła osobowość Elżbiety Dzi kowskiej, jej często skomplikowane życie, o którym nie lubi opowiadać, budzą wzruszenie właśnie w chwi lach, gdy dotykają tej zwyczajności. Ale potem następuje szybki zwrot akcji i już – hop! – rozpoczyna się pakowanie. Przygoda czeka! AGATA BEDNARCZYK 23


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 24

obert Redford stworzył największy amerykański festiwal kina niezależnego. I właśnie na nim w ubiegłym roku nagrodzono Krystynę Jandę za rolę Marii Linde w filmie Jacka Borcucha „Słodki koniec dnia”. Borcuch na tym festiwalu pojawił się już po raz trzeci. Wcześniej prezentował „Nieulotne” i „Wszystko, co kocham”. Film „Słodki koniec dnia” to swoista zagadka, podsuwana przez reżysera o świecie gorzkim, wbrew tytułowi filmu. Rozpada się rodzina, pozornie dobrze ułożona, i zagrożona jest demokracja,

R

a wszystko to dzieje się przy aktywnym udziale głównej bohaterki filmu Marii Linde, którą niekonwencjonalnie gra Krystyna Janda. Na włoskiej prowincji, w etruskim mieście Volterra mieszka od czasu stanu wojennego w Polsce Maria Linde – poetka, Żydówka z pochodzenia, laureatka Nagrody Nobla, osoba obdarzona uznaniem, uchodząca za autorytet moralny nie tylko w kręgach włoskich. Jednak do czasu. Dość niespodziewanie i jak to zwykle bywa przypadkowo Maria wiąże się z młodym imigrantem, przystojnym Nazeerem. To zaburza oczywiście jej dotąd spokojny, uporządkowany związek z mężem (w tej roli Anto nio Catania) i z córką, którą gra Kasia Smutniak. Dojrza ła, 60-letnia kobieta w nowym emocjonalnym związku ze znacznie młodszym Egipcja24

Krystyna Janda nagrodzona na festiwalu w Sundance.

SŁODKI KONIEC DNIA

ninem stara się szukać nowego szczęścia. Ale co rusz docierają do niej dziwne sygnały, np. o zagrożeniu ekonomicznym w Europie i konieczności podjęcia decyzji o zlikwidowaniu lokat i kupowaniu złota. Znika też po wyjściu z domu na spacer wnuczka, która być może została porwana. Podejrzenia padają na obcych, na imigrantów. To rodzi napięcie. Zbliża się tragedia rodzinna. Do cichego i właściwie sennego miasteczka dociera też wiadomość o wyjątkowo tragicznym zamachu terrorystycznym w Rzymie. Maria, jako osoba obdarzona społecznym zaufaniem, przeciwstawia się nagonce na imigrantów i wygłasza niepopularne zdania o terroryzmie. Twierdzi, że poświęcenie własnego życia jest wyrazem wielkiego zaangażowania. I pyta, co gnuśny i bogaty Zachód

robi naprawdę, by uchronić świat przed terrorem. Oddaje w akcie protestu Nagrodę Nobla, co wywołuje reperkusje w Europie. Jej ostre i bezkompromisowe wystąpienie publiczne niesie fatalne skutki. Jest oskarżona o niepoprawność polityczną i sprzeniewierzenie się wartościom uznawanym w Europie. A w chwilę pó źniej przyjaciel i kochanek – przystojny Nazeer – traci dorobek życia: nieznani sprawcy podpalają jego tawernę. Marię (Krystynę Jandę) coraz bardziej osacza narastający niepokój. Długo żyła w ładzie i spokoju Toskanii. Jednak po tragedii w Rzy mie staje się osobą bardzo odważną, inną. Krystyna Janda potrafi te napięcia wygenerować w filmie. A rzekomy przyjaciel Marii, tak napraw-

dę pożądający jej względów komisarz policji, niby ją ostrzega, a w rzeczywistości chce ją zmusić do wszelkiej uległości – także fizycznej. W rezultacie Maria niczym współczesna czarownica zostaje osaczona na rynku spokojnego, uśpionego i obojętnego włoskiego miasteczka. Jacek Borcuch na podstawie scenariusza pisanego razem ze Szczepanem Twardochem, pisarzem znanym i uznanym, realizuje swoisty melodramat, w którym stawia zasadnicze pytania, dotyczące dzisiejszego świata. Zastanawia się nad granicami tzw. poprawności politycznej, pyta, czy wygłaszanie szczerych, własnych opinii przez uznaną artystkę jest w obojętnym de facto świecie do zaakceptowania. Krystyna Janda prezentuje w tym filmie wiele odcieni: od kochającej babci po żywiołową kochankę, od nostalgicznej i zagubionej nieco poetki po aktywną bojowniczkę ważnych społecznych i politycznych racji. Zrealizowany poza Polską film Borcucha ma uniwersalny charakter. Warto obejrzeć tę opowieść, której bohaterka nie boi się najtrudniejszych pytań, w tym takich, które burzą rzekomy spokój. Kiedy dzieło prowokuje nowymi manifestami, odwołuje się do niepokornych, rani – trzeba na nie zwrócić uwagę. Nawet jeśli ma się zastrzeżenia, co do odwagi takiej kreacji. ALINA KIETRYS

MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 25

dy tylko mam czas, z radością odwiedzam Liptów, który jest dla mnie najpiękniejszym i najciekawszym obszarem Słowacji. Podczas ostatniej wyprawy w ten region odkryłam interesujący zabytek architektury sakralnej. Po przebyciu kilkukilometrowego szlaku w otoczeniu urzekających gór i malowniczych widoków dotarłam wraz z rodziną do niewielkiej wsi o nazwie Liptowski Jan (Lipotovský Ján), gdzie postanowiliśmy zjeść obiad. Liptowski Jan leży nad potokiem Štiavnica, na wysokości 654 m n.p.m. u podnóża Niskich Tatr, około 11 km od Liptowskiego Mikulasza. Pierwsze wzmianki o wsi, nazywanej w przeszłości Świętym Janem lub Liptowskim Świętym Janem, pochodzą z 1221 r., jednak tereny te były zamieszkiwane przez człowieka już w czasach prehistorycznych. Znaleziono tu osadę kultury łużyckiej z młodszej epoki brązu.

G

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Po dłuższym odpoczynku kontynuowaliśmy wędrówkę uliczkami wsi, przyglądając się starym domom i dworom, gdy nagle zaczęło padać. Relaksując się, nie zauważyliśmy zbliżających się ciemnych chmur. Deszcz szybko zamienił się w ulewę. Naj bliżej znajdował się kościół, do którego wbiegliśmy, by schronić się przed nawałnicą. Przestępując próg rzymsko-katolickiego kościoła pw. św. Jana Chrzciciela, poczułam chłód. Było mi STYCZEŃ 2020

Słowackie perełki

Kościół

nad źródłem zimno, ale przynajmniej sucho. „I tak mieliśmy szczęście, że świątynia była otwarta” – pomyślałam. Powoli zaczęłam rozglądać się po jednonawowym kościółku z wielobocznym prezbiterium, zakrystią i wieżą od strony zachodniej. Oprócz nas nie było tu nikogo. Miałam zatem czas, by dokładnie przyjrzeć się wnętrzu i ciekawej architekturze tej wczesnogotyckiej budowli z 1280 roku. Kościół, który majestatycznie dominuje nad wsią, wzniesiono w podzięce za zwycięstwo nad Tatarami. Od niego też pochodzi nazwa wsi. Kościół był wielokrotnie przebudowywany, gruntowną zmianę przeszedł w drugiej połowie XIV w. a trzy stulecia później świątynia wzbogacona została o kamienny mur i wieżę. Unikat stanowi część poddasza, pochodząca z 1291 r., która jest najstarszą na Słowacji zachowaną więźbą dachową. W niewielkim wnętrzu kościółka uwagę zwraca prezbiterium ze sklepieniem krzyżowo-żebrowym, będące najstarszą częścią świątyni, oraz gotycko-renesansowy ołtarz bo czny z XVI w. ze sceną ukrzyżowania. Z gotyckiego wyposażenia ocalała również rzeźba Madonny z XV w. Bę dąc tu, warto zwrócić także uwagę na wmurowany w północną ścianę nawy nagrobek szlacheckiej rodziny Szentiványi oraz zachowane małe romańskie okna, mimo że w XVIII w. kościół przybrał styl barokowy. Podczas zwiedzania świątyni najbardziej zachwyciły mnie zabytkowe organy z 1721 r., stworzone przez Martinusa Zorkofsky’ego z Kremnicy. Do dziś

zachowały się wszystkie oryginalne części tegoż instrumentu. Rzadkość stanowi także starodawny dzwon z 1576 r., umieszczony na wieży. Moja wyobraźnia ożyła, gdy dowiedziałam się o trzech kościelnych kryptach. Prace badawcze wykazały, że za ołtarzem głównym znajdują się schody, prowadzące do podziemnych przejść. Niestety, nie mogłam tego sprawdzić. Gdy przestało padać, ruszyliśmy dalej, ale jeszcze długo w oddali, na tle gór widoczny był budynek kościoła, który dzięki swojej historycznej wartości niewątpliwie stanowi najcenniejszy zabytek tej okolicy. Warto zawitać tu także dla wędrówek po pobliskich malowniczych górach, kameralnej atmosfery oraz tutejszych wód termalnych. Podobno kościół w Liptowskim Janie zbudowano właśnie na jednym z mineralnych źródeł, którego szmer wody słychać wewnątrz. Najlepiej sprawdźcie to sami! MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

