OBYWATEL nr 5(43)/2008

Page 13

13 Media przedstawiają Polskę jako europejskie kuriozum nie tylko w kontekście oporów wobec GMO, ale także podejmowanych przez poprzednią koalicję prób ograniczenia ekspansji wielkich sieci handlowych. Tymczasem w krajach Unii ograniczenia nakładane na sieci marketów są powszechne, a oficjalne stanowisko Parlamentu Europejskiego, przyjęte dzięki m.in. Pańskim staraniom, wskazuje na negatywne skutki społeczne i ekonomiczne, jakie łączą się z ich działalnością – i zaleca im przeciwdziałać. O tym w naszych mediach jakoś dziwnie cicho... J. W.: Nie twierdzę, że super- i hipermarketów w ogóle nie powinno być. Ten rodzaj handlu, pozwalający w jednym miejscu zrobić kompleksowe zakupy, też ma swoje uzasadnienie, gdyż wielu ludzi chce tam chodzić. Idzie jednak o to, żeby sieci takich sklepów nie nadużywały swojej pozycji. W Parlamencie Europejskim przyjęliśmy w tej sprawie rezolucję. Była ona wynikiem inicjatywy kilku posłów (w tym mojej osoby), pod którą udało się zebrać podpisy poparcia większości europarlamentarzystów. Wzywa ona Komisję Europejską do działań kontrolnych wobec wielkich sieci handlowych. Nadużywają one swojej pozycji w stosunku do konsumentów, np. często oszukują na jakości towarów, podczas akcji promocyjnych, nierzetelnie informują o sprzedawanych produktach itp. Nieuczciwie traktują także dostawców, m.in. narzucają niekorzystne warunki umów oraz zmuszają ich do finansowania akcji promocyjnych. Stosują także inne praktyki, które łącznie określa się mianem nieuczciwej konkurencji. Komisja Europejska ma w ręku instrumenty prawne, pozwalające w przypadku udowodnienia takich nadużyć nakładać bardzo wysokie kary finansowe, liczone nawet w setkach milionów euro. Jednak, z tego co widzę, trochę się opiera przed tymi kontrolami; nie wiem jakie tam działają wpływy. Wraz z grupą posłów-inicjatorów rezolucji mieliśmy spotkanie w Komisji Europejskiej z wysokimi urzędnikami odpowiedzialnymi za sprawy konkurencji. Usłyszeliśmy, że Komisja chce działać, ale potrzebuje więcej konkretnych dowodów na istnienie nadużyć. Cóż, spróbujemy je dostarczyć, w porozumieniu z zainteresowanymi organizacjami rolników i producentów żywności. Wielkie sieci handlowe tworzą bardzo silne lobby i niełatwo jest wystąpić przeciwko ich interesom, ale Parlament to zrobił. Teraz wszystko zależy od działań Komisji. Tak czy inaczej, sama idea ograniczania absolutyzowanej w Polsce swobody gospodarczej, w celu ochrony konkurencji czy różnorodności – o czym mowa w rezolucji – nie jest dla zachodnich polityków czymś nie do pomyślenia. J. W.: Zasadą powinien być wolny rynek – tyle, że wolny nie znaczy dziki, w tym sensie, że silny zjada słabszego. My jesteśmy zdecydowanie przeciwko takim zasadom funkcjonowania rynku. Powinien on być wolny, ale też kontrolowany, a uczciwość konkurencji – jedną z jego podstawowych zasad.

Jeśli chodzi o problem hipermarketów, to dochodzą tu kwestie specyficznie polskie, w szczególności związane z ich lokalizacją. Mam w pamięci kontrole NIK-u z czasów, gdy byłem jego prezesem. Stwierdzono naprawdę poważne nadużycia przy lokalizacji wielkich sklepów naruszano, zasady planowania przestrzennego, prawo budowlane. Często te decyzje były niezgodne z interesami lokalnych społeczności, gdyż bardzo mocno uderzały w drobny handel, stanowiący podstawę utrzymania wielu rodzin. Ale tak jak powiedziałem, trzeba być realistą. Nikt nie wyburzy hipermarketów, które już wybudowano, zapewne będą także powstawać następne. Należy jednak zabiegać o to, by ich działalność była zgodna z prawem i standardami uczciwej konkurencji. W skład aktualnie rządzącej koalicji wchodzi partia odwołująca się do ideałów ruchu ludowego, wybrana przede wszystkim głosami mieszkańców wsi. Należałoby zatem oczekiwać, że wszystkie problemy, o których rozmawialiśmy, związane z wytwarzaniem i handlem żywnością, stały się przedmiotem szczególnej troski państwa. J. W.: Jeśli mówimy np. o wielkoprzemysłowych fermach tuczu, to produkują one mięso w sposób urągający standardom ochrony środowiska, a także w zakresie tzw. dobrostanu zwierząt (godne traktowanie ich), o czym nie mówiliśmy, a co również jest bardzo ważne. Oczekiwałbym wielu inicjatyw ministra gospodarki w tym zakresie, bo to jego domena. Nie widzę, jednak, żeby minister, a jest nim w końcu prezes PSL-u, a więc partii przynajmniej werbalnie zainteresowanej tym, żeby zachować tradycyjny model rolnictwa i produkcji żywności, w ogóle się tym problemem interesował. Zdecydowanie zbyt mało się w Polsce w tym zakresie dzieje, zbyt wielkie jest otwarcie na negatywne zmiany, wprowadzane pod hasłem nowoczesności: hipermarkety, wielkie fermy przemysłowe, GMO... Weźmy tę ostatnią kwestię. Sądziłem, że PSL jednoznacznie opowie się przeciwko GMO i będzie bronił polityki zapoczątkowanej przez poprzedni rząd, który w 2006 r. doprowadził do uchwalenia ustawy o paszach i ustawy o nasionach, dwóch fundamentalnych aktów, które ograniczały modyfikowanym roślinom dostęp na polski rynek, i który przygotowywał trzecią ustawę, o organizmach modyfikowanych genetycznie. Moim zdaniem, byłby to kompleksowy zbiór przepisów, który skutecznie ochroniłby Polskę przed GMO. Tymczasem ustawa o GMO została zarzucona, o nasionach – nie jest skutecznie egzekwowana, a wejście w życie ustawy o paszach jest odkładane na bliżej nieokreśloną przyszłość. I nie mówię tego jako polityk, który ma swoje sympatie. Po prostu uważam, że wizja Polski jako kraju z silnym tradycyjnym rolnictwem była bliższa realizacji rok czy dwa lata temu, a teraz się oddala. Dziękuję za rozmowę. Rawa Mazowiecka, 5 lipca 2008 r.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.