Metropolitan Katowice Wydanie 3

Page 1

WYDANIE 3


Ewa Jeżak-Klyta Wydawca/The Publisher Metropolitan Katowice, właściciel marki Classics Group e.jezak@metropolitankatowice.pl

str. 1

Daniel Kleszcz Redaktor Naczelny/Editor in Chief Metropolitan Katowice d.kleszcz@metropolitankatowice.pl

Maja Maciejko Dyrektor Kreatywna/Creative Director Metropolitan Katowice m.maciejko@metropolitankatowice.pl


D RODZY CZYTELNICY... P

rzekazujemy w Państwa ręce trzecie wydanie Metropolitan Katowice. Magazynu o ludziach tworzących niezwykły organizm śląskiej Metropolii.

Metropolia to nie tylko miejsca, budynki, organizacje i przedsiębiorstwa - to przede wszystkim ludzie, którzy za nimi stoją.

To właśnie rozmowy z reprezentantami świata biznesu, nauki, kultury, sztuki, sportu, administracji, samorządu, stanowią główną część magazynu. Zachęcamy też do lektury publikacji o szeroko rozumianym stylu życia: podróżach, psychologii, restauracjach, motoryzacji, trendach, dizajnie, urodzie. Polecamy także edytoriale fotograficzne - jakość zdjęć zawartych w Metropolitan Katowice stanowi o wyjątkowości i niepowtarzalności naszego wydawnictwa. Przypominamy, że Metropolitan Katowice jest magazynem bezpłatnym. Miejscami dystrybucji wydawnictwa są prestiżowe miejsca ma mapie Katowic i ościennych miast - restauracje, hotele, salony samochodowe, instytucje kultury, firmy, salony urody. Stale modyfikujemy i wzbogacamy bazę dystrybucji, poszerzając ją o nowe miejsca i kolejne grupy odbiorców, stopniowo zwiększamy też objętość wydawnictwa. Serdecznie zapraszamy do lektury i współpracy.

Barbara Pankiewicz Dyrektor Działu Marketingu/Marketing Director Metropolitan Katowice b.pankiewicz@metropolitankatowice.pl

Marcin Kowal Projektant/Graphic Designer Metropolitan Katowice m.kowal@metropolitankatowice.pl

Współpracownicy Redakcji: Wojciech Bąk Dorota Iwan Pola Barczyk prof. Roman Kalarus Kinga Bielejec Anna Miczka Klaudia Buchalik Jolanta Ożga

str. 2


5-12 Metropolia

w obiektywie

1-2 3-4 25-30 31-36 37-42

str. 3

Od redakcji Spis treści Biznes: Tomasz Wiktorczyk Osobowości: Angelika Anozie Muzyka: Radek Chwieralski

13-22 Osobowości: Beata Drzazga

45-52 Osobowości: Łukasz Rotarski 53-54 Media: Jolanta Ożga 55-58 Moda: Król Karl 97-100 Felieton obrazkowy: Kalarus na dziś 101 Metropolitan rekomenduje


63-90 Edytorial: Jungle vibes

Na okładce: Beata Drzazga, Prezes BetaMed S.A. Fotografia i retusz: Maja Maciejko Lokalizacja: Palmiarnia Miejska w Gliwicach

91-96 Podróże: Kinga Bielejec

METROPOLITAN KATOWICE Adres redakcji: ul. Podgórna 1/2, 40 – 026 Katowice redakcja@metropolitankatowice.pl www.metropolitankatowice.pl www.facebook.com/Metropolitan-Katowice www.instagram.com/metropolitankatowice

Wydawca: Classics Agencja Reklamowa, Ewa Jeżak – Klyta Nakład: 2.000 egz./Magazyn bezpłatny

str. 4


Metropolia w obiektywie

str. 5


Fot. Radosław Dybała str. 6


str. 7


Fot. Radosław Dybała str. 8


str. 9


Fot. Radosław Dybała str. 10


str. 11


Fotografia jest moją ogromną pasją, która towarzyszy mi od bardzo długiego czasu. Początkowo była tylko hobby, ale dzięki licznym wygranym w konkursach fotograficznych przerodziła się w coś znacznie poważniejszego. Na zdjęciach bardzo lubię ukazywać ruch, szczególnie w scenach, które na pierwszy rzut mogłyby wydawać się bardzo statyczne. Szczególnie upodobałem sobie technikę długich czasów, ponieważ nigdy do końca nie można być pewnym tego jaki będzie efekt końcowy. Staram się uwieczniać rzeczywistość w sposób kreatywny i niebanalny. Od samego początku dużą wagę przywiązuję do jakości moich fotografii, co, mam nadzieję, widać. Bardzo lubię uwieczniać na swoich fotografiach architekturę, ale świetnie odnajduję się też w fotografii ludzi, zwierząt, a także w fotografii reklamowej. W chwili obecnej realizuję się w fotografii ślubnej, która dostarcza mi wielu pozytywnych emocji - Radosław Dybała www.radoslawdybala.pl

str. 12


'

Osobowosci

O

DNOSIĆ SUKCES I POZOSTAWAĆ SOBĄ – rozmowa z Beatą Drzazgą, Prezes BetaMed S.A. Fot. Maja Maciejko

str. 13


str. 14


str. 15


T

en rok jest dla Pani i BetaMed szczególny...

Tak, 1 maja BetaMed stał się dorosły, ma już 18 lat, więc ludzie mówią że jest dojrzały. Kiedy opowiadam o początkach BetaMedu, nie każdemu chce się wierzyć, że tak to wyglądało. Wynajęłam wtedy jeden pokoik, zrezygnowałam z pracy w szpitalu jako pielęgniarka. Zastanawiałem się, czy to co sobie zaplanowałam, by stworzyć placówkę przyjazną dla chorych, by się kształcić i rozwijać, czy to się uda. Zaczynałam od ozonoterapii i zatrudnienia dwóch osób. W 2002 roku stanęłam do konkursu w ramach ówczesnych Kas Chorych, uzyskałam kontakt który stale się powiększał. Z czasem pracowników było stu, tysiąc, a dziś to prawie 3 tysiące. Wybór pracy pielęgniarki był wyborem w pełni świadomym i przemyślanym? Tak, już jako mała dziewczynka marzyłam by być pielęgniarką lub lekarzem. Od zawsze kocham też malować i grać, mój tato był nauczycielem gry na fortepianie i akordeonie, a u mamy z kolei przeważały talenty medyczne i malarskie. Te trzy rzeczy chodziły mi po głowie jako pomysł na siebie. Jednak chyba moja pasja i miłość do drugiego człowieka przeważyły, i zdecydowałam się zostać pielęgniarką. Obserwowałam moją ciocię, która wykonywała ten zawód, i uważałam, że to ciekawsza praca niż zawód lekarza, bo polega na byciu bliżej człowieka, opiekowania się nim. Gdy miałam 13 lat zmarł mój tata, przeniosłam się z Kamiennej Góry do Chełmka kolo Oświęcimia. W takich trudnych chwilach gdy człowiek rzucony jest na głęboką wodę uwydatniają się cechy, które pokazują na ile ktoś jest zdolny by się rozwijać. Sama więc w 8 klasie jak zaczęłam szukać dla siebie odpowiedniego medycznego liceum.

Pojechałam do Bielska-Białej, szkoła mi odpowiadała, nie było tam jednak internatu. Wsiadłam więc do pierwszego lepszego pociągu, który jechał do Żywca, i mieszkałam tam 5 lat. Poszukałam mamie pracę by mogła blisko mnie mieszkać. Z perspektywy czasu uważam, że wybrałam wtedy wspaniałą drogę nauki i pracy. Nie ma większego szczęścia w życiu niż mieć pasje i móc zajmować się nią zawodowo, realizować się w niej i myśleć o niej od rana do wieczora. Nie każdy umie przełożyć pasje na życie zawodowe... Kontakt z drugim człowiekiem mnie uskrzydla. Gdy po szkole pracowałam w szpitalu na okulistyce, widziałam jak ludzie byli przerażeni przed operacjami okulistycznymi. Jatrogenię, lęk u pacjenta warto zmniejszać, tym bardziej że zła informacja wobec pacjenta, straszenie, też na swój sposób zwiększają chorobę. Zauważałam w szpitalach, że da się dużo więcej zrobić niż tylko schematyczne rzeczy, że nawet jeśli przepisy pewnych rzeczy nie pozwalają to i tak można te relacje z pacjentem zbudować na uśmiechu, precyzyjnej informacji itd. Pielęgniarstwo to do dziś zawód niedoceniany, pielęgniarki powinny zarabiać godnie. I już wtedy pomyślałam, że warto stworzyć coś swojego, gdzie i personel i pacjenci będą czuć się dobrze. Na początku była ozonoterapia, ozon podawany dożylnie w kroplówkach. Dbałam już wtedy o jakoś usług, by był mądry system aby ludzie nie czekali w kolejkach, by były ładne wnętrza, kawa, ciasteczka, żeby każdy był przyjęty z uśmiechem. Wtedy też zaczął się czas konkursów w Kasie Chorych, bardzo chętnie w to weszłam, było dla mnie czymś pięknym, że mogę proponować pacjentom refundowaną opiekę medyczną.

str. 16


“M

oim mottem jest to, że gdy odnosi się sukces ważne by pozostać sobą.”

A jak po 18 latach wygląda struktura i potencjał BetaMedu?

Działamy w 11 województwach, mamy około 90 filii. Każdego dnia tysiące pracowników rusza do domów pacjentów, bo aż 80% pacjentów może korzystać z domowej formy opieki długoterminowej. Środowisko domowe jest zresztą dla pacjenta najlepsze. Niektóre z pielęgniarek pracują od 15 lat z tymi samymi pacjentami. Jestem z pań pielęgniarek bardzo dumna, to bardzo wykwalifikowane osoby, starannie wykształcone, z doświadczeniem szpitalnym, posiadają wiele empatii, poszerzają kompetencje w ramach kursów. Gdy zobaczyłam, że działamy już w tylu regionach, a ja sama nie mam już tej styczności z pacjentem, wzięłam 60 milionów złotych kredytu, i stworzyłam tą Clinicę w której teraz rozmawiamy. Zbudowałam ją jak mój własny dom, łącznie z tym, że wybierałam kafelki na oddziałach. Spełniłam swoje wielkie marzenie, gdyż tutaj jest wszystko co pacjentom jest potrzebne. Jest klubokawiarnia, organizujemy dancingi, jest Kościół pw. Jezu ufam Tobie, są wspaniali księża. Pacjenci nie chodzą w piżamach, tylko w domowych ubraniach. Stawiamy na medical active care, rehabilitację i aktywność. Stereotyp jest taki, że odpoczynek starszej osoby to spokój, kanapa i telewizor, a taki model życia to tylko otępienie i choroby. Odwiedzają nas dzieci z przedszkoli i szkół oraz seniorzy z okolicy, działa „Klub Seniora BetaMed”, zależy nam by pacjenci się integrowali także z ludźmi z zewnątrz. Stworzyliśmy „przedszkole” dla osób starszych, taki odział dziennej opieki, gdzie można samemu się zapisać, osoby starsze rysują, ćwiczą, mają wyżywienie, a ja sama chodzę do nich