25


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 26

Jak co miesiąc oddajemy w Państwa ręce krzyżówkę, skrojoną na miarę czytelników „Monitora“. Zapraszamy więc do zabawy i gimnastyki szarych komórek. Hasło ukryto w polach oznaczonych numerami w następującej kolejności: 23 - 12 - 19 - 17 - 32 - 33 22 - 11 - 14 - 10 - 29 - 2 - 18 - 30 - 20 - 9 - 8 - 13 - 7 - 27 - 1 - 25 - 6 - 3 - 24 - 28 - 5 - Ą - 16 - 21 - 15 - 4 - 31

Poziomo 1. Gal, bohater komiksu 3. herbata energetyczna mate 5. koncert, jubel, zlot... 7. spuścizna, puścizna 10. płonący kraj kangura 13. ktoś bezbarwny 14. muzealnik 17. grunt pod nogami

Pionowo 20. zapalna drobina 22. lotnictwo z myszką 24. przełęcz w Karkonoszach 26. bliźniaczka Apolla 27. kurz 30. nie każde jest metropolią 31. Helska z Helem 32. wyładowanie gniewu 33. rigatoni i penne

2. szwedzkie sklepy z meblami 4. kabaret Skoczylasa i Niedzielskiego 6. smaczny dorszowaty 8. z grochu powstałaś 9. zobojętnienie 11. owoc 12. amant, adorator 15. przejaw nudy

16. S.O.S. 18. przyjazna środowisku 19. S dla chemika 21. rozrzut, zakres 23. na dobre jutro 25. nie zje tatara 28. pietruszki 29. Laskowik dla przyjaciół

Hasło poprzedniej krzyżówki brzmiało: Fantastycznego Nowego Roku życzy Monitor. red. TO

MONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:52 Page 27

Trudny

temat: HOLOKAUST, EKSTERMINACJA, OBOZY, POMOC ŻYDOM

Subiektywna historia

komiksu wudziestego siódmego stycznia obchodziliśmy 75. rocznicę oswobodzenia niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Ten dzień ustanowiono również Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Zagłada Żydów i innych grup narodowych, społecznych przez Niemców to temat trudny, lecz podejmowany przez komisowych twórców. Także w Polsce. Uważa się, iż pierwszym komiksem mówiącym o niemieckich obozach i Holokauście jest zeszycik Miki w obozie w Gurs, autorstwa H. Rosenthala, powstały w 1942 r. Opisowi obozowego życia towarzyszy tam postać Myszki Miki. Praw dopodobnie o rok później, w obozie Auschwitz powstał szkicownik, nieznanego autora, odnaleziony w 1947 r., który może być traktowany jako pierwszy polski komiks (lub powstały na polskim terytorium). Po wojnie W. Drozdowski w humorystycznym komiksie Wicek i Wacek umieścił kilka przygód głównych bohaterów w obozie koncentracyjnym, dokąd trafili za obrazę Hi tlera. Uciekają oni stamtąd kilkakrotnie, grając oczywi-

D

LUTY 2020

ście niemieckim prześladowcom na nosie. Tematyka obozów koncentracyjnych i zagłady Żydów powróciła do polskich komiksów już po 1989 r. W tym kontekście warto przede wszystkim wspomnieć serię czterech zeszytów, opublikowanych przez Muzeum Obozu AuschwitzBirkenau, Epizody z Auschwitz. Opowiadają one o losach dwóch więźniów: ojca M. Kolbego (Ofiara) i rotmi strza W. Pileckiego (Raport Witolda), związku Polaka i Żydówki (Miłość w cieniu Zagłady) oraz buncie więźniów Sonderkommanda (Nosiciele tajemnicy). Dobrze, realistycznie narysowane, przybliżają realia życia obozowego i eksterminacji wię źniów różnej narodowości. Opatrzone są również w dodatki historyczne i edukacyj ne. Można je zobaczyć także na Internecie (episodesfromauschwitz.pl). Witoldowi Pileckiemu, żołnierzowi, który dobro wolnie trafił do Auschwitz, organizatorowi obozowej konspiracji i autorowi pierwszych raportów o Holokau ście, poświęcona jest także opowieść P. Kołodziejskie go Rotmistrz Pilecki w komiksie.

W 2019 r. wydano komiks Edelman (P. Kasiński, M. Cholewiński, M. Arkusiński), nowoczesną, dynamiczną kreską opisujący życie i działalność Marka Edelmana, jedynego przywódcy powstania w getcie warszawskim, późniejszego wybitnego kardiologa i działacza opozycji demokratycznej. Zeszyt Naród zatracenia (M. Świerkocki, M. Sołtysik) traktuje o łódzkim getcie i jego przywódcy Chaimie Rumkowskim. Jest to specyficzna opowieść, w której prawdziwe wydarzenia i osoby są punktem wyjścia dla fikcyjnej narracji. Ciekawa jest także warstwa graficzna, nie przypominająca tradycyjnego komiksu. Bardziej tradycyjny w swej formie jest zaś komiks Naród wybrany (K. Bien), w czarnobiałej tonacji opowiadający losy kilku rodzin w warszawskim getcie. Los warszawskich Żydów w czasie okupacji przypominają dwie opowieści z multimedialnego zbioru Historie i kreski (J. Michalski, M. Powalisz), wydanego przez Muzeum Historii Żydów Polskich. Traktują one o Emanuelu Ringelblumie, historyku i kronikarzu getta w okupowanej Warszawie, oraz o Mar-

polskiego

ku Edelmanie. Komiks ten jest dostępny także w wersji elektronicznej (warsze.polin.pl/pl/historie-i-kreski). Dziwi trochę fakt, iż polscy twórcy komiksu nie tworzą opowieści o Polakach pomagającym Żydom w czasie okupacji. Jednym z niewielu jest Irena Sendlero wa i łyżeczka życia (O. Gałka-Olejko, J. Wyrzykowski), wydany przez Muzeum II Wojny Światowej. Przypomina on postać Ireny Sendlerowej, która uratowała setki żydowskich dzieci z warszawskiego getta, a w roku 1965 została uhonorowana medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Kanwę komiksu tworzy uratowanie Elżbiety Ficowskiej. Drugim takim komiksem jest Aptekarz w getcie krakowskim (T. Bereźnicki), przypominający osobę Tadeusza Pankiewicza z apteki Pod Orłem. W Internecie można pobrać opowieść Igor i wehikuł czasu. Holokaust (A. Świderski, J. Kieruzalska), traktującą o eksterminacji głuchoniemych przez Niemców (www.surdushisto ry.org.pl/pu blikacje/). JACEK GAJEWSKI 27


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:53 Page 28

CZYM JEST

LONEGO W

Z

B A SI A

ÓRZ A

28

ZG

Nagłe przejście na ten dość radykalny styl życia jest trudne, ale każdy może zastosować parę zasad u siebie w domu. Na zakupy bierzmy ze sobą torebki bawełniane, a warzywa pakujmy luzem. Jeśli weźmiemy ze sobą pojemnik wielokrotnego użytku, to jedzenie sprzedawane przy ladzie, takie jak ser czy mięso, kupimy bez wyprodukowania śmieci! Jestem świadoma trudności w utrzymaniu tego stylu życia. Próbowałam żyć według niego tylko przez tydzień i przekonałam się, że jest to możliwe, nawet w dużych miastach. Na początku spotkałam się z wieloma przeszkodami, ale zobrazowały mi one tylko ogromną ilość śmieci, które generujemy podczas jednego wyjścia do sklepu. Sami się przekonajBASIA cie, jaką satysfakcję daje zero waste.

cia z powodu pożarów. Gdy w mediach społecznościowych zobaczyłam przerażające zdjęcia, przedstawiające płomienie, gęste kłęby dymu, zgliszcza i poparzone zwierzęta, dziwiłam się, dlaczego wciąż nie zdołano jeszcze ugasić pożarów i dla czego inne państwa, a najlepiej cały świat, nie włączył się we wspólną walkę z żywiołem. Do dziś mam przed oczami fotografie wystraszonych i zdezorientowanych kangurów, otoczonych z wszystkich stron przez płomienie. W pamięci utkwiły mi zwłaszcza smutny