str. 17

i tańczymy. Stworzyłam też ogród, są tam maliny i inne owoce, ptaszki w klatce itd. Oczywiście mamy też oddział dla osób w różnym wieku, które są pod respiratorami, jest nawet pomysł Ewy Błaszczyk by stworzyć u nas oddział „Budzika”. Jest laryngolog, kardiolog, stomatolog, lekarz pierwszego kontaktu. Oczywiście też pediatria, miał być jeden pokój a już zrobiłam z tego miejsca prawie przedszkole, miejsca do zabaw dla dzieci itd. Mamy dwa USG, żeby ludzie nie stali w kolejkach, rentgen, kolonoskopię, gastroskopię. Od roku działa też Drzazga Clinic, wykonuje bezoperacyjne zabiegi laseroterapii, korygowania opadania powiek, usuwanie bielactwa czy nadpotliwości, zabiegi medycyny estetycznej. Drzazga Clinic zdobyła już siedem prestiżowych nagród za jakość usług i sprzęt. Wkrótce będziemy mieć też doskonałe usługi fryzjerskie. To, że tak mocno się rozwijamy to też efekt tego, że jak właściciel ma dla swoich ludzi szacunek to ta energia się udziela, i oddają mi to samo. Moim mottem jest to, że gdy odnosi się sukces ważne by pozostać sobą. Myślę, że nie zmieniają mnie sukcesy czy nagrody, których mam już ponad 130. Ostatnio w Miami otrzymałam Gold Medal Award, za stworzenie dużej firmy międzynarodowej i za filantropię, wielkim wyróżnieniem było dla mnie zwłaszcza to drugie słowo. Otrzymałam też nagrodę Ministra Zdrowia dla najlepszego menedżera w Polsce w prywatnych placówkach służby zdrowia. Pieniądze są ważne, ale najważniejsze jest to, że mogę robić wiele dobrych i ważnych rzeczy, i mądrze odpowiadać za 3 tysiące zatrudnionych ludzi i ich rodziny. A gdy dochodzą mnie głosy, że w wielu regionach lekarze których nie znam osobiście mówią pacjentom by szli do BetaMedu, bo tam uzyskają najlepszą opiekę, jestem bardzo szczęśliwa.


str. 18


str. 19


“W

iększość otoczenia nie rozumiało, czemu rezygnuję z państwowej pracy, twierdzili że bardzo ryzykuję...”

Na ile liczne kongresy tematyczne w których Pani uczestniczy, są rzeczywistą wartością dodaną dla myślenia i działań rządu i instytucji odpowiedzialnych za działania wobec osób starszych?

Jest bardzo dużo kongresów, na których pojawia się tematyka ochrony zdrowia czy polityki senioralnej, często do tych paneli jestem zapraszana i uczestniczę. Widzę takie fale, czasem jest rok że ktoś nas słucha, i ktoś to bierze do serca, a czasem sami w kuluarach rozmawiamy w gronie panelistów, że znowu będziemy mówić to samo do siebie nawzajem. Czasem jest nam przykro, jesteśmy tym zmęczeni i nie mamy siły, bo zwyczajnie ręce opadają. Cieszę się, że minister Szumowski stawia na opiekę długoterminową, nigdy aż tak dobitnie o tym nie mówiono, więc może rzeczywiście ktoś zwróci uwagę na starszych, tak jak to jest w innych krajach. Nadciąga „tsunami” osób w starszym wieku, w zasadzie to już się zaczęło, a lata 2025-2030 to będzie jeszcze większy problem, mówiłam o tym już w 2005 roku, ale to mało kogo interesowało, choć naprawdę te dane i prognozy są znane od dobrych 20 lat. Poza tym świat się zmienia, powstały korporacje, wielkie przedsiębiorstwa, mało ko pracuje do godziny 15, ludzie w młodym i średnim wieku często pracują całe dni, nie mają

możliwości opiekować się rodzicami. Starsze osoby są też często niejako poza społeczeństwem, siedzą w domu, czasem zajrzy rodzina, czasem sąsiadka, a osoby starsze też muszą mieć możliwość spotykania się z rówieśnikami. Pamiętajmy, że pierwszy starzeje się mózg, i naprawdę nie jest trudno w pewnym wieku wpędzić się w demencję. Mądre działania i rehabilitacja mogą temu skutecznie zapobiec. Wejście w rolę przedsiębiorcy było dla Pani trudne? Kompletnie nie. Porwał mnie pomysł, że tyle mogę zrobić, czego nie dotknęłam to widziałam w tym niszę rynkową. Większość otoczenia nie rozumiało, czemu rezygnuję z państwowej pracy, twierdzili że bardzo ryzykuję, że na okrągło będą kontrole z ZUS, sanepidu itd. A ja uważam, że jeśli zapłacę wszystko jak trzeba, zatrudniam ludzi przepisowo, to nic złego się nie stanie. I rzeczywiście, w czasie kontroli instytucje raczej wystawiają mi „laurki” a błędy są drobne i sporadyczne, jak u wszystkich. Bycie przedsiębiorcą to duże wyzwanie i nieustanna praca, ale jeśli jest odwaga, serce, energia, pasja i odpowiedzialność, to naprawdę można sobie świetnie poradzić.

str. 20


“R

zecz jasna dobre są małe kroki, sama mam zasadę, że niczego nie planuję, działam małymi krokami...”

Mocno współpracuje Pani ze Stanami Zjednoczonymi. To specyfika branży czy dla innego typu biznesu też jest to szansa na rozwój? Tak, to bardzo duża szansa. Powtarzam gdzie się da, że Nevada czeka z otwartymi ramionami, warunki są świetne, nie ma podatków stanowych tylko główne. Jeśli dla kogoś byłby to dobry rynek zbytu, to ma wielkie szanse na sukces, trzeba tylko by się odważył. Dziwię się i pytam, czemu na razie te zachęty ze strony Nevady spotykają się z umiarkowanym zainteresowaniem, może to bardziej problem mentalny. Sama myślę, by oprócz Nevady działać też w Miami, można tam zatrudniać doskonałych specjalistów bez względu na ich narodowość. Przez 7 lat prowadziłam w Miami sklepy elektroniczne BetaNest Electronics. Rzecz jasna dobre są małe kroki, sama mam zasadę, że niczego nie planuję, działam małymi krokami, i lubię sama siebie zaskakiwać. A wracając do tematu Nevady, poznanie tamtejszych realiów przybliżyli mi John Petkus, Iwona Podzorski, Chris Sanchez, Paweł Pietrasiński, Jakub Mądrala. Dużą rolę ma też Maciej Cybulski, który wiele lat był na placówce w USA. Oni czekają, poprowadzą za rękę, pokażą statystyki, sama miałam taką tygodniową jednoosobową misję gospodarczą. Byłam w szoku, że rząd tak tam dba o przedsiębiorcę, mam nadzieję, że z tej okazji skorzystają też polscy przedsiębiorcy.

str. 21

Przy tych wszystkich wyzwaniach jest jeszcze czas dla siebie i rodziny? Jak się jest dobrym przedsiębiorcą to da się wszystko połączyć, umiejętnie gospodarować czasem. Mam troje dzieci, córka mieszka poza Polską, w Los Angeles, ale nie przeszkadza mi to spędzać czasu z nią i z moimi synami. Do tego robię siódmy już chyba kierunek studiów, kończę doktorat z ekonomii, ukończyłam też 2- letnie studia MBA. Od 11 lat prowadzę też w Katowicach salon mody z firmowymi ubraniami i butami Casadei, po nowe kolekcje latam do Paryża, Londynu, Mediolanu czy Austrii. Kilka razy uczestniczyłam w Silesia Fashion Day, zaproszona też byłam do uczestnictwa z 12 projektantami mody do pokazów kolekcji mojego katowickiego salonu Dono da Scheggia w Monte Carlo i Nicei. Otworzyłam już piątą firmę, jestem w nich jedynym właścicielem. Mam też czas na swoje dwie wielkie przyjemności: podróże i taniec. Rozmawiali: Klaudia Buchalik, Daniel Kleszcz


str. 22




P

Biznes

ierwiastek jakości jest najważniejszy – rozmowa z Tomaszem Wiktorczykiem, przedsiębiorcą, Prezesem firmy Fabryka Okien Tomasz Wiktorczyk Fot. Maja Maciejko

Gdy rozmawialiśmy przed wywiadem, mówił pan o psach, które towarzyszą panu i w firmie, i poza nią. I nie użył pan zwrotu „są”, tylko „pracują z nami”. Psy w moim domu były od zawsze, tylko nie zawsze z nami pracowały. Obecnie wszystkie moje psy mają zadania, pilnują, uzupełniają zajęcia dodatkowe. To, że przebywają ze mną cały dzień jest też dla nich nauką spokoju, czekania, ciągłym dokształcaniem. Pies ceni kontakt z ludźmi i z przewodnikiem, dzięki temu też inaczej zachowuje się w środowisku obcym, bo wie, że ma w swoim przewodniku wsparcie. Najmłodszy z psów przyjechał do mnie aż ze Słupska. Dowiedziałem się przypadkiem w hodowli, że właściciele chcą go oddać, więc zdecydowałem się go wziąć do siebie.

str. 25


str. 26


J

aka jest historia firmy?

Można powiedzieć, że to firma rodzinna. Działalność zaczynał mój ojciec w 1957 roku, na swojej ojcowiźnie we wsi koło Pszczyny. Początkowo miał jednego ucznia, później dwóch, a gdy ja zaczynałem z nim pracować było ich ośmiu. Zaczęliśmy rozbudowywać firmę, z czasem mieliśmy już stu pracowników. Na początku lat 90. bardziej rozwinęliśmy automatyzację, ograniczaliśmy zatrudnienie nowych ludzi na rzecz siły technicznej i technologicznej. Po śmierci ojca chciałem kontynuować ten trend rozwoju firmy, zdecydowałem się przenieść działalność do tego miejsca gdzie teraz rozmawiamy, wtedy była tu stara fabryka mebli w Pszczynie. I tu cały czas się rozwijamy, myślę, że ta ostateczna idea jak chciałbym by firma działała i wyglądała jest już blisko realizacji. W branży panuje duża konkurencja? Trzeba bacznie śledzić trendy i pomysły konkurencji? Powiem szczerze, że nie śledzę działań konkurencji. Nie ma takiej potrzeby, to raczej konkurencja obserwuje moją firmę, mam świadomość że jest ona wyznacznikiem trendów w naszej branży. Natomiast koncentruję się na pomysłowości, jakości działań i produktów firmy. Wiedzący czego chce i wyszukany zadowolony klient nie będzie kruszył kopii o kilka złotych, tylko konkretnie będzie chciał skorzystać z naszej oferty. Dam przykład, wczoraj dzwoniła do mnie klientka odnośnie zlecenia w Dusseldorfie, wcześniej realizowaliśmy też dla niej prace w obiektach na Ibizie, teraz ma dla nas kolejny budynek. A zaczęliśmy współpracować blisko 15 lat temu. Także mam stałych klientów, wielu z nich z czasem przyprowadza do nas swoje dorosłe już dzieci, następców. To są zwykle ludzie, którzy nie szukają tanizny i erzacu, tylko stawiają na

str. 27

jakość wykonania i materiału, lub szukają kogoś kto podejmie się nietypowego zlecenia, którego inne firmy nie chcą się podjąć. Dlatego też bardzo zależy mi by nie mylić mnie ani nie porównywać do firmy o podobnej nazwie, z takim samym nazwiskiem w nazwie. Bo to trochę tak, jakby porównywać nowoczesną fabrykę ze skansenem, takie zestawienie daje kiepski efekt. Siłą rzeczy produkty tej klasy i jakości wymagają określonej klienteli... Pierwiastek jakości postrzegam jako najważniejszy. Na rynku krajowym rosną normy i oczekiwania wobec skali przenikalności cieplnej produktu. W tym zakresie stworzyliśmy kilka własnych profili, zrobiliśmy badania, parametry przenikalności termicznej. A wiele firm podaje parametry techniczne kompletnie z sufitu, nie poparte żadnymi badaniami. Sam widziałem kilka takich firm choćby na targach w Poznaniu. A jako, że papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie, to na ulotkach reklamowych tych firm wszystko jest pięknie, tylko nie pasuje to do rzeczywistej jakości produktu. I zdarza się, że nieraz znana firma straci z tego powodu notyfikację. Dzięki temu zjawisku uzyskaliśmy wiele zleceń przy inwestycjach w Niemczech, gdzie konkurencja nie była w stanie spełnić warunków technicznych, a my dawaliśmy radę. Ta renoma firmy i kierowania wyrafinowanego produktu do bogatej klienteli powoduje taką rozpoznawalność w określonych kręgach, że mamy cały czas zlecenia, nie musimy stawiać na szczegółowe opisy produktów w internecie, tylko na ogólne parametry. W końcu jeśli ktoś kupuje auto za 150 tysięcy to chodzi po salonach, ogląda, ma jazdy próbne. Więc jeśli ktoś kupuje okna za 200 tysięcy złotych to też nie skupi się na tym co w internecie, tylko zadzwoni lub pofatyguje się do nas. Inaczej jest, gdy klient produktu dotknie, porozmawia z fachowcami w firmie, może też tu na miejscu zobaczyć jak wygląda sam proces wytwarzania okien, jak osiągamy automatyzacją wysoką precyzję i jakość.