Australijskie pieklo l

oraz częściej widzimy w sklepach osoby z własnymi workami lub pojemnikami na zakupy, które starają się kupić produkty bez opakowań albo na wagę. Zero waste (po polsku dosłownie ‘brak odpadów’) to styl życia, polegający na dążeniu do wyeliminowania z życia produkcji jakichkolwiek śmieci. Zero waste to nie tylko pakowanie mięsa lub mąki do własnych pojemników. Osoby postępujące zgodnie z tym stylem życia używają ponownie wielu rzeczy, np. słoików, a przede wszystkim odmawiają brania ulotek, reklam czy torebek foliowych, są bardziej świadome tego, co i po co zabierają do domu. W codziennym życiu zwolennicy zero waste przestrzegają 5 głównych zasad, które mogą dotyczyć również Ciebie: ODMAWIAJ BRANIA rzeczy, których nie potrzebujesz. OGRANICZAJ liczbę posiadanych przez siebie rzeczy i otaczaj się tylko tym, co jest ci niezbędne. UŻYWAJ PONOWNIE, unikaj rozwiązań jednorazowych, np. zamiast jednorazowych butelek plastikowych, noś ze sobą bidon. SEGREGUJ I PRZETWARZAJ (PODDAWAJ RECYKLINGOWI); jeśli wyprodukowałeś odpady, to posegreguj je, żeby zbędne rzeczy zamieniły się w coś pożytecznego. KOMPOSTUJ odpady organiczne, by otrzymać z nich energię lub naturalny nawóz. Używaj rzeczy, które mogą trafić do kompostu.

C

Z IE

uty to czas karnawału, ale w tym roku coś zupełnie innego zajęło moją uwagę. Po rozmowie z mieszkającą w Australii koleżanką zaczęłam bacznie śledzić sytuację na tym najmniejszym kontynencie. Co roku Australię nawiedzają pożary, jednak te, które trwają już od jesieni minionego roku, są największe od dziesięcioleci. Pożary dotknęły wszystkie stany i terytoria Australii, ale najgorsza sytuacja jest na południowym wschodzie kraju w Wiktorii i Nowej Południowej Walii. Dym, któ-

L

ry utrudnia życie mieszkańcom stolicy, dotarł także do Nowej Zelandii, a nawet Ame ryki Południowej. Spłonęła powierzchnia odpowiadająca wielkością obszarowi Słowacji. Nie mogłam wprost uwierzyć, gdy w grudniu minionego roku dowiedziałam się, iż w pożarach zginęło pół miliarda zwierząt! W pierwszej chwili uznałam, że źle usłyszałam, ale prawda była szokująca i bolesna. Taka liczba była dla mnie nie do wyobrażenia. Miesiąc temu mówiło się już o miliardzie martwych zwierząt. Australia jest jednym z nie wielu centrów różnorodności biologicznej na świecie. Na kontynencie tym żyje około setki ssaków, niewystępujących nigdzie indziej. I oto nagle dziesiątki zagrożonych gatunków znalazło się na skraju wyginię-

widok koali, siedzącego na zgliszczach drzewa eukaliptusowego, zwęglone szczątki kangurów oraz koale łapczywie pijące wodę z butelek. To właśnie koale, których zginęło już 8 tys., stały się symbolem cierpienia zwierząt w Australii. W akcję pomocy włączyło się wiele organizacji społecznych, aktorzy i celebryci. Uznanie należy się wszystkim, którzy pomagają, zwłaszcza strażakom i zwykłym ludziom, takim jak pewien 22-letni myśliwy, który tym razem wynosił z ognia poparzone zwierzęta, by przenieść je do pobliskich schronisk. I chociaż zdjęcie jego, trzymającego owiniętego kocem koalę, obiegło media na całym świecie, a jego samego obwołano bohaterem, to on podkreślał, że to rolnicy, myśliwi i robotnicy zasługują na miaMONITOR POLONIJNY


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:53 Page 29

no bohaterów, bowiem to oni najchętniej włączają się w pomoc zwierzętom z objętych pożarem terenów. I właśnie ta bezinteresowna pomoc i miłość do bezbronnych zwierząt wzbudziła moje zainteresowanie. Być może ktoś zapyta, jak będąc na drugim końcu świata może pomóc płonącym lasom w Australii. Pomóc można na różne sposoby! Można np. wesprzeć finansowo jedną z kilku organizacji, walczących ze skutkami pożaru, ratujących i leczących poparzone zwierzęta. Można też pomóc materialnie, posyłając koce, ubranka i legowiska dla zwierząt, worki dla kangurów czy gniazda dla ptaków. Można także zaadoptować koalę, pokrywając roczny koszt jego utrzymania, lub zostać członkiem lub sponsorem szpitala koali. Każdy może pomóc już dziś, dokonując nawet niewielkich zmian w swoim stylu życia, ponieważ pożary są konsekwencją kryzysu klimatycznego, z którym przyszło nam się zmierzyć. MAGDALENA ZAWISTOWSKAOLSZEWSKA

i premiera teledysku do e i n a k t o Sp woroczne Piosenki kulinarnej no Klub Polski w Bratysławie organizuje tradycyjne spotkanie noworoczne, które tym razem odbędzie się 7 LUTEGO (piątek) o godz. 17.00 w Instytucie Polskim. Podczas niego zostaną zaprezentowane plany Klubu na rok 2020 oraz nowy teledysk do „Piosenki kulinarnej“, wykonywanej przez Tomka Olszewskiego i grupę JABLCO. Obecni będą też twórcy klipu z reżyserem ŁUKASZEM WOJCIECHOWSKIM na czele. Serdecznie zapraszamy! Klub Polski zapewni napoje, zaś klubowiczów prosimy o przyniesienie własnych wypieków.

Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej uruchomiła nabory wniosków w Programie stypendialnym dla Polonii im. gen. Władysława Andersa – studia I stopnia i studia jednolite magisterskie oraz w Programie stypendialnym dla Polonii im. gen. Władysława Andersa – studia II stopnia. Nabór wniosków będzie prowadzony za pośrednictwem systemu teleinformatycznego NAWA do 16 marca 2020 r., do godz. 15.00. więcej na www.polonia.sk

XI edycja konkursu

Tegoroczna edycja konkursu „Być Polakiem” dotyczy tematu: Czy obecnie jest potrzeba, aby być solidarnym z Polską i Polakami żyjącymi w kraju oraz poza jego granicami? Jeśli TAK, to czy możecie podać przykłady współczesnych Wam postaw, zachowań i działań, dowodzących wzajemnej solidarności między Polakami. Jeśli NIE, czy możecie uzasadnić, dlaczego? Prace należy nadsyłać w nieprzekraczalnym terminie do 8 marca 2020 r. Więcej na www.polonia.sk

P R O G R A M I N S T Y T U T U P O L S K I E G O W B R AT Y S Ł AW I E N A L U T Y 2 0 2 0 ➠ 7 lutego, godz. 17.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27 • Spotkanie noworoczne Klubu Polakiwgo i premiera wideoklipu Łukasza Wojciechowskiego do „Piosenki kulinarnej“ autorstwa Stana Stehlika w wykonaniu Tomasza Olszewskiego i polskosłowackiego zespołu Jablco ➠ 16 lutego, godz. 18.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27 • Recital fortepianowy Piotra Alexewicza, laureata Nagrody Dyrektora IP w Bratysławie na XII Międzynarodowym Forum Pianistycznym „Bieszczady bez granic“ w Sanoku (2018 r.). LUTY 2020

➠ 20 lutego, godz. 17.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27 • Wieczór dyskusyjny ÚPN: Współpraca polskich i słowackich władz komunistycznych w walce z „Solidarnością”, z okazji 40. rocznicy letnich strajków robotników i założenia NSZZ „Solidarność”. Polskim ekspertem w dyskusji będzie Mirosław Szumiło, pracownik naukowy IPN i UMCS w Lublinie. ➠ 20 – 23 lutego, Bratysława, Štátne konzervatórium, Tolstého 11 • Saxophobia 2020 - międzynarodowe kursy mistrzowskie, koncentrujące się na nauczaniu muzyki klasycznej na saksofonie, z udziałem dwóch znakomitych polskich saksofonistów: Pawła Gusnara i Michała Knota. Na zakończenie kursu odbędą się dwa publiczne koncerty: 22 lutego w Sali Lustrzanej (Primaciálne nám. 1) galowy koncert wykładowców, oraz 23 lutego koncert 60-osobowej orkiestry saksofonowej w Słowackim Radiu (Mýtna 1).

➠ 4 – 29 lutego, Bratysława, Instytut Polski, Nieformalna galeria, Klobučnícka ul. Samoloty RWD 1925–1939 – wystawa panelowa o historii samolotów RWD (Rogalski, Wigura, Drzewiecki) z okresu międzywojennego, które zasłynęły dzięki ogromnemu sukcesowi sportowemu – dwóm zwycięstwom w najbardziej prestiżowej konkurencji na świecie – Challenge International de Tourisme. ➠ 26 lutego, godz. 17.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27 • Ciąg dalszy cyklu Polska biblioteka blisko Was: Dziennikarz, reporter i autor książek Mariusz Szczygieł. W programie pokaz filmu Gottland (reż. Petr Hátle, Lukáš Kokeš, Viera Čákanyová, Rozálie Kohoutová, Radovan Síbrt, Klára Tasovská, 2014) w czesko-polskiej koprodukcji na podstawie książki (reportaży) Mariusza Szczygła. 29


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:53 Page 30

Jacy naprawdę są nasi sąsiedzi? tudia filozofii na krakowskiej akademii Ignatianum stały się dla mnie przepustką do nowego życia w kraju, o którym wcześniej wcale nie marzyłem. Była to tylko a może aż – okazja, rzucona przez los rękawica, uchylone drzwi, przez które albo się wchodzi, albo je zatrzaskuje. Postanowiłem wejść. Miałem 29 lat i znalazłem się w Polsce, gdzie spędziłem trzy przepiękne lata.

S

Po co mi ten wyjazd?

móc zagranicznemu studentowi na każdym kroku. A kiedy na powitanie poczułem silny uścisk dłoni i pocałunek od polskiej studentki, byłem w siódmym niebie. To było naprawdę niesamowite, a ta serdeczność trwała przez cały czas. I trwa nadal, bo do dziś korzystam z licznych kontaktów z moimi kolegami i koleżankami z roku.

Marzyłem o Niemczech lub USA. Wcześniej byłem kilka razy w Polsce, ale tylko w ramach wycieczek szkolnych lub wakacji, czyli krótkich wyjazdów, których celem było zwiedzanie Krakowa, Warszawy, Malborka, Gdańska. Kiedy zacząłem pakować walizki na dłużej, niektórzy z mojego otoczenia pytali mnie, po co mi ten wyjazd. W ich mniemaniu Polska była krajem zacofanym, konserwatywnym. Po prostu dziwnym. A ja na przekór wszystkiemu liczyłem na własne doświadczenie. Na ciekawą przygodę. Nie przeliczyłem się.

Od pierwszego wejrzenia Kraków przywitał mnie przepiękną jesienną aurą. Był późny wrzesień, żółte liście zdobiły konary drzew, lamujących krakowskie Planty. Mieszkałem w akademiku niedaleko Wisły. No i właśnie ta Wisła, która w Krakowie skręca koło przepięknego Wzgórza Wa welskiego, na którym od setek lat stoi majestatyczny zamek, oczarowała mnie od pierwszego wejrzenia. A kiedy do tego jeszcze dorzucę 30

Polska religijność

urok starówki, to wszystkie złe wróżby zdawały się od początku bezpodstawne. Już wtedy wiedziałem, że spędzę tu cudowne trzy lata i obalę pełne uprzedzeń fałszywe mity, którymi mnie straszono.

Jak w niebie Już podczas pierwszych dni na uczelni było widać ogromną różnicę między studentami ze Słowacji i Pol ski. Polacy cechują się dużą otwartością, gotowi są po-

Najbardziej intrygującą sprawą jest polska religijność, bowiem prawie każdy Polak to katolik. Przynajmniej ci, których mnie dane było spotkać na swojej drodze. Polacy naprawdę kochają Boga i może dlatego to przyjęcie było takie wyjątkowe. Pamiętam Dni Młodzieży, zorganizowane na przyjazd papieża w 2016 roku. Po raz pierwszy w historii tych wydarzeń udało się wszystkich przybyłych do Krakowa z całego świata pielgrzymów rozlokować w akademikach i w polskich rodzinach. To dowodzi, że Polacy są otwarci na obcych. A tak często się mówi, że Polacy nie chcą przyjmować uchodźców! Ten, kto tu szuka jakichś negaty wnych doświadczeń, ma bardzo trudne zadanie.

Kiedy brakuje mi Polski Chyba już się do Polski przyzwyczaiłem, więc powrót na Słowację pokazał mi, jak bardzo mi jej brakuje. Na przykład ostatnie Boże Narodzenie, które po kilku latach pobytu w Pol sce, spędziłem na Słowacji, okazały się... jakieś inne. Brakowało mi polskiego kolędowania. I aby w jakiś sposób to sobie wynagrodzić, włączyłem w moim słowackim domu polskie kolędy. Znów brzmiało po polsku „Wsród nocnej ciszy“, co mnie w jakiś sposób ukoiło.

Pełen uznania dla Polaków Pracuję dla polskiej organizacji pozarządowej, co daje mi możliwość częstszego odwiedzania Polski. Co tu dużo mówić, polubiłem żurek i bigos, za których smakiem mi tęskno. Czasami się zastanawiam, czy ja w ogóle nie jestem z pochodzenia Polakiem. Jestem pełen uznania dla Polaków, którzy na przestrzeni wieków upadali, ale zawsze się podnosili. Podziwiam ich za powstanie warszawskie, za niestudzone boje podczas wojny, za to, że Polski nie zniszczyli ani hitlerowcy, ani komuniści. Polska zachwyca mnie swoją niepowtarzalną kulturą, religijnością, Słowacja przyrodą i różnorodnością kulturową. Cieszę się, że łączy nas piękno gór i tradycji góralskich, ale przede wszystkim jestem losowi wdzięczy za to, że dane mi było pomieszkać po drugiej stronie tych gór, by się przekonać, jacy naprawdę są nasi sąsiedzi. MARTIN KOMAR MONITOR POLONIJNY


UR OD ZI NY !!!