str. 28


str. 29


Udziela się pan w organizacjach przedsiębiorców lub na eventach gospodarczych? Nie należę do takich organizacji. W zupełnie inny sposób podchodzę do poszukiwań klientów. Są innowacje, nowe trendy w które chcemy iść, i takie stowarzyszenia w Polsce nic mi w tym względzie nie dają. Mój ojciec brał w takich rzeczach udział. Rzecz jasna trzeba być na czasie i zorientowanym w samej gospodarce, jak i swojej branży. Odwiedzam ważne targi branżowe w Europie, by samemu ocenić czy obecnie to firmy zachodnie nas gonią czy my ich, teraz akurat oni nas, mają się czego uczyć od mojej firmy. Takie ważne branżowe targi okienne są co dwa lata w Niemczech. Branża się tak rozwinęła, że minęły czasy, że co dwa lata na tych targach była jakaś rewolucja i wielkie zmiany, ale wciąż są tam dobre pomysły i rozwiązania. Potęga niemieckiego przemysłu to coś z czego cały świat chce czerpać korzyści i inspirację, i tam też zaistnieć. Z tego powodu bardzo ważne są też targi przemysłu maszynowego w Hannoverze, oraz drugie już we Włoszech, bo Włochy są największym producentem maszyn w Europie.

“P

największy rynek w Europie. Wiele lat temu kupowaliśmy od nich używany sprzęt, a dziś to oni sprzedają często dostarczane przez nas produkty. A co do pana pytania w zakresie rynku polskiego, to tu jest jak z mapą dawnych zaborów. Bardzo mało działamy na ścianie wschodniej, za to największe zapotrzebowanie na nasze usługi to Warszawa i Śląsk, robimy także okna w zabytkach w Łodzi czy w Małopolsce, kiedyś też było bardzo dużo zleceń prywatnych z okolic Nowego Sącza. Są też zamówienia z Poznania, Wrocławia, innych miast ściany zachodniej. Jednak nie da się wszystkich obsłużyć, a prawda też jest taka, że czasem lepiej, choćby co do warunków dojazdu, jechać do klienta między Berlin a Dortmund, niż do Warszawy. Jak rysuje się gospodarcza przyszłość branży? Wyczerpują się środki unijne z poprzednich lat, większość inwestycji zapoczątkowanych po 2010 roku jest już ukończona, a nowych w tak dużej skali nie widać. Czuć przez to na rynku brak stabilnej sytuacji. Prawda jest taka, że gdybym chciał oprzeć się tylko o rynek polski, musiałbym szukać innych dodatkowych produktów do swojej oferty. Ratujemy się eksportem, zresztą skala eksportu jest miarą siły każdej gospodarki. Dlatego tak ważne, by relacje z zachodnimi sąsiadami się nie pogarszały, abyśmy nie tracili rynków zbytu, mówię tu zresztą o bardzo wielu branżach. Polska gospodarka jeszcze przez długi czas pewnych rzeczy nie udźwignie, może za 50 lat, dlatego eksport jest tak ważny. Z kolei regionalnie mam nadzieję, że województwo śląskie wciąż będzie się gospodarczo dynamicznie rozwijało, może też Metropolia z czasem poszerzy się o gminy z terenu Podbeskidzia, w końcu to niewielkie odległości, mało pustych terenów między miastami, więc na pewno takie działania byłyby z pożytkiem dla mniejszych gmin, gospodarki i regionu.

olska gospodarka jeszcze przez długi czas pewnych rzeczy nie udźwignie, może za 50 lat, dlatego eksport jest tak ważny.

Rynki polski i zagraniczny są dla pana równie ważne? Najdalej nasze okna można znaleźć w Izraelu. W Hiszpanii jest bardzo dużo produktów. Mniej we Francji, ale za to dużo w Szwajcarii. W Danii nasze okna można znaleźć choćby w polskiej ambasadzie i konsulacie. Mieliśmy tam zresztą ciekawe sytuacje z konserwatorem zabytków w Kopenhadze, tak aby móc projektować okna tak, by otwierały się do wewnątrz. Robiłem też ciekawe prywatne obiekty w Norwegii. Najwięcej jednak jest naszych okien w krajach Beneluksu, oraz w Niemczech. Niemcy to wielka i bardzo bogata gospodarka,

Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 30


'

Osobowosci

P

ODKREŚLIĆ NATURALNOŚĆ BRZMIENIA – rozmowa z Angeliką Anozie, wokalistką, kompozytorką, autorką tekstów Fot. Maja Maciejko Lokalizacja sesji: Filharmonia Śląska w Katowicach

str. 31


str. 32


str. 33


J

ak wyglądała twoja muzyczna droga?

Gdy miałam 5 lat rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej. Wtedy była to jeszcze muzyka klasyczna, klasa z pianinem jako instrumentem głównym. Przez ten czas jeździłam na festiwale po całej Polsce, z których część udało mi się wygrać, a porażki zawsze mobilizowały do dalszej pracy. Gdy miałam 14 lat poszłam do szkoły drugiego stopnia, na wydział jazzu. Podczas jednej z prób zauważył mnie saksofonista oraz promotor jazzu, Sylwester Ostrowski, który zaprosił mnie do projektu z Piotrem Wojtasikiem, wybitnym trębaczem jazzowym z którym nagrałam płytę „Old land”. Na płycie znaleźli się również topowi muzycy jazzowi ze Stanów, którzy współpracują na co dzień z Erykah Badu czy Beyonce, co było dla mnie przeogromnie wartościową i zarazem stresującą lekcją biorąc pod uwagę, że miałam zaledwie 18 lat. Płycie towarzyszyła dwutygodniowa trasa koncertowa po całym kraju i teraz wiem, że spełniłam swoje muzyczne marzenie mogąc uczyć się i podpatrywać najlepszych, jednocześnie dzieląc z nimi scenę. Z czasem współpracę zaproponował mi Kacper HTA z Ganja Mafii, raper z regionu śląskiego u którego pojawiłam się na 7 numerach

z solowych albumów, z których jeden pokrył się złotem. Ta współpraca wiele mi dała, sprawiła że tak naprawdę zaczęłam się zastanawiać, czy nie zacząć tworzyć swoich muzycznych rzeczy w swoim ulubionym gatunku muzycznym jakiego słucham na co dzień czyli R’n’B. Efektem tych rozmyślań jest debiutancka solowa płyta... Tak, płyta będzie mieć premierę jeszcze w tym roku. Na płycie będzie około 12 piosenek i oprócz solowych singli do współpracy zaprosiłam m.in rapera Sobotę z mojego rodzinnego miasta oraz Kacpra HTA. Dwa single z płyty są już na youtubie i wszelkich platformach streamingowych, a trzeci ujrzy światło dzienne na początku czerwca. Pierwszy z nich “Zacznij Żyć” z Sobotą miał premierę w styczniu na meczu derbowym Wilków Morskich, którzy także pojawili się na teledysku. Do drugiego o tytule “Kobiety są siłą” zaprosiłam natomiast prześliczne modelki m.in Osi Ugonoh, Anitę Sikorską czy Antoninę Zimny. Całość płyty jest oczywiście w klimacie R’n’B, ale są także elementy funku, popu i hip-hopu. Co dla mnie w muzyce najważniejsze postawiliśmy częściowo na obecność żywych instrumentów by podkreślić naturalność brzmienia.

str. 34


“C

ieszę się, że wszystko co robimy jest zgodne z moim sumieniem i tym co chcę światu przekazać.”

Masz nigeryjskie korzenie rodzinne, pochodzisz ze Szczecina, mieszkasz w Warszawie. Jak to się stało, że płyta powstała w Bielsku-Białej? Dokładnie. Urodziłam się i mieszkałam do 19 roku życia w Szczecinie, tata jest z Nigerii, mieszkam w Warszawie od 5 lat, natomiast gdy dogrywałam się do płyt Kacpra HTA, które powstawały w Bielsku, zdarzało się, że bywałam tu kilka razy w tygodniu. Pracę z Alienem z 3/4 Underground Studio wspominałam tak dobrze, że było dla mnie oczywiste, iż swoją płytę też będę chciała tworzyć w takiej atmosferze. Konsekwentnie na oprawę graficzną płyty postawiłam również na Śląsk, stąd też zdjęcia zostały wykonane z Mają Maciejko w katowickiej Filharmonii Śląskiej. Do tego PSR odpowiedzialny za część produkcji również jest stąd, no i to przepyszne śląskie jedzenie! Chyba tak naprawdę wszystko mi się tu podoba. Płyta jest więc w pełni autorska, odpowiadasz nie tylko za muzykę, ale też za za wybór singli, fotografie? Rzeczywiście jest w pełni autorska, moje są wszystkie melodie i teksty, o produkcję muzyczną i aranż głównie zadbał Jacek Hoduń oraz PSR, z którymi współpracuję już od kilku lat. Mimo, że jestem “wolnym ptakiem” bez wytwórni i oprócz samego śpiewania i komponowania muszę być także menagerem, producentem i stylistą to cieszę się, że wszystko co robimy jest zgodne z moim sumieniem i tym co chcę światu przekazać.

Oczywiście ogromny wkład mają ludzie wokół mnie, moja najcudowniejsza rodzina, która wspiera na każdym kroku i radzę się jej naprawdę w wielu kwestiach, gitarzysta Wojtek Trochimiuk, który także brał udział przy powstawaniu piosenek i wiele innych wspaniałych osób. Cieszę się też, że będą na tej płycie takie utwory jak np. „Nie chcę dłużej czekać” w zupełnie nowej aranżacji, to pierwsza piosenka którą stworzyłam, do tego ma bardzo osobisty tekst, więc mam duży sentyment do tego utworu. Mam też nadzieję, że za wydaniem płyty pójdzie wzmożona działalność koncertowa, uwielbiam scenę, jest wtedy taka energia, której odwzorowanie w studio nagrań jest bardzo trudne. A jaką muzykę cenisz jako słuchacz? I czy zgadzasz się z poglądem, że polski R’n’B powoli ale konsekwentnie się odradza? Uwielbiam R’n’B z lat 90. - Lauryn Hill, Alicia Keys, ale też Beyonce czy Arethę Franklin. Z artystów hip hopowych cenię The Weeknd. I rzeczywiście, co do polskich wykonawców, podzielam zdanie, że po latach ciszy gatunek R’n’B w Polsce się odradza. Mamy u nas w kraju koncentrowanie się, a może też czasem przecenianie, muzyki zagranicznej, a przecież mamy wielu rodzimych bardzo utalentowanych twórców w tym gatunku. Cieszą mnie też nowe produkcje artystów którzy kilkanaście lat temu tworzyli ten gatunek w Polsce – Sistars, Mietek Szcześniak, Kasia Cerekwicka. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 35


str. 36


Muzyka

str. 37


SŁOWIAŃSKA NUTA ZACHWYCA – rozmowa z Radkiem Chwieralskim, gitarzystą, kompozytorem, producentem muzycznym Fot. Maja Maciejko

str. 38


J

ak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

dzieło przypadku, bądź w myśl przysłowia „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Pierwotnie z projektem „Rock Loves Chopin”, później niezależnie z „Rock & Chopin” miałem przyjemność występów m.in. w Szwecji, Chorwacji, Stanach Zjednoczonych w Pritzker Pavilion w Millenium Park, czy we włoskiej Arena di Verona. Wyjątkowym i niezapomnianym przeżyciem były dla mnie ubiegłoroczne występy w wenezuelskim Caracas, a szczególnie koncert na gitarę elektryczną z orkiestrą symfoniczną imienia Simona Bolivara. To było dla mnie szczerze wzruszające i wspaniałe przeżycie. Przed kilkoma tygodniami zaś miałem zaszczyt i przyjemność występować w chińskim Shenzhen dzięki zaproszeniu Stołecznej Estrady.

Już w bardzo wczesnym dzieciństwie „podkradałem” tacie z półki różne płyty i włączałem na gramofonie. Po nastawieniu płyty, która mi się najbardziej podobała (a jak pamiętam była to płyta zespołu “Queen” z piosenką “Bohemian Raphsody” i “Bicycle”, oraz wspaniałe granie znakomitego irlandzkiego gitarzysty o nazwisku Rory Gallagher) delektowałem się brzmieniem elektrycznej gitary. Mój tata, który nota bene grał na początku lat 70tych w wielu zespołach hardrockowych przyniósł kiedyś do domu jakieś prymitywne klawisze polskiej produkcji. Można było już coś na nich zagrać, więc od razu Jak odbiór twórczości Chopina wygląda w Polsce, a jak wziąłem się za nie, to znaczy próbowałem grać z głowy za granicą? jakieś banalne wymyślone przeze mnie na poczekaniu melodyjki. Mój tata bardzo się tym zainteresował i na Popyt, jak i najokazalsze efekty mojej działalności swoim starym, cygańskim chopinowskiej mają pudle podgrywał mi miejsce przede akordy. Dochodziło wszystkim zagranicą, czasem nawet do tworzenia o dziwo. Można by ASZ MUZYCZNY WIESZCZ przy prostych akordach rzec, że głównym całkiem przyjemnych odbiorcą w różnych ZE WZGLĘDU NA SWĄ pseudoutworów. Po dwóch, krajach naszego globu WYJĄTKOWOŚĆ FASCYNUJE czy trzech latach kupił mi jest Polonia, a jednak PRZEDSTAWICIELI RÓŻNYCH gitarę akustyczną. Miałem nasz muzyczny wieszcz się wreszcie na czym uczyć ze względu na swą KULTUR I NARODOWOŚCI, BEZ grać. W momencie, gdy wyjątkowość fascynuje WZGLĘDU NA WIEK, PŁEĆ, CZY zauważył u mnie już coraz przedstawicieli różnych WYKONYWANY ZAWÓD...” bardziej widoczne postępy, kultur i narodowości, bez wybraliśmy się razem po coś, względu na wiek, płeć, o czym nawet nie myślałem, czy wykonywany zawód, że to możliwe, ale marzyłem o tym. Tą rzeczą była moja jak i bez względu na to, czy jest to wykonanie oryginalne, pierwsza gitara elektryczna. Była to niesłychanie wielka fortepianowe, czy też tak, jak w moim przypadku w okazja, ponieważ gitarą okazała się być Jolana Diamant formie tzw. fantazji na temat poszczególnych dzieł (o nazwie tej gitary dowiedziałem się po 12 latach), Fryderyka Chopina. Nie bez kozery ta unikalna stylizowana na Gibsona Les Paul. Szalałem z radości. słowiańska nuta zachwyca choćby Japończyków. Takie to były początki. Uczestniczysz w wielu projektach, nie tylko tych Gdzie więcej koncertujesz, w Polsce czy poza granicami? związanych z Chopinem...

“N

W Polsce zagrałem najwięcej koncertów. Jednak poza kilkoma przypadkami, jak np. Wianki Warszawskie, występ w Sali Kongresowej, czy w Teatrze Narodowym mam wrażenie, iż największe sukcesy przynosiły mi dotąd koncerty zagraniczne. Nie wiem czy to karma,

str. 39

Choć wcześniej wspomniane działania nie są moimi jedynymi to faktycznie czerpię naturalną radość z krzewienia polskiej kultury zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Być może to także zasługa wychowania


str. 40


„z domu”, jak i rodzinnych tradycji, pochodzenia. Mój dziadek, ojciec mego ojca, był zasłużonym m.in. w Armii Krajowej patriotą, jak i prawnikiem, skrzypkiem, poetą. Mam w posiadaniu jeden rok z jego pamiętnika z 1936go roku, gdzie każdy miniony dzień opisywał wierszem – niebywałe! W wieku 14 lat otrzymałem wyróżnienie za grę solową na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Różnej „Morda”, a moje zdjęcie pojawiło się m.in. w „Życiu Warszawy”. Zdaje się, że mam nawet gdzieś chyba wciąż „zachomikowany” egzemplarz. Kilka lat później rozpocząłem edukację w Prywatnej Szkole Muzyki Rozrywkowej I i II stopnia im. Krzysztofa Komedy w Warszawie, gdzie szybko awansowałem poprzez kolejne lata. Dało mi to inną świadomość grania, otworzyło nowe możliwości względem kompozycji, aranżacji, improwizacji, jak i ogólnego rozwoju jako gitarzysta, jako muzyk. Takim drugim sporym dla mnie sukcesem było to, że jako pierwszy Polak zostałem uznany przez amerykańskie wydawnictwo muzyczne „Guitar Nine Records” jako tzw. „undiscovered” (nieodkryty talent). Być dostrzeżonym i tak wyróżnionym w Stanach Zjednoczonych, to było dla mnie coś. Z kolei w 2004 roku brałem udział w nagraniu płyty z wersjami Mazurka Dąbrowskiego pt. „Jak zwyciężać mamy… Polscy artyści w hołdzie Mazurkowi Dąbrowskiego”, gdzie oprócz wersji tego utworu zaaranżowanego i wykonanego przeze mnie można usłyszeć m.in. Urszulę Dudziak, Kazika, czy Wojciecha Waglewskiego. Bardzo ciekawe wydawnictwo. Rok później przyszło mi wziąć udział w innym interesującym wydarzeniu. Był to udział w koncercie charytatywnym pt. „Jazzmani dla Nowego Orleanu”, który miał miejsce w Teatrze Dramatycznym w Pałacu Kultury i Nauki, na którym wykonałem m.in. utwór „Summertime” przy akompaniamencie na fortepianie w osobie m.in. Andrzeja Urbańskiego (ówczesnego vice-prezydenta Warszawy, a później prezesa Telewizji Polskiej). W tym samym też roku występowałem na bodaj największym festiwalu polonijnym na świecie „Taste of Polonia” w Chicago, wykonując wraz z hardrockowym zespołem Hetman utwory związane z góralszczyzną oraz dawną Warszawą. Jednak rzeczywiście to chyba rok 2008 był rokiem przełomowym w mojej karierze, kiedy to zostałem zaproszony przez Andrzeja Matusiaka, dyrektora Stołecznej Estrady, do utworzenia projektu „Rock Loves Chopin”. To projekt inspirowany twórczością Fryderyka Chopina z okazji obchodów 200-lecia urodzin kompozytora. W czerwcu 2008 roku pojawiła się płyta pod wspomnianym tytułem „Rock Loves Chopin”, gdzie byłem autorem aranżacji, tzw. fantazji, producentem muzycznym oraz gitarzystą. Płyta została wydana

str. 41


wspólnie przez Stołeczną Estradę, Gazetę Wyborczą oraz (płyta „Live” z radia RDC – 2005 oraz „Skazaniec” TBA – komunikacja marketingowa. Nagrań dokonano – 2006). Rok 2007 to wielce energetyczny projekt w studio S-4 Polskiego Radia, gdzie realizatorem progrockowy o nazwie Peter Pan („Days” – 2007). dźwięku był Leszek Kamiński, zdobywca ośmiu Rok później nagrałem w celach publishingowych Fryderyków. Na płycie występują również tacy Artyści płytę zawierającą 90 jingli, gdyż bardzo lubię również jak Jan Borysewicz, Grzegorz Markowski, Patrycja pisać muzykę do reklam, czym zajmowałem się kilka Markowska, Janusz Olejniczak (światowej sławy pianista lat temu mieszkając przez kilka miesięcy w Stanach i interpretator muzyki Chopina), Anna Serafińska, Zjednoczonych.Rok 2008 to „Rock Loves Chopin”. Wojciech Pilichowski, Grzegorz Grzyb, Wojciech Horny, Później była wspomniana także gra komputerowa Vlodi Tafel. W roku 2010, czyli chopinowskim miałem „Music Master: Chopin”. Rok 2012 to zespół Night możliwość kontynuowania popularyzowania muzyki Rider („Widzę, czuję, jestem”). W bieżącym roku naszego muzycznego wieszcza przyjmując zaproszenie liczę, iż ujrzy światło dziennie płyta zespołu Brak Snu, od firmy „Bloober Team” do stworzenia muzyki do gry jak i niewykluczone, że również zespołów Fabryka komputerowej pt. „Music Master: Chopin” wydaną przez oraz Zdobywcy Pewnych Oskarów, gdzie w obu tych CD Project we współpracy z ministerstwem Kultury i przypadkach prace kompozycyjno-aranżacyjne ruszają Dziedzictwa Narodowego. Wielką przyjemnością była z kopyta. tu współpraca z takimi artystami jak Matt Dusk, Edyta Górniak, Ewa Farna, Iwona Na horyzoncie wiele Węgrowska, Ewelina Flinta, artystycznych planów? Grzegorz Kupczyk, zespół Proletaryat, czy Paulina Marzy mi się napisanie Linda. Obecnie poza muzyki do filmu ARZY MI SIĘ NAPISANIE działalnością chopinowską pełnometrażowego. MUZYKI DO FILMU PEŁNO(Rock & Chopin, Rock Uwielbiam oddawać Loves Chopin i in.), jak przekaz obrazu za pomocą METRAŻOWEGO. UWIELBIAM i solową współpracuję z dźwięku, melodii, nastroju. ODDAWAĆ PRZEKAZ OBRAZU kilkoma zespołami. Jeden Byłoby wspaniale, ZA POMOCĄ DŹWIĘKU...” z nich to zespół Fabryka gdyby było mi to dane. popularyzujący muzykę Prawdopodobnie w do tekstów Kolumbów przyszłości zrealizuję Wyjątkowo wspominam choćby koncert 13-go grudnia również jedno ze swych dość ambitnych marzeń w 2016 roku w Stoczni Gdańskiej pt. „Zapal światło postaci stworzenia muzyki do wybranych fragmentów wolności” jako dzień pamięci ofiar stanu wojennego. biblijnych, ale za wcześnie, by o tym mówić. Pragnąłbym Moim takim zespołem - dzieckiem jest zespół Brak na pewno, aby mieć możliwość promować muzykę Snu, którego prace nad debiutancką płytą już są niemal autorską, ale i zarazem móc nieustannie rozsławiać zakończone. Współpracuję także z zespołem Zdobywcy muzykę będącą naszym dobrem narodowych, jak Pewnych Oskarów, którego pozytywna rockowa energia, choćby Fryderyka Chopina. Wierzę, że w naszym jak choćby obecnie promowany singiel „NIE NIE NIE kraju będzie nie tylko okazjonalnie, ale i ogólnie NIE”, zawsze wprawia mnie w dobry nastrój i daje nieco głośniej w mediach w związku z tego rodzaju pozytywny „kop” do działania. działaniami. Jednocześnie planuję szereg koncertów zagranicznych, gdzie szczególnie marzy mi się Japonia, Dużo mówiliśmy o koncertach, a jak wygląda sytuacja by zderzyć się z odbiorcami „mojego” Chopina. Jeśli zaś w zakresie wydawnictwa muzycznych? chodzi o występy krajowe, bez wątpienia Filharmonia Śląska jest salą koncertową wręcz wspaniałą, gdzie Pierwszym wydawnictwem, które ukazało się publicznie, zapragnąłbym zagrać koncert, mimo że katowicki poza dołączonymi utworami solowymi do muzycznych „Spodek” wspominam również miło. Ostatnio dopadła pism branżowych około 2000 roku, to wspomniany mnie artystyczna wena względem stworzenia tzw. wcześniej collage wersji mazurka Dąbrowskiego. Później fantazji na temat utworów Stanisława Moniuszki, choćby dwie płyty z zespołem Analog („AnalogiA” – 2004, jego „Strasznego dworu”. Sam jeszcze nie znam końca „Ulica Wolność” – 2005). Następnie dwie płyty ze efektów tych prac. Niekiedy odpowiedni bodziec tym wspomnianym również wcześniej zespołem Hetman bardziej motywuje.