Monitor 2_2020 2.2.2020 22:53 Page 31

plakat na drzwiach wejściowych do naszego mieszkania. Rysowanie plakatu to świetna zabawa dla całej rodziny, a życzliwe uśmiechy ze strony sąsiadów to dodatkowy bonus. Skoro już o rysowaniu mowa, to warto także wspomnieć o frajdzie, jaką daje przygotowywanie laurki dla solenizanta. Poza możliwością dania upustu własnej wyobraźni, dla dzieci dwujęzycznych to świetna okazja, by

przećwiczyć składanie życzeń w obu językach. Jeżeli osoba obdarowywana posługuje się tylko jednym z nich, można ją po prostu trochę podszkolić z tego drugiego. Nasze dzieci uczą w ten sposób swoich dziadków zarówno języków, jak i zwyczajów już od kilku lat.

Sto lat! Słowo odmieniane w naszym domu przez wszystkie przypadki. Dzień, do którego odliczamy miesiące i tygodnie właściwie przez cały rok. Data, której żadne z naszych dzieci nie chce zachować tylko dla siebie. I nic dziwnego, bo im więcej osób ją zna, tym na więcej życzeń i prezentów można liczyć. Poza tym skoro nasze latorośle czekają na ten dzień z taką niecierpliwością, to czemu by nie podzielić się tą ekscytacją z innymi? Dobrym sposobem na oznajmienie całemu światu, że właśnie są nasze urodziny, może być… plakat. Wprawdzie nie robimy tego co roku, ale każde pierwsze urodziny naszych dzieci oznajmiliśmy naszym sąsiadom właśnie w ten sposób – wywieszając

LUTY 2020

ZDJĘCIA: NATALIA KONICZ-HAMADA

O znakomitych efektach ich działań niech świadczy fakt, że niezależnie od tego, czy świętujemy urodziny akurat w Polsce, czy też na Słowacji, zawsze obok „Sto lat” rozbrzmiewa śpiewane tradycyjnie na Słowacji (choć nie po słowacku) przy okazji urodzin „Živijó”. I obydwie piosenki są wykonywane przez wszystkich obecnych. Można? Można! Życzymy więc Wam wspaniałego dwukulturowego świętowania i odliczamy czas do następnych urodzin! NATALIA KONICZ-HAMADA

31


Monitor 2_2020 2.2.2020 22:54 Page 32

Niektórzy nie lubią pomocników w kuchni. Ale gotować razem jakoś przyjemniej, no i są okazje, gdy każda para rąk się przyda. Zwłaszcza w karnawale, kiedy to i panie domu chciałaby poszaleć na parkiecie,

a nie spędzać godziny przy garnkach.Wykorzystajmy więc męsko-damskie przepisy pana Huberta Matwija i jego żony Eriki na szybki bratysławski imprezowy bufet.

Sałatka śledziowa Huberta Składniki: •1 paczka śledzi matitasów – 4-6 płatów (można kupić w Billi przy sałatkach) •4-5 średnich ziemniaków •1-2 cebule

•kilka ogórków konserwowych •kapary •3 łyżki majonezu •odrobina musztardy •3 łyżki kwaśnej śmietany •sól, pieprz

Sposób przyrządzania Śledzie moczymy chwilę w mleku lub od razu kroimy w paseczki. Ziemniaki gotujemy w mundurkach, po ostudzeniu i obraniu kroimy w średnią kostkę. Cebulę siekamy

na drobno. Ogórki też kroimy w kosteczkę. Wszystkie składniki mieszamy, dodajemy majonez, śmietanę, musztardę dla zaostrzenia smaku oraz kilka kaparów

przekrojonych na pół, sól i pieprz. Po wymieszaniu najlepiej odłożyć na kilka godzin do lodówki.

Składniki:

Ziemniaczki Eriki

•2 kg ziemniaków •1 gęsta śmietana 30% •czosnek, •pierś kurczaka •sól •vegeta

Sposób przyrządzania Obrane ziemniaki kroimy w plasterki, wkładamy do naczynia żaroodpornego, solimy i całość mieszamy. Pokrojoną w plasterki pierś kurczaka posypujemy startym czosnkiem i vegetą. Mięso kładziemy na ziemniakach,

przykrywamy folią aluminiową i wkładamy do nagrzanego piekarnika (200°C). pieczemy jeszcze około 35-40 minut, aż ziemniaki i mięso będą mięciutkie. Można podawać z sałatą.

W karnawale trzeba się bawić, a kto dużo tańczy, odpocznie sobie przy smakołykach Eriki i Huberta. Najważniejsze, że tancerze nie muszą liczyć kalorii… Smacznego! AGATA BEDNARCZYK


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.