“M

Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 42




'

Osobowosci

Będzie o nas coraz głośniej – rozmowa z Łukaszem Rotarskim, przedsiębiorcą, członkiem zarządu Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych, Prezesem Oddziału Śląskiego IFR, sukcesorem w firmie rodzinnej ANRO. Fot. Maja Maciejko

str. 45


str. 46


J

aką strukturę ma Stowarzyszenie Inicjatywa Firm Rodzinnych?

Nasze Stowarzyszenie skupia firmy rodzinne z całego kraju i ma siedzibę w Warszawie. Natomiast lokalnie działamy także poprzez oddziały stowarzyszenia, znajdujące się w trzech miastach: Krakowie, Łodzi i Katowicach, gdzie łączą się przedsiębiorcy rodzinni z obszaru danego województwa. Są jeszcze koła, czyli mniej formalne grupy przedsiębiorców rodzinnych, które działają również lokalnie. Widzimy duży potencjał w stowarzyszeniu i stale się rozwijamy, przyciągając kolejnych przedsiębiorców. Od ubiegłego roku stowarzyszenie weszło na inny poziom, ponieważ pozyskaliśmy nowych partnerów strategicznych. Jest ich już pięciu, są to: bank BNP Paribas, towarzystwo ubezpieczeniowe AXA, towarzystwo funduszy inwestycyjnych Union Investment, kancelaria prawno-podatkowa Ożóg Tomczykowski oraz agencja marketingowa Recevent. Z pomocą tychże partnerów zamierzamy jeszcze bardziej zaktywizować nasze działania i myślę, że wkrótce będzie o nas coraz głośniej. Jaka była geneza powstania organizacji? Stowarzyszenie powstało w 2008 roku, czyli niemal 11 lat temu i jest największą i najstarszą tego typu organizacją w Polsce. Ja jestem członkiem IFR od 2011 roku a choć większą część mojej kariery zawodowej związałem z rodzinną firmą to dopiero dzięki stowarzyszeniu uświadomiłem sobie, że istnieje cały koncept i wiele definicji firmy rodzinnej. Stowarzyszenie swoim działaniem wpływa na zwiększenie świadomości wśród firm rodzinnych, czym są i jak dużą siłę stanowią w polskiej gospodarce a także promuje je w

“S

społeczeństwie. Świadomość polskich firm rodzinnych wzrasta i jest coraz bardziej nośnym tematem, ale nadal jest wiele do zrobienia. Dużo firm, które powinny być uznane za firmy rodzinne, nie czują się firmami rodzinnymi bo nie myślą w tym horyzoncie organizacyjnym i czasowym. Twoje zaangażowanie w działania Stowarzyszenia trwa już od lat... Moja działalność w IFR to dłuższa historia, członkostwo w nim zaczęło się prawie równolegle z moją stałą pracą w naszej firmie rodzinnej ANRO w Zawierciu, która jest już od 35 lat na rynku, a działa w branży poligraficznej. Produkujemy etykiety samoprzylepne oraz znaki bezpieczeństwa i ppoż. Jest to nasza główna część produkcji. Jestem pewny, że każdy był w pomieszczeniu, gdzie te produkowane przez nas znaki wisiały lub miał okazję kupić jakiś produkt z wydrukowaną przez nas etykietą. Choć wzrastałem z naszą rodzinną firmą, założoną przez moich rodziców, to na początku kariery zawodowej chciałem spróbować czegoś innego. Wybrałem administrację państwową, a dokładnie już nie istniejące Ministerstwo Skarbu Państwa, gdzie poszedłem na staż tuż po studiach ze stosunków międzynarodowych. Szybko stamtąd „uciekłem”, według mnie dłuższe pozostanie w tym miejscu mogłoby być szkodliwe dla zdrowia (śmiech). To był bardzo mocny impuls by od razu przejść do firmy rodzinnej, co prawda z perspektywy czasu nieco żałuje, bo dobrze byłoby zebrać jeszcze doświadczenie z rynku w innych firmach i branżach. Uważam, że właśnie taka ścieżka kariery zawodowej to dobra droga dla osób z firm rodzinnych, dla tak zwanych sukcesorów, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę zawodową.

towarzyszenie swoim działaniem wpływa na zwiększenie świadomości wśród firm rodzinnych, czym są i jak dużą siłę stanowią...”

str. 47


str. 48


A jak było z wejściem do Stowarzyszenia? Będąc już w firmie rodzinnej równolegle dowiedziałem się o projekcie doradczoszkoleniowym „Firmy Rodzinne”, realizowanym przez IFR wraz z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości, skierowanym do właścicieli firm rodzinnych. Zainteresowało mnie to, po czym udało mi się namówić moją siostrę, a następnie rodziców. Cały projekt był świetną inspiracją, dzięki któremu mogłem skorzystać z profesjonalnego doradztwa i jednocześnie zdobyć ogromną wiedzę a także wymienić się doświadczeniami z innymi przedsiębiorcami, z czym nie miałem wcześniej do czynienia. Te 9 lat temu odkryłem na nowo jakim

str. 49

skarbem i wartością jest własna firma rodzinna, więc z jeszcze większą energią zaangażowałem się w pracę w niej. Co więcej, zacząłem aktywnie działać w Stowarzyszeniu. Na początku organizując lokalne spotkania, w tym pierwsze z udziałem profesora Andrzeja Blikle, które odbyło się w Zawierciu. Następnie, w 2016 roku zdecydowałem się kandydować na członka zarządu. Aktualnie kontynuuję swą drugą kadencję w zarządzie ogólnopolskim. Zainicjowałem również powołanie śląskiego oddziału z grupą firm z całego województwa, który powstał w listopadzie 2016 roku. Jest w nim zrzeszonych już 50 firm, reprezentujących różne branże oraz różną skalę działalności.


‘‘C

hodzi przykładowo o to, aby zachować wpływ rodziny na firmę, ale i nie rozdrobnić tego akcjonariatu właścicielskiego na inne podmioty...”

Jak realnie reprezentujecie zrzeszonych w Stowarzyszeniu przedsiębiorców i ich firmy? Są trzy główne powody, dla których firmy chcą zapisać się do Stowarzyszenia. Po pierwsze reprezentujemy ich interesy na szczeblu administracyjno-legislacyjnym oraz samorządowym. Następnie integrujemy lokalne środowiska firm rodzinnych między innymi poprzez cykliczne wydarzenia. Trzecim powodem są projekty szkoleniowe i doradczo-edukacyjne. Dwa przykłady projektów ogólnopolskich, które współrealizowaliśmy m.in. z PARP to „Firmy Rodzinne” i „Firmy Rodzinne 2”. Obecnie realizujemy kolejne, a jednym z nich jest budowa tzw. lokalnych centrów kompetencji rozwoju firm rodzinnych z udziałem samorządów miast oraz wielu innych organizacji partnerskich. Na terenie województwa śląskiego takie centra powstały pilotażowo w Chorzowie i w Częstochowie. Będzie to model do powielania w innych miastach. Idea główna jest taka, że firmy rodzinne są zżyte ze swoim środowiskiem i lokalizacją, nie działają tylko dla zysku jak większe korporacje i chodzi o to by samorządy miały określone narzędzia i wiedziały, jak rozmawiać z firmami rodzinnymi, jak je wspierać i budować dla nich odpowiednie warunki do działania i rozwoju.

Jesteście bardzo aktywni w zakresie legislacyjnym, głośno było o udziale IFR w pracach nad ustawą o zarządzie sukcesyjnym... Rzeczywiście, współtworzyliśmy bardzo aktywnie tą ustawę, która została przyjęta w listopadzie 2018 roku. Obecnie rozpoczynamy prace nad wdrożeniem do ustawodawstwa polskiego czegoś, co roboczo można nazwać fundacją rodzinną lub fundacją prywatną, którą powołuje fundator, czyli przykładowo założyciel firmy i w ramach niej ustala zasady dysponowania nie tylko majątkiem biznesowym, czyli np. akcjami firmy ale i prywatnym, który jako fundator wkłada do danej fundacji. Reguluje on pewne zasady postępowania z tym majątkiem i ustala plan dla kolejnych pokoleń, np. jakie warunki powinny spełniać osoby z rodziny, które mają prowadzić firmę. Chodzi przykładowo o to, aby zachować wpływ rodziny na firmę, ale i nie rozdrobnić tego akcjonariatu właścicielskiego na inne podmioty, czyli aby firma pozostała w rękach rodziny. Tego typu rozwiązanie funkcjonuje już w gospodarkach zachodnich i nie jest to nic nowego, po prostu u nas tego nie ma. Pozwoliłoby to między innymi na to by polski kapitał nie dryfował po świecie tylko pracował na miejscu. Zmiany systemowe w prawodawstwie polskim są bardzo czasochłonne. To dotyka wielu różnych sfer, współpracy ministerstw, więc nie jest łatwo.

str. 50


W ubiegłym roku w Katowicach odbyły się 11. U-Rodziny, cykliczna impreza organizowana przez Stowarzyszenie... Nasza konferencja to chyba jedyne tego typu wydarzenie, na którym wózki z dziećmi na salach nikogo nie dziwią (śmiech). Samo wydarzenie ma szerszą ideę, jest to święto firm rodzinnych, co roku odbywa się w innym mieście. Angażujemy w nie całe pokolenia, staramy się organizować warsztaty dla dzieci i młodzieży. Tak też było w ubiegłym roku w Katowicach. Zorganizowane były warsztaty związane z zarządzaniem, czyli aktywizacją zawodową dla najmłodszych na zasadzie: czym jest prowadzenie firmy, co to jest firma rodzinna i z czym to się wiąże. W tym roku 12. U-Rodziny będą miały miejsce w Warszawie. Jako stowarzyszenie co roku organizujemy również Zlot Sukcesorów, w dniach 7-9 czerwca odbędzie się już czwarta edycja, tym razem w województwie kujawsko-pomorskim. Jest to wydarzenie dedykowane dla młodszego pokolenia, czyli dla potencjalnych kandydatów na przejęcie firmy.

str. 51

Wśród gości katowickich „U-Rodzin” była m.in. komisarz Elżbieta Bieńkowska oraz wielu przedstawicieli biznesu, administracji. Politycy i urzędnicy rozumieją potencjał firm rodzinnych? Zapraszanie na tego typu imprezy przedstawicieli szeroko rozumianej administracji rządowej jest trudne, gdyż nadal pokutuje postrzeganie firm rodzinnych tylko jako małych „firemek”, które gdzieś tam sobie przysłowiową rzepkę skrobią itp. Trzeba pamiętać, że firmy rodzinne to również duże organizacje działające na światowym rynku i to był główny temat naszego zjazdu w Katowicach, czyli ekspansja zagraniczna firm rodzinnych. Byli przedstawiciele biznesów, które odnoszą sukcesy i przejmują firmy za granicą jak: Selena, Colian, Hasco-Lek oraz katowicki TDJ. A sami przedsiębiorcy chętnie się zrzeszają? To jest pewna specyfika firm rodzinnych, z jednej strony decyzyjność jest bardzo szybka, jeśli chodzi o procesy biznesowe, a z drugiej nakłonienie do


“T

ylko działając razem możemy próbować te bariery przełamywać.”

aktywności w tego typu organizacjach jest nadal rzeczą trudną. Jest to problem ogólnopolski, nie tylko związany z przedsiębiorcami rodzinnymi, gdyż świadomość przynależności bycia aktywnym członkiem organizacji biznesowych jest wciąż na niskim poziomie i przekonanie kogoś, aby dołączył, zrzeszał się, jest bardzo czasochłonne. My nastawiamy się na budowanie relacji i integrację, a

biznesy w takiej relacji dzieją się równolegle. Niemniej przekonanie kogoś, aby przyszedł i poświęcił swój czas to nadal najtrudniejszy krok do przeskoczenia. Natomiast, kiedy ktoś zdecyduje się przyjść, to jest już zdecydowanie łatwiej. Ostatnie tego typu spotkanie odbyło się w kwietniu w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej, kolejne będzie już zaraz, bo 29 maja w siedzibie TDJ w Katowicach. Są to w głównej mierze tzw. spotkania mentoringowe z właścicielami określonych firm, które przedstawiają siebie i dzielą się swoim doświadczeniem w wybranych tematach. Sprzyja to networkingowi w wymianie kontaktów. Przez to, że nie mamy tej świadomości, że zrzeszając się możemy więcej to my jako przedsiębiorcy niestety nadal na tym tracimy i jest to temat, który również zmotywował mnie do działalności społecznej. Z przeróżnych badań wynika, że największą barierą w rozwoju firmy w Polsce są częste zmiany w prawie, wysokie podatki i wysokie koszty pozapłacowe prowadzenia biznesu. Tylko działając razem możemy próbować te bariery przełamywać. Rozmawiał: Daniel Kleszcz

str. 52


K

Media

ulisy copy writingu

Copywriting to praca, dzięki której można zarabiać pieniądze nawet będąc na wakacjach na Teneryfie, oczywiście za pieniądze, którymi hojnie obsypał zleceniodawca… Moment, pomyłka. Ten zawód wygląda tak tylko w ogłoszeniach samego zleceniodawcy. Rzeczywistość prezentuje się niestety zupełnie inaczej, a jedyne, co ma ona wspólnego z wakacjami to wieczny rollercoaster finansowy i psychiczny. Co prawda, wielu wyobraża sobie tę branżę jako istny raj – ot, siedzenie w domu, za które stawki liczone są w tysiącach znaków ze spacją. Jak to jest naprawdę? Zdalna praca to wygodny sposób na życie, jednak do czasu. Po kilku tygodniach sam na sam z komputerem i klawiaturą przychodzi moment, kiedy na widok kolejnej literki przeklina się tego, który w ogóle wymyślił alfabet oraz wszystkich, którzy ten alfabet znają i chcą czytać cokolwiek w Internecie. Z jednej strony znasz już milion synonimów każdego istniejącego w słowniku wyrazu i masz w oczach radar przecinków, z drugiej zaś odnosisz wrażenie, że jeśli w tej chwili nie spotkasz prawdziwego człowieka to stracisz umiejętność mówienia i zamieszkasz w dżungli. Dom copywritera to jaskinia, szczególnie z uwagi na szczelnie zasłonięte okna, przez które – o zgrozo – mogłoby wpaść trochę rażącego w oczy i odbijającego się od ekranu światła. Nie jest to też praca na godzinę czy dwie dziennie, bo jeśli chce się zarobić godne pieniądze to pisanie przez przynajmmniej osiem godzin na dobę wydaje się być jedynym sensownym rozwiązaniem. Z czasem każdy pełnoetatowy copywriter staje się socjopatą, u którego opuszczenie mieszkania budzi niechęć, a nawet lęk.

str. 53


Kolejną kwestią są zarobki copywritera. Decyduje o nich zwykle portfolio, które trzeba najpierw stworzyć. Jest to mozolny proces, ponieważ nie mając niczego w swoim albumie nie możemy oczekiwać poważnych stawek, toteż początkowo konieczne jest podejmowanie się każdego, nawet najgorzej płatnego – o ile nie darmowego – zlecenia. Z czasem sytuacja się poprawia, jednak każdy copywriter musi brać pod uwagę jeszcze jeden czynnik – sezonowość zleceń. W jednym miesiącu pracy jest tak dużo, że trudno jest znaleźć chwilę na sen, w kolejnym zaś znalezienie jakiegokolwiek zlecenia graniczy z cudem. W związku z tym trzeba albo odkładać pieniądze na czarną godzinę, albo raz na jakiś czas uszczuplać wydatki do niezbędnego minimum, którym jest czynsz i chleb.

Copywriting ma też swoje dobre strony. Żaden elastyczny grafik nie jest tak giętki jak u copywritera. Poza tym który pracodawca pozwala przychodzić do biura w piżamie i kapciach? Nie obowiązuje tu żaden dress code. Budzisz się, robisz sobie kawę i piszesz dopóki nie poczujesz, że już pora na śniadanie. Albo na drugie śniadanie. Albo na trzydziestą przekąskę w ciągu jednej godziny. Pokój copywritera jest jego biurem, tak samo zresztą jak biblioteka, kawiarnia czy ławka w parku. Inaczej sytuacja prezentuje się ze wspomnianą na początku Teneryfą czy nawet ze zwykłym domkiem letniskowym. Po pierwsze, budżet copywritera nie przewiduje wyjazdów na egzotyczne wyspy. Po drugie, jego mózg raz na kilka miesięcy potrzebuje po prostu odpocząć, bo wypalenie zawodowe zdarza się tu zwykle przynajmniej raz w tygodniu, po kolejnym researchu najciekawszych preparatów na porost włosów czy niezawodnych sposobów na poszerzanie swojej kolekcji numizmatów.

“C

opywriting przyciąga przede wszystkim osoby, które uwielbiają pisać. Pierwsze kilka zleceń zawsze niesie ze sobą pewną dozę ekscytacji.

W ciemnym zakamarku kulis chowa się jeszcze jedna kwestia – pasja do tworzonych tekstów, a w zasadzie jej brak. Copywriting przyciąga przede wszystkim osoby, które uwielbiają pisać. Pierwsze kilka zleceń zawsze niesie ze sobą pewną dozę ekscytacji. W którymś momencie jednak okazuje się, że nie zawsze można pisać o tym, co nas interesuje, chyba że jesteśmy tymi szczęściarzami, którym udało się znaleźć zatrudnienie w konkretnej branży copywritingu. Niemniej jednak czasem trzeba pisać o tym, co zostanie zlecone. A zlecane bywają teksty dotyczące różnych dziedzin: od suplementów diety przez dekoracyjny beton architektoniczny aż po budowę silnika. Copywriter musi więc stale zagłębiać wiedzę na wszystkie możliwe tematy. Pisanie na zlecenie to wieczna nauka, która nie jest zwieńczona żadnym dyplomem. Na koniec pozostaje pytanie: czy warto być copywriterem? Jedno jest pewne – ktoś musi nim być. Cały Internet, ulotki, teksty reklamowe – wszystko to bazuje na pracy copywriterów, którzy wylewają pot, krew, łzy, a czasem nawet kawę na klawiaturę, by wyszukiwarka była w stanie odpowiedzieć na każde zadane pytanie.

Jolanta Ożga – studentka politologii na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, copywriter, aktywistka społeczna.

str. 54


Moda

Ilustracja Maja Maciejko str. 55


KRÓL

KARL Świat stracił jednego z największych wizjonerów. Pracował do końca swoich dni. Mawiał: „Zawsze wiedziałem, że jestem stworzony do bycia legendą”.

str. 56


P

rzez cały okres jego międzynarodowej sławy ukrywał swój wiek lub raczej nie potwierdzał, ani nie zaprzeczał prawdziwości różnych dat urodzenia. 19 lutego po kilku tygodniach choroby w wieku 85 lat zmarł Karl Lagerfeld. Projektant urodzony w Hamburgu w 1933 roku, nie bez przyczyny określany mianem jednego z największych ikon stylu. Tworzył nie dla jednego, a trzech światowych domów mody. Z początkiem lat 50 młody Karl przeprowadził się z Niemiec do światowej stolicy mody - Paryża, tam stawiał swe pierwsze projektanckie kroki. Później nawiązał współprace z marką Fendi – włoskim producentem luksusowej skórzanej galanterii. W 1983 roku został dyrektorem artystycznym Chanel, gdzie spędził 36 lat życia, a już rok później uruchomił własną markę pod jego nazwiskiem. Trzeba przyznać, że cesarz mody znał się na rzeczy, gdyż w 2017 roku obroty kultowego Chanel osiągnęły wysokość ponad 10 miliardów dolarów. A skoro mowa o obrotach Chanel, ile zostawił po sobie Karl Lagerfeld? Projektant pracował do końca swoich dni, jeszcze w styczniu tego roku miał wystąpić na paryskich pokazach Chanel, których nigdy nie opuszczał, jednak problemy zdrowotne uniemożliwiły mu w nich udział. Nie dziwi więc fakt, że przez tyle lat udało mu się zarobić przyzwoitą sumę. Jak donosi brytyjski tabloid Daily Star jego majątek szacuje się na 200 milionów dolarów.

str. 57

a “Jestem karykaturą samego siebie i lubię to.”


Nie tylko Karl posiadał żyłkę do biznesu, gdyż jego koci pupilek w samym tylko 2014 roku zarobił na modelingu ponad 2 miliony funtów, co wynosiło wówczas 13,5 miliona złotych. Nieźle, jak na kota. Choupette, to tak właśnie wabi się zarabiający miliony kot Lagerfelda. Żadna wywołująca emocje i szanująca się gwiazda nie objedzie się bez równie sławnego zwierzęcia. W przypadku projektanta to należący do ras półdługowłosych kot birmański. Choupette przyszła na świat w sierpniu 2011 roku, a w rękach projektanta znalazła się jako gwiazdkowy prezent od francuskiego modela Baptiste’a Giabiconiego, który będąc w podróży poprosił go o opiekę nad kotem, ten zaś tak się zakochał, że nie chciał później zwrócić Choupette prawowitemu właścicielowi. Kotka ma nienagannie rozbudowaną stronę na wikipedii, bloga, a także konto na instagramie i trzeba przyznać, że jest całkiem dobrą influencerką, ponieważ obserwuje ją ponad 121 tysięcy osób. Jak określał sam siebie Lagerfeld? Mówił o sobie chodząca metka! W wywiadzie dla BBC w 2011 roku projektant stwierdził, że nie nazywa się Lagerfeld tylko Labelfeld, nawiązując do angielskiego słowa „label” oznaczającego metkę. Innym razem powiedział „Jestem karykaturą samego siebie i lubię to”. Nawet ten kto nie interesuje się zbytnio modą mógłby wskazać charakterystyczne elementy budujące projektanta: gładki, lśniący kucyk białych włosów, czarne garnitury skórzane rękawiczki i nieodłączne okulary przeciwsłoneczne.

Karl w pewnym momencie życia zdał sobie sprawę, że są trzy fragmenty ciała które zdradzają wiek człowieka, w związku z tym trzeba je maskować. Są to w pierwszej kolejności oczy, stąd okulary słoneczne, następnie dłonie, z tego względu zawsze miał rękawiczki Chanel, z roku na rok z coraz to większym logo oraz szyja, dlatego nosił bardzo wysokie kołnierzyki. Dramatyczne wydarzenia z życia osobistego sprawiły, że mężczyzna sporo przybrał na wadze. W latach 90-tych nie wyglądał tak dobrze jak możemy kojarzyć go z nowego millenium. To właśnie na początku XXII wieku postanowił schudnąć i w ciągu roku zrzucił, jak podaje BBC 43 kilogramów. Rzecz jasna postanowił nieco zarobić na swojej metamorfozie i wydał napisaną wraz z guru odchudzania doktorem Jean-Claude Houdret książkę, w której opisywał swoje potyczki z wagą. Dieta Karla opierała się na ograniczeniu spożycia smażonych potraw i tłuszczów, zwiększała za to przyjmowanie białka oraz warzyw. Gdybyście się na nią zdecydowali konieczna jest konsultacja z lekarzem, ponieważ w trakcie diety przyjmuje się zaledwie 900 kalorii na dzień. I to się nazywa poświęcenie. Jego spektakularnej karierze pomógł zapewne bardzo silny charakter. Dla pracy poświęcił życie prywatne. Pasja, upór i niesamowite poczucie estetyki. Osoba, która nigdy nie goniła trendów. Miał swoją wizję i się jej trzymał. Świat stracił jednego z największych wizjonerów. Pracował do końca swoich dni.

Klaudia Buchalik

str. 58


CHRONIMY TWÓJ ŚWIAT

Time Group to trzy niezwykle prężnie rozwijające się spółki. Ich historia sięga roku 2006, kiedy to na rynku usług ochroniarskich pojawiła się pierwsza z nich, Time Security. Sukces, jaki odniosła umożliwił dalszą ekspansję marki oraz powstanie kolejnych spółek z rodziny Time. Wysoka jakość usług w połączeniu z dynamicznym rozwojem zaowocowały tym, że z niewielkiej firmy o zasięgu lokalnym Time Group przekształciła się w zatrudniające 1000 osób przedsiębiorstwo, które świadczy swe usługi na terenie całego kraju. Sukces ten nie byłby jednak możliwy bez ogromnego zaangażowania oraz pasji, z jaką zatrudniane przez Time Group osoby wykonują swoją pracę. Jesteśmy przekonani, że jakość usług zależy przede wszystkim od nastawienia i motywacji osób, które je świadczą. To właśnie dlatego jednym z głównych celów przyświecających firmie jest dbanie o jak najlepsze relacje z pracownikami. Wierzymy, że stworzenie przez pracodawcę przyjaznych warunków pracy oraz poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji stanowi podstawę rozwoju każdego przedsiębiorstwa. W trosce o dobro naszych pracowników stworzyliśmy szereg udogodnień, z których może korzystać każda zatrudniona w naszej firma osoba. Forsowana od samego początku polityka firmy nastawiona przede wszystkim na dobro pracownika okazała się strzałem w dziesiątkę. To dzięki niej jesteśmy jednym z niewielu pracodawców, którzy nie muszą obawiać się powszechnej w branży dużej rotacji pracowników. Znaczna część zatrudnionych w Time Group osób związana jest z nią od wielu lat. Część z nich to osoby, które rozpoczynały pracę na niższych stanowiskach, lecz dzięki ogromnemu uporowi, zaangażowaniu i ciężkiej pracy awansowały. Dziś są one wręcz nieodzowne na kluczowych stanowiskach. Dzięki zdobywanej przez lata wiedzy oraz doświadczeniu stanowią fundament naszej firmy.

str. 59


Oprócz najważniejszej wartości, jaką są ludzie pełni pasji, Time Group posiada cały zestaw narzędzi umożliwiających wykonywanie usług związanych z ochroną osób i mienia w sposób rzetelny i profesjonalny. Spółka dysponuje własną flotą samochodową oraz urządzeniami technicznymi zapewniającymi wysoką jakość usług. Pomimo tego, że siedziba spółki znajduje się w Katowicach, a biura terenowe zlokalizowane są w Warszawie i Krakowie, Time Group świadczy usługi na terenie całej Polski. Chronimy obiekty użyteczności publicznej (biurowce, kina, biblioteki, banki, szpitale, galerie handlowe), oraz obiekty przemysłowe (kopalnie, hale produkcyjne, zakłady produkcyjne, obiekty logistyczne). Baza naszych klientów jest niezwykle szeroka, gdyż nawiązujemy współpracę zarówno z klientami rynkowymi, jak i z klientami, którzy wybrali naszą ofertę po przeprowadzeniu przetargu publicznego.

str. 60


TIME GROUP

TO CAŁODOBOWA OCHRONA OSÓB I MIENIA,USŁUGI KADROWO-PŁACOWE, USŁUGI PORZĄDKOWO - CZYSTOŚCIOWE.

Ochrona fizyczna stanowi główny obszar naszej działalności, dlatego robimy wszystko, by jak najlepiej chronić klientów, którzy obdarzyli nas swoim zaufaniem. Starannie dobieramy osoby świadczące usługę ochrony, stosując najwyższe standardy w procesie rekrutacji pracowników. Dzięki temu mamy pewność, że świadczone przez nas usługi są zawsze na odpowiednim poziomie.

Wszystko to sprawia, że nieustannie cieszymy się ogromnym zaufaniem, którym obdarzyli nas m.in.: Polskie Koleje Państwowe S.A. Zakład Ubezpieczeń Społecznych Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Katowicach Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach Tramwaje Śląskie S.A. Koleje Śląskie Sp. z o.o. Spółka Restrukturyzacji Kopalń S.A. Sąd Okręgowy w Gliwicach PGE Dystrybucja S.A. Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów S.A. Szpital Kliniczny im. A. Mielęckiego w Katowicach Skanska S.A. Budimex S.A. Eiffage Poland

str. 61


TIME-POLSKA.PL TIME SECURITY Sp. z o.o. ul. Pukowca 15 40-847 Katowice

str. 62


Edytorial

str. 63


str. 64


str. 65


Projektant: Mariola Turbiarz Modelka: Patrycja Borys

str. 66


str. 67


str. 68


Projektant: Mariola Turbiarz Modelka: Tsend Zorigt

str. 69


str. 70


Projektant: Mariola Turbiarz Modelka: Thu Sam Anh

str. 71


str. 72


str. 73


Projektant: Mariola Turbiarz Modelka: Patrycja Borys

str. 74


Projektant: Angelika Jozefczyk Modelka: Anna Mazur

str. 75


str. 76


str. 77


str. 78


Projektant: Mariola Turbiarz Modelka: Thu Sam Anh

str. 79


str. 80


str. 81


str. 82


Projektant: Piotr Janicki Modelka: Anna Mazur

str. 83


Projektant: Angelika Jozefczyk Modelka: Tsend Zorigt

str. 84


str. 85


str. 86


Sesja JUNGLE VIBES Koncepcja, foto & retusz: MAJA MACIEJKO Projektanci: Mariola Turbiarz, Piotr Janicki, Angelika Jozefczyk Stylizacje: Dorota Iwan Make Up Artist: Pola Barczyk Styliści fryzur: Anna Miczka/ Maniewski, Dominik Przybyszewski Modelki: Anna Mazur, Patrycja Borys, Julia Kruzer, Tsend Zorigt, Thu Sam Anh Asysta sesji: Barbara Pankiewicz Lokalizacja: Palmiarnia Miejska w Gliwicach

str. 87


Projektant: Mariola Turbiarz Modelka: Julia Kruzer

str. 88


str. 89


str. 90


4

.

podrรณze

EUROPEJSKIE WYSPY IDEALNE NA Dล UGI WEEKEND

str. 91


W

iosenny i letni czas obfituje w okazje do kilkudniowych przedłużonych weekendów. W tym sezonie na tego typu wyjazdy proponuję cztery wyspy: różnorodną Teneryfę, egzotyczny Cypr, gorącą Sycylię oraz słoneczną Maltę. Wybór numeru jeden nie będzie łatwy, bowiem każda z nich jest piękna i wyjątkowa...

Fot. Kinga Bielejec

str. 92


Wulkany, czarne plaże i kosmiczne widoki Mając do dyspozycji 5-7 dni nie sposób zwiedzić całej Teneryfy, ale na pewno da się zobaczyć jej główne atrakcje. Park Narodowy Teide, z górującym nad wyspą wulkanem o wysokości 3718 m n.p.m., naturalne baseny w Garachico oraz trekking wąwozem Masca to tak zwane must see & must do. Jeśli chodzi o plaże na pewno warto wybrać się na spokojną La Tejita w pobliżu miejscowości El Medano oraz czarną plażę z widokiem na ogromne klify Los Gigantes. Imponująca jest także Playa de Las Teresitas z piaskiem przywiezionym prosto z... Sahary! Jeśli nie przepadacie za tłumami wybierzcie jeden ze szlaków w górach Anaga. Nieziemskie widoki gwarantowane! Miłośnicy sportów również będą zachwyceni – nurkowanie, żeglowanie, loty paralotnią, kitesurfing, windsurfing, a nawet surfing – każdy znajdzie coś dla siebie! Nie zapomnijcie skosztować lokalnego specjału – przepysznej kawy barraquito z mlekiem skondensowanym, likierem owocowym i skórką z cytryny lub pomarańczy.

str. 93

PORADA:

Teneryfę najlepiej zwiedzać wypożyczonym samochodem. Ceny zaczynają się już od kilku euro za dzień!


Cypr to intrygujące połączenie trzech kontynentów. Wpływy z Azji i Afryki widać wszędzie: w architekturze, potrawach i stylu życia. Nie wspominając o stolicy – Nikozji, która jest podzielona na dwie części – cypryjską i turecką. Ewenement na skalę światową! W centrum miasta znajduje się przejście graniczne, a po drugiej stronie czekają na nas lokalne smakołyki (kebab, szaszłyki itp.), szisza, meczety i fascynujące murale. Plaże warte odwiedzenia to między innymi: Makronissos Beach, Plaża Afrodyty, Nissi Beach oraz wyjątkowa Governor’s Beach. Love Bridge koło miejscowości Agia Napa, położone nieco dalej Sea Caves (cudowne połączenie jaskiń, klifów i morza) oraz punkt widokowy Cape Greco to miejsca, które można zobaczyć w trakcie jednodniowej wycieczki. Widoki naprawdę zapierają dech w piersiach!

PORADA:

Koniecznie spróbujcie mięsnego lub rybnego meze. Nie jest to konkretna potrawa tylko sposób podawania dań. To będzie uczta Waszego życia, gwarantuję!

W głębi wyspy znajduje się również sporo małych i niezmiernie klimatycznych miasteczek. Warte uwagi są Górna i Dolna Lefkara, które słyną z koronek i kamiennych uliczek.

Na granicy Europy, Azji i Afryki

str. 94


Słońce, pomarańcze i sycylijski luz Sycylia to jedna z największych wysp Europy, więc skupmy się tylko na jej zachodniej części. Dobrą bazą wypadową są Marsala lub San Vito Lo Capo. Okolice zatoki Lo Stagnone to idealne miejsce dla miłośników kitesurfingu. Spot jest odpowiedni zarówno dla osób początkujących, jak i „starych wyjadaczy”. Na miejscu działa dużo szkółek kitesurfingowych, w tym polska, a sezon zaczyna się właśnie w majówkę. Najciekawsze atrakcje tego regionu: położona na wzgórzu, romantyczna miejscowość Erice, rezerwat naturalny Orientata dello Zingaro oraz najstarsze saliny na wyspie, które mieszczą się kilka kilometrów od Marsali. Sól wydobywa się tam już od XII wieku! Nieco dalej, koło miasta Agrigento, znajdują się słynne Schody Tureckie (Scala dei Turchi) oraz mało znany, acz interesujący, rezerwat Torre Salsa.

str. 95

PORADA:

Marsala słynie z wybornego wina o tej samej nazwie. W okolicy produkuje się również pyszną oliwę. Polecam także lokalną kawę, oliwki, pomidorki i soczyste pomarańcze.


Na koniec Malta, czyli jedno z najmniejszych, ale bynajmniej nie nudnych, państw świata. Stare miasteczka, rybackie wioski, wąskie uliczki, cytadele, pałace, liczne kościoły czy megalityczne świątynie – ten kraj to nie lada gratka dla wszystkich fanów historii! Z kolei przepiękna cytadela w Mdinie oraz kolorowe alejki Valletty zachwycą każdego. Osoby, które lubią spędzać czas aktywnie będą zachwycone. Można wypożyczyć quady, wybrać się na objazdówkę po wyspie autem terenowym czy nurkować w jednym z kilkuset spotów. Nie wspominając o kajakach, rowerach i skuterach wodnych czy rejsach luksusowymi jachtami. Plażowicze powinni udać się na nad zatokę Għajn Tuffieħa w miasteczku Mġarr. Będąc na miejscu warto wejść na pobliskie skały, z których rozpościera się widok na całą okolicę. Godne polecenia są także Golden Bay oraz Mellieħa Bay. Natomiast najbardziej przejrzysta woda, o cudownym, turkusowym

kolorze, jest w koło wysp Comino i Cominotto – statki wycieczkowe pływają tam codziennie. St. Julian’s, a dokładniej dzielnica Paceville, to miejsce, w którym znajduje się kilkadziesiąt pubów, klubów, dyskotek i barów go-go. W sezonie imprezy trwają tam od wieczora do wczesnych godzin porannych, 7 dni w tygodniu.

PORADA:

Jeśli macie więcej czasu koniecznie odwiedźcie wyspę Gozo. Wiele osób mówi, że jest jeszcze piękniejsza, niż Malta!

Klify, turkusowa woda i imprezowy St. Julian’s

Kinga Bielejec - specjalista ds. PR, z zamiłowania podróżniczka. Prowadzi pełnego słońca i optymizmu bloga Gadulec.me (na temat wojaży i nie tylko). Niedawno wróciła z 7-miesięcznej wyprawy po Ameryce Centralnej oraz Kanadzie. Uwielbia Filipiny, tajską kuchnię, latynoski temperament i taniec.


Felieton obrazkowy

KALARUS NA DZIŚ

Trójka artystów tworząca Pracownię projektowania Plakatu na katowickiej Akademii Sztuk Pięknych. Profesor Roman Kalarus to światowej sławy grafik znany z poetyckich erotycznych drzeworytów i barwnych charakterystycznych plakatów, których nie da się pomylić z nikim innym na świecie. Monika Starowicz tworzy plakaty i rysunki, których główną bohaterką jest zazwyczaj kobieta wraz z jej erotyzmem, emocjami i tajemniczą duchowością. Filip Ciślak jest młodym projektantem, plakacistą i wielkim pasjonatem sztuki kaligrafii, którą skutecznie zaraża studentów ASP.

str. 97


str. 98


str. 99


str. 100


rekomenduje:

HOTELE

RESTAURACJE

Monopol – ul. Dworcowa 5 Novotel – al. Roździeńskiego 16 Vienna House Easy Angelo Hotel - ul. Sokolska 24 Hotel Courtyard Marriott – ul. Uniwersytecka 13 Q Hotel Plus – ul. Wojewódzka 12 Hotel Bażantowo Sport – ul. Pijarska 3 Best Western Hotel Mariacki – ul. Mariacka 15 Rezydencja Luxury Hotel - ul. Stara 1, Piekary Śląskie Apassionata - ul. Anieli Krzywoń 1, Radzionków Silesian Hotel - ul. Szybowcowa 1A B&B Hotel Katowice Centrum - ul. Sokolska 4 Hotel Diament Park - ul. Wita Stwosza 37 Hotel Diament Plaza - ul. Dworcowa 9 Hotel Diament Spodek - al. Korfantego 35

Patio Park – ul. Kościuszki 101 Patio Zajazd – ul. Kościuszki 352 Manana Bistro – ul. Wolności 15, Chorzów Via Toscana – ul. Uniwersytecka 13 Tiatiana – ul. Staromiejska 5 Little Hanoi – ul. Staromiejska 4 AIOLi inspired by Katowice - Rynek 5 Kyoto Sushi – ul. Uniwersytecka 13 Sakura Sushi Bar – ul. Mariacka 26 Prodiż Bistro – ul. Porcelanowa 23 Novo – ul. Warszawska 15 Sezo’ novo – ul. Francuska 180 Browar Mariacki – ul. Mariacka 15 Sushi Do – ul. 3 Maja 30 Sztolnia. Chleb, Mięso, Wino - ul. Chorzowska 109 27th Floor – ul. Uniwersytecka 13 Drzwi zwane koniem – ul. Warszawska 37 EMCEK meet & eat – Plac Sławika i Antalla 1 Cadenza – Plac Wojciecha Kilara 1 Cafe Kattowitz – ul. Św. Jana 7 8 stolików – ul. Jagiellońska 21 Coffee Synergia – ul. Andrzeja 29/2 Bez cukru – al. Korfantego 6 Cafe Byfyj – ul. Krawczyka 5 Kafej – ul. Chorzowska 5 Sweet Home Silesia – ul. Moniuszki 3 Lodowato – ul. Dworcowa 15 Istne Lody Rzemieślnicze – ul. Mariacka Tylna 7 Botanika – ul. Sienkiewicza 27 Śląska Prohibicja – ul. Krawczyka 1 Strefa Centralna – Plac Sejmu Śląskiego 2 KluboGaleria SARP – ul. Dyrekcyjna 9 Len Arte – ul. Mariacka 25 Dzień i noc – ul. Warszawska 5 Grill Point – ul. Przemysłowa 3 Moodro – ul. Dobrowolskiego 1a Sakana Sushi – ul. Mielęckiego 6 Zielnik – ul. Jagiellońska 13 Jazz Hipnoza – Plac Sejmu Śląskiego 2 Same Maszkety – ul. Damrota 6 Pancake Heaven – ul. Drzymały 9/1 You dessert it – ul. 3 maja 30 Lodzio – ul. Św. Jana 9 Królestwo – Rondo gen. Jerzego Ziętka 1 Żurownia - ul. Ligonia 16 Isto - al. Roździeńskiego 1 Zdrowa Krowa – ul. Mariacka 33 oraz ul. Jankego 51 Bar a Boo – ul. Mariacka 37 Upojeni – ul. Św. Jana 10 Spencer Cafe Bistro – ul. Sokolska 2 Sztukafe – ul. Mielęckiego 10 Jeff’s – ul. Chorzowska 107 Bierhalle – ul. Chorzowska 107 Kawiarnia Po Prostu – ul. Sokolska 34 3 Siostry Bajgiel i Kawa – ul. św. Stanisława 8 Morcinka 3a – ul. Morcinka 3a Cyrulik Śląski Cafe – ul. Bolesława Chrobrego 38 Bułkęs – ul. Plebiscytowa 10 Mount Blanc - ul. 3 Maja 30 La Squadra Ristorante - ul. Bocheńskiego 109 Food&Ball - ul. Kościuszki 229 No i Fajrant - ul. Wawelska 1 Moodro City - ul. 3 Maja 30 Lodomania - ul. 3 Maja 30 Nakielny - ul. 3 Maja 30 BistrOficyna - ul. Teatralna 12

MOTORYZACJA Mazda – ul. Kościuszki 215 Peguot Pietrzak – ul. Bocheńskiego 125 Lexus – al. Roździeńskiego 208a Noma2 – al. Roździeńskiego 188e Auto Gazda – al. Roździeńskiego 170 Ferrari – ul. Bocheńskiego 109 Porsche Centrum Katowice - ul. Kochłowicka 103

URODA/ZDROWIE Vanilla Day Spa – ul. Kłodnicka 31 La Boca Clinic – ul. Stawowa 10 Estee Lauder – ul. 3 Maja 30 Couture Milano – ul. Młyńska 11 Fizjodiet Medical Spa – ul. Sokolska 10/5 Panewnicka 201 – ul. Panewnicka 201 Centrum Medyczne Panewniki - ul. Panewnicka 201 Akademia Polskich Stylistów Haircoccon – ul. Żwirki I Wigury 13 Trendy Hair Fashion – ul. Kochanowskiego 5 Berendowicz i Kublin – ul. św. Jana 5 Maniewski – ul. 3 Maja 17 Konrad Nożycoręki – ul. Grażyńskiego 13 Cyrulik Śląski – ul. Chrobrego 29 Barocco Hair & Body – ul. Wawelska 1 DerMed – al. Korfantego 70 Body Cafe Clinic – ul. Opolska 7/3 Eco Clinic – ul. Sienkiewicza 27 Martyna Sury PMU – ul. Mariacka 33/11 Klinika Chirurgii Mazan – ul. Brzozowa 54 Klinika Magnuccy – ul. 3 Maja 34 Skin Laser Lubelscy – ul. Mickiewicza 14/2 Cosmetics Group - ul. Kormoranów 40 Duda Clinic – ul. Kołodzieja 8 Klinika Borczyk – ul. Czajek 5 Artyści Uśmiechu – ul. Chorzowska 216 Fila Orthodontics – ul. Słowackiego 13 Dentim Clinic – ul. Baildona 12

MODA/SZTUKA/EDUKACJA Miu Piu – ul. Sokolska 72 Rondo Sztuki – Rondo gen. Jerzego Ziętka 1 Galeria sztuki Współczesnej BWA – al. Korfantego 6 CLOO Salon Sukien Ślubnych – ul. Mikołowska 17 Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach – ul. Rolna 43

Regionalna Izba Gospodarcza w Katowicach ul. Opolska 15

str. 101


str. 102



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